Kurier Plus - 31 października 2015

20
Jak brzmi wolnoœæ? Zapyta³em mego dziadka, który urodzi³ siê w ostatnim roku dziewiêtnastego stulecia. Dziadek bez s³o- wa przystawi³ do szafy krzes³o i zdj¹³ z niej drewniany futera³. W chwilê potem zobaczy³em stare, popêkane skrzypce bez strun, ko³ków, podstawka. Rozwarstwione boczki domaga³y siê sklejenia. Snop œwia- t³a latarki poprzez „efy” pad³ na doln¹ de- kê instrumentu. By³em wówczas w wieku przedszkol- nym, wiêc odszyfrowanie napisu wzi¹³ na siebie mój brat pierwszoklasista: „M. Mazur. Radom. Luty 1927”. „Te skrzypce zosta³y zrobione w wolnej Polsce, przez polskiego lutnika, z polskiego œwierku i klonu”, wyjaœni³ dziadek. Z dalszej opo- wieœci wynika³o, ¿e instrument by³ u¿ywa- ny a¿ do utraty niepodleg³oœci w 1939 ro- ku, potem zamilk³. Gdy wieko futera³u opad³o dostrzeg³em na przedramieniu dziadka wytatuowany rz¹d cyfr. Nieco za- k³opotany opuœci³ rêkaw. Nie pyta³em. Wyraz jego twarzy wystarczy³, aby zrozu- mieæ, ¿e to bolesny temat. Doda³ tylko, ¿e kiedy powróci niepodleg³oœæ, skrzypce zo- stan¹ naprawione i zabrzmi¹ tak, jak nie- gdyœ. Na razie wolnoœæ bêdzie czekaæ w ich duszy. Nie bardzo rozumia³em, co dziadek mia³ na myœli, ale wiedzia³em na pewno, ¿e ta dusza to coœ znacznie wiêkszego ni¿ ko³eczek ³¹cz¹cy doln¹ i górn¹ p³ytê instrumentu. Skoro w dzieciñstwie brzmienie wolno- œci kojarzy³o mi siê ze skrzypcami czeka- j¹cymi lepszego jutra, to w wieku m³o- dzieñczym poszukiwa³em go w polskich pieœniach, które nieoficjalnie pomog³y me- mu narodowi przetrwaæ bolesne i upoka- rzaj¹ce czasy oficjalnego nieistnienia. Fascynuj¹ce by³o tak¿e brzmienie g³o- sów najsêdziwszych z moich nauczycieli. Oni pamiêtali czasy wolnej Polski. Pewien muzyk pochylony pod ciê¿arem wieku nie od razu pozwala³ swoim uczniom graæ so- lo. Trzymanie skrzypiec przychodzi³o mu z trudnoœci¹, tote¿ siada³ na krzeœle przy swoich podopiecznych i gra³ z nimi w unisonie. „Na solo przyjdzie czas”, ma- wia³ uœmiechaj¹c siê dobrotliwie. Owi mistrzowie pamiêtaj¹cy rok 1918-ty mimo, ¿e mówili po polsku, brzmieli ina- czej. Nie tylko u¿ywali bogatszych wyra- ¿eñ, ni¿ te potoczne, socjalistyczne, ale ba- wili siê s³owami. Dbali, aby ich ojczysty jê- zyk brzmia³ piêknie. Tak, jakby on przede wszystkim podkreœla³ narodow¹ odrêbnoœæ. Chwilami mog³o siê wydawaæ, ¿e z samego faktu w³adania jêzykiem polskim czerpi¹ energiê o specjalnych w³aœciwoœciach. Brzmienie s³ów i g³osów mia³o ogromne znaczenie tak¿e w chwili odradzania siê Pañstwa Polskiego. Odwieczna potrzeba harmonii wy³aniaj¹cej siê z dziejowego cha- osu w tej wa¿nej historycznej chwili mia³a szansê upomnieæ siê o swoje. NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS KURI ER POLISH WEEKLY MAGAZINE NUMER 1104 (1404) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 31 PAÌDZIERNIKA 2015 Kiedy ostatni raz mówi³o siê o starym kontynencie jako twierdzy? Propaganda nazi- stowska u¿ywa³a has³a „Festung Europe”, której III Rzesza broni przed bolszewizmem i zachodni¹ demokracj¹. Teraz demokracja musi broniæ siê przed inwazj¹ muzu³manów, którym demokracja i wolnoœæ jednostki s¹ ra- czej obce. We wtorek mia³a miejsce debata w Parla- mencie Europejskim w sprawie uchodŸców z okazji spoktania na szczycie przywódców pañstw Unii Europejskiej. G³os zabra³ polski europose³ Ryszard Legutko. Jego zdaniem liczba 700 tysiêcy imigrantów, którzy przy- byli w tym roku na kontytnet, podana przez w³adze UE zosta³a zani¿ona. Do samych Nie- miec nap³ynê³o 800 tysiêcy, oprócz tego piêæ tysiêcy przekracza codziennie granicê w Au- strii. Ryszard Legutko kilka tygodni wczeœniej skrytykowa³ publicznie kanclerz Angelê Merkel oraz prezydenta Francji Francois Hol- lande, mówi³ o „francusko-niemieckiej ma- szynie” która narzuca ich wolê innym kra- jom. Przypomnia³ równie¿ niemieckiej kanc- lerz jej s³owa. Powiedzia³a, ¿e w najbli¿szych latach mo¿e swe miejsca zamieszkania opu- œciæ do szeœædziesiêciu milionów ludzi aby szukaæ „lepszego ¿ycia w innym miejscu”. Polski eruopose³ zauwa¿y³, ¿e je¿eli tylko jedna trzecia z nich osiedli siê w Europie, to na kontytnencie pojawi siê nowa, œredniej wielkoœci nacja. S¹dzi on, ¿e jest to najwiêk- sze wyzwanie w historii Europy od czasów drugiej wojny œwiatowej. Czemu politycy ignoruj¹ jego rzeczywist¹ wagê? Ma on „nie- mi³e przeczucie”, ¿e proponowane UE instru- menty dzia³ania maj¹ zwiêkszyæ w³adzê biu- rokracji unijnej lub poszczególnych pañstw. Chodzi³o mu oczywiœcie o duet niemiecko- francuski. Jak dramatyczna jest sytuacja niektórych krajów œwiadczy tak¿e przyk³ad S³owenii. Do kraju licz¹cego tylko dwa miliony miesz- kañców w ostatnich dziesiêciu dniach przy- by³o 84 tysi¹ce imigrantów a granicê Austrii przekracza 10 tysiêcy dziennie. Chwiejna twierdza Europa 8 PiS bierze Polskê – str. 5 Krajobraz powyborczy – str. 7 Wuj Sam potrzebuje ciê – str. 10 Kap³an ludzkich serc – str. 11 Teresa Werner – szczêœliwa i spe³niona – str. 13 PE£NE E-WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM Brzmienie wolnoœci 6 Józef Pi³sudski z córkami. 1 listopada – Wszystkich Œwiêtych, 2 listopada – Zaduszki Minister spraw wewnêtrznych Austrii, Johanna Mikl Leitner uwa¿a, ¿e Europê trzeba przekszta³ciæ w twierdzê. W innym razie padnie pod naporem imigrantów islamskich.

description

 

Transcript of Kurier Plus - 31 października 2015

Jak brzmi wolnoœæ? Zapyta³em megodziadka, który urodzi³ siê w ostatnim rokudziewiêtnastego stulecia. Dziadek bez s³o-wa przystawi³ do szafy krzes³o i zdj¹³z niej drewniany futera³. W chwilê potemzobaczy³em stare, popêkane skrzypce bezstrun, ko³ków, podstawka. Rozwarstwioneboczki domaga³y siê sklejenia. Snop œwia-t³a latarki poprzez „efy” pad³ na doln¹ de-kê instrumentu.

By³em wówczas w wieku przedszkol-nym, wiêc odszyfrowanie napisu wzi¹³na siebie mój brat pierwszoklasista: „M.Mazur. Radom. Luty 1927”. „Te skrzypcezosta³y zrobione w wolnej Polsce, przezpolskiego lutnika, z polskiego œwierkui klonu”, wyjaœni³ dziadek. Z dalszej opo-wieœci wynika³o, ¿e instrument by³ u¿ywa-ny a¿ do utraty niepodleg³oœci w 1939 ro-ku, potem zamilk³. Gdy wieko futera³uopad³o dostrzeg³em na przedramieniudziadka wytatuowany rz¹d cyfr. Nieco za-k³opotany opuœci³ rêkaw. Nie pyta³em.Wyraz jego twarzy wystarczy³, aby zrozu-mieæ, ¿e to bolesny temat. Doda³ tylko, ¿ekiedy powróci niepodleg³oœæ, skrzypce zo-stan¹ naprawione i zabrzmi¹ tak, jak nie-gdyœ. Na razie wolnoœæ bêdzie czekaæw ich duszy. Nie bardzo rozumia³em, codziadek mia³ na myœli, ale wiedzia³emna pewno, ¿e ta dusza to coœ znaczniewiêkszego ni¿ ko³eczek ³¹cz¹cy doln¹i górn¹ p³ytê instrumentu.

Skoro w dzieciñstwie brzmienie wolno-œci kojarzy³o mi siê ze skrzypcami czeka-j¹cymi lepszego jutra, to w wieku m³o-dzieñczym poszukiwa³em go w polskichpieœniach, które nieoficjalnie pomog³y me-mu narodowi przetrwaæ bolesne i upoka-rzaj¹ce czasy oficjalnego nieistnienia.

Fascynuj¹ce by³o tak¿e brzmienie g³o-sów najsêdziwszych z moich nauczycieli.Oni pamiêtali czasy wolnej Polski. Pewienmuzyk pochylony pod ciê¿arem wieku nieod razu pozwala³ swoim uczniom graæ so-lo. Trzymanie skrzypiec przychodzi³o muz trudnoœci¹, tote¿ siada³ na krzeœleprzy swoich podopiecznych i gra³ z nimiw unisonie. „Na solo przyjdzie czas”, ma-wia³ uœmiechaj¹c siê dobrotliwie.

Owi mistrzowie pamiêtaj¹cy rok 1918-tymimo, ¿e mówili po polsku, brzmieli ina-czej. Nie tylko u¿ywali bogatszych wyra-¿eñ, ni¿ te potoczne, socjalistyczne, ale ba-wili siê s³owami. Dbali, aby ich ojczysty jê-zyk brzmia³ piêknie. Tak, jakby on przedewszystkim podkreœla³ narodow¹ odrêbnoœæ.Chwilami mog³o siê wydawaæ, ¿e z samegofaktu w³adania jêzykiem polskim czerpi¹energiê o specjalnych w³aœciwoœciach.

Brzmienie s³ów i g³osów mia³o ogromneznaczenie tak¿e w chwili odradzania siêPañstwa Polskiego. Odwieczna potrzebaharmonii wy³aniaj¹cej siê z dziejowego cha-osu w tej wa¿nej historycznej chwili mia³aszansê upomnieæ siê o swoje.

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

KURIERP L U S

P O L I S H W E E K L Y M A G A Z I N E

NUMER 1104 (1404) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 31 PAÌDZIERNIKA 2015

Adam Sawicki

Kiedy ostatni raz mówi³o siê o starymkontynencie jako twierdzy? Propaganda nazi-stowska u¿ywa³a has³a „Festung Europe”,której III Rzesza broni przed bolszewizmemi zachodni¹ demokracj¹. Teraz demokracjamusi broniæ siê przed inwazj¹ muzu³manów,którym demokracja i wolnoœæ jednostki s¹ ra-czej obce.

We wtorek mia³a miejsce debata w Parla-mencie Europejskim w sprawie uchodŸcówz okazji spoktania na szczycie przywódcówpañstw Unii Europejskiej. G³os zabra³ polskieuropose³ Ryszard Legutko. Jego zdaniemliczba 700 tysiêcy imigrantów, którzy przy-byli w tym roku na kontytnet, podana przezw³adze UE zosta³a zani¿ona. Do samych Nie-miec nap³ynê³o 800 tysiêcy, oprócz tego piêætysiêcy przekracza codziennie granicê w Au-strii.

Ryszard Legutko kilka tygodni wczeœniejskrytykowa³ publicznie kanclerz AngelêMerkel oraz prezydenta Francji Francois Hol-lande, mówi³ o „francusko-niemieckiej ma-szynie” która narzuca ich wolê innym kra-

jom. Przypomnia³ równie¿ niemieckiej kanc-lerz jej s³owa. Powiedzia³a, ¿e w najbli¿szychlatach mo¿e swe miejsca zamieszkania opu-œciæ do szeœædziesiêciu milionów ludzi abyszukaæ „lepszego ¿ycia w innym miejscu”.Polski eruopose³ zauwa¿y³, ¿e je¿eli tylkojedna trzecia z nich osiedli siê w Europie, tona kontytnencie pojawi siê nowa, œredniejwielkoœci nacja. S¹dzi on, ¿e jest to najwiêk-sze wyzwanie w historii Europy od czasówdrugiej wojny œwiatowej. Czemu politycyignoruj¹ jego rzeczywist¹ wagê? Ma on „nie-mi³e przeczucie”, ¿e proponowane UE instru-menty dzia³ania maj¹ zwiêkszyæ w³adzê biu-rokracji unijnej lub poszczególnych pañstw.Chodzi³o mu oczywiœcie o duet niemiecko-francuski.

Jak dramatyczna jest sytuacja niektórychkrajów œwiadczy tak¿e przyk³ad S³owenii.Do kraju licz¹cego tylko dwa miliony miesz-kañców w ostatnich dziesiêciu dniach przy-by³o 84 tysi¹ce imigrantów a granicê Austriiprzekracza 10 tysiêcy dziennie.

Chwiejna twierdza Europa

➭ 8

➭ PiS bierze Polskê – str. 5

➭ Krajobraz powyborczy – str. 7

➭ Wuj Sam potrzebuje ciê – str. 10

➭ Kap³an ludzkich serc – str. 11

➭Teresa Werner – szczêœliwa i spe³niona – str. 13

PE£NE E-WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

Brzmienie wolnoœci

➭ 6u Józef Pi³sudski z córkami.

1 listopada – Wszystkich Œwiêtych,2 listopada – Zaduszki

Minister spraw wewnêtrznych Austrii, Johanna Mikl Leitner uwa¿a, ¿eEuropê trzeba przekszta³ciæ w twierdzê. W innym razie padniepod naporem imigrantów islamskich.

Cezary Doda

KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 www.kurierplus.com2

Fundacja Jana Paw³a II jak co rokuzorganizowa³a uroczystoœæ w ho³-dzie b³ogos³awionemu ksiêdzu Je-rzemu Popie³uszce w rocznicê jegoœmierci na skwerze jego imienia.

Uroczystoœci zosta³y poprzedzone msz¹œwiêt¹ w koœciele Œw. Stanis³awa Kostki.Ksi¹dz Szpilski w kazaniu przypomnia³historyczne wydarzenia lat osiemdziesi¹-tych XX wieku – wybór polskiego papie-¿a – co wywo³a³o ogromn¹ radoœæ w spo-

³eczeñstwie i szeœæ lat póŸniej – œmierækapelana Solidarnoœci. I zada³ wa¿ne py-tanie – jak do tego mog³o dojœæ?

W mszy œwiêtej wziêli udzia³ przedsta-wiciele Fundacji Jana Paw³a II, Zwi¹zekHarcerstwa Polskiego poza granicamiKraju, Liga Morska, Kongres PoloniiAmerykañskiej, oraz wierni.

Po mszy nast¹pi³ przemarsz na skwerpod pomnik ksiêdza Jerzego na krótk¹akademiê.

Ksi¹dz Marek Sobczak odmówi³ mo-dlitwê. Przewodnicz¹cy Fundacji Ja-na Paw³a II Mieczys³aw Paj¹k przedstawi³krótko historiê powstania pomnika orazdziêkowa³ tym którzy opiekuj¹ siê skwe-rem ksiêdza Jerzego – harcerstwu oraz pa-ni Teresie. Panu Stefanowi Komarowiz policji dzielnicowej dziêkowa³ za po-moc w usuniêciu ze skweru koczuj¹cychtam meneli oraz wszystkim innym którymzale¿y aby to miejsce mia³o nale¿yty wy-gl¹d.

Harcerki i harcerze w swoim wyst¹pie-niu przypomnieli jak dosz³o do uprowa-dzenia ksiêdza Jerzego, podali fakty z wi-zji lokalnej po wyp³yniêciu cia³a i modlilisiê za wszystkich pomordowanych kap³a-nów w stanie wojennym. Z³o¿ono kwiatyod Fundacji Jana Paw³a II i harcerstwa.

Nale¿y dodaæ ¿e dzieñ wczeœniej har-cerki, harcerze oraz ich rodzice wysprz¹-tali gruntownie park gdzie mieœci siê po-mnik. Dziêkujemy jeszcze raz pani Tere-sie, która od kilka tygodni jest codzienniena skwerze i bardzo dba o niego.

Minê³o ju¿ 31 lat i wci¹¿ trudno mówiæo tym strasznym wydarzeniu, zw³aszczatym co prze¿yli tamten czas w Polsce.Cieszê siê ¿e s³owa ksiêdza Jerzegoo wolnoœci i godnoœci cz³owieka nie ule-g³y zapomnieniu i ¿e o nich pamiêtamy.

Gra¿yna Moœcicki

Tomek Bogacki w PIASAZnakomity malarz i ilustrator bêdzie mia³ swoj¹ wystawê w PolskimInstytucie Naukowym na Manhattanie. Otwarcie 12 listopada o godzinie 18:00.208 E 30-th Street (miêdzy 2 a 3 Alej¹), tel. (212) 686-4164

W rocznicê œmierci ksiêdzaJerzego Popie³uszki

u Na skwerze ksiêdza Jerzego.

u Przemarsz z koœcio³a na skwer.

u Porz¹dki przed uroczystoœci¹. Sprz¹taj¹cych harcerzy odwiedzi³a Ma³gorzataWypych (w zielonym szalu) – wówczas kandy-datka na pos³a, dziœ pose³ RP.

www.kurierplus.com KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 3

redaktor naczelnyZofia Doktorowicz-K³opotowska

sekretarz redakcji Anna Romanowska

sta³a wspó³pracaIzabela Barry, Andrzej Józef D¹browski,

Agata Galanis, Halina Jensen, Czes³aw Karkowski,

Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska,

Katarzyna Zió³kowska

korespondenci z PolskiJan Ró¿y³³o, Eryk Promieñski

fotografiaZosia ¯eleska-Bobrowski

sk³ad komputerowyMarek Rygielski

wydawcyJohn Tapper

Zofia Doktorowicz-K³opotowskaAdam Mattauszek

Kurier Plus, Inc.Adres: 145 Java Street

Brooklyn, NY 11222Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 Fax: (718) 389-3140E-mail: [email protected]: http://www.kurierplus.com

Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

KURIERP L U S

P O L I S H W E E K L Y M A G A Z I N E

Film dokumentalny pod powy¿szymtytu³em, w re¿yserii Alexa Storo¿yñ-skiego bêdzie pokazywany w telewi-

zji amerykañskiej. Jest to jedyny jakdot¹d film przybli¿aj¹cy postaæ Tade-usza Koœciuszki. Warto go obejrzeæi zainteresowaæ nim amerykañskichznajomych.

Daty i godziny pokazów:

Sobota, 31 pazdziernika @ 1 PM na ka-nale WNETNiedziela, 1 listopada @ 11 PM na kana-le WLIWPi¹tek, 6 listopada @ 3 PM na kanaleWLIWSobota, 7 listopada @ 4 PM na kanaleWLIW

Koœciuszko: A Man Before His Time

Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Nowym Jorkuoraz

Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce

zapraszaj¹ w œrodê, 4 listopada 2015 r.o godz. 19:00

na promocjê ksi¹¿ki dr Anitty Maksymowicz, pt. Agnieszka Wis³a i dzia³alnoœæ Polek

w Ameryce na rzecz ochotnikówi weteranów B³êkitnej Armii.

Adres: 233 Madison Avenue, Jan Karski Corner, (róg 37 St.) New York, NY 10016

Anitta Maksymowicz– doktor nauk humanistycznych, kustosz dyplomowanyw Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. W krêgu jej zainteresowañ badawczych znajduje siê proble-matyka XIX- i XX-wiecznej polskiej i niemieckiej emigracjizamorskiej, ze szczególnym uwzglêdnieniem Australii i USA,ponadto dzia³alnoœæ organizacji pomocowych w StanachZjednoczonych dla Polski w czasie I i II wojny œwiatowejoraz polityka emigracyjna II RP.

Anitta Maksymowicz jest autork¹ ksi¹¿ek: Emigracja z po-granicza Brandenburgii, Œl¹ska i Wielkopolski do AustraliiPo³udniowej w latach 1838-1914 (Zielona Góra 2011), Prus-sian Past – Polish Present. Reflections on a South AustralianMigration Story (Adelaide 2014) oraz Agnieszka Wis³ai dzia³alnoœæ Polek w Ameryce na rzecz ochotników i wetera-nów B³êkitnej Armii (Nowy Jork-Opole 2015)

Jest tak¿e autork¹ licznych artyku³ów dotycz¹cych tematykimigracyjnej, jak równie¿ prac z zakresu muzealnictwa i po-œwiêconych zagadnieniom zwi¹zanym z to¿samoœci¹ lubusk¹.

1 Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwoœæ 17933 72.70%2 Komitet Wyborczy Platforma Obywatelska RP 2590 10.50%3 Komitet Wyborczy Wyborców "Kukiz'15" 1293 5.24%4 Komitet Wyborczy Nowoczesna Ryszarda Petru 961 3.90%5 Komitet Wyborczy KORWiN 897 3.64%6 Koalicyjny Komitet Wyborczy Zjednoczona Lewica

(SLD+TR+PPS+UP+Zieloni) 475 1.93%7 Komitet Wyborczy Partia Razem 406 1.65%8 Komitet Wyborczy Polskie Stronnictwo Ludowe 88 0.36%9 Komitet Wyborczy Wyborców Obywatele do Parlamentu 18 0.07%10 Komitet Wyborczy Wyborców Ruch Spo³eczny RP 7 0.03%

Tak g³osowaliœmy do Sejmu i Senatu w Stanach Zjednoczonych

Rozk³ad g³osów w liczbach bezwzglêdnych i procentach naposzczególne partie

Czytaj nas w internecie: www.kurierplus.com

KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 www.kurierplus.com

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Najmilsi: Po-patrzcie, jak¹ mi-³oœci¹ obdarzy³nas Ojciec: zo-staliœmy nazwanidzieæmi Bo¿ymii rzeczywiœcie ni-mi jesteœmy.Œwiat zaœ dlatego

nas nie zna, ¿e nie pozna³ Jego. Umi³owani,obecnie jesteœmy dzieæmi Bo¿ymi, ale jesz-cze siê nie ujawni³o, czym bêdziemy. Wie-my, ¿e gdy siê to objawi, bêdziemy do Niegopodobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest.Ka¿dy zaœ, kto pok³ada w Nim nadziejê,uœwiêca siê, podobnie jak On jest œwiêty.

1 J 3,1-3

Zapewne wielu z nas s³ysza³o piosenkêzespo³u Hey „Moja i Twoja nadzieja”. Otojej fragment: „Moja i Twoja nadzieja/uczy-ni realnym krok w chmurach / Moja i Two-ja nadzieja / pozwoli uczyniæ nam cuda /Nic, naprawdê nic nie pomo¿e/jeœli Ty niepomo¿esz dziœ mi³oœci”. Piosenka mówio nadziei, która znajduje spe³nienie w mi³o-œci dwojga ludzi. Kto otworzy szeroko ser-ce dla drugiego cz³owieka, doœwiadczy ra-doœci siêgaj¹cej nieba i bêdzie w stanie do-konaæ rzeczy granicz¹cych z cudem. Aleten cud nie stanie siê bez naszego wysi³ku,a nawet ofiary. Piosenka mówi, ¿e nic namnie pomo¿e, jeœli my nie pomo¿emy mi³o-œci. Nadzieja wynosi nas ku niebu, nadziejawyci¹ga tak¿e nas z najwiêkszego ¿ycio-wego bagna. Grzesiek – alkoholik na stro-nie internetowej http:// osrodek prze budze-nie. org wyznaje: „Kiedy przesta³em piæ,nie by³o jeszcze we mnie tej nadziei, którapomaga alkoholikowi stawiaæ pierwszekroki na nie³atwej drodze trzeŸwienia.A dlaczego jej nie by³o? To proste, naj-pierw musia³em przyznaæ siê szczerzeprzed samym sob¹, ¿e mam problem z al-koholem. To podstawowy warunek, abyw moim wnêtrzu, w mojej duszy pojawi³osiê pragnienie zmiany swojego ¿ycia. I do-piero to pragnienie otwiera szeroko drzwidla nadziei. Nadzieja, która pojawi³a siê wemnie, by³a swoistym ko³em zamachowymdo moich nastêpnych dzia³añ. Dba³emo ni¹ chodz¹c na mitingi AnonimowychAlkoholików a potem bêd¹c na profesjo-nalnej, piêciotygodniowej terapii w Oœrod-ku Leczenia Alkoholizmu. Jeœli w Twoimsercu i w Twojej duszy jest szczere pra-gnienie zmiany swego ¿ycia, to jesteœ tu¿przed przywitaniem siê z twoj¹ nadziej¹,a ona czyni cuda, zapewniam Ciê.

Nadzieja wyjœcia z na³ogu ma wiêksz¹szansê spe³nienia jeœli po³¹czymy j¹ z wia-r¹ w Boga. W sierpniowym numerze mie-siêcznika Egzorcysta S³awomir wyznaje:„Moja przemiana, w wyniku której od kil-ku miesiêcy nie pijê alkoholu, polegana zrozumieniu, ¿e ja nie chcê piæ. Gdy-bym s³ucha³ Boga, bliskich i innych osób¿yczliwych, to mo¿e ten proces by³by du¿okrótszy. Jestem na pocz¹tku drogi do nor-malnego ¿ycia. Moi najbli¿si maj¹ do mniecoraz wiêcej zaufania, ale mo¿e bêdzietrzeba jeszcze wielu miesiêcy albo lat, byw pe³ni mi zaufali i mogli byæ spokojni. Je-stem im bardzo wdziêczny, bo to oni byliprzy mnie ca³y czas, tak¿e w tych najgor-szych momentach, i uratowali mnie zeszponów na³ogu. Bóg przez ca³y czas po-maga³ mi wstaæ, kiedy upada³em. Wysy³a³do mnie osoby, które chcia³y mi po-móc. I w koñcu osi¹gn¹³ cel, mimo moichoporów. Dróg wyjœcia z na³ogu jest wiele,

ale najpewniejsza jest przez Boga. I to Onpomaga wytrwaæ w postanowieniach”. Na-dzieja pok³adana w Bogu pomaga wydo-byæ z nas najpiêkniejszy kszta³t cz³owie-czeñstwa, które przy stworzeniu zajaœnia³opodobieñstwem do Boga: „Stworzy³ wiêcBóg cz³owieka na swój obraz”. To podo-bieñstwo nazywamy œwiêtoœci¹. Do cz³o-wieka, który na ró¿ne sposoby traci to po-dobieñstwo, Bóg ci¹gle wo³a: „Œwiêtymib¹dŸcie, bo Ja jestem œwiêty”. Aby nas po-ci¹gn¹æ do tej œwiêtoœci, aby nas uczyniæœwiêtymi na wszelkie mo¿liwe ludzkiei boskie sposoby Bóg posy³a do nas swegoSyna Jezusa Chrystusa, o który œw. Janw zacytowanym na wstêpie liœcie pisze:„Wiemy, ¿e gdy siê to objawi, bêdziemydo Niego podobni, bo ujrzymy Go takim,jaki jest. Ka¿dy zaœ, kto pok³ada w Nim na-dziejê, uœwiêca siê, podobnie jak On jestœwiêty”. Œwiêty Augustyn po d³ugim ¿y-ciowym b³¹dzeniu odnalaz³ Chrystusa.W „Wyznaniach” napisa³: „O Bo¿e, szuka-³em drogi dla nabrania si³y, która by mnieuczyni³a zdolnym do rozkoszowania siêTob¹, ale nie znajdowa³em jej, dopóki nierzuci³em siê w objêcia Poœrednika miêdzyBogiem i ludŸmi, cz³owieka Chrystusa Je-zusa, który jest nad wszystkim, Bóg b³ogo-s³awiony na wieki. On nas wo³a i mówinam: „Jam jest droga i prawda, i ¿ycie”...jeszcze nie mia³em tej pokory, dziêki którejmóg³bym posi¹œæ mego Boga, pokornegoJezusa, ani nie wiedzia³em, czego nas uczyJego s³aboœæ. A S³owo Twoje to wiecz-na Prawda... podnosi ku sobie tych, którzysiê jej poddali... lecz¹c ich pychê i wzbu-dzaj¹c mi³oœæ”.

Dzisiaj prze¿ywamy UroczystoœæWszystkich Œwiêtych, tych którzy ca³kowi-cie z³o¿yli swoj¹ nadziejê w Chrystusiei w tej nadziei zostali uœwiêceni, zostaliœwiêtymi. Jest ich nieprzeliczona rzesza.O nich to œw. Jan w Apokalipsie pisze:„Potem ujrza³em wielki t³um, którego niktnie móg³ policzyæ, z ka¿dego narodui wszystkich pokoleñ, ludów i jêzyków,stoj¹cy przed tronem i przed Barankiem”.Jest ich tak wielu, ¿e koœció³ nie wymieniaich po imieniu, ale ka¿dy z nas, ufaj¹c bo-¿emu mi³osierdziu mo¿e zobaczyæ w tymt³umie ludzi, których zna. Wracaj¹cdo s³ów, zacytowanej na wstêpie piosenkimo¿emy powiedzieæ, ¿e œwiêci swoj¹ na-dziejê z³¹czyli z Chrystusem i dziêki temusta³ siê cud zbawienia, Chrystus uczyni³„realnym krok w chmurach”, inaczej real-ny krok w chwale niebieskiej. Nie dokona³-

4

Uœwiêcaj¹ca nadzieja

by siê ten cud, gdybyœmy, jak mówi wspo-mniana piosenka „naprawdê nic nie pomo-¿e, jeœli ty nie pomo¿esz dziœ mi³oœci”. Niestanie siê cud zbawienia, jeœli nie odpowie-my mi³oœci¹ na mi³oœæ Chrystusa, a jest tomi³oœæ nie znaj¹ca granic. Na tej drodzeci¹gle powiêksza siê „wielki t³um”, o któ-rym pisze œw. Jan. A my ¿ywimy nadziejê,¿e kiedyœ do³¹czymy do tej ogromnej rze-szy zbawionych.

Chrystus w dzisiejszej Ewangeliiwskazuje nam drogê do nieba, jest to drogab³ogos³awieñstw. B³ogos³awieni, inaczejszczêœliwi, zbawieni, którzy swoj¹ nadziejêbardziej pok³adaj¹ w Bogu ni¿ w bogac-twach. B³ogos³awieni, którzy smuc¹ siê wi-dz¹c cierpi¹cych i okazuj¹c im zrozumie-nie, uprzejmoœæ, wspó³czucie i pomoc.B³ogos³awieni, którzy nie krzykiem, aledelikatnoœci¹ i ¿yczliwoœci¹ zdobywaj¹ludzkie serca. B³ogos³awieni, którzy pra-gn¹, aby bo¿a sprawiedliwoœæ kszta³towa³anasze ¿ycie i ¿ycie ludzkiej spo³ecznoœci.B³ogos³awieni, którzy daj¹ szansê nawró-cenia grzesznikowi przez wybaczenie. B³o-gos³awieni, którzy dbaj¹ o czyste serce, boz czystego serca wszystko co wyp³ywa jestczyste, jak woda z górskiego Ÿród³a. B³o-gos³awieni, którzy ³agodz¹ spory, szukaj¹porozumienia miêdzy ludŸmi, przyjmuj¹obcych, traktuj¹ wszystkich jak braci. B³o-gos³awieni, którzy za cenê cierpieñ i prze-œladowañ id¹ za Chrystusem. Id¹c t¹ drog¹mo¿e sie okazaæ, ¿e któregoœ dnia papie¿uroczyœcie og³osi ca³emu œwiatu naszeimiê, uznaj¹c, ¿e jesteœmy œwiêci, ¿e obra-zy z nasz¹ podobizn¹ pewnego dnia znajd¹siê na œcianach koœcio³ów, ¿e wierni pu-blicznie bêd¹ wzywaæ naszego imienia,abyœmy wstawiali siê za nim przed Bo-giem, ¿e nasze cia³o rozbior¹ na relikwie.Ale to wcale nie jest takie wa¿ne, najwa¿-niejsza bêdzie nasza obecnoœæ w nieprzeli-czonym gronie zbawionych. Bêdziemywtedy spogl¹daæ na ziemskie procesy be-atyfikacyjne i kanonizacyjne mo¿e

z uœmiechem rozbawienia, ale bez zazdro-œci. Mo¿e obok nas bêdzie sta³ kanonizo-wany i bêdzie mówi³: „Co oni tam ze mn¹wyprawiaj¹”.

Prawdopodobnie z punktu widzenia„t³umu œwiêtych” ziemskie wyniesieniana o³tarze nie maj¹ wiêkszego znaczenia,wa¿ne s¹ dla nas ¿yj¹cych na ziemi. Ko-œció³ wskazuje nam ludzi, którzy szliza Chrystusem i doszli do œwiêtoœci. Ob-rzêd beatyfikacji, czy kanonizacja daje namtak¹ pewnoœæ. Mo¿emy ich prosiæ o wsta-wiennictwo za nami u Boga. Oczywiœcienajwa¿niejsze s¹ œlady Chrystusa prowa-dz¹ce do œwiêtoœci, ale œwiêci s¹ dla naswzorem, jak w ró¿nych okolicznoœciachi stanach mo¿emy pewnie kroczyæ drog¹œwiêtoœci.

Krucjata Ró¿añcowaIII Zakon zaprasza do udzia³u w Nabo¿eñstwie

I Soboty M-ca, wynagradzaj¹cemuNiepokalanemu Sercu Marii, za: "Zniewagi

tych, którzy staraja siê zaszczepiæ w sercachJej dzieci: obojêtnoœæ, wzgardê, a nawet

nienawiœæ do Matki Najœwiêtszej." Sobota, 7listopad br., do dolnego koœcio³a Œw. St.

Kostki, Greenpoint, 17:30, wieczór.info: br Antoni 718 389 7785

KS. RYSZARD KOPER

Zapraszamy serdecznie rodziny i przyjació³ osób dotknietych choro-b¹ alkoholow¹ na spotkania grupy

Al Anon „Nadzieja” na Greenpoincie.

W Al Anon mo¿esz znaleŸæ zrozumie-nie, przyjaŸñ i nauczyæ siê jak postêpo-waæ w relacjach z osob¹ uzale¿nion¹. Grupy Al Anon istniej¹, aby rozwi¹zy-

waæ problemy poprzez dzielenie siêswoim doswiadczeniem, si³¹ i nadziej¹,

ucz¹ jak zacz¹æ myœleæ o sobie.

Zapraszamy na polskie spotkaniaw ka¿dy pi¹tek o 7 wieczorem

do Outreach Greenpoint,960 Manhattan Ave.

(winda na 3 pietro), Brooklyn,NY 11222.

PrzyjdŸ lub porozmawiaj z Magd¹347-840-1646.

Poczytaj wiecej o Al Anon na stronach:www.al-anon.org.pl (po polsku)

lub www.nycalanon.org (po angielsku).

„Nadzieja”dla przyjació³ i rodzin

osób z problemem alkoholowym

5

W niedzielnych wyborach parlamen-tarnych Prawo i Sprawiedliwoœæ uzy-ska³o wiêkszoœæ mandatów posel-skich. Jednak nie zdoby³o poparciawiêkszoœci g³osuj¹cych Polaków ma-j¹c 37,8 procent g³osów.

Umo¿liwia to samodzielne utworzenierz¹du dziêki ordynacji wyborczej daj¹cejprzewagê zwyciêskiej partii. Jednak niegwarantuje stabilnoœci w³adzy na wypa-dek, gdyby kilku pos³ów nie mog³o wzi¹æudzia³u w g³osowaniu. Ju¿ nie mówi¹co wiêkszoœci konstytucyjnej, a tylko takaw liczbie 307 pos³ów pozwala zmieniæustawê zasadnicz¹, a wiêc ustrój pañstwa.A to jest d³ugofalowym zamiarem Jaros³a-wa Kaczyñskiego.

Wybory parlamentarne 2015 stanowi¹wielki triumf prezesa PiS. Okaza³ siê poli-tykiem nie do zdarcia. Przetrzyma³ kam-paniê nienawiœci trwaj¹c¹ od dziesiêciu lati wielk¹ tragediê osobist¹. Mimo tegoutrzyma³ PiS jako najwiêksz¹ si³ê opozy-

cyjn¹ w kraju i zdoby³ w³adzê. Uzyska³mo¿liwoœæ trwa³ej zmiany kraju przezoczyszczenie i reformê aparatu pañstwo-wego.

PiS uzyska³o 235 mandatów z ogólnejliczby 460, Platforma Obywatelska 138,Kukiz’15 dosta³ 42 mandaty, PSL 16,mniejszoœæ niemiecka 1 mandat. Wed³ugniepotwierdzonych doniesieñ pierwszeposiedzenie nowego Sejmu i zaprzysiê¿e-nie pos³ów odbêdzie siê 10 listopada. Te-go dnia prezydent Andrzej Duda powierzymisjê utworzenia nowego rz¹du... nie wia-domo komu. Zwyczajowo gabinet tworzyszef zwyciêskiej partii, ale Jaros³aw Ka-czyñski z góry zapowiedzia³, ¿e kandyda-tem PiS na szefa rz¹du jest Beata Szyd³o.Czy wiêc ona dostanie tê misjê, czy naj-pierw Kaczyñski, który nastêpnie przeka-¿e j¹ dalej?

We wtorek wieczorem gruchnê³a plot-ka, ¿e PiS bierze pod uwagê wystawienieinnego kandydata. Mia³ nim byæ prof.Piotr Gliñski, szef doradców PIS. By³oby

to z³amanie bodaj najwa¿niejszej obietni-cy wyborczej jeszcze przed przejêciemw³adzy. Rada Polityczna PiS nie zdecydo-wa³a siê na tak drastyczny krok. Premie-rem bêdzie wiêc Beata Szyd³o. Ma ona 14dni na przedstawienie sk³adu swego rz¹-du. Zapewne uczyni to wczeœniej, gdy¿nie bêdzie musia³a prowadziæ d³ugich tar-gów z koalicjantami o podzia³ stanowisk.

Oto wed³ug niepotwierdzonych donie-sieñ obsada urzêdów centralnych: Marsza-³ek Sejmu Mariusz B³aszczak; Marsza³ekSenatu Stanis³aw Karczewski; Szef MSWJaros³aw Zieliñski; Szef MSZ KazimierzUjazdowski; Szef MON Jaros³aw Gowin;Minister zdrowia Konstanty Radziwi³³;sprawiedliwoœci Ma³gorzata Wasserman;edukacji El¿bieta Witek; nauki i szkolnic-twa wy¿szego Piotr Gliñski; administracjii cyfryzacji Anna Strê¿yñska; finansówHenryk Kowalczyk; skarbu Dawid Jackie-wicz; pracy El¿bieta Rafalska; energetykiPiotr Naimski; rozwoju i gospodarki Pa-we³ Sza³amacha; rolnictwa Jan Ardanow-ski; infrastruktury Andrzej Adamczyk;sportu Grzegorz Schreiber; kultury Jaro-s³aw Sellin.

Zaprzysiê¿enie Sejmu w przeddzieñŒwiêta Niepodleg³oœci by³oby na czasie,bo wyborcy PiS uwa¿aj¹ triumf swej par-tii za kolejny krok w odzyskiwaniu wol-noœci narodowej. Kiedy Kaczyñski uzna-wa³ wyniki wyborów w sztabie PiS mówi³o utworzeniu szerszej koalicji „bia³o czer-wonej”. A to znaczy, ¿e bêdzie d¹¿y³ dopozyskania pos³ów innych partii dla stwo-rzenia wiêkszoœci 307 pos³ów potrzeb-nych do zmiany konstytucji. Najpierwjednak bêdzie wyci¹ga³ pos³ów z innychpartii, aby wst¹pili do klubu parlamentar-

nego PiS, co zapewni rz¹dowi stabiln¹wiêkszoœæ. Wœród „ofiar” na pierwszymmiejscu znajduje siê ugrupowanie Paw³aKukiza, które nawet nie jest formalnieparti¹. To zbieranina czêsto doœæ przypad-kowych ludzi, których ³¹czy sprzeciw wo-bec systemu „okr¹g³ego sto³u” a poza tymniewiele wiêcej. Kukiz nie jest politykiemwiêc zapewne przegra z tak szczwanymlisem jak prezes PiS walkê o zatrzymanieprzy sobie ludzi.

Klub PO dysponuje 138 mandatami. Totak¿e bêdzie pole ³owów dla Kaczyñskie-go. Platforma przesunê³a siê mocno w le-wo w ostatnim roku, ku niezadowoleniuskrzyd³a konserwatywnego. A obecnie,gdy ¿adni przedstawiciele lewicy nie we-szli do Sejmu, bêdzie próbowa³a wyra¿aæten œwiatopogl¹d, aby wzmocniæ siê o le-wy elektorat w nastêpnych wyborach. Tozaœ sk³oni czêœæ konserwatywnych po-s³ów do porzucenia PO. Zreszt¹ lepiej na-le¿eæ do partii rz¹dz¹cej ni¿ opozycyjnej.

Z Nowoczesnej nic nie uda siê wyrwaæKaczyñskiemu, natomiast PSL zostaniewpêdzone w œlepy zau³ek. PiS zamierzabowiem skróciæ kadencjê samorz¹dów,gdzie ludowcy zdobyli sobie bastionw ostatnich wyborach regionalnych dziêkifa³szerstwom na wielk¹ skalê. Oddanowtedy rzekomo 18 procent g³osów niewa-¿nych z korzyœci¹ dla ludowców. Jest torekord œwiata w tej dziedzinie. PSL uzy-ska³ w tamtych wyborach kilkukrotnielepszy wynik oficjalny ni¿ wynika³o z exitpoll i ni¿ zwykle uzyskuje w wyborachdo Sejmu.

Zapowiedziano audyt aparatu pañstwa.Jaros³aw Gowin, który by³ ministremsprawiedliwoœci w rz¹dzie Donalda Tuskauprzedzi³ kolegów, ¿e stan kraju jest du¿ogorszy ni¿ im siê wydaje. A przecie¿ par-tia Kaczyñskiego by³a bardzo krytyczna.Rz¹d PiS czeka wiêc gigantyczna praca.

Jan Ró¿y³³o

PiS bierze Polskêwww.kurierplus.com KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015

u PiS samodzielnie utworzy rz¹d.

Pozostawi³ nas cudowny, tajemniczyi ciekawy cz³owiek,

jeden z najbardziej odkrywczychmalarzy XX wieku,

bodaj najwiêkszy malarz polskiej sztuki wspó³czesnej,który jako jedyny Polak

zwieñczy³ swoj¹ wizjê wystaw¹ indywidualn¹ w Guggenheim Muzeum

w Nowym Jorku w 1970 roku

WOJCIECH VOY FANGOR1922 - 2015

Odszed³ tam, gdzie skierowane by³y lunety w jegoPlanetarium, które sam zbudowal w Summit, NY.

£¹czymy p³yn¹ce prosto z serca wyrazy wspó³czuciama³¿once Magdzie Fangor.

Andrzej Kenda z ¿on¹ Gra¿yn¹, córk¹ Victori¹ i jej mê¿em Michaelem

KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 www.kurierplus.com6

We wspomnieniach mê¿ów stanu osoby pozor-nie niezwi¹zane ze œwiatem dŸwiêku œwiadomie lubnieœwiadomie podkreœla³y wagê wydarzeñ poprzez do-bór s³ów. Józef Pi³sudski w swoich wyk³adach Ÿróde³dysharmonii pomiêdzy ugrupowaniami politycznymipierwszych dni wolnoœci roku 1918-go upatrywa³ m.in.w odmiennym traktowaniu znaczeñ poszczególnychs³ów w zale¿noœci od zaboru, z którego pochodzi³ danymówca. W opinii naczelnika pañstwa ugrupowania tepos³ugiwa³y siê jednym jêzykiem, choæ niejednakoworozumianym. W wielu przypadkach poszukiwa³y po-dobnych rozwi¹zañ, ale wspólny akord by³ absolutnieniemo¿liwy do osi¹gniêcia. Rozumienie jego czêœcisk³adowych zdawa³o siê odmienne wœród przedstawi-cieli by³ego zaboru austriackiego, inne po stronie tych,których ukszta³towa³o ¿ycie w zaborze pruskim, a ju¿kompletnie kakofoniczne poœród polityków wyros³ychpod panowaniem carskim.

Marsza³ek nazywa³ polityczne dialekty „ghettowy-mi”. Dziœ mo¿na je porównaæ do jêzyków œrodowi-skowych u¿ywanych przez takie czy inne lobby oko-³orz¹dowe. W czasie odradzania siê RzeczypospolitejnajwyraŸniej stanowi³y one przeszkodê nie do poko-nania: „Nie mog³em niczego zrobiæ” – opowiada³ na-czelnik po latach. „Gdym pertraktowa³ z „rz¹dem lu-belskim”, to ten w ca³oœci oœwiadczy³ mi natych-miast, ¿e z nikim w ca³ym zaborze rosyjskim pertrak-towaæ nie bêdzie i z nikim do zgody nie pójdzie.Pod wp³ywem mego nastawienia zgodzi³ siê wreszcie„rz¹d lubelski” pójœæ na próbê pertraktacji z obcymdla tego „ghetta” elementem, ale tylko z takim, którypochodzi z zaboru pruskiego. (...) Wezwa³em panówz zaboru pruskiego (...) Dwa ciê¿kie dni spêdzi³emna kator¿niczej robocie, aby s³uchaæ „ghettowych”okreœleñ jednej i drugiej strony, które w ¿aden ¿ywysposób punktu stycznego nie znachodzi³y, bo s³owajednych wzbudza³y u drugich od razu s³owa przeciw-ne (...) Zdawa³o mi siê, ¿e mam do czenienia z ludŸ-mi, z których ka¿dy mówi innym jêzykiem, chc¹cwidzieæ w s³owach coœ, czego w tych s³owach nieby³o.”

Kiedy Pi³sudski mówi³ o jêzyku „ghettowym”,mia³ na myœli s³aboœæ zawart¹ w mocnych wyra¿e-niach. Ubolewa³ nad koniecznoœci¹ u¿ywania przezpolityków werbalnego radykalizmu. Wyœmiewa³zwroty „o rz¹dach rzesz pracuj¹cych”, albo „o ludzie,który musi wzi¹æ w³adzê w swoje rêce”. Jak pokaza³ahistoria, marsza³ek piêtnowa³ to, co mia³o eksplodo-waæ ju¿ w niedalekiej przysz³oœci. W chwili kiedyPolska spod okupacji niemieckiej w 1945 roku prze-sz³a w kolejn¹ niewolê, miejsce nazywania rzeczypo imieniu zaj¹³ dawny ¿argon roku 1918-go. Pod-chwycony przez na nowo zniewolone umys³y, tymrazem nale¿¹ce do „mas pracuj¹cych miast i wsi”przekroczy³ granice rozs¹dku. Tak oto brzmienie jê-zyka u¿ywanego w pierwszych dniach niepodleg³o-œci 1918 roku powróci³o jako brzmienie niewolipo roku 1945-tym.

Józef Pi³sudski mimo niechêci do „ckliwych po-etów” nie obawia³ siê poetyckich porównañ. W jed-nym z wyst¹pieñ powiedzia³: „... gdy hejna³ zwyciê-stwa bi³ mi w piersi, (...), gdym do Wilna swego, jakozwyciêzca, wkracza³, (...) w takt podków œni³ mi siê– dŸwiêk ³añcucha.”

DŸwiêcza³ ten ³añcuch genera³owi niezwyklepiêknie, obiecuj¹co, niemal uwodzicielsko. £za tê-skonoty, jak opowiada³ po latach, zbiera³a mu siêza snami piêknymi niewoli, które przynios³y narodo-wi Mickiewicza. „Za cierpieniami i bólem, za zapa-chem kwiatów, które kajdany ubieraj¹. Ile¿ cudówpiêkna da³o to ¿ycie...”

Pl¹taninê s³ów i myœli listopada 1918 wspomina³

Pi³sudski na zjeŸdzie legionistów dziewiêæ lat póŸ-niej. Z patosem ur¹ga³ wielkiej iloœci stronnictw, któ-re wyrasta³y wówczas, jak grzyby po deszczu:„Wszyscy bezsilini, nie poczuwaj¹cy siê do ¿adnejsi³y, a ¿¹daj¹cy us³uchania ich recept zbawienia Pol-ski, których sami nie byli pewni, ustêpuj¹cy ³atwoz ka¿dego s³owa, a za to tym za¿arciej zwalczaj¹cyobok mieszkaj¹cego s¹siada.”

Jak¿e zbawienny okaza³ siê wówczas dla Polskig³os cz³owieka, który poszukiwa³ wspó³brzmieniaw zniewolonych umys³ach. Oto jego wypowiedŸw wywiadzie z lutego 1926: „... zdo³a³em w ro-ku 1918 zapewniæ spokój i wyrastanie pañstwa mimopowszechnego zatracenia siê w powodzi zjawisk,wobec których zdzicza³e w tchórzostwie i upokorze-niu niewoli spo³eczeñstwo wygl¹da³o tak, jakby dr¿a-³o przed samym istnieniem Polski jako niepodleg³egopañstwa.”

G³os Pi³sudskiego upodoba³a sobie tak¿e era fono-grafu. Zachowa³ siê m.in. zapis dŸwiêkowy ¿artobli-wej wypowiedzi „Dziadka” skierowanej do przy-sz³ych pokoleñ: „Wci¹¿ mnie jedna myœl przeœladuje,bym móg³ uwieczniæ nie g³os, lecz œmiech. (...) G³o-sem w tr¹bê b³agam: matki i ojcowie! Kiedy samiœmiaæ siê nie mo¿ecie (...) niech siê œmiej¹ polskiedzieci œmiechem odrodzenia, gdy wy tego nie umie-cie! A gdy wam teraz do œmiechu usta siê uk³adaj¹,œmiejcie siê do woli!”

Wygl¹da na to, ¿e wolnoœci marsza³ek dos³uchi-wa³ siê nie w bataliach i pertraktacjach, które przy-czyni³y siê do przetrwania pañstwa, ale w radoœcibeztroskiego dzieciñstwa, jakie najm³odszym niesiepoczucie bezpieczeñstwa pod rodzinnym dachem.

Ale wróæmy do historii starych skrzypiec i zaklê-tego w nich dŸwiêku. Poniewa¿ mój dziadek wolnejPolski nie doczeka³, mnie zaœ los rzuci³ za ocean,spêkane skrzypeczki czeka³y w zapomnieniu. I otoca³kiem niedawno ich renowacjê powierzy³em pol-skiemu lutnikowi w Nowym Jorku. Polecony przezdyrygenta, cz³owieka wielu talentów Janusza Sporka,pan £ukasz Wroñski, okaza³ siê byæ osob¹ godn¹ za-ufania. Nie tylko zadba³ o oryginalny wygl¹d instru-mentu, ale doprowadzi³ go to stanu brzmienia.W koñcu jedyny polski przedstawiciel tego gin¹cegofachu na Manhattanie pan Wroñski, wydoby³ z dziad-kowych skrzypiec dŸwiêk uœpiony od 1939 roku!

Dobrze musia³o mu byæ w duszy starych skrzy-piec, bo budzi³ siê ów dŸwiêk opornie. Zupe³nie, jak-by niewola drewnianego wnêtrza sta³a siê jego drug¹natur¹. W œrednicy brzmia³ matowo, w górach by³nadto jaskrawy. Mimo œwietnych strun, regulowaniaduszy i podstawka, uparcie chowa³ siê po zakamar-kach rezonansowego pud³a. Nadzieja pojawi³a siêu podstaw. Struna „G” ju¿ po kilku poci¹gniêciachsmyczka wydoby³a z serca instrumentu jakieœ piêkno.Z g³êbi duszy, gdzieœ od samych s³ojów drewna wy-p³yna³ ca³kiem szlachetny, ciep³y kolor...

Po kilku dniach pan £ukasz zadzwoni³ z pytaniem,jak siê maj¹ skrzypce. Dziêkujê, brzmi¹ coraz piêk-niej, odpowiedzia³em, bo wiekowy polski œwierk zestarym klonem maj¹c heban i pernambucco za po-œredników nie potrzebowa³y ju¿ ¿adnej zachêty. Te-raz z radoœci¹ nadrabiaj¹ siedemdziesi¹t szeœæ latmilczenia. Martwiê siê tylko skostnieniem w³asnychumiejêtnoœci, gdy¿ jak pisa³ S³owacki:

Dr¹ siê o wolnoœæ; Bo¿e nachylaj im grzbietuBo wolnoœæ jest jakoby posiadanie fletu:Jeœli go weŸmie cz³owiek muzyki nieœwiadom,Piersi straci i uszy sfa³szuje s¹siadom.

Cezary Doda

Brzmienie wolnoœci1➭

PIELGRZYMKA–MEKSYKPielgrzymka – wycieczka do Guadalupei Meksyku – 10 dni; 20 – 29 czerwca 2016 rokuWiêcej informacji na stronie: www.ryszardkoper.pl w sekcji:Klub Pielgrzyma > Pielgrzymki planowane. Szczegó³y bêd¹podane w przysz³ym tygodniu, ale ju¿ dziœ mo¿na zapisaæsiê w Redakcji Kuriera Plus (718) 389 3018 lub podnumerem tel. 347 876 3738 i [email protected]

7www.kurierplus.com KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015

Od 25 paŸdziernika mamy now¹ Pol-skê. PiS bêdzie rz¹dziæ samodzielnie,co praktycznie oznacza, i¿ pe³niaw³adzy przejdzie w rêce Jaros³awaKaczyñskiego.

Owszem, premierem bêdzie Beata Szy-d³o, jak wynika z ci¹g³ych zapewnieñ, alenikt nie w¹tpliwoœci, ¿e ka¿da jej decyzjabêdzie uzgadniana z prezesem PiSu. Niktte¿ nie ma w¹tpliwoœci, ¿e bêdzie z nimkonsultowana tak¿e ka¿da wa¿niejsza de-cyzja prezydenta.

Wbrew pozorom PiS nie ma wcale ³a-twej sytuacji, bo teraz to jemu wszyscypatrz¹ na rêce i oczekuj¹ spe³nienia obiet-nic. Zgodnie z nimi w pierwszej kolejno-œci trzeba bêdzie cofn¹æ reformê emery-taln¹, co mo¿e doprowadziæ do powa¿-nych niedoborów w bud¿ecie, nie tylkona ten rok, ale i lata nastêpne. Podobnierzecz siê ma z dodatkiem na ka¿de dziec-ko w wysokoœci 500 z³otych. Nic zatemdziwnego, ¿e jednym z najpilniejszych za-dañ, jakie stawia przed sob¹ PiS jest ko-rekta bud¿etu ju¿ przyjêtego przez Sejmna rok 2016.

W dalszej kolejnoœci czekaj¹ obietnicezwiêkszenia kwoty wolnej od podatków,w czym pomocne bêdzie najnowsze orze-czenie Trybuna³u Konstytucyjnego. Nietrzeba te¿ nikomu t³umaczyæ, ¿e emerycii renciœci czekaj¹ na podwy¿ki, zw³aszczaci, którzy nie mog¹ siê za nie utrzymaæ.A jest ich bardzo wielu. Ma³¿eñstwo El-banowskich nie odpuœci kwestii zmianyuchwa³y o obowi¹zku szkolnym dla dzieciw wieku lat szeœciu. I choæ wielu rodzi-ców ju¿ siê z nim pogodzi³o, to jednakpañstwo Elbanowscy nie spoczn¹, dopókiswego celu nie osi¹gn¹, bo jest to misj¹ich ¿ycia, w jakiej wspiera ich wielu zwo-lenników PiS. Nic to, ¿e w wiêkszoœcikrajów zachodnich i w Ameryce dziecizaczynaj¹ naukê w szóstym roku ¿yciai jakoœ im to nie szkodzi. Dzieci polskiemaj¹ ponoæ szczêœliwsze dzieciñstwo i nienale¿y im go skracaæ.

Tu¿ za rogiem czekaj¹ na PiS proble-my górnictwa, wynikaj¹ce z niskich cenwêgla na rynkach œwiatowych i zwi¹zanejz tym nierentownoœci kopalñ. Dotychcza-sowe próby ich restrukturyzacji nie przy-nios³y spodziewanych rezultatów z powo-du wysokich kosztów wydobycia, wyso-kich p³ac i œwiadczeñ dla górników i ichrodzin oraz nadmiernej biurokracji. Rz¹dEwy Kopacz wprowadza³ rozwi¹zania do-raŸne, ¿eby zapobiec kolejnym strajkom,ale w konsekwencji oznacza³o to dop³aca-nie z kasy pañstwa do kopalñ nie zarabia-j¹cych na siebie. Lada moment Unia Eu-ropejska oprotestuje ten proceder i postra-szy karami finansowymi. Rzecz jest o tyledziwna, ¿e pojedyncze kopalnie przejêteprzez Czechów i Niemców przynosz¹ zy-ski.

Na nowy rz¹d spadnie te¿ problemprzyjêcia uchodŸców zalewaj¹cych Euro-pê. PiS by³ zdecydowanie przeciwny, byPolska ich przyjê³a a zgodê Ewy Kopaczw tej kwestii okrzykn¹³, nie tylko zdrad¹narodu, ale i ca³ej Grupy Wyszehradzkiej.

Zgodnie z t¹ logik¹ nowe w³adze powinnysiê wycofaæ z dotychczasowych ustaleñi nie wpuœciæ uchodŸców do kraju, co by-³oby zgodne z oczekiwaniem wiêkszoœcispo³eczeñstwa. Oprócz tych problemówna PiS spadnie teraz nowe opracowanietych ustaw, które s³usznie zawetowa³ pre-zydent Andrzej Duda, pocz¹wszy od usta-wy o lasach pañstwowych. Zatem pierw-sze miesi¹ce nowej w³adzy bêd¹ nies³u-chanie trudne.

PO nie bêdzie rzecz jasna przyjaznadla poczynañ rz¹du, podobnie jak i No-woczesna. pl. Nie wiadomo, jak siê bê-dzie zachowywa³o PSL, wiadomo nato-miast, ¿e dojdzie do awantur z Kukizemi jego ludŸmi, którzy pasuj¹ do PiSu jakpiêœæ do nosa i nie rozumiej¹ oraz niechc¹ zrozumieæ struktur tworz¹cych pañ-stwo. W PO zapewne nast¹pi¹ teraz prze-tasowania. Znajd¹ siê tacy, którzy z EwyKopacz bêd¹ usi³owali zrobiæ koz³aofiarnego. Na razie ona sama nie zamie-rza rezygnowaæ z przywództwa, ale mo-¿e byæ do tego przymuszona przez Grze-gorza Schetynê i jego frakcjê. Radek Si-korski te¿ wci¹¿ ma – jak siê okazuje– swoich ludzi w PO i nie zamierza wy-baczyæ dotychczasowej pani premier, ¿edoprowadzi³a do usuniêcia go ze stano-wiska najpierw ministra spraw zagranicz-nych a potem marsza³ka Sejmu. Jest onna tyle pyszny, ¿e nie widzi ani swej nie-udolnoœci, ani odpowiedzialnoœci za g³u-pie wypowiedzi, tyle¿ oficjalne, co na-grane na taœmach. Atutem Ewy Kopaczpo przegranych wyborach jest jednakwielka iloœæ g³osów, jakie w nich uzy-ska³a, przebijaj¹c Beatê Szyd³o i Jaros³a-wa Kaczyñskiego.

Przetasowania nast¹pi¹ teraz w partiiludowców, albowiem jej dotychczasowiliderzy – Waldemar Pawlak i Janusz Pie-chociñski nie dostali siê do Sejmu. W jejszeregach coraz czêœciej mówi siê, ¿etrzeba postawiæ na m³odych. Byæ mo¿ewzrosn¹ niebawem akcje W³adys³awaKosiniaka-Kamysza, który da³ siê poznaæjako zrównowa¿ony i kulturalny ministerpracy i polityki spo³ecznej. W ka¿dym ra-zie umia³ zazwyczaj porozumieæ siê z pro-testuj¹cymi przedstawicielami ró¿nychgrup zawodowych. Nie jest te¿ wykluczo-ne, ¿e do wiêkszego znaczenia dojdziew PSL tak¿e Adam Jarubas, przegranykandydat na prezydenta z ramienia tej par-tii, sprawdzaj¹cy siê jednak nieŸle na sta-nowisku marsza³ka województwa œwiêto-krzyskiego.

Sromotna przegrana Zjednoczonej Le-wicy oznacza, ¿e nie bêdzie lewego skrzy-d³a w Parlamencie, czego nikt specjalnienie ¿a³uje. Byæ mo¿e podczas grudniowe-go kongresu tego ugrupowania nast¹pigruntowna zmiana pokoleniowa i w³adzêprzejm¹ w niej ci, którzy nie maj¹ komu-nistycznych trupów w szafie ani pezetpe-erowskiej przesz³oœci. Na wielki odzewlewicowcy nie mog¹ jednak liczyæ, bodawni aparatczycy wymieraj¹ a m³odzi lu-dzie jakoœ nie wi¹¿¹ swej przysz³oœci z le-wic¹. Wiêkszoœæ z nich g³osowa³a na pra-wicê. Oczywiœcie przysz³y trzon lewicy,jeœli ona w ogóle siê nie rozpadnie, mog¹stanowiæ zwolennicy pañstwa œwieckiegoi liberalnego oraz obroñcy „uciœnionychprzez kapitalizm”. Póki co obieca³ siê jed-nak nimi zaj¹æ PiS.

O Korwinistach, którzy nie weszlido Sejmu nie warto siê rozpisywaæ, bo tofolklor polityczny. Zdumiewaj¹ce jest jed-nak to, ¿e nie widz¹ oni jak bardzo ich li-der Janusz Korwin-Mikke kompromitujePolskê, ich i samego siebie. Czyni tood wielu lat a jednak nie ubywa mu zwo-lenników. Czy¿by jakaœ zbiorowa aberra-cja umys³owa?

Eryk Promieñski

WtorekZnamy wyniki wyborów w Polsce.

Prawo i Sprawiedliwoœæ bierze wiêk-szoœæ bezwglêdn¹ w Sejmie i Senacie i– po raz pierwszy w historii Trzeciej RP– PiS nie bêdzie potrzebowa³ koalicjantaaby rz¹dziæ Polsk¹. Jeœli dodaæ do tego,¿e przez najbli¿sze piêæ lat, prezydentemRP bêdzie Andrzej Duda, naprawdê jestszansa na „dobr¹ zmianê”. Zacznijmyod minimum: odsuniêcia ³apówkarzyi nieudaczników oraz tych, dla którychPolska to „ten kraj” a Berlin czy Brukse-la to prawdziwy raj. I dalej do przodu,dziedzina po dziedzinie, zagadnieniepo zagadnieniu: ¿mudne zmienianie rze-czywistoœci na lepsze i wzmacnianie Pol-ski. Bez zbêdnego triumfalizmu, gadania,paplaniny, ale z uporem do przodu. Mamnadziejê, ¿e tak siê stanie. Bo jak nie, todrugiej szansy dla Jaros³awa Kaczyñskie-go i jego dru¿yny ju¿ nie bêdzie.

Œroda nocKolejna, trzecia ju¿ debata kandyda-

tów Partii Republikañskiej. Kandydatówczternastu, ale co najmniej po³owa mo-g³aby sobie darowaæ robienie t³oku i po-szukaæ innej aktywnoœci – nie s¹ w stanieprzedstawiæ wizji potrzebnej do ubiega-nia siê o urz¹d. Najbardziej przykre wra-¿enie sprawia³ Jeb Bush. Kilka miesiêcytemu, by³ murowanym kandydatem Par-tii Republikañskiej, zdolnym pobiæ Hilla-ry Clinton i pójœæ w œlady ojca i brata.Wczoraj wygl¹da³ tak, jakby sobie odpu-œci³. Wydawa³o mi siê, ¿e Jeb Bush alboju¿ wie, albo podœwiadomie czuje, ¿eprezydentem nie bêdzie. Osobiœcie, choæca³¹ narracjê establishmentu republika-nów, ¿e „tylko Bush pobije Hillary”uwa¿am za wrêcz bezczeln¹ (kolejnyBush ma zdobyæ w³adzê rêkami aktywi-stów, dla popieraj¹cych go si³ lobbingo-wych i utrzymania status quo), to by³o miJeba tak po ludzku ¿al. Jako cz³owiek nieby³ we w³aœciwym dla siebie miejscu i toby³o widaæ.

Na domiar z³ego skandaliczne by³oprowadzenie debaty przez dziennikarzyCNBC. Zamiast pytañ o walkê z ISISczy geopolitykê, znalaz³o siê nawet pyta-nie o rz¹dowe regulacje dotycz¹ce strontypu „fantasy football”. Do tego brak pa-nowania nad czasem wypowiedzi, cham-skie przerywanie, judzenie kandydatów... Ale – i to cieszy – kandydaci nie pozo-stali d³u¿ni. Senator Ted Cruz zaprotesto-wa³ przeciw zamienianiu debaty w „wal-kê w klatkach”, gubernator Chris Christiezwróci³ prowadz¹cemu uwagê, ¿e jegoprzerywanie „nawet na standardy NewJersey jest chamskie” a Donald Trumpkilka razy upomnia³ prowadz¹cych za za-dawanie „paskudnych, niegrzecznych”pytañ. Publika kilka razy wybucza³a pro-wadz¹cych a szef republikanów stwier-dzi³, ¿e CNBC „powinna siê wstydziæ”sposobu prowadzenia debaty.

Jest to kolejny przyk³ad, jak samo-zwañcze medialne elity, z ego rozdêtymido granic mo¿liwoœci, próbuj¹ narzucaænam, zwyklakom, swoje pogl¹dy i narra-cje. Zaœlepieni s³upkami ogl¹dalnoœci,kreuj¹ siê na nowych Bogów WiekuElektronicznej Informacji. Problem wtym, ¿e zbyt czêsto zamiast MedialnejGlobalnej Wioski, mamy zwyk³¹ wiochê,gdzie za piêknymi buŸkami na ekraniekryje siê wy³¹cznie pokraczne ego.

Œroda jeszcze póŸniej

Wybory w Polsce komentuje RobertKrasowski. Dziennikarz, publicysta,twórca nieistniej¹cej ju¿ gazety „Dzien-nik”, dzisiaj wydawca i autor ksi¹¿ekbêd¹cych prób¹ opisania fenomenu

Trzeciej Rzeczypospoli-tej. Wywiad w „KulturzeLiberlanej”, niszowymwydawnictwie, wiêc po-zwolê sobie na d³u¿szecytaty. Generalnie ciekawie siê czyta,choæ dra¿ni maniera Krasowskiego, któ-ry stawia siê w roli najm¹drzejszejsroczki œwiata.

Czy Krasowski boi siê Kaczyñskiegoniczym redaktorzy „Gazety Wyborczej”,którzy s¹dz¹c po ich publicystyce, budz¹siê po nocach zlani potem? Nie, wcale,bo jak pisze by³y redaktor naczelny„Dziennika”: „Nie bojê siê, bo wiem,¿e nic siê nie stanie. Pañstwo jest kom-pletnie obojêtne na wynik wyborczy,idzie sobie spokojnie w³asnym kursem.Je¿eli spojrzymy na 25 lat historii Polskii nie tylko Polski, zauwa¿ymy, ¿e wybo-ry nic nie znacz¹. Ani razu w ich wynikunie dosz³o do powa¿nej zmiany kursu”.Bach, ma racjê, strza³ w dziesi¹tkê – to¿to opis mechanizmu zwanego przez Jaro-s³awa Kaczyñskiego „imposybilizmem”pañstwa, które sprowadza siê do takwielkiego oporu materii, ¿e niemal „nicnie da siê nigdy” zrobiæ. „Widzieliœmy,jak wygl¹da³a IV RP. Powodów do stra-chu nie by³o, jednak ludzie, którzy ju¿byli przestraszeni, dostali gor¹czki.Ale kiedy teraz na zimno patrzymyna tamte dwa lata, okazuje siê, ¿e Ka-czyñski by³ niezdarnym w³adc¹, który ni-czego nie potrafi³ zrobiæ, nawet w spra-wie dla niego najwa¿niejszej. Bo prze-cie¿ Ziobro nikogo nie z³apa³, Maciere-wicz nikogo nie z³apa³, Kamiñski nikogonie z³apa³, ca³a walka z uk³adem okaza³asiê nieporozumieniem, jedn¹ wielk¹ ko-medi¹.” wyznaje Krasowski i w du¿ejczêœci ma racjê.

Potem przyszed³ Donald Tusk, którypoj¹³ ten dryf i to mentalne nic-siê-nie--da-zrobiæ. Wiêc zdaniem Krasowskie-go „by³ jedynym politykiem, któryprzed objêciem w³adzy zd³awi³ w sobiejak¹kolwiek ambicjê pañstwow¹ – taknie wierzy³ w politykê, spo³eczeñstwoi pañstwo, ¿e jak Budda usiad³ i nic niechcia³ robiæ”. Tak by³o. Dziêki strumie-niowi forsy z Unii Europejskiej powsta-³y autostrady, jeŸdzi Pendolino a polscypi³karze graj¹ na Stadionie Narodowym,ale generalnie pañstwo wysz³o na tymfatalnie – pozosta³y, jak poetycznie uj¹³to Tuskowy minister, „ch..., d... i kamie-ni kupa” oraz ogromny d³ug, przy któ-rym Gierkowe zad³u¿enie to ponoæ pi-kuœ. Ale dla Krasowskiego tragedii niema, bo pañstwo jakoœ tam siê toczy, by-le jak, ale jednak dzia³a. Zreszt¹ mówiz rezygnacj¹, jakby nie oczekuj¹c szcze-gólnej zmiany: „Te wybory jednak pod-trzyma³y duopol, a mo¿e raczej mono-pol, bo ¿yjemy w epoce Kaczyñskiego.Niewa¿ne, czy ktoœ ma pogl¹dy lewico-we, prawicowe, jest za aborcj¹ czy prze-ciw i tak dalej – najwa¿niejsze, czy jestza Kaczyñskim czy przeciw niemu. Pa-trzê na tê jego toksyczn¹ charyzmêz podziwem, choæ podziw by³by wiêk-szy, gdyby on nad tym panowa³. Zreszt¹ta sytuacja go niszczy, nie mo¿e zostaæw³adc¹, musia³ siê usun¹æ, ¿eby zacz¹æwygrywaæ. Ale wyrós³ na ikonê epoki i,podobnie jak Jaruzelski, przez d³ugiedekady bêdzie budzi³ niekoñcz¹ce siêspory”. Uff, ja jednak myœlê ¿e Krasow-ski siê myli, bo Kaczyñski – po razpierwszy i pewnie jedyny – ma w rêkuwszystkie mechanizmy potrzebnedo pchniêcia Polski na nowe tory. Musisiê spieszyæ, bo czas mija nieub³aganie,podobnie jak szybko przemijaj¹ rozbu-dzone ponad miarê ludzkie nadziejei oczekiwania.

Jeremi Zaborowski

Tydzieñ na kolanieKrajobraz powyborczy

u Jaros³aw Kaczyñski.

KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 www.kurierplus.com

Po której stronie talerza nale-¿y prawid³owo po³o¿yæ sma-rtfona na stole? Oto jest pyta-nie naszego czasu. Co chwilaktoœ dzwoni do kogoœ. Cochwila ktoœ komuœ coœ odpi-suje i co chwila, ktoœ spraw-dza, co do niego przysz³o.Bezpoœrednie relacje miêdzy-ludzkie zesz³y na drugi plani staj¹ siê coraz bardziejszcz¹tkowe. Mamy sobie co-raz mniej do powiedzenia.Ostatnio mia³em nieprzyjem-

noœæ kilka razy z rzêdu siedzieæ w teatrze i kinie obokosób, które na bie¿¹co dzieli³y siê smartfonowo swoimiwra¿eniami. I po chwili sprawdza³y, jak one zosta³y ode-brane. I znów odpisywa³y. W nosie mia³y, ¿e rozpraszaj¹s¹siadów odblaskiem z ekraników i wierceniem siê. Co-raz wiêcej widzê rowerzystów i kierowców gadaj¹cychprzez komórki, choæ jest to ponoæ zabronione. W metrzei autobusie nierzadko s³yszê awantury urz¹dzane przezowe komórki. Nie tylko w Nowym Jorku, w Warszawietak¿e.

$Niestety nie wierzê w powyborcze wybaczenie, pojedna-nie i zjednoczenie. Tak naprawdê nikt na to nie ma po-mys³u i zdaje siê, ¿e nikt tego nie chce. Teraz Platformasi¹dzie PiSowi na karku i bêdzie mu przeszkadzaæ wczym tylko siê da. Przeciwnicy PiSu a¿ kipi¹ z wœciek³o-œci. Wystarczy zajrzeæ do wpisów w Internecie.

$Zdumiewaj¹ce, jak wielu m³odych g³osowa³o tym razemna PiS. Wbrew najœmielszym oczekiwaniom. A przecie¿to taka konserwatywna partia, ca³kiem nienowoczesnai jakaœ taka niemodnie ideowo-patriotyczna...

$Jesteœmy innym narodem, ni¿ siebie widzimy. Nie takimbrzydkim, jak pisz¹ i mówi¹ ci, którzy nas nie lubi¹, alei nie takim rycerskim i piêknym, jak myœlimy sami o so-bie. Nie maj¹ racji ci, którzy wpychaj¹ nas w odpowie-dzialnoœæ za wybuch II Wojny Œwiatowej i Holocaust,ale i my mijamy siê z prawd¹, kiedy s¹dzimy, ¿e byliœmyzawsze m¹drzy i bezgrzeszni. Rzecz jak zwykle w pro-porcjach. Ostatnio znów nasilaj¹ siê przegiêcia w poka-

zywaniu nas jako antysemitów, w czym niestety dopoma-gaj¹ instytucje, które powinny pilnowaæ tych¿e odpowie-dnich proporcji. Historiê Polski rzeczywiœcie trzeba napi-saæ na nowo, ale jednak nie tak, jak chcieliby niektórzyStarsi Bracia w Wierze i wielu lewaków z krêgów „Gaze-ty Wyborczej” oraz nie tak, jak chcia³oby niema³o prawi-cowców i narodowców. I jedni, i drudzy chc¹ mitu a niehistorii. Ci pierwsi chc¹ mitu oskar¿ycielskiego skiero-wanego wy³¹cznie przeciwko Polakom, ci drudzy chc¹mitu wy³¹cznie bohaterskiego skierowanego do œwiata.

$W dokumentach, do których mam dostêp w nowojorskimInstytucie Pi³sudskiego, co jakiœ czas natrafiam na infor-macje i zapiski œwiadcz¹ce o wrogim stosunku ¯ydów doodradzaj¹cego siê po 123 latach zaborów pañstwa pol-skiego i szkodzeniu mu na arenie miêdzynarodowej. Ow-szem, byli wspaniali ¯ydzi patrioci, ale wielu stawa³ow roku 1919 po stronie by³ych zaborców, nie mówi¹c ju¿o tych, którzy ochoczo walczyli przeciwko Polsce w sze-regach Armii Czerwonej. ¯ydzi zachodnioeuropejscyi amerykañscy te¿ nie byli zachwyceni powstaniem Pol-ski, delikatnie rzecz ujmuj¹c. Jakoœ nikt nie organizujew Ameryce prelekcji na ten temat. Nie ma te¿ wyk³adówo haniebnym zachowaniu siê bardzo wielu ¯ydów naKresach Wschodnich w latach 1939-41. W Nowym Jorku¿yj¹ jeszcze osoby wydane przez Starszych Braci w Wie-rze w rêce NKWD i wywiezione na Sybir. Dlaczego niema z nimi spotkañ? Rozumiem, ¿e trzeba nam Polakomwytykaæ antysemityzm, bo cechowa³ on wielu z nas, alejednoczeœnie nie pojmujê, dlaczego przemilcza siê anty-polskie dzia³anie jak¿e wielu ¯ydów. Trudno oczekiwaæ,¿eby Polacy obdarzali ich sympati¹ po tym, co zrobilina Kresach, ZamojszczyŸnie i Che³mszczyŸnie po wkro-czeniu tam bolszewików. Wiem, ¿e nie odkrywam Ame-ryki powracaj¹c do tego tematu, ale znów nasta³ czas,kiedy trzeba siê g³oœno dopominaæ o przywrócenie w³a-œciwej miary rzeczy i mówienie pe³nej prawdy. Ostatnio,po os³awionym Janie Tomaszu Grossie, g³os w sprawiewin polskich wobec owych Starszych Braci w Wierze za-bra³a amerykañska profesor Phyllis Chesler, pisz¹cna israelnationsnews, ¿e „podobnie jak polscy ksiê¿a ka-toliccy przed II Wojn¹ Œwiatow¹, tak dzisiaj mu³³owiei imami propaguj¹ nienawistny sza³ do ¯ydów”. W takimprzekonaniu utwierdzi³a tê po¿al siê bo¿e „uczon¹” m.in.ksi¹¿ka Anny Bikont, dziennikarki wspomnianej „GazetyWyborczej”. Prof. Chesler uklepuje stereotyp, ¿e Polacyczyhali na ¿ydowskie maj¹tki a ksiê¿a przypominali z

ambony, ¿e ¯ydzi ukrzy¿owali Jezusa. A¿ dziw bierze,¿e wywody owej amerykañskiej „uczonej” s¹ na tak ni-skim poziomie. Niemców wymienia w kontekœcie Holo-kaustu tylko raz, natomiast bez zahamowañ nazywa Pola-ków mordercami. Olga Tokarczuk zapewne siê ucieszy.

$Zes³aniec z 1939 roku – Henryk Sobolewski w ksi¹¿ce„Z ziemi wileñskiej przez œwiat Gu³agu” pisa³ – „W bol-szewickich urzêdach zaroi³o siê do miejscowych ¯ydów.Z nich rekrutowa³a siê >ludowa milicja>. W³adzê sowie-ck¹ uwa¿ali za swoj¹ i otwarcie cieszyli siê z naszej klê-ski. Czêsto kierowali pod naszym adresem ró¿nego ro-dzaju pogró¿ki, drwili z nas. Na ka¿dym kroku oznajmia-li, ¿e koñczy³o siê nasze panowanie. Ma³e ¿ydowskiedzieci na mnie i na kolegów mówi³y >wstrêtne polskiemordy<. Za pobicie lub obrazê ¯yda grozi³o wiêzienielub Syberia”.

$Bywa, ¿e têskniê za moim rodzinnym domem. Przedewszystkim za ³adem, jaki w nim panowa³ i atmosfer¹tworzon¹ przez mamê. Obowi¹zywa³y nas uczciwoœæ,prawdomównoœæ i szczeroœæ. Nale¿a³o mieæ przejrzystedusze. Wszystko musia³o byæ solidne. My, dzieci musie-liœmy byæ rzetelni i nie wolno nam by³o marnowaæ czasu.Przed zaœniêciem trzeba by³o spojrzeæ wstecz na minionydzieñ i zliczyæ plusy, i minusy w naszych dokonaniach.Trzeba by³o te¿ zaplanowaæ dzieñ nastêpny. Rodzice bylina ogó³ zgodni w sprawach wychowawczych, choæ ma-ma zezwala³a na wiêcej luzu. Panowa³ kult wiedzy. Oj-ciec wpaja³ nam szacunek dla nauki, techniki i sportu,mama zaœ szacunek dla kultury przez du¿e K. Przesz³oœæby³a równie wa¿na jak teraŸniejszoœæ. Zeszyty mia³y byæobrazem ³adu wewnêtrznego; nie mog³y mieæ zagiêæ,plam i kleksów. Ksi¹¿ki musia³y byæ ob³o¿one, bez œla-dów palców i zabrudzeñ. Z programu radia mama wybie-ra³a dla nas audycje i powieœci czytane w odcinkach. Kie-dy skoñczy³em dziesiêæ lat mog³em s³uchaæ Teatru Pol-skiego Radia. To by³y szczyty sztuki aktorskiej pos³ugu-j¹cej siê jeno s³owem i g³osem. Nies³ychanie dzia³a³ana wyobraŸniê. Dostawa³em dreszczy, kiedy s³ysza³emsam¹ zapowiedŸ „Teatr Polskiego Radia przedstawia....”.PóŸniejszy Teatr Telewizji Polskiej by³ na równie wyso-kim poziomie. W moim rodzinnym domu by³o coœ takie-go, ¿e lubili doñ przychodziæ, nie tylko przyjaciele, alei s¹siedzi. Nieraz zza pól i miedz, nieraz zza rzeki.

K a r t k i z p r z e m i j a n i a

ANDRZEJ JÓZEF D¥BROWSKI

8

Szef Komisji Europejskiej, najwa¿-niejszy urzêdnik UE, Jean Claude Junckeruzna³ w ostatni¹ œrodê, ¿e trzeba zmieniæ„system dubliñski” przyjmowania uchodŸ-ców. Wed³ug porozumienia zwartegow Dublinie pañstwo Unii Europejskiej,gdzie najpierw trafia uchodŸca po przejœciugranicy UE jest odpowiedzialne za rozpa-trzenie jego wniosku o azyl. Jednak pañ-stwa graniczne zalane setkami tysiêcyuchodŸców przerzucaj¹ ich dalej, w drodzedo Niemiec. O takie dzia³anie oskar¿y³ Au-striê niemiecki minister spraw wewnêtrz-nych Thomas de Maiziere. Trudno powa¿-nie traktowaæ oskar¿enie, gdy¿ za kolosal-n¹ skalê kryzysu imigracyjnego odpowiadakanclerz Angela Merkel. To ona zapowie-dzia³a przyjmowanie wszystkich nie licz¹csiê ze skutkami ani zdaniem innych pañstwUE.

Juncker zwo³a³ do Brukseli w ubieg³¹niedzielê tzw. miniszczyt w sprawie imi-grantów id¹cych do Europy wzd³u¿ szlakuba³kañskiego. Wziê³o w nim udzia³ 11przywódców z tego regionu oraz Niemiec.W ocenie Junckera by³o to „widowisko in-wektyw i ataków, o jakim nie pomyœla³-bym nigdy, ¿e mo¿e mieæ miejsce w Euro-pie.”

Nie tylko mniejsze pañstwa UE maj¹doœæ dykatu Berlina. Rz¹d Bawarii, wcho-

dz¹cej w sk³ad Republiki Federalnej Nie-miec te¿ ma doœæ. Premier Bawarii HorstSeehofer powiedzia³, ¿e rz¹d federalny mu-si wreszcie ograniczyæ liczbê przyjmowa-nych imigrantów. Postawi³ te¿ ultimatumpani kanclerz, ¿e podejmie kroki na w³asn¹rêkê, jeœli jego postulaty nie bêd¹ wys³u-chane. Jego zdaniem imigranci parali¿uj¹pañstwo. Seehofer jest te¿ szefem koalicyj-nej partii CSU tworz¹cej rz¹d z CDU paniMerkel. Jego zdaniem miêdzy obu partiamidosz³o do najwiêkszego kryzysu od 40 latz powodu imigrantów. Codziennie graniceBawarii przekracza kilka tysiêcy muzu³ma-nów.

Seehofer zarzuca pani kanclerz, ¿eotwieraj¹c na pocz¹tku wrzeœnia granicêdla wszystkich uchodŸców z Syrii objêtejwojn¹ domow¹, zachêcia³a te¿ imigrantówze wzglêdnie bezpiecznych pañstw Bliskie-go Wschodu. Merkel sprzeciwia siê usta-nowieniu pu³apu azylantów, uwa¿aj¹c, ¿ewszystkie osoby uciekaj¹ce przed przeœla-dowaniami politycznymi lub woj¹ maj¹prawo do azylu. Przypuszcza siê, ¿e tylkow bie¿¹cym roku nap³ynie do Niemiec pó³-tora miliona islamskich imigrantów.

Unia Europejska sk³oni³a Turcjê dowspó³pracy oferujac hojne subsydiana utrzymanie obozów uchodŸców. W kra-ju tym przebywa ju¿ 2,2 miliona, przede

wszystkim Syryjczyków. Przez Turcjêprzebiega g³ówny szlak tranzytowy z Bli-skiego Wschodu w marszu na Europê.Unia zabiega o zgodê Ankary na mo¿li-woœæ odsy³ania uchodŸców z UE do Turcji.Gra idzie o powa¿n¹ stawkê, mianowicie

przyjêcie Turcji do Unii Europejskiej.Kanclerz Merkel obiecuje pomoc, ale wej-œcie do UE to d³ugi i ¿mudny proces, którypotrwa wiele lat.

Adam Sawicki

1➭

Chwiejna twierdza Europa

u Angela Merkel i Horst Seehofer.

9www.kurierplus.com KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015

Kwasy t³uszczowe omega-3to t³uszcz pochodz¹cy g³ówniez ryb – od zawsze uwa¿anyza skarbnicê zdrowia.

Dlaczego warto do swojej dietywprowadzaæ kwasy omega – 3,czym grozi niedobór tych substan-cji i w jakiej postaci najlepiej do-starczaæ omega-3 organizmowi?Otó¿ kwasy OMEGA-3 obni¿aj¹przede wszystkim poziom trójgli-cerydów (TG) w surowicy krwi, po-ziom cholesterolu frakcji LDL (tzw. „z³y cholesterol”) oraz wp³ywaj¹ na wzrostHDL (tzw. „dobry” cholesterol). Jest to bardzo korzystne zjawisko, gdy¿ wysokipoziom TG, uznawany jest za niezale¿ny czynnik ryzyka mia¿d¿ycy, podobniejak wysoki poziom cholesterolu ca³kowitego i jego frakcji LDL.

Kwasy te hamuj¹ rozwój guzów, namna¿anie siê tkanki nowotworowej w tymrównie¿ jej rozprzestrzenianie. Szczególnie dotyczy to raka gruczo³u krokowego(prostaty), piersi i jelita grubego.

Najwa¿niejszymi kwasami, wchodz¹cymi w sk³ad OMEGA-3 s¹ EPA i DHA.Ich spo¿ywanie zapobiega zapaleniom stawów, dodatkowo, ³agodz¹ bóle reu-matoidalne, wspomagaj¹ leczenie stanów zapalnych, choroby Leœniowskiego– Crohna, astmy i zapalenia dzi¹se³.

DHA zmniejsza ryzyko wyst¹pienia cukrzycy i oty³oœci, dziêki takim w³aœciwo-œciom jak: ³agodzenie uczucia ³aknienia oraz zapobieganie wahaniom poziomucukru we krwi. Poza tym kwas ten uwra¿liwia tkanki na dzia³anie insuliny.

DHA wchodzi w sk³ad tkanki nerwowej. Zmniejsza ryzyko wyst¹pienia choro-by Alzheimera i stwardnienia rozsianego (SM).

Niedobór w diecie kwasów omega-3 prowadzi do powstania z kwasu arachi-donowego (omega-6) zwi¹zków prozapalnych, prozakrzepowych oraz wywo³uj¹-cych alergiê. Aby do tego nie dopuœciæ idealnie by³oby utrzymaæ stosunek ome-ga-3 do omega-6 na poziomie 1:1. Jest to jednak praktycznie nierealne. Obec-nie spo¿ywamy oko³o 20 razy wiêcej omega - 6 ni¿ omega -3.

Niezwykle wa¿na jest wiêc suplementacja kwasów OMEGA-3. Problem pole-ga na tym, ¿e na rynku farmaceutycznym jest dostêpnych wiele produktów, któ-rych jakoœæ zazwyczaj nie jest zachêcaj¹ca.

Dlatego te¿, chcielibyœmy przedstawiæ Pañstwu doskona³y produkt firmy Oce-an Blue – OMEGA 3 2100. Jest to produkt, który zawiera bardzo wysokie stê¿e-nie kwasów OMEGA-3, pochodz¹ce z naturalnego Ÿród³a.

OMEGA 3 firmy Ocean Blue, okreœlany jest równie¿ mianem super skoncen-trowanego oleju rybiego, bowiem zawartoœæ kwasów EPA i DHA w tym produk-cie jest trzy razy wy¿sza, ani¿eli w jakimkolwiek innym suplemencie diety, do-stêpnym bez recepty.

Badania przeprowadzone na du¿¹ skalê, wykaza³y korzystny wp³yw EPAi DHA na zdrowie uk³adu sercowo-naczyniowego.

Dodatkowo, liczne badania naukowe dowiod³y, ¿e kwasy OMEGA-3 odgrywa-j¹ znacz¹c¹ rolê w zmniejszenie stanu zapalnego, który jest bezpoœredni¹ przy-czyn¹ dyskomfortu i bólu, u osób cierpi¹cych na choroby stawów.

Zdrowie naszego serca jest dla nas priorytetem. Jego dobra kondycja zale¿yod trybu ¿ycia, diety, aktywnoœci fizycznej, ale równie¿równowagi pomiêdzy OMEGA 3 i OMEGA 9.

W dzisiejszych czasach, wielu z nas ma trudnoœciz utrzymaniem zdrowej diety, dlatego te¿ suplementacja

OMEGA 3 jest niezbêdna. Warto jednak poœwiêciæ chwilê lub dwie na zasta-

nowienie siê, który suplement OMEGA 3 nale¿ywybraæ.

Firma Ocean Blue jest jedn¹ z najlepszychna rynku i gwarantuje nam produkt z wysok¹ za-wartoœci¹ naturalnych, oczyszczonych i staran-nie wyizolowanych kwasów OMEGA 3.

Nie zwlekaj - zajrzyj do Markowej Aptekii zapytaj o „OMEGA 3 2100”! Zapraszamy!

Ca³y „Kurier Plus”, z reklamami w³¹cznie, jest w internecie: www.kurierplus.com

This statement has not been evaluated by the Food and Drug Administration. Thisproduct is not intended to diagnose, treat, cure or prevent any disease. Consult thepharmacist before taking this medication.

www.MarkowaApteka.com

57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653

✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek

✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne

✓ Notariusz

ANIA TRAVEL AGENCY

Omega-3 – skarbnica zdrowia

DOKTOR MÓWI PO POLSKUwww.greenpointeyecare.com

Zapraszamy do gabinetów okulistycznych dr. Micha³a Kisielowa. Nowoczesne metody leczenia chorób oczu (jaskra, cukrzyca) badanie dna oka,pomiar ciœnienia œródga³kowego oraz komputerowe badanie pola widzenia).Kwalifikacja do zabiegu laserowej korekty wad wzroku oraz usuwania zaæmy.Okulistyczne badania dla kierowców (DMV). Pe³ny zakres opieki okulistycznejdoros³ych i dzieci; soczewki kontaktowe; oprawki min. Prada, Dior, Gucci, Tiffany

Wiêkszoœæ medycznych i optycznych ubezpieczeñ honorowana.

909 Manhattan Ave. Greenpoint NY 11222,718-389-0333

Dr Micha³ Kiselow

60-44 Myrtle Ave Ridgewood NY 11385718.456.3100

Anna-Pol Travel

821 A Manhattan Ave.Brooklyn, NY 11222Tel. 718-349-2423E-mail:[email protected]

ATRAKCYJNE CENY NA:Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat

Pakiety wakacyjne:

Karaiby Meksyk, Hawaje, Floryda

WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

promocyjne ceny przy zakupie biletu

na naszej stronie

❖ Rezerwacja hoteli ❖ Wynajem samochodów ❖ Notariusz ❖ T³umaczenia ❖ Klauzula “Apostille” ❖ Zaproszenia ❖ Wysy³ka pieniêdzy Vigo

Biuro Prawne

ROMUALD MAGDA, ESQ776 A Manhattan Avenue, Brooklyn, New York 11222

Dzwoñ do nas ju¿ dziœ! Tel. 718-389-4112Email: [email protected]

79Kancelaria prowadzi sprawy w zakresie:

✓ Wypadki na budowie,

b³êdy w sztuce lekarskiej, inne

✓ Wszelkie sprawy spadkowe,

w tym roszczenia spadkowe

✓ Trusty, testamenty, pe³nomocnictwa

✓ Ochrona maj¹tkowa osób starszych

✓ Nieruchomoœci: kupno - sprzeda¿

✓ Kupno i sprzeda¿ biznesów; spory

pomiêdzy w³aœcicielami nieruchomoœci

✓ Sprawy w³aœciciel-lokator

✓ Inne sprawy s¹dowe

Romuald Magda, ESQ - absolwent New York Law School i Uniwersytetu Jagielloñskiego.

Praktyka na Greenpoincie i wiele wygranych spraw.Od lat skutecznie reprezentuje swoich klientów.

KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 www.kurierplus.com10

James Montgomery Flagg siedzia³w swej pracowni i myœla³ nad rysun-kiem, jaki ma wykonaæ dla „Leslie’s Il-lustrated Weekly Newspaper”. Termingoni³, a on nie wiedzia³, jak wywi¹zaæsiê z zamówienia wydawcy, który pla-nowa³ wzmocnienie kampaniina rzecz rekrutacji wojennej.

Wed³ug w³asnej opowieœci (a znany by³z tego, ¿e lubi koloryzowaæ), w pewnymmomencie spojrza³ w lustro, zdj¹³ okularyi… narysowa³ swoj¹ twarz. Nieco j¹ po-grubi³, postarzy³, doda³ siwych w³osówi tak powsta³ najs³ynniejszy plakat pierw-szej wojny œwiatowej i jeden z najg³oœniej-szych propagandowych wizerunków ame-rykañskich w ogóle. Na pewno tylko przeznieuwagê artysta zapomnia³ dodaæ, i¿ wzo-rowa³ siê na plakacie Alfreda Leete z 1914r. przedstawiaj¹cego w identycznej poziebrytyjskiego sekretarza stanu ds. wojny,Lorda Kitchenera.

Wuj jako autorytet rodzinnyRysunek Flagga, jednego z najbardziej

wziêtych ilustratorów amerykañskich, uka-za³ siê na ok³adce pisma z 16 lipca 1916 r.Ameryka jeszcze trzyma³a siê z dalaod „europejskiej wojny”, ale ju¿ w rok póŸ-niej, plakat ten ze znanym napisem „I wantyou for U. S. Army” rozlepia³a armia ame-rykañska w ca³ych Stanach Zjednoczo-nych. Wydrukowano tych plakatów miê-dzy cztery a piêæ milionów egzemplarzy.

Mo¿na powiedzieæ, i¿ ten afisz wygra³pierwsz¹ wojnê œwiatow¹, jak przedstawio-na wczeœniej praca Normana Rockwella„Rosie the Riveter” zwyciê¿y³a w drugiejwojnie.

Operetkowy strój, nieco znoszone ubra-nie, zmierzwione w³osy wuja Sama sugeru-j¹, jakby wyszed³ on nieoczekiwanie z la-musa, nagle znalaz³ siê nie w tym miejscu,co zwykle. Widz nie ma w¹tpliwoœci: tenstaromodny wuj ju¿ dawno nie wystêpowa³publicznie, a przynajmniej nie w roli, do ja-kiej w tych nadzwyczajnych okoliczno-œciach poczu³ siê zmuszony. Bo wojna niele¿y w naturze Amerykanów, którzy – jakswym wygl¹dem przekonuje wuj Sam– woleliby raczej robiæ coœ innego. A jakzobaczymy, w przesz³oœci nie zajmowa³ siêrekrutacj¹ do wojska.

Prosta retoryka tego plakatu jest zniewa-laj¹ca, dlatego te¿ zrobi³ on tak¹ karierê.Oto wuj Sam, cz³onek rodziny, nie mo¿eju¿ d³u¿ej czekaæ. Interweniuje, kwestiê na-rodowej mobilizacji zmienia w sprawê pry-watn¹, rodzinn¹. Staje siê autorytatywnyjak sam rz¹d Stanów Zjednoczonych,z moralnym presti¿em, jakim siê cieszy,upomina swych krewnych, ponagla ichdo dzia³ania. Powaga, z jak¹ przemawia,nie daje w³aœciwie cz³onkom rodziny wy-boru: nakaz wst¹pienia do armii nie podle-ga kwestii; sprawa jest powa¿na, nie mao czym dyskutowaæ. Wuj nie tylko ¿¹da,wrêcz oskar¿a – ciebie przede wszystkim,tak ciebie, konkretnego cz³owieka z ulicy:jak mog³eœ jeszcze nie zapisaæ siê do woj-ska? IdŸ natychmiast do najbli¿szego punk-tu werbunkowego!

Nie ma szansy, by uciec przed oskar¿y-cielskim, stanowczym apelem wuja Sama.Nie mówi on do ludzi w ogóle, ani do ko-goœ innego. Patrzy i palcem wskazuje wy-raŸnie na ciebie. To TY masz iœæ do woj-ska. Nie ma co siê oci¹gaæ, nie wolno siêuchylaæ. Ka¿dy nowy ¿o³nierz mo¿e prze-chyliæ szalê zwyciêstwa. Spod jego przeni-kliwego, natarczywego spojrzenia i rozka-

zuj¹cego wskazania palcem w³aœnie na cie-bie nie sposób siê wywin¹æ, powiedzieæ– niech ktoœ inny, idzie, to mnie nie doty-czy, ja siê nie nadajê, itp. Jak to w rodzinie,wuj Sam wie najlepiej.

Wuj Sam a Samuel WilsonWymowa plakatu by³a tak silna, ¿e u¿yto

go ponownie w czasie drugiej wojny œwiato-wej, a przecie¿ wtedy spo³eczeñstwo amery-kañskie by³o bardziej zjednoczone wokó³militarnej rozprawy z wrogiem, patriotycz-niejsze i bardziej stanowczo opowiada³o siêza udzia³em USA w wojnie. Kiedy Flaggwrêcza³ kopiê plakatu prezydentowi Roose-veltowi i zaznaczy³, i¿ sam pos³u¿y³ sobiejako model do portretu, aby niepotrzebnienie wydawaæ pieniêdzy, prezydent mia³ po-gratulowaæ malarzowi zmys³u oszczêdnoœci.Oznacza to, ¿e Janki mo¿e siê obejœæ bezwielu rzeczy – powiedzia³ coœ w tym stylu,nawi¹zuj¹c do surowego programu oszczêd-noœciowego czasów wojny.

Ale sk¹d siê w ogóle wzi¹³ wuj Samw rodzinie? Nikt nie kwestionuje dziœ, i¿jest on personifikacj¹ Stanów Zjednoczo-nych, figur¹, albo zwrotem jêzykowymu¿ywanym zamiennie z okreœleniem„rz¹d USA”. Ró¿ne s¹ wersje pochodze-nia tego okreœlenia, ³¹cznie z tak¹, którawywodzi genezê wuja Sama jeszczez czasów wojny o niepodleg³oœæ. Jednaknajbardziej rozpowszechnione, najwiary-godniejsze i do tego oficjalnie potwier-dzone przez Kongres w 1961 r. jest przy-puszczenie wi¹¿¹ce wuja Sama z wojn¹napoleoñsk¹ 1812 r. Wtedy to pewienrzeŸnik i producent miêsa, Samuel Wil-

son z miasta Troy (które do dziœ rekla-muje siê jako rodzinne miasto wuja Sa-ma) w stanie Nowy Jork, zaopatrywa³amerykañskie wojsko w swoje produkty.Rz¹dowe agencje opatrywa³y jego pa-kunki oficjaln¹ pieczêci¹ „U.S.” Napisten ¿o³nierze odczytywali jako U [ncle] S[am], poniewa¿ ów Samuel Wilsonpod takim przydomkiem by³ zna-ny. I w ten sposób historia ta spopulary-zowana wówczas przez prasê spowodo-wa³a, ¿e US i Uncle Sam po³¹czyli siêw jedno i wuj Sam sta³ siê to¿samy z rz¹-dem Stanów Zjednoczonych, albo zgo³auosobieniem Ameryki jako takiej.

Wersja ta wydaje mi siê nieco naiwna,jednak nie kwestionujmy jej, skoro stoj¹

za ni¹ autorytety naukowe i polityczne.

Wuj nabiera cia³aAle by³ on jeszcze abstrakcj¹, zaledwie

zwrotem jêzykowym. Ludzkich cech nada³mu, a tak¿e ubra³ w strój, w jakim do dziœwystêpuje, dopiero nowojorski rysownikniemieckiego pochodzenia, Thomas Nast.Szczególnie popularny i wp³ywowy w la-tach szeœædziesi¹tych i siedemdziesi¹-tych XIX w., obdarzy³ wuja Sama tak¿eszczup³¹, poci¹g³¹ twarz¹, kozi¹ bródk¹i niesfornymi lokami, które z czasem posi-wia³y, nabra³y dostojeñstwa. Podobnopierwsza podobizna wuja Sama w wykona-niu Nasta ukaza³a 20 listopada 1869 r.w „Harper’s Magazine”, na rysunku opa-trzonym podpisem „Uncle Sam Thanksgi-ving Dinner”. Na obrazku tym wuj o wy-gl¹dzie, jaki znamy, kroi œwi¹tecznego in-dyka, a przy du¿ym stole zasiadaj¹ zgodnieprzedstawiciele ró¿nych grup etnicznychi emigracyjnych Ameryki.

Tak oto w rodzinie znaleŸli siê dwajkrewni: starszy, Yankee Doodle, symboli-zuj¹cy Amerykê u jej zarania, z czasówwojny o niepodleg³oœæ i wuj Sam, m³od-szy, ale bardziej kategoryczny z XX wiekui obu wojen œwiatowych, w wyniku któ-rych Stany Zjednoczone sta³y siê globaln¹potêg¹. Od tego czasu, towarzyszy wszyst-kim patriotycznym wydarzeniom w Ame-ryce, jest nieod³¹czn¹ postaci¹ w paradachz okazji œwiêta 4 lipca.

Amerykañscy ilustratorzySam James Flagg, jak i Thomas Nast,

choæ wywodzili siê z ró¿nych generacji,nale¿eli do pokoleñ znanych, wp³ywo-wych, wziêtych rysowników. W Ameryceby³o ich mnóstwo. Tylko w tym kraju prê¿-nie rozwijaj¹ca siê prasa potrzebowa³a ca-³ej armii zrêcznych rysowników, potrafi¹-cych sprostaæ zapotrzebowaniu na bie¿¹c¹ilustracjê (fotografia d³ugo nie by³a w sta-nie podo³aæ temu zadaniu), oraz na dziœ ju¿niemal zapomnian¹ (choæ wci¹¿ celebro-wan¹, na przyk³ad, w nagrodach Pulitzera)sztukê rysunku politycznego (political car-toon). Celowa³ w tym Nast, a Flagg specja-lizowa³ siê w podobiznach ludzi znanychi podziwianych, ilustracji obyczajowej.Pracowa³ dla wielu pism, ilustrowa³ ksi¹¿ki(w tym wiele w³asnych). Stworzy³ po-nad czterdzieœci patriotycznych plakatówmobilizuj¹cych spo³eczeñstwo wokó³ zaan-ga¿owania w wojnê w Europie. Uncle Samprzyæmi³ samego autora. O twórcy popu-larnej postaci kompletnie zapomniano, zaœwuja Sama wszyscy znaj¹.

Amerykañska mitologia

Wuj Sam potrzebuje ciêCzes³aw Karkowski

11www.kurierplus.com KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015

W pi¹tek, 23 paŸdziernika 2015 r.z niedowierzaniem i bólem s³ucha-³em informacji o œmierci œp. KsiêdzaPra³ata Piotra ¯endziana.

Odszed³ do Pana w wieku 63 lat. Takjak po odejœciu do domu Ojca œw. Ja-na Paw³a II poczu³em przejmuj¹c¹ pustkêutraty. Ponad trzynaœcie lat stawa³em z œp.ks. Piotrem przy tym samym o³tarzuw koœciele œw. Krzy¿a w Maspeth, zasia-da³em przy tym samym stole do wspól-nych posi³ków, mieszkaliœmy pod jednymdachem, wspólnie realizowaliœmy ró¿neprzedsiêwziêcia duszpasterskie i polonij-ne. Dzieli³em z nim to co by³o i jest bli-skie mojemu sercu – polskie dziedzictwo.On, urodzony nowojorczyk, sercem i du-sz¹ by³ Polakiem. Zapewne z poœpiechemprzewraca³ kartki w niebieskich ksiêgach,szukaj¹c modlitw w jêzyku polskim, gdyich zabrak³o na g³ównej mszy pogrzebo-wej. Wraz z jego odejœciem czu³em jakbyw nieokreœl¹ rzeczywistoœæ odchodzi³ynajpiêkniejsze wspomnienia wspólnej pra-cy na niwie bo¿ej w Maspeth. Ale nie toby³o g³ównym powodem ¿alu. Ból rodzi³siê ze œwiadomoœci utraty kap³ana takwielkiego serca, tak ogromnej wiary i po-bo¿noœci, m¹droœci i pokory, mi³oœci i po-œwiêcenia.

W doniesieniach medialnych bardzoczêsto wymieniane by³y funkcje jakie pe³-ni³ œp. Ks. Pra³at ¯endzian i zdolnoœci ja-kimi go Bóg obdarzy³. Ukoñczy³ trzy fa-kultety, zna³ szeœæ jêzyków. By³ probosz-czem: siedem lat w parafii Matki BoskiejCzêstochowskiej i œw. Kazimierza w Bro-oklynie, 13 lat w parafii œw. Krzy¿a wMaspeth i dwa lata w parafii œw. Maciejana Ridgewood. By³ dyrektorem Episkopa-tu Amerykañskiego ds. Emigracyjnychw USA i na ca³ym œwiecie. Pracowa³w Stowarzyszeniu Polsko-AmerykañskichKsiê¿y w Stanach Zjednoczonych. By³kapelanem Kongresu Polonii Amerykañ-skiej, Fundacji Uœmiech Dziecka, a odniedawna – Centrali Polskich Szkó³ Do-kszta³caj¹cych. Pe³ni³ wa¿ne funkcje wEpiskopacie Polskim, gdzie od 2006 r. za-siada³ w Komisji ds. Polonii i Polakówza Granic¹. By³ koordynatorem apostolatupolskiego w diecezji brooklyñskiej. Kilka-krotnie by³ marsza³kiem Parady Pu³askie-go. Za swoj¹ pracê spo³eczn¹ i duszpa-stersk¹ otrzyma³ wiele nagród i wyró¿-nieñ. Najwa¿niejszym z nich by³ Krzy¿Kawalerski Orderu Zas³ugi Rzeczpospoli-tej Polskiej.

Ta lista tytu³ów jest o wiele d³u¿sza.A nawet gdybyœmy dodali, ¿e by³ bisku-pem, bo by³ tego godny, to i tak, to wszy-stko by³oby niczym w porównaniu z tytu-³em, jaki nadali mu wierni. Prawdopodob-nie zapomnimy wszystkie wczeœniej wy-mienione tytu³y, zapamiêtamy ten jeden:Kap³an ogromnego serca, wielkiej wiaryi pobo¿noœci, mi³oœci i poœwiêcenia, po-kory i ¿yczliwoœci. Bêdzie do nas powra-ca³ pod tym tytu³em, aby zza grobu przy-pominaæ nam o piêknie Chrystusowegokap³añstwa i wspólnym pielgrzymowaniudo domu Ojca. Ju¿ dziœ to wo³anie z niebaœp. Ks. Piotra dociera do nas i przybierakonkretny kszta³t w naszej ziemskiej rze-czywistoœci. W ramach Fundacji UœmiechDziecka powstaje fundusz imienia œp. ks.Piotra, pieni¹dze zebrane w ramach tegofunduszu bêd¹ przeznaczane na pomocdzieciom w potrzebie, „maluckim”, jakmawia³ œp. ks. Piotr, który teraz spogl¹dana nie troskliwym okiem z wysokoœci nie-ba. Powstaje tak¿e profil na Facebookupoœwiêcony œp. ks. Piotrowi, gdzie ludzie

dotkniêci mi³oœci¹ i serdecznoœci¹ ks. Pra-³ata bêd¹ zamieszczaæ fotografie i wspo-mnienia z nim zwi¹zane.

Œp. ks. Pra³at Piotr zawsze poleca³ mo-dlitwie tych, wœród których pracowa³. Za-pisa³ siê mi³oœci¹ i poœwiêceniem w ichsercach. I w tym by³a wielkoœæ jego ka-p³añstwa. Parafiê Matki Bo¿ej Czêsto-chowskiej opuœci³ 15 lat temu, ale gdy pa-trzy³em na wiernych w czasie Mszy œw.po jego œmierci widzia³em ³zy w ichoczach. Gdy odchodzi³ z Maspeth powie-dzia³: „Odejdê a wy o mnie zapomni-cie”. I tu siê myli³. Mo¿e to powiedzeniedyktowa³a mu pokora. Dawni parafianienie zapomnieli i nie zapomn¹. P³acz¹cmówi¹: „Nasz kochany Proboszcz”. Po-dobnie myœli i prze¿ywa wspólnota parafiiœw. Macieja w Ridgewood. Ksi¹dz ¯en-dzian pozostanie na zawsze kochanymproboszczem, nie tylko dla tych, z który-mi by³ zwi¹zany na mocy dekretu bisku-pa, ale dla ka¿dego, kto doœwiadczy³ do-broci jego serca. W kontekœcie œmierci œp.ks. Piotra ktoœ zamieœci³ cytat na FB:„Mo¿esz byæ królem, królow¹, prezyden-tem, dyrektorem kim tam chcesz, ale jeœlinie jesteœ cz³owiekiem z sercem jesteœ ni-kim”. Œp. Ks. Piotr mia³ ogromne serce.

Kolega œp. ks. Piotra z lat seminaryj-nych powiedzia³, ¿e zmar³y, gdy chodzi³oo pomoc bliŸniemu nie umia³ powiedzieæ„nie”. Mia³ otwarte serce dla ka¿dego.Widzia³em jak wiele razy p³aka³, modli³siê i wspiera³ ludzi, którzy znaleŸli siêw trudnej sytuacji. Potrafi³ okazywaæ ser-ce nawet w drobnych, zdawa³oby siêprzypadkach. To by³ ca³y ksi¹dz Piotruœ,jak mówili o nim parafianie. A gdy cho-dzi³o o sprawy ludzkie to jego wspó³czu-cie i ofiarnoœæ nie mia³y granic. Pamiêtamtak¿e, jak sam bêd¹c bardzo zajêtym, zo-stawia³ wszystko i pomaga³ kolegom, pol-skim kap³anom w przygotowaniu doku-mentów w jêzyku angielskim, a swojeprace koñczy³ noc¹. Pracy dla koœcio³ai bliŸnich poœwiêca³ wolne dni i urlopy.Ks. Pra³at Piotr mia³ wspania³¹ cechê -potrafi³ siê cieszyæ ka¿dym dobrem dzie-³em innego kap³ana, nie by³o w nim cieniazazdroœci. Pamiêtam, jak zatroskany o do-bro wspólnoty parafialnej omawia³ z wi-kariuszami ka¿de przedsiêwziêcie duszpa-sterskie. A przecie¿ móg³, z pozycji w³a-

dzy proboszczowskiej wydaæ zarz¹dzenie.Ta jego postawa nieraz mnie onieœmiela³ai przypomina³a, ¿e wielkoœæ kap³ana prze-jawia siê tak¿e w pokorze. Tê pokorê zau-wa¿ali wierni, a jedna z pañ na zakoñcze-nie pogrzebu powiedzia³a: „Œp. ksi¹dzPra³at Piotr dzisiaj da³ nam wszystkimpiêkn¹ lekcjê pokory”. To prawda, szcze-gólnie dla nas ksiê¿y jest on wzorem po-kornej s³u¿by Bogu i bliŸnim. Ta droganie tylko prowadzi do zbawienia, ale czy-ni nas wielkimi w oczach ludzi.

I tak mo¿na by snuæ d³ug¹ opowieœæo sercu ogromnym, ale zamiast tego wy-s³uchajmy kilku wyznañ, które siê znala-z³y na moim profilu facebookowym: „Ty-le piêknych s³ów wypowiedzianych,a mnie najbardziej ujmowa³a skromnoœæœp. ks. Pra³ata Piotra /naszego Piotrusia/i ta Jego otwartoœæ... Jeszcze dzisiaj czujêJego uœcisk w Dniu Nauczyciela i smutnieoczy, które mówi³y - nie czujê siê najle-piej... Ogromny ¿al i ciê¿kie serce. Pob³o-gos³aw nam swoim zwyczajem z Nie-bios!.. / Michalina Bieronska-Michalski/.„Naprawdê niesamowity cz³owiek i odda-ny Kap³an o ogromnie wielkim sercui niezwyk³ym poczuciu humoru. Przezmoje ponad 13 lat w polskiej szkole za-wsze by³ widziany z wielkim uœmiechemi radoœci¹. Wieczny odpoczynek racz mudaæ panie. Zawsze pozostanie w moimsercu i pamiêci. Uœmiecham siê myœl¹co wspania³ym jego podejœciu do uczniów,do najm³odszych i do najstarszych, œwia-dectwo jego ¿ycia bêdzie ¿y³o w sercachka¿dego z nas. Jestem pewna, ¿e tak wier-ny i oddany cz³owiek ¿yje wieczniew Chrystusie / Monika Justyna Nowak/.„Kiedy ksi¹dz Piotr odchodzi³ z ParafiiMatki Boskiej Czêstochowskiej, ¿egnali-œmy go ze smutkiem, lecz cieszyliœmy siê¿e bêdzie od nas niedaleko, ¿e bêdziemymogli go widywaæ. Ksi¹dz niespotykany,radosny, zatroskany, prawdziwy ojciec,kochaj¹cy wszystkich bez wyj¹tku. Ko-chany i szanowany by³ przez wszystkich,nie tylko parafian, nie tylko Polaków, leczludzi innych wyznañ, którzy stanêli na je-go drodze. By³ przyk³adem prawdziwegokap³ana. Jesteœmy w szoku, ¿al duszê œci-ska... Wieczne odpoczywanie racz mu daæPanie” / Irena Bis/. „Ksiê¿e Piotrze ¯en-dzianie serce p³acze... Bêdzie nam brako-

wa³o twego serca, uœmiechu, poczucia hu-moru, ciep³ego ramienia, twego oddaniaBogu... Widzieliœmy w tobie nie tylkoksiêdza oddanego swemu powo³aniu, aleprzede wszystkim wspania³ego cz³owieka.Smutek, ogromny smutek... Spoczywajw pokoju na niebiañskich ³¹kach / Kata-rzyna Zió³kowska/.

Podobnych wypowiedzi móg³bymprzytoczyæ dziesi¹tki. A uroczystoœci po-grzebowe by³y potwierdzeniem tego, cozosta³o powiedziane i napisane. Przez dwawieczory i jeden dzieñ koœció³ œw. Macie-ja wype³nia³ siê setkami wiernych, dzie-si¹tkami kap³anów i biskupów. W czasiehomilii pogrzebowej ordynariusz diecezjiksi¹dz biskup Nicholas DiMarzio piêkniemówi³ o niezwyk³ej gorliwoœci apostol-skiej œp. ks. Pra³ata Piotra. Za³amuj¹cy siêg³os i ³zy biskupa mówi³y, ¿e zmar³y do-broci¹ i prawoœci¹ swego serca dotkn¹³tak¿e serca swego prze³o¿onego. Ksi¹dzbiskup Witold Mroziewski, który tak bli-sko by³ zwi¹zany ze zmar³ym w piêknychi poetyckich s³owach mówi³ o kap³añstwieœp. Pra³ata Piotra i zakoñczy³ s³owami,które czêsto zmar³y powtarza³: „Allelujai do przodu”, a my mo¿emy dodaæ – kuzmartwychwstaniu.

Ostatnie s³owa œp. ks. Pra³ata wys³aneSMS-em ze szpitala do ksiêdza Danielaodnoœnie przysz³ych zamierzeñ, brzmia-³y: „Jak Bóg da”. A Bóg ju¿ nastêpnegoda³ mu to, co zdobywa³ ofiarn¹ prac¹i mi³oœci¹ przez ca³e ¿ycie kap³añskie– nagrodê ¿ycia wiecznego. Odszed³do swojego umi³owanego Mistrzaw rocznicê œmierci swojej mamy. Wierzê,¿e jego mama szeroko otwar³a ramio-na i mocno przygarnê³a swojego Piotru-sia. A my w tych dniach, obchodz¹c Uro-czystoœæ Wszystkich Œwiêtych, w wiel-kim t³umie œwiêtych, o których pisze œw.Jan w Apokalipsie, oczyma wiary widzi-my œp. ks. Pra³ata Piotra, który z mi³oœci¹uœmiecha siê i ¿yczliwie wyci¹ga do nasramiona. Ten uœmiech zauwa¿y³a ju¿na ziemi 7-letnia Agnieszka Zió³kowskaz Maspeth. Przysz³a z mam¹ do koœcio³a.Po modlitwie przy otwartej trumnie po-wiedzia³a: „Ks. Piotr umar³ uœmiechniêty,na pewno mia³ dobre ¿ycie”.

Ks. Ryszard Koper

Kap³an ludzkich serc

u Ksi¹dz Piotr ¯endzian – kap³an ogromnejwiary, pobo¿noœci, m¹droœci, pokory,mi³oœci i poœwiêcenia.

12 KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 www.kurierplus.com

Wprawdzie od moich wakacji w Pol-sce minê³y przynajmniej dwa miesi¹-ce, ale wspomnienia z pobytu wraca-j¹.

Szczególnie zapisa³y siê w mojej pa-miêci spacery po warszawskich dzielni-cach z prawej strony Wis³y, po wspania-³ym Parku Skaryszewskim, Saskiej Kêpie,i nieco odmiennymi, dalszymi czêœciamiPragi Po³udnie, takimi jak Kamionek,Grochów, Goc³aw, Goc³awek i OlszynkaGrochowska.

Oczywiœcie Saska Kêpa to jakby kom-pletnie osobna dzielnica. Niewiele j¹ wi¹-¿e z dalsz¹ czêœci¹ Pragi Po³udnie, któratworzy³a przemys³owe zaplecze dla stoli-cy. Przez lata zaniedbana, pe³na nieatrak-cyjnej zabudowy z niszczej¹c¹ latami ar-chitektur¹. Tak by³o...

W ostatnich latach nast¹pi³a zmiana.Potencja³ drzemi¹cy w dzielnicy zosta³obudzony. Jedna po drugiej zaczê³y poja-wiaæ siê nowe inwestycje, a wraz z nimi -zmiany w infrastrukturze i otoczeniu. Lo-kalizacja Stadionu Narodowego i kilkulet-nie przygotowania do Euro2012 sprawi³y,¿e w Pragê tchniêto drugie ¿ycie. Niszcze-j¹ce budynki odnawia siê, buduje nowe,na zaniedbane dot¹d skwery wprowadzasiê nowoczesne aran¿acje, jak na PlacuSzembeka, a to dopiero zapowiedŸ prze-mian. Praga Po³udnie stanie siê bez w¹t-pienia jednym z ciekawszych w Warsza-wie miejsc do mieszkania. Port Praskiwraz z przylegaj¹c¹ do niego promenad¹,pla¿e miejskie, nowoczesne parki, punktyus³ugowe, centra handlowe i inwestycjebiznesowe, placówki lecznicze i eduka-cyjne to wyznaczy przysz³oœæ Pragi. Jejzalet¹ jest usytuowanie w spokojnej, od-dalonej od zgie³ku du¿ego miasta okolicy,wœród zieleni, z klimatycznymi zakamar-kami, przytulnymi uliczkami, parkami.

Mimo zmian na Pradze Po³udnie, Saska

Kêpa œwieci jak per³a w tym s¹siedztwie.Mo¿na tu przesiadywaæ w piêknychknajpkach wychodz¹cych na chodniki, lubw tych, schowanych w ogrodach SaskiejKêpy. Ulica Francuska sta³a siê centrumdzielnicy. Wype³niaj¹ j¹ elganckie, na-strojowe restauracyjki, kawiarnie, herba-ciarnie, butiki, lodziarnie, kwiaciarnie.Naprawdê jest tu bardzo ³adnie i nastrojo-wo. Równie¿ drogo.

Saska Kêpa - moim zdaniem - to jednaz najciekawszych dzielnic Warszawy. Bynie naraziæ siê warszawiakom, wolê za-znaczyæ, ¿e ja w stolicy jestem tylko tzw.s³oikiem, wiêc o szczegó³y k³óciæ siê niebêdê.

W granice Warszawy Sask¹ Kêpêw³¹czono dopiero w 1916 roku. Od lat 20.XX wieku zamieni³a siê w komfortow¹dzielnicê stolicy, w której prywatne wille ibudynki mieszkalne projektowali znaniarchitekci. Tworzyli dzie³a na owe czasyawangardowe. Warto je zobaczyæ, bo tojak ¿ywe muzeum, czy wystawa polskiejarchitektury, której nie trzeba siê wsty-dziæ. Do tego œwiatowo brzmi¹ce nazwyulic: Francuska, Paryska, Saska, Estoñska.Ale to akurat nie by³ przypadek.

Jak wyczyta³am, urbaniœci planowali natych terenach zorganizowaæ w 1944 rokumiêdzynarodow¹ œwiatow¹ wystawê zokazji 25-lecia odzyskania niepodleg³oœciprzez Polskê. Mia³a zaj¹æ obszar dzisiej-szego Stadionu Narodowego, portu Pra-skiego i parku Skaryszewskiego. Nazwyulic s¹ œladem tamtych projektów. Planyte pokrzy¿owa³a jednak wojna.

Architekci nie tylko budowali Sask¹Kêpê, ale wybierali te¿ to miejsce domieszkania dla siebie. Bohdan Lachert iJózef Szanajca s¹ twórcami domu trójro-dzinnego Lachertów przy ul. Katowickiej9-11a, wzniesionego w 1928/29 roku.Bohdan Lachert mieszka³ w tym mini blo-

ku do œmierci. Przy ul. Królowej Aldony3 stoi Dom Lucjana Korngolda z 1938 r.,jednego z najbardziej wziêtych architek-tów stolicy, który po wojnie zrobi³ karierêw Brazylii. Warto go zobaczyæ.

Na uwagê zas³uguje równie¿ wiele in-nych budynków. Przy Elsterskiej 1 wzno-si siê willa Ró¿yckiego, w³aœciciela s³yn-nego praskiego bazaru. Zbudowa³ j¹ Ta-deusz Burse w 1935 roku. Przypominaklasycystyczny pa³ac, ale geometrycznieunowoczeœniony.

Nawet Koœció³ pod wezwaniem œw.Andrzeja Boboli (ul. Nobla 16), który roz-poczêto budowaæ w latach 38-39 wed³ugprojektu Marii Lubiñskiej i Henryka W¹-sowicza, a ukoñczono po wojnie w 1948-49 (architekci Józef £owiñski i Jan Bogu-s³awski), nie jest typow¹ budowl¹. Jakoceniaj¹ znawcy to „modernistyczna wa-riacja na temat gotyku”. Na Saskiej Kêpiewiele budynków zas³uguje na szczególn¹uwagê, czêœæ z nich jest pod opiek¹ kon-serwatora zabytków.

Do tych dawnych budowli do³¹czaj¹dziœ najnowsze, te¿ ciekawe, np. siedzibaPracowni Kury³owicz&Associates przyBerezyñskiej 25, zbudowana w 1999 rokuczy Klub Kultury Saska Kêpa przy Bruk-selskiej 23, zaprojektowany przez Ma³go-rzatê Adamowicz-Nowack¹ i Marka No-wackiego w latach 2010 -2011. Warto tenbudynek przypominaj¹cy okrêtowiec za-uwa¿yæ. Na jego dachu znajduje siêogromny amfiteatr ze wspania³ym wido-kiem na ulicê Francusk¹ i ca³¹ Sask¹ Kêpê.

Tê dzielnicê w du¿ej mierze zamieszki-wali przedstawiciele wolnych zawodów,np. kompozytorzy: Witold Lutos³awski,Tadeusz Baird a tak¿e kompozytorka po-pularnych piosenek Agnieszka Osiecka,która do dziœ siedzi na ³aweczce przy jed-nej z kawiarni, w której w ogóle podobnonie bywa³a. Swoje domy mieli tu równie¿

pisarze tacy jak Stefan „Wiech” Wiechec-ki czy Alina i Czes³aw Centkiewiczowie.Mieszkali tu œpiewacy: Józef Korolkie-wicz, Eugeniusz Mossakowski, architekci,malarze i rzeŸbiarze. Tych ostatnich by³onajwiêcej, szczególnie przy ul. AlfredaNobla, gdzie w szeregowych domkachznajdowa³y siê liczne pracownie. Oprócznich na Saskiej Kêpie mieszkali aktorzy:Jan Kobuszewski, re¿yser Zygmunt Hü-bner, Edmund Wierciñski i Aleksander¯abczyñski.

Obecnie Saska Kêpa jest otoczonaprzez tereny zielone. Od strony pó³nocnejznajduje siê Park Skaryszewski z jezior-kiem Kamionkowskim, od wschodniej –ogródki dzia³kowe, a od po³udnia i zacho-du – roœlinnoœæ porastaj¹ca brzegi Wis³y.Gdzie indziej s¹ tak ciekawe krajobrazy?

Wzd³u¿ wiêkszoœci ulic, pomiêdzy blo-kami i w prywatnych ogrodach zasadzones¹ drzewa. Od lipca 2008 r. na wysokoœciulicy Krynicznej nad Wis³¹ wytyczonajest pla¿a.

Park Skaryszewski bywa tradycyjnie³¹czony z Sask¹ Kêp¹, ale w 2010 r. ca³ypark i przyleg³y do niego brzeg Wis³y zeStadionem Narodowym zosta³ administra-cyjnie w³¹czony do osiedla Kamionek.

Spacer po Saskiej Kêpie to czysta przy-jemnoœæ. Warto siê zagubiæ w w¹skichuliczkach tej dzielnicy i poprzygl¹daæg³ównie architekturze. Jest niesamowicieciekawa, niepowtarzalna. A jeœli ju¿ tutajsiê dotrze, dalej jest blisko do przepiêkne-go Parku Skaryszewskiego, a st¹d ju¿blisko na Grochów, Goc³aw. I tam wielesiê zmienia. To ostatni czas, by z³apaæ ty-powo praskie klimaty przy Placu Szembe-ka. Sprzedawane na ulicy, na roz³o¿onychkocach ubrania, babcie z koszami pe³nymijajek, warkoczami czosnku, s³oikami mio-du, a w bramach ju¿ opustosza³ych bu-dynków swojskie towarzystwo z flaszka-mi wina, butelkami piwa, prowadz¹cesiarczyste towarzyskie rozmowy.

Anna Romanowska

Obserwatorium

Po prawej stronie Wis³y

Jest jednymz najwybit-niejszych pol-skich reporte-rów. Porów-nuje siê go doniezapomnia-nego Ryszar-da Kapuœciñ-skiego, aprzecie¿ po-

d¹¿a swoj¹ w³asn¹ drog¹, a jego sposóbpisania wci¹¿ siê zmienia i zaskakuje. Je-go niedawna ksi¹¿ka, „Wypalanie traw”,w³aœnie ukazuje siê w Stanach pod tytu-³em Burning the Grass, a sam pisarz bê-dzie goœciem festiwalu New Literaturefrom Europe, organizowanegoprzy wspó³pracy instytutów kultury 12krajów europejskich, w tym i naszego, no-wojorskiego Instytutu Kultury Polskiej.Jego poprzednia ksi¹¿ka „Nocni wêdrow-cy”, traktuj¹ca o ugandyjskich dzieciach--¿o³nierzach, by³a prezentowana kilka lattemu w Nowym Jorku podczas PENWorld Voices Festival, a sam autor by³podejmowany przez Bibliotekê Brooklyñ-sk¹ w g³ównym gmachu przy Grand Ar-

my Plaza. Tym razem Greenpoint bêdziemia³ zaszczyt goœciæ Wojciecha Jagiel-skiego na spotkaniu w czwartek, 5 listo-pada, jak zwykle o godzinie 6: 30. Towa-rzyszyæ mu bêdzie jego t³umaczka, Anto-nia Lloyd Jones, której zas³ugi dla litera-tury polskiej na polu translatorskim s¹ takwielkie, ¿e nie wystarczy³oby tu miejscana ich wyliczenie. Ju¿ dziœ zapraszamPañstwa na to spotkanie.

„Wypalanie traw” opowiada o Afryce,ale nie o tej z kolorowych folderów rozda-wanych w biurach podró¿y. To opowieœæo Afryce, która nie powinna ju¿ istnieæ, boprzecie¿ apartheid skoñczy³ siê wiele latwczeœniej, a Mandela i de Klerk – ongiœstoj¹cy po przeciwnych stronach barykady– otrzymali nawet nagrodê Nobla zawspólne wysi³ki, które doprowadzi³ydo jego zniesienia. Ale w ma³ym mia-steczku, zaledwie dwie i pó³ godzinyod Johannesburga, czas siê zatrzyma³i wszelkie stare struktury pozosta³y nie-tkniête i nienaruszone. W³aœnie o tym mó-wi ksi¹¿ka Wojciecha Jagielskiego:o zmianach, które zasz³y oficjalnie, ale ichurzêdowy zapis nie spowodowa³ zanikunienawiœci i nie wyrówna³ niczyich

krzywd. „Wypalanie traw” to wa¿naksi¹¿ka z kilku powodów: po pierwsze, bomówi to, o czym mówi, czyli opisujezmianê, która rozczarowuje, która nieprzynosi ¿adnej ze stron wyzwolenia zdawnych lêków. Po drugie dlatego, ¿ewpisuje siê ona w nowy gatunek literacki,który burzy dotychczasowy odwiecznypodzia³ na fikcjê i nie-fikcjê. Ksi¹¿ka Ja-gielskiego jest powieœci¹ reportersk¹, do-k³adnie tak¹, jak¹ by³a s³ynna ksi¹¿kaTrumana Capote „Z zimn¹ krwi¹”. Iwreszcie – poniewa¿ jest to ksi¹¿k¹ napi-sana przez cz³owieka z Europy, z tej, a nieinnej jej czêœci, a zatem przynosi ona ko-lejne, nowe i odmienne spojrzenie nasprawê apartheidu.

Polecam Pañstwu zarówno ksi¹¿kê, jaki spotkanie z autorem. Na stronie wydaw-nictwa, które wyda³o tê ksi¹¿kê po angiel-sku mo¿na przeczytaæ, ¿e: Never beforehas there been a book about South Africalike this.

„Nasz cz³owiek” do zadañ specjalnych,czyli instruktor pomagaj¹cy w przygoto-waniu siê do egzaminu na obywatelstwoczeka na Pañstwa w ka¿d¹ œrodê wieczo-rem, od 6 pm. Nasze konwersacje jêzyka

angielskiego tak¿e odbywaj¹ siê w œrody– od 6 wieczorem, a w pi¹tki od 4: 30. Je-œli ktoœ jest zainteresowany yog¹, proszê,aby sprawdza³ daty, poniewa¿ yoga nieodbywa siê regularnie, ale na pocz¹tkumiesi¹ca wyznaczane s¹ konkretne da-ty. 24 listopada bêdzie znów okazja dozrobienia sobie darmowego mammogra-mu. Po wszelkie dodatkowe informacjeproszê zg³aszaæ siê do mnie, telefonicznielub osobiœcie. W bibliotece jestem prawiezawsze!

I jeszcze jedno na koniec. Byæ mo¿eczêœæ z Pañstwa siê orientuje, ¿e przy bi-bliotece dzia³a grupa przyjació³ – Friendsof Greenpoint Library. Nie tylko zachê-cam Pañstwa do wst¹pienia w szeregi tejgrupy – raz na miesi¹c odbywaj¹ siê ze-brania, ale przede wszystkim chcia³amPañstwa poprosiæ o to, ¿ebyœcie zakupilitorbê, któr¹ Friends zaprojektowali dlanas i któr¹ mo¿na u nas kupiæ za 20 dola-rów. Jest to rodzaj donacji na nasze pro-gramy, które dla Pañstwa organizujemy.Proszê pamiêtaæ, ¿e wszyscy artyœci, pisa-rze, czy wyk³adowcy raczej nie dostaj¹od nas ¿adnego honorarium. Od czasudo czasu uda siê kogoœ wynagrodziæ w³a-œnie z tych pieniêdzy zebranych przezFriends. Na pewno siê Pañstwu spodoba³adna mocna torba na zakupy z naszymlogo.

107 Norman Avenue

Wojciech Jagielski

IZABELA JOANNA BARRY

13www.kurierplus.com KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015

Na Œl¹sku jej piosenki bi³y ju¿ rekor-dy popularnoœci, kiedy uwagê naTeresê Werner zwróci³ internet.

Jej sk¹pane w adriatyckim s³oñcu tele-dyski przesy³ano sobie na Facebooku,a modna hipsterska m³odzie¿ z zapa³emanalizowa³a obcy jej dot¹d fenomen œl¹-skich szlagierów. „Dominantami kompo-zycyjnymi utworów pani Teresy s¹ (...)wykwintnoœæ i elegancja” – pisano w ser-wisie Popmoderna – „Wokalistka jawi siêjako nieskoñczona diwa, zawsze nieskazi-telna”. Postanowiliœmy porozmawiaæz pani¹ Teres¹, aby dowiedzieæ siê czegoœwiêcej o jej sukcesach komercyjnych, œl¹-sko-chorwackim rysie jej muzyki orazsposobach na zachowanie pos¹gowegocia³a, które podziwiaj¹ widzowie wide-oklipów.

Sebastian Rerak: Rozmawiamyw momencie szczególnym, po cere-monii wrêczenia pani z³otej p³yty.

Teresa Werner: Z³ota p³yta jest dlamnie wielkim wyró¿nieniem, które od-bieram jako docenienie mojej pracy i do-wód na to, ¿e pod¹¿am w³aœciw¹ drog¹.Album „Spe³niæ marzenia” sprzedaje siêbardzo dobrze, bo najwidoczniej ludzieoczekiwali takich piosenek. Myœlê, ¿euzupe³ni³am pewn¹ lukê panuj¹c¹ na ryn-ku.

– Pani muzyka kojarzona jest ze Œl¹-skiem, ale chyba nie tylko tam maPani swoj¹ publicznoœæ?

– Tak naprawdê wiêcej zaproszeñna koncerty otrzymuje z innych czêœciPolski. Jestem Œl¹zaczk¹ z krwi i koœci,œpiewa³am zreszt¹ przez lata w zespoleŒl¹sk, i te ludowe œl¹skie klimaty s¹ mibliskie. Chocia¿by piosenka „Da³abym ci,da³a” ma pewien folklorystyczny rys.

– Do zespo³u Œl¹sk trafi³a Paniw wieku szesnastu lat. To by³ pocz¹-tek profesjonalnego œpiewania?

Wczeœniej jedynie mia³am za sob¹ ja-kieœ wystêpy na szkolnych akademiachi udzia³ w kilku konkursach. Zawodowozaczê³am œpiewaæ w Œl¹sku i od tamtegoczasu nie zajmowa³am siê niczym innym.Mój zawód to po prostu artysta.

– Œl¹sk da³ Pani okazjê zobaczyæ ka-wa³ œwiata.

I to w czasach, kiedy ka¿dy wyjazd za-granicê by³ czymœ wyj¹tkowym. By³amw Chinach, Japonii, RPA, miejscach,o zobaczeniu których mog³am wczeœniejtylko marzyæ. Poza tym mia³am te¿ mo¿-liwoœæ odbyæ audiencjê u Jana Paw-³a II – uœcisnê³am jego d³oñ, przytuli³amsiê do jego ramienia... Wszystko to zda-rzy³o siê dziêki zespo³owi.

– Jak d³ugo trwa³a Pani przygoda zeŒl¹skiem?

Bardzo d³ugo. Nie zdradzê, ile dok³ad-nie, bo wtedy policzy Pan ile mam lat,a kobiet siê o wiek nie pyta, prawda(œmiech)? Mogê jednak powiedzieæ, ¿eby³am artystk¹ najd³u¿ej wystêpuj¹c¹na deskach sceny. W zespole Œl¹skna emeryturê przechodzi³o siê w okreœlo-nym wieku – panie po skoñczeniu czter-dziestego roku ¿ycia, panowie piêæ latpóŸniej. Ja przekroczy³am tak¿e ten drugipróg.

– I odchodz¹c ze Œl¹ska, wiedzia³a

Pani, ¿e chce kontynuowaæ œpiewa-nie?

Tak, bo jest to coœ, co kocham najbar-dziej. Nie by³am gotowa robiæ nic innego,a nie mog³abym te¿ usi¹œæ w fotelu i ca-³ymi dniami patrzeæ przez okno. Przezpewien czas wystêpowa³am w kabarecie,a w koñcu napisa³am w³asn¹ piosenkêi nagra³am j¹ w przydomowym studio.Ten utwór, zatytu³owany „Mi³oœæ jestpiêkna” trafi³ do radia, spodoba³ siê s³u-chaczom i przez kilka miesiêcy pozosta-wa³ na pierwszym miejscu Œl¹skiej ListyPrzebojów. JestPani jest niekwestionowa-n¹ liderk¹ Listy Œl¹skich Szlagierów Te-lewizji TVS, któr¹ mo¿na chyba uznaæza lokalny fenomen.

Nie tylko lokalny. Telewizja TVSjestogl¹dana w ca³ej Polsce, a tak¿e zagrani-c¹. W ka¿dym razie od czasu sukcesupiosenki „Mi³oœæ jest piêkna”, mojeutwory s¹ na niej zawsze wysoko noto-wane.

– Od pierwszego singla do p³yty – tadroga okaza³a siê nader krótka.

Tak, poniewa¿ dziêki Liœcie Œl¹skichSzlagierów moj¹ muzyk¹ zainteresowa³asiê wytwórnia Eska z Zabrza, z któr¹ na-wi¹za³am wspó³pracê. Dziêki niej ukaza³siê album i zaczê³y powstawaæ moje tele-dyski.

– Teledysków ma Pani na konciesporo, a ich sceneria sugeruje, ¿eby³y krêcone w po³udniowej Euro-pie. Brakuje u nas podobnie urokli-wych miejsc?

Nie brakuje, ale skorzysta³am z mo¿li-woœci nagrania wideoklipów w Chorwa-cji. Wspó³pracujê z tamtejszymi artysta-mi, œpiewam piosenki do ich kompozy-cji. Wybieraj¹c siê w kolejn¹ podró¿do tego kraju, zabra³am ze sob¹ ekipê re-alizatorsk¹ i w ten sposób nakrêciliœmyca³y cykl teledysków. Pogoda sprzyja³a,s³oneczko œwieci³o, atmosfera do pracyby³a wspania³a. Nakrêciliœmy œwietnymateria³.

– Spor¹ czêœæ Pani utworów skom-ponowali muzycy chorwaccy. Czycoœ ³¹czy Chorwacjê z Polsk¹?

Podobne temperamenty i styl ¿yciamieszkañców obu krajów. Jesteœmypo prostu weso³ymi ludŸmi, lubi¹cymiciep³e klimaty. Poza tym nie ma te¿ miê-dzy nami wielkich barier jêzykowych– chorwacki jest dla Polaka ca³kiem zro-zumia³y.

W teledysku do utworu „Kochamswoje morze” zaprezentowa³a Paniswoj¹ sk¹din¹d znakomit¹ figurê.Czy nie zg³aszano zastrze¿eñ dozbyt sk¹pego stroju?

Sama mia³am pewne obiekcje w trak-cie krêcenia tego klipu. Re¿yser uzna³jednak, ¿e powinnam wyst¹piæ w strojupla¿owym, wiêc zmontowa³ teledysk tak,¿e na wiêkszoœci zdjêæ widaæ mnie w bi-kini. Nie widzê w tym nic z³ego, bo takw koñcu chodzi siê ubranym na pla¿y,ale wys³ucha³am kilku nieprzychylnychopinii, g³ównie od pañ (œmiech). Niektó-re by³y deczko zgorszone, prawdopodob-nie nie toleruj¹ pokazywania siê w ko-stiumach k¹pielowych. Mówi siê trudno,bêd¹c osob¹ publiczn¹, trzeba umieæprzyjmowaæ tak¿e i negatywne komenta-rze.

Ma pani jakieœ specjalne sposobyna zachowanie figury?

Nie, zupe³nie nie mam. Niebawem mo-¿e jednak bêdê musia³a narzuciæ sobiedietê, bo spalanie kalorii nie jest ju¿ ta-kie, jak kiedyœ (œmiech). Generalnie mamchyba dobre geny, niemniej trochê kon-troli nie zaszkodzi. Rzadko æwiczê, bonie mam czasu. Za bardzo skupiam siêna muzyce – piszê teksty, nagrywam,gram du¿o koncertów. Bardzo mnie tojednak cieszy, wiêc nie mam prawa na-rzekaæ. Moje ¿ycie krêci siê wokó³ muzy-ki.

– W internecie bywa pani nazywa-na „królow¹ œl¹skiego disco polo”.Jak pani reaguje na ten przydomek?

Moja muzyka byæ mo¿e ma elementywspólne z disco polo Nie twierdzê, ¿e di-sco polo mi siê nie podoba, niemniej nieuprawiam tego gatunku muzycznego.

– Jak zatem mo¿na Pani twórczoœæokreœliæ?

Mo¿e po prostu jako muzykê rozryw-kow¹? Dla kogoœ bêdzie to folk, dla ko-goœ innego dance...

– Tytu³ Pani z³otej ju¿ p³yty brzmi„Spe³niæ marzenia”. Pani uda³o siêzrealizowaæ wszystkie?

Tak, praktycznie w stu procentach. Za-wsze chcia³am œpiewaæ i byæ wœród ludzi.Wszystkie moje sukcesy sp³ynê³y namnie zupe³nie nieoczekiwanie, i w dodat-ku bardzo szybko, zaraz po rozpoczêciukariery solowej. Jakieœ inne marzeniana pewno by siê znalaz³y, ale na raziewszystko idzie znakomicie i obym nierazjeszcze prze¿y³a jak¹œ mi³¹ niespodzian-kê. Mówi¹c w najwiêkszym skrócie: je-stem szczêœliwa i spe³niona.

Teresa Werner – szczêœliwa i spe³nionaZ piosenkark¹, któr¹ ju¿ wkrótce bêdziemygoœciæ w Nowym Jorku rozmawia Sebastian Rerak

Zainteresownych prenumerat¹

tygodnikaKURIER PLUSinformujemy, ¿e roczny abonamentwynosi $80,

pó³roczny $40, a kwartalny $25

KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 www.kurierplus.com

Kiedy spotykam siê z przyjació³mi,z egzaltacj¹ opowiadam o Cancun.Wszyscy ju¿ nas³uchali siê, jak tam by³o,i mojej obsesji maj¹ po dziurki w nosie.

– Chyba pad³o jej na mózg – s³yszê pok¹tach. A ja, bez koñca rozprawia³abymo swoim raju. A gdy zmuszam siê (choænie zawsze mi siê udaje), by nie zanudzaæinnych, wy¿ywam siê w domu.

Andrzej mnie rozumie, a Patce odbi³otak jak mnie. Szajbniête, ¿yjemy wszy-stkim, co jest zwi¹zane z Cancun. Zamie-szkaæ tam to nasze pragnienie. Choæwiem, ¿e nie ziœci siê szybko, wskrzesi³owe mnie zapa³, by je zrealizowaæ. Potrze-ba na to jeszcze kilku dobrych lat, wiêcpóki co muszê ostudziæ emocje, wróciædo codziennego kanadyjskiego ¿ycia.Pomagaj¹ mi w tym S³awki. ¯yj¹ perspe-ktyw¹ przekroczenia kolejnego progu.Chc¹ kupiæ dom, szukaj¹ wymarzonego.Nie sposób staæ z boku. Któregoœ dnia popracy, gdy do nich zachodzê, trafiam narozmowê w³aœnie o tym.

– I jak maj¹ siê sprawy? ZnaleŸliœciecoœ nowego? – zagl¹daj¹c S³awkowiprzez ramiê, zerkam na roz³o¿one na³awie ulotki.

– Chyba tak, ale… nie chcemy nowegodomu.

– Dlaczego? To¿ to frajda wprowadziæsiê do pachn¹cej nowoœci¹ chaty.

– Nie w naszej sytuacji.– A niby dlaczego nie?– Bo tam, gdzie chcemy mieszkaæ, nie

ma nowych, to po pierwsze. Po drugie,Lilka, puknij siê w g³owê i pomyœl trochê!W moim przypadku by³aby to czystaprofanacja. Przecie¿ mam budowlanybiznes, firma po wielu latach zaczyna pro-sperowaæ. Przez znajomych architektówdosta³em intratne kontrakty. Wyj¹tkowopomóg³ mi w tym Robin, Szkot z pocho-dzenia, z którym wypiliœmy niejednopiwo. Obieca³, ¿e zrobi nam projektdomu, a gdy zdarzy siê przestój miêdzykontraktami, do budowy wykorzystamswoich ludzi. Czy¿ nie jest to najrozs¹-dniejsze rozwi¹zanie?

– No tak, masz racjê. A macie upatrzo-ne miejsce?

– Pewnie. Od lat wiem, gdzie chcêmieszkaæ – entuzjazmuje siê Gosik. –Pamiêtasz nasze uczucia, jak na CrystalBeach patrzyliœmy na p³ywaj¹ce ¿aglów-ki, wzdychaliœmy, marz¹c, ¿e któregoœdnia i my bêdziemy ¿eglowaæ? Pamiêtasz,jak poszliœmy na pla¿ê, jak nadêty buc nasstamt¹d przegoni³? Tam mi siê takpodoba³o, dzielnica dorodnej zieleni,gêsto poroœniêta wieloletnimi drzewami.Zapragnê³am, ¿eby w³aœnie tam mieæswoje.

– Na Grandview – wynioœle wtr¹caS³awek – znaleŸliœmy stary parterowydom, idealny do przeróbki. Najwiêksz¹zalet¹ jest to, ¿e ma dwiemieszkalneczêœci. We frontowej zamieszkamy, a têz ty³u zburzê. Na jej miejsce postawiêpo³owê nowego domu, potem siê tamprzeniesiemy i zbudujê drug¹ czêœæ.Zostawiê tylko obecne fundamenty.

– Ja ciê krêcê! Ogromne przedsiêwziê-cie! Tomki te¿ budowali. Rozumia³am,podziwia³am, natomiast S³awków d¹¿enianie tylko rozumiem, ale i czujê. Ka¿dyz nas obra³ inn¹ drogê.

Ka¿dy dzia³a wed³ug w³asnej filozofii,jak mawia S³awek: „Ka¿dy orze jak mo-¿e”, wybiera najlepsz¹ dla siebie metodê

prowadz¹c¹ do realizacji marzeñ. Ja nieby³abym w stanie prze¿yæ miesiêcy, mo¿enawet lat ci¹g³ych wyrzeczeñ, nieustan-nych zmian, niewygód zwi¹zanych zbudowaniem domu. Wszystkim, którzyna coœ takiego siê decyduj¹, czapki zg³ów. Mnie pozostaje kibicowaæ, bo nadobr¹ sprawê nie mam pojêcia, ile udrêksiê z tym wi¹¿e. Nie wiem, nie chcêwiedzieæ, na sam¹ myœl o tym jestemzmêczona.

*Od kilku tygodni S³awki ju¿ na

Grandview. Wst¹pi³ w nich wigor nie doopisania. Radoœæ i duma, do tego stopnia,¿e S³awek nazwa³ swoj¹ firmê GrandviewConstruction od nazwy ulicy, na którejzamieszka³.

Tak jak kiedyœ u nas, u nich na³o¿y³ysiê na siebie dwa przedsiêwziêcia. Kupnodomu i zorganizowany znacznie wczeœ-niej pierwszy wyjazd Gosika do Polski.Z dzieæmi, lecz bez mê¿a; S³awek zostajew Ottawie, by przy-pilnowaæ kontraktów,a tak¿e podgoniæ z w³asn¹ budow¹. Niepoczuje siê samotny, jak zwykle bêdziez nami. Z Polski przyleci brat Jurek, wupalne dni bêdziemy biegaæ do Zbyszkówna basen. W sierpniu odpoczniemy naKaszubach. W lesie nad jeziorem trzy-dniowy weekend; sama myœl o tym raj-cuje. Patka liczy dni do narciarskichszaleñstw, a w S³awku buzuj¹ myœli onadchodz¹cej balandze.

Nie czekamy do soboty, tylko w pi¹tekpo pracy jedziemy na spotkanie ze szcze-cinianami z Toronto. Czekaj¹ na nasprzy ognisku. Wpadamy sobie w objêcia,poklepujemy siê serdecznie, do³¹czamydo biesiady. Ogieñ bucha, kie³basa skwie-rczy, grzaniec pachnie goŸdzikami. Opo-wiadania wysypuj¹ siê jak z worków.Tylko czarne niebo oœwietlone tysi¹cemrozpryœniêtych gwiazd i srebrzystympó³ksiê¿ycem sygnalizuje póŸn¹ noc.

Nastêpnego ranka Kaszuby zaludniaj¹siê jeszcze bardziej. Doje¿d¿aj¹ Tomkiz synami, Zbyszki z Czarkiem i Piotrkiemi wielu innych. Z roku na rok jest nas tucoraz wiêcej.

Ju¿ motorówka posuwa siê po jeziorze,doroœli maj¹ uciechê, a harce na wodzie s¹najlepsz¹ zabaw¹ dla dzieci. Matki sie-dz¹ce przy piknikowym stole dziel¹m¹droœci ¿ycia, ³api¹c s³oneczne promie-nie. Panowie spragnieni, co niektórychsuszy od wczesnego popo³udnia. Dzisiajnie zbieramy na ognisko ani drewna, anichrustu, w Krakusie szykuje siê zabawa.

O zmierzchu wielu chodzi zygzakiem,odbijaj¹c siê od drzewa do drzewa. Wsta-wieni docieraj¹ do Krakusa. Stopniowosala wype³nia siê rodakami, a¿ zajête s¹wszystkie stoliki. Siedzê z Zyg¹, Tadeu-szami, trzymaj¹c miejsce dla Andrzeja,S³awka i jego brata. Opowiadamy o wra-¿eniach z wizyt w kraju. Przy stoliku obokzajêci dyskusj¹ Gosia Tomka, Teresa zeZbyszkiem i innymi znajomymi. Pachniebigosem, pierogi – palce lizaæ a flaki s¹dziœ wyj¹tkowo ostre. Gwar rozmów,œmiechy i g³oœna muzyka towarzysz¹przy kolacji. Co chwilê spogl¹dam nawejœcie, wyczekuj¹c swoich. W pewnymmomencie krzykn¹³ ktoœ przy drzwiach:

– Gliny!Robi siê zamieszanie. Okupuj¹cy wej-

œcie i ciekawscy wychodz¹ zobaczyæ, cosiê sta³o. Poniewa¿ policja zagl¹da³a tuju¿ nieraz, nie przywi¹zujê do tego uwagi.

Naraz jak spod ziemi wyrasta przymnie Patka, zadyszana, przejêta, ze stra-chem w oczach.

– Mamuœ, chodŸ szybko, z wujkiemcoœ niedobrze!

Za³omota³o mi serce. Zrywam siêna równe nogi.

– Co siê sta³o?– Nie wiem, ale coœ niedobrego. Tatu-

lek mnie wys³a³, ¿ebym ciê zawo³a³a, jestprzy nim.

– Gdzie?– Na placyku przed barakiem. Zaraz

ma przyjechaæ… no ten… no, wiesz…ambulans.

– Wszystko bêdzie dobrze, uspokój siê,Pacitko. IdŸ do Czarka i Piotrka i na mnieczekaj. Ju¿ idê do taty.

Nie idê, tylko pêdzê, patrz¹c pod nogi,by nie potkn¹æ siê o wystaj¹ce korzenie,nie wpaœæ w gêste zaroœla. „Wszechmo-cny Bo¿e, spraw, ¿eby ze S³awkiem by³owszystko ok” – modlê siê w duchu. Gdydobiegam do baraku, serce ma³o ze mnienie wyskoczy. W œwietle migaj¹cychœwiate³ radiowozu dostrzegam Tomka,Jurka i Andrzeja, widzê ich zaniepokojoneminy, s³yszê podniesione g³osy. Pal¹ ner-wowo.

Gdy do nich do³¹czam, obraz siedz¹ce-go na ziemi S³awka wywraca mi ¿o³¹dek.Wygl¹da jak skopany pies, dygocze sku-lony w kucki, nie odzywa siê. Lewe okoos³ania d³oni¹. Spuchniêta lewa stronatwarzy jest sina i zakrwawiona, d³ugiew³osy mokre, posklejane od krwi i potu.Andrzej trzyma jego rozbite okulary.

– O rany boskie! Co mu jest? – pytamAndrzeja, nie odrywaj¹c wzrokuod S³awka.

– Ma rozwalony ³uk brwiowy i wgnie-cion¹ czaszkê nad okiem. Czekamyna karetkê.

– Policja przyjecha³a z tego powodu?Czy wda³ siê z kimœ w jak¹œ bijatykê?

– No, niezupe³nie. Id¹c razem doKrakusa, us³yszeliœmy jakieœ chlipa-nie.

S³awek zauwa¿y³, ¿e to jego znajomasiedzi na ³awce i p³acze. „IdŸ, zaraz ciêdogoniê” – powiedzia³ i poszed³ w jejstronê. Nie uszed³em dwudziestu metrów,gdy us³ysza³em za sob¹, jak wrzasn¹³,zakl¹³ siarczyœcie. Natychmiast zawróci-³em. Gdy podnosi³em go z ziemi, krwa-wi³, trzymaj¹c siê za oko.

– Kto go tak urz¹dzi³?– Sam nie wie. Podszed³ do znajomej,

przykucn¹³ przy niej, zacz¹³ pocieszaæi znienacka dosta³ kopa w g³owê. Policjaprzes³uchuje tê dziewczynê. By³a jedy-nym œwiadkiem. Tylko ona wie.

Przyje¿d¿a karetka. Sanitariusze bior¹S³awka pod pachy, a gdy ods³ania siêrana… makabra! To g³êboka dziuraw g³owie! A gdzie oko? Nie mogê na topatrzeæ, odwracaj¹c g³owê, czujê, jakciarki przechodz¹ mi po grzbiecie. „Obyte obra¿enia nie okaza³y siê tak straszne,na jakie wygl¹daj¹” – b³agamnadprzyrodzone si³y, zaciskaj¹c powieki.

Andrzej z Jurkiem tak¿e wsiadaj¹do karetki, odje¿d¿aj¹. Wiodê za nimiwzrokiem do momentu, kiedy blaskikoguta poch³ania ciemnoœæ i leœnagêstwina, cichn¹ sygna³y syreny.

W baraku siedzê na pryczy pogr¹¿onaw myœlach. Ogarnia mnie febra, nie mogêuspokoiæ nerwowego dr¿enia. Myœlêo Gosiku, Karolince i Nikusiu. Wnieustannej modlitwie proszê o happy

end. O spaniu nie ma mowy.Ledwo wzesz³o s³oñce, wraca Andrzej.– No i? – pytam pó³przytomna, kom-

pletnie wyzuta z emocji.– Wygl¹da³o krytycznie, podejrzenie

pêkniêcia czaszki. Lekarze obawiali siê,¿e S³awek straci oko, na szczêœcieprzeœwietlenia wykaza³y, ¿e oko i czaszkas¹ w porz¹dku. Naszpikowali go znieczu-laj¹cymi œrodkami, zszyli ranê, za³o¿yliopatrunek. Trzeba czekaæ z nadziej¹, ¿ena tym siê skoñczy.

– Nie wiem jak tobie, ale mnie prze-sta³o siê tutaj podobaæ.

Ostatnio przyje¿d¿a tu coraz wiêcejho³oty. Mam dosyæ Kaszub. Wracajmydo domu.

*Chcê zapomnieæ o tegorocznym lecie.

Wyrzucam ze swego serca Kaszubyrazem z dawnymi przygodami.

Brnê do przodu, choæ coraz ciê¿ej.Atmosfera w Mitelu wyraŸnie siê psuje.A mo¿e to ja obudzi³am siê z d³ugiego snui dopiero teraz, po latach pracy w wielkiejkorporacji, zaczynam dostrzegaæ pr natu-ry. Przejrza³am na oczy, dociera do mnie,¿e tu, jak wszêdzie indziej na œwiecie,ludzie s¹ tylko ludŸmi. Zazdroœni o stano-wiska, nielojalni, fa³szywi. Nosz¹ maskigrzecznoœci, z przylepionymi uœmiechamiwalcz¹ o sukces i przetrwanie w d¿unglibiznesu. Intrygi w specyficznym œwieciehigh-techu czêsto przyprawiaj¹ mnieo md³oœci. Rzygaæ siê chce na widokrozgrywaj¹cej siê wokó³ parszywej poli-tyki. Przewrotnoœæ, podstêpy wprawdziemnie nie dosiêgaj¹, bo sto³ek za niski.Poœrednio jednak drêcz¹ rykoszetem odKeitha; serdecznie mu wspó³czujê.Dyrektorka marketingu wyraŸnie chce siêgo pozbyæ. Czepia siê go jak pluskwa,zatruwa mu ¿ycie.

Dr¹¿y i j¹trzy do bólu, doskwierawszystkim. Rosn¹ obawy. Z nimi znikamoje poczucie bezpieczeñstwa, ugniataw sercu, gdy patrzê na Keitha. Jego oczy,kiedyœ pe³ne ciep³a i serdecznoœci, dzisiajwype³nia udrêka. Nawet gdy siê uœmie-cha, trudno mu ukryæ rozgoryczenie. Takjak w Trillium, w Mitelu nigdy nie by³amzainteresowana akcjami firmy, jej stabili-zacj¹. Zdajê sobie sprawê, ¿e jako jednaz setek ludzi, którzy spêdzaj¹ tu czêœæswego ¿ycia, jestem tylko pionkiem. Gdycoœ krachnie, jestem tylko numerem. Niemogê siê martwiæ o coœ, na co nie mamwp³ywu, lecz stres deprymuje. Co kwarta³trzêsê portkami ze strachu, co kwarta³pada siekiera. Ju¿ wielu znajomychstraci³o pracê. Z tym trzeba nauczyæ siê¿yæ, ale ja wci¹¿ nie posiad³am tej sztuki.Nigdy siê jej nie nauczê, wiêc staram siêo tym nie myœleæ. Na szczêœcie mojemyœli kr¹¿¹ wokó³ rodziny, przyjació³i codziennie choæ na trochê powracaj¹do Meksyku.

N o w a p o w i e œ æ w o d c i n k a c h Liliana Arkuszewska

odc. 87

Czy by³o warto?

Liliana Arkuszewska Szczecinianka. Wyjecha³a z kraju z trzyletni¹

córk¹, mê¿em, siostr¹ i szwagrem;

najpierw do Francji, potem do Kanady.

W Odysei d¿insowych Kolumbów razem z ni¹

prze¿ywamy emigracyjn¹ codziennoœæ

i zastanawiamy siê – czy by³o warto?

Odyseja d¿insowych Kolumbów

14

Czy prowa-dzisz z kimœwspólne spra-wy finanso-we? Problemy

mog¹ siê zacz¹æ wtedy, gdy druga osobaodmówi sp³aty swoich zobowi¹zañ. Two-je prawa zale¿¹ od wielu czynników.

Kto wnioskowa³ o kredytOdpowiedzialnoœæ za d³ugi zale¿y od

tego, kto o kredyt siê ubiega³. Podanie o kredyt podpisane przez dwie

osoby powoduje, ¿e obydwoje mo¿ecie ko-rzystaæ z kredytu i obydwoje jesteœcie od-powiedzialni za sp³aty. W przypadku kartykredytowej jest to prawd¹ nawet wtedy,gdy tylko jedno z was u¿ywa³o karty. Je¿eliobydwoje podpisaliœcie podanie o po¿ycz-kê samochodow¹, a kochaœ odjecha³ w sin¹dal razem z samochodem, ty musisz sp³a-caæ raty. Bank nie bêdzie œciga³ nieuchwy-tnego narzeczonego. £atwiej dobraæ siêdo skóry tobie, osobie, która ma sta³e miej-sce zamieszkania, pracê i oszczêdnoœci.

Podanie o kredyt podpisane przez jedn¹osobê narzuca wy³¹czn¹ odpowiedzial-noœæ na wnioskodawcê. Powiedzmy, ¿e tysam podpisa³eœ podanie o kartê kredyto-w¹, a jako u¿ytkownika (authorized user)wstawi³eœ syna. Syn szybko rzuci³ siê wwir zakupów i narobi³ d³ugów na $10,000.Mówisz, ¿e to nie twoje zakupy i to on makredyt sp³aciæ? Bank uwa¿a inaczej. Totwoja karta. Jesteœ odpowiedzialny zawszystkie transakcje.

Ma³¿eñstwoW przypadku rozwodu d³ugi zaci¹gniête

w czasie trwania ma³¿eñstwa, jak i maj¹tekw tym czasie zakumulowany, dzielone s¹„sprawiedliwie” (equitably) z uwzglêdnie-niem maj¹tku wniesionego do zwi¹zku. Je-¿eli któryœ z ma³¿onków narobi d³ugóww oczekiwaniu na rozwód, albo zmarnujewspólny maj¹tek, ten fakt zostanie wziêtypod uwagê przez sêdziego przy podzialemaj¹tku.

Niezale¿nie od tego, jaka bêdzie roz-wodowa umowa miêdzy tob¹ i ma³¿on-kiem, nie jest ona wi¹¿¹ca dla wierzycieli.Niezale¿nie od umowy separacyjnej, wie-rzyciele maj¹ prawo egzekwowaæ umowypo¿yczkowe od osób, które je podpisa³y.

Co do kart kredytowych, to tylko wdwóch sytuacjach jeden ma³¿onek jest od-powiedzialny za d³ugi na karcie kredyto-wej drugiego ma³¿onka: gdy mieli wspól-n¹ kartê, albo je¿eli mieszkaj¹ w stanachzwanych community property states: Ari-zona, California, Idaho, Louisiana, Neva-da, New Mexico, Texas, Washington iWisconsin. Prawo wspólnoœciowe (com-munity property law) ustanawia wspóln¹,niepodzieln¹ w³asnoœæ miêdzy ma³¿onka-mi i ka¿dy z ma³¿onków jest w pe³ni od-powiedzialny za poczynania drugiego.Krótko mówi¹c, indywidualne konta (kar-ty) otwarte w czasie trwania ma³¿eñstwauznawane s¹ za wspólne.

Gdy karta jest wydana na dwa nazwi-ska, czyli obydwoje ma³¿onkowie podpi-sali umowê kredytow¹, bank mo¿e upo-minaæ siê o sp³atê d³ugów od którejœ oso-by, albo od dwóch. Je¿eli np. m¹¿ jest lek-koduchem, a ¿ona ma sta³¹ pracê i pieni¹-dze na swoje nazwisko, bank bêdzie po-ci¹ga³ ¿onê do odpowiedzialnoœci.

15www.kurierplus.com KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015

El¿bieta Baumgartner radzi

¯yciowi partnerzyCzêsto siê zdarza, ¿e dwoje ludzi ¿yje

ze sob¹ bez œlubu i prowadzi wspólnieswoje finansowe sprawy. Problemy wyni-kaj¹ wtedy, gdy zamierzaj¹ siê rozstaæ.

Ma³¿onkowie maj¹ obowi¹zek sp³atyzobowi¹zañ zaci¹gniêtych w czasie trwa-nia ma³¿eñstwa na zaspokajanie zwyk³ychpotrzeb rodziny, nawet je¿eli by³y one za-ci¹gniête przez drugiego ma³¿onka. Dlate-go w³aœnie w czasie rozwodu zobowi¹za-nia (i maj¹tek) dzielone s¹ w sposób„sprawiedliwy”.

Rozstaj¹cy siê partnerzy natomiast nieodpowiadaj¹ za zobowi¹zania drugiegopartnera, chyba ¿e razem podpisali wnio-sek o kredyt (cosigned the loan). Wyj¹t-kiem jest sytuacja, kiedy niema³¿eñskapara zarejestrowa³a siê u w³adz miejskichjako domestic partnership, a lokalne pra-wo mówi, ¿e partner zobowi¹zuje siê p³a-ciæ za podstawowe potrzeby drugiego,(jak ¿ywnoœæ, mieszkanie, ubranie).

Je¿eli zamierzacie nabyæ razem nierucho-moœæ, to uczynienie tego wspólnie, by po³¹-czyæ wasze zarobki i zwiêkszyæ zdolnoœænabywcz¹, nie zawsze pop³aca. Negatyw-na historia kredytowa jednego partnera mo-¿e zmniejszyæ prawdopodobieñstwo zakwa-lifikowania siê do po¿yczki hipotecznej.

Gdy jesteœ porêczycielemMo¿esz zostaæ zmuszony do sp³aty d³u-

gu, który porêczy³eœ. Porêczyciel (¿yrant, cosigner) w USA,

tak jak i w Polsce, jest osob¹, która gwa-rantuje sp³atê po¿yczki i oferuje swoje za-soby jako dodatkowy zastaw, którego po-¿yczkodawcy brakuje. Porêczenie nie jest

zwyk³¹ formalnoœci¹, lecz powa¿nym zo-bowi¹zaniem, które bêdzie odnotowanew kredytowej kartotece ¿yranta. Je¿eli po-¿yczkobiorca odmówi sp³aty po¿yczki (lubnie zechce), bêdziesz odpowiedzialny nieza po³owê, lecz za ca³oœæ d³ugu. Ma³o tego.Bêdziesz równie¿ musia³ zwróciæ bankowikary, zaleg³e odsetki i koszty, jakie bankponiós³ podczas windykacji. Ponadto opie-sza³e sp³acanie rat przez po¿yczkobiorcêlub jego uchylanie siê przed sp³at¹ zostanieodnotowane negatywnie w historii kredyto-wej ¿yranta. Wynika z tego, ¿e mo¿eszsporo zap³aciæ za swoje dobre serce.

Po¿yczki z dzieæmiWielu rodziców ca³e ¿ycie stara siê nie-

ba przychyliæ swoim dzieciom. Pomagaj¹im dostaæ pierwsz¹ kartê kredytow¹, ku-piæ samochód czy dom.

Wszystko, co zosta³o powiedziane po-wy¿ej, odnosi siê równie¿ do naszychdzieci. Matka, która uzyska³a kartê kredy-tow¹ na swoje nazwisko i dopisa³a sy-na jako dodatkowego u¿ytkownika (alter-native user), bo w przeciwnym razie synsam by karty nie dosta³, jest w pe³ni odpo-wiedzialna za jego d³ugi. Tak samo, je¿eliporêczy³a jego po¿yczkê samochodow¹,czy jak¹kolwiek inn¹.

Sprawy bardziej komplikuj¹ siê wprzypadku wspólnego zakupu nierucho-moœci. Choæ dodanie nazwisk rodzicówbywa dla dzieci jedyn¹ drog¹ do nabyciadomu, to pojawiæ siê mog¹ problemy wprzypadku rozwodu m³odej pary, albowtedy, gdy rodzice chc¹ zakwalifikowaæsiê do otrzymania pomocy spo³ecznej.Stara matka nie dostanie zasi³ku, je¿elina papierze jest wspó³w³aœcicielk¹ intrat-nej kamienicy.

El¿bieta Baumgartner

Kto jest odpowiedzialny za d³ugi

Pamela Anderson zosta³a „Wegank¹Roku”. Tytu³ przyznany przez organizacjêLast Chance For Animals honoruje osobywspieraj¹ce ekologów, wegetarian i we-gan, czyli zwolenników powrotu do natu-ry. Na gali aktorka wyst¹pi³a w bia³ej,mocno wyciêtej sukni, parze silikono-wych ust i piersi oraz wyzieraj¹cych spodg³êbokiego rozciêcia majtkach w kolorzebe¿owym. Z³oœliwcy wytykaj¹ celebrytcedaleko posuniêt¹ niekonsekwencjê i pyta-j¹, co sztuczny biust, doczepiane pasmaw³osów, nadmuchane usta i ostrzykniêtakwasem twarz ma wspólnego z „natural-nym” i „organicznym”? I odpowiadaj¹:pewnie tyle, co noszenie sztucznych (roz-k³adaj¹cych siê miliony lat) futer, z ekolo-gi¹. Czyli nic.

*„Zapomnijcie o programach i refor-

mach. Seks sprzedaje siê w polityce najle-piej”- mówi¹ znawcy tematu i bynajmniejnie maj¹ na myœli zesz³otygodniowychwyborów parlamentarnych w Polsce, a…nowego premiera Kanady. Zdjêcie pó³na-giego 43-letniego lidera libera³ów, Justi-na Trudeau, pozwoli³o w ci¹gu 78 dni ka-mpanii wywindowaæ partiê z ostatniegomiejsca w sonda¿ach do wyborczegozwyciêstwa. Wysoki, œwietnie zbudowa-ny, by³y instruktor snowboardu i skokówna bungee sta³ siê obiektem masowegopo¿¹dania. „Jego wyborczym wiecom to-warzyszy t³um kobiet, gotowych jechaæsetki kilometrów przez kanadyjskie pust-kowia byle stan¹æ oko w oko z now¹ na-dziej¹ kanadyjskiej polityki”- czytamy.A prasa, zamiast skupiæ siê na programienowego rz¹du, zajmuje siê poszukiwa-niem zdjêæ z pewnego balu charytatywne-go, na którym Trudeau zrobi³ striptiz, by

zachêciæ uczestników do zbiórki pieniê-dzy na choroby nerek. „Podobno tace by³ype³ne, zanim nowy premier doszed³do zdejmowania majtek”- donosz¹ tablo-idy. Co ciekawe, m³ody szef rz¹du nieurwa³ siê z choinki, a tym bardziej kana-dyjskiego œwierku, ale kontynuuje rodzin-ne tradycje. Jego ojciec, Pierre Trudeauprzez 15 lat piastowa³ funkcjê premiera iwtedy te¿ ca³a Kanada ¿y³a plotkamiz „dworu”. Po¿ywki dostarcza³a g³ówniematka Justina, Margaret Sinclair Trudeau,która mia³a seriê romansów z postaciamitego formatu, co senator USA Ted Kenne-dy, Jack Nicholson czy Mick Jagger. Za-powiada siê polityczna opera mydlana.Czyli „House of cards” w wersji soft.

*Pi³ka no¿na to sport narodowy Pola-

ków. Niektórzy uwa¿aj¹, ¿e spo¿ywanienapojów wysokoprocentowych równie¿nale¿y do naszych ulubionych zajêæ. Anajlepiej, ¿eby po³¹czyæ obie aktywnoœci

tak, jak sta³o siê to podczas meczu z Irlan-di¹ o awans do Euro 2016. „Po wygranymspotkaniu pi³karze i sztab kadry celebro-wali sukces pij¹c szampana na murawieStadionu Narodowego”- czytamy. I nieby³oby w tym nic dziwnego, gdyby nieza¿alenie, które wp³ynê³o do sto³ecznejprokuratury. Jak podaje „Super Express”„zg³oszono pope³nienie wykroczeniaprzez Roberta Lewandowskiego poniewa¿na terenie stadionu spo¿ywanie alkoholujest zabronione”. Kto doniós³ na gwiazdêreprezentacji? Tego nie wiemy. Rzecznikprasowy Komendy Sto³ecznej Policji po-informowa³ tylko, ¿e „sprawa zostanie za-mkniêta i nie bêdzie kontynuowana”.A Zbigniew Boniek za¿artowa³ na Twitte-rze: „Chcia³em zrobiæ zgrupowania przedEuro w Polsce, ale chyba trzeba uciekaæ,bo nam zawodników pozamykaj¹”. Inter-nauci nie zostawili na donosicielu suchejnitki. „Nie chodzi o szampana. Po prostunie lubimy tych, którym coœ siê w ¿yciuuda³o”- pisali. To by t³umaczy³o, dlaczego

Polska jest w czo³ówce krajów, w którychnajwiêcej obywateli donosi na s¹siadówi rodzinê do Skarbówki.

*A propos bezinteresownej zawiœci,

na wieœæ o tym, ¿e Agata Kulesza zagra whollywoodzkiej produkcji u boku Christo-phera Waltza, kole¿anka po fachu, którejnazwiska gwiazda nie ujawnia, mia³a po-noæ powiedzieæ: „pewnie ciê wytn¹ wmonta¿u”. Szczêœliwie aktorka, której kre-acja w „Idzie” rzuci³a na kolana amery-kañskich producentów, ma zagwaranto-wane pojawienie siê na ekranie, gdy¿ jejrola w „True Crimes” jest kluczowa dlafabu³y. Zdjêcia do filmu ruszaj¹ 7 listopa-da w Krakowie. Oprócz Kuleszy wyst¹pi¹równie¿: Maja Ostaszewska, Robert Wiê-ckiewicz i Jim Carrey. Obraz ma opowia-daæ o tajemniczej zbrodni i œledztwie pro-wadzonym przez polskiego detektywa Ja-na Wróblewskiego. Czyli takie „Ziarnoprawdy” tyle ¿e w wersji z napisami.

KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 www.kurierplus.com

G R U B E R Y B Y i P L O T K I Weronika Kwiatkowska

16

u Justin Trudeau, znalaz³ w³asny sposób nadobry wynik wyborczy.

u Euforyczny szampanLewandowskiego.

u Pamela Anderson – zwolenniczka natury,tak¿e w wersji poprawionej.

17www.kurierplus.com KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015

Chcemy reklamowaæ Twoj¹ firmê!Kurier Plus, tel. (718) 389-3018

CARINGPROFESSIONALS, INC.

☛ Oferujemy prace dla opiekunek posiadaj¹cych legalny pobyti certyfikat HHA.

☛ Tym, którzy nie maj¹ certyfikatu organizujemy bezp³atne kursy.☛ Wszyscy, którzy kiedyœ u nas pracowali s¹ równie¿ mile widziani.

Oferujemy prace we wszystkich dzielnicach.Rejestracja w poniedzia³ki i œrody od godz. 10 am.

Po informacje prosimy dzwoniæ od poniedzia³ku do pi¹tku w godz. 10 am - 4 pm. Mówimy po polsku.

70-20 Austin St, suite 135, Forest Hills, NY 11375(718) 897-2273 wew.114 (F do 71 Ave. Forest Hills)

Business Consulting Corp.Ewa Duduœ - Accountant

Firma z wieloletnim doœwiadczeniem prowadzi:✓ Rozliczenia podatków indywidualnych

i biznesowych (jeden w³aœciciel, partnerstwo, korporacja),✓ Pe³n¹ ksiêgowoœæ✓ Rejestracjê i rozwi¹zywanie biznesów

110 Norman Ave, Brooklyn, NY 11222( 7 1 8 - 3 8 3 - 0 0 4 3 l u b 9 1 7 - 8 3 3 - 6 5 0 8

LOTERIA WIZOWA DV - 2017Zni¿ki dla dzieci i ubieg³orocznych klientów

Emilia’s Agency574 Manhattan Ave, Brooklyn, NY 11222, tel. 718-609-1675; 718-609-0222

[email protected]

PODATKI INDYWIDUALNE ROZLICZENIA BIE¯¥CE I LATA UBIEG£E NUMER PODATNIKA - ITIN - posiadamyuprawnienia IRS do potwierdzaniapaszportów KOREKTA DANYCH W SSA PE£NOMOCNICTWA - APOSTILLE SPONSOROWANIE RODZINNE OBYWATELSTWO i inne formy

T£UMACZENIA DOKUMENTÓW ZASI£KI DLA BEZROBOTNYCH BILETY LOTNICZEWYSY£KA PIENIÊDZY I PACZEKEMERYTURY AMERYKAÑSKIEMIÊDZYNARODOWE PRAWO JAZDYNOTARY PUBLIC (zawsze w agencji)

Zapraszamy od poniedzia³ku do soboty.

Acupuncture and Chinese Herbal CenterDr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinietradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek.Praktykuje od 43 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, wChinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê l zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice

l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l alergie l zapalenie prostaty itd.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku

144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 7:00 pm; tel. (718) 359-0956

1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223Od wtorku do soboty: 12:00-7:00 pm, w niedziele 12:00 - 3:00 pm

(718) 266-1018 www.drshuiguicui.com

Akcetujemy ubezpieczenia: 1199, Aetna, BCBS, Cigna, Elder Plan, Liberty, Magnacare, Multiplan, Triad Health (VHS),UHC Empire Plan

Greenpoint Properties Inc. Real Estate

933 Manhattan Ave. (pom. Kent St. & Java St.www.greenpointproperties.com tel. 718-609-1485

WYCENA DOMÓW I MIESZKAÑWYNAJMUJEMY MIESZKANIA

NOTARIUSZ

✓ NA SPRZEDA¯:Dwurodzinny dom murowany, Morgan Ave., pokapitalnym remoncie. Du¿e rozk³adowe mieszkania.£adny ogród. Wykoñczona piwnica i pralnia -kontrakt

Ridgewood: 3-rodzinny -sprzedany.

✓Potrzebne domy na sprzeda¿

i mieszkania do wynajêcia.

Diane Danuta Wolska, broker Victor Wolski, associate broker

Specjaliœci od sprzeda¿y nieruchomoœciGreenpoint, Williamsburg i okolice.

cell. 917-608-5344

PEDIATRA - BOARD CERTIFIED

Dr Anna DuszkaOstre i przewlek³e choroby dzieci i m³odzie¿y

Badania okresowe i szkolne, szczepienia

Manhattan Medical Center - 934 Manhattan Ave. Greenpoint

(718) 389-8585Mo¿liwoœæ umówienia wizyty przez komputer - ZocDoc.com

Silva Intuition System jest dwudniowym seminarium, którego materia³ jest oparty na klasycznymKursie Podstawowym stworzonym przez genialnego amerykañskiego samouka, José Silvê.

Oprócz nauki stanu rozluŸnienia i medytacji dynamicznej nauczysz siê m. in.: jak u¿ywaæ intuicjiw sposób œwiadomy, podejmowaæ w ¿yciu odpowiednie decyzje, kontrolowaæ stres; poznasz

zaawansowan¹ technikê osi¹gania celów, psychometriê (wyczucie energii materii nieo¿ywionej),misjê swojego ¿ycia, rozwiniesz w sobie moc uzdrawiania siebie i innych,

oraz nauczysz siê technik pomocy sobie i innym ludziom.Promocyjna cena dla tych, którzy zdecyduj¹ siê na kurs do 30 paŸdziernika. Wszyscy powtarza-

j¹cy, którzy byli na Kursie Podstawowym Metody Silvy, przysy³aj¹ przedp³atê.Zajêcia prowadzi ANDRZEJ WÓJCIKIEWICZ – znakomity wyk³adowca, psycholog, t³umacz ksi¹¿ek

o Metodzie Silvy, dyrektor Metody Silvy w Polsce.

INFORMACJA: www.silva.alpha.pl, tel: (347) 645 28 38, e-mail: [email protected]

SILVA INTUITION SYSTEMNowy Jork

21-22 listopada 2015 r.

24-GODZINNY SERVICE, RYSZARDLIMO: us³ugi transportowe, wyjazdy, od-biór osób z lotniska, œluby, komunie, szpi-tale, pomoc jêzykowa w urzêdach, szpita-lach oraz bardzo drobne przeprowadzki. Tel. 646-247-3498

FIRMA HYDRAULICZNAzatrudni pomocnika z pozwoleniem napracê. Maspeth, NY. Tel. 718- 326- 9090

Og³oszenia drobneCena $10 za maksimum 30 s³ów

MICHA£ PANKOWSKITAX & CONSULTING EXPERT

✓ Rejestracja biznesu i licencje

✓ Konsultacje✓ Bezpodatkowa zamiana domów

✓ #SS - korekty danych

✓ Ksiêgowoœæ✓ Rozliczenia podatkowe indywidualnei biznesowe, w tym samochodówciê¿arowych

Us³ugi w zakresie:

Email: [email protected]

896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

ADAS REALTYDANIEL ANDREJCZUK

Licensed Real Estate BrokerBiuro czynne codziennie od 9:30 rano do 7:30 wiecz.

wDomy wCondo wCo-Op wDzia³ki budowlane wNotariusz publiczny. Fachowa wycena domów.

MIESZKANIA DO WYNAJÊCIATel. (718) 599-2047

(347) 564-8241 150 N. 9 Street, Brooklyn, NY 11249

DU¯E, MA£E PRACE ELEKTRYCZNE.

Solidnie i niedrogo.Tel. 917-502-9722

289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.)BROOKLYN, N.Y. 11211;

Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042

CAFFE - PASTICCERIA

ESPRESSO - SPUMONI

GELATI - CAKES

W³oska ciastkarnia czynna codzienniedo 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.

Fortunato Brothers

PijawkiPijawki medyczne stawiane na wszelkie schorzenia

Oczyœæ swoje cia³o, pozbêdziesz siê chorób.Pijawki z hodowli, stawiane tylko jeden raz.

(646) 460 4212Gabinety znajduj¹ siê w Greenpoint, NY, Garfield, NJ

NAUKA GRY na fortepianie, gitarze,

skrzypcach oraz lekcje œpiewu. Szko³a z tradycjami.

Kobo Music Studio. Rejestracja: Bo¿ena Konkiel

Tel. 718-609-0088

18 KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 www.kurierplus.com

Czytaj nas w internecie: www.kurierplus.com

19www.kurierplus.com KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015

KURIER PLUS 31 PAÌDZIERNIKA 2015 www.kurierplus.com20