Ata Miłość i polityka - Teatr Komedia

1
13 Gmina Polska nr 4 (59) | kwiecień 2018 Znakomity wrocławski aktor, reżyser i pedagog BOGUSŁAW DANIELEWSKI obchodzi w tym roku jubileusz 90. urodzin. Wrocławski Teatr Komedia ma zaszczyt uczcić ten doniosły fakt, organizując w dzień jego urodzin, 16 kwietnia, uroczysty koncert jubileuszowy. – To nasz Mistrz i Na- uczyciel – mówi Wojciech Dąbrowski, dyrektor Wroc- ławskiego Teatru Komedia, a w jego gł osie wyraźnie słychać wielkie M i N. Benefis, przygotowywany w Komedii, jest hołdem, jaki wrocławskie środo- wisko artystyczne składa wielkiemu artyście i szlachetnemu człowiekowi. Na scenie Komedii w jubileuszo- wym koncercie wystąpi więc bardzo wielu arty- stów, wśród nich aktorzy Pantomimy, Capitolu, Teatru Lalek i oczy- wi ś cie Komedii. Sta- ną także przed Jubilatem i publicznością studen- ci Akademii Muzycznej i Teatralnej, będzie taniec i muzyka – zatańczą tancerze ze Szkoły Tańca Alicji Sobańskiej i Katarzyna Kot-Małecka, zagra Bartek Pernal z zespołem, przygotowana jest także wystawa fotografii Bogusława Danie- lewskiego ze zbiorów Teatru Polskie- go we Wrocławiu. Ale najważniejszy oczywiście będzie sam Jubilat, który – co na początku benefisu zobaczymy na specjalnie przygotowanym filmie – z wdzi ękiem i szybkością zawodnika parkouru pędzi ć będzie (nie całkiem osobiście…) do teatru… – I wresz- cie, docierając nie tylko filmowo do nas, powie, że szybciej już nie może – uśmiecha si ę Wojciech Dąbrowski. Szesnastego kwietnia oddać bę- dzie więc można wielkiemu aktorowi hołd. – To naprawdę Mistrz, z które- go trzeba brać przykład – podkreśla Wojciech Dąbrowski. – Wspaniały Nauczyciel, od którego zawsze i wszystkiego można się nauczyć Gra z nami, w Komedii, od dzie- sięciu lat, można go zobaczyć w ro- li Dyndalskiego w Zemście Alek- sandra Fredry, do niedawna grał też w Sł onecznych chł opcach Neila Simona. W pełnej formie przybie- ga do nas do teatru, chce grać, chce z nami być i to jest dla nas wielki zaszczyt! Ata Mistrz i Nauczyciel BOGUSŁAW DANIELEWSKI Bogusław Danielewski uro- dził się 16 kwietnia 1928 roku w Gdyni. Zadebiutował w 1948 na scenie Estrady Bałtyckiej w Gdańsku. Następne lata swo- jej pracy artystycznej związał z Wrocławiem (poza krótkim wyjątkiem, jakim był jego angaż w gdańskim Teatrze Wybrzeże). Bogusław Danielewski od 1954 roku był członkiem zespołu ak- torskiego wrocławskiego Teatru Polskiego, w którym zagrał kil- kaset ról. Zagrał również kil- kadziesiąt ról w spektaklach telewizyjnych oraz filmach fa- bularnych. Ponad 20 lat był wy- kładowcą na Wydziale Wokalno- -Aktorskim Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Ma na swoim koncie wiele spektakli, które re- żyserował na scenach operetko- wych, operowych i w teatrach dramatycznych, również na za- mówienia zagraniczne, m.in. z Włoch i Niemiec. Otrzy- mał wiele prestiżowych na- gród, wielokrotnie przyznano mu słynne wrocławskie Iglice (w tym 3 razy Złotą), jest laurea- tem Nagrody Miasta Wrocławia, został odznaczony Krzyżem Ka- walerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Medalem Gloria Artis. Pan Bogusław, mimo dostojne- go wieku, prowadzi cały czas bardzo aktywne życie arty- styczne. Występuje na scenie, prowadzi zajęcia z młodzieżą, chętnie służy młodym adep- tom aktorskiej profesji swoim doświadczeniem i szlachetną radą. Wrocławski Teatr Kome- dia ma zaszczyt współpracować z Bogusławem Danielewskim już od ponad dziesięciu lat. Ostatnią realizacją, w której bie- rze udział, jest „Zemsta” Alek- sandra Fredry, gdzie znakomitą rolą Dyndalskiego niezmiennie podbija serca widowni. FOT. ARCHIWUM WROCŁAWSKIEGO TEATRU KOMEDIA Romeo i Julia – miłość wielka i tragiczna… On – Montecchi, ona – Capuleti. I to wystarcza, aby śmierć stała się losem kochanków. Tyle wiemy z dzieła Szekspira, który zwaśnionych włoskich rodów nie wymyślił, lecz z prawdziwej historii korzystał. Tworząc dzieło genialne, skazał nas bard znad Avonu na proste sko- jarzenie – Capuleti i Montecchi, czy- li tragedia kochanków. Ale w operze Belliniego I Capuleti e i Montecchi, którą teraz oglądać możemy na sce- nie Opery Wrocławskiej, wspólnota nazwisk nie oznacza wspólnej z dzie- łem Szekspira historii! Oto bowiem w dziele mistrza bel canta rządzi nie wielka miłość, ale równie jak ona ważne polityczne starcie. Reż yser spektaklu, Krzysztof Lada, niezwykle wyraziście owo starcie pokazuje: oto Capuleti, na czele których stoi prezes Capello, którzy bronią odrębności i zamknię- cia swego miasta, odziani w mun- dury w manierze strojów bractwa kurkowego, i Montecchi w dżinso- watych błękitach, walczący o otwar- tość Werony. To jasne nawiązanie do tego, co dziś na politycznej sce- nie widzimy, a na tle owych sporów i walk toczy się historia mi łości Romea i Julii, tragicznie się oczy- wi ś cie ko ń cz ą - ca. Julia to deli- katna dziewczyna, Romeo odwa ż - ny i zdecydowany młodzieniec, przy czym Romeem w operze Bellinie- go jest kobieta, bo- wiem tę partię śpie- wa mezzosopran; powstanie dzieła to czas, gdy kończy się okres panowa- nia na scenie ope- rowej kastratów, a nie zaczyna jesz- cze czas tenorów. Na wroc ł aw- skiej scenie Julia (Hanna Sosnow- Miłość i polityka ska) i Romeo (Aleksandra Opa ł a) z owym skom- plikowaniem pł ci aktor- sko nie bardzo daj ą so- bie radę – nie widać, aby Romea i Juli ę łą czył a wielka szekspirowska na- mi ętność, niepewny do- tyk, jakim się obdarzają, nie bardzo pozwala uwie- rzyć w siłę łączącego ko- chanków uczucia… Osob- no są bardziej wiarygodni – Julia jako podporządko- wana (prawie cał kowicie!) ojcu córka, Romeo – ja- ko zdecydowany bojownik o wartości przez się wy- znawane… Na szczęście mł ode odtwórczynie ról kochanków muzycznie sta- ją na wysokości zadania, a ich młodość jest dodatkowym atu- tem – wszak (wedle Szekspira…) Julia ma tylko 14 lat. Z męskiej cz ęś ci obsady najlepiej wypad ł Tomasz Rudnicki jako Lorenzo, cho ć zupe ł nie nie mogę poj ąć, po co reżyser stawia go na scenie przed drugim aktem i każe dekla- mować fragment szekspirowskiego „Romea i Julii”… W sumie podzieli ć by moż - na wrocławską wersję I Capuleti e i Montecchi na dwie części – ak- torsko-reżyserską, która wypadła mocno średnio, i muzyczną, zasłu- gującą na dużo wyższe ni ż część aktorsko-re ż yserska oceny. Na przyk ł ad znakomicie muzycznie spisał się chór, ale tu znowu reży- ser nie dopisał – chór tkwi często nieruchomo, jakby idea ruchu sce- nicznego gdzieś odeszła w niebyt. Szczęś liwie orkiestra brzmiała znakomicie, jak już wspomniałam śpiewacy też pozwalali uwierzyć w bel canto – szczególne brawa dla Aleksandry Opał y! – więc tea- tralne potknięcia i upadki dało się wytrzymać. Anita Tyszkowska Julia (Hanna Sosnowska) i Lorenzo (Tomasz Rudnicki) Romeo (Aleksandra Opała) staje twarzą w twarz z oddziałem Capuletich FOT. ARCHIWUM OPERY WROCŁAWSKIEJ MAREK GROTOWSKI FOT. ARCHIWUM OPERY WROCŁAWSKIEJ MAREK GROTOWSKI

Transcript of Ata Miłość i polityka - Teatr Komedia

Page 1: Ata Miłość i polityka - Teatr Komedia

13 Gmina Polska nr 4 (59) | kwiecień 2018

Znakomity wrocławski

aktor, reżyser i pedagog

BOGUSŁAW DANIELEWSKI

obchodzi w tym roku jubileusz

90. urodzin. Wrocławski Teatr

Komedia ma zaszczyt

uczcić ten doniosły fakt,

organizując

w dzień jego urodzin,

16 kwietnia, uroczysty

koncert jubileuszowy.

– To nasz Mistrz i Na-uczyciel – mówi Wojciech Dąbrowski, dyrektor Wroc-ławskiego Teatru Komedia, a w jego głosie wyraźnie słychać wielkie M i N.

Benefis, przygotowywany w Komedii, jest hołdem, jaki wrocławskie środo-wisko artystyczne składa wielkiemu artyście i szlachetnemu człowiekowi. Na scenie Komedii w jubileuszo-

wym koncercie wystąpi więc bardzo wielu arty-stów, wśród nich aktorzy Pantomimy, Capitolu, Teatru Lalek i oczy-wiście Komedii. Sta-ną także przed Jubilatem i publicznością studen-ci Akademii Muzycznej i Teatralnej, będzie taniec

i muzyka – zatańczą tancerze ze Szkoły Tańca Alicji Sobańskiej i Katarzyna

Kot-Małecka, zagra Bartek Pernal z zespołem, przygotowana jest także wystawa fotografii Bogusława Danie-lewskiego ze zbiorów Teatru Polskie-go we Wrocławiu. Ale najważniejszy oczywiście będzie sam Jubilat, który – co na początku benefisu zobaczymy na specjalnie przygotowanym filmie – z wdziękiem i szybkością zawodnika parkouru pędzić będzie (nie całkiem osobiście…) do teatru… – I wresz-cie, docierając nie tylko filmowo do nas, powie, że szybciej już nie może – uśmiecha się Wojciech Dąbrowski.

Szesnastego kwietnia oddać bę-dzie więc można wielkiemu aktorowi hołd. – To naprawdę Mistrz, z które-go trzeba brać przykład – podkreśla Wojciech Dąbrowski. – Wspaniały Nauczyciel, od którego zawsze i wszystkiego można się nauczyć… Gra z nami, w Komedii, od dzie-sięciu lat, można go zobaczyć w ro-li Dyndalskiego w Zemście Alek-sandra Fredry, do niedawna grał też w Słonecznych chłopcach Neila Simona. W pełnej formie przybie-ga do nas do teatru, chce grać, chce z nami być i to jest dla nas wielki zaszczyt! Ata

Mistrz i Nauczyciel BOGUSŁAW DANIELEWSKIBogusław Danielewski uro -dził się 16 kwietnia 1928 roku w Gdyni. Zadebiutował w 1948 na scenie Estrady Bałtyckiej w Gdańsku. Następne lata swo-jej pracy artystycznej związał z Wrocławiem (poza krótkim wyjątkiem, jakim był jego angaż w gdańskim Teatrze Wybrzeże). Bogusław Danielewski od 1954 roku był członkiem zespołu ak-torskiego wrocławskiego Teatru Polskiego, w którym zagrał kil-kaset ról. Zagrał również kil-kadziesiąt ról w spektaklach telewizyjnych oraz filmach fa-bularnych. Ponad 20 lat był wy-kładowcą na Wydziale Wokalno--Aktorskim Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Ma na swoim koncie wiele spektakli, które re-żyserował na scenach operetko-wych, operowych i w teatrach dramatycznych, również na za-mówienia zagraniczne, m.in. z Włoch i Niemiec . O tr z y-mał wiele prestiżow ych na-gród, wielokrotnie przyznano mu słynne wrocławskie Iglice (w tym 3 razy Złotą), jest laurea-tem Nagrody Miasta Wrocławia, został odznaczony Krzyżem Ka-walerskim Orderu Odrodzenia

Polski oraz Złotym Medalem Gloria Artis. Pan Bogusław, mimo dostojne-go wieku, prowadzi cały czas bardzo akty wne ż ycie ar ty-styczne. Występuje na scenie, prowadzi zajęcia z młodzieżą, chętnie służy młodym adep-tom aktorskiej profesji swoim doświadczeniem i szlachetną radą. Wrocławski Teatr Kome-dia ma zaszczyt współpracować z Bogusławem Danielewskim już od ponad dziesięciu lat. Ostatnią realizacją, w której bie-rze udział, jest „Zemsta” Alek-sandra Fredry, gdzie znakomitą rolą Dyndalskiego niezmiennie podbija serca widowni.

FO

T. A

RC

HIW

UM

WR

OCŁ

AW

SKIE

GO

TE

AT

RU

KO

ME

DIA

Romeo i Julia – miłość wielka

i tragiczna… On – Montecchi,

ona – Capuleti. I to wystarcza,

aby śmierć stała się losem

kochanków. Tyle wiemy z dzieła

Szekspira, który zwaśnionych

włoskich rodów nie wymyślił,

lecz z prawdziwej historii

korzystał.

Tworząc dzieło genialne, skazał nas bard znad Avonu na proste sko-

jarzenie – Capuleti i Montecchi, czy-li tragedia kochanków. Ale w operze Belliniego I Capuleti e i Montecchi, którą teraz oglądać możemy na sce-nie Opery Wrocławskiej, wspólnota nazwisk nie oznacza wspólnej z dzie-łem Szekspira historii! Oto bowiem w dziele mistrza bel canta rządzi nie wielka miłość, ale równie jak ona ważne polityczne starcie.

Reżyser spektaklu, Krzysztof Lada, niezwykle wyraziście owo

starcie pokazuje: oto Capuleti, na czele których stoi prezes Capello, którzy bronią odrębności i zamknię-cia swego miasta, odziani w mun-dury w manierze strojów bractwa kurkowego, i Montecchi w dżinso-watych błękitach, walczący o otwar-tość Werony. To jasne nawiązanie do tego, co dziś na politycznej sce-nie widzimy, a na tle owych sporów i walk toczy się historia miłości Romea i Julii, tragicznie się oczy-

wiście kończą -ca. Julia to deli-katna dziewczyna, Romeo odważ -ny i zdecydowany młodzieniec, przy czym Rome em w operze Bellinie-go jest kobieta, bo-wiem tę partię śpie-wa mezzosopran; powstanie dzieła to czas, gdy kończy się okres panowa-nia na scenie ope-rowej kastratów, a nie zaczyna jesz-cze czas tenorów.

Na wroc ław-skiej scenie Julia (Hanna Sosnow-

Miłość i politykaska) i Romeo (Aleksandra Opa ła) z owym skom-plikowaniem płci aktor-sko nie bardzo dają so-bie radę – nie widać, aby Romea i Julię łączyła wielka szekspirowska na-miętność, niepewny do-tyk, jakim się obdarzają, nie bardzo pozwala uwie-rzyć w siłę łączącego ko-chanków uczucia… Osob-no są bardziej wiarygodni – Julia jako podporządko-wana (prawie całkowicie!) ojcu córka, Romeo – ja-ko zdecydowany bojownik o wartości przez się wy-znawane… Na szczęście młode odtwórczynie ról kochanków muzycznie sta-ją na wysokości zadania, a ich młodość jest dodatkowym atu-tem – wszak (wedle Szekspira…) Julia ma tylko 14 lat. Z męskiej części obsady najlepiej wypadł Tomasz Rudnicki jako Lorenzo, choć zupełnie nie mogę pojąć, po co reżyser stawia go na scenie przed drugim aktem i każe dekla-mować fragment szekspirowskiego „Romea i Julii”…

W sumie podzielić by moż-na wrocławską wersję I Capuleti e i Montecchi na dwie części – ak-torsko-reżyserską, która wypadła mocno średnio, i muzyczną, zasłu-

gującą na dużo wyższe niż część aktorsko-reżyserska oceny. Na przykład znakomicie muzycznie spisał się chór, ale tu znowu reży-ser nie dopisał – chór tkwi często nieruchomo, jakby idea ruchu sce-nicznego gdzieś odeszła w niebyt.

Szczęśliwie orkiestra brzmiała znakomicie, jak już wspomniałam śpiewacy też pozwalali uwierzyć w bel canto – szczególne brawa dla Aleksandry Opały! – więc tea-tralne potknięcia i upadki dało się wytrzymać.

Anita Tyszkowska

Julia (Hanna Sosnowska) i Lorenzo (Tomasz Rudnicki)

Romeo (Aleksandra Opała) staje twarzą w twarz z oddziałem Capuletich

FO

T. A

RC

HIW

UM

OP

ER

Y W

RO

AW

SKIE

J MA

RE

K G

RO

TO

WSK

I

FO

T. A

RC

HIW

UM

OP

ER

Y W

RO

AW

SKIE

J MA

RE

K G

RO

TO

WSK

I