Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

24
szukaj nas w galerii Problem czystości czy właściwe- go obchodzenia się z produktami spożywczymi towarzyszy sklepom i lokalom tzw. małej gastronomii praktycznie od zawsze. Zdaniem naszych Czytelników, nie wszyst- kim właścicielom punktów, w któ- rych sprzedawana lub serwowana jest żywność, udaje się stanąć na wyskokości zadania i spełnić więk- szość wymaganych norm. Wielu konsumentów zwraca uwagę, że często w miejscach, w których po- dawane są kebaby bądź pizza, jest po prostu brudno. Podobnie też bywa w niektórych szczecineckich marketach. Warunki w nich panu- jące nie tylko odbierają przyjem- ność zakupów. Zagrażają też zdro- wiu klientów. - Co roku kontrolom poddawane są wszystkie punkty otwartego ży- wienia, w tym lokale małej gastro- nomii – zapewnia Andrzej Grobel- ny, dyrektor Powiatowej Stacji Sani- tarno-Epidemiologicznej w Szcze- cinku. - Kontrolujemu również skle- py. Oprócz inspekcji zaplanowa- nych czy interwencyjnych, podej- mujemy także kontrole z polecenia głównego inspektora sanitarnego. Według informacji udzielonych przez dyrektora, choć chciałoby się, żeby sytuacja wyglądała ina- Uważaj na to, gdzie i co jesz czej, rzeczywiście, nie we wszyst- kich skontrolowanych miejscach jest dobrze. - Jacy przedsiębiorcy, takie zakłady – tłumaczy A. Grobel- ny. - Jedne są lepsze, inne gorsze. Nasze kontrole oraz przeprowadza- ne szkolenia sprawiają, że wiedza i świadomość, zarówno konsume- nów, jak i przedsiębiorców, jest jed- nak coraz większa. Z roku na rok jest coraz lepiej. Mieszkańcy Szczecinka na pewno nie muszą się obawiać produktów, które na terenie UE zostały uznane jako zagrażające bezpieczeństwu konsumentów. Co pewien czas za- równo sklepy, jak i lokale są przszu- kiwane w celu namierzenia i wyco- fania takich produktów z obiegu. Przediębiorcy na bieżąco są infor- mowani o konieczności zwrócenia uwagi na posiadany asortyment. Dzięki temu, żadne skażone arty- kuły spożywcze bądź wykonane w sposób niezgodny z technologą na- czynia nie trafiły dotąd do domów klientów. Nieco inaczej wygląda współ- praca Sanepidu z właścicielami lo- kali. - Kontrole w punktach gastro- nomicznych przeprowamy już w momencie przedłożenia projektu – przekonuje dyrektor. - Po zreali- zowaniu inwestycji dokonujemy odbioru. Sprawdzamy, czy w lokalu nie występuje ryzyko przenoszenia chorób drogą pokarmową. Natęp- nie, wraz rozpoczęciem danej dzia- łalności, regularnie odbywają się inspekcje bieżące. Jeśli stwierdzimy występowanie jakiś nieprawidło- wości, powtarzamy kontrole. Największej uwadze podlega ste- rylność. Latem, szczególnie w miej- scach przechowywania produk- tów, zwraca się również uwagę na włąściwą temperaturę, bowiem w czasie upału bardzo łatwo o bak- terie. Stąd też podejmowane przez inspektora wzomożone kontrole automatów do lodów i kawiarni, w których przygotowywane są dese- ry. W tym roku zdarzyło się, że kilka razy szczecinecki Sanepid miał do takich miejsc pewne zastrzeżania. - Jeśli chodzi o lokale, gdzie ser- wowano lody, to parę z nich mu- siało zawiesić swoją działalność ze względu na wykrycie bakterii. W in- nych miejscach mieliśmy do czynie- nia np. z nieprawidłowym przecho- wywaniem żywności w urządze- niach chłodniczych. W niektórch punktach stwierdzilismy, że jest po prostu brudno. W jeszcze innych wykazaliśmy, że wprowadzana lub wytwarzana jest większa ilość asor- tymentu, niż została na początku zgłoszona. Nieprzestrzestrzeganie wymaganych norm zawsze jest ka- rane. Jest to kara grzwyny lub man- datu, w zależności od przypadku: od 100 do 500 złotych. Bywa, że wszczynamy postępowanie admi- nistracyjne. Jeśli przedsiębiorca nie wykazuje chęci współpracy z na- mi, nie podejmuje działań napraw- czych, zawieszamy działaność lub ją zamykamy. Takie przypadki też się zdarzają – dodaje A. Grobelny. Odrębnym zagadnieniem jest czystość w marketach i sklepach spożywczych. Tu o warunkach, w jakich znajduje się żywność, znów decydują właściciele (choć w tym przypadku często za czystość od- powiadają też sami konsumenci – dop. autora). - Zadaniem przedsię- biorcy jest to, aby dbać, żeby pro- dukt przeznaczony do sprzedaży miał aktualną datę ważności – zwra- ca uwagę A. Grobelny. - Ta świado- mość jest coraz większa. Właściciel sklepu musi także przestrzegać za- sad higieny, tzn. dbać o czystość lad, koszyków czy wózków. Wiado- mo, z tym też jest różnie. Są miej- sca, które w Szczecinku nadal sobie z tym problemem nie radzą. Ale in- ne, przykładowo sieć Biedronek, są czyste. Kontrole Sanepidu pokazują, że niektórym przedsiębiorcom wciąż brakuje odpowiedzialności. Inspek- cje choć częste, wydają się być ma- ło mobilizujące. Dlaczego? W ubie- głym roku we wszystkich 106 funk- cjonujących na terenie powiatu punktach otwartego żywienia wy- stawiono 10 mandatów. W tym ro- ku, tylko w ciągu jednego półrocza, w 42 otwartych lokalach małej ga- stronomii wystawiono 2 mandaty na łaczną sumę 450 zł. Bywa, że właściciele lokali i punk- tów sprzedaży żywności zapomina- ją, iż pracują nie tylko na swoją mar- kę i opinię. Mają oni też wpływ na samopoczucie i zdrowie klientów. Mówi A. Grobelny: - W przypadku zatruć największe konsekwencje zawsze ponoszą konsumenci. To oni muszą się uporać z szeregiem dolegliwości; często za leczenie za- trucia muszą też sporo zapałacić. Trzeba mieć tę świadomość, że my jesteśmy organem kontrolującym, a nie odpowiadającym za czystość i przestrzeganie przepisów. Obo- wiązek ten leży na przedsiębiorcy. W tym roku jest zdecydowanie le- piej. Jak dotąd, w punktach otwar- tego żywienia nie odnotowaliśmy bowiem żadnego zatrucia. (sz) W ubiegłym roku we wszystkich 106 funkcjonujących na terenie powiatu punktach otwartego żywienia wysta- wiono 10 mandatów. W tym roku, tylko w ciągu jedne- go półrocza, w 42 otwartych lokalach małej gastronomii wystawiono dwa mandaty na łaczną sumę 450 zł.

description

Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

Transcript of Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

Page 1: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

szukaj nas w galerii

Problem czystości czy właściwe-go obchodzenia się z produktami spożywczymi towarzyszy sklepom i lokalom tzw. małej gastronomii praktycznie od zawsze. Zdaniem naszych Czytelników, nie wszyst-kim właścicielom punktów, w któ-rych sprzedawana lub serwowana jest żywność, udaje się stanąć na wyskokości zadania i spełnić więk-szość wymaganych norm. Wielu konsumentów zwraca uwagę, że często w miejscach, w których po-dawane są kebaby bądź pizza, jest po prostu brudno. Podobnie też bywa w niektórych szczecineckich marketach. Warunki w nich panu-jące nie tylko odbierają przyjem-ność zakupów. Zagrażają też zdro-wiu klientów.

- Co roku kontrolom poddawane są wszystkie punkty otwartego ży-wienia, w tym lokale małej gastro-nomii – zapewnia Andrzej Grobel-ny, dyrektor Powiatowej Stacji Sani-tarno-Epidemiologicznej w Szcze-cinku. - Kontrolujemu również skle-py. Oprócz inspekcji zaplanowa-nych czy interwencyjnych, podej-mujemy także kontrole z polecenia głównego inspektora sanitarnego.

Według informacji udzielonych przez dyrektora, choć chciałoby się, żeby sytuacja wyglądała ina-

Uważaj na to, gdzie i co jesz czej, rzeczywiście, nie we wszyst-kich skontrolowanych miejscach jest dobrze. - Jacy przedsiębiorcy, takie zakłady – tłumaczy A. Grobel-ny. - Jedne są lepsze, inne gorsze. Nasze kontrole oraz przeprowadza-ne szkolenia sprawiają, że wiedza i świadomość, zarówno konsume-nów, jak i przedsiębiorców, jest jed-nak coraz większa. Z roku na rok jest coraz lepiej.

Mieszkańcy Szczecinka na pewno nie muszą się obawiać produktów, które na terenie UE zostały uznane jako zagrażające bezpieczeństwu konsumentów. Co pewien czas za-równo sklepy, jak i lokale są przszu-kiwane w celu namierzenia i wyco-fania takich produktów z obiegu. Przediębiorcy na bieżąco są infor-mowani o konieczności zwrócenia uwagi na posiadany asortyment. Dzięki temu, żadne skażone arty-kuły spożywcze bądź wykonane w sposób niezgodny z technologą na-czynia nie trafiły dotąd do domów klientów.

Nieco inaczej wygląda współ-praca Sanepidu z właścicielami lo-kali. - Kontrole w punktach gastro-nomicznych przeprowamy już w momencie przedłożenia projektu – przekonuje dyrektor. - Po zreali-zowaniu inwestycji dokonujemy

odbioru. Sprawdzamy, czy w lokalu nie występuje ryzyko przenoszenia chorób drogą pokarmową. Natęp-nie, wraz rozpoczęciem danej dzia-łalności, regularnie odbywają się inspekcje bieżące. Jeśli stwierdzimy występowanie jakiś nieprawidło-wości, powtarzamy kontrole.

Największej uwadze podlega ste-rylność. Latem, szczególnie w miej-scach przechowywania produk-tów, zwraca się również uwagę na włąściwą temperaturę, bowiem w czasie upału bardzo łatwo o bak-terie. Stąd też podejmowane przez inspektora wzomożone kontrole automatów do lodów i kawiarni, w których przygotowywane są dese-ry. W tym roku zdarzyło się, że kilka razy szczecinecki Sanepid miał do takich miejsc pewne zastrzeżania.

- Jeśli chodzi o lokale, gdzie ser-wowano lody, to parę z nich mu-siało zawiesić swoją działalność ze względu na wykrycie bakterii. W in-nych miejscach mieliśmy do czynie-nia np. z nieprawidłowym przecho-wywaniem żywności w urządze-niach chłodniczych. W niektórch punktach stwierdzilismy, że jest po prostu brudno. W jeszcze innych wykazaliśmy, że wprowadzana lub wytwarzana jest większa ilość asor-tymentu, niż została na początku

zgłoszona. Nieprzestrzestrzeganie wymaganych norm zawsze jest ka-rane. Jest to kara grzwyny lub man-datu, w zależności od przypadku: od 100 do 500 złotych. Bywa, że wszczynamy postępowanie admi-nistracyjne. Jeśli przedsiębiorca nie wykazuje chęci współpracy z na-mi, nie podejmuje działań napraw-czych, zawieszamy działaność lub ją zamykamy. Takie przypadki też się zdarzają – dodaje A. Grobelny.

Odrębnym zagadnieniem jest czystość w marketach i sklepach spożywczych. Tu o warunkach, w jakich znajduje się żywność, znów decydują właściciele (choć w tym przypadku często za czystość od-powiadają też sami konsumenci – dop. autora). - Zadaniem przedsię-biorcy jest to, aby dbać, żeby pro-dukt przeznaczony do sprzedaży miał aktualną datę ważności – zwra-ca uwagę A. Grobelny. - Ta świado-mość jest coraz większa. Właściciel sklepu musi także przestrzegać za-sad higieny, tzn. dbać o czystość lad, koszyków czy wózków. Wiado-mo, z tym też jest różnie. Są miej-sca, które w Szczecinku nadal sobie z tym problemem nie radzą. Ale in-ne, przykładowo sieć Biedronek, są czyste.

Kontrole Sanepidu pokazują, że

niektórym przedsiębiorcom wciąż brakuje odpowiedzialności. Inspek-cje choć częste, wydają się być ma-ło mobilizujące. Dlaczego? W ubie-głym roku we wszystkich 106 funk-cjonujących na terenie powiatu punktach otwartego żywienia wy-stawiono 10 mandatów. W tym ro-ku, tylko w ciągu jednego półrocza, w 42 otwartych lokalach małej ga-stronomii wystawiono 2 mandaty na łaczną sumę 450 zł.

Bywa, że właściciele lokali i punk-tów sprzedaży żywności zapomina-ją, iż pracują nie tylko na swoją mar-kę i opinię. Mają oni też wpływ na samopoczucie i zdrowie klientów. Mówi A. Grobelny: - W przypadku zatruć największe konsekwencje zawsze ponoszą konsumenci. To oni muszą się uporać z szeregiem dolegliwości; często za leczenie za-trucia muszą też sporo zapałacić. Trzeba mieć tę świadomość, że my jesteśmy organem kontrolującym, a nie odpowiadającym za czystość i przestrzeganie przepisów. Obo-wiązek ten leży na przedsiębiorcy. W tym roku jest zdecydowanie le-piej. Jak dotąd, w punktach otwar-tego żywienia nie odnotowaliśmy bowiem żadnego zatrucia.

(sz)

W ubiegłym roku we wszystkich 106 funkcjonujących na terenie powiatu punktach otwartego żywienia wysta-wiono 10 mandatów. W tym roku, tylko w ciągu jedne-go półrocza, w 42 otwartych lokalach małej gastronomii wystawiono dwa mandaty na łaczną sumę 450 zł.

Page 2: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

2 AktualnościNa wstępie

www.temat.net/aktualnosci

Maciej Gaca:

POD PARAGRAFEMReszta się nie liczy

W minionym tygodniu na szczecineckich drogach doszło do serii niebezpiecznych wypad-ków. Na szczęście, nikt nie zginął. W ubiegły czwartek na trasie Gwda – Szczecinek dachowała honda. Samochodem jechały dwie oso-by, mieszkańcy Szczecinka. Okaza-ło się, że kierowca prowadził pod wpływem alkoholu.

Kilka godzin później na krajowej „jedenastce” tuż za rogatkami mia-sta zderzyły się trzy samochody, dwa osobowe i ciężarowy.

Jeszcze niebezpieczniej na na-szych drogach było w sobotę. Kto żyw, spieszył krajową „dwudziestką” do Bornego Sulinowa na Zlot Pojaz-dów Militarnych. Droga w obie stro-ny - ze Szczecinka i do Szczecinka - była niemiłosiernie zatłoczona. Po godzinie 13 przed zjazdem do Krą-gów opel omijając grupę motocy-klistów zjechał na lewy pas jezdni i zderzył się czołowo z hondą (na zdjęciu). Dwie kobiety z poważnymi obrażeniami ciała zostały przewie-zione do szczecineckiego szpita-la. Chwilę wcześniej, niemal w tym samym miejscu, „puknęły” się dwa samochody osobowe jadące w ko-lumnie, w kierunku Szczecinka. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Przed południem na drodze wojewódz-kiej nr 172 ze Szczecinka do Barwic, przy zjeździe na Jeziorki, fiat punto wjechał w autobus. Dwie osoby ja-dące „osobówką” zostały przewie-zione do szpitala w Szczecinku.

Wyjątkowego pecha miał mieszkaniec Koszalina, który w sobotę wieczorem podróżował do swojego miasta. Około godz. 19 osobowego mercedesa zaparkował koło marketu Tesco. Gdy poszedł na zakupy, pojazd stanął w ogniu. Stra-żacy opanowali pożar, ale straty są znaczne.

Trzeba przyznać, że nasze ma-łolaty mają wyobraźnię. Oto przy-kład. Funkcjonariusze Grupy Opera-cyjno - Interwencyjnej z Posterun-ku Straży Ochrony Kolei w Szczecin-ku ujęli czterech nieletnich, którzy wieczorową porą układali na torach solidnej wielkości kamienie. Czynili to przed przejazdem w tym miejscu pociągu relacji Poznań – Kołobrzeg. Zostali przekazani policji. Co dalej? Zapewne skończy się na wizycie w sądzie rodzinnym.

O sporym pechu może mówić mieszkaniec Szczecina, który od-wiedził w miniony czwartek Borne Sulinowo. Około godziny 18 zauwa-żył brak swojego motocykla. Rabuś zabrał motocykl z osiedlowego par-kingu. Niestety, pomimo szybkiej interwencji stróżów prawa wartej ponad 5 tys. zł. yamahy nie udało się odzyskać.

Myślał, że jest sprytniejszy od wszystkich – niestety nie wyszło. Mowa o mieszkańcu Barwic, któ-rego w miniony piątek zatrzyma-li funkcjonariusze Wydziału Prze-stępstw Gospodarczych KPP w Szczecinku. Zatrzymany nie rozu-miał przez wiele godzin, że próba kupna towaru na raty, na podstawie sfałszowanego zaświadczenia o za-trudnieniu i wysokości dochodów jest poważnym przestępstwem. Nie udało się wyłudzić kredytu w wysokości ponad 6 tys. zł. Zatrzy-many zamiast quadem, odjechał spod sklepu radiowozem. Sprawą zajmie się sąd.

Krewki wandal ciskając po-lbrukiem zniszczył szyby w barze przy ul. Klasztornej i sklepie przy ul. Wyszyńskiego. Grozi mu kara po-zbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Zapłaci też za wyrządzo-ne szkody. W piątek tuż po półno-cy policjanci zostali zaalarmowa-ni, że ktoś wybił szyby wystawowe w barze. - Okolicznych mieszkań-ców obudził dźwięk tłuczonego szkła. Policjanci udali się w wskaza-ne miejsce i potwierdzili zgłoszenie. Wybite zostały trzy szyby wystawo-we, a wewnątrz baru leżała kostka brukowa, którą sprawca prawdopo-dobnie dokonał zniszczenia – mówi mł. asp. Monika Wojnowska, rzecz-nik prasowy szefa szczecineckiej policji. - Policjanci zaczęli kontro-lować przyległe ulice i już po kilku-nastu minutach zatrzymali 26-lat-ka podejrzewanego o dokonanie przestępstwa. Również pies tropią-cy doprowadził funkcjonariuszy do miejsca zatrzymania mieszkańca Szczecinka. Jak się później okaza-ło mężczyzna wybił również szybę wystawową w sklepie znajdującym się kilkaset metrów od baru. Krew-ki wandal został zatrzymany i osa-dzony w policyjnym areszcie. Był nietrzeźwy, miał prawie dwa pro-mile alkoholu we krwi. Po wytrzeź-

wieniu usłyszał zarzut zniszczenia mienia.

Niepokojący sygnał dosta-li szczecineccy policjanci w mi-nioną środę. Z zaparkowanego na jednym z osiedlowych parkingów samochodu ktoś skradł tablice re-jestracyjne. Jak powtarzają sami funkcjonariusze – kradzież tablic zawsze świadczy o działającej w po-bliżu grupie zajmującej się kradzie-żami samochodów. Bo po co komu tablice rejestracyjne?

Do groźnie wyglądającego wy-padku doszło w poniedziałek nie-opodal miejscowości Czechy. Praw-dopodobnie przyczyną była nad-mierna prędkość, z jaką poruszał się pojazd. – Do wypadku doszło w mi-niony poniedziałek około godziny 14.30 na trasie Grzmiąca – Czechy – mówi mł. asp. Monika Wojnowska, rzecznik prasowy Komendy Powia-towej Policji w Szczecinku. – 33-let-ni kierujący toyotą na prostym od-cinku drogi zjechał na lewy pas ru-chu, uderzył w przydrożne drzewo i zatrzymał się po kilkudziesięciu me-trach w polu. Jak ustalili policjanci, kierowca prawdopodobnie nie za-chował należytej prędkości i nie do-stosował się do znaku ograniczenia prędkości do 60 km/godz. Mężczy-zna najechał na garb w jezdni i stra-cił panowanie nad pojazdem – do-daje. Kierowca toyoty z poważny-mi obrażeniami wewnętrznymi zo-stał odwieziony do szczecineckiego szpitala. Na całe szczęście jego 33--letniej pasażerce nic się nie stało.

Miniony tydzień należał do bardzo pracowitych w szczecinec-kiej Komendzie Powiatowej Poli-cji. Zanotowano cztery przestęp-stwa kryminalne, jeden gwałt, dwie kradzieże, dwa zniszczenia mie-nia oraz jedno samobójstwo. Dwie osoby zostały zatrzymane w izbie wytrzeźwień, a trzy inne w policyj-nej izbie zatrzymań. Na gorącym uczynku zatrzymano 35 sprawców przestępstw. Liczba przyłapanych, nietrzeźwych kierowców też by-ła imponująca – 30 osób w siedem dni. Ogółem przeprowadzono 67 interwencji policyjnych. Wylegi-tymowano 487 osób, a przy okazji zatrzymano aż 10 poszukiwanych. Przed nami ostatni tydzień wakacji, aż strach pomyśleć, co nas jeszcze czeka. (sw)(mt)

Jeszcze nie tak dawno domy dziecka określano jako sierocińce. Przez ostanie dziesiątki lat sierot było coraz mniej i teraz praktycznie już ich tam nie ma. Są jedynie dzieci porzucone przez swoich rodzi-ców. Właściwie, to należałby mocno się zastanowić, czy termin „rodzi-ce” jest przystający do rzeczywistości. Dla nich dzień się zaczyna od le-czenia kaca i poszukiwania okazji, aby wlać w siebie jak najwięcej alko-holu. Trzeźwieją na parę godzin, najczęściej w dniu wypłaty miesięcz-nego zasiłku w GOPS i MOPS. Kiedy w końcu, raz na ruski rok, przyjadą do miejsca, na które skazali swoje dzieci, udają zatroskanych o ich los. Przed personelem z domu dziecka wylewają łzy, użalając się nas swo-ją nieszczęsną dolą, która zmusza ich do pozbycia się swoich dzieci. Potem już na osobności wmawiają dziecku, że musi pozostać w pla-cówce, bo tak chcą tego urzędnicy. Jest to specyficzny ludzki gatunek pozbawiony sumienia, godności i po prostu tego, co się powszechnie określa jako człowieczeństwo. Dlaczego o tym zacząłem? Ponieważ o sytuacji dzieci z tego, co się urzędowo nazywa Wielofunkcyjną Placów-ką Pomocy Rodzinie, piszemy na naszych łamach. Proponujemy Czy-telnikom podróż do innego świata, gdzie losem swego dziecka jego metrykalni rodzice kompletnie się nie interesują.

Do końca roku, zgodnie zresztą z obowiązującym prawem, w pla-cówce będzie mogło przebywać nie więcej niż 30 dzieci. Zapadła też decyzja o likwidacji oddziału małego dziecka. Te dzieci, które nie będą mogły wrócić do swoich domów z przyczyn np. wyszczególnionych wyżej, znajdą opiekę u rodzin zastępczych. Z pewnością ich los będzie nieporównanie lepszy, niż do tej pory.

Drugim, może nie wiodącym, ale za to wartym zauważenia wyda-rzeniem, o którym piszemy na naszych łamach, była marszałkowska wizyta w Szczecinku. Zjechali do nas sam marszałek Husejko i sam je-go zastępca - wicemarszałek Krawczuk. Po co? Aby na miejscu, naocz-nie a może raczej przy pomocy narządu węchu, przekonać się o jakości powietrza w naszym mieście. Sam szef zapoznawał się z tym w gabine-cie burmistrza i na terenie zakładu, którego znakiem szczególnym są pióropusze dymu widoczne z odległości kilkunastu kilometrów. Drugi poszedł z sercem na dłoni do ludu pracującego, ale nie wspomnianego zakładu, jako że Szczecinku pracodawców jest całkiem sporo. Lud pra-cujący okazał się „wrażym” stowarzyszeniem Terra, który tak dużo za-dał panu wicemarszłkowi pytań, że tan najwyraźniej poczuł się zagu-biony. Nie dziwota, był przecież w obcym otoczeniu. Mimo tego, męż-nie przyjął wszystko „na klatę” i nawet zobowiązał się, że to co otrzymał, pilnie przeczyta i przemyśli. Nie chcę być wroną, ale już niedługo wyni-kiem przemyśleń będzie pozwolenie na emisję amoniaku i to w takiej ilości, jaki opiewa złożony wniosek. Reszta się nie liczy, przecież lada miesiąc odbędą się wybory do samorządów.

A teraz z innej beczki. Jeden z naszych Czytelników skarżył się, że od kiedy na nowym pomoście przy ogólniaku pojawiła się sprzedaż piwa, od tego też czasu ta część parku stała się wieczorową porą bar-dzo niebezpieczna. Od razu dodaję, że nie jest to oskarżenie o sprze-daż niepełnoletnim alkoholu. Po prostu jakoś tak jest, że park w tym właśnie rejonie stał się enklawą dla tych, którzy zbyt dosłownie poję-li hasło „róbta co chceta”. Ponoć nie ma wieczorowo-nocnej pory, aby w cieniu parkowych krzewów i drzew nie doszło do bójek i zaczepek ze strony pijanych małolatów. Owszem, za sprawą pracujących w tym miejscu ochroniarzy na pomoście panuje idealny porządek. Niestety, tuż obok ich jurysdykcja się kończy. Gówniarzeria w wieku gimnazjal-nym lub wczesnego liceum chleje piwsko, by potem wyładować nad-miar tłamszonych emocji na kim (lub na czym) się da. Czytelnik wręcz uważa, że wieczorową porą, ze względów bezpieczeństwa, znacznie lepiej pójść okrężną trasą i skorzystać z ul. Ordona niż z parkowej alejki. Ostrzeżenie to kierujemy do spacerowiczów, po prostu tak, na wszel-ki wypadek.

Jerzy Gasiul

Na „dwudziestce” pomiędzy Jeleniem a zjazdem do Krągów, kierowca opla omijając grupę motocyklistów, zjechał na lewy pas jezdni i zderzył się czołowo z hondą.

Page 3: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010
Page 4: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

4 Aktualności www.temat.net/aktualnosci

Ukoronowaniem jubileuszu 700--lecia Szczecinka miała być mono-grafia miasta od jego założenia do czasów współczesnych. Praktycz-nie nie było ani jednego spotkania komitetu wykonawczego ds. ob-chodów, aby o tym nie wspomnia-no. Jeszcze w marcu zespół zajmu-jący się przygotowaniem wydania – składający się wyłącznie z człon-ków miejscowego Polskiego Towa-rzystwa Historycznego, zapewniał, że dzieło ukaże się w czerwcu, a więc w apogeum obchodów jubile-uszowych. Potem im bliżej obcho-dów tym terminy coraz bardziej się oddalały.

Niemal w ostatniej chwili, bo do-piero w dniu uroczystej, czerwcowej sesji Rady Miasta, SAPiK rozpoczął sprzedaż pierwszego tomu „Dzieje Szczecinka do 1939 roku”. Mimo że jest to pierwsze tak poważne opra-cowanie od stu lat (ostatnia mono-grafia ukazała się w 1910 roku), suk-cesu wydawniczego raczej nie było. Do początków lipca sprzedano nie-co ponad sto egzemplarzy. Książkę

Końca nie widać - praca przy wydaniu II tomu monografii Szczecinka trwa już od kilkunastu miesięcy

Monografia z żółwiem w tle

Żółty Domek zatrudni doświadczonych kelnerów,barmanów, kucharzy i pomoce kuchenne.CV prosimy wysyłac na adres [email protected]. 602 875 774pr

aca

Już w listopadzie przy szczeci-neckim szpitalu powstanie Porad-nia Chorób Piersi. Na jej wyposaże-niu będzie m. in. mammograf cy-frowy. Jest to najnowocześniejsze w Europie urządzenie pozwalające wykryć to, czego nie sposób zauwa-żyć badając metodami tradycyjny-mi. Cyfrowy obraz w doskonałej ja-kości można powiększyć w dowol-nym fragmencie.

W naszym regionie jest tylko kil-ka tego typu urządzeń, a najbliższe znajdują się w Koszalinie i w Szcze-cinie. W tych dniach został rozstrzy-gnięty przetarg na urządzenie. Koszty zakupu wyniosły 1,3 mln zł, a pieniądze pochodzą po połowie z Regionalnego Programu Operacyj-nego funduszy unijnych i z budżetu powiatu. W przedsięwzięciu uczest-niczy również Szpital w Szczecinku spółka z o.o.

Jak nam powiedział prezes Adam Bielicki, adaptacja pomieszczeń znajdujących się na parterze bu-

W szczecineckim szpitalu powstaje Poradnia Chorób Piersi Mammograf cyfrowy już na miejscu

dynku pogotowia zostanie wyko-nana za pieniądze wypracowane przez spółkę.

W tej chwili szpital nie generu-je już żadnych długów. Jest na zy-sku może jeszcze nie olbrzymim, ale jest. Z tego też powodu sytu-acja finansowa społki może jeszcze nie jest komfortowa, ale w każdym razie jest stabilna – twierdzi prezes Szpitala w Szczecinku.

Mammograf cyfrowy potrafi wy-kryć zmiany o średnicy mniejszej niż jeden milimetr. Urządzenie bę-dzie też wyposażone w przestaw-kę mammotomiczną i biopsję gru-boigłową stereotaktyczną. Biopsja polega na nakłuciu w znieczuleniu miejscowym specjalną igłą z nacię-ciem, które wypełnia się tkanką gu-za, a następnie wycięciu w ten spo-sób niewielkiego jej fragmentu do badania. Po zabiegu pacjentka nie czuje się źle, nie pozostaje po nim praktycznie żaden ślad na skórze.

- Przeprowadziliśmy już z NFZ

wstępne rozmowy w sprawie za-kontraktowania tego typu usługi. Możemy liczyć, że w momencie za-kontraktowania usług medycznych na przełomie października – listo-pada powinniśmy otrzymać kon-trakt na przyszły rok – zapewnia prezes Adam Bielicki.

- Żeby poradnia piersi mogła funkcjonować, musi być przy niej poradnia onkologiczna. Nasz or-dynator oddziału chirurgicznego, dr Piotrowski, jest w przededniu otrzymania specjalizacji z onkolo-gii. Jeśli chodzi o radiologię, to - jak twierdzi prezes - poradnia będzie korzystać z tzw. teleradiologii. Wy-słane drogą elektroniczną zdjęcia cyfrowe zostaną odczytane, a wy-niki przesłane zwrotnie. W tej chwi-li wymaga się, aby to samo zdjęcie równolegle oceniało dwóch radio-logów. Jeszcze nie jest to wszędzie przestrzegane, ale jest to standard europejski.

Prezes Bielicki: - Dzisiaj pacjent-ka, której wykonuje się mammo-grafię, otrzymuje wynik i polecenie: lecz się gdzieś dalej. Idea jest taka, że przy złym wyniku pobieramy sto-sowne wycinki i rozszerzamy ope-ratywę na bazie chirurgii w Szcze-cinku. Jestem po rozmowie z prof. Jaśkiewiczem z Gdańska, jest to jest onkolog zajmujący się chorobami piersi. Chcemy, aby nas objął patro-natem naukowym z możliwościo-wą rekonstrukcji piersi przy współ-

pracy z Gdańskiem. Prezes zapewnia, że poradnia zo-

stanie uruchomiona do końca listo-pada. I dodaje: - Patrząc, ile jest pa-cjentek, zapotrzebowanie na tego typu usługi jest bardzo duże. Z po-wodu wielkich odległości od ośrod-ków z takim urządzeniem, szczeci-necka inwestycja przyczyni się do tego, że dla wielu kobiet mammo-grafia nie skończy się tylko na po-stawieniu diagnozy. (jg)

można kupić w Muzeum Regional-nym, Centrum Informacji Turystycz-nej oraz w SAPiK-u. Być może przy-czyną nikłego zainteresowania jest zbyt mała ilość punktów sprzedaży, brak promocji i zaporowa cena. 60 zł. Jak na lokalne warunki, jest zbyt wygórowana zważywszy, za opra-cowanie, zostało w całości sfinanso-wane z budżetu miasta a więc pie-niędzy wszystkich podatników.

Już podczas inauguracji obcho-dów jubileuszowych zapewniano, że drugi tom obejmujący lata po-wojenne (dlaczego nie ma lat 1939--1945?) z pewnością pojawi się na początku lipca. Potem nastąpiła ci-sza. O datę wydania zapytaliśmy rzecznika Urzędu Miasta Konrada Czaczyka.

- Nie było wyznaczonego „sztyw-nego” terminu na ukazanie się II to-mu monografii, mówiliśmy jedynie o przymiarkach do pewnych dat, trudno więc zgodzić się ze stwier-dzeniem, że „czas już minął” – odpo-wiada nam rzecznik.

- W tej chwili materiał jest po

pierwszej korekcie wydawniczej, tzw. szczotka została przekazana autorom II tomu (a przypomnijmy, że jest ich kilkunastu), którzy mu-szą ją przejrzeć, czy nie ma tam żad-nych błędów – precyzuje rzecznik. - Ponieważ jest okres wakacyjny, część autorów przebywa na urlo-pach i nie może się tym od razu za-jąć. Po przejrzeniu materiału przez wszystkich autorów, zgodnie z za-sadami wydawania takich publika-cji, zostanie wykonana druga ko-rekta wydawnicza. Po zakończeniu drugiej korekty materiał zostanie przekazany do druku. Redaktorzy II tomu monografii planują wstęp-nie premierę książki we wrześniu, ale oczywiście wszystko zależeć bę-dzie od tempa prac.

Od siebie dodajmy, że tempo prac nie tyle oszałamia, co raczej pora-ża. Tak na wszelki wypadek autorom przypominamy, że jubileuszowy rok skończy się już za trzy miesiące – jest to raczej termin „sztywny”. (jg)

Prezes Adam Bielicki: - Adaptacja pomieszczeń znajdujących się na parterze budynku pogotowia zostanie wykonana za pieniądze wypra-cowane przez spółkę.

Już od 1 września mieszkańcy Świątek będą mogli dostać się do pracy, szkoły, czy po prostu na za-kupy autobusem Komunikacji Miej-skiej. Szczecinecki przewoźnik in-formuje: - Rozpoczynamy kursy au-tobusowe do i ze Świątek.

– Rozpoczynamy już teraz, żeby dzieci mieszkające na Świątkach mogły bezpiecznie i wygodnie do-jechać do szkoły – mówi prezes KM Romuald Szkiłądź. - Na począ-tek damy sobie radę posiadanym przez nas taborem. Niebawem na trasę wyjadą zamówione mikrobu-sy napędzane gazem LPG. Docelo-wo to te właśnie pojazdy przezna-czymy do obsługi tej trasy. Planuje-my przedłużyć trasę niektórych kur-sów „szóstki i „dwójki”. Natomiast na

Od września autobusem na Świątki stałe przedłużamy wszystkie kursy „dziewiątki”.

KM już ustawi na terenie Świątek cztery przystanki autobusowe, po dwa na każdy kierunek. Docelowo powstanie jeszcze autobusowa pę-tla na wysokości zakładu unasienia-nia zwierząt. Jeden z przystanków, o solidnej konstrukcji, stalowa wia-ta już stoi przy Zespole Szkół im. Staszica.

Zamówione już mikrobusy zasila-ne gazem LPG powinny dotrzeć do Szczecinka w połowie września. Bę-dą to trzy bardzo nowoczesne mer-cedesy, które bez problemu pora-dzą sobie z największa przeszkodą, którą jest wjazd i zjazd ze stromej drogi przy Wzgórzu Marientron. (mt)

Page 5: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

meble na wymiar formatowanieokleinowanie, płytyokleinowanie, płyty

DRZWI PODŁOGI AKCESORIA MEBLOWE

W minioną środę (18. sierpnia) w siedzibie Pom-Eko odbyło się spo-tkanie przedstawicieli Urzędu Mar-szałkowskiego z władzami SIS Terra. Jan Krawczuk – wicemarszałek Wo-jewództwa Zachodniopomorskie-go wysłuchał opinii przedstawicieli stowarzyszenia oraz mieszkańców miasta w sprawie jakości powietrza w Szczecinku. Spotkanie poprze-dziła wizyta w zakładach produk-cyjnych spółki Kronospan oraz spo-tkanie z burmistrzem Jerzym Har-die-Douglasem.

- Żarty się skończyły panie mar-szałku. Jeśli wydacie zgodę na emi-sje amoniaku, to może pan być pe-wien, ze skończy się to pozwem zbiorowym mieszkańców. Chcieli-byśmy, żeby pan miał pełną świado-mość decyzji, którą pan lub marsza-łek Husejko podejmiecie – usłyszał podczas spotkania wicemarszałek Krawczuk. – Nie ma co owijać w ba-wełnę. W Szczecinku z powietrzem jest źle, a mieszkańcy mają już te-go świadomość. Pana ewentual-na pozytywna decyzja spowoduje zwiększenie ilości pyłu zawieszo-nego PM10 i PM2.5, za przekrocze-nia którego Polska od stycznia 2011 roku zapłaci wysokie kary. Dojdzie do paradoksu, gdyż będziemy tru-ci, a z naszych podatków za ten fakt zapłacimy karę. Pańska decyzja po-winna iść w kierunku obniżenia ilo-ści pyłu, a nie jego zwiększenia. Po-winna być zgodna z interesami na-szego kraju i mieszkańców Szcze-cinka. Nie chcemy nikogo straszyć, ale jeśli Urząd Marszałkowski wyda decyzję, która pozwoli emitować te ogromne ilości amoniaku, to może dojść do niepokojów społecznych. Mieszkańcy są bardzo wyczuleni na to, jak się ich traktuje. Musi pan pa-miętać, że my nie jesteśmy królika-mi doświadczalnymi. To my miesz-kamy w Szczecinku i nikt nie ma prawa nas truć – bez względu na to, jak wielkimi pieniędzmi dysponuje – dodali przedstawiciele Terry.

– Szanowni państwo, dla mnie ważne są każde wasze słowa – usły-szeli w odpowiedzi przedstawicie-le stowarzyszenia. – Przyjechałem dzisiaj do Szczecinka po to, by prze-konać się, jaka jest sytuacja i wysłu-chać osób, które mają coś do po-wiedzenia. Osób, których problem ten dotyczy osobiście. Wszystkie państwa wypowiedzi przeanalizu-ję. Musicie wiedzieć, że od czasu, kiedy wojewoda wydawał takie de-cyzje zmieniło się wiele. My wiemy,

Żarty się skończyły panie marszałkuEkologia 5

że społeczeństwo śledzi wszystko pilnie – dodał.

Jednym z podstawowych punk-tów dyskusji były wydawane przez lata decyzje i pozwolenia zakładom produkcyjnym Kronospan. Przed-stawiciele SIS Terra wielokrotnie od-nosili się do konkretnych pism i pro-sili o przyjrzenie się sprawie. – My rozumiemy, że macie te kompeten-cje od pewnego czasu. Przejęliście sprawę po wojewodzie i dlatego – tym bardziej – powinniście spraw-dzić każdy dokument. Już jakiś czas temu Wojewódzki Inspektor Ochro-ny Środowiska w Szczecinie suge-rował panu weryfikację wszystkich dotychczasowych pozwoleń. W tej sprawie wysłaliśmy do pana dwa pi-sma, które zostały bez odpowiedzi. Naszym zdaniem bez odniesienia się do aktualnych pozwoleń i wiel-kości emisji nie można podjąć decy-zji w kwestii amoniaku. Panie mar-szałku, tu nie wystarczy zwykła pro-cedura. Istotne jest, aby Pańska de-cyzja poparta była ekspertyzami i opiniami fachowców z ochrony śro-dowiska, wreszcie opinią samych mieszkańców, których jest pan re-prezentantem

Pomimo wielu propozycji ze stro-ny SIS Terra w sprawie wypracowa-nia konkretnych wniosków, ze stro-ny przedstawicieli Urzędu Marszał-kowskiego nie padły żadne dekla-racje. Nie padły też żadne zapew-nienia, że sprawdzone zostaną do-tychczasowe decyzje. Nie było od-

powiedzi na pytanie, czy decyzja na emisję amoniaku zostanie odrzu-cona. Na pytanie dotyczące aktu-alnego stanu prawnego hałdy przy ul. Waryńskiego wicemarszałek, nie potrafiąc ukryć zdenerwowania, oznajmił, że na ten temat nie będzie teraz rozmawiał. Trudno się oprzeć wrażeniu, że przedstawiciele Urzę-du Marszałkowskiego przyjechali tu jedynie słuchać i przytakiwać.

Po zakończeniu spotkania wice-marszałek Krawczuk nie krył zasko-czenia postawą szczecinecczan: – Wyjeżdżam z przekonaniem, że tro-ska mieszkańców miasta o środo-wisko jest wielka. Widzę, że wszyscy spodziewają się, że działania Urzę-du Marszałkowskiego będą wy-chodziły naprzeciw oczekiwaniom waszej społeczności. O wielu spra-wach poruszanych dzisiaj, doskona-le wiedziałem za sprawą licznej ko-respondencji, mieszkańców, Staro-stwa Powiatowego i zakładów spół-ki Kronospan. Faktem jest, że gdy się to słyszy bezpośrednio od ludzi, to ma to zupełnie inny wymiar niż papier. Kwestia pozwolenia na emi-sję amoniaku jest jeszcze otwarta i nie chcę jeszcze mówić, czy zgoda zostanie podpisana, czy nie. Trwa postępowanie administracyjne i przy podejmowaniu decyzji ważne będą opinie i ekspertyzy wykona-ne przez fachowców. Na dzień dzi-siejszy nie pokazuje się w tych eks-pertyzach zagrożenia takiego, jak to widać w odczuciu mieszkańców

– dodał wicemarszałek.Do dzisiaj nie udało się nam usta-

lić, jakie kwestie poruszono pod-czas spotkania wicemarszałka z burmistrzem Szczecinka. Stanowi-sko Urzędu Miasta jest w tej spra-wie wyjątkowo lapidarne: – Było to spotkanie robocze, będące konty-nuacją wcześniejszego spotkania marszałka z burmistrzem w Szczeci-nie – napisał w oświadczeniu Kon-rad Czaczyk, rzecznik prasowy UM. Cisza i niedopowiedzenia – tak nie-stety zaczyna wyglądać szczecinec-ki standard załatwiania spraw trud-nych. A szkoda.

Podsumowując spotkanie, prze-wodnicząca SIS Terra dr Joanna Pawłowicz powiedziała: – Mam wrażenie, że wicemarszałek przy-jechał do Szczecinka nieprzygoto-wany do rozmów i przyjął posta-wę biernego obserwatora. Jak sam powiedział, przyjął do wiadomości nasze wszystkie uwagi oraz pisma, które wręczyliśmy na spotkaniu. Dotyczyły one przede wszystkim pozwolenia na emisję amoniaku. Odnieśliśmy się także do eksper-tyzy gdańskich naukowców, której wyniki w ostatnich dniach podał do mediów koncern Krono. Opinia ta potwierdza nasze obawy, gdyż emi-towane będą sole amonowe, które mogą być składnikiem pyłu zawie-szonego, a w konsekwencji spowo-dują zwiększenie jego stężeń. Od-nieśliśmy się także do opinii Insty-tutu Medycyny Pracy w Łodzi. To na

ten instytut powołuje się rzecznik Krono, który w swoim komunikacie prasowym uspokaja mieszkańców miasta, że ilość amoniaku w powie-trzu jest bezpieczna. W związku z tym komunikatem pozwoliliśmy sobie wystosować pismo do wspo-mnianego instytutu, w którym py-tamy: kiedy były te badania robione i prosimy, aby wskazali nam gdzie pobierane były próbki powietrza do badań. W piśmie zawarliśmy tak-że inne pytania oraz wątpliwości, które do nich skierowaliśmy. Nieste-ty, do dnia dzisiejszego nie dostali-śmy żadnej odpowiedzi. Podczas spotkania staraliśmy się przekonać wicemarszałka, że kluczem do roz-wiązania problemu jest weryfikacja wszystkich, wydanych dotychczas spółce pozwoleń. Na bazie tych właśnie dokumentów trzeba oce-nić, czy możliwe jest wydanie kolej-nego, zezwalającego na emisje tak ogromnej ilości amoniaku. Poru-szyliśmy jeszcze jedną bardzo waż-ną sprawę: Dodatkowy obowiązek, jaki marszałek województwa może narzucić, czyli ciągły monitoring na emitorach firmy Kronospan.

Wygląda na to, że lokalna wojna o czyste powietrze może potrwać jeszcze długo. Trudno oprzeć się wrażeniu, że poza zdesperowanymi mieszkańcami Szczecinka, nikomu nie zależy na czystym powietrzu w naszym mieście. Decyzja Urzędu Marszałkowskiego, prawdopodob-nie zapadnie już wkrótce. (mt)

Terra spotkała się z marszałkiem Krawczukiem

Wicemarszałek Jan Krawczuk od szczecineckich problemów wyraźnie się zdystansował się, lecz, jak sam to zaznaczył, przyjął do wiadomości wszystkie uwagi oraz pisma.

Page 6: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

Zenek ma głos

6 Felietony

TomaszCzuk

BogdanUrbanek

Moim zdaniem

Dotąd myślałem, że klawe życie to ma nade wszystko cysorz z bal-lady Tadeusza Chyły, ale niedaw-no dowiedziałem się, że i ja do tych szczęśliwców należę, jako i 40 tysię-cy moich współkrajanów. Za czyją to plenipotencją? Ano takież duse-ry zaczął o moim mieście prawić do-piero co poznany przeze mnie przy-jezdny, którego do wakacyjnej son-dy o to i owo zapytałem. „Macie tu doprawdy eldorado – stwierdził ów – miasto piękne, zadbane, cudow-na okolica, a wokół widoki takie, że istne marzenie!”

Fakt, siedzieliśmy pod parasolem na nowym pomoście, gdzie rzeczy-

Kto ma klawe życie?wiście można się dobrze i błogo po-czuć, więc może te pochwały, to akurat tu i teraz nic szczególnego? Ale zawsze. Wnet okazało się, że mój nowy znajomek nawet dość dobrze zna „stary” Szczecinek, mieszkał tu bowiem czas jakiś w latach osiem-dziesiątych, ale zaraz zastrzega, że kudy tamtemu do obecnego. To i ja też wiem, choć nie reaguję tak emo-cjonalnie jak on, bo obserwuję roz-wój miasta na co dzień co znaczy, że już się do niego przyzwyczaiłem, także do tego rozwoju. Więc może by się zgadzało, chyba mam tu kla-we życie, „skoro mówią to wią” – jak-by dopowiedział klasyk Bałtroczyk.

Trochę jeszcze rozmawialiśmy o możliwościach rozwoju turystycz-nego Szczecinka, o imponującej – według niego – bazie sportowo--rekreacyjnej, jaka powstała w mie-ście w ostatnich latach, aż przerwa-ła nam tę przyjemną dysputę je-go małżonka, która na targowisku sprawunków jakichś dokonywała, było wszak piątkowe przedpołu-dnie. Jak się okazało, ona także by-ła szczecinecczanką, więc po wza-jemnych celebrach kontynuowali-śmy tę miłą dotąd pogawędkę, ale już we troje.

Dlaczego dotąd? Bo oto usłysza-łem i wnet dostałem za swoje, za ry-nek przy Cieślaka, który jej zdaniem wstyd nam jeno przynosi, więcej – za jej szczecineckich czasów nie było tam takiego bałaganu, ciągu obskurnych bud, powyginanych i poszczerbionych stołów czy lad handlowych. Fakt, to też wiem i nie raz gardłowałem o tym w sąsied-niej spacerkowej rubryce, nie tylko zresztą ja. I choć na koniec doszli-śmy do wniosku, że i w Wenecji czy w Paryżu byłoby się do czego przy-czepić, to jednak zrobiło się już jak-

by trochę mniej przyjemnie. Wraca-jąc do domu, na deptaku spotka-łem sąsiadów z ich dopiero co przy-jezdną, także znajomą mi rodziną, którzy znając mą reporterską profe-sję nie omieszkali wyrazić dezapro-baty, że co rusz ktoś wyciąga do nich rękę z puszką, prosząc o datek, na to, na to czy na tamto. Nierzad-ko czyniąc to wręcz nachalnie. Też to wiem, chodzę przecie tu i tam i rzeczywiście codziennie napoty-kam wszelkiej maści wolontariuszy, niech im będzie, a także komiwo-jażerów, handlujących a to rewela-cyjnymi kosmetykami za bezcen, a to okazyjnymi kuchennymi nożami ze szwedzkiej stali, „okazyjnymi”, bo dopiero co z eksportowego odrzu-tu, no właśnie.

Ale akurat o to bym kopii nie kru-szył, ot miejski koloryt, jakiego w Polsce niemało i gdy o mnie cho-dzi – jest mi to właściwie obojętne. Mięknę jedynie i z reguły wyciągam portfel, gdy dziecko o pomoc po-prosi, wyciągając umorusaną rącz-kę. Nie tylko zresztą ja.

Ale gdyby podsumować te zasły-szane i wynotowane przeze mnie

sierpniowe, a i wcześniejsze opinie – to i tak wychodzi na to, że mamy tu klawe życie, niczym ten cysorz. Do-brze, że tak o nas mówią, bo kto by nie chciał. Jak jestem w Kołobrzegu też zachwycam się znajomą knajp-ką z rzewną cygańską muzyką, co bliskich mi kołobrzeżan zawsze ucieszy, owszem. Ale wnet się od-wzajemnią, bo co tam w tej knajp-ce jeden czy dwóch grajków, wy w Szczecinku macie Trojanka – dopo-wiadają – to dopiero mocarz cygań-skiej estrady. Może i tak, na pewno, wszak znam Bogdana i jego możli-wości, i też już się do tego przyzwy-czaiłem. No właśnie, chcę przez to powiedzieć – owe przyzwyczajenia powodują, że my, nadjeziorne trze-sieckie mieszczuchy czasami ma-my jakby mniej wyczulone zmysły na estetykę tego co wokół nas. Lu-dzie z Polski pieją z zachwytu na wi-dok wodnego narciarskiego wycią-gu, a dla nas – to już normalka. Czyż nie jest tak? Ale to może i dobrze, i dlatego mamy tu klawe życie, jak by nie było.

Bogdan Urbanek

Szczecineckie targowisko za-wsze mnie fascynowało. Mojego sąsiada zresztą też. Zenek należy bowiem do pokolenia, dla które-go dzień bez wizyty na „rynku”, to dzień bezpowrotnie stracony – ni-czym złudzenia o budowie socjali-zmu z ludzką twarzą. Ta fascynacja została mu jeszcze z czasów szkol-nych, kiedy wraz z kolegami nie-strudzenie przemierzał „Rynkową Górkę”, aby na własnej skórze prze-konać się jak wygląda jedyna enkla-wa wolnego handlu w naszym mie-ście. Przetrwała wszystko. Wątpli-we dobrodziejstwa uspołecznionej gospodarki i urynkowienie Rakow-skiego. Bolesną kurację Balcerowi-cza i narodziny polskiego kapita-lizmu. Ba, nie zmogły jej nawet hi-permarkety, ani szał internetowych

Rynek handlowych marzeń

zakupów. Nasze targowisko ma się dobrze i mimo upływu lat wciąż są ludzie, którzy nie wyobrażają sobie prawdziwych zakupów bez wtorko-wej wizyty na ulicy Cieślaka. Szczy-tem elegancji może nie jest, to fakt. Daleko mu też do krakowskiego Kleparza, bazaru Różyckiego, czy szczecińskiego Turzyna. Ale i tak nie ma co narzekać, bo czas się tam za-trzymał, dzięki czemu „rynek” ma swój niepowtarzalny, rustykalno--przaśny sznyt, którego próżno by szukać w innych miastach. Jest ku-riozalnym reliktem minionej epoki, podobnie jak obowiązek meldun-kowy. Ludziom to oczywiście wca-le nie przeszkadza, bo magia tego miejsca jest niezaprzeczalna – i to nie tylko dla handlarzy. Tak w każ-dym razie twierdzi Zenek, który ob-

licza polskiego handlu zna jak wła-sną kieszeń, a swoim doświadcze-niem i wiedzą zakasowałby niejed-nego wykładowcę SGH.

W czasach komuny zjeździł nie-mal całą Europę i spory kawałek Azji, więc doskonale wie czym kacz-ka wodę pije i skoro mówi, że nasz „rynek” jest miejscem magicznym, to bez wątpienia ma rację. Poza tym mój zacny sąsiad, podobnie jak wie-lu innych Polaków, zawsze lubił po-handlować. Brakuje mu co prawda polotu i gracji, z jaką po wzburzo-nym morzu agresywnego marke-tingu potrafią się poruszać miesz-kańcy Bliskiego Wschodu, ale i on swego czasu miał w tej materii spo-re sukcesy, a topografia europej-skich targowisk była dlań chlebem powszednim. Handlował wszyst-kim i ze wszystkimi. Niemcom z NRD sprzedawał futbolówki, scho-dziły jak ciepłe bułeczki, zwłasz-cza w Neustrelitz. W Turcji kupował kożuchy, na Węgry jeździł po elek-troniczne zegarki – „Keleti pályau-dvar” był jego drugim domem. Ru-munom z dobrotliwym uśmiechem na twarzy wciskał Biseptol, który w ojczyźnie „Słońca Karpat” uchodził podówczas za znakomity środek antykoncepcyjny. Od Wietnamczy-

ków skupował papierosy, uszczy-pliwie zwane u nas „Zemstą Ho Szi Mina” i kolorowe trampki. Przebicie w Polsce było prawie czterokrotne. Od Rosjan z Bornego złoto, koloro-we telewizory, tuszonkę i „kanfiety”. Ich niepowtarzalny smak pamięta do dzisiaj. Miał też oczywiście swo-je miejsce na targowisku, ale w mo-mencie, w którym otworzono tam w latach dziewięćdziesiątych pierw-szy w powojennej historii naszego miasta SEX-SHOP, zwinął interes. To już oczywiście historia, a dla niektó-rych czytelników niemal prehisto-ria, Zenek jednak wspomina ją z łez-ką w oku. Dlatego też z niepokojem śledzi całe zamieszanie wokół ryn-ku i niecierpliwie oczekuje sensow-nego rozwiązania. Parę miesięcy te-mu napisał nawet w tej sprawie pe-tycję do Urzędu Miasta, ale bez spo-dziewanego rezultatu. Ducha jed-nak nie gasi. Od czasu do czasu za-gląda na targowisko, choć czyni to już bez szczególnego entuzjazmu. Z jakiego powodu, mogę się tylko domyślać. Podejrzewam, że dener-wuje go opłakany stan, w jakim się ono obecnie znajduje. Po jednej z ostatnich takich wizyt Zenek bez-ceremonialnie mi oświadczył, że to wiocha i obciach, aby czterdziesto-

tysięczne miasto nie miało porząd-nego targu. I dalibóg ma rację chło-pina, co tu kryć. Przydałoby się nam targowisko z prawdziwego zdarze-nia, oj przydało. Nie jakiś tam kolej-ny Manhattan, tylko taki wypasiony – jak bydlę na sterydach – targ na miarę XXI wieku. Tym bardziej, że czasy się zmieniają. Świat przyśpie-szył, miasto nam pięknieje, a super-marketów mamy więcej niż w Ko-szalinie. Gorzej tylko, że jak już libe-rałowie podatki podnoszą, to czło-wiek zupełnie nie wie czego się po socjalistach spodziewać i właśnie dlatego Zenek całkiem poważnie myśli o powrocie do handlu – tak na wszelki wypadek. Nie będzie to oczywiście wcale takie proste. Kon-kurencja bowiem nie śpi, a Wiet-namczycy, Ormianie i Turcy wpro-wadzili doń nutę orientalnej egzo-tyki i namiastkę globalizacyjnego szaleństwa, o których do tej po-ry mogliśmy w Szczecinku jedynie pomarzyć. Z drugiej jednak stro-ny, skoro Lance Armstrong, wrócił do kolarstwa, Michael Schumacher do Formuły 1, a Michał Wiśniewski do Mandaryny, to dlaczego Zenek miałby nie wrócić do handlu? Ge-nius loci szczecineckiego targowi-ska na pewno na tym nie ucierpi, a kto wie, czy nie zyska.

Tomasz Czuk

Co to je myjnia samochodowa? To je taki punkt usługowy, do któ-rego udajemy się brudnym autem, co by je umyli i żeby było czyste, za co zresztom musimy uiścić stosow-ną opłatę. Tak myślałem do soboty. Ale się okazało, że byłem w mylnym błędzie. A to za sprawą Wojtka, któ-ry po 20 latach z okładem przyje-chał swym kabrioletem łodwiedzić swoje rodzinne miasto, znaczy się Szczecinek. A co do Wojtka. Prawie się nie zmienił. No, może się ciut po-starzał, o jakieś 50 kilo na plus zresz-tom. Mieszka we Francji przy grani-cy hiszpańskiej. No i po przejecha-niu takiej dorgi jego nowiuśkie auto było utytłane bardzo.

Pojechał więc do myjni, której nazwy przez litość nie wymienię. No i wartko mu umyli i opłatę po-brali. Wojtek stwierdził jednak, że

W obronie dobrego imienia...

i owszem pojazd mu myli, ale nie umyli. Felgi brudne a przód auta też wiele pod względem czystości do życzenia pozostawił. No i Woj-tek zwrócił się do obsługi z proś-bą, co by tę partaninę poprawili i że jak trzeba, to on dopłaci. Fachowiec pogardliwie na Wojtka i jego kabrio spojrzał i powiedział, że nie da rady umyć porządnie, bo zobacz pan, ilu klientów czeka i wskazał na kolejkę aut oczekujących na usługę mycia. No i Wojtek zaczął mnie wydziwiać i nad tom myjniom, i nad jakościom usługi.

- Kurza twarz. Nie będzie Francuz pluł nam w twarz – se pomyślałem i zacząłem mu klarować, że myjnia, jak sama nazwa wskazuje, myje au-ta i jego przecie też myła! Co nie znaczy, że miała umyć i to na doda-tek porządnie. W końcu inni na my-

cie czekali i trzeba zrozumienie dla nich mieć. A nie patrzeć wąsko, zna-czy się egoistycznie.

I tak dobre imię myjni łobroniłem. A że czasu ciut miałem, tom ruszył z Wojtkiem w miasto i za przewodni-ka mu byłem. Wojtek miastem był zachwycony, widział nowe domy, odnowione elewacje. Zachwycony był rozmachem. - Nie ten Szczeci-nek, nie do poznania – co chwilę z podziwem mówił. Podziwiał wyciąg do nart wodnych, przebudowę par-ku, stateczek prujący fale po jezio-rze.

I nagle zaczął wydziwiać na dymy na niebie. Kurza twarz. Jakie dymy? Toż to jest para wodna wytwarzana przez zakład produkujący płyty i nie tylko. I nie kręć mi tu nosem, bo to nie je smród ino zapach lasu, co po-twierdzajom autorytety naukowe zresztom. I tak dopbre imię nasze-go prastarego grodu żem obronił po raz drugi.

No i ruszylismy dalej. I doszliśmy do pomnika marszałka Józefa Pił-sudskiego. Wojtek stanął. Oczy wy-bałuszył. Łobszedł prawie w koło i znowu to samo pytanie, co to je? I zaczął wydziwiać, że niepodobny, że brak proporcji, no i miecza też się czepił.

Kurza twarz! I trze-ci raz dobrego imie-nia żem bronił. I po-szło łatwo, bo mi po-wiedział, że figurę się przerobi, znaczy się nowy pomnik bę-dzie. Na deptaku po-dziwiał poidełko. Wo-da mu smakowała. A na rynku, przy ratu-szu mojom ślubną że-smy spotkali. Nastą-piła prezentacja i już w trójkie żeśma spa-cer kontynuowali. I doszliśma do pomni-ka pana Adama Gie-drysa. Figura mu się spodobała. Ale oczko wodnie nie-koniecznie, bo znowu zadał to swo-je pytanie. - Co to je?

I niestety poległem. No, bo jak tu zakutej francuskiej pale wytłuma-czyć, że to oczko wodne jest bez wody i że w tym jest sens. I co gor-sza, nic do głowy mi nie przycho-dziło. I tu w sukurs przyszła mi moja ślubna. Przypomniała Wojtkowi, jak to przed wielu laty pan Adam dostał od NASA próbkie kamienia księży-cowego. No i na pamiątkę tej chwili stworzono z tych oto kamieni kom-

pozycję symbolizującą krajobraz księżycowy, który stanowi integral-ną całość z figurą pana Adama, sie-dzącego też na kamieniu zresztom.

Wojtek z miną znawcy pokiwał ze zrozumieniem głowom i do koń-ca spaceru z wydziwianiem dał se spokój. A ja z podziwem na ślub-ną swom spojrzałem. Było nie było, dzięki niej po raz czwarty żeśma do-bre imię naszego grodu łobronili.

O czym informuje Was Zenek

Page 7: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

Aktualności 7Szczecinecka część SSSE zajmuje

łącznie 95,5 ha gruntów. Nie wszyst-kie tereny strefy są jeszcze w pełni uzbrojone. Na dwóch największych obszarach znajdujących się na Bu-gnie oraz Wybudowaniu, trwają prace przy budowie infrastruktury komunalnej.

Przypomnijmy, że na ich realiza-cję miasto otrzymało w ramach Re-gionalnego Programu Operacyjne-go Województwa Zachodniopo-

Na Bugnie oraz Wybudowaniu trwa budowa dróg i infrastruktury komunalnej przyszłej strefy ekonomicznej

Nowe drogi od podstaw

morskiego 10,8 mln zł, drugie tyle pochodzić ma z budżetu miasta. Powstanie stref może przyczynić się do rozwoju gospodarczego mia-sta i zwiększenia atrakcyjności jego oferty kierowanej do przyszłych in-westorów.

Największe pieniądze pochłonie przygotowanie infrastruktury ko-

munalnej, w tym budowa nowej drogi na Bugnie. Przyszła ulica po-łączy drogę krajową nr 11 w okolicy dawnej strzelnicy z ul. Bugno. Moc-no zaawansowane są również pra-ce przy ul. Leśnej. Budowana w tym miejscu ulica przebiegać ma tuż przy ścianie lasu, równolegle do ul. Leśnej. Jej początek ma być naprze-ciw jednej z bram Kronospanu przy ul. Waryńskiego, zaś koniec przy ostatnim domku ul. Leśnej. Łącz-

na długość wyniesie 1200 metrów. Obie nowe drogi, mające standard miejskiej ulicy, budowane są od podstaw. Od kilku miesięcy prowa-dzone są intensywne prace przy ni-welowaniu terenu oraz budowie nasypów. Widać już ich zarysy i w tej chwili trwają prace przygotowaw-cze do montażu sieci deszczowej.

Jak nas poinformował rzecznik UM Konrad Czaczyk, miasto wyko-nuje roboty ziemne, sieć deszczową i oświetlenie, a PWiK kanalizację sa-nitarną i sieć wodociągową.

- My (jako miasto) zrobiliśmy wcześniej makroniwelację terenu - taki „wał” ziemny pod pas drogowy

biegnący od Bugna do strefy, żeby te wszystkie prace PWiK mogło wy-konać. Jeszcze zrobimy deszczów-kę i oświetlenie drogowe - informu-je rzecznik. - Mamy na to termin do 15 listopada 2012 r. (Koszalińska - Bugno). Natomiast na Waryńskiego - Leśnej miasto zrobiło już makro-

niwelację pod pas drogowy i roz-poczęło układanie sieci kanalizacji deszczowej. Z kolei PWiK kładzie ka-nalizację sanitarną i wodociąg. Ter-min zakończenia prac będących w zakresie miasta na strefie przy Wa-ryńskiego - Leśnej upływa 15 grud-nia 2011 r. (jg)

Dawny żelbetowy kulochwyt na strzelnicy przy szosie koszalińskiej, jeszcze kilka miesięcy temu schowany był za wysokimi ziemnymi wałami. Budowa nowej drogi łączącej ul. Waryńskiego z ul. Leśną. Na mapce przebieg nowej ulicy.

Page 8: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

8 Nasze sprawy

Jak informuje nas prezes Szczecineckiego Stowarzyszenia Kardiologicznego MOJE SERCE, Kazimierz Margol, dzisiaj (czwar-tek, 26 bm.) odbędzie się kolejna prelekcja. Tym razem członkowie i sympatycy Stowarzyszenia gościć będą specjalistkę do spraw żywie-nia, prezes firmy „Epicentrum Zdro-wia”, Ewelinę Wieczorek, a tematem spotkania, które rozpocznie się o godzinie 17-tej w auli Zespołu Szkół nr 2 przy ulicy 1 Maja 22, będą spo-soby odżywiania się w stanach cho-robowych. W związku z tym, że jest to ostatnie spotkanie przed zbliża-jącymi się wrześniowymi obchoda-mi Światowego Dnia Serca – w dru-giej części jego organizatorzy prze-każą też szczegółową informację o ich przebiegu. Niebawem przed-stawimy nieco dłuższy materiał o profilaktycznej działalności Stowa-rzyszenia „Moje Serce” i samej idei tych obchodów, którym medialnie patronujemy.

Końcówka wakacji, to zazwy-czaj czas ubiegania się nauczy-cieli o kolejne, wyższe stopnie awansu zawodowego. Odwiedzi-liśmy Zespół Ekonomiczno-Admi-nistracyjny Szkół Gminy Szczeci-nek przy ulicy Pilskiej. 19 sierpnia br. o tytuł nauczyciela mianowa-nego ubiegały się tam trzy nauczy-cielki kontraktowe, Agnieszka Mi-kołajczak, polonistka Publiczne-go Gimnazjum w Gwdzie Wielkiej, Magdalena Kulik, także polonistka ze Szkoły Podstawowej w Jeleninie oraz Brygida Steffen – nauczanie początkowe w SP Jelenino. Dyrek-torka ZEAS, Hanna Molendowska, powołała komisję egzaminacyjną, w której – prócz przedstawicieli sa-morządowej i szkolnej administra-cji oraz związkowca – uczestniczy-li ministerialni eksperci ds. awansu zawodowego. Dodajmy, że wspo-mniane panie przez egzaminacyjne sito przebrnęły bez jakichkolwiek problemów, wykazując się zarów-no fachową i merytoryczną wiedzą, a także osiągnięciami i umiejętno-ściami dydaktyczno-wychowaw-czymi. Gratulujemy!

Fani najlepszej klubowej je-denastki świata, FC Barcelony, mieszkający na osiedlu Zachód czasami aż nadto dają upust swe-go ich uwielbienia – pisze Janusz G., dodając, że sam także z przyjem-nością ogląda techniczne fajerwer-ki Messiego i spółki, nie przekracza-

jąc przy tym jednak granic zdrowe-go rozsądku. – Młodzi ludzie zacho-wują się jednak bardzo hałaśliwie, piłkarskiemu widowisku zazwyczaj towarzyszą wulgarne komentarze, z balkonu spadnie niejedna pusz-ka po piwie nie mówiąc już o nie-dopałkach papierosów. Z takich ki-biców Duma Katalonii nie byłaby chyba dumna – dodaje nie bez racji nasz Czytelnik.

Kto wymyślił te dziwaczne i nie najlepiej kojarzące się stanowi-ska dla handlujących warzywami, owocami czy grzybami ustawio-ne ostatnio na rogu Wyszyńskie-go i Rzemieślniczej – pyta Wanda F. – do czego to podobne? A w ogó-le, dlaczego zezwala się na taką for-mę handlu produktami żywnościo-wymi, gdy tuż obok mamy główną miejską ulicę, po której bez przerwy jeżdżą samochody, zwłaszcza teraz, latem. Czy ktoś o tym pomyślał, co może się osadzać na rzodkiewkach, truskawkach, marchwi czy grzy-bach? Niekoniecznie, ale warzyw-niak na ulicy Podgórnej za „Ros-smannem”, w którym kupowało się normalnie, nie wiedzieć dlacze-go zlikwidowano, także ustawiając tam te dziwadła, zresztą pisaliście już o tym w „Spacerkach”. Dodam, że odnośnie tych kamiennych han-dlowych „katafalków” nie jest to tyl-ko moja opinia – mówi nasza stała Czytelniczka.

Do baru mlecznego z prawdzi-wego zdarzenia tęskni nasza ko-lejna Czytelniczka, Irena W., która przy okazji przywołuje niegdysiej-szy „Poranek”. Istotnie, to zapomnia-na a właściwie zaniechana forma szybkiego zbiorowego żywienia, co oczywiście nie znaczy, że wszę-dzie tak jest. Nasza Czytelniczka po-daje choćby przykład nieodległego Drawska czy Kołobrzegu. Klasycz-nych barów, z zupami mlecznymi, pierogami, naleśnikami, kubkiem gorącego mleka czy kakao sporo jest także w Wielkopolsce. Handel co prawda się „przeorganizował” i w gastronomicznych punktach szyb-kiej obsługi zdecydowanie domi-nują fast foody, ale przecież wcale nie musi tak być. Na co, jak widać, słusznie zwracają uwagę nasi Czy-telnicy.

Minęło już kilka lat od muzeal-nej wyprowadzki z wieży Święte-go Mikołaja i jak dotąd nic tam się nie dzieje – to fragment kolej-nego listu do spacerkowej rubryki. Zresztą, w ostatnim półroczu otrzy-maliśmy wiele podobnych sygna-łów, także od byłych mieszkańców Szczecinka, którzy odwiedzili czy odwiedzają swoje miasto choćby z okazji ciągle jeszcze trwających ob-chodów 700-lecia. Przypomnijmy, „Spacerki”, jak i wielu podobnie my-ślących krajanów, dość sceptycznie odnosiły się do niegdysiejszego po-

mysłu „doklejenia” naszego najbar-dziej charakterystycznego zabyt-ku do bocznej ściany śródmiejskiej galerii handlowej. Pamiętamy też, że niektórzy szczecinecczanie prze-strzegali wówczas decydentów przed tą decyzją, wieszcząc postę-pującą degradację wieży, będącej jedyną pozostałością po późnogo-tyckim kościele św. Mikołaja, zbu-dowanym w miejscu pierwszego kościoła wzniesionego na począt-ku XIV wieku. Trzysta lat później do nadbudowy zniszczonej częściowo wieży wykorzystano cegły z klasz-toru Marientron, rozebranego w okresie reformacji. Tyle fakty, a ja-ka jest rzeczywistość – każdy widzi, i ocenia.

Pisaliście – to także czytelniczy sygnał – że na rynku sprzedają nieopieczętowane jajka z wytła-czanek, a tak być przecież nie po-winno. No więc informuję redakcję, że nadal tak jest i wnioskuję, że wła-ściwie nikogo to nie obchodzi. Rze-czywiście pisaliśmy o tym („Szukaj jajek z pieczątką” – Temat nr 526), posiłkując się nawet stosowną opi-nią „Sanepidu”. Ale skoro na targo-wiskach nadal po staremu, cóż, tak czy inaczej ostateczna decyzja do-konania takiego czy innego zakupu i tak pozostanie w Państwa gestii, no więc właśnie. (ur)

W ostatnim czasie do naszej re-dakcji zaczęły docierać krytycz-ne uwagi Czytelników skierowa-ne pod adresem rikszarzy. Oto fragment jednego z listów: No ni-by stali i czekali. Klientów nie było, ale wreszcie pojawił się jeden – pi-sze nasz Czytelnik. Powalił się na kanapie jak słoń morski i... okaza-ło się, że to kolega. Wcale nie ma zamiaru jechać, tylko leży rozwa-lony na kanapie. Za chwilę pojawi-ły się koleżanki rikszarzy. Te usia-dły na kanapie drugiej rikszy. Obie riksze wreszcie ruszyły. Dziewczy-ny zaczęły krzyczeć z wrażenia, wierzgać nogami. „Słoń morski” dalej leżał w drugiej rikszy, lekko się tylko uśmiechając. Rikszarze pokręcili się w kółko, wykonali ry-zykowne manewry mijania o kilka centymetrów. Od razu stało się ja-sne, skąd takie powyginane błot-niki w rikszach. Pewnie zabawa odbywa się częściej i nie zawsze wszystko wychodziło. Potem obie riksze stanęły i towarzyska zaba-wa odbywała się w najlepsze...

Czytelnik jest przekonany, że opi-sane zachowanie odstrasza ludzi i zniechęca turystów do korzysta-nia z usług rikszarzy. Czy do Szcze-cineckiej Lokalnej Organizacji Tu-rystycznej w Szczecinku dociera więcej tego typu skarg? Czy młodzi ludzie zatrudniani przez SzLOT są do swoich obowiązków należycie przygotowani?

- Obecnie mamy 24 podpisane umowy – wyjaśnia Bogusław So-bów, szef SzLOT. - Zanim kogoś za-trudnimy, przeprowadzamy ostrą selekcję. Zostaje zaledwie 20 pro-cent osób spośród tych, które się do nas zgłaszają. Osoby te przechodzą pełne szkolenie i marketingowe, i zachowania, i z ruchu drogowego.

Uczą się też, jak właściwie rozliczać się z biletów. Nie na wszystkie sy-gnały o nieprawidłowościach jeste-śmy w stanie zareagować. Po pro-stu tych sygnałów nie mamy.

Zdaniem naszego rozmówcy, nie jest łatwo przewidzieć zachowania młodych ludzi. - Rikszarze to pew-na subkultura – tłumaczy B. Sobów. - Staramy się tę młodzież szkolić, jednak nie zawsze nam się to uda-je. Jeśli wiemy, że ktoś się zachowu-je niestosownie, nieodpowiednio, arogancko, to z takiej osoby rezy-gnujemy. Jeżeli osoba zatrudniona przez nas zniszczy rikszę, staramy się ją obciążyć kosztami napraw.

- Mogę tylko wyrazić ubolewanie, że kogoś jakieś niewłaściwe zacho-wanie rikszarzy dotknęło – dodaje nasz rozmówca. - Trzeba jednak ta-kie przypadki zgłaszać. Gdyby ktoś przyszedł do mnie i o całej sytuacji opowiedział, podając chociażby numer rikszy, wówczas wiedział-bym, o jakim rikszarzu konkretnie rozmawiamy. Jeśli mamy taki sy-gnał, reagujemy.

Inną sprawą, zgłaszaną przez na-szych Czytelników, jest kwestia od-płatności za przejazd. Oto fragment kolejnego listu: Młodzi ludzie na ja-kich chciałbym zwrócić Panu Burmi-strzowi uwagę chętnie rozmawiają o swojej pracy i z informacji jakie uzy-skałem od nich wynika, że w sposób bezczelny okradają miasto jednocze-śnie szkodząc jego wizerunkowi, a ich tupet w tym procederze objawia się chętnym opowiadaniem o ich „spry-cie” „machlojkach” i „zaradności”. Rykszarze jeśli oczywiście wierzyć ich opowieścią zapisane mają w swoich umowach, iż 30% zarobków powin-ni przekazywać dla miasta, a stawką za 10-15 minutowy kurs powinno być 5zł, jednak tu zaczyna wychodzić na

wierzch ich „zaradność” i „spryt”. Bez ogródek mówią, że turystów to moż-na naciągać ile się da żądając dwu--trzy krotnie więcej za kurs, a wobec obywateli innych państw są jeszcze bardziej pazerni. Oczywiście dodają przy tym, że nie zamierzają się rozli-czać z miastem według zapisów jakie mają w umowach. Moim zdaniem powinien ktoś naprawdę zaintere-sować się tym procederem, bo o ile ich oszukiwanie miasta nie wycho-dzi poza wiedzę ludzi zainteresowa-nych o tyle turysta, który słyszy różne stawki za przejazd czuje się wykorzy-stywany i z nieufnością podchodzi do innych przedsięwzięć organizowa-nych przez miasto wystawiając nam nie najlepszą opinię.

- Przede wszystkim nie płaćcie Państwo pieniędzy bez pobiera-

nia biletu – odpowiada Bogusław Sobów. - Bilet kosztuje 5 zł. Ta cena obowiązuje na trasach: ratusz – wy-ciąg do nart wodnych oraz ratusz – restauracja „Jolka”. Przejazd trwa mniej więcej od 10 do 15 minut. Rik-szarze ze wszystkich sprzedanych bi-letów muszą się rozliczyć. Wiem, że wiele osób płaci, nie domagając się biletów. Warto na to zwrócić uwagę. Bilety są ładne, sympatyczne, mogą służyć jako miła pamiątka.

Odrębnym krytycznym głosem są uwagi kierowane ze strony tak-sówkarzy. Kierujący taksówkami są przekonani, że młodzież przewożą-ca turystów na rikszach stwarza za-grożenie dla ruchu drogowego, a także odbiera taksówkarzom klien-tów. - Nie wiem, czy taksówkarz był-by w stanie przewieźć klienta spod

urzędu miasta pod wyciąg – ko-mentuje problem B. Sobów. - Rik-szarze z założenia mają jeździć tra-sami ładnymi. Owszem, sam zwra-całem młodzieży uwagę, kiedy rik-sze jeździły np. ulicą Bohaterów Sta-lingradu, ale były to sytuacje spora-dyczne. Jeśli chodzi o odbieranie klientów, to ja takiego niebezpie-czeństwa nie widzę. Przykładowo, grupy osób, które przyjeżdżają na zjazdy szkolne zamawiają riksze, aby przejechać się nią spod szkoły do restauracji. Taka przejażdżka ma swój klimat. Może rzeczywiście w tym momencie rikszarze odbiera-ją klientów taksówkarzom. Tylko z drugiej strony, gdyby nie było riksz, czy ci ludzie, o których była mowa, na pewno zamówiliby taksówkę?

(sz)

Turystyczna atrakcja, czy utrapienie?Pod adresem rikszarzy kierowanych jest coraz więcej skarg

Taksówkarze są przekonani, że młodzież przewożąca turystów na rikszach stwarza zagrożenie dla ruchu dro-gowego, a także odbiera im klientów.

Może rzeczywiście w tym momencie rikszarze odbierają klientów tak-sówkarzom. Tylko z drugiej strony, gdyby nie było riksz, czy ci ludzie, o których była mowa, na pewno zamówiliby taksówkę?

Page 9: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

Społeczeństwo 9

Nic nie jest w stanie zastąpić dorastania w rodzinnej atmosferze, dlatego już wkrótce duże, państwowe domy dziecka zostaną zlikwidowane

„Śnił mi się rodzinny dom…”

Najczęściej trafiają tu rodzeństwa od trzyosobowych wzwyż. To dzieci, młodzi ludzie, którzy nagle zostali wyrwani ze swojego życia rodzinnego.

foto: stock.xchng

Łatwo sobie wyobrazić, jak może wyglądać dzieciństwo spę-dzone w domu dziecka. Z pewno-ścią nie są to lata młodzieńczej beztroski. Aby zwiększyć liczbę rodzin zastępczych i niewielkich ośrodków, w których łatwiej od-naleźć ciepło, rodzinną troskę, rząd planuje, że już za kilka lat duże, państwowe domy dziecka przestaną funkcjonować. Wie-lofunkcyjna Placówka Pomocy Rodzinie w Szczecinku również przygotowuje się do wcielenia w życie ministerialnych koncepcji. Jednym z kroków, które przybliżą placówkę do wymaganych stan-dardów jest redukcja liczby prze-bywających w niej wychowan-ków. Czy trwająca reforma przy-czyni się, do choć częściowego zlikwidowania typowych dla pla-cówki problemów?

Oddział maluchów już nie jest potrzebny

Zgodnie z obowiązującą usta-wą o pomocy społecznej, do koń-ca 2010 r. w domach dziecka nie bę-dzie mogło mieszkać więcej niż 30 osób. Aby dojść do wymaganego standardu, najmłodsi wychowan-kowie szczecineckiego Oddziału Małego Dziecka, którzy z różnych względów nie mogą wrócić do swo-ich domów, jeszcze w tym roku znaj-dą opiekę w rodzinach zastępczych. – Nic nie dzieje się nagle – uspoka-ja Agnieszka Popławska, dyrektor Wielofunkcyjnej Placówki Pomocy Rodzinie w Szczecinku. - W okresie 2 lat od utworzenia oddziału, Powia-towe Centrum Pomocy Rodzinie w Szczecinku przeszkoliło wiele ro-dzin, do których w tej chwili trafiają przebywające na oddziale dzieci.

Jak tłumaczy dyrektor, Oddział Małego Dziecka został utworzony, ponieważ istniała potrzeba, by naj-młodsi wychowankowie, w tym no-worodki zabierane prosto ze szpita-la, nie byli pozbawieni specjalistycz-nej opieki. W myśl obowiązującego prawa, najmłodsze dzieci powinno się kierować bezpośrednio do ro-dzin zastępczych, a dopiero w przy-padkach, gdy w takich rodzinach nie ma miejsca, należy stosować opiekę instytucjonalną.

- Dopóki nie znajdziemy rodzin zastępczych dla wszystkich dzieci, ten oddział będzie funkcjonował – zapewnia nasza rozmówczyni. – Myślę, że wszystko potrwa do końca roku. Rozumiem, że temat ten budzi wiele emocji, które wiążą się także z kwestią zwolnienia zatrudnionych na oddziale pracowników. Jednak likwidacji tego oddziału można się było spodziewać. Zgodnie z nowym projektem ustawy, od stycznia przy-szłego roku do placówek opiekuń-czo-wychowawczych nie będą bo-wiem kierowane dzieci poniżej 10 roku życia.

Stare i nowe problemy Zgodnie ze słowami dyrektor,

współczesne domy dziecka różnią się od tych sprzed lat. Jeszcze do 1999 r. wszystkie placówki podle-gały pod MEN. Dziś natomiast pie-czę nad domami sprawuje Minister-stwo Pracy i Polityki Społecznej. Co więcej, w domach dziecka nie prze-bywają już sieroty. Rodzice wycho-wanków zwykle mieszkają w pobli-żu. Jednak, mimo iż znajdują się oni praktycznie w zasięgu ręki, trzeba się mocno natrudzić, żeby nakłonić ich do podjęcia wysiłku wychowaw-czego.

- Nasi wychowankowie prze-bywają w placówce na podstawie

postanowień sądu rodzinnego – tłumaczy A. Popławska. – Tak się wszystko zaczyna. Najczęściej tra-fiają tu rodzeństwa od 3-osobo-wych wzwyż. To dzieci, młodzi lu-dzie, którzy nagle zostali wyrwani ze swojego życia rodzinnego. Czę-sto nie do końca pojmują całą sytu-ację. W ich mniemaniu my jesteśmy winni. Dla nich tłumaczenie, że ro-dzic nadużywa alkoholu, że w ro-dzinnym domu jest przemoc, nie ma sensu. Nie chcą z nami współ-pracować, nie chcą tu być. Ponie-waż ich rodzice mieszkają blisko, uciekają. Nie widzą tego, jak wyglą-dają ich domy, że mama czy tata, często nieprzytomni od nadużywa-nia alkoholu, nie są w stanie zapew-nić im podstawowej opieki…

- Dlatego dziś pracujemy zu-pełnie inaczej – kontynuuje dyrek-tor. – Kładziemy duży nacisk na pra-cę z rodziną naturalną, żeby dziec-ko mogło wrócić do domu. Za-praszamy rodziców na rozmowę i w obecności specjalistów staramy się zdiagnozować problem. Za-pewniamy też wsparcie: pokazuje-my rodzicom, jakie mają możliwo-ści, zachęcamy do udziału w warsz-tatach, do podejmowania terpii; dbamy, żeby odwiedzali dzieci. Ma-my parę takich bardzo udanych po-wrotów. Ostatnio do jednej z mam, która przez półtora roku walczyła z uzależnieniem, wrócił chłopczyk. Takie sytuacje zawsze bardzo nas cieszą. Niestety, w większości przy-padków jest tak, że w pierwszym szoku rodzice deklarują, że zrobią wszystko, by odzyskać dziecko. Ale na deklaracjach się kończy. Rodzi-ce nie stawiają się na spotkania, nie biorą udziału w terapii. Co więcej, oszukują dzieci, mówiąc, że się sta-rają i że to my robimy wszystko, by trzymać je z dala od domu.

Odnaleźć więź Na szczęście, według naszej roz-

mówczyni, większość dzieci udaje się przekonać do zasad obowiązu-jących w placówce. Dużą zasługę w tym procesie można przypisać wy-chowawcom. To oni pokazują dzie-ciom, ale przede wszystkim dora-stającej młodzieży, że przestrzega-nie powszechnych norm, czy zwy-

czajne chodzenie do szkoły mo-że się okazać korzystne. Także inni pracownicy placówki, zatrudnie-ni w administracji i obsłudze, mają wpływ na funkcjonowanie dzieci, wszyscy angażują się w wychowa-nie, przytulanie i pogadanki.

Mówi dyrektor placówki: - Wszystko zależy od dorosłego. Są w kadrze takie osoby, które potra-fią stworzyć z wychowankami pew-ną więź. Istotne są w tym wspólne wyjścia, spacery, rozmowy, zwykła opiekuńczość. System pracy wy-maga, by dzieci były podzielone na grupy. Z każdą z nich pracuje trzech wychowawców. Każdy wychowaw-ca ma pod średniąopieką 2, 3 dzie-ci. Czuwają oni, czy dziecko jest odpowiednio ubrane, wyposażone do szkoły, jak wyglądają jego kon-takty z rodziną. Charakterystyc-zne jest to,że im bardziej życzliwie mówi się o rodzicach, tym łatwiej jest potem pracować z dziećmi.

Zgodnie ze słowami dyrektor, wychowankowie, w przeciwień-stwie do minionej epoki, niewiele już różnią się od swoich rówieśni-ków z tzw. normalnych rodzin. Nie czują też, że są gorsi. To również za-sługa wychowawców. – Niekiedy w szkołach trudno uniknąć sytuacji, w których jedno dziecko wytknie dru-giemu, że mieszka w domu dziecka. Dzieci potrafią być okrutne. Ale na-si wychowankowie potrafią przyjść do wychowawcy, opowiedzieć o tym i rozwiązać problem. Choć aku-rat takie sytuacje zdarzają się rzad-ko – przekonuje A. Popławska.

Zbiorowośż ćycia a przemoc

- Molestowanie się nie zdarza, nie mamy w ogóle takich sygnałów – zapewnia nasza rozmówczyni. – Wiem, że to zagadnienie zawsze budzi wiele emocji, bo mówimy przecież o dużym skupisku dzieci, młodzieży oraz pracowników. Jeś-chodzi o przemoc, jest podobnie. W trakcie mojej kadencji był mo-że jeden incydent zgłoszony przez dziecko. Zareagowaliśmy natych-miast. Wszczęliśmy procedury, zo-tała powiadomiona prokuratura i odpowiednie organy. Nic nie może być bagatelizowane. Wychowan-

kowie dokładnie wiedzą, do kogo mają się zwrócić o pomoc. Na ta-blicy informacyjnej wymienione są wszystkie organizacje zajmujące się przestrzeganiem praw dziec-ka i ich numery telefonów. Jes- tem pewna, że gdyby się coś działo, wiedzielibyśmy o tym na bieążco.

Zdaniem dyrektor, czasem by-wa, że ze wględu na demoralizację, wszczynana jest czasochłonna pro-cedura, która ma na celu umieszcze-nie wychowanka w młodzieżowym ośrodku socjoterapii lub w ośrod-ku wychowawczym. O jej końco-wym rezultacie nie przesądzają jed-nak indywidualne osoby, ale sąd ro-dzinny. Podobnie jest w przypadku konieczności umieszczenia dziecka w ośrodku psychiatrycznym: - Jeśli wymagana jest hospitalizacja, to nie decyduję o tym ja, ani sekreta-riat, ani wychowawca, tylko specja-lista, lekarz psychiatra. Szpitale psy-chiatryczne mają bardzo obwaro-wane przepisy jeśli chodzi o przyj-mowanie nastoletnich dzieci. Mo-gę zapewnić, że jeżeli już mamy do czynienia z koniecznością hospita-lizowania wychowanka, wszystko przebiega zgodnie z wymaganymi procedurami i nie jest to bynajm-niej żadna forma kary. Dodam, że w 2009r., zdaniem lekarza psychiatry hospitalizacji wymagało 2 dzieci, w roku bieążcym nie było takiego przypadku. Istotnym jest również fakt, że dziecko powyżej 16 roku życia, zgodnie z obowiązującymi przepisami, musi wyrazić zgodę na umieszczenie w takim szpitalu.

- Oczywiście, jeśli dziecko łamie zasady, musimy mieć jakieś narzę-dzie wychowawcze, które pozwoli nam wyciągnąć konsekwencje. Na pewno nie jest to jednak umiesz-czenie w szpitalu, czy inny sposób naruszający godność dziecka czy jego poczucie bezpieczeństwa.– dodaje A. Popławska. – Jeśli dziecko coś przeskrobie, nie może np. skorzystać z jakiegoś atrak-cyjnego wyjścia do kina albo mu-si odpracować coś na rzecz grupy. W większości przypadków, jak w każdej rodzinie, skłonni jesteśmy jednak pobłażać, choć wiemy, że jest to niewychowawcze. Dużo rozmawiamy z dziećmi i często

odpuszczamy. Mogę zapewniż ,će z naszej strony nie ma w stosunku do dzieci żadnych nadużyć.

Żeby było normalnie… Szczecinecka placówka nie róż-

ni się niczym od większości pozo-stałych. Na co dzień tętni życiem i rozbrzmiewa głosami tych nieco młodszych wychowanków. Czasem przed jej budynkiem można spo-tkać kobietę czy mężczyznę, usilnie próbujących ukryć łzy – to często jedyny, dostrzegany przez osoby z zewnątrz, ślad rozgrywajacego się tu rodzinnego dramatu.

Wychowawcy wraz z dyrekcją robią wszysko, by w tym domu żyło się w miarę normalnie. Dlatego z tym większą niechęcią wraca się tu do sprawy wyemitowanego w jednym z ogólnopolskich kanałów programu.

- Niechętnie o tym rozmawiam. – wyjawia A. Popławska. - Jeśli ktoś z ponad 2-godzinnego pobytu w pla-cówce robi osiem minut nagrania i przedstawia to, co chce przedsta-wić, w sposób nieobiektywny, gdzie odpowiedzi na pytania są zmonto-wane w jakiś przedziwny sposób - to trudno o jakikolwiek komentarz. Powiem tylko, że po programie naj-bardziej zbulwersowane były dzie-ci. Czuły się bardzo źle, bo mowa była o ich domu. Rozmawialiśmy na ten temat. Obejrzeliśmy razem pro-gram, każdy miał prawo wypowie-dzi i skonfrontowania wszystkiego z rzeczywistością.

- Dziś już napięcia zeszły – dodaje dyrektor. - Na ten moment funkcjo-nujemy bardzo dobrze. Jak przed-tem. Nastolatki, które brały udział w programie, opuściły już placówkę –usamodzielniły się, wróciły do domu rodzinnego, znalazły swoje miejsce w rodzinach zastępczych.I tak to się skończyło. Wychowankowie ra- czej nie zgłaszają pretensji, a jeśli już coś sygnalizują, to na bieążco dany problem rozstrzygamy. Słuchamy dzieci. One wiedzą, czego oczekują od nas i czego my oczekujemy od nich. Przy tej ilości dzieci mu-si to w taki sposób funkcjonować. Chcielibyśmy, żeby tak było.

(sz)

Page 10: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

10 Wiara

Cerkiew powstaje tuż przy skrzy-żowaniu ul. Kołobrzeskiej i Karliń-skiej, w bezpośrednim sąsiedztwie największej szczecineckiej sypialni, jaką jest osiedle Zachód. Dwa lata temu w tym miejscu stanął symbol Kościoła greckokatolickiego - trójra-mienny krzyż. Tego roku w czerwcu ruszyły prace budowlane. Najpraw-dopodobniej już w zimie zespół sa-kralny składający się z cerkwi i do-mu parafialnego zostanie przykryty dachem. Na razie niewielka, licząca ok. 300 osób ukraińska diaspora w Szczecinku, jest jedynie parafią per-sonalną, będącą częścią parafii w Wałczu. Jej proboszczem od 2001 roku jest ks. Arkadiusz Trochanow-ski. Od początku istnienia szczeci-neckiej diaspory (oficjalnie od 1959 roku), grekokatolicy korzystają z gościny redemptorystów i niedziel-ne msze św. odbywają się w tamtej-szym kościele Ducha Świętego.

W niedzielne południe ks. bp Włodzimierz Juszczak, ordynariusz Eparchii Wrocławsko-Gdańskiej, w asyście miejscowych duchownych greckokatolickich wmurował w ścianę wschodnią przyszłej cerkwi kamień węgielny.

Wróćmy do historii. W 2008 roku na wniosek greckokatolickiej para-fii pw. Archanioła Michała, radni w zdecydowanej większości przysta-li na sprzedaż za symboliczną zło-tówkę działki. Jej obszar jest dość skromny, za to położony na niewiel-kim wzniesieniu tuż za osiedlowym parkingiem.

Kościół greckokatolicki należy do kościołów wschodnich, będąc jed-nocześnie częścią kościoła katolic-kiego, którego zwierzchnikiem jest papież. Na terenie Szczecinka i jego najbliższych okolic do tego wyzna-nia przyznaje się ok. 170 rodzin. Są to w zdecydowanej większości Ukra-ińcy, potomkowie tych, którzy trafili tutaj w ramach przeprowadzonej w 1947 roku „Akcji Wisła”. Od wielu lat niedzielna liturgia, dzięki życzliwo-ści redemptorystów, odprawiana jest w kościele przy ul. Klasztornej. Jak podkreśla proboszcz parafii ks. Trochanowski, praca duszpasterska może się w pełni odbywać jedynie we własnej świątyni. Dodajmy, że w liturgii Kościoła rzymskokatolic-kiego i greckokatolickiego są spo-re różnice.

W łączności z papieżem Podczas mszy św. w liturgii grec-

kokatolickiej nie używa się żadnych instrumentów muzycznych - litur-gia jest śpiewana. Uczestniczą w niej zarówno kapłan, jak i chór. Je-śli w cerkwi nie ma chóru, wówczas śpiew prowadzi diak nazywany też psalmistą. Śpiew jest tak prowadzo-ny, aby mogli w nim uczestniczyć wszyscy. Śpiew jest zarazem mo-dlitwą. Bardzo ważnym elementem w liturgii jest odpowiedni wystrój świątyni. Najważniejszą część pre-zbiterium stanowi ikonostas, zaj-muje on najczęściej całą ścianę. W umieszczonych tam ikonach przed-stawiona jest historia z Pisma Świę-tego, w tym główne wydarzenia z życia Jezusa Chrystusa.

Tego rodzaju wystrój właściwie niczym się nie różni od wnętrza cerkwi prawosławnej, bo też ko-rzenie Kościoła greckokatolickiego są wspólne i sięgają czasów chrztu Rusi w 988 roku. Chrzest był przy-jęty z Konstantynopola, ale doko-

Poświęcenie kamienia węgielnego na budowie cerkwi greckokatolickiej oraz domu parafialnego

nano go za aprobatą Rzymu. Zda-niem grekokatolików, ta jedność została u nich zachowana do dzi-siaj. Kamieniem milowym w historii Kościoła była zawarta w 1596 roku, Unia Brzeska. Była to próba szuka-nia drogi ponownego zjednocze-nia Kościoła powszechnego. Gre-kokatolicy od początku zachowali swoją tradycję, liturgię i dyscyplinę kościelną m. in żonate duchowień-stwo, kalendarz a także odmienny od „łacinników” język liturgiczny.

Wcześniej językiem liturgicznym grekokatolików był staro-cerkiew-no-ukraiński. Po Soborze Watykań-skim II, aby liturgia była bardziej zrozumiała dla wiernych, wprowa-dzono język ukraiński.

Podczas mszy św. odprawianych w kościele przy ul. Klasztornej, w prezbiterium ustawiane jest są czte-ry ikony. Są to tzw. ikony namiest-ne, stanowiące główny element w ikonostasie. Jest więc ikona Jezu-sa Chrystusa, Bogurodzicy, patrona tutejszej parafii - Archanioła Micha-ła oraz bardzo popularnego w tym regionie św. Mikołaja.

Grekokatolicy robią znak krzyża trzema palcami. Złączone trzy pal-ce symbolizują Trójcę Świętą, a dwa pozostałe oznaczają dwie natury Jezusa Chrystusa - boską i ludzką. Znak krzyża robiony jest z prawej na lewą. Żegnanie się jest bardzo cha-rakterystycznym elementem w li-turgii tego Kościoła. Wierni podczas modlitwy robią to bardzo często, a każda modlitwa zaczyna się od po-trójnego znaku krzyża.

Dwa lata temu podczas rozmowy z nami ks. Arkadiusz Trochanowski mówił, że budowa świątyni ma po-móc w utrzymaniu narodowej toż-samości Ukraińców. Zastrzegał, że nie ma to być świątynia - cerkiew nie na wielkie święta, ale na każdą niedzielę.

Kamień węgielny, a właściwie akt erekcyjny zamknięty w meta-lowej puszce, został wmurowany w szczytową ścianę przyszłego pre-zbiterium. Cerkiew została tak usy-tuowana, że prezbiterium a w nim ściana z ikonostasem umieszczona zostanie od strony wschodniej.

To jest nasze miejsceUroczystość rozpoczął ks. bp

Włodzimierz Juszczak, ordynariusz Eparchii Wrocławsko-Gdańskiej, od okolicznościowej modlitwy pro-wadzonej w formie śpiewu. Po jej zakończeniu odbyło się uroczyste wmurowanie aktu erekcyjnego. Wzięło w tym udział kilku duchow-nych. Na zakończenie nałożoną zaprawę kielnią wygładził ks. pro-boszcz, a po nim szef szczecineckiej firmy budowlanej - Józef Wajda. W swoim przemówieniu do zgroma-dzonych ks. bp Włodzimierz pod-kreślił znaczenie duchowej wspól-noty: - Cerkiew ma pomóc w two-rzeniu tego ducha. Ma też wzmoc-nić odczucie godności.

Ksiądz biskup powiedział, że je-steśmy u siebie, w swojej świąty-ni, że nie będziemy już korzystać z innej świątyni, jakby ją pożyczając – tłumaczył nam ks. proboszcz Tro-chanowski. - W tej świątyni modli-my się w swoim języku. To jest na-sze miejsce. Świątynia jest też zna-kiem naszej godności. To jest god-ne miejsce dla każdej wspólnoty chrześcijańskiej. Jest też znakiem,

że my tu jesteśmy. - Wmurowanie kamienia jest ele-

mentem nadania temu miejscu znaczenia sakralnego. W pełni na-stąpi to podczas poświęcenia, kie-dy będą już mury i ołtarz. Wtedy jej mury zostaną pokropione święco-ną wodą i namaszczone świętym olejem – powiedział ks. Trochanow-ski. - W każdej świątyni jest ołtarz, który stanowi symbol Jezusa Chry-stusa. Dopiero ołtarz nadaje miej-scu w pełni sakralny charakter. Do-piero wtedy świątynia będzie kon-sekrowana i będzie w pełni mogła służyć do naszym duchowym po-trzebom.

Powrócą do swoich korzeniZgodnie z wymogami liturgii oraz

tradycją wnętrze cerkwi grekokato-lickiej najważniejszym elementem wnętrza cerkwi jest ikonostas. Tak też będzie w cerkwi przy ul. Karliń-skiej. Za nim znajdzie się tzw. zapre-stolna, z ikoną Bogurodzicy. Głów-na nawa obliczona jest na ok. 150 osób. Nawa zakończy się tzw. pry-tworem, czyli przedsionkiem. Nad nim będzie miejsce dla chóru.

Proboszcz zapewnia, że wiel-kość cerkwi będzie dostosowana w pełni do potrzeb tutejszych wier-nych. - Teraz, przy budowaniu świą-tyni, okazuje się, że zaczyna się do nas przyznawać coraz więcej osób – mówi proboszcz. - Jest to dla nas pozytywne. Tym stwierdzeniem nie chciałbym nikogo ująć, ani obrazić. Wspólnota cały czas jest dynamicz-na. Ludzi chcą, aby świątynia ob-jęła wiernych z miasta Szczecinka oraz części powiatu bez jego części wschodniej, która należy do parafii w Białym Borze. Dzięki tej świątyni naszych wiernych przybędzie. Mó-wiąc inaczej - powrócą do swoich korzeni, które przez te lata gdzieś zagubili. Wynikało to być może z te-go, że przez te lata brakowało wła-snej świątyni – podkreśla na zakoń-czenie ks. Trochanowski.

Proboszcz ma nadzieję, jeszcze przed zimą uda się cały obiekt przy-kryć dachem. Na zewnątrz charak-terystycznym elementem architek-tonicznym cerkwi ma być umiesz-czona na kalenicy tzw. bania, zwień-czona trójramiennym krzyżem. Na to jednak trzeba będzie jeszcze tro-chę poczekać. (jg)

Wmurowanie kamienia jest elementem nadania

temu miejscu znaczenia sakralnego.

Na Zachodzie powstaje cerkiew

Ks. bp Włodzimierz Juszczak, ordynariusz Eparchii Wrocławsko-Gdańskiej, rozpoczął uroczystość od okolicznościowej modlitwy

Page 11: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

W sprawie 11

Panie Burmistrzu w związku z po-zytywnie zaopiniowanym przez Pa-na wnioskiem KRONOSPAN POL-SKA Sp. z o. o. w Szczecinku, ul. Wa-ryńskiego 1 i tekstem jednolitym wniosku KRONOSPAN w części do-tyczącej zezwolenia na prowadze-nie działalności w zakresie odzy-sku odpadów, dostarczonym nam w dniu 26.07. . przy piśmie WRiOŚ--II-Bkoc-7710/17-5/10, członkowie Stowarzyszenia Inicjatyw Społecz-nych TERRA zwracają się do Pana z prośbą o wyjaśnienie powodów podjęcia takiej decyzji.

Po zapoznaniu się z materiałami dotyczącymi tej sprawy, postano-wiliśmy podjąć konkretne działa-nia mające na celu nie dopuszcze-nie do spalania, między innymi, od-padów niebezpiecznych w instala-cjach do tego nieprzeznaczonych. Pana postanowienie w tej sprawie zawiera wadliwe wskazanie jako właściwej procedury postępowa-nia z odpadami (recyklingu) R14 (ogólnie rzecz biorąc bezpiecznego składowania, deponowania i ewen-tualnego dalszego przetwarzania szczątków organicznych roślinnych i zwierzęcych), która jest tylko czę-ścią sposobu przetwarzania od-padu przez KRONOSPAN, po jego wcześniejszym składowaniu (pkt 1 decyzji). Przy ograniczeniach nało-żonych w pkt 2 decyzji, w punkcie 3 mówi Pan już o spalaniu pyłów jako paliwa dla suszarni i to w sposób, ja-kiego Pan oczekuje.

W świetle ustawy o odpadach, dopuszczalne jest energetyczne wykorzystanie odpadów z odzy-skiem ciepła w procesie R1, ale do-tyczy to wyłącznie odpadów, które nie są niebezpieczne i nie dostar-czają niebezpiecznych produktów spalania. W przypadku KRONOSPA-NU mamy wręcz odmienną sytu-ację. Są nimi pyły ze szlifowania pły-ty wiórowej (około 5 proc.), w któ-rych znajdują się substancje dodat-kowe w postaci mieszanki klejowej opartej na żywicy mocznikowo-for-maldehydowej oraz na nieznanym środku wiążącym wolny formalde-hyd. Bezpieczne spalanie tego typu odpadu jest możliwe wyłącznie w

Terra do burmistrza List otwarty do burmistrza miasta Szczecinka

sposób kontrolowany w wyspecja-lizowanej instalacji (spalarni), tzn. jego unieszkodliwianie w procesie D10 (D10 - termiczne przekształ-canie odpadów w instalacjach lub urządzeniach zlokalizowanych wg załącznika nr 6 do ustawy o odpa-dach) na lądzie. Szczegółowe i jed-noznaczne zapisy w tej sprawie zawiera rozdział 6 ustawy o odpa-dach.

Po upublicznieniu tej informa-cji podczas konferencji prasowej SIS TERRA, na którą zaproszony zo-stał również pan Teodor Werbowski (wieloletni Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska i pracownik Wydziału Inżynierii Środowiska Po-litechniki Śląskiej w Gliwicach), za-czął Pan zaprzeczać informacji, jaką podał Pan podczas konferencji pra-sowej z posłem RP panem Sucho-wiejko w TV Gawex.

Podczas konferencji prasowej, cytat: W ostatni czwartek... odby-ło się kolejne posiedzenie zespo-łu do spraw ochrony środowiska ....nie chcę się wdawać w szczegóły, bo naprawdę rozmowa trwała 2 go-dziny i przez te dwie godziny moż-na powiedzieć w cudzysłowie prze-słuchiwaliśmy Kronospan, na różne okoliczności wytwarzania i utyliza-cji odpadów w miejscu wytwarza-nia. Myśmy ten wniosek zaopinio-wali pozytywnie z pewnymi zastrze-żeniami, czyli żeśmy napisali, oczy-wiście to jest tylko nasza opinia, że uważamy, że powinno się taką zgo-dę wydać, ale jednocześnie powin-ny być spełnione przez Krono Pol-ska pewne warunki, między innymi chodzi o stałe monitorowanie tem-peratury spalania pyłów w suszarni, ponieważ wydaje się, że jeżeli pył jest zbyt suchy to zbyt niska tempe-ratura może być przynajmniej teo-retycznie przyczyną między innymi benzo(a)pirenu.....

W komunikacie prasowym Urzę-du Miasta, który został wydany zale-dwie kilka dni po konferencji zwoła-nej przez SIS TERRA, przekaz już jest inny, czytamy:.. Stowarzyszenie nie zna ani wniosku ani naszej... odpo-wiedzi. Miasto nie opiniowało ani przez moment tak, jak to twierdzi-

ła Terra, odzysku odpadów pyłów w procesie spalania pyłów. Tego wniosek w ogóle nie dotyczył! Mó-wimy wyłącznie o odzysku odpa-dów, które pojawiają się w procesie technologicznym, w jednej spółce z grupy Krono, która chce swoje od-pady poprodukcyjne wykorzysty-wać wtórnie do produkcji płyty wió-rowej. To było przedmiotem spo-tkania naszego zespołu ds. ochrony środowiska.. Rozmawialiśmy kilka godzin z przedstawicielami Krono-span Polska, analizując technologię przetwarzania odpadów. Po rzetel-nej analizie doszliśmy do wniosku, że to, co proponuje firma jest dla środowiska korzystne.

W podobnym tonie wypowiadał się Pan również w programie „Kawa na ławę” w TV Gawex wspominając o jakiś zastrzeżeniach, które powi-nien uwzględnić marszałek w swo-jej decyzji. W punkcie 3 określa Pan parametry dotyczące procesu spa-lania pyłów wykorzystywanych ja-ko paliwo w suszarni. W odpowie-dzi na komunikat prasowy należy zadać sobie pytanie, po co, skoro pyły nie będą spalane i wniosek, jak Pan twierdzi, tego nie dotyczył? Na-tomiast w odniesieniu do Pana wy-powiedzi podczas konferencji pra-sowej punkt 3 jest jak najbardziej na miejscu, tylko bardzo niepre-cyzyjnie sformułowany. Również rzecznik KRONOSPANU pan Rafał Bernasiński odnosi się do konferen-cji SIS TERRA na łamach „Głosu Ko-szalińskiego”, z jego wypowiedzi wynika jednoznacznie, że chodzi o wykorzystanie energetyczne pyłu drzewnego w suszarni.

Dlatego wnosimy o ponowne rozpatrzenie tego wniosku i zorga-nizowanie merytorycznej debaty na ten temat również z udziałem SIS TERRA.

Prosimy również o nie wprowa-dzanie opinii publicznej w błąd, że sami zrezygnowaliśmy z udziału w posiedzeniach zespołu do spraw ochrony środowiska. Wina nie leży po naszej stronie, gdyż od stycznia przestano nas informować o termi-nach spotkań.

Z poważaniem Zarząd SIS TERRA

Maciej Gaca:

SZCZECINEK.comSZCZECINEK.cominternetowy katalog �rm i usług

Prosimy również o nie wprowadzanie opinii publicznej w błąd, że sami zrezygnowaliśmy z udziału w posiedzeniach zespołu do spraw ochrony środowiska. Wina nie leży po naszej stronie.

Page 12: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

12 Porady

Jabłka – popularne, tanie i zdrowe

Owoce te dostępne są we wszyst-kich strefach klimatycznych przez cały rok. Przechowywane w odpo-wiednich warunkach nie tracą swo-ich walorów smakowych i odżyw-czych nawet przez dziesięć miesię-cy. Szczególnie smaczne są jesie-nią.

Możemy śmiało wyróżnić ponad dziesięć tysięcy odmian jabłek. Róż-nią się one nie tylko wielkością, bar-wą czy kształtem, ale również sma-kiem i aromatem.

Często się mówi, że spożywa-nie dwóch jabłek dziennie pozwa-la zachować zdrowie. I jest w tym sporo racji. Jabłka to kopalnia wi-tamin, błonnika i innych substan-cji odżywczych wzmacniających układ odpornościowy. Są skarbni-cą węglowodanów prostych, które bardzo szybko przenikają do krwi i stanowią zastrzyk energii dla zmę-czonego ustroju. W owocach tych występuje unikalna kombinacja witamin C i P oraz magnezu, które

Gruszka średniej wielkości zawiera około 210 mg potasu. Potas jest składnikiem niezmiernie ważnym dla zdrowia człowieka.

uelastyczniają oraz uszczelniają na-czynia krwionośne, zapobiegając miażdżycy. Zawartość witaminy C w poszczególnych odmianach ja-błek jest jednak różna. Najwięcej tej witaminy mają antonówki.

Składniki mineralne obecne w jabłkach to żelazo i potas, które ma-ją właściwości odkwaszające. Dla-tego owoce te są szczególnie pole-cane osobom spożywającym duże ilości produktów mięsnych i zbożo-wych.

Gryzienie twardego jabłka wzmacnia dziąsła. Jednak wbrew obiegowej opinii zjedzenie tego owocu przed snem nie zwalnia z obowiązku umycia zębów, ponie-waż zawarte w nim cukry są pożyw-ką dla żyjących w jamie ustnej bak-terii i przyczyniają się do rozwoju próchnicy.

Jabłka zawierają błonnik. Najwię-cej tego składnika zawiera skórka i gniazda nasienne. Nierozpuszczal-ne frakcje błonnika po spożyciu wiążą wodę, pęcznieją w żołądku i dzięki temu zmniejszają uczucie

głodu. Średnie jabłko o wadze 100 g do-

starcza zaledwie ok. 52 kcal. Zatem można powiedzieć, że jabłka nie należą do produktów wysokokalo-rycznych.

Gruszka – bogactwo cukrów naturalnych i potasu

Świeża gruszka to ok. 85 proc. wo-dy. Owoce gruszy są bardzo zdro-we i wbrew panującej opinii, nie są ciężkostrawne, mogą je jeść nawet osoby z wrażliwym żołądkiem. Mu-szą jedynie pamiętać, by najpierw bardzo dokładnie pogryźć każdy kawałek.

Jedzenie gruszek zalecane jest podczas zapalenia dróg moczo-wych i kamicy nerkowej. Z kolei kompot z suszu, powinny pić oso-by ze stanami zapalnymi układu pokarmowego, jednocześnie taki napój idealnie gasi pragnienie, ma także właściwości przeciwgorącz-kowe. Gruszki rzadko wywołują uczulenia. Można podawać je dzie-

ciom po 7 miesiącu życia. Na począ-tek najlepsza będzie papka, nato-miast dorośli powinni pamiętać o jedzeniu całych gruszek ze skórką.

Gruszka jest owocem słodkim, a pomimo to doskonale dietetycz-nym, bowiem średniej wielkości owoc zawiera 100 kalorii. Z tego po-wodu gruszki wskazane są dla cu-krzyków (mniej dojrzałe) i dla tych wszystkich, którzy pragną ograni-czyć spożywane kalorie bez wyrze-kania się przyjemności smakowania słodkiego i soczystego owocu. Pod-stawowym cukrem prostym wystę-pującym w gruszkach jest lewuloza, stanowiąca cukier naturalny o naj-większej sile słodzącej. Gruszka jest owocem o najwyższej zawartości lewulozy.

Gruszki to doskonałe źródło na-turalnego błonnika. Średniej wiel-kości owoc zawiera 2,3 gramy błon-nika nierozpuszczalnego oraz 4 gramy tak zwanego błonnika diete-tycznego, z czego 41 proc. stanowią pektyny.

Gruszka średniej wielkości zawie-

Korzystajmy z dobrodziejstw owoców sezonowych

ra około 210 mg potasu. Potas jest składnikiem niezmiernie ważnym dla zdrowia człowieka. Pobudza on prawidłową kurczliwość mięśnio-wą, reguluje mechanizm transmi-sji w układzie nerwowym, a ponad-to uczestniczy w metabolizmie bia-łek. Niedobór potasu pojawia się w przypadku intensywnego uprawia-nia sportu, a w każdym razie w na-stępstwie ćwiczeń czy wysiłku fi-zycznego powodującego wzmożo-ne pocenie się.

Średniej wielkości gruszka za-wiera 10 mg witaminy C. Witamina C działa antyutleniająco, co ozna-cza, że ma fundamentalne znacze-nie dla zapewnienia prawidłowe-go metabolizmu komórkowego i stymuluje regenerację tkanek. Jest też pomocna w przeciwdziałaniu szkodom wyrządzanym przez wol-ne rodniki. Witamina C nadaje skó-rze gładkość i młody wygląd oraz zwiększa odporność organizmu na najbardziej pospolite infekcje.

Ewelina Wieczorekwww.epicentrumzdrowia.pl

Wiemy już, jakie korzyści daje nam spożywanie owoców, które rosną u nas latem. Dziś przyjrzyjmy się dwóm owocom, którymi możemy cieszyć się teraz i jesienią, a nawet późną zimą.

Page 13: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

Harcerze o sobie / Nasze dzieje 13

Szczecinek na starych zdjęciach (4)

Poszukujemy do pracy osoby kreatywne, ambitne i zaangażowane.Jesteś zainteresowany? Praca na stałe od 1 września.CV oraz zdjęcie prosimy przesłać na [email protected]

To była najbardziej wiejska i zarazem najbardziej zaniedbana ulica w Szczecinku. Z tej dawnej „świetności”, do dzisiaj pozostała jej wyjątkowa brzydota oraz całkiem spora ilość pustych placów po rozebranych domach. Ulica Lipowa, bo o niej mowa, od zawsze mieszkańcom miasta kojarzyła się przede wszystkim z cmentarzem. Jej nazwa wywodzi się od rosnących niegdyś na jej całej długości szpaleru lip. Drzewa wycięto jakieś pół wieku temu, podczas przebudowy ulicy. Bardzo dobrze widać to na starym, zrobionym prawdopodobnie w latach pięćdziesiątych, zdjęciu nieznanego autora. W tym czasie zamieszkiwali ją głównie rolnicy. Na zapleczach wielu domów rozpościerała się zabudowa gospodarcza, a więc składziki, chlewy a nawet obory i stodoły. Cha-rakterystycznym „wystrojem” ulicy były stojące przy domach rolnicze narzędzia i maszyny – pługi, siewniki, wozy konne i brony. Nawierzchnia jezdni brukowana była niegdyś polnym kamieniem. Chodniki były bardzo wąskie, ale za to wyłożone dużymi, granitowymi płytami. Z rana i wieczorem do obór przeganiano krowy wy-pasane na okolicznych łąkach. Trzeba dodać, że łąki i podmokłe pola rozpościerały się tuż za domami. Ich gra-nicę wyznaczał od wschodu strony tor kolejowy zaś od zachodu miejska zabudowa, która zaczynała się od ul. Lipowej i „starej” ul. Wodociągowej – to odcinek od wieży do stojących na jej zapleczu domków jednorodzin-nych. Przypomnijmy, że obwodnica, czyli dz. ul. Narutowicza i Cieślaka (najpierw nazwano ją Różaną) powsta-ła dopiero na początku lat siedemdziesiątych. (jg)

Jazda konna, pływanie kanoe, wycieczka po Budapeszcie oraz wiele innych atrakcji czekało na har-cerzy z 13 Czarnego Szczepu pod-czas X Zlotu Skautów i Skautek Eu-ropy Środkowej ConCordia 2010.

Pierwszy dzień Concordii wyko-rzystaliśmy na zarejestrowanie się, rozbijanie namiotów i integrację z pozostałymi uczestnikami zlotu. Następnego poranka, ku naszemu zaskoczeniu, zostaliśmy obudze-ni piosenką „ConCo”. Po śniadaniu podzielono nas na międzynarodo-we grupy, co naszym zdaniem by-ło świetnym pomysłem. - Dzielenie nas na integracyjne grupy to był su-per sposób, żeby się zintegrować, poznać i podszkolić język angiel-ski - powiedziała uczestniczka zlotu Paulina Piasecka.

Po przydzieleniu nas do grup, ba-wiliśmy się aż do obiadu, a następ-nie mieliśmy czas wolny. Wieczo-rem było to, na co czekali wszyscy - impreza otwierająca, czyli wielki koncert na zlotowej scenie. Co to była za zabawa! Świetna muzyka, super ludzie! Czego chcieć więcej?

Następnego dnia, w zależności od numeru grupy, szliśmy na wę-drówkę lub inne ciekawe zajęcia. Po dojeździe na miejsce podczas „Dnia zabaw wodnych”, mogliśmy grać w siatkówkę, piłkę nożną i palanta.

Następnego dnia pełni sił i en-tuzjazmu pojechaliśmy na „Dzień prac społecznych”. Gdy wysprząta-liśmy park, mieliśmy czas wolny na rozmowy i kontakty ze skautami. Po nocnej burzy znowu wyszło słoń-ce, a my popędziliśmy na zajęcia do miejsca, gdzie mieliśmy możliwość zrobienia kolczyków oraz branso-letek oraz strzelania z bicza i łuku. Kolejny dzień spędziliśmy w zloto-wej Wiosce Wyszehradzkiej z na-miotami różnych narodowości. W polskim namiocie mogliśmy zro-bić pompony i pomalować klamer-ki. Niby nic, ale już pod koniec Con-Cordii wszyscy skauci wypowiadali słowo „klamerka”.

Następnie poszliśmy do wioski technicznej na pokaz zdjęć księży-ca i innych ciał niebieskich w wy-miarze 3D. Kolejny dzień był „Dniem prezentacji narodowych”. Podczas prezentacji Polski, Czarni opowie-

Concordia – budapesztańskie spotkania ze współczesnością

dzieli o polskich wybitnych posta-ciach i oczywiście dziewczyny z ze-społu „Czarny Płomień” zatańczyły z ogniem do Etiudy Rewolucyjnej polskiego kompozytora - Frydery-ka Chopina. Dostaliśmy ogromnie brawa i później wieczorem, kiedy zrobiło się już całkiem ciemno, mu-sieliśmy dać dodatkowy pokaz, ale już tym razem był to inny układ i in-na, bo współczesna i bardzo dyna-miczna muzyka. Dla wielu skautów był to koniec ConCordii, jednak har-cerze ze Szczecinka brali udział w programie Home Hospitality, czy-li na trzy dni zamieszkali u węgier-skich rodzin.

-Węgrzy są świetni! Przyjęli nas jak książęta i tak nas traktowali. Było tak miło, że nie chciałam wracać do-mu! - powiedziała Ola Koba. Zaraz po przyjeździe do domów naszych gospodarzy, wyszliśmy pograć w palanta - grę, którą pokochaliśmy. Wieczorem poszliśmy do harcówki węgierskich skautów, gdzie poba-wiliśmy się przy ognisku. Następ-nego dnia po zjedzeniu królewskie-go śniadania, poszliśmy pojeździć konno. Te zwierzęta podbiły ser-ca wielu harcerek z naszego szcze-pu. Gdy każdy spróbował już swo-ich sił w jeździe konnej, a dzień był naprawdę gorący, pociągiem wy-ruszyliśmy nad jezioro. Zimna wo-da była doskonałym orzeźwieniem dla nas. Po powrocie do domów, wszyscy zmęczeni kładli się spać, ponieważ następnego dnia musie-liśmy się spakować i jechać do Bu-dapesztu na wielkie zakończenie zlotu. Po pożegnaniu z rodzicami naszych gospodarzy, pojechaliśmy do stolicy Węgier, gdzie mieliśmy sporo czasu wolnego. Można było pozwiedzać to piękne miasto, spró-bować lokalnych potraw, kupić pa-miątki. Następnie, już wieczorem, odbyła się w centrum miasta wielka impreza kończąca cały zlot. Potem, gdy przyszedł czas wyjazdu do Pol-ski, były łzy i pożegnania z nowymi przyjaciółmi.

Na podsumowanie przytoczę sło-wa wielu harcerzy: „To był najlepszy zlot w moim życiu!”.

Ewa Stefanowicz 66 DSH „Czarny Laufer”

Page 14: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

14 Dla dorosłych i dzieciLEGENDY ZIEMI SZCZECINECKIEJ

SALON OPTYCZNY

20% RABATU dla dzieci, młodzieży i studentów!

20% RABATU dla dzieci, młodzieży i studentów!

Rejestracja: tel: 782 722 990lub osobiście w salonie optycznymSzczecinek, ul Wyszyńskiego 73 lok. 3(BUDYNEK MIĘDZY POLOMARKETEM A „OGRODEM”)*przy zakupie okularów

BEZPŁATNEBADANIE WZROKU*

W 1640 roku księżna Jadwiga, pa-ni na szczecineckim zamku – który jedynie za czasów Warcisławów był książęcą rezydencją, później stał się miejscem gdzie dożywotnio rezy-dowały książęce wdowy – ufundo-wała w mieście gimnazjum, drugie na Pomorzu Środkowym, po wałec-kich Atenach. Była jego fundatorką i dobrodziejką, niczym kilkaset lat później hrabia Ewald Friedrich von Hertzberg czy król pruski Fryde-ryk Wilhelm II. Szczecineckie gim-nazjum na ogół miało szczęście do rozważnych i przewidujących rek-torów, których rządy dźwigały na-szą Alma Mater na coraz wyższy poziom. W jej ponad 300-letniej hi-storii szczególnie dwóch zapisało się w pamięci mieszczan i dziejach grodu Warcisława – Johann Samu-el Kaulfuss, dzięki któremu szczeci-necka szkoła stała się znana na ca-łym Pomorzu i Hermann Lehmann, za którego kadencji, przypadającej na lata 1861-79 najbardziej popra-wiły się warunki pracy i nauki. To on nadzorował budowę Domu Rekto-rów, w którym zdążył jeszcze czas jakiś pomieszkać. Ale w szkolnych kronikach odnotowano też nazwi-ska rektorów, których nominacja była chyba i dla nich samych zasko-czeniem, jak choćby Johann Wil-helm Grunewald, który rektorował w gimnazjum zaledwie trzy szkolne sezony, w latach 1763-66. Później-si gimnazjalni kronikarze, m.in. Karl Theodor Beyer dowodzili nawet, że jego nominacja stała się możliwa je-dynie dzięki niezbyt jasnym powią-zaniom ze skorumpowanymi na-ówczas ratuszowymi urzędnikami. Tak czy inaczej był to człek małost-kowy, a także mściwy i zawistny; ta-kim go zapamiętano i takim też zo-stał zapisany w ludzkiej pamięci i le-gendzie.

Oficjalnie nie ostało się to co prawda w źródłowych przekazach, bardziej w ludzkiej pamięci, ale za-wistny rektor dawał się we znaki także i po śmierci. Znani gimnazjal-ni kronikarze, którzy także do gro-na co zacniejszych mieszczan byli przynależni, co rusz o dziwnej noc-nej zjawie krążącej po pustych gim-nazjalnych klasach i korytarzach donosili. Wprawdzie żakowska brać dzielnie minami nadrabiała, ale nikt za żadne skarby nie odważył się po-zostawać w pracowniach do wie-czora, choćby nie wiadomo co ów ważnego miał przygotowywać na jutrzejsze wykłady. Nieswojo czuło się tu także dostojne profesorskie grono, gdy przyszło komu to sa-motnie w bibliotece między rega-łami się przechadzać. Niejeden za-

O wędrującym duchu zawistnego rektora

Dom Rektorów budowany z XIX wieku, dzisiaj mieści się tu przedszkole im. Kornela Makuszyńskiego. Rys. Jerzy Gasiul

Dom Rektorów – w niektórych źródłach niesłusznie nazywany „domem dyrektorów”, w którym dzisiaj mieści się samorządowe przedszkole im. Kornela Makuszyńskiego, to jeden z ciekawszych szczecineckich zabytków. Ten neogotycki budynek powstał w 1878 roku dla potrzeb szczecineckiego Gimnazjum ks. Jadwigi, które wówczas znajdowało się po drugiej stronie obecnej ulicy Piotra Skargi. Umieszczono w nim gabinety fizyki i rysunku, szkolną bibliotekę oraz urządzono mieszkanie dla rektora (stąd i nazwa). Zamieszkał w nim ówczesny rektor jadwiżańskiego gimnazjum – Hermann Lehmann, ale wkrótce okazało się, że w Domu Rektorów po nocach straszy. Kto to czynił i dlaczego – oto odpowiedź zapisana w kolejnej szczecineckiej legendzie.

rzekał, że czuł jakoby za sobą czuj-ne spojrzenie byłego rektora Gru-newalda, który za życia i krótkich gimnazjalnych rządów najbardziej dał się zapamiętać nakłanianiem do powszechnego wścibstwa i do-nosicielstwa.

Mijały lata, gimnazjum kończyły kolejne zastępy młodych mieszkań-ców Szczecinka, zmieniali się rek-torzy tylko on ciągle tkwił na swo-im posterunku, czyniąc tym swojej szkole więcej złego niż dobrego. Przyszły wreszcie lata, że i uczniów jakby coraz mniej zaczęło pukać do gimnazjalnych wierzei. Nie dziwota, nie dość że belfrowie tu groźni i wy-magający, to i ten rektor nadprzyro-dzony, co to wszyscy po kryjomu o nim mówią.

Aż nastał rok 1861, w którym to rządy nad gimnazjalnymi katedra-mi objął dość młody i energiczny Hermann Lehmann, który – jak się okazało – sprawował je nieprzerwa-nie aż 18 lat. Postanowił tedy raz na zawsze rozprawić się z niesławnym mitem złego gimnazjalnego ducha, choćby i po to, by szkołę na powrót wydźwignąć na poziom bardzo wy-soki, co nie tak dawno udało się je-go wielkiemu poprzednikowi, rek-torowi Kaulfussowi, no ale po je-go przedwczesnej śmierci w 1832 roku znów ta mściwa zjawa zaczę-ła wszystko niweczyć. Nowy rek-tor tak ułożył plan zajęć, aby część z nich przeciągnąć do godzin wie-czornych, nakazał też wszystkim profesorom, aby popołudniami i wieczorami dodatkowo pracowali z młodzieżą organizując kółka za-interesowań i uzupełniające kom-plety. Wszystko po to, by ewentu-alnego ducha onieśmielić albo i na stałe go stąd przepędzić, bo zjawy wszelakie – jako i wszystkim wia-domo – w tłumie nie czują się zbyt pewnie. Takoż i się stało, odtąd na długie lata wieczorny spokój zapa-nował w szkole przy Hedwigstrasse co sprawiło, że do szczecineckiego gimnazjum jego sława i dobre imię powróciły.

Mijały lata i rektor Lehmann pod-jął starania o poprawę szkolnej ba-zy, tak oto tuż obok starego gimna-zjum powstał strzelisty neogotycki budynek z pracowniami, książnicą i rektorskim mieszkaniem, gdzie i sam się zadomowił. Gdy ostatni go-ście świętujący uroczystość poświę-cenia i oficjalnego otwarcia nowe-go szkolnego obiektu już go opu-ścili, jego gospodarz zasiadł przy nowej fizycznej katedrze myśląc, jak to nazajutrz uczniowie rado-wać się będą. Przymknął powieki, po chwili je otworzył i dojrzał zna-

jomą zjawę siedzącą pod ozdob-nym kaflowym piecem. Ani chybi, duch rektora Grenewalda swoje no-we miejsce sobie upatrzył. Tak i tu został na długie lata, nawet i wtedy, gdy jadwiżańskie gimnazjum prze-

niosło się nad jezioro, gdzie dotąd stoi choć nie tak się już nazywa. Mó-wią, że zjawa nadal nawiedza Dom Rektorów, co odważniejsi mogą na-wet ją wypatrzyć, zwłaszcza wtedy, gdy milknie tam gwar przedszko-

laków i budynek w błogi sen zapa-da. Gdzieś koło północy się pojawia i swoje intrygi obmyśla. Jak to duch, bo taka i jego powinność.

Bogdan Urbanek

Page 15: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

Wspomnienia - Listy 15

Klasa XI F była szczególnie wyjąt-kową klasą, ponieważ był to przy-słowiowy „babiniec” (jedyna kla-sa „babska” w historii szkoły LO). To właśnie nas spotkał zaszczyt, uczestniczyć w naukach od 1963 do 1967 roku. Wynik powyższych nauk był następujący: zaczynały-śmy w 1963 r. 45 „bab” a skończyły-śmy w 1967 r. maturą 30 „bab”. Nasz „babski” wyż demograficzny zdołał w bardzo szybkim tempie dogadać się między sobą, gorzej może było z naszą pierwszą wychowawczynią „Kasandrą” – p. Józefą Stawin. Opor-nie przyswajałyśmy zasady dobre-go wychowania, które usilnie chciał nam wpoić Pani Wychowawczyni.

Byłyśmy zbyt rozbrykane, roze-śmiane i pełne werwy do życia a nie do przykładnej nauki jak dziewczę-ta z Nowolipek. W podobny sposób nauczała nas śp. p. prof. Geniusz przekazując nam wiedzę bardziej praktycznego życia – np. cyt. „Nie warto wychodzić za mąż” – bo życie układa samo scenariusz. Czas to był wspaniały, pełen fantazji, dziew-częcych marzeń oraz nauk dosko-nałych. Pierwszy rok mamy za sobą, a tu nowe przeżycie – nowa wycho-wawczyni E. Frylich – czyli „Cizia” przeciwieństwo „Kasandry”. Mło-

Niezwykły pochód, korowód młodych cyrkowców, pojawił się o godz. 18.30 na drodze w Juchowie 12 sierpnia 2010 r. Szli przy dźwię-kach akordeonu i skrzypiec, w rytm wystukiwany na bębnach. Cyrko-wy korowód słyszano wszędzie i na drodze zaczęli gromadzić się mieszkańcy Juchowa. „Zapraszamy do cyrku, zapraszamy na cyrkowe przedstawienie!” - rozbrzmiewało z wielu stron naraz.

Zaproszenie okazało się skutecz-ne, bowiem o godz. 19.00 widow-nia w sali gimnastycznej przy Szko-le Podstawowej w Juchowie była wypełniona po brzegi. Roześmiane dzieci pewnie prezentowały swoje żonglerskie, akrobatyczne i wyma-

Klasa „F”Nasza klasa od innych trochę się różniła:po pierwsze – jedyną „babską” klasą byłapo drugie - wszystkie dziewczyny były przeurocze,niektóre nosiły prześliczne warkoczepo trzecie – wszystkie młodzieńczą

Wesoła historia klasy „F”dość, młodość i jeszcze raz młodość i to nam się spodobało. Nadeszły lepsze czasy dla naszej klasy, ale my swojego charakteru (rozrabianie) nie zmieniłyśmy. Były wyjazdy na wykopki (obowiązkowe) i na sadze-nie lasu. Były również lekcje wycho-wawcze, które polegały na ogląda-niu mody w żurnalach. „Cizia” oglą-dała modę a my dziennik lekcyjny.

I tak to trwało do klasy XI F. Do matury przystąpiło nas 30 uczennic no i zdało 30 (czyli plan wykonała „Cizia” w stu procentach).

Wspomnienia spisały: B. Wasilewska, J. Januszkie-

wicz, Cz. Sawko, K. Orłowska, A. Jurga

A na koniec dodatek w formie li-meryku autorstwa Cz. Sawko:

energią tryskały,dlatego psociłyśmy ciągle niewinne kawały.Szczególnie nasza ósemka,która powinna była chodzićw spodniach a nie w sukienkach.Śmiałyśmy się od rana do wieczorawięc nie zawsze przestrzegany byłregulamin naszej szkoły.Tarcze nosiłyśmy na agrafkach

i czasami z lekcji uciekałyśmyna parkową ławkę.Kochałyśmy Presley’a i Paul Ankęwięc robiłyśmy takżecałodniowe wagarowe sielanki.wtedy cicho płynęła ukochana muzyka,na której tle miałyśmy ogromnego bzika.Były też fajfy i „Kolorowa”

więc nie raz wychowawczynię bolała głowa.Teraz wiemy jakże ten czas był wspa-niały,pełen młodzieńczej fantazji i marzeń,tak… czas był doskonały.Kiedy się spotkamy znów toast wznie-siemyklasa „F” istnieje, póki my żyjemy.

Wirujący Musicircus w Juchowie gające precyzji oraz odwagi cyrko-we umiejętności. Nie zabrakło ani klauna, ani balansowania na desce z wirującym talerzem, czy jazdy na prawdziwych cyrkowych rowerach jednokołowych.

Fundacja im. Stanisława Karłow-skiego w Juchowie zorganizowała po raz drugi Letnią Szkołę Cyrkową (2.08. – 12.08.2010), w której dzieci z Juchowa i okolic zdobywały pod czujnym okiem Kathariny i Charlot-te cyrkowe umiejętności, pokony-wały strach oraz niepewność, prze-kraczały granice wyznaczane czę-sto powtarzanymi słowami: „Nie, ja tego nie zrobię.”

W niedzielę 8 sierpnia dołączyła do nas grupa dzieci ze szkolnego cyrku „Musicircus” przy Rudolf Ste-

iner Schule w Berlinie. Dzieci uczyły się od siebie nawzajem, inspirowa-ły, dodawały odwagi, a w razie nie-powodzenia pocieszały. Podczas treningów nie zabrakło również miejsca na wspólną zabawę, a język nie był w tym spotkaniu dzieci pol-skich i niemieckich żadną przeszko-dą. Te kilka dni intensywnej pracy w ramach Szkoły Cyrkowej zakończy-ło wspólne ognisku. Wszystkie dzie-ci otrzymały pamiątkowe dyplomy jako wyraz uznania dla ich trudu, wytrwałości oraz osiągnięć. Za rok planujemy kolejne spotkanie, kolej-ny barwny korowód w Juchowie.

Danuta Sałagan Fundacja im.Stanisława Karłowskiego Juchowo

Page 16: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

16 Wasz TematNim przejdziemy do meri-

tum sprawy (oj, działo się!) kilka słów o przyjemnym, zarówno dla Was jak i nas, wydarzeniu. Otóż w niedzielę portal www.temat.net świętował drugie urodziny.

Dość powiedzieć, że przez dwa wspólnie spędzone lata mogliście przeczytać na portalu ponad 5300 wiadomości z życia miasta i miesz-kańców, blisko półtora tysiąca re-lacji z aren sportowych oraz ponad 700 zaproszeń i relacji z przygoto-wań i przebiegu imprez kulturalno - oświatowych i spotkań hobbystycz-nych. Ilości zamieszczonych zdjęć nie jesteśmy w stanie policzyć.

Jak się rozwijamy? Jeszcze w paź-dzierniku 2008 roku temat.net no-tował około 300 odwiedzin dzien-nie. Mieliśmy też 2100 unikalnych użytkowników miesięcznie. A jak jest dziś? 36 tysięcy unikalnych użytkowników miesięcznie i ponad 720 tysięcy odsłon! Dodajmy także, że pisane przez nas teksty docze-kały się ponad dwudziestu tysięcy Waszych komentarzy (i co najmniej kilku plagiatów).

Ciekawostką jest fakt, że z powo-du gwałtownie wzrastającej ilości odwiedzin przez te dwa lata trzy-krotnie zmienialiśmy usługodaw-ców, u których dzierżawiliśmy po-wierzchnię serwera. Stanęło na tym, że mamy własny i to w dobrym miejscu, w Szczecinku. Okazuje się, że to naprawdę jest możliwe!

Staramy się nie przesadzić z do-kuczliwością reklamy. U nas nie zo-baczycie wyskakujących albo pły-wających okien, reklam, które same się zaczynają odtwarzać to czy tam-to. Sądzimy, że można się obejść bez tego. Coraz większa ilość rekla-modawców lokalnych docenia nasz potencjał i to nas ogromnie cieszy.

Nad zawartością portalu temat.net pracuje niemal cały zespół TS. Niedawno uruchomiliśmy dział ‚te-mat.net/muzyka’, w którym usły-szeć można utwory lokalnych wy-konawców. Pojawił się także popu-larny dział ‚temat.net/tv’, w którym proponujemy między innymi aktu-alności TV Zachód.

Co dalej? Na razie zdradzi-my tylko tyle, że wyborczą je-sienią(?) czeka na Was niespo-dzianka. I to dużego kalibru. To tyle o małej rocznicy.

Co w tym tygodniu działo się na portalu? Zagotowało się. Przy-czynkiem była notatka ze spotkania członków Stowarzyszenia „Terra” z wicemarszałkiem województwa Ja-nem Krawczukiem. Rzecz dotyczy-ła, a jakże, amoniaku.

W czasie spotkania ze strony „Terry” padły mocne słowa: „Żarty się skończyły panie marszałku. Je-śli wydacie zgodę na emisję amo-niaku, to może pan być pewien, że skończy się to pozwem zbiorowym mieszkańców”

Co Wy na to? „Niezależna” zaczę-ła od „wyroku”: „Niezdobna” to po-myłka. W telewizji burmistrz powie-dział, że w rozmowach z marszał-

kiem dot. amoniaku będzie brać udział stowarzyszenie „Niezdob-na”. To chyba jakiś kabaret, nie sły-szałam ich opinii w tej sprawie. Dla-czego znowu nie zaproszono „Ter-ry”? Przecież to specjaliści, a spra-wę znają od podszewki. Odniosłam wrażenie, że rzecznikiem „Niezdob-nej” jest burmistrz. Oni na wszystko się zgadzają. Spalanie pyłu drzew-nego też przyklepali. Żenada.

„IBOX” rozpoczął na nutkę nieco polityczną: Jeżeli okaże się, że pani dr Pawłowicz nie będzie kandydo-wała w najbliższych wyborach, to wtedy uwierzę, że chodzi jej o do-bro mieszkańców.

Przyznajemy, to dość przewrot-ne sformułowanie godne raczej po-krętnego myślenia cechującego nie tylko lokalnych polityków. Znaczy, jak będzie kandydować i tym sa-mym stworzy zagrożenie dla istnie-jącego układu politycznego, otrzy-ma etykietę - „niewiarygodna”. To nieco trąci filozofią Kalego.

Podobnie jak „Jasiu singiel”: Oczywiście, co tych w Szczecinie obchodzi Szczecinek? Jak sami te-raz, wszyscy razem, weźmiemy się za to, to raz zrobimy porządek. Zwłaszcza, że są wybory. Władza obecna w UM i starostwie to ręka rękę myje i współpraca kwitnie. Ro-bią wszystko, co firma z parą wodną chce. Musimy to zmienić. Jeśli mar-szałek podpisze zgodę na trucie nas to nic tylko pozew zbiorowy i tyle. Ja już mam 28 osób chętnych.

„Flesz”: Im mniej polityki Pani Jo-anno w sprawie Krono tym większy

postęp w ochronie powietrza. Nie-stety i tak i tak decyzja na amoniak będzie wydana. Pani i Pani druho-wie o tym dokładnie wiedzą. A bur-mistrzem dla mnie Pani może zo-stać tylko do sprawy Krono.

Szybko odpowiedział „Fan pa-ni doktor”: Jeżeli jesteś kobietą, to pewnie chorą z zawiści. Jeżeli zaś mężczyzną, to boisz się utracić do-tychczasowe profity. Mnie, jako mieszkańca interesuje jedno, aby ten problem ktoś rozwiązał, a Pani dr Pawłowicz pokazała, że jest sku-teczna.

„Nie” poradził: Trzeba sprawy brać w swoje ręce i je jak najbardziej nagłaśniać na cały kraj, bo robi się z tego coraz większa szopka!

Marszałka „pozdrowił” „Krzysztof Jerzyna nie ze Szczecina”: Wiem, że pan czytasz te komentarze osobi-ście. Dlatego miej pan świadomość, że jeżeli wydasz pan zgodę na emi-sję amoniaku to ostatnie pieniądze wydam, aby sądy do końca życia nie dały panu spokoju. Nie pozwo-lę truć mnie, mojej rodziny i naj-bliższych. Razem z „Terrą”, zgodnie z prawem zrobimy panu i innym po-dobnie działającym jesień średnio-wiecza.

Dyskusja się rozwinęła, że ho, ho. „Paula” spróbowała złagodzić nieco obyczaje: Dajcie już spokój. Jeżeli chcecie czystego powietrza, to za-mieńcie samochody na rowery i nie palcie w piecach śmieciami. Nie cze-piajcie się Krono. W innych miastach też są zakłady i nikt nie narzeka.

Nie zabrakło też wątku hałdy.

„Gość” doniósł: Ludzie się spoty-kają, rozmawiają, wysyłają pisma i przekrzykują nawzajem. A Kro-no pracuje nad rozebraniem hał-dy i to w dużym tempie. Do wiosny hałdy już nie będzie. Już dzisiaj nie ma jej środka. Samochody cały czas wyjeżdżają i wiozą gdzieś swoje ła-dunki. Jeżeli w takim tempie miały by być wysyłane wagony do elek-trowni, to bocznica kolejowa tętni-łaby życiem, jak mało, kiedy. A tu ci-sza, więc gdzie się podziewa ten ła-dunek?

Dostało się również burmistrzo-wi, który nie chciał ujawnić naszej redakcji szczegółów rozmów z mar-szałkiem Krawczukiem.

„Starszy pan”: Dlaczego ukrywa-ne są przed opinią publiczną waż-ne szczegóły z rozmów tego pana w Szczecinku? Czyżby bali się reakcji mieszkańców?

„Brr”: Szczecinek nie jest prywat-nym folwarkiem jednego czy dru-giego pana, którzy tylko na końcu

łaskawie powiadomią plebs, co za-decydowali.

Rzecz jasna, w dyskusji nie mogło zabraknąć wątków pracy i bezrobo-cia. „Mieszkanka”: Ja pracuję w Kro-no i mój mąż pracuje u podwyko-nawcy. Mamy troje dzieci. Czy mia-sto jest w stanie zapewnić mi pracę? Jeżeli tak to chętnie przeniosę się na jakiś ciepły stołek w budżetów-ce. Jak wam śmierdzi to wynocha ze Szczecinka! Np. do Chojnic.

Dyskusję w tym wątku spuento-wał „Jodyna53” takimi oto słowami: Praca pracą, ale chyba lepiej żyć z pustym brzuchem niż umrzeć z peł-nym. Referendum!

Uff. Starczy na dziś. Przede wszystkim z powodu braku miejsca nie poświęcamy uwagi innym dys-kusjom, ponieważ praktycznie ża-den artykuł nie pozostaje bez Wa-szych uwag. Za to Wam dziękujemy i zapraszamy na www.temat.net

(zebrał i opracował: sw)

Lepiej żyć z pustym brzuchem, niż umrzeć z pełnym

Page 17: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

Listy Czytelników 17

Pomimo kilkunastu już artykułów w prasie i telewizji na temat firmy Kro-nospan i ostatnim już jawnym zatru-ciu powietrza w dzień upalny (12.08) w Szczecinku, dziwi mnie ślamazar-ność burmistrza i brak konsekwen-cji w dążeniu do czystego powietrza w naszym mieście. Pomimo wyni-ków wszelkich pomiarów stwierdza-jących zatruwanie środowiska przez Kronospan i mimo działalności „Ter-ry”, która od dłuższego czasu wyka-zuje i udowadnia negatywną rolę te-go zakładu, Burmistrz nadal żyje wy-nikami przedstawianymi co jakiś czas przez inspektorów WIOŚ Szczecin, i nawet nie protestuje przeciwko tym ustaleniom. Tym samym dopuszcza do prowadzenia różnych „manew-rów” przez Kronospan, który np. zła-pany na emitowaniu amoniaku /lub formaldehydu/, wystąpił do Marszał-ka o zezwolenie na wypuszczanie te-go gazu do atmosfery. W przypadku pozytywnej decyzji Urzędu Marszał-ka Województwa /o co Kronospan in-tensywnie zabiega/ można przestać czynić starania o rozwój turystyki, a po prostu z kasy miejskiej zakupić fil-try Kronospanowi. Przyniesie to na pewno natychmiastowy efekt w po-wietrzu, a i turystyka rozwinie się sa-ma...

Odwiedził mnie ostatnio dawny mieszkaniec Szczecinka, dr Tadeusz K. /obecnie mieszka we Wrocławiu/. Jako starego wodniaka oprowadza-łem go po wszystkich budowlach „nawodnych” w Szczecinku. Ucieszyły go nowe pomosty, które są miejscem spacerów i postoju statków spacero-wych, ale nie zastępują one dawniej istniejących przystani żeglarskich. Gościowi obiekt się podobały, ale moim zdaniem słusznie zwrócił uwa-gę na ich zabezpieczenie ratownicze. Otóż, zgodnie z przepisami bezpie-czeństwa, na każdym pomoście po-winno znajdować się koło ratunkowe z rzutką /linką/. Po naszej głośnej wy-

mianie zdań po kilku dniach wywie-szono koła ratunkowe, ale bez linek za które można by je wyciągnąć.

Poza tym, pomost przy „ogólnia-ku”, który został wokół obudowany deskami, powinien posiadać przy-twierdzoną do tych desek piono-wych, na całej długości, linę zwisa-jącą wokół, nad wodą, na odpowied-niej wysokości tak, aby po wpadnię-ciu do wody można było za coś się przytrzymać do czasu pomocy przy wyjściu z wody. Byłoby też mile wi-dziane zamocowanie dwóch drabi-nek metalowych umożliwiających wyjście z wody na podest.

W czasie naszego spaceru wypo-wiadali się do nas także mieszkań-cy miasta, na temat statków space-rowych. Otóż powszechnie uważa się, że jeden statek byłby w zupełno-ści wystarczający na nasze jezioro, a resztę chętnych mogłyby obsłużyć tzw. „taksówki wodne”. Drugi statek mógłby w sezonie zarabiać na „resz-tę sprzętu” kursując na innym akwe-nie. Pana Tadeusza zdziwił również sposób postępowania władz miasta z zamykaniem rzeczki wypływającej z jez. Trzesiecko. W jeziorze już dawno nie ma sinic. Niezdobnej niepotrzeb-nie spiętrza wodę, a jednocześnie nie pozwala, szczególnie przy zachod-nich wiatrach, na samoistne oczysz-czanie się wody jeziora. Nie wspomi-nając już o swobodnym przepływie ryb.

Mój rozmówca zauważył też dwa areatory natleniające wodę i stwier-dził, znając jez. Trzesiecko, ze są one źle ustawione (przy płyciznach), za-miast w najgłębszych i mulistych miejscach, i z tym się zgadzam. Opie-ka i gospodarowanie wodą powinny być przemyślane, szczególnie w na-szym mieście.

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

Od dobrego tygodnia bezskutecznie próbuję kupić flagę Szczecinka. Poszczególne punkty sprzedaży odsyłały mnie do kolejnych. Informacja od sprzedawców zawsze była podobna: - , „Ooo, nie pan pierwszy szu-ka”. Buty zdeptałem, flagi nie kupiłem. Szukałem nawet na Allegro, mo-że akurat ktoś… Niestety, poszukiwania w sieci również skończyły się fiaskiem. Kilka lat temu byłem w Niemczech, kiedy to byli organizatora-mi Mundialu. Porównianie może mało szczęśliwe, lecz już spieszę wyja-śnić. Każde miasto, miasteczko, samochód, witryna sklepowa przypo-minała, że trwa narodowa fiesta. Proponuję chociaż trochę, niewiele, zaszczepić to do nas. Podczas Mundialu faktycznie były widoczne za-równo nasze barwy, narodowe i lokalne. Teraz, raz na 700 lat, cisza, jak-by ktoś zakazał. Nie widać po za ratuszem ani jednej miejskiej flagi. Fak-tem jest, że ogromne plakaty obwieszczają obchody święta. I za to chwa-ła. Będąc zwykłym mieszkańcem, a także moi najbliżsi znajomi, z chęcią i z honorami wywiesilibyśmy flagę , a i turyści odwiedzający nas w tym czasie chętnie nabyliby nasze barwy. Teraz, kiedy w Bornem Sulinowie trwa ogólnopolska - międzynarodowa impreza, brakuje jej także i tam. Sam orgnizaowłem pomoc dla organizatora, by nasze lokalne barwy się tam znalazły. Niestety. Wśród przygotowanych gadżetów na obchody 700 lecia, zabrakło flagi. Próżno jej szukać, no chyba, że akurat „rzucili”. Od jedej z pań sprzedających pamiątki, otrzymałem numer telefonu do producenta, bo może tak szybciej… Zadzwoniłem. Odpowiedź: - Mini-malna ilość - 500 szt. Może kupić i zaoptarzyć punkty sprzedaży?

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

O powietrzu i pomostach na jeziorze

Ponieważ moja choroba nie po-zwala mi na wychodzenie z domu, mogę siedzieć w oknie i obserwować co się dzieje. Moją uwagę przykuwa podwórko, a właściwie nie wiadomo jak to nazwać. To jest przestrzeń mię-dzy blokami na ul. Koszalińskiej 62 – 66. Żadnego placu dla dzieci, któ-re grzebią się w ziemi. Mimo zakazu, parkują samochody na drodze do śmietników, ludzie z psami wychodzą przed blok. Potem, po tym niby traw-niku, chodzą dzieci. Żadnych ławek. Starsze osoby, jak ja, uwięzione we własnych domach, może wyszłyby na powietrze. Ale nie ma gdzie usiąść. A miejsca jest dosyć do postawienia chociaż paru pieńków do siedzenia. Należałoby zakazać wyprowadza-nia psów pod blokami (mały pies ma-ło zrobi, ale zrobi). Jest łąka po drugiej stronie i tam chodzi większość właści-cieli. Ale osoby uprzywilejowane – jak im się wydaje – nie potrudzą się na drugą stronę jezdni.

Swoje uwagi polecam administra-cji osiedla i sumieniom ludzi.

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

Flaga Szczecinka? Niech pan zadzwoni do producenta... Brudno na

Koszalińskiej

Page 18: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010
Page 19: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

pomoc w schorzeniach i bólach, przy depresji, stresie, bezsenności oraz przy wychodzeniu z uzależnień i nerwic

pomoc w schorzeniach i bólach, przy depresji, stresie, bezsenności oraz przy wychodzeniu z uzależnień i nerwic

terapia masażemMA-URI®

szczegółowe informacje i uzgadnianie terminów

tel. 503 325 952szczegółowe informacje i uzgadnianie terminów

tel. 503 325 952

tel. 059 833 45 36605 286 058 / 660 385 917

SALONIK PRASOWYKOLPORTERUL. POLNA 51 "BIEDRONKA"w ofercie:.MOŻLIWOŚĆ OPŁACENIA RACHUNKÓW SZYBKO,TANIO-1,89 zł, BEZPIECZNIEORAZ:.LOTTO.PRASA .SPROWADZIMY TYTUŁY NA ŻYCZENIE   KLIENTA.PAPIEROSY - CAŁY ASORTYMENT.DOŁADOWANIA.SŁODYCZE, NAPOJE.PROGRAM BONUSOWY PAYBACK

Page 20: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

SPRZEDAM

Lokal biurowy 192 m2 - bardzo wysoki standard sprzedam lub wynajmę za rozsądną cenę, ul. Ordona 10/1

502 42 82 82

nieruchomościOKAZJA!

nieruchomościOKAZJA!

lokal handlowy 87 m2 przy ul. Przemysłowej 6 ( 50 m od Biedronki ) tanio sprzedam.

502 42 82 82

nieruchomościOKAZJA!

lokal handlowy 87 m2 przy ul. Przemysłowej 6 ( 50 m od Biedronki ) tanio sprzedam.

502 42 82 82

nieruchomościOKAZJA!

502 42 82 82

2 miejsca garażowe (monitoring, brama na pilota), Koszalin, ul. Młyńska tanio sprzedam

WÓZEK dziecięcy wielofunkcyjny, zadbany, 200zł, hustawka stojąca 70 zł, tel. 501 707 136.PILNIE dużą szafę, lustro, drzwi, wieszak do telewizora, tel. 791 740 205.SUKNIA ślubna biała, spódnica, gorset, rozm. dodatki: welon, buty, bolerko 42-44, tel. 504 408 913.TANIO silnik elektryczny do łodzi wędkarskiej, jednobiegowy, nie-miecki, 250 zł, tel. 94 374 35 00.SUKNIĘ ślubną tanio, modną, bo-gatą, tel. 94 372 25 09.TANIO nowe spodnie lee, rozm. W32L32, są metki, tel. 530 952 333.MEBLE do sypialni, łóżko, szafa, ko-moda, stoliki nocne, tel. 694 914 251.WERSALKA, 2 fotele - 50 zł, rower męski 70 zł, pompa paliwa ręczna 100 zł, tel. 604 121 540 lub 94 374 83 75.PUPY węgorzowe 1zł, opony 4 szt 185/70/14 50zł, alufelgi 100 zł, tel. 604 121 540 lub 94 374 83 75.KLACZ 5 letnią pod siodło i do bryczki, rasy haculskiej z 1 rocznym źrebakiem, rodowody i paszporty, tel. 608 070 467.WÓZEK dziecięcy wielof., prawie że nowy, torba, folia, materacyk, 400 zł tel. 506 920 433.FRANCUSKA suknia ślubna, tel. 600 426 824.PIANINO LIRIKA stan dobry, płyta metalowa, ciemny orzech, tanio, tel. 606 199 559.ZEGAR stojący, niedrogo, tel. 94 372 06 33 po godz. 18.00NOKIA 5800 xpressmusic, tel. 787 456 080.ZEGAREK breitling, tel. 787 456 080.

PILNIE tanio komplet wypoczyn-kowy: kanapa, narożnik, 2 fotele, 2 pufy, tel. 793 150 490.LETNI narybek karpia, amura i toł-pygi, tel. 604 613 191.GÓRALSKIE serki spod samuckich Tater, na każdą okazje, hurt, detal, dzwon do gorola, tel. 664 967 093.

DOM w Jeleninie 100 m2, dział-ka 1600 m2, garaż lub zamienię na mieszkanie w Szczecinku, tel. 605 070 424.MIESZKANIE 2p, IIp, 48m2, ul. Sło-wiańska, 145000 zł, tel. 602 255 930.MIESZKANIE 3p, 64 m2, bezczyn-szowe z działką warzywną, k/Loty-nia, 130000 zł tel. 605 362 910.DOM, ul. Wiejska 37, 106 m2, dział-ka 650 m2, ogrzewanie gazowe i etażowe, 2 garaże, tel. 694 883 160.PILNIE, tanio, mieszkanie 2p, IVp, 48 m2, ul. 28 Lutego, taras, tel. 889 845 044.MIESZKANIE ul. 1 Maja 36a, parter, 35m2, 2p, wyposażone, tel. 785 605 547.MIESZKANIE ul. Piłsudskiego 78m2, 235000 zł, tel. 502 001 965.MIESZKANIE 2p, IIp, balkon 38 m2, tel. 602 613 943.MIESZKANIE 72 m2, 3p, parter, ogrzewanie gazowe, okna pcv, ogródek lub zamienię tel. 94 372 25 25 lub 513 685 854.MIESZKANIE 63m2, os. Piłsudkie-go IVp, garaż, lub zamienię na więk-sze, tel. 604 566 432.KAWALERKA 33 m2, przy dworcu PKP, tel. 602 175 068.

GARAŻ, ul. 1 Maja, na dłuży okres czasu, tel. 513 685 854.NOWA duża kawalerka w centrum, na biuro, lub zamineie na mieszka-nie, tel. 794 003 824.KAWALERKA 32 m2, parter, Borne Sulinowo, tel. 94 374 77 13 lub 666 278 159.KAWALERKA w centrum, Ip, tel. 602 816 931 lub 784 378 533.MAGAZYN 430 m2 2 biura zaple-cze socjalne, wszystkie media do-bry dojazd tel. 600 35 40 49MIESZKANIE, od 1 września, 2p, ul. Połczyńska 1c/ 8, tel. 94 374 63 25.MIESZKANIE 2p, centrum, 34 m2, 680 zł + media, tel. 604 091 497.MIESZKANIE 2p, 70 m2, centrum, po remoncie, nieumeblowane, tel. 667 348 418.MIESZKANIE 37m2, Borne Suliuno-wo, umeblowane, IIp, balkon, 460 zł + opłaty, tel. 691 325 830.MIESZKANIE IVp, 2p, centrum Szczecinka, 53m2, tel. 606 124 399.MIESZKANIE 48 m2, IIp, płatne za rok z góry, tel. 604 863 501.PRZYJMĘ uczennicę na stancję, tel. 512 972 955.

PILNIE mieszkania 2p, umeblowa-ne, okolice SP-4, tel. 661 949 696 lub 661 633 537.LOKAL na działalność ew. garaz, tel. 726 634 190.MIESZKANIE 2p, tel. 666 171 557

MIESZKANIE 47 m2, ul. Chełmiń-ska, 3p, IVp, zamienię na 2p, parter lub Ip, tel. 691 976 333.

ZBOŻE Ilość min 24t, zapewniam transport, płacę przed załadunkiem tel. 509 942 079

BMW E46 320i, 150km, kombi, peł-na opcja, gaz sekwencyjny, 23000 zł, tel. 888 665 300.ROVER 600 poj. 2.0 ben+gaz stan bdb., bogate wyposażenie cena 5600 zł, tel. 726 565 822.ŁADOWACZ cyklop T-214, stan bdb. tel. 503 003 551 po 16.00REANULT laguna 2,0 RT kombi, 1997r., klimatronik, alufelgi, boga-te wyposażenie, zadbany, tel. 516 499 564. FIAT cinquecento, 700 cm, 1995r., garażowany, stan bdb, tel. 781 268 740.

20 ogłoszenia drobne www.temat.net/drobne/nadaj

DOM wolnostojący 110 m2, 5p, ogród 424m2, w rozliczeniu może być mieszkanie 2p, tel. 509 846 633.DZIAŁKI rekreacyjno-budowalne, Sitno k/ Szczecinka, na terenie dzia-łek możliwość wykopania stawów, uzbrojone, tel. 503 170 659.DOM ul. Żeglarska, 180 m2, po re-moncie, tel. 668 462 876.MIESZKANIE na os. Zachód, 75m2, 4p, IIp, tel. 609 763 710.DOM w Czarnem, działka 8 arów, ul. Szczecinecka 10, tel. 668 843 117.PILNIE mieszkanie 4p, 84 m2, skosy, 104 m2 po podłodze, ul. Kołobrze-ska, tel. 791 570 415.MIESZKANIE w centrum Szcze-cinka, poddasze, 3p, 72m2, strych, piwnica, tel. 783 422 140.MIESZKANIE w Bornem Sulinowie, 76m2, 3p, Ip, ul. Orła Białego, tel. 664 670 462.TRZY działki bud. od1200-1500m w Sporem(centrum)z dostępem do rzeki Gwdy tel. 609 079 757.MIESZKANIE 2p, IVp, 36m2, ul. Chełmińska, 105000zł, tel. 605 694 651.GARAŻ, os. Zachód, energia, tel. 602 334 169.GARAŻ w Szczecinku przy ul.Wy-szyńskiego za NON-STOPEM, tel. 605 928 882.MIESZKANIE w Szczecinku ul. Dra-himska 45m2, Ip, 2p, 130 000 zł tel. 605 928 882.PÓŁ nieruchomości wraz z gara-żem, pomieszczeniem gospodar-czym i działką, tel. 660 480 939MIESZKANIE 45 m2 Ip., 2p. nie wy-magające remontu, zdjęcia na e--mailtel. 697 613 298.MIESZKANIE 2p, 39 m2 garaż, ogródek, małe opłaty, 120000 zł tel. 503 703 584.MIESZKANIE 2 p, 57m2, II p, po re-moncie, ul. Kołobrzeska z garażem, tel. 602 387 826.

DO WYNAJĘCIAMAM

NIERUCHOMOŚCI

DO WYNAJĘCIASZUKAM

ZAMIENIĘ

KUPIĘ

MOTORYZACJA

MIESZKANIE w Bornem Sulinowie, 82m2, IIp, 3p, balkon, 2150 zł/m2, tel. 725 036 000.MIESZKANIE 38 m2, 2p, IIp, ul. Spółdzielcza, 150000 zł, meble na wymiar, możliwy garaż w pobliżu, 150000 zł, tel. 604 205 558.GARAŻ w Skotnikach, tel. 668 527 306.

Page 21: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

21ogłoszenia drobneSZCZECINEK.comSZCZECINEK.com

ALERT CCTVWyszyńskiego 76/8tv przemysłowa, instalacje alarmowedomy cyfrowe, zabezpieczniatel. 500242185www.alertcctv.republika.pl

PPHU “STYL”DARIUSZ PODGÓRSKI1 Maja 9Sprzedaż detaliczna tapetrolety - sprzedaż i montaż, art. dekoracyjnetel. 697 790 017www.tapety-rolety.pl

www.zielenergia.pl

LIS Usługi Remontowo Budowlaneul. E.Plater 14 / 1wszelkie prace budowlane i wykończeniowewww.lis.info.pl tel. 604079607

M DATA SOFTWARE Leszek PawlewiczMickiewicza 2ochrona antywirusowa sieci komputerowych,komputerów w szkołachwww.mdatasoftware.pl +94 3744011 lub 3744049+94 3743164

FHU NAVIBOCIANWyszyńskiego 45nawigacje, radio kod, korekty liczników, chip tuningtel. 602686469www.navibocian.pl

DDD SzczecinekWiśniowa 10specjalistyczny salon wyposażeniawnętrztel. (094) 37 550 09www.ddd.com.pl

INFOCOM S.C.28 Lutego 2komputery, notebooki, profesjonalne usługi teleinformatyczne,projektowanie stron internetowychtel. (94) 374 90 61fax (94) 373 14 66www.KomputerySzczecinek.pl

MOTOREKŁukasiewicza 1diagnostyka komputerowa VW AUDI SKODA, naprawa motocykli,spawanie plastikówtel. 695 379 957 www.motorek-warsztat.pl

PC NET - KOMPUTERY9 Maja 22komputery, nawigacje, tv cyfrowatel. (094) 37 466 87www.pcnet-szczecinek.pl

VERTICALKarlińska 9rolety, żaluzje, markizy, moskitierytel. (94)374 56 89www.vertical-rolety.pl

BARTIul. Budowlanych 4zabawki, art. dziecięce i szkolnetel. 664 511 780 [email protected]

SKLEP MEDYCZNYSzczecinekul. Wyszyńskiego 73 lokal 8

094 375 50 68 605 694 651 094 375 50 68 605 694 651

. naprawa i serwis ciśnieniomierzy

. spawanie opraw okularowych

. naprawa sprzętu optycznego

. zaopatrzenie salonów kosmetycznych

. naprawa i serwis ciśnieniomierzy

. spawanie opraw okularowych

. naprawa sprzętu optycznego

. zaopatrzenie salonów kosmetycznych

Wynajmę lokal usługowo-handlowy 87 m w centrum Szczecinka przy ul. Boh. Warszawy (deptak). Lokal po remoncie.Kontakt 601 551 037 lub 0943745757

nieruchomościOKAZJA!

AGENCJA ochrony zatrudni pra-cowników do ochrony obiektów w Szczecinku, wiek do 50 lat, tel. 600 203 997.SKLEP obuwniczy stopka zatrudni uczniów w zawodzie sprzedawca, wiadomość ul. Boh. Warszawy, róg Parkowej.PRZYJMĘ uczennicę do zawodu fryzjer, studio la belle, tel. 889 576 406.MŁODA, ambitna, wykształcenie śr. gastronomiczne szuka pracy, tel. 517 732 090.PRACA dodatkowa Betterware, www.betterware-szczecinek.pl, tel. 664 832 460.SZUKAM pracy: biuro, księgowość itp., 32 lata, mężczyzna, mgr ekono-mii, tel. 698 996 502.SZUKAM pracy skończyłam Tech-nikum Ekonomiczne Studia Peda-gogiczne, podejmę każdą pracę, tel. 889 928 200.ZATRUDNIĘ do roznoszenia ulo-tek osoby dyspozycyjne praca w terenie ze mną tel. 505 581 527.BAR zatrudni kucharza / kucharkę, od zaraz, tel. 608 104 378 lub 94 374 61 54.

JĘZYK polski pomoc nauczycielki w pracach domowych, przygotowa-niu do sprawdzianów, nadrabianiu zaległości, tel. 791 740 205.

KOREPETYCJE, matematyka, an-gielski, chemia, dojazd do ucznia, tel. 880 287 877.

ANGIELSKI: przygotowanie do eg-zaminu maturalnego, FCE, CAE, mgr filologii wieloletnie doswiadczene pedagogiczne, tel. 505 025 793.

MATEMATYKA korepetycje dla uczniów liceum i technikum, przy-gotowanie do obowiązkowej ma-tury, tel. 94 374 31 13 lub 782 456 673.

USŁUGI transportowe, przewóz mebli, przeprowadzki, złom wy-wiozę, bagażówka - plandeka, tel. 608 809 335.

USŁUGI transportowe do 3,5t, prze-prowadzki, lawetowanie pojazdów, AFD, materiały budowlane, tel. 503 353 483.

RÓWNANIE, niwelacja terenu, wy-kopy koparko-spycharką, konku-rencyjne ceny, tel. 661 949 688.

USŁUGI spycharko ładowarką, tel. 607 516 821.

PILNIE zlecę wykonanie dachu ok. 200m2,tel. 606 751 344.

PRACA NAUKA PODNOŚNIK koszowy, 13m, wszystkie prace wysokościowe, konkurencyjne ceny, tel. 662 013 735.

CYKLINOWANIE, lakierowanie, parkiety, panele, deski, renowacja strych podłóg, tel. 888 151 889.

OGRODZENIA, balustrady, bramy, tel. 887 790 795.

CYKLINOWANIE, układanie parkie-tów, desek, paneli, lakierowanie, tel. 888 151 889.

REMONTOWO-budowlane stany surowe, więźby dachowe, roboty brukarskie, wykończenia wnętrz, tel. 668 706 100

WYNAJEM dźwigu, star 66, 6t, tel. 798 583 282.

OCIEPLENIA, elewacje, tel. 600 983 316.

OGRODY, oczka wodne, kaskady, tel. 600 983 316.

USŁUGI koparko-ładowarką JCB 3cx, 80zł/ h, tel. 665 613 799.

USŁUGI budowalne, stany surowe, ocieplenia, więźby dachowe, termi-nowo i fachowo, tel. 665 613 799.

CYKLINOWANIE, układanie, par-kiety, panele, deski, tel. 888 151 889.

PROFESJONALNE usługi remon-towe, kompleksowe wyposażenie wnętrz, malowanie, tapetowanie, gładzie, zabudowy, tel. 888 389 706.

USŁUGI

SZUKAM osoby do prowadzenia sprzeda-ży internetowej z biegłym j. czeskim i obsł. komputera, CV na e-mail: [email protected], tel. 504 291 041.

INSTALACJE cieplne, gazowe, prze-róbki łazienek itp, tel. 503 170 659.

CYKLINOWANIE, odnawianie sta-rych podłóg, remonty mieszkań, tel. 785 906 723.

CENTRUM kredytowe, ul. 1 Maja 9 , tel. 94 717 38 95 lub 886 098 970, kredyty gotówkowe, konsolidacyj-ne, hipoteczne, pod zastaw.

USŁUGI budowlane, ocieplane, brukarstwo,mycie ciśnieniowe da-chów, tel. 600 983 316.

BUDOWA domów, remonty, ocie-plenia, płytki, tel. 666 131 487.

PRANIE dywanów, wykładzin pod-łogowych, tapicerki meblowej i sa-mochodowej, tel. 94 372 36 47 lub 503 421 966.

CYKLINOWANIE, lakierowanie, układanie desek, parkietu, panelu, inne podłogi, tel. 880 165 586 lub 94 374 58 34.

Page 22: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

Dostęp do bieżących faktur, możliwość podania stanu wo-domierza drogą elektroniczną a także zgłoszenia awarii to głów-ne zalety Internetowego Biura Obsługi Klienta (IBOK) urucha-mianego w szczecineckich wodo-ciągach. System będzie funkcjo-nował na zasadach podobnych do tych, które oferują operatorzy usług telekomunikacyjnych.

Już od 1 września Klienci Przed-siębiorstwa Wodociągów i Kanali-zacji będą mieli możliwość korzy-stania z internetowego biura ob-sługi. IBOK umożliwi podanie stanu wodomierza dla urządzeń, które nie są jeszcze przystosowane do zdal-nego odczytu, kontrolę stanu zuży-cia wody dla wodomierzy odczyta-nych przez Spółkę za pomocą sys-temu zdalnego odczytu, śledzenie swoich bieżących wydatków i sta-nu zaległości, a nawet porównania wydatków ponoszonych na wodę w poszczególnych okresach. To no-watorskie rozwiązanie pozwoli za-oszczędzić czas klientów, którzy w prosty sposób będą mogli załatwić sprawy rozliczeń przez Internet oraz pobrać odpowiednie druki.

Na stronie http://www.ibok.pwik.szczecinek.pl spółka będzie dodatkowo zamieszczała aktual-ne informacje o prowadzonych i planowanych pracach, awariach i orientacyjnym czasie ich usunię-

Szybko, sprawnie i bez zbędnych kolejekNowatorskie rozwiązania w szczecineckich wodociągach

ogłoszenie....................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

cia oraz przerwach w dostawie wo-dy w określonych punktach miasta i powiatu. W przyszłości klienci za pomocą IBOK będą mogli również składać wnioski i zlecenia.

Marcin Szybisty, główny ekono-mista spółki i administrator sys-temu tłumaczy: -Aby zostać użyt-kownikiem systemu należy zgłosić się do Biura Obsługi Klienta w Bar-wicach, Białym Borze, Bornem Su-linowie, Grzmiącej lub w Szczecin-ku oraz posiadać konto e-mail. Na miejscu pracownik od razu przy-dzieli login oraz tymczasowe ha-sło do panelu, które klient zmieni przy pierwszym logowaniu do sys-

temu. Uruchomienie usługi nastą-pi w ciągu 5 dni roboczych od dnia złożenia wniosku. Oczywiście użyt-kownikiem IBOK może zostać jedy-nie klient spółki posiadający ważną umowę. Usługa nie dotyczy lokato-rów spółdzielni mieszkaniowych, wspólnot mieszkaniowych, którzy rozliczają się z zarządcą, zarządza-jącym lub właścicielem nierucho-mości.

O przyczynach wprowadzenia In-ternetowego Biura Obsługi Klienta Prezes Zarządu PWiK Andrzej Wdo-wiak mówi: -Od 2006 roku PWiK Spółka z o.o. działa praktycznie na terenie całego powiatu szczecinec-

kiego. Zwiększenie obszaru działa-nia związane jest z realizacją Projek-tu Zintegrowana Gospodarka Wod-no-Ściekowa w Dorzeczu Parsęty, który finansowany jest z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Śro-dowisko. Działanie na tak dużym obszarze wymagało wprowadzenia zmian w systemie komunikacji we-wnętrznej i zewnętrznej. Na przeło-mie lat 2007-2008 wdrożyliśmy no-woczesny Zintegrowany System In-formatyczny, który daje możliwość pracy on-line w wielu lokalizacjach i który umożliwia przetwarzanie da-nych w czasie rzeczywistym, dzięki czemu spółka na bieżąco dyspo-nuje aktualnymi informacjami. ZSI

oparty jest na jednej wspólnej bazie danych i zawiera następujące mo-duły: Billing – rozliczanie sprzeda-ży wody i ścieków , Sprzedaż Pozo-stała, Finanse i Księgowość, Środki Trwałe, Kadry i Płace, Biuro Obsługi Klienta, Elektroniczny Obieg Doku-mentów i Informacji, Zaopatrzenie i Zakupy, Gospodarka Materiałowa i Magazynowa, System Informowa-nia Kierownictwa. Elementem Zin-tegrowanego Systemu Informa-tycznego jest IBOK. Jest to narzę-dzie skierowane przede wszystkim dla naszych klientów, którzy mogą wykonać pewne czynności bez ko-nieczności wizyty w siedzibie Spół-ki.

Korzystanie z IBOK jest oczywi-ście bezpłatne. Klient, który zdecy-duje się na aktywację swojego kon-ta w IBOK będzie miał stały wgląd między innymi w stan swoich roz-liczeń, będzie mógł pobrać szereg formularzy, na bieżąco będzie in-formowany o różnych sprawach związanych z działalnością naszej spółki, będzie mógł zadawać pyta-nia czy też zgłaszać reklamacje, a także będzie mógł podać stan swo-jego wodomierza. W przypadku tego ostatniego może zdarzyć się jednak tak, iż stan ten nie zostanie przyjęty przez spółkę np. z powodu wcześniejszego dokonania odczytu przez pracownika. W takiej sytuacji od razu Klient otrzyma informację o przyczynach odmowy i pozna stan odczytu. Mamy nadzieję, że IBOK zostanie dobrze przyjęty przez na-szych Klientów.

Warto również wspomnieć, że spółka równolegle z IBOK wprowa-dza również inny innowacyjny pro-jekt dotyczący zdalnego odczytu wodomierzy, który usprawni pro-ces rozliczania klientów.

Page 23: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010

Sport 23 www.temat.net/sport

Przegląd wydarzeń sportowych

Przygotowujący się do nowego sezonu juniorzy młodsi UKS Basket rozegrali dwa mecze sparingowe.

W pierwszym pokonali kadetów Tarnovii Tarnowo Podgór-ne 85:29, w drugim, rozegranym w Bornem Sulinowie, wygrali z Sokołem Międzychód 76:40.

Strzelcy Impulsu startowali w zawodach w Wałczu. Konkurencję strzelania z karabinu wygrał Zbigniew Mase-

łek, czwarty był Ryszard Przeworski, a piąty Józef Tukalski. W konkurencji pistoletu sportowego Kamil Melonik zajął czwar-te miejsce.

Ogólnopolski Turniej Trampkarzy w piłce nożnej, został rozegrany na stadionie OSiR. Wygrał Bałtyk Gdynia,

przed Gwiazdą II Bydgoszcz, Kolejarzem Łódź, Gwiazdą I Byd-goszcz oraz dwoma zespołami Akademii Piłkarskiej Szczeci-nek. Najlepszy zawodnik turnieju - Marcin Majewski (Bałtyk), najlepszy bramkarz-Mateusz Żegota (Kolejarz), król strzelców--Mateusz Penc (Gwiazda II) 6 goli.

W 1/16 Pucharu Polski na szczeblu KOZPN, Darzbór zagra w Pobłociu Wielkim (gmina Karlino) z tamtej-

szym Płomieniem (A-klasa), a Wielim w Sławoborzu z Pomo-rzaninem (V liga).Wszystkie mecze tej rundy zaplanowano na 8 września na godz.17.00

II kolejka V ligi - środa 18.08.2010- Wielim - Iskra Biało-gard 2:2 (2:1).

Gole dla Wielimia: Ochocki 15 i Wieliczko 40. Pojedynek dobrze roz-poczęli gospodarze, którzy po kwa-dransie gry objęli prowadzenie. Nie mający nic do stracenia goście wy-równali po kolejnych 10 minutach. Tuż przed przerwą, w 40 minucie wielimowcy ponownie objęli pro-wadzenie. Przyjezdni nie spasowali, i w drugiej części meczu doprowa-dzili do wyrównania. U gospodarzy zawiodła gra w defensywie. Błonie Barwice – Orzeł Wałcz 1:3 (1:1). Gol dla Barwic - Paweł Mycyk 31. Pierw-sza część spotkania była wyrówna-na. Pierwszego gola strzelili przy-jezdni, ale po 7 minutach gospoda-rze wyrównali za sprawą sprowa-dzonego z Wielimia Pawła Mycyka. W drugiej połowie uwidoczniła się przewaga bardziej doświadczone-go zespołu z Wałcza, udokumento-wana dwoma golami, w tym ostatni w doliczonym już czasie gry. Okaza-

ło się więc, że młody zespół z Bar-wic jeszcze nie raz zapłaci tzw. „fry-cowe” w spotkaniach z bardziej do-świadczonymi rywalami.

II kolejka IV ligi - sobota 21.08.2010 - Sarmata Dobra – Darzbór 3 : (1:0).

Po wcześniejszym remisie z Bał-tykiem Koszalin, tym razem gracze Darzboru niespodzianki nie sprawi-li. Mimo ambitnej gry, nie byli w sta-nie sprostać silniejszemu fizycznie i bardziej doświadczonemu rywalo-wi, chociaż przy odrobinie lepszej skuteczności, mogli się pokusić o strzelenie choćby honorowego go-la. Na domiar złego nasz zespół od 28 minuty grał w 10-tkę.

III kolejka V ligi - sobota 21.08.2010 - Wielim – Głaz Tycho-wo 0:4 (0:2).

Nie inaczej, tylko wielkim bla-mażem można nazwać to, co wy-czyniali gracze Wielimia w meczu z Głazem. Przez 90 minut spotkania nie oddali praktycznie ani jedne-go strzału w światło bramki rywali.

Wielim - Iskra Białogard

Piłkarskie rozgrywki ligoweGrali bez większego zaangażowa-nia i ambicji. Na każdym praktycz-nie kroku dawali się ogrywać zwin-niejszym i szybszym zawodnikom z Tychowa. Choć porażka wysoka, to obiektywnie trzeba przyznać, że najniższa z możliwych, bo gdyby ty-chowianie wygrali dwa razy wyżej, to i tak Wielim nie powinien mieć pretensji. Piast Drzonowo – Błonie Barwice 1:0 (1:0). Drugą porażkę z rzędu ponieśli piłkarze z Barwic. Tym razem ulegli spadkowiczowi z IV ligi, a więc zespołowi teoretycz-nie silniejszemu. Gospodarze gola strzelili w pierwszej części gry, a w końcówce spotkania mocno drżeli o wynik, kiedy to barwiczanie po-stawili wszystko na jedną kartę i przypuścili szturm na bramkę Pia-sta. Warto dodać, że z powodu bu-rzy z gradem mecz został na chwilę przerwany.

I kolejka klasy okręgowej - so-bota 21.08.2010 - Pionier 95 Bor-ne Sulinowo – Pogoń Połczyn Zdrój 3:3.

Działające niewiele więcej niż rok, bo od 8 maja 2009 roku, stowa-rzyszenie sportowe Gminny Klub Sportowy Grom Turowo jest przy-kładem, jak w małej miejscowości można prężnie rozwijać sport mło-dzieżowy. Wiejski klub, powstały dzięki kilku pasjonatom koszyków-ki i siatkówki, działa według naj-nowszych wzorców klubów sporto-wych. Główny nacisk w klubie poło-żony jest na koszykówkę dziewcząt.

Grom Turowo na obozie w RewaluDrużyna Gromu grała w ubiegłym sezonie w Środkowopomorskiej Li-dze Gimnazjalnej Koszykówki i na-leżała tam do czołowych zespołów. Aby móc dobrze przygotować się do kolejnego sezonu, w dniach 5-18 sierpnia dziewczęta z Gromu prze-bywały na obozie przygotowaw-czym w nadmorskiej miejscowości Rewal. Jak przekazali nam (wraz z pozdrowieniami) trenerzy Gromu Marcin Gurtatowski (będący jedno-

Było to ciekawe widowisko, pełne zmian sytuacji. Pionier w 55’ prowa-dził już 3:0, ale nie zdołał utrzymać przewagi, mimo, że w końcówce grał z przewagą 2 zawodników(10 na 8). Gole dla borneńczyków: Ga-jewski, Guła i Pastwa. Wiarus Żółtni-ca – Hubertus Biały Bór 1:4 (mecz w Białym Borze). Beniaminek zapłacił frycowe, choć nie grał źle. Zgubiła go „pięta achillesowa” polskich pił-karzy, czyli beznadziejna skutecz-ność, oraz fakt, że musiał jednak in-augurować rozgrywki meczem na wyjeździe.

II kolejka LWJ - sobota 21.08.2010 - Akademia Piłkarska – Chemik Police jun. st. 2:1(0:0).

Gole dla Akademii: Kaczała 72 i Orzeł 83. Bardzo niespodziewane, ale tym bardziej zadowalające zwy-cięstwo odnieśli juniorzy starsi Aka-demii. Sukces tym większy, bowiem drużyna trenera Kowalczyka bory-ka się wciąż z ogromnymi kłopota-mi kadrowymi. Jednak w pojedyn-ku tym, o tego jednego gola lepsi byli chłopcy ze Szczecinka. Akade-mia Piłkarska – Chemik Police jun. mł. 1:4 (0:3). Mecz pod dyktando gości. Nasi młodzi gracze starali się dotrzymywać kroku przyjezdnym, ale widać było różnicę w wyszkole-niu technicznym i przygotowaniu fizycznym obu zespołów. Gola dla Akademii strzelił Jakub Okuszko.

cześnie prezesem klubu) i Marcin Pietrzak, dwa tygodnie obozu po-zwoliły na przeprowadzenie około 60 godzin treningowych, podczas których dziewczęta z Turowa mia-ły okazję podnosić swoje umiejęt-ności i znacznie lepiej przygotować się do sezonu 2010/2011. Jedno-cześnie obóz był okazją do podpa-trzenia jak trenują starsze koszykar-ki z klubów Wielkopolski i Dolnego Śląska, które w tym czasie też treno-

wały w Rewalu. Z kolei dla trenerów Gromu była okazja na przyjrzenie się pracy szkoleniowców Spartaku-sa Wrocław, MUKS Poznań czy Włók-niarza Bielsko Biała, a więc zespo-łów i trenerów bardziej doświad-czonych od małego wiejskiego Gromu. Całe zgrupowanie pozwoli-ło jeszcze bardziej zintegrować gru-pę dziewcząt trenujących w turow-skim klubie, bowiem oprócz trenin-gów był czas na zwiedzanie i zaba-

wę. Już pierwsze tygodnie września będą okazją do sprawdzenia efek-tów ciężkiej obozowej pracy. Wte-dy to rozegrane zostaną pierwsze sparingi przez drużynę Gromu, a także odbędzie się towarzyski tur-niej. Sympatycznym dziewczętom i kadrze szkoleniowej Gromu Tu-rowo życzymy samych sukcesów w nadchodzących rozgrywkach. (zp)

Działające od wielu lat Szczecineckie Stowarzyszenie Miłośników Te-nisa Stołowego wraz z początkiem roku szkolnego 2010/2011 wznawia zajęcia w szkółce tenisa stołowego dzieci i młodzieży. Stowarzyszenie zaprasza wszystkich chętnych urodzonych w latach 1992-2004 do zło-żenia wizyty w hali Ślusarnia w każdy poniedziałek i środę w godzinach 17.00 - 19.00. Dzieci i młodzież będą mieli zapewnioną wspaniałą zaba-wę pod okiem doświadczonego trenera. O szczegółach można się do-wiadywać u prezesa stowarzyszenia Andrzeja Krawczyka pod numerem telefonu 603 237 617.

Ping-ponga czas zacząć

SPORT NA WEEKENDPiłka nożna IV liga - sobota 28.08 godz. 17.00 Darzbór – Lech Czaplinek. Stadion OSiR.Tenis ziemny - sobota 28.08 godz.10.00 Otwarty turniej organizowany przez SzTT. Korty Centrum Tenisowego.

Page 24: Temat nr 530 / 26 sierpnia 2010