telewizja Vis á Visvisavis.altervista.org/visavis.altervista.org/2013_files/... · 2013-12-17 ·...
Transcript of telewizja Vis á Visvisavis.altervista.org/visavis.altervista.org/2013_files/... · 2013-12-17 ·...
20 │vis a vis | sierpień 2013
numer 8 (63), Kraków, sierpień 2013
fot. B
. Kuchare
k
Wyd
awca
:A
ndrz
ej D
yga,
Bog
usła
w K
ucha
rek.
Kon
takt
: P
ółec
zka
Vis
a V
is,
ww
w.v
is-a
-vis
.net
art.
eu.o
rgan
drz
ej.d
yga@
ma.
kra
kow
.pl
Sk
ład
i w
spó
łpra
ca:
ww
w.z
vis.
pl
b_ku
char
ek@
inte
ria.
pl
Bog
dan
Zim
owsk
i
K
orek
ta:
Mar
ia B
al -
Now
ak
telewizja Vis á Vis
fot: B. Kucharek,
H. T. Kaiser,
B. Zimowski
Gazetka Vis a Vis: Copyright reserved by Bogusław Kucharek.Wszystkie materiały publikowane są za zgodą autorów
Krz
yszto
f Lit
win
- A
rtysta
kra
kow
ski
Koledze Andrzejowi Dydze w związku ze śmiercią ojca najszczersze wyrazy współczuciaskładają współtwórcy i sympatycy Gazetki, oraz bywalcy Vis a Vis.
Wię
cej
na
str.
16
Rzeźba: Bronisław Chromy, fot: B. Zimowski
2 | vis a vis | sierpień 2013 sierpień 2013 | vis a vis │ 19
JUŻ Z NAMI:
Andrzej Warchał, Stanisław Stabro, Jan Andrzej Nowicki „Viking”, Andrzej Warzecha, Krzysztof Tyszkiewicz, Adam
Ziemianin, Aleksander Rozenfeld, Andrzej Sikorowski, Jacek Lubart-Krzysica, Jan Nowicki, Leszek Wiesław Siekierski,Pizło, Jerzy Michał Czarnecki, Aleksander Jasicki, Tomek H. Kaiser, Wojciech Gawłowski, Jacek Podgórski, Kazimierz Oćwieja, Magdalena Rychel, Dorota Kazimiera Zgałówna, Henryk Rafalski, Paweł Kozłowski, Bogusław Kucharek, Win, Dorota Dużyk, Mieczysława Dużyk, Marek Kawa, Wojciech Mucha, Michał Kulpa, Aurelia Mikulińska, Darek Bojda, Sta-nisław Franczak, Jerzy Dębina, Ewa Durda „Lubelka”, Joanna „Malgwen” Mielniczek, Witold Banach, Edward Michalik, Wiesław Jarosz, Omar Khayya, Walery Popov, Marek Studnicki, Tomek Kałuża, Kasia Hypsher, Krzysztof „Kris” Cedro, Sebastian Kudas, Woytek Woyciechowski, Zbigniew Żarow, Marek Przybyłowicz, Roman Mucha, Zofa Daszkiewicz, Bożena Boba-Dyga, Halina Pląder, Robert Czekalski, Agnieszka Stabro, Jędrzej Cyganik, Jadwiga Grabarz, Marek Wróbel, Magdalena Tuszyńska, Henryk Arendarczyk, Marzena Krzyżak, Ewa Maciejczyk, Magdarius, Maro Zender, Adam „Bobs” Marczek, Janusz Wosiek, Roman Gustaw Woźniak, J.B.W., johny porter (ona), Andrzej Dyga, Magda Marciniak, Edward Biały „Wódz”, Maciej Dudek, Tomasz Kowalczyk, Ryszard Świątek „Pikuś”, Ryszard Szociński, Anna Burns Wyller, Anna Widlarz, Ryszard Sokołowski, Marek Wróbel, Elżbieta Żurawska-Dobrowolska, Ryszard Bochenek-Dobrowolski, M, Car -lie, Wojciech Pestka, Józef Bator, Renata Nalepa, Justyna Sokół, Maciej Szymczak, Pan Smth, Paweł Rzegot, Marcin Her -nas, Ewald Tomon, Gina Gurgul, Miguel Cortez, Małgorzata Łempicka-Brian, Damian, Katarzyna, Alicja, Agata Marczek, Róża Dominik, Ania Karez, Julka Dyga, Renata Dubiel, Czesław Robotycki, Roman Wysogląd, Iwona Siwek-Front, Danuta Mucharska, Karolina Dyga, Teresa Lange, Krzysztof J. Lesiński, Tadeusz Łukasiewicz-Tigran, Anna Witek, Pablo, Jarek Potocki, Mariola Frankiewicz, Robert Florczyk - celnik z Północy, Paulina Simlar (Rzepicha), Aleksandra Pędzisz, Magda Konopska, Iwona Chojnacka, Wiktoria Mizia, Wojciech Kwinta, Wojtek Morek, Bogdan Zimowski, Adam Kawa, RomanKownacki, Krzysztof Janik, Wawrzyniec Sawicki, Krzysztof Miklaszewski, Zygmunt Konieczny, Konrad Pollesch, MaciejDyląg, Jan Czopek, Leszek Długosz, Andrzej Szełęga, Krzysztof Pasierbiewicz, Alsana, Piotr Kędzierski, Piotr Błachut,Tony, Andrzej Matusiak, Adam Komorowski, Bruno, Monika Kozłowska, Dorota Czarnecka, JerzyStasiewicz, Aleksander Szumański, Agnieszka Grochowicz, Kazimierz Machowina, Magdalena Świtek, Paweł Kozłowski
Arleta Opioła, Anna Dziadkowiec, Maciej Serafin, Wojciech Firek, Andrzej Pacuła, Owca, Andrzej Banaś, Tadeusz Smolicki, Anna Dymna, Wit Jaworski, , Jan Zych, Jan Wawszczyk, Antoni Wawszczyk, Marek Rosner, Jadwiga Miklaszewska, Monika Dembiń-ska, Robert Adamczak, Zbigniew Bajka,
Ryszard Rodzik,
Jerzy Skarżyński,Wiesław Dymny, Tadeusz Śliwiak Magdalena Wiącek, Adam Kieniewicz,
Krzysztof Litwin, Marian Siwek Jerzy Harasymowicz, Marian Żyła
, Leszek Walicki, , Marian Satała, Andrzej Komorowski, Wojciech Włodarczyk, Jarosław Włodarczyk, Kazimierz Wiśniak, Lesław Pizło, Karina Janik,Sara Yakoubi, Bronisław Chromy.
..a Ty?..dołącz..czekamy ☺...
Andrzej Sikorowski
fot. B. Kucharek
Za komuny pokazywano nas Ludziom dobrej roboty. Śmialiśmy się, a teraz
wspominamy z łezką w oku. Prawdziwi aktorzy, pisarze, malarze i muzycy spotykali się w
skromnych świetlicach z ... prawdziwymi ludźmi.
O coś chodziło! Dzisiaj w świetle fałszywych gwiazd zwycięża spryt telewizyjnych
szefów. Gości, którzy cynicznie napełniają koryta paszą dla najmniej wymagających.
2 listopada 2007
Jakieś scenki, wywiadziki, pseudonapięcia. Jakieś -pożal się boże - wariacje na temat,
który okazuje się rachitycznym występem par na lodzie. Wszystko w dymie, huku,
światłach i ogłupiającym chaosie szybkiego montażu.
Fragment książki: Jan Nowicki „ Mężczyzna i One ”
OKNO NA PLANTY (19)
Jest taki kraj na południugdzie wyspy toną w błękitachGdzie Bóg zapomniał o grudniui zawsze dźwięczy muzykaJest taki kraj wiecznej wiosnypachnący wiatrem i morzemgdzie miłość to wiersz miłosnynienawiść to pchnięcie nożemLubię tam być lubię tam byćw słońcu najlepiej marzyćchłodną jak noc ambrozję pići witać świt na plażylubię ten zgiełk zapach i smaki szum radosny w głowiew cyprysach zaplątany wiatrgorące oczy kobietJest taki kraj tu nad Wisłąpod nieba szarym ołowiemTu moje imię nazwiskotu w ziemi moi ojcowieI chociaż wciąż narzekająże stąd daleko do światato tylko w tym jednym krajupotrafię kochać i płakaćBo tylko tutaj sprzedają chlebktóry z dzieciństwa pamiętamskrzypi pod nogą wczorajszy śniegi najpiękniejsze są świętai choć mnie czasem zalewa krewi myśli mam nie-zbadaneto tutaj wrosłem po wieków wiekdrzewem którego nie złamieszBo tylko...
Moje dwie ojczyzny
Pozdrawiam z ojczyzny w kryzysie tę, której ponoć żaden kryzys nie dotyczy.
P. S.
18 │vis a vis | sierpień 2013 sierpień 2013 | vis a vis │ 3
Roman Wysogląd
fot. B. Kucharek
Jan Nowicki
fot. B. Kucharek
jedna z najbardziej znanych powieści realizmu
socjalistycznego autorstwa sowieckiego pisarza Nikołaja Ostrowskiego, jest w dużym
stopniu autobiograficzna.
Pierwsza wersja ukazała się w gazecie Młoda Gwardia, później jako książka, z której
usunięto fragmenty dotyczące osobistych problemów bohatera (autora). Tomy 1–2 wydano
w latach 1932–34, natomiast pełne wydanie ukazało się w 1935; wydanie polskie w 1941
(Kijów). Nad tekstem pracowały dwie osoby z wydawnictwa ( ich los do dzisiaj pozostaje
nieustalony). W krajach socjalistycznych była to lektura szkolna, a główny bohater, Paweł
(Pawka) Korczagin, stawiany był za wzór dla młodzieży: uzyskawszy świadomość
klasową, Korczagin walczył po stronie bolszewików o różnie rozumiane wyzwolenie na
Ukrainie, oraz w Polsce. Prowadził przy tym stosunkowo ascetyczny tryb życia,
ustanawiając dobro radzieckiej ojczyzny jako wartość dla siebie najwyższą.
Powieść trzykrotnie sfilmowano w ZSRR, w 1942 roku (reż. Mark Donskoj), w 1956 roku
(Paweł Korczagin, reż. Aleksander Alow, Włodzimierz Naumow) i w roku 1975 (Nikołaj
Maszczenko). W/w fakty z nie tak znowu odległej przeszłości przytaczam nie bez kozery.
A mianowicie już dzisiaj Zwis i jego okolice domagają się co najmniej równorzędnej
powieści, o kilkakrotnym filmowaniu już nie wspominając. Ale kto ją napisze? I tutaj
zaczynają się schody. Ze znanych mi ludzi jeszcze potrafiących pisać tylko Kubę
Kubowicza stać na aż tak potrzebny w tej powieści realizm i szczerość. Aż po
przysłowiową, niezłowioną rybę w Wiśle ( Jeżeli rzeczka taka jeszcze płynie? I do tego nie
pod prąd!). Argument, iż Kuba nie jest rodowitym krakowianinem odpada.
Tylko artysta patrzący na świat z tak zwanego „ boku” jest w stanie opisać tak niesamowitą
wytapialnię talentów jak Zwis.
Niepełna czystość abstrakcji 234,
czyli
jak rozhartowywał się Zwis.
„Jak hartowała się stal”, ros. Как закалялась сталь
Gwiazdy na lodzie, tańce z gwiazdami. Gwiazdy seriali
telewizyjnych, romantycznych komedii, sitcomów. Gwiazdy
aren cyrkowych, koncertowych sal i estrad. Gwiazdy
współczesnej prozy, poezji, sportu. Gwiazdy wśród modelek,
zarodowych buhai, wysokomlecznych krów i polityków.
Pośród redaktorów, wpatrzonych siermiężnie w czytniki wiadomości - z kraju i ze świata.
Gwiazdy tok-szołów. Mega gwiazdy, nakłaniające do żarcia i picia. Gwiazdki na koniakach,
hotelach, oficerskich pagonach.
Polski świat - telewizyjny zwłaszcza - stał się do znudzenia... rozgwieżdżony. Gdzie
spojrzysz - „gwiazda". Często bez większego nazwiska i stosownych kwalifikacji. Kit, jaki
się nam wciska, dawno przekroczył granice absurdu. Jednak specom od rozgwieżdżania
ciągle to nie wystarcza. Raz po raz proponują kolejną szmirę w programach pieczętowanych
- bywa - licencją, za którą przychodzi słono zapłacić. Szkodzą masowo i z dzikim
zapamiętaniem. W poczuciu absolutnej bezkarności. I nawet przez myśl im nie przejdzie, że
wielka oglądalność oznacza większą szkodę. Przypominają w tym jemiołę, stonkę
ziemniaczaną, wołka zbożowego, paradontozę.
Polski świat przekazu (każdego!) stał się komiczny. Szkoda, że śmiesznością wziętą z
gorzkiego Gogola. Jak ten facet ze zwycięskiego ugrupowania, co pcha swój siwy łeb w
każdy kadr, gdzie choćby jeden z partyjnej wierchuszki. Czasem coś wyduka, poprzeplata
nóżkami, półgębkiem uśmiechnie. Patrzę na niego i choć nie wiem, jak się nazywa, to już
słyszę, gdy za jakiś czas zacznie przemawiać. Przemieniać się w pocie czoła w... „autorytet".
W „gwiazdę" - polskiej polityki.
A wracając do naszej rodzimej, telewizyjnej rozrywki. Taka Przebojowa noc, z udziałem
podtatusiałego guru sobotniego odprężenia narodu - na przykład. Najponętniejszej w
regionie Nataszki. Z klęczącą na rozkaz widownią. Z występami zagranicznych gwiazd,
które słusznie kojarząc się kiedyś ze sztuką, dzisiaj stanowią plejadę - zgranych do końca
kart.
Albo koszmarne Gwiazdy na lodzie. Z wyżelowanym konferansjerem, trwoniącym
renomę świetnego sprawozdawcy sportowego. Jego branżowym kolegą, zagubionym w
potyczce z rechocildem Dody, starszą panią i kimś - na dobrą sprawę - tylko jeszcze jednym.
Plaga „gwiazd”
4 │vis a vis | sierpień 2013 sierpień 2013 | vis a vis │ 17
Krzysztof Pasierbiewicz
EPOPEJA PODWAWELSKIEJ BALANGI
Dzisiaj w południowej porzena Cmentarzu Rakowickim w Krakowie
pożegnałem serdecznego kumpla.
Jurek Brataniecrocznik 1944
promieniujący twórczymi pomysłaminiezwyczajnie uzdolniony architekt, plastyk i grafik.
Zawsze smakowicie ubrany, pogodny, ujmująco uprzejmy, czarująco szarmancki,
w każdym calu dżentelmen.Bezgranicznie wolny, nieokiełznany luzak,
zniewalający kawalarz, niestrudzony wagant i genialny gawędziarz,znający wszystkich, których warto znać.Otoczony zewsząd gromadą przyjaciół
samotnik. Bez reszty oddany Polsce
członek założyciel i kreatorFundacji Pomnika Ofiar Katynia.
Jego ostatniej drodze towarzyszyły obie żony,
synowie i nieprzebrana gromada Przyjacióła także
grupka „cmentarnych salonowców” chadzających na głośne pogrzebyby zaistnieć w eleganckim towarzystwie.
Gdy kondukt żałobników doczłapał do odległego od kaplicy grobu,
po rytualnej modlitwie i wzruszającej mowie pożegnalnejwygłoszonej przez Leszka Długosza,
na trumnę spadły z łoskotem pierwsze grudy ziemi,a mnie się przypomniały,
rytmiczne melodie Elvisa Presleya, Billa Haleya i Chucka Berriegopłynące z szafy grającej w krakowskich Jaszczurach,
gdzie pod batutą Jurka,złota młodzież Królewskiego Miasta,
w rytmie rock and rola,oddawała się nie znającej jutra balandze
niemających nic do stracenia ludzi szczęśliwych chwilą,a tak naprawdę,
ludzi miotających się w kreślonym znakiem czasu tańcu pawitragikomicznej farsy doby Peerelu.
16 │vis a vis | sierpień 2013 sierpień 2013 | vis a vis │ 5
Obrzuciłem wzrokiem zebrane wokół grobu dystyngowane, przyprószone siwizną panie
i raptemzza koronkowych woalek, kapeluszy i słonecznych parasolek
wyłoniły się młodzieńcze twarzenajpiękniejszych w Krakowie dziewczyn
jak żadna po niej malowniczej epoki dzieci kwiatów.
I wtedy powiedziałem w duchu mojemu kumplowi:Do zobaczenia Jurek!Bo sam widzisz, że
epopeja krakowskiej balangi lat sześćdziesiątych jest wieczna,a my będziemy zawsze młodzi i weseli,
tyle, że po drugiej stronie.
Urodził się w 1945 roku w Krakowie. Po studiach na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej zajął się fotografią, pracując w Pracowni Fotografii Akademii Rolniczej, później ucząc studentów w Pracowni Fotografii Akademii Sztuk Pięknych. W drugiej połowie lat 70. był członkiem „Grupy Roboczej”. W 1978 roku został członkiem Związki Polskich Artystów Fotografików, w latach 90. pełniąc tam także funkcję członka Komisji Kwalifikacyjnej. Zajmował się fotografią reportażową i artystyczną.
Witold Górka art. fotografik
Jerzy Brataniec inż. architekt
Urodził się w Bieczu, ale od wczesnego dzieciństwa związany był z Krakowem. Ukończył Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej. Związany był, między innymi, z Teatrem Cricot Tadeusza Kantora, dla którego zaprojektował i wykonał niezwykłe maszyny, które na równi z aktorami „grały” w spektaklach; był scenografem Teatru Stu w pionierskich latach jego działalności.Za projekt i wykonawstwo kawiarni „Maska” w Starym Teatrze otrzymał nagrodę „Wnętrze Roku 1994”. W roku 1990 wraz z żoną Elżbietą stworzył przy ul. Starowiślnej „Starą Galerię”, która stała się salonem artystycznym Krakowa na wiele lat.
Z kroniki żałobnej
Krzysztof Litwin urodził się w Krakowie w 1935 r. jako trzecie dziecko Natalii i Edwarda Litwinów. Tutaj dorastał i ukończył szkołę podstawową i gimnazjum. Naukę w liceum plastycznym rozpoczął w Zakopanem, w klasie Antoniego Kenara. Po roku kontynuował ją wswoim rodzinnym mieście. Z wykształcenia był grafikiem. W 1955 r. rozpoczął studia na Akademii Sztuk Pięknych na wydziale grafiki w pracowni prof. Mieczysława Wejmana, które ukończył w maju 1962 r. W trakcie studiów dodatkowo szlifował warsztat malarski w klasie Hanny Rudzkiej-Cybisowej.
Działalność artystyczna Krzysztofa Litwina trwała około czterdziestu lat. Poza zdolnościami plastycznymi Litwin miał jeszcze inne talenty. Już podczas nauki w liceum i studiów grał na gitarze, dzięki czemu z czasem trafił do kabaretu Piwnica Pod Baranami. Tu mógł realizować się jako piosenkarz i aktor. Litwin był jednym z kilku artystów nadających kształt temu kabaretowi od początku jego istnienia i przez kolejne dziesięciolecia.
Na planie filmowym wykreował kilkadziesiąt postaci. Jego twórczość w obrębie sztuk plastycznych była równie wszechstronna: był autorem wielu interesujących grafik oraz niepowtarzalnych rysunków i obrazów. Kolejną dziedziną twórczości Krzysztofa Litwina było rękodzieło artystyczne. Wykonywał wymyślne, dowcipne prezenciki, którymi były oryginalnie pomalowane lub pokryte grafiką przedmioty codziennego użytku (np. deska kuchenna). Ulubionymi materiałami artysty stały się w końcu metale: miedź, brąz, złoto i srebro, z których wykonywał wyrafinowaną biżuterię.
Karina Janik( Muzeum Historyczne Miasta Krakowa )
Krzysztof Litwin - Artysta krakowski
Zmarł w Krakowie w 2000 r.
6 │vis a vis | sierpień 2013 sierpień 2013 | vis a vis │ 15
Galeria „Vis á Vis”
Cykl fotografii, których tematem jest Chicago, jego współczesna architektura oraz niespotykany urok i klimat tego miasta. Fotografie te powstały w latach 1987 - 2005 w czasie licznych pobytów autora w Stanach Zjednoczonych Ameryki.
Jacek Maiński - „Pocztówki z Chicago"
Poza ZVIS’emLesław Pizło - „Jarek Śmietana & Co”
Wystawa zdjęć o tematyce jazzowej - Piwnica Pod Baranami, lipiec 2013
Sami Franciszkanie w Krakowie zjawili się w 1237 r. a głównymi fundatorami klasztoru i kościoła po zniszczeniach najazdu tatarskiego w 1241 r. byli książę Bolesław Wstydliwy i
jego żona św. Kinga. Gotycki kościół konsekrowano w roku 1249. Grób księcia znajduje się w kaplicy pod wezwaniem jego siostry Bł. Salomei, gdzie są też jej relikwie. W kaplicy Męki Pańskiej znajduje się sarkofag z relikwiami Bł. Anieli Salawy, obrazy drogi krzyżowej autorstwa Józefa Mehoffera oraz wierna kopia całunu Turyńskiego poświęcona przez Jana Pawła II. Od XV wieku wielkim kultem wśród wiernych Krakowa i Polski cieszył się Cudowny Obraz łaskami słynący „Matki Bożej Bolesnej Smętnej Dobrodziejki Krakowa”. Obecnie już mniej znany krakowianom. Ten piękny obraz powstał około 1440 roku, a 20.09.1908 r. został koronowany papieską koroną wzorowaną na koronie św. Jadwigi Królowej przez kard. Jana Puzynę. Umieszczony jest w barokowym ołtarzu kaplicy
Matki Bożej Bolesnej. Kaplica wyodrębniona jest z przylegających do nawy kościoła krużganków, powstałych w 1439r. Zachowały sie w nich fragmenty ciekawych gotyckich fresków i polichromii oraz znajduje się tam galeria portretów biskupów krakowskich –13 to zachowane freski z XV w. i 31 malowanych na deskach bądź płótnie, ostatnim jest portret Jana Pawła II. Do krużganków przylega też odnowiona kaplica św. Eligiusza patrona cechu złotników. W latach 90-tych XX w. Prezes Krakowskiego Oddziału Polskiego Związku Filatelistów Jan Malik zaproponował ojcom Franciszkanom organizowanie w krużgankach wystaw filatelistycznych gównie o tematyce religijnej i papieskiej. Propozycja bardzo spodobała się Franciszkanom, gdyż dzięki niej krużganki zyskały większe zainteresowanie publiczności, a znaczki pocztowe będące same w sobie swoistymi dziełami sztuki są eksponowane w pięknym zabytkowym wnętrzu. Sam będąc filatelistą, od początku współuczestniczyłem w organizacji tych wystaw, projektując m.in. 2 kartki pocztowe z obrazem Matki Bożej Bolesnej, wydane na wystawy filatelistyczne z okazji 90-tej i 100-nej rocznicy koronacji obrazu, które tutaj przedstawiam. Niestety zauważam, że masowe podróżowanie osłabiło znacznie potrzebę poznawania swojego miasta i okolic oraz ich historii, zwłaszcza wśród młodszych populacji. Dlatego przywołuję cokolwiek zmienione powiedzenie – cudze zwiedzacie, swego nie znacie.
14 │vis a vis | sierpień 2013 sierpień 2013 | vis a vis │7
Andrzej Matusiak
MÓJ DAWNY KRAKÓW MIASTO, LUDZIE, WYDARZENIA
fot. B. Zimowski
na starej pocztówce i fotografii oraz wspomnieniach” (14)
JESTEM SAMA
jestem sama jedynie Anioł uwięziony w moim sercu daje poczucie siły ciemną nocą
radość księżycaoślepia patrzenie w siebie
popatrz na duszę w swoim wnętrzu
znajdziesz harmonię życia w sobie i niebie
patrzę w słońce
życie moje staje sięradością i śmiechemjak księżyc odbija światło słońcatak moje serceoddaje jasnośćbuziąuśmiechniętego wyjątkowego dziecka
Anioł mójrozniesie harmonię i pokójpozwoli żyćmagii naszych marzeń
błysk spadającej gwiazdy to radość naszego uśmiechu
ŚMIECH
Sara Yakoubi
Sara ma 16 latZdiagnozowany zespół DownaPisze wiersze
Lato to nie tylko czas urlopowych wyjazdów, ale też dla wielu osób niekoniecznie bardzo religijnych , to okazja na pielgrzymowanie do miejsc świętych w Polsce i na świecie. W ostatnich latach, na pewno za sprawą łatwości w wojażowaniu i przekraczaniu granic, wręcz modne stało się odwiedzanie znanych zagranicznych miejsc kultu religijnego. Jestem przekonany, że wielu zwłaszcza młodszych Krakowian nie zdaje sobie sprawy, że w naszym mieście oprócz Katedry Wawelskiej, Sanktuarium Łagiewnickiego, Skałki, mamy jeszcze kilka świątyń, będących celami pielgrzymowania nawet od kilku wieków. Zresztą od dawna Kraków nazywany jest Rzymem Północy z racji dużej ilości zabytków z Wawelem, Skałką z Kryptą Zasłużonych, kościołów i świętych relikwii, co niewątpliwie budzi zazdrość Warszawy. Chcąc częściowo dorównać Krakowowi, najwyższe Władze Kościelne i III Rzeczpospolitej podjęły ideę budowy Świątyni i Centrum Opatrzności Bożej z Panteonem Wielkich Polaków. Trzeba przyznać, że nazwa jest bardzo trafna, gdyż zarówno władzy duchowej jak i szczególnie aktualnej władzy świeckiej Opatrzność Boska jest bardzo potrzebna. Jakkolwiek zdarza się Opatrzności chwila zagapienia, co III Rzeczypospolita odczuła dość boleśnie, a w Katedrze Wawelskiej wciśnięto 2 nowe nagrobki. Niewątpliwie widok z Wawelu na stary Kraków jest ciekawszy niż na PKiN czy Stadion Narodowy gdzie występowała bezbożna Madonna i to za pieniądze podatników. Istnieje też możliwość, że jakaś Ministra dla rentowności polskiej chluby EURO 2012, za jeden czy więcej milionów PLN napełni go wodą i wynajmie np Zielonoświątkowcom na zbiorowy chrzest, co niewątpliwie uznano by za rządową wpadkę (nie pierwszą zresztą!). Ponieważ warszawiacy nie okazali zbytniego finansowego zrozumienia, a rządowe wsparcie było niewystarczające to początkowo budowa stołecznej Świątyni nie była zbyt szybka. Nabrała dopiero tempa, gdy metropolitą warszawskim został kard. Kazimierz Nycz, co zrozumiałe, gdyż to były biskup krakowski. Ale na poważnie wróćmy do Krakowa, gdzie jednym z najważniejszych sanktuariów jest kościół o.o. Franciszkanów. Powszechnie jest znany głównie z wykonanych przez Stanisława Wyspiańskiego w 1895 r. polichromii i z witraży z lat 1897 – 1902 na czele ze sławnym „Bogiem Ojcem”. Ostatnio media sensacyjnie ogłosiły, że ponad stuletnim witrażom grozi rozsypka. Ja nie widzę w tym nic dziwnego, jako że sam cokolwiek się sypię, a mając ledwie sześćdziesiąt kilka lat. Podobnie jest u niektórych zwisowiczów. Ale są i tacy co mają więcej lat i w krakowskim powietrzu, podlewani nie zalecanymi napojami, zaciągający się dymem tytoniowym, trzymają się zaskakująco dobrze, co należy uznać za ciekawostkę przyrodniczą.
sierpień 2013 | vis a vis │ 138 │vis a vis | sierpień 2013
nogami. Wlepiłem oczy. Podobało mi się, słuchałem. Czasami wyczuwałem jakąś melodię.
Chciałem się nad wszystkim zastanowić i czekałem na przerwę na reklamę. Coraz
niecierpliwiej. Nastąpiła. Zapaliło się światło. Zrobiło się ciszej. Niektórzy się obudzili.
Reklam nie zauważyłem. Nie było, co robić. Ludzie wyszli z sali, żeby się przejść. Wszyscy
poszli do toalet. Niektórzy najpierw pili kawę. Piwa chyba nie. Przeglądali się w lustrach.
Przyglądali się sobie. Kończyli te zabiegi towarzyskie i estetyczne. Rozległy się dzwonki.
Mężczyźni zaczęli zapinać guziki i zaciągać suwaki. Posuwali się w stronę sali z fotelami.
Chcieli usiąść i się zagłębić. Ci, którzy siedzieli naprzeciwko, na scenie trochę im
przeszkadzali. Mogliby robić to, co robili, ciszej. Nie miałem odwagi, żeby im zwrócić
uwagę i powiedzieć, że w filharmonii obowiązuje cisza oraz skupienie. Oportunistycznie
milczałem i jadłem cukierki. Ten mężczyzna stojący tyłem ciągle machał rekami, pokazywał
gdzieś patykiem lub pręcikiem, trochę podskakiwał, ale cicho. W nic nie dmuchał i niczego
nie uderzał. Ani nikogo. Umiał się odpowiednio zachować w tym miejscu. Co pewien czas
nastawała krótka przerwa i wtedy ludzie natychmiast uderzali dłonią o dłoń. To były oklaski.
Inni nie klaskali. Ja też nie, bo wtedy rozpakowywałem kolejnego cukierka. Byłem zajęty.
Na końcu zapaliło się więcej światła, nad całą salą. Mężczyzna, który dotychczas stał tyłem
odwrócił się do mnie twarzą. Do innych też. Opuścił ręce. Zgiął się w pół. Ludzie wtedy
wstali i klaskali. Nie mogłem zorientować się dlaczego. Mnie było wygodnie w fotelu, a przy
siódmym cukierku zacząłem doceniać ich smak. Słodki. Rozpakowałem kolejnego, zjadłem
i też wstałem. Chciałem wyglądać na kulturalnego i obytego. Trochę postaliśmy i
klaskaliśmy. Potem ci na scenie zaczęli rozchodzić się gdzieś na boki. Ja razem z innymi
ludźmi zacząłem zmierzać w stronę szatni. Spotkałem koleżankę. Powiedziała, że zawsze
wiedziała, że jestem melomanem. O tym nie wiedziałem, ale kiwnąłem w dół głową.
Skromnie. Odebrałem w szatni płaszcz z komórką. Wziąłem kapelusz. Poszedłem do
toalety. Zadzwoniłem stamtąd do informacji. Nie trafiłem do odpowiedniego miejsca.
Zaczęli mi mówić o pociągach odjeżdżających do Krakowa. Zadzwoniłem gdzie indziej.
Chciałem zanurzyć się w intelektualnej atmosferze. Wybrałem Oksford. Dowiedziałem się,
że meloman to taki człowiek, który lubi muzykę. Zgadza się, ostatnio słuchałem z
przejęciem orkiestry dętej. Patrzyłem z fascynacją. Jestem zatem kimś więcej niż tylko
melomanem.
Przed wyjściem chciałem kupić sobie jakąś płytę. Było kilka do wyboru.
Zaciekawiła mnie taka pod nazwą Chopin. Widziałem kiedyś taki sam napis na butelce z
wódką. Nie piję wódki. Na wszelki wypadek nic nie kupiłem. Wracałem lekko do domu. Dla
mnie to nie pierwszyzna. Mam ciągły kontakt z kulturą. Zwłaszcza współczesną. Dobrze się
zgrywam z naszymi czasami. Rozumiem je.
11.04.2013 r.
godz. 23.23
Zamglenia.
Wit Jaworski
Wczoraj był malarzem; W stupach gór wypatrzył Omszały dzwon ciszy
Dzisiaj jest poetą; Między pręcikami mchu Ptaki wiją pagodę gniazda
Jutro obwołają go mistrzem kaligrafii I ułożą mu kości w kwietną gałąź
Wbrew Twej nauce Poszedłem na Południe by zobaczyć Jak z mego ciała w pełni słońca Lęgnie się upiór
Nie znalazł końca krętej ścieżki Żałując, skreślił w wierszu średniówkę Rzeka poniosła jego pieśń do rozlewiska Gdzie nurt jedna się z morzem
Trzy siły
Qu Yuan (2)
Qu Yuan (4)
fot. B. Zimowski
12 │vis a vis | sierpień 2013 sierpień 2013 | vis a vis │ 9
Z szuflady Lubelki
fot: Pablo
Paweł Kozłowski
fot.
B. K
uchare
k
Andrzej Banaś
Poszedłem do pewnego miejsca. Przy wejściu napis
poinformował mnie, że to filharmonia. Nawet narodowa. W
szatni zostawiłem komórkę i przy okazji płaszcz.
Wyczyściłem trochę buty i oddałem też kapelusz. Po chwili
znalazłem się na sali. Siedziało trochę ludzi. Także młodzi.
Spotkałem dwie osoby, które jeszcze nie skończyły 59 lat.
Prawdopodobnie. Jedna na pewno, bo ją znam i wiem, kiedy
się urodziła. Mniej więcej. Część ludzi spała. Należała do wyrobionej publiczności.
Rozumiem i pochwalam. W środku jest przyjemnie: nie pada, nie wieje, nie jest zimno, nie
jest gorąco. Można lubić takie miejsca. Z przodu, wyżej, siedziało trochę ludzi i hałasowali.
Byli tak samo ubrani. Na czarno z akcentami białymi i fioletowymi. Do wywoływania
dźwięków używali specjalnych przyrządów. To są instrumenty, wyglądały na muzyczne.
Prawie nie rozmawiali. W teatrze jest inaczej. Kiedyś widziałem. Tam ciągle mówią, też o
tym, że siedzą lub leżą. Ci na czarno tutaj tylko siedzieli. W pewnym momencie zgasło
światło. Trochę, nad częścią sali. Ludzie przestali ruszać rękami. Coś się stało. Natychmiast
z boku wszedł jakiś mężczyzna. Był też ubrany na czarno. W ręku niósł jakiś patyk. Może to
był pręt. Cienki. Miał na sobie coś, co przypominało płaszcz, jaki noszą specjaliści od
transportu trumien. Ale ten był z przodu, poniżej pasa, wycięty. Natychmiast domyśliłem się
dlaczego. Chodziło o wygodę. Jestem mężczyzną. Aktywnym, a więc mam doświadczenie.
Uczę się i je wzbogacam. Też sobie utnę płaszcz z przodu.
Na moment zrobiła się cisza. Sąsiad z mojej okolicy lekko chrapał, ale mi to nie
przeszkadzało. Miałem poczucie, że ktoś wśród nas czuwa. Mężczyzna, który wbiegł
spóźniony, ten z patykiem w ręku, stanął do mnie tyłem. Do innych też. Był na lekkim
podwyższeniu. Wspiął się na palce. Z góry zaglądał za dekolty kobiet. W ręku, a zwłaszcza
w prawym, trzymały skrzypce. On podniósł ręce do góry. W stronę nieba. Patykiem groził.
Chyba tym ludziom z instrumentami. Poskutkowało. Oni przestali hałasować. On ruszył
swoim ciałem, do którego należały jego ręce. Od tego momentu ruszał się nieustannie.
Czasem gwałtownie. Chwilami obawiałem się, że spadnie. Utrzymywał się jednak na
miejscu, czasami w pionie. Ludzie z instrumentami zaczęli robić swoje. Rozluźnili się i
nabrali dynamiki. Ruszali rękami, w których coś trzymali. Robili to dość równo, choć
widziałem na defiladach lepsze zgranie. Inni dmuchali w jakieś dziwne rurki lub blaszane
elementy. Nie wiem czego. Ktoś co pewien czas się denerwował i walił młotkiem w bęben.
Mężczyzna stojący tyłem wykonywał przez cały czas jakąś skomplikowaną choreografię.
Figur było niewiele, ale nie mogłem rozgryźć łączących je powiązań. Popatrzyłem na jego
buty. Potem na swoje. Jego lepiej się świeciły. Też bym chciał mieć takie. Zacząłem
zastanawiać się, jak to zrobić. Ludzie siedzący pod nim ruszali rękami, głowami i niektórzy
Byłem ponownie w filharmonii
Niebezpieczna strukturaDzieło globalnego pająkaTrudno orzecCzy ważniejsze są oczkaCzy zasupłane sznurkiDla wyników połowuRzecz jest bez znaczeniaRybyZ przyczyn zasadniczychOdmawiają odpowiedziLudzie się plączą bardziejDla ucieczkiSzukając większych oczekDaremnie
Przytakuje ruchem łebka Poruszanego palcem wskazującym Różnią się ręce Jedna to mój kciuk Druga mały paluszek Wymachuje nimi Kiedy przemawia Głosem mojego brzucha Najpewniej GłupiaWyobraża sobie Że ma cokolwiek do powiedzenia Kiedy wrzeszczy „Tę planetę zaludniająMoje siostry i bracia" Nie tylkoJeśli jest coś na rzeczy Trzeba by dodaćWyposażonych w sprawne dłonie Długorękich Animatorów
PACYNKA
SIEĆ
Oświetlenie świetne i majestatyczny owalprawie pełnego księżyca spogląda z pomiędzydwóch kamienic, zupełnie jakby na żadną z nichnie mógł się zdecydować.Do przystanku jak zwyklekroczy grupa wylansowanych obcokrajowców -szwargot i prężenie pośladków w barwnych rurkach.A obok puchatek o wyglądzie dyrygenta,z dali zaś księżniczka powiewa kwiecistą suknią.
Centrum Katowic - Rzepa
10 │vis a vis | sierpień 2013 sierpień 2013 | vis a vis │ 11
Kabaret „Piwnica pod Baranami” trwał przez lata, ponieważ powstał kiedyś jako grupa ludzi tworząca zbiór nazywany „Klubem Młodzieży Artystycznej Piwnica pod Baranami”. We wspomnieniowej monografii (Olczak-Ronikier : b.r.w., 34) można znaleźć listę pierwszych jego członków. Kto dzisiaj pamięta tę nazwę, a przecież określała ona pierwotny charakter późniejszego środowiska, jakie na zasadzie kuli śniegowej powstało wokół, jak powiadała Joanna Olczak-Ronikier
nieustającego „koncertu ambitnych samouków”. Z czasem wytworzył się krąg przyjacielski i towarzyski złożony z aktorów, reżyserów, plastyków, poetów, kompozytorów, naukowców, dziennikarzy i innych, którzy wspomagali kabaret swoją twórczością, postawą aprobaty i gotowością do zabawy. Krytycy, pomysłodawcy, uczestnicy premier, balów, imienin, corocznego „opłatka”, „jajeczka” i sylwestrowych nocy, zawsze towarzyszyli piwnicznym występom. Ważne jest to, że przez lata pojawiały się w nim co pewien czas nowe postacie. „Barany” przyciągały legendą, plotkami i świadomie tworzonym obrazem.
Kabaret PpB Przyciągał też i inne postacie: marnych samouków, debiutantów, grafomanów, pijaczków, ludzi o kiczowatym stylu bycia, oraz nieokreśloną grupę kibiców piwnicznej działalności, wieloletnich klientów baru, kiedyś też „cinkciarzy”, szaleńców, kobiety lekkich obyczajów, kapusiów, „esbeków”. Te tak różne środowiska, wytworne osobowości, intelektualiści, artyści z jednej strony i „typy potoczne” dziwnie dopełniały się, a dla Piotra Skrzyneckiego ten melanż był czymś fascynującym (Olczak-Ronikier, b.r.w., 318). To co wyżej ogólnie stwierdziłem, było stałym tłem piwnicznej działalności. Gdyby nie ta życzliwa i ciągle plotkująca o sobie środowiskowa publiczność, wiele pomysłów i działań nie zrealizowano by w kabarecie, mam na myśli bale, żywe obrazy, performensy, sesje naukowe itd. To ona, ta publiczność, przyciągała innych i nadawała kolorytu i sensacyjności wydarzeniom, gdy obok siebie bawiły się persona grata i persona incognita. Wiele osób z tak istniejącego środowiska bywanie w kręgu „Piwnicy” traktowało jako legitymację swoich związków z kabaretem. Były przekonane, że tworzyły rodzaj duchowej wspólnoty, tym samym one też należały do tego kabaretu. Tak działo się przez lata, ale wszystko się kończy. Zmienione czasy przyniosły nowe formy komunikacji, które zabiły gatunek – kabaret literacki. Sztuka przestała być elitarna, dla wielu jest niepotrzebna, wystarcza korporacyjnie produkowany „pop”. Zniknęło więc piwniczne środowisko. Powstała swoista estradowa i satyryczna forma, nastawiona na występ dla anonimowej publiczności, dla młodych większość „piwnicznych” postaci nie wywołuje ich zainteresowania, a styl wykonawczy artystów uważa za anachroniczny. Ale jeszcze kilka lat temu tak nie było. A jak było? By zasadnie na to pytanie odpowiedzieć, trzeba uwzględnić trzy aspekty, budujące odpowiedź w sposobie współczesnego, a nie historycznego spojrzenia. Chodzi o trzy co najmniej kwestie, o zmianę charakteru publiczności obserwujących występy przy zwielokrotnionej częstotliwości występów i miejsc gdzie one
się odbywają, co się stało z kręgiem przyjaciół „Piwnicy”, czy jeszcze istnieje takowy, forma artystyczna – czy jej kontynuacja przekonuje widzów, jaka zaszła zmiana w zespole, jakie są wobec niego oczekiwania w kontekście komunikacyjnego charakteru kultury.
Zmienili się odbiorcy. Moi studenci po wykładzie o „Piwnicy pod Baranami” w pisemnych esejach w większości stwierdzali, że estetyka piwniczna, to nie jest ich estetyka. Doceniali historyczność kabaretu, ale to już nie ich świat. Czas „piwnicy” minął, ponieważ takie miejsca nie przeżywają renesansów, gdy trwają za długo, tracą swą unikalną wartość. Niby są tym samym, a są czymś całkiem innym. Sic transit gloria. [fragment większego tekstu poświęconego charakterystyce środowiska kabaretu „Piwnica pod Baranami”]
Czesław Robotycki
„Piwnica pod Baranami”
bezpowrotnie stracone miejsce.
Proponuję powołanie partii (broń Boże politycznej) pod powyższą nazwą. Partia musi mieć jakiś program. Zatem zapraszam wszystkich zainteresowanych do tworzenia deklaracji
programowej. Na początek zaczyn w postaci kilku moich propozycji.Naszą ambicją niech będzie temperowanie postępu, do poziomu mieszczącego się w granicach zdrowego rozsądku. Postęp, był, jest i będzie. Ale po co nam postępujące ceny piwa, paraliż postępowy, postępujące schamienie, postępujące wypadanie włosów i zębów i tak dalej. W ramach postępu mamy wodę w kranie (nawet ciepłą) ale nie ma jej w rzece. W ramach owego urocze pogawędki w Zwisie o niczym, zamieniamy w lakoniczne komunikaty czy też SMS-y. Miast pięknych romansów mamy pospieszną kopulację, a przechadzki na świeżym powietrzu zastąpił jogging. To wszystko w ramach postępu. Nazwa przypomina partię powołaną do życia przez ś.p. Jarosława Haszka. Ale u niego miało się to odbywać w „granicach prawa". Tymczasem obecne prawo dopuszcza tak wiele czynów haniebnych nie mających ze zdrowym rozsądkiein nic wspólnego, ze możemy sobie to spokojnie darować. Zaś przepisy wykonawcze do owego prawa były wielokrotnie wykorzystywane w programach kabaretowych budząc wesołość zarówno motłochu jak i ludzi inteligentnych.Jestem również za tym, żeby partia nie miała żadnych struktur czy też stanowisk. Siedzibą niech będzie urocza cukierenka Vis-a-Vis, a organem prasowym niniejsze pisemko. Każdego nowego uczestnika tej inicjatywy można by było zaznaczać nacięciem na patyczku przyczepionym do wiadomego klucza. Z czasem można by było postarać się o jakiś gustowny znaczek wpinany do klapy.Zapraszam do składania sensownych propozycji w granicach zdrowego rozsądku na ręce nieocenionego dyr. red. Bogusia K.
Lesław Pizło
Partia Umiarkowanego Postępu
w Granicach Zdrowego Rozsądku
fot. B. Zimowski
fot. B. Kucharek