Subkultura aresztów śledczych

24
STUDIA SOCJOLOGICZNE 1993, 3-4 (130-131) ISSN 0039-3371 Marek M. Kamiński University of Maryland SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH Subkultura aresztu śledczego widziana okiem socjologa, byłego więźnia politycznego. Główny nacisk położony jest na opis zachowań więźniów w ramach subkultury grypsowania oraz rekonstrukcję i interpretację jej norm. Wątek teoretyczny uzasadnia tezę, że takie zjawiska, jak: samouszkodzenia, symulacja, „przecwelenie" czy ,.gierki" są zachowaniami celowymi, tzn. podejmowanymi po dokładnej kalkulacji. Grypsowanie, wraz ze specyficznymi normami i wzorami postępowania, obyczajami i językiem tworzy wraz z fizycznymi elementami środowiska więziennego ramy dla zachowań, definiując więźniom jak „opłaca się" zachowywać, a jak nie. Problemy zdobywania informacji o subkulturze więziennej znane są każdemu jej badaczowi. Subkultura więzienna, zwana w literaturze przedmiotu „drugim życiem”, a przez samych więźniów „grypsowaniem”, posiada wbudowane mechanizmy ochrony wszelkich informacji. Oznacza to, że więźniowie wypraco- wali pewne sposoby zachowań, chroniące ważne dla nich informacje przed niepożądanym uchem i okiem, a także metody rozszyfrowywania osób podających się za kogoś innego („rozkminianie”). Doskonałość tych metod czyni zwykłe badanie kwestionariuszowe, a także obserwację uczestniczącą bardzo trudnymi. Oszukiwanie, czy utajnienie informacji przed badaczem nie jest celem samym w sobie, lecz przynosi proste korzyści praktyczne. W areszcie śledczym niedyskrecja „pod celą” może mieć wpływ na wymiar wyroku bądź zmniejszyć szanse na uchylenie tymczasowego aresztowania. W więzieniu karnym może wpłynąć na warunkowe zwolnienie czy ewentualne kary i nagrody, a także pozycję wśród współwięźniów. Tej prawdy uczy się każdy aresztant bardzo szybko i we własnym interesie zaczyna ściśle kontrolować wszelką przekazywaną informację. W kontrolowaniu informacji dopomagają więźniowi techniki wypracowane przez subkulturę. W efekcie świat zachowań więźniów staje się niezwykle trudny do przeniknięcia, a jeszcze trudniejsze do zinterpretowania są fenomeny, których skutki badacz może zaobserwować stosunkowo łatwo1. 1 Problemowi docierania badacza do świata zachowań więziennych poświęcone są prace Kamińskiego (1988,1990) i Moczydłowskiego (1988,1990). Ze względu na obszemość zagadnienia, metodologia przeprowadzenia badania musi zostać tu pominięta.

Transcript of Subkultura aresztów śledczych

Page 1: Subkultura aresztów śledczych

STUDIA SOCJOLOGICZNE 1993, 3-4 (130-131) ISSN 0039-3371

Marek M. KamińskiUniversity of Maryland

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH

Subkultura aresztu śledczego widziana okiem socjologa, byłego więźnia politycznego. Główny nacisk położony jest na opis zachowań więźniów w ramach subkultury grypsowania oraz rekonstrukcję i interpretację jej norm. Wątek teoretyczny uzasadnia tezę, że takie zjawiska, jak: samouszkodzenia, symulacja, „przecwelenie" czy ,.gierki" są zachowaniami celowymi, tzn. podejmowanymi po dokładnej kalkulacji. Grypsowanie, wraz ze specyficznymi normami i wzorami postępowania, obyczajami i językiem tworzy wraz z fizycznymi elementami środowiska więziennego ramy dla zachowań, definiując więźniom jak „opłaca się" zachowywać, a jak nie.

Problemy zdobywania informacji o subkulturze więziennej znane są każdemu jej badaczowi. Subkultura więzienna, zwana w literaturze przedmiotu „drugim życiem”, a przez samych więźniów „grypsowaniem”, posiada wbudowane mechanizmy ochrony wszelkich informacji. Oznacza to, że więźniowie wypraco­wali pewne sposoby zachowań, chroniące ważne dla nich informacje przed niepożądanym uchem i okiem, a także metody rozszyfrowywania osób podających się za kogoś innego („rozkminianie”). Doskonałość tych metod czyni zwykłe badanie kwestionariuszowe, a także obserwację uczestniczącą bardzo trudnymi. Oszukiwanie, czy utajnienie informacji przed badaczem nie jest celem samym w sobie, lecz przynosi proste korzyści praktyczne. W areszcie śledczym niedyskrecja „pod celą” może mieć wpływ na wymiar wyroku bądź zmniejszyć szanse na uchylenie tymczasowego aresztowania. W więzieniu karnym może wpłynąć na warunkowe zwolnienie czy ewentualne kary i nagrody, a także pozycję wśród współwięźniów. Tej prawdy uczy się każdy aresztant bardzo szybko i we własnym interesie zaczyna ściśle kontrolować wszelką przekazywaną informację. W kontrolowaniu informacji dopomagają więźniowi techniki wypracowane przez subkulturę. W efekcie świat zachowań więźniów staje się niezwykle trudny do przeniknięcia, a jeszcze trudniejsze do zinterpretowania są fenomeny, których skutki badacz może zaobserwować stosunkowo łatwo1.

1 Problemowi docierania badacza do świata zachowań więziennych poświęcone są prace Kamińskiego (1988,1990) i Moczydłowskiego (1988,1990). Ze względu na obszemość zagadnienia, metodologia przeprowadzenia badania musi zostać tu pominięta.

Page 2: Subkultura aresztów śledczych

116 MAREK M. KAMIŃSKI

Podstawowym celem artykułu jest opis najważniejszych cech subkultury polskiego więzienia. Pod hasłem „subkultura” rozumiane będą wzory za­chowania, obrzędy i obyczaje grypsowania2. Termin „grypsowanie” oznacza „kod więzienny” przekazywany i podtrzymywany wewnątrz największej liczebnie grupy więźniów. „Grypsować” znaczy być prawomocnym członkiem tej grupy. Więzień, który grypsuje to „grypsujący”. Dalej przedstawiony zostanie opis niektórych obrzędów, elementy języka więziennego, socjalizacja do roli więźnia, przecwelanie, manipulacje socjotechniczne w obrębie celi oraz dokonywanie samouszkodzeń.

Uzasadniona zostanie teza, że obserwowane zachowania więzienne są podejmowane celowo, w wyniku drobiazgowych niekiedy kalkulacji. Zarówno kalkulacje, jak i podejmowane działania prowadzone są w ramach pewnych ograniczeń, wyznaczonych głównie przez normy subkultury. Decyzje podej­mowane są przez więźniów bez pełnej wiedzy o ich skutkach oraz dostępnych alternatywach. Cele zachowania są często nieznane zarówno obserwatorowi z zewnątrz, jak i współwięźniom, i strzeżone jako największa tajemnica. Wynikające stąd luki poznawcze związane z zasadą ochrony informacji prowadzą do luk w opisie subkultury. Dalszą konsekwencją są fałszywe lub uproszczone wyjaśnienia. Dalszy opis subkultury posłuży do rekonstrukcji celów oraz wskazania roli ograniczeń wiedzy więźniów.

Poczynione zostaną pewne porównania do subkultury więzienia amerykań­skiego. W szczególności przedyskutowana zostanie teza, że relatywne bogactwo treści symbolicznych oraz skuteczność egzekwowania norm związane są z różnym stopniem kontroli. Więzienie polskie epoki schyłkowego socjalizmu charaktery­zował postępujący niedowład skuteczności i różnorodności metod kontroli.

Autor winien jest wyjaśnienie, skąd czerpie tak trudno dostępne informacje. Między marcem a sierpniem 1985 roku spędził 5 miesięcy w więzieniach w Białołęce i na Rakowieckiej w Warszawie. Jako więzień polityczny i jed­nocześnie student II roku socjologii znalazł się w roli „uczestnika obser­wującego” i przeprowadził przez kilka miesięcy uwięzienia potajemnie badanie terenowe. W oparciu o przeszmuglowane wyniki powstała praca magisterska z socjologii oraz kilka artykułów3.

Dokładny opis subkultury grypsowania, nawet w jej lokalnej odmianie, wymagałby napisania książki. Omówione zostały więc jedynie najbardziej

2 Od słowa „gryps” . Słowo to koduje w sobie najistotniejsze wartości subkultury: twardość w dążeniu do wyznaczonych celów i pomysłowość w doborze środków.

3 Opis subkultury grypsowania odnosi się do sytuacji w Polsce z roku 1985, w jej wersji występującej w aresztach śledczych Białołęki i Rakowieckiej. Sytuacja w innych więzieniach i aresztach śledczych w tym czasie była podobna. Rzeczywistość więzienna Polski zachowała się zapewne z większą bezwładnością od politycznej, jednak zachodzące zmiany nie pozostały bez wpływu na grypsowanie. Niewątpliwy wpływ na subkulturę wywarły zmniejszenie przeludnienia więzień oraz powiększenie sfery praw więźnia, w tym także z pozoru „nieistotne” zmiany, jak zalegalizowanie posiadania i p ida herbaty. Dokładniejsze analiza zmian jest tu jednak z oczywistych powodów niemożliwa.

Page 3: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 117

znaczące jej przejawy. Pominięta została sfera obyczajowości pod celą, seksu i onanizmu, sposobów zapełniania czasu, folkloru więziennego, komunikacji: między celami, oddziałami, więzieniami, więzieniem a wolnością, relacje z administracją więzienną, systemem sądowniczym i rodziną więźnia, śledztwo. Osobnym tematem jest szybko zmieniający się w czasie i występujący w lokal­nych odmianach język więzienny („bajera”). Pasjonującym zadaniem byłoby sporządzenie dokładnego katalogu gierek oraz samouszkodzeń. Pominięty został wreszcie punkt widzenia frajera i cwela, postaci stanowiących mniejszość, stojących na marginesie subkultury grypsowania i nie tworzących konkuren­cyjnych wzorów działania.

Literatura teoretyczna (por. np. Kosewski 1985, Małkowski 1970, Moczyd­łowski 1988 i 1991, Podgórecki 1971: 284-303) jest w równym stopniu niezbędna do studiowania zjawisk subkultury, co niezwykle cenne relacje samych więźniów, głównie politycznych (do najciekawszych należą Gluza 1986, Kuroń 1989, Niesiołowski 1989, „Polityczni” 1986, Stwora 1967, Trębicki 1988). Powtarzająca się w relacjach świadków opinia, że „tylko więzień zrozumie więźnia” znajduje odpowiednik w tekstach socjologów o subkulturze, która „broni się przed poznaniem” . Oba typy relacji są w swoisty sposób obciążone. O ile opracowania socjologów zwykle przeceniają siłę konformizmu wobec norm subkultury, to relacje więźniów (którzy siłą rzeczy należą do najbardziej świadomej, a więc wyzwolonej z subkulturowego gorsetu grupy) mają skłonność do jej bagatelizowania.

Pisząc o swoich bezpośrednich doświadczeniach autor używać będzie swojego więziennego pseudonimu „Student” . W analizie użyty został język więzienny („bajera”). Najbardziej drastyczne zwroty zostały wykropkowane. Całkowite pominięcie tego wątku zniekształciłoby poważnie - zdaniem autora - opis grypsowania.

Środowisko więzienne

Jednostki wnoszą do więzienia pewne wzory zachowań. Napotykają tam jednocześnie środowisko z własnymi normami i obyczajami. Oba te czynniki są decydujące dla powstawania subkultury więziennej. Model importu wzorów kulturowych przykłada większe znaczenie do wzorów wnoszonych z zewnątrz. Natomiast model deprywacyjny, rozwinięty w klasycznym studium Sykesa (1966 [1958]) podkreśla wagę zastanych warunków środowiska.

Doświadczenie uczestnika daje szanse na rzetelną analizę drugiego z tych czynników. W jego ramach można mówić o zmiennych tworzących f i z y c z n ą strukturę środowiska więziennego, a d m i n i s t r a c y j n y system ról i obowiąz­ków więźniów oraz s u b k u l t u r o w y system regulacji wewnętrznych.

Zmienne fizyczne tworzą podstawę modelu deprywacyjnego. Zależne są od typu więzienia, celi, wreszcie okresu, kiedy odsiaduje się karę. Tworzą tło dla

Page 4: Subkultura aresztów śledczych

118 MAREK M. KAMIŃSKI

interakcji „pod celą” . Na osobę przypada powierzchnia 1-1,5 m2. Typowe cele mają powierzchnię około 8-14,5 m2 i zamieszkuje je 6-9 więźniów. Wymusza to staranniejszą kontrolę ruchów i większe wykorzystanie wymiaru pionowego przestrzeni (jedno- i dwupiętrowe łóżka). W niektórych celach sposób poruszania się po podłodze bądź między wielopiętrowymi łóżkami jest ściśle sformalizowany. Niemal wszędzie racjonowana jest możliwość „spaceru” po celi, ograniczającego się do sekwencji 3 kroki - obrót - 3 kroki - obrót itp. W większych celach możliwe jest wykonanie 5 lub 7 kroków: nieparzysta liczba zapobiega zawrotom głowy. Często więźniowie „spacerują” parami lub trójkami, osiągając niebywałą wprawę w skoordynowaniu ruchów. Ograniczona ilość powietrza prowadzi do powstania regulacji dotyczących „puszczania bączków” i załatwiania potrzeb fizjologicznych. Szarość otoczenia wyzwala reakcje halucynogenne w zetknięciu z rzeczywistością poza kratami. Wygaszenie bodźców otrzymywanych z otoczenia prowadzi do stanu, w którym esencja herbaciana („czajura”) działa jak narkotyk. Wykorzystywane są „naturalne” źródła prądu (żarówka). Niewielka ilość dostępnych przedmiotów prowadzi do wypracowania różnych pomysłowych sposobów ich wykorzystania. Należą do nich: chleb, torebki plastikowe, karaton, wióry z podłogi, gazety, małe puszki, ręczniki, wkłady do długopisów, guma z podeszew od chodaków. Wyrabia się z nich kości do gry, karty, zabawki, prymitywne sztućce, kaganki, produkuje urządzenia do tatuażu, grzałki do gotowania wody, a nawet elektryczne patelnie. Podstawowym elementem wymiany jest herbata, a także srebrne łańcuszki i nielegalnie posiadane żyletki, nóż lub pieniądze. Wreszcie nieograniczona ilość czasu do wypełnienia tworzy pod celą pewnego rodzaju „rynek” na zachowania, które go pozwalają wypełnić. Ci, którzy potrafią opowiadać („bajerzyć”), śpiewać, rysować, tworzyć życie, budują na tym swoją pozycję.

L o k a l n a s u b k u l t u r a wydaje się być najważniejszym czynnikiem określającym kształt życia więziennego, a więc w największym stopniu wyjaśniającym obserwowaną różnorodność zachowań.

Społeczność więzień w Białołęce i przy Rakowieckiej roku 1985 dzieliła się na trzy odrębne grupy: grypsujących, „frajerów” i „cweli” . Podziały te kształtują sami więźniowie i przypisanie więźnia do jednej z tych kategorii odbywa się zwykle w pierwszych dniach po aresztowaniu. Grypsujący stanowili większość, około 80-90% zbiorowości. Grypsującym może zostać prawie każdy nowy więzień. Normy tej właśnie grupy tworzą właściwą subkulturę, regulującą w dużej mierze zachowania „pod celą” poprzez zasady, zakazy i obyczaje. Skodyfikowanych „zasad” grypsowania jest pięć:* Obowiązek wykazania solidarności w działaniu.* Obowiązek odmowy współpracy (strategicznej) z administracją więzienną.* Obowiązek niesienia pomocy słabszym.* Obowiązek postępowania ściśle zgodnego z honorem grypsującego.* Obowiązek ścisłej higieny osobistej.

Page 5: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 119

Formułowane często wieloznacznie i w różniących się między sobą wersjach, normy te dotyczą tylko grypsujących i ich relacji z innymi grypsującymi. W stosunku do frajerów i cweli nie obowiązują.

Grypsujący posługują się językiem („bajerą”) ze skomplikowanymi regułami dotyczącymi używania pewnych słów, szczególnie tych, które zwyczajowo kierowane są w stronę kobiet. Porównanie grypsującego do kobiety lub cwela, a nawet tylko sama taka sugestia jest, oprócz nazwania kapusiem, największą obrazą, jaka go może spotkać. Aby stać się grypsującym, należy wyuczyć się na pamięć wszystkich „zasad” wraz z konsekwencjami oraz „zachowań” . Te ostatnie odpowiadają więziennemu „prawu zwyczajowemu” i nauka odbywa się poprzez „studium przypadku” . Należy też opanować biegle „bajerę” . Przy końcu edukacji przechodzi się też przez serię testów inteligencji, siły charakteru i odporności na ból („gierki”), a w niektórych celach przez obrzęd „chrztu” .

Frajerzy stanowią niższą kategorię. Przestraszeni i wykorzystywani, tworzą raczej luźny zbiór atomów niż grupę. Nad utrwalaniem takiego stanu rzeczy pracują grypsujący. Frajerem grypsujący zostaje w wyniku przewinienia („wychyły”, „pójścia do wora”). Do grona grypsujących można wrócić poprzez „podniesienie” , zdarza się to jednak rzadko. Frajerowi nie wolno podawać ręki, jeść z nim przy jednym stole, wolno natomiast go okradać.

Najniższą w hierarchii grupą są cwele. Jest ich w populacji więziennej nie więcej niż 1-2%. Cwel to czasem męska prostytutka, czasem jest do świadczenia usług seksualnych zmuszany. Nosi też kobiece imię. Cwelem zostaje się w wyniku „przecwelenia” (gwałtu dokonanego przez grypsującego) w sposób ostateczny. Nie można więc z tego poziomu przejść do wyższej kategorii. Subkultura zabrania niemal wszystkich form kontaktu z cwelami, również tych dopuszczalnych w stosunku do frajera, za wyjątkiem kontaktów homoseksualnych. Często ambicją grypsującego w więzieniu jest „wyp... cwela”.

Subkultura ewoluuje w czasie, posiada też zróżnicowanie lokalne. Lokalna („pod celą”, na oddziale, w danym więzieniu) subkultura grypsowania może być przede wszystkim „sztywna”, twardo egzekwując normy bądź bardziej „luźna” . Bardziej rygorystycznemu traktowaniu norm sprzyjają:

* Skoncentrowanie aktywności więźniów „pod celą” (zamknięcie praktycznie non-stop w areszcie śledczym versus wielogodzinna praca poza celą bądź nawet poza więzieniem w zakładzie karnym).

* Wielkość celi: duże, 40-50-osobowe cele („stodoły”) wytwarzają niekiedy lokalne, bogate tradycje subkulturowe.

* Niski poziom kontroli wydarzeń w celach przez administrację, wiążący się z niedoborem kadry i środków.

* Większy udział młodych więźniów w składzie celi, szczególnie obecność „małolatów” (do 21 lat) po stażu w zakładzie poprawczym.

Pierwsze trzy punkty dotyczą cech środowiska więziennego, ostatni zaś wieku, czyli cechy wnoszonej do więzienia. Obecność „starej recydywy” więziennej wpływa stabilizująco i łagodząco na surowość subkultury.

Page 6: Subkultura aresztów śledczych

120 MAREK M. KAMIŃSKI

Wpływ czynnika administracyjnego na życie „pod celą” w rzeczywisto­ści polskiego więzienia w roku 1985 jest znacznie mniejszy niż to zakłada na przykład model Goffmana (1975), szczególnie w areszcie śledczym. Administracja ogranicza swą aktywność do elementarnych czynności pod­trzymujących totalny charakter instytucji. Związane jest to z niedoborami środków i metod kontroli. Klawisz (tytułowany przez więźniów „szefem” lub „wodzem”, zaś „pod celą” nazywany „gadem” lub „k...ą”) „roz- klucza” i „sklucza” celę wyprowadzając z niej więźniów na spacer, „pat- rzonko” (widzenie) lub do lekarza. Może też wystawić raport, stanowiący przesłankę do ukarania. „Wychowek” (wychowawca) dodatkowo może też nagradzać: od niego zależy głównie przydział talonów na dodatkowe paczki. Ze szczególnie ważnymi sprawami należy się zwracać pisemnie do naczelnika więzienia, prokuratora bądź śledczego. Większość czasu więź­niowie wypełniają jednak własną aktywnością. Ta cecha polskiego więzienia znacznie zmniejsza znaczenie interakcji z administracją na rzecz interakcji subkulturowych. Do pewnego stopnia uniezależnia też subkulturę od ad­ministracji.

Socjalizacja do roli grypsującego. Gierki. Przecwelanie.

Niemal każdy nowy więzień może zostać grypsującym. Musi jedynie wyrazić taką chęć. Jeśli siedział wcześniej, automatycznie odnawia się jego status z ostatniej odsiadki. Niekiedy pozbawieni tego prawa zostają oskarżeni bądź skazani za gwałt na nieletnich. Ci z więźniów, którzy sypali w śledztwie wspólnika lub wspólników („rozpruli się”), również mogą otrzymać zakaz grypsowania, o ile informacja o tym zostanie ujawniona, zaś wspólnik ma wystarczająco silną pozycję.

„Świeżak” (zwany czasem „poldkiem” lub „Amerykanem”), który zgłosi chęć grypsowania, poddany zostaje przez kilka dni do kilku tygodni rozmaitym próbom („gierkom”) sprawdzającym jego „sztywność” (twardość), „cwancyk” (spryt) i lojalność wobec współwięźniów. „Gierki” stanowią serię testów pomysłowości i odporności na ból. Zaaranżowana zostaje sytuacja, która sugeruje poddanie się pewnej próbie. Cel i sens tej próby ujawnione adeptowi są jednak inne od rzeczywistych. Czasem nie wie on w ogóle, że poddawany jest właśnie próbie i dowiaduje się o tym dopiero wówczas, gdy jego nieświadomość prowadzi do kompromitacji w oczach celi. W każdej „gierce” istnieje więc charakterystyczny dla grypsowania element podstępu. Sukces osiąga się tu odgadując zamiary przeciwnika i znajdując skuteczną odpowiedź.

Intensywność „gierek”, którym poddawany jest świeżak, zależy od omó­wionego wcześniej stopnia „sztywności” lokalnej subkultury oraz jego cech jednostkowych. Wystawieniu na trudniejsze i liczniejsze próby sprzyjają:

Page 7: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 121

* Młody wiek.* Oddalenie w sensie społecznym od środowiska więziennego: dystansowanie

się od współwięźniów, „apropaczenie” (od zwrotu „a propos” - używanie niezrozumiałego języka).

* Słabość fizyczna, intelektualna i interakcyjna.Najbardziej cenione jest zręczne wywinięcie się z trudnej sytuacji, a jeszcze

bardziej - odwrócenie ról: z ośmieszanego na ośmieszającego. Warunkiem koniecznym utrzymania szansy na pomyślne przejście przez ten egzamin jest „sztywność” : niezgłaszanie administracji nawet ewentualnego bolesnego wypadku.

Krótkie opisy kilku typowych „gierek” przedstawione są poniżej.F i a t wi ę z i en n y . Świeżak wrzucany jest pod „kojo” (łóżko), zaś dwóch

grypsujących dociska go „fikołami” (stołkami) do ściany. Trzeci komenderuje: wrzucić jedynkę... dwójkę... trójkę - co powoduje coraz silniejszy nacisk. Wrzucenie czwórki grozi złamaniem kości. Prawidłową reakcją wrzeszczącego wniebogłosy i bezradnego świeżaka powinno być: wrzućcie luz!

Z a p a c h y . Świeżak z oczami przewiązanymi „platerką” (ściereczką do talerzy) ma za zadanie odgadywać zapachy podsuwanych mu pod nos przedmiotów. Kolejno odpowiada: „marycha” (margaryna)... „smutniak” (chleb)... - po czym przystawia mu się do nosa pastę do zębów i gdy wciąga powietrze - naciska. „Amerykan” przechodzi próbę pomyślnie, jeśli spodzie­wając się podstępu zachował ostrożność przy wciąganiu powietrza.

P ł e t w o n u r e k . Świeżak staje na „koju” , przed nim ustawiany jest na podłodze „kuban” (kubek) z wodą i ma za zadanie „dać nurka” — skoczyć na głowę do wody. Zawiązuje mu się oczy, a w tym czasie dwóch przygo­towanych wcześniej grypsujących błyskawicznie rozciąga przed nim koc, tak, że skaczącemu w rzeczywistości nic nie grozi. Jego zachowanie, w sytuacji, gdy się boi, jest przedmiotem uważnej obserwacji i analizy.

Częste przy „gierkach” wypadki dają czasem pewną szansę świeżakowi. W znanej autorowi sytuacji „Inżynier” podczas „płetwonurka” skoczył na kuban bez czekania na komendę doznając bolesnych obrażeń. Jego lojalna postawa (zadeklarował lekarzowi „spadnięcie z łóżka”) doprowadziła jednak do automatycznego zakończenia dalszych prób i przyjęcia do grona grypsujących.

W dużych celach („stodołach”) wszyscy nowo przybyli grypsujący pod­dawani są czasem obrzędowi „chrztu” . Raz na tydzień-dwa „świeżący” przygotowywani są do bardzo bolesnej, jak się ich o tym uprzedza, ceremonii pasowania na grypsującego członka celi. Wieczorem oznaczonego dnia roz­ciągnięci na stołkach, z zawiązanymi oczyma czekają na razy wypłacane specjalnie spreparowanym i namoczonym w wodzie ręcznikiem. Z reguły na strachu się kończy, zaś uderzenia są bardzo lekkie. Ci, którzy stchórzą, „idą do wora” i zostają frajerami. Kontrolę nad stopniem „ostrości” chrztu posiada kilkuosobowa „Rada Starszych”, faktycznie sprawująca władzę pod celą. Odpowiednia jego regulacja służy często eliminacji potencjalnie niewygód-

Page 8: Subkultura aresztów śledczych

122 MAREK M. KAMIŃSKI

nych osób i korzystnemu zaprezentowaniu własnej osoby na forum celi. Przede wszystkim poprzez „chrzest” „Rada Starszych” reguluje liczbę frajerów pod celą, aby utrzymywała się na poziomie „optymalnym”: wystarczającym, aby ich eksploatacja przynosiła jej godziwe zyski, ale jeszcze łatwym do kontrolowania.

Najbardziej drastyczną z prób, na jaką wystawiony może zostać świeżak, jest „przecwelanie” . Słowo „przecwelanie” ma w „bajerze” dwa znaczenia. Jest czasem używane na określenie sytuacji, gdy dotknięcie penisem łub innym „nieczystym” przedmiotem czyni z grypsującego frajera. Najczęściej jednak oznacza dobrowolnie odbyty stosunek homoseksualny w roli biernej czyniący z grypsującego cwela bądź wyrażenie zgody na takowy. Nie jest to, jak „gierki” , próba rutynowa. Dochodzi do niej wówczas, gdy przyjęcie „świeżaka” do grona grypsujących budzi poważne wątpliwości, zaś brak jest rozstrzy­gających powodów do pozbawienia go prawa do grypsowania. Respektowana powszechnie jest zasada, że ofiary nie można zgwałcić: sama musi na to wyrazić zgodę. Oprócz „krzywych” świeżaków próbie tej poddawani też są niekiedy nowi frajerzy, którzy spadli do tej kategorii za ciężkie przewinienie. Aby do niej doszło, niezbędna jest pod celą obecność przynajmniej jednego bardzo doświadczonego więźnia, który widzi w niej swój wyraźny interes.

Poniższy opis przedstawia procedurę postępowania stosowaną przez starych wygów więziennych. Przy użyciu rutynowych środków stworzony zostaje klimat psychologiczny, w którym zaszczuta ofiara zostaje postawiona wobec kluczowego dylematu. Przygotowanie psychologiczne („urabianie”) trwa z reguły kilka dni do tygodnia. Czasem jednak próba przecwelenia podejmowana jest z pominięciem pierwszej fazy, w której świeżak/frajer jest „uczony”, co mu „wolno”, a czego nie. Proces socjalizacji do nowej roli przebiega następująco („Mikołaj” 1985):

„[...] frajer musi „odbić od blatu” - jada sam na stołku albo stojąc. Nie ma prawa swobodnie poruszać się po celi. Kiedy „łamie się” na kiblu, znienacka ląduje mu na głowie płonąca gazeta. Czasem ktoś pierdnie mu w nos. To znów chłopaki założą „czerwony rygor” : łapią i wrzucają frajera „pod jabłonę” (łóżko), dociskają „fikołami” (stołkami) do ściany, rozkrwawiają ręce i nogi. Każą tak leżeć do wieczora. Na spacery nie chodzi, bo po powrocie zawartość jego „samar” zmniejsza się o połowę. Jeśli ma dobre spodnie, buty, zapalniczkę, traci je zwykle już po kilku dniach. Wieczorem, kiedy dłuży się czas przed zgaszeniem światła, frajer rozbawia swoimi występami całą celę: śpiewa piosenki, mówi wiersze, opowiada o dziewczynach, z którymi spał. Ktoś go pyta: „jak robi krówka?” Frajer ryczy zabawnie: muuu, muuu! A „skomlik”? Hau, hau, hau! A kiedy jest bardzo zły? Wrr, wrr, wrr!”

Tm bardziej jednostka ulega naciskowi, tym wyższy poziom represji i mniejsze szanse na przyjęcie do grona grypsujących. W przypadku świeżaka śpiewającego piosenki na dobranoc bądź piorącego skarpetki lub czyszczącego kibel szansa ta spada praktycznie do zera. Po okresie szykan przychodzi chwila oddechu: dzień - dwa. Jest to moment, w którym frajer poznał wzory

Page 9: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 123

zachowań przewidziane dla jego roli i zaakceptował je jako zło konieczne. Zakłada, że jeśli będzie posłuszny, to nic mu nie grozi. Zaczyna zachowywać się pewniej i dobrowolnie wypełniać oczekiwania grupy. Wtedy przychodzi druga faza: znienacka, pewnego dnia represje zaostrzają się bez powodu i żadne ustępstwa nie są w stanie ich usunąć:

„Zazwyczaj przez cały dzień frajer jest bity, kopany, znieważany, wieczorem splugawia się wszystko, co mu najdroższe. Więźniowie zastanawiają się głośno „komu poleruje teraz laskę ta k..., jego siostra?” i „czy tata lubi lizać p... mamie?” . Potem przychodzi noc. Apropaka leży na „sianku” (materacu), sponiewierany, opuszczony. Wtedy słyszy przy uchu szept: ty, apropaka, ty się nie bój - to mówi jeden z tych, co milczeli. - Ty, ja tobie pomogę, oni tylko tak krzyczą, ja im nawinę i będziesz szamać przy blacie. Dostaniesz własne kojo i przestaną ci ciupać. Ale zrób coś dla mnie, apropaka. Zrób mi lachę.” („Mikołaj” 1985).

Jeśli ofiara przyjmuje ofertę, postrzegając to jako koszt uzyskania spokoju, ponosi porażkę i doprowadza tym samym do utrwalenia swojego statusu i represji.

„Nieszczęsny to człowiek, który skuszony mirażem spokoju weźmie w dłoń lub usta nadstawionego penisa. Zostaje cwelem i spada jeszcze niżej w hierarchii więziennej. Nadaje mu się kobiece imię. Nie jada już na stołku, ale na kiblu. Nie ma prawa wychodzić poza kącik.”

Rozkręcający całą zadymę „mąciciel” pozostaje z reguły w ukryciu i manipuluje działającymi według jego wskazówek grypsującymi. Ci, gdy spraw y p rzy b io rą zły o b ró t i np . tra f ią n a w okandę sądu , zo sta ją kozłam i ofiarnymi. Są jednak przeświadczeni, że jest to pewna próba również i dla nich: próba „sztywności” (siły charakteru). W ten sposób dokonana zostaje podwójna manipulacja.

„Gierki”, „przecwelanie” i inne, nie opisane tu próby najbardziej do­świadczeni grypsujący interpretują jako badanie podatności i gotowości „świeżaka” do łamania norm subkultury. Grypsujący więzień respektujący normy subkultury jest cenny z punktu widzenia wszystkich grypsujących, obojętne, czy stosują się oni bezwzględnie do norm, czy też tylko zręcznie to pozorują. Wykrycie jego słabości pozwala wnioskować, że jako grypsujący będzie on szukał okazji do odmowy kooperacji. Lepszym rozwiązaniem jest więc ograniczyć z góry jego destrukcyjne możliwości, narzucając mu niższy status.

Wyżej opisane procedury w praktyce nie służą jedynie testowaniu nowych więźniów. Czasem uzyskuje w nich przewagę element rytualny. Z reguły każdy nowy więzień wkracza w świat danej celi z dobrze uformowaną strukturą istniejących interesów. Przy pomocy „gierek” czy „chrztu” zostają zidentyfikowani i naznaczeni więźniowie będący potencjalnym „łatwym łupem dla „starszyzny” celi. Podejmowane działania są wówczas wypadkową umiejęt­ności „starszyzny” i podatności „nowych” na socjotechniczne manipulacje.

Page 10: Subkultura aresztów śledczych

124 MAREK M. KAMIŃSKI

Manipulacja i dążenie do sterowania innymi występuje na różnych poziomach świadomości. „Świeżak” może spodziewać się tym większego jej natężenia, im większa cela, im mniejsza kontrola nad nią ze strony administracji i im większy udział starych więźniów i przypieczętowanych sojuszy. Najsprawniejsze jednostki wykorzystują obrzędy inicjacji do przechwycenia łub wzmocnienia władzy nad celą. Grypsujący o zachwianej lub niejasnej pozycji usiłują poprzez działanie dowieść swojej wartości (ogromne znaczenie ma „opinia”, czyli reputacja więzienna). Ofiary ich działań usiłują okupić się jak najniższymi kosztami.

Normy grypsowania i bajera więzienna

Wcześniej opisane „zasady” i „zachowania” tworzą zasadnicze regulacje dotyczące zachowania się więźniów grypsujących. Przede wszystkim zabraniają większości form współpracy z administracją więzienną. „Gierki” pojawiają się na etapie selekcji kandydatów do grypsowania. Z kolei gry, które toczą się w ramach subkultury grypsowania wzmacniają możliwości identyfikacji więźnia w oparciu o to, czy zna on jej normy. Każdy grypsujący powinien znać „zasady” , „zachowania” , umieć posługiwać się „sztywną bajerą”, odpowiedzieć na każde podchwytliwe pytanie testujące i rozwiązać każdy problem. Każdy świeżak po pomyślnym przejściu przez „gierki” podejmuje naukę norm oraz reguł języka więziennego: „bajery” .

„Zasady” są ogólne i często łatwo je omijać, narzucając umiejętnie własną ich interpretację. Natomiast występowanie wbrew „zachowaniom”, jeśli zostanie wykryte, jest bardzo mocno karane. Każde „zachowanie” stanowi odrębny przepis dla grypsującego więźnia, jak powinien postąpić w konkret­nych, często występujących sytuacjach: u lekarza, u wychowawcy, na korytarzu, na spacerniaku. Odchylenia są więc łatwe do zdefiniowania.

Niektóre z „zachowań” nie odnoszą się wyłącznie do sfery kontaktu z administracją więzienną, aparatem ścigania i sądowniczym. Regulują sytuacje, kiedy wymuszenie pewnego zalecenia może przynieść bezpośrednie korzyści całej grupie (wymóg „higieny osobistej” , zakaz „robienia zwarcia w żarówce”). Przykładowe „zachowania” narzucają następujące normy:

* Na spacerniaku nie wolno szamać (jeść).* W więzieniu nie wolno podawać ręki niegrypsującemu, za wyjątkiem:

brata, ojca i lekarza, który uratował nam życie.* U wychowawcy nie wolno podpisywać pustej kartki papieru (tzw.

„filipinki”).* Nie wolno brać do ręki klucza od klawisza. Jeśli zostanie rzucony

w naszą stronę, nie wolno go łapać. Nie wolno zamykać („skluczać”) celi.

Kolejne normy formułowane są jedynie poprzez zakazy występujące w języku. Charakteryzuje je traktowanie pewnych porównań jako uwłaczających

Page 11: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 125

honorowi grypsującego („bluzgi”). Oprócz porównania dokonanego wprost zabronione są też porównania pośrednie:

* Porównanie do kobiety. Zakaz używania w stosunku do grypsujących zwrotów kojarzonych powszechnie z kobiecością: przymiotników miły, kochany, ładny, zgrabny.

* Porównanie do cwela. Zakaz używania określeń kojarzonych ze stosun­kami homoseksualnymi: ciągnąć, dawać, pakować, posuwać, pchać.

* Porównanie do komunisty (rok 1985). Zakaz używania przymiotnika czerwony. Zwyczajowe nazywanie kibla pod celą od nazwiska aktualnego pierwszego sekretarza PZPR („gier” , „jaruzel”).

* Porównanie do konfidenta. Zakaz używania słów takich, jak kapować, donosić.

Użycie któregoś z powyższych określeń jest interpretowane jako „przybluz- ganie” i jeśli zaatakowany grypsujący nie stanie do obrony swej zaatakowanej godności, może zostać frajerem. Typowe bluzgi, które przypieczętowują zmianę statusu z grypsującego na frajera to: „ty h... j...” , „spadaj na h..., frajerze j...” , „ty ruro” , „ty konfidenciaku-komunisto”, „cwelu p...y”, „h... ci w dupę (w serce, w oko, w usta itp.)” , „ty lesbijo, mineciaro, k..., p..., prostytutko”. W „ostrych” celach, ze „sztywną bajerą” można „przybluzgać” również przedmiotom. Pozbawia się je w ten sposób symbolicznie wartości i nadaje specjalny status.

Przedmioty pod celą należą do jednej z trzech kategorii. „Czyste” mogą być spożywane i wchodzić w kontakt z jedzeniem . „B ru d n e” nie mogą wchodzić w kontakt z jedzeniem, lecz mogą być dotykane (np. łóżko, koc, podłoga w okolicy kibla). Przedmiot, który ma „przybluzgane”, staje się czasowo „brudny” . Np. z „przybluzganych platerów” (talerz) nie można dalej korzystać. Przedmioty „przestrzelone” („przecwelone”) są niedotykalne: nie wolno ich dotknąć nieosłoniętą częścią ciała. Należy do nich głównie penis innego więźnia, ale również wnętrze kibla i jego bezpośrednie okolice. Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest prawo do siadania na kiblu podczas defekacji. Hierarchia ta odpowiada funkcjonalnie hierarchii grypsujący - frajer - cwel. Cwel jest zmuszany do przebywania wyłącznie w obrębie przedmiotów „brudnych” i „przestrzelonych” , poprzez kontakt z przedmiotem „czystym” prowadzi do jego „zabrudzenia” bądź „przestrzelenia” . Przedmioty mogą zostać „przestrzelone” również i na drodze innej niż symboliczna. Więzień może zostać „przecwelony” przez skropienie „berłem” (szczotka do mycia kibla) lub inny kontakt z klozetem, jak „zanurzenie” (najczęściej głowy), „nałożenie kolii” (deski klozetowej na szyję), dotknięcie penisem innego więźnia, a czasem tylko ręką, która przed chwilą dotykała penisa. Każda z tych dróg prowadzi również do „przestrzelenia” przedmiotu. W radykalnej wersji, głównie na „małolatce” , część przedmiotów pod celą jest „przestrzelona” na stałe (czasem tylko do momentu „skiciorowania” , czyli unieważnienia

Page 12: Subkultura aresztów śledczych

126 MAREK M. KAMIŃSKI

„bluzgu”) i należy je omijać. Nie można wówczas np. chodzić po podłodze bądź dotykać krat na oknach, nie wolno zjeść przyniesionej kolacji lub wypić kawy.

Wspólną cechą napiętnowanych kategorii jest kojarzenie ich z wartościami przeciwnymi grypsowaniu. Mit „kobiety na wolności” (matki, siostry, żony, kochanki) jest mocno skontrastowany z przekonaniem o słabości psychicznej kobiet w obliczu sytuacji uwięzienia. Podobnie złą opinię mają homoseksualiści i byli funkcjonariusze komunistyczni (w tym milicjanci i prokuratorzy) oraz oczywiście zidentyfikowani konfidenci więzienni. Jednostki z tych kategorii mają zazwyczaj zakaz grypsowania. Niechętnie dopuszczani do grypsowania są też Cyganie i narkomani, w mniejszym już stopniu apropacy. Myślenie etykietami jest tak niesłychanie silne, że grypsujący, który „poszedł do wora” i został frajerem, natychmiast obarczany jest przez innych grypsujących wszystkimi przypisywanymi tej grupie właściwościami.

Więzień, który wchodzi pod nową celę, słyszy automatycznie zadawane pytanie: czy grypsujesz? Czasem pod nogi rzucona mu zostaje „platerka” (ścierka). Powinien ją przekroczyć bądź wytrzeć w nią nogi, w żadnym wypadku podnosić. Odpowiedź twierdząca na pytanie o grypsowanie pociąga za sobą czasem serię dalszych pytań sprawdzających. Odpowiedzi na te pytania każdy grypsujący musi wyuczyć się w toku długich szkoleń nocnych. Są one nazywane podobnie jak język więzienny „bajerą”; słowo to występuje w więzieniu w kilku jeszcze znaczeniach. Praktycznie nie istnieje szansa samodzielnego odgadnięcia właściwych, tzn. oczekiwanych odpowiedzi. Pro­cedura sprawdzająca eliminuje więc tych spośród „grypserów” (frajer pod­szywający się pod grypsującego), którzy nie przeszli szkolenia. Znacznie trudniej jest zidentyfikować „podpadniętego” grypsującego (tzn. takiego, który w wyniku „wychyły” (poważnego przewinienia) został frajerem). Czasem „podpadnięty” , który przyjechał transportem z odległego więzienia ryzykuje „grypserkę” . Sankcje z wykrytą „grypserką” są jednak bardzo okrutne, do zgwałcenia włącznie. Grypser bowiem naraża na szwank całą społeczność grypsujących pod celą: przez fakt siadania z nimi do stołu i podawania ręki może podsunąć innej celi pretekst przecwelenia „trefnej” celi.

Typowe pytania, na które trzeba znaleźć szybkie i stuprocentowo trafne odpowiedzi wyglądają następująco:

- Jesteś człowiekiem?Zapytany powinien ominąć proste „tak” lub „nie” i dać dumnie do

zrozumienia, że jest znany i szanowany przez chłopaków i nie musi się opowiadać.Prawidłową odpowiedzią jest:- Ludzi zapytaj!

- Jesteś zgrabna?Znów prosta odpowiedź twierdząca lub przecząca prowadzi do sankcji.

Odpowiadający milcząco akceptuje bowiem fakt, że zwrócono się doń jak

Page 13: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 127

odo kobiety. Podrywając zaś się do walki z „ubliżającym” więźniem można łatwo zostać ośmieszonym. Stwierdzi on, że pytał, skąd pochodzisz: „czy jesteś z Grabna?” . Prawidłową odpowiedzią jest więc np.:

- Nie, z Warszawy!

- Czy znasz Staszka Bardachę?I tu nie wolno przyznać się do „znajomości”, ani też jej zaprzeczyć.

„Bardacha” to jedno z określeń kibla.

Jeśli odpowiadający sprawia wrażenie słabego lub niezdecydowanego, zaś pytający usilnie dąży do dokładnego sprawdzenia, pytania mogą być bardziej szczegółowe. Odpowiadający musi przedstawić rozwiązania pewnych prob­lemów, których nauczył się studiując „zachowania” i „bajerę” . Celowa drastyczność stawianych pytań ma zmusić go do przełamania zażenowania lub skrępowania i racjonalnego namysłu w każdej sytuacji. Problemem, który często bywa stawiany jest: „czy grypsujący może nasr... cwelowi na h...?” Prawidłowa odpowiedź brzmi: nie może. Powodem jest ryzyko „poszkodo­wania” („przecwelenia”). Mogłoby do niego dojść w wyniku przypadkowego dotknięcia grypsującego przez penis cwela. Cwel grypsującemu natomiast może „nasr... na h...” , jako że podczas stosunku analnego, w pełni dozwolonego przez subkulturę, penis grypsującego i tak penetruje odbyt cwela. Pierwsze skojarzenie prowadzi więc do nieprawidłowej odpowiedzi.

„Bajera” więzienna tworzy bogate słownictwo, z wieloma lokalnymi odmianami. „Luźna” bajera dopuszcza niektóre zwroty wykluczane przez „sztywną” i jest np. automatycznie stosowana w szpitalu. Ważnym jej elementem są rozwiązania pozwalające uniknąć przypadkowego przybluzgania. W „sztywnej” wersji słowa niedozwolone zastępowane są odpowiednikami: ciągnij = targaj, ładny = przystojny, daj (papierosa) = kopsnij (szluga dla żartu (żart - drobne pierdnięcie) = w kit. W wersji „luźnej” słów zasadniczo niedozwolonych, bądź dozwolonych z zastrzeżeniami można używać „krań- cując” je. Można np. powiedzieć: koleżko, ciągnij te n m a t e r a c , rozstrzygając tym samym jednoznacznie sens użytego słowa. Nie wolno zaś powiedzieć: ty, ciągnij! Najczęściej krańcowane jest słowo „k...” poprzez dodanie „twoja mać” . Liczne teorie wyjaśniające sens tego „skrańcowania” , które krążą po więzieniu, nie dostarczają przekonującego wytłumaczenia. Zwrotu „ty, k... twoja mać” , używa się powszechnie, nie wolno zaś powiedzieć „ty, k...” . Wśród dobrych znajomych możliwe jest czasem przybluzganie „w kit” — można je szybko odwołać „kiciorując” (od „w kit” = dla żartu lub zabawy). „Skiciorować” należy też zawsze odwoływany bluzg rzucony wcześniej na grypsującego.

Bluzg w więzieniu, jak spojrzenie bazyliszka, może zabić. Podobnie, jak zwierciadłem można odwrócić spojrzenie bazyliszka, może też zostać umiejętnie „odwrócony” przez zręcznego gracza. „Odwracanie” bluzgu polega czasem

Page 14: Subkultura aresztów śledczych

128 MAREK M. KAMIŃSKI

na zręcznej grze słownej, zaś czasem wymuszane jest siłą. W razie niepowo­dzenia, agresor staje się ofiarą własnego nie przygotowanego należycie ataku.

Cechą charakterystyczną „sztywnej” bajery jest kontekstowość, tzn. ro­zumienie oparte jest często o „wspólną wiedzę” rozmawiających bądź kontekst sytuacyjny. Kiedy pewien „małolat” zagadnął „Studenta”: „Ty, k... twoja mać, ta k... p...na wk... mnie jak sk...syn” , znaczyło to, że jest poirytowany brakiem wody w kranie.

Subkultura grypsowania w swojej konkretnej postaci, z normami, zakazami językowymi i obrzędami inicjacji wyłania się, podobnie jak wszelkie normy, w toku licznych i długotrwałych interakcji między jednostkami i kształtuje pod wpływem czynników kulturowych i społecznych. Nie da się wyjaśnić tego procesu na gruncie interesu jednostki, która wkracza w jej obręb. Można natomiast znaleźć wyjaśnienie, dlaczego racjonalnemu więźniowi opłaca się wspierać normy już zastane.

Ogólnie mówiąc, grypsowanie tworzy bariery dla nowowchodzących w jego obręb. Utajnia też sytuację wewnątrz celi przed administracją, aczkolwiek funkcjonariusze mający bezpośrednią styczność z więźniami znają podstawowe zasady, zachowania i elementy bajery. Z punktu widzenia więźnia ju ż g r y p s u j ą c e g o , podtrzymywanie norm subkukltury podwyższa jego pozycję w stosunku do „świeżaka”, nie zmieniając jej w stosunku do innych grypsujących. Jest więc bezwzględnie korzystne. Wiedzę o regułach gry, włączając w to język więzienny, mimo całej jej „absurdalnej” zawartości przeciętny grypsujący stara się chronić i odtwarzać. Jej wartość leży głównie w fakcie, że używają jej inni.

Gra o pozycję pod celą

Jakość życia pod celą wyznaczona jest przede wszystkim przez zajmowaną pozycję. Ze względu na znaczną przewagę grypsujących, sam status gryp­sującego nie buduje jeszcze pionowego wymiaru struktury społecznej więzienia. Status ten chroni jedynie przed zinstytucjonalizowanymi represjami ze strony większości. Wysoka pozycja ułatwia dostęp do dóbr, do których prawa własności nie są jasno zdefiniowane: lepsze łóżko, lepsza odzież itp. Zabezpiecza też przed ewentualnym atakiem ze strony innych grypsujących. Źródłem dodatkowych korzyści mogą być też prezenty lub usługi ze strony szukających poparcia więźniów o słabszej pozycji. Z drugiej strony, „zasady” grypsowania normujące postępowanie pod celą działają w kierunku systemu „socjalizmu dla wybranych” . Kładą duży nacisk na równość praw i obowiązków wszystkich grypsujących. Każdy, kto będzie usiłował zamienić swoje specjalne atuty na specjalne prawa musi się więc z tym liczyć. Umiejętna egzegeza norm subkultury dokonywana przez najbardziej przedsiębiorcze jednostki, a służące ich interesom jest więc skomplikowaną sztuką. Normy niezgodne z tymi interesami są bagatelizowane, zaś zgodne z nimi nadmiernie eksponowane.

Page 15: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 129

Jednakże, ze względu na hamujący charakter norm, gry o pozycję pod celą są głębiej zakonspirowane niż gry subkulturowe. Brak jest też wspólnej dla wszystkich grypsujących świadomości „tego, co jest grane”, gdyż interesy jednostek lub „waflami” są rozbieżne z interesami innych jednostek lub „waflami” . Przekraczania norm subkultury lub choćby tylko ich naginania w celu osiągnięcia zysków kosztem innych dokonują tylko najbardziej przed­siębiorcze i doświadczone jednostki. Zachowanie w ścisłej tajemnicy celów ich działań w sposób oczywisty sprzyja sukcesowi.

Poniżej przedstawione jest studium gry o pozycję pod celą umiejętnie prowadzonej przez doświadczonego wychowanka domu poprawczego. Z „Hisz­panem”, dwudziestojednoletnim alfonsem, jednocześnie trafił do swojej pier­wszej, dziewięcioosobowej celi niedoświadczony „Student” . Wśród siedmiu gospodarzy było dwóch zawodowych włamywaczy: „Max” i „Melon”, jeden starszy i poczciwy złodziej (nazywany po prostu „Zgredziem”), taksówkarz Leszek i trzech prostych chłopaków: Kazik, Maniek i „Żurominiak” wsa­dzonych za drobne kradzieże lub bójki. „Student” był „świeżakiem”, „Żu­rominiak” miał „krzywo” (do czasu wyjaśnienia sprawy jego status gryp­sującego był zawieszony), pozostali grypsowali. Przez prawie trzy tygodnie „Hiszpan” zabiegał o zajęcie jak najkorzystniejszej pozycji, aby pod koniec tego okresu zostać niekwestionowanym przywódcą celi.

Po szybkim rozpoznaniu sytuacji, możliwości zawarcia sojuszy, potencjalnych zagrożeń i rywali, „Hiszpan” przystąpił do tworzenia pod celą idylli braterstwa wśród grypsujących. Było to posunięcie zaplanowane na okres kilku pierwszych dni. W czasie tych dni Kazik i „Zgredzio” otrzymali niemal jednocześnie paczki żywnościowe. Sytuacja wspólnoty wymusiła na nich w sposób naturalny podzielenie się ich zawartością ze wszystkimi. „Hiszpan”, aktywny w każdej sytuacji podziału cudzego lub wspólnego dobra, starannie odmierzał porcje, tak, aby każdy dostał idealnie po równo. Jednocześnie w ciągu tych dni dążąc do podniesienia własnego prestiżu i scementowania grupy „Hiszpan” postanowił uczynić to znajdując w grupie wroga. Wrogiem tym okazał się „Student” .

Jako nowy pod celą (podobnie, jak i „Hiszpan”), ale i „świeżak” - apropaka nie znający zasad grypsowania, „Student” miał w naturalny sposób najsłabszą pozycję. Mimo, że deklarował gotowość grypsowania, popełniał typowe dla „świeżaka” błędy („wychyły”), m.in. podając rękę bibliotekarzowi roznoszące­mu książki po celach bez pytania, czy grypsuje. Bibliotekarz okazał się być frajerem. „Hiszpan” wykorzystywał to skrupulatnie, ogłaszając w końcu, że „Student” nie może być dopuszczony do grona grypsujących. Wkrótce też za pośrednictwem znajomego „kalifaktora” (więźnia pomagającego w roznoszeniu posiłków itp.) zasugerował, że w celi jest konfident. Podejrzenie padło na „Studenta” , który kilka razy wychodził z celi do lekarza i wychowawcy.

Naturalnym sojusznikiem „Studenta” stał się w takiej sytuacji „Żuromi­niak”, który miał zawieszony status grypsującego i był lekko represjonowany. Kiedy „Studenta ” dotknęły pierwsze represje, zbliżył się do „Żurominiaka”,

Page 16: Subkultura aresztów śledczych

130 MAREK M. KAMIŃSKI

proponując sojusz. „Hiszpan” zauważył to momentalnie i tego samego wieczoru doprowadził do rehabilitacji („podniesienia”) „Żurominiaka”. Ceną, którą ten zapłacił, było natychmiastowe włączenie się do „sprawdzania” niedoszłego sojusznika.

„Student” był poddawany najrozmaitszym szykanom. Doszło do próby przecwelenia, według opisanego wcześniej scenariusza. Próbę podjął Maniek. Sprężyną przedsięwzięcia jednak był „Hiszpan”, który wystąpił w roli „szarej eminencji” całego przedsięwzięcia.

Po nieudanej próbie przecwelenia „Studenta” nastąpiła „instytucjonalizacja” represji. Podczas posiedzeń na kiblu wrzucano za parawan wprost na jego głowę płonącą gazetę. W czasie ostrych gierek był wrzucany pod „kojo” i dociskany do ściany metalowymi stołkami. Musiał toczyć walkę z Mankiem w obronie swoich nowych spodni, a z „Hiszpanem” w obronie drewniaków.

Tymczasem pozycja „Hiszpana” pod celą stała się niezagrożona. Zjedzono ostatki z paczek Kazika i „Zgredzia” i w dzień czy dwa później „Hiszpan” zmienił front. Zarzucił Mańkowi, Kazikowi, „Żurominiakowi” i „Zgredziowi” , że nie dbają o celę i nie wnoszą nic do wspólnoty. Pretekstem była sprawa dodatkowego dżemu od kalifaktorów, załatwianego przez niego codziennie. W konsekwencji „Hiszpan” wraz z „Melonem”, „Maxem” i „Taksówkarzem” zawiązali nową „waflarnię” , o sile równej minimum wystarczającemu, aby kontrolować celę4. W ciągu następnych dni przyszła paczka do „Maxa” , nieco później do „Taksówkarza” . Podzielono je już wewnątrz nowej „waflami” .

Idąc dalej „Hiszpan” spróbował powrócić do represjonowania „Żurominia­ka”, a także Mańka. Ku swemu zaskoczeniu napotkał opór. Pozostała czwórka dogadała się i w efekcie powstała druga „waflarnia” . Sojusz ten nie był dość silny, żeby rządzić celą i czerpać wszystkie korzyści z tego płynące, na tyle jednak mocny, żeby się obronić. Między „waflarniami” zapanowała względna równo­waga. Nie naruszyło jej kilka agresywnych, choć jałowych wystąpień Mańka, chłopaka prymitywnego i niepiśmiennego, ale dość silnego, odsiadującego wyrok za gwałt na 87-letniej staruszce.

Pozycja „Studenta” nie uległa zmianie. Żyjąc w napięciu koncentrował swe wysiłki głównie na obronie przed szykanami. Jednocześnie dostrzegał zmienność postawy „Hiszpana” w stosunku do siebie. „Hiszpan” mimo taktycznego oświadczenia, że z „tego apropaki” riie da się nic zrobić, nie był w pełni przekonany do swojej diagnozy. „Student” budził jego ciekawość. Obronił się przed przygotowaną przez Mańka akcją kradzieży jego spodni, uniknął też bicia w trakcie „zabawy” w ciuciubabkę więzienną (nie udało się to „Żurominiakowi”). Opowieści o przygodach „Studenta” w podziemnej „Solidarności” walczącej z reżimem komunistycznym przyśniły się „Hisz­panowi” i poruszyły jego wyobraźnię. Z drugiej strony jego trzymanie się

4 Podobny proces w odniesieniu do graczy sceny politycznej Riker (1962) opisuje jako zamianę „wielkich koalicji” (grand coalitions) na „minimalne koalicje wygrywające” (minimum winning coalitions).

Page 17: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 131

z boku, częste „wychyły” i niezręczności, język, inność, a przede wszystkim domaganie się od administracji przeniesienia do celi dla więźniów politycznych budziły agresję. Wreszcie pewnego wieczora przed zaśnięciem „Hiszpan” sprowokował „Studenta” do zwierzeń, mówiąc: „Ty, socjolog, ta twoja socjologia nadaje się tylko na wólkę, nie do więzienia. Weź i opisz, co my tu pod celą robimy.”

„Student” podjął wyzwanie. Najlepiej, jak potrafił, zanalizował sens zachowań „Hiszpana”, proces formowania się koalicji i walkę o dobra. Przedstawił siebie jako instrument w tej grze. Przedstawił możliwe scenariusze działania stron konfliktu. Reakcją współwięźniów była konsternacja. Nie wiedzieli, jak zareagować wobec odsłonięcia motywacji i interesów, które dotąd uważali za dobrze ukryte.

Jednak odtąd los „Studenta” odmienił się. „Hiszpan” zakazał swoim waflom zaczepiać go. „Student” znalazł się na bezpiecznym marginesie życia celi. Mógł spokojnie czytać, chodzić po celi, przestały mu ginąć drobiazgi. Konkurencyjna „waflarnia” nie była zainteresowana w walce z nim i za wyjątkiem jej przywódcy, Mańka, przyjaźnie doń nastawiona.

Wyjaśnieniem tej zmiany jest waga informacji i umiejętności skutecznego jej wykorzystania. Po tym, jak „Student” zademonstrował pełną świadomość prowadzonej gry, „Hiszpan” zrozumiał, że może być on groźnym przeciwni­kiem. Podtrzymując represje wobec niego i jednocześnie będąc w utajonym konflikcie z drugą waflarnią, ryzykował zbliżeniem dwóch przeciwników. Wówczas sytuacja mogłaby rozwinąć się tak szybko, że straciłby nad nią kontrolę. Druga „waflarnia” łatwo zapomniałaby o „krzywościach” „Studenta” i przywróciła mu pełny status grypsującego. Stając na jej czele, bądź występując w roli doradcy, niedawny świeżak mógłby poprowadzić skuteczniejszą walkę o dominację w celi. Sytuacja stałaby się niekorzystna: „silna” czwórka „Hiszpana” przeciw słabszej, ale piątce. Ściągnięcie do tej piątki choćby jednego z ludzi „Hiszpana” odwróciłoby diametralnie układ sił. Zdemoralizowana porażkami trójka stałaby przeciw zorganizowanej szóstce. Ewentualność taka była bardzo prawdopodobna. Jedyny „niezawodowy złodziej” w „waflami” Hiszpana, „Taksówkarz” , uważał się bowiem za „więźnia politycznego” , nie brał udziału w represjonowaniu „Studenta” i mógłby łatwo zmienić front.

W efekcie zmieniła się więc definicja interesów „Hiszpana” . O ile dotąd szykanowanie „Studenta” było mu na rękę, to dalej mogłoby być niebezpieczne. Wcześniej tworzyło front, na którym toczyła się widoczna i dla wszystkich zrozumiała walka, pozwalająca ukryć w swoim cieniu jego ważniejsze, strategiczne cele. Teraz mogłoby zburzyć wzniesioną przezeń konstrukcję.

Inni aktorzy pod tą celą byli dość bierni. Poddawali się interpretacjom sytuacji dokonywanym przez „Hiszpana” lub wykonywali oderwane akcje, nie motywowane żadnym długofalowym planem.

W grze o „pozycję pod celą” większość więźniów stosuje strategie zapewnienia sobie jak najwyższego poziomu bezpieczeństwa. Najaktywniejsi, jak

Page 18: Subkultura aresztów śledczych

132 MAREK M. KAMIŃSKI

„Hiszpan”, są w stanie osiągnąć więcej i stworzyć układ, z którego mogą czerpać korzyści. Różnorodność stosowanych strategii jest szczególnie wido­czna w dużych celach, gdzie tworzą się koalicje aktywne, defensywne i efe­merydy, złożone z więźniów o najsłabszej pozycji, które rozpadają się po kilku dniach.

„Student” nauczył się po pewnym czasie wypracowywać sobie status neutralnego, grypsującego eksperta od wszystkiego. Dzięki prowadzonym badaniom nauczył się biegle różnych odmian „bajery” , poznał metody samouszkodzeń i symulacji. Doradzał bezinteresownie, rozwiązywał krzyżów­ki, opowiadał filmy, grał w szachy i bryżda. Posiadanie takiego statusu wykluczało ryzyko nagłego ataku: nie było strony, która nie straciłaby na takim ataku.

Samouszkodzenia i symulacje

Zachowania więźniów prowadzące do utraty zdrowia, określane mia­nem samouszkodzeń lub samookaleczeń są często uważane za bezsensowne akty „autoagresji” . Do najczęstszych samouszkodzeń należą: „połyki” (połknięcie metalowego zazwyczaj przedmiotu: noża, pałąka od wiadra bądź kawałka drutu, czasem specjalnie spreparowanego ,,na ostro”), „wstrzyki” (domięśniowe lub podskórne wstrzyknięcie substancji wywołują­cej ropienie lub zakażenie, jak ślina czy kał), „wbitki” (wbicie igły w źre­nicę lub gwoździa w jedną z przegród czołowych), „pochlastanie się” (przecięcie żył), „upusty” (spuszczanie krwi, do 0,5 1 dziennie), oparzenia, głodówki i lipne „targanie się na linę” (pozorowane samobójstwa). K ata­log samouszkodzeń sporządzony przez autora w czasie pobytu na więzien­nym oddziale chirurgicznym obejmuje około 20 pozycji. Dokonanie samo­uszkodzenia tłumaczone jest „wzburzeniem emocjonalnym” dokonującego go więźnia.

Samouszkodzenia i symulacje mają miejsce w cieniu subkultury. Wysokość stawki, o którą toczy się gra, łagodzi siłę regulacji subkulturowych. „Na szpitalce” obowiązuje więc „luźna bajera” , co oznacza, że normy grypsowania przestrzegane są mniej rygorystycznie. Rzadko mają tu miejsce „gierki” i „przecwelenia” .

Częste przypisywanie „bezsensowności” samouszkodzeniom wynika z trud­ności w dostrzeżeniu prostego związku pomiędzy działaniem a jego celem. Leży to jednak w bezpośrednim interesie więźnia dokonującego samouszko­dzenia: zasugerować „publiczności” (lekarzom, klawiszom i wszystkim innym), że jest chory. Jeśli taka sugestia jest całkowicie nierealna - zasugerować przynajmniej, że działa w krańcowej desperacji, a więc nie kalkulując! Jednak kalkuluje i stara się podążać w ślad za swoimi kalkulacjami prawie każdy więzień.

Page 19: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 133

Sformułujemy więc następujący wniosek ogólny5 dla tej części artykułu: s y m u l u j e p r a k t y c z n i e k a ż d y wi ę z i eń , k t ó r y widz i w t ym swój i n t e r es . Symulowanie i samouszkodzanie jest elementem przemyślanego planu akcji więźnia, który podejmując takie działania stawia sobie jasno uświadomione cele. Dochodzi do nich w efekcie dokonanych kalkulacji, często pod wpływem rad bardziej doświadczonych więźniów, w oparciu o posiadaną wiedzę. Wiedza ta obejmuje:

* Objawy powodowane przez samouszkodzenie.* Ryzyko dla zdrowia więźnia.* Oczekiwaną reakcją administracji więziennej, lekarzy i prokuratora.

Ograniczenia wiedzy tworzy nieznajomość rozkładu prawdopodobieństwa opisującego możliwe wyniki, a więc i rzeczywisty koszt działania (wielkość uszczerbku na zdrowiu), adekwatność zastosowanej metody (istnienie bądź brak objawów, które mogłyby przekonać lekarza o chorobie) oraz jej skuteczność (szansa wyegzekwowania przy powodzeniu symulacji pożądanego efektu). W rzeczywistości pewnym wydaje się być to, że wiedza, motywująca więźniów do samouszkodzeń, jest często bardzo nieadekwatna do wiedzy „obiektywnej” , jeśli pod takim terminem rozumieć będziemy kolejno rokowania lekarskie, metody diagnozowania schorzeń oraz odpowiednie statystyki. Nie przeszkadza to jednak więźniom działać. Do działania skłania ich bowiem subiektywne przekonanie o jego efektach, nie zaś „obiektywne” relacje, które pozostają nieznane. Specjalna sytuacja psychologiczna uwięzienia pobudza ponadto „myślenie życzeniowe”, obecne w subkulturze w mitach opisujących skuteczność samouszkodzenia i symulacji.

Najczęstsze powody samouszkodzeń lub symulacji to:* Chęć wyjścia z dusznej, mrocznej celi i spędzenia na korytarzu kilkunastu

minut w oczekiwaniu na przyjęcie. Jest to najprostszy, ale i najczęstszy motyw kierujący symulanta do lekarza oddziałowego. Na tym etapie odpada zde­cydowana większość.

* Chęć znalezienia się „na szpitalce” . Mimo, że są tam zwykłe cele, to jednak otrzymuje się cały szereg przywilejów: lepsze jedzenie, dłuższe spanie i prawo do leżenia w ciągu dnia, dłuższy spacer i ogólne lepsze traktowanie. Są to dobra wartościowe, lecz rzadko skłaniające do poważniejszych samouszkodzeń.

* Uzyskanie uchylenia aresztu śledczego, przerwy w odbywaniu kary lub warunkowego zwolnienia. Są to motywy najczęstsze i dopingujące do naj­bardziej „ostrych” samouszkodzeń.

* Chęć wywarcia presji na prokuratora lub sąd w celu uzyskania lepszej sytuacji w zbliżającym się procesie. Jest to również częsty motyw.

5 Na około 50 więźniów poznanych przez autora nie symulowało bądź nie pozorowało cięższej choroby jedynie dwóch, którzy ze względu na kończące się wyroki nie mieli w tym interesu.

Page 20: Subkultura aresztów śledczych

134 MAREK M. KAMIŃSKI

* Spotkanie ze wspólnikiem w celu uzgodnienia zeznań lub załatwienia porachunków. Dzięki wcześniej przesłanym grypsom dwóch izolowanych w różnych więzieniach podejrzanych jednocześnie dokonuje samouszkodzenia i trafia do tego samego szpitala więziennego, gdzie komunikacja jest łatwa.

* Szansę ucieczki przed prześladowaniami, którą w samouszkodzeniu dostrzega bity frajer lub gwałcony cwel.

* Zobowiązanie do samouszkodzenia w konsekwencji „zastawki” (np. przegranie oka w karty), solidarność z innymi więźniami, chęć zaimponowania celi.

Trzy ostatnie motywy są rzadsze.„Symulacja” w znaczeniu tu przyjętym nie oznacza jedynie udawania

choroby przez jednostkę całkowicie zdrową. Oczywiście duża część pacjentów szpitala więziennego faktycznie choruje, traktuje jednak swoją chorobę jako punkt wyjścia. Gra jest prowadzona w kierunku uznania jej za cięższą niż jest w istocie. Wywieranie długotrwałego nacisku (np. odmowę operacji) również służy osiąganiu podobnego celu (zwykle przeniesienie ze szpitala więziennego do „wolnościowego”). Pacjent prowadzi swą grę nawet wtedy, jeśli znajdzie się w bardzo ciężkim stanie. Stawka do wygrania, jak i ponoszone ryzyko są wówczas bardzo duże. „Janosik Podlaski” urządzał napady z bronią na sołtysów na Podlasiu i w czasie obławy postrzelił ciężko kilku milicjantów. W areszcie spędził sparaliżowany w łóżku prawie cztery lata. Odmawiał operacji mającej usunąć mu tkwiący w głowie pocisk. Spodziewał się, że po pomyślnie zakończonej operacji i powrocie do zdrowia otrzyma karę śmierci. Z kolei siedemnastoletni „Dejnek” po dwóch kolejnych połykach i operacjach ukrył przed prowadzącym go chirurgiem fakt późniejszego, trzeciego połyku. W rezultacie jego stan szybko się pogorszył. Zaczął gwałtownie chudnąć i wymiotować krwią. Decyzja prokuratora cofająca tymczasowe aresztowanie dotarła do szpitala w dzień po kolejnej operacji, której jednak nie przeżył.

Niekiedy umiejętne samouszkodzenie przynosi sukces. Było tak w przypadku gry prowadzonej wspólnie przez dwóch „małolatów” oskarżonych o kierowanie gangiem rabującym samochody i napadającym na stacje benzynowe.

Wojtek jako pierwszy zrobił sobie wstrzyk ze śliny w policzek. Kiedy „Student” trafił do szpitala, policzek właśnie się goił. Po kilku tygodniach na oddział przywieziono Jacka z oparzeniami obu nóg. Gdy „Student” opuszczał szpital po 2,5 miesiącach, minął na korytarzu Wojtka czekającego na przyjęcie ze wstrzykiem w kolano. Umieszczeni na różnych oddziałach wspólnicy koordynowali swe działania i uzgadniali taktykę krzycząc do siebie przez okna po zgaszeniu światła. Celem było przeszkodzenie rozprawie, na której obydwaj musieli być obecni. Do szpitala trafiali tuż przed wyznaczonym terminem. W takiej sytuacji zbierał się zespół sędziowski, adwokaci, prokurator, świadkowie, konwoje dowoziły pozostałych oskarżonych z różnych więzień, jednak rozprawa nie odbywała się ze względu na brak jednego z dwóch głównych oskarżonych. Wywarta w ten sposób presja doprowadza z dużym prawdopodo­

Page 21: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 135

bieństwem do nieformalnego porozumienia z prokuratorem. W jego rezultacie zostaje „osłabiony zarzut” , tzn. zmieniona kwalifikacja prawna zarzucanego czynu na łagodniejszą. W zamian za to oskarżeni nie blokują dalej odbycia się procesu. Jacek i Wojtek liczyli, że od oczekiwanych wyroków 12-13 lat odejmą w ten sposób 2-3 lata. Dalszą walkę zamierzali prowadzić już po wyroku. Jako nieletni w momencie popełniania czynu mogli liczyć na warunkowe zwolnienie po odbyciu połowy kary. Stawką w ich grze było pięć lat zamiast trzynastu.

Im większe doświadczenie symulanta, tym większe wyrafinowanie stosowa­nych środków: od kosztownych im ało skutecznych ku „symulacji doskonałej” , dającej w pełni przekonujące objawy choroby przy zerowych kosztach. „Bo nie jest sztuką nałykać się żelaza i wykitować, ale nic sobie nie zaszkodzić i wyjść z kryminału, to jest wyczyn.” (Stwora 1967: 196). W sytuacji, gdy dzięki nabytej wiedzy i umiejętnościom udaje się obniżyć koszta samouszkodzenia, stosowane jest ono jako środek do osiągania coraz to mniej wartościowych celów. Pewien spotkany przez „Studenta” „kot” (więzień uznany za psychicznie chorego) opanował tak perfekcyjnie umiejętność dokonywania połyków, że uczynił sobie z tego hobby. Łykał od czasu do czasu specjalnie spreparowane przedmioty tylko po to, aby pojechać na rentgen lub trafić na kilka tygodni do szpitala. Twierdził, że był już na różnych oddziałach chirurgicznych 7 czy 8 razy i nie miał jeszcze operacji. Scenariusz był następujący: zgłaszał lekarzowi na swoim oddziale połyk i po przewiezieniu do szpitala badanie rentgenologiczne istotnie wykazywało obce ciało w żołądku. Przygotowania do operacji zabierały kilka dni, on zaś w trakcie „wytargiwał” połyk z żołądka. Połykał w tym celu mocną nitką z przywiązanymi na końcu guzikami od pidżamy. Kiedy dotarły do żołądka, fikał kilkanaście przewrotów i turlał po ziemi, żeby guziki oplątały się wokół metalu. Potem wolno wyciągał nitkę, krztusząc się przy tym i wymiotując. Zazwyczaj po kilku nieudanych próbach osiągał cel. Rutynowy rentgen wykonany tuż przed operacją połyku już nie wykazywał. Wściekłemu lekarzowi symulant oznajmił, że „jego żołądek rozpuszcza żelazo” , stanął na rękach i obszedł go trzy razy dookoła. Po kolejnych kilku dniach czekania na wypis i konwój wyjechał. Spędził w ten sposób poza więzieniem prawie trzy tygodnie.

„Student” przez 5 miesięcy więzienia prowadził swoją własną grę, stosując „lekką symulację” i drobne techniki samouszkadzania. Podstawowy atut stanowiła przede wszystkim istniejąca na wolności dokumentacja dotycząca wcześniej przebytej choroby. Drugim ważnym czynnikiem była gotowość lekarzy do pomagania więźniom politycznym. „Student” odniósł w swojej grze sukces. Dzięki pomocy lekarzy w Szpitalu Więziennym na Rakowieckiej i Kliniki Onkologii na Wawelskiej został zwolniony „ze względu na zły stan zdrowia” .

Racjonalny więzień w anomijnej instytucji

Środowisko więzienne rozumiane jako konfiguracja zmiennych instytucjonal­nych i subkulturowych definiuje jednostce swoiste reguły gry. Reguły te

Page 22: Subkultura aresztów śledczych

136 MAREK M. KAMIŃSKI

wymagają specjalnego sposobu myślenia, podejmowania decyzji i zachowania. Już zaraz po aresztowaniu więzień zostaje pozostawiony wobec wyboru najlepszej strategii zachowania w śledztwie. Różnice między potencjalnymi efektami działania są tu bardzo duże. Znaczenie wywartej tym samym presji, wynikającej z sytuacji życiowej, jest podstawowe dla zrozumienia zachowań. Presja wzmacnia koncentrację na problemie, prowadząc do zaangażowania maksymalnych, dostępnych więźniowi środków intelektualnych. Uczy rozpoznawać reguły gry w śledztwo oraz więzienne kontynuacje tej gry. Najczęściej po jednej-kilku drogo kosztujących próbach „wychylenia się” (czyli próbach „nagięcia” rzeczywistości do własnych oczekiwań lub systemu wartości) następuje zgoda na konformizm. Ostre sankcje więziennej subkultury przyspieszają znacznie proces socjalizacji, nazywanej przez kryminologów prizonizacją. W jego ramach więzień uczy się również, że działać należy jedynie na swój własny rachunek, co najwyżej w ramach stworzonej „waflami” (koalicji). Wystąpienia w obronie „wartości” przyniesionych z zewnątrz są bardzo ryzykowne. Subkultura więzienna wypowiada się tu zdecydowanie: „Tu jest więzień, nie wólka, litość to śmierć” . Podstawowa maksyma, powtarzana wielokrotnie, mówi „nie wp... się” . Oznacza to, że beztroska interwencja w toczący się konflikt motywowana „poczuciem sprawiedliwości” jest nieopłacalna bez względu na to, czy ma się rację.

Nacisk środowiska dopinguje więc jednostkę do szybkiego i gruntownego przyswojenia sobie zasady kalkulowania we wszystkich możliwych sytuacjach. Kalkulacja dokonywana jest najczęściej pomiędzy zachowaniem realizującym własny bezpośredni interes i konformistycznym wobec obowiązujących norm. Środowisko stawia też jednostkę w sytuacji, kiedy wybrane przez nią strategie działania interferują ze strategiami innych. Na różnych etapach i poziomach rzeczywistości więziennej toczą się więc rozmaite gry, poczynając od gry w śledztwo, poprzez „gierki” i obrzędy inicjacyjne, po grę o pozycję „pod celą” i samouszkodzenia.

Dążenie do osiągania maksymalnej korzyści jest więc najważniejszym czynnikiem determinującym zachowanie więźnia i wpływającym na podtrzymy­wanie subkultury. „Możliwe do pomyślenia” zachowania oraz przypisywane im subiektywne skutki, czyli „wiedza więzienna” powstają głównie na bazie norm, mitów, opowieści i obyczajów subkultury grypsowania. Względna siła grypso­wania w narzucaniu przedstawienia rzeczywistości jest związana ze słabością drugiego czynnika: administracyjnej kontroli więzienia schyłkowego socjalizmu.

Cressey i Krassowski porównując więzienia amerykańskie i sowieckie obozy pracy stwierdzają, że (1957—58: 220) „[...] warunki konieczne do kontroli w więzieniach amerykańskich zawierają (a) założenie o anomii lub indywidualizmie wśród znacznej większości więźniów i (b) założenie o pewnej zorganizowanej wspólnocie interesów pomiędzy administracją i więźniami.” Dokonane porównanie prowadzi ich do wniosku (tamże, s. 228): „Relacje między więźniami oraz pomiędzy więźniami i strażnikami w sowieckich obozach pracy są bardzo podobne do relacji w więzieniach amerykańskich.”

Page 23: Subkultura aresztów śledczych

SUBKULTURA ARESZTÓW ŚLEDCZYCH 137

Obydwa powyższe warunki nie są spełnione w opisanej rzeczywistości polskiego aresztu śledczego. Brak stabilnej „zorganizowanej wspólnoty interesów pomiędzy administracją i więźniami” częściowo wynika z krótkotrwałości i zmienności relacji między strażnikami a więźniami w areszcie śledczym6. Normy grypsowania bardzo zdecydowanie zabraniają współpracy z administracją. Silna i obejmująca większość więźniów subkultura jest przeciwieństwem anomii. Jeśli dochodzi do złamania jej norm, są to zazwyczaj normy regulujące w e w n ę t r z n e relacje między więźniami, nie zaś między więźniami i administracją. Zachowania anomijne bądź prowadzące do osiągania zysków przez administrację kosztem więźniów są ostro i skutecznie sankcjonowane („zamulenie” = apatia, donosze­nie). Z kolei nagradzane są wszelkie zachowania „antyanomijne” (pochwała wigoru, sztywności, dyscypliny czystości i honoru więziennego („zastawka”), „sztywność” - gotowość do podejmowania twardej walki, kiedy warto - (samo­uszkodzenia). Towarzyszy temu, w zgodzie ze stwierdzeniem Cressey’a i Kras­sowskiego, brak silnej kontroli administracyjnej. Można natomiast wysunąć wniosek, że odwrócony jest kierunek oddziaływania przyczynowego.

Słaba kontrola administracyjna i brak precyzyjnych środków dostarczania pożądanych z punktu widzenia administracji więzienia bodźców sprzyja bogactwu form subkultury. Występujące na bazie stosunku do administracji zróżnicowanie ról jest stosunkowo niewielkie i oparte na odrzuceniu poza nawias społeczności niewielkiej mniejszości jednostek uznanych za słabe i podatne na oddziaływanie administracji (frajerzy i cwele). Hierarchie powstające wewnątrz dominującej większości grypsujących w przeciwieństwie d o su b k u ltu ry w ięzienia am erykańsk iego po w sta ją n a bazie relacji wię- zień-więzień, nie zaś więzień-administracja. Pozycja liderów subkultury jest w małym stopniu zależna od postawy administracji7.

Słabość kontroli administracyjnej jest odbiciem ogólnej postępującej słabości systemu politycznego socjalizmu poczynając od końca lat pięć­dziesiątych. Relacje więźniów politycznych z lat czterdziestych i pięćdziesiątych nie stwierdzają obecności silnej subkultury8. Konsekwencją stopniowego

6 Aczkolwiek czas pobytu w areszcie wynosił średnio około 0,5 roku, nierzadko do 3 lat, zaś według ocen autora (wiarygodne dane oficjalne za rok 1985 nie są dostępne) w aresztach siedziało około 30-35% wszystkich więźniów.

7 Moczydłowski (1988) opisuje przypadek więzienia karnego, w którym wyjątkowo sprawna administracja odniosła sukcesy w kontrolowaniu subkultury. Doprowadziło to do wykształcenia się nowych ról subkulturowych. „Fesci” odpowiadają „politykom” w więzieniach amerykańskich, prezentują bardziej ugodowe nastawienie wobec administracji i pozostają w stanie ciągłej wojny z grypsującymi. „Szwajcarzy” deklarują neutralność w stosunku do wszystkich grup oraz administracji. Obie te grupy zajmują wyższą pozycję w pionowej strukturze społecznej więzienia (co jest akceptowane powszechnie) niż frajerzy i cwele. Ogólnie, w więzieniu karnym w wyniku dłuższych interakcji pojawia się pewna „zorganizowana wspólnota interesów” między więźniami i administracją.

8 Relacje więźniów z tych lat są rozproszone i kwestie subkultury więzienia pojawiają się najczęściej jedynie na ich marginesie.

Page 24: Subkultura aresztów śledczych

138 MAREK M. KAMIŃSKI

rozkładu gospodarki niedoboru było proporcjonalne zmniejszania wydatków na opłacanie administracji, ograniczanie zatrudnienia, narastające przeludnienie więzień. W ślad za tym szło ograniczanie środków i narzędzi kontroli oraz kwalifikacji i liczby ludzi sprawujących tę kontrolę. Postępująca anomijność systemu nadzoru więziennego przyczyniła się do równoległego zmniejszania anomijności kontrolowanej społeczności więziennej. Pozwala to postawić tezę o odwrotnie proporcjonalnym stopniu anomijności obu elementów systemu więziennego. Jej konsekwencją jest falsyfikowalna prognoza, że siła i bogactwo subkultury więziennej Polski (a być może też i innych krajów Europy Wschodniej) będzie w przyszłości zależeć głównie od powodzenia przemian gospodarczych.

Literatura

Cressey D.R., Krassowski W.: Inmate Organization and Anomie in American Prisons and Soviet Labor Camps. „Social Problems” 1957-58. Winter, s. 217-230.

Gluza Z.: 1986. Epizod. Przedświt.GofTman E.: 1975. Charakterystyka instytucji totalnej. W: Elementy teorii socjologicznych.

Warszawa: PWN.Kamiński M.M.: 1988. „Badacz i uczestnik. Procesy poznawania więzienia”. Nieopublikowana

praca magisterska. Warszawa: Instytut Socjologii UW.Kamiński M.M.: 1990. Badacz w instytucji totalnej. „Kultura i Społeczeństwo” 1, s. 247-250.Kosewski M.: 1985. Ludzie w sytuacjach pokusy i upokorzenia. Warszawa: Wiedza Powszechna.Kuroń J.: 1989. Wiara i wina. Do i od komunizmu. Warszawa: Niezależna Oficyna Wydawnicza.Małkowski S.: 1970. „Drugie życie”, Nieopublikowana praca magisterska. Warszawa.„Mikołaj” (Kamiński M.M.). 1985. Sokrates pierze skarpetki. „Tygodnik Mazowsze” 149.Moczydłowski P.: 1990. O sposobach wglądu tv sekrety stosunków międzyludzkich. Przypadek

instytucji totalnych. „Kultura i Społeczeństwo” 1, s. 23-38.Moczydłowski P.: 1991. Drugie życie więzienia. Warszawa: Wydawnictwo Prawnicze.Niesiołowski S.: 1989. Wysoki brzeg. Poznań: „W drodze” .Podgórecki A.: 1971. Zarys socjologii prawa. Warszawa: PWN.Polityczni. Więźniowie polityczni w Polsce lat 1981-1986. 1986. Warszawa: Przedświt.Riker W.H.: 1962. The Theory o f Political Coalitions. New Haven: Yale University Press.Simon H.: 1986. Rationality in Psychology and Economics. W: Robin M.H., W. Reder (ed),

The Behavioral Foundations o f Economic Theory. Journal o f Bussines (suplement), 59, s. 209-S24.Stwora J.: 1967. Co jest za tym murem? Kraków: Wydawnictwo Literackie.Sykes G.M.: 1966. The Society o f Captives. Atheneum: New York. (Wyd. pierwsze: 1958,

Princeton University Press: Princeton).Trębicki J. [Jerzy Nasierowski], 1988. Zbrodnia i... Kraków: Wydawnictwo Literackie.