Seks, kłamstwa i marketing szeptany

2
E-MILION REKOMENDACJA KONSUMENCKA 88 milion Najszybciej rozwijające się marki na świecie nie inwestują już w klasyczną reklamę. Rozwój serwisów społecznościowych sprawił, że rekomendacja konsumentów stała się dla nich najbardziej znaczącym kanałem w kształtowaniu decyzji zakupowych. Jak wykorzystać jej potencjał? FOT.: GETTY IMAGES/ISTOCK/THINKSTOCK.COM(2); MATERIAłY PRASOWE P raktycznie w każdej kategorii pro- duktowej mamy do czynienia z więk - szym bądź mniejszym problemem paradoksu wyboru. Dążąc do maksymal- nie dużej satysfakcji z zakupu, konsumen- ci najchętniej wybierają te marki, którym mogą zaufać. W efekcie największym obecnie wyzwaniem dla marketera nie jest już samo zaistnienie w świadomości kon- sumenckiej, ale niewypadnięcie z lejka zakupowego. Jeszcze stosunkowo niedawno rynkiem reklamy rządziła telewizja. Szerokie do- tarcie i format wideo przekładały się na realizację większości celów marketingowych w obrębie jednego kanału. Niewątpliwie srebrny ekran nadal jest najlepszym me- dium zasięgowym, oddziałującym głównie na świadomość marki, ale zaledwie 12-pro- centowe zaufanie do reklam TV sprawia, że finalne decyzje zakupowe kształtują się w zupełnie innym miejscu. W czasach niewielkiego zaufania do klasycznej reklamy to opinia innych kon- sumentów staje się kluczowa przy podej- mowaniu decyzji zakupowych. Według badań instytutu Nielsen, aż 90 proc. an- kietowanych przyznaje, że zdanie najbliż- szych jest dla nich najważniejsze przy wyborze produktów, a dla 72 proc. naj- ważniejsze jest to, co o produktach piszą inni konsumenci w sieci. Polak – konsument, który dojrzał W zamierzchłych realiach PRL życie dzi- siejszego marketera byłoby cudowne. Decyzje zakupowe konsumentów opiera- ły się wtedy głównie na pytaniu „czy jest sens stać w kolejce, czy nie?”. Z półek znikało wszystko, co się na nich pojawiło, i nikt nie narzekał na słabo piorący proszek czy zarysowania na kupionej lodówce. Późniejsze dwie dekady też nie były gorsze. Konsumenci kupowali na potęgę, co tylko wpadało im w ręce. A gdy kogoś Przy podejmowaniu decyzji zakupowej aż dla 90 proc. ankietowanych przez instytut Nielsen najważniejsze jest zdanie najbliższych Seks, i marketing szeptany kłamstwa

description

Forbes. Pierwszy milion

Transcript of Seks, kłamstwa i marketing szeptany

Page 1: Seks, kłamstwa i marketing szeptany

e-MILION Rekomendacja konsumencka

88 milion

Najszybciej rozwijające się marki na świecie nie inwestują już w klasyczną reklamę. Rozwój serwisów społecznościowych sprawił, że rekomendacja

konsumentów stała się dla nich najbardziej znaczącym kanałem w kształtowaniu decyzji zakupowych. Jak wykorzystać jej potencjał?

FoT.:

geT

Ty im

ages

/isTo

ck/T

hink

sToc

k.co

m(2

); m

aTer

iały

pra

sow

e Praktycznie w każdej kategorii pro-duktowej mamy do czynienia z więk-szym bądź mniejszym problemem

pa radoksu wyboru. dążąc do maksymal-nie dużej satysfakcji z zakupu, konsumen-ci najchętniej wybierają te marki, którym mogą zaufać. W efekcie największym obecnie wyzwaniem dla marketera nie jest już samo zaistnienie w świadomości kon-sumenckiej, ale niewypadnięcie z lejka zakupowego.

jeszcze stosunkowo niedawno rynkiem reklamy rządziła telewizja. szerokie do-tarcie i format wideo przekładały się na realizację większości celów marketingowych

w obrębie jednego kanału. niewątpliwie srebrny ekran nadal jest najlepszym me-dium zasięgowym, oddziałującym głównie na świadomość marki, ale zaledwie 12-pro-centowe zaufanie do reklam TV sprawia, że finalne decyzje zakupowe kształtują się w zupełnie innym miejscu.

W czasach niewielkiego zaufania do klasycznej reklamy to opinia innych kon-sumentów staje się kluczowa przy podej-mowaniu decyzji zakupowych. Według badań instytutu nielsen, aż 90 proc. an-kietowanych przyznaje, że zdanie najbliż-szych jest dla nich najważniejsze przy wyborze produktów, a dla 72 proc. naj-

ważniejsze jest to, co o produktach piszą inni konsumenci w sieci.

Polak – konsument, który dojrzałW zamierzchłych realiach PRL życie dzi-siejszego marketera byłoby cudowne. decyzje zakupowe konsumentów opiera-ły się wtedy głównie na pytaniu „czy jest sens stać w kolejce, czy nie?”. Z półek znikało wszystko, co się na nich pojawiło, i nikt nie narzekał na słabo piorący proszek czy zarysowania na kupionej lodówce.

Późniejsze dwie dekady też nie były gorsze. konsumenci kupowali na potęgę, co tylko wpadało im w ręce. a gdy kogoś

Przy podejmowaniu decyzji zakupowej

aż dla 90 proc. ankietowanych przez

instytut nielsen najważniejsze jest

zdanie najbliższych

Seks,i marketing szeptany

kłamstwa

Page 2: Seks, kłamstwa i marketing szeptany

nie było stać na oddanie się szaleństwu kupowania,

zawsze znalazł się bank, który chętnie udzielił pożycz-

ki. oczywiście, zdarzały się nietrafne zakupy, ale wtedy co

najwyżej można było napisać e-mail ze skargą, odradzić produkt

znajomym i samemu więcej bubla nie kupować.

Prawdziwy horror dla firm zaczął się kilka lat temu i wcale nie chodzi o kryzys gospodarczy. kryzys kiedyś się skończy, a konsumenci szybko o nim zapomną. nie zapomną jednak tego, czego się nauczy-li – smart-shoppingu. ostatnie lata zmie-niły niezorganizowaną i niewyedukowaną grupę kupujących w konsumentów świa-domych, podejmujących możliwie najbar-dziej racjonalne decyzje oparte na grun-townych poszukiwaniach informacji, spe-cjalistycznej wiedzy, ale przede wszystkim na opiniach innych, zbieranych w najbliż-szym otoczeniu i online.

Rekomendacja osobista ma i zawsze będzie miała mocno ograniczony zasięg, ale to, co o „naszych” produktach pisze się w internecie, jest już na wyciągnięcie ręki niemal dla każdego. Rozwój społecz-ności internetowych i przemiana inter-nautów z biernych czytelników w twórców treści tylko zwiększają siłę rażenia reko-mendacji konsumenckiej.

Kryzys umiera, społeczności żyją Boom na społeczności trwa już od dłu-giego czasu. Zakochaliśmy się w interne-towym ekshibicjonizmie, „lajkowaniu” sta tusów i wirtualnych znajomych, z któ-rymi przeważnie nic nas nie łączy.

„social media Fever” nie omija także komunikacji marek. co drugie zapytanie trafiające do agencji interaktywnej za-wiera w mniejszym lub większym natężeniu słowa: Facebook, fanpage, social. można nawet pokusić się o wniosek, że o wartości marki świad-czy coraz bardziej to, ilu ma fanów na Facebooku. oczywiście tych „fanów” trzeba angażować, dlatego codziennie marki publikują jakiś wpis, a raz na jakiś czas organizują konkurs z nagrodami.

Gdyby spytać marketerów, skąd ta fascynacja obecnością w serwisach spo-łecznościowych, zdecydowana większość odpowiedziałaby, że są tam ich lojalni konsumenci i osoby zainteresowane za-kupem produktów, poszukujące o nich

89 milion

informacji dla niemal każdej kategorii produktów i usług.

Fora internetowe liczą mi-liony stałych i powracających czytelników, setki tysięcy aktyw-nych użytkowników i właściwie tylko marki cały czas nie doceniają ich potencjału marketingowego. Fo-ra są uznawane za nieatrakcyjne głów-nie dlatego, że obecność na nich to coś znacznie więcej niż tylko ładna grafika, użytkownicy oczekują merytorycznej dyskusji, a wszelkie formy „reklamowego bajerowania” są tępione.

Właśnie to, co zniechęca na pierwszy rzut oka marketerów do forów, jest naj-większą siłą tego kanału komunikacji – wartościowa dyskusja o markach i pro-duktach. jeśli więc oczekujemy, że obec-ność naszej marki w tym kanale może sprowadzić się do opublikowania kilkuset wyssanych z palca „rekomendacji”, to najlepiej w ogóle przestać myśleć o takim wchodzeniu na fora, bo to do niczego dobrego nie doprowadzi.

na dobrą i wartościową komunikację na forach składają się: czas, ludzie i pie-niądze – żadnego z tych aspektów nie da się pominąć. Wiarygodny, otwarty i part-nerski wizerunek marki buduje się tam czasem miesiącami, bo chodzi o faktycz-ny dialog z konsumentami i wspieranie ich w podejmowaniu decyzji zakupowych.

Zdecydowana część marek, decydując się na kampanię marketingu rekomenda-cji w internecie, popełnia ten sam błąd – całkowite niezrozumienie realiów kanału, jakim są fora, i brak otwarcia na faktycz-ny dialog. Bo głównym problemem nie jest to, że konsumenci nie chcą na forach rozmawiać z markami, ale to, że marki nie

potrafią tego robić, a swoją obecność najczęściej sprowadzają do zwy-kłego spamowania.

Fora to konkretne liczby, śred-niej wielkości kampania prze-kłada się miesięcznie na 30–45 tys. unikalnych użytkowników w procesie zakupowym, 2–3 tys. konsumentów zaangażo-wanych w dialog z marką, ale wykorzystanie tego potencja-łu wymaga po pierwsze wie-dzy, a po drugie – chęci i od-

wagi. Adam Szudra

managing director Faster & Better

informacji. jest w tym pewnie jakaś część prawdy, ale analizując interakcje konsu-mentów na oficjalnych stronach marek w social mediach i lokalizację dyskusji o markach w internecie generalnie, teoria o osobach w procesie zakupowym na społecznościowych stronach marek za-czyna rozchodzić się w szwach.

Facebook odgrywa istotną rolę w ko-munikacji marketingowej, ale bliższe praw-dy jest stwierdzenie, że chodzi tu głównie o komunikację „do serca” konsumenta. argumentacja „do rozumu” toczy się w zu-pełnie innym miejscu. niemal w każdej kategorii produktowej najwięcej dyskusji o markach nie odbywa się na serwisach społecznościowych sensu stricto, ale na forach internetowych. To tam konsumen-ci szukają porad i informacji, a przede wszystkim rekomendacji i opisów doświad-czeń z konkretną marką i produktem.

Brzydsza siostra social mediówmówiąc o „społecznościach internetowych”, zdecydowana większość osób myśli o Fa-cebooku, który stał się synonimem całej kategorii. marketerzy inwestują w ten portal duże pieniądze, oczekując w zamian sprzedażowego cudu.

jak przekłada się to na postawy kon-sumentów? ci chętnie angażują się w ak-tywności marek w społecznościach in-ternetowych, ale kiedy podejmują decy-zje zakupowe, szukają szczerej i autentycznej rekomendacji. a to oznacza przekiero-wanie na fora, bo to one są liderem, jeśli chodzi o wymianę

na dobrą i wartościową

komunikację na forach internetowych składają

się: czas, ludzie i pieniądze, żadnego z tych aspektów

nie da się pominąć – uważa Adam Szudra

(na fot.) z Faster & Better