Sedzia Di i Nawiedzony Klasztor - Van Gulik Robert

199
WPROWADZENIE Przed laty, gdy szukałem angielskojęzycznych materia- łów dotyczących życia w starodawnych Chinach, uznałem powieści, komentarze i refleksje Lin Yu-tanga, Pearl Buck 1 i Alice Tisdale Hobart za nader pouczające. Ich spostrze- żenia spisane bardzo wdzięczną prozą, łagodnie zapozna- ją czytelników lat trzydziestych dwudziestego wieku ze społeczeństwem Chin, z jego szlachtą, wieśniakami i ludź- mi interesu miast portowych. Wymienieni pisarze przetłu- maczyli również pewne utwory popularnej literatury chiń- skiej, dając wyraz dużego zrozumienia przedmiotu. Po drugiej wojnie światowej materiały takiego rodzaju i kali- bru stały się niezmiernie rzadkie, ponieważ większość za- chodnich obserwatorów Chin, jak również sami Chińczy- cy, za wszelką cenę starali się wyjaśnić przyczyny upadku rządu nacjonalistów i przejęcie władzy przez komunistów. Dlatego w latach pięćdziesiątych czytelnicy z taką ulgą 1 Pearl Buck, z domu Sydenstricker (1892-1973) - pisarka amerykań - ska, córka duchownego prezbiteriańskiego, wychowana w Chinach, gdzie jej rodzice prowadzili działalność misyjną. Poznała tamtejsze oby- czaje, folklor, religię i stosunki, co znalazło wyraz w jej powieściach. W ro- ku 1938 otrzymała Nagrodę Nobla (przyp. tłum.).

description

Powieść przygodowa

Transcript of Sedzia Di i Nawiedzony Klasztor - Van Gulik Robert

  • W P R O W A D Z E N I E

    Przed laty, gdy szukaem angielskojzycznych materiaw dotyczcych ycia w starodawnych Chinach, uznaem powieci, komentarze i refleksje Lin Yu-tanga, Pearl Buck 1 i Alice Tisdale Hobart za nader pouczajce. Ich spostrzeenia spisane bardzo wdziczn proz, agodnie zapoznaj czytelnikw lat trzydziestych dwudziestego wieku ze spoeczestwem Chin, z jego szlacht, wieniakami i ludmi interesu miast portowych. Wymienieni pisarze przetumaczyli rwnie pewne utwory popularnej literatury chiskiej, dajc wyraz duego zrozumienia przedmiotu. Po drugiej wojnie wiatowej materiay takiego rodzaju i kalibru stay si niezmiernie rzadkie, poniewa wikszo zachodnich obserwatorw Chin, jak rwnie sami Chiczycy, za wszelk cen starali si wyjani przyczyny upadku rzdu nacjonalistw i przejcie wadzy przez komunistw. Dlatego w latach pidziesitych czytelnicy z tak ulg

    1 Pearl Buck, z domu Sydenstricker (1892-1973) - pisarka ameryka

    ska, crka duchownego prezbiteriaskiego, wychowana w Chinach, gdzie jej rodzice prowadzili dziaalno misyjn. Poznaa tamtejsze obyczaje, folklor, religi i stosunki, co znalazo wyraz w jej powieciach. W roku 1938 otrzymaa Nagrod Nobla (przyp. tum.).

  • i zadowoleniem powitali pojawienie si detektywistycznych powieci Roberta Hansa van Gulika o sdzim Di, w ktrych Cesarstwo Chiskie jawi si jako kraj kulturalny i peen ycia, a nie jak pozbawiony wszelkiego charakteru pionek w midzynarodowej grze o wadz. Poniewa odwiedzajc dzisiejsze Chiny, trudno jest odtworzy tamtejsze ycie w dawnych czasach, opowieci o sdzim Di nadal pozostaj jednym z najlepszych rde poznania minionej codziennoci.

    Kariera zawodowa van Gulika bya barwna niczym zawiy gobelin utkany z wielobarwnych wtkw, w ktrym przeplatay si praca naukowa, suba w dyplomacji i zamiowanie do sztuk piknych. Syn oficera medycznego armii holenderskiej stacjonujcej w Indonezji, przyszed na wiat w roku 1910 w Zutphen w holenderskiej prowincji Gelderland. Od trzeciego do dwunastego roku ycia mieszka w Indonezji. Gdy w roku 1922 jego rodzina powrcia do Holandii, mody Robert wstpi do gimnazjum klasycznego w Nijmegen, gdzie szybko poznano si na jego niezwykym talencie do jzykw obcych. W tym czasie zacz studiowa sanskryt oraz jzyk amerykaskich Indian z plemienia Czarne Stopy pod kierunkiem C. C. Uhlenbe-cka, lingwisty z Uniwersytetu Amsterdamskiego. W wolnym czasie pobiera prywatne lekcje jzyka chiskiego. Jego pierwszym nauczycielem by Chiczyk studiujcy rolnictwo w Wageningen.

    W roku 1934 van Gulik wstpi na Uniwersytet w Ley-den, bdcy jednym z gwnych europejskich orodkw studiw nad Azj Wschodni. Tam systematycznie uczy si chiskiego i japoskiego, nie rezygnujc z wczeniej-

  • szych zainteresowa innymi jzykami azjatyckimi oraz ich literatur. W roku 1932 wyda przeoon przez siebie na jzyk holenderski star hindusk sztuk napisan przez Kalidas (okoo roku 400). Jego rozprawa doktorska na temat kultu konia w Chinach, Japonii, Indiach i Tybecie, obroniona w roku 1934 w Utrechcie, zostaa opublikowana w roku 1935 przez Brilla, wydawc z Leyden, specjalizujcego si w materiaach dotyczcych Azji. W tym czasie van~ Gulik pisywa rwnie artykuy dla holenderskich czasopism na tematy zwizane z Chinami, Indiami oraz z Indonezj. W owych artykuach po raz pierwszy da wyraz swej mioci dla staroytnej Azji oraz penemu rezygnacji pogodzeniu si z zachodzcymi tam zmianami.

    Ukoczywszy studia na uniwersytecie, w roku 1935 van Gulik wstpi do suby w holenderskiej dyplomacji. Pierwsze stanowisko obj w poselstwie w Tokio, gdzie mia okazj kontynuowa w czasie wolnym prywatne studia naukowe. Przedmiot jego bada w wikszoci by zwizany z zajciami tradycyjnych chiskich uczonych. Ze wzgldu na godziny pracy zawodowej, jego poszukiwania miay ograniczony zakres, cho charakteryzowaa je rzadko spotykana gbia. Tak jak tradycyjny chiski dentelmen, kolekcjonowa cenne ksiki, drobne przedmioty sztuki, malarstwo na zwojach pergaminu oraz instrumenty muzyczne. Swoje skarby analizowa ze znawstwem naukowca i konesera, co przynioso mu uznanie czoowych kolekcjonerw przedmiotw orientalnych. Przetumaczy synny chiski tekst autorstwa Mi Fu na temat kamieni do rozcierania tuszu -cennych przedmiotw, na ktrych kaligraf przygotowuje tusz do pisania. On sam take by utalentowanym kaligra-

  • fem, co u przybysza z Zachodu jest nie lada osigniciem. Gra na starodawnej chiskiej lutni (qin) i napisa na jej temat dwie monografie oparte na chiskich rdach. Wikszo jego publikacji z owych spokojnych i podnych lat wydano w Pekinie i w Tokio. Spotkay si one z uznaniem azjatyckich i europejskich naukowcw.

    Druga wojna wiatowa pooya nagy kres pierwszemu pobytowi van Gulika w Tokio. Ewakuowany w 1942 roku wraz z innymi dyplomatami, zosta wysany do Chungking jako sekretarz holenderskiej misji w Chinach. Na tym dalekim posterunku opublikowa w roku 1944 edycj opracowania na temat Ch'ana, mistrza Tung-kao, buddyjskiego mnicha, ktry pozosta lojalny dynastii Ming w dniach jej klski. Pozosta w Chinach do koca wojny i w 1945 roku wrci do Hagi, gdzie pozosta do roku 1947. Nastpne dwa lata spdzi w holenderskiej ambasadzie w Waszyngtonie, gdzie piastowa stanowisko doradcy. Ale w roku 1949 wrci do Japonii na czteroletni kadencj.

    W roku 1940 van Gulik natrafi na anonimow osiemnastowieczn powie detektywistyczn, ktra go oczarowaa. Wojna i czasy powojenne nie pozwalay mu korzysta ze rde i nie pozostawiay zbyt wiele wolnego czasu, ale udao mu si wygospodarowa chwile, ktre przeznaczy na studiowanie chiskiej literatury popularnej, a zwaszcza opowieci detektywistycznych i sdowych. Przygotowa tumaczenie na jzyk angielski tradycyjnej historii detektywistycznej, ktr w roku 1949 opublikowa w Tokio w limitowanej edycji, pod tytuem Dee Goong An. Owa opowie w trzech epizodach staa si pierwsz ksik, dziki ktrej wiat Zachodu dowiedzia si o wyczynach s-

  • dziego Di, jednego z tradycyjnych bohaterw chiskich opowiada detektywistycznych.

    Fascynacja van Gulika sdzi Di, bdcym przykadnym cesarskim sdzi pokoju oraz wyznawc nauk Konfucjusza, doprowadzia go do pniejszych bada chiskiego prawoznawstwa i detektywistyki. W 1956 roku wyda swj angielski przekad trzynastowiecznego zbioru spraw sdowych, noszcego tytu T'ang-yin pi-shih.

    Do fascynacji van Gulika detektywistyczn literatur wkrtce doszo zainteresowanie chisk literatur i sztuk erotyczn, zwaszcza pochodzc z epoki dynastii Ming (1368-1644). Igraszki z kurtyzanami i konkubinami czsto stanowiy znaczn cz ycia chiskiego dentelmena, podobnie jak kolekcjonowanie kamieni do rozcierania tuszu oraz gra na qin. Aby zapozna czytelnikw z tymi aspektami ycia, van Gulik, wielki koneser chiskiej sztuki piktografii, wyda w Tokio w roku 1951 prywatn edycj pidziesiciu kopii barwnych erotycznych rycin z epoki dynastii Ming wraz z rcznie napisanym historycznym esejem na temat chiskiego ycia seksualnego w latach 206 p.n.e. - 1644 n.e. Chocia seks pozamaeski oraz popularne powieci powszechnie uchodziy za zakazane dla dentelmena wyznajcego nauki Konfucjusza, jest oczywiste, e owi panowie rozkoszowali si niedozwolonym seksem oraz potajemnie czytywali i pisywali powieci. W swoich licznych pracach van Gulik pokaza, e chocia dentelmeni w tradycyjnych Chinach czsto wygaszali czcze frazesy na temat wysokich standardw moralnych, w yciu prywatnym okazywali moraln sabo waciw wszystkim ludziom.

  • Podczas gdy erotyki van Gulika kryy wycznie wrd wybranych czytelnikw, jego liczne przekady i adaptacje chiskich powieci detektywistycznych uczyniy sdziego Di sawnym na Zachodzie, zwaszcza w latach pidziesitych. Czy to na stanowisku w Nowym Delhi, w Hadze, czy w Kuala Lumpur, van Gulikowi udawao si pisa nowe powieci o sdzim Di, a ich liczba osigna co najmniej siedemnacie tomw. Suba w dyplomacji zawioda go na ostatni posterunek znw w Tokio, gdzie w roku 1965 obj od dawna podane stanowisko ambasadora Holandii w Japonii. Dwa lata pniej, ju w domu na urlopie, van Gulik po raz ostatni sign po pdzelek do kaligrafowania.

    Podczas swego stosunkowo niedugiego ycia van Gulik znalaz czas w trakcie swej dyplomatycznej kariery na to, by wnikliwie zajmowa si zadziwiajco szerokim wachlarzem tematw ezoterycznych oraz na to, by publikowa swe odkrycia. Nie koncentrowa si na wielkich problemach politycznych, spoecznych czy ekonomicznych Chin, cho niewtpliwie zdawa sobie spraw z ich istnienia, bdc na bieco z najnowszymi debatami naukowcw oraz uwiadamiajc sobie znaczenie wspczesnych wydarze politycznych. Nie specjalizowa si w jakim szczeglnym okresie czy gatunku literackim, lecz jego zainteresowania dotyczyy okresu od czasw chiskiego antyku klasycznego (ok. 1200 r. p.n.e. - 200 r. n.e.) do koca panowania dynastii Qing (lata 1644-1911). Jego zainteresowania ograniczay si raczej do czasw Chin tradycyjnych, a nie sigay postimperialnych i rewolucyjnych walk toczcych si w tym kraju w dwudziestym wieku. Poszukiwa drobnych tematw", zazwyczaj faworyzowanych przez dyletantw

  • oraz amatorw sztuki i literatury. Do zgbiania owych dotychczas niestanowicych przedmiotu bada bocznych drg wnis swoje wielkie talenty lingwisty, historyka i konesera. Chocia wiele jego prac naukowych trafiao do ograniczonej liczby odbiorcw, wyniki jego prac naukowo--badawczych dotyczcych powieciopisarstwa, prawo-znawstwa i wykrywania przestpstw oraz erotykw zostay spopularyzowane wrd zachodnich czytelnikw poprzez jego opowieci o wyczynach sdziego Di, bdcego Sherlockiem Holmesem Chin.

    W czasach poprzedzajcych dwudziesty wiek popularna powie chiska nie stanowia przedmiotu powanych bada naukowych ani w Chinach, ani na Zachodzie. Intensywne studia nad chisk literatur popularn zaczy si w okresie midzywojennym. Po rewolucji chiskiej (1911-1912) oraz po zakceniach spowodowanych pierwsz wojn wiatow nowi literaci Republiki Chin dyli do tego, by jzyk potoczny (pai-hua) sta si jzykiem oglnym, ktry pomoe unowoczeni kraj. Przywdcy owego radykalnego odrodzenia literackiego - Hu Shih, Lu Hsiin oraz Ts'ai Yuan-p'ei - zaczli oywia dawn popularn literatur w nadziei, e skoro jzyk mwiony dobrze nadawa si do jej tworzenia, to w przyszoci moe sta si jeszcze lepszym nonikiem literackiego wyrazu. Poniewa chcieli oni zapewni masom take now lektur, szukali w przeszoci frapujcych historii, intrygujcych wtkw i moralnych przykadw, ktre mona by przerobi i odnowi na potrzeby czytelnikw. W roku 1975 chiscy archeolodzy odkryli w prowincji Hupeh tajny skad spisanych na sporzdzonym z bambusa papierze ksiek z czasw

  • dynastii Qin (lata 221-207), ktre podobno zawieray materiay na temat przestpstw i ich wykrywania, a take popularne opowieci o sdzim pokoju, penicym rol detektywa. Tak wic poszukiwanie rde inspiracji dla powieci kryminalnej trwa nadal.

    Japoscy literaci, niemajcy tak wielkich uprzedze w stosunku do literatury popularnej jak ich chiscy wspczeni, od dawna zbierali popularne chiskie sztuki dramatyczne oraz powieci i czasami, przed ich wydaniem, adaptowali je na potrzeby japoskich gustw. Naukowcy z Zachodu, zwaszcza wyznawcy francuskiej szkoy sinolo-gii, ktrej dwudziestowiecznym przedstawicielem jest Paul Pelliot, studiowali chiskie legendy i opowieci, jeszcze zanim reformatorscy literaci chiscy zdali sobie spraw z ich roli jako czynnika szkolenia politycznego oraz nonika propagandy. W latach trzydziestych chiscy komunici take uwiadomili sobie propagandowe znaczenie teatru popularnego i wykorzystuj t wiedz, poczwszy od roku 1949, w ktrym doszli do wadzy.

    Van Gulik, ucze europejskiej, zdominowanej przez Pelliota szkoy sinologicznej, czy entuzjazm dla studiw porwnawczych z zachwytem egzotycznymi przedmiotami. Dla wychowankw tej szkoy naukowej najmniejsze i najbardziej ezoteryczne tematy staway si niezwykle znaczce dziki skrupulatnej analizie lingwistycznej, literackiej i artystycznej poczonej z wnikliwoci badajcego je naukowca. Krtko mwic, przedmiot nabiera znaczenia, treci i doniosoci dziki wyobrani i talentom badacza. Gdy van Gulik w roku 1935 po raz pierwszy przyby do Japonii, szybko spostrzeg, e kolekcje przedmiotw sztuki

  • oraz biblioteki s bogate w materiay chiskiej kultury masowej. Jako dysponujcy ograniczonym czasem naukowiec z wyobrani, van Gulik zda sobie spraw, e moe przeprowadzi fascynujce studia nad kultur chiskiej szlachty, prowadzc badania przedmiotw, ktre gromadzili jej przedstawiciele, oraz zwyczajw, ktre zachowali owi uprzywilejowani ludzie.

    Chiska powie kryminalna czy sdowa bya pniejsz form jednego z gwnych rodzajw mwionej tradycji narracyjnej - opowieci detektywistycznej. Od czasw dynastii Song (lata 960-1279), a prawdopodobnie ju wiele wczeniej, proci ludzie uwielbiali sucha opowieci gawdziarzy, ktrzy produkowali si na bazarach i na ulicach miast i miasteczek. Jednym z popularnych bohaterw owych gawd by sdzia Di (Ti Jen-chieh), posta historyczna i m stanu w sdzie Tang, ktry y w latach 630-700. On oraz inni sdziowie pokoju, zwaszcza Pao Cheng (999-1062), zostali rozsawieni przez gawdziarzy, dramaturgw i powieciopisarzy. Z upywem czasu wyczyny sdziego stay si przykadem legendarnych osigni detektywistyki, niezachwianie prawego prowadzenia si oraz nadludzkiej przenikliwoci. Sdzia-detektyw sta si centraln postaci stereotypu, ktry przenikn wszystkie formy literatury popularnej.

    Bohaterem tradycyjnej chiskiej powieci detektywistycznej jest zazwyczaj miejscowy sdzia pokoju. Historia jest zwykle opowiedziana potocznym jzykiem z punktu widzenia czynnego zawodowo sdziego pokoju, ktry dziaa w charakterze detektywa, prowadzi przesuchania i jest publicznym mcicielem. Z reguy w powieci zdarza

  • si wiele przestpstw, poniewa sdzia pokoju rzadko ma do czynienia z jedn zbrodni na jaki czas. Na og zbrodnie zdarzaj si na pocztku opowieci i czsto s z sob wzajemnie powizane. Zazwyczaj sztuki i opowiadania nie maj charakteru dydaktycznego i opiewaj przestpstwa wobec osoby, a nie wystpki wobec spoeczestwa. Zbrodnia jest zawsze jakim zamaniem prawa pisanego, zazwyczaj morderstwem ub gwatem, albo te czy obydwa te motywy. Sdzia peni rol narzdzia pastwa lub cesarza, ustalajc fakty, chwytajc winnego i wymierzajc kar zgodnie z prawem. W tradycyjnych opowieciach nie zdarza si, by kierowa si wasnym widzimisi, miosierdziem bd sympati. Sdzia uosabia odwag, przenikliwo, uczciwo, bezstronno oraz surowo; posiada yk detektywistyczn, ktra czasami bywa wspomagana ponadludzk bystroci lub wiedz pochodzc z tamtego wiata, przekazywan mu przez duchy. Rzadko bywa wyposaony w poczucie humoru i niefrasobliwo, cho jego podwadnym czasami zdarzaj si komiczne przygody.

    Sdzia, nieodmiennie mczyzna w rednim wieku, pochodzcy z warstwy wyksztaconej, pogardza luksusem, jest opiekuczy wobec sabych i wykorzystywanych oraz nieprzekupny i nieczuy na pochlebstwa. Zbrodniarz, zwaszcza morderca, jest zwykle nieuleczalnie zy i dziaa z zimn krwi. Aby go zmusi do przyznania si do winy, naley mu kilkakrotnie wymierzy chost i zasuguje on na najwyszy wymiar kary przewidzianej przez prawo. Przestpca moe by rozmaitego wieku i rnej pci oraz pochodzi z kadej klasy spoecznej. Tatarzy, Mongoowie,

  • taoici i buddyci s prawie zawsze obsadzani w roli niegodziwcw. Ofiara zazwyczaj naley do klasy rzemielnikw, podobnie jak wikszo widowni na sali sdowej.

    Tematem wszystkich owych opowieci jest elementarna sprawiedliwo spoeczna. W Cesarstwie Chiskim wymierzanie sprawiedliwoci miao na celu ukaranie winnego i zadouczynienie ofierze za wyrzdzone krzywdy. Sdzia pokoju obowizkowo i skrupulatnie wypenia obydwa te zadania oraz utrzymywa harmoni pomidzy sprawami ziemskimi a wol niebios. Wszystkie rozprawy odbyway si w sali sdowej i mogy by obserwowane przez publiczno. Oskarajcy sdzia musia przesuchiwa oskaronego w trakcie rozprawy, a nie prywatnie. Chocia istniao przekonanie, e sdzia natychmiast i intuicyjnie rozpoznaje, czy oskarony jest winny, czy niewinny, dano od niego, by udowodni to publicznie i zmusi oskaronego, by si przyzna do winy. Wszystkie rozprawy byy starannie spisywane przez protokolanta, a oskarony musia potwierdzi ich dokadno, skadajc swj podpis. Poniewa przestpcy czsto bywali przebiegli, zdarzao si, e wprowadzali sdziego w bd, cho nigdy na dugo. Chocia wikszo dochodze prowadzili przedstawiciele wadzy cesarskiej, sdzia, dla dobra sprawy, czasami prowadzi je osobicie. Publiczno zgromadzona na ulicy i w sali sdowej krytykowaa lub nagradzaa postpowanie i decyzje sdziego. Jeeli ludzie podejrzewali sdziego o korupcj, stronniczo lub przewrotno, publiczno protestowaa lub wszczynaa rozruchy. Jeeli zwierzchnicy sdziego pokoju utwierdzili si w przekonaniu, e postpuje on niesusznie, dymisjonowano go i karano. Jeeli

  • publiczny protest zosta uznany za niesuszny i wywrotowy, karano cay okrg.

    Gdy van Gulik w roku 1949 wyda pierwszy przekad opowieci o sdzim Di, zasugerowa, e wspczesny pisarz kryminaw mgby si sprawdzi, piszc dla dzisiejszych czytelnikw powie na chisk mod. Poniewa nikt nie podj tego wyzwania, van Gulik sam zrealizowa swj pomys, chocia nigdy przedtem nie pisywa utworw beletrystycznych. Pocztkowo chcia unaoczni czytelnikom japoskim i chiskim, o ile lepsze s ich tradycyjne opowieci od ksiek przetumaczonych z zachodnich oryginaw i sprzedawanych na straganach w Tokio czy w Szanghaju. Swoje dwie pierwsze powieci w jzyku angielskim napisa jako szkice, ktre mia zamiar opublikowa pniej w przekadzie na chiski i na japoski. Gdy jego zachodni przyjaciele okazali entuzjazm wobec tego nowego rodzaju powieci detektywistycznej, postanowi nadal pisa po angielsku, ktry by jeszcze jednym jzykiem opanowanym przez niego do perfekcji.

    Owego wielkiego kroku od bada naukowych i tumacze do pisania z wyobrani van Gulik dokona zdecydowanie i z sukcesem. Dziki wczeniejszemu zaangaowaniu w poszukiwania naukowe by doskonale przygotowany do pisania powieci detektywistycznych, ktre oddaway atmosfer ycia w dawnych Chinach. Teraz nie musia si kurczowo trzyma historycznych faktw ani tekstw; najwaniejsze stao si dokadne oddanie ta i realistyczne sportretowanie ycia w tradycyjnych Chinach. Posugujc si sdzim Di jako gwnym bohaterem, van Gulik mg swobodnie kreli wtki i fabu oraz korzysta z chiskiej

  • literatury. Tak uzyskany materia z atwoci wzbogaca i upiksza, czerpic z wiedzy uzyskanej dziki studiom naukowym oraz lekturom. Swoje powieci oywia, zamieszczajc w nich wyimaginowane mapy i rysunki z ycia bohaterw, oparte na szesnastowiecznych chiskich rycinach.

    Fabu i gwnych bohaterw van Gulik zazwyczaj obmyla, odpoczywajc od obowizkw subowych, za wstpn topografi miejsca wydarze przygotowywa, rysujc map wyimaginowanego miasta. W ksice The Bell Murders s trzy wtki zaczerpnite bezporednio z chiskich opowieci; do innych historii o sdzim Di van Gulik samodzielnie wymyli wikszo tematw i wtkw. Przystpiwszy ju do waciwego pisania, koczy ksik po okoo szeciu tygodniach.

    Van Gulik od samego pocztku zdawa sobie spraw z ogranicze tradycyjnej chiskiej prozy fabularnej. Historie o morderstwie, cudzostwie, tajemniczych zdarzeniach oraz o przemocy zawsze przemawiay do zachodnich czytelnikw, ktrym wci byo mao tego rodzaju propozycji. Ale inne cechy popularnej beletrystyki chiskiej nie cieszyyby si tak dobrym przyjciem. W chiskich opowieciach zazwyczaj od razu na pocztku wyjawiano, kim jest przestpca; szanujc zwyczaje Zachodu, van Gulik przesun rozwizanie zagadki na koniec ksiki. Chiskie teksty wielokrotnie bazoway na nieznanych na Zachodzie zwyczajach i wierzeniach, a chiscy autorzy nazbyt czsto wywietlali tajemnic, odwoujc si do nadprzyrodzonej wiedzy i interwencji z zawiatw. Zachodni czytelnicy oczekuj morau lub wyjanienia motyww, ktrymi kierowa si przestpca, a chiscy pisarze rzadko wy-

  • ranie zajmuj si tymi zagadnieniami. Charakterystyka bohaterw w chiskiej powieci czsto ogranicza si do opisu typw spoecznych. Autorzy nie czyni wysikw w celu analizowania lub rozwijania indywidualnych cech bohaterw ani nie usiuj oceni wpywu rodowiska czy pochodzenia na ich postpowanie.

    Sam sdzia Di w chiskich opowieciach jest odmalowany w sposb cakowicie obcy dla zachodniego czytelnika. Aby uczyni go bardziej wiarygodnym, van Gulik postara si, by jego bohater by bardziej ludzki. Zdarza mu si umiecha, odczuwa podniecenie w obecnoci atrakcyjnych kobiet oraz by niepewnym siebie i wtpi w suszno wasnych decyzji. Van Gulik znacznie pomniejszy niezachwian wiar sdziego w wyszo wszystkiego co chiskie oraz jego pogard dla obcokrajowcw, kult przodkw, rzeczowy stosunek do stosowania tortur oraz nieubagan wrogo w stosunku do buddyzmu i taoizmu, ktre wypyway z jego konfucjaskiego pogldu na wiat.

    Nie mogc cakowicie zlekceway owych tradycyjnych atrybutw sdziego, van Gulik wola zagodzi te jego cechy i nada mu wymiary bardziej ludzkie, opisujc go jako czowieka oddanego rodzinie, znawc sztuki i literatury oraz osob gboko religijn. Co wicej, sdzia Di zazwyczaj usiuje rozwiza zagadki kryminalne racjonalnie, bez ingerencji wiata nadprzyrodzonego.

    wiadomie adaptujc swoje opowieci dla czytelnika zachodniego, van Gulik niezwykle wiernie przedstawi ycie mieszkacw Cesarstwa Chiskiego. Dziki temu czytelnik doceni rol spoeczn rodziny, gdy sdzia Di upomina ojca

  • za to, e nie upilnowa cnoty swej crki. Zrozumie rol studenta, jego przywileje, odpowiedzialno wobec spoeczestwa oraz zwizek pomidzy wyksztaceniem a moralnoci. Dowie si od sdziego Di, e buddyjscy mnisi zazwyczaj podaj kobiet i s biegli w polityce, e Tatarzy nie s godni zaufania oraz tak jak taoici oddaj si czarnej magii, i e mieszkacy poudnia znacznie si rni pod wzgldem jzyka i obyczajw od mieszkacw pnocy. Drobne przedmioty - kamienie do rozcierania tuszu, gwodzie w bucie Tatara, gongi taoistycznych mnichw, gaki u drzwi - uyte w strategicznych momentach opowieci daj van Gulikowi moliwo objanienia zachodniemu czytelnikowi, jak wygldaj i jak rol peni te dziwne i nieznane obiekty. Kady zagraniczny czytelnik doceni wag, jak w Chinach odgryway jzyk pisany oraz wszelkie zapiski i dokumenty, zda sobie spraw z roli nieznanych na Zachodzie spoecznych korporacji, takich jak gildia ebrakw, oraz zapozna si z przesadn wag przywizywan do ceremonialnych zachowa oraz grzecznociowych form zwracania si do rozmwcw. Przykre strony tamtejszego ycia ukazane zostay przy okazji opisw sprzeday dziewczynek do niewoli oraz relacji o powszechnoci prostytucji. Wzmianki o handlu zagranicznym, o monopolu cesarza na handel sol, o wyduszaniu" zezna oraz o drobnych przekupstwach dodaj owym powieciom realizmu. Rola ukazanych w powieciach kobiet ogranicza si do prowadzenia domu, do uprawiania seksu oraz do trudnienia si rkodzieem i do wychowywania dzieci.

    Opowieci o sdzim Di nie naley traktowa jako dokadnego opisu ycia w Cesarstwie Chiskim. S bowiem

  • pod pewnym wzgldem anachroniczne. Historyczny sdzia Di y w sidmym wieku, za wikszo opowieci o nim spisano w okresie od siedemnastego do dziewitnastego stulecia, tote odzwierciedlaj one standardy i praktyki owych czasw. Van Gulik opar swoje adaptacje na tych pniejszych zbiorach. Chocia pilnie studiowa obyczaje czasw dynastii Ming i Qing, jego znajomo ycia we wspczesnych Chinach ograniczaa si do tego, co wynis z niewielu krtkich wizyt oraz z kilkuletniego pobytu podczas drugiej wojny wiatowej. Van Gulik idealizowa Chiny sprzed wstrzsu, jakiego Cesarstwo doznao na skutek destrukcyjnych wpyww Zachodu i Japonii. Najczciej spoglda na Cesarstwo Chiskie z punktu widzenia konfu-cjaskiej szlachty, ktrej styl ycia szanowa i podziwia.

    Jednake, pomimo ich ogranicze oraz stronniczoci, owe opowieci daj stosunkowo wierny portret pewnych aspektw ycia codziennego w Cesarstwie Chiskim.

    Prywatne spostrzeenia van Gulika zostay poczynione w epoce poprzedzajcej komunizm, gdy dawny styl ycia nadal by kultywowany w miastach i wsiach oraz gdy sdzia pokoju wci odgrywa dominujc rol w miejscowych wydarzeniach. Niezwykle uwraliwiony na sfer ycia codziennego van Gulik nie by zwykym obserwatorem chiskiej sceny. Przerasta innych specjalistw tej dziedziny kwalifikacjami nabytymi podczas swych bada naukowych oraz w trakcie pracy na najwyszych szczeblach dyplomacji, co pozwalao mu na lepsze zrozumienie tradycyjnych Chin. Samo czytanie klasycznych tekstw, gazet, ksiek historycznych czy dyplomatycznych dokumentw nie daoby tak gbokiego wgldu w podstawy ycia

  • w dawnych Chinach, jaki zachodniemu czytelnikowi zapewnia lektura powieci van Gulika. Bezporednie przekady popularnych poda chiskich s zazwyczaj zbyt obce, a zawarte w nich przypisy nazbyt czsto nie stanowi wystarczajcego wyjanienia.

    Dziki dogbnej znajomoci tematu oraz interesujcym spostrzeeniom van Gulika jego zachodni czytelnik bez trudu i z przyjemnoci zapoznaje si ze wiatem dawnych Chin oraz dostrzega rnice i podobiestwa zachodzce pomidzy spoecznociami Chin i Zachodu. A poza tym s to zajmujce opowiastki i choby dlatego mog si podoba.

    Donald F. Lach

  • O S O B Y

    Naley wyjani, e w jzyku chiskim nazwisko - tutaj wypisane drukowanymi literami - poprzedza imi osoby.

    Gwni bohaterowie DI Jen-djieh. Sdzia pokoju w grzystym okrgu Han-yuan, w ktrym usytuowany jest Klasztor Porannych Obokw TAO Gan. Jeden z przybocznych sdziego Di

    Osoby majce zwizek z Przypadkiem zabalsamowanego opata" Prawdziwa Mdro. Opat Klasztoru Porannych Obokw Nefrytowe Zwierciado. Poprzedni opat tego klasztoru SUN Ming. Mdrzec taoistyczny, byy guwerner cesarski, ktry przeszed na emerytur i mieszka w klasztorze

    Osoby majce zwizek z Przypadkiem nabonej dziewczyny" Pani PAO. Wdowa ze stolicy Biaa Ra. Jej crka TSUNG Lee. Poeta

    Osoby majce zwizek z Przypadkiem pospnego mnicha" KUAN Lai. Dyrektor wdrownej trupy teatralnej Panna TING. Aktorka Panna OU-YANG. Aktorka MO Mo-te. Aktor

  • R O Z D Z I A P I E R W S Z Y

    Dwaj mczyni siedzcy tu obok siebie w odosobnionym pomieszczeniu wysoko na wiey starego klasztoru przez chwil wsuchiwali si w milczeniu w ryk burzy szalejcej pord pogronych w mroku gr. Gwatowne porywy wiatru atakoway wie, zimny przecig przedostawa si nawet przez masywne drewniane okiennice.

    Jeden z mczyzn spojrza z niepokojem na migoczcy pomie jedynej wiecy, ktry rzuca ich dwa dziwacznie poskrcane cienie na otynkowan cian. Po raz kolejny zapyta zmczonym gosem:

    -Dlaczego upierasz si, by zrobi to dzisiejszego wieczoru?

    - Poniewa tak postanowiem! - spokojnie odpar drugi. - Nie sdzisz, e dzisiejsza uczta daje po temu doskona okazj?

    - Przy tych wszystkich ludziach, ktrzy tu bd? - zapyta pierwszy z powtpiewaniem.

    - Nie boisz si chyba, co? - prychn jego towarzysz z pogardliwym umiechem. - Nie miae stracha poprzednim razem, prawda?

    Pierwszy mczyzna nic na to nie odpowiedzia. Daleko w grach przetoczy si grzmot. A potem zacza si ulewa. Deszcz bbni o drewniane okiennice, grzechoczc niczym grad.

  • - Nie, nie mam stracha - nagle powiedzia ten pierwszy. - Ale powtarzam, e twarz owego pospnego czowieka wydaje mi si znajoma. Denerwuje mnie, e nie mog sobie przypomnie, gdzie i kiedy...

    -Zasmucasz mnie! - przerwa mu drugi z kpiarskim politowaniem.

    Pierwszy nachmurzy si i po chwili cign dalej: - Lepiej, eby jej teraz nie zabija. Ludzie mogli co za

    pamita i zaczn si zastanawia, dlaczego trzy... - To zaley wycznie od niej, mam racj? - Wskie

    wargi wykrzywi peen okruciestwa umiech. Wsta raptownie i doda: - Wracajmy na d, kto moe spostrzec nasz nieobecno. Musimy stale odgrywa swoje role, przyjacielu!

    Drugi mczyzna take si podnis. Wymamrota co w odpowiedzi, ale jego sowa zaguszy huk nastpnego grzmotu. Tym razem zdawa si dociera z bardzo bliska.

  • R O Z D Z I A D R U G I

    W niszych partiach gr na poudniowym obrzeu Han--yuan sdzia Di usysza trzask tego samego pioruna i zaniepokojony spojrza na ciemne, pdzone wiatrem chmury, z ktrych pada ulewny deszcz. Wcisn si gbiej pod ceratow bud wysokiego wozu, mkncego grsk drog wzdu nawisu stromej skarpy. Ocierajc doni zalewane deszczem oczy, powiedzia, zwracajc si do dwch stojcych przed nim wonicw, skulonych pod okrywajcymi ich pelerynami ze somy:

    - Skoro nie moemy na wieczr dojecha do Han-yuan, lepiej spdmy noc tutaj, w naszym wozie. Myl, e na pobliskiej farmie uda si wam zdoby troch ryu na kolacj, prawda?

    Starszy z wonicw nacign opoczc w silnych powiewach wiatru cerat, by lepiej osaniaa mu gow.

    - Lepiej tu nie stawa, prosz pana! Wiem, e w grach takie jesienne burze to zaledwie pocztek! Wkrtce rozpta si tutaj straszliwa wichura, ktra moe zdmuchn nasz wz do wwozu po przeciwnej stronie drogi.

    - Jestemy wysoko w grach - doda drugi wonica. -Na obszarze wielu mil nie uwiadczysz tu adnej chatki ani farmy. Tam, na grze wznosi si tylko stary klasztor. Ale pan z pewnoci nie chciaby...

  • Nagle niebo przecia byskawica, rozwietlajc grski krajobraz. Sdzia Di przez krtk chwil spoglda na grone, spitrzone dookoa masywy oraz na czerwon sylwet klasztoru, wznoszcego si wysoko na zboczu po przeciwnej stronie wwozu. Rozleg si oguszajcy grzmot i znw zapanowaa ciemno.

    Sdzia waha si przez chwil, upychajc sw dug czarn brod gbiej w fady przemoczonej podrnej peleryny. Wreszcie podj decyzj.

    - Wy dwaj pobiegniecie do klasztoru - powiedzia stanowczo - i powiecie, e sdzia pokoju tutejszego okrgu znajduje si w pobliu i chciaby si zatrzyma na noc. Niech tutaj przyl kilkunastu nieposiadajcych wice braci z krytymi lektykami do wniesienia na gr moich kobiet i bagay. - Starszy wonica chcia co odpowiedzie, ; ale sdzia Di warkn: - Ruszajcie wawo!

    Mczyzna, wzruszywszy ramionami, da za wygran. Obydwaj wonice pobiegli kusem, a ich przeciwdeszczowe latarnie z pergaminu podrygiway w ciemnoci.

    Sdzia Di ruszy po omacku wzdu wozu, a odnalaz drabink. Wspi si po niej i wszedszy do rodka, szybko opuci za sob pcienn klap. Jego trzy ony siedziay na zwinitych posaniach, otulajc si podrnymi pelerynami. Za nimi, pord workw i skrzy, kuliy si suebne. Ich twarze poblady ze strachu, przy kadym odgosie grzmotu skupiay si w gromadk. Byo tu sucho, lecz poprzez pcienn bud przenika zimny wiatr.

    Gdy sdzia przysiad na pudle z ubraniami, odezwaa si pierwsza ona:

  • - Nie powiniene byl wychodzi na zewntrz! Przemoke do suchej nitki!

    - Usiowaem pomc Tao Ganowi i wonicy przy naprawie zamanej osi - odpar sdzia z bladym umiechem - ale na nic si to nie zdao. Trzeba j bdzie zastpi now osi. Co wicej, konie s zmczone i zaczyna si burza. Zatrzymamy si na noc w Klasztorze Porannych Obokw. To jedyne zamieszkane miejsce w tej okolicy.

    - Masz na myli t ogromn czerwon budowl o zielonych dachach, ktr widzielimy, przejedajc tdy dwa tygodnie temu? - spytaa druga ona sdziego.

    Sdzia skin gow. - Nie bdzie tam tak le - powiedzia. - To najwikszy

    taoistyczny klasztor w caej tutejszej prowincji i podczas wit religijnych odwiedza go wielu ludzi. Jestem pewien, e maj tam wygodne kwatery dla goci.

    Wzi rcznik, ktry podaa mu trzecia ona, i stara si nim osuszy brod i bokobrody.

    - Poradzimy sobie! - powiedziaa pierwsza ona. - Podczas wakacji w stolicy tak nas rozpieszczano w rezydencji twego wuja, e odrobina niewygd nie zawadzi! I chtnie zobaczymy, jak ten stary klasztor prezentuje si od rodka!

    - Moliwe, e tam straszy! - powiedziaa trzecia ona z umiechem. Jej ksztatne ramiona zadygotay.

    Sdzia Di cign swe bujne brwi. - Nie ma tam zbyt wiele do ogldania - powiedzia po

    woli. - Ot, po prostu stary klasztor, i tyle. Zjemy wieczorny posiek w naszym pokoju i wczenie pooymy si spa. Jeeli wyjedziemy jutro o wicie, gdy tylko klasztorni stajen-

  • ni wymieni zaman o, zdymy do Han-yuan przed po- i r na poudniow porcj ryu.

    - Ciekawe, jak radz sobie dzieci - powiedziaa druga ona z niepokojem.

    - Stary Hoong i zarzdca domu zajm si nimi - pocieszajcym tonem odpar sdzia.

    Rozmawiali o sprawach domowych, do chwili gdy gone okrzyki oznajmiy przybycie ludzi z klasztoru. Tao Gan, jeden z przybocznych sdziego, zajrza do wozu, ukazujc pocige, pochmurne oblicze. Zakomunikowa, e na damy oczekuj cztery lektyki.

    Podczas gdy trzy ony sdziego Di oraz ich suebne wsiaday do lektyk, sdzia i Tao Gan dogldali niewywi-conych braci, ktrzy przyturlali ogromne gazy, by unieruchomi koa wozu. Wonice wyprzgli konie i pochd ruszy wzdu wijcej si drogi. Krople deszczu bbniy o pcienne dachy lektyk. Sdzia Di i Tao Gan pieszo brnli za nimi - i tak byli ju do cna przemoknici! W porywistym wietrze nie warto byo rozkada pergaminowych parasoli.

    Gdy przekraczali naturalny most ponad wwozem, Tao Gan zapyta:

    - Czy to nie ten klasztor, ktry pan sdzia zamierza odwiedzi pewien czas temu, aby przeprowadzi przesuchanie na temat owych trzech modych kobiet: Liu, Huang i Gao, ktre umary tutaj w zeszym roku?

    - Ten sam - powanie odpar sdzia. - Nie jest to miejsce, ktre wybrabym na nocleg z moim babicem. Ale stao si, i nie ma na to rady.

    Znajcy drog tragarze szybko i pewnym krokiem pokonali kondygnacj liskich stopni wznoszcych si zako-

  • sami po poronitym wysokimi drzewami zboczu. Sdzia Di poda tu za nimi, ale z trudem dotrzymywa im kroku. Z zadowoleniem powita zgrzyt zawiasw, gdy ponad nim rozwary si wrota. Wkroczyli na duy, otoczony murem frontowy dziedziniec.

    Tragarze wnieli lektyki, pokonujc nastpn kondygnacj stopni w gbi dziedzica, i postawili je pod wysoko sklepionym ukiem z poczerniaych cegie. Czekaa tam na nich grupa mnichw w habitach szafranowej barwy. W doniach trzymali lampiony i tlce si kadzida.

    Sdzia Di usysza guchy omot zamykajcej si furty. Wstrzsn nim nagy dreszcz. Pomyla, e ani chybi przezibi si na deszczu. Zbliy si niewysoki korpulentny mnich i skoni nisko przed sdzi.

    - Witam w Klasztorze Porannych Obokw, panie sdzio! Jestem tutejszym przeorem, do paskich usug!

    - Mam nadziej, e nasza niespodziewana wizyta nie sprawi wam kopotu - uprzejmie odpar sdzia.

    - To dla nas wielki zaszczyt, panie sdzio! - wykrzykn przeor, mrugajc lekko wyupiastymi oczyma. - Paska wizyta przydaje splendoru dzisiejszemu pomylnemu dniowi! witujemy powstanie naszego klasztoru, jak co roku. To ju po raz dwiecie trzeci, panie sdzio!

    - Nie wiedziaem - odpar sdzia. - Niechaj wasz klasztor prosperuje po wieczne czasy! - Pod sklepienie wtargn zimny podmuch wiatru. Sdzia z niepokojem spojrza na swoje ony, ktre przy pomocy suebnych wysiaday z lektyk, po czym mwi dalej: - Prosz nas zaprowadzi do naszych kwater. Musimy si przebra.

  • - Oczywicie, ma si rozumie! - wykrzykn may] przeor. - Prosz za mn! - Wiodc ich do wskiego, ciemnego przejcia, mwi dalej: - Mam nadziej, e schody wam nie przeszkadzaj. Zabior was do wschodniego skrzyda okrn drog. Jest tam do pokonania wiele stopni, ale dziki temu unikniecie ponownego wyjcia na dwr i dalszego moknicia!

    Ruszy przodem, trzymajc papierow latarni tu nad podog, aby sdzia Di i Tao Gan dostrzegli stopnie. Za nimi poda jeden z odbywajcych nowicjat modziecw, nioscy lampion na dugim kiju. Pochd zamykay ony sdziego Di wraz z szecioma niewywiconymi brami, ktrzy nieli ich worki podrne i skrzynie, zawieszone na bambusowych drgach, ktre umiecili sobie na ramionach. Gdy pokonali pierwsz kondygnacj stopni i skrcili za rg, zrobio si bardzo cicho, nie docieray tam adne odgosy szalejcej na zewntrz burzy.

    - Tutejsze mury musz by bardzo grube! - zauway sdzia Di, zwracajc si do Tao Gana.

    - W czasach gdy je wznoszono, ludzie znali si na rzeczy! I nie liczyli si z kosztami! - Gdy zaczli pokonywa nastpn kondygnacj, Tao Gan doda: - Ale budowali o wiele za duo schodw!

    Wspiwszy si dwa podesty wyej, przeor pchn cikie drzwi. Weszli do dugiego zimnego korytarza, owietlonego przez dwie latarnie zawieszone na grubych, poczerniaych ze staroci krokwiach. Po prawej stronie cigna si otynkowana ciana, na cianie po lewej rce widnia rzd wskich i wysokich okien. Znw daa si sysze szalejca na zewntrz wichura.

  • - Znajdujemy si teraz na drugim pitrze wschodniego skrzyda - wyjani przeor. - Schody po lewej stronie prowadz na d do sali na parterze. Gdy pan sdzia nadstawi uszu, usyszy nike dwiki muzyki, towarzyszce wystawianemu tam misterium!

    Sdzia przystan i posusznie zacz nasuchiwa. Gdzie z dala dotary do niego niewyrane uderzenia bbnw. Wkrtce zaguszyo je bicie deszczu o okiennice. Wiatr si wzmaga. Sdzia by zadowolony, e wraz z onami znalaz schronienie pod dachem klasztoru.

    - Tam, za rogiem - szybko cign przeor przerywanym gosem - znajduj si kwatery pana sdziego. Mam nadziej, e nie uznacie ich za nazbyt niewygodne. Teraz zaprowadz paskiego pomocnika do jego pokoju, ktry mieci si pitro niej, gdzie zatrzymao si kilku innych goci. -Skin na nowicjusza z lampionem, aby ich wyprzedzi, po czym we trzech si oddalili.

    Sdzia Di rozejrza si wok. Jego ony i suebne wanie pojawiy si u szczytu schodw i wkroczyy na korytarz. Sdzia ruszy w lad za przeorem.

    Nagle szczeglnie porywisty powiew wiatru rozwar okiennice przesaniajce okno na lewo od niego i do pomieszczenia wtargna fala zimnego deszczu. Sdzia Di z okrzykiem niepokoju wychyli si na zewntrz i chwyci rozhutane skrzyda okiennic, aby je zatrzasn. I stan jak wryty.

    Okno w murze budynku naprzeciw byo otwarte. Sdzia zajrza przez nie do oddalonego o jakie sze stp sabo owietlonego pokoju. Dostrzeg szerokie plecy mczyzny w metalowym hemie, usiujcego obj nag ko-

  • biet. Ta zakrya twarz praw rk. Tam, gdzie powinna] si znajdowa jej lewa rka, stercza tylko postrzpiony kikut. Mczyzna odsun si od niej, a kobieta zatoczya si na cian. Wtedy wiatr wyrwa z doni sdziego uchwyty; okiennic, ktre zatrzasny mu si przed nosem. Sdziai zakl i znw je odemkn, lecz tym razem nie dostrzeg! nic poza ciemn zason deszczu.

    Zaraz potem podeszli do niego Tao Gan i przeor, ktrzy! pomogli mu zasun zardzewiae rygle.

    - Trzeba to byo pozostawi mnie - rzek przeor skruszonym tonem.

    Sdzia milcza. Zaczeka, a min ich kobiety i tragarze, po czym zapyta:

    - Co si mieci w budynku naprzeciwko? - To tylko lamus, panie sdzio - odpar przeor. - Lepiej

    chodmy... - Przed chwil widziaem, e jedno z okien stao otwo

    rem - szorstko przerwa mu sdzia. - Ale kto je bardzo szybko zamkn.

    - Okno? - zapyta zdziwiony przeor. - Pan sdzia musia si pomyli! Po tej stronie lamusa nie ma adnych okien. Jest tylko lepy mur. Tdy, prosz!

  • R O Z D Z I A TRZECI

    Sdzia Di skrci za nim za rg. Odczuwa tpy bl w gbi oczodow. Niechybnie zapa paskudne przezibienie. Co wicej, spoglda wtedy przez szar kurtyn ulewy i waciwie tylko rzuci okiem w tamtym kierunku. Mia chyba gorczk i dozna halucynacji. Spojrza na Tao Gana, ale jego pomocnik najwyraniej nic nie spostrzeg.

    - Lepiej id zmieni ubranie, Tao Gan! - powiedzia sdzia. - Wr, gdy tylko si przebierzesz.

    Przeor opuci sdziego, kaniajc si raz po raz. Oddali si ku schodom wraz z Tao Ganem.

    W przestronnej garderobie pierwsza ona sdziego instruowaa suebne, ktre puda maj otworzy. Dwie pozostae ony nadzoroway tragarzy, ktrzy krztali si, napeniajc koksownik arzcymi si wglami. Sdzia przez chwil przyglda si tej scenie, a potem przeszed do mieszczcej si obok sypialni.

    By to bardzo duy pokj, ktrego umeblowanie stanowiy nieliczne solidne, staromodne sprzty. Chocia okna byy przesonite grubymi portierami, sdzia sysza dochodzce z zewntrz stumione odgosy burzy. Pod cian w gbi sypialni miecio si ogromne oe. Z umieszczonego wysoko pod belkowanym sufitem rzebionego w hebanie baldachimu spyway antyczne brokatowe zasony.

  • W rogu staa toaletka z akacjowego drewna, a obok nie stolik do herbaty i cztery taborety. Oprcz sporego kok sownika nie byo tam innych mebli. Podog zakrywa gru by, wyblaky brzowy dywan. Pokj nie sprawia szczeg nie zachcajcego wraenia, ale wziwszy pod uwag go racy koksownik oraz ponce wiece, nie by a taki zy.

    Sdzia rozsun zasony wok oa. Stwierdzi, e jesl ono wystarczajco due, by pomieci go wraz z trzema onami. Zasadniczo nie lubi, gdy sypiay wszystkie razem. W domu kada z on posiadaa wasn oddzieln sypialni i sdzia spdza w nich noce lub zaprasza ktr z on do swojej sypialni. Jako zagorzay wyznawca Konfucjusza uwaa, e jest to jedyne stosowne rozwizanie. Wiedzia, e wielu mw sypia w jednym ku z wszystkimi onami, lecz uwaa, e jest to niewaciwy obyczaj, wpywajcy le na poczucie godnoci osobistej kobiet i niesprzyjajcy harmonijnemu yciu rodzinnemu. Jednake w podry musia si z tym pogodzi. Wrci do garderoby i kilkakrotnie kichn.

    - M a s z tutaj ciepe watowane okrycie! - powiedziaa pierwsza ona. A potem dodaa ciszej: - Czy mam da napiwek tym wieckim braciszkom?

    - Lepiej nie - odpowiedzia sdzia szeptem. - Jutro przed wyjazdem zostawimy podarunek dla klasztoru. - A potem podnis gos i rzek: - Chtnie przywdziej to okrycie!

    Druga ona pomoga mu przebra si w suche ubrania, pierwej ogrzawszy je nad koksownikiem.

    - Podaj mi mj nowy czepiec! - poleci sdzia pierwszej onie. - Musz pj na d i powiedzie kilka miych sw opatowi.

  • - Tylko szybko wracaj, prosz - powiedziaa pierwsza ona. - Przygotujemy gorc herbat, a potem spoyjemy posiek. Lepiej po si wczenie do ka, bo co blado wygldasz. Chyba si przezibie!

    - Wrc moliwie jak najszybciej - obieca sdzia Di. -Masz racj, nie czuj si zbyt dobrze. Musiaem si paskudnie przezibi. - Opasa si czarn szarf i ony odprowadziy go ku drzwiom.

    Na korytarzu czeka ju Tao Gan wraz z nowicjuszem trzymajcym lampion. Wymizerowany pomocnik sdziego przebra si w dug szat z wyblakej niebieskiej tkaniny, a na gowie mia mae kwadratowe nakrycie z mocno wytartego czarnego aksamitu.

    - Opat oczekuje pana sdziego w sali recepcyjnej na dole - oznajmi nowicjusz tonem penym szacunku, gdy podali korytarzem wiodcym ku schodom. Sdzia Di przystan.

    - Chodmy tam natychmiast. Przez chwil sta, nasuchujc. Ulewa zdawaa si sab

    n. Sdzia odemkn okiennice przesaniajce okno, przez ktre dojrza by dziwaczn scen. Z panujcej na zewntrz ciemnoci wiatr przynis niewielkie kropelki deszczu. Na wprost okna znajdowa si lepy mur. Wyej, ju w wiey, widniay dwa okna, za pozbawiony okien mur cign si dalej, a do przepacistej przerwy, ktra oddzielaa dwa budynki. Odezwa si huk grzmotu. Sdzia zamkn okno i rzek niedbale, zwracajc si do nowicjusza:

    - Paskudna pogoda! Zaprowad nas teraz naprzeciwko, do lamusa!

  • Nowicjusz posa sdziemu zdziwione spojrzenie. Rzek z powtpiewaniem:

    - To kawa drogi, prosz pana! Musimy najpierw zej dwa pitra, eby dotrze do przejcia, ktre czy dwa budynki, a nastpnie musimy wspi si znowu na drugie...

    - Prowad! - lakonicznie rozkaza sdzia. Tao Gan spojrza na sdziego ze zdziwieniem. Wszelako

    na widok beznamitnego wyrazu jego twarzy powstrzyma si od pytania, ktre cisno mu si na usta.

    W milczeniu zeszli po ciemnych schodach. Nowicjusz poprowadzi ich poprzez wskie przejcie, a potem na strome schody. U szczytu schodw znajdowa si podest otaczajcy du kwadratow klatk schodow. Poprzez otaczajce j okratowanie z aurowo rzebionego drewna wnika mocny zapach hinduskiego kadzida.

    - Tam, w dole, znajduje si nawa gwna klasztornej wityni - wyjani nowicjusz. - Teraz jestemy na tym samym poziomie co pokoje pana sdziego we wschodnim skrzydle. - Po czym, wchodzc w dugi, wski korytarz, doda: - Tdy si idzie do lamusa.

    Sdzia przystan. Gadzc brod, spoglda na trzy wysokie okna w otynkowanym murze po lewej stronie. Ich parapety znajdoway si zaledwie kilka stp ponad podog.

    Nowicjusz pchn cikie drzwi. Wprowadzi dwu mczyzn do podugowatego pomieszczenia o niskim suficie. Na stertach pude i paczek stay dwie palce si wiece.

    - Dlaczego te wiece si pal? - zapyta sdzia. - Mnisi stale tutaj wchodz, prosz pana, aby wzi ma

    ski i stroje sceniczne - odpar nowicjusz. Wskaza rzd

  • wielkich drewnianych masek i wspaniaych szat z brokatu, zakrywajcych cian po lewej stronie. cian po prawej stronie cakowicie zajmoway drewniane pki z halabardami, wczniami, trjzbami, drzewcami oraz innymi rekwizytami uywanymi w misteriach. Sdzia odnotowa, e obie ciany s pozbawione okien. Dwa mae okienka znajdoway si w cianie w gbi. Oceni, e owe okienka musz wychodzi na wschd, na zewntrzny mur klasztorny. Obrci si w stron nowicjusza i rzek:

    - Poczekaj na nas na zewntrz! Tao Gan oglda pomieszczenie, bawic si w zamyle

    niu trzema woskami, ktre wyrastay z brodawki na jego lewym policzku. Teraz zapyta ciszonym gosem:

    - Co jest nie w porzdku z tym lamusem? Sdzia opowiedzia mu o dziwacznej scenie, ktr do

    strzeg, wyjrzawszy przez okno w przeznaczonym dla goci budynku naprzeciw.

    - Przeor mnie zapewni - zakoczy - e w cianie lamusa, znajdujcej si naprzeciwko budynku, w ktrej mieszcz si nasze kwatery, nie ma adnych okien. I bezsprzecznie mia racj. A jednak nie mogo mi si to przyni! Naga kobieta musiaa straci lew rk jaki czas temu, bo nie zauwayem ani kropli krwi. Gdybym j spostrzeg, niewtpliwie natychmiast pospieszybym, aby przesucha ow kobiet.

    - C - powiedzia Tao Gan - znalezienie jednorkiej kobiety nie powinno przysporzy nam trudnoci. Z pewnoci nie ugania si ich zbyt wiele po tym klasztorze. Czy zauway pan jakie meble w tamtym pomieszczeniu, prosz pana?

  • - Nie. Ju ci mwiem, e jedynie pobienie rzuciem tam okiem, prawda? - powiedzia sdzia Di zniecierpliwionym tonem.

    -W kadym razie to si musiao rozegra tutaj, w tym lamusie - powiedzia Tao Gan. - Obejrz cian, moe okno ukryte jest pod tymi wczniami i sztandarami. Moliwe nawet, e to jaki trik do dekoracji sceny.

    Sdzia Di rzuca okiem na poczynania swego pomocnika, jednoczenie przegldajc pki z broni. Tao Gan odsunwszy na bok zakurzone jedwabne sztandary, zaglda pomidzy drzewce, wcznie i trjzby, od czasu do czasu postukujc twardymi knykciami w cian. Porusza si szybko i skutecznie, poniewa taka praca naleaa do jego poprzedniego zawodu. Tao Gan by dawniej wdrownym oszustem. Przed rokiem, na krtko przedtem, nim sdzia obj stanowisko sdziego pokoju w Han-yuan, wybawi Tao Gana z opresji i w przebiegy przechera wszed na sub u niego. Jego doskonaa wiedza na temat metod, ktrymi posuguj si ludzie podziemia, oraz biego w odnajdowaniu tajemnych przej, tudzie umiejtno otwierania skomplikowanych zamkw, okazay si bardzo przydatne w trakcie tropienia nieuchwytnych przestpcw i pomogy sdziemu rozwiza niejeden trudny przypadek.

    Sdzia Di zostawi Tao Ganowi woln rk, a sam ruszy wzdu ciany po lewej stronie lamusa, omijajc spitrzone na pododze worki i puda. Obejrza z niesmakiem ypice na ze ciany groteskowe maski.

    - Ten taoizm to dziwaczne wyznanie - mrukn na poy sam do siebie, na poy do Tao Gana. - Po co komu te

  • wszystkie maskarady, misteria i pompatyczne religijne ceremoniay, skoro dysponujemy mdrymi i krystalicznie czystymi naukami naszego mistrza i przewodnika Konfucjusza? Na korzy taoizmu przemawia jedynie to, e jest to wiara cakowicie chiska, a nie jakie tam importowane wyznanie z barbarzyskiego Zachodu, jak buddyzm!

    - Kombinuj sobie, e taoici musz ustanawia klasztory i ca t reszt po to, by mc konkurowa z tumami buddystw - zauway Tao Gan.

    - Ba! - prychn sdzia gniewnie. Bolaa go gowa; lepka atmosfera pomieszczenia przenikaa nawet poprzez jego ciepe podbite okrycie.

    - Prosz spojrze na to! - wykrzykn nagle Tao Gan. Sdzia szybko do niego podszed. Tao Gan odsun na

    bok jaskrawy jedwabny sztandar, ktry wisia na cianie obok duej starodawnej szafy w najdalszym rogu pomieszczenia. Pod zakurzonym tynkiem, przykrywajcym ceglany mur, mona byo dostrzec zarys okna.

    Dwaj mczyni w milczeniu wpatrywali si w cian. Wreszcie Tao Gan spojrza zmieszany na niewzruszon twarz sdziego Di.

    - Faktycznie byo tu kiedy okno, ale zamurowano je dawno temu - powiedzia powoli.

    Sdzia si wzdrygn. - Pozostao po oknie usytuowana jest nieopodal na

    ronika budynku. To oznacza, e znajduje si w przyblieniu naprzeciwko okna, przez ktre wyjrzaem.

    Tao Gan postuka w cian. Bez wtpienia bya lita. Wyj n i czubkiem ostrza odupa kawaek tynku pokrywajcego cegy, ktrymi zamurowano okno. Zbada szczeliny

  • pomidzy cegami oraz wzdu zarysu okna. Pokrci gow z zakopotaniem. Po chwili wahania rzek niemiao:

    - Ten klasztor jest bardzo stary, panie sdzio. Nie raz syszaem, jak ludzie opowiadali, e w takich miejscach od czasu do czasu zdarzaj si tajemnicze i niewytumaczalne zjawiska. Mona zobaczy sceny, ktre rozegray si dawno temu i... - jego gos zamar.

    Sdzia przetar doni oczy. Rzek w zamyleniu: - Mczyzna, ktrego widziaem, faktycznie mia na

    gowie hem, ktry obecnie jest ju przestarzay, nosili go onierze sprzed ponad stu lat... Dziwne, Tao Gan, bardzo dziwne. - Sdzia duma przez dusz chwil, wpatrujc si w ceglan cian. Nagle spojrza z nateniem na Tao Gana i powiedzia: - Wydaje mi si, e dostrzegem zbroj tego samego starodawnego typu, co kostiumy sceniczne, ktre wisz na cianie. Tak, to ta!

    Podszed do kolczugi z elaznymi napiernikami wymodelowanymi na ksztat przykucnitych smokw, ktra wisiaa pod rzdem lubienie ypicych, demonicznych masek. Obok niej zawieszono par elaznych rkawic i pust pochw na dugi miecz.

    - Brakuje okrgego, przylegajcego do gowy hemu -cign sdzia.

    - Wiele spord tych kostiumw jest zdekompletowanych, panie sdzio. To po prostu starocie.

    Sdzia puci jego uwag mimo uszu. - Nie dojrzaem, co w mczyzna ma na sobie. Miaem

    wraenie, e byo to co ciemnego. Mia szerokie plecy i by do wysoki, tak mi si zdaje. - Popatrzy na Tao Gana zaniepokojonym wzrokiem. - Boe Wszechmogcy, Tao Gan, czyby mi si ukazay duchy?

  • - Pjd i zmierz gboko nisz okiennych - powiedzia Tao Gan.

    Po jego odejciu sdzia Di otuli si swym okryciem; by rozdygotany. Wycign z rkawa jedwabn chustk do nosa i otar zawice oczy. Uzna, e prawdopodobnie ma gorczk. Czyby dozna halucynacji?

    Powrci Tao Gan. - Tak - powiedzia. - Mur jest raczej gruby, ma prawie

    cztery stopy, ale nie jest to wystarczajca grubo, by pomieci sekretny pokj, w ktrym mczyzna mgby si zabawia z nag kobiet!

    - Istotnie! - zgodzi si sdzia z powag. Obrci si w stron starej szafy. Pokryte czarn lak

    dwuskrzydowe drzwi przyozdobione byy rysunkiem pary umieszczonych naprzeciw siebie smokw w otoczeniu stylizowanych pomieni. Sdzia otworzy drzwi. Poza stosem poskadanych mnisich kapturw szafa bya pusta. Rysunek dwch smokw powtrzono na wewntrznej stronie tylnej ciany szafy.

    - Pikny antyczny wyrb - zauway, zwracajc si do Tao Gana. A potem doda z westchnieniem: - C, myl, e na razie lepiej zapomnijmy o scenie, ktr ujrzaem, i zajmijmy si faktami, jakimi dysponujemy. W tym klasztorze umary trzy dziewczyny. I chc ci przypomnie, e ich zgony miay miejsce podczas minionego roku, a nie sto lat temu! Z pewnoci pamitasz, e, jak nam powiedziano, dziewczyna o imieniu Liu umara na skutek choroby, panna Huang popenia samobjstwo, a panna Gao miaa fatalny wypadek. Skorzystam z okazji i poprosz opata o wicej informacji na temat owych trzech przypadkw. Chodmy na d!

  • Wyszedszy na korytarz, zastali nowicjusza stojcego nieruchomo przy drzwiach, wpatrzonego w przestrze i nasuchujcego z nateniem. Na widok jego pobladej twarzy sdzia zapyta ze zdziwieniem:

    - Co robisz? - Ja... wydawao mi si, e widziaem kogo, wygldaj

    cego zza tamtego rogu - wyjka nowicjusz. - Przecie sam nam mwie - odpar sdzia cierpkim

    tonem - e stale tu kto przychodzi, prawda? - To by onierz! - wymamrota chopak. - onierz? Nowicjusz skin gow. Przez chwil znowu nasuchi

    wa, a potem odpar ciszonym gosem: - Sto lat temu byo tu wielu onierzy. Klasztor okupo

    wali rebelianci, ktrzy si tutaj ufortyfikowali razem ze swymi rodzinami. Armia zdobya klasztor i wszystkich wy cia w pie. Mczyzn, kobiety, dzieci. - Spojrza na sdziego wystraszonym wzrokiem. - Powiadaj, e nocami podczas burz takich jak ta, ich duchy wracaj tutaj, aby odgrywa te wszystkie okropne sceny... Czy pan nic nie syszy, panie sdzio?

    Sdzia Di nastawi uszu. - Tylko deszcz! - odpar niecierpliwie. - Prowad nas

    na d. Tutaj hulaj przecigi!

  • R O Z D Z I A C Z W A R T Y

    Nowicjusz powid ich poprzez labirynt korytarzy w d, na parter wschodniego skrzyda. Tam znajdowa si szeroki korytarz, wzdu ktrego cigny si pokryte czerwon lak filary, udekorowane intrygujcymi rzebami w drewnie. Przedstawiay one latajce pord chmur smoki. W cigu minionych stuleci pyty podogowe zostay wyfroterowane przez pochody niezliczonych filcowych podeszew i nabray piknego ciemnego poysku. Znalazszy si przed sal zgromadze, sdzia Di rzek, zwracajc si do Tao Gana:

    - Kiedy ja bd rozmawia z opatem, pjd do przeora i powiedz mu o zamanej osi. Mam nadziej, e uda im si j naprawi w cigu nocy. - A potem doda szeptem: - Postaraj si uzyska od przeora albo od kogo innego dobry plan tego ponurego miejsca!

    Sala recepcyjna miecia si nieopodal wejcia do gwnego holu. Gdy nowicjusz wprowadzi sdziego do rodka, ten stwierdzi z zadowoleniem, e pomieszczenie jest dobrze ogrzane przez naadowany rozarzonymi wglami koksownik. Kosztowne brokatowe draperie na cianach zatrzymyway ciepo.

    Z pozacanej leanki w gbi sali podnis si chudy mczyzna i zbliy si, idc po grubym dywanie, by powi-

  • tac sdziego. Majestatyczna posta sprawiaa wraenie wyszej ni bya w istocie dziki spowijajcej j dugiej powiewnej szacie z tego brokatu oraz wysokiej tej tiarze, przyozdobionej z tyu czerwonymi frdzlami. Wypowiadajc powitanie, sdzia zaobserwowa, e opat ma dziwnie nieruchome oczy o barwie upka oraz pocig, gadko wygolon - pomijajc cienki wsik i krtk strzpiast brdk - twarz o surowym wyrazie.

    Przybyli usiedli na stojcych obok leanki fotelach z wysokimi oparciami. Nowicjusz przeszed w rg pomieszczenia i przygotowa herbat na stoliku z czerwonej laki.

    - Czuj si skonfundowany - zacz sdzia Di - poniewa moja wizyta zbiega si z obchodami waszego wielkiego wita. Bdziecie mieli w klasztorze licznych goci. Obawiam si, e mj pobyt przysporzy wam kopotw.

    Opat wpatrywa si we swymi nieruchomymi oczyma. Chocia spojrzenie byo skierowane na sdziego, doznawa on dziwnego wraenia, e w istocie wzrok opata jest skierowany do wewntrz. Opat unis dugie, wygite w uk brwi. Odpar cicho oschym tonem:

    - Wizyta pana sdziego nie sprawia n a m najmniejszego kopotu. Wschodnie skrzydo naszego skromnego klasztoru mieci na pierwszym i drugim pitrze ponad czterdzieci pokoi gocinnych, cho (niewtpliwie) aden z nich nie jest wystarczajco dobry, by nocowa w nim tak wybitny go jak nasz sdzia pokoju!

    - Moja kwatera jest bardzo wygodna! - pospiesznie zapewni go sdzia. Przyj filiank gorcej herbaty, ktr nowicjusz poda mu obydwiema rkami, co stanowio

  • oznak najwyszego szacunku. Sdzia odczuwa pulsujcy bl w gowie i trudno mu byo sformuowa zwyke uprzejme pytanie. Postanowi zmierza prosto do celu i powiedzia: - Powinienem by sprawi sobie przyjemno, odwiedzajc ten synny klasztor od razu po objciu stanowiska w Han-yuan. Jednake pilne obowizki subowe nie pozwoliy mi na opuszczenie Han-yuan przez cae minione lato. Oprcz tego, e wynios korzy z obcowania z pask wiat osob oraz tego, e bd mg podziwia ten interesujcy zabytkowy budynek, chciabym poprosi o podanie mi kilku informacji.

    - J e s t e m cakowicie do dyspozycji pana sdziego. Jakich potrzebuje pan informacji?

    - Chciabym si dowiedzie czego wicej na temat trzech zgonw, ktre miay tu miejsce w ubiegym roku - odpar sdzia. - Ot, tak po prostu, eby uzupeni moje akta!

    Opat odprawi nowicjusza gestem doni. Gdy za modziecem zamkny si drzwi, odrzek z lekcewacym umiechem:

    - W klasztorze mieszka ponad stu mnichw, panie sdzio, nie liczc modych ludzi odbywajcych nowicjat oraz niewywiconych braci zakonnych i okolicznociowych goci. e za ludzkie ycie podlega ustanowionym przez niebiosa ograniczeniom, ludzie popadaj w choroby i umieraj, tutaj jak i gdzie indziej. O ktre konkretnie zgony chodzi panu sdziemu?

    - Przegldajc akta w moim trybunale - odpar sdzia -znalazem pord kopii wiadectw zgonw przysanych do Han-yuan przez wasz klasztor ni mniej, ni wicej, tylko trzy dotyczce przybyych z zewntrz dziewczt. Rozu-

  • miem, e przybyy do klasztoru, aby przej wicenia zakonne. - Spostrzegszy, e opat marszczy wskie brwi szybko doda z umiechem: - Nie pamitam ich nazwisk ani innych danych. Sprawdzibym, przed przybyciem do klasztoru, lecz, poniewa moja wizyta tutaj jest zupenie przypadkowa... - nie dokoczy zdania, wpatrujc si wyczekujco w swego gospodarza.

    Opat powoli skin gow. - Sdz, e wiem, do ktrych zgonw pan sdzia nawi

    zuje. Tak, bya tu moda dama ze stolicy, panna Liu, ktra zachorowaa w zeszym roku. Uczony Mistrz Sun osobicie j leczy, ale...

    Nagle zamilk i z nateniem spojrza na drzwi. Sdzia Di obrci si w fotelu, by zobaczy, kto wszed, ale dojrza jedynie, e drzwi z powrotem si zamkny.

    - Ci bezczelni aktorzy! - gniewnie wykrzykn opat. -Wa do rodka, nawet nie zastukawszy! - Na widok zdziwionego spojrzenia sdziego Di szybko mu wyjani: - Jak zawsze, wynajlimy niewielk trup zawodowych aktorw, aby pomogli mnichom w inscenizowaniu misteriw, ktre s wystawiane w dniu naszego wita. Wystpuj rwnie w czasie antraktw, gwnie popisujc si akrobacjami i onglowaniem, zapewniajc w ten sposb lejsze rozrywki. S nawet przydatni, ale, co oczywiste, nie maj pojcia o panujcych w klasztorze reguach i obowizujcym tu zachowaniu. - Gniewnie stukn pastoraem w podog, po czym mwi dalej: - Nastpnym razem obejdziemy si bez ich usug!

    - Tak - powiedzia sdzia Di. - Teraz sobie przypominam, e jedna z dziewczyn, o nazwisku Liu, zmara na sku-

  • tek dugotrwaej choroby. Czy wolno mi bdzie zapyta, tylko w celu uzupenienia moich akt, kto przeprowadzi sekcj zwok?

    - Nasz przeor, panie sdzio. Jest dyplomowanym lekarzem.

    - Ach, tak. A druga dziewczyna chyba popenia samobjstwo?

    - T o by smutny wypadek! - odpar opat z westchnieniem. - Zupenie inteligentna dziewczyna, ale typ bardzo atwo ulegajcy ekscytacji. Miewaa przywidzenia. Naley zacz od tego, e nie powinienem by jej przyjmowa, ale poniewa bya taka gorliwa, a jej rodzice nalegali... Pewnej nocy panna Huang bardzo si zdenerwowaa i zaya trucizn. Ciao zwrcilimy rodzinie i zostaa pochowana w miejscu urodzenia.

    - A trzecia? Zdaje mi si, e to rwnie byo samobjstwo, czy tak?

    - Nie. To by nieszczliwy wypadek, prosz pana. Panna Gao rwnie bya utalentowan dziewczyn, gboko zainteresowan histori naszego klasztoru. Bez koca badaa wityni i przylege budynki. Pewnego razu balustrada na najwyszym pitrze poudniowo-wschodniej wiey nie wytrzymaa pod naporem opierajcej si o ni dziewczyny. Nieszczsna spada do wwozu, ktry biegnie wzdu wschodniej strony naszego klasztoru.

    - P r z y dokumentach dotyczcych panny Gao nie byo sprawozdania z autopsji - zauway sdzia.

    Opat ze smutkiem pokrci gow. - Nie, panie sdzio - powiedzia powoli. - Szcztki nie

    zostay odnalezione. W dnie wwozu jest liczca sto stp

  • gbokoci szczelina w skale. Dotychczas nikomu nie uda o si jej zbada.

    Nastao milczenie. Wreszcie sdzia Di zapyta: - Czy wiea, z ktrej spada dziewczyna, to ta, ktrj

    usytuowana jest ponad lamusem? Jeli tak, to mieci si^ ona dokadnie naprzeciwko wschodniego skrzyda, w kt rym zlokalizowana jest moja kwatera.

    - Istotnie. - Opat upi yk herbaty. Najwyraniej uzna e nadszed czas, by zakoczy t rozmow. Ale sdzia D: nie wykona najmniejszego ruchu oznaczajcego, e ms zamiar wyj. Przez chwil gadzi dugie bokobrody, a potem zapyta:

    - W klasztorze nie ma stale przebywajcych tu zakonnic, prawda?

    - Nie, na szczcie, nie ma! - odpar opat z nikym umiechem. - I bez tego mam do obowizkw! Ale poniewa te miejsce, oczywicie cakowicie niesusznie, cieszy si dobrq opini w tutejszej prowincji, wiele rodzin majcych crki pragnce wstpi na ciek religii nalega, by dziewczyny przeszy tutaj wicenia. Przez kilka tygodni pobieraj u nas nauki i otrzymawszy wiadectwo, odchodz std, by osi w ktrym z eskich klasztorw naszej prowincji.

    Sdzia Di kichn. Otarszy wsy jedwabn chusteczk, powiedzia przyjanie:

    - Wielkie dziki za paskie wyjanienia! Z pewnoci pan pojmuje, e te pytania to czysta formalno. Ani przez chwil nie podejrzewaem, e miay tu miejsce jakie nieprawidowoci.

    Opat z powag skin gow. Sdzia oprni swoj filiank i rzek:

  • - Dopiero co wspomnia pan o Mistrzu Sunie. Czy to jnoe w synny naukowiec i pisarz Sun Ming, ktry przed Icilku laty sprawowa w Paacu urzd Korepetytora Jego Cesarskiej Moci?

    - Ale oczywicie! Obecno Mistrza w tutejszym klasztorze to dla nas wielki zaszczyt! Jak panu wiadomo, Jego Ekscelencja peni znamienite funkcje. Przez wiele lat by prefektem w stolicy i odszed stamtd po mierci swoich dwch on. Nastpnie mianowano go Cesarskim Guwernerem. Gdy opuci Paac, a jego trzej synowie doroli i rozpoczli kariery zawodowe, mistrz postanowi powici pozostae lata ycia na badania metafizyczne i wybra na sw siedzib ten klasztor. Jego Ekscelencja jest u nas ju dwa lata. - Opat skin gow, po czym cign dalej z wyranym zadowoleniem: - Obecno Mistrza to doprawdy wielki zaszczyt! A on jest jak najdalszy od trzymania si na uboczu, interesuje si wszystkim, co si tutaj dzieje i regularnie uczestniczy w naszych naboestwach. Dziki temu Jego Ekscelencja jest doskonale zaznajomiony z wszystkimi naszymi problemami i zawsze chtnie suy swoj cenn rad.

    Sdzia Di pomyla ze smutkiem, e powinien zoy kurtuazyjn wizyt tej wysoko postawionej osobistoci.

    -W ktrej czci klasztoru znajduje si siedziba Mistrza?

    - Oddalimy mu do dyspozycji zachodni wie. Pan sdzia niebawem spotka Mistrza w sali zgromadze, gdy bdzie tam oglda przedstawienie. Pan sdzia pozna take pani Pao, nabon wdow ze stolicy. Przybya tu kilka dni temu, wraz ze sw crk, zwan Bia R, ktra

  • pragnie wstpi na drog religii. Jest tutaj rwnie pan Tsung Lee, znany poeta, ktry przebywa u nas ju od kilku tygodni. To nasi jedyni gocie. Wielu innych odwoao zamierzon wizyt z powodu niesprzyjajcej pogody. Gocimy rwnie trup teatraln pana Kuan Lai, ale pan sdzia, oczywicie, nie bdzie zainteresowany tym posplstwem.

    Sdzia Di gniewnie wydmucha nos. Zawsze uwaa za niesprawiedliwe, e ludzie na og uwaali prac na scenie za zawd niezasugujcy na szacunek, a aktorw i aktorki traktowali jak wyrzutkw. Oczekiwa, e opat zaprezentuje postaw bardziej humanitarn.

    - Wedug mnie - powiedzia - aktorzy wykonuj potrzebn prac. Za nisk cen dostarczaj ludowi godziwej rozrywki, dziki czemu ubarwiaj prostym ludziom ich czsto szare ycie. Co wicej, sztuki historyczne zaznajamiaj nasz nard z minion wietnoci kraju. Jest to zaleta, ktrej, nawiasem mwic, brakuje waszym misteriom.

    Opat odpar sucho: - Nasze misteria maj charakter raczej alegoryczny ni

    historyczny. Ich zadaniem jest obwieszczanie Prawdy i dlatego nie mona ich porwnywa do zwykych sztuk teatralnych.

    Aby uczyni swoj uwag mniej ostr, doda z umiechem:

    - Jednake, mam nadziej, e pan sdzia uzna, i nie s cakowicie pozbawione historycznych walorw. Maski i kostiumy zostay wykonane w tutejszym klasztorze sto lat temu z okadem, stanowi przeto cenne antyki. Prosz mi teraz pozwoli, bym zaprowadzi pana sdziego do sali

  • zgromadze. Przedstawienia trwaj dzi od poudnia i teraz rozgrywaj si kocowe sceny. Nastpnie w refektarzu podany zostanie prosty, skromny posiek. Mam nadziej, e pan sdzia askawie zechce wzi w nim udzia.

    Sdziemu Di nie bardzo si umiechaa perspektywa wysiadywania na oficjalnym bankiecie, ale jako sdzia okrgu, w ktrym usytuowany by klasztor, nie mg odmwi.

    - Przyjmuj zaproszenie z najwiksz przyjemnoci! -odpar jowialnie. Obydwaj wstali i opat poprowadzi sdziego ku drzwiom.

    Gdy si znaleli na zewntrz, opat szybko zlustrowa pogrony w pmroku korytarz. Wygldao na to, e odczu ulg, widzc, e jest cakowicie pusty. Uprzejmie powid sdziego w stron wysokich dwuskrzydowych drzwi.

  • R O Z D Z I A PITY

    U wejcia do ogromnej sali powitay ich oguszajce dwiki gongw, cymbaw i jakich przenikliwie brzmicych instrumentw strunowych. Docieray od strony orkiestry skadajcej si z mnichw, siedzcych na mae; platformie ustawionej po lewej stronie. Poczerniay ze staroci dach sali wspieray liczne grube filary, pomidzy ktrymi przysiado ponad stu mnichw. Ich te szaty poyskiway w wietle dziesitek duych papierowych lampionw.

    Gdy opat wid sdziego Di znajdujcym si porodku wolnym przejciem ku platformie obok sceny w gbi sali, mnisi podnieli si z uszanowaniem. Opat zasiad w fotelu z wysokim oparciem z rzebionego hebanu i wskaza sdziemu miejsce po swojej prawicy. Trzecie krzeso, po jego lewej rce, pozostao wolne.

    Podszed may przeor i oznajmi, e Mistrz Sun wyszed, ale wkrtce powrci. Opat skin gow. Poleci przeorowi, by przynis owoce i inne przekski.

    Sdzia Di z zainteresowaniem spoglda na wspaniae widowisko rozgrywajce si na scenie, ktr owietla rzd czerwonych lampionw. Porodku stao wysokie siedzisko z pozacanego drewna, na ktrym tronowaa przystojna kobieta przystrojona w czerwono-zielon szat ze

  • lnicymi zotymi ornamentami. Jej wysoko upity kok by obficie udekorowany papierowymi kwiatami; w splecionych doniach dzierya nefrytowe bero. Najwidoczniej uosabiaa Krlow Wrek z Taoistycznego Zachodniego Raju.

    Osiem postaci, siedmiu mczyzn i jedna kobieta, przybranych w imponujce dugie szaty z haftowanego jedwabiu, wykonywao przed Krlow powolny taniec w rytmie uroczystej muzyki. Przedstawiali oni Omiu Niemiertelnych Taoistycznego Panteonu, oddajcych hod swojej Krlowej.

    - Czy te dwie kobiety s zakonnicami? - zapyta sdzia. - Nie - odpar opat. - Krlow gra aktorka z trupy Ku-

    ana; o ile wiem, zwie si panna Ting. Podczas antraktu popisywaa si niezym tacem akrobatycznym i onglowaa filiankami oraz spodkami. Wrka Kwiatw to ona Kuana.

    Sdzia Di przez chwil przyglda si widowisku, ale uzna je za raczej nudne. Doszed do wniosku, e moe nie jest w odpowiednim nastroju. Jego gowa bolenie pulsowaa, donie i stopy mia lodowato zimne. Spojrza na lo ustawion po przeciwnej stronie sceny. Z trzech stron przesaniay j aurowe parawany, by od strony publicznoci nie byo wida dwch siedzcych w niej kobiet. Jedna z nich bya korpulentn dam o mocno wymalowanej twarzy, ubran w pikn sukni z czarnego adamaszku, druga bya mod dziewczyn, take w czerni, lecz bez makijau. Miaa przystojn, regularn twarz, ale jej brwi byy szersze, ni si uznaje za stosowne u kobiety. Obydwie przyglday si przedstawieniu z wyton uwag. Opat, ktry powid wzrokiem za spojrzeniem sdziego Di, powiedzia:

  • - To pani Pao i jej crka, Biaa Ra. Ku swej wielkiej uldze sdzia spostrzeg, e Omiu Nie

    miertelnych schodzi ze sceny wraz z Krlow, ktr wiodo dwch nowicjuszy przebranych za jej paziw. Muzyka zakoczya si gonym uderzeniem brzowego gongu, ktre rozbrzmiao echem w sali. W tumie mnichw rozleg si peen aprobaty pomruk. Sdzia Di znowu kichn; pomyla, e panuj tu zdradliwe przecigi.

    - P i k n e przedstawienie! - powiedzia, zwracajc si do opata. Ktem oka spostrzeg Tao Gana, ktry wstpowa na podium. Przystan za krzesem sdziego Di i wyszepta:

    - Przeor by zajty, prosz pana, ale odbyem rozmow z kwestarzem. Twierdzi, e nie maj adnych planw klasztoru.

    Sdzia skin gow. W sali znw zapanowaa cisza. Na scenie pojawi si mocno zbudowany mczyzna o szerokiej, ruchliwej twarzy aktora. Najwyraniej by to pan Ku-an, dyrektor trupy teatralnej. Skoni si gboko w stron opata, a potem obwieci czystym gosem:

    - Z a pozwoleniem Waszej witobliwoci, pokaemy teraz, jak zazwyczaj, krtkie kocowe przedstawienie alegoryczne. Bdzie ono symbolizowao usiowania ludzkiego umysu, pragncego Zbawienia. Bdzc dusz odegra panna Ou-yang. Nka j Ignorancja, ktr uosabia niedwied. Dzikuj!

    Peen zdziwienia pomruk widzw zaguszya smtna melodia, urozmaicona jkliwymi tonami dugich mosinych trbek, ktrych dwiki odbijay si echem w sali. Na scen wspia si szczupa dziewczyna ubrana w bia sza-

  • t o szerokich rkawach. Rozpocza powolny taniec, obracajc si w koo i w koo, tak e jej rkawy oraz dugie koce czerwonej szarfy powieway w powietrzu. Sdzia Di przyjrza si jej mocno umalowanej twarzy, po czym usiowa dostrzec dziewczyn w loy po przeciwnej stronie sceny. Ale korpulentna jejmo pochylia si do przodu tak, e sdzia nie widzia jej crki. Zdziwiony, odezwa si do Tao Gana:

    - To nie jest aktorka, to panna Pao, dziewczyna, ktra siedziaa w tej osonitej parawanem loy.

    Tao Gan wspi si na palce. - Dziewczyna nadal tam siedzi, panie sdzio - odpar

    Tao Gan. - Obok tej raczej tustawej damy. Sdzia wycign szyj i znw zajrza do oy. - Tak, istotnie - powiedzia powoli. - Ale min ma tak

    przeraon, jakby zobaczya ducha. Zastanawiam si, dlaczego ta aktorka zrobia sobie makija upodabniajcy j do panny Pao. Moe ona...

    Nagle zamilk. Na scenie pojawi si wielki mczyzna, przebrany za budzcego respekt wojownika. Jego obcisy czarny kostium uwydatnia gibkie, uminione ciao. Czerwone wiato lnio na okrgym hemie, ktry mia na gowie, oraz na dugim mieczu, ktrym wymachiwa w koo. Jego twarz bya umalowana na czerwono z dugimi biaymi smugami na policzkach.

    - To ten mczyzna, ktrego widziaem z nag dziewczyn! - wyszepta sdzia Di do Tao Gana. - Przywoaj tu dyrektora trupy.

    Wojownik okaza si doskonaym fechtmistrzem. Taczc wok dziewczyny, wykona kilka szybkich wypadw,

  • zamierzajc si na ni dugim mieczem. Dziewczyn wdzicznie unikna jego pchni. Nastpnie wojowml przybliy si bardziej, stpajc zgrabnie przy akompania mencie bbnw. Jego miecz mign tu ponad gowa dziewczyny i opad, omal nie odcinajc jej rki. W loy rozleg si kobiecy krzyk. Sdzia Di zobaczy, e panna Pac wstaa i ze cignit strachem twarz patrzy na dwie postacie na scenie, zaciskajc donie na balustradzie. Korpulentna dama przemawiaa do niej, lecz dziewczyna zdawaa si jej nie sysze.

    Sdzia przenis wzrok na scen. - Jeden nieostrony ruch i bdziemy mieli wypadek! -

    powiedzia zaniepokojony, zwracajc si do opata. -1 kime jest ten czowiek?

    - To aktor o nazwisku Mo Mo-te - odpar opat. - Zgadzam si, podchodzi zbyt blisko. Ale teraz jest bardzie; ostrony.

    I rzeczywicie, wojownik zaprzesta atakw na dziewczyn; obecnie wykonywa seri skomplikowanych markowanych ciosw. Jego pomalowana twarz dziwacznie poyskiwaa w wietle lampionw.

    Tao Gan pojawi si obok krzesa sdziego Di i przedstawi mu pana Kuan Lai, dyrektora trupy.

    - Dlaczego nie zapowiedzia pan, e Mo Mo-te wemie udzia w alegorii? - ostro zapyta sdzia Di.

    Kuan si umiechn. - Czsto zdarza si nam troch improwizowa, prosz

    pana - odpar. - Mo Mo-te lubi demonstrowa sw biego w posugiwaniu si mieczem, dlatego przej rol Wtpliwoci, nkajcych bdzc dusz.

  • - Jak na mj gust owo nkanie zaszo tu troch za daleko - oschle powiedzia sdzia. - Niech pan popatrzy, znowu atakuje tancerk!

    Tym razem dziewczyna miaa wyrane trudnoci w unikniciu niebezpiecznych ciosw miecza, ktrymi osacza j wojownik. Jej pier ciko falowaa, po umalowanej twarzy cieka pot. Sdzia pomyla, e z jej lew rk co jest nie w porzdku. Nie mg widzie dobrze z powodu szerokiego wirujcego rkawa, ale wygldao na to, e dziewczyna ma trudnoci z poruszaniem rk i przez cay czas trzyma j blisko ciaa. Sdzia pomyla rozgniewany na siebie, e skoro wszdzie dostrzega jednorkie dziewczyny, powinien si opanowa. Wyprostowa si w krzele. Szybkie uderzenie miecza odcio tancerce kawaek jej powiewajcego lewego rkawa. Z loy pa dobieg okrzyk peen przeraenia.

    Sdzia wsta, eby zawoa do wojownika, by zaprzesta takiej brutalnoci. Ale w tej samej chwili dziewczyna gwizdna i oto na scen powoli wszed ogromny czarny niedwied. Zwrci swj wielki eb w stron wojownika, ktry szybko wycofa si w rg sceny. Sdzia Di usiad.

    Niedwied zarycza, a potem powoli podszed do dziewczyny, potrzsajc wielk gow. Dziewczyna zdawaa si wielce przestraszona, zakrya twarz prawym rkawem. Niedwied wci si przyblia. Muzyka umilka, zapanowaa miertelna cisza.

    - P a s k u d n a bestia umierci dziewczyn! - powiedzia sdzia gniewnie.

    - Niedwied jest wasnoci panny Ou-yang, panie sdzio - rzek Kuan uspokajajcym tonem. - A acuch przy-

  • twierdzony do jego obroy przywizano do tamtego filaru w gbi sceny.

    Sdzia Di nie odpowiedzia. To wszystko wcale mu si nie podobao. Zauway, e panna Pao usiada z powrotem. Wygldao na to, e stracia zainteresowanie przedstawieniem. Ale jej twarz nadal bya bardzo blada.

    Wojownik wykona kilka kocowych markowanych ciosw mieczem, po czym znikn. Niedwied spacerowa powoli wok dziewczyny, ktra teraz wykonywaa ywy taniec, wirujc na koniuszkach palcw.

    - Gdzie si podzia ten czowiek? - zapyta sdzia, zwracajc si do Kuana.

    - Pjdzie teraz do naszej garderoby, prosz pana - odpar dyrektor. - Bdzie chcia jak najszybciej pozby si kostiumu i makijau.

    - Czy jak godzin temu wystpowa na scenie? - zapyta sdzia.

    - Od czasu antraktu cay czas jest na scenie - odpar Kuan z umiechem. - I przez cay czas musia nosi cik drewnian mask. Bra udzia w inscenizacji Ducha mierci". Kady inny byby w tej chwili wykoczony, ale on posiada niespoyte siy. Przed chwil wyszed na scen jeszcze raz, bo nie potrafi si oprze pokusie zademonstrowania swoich umiejtnoci.

    Sdzia Di nie dosysza ostatnich sw. Nie odrywa wzroku od sceny, gdzie niedwied unis si, przykucnwszy na zadzie. Wyciga swe ogromne apy w kierunku dziewczyny, ryczc gniewnie. Dziewczyna rzucia si do tyu, ale on nagle pomkn ku niej z zadziwiajc szybkoci. Dziewczyna upada na podog, a bestia stana nad

  • jii, rozwierajc olbrzymi paszcz wyposaon w dugie te zbiska.

    Sdzia powstrzyma okrzyk. Nagle dziewczyna wypeza spod potnego zwierza i wdzicznie si podniosa. Pogaskaa niedwiedzia po gowie, a potem chwycia go za obro i gboko si skonia. Wyprowadzia niedwiedzia ze sceny, egnana hucznymi brawami widowni.

    Sdzia Di otar pot z czoa. W podnieceniu zapomnia, e jest przezibiony, ale teraz znowu zda sobie spraw, e bardzo boli go gowa. Chcia wsta, ale opat pooy mu do na ramieniu i rzek:

    - Teraz poeta, pan Tsung Lee, wygosi epilog! Na rodku pustej sceny stan mody czowiek o prze

    biegej, pozbawionej zarostu twarzy. Ukoni si, a potem rozpocz recytacj dwicznym, modulowanym gosem:

    Wszystkie cne damy i cni mowie! Mnisi, nowicjusze, wieccy braciszkowie! Gocie szacowni! Widzowie Co si zowie! Jestecie poruszeni naszym przedstawieniem O zbkanej duszyczce nkanej Zwtpieniem. Wszystkim, ktrzy widzieli nasz skromn sztuk Chc teraz powierzy niniejsz nauk: Cho siy Ciemnoci przera z was wielu, Nie tracie nadziei i dcie do celu! Przekazuj wam teraz sowa moje proste, Niosce treci nad wyraz podniose: Nie tracie wiary mimo knowa Mroku, Bowiem Prawda Tao zbawia krok po kroku.

  • Prawda i Rozum pokonaj wszelkie zo, Na zawsze zwalcz miertelne cienie nocy, I rozprosz poranne oboki Wiecznym wiatem

    swej mocy!

    Skoczywszy, jeszcze raz gboko si pokoni i opuci scen. Rozbrzmia orkiestralny fina.

    Sdzia Di spojrza pytajco na opata. Wypowiedzenie w Klasztorze Porannych Obokw ostatniego wersu o rozwiewaniu porannych obokw" byo wysoce niefortunne, by nie rzec niegrzeczne. Opat warkn na dyrektora trupy:

    -Niechaj tu przyjdzie ten poeta! - A potem doda, zwracajc si do sdziego Di. - Zuchway obuz.

    Gdy mody czowiek stan przed nimi, opat rzek szorstko:

    - Co pana skonio, by doda do wiersza t ostatni linijk, panie Tsung? To kompletnie zepsuo podnios atmosfer uroczystoci!

    Modzieniec ani troch si nie zmiesza. Rzuci opatowi zagadkowe spojrzenie i odpar z umiechem:

    - Ostatnia linijka, Wasza witobliwo? Obawiaem si, e to raczej przedostatni wers moe si wyda nieodpowiedni. Podczas improwizacji znalezienie nadajcego si rymu nie zawsze bywa atwe!

    Opat ju mia wypowiedzie gniewn ripost, ale Tsung spokojnie cign dalej:

    - Krtkie wersy s oczywicie atwiejsze. Jak na przykad ten:

  • Jeden opat chodzi po klasztorze, Drugi spod podogi wychyn nie moe Jednego suchaj mnisi, braciszkowie, Drugiego zeraj ndzni robaczkowie.

    Opat gniewnie stukn pastoraem w podog. Jego twarz zadrgaa. Sdzia Di spodziewa si, e opat wpadnie we wcieko. Lecz udao mu si opanowa.

    - Moe pan odej, panie Tsung - rzek chodnym tonem, po czym wsta.

    Sdzia spostrzeg, e jego donie dr; wypowiedziawszy kilka uprzejmych frazesw, opuci opata.

    Zmierzajc ku wyjciu, sdzia odezwa si do Tao Gana: - Teraz pjdziemy do garderoby aktorw, musz poroz

    mawia z tym Mo Mo-te. Wiesz, gdzie si znajduje? - Tak, panie sdzio. Na tym samym pitrze co mj po

    kj. W bocznym korytarzu. - Nigdy nie widziaem podobnej krlikarni! - mrukn

    sdzia Di. - I c to za nonsens, e nie istnieje aden plan tej skomplikowanej budowli? Prawo wymaga, by go posiadali!

    - Kwestarz twierdzi, e dalsze pomieszczenia, to znaczy cz klasztoru poza wityni, s niedostpne dla wszystkich prcz opata i wywiconych mnichw. Zakazanej czci nie mona przedstawi na wykresie ani opisa. Kwestarz zgadza si co do tego, e nieposiadanie planu jest niewygodne, poniewa jest to bardzo rozlega budowla. Zdarza si, e bdz tu nawet sami mnisi.

    - Niedorzeczna sytuacja! - rzek sdzia poirytowanym tonem. - Tylko dlatego, e Paac raczy wyrazi zaintereso-

  • wanie wiar taoistyczn, ci ludzie wyobraaj sobie, e s ponad prawem! Syszaem, e buddyci rwnie zyskuj wpywy na dworze. Sam ju nie wiem, ktre z tych dwu wyzna jest gorsze!

    Sdzia wszed do gabinetu po przeciwnej stronie sali. powiedzia urzdujcemu tam mnichowi, e pjdzie si teraz przebra, a potem chce, by ktry z nowicjuszy zaprowadzi go do siedziby Mistrza Sun. Tao Gan poyczy latarni od nowicjusza, nastpnie odczekali chwil przed gabinetem, by przepuci mnichw, ktrzy tumnie wylegli z sali zgromadze.

    - Spjrz na tych krzepkich mczyzn! - rzek sdzia cierpkim tonem. - Powinni wypenia swoje obowizki wobec spoeczestwa, poeni si i mie dzieci!

    Kichn. Tao Gan spojrza na zaniepokojony. Zna sdziego jako

    mczyzn o nadzwyczajnie zrwnowaonym usposobieniu, ktry nawet w zdenerwowaniu nie objawia gniewu.

    - Czy opat wyjani panu sdziemu okolicznoci owych trzech zgonw, ktre miay tutaj miejsce? - zapyta.

    - Ot nie! - odpar sdzia z naciskiem. - Jest tak, jak mylaem. Zdarzyy si w bardzo podejrzanych okolicznociach. Po powrocie do Han-yuan najpierw postaram si zdoby od rodzin zmarych dziewczt wicej szczegw na temat ich pochodzenia, a nastpnie wrcimy do klasztoru wraz z sierantem Hoongiem, Chiao Taiem i Ma Joon-giem, skryb oraz kilkunastoma konstablami, by przeprowadzi gruntowne dochodzenie. I moesz mi wierzy, e nie zapowiem swojej wizyty! Oto jak niespodziank trzymam w zanadrzu dla naszego przyjaciela opata!

  • R O Z D Z I A S Z S T Y

    Tao Gan z zadowoleniem skin gow. A nastpnie rzek:

    - Kwestarz opowiedzia mi t sam histori o duchach ludzi, ktrzy zostali tutaj umierceni przed stu laty. Teraz rozumiem, dlaczego ten nowicjusz tak bacznie nadsuchiwa w korytarzu!

    - Dlaczego? - zapyta sdzia Di, ocierajc wsy. - Ot dlatego, e te duchy czasami wypowiadaj czyje

    nazwisko. A to oznacza, e osoba, ktra to usyszy, wkrtce umrze.

    - Gupie przesdy! Chodmy na gr do garderoby aktorw.

    Gdy si znaleli na pierwszym pitrze, sdzia Di rzuci okiem na wski korytarz po ich prawej rce, w ktrym panowa pmrok. Przystan. Szczupa dziewczyna w biaej sukni oddalaa si od nich w popiechu.

    - To to nasza dziewczyna z niedwiedziem! - powiedzia sdzia Tao Ganowi. - Chc z ni porozmawia! Przypomnij mi, jakie nosi nazwisko.

    - To panna Ou-yang, prosz pana. Sdzia ruszy za postaci w bieli. Znalazszy si tu za

    ni, rzek: - Prosz zaczeka, panno Ou-yang!

  • Obrcia si z okrzykiem przestrachu. Sdzia zauway, e jej twarz jest miertelnie blada, a oczy szeroko rozwarte ze strachu. Po raz kolejny uderzyo go jej wyrane podobiestwo do panny Pao. Przemwi do niej dobrotliwym tonem:

    - Nie musi si mnie pani obawia, panno Ou-yang. Chciaem tylko pogratulowa pani wystpu. Musz przyzna, e...

    - Dzikuj panu - przerwaa mu dziewczyna agodnym, kulturalnym gosem. - Bardzo si spiesz, musz...

    Spojrzaa zaniepokojonym wzrokiem na korytarz za sdzi i obrcia si, by odej.

    - Prosz nie odchodzi! - stanowczo poleci jej sdzia. -Jestem sdzi pokoju i chc z pani porozmawia. Sprawia pani wraenie mocno podenerwowanej. Czy ten aktor Mo Mo-te naprzykrza si pani?

    Dziewczyna niecierpliwie pokrcia ma gwk. - Musz i, by nakarmi mego niedwiedzia - powie

    dziaa w popiechu. Sdzia spostrzeg, e aktorka cay czas trzyma lew r

    k przycinit do ciaa. Zapyta szorstko: - Co si dzieje z pani lew rk? Czy Mo zrani pani

    swoim mieczem? - Och, nie. Dawno temu zadrapa mnie w ni mj

    niedwied. A teraz naprawd musz... - Obawiam si, e panu sdziemu nie spodoba si mj

    wiersz - odezwa si za nimi wesoy gos. Sdzia Di si obrci. Ujrza Tsunga Lee, wykonujcego przesadny ukon.

    - To prawda, modziecze - odpar sdzia niezadowolonym tonem. - Na miejscu opata natychmiast bym pana wyrzuci!

  • Po czym odwrci si z powrotem ku dziewczynie. Lecz) ta znikna.

    - Opat dobrze by si zastanowi, prosz pana, zanim by mnie std wyrzuci! - gadko odpar mody poeta. - Mj zmary ojciec, doktor Tsung, sprawowa mecenat nad tym klasztorem, a moja rodzina nadal regularnie ofiarowuje mu znaczne sumy pienidzy.

    Sdzia Di zmierzy go wzrokiem od stp do gowy. - A wic jest pan synem emerytowanego gubernatora

    Tsung Fa-mena - powiedzia. - Gubernator by wybitnym naukowcem, czytaem jego podrcznik na temat zarzdzania prowincjami. Nie podobayby mu si paskie niezdarne rymowanki!

    - Ja tylko chciaem troszk podrani opata - odpar Tsung z zakopotan min. - Ten czowiek jest takim przejtym sob sztywniakiem! Mj ojciec nie mia o nim zbyt dobrej opinii, panie sdzio.

    - Tak czy siak - odpar sdzia - paski wiersz by wiadectwem bardzo zego gustu. I co, na Boga, mia pan na myli, wypowiadajc t gupi rymowank na temat dwch opatw?

    - To pan sdzia nie wie? - zapyta zdumiony Tsung Lee. - Dwa lata temu Nefrytowe Zwierciado, poprzedni opat tego klasztoru, umar lub raczej zosta przeniesiony", bo zdaje si, e tak brzmi waciwe sformuowanie. Zabalsamowano go i teraz siedzi na tronie w sanktuarium, mieszczcym si w krypcie pod relikwiarzem fundatora klasztoru. Nefrytowe Zwierciado by witym czowiekiem - zarwno za ycia, jak i po mierci.

  • Sdzia Di nic na to nie odpowiedzia. Mia dosy zmartwie i bez zajmowania si yciorysami opatw Klasztoru porannych Obokw.

    -Wanie id do garderoby aktorw, wic nie bd tu pana duej zatrzymywa - powiedzia.

    - J a take tam id, panie sdzio - odpar modzieniec z szacunkiem. - Czy pozwoli pan, e wska mu drog?

    Zaprowadzi ich za rg do dugiego korytarza, po ktrego obydwu stronach cigny si rzdy drzwi.

    - Czy pokj panny Ou-yang jest tu gdzie w pobliu? -zapyta sdzia.

    - Troch dalej - odpar Tsung. - Ale nie wchodzibym tam bez niej, panie sdzio! Ten niedwied jest niebezpieczny.

    - Musi by teraz w swoim pokoju - powiedzia sdzia. -Nie widzia jej pan, zbliajc si do nas przed chwil?

    - Jasne, e jej nie widziaem! - odpar poeta ze zdumieniem. - Jakebym j mg tu zobaczy? Nim tu przyszedem, rozmawiaem z ni na dole, w sali zgromadze. Jest tam nadal!

    Sdzia spojrza na przenikliwie, a potem przenis wzrok na Tao Gana. Pomocnik sdziego pokrci gow, a,na jego pocigej twarzy pojawi si wyraz zakopotania.

    Tsung Lee zastuka do drzwi prawie na samym kocu korytarza. Weszli do duego pomieszczenia, w ktrym panowa niead. Od okrgego stou szybko wstali Kuan Lai oraz dwie kobiety i gbokimi ukonami powitali sdziego.

    Kuan przedstawi sympatyczn dziewczyn jako pann Ting, aktork, ktra odgrywaa Krlow Zachodniego Raju. Doda, e jej specjalnoci jest taniec akrobatyczny

  • i onglowanie. Za zaniedban kobiet w rednim wieku przedstawi jako swoj on.

    Sdzia Di wypowiedzia kilka uprzejmych sw na temat przedstawienia. Dyrektor zdawa si oszoomiony zainteresowaniem, jakie tak wybitna osobisto okazywaa jego trupie. Nie wiedzia, czy ma zaprosi sdziego, by usiad z nimi, czy byoby to z jego strony zbytni arogancj. Sdzia Di rozwiza jego dylemat, siadajc bez zaproszenia. Tsung Lee zaj miejsce naprzeciw, gdzie sta kamionkowy dzban z winem. Tao Gan usadowi si za krzesem sdziego Di. Sdzia zapyta:

    - Gdzie s panna Ou-yang i Mo Mo-te? Im take chciabym pogratulowa. Mo doskonale posuguje si mieczem, a wystp panny Ou-yang z niedwiedziem zjey mi wosy na gowie!

    Te mie sowa wcale nie uspokoiy dyrektora. Drc doni nala kielich wina dla sdziego, ronic kilka kropel na st. Usiad zakopotany i rzek:

    - Mo Mo-te musia pj do lamusa, aby zwrci swj kostium, panie sdzio. - Wskazujc na stert pogniecionych, poplamionych na czerwono papierw, doda: -Z pewnoci ju tutaj by i usun farb z twarzy. Za panna Ou-yang powiedziaa mi jeszcze na dole, e przyjdzie tutaj, gdy nakarmi swego niedwiedzia.

    Sdzia Di wsta i podszed do toaletki, udajc, e chce poprawi przed lustrem nakrycie gowy. Rzuci od niechcenia okiem na pogniecione kawaki papieru i na soiczki z kremami i farbami. Pomyla, e czerwone plamy na papierze rwnie dobrze moga pozostawi krew. Wracajc na swoje miejsce, zauway, e pani Kuan spoglda na nie-

  • go wzrokiem penym obawy. Upi yk wina i zapyta Kuana o technik sceniczn wystawiania sztuk historycznych.

    Dyrektor wda si w dugie wyjanienia. Sdzia sucha go tylko poowicznie; jednoczenie usiowa ledzi rozmow, ktr prowadziy pozostae osoby.

    - Dlaczego nie posza pomc pannie Ou-yang nakarmi niedwiedzia? - zapyta Tsung Lee, zwracajc si do panny Ting. - Byaby zadowolona, jestem pewien!

    - Pilnuj swego nosa, dobra? - krtko ucia panna Ting. Tsung Lee odpar z leniwym umiechem: - C, panna Pao jest raczej atrakcyjn dziewczyn,

    dlaczego wic nie miabym dla niej ukada wierszy? Mam nawet jeden dla ciebie, moja droga. To idzie tak:

    Mio prawdziwa i mio faszywa, Mio jutrzejsza i ta wczorajsza -Plus i minus nas rozweselaj, Minus i minus Gniew niebios wzbudzaj!

    Sdzia Di rozejrza si wkoo. Twarz panny Ting spur-purowiaa. Sdzia usysza sowa pani Kuan:

    - Niech pan lepiej trzyma jzyk za zbami, panie Tsung!

    - Chciaem j tylko przestrzec - rzek Tsung Lee niepo-ruszony. - Nie zna pani tej popularnej piosenki, ktr piewa si teraz w stolicy? - Zanuci wpadajc w ucho melodi, wybijajc rytm palcem wskazujcym, a nastpnie wypiewa sowa niskim gosem o miym brzmieniu:

  • Dwakro dziesi latek, a rutk wci sieje, Na szczliwe jutro cigle ma nadziej. Trzykro osiem latek, nadal sama w ou, Nic jej ju nie czeka prcz smutku i mrozu!

    Panna Ting chciaa wypowiedzie jak gniewn uwag, lecz wtrci si sdzia Di. Chodnym tonem zwrci si do poety:

    - Przeszkadza mi pan w rozmowie, ktr prowadz, pa-nie Tsung. Musz take pana poinformowa, e mam kiepskie poczucie humoru. Niech pan zachowa swoje zoliwoci dla bardziej przychylnego suchacza. - A potem poinformowa Kuana: - Musz teraz pj na gr i przebra si na bankiet. Prosz mi nie mie za ze, e pana opuszcz!

    Skinwszy na Tao Gana, ktry pospieszy za nim, s dzia wyszed, zamykajc drzwi przed nosem zaniepokojo nego dyrektora trupy.

    - Zanim pjd na gr, postaram si odnale Mo Mo -te - oznajmi swemu przybocznemu. - Ty zosta tutaj i wypij jeszcze par kolejek wina z tymi ludmi. Wyczuwam tu rozmaite podskrne nurty. Musisz si zorientowa, o co chodzi. A nawiasem mwic, co ten, poal si Boe, rymopis chcia wyrazi, wspominajc o plusie i minusie?

    Tao Gan spojrza z zakopotan min. Odchrzkn, a wreszcie odpar:

    - To mao wytworne sformuowania rodem z ulicy, panie sdzio. Plus oznacza mczyzn, minus kobiet.

    - Rozumiem. Kiedy panna Ou-yang wrci na gr, postaraj si dowiedzie, jak dugo pozostawaa na dole. Nie

  • moe si przecie znajdowa w dwch miejscach jednoczenie!

    - Ten poeta mg skama, e j spotka w sali zgromadze, prosz pana! A potem jeszcze raz, twierdzc, e nie widzia, jak z nami rozmawiaa. To prawda, e korytarz jest bardzo wski i e stalimy pomidzy ni a nim, ale i tak trudno uwierzy, e jej nie widzia!

    -Je l i Tsung Lee mwi prawd - zauway sdzia -dziewczyna, z ktr rozmawialimy na korytarzu, musiaa by pann Pao, udajc pann Ou-yang. Ale nie, to niemoliwe! Dziewczyna, ktr spotkalimy, trzymaa rk przycinit do ciaa, a panna Pao chwycia balustrad obydwiema rkami, gdy przestraszya si popisw Mo, wymachujcego mieczem. Zupenie si w tym gubi! Dowiedz si, ile zdoasz, a potem przyjd do mego pokoju!

    Wzi latarni od Tao Gana i wszed na schody. Za Tao Gan powrci do garderoby aktorw.

    Sdzia Di mia wraenie, e dosy dobrze zapamita drog do lamusa. Wspinajc si po stopniach w ssiednim budynku, stwierdzi, e bol go nogi i plecy. Zacz si zastanawia, czy dzieje si tak z powodu zimna, czy te dlatego, e nie nawyk do cigego pokonywania schodw. Zda sobie spraw, e raczej lubi Kuana, lecz Tsung Lee jest typem nowoczesnego modzieca, do jakiego nie nawyk. Poeta zdawa si by w przyjaznych stosunkach z aktorami. Najwyraniej interesowa si pann Pao, ale poniewa miaa ona zosta zakonnic, nie mia na co liczy. Jego niedelikatne rymowanki na temat panny Ting sugeroway zwizek pomidzy ni a pann Ou-yang. Ale moralno tych osb nic sdziego nie obchodzia, interesowa go Mo Mo-te.

  • Znalazszy si na pitrze powyej nawy witynnej, po ktrym hulay przecigi, sdzia westchn. Poprzez aurowe okratowanie docieray do niego pynce z gbi monotonne piewy mnichw wiczcych nieszpory.

    Wchodzc na korytarz po prawej stronie, sdzia zdziwi si, e jest w nim cakiem ciemno. Lecz, unisszy latarni wyej, zda sobie spraw, e wszed do niewaciwego przejcia. Nie byo w nim adnych okien po prawej stronie, a take byo ono wsze, ni te, ktre prowadzio do lamusa. Z niskich krokwi zwisay pajczyny. Sdzia ju mia zawrci, gdy nagle usysza szmer gosw.

    Przystan nieruchomo i nasuchiwa, zastanawiajc si, skd owe gosy mog docho