Poza Toruń nr 5

16
BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO Czy wszyscy są zachwyceni autostradą A1? Czytaj na str. 13 ISSN 2084-9117 Sierpień 2012 Numer 5 Jesteśmy też na facebook.com/pozatorun Dla Polski zrobiłem w Rosji więcej, niż MSZ - mówi Janusz L. Wiśniewski Wywiad Reportaż Gocha, wódka i nożyce Czy to spódniczka, al- kohol czy niewyparzona gęba - Piotr nie żyje. 7 9 REKLAMA Gmina Chełmża ma najlepszego sołtysa, Andrzeja Ośmiałowskiego Gmina Chełmża 4 *** Miasto Chełmża 6 Chełmża świętowała - występy, koncerty i dobra zabawa to efekt trzydnio- wego święta miasta *** Gmina Obrowo 11 Podopieczni ŚDS w Osieku zbudowali łodź. Sami. Od A do Z Tak się czyta w Rosji Starostów pałacowa gra Najpierw starosta Lewandowski (u dołu) - sprzedał. Potem starosta Graczyk - wyremontował. Ale dziś pałac w Gronowie ma nowego właściciela. Ile na tym stracił budżet powiatu? 3

Transcript of Poza Toruń nr 5

Page 1: Poza Toruń nr 5

BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO

Czy wszyscy są zachwyceni autostradą A1? Czytaj na str. 13ISSN 2084-9117Sierpień 2012Numer 5

Jesteśmy też na facebook.com/pozatorun

Powiat

Dla Polski zrobiłem w Rosji więcej, niż MSZ - mówi Janusz L. Wiśniewski

Wywiad

ReportażGocha, wódka i nożyceCzy to spódniczka, al-kohol czy niewyparzona gęba - Piotr nie żyje. 7

9

REKLAMA

Gmina Chełmża ma najlepszego sołtysa,

Andrzeja Ośmiałowskiego

Gmina Chełmża 4

***

Miasto Chełmża 6Chełmża świętowała -

występy, koncerty i dobra zabawa to efekt trzydnio-

wego święta miasta

***

Gmina Obrowo 11Podopieczni ŚDS w

Osieku zbudowali łodź. Sami. Od A do Z

Tak się czytaw Rosji

Starostów pałacowa gra

Najpierw starosta Lewandowski (u dołu) - sprzedał. Potem starosta Graczyk - wyremontował. Ale dziś pałac w Gronowie ma nowego właściciela. Ile na tym stracił budżet powiatu?

3

Page 2: Poza Toruń nr 5

2 POZA TORUŃ, sierpień 2012

Stopka redakcyjna:

Redakcja „Poza Toruń”Złotoria, ul. 8 marca [email protected]

Wydawca:Agencja PR [email protected]

Redaktor Naczelny:Radosław [email protected] 609 119 016

Dział publicystyki i reportażu:

Marta Chojecka (GSM 667 243 743), Monika Olender, Łukasz Pilip, Tomasz Więcławski, Agnieszka KapelaDział rolnictwo:Katarzyna HejnaDział informacyjno-samorządowy:Łukasz Piecyk, Milena KaszubaDział Foto:Maciej Pagała, Łukasz Klimkiewicz

Dział Reklamy i Promocji:Justyna Kłosiń[email protected]

Skład:Studio Poza Toruń

ISSN 2084-9117

Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.***

Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Agencja Public Relations Gold-endorf zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w “Poza Toruń” jest zabronione bez zgody Wydawcy.

MACIEJ KARCZEWSKI

Felieton

RADEK RZESZOTEK

Felieton

Oczy całego świata są skierowa-ne na Londyn. To największe spor-towe wydarzenie, medale Igrzysk mają dla sportowców wartość bez-cenną, a  laury tam zdobywane wpi-sują nazwiska zawodników w karty historii światowego sportu. Każdy kto kiedyś uprawiał sport, wie że za taki medal i  ten jeden jedyny tytuł Mistrza Olimpijskiego warto oddać wszystkie medale, tytuły i splendo-ry. To ten jeden liczy się najbardziej. My Polacy, co pokazuje popular-ność Justyny Kowalczyk, Agnieszki Radwańskiej, Adama Małysza, Ro-berta Kubicy czy naszych siatkarzy, bardzo potrzebujemy sportowych wzorów i  sukcesów zawodników w  biało-czerwonych strojach. Tak więc wszyscy będziemy kibicować Naszym !!! Straszliwego pecha ma piękny i  dobry duszek polskiego kolar-stwa Majka Włoszczowska, która na jednym z  ostatnich treningów przed Igrzyskami roztrzaskała so-bie porządnie kostkę i może nawet nie wrócić do sportu… Będziemy wszyscy czekać za jej powrót na górskie trasy, ale medalowa szansa

przepadła bezpowrotnie… Szkoda mi bardzo zawsze uśmiechniętej Majki. Toruń i  okolice będzie miał na Igrzyskach swoich reprezentan-tów, jak zwykle w  niezawodnych olimpijskich dyscyplinach: kolarzy--wychowanków Pacyfiku i  repre-zentujących AZS wioślarzy. Jestem dumny, że dwójce z  nich mogę od dawna pomagać, wspierając toruń-skich „wodnych olimpijczyków” już od 14 lat. Radość z tego tym więk-sza, że to właśnie Łukasz Pawłow-ski w  Pekinie zdobył dla Torunia pierwszy olimpijski krążek, a  Mi-chał Słoma to pierwszy od Barcelo-ny polski jedynkarz na IO. Trosz-kę mi przykro, że nie zaproszono mnie na uroczystość ich pożegna-nia w UM Torunia, ale cóż… każdy urząd docenia wiernych sponsorów tak jak potrafi… Mam nadzieję, że także z  Lon-dynu polskie wiosła wrócą z  tar-czą i  powiększą swój medalowy dorobek, dlatego wszyscy razem trzymajmy kciuki za toruńskich wioślarzy! POWODZENIA !!!

Mój sąsiad twierdzi, że gdyby nie Toruń, Złotoria byłaby stoli-cą Polski. Jako historyk nie mam jak na to odpowiedzieć. I prawdę mówiąc raczej bym się z  takiego obrotu spraw nie cieszył, ale wiem na pewno, że Toruń w  swoich dziejach nie postawił Zakonowi Krzyżackiemu tak bohaterskie-go odporu, jak obrońcy zamku w Złotorii. To tu, w widłach Wisły i Drwę-cy, rozegrała się pierwsza bitwa wojny z  Krzyżakami, której apo-geum był Grunwald. To w Złotorii upokorzony wściekłym oporem Polaków mistrz von Jungingen rozkazał wybić polskich obroń-ców zamku do nogi, a z okazji tej rzezi ustawił trybunę dla nałożnic braci zakonnych... Po wojnie król Jagiełło zapra-szał krzyżackich posłów na ne-gocjacje właśnie do Złotorii. Tu właśnie, a nie na wskroś krzyżac-kim Toruniu, władcy dogadali się w sprawie pokoju, zwanego I Po-kojem Toruńskim. Uczniowie szkoły w  Złotorii

wiedzą o  tym na pewno. Prze-chadzają się na ruiny - dotykają 650-letniego muru, obserwują jak powoli znika. Nie wiem ile w  gminie Lu-bicz mamy miejsc naznaczonych imiemiem „Wielki”, ale ten zamek wzniósł jedyny polski król zwany Wielkim. Mimo to - niszczeje, zarasta, zdycha. Oszpecony farbą słabych graficiarzy i odchodami. Jego du-cha poczuć mogą już tylko węd-karze, którzy nocą przychodzą rozpalać ogniska. Choć formalnie nie mają jak tam się dostać, bo na zamek nie prowadzi żadna legalna droga. Od wielu lat gmina nie jest w  stanie jej wytyczyć. A  prawny opiekun zamku, czyli starostwo, sprawy nie widzi, bo ruin ma na stanie sporo. Przykra sprawa, panowie... Trudno być dziś Kazimierzem Wielkim. Ale kolejnym staro-stą i wójtem, który nie zrobił nic dla pamięci jedynego Wielkiego? Trochę wstyd... Historia takich nie zauważa.

Do PanówGminy i Powiatu

Igrzyskaczas zacząć

KADROMANIA ROZSTRZYGNIĘTA!Zwyciężył Phillip Ławniczak

GRATULUJEMY! KADROMANIA Z POZA TORUŃ

Robisz zdjęcia? Prześlij nam swoje prace! Najlepsi mają szanse na publikację i współpracę z naszą gazetą! Temat: dowolny! Czekamy na prace od 1 do 20 każdego miesiąca! Prosimy przesyłać zdjęcia na adres: [email protected]

Regulamin oraz informacje na temat konkursu, dostępne na stronie: www.facebook.pl/pozatorun

Poza Toruń24h/7 dni

Dzwońcie do nas!• Coś się dzieje? • Chcesz nam o tym

opowiedzieć? • Poza Toruń urucha-

mia dyżury repor-terskie! Czekamy na sprawy wymagające interwencji repor-terskiej! Jesteśmy dla Was dostępni 24 go-dziny na dobę, siedem dni w tygodniu.

Kontakt pod numerem telefonu: 537 049 739

Lub na adres mailowy: [email protected]

Fot.

Phill

ip Ł

awni

czak

Page 3: Poza Toruń nr 5

3 POZA TORUŃ, sierpień 2012

REGION

Tomasz Więcławski

O sprzedaży pałacu w Grono-wie możnaby napisać książkę. Zaskakujące zwroty akcji, ogromna ilość bardzo złożo-nych wątków i  wyraziści bo-haterowie. Z  punktu widze-nia mieszkańca powiatu toruńskiego, to jednak nie komedia, ale dramat. Według różnych szacunków powiat stracił na tej operacji od 1,1 do 1,8 miliona złotych... Decyzję o  sprzedaży pałacu i  przyległych do niego gruntów podjęła Rada Powiatu Toruńskie-go w marcu 2002 r. Rzeczoznawca wycenił nieruchomość na ok. 2,5 miliona złotych. Tryb przetargo-wy nie przyniósł jednak zakłada-nego rezultatu, gdyż nie znaleźli się chętni, którzy chcieliby pałac nabyć. W czerwcu 2004 roku wła-dze powiatu podjęły negocjacje z  biznesmenem Józefem Tatarą, który wyraził zainteresowanie kupnem budynku wraz z  okala-jącą go działką. Negocjacje z biz-nesmenem zmierzały do szczęśli-wego finału, którego zapowiedzią był podpisany 2 września 2004 roku protokół uzgodnień, gdzie ustalona została cena 1,5 mln zło-tych. Zanim jednak doszło do fi-nalizacji porozumienia, poja-wiła się kolejna oferta zakupu, którą przedstawił Urząd Gminy Lubicz. Oferta opiewała na kwo-tę niemal identyczną do zapro-ponowanej przez pierwszego z  chętnych. Radni zdecydowali się uchylić zgodę na sprzedaż nieruchomości Józefowi Tatarze, a  późniejsze ich decyzje zmie-rzały do sfinalizowania roko-wań z władzami gminy, co mia-ło nastąpić w  maju 2005 roku.

Lubicz lepszy - Radni uznali, że przeniesie-nie prawa własności nierucho-mości na rzecz podmiotu sa-morządowego, będzie wyjściem korzystniejszym dla lokalnej społeczności – mówi Mirosław Graczyk, starosta toruński, któ-ry w 2005 roku piastował funk-cje wicestarosty. Do podpisania aktu notarial-nego jednak nigdy nie doszło. W  dwóch terminach, wyzna-czonych przez Zarząd Powiatu, przedstawiciele władz gminy Lubicz nie stawili się u notariu-

sza, co było pokłosiem ich obaw odnoszących się do możliwych roszczeń ze strony biznesmena. Zresztą trzeba zauważyć, iż Józef Tatara zwrócił się w maju 2005 roku z wnioskiem do władz po-wiatu o  wyznaczenie terminu podpisania aktu notarialnego. Na brak reakcji ze strony władz powiatowych, zareagował skar-gą do wojewody kujawsko-po-morskiego, która została uznana za niezasadną. Od tego momentu rozpoczę-ła się wieloletnia batalia sądowa, którą powiat toruński ostatecz-nie przegrał. Jego władze nie mają sobie jednakże nic do za-rzucenia, z racji tego, że w cza-sie postępowań sądowych we

wszystkich instancjach od roku 2005 do 2007, sąd przychylał się do ich interpretacji wydarzeń. Powództwo Józefa Tatary zo-stało oddalone zarówno w pierw-szej instancji, jak także mocą decyzji sądu apelacyjnego. Skar-gę kasacyjną z  marca 2007 roku Sąd Najwyższy odrzucił postano-wieniem z  dnia 23 sierpnia 2007 roku z  powodu braków formal-nych. Sąd uznał argumentację władz powiatu, iż o ile procedura zbycia nieruchomości nie zosta-ła ostatecznie zakończona przed wejściem w  życie nowych prze-pisów, to okoliczność ta przesą-dza o  zastosowaniu przepisów znowelizowanej ustawy, które w  dodatku mają charakter bez-względnie obowiązujący. W  tym

kontekście mowa jest o  noweli-zacji ustawy o  gospodarce nie-ruchomościami, która miała miejsce w  2004 roku, która we-szła w  życie w  dniu 22 września 2004 roku. Szczególnie istotny był zapis uprawniający właściwy organ do zbycia nieruchomo-ści, której nie udało się sprzedać w  drugim przetargu, w  okresie nie krótszym niż dwa tygodnie a  nie dłuższym niż 6 miesięcy od daty zakończenia 2 przetargu.

Zwrot akcji Sytuacja odwróciła się dia-metralnie w roku 2008. Sprawa, która wydawała się być na grun-cie polskiego wymiaru sprawie-dliwości zakończona, zaczęła

żyć nowym życiem. Wznowie-nie postępowania kasacyjnego możliwe było dzięki orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z  1 lipca 2008 roku. Wszystkie późniejsze orze-czenia sądów okazały się już dla władz powiatu niekorzyst-ne. Sądy stanęły na stanowi-sku, iż nie mogły być w  danej sprawie stosowane przepisy znowelizowanej ustawy, gdyż protokół uzgodnień został pod-pisany przed wejściem w  ży-cie zmienionych przepisów. Poszanowanie więc prawa do nabycia nieruchomości przez Józefa Tatarę oraz uwzględnie-nie zasady „prawo nie działa wstecz”, zdaniem sądu pierwszej instancji jak również sądu apela-

cyjnego, świadczyły na korzyść biznesmena. Wyrokiem z  dnia 30 kwietnia 2010 roku, sąd apelacyjny zobowiązał Powiat Toruński do przeniesienia wła-sności nieruchomości na rzecz Tatary za kwotę, która została podana w protokole uzgodnień. Skarga kasacyjna władz po-wiatu została także odrzucona.

Ile włożył powiat? Pikanterii sprawie nadaje fakt, iż w  toku prowadzonego postępowania na terenie pa-łacu w  Gronowie prowadzone były przez powiat duże inwe-stycje. Z  danych, które uzyska-li w  postaci notatki radni po-wiatu toruńskiego wynika,

że całość nakładów w  tym okresie na ową nierucho-mość wyniosła ok. 1,3 mln zł. Mirosław Graczyk twierdzi jednak, że kwota ta jest zde-cydowanie zawyżona. Wska-zuje, że w  wyniku weryfika-cji nakładów poniesionych przez powiat w  tym okresie, udało się ustalić, iż wynosi-ły one ok. 790 tysięcy złotych. - W  wyniku negocjacji pod-jętych z  panem Tatarą, udało nam się uzyskać od niego 610 tysięcy złotych, jako zwrot po-niesionych nakładów – wska-zuje starosta toruński. – Z  wy-rokami sądów się nie dyskutuje. Muszę uznać i  uszanować wy-roki sądu, chociaż mogę się z  nimi prywatnie nie zgadzać.

Pałac w Gronowie ma nowego właściciela, ale ani wilk nie jest syty, ani owca cała. Ile na tym stracił budżet powiatu?

Starostów pałacowa gra

Komentarz autora Sprzedaż pałacu w Gronowie to sprawa skandaliczna. Trudno po-jąć jak można w toku negocjacji zgodzić się na sprzedaż obiektu wartego 2,5 mln złotych za kwo-tę o milion złotych niższą. Żeby władcy powiatu sprzedawali swo-je domy, samochody czy działki za bezcen, nie napisałbym słowa. Pałac w gminie Lubicz był jednak własnością publiczną. Po to wybieramy reprezen-tantów do samorządu, żeby dbali o nasze interesy. Zgubić milion złotych na starcie sprzedaży, to nie lada sztuka. Nie wiem, czy przegrana w sądzie jest wynikiem niekompetencji urzędników, nie-umiejętności przewidywania, czy słabości prawników, których po-wiat wynajął, ale szczerze mówiąc jest to sprawa drugo, jak nie trze-ciorzędna. Inwestowanie w nieru-chomość, odnośnie której toczy się postępowanie w sądzie, wy-razem niezwykłej gospodarności także nie jest. Tłumaczenia, iż po-wiat stał się „królikiem doświad-czalnym”, ofiarą złego systemu sta-nowienia prawa w Polsce, są tyle efektowne, co zdecydowanie nie-wystarczające. Za wszelką cenę, można sprzedać wszystko. Szko-da, że zapłaci za to każdy z nas.

Eugeniusz Lewandowski, który był starostą toruńskim w latach 2002-2006, nie chce komento-wać sprawy z racji swojego sta-nu zdrowia. - Pałac w Gronowie był spo-łecznie bardzo istotnym miej-scem – wskazuje Mirosława Kłosińska, radna opozycyjnego OKS dla Powiatu Toruńskiego. – Służył wielu mieszkańcom naszej gminy, dzieciom i  mło-dzieży. Tam zlokalizowana była stołówka dla szkoły, obywały się także imprezy, które pro-mowały powiat i  poszczególne gminy. Wydaje mi się, że popeł-niono błąd w zakresie inwesty-cji na terenie pałacu w  okresie trwania sporu sądowego. Ugo-da z  panem Tatarą, oczywiście opiewająca na pewną sumę pie-niędzy, jest jednak niewspół-mierna do tego, ile starostwo straciło w związku z  tą sprawą.

Czeski film

Page 4: Poza Toruń nr 5

4 POZA TORUŃ, sierpień 2012

GMINA CHEŁMŻA

Wiadomości z gminy Chełmża

Marta Chojecka

Pierwszy warunek, by pozy-skać dotacje na działalność pozarolniczą, to ubezpiecze-nie w KRUS-ie. Drugi – trze-ba mieć odwagę zainwesto-wać. Zwrócona zostanie maksymalnie połowa ponie-sionych kosztów inwestycyj-nych nie przekraczająca 100 tys. złotych. Konkurs LGD ogłosi jesienią tego roku. Za pośrednictwem Lokal-nej Grupy Działania „Ziemia Gotyku” wsparci zostaną kru-sowcy. Grupa przyjmować będzie wnioski o dotacje w ra-mach programu „Różnicowa-nie w  kierunku działalności nierolniczej”. Program przy-gotowano dla rolników i  ich rodzin chcących otworzyć działalność pozarolniczą. Nie-znane są jeszcze konkretne terminy składania wniosków, wiadomo jednak, że konkurs wystartuje już po wakacjach.

- Czekamy na sygnał z  Agencji Restrukturyzacji i  Modernizacji Rolnictwa, to oni ostatecznie ustalają datę konkursu - mówi Mariola Epa z  LGD „Ziemia Gotyku”. – Orientacyjnie, przyjmowa-nie wniosków odbędzie się na przełomie września i paździer-nika tego roku. Osoby mające pomysł na działalność mogą także skorzystać z  fachowego doradztwa w naszym biurze. Celem wsparcia jest walka z bezrobociem - tworzenie po-zarolniczych źródeł dochodów oraz promocja zatrudnienia poza rolnictwem na obsza-rach wiejskich. Dotychczas nie było łatwym znalezienie pracy w  zakładzie zajmującym się działalnością pozarolniczą na terenach wiejskich. Teraz ma się to zmienić. - Pomoc ma formę zwrotu max. 50% kosztów kwalifiko-wanych operacji – informuje LGD „Ziemia Gotyku”. - Mak-symalna wysokość udzielonej

pomocy jednemu beneficjen-towi w gospodarstwie rolnym, w okresie realizacji programu, (2009-2015) nie może przekro-czyć 100 tys. zł. Program wspiera działalno-ści powiązane z  rolnictwem, a  także całkowicie od rolnic-twa odseparowane – od sprze-daży detalicznej, przez usługi informatyczne, do doradztwa – program obejmuje całą gamę działalności gospodarczych. Problem z dotacjami jest je-den - najpierw inwestycja, po-tem dotacja. Dlatego Ci, którzy zamierzają pozyskać środki z  fundacji muszą wpierw wy-łożyć własne pieniądze na działalność. Niestety, wielu rolnikom uniemożliwi to roz-poczęcie działalności pozarol-niczej i pozyskanie dopłaty. Szczegółowe informacje można uzyskać w  biurze fun-dacji LGD „Ziemia Gotyku” i  na stronie www.ziemiago-tyku.pl. Zapisy na doradz-two w  fundacji 607  745  091.

Dotacje dla przedsiębiorczychLGD „Ziemia gotyku” jesienią uruchomi kolejny nabór wniosków na działalność pozarolniczą

W  Zalesiu pot, piasek i  słońce. O  mistrzostwo gminy Chełmża w  siatkówce plażowej walczyło osiem dwuosobowych drużyn. Turniej jest już tradycją, chełm-żynianie mierzą się w nim od 7 lat. - Latem organizujemy wiele imprez sportowych. Teraz pla-nujemy zmagania szóstek piłkar-skich – opowiada Marcin Sadow-ski, gminny organizator sportu w Chełmży. – Zawody odbędą się prawdopodobnie w sierpniu. Zawody przewidziane były dla mieszkańców gminy Chełmża. Organizatorzy nie wymagali, aby drużyny były złożone z  zawod-ników, którzy są mieszkańcami tego samego sołectwa. Na boisku w  Zalesiu spotkali się więc mło-dzi i  seniorzy, najstarszy z  ak-tywnych zawodników miał 57 lat.

- Średnia wieku to 30 lat. W  turnieju biorą udział zawod-nicy pełnoletni – opowiada Sa-dowski. – Doświadczenie nie ma znaczenia, liczy się dobra zabawa. Amatorzy czy zawodowcy, chodzi przede wszystkim o  do-brą zabawę. Zwyciężyli Daniel Ramowski i  Mateusz Grubecki. Turniej ma na celu promowa-nie sportu w  Gminie Chełmża. Jego pomysłodawcy wróżą mu jeszcze wieloletni żywot. Mają podstawy, by tak twierdzić, bo-wiem zmagania siatkarskie cieszą się coraz większą popularnością, nie tylko dzięki zwycięstwu pol-skich siatkarzy w lidze światowej.

MC

Turniej w siatkówce plażowej w Zalesiu

Siatkarskie dwójki

Marta Chojecka

W tym roku tytuł „Sołtys Roku Powiatu Toruńskiego 2011” otrzymał Andrzej Ośmiałowski - sołtys sołectwa Liznowo, wcho-dzącego w  skład gminy Chełm-ża. Zjazd jednak nie skończył się na rozdaniu nagród. Edukacja, żywienie zwierząt, pompy ciepła - sołtysi mieli o czym słuchać, aż do obiadu. Zeszłoroczna - pierwsza edy-cja konkursu - cieszyła się dużym zainteresowaniem. Nic więc dziw-nego, że zdecydowano się na kon-tynuację plebiscytu na Zjeździe Sołtysów. W  tym roku w  skład komisji konkursowej wchodzili przedstawiciele wielu instytucji oraz Kazimierz Sajnóg – „Sołtys Roku Powiatu Toruńskiego 2010”. Rozwój wsi, w tym infrastruktury, realizowane inwestycje i  działa-nia, mające zintegrować miesz-kańców - to tylko niektóre z wielu kryteriów, jakie brano pod uwagę przy wyborze „Sołtysa roku 2011”. Andrzej Ośmiałowski wie do-kładnie, jak wygląda praca sołtysa od kuchni. Funkcję tę piastuje bo-wiem już 18 rok. - Nie ukrywam, że było to dla mnie zaskoczenie, a  z  drugiej strony niespodzianka. To wy-różnienie jest motywacją do dal-szej pracy. No ale sam bym nic nie zrobił, bo to muszą pomóc mieszkańcy - wyznał Andrzej Ośmiałowski dla TVP Bydgoszcz. W  konkursie sołtysów kilka osób otrzymało także wyróżnie-nia, m. in. Barbara Ordak – sołtys

sołectwa Łysomice oraz Kazimierz Smoliński – sołtys sołectwa Mły-niec Drugi, gmina Lubicz. Wy-różnienie Zarządu Powiatu To-ruńskiego otrzymała także Teresa Balicka – sołtys sołectwa Rzęcz-kowo, gmina Zławieś Wielka. Przybywając na zjazd, soł-tysi mieli okazję wymienić do-świadczenia. Po uroczystości i  wręczeniu nagród uczestnicy rozmawiali z  parlamentarzysta-mi na temat bieżącej sytuacji na wsi. W  trakcie swojego przemó-wienia wicemarszałek Senatu RP Jan Wyrowiński zwrócił uwagę na ważną rolę, jaką we wspól-notach lokalnych pełnią sołtysi. - Uważam, że Zjazd Sołtysów jest świetną inicjatywą Starostwa Powiatu Toruńskiego – mówi Ka-tarzyna Machalewska, sołtyska wsi Strużal. – Pełnię swoją funk-cję dopiero pierwszą kadencję, więc każda możliwość poznania

innych sołtysów i wymiana z nimi doświadczeń, jest dla mnie cenna. Obecni na spotkaniu przedsta-wiciele Stowarzyszenia Sołtysów Województwa Kujawsko-Pomor-skiego omówili sprawy sołtysom najbliższe. Sołtysi dowiedzieli się także, jak działają pompy ciepła oraz poznali ofertę edukacyjną Ze-społu Szkół CKU w Gronowie. Za-poznali się z konsekwencjami łama-nia zakazu stosowania w  żywieniu zwierząt białka zwierzęcego. Ważnym punktem zjazdu były także dyżury ekspertów. O kredy-tach proekologicznych opowiadał Zbigniew Kłobukowski – przed-stawiciel Kujawsko-Pomorskiego Banku Spółdzielczego. Dorota Stankiewicz – Powiatowy Lekarz Weterynarii pomagała w  proble-mach hodowlanych. Inni eksper-ci udzielali porad dla przykładu w kwestiach edukacji.

Gmina Chełmża ma najlepszego sołtysa, ale nie tylko o tym była mowa na V Zjeździe Sołtysów

Andrzej Ośmiałowski - sołtys roku

Jedną z  większych tegorocz-nych inicjatyw CIK-u są pół-kolonie pt. Leśna Przygoda II- Zachowaj Trzeźwy Umysł- Zalesie 2012”. Wzorem roku ubiegłego w  terminie od 23-29 lipca br. w Zalesiu grupa 60 młodych mieszkańców gminy Chełmża bierze udział w wakacyjnej przygodzie. Zajęcia odbywają od ponie-działku do soboty w godzinach 11.00-15.00 na terenie ośrodka rekreacyjno-wypoczynkowego w Zalesiu. W programie m.in. zajęcia taneczne z  instrukto-rem WOAK-u  z  Torunia, za-jęcia sportowe, spotkanie ze Strażą Pożarną, Policją i  Gru-pą Ratownictwa PCK z  Toru-nia, dzień tradycji, wycieczka szlakiem ciekawych miejsc gminy Chełmża, zajęcia spor-towe, kąpiele i zabawy na plaży oraz wycieczka do Sopotu. Na niedzielę 29 lipca zaplanowane zostało podsumowanie i  za-kończenie akcji pt. Przygoda na 102, z  udziałem uczestni-ków półkolonii, ich rodzin, za-proszonych gości i  mieszkań-ców gminy Chełmża. - Na przykładzie roku ubie-głego i  akcji Leśna przygoda I  oraz przygotowań do tego-rocznej, inicjatywa cieszy się

ogromnym zainteresowaniem mieszkańców gminy. Jednak liczba uczestników jest ogra-niczona, stąd też o  zakwalifi-kowaniu dziecka decydowała kolejność zgłoszenia. Świad-czy to, o  słuszności organiza-cji takiej formy wypoczynku dla młodszych mieszkańców. Dzieci spędzają czas w sposób ciekawy, bezpieczny i  koloro-wy, są blisko domu ,a  mimo to, mają możliwość uczestni-czenia w  wielu wakacyjnych propozycjach na terenie swojej „małej ojczyzny” - tak podsu-mowuje przedsięwzięcie głów-ny koordynator akcji Justyna Błaszczyk, dyrektor CIK Gmi-ny Chełmża Głównym sponsorem pro-gramu jest firma Nowa Ener-gia SA oraz gmina Chełmża i  CIK Gminy Chełmża. Ta coroczna akcja realizowana jest z inicjatywy wójta Gminy Chełmża, Jacka Czarneckiego, a  jej organizacją koordynuje Centrum Inicjatyw Kultural-nych Gminy Chełmża. Wspo-mniana forma gminnego wy-poczynku letniego odbywa się pod nadzorem Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy.

KO

Na tropie Leśnej PrzygodyKolejne udane wakacje z CIK-iem

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

hełm

ża

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

hełm

ża

Page 5: Poza Toruń nr 5

5 POZA TORUŃ, sierpień 2012

REGION

Tomasz Więcławski

Podpisanie umów na realizację inwestycji w  zakresie gospo-darki wodno-ściekowej odbyło się 19 lipca w CSW w Toruniu. Wśród 86 podmiotów, którym udało się uzyskać dotację, zna-lazło się 7 gmin z powiatu to-ruńskiego. Dotacja, którą otrzyma gmina Obrowo, dotyczy inwestycji na terenie miejscowości Głogowo i Brzozówka. Jest to kontynuacja działań na tym obszarze, drugi etap inwestycji. Kwota dofinan-sowania określona jest na 2,5 mi-liona złotych. W  ramach przewidzianych prac powstanie ponad 3,7 km sieci grawitacyjnej oraz ponad 2,3 km sieci ciśnieniowej. Wła-dze gminy zakładają, że inwe-stycje uda się ukończyć za dwa lata. Całkowity koszt budowy kanalizacji w  tych miejscowo-ściach szacowany jest na kwotę wyższą niż 4 miliony złotych. Wójt gminy Obrowo Andrzej Wieczyński podkreśla, że nie jest to pierwsza inwestycja na tym polu, na którą udało się urzędo-wi pozyskać pieniądze.

Konsekwentnie w Obrowie

- Cieszy fakt, że konsekwent-ne realizowanie zamierzonych

celów wpływa na rozwój gmi-ny, a  unijne środki trafiają tam, gdzie są najbardziej potrzebne – mówi Andrzej Wieczyński. Inni samorządowcy z naszego regionu także nie próżnują. Piąty etap budowy kanalizacji desz-czowej w  miejscowości Czerni-kowo zostanie częściowo sfinan-sowany ze środków unijnych. Dofinansowanie pokryje poło-wę kosztów inwestycji, a  jego skala sięga ponad 1,3 mln zł. Bardzo pokaźną dotację uda-ło się uzyskać samorządowcom z gminy Lubicz. Kwota blisko 7,5 miliona złotych robi wrażenie. Pieniądze przeznaczone zostaną

na I etap budowy kanalizacji sa-nitarnej w  Grębocinie. Budowa przyzagrodowych oczyszczal-ni ścieków w  gminie Chełmża, także nie byłaby możliwa bez wsparcia z  funduszy europej-skich. Dofinansowanie pokryje 75% inwestycji, co daje kwotę około 1,3 mln złotych.

Miliony dla gmin Pracownicy Urzędu Gminy w  Łysomicach złożyli projekt, który także uzyskał aprobatę. Blisko 3,2 mln złotych przezna-czone zostanie na budowę kana-lizacji sanitarnej w miejscowości Lulkowo oraz na terenie działki nr 23 w miejscowości Łysomice.

Drugi etap budowy przydo-mowych oczyszczalni ścieków w  gminie Zławieś Wielka roz-pocznie się w  najbliższych mie-siącach. Umowa podpisana 19 lipca opiewa na kwotę 1,7 mln złotych, którą gmina otrzyma z  funduszy unijnych. Władze gminy będą musiały wygospo-darować w budżecie kolejne 25%.

Pieniądze pod ziemią Na nieco inną inwestycję uda-ło się uzyskać dofinansowanie w gminie Łubianka. Problemem, który od dawna wymagał zała-twienia, było dostarczanie wody, co umożliwić ma rozbudowa hy-droforni w miejscowości Zamek Bierzgłowski, oraz modernizacja stacji uzdatniania wody w  War-szewicach. W  zakres inwestycji wchodzi także modernizacja sie-ci wodociągowej i budowa stud-ni głębinowej. Środki unijnej po-kryją 75% kosztów inwestycji, co daje kwotę miliona złotych. Gospodarka wodno-ściekowa nie jest najbardziej efektowną płaszczyzną działań samorzą-dów. Pamiętać jednak należy, że rozwój infrastruktury w tej mie-rze wpływa wydatnie na kom-fort życia mieszkańców małych miejscowości. Za unijne pienią-dze, udaje się dorównywać do standardów europejskich w tym zakresie.

Kanalizacja za unijne pieniądzeSamorządowcy z naszego regionu dostaną pieniądze na inwestycje kanalizacyjne

Łukasz Piecyk

Ponad 800 milionów złotych przychodów i  kontrola blisko 1900 kilometrów dróg krajo-wych. W  kujawsko-pomorskim 36 odcinków z  poborem opłat. Tak wygląda system viaTOLL rok po wprowadzeniu. Rząd chwali, mieszkańcy wsi nieko-niecznie. System viaTOLL to sposób elek-tronicznego poboru opłat, który zastąpił winiety na autostradach.

Wraz z  wprowadzeniem syste-mu kierowcy pojazdów o  masie większej niż 3,5 tony muszą płacić również za przejazd drogami kra-jowymi. Na wyznaczonych odcin-kach, np. w  okolicach Czerniewic, znajdują się bramki kontrolne. W  objętych opłatami pojazdach powinny znajdować się specjalne urządzenia (viaBOX), które wy-syłają do bramownic dane o prze-jechanej trasie. Na tej podstawie naliczane są opłaty. Do tej pory wydano ponad 860 tysięcy urzą-dzeń. Ich obecność sprawdzają

bramki kontrolne lub inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego. Kary za brak urządzenia wynoszą nawet 3000 złotych. Dla porów-nania koszt przejazdu z  Torunia do Chełmna samochodem osobo-wym z  przyczepą to 5,25 złotych. Pieniądze od kierowców wpły-wają do budżetu państwa. W ciągu roku system zarobił 815 milionów złotych, które mają być przeznaczo-ne na utrzymanie i budowę nowych dróg. Ministerstwo Transportu za-kłada, że do 2018 roku viaTOLL za-robi 23 mld złotych, obejmując za

2 lata blisko 3000 kilometrów dróg. ViaTOLL miał m. in. zachęcić kierowców do korzystania z  au-tostrad. Na A1 ruch pojazdów ob-jętych obowiązkiem opłat wzrósł o  15%. Tadeusz Wilk z  Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoź-ników Drogowych w  rozmowie z  PAP zauważa jednak, że koszt przejechania jednego kilometra wzrósł nawet o  11 groszy. Rozsze-rzenie systemu viaTOLL to kolejne 5 groszy. Kierowcy, którzy chcą zaosz-czędzić, wybierają drogi lokalne.

Z  całej Polski docierają sygnały od mieszkańców wsi i  miasteczek, że to w  sąsiedztwie ich domów przejeżdżają tiry i  cysterny. We-dług wyliczeń Instytutu Spraw Obywatelskich, organizatora ak-cji „Tiry na tory”, pojazd o  ma-sie 40 ton w ciągu 3 sekund może rozjechać drogę tak, jak 160  000 samochodów osobowych. Napra-wienie dziury o średnicy pół metra to nawet tysiąc złotych z  budżetu samorządu. Czy Czytelnicy Poza Toruń zauważyli wzmożony ruch tirów? Czekamy na sygnały pod…

Mija rok od wprowadzenia obowiązkowych opłat na drogach krajowych. Kto zyskał?Dwie strony viaTOLL-u, czyli kto stracił?

Biblioteka w  Chełmży zbiera i  dokumentuje historię Chełm-ży i  regionu. Od dwóch lat te działania wspiera Towarzystwo Przyjaciół Chełmży dzięki akcji „Nie chowaj historii w  szafie”. Niedawno do zbiorów biblioteki trafiły prawdziwe unikaty. Do biblioteki trafiło wiele zdjęć z  okresu przedwojennego do-brze dokumentując działalność drużyn harcerskich na terenie Chełmży. Biblioteka pozyskała cenne kroniki opisujące dzieje harcerstwa w Chełmży począwszy od roku 1919 do lat 80. ubiegłego wieku. Wszystkie materiały trafi-ły do Działu Zbiorów Specjalnych chełmżyńskiej biblioteki i  po opracowaniu trafią na czasową wystawę.

MC

Nie chowaj historii w szafie

Akcja biblioteki w Chełmży

Fot.

Urz

ąd M

iast

a C

hełm

ża

Fot.

Mac

iej P

agał

a

Page 6: Poza Toruń nr 5

6 POZA TORUŃ, sierpień 2012

MIASTO CHEŁMŻA

Wiadomości z Chełmży

Chełmżynianie mają szan-se na podniesienie swoich kwalifikacji zawodowych. Do PUP-u  w  Chełmży mogą zgłaszać się wszyscy, którzy zostali zwolnieni z zakładów pracy, z przyczyn niedotyczą-cych pracowników. Przygo-towano dla nich szereg szko-leń. Dodatkowo PUP pokryje koszty dojazdu do Torunia. Zgłoszenia przyjmowane są od początku lipca. - Stopa bezrobocia w  po-wiecie toruńskim sięga 19,5%. W rejestrach znajduje się 6974 bezrobotnych z czego zaledwie 1381 osób posiada prawo do za-siłku - podaje PUP w Toruniu. Na tle kraju Powiat Toruń-ski wypada marnie - według badań Głównego Urzędu Sta-tystycznego bezrobocie w Pol-sce pod koniec maja wynosiło 12,6%. Dlatego PUP podaje pracownikom przysłowiową wędkę. Każdy zainteresowany znalezieniem pracy powinien zwrócić uwagę na szkolenia proponowane przez urząd. - Nie są nam jeszcze znane terminy końcowego przyjmo-wania zgłoszeń. Zapisujemy jednak wszystkich chętnych – opowiada Justyna Kurkow-ska z PUP w Chełmży. – Czas trwania kursu to kilka tygodni do trzech miesięcy, najdłużej trwa szkolenie kosmetyczki. PUP zwraca koszty dojazdu na szkolenia. Wszyscy, którzy otrzymali wypowiedzenie pracodaw-

cy z  przyczyny niedotyczącej pracownika, za porozumie-niem stron z  przyczyn zakła-du, za porozumieniem stron z  przyczyn niedotyczących pracownika lub ci, w  których wypadku nastąpiła likwidacja zakładu, wystąpiły przyczyny ekonomiczne lub niewypłacal-ność pracodawcy, mogą zgło-sić się na bezpłatne kursy. Po kilku tygodniach szko-lenia bezrobotny posiada kwalifikacje do wykonywa-nia zawodu. Warto spróbo-wać, tym bardziej, że udział w  szkoleniach nic nie kosztu-je. Proponowane przez PUP kursy to między innymi: ka-dry, płace i  prawo pracy, ko-smetyczka-wizażystka, ma-gazynier z  uprawnieniami do kierowania wózkami jez-dniowymi, operator koparko--ładowarki, rachunkowość budżetowa, rachunkowość małych i  średnich przed-siębiorstw, spawacz metodą MAG i  TIG. Przy większości szkoleń wymagane jest mini-mum średnie wykształcenie. By wziąć udział w szkoleniu należy wypełnić kartę kandy-data dostępną w Powiatowym Urzędzie Pracy dla Powiatu Toruńskiego w  Toruniu (pok. 159), w Chełmży (pok. 17) lub w  Czernikowie w  zależności od tego, w  którym oddziale osoba się zarejestrowała. In-formacje dla chełmżynian tak-że pod numerem telefonu 056 675-15-39. MC

Kursy dla bezrobotnychPowiatowy Urząd Pracy organizuje bezpłatne szkolenia. Po nich łatwiej będzie o zatrudnienie

Marta Chojecka

Kilka tysięcy ludzi przyjechało do miasta na Dni Chełmży. Pod-czas trzydniowego święta miesz-kańcy gminy miejskiej i okolicz-nych wsi wzięli udział w koncertach, konkursach i po-kazach. Świętowanie rozpoczęło się 20 lipca. Tradycyjny hejnał Chełm-ży grany na żywo jest ponoć niecodziennością. Tym razem wybrzmiał, dając znak dla startu święta miasta. - Tegoroczne obchody Dni Chełmży możemy zaliczyć do wy-jątkowo udanych – mówi Henryk Zatorski, kierownik Chełmżyń-skiego Ośrodka Kultury. – Nie mieliśmy problemów z  organiza-cją, pogoda dopisała nam wyjąt-kowo.

Przemarsz korowodu z  Po-wiatową i  Miejską Orkiestrą Dętą oraz mażoretkami z  Rynku na Stadion Miejski wzbudził nie lada zainteresowanie. Najbardziej pomysłowi otrzymali nagrody za przebranie. - Punktem cieszącym się największą popularnością był koncert Sławka Uniatowskiego, gwiazdy „Idola” – dodaje Henryk Zatorski. – Tegoroczne obcho-dy były wyjątkowo tematycznie związane z  muzyką. Świadczą o  tym liczne koncerty gościnne gwiazd oraz występy rodzimych muzyków. Przed występem gwiazdy wieczoru zaprezentował się jesz-cze zespół wokalno-taneczny „Gama”. Potem na scenie pojawił się Sławek Uniatowski. Koncert wprowadził chełmżynian w  sen-tymentalny nastrój, bowiem dźwięki fortepianu i  spokojny

głos Sławka komponowały się do-skonale z  wieczornym klimatem. Drugiego dnia na rynku cze-kały na gości stoiska „Jarmarku Łożańskiego”. Jest to stały punkt programu, cieszący się zawsze dużym zainteresowaniem. W tym samym czasie można było brać udział w pikniku rodzinnym, któ-ry zaplanowano na dwa dni. - Na Jarmarku Łożańskim mogliśmy znaleźć rzemiosło ar-tystyczne, targi kolekcjonerskie, wyroby regionalne – relacjonuje Henryk Zatorski. – Zawitali do nas rodzimi wystawcy z Chełmży, ale także goście z  Torunia, Gru-dziądza, Bydgoszczy i  wielu in-nych miast. Od 5.30 w Tumskiej Przystani trwała rywalizacja na wędki - Za-wody Wędkarskie o  Puchar Bur-mistrza Miasta Chełmży. W tym dniu gwiazdą wieczoru był zespół muzyki greckiej „Orfe-usz” z  solistą Nikosem Rusketo-sem. W  niedzielę – trzecim dniu święta miasta - zorganizowano mecz piłkarski pomiędzy sa-morządowcami miasta i  gminy Chełmża oraz ministrantami. Rozstrzygnięto także szósty już turniej gry w Baśkę. Na tym jed-nak nie zakończyły się zmagania sportowe. W  sobotę i  niedzielę odbywały się IV Długodystan-sowe Regaty Żeglarskie Zalesie - Chełmża - Zalesie oraz III Etap „Pucharu 7 Regionów” w  klasie 470 o Puchar Henri Lloyda. Roz-strzygnięto również Otwarte Mi-strzostwa Chełmży w  pływaniu na jeziorze oraz turniej szachowy. - Ostatniego dnia mieliśmy coś dla koneserów muzyki klasycznej – opowiada Zatorski. – Wysubli-mowany koncert zespołu „Arte Con Brio” zachwycił chełmżynian. Koncert odbył się w  Katedrze Świętej Trójcy. Zespół wystąpił z solistą Wojciechem Okurowskim. - Dni Chełmży według wstępnych szacunków przy-ciągnęły około 2 tysięcy osób – dodaje Zatorski – To duży sukces. Obyło się także bez więk-szych problemów w  organiza-cji, jak i  w  samych obchodach.

Chełmża świętowała - występy, koncerty i dobra zabawa to efekt trzydniowego święta miasta

Przebierańcy i nie tylko

Fot. Patryk Rybacki

Fot.

Urz

ąd M

iast

a C

hełm

ża

Page 7: Poza Toruń nr 5

7 POZA TORUŃ, sierpień 2012

REGION

Marta Chojecka

W sobotę spotkali się, by po-gadać do kieliszka. Tak już mieli w  zwyczaju. Gośka ubrała krótką spódniczkę, ponoć za krótką dla trzech par męskich oczu. Kilka głęb-szych to i buzią łatwiej się ga-dało. Nie wiadomo czy to spódniczka, alkohol czy nie-wyparzona gęba - Piotr nie żyje, Gocha czeka na rozpra-wę, motywy zabójstwa wyja-śnia policja. - Piotrek to był dobry chło-pak. Wyprał, wypłukał i  po-wiesił pranie. Potem zdjął z  linki i  poskładał. Całe życie ze mną mieszkał i  mi poma-gał – opowiada matka zabitego mężczyzny. Na ulicy Buczka w Chełmży kilka domów stoi w  dwusze-regu. Wszystkie z  czerwonej cegły z  dziurawymi dachami albo drzwiami. W  jednych mieszkają ci, co te domy pa-miętają od dziecka. Innych przeniesiono tu za niepłace-nie czynszu. Kilku przypisano do jednego mieszkania, jeden drugiego wcześniej nie znał. - To jest ulica całkiem na uboczu – mówią mieszkańcy Chełmży. – Nikt tam się nie zapuszcza oprócz działkowi-czów. A ci nawet idą lewą stro-ną szlakówki, bo prawą strach. Zbyt blisko baraków…

Piotr - Piotrek to dobry chłopak, ale trochę pił – opowiada mat-ka zabitego, w oczach zbierają jej się łzy, oczy zeszklone. – Dzwonili złośliwi na policje, że on pijany, a on tylko po jed-nym piwie. Potem zabierali go Bóg wie gdzie. Wracał po kilku dniach. Piotr miał dozór kuratora. Tego dnia kiedy zginął, kura-tor miał do niego przyjść. Nie zdążył.

- Syn nie miał pracy od dawna, ale dorobił zawsze gdzieś i  dołożył mi pieniądze do dzierżawy – żali się matka. W ręce ściska kartkę na której wypisane są koszty pogrze-bu. – Na resztę dzieci albo nie mogę liczyć, albo są daleko. Mam ich czwórkę. No teraz to trójkę… - płacze. Mężczyzna spał w  małym przejściowym pokoju. Na wprost kanapa, na lewo kaflo-wy piec, na prawo regał. 43 lata mieszkał z matką. Całe życie. - Mojego syna nic z  tą Go-chą nie łączyło, on tam do ko-legi poszedł niby na chwilę – dodaje matka. O  Piotrze mówi się dobrze na Buczka. Sąsiedzi mówią - pijak, ale niezły chłopak .

Miastowa Gocha, oskarżona o  mor-derstwo, z  Buczka nie po-chodziła. Ona miastowa. W Chełmży mieszkała, ale nie płaciła rachunków. Przenieśli ją na peryferia miasta. Większość mieszkańców nawet nie wie, jakie nosi nazwisko. Jej nogi podziwiało jednak wielu. Go-cha nie miała nic do ukrycia… Nie miała rodziny. Miała konkubenta. - W ciąży chodziła, ale co się działo dalej? Kto wie? Ja tam nie wiem – mówi sąsiad miesz-kający w  jednym z  sąsiednich baraków. – Wszyscy tu ją znali jako taką, co za flaszkę pójdzie wszędzie… Ona zresztą się tego nie wstydziła.Gorącej sobotniej nocy

Policji powiedziała, że dźgnęła raz. Nożyczkami co były pod ręką. Trafiła w płuco. Kilka minut, wstrząs. Kiedy przyjechała karetka Piotr już nie żył. - Przybiegł do mnie ktoś w nocy, że trzeba wezwać pogo-towie. Ja ani telefonu, ani zdro-wia. Powiedziałam, że mają dzwonić. Jak przyjechali, on

już dawno nie żył – relacjonuje matka zabitego. – Potem wi-działam jak zajeżdża karawan. Trzeba nie mieć sumienia żeby tak nożyczkami człowieka. Piotr podrywał Gochę? Po-noć mu się podobała… - Można się było spodzie-wać, że tak się to skończy – opowiada jedna z mieszkanek ulicy Buczka. – Oni tu balo-wali często, za często. Ja słysza-łam, że ona go zabiła, bo on jej pod spódniczkę rękę wsadzał.Gocha nie była jedyną podej-rzaną. Było też dwóch kolegów - konkubent i kompan od picia. - Zatrzymano dwóch męż-czyzn i  kobietę. Mężczyzn zwolniono, a  kobiecie po-stawiono zarzut morderstwa – informuje prokurator Ma-ciej Rybszleger z  Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód. – Śmierć mężczyzny nastąpiła w  wyniku ugodzenia ostrzem nożyczek. Gocha nie chciała się przy-znać od razu. - Kobieta początkowo obar-czała winą swojego konku-benta. Po usłyszeniu zarzutów przyznała się do morderstwa – dodaje prokurator. – Pani Małgorzata sama zadzwoni-ła po pogotowie. Postępowa-nie trwa. Kobietę zatrzymano w areszcie na trzy miesiące.

A na Buczka stara bieda…

…nikt prawie się morder-stwu nie dziwi. - W  Chełmży sypnęło tru-pem – mówi Kazik, dobry kolega Piotra spod budki z pi-wem. – W sobotę morderstwo, potem we wtorek ten facet, co go nieżywego na Dworcowej wyciągali ze studzienki. – Co to się na tym świecie dzie-je - wyrzuca dopalonego peta na środek ulicy. - Ten facet ze studzienki to pewnie też z  Buczka…no bo niby skąd?

Gocha, wódka i nożycePchał się z łapami pod spódnicę. Już nie żyje

Małgorzata przyznała się do winy. Zabiła, bo Piotr wkładał jej dłoń pod spódniczkę

Fot.

Polic

ja

Na początku roku Sharp zwolnił 400 pracowników. Zaraz po tym pojawiła się informacja o  przenosinach fabryki z  ostaszewskiej Po-morskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej na Ukrainę. - Żaden z  inwestorów z  te-renu Crystal Parku w Ostasze-wie, nie zgłaszał chęci wycofa-nia środków z  inwestycji lub likwidacji działalności – od-powiada przedstawiciel PSSE w Toruniu. Większość pracowników jest przekonana, że jeszcze w  tym roku fabryka zniknie z Ostaszewa. O Sharpie plotek pojawia się coraz więcej. Jak komentuje to zarząd najwięk-szej fabryki w PSSE? - Nie istnieją plany prze-noszenia SMPL na Ukrainę – komentuje Witalis Korecki z  Sharp Manufacturing Po-land. - Aktualne trudności są naturalną konsekwencją świa-towego kryzysu oraz szeregu innych czynników ekonomicz-no-geograficznych (wybuchy

wulkanu, trzęsienia ziemi, powodzie, zmiany w  portfo-lio klientów). Sharp jest firmą o  zasięgu ogólnoświatowym, więc jest pod silnym wpływem tego rodzaju zdarzeń. Plotki są jednak na tyle gło-śne, że zarządcy Sharpa zde-mentowali je oficjalnie w  pi-śmie do działającego w fabryce NSZZ Solidarność. - Dostaliśmy informację, że rzekome przenosiny Sharpa na Ukrainę są wyłącznie plotką – komentuje Beata Arbat z shar-powskiej Solidarności Czy będą kolejne zwolnie-nia? Fabryka zostaje. Ale co z  pracownikami? Sharp nie wyklucza kolejnych zwolnień. - Firma zmuszona jest do-stosowywać swoje plany pro-dukcyjne do zapotrzebowania rynku, a to często wiąże się ze zmianami w poziomie zatrud-nienia - dodaje Witalis Korec-ki. - W taki sposób reagujemy zarówno na zwiększone, jak i zmniejszone potrzeby rynku.

MC

Sharp na Ukrainę?Blady strach znów padł na pracowników Sharpa

„Zabrałaś mi lato” – ta pio-senka z  pewnością zabrzmi na festynie dożynkowym 25 sierpnia w  Złejwsi Małej. Gwiazdą wieczoru będzie bo-wiem znany piosenkarz i ka-bareciarz – Roman Gerczak. Wystąpią także miejscowe zespoły Melodia, Trio Band i  Kamerton oraz tancerze z Street Dance Crew z Kwidzy-na, a  także peruwiański Los Companieros. Uroczystość rozpocznie Msza Święta o  godzinie 14 w  parafii w  Złejwsi Wielkiej,

później barwny korowód na czele z orkiestrą, wozami stra-żackimi i maszynami rolniczy-mi przejdzie na miejsce impre-zy. Tradycyjnie odbędzie się również konkurs wieńców do-żynkowych – w  zeszłym roku wyróżnione zostały te z  Ce-gielnika, Skłudzewa i  Siemo-nia. Tegorocznych Starostów poznamy dopiero pod koniec lipca. Organizatorami gmin-nych dożynek są sołectwa Za-rośle Cienkie i Czarne Błoto.

MB

Święto Plonów na wesołoDożynki gminy Zławieś Wielka w tym roku w Złejwsi Małej

Chwile grozy przeżyli miesz-kańcy Brąchnowa, Biskupic i  Zamku Bierzgłowskiego. Miejscowości te dosięgły szalejące w  lipcu nad Pol-ską burze, gradobicia i  trąby powietrzne. Całe szczęście, zniszczenia nie okazały się aż tak poważne. – Ucierpiało chyba pięć go-spodarstw – mówi Zdzisława Gazda, pracownik socjalny Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w  Łubiance. – Po-szkodowanym od razu zapew-niliśmy pomoc. Nawałnice uszkodziły głów-nie obiekty gospodarcze, tylko w jednym przypadku chodziło o  budynek mieszkalny. Wła-ścicielce zniszczonego domu już wypłacono pieniądze na pomoc w naprawie szkód.

– Na odbudowę dachu tego domu przekazaliśmy dziesięć tysięcy złotych – komentuje Zbigniew Cywiński, przewod-niczący Rady Gminy. – Oso-bom, które mają zniszczone budynki gospodarcze, na razie żadnych pieniędzy jeszcze nie wypłaciliśmy. Życie w  Łubiance wraca więc do normy. Mieszkań-cy uporządkowali swoje go-spodarstwa, strażacy usunęli przewrócone przez wichurę drzewa. A  pracy mieli sporo. Tak jak w  całym naszym wo-jewództwie, które było jed-nym z  tych, które najbardziej ucierpiały w  czasie lipcowych nawałnic. Oby w sierpniu po-goda okazała się łaskawsza.

AK

Siła żywiołuNawałnice nie oszczędziły gminy Łubianka. Urząd Gminy zaczął już wypłacać poszkodowanym pieniądze

Page 8: Poza Toruń nr 5

8 POZA TORUŃ, sierpień 2012

ALEKSANDRÓW I CIECHOCINEK

Monika Olender

Diabły były dwa. Jeden był kobietą i mieszkał w Warsza-wie. Miał męża i dwudziesto-dwuletniego syna. Zginął pierwszy. Drugi to mężczy-zna z  Aleksandrowa Kujaw-skiego. Brat pierwszego dia-bła. Mariola i  Adam wychowali się w  Aleksandrowie Kujaw-skim. Potem ona wyjechała do Warszawy. Założyła rodzi-nę, urodziła syna. Adam nie pojechał za siostrą. W  jedno-rodzinnym domu przy ulicy Strażackiej mieszkał sam. Ma-riola odwiedzała go w wakacje. Za każdym razem zabierała ze sobą syna Łukasza. Sąsiedzi Adama doskonale pamiętają młodego siostrzeń-ca swojego sąsiada. Chodził po drzewach, siedział na dachu. – Był nadzwyczajnie spo-kojny – mówi jeden z okolicz-nych mieszkańców. Inni twierdzą, że był trochę dziwny. Taki zamknięty w so-bie, wycofany z  normalnego życia. Po prostu świr. Żył jednak na pozór nor-malnie. Mieszkał w  wielkim mieście. Skończył szkołę, po-szedł na studia. Miał wszystko, czego zapragnął. Był upragnio-nym dzieckiem Marioli. Latem odpoczywał od warszawskiego powietrza. U najbliższego wuj-ka. Pewnie ulubionego. W  domu Łukasza była mi-

łość - najpiękniejszy jej rodzaj, matki do dziecka. Mariola i  Łukasz mieszkali sami przy ulicy Górnośląskiej w Warsza-wie. Mąż kobiety mieszkał pod miastem. Odwiedzał rodzinę co kilka dni. Tego jesiennego dnia ubie-głego roku doszło do sprzeczki pomiędzy matką a  synem, po której Łukasz wyszedł z domu. Prawdopodobnie chodziło o  pieniądze. Chłopak wrócił z  kamieniem w  ręku, który znalazł na podwórku. Uderzył matkę w głowę. Jeden raz, dru-gi. Potem trzeci i  kolejny. Aż do zmiażdżenia głowy. Ciało kobiety znalazł jej mąż po upływie kilku dni, kie-dy przyjechał odwiedzić żonę. Łukasza nie było w domu. Nie było go także w  Warszawie. Śledczy ustalili, że wyjechał do wujka. Do Aleksandrowa Kujawskiego. Natychmiast za-wiadomili tamtejszą policję. Wtedy jeszcze nikt nie miał pewności, że to Łukasz zabił matkę.

Gdzie jest zabójca? Adam nie wiedział o śmier-ci Marioli. Odwiedziny Łuka-sza musiały go zaskoczyć. Był listopad, a  chłopak przyjechał bez matki. Nie miał żadnych pieniędzy i nie powiedział, jak długo zamierza zostać u wuja. – Podczas tej nieoczeki-wanej wizyty zachowywał się bardzo dziwnie – wspomina sąsiad Adama. – Nie chciał z  nikim rozmawiać. Wszyscy go tu znali. Widzieli go przy-

najmniej dwa razy w życiu. Łukasz zabił Adama w kuchni. Mężczyzna nie miał żadnych szans, aby odeprzeć atak. Chłopak tłukł jego głowę łomem. Krew pryskała na bia-ły, kuchenny kredens. Potem zabrał czarną, sportową torbę i  próbował uciec przez okno. Kiedy zauważył go sąsiad, wrócił do domu. Policjanci przyjechali na miejsce zdarzenia zaledwie kilka minut później, aby na polecenie warszawskich funk-cjonariuszy zatrzymać chłopa-ka podejrzanego o  zabójstwo matki. To oni odkryli zwłoki Adama. Łukasz trafił za kraty policyjnego aresztu.

Morderca Śledztwo w  sprawie obu morderstw prowadziła Pro-kuratura Rejonowa w  Alek-sandrowie Kujawskim. Łukasz przyznał się do zamordowania swojej matki i  wuja. Zeznał, że w swoicwh ofiarach widział diabła. Został przewieziony do Aresztu Śledczego w  Szczeci-nie, który dysponuje specjali-stycznym oddziałem dla osób podejrzewanych o  zaburze-nia psychiczne. Miesiąc temu Łukasz stanął przed Sądem Okręgowym we Włocław-ku. Biegli uznali, że w  chwi-li popełnienia obu zbrodni był niepoczytalny. W  związ-ku z  tym, zamiast do zakładu karnego, trafił do zamknięte-go zakładu psychiatryczne-go. Wyrok jest prawomocny.

Morderca diabłaNajpierw zabił matkę kamieniem, potem wuja łomem. Do zbrodni pchnęła go siła wyższa, a w swoich ofiarach widział diabła

Pierwsze plany prywatyzacji Przedsiębiorstwa Uzdrowisko Ciechocinek S.A. pojawiły się już kilka miesięcy temu. Czy dzisiejsze protesty związkow-ców przyniosą oczekiwane efekty? Ciechocinek słynie z wielkie-go Przedsiębiorstwa Uzdrowi-sko Ciechocinek, które zajmuje się leczeniem i rehabilitacją ku-racjuszy. Prywatyzacja tej spół-ki Skarbu Państwa, to pomysł rządu na dodatkowe wpływy do budżetu państwa. W  zapro-ponowanym w marcu br., przez ministra Mikołaja Budzanow-skiego, planie prywatyzacji na lata 2012-2013 zostało wskaza-nych 300 spółek przeznaczo-nych do sprzedaży, w  tym cie-chocińskie uzdrowisko. Związkowcy PUC S.wA. zor-ganizowali konferencję w  tej sprawie, na którą przyjechało pięcioro posłów i  przedstawi-ciel wicemarszałka Sejmu. W jej

trakcie zaprezentowali szereg argumentów przeciwko prywa-tyzacji spółki. Posłowie zadekla-rowali pomoc w  obronie obec-nego statusu przedsiębiorstwa. Zaś burmistrz Leszek Dzierże-wicz zaproponował alternatyw-ne rozwiązanie, aby uzdrowisko zostało bezpłatnie przejęte przez marszałka województwa. Jeśli dojdzie do sprzedaży uzdrowiska, nastąpi z  pew-nością także restrukturyzacja zatrudnienia. Obecnie ciecho-cińska spółka jest największym pracodawcą w  powiecie alek-sandrowskim i  zatrudnia około 550 osób. Remont ciechocińskich tężni i  szpitala PUC S.A. został dofi-nansowany przez Skarb Pań-stwa kwotą ok. 30 mln złotych. Z  prywatyzacji sześciu uzdro-wisk, w tym Ciechocinka, wpły-nie do budżetu państwa ok. 125 mln złotych.

MO

Rząd chce sprzedać ciechocińskie uzdrowisko. Wszyscy protestują

Ilu na bruk?

Budżet z absolutoriumCzternastu radnych głosowało za, przeciw – jeden

Mimo, że do ciechocińskiego budżetu nie wpłynęły pienią-dze z dofinansowania dwóch inwestycji, odnotowano nad-wyżkę w  wysokości prawie 5 mln. zł. Burmistrz dostał absolutorium za wykonanie budżetu w 2011 r. Gminie nie udało się zre-alizować budowy nawierzchni ulicy Rolnej i  bocznej drogi

przy ulicy Wojska Polskiego. Rada Miejska udzieliła jednak burmistrzowi abso-lutorium z  wykonania ubie-głorocznego budżetu. Deficyt budżetowy został zmniejszony do 2 mln 905 tysięcy złotych, dochody wyniosły 110 %, a wy-datki ponad 89 % uchwalonego wcześniej budżetu.

MO

Page 9: Poza Toruń nr 5

9 POZA TORUŃ, sierpień 2012

WYWIAD

Do tej pory znane były nam Twoje zawodowe związki ze Stanami Zjed-noczonymi. Dzięki książ-kom w  Twoim życiu po-jawiła się również Rosja. Zawodowo nadal je-stem związany ze Stanami Zjednoczonymi. Dla firm chemicznych i  farmaceu-tycznych piszę kompute-rowe oprogramowania. Jeśli chodzi o  świat litera-tury, rzeczywiście związa-ny jestem z Polską i Rosją. Nieskromnie to zabrzmi, ale jestem w  Rosji pisa-rzem kultowym. Przetłu-maczono tam wszystkie moje książki. Jeżeli banery z moim wizerunkiem wiszą niedaleko Placu Czerwone-go, to jest to dla mnie nie-mal historyczna refleksja.Zdaje się, wziąłeś tam tak-że udział w  akcji zachę-cania Rosjan do czytania. Przecież oni czytają wszę-dzie, nawet w metrze? W  akcji udział wzięło wielu pisarzy, bardzo róż-nych. Ja tego też do końca nie rozumiem. Rosjanie naprawdę czytają. Widzia-łem kobietę, która w  to-alecie zbierała kopiejki, a jak nie miała co robić, to czytała. Dostojewskiego! Nawet żebracy na ulicy, czekając na kolejny datek, siedzą i  czytają. Tam się pięknie czyta, są wspania-łe księgarnie. Największa w Moskwie - na Arbacie.Jakie wrażenie zrobił na Tobie ten kraj?

Kiedyś chciałem jechać do Związku Radzieckie-go. Myślałem, że będzie wieczny, całe szczęście nie był. Kiedy się rozpadł, nie było powodu aby tam je-chać. Do Rosji pojecha-łem całkiem niedawno, bo w 2007 roku. Pojawiłem się tam z  polską butą. Myśla-łem: my jesteśmy europej-scy, oni zacofani, odurzeni i napici. Ale już pierwszego dnia okazało się, że strasz-nie się myliłem. Kapitalizm jest tam bardzo drapież-ny. Nie widziałem nigdzie dłuższych korków, choć stałem w  korkach w  Mek-syku i  Nowym Jorku. Ale Moskwa i Sankt Petersurg, to nie Rosja, to jakby od-rębne kraje nowoczesnych i bogatych ludzi. W  pierwszą podróż do Rosji zabrałeś swoje doro-słe już córki. Miałem taką możliwość. Zresztą niewiele jest powo-dów, dla których miałyby tam kiedyś jechać. Mieli-śmy trochę czasu na tury-styczne wypady.Od czego zaczęliście zwie-dzanie? Jak każdy, od Placu Czerwonego i  Mauzoleum Lenina. Dziś obok stoi wielkie Centrum z Guccim i  Armanim. Lenin powi-nien obracać się w  grobie. Ale się nie obraca, można obok niego przejść i  się przekonać. To niezwykły rodzaj kontrastu.Wszedłeś do środka zo-

baczyć Wodza Rewolucji? No tak, ale długo przy nim stać nie można. Ale obejrzałem. I  nie sprawiło mi to ani przyjemności, ani satysfakcji. Ciągle mówi się o  jego przeniesieniu. Ale póki co, ciągle tam jest. Pa-trzyłem na reakcje moich córek, które nie mają żad-nego uprzedzenia komuni-styczno-socjalistycznego. Wychowały się zagranicą. Patrzyły ze zdziwieniem, bo żyły z kolei w propagan-dzie niemieckiej, że Rosja to biedny kraj. A  widzia-ły zupełnie co innego. To miasto, w którym jest wię-cej porsche niż w  Berlinie czy Frankfurcie.Kiedyś w Rosji promował nas Daniel Olbrychski, Beata Tyszkiewicz i  Ma-ryla Rodowicz. Teraz Mi-chał Żebrowski i Ty. Ale gwiazdą w Rosji jest Barbara Brylska. W  Nowy Rok puszczają zawsze film z jej udziałem. Bo tak było, jest i  będzie. Rosjanie nie wyobrażają sobie Nowe-go Roku bez naszej Basi. Owszem, znany jest Da-niel Olbrychski, teraz Mi-chał Żebrowski, który ma własną firmę produkcyjną i z Rosjanami robi filmowe czy teatralne przedsięwzię-cia. A  ja? Sprzedałem wię-cej książek niż bardzo tam przecież popularna Joan-na Chmielewska. Wydaje mi się, że dla Polski robię w  Rosji więcej niż MSZ.

Tak się czyta w RosjiZ Januszem L. Wiśniewskim, polskim pisarzem eksportowym, rozmawia Iwona Muszytowska- Rzeszotek

Page 10: Poza Toruń nr 5

10 POZA TORUŃ, sierpień 2012

GMINA CZERNIKOWO

Gmina Czernikowo

Co najmniej 50% odpadów musi być ponownie przetwo-rzone – tego w najbliższych latach będzie wymagała Unia Europejska. Mieszkań-cy gmin, którzy będą chcieli mniej płacić za wywóz śmie-ci, zaczną selekcjonować od-pady. Segregowane odpady sta-nowią mniej niż 7% wszyst-kich śmieci. Unia Europejska tzw. dyrektywą śmieciową chce, aby odpady na recykling (ponowne przetworzenie) sta-nowiły ponad połowę śmieci z gospodarstw domowych. W Polsce wymagania dyrektywy spełnia nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i po-rządku w gminach. Weszła w życie z początkiem tego roku. Gminy w ciągu 18 miesięcy muszą zastosować się do jej zapisów. Czernikowo ma zamiar maksymalnie wykorzystać czas na zmiany. To oznacza, że dopiero od lipca 2013 roku mieszkańcy będą płacili po-

datek śmieciowy. Właściciele nieruchomości uiszczą go tyl-ko w gminie. Nie będzie więc opłat bezpośrednio u firmy zaj-mującej się wywozem śmieci. Zmienią się również wy-sokości opłat. Gospodarstwa, które będą selekcjonowały swoje odpady, mogą liczyć na tańszy wywóz śmieci. To, jak zbieramy odpady, będzie sprawdzane przy każdym wy-wozie. Podatek śmieciowy to efekt przejęcia przez gminy odpo-wiedzialności za wywóz śmie-ci. To ona w drodze przetargu wybierze firmę zajmującą się odpadami. Za brak dostoso-wania się do norm urzędowi grożą kary finansowe. Pierw-szy sprawdzian dotyczący od-padów biodegradowalnych (ulegających rozkładowi, np. jedzenie) w przyszłym roku. Na wykazanie, że ponad po-łowa odpadów trafia do po-nownego przetworzenie, gmi-ny mają czas do 2020 roku.

ŁP

Zmieniają się zasady wywozu śmieci, selekcja odpadów ma się opłacać

Unia nas nauczy Łukasz Piecyk

Blisko 600 tysięcy złotych będzie kosztować Cen-trum Integracji Kulturalnej w  Czernikowie. Umowę wy-konawczą gmina podpisała w  tym miesiącu. Mieszkańcy skorzystają za darmo z  no-wych sal, aby organizować własne przedsięwzięcia. CIK powstanie w  miejsce świetlicy socjoterapeutycznej. Dotychczasowy budynek zo-stanie rozbudowany o  nowe pomieszczenia. Po zarezerwo-waniu sali mieszkańcy będą mogli organizować spotkania m. in. warsztaty czy pokazy. - Do tej pory dysponowali-śmy jedną salą, ale nie zdawała egzaminu przy prężnie dzia-łających inicjatywach, jak na-sze Koło Gospodyń Wiejskich czy Koło Karciane – wyjaśnia Przemysław Pujer z  Urzędu Gminy w Czernikowie. W nowej jednostce ma być m. in. sala komputerowa czy

sala śpiewu będąca również miejscem prób dla zespołów. Na mieszkańców czeka rów-nież sala smaków, gdzie np. KGW będzie mogło promo-wać regionalne potrawy razem z kołami z regionu. Czernikowo nie jest jedyną gminą, w której przebudowuje się budynki na potrzeby kul-turalnego centrum. W Olecku (woj. warmińkso-mazurskie) CIK funkcjonuje od roku. Centrum organizuje również darmowe kursy komputero-we dla seniorów, zajęcia z  ję-

zyków obcych przez Internet, czy warsztaty plastyczne dla dzieci. Czy gmina również ma zamiar organizować własne przedsięwzięcia? - Nigdy nie musieliśmy wychodzić z  inicjatywą, bo w  miarę możliwości lokalo-wych zawsze aktywnie działali nasi mieszkańcy. Zawsze ich chętnie wspieraliśmy. Teraz okazji będzie więcej i  nie wy-kluczamy naszych inicjatyw – dodaje Przemysław Pujer. Budowa Centrum potrwa do końca maja przyszłego roku.

Świetlicę w Czernikowie czekają zmiany na lepsze

Zalążek domu kultury?

Fot.

Urz

ąd G

min

y C

zern

ikow

o

Page 11: Poza Toruń nr 5

11 POZA TORUŃ, sierpień 2012

GMINA OBROWO

Gmina Obrowo

Milena Kaszuba

Mieli odłożone 300 zł, kilka-naście puszek na sprzedaż i  marzenie - zbudować łódź. Podopieczni Środowiskowe-go Domu Samopomocy w  Osieku w  ramach zajęć w  pracowni stolarskiej przy pomocy opiekunów realizo-wali swój pomysł przez po-nad 2 lata. Nie da się jej nie zauważyć wjeżdżając na teren ośrod-ka. Czerwień kadłuba bije po oczach. Biały maszt powiewa na wietrze. Dopracowany jest każdy szczegół. A dookoła niej stoją ci, którzy włożyli w  nią nie tylko pracę, ale i serce. Każ-dy na nią zerka. To przecież ich wspólna duma – łódź Łosiek. – Ktoś rzucił pomysł, a  może zbudujemy coś więk-szego? Do tej pory robiliśmy różne modele, ale małych ga-barytów – opowiada Krzysztof Oblacewicz, kiedyś aktor Baju Pomorskiego, dziś opiekun w domu samopomocy. Nie mieli doświadczenia w  budowaniu tak dużej łodzi. Projekt znaleźli w  Internecie. Jego autor, Radosław Werszko, udostępnił im plan budowy nieodpłatnie. Dzięki temu mo-gli działać. Wiercili, przycinali, kleili i szyli. Latem na dworze, zimą w auli ośrodka. – Nie można ich było stam-tąd wygonić, całą noc by przy niej dłubali – mówi Agniesz-ka, zgrabna, ciemna blondyn-ka w  okularach, podopieczna

ośrodka. W  osieckim domu samo-pomocy, położonym nad brzegiem jeziora, prowadzo-ne są różnego rodzaju pra-cownie. W  ramach zajęć te-atralnych podopieczni biorą udział w  przedstawieniach. To dzięki nim udało im się zdobyć 300 zł za występ. Tyle mieli na start. Potem wpa-dli na pomysł sprzedaży pu-szek. Liczył się każdy grosz. – Na początku, przyznaję, byłam przerażona. Przecież to

nierealne pomyślałam sobie - mówi z uśmiechem kierownik ŚDS w Osieku, Violetta Meler-ska i pokazuje około 50 centy-metrów dłońmi. - Sądziłam, że to będzie coś takiego... A  łódź powstawała dalej. Kolejny z  zaangażowanych opiekunów, Rafał Ciesielski przedstawił pomysł na forum poświęconym żeglarstwu. Odzew był natychmiastowy. „Gratuluję działania!”, „Trzy-mamy kciuki”, „Kibicujemy wam” – pisali użytkownicy.

Radzili i  oferowali pomoc. Przesyłali im niepotrzebne już rzeczy, a  niezbędne do ukończenia łodzi w  Osie-ku. Na forum systematycznie ukazywały się nowe posty. W  załączniku można było oglądać zdjęcia z  postępów prac. Tak też znaleźli sponso-ra, dzięki któremu mają żagiel i profesjonalne sztormiaki. – Sami nie dalibyśmy rady finansowo. Z  naszych obli-czeń wynika, że budowa sa-mej „skorupy” łodzi to koszt

około 3,5 tys. złotych – mówi Krzysztof Oblacewiecz. Nazwa łodzi powstała w wyniku wewnętrznego kon-kursu zorganizowanego przez dom samopomocy. Dlatego też na łodzi narysowali małe-go łosia. A napis zrobili z folii reklamowej. Też razem. – Było trudno, ale war-to. Robiliśmy jak umieliśmy. Najciężej się pracowało przy szlifowaniu – opowiada An-drzej, jeden z najwytrwalszych współtwórców łodzi Łosiek, podopieczny ośrodka. Łódź ma już za sobą pierw-szy rejs. Na początku popłynęli sponsorzy ze sternikiem. Po-tem po kolei wszyscy uczestni-cy ŚDS. Dla niektórych było to pierwsze tego typu doświad-czenie. – Niestety nie mogłem wziąć udziału w  pierwszym wodowaniu i  efekt końcowy mogę oceniać tylko na pod-stawie zdjęć – mówi Radosław Werszko, konstruktor modelu. –Łódka mi się podoba, została zbudowana bardzo poprawnie i  bardzo starannie. Mam na-dzieję, że przyniosła korzyści i  wiele radości podopiecznym domu samopomocy. Łosiek stał się dumą uczest-ników ŚDS. Zrobili dla niego nawet prowizoryczny wózek, żeby przewozić łódź do brze-gu. Teraz potrzebują takiego z prawdziwego zdarzenia. Za-mierzają pływać dopóki jezio-ro nie zamarznie. I  myślą już o  kolejnym projekcie. Marzy im się konstrukcja samolotu.

Łosiek na faliPodopieczni Środowiskowego Domu Samopomocy w Osieku nad Wisłą zbudowali łodź. Sami. Od A do Z

Fot.

Nad

esła

ne

Możliwe, że już nie-długo, nie tylko nazwi-ska Gołaś i Kwiatkow-ski, kojarzyć się będą w  naszym regionie z  triumfami w  kolar-stwie szosowym. Bar-tosz Wylamowski, to kolejny utalentowany adept ścigania na ro-werze, który urodził się w naszym powiecie. Kolarz TTK Paci-fik Toruń pochodzi z  miejscowości Zawa-ły w  gminie Obrowo. Tytuł Mistrza Polski juniorów, to trofeum, które marzy się każde-mu młodemu amatoro-wi tej dyscypliny spor-tu. Bartosz Wylamoski, puchar za pierwsze miejsce, może już po-stawić na swojej półce. Tegoroczny krajo-wy czempionat odby-wał się w  Sędziszowie. Do ostatnich metrów trwała zażarta walka o  zwycięstwo. O  koń-

cowym sukcesie de-cydował finisz z  pele-tonu. Najsprytniejszy i  najszybszy okazał się właśnie Wylamowski. - Bartek początkowo jeździł w  najmłodszej grupie jako żak – mówi Marian Wylamowski, ojciec kolarza. – Już wte-dy otrzymywał pierw-sze wyróżnienia. Jako junior młodszy w  2010 roku zdobył tytuł Mi-strza Polski juniorów. Teraz ten sukces uda-ło mu się powtórzyć. Najbliższe plany młodego kolarza się-gają sierpnia, kiedy to wystartuje on w  Mi-strzostwach Europy. Areną tegorocznych zmagań kolarzy ze Sta-rego Kontynentu bę-dzie Holandia. Miejmy nadzieję, że również z  tego starcia, Bartek wyjdzie obronną ręką.

WT

Kolejny uzdolniony kolarz z naszego regionu zdobywa laury ogólnopolskie

Talent rodem z Zawał

Fot.

Nad

esła

na

Fot.

Urz

ąd G

min

y O

brow

o

Page 12: Poza Toruń nr 5

12 POZA TORUŃ, sierpień 2012

EDUKACJA

POLICEALNE STUDIUM TECHNICZNE

DLA DOROSŁYCH (system zaoczny 2 lata)

Agnieszka Kapela

Wesoło wybiegli ze szkoły. Świadectwa zwinęli w  rulon, starannie włożyli do teczek, upchnęli do toreb. W  jedy-nym w  gminie gimnazjum wszyscy byli tacy sami. Od te-raz zaczęła między nimi wy-rastać edukacyjna ściana. 3 B – klasa jak każda inna. Kilku prymusów, paru ło-buzów, całe mnóstwo śred-niaków. Byli i  lokalni trend-setterzy, i  szare myszki. Cała dwudziestka wybierała nową szkołę. Jedni z  przejęciem godnym życiowej decyzji, inni z luzem właściwym szesnasto-latkom.

Dominika Marzyła o klasie dwujęzycz-nej, najpierw myślała o liceum w Toruniu, ale w końcu wolała Gdynię. Prestiż, perspektywy, szerokie horyzonty i… daleko od domu. – Chciałabym się wyrwać, mam już dość tej dziury – mówi, machając wyprostowa-ną grzywką i  zakładając hip-sterskie okulary. To dlatego poprawiała czwórki na piątki, a  piątki na szóstki, obsesyjnie licząc śred-nią ocen. Tylko z  wyborem profilu klasy miała problem. Chodziła jak struta. Zwlekała do samego końca. Wreszcie wybrała przyrodniczą. I  poje-chała na dodatkowe testy. Eg-zamin gimnazjalny i punkty za

stopnie to w Gdyni za mało. – Puściliśmy ją, pozwolili-śmy, ale mieliśmy nadzieję, że się nie dostanie – przyznaje Łu-cja, mama Dominiki. – Posta-wiliśmy też warunek: o miesz-kaniu na stancji nie ma mowy. Ma dostać internat. A na całą szkołę dali tam 120 miejsc. Domi pakuje się teraz na wakacje. Jedzie z  rodzicami nad morze. Od września cze-kają ją codzienne dojazdy do najlepszego liceum w  powie-cie. 30 km od domu. Klasa ma-tematyczno-informatyczna.

Michał Szaleje na plaży, piłkę poko-pie. Do lasu skoczy na piwko z  kumplami, fajkę po kryjo-mu zapali. Korzysta z wakacji. O tym, że do jego klasy w tech-nikum było za mało chętnych, nie myśli. Kto by się takimi rzeczami przejmował? – No co? – śmieje się, a wiatr

rozwiewa mu blond czuprynę. – Chciałem do technikum. Nie ma mojego kierunku, to po-szłem do liceum. Klasa prawno-dziennikar-ska. Szkoła na miejscu.

Krystian Dałby sobie radę i w techni-kum, i w liceum. Wybrał zawo-dówkę. Będzie się uczył na sto-larza. Woli mieć fach w  ręku. Jego ojciec do końca zadowo-lony nie jest. Sam od lat wy-jeżdża za granicę i  pracuje na budowach. Pieniądz z tego po-rządny, ale życie marne. – Krystian jakimś tam Ein-steinem nie jest – mówi o synu ojciec. – Nie wiem, czy na stu-dia by poszedł, to może i  do-brze, że wybrał zawodówkę. W  robocie się potem natyra, nasłucha od prywaciarza, ale facet to musi być facet. Kazik nachyla się nad pię-cioletnią córeczką.

– No, co tam jeszcze chcesz? – pyta z czułością. Mała zaczyna swoją litanię, a on kupuje jej wszystko, co so-bie zażyczy. – Wie pani, ja tak rzadko je-stem w domu… – tłumaczy się w sklepie przed ekspedientką.

Zuzia Chciała być jak koleżanki: Dominika, Marta, Asia… Zło-żyła podanie do najlepszego liceum w powiecie. – Polaka za bardzo nie lu-bię, matmy też nie, ale tam było dużo klas do wyboru – opowiada ze znawstwem. Zuzka do wymarzonej szko-ły się nie dostała, a do Domini-ki, Marty i Aśki jakoś przestała się odzywać. Spaceruje teraz z Klaudią – koleżanką z nowej klasy miejscowego ogólnia-ka. Słabe tróje z  matematy-ki i  geografii na świadectwie ukończenia gimnazjum nie przeszkodziły, by od września zmagać się z tymi przedmiota-mi na poziomie rozszerzonym.

Ola Dobrze wie, co to wstawa-nie skoro świt i  czekanie na przystanku. Od pierwszej kla-sy podstawówki dojeżdża do szkoły. Niby kilka kilometrów, ale mieszkając tam, gdzie dia-beł mówi dobranoc, a  zasięg sieci telefonicznej trzeba łapać wychodząc w  pole, to pro-blem. Większym są jednak autobusy. To przez nie Ola nie mogła wybrać sobie szkoły. To przez nie szkoła wybrała ją. Przed dziewczyną więc trzy

kolejne lata pokonywania tej samej trasy. Po podstawówce i gimnazjum przyszedł czas na ogólniak. – Mam dobre stopnie, ale o  innym, lepszym liceum na-wet nie myślałam – mówi. – Gdzieś dalej to nie ma ode mnie żadnego bezpośredniego autobusu, żadnej opcji z prze-siadką. Szkoła z internatem to już w  ogóle… Rodziców nie byłoby stać. Gimnazjalistów tłum We wrześniu 2011 roku na-ukę w  trzeciej klasie gimna-zjum rozpoczęło w wojewódz-twie kujawsko-pomorskim 23  563 uczniów. Tyle można dowiedzieć się w  Kurato-rium Oświaty w  Bydgoszczy. Mniejsza niż w  ostatnich latach jest liczba szkół ponad-gimnazjalnych, które mogli wybrać uczniowie. Z  oferty edukacyjnej usunięto od tego roku licea profilowane. Pozo-stały licea ogólnokształcące, technika, zasadnicze szkoły zawodowe. I  plany wyrównywania szans między miastem a wsią. Uczniowie wiejskich i  mało-miasteczkowych gimnazjów w  kujawsko-pomorskim wy-padli na egzaminie – najobiek-tywniejszym kryterium pozio-mu szkół – statystycznie gorzej od swoich kolegów uczących się w  miastach od 20 tysięcy mieszkańców.

*Imiona bohaterów zostały zmienione

Szkoła z k(l)asąJakie możliwości mają gimnazjaliści z wsi i małych miasteczek? Jaka czeka ich przyszłość?

Page 13: Poza Toruń nr 5

13 POZA TORUŃ, sierpień 2012

REGION

Marta Chojecka

Związek gminy Lubicz i auto-strady to małżeństwo ponoć udane. A1 terytorialnie prze-cięła całą gminę wzdłuż, jed-nak nie podcięła jej nóg. Lu-bicz z  drogą „ożeniła” już 7 lat temu Generalna Dyrekcja Dróg. Ludzie mieli czas, by się przyzwyczaić – do ma-szyn, hałasu i kurzu. Nie pro-blem jednak w  budowie, o której mówi się zaskakująco dobrze. Drzazgą w  palcu gminy są niedociągnięcia na poziomie zagospodarowania przestrzeni, popełnione jesz-cze zanim polał się asfalt. Kawałek autostrady w Lubi-czu został wybudowany wcze-śniej – 10 kilometrów. Reszta powstała tuż przed Euro 2012. Budowa wieloletnia, więc i dużo się przez te lata działo. - Z perspektywy czasu mam wrażenie, że obserwowaliśmy dobrze zorganizowaną budo-wę autostrady, taką, jaką ona być powinna – opowiada wójt gminy Lubicz, Marek Olszew-ski. – Mieliśmy to szczęście, że wykonawca uczył się na swo-ich wcześniejszych błędach, popełnionych na odcinku Gdańsk – Nowe Marzy. Problemów było wiele, przyznaje wójt Olszewski, jednak widać na jego twarzy uśmiech. Do negatywnej oce-ny budowy lubickiej części

autostrady, dystansuje także sytuacja u  niedalekich sąsia-dów. Dziewięć gmin podpi-sało umowy z  marszałkiem województwa na realizację programu mającego przywró-cić równowagę ekologiczną naruszoną przy budowie auto-strady A1. Mowa tu o gminach na trasie Toruń-Stryków. - Budowa naszego odcinka autostrady, a  fragmentu To-ruń-Stryków różniła się tym, że u  nas prace wykonywał je-den wykonawca – mówi Ol-szewski. – Na nieszczęście tamtych gmin, Generalna Dyrekcja Dróg sama zdecydo-wała, że odcinek ich zbudują podwykonawcy. Głos wójta Olszewskiego nie jest jedynym pozytywnym. - Z wykonawcą naszego odcin-ka autostrady współpracowało nam się bardzo dobrze. Nie możemy narzekać na bałagan – opowiada Hanna Anzel, rad-na gminy Lubicz.

Mokra robota i ekrany - Poważniejszym błędem wy konawcy były źle zsynchronizowane urządze-nia odwadniające – opo-wiada Olszewski. - Przez to czasami na polach staje woda, a  w  piwnicach niektó-rych domów są podtopienia. Budowa autostrady przy-czyniła się także do zniszczeń w  infrastrukturze drogowej. Inwestor zobowiązał się do pokrycia strat związanych ze zniszczeniem nawierzchni.

- Zastrzegliśmy sobie na-prawę dróg – podkreśla wójt. – Choć nie było wiele do naprawy. Problemem są także ekra-ny dźwiękochłonne, które doprowadziły do zniknięcia z oczu podróżnych kilku firm. W projekcie nie określono, czy mają być one przezroczyste czy pełne. Tym sposobem kilka przedsiębiorstw zostało „od-dzielonych od świata”, a  co za tym idzie - od zarobków. Przy-jezdni nie wiedzą o ich istnie-niu, a ogłosić nie ma się gdzie. Przed ekranem? Za ekranem? Budynku przecież też nie wi-dać.

Z czterech pasów na jeden

Na nieszczęście użytkowni-ków dróg, budowa autostra-dy zbiegła się z  modernizacją

drogi krajowej nr 10. Fakt ten powinien niby cieszyć, bo im więcej jest napraw, tym po lep-szych drogach jeździć będzie-my. Jednak przykład Lubicza pokazuje, że niekoniecznie jest to prawdą. - Nie wiem, czy projekty były ze sobą konsultowane, w  każdym razie nałożenie się tych dwóch robót było niefor-tunne – opowiada Olszewski. - Teraz mamy absurdalny roz-jazd. Ciężko jest także, jeśli cho-dzi o drogi lokalne. Użytkow-nicy czteropasmowej autostra-dy zjeżdżają na drogę krajową - jednopasmową. Tą samą tra-są podróżują mieszkańcy są-siednich wsi, a  także torunia-nie. Korek jest nieunikniony… - W godzinach szczytu kor-

ki są nie do zniesienia – skarży się mieszkanka gminy Lubicz, Beata Orłowska. – Dojeżdżam codziennie do pracy, do To-runia. Myślałam, że to etap przejściowy, ale te korki poja-wiają się codziennie i  nic się nie zmienia. Włodarze gminy Lubicz re-agują. - Złożyliśmy propozycję bu-dowy drogi, która miałaby roz-ładować korki, nie było jednak odzewu – relacjonuje Olszew-ski. Generalna Dyrekcja Dróg milczy w tej sprawie. - Zwróciliśmy się także do pani wojewody Ewy Mess – dodaje wójt Olszewski. – Mimo przychylności z jej stro-ny, w sprawie nic nie drgnęło. Planowana droga miała-by przebiegać przez Zawały, Małgorzatowo, Leśny Trakt i  przecinać Drwęcę nowobu-dowanym mostem – koszt około 36 mln zł. Jest jedynym ratunkiem dla zakorkowanego wyjazdu z Torunia. Absurdów w  Lubiczu nie ma wielu, ale błędy takie, jak źle zorganizowany rozjazd A1 i krajowej drogi numer 10, ni-gdy zdarzyć się nie powinny. Za błędy Generalnej Dyrekcji Dróg oberwie nie kto inny, jak ci odpowiedzialni za drogi lokalne, czyli włodarze gmin. To ich nazwiska wymieniają klnący w korkach i upale kie-rowcy na wyjeździe z Torunia.

Autostrada w Lubiczu nie przeraża, problemami są jednak pozostałości po jej budowie…

Gmina autostradowej (prawie) sielanki

Fot.

Mac

iej P

agał

a

Page 14: Poza Toruń nr 5

14 POZA TORUŃ, sierpień 2012

ROLNICTWO

Agencja Restrukturyzacji i  Mo-dernizacji Rolnictwa spraw-dza, czy rolnicy dbają o  śro-dowisko i  bezpieczeństwo żywności. W planach mają kon-trolę około 15 tys. gospodarstw. Rolnicy, którzy otrzymują bezpośrednie dopłaty oraz do-tacje w  ramach innych działań Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2007-2013 zobowiąza-ni są do przestrzegania tzw. zasad wzajemnej zgodności. Normy wymuszają na rolnikach m.in. stosowanie nawozów i  środków ochrony roślin czy ochrony wód

przed zanieczyszczeniami azota-nowymi pochodzenia rolniczego. W tym roku pojawił się także za-kaz stosowania nawozów innych niż gnojowica w odległości przy-najmniej 5 metrów od zbiorników wodnych i  jezior o  powierzchni do 50 hektarów. Rolnikom, którzy nie prze-strzegają zasad, grozi kara w po-staci odebrania im unijnych do-tacji. W  najgorszym przypadku rolnik może zostać całkowicie pozbawiony dopłat.

MO

Sprawdzają, czy rolnicy dbają o środowiskoUwaga, kontrola idzie

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i  Gospodarki Wod-nej przygotował projekt wspar-cia dla osób zainteresowanych energooszczędnymi inwestycja-mi. Dotacje mają przyczynić się do rozwoju ekologicznego bu-downictwa w Polsce. Ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowi-ska i  Gospodarki Wodnej mogą skorzystać osoby, które zdecy-dują się na budowę lub kupno niskoenergochłonnego albo cał-kowicie pasywnego budynku. Fundusz uzależnia przyznanie dotacji od ilości energii ciepl-

nej, którą trzeba dostarczyć do mieszkania. W  przypadku ni-skoenergochłonnych budynków jest to 40 kWh, natomiast przy pasywnych domach – 15 kWh. Eko-domy są droższe od tra-dycyjnych budynków. Nisko-energochłonne mieszkania mogą kosztować 10% więcej, natomiast pasywne – 20%. Celem projektu, przygotowanego przez NFOŚiGW, jest jednak rozwój ekologicznego budownictwa. Tego typu inwesty-cje przynoszą bowiem wymierne korzyści nie tylko dla środowiska.

MO

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska dofinansuje energooszczędne inwestycje

Eko-domy z dopłatą

Marta Chojecka

Nawałnice, burze i grad – na-głe zmiany pogody dają o  so-bie w tym roku znać. Rolnicy tracą. Ma zostać im to wyna-grodzone w ramach PROW na lata 2007-2013 z działania 126, czyli pomocy w  wypadku wy-stąpienia klęsk żywiołowych. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa prze-prowadziła już cztery nabory wniosków o przyznanie pomo-cy. Teraz startuje piąty. W  puli budżetowej pozostała jeszcze ponad połowa środków prze-znaczonych na ten cel – ponad 200 milionów złotych. Nabór wniosków planowany jest na październik tego roku. Poszkodowani rolnicy mają więc sporo czasu na przygoto-wanie wniosków i  zgromadze-nie wszystkich niezbędnych dokumentów. Budżet na wsparcie z  tego działania wynosi 426,6 mln zł., do wykorzystania zosta-ło jeszcze 206 mln zł. Wnioski o  przyznanie pomocy mogą składać rolnicy, których gospo-darstwa zostały poszkodowane w  roku, w  którym przeprowa-dzany jest dany nabór wnio-sków lub w  roku poprzednim. Pomoc agencji przyznana będzie na odnowienie produk-

cji roślinnej lub zwierzęcej, w  tym m.in. na budowę, prze-budowę, remonty budynków lub budowli służących do pro-dukcji rolnej, zakup nowych maszyn itp. Maksymalna kwo-ta pomocy, jaka możne być przyznana na jedno gospodar-stwo, wynosi 300 tys. zł., do 90% kosztów kwalifikowanych, poniesionych przez rolnika na przywrócenie potencjału produkcyjnego gospodarstwa. Poszkodowani przez klę-ski żywiołowe rolnicy, oprócz pomocy z  Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007 - 2013, mogą też otrzy-mać pomoc oferowaną przez ARiMR z  budżetu krajowego. Takim wsparciem jest udzie-lanie tzw. kredytów klę-skowych - bardzo korzyst-nie oprocentowanych. Ich “uruchomienie” może nastąpić po sporządzeniu przez komisje powołane przez woje-wodę, protokołów strat w  go-spodarstwach. Na ich podstawie wojewoda może przygotować wniosek do ministra rolnictwa

o przyznanie tzw. kredytów klę-skowych. Są one bardzo atrak-cyjnie oprocentowane, bowiem w  przypadku gdy rolnik po-siada stosowne ubezpieczenia upraw lub zwierząt gospodar-skich, zapłaci 0,1% należne-go bankowi oprocentowania, a  resztę spłaty oprocentowania pokryje za niego ARiMR. Jeśli rolnik nie miał takich ubezpie-czeń, oprocentowanie kredy-tu klęskowego wynosi 4,05%.

300 tysięcy za żywiołyARiMR zbiera wnioski o wsparcie dla poszkodowanych gradobiciem i nawałnicami rolników

Zapraszamy do salonu i serwisu Škoda:

Z&Z Auto Złomańczuk, ul. Toruńska 85, 87-162 Lubicz Dolny k/ToruniaT: (56) 659 06 02, K: 668 072 977, K: 664 496 337, www.zlomanczuk.com.pl

Zapytaj Sprzedawcę o wakacyjnerabaty w salonach ŠKODY

Uśredniona wartość zużycia paliwa i emisji CO : ŠKODA Fabia 3,4–6,2 l/100 km, 89–148 g/km, 2

ŠKODA Octavia 4,2–7,5 l/100 km, 109–175 g/km. Informacje na temat przydatności do odzysku i recyklingu są dostępne na www.skoda-auto.pl

Wakacje to bardzo dobry czas na kupno samochodu. Zapytaj Sprzedawcę o specjalne rabaty i inne promocje, które przygotowaliśmy dla Ciebie w czasie wakacji i ciesz się wymarzoną ŠKODĄ już dziś.Odkupimy za gotówkę samochody używane. Atrakcyjna oferta kredytowa i leasingowa Volkswagen Bank Polska S.A.

Škoda Finance

Kredyt. Leasing. Ubezpieczenia.

Page 15: Poza Toruń nr 5

15 POZA TORUŃ, sierpień 2012

SPORT

W gminie Lubicz infrastruktura rekreacyjno-sportowa wzbogaci-ła się o nowe boisko i Skate Park. Okazją do uroczystego zain-augurowania aktywności na tych obiektach był festyn rodzinny, któ-ry odbył się 7 lipca. Wszystko przy akompaniamencie muzyki i  pod okiem księdza, który poświęcił nowo oddane do użytku miejsca. Organizatorem imprezy było sołectwo. Boisko do siatkówki i  Skate Park, umożliwią miesz-

kańcom tego terenu aktywny wy-poczynek na świeżym powietrzu. Szczególnie zadowolone będą dzieci i  młodzież, którzy mogą już bez przeszkód oddawać się swoim pasjom. Nie trzeba już jeździć do większym miejsco-wości, żeby „pośmigać na de-sce”, co zapewne zwiększy grono amatorów tej formy rekreacji.

WT

Skejci mają swoje miejsceSkatepark w Rogówku otwarty

Tomasz Więcławski

Dla polskiego kolarstwa nad-chodzą lepsze czasy. Coraz wię-cej zawodników ma bardzo sil-ną pozycję w  zawodowych zespołach, czego dobitnym przykładem jest tegoroczna edycja polskiego narodowego wyścigu. Miejmy nadzieję, że za rok w trakcie jubileuszowego – 70 Tour de Pologne - jako pierwszy kreskę minie Po-lak. Michał Gołaś zajął 21 miejsce w klasyfikacji gene-ralnej organizowanej przez Czesława Langa imprezy. Wydatnie jednak przyczynił się do zajęcia drugiego miej-sca w „generalce” przez jego imiennika i kolegę z zespołu – Michała Kwiatkowskiego. Polak na podium wyścigu UCI World Tour – to wy-darzenie bez precedensu.

Jest nadzieja przed IO

Obu kolarzy łączy wie-le. Jeżdżą w  tej samej dru-żynie kolarskiej – Omega Pharma-Quick Step. Są jednymi z  największych nadziei polskie-go kolarstwa szosowego, a swoją karierę rozpoczynali w  naszym regionie. O  Michale Gołasiu w Poza Toruń pisaliśmy już kilka-krotnie, w kontekście jego związ-ków z  klubem Iskra Mała Nie-szawka. Kwiatkowski szlify

kolarskie zbierał w TKK Pacyfik Toruń, w którym jeździł do 2009. Postawa naszych krajanów na etapach rosnącego w  siłę wyścigu kolarskiego dookoła Polski (chociaż akurat w  tym roku zlokalizowanego w  połu-dniowej części naszego kraju) daje nadzieję na sukces w czasie Igrzysk Olimpijskich w  Londy-nie. Kwiatkowski i Gołaś pojadą w  wyścigu ze startu wspólnego razem z  Łukaszem Bodnarem.

Trójka reprezentantów to nie-wiele, jednak profil trasy i  fakt, iż jest to typowy jednodniowy klasyk kolarski powinna działać na plus polskich zawodników.

Trzeci w Bukowinie Michał Kwiatkowski do przedostatniego etapu Tour de Pologne był liderem wyścigu.

Ostatecznie zajął drugie miej-sce ze stratą 5 sekund do Wło-cha Moreno Mosera. Heroiczną walkę jaką stoczył na szóstym etapie, fani kolarstwa zapamię-tają na długo. Na mecie usytu-owanej w  Bukowinie Tatrzań-skiej był trzeci, ale przegrał w  sportowej walce. Od Mosera był słabszy, ale pozostawił w tyle wielu tuzów zawodowego pele-tonu. Przez cały wyścig drużyna Omega Pharma pracowała na

polskiego lidera, a  jedną z  najbardziej aktywnych postaci był Michał Gołaś.

Toruńskie szosy kuźnią

Najwyższe miejsce Mi-chał Gołaś zajął na etapie inaugurującym, kiedy linię mety w  Jeleniej Górze mi-nął jako dziewiąty. Trzeba dodać, że na tym etapie Kwiatkowski zajął drugie miejsce przegrywając tylko, tak jak później w klasyfika-cji generalnej, z  Moserem. Osiągnięcia zawodników Omegi Pharmy były najlep-szymi wynikami spośród wszystkich reprezentantów

naszego kraju, którzy zgłosili się do rywalizacji. Potwierdziła się decyzja selekcjonera kadry narodowej odnośnie wyboru re-prezentantów Polski, którzy wy-stąpią w  igrzyskach, bo kolarzy lepszych od wywodzących się z  województwa kujawsko-po-morskiego, nie mamy zbyt wielu.

Michał Gołaś, wychowanek Iskry Mała Nieszawka znów błysnął w Tour de Pologne, ale bohaterem stał się Michał Kwiatkowski

O włos od triumfuJuż niebawem na miejskim sta-dionie w Aleksandrowie Kujaw-skim odbędą się eliminacje do przyszłorocznych Mistrzostw Świata Strong Man. Siłacze zmierzą się w  ośmiu konkurencjach: przeciąganie tira, wyciskanie platformy, przeno-szenie konstrukcji, martwy ciąg, spacer bushmena, waga płaczu przodem, spacer farmera oraz prze-rzucanie opony ważącej 280 kg. Eliminacje odbędą się już po

raz drugi na aleksandrowskim stadionie. Na imprezie pojawią się także specjalni goście, m.in. Witek Sobiecki, zwycięzca Mi-strzostw Polski Strong Man. W ubiegłym roku drugie miejsce wywalczył sobie Patryk Buczko z Aleksandrowa Kujawskiego. Tegoroczne eliminacje odbędą się już 8 sierpnia. Start o godz. 15.00.

MO

Kto ma siłę, ten ma mocStrongmani przyjadą do Aleksandrowa Kuj.

Fot.

Wik

iped

ia

Fot.

Urz

ąd G

min

y Lu

bicz

Page 16: Poza Toruń nr 5