Origin - Jennifer L. Armentrout

349

description

Origin - Jennifer L. Armentrout - Całość TLUMACZENIE NIEOFICJALNE

Transcript of Origin - Jennifer L. Armentrout

Page 1: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 1/348

Page 2: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 2/348

Origin  Seria Lux #4 Jennifer L. Armentrout 

Tłumaczenie nieoficjalne: sylwiaz97 

  Beta:  regin-ka

Page 3: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 3/348

Spis treści:

Rozdział 1 ….................................................. str. 4Rozdział 2 ….................................................. str. 17Rozdział 3 ….................................................. str. 32Rozdział 4 ….................................................. str. 36Rozdział 5 ….................................................. str. 43Rozdział 6 ….................................................. str. 58Rozdział 7 ….................................................. str. 71

Rozdział 8 ….................................................. str. 81Rozdział 9 ….................................................. str. 94Rozdział 10 …................................................ str. 106Rozdział 11 …................................................. str. 116Rozdział 12 …................................................. str. 129Rozdział 13 …................................................. str. 142Rozdział 14 …................................................. str. 154Rozdział 15 …................................................. str. 164Rozdział 16 …................................................. str. 172Rozdział 17 …................................................. str. 182Rozdział 18 …................................................. str. 187Rozdział 19 …................................................. str. 202Rozdział 20 …................................................ str. 212Rozdział 21 …................................................. str. 225Rozdział 22 …................................................. str. 241

Rozdział 23 …................................................. str. 251Rozdział 24 …................................................. str. 267Rozdział 25 …................................................. str. 277Rozdział 26 …................................................. str. 287Rozdział 27 …................................................. str. 298Rozdział 28 …................................................. str. 309Rozdział 29 …................................................. str. 320

Rozdział 30 …................................................. str. 332Rozdział 31 ….................................................. str. 346

Page 4: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 4/348

  Rozdział 1

   K  ATY 

Znowu byłam w ogniu. Gorszym, niż kiedy zachorowałam od mutacji, czy kiedyonyx został rozpylony w moją twarz. Zmutowane komrki w moim ciele skakaływkoło tak, jakby prbowały rozszarpa! pazurami drog" przez moją skr". #oże tak

 było. $zułam si" jakbym została otwarta od %rodka. &a moich policzkach gromadziłasi" wilgo!.

'o były łzy, u%wiadomiłam sobie powoli.

(zy blu i zło%ci ) *urii tak pot"żnej, że smakowała jak krew z tyłu mego

gardła. + może to naprawd" była krew. #oże ton"łam we własnej krwi.d momentu zatrza%ni"cia si" drzwi moje wspomnienia były mgliste.

-ożegnalne słowa aemona nawiedzały każdą chwil" przebudzenia.  Kocham cię Kat. Zawsze kochałem. Zawsze ę!ę. -rzy zamkni"ciu drzwi pojawił si" d/wi"ksyczenia i zostałam sama z +rum.

#y%l", że prbowali mnie zje%!.

0szystko uciekło w czer1 i obudziłam si" w tym %wiecie, gdzie oddychanie bolało. -ami"tanie jego głosu, jego słw, koiło troch" m"czarnie. +le wtedy przypomniałam sobie zdradziecki u%miech 2lake3a kiedy trzymał naszyjnik z opalu )mj naszyjnik z opalu4 ten ktry dał mi aemon tuż przed zawodzeniem syren izamykaniem si" drzwi ) i mj gniew zapłonął. Zostałam pojmana i nie wiedziałam,czy aemonowi i reszcie si" udało.

 &ic nie wiedziałam.

Zmuszając oczy do otwarcia, mrugn"łam na drażniące %wiatła błyszczące na

mnie. -rzez chwil" nie mogłam widzie! poza ich błyszczący blask. 0szystko miałoaur". +le to w ko1cu przeszło i zobaczyłam biały su*it za %wiatłami.

– obrze. budziła% si".

-omimo pulsującego palenia, moje ciało spi"ło si" na d/wi"k nieznajomego,m"skiego głosu. -rbowałam spojrze! w kierunku /rdła, ale bl wystrzelił w dłmojego ciała, podwijając moje palce u stp. &ie mogłam ruszy! szyją, ramionami,ani nogami.

5odowaty horror zalał moje żyły. nyxowe obr"cze były wokł mojej szyi,moich nadgarstkw, kostek, trzymając mnie. -anika wybuchła, dopadając powietrze

Page 5: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 5/348

w moich płucach. -omy%lałam o siniakach, ktre awson widział wokł szyi 2eth.reszcz odrazy i strach przeszedł przeze mnie.

/wi"k krokw zbliżył si" i twarz przechylona na bok, ukazała si", zasłaniając%wiatło. 2ył to starszy m"żczyzna, może w swoich wczesnych latach czterdziestych,

z ciemnymi włosami przyprszonymi siwizną, przyci"tymi blisko czaszki. #iał nasobie ciemnozielony mundur wojskowy. &ad jego lewą piersią były trzy rz"dykolorowych guzikw i uskrzydlony orzeł na prawej. &awet w moim za!mionym

 blem mzgu i zmieszaniu, wiedziałam że ten go%! był ważny.

– 6ak si" czujesz7 8 Zapytał niskim głosem.

-owoli mrugn"łam, zastanawiając si" czy ten *acet mwił poważnie.

– 0szystko...wszystko boli, 8 wyskrzeczałam.– 'o przez obr"cze, ale my%l" że to wiesz. 8 0skazał na co%, lub na kogo% za

nim. 8 #usieli%my podją! pewne zabezpieczenia, kiedy ci" przenosili%my.

-rzenosili mnie7 2icie mojego serca przyspieszyło, gdy si" w niegowpatrywałam. Gdzie ja do diabła byłam7 2yłam nadal w #ount 0eather7

–  &azywam si" 9ierżant 6ason asher. :wolni" ci", by%my mogli porozmawia! ici" opatrzy!. $zy widzisz ciemne punkty w su*icie7 8 Zapytał. #j wzrok

 poszedł za jego i wtedy zobaczyłam prawie niewidzialne plamy. 8 'omieszanka onyxu i diamentu. 0iesz co robi onyx i je%li b"dziesz z namiwalczyła, ten pokj si" tym wypełni. 6akakolwiek odporno%! jakąwyhodowała%, tu ci nie pomoże.

$ały pokj7 0 #ount 0eather to było tylko dmuchni"cie w twarz. &ienieko1czący si" tego potok.

– $zy wiedziała%, że diamenty mają najwyższy wska/nik załamania %wiatła7

-odczas gdy, nie ma on takich samych bolesnych e*ektw onyxu, wdostatecznie dużych ilo%ciach, kiedy onyx jest w użyciu ma on zdolno%! dowysuszenia 5uxen, zostawiając ich niezdolnych do si"gni"cia po ;rdło. 'o

 b"dzie miało taki sam e*ekt na ciebie.

obrze wiedzie!.

– -okj jest wyposażony w onyx jako %rodek bezpiecze1stwa, 8 kontynuował, jego ciemne, brązowe oczy skupione ponownie na moich. 8 &a wypadek,gdyby% w jaki% sposb była zdolna si"gną! do ;rdła, lub zaatakowa! członkamojego sztabu. Z hybrydami, nigdy nie znamy rozmiaru waszych zdolno%ci.

Page 6: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 6/348

0 tym momencie nie sądziłam bym była zdolna by usią%! bez pomocy, niemwiąc o byciu ninja.

– <ozumiesz7 8 6ego broda uniosła si", kiedy czekał. 8 &ie chcemy ci"skrzywdzi!, ale zneutralizujemy ci" je%li b"dziesz stanowi! zagrożenie. $zy

rozumiesz, =aty7

 &ie chciałam odpowiedzie!, ale chciałam też wydosta! si" z tych cholernychobr"czy onyxu.

– 'ak.– obrze. 8 :%miechnął si", ale to był wy!wiczony u%miech, a nie przyjazny. 8

 &ie chcemy by% była w blu. 'o nie o to chodzi aedalusowi. > jest to dalekieod tego, czym jeste%my. #ożesz nie wierzy! w to teraz, ale mamy nadziej", że

zrozumiesz o co nam chodzi. prawd" stojącą za tym, kim jeste%my i kim są5uxen.– 'roch" trudno....w tym momencie wierzy!.

9ierżant asher wydawał si" wzią! to za co chciał, a wtedy si"gnął w dłgdzie% pod zimny stł. 2ył tam gło%ny k"ik  i obroże same si" uniosły, ze%lizgując zmojej szyi i kostek.

0ypuszczając roztrz"siony oddech, powoli podniosłam swoje drżące rami".

$zułam, że wszystkie cz"%ci mojego ciała były zdr"twiałe albo nadwrażliwe.

-ołożył dło1 na moim ramieniu i wzdrygn"łam si".

–  &ie zamierzam ci" skrzywdzi!, 8 powiedział. 8 -omog" ci tylko usią%!.

ddając mu sprawiedliwo%! nie miałam dużej kontroli nad moimi trz"sącymisi" ko1czynami, wi"c nie byłam w *ormie do protestu. 9ierżant ustawił mnie do pionuw przeciągu kilku sekund. ?cisn"łam kraw"d/ stołu, by utrzyma! si", kiedy wzi"łam

kilka oddechw. #oja głowa zwisała z mojej szyi jak mokry makaron, a moje włosyze%lizgn"ły si" z moich ramion, zasłaniając na moment pokj.

– -ewnie b"dziesz troch" oszołomiona. 'o powinno miną!.

=iedy podniosłam głow", zobaczyłam niskiego, łysiejącego m"żczyzn"ubranego w biały laboratoryjny *artuch, stojącego przy drzwiach, ktre były tak

 błyszczącą czernią, że odbijały pokj. 'rzymał papierowy kubek w swojej dłoni i co%,co wyglądało jak ci%nieniomierz w drugiej.

-owoli, moje oczy przespacerowały po pokoju. -rzypominał on biurodziwacznego doktora, wyposażone w małe tacki z narz"dziami na nich, sza*ami i

Page 7: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 7/348

czarnymi rurkami zawieszonymi na %cianach.

=iedy min"ły sierżanta, m"żczyzna w płaszczu laboratoryjnym pojawił si" przy stole i ostrożnie przyłożył kubek do moich ust. -iłam chciwie. Zimno złagodziłosurowo%! w moim gardle, ale wypiłam za szybko i sko1czyłam kaszląc co było i

gło%ne i bolesne.

– 6estem dr. <oth, jeden z lekarzy w bazie. 8 dłożył kubek na bok i si"gnął dokieszeni, wyjmując stetoskop. 8 -osłucham tylko twojego serca, dobrze7 +

 potem zbadam ci ci%nienie.

-odskoczyłam odrobin", kiedy przycisnął zimny stetoskop do mojej skry.

-otem położył go na moich plecach.

– 0e/ gł"boki oddech. 8 =iedy to zrobiłam, powtrzył swoje instrukcje. 8obrze. 0yciągnij r"k".

0yciągn"łam i natychmiast zauważyłam czerwony obrz"k, okrążający mjnadgarstek. =olejny był powyżej mojej drugiej dłoni. $i"żko przełykając,odwrciłam wzrok, sekundy od wej%cia w stan ze%wirowania, zwłaszcza kiedy mojeoczy spotkały oczy sierżanta. &ie były one wrogie, ale oczy należały donieznajomego. 2yłam całkowicie sama ) z obcymi, ktrzy wiedzieli czym byłam i

 pojmali mnie celowo.#oje ci%nienie musiało przej%! samo siebie, bo mj puls walił i zaciskanie w

mojej piersi nie mogło by! dobrą rzeczą. =iedy r"kaw ci%nieniowy si" poluzował,wciągn"łam kilka gł"bokich oddechw, potem zapytałam.

– Gdzie ja jestem7

9ierżant asher złączył swoje r"ce za plecami.

– 6este% w &e@adzie.

Gapiłam si" na niego, a %ciany ) wszystkie białe z wyjątkiem tych błyszczącoczarnych plam ) na mnie naciskały.

–  &e@ada7 'o...to po drugiej stronie kraju. >nna stre*a czasowa.

$isza.

0tedy do mnie dotarło. :ciekł zdławiony %miech.

Page 8: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 8/348

– 9tre*a AB7

0i"cej ciszy, tak jakby nie mogli potwierdzi! istnienia takiego miejsca. 9tre*a pieprzona AB. &ie wiedziałam, czy powinnam si" %mia! czy płaka!.

r. <oth odpiął r"kaw.

– 6ej ci%nienie krwi jest troch" wysokie, ale to jest normalne. $hciałbym zrobi!wi"cej, bardziej intensywnych bada1.

0izje prbwek i wszystkich rodzajw wstr"tnych rzeczy, zalały mj mzg.9zybko ze%lizgn"łam si" ze stołu, co*ając si" od m"żczyzn, na nogach, ktre ledwoutrzymywały moją wag".

–  &ie. &ie możecie tego zrobi!. &ie możecie8– #ożemy, 8 przerwał 9ierżant asher. 8 0 imi" -rawa +ntyterrorystycznego,

 jeste%my zdolni do aresztowania, przeniesienia i zatrzymania każdego,człowieka czy nieczłowieka, kto zagraża 2ezpiecze1stwu &arodowemu.

– $o7 8 #oje plecy uderzyły w %cian". 8 &ie jestem terrorystką.– +le jeste% ryzykiem, 8 odpowiedział. 8 #amy nadzieje to zmieni!, ale jak

możesz zobaczy!, zrzekła% si" prawa do wolno%ci w momencie zmutowania.

 &ogi załamujące si" pode mną, ze%lizgn"łam si" po %cianie i usiadłam twardo.

–  &ie mog"... 8 #j mzg nie chciał przetrawi! żadnej z tych rzeczy. 8 #ojamama...

9ierżant nic nie powiedział.

#oja mama... o mj 2oże, moja mama musiała wariowa!. 2"dzie spanikowanai zdewastowana. &igdy si" po tym nie pozbiera.

-rzyciskając dłonie do czoła, zacisn"łam oczy.

– 'o nie jest w porządku.– $o my%lała%, że si" stanie7 8 Zapytał asher.

tworzyłam oczy, mj oddech wychodzący w krtkich seriach.

– =iedy przenikn"li%cie do rządowej placwki, my%leli%cie że tak po prostuwyjdziecie i wszystko b"dzie dobrze7 Ce nie b"dzie konsekwencji za takie

działania7 8 -ochylił si" przede mną. 8 $zy że grupka dzieciakw, kosmitwalbo hybryd, da rad" doj%! tak daleko jak wy, bez naszego pozwolenia7

Page 9: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 9/348

Zimno promieniowało przez moje ciało. obre pytanie. $o sobie my%leli%my7-odejrzewali%my, że to mogła by! pułapka. 6a praktycznie si" na nią przygotowałam,ale nie mogli%my odej%! i pozwoli! 2eth tam zgni!. &ikt z nas nie mgł tego zrobi!.

9pojrzałam na m"żczyzn".

– $o stało si"... z innymi7– :ciekli.

:lga pop"dziła przeze mnie. -rzynajmniej aemon nie był gdzie% zamkni"ty.'o dało mi w pewnym sensie pocieszenie.

– Ceby by! szczerym, potrzebowali%my złapa! tylko jedno z was. +lbo ciebie,albo tego kto ci" zmutował. -osiadanie jednego przyciągnie drugiego. 8

Zatrzymał si". 8 'eraz aemon 2lack zniknął z radaru, ale wierzymy że to nie potrwa długo. zi"ki naszym badaniom nauczyli%my si", że wi"/ mi"dzy5uxenem i tym kogo zmutuje jest bardzo intensywna, zwłaszcza mi"dzym"żczyzną a kobietą. > z naszych obserwacji wynika, że wasza dwjka jestekstremalnie...blisko.

'a, moja ulga roztrzaskała si" i spaliła w ognistej chwale, a strach mnieopanował. &ie było sensu udawa!, że nie miałam poj"cia o czym mwił, ale nigdynie potwierdz", że to był aemon. ig!$.

– 0iem, że si" boisz i jeste% zła.– 'a, oba te uczucia odczuwam bardzo silnie.– 'o jest zrozumiałe. &ie jeste%my tak /li jak my%lisz, =aty. #ieli%my każde

 prawo by uży! %mierciono%nych metod, kiedy ci" złapali%my. #ogli%my pojma! twoich przyjacił. &ie zrobili%my tegoB. 80stał, znowu łącząc dłonie. 8Zobaczysz, że to nie my jeste%my tu wrogami.

 &ie wrogami7 ni $"i wrogami ) wi"kszym zagrożeniem niż cała trzoda

+rum ) ponieważ mieli cał$ rz%! za sobą. 2o mogli po prostu znokautowa! ludzi izabra! ich od wszystkiego ) ich rodzin, przyjacił ich całego życia ) i z tym uciec.

#iałam cholernie przewaloneD.

=iedy sytuacja już do mnie dotarła, mj doskonały uchwyt na trzymaniu tegow kupie wy%lizgnął si" i kompletnie pu%cił. $zysty terror przemknął przeze mnie,zmieniając si" w panik", tworząc brzydki bałagan emocji zasilany przez adrenalin".>nstynkt przejął kontrol" ) taki rodzaj z jakim si" nie urodziłam, ale wykształciłam

 przez to co przeszłam, kiedy aemon mnie uleczył.

B jeeej jacy wy dobroduszni...aż si" rzyga! chce...D Ceby nie powiedzie! ekhm EprzejebaneF

Page 10: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 10/348

9koczyłam na nogi. 2olące mi"%nie krzyczały w prote%cie, a moja głowaodpłyn"ła przez nagły ruch, ale utrzymałam si" na nogach. oktor zszedł na bok,

 jego twarz blednąca, kiedy doszedł do %ciany. 9ierżant nie zrobił nic wi"cej, pozamrugni"ciem okiem. &ie bał si" mojej twardzielki.

0ezwanie ;rdła powinno by! łatwiejsze, biorąc pod uwag" wszystkiegwałtowne emocje gotujące si" we mnie, ale nie było tam nagłego podmuchu ) jakwtedy, kiedy dostajesz gdy jeste% na szczycie wysokiego rollercoastera ) ani nawet

 budującej si" statyczno%ci na mojej skrze.

 &ie było niczego.

-rzez mgł" horroru i paniki zasnuwającej moje my%li, cząstka rzeczywisto%ci przedostała si" i przypomniałam sobie, że nie mogłam uży! tutaj ;rdła.

– oktorze7 8 -owiedział sierżant.

-otrzebując broni, wymin"łam go, kierując si" do stołu z małymi narz"dziami. &ie wiedziałam co zrobi", je%li uda mi si" wydosta! z tego pokoju. rzwi mogły by!zamkni"te. &ie my%lałam o tym w tej sekundzie. #usiałam tylko si" stąd wydosta!.'eraz.

Zanim mogłam dotrze! do tacy, doktor trzasnął dłonią o %cian". &astąpił przerażający, znajomy d/wi"k wypuszczanego powietrza w seriach małych podmuchw. &ie było żadnego innego ostrzeżenia. Cadnego zapachu. Cadnej zmianyw g"sto%ci powietrza.

+le te małe punkty w su*icie i w %cianach uwolniły uzbrojony onyx i nie byłood tego ucieczki. Horror zatopił mnie. ddech, ktry wzi"łam zadławił mnie, kiedy

 palący do czerwono%ci bl zaczął si" w mojej czaszce i przekierował si" w dłmojego ciała. 6akbym została oblana benzyną i stan"ła w płomieniach, ogie1rozciągał si" na mojej skrze. #oje nogi poddały si" i moje kolana uderzyły wka*elkową podłog". -owietrze wypełnione onyxem drapało moje gardło i paliło moje

 płuca.

Zwin"łam si" w kulk", palce drapiące podłog", gdy moje usta otworzyły si" wcichym krzyku. #oje ciało drgało niekontrolowanie, kiedy onyx przenikał każdąkomrk". &ie było ko1ca. &adziei, że ogie1 zostanie ugaszony przez szybkiemy%lenie aemona i cicho wołałam jego imi", znowu i znowu, ale nie byłoodpowiedzi.

2ył tam bl i nie b"dzie niczego poza nim.

. . .

Page 11: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 11/348

   & A'(O 

'rzydzie%ci jeden godzin, czterdzie%ci dwie minuty i dwadzie%cia sekund min"łoodkąd drzwi si" zamkn"ły, odseparowując =at ode mnie. 'rzydzie%ci jeden godzin,czterdzie%ci dwie minuty i dziesi"! sekund odkąd ostatnio ją widziałem. -rzeztrzydzie%ci jeden godzin i czterdzie%ci jeden minut =at była w r"kach aedalusa.

=ażda sekunda, każda minuta i godzina, ktra tykn"ła doprowadzała mnie do pieprzonego szale1stwa.

Zamkn"li mnie w jedno pokojowej kabinie, ktra tak naprawd" była komorą przystrojoną we wszystko co wkurzyłoby 5uxen, ale ona mnie nie powstrzymała.

0ykopałem te drzwi i pilnujących mnie 5uxen do innej cholernej galaktyki. Zaciekłygniew kipiał we mnie, pokrywając moje wn"trzno%ci kwasem, kiedy rozp"dziłem si",

 przelatując przez rząd kabin, unikając gromady domw i kierując si" prosto do drzewotaczających społeczno%! 5uxen ukrytą w cieniu 9eneca <ocks. &awet nie w połowiedrogi , zobaczyłem rozmytą białą plam", zmierzającą wprost na mnie.

2"dą prbowali mnie powstrzyma!7 'a, to si" nie stanie.

Zatrzymałem si" z po%lizgiem i %wiatło przeleciało koło mnie, a nast"pnie

zawrciło. 0 *ormie człowieka, stał centralnie przede mną, tak jasny, że 5uxenroz%wietlił ciemne drzewa za nim.

 ($ t$"ko staram$ się cieie chroni)* &aemon.

  awson i #atthew my%leli, że znokautowanie mnie w #ount 0eather izamkni"cie, mnie ochroni. h, miałem nuklearnego rozmiaru ko%! do podniesienia ztą dwjką.

 ie chcem$ cię skrz$w!zi).

– 'aka szkoda. 8 9trzeliłem szyją. Za mną, zbierało si" kilku wi"cej. 8 6a niemam problemu ze skrzywdzeniem was.

5uxen przede mną wyciągnął r"ce. To nie musi $) w ten s+os,.

 &ie było innego sposobu. -ozwolenie zej%ciu mojej ludzkiej *ormie było jakzrzucenie za ciasnych ciuchw. $zerwona barwa rozprzestrzeniła si" po trawie jak

krew. (ie-m$ to -u za so%.Caden z nich si" nie wahał.

Page 12: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 12/348

6a też nie.

5uxen wystrzelił naprzd, rozmyta plama l%niących ko1czyn. :chyliłem si" pod jego ramieniem, pojawiając si" za nim. (apiąc jego ramiona, wbiłem swoją stop"w jego wygi"te plecy. 'ak szybko jak ten 5uxen poszedł w piach, zastąpił go

nast"pny.

0ystrzelając do boku, wbiłem si" w tego, ktry na mnie biegł i uchyliłem si",ledwo unikając stopy z moim imieniem na niej. -rzywitałem to ) *izyczno%! walki.0łożyłem każdy kawałek *urii i *rustracji w każdy cios i kopni"cie, przedzierając si"

 przez trzech z nich.

-uls %wiatła przeciął si" przez cienie, idąc wprost na mnie. =ucając wbiłem pi"%! w ziemi". Gleba poleciała w niebo, kiedy *ala uderzeniowa zmarszczyła si" na

zewnątrz, łapiąc 5uxena i rzucając nim w powietrze. -odskoczyłem w gr", łapiącgo, gdy intensywne jasne %wiatło wybuchło ode mnie, zmieniając noc w dzie1 nanajkrtszy moment.

brciłem si", rzucając nim jak dyskiem.

0bił si" w drzewo i uderzył w ziemi", ale szybko wystrzelił na nogi. 9zarżującdo przodu, białe %wiatło z niebieskim odcieniem poszło w jego %lady jak ogonkomety. #ierząc we mnie tym co mie%ciło nuklearną kule energii, wydał nieludzkiryk bitewny.

h, wi"c chciał gra! w ten sposb7

dchyliłem si" na bok4 ładunek zasyczał, kiedy przeleciał obok mnie.-rzyciągając ;rdło, co*nąłem si", pozwalając wzbi! si" mocy. 0biłem stop" w dł,tworząc krater i kolejną zmarszczk", pozbawiając 5uxena rwnowagi. 0yrzucającmoje rami", wypu%ciłem ;rdło. 0yleciało z mojej dłoni jak kula, tra*iając gocentralnie w pier%.

:padł żywy, ale zdecydowanie zdenerwowany.

– $o my%lisz, że robisz aemon7

 &a d/wi"k głosu Ithana 9mitha, odwrciłem si". 9tarszy, w jego ludzkiej*ormie, stał kilka jardw z tyłu w%rd poległych. #oje ciało trz"sło si" z powoduniewyładowanej mocy. ie +owinni +r,owa) mnie +owstrz$ma). /a!en z was nie

 +owinien +r,owa) mnie +owstrz$ma).

Ithan złączył przed sobą dłonie.

–  &ie powiniene% naraża! swojej społeczno%ci dla ludzkiej dziewczyny.

Page 13: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 13/348

>stniała dobra szansa, że pobij" go do nieprzytomno%ci do nast"pnego tygodnia.Ona nie -est cz$m0* o cz$m kie!$ko"wiek ę!ę z to% !$skutowa).

– 6este%my twoim rodzajem, aemon. 8 0ziął krok naprzd. 8 #usisz zosta! znami. <uszenie za tym człowiekiem tylko8

0yciągnąłem r"k", łapiąc za szyj" 5uxena, ktry si" do mnie podkradał.dwracając si" do niego, oboje weszli%my w ludzkie *ormy. 6ego oczy wypełniły si"terrorem.

–  &a serio7 8 0arknąłem.– $holera, 8 wymamrotał.

-odnosząc go w powietrze, -rzydusiłem i wbiłem głupiego 923a w ziemi".

Gleba i kamienie wyleciały w powietrze, kiedy si" wyprostowałem, zwracając mjwzrok na Ithana.

9tarszy zbladł.

– 0alczysz z własnym rodzajem aemon. 'o jest niewybaczalne.–  &ie prosz" o twoje przebaczenie. &ie prosz" o żadne gwno.– Zostaniesz wyrzucony, 8 zagroził.– 0iesz co7 8 0yco*ałem si", utrzymując oczy na 5uxenie na ziemi, ktry

zaczął si" rusza!. 8 &ic mnie to nie obchodzi.

Gniew buchał od Ithana i spokojny, prawie potulny wyraz jego twarzy zniknął.

– #y%lisz, że nie wiem co zrobiłe% tej dziewczynie7 $o twj brat zrobił tejdrugiej7 bydwaj sprowadzili%cie to na siebie. 'o dlatego si" z nimi niewiążemy. 5udzie nie przynoszą nic, poza kłopotami. 9powodujesz problemy,sprawisz że przyjrzą nam si" za blisko. &ie potrzebujemy tego aemon.<yzykujesz wiele dla człowieka.

– 'o jest ich planeta, powiedziałem, zaskakując siebie tym stwierdzeniem, ale to była prawda. =at powiedziała to wcze%niej, a ja powtrzyłem jej słowa. 8 #y jeste%my tu go%!mi kolego.

czy Ithana zmrużyły si".

–  &a razie.

#oja głowa przechyliła si" na bok na te słowa. &ie trzeba było geniusza, by

domy%li! si", że to było ostrzeżenie, ale teraz, to nie było moim priorytetem.

–  &ie id/ za mną.

Page 14: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 14/348

– aemon...– #wi" poważnie, Ithan. 6e%li ty, albo ktokolwiek inny pjdzie za mną, nie

 postąpi" tak grzecznie jak teraz.

9tarszy zakpił.

– $zy ona naprawd" jest tego warta7

Zimny wiatr ruszył w dł mojego kr"gosłupa. 2ez wsparcia wsplnoty 5uxen, b"d" musiał radzi! sobie sam, nie mile widziany w żadnej z ich kolonii. 0iadomo%!dotarła szybko4 Ithan si" o to upewni. +le nie było chwili zawahania.

– 'ak, 8 powiedziałem, 8 na jest warta wsz$stkiego.

Ithan zassał urywany oddech.

– 6este% sko1czony.&iech tak b"dzie.

kr"cając si" odszedłem mi"dzy drzewa, p"dząc do domu. #j umysł byłwzburzony. &ie miałem za bardzo planu. &ic konkretnego, ale wiedziałem, że b"d"

 potrzebował kilku rzeczy. -ieniądze były jedną z nich. 9amochd. -rzebiegni"ciecałej drogi do #ount 0eather nie było opcją. -owrt do domu b"dzie trudny,alewiedziałem że ee i awson tam b"dą ) i sprbują mnie zatrzyma!.

+ w ty momencie, chciałbym zobaczy! jak prbują.

+le kiedy wspiąłem si" na skaliste wzgrze i przyspieszyłem to, co powiedziałIthan kładło cie1 na moje działania. O$!wa- s+rowa!zi"i0cie to na sieie. 2yło tak7dpowied/ była prosta i tuż przed moją twarzą. boje awson i ja sprowadzili%myniebezpiecze1stwo na dziewczyny jedynie b"dąc nimi zainteresowani. Caden z nasnie planował, by stała im si" krzywda i nie wiedział że uleczenie ich zmutuje je w co%innego nie całkiem ludzkiego czy 5uxe1skiego, ale znali%my ryzyko.

Zwłaszcza ja znałem ryzyko.

latego na początku odpychałem =aty, działałem ekstremalnie by utrzyma! jąz dala od ee i siebie. -o cz"%ci z powodu tego, co stało si" z awsonem, ale teżdlatego że było tak dużo ryzyka. + i tak wprowadziłem =at gł"boko do tego %wiata.'rzymałem jej dło1 i praktycznie odprowadziłem ją wprost na to. 9pjrz co jej todało.

'o nie powinno si" sta! w ten sposb.

6e%li ktokolwiek miał by! złapany, je%li rzeczy miały pj%! /le w #ount

Page 15: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 15/348

0eather, to powinienem by! ja. &ie =at. &igdy ona.

-rzeklinając pod nosem, uderzyłem %cieżk" ziemi o%wietloną przez srebrzysty blask ksi"życa, sekundy zanim wypadłem z lasu i zwolniłem nawet tego niezamierzając.

#oje oczy poszły prosto do domu =at i nacisk opadł na moją pier%.

om był ciemny i spokojny tak, jak był przez lata zanim si" tu wprowadziła.Cadnego życia, pusta, ciemna skorupa domu.

-rzystanąłem przy samochodzie jej mamy i wypu%ciłem roztrz"siony oddech,co nie zrobiło nic, by ulży! ci%nieniu budującemu si" w mojej piersi. 0iem, że wciemno%ci nie byłem widziany i je%li albo aedalus mnie szukało, mogli mnie

zabra!. 'o byłoby dla mnie łatwiejsze.6e%li zamknąłem oczy, mogłem zobaczy! =at wychodzącą ze swojego domu,

noszącą tą cholerną koszulk", ktra mwiła #j 2log 6est 5epszy &iż 'wj Jlog i teszorty...te nogi...

$złowieku byłem dla niej takim dupkiemK, ale ona si" nie wyco*ała. &awet przez jedną sekund".

?wiatło zapaliło si" w moim domu. 9ekund" p/niej, otworzyły si" *rontowedrzwi i stał tam awson. -odmuch wiatru nisł ze sobą jego mi"kkie przekle1stwo.

#usiałem przyzna!, że awson wyglądał tysiąc razy lepiej odkąd ostatnio gowidziałem. $iemne cienie, ktre były pod jego oczami w wi"kszo%ci znikn"ły. 'roch"wagi powrciło. 'ak jak przed tym, gdy porwało go i aedalus, byłobyniemożliwe by nas odrżni! z wyjątkiem jego dłuższych, kudłatych włosw. 'a,wyglądał jak milion dolcw. #iał 2ethany z powrotem.

0iem, że brzmiałem gorzko, ale miałem to gdzie%.

0 chwili, gdy moje stopy dotkn"ły schodw, *ala uderzeniowa wybuchła odemnie, roztrzaskując cement na stopniach i grzechocąc deskami.

=rew odpłyn"ła z twarzy mojego brata, kiedy co*nął si" o krok. :rosło wemnie chore poczucie satys*akcji.

–  &ie spodziewałe% si" mnie tak wcze%nie7– aemon, 8 plecy awsona uderzyły we *rontowe drzwi. 8 0iem, że jeste%

wkurzony.

K ?wi"ta prawda 2racie

Page 16: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 16/348

=olejny ładunek energii opu%cił mnie, tra*iając w spd dachu. rewno p"kło.-ojawiła si" szczelina, dzieląc %rodek na pł. #oja wizja za!miła si", kiedy ;rdłomnie wypełniło, zmieniając %wiat na biało.

–  &ie masz poj"cia, bracie.

– #y tylko chcieli%my zapewni! ci bezpiecze1stwo, aż b"dziemy wiedzie! cozrobi! ) jak odzyska! =at. 'o wszystko.

0ziąłem gł"boki oddech, gdy podszedłem do awsona, stając z nim oko woko.

– $zy my%lałe%, że zamkni"cie mnie w kolonii było najlepszym wyj%ciem7– #y8– #y%lałe%, że możesz mnie zatrzyma!7 8 #oc wystrzeliła ze mnie, wbijając si"

w drzwi za awsonem, wyrywając je z zawiasw i wpychając do domu. 89pal" %wiat, by ją uratowa!.

Page 17: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 17/348

  Rozdział 2

   K  ATY 

-rzemoczona do suchej nitki i przemarzni"ta do ko%ci, podciągn"łam si" z podłogi. &ie miałam poj"cia ile czasu min"ło odkąd uwolniono pierwszą dawk" onyxu iostatni haust lodowatej wody rozłożył mnie płasko na plecy.

 &a początku, poddanie si" i pozwolenie im robi! co tylko chcieli, wydawałosi" by! alternatywą. &ajpierw bl był tego wart, bo byłabym przekl"ta gdybym im toułatwiła. =iedy onyx został zmyty z mojej skry i znowu mogłam si" ruszy!,wystrzeliłam do drzwi. &ie robiłam żadnych post"pw i do czwartej serii odurzaniaonyxem, a nast"pnie topienia, miałam dosy!.

 &aprawd" miałam, bardzo, bardzo dosy!.

=iedy byłam już w stanie sta! bez upadania, poczłapałam do zimnego stołuwolnymi, pełnymi blu krokami. 2yłam całkiem pewna, że stł na powierzchni, był

 pokryty bardzo cienką warstwą diamentw. 9uma pieni"dzy jaka musiała pokry!wyłożenie pokoju, nie mwiąc o całym budynku, diamentami musiała by!astronomiczna ) i w ko1cu wyja%niła problem zadłużenia narodowego. 9erio, zewszystkich rzeczy o jakich mogłam my%le!, ta nie powinna by! nawet na li%cie, alemy%l" że onyx skrcił mi mzg.

9ierżant asher przychodził i odchodził podczas całego procesu, zast"powany przez m"żczyzn" w mundurze. 2erety, ktre nosili ukrywały wi"kszo%! ich twarzy,ale z tego co mogłam zobaczy!, nie wydawali si" by! dużo starsi ode mnie, możekoło dwudziestki.

wch z nich było teraz w pokoju, oboje z pistoletami przymocowanymi doich ud. $z"%! mnie była zaskoczona, że nie zburzyli swojego spokoju, ale onyxspełnił swj cel. 'en, noszący ciemnozielony beret stał blisko kontrolek, obserwując

mnie, jedną dło1 trzymał na pistolecie a druga na przycisku blu. Lacet z twarząukrytą przez beret w kolorze khaki, pilnował drzwi.

-ołożyłam dłonie na stole. &a tle mokrych strąkw moich włosw, moje palce były białe i ziemiste. 2yło mi zimno i trz"słam si" tak bardzo, że zastanawiałam si"czy oby nie do%wiadczałam napadw.

– 6a...ja mam do%!. 8 wychrypiałam.

 &a twarzy 2ereta =haki drgnął mi"sie1.

-rbowałam podnie%! si" na stł, bo wiedziałam że je%li nie usiąd", to upadn",

Page 18: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 18/348

ale gł"bokie drżenie w moich mi"%niach spowodowało, że zachwiałam si" na bok.-okj przez moment zawirował. Gdzie% w moim ciele mogło by! trwałe uszkodzenie.-rawie si" za%miałam, bo na co przydałabym si" aedalusowi, je%li mnie zepsuli7

r. <oth przez cały czas nie zrobił nic, siedząc w rogu pokoju, wyglądając na

zmordowanego, ale teraz wstał, z ci%nieniomierzem w r"ku.

– -omżcie jej wej%! na stł.

2eret =haki podszedł do mnie z determinacją zaciskając szcz"k". 0yco*ałamsi" w nieudolnej prbie uzyskania mi"dzy nami jakiego% dystansu. #oje serce waliłoszalenie szybko. &ie chciałam, żeby mnie dotykał. &ie chciałam, żeby żaden z nichmnie dotykał.

 &a trz"sących si" nogach, wzi"łam kolejny krok do tyłu i moje mi"%nie przestały pracowa!. :derzyłam mocno tyłkiem w podłog", ale byłam tak odr"twiała,że ledwo odczułam bl.

2eret =haki patrzył na mnie i z mojego korzystnego miejsca, mogłamzobaczy! całą jego twarz. #iał najpi"kniejsze niebieskie oczy i kiedy wyglądał jakbymiał do%! tej rutyny, to w jego wzroku dało wyłowi! si" odrobin" wspłczucia.

 &ie mwiąc słowa, pochylił si" i podciągnął mnie do gry jak szmacianą lalk".-achniał %wieżym detergentem, tego samego rodzaju, jakiego używała moja mama iłzy napłyn"ły mi do oczu. Zanim mogłam zaczą! walczy!, co byłoby bez sensu,umie%cił mnie na stole. =iedy si" odsunął, %cisn"łam kraw"dzie stołu, czując jakbym

 była tu wcze%niej.

> byłam.

-odano mi kolejny kubek wody, ktry przyj"łam. oktor westchnął gło%no.

– $zy sko1czyła% już z walką7

pu%ciłam papierowy kubek na stł i zmusiłam j"zyk do pracy. 2ył opuchni"tyi trudny do kontrolowania.

–  &ie chc" tu by!.– czywi%cie, że nie. 8 -ołożył słuchawk" stetoskopu pod moją koszulką, tak jak

wcze%niej. 8 &ikt w tym pokoju, czy nawet w tym budynku, nie oczekuje tegood ciebie, ale walczenie z nami, zanim nawet wiesz o co nam chodzi, tylkozrani ci" na ko1cu. + teraz we/ gł"boki wdech.

detchn"łam, ale powietrze utkn"ło. #ign"ły zarysy białej sza*y po drugiej

Page 19: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 19/348

stronie pokoju. &ie b"d" płaka!. &ie b"d" płaka!.

oktor wykonał wszystkie ruchy, sprawdzając mj oddech i ci%nienie krwi,zanim ponownie przemwił.

– =aty ) mog" ci" tak nazywa!7

:ciekł mi krtki, ochrypły %miech. 'aki uprzejmy.

– 6asne.

:%miechnął si", gdy odłożył na stł ci%nieniomierz i zrobił krok w tył,zakładając ramiona.

– #usz" wykona! pełne badanie, =aty. biecuj", że nie b"dzie to bole!. 'o b"dzie jak każde *izyczne badanie, jakie miała% wcze%niej.

9trach zalągł si" w moim rdzeniu. bj"łam si" ramionami wokł talii, drżąc.

–  &ie chc" tego.– #ożemy to na troch" odłoży!, ale to musi zosta! zrobione. 8 dwracając si",

 podszedł do jednej z sza*ek i znalazł ciemny, brązowy koc. 0racając do stołu,zarzucił mi go na zgarbione ramiona. 8 =iedy już zregenerujesz swoje siły,

 przeniesiemy ci" do twoich kwater. 'am b"dziesz mogła si" umy! i ubra! w%wieże, czyste ubrania. 6est tam też telewizor M je%li chcesz co% poogląda!, albomożesz odpoczą!. 6est do%! p/no, a jutro twj wielki dzie1.

'rz"sąc si" przytrzymałam przy sobie koc. 9prawił, że brzmiało to jak hotel.

– 6utro wielki dzie17

-rzytaknął.

– 6est mnstwo rzeczy, ktre musimy ci pokaza!. #iejmy nadziej", że wtedyzrozumiesz o co naprawd" chodzi aedalusowi.

Zwalczyłam przymus, by znowu si" za%mia!.

– 0iem o co wam chodzi. 0iem co8– 0iesz t$"ko to co ci powiedziano, 8 przeszkodził doktor. 8 > to co wiesz, to

tylko w połowie prawda. 8 -rzekrzywił głow" na bok. 8 0iem, że my%lisz o

awsonie i 2ethany. &ie znasz całej ich historii.

M &ic jak tylko hotel pi"ciogwiazdkowy

Page 20: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 20/348

Zmrużyłąm oczy i odpowiadający temu p"d zło%ci, ogrzał moje wn"trzno%ci.6ak %miał zwraca! to co, aedalus zrobił 2ethany i awsonowi, przeciwko nim7

– 0iem wystarczająco.

r. <oth rzucił okiem na Zielonego 2ereta, przy kontrolkach i wtedy skinąłgłową. Zielony 2eret cicho opu%cił pokj, zostawiając za sobą doktora i 2ereta=haki.

– =aty...– 0iem, że w zasadzie ich torturowali%cie, 8 wci"łam si", z sekundy na sekund"

 bardziej w%ciekła. 8 0iem, że przyprowadzali%cie tu ludzi i zmuszali%cieawsona do leczenia ich i kiedy to nie działało, ci ludzie umierali. 0iem, żetrzymali%cie ich z dala od siebie i używali%cie 2eth by zmusi! awsona żeby

robił to, co chcieli%cie. 6este%cie gorzej niż /li.–  &ie znasz całej historii, 8 powtrzył płasko, kompletnie niewzruszony moimi

oskarżeniami. 9pojrzał na 2ereta =haki. 8 +rcher, byłe% tu gdy sprowadzili%my2ethany i awsona7

dwrciłam si" do +rchera, a on skinął głową.

– =iedy obiekty zostały wprowadzone do %rodka, z obojgiem było zrozumialetrudno sobie poradzi!, ale kiedy kobieta przeszła mutacj", była jeszcze

gwałtowniejsza. -ozwolono im zosta! razem, zanim stało si" oczywiste że to było zagrożenie bezpiecze1stwa. Z tego powodu zostali oddzieleni i w ko1cu przeniesieni do rżnych lokalizacji.

 -otrząsn"łam głową, kiedy przyciągn"łam bliżej koc. $hciałam na nich

wrzeszcze! z całych sił.

–  &ie jestem głupia.–  &ie uważam tak, 8 odpowiedział doktor. 8 Hybrydy są notorycznie

niezrwnoważone nawet te, ktre przeszły mutacje pomy%lnie. 2eth była i jestniezrwnoważona.

9upły u*ormowały si" w moim brzuchu. #ogłam sobie łatwo przypomnie! jakszalona była 2eth w domu Jaughna. 0ydawała si" w porządku, kiedy znale/li%my jąw #ount 0eather, ale nie zawsze taka była. $zy awson i reszta byli wniebezpiecze1stwie7 #ogłam w ogle wierzy! w cokolwiek, co ci ludzie mi mwili7

– 0ła%nie dlatego musz" przeprowadzi! pełne badania, =aty.

9pojrzałam na doktora.

Page 21: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 21/348

– #wisz, że jestem niestabilna7

 &ie odpowiedział od razu i poczułam jakby stł pode mną si" załamał.

– >stnieje szansa, 8 powiedział. 8 &awet z pomy%lnym mutowaniem, pojawia si"

 problem niestabilno%ci, ktry ujawnia si" kiedy hybryda używa ;rdła.

Zaciskając koc, dopki czucie wrciło do moich knykci, zmusiłam serce dozwolnienia. 'o nie zadziałało.

–  &ie wierz" ci. &ie wierz" w nic, co mwisz. awson był...– awson był smutnym przypadkiem, 8 powiedział, odcinając mnie. 8 + ty to w

ko1cu pojmiesz. 'o co stało si" z awsonem było niezamierzone. Zostałby wko1cu uwolniony, kiedy byliby%my pewni że dałby rad" si" znw

 przystosowa!. > 2eth...– -o prostu przesta1, 8 warkn"łam i mj własny głos mnie zaskoczył. 8 &ie chc"

wi"cej słysze! żadnych twoich kłamstw.–  &ie ma pani poj"cia, pani 9wartz, jak niebezpieczni są 5uxeni, ani nie jest

%wiadoma zagrożenia tych, ktrzy zostali zmutowani przez ich nastawienie.– 5uxeni nie są niebezpieczniN + hybrydy też by nie były, je%li zostawiliby%cie

nas w spokoju. &ic wam nie zrobili%my. &ie zrobiliby%my. &ie robili%my nicdopki wy...

– $zy wiesz dlaczego 5uxeni przybyli na ziemi"7

– 'ak. 8 #oje kostki bolały. 8 +rum zniszczyli ich planet".– $zy wiesz dlaczego ich planeta została zniszczona7 $zy znasz genez" +rum7– 2yli na wojnie. +rum prbowali przeją! ich zdolno%ci i zabi! ich. 8 2yłam

całkowicie na bieżąco z moim +lien BOB. +rum byli przeciwie1stwem 5uxen, bardziej cieniami niż %wiatłem i żerowali na 5uxenach. 8 + wy pracujecie ztymi potworami.

r. <oth potrząsnął głową.

– 6ak z każdą wielką wojną, +rum i 5uxen walczyli tak długo, że nie wiem, czyktrekolwiek z nich nawet wiedziało co było zapalnikiem tej bitwy.

– 0i"c, prbujesz powiedzie! że +rum i 5uxen są jak mi"dzygalaktyczna 9tre*aGazy7A

+rcher żachnął si" na to.

–  &awet nie wiem dlaczego o tym rozmawiamy, 8 powiedziałam, nagle takzm"czona, że nie była pewna czy mogłam jasno my%le!. 8 &ic z tego si" nieliczy.

A +ng, 8 Gaza 9trip 8 obszar wojny izraelsko8arabskiej z BPMQ.

Page 22: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 22/348

–  Licz$ si", 8 powiedział doktor. 8 >dzie pokaza! jak mało, tak naprawd" wiesz oczymkolwiek.

– $ż, przypuszczam że mnie dokształcicie7

:%miechnął si" i chciałam zetrze! ten protekcjonalny wyraz z jego twarzy.

9zkoda, że to wymagałoby puszczenie koca i zebrania energii, by to zrobi!.

– 0 czasie swojego rozkwitu 5uxen byli najpot"żniejszą i najinteligentniejszą*ormą życia w całym wszech%wiecie. 'ak jak z każdą grupą gatunkw, 5uxenewoluowali w odpowiedzi, tworząc naturalnego drapieżnika ) +rum.

Gapiłam si" na *aceta.

– $o ty mwisz7

9potkał mj wzrok.

– 5uxen nie byli o*iarami w ich wojnie. ni byli jej przyczyną

. . .

   & A'(O 

– 6ak si" wydostałe%7 8 zapytał awson.

Zabrało mi to wszystko, by nie wpakowa! pi"%ci w jego twarz. :spokoiłem si"na tyle, by zniszczenie domu do *undamentw było mało prawdopodobne. $ho!nadal możliwe.

– 5epszym pytaniem jest jak wielu si" pozbyłem, żeby tu dotrze!7 8 napiąłemsi", czekając. awson zablokował przej%cie. 8 &ie walcz o to ze mną, bracie.

 &ie b"dziesz w stanie mnie zatrzyma! i dobrze o tym wiesz.

-rzez chwil" przetrzymał mj wzrok, potem przeklął odsuwając si" na bok.-rzeszedłem obok niego, moje oczy poleciały do schodw.

– ee %pi, 8 powiedział, przebiegając dłonią przez włosy. 8 aemon...– Gdzie jest 2eth7– 'utaj, 8 z jadalni wydobył si" mi"kki głos.

kr"ciłem si" i do diabła, to było tak jakby dziewczyna zmaterializowała si" zdymu i cieni. Zapomniałem jak małą rzeczą była. 9zczupła i chochlikowata, zg"stwiną brązowych włosw i szpiczastym, upartym, małym podbrdkiem. 2yła o

Page 23: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 23/348

wiele bledsza, niż zapami"tałem.

– Hej. 8 #oja niech"! już si" jej nie trzymała. <zuciłem okiem na brata. 8#y%lisz, że to mądre by tu była7

-odszedł do jej boku, owijając rami" wokł niej.

– -lanowali%my wyjazd. #atthew ulokuje nas w -ennsyl@anii, blisko-ołudniowych Gr.

9kinąłem głową. Gry posiadały przyzwoitą ilo%! kwarcytu, ale niespołeczno%! 5uxen o ktrej by%my wiedzieli.

– +le nie chcieli%my wyjeżdża! już teraz, 8 cicho dodała 2eth, jej oczy

w"drujące po pokoju, nie zatrzymujące si" na niczym szczeglnym. :brana była w jedną z koszulek awsona i w spodnie ee. bydwie rzeczy połykały ją w cało%ci. 8 &ie wydawało si" to wła%ciwe. =to% powinien by! tu z ee.

– +le to nie jest bezpieczne dla was dwojga, 8 wytknąłem, 8 #atthew mgłzosta! z ee.

– 0szystko jest okej. 8 awson pochylił głow", przyciskając usta do czoła 2eth, przed przyszpileniem mnie poważnym spojrzeniem. 8 &ie powiniene% by! pozakolonią. #usieli%my upewni! si", że byłe% bezpieczny. 6e%li policja zobaczyci" albo...

– -olicja mnie nie zobaczy. 8 'roska była zrozumiała. dkąd =at i ja zostali%myuznani za zaginionych, albo że uciekli%my, moje pojawienie si"spowodowałoby wiele pyta1. 8 #ama =at też nie.

 &ie wyglądał na przekonanego.

–  &ie martwisz si" 7

 &ic nie powiedziałem.

-otrząsnął głową.

– $holera.

bok niego 2eth przeniosła swj lekki ci"żar z jednej nogi na drugą.

– >dziesz ją odzyska!, prawda7–  &ie ma mowy do diabła, 8 wciął si" mj brat i kiedy nie odpowiedziałem,

wyrzucił tyle przekle1stw, że aż byłem pod wrażeniem. 8 o jasnej cholery,aemon, ja ze wszystkich wiem co czujesz, ale to co robisz jest szalone. > poważnie, jak wydostałe% si" z kabiny7

Page 24: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 24/348

=rocząc na przd, minąłem go i skierowałem si" do kuchni. ziwnie było tuwrci!. 0szystko było takie samo ) siwe, granitowe blaty, białe urządzenia,

 paskudne dekoracje country, ktre ee zarzuciła na %ciany i ci"żki, d"bowy stłkuchenny.

Zagapiłem si" na stł. 6ak *atamorgana, pojawiła si" =at, siedząca na jegokraw"dzi. Gł"boki bl przeciął moją pier%. '"skniłem za nią i zabijała mnieniewiedza, co si" z nią działo ani co jej robili.

+le i tak, miałem pewne podejrzenia. 0iedziałem wystarczająco z tego corobili awsonowi i 2eth, a to sprawiło że czułem si" *izycznie chory.

– aemon7 8 poszedł za mną.

dwrciłem si" od stołu.

–  &ie musimy przeprowadza! tej rozmowy i nie jestem w nastroju by stwierdza!oczywiste. 0iesz co robi". 0ła%nie dlatego uwi"ziłe% mnie w kolonii.

–  &awet nie rozumiem jak si" wydostałe%. nyks był wsz"dzie w tym miejscu.

=ażda kolonia posiadała kabiny przeznaczone do trzymania 5uxen, ktrzy byliniebezpieczni dla naszego rodzaju, albo ludzi i tych, ktrych 9tarsi nie chcielizabiera! na ludzką policj".

– la chcącego, nic trudnego. 8 :%miechnąłem si", kiedy zmrużył oczy.– aemon...– 6estem tu po par" rzeczy, a potem spadam. 8 tworzyłem lodwk" i chwyciłem

 butelk" wody. 2iorąc łyk, zwrciłem si" do niego. 2yli%my tego samegowzrostu, wi"c spotkali%my si" oko w oko. 8 #wi" poważnie. &ie naciskaj namnie z tym.

0zdrygnął si", ale jego zielone oczy spotkały moje.

–  &ic co powiem, nie zmieni twojego zdania7–  &ie.

Zrobił krok w tył, pocierając dłonią szcz"k". Za nim 2eth, siedziała na krze%le,z ramionami oini!t"mi o#$ł ta%ii, jej wzrok blądzący wsz"dzie tylko nie donas.

awson oparł si" o kontuar.

– Zmuszasz mnie bym pobił ci" do uległo%ci7

Page 25: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 25/348

Głowa 2eth podskoczyła do gry, a ja si" za%miałem.

– $hciałbym zobaczy!, jak prbujesz, mały braciszku.– #ały braciszku, 8 zadrwił, ale nikły u%miech pojawił si" na jego ustach. :lga

 była widoczna na twarzy 2eth. 8 -rzez ile sekund7 8 zapytał.

– 0ystarczająco. 8 0rzuciłem butelk" po wodzie do %mieci.

#in"ło kilka chwil, a potem powiedział.

– -omog" ci.– o diabła nie. 8 Założyłem ramiona. 8 &ie chc" twojej pomocy. &ie chc" by

ktokolwiek z was brał w tym udział.

Zacisnął szcz"ki z determinacją.

– Gwno. 'y pomogłe% nam. 'o zbyt niebezpieczne by robi! to samemu. 0i"c je%li zamierzasz by! uparty i ignorowa! *akt, że trzymałe% mnie na smyczy,ktrą jeste% ty, i tak nie pozwol" ci zrobi! tego samemu.

– -rzepraszam, że ci" powstrzymywałem, 'eraz, wiedząc dokładnie jak si"czułe%, najechałbym to miejsce tej samej cholernej nocy, ktrej wrciłe% dodomu. +le nie pozwol" ci mi pomc. 9pjrz co stało si", kiedy wszyscy w tym

 byli%my. &ie mog" martwi! si" o was ludzie. $hc" ciebie i ee jak najdalej odtego.

– +le...–  &ie b"d" si" z tobą kłcił. 8 -ołożyłem r"k" na jego ramieniu i %cisnąłem. 8

0iem, że chcesz pomc. oceniam to. +le je%li naprawd" tego chcesz, nie prbuj mnie zatrzyma!.

awson zamknął oczy, jego rysy zaostrzyły si", kiedy jego pier% uniosła si"urywanie.

– -ozwolenie tobie robienia tego na własną r"k" nie jest w porządku. 'y by% mi

nie pozwolił.– 0iem. am sobie rad". Zawsze daj" sobie rad". 8 -ochyliłem si" do przodu,

opierając swoje czoło o jego. =iedy ująłem jego twarz, utrzymywałem niskigłos. 8 #asz 2eth z powrotem i pj%cie ze mną nie jest wła%ciwe. na ciebie

 potrzebuje. 'y potrzebujesz jej, a ja potrzebuj"...– 'y potrzebujesz =aty. 8 tworzył oczy i po raz pierwszy odkąd w #ount

0eather gwno wpadło do wentylatora, pojawił si" rozumiejący wzrok. 8<ozumiem to. <ozumiem.

– na też ciebie potrzebuje, 8 wyszeptała 2eth.

awson i ja rozdzielili%my si". dwrcił si" do niej. &adal siedziała przy stole, jej dłonie otwierające si" i zaciskające na jej kolanach w szybkich, monotonnych

Page 26: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 26/348

ruchach.

– $o powiedziała%, skarbie7 8 zapytał.– =at go potrzebuje. 8 6ej rz"sy uniosły si" i mimo że jej wzrok był na nas, nie

 patrzyła na nas, nie naprawd". 8 &ajpierw opowiedzą jej rzeczy. 2"dą ją

dezorientowa!, ale rzeczy ktre zrobią...

$zułem si" jakby cały tlen został wyssany z pokoju.

awson natychmiast był przy jej boku, kl"kając tak żeby musiała na niegospojrze!. 0ziął jej dło1 w swoją i podnisł ją do swoich ust.

– 6uż dobrze, 2eth.

-rawie obsesyjnie %ledziła jego ruchy, ale w jej oczach gromadził si" dziwny błysk, tak jakby wy%lizgiwała si" jeszcze dalej. 0łosy na moim karku uniosły si", a ja podszedłem bliżej.

–  &ie b"dzie jej w #ount 0eather, 8 powiedziała 2eth, jej wzrok błądący pozarami" awsona. 8 Zabiorą ją daleko i zmuszą do robienia rzeczy.

– o robienia czego7 8 słowa wyszły z moich ust, zanim mogłem je powstrzyma!.

awson strzelił mi spojrzenie przez rami", ale zignorowałem to.

–  &ie musisz o tym mwi!, skarbie. obrze7

#in"ła długa chwila, zanim cokolwiek powiedziała.

– =iedy go z wami zobaczyłam, wiedziałam, ale wszyscy wydawali%cie si" teżwiedzie!. n jest zły. 'eż tam był, ze mną.

#oje dłonie zwin"ły si" w pi"%ci, kiedy przypomniałem sobie reakcj" 2eth,kiedy go zobaczyła, ale uciszyli%my ją.

– 2lake7

-owoli przytakn"ła.

– ni wszyscy są /li. &ie chcą by!. 8 6ej uwaga przeniosła si" na awsona iwyszeptała, 8 6a nie chc" by!.

– h, skarbie, nie jeste% zła. 8 -ołożył dło1 na jej policzku. 8 0 ogle nie jeste%zła.

Page 27: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 27/348

6ej dolna warga zadrżała.

– Zrobiłam okropne rzeczy. &ie masz poj"cia. Zabi...– 'o nie ma znaczenia. 8 -ochylił si" na kolanach. 8 nic z tego nie ma znaczenia.

reszcz przeszedł przez nią i spojrzała w gr", jej oczy zatrzymały si" namoich.

–  &ie pozwl im tego zrobi! =aty. ni ją zmienią.

 &ie mogłem si" ruszy!, ani oddycha!.

6ej twarz zmarszczyła si".

– ni zmienili mnie. Zamykam oczy i widz" ich twarze ) ich wszystkich. &iemog" ich wyrzuci!, bez wzgl"du na to co robi". ni są we mnie.

obry 2oże...

– 9pjrz na mnie 2eth. 8 awson nakierował jej twarz na swoją. 8 6este% tu, zemną. 6uż tam nie jeste%. 0iesz o tym prawda7 -atrz na mnie. &ic w tobie niema.

-otrząsn"ła energicznie głową.

–  &ie. 'y nie rozumiesz. 'y...

0yco*ując si", pozwoliłem zają! si" tym mojemu bratu. #wił do niej niskimgłosem, łagodzącym tonem, ale ona ucichła, gapiła si" w przd, kr"cąc wolno głowąw t" i z powrotem, jej oczy rozszerzone, a usta otwarte. &ie mrugn"ła, nie wydawałasi" %wiadoma jego ani mojej obecno%ci.

 ikogo nie ma w !omu* zdałem sobie spraw".-odczas gdy awson przemawiał do niej przez cokolwiek, co ją trapiło, horror

 ) rzeczywisty, prawdziwy horror ) zmroził moje wn"trzno%ci. 2l, ktry był woczach mojego brata, kiedy odgarniał włosy z jej bladej twarzy, zżerał mnie. 0tamtym momencie, wyglądał jakby nie chciał niczego innego, jak zamieni! si" z niąmiejscami.

?cisnąłem kontuar za sobą, niezdolny odwrci! wzroku.

#ogłem łatwo zobaczy! siebie robiącego to samo. Z wyjątkiem tego, że to nie byłaby 2eth ktrą trzymałbym w ramionach, przywracając do rzeczywisto%ci ) to

Page 28: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 28/348

 byłaby =at.

0 sypialni byłem jedynie tak długo, żeby przebra! si" w %wieże ciuchy. 2ycie tam

 było błogosławie1stwem i przekle1stwem. Z jakiego% powodu, to sprawiło że czułemsi" bliżej =at. #oże było to z powodu tego co dzielili%my w moim łżku i wszystkichwcze%niejszych momentw. 'o rwnież rozrywało mnie, bo nie było jej w moichramionach i nie była bezpieczna.

 &ie wiedziałem czy jeszcze kiedykolwiek b"dzie bezpieczna.

=iedy założyłem koszulk" przez głow", wyczułem swoją siostr" zanim si"odezwała. 0ypuszczając nisko oddech, odwrciłem si" i zobaczyłem że stała w

drzwiach, ubrana w balonową, rżową pidżam", ktrą dałem jej na %wi"ta w zeszłymroku.

0yglądała tak gwnianie, jak ja si" czułem.

– aemon...– 6e%li zaczniesz z tym, jak to musz" zaczeka! i to przemy%le! możesz sobie

darowa!. 8 :siadłem na łżku, przeciągając r"ką po włosach. 8 'o nie zmienitego, czego chc".

0iem czego chcesz i nie wini" ci". 8 Z rezerwą weszła do mojego pokoju. 8 &ikt nie chce widzie! jak dzieje ci si" krzywda...czy co% gorszego.– Gorsze jest to, przez co przechodzi =at w tym momencie. na jest twoją

 przyjaciłką. +lbo nią była. > nie masz nic przeciwko czekaniu7 0iedząc co b"dą jej robi!7

0zdrygn"ła si", a jej oczy zabłyszczały jak szmaragdy w ciemnym %wietle.

– 'o było nie *air, 8 wyszeptała.

#oże tak i każdego innego razu czułbym si" jak dupek za mały wybuch, alenie mogłem zdoby! si" na empati".

–  &ie możemy ci" straci!, 8 powiedziała kilka chwil po niezr"cznej8jak8choleraciszy. 8 #usisz zrozumie!, że zrobili%my to co zrobili%my, bo ci" kochamy.

– +le ja kocham ją, 8 powiedziałem bez wahania.

6ej oczy rozszerzyły si", pewnie dlatego, że to był pierwszy raz kiedy słyszałamnie mwiącego to na głos ) cż o kim% innym poza moją rodziną. Całowałem, żenie mwiłem tego cz"%ciej, zwłaszcza =at. Zabawne jak, takie gwno wychodzizawsze na ko1cu. -odczas gdy jeste% w czym% gł"boko, nigdy nie mwisz, ani nie

Page 29: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 29/348

robisz tego co powiniene%. Zawsze dopiero po *akcie, kiedy jest już za p/no,u%wiadamiasz sobie co powiniene% był powiedzie! i zrobi!.

 &ie mogło by! za p/no. Lakt, że nadal żyłem był tego potwierdzeniem.

(zy wypełniły oczy mojej siostry, kiedy powiedziała cicho,

– na też ci" kocha.

-alenie w mojej piersi nasiliło si" i skradało w gr" mojego gardła.

– 0iesz, zawsze wiedziałam, że ci" lubiła zanim wyznała to mi czy przyznała przed sobą.

:%miechnąłem si" delikatnie.

– 'a, ze mną to samo.

ee wykr"ciła dło1mi długo%! swoich włosw.

– 0iedziałam że b"dzie...b"dzie dla ciebie idealna. &igdy nie poddawała si"twoim bzdurom. 8 ee westchn"ła. 8 0iem, że =at i ja miały%my problemy

 po...+damie, ale ja też ją kocham.

 &ie mogłem tego robi! ) siedzie! tu i rozmawia! o niej jakby%my byli na jakim% czuwaniu czy uwieczniali pami"! o niej. 'o gwno, to było za dużo.

0zi"ła mały oddech, znak że miała zamiar si" wyładowa!.

– $hciałabym nie by! dla niej taka ostra. 'o znaczy, musiała wiedzie! że, powinna była mi zau*a! i tak dalej, ale je%li odpu%ciłabym sobie wcze%niej,to...wiesz co mam na my%li. 2yłoby lepiej dla wszystkich. &ienawidz" my%li,

że mogłabym już nigdy... 8 9zybko urwała, ale wiedziałem o co jej chodziło.#ogłaby już nigdy nie zobaczy! =at. 8 'ak czy inaczej, przed balem zapytałam ją czy bała si" wrci! do #ount 0eather.

#oja pier% zacisn"ła si", jakby kto% złapał mnie w nied/wiedzi u%cisk.

– $o odpowiedziała7

ee pu%ciła swoje włosy.

– -owiedziała, że tak, ale aemon ona była taka dzielna. &awet si" za%miała, a ja powiedziałam jej... 8 0patrywała si" w swoje dłonie, wyraz jej twarzy był

Page 30: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 30/348

zbolały. 8 -owiedziałam jej, żeby zapewniła bezpiecze1stwo tobie iawsonowi. > wiesz, odpowiedziała że tak zrobi i w pewien sposb to zrobiła.

$hryste.

-otarłem r"ką pier%, gdzie czułem jakby otworzyła si" dziura wielko%ci pi"%ci.

– +le zanim ją o to poprosiłam, starała si" porozmawia! ze mną o +damie iwszystkim, a ja odci"łam ją tym pytaniem. $ały czas prbowałazado%!uczyni!, a ja w dalszym ciągu ją odpychałam. -ewnie mnienienawidziła...

– 'o nie tak. 8 -osłałem jej spojrzenie. 8 na ci" nie nienawidziła. =at rozumiała.0iedziała, że potrzebujesz czasu i ona... 8 0stałem, nagle potrzebującwydosta! si" z tego pokoju i domu i ruszy! w drog".

–  &ie sko1czył nam si" czas, 8 powiedziała cicho, prawie jakby błagała...i niechmnie cholera je%li to nie bolało. 8 &ie sko1czył si".

Gniew zapalił si" we mnie i zabrało mi to wszystko, by nie zaatakowa!. 2otrzymanie mnie w tej cholernej kabinie było niczym wi"cej, niż stratą czasu. 2iorąckilka gł"bokich oddechw, zadałem pytanie na ktre, nie byłem pewien czy chc"dosta! odpowied/.

– 0idziała% jej mam"7

6ej dolna warga zadrżała.

– 'ak.

Złapałem wzrok siostry i przetrzymałem go.

– -owiedz mi.

6ej mina powiedziała, że była to ostatnia rzecz jaką chciała zrobi!.

– -olicja była w jej domu cały dzie1, po tym jak... wrcili%my. <ozmawiałam znimi, a potem z jej mamą. -olicja my%li, że wasza dwjka uciekła. +lbo

 przynajmniej to powiedzieli jej mamie, ale my%l" że jeden z nich jest wtyką.2ył w tym za bardzo nieugi"ty.

– czywi%cie, 8 mruknąłem.– 6ej mama w to nie wierzy. na zna =aty. + awson utrzymywał z 2eth pozory

i tak dalej. 'o wydawałoby si" podejrzane dla każdego z dwoma komrkami

mzgowymi. 8 =lapn"ła w dł, ramiona opadające na kolana. 8 'o byłonaprawd" trudne. 6ej mama była tak bardzo smutna. #ogłam powiedzie!, żemy%lała o najgorszym, zwłaszcza po Eznikni"ciuF 0illa i $arissy, 8

Page 31: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 31/348

 powiedziała ee, robiąc palcami cudzysłw. 8 &aprawd" z nią /le.

0ina eksplodowała jak %rut, zostawiając we mnie tuzin dziur. #ama =at nie powinna przez to przechodzi! ) martwi! si" o swoją crk", t"skni! za nią i obawia!si" najgorszego.

– aemon7 &ie zostawiaj nas. Znajdziemy sposb by ją odbi!, ale prosz" niezostawiaj nas. -rosz".

-atrzyłem na nią w ciszy. &ie mogłem złoży! obietnicy, ktrej nie miałemzamiaru dotrzyma! i ona już to wiedziała.

– #usz" i%!. 0iesz o tym. #usz" ją odzyska!.

6ej dolna warga zadrżała.

– +le co je%li jej nie odzyskasz7 $o je%li umieszczą ci" tam razem z nią7– 'o przynajmniej b"d" z nią. 2"d" tam dla niej. 8 -odszedłem do siostry i

ująłem jej policzki. (zy spływały w dł, zbierając si" na moich palcach. &ienawidziłem kiedy płakała, ale bardziej nienawidziłem tego co działo si" z=at. 8 &ie martw si" ee. 'o o mnie tutaj mwimy. 0iesz cholernie dobrze, żeumiem wydosta! si" z każdej sytuacji. > wiesz, że ją stamtąd wydostan".

> nic na tym %wiecie mnie nie powstrzyma.

Page 32: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 32/348

 Rozdział 3

   K  ATY 

2yłam zdumiona, że przez całe te kołowrotki jakie robił mj mzg, byłam zdolna byzrobi! co% tak normalnego jak przebranie w %wieże ciuchy ) czarne spodnie do

 biegania i siwą bawełnianą koszulk". :branie pasowało niepokojąco idealnie, nawet bielizna.

6akby wiedzieli, że tu b"d".

6akby pomyszkowali w mojej szu*ladzie z bielizną i dostali mj rozmiar.

$hciałam czym% rzuci!.

Zamiast podda! si" temu, co najprawdopodobniej doprowadziłoby do przełączenia i ponownie zapewniłoby twarz pełną onyxu i lodowatą wod", skupiłamsi" na mojej celi. h, przepraszam. &a moich kwaterach, jak przypomniał mi r.<oth.

2yła prawie rozmiaru pokoju hotelowego, dobre dwadzie%cia osiem metrwkwadratowych, albo co% koło tego. -odłoga była z płytek, zimna pod moimi gołymistopami. &ie miałam poj"cia gdzie były moje buty. 2yło tam podwjne łżko oparteo %cian", malutki stoliczek obok niego, sza*a i telewizor zamontowany na %cianie wnogach łżka. &a su*icie były przerażające czarne punkty blu, ale nie było nigdziew"ży z wodą.

+ naprzeciw łżka były drzwi.

-odchodząc do nich, położyłam opuszki palcw na drzwiach i ostrożnie je popchn"łam, w połowie oczekując spadającej na mnie siatki zrobionej z onyxu.

'ak si" nie stało.

0 %rodku była mała łazienka z kolejnymi drzwiami na ko1cu. 'e byłyzamkni"te.

kr"ciłam si" na pi"cie i poszłam z powrotem do sypialni.

0ycieczka do mojej celi nie wywołała scen. 0yszli%my z pokoju w ktrym si"obudziłam i prosto do windy, ktra otworzyła si" idealnie na przeciwko miejsca gdzie

 byłam teraz. &ie miałam nawet szansy by spojrze! w dł korytarza by zobaczy! jakdużo było pokoi, takich jak ten w ktrym byłam teraz.

Page 33: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 33/348

Założ" si", że było ich mnstwo.

 &ie mając poj"cia ktra była godzina, czy była noc czy dzie1, powlokłam si"do łżka i pociągn"łam w dł brązowy koc. :siadłam i oparłam si" o %cian",

 podkurczając nogi do piersi. -rzycisn"łam koc pod brod" i siedziałam twarzą do

drzwi.

2yłam zm"czona ) zmordowana do samego rdzenia. #oje oczy były ci"żkie, aciało bolało z wysiłku by nadal siedzie!, ale my%l o za%ni"ciu przerażała mnie jakcholera. $o je%li kto% by wszedł do pokoju, kiedy bym spała7 'o był naprawd" realnyniepokj. rzwi zamykały si" od zewnątrz, co znaczyło że byłam kompletnie na ichwidzimisi".

2y nie odpłyną!, skupiłam si" na tysiącu pyta1 krążących w mojej głowie. r.

<oth wygłosił to płaszcz8i8sztylet o%wiadczenie o 5uxenach stojących za wojną ktrazacz"ła si" 2g wie jak dawno temu. &awet je%li tak było, miało to teraz znaczenie70ątpiłam. &ie kiedy ta generacja 5uxen była tak daleko odsuni"ta od tego co mogliukartowa! ich przodkowie. 9zczerze, nawet nie rozumiałam dlaczego on to wywidł.2y pokaza! jak mało wiedziałam7 $zy może było co% wi"cej7 > co z 2ethany7 $zyona naprawd" była niebezpieczna7

-otrząsn"łam głową. &awet je%li 5uxen zacz"li wojn" setki, je%li nie tysiące lattemu, to nie oznaczało że byli /li. > je%li 2ethany była niebezpieczna, to pewnie miałoco% wsplnego z tym co jej zrobili. &ie zamierzałam pozwoli! im wciągną! si" w ichkłamstwa, ale musiałam przyzna!, że to co powiedzieli wytrąciło mnie z rwnowagi.

#j mzg wyprodukował wi"cej pyta1. 6ak długo planowali mnie tu trzyma!7$o ze szkołą7 #oją mamą7 -omy%lałam o $arissie. Została przywieziona do miejsca

 jak to7 &adal nie miałam poj"cia jak sko1czyła b"dąc zmutowaną. +ni dlaczego. 5uc,absurdalnie inteligentna i nawet troch" przerażająca hybryda, pomgł nam dosta! si"do #ount 0eather i ostrzegł że mog" nigdy nie dowiedzie! si" co stało si" $arissie.

 &ie byłam pewna czy mogłam z tym ży!. &ie wiedza dlaczego sko1czyła w mojejsypialni i zapadła w samo destrukcj" była nie wła%ciwa. > je%li sko1cz" jak ona, albo

 jak nieliczące si" hybrydy ktre porwał rząd, co stanie si" mojej mamie7

2ez odpowiedzi na żadne z tych pyta1, w ko1cu pozwoliłam umysłowi pj%!tam, gdzie chciał, gdzie desperacko prbowałam nie pozwoli! mu odej%!.

 &aemon.

#oje oczy zamkn"ły si" i wypu%ciłam oddech. &ie musiałam stara! si", by gozobaczy!. 6ego twarz złożyła si" w cało%! idealnie.

6ego wysokie ko%ci policzkowe, usta ktre były pełne i prawie zawszewyraziste i te oczy ) te pi"kne zielone oczy, ktre były jak dwa wypolerowane

Page 34: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 34/348

szmaragdy, nienaturalnie jasne. 0iedziałam, że moja pami"! naprawd" nie oddawałamu sprawiedliwo%ci. n posiadał to m"skie pi"kno, jakiego nie widziałam nigdywcze%niej w moim życiu, o jakim czytałam jedynie w książkach, ktre kochałam.

$złowieku, już brakowało mi książek.

0 swojej prawdziwej *ormie aemon był nadzwyczajny. =ażdy 5uxen byłzapierająco dech w piersiach pi"kny4 b"dąc zrobionym ze czystego %wiatła, byli*ascynujący do oglądania, jak widzenie gwiazdy z bliska.

aemon 2lack mgł by! kujący jak jeż ktry miał naprawd" zły dzie1, ale podcałą tą zbroją, był słodki, opieku1czy i niewiarygodnie bezinteresowny. -o%wi"ciłwi"kszo%! swojego życia chroniąc swoją rodzin" i swj rodzaj, ciągle stawiając czołaniebezpiecze1stwu, mało my%ląc o swoim własnym bezpiecze1stwie. Cyłam w

ciągłym strachu o niego. $hociaż nie zawsze tak było. &ieproszona łza spłyn"ła w dł mojego policzka.

pierając brod" na kolanach, wytarłam wilgo!. #odliłam si" żeby było z nimw porządku ) tak w porządku jak mogło by!. Ce #atthew, awson i +ndrewtrzymali go na krtkiej smyczy. Ce nie pozwolą mu zrobi! tego, co wiem że chciałzrobi! to samo co zrobiłabym ja je%li sytuacja by si" odwrciła.

#imo że chciałam go ) potrzebowałam go ) by mnie potrzymał, to byłoostatnie miejsce, w ktrym chciałam by si" znajdował. &aprawd" ostatnie miejsce.

Z bolącym sercem, prbowałam my%le! o dobrych rzeczach ) lepszychrzeczach8 ale wspomnienia nie wystarczały. >stniała silna szansa, że już nigdy go niezobacz".

(zy wy%lizgn"ły si" z moich zaci%ni"tych oczu.

-łakanie nic nie rozwiązywało, ale trudno było zatrzyma! to w %rodku kiedy

dopadło mnie wyczerpanie. 'rzymałam zamkni"te oczy, wolno licząc, dopki w"zełnieuporządkowanych, surowych emocji wrcił w dł gardła.

 &ast"pną rzeczą jaką wiedziałam, to wyszarpywanie si" ze snu, moje sercewalące a usta suche. &ie pami"tałam za%ni"cia, ale tak musiało by!. ziwnemrowienie przesun"ło si" po mojej skrze, kiedy nabierałam gł"bokich oddechw.#iałam koszmar7 &ie mogłam sobie przypomnie!, ale co% było nie tak.Zdezorientowana, odrzuciłam koc w tył i rozejrzałam si" po ciemnej celi.

=ażdy mi"sie1 w moim ciele napiął si", kiedy moje oczy wyłapałyciemniejszy, grubszy cie1 w rogu przy drzwiach. #ale1kie włoski na moim ciele

Page 35: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 35/348

uniosły si". -owietrze utkn"ło w moich płucach a strach zatopił swe lodowate pazuryw mj brzuch, zamrażając mnie na miejscu.

 &ie byłam sama.

$ie1 odsunął si" od %ciany, szybko poruszając si" do przodu. #j pierwszyinstynkt krzyczał +rum i si"gn"łam %lepo po naszyjnik z opalu, za p/nou%wiadamiając sobie, że już go nie miałam.

–  &adal masz koszmary, 8 powiedział cie1.

 &a d/wi"k znajomego głosu, strach przeszedł we w%ciekło%! tak pot"żną, żesmakowała jak kwas bateryjny. 2yłam na nogach zanim zdałam sobie z tego spraw".

– 2lake, 8 splun"łam.

 

Page 36: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 36/348

  Rozdział 4

   K  ATY 

#j mzg wyłączył si" i co% o wiele prymitywniejszego i agresywniejszego przej"łokontrol". $zułam okropne, pochłaniające uczucie zdrady. 0yrzucając rami", moja

 pi"%! połączyła si" z czym%, co wydawało si" by! ko%cią policzkową 2lake3a. &ie było to też jakie% dziewczy1skie uderzenie. 0łożyłam w ten cios każdą cząstk"gniewu i stłumionej nienawi%ci jaką czułam.

0ypu%cił wystraszony j"k, kiedy palący bl zata1czył na mojej dłoni.

– =aty...

– 'y draniuN 8 znowu si" zamachn"łam, tym razem moje kostki wbiły si" w jegoszcz"k".

Znowu chrząknął z blu, kiedy zatoczył si" do tyłu.

– 6ezu.

brciłam si" łapiąc małą lampk" obok mojego łżka i bez ostrzeżenia, wgrze zapaliło si" %wiatło. &ie byłam pewna jak to si" stało. 6e%li moje zdolno%ci tu

nie działały, to 2lake3a też nie powinny. &agły widok rozproszył mnie, a 2lake z tegoskorzystał.

9koczył do przodu, zmuszając mnie do co*ni"cia si" od lampy.

–  &ie robiłbym tego na twoim miejscu, 8 ostrzegł.– -ieprz si". 8 Znw wyrzuciłam r"k".

Złapał moją pi"%! i wykr"cił. stry bl wystrzelił w gr" mojego ramienia i

sapn"łam. kr"cił mnie wkoło, a ja kopn"łam. -uszczając moją r"k", ledwie uniknąłuderzenia moim kolanem.

– 'o jest %mieszne, 8 powiedział, mrużąc piwne oczy. Gniew kipiał w zielonych plamkach .

– Zdradziłe% nas.

2lake tak jakby wzruszył ramionami, no a ja tak jakby znowu straciłam nadsobą panowanie.

<zuciłam si" na niego jak jaki% ninja ) bardzo kiepski ninja, bo łatwo uniknąłmojego ataku. #oja lewa noga wbiła si" w łżko a nast"pnej sekundy on wpadł mi na

Page 37: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 37/348

 plecy. -owietrze uciekło z moich płuc, kiedy zatoczyłam si" naprzd, uderzając włżku po mojej stronie i tym samym odsuwając je na %cian".

6ego kolana dotkn"ły materaca kiedy złapał moje ramiona, przekr"cając mniena plecy. 0yciągając mi r"ce nad głow", pochylił si" nade mną, pochylając swoją

twarz cale od mojej i nisko powiedział,

– -rzesta1, =aty. 0sz"dzie są kamery. &ie zobaczysz ich, ale one tam są.bserwują nas teraz. #y%lisz, że jak włączyły si" %wiatła7 'o nie magia, a oni

 za+ełni% cały pokj onyksem. &ie wiem jak ciebie, ale mnie to nie rajcuje.

0alczyłam by go z siebie zepchną!, a on zmienił pozycj" tak, że jego kolana przyciskały si" do moich ng, wiążąc je. -anika czołgała si" we mnie, powodując żemj puls skakał. &ie lubiłam czu! jego wagi na sobie. 'o przypominało mi o tym jak

zakradał si" w nocy do mojego domu i spał przy mnie. 6ak obserwował mnie kiedyspałam. #dło%ci nadeszły szybko, a panika wzrosła.

– Zła/ ze mnieN–  &o nie wiem. -ewnie znowu mnie uderzysz.– 6akby% zgadłN 8 podrzuciłam biodra, ale on nie drgnął, a moje serce waliło tak

szybko, że byłam pewna że b"d" miała zawał.

2lake potrząsnął mną.

– #usisz si" uspokoi!. &ie skrzywdz" ci". kej7 #ożesz mi zau*a!.

Gapiąc si" rozszerzonymi oczami, za%miałam si".

– Zau*a! ci7 6aja sobie robisz7– 'ak naprawd" nie masz wyboru. 8 2rązowe włosy opadły na jego czoło.

Zazwyczaj były wystylizowane na ten artystyczny nieład, ale wyglądało na toże dzi% sko1czył mu si" żel.

$hciałam uderzy! go jeszcze raz i siłowałam si" z jego u%ciskiem, docierającdonikąd.

– Złami" ci twarzN– 'o zrozumiałe. 8 &aparł na mnie, mrużąc oczy. 8 0iem, że nie mamy zbyt

stabilnego związku...–  &ie mamy  a!nego związku. &ie mamy nicNR 8 ddychając ci"żko, zmusiłam

mi"%nie by przestały drże!. =ilka chwil min"ło kiedy wpatrywał si" we mnie,

 płatki nosa za*alowały, a usta zacisnął w twardą, ponurą kresk". $hciałamodwrci! wzrok, ale robiąc to okazałabym słabo%! a byłaby to najgorsza rzecz

R &ie mamy nic, nie mamy nic oooooo... do stracenia, nie mamy nic.... 8 czy tylko mi si" to skojarzyło z piosenką7

Page 38: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 38/348

 jaką mogłabym pokaza!. 8 &ienawidz" ci". 8 2ez sensu wydawało si" tomwi!, ale to poprawiło mi samopoczucie.

0zdrygnął si" i kiedy przemwił, jego głos był ledwo ponad szeptem.

–  &ienawidziłem ci" okłamywa!, ale nie miałem wyj%cia. $okolwiek bym ci powiedział, ty powiedziałaby% aemonowi a on pozostałym 5uxenom. + niemogłem na to pozwoli!. aedalus też nie. +le to nie my jeste%my tymi złymi.

-otrząsn"łam głową, zd"biała i wkurzona do granic.

– 0y  -este0cie  tymi złymiN 0rabiali%cie nasN d samego początku. 'o prowadziło do tego. + ty im pomogłe%. 6ak mogłe%7

– #usieli%my.–

'o jest mo-e życie. 8 (zy w%ciekło%ci zamgliły mi wzrok, bo teraz nie miałamkontroli nad moim życiem, po cz"%ci dzi"ki niemu i zmagałam si" by utrzyma!głos na poziomie. 8 $zy co% z tego było prawdą7 $hris7 'y chcący go stamtądwydosta!7

2lake nie powiedział nic przez długą chwil".

– 0ypu%cili by $hrisa w każdej chwili. Historia o nich przetrzymujących gowbrew jego woli była tylko tym ) historyjką, żeby zdoby! twoją przychylno%!.

9kur8wy8syn., 8 wysyczałam.– Zostałem wysłany, by upewni! si" że mutacja si" powiodła. &ie wiedzieli co

 planowali mj wujek i r. #ichaels, ale kiedy już mieli pewno%! że mutacjasi" przyj"ła musieli wiedzie! kto ci" zmutował i jak silne to było. 0ła%niedlatego wrciłem po tym jak... jak ty i aemon pozwolili%cie mi odej%!.

 &asze miłosierdzie tamtej nocy było ostatecznym gwo/dziem do trumny. 'o było tak ironicznie smutne. $hciałam wydrapa! mu oczy.

0ypu%cił rwany oddech.

– #usieli%my upewni! si", że była% na to wystarczająco silna. 0iedzieli, żeawson wrci po 2eth, ale chcieli przekona! si" jak daleko zajdziesz ty.

–  &a to7 8 wyszeptałam. 8 $zym jest to7– -rawdą, =aty, rzeczywistą prawdą.– 'ak jakby% był zdolny do mwienia prawdy. 8 9kr"ciłam ciało, prbując go z

siebie zrzuci!. #amrocząc kolejne przekle1stwo, unisł si", nadal trzymającmoje nadgarstki i %ciągnął mnie z łżka. #oje gołe stopy %lizgały si" po

 płytkach, kiedy ciągnął mnie do łazienki. 8 $o ty robisz7– #y%l", że musisz ochłoną!, 8 odpowiedział, zaciskając szcz"k".

Page 39: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 39/348

Zapierając si", wszystko co zdziałałam to starcie spodu moich stp. 2"dąc jużw łazience, rzuciłam si" do boku, a on wpadł na zlew. Zanim ponownie mogłamzaczą! si" na niego rzuca!, popchnął mnie do tyłu.

#achając ramionami jak na szpilkach, wpadłam na mały kant prysznica i

wylądowałam w nim na tyłku. stry przebłysk blu wystrzelił w gr" kr"gosłupa.

2lake pochylił si", jedną dłonią przyciskając moje rami", drugą si"gając %lepona bok. 9ekund" p/niej, lodowata woda prysn"ła z głowicy prysznica.

0rzeszcząc, wyrywałam si" by wsta!, ale jego druga dło1 wylądowała namoim ramieniu, trzymając mnie nieruchomo, gdy lodowata woda mnie przemaczała.2ełkotałam, chroniąc si" r"kami  przed zimnem.

0ypu%! mnie stądN–  &ie dopki nie b"dziesz gotowa mnie wysłucha!.–  &ie ma nic co możesz powiedzie!N 8 -rzemoczone ciuchy przylgn"ły do mojej

skry. 9tały strumie1 wody przykleił mi włosy do twarzy. 2ojąc si", że prbował mnie utopi!, zamierzyłam si" na jego twarz, ale on strząsnął mojedłonie.

– -osłuchaj mnie. 8 $hwycił mnie pod brod", palce wbijał mi w policzki,zmuszając mnie bym na niego spojrzała. 8 0i1 mnie ile chcesz, ale czy my%liszże nie byłaby% tu nawet, gdyby% nigdy mnie nie spotkała7 6e%li tak, to jeste%

szalona. 0 chwili, w ktrej aemon ci" zmutował, twj los został przypiecz"towany. 6e%li chcesz si" wkurza! na kogo%, to wkurzaj si" na niego.'o on postawił ci" w tej sytuacji.

2lake zszokował mnie, że aż zaniemwiłam.

– 6este% popieprzony. bwiniasz o to aemona7 n uratował mi życie. 6a...– n ci" zmutował, wiedząc że był obserwowany. &ie jest głupi. #usiał

wiedzie!, że si" dowie.

'ak naprawd", on i jego rodzina nie wiedzieli o hybrydach, pki ja si" w niąnie zmieniłam.

– 'o jest dla ciebie takie typowe, 2lake. 0szystko jest winą innych.

Zmrużył oczy, a wtedy zielone plamki pogł"biły si".

–  &ie łapiesz tego.– #asz racj". 8 strząsn"łam jego r"k" z mojej twarzy. 8 ig!$ tego nie załapi".

0yco*ując si", pokr"cił głową kiedy ja wytaczałam si" spod prysznica.

Page 40: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 40/348

0yciągnął r"k", wyłączył wod" i chwycił r"cznik rzucając go mi.

–  &ie prbuj mnie znowu uderzy!.–  &ie mw mi co mam robi!. 8 :żywając r"cznika, sprbowałam si" wysuszy!

najlepiej jak mogłam.

Zacisnął pi"%ci.

– 9łuchaj, rozumiem. 6este% na mnie wkurzona. ?wietnie. -rzebolej to, bo sąważniejsze rzeczy.

– -rzebole! to7 8 Zamierzałam udusi! go tym r"cznikiem.– 'ak. 8 parł si" o zamkni"te drzwi, mierząc mnie wzrokiem. 8 &aprawd" nie

masz poj"cia co si" dzieje, =at.–  &ie nazywaj mnie tak. 8 wycierałam ubrania w%ciekle, cho! bezskutecznie.

– :spokoiła% si" już7 6a musz" co% powiedzie!, a ty musisz słucha!. 0szystko jest nie tak jak my%lisz. > żałuj", że nie mogłem powiedzie! ci prawdywcze%niej. &ie mogłem, ale teraz to robi".

9uchy %miech opu%cił moje usta, kiedy kr"ciłam głową w niedowierzaniu.

6ego oczy zmrużyły si" i podszedł krok bliżej. #oje plecy wyprostowały si" wostrzeżeniu, a on już si" nie zbliżył.

– 0yja%nijmy sobie jedną rzecz. 6e%li aemon byłby gdzie% zamkni"ty,wrzuciłaby% wszystkich razem z dzieciątkiem 6ezus, pod autobus by gouwolni!. #y%lisz, że ja tak zrobiłem. 0i"c nie zachowuj si" jakby% była lepszaode mnie.

Zrobiłabym to7 'ak, ale rżnica mi"dzy nami była taka, że 2lake szukałakceptacji i przebaczenia po mwieniu wi"cej kłamstw niż prawd. > dla mnie, to byłokompletnie szalone.

– #y%lisz, że możesz to usprawiedliwi!7 $ż, jeste% w bł"dzie. &ie możesz.6este% potworem, 2lake. -rawdziwym, żyjącym i oddychającym potworem. &ic, nie ważne jakie są twoje intencje czy jaka jest prawda, nigdy tego niezmieni.

#ały błysk niepokoju przewinął si" w jego stałym spojrzeniu.

Zabrało mi to wszystko, by nie wyrwa! wieszaka na r"czniki ze %ciany i niewpakowa! mu go w oko. drzuciłam r"cznik na bok, trz"sąc si" bardziej z gniewu

niż z zimna przenikającego przez moje ubrania.depchnął si" od drzwi, a ja zrobiłam krok w tył b"dąc w gotowo%ci.

Page 41: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 41/348

Zmarszczył brwi.

– aedalus nie są tymi złymi. 8 twierając drzwi łazienkowe, wyszedł. 8 'o jestrzeczywisto%!.

-oszłam za nim.

– 6ak możesz to mwi! ze szczerą miną7

:siadł na łżku.

– 0iem co my%lisz. $hcesz ich zwalczy!. <ozumiem to. &aprawd". > wiem, żeokłamałem ci" praktycznie we wszystkim, ale nie uwierzyłaby% w prawd" niewidząc jej. > kiedy już to zrobisz, rzeczy si" zmienią.

 &a tym %wiecie nie było nic, co mogli powiedzie! bym zmieniła zdanie, ale poj"łam też bez sens kłcenia si" z nim o to.

– #usz" założy! suche ciuchy.– Zaczekam.

Gapiłam si" na niego.

–  &ie zostajesz tu, kiedy b"d" si" przebiera!.

9pojrzał w zirytowaniu.

– >d/ przebra! si" do łazienki. Zamknij drzwi. 'woja cnota jest przede mną bezpieczna. 8 + potem mrugnął. 8 &o chyba że chcesz żebym to zmienił, wtedy pisz" si" na to. <obi si" tu czasem nudno.

#oja dło1 %wierzbiła by chwyci! za bardzo nie damskie miejsce i %cisną!.

9łowa ktre wyszły z moich ust były moimi własnymi. $zułam je. 0ierzyłam w nie.

– -ewnego dnia ci" zabij", 8 obiecałam.

9zeroki u%miech pojawił si" na jego twarzy, kiedy napotkał mj wzrok.

– 6uż zabijała%, =aty. 0iesz jakie to uczucie, zabra! komu% życie, ale nie jeste%morderczynią. &ie jeste% zabjczynią. 8 9kwitował mj ostry wdechwiedzącym spojrzeniem. 8 -rzynajmniej, jeszcze nie.

dwrciłam si", zwijając dłonie w pi"%ci.

Page 42: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 42/348

– 'ak jak powiedziałem, to nie my jeste%my /li. 5uxeni są, a ty zobaczysz że niekłami". 6este%my tu by powstrzyma! ich przed przej"ciem dowodzenia.

Page 43: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 43/348

  Rozdział 5

   K  ATY 

0 chwili, w ktrej 2lake i ja wyszli%my z mojej celi, dwch wojskowych go%ci nasotoczyło. 6ednym z nich był +rcher. 0idzenie jego znajomej twarzy nie przyniosłociepłych uczu!. n i drugi go%! byli ci"żko uzbrojeni.

-oprowadzili 2lake3a i mnie do windy, a ja wykr"ciłam szyj" starając si"spojrze! za nich, by mie! jakie% rozpoznanie w otoczeniu. 2yło kilka drzwi takich jakmoje i wyglądało to dokładnie jak korytarz w #ount 0eather. $i"żka r"kawylądowała na moich plecach, wystraszając mnie.

'o był +rcher.-osłał mi spojrzenie, ktrego nie mogłam rozszy*rowa!, a potem byłam w

windzie, %ci%ni"ta mi"dzy nim a 2lakem. &ie mogłam nawet podnie%! r"ki żebyodgarną! mokre, zimne włosy ktre przyczepiły mi si" do karku, bez trącenia ich.

+rcher pochylił si" do przodu, wciskając guzik ktrego nie mogłam zobaczy! przez jego mamucie ciało. Zmarszczyłam brwi, u%wiadamiając sobie że niewiedziałam ile pi"ter miało to miejsce.

6akby czytając mi w my%lach, 2lake spojrzał na mnie.

– 'eraz jeste%my pod ziemią. 0i"kszo%! bazy jest pod ziemią z wyjątkiemdwch wyższych poziomw. 6este% na sidmym pi"trze. 9idme i szste pi"tro

 jest przeznaczone dla... no, go%ci.

Zastanawiałam si" dlaczego mi to w ogle mwił. <ozkład budynku musiał by! naprawd" ważną in*ormacją. 'o tak jakby... jakby u*ał mi z tą wiedzą, tak jakbym już była jedną z nich. 0yrzuciłam z głowy to niedorzeczne wyobrażenie.

– #asz na my%li wi"/niw7

+rcher zesztywniał przy mnie.

2lake to zignorował.

– -iąte pi"tro mie%ci 5uxen, ktrzy si" przystosowują.

d ostatniego przybycia 5uxen, czyli wtedy kiedy wylądowali aemon i jegorodzina, wi"cej niż osiemna%cie lat temu, nie mogłam wyobrazi! sobie jak oni wciąż

Page 44: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 44/348

ich przystosowywali. #j wyedukowany pomysł był taki, że to byli 5uxeni, ktrzy jak uważano nie EpasowaliF do ludzi z tego czy innego powodu. Zadrżałam.

-od ziemią7 &ienawidziłam uczucia bycia pod ziemią. 'o za bardzo przypominało bycie martwym, albo pogrzebanym.

0ysun"łam si" spomi"dzy tej dwjki, odchodząc do tyłu kiedy nabrałam powietrza. 2lake obserwował mnie zaciekawiony, ale to +rcher położył dło1 namoim ramieniu, pociągając mnie naprzd tak, żebym nie była za nimi, jakbym miałaich d/gną! w plecy moim niewidzialnym nożem.

0inda zatrzymała si", a drzwi si" rozsun"ły. &atychmiast wyłapałam zapach jedzenia ) %wieżego chleba i gotowanego mi"sa. #j żołądek obudził si" do życia, burcząc jak troll.

2rew +rchera pojechała do gry.

2lake si" roze%miał.

#oje policzki paliły. obrze wiedzie!, że moja duma i zażenowanie były nadalnienaruszone.

– =iedy ostatnio jadła%7 8 zapytał +rcher. 'o był pierwszy raz kiedy przemwił,odkąd byłam z nim i r. <othem.

Zawahałam si".

– 6a... nie wiem.

Zmarszczył brwi, a ja odwrciłam wzrok kiedy wyszli%my do szerokiego jasno o%wietlonego korytarza. 9zczerze nie miałam poj"cia jaki był dzie1, ani ile dninie jadłam. o czasu kiedy poczułam jedzenie, nie byłam nawet głodna.

– 9potkasz si" z r. <othem. 8 -owiedział 2lake, kierując si" w lewo.

<"ka na moim ramieniu zacisn"ła si" i nawet je%li chciałam ją odepchną!, to itak stan"łam nieruchomo. +rcher wyglądał jakby wiedział jak złama! kark w sze%!sekund. 0zrok 2lake3a przeszedł z r"ki +rchera na jego twarz.

–  &ajpierw pjdzie co% zje%!, 8 powiedział +rcher.

2lake zaprotestował.

– oktor czeka. 'ak samo...

Page 45: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 45/348

– #ogą poczeka! kilka minut dłużej, żeby dziewczyna mogła co% zje%!.– $okolwiek. 8 2lake podnisł jedną dło1 w ge%cie ktry mwił, To tw,-

 +ro"em* nie m,-. 8 am im zna!.

+rcher pokierował mnie do prawej strony. 'ylko wtedy zdałam sobie spraw",

że drugi żołnierz poszedł z 2lakiem. -rzez sekund", wszystko zawirowało, gdyzacz"li%my i%!. +rcher chodził jak aemon, biorąc długie, szybkie kroki. 0alczyłam by nadąży!, podczas wchłaniania każdego szczegłu tego gdzie byłam. 6akich byłonie wiele. 0szystko było białe i o%wietlone przez jasny tor %wiatła. >dentyczne drzwi

 były w szeregach po obu stronach nieko1czącego si" korytarza. &iski szum rozmwza zamkni"tymi drzwiami był ledwie rozpoznawalny.

Zapach jedzenia przybrał na sile i wtedy doszli%my do podwjnych, szklanychdrzwi. +rcher otworzył je wolną r"ką. $zułam si" jakbym była eskortowana do

 pokoju dyrektora, a nie do normalnie wyglądającej stołwki.$zyste, kwadratowe stoły rozmieszczone były w trzech rz"dach. 0i"kszo%! z

tych z przodu była zaj"ta. +rcher zaprowadził mnie do pierwszego pustego stolika i popchnął na siedzenie. 9trzeliłam w niego spojrzeniem, nie b"dąc wielką *anką bycia poniewieraną.

– Zosta1 tu, 8 powiedział, potem odwrcił si" na pi"cie.

Gdzie do diabła my%lał, że bym poszła7 -atrzyłam jak podchodził do przodu,gdzie czekała krtka kolejka ludzi.

 &adal mogłam zaryzykowa! ucieczk" nie wiedząc  gdzie i%!, ale mj brzuch*iknął na ten pomysł. 0iedziałam ile pi"ter było nad nami. -rzeskanowałam

 pomieszczenie i moje serce zaton"ło. #ałe, czarne dziury były wsz"dzie, a kamerynie były tak ukryte. =to% pewnie mnie teraz obserwował.

#"żczy/ni i kobiety w *artuchach laboratoryjnych i mundurach, posyłającynic wi"cej od zaciekawionych spojrze1, kiedy przechodzili obok. 9iedziałamniewygodnie prosto, zastanawiając si" jak bardzo przyzwyczajeni byli do oglądania

 porwanej nastolatki wystraszonej na %mier!.

-ewnie bardziej niż chciałam wiedzie!.

 1este0m$ tu $ ich +owstrz$ma).

9łowa 2lake3a wrciły do mnie i zassałam oddech. -owstrzyma! kogo7 6ak5uxen mogli by! złymi go%!mi7 #j umysł p"dził, złapany mi"dzy ch"cią

dowiedzenia si" co miał na my%li, a nie u*aniem żadnemu jego słowu.

+rcher wrcił z talerzem jajek i bekonu w jednej r"ce i małym kartonikiem

Page 46: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 46/348

mleka w drugiej. -ostawił je przede mną bez słowa, potem wyjął plastikowy widelec.

Gapiłam si" na talerz, kiedy +rcher usiadł naprzeciwko. Gula u*ormowała si"w moim gardle, gdy si"gn"łam wolno, przykrywając dłonią widelec. &agle

 pomy%lałam o tym co powiedział 2lake o jego pobycie tutaj ) o tym jak wszystko

 było pokryte onyxem. $zy to była prawda7 0idelec był najwyra/niej nie szkodliwy i już nie miałam poj"cia w co wierzy!.

– 0szystko w porządku, 8 powiedział +rcher.

#oje palce owin"ły si" wokł plastikowego widelca i kiedy nic nie zabolało,wypu%ciłam oddech ulgi.

– zi"kuj" ci.

bserwował mnie, jego ekspresja mwiła mi że nie miał poj"cia za co mudzi"kowałam i ja tak jakby też si" nad tym zastanawiałam. 2yłam zaskoczona jegożyczliwo%cią. +lbo przynajmniej uważałam, że to była życzliwo%!. n mgł by! jak2lake i ten drugi *acet, mając gdzie% to że umierałam z głodu.

9zybko zjadłam swj posiłek. $ały proces był niezr"czny na bolesnym poziomie. &ic nie mwił i ani razu nie zdjął ze mnie oczu, jakby był w gotowo%ci nasztuczki. &ie byłam pewna czego oczekiwał ode mnie z plastikowym talerzem i

widelcem. <az jego wzrok wydawał si" pj%! do mojego lewego policzka, a ja nie byłam pewna na co si" gapił. &ie patrzyłam w lustro, kiedy si" przebierałam.

6edzenie smakowało jak trociny i moja szcz"ka bolała od przeżuwania, alewyczy%ciłam talerz, wiedząc że potrzebowałam energii.

=iedy sko1czyłam, talerz i sztu!ce zostały na stole. ło1 +rchera znowu byłana moim ramieniu. &asza powrotna wycieczka była cicha, a hol troch" bardziejzatłoczony. Zatrzymali%my si" na zewnątrz zamkni"tego pokoju. 2ez pukania,otworzył drzwi.

=olejny pokj medyczny.

2iałe %ciany. 9za*ki. 'ace z urządzeniami. 9tł ze... strzemionami.

$o*n"łam si", potrząsając głową. #oje serce waliło szalenie szybko, kiedy mjwzrok przeskakiwał z r. <otha na 2lake3a, ktry siedział na plastikowym krze%le.-o go%ciu, ktry wcze%niej był z 2lakiem nie było %ladu.

<"ka +rchera zacisn"ła si" i zanim mogłam wydosta! si" za drzwi, zatrzymałmnie.

Page 47: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 47/348

–  &ie, 8 powiedział delikatnie, do%! gło%no bym tylko ja usłyszała. 8 &ikt niechce powtrki z wczoraj.

#oja głowa szarpn"ła si" do niego, a moje oczy złączyły si" z jegoniebieskimi.

–  &ie chc" tego robi!.

 &ie mrugnął.

–  &ie masz wyboru.

(zy wypełniły moje oczy, kiedy jego słowa do mnie dotarły. <zuciłam okiemna doktora, potem na 2lake3a. 'en ostatni odwrcił wzrok, mi"sie1 zadrżał w jego

szcz"ce. 2eznadziejno%! tego wszystkiego uderzyła we mnie. o tego momentu, niewiem co tak naprawd" sobie my%lałam. Ce nadal miałam co% do powiedzenia w tymco b"dzie si" działo wokł i mi7

r. <oth odchrząknął.

– 6ak si" dzi% czujesz, =aty7

$hciałam si" za%mia!, ale mj głos wyszedł jak skrzek.

– + jak my%lisz7– 2"dzie ci łatwiej. 8 dsunął si" na bok, wskazując na stł. 8 Zwłaszcza kiedy

 b"dziemy mie! to z głowy.

$i%nienie opadło na moją pier% a moje pi"%ci otwierały si" i zamykały po bokach. &igdy przedtem nie miałam ataku paniki, ale byłam całkiem pewna żedzieliły mnie od niego sekundy.

 &ie chc" ich w pokoju. 8 9łowa wyszły szybko i zgrzytliwie.

2lake obejrzał si" wokł i wstał, przewracając oczami.

– Zaczekam na zewnątrz.

$hciałam go kopną! kiedy przechodził obok, ale nadal był tam +rcher.dwrciłam si" do niego, czułam jakby moje oczy p"czniały mi w głowie.

 &ie, 8 powiedział, ruszając by staną! przed drzwiami. Złączył r"ce. 8 6a niewychodz".

Page 48: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 48/348

$hciałam płaka!. &ie b"dzie możliwo%ci obrony. -omieszczenie, tak jakkorytarz i stołwka, miało błyszczące %ciany. 2ez wątpienia była to mieszankaonyksu i diamentw.

oktor przekazał mi jedną z tych obrzydliwych szpitalnych tog, po tym

wskazał zasłonk".

– #ożesz si" tam przebra!.

0 odr"twiałej mgle, poszłam za parawan. #oje palce szarpały za ubrania, a potem za tog". 0ychodząc zza zasłony, moje ciało było gorące i zimne, nogi słabekiedy wystąpiłam naprzd. 0szystko było za jasne, a moje ramiona trz"sły si" kiedy

 podniosłam si" na usztywniony stł. $hwyciłam małe nitki togi, niezdolna byspojrze! w gr".

–  &ajpierw pobior" ci krew, 8 powiedział doktor.

0szystkiego co stało si" potem byłam albo bardzo %wiadoma, albo kompletnieod tego oderwana. stro%! igły, ktra wbiła mi si" w żył", poczułam aż w palcach ustp, potem delikatne pociągni"cie tłoku w strzykawce zamontowanej na ko1cu igły .oktor mwił do mnie, ale nie bardzo go słyszałam.

=iedy było już po wszystkim i znw byłam w moich ubraniach, usiadłam na

stole, gapiąc si" na białe sneakersy ktre mi dał. 2yły w moim rozmiarze ) idealniedopasowane. #oja pier% unosiła si" i opadała w gł"bokich, powolnych oddechach.

2yłam odr"twiała.

r. <oth wyja%nił że sprawdzą krew. $o% ze sprawdzaniem poziomu mutacji,diagnostyki mojego &+ tak by można je było przestudiowa!. -owiedział mi, że nie

 byłam w ciąży, co było czym% co już wiedziałam4 prawie si" roze%miałam na to, aleczułam że b"dzie mi niedobrze je%li zrobi" co% innego niż oddychanie.

-o tym jak wszystko zostało powiedziane i zrobione, +rcher wystąpił do przodu i wyprowadził mnie z pokoju. -rzez cały czas nie powiedział słowa. =iedy położył dło1 na moim ramieniu, strząsn"łam ją nie chcąc by! przez nikogo dotykana.6uż mnie nie dotknął.

2lake opierał si" o %cian" na zewnątrz biura, jego oczy otwarły si" kiedy drzwiza nami si" zatrzasn"ły.

–  &o w ko1cu. 9p/niamy si".

'rzymałam zapiecz"towane usta, bo je%li bym je otworzyła by co% powiedzie!,to bym si" rozpłakała. + nie chciałam płaka!. &ie przed 2lakiem i +rcherem ani

Page 49: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 49/348

 przed nikim.

– kej. 8 2lake wydobył słowo, kiedy skierowali%my si" w dł korytarza. 8 'o powinno by! zabawne.

–  &ie odzywaj si", 8 powiedział +rcher.

2lake zrobił min", ale został cicho pki nie zatrzymali%my si" przedzamkni"tymi, podwjnymi drzwiami z rodzaju takich, jakie widzisz w szpitalach.0cisnął czarny przycisk na %cianie i drzwi si" otworzyły, ukazując sierżanta ashera.

:brany był tak jak wcze%niej, w wojskowy mundur.

– $iesz" si", że w ko1cu mogła% do nas dołączy!.

 &erwowy, brzmiący szalenie %miech znowu zabulgotał mi w gardle.

– -rzepraszam. 8 :ciekł mi chichot.

$ała trjka *acetw skierowała na mnie swj wzrok. 9pojrzenie 2lake3a byłonajbardziej zaciekawione, ale ja potrząsn"łam głową i wzi"łam kolejny, gł"bokioddech. 0iedziałam, że musz" si" trzyma!. #usiałam by! uważna i zachowa! swojeżarty dla siebie. 2yłam tak daleko za linią wroga. Ze%wirowanie i kąpiel w onyksienie byłoby pomocne. Załamanie si" i znalezienie rogu by si" pokołysa! też nie.

'o była  trudna ) prawdopodobnie najtrudniejsza rzecz jaką zrobiłam ) ale poskładałam si" do kupy.

9ierżant asher zakołysał si" na pi"tach.

– 6est co%, co chciałbym ci pokaza!, =aty. #am nadzieje, że to ułatwi dla ciebierzeczy.

0ątpliwie, ale poszłam za nim. =orytarz rozgał"ział si" w dwa hole i poszli%my prawym. 'o miejsce musiało by! ogromne ) ogromną masą holw i pokoi.

9ierżant zatrzymał si" przed drzwiami. &a %cianie znajdował si" panelkontrolny z mrugającym czerwonym %wiatełkiem na wysoko%ci oka. 9tanął przednim. ?wiatło zmieniło si" na zielone, pojawił si" d/wi"k syczenia i drzwi otworzyłysi", pokazując duży kwadratowy pokj pełen doktorw. 'o było laboratorium i

 poczekalnia w jednym. -rzeszłam przeze1, natychmiast krzywiąc si" na zapachantyseptykw. 0idok i zapach sprowadził *al" wspomnie1.

<ozpoznawałam takie pokoje 8 byłam już w takich pokojach.

Page 50: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 50/348

Z moim tatą kiedy był chory. 9p"dzał czas w pokoju bardzo podobnym dotego, kiedy leczył si" na raka. 'o mnie sparaliżowało.

 &a %rodku pomieszczenia było kilka stosikw  w kształcie :4 każdy z nichzawierał dziesi"! *oteli, ktre wiedziałam że były wygodne. 0iele było zaj"tych

 przez ludzi ) ludzi ) w każdej *azie choroby. Z optymizmem, ze %wiatłem w oczachostatnio zdiagnozowani, ledwie %wiadomi tego, gdzie byli i każdy z nich był podłączony do torebek z płynem i czym% co wyglądało jak chemia. 'o był przejrzysty płyn, ale l%nił pod %wiatło, jak ee kiedy zanikała i si" pojawiała.

oktor przespacerował si", sprawdzając torebki i gaw"dząc z pacjentami. Ztyłu znajdowało si" kilka długich stołw gdzie ludzie zaglądali do mikroskopw iodmierzali leki. &iektrzy byli przy komputerach, ich białe płaszcze laboratoryjneobejmowały krzesła.

9ierżant asher zatrzymał si" obok mnie.

– 'o jest ci znajome, prawda7

9pojrzałam na niego ostro, mgli%cie %wiadoma +rchera przyklejonego domojego drugiego boku, a 2lake odsunął si" do tyłu. &ajwyra/niej nie był takrozmowny przy sierżancie.

'ak. 9kąd wiesz7-ojawił si" mały u%mieszek.

– drobili%my prac" domową. 6akiego rodzaju raka miał twj tata7

0zdrygn"łam si". 9łowa rak i tata nadal niosły pot"żne uderzenie.

– #iał raka mzgu.

0zrok sierżanta ashera przesunął si" do stanowiska najbliżej nas.

– $hciałbym, żeby% kogo% poznała.

Zanim mogłam co% powiedzie!, poszedł do przodu, zatrzymując si" przy jednym z łżek, ktre było do nas tyłem. +rcher skinął, a ja niech"tnie spojrzałam naco patrzył sierżant.

'o było dziecko. #oże dziewi"cioletnie albo dziesi"cioletnie i z bladą skrą iłysą głową. &ie mogłam powiedzie! czy był to chłopiec czy dziewczynka, ale oczydziecka były jasno niebieskie.

Page 51: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 51/348

– 'o jest 5ori. 6est naszą pacjentką. 8 #rugnął do młodej dziewczynki. 8 5ori, to jest =aty. 8 5ori zwrciła te wielkie, przyjacielskie oczy na mnie kiedywyciągn"ła małą, okropnie bladą dło1. 8 Hej, =aty.

0zi"łam jej zimną dło1 i potrząsn"łam, niepewna co innego zrobi!.

– Hej.

6ej u%miech rozszerzył si".

– $zy ty też jeste% chora7

 &a początku nie wiedziałam co powiedzie!.

–  &ie.– =aty jest tu by nam pomc, 8 powiedział sierżant asher, gdy mała zabrała

r"k", wsuwając ją pod blado siwy kocyk. 8 5ori ma chłoniaka centralnegoukładu nerwowego, czwartego stopnia.

$hciałam odwrci! wzrok, bo byłam tchrzem i wie!ziałam. 'o był ten samrodzaj raka, jakiego miał mj tata. &ajbardziej prawdopodobne, ostateczny. 'o nie

 było sprawiedliwe. 5ori była za młoda na co% takiego.

:%miechnął si" do dziewczynki.

– 'o agresywna choroba, ale 5ori jest bardzo silna.

-rzytakn"ła energicznie.

– 6estem silniejsza niż wi"kszo%! dziewczynek w moim wiekuN

Zmusiłam si" do u%miechu ktrego nie czułam, kiedy sierżant odsunął si" na

 bok, pozwalając doktorowi sprawdzi! torebki. 6ej jasnoniebieskie oczka skakały ponaszej trjce.

– ni dają mi lekarstwo, ktre mi pomoże, 8 powiedziała, przygryzając dolnąwarg". 8 > to lekarstwo nie sprawia, że czuj" si" tak /le.

 &ie wiedziałam co powiedzie! i nie mogłam mwi!, aż odeszli%my oddziewczynki i poszli%my do rogu, gdzie nikomu nie wchodzili%my w drog".

laczego mi to pokazujesz7 8 zapytałam.– <ozumiesz srogo%! choroby, 8 powiedział, kierując wzrok na podłog"laboratorium. 8 6ak rak, autoimmunologiczne choroby, zapalenia staww i

Page 52: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 52/348

wiele innych rzeczy mogą okra%! osob" z życia, czasem nawet zanim si"zacznie. ekady min"ły na szukaniu lekarstwa na raka czy na +lzheimera, bezskutku. =ażdego roku, powstaje nowa choroba, zdolna do zniszczenia życia.

0szystko z tego było prawdą.

– +le tu, 8 powiedział, rozkładając ramiona szeroko, 8 stajemy przeciwkochorobie z twoją pomocą. 'woje &+ jest dla nas bezcenne, tak samo jakchemiczny skład 5uxen. #ogliby%my zaszczepi! ci" wirusem +>9, a ty by%nie zachorowała. -rbowali%my. $okolwiek co jest w &+ 5uxen, sprawia żeoboje oni i hybrydy opierają si" wszystkim ludzkim chorobom. 'ak samo jest z+rum.

reszcz przeszedł mi po kr"gosłupie.

– 'y naprawd" zaszczepiasz chorobami hybrydy i 5uxenw7

-rzytaknął.

– 'ak robimy. 'o umożliwia nam zbadanie jak ciała hybryd i 5uxen zwalczająchorob". #amy nadziej", że uda nam si" je zastąpi! i w niektrych

 przypadkach si" nam powiodło, zwłaszcza z 5H8BB.– 5H8BB7 8 zapytałam, patrząc teraz na 2lake3a. <ozmawiał z innym małym

dzieckiem ) chłopakiem ktry dostawał torebk" z płynem. ?miali si". 'owydawało si"... normalne.– -owielanie genu, 8 wyja%nił sierżant. 8 'o spowalnia wzrost pełnosprawnych

guzw. 5ori dobrze na to zareagowała. 5H8BB jest produktem lat bada1. #amynadziej", że to jest odpowied/.

 &ie wiedziałam co powiedzie!, kiedy mj wzrok przesunął si" po pokoju.

– 5ek na raka7–

> na wiele innych chorb, =aty. to wła%nie chodzi aedalusowi i możesz pomc si" temu zi%ci!.

pierając si" o %cian", ugniatałam dłonie. $z"%! mnie chciała wierzy! w to cosłyszałam i widziałam ) że aedalus chciało tylko znale/! lekarstwo na choroby )ale wiedziałam lepiej. 0ierzenie w to było jak wierzenie w #ikołaja.

– > to wszystko7 0y tylko prbujecie uczyni! %wiat lepszym miejscem7– 'ak. +le istnieją też inne sposoby, poza możliwo%ciami lekw, by uczyni!

%wiat lepszym miejscem. 9posoby jakimi t$ możesz uczyni! %wiat lepszymmiejscem.

Page 53: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 53/348

$zułam si" jakbym była chwalonym towarem, ale nawet w pozycji w ktrej si"znajdowałam, mogłam rozpozna! jak pot"żne mogło by! lekarstwo na %miertelnechoroby, jak bardzo zmieniło by ono %wiat na lepsze. Zamykając oczy, wzi"łamgł"boki oddech.

– 6ak7– $hod/. 8 asher ujął mj łokie!, nie dając mi za bardzo wyboru. -oprowadził

mnie na przeciwny koniec laboratorium, gdzie sekcje %ciany okazały si" by!okiennicą. Zapukał w %cian". kiennice podjechały do gry, wydając seri"mechanicznych k"ik,w. 2 $o widzisz7

-owietrze uciekło mi z płuc.

– 5uxen, 8 wyszeptałam.

 &ie miałam wątpliwo%ci, że ludzie siedzący w pasujących *otelach po drugiejstronie okna, pozwalając doktorom pobiera! sobie krew, nie byli stąd. >ch pi"kno

 było nie do pomylenia. 'ak jak i *akt, że wiele z nich było w prawdziwych *ormach.>ch delikatny blask wypełnił pokj.

– $zy ktrykolwiek z nich wygląda jakby nie chciał tu by!7 8 zapytał, cicho.

-rzyciskając dłonie do okna, pochyliłam si" do przodu. $i ktrzy nie wyglądali

 jak ludzkie żarwki u%miechali si" i %miali. &iektrzy co% przekąsili a inni gaw"dzili.0i"kszo%! nich była starsza, strzelałabym że po dwudziestce czy trzydziestce.

Cadne z nich nie wyglądało jak zakładnik.

– 0yglądają =aty7 8 ponaglił.

-otrząsn"łam głową, doszcz"tnie zdezorientowana. 2yli tu z własnej woli7 &iemogłam zrozumie! jak.

– ni chcą pomc. &ikt ich nie zmusza.– +le wy zmuszacie mnie, 8 powiedziałam, %wiadoma +rchera za plecami. 8

Zmusili%cie 2ethany i awsona.

9ierżant asher przekrzywił głow" na bok.

– 'o nie musi by! w ten sposb.– 0i"c nie zaprzeczasz7–

>stnieją trzy rodzaje 5uxen, panno 9wartz. 9ą ci, ktrzy są jak ludzie po drugiejstronie okna, 5uxeni ktrzy rozumieją jak ich biologia może polepszy! naszeżycia. -/niej są ci ktrzy przystosowali si" do społeczno%ci i ktrzy nie

Page 54: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 54/348

ryzykują.– + trzecia grupa7

-rzez chwil" był cicho.

– 'rzecia grupa to ta, ktrej przybycia bała si" generacja przed nami. 9ą tacy,ktrzy chcą przeją! kontrol" nad Ziemią i zniewoli! rodzaj ludzki.

#oja głowa odwrciła si" do niego.

– $o do diaska7

6ego oczy spotkały moje.

– 6ak my%lisz ilu 5uxen jest wokł nas panno 9wartz7

-otrząsn"łam głową.

–  &ie wiem. 8 aemon wspomniał raz ilu my%lał, że tu było, ale nie mogłam przywoła! liczby. 8 'ysiące7

asher przemwił z autorytetem.

– Zamieszkujących ziemi" jest z grubsza czterdzie%ci pi"! tysi"cy.

0hoa. 'o było dużo.

– koło siedemdziesiąt procent z tych z czterdziestu pi"ciu tysi"cy si" przystosowało. =olejnym dziesi"ciu procentom można kompletnie zau*a!, jaktym w drugim pokoju. + ostatnie dwadzie%cia procent7 6est dziewi"! tysi"cy5uxen, ktrzy chcą widzie! rodzaj ludzki pod kloszem 8 dziewi"! tysi"cy

 bytw, ktre mogą zasia! tak dużo zniszcze1 jak mała głowica bojowa. 5edwo

trzymamy ich pod kontrolą i wszystko co musieli by zrobi!, żeby kompletniewstrząsną! narodem to przej"cie wi"cej 5uxen na swoją stron". +le czy chceszzna! kolejną przerażającą liczb"7

Gapiąc si" na niego, nie miałam poj"cia co powiedzie!.

– -ozwl mi spyta!, panno 9wartz. Gdzie dokładnie my%lisz, że aemon 2lack, jego rodzina i jego przyjaciele wylądowali7

– ni nie są zainteresowani niewoleniemN 8 9zczekn"łam szorstkim %miechem. 8

>nsynuowanie tego jest niedorzeczne.–  &aprawd"7 8 Zatrzymał si". 8 &igdy nikogo do ko1ca nie poznasz. > jestem

 pewny, że kiedy pierwszy raz spotkała% aemona i jego rodzin", nigdy nie

Page 55: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 55/348

założyłaby% że są czym są, mam racj"7

'u mnie miał.

– #usisz przyzna!, że je%li byli tak dobrzy w ukrywaniu *aktu że nie byli nawet

lud/mi, jak dobrzy muszą by! w ukrywaniu czego% tak niewidzialnego jak ichwierno%!, 8 powiedział. 8 Zapominasz o tym, że nie są lud/mi, i nie są, mog"ci" zapewni!, cz"%cią dziesi"ciu procent, ktrym u*amy.

tworzyłam usta, ale nie wyszły żadne słowa. 6a nie ) nie mogłam ) uwierzy!w to co mwił, ale powiedział to wszystko bez uncji lekceważenia. 'ak jakby po

 prostu stwierdzał *akt, tak jak zrobiłby doktor mwiąc pacjentowi że miał raka.

dwrcił si" z powrotem do okna, unosząc podbrdek.

– 9pekulujemy, że setki tysi"cy 5uxen, znajduje si" w przestrzeni, ktrzy podrżują do rżnych punktw we wszech%wiecie. 6ak my%lisz co by si" stało, je%li przybyliby tutaj7 -ami"taj, to są 5uxeni ktrzy nie mieli styczno%ci zrodzajem ludzkim.

– 6a...8 reszcz niepokoju przeszedł mi po kr"gosłupie i po ramionach.Zwracając uwag" na okno, obserwowałam jak 5uxen zmienił si" w swoją

 prawdziwą *orm". =iedy przemwiłam, nie rozpoznałam własnego głosu. 8 &iewiem.

0ymazali by nas.

Zassałam urywany oddech, nadal nie chcąc uwierzy! w to co mwił.

– 'o brzmi troch" ekstremalnie.– 'ak7 8 -rzerwał, brzmiąc na ciekawego. 8 9pjrz na naszą własną histori".

6eden silniejszy nard przejmuje drugi. :mysłowo%! 5uxen i +rum nie rżnisi" od naszej. 2asic arwinism.

– -rzetrwają najsilniejsi, 8 wymamrotałam i przez chwil" prawie mogłam to

zobaczy!. >nwazj" o rozmiarach Hollywood i wiedziałam do%! o 5uxenach bywiedzie! że je%li dotarłaby tutaj i chcieliby nas przeją!, zrobiliby to.

Zamykając oczy, znowu potrząsn"łam głową. n robił mi pranie mzgu. &ie było armii 5uxen, ktra chce inwazji.

– + co to wszystko ma wsplnego ze mną7– -oza *aktem, że jeste% silna, tak jak 5uxen ktry ci" zmutował i twoja krew

mogłaby pomc nam zbliży! si" o krok do udanej serii 5H8BB7 2yliby%my

zachwyceni możno%cią zbadania połączenia mi"dzy tobą i tym ktry ci"zmutował. 'ylko kilku było zdolnych zrobi! to pomy%lnie i byłoby %wietnymosiągni"ciem, mie! kolejnego 5uxena ktry mgłby udanie zmutowa! innych

Page 56: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 56/348

ludzi i stworzy! hybrydy, ktre są stabilne.

#y%lałam o tych wszystkich ludziach, ktrych zmuszony był zmutowa!awson i patrze! jak giną. &ie zniosłabym je%li aemon miałby przez to

 przechodzi!, tworząc ludzi ktrzy by tylko...

detchn"łam gł"boko.

– $zy to stało si" $arissie7– =omu7– 0iesz komu, 8 powiedziałam zm"czonym głosem. 8 Została zmutowana, ale

 była niestabilna. -rzyszła po mnie i wpadła w samo destrukcj". 2yła... 8 obrąosobą. +le przerwałam, bo u%wiadomiłam sobie, że je%li sierżant wiedziałcokolwiek o $arissie, to albo nie miał zamiaru mwi! albo po prostu miał to

gdzie%.

=ilka chwil min"ło zanim kontynuował.

– +le to nie jest jedyna rzecz, o ktrą martwi si" aedalus. #ienie tu 5uxenaktry ci" zmutował byłoby %wietne, ale to nie na tym jeste%my skupieni.

9pojrzałam na niego ostro i t"tno mi skoczyło. Zaskoczenie mnie przeszyło. &ie byli skupieni na zwabieniu aemona7

– $hcieli%my ciebie, 8 powiedział sierżant asher.

$zułam jakby podłoga osun"ła mi si" spod stp.

– $o7

0yraz jego twarzy nie był ani ciepły ani zimny.

0idzisz panno 9wartz, jest tam te dziewi"! tysi"cy 5uxen przy ktrych potrzebujemy pomocy, żeby sobie z nimi poradzi!. > kiedy reszta 5uxen przyb"dzie na Ziemi" ) a przyb"dzie ) b"dziemy potrzebowa! wszystkiego znaszego arsenału, by ocali! rodzaj ludzki. 'o oznacza, hybrydy jak ty i miejmynadziej" wiele wi"cej, ktre mogą walczy!.

$o do...7 2yłam pewna, że wpadłam do innego wszech%wiata. #j mzgchyba ogłosił strajk.

asher obserwował mnie dokładnie.

– 0i"c pytanie jest, czy b"dziesz z nami, czy przeciw własnemu rodzajowi7 2o

Page 57: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 57/348

 b"dziesz musiałam wybra!, panno 9wartz. #i"dzy swoimi własnymi lud/mi, arodzajem przez ktry została% zmutowana.

Page 58: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 58/348

  Rozdział 6

   & A'(O 

-o pożegnaniu si" z awsonem i 2ethany, wyszedłem z domu wła%nie kiedy przebiłsi" %wit. 'o co stało si" z 2eth prze%ladowało mnie na każdym kroku. 0ydawała si"czu! troch" lepiej, ale nie byłem pewny. &ie miałem wątpliwo%ci, że awson si" niązajmie.

bejrzałem si" na dom. Zimna, zdystansowana cz"%! mnie wiedziała że mog" już nigdy nie zobaczy! tego miejsca, ani brata ani siostry. 'a wiedza nie zmniejszyłamojego zapału.

-oszedłem w kierunku odwrotnym do kolonii, rozp"dzając si". #imo żezostałem w ludzkiej *ormie, poruszałem si" szybciej od możliwo%ci namierzenia.

awson powiedział mi wcze%niej, że mj samochd został odholowany do#atthew, co pomogło ominą! egzekwowanie prawa lokalnym, ktrzy nie byli

 przekupieni przez i naprawd" obchodziło ich zagini"cie kolejnych nastolatkw.

Zaj"ło mi mniej niż pi"! minut, by dotrze! do mieszkania #atthew po%rodkuniczego. Zwolniłem, kiedy doszedłem do jego podjazdu, czając si" na jego 9:J3a.

:%miechnąłem si".

#usiałem wydosta! si" ze stanu, przynajmniej do Jirginii. $ałą drog" mogłem przeby! w prawdziwej *ormie. o diabła, tak pewnie byłoby szybciej, ale straciłbymsiły, a byłem całkiem pewny, że małe zjednoczenie jakie miałem zamiar zrobi! w#ount 0eather b"dzie wyka1czające.

2iorąc pod uwag", to jak wkurzony byłem teraz na #atthew, zamierzałemcieszy! si" EpożyczeniemF jego samochodu, skoro mj przyciągnąłby uwag" tych, zktrymi nie miałem czasu si" zmaga!. 0%lizgnąłem si" na siedzenie kierowcy,si"gnąłem w dł i szarpnąłem za skrzynk" kryjącą kable.

=iedy awson i ja byli%my mali, uruchamiali%my samochody, zapalając przewody palcami dla zabawy i chichotw przy centrach handlowych w $umberland.Zaj"ło nam kilka prb, by doj%! do tego jak dokładnie wymuska! ładunek, żebyzaskoczył, a nie usmażył komputer czy cały system. 0tedy przenosili%mysamochody na inne miejsca parkingowe i patrzyli%my jak wła%ciciele wychodzili,zd"biali przez to jak przeniesiono ich samochody.

6ako dzieci, łatwo si" nudzili%my.

Page 59: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 59/348

winąłem palce wokł kabli i wysłałem przez nie mały ładunek. 9amochdzacharczał, a silnik ruszył do pracy.

 &adal miałem magiczny dotyk.

 &ie tracąc wi"cej czasu, wydostałem  si" w diabły z podjazdu #atthew iskierowałem na autostrad". &ie było mowy, że on b"dzie tak wyrozumiały jakawson, przynajmniej nie w tym momencie.

#j brat miał zając si" dal mnie sprawami. Zebrałby do%! pieni"dzy by zakilka lat wpłaci! je na konto =at i moje, ktre metodycznie trzymałem poza radaremna wypadek, gdyby pewnego dnia gwno wpadło do wentylatora.

+ gwno zdecydowanie wpadło do wentylatora.

awson i ee też mieli strategicznie ukryte Eo, choleraF konta, tak sam jak'hompsonowie. #atthew namwił nas do zrobienia tego. =iedy%  my%lałem, że to

 była paranoja, ale cholera, on był mądry. &ie było sposobu bym tu wrcił i =at teżnie. 2"dziemy musieli znale/! sposb by mogła zobaczy! si" z mamą, ale żadne znas nie b"dzie mogło zosta!, kiedy ją stamtąd wydostan". 'o byłoby zbytniebezpieczne.

Zanim pjd" do #ount 0eather, b"d" musiał złoży! komu% wizyt".

2lake nie mgł by! jedynym, ktry nas wykiwał.

2yła też nastoletnia hybryda, ktra miała wiele do wytłumaczenia.

-o południu ukryłem samochd #atthew za podupadłą stacją benzynową, natej samej drodze na ktrej był klub 5uca. &ie to że wyboista, zakurzona drżka byłanaprawd" drogą. statnią rzeczą, ktrej chciałem to żeby wiedzieli że nadchodz".

$o% z 5uciem mi nie pasowało i to w dużym stopniu. Lakt, że był ledwienastolatkiem i prowadził klub był całkiem dużą podpowiedzią. > był tutaj, razem zinnym 5uxen i niechroniony przed +rum7

'a, co% było nie tak z dzieciakiem.

Zostając w swojej ludzkiej *ormie, ruszyłem przez chwasty do drewnianegoobszaru za stacją benzynową. 6asne %wiatło słoneczne przebijało si" przez gał"zie, aciepłe majowe powietrze pop"dzało mnie, kiedy przeleciałem przez nierwną ziemi".

9ekundy p/niej wypadłem z mi"dzy drzew i uderzyłem w przero%ni"te pole.

statnim razem gdy byłem tu z =at, pole było niczym wi"cej jak

Page 60: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 60/348

zamarzni"tym płatem trawy. 'eraz trzcina czepiała si" moich jeansw, a mlecze pokrywały traw". =at miała słabo%! do mleczy. &ie mogłem trzyma! palcw z dalaod nich, kiedy trenowali%my z onyksem. d momentu, gdy te żłte chwasty zacz"łykiełkowa! przy ziemi, ona wyrywała je i odcinała im głowy.

$ierpki u%miech pojawił si" na moich ustach, kiedy zatrzymałem si" przeddrzwiami bez okna. O+ętan$ Kotek.

-ołożyłem dłonie na metalowych drzwiach, %lizgając nimi w dł, szukając luk,albo zamkw do manipulowania. &ie było mowy, by te drzwi otworzyły si" jako%wkrtce.

0yco*ując si" przeskanowałem przd budynku. =wadratowy i bez okien, bardziej jak magazyn, a nie klub. -rzeszedłem do boku skopując puste kartony z

drogi. Z tyłu była rampa.-unkt.

-rzyciskając dłonie do przerwy mi"dzy drzwiami, usłyszałem cudowny d/wi"kodblokowywania zamkw. 9zybko otworzyłem drzwi i wszedłem do ciemnej

 przechowalni. -rze%lizgując si" przez cienie, przycisnąłem si" do %ciany, mj wzrok przeskakujący po białych kontenerach i stosach papierw. 0 powietrzu utrzymywałsi" odr"bny zapach alkoholu. -rzede mną wyłoniły si" kolejne drzwi i je otworzyłem.Za nimi był narożny korytarz gdzie w linii ustawione były tablice z patyczkowymi*igurkami ) co !o !iała3  ) narysowanymi na całej powierzchni. 0 minucie, wktrej przeszedłem przez drzwi, włoski na moim karku uniosły si" i po kr"gosłupie

 przeszedł mi zimny dreszcz

 Arum.

0ypadłem z korytarza, sekundy od przeskoczenia w prawdziwą *orm".Zamiast tego stanąłem twarzą w twarz z lu*ą odbezpieczonej strzelby.

'y by zakuło.

umnym wła%cicielem wie%niaczej zabjczyni był uży $hłopiec, 2ramkarz,nadal noszący kombinezon.

– <ączki do gry i nawet nie my%l o %wieceniu, %liczny chłopcze.

Zaciskając mocno szcz"k", podniosłem r"ce.

– 'utaj jest +rum.–  &o bez jaj, 8 powiedział bramkarz.

Page 61: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 61/348

:niosłem brew.

– 0i"c 5uc pracuje też z +rum7– 5uc nie pracuje dla nikogo. 8 2ramkarz zbliżył si", mrużąc oczy. 8 Gdzie jest ta

dziewczyna, ktra była zawsze z tobą7 na też tu myszkuje7

<zucił okiem za mnie, a ja skorzystałem z chwilowego rozproszenia. #ojadło1 wystrzeliła szybciej, niż mgł zareagowa!. 0yrwałem strzelb" z jego u%cisku iodwrciłem drugą stroną.

– 6ak si" czujesz z wycelowanym tym w swoją głow"7 8 zapytałem.

-łatki nosowe użego $hłopca zadrżały.

–  &iezbyt dobrze.– 'ak my%lałem. 8 -alec %wierzbił mnie na spu%cie. 8 $hciałbym zatrzyma! moją

 pi"kną twarz nienaruszoną.

2ramkarz zachichotał.

– > czyż nie jest to pi"kna twarz.

2andżo zacz"ły gra! w mojej głowie.

– h spjrzcie, 8 powiedział nowy głos. 8 -ołączenie miłosne zostało nawiązane.–  &o nie całkiem, 8 powiedziałem, owijając wolną r"k" wokł lu*y.– #y%lałe%, że nie wiem że tu jeste%7

 &ie zdejmując oczu z użego $hłopca, u%miechnąłem si" chytrze.

– #a to jakie% znaczenie7– 'ak, je%li prbowałe% mnie zaj%!, to my%l" że tak. 8 5uc wyszedł spokojnym

krokiem z cieni i wkroczył w zasi"g mojego wzroku. :brany był w czarnespodnie dresowe i '8shirt ktry mwił, Zombie 'eż -otrzebują #iło%ci. #iło. 8dłż bro1, aemon.

:%miechając si" zimno, pozwoliłem by ciepło obj"ło moją dło1. Gorącwybuchła i zapach palonego metalu unisł si" w powietrze. =iedy lu*a była już

 bezużyteczna, podałem ją z powrotem użemu $hłopcu.

2ramkarz spojrzał w dł na bro1 i westchnął.

–  &ie cierpi", gdy to si" dzieje.

Page 62: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 62/348

-atrzyłem jak 5uc wskoczył sobie na bar i machał nogami jak nadąsanedziecko. 0 przygaszonym %wietle baru, pier%cie1 wokł jego dziwnego koloru jegooczu wydawał si" rozmazany.

– 'y i ja musimy...

bracając si", ryknąłem kiedy moja ludzka *orma znikn"ła. 0ystrzeliłem przez parkiet, zmierzając prosto po mas" cieni *ormujących si" pod klatką.

+rum odwrcił si" i sekund" przed tym jak wpadli%my na siebie jak dwa buldogi turlające si" ze wzgrza, zobaczyłem go w prawdziwej *ormie ) mrocznej jak płnoc i błyszczącej jak szkło. 9iła uderzenia wstrząsn"ła %cianami i poruszyłaklatkami zwisającymi z su*itu.

– 6eezu, 8 powiedział 5uc. 8 $zy wszyscy nie możemy po prostu si" pogodzi!7

+rum owinął rami" wokł mojej talii, kiedy rzuciłam nim o %cian". 'ynk p"kł iwyleciał w powietrze. + on nie pu%cił. 92 był silny.

0ykr"cając si", złamał mj uchwyt i jego dymne rami" wystrzeliło w moją pier%. dsunąłem si" na bok, wyrzucając r"k" by walną! irytującego drania aż donast"pnego roku.

$hłopcy. hło+c$5 0 tym klubie nie walczymy, 8 zawołał 5uc, brzmiąc nazirytowanego.

Zignorowali%my go.

Inergia zaiskrzyła na moich ramionach, wysyłając w powietrze biały ogie1.

 ie wiesz z kim za!zierasssz* syknął +rum, wysyłając słowa prosto do mojejczaszki, co tylko mnie wkurzyło. 0yrzuciłem kul" energii.

0biła si" w jego rami".

dskoczył a nast"pnie odwrcił do mnie głow", przekrzywiając ją na bok. 6ego*orma stała si" solidniejsza

9tatyczno%! trzasn"ła w dł moich ramion. ?wiatło zapulsowało przez pokj.'en go%! naprawd" zaczynał działa! mi na nerwy.

–  &a twoim miejscu bym tego nie robił, 8 powiedział 5uc. 8 Hunter jest bardzo,

 bardzo głodny.

#iałem zamiar wła%nie pokaza! 5ucowi dokładnie co my%lałem o jego radzie,

Page 63: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 63/348

kiedy posta! wyszła z korytarza prowadzącego do jego biura. 'o była kobieta )ładna, blond włosa kobieta, ktra była bardzo ludzka. 6ej oczy był rozszerzone.

– Hunter7

$o. o. $holery.

<ozproszony Hunter spojrzał w tył na kobiet" jako% w tym samym czasie, wktrym we mnie zasyczało ;rdło. n musiał si" z nią skomunikowa!, bozmarszczyła brwi i powiedziała,

– +le on jest jednym z nich.

Głowa Huntera okr"ciła si" z powrotem do mnie i jego pier% uniosła si", kiedy

wziął krok do tyłu. 9ekund" p/niej, przede mną stał m"żczyzna   mojego wzrostu.$iemne, brązowe włosy i te cholerne blade +rumia1skie oczy były skupione na mnie.

– 9erena, 8 powiedział. 8 0racaj do biura 5uca.

Zmarszczenie kobiety urosło w grymas niezadowolenia, przypominając mi tak bardzo o =at, że zabolała mnie pier%.

– Ce co prosz"7

Gwałtownie odwrcił do niej głow" mrużąc oczy.  $hwil" p/niej, uży$hłopiec przeszedł po parkiecie, owijając r"k" wokł ramion kobiety.

–  &aprawd" nie musisz tu teraz by!.– +le...– $hod/, mam ci do pokazania kilka rzeczy, 8 powiedział uży $hłopiec.

Hunter spojrzał na niego.

– 6akie rzeczy7

uży $hłopiec mrugnął przez rami".

– <zeczy.

=iedy znikn"li w korytarzu, usta +rumianina zacisn"ły si".

 &ie podoba mi si" to.5uc si" roze%miał.

Page 64: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 64/348

– na nie jest w jego typie.

$zekaj ) co do jasnej cholery si" tu wyprawiało7 +rum z człowiekiem7

– $hcesz troch" przygasi! %wiatełko7 8 powiedział dupek. 8 %lepiasz mnie.

#oc rozrywała mnie i chciałem przebi! pi"%! przez jego twarz, ale on nieatakował, co było dziwne. > był z ludzką kobietą i wyglądało na to, że na+raw!ę z nią

 był co było jeszcze dziwaczniejsze.

-rzyjąłem swoją ludzką *orm".

–  &ie podoba mi si" twj ton...

-rychnął.

Zmrużyłem oczy.

– 0y dwoje powinni%cie zachowywa! si" ładnie. 8 5uc złączył razem dłonie. 8 &igdy nie wiesz kiedy b"dziesz potrzebowa! tak niezwykłego sprzymierze1ca.

Hunter i ja spojrzeli%my na siebie. boje prychn"li%my. 0ątpliwe.

$hłopak wzruszył ramionami.

– kej. 6est to bardzo ekscytujący dzie1. #am Huntera, ktry nie ma nazwiska i pokazuje si" tylko kiedy czego% chce, albo kogo% by si" pożywi! no i aemona2lacka, ktry wygląda jakby chciał uszkodzi! mnie *izycznie.

– 'o by si" zgadzało, 8 warknąłem.– #oże wyjawisz dlaczego7 8 zapytał.

#oje dłonie zwin"ły si" w pi"%ci.

– 'ak jakby% nie wiedział.

-otrząsnął głową.

–  &aprawd" nie wiem, ale zaryzykuj" zgadni"cie. &ie widz" =aty i jej niewyczuwam. 0i"c zakładam, że twoje małe włamanko do #ount 0eather nie

 poszło gładko.

-odszedłem bliżej, w%ciekło%! we mnie wrzała.

– 0łamałe% si" do #ount 0eather7 8 Hunter zakrztusił si" %miechem. 8 6este%

Page 65: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 65/348

szalony7– Zamknij si", 8 powiedziałem, utrzymując oczy na 5ucu.

Hunter wydał gł"boki d/wi"k.

–  &asza mała umowna, biała *laga przyja/ni rozerwie si" na pł, jeżeli znowu powiesz mi bym si" zamknął.

-osłałem mu krtkie spojrzenie.

– Zamknij. 9i".

#roczne cienie za*alowały na ramionach +rum, a ja w pełni byłem do niegotwarzą.

– $o7 8 powiedziałem, wyrzucając r"ce w gr", w uniwersalnym ge%cie chod/8i8sobie8we/. 8 #am mnstwo w%ciekło%ci do wyładowania na kim%.

– 5udzie. 8 5uc westchnął, zeskakując z baru. 8 -oważnie7 &ie możecierozwiąza! tego przyja/nie7

Hunter zignorował go biorąc kilka krokw naprzd.

– #y%lisz, że możesz mnie pokona!7

– #y%l"7 8 zadrwiłem, b"dąc nos w nos z kosmitą. 8 6a to wiem.

+rum roze%miał si", kiedy jednym długim palcem d/gnął mnie w pier% )!6gn%ł mnie w +ier05

–  &o to przekonajmy si".

$hwyciłem jego nadgarstek, moje palce okrążyły jego zimną skr".

– Go%ciu, ty naprawd" jeste%...– o%!N 8 wydarł si" 5uc.

 &ast"pnej sekundy byłem przyci%ni"ty do jednej %ciany  klubu, a Hunter dodrugiej, kilka stp nad ziemią. 0yraz twarzy +ruma prawdopodobnie odzwierciedlałmj. &asza dwjka siłowała si" z niewidzialnym u%ciskiem, ale żaden z nas nie mgłzrobi! cholernej rzeczy, żeby zej%! na dł.

5uc przesunął si" na %rodek pomieszczenia.

–  &ie mam całego dnia, chłopacy. #am rzeczy do zrobienia. rzemk", ktrąchc" wzią! tego popołudnia. &a &et*lix jest nowy *ilm, ktry chc" obejrze! i

Page 66: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 66/348

cholernego kuponu na darmowe 0hopper 6r., ktry woła moje imi".– :h... 8 powiedziałem.– 9łuchaj. 8 5uc zwrcił si" do mnie, z nachmurzoną miną. 0 tamtym

momencie, wyglądał na o wiele starszego niż wiedziałem, że był. 8 Zgaduj", żemy%lisz że w jaki% sposb byłem cz"%cią pojmania =aty. #ylisz si".

Zaszydziłem.

– > powinienem ci wierzy!7– $zy wyglądam jakby mnie to obchodziło7 'y włamałe% si" do #ount 0eather,

rządowej twierdzy. 'o nie wymaga naciągania wyobra/ni by domy%li! si", żeco% poszło nie tak. Zrobiłem to, co obiecałem.

– 2lake nas zdradził. aedalus ma =at.– + ja powiedziałem wam by%cie nie u*ali nikomu, kto ma co% do stracenia. 8

5uc wypu%cił szorstko oddech. 8 2lake jest...cż jest 2lakiem. +le zanimwysuniesz osąd, zapytaj siebie jak dużo ludzi ukrzyżujesz by odzyska! =aty7

 &acisk na mnie pu%cił i ze%lizgnąłem si" po %cianie, stając na nogach. =iedygapiłem si" na nastolatka, wierzyłem mu.

– #usz" ją odzyska!.– 6e%li aedalus ma twoją dziewczyn" możesz si" z nią pożegna!, 8 powiedział

Hunter z drugiego ko1ca pokoju. 8 ni są jakimi% pieprz8

– + ty7 8 wciął si" 5uc. 8 -owiedziałem by% został w moim biurze. &ie słuchaniemnie nie jest sposobem, by co% ode mnie uzyska!.

Hunter niezr"cznie wzruszył ramieniem, a sekund" p/niej, stał na podłodzewyglądając na tak złagodzonego jak pitt bull.

5uc posłał nam mroczne spojrzenia.

– <ozumiem, że wasza dwjka ma problemy ) duże problemy ) ale wiecie co7

 &ie jeste%cie jedynymi kosmitami, ktrych tyłki są obolałe. 9ą wi"ksze problemy niż te, ktre macie. 'a, wiem, ci"żko w to uwierzy!.

<zuciłem okiem na Huntera, ktry znowu wzruszył ramionami i powiedział,

– =to% tego ranka nie dostał swojego ciepłego mleczka.

Zachichotałem.

Głowa 5uca poleciała do niego i cholera je%li nie mogłem uwierzy! że stałemw pokoju +rum nie zabijałem go ) ale on też starał si" mnie nie zabi!.

Page 67: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 67/348

– #usisz si" cieszy!, że ci" lubi", 8 powiedział 5uc niskim głosem. 8 9łuchaj,musz" pogada! z aemonem. #ożesz i%! co% porobi!7 6e%li nie, to możemgłby% by! pomocny7

+rum przewrcił oczami.

– 'a, mam własne problemy. 8 Zaczął wyco*ywa! si" do korytarza i zatrzymałsi", rzucając na mnie okiem. 8 0idzimy si" po drugiej stronie.

-okazałem mu %rodkowy palec na pożegnanie.

=iedy zniknął w holu, 5uc odwrcił si" do mnie i założył ramiona.

– $o si" stało7

0idząc to, że nie miałem nic do stracenia, opowiedziałem mu co si" schrzaniłow #ount 0eather. 5uc nisko zagwizdał i potrząsnął głową.

– 9tary, przykro mi. &aprawd" mi przykro. 6e%li aedalus ją ma, to nie sądz"8–  &ie mw tego, 8 warknąłem. 8 la mnie nie jest stracona. 0ydostali%my

2ethany. T$ si" wydostałe%.

5uc mrugnął.

– 'a, wydostali%cie 2ethany, ale w mi"dzyczasie złapali =aty. > ja nie... nie jestem jak =aty.

 &ie wiedziałem co to do cholery znaczyło. dwracając si" od niego, przejechałem palcami przez włosy.

– 0iedziałe%, że 2lake nas zdradzi7

 &astąpiła chwila ciszy.

– + nawet je%li, to co by% zrobił7

Za%miałem si" gorzko.

– Zabiłbym ci".– 'o zrozumiałe, 8 odpowiedział spokojnie. 8 -ozwl, że zadam ci pytanie. $zy

nadal pomgłby% bratu uratowa! 2ethany, je%li wiedziałby% że 2lake was

zdradzi79tojąc  twarzą do 5uca, powoli potrząsnąłem głową, kiedy prawda uderzyła

Page 68: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 68/348

mnie centralnie w pier%. 6e%li wiedziałbym, że =at nie wrciłaby do domu, nie sądz" bym mgł powiedzie! tak i nie mogłem włoży! słw w *akt, że wybrałbym ją ponadmoim bratem.

-rzekrzywił głow" na bok.

–  &ie wiedziałem. 'o nie znaczy, że u*ałem 2lake3owi. 6a nie u*am nikomu.–  &ikomu7

Zignorował pytanie.

– $zego chcesz ode mnie, skoro najwyra/niej nie zamierzasz prbowa! mniezabi!7 $hcesz, żebym znowu rozbroił ochron"7 #og" to zrobi!. 2"d" dlaciebie darmochą, ale b"dzie to też misja samobjcza. 2"d" ciebie oczekiwa!.

–  &ie chc" by% cokolwiek rozbrajał.

9pojrzał na mnie, skołowany.

– +le ruszasz za nią7– 'ak.– Zostaniesz złapany.– 0iem.

5uc gapił si" na mnie tak długo, że pomy%lałem że dzieciak miał atak.

– 0i"c, ty naprawd" przyszedłe% tu skopa! mi tyłek7

#oje usta wykrzywiły si".

– 'a, zamierzałem.

$hłopak potrząsnął głową.

– $zy ty masz w ogle poj"cie, w co si" pakujesz7– 0iem. 8 Założyłem ramiona. 8 > wiem, że kiedy już b"dą mnie mie!, zażądają,

żebym tworzył hybrydy.– $zy kiedykolwiek, musiałe% patrze!, jak ludzie w kłko umierają7 &ie7 'o

zapytaj swojego brata.

 &ie wahałem si".

– na jest warta wszystkiego, przez co musz" przej%!.– >stnieją gorsze rzeczy, 8 powiedział cicho. 8 6e%li ty i Hunter mogliby%cie

odłoży! swoje porżnienie na dwie sekundy, pewnie sam by ci powiedział. 9ą

Page 69: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 69/348

rzeczy jakie robią, ktre rozwalą ci mzg.– 6eszcze wi"cej powodw by wydosta! =at.– > jaki masz plan7 6ak zamierzasz ją wyciągną!7 8 zapytał, ciekawy.

obre pytanie.

– 6eszcze tak daleko nie zaszedłem.

5uc obserwował mnie przez chwil", potem wybuchnął %miechem.

– obry plan. -odoba mi si". 'ylko kilka rzeczy może pj%! /le.– 6ak si" wydostałe%, 5uc7

-rzekrzywił głow".

–  &ie chcesz wiedzie!, co zrobiłem. > nie zrobisz tego, co zrobiłem ja.

Zimny dreszcz skradł si" po mojej skrze. 0ierzyłem dzieciakowi.

5uc co*nął si".

– #usz" zają! si" tymi innymi problemami, wi"c...

#j wzrok prze%lizgnął si" na korytarz.

– -racą z +rum, huh7

6ego usta wykrzywiły si".

– +rum i 5uxen nie są tacy rżni. 9ą tak samo popieprzeni, jak wy.

Zabawne. &ie widziałem tego w ten sposb.

5uc obniżył brod" i przeklął. 9poglądając na mnie, powiedział.

–  &ajwi"kszą słabo%cią aedalusa jest ich arogancja. >ch potrzeba stworzenia,tego co nigdy nie powinno by! stworzone. >ch potrzeba kontrolowania tego, conie może by! nigdy kontrolowane. #ajstrują przy ewolucji, mj przyjacielu.'o nigdy nie ko1czy si" dobrze w *ilmach, co nie7

–  &ie. &ie ko1czy si". 8 Zacząłem si" odwraca!.– $zekaj, 8 zawołał, zatrzymując mnie. 8 #og" ci pomc.

Zwrciłem si" do niego przodem, głow" przekrzywiłem na bok.

Page 70: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 70/348

– $o masz na my%li7

Lioletowe oczy 5uca, tak podobne do tych Ithana, że było to niepokojące,zamkn"ły si" na moich. Z jego oczami było co% nie tak mwiąc o liniach wokł/renic.

– >ch najwi"kszą ochroną jest to, że %wiat nie wiem że istnieją. &ie wiedzą, żemy istniejemy.

 &ie mogłem odwrci! wzroku i zdecydowałem, że ten dzieciak 5uc był troch" przerażający.

0tedy u%miechnął si".

– #ają co% czego chc" i założ" si" że jest to tam, gdzie trzymają =aty.

Zmrużyłem oczy. &igdy nie lubiłem si" targowa!.

– $zego chcesz7– #ają co% zwanego 5H8BB. $hc" to.– 5H8BB7 8 Zmarszczyłem brwi. 8 $o to do diabła jest7– -oczątek wszystkiego i koniec początku, 8 powiedział tajemniczo i dziwne

l%nienie wypełniło jego *ioletowe oczy. 8 -oznasz że to jest to, kiedy to

zobaczysz. Zdobąd/ to dla mnie, a ja upewni" si", że wydostaniesz si" zmiejsca, w ktrym b"dziesz.

0patrywałem si" w niego.

–  &ie wątpi" w twoją zajebisto%!, ale jak możesz wydosta! =at i mnie z miejsca,ktre nawet nie wiesz gdzie jest7

:nisł brew.

– #usisz wątpi! w moją zajebisto%! skoro pytasz, a nie powiniene%. #am ludziwsz"dzie, aemon. 9kontaktuj" si" z nimi, a oni dadzą mi zna! kiedy si"

 pojawisz.

?miejąc si" delikatnie, potrząsnąłem głową.

– laczego powinienem ci zau*a!7–  &igdy nie prosiłem, żeby% mi zau*ał. 6ak rwnież nie masz innego wyboru. 8

-rzerwał, i do diabła je%li nie miał racji. 8 Zdobąd/ mi 5H8BB, a ja upewni" si",że ty i twj Kotek  wydostaniecie si" z jakiejkolwiek dziury w jakiej b"dą wastrzyma!. 'o jest obietnica.

Page 71: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 71/348

  Rozdział 7

   K  ATY 

$zułam jakby min"ła wieczno%! odkąd jadłam lunch z tłuczonych ziemniakw isteku 9alisbury. 2yłam za bardzo podminowana by sprawdzi! telewizje. $zekanie wciszy doprowadzało mnie to chodzenie po długo%ci mojej celi. #oje nerwy byłynadszarpni"te do tego punktu, że za każdym razem gdy słyszałam kroki na zewnątrz

 pokoju, moje serce podchodziło mi do gardła i odsuwałam si" od drzwi.

2yłam płochliwa, reagując na każdy d/wi"k. &ie mając poj"cia ile czasumijało ani nawet jaki był dzie1, czułam si" jakbym była uwi"ziona w bąbelku bez

 powietrza.

-o raz setny przechodząc obok łżka, przyjrzałam si" temu co wiedziałem.2yli tu ludzie, ktrzy chcieli tu by! ) ludzie i 5uxen, pewnie nawet kilka hybryd.'estowali 5H8BB na pacjentach z rakiem i 2g wiedział czym tak naprawd" było 5H8BB. Znalezienie lekarstwa na %miertelne choroby było ważne. 6e%li aedalus po

 prostu by mnie zapytało i nie chciało trzyma! mnie w celi, z rado%cią oddałabymswoją krew.

 &ie mogłam strząsną! tego co powiedział mi sierżant asher. $zy naprawd" było dziewi"! tysi"cy, czy co% koło tego 5uxen spiskujących przeciw ludziom7 9etkitysi"cy, ktre mogły przyby! na ziemi" w każdym momencie7 aemon wspominałwcze%niej o innych, ale nigdy, ani razu nie powiedział nic o swoim rodzaju, nawet omałej enklawie, chcącej przeją! planet".

$o je%li to była prawda7

 &ie mogła nią by!.

5uxen nie byli /li. +rum i aedalus byli. rganizacja mogła mie! ładneopakowanie, ale była zgniła w %rodku.

=roki zabrzmiały na zewnątrz i wyskoczyłam kilka dobrych cali w powietrze,rzwi otworzyły si". 'o był +rcher.

– $o si" dzieje7 8 zapytałam, od razu nieu*na.

2eret ktry wydawał si" na stałe przymocowany do jego głowy ukrył jegooczy, ale wida! było zaci%ni"tą szcz"k".

– 6estem tu by zabra! ci" do sal treningowych.

Page 72: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 72/348

Zrobił tą dło18na8ramieniu rzecz i zastanawiałam si" czy naprawd" my%lał, żesprbuj" uciec. $hciałam, ale nie byłam aż tak głupia. 6eszcze.

– $o dzieje si" w salach treningowych7 8 zapytałam, kiedy byli%my w windzie.

 &ie odpowiedział, co było niezbyt pocieszające i wkurzyło mnie to. statnieco ci ludzie mogli zrobi!, to powiedzenie mi co si" działo. -rbowałam strząsną! jego dło1 z ramienia, ale ta całą drog" była do niego przyklejona.

+rcher był małomwnym *acetem a przez to byłam jeszcze bardziej nerwowa i podskakująca, ale chodziło o co% wi"cej. 0 nim wydawało si" by! co% innego. &iedałabym za to głowy, ale to co% tam było.

o czasu, gdy dojechali%my do pi"tra treningowego, mj brzuch był maselnicą.

=orytarz był identyczny jak ten medyczny, oprcz tego że tam było mnstwo podwjnych drzwi. Zatrzymali%my si" przy jednych i kiedy +rcher wpisał kod, drzwisi" rozsun"ły.

2lake i sierżant asher byli w pokoju. asher odwrcił si" do nas  z napi"tymu%miechem.  0 jego minie było co% innego. ?lad desperacji w jego ciemnych,

 brązowych oczach, wytrącił mnie z rwnowagi. &ie mogłam si" powstrzyma! i pomy%lałam o wynikach badania krwi.

0itam, panno 9wartz, 8 powiedział. 8 #am nadziej", że wykorzystała% czas naodpoczynek.

$ż, to nie brzmiało dobrze.

wch m"żczyzn w laboratoryjnych płaszczach siedziało przed tablicąmonitorw. -omieszczenia na ekranie wyglądały mi na wy%ciełane. #oje palce byłydr"twe przez tak mocne zaciskanie ich.

– 6este%my gotowi, 8 powiedział jeden z nich.– $o si" dzieje7 8 zapytałam, nienawidząc tego jak w połowie pytania załamał mi

si" głos. 0yraz twarzy 2lake3a był pusty, podczas gdy +rcher   zajął  swoją pozycj" wartownika przy drzwiach.

– #usimy zobaczy! rozmiar twoich zdolno%ci, 8 wyja%nił sierżant asher,ruszając by staną! za m"żczyznami. 8 0 %rodku tego kontrolowanego pokoju,

 b"dziesz zdolna do użycia ;rdła. 0iemy z naszych wcze%niejszychdochodze1 że masz jaką% kontrol", ale nie znamy twoich możliwo%ci. Hybrydy,ktre zostały zmutowane pomy%lnie mogą reagowa! tak szybko jak 5uxen.#ogą kontrolowa! ;rdło dokładnie tak samo.

#oje serce przyspieszyło.

Page 73: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 73/348

– 6akiemu celowi to służy7 laczego musicie wiedzie!7 0ida!, że jestem pozytywną mutacją.

–  &ie wiemy tego do ko1ca, =aty.

 &achmurzyłam si".

–  &ie łapi" tego. 0cze%niej powiedziałe%, że byłam silna8–  1este0 silna, ale nigdy konsekwentnie nie używała% swoich zdolno%ci ani nie

robiła% tego bez kosmity, ktry ci" zmutował. 6est możliwe że karmiła% si" jegomocą. > hybryda może wykazywa! pozytywną mutacj", ale odkryli%my że imwi"cej ich si"ga po ;rdło tym bardziej uwidacznia si" niestabilno%! w jegoczy jej mutacji. #usimy ci" przetestowa! na każdą nieprzewidywalno%! wtwojej mutacji.

=iedy wchłon"łam jego słowa i zrozumiałam sens, chciałam uciec z pomieszczenia, ale byłam przyklejona do podłogi.

– 0i"c chcesz zobaczy! czy w zasadzie doprowadz" si" do samo destrukcji jak...8 6ak $arissa, ale nie mogłam wypowiedzie! na głos jej imienia. =iedy ani nie

 potwierdził ani nie zaprzeczył temu, zrobiłam krok do tyłu. $ałkiem nowyhorror wydobywał si" na powierzchnie. 8 $o si" stanie je%li tak b"dzie7 'oznaczy wiem, co stanie si" mi, ale co z...7

– Z tym, ktry ci" zmutował7 8 spytał, a ja przytakn"łam. 8 #ożesz to

 powiedzie!, panno 9wartz. 0iemy, że  był to aemon 2lack. &ie ma potrzeby prbowania go ochroni!.

> tak nie wypowiedziałabym jego imienia.

– $o si" stanie7– 0iemy, że 5uxen i człowiek, ktrego zmutuje są połączeni na biologicznym

 poziomie, je%li mutacja si" utrzyma. 'o nie jest co% co rozumiemy całkowicie. 8:rwał, odchrząkując. 8 +le z tymi, ktrzy zmieniają si" w niestabilnych, wi"/

zostaje anulowana.– +nulowana7

-rzytaknął.

– 2iologiczne połączenie mi"dzy taką dwjką jest złamane. 2y! może zewzgl"du na *akt, że w takich przypadkach, mutacja nie była tak silna jakzakładano. &aprawd" jeszcze nie wiemy wszystkiego.

-rzeszedł mnie dreszcz ulgi. 'o nie było tak, że nie miała poczuciaautoprezentacji, ale przynajmniej wiedziałam, że je%li wybuchn", aemon nadal b"dzie żył. +le ugrz"złam nie chcąc wchodzi! do tego pokoju.

Page 74: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 74/348

– $zy to jedyna rzecz, ktra przerywa połączenie7

9ierżant nie odpowiedział.

Zmrużyłam oczy.

–  &ie sądzisz, że mam prawo wiedzie!7– 0szystko we wła%ciwym czasie, 8 odpowiedział. 8 'eraz nie jest na to dobra

 pora.– #y%l", że to cholernie dobra pora.

6ego brwi wystrzeliły do gry w zaskoczeniu, jeszcze bardziej mnie złoszcząc.

– $o7 8 powiedziałam, wyrzucając r"ce w gr". +rcher zbliżył si" do mnie o

krok, ale zignorowałam go. 8 #y%l", że mam prawo wiedzie! wszystko.

6ego zaskoczenie znikn"ło, zastąpione przez zimną min".

– 'o nie jest pora.

'rzymałam si" swojego, zwijając dłonie w pi"%ci.

–  &ie widz", by był na to lepszy czas.

– =aty... 8 #i"kkie ostrzeżenie +rchera zostało zignorowane i przysunął si" bliżej, pier% prawie dociskając do moich plecw.–  &ie. $hc" wiedzie! co jeszcze może zerwa! połączenie. &ajwyra/niej co%

może. $hc" też wiedzie! jak długo my%licie, że możecie mnie tu trzyma!. 8=iedy już rozwiązano mi j"zyk, nie mogłam przesta! gada!. 8 $o ze szkołą7$hcecie odkształci! hybrydy ktre oszaleją7 $o z moją mamą7 #oimi

 przyjaciłmi7 $o z moim życiem7 #oim blogiem7 8 kej, może blog był naserio ostatnim z moich zmartwie1, ale do cholery, on był dla mnie ważny. 8:kradli%cie mi życie i my%licie, że po prostu powinnam tu sta! i to przyją!7 Ce

nie powinnam domaga! si" odpowiedzi7 0iecie co7 #ożecie pocałowa! mniew dup".

6akiekolwiek ciepło, ktre było w minie sierżanta odeszło. ddał mi spojrzeniei w tym momencie, u%wiadomiłam sobie, że pewnie powinnam była trzyma! j"zyk zaz"bami. -otrzebowałam powiedzie! te słowa, ale twarde spojrzenie, ktre mi posłał

 było przerażające.

–  &ie toleruj" wulgarnego j"zyka. > nie toleruj" przemądrzałych, małych

dziewczynek, ktre nie rozumieją co si" dzieje. 9tarali%my si" sprawi! by%czuła si" wygodnie jak możemy, ale wszyscy mamy granice, panno 9wartz. &ie b"dziesz wątpiła we mnie, ani w żadne moje sprawy. -ozwolimy ci pozna!

Page 75: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 75/348

rzeczy, kiedy poczujemy, że jest na to odpowiedni czas i nie wcze%niej.<ozumiesz7

#ogłam poczu! każdy oddech jaki brał +rcher i wydawało si" że przestał,czekając na mnie.

– 'ak, 8 splun"łam. 8 <ozumiem.

+rcher wziął oddech.

– obrze, 8 powiedział sierżant. 8 dkąd to już ustalone, ruszmy dalej.

6eden z m"żczyzn przy monitorach wcisnął guzik i małe drzwi do pokojutreningowego otworzyły si". +rcher nie pu%cił pki nie byłam w %rodku

 pomieszczenia. -otem to zrobił.

kr"ciłam si" wokł kiedy on wyco*ywał si" do drzwi, moje oczy rozszerzałysi". Zacz"łam prosi! go żeby mnie nie zostawiał, ale on szybko odwrcił wzrok. + pozamkni"ciu drzwi już go nie było.

Z walącym sercem, przeskoczyłam oczami po pokoju. 2ył około dwudziestuna dwadzie%cia stp, z cementową podłogą i kolejnymi drzwiami po przeciwnejstronie i %ciany nie były wy%ciełane. &ie. &ie miałabym takiego szcz"%cia. ?ciany

 były białe z czerwonymi zarysowaniami. $zy to była... wyschni"ta krew7 2oże.

+le ten strach szybko uciekł, kiedy %wiadomo%! zaskoczyła. ?lad mocy na początku był male1ki, %lad ktry czułam jakby opuszki palcw w"drowały w dłmoich ramion, ale szybko ursł, rozprzestrzeniając si".

'o było jak nabranie %wieżego powietrza pierwszy raz. dr"twiało%! iwyczerpanie odeszły, zastąpione przez niskie buczenie energii, ktra była z tyłumojej czaszki, buzując w moich żyłach i wypełniając zimno w mojej duszy.

#oje oczy zatrzepotały i zamkn"ły si" i zobaczyłam aemona w mojej głowie. &ie dlatego, że naprawd" mogłam go zobaczy!, ale dlatego że czucie tego przypominało mi o nim. =iedy ;rdło owin"ło si" wokł mnie, wyobraziłam sobie bycie w ramionach aemona.

>nterkom włączył si" nade mną i głos sierżanta ashera zalał pokj, powodującże głowa podskoczyła mi do gry.

– #usimy przetestowa! twoje zdolno%ci, =aty.

Page 76: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 76/348

 &ie chciałam gada! z dupkiem, ale chciałam już mie! to za sobą.

– kej. 0i"c chcecie żebym wezwała ;rdło czy co7– Zrobisz to, ale musimy zbada! twoją moc pod wpływem stresu.– -od wpływem stresu7 8 wyszeptałam, rzucając okiem na pokj. &iepokj

zaczął si" w moim brzuchu, rozciągając jak szkodliwy chwast, grożącuduszeniem mnie. 8 'eraz czuj" si" nie/le zestresowana.

>nterkom znw kliknął.

–  &ie o takim rodzaju stresu mwimy.

Zanim jego słowa miały szanse wchłoną!, gło%ny walący hałas rozszedł si" pomałym pokoju. brciłam si".

 &a przeciwko mnie, kolejne drzwi otwierały si", cal po calu. -ierwszą rzeczą jaką zauważyłam była para czarnych dresw jak te, ktre miałam na sobie, a potem białą koszulk" zakrywającą wąskie biodra. #j wzrok poczołgał si" w gr" iwypu%ciłam zaskoczone sapni"cie.

 -rzede mną stała dziewczyna, ktrą wcze%niej spotkałam. $zułam jakby to było całe wieki temu, ale od razu ją rozpoznałam. 6ej blond włosy zostały %ciągni"tew schludny kucyk, ukazując ładną twarz pokrytą siniakami i zadrapaniami.

– #o, 8 powiedziałam, biorąc krok do przodu.

ziewczyna, ktra była w klatce obok mojej, kiedy 0ill mnie porwał,wpatrywała si" we mnie. 0iele razy zastanawiałam si" co jej si" stało i chyba terazwiedziałam. #in"ło uderzenie serca, od wypowiedzenia jej imienia, a potem uderzyłomnie to z przerażającą jasno%cią. na wykazywała tą samą rozległą pustk", ktra

 posiadała $arissa, kiedy była w mojej sypialni.

#oje serce zaton"ło. 0ątpiłam by było cokolwiek co mogłam zrobi!, co przypomniałoby mnie dziewczynie.

0kroczyła do pokoju i czekała. #oment p/niej, intercom zabzyczał i przedostał si" głos sierżanta ashera.

– #o b"dzie asystowa! pierwszej rundzie testu stresu

-ierwszej rundzie7 'o było ich wi"cej7

– $o ona...7

Page 77: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 77/348

#o wyrzuciła swoją r"k" w przd i ;rdło trzasn"ło na jej palcach. 9zokzatrzymał mnie w miejscu do ostatniego możliwego momentu. dskoczyłam na bok,ale ładunek białawego %wiatła przeplatanego niebieskim uderzył mnie w rami". 2lwybuchł i pop"dził w dł ramienia. 9iła uderzenia obrciła mną i ledwo utrzymałamrwnowag".

Zmieszanie zawirowało, kiedy złapałam si" za rami", nie zaskoczona widząc przypalony materiał.

– $o do diabła7 8 domagałam si". 8 laczego...7

=olejny ładunek posłał mnie na kolana kiedy poleciał, dokładnie tam gdziestałam. :derzył w %cian" za mną, sycząc. 0 mgnieniu oka, #o była centralnie

 przede mną. Zacz"łam si" podnosi!, ale nadleciało jej kolano i złączyło si" z moją

 brodą, odrzucając moją głow" w tył. Gwiazdy o%lepiły mnie, kiedy upadłam do tyłuna tyłek, oszołomiona.

9i"gając w dł, #o chwyciła mj kucyk i podniosła mnie na nogi zzaskakującą łatwo%cią. dciągn"ła dło1 do tyłu i cios poczułam tuż pod okiem. 'enwybuch blu sprawił, że zadzwoniło mi w uszach i zrobił co% jeszcze.

0ykopał ze mnie zamroczenie.

 &agle zrozumiałam ten test stresu i to mnie obrzydziło i przeraziło. #usiałamwierzy!, że je%li aedalus wiedziało wszystko, to musieli wiedzie! że spotkałamwcze%niej #o. 'o, że widzenie jej tutaj, w lepszej *izycznej *ormie niż była w tejklatce, nie tylko wyprowadzi mnie z rwnowagi ale też potwierdzi marno%!walczenia przeciwko nim.

+le oni chcieli, żebym walczyła ) chcieli żebym walczyła z #o, używając;rdła. 2o co innego, jak nie podanie twojego tyłka na srebrnym talerzu, spowodujegłwny stres7

=olejne uderzenie złapało mnie pod okiem. =ładła za nimi cholernie dużooom+. #etaliczny posmak wleciał do moich ust, kiedy wezwałam ;rdło, tak jakchciał tego sierżant.

+le #o... ona była szybsza ode mnie, tak o wiele lepsza.

=iedy lanie życia wzmogło si", trzymałam si" małej srebrnej nadziei jakąmiałam aemon tnie b"dzie temu poddany.

. . .

Page 78: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 78/348

   & A'(O 

:krywając 9:J3a #atthew kilka mil od dost"pu do drogi prowadzącej do #ount0eather miałem nadziej", że ktokolwiek kto znajdzie jego samochd, odwiezie mi gow jednym kawałku. 'o była całkiem niezła jazda. &ie taka jak z olly, ale mało

samochodw si" jej rwnało.

-rzeszedłem ostatnie kilka mil w prawdziwej *ormie, p"dząc przez g"stezaro%la. 0 przeciągu minut dotarłem do drogi, a sekundy p/niej byłem nawierzchołku lasu, wpatrując si" w aż8za8bardzo8znajomą *urtk", ktra ogradzałaziemi".

 &a straży było zdecydowanie wi"cej go%ci ) przynajmniej trjka przy bramie izałoż" si", że w %rodku było ich wi"cej. =amery i systemy bezpiecze1stwa tym razem

zostaną wyłączone. &ie chciałem tego.

$hciałem zosta! złapany.

awson pewnie my%lał, że za bardzo tego nie rozważałem. 0iele było na linii ) nie tylko moja przyszło%!, ale też mojej rodziny i =at. =iedy zda już sobiespraw", że jestem tutaj, sytuacja stanie si" nieprzyjemna. ostanie si" do %rodka nie

 byłoby problemem i je%li zdob"d" to czegokolwiek chce 5uc, ten nas wydostanie ) jeżeli nie kłamał. + je%li kłamał, to znajd" inne wyj%cie.

$z"%! mnie miała nadziej", że =at nadal tu była, że aedalus jej nie przeniosłodo innej lokacji. -ewnie to głupie mie! na to nadziej", ale miałem przeczucie, żewielka doza rozczarowania zmierzała w moją stron".

0i"c, ta chciałem zosta! złapany, ale nie zamierzałem im tego ułatwi!.

0ychodząc spod kryjwki drzew pozwoliłem przyją! si" mojej ludzkiej *ormiew strumieniu %wiatła słonecznego. 9trażnicy na początku byli nie%wiadomi mojej

obecno%ci. =iedy zrobiłem kolejny krok naprzd,  przypomniałem sobie rozmow" z=at, z nocy kiedy przyznała si" do swoich uczu!.

-owiedziałem jej że razem byli%my całkiem szaleni i aż do tego momentu niewiedziałem jak prawdziwe to było, bo to co zamierzałem zrobi!, było naprawd",całkowicie BOO procentowo stukni"te. -ierwszy strażnik, ktry co% wyjmował )komrk"7 8 ze swoich czarnych spodni odwrcił si", przewiercając drzewawzrokiem. 6ego wzrok minął mnie i za chwil" wrcił. =omrka wypadła z jego

 palcw i krzyknął, jedną r"ką si"gając po bro1 na udzie, a drugą po mikro*on naswoim ramieniu. wch strażnikw za nim obrciło si", dobywając swoich broni.

$zas na przedstawienie.

Page 79: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 79/348

0zywając ;rdło, zostałem w ludzkiej *ormie, ale wiedziałem w ktrymmomencie dotarło do nich czym byłem. 'o pewnie przez moje oczy. ?wiat byłskąpany w brylantowym połysku.

-oszły za tym serie strzelających d/wi"kw, mwiąc mi że strażnicy sobie nie

 pogrywali.

:niosłem dło1 i kule okazały si" uderza! w niewidzialną %cian". 0rzeczywisto%ci, było to energetyczne odbijanie kul. #głbym posła! z powrotem nastrażnikw, ale wszystko co zrobiłem to zatrzymanie ich. -adły na ziemi"nieszkodliwe.

–  &ie radziłbym prbowa! tego ponownie, 8 powiedziałem, obniżając dło1.

czywi%cie nie posłuchali. laczego7 'o byłoby za łatwe.9trażnik na przedzie rozładował swoją bro1 i zapełnił ją nowymi kulami. -o

kilku sekundach miałem już do%!. dwracając si" odciągnąłem rami" do tyłu.Zacz"ły si" trzą%!. Gał"zie zadrżały posyłając wodospad zielonych igieł wirującychw powietrzu. -ociągając je na przd, obrciłem si".

'ysiące igieł przeci"ło powietrze, p"dząc do przodu. <ozdzieliły si" wokłmnie, zmierzając prosto do zd"białych strażnikw.

>gły wbiły si" w m"żczyzn, zmieniając je w ludzkie poduszki na szpilki. &iezabijając ich, ale je%li ich chrząkni"cia blu i zaskoczenia były jakimi%wskazwkami, to musiało bole! jak skurczybyk. 9trażnicy byli na kolanach, a bronieleżały zapomniane na ziemi obok nich. #achając dłonią, posłałem ich pistolety dolasu, ktre nie zostaną już znalezione.

  <uszyłem przed siebie mijając ich z u%mieszkiem. -onownie wzywając;rdło, pozwoliłem energii zaiskrzy! w dł ramion. (adunek energii walnął w bram"elektrycznej *urtki. 0ybuch bieli eksplodował, ta1cząc na połączeniu ła1cuchowym,

 przysmażając zasilanie *urtki i zostawiając miłą, wygodną dziur" do przej%cia.

-odchodząc do schludnie ostrzyżonego krajobrazu przez ktry wcze%niej przebiegli%my, wziąłem gł"boki oddech, kiedy drzwi do #ount 0eather si"rozsun"ły.

-ieprzona armia o*icerw wylała si" ze %rodka, ubrana jakby byli gotowi naarmagedon albo na drużyn" 90+'. >ch twarze były zakryte tarczami, jakby to im

 pomogło. =l"kając na jedno kolano, wymierzyli tuzin, albo co% koło tego,

 płautomatycznych karabinw we mnie. Zatrzymanie tak wielu kul byłoby trudne.

5udzie umrą.

Page 80: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 80/348

'o było do dupy, ale nie zatrzyma mnie.

0tedy wysoka, smukła *orma pojawiła si" na widoku, wychodząc z przyciemnionego tunelu. #"żczy/ni w czarnych uni*ormach rozdzielili si", nigdy niezdejmując ze mnie swoich karabinw, podczas przepuszczania pruderyjnie ubranej

kobiety by ułatwi! jej przej%cie na przd.

–  &ancy Husher, 8 warknąłem, moje dłonie zwijały si" w pi"%ci. Znałem tąkobiet" od lat. &igdy jej nie lubiłem, co zwi"kszyło si" przez *akt, żewiedziałem że pracowała z aedalusem i wiedziała, co naprawd" stało si" zawsonem.

6ej usta ułożyły si" ciasny u%miech z ktrego była znana, ten ktry mwił żemiała zamiar wbi! ci nż w plecy podczas całowania ci" w policzek. 2yła dokładnie

tym, kogo miałem nadziej" znale/!.– aemon 2lack, 8 powiedziała, łącząc dłonie. 8 $zekali%my na ciebie.

Page 81: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 81/348

  Rozdział 8

   K  ATY 

-o *atalnej sesji treningowej, znałam smak prawdziwego strachu, za każdym razemgdy kto% zbliżał si" do moich drzwi. #oje serce tłukło si" bole%nie, aż d/wi"kkrokw zniknął i kiedy drzwi w ko1cu si" otworzyły, ukazując +rchera z moimwieczornym posiłkiem, prawie zwymiotowałam.

 &ie miałam apetytu.

'ej nocy nie mogłam spa!.

Za każdym razem, kiedy zamykałam oczy, wszystko co widziałam to #ostojąca przede mną, bardziej niż gotowa skopa! mj tyłek każdym sposobem odsoboty. lbrzymia   pustka, ktra wypełniała jej oczy szybko zmieniła si" wdeterminacje. #oże moje pobicie nie byłoby tak srogie, gdybym oddawała ciosy, aletego nie zrobiłam. 0alka z nią byłaby zła.

=iedy nast"pnego ranka otworzyły si" drzwi, *unkcjonowałam tylko na kilkugodzinach snu. 'o był +rcher i w ten swj sposb, wskazał żeby poszła za nim.

#imo mdło%ci, nie miałam innego wyboru jak pj%! gdziekolwiek mnie prowadził. &udno%ci wzrosły, kiedy zjechali%my windą w dł na pi"tro przeznaczonedo sal treningowych. Zabrało mi to wszystko, by wyj%! z windy i nie chwyci! si"

 jednej z kratek, jakby od tego zależało moje życie.

+le on poprowadził mnie za pokoje w ktrych byli%my wcze%niej, przez podwjne drzwi a potem dalej korytarzem, gdzie przeszli%my przez kolejny zestawdrzwi.

– Gdzie idziemy7

 &ie odpowiedział pki nie zatrzymali%my si" przed stalowymi drzwiami, ktre błyszczały od nadmiaru onyxu i diamentw.

– 6est co% co sierżant asher chce by% zobaczyła.

#ogłam sobie tylko wyobrazi! co było za drzwiami.

-ołożył swj palec wskazujący na bloku bezpiecze1stwa i %wiatło zmieniło si"

z czerwonego na zielone. &astąpiło k"ikanie mechanizmw. 0strzymałam oddech,kiedy otworzył drzwi.

Page 82: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 82/348

-okj wewnątrz był o%wietlony przez jedną przygaszoną żarwk" na su*icie. &ie było krzeseł ani stołw. -o prawej znajdowało si" ogromne lustro, ktrezajmowało całą długo%! %ciany.

– $o to ma by!7 8 zapytałam.

– $o%, co musisz zobaczy!, 8 powiedział zza nas sierżant asher, powodując że podskoczyłam i si" obrciłam. 9kąd on si" do cholery wziął7 8 $o%, co mamnadziej" zapewni, że nie b"dziemy mie! powtrki z ostatniej sesji treningowej.

9krzyżowałam ramiona i uniosłam podbrdek.

–  &ic co mi pokażesz, tego nie zmieni. &ie b"d" walczyła z innymi hybrydami.

#ina ashera była taka sama.

– 'ak jak już wytłumaczyłem, musimy si" upewni! że jeste% stabilna. 'o jestcelem tych treningw. > powd dlaczego musimy si" upewni!, że jeste% silna izdolna do kontrolowania ;rdła, znajduj" si" za tym lustrem.

Zdezorientowana, spojrzałam za siebie na +rchera. 9tał w pobliżu drzwi, ztwarzą osłoni"tą beretem.

– $o jest po drugiej stronie7

– -rawda, 8 odpowiedział asher.

0ybuchłam %miechem, ktry spowodował że obtarta twarz zaszczypała.

– 0i"c po drugiej stronie masz pokj pełen urojonych żołnierzy7

6ego spojrzenie było suche jak piasek, kiedy si"gnął, wciskając przełącznik na%cianie.

 &agłe %wiatło eksplodowało, ale pochodziło ono zza lustra. 'o było jednostronne lustro, jak na posterunkach policji, a pokj nie był pusty.

#oje serce kopn"ło mi w piersi, gdy podeszłam do przodu.

– $o7

-o drugiej stronie był m"żczyzna siedzący na krze%le i to nie z własnej woli.nyksowe obroże pokrywały jego nadgarstki i kostki przykuwając go na miejscu.9zok białych8blond włosw zasłaniał mu czoło, ale powoli podnisł głow".

2ył 5uxenem.

Page 83: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 83/348

bdarowany został kanciastym pi"knem i żywymi, zielonymi oczami )oczami, ktre przypomniały mi o aemonie tak bardzo, że bl przeciął moją pier% iwysłał kul" emocji prosto do mojego gardła.

– #oże... może nas zobaczy!7 8 zapytałam. &a to wyglądało. czy 5uxena

zatrzymały si" na miejscu gdzie stałam.–  &ie. 8 asher posunął si" do przodu, opierając si" o lustro. #ały interkom był

w zasi"gu rąk.

2l wyrył si" na pi"knej twarzy. Cyły nap"czniały na jego szyi, gdy jego klatka piersiowa uniosła si" w urywanym oddechu.

– 0iem, że tam jeste%.

stro spojrzałam na ashera.

– 6este% pewny, że nie może nas widzie!7

-rzytaknął.

 &iech"tnie wrciłam wzrokiem do drugiego pokoju. 5uxen pocił si" i trząsł.

– n... on cierpi. 'o jest złe. 'o kompletna8

–  &ie wiesz kto siedzi po drugiej stronie szkła, panno 9wartz. 8 -rzycisnął guzikna interkomie. 8 0itaj, 9hawn.

:sta 5uxen uniosły si" z jednej strony.

–  &ie nazywam si" 9hawn.– #iałe% to imi" przez wiele lat. 8 asher potrząsnął głową. 8 0oli mie! swoje

 prawdziwe imi". 6ak już wiesz, to jest co% czego nie umiemy wymwi!.– o kogo gadasz7 8 domagał si" 9hawn, jego wzrok denerwująco lądujący tam

gdzie stałam. 8 =olejnego człowieka7 + może lepiej7 -askudztwa ) pieprzonejhybrydy7

9apn"łam zanim mogłam si" powstrzyma!. 'o nie przez to co powiedział, ale przez obrzydzenie i nienawi%! ktre krwawiły z jego każdego słowa.

– 9hawn jest kim%, kogo nazwałaby% terrorystą, 8 powiedział sierżant i 5uxen wdrugim pokoju u%miechnął si" szyderczo. 8 &ależał do komrki, ktrąmonitorowali%my przez kilka lat. -lanowali wysadzi! Golden Gate 2ridge

 podczas godzin szczytu. 9etki ży!8– 'ysiące ży!, 8 wtrącił 9hawn, jego zielone oczy %wieciły. 8 Zabiliby%my

t$si%ce. + potem8

Page 84: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 84/348

– +le nie zabili%cie. 8 0tedy aher u%miechnął si", a mj żołądek opadł. 'o był pewnie pierwszy prawdziwy u%miech jaki u niego widziałam. 8-owstrzymali%my ci". 8 9pojrzał na mnie przez rami". 8 2ył jedynym, ktregomogli%my przywie/! żywego.

9hawn za%miał si" szorstko.

– #oże i powstrzymali%cie mnie, ale nie osiągn"li%cie niczego, prosto poglądowe mał+$. #y jeste%my wyżej. <odzaj ludzki w og,"e  nam niedorwnuje. Zobaczycie. 0ykopali%cie własne groby i możecie powstrzyma!tego co nadchodzi. 0y wszyscy8

asher wyłączył gło%nik, ucinając tyrad".

– 9łyszałem to już tak wiele razy. 8 dwrcił si" do mnie , głowa przekrzywionado boku. 8 0ła%nie z tym si" zmagamy. 5uxen w tym pokoju chce zabi! ludzi.6est wielu takich, jak on. 'o dlatego robimy to, co robimy.

 &ie ma, wpatrywałam si" w 5uxena, kiedy mj mzg powoli przetrawiał toczego wła%nie byłam %wiadkiem. >nterkom był wyłączony, ale usta m"żczyzny nadalsi" poruszały, surowa nienawi%! cieknąca z jego ust. 'en rodzaj %lepej urazy

 pokazywany przez wszystkich terrorystw, bez wzgl"du  na to, kim czy czym byli,ukazywał si" na jego twarzy.

– $zy rozumiesz7 8 zapytał sierżant, przyciągając moją uwag".

bejmując si" w talii, wolno potrząsn"łam głową.

–  &ie możecie osądza! całej rasy, na podstawie kilku jednostek. 8 la mniesłowa brzmiały pusto.

– -rawda, 8 asher zgodził si" cicho. 8 +le to byłoby tylko gdyby%my zmagalisi" z lud/mi. &ie możemy dopasowa! tych istot do tych samych moralnych

standardw. > uwierz mi kiedy mwi" ci, że oni nie przyporządkowują nas doswoich.

Godziny przechodziły w dni. ni prawdopodobnie w tygodnie, ale nie mogłam by! pewna na sto procent. 'eraz rozumiałam jak awson nie miał poczucia czasu. 'uwszystko si" mieszało i nie mogłam przypomnie! sobie ostatniego razu kiedywidziałam sło1ce albo nocne niebo. &ie dostawałam %niada1 tak jak za pierwszymrazem, kiedy nie spałam, co eliminowało por" dnia i wiedziałam jedynie kiedy,min"ło czterdzie%ci osiem godzin, kiedy byłam zabierana do r. <otha na pobieraniekrwi. 0idziałam si" z nim może pi"! razy, może wi"cej.

Page 85: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 85/348

9traciłam rachub".

9traciłam wiele rzeczy. +lbo przynajmniej tak czułam. 0ag". :miej"tno%!u%miechania si" i %miania. (zy. 6edyną rzecz jaką zachowałam był gniew i za każdymrazem, gdy miałam sparing z #o, czy z inną hybrydą ktrej nie znałam ) nawet o to

nie dbałam o to żeby si" zapozna!, z powodu tego co musieli%my robi! ) mj gniew i*rustracja rosły o stopie1. Zadziwiało mnie, że nadal mogłam tyle czu!.

+le nie poddałam si" jeszcze. &ie oddawałam ciosw podczas żadnych testwstresowych. 'o była moja jedyna kontrola.

dmwiłam walczenia z nimi ) pobicia ich i potencjalnego zabicia ich, je%lirzeczy wymskn"ły by si" spod kontroli. 'o było jak bycie w prawdziwej, aczkolwiek

 pochrzanionej wersji 7grz$sk 8mierci.

 7grz$sk 0mierci dla kosmicznych hybryd.

Zacz"łam si" u%miecha!, ale skrzywiłam si" bo ruch pociągnął za moją p"kni"tą warg". #oże i odmawiałam bycia na nich Terminatorem, ale pozostałehybrydy były ar!zo  zaangażowane. 'ak bardzo, że niektre mwiły podczaskopania mi tyłka. -owiedzieli mi, że musz" walczy!, że musz" przygotowa! si" nadzie1, kiedy 5uxeni przyb"dą i na tych, ktrzy już tu byli. 2yło oczywiste, żeszczerze wierzyli w to, że prawdziwymi łajdakami byli 5uxen. #oże i oni jedli im zr"ki, ale ja nie. &awet je%li, istniała cz"%! mnie ktra zastanawiała si" jak aedalusmgł kontrolowa! tak wielu je%li w tym co mwili nie było jakie% prawdy7

+ p/niej był jeszcze 9hawn, 5uxen, ktry  chciał zabi! tysiące ludzi. 6e%limiałabym uwierzy! asherowi, to gdzie% tam było cholernie dużo podobnych jemu )tylko czekających by przeją! Ziemi". +le nawet my%l, że aemon czy ee, czynawet +sh, byli cz"%cią czego% takiego... nawet nie mogłam tego rozważa!.

Zmuszając si" do otwarcia oczu, zobaczyłam to samo co zawsze, kiedy byłamwyprowadzana z pokojw treningowych i eskortowana ) najcz"%ciej nieprzytomna )

do mojej celi. 2iały su*it z małymi, czarnymi dziurami ) mieszank" onyxu idiamentw.

2oże, nienawidziłam tych dziur.

0zi"łam gł"boki oddech i krzykn"łam, natychmiast tego żałując. stry bl promieniował przez moje żebra przez kopniaka rozmiaru #o. #oje całe ciałodygotało. &ie było ani jednej cz"%ci mnie, ktra nie bolała.

<uch w najdalszym ko1cu mojej celi, przy drzwiach, przyciągnął moją uwag".-owoli i troch" bole%nie, odwrciłam głow".

Page 86: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 86/348

+rcher stał tam, trzymając ubrania w dłoni.

– Zaczynałem si" martwi!.-rzeczy%ciłam gardło, a nast"pnie otworzyłam buzie, krzywiąc si".

– laczego7

-odszedł bliżej, z beretem wiecznie zasłaniającym jego oczy.

– 'ym razem odleciała% na jaki% czas, do tej pory najdłuższy.

Znw zwrciłam głow" ku su*itowi. &ie zdawałam sobie sprawy, że liczyłmoje lania. >nnymi razy kiedy si" budziłam, jego tu nie było. 2lake3a też nie. &iewidziałam tego dupka przez jaki% czas i nie byłam nawet pewna czy jeszcze tu był.

 &abrałam wolniejszego, dłuższego oddechu. 'ak smutne jak to było, kiedy byłam obudzona, t"skniłam za momentami zapomnienia. &ie była to zawsze tylkoczarna, rozległa nico%!. $zasami %niłam o aemonie i kiedy nie spałam, trzymałamsi" kurczowo tych nikłych obrazw, ktre wydawały si" smugą i znikały minuty,ktrej otwierałam oczy.

+rcher usiadł na brzegu łżka i otworzyłam oczy. 2olące mi"%nie, napi"ły si".$hociaż udowodnił, że nie jest taki zły, biorąc pod uwag" wszystkie rzeczy, nie

u*ałam nikomu.0yciągnął zawiniątko.

– 'o tylko ld. 0ygląda jakby% mogła go uży!.

bserwowałam go ostrożnie.

– 6a nie... nie wiem jak to wygląda. .–

To b"dące twoją twarzą7 8 zapytał, wyciągnął ld. 8 &ie wygląda za ładnie.> tak si" nie czułam. >gnorując dygotanie w moich ramionach, prbowałam

wyciągną! r"k" spod koca.

– #og" to zrobi!.–  &ie wyglądasz jakby% mogła podnie%! nawet palec. -o prostu zosta1

nieruchomo. > nic nie mw.

 &ie byłam pewna czy powinnam czu! si" obrażona przez to całe nic nie m,wale wtedy przycisnął ld do mojego policzka, powodując że zassałam urywanyoddech.

Page 87: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 87/348

– #ogli przysła! jednego z 5uxen by ci" uleczył, ale twoja odmowa walkiniczego ci nie ułatwi. 8 -rzycisnął zawiniątko, a ja si" odsun"łam. 8 9prbuj otym pami"ta!, kiedy nast"pnym razem pjdziesz do sali treningowej.Zacz"łam robi! niezadowoloną min", ale to bolało.

– h. 'ak jakby to była moja wina.

-otrząsnął głową.

– 'ego nie powiedziałem.– 0alczenie z nimi jest złe, 8 powiedziałam po kilku sekundach. 8 &ie

zamierzam podda! si" samo destrukcji. 8 +lbo przynajmniej miałam na tonadziej". 8 Zmuszając ich do tego jest... jest nieludzkie. > ja nie8

– Zrobisz, 8 powiedział prosto. 8 &ie rżnisz si" od nich.

–  &ie rżni". 8 Zacz"łam siada!, ale przycisnął mnie spojrzeniem, ktre mniezatrzymało. 8 #o nie wydaje si" już nawet człowiekiem. Cadne z nich. 9ą jakroboty.

– 9ą wyszkoleni.– 08wyszkoleni7 8 zająkn"łam si", kiedy przesunął ld na moją brod". 8 9ą

 bezmzgimi...–  &ie liczy si" czym są. &adal b"dziesz tak robi!7 &ie oddawa! ciosw, nie

dawa! sierżantowi asherowi czego chce, to nadal b"dziesz ludzkim workiemna pi"%ci. > co to rozwiąże7 6ednego dnia, ktra% z tych hybryd ci" zabije. 8

Zniżył głos, tak bardzo, że zastanawiałam si" czy mikro*ony w ogle towyłapią. 8 > co stanie si" temu, ktry ci" zmutował7 n umrze =aty.

$i"żar opadł na moją pier% i całkowicie inny rodzaj blu si" wynurzył. d razuzobaczyłam w głowie aemona ) ten zawsze obecny, doprowadzający do szałuu%mieszek na jego wyrazistej twarzy ) i zat"skniłam za nim tak bardzo, że palenieskradało si" w gr" mojego gardła. Zwin"łam dłonie, pod kocem kiedy dziuraotworzyła si" w mojej piersi.

=ilka minut min"ło w ciszy i podczas gdy tam leżałam, gapiąc si" na jego brązowo8i8biało zakamu*lowane rami", szukałam czego% do powiedzenia,czegokolwiek by wyrzuci! z siebie pustk" i w ko1cu z czym% wyszłam.

– #og" zada! ci pytanie7– -rawdopodobnie nie powinna% już mwi!. 8 -rzełożył ld do drugiej r"ki.

Zignorowałam to, bo byłam całkiem pewna, że w ciszy bym oszalała.

– $zy gdzie% tam, naprawd" są 5uxen ktrzy chcą przeją! kontrol"7 >nni jak9hawn7

Page 88: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 88/348

 &ie odpowiedział.

Zamykając oczy, wypu%ciłam zm"czone westchni"cie.

– Zabije ci" odpowiedzenie na pytanie7

=olejna chwila min"ła.

– Lakt, że w ogle pytasz jest odpowiedzią.

2ył7

– $zy są dobrzy ludzie i /li ludzie, =aty7

-omy%lałam, że dziwnie wymwił "u!zie.

– 'ak, ale to co innego.– $zy aby na pewno7

=iedy lodowe zawiniątko ponownie wylądowało na moim policzku, nie było już tak /le.

– 'ak my%l".

– 2o ludzie są słabsi7 -ami"taj, że ludzie mają dost"p do broni masowegozniszczenia, tak samo jak 5uxen. > czy naprawd" my%lisz, że 5uxen nie wiedząco tu si" dzieje7 8 zapytał cicho, a ja znieruchomiałam. 8 Ce są tu tacy, ktrzy wwłasnych powodw, wspierają to co robi aedalus, podczas gdy strach innychrujnuje życie jakie tutaj wiedli7 $zy naprawd" chcesz odpowiedzi na to

 pytanie7– 'ak, 8 wyszeptałam, ale kłamałam. $z"%! mnie nie chciała wiedzie!.

+rcher znw przesunął torebk" z lodem.

– 9ą 5uxeni, ktrzy chcą przeją! kontrol", =aty. >stnieje zagrożenie i je%li tendzie1 nadejdzie, kiedy 5uxen wybiorą stron", po ktrej staną7 -o ktrejstaniesz ty7

. . .

   & A'(O 

2yłem około dziesi"ciu sekund od skr"cenia komu% karku.

Page 89: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 89/348

=to wiedział ile dni min"ło odkąd &ancy zrobiła małe przywitanko w #ount0eather7 =ilka7 'ydzie1 czy wi"cej7 o diabła je%li wiedziałem. &ie miałem poj"cia

 jak pora dnia była, ani ile czasu min"ło. =iedy już wprowadzili mnie do %rodka, &ancy znikn"ła i zacz"li jaką% mas" gwna ) testy, badania krwi, *izyczno%ci inajgłupsze przesłuchanie po tej stronie 2lue <idge #ountains. 0spłpracowałem ze

wszystkim tylko by przyspieszy! proces, ale wtedy wydarzyło si" absolutne, pieprzone nic.

2yłem ukryty w pokoju ) pewnie tego samego rodzaju pokoju, w ktrym byłtrzymany tyłek awsona dawno, dawno temu ) robiąc si" coraz w%cieklejszy z każdąsekundą. &ie mogłem si"gną! do ;rdła. #ogłem aczkolwiek, przyją! prawdziwą*orm", ale wszystko dobre co to zrobiło to o%wietlenie pokoju, kiedy było ciemno.

 &ie całkiem pomocne.

-rzemierzając długo%! celi, nie mogłem nic poradzi! na zastanawianie si" poraz tysi"czny czy =at robiła to samo co ja, w innym miejscu. &ie czułem jej, aledziwna wi"/ mi"dzy nami wydawała si" działa! tylko, kiedy byli%my blisko. &adal

 była szansa, mała iskra nadziei, że była w #ount 0eather.

=to wiedział ktra była godzina, kiedy drzwi do mojego pokoju si" otworzyły itrjka kiepskich na%ladowcw G. >. 6oe wskazało żebym wyszedł. -rzeszedłem oboknich, szczerząc si" kiedy jeden, ktrego trąciłem barkiem wymamrotał przekle1stwo.

– $o7 8 wyzwałem, stając ze strażnikiem twarzą w twarz, gotowy do walki. 8#asz jaki% problem7

Lacet zakpił.

– <uszaj si".

6eden z nich, bardzo dzielna dusza, popchnął mnie w rami". Zwrciłem oczyna niego, a on si" co*nął.

– 'a, tak wła%nie my%lałem.

> z tym, trjka komandosw poprowadziła mnie w dł korytarza, ktry był prawie identyczny do tego, ktry prowadził do pokoju, gdzie znale/li%my 2eth. 0windzie, zjechali%my kilka pi"ter, a potem wyszli%my z niej i poszli%my do kolejnegokorytarza, zapełnionego rżnym wojskowym personelem, niektrzy z nich byli wuni*ormach, inni w garniturach. =ażdy z nich omijał naszą małą, wesołą grupk"szerokim łukiem.

#oja już nieistniejąca cierpliwo%!  wisiała na włosku, do czasu, gdyzatrzymali%my si" przed dwoma ciemnymi, błyszczącymi podwjnymi drzwiami.#oje szybkie zmysły mwiły mi, że były naładowane onyxem.

Page 90: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 90/348

=omandosi zrobili jakie% sprytne gwno z panelem kontrolnym i drzwirozsun"ły si", ukazując długi, prostokątny stł. -okj nie był pusty. nie. 0 %rodkuznajdowała si" moja ulubiona osoba.

 &ancy Husher siedziała na szczycie stołu, r"ce złożone przed sobą a włosy

%ciągni"te do tyłu w ciasny kucyk.

– 0itaj aemon.

$holernie nie byłem w nastroju na bzdury.

– h. &adal tu jeste% po tym całym czasie7 + ja my%lałem, że mnie porzuciła%.–  &igdy bym ci" nie porzuciła, aemon. 6este% zbyt cenny.– To, już wiem. 8 :siadłem bez zaproszenia i odchyliłem si" na krze%le,

zakładając ramiona. Cołnierze zamkn"li drzwi i wzi"li warty przed nimi.9trzeliłem im lekceważące spojrzenie, zanim odwrciłem si" do &ancy. 8 $o7zi% bez bada1 krwi, ani testw7 2ez nieko1czącego si" strumienia głupich

 pyta17

 &ancy najwyra/niej walczyła by utrzyma! twardą postaw". #odliłem si" do jakiegokolwiek 2oga jaki gdzie% tam był, żebym nacisnął wszystkie guziki jakiemiała ta kobieta.

 &ie. &ie ma  już potrzeby to robi!. ostali%my, to czego chcieli%my.– + co to takiego jest7

6eden z jej palcw wysunął si" w gr" i znieruchomiał.

– #y%lisz, że wiesz co prbuje zrobi! aedalus. +lbo przynajmniej masz swojezałożenia.

–  &aprawd" gwno mnie obchodzi co robi twoja mała grupka %wirw.– $zyżby7 8 uniosła si" jedna cienka brew.–

czywi%cie, 8 powiedziałem.

6ej u%miech si" poszerzył.

– 0iesz co my%l", aemon7 'ylko si" przechwalasz. 6este% mądralą z mi"%niami by to poprze!, ale w rzeczywisto%ci nie masz kontroli nad tą sytuacją i gł"bokow %rodku o tym wiesz. 0i"c nie oszcz"dzaj mi swojej gadki. :ważam ją zazabawną.

Zacisnąłem szcz"k".– Cyj" by ci" zabawia!.

Page 91: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 91/348

– $ż dobrze wiedzie! i odkąd już to sobie wyja%nili%my, możemy ruszy! dalej78 =iedy skinąłem, jej przebiegły wzrok zaostrzył si". 8 &ajpierw chc" żeby

 było jasne, że je%li w jakimkolwiek momencie objawisz zagrożenie dla mniealbo dla kogokolwiek innego, mamy tu bro1 ktrej nie chciałabym  uży! natobie, ale to zrobi".

– 6estem pewny, że nie zniosłaby% jej użycia.– czywi%cie. #amy -I- aemon. $zy wiesz co to jest7 -ociski -ulsowania

Inergii. Zakłcają one elektronik" i długo%ci *al %wiatła na katastro*icznym poziomie. 6eden strzał może by! *atalny dla twojego rodzaju. &ie chciałabymci" straci!. +ni =aty. <ozumiesz co mwi"7

#oja dło1 zamkn"ła si" w pi"%!.

– 0iem, że masz swoje założenia je%li chodzi o aedalusa, ale mamy nadziej"

zmieni! je podczas twojego pobytu z nami.– Hmm, moje założenia7 h, masz na my%li ten czas kiedy ty i twoje sługusy

 pozwolili%cie mi wierzy!, że mj brat był martwy7

 &ancy nawet nie mrugn"ła.

– 'wj brat i jego dziewczyna byli trzymani przez aedalusa z powodu tego, coawson zrobił 2ethany ) dla ich bezpiecze1stwa. 0iem, że w to nie wierzysz ito nie jest moje zmartwienie. >stnieje powd dlaczego 5uxen mają zakaz

uzdrawiania ludzi. =onsekwencje takich działa1 są olbrzymie i w wi"kszo%ci przypadkw skutkuje niestabilnymi zmianami &+ w ludzkim ciele,zwłaszcza poza kontrolowanym %rodowiskiem.

-rzekrzywiłem głow" na to, przypominając sobie co stało si" $arissie.

– $o to miało znaczy!7–  &awet je%li człowiek przechodzi mutacje z naszą pomocą, nadal istnieje szansa

że mutacja jest niestabilna.

– Z waszą pomocą7 8 Za%miałem si" zimno. 8 0strzykiwanie ludziom 2g wieco, jest pomaganiem im7

-rzytakn"ła.

– 'o było to, albo pozwolenie by =aty umarła. 'o by si" stało.

Zesztywniałem ale moje serce przyspieszyło.

– $zasami mutacje zanikają. $zasami zabijają. $zasami si" utrzymują i wtedyludzie spalają si" pod wpływem stresu. + czasem utrzymują si" idealnie.#usimy to ustali!, bo nie możemy pozwoli! niestabilnym hybrydom ży! w

Page 92: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 92/348

społeczno%ci.

Gniew pop"dził we mnie jak pociąg towarowy.

– 2rzmisz jakby%cie robili %wiatu przysług".

– 2o tak jest. 8 dchyliła si" do tyłu, zdejmując dłonie ze stołu. 8 9tudiujemy5uxen i hybrydy, prbując wyleczy! choroby. -owstrzymujemy potencjalnieniebezpieczne hybrydy przed krzywdzeniem niewinnych ludzi.

– =at nie jest niebezpieczna., 8 stałem przy swoim.

 &ancy przekrzywiła głow" na bok.

– tym si" jeszcze przekonamy. -rawda jest taka, że ona nigdy nie byłatestowana i wła%nie to robimy teraz.

-ochyliłem si" do przodu bardzo wolno, a pokj zaczął l%ni! białą po%wiatą.

– > co to znaczy7

 &ancy uniosła dło1, odsyłając trzech pachołkw przy drzwiach.

– =at wykazała pewne oznaki ekstremalnego gniewu, cech" niestabilno%ci uhybryd.

–  &aprawd"7 =at jest zła7 $zy powodem tego może by! przetrzymywanie jej7 89łowa smakowały jak kwas.– Zaatakowała kilku członkw mojej drużyny.

:%miech rozszedł si" po mojej twarzy. (o-a !ziewcz$nka.

– 'ak bardzo przykro to słysze!.– #i też. #amy tak wiele nadziei je%li chodzi o waszą dwjk". 9posb w jaki

razem pracowali%cie7 'o idealnie symbiotyczny związek. 'ylko kilku 5uxen i

ludzi to osiągn"ło. -rzeważnie mutacja dla człowieka jest pasożytem. 8<ozłożyła ramiona, prostując buro brązowy żakiet. 8 #głby% znaczy! takwiele dla tego, co prbujemy osiągną!.

– $zym jest wyleczenie chorb i ratowanie niewinnych ludzi7 8 prychnąłem. 8 >to wszystko7 9erio, my%lisz że jestem głupi7

–  &ie. #y%l", że jeste% przeciwno%cią głupoty. 8 &ancy wypu%ciła oddech przeznos, kiedy pochyliła si" do przodu, kładąc r"ce na ciemnoszarym stole. 8$elem aedalusa jest zmiana krajobrazu ludzkiej ewolucji. 2y to zrobi!,czasami wymagane są drastyczne metody, ale ko1cowe wyniki są warte każdej

drobinki krwi, strżki potu i łez.– 'ak długo jak nie są to twoje krew, pot i łzy7– h, aemon po%wi"ciłam temu to wszystko. 8 <ozpromieniła si". 8 $o je%li

Page 93: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 93/348

 powiem ci, że mogliby%my nie tylko wypleni! kilka najzjadliwszych chorb,ale mogliby%my powstrzyma! wojny zanim w ogle by si" zacz"ły7

> to było to, u%wiadomiłem sobie.

– 6akby%cie to zrobili7– #y%lisz, że jakikolwiek kraj chciałby walczy! z armią hybryd7 8 przekrzywiła

głow". 8 0iedząc do czego jest zdolna jedna udanie zmutowana7

$z"%! mnie brzydziła si" konsekwencjami. ruga połowa była po prostudosadnie, po staremu wkurzona.

– 'worzenie hybryd, by mogły walczy! w głupich wojnach i zginą!7 -o totorturowali%cie mojego brata7

– 'y mwisz torturowali%my4 ja mwi" motywowali%my.

obra, to był jeden z momentw w moim życiu, kiedy naprawd" chciałemwbi! kogo% w %cian". > my%l", że o tym wiedziała.

– -rzejd/my do sedna aemon. -otrzebujemy twojej pomocy ) twoich ch"ci.6e%li rzeczy pjdą gładko dla nas, to pjdą gładko też dla ciebie. $zego trzeba,żeby%my si" dogadali7

 &ic w tym %wiecie, nie powinno mnie skłoni! do rozważania tego. 'o byłowbrew naturze4 tak złe to było. +le byłem targującym si" *acetem i kiedy do tegodoszli%my, bez wzgl"du na to czego chciało aedalus, czego chciał 5uc, była jednarzecz ktra si" liczyła.

– 6est tylko jedna rzecz ktrej chc".– + jest to7– $hc" zobaczy! =at.

:%miech &ancy nie zniknął.

– > co jeste% w stanie zrobi!, żeby to osiągną!7– 0szystko, 8 powiedziałem bez wahania i mwiłem poważnie. 8 Zrobi"

wsz$stko, ale najpierw chc" zobaczy! =at i chc" zobaczy! ją teraz.

=alkulujące %wiatło wypełniło jej ciemne oczy.

– 0 takim razie jestem pewna, że możemy co% z tym zrobi!.

Page 94: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 94/348

  Rozdział 9

   K  ATY 

2olały mnie nogi, kiedy wlekłam si" za +rcherem, torując sobie drog" do pokojutreningowego. Z kim b"d" dzi% walczy!7 Z #o7 Z chłopakiem z #ohawk7 + może zdziewczyną z naprawd" ładnymi, rudym włosami7 'o nie miało znaczenia. > takdostan" lanie po tyłku. 6edyną rzeczą jaką wiedziałam, było to, że nie pozwolą żadnejhybrydzie mnie zabi!. 2yłam zbyt cenna.

+rcher zwolnił kroki, pozwalając mi go dogoni!. &ie powiedział nic odkądwczoraj opu%cił moją cel", ale przyzwyczaiłam si" do jego ciszy. $hociaż niemogłam go rozgry/!. 0ydawało si" jakby nie popierał tego wszystkiego, ale nigdy

nie powiedział tego wprost. #oże dla niego to była tylko robota.

Zatrzymali%my si" przed drzwiami, ktrych nie cierpiałam. 2iorąc gł"bokiwdech, przeszłam przez nie, kiedy si" otworzyły. &ie było sensu odwleka!nieuniknionego.

9ierżant asher czekał w %rodku, ubrany w ten sam mundur, ktry nosił odkąd pierwszy raz go zobaczyłam. Zastanawiałam si" czy miał ich niesko1czony zapas.6e%li nie, musiał mie! piekielny rachunek z pralni.

'o były te głupie rzeczy, o ktrych my%lałam zanim stłukli mnie na kwa%ne jabłko.

asher podarował mi powtrk". zi"ki krtkiemu spojrzeniu na siebie wzaparowanym lustrze, wiedziałam że wyglądałam jak niezły bałagan. -o prawejstronie twarzy policzek i oko były brzydkim odcieniem *ioletu i spuchły. #oja dolnawarga była rozci"ta. <eszta ciała wyglądała jak szwedzki stł siniakw.

9ierżant potrząsnął głową i odsunął si" na bok, żeby r, <oth mgł mniezbada!. oktor zmierzył mi ci%nienie, posłuchał oddychania, a potem za%wiecił mi

 po oczach.

– 0ygląda troch" gorzej ze zm"czenia, 8 powiedział, wkładając swj stetoskop pod płaszcz. 8 +le może bra! udział w te%cie stresu.

– #iło by było gdyby *aktycznie brała w nim udział, 8 burknął jeden z go%ci przy panelach kontrolnych. 8 + nie tylko tam stała.

9trzeliłam mu spojrzenie, ale zanim mogłam otworzy! oczy, sierżant asher

 powiedział,

Page 95: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 95/348

– zi% b"dzie inaczej, 8 powiedział.

=rzyżując ramiona, zatrzymałam na nim wzrok.

–  &ie. &ie b"dzie. &ie b"d" z nimi walczy!.

6ego broda poszła w gr".

– 2y! może, w zły sposb zaznajomili%my ci" z testem stresu.– 6eezu, 8 powiedziałam, u%miechając si" w duchu na sposb w jaki zmrużył si"

 jego oczy. 8 =tra cz"%! tego wszystkiego jest niepoprawna7–  &ie chcemy żeby% walczyła, tylko dla walki =aty. $hcemy mie! pewno%!, że

twoja mutacja jest realna. 0idz", że nie zgadzasz si" skrzywdzi! innejhybrydy.

#ale1ka nutka nadziei zapłon"ła we mnie, jak krucha sadzonka przebijającasi" przez ziemi". #oże sprzeciwianie si", gromadzenie wszystkich tych siniakw, co%znaczyło. 'o był mały kroczek, ktry pewnie dla nich nie znaczył nic, ale dla mnieznaczył wszystko.

– +le musimy sprawdzi! twoje zdolno%ci pod wzgl"dem wysokiego stresu. 80skazał na *acetw przy panelach i moja nadzieja roztrzaskała si" i spłon"ła.8 #y%l", że przy tym te%cie b"dziesz bardziej tolerancyjna.

2oże. &ie chciałam przej%! przez te drzwi, ale zmusiłam do ruchu jednąnog" przed drugą, odmawiając okazania uncji słabo%ci.

rzwi zamkn"ły si" za mną i stan"łam twarzą do drugich drzwi, czekając podczas gdy w"zły u*ormowały si" w moim brzuchu. 6ak do diaska mieliby sprawi!,żeby było to tolerancyjne7 &ic co by mogli8

0 tym momencie drugie drzwi otworzyły si" i przeszedł przez nie 2lake.

Zakrztusiłam si" suchym, cierpkim %miechem, kiedy przede*ilował do pokoju,ledwie bacząc na zamykające si" za nim drzwi. &agle słowa ashera, o byciutolerancyjną nabrały sensu.

2lake zrobił min", gdy zatrzymał si" przede mną.

– 0yglądasz jak gwno.

:trzymujący si" gniew zaskoczył iskrą.

– > jeste% zaskoczony7 0iesz co oni tu robili.

Page 96: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 96/348

-rzejechał palcami po włosach, kiedy przeskakiwał oczami po mojej twarzy.

– =aty, wszystko co musisz zrobi! to si"gni"cie to ;rdła. 0szystko sobieutrudniasz.

–  1a to sobie...7 8 :ci"łam kiedy gniew si" we mnie rozgrzał. ;rdło poruszyło

si" w moim brzuchu i poczułam uniesienie male1kich włoskw na karku. 86este% szalony.

– 9pjrz na siebie. 8 #achnął na mnie dłonią. 8 0szystko co musiała% zrobi!, todanie im czego chcieli i mogłaby% tego wszystkiego unikną!.

-odeszłam do przodu, gapiąc si" na niego.

– Gdyby% nas nie zdradził, to unikn"łabym tego wszystkiego na pierwszymmiejscu.

–  &ie. 8 9mutek przemknął przez jego twarz. 8 2ez wzgl"du na wszystko,sko1czyłaby% tutaj.

–  &ie zgadzam si" z tym.– 'y nie chcesz si" z tym zgodzi!.

Zassałam gł"boki oddech, ale zło%! rosła. 2lake poruszył si", żeby położy!dło1 na moim ramieniu, ale odepchn"łam jego rami".

–  &ie dotykaj mnie.

-rzez chwil" si" we mnie wpatrywał, a potem zmrużył oczy.

– 'ak jak powiedziałem ci wcze%niej, je%li chcesz by! zła na kogo%, bąd/ zła naaemona. 'o on ci to zrobił. &ie ja.

'o załatwiło spraw".

$ały nagromadzony gniew i *rustracja przebiły si" przeze mnie jak huragan

 piątego stopnia. #j mzg wyłączył si" i zamachn"łam si" nie my%ląc. #oja pi"%!musn"ła tylko jego szcz"k", ale ;rdło w tym samym czasie wystawiło swoją głową.(adunek %wiatła wystrzelił z mojej dłoni i obrcił nim wkoło.

Zatrzymał si" na %cianie, wypuszczając zaskoczony %miech.

– $holera, =aty. 'o bolało.

Inergia przewin"ła si" w dł mojego kr"gosłupa, łącząc si" z ko%!mi.

– 6ak %miesz obwinia! za to -ego7 'o nie jego winaN

Page 97: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 97/348

2lake odwrcił si" i oparł o %cian". =rew ciekła z jego wargi i starł jągrzbietem dłoni. ziwny blask pojawił si" w jego oczach, a wtedy odepchnął si" od%ciany.

– 'o kompletnie jego wina.

0yrzuciłam rami" w przd i kolejna kula energii wystrzeliła, ale uniknął jej,%miejąc si", kiedy stanął do mnie przodem rozkładając ramiona na boki.

– 'o wszystko co masz7 8 prowokował. 8 &o chod/. biecuj", że potraktuj" ci"ulgowo Kotek .

 &a użycie pieszczotliwego imienia ) pieszczotliwego imienia aemona ) niewytrzymałam. 2lake był na mnie w sekund". dskoczyłam na bok, ignorując bolesny

 protest moich mi"%ni. 6ego rami" wypadło w szerokim zamachu i zaiskrzyło białawo8czerwone %wiatło. brciłam si" w ostatniej sekundzie, ledwo unikając przyj"ciacentralnego uderzenia.

-ozwalając pop"dzi! przeze mnie energii jeszcze raz, wysłałam kolejnyładunek przez pokj, tra*iając go w rami".

Zatoczył si" do tyłu, r"ce opadły na kolana kiedy si" pochylił.

#y%l", że sta! ci" na wi"cej Kotek .-aląca w%ciekło%! prze%lizgn"ła si" w moich oczach jak zło. 0ypadając do

 przodu, chwyciłam go jak zawodnik &L5 w rozbiegu. -adli%my na podłog" w bałaganie splątanych ng i rąk. 0ylądowałam na nim, odciągając r"k" do tyłu iwbijając ją w niego kilkukrotnie. &ie widziałam gdzie uderzałam, jedynie czującmigni"cie blu w kostkach, kiedy łączyły si" z ciałem.

2lake wpakował rami" mi"dzy moje i odrzucił je, wytrącając mnie zrwnowagi. &a sekund" si" zachwiałam, a wtedy on wyrzucił biodra i przeturlał si".:padłam na plecy, co wycisn"ło powietrze z moich płuc. 9i"gn"łam do jego twarzy,zdeterminowana by wydłuba! mu oczy paznokciami.

Złapał moje nadgarstki i przyszpilił mi je nad głową, kiedy si" pochylił.<ozci"cie otworzyło si" pod jego okiem, a policzek zaczął mu puchną!. 0ypełniłamnie zło%liwa doza satys*akcji.

– #og" zada! ci pytanie7 8 2lake wyszczerzył si", co rozja%niło zielone plamkiw jego oczach. 8 $zy kiedykolwiek powiedziała% aemonowi, że mnie

 pocałowała%7 Założ" si", że nie.

Page 98: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 98/348

=ażdy oddech, ktry brałam czułam we wszystkich cz"%ciach ciała. #oja skrastała si" ekstra wrażliwa na jego wag" i blisko%!. #oc zbudowała si" we mnie i pokjwydawał si" by! skąpany w jasnym l%nieniu bieli. Luria konsumowała mnie,

 przesączając każdy oddech, zamykając si" w każdej komrce.

:%miech 2lake3a poszerzył si".

– 'ak jak nigdy nie powiedziała% mu, jak lubili%my si" tuli!8

#oc wybuchła we mnie i nagle byłam w grze ) m$  byli%my w grze )lewitując kilka stp nad ziemią. #oje włosy zwisały w dł za mną, a jego opadły muna oczy.

– $holera, 8 wyszeptał 2lake.

:stawiając si" w pionie, wyrwałam nadgarstki z jego uchwytu i wbiłam dłoniew jego pier%. 9zok za*alował na jego bladej twarzy sekundy przed tym jak poleciał dotyłu, wbijając si" w %cian". $ement roztrzaskał si" i p"kni"cie rozeszło si" jak paj"czasie!. $ały pokj wydawał si" trzą%! od uderzenia, kiedy głowa 2lake3a opadła dotyłu, a potem upadł do przodu. $z"%! mnie oczekiwała, że podeprze si" zanim uderzyw podłog", ale tak si" nie stało. 0alnął z mokrym pla%ni"ciem, ktry mnie ocucił.

'ak jakbym była trzymana na niewidzialnych sznurkach, ktre zostały odci"te,

wylądowałam na stopach i krokiem zakołysałam si" naprzd.– 2lake7 8 wyskrzeczałam.

 &ie ruszył si".

nie...

Z trz"sącymi si" ramionami, zacz"łam kl"ka!, ale co% ciemnego i g"stegowypłyn"ło spod ciała. #j wzrok przesunął si" na %cian". dcisk rozmiaru 2lake3a

 był bardzo widoczny, *orma si"gająca przez przynajmniej trzy stopy cementu.

2oże, nie...

-owoli, spojrzałam w dł. =ałuża krwi zbierała si" pod jego nieruchomymciałem i rozprzestrzeniała si" po szarej, cementowej podłodze, si"gając si" do moich

 butw

-otykając si" do tyłu, otworzyłam usta, ale nie wyszedł żaden d/wi"k. 2lake

si" nie ruszał. &ie przeturlał si" z j"kiem. 0 ogle nie drgnął. 9kra widoczna na jego dłoniach i przedramionach już bledła, sprawiając że odcie1 bieli jak u duchawyrżniał si" w tak surowym kontra%cie z gł"boką czerwienią krwi.

Page 99: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 99/348

2lake nie żył.

mj 2oże.

$zas zwolnił i za chwil" przy%pieszył. 6e%li on był martwy, to znaczyło że

5uxen, ktry go zmutował, też był, bo tak to wła%nie działało. 2yli połączeni, jakaemon i ja i je%li jeden umarł...drugi też umierał.

2lake sprowadził to na siebie na wiele sposobw. &awet przysi"głam gozabi!, ale słowa....słowa były jedną rzeczą. ziałania były całkowicie innym polem. >2lake, nawet ze wszystkimi okropnymi rzeczami, jakie zrobił, był produktemokoliczno%ci. n tylko mnie prowokował. Zabijał nie chcąc tego. Zdradził by ocali!kogo% innego.

okładnie tak jak to zrobiłam ja ) i jak bym zrobiła.<"ka trz"sła mi si", kiedy przyciskałam ją do ust. 0szystko co do niego

 powiedziałam wrciło błyskawicznie. > w tej male1kiej sekundzie kiedy si"gn"łam do*urii ) niczego co w tym momencie byłam w stanie ogarną! rozumem ) zmieniłamsi", stałam si" czym% innymi i nie byłam pewna czy mogłabym wrci! z tego stanu.#oja pier% uniosła si" urywanie w tym samym czasie, gdy moje płuca skurczyły si"

 bole%nie.

>nterkom włączył si", brz"czenie wystraszyło mnie w martwej ciszy. Głossierżanta ashera wypełnił pokj, ale ja nie mogłam zdją! oczu z martwej *ormy2lake3a.

– >dealnie, 8 powiedział. 8 Zdała% ten test stresu.

'o było za dużo ) sko1czenie tutaj, tak daleko od mojej mamy i aemona iwszystkiego co znałam, egzaminw i kolejnych rozgrywek z hybrydami. + teraz to7'o było za dużo.

drzucając głow" do tyłu, otworzyłam usta by krzycze!, ale nie było żadnegod/wi"ku. &ic kiedy +rcher wszedł i delikatnie położył dłonie na moim ramieniu,wyprowadzając mnie z pokoju. asher co% powiedział, brzmiąc bardzo jakaprobujący ojciec, a wtedy zostałam pokierowana do biura, gdzie r. <oth czekał byzmierzy! moje ci%nienie. 9prowadzili kobiet" 5uxen, by mnie uleczyła. #inuty

 przechodziły w godziny, a ja nadal nic nie powiedziałam i nic nie czułam.

. . .

   & A'(O 

Page 100: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 100/348

2ycie zakutym w kajdanki z onyxu, z opaską na oczach przez pi"! godzin, a potemwsadzonym no samolotu nie było moją de*inicją zabawy. -ewnie, bali si" że znios"samolot, co było głupie. Zabierał mnie on tam, gdzie chciałem i%!. &ie znałemlokalizacji, ale wiedziałem że musiało to by! tam, gdzie trzymali =at.

+ jeżeli jej tam nie było, rozp"tam armagedon.

=iedy samolot już wylądował, zaciągn"li mnie do czekającego samochodu.9pod opaski, mogłem zobaczy! jasne %wiatło, a zapach był bardzo suchy ikwaskowaty, mgli%cie znajomy. -ustynia7 :derzyło mnie, podczas dwu godzinnej

 jazdy, to że byłem z powrotem w miejscu gdzie byłem prawie trzyna%cie lat temu.

9tre*a AB.

-rychnąłem. 'rzymanie mnie o%lepionym przez opask", było bezcelowe.0iedziałem, gdzie byli%my. 0szyscy 5uxeni, raz odkryci, byli umieszczeni wodizolowanej bazie Idwards +ir LorceB. 2yłem młody, ale nigdy nie zapomn"sucho%ci w powietrzu ani odległo%ci, jałowego krajobrazu Groom 5ake.

=iedy pojazd si" zatrzymał, westchnąłem i czekałem żeby drzwi obok mnie si"otworzyły. <"ce wylądowały na moich ramionach i zostałem wyciągni"ty zsamochodu, my%ląc o tym, że ktokolwiek miał na mnie r"ce miał wielkie szcz"%cie,że moje były skute za plecami, albo kto% wychodziłby dzi% z pracy ze złamanąszcz"ką.

9uche gorąco pustyni &e@ady ogarn"ło mnie, kiedy byłem prowadzony kilka jardw, a potem *ala zimnego powietrza we mnie uderzyła, unosząc włosy z mojegoczoła. 2yli%my w windzie zanim opaska została zdj"ta.

 &ancy Husher u%miechn"ła si" do mnie.

– -rzepraszam za to, ale musimy powzią! %rodki ostrożno%ci.

9potkałem jej oczy.

– 0iem gdzie jeste%my. 2yłem tutaj wcze%niej.

-ojedyncza cienka brew poszła do gry.

– użo rzeczy si" zmieniło, odkąd byłe% dzieckiem aemon.– #og" już je zdją!7 8 poruszyłem palcami.

B 9aza Sił :owietrzn$ch Stan,w Z-e!noczon$ch htt+;<<+".wiki+e!ia.org<wiki<'!war!s=Air=>orce=9ase ?  

Page 101: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 101/348

9pojrzała na jednego z żołnierzy w masce. 2ył młody z tego co mogłem powiedzie!, ale beret w kolorze khaki ukrywał wi"kszo%! jego twarzy.

– dpią! kajdanki. n nie b"dzie nam sprawiał problemw. 8 bejrzała si" namnie. 8 0ierz", że aemon wie, że to miejsce jest wyposażone w system

ochronny onyxu.

9trażnik podszedł naprzd, wyławiając klucz. Zaci%ni"cie jego szcz"ki mwiło,że nie był zbytnio pewny czy powinien jej uwierzy!, ale rozpiął kajdanki.

=iedy si" ze%lizgiwały otarły si" o poranioną skr" mojego nadgarstka.-oruszyłem ramionami i ulżyłem skurczonym mi"%niom. $zerwone %lady okrążałymoje nadgarstki, ale nie było tak /le.

– 2"d" si" zachowywał, 8 powiedziałem, rozciągając szyj". 8 +le chc" terazzobaczy! =at.

0inda stan"ła i otworzyły si" drzwi. &ancy wyszła pierwsza a ja wytoczyłemsi" popchni"ty przez żołnierza.

–  &ajpierw musisz co% zobaczy!.

9tanąłem w miejscu.

– 'o nie jest cz"%cią umowy, &ancy. $hcesz, żebym wspłpracował to teraz chc"zobaczy! =at.

bejrzała si" przez rami".

– 'o co chc" ci pokaza! dotyczy =aty. -otem ją zobaczysz.– $hc"... 8 dwrciłem si", mierząc wzrokiem strażnika, dyszącego mi na kark. 8

9erio kole%, musisz si" do diabła odwali!.

Lacet był pł głowy niższy ode mnie i nie w mojej lidze nadzwyczajnychumiej"tno%ci kopania tyłka, ale nie dał si".

– <uszaj. 9i".

Zesztywniałem.

– + je%li nie7–

aemon, 8 zawołała &ancy, jej głos ociekał zniecierpliwieniem. 8 0szystko corobisz, op/nia dostanie tego, czego chcesz.

Page 102: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 102/348

'ak bardzo, jak nienawidziłem tego przyzna!, miała racj". -osyłając durniowi jedno ostatnie, obiecujące spojrzenie, odwrciłem si" i poszedłem za kobietą.0szystko było białe z wyjątkiem czarnych, bloczkw w %cianach i su*icie.

 &ie pami"tałem zbyt wiele o wyposażeniu budynku z okresu kiedy byłem tu

 jako dziecko, ale pami"tałem że było tylko kilka miejsc, gdzie mogli%my chodzi!.-rzez wi"kszo%! czasu byli%my trzymani na osiedlowym pi"trze, dopki si" nie przystosowali%my i zostali%my uwolnieni.

2ycie tu z powrotem nie pasowało mi z wielu powodw.

 &ancy podeszła do drzwi i pochyliła si". $zerwone %wiatło za%wieciło jej woko. =olor na panelu zmienił si" na zielony i drzwi si" otworzyły. 'o miałoudowodni! cwaniactwo i tak si" zastanawiałem czy, gdybym przybrał posta! &ancy,

system by to wykrył. +le ponownie, czułem si" tak wysuszony jak pustynna ziemia, przez to w co wyposażony był ten budynek, wi"c nie wiedziałem czy *aktyczniemgłbym to zrobi!.

0ewnątrz małego, okrągłego pokoju było kilka monitorw nadzorowanych przez grup" m"żczyzn. =ażdy ekran pokazywał inny pokj, korytarz czy pi"tro.

– Zostawi! nas, 8 zażądała.

#"żczy/ni wstali ze swoich miejsc i napr"dce opu%cili pomieszczenie,zostawiając &ancy i mnie z dupkiem ktry z nami przyszedł.

– $o chciała% mi pokaza!7 8 zapytałem. 8 Iuro$up7S

Zacisn"ła usta.

– 'o jest jeden z wielu kontrolnych pokoi porozmieszczanych w budynku. 9tąd,możemy monitorowa! wszystko w <ajskim <anczu.

– <ajskim <anczu7 8 za%miałem si" gorzko. 8 'ak to teraz nazywasz7

0zruszyła ramionami i odwrciła si" do jednego ze stanowisk, jej palce latały po klawiaturze.

– 0szystkie pokoje są pod nadzorem. 'o pomaga nam monitorowa! aktywno%! zrozmaitych powodw.

-rzebiegłem dłonią po zaro%cie rosnącym na moim policzku.

– kej.

S #i"dzynarodowe klubowe rozgrywki koszykarskie.

Page 103: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 103/348

– 6edną z naszych trosk, za każdym razem gdy sprowadzamy nowe hybrydy, jestupewnienie si" że nie są one zagrożeniem dla samych siebie i dla innych, 8zacz"ła, zakładając ramiona. 8 'o proces, ktry traktujemy bardzo poważnie i

 przechodzimy przez kilka rund testw, by upewni! si" że są one stabilne.

 &aprawd" nie podobało mi si" dokąd to zmierzało, je%li miało cokolwiekwsplnego z =at.

– =aty wykazała, że ma pewne problemy i może sta! si" bardzo niebezpieczna.

Zacisnąłem z"by tak mocno, że zaskoczyło mnie że nie p"kły.

– 6e%li co% zrobiła, to tylko dlatego że została sprowokowana.–  &aprawd"7 8 &ancy wcisn"ła klawisz na klawiaturze i za%wiecił si" ekran po

lewej stronie nad nią.

 Kat.

$ałe powietrze uszło mi z płuc. #oje serce stan"ło, a potem przyspieszyło.

 &a ekranie była =at, siedząc z plecami przyci%ni"tymi do %ciany. braz byłziarnisty, ale to była ona )  to $ła ona. #iała na sobie ciuchy z nocy pojmania w#ount 0eather i to musiało by! tygodnie temu. Zmieszanie rosło szybko. =iedy

zostało to nagrane7 'o nie mogło lecie! na żywo.

6ej włosy zwisały po bokach, zasłaniając jej pi"kną twarz. Zacząłem mwi! jej by spojrzała w gr", ale u%wiadomiłem sobie w ostatniej minucie, że wyglądałbym przez to na imbecyla.

– 6ak możesz zobaczy! nikogo przy niej nie ma, 8 powiedziała &ancy. 8 Z nią w pokoju jest sierżant asher. <obi wst"pny wywiad.

 &agle broda =at podskoczyła w gr" i skoczyła na nogi, mijając biegiemwysokiego *aceta w mundurze wojskowym. &ast"pnej sekundy uderzyła w podłog".Z przerażeniem patrzyłem, jak =at si" zwin"ła, a potem jeden z m"żczyzn zdjął zhaka na %cianie wiszący tam wąż z wodą.

 &ancy wcisn"ła przycisk i pojawił si" inny obraz. Zabrało mi sekund"otrzą%ni"cie si" z ostatniej sceny i doj%cie do tego, co działo si" teraz, ale kiedy to domnie dotarło, rozlała si" we mnie czysta, paląca w%ciekło%!.

 &a ekranie byli szamoczący si" =at i pieprzony 2lake. brciła si" chwytająclamp", ale on naparł do przodu , blokując ją. =iedy si" na niego machn"ła, duma wemnie nabrzmiała. 'o był m,- =otek, z pazurami i tym wszystkim.

Page 104: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 104/348

+le nast"pna rzecz, sprawiła że szukałem wyj%cia z pokoju. 2lake przechwycił jej uderzenie, wykr"cając jej r"k" i obrcił ją. 2l wyrył si" a twarzy =at i wtedymiał ją na plecach, przyszpiloną do łżka.

-atrzyłem na czerwono.

– 'o nie dzieje si" teraz, 8 powiedziała uspokajająco &ancy. 8 'o było jaki% czastemu, kiedy tu przybyła. Głos jest wyciszony.

$i"żko oddychając, z powrotem odwrciłem si" do telewizora. 9iłowali si" i2lake wyra/nie miał nad nią przewag". > tak nadal walczyła, jej plecy wygi"ły si", aciało skr"cało si" pod jego. 2rutalno%! rosła we mnie, wzmacniana przez pot"żnąw%ciekło%! i poziom bezsilno%ci jakiego nigdy wcze%niej nie czułem i smakowała ona

 jak krew 2lake3a. #oje dłonie u*ormowały si" w pi"%ci i chciałem wbi! je w monitor

odkąd jego twarz była przede mną.=iedy zwlekł ją z łżka i zobaczyłem, że ciągnął ją po podłodze i poza zasi"g

ekranu, odwrciłem si" do &ancy.

– $o si" stało7 Gdzie on ją zabrał7– o łazienki, gdzie nie ma kamer. 0ierzymy w jaką% prywatno%!. 8 0cisn"ła

co% na *ilmie i przewin"ła do przodu kilka minut i z prawej wyszedł 2lake.:siadł na łżku ) jej łżku ) a =at pojawiła si" kilka sekund p/niej,

kompletnie przemoczona.-odszedłem do przodu, wypuszczając powietrze przez nos. #i"dzy nimi była

wymiana słw, a potem =at odwrciła si", otworzyła komod" i chwyciła ubrania.Znikn"ła z powrotem w łazience.

2lake spu%cił głow" na r"ce.

– 6a go kurwaQ zabij", 8 obiecałem nikomu szczeglnemu, ale była to obietnica,ktrej dotrzymam. Zapłaci za to ) za to wszystko ) w ten czy inny sposb.

Cołnierz odchrząknął.

– 2lake nie jest już problemem.

dwrciłem si" przodem do niego, oddychając urywanie.

– Zechcesz wyja%ni!7

Zacisnął usta.Q (ooo, bluzgamy aż tak7 0ybaczcie za to ale jest wyra/nie napisane E*uckingF i żeby odda! jego nastrj i rządz"

mordu inaczej si" tego napisa! nie da

Page 105: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 105/348

– 2lake nie żyje.– $o7–  &ie żyje, 8 go%ciu powtrzył. 8 =aty zabiła go dwa dni temu.

#iałem wrażenie że podłoga usun"ła mi si" spod stp. #oją pierwszą

odpowiedzią było zaprzeczenie temu, bo nie chciałem wierzy!, że =at zrobiłaby co%takiego ) że musiała przez to przej%!.

#onitor został wyłączony, a &ancy mnie obserwowała.

– -owodem, dlaczego ci to pokazuj" nie jest zmartwienie ci", ani zezłoszczenie.#usisz zobaczy! na własne oczy, że =aty jest niebezpieczna.

–  &ie mam wątpliwo%ci, że je%li =at naprawd" to zrobiła to miała ku temu powd. 8 9erce waliło mi w piersi.  :otrzeowałem ją zobaczy!. 6eżeli ona to

zrobiła... nie mogłem znie%! my%lenia, przez co musiała przechodzi!. 8 > ja też bym to zrobił, gdybym był w jej butach.

 &ancy delikatnie m"asnęła  j"zykiem i dodałem ją do mojej :mrze 2ole%nielisty.

–  &ienawidz" my%le!, rwnież o tobie jak o niestabilnym, 8 powiedziała.– =at nie jest niestabilna. 0szystko co pokazują te nagrania to ona broniąca

siebie, albo to że si" bała.

 &ancy wydała d/wi"k niezgody.

– Hybrydy mogą by! tak nieprzewidywalne.

 &apotkałem jej wzrok i przytrzymałem go.

– 'ak jak i 5uxeni.

Page 106: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 106/348

Rozdział 10

  & A'(O 

-ozwolili mi si" umy! w pustej bawialni. &a początku nie chciałem marnowa! czasu.#usiałem dosta! si" do =at, ale oni nie dawali mi za wiele wyboru, co okazało si" by! dobrą rzeczą bo wyglądałem jak gwno. Zarost na mojej twarzy wymykał si"spod kontroli. -o goleniu i szybkim prysznicu, założyłem na siebie czarne dresy i

 białą koszulk", ktre mi zostawiono. 'en sam standardowy strj, jakiego używali tulata temu. &ie ma to jak ubranie wszystkich tak samo, by czuli si" jak bezimiennetwarze w tłumie bezimiennych twarzy.

=iedy byłem tu wcze%niej chodziło o kontrol" i trzymanie wszystkich w

szeregu. la mnie wyglądało jakby adealus nie było inne.-rawie si" roze%miałem kiedy to zrozumiałem. -ewnie zawsze wła%nie

aedalus prowadziło show, nawet kiedy byłem tu trzymany tyle lat temu.

=iedy strażnik wrcił, był nim idiota z wcze%niej, a pierwszą rzeczą jakązrobił, było zabezpieczenie brzytwy plastikiem.

:niosłem na niego brew.

–  &ie jestem aż tak głupi.– obrze wiedzie!, 8 padła odpowied/. 8 Gotowy7– 6uż dawno.

dsunął si" na bok, odprowadzając z powrotem na korytarz. =iedy weszli%mydo kolejnej windy, kole% był przyklejony do mojego biodra.

– 'ak blisko jak mnie dotykasz stary, czuj" jakbym musiał najpierw zaprosi! ci"na obiad czy co%. -rzynajmniej powinienem zna! twoje imi".

0cisnął cy*r" pi"tra.

– 5udzie mwią na mnie +rcher.

Zmrużyłem oczy. 2yło w nim co%  co przypominało mi o 5ucu i  niech mnieszlag tra*i,  je%li to wrżyło dobrze.

– 'o twoje imi"7– Z tym si" urodziłem.

Page 107: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 107/348

=ole% był tak czarujący jak...cż, jak ja w złe dni. =ierując wzrok na czerwonynumer na windzie, patrzyłem jak stale spadał. #j żołądek zacisnął si". 6e%li &ancysi" ze mną pieprzyła i =at tu nie było, dowiem si" tego.

 &ie wiem co bym zrobił, gdyby jej tu nie było. -ewnie bym oszalał.

 &ie mogłem powstrzyma! tego, co nast"pnie wyszło z moich ust.

– 0idziałe% ją ) =at7

#i"sie1 w szcz"ce +rchera zadrżał i moja wyobra/nia zdziczała ażodpowiedział.

– 'ak. Zostałem do niej przydzielony. 6estem pewny że to niezmiernie ci" cieszy.

– 0szystko z nią dobrze7 8 zapytałem, ignorując przycinek.

dwrcił si" do mnie i zaskoczenie przeci"ło jego rysy. 0ymienianie si"obelgami i wyzwiskami nie było teraz na mojej li%cie do8zrobienia.

– -ewnie jest... pewnie jest taka jak si" można spodziewa!.

 &ie lubiłem tego, jak to brzmiało. 2iorąc gł"boki oddech, przebiegłem dłonią przez moje wilgotne włosy. braz 2eth %wirującej wpadł mi do głowy. rżenie

ogarn"ło moje mi"%nie w r"ce. &ie miałem wątpliwo%ci, że bez znaczenia w jakimstanie była =at, mogłem sobie z tym poradzi!. -omog" jej staną! na nogi. &ic na tym%wiecie mnie nie powstrzyma, ale nie chciałem żeby do%wiadczyła czego%, co by jąuszkodziło.

6ak na przykład na pewno zrobiło to zabicie 2lake3a.

– =iedy ostatnio sprawdzałem, spała, 8 powiedział, kiedy winda stan"ła. 8 &iespała za dobrze odkąd ją przyprowadzili, ale wydaje si" że dzi% to nadrabia.

9kinąłem wolno głową i wszedłem za nim do korytarza. 0tedy uderzyło mnie jak odważni byli przydzielając mi tylko jednego strażnika, ale znowu, wiedzieliczego chciałem i wiedziałem co było na szali gdybym si" głupio zachował.

#oje serce wyrywało si", r"ce po moich bokach zamykały si" i otwierałysporadycznie. &iespokojna energia przelała si" przeze mnie i w miar" jak si"zbliżali%my do %rodka szerokiego holu, poczułem co%, czego nie czułem już dawno.

$iepłe mrowienie przeszło po moim karku.

– na jest tutaj. 8 #j głos zabrzmiał ochryple.

Page 108: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 108/348

+rcher obejrzałem si" na mnie.

– 'ak. 6est tutaj.

 &ie musiałem mwi! mu, że miałem swoje wątpliwo%ci, że cz"%! mnie

trzymała si" zimnej możliwo%ci, że zagrali na mojej słabo%ci. 'o musiało by!wypisane na całej mojej twarzy, ale nie dbałem o ukrycie tego.

=at była tuta-.

+rcher zatrzymał si" przed drzwiami i wbił kod po tym,  jak zbadano jegosiatkwk" oka. -ojawił si" delikatny d/wi"k otwieranych zamkw. <zucił na mnieokiem z r"ką na klamce.

–  &ie jestem pewny ile czasu ci dadzą.

-otem otworzył drzwi.

6akby chodząc po ruchomych piaskach, albo jakby we %nie, ruszyłem do przodu nie czując pod sobą podłogi. -owietrze wydawało si" g"stnie!, zwalniającmj post"p, ale w rzeczywisto%ci wystrzeliłem przez te cholerne drzwi, a i tak nie

 byłem wystarczająco szybki.

Ze zmysłami w najwyższej gotowo%ci, wkroczyłem do celi, mgli%cie %wiadomyzamykanych za mną drzwi. #j wzrok wystrzelił prosto do łżka przyci%ni"tego do%ciany.

#oje serce zatrzymało si". #j cały %wiat si" zatrzymał.

-odszedłem do przodu i zamarłem. opiero w ostatniej sekundzie, złapałemsi" przed upadkiem na kolana. 'ył gardła i moje oczy paliły.

=at leżała zwini"ta na swoim boku, twarzą do drzwi, wydając si" tak okropniemała na łżku. ługo%! czekoladowych włosw spoczywała na jej policzku,zasłaniając r"kaw jej odsłoni"tego ramienia. 9pała, ale jej rysy napi"ły si", tak jakbynawet odpoczywając nie czuła si" całkowicie kom*ortowo. 6ej małe dłonie złożone

 były pod jej zaokrąglonym podbrdkiem, usta miała delikatnie rozchylone.

6ej pi"kno tra*iło we  mnie mocno, jak pocisk %wiatła prosto w pier%.Znieruchomiałem tam, na nie wiem jak długo, niezdolny odwrci! od niej oczu, awtedy dwa długie kroki przyniosły mnie do kraw"dzi łżka.

Zerkając na nią w dł, otworzyłem usta by co% powiedzie!, ale nie  nie mogłemznale/! słw. :tknąłem niemy i przysi"gam =at była jedyną, ktra mogła to u mniewywoła!.

Page 109: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 109/348

:siadłem przy niej, moje serce waliło kiedy poruszyła si", ale nie obudziła.$z"%! mnie nienawidziła pomysłu budzenia jej. 'ak blisko, mogłem zobaczy! ciemnecienie zalegające pod jej grubymi rz"sami, jak smugi atramentu. > szczerze mwiąc,cieszyłem si" ) nie, byłem zachwycony ) samym byciem w jej obecno%ci, nawet,

 je%li to oznaczało że marnowałem cały czas pochłaniając ją.

+le nie mogłem powstrzyma! si" od dotykania jej.

-owoli, wyciągnąłem r"k" i ostrożnie odsunąłem aksamitne strąki jej włosw z jej policzka, rozkładając je na czystej, białej poduszce. 'eraz mogłem zobaczy! żłte,wyblakłe siniaki na jej ko%ci policzkowej. olną warg" też miała rozci"tą. Zapalił si"we mnie gniew. Gł"boko odetchnąłem, pozwalając ulecie! oddechowi w przestrze1.

=ładąc jedną dło1 po jej drugiej stronie, pochyliłem si" i wycisnąłem delikatny

 pocałunek na jej rozci"tej wardze, cicho obiecując, że ktokolwiek, kto byłodpowiedzialny za siniaki i bl jaki jej zadano, zapłaci srogo. >nstynktownie, pozwoliłem leczącemu ciepłu przela! si" ze mnie na nią, usuwając siniaki z widoku.

#i"kkie, ciepłe westchnienie wybuchło na moich ustach i podniosłem wzrok,odmawiając odsuni"cia si" od niej za daleko. <z"sy =at zatrzepotały i jej ramionauniosły si" kiedy wzi"ła gł"boki oddech. $zekałem z sercem w gardle.

-owoli uniosła powieki i jej szare oczy były nieskupione, gdy poruszały si" pomojej twarzy.

– aemon7

/wi"k jej głosu, ochrypły od snu, był jak powrt do domu. -alenie zmieniłosi" w gul" w moim gardle. dchylając si", dotknąłem jej podbrdka opuszkami

 palcw.

– Hej, =otek, 8 powiedziałem, mj własny głos chrapliwy jak diabli.

Gapiła si" na mnie, kiedy zachmurzenie znikn"ło z jej oczu.

– $zy ja %ni"7

#j %miech był zduszony.

–  &ie, =otek, nie %nisz. &aprawd" tu jestem.

#in"ło uderzenie serca i wtedy podniosła si" na łokciach. -ojedynczy kosmyk

włosw opadł na jej twarz. 0yprostowałem si", dając jej wi"cej przestrzeni. #ojet"tno wskoczyło na ponadd/wi"kową szybko%!, dopasowując si" do jej. -otemsiedziała już w pełni,  trzymając  dłonie na mojej twarzy. Zamknąłem oczy, kiedy

Page 110: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 110/348

 poczułem delikatny dotyk aż w mojej duszy.

=at przejechała dło1mi po moich policzkach, tak jakby prbowała przekona!samą siebie, że byłem prawdziwy. -rzykryłem r"kami jej dłonie i otworzyłem oczy.6ej były szeroko otwarte i mokre, błyszcząc łzami.

– 6uż dobrze, 8 powiedziałem jej. 8 0szystko b"dzie dobrze, =otek.– 6ak... jak ty możesz tu by!7 8 przełkn"ła. 8 &ie rozumiem.– 2"dziesz zła. 8 -ocałowałem jej otwartą dło1. <ozkoszowałem si" dreszczem,

ktry ją przeszedł. 8 ddałem si" w ich r"ce.

Cachn"ła si" do tyłu, ale przytrzymałem jej dłonie, nie pozwalając jej si"odsuną!. > tak, byłem samolubny. &ie byłem gotowy trwa! bez jej dotyku.

– aemon, co...7 $o ty sobie my%lałe%7 &ie powiniene%8–  &ie zamierzałem pozwoli! ci przechodzi! przez to samej. 8 -rzejechałem

r"kami po jej ramionach, ujmując jej łokcie. 8 &ie było mowy bym to zrobił.0iem, że to nie to czego chciała%, ale to nie jest tym czego chciałem ja.

elikatnie potrząsn"ła głową i jej głos był ledwo szeptem.

– +le twoja rodzina, amon7 'woja 8– 'y jeste% ważniejsza. 8 0 chwili, kiedy te słowa wyszły z moich ust,

wiedziałem że były prawdziwe. <odzina zawsze była na pierwszym miejscu i=at była  cz"%cią mojej rodziny ) wi"kszą cz"%cią. na była moją przyszło%cią.P

– +le rzeczy, do ktrych ci" zmuszą... 8 0ilgoci w jej oczach przybyło i jednałza uciekła, spływając w dł jej policzka. 8 &ie chc" żeby% przechodził przez 8

Złapałem łz" pocałunkiem.

– + ja nie pozwol" ci robi! tego samej. 6este% moim ) moim wszystkim =at. 8 &ad/wi"k jej mi"kkiego wdechu, znowu si" u%miechnąłem. 8 &o dalej, =otek.

9podziewała% si" po mnie czego% mniej7 =ocham ci".

6ej dłonie opadły mi na ramiona, %ciskając aż jej palce wbiły si" w bawełn"mojej koszulki i wpatrywała si" we mnie tak długo, że zaczynałem si" martwi!.0tedy skoczyła na przd, owijając swoje ramiona wokł mojej szyi i praktyczniemnie dusząc.

?miejąc si" przy czubku jej głowy, złapałem rwnowag" zanim si" przewrciłem. 6ednej sekundy była obok mnie, a nast"pnej była na moich kolanach,

owijając wokł mnie swoje r"ce i nogi. 'o ) to była =at jaką znałem.

P 2ożeeee, on jest taki cudowny.....jestem kałużą u jego stp T

Page 111: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 111/348

– 6este% szalony, 8 wyszeptała przy mojej szyi. 8 6este% absolutnie szalony, alekocham ci". 'ak bardzo ci" kocham. &ie chc" ci" tutaj, ale kocham ci".

?lizgałem dłonią w dł jej kr"gosłupa, zakrzywiając palce na dole jej plecw.

 &igdy nie znudzi mi si" słyszenie, jak to mwisz.-rzycisn"ła si" do mnie, jej palce zakopujące si" we włosach na moim karku.

– '"skniłam za tobą tak bardzo, aemon.–  &ie masz poj"cia... 8 0 tym momencie sko1czyły mi si" słowa. na b"dąca tak

 blisko po tak długim czasie, to najsłodszy rodzaj tortury. =ażdy oddech, ktry brała czułem w ka!e- cz"%ci ciała, w niektrych obszarach nawet bardziej, niżw innych. &aprawd" niestosownie, ale ona zawsze miała nade mną pot"żnąkontrol". Zdrowy rozsądek wyskakiwał przez okno.

dsun"ła si", jej oczy przeszukiwały moje, a wtedy zmniejszyła  dystans icholera, pocałunek był w połowie niewinny, w połowie zdesperowany i całkowicieidealny. Zacisnąłem uchwyt na jej plecach,  kiedy przekrzywiła głow" i nawet je%li

 pocałunek zaczął si" jak co% słodkiego, totalnie to zmieniłem. -ogł"biłem pocałunek,wkładając w niego każdy strach, każdą minut", ktra min"ła kiedy byli%myrozdzieleni i wszystko co do niej czułem. 6ej chropawe  j"ki wstrząsn"ły mną i kiedy

 poruszyła si" na mnie prawie straciłem kontrol".

$hwyciłem jej biodra i odsunąłem ją. 2yła to ostatnia rzecz jaką chciałemzrobi!.

– =amery, pami"tasz7

=olor wkradł si" na jej szyj" i rozprzestrzenił na policzkach.

– h, tak, wsz"dzie oprcz...– (azienki, 8 doko1czyłem, łapiąc przebłysk zaskoczenia na jej twarzy. 8

0tajemniczyli mnie.– 0e wszystko7 8 kiedy przytaknąłem, rżany kolor zniknął z jej policzkw i

szybko odczołgała si" z moich kolan. :siadła obok mnie, kierując wzrokwprost  przed siebie. #in"ło kilka chwil i wzi"ła gł"boki wdech. 8 6a... ciesz"si", że tu jeste%, ale chciałabym żeby ci" tu nie było.

– 0iem. 8 &ie obraziłem si" za to stwierdzenie.

drzuciła swoje włosy do tyłu.

– aemon ja...

-ołożyłem dwa palce pod jej brodą i uniosłem jej głow" z powrotem do mojej.

Page 112: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 112/348

– 6a  wiem, 8 powiedziałem znowu, przeszukując jej oczy. 8 0idziałem kilkarzeczy i powiedzieli mi o8&ie chc" o tym rozmawia!, 8 powiedziała szybko,

 przejeżdżając dło1mi po swoich zgi"tych kolanach.

'roska urosła we mnie, ale wymusiłem u%miech.

– kej. 0 porządku. 8 Znowu owinąłem jej r"ce ramieniem, przyciągając ją bliżej. &ie było oporu. 0topiła si" w mj bok, zaginając palce na mojejkoszulce. -ocałowałem jej czoło. ?ciszając głos, powiedziałem 8 Zamierzamnas stąd wydosta!.

6ej dło1 zacisn"ła si" na mojej koszulce, kiedy uniosła głow".

– 6ak7 8 wyszeptała.

-ochyliłem si" do przodu, przyciskając si" blisko do jej ucha.

– Zau*aj mi. 6estem pewny, że nas obserwują i nie chc" da! im żadnego powodu, by nas teraz rozdzielili.

=iwn"ła głową w zrozumieniu, ale jej usta były pełne napi"cia.

– 0idziałe%, co oni tu robią7

-otrząsnąłem głową, a ona wzi"ła gł"boki oddech. -rzyciszonym głosem, powiedziała mi o chorych ludziach, ktrych leczyli, 5uxenach i o hybrydach. 0miar" jak rozmawiali%my, zmienili%my pozycje na łżku tak, że byli%my do siebietwarzami. #ogłem powiedzie!, że pomijała wiele rzeczy. &a przykład, nie mwiła oniczym co robiła, ani jak zarobiła te siniaki. omy%liłem si", że miało to co%wsplnego z 2lakiem i wła%nie dlatego milczała na ten temat, ale wspominała omałej dziewczynce o imieniu 5ori, ktra umierała na raka. =iedy o niej mwiła jejtwarz była %ciągni"ta. =at ani razu si" nie u%miechn"ła. 'a wiedza prze%ladowałamnie, grożąc zrujnowaniem naszego zjednoczenia.

– -owiedzieli, że istnieją /li 5uxeni, 8 powiedziała. 8 'o dlatego mnie tutrzymają, by nauczy! mnie jak z nimi walczy!.

– $o7

 &api"ła si".

– -owiedzieli że istnieje tysiące 5uxenw, ktrzy chcą skrzywdzi! ludzi i że przyjdzie ich wi"cej. Zgaduj", że tobie nic takiego nie powiedzieli7

–  &ie. 8 -rawie si" roze%miałem, ale wtedy przypomniałem sobie co powiedział

Ithan. &ie było mowy, żeby to miało co% wsplnego z tym co mwiła. + możemogło7 8 -owiedzieli mi, że chcą wi"cej hybryd. 8 zakłopotane spojrzenie

 przeci"ło jej twarz i żałowałem, że to powiedziałem. 8 6aki rodzaj raka ma

Page 113: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 113/348

5ori7 8 zapytałem, przebiegając dłonią w gr" jej ramienia. &ie przestawałem jej dotyka!. +ni razu odkąd wszedłem do pokoju.

puszki jej palcw spoczywały na mojej brodzie i byli%my tak blisko jak to było stosowne, biorąc pod uwag" to, że nas obserwowali.

– 'aki sam, jaki miał mj tata.

?cisnąłem jej dło1.

– -rzykro mi.

6ej palce %ledziły krzywizn" mojej szcz"ki.

– 0idziałam ją tylko raz, ale nie jest z nią za dobrze. ają jej jaki% rodzaj

lekarstwa, ktre uzyskują od 5uxen i hybryd.– #wią na to 5H8BB.5H8BB7

-rzytakn"ła, a potem zmarszczyła brwi.

– $o7

6asna cholera, tego chciał 5uc. $o prosiło si" o pytanie, po choler" 5uc chciałserum, ktrego aedalus używało na chorych ludziach7 6ej  zmarszczka pomi"dzy

 brwiami pogł"biła  si", wi"c zmniejszyłem i tak niewielką  przestrze1 mi"dzy nami,mwiąc cicho.

– -owiem ci p/niej.

Zrozumienie zapaliło si" i uniosła troch" nogi tak, że opierały si" one o moje.#j oddech gdzie% utknął i inny rodzaj %wiadomo%ci zakradł si" do oczu =at.-rzygryzła dolną warg", a ja zwalczyłem j"k.

'en %liczny kolor znw pojawił si" na jej policzkach, tak bardzo nie pomagając

sytuacji. -rzejechałem dłonią w gr" jej ramienia, rozpalając zmysły kiedy zadrżała.

– 0iesz co bym dał za troch" prywatno%ci, wła%nie w tej chwili7

6ej rz"sy obniżyły si".

– 6este% okropny.– 6estem.

6ej spojrzenie zachmurzyło si".

– $zuj" si", jakby w tym momencie wisiał nad nami wielki zegar, jakby ko1czył

Page 114: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 114/348

nam si" czas.

-rawdopodobnie tak było.

–  &ie my%l o tym.

– 'roch" trudno tego nie robi!.  &a chwil" zapadła cisza, a potem ująłem jej policzek, przesuwając kciukiem

 po delikatnej ko%ci. #in"ło kilka chwil.

– + widziałe% w ogle moją mam"7–  &ie. 8 $hciałem powiedzie! jej dlaczego i powiedzie! jej wi"cej, ale

ujawnianie jakichkolwiek in*ormacji w tym momencie było ryzykowne. +lemiałem pomysł. #ogłem przybra! prawdziwą *orm" i pogada! z nią w tensposb, ale wątpiłem żeby to doceniono. &ie miałem zamiaru teraz tegoryzykowa!. 8 +le ee miała na nią oko.

=at trzymała oczy zamkni"te.

– '"skni" za moją mamą, 8 wyszeptała, a moje serce p"kło. 8 'ak bardzo za niąt"sknie.

 &ie wiedziałem co powiedzie!, bo co mogłem powiedzie!7  :rz$kro mi nic bynie zdziałało. 0i"c, kiedy szukałem rozproszenia, pozwoliłem sobie ponownie

zapozna! z kątami jej twarzy, z wdzi"czną kolumną jej szyi i nachyleniem jej ramion.

– -owiedz mi co% czego nie wiem.

=ilka minut min"ło zanim przemwiła.

– Zawsze chciałam #ogwai3a.– $o7

<z"sy =at nadal zacieniały jej policzki, ale w ko1cu si" u%miechała i troch"ci"żaru znikn"ło z mojej piersi.

– glądałe% @rem"insB  prawda7 -ami"tasz Gizmo7 8 kiedy skinąłem głową,za%miała si". /wi"k był ochrypły, tak jakby nie %miała si" kawał czasu. $o,

 jak si" domy%liłem, było prawdą. 8 #ama pozwalała mi to ogląda!, kiedy byłam dzieckiem i miałam obsesj" na punkcie Gizmo. $hciałam mie! takiego bardziej niż czegokolwiek na %wiecie. &awet obiecałam mamie, że nie b"d" gokarmi! po płnocy, ani go nie zmocz".

parłem brod" na czubku jej głowy i wyszczerzyłem si" na obraz małych

BO EGremliny rozrabiająF 8 ameryka1ski horror komediowy z BPQM roku.

Page 115: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 115/348

 brązowych i białych maskotek.

–  &o nie wiem.– $o7 8 przysun"ła si" bliżej, bawiąc si" palcami moim kołnierzykiem.

Zarzucając rami" wokł jej tali, wziąłem, jak wydawało si" pierwszy

 prawdziwy oddech od tygodni.– 6e%li ja miałbym #ogwai3a totalnie karmiłbym go po płnocy. 'en gremlin

#ohawk wymiatał.

Znowu si" za%miała, d/wi"k zabrzmiał wewnątrz mnie i czułem si" jakie%tysiąc *untw lżejszy.

– laczego mnie to nie dziwi7 8 zapytała. 8 $ałkowicie dogadałby% si" zgremlinem.

– $ż mog" powiedzie!7 'o moja niesamowita osobowo%!.

Page 116: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 116/348

Rozdział 11

   K  ATY 

$z"%! mnie nadal wierzyła, że %niłam. Ce obudz" si", a aemon zniknie. 2"d" samaze swoimi my%lami, prze%ladowana tym co zrobiłam. 9trach i wstyd powstrzymywałymnie przed powiedzeniem mu o 2lake3u. Zabicie 0illa było inną sprawą. +ktemsamoobrony, a draniowi i tak udało si" mnie postrzeli!, ale 2lake7 'o było działaniegniewu i tyle.

6ak aemon mgł patrze! na mnie tak samo, wiedząc że byłam morderczynią72o wła%nie to zrobiłam ) zamordowałam 2lake3a.

– 6este% ze mną7 8 zapytał.– 'ak. 8 dpychając niepokojące my%li dotkn"łam go. 'ak naprawd" to ciągle go

dotykałam, przypominając sobie, że naprawd" tu był. #y%lałam, że on robił tosamo, ale zawsze był pieszczotliwym typem, co% co w nim kochałam.$hciałam wi"cej. $zułam rozpaczliwą potrzeb" by si" w nim zatraci!, wsposb w jaki umiałam to zrobi! tylko z aemonem.

-rze%ledziłam jego dolną warg" opuszkiem palca. #i"sie1 zadrżał na jegoszcz"ce i poja%niały mu oczy. #oje serce *ikn"ło zabawny przewrt, a on, z napi"tą

twarzą zamknął te pi"kne oczy. Zacz"łam odsuwa! r"k".Złapał mj nadgarstek.

–  &ie rb tego.– -rzepraszam. -o prostu ty... 8 :rwałam niepewna jak to wytłumaczy!.

=rzywy u%miech pojawił si" na jego twarzy.

0ytrzymam. + ty7– 'ak. 8 ie  ar!zo* przyznałam przed sobą. $hciałam si" na niego wczołga!.

 &ie chciałam niczego mi"dzy nami. $hciałam  -ego. +le zabawy i spro%nerzeczy nie były odpowiednie w tej sytuacji, a eksponowanie si" kamerom nie

 było czym%, co chciałam robi!. 0i"c skupiłam si" na najlepszej rzeczy oboktego. 0suwam palce mi"dzy jego. 8 6est mi /le z tym, że ciesz" si",   że tu

 jeste%.– 0i"c przesta1. 8 tworzył oczy, a /renice błyszczały jak diamenty. 8 9zczerze,

to nie chc" by! nigdzie indziej.

-rychn"łam.

Page 117: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 117/348

– 9erio7– 9erio. 8 -ocałował mnie mi"kko i szybko si" odsunął. 8 2rzmi szalenie, ale tak

 jest.

$hciałam go zapyta! jak planował nas stąd wyciągną!. #usiał mie!  jaki% plan.

#iejmy nadziej". &ie mogłam sobie wyobrazi!, że dał si" złapa! aedalusowi i nie pomy%lał jak si" wydosta!. 'o nie tak, że nie my%lałam o tym jak uciec. -o prostu niewidziałam żadnej drogi ucieczki. blizałam usta. czy aemona zapłon"ły.

– $o je%li...7 8 przełkn"łam, mwiąc cichym głosem. 8 $o je%li to jest nasza przyszło%!7

–  &ie. 8 <ami" wokł mojej talii przyciągn"ło mnie bliżej i chwil" p/niej byłam przyci%ni"ta do jego klatki. 6ego usta sun"ły po czułym punkcie pod moimuchem, kiedy przemwił niskim szeptem. 8 'o nie jest nasza przyszło%! =otek.

biecuj" ci.

Zassałam szorstki oddech. 0spomnienia bycia tak blisko niego nie oddawałyżadnej sprawiedliwo%ci. 'wardo%! jego klatki piersiowej przy mojej zaprzątała mojemy%li, ale to jego słowa wypełniły moje ciało ciepłem. aemon nigdy nie obiecywałczego%, czego by nie dotrzymał.

0ciskając głow" mi"dzy jego szyj" i rami", wciągn"łam zapach mydła izapach ktry był wyłącznie jego.

– -owiedz to, 8 wyszeptałam.

6ego r"ka w"drowała w gr" mojego kr"gosłupa, budząc dreszcze.

– -owiedzie! co, =otek7– 0iesz, co.

-otarł brodą moje włosy.

– =ocham... mj samochd, olly.

#oje usta ułożyły si" w mały grymas.

– 'o nie to.– h. 8 6ego głos ociekał niewinno%cią. 8 6uż wiem. =ocham @host

 7nCestigators.– 6este% takim dupkiem.

Za%miał si" mi"kko.

Page 118: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 118/348

– +le i tak mnie kochasz.– =ocham. 8 -ocałowałam jego rami".

 &a chwil" nastała cisza i poczułam jak jego serce  przy%pieszyło. #oje szybkosi" do niego dopasowało.

– =ocham ci", 8 powiedział, mrukliwym głosem. 8 =ocham ci" bardziej niżcokolwiek innego.

-ozwoliłam sobie oprze! si" o niego, odpr"żając si" prawdopodobnie pierwszyraz odkąd tu dotarłam. 'o nie to, że czułam si" silniejsza bo był tutaj, chociaż w

 pewien sposb tak było. +le to dlatego, że teraz miałam kogo% po swojej stronie,kogo% kto ochraniał moje tyły. &ie byłam w tym sama i je%li sytuacja byłabyodwrotna, zrobiłabym to samo co on. 0ątpiłam, że...

rzwi do celi otworzyły si" nagle i aemon zesztywniał, tak jak ja. -rzez jegorami" zobaczyłam sierżanta ashera i &ancy Husher. Za niesamowitym duetemdupkowato%ci, był +rcher i inny strażnik.

– -rzeszkadzamy7 8 zapytała &ancy.

aemon parsknął.

 &ie. 0ła%nie dumali%my nad tym jak to smutni byli%my, że nas nieodwiedzacie.

 &ancy złączyła dłonie. 0 swoim czarnym garniturze, wyglądała jak chodzącareklama dla kobiety, ktra nienawidzi kolorw.

– 6ako% w to wątpi".

Zacisn"łam dłonie na przedzie koszulki aemona, kiedy przeskoczyłam

oczami do sierżanta. 6ego wzrok nie był do ko1ca wrogi, ale i tak to   niewiele mi powiedziało.

9ierżant odchrząknął.

– #amy robot" do zrobienia.

bł"dnie szybko aemon siedział i w jaki% sposb udało mu si" zasłoni! mnieswoim ciałem.

– 6aką robot"7 8 zapytał, łącząc palce mi"dzy kolanami. 8 > chyba nie dostąpiłemzaszczytu poznania ci".

Page 119: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 119/348

– 'o jest 9ierżant asher, 8 wyja%niłam, prbując si" ruszy! tak bym nie była zanim. Zmienił pozycj", blokując mnie jeszcze raz.

– $zy tak7 8 głos aemona zabrzmiał nisko i niebezpiecznie i mj żołądekopadł. 8 #y%l", że już ci" widziałem.

–  &ie sądz", 8 odpowiedział spokojnie asher.

– h, wła%ciwie to widział. 8 &ancy wskazała na mnie. 8 -okazałam mu *ilm z pierwszego dnia pobytu u nas =aty i wasze spotkanie.

Zamkn"łam oczy i przekl"łam. aemon tak bardzo go zabije.

– 'a widziałem to. 8 =ażde słowo było przypiecz"towane z tym co wiedziałam,że było %miertelnym spojrzeniem. dważyłam si" otworzy! oko. asher niewyglądał na całkowicie niewzruszonego. 5inie wokł jego ust były napi"te. 8Zachowałem te obrazy w bardzo wyjątkowym miejscu, 8 doko1czył aemon.

 -ołożyłam dło1 na jego plecach.

– 6aką robot" musimy wykona!7– #usimy wykona! kilka wsplnych testw i od nich ruszymy dalej, 8

odpowiedział asher.

 &api"łam mi"%nie, a za chwil" aemon zareagował w identyczny sposb.0i"cej testw stresu7 &ie mogłam wyobrazi! sobie, by to poszło dobrze z

zaangażowanym w to aemonem.

– 'o nic skomplikowanego, ani zbyt intensywnego. 8 &ancy odeszła na bok,wskazując na drzwi. 8 -rosz". >m szybciej zaczniemy, tym szybciej sko1czymy.

aemon si" nie ruszył.

 &ancy spokojnie zmierzyła nas wzrokiem.

– $zy musz" ci przypomina! co obiecałe%, aemon7

-osłałam mu ostre spojrzenie.

– biecałe% co7

Zanim mgł odpowiedzie!, zrobiła to &ancy.

– biecał zrobi! cokolwiek o co poprosimy ez powodowania problemw, je%li

 przyprowadzimy go do ciebie.– $o7 8 gapiłam si" na niego. =iedy nic nie powiedział, prawie chciałam go

uderzy!. 'ylko 2g wiedział co każą mu zrobi!. 2iorąc gł"boki wdech,

Page 120: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 120/348

 przeczołgałam si" obok niego i wstałam. 9ekund" p/niej, aemon był nanogach i stał przede mną. drzucając włosy do tyłu, założyłam swoje buty.

=iedy wyszli%my na korytarz nie powiedzieli%my ani słowa. <zuciłam okiemna +rchera, ale on obserwował aemona. #usiałam już nie by! zagrożeniem typu

IL$&. =iedy zatrzymałam si" przed windą, poczułam dło1 aemona owijającąsi" wokł mojej i odrobin" napi"cia zeszło z moich ramion. >le już razy wchodziłamdo tych wind7 9traciłam rachub", ale tym razem było inaczej.

2ył tu aemon.

Zaprowadzili nas na pi"tro medyczne i zabrali do pokoju, ktry był przeznaczony dla dwch pacjentw. r. <oth czekał na nas, jego mina była gorliwa,gdy wziął naszą dwjk" na mierzenie ci%nienia.

– $zekałem tak długo by przeprowadzi! badania na kim% takim jak ty, 8 powiedział do aemona, wysokim,  piskliwym głosem.

aemon unisł brew.

– =olejny *an. #am ich wsz"dzie.

#rukn"łam,

– 'ylko ty mgłby% uważa! to za co% dobrego.

0yszczerzył si" do mnie.

=olor wypłynął na policzki doktora.

–  &ie cz"sto mamy tu tak pot"żnego 5uxena jak ty. #y%leli%my, że awson nim był, ale...

'warz aemona pociemniała.

–  :racowałe0 nad moim bratem7

:h oh.

Z rozszerzającymi si" oczami r. <oth rzucił okiem tam, gdzie stali &ancy i9ierżant asher. -rzeczy%cił gardło, kiedy poodpinał r"kawy.

– >ch ci%nienie jest identyczne. >dealne. 9to dwadzie%cia na osiemdziesiąt.

 &ancy zanotowała to w notesiku z klamrą, ktry przysi"gam, po prostu pojawił

Page 121: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 121/348

si" w jej r"kach. -okr"ciłam si" na  krze%le, znw skupiając si" na aemonie.bserwował doktora jakby chciał siłą wydosta! in*ormacje.

r. <oth nast"pnie sprawdził nasz puls. #ie%cił si" on w pi"!dziesiątkach, conajwyra/niej było dobrą rzeczą bo r. <oth praktycznie mruczał.

– 0cze%niej, za każdym razem t"tno =aty wynosiło sze%!dziesiąt, ci%nieniedobrze w wysokich granicach. 0ychodzi na to, że z jego obecno%cią jej wynikisą optymalne, dopasowując si" do jego. 'o jest dobre.

– laczego to jest dobre7 8 zapytałam.

0yciągnął stetoskop.

– 'o dobra wskazwka, że mutacja jest na per*ekcyjnym, komrkowym

 poziomie.– +lbo wskazwka, że jestem cholernie zajebisty, 8 zasugerował chłodno

aemon.

'o zarobiło mały u%miech od doktora i mj niepokj skoczył w gr". =to% by pomy%lał, że aemon b"dąc jak zwykle drażliwym, aroganckim sobą był dobrąrzeczą, ale ja nauczyłam si", że jego przemądrzałe odpowiedzi mogły oznacza!, że

 był sekundy od wybuchu.

– 9erca bijące w idealnej synchronizacji. 2ardzo dobrze, 8 wymamrotał <oth,odwracając si" do ashera. 8 Zdała test stresu, prawda7 Cadnych zewn"trznychoznak destabilizacji7

– 9prawiła si" idealnie, tak jak mieli%my nadziej".

Zassałam gwałtowny  oddech, przyciskając dłonie do brzucha. 9prawiłam si"tak jak tego oczekiwali7 $zy to znaczyło, że oczekiwali że zabij" 2lake3a7 &awet niemogłam tego rozważa!.

aemon spojrzał na mnie. Zmrużył oczy.

– $zym dokładnie są te testy stresu7

tworzyłam usta, ale nie wiedziałam co powiedzie!. &ie chciałam, żebywiedział co si" stało ) co zrobiłam. dwrciłam si" do ashera, a  jego mina byłaostrożna. #odliłam si", by ten *acet miał troch" rozsądku. 6e%li powiedziałbyaemonowi o walce ten najprawdopodobniej by ich roznisł.

'est stresu to nic szczeglnego, 8 wyja%nił. 8 6estem pewny, że =aty może ci otym opowiedzie!.

Page 122: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 122/348

'a, kompletnie nic szczeglnego, je%li skopanie twojego tyłka i morderstwo były zwyczajnymi rzeczami4 ale w pokr"cony sposb, doceniałam kłamstwo.

– 'a, w ogle nic szczeglnego.

Zwątpienie przeszyło rysy aemona, kiedy odwrcił si" do doktora.

– $zy te testy stresu były tego samego rodzaju rzeczami, jakie robił awson7

 &ikt nie odpowiedział, co było wystarczającą odpowiedzią. aemon siedziałnieruchomo, ale wzrok miał ostry a usta zaci%ni"te w cienką lini". 0tedy si"gnął iwziął moją r"k" w swoją, chwyt był  delikatny i bardzo  sprzeczny z jegozachowaniem.

– 0i"c możemy przej%! do ważniejszej *azy naszej dzisiejszej pracy. 8 r <oth podszedł do wzka pełnego przyrządw. 8 6edną z najbardziej niezwykłychrzeczy w naszych pozaziemskich przyjaciołach, jest ich umiej"tno%! leczenianie tylko samych siebie ale i innych. 0ierzymy, że odblokowanie tej zdolno%ciwzbogaci nas o konieczne in*ormacje do skopiowania *unkcji leczenia innych,cierpiących na rżne choroby. 8 oktor podnisł co%, ale ukrył to w r"ce, kiedysi" do nas odwrcił. 8 $elem nast"pnego działania, aemon, jest zobaczenie

 jak szybko możesz leczy!. #usimy to zobaczy!, zanim ruszymy naprzd.

 &iepokj ktry si" we mnie zagnie/dził, wystrzelił jak kula armatnia. 'o mogło prowadzi! tylko do jednej rzeczy.

– #ożna ja%niej7 8 zapytał aemon niskim głosem.

<oth wyra/nie przełknął kiedy podszedł do nas i zauważyłam, że +rcher i innystrażnik także si" zbliżyli.

– -otrzebujemy, żeby% uleczył =aty, 8 powiedział.

ło1 b"dąca wokł mojej zacisn"ła si", a aemon nachylił si" do przodu.

– 0yleczył ją z czego dokładnie7 2o jestem troch" skołowany. 6uż zająłem si"tymi siniakami ) tak przy okazji, niezmiernie bym si" ucieszył, wiedząc skąd jemiała.

#j puls przyspieszył kiedy zorientowałam si" w otoczeniu. $zarne punkty były wsz"dzie i miałam przeczucie, że niedługo zostaniemy ponownie zapoznani zukochanym atakiem onyxu.

– 'o nie b"dzie nic poważnego, 8 wyja%nił łagodnie doktor. 8 'ylko niewielkie

Page 123: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 123/348

zadrapanie, ktre ledwo poczuje. -otem pobior" troch" krwi i sprawdz" wasze*unkcje życiowe. 'o wszystko.

 &agle mogłam my%le! tylko o awsonie i 2ethany, o wszystkich rzeczach,ktre zrobili 2ethany by zmusi! awsona do uleczenia innych. panowały mnie

nudno%ci i poczułam, że mi niedobrze. asher nie zachowywał si" jakbysprowadzenie tu aemona było priorytetem, ale teraz skoro tu był, mieli%my ujrze!wszystkie strony aedalusa. > jak mogli zaczą! przyprowadza! ludzi do uleczenia,zanim poznają prawdziwy rozmiar jego zdolno%ci7

–  &ie. 8 aemon kipiał. 8 &ie skrzywdzisz jej.– biecałe%, 8 powiedziała &ancy. 8 $zy musz" ci stale o tym przypomina!7–  &ie zgodziłem si" na to by%cie ją ranili, 8 odpowiedział, /renice jego oczu

zaczynały %wieci!.

+rcher przysunął si" bliżej. rugi strażnik ruszył do %ciany, blisko bardzonieprzyja/nie wyglądającego guzika. Zaraz miało zaczą! dmucha!, a kiedy r. <oth

 pokazał co miał w dłoni, aemon wystrzelił na nogi puszczając mnie i stanął przedemną.

–  &ic z tego kole%, 8 powiedział, zaciskając r"ce w pi"%ci.

?wiatło odbiło si" od stalowego skalpela,  ktry <oth trzymał w r"ku. obry

doktorek mądrze zrobił krok do tyłu.

– biecuj", że ona ledwo to poczuje. 6estem doktorem. 0iem jak zrobi! czystenaci"cie.

#i"%nie na plecach aemona si" napi"ły.

–  &ie.

 &ancy wydała d/wi"k zniecierpliwienia, kiedy obniżyła organizer.

– 'o może by! łatwe, albo sta! si" bardzo trudne.

dwrcił głow" w jej kierunku.

– 'rudne dla ciebie czy dla mnie7– la ciebie i =aty. 8 -ostąpiła krok naprzd, albo odważna albo bardzo głupia. 8

#ożemy ci" zawsze przytrzyma!. +lbo możemy to zrobi! i mie! to już za

sobą. 0ybr należy do ciebie.aemon wyglądał jakby miał wyprbowa! ich ble*  ale ja wiedziałam, że bez

Page 124: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 124/348

wahania spełnią swoją gro/b". 6e%li on albo ja wzniecimy walk", wypełnią ten pokjonyxem, powstrzymując go, dopki wezmą ode mnie czego chcą, a p/niej gouwolnią. 'ak czy inaczej, to si" stanie. ecyzja była nasza ) by i%!   łatwą alboskomplikowaną drogą.

9tan"łam na uginających si" nogach.

– aemon.

9pojrzał przez rami".

–  &ie.

Zmuszając si" do u%miechu, ktrego nie czułam, wzruszyłam ramionami.

– 'o stanie si" tak czy siak. Zau*aj mi. 8 2l przemknął przez jego twarz naostatnie dwa słowa. 8 6e%li to zrobimy, to b"dzie po wszystkim. Zgodziłe% si"na to.

–  ie zgadzałem si" na to.– 0iem... ale jeste% tutaj, i... 8 > wła%nie dlatego go tu nie chciałam. dwracając

si" do doktora, wyciągn"łam r"k". 8 n nie pozwoli, żeby kto% mi to zrobił.2"d" musiała zrobi! to sama.

aemon wpatrywał si" we mnie z niedowierzaniem. oktor odwrcił si" do &ancy, ktra przytakn"ła. 'o było oczywiste, że jej pozycja, jakakolwiek była, przewyższała tą sierżanta.

– -rosz" bardzo, 8 powiedziała &ancy. 8 :*am, że =aty wie co si" stanie je%lizdecyduje si" uży! tego noża w bardzo złym celu.

9trzeliłam w kobiet" nienawistnym spojrzeniem, kiedy zimny przyrządwylądował w mojej dłoni. Zdobywając si" na odwag", odwrciłam si" do aemona.

 &adal gapił si" na mnie jakby była szalona.– Gotowy7–  &ie. 8 6ego pier% uniosła si" w gł"bokim wdechu, czym% dziejącym si" bardzo

rzadko. 2ezradno%! zakradła si" do jego oczu, zmieniając je w omszałą ziele1.8 =at...

– #usimy.

 &asze oczy si" spotkały, a wtedy wyciągnął swoją r"k".

– 6a to zrobi".

Page 125: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 125/348

Zesztywniałam.

–  &ie ma mowy.– aj mi to =at.

2yło kilka powodw, dla ktrych nie miałam zamiaru da! mu skalpela.Głwnie dlatego, że nie chciałam by si" o to obwiniał i obawiałam si" też, że użyjego jako pocisk. elikatnie si" przesun"łam, otwierając lewą dło1. &igdy wcze%niejsi" nie poci"łam, przynajmniej nie celowo. 9erce waliło mi szalenie szybko, a w

 brzuchu si" przewracało. =raw"d/ skalpela była strasznie ostra, wi"c założyłam żenie trzeba dużego nacisku by zrobi! naci"cie.

-rzyłożyłam go do otwartej dłoni, zaciskając mocno oczy.

– $zekajN 8 wykrzyknął aemon, sprawiając że podskoczyłam. =iedy spojrzałamw gr", jego /renice były kompletnie białe. 8 #usz" by! w swojej prawdziwej*ormie.

'eraz to ja gapiłam si" na niego jakby go porąbało. 0iele razy robił szybkiemodżodżodżo w swojej ludzkiej *ormie. Zmieniał si" w %wiecącą kul" tylko, kiedy

 było poważnie. &ie miałam poj"cia o co mu chodziło.

dwrcił si" do &ancy i sierżanta, ktrzy mieli lustrzane,  pełne podejrze1

spojrzenia.

– $hc" by! pewny, że zrobi" to szybko i dobrze. &ie chc" by czuła bl i miała potym blizn".

0ydawali si" w to wierzy!, bo &ancy skin"ła w uznaniu. aemon wziąłgł"boki oddech, a wtedy jego ciało zacz"ło migota!. Zmieniał si". Zarys jego *ormyzaczął zanika! z ubraniami i wszystkim. -rzez sekund", zapomniałam że byli%my wtym pokoju, że trzymałam skalpel zamierzając rozcią! własną skr" i że w zasadzie

 byli%my wi"/niami aedalusa.

-atrzenie na niego przybierającego swoją prawdziwą *orm"  budziło podziw.

okładnie zanim kompletnie zaniknął, zaczął znw przybiera! *orm".<amiona. &ogi. 'ułw. Głowa. -rzez krtką sekund", mogłam go widzie!, na+raw!ęgo widzie!. 9kra była przejrzysta jak u meduzy, a sie! żył była wypełniona

 perłowym blaskiem. <ysy były aemona, ale ostrzejsze i bardziej sprecyzowane, a potem %wiecił jasno jak sło1ce. ?wiatło w kształcie człowieka przeplatane zczerwienią, ktre było tak pi"kne, że łzy zalały mi oczy.

 a+raw!ę nie chcę* e$0 to roiła.

Page 126: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 126/348

6ak zawsze, słyszenie jego głosu w mojej głowie było szokiem. #y%lałam, żenigdy si" do tego nie przyzwyczaj". Zacz"łam odpowiada! gło%no, ale zatrzymałamsi" w por". ie +owiniene0 $ł tu +rz$cho!zi) &aemon. Dła0nie tego chcie"i.

?wietlna głowa przekrzywiła si" na bok. :rz$-0cie tu !"a cieie $ło -e!$n%

rzecz% -ak% mogłem zroi). To nie znacz$* e wsz$stko musi mi +asowa). A teraz zr,to * zanim zmienię z!anie i s+raw!zę cz$ na+raw!ę nie mogę sięgn%) !o Er,!ła ikogo0 zai).

#j wzrok opadł na skalpel i wzdrygn"łam si". -oprawiając swj chwyt narączce, mogłam poczu! na sobie kilka par oczu. 2"dąc tchrzem jakim jestem,zacisn"łam oczy, przyłożyłam ostrze do dłoni i przeci"łam.

9ykn"łam na wybuch blu i upu%ciłam skalpel, patrząc jak cienkie rozci"cie

natychmiast wypełnia si" krwią. 'o było jak ci"cie papieru milion razy. 1ezu 8więt$* (ar$-o matko hr$stusa na +a"u, doszedł mnie głos aemona.

To ch$a szło inacze-, powiedziałam mu, zamykając dło1 przed blem.

2yłam mgli%cie %wiadoma doktora zatrzymującego si" i chwytającego ostrze,kiedy spojrzałam w gr". ?wiatło od aemona otoczyło mnie, gdy wyciągnął r"ce,

 jego palce stały si" widoczniejsze, kiedy okrążyły moją zranioną dło1.

Otw,rz* powiedział.

-otrząsn"łam głową i jego *antomowe westchnienie odbiło si" w mojej głowie.elikatnie otworzył moją r"k", jego dotyk był tak ciepły jak ubrania dopiero cowyj"te z suszarki. ho"era* to o"i ar!zie- ni m$0"ałam.

 &iskie warkni"cie zastąpiło westchnienie. a+raw!ę m$0"ała0* e to nie ę!zieo"ało* Kotek3

oko"wiek. -ozwoliłam mu poprowadzi! mnie do krzesła i usiadłam,obserwując jak ukl"knął przede mną, z pochyloną głową. Gorąco rozpaliło mojądło1, kiedy zaczął robi! swoje.

–  &iesamowite, 8 wyszeptał r. <oth.

#oje oczy były skoncentrowane  na  pochylonej, %wiecącej  głowie aemona.-romieniujące od niego ciepło, wypełniło całe pomieszczenie. 0yciągn"łam swojąsprawną dło1 i położyłam ją na jego ramieniu. 6ego %wiatło zapulsowało i czerwie1

na kraw"dziach zeszło si" o cal do wewnątrz. >nteresujące.

Diesz -ak ar!zo "uię* kie!$ !ot$kasz mnie w te- Formie. 6ego głos wysłał

Page 127: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 127/348

dreszcz w dł mojego kr"gosłupa.

 &"aczego musisz s+rawia)* e wsz$stko rzmi tak nie+rz$zwoicie3  +le niezabrałam dłoni.

6ego %miech przeniknął mnie i do tego czasu, bl w mojej dłoni zniknął. To nie -a mam nie+rz$zwoite m$0"i* Kotek.

-rzewrciłam oczami.

bie jego dłonie obj"ły moją i w tym momencie  byłam pewna, że moja r"kazostała  już wyleczona. A teraz +rzestaG mnie roz+rasza).

-rychn"łam. 1a3 1este0 takim !u+kiem.

– Lascynujące, 8 mruknął r. <oth. 8 -orozumiewają si". Zawsze kiedy to widz" jestem zdumiony.

aemon zignorował go.  :rz$-%łem tę  Formę $ +owie!zie) ci* e wcze0nie-* zanim +osze!łem !o (ount Deather* rozmawiałem  z Lucem.

:siadłam prosto, nastawiając uszu. z$ on miał z t$m co0 ws+,"nego3

 ie. 7 wierzę mu. :omoe się nam w$!osta). :otrzeu-ę...

– -okaż nam swoją dło1, =aty. 8 -rzeszkodził głos &ancy.

$hciałam ją zignorowa!, ale kiedy spojrzałam w gr", zobaczyłam że drugistrażnik przysuwał si" do aemona, z czym%, co wyglądało jak paralizator.0yrwałam swoją dło1 aemonowi i pokazałam im.

– Zadowoleni7– aemon, przyjmij ludzką *orm", 8 rozkazała &ancy, urywanym głosem.

#in"ło uderzenie serca, a wtedy aemon wstał. 0 swojej ludzkiej *ormiewydawał si" wyższy i był cholernie bardziej przerażający. 6ego %wiatło zapulsowałoraz jeszcze, bardziej czerwone niż białe, a nast"pnie znikn"ło.

9tał tam, pomijając tą rzecz robaczka %wi"toja1skiego. 'ylko jego oczy płon"ły białym %wiatłem.

–  &ie wiem czy wiesz, ale nie lubi" kiedy mi si" rozkazuje.

 &ancy przekrzywiła głow" na bok.

Page 128: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 128/348

–  &ie wiem czy wiesz, ale jestem przyzwyczajona do ludzi wykonujących mojerozkazy.

:%mieszek ozdobił jego twarz.

– 9łyszała% kiedy% o powiedzeniu, zwabisz wi"cej lww miodem niż octem7– #y%l", że to było Ezłapiesz wi"cej pszczłF nie lww, 8 mrukn"łam.–  &ieważne.

r. <oth przestudiował moją dło1.

–  &iezwykłe. 'ylko nikła, rżowa linia. -ewnie zniknie kompletnie w ciągugodziny. 8 dwrcił si" do &ancy i ashera, praktycznie mrucząc z

 podekscytowania. 8 >nni 5uxeni leczyli w tak krtkim czasie, ale nie tak że

rozci"cie było kompletnie zasklepione.

6akby aemon potrzebował pomocy w czuciu si" wyjątkowym.

oktor potrząsnął głową, kiedy spojrzał na aemona.

–  &aprawd" niesamowite.

Zastanawiałam si" czy dobry doktor go pocałujeD.

Zanim mgł zaczą! %lini! si" na aemona, drzwi otworzyły si" gwałtownie i pojawił si" pozbawiony8oddechu o*icer, z policzkami czerwonymi jak jegorozczochrane włosy.

– #amy problem, 8 oznajmił, biorąc kilka gł"bokich wdechw.

 &ancy posłała mu wyniosłe spojrzenie i pomy%lałam że *acet w drzwiach pewnie dostanie p/niej opieprz, za wpadni"cie tutaj.

asher odchrząknął.

– 0 czym problem, $ollins7

czy o*icera przeskoczyły przez pokj, prze%lizgując si" po aemonie i pomnie zanim wrciły z powrotem do nas, a nast"pnie w ko1cu ustały na sierżancie.

– $hodzi o budynek 2 sir, dziewiąte pi"tro. 0ymaga to pa1skiejnatychmiastowej uwagi.

D Z j"zyczkiem7 '*uN $zterdziestoletni szpakowaty *acio7N U

Page 129: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 129/348

Rozdział 12

   K  ATY 

2udynek 27 #gli%cie pami"tałam że słyszałam jak kto% wspominał o innymdobudowanym budynku do tego pod ziemią, ale nie miałam poj"cia co, albo kogotam trzymali. +le byłam stuprocentowo gotowa, by si" dowiedzie!. $okolwiek to

 było, musiało by! złowieszcze, bo 9ierżant asher opu%cił pokj bez żadnego słowa.

 &ancy deptała mu po pi"tach.

– Zabra! ich do ich pokoi. oktorze7 8 Zatrzymała si". 8 -ewnie b"dziesz chciałdo nas dołączy!. 8 > już ich nie było.

dwrciłam si" do +rchera.

– $o si" dzieje7

-osłał mi spojrzenie, ktre mwiło że byłam głupia, że pytam. Zrobiłam min".

– $o jest w budynku 27

rugi żołnierz postąpił naprzd.

– Zadajesz za dużo pyta1 i musisz si" nauczy! kiedy si" zamkną!.

#rugn"łam. 'yle zaj"ło aemonowi przyszpilenie strażnika za szyj" do %ciany.0ybałuszyłam oczy.

– + ty musisz nauczy! si" mwi! do pa1 z odrobiną szacunku, 8 warknął.– aemonN 8 pisn"łam, przygotowując si" na onyx.

+le nic si" nie stało.

aemon oderwał palce, jeden po drugim, od gardła rz"żącego żołnierza iodsunął si". Cołnierz ze%lizgnął si" w dł po %cianie. +rcher nie zrobił nic.

– -ozwalasz mu to robi!7 8 oskarżył strażnik, wskazując na +rchera. 8 $o dodiabła, stary7

+rcher wzruszył ramionami.

– #iał racj". #usisz nauczy! si" szacunku.

Page 130: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 130/348

panowałam ch"! %miechu, bo aemon wpatrywał si" w żołnierza jakbychciał skr"ci! mu kark. 9piesząc do jego boku, owin"łam dło1 wokł jego i%cisn"łam.

9pojrzał w dł, na początku mnie nie widząc. -otem pochylił głow", muskając

ustami moje czoło. #oje ramiona rozlu/niły si" w uldze. 0ątpiłam, by +rcher pozwolił na rund" drugą.

– $okolwiek, 8 odparował m"żczyzna, potem okr"cił si" na pi"tach, wychodząc z pokoju i zostawiając +rcherowi poradzenie sobie z naszą dwjką.

+rcher nie wyglądał na zaniepokojonego.

-odrż powrotna do naszych cel odbywała si" bez przygd, aż do chwili gdy

+rcher powiedział.

–  &ie. &ie wchodzicie razem do jednej.

dkr"ciłam si" do niego.

– + to dlaczego7– #am rozkaz umie%ci! was w waszych pokojach ) pojedynczo. 8 0pisał kod. 8

 &ie utrudniajcie. 2o inaczej, dłużej b"dą was trzyma! osobno.

Zacz"łam protestowa!, ale twarde zaci%ni"cie jego ust powiedziało mi, że nieda si" go przekona!. 0zi"łam urywany oddech.

– -owiesz nam przynajmniej co jest w budynku 27

+rcher spojrzał na aemona, a nast"pnie na mnie. 0 ko1cu mruknął przekle1stwo i zrobił krok naprzd z pochylonym podbrdkiem. bok mnie aemonzesztywniał, a +rcher posłał mu ostrzegawcze spojrzenie. &iskim głosem powiedział

– 6estem pewny, że w ko1cu wam pokażą, a wy b"dziecie żałowa! że to zrobili.0 tym budynku trzymani są rigin.

– rigin7 8 powtrzył aemon, unosząc brwi. 8 $o to do cholery jest7

+rcher unisł brwi.

– 'o wszystko co mog" wam powiedzie!. 'eraz prosz", =aty, id/ do swojego pokoju.BB

ło1 aemona zacisn"ła si" na mojej i wtedy pochylił si", ujmując mj

BB Hahaha a teraz wyobraziłam sobie +rchera jako rozgniewanego tat" =aty ktry każe jej i%! do pokoju.

Page 131: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 131/348

 podbrdek drugą r"ką i odchylając moją głow" do tyłu. 6ego wargi były na moich, a pocałunek... pocałunek był zażarty, mocny i naznaczający, podkulając mi palce w butach i kradnąc oddech. #oja wolna dło1 opadła na jego pier%, kiedy dotyk naszychust stopił mi wn"trzno%ci. -omimo publiczno%ci, wzrastało pożądliwe gorąco, kiedy

 pogł"bił pocałunek, przyciągając mnie mocno do siebie.

+rcher gło%no westchnął.

-odnosząc głow", aemon mrugnął do mnie.

– 2"dzie dobrze.

9kin"łam głową i ledwo pami"tałam wchodzenie do swojego pokoju, ale tamwła%nie byłam, gapiąc si" na łżko na ktrym wcze%niej siedział aemon, kiedy

drzwi za mną si" zamkn"ły.-rzetarłam dło1mi twarz, oszołomiona przez minut" czy dwie. =iedy wczoraj

zasypiałam byłam *izycznie wyko1czona od używania ;rdła i emocjonalniezdewastowana przez to, co zrobiłam. =iedy leżałam na tym przekl"tym łżku, gapiącsi" na su*it wkradała si" we mnie beznadziejno%! i nawet teraz miała mnie w r"kach.

+le było inaczej. #usiałam to sobie powtarza!, by powstrzyma! ponuro%! od przej"cia nade mną kontroli. dpychanie tego, co zrobiłam pewnie nie było czym% coterapeuci polecili by jako zdrowe !wiczenia, ale musiałam to robi!. 'e godziny zanimzasypiałam...

-otrząsn"łam głową.

<zeczy $ł$ teraz inne. aemon tu był. + mwiąc o nim, miałam przeczucie żeciągle był blisko. #rowienie znikn"ło, ale po prostu wiedziałam, że nadal był blisko4czułam to na komrkowym poziomie.

dwrciłam si" patrząc na %cian". 0tedy przypomniałam sobie drzwi w

łazience. kr"cając si" wokł, pobiegłam do łazienki i sprbowałam poruszy!klamką w drzwiach. Zamkni"te. #ając nadziej", że moje podejrzenia były słuszne,zapukałam.

– aemon7

 &ic.

-rzycisn"łam policzek do zimnego drewna, zamykając oczy kiedy położyłam

dło1 płasko na drzwiach. $zy naprawd" sądziłam, że umie%cili by nas w dwchcelach połączonych łazienką7 +le znowu, na początku awsona i 2eth trzymalirazem ) czy nie to powiedział awson7 +le moje szcz"%cie nie było tak...

Page 132: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 132/348

rzwi otworzyły si" i poleciałam do przodu. 9ilne ramiona i twarda klatka piersiowa złapały mnie zanim si" przewrciłam.

– 0hoa, =otek...

9pojrzałam w gr" z walącym sercem.

– zielimy łazienk"N– 0idz". 8 -ojawił si" mały u%mieszek, a w oczach iskierki.

Zaciskając pi"%ci na jego koszulce, odchyliłam si" na pi"tach.

–  &ie mog" w to uwierzy!. 6este% w celi obok mnieN 0szystko co my...

<"ce aemona wylądowały na moich biodrach, jego uchwyt był mocny i pewny, a potem jego usta były na moich, wznawiając ten roztrzaskujący8dusz" pocałunek, ktry rozpocz"li%my na korytarzu. -rowadził mnie do tyłu w tym samymczasie. 0 jaki% sposb i naprawd" nie wiedziałam jaki no chyba że miał zdolno%ci,udało mu si" zamkną! za nami drzwi bez odrywania ode mnie rąk.

'e usta... poruszały si" na moich drażniąco powoli i gł"boko, tak jakby%mycałowali si" po raz pierwszy. 6ego r"ce obj"ły mnie i kiedy moje plecy uderzyły wzlew, podnisł mnie tak, że siedziałam na jego brzegu i nadal naciskał, rozsuwając

moje kolana swoimi biodrami. 'lące si" gorąco powrciło, płomie1 ktry zapłonął ja%niej na ten powolny, kompletny pocałunek.

#oja pier% unosiła si" i opadała gwałtownie kiedy złapałam si" jego ramion, prawie całkowicie w nim zatracona. -rzeczytałam wystarczająco dużo nowel bywiedzie!, że łazienka i aemon byli rzeczami z ktrych rodziły si" *antazje, ale...

:dało mi si" zerwa! kontakt ) cho! nie za bardzo. &asze usta ocierały si" osiebie, kiedy przemwiłam.

– -oczekaj, musimy...– 0iem, 8 wciął si".– obrze. 8 -ołożyłam drżące dłonie na jego piersi. 8 6este%my na tej samej

stronie...

aemon znowu mnie pocałował, skr"cając moje zmysły. &ie%piesznieeksperymentował z pocałunkiem, odsuwając si" i przygryzając moją warg", aż uciekłmi j"k ktry, każdego innego razu by mnie zawstydził.

– aemon...

Page 133: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 133/348

Złapał cokolwiek chciałam powiedzie! swoimi wargami. 6ego r"ce przesun"łysi" w gr" mojej talii, zatrzymując si" kiedy opuszki jego palcw musn"ły dolnącz"%! moich piersi. $ałe moje ciało szarpn"ło si" i wtedy wła%nie wiedziałam, że je%litego nie powstrzymam, to zmarnujemy bardzo cenny czas.

dsun"łam si", łapiąc powietrze, ktre smakowało jak aemon.

–  &aprawd" powinni%my rozmawia!.– 0iem. 8 :kazał si" ten płu%miech. 8 0ła%nie to prbowałem ci powiedzie!.

padła mi szcz"ka.

– $o7 'y nie mwiłe%N 'y...– $ałowałem ci" nieprzytomnie7 8 powiedział niewinnie. 8 -rzepraszam. +le

tylko o tym mog" my%le!, kiedy tu jeste%. &o, może nie t$"ko  o tym, alecałkiem blisko wszystkiego co...– Załapałam. 8 6"kn"łam, chcąc powachlowa! sobie twarz. pierając si" o

 plastikowe lustro, opu%ciłam r"ce na kolana. otykanie jego też nie pomagało.+ni ten jego zadowolony z siebie płu%mieszek. 8 0ow.

Z dło1mi dokładnie tam gdzie si" zatrzymały pod moimi piersiami, pochylił si"i przycisnął swoje czoło do mojego. &iskim głosem powiedział,

$hc" si" upewni!, że z twoją dłonią w porządku.Zmarszczyłam brwi.

– 6est w porządku.– #usz" si" upewni!. 8 dchylił si" troch", jego oczy spotkały si" z moimi

wymownie i wtedy do mnie dotarło. =iedy zobaczył zrozumienie na mojejtwarzy, wyszczerzył si". 9ekund" p/niej był w swojej prawdziwej *ormie )tak jasnej w małym pokoju. #usiałam zamkną! oczy.  (,wi%* e nie ma tukamer* a"e wiem e +oko-e musz% $) w +"uskwach*  powiedział.  (usie"iwie!zie)* e to zroim$* więc +ewnie -est ku temu +ow,!.

Zadrżałam. Diem* a"e &awsonowi i 9ethan$ +ozwo"i"i zosta) razem a... siłąwyrzuciłam z głowy tą my%l. 'racili%my czas. o +owie!ział ci Luc3

 :owie!ział* e moe nam +om,c się w$!osta)* a"e nie w!awał się w szczeg,ł$. a-w$ra6nie- ma tu swoich "u!zi i +owie!ział* e zna-!% mnie kie!$ ę!ę co0 !"aniego miał H co0 o cz$m -u ws+omniała0. LI2

-rzeszył mnie szok. &"aczego $ tego chciał3

Page 134: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 134/348

 ie wiem. łonie aemona wrciły do moich bioder i wtedy %ciągnął mnie zezlewu. -oruszając si" zbyt szybko bym mogła nadąży!, usiadł na zamkni"tej toaleciei posadził mnie na swoich kolanach. <"ką si"gnął za moje plecy, przyciskając do dołuza kark dopki mj policzek spoczywał na jego ramieniu. $iepło od niego, w jego

 prawdziwej *ormie nie było przytłaczające tak, jak za pierwszym razem.  7 to się tak

na+raw!ę nie "icz$ +raw!a3

elektowałam si" jego obj"ciami. ie3 Ta rzecz -est +o!awana "u!ziom* kt,rz$ s% chorz$. &"aczego Luc $ -e- chciał3

Szczerze* to nie moe $) nic gorszego o! tego co roi z t$m &ae!a"us* niewane !o -akich* -ak twier!z% !or$ch rzecz$ tego u$wa-%.

-rawda. 0estchn"łam. &ie odważyłam si" mie! co do tego nadziei. 6e%li 5uc

naprawd" był po naszej stronie i mgł nam pomc, na naszej drodze i tak było wiele przeszkd. -rawie niemożliwych do przebycia. 1u to wi!ziałam. (oe znowu ę!zie"isko tego.

 (usim$ $). =ilka chwil min"ło, a wtedy powiedział, ie moem$ zosta) tu na zawsze. (am +rzeczucie* e +ozwa"a-% na to i -e0"i to na!u$-em$* to nas roz!zie"%.

-rzytakn"łam. 'o czego nie rozumiałam, to dlaczego pozwalają na tą wizyt" bez nadzoru7 $o% co mogliby%my robi!, kiedy by%my chcieli. -rbowali pokaza!nam, że nie zamierzali trzyma! nas z dala od siebie7 6akby nie było, twierdzili że tonie oni są tutaj wrogami, ale było tak wiele rzeczy o aedalusie ktrych nierozumiałam, jak z 2lakiem...

rżąc, odwrciłam głow" do jego ramienia i odetchn"łam gł"boko. $hciałamwyprze! wspomnienie 2lake3a z głowy, tak jakby nigdy nie istniał.

– =at7

-odnosząc głow", otworzyłam oczy i u%wiadomiłam sobie, że już nie był w

swojej prawdziwej *ormie.

– aemon7

6ego oczy przeszukiwały moją twarz.

– $o oni ci tutaj robili7

Znieruchomiałam, na chwil" nasze oczy si" spotkały, a wtedy zeszłam z niego i

co*n"łam kilka krokw.

Page 135: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 135/348

–  &ic specjalnego. 'ylko testy.

pu%cił dłonie na kolana i powiedział mi"kko,

– 0iem, że to co% wi"cej niż to =at. 9kąd miała% te siniaki na twarzy7

<zuciłam okiem na lustro. #oja cera była blada, ale nie pozostał na niej %lad po walkach.

–  &ie powinni%my o tym rozmawia!.–  &ie sądz" by obchodziło ich, że o tym rozmawiamy. 'eraz siniaki znikn"ły,

skoro ci" uleczyłem, ale one były tam wcze%niej ) nikłe ale były. 8 0stał,chociaż nie podszedł bliżej. 8 #ożesz ze mną porozmawia!. otąd powinna% to

 już wiedzie!.

#oje oczy gwałtownie skierowały si" na niego. 2oże, wiedziałam o tym. &auczyłam si" tego w ci"żki sposb ostatniej zimy. 6e%li zau*ałabym mu ze swoimisekretami, +dam nadal by żył i pewnie żadne z nas nie byłoby w tej sytuacji.

0ina osiadła mi na żołądku, ale to było inne. -owiedzenie mu o egzaminach itestach stresu tylko by go zdenerwowało i chciałby co% z tym zrobi!. -lus, przyznanieże zabiłam 2lake3a ) i nie tak bardzo w samoobronie ) było przerażające nawet dorozważania. &ie chciałam o tym my%le!, a co dopiero rozmawia! o tym.

aemon westchnął.

–  &ie u*asz mi7– :*am. 8 9zeroko otworzyłam oczy. 8 :*am ci z własnym życiem, ale ja po

 prostu... &ie ma nic do opowiadania o tym co tu si" działo.– #y%l", że jest wiele do opowiedzenia.

-otrząsn"łam głową.

–  &ie chc" si" o to kłci!.–  &ie kłcimy si". 8 Zmniejszył dystans, kładąc r"ce na moich ramionach. 8 'y

 po prostu jeste% uparta jak cholera, jak zwykle.– > kto to mwi.BD

– ?wietny *ilm, 8 odpowiedział. 8 glądałem wiele starych *ilmw w wolnymczasie.

0ywrciłam oczami, ale i tak si" wyszczerzyłam.

:jął moje policzki kiedy pochylił głow", patrząc na mnie przez grube rz"sy.

BD -ami"tacie jak grał tam 'ra@olta7 Heheh uwielbiam ten *ilm T

Page 136: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 136/348

– #artwi" si" o ciebie, =otek.

$i"żar opadł na moją pier%. <zadko przyznawał, że martwił si" o cokolwiek ioto była ostatnia rzecz jakiej dla niego chciałam.

– 0szystko w porządku. biecuj".

$iągle si" we mnie wpatrywał, jakby mgł widzie! przeze mnie, przez mojekłamstwa.

. . .

   & A'(O 

dkąd ja i =at rozdzielili%my si" min"ły godziny i jaka% marna namiastka obiaduzostała przyniesiona do mojego pokoju. -rbowałem ogląda! telewizj", a nawet spa!,ale to było cholernie trudne kiedy wiedziałem że ona jest tuż za drzwiami, albo kiedysłyszałem jak poruszała si" po łazience. <az, co mogło by! %rodkiem nocyusłyszałem jej kroki pod drzwiami i wiedziałem, że stała tam walcząc z tą samą

 potrzebą co ja. +le musieli%my by! ostrożni. 6akikolwiek powd mieli, byumieszcza! nas w przestrzeni, ktrą mogli%my dzieli! nie mgł by! dobry i niechciałem ryzykowa! że nas przeniosą, rozdzielą.

+le martwiłem si" o nią. 0iedziałem, że co% ukrywała, zatrzymując dla siebiecokolwiek co si" wcze%niej wydarzyło. 0i"c jak idiota z absolutnym brakiemsamokontroli, wstałem i otworzyłem drzwi łazienkowe.

2yło ciemno i cicho, ale miałem racj". =at tam stała, z ramionami po bokach iniesamowicie sztywna. 0idzenie jej w taki sposb wybijało dziur" w mojej piersi.

 &ie mogła sta! ani siedzie! nieruchomo dłużej niż dwadzie%cia sekund, ale teraz...

-ocałowałem ją mi"kko i powiedziałem,

– >d/ spa! =otek. 2y%my oboje mogli odpoczą!.

9kin"ła głową i powiedziała te dwa małe słowa, ktre nigdy nie zawodziły w powalaniu mnie na kolana.

– =ocham ci".

> wtedy była już w swoim pokoju i ja byłem w swoim. 0 ko1cu zasnąłem.

=iedy przyszedł ranek, przyszła też &ancy. &ie ma nic lepszego niż zobaczenie

Page 137: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 137/348

 jej pruderyjnej twarzy i plastikowego u%miechu na rozpocz"cie dnia.

czekiwałem, że znw zobacz" si" z =at, ale zabrali mnie na pi"tro medyczne po wi"cej prbek krwi, a p/niej pokazali mi sal" szpitalną, o ktrej mwiła =at.

– Gdzie jest mała dziewczynka7 8 zapytałem, patrząc na krzesła w poszukiwaniumałego dziecka o ktrym wspominała =at, ale żadnego nie widziałem. 8 #iałana imi" 5ori czy co% takiego.

0yraz twarzy &ancy był pusty.

–  &iestety nie zareagowała tak jak mieli%my nadziej". Zmarła kilka dni temu.

$holera. #iałem nadziej", że =at tego nie wiedziała.

– awali%cie jej 5H8BB7– 'ak.– > nie zadziałało7

6ej wzrok stał si" ostrzejszy.

– Zadajesz wiele pyta1, aemon.– Hej, trzymacie mnie tutaj, najprawdopodobniej używając do tego mojego

&+. &ie sądzisz, że b"dzie mnie to troch" ciekawiło7

-rzetrzymała mj wzrok przez chwil", a potem odwrciła si" do jednego z pacjentw, ktremu zmieniano kroplwk".

– #y%lisz za dużo, a wiesz co mwi si" o ciekawo%ci.– Ce to chyba najgłupsza wymwka7

6edna strona jej ust uniosła si".

– 5ubi" ci" aemon. 6este% wrzodem na dupie i mądralą, ale ci" lubi".

:%miechnąłem si" *ałszywie.

–  &ikt nie może oprze! si" mojemu urokowi.– 6estem pewna, że to prawda. 8 -rzerwała, kiedy do pokoju wszedł sierżant,

rozmawiając cicho z jednym z doktorw. 8 5ori podano 5H8BB, ale jej reakcjanie była sprzyjająca.

– $o7 8 zapytał. 8 &ie uleczyło to raka7

 &ancy nie odpowiedziała i to było to. 6ako% domy%liłem si", że reakcja nie

Page 138: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 138/348

sprzyjająca była tym samym co nie uleczenie raka.

– 0iesz co my%l"7 8 powiedziałem.

-rzekrzywiła głow" na bok.

– #og" sobie tylko wyobrazi!.– #ieszanie &+ kosmitw, ludzi i hybryd prawdopodobnie prosi si" o kłopoty.

0y naprawd" nie wiecie co macie.– +le si" uczymy.– > popełniacie bł"dy7 8 spytałem.

:%miechn"ła si".

–  &ie ma czego% takiego jak bł"dy, aemon.

 &ie byłem tego taki pewien, ale wtedy moją uwag" przyciągn"ło okno nako1cu pokoju. Zmrużyłem oczy. #ogłem zobaczy! tam innych 5uxen. 0ielu z nichwyglądało na tak szcz"%liwych jak dziecko w isneylandzie.

– +ch. 8 &ancy u%miechn"ła si", kiwając w stron" okna. 8 0idz", że zauważyłe%.9ą tu bo chcą pomc. Gdyby% tylko ty był tak uczynny.

-rychnąłem. =to wiedział dlaczego tak naprawd" 5uxen tu byli, szcz"%liwi jakdolary, ale nie obchodziło mnie to. Zrozumiałem to, że istniały cz"%ci aedalusa,ktre *aktycznie chciały zrobi! co% dobrego, ale wiedziałem też co po drodze zrobilimojemu bratu.

0sz"dzie wokł mnie kr"cili si" doktorzy i technicy laboratoryjni. &iektretorebki zawieszone na stojakach miały dziwnie błyszczący płyn, ktry z lekka

 przypominał to, czym krwawili%my w naszych prawdziwych *ormach.

'o jest 5H8BB7 8 zapytałem, wskazując na jedną z torebek.

 &ancy przytakn"ła.

– 6edna z wersji ) najnowsza ) ale to naprawd" nie jest twoje zmartwienie.#amy...

<ozbrzmiała syrena, odcinając jej słowa z przebijającym b"benki wyciem.?wiatła w su*icie zapaliły si" na czerwono. -acjenci i doktorzy oglądali si" wokł w

 panice. 9ierżant asher wypadł z pokoju. &ancy przekl"ła pod nosem, kiedy odwrciła si" w kierunku drzwi.

Page 139: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 139/348

– 0ashington, natychmiast odeskortuj pana 2lacka do jego pokoju. 8 0skazałana drugiego strażnika. 8 0illiamson, zamknij to pomieszczenie. &ikt niewchodzi ani nie wychodzi.

– $o si" dzieje7 8 zapytałem.

9trzeliła we mnie spojrzeniem zanim mnie min"ła. 'a, za choler" nie chciałemwrci! do pokoju, kiedy wła%nie miało si" zrobi! zabawnie. &a korytarzu,o%wietlenie było przygaszone, a migające czerwone %wiatło robiło irytujący e*ekt%wiatła stroboskopowego.

9trażnik <oku zrobił krok i w holu zapanował chaos.

Cołnierze wylewali si" z pokoi, zamykając je i stając przed nimi na warcie.=olejni p"dzili w dł korytarza, %ciskając walkie8talkie.

– +ktywno%! zauważona w windzie dziesiątej, pochodzącej z budynku 2.Zatrzyma! ją w tym momencie.

Huh, znowu akcja w niesławnym budynku 2.

alej na korytarzu, otworzyły si" kolejne drzwi i najpierw zobaczyłem +rcheraa potem =at. -rzyciskała dło1 do wewn"trznej strony łokcia. Za nią był r. <oth.Zmrużyłem oczy, kiedy dostrzegłem w jego r"ku strzykawk". -rzeszedł obok =at i

+rchera, kierując si" prosto do go%cia gadającego przez walkie8talkie.=at odwrciła si", jej wzrok odnalazł mnie. Zacząłem i%! do przodu. &ie ma

mowy, że nie b"d" przy niej kiedy gwno wpadnie do wentylatora, co najwyra/niejsi" działo.

– Gdzie my%lisz, że idziesz7 8 domagał si" 0ashington, r"ką si"gając do uda. 8#am rozkaz zabra! ci" z powrotem do twojego pokoju.

dwrciłem si" do niego powoli, a potem znowu do trzech wind naprzeciwko.0szystkie były zatrzymane na rżnych pi"trach, a %wiatła paliły si" na czerwono.

– + dokładnie, jak powinni%my dosta! si" do mojego pokoju7

Zmrużył oczy.

– =latka schodowa7

>diota miał racj" ale tak, jakby mnie to obchodziło. dwrciłem si", ale jegor"ka zacisn"ła si" na moim ramieniu.

Page 140: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 140/348

– Zatrzymasz mnie, a ci" wyko1cz", 8 ostrzegłem.

$okolwiek 0ashington zobaczył na mojej twarzy musiało upewni! go, żesobie nie pogrywałem, bo nie wmieszał si" kiedy wyszarpnąłem si" z jego uchwytu i

 poszedłem do =at, obejmując jej ramiona. 6ej ciało było sztywne.

– 0szystko dobrze7 8 zapytałem, mierząc wzrokiem +rchera. n też miał r"k"na broni, ale nie patrzył na nas. 6ego oczy były na %rodkowej windzie. 9łyszałco% w swojej słuchawce i z jego miny można było powiedzie!, że nie byłzadowolony.

=at kiwn"ła głową, odsuwając z twarzy włosy, ktre uciekły z jej kucyka.

– #asz poj"cie co si" dzieje7

– $o% z budynkiem 2. 8 &agle instynkt podpowiedział mi, że może przebywaniew naszych pokojach byłoby dobrą rzeczą. 8 'o si" nigdy wcze%niej niezdarzyło7

=at potrząsn"ła głową.

–  &ie. #oże to !wiczenia.

 &agle, podwjne drzwi na ko1cu korytarza otworzyły si" szeroko i wyszła znich chmara żołnierzy 90+', uzbrojona po z"by w karabiny i z zamaskowanymi

twarzami.

<eagując natychmiastowo, owinąłem rami" wokł talii =at i przycisnąłem jątyłem do %ciany, osłaniając ją własnym ciałem.

–  &ie sądz" by to były !wiczenia.–  &ie są, 8 powiedział +rcher, wyciągając swoją bro1.

?wiatło nad %rodkową windą mign"ło z pi"tra sidmego na szste, a potem na

 piąte.– #y%lałem, że windy zostały zatrzymane7 8 domagał si" kto%.

#"żczyzna ubrany w czer1, podszedł do przodu kl"kając przed windą. =to%inny powiedział

– 0strzymywanie wind tego nie zatrzyma. 0iesz o tym.– #am to gdzie%, 8 wrzasnął *acet do radia. 8 Zatrzymaj cholerną wind" zanim

dojedzie do gry. 9pu%! na nią cement je%li musisz. Zatrzymaj cholerną wind"N

– Zatrzyma! co7 8 spojrzałem na +rchera.

$zerwone %wiatło mign"ło na czwartym pi"trze.

Page 141: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 141/348

– rigin, 8 powiedział, mi"sie1 zadrżał w jego podbrdku. 8 &a prawo jest klatkaschodowa w dł korytarza. 9ugerowałbym si" tam teraz skierowa!.

#j wzrok wrcił do windy. $z"%! mnie chciała zosta! by zobaczy! czym docholery byli  rigin i dlaczego zachowywali si" jakby z windy miał wyj%! :ro-ekt

 (onster* ale była tu =at i najwyra/niej to, co miało na nas spa%! nie było przyjazne.– o diabła co jest z nimi ostatnio7 8 mruknął jeden z *acetw w czarnej

kominiarce. 8 <obią problemy non stop.

Zacząłem si" odwraca!, ale =at mnie klepn"ła.

–  &ie, 8 powiedziała, jej szare oczy szeroko otwarte. 8 $hc" to zobaczy!.

 &apiąłem mi"%nie.

– +bsolutnie nie.

 &a korytarzu usłyszeli%my !ing* sygnalizujący że winda si" zatrzymała. 2yłemsekundy od zwyczajnego przełożenia =at przez rami". na też to zobaczyła i jejwzrok stał si" wyzywający.

+le wtedy jej wzrok wystrzelił nad moje rami", wi"c odwrciłem głow".rzwi windy rozsun"ły si" powoli. 9zcz"kn"ła przeładowana bro1.

–  &ie strzela!N 8 rozkazał r. <oth, machając strzykawką jak białą *lagą. 8 #og"si" tym zają!. $okolwiek zrobicie, nie strzelajcie. &ie...

Z windy wydostał si" mały cie1, a potem pojawiła si" noga, ubrana w czarnedresy nast"pnie tors i drobne ramiona.

padła mi szcz"ka.

'o był dzieciak )   !zieciak. -ewnie nie starszy niż pi"! lat, wyszedł z windy przed wszystkich dorosłych m"żczyzn z naprawd" wielkimi pistoletamiwymierzonymi w niego.

zieciak si" u%miechnął.

+ wtedy przysłowiowe gwno wpadło w wentylator K.

K > my%licie, że tylko 0y wkurzyli%cie si", że w takim miejscu 9ylwia sko1czyła7N7N7N U

Page 142: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 142/348

Rozdział 13

  & A'(O 

– :h... 8 wymamrotałem.

czy dzieciaka były *ioletowe ) jak dwa ametystowe klejnoty z tymidziwnymi obwdkami wokł /renic, jak u 5uca. > były one zimne i płaskie kiedy

 patrzyły na o*icerw przed nim.

r. <oth podszedł do przodu.

– #icah, co ty robisz7 0iesz, że nie powiniene% by! w tym budynku. Gdzie jest

twj...7

=ilka rzeczy stało si" tak szybko i, poważnie, nie uwierzyłbym, gdybym niewidział tego na własne oczy.

zieciak podnisł r"k" i słycha! było seri" kilku klikni"! ) kul wylatujących zlu* karabinw. -rzerażone sapni"cie =at powiedziało, że my%lała o tym samym co ja.$zy oni naprawd" zamierzali zastrzeli! dziecko7

+le kule zatrzymały si", tak jakby dzieciak był 5uxenem albo hybrydą, ale onnie był jednym z mojego rodzaju. -oczułbym to. #oże był hybrydą, bo te kule tra*iływ niebieską, migoczącą %cian" wokł niego. &iebieskie %wiatło poszerzyło si",

 połykając kule ) tuziny kul ) roz%wietlając je jak niebieskie %wietliki. -rzez chwil"zawisły w powietrzu a p/niej znikn"ły. zieciak zakrzywił palce do wewnątrz,

 jakby zapraszał je do zabawy i w totalny #agnetoM  sposb, bro1 wyleciała z rąko*icerw i %wisn"ły do dzieciaka. ne też zatrzymały si" w powietrzu i roz%wietliłysi" w odcieniach niebieskiego. 9ekund" p/niej, bro1 była pyłem.

-alce =at wbiły mi si" w plecy.

– 6asna...– $holera, 8 doko1czyłem.

r. <oth prbował przepchną! si" obok żołnierzy.

– #icah, nie możesz....–  &ie chc" wraca! do tego budynku, 8 głosem, ktry był dziwnie wysoki i płaski

w tym samym czasie.M  Magneto ) *ikcyjna posta! Vzłoczy1ca, bąd/ antybohater T, znany z komiksw o przygodach W8#enw,httpXXwww.*ightersgeneration.comXcharactersDXmagneto8neat.gi*   U

Page 143: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 143/348

0ashington i >diota poruszyli si", trzymając pistolety. r. <oth krzyknął igłowa #icah obrciła si". 'warz strażnika zbladła, a #icah zamknął pi"%ci.0ashington uderzył w podłog" na kolana, chwytając głow" kiedy si" przewrcił.:sta otworzył w niemym krzyku, krew wylewała si" z jego oczu.

– #icahN 8 r. <oth odepchnął o*icera z drogi. 8 'o jest złe. Złe, #icahNBK

Złe ) to było złe7 #głbym okre%li! to mnstwem słw bardziej pasującychniż złe.

– 6a piernicz", 8 wyszeptała =at. 8 'en dzieciak jest jak amien z Omen.

Za%miałbym si", bo z brązowymi włosami przyci"tymi na grzybka i małym,zło%liwym u%mieszkiem *aktycznie wyglądał jak mały antychryst. 'ylko, że to nie

 było %mieszne bo 0ashington leżał twarzą do podłogi, a przerażający dzieciak teraz patrzył si" na mnie tymi *ioletowymi oczami.

$złowieku nie lubiłem przerażających dzieci.

– n chciał mnie skrzywdzi!, 8 powiedział #icah, nie spuszczając ze  mniewzroku. 8 + wy wszyscy chcecie zmusi! mnie do powrotu do tamtego

 budynku. 6a nie chc" wraca! do swojego pokoju.

=ilku żołnierzy co*n"ło si" do tyłu, kiedy #icah zrobił kilka krokw naprzd,ale r. <oth został tam, chowając za plecami strzykawk".

– laczego nie chcesz wrci! do swojego pokoju, #icah7– 5epszym pytaniem jest dlaczego on si" na ciebie gapi7 8 wyszeptała =at.

-rawda.

#icah ostrożnie obszedł o*icerw, ktrzy teraz robili mu szerokie przej%cie.6ego kroki były lekkie i ekstremalnie kocie.

– >nni nie chcą si" ze mną bawi!.

2yło ich wi"cej7 obry 2oże...

oktor odwrcił si", u%miechając si" do chłopca.

– $zy to dlatego, że nie dzielisz si" swoimi zabawkami7

=at zachłysn"ła si" czym%, co brzmiało jak blisko8histeryczny %miech.

BK $zemu nie powiedzie! &iedobry piesN7

Page 144: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 144/348

czy #icah przesun"ły si" w stron" doktora.

– zielenie si" nie jest sposobem okazania dominacji.

$o. o. 6asnej. $holery.

– zielenie si" nie zawsze oznacza oddanie kontroli, #icah. :czyli%my ci" tego.

#ały chłopiec wzruszył ramionami, gdy znw odwrcił si" do mnie.

– -obawisz si" ze mną7BM

– :h... 8 &ie miałem poj"cia co powiedzie!.

#icah przekrzywił głow" na bok i u%miechnął si". wa dołeczki ukazały si" na

 jego zaokrąglonych policzkach.

– $zy on może si" ze mną pobawi!, r. <oth7

6e%li ten doktor powie tak, b"d" miał z tym poważny problem.

r. <oth kiwnął głową.

– 6estem pewny że p/niej b"dzie mgł, #icah, ale teraz potrzebujemy żeby%

wrcił do swojego pokoju.

#ały chłopiec wydął warg".

–  &ie chc" wraca! do swojego pokojuN

0 połowie oczekiwałem, że głowa dzieciaka zacznie si" obraca! i może tak bysi" stało, ale doktor wystrzelił do przodu ze strzykawką w r"ku.

#icah okr"cił si" i krzyknął, kiedy zwinął małe rączki w pi"%ci. r. <othupu%cił strzykawk" i upadł na jedno kolano.

– #icah, 8 wysapał z r"kami na skroniach. 8 #usisz przesta!.

#icah tupnął nogą.

–  &ie chc"...

Z pieprzonego znikąd  strzałka wbija si" w szyj" dzieciaka. 6ego oczyBM aemon Eh pewnie mały, co wolisz7 =locki 5ego7 =ucyki -onny7 5alki 2arbie7 $zy może wybierzesz urywanieludzkich głw7 6ak dla mnie bomba F hihihihihihobra zabawa nigdy nie jest zła U

Page 145: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 145/348

rozszerzyły si" i wtedy jego nogi si" poddały. Zanim padł twarzą na podłog",wystrzeliłem do przodu i złapałem brzdąca w ramiona. zieciak był przerażający jakcholera, ale nadal to było dziecko.

9pojrzałem w gr" i zobaczyłem sierżanta ashera stojącego po prawej

stronie.

– obry strzał, +rcher, 8 powiedział sierżant.

dwrciłem si" z powrotem do #icah. 6ego oczy były otwarte i zatrzymały si"na moich. 0 ogle si" nie ruszał, ale był tam, w pełni gotowy do działania.

– $o do diabła7 8 wyszeptałem.–  &iech kto% zabierze 0ashingtona do pokoju medycznego i upewni si", że jego

mzg to nie całkowita jajecznica. 8 asher wydawał rozkazy. 8 <oth,natychmiast zabierz dzieciaka do pokoju egzaminacyjnego i dowiedz si" jak był w stanie wydosta! si" z budynku 2 i gdzie do cholery jest jego nadajnik7

<oth pod/wignął si" na nogi, pocierając skronie.

– 'ak... tak jest.

asher podszedł do niego z błyszczącymi oczami. 6ego głos był niski.

– 6e%li zrobi to ponownie, zostanie zlikwidowany. <ozumiesz7

Zlikwidowany7 6ezu. =to% pojawił si" przy moim boku i chwycił dzieciaka.-rawie nie chciałem go pu%ci!, ale to nie stanowiło problemu. łonie #icahchwyciły przd mojej koszulki i trzymały, kiedy o*icer go podnisł.

'e dziwne oczy z bliska były nawet dziwaczniejsze. =rąg wokł /renic byłnieregularny, jakby czer1 krwawiła na kraw"dziach.

Oni nie wie!z%* e m$ istnie-em$.

szołomiony odskoczyłem, przerywając chwyt na swojej koszulce. Głosdzieciaka był w mojej głowie. &iemożliwe, ale to si" stało. -atrzyłem zniedowierzaniem, jak teraz miał go o*icer i si" odwracał. 6eszcze dziwniejsze było to,że tak samo  powiedział 5uc.

'en dzieciak nie był jak =at ani jak ja. zieciak był kompletnie czym innym.

. . .

Page 146: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 146/348

   K  ATY 

6a pierddziel"Y

zieciak wła%nie rozbroił pi"tnastu m"żczyzn i pewnie zrobiłby o niebo wi"cej

 je%li +rcher by go nie uspokoił. Ceby by! szczerą nie wiedziałam nawet co si"wła%nie stało ani czym był ten dzieciak, ale aemon wyglądał jakby %wirował

 bardziej niż ja si" czułam. bleciał mnie strach. $zy dzieciak co% mu zrobił7

dpychając si" od %ciany, pospieszyłam do aemona.

– 0szystko dobrze7

-rzejechał r"ką po głowie, kiwając.

– =to% musi zabra! t" dwjk" do ich pokoi, 8 powiedział 9ierżant asher, biorącgł"boki wdech a nast"pnie wyszczekując kolejne rozkazy. +rcher podszedł donas.

– $zekaj. 8 win"łam r"k" wokł ramienia aemona odmawiając poruszeniasi". 8 $o to było7

–  &ie mam na to czasu, 8 asher zmrużył oczy. 8 Zabierz ich do ich pokoi,+rcher.

<sł we mnie zaciekły i pot"żny gniew.

– Znajd/ na to czas.

asher spojrzał na mnie nieprzyja/nie, a ja odwzajemniłam spojrzenie.aemon wkr"cał si" w rozmow" przenosząc swoją uwag" na sierżanta. #i"%nie podmoją dłonią napi"ły si".

– 'en dzieciak nie był ani 5uxenem ani hybrydą, 8 powiedział. 8 #y%l", że

wisicie nam wyja%nienia.– 6est tym co nazywamy rigin, 8 odpowiedziała &ancy, wychodząc zza

sierżanta. 8 6ako nowy początek rigin idealnych gatunkw.

tworzyłam usta, a potem je zamkn"łam. rigin idealnych gatunkw7 $zułamsi" jakbym wylądowała w naprawd" kiepskim *ilmie science8*iction, tylko że to było

 prawdziwe.

– <uszaj 9ierżancie. #am dla nich czas. ) &ancy uniosła  podbrdek, spotykając

niedowierzający wzrok ashera. 8 > chc" pełny raport na temat tego jak idlaczego były dwa incydenty z rigin w ciągu dwudziestu czterech godzin.

Page 147: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 147/348

asher wypu%cił powietrze gło%no przez nos.

– 'ak jest prosz" pani.

2yłam troch" oszołomiona, kiedy stuknął razem pi"tami i odwrcił si", ale

 podejrzenie o &ancy kierującej przedstawieniem zostało potwierdzone.

0yciągn"ła rami" w kierunku jednych z zamkni"tych drzwi.

– :siąd/my.

'rzymając r"k" wokł ramienia aemona, poszłam za &ancy do małego pokoju z jedynie okrągłym stołem i pi"cioma krzesłami. ołączył do nas +rcher, naszwieczny cie1, ale został przy drzwiach, podczas gdy nasza trjka usiadła.

aemon położył łokie! na stole, a dło1 na moim kolanie, kiedy pochylił si" do przodu, z jasnymi oczami skierowanymi na &ancy.

– obra. 0i"c ten dzieciak to rigin. +lbo co%. $o to dokładnie oznacza7

 &ancy odchyliła si" w krze%le, zakładając nog" na nog".

–  &ie byli%my jeszcze gotowi by si" tym z wami podzieli!, ale biorąc pod uwag"

to czego byli%cie %wiadkami, tak naprawd" nie mamy wyboru. $zasem rzeczynie idą po naszej my%li, wi"c musimy si" dostosowa!.– 6asne, 8 powiedziałam, kładąc dło1 na r"ce aemoa. -rzekr"cił swoją, złączył

 palce z moimi i nasze złączone dłonie spocz"ły na moim kolanie.– -rojekt rigin jest najwi"kszym osiągni"ciem aedalusa, 8 zacz"ła &ancy,

wzrok miała twardy, nieugi"ty. 8 >ronicznie, zapoczątkował to wypadek wi"cejniż czterdzie%ci lat temu. Zacz"ło si" z jednym i do teraz rozszerzyło si" nawi"cej niż setki. 'ak jak już mwiłam, czasem to co planujemy, nie wypala.0i"c musimy si" dostosowa!.

9pojrzałam na aemona a on wyglądał na tak osłupiałego i zniecierpliwionego jak ja si" czułam, ale miałam to chore, przenikające mnie  przeczucie. 0 jakim%stopniu wiedziałam, że cokolwiek zaraz usłyszymy rozsadzi nam głowy.

– $zterdzie%ci lat temu mieli%my m"skiego 5uxena i damską hybryd", ktrą onzmutował. ni, bardzo podobnie jak wy, byli młodzi i zakochani. 8 6ej grnawarga podwin"ła si" w lekceważącym rozbawieniu. 8 -ozwolono im si"widywa! i w ktrym% momencie podczas ich pobytu u nas, kobieta zaszła wciąż".

, 6ezu.

Page 148: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 148/348

–  &a początku nie byli%my tego %wiadomi, aż zacz"ło si" to pokazywa!.0idzicie, wtedy nie przeprowadzali%my testw na hormony powiązane z ciążą.Z tego co zebrali%my dla 5uxen bardzo trudno jest poczyna! z drugim5uxenem, wi"c nawet nie przeszło nam przez my%l, że mgłby poczyna! zczłowiekiem, hybrydą czy nie.

– $zy to prawda7 8 zapytałam aemona. <obienie dzieci nie było czym% o czymrozmawiali%my. 8 Ce dla 5uxen trudna jest kopulacja.

9zcz"ka aemona pracowała.

– 'ak, ale nie możemy kopulowa! z lud/mi, z tego co wiem. 'o jak zej%cie si" psa i kota.

Iw. 9krzywiłam si".

–  &iezłe porwnanie.

aemon prychnął.

– #asz racj", 8 powiedziała &ancy. 8 5uxen nie mogą kopulowa! z lud/mi i nawi"kszą skal" nie mogą poczyna! z hybrydami, ale kiedy mutacja jest idealna,kompletna na poziomie komrkowym i je%li istnieje prawdziwe pragnienie, tomogą.

Z jakiego% powodu, gorąco zakradło si" w gr" mojego karku. <ozmawianie z &ancy o dzieciach, było gorsze niż odbywanie rozmowy o seksie z moją mamą i to było na tyle złe, że chciałam walną! si" w brzuch.

– =iedy odkryto, że hybryda była w ciąży, ekipa  była podzielona czy ciąża powinna by! usuni"ta czy nie. 'o może zabrzmie! szorstko, 8 powiedziała wodpowiedzi na to jak zesztywniał aemon, 8 ale musicie zrozumie!, że niemieli%my poj"cia co mogła spowodowa! ta ciąża, albo jakie byłoby dziecko

5uxena i hybrydy. &ie mieli%my poj"cia z czym mieli%my do czynienia, ale naszcz"%cie usuni"cie zostało przegłosowane i dali%my sobie szans", by przestudiowa! ten przypadek.

– 0i"c... wi"c oni mieli dziecko7 8 zapytałam.

 &ancy kiwn"ła głową.

– ługo%! ciąży była normalna według ludzkich standardw ) mi"dzy o%miomaa dziewi"cioma miesiącami. &asza hybryda przyszła troszk" wcze%niej.

– 5uxenom zajmuje to około roku, 8 powiedział aemon i skrzywiłam si",my%ląc że to cholernie dużo czasu na utkni"cie z trojaczkami. 8 +le tak jak

 powiedziałem, to trudne.

Page 149: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 149/348

– =iedy dziecko si" urodziło w jego wyglądzie  nie było nic niezwykłego, zwyjątkiem oczu. 2yły *ioletowe, co jest ekstremalnie rzadkim kolorem u ludzi,z *alującą, ciemną otoczką wokł /renic. -obrana krew pokazała, że dzieckoodziedziczyło &+ od człowieka i 5uxena, co było inne od zmutowanego&+ hybrydy. &ie zdawali%my sobie sprawy co to znaczyło, dopki dziecko

nie zacz"ło dorasta!.

 &ie miałam poj"cia co to znaczyło.

:%miech roz%wietlił twarz &ancy ) taki prawdziwy, jak u dziecka w2ożonarodzeniowy poranek.

– 0zrost był normalny, jak u każdego ludzkiego dziecka, ale od początku pokazywało ono znaki znaczącej inteligencji, ucząc si" mwi! znacznie

wcze%niej od normalnego dziecka, a wczesny test na inteligencje w >wynisł ponad dwie%cie, co jest rzadkie. 'ylko pł procenta populacji ma >wynoszące ponad sto czterdzie%ci. + to jeszcze nie wszystko.

-ami"tam jak wcze%niej aemon mwił mi, że 5uxen dojrzewali szybciej niżludzie, nie pod wzgl"dem *izycznym, ale intelektualnym i pod wzgl"dem

 przystosowania do życia, co było wątpliwe my%ląc o tym, jak si" czasemzachowywałK.

-osłał mi długie spojrzenie, tak jakby wiedział o czym my%lałam. ?cisn"łam jego r"k".

– $o ma znaczy!, że to nie wszystko7 8 zapytał, odwracając si" do &ancy.– $ż, naprawd", to było nieograniczone i nadal pouczające do%wiadczenie.

=ażde dziecko ) każda generacja ) wykazuje posiadanie innych zdolno%ci. 8=iedy przemwiła jej oczy wypełniło nieokre%lone %wiatło. 8 -ierwsze mogłozrobi! co%, do czego nie była zdolna żadna hybryda. #gł leczy!.

padłam na oparcie, mrugając szybko.

– +le... my%lałam, że tylko 5uxen mogą to robi!7– #y%leli%my tak samo, dopki nie pojawił si" <o. &azwali%my go po

 pierwszym udokumentowanym Igipcja1skim Laraonie, ktry był uważany zamit.

– -oczekaj. &azwali%cie go7 $o z jego rodzicami7 8 spytałam.

0zruszyła jednym ramieniem i to była jedyna odpowied/ jaką dostali%my.

– Zdolno%! <o do leczenia innych i siebie biegła rwnolegle ze zdolno%ciami5uxen, najwyra/niej zaczerpni"ta od jego ojca. -rzez okres jego dzieci1stwa

K 'o jest chyba wsplne dla całej m"skiej populacji ) bez wzgl"du na to czy z ziemi, czy z kosmosuY U

Page 150: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 150/348

zdołali%my nauczy! si", że mgł on porozumiewa! si" telepatycznie z, nietylko 5uxenami i hybrydami, ale też z lud/mi. #ieszanki onyksu i diamentwnie miały na niego wpływu. -osiadał szybko%! i sił" 5uxen, ale był szybszy isilniejszy. > tak jak 5uxen mgł si"gną! do ;rdła. 6ego umiej"tno%!rozwiązywania problemw i strategii w tak młodym wieku było poza ludzkim

 poj"ciem. 6edyną rzeczą do jakiej on i reszta rigin nie była zdolna, byłozmienienie swojego wyglądu. <o był per*ekcyjnym okazem.

=ilka chwil zaj"ło mi wchłoni"cie tego wszystkiego i kiedy tak si" stało, jednarzecz odstawała od tego  wszystkiego, co powiedziała. 'o było małe słowo, ale tak

 pot"żne.

– Gdzie <o jest teraz7

'roch" %wiatła znikn"ło z jej oczu.

– <o nie ma już z nami.

$o wyja%niało użycie czasu przeszłego.

– $o mu si" stało7– -rosto mwiąc, umarł. +le on nie był ostatnim. :rodziło si" kilku wi"cej i

 byli%my w stanie nauczy! si", jak pocz"cie było możliwe. 8 -odekscytowana,

 jej przemowa przy%pieszyła. 8 &ajbardziej interesującym czynnikiem było to,że kopulacja mogła zaj%! mi"dzy m"skim 5uxenem i że1ską hybrydą, ktrazostała pomy%lnie zmutowana.

aemon wysunął swoją r"k" z mojej, kiedy odchylił si" na krze%le. 6ego brwiuniosły si" w zrozumieniu.

– 0i"c aedalusowi po prostu przydarzyło si" mie! band" napalonych 5uxen ihybryd, ktre zgadzały si" to robi! podczas pobytu tutaj7 2o to wydaje mi si"

dziwne. 'o miejsce nie jest najromantyczniejsze. &ie nastraja odpowiednio.Cołądek skr"cił mi si" na to, gdzie zmierzały jego pytania i w pokoju powietrze

stan"ło. >stniał powd dlaczego &ancy była taka otwarta. 6akby nie było, aemon i ja byli%my Eper*ekcyjnymi okazamiF według r. <oth, zmutowani na poziomiekomrkowym.

0zrok &ancy zrobił si" zimny.

– 2yłby% zaskoczony co zakochani ludzie robią, kiedy mają chwil" prywatno%ci.> naprawd" to zajmuje tylko kilka chwil.

Page 151: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 151/348

> nagle *akt, że dzielili%my łazienk" też nabrał sensu. &ancy miała nadziej", żeaemon i ja poddamy si" naszej dzikiej, małpiej żądzy i przyniesiemy na %wiat małeaemonki7

2oże, my%lałam że zwymiotuj" kiedy to potwierdziła.

– 6akby nie mwi!, nie powstrzymali%my was przed sp"dzeniem kilku chwil tu itam na osobno%ci, prawda7 8 o*icjalnie, jej u%miech mnie przerażał. 8 > wydwoje jeste%cie młodzi i tak bardzo zakochani. 6estem pewna, że wcze%niej czy

 p/niej zrobicie użytek ze swojego wolnego czasu.

9ierżant asher nic o tym nie wspominał podczas swoich gadek  o chronieniu%wiata przed inwazją kosmitw czy leczeniu chorb. +le znowu, istniało wiele stronaedalusa. 9am to powiedział.

aemon otworzył usta, bez wątpienia by powiedzie! co%, za co bym gokopn"ła, ale si" mu wci"łam.

– $i"żko mi uwierzy!, że mieli%cie tak dużo ludzi, ktrzy po prostu... no, wiesz.– $ż, w niektrych przypadkach, ciąże były czysto przypadkowe. 0 innych,

asystowali%my w procesie.

-owietrze dotarło do mojego ciała, ale utkn"ło mi w płucach.

– +systowali%cie7– 'o nie to co my%lisz. 8 <oze%miała si"4 d/wi"k był piskliwy i drażniący nerwy.

8 -rzez lata mieli%my ochotnikw, 5uxenw i hybrydy, ktrzy rozumieli o conaprawd" chodzi aedalusowi. 0 innych przypadkach stosowali%myzapłodnienie in @itro.

0"zły przeniosły si" w gr" mojego gardła jak żł!, co było złą rzeczą bomoja szcz"ka sobie wisiała. &ic nie powstrzymało by ich przed wydostaniem si" nazewnątrz.

#i"sie1 w szcz"ce aemona napinał si" intensywnie, co chwil" pulsując.

– $o7 aedalus po godzinach dorabia jako #atch.comBAdla 5uxen i hybryd7

 &ancy posłała mu suche spojrzenie i nie mogłam powstrzyma! dreszczuwstr"tu. >n @itro znaczyło, że musiała mie! że1ską hybryd" do noszenia dziecka. 2ezwzgl"du na to co powiedziała, wątpiłam że wszystkie były do tego ch"tne.

;renice aemona zacz"ły %wieci!.

BA -ortal randkowy 4T

Page 152: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 152/348

– >lu ich macie7– 9etki, 8 powtrzyła. 8 #łodsi trzymani są tutaj, a kiedy dorastają przenoszeni

są do innego miejsca.– 6ak je kontrolujecie7 Z tego co widziałem, ledwo mieli%cie kontrol" nad

#icah.

Zacisn"ła usta.

– :żywamy nadajnikw, ktre zazwyczaj trzymają ich tam gdzie powinni by!.6ednakże, od czasu do czasu, znajdują obej%cie. Zajmujemy si" tymi, ktrychnie da si" kontrolowa!.

– Zajmujecie si"7 8 wyszeptałam, przerażona tym gdzie skierowała si" mojawyobra/nia.

– rigin są lepsi prawie pod każdym wzgl"dem. 9ą niezwykli, ale mogą sta! si"

 bardzo niebezpieczni. 6e%li si" nie przystosują, trzeba si" nimi odpowiedniozają!.

#oja wyobra/nia miała racj".

– mj 2oże...

aemon trzasnął r"ką w stł, powodując że +rcher przysunął si" do przodu,r"ką si"gał po  bro1.

– 0y praktycznie tworzycie ras" dzieci z prbwek, a je%li nie są dozaakceptowania zabijacie je7

–  &ie oczekuj", że zrozumiesz, 8 odpowiedziała spokojnie &ancy, kiedy wstała i przesun"ła si" za swoje krzesło. ?cisn"ła oparcie. 8 rigin są per*ekcyjnymgatunkiem, ale jak z każdą rasą czy istotą, pojawiają si"... niewypały. 'o si"zdarza. -ozytywy i potencjały przeważają gorszą stron".

-otrząsn"łam głową.

– $o tak dokładniej jest w tym pozytywnego7– 0ielu z naszych rigin wyrosło i przystosowało si" do społecze1stwa.

0ytrenowali%my ich tak by mogli si"gną! sukcesu. =ażdy z nich od urodzeniazostał dopasowany do przyj"cia pewnej roli. Zostaną oni lekarzami oniezrwnanych umiej"tno%ciach, badaczami ktrzy rozwiążą niewiadome,senatorami, ktrzy umieją zobaczy! wi"kszy obraz i doprowadzą do zmiany. 8dwrciła si" do +rchera. 8 + niektrzy zostaną żołnierzami niespotykanegotalentu, dołączając do szeregw hybryd i ludzi, tworząc armi", ktra b"dzie niedo zatrzymania.

#alutkie włoski na moim karku uniosły si", gdy powoli przekr"ciłam si" na

Page 153: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 153/348

krze%le. #oje oczy spotkały oczy +rchera. 6ego mina była beznami"tna.

– 6este%...7– +rcher7 8 powiedziała &ancy, u%miechając si".

+rcher zdejmując dło1 z broni, si"gnął dwoma palcami do lewego oka.0ykonał ruch nacisku i kolorowa soczewka kontaktowa wyskoczyła, ukazująct"czwk", ktra błyszczała jak ametystowy klejnot.

Zassałam oddech.

– =urwa ma!...

aemon przeklął pod nosem i teraz to, że tylko +rcher pilnował mnie i

aemona miało sens. 6e%li był cho! troch" jak #icah, dałby sobie rad" ze wszystkimco by%my na niego rzucili.

–  &o, czyż nie jeste% wyjątkową %nieżynką, 8 wymamrotał aemon.– 'ak, jestem. 8 :sta +rchera wykrzywiły si" w płu%mieszek. 8 'o tajemnica.

 &ie chcieliby%my, by inni o*icerowie czy żołnierze czuli si" przy mnieniekom*ortowo.

$o wyja%niało dlaczego nie zgrywał super człowieka na #icah, a zamiast tego

 postrzelił go %rodkiem usypiającym. 'ysiące pyta1 pop"dziło na czubek mojego j"zyka, ale zaniemwiłam przez konsekwencje tego czym i kim był.

aemon spltł ramiona, kiedy ponownie skupił si" na  &ancy.

– >nteresujące odkrycie i w ogle, ale mam do ciebie ważniejsze  pytanie.

9zeroko otworzyła ramiona, w powitalnym ge%cie.

 &ie kr"puj si".– 6ak ustalacie, kto przynosi dzieci na %wiat7

2oże, mj brzuch napiął si" nawet bardziej i pochyliłam si", łapiąc kraw"d/stołu.

– 'o proste, tak naprawd". -oza in @itro, szukamy 5uxen i hybryd jak waszadwjka.

Page 154: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 154/348

 Rozdział 14

  & A'(O 

#usieli%my si" stąd wydosta!. 9zybciej niż p/niej. 'ylko o tym mogłem my%le!.

=iedy odprowadzili nas z powrotem do pokoi, przyjrzałem si" +rcherowitroch" inaczej i cholernie bliżej. 'en  żołnierz zawsze wydawał si" inny, ale nigdy

 bym nie zgadł, że był czym% innym niż człowiekiem. &ie wyczułem od niego nicnienaturalnego żadnej cholernej rzeczy poza tymi wibracjami, ale zauważyłem że =atczuła si" przy nim kom*ortowo. -oza kilkoma przemądrzałymi  odpowiedziami,czego ja ze wszystkich ludzi nie mogłem używa! przeciw niemu, wydawał si"całkiem spoko go%ciem.

> szczerze, to miałem gdzie% czym on do diabła był. 0iedza, że był czym%innym, znaczyła jedynie że musiałem obserwowa! go znacznie ostrożniej. $o miałoznaczenie to to, że hodowali tu dzieci.

'o mnie cholernie zaniepokoiło jak rwnież wkurzyło.

0 chwili, gdy drzwi si" za mną zamkn"ły, poszedłem do łazienki. =at wpadłana t" samą my%l. 9ekund" p/niej jej drzwi otworzyły si" i weszła do %rodka, cichozamykając za sobą drzwi.

6ej twarz była blada.

– $hce mi si" rzyga!.–  &o, to w takim razie pozwl mi zej%! z drogi.

Zmarszczyła brwi.

– aemon, oni... 8 -otrząsn"ła głową z rozszerzonymi oczami. 8 &ie ma na to

słw. 'o poza wszystkim, co mogłabym sobie wyobrazi!.– : mnie to samo. 8 parłem si" o zlew, kiedy ona usiadła na kraw"dzi muszli

klozetowej. 8 awson nigdy ci o czym% takim nie wspominał, prawda7

-otrząsn"ła głową. awson rzadko mwił o czasie u aedalusa, a kiedy już torobił, zazwyczaj rozmawiał z =at.

–  &ie, ale powiedział że niektre rzeczy były szalone. -ewnie mwił o tym.

Zanim powiedziałem wi"cej, bez ostrzeżenia wszedłem w swoją prawdziwą*orm". :rze+raszam* powiedziałem kiedy si" wzdrygn"ła. Luc ostrzegał* e s+raw$tuta- namiesza-% mi w głowie. A m,wi%c o nim* zauwa co0 w oczach Archera i

Page 155: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 155/348

 (icah H kto ma ocz$ tego samego ro!za-u3 Ocz$ Luca te ma-% !ziwn%* zamazan%"inię. &o !iała* +owinienem  zauwa$)* e ten chło+ak nie $ł norma"n% h$r$!%. On

 -est Originem.

=at przejechała dło1mi po udach. =iedy si" denerwowała, zawsze si" wierciła.

Zazwyczaj uważałem to za słodkie, ale teraz nienawidziłem powodu ktry za tymstał. To nas +rzerasta, powiedziała. 1ak m$0"isz i"e !zieci tu ma-%3 1ak !uo "u!zi -esttam na zewn%trz* u!a-%c$ch $cie człowiekiem3

,* to nie r,ni się o! nas u!a-%c$ch $cie norma"n$mi.

 ie -este0m$ su+er "u!6mi* kt,rz$ mog% rzuci) człowiekiem  o +o!łogę t$"ko zaciska-%c +ię0ci.

2yłem tak jakby zazdrosny o t" umiej"tno%!. Ta* szko!a* o to $ło$ +omocne* kie!$ kto0 !ziała ci na nerw$.

6ej r"ka wystrzeliła, uderzając moją nog". 7 co to !o !iała $ło3 Ona H ta złakoieta w garniturze H nic o t$m nie ws+omniała.

 :rakt$cznie wsz$stkie koiet$ kt,re nosz% garnitur$* s% złe.

=at przekrzywiła głow" na bok. Oke-* muszę się z t$m zgo!zi)* a"e cz$ moem$ się sku+i)3

 (oem$* teraz kie!$ się zgo!ziła0. 0yciągnąłem r"k" i uszczypnąłem jejnosek, za co zarobiłem brudne spojrzenie.  (usim$ się st%! w$!osta) !o !iała i to

 sz$ko.

 Zga!zam się. drzuciła moją r"k" kiedy znowu zmierzałem do jej noska. 9ezoraz$* a"e nie +ragnę roi) teraz z to% a!n$ch !ziwn$ch !zieci.

Zakrztusiłem si" %miechem.   9$ła$0 wnieowzięta ma-%c mo-e !ziecko.

 :rz$zna- się.

-rzewrciła oczami. Serio* two-e ego nie zna granic* ez wzg"ę!u na s$tuac-ę.

 Ie-* muszę $) niezmienn$.

 7 -este0* 2 odezwała si" w moich my%lach suchym głosem.

Tak ar!zo* -ak +o!oa mi się wiz-a całego +rocesu zaangaowanego w

roienie !zieci z to%* w t$ch oko"iczno0ciach to nig!$ się nie stanie.

?liczny rumieniec pokrył jej policzki. ieszę się* e -este0m$ na te- same-

Page 156: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 156/348

 stronie* ko"e0.

<oze%miałem si".

 (usim$ z!o$) LI2 i skontaktowa) się -ako0 z Luckiem. &"a mnie to rzmi

na niemo"iwe.  0zrok =at pow"drował do drzwi.  awet nie wiem$ g!zie totrz$ma-%.

 ic nie -est tak na+raw!ę niemo"iwe*  przypomniałem jej.  A"e m$0"ę* e +otrzeu-em$ innego +"anu.

 1akie0 +om$sł$3 -ociągn"ła za gumk" we włosach i rozwiązała mas" *al. (oemog"i$0m$ s+u0ci) Origin ze sm$cz$. Załoę się* e to w$starcza-%co o!wr,ciło$uwagę. A moe m,gł$0 +rz$ra) Formę -e!ne- z rzecz$ tuta-...

'o były dobre pomysły, ale były też problemy4 założ" si", że aedalus miałozamontowane czujniki w przypadku gdyby 5uxen zmienił si" w kogo% innego i jakdostaliby%my si" do drugiego budynku, by wypu%ci! band" miniaturowych super8żołnierzy7

=at odwrciła si" do mnie, przygryzając dolną warg", kiedy wyciągn"ła r"k".6ej palce przedostały si" przez %wiatło i dotkn"ły mojego ramienia. $ałe moje ciałosi" szarpn"ło. 0 mojej prawdziwej *ormie, byłem mega wrażliwy. To nie $ł$ z$t!ore +om$sł$* co3

To $ł$ !ore +om$sł$* a"e...

 ie łatwe !o w$konania. -rzejechała r"ką w gr" mojego ramienia, głow" przechyliła na bok, gdy jej wzrok po mnie w"drował. #oje %wiatło odbijało si" od jej policzkw, nadając jej rżany blask. 2yła pi"kna, a ja byłem w niej tak potworniezakochany.

9zarpn"ła do gry brod" i zassała oddech, z rozszerzającymi si" oczami.

kej, mogłem posła! do niej ostatnią cz"%! my%li.

 :osłałe0. #ały u%miech rozdzielił jej usta. :o!oało mi się usł$szenie tego. 9ar!zo.

=l"kając przed nią, tak, że byli%my na tym samym poziomie, ująłem jej policzki. Oiecu-ę ci* e to nie ę!zie nasza +rz$szło0)* Kotek. &am ci to H norma"ne $cie.

6ej oczy zamigotały. ie oczeku-ę norma"nego $cia. 1a t$"ko oczeku-ę $cia zto%.

Page 157: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 157/348

'a, to zrobiło dziwne rzeczy mojemu sercu. 'ak, jakby na chwil" przestało bi! i przez sekund" byłem martwy tuż przed nią. zasami nie s%!zę* e -a...

o3

-otrząsnąłem głową. &ieważne. -ochyliłem głow" i wyco*ałem si", zrywająckontakt.  Luc +owie!ział* e kie!$ ę!ę miał LI2* on ę!zie o t$m wie!ział. a-w$ra6nie- kto0 kogo tuta- ma* musi $) "isko nas. (oesz +om$0"e) o kim0 kto -est +rz$-azn$3

 ie wiem. 1e!$ni z kt,r$mi $łam to !oktor* sierant i Archer. Zawszem$0"ałam* e Archer moe $) w &ru$nie ie :or%an$ch* a"e wie!z%c e -est

 -e!n$m z nich H Originem H nie wiem co o nim m$0"e).

-omy%lałem o tym przez chwil". On $ł !"a cieie !or$* +raw!a3'roch" koloru znikn"ło z jej policzkw. Tak* $ł.

-oliczyłem do dziesi"ciu, zanim kontynuowałem, powiedziałem,  A innina+raw!ę nie $"i3

 &ie odpowiedziała od razu. Jozmawianie o t$ch rzeczach* nie +omoe się nam st%! w$!osta).

 :ewnie nie* a"e...

– aemon, 8 powiedziała na głos, mrużąc oczy. :otrzeu-em$ +"anu $ się st%!w$!osta). To tego +otrzeu-ę. ie tera+ii.

0stałem na nogi.  ie wiem. Tera+ia mogła$ +om,c na tw,- tem+erament* Kotek.

oko"wiek. 9plotła  ramiona, zaciskając usta. Dięc* +owr,t !o inn$ch o+c-i3

 (usim$ wsz$stko +ostawi) na -e!n% kartę. 7 coko"wiek w$+r,u-em$* -e0"i nas zła+i%*mam$ tota"nie* nieo!woła"nie +rzesrane.

0strzymując oddech, w%lizgnąłem si" z powrotem w swoją ludzką *orm", potem potrząsnąłem ramionami.

– 'utaj masz racj", 8 zgodziłem si".

. . .

   K  ATY 

Page 158: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 158/348

ni mijały i podczas gdy nie było już żadnych biegających rigin po budynku i niktnie prbował zmusi! aemona i mnie do robienia dzieci jakby nie było jutra,generalne uczucie niepokoju osiadło mi na żołądku.

#oje testy stresu powrciły, ale nie zawierały innych hybryd. Z jakiej%

 przyczyny, trzymali mnie z dala od innych, chociaż wiedziałam że nadal tam byli. 0czasie testw, byłam zmuszana do używania ;rdła do naprawd" popapranej wersji!wicze1 tra*iania do celu.

-omijając  bro1 i kule.

 &adal zadziwiało mnie, że *aktycznie mnie trenowali, jakbym zaciągn"ła si" doarmii. zie1 wcze%niej czy co% takiego, kiedy byli%my w łazience, znowu spytałamaemona o innych 5uxen.

0yraz zaskoczenia przemknął przez jego twarz.

– $o7

<ozmawianie, wiedząc że najprawdopodobniej byli%my podsłuchiwani, byłotrudne. 2ardzo szybko i cicho, powiedziałam mu o 9hawnie i o czym powiedziałasher.

– 'o szale1stwo. 8 -otrząsnął głową. 8 'o znaczy, jestem pewny że są 5uxeni,ktrzy nienawidzą ludzi, ale inwazja7 'ysiące 5uxen stawiający si" ludzko%ci7

 &ie wierz" w to.

> widziałam, że *aktycznie nie wierzył. 'eż chciałam w to uwierzy!. &ie sądz" by miał powd by mnie okłama!, ale aedalus miał tak wiele stron. 6edna z nichmusiała by! prawdziwa.

'o wszystko przerastało mnie i aemona. $hcieli%my si" stąd wydosta!, bymie! przyszło%!, gdzie nie b"dziemy dziwolągami poddawanymi eksperymentom,

czy byciem kontrolowanymi przez sekretną organizacj", ale to co aedalus robił zrigin w konsekwencji si"gało poza to, co nasza dwjka mogła zrozumie!.

$ały czas my%lałam o *ilmach Terminator* o tym jak komputery stały si"%wiadome, a potem opanowały %wiat. 0yjmijcie komputery a wstawcie w ich miejscerigin. o diabła zastąpcie ich 5uxenami, +rumami, czy hybrydami i mieli%myapokaliptyczne wydarzenie na głowie. 'akie rzeczy nigdy nie ko1czyły si" dobrze w*ilmach i książkach. laczego prawdziwe życie miałoby by! inne7

 &ie zaszli%my też dalej z naszymi planami ucieczki. 'ak jakby byli%my w tymdo dupy i chciałam by! zła na aemona za to że wpakował si" tu bez jasnego planu,ale nie mogłam bo zrobił to dla mnie.

Page 159: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 159/348

$hwil" po przyniesieniu nam lunchu pokazał si" +rcher i zaprowadził mnie do pokoju medycznego. #y%lałam, że zobacz" tam aemona, ale był u nich wcze%niej. &ienawidziłam nie wiedzie!, co si" z nim działo.

– $o dzi% robimy7 8 zapytałam, siadając na stole. 2yli%my sami w pokoju.

– $zekamy na doktora.– 'yle si" domy%liłam. 8 <zuciłam okiem na +rchera i wzi"łam gł"boki oddech. 8

6ak to jest7 2y! riginem7

Założył ramiona.

– 6ak to jest by! hybrydą7–  &ie wiem. 8 0zruszyłam ramionami. 8 $hyba czuj" si" tak, jak zawsze.– okładnie,8 odpowiedział. 8 &ie jeste%my tacy rżni.

2ył kompletnie rżny od wszystkiego co kiedykolwiek widziałam.

– Znasz swoich rodzicw7–  &ie.– > to ci" nie niepokoi7

-rzez chwil" nastała cisza.

– $ż, to nic nad czym rozmy%lałem. &ie mog" zmieni! przeszło%ci. 6est bardzomało tego co mog" zmieni! w czymkolwiek.

 &ienawidziłam jego  bezbarwnego tonu, tak jakby nic z tego w ogle na niegonie wpływało.

– 0i"c jeste% czym jeste%7 > to wszystko7– 'ak. 'o wszystko, =aty.

-odciągając nogi do gry, usiadłam po turecku.

– 0ychowałe% si" tutaj7– 'ak. orastałem tutaj.– #ieszkałe% kiedy% gdzie indziej7– -rzez krtki czas. <az kiedy podrosłem, przenie%li nas do innej lokacji na

trening. 8 -rzerwał. 8 Zadajesz wiele pyta1.–  &o i7 8 opu%ciłam brod" na pi"%!. 8 6estem ciekawa. Cyłe% kiedy% na własną

r"k", w zewn"trznym %wiecie7

6ego szcz"ka napi"ła si" i potrząsnął głową.

– $zy kiedykolwiek chciałe%7

Page 160: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 160/348

tworzył usta, a potem je zamknął. &ie odpowiedział.

– $hciałe%. 8 0iedziałam, że miałam racj". &ie mogłam zobaczy! jego oczu pod beretem, a jego mina si" nie zmieniła, ale wiedziałam. 8 +le oni ci nie pozwolą, prawda7 0i"c nigdy nie byłe% w normalnej szkole7 &ie poszedłe% do

+pplebee3s7– 2yłem w +pplebee3s, 8 odpowiedział sucho. 8 > odludkiem też.– $ż, szacun. 0idziałe% wszystko.

0ykrzywił usta.

– 'wj sarkazm nie jest potrzebny.– $zy kiedykolwiek byłe% w centrum handlowym7 -oszedłe% do normalnej

 biblioteki7 Zakochałe% si"7 8 strzelałam pytaniami na prawo i lewo, wiedząc że

 pewnie działałam mu na nerwy. 8 -rzebrałe% si" na Halloween i mwiłe%cukierek albo psikus7 bchodzisz %wi"ta7 =iedykolwiek jadłe% rozgotowanegoindyka i udawałe%, że smakował dobrze7

– Zakładam, że ty robiła% wszystkie te rzeczy. 8 =iedy kiwn"łam głową, podszedło krok bliżej i nagle był przed moją twarzą, pochylając si" tak nisko że beretdotknął mojego czoła. 'o mnie zszokowało, bo nie widziałam by si" poruszył,ale nie co*n"łam si". #ały u%miech pojawił si" na jego ustach. 8 Zakładam też,że za tymi pytaniami co% stoi. Ce może w jaki% sposb chcesz mi udowodni!,że wcale nie żyłem, że nie do%wiadczyłem życia, wszystkich ludzkich rzeczy,ktre *aktycznie dają człowiekowi powd do życia. $zy wła%nie to prbujeszzrobi!7

 &iezdolna do odwrcenia od niego wzroku, przełkn"łam %lin".

– 'ak.–  &ie musisz mi tego udowadnia! ani wytyka!, 8 powiedział, a potem si"

wyprostował. 2ez mwienia na głos, usłyszałam jego nast"pne słowa w swoichmy%lach. 1u wiem* e na+raw!ę nie +rze$łem nawet -e!nego !nia* Kat$. ($wsz$sc$ to wiem$.

9apn"łam na wtargni"cie jego głosu i na smutną beznadziejno%! w jego tonie.

– 0y wszyscy7 8 wyszeptałam.

=iwnął głową, gdy postąpił krok do tyłu.

– #y wszyscy.

rzwi si" otworzyły, uciszając nas. 0szedł r. <oth, a za nim sierżant, &ancyi kolejny strażnik. &asza konwersacja od razu wypadła mi z głowy. 0idzeniesierżanta i &ancy razem nie wrżyło nic dobrego.

Page 161: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 161/348

<oth podszedł prosto do tacki i zaczął co% robi! z narz"dziami. 5d zalał mojeżyły, kiedy podnisł skalpel.

– $o si" dzieje7

 &ancy usiadła na krze%le postawionym w kącie z organizerem w r"ce.

– #amy wi"cej testw do przeprowadzenia i musimy ruszy! dalej.

-ami"tając ostatni test, ktry zawierał skalpel, zbladłam.

– 9zczegły7– dkąd udowodniła%, że przeszła% pomy%lnie mutacj", teraz możemy skupi! si"

na ważniejszych aspektach 5uxe1skich zdolno%ci, 8 wyja%niła &ancy, ale tak

naprawd" nie patrzyłam na nią. #oje oczy skierowane były w stron"  r.<otha. 8 aemon udowodnił, że niezwykle panuje nad ;rdłem, tak jakoczekiwano. Zaliczył wszystkie testy a te ostatnie leczenie, ktre na tobiewykonał wyszło pomy%lnie, ale musimy si" upewni!, że może uleczy!dotkliwe obrażenia, zanim wprowadzimy inne obiekty.

Cołądek mi opadł, a r"ce si" trz"sły kiedy chwyciłam kraw"d/ stołu.

– $o masz na my%li7– Zanim wprowadzimy ludzi, musimy upewni! si", że może uleczy! dotkliwe

obrażenia. &ie ma sensu poddawa! temu ludzi je%li nie może tego zrobi!.

h, 2oże...

– n może uleczy! poważne obrażenia, 8 wypaliłam, odskakując kiedy doktorstanął przede mną. 8 6ak inaczej my%licie, że zostałam zmutowana7

– $zasami to szcz"%liwy tra*, =aty. 8 9ierżant asher przesunął si" na drugikoniec stołu.

0ciągn"łam powietrze, ale moje płuca wydawały si" przesta! pracowa!.aedalus mogło ledwo odtworzy! mutacje i poddawało 2eth i awsona okropnymrzeczom, prbując zmusi! awsona do mutowania innych ludzi. 'o czego aedalusnie wiedziało to to, że za leczeniem musiało sta! prawdziwe pragnienie i potrzeba.-otrzeba i pragnienie jak miło%!. 0ła%nie dlatego tak ci"żko było to odtworzy!.

-rawie powiedziałam im to wszystko by ocali! skr", ale wtedy u%wiadomiłamsobie że to pewnie nie zrobiłoby rżnicy. 0ill mi nie uwierzył. Za tym nie stałanauka. 'o sprawiało, że całe to leczenie było prawie magiczne.

– Zrozumieli%my z ostatniego razu, że obecno%! aemona w pokoju podczas procedury nie jest dobrym pomysłem. Zostanie tu przyprowadzony po tym, jak

Page 162: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 162/348

sko1czymy, 8 kontynuował asher. 8 -ołż si" na brzuchu, =aty.

Zalała mnie mała ulga, kiedy zdałam sobie spraw", że za ci"żko b"dzie poderżną! mi gardło, kiedy b"d" leże! na brzuchu, ale i tak zwlekałam.

– $o je%li nie b"dzie mgł mnie uleczy!7 $o je%li to był tylko szcz"%liwy tra*7– 0tedy b"dzie po eksperymencie, 8 powiedziała z kąta &ancy. 8 +le my%l", że

ty i ja wiemy, że to nie b"dzie problem.– 6e%li wiesz, że to nie b"dzie problem, to po co musisz to robi!7 8 nie tylko blu

chciałam unikną!. &ie chciałam, żeby przyprowadzili aemona i kazali mu przez to przechodzi!. 0idziałam co to zrobiło awsonowi i co by to zrobiłokomuko"wiek.

– #usimy przeprowadzi! prby, 8 powiedział r. <oth, jego wzrok byłsympatyczny. 8 #ogliby%my poda! ci narkoz", ale nie mamy poj"cia jak by to

wpłyn"ło na proces.#oje oczy poleciały do +rchera, ale on odwrcił wzrok. Cadnego ratunku z

 jego strony. 0 tym pokoju nie było pomocy od nikogo. 'o miało si" sta! i miało by!do dupy.

– -ołż si" na brzuch, =aty. >m szybciej to zrobisz, tym szybciej b"dzie powszystkim. 8 9ierżant asher położył r"ce na stole. 8 +lbo to my położymy ci"na brzuch.

9pojrzałam w gr", mj wzrok skrzyżował si" z jego i moje ramiona napi"łysi". $zy on naprawd" my%lał, że tak po prostu to zrobi" i im to ułatwi"7 &o to si"zdziwi.

–  &o, to b"dziecie musieli położy! mnie na brzuch, 8 powiedziałam mu.

-ołożył mnie na brzuch całkiem szybko. 'o było raczej upokarzające jakszybko mnie przekr"cił z pomocą innego strażnika, ktry z nimi wszedł. ashertrzymał moje stopy, a strażnik przyszpilił moje dłonie obok głowy. 9zarpałam si" jak

ryba przez kilka sekund, zanim u%wiadomiłam sobie że to nie robiło nic dobrego.

0szystko co mogłam zrobi! to podniesienie głowy, co postawiło mnie na poziomie klatki piersiowej żołnierza.

– 0 piekle jest dla was specjalne miejsce.

 &ikt nie odpowiedział ) nie na głos.

Głos +rchera wypełnił moją głow".

 Zamkni- ocz$ i we6 głęoki o!!ech* kie!$ ci +owiem. Zbyt spanikowana, by w

Page 163: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 163/348

ogle uważa! na to co mwił, czy po%wi"ca! my%li na to dlaczego prbował mi pomc, walczyłam o oddech.

'ył mojej koszulki został uniesiony i chłodne powietrze uderzyło w mojąskr", wysyłając ciarki od kr"gosłupa po ramiona.

2oże. 2oże. 2oże. #j mzg si" wyłączał, strach przejmował kontrol"ostrymi pazurami.

 Kat$.

Zimna ko1cwka skalpela dotkn"ła mojej skry, tuż pod łopatką.

 Kat$* we6 głęoki o!!ech5

tworzyłam usta.

9zybkie szarpni"cie r"ki doktora wywołało płonący ogie1 na moich plecach,intensywnie gł"boki, palący bl ktry rozdzielił moją skr" i mi"%nie.

 &ie wzi"łam gł"bokiego oddechu. &ie mogłam.

=rzykn"łam.D

D &o i znowu w takim momencie... 6ezu niedługo mnie znienawidzicie [[$zy tylko ja my%l", że $iebie 9yla to cieszy7N7N7N7N 9iadaj i tłumacz BA a ja go jutro zbetuj" U &o co% 'y <enia jak mogłoby mnie cieszy! 0asze cierpienie7

Page 164: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 164/348

Rozdział 15

  & A'(O 

 &ie czułem si" za *ajnie.

6akie% cztery minuty temu, moje serce zacz"ło wali! jak szalone. $zułem że mi jest nie dobrze i ledwo mogłem skupi! si" na stawianiu jednej głupiej stopy przeddrugą.

'o uczucie było mgli%cie znajome. 'ak samo skrcenie oddechu. 9am tegodo%wiadczyłem, kiedy =at została postrzelona, ale to nie miało żadnego sensu.0zgl"dnie mwiąc, =at była tu bezpieczna, przynajmniej przed przypadkowymi

 psycholami z bronią i nie było powodu dlaczego kto% miałby ją zrani!A

. 'o znaczy niew tej chwili, ale wiem że zrobili pewne rzeczy 2eth, by zmusi! mojego brata domutowania ludzi.

$iepłe mrowienie wybuchło na moim karku, gdy strażnik i ja skierowali%mysi" w dł korytarza na pi"trze medycznym. =at była blisko. obrze.

+le uczucie mdło%ci, głwne poczucie grozy i nacisk budujący si" w mojej piersi tylko pogarszało si" w miar" jak si" do niej zbliżałem.

'o nie było dobre. 'o wcale nie było dobre.

-otknąłem si" prawie tracąc rwnowag", a to przyniosło wielką my%l co8do8diabła. 6a  nig!$ si" nie potykałem. #iałem idealne opanowanie. $zy rwnowag".$okolwiek.

=iepski na%ladowca <ambo zatrzymał si" przed jednych z wielu bezokiennychdrzwi i zrobił t" rzecz z wytrzeszczeniem oka. &astąpiło klikni"cie i drzwi si"otworzyły. -owietrze uszło z moich płuc w chwili, ktrej miałem okazj" dobrze

 przyjrze! si" pokojowi.

#j najgorszy koszmar spełnił si", wskakując do życia w przerażającej jasno%ci i szczegłowo%ci.

 &ikt przy niej nie stał, ale w pokoju byli ludzie, nawet je%li tak naprawd" ichnie widziałem. 0szystko co zobaczyłem to =at. 5eżała na brzuchu z głowąodwrconą na bok. 6ej twarz była nieludzko blada i napi"ta, a oczy ledwo otwarte.$ienka warstwa potu pokrywała jej czoło.

obry 2oże, było tam tyle krwi ) sączącej si" z plecw =at, tworzącej basenA &o żeby si" chłopak nie zdziwił  U

Page 165: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 165/348

na stole, na ktrym leżała i cieknącej do tacek pod nim.

6ej plecy... jej plecy były zniekształconym bałaganem. #i"%nie przeci"te, ko%ciobnażone. 0yglądało to jakby dobrał si" do niej Lreddy =rueger. 2yłem całkiem

 pewny, że jej kr"gosłup był... nie mogłem nawet doko1czy! tej my%li.

#in"ła może sekunda od kiedy wszedłem do pokoju i wystrzeliłem do przodu,odrzucając debilnego strażnika z drogi. Zachwiałem si" kiedy do niej dotarłem iwyrzuciłem r"ce, by si" złapa!. 0ylądowałem nimi w krwi ) jej krwi.

– 6ezu, 8 wyszeptałem. 8 =at... o 2oże, =at...

6ej powieki nie drgn"ły. &ic. 9trąk włosw przykleił si" do jej przepoconego, bladego policzka.

#oje serce waliło nierwno, walcząc by nadąży! i wiedziałem, że to nie mojesi" tak m"czyło. 'o serce =at. &ie wiedziałem jak to si" stało. &ie to, że mnie to nieobchodziło, bo chciałem wiedzie!, ale teraz to nie było ważne.

– #am  ci", 8 powiedziałem jej, nie zwracając na nikogo gwnianej uwagi. 8 &aprawi" to.

 &adal nic. -rzekląłem gdy si" odwrciłem, przygotowując si" by zrzuci! swojąludzką powłok", bo to... by to naprawi!, b"dzie wymaga! ode mnie wszystkiego.

#j wzrok spotkał wzrok &ancy na sekund".

– 'y suko.

=likn"ła długopisem o swj organizer i wydała z siebie tsk.

– #usimy upewni! si", że potra*isz leczy! na czym%, co jest uważane zakatastro*iczny poziom. 'e rany zostały zrobione precyzyjnie by by! *atalnymi,ale by zają! czas, w przeciwie1stwie do rany brzusznej, albo rany zadanejinnym ważnym cz"%ciom ciała. 2"dziesz musiał ją uleczy!.

-ewnego dnia cholernie zabij" t" kobiet".

Zakuła mnie paląca w%ciekło%! i wszedłem w swoją prawdziwą *orm"4 rykwydostał si" z gł"boko%ci mojej duszy. 9tł zatrząsł si". &arz"dzia zabrz"czały i

 pospadały z tacki. rzwi sza*y otworzyły si".

– 6ezu, 8 kto% mruknął.

Page 166: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 166/348

-ołożyłem dłonie na =at. Kotek* -estem tu. 1estem tu* skarie. S+rawię* e too!e-!zie. Dsz$stko.

 &ie było odpowiedzi i ogarnął mnie cierpki posmak strachu. Z moich rąk promieniowało ciepło i białe %wiatło przeplatane czerwienią wchłon"ło =at. 6ak zza

mgły usłyszałem mwiącą &ancy.

– $zas przej%! do *azy mutacji.

0yleczenie =at wyko1czyło mnie. + to znaczyło, że wszyscy w pokoju mieliszcz"%cie, bo byłem pewny, że mgłbym roznie%! przynajmniej dwoje ludzi zanim bymnie powstrzymali, gdybym tylko mgł ruszy! nogami.

-rbowali usuną! mnie z pokoju po tym jak uleczyłem =at. 6akbym choleramiał zostawi! ją z nimi samą. &ancy i asher wyszli jaki% czas temu, ale doktorzostał, sprawdzając *unkcje życiowe =at. 2yły w porządku, powiedział. Zostałaidealnie wyleczona.

$hciałem go zamordowa!.

> my%l", że on o tym wiedział, bo trzymał si" daleko poza moim zasi"giem.

oktor w ko1cu wyszedł. Został tylko +rcher. &ic nie mwił, co mi zajebi%cie pasowało. &iewielka ilo%! szacunku, jaką miałem do tego go%cia, została stracona wsekundzie, w ktrej u%wiadomiłem sobie, że był w tym pokoju cały czas, kiedy oni...

 jej to robili. 0szystko po to, by udowodni! że byłem wystarczająco silny, by zabra! ją z progu %mierci.

0iedziałem co miało teraz nastąpi!4 nieko1czący si" potok pł8martwychludzi.

0ypychając tą rzeczywisto%! z głowy, skupiłem si" na =at. 9iedziałem przy

łżku, na głupim przesuwanym krze%le, na ktrym przedtem siedziała &ancy,trzymając bezwładną r"k" =at, zataczając kciukiem kłka, mając nadziej", że to ją

 jako% ukoi. 6eszcze si" nie obudziła i miałem nadziej", że podczas całego procesu była nieprzytomna.

0 ktrym% momencie, przyszła piel"gniarka by ją oczy%ci!. &ie chciałemnikogo w pobliżu =at, ale nie chciałem też żeby obudziła si" we własnej krwi.$hciałem żeby si" obudziła i tego nie pami"tała ) niczego.

– Zajm" si" tym, 8 powiedziałem wstając.

-iel"gniarka potrząsn"ła głową.

Page 167: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 167/348

– +le ja...

Zrobiłem krok w jej kierunku.

– 6a to zrobi".

– -ozwl mu to zrobi!, 8 powiedział +rcher ze spi"tymi ramionami. 8 0yjd/.

-iel"gniarka wyglądała jakby miała zamiar   si" kłci!, ale w ko1cu wyszła.+rcher odwrcił głow", kiedy zdarłem z niej przesiąkni"tą krwią koszulk" i zacząłemczy%ci! jej plecy. + jej plecy... były tam blizny ) okrutne, w%ciekle czerwone %lady

 pod jej łopatkami ) przypominające mi o jednej z tych książek, ktre miała w domu,mwiącej o upadłym aniele, ktrego skrzydła zostały wyrwane.

 &ie wiem dlaczego tym razem blizny zostały. =ula zostawiła nikły znak na jej

 piersi, ale nic podobnego do tego. #oże to z powodu tego, jak długo zaj"ło miuleczenie jej. #oże to dlatego, że dziura po kuli była tak malutka, a to... to nie było.

 &iski, nieludzki d/wi"k wydostał si" z mojego gardła, strasząc +rchera.Zebrałem resztk" energii, jaka mi została i doko1czyłem przebieranie jej. 0tedyznowu usiadłem i podniosłem jej małą dło1. $isza w pokoju była g"sta jak mgła,dopki nie przełamał jej +rcher.

– #ożemy zabra! ją z powrotem do jej pokoju.

-rzycisnąłem usta do jej knykci.

–  &ie zostawi" jej.–  &ie sugerowałem tego. 8 :rwał. 8 &ie dali mi żadnych szczeglnych rozkazw.

#ożesz z nią zosta!.

(żko byłoby dla niej lepsze, pomy%lałem. Zmuszając si" by wsta!, zacisnąłemz"by, kiedy wsunąłem r"ce pod jej ciało.

– -oczekaj. 8 +rcher był przy nas i odwrciłem si" podwijając warg" wwarkni"ciu. dsunął si", trzymając r"ce w grze. 8 $hciałem tylkozasugerowa!, że mog" ją nie%!R. &ie wyglądasz jakby% był teraz w staniechodzi!.

–  &ie dotkniesz jej.– 6estem...–  &ie, 8 warknąłem, d/wigając lekką wag" =at ze stołu. 8 &ie ma mowy.

+rcher potrząsnął głową, ale odwrcił si" idąc do drzwi. :satys*akcjonowanyobrciłem =at w ramionach tak delikatnie jak umiałem, bojąc si" że dotykanie jejR -ojebało ci"7 #asz życzenie %mierci7+ gdzie skurwiel był do tej pory7 U

Page 168: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 168/348

 plecw przysporzy  jej cierpienia. =iedy byłem pewny, że mj chwyt jej nie sprawi jej blu, krok za krokiem zacząłem posuwa! si" naprzd.

-odrż powrotna do pokoju była tak łatwa jak chodzenie gołymi stopami po brzytwach. #j poziom energii był na wyczerpaniu.  -ołożenie jej na boku i

wczołganie si" do łżka obok niej, zużyło resztk" energii jaka mi została. $hciałemnakry! ją kocem, by nie było jej zimno, ale moja r"ka leżała bezwładnie  mi"dzynaszymi ciałami jakby była z kamienia.

0 tej chwili miałbym wi"kszą ochot" na zabranie &ancy na romantycznąkolacj" niż na proszenie +rchera o pomoc, ale nie powiedziałem nic kiedy podnisłkoc i nim nas przykrył.

0yszedł z pokoju i w ko1cu ja i =at zostali%my sami.

bserwowałem ją dopki nie mogłem dłużej utrzyma! otwartych oczu. 0tedyliczyłem każdy oddech, ktry brała, aż straciłem rachub". + kiedy to si" stało,

 powtarzałem jej imi", znowu i znowu, dopki to była ostatnia rzecz jaką pomy%lałem,zanim zapadłem w zapomnienie.

  . . .

   K  ATY 

budziłam si" zrywając z miejsca, łapiąc haustami powietrze i oczekując że to b"dzie pali!, że bl nadal tam b"dzie pustosząc każdą uncj" mojego istnienia.

+le czułam si" dobrze. bolała, ale poza tym dobrze, biorąc pod uwag" to cosi" stało. ziwne, ale czułam si" oddzielona od tego co robił doktor, ale w miar" jaktu leżałam, nadal mogłam poczu! na swoich nadgarstkach i kostkach, przytrzymującemnie r"ce.

-rzykre uczucie, mieszanka emocji zaczynając od gniewu po bezsilno%!,zakotwiczyło si" w moim brzuchu. 'o co zrobili, by udowodni! że aemon był wstanie uleczy! *atalne obrażenia było przerażające, a nawet to słowo wydawało si"zbyt pogodne, nie wystarczająco surowe i twarde.

$zując si" ohydnie i niekom*ortowo we własnej skrze, zmusiłam si" byotworzy! oczy.

aemon leżał obok mnie pogrążony w gł"bokim %nie. $iemne odcienie

otaczały jego policzki. 9ine cienie były pod jego oczami, *ioletowe zabarwienieoznaczające wycie1czenie. 6ego policzki były blade a usta rozchylone. =ilka pasmciemnobrązowych włosw zawieruszyło si" na jego czole. &igdy wcze%niej nie

Page 169: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 169/348

widziałam go tak wyko1czonego. 6ego pier% unosiła si" stale i rwnomiernie, alestrach przewinął si" przez moje żyły.

:niosłam si" na łokciu i pochyliłam si", kładąc dło1 na jego piersi. 6ego serce biło pod moją r"ką. 6ego puls był ) tak jak i mj ) lekko przyspieszony.

0 miar" jak przyglądałam si",  jak spał, ten mdlący bałagan emocji przyjąłnową *orm". -okrywała ją nienawi%!, krystalizując si" w twardą skorup" goryczy iw%ciekło%ci. #oja dło1 zamkn"ła si" w pi"%! na jego piersi.

'o co mi zrobili było karygodne, ale to do czego zmusili aemona było daleko poza skalą. > od teraz, b"dzie tylko gorzej. Zaczną przyprowadza! ludzi, a kiedyzawiedzie w zmutowaniu ich pomy%lnie, zranią mnie by odbi! si" na aemonie.

6a stan" si" 2ethany, a on stanie si" awsonem.Zaciskając oczy, wypu%ciłam długi oddech. &ie. &ie mogłam do tego dopu%ci!.

 ($ nie mogli%my do tego dopu%ci!. +le w rzeczywisto%ci, to już si" działo. -ewnecz"%ci mnie stały si" mroczne,  przez to, co zrobiłam i do czego mnie zmuszono. >

 je%li te ohydne rzeczy nadal b"dą si" nawarstwiały ) co  b"dzie si" działo ) jakmożemy by! inni od nich7 6ak możemy nie zmieni! si" w 2ethany i awsona7

0tedy to mnie uderzyło.

tworzyłam oczy, mj wzrok pow"drował do szerokich ko%ci policzkowychaemona. 'o nie tak, że musiałam by! silniejsza od 2ethany, bo byłam pewna że ona

 była silna i nadal jest. 'o nie to, że aemon musiał by! lepszy od awsona.#usieli%my by! silniejsi i lepsi od nich ) od aedalusa.

bniżając głow", umie%ciłam delikatny pocałunek na ustach aemona i przysi"głam w tym momencie, że z tego wyjdziemy. &ie tylko aemon przysi"gał tomi. 'o wszystko nie b"dzie tylko na jego głowie.

'o b"dziemy my ) razem.

 &agle jego rami" zacisn"ło si" wokł mojej talii i przyciągnął mnie do siebie.tworzyło si" jedno przerażająco zielone oko.

– Hej, 8 wymamrotał.–  &ie chciałam ci" obudzi!.

=ącik jego ust unisł si" do gry.

–  &ie obudziła%.

Page 170: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 170/348

–  &ie spałe% od jakiego% czasu7 8 =iedy jego u%miech si" poszerzył, potrząsn"łam głową. 8 0i"c po prostu tak leżałe% i pozwoliłe% żebym gapiła si"na ciebie jak jaki% %wir7

– 0ła%nie tak, =otek. -omy%lałem sobie, że dam ci si" tym nacieszy!, ale wtedymnie pocałowała%, no i cż, lubi" by! w to nieco bardziej zaangażowany. 8

tworzył obydwoje oczu i tak jak zawsze, patrzenie w nie miało zniewalającycharakter. 8 6ak si" czujesz7– 6est dobrze. 'ak naprawd" czuj" si" %wietnie. 8 :kładając si" obok niego,

wcisn"łam głow" w jego rami", a jego r"ka zwin"ła si" zagł"biając w moichwłosach. 8 + co z tobą7 0iem, że to dużo ci" kosztowało.

–  &ie powinna% si" martwi! o mnie. 'o co oni...– 0iem co zrobili. 0iem dlaczego to zrobili. 8 bniżyłam podbrdek, gdy

wsun"łam r"k" mi"dzy nas. Zesztywniał kiedy tył moich knykci musnął jego brzuch. 8 &ie b"d" kłama!. 'o bolało jak cholera. =iedy to robili chciałam...

 &awet nie chcesz wiedzie! czego chciałam, ale czuje si" dobrze dzi"ki tobie.+le nienawidz" tego, do czego ci" zmusili.

6ego oddech musnął moje czoło i pojawiła si" długa cisza.

– 6este% niesamowita, 8 było wszystkim, co powiedział.– $o7 8 spojrzałam w gr". 8 aemon, nie jestem niesamowita. 'y jeste%. <zeczy

 jakie możesz zrobi!7 'o co dla mnie zrobiłe%7 'y...

-ołożył palec na moich ustach, uciszając mnie.

– -o tym wszystkim co przeszła%, bardziej martwisz si" o mnie7 'ak, jeste%niesamowita, =otek, naprawd" niesamowita.

$zułam jak u%miech rozciąga moje usta i to było troch" dziwne u%miecha! si", po tym wszystkim.

– $ż, a co ty na to7 boje jeste%my niesamowici.–

'o mi si" podoba. 8 bniżył swoje usta do moich, a jego  pocałunek był słodki iczuły, dokładnie tak konsumujący jak wszystkie inne, bo niosły one obietnice )obietnice czego% wi"cej, przyszło%ci. 8 0iesz, nie mwiłem ci tegowystarczająco dużo i powinienem ci to mwi! zawsze kiedy mam okazj", alekocham ci".

Zassałam urywany oddech. 9łyszenie jak mwi te słowa, zawsze gł"boko namnie działało.

– 0iem, że mnie kochasz, nawet je%li nie mwisz tego cały czas. 8 9i"gn"łam wgr" i przebiegłam opuszkami palcw po jego policzku. 8 =ocham ci".

Page 171: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 171/348

czy aemona zamkn"ły si", a jego ciało napi"ło si". 0ydawał si" wchłania!te słowa w siebie.

– 6ak bardzo jeste% zm"czony7 8 zapytałam po kilku chwilach gapienia si" naniego jak idiotka.

6ego rami" zacisn"ło si" wokł mnie.

– $ałkiem nie/le.– -rzej%cie w prawdziwą *orm" by pomogło7

0zruszył ramieniem.

– -ewnie tak.

– 0i"c zrb to.– <ządzisz si" nieprawdaż7– Zamknij si" i zmie1 *orm" by% poczuł si" lepiej. $o powiesz na takie

rządzenie7

Za%miał si" cicho.

– =ocham to.

$hciałam powiedzie!, że zaczynał si" czu! bardzo kom*ortowo z tym =8słowem, ale on przekr"cił si" nieznacznie i jeszcze raz dotknął swoimi ustami moich.-ocałunek był gł"bszy, wygłodniały i naglący. Z zamkni"tymi oczami nadal mogłamzobaczy! białe %wiatło, gdy zaczął si" przemienia!. 9apn"łam w zaskoczeniu,zatracając si" w cieple i w intymno%ci tej chwili. =iedy si" odsunął, był tak jasny żeledwo mogłam otworzy! oczy.

– 5epiej7 8 zapytałam gło%no, głosem %ci%ni"tym od emocji.

6ego dło1 odnalazła moją. ziwne było widzie! te pokryte %wiatłem palce przechodzące mi"dzy moje, zakrzywiające si" wokł nich.  9$ło "e+ie- o! chwi"i* wkt,re- się ou!ziła0.

Page 172: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 172/348

Rozdział 16

   & A'(O 

aedalus nie tracił czasu kiedy byli już pewni, że posiadałem umiej"tno%! leczenia.'ak szybko jak stwierdzili, że wypocząłem wystarczająco, przyprowadzili mnie do

 pokoju medycznego. 0 otoczeniu czterech białych %cian nie było nic oprcz dwch plastikowych krzeseł zwrconych przodem do siebie.

dwrciłem si" do &ancy z uniesionymi brwiami.

– Lajny macie tu wystrj.

Zignorowała to.

– 9iadaj.– + co je%li wol" posta!7–  &aprawd" mnie to nie obchodzi. 8 Zwrciła si" tam, gdzie w rogu

zamontowana była kamera i kiwn"ła głową. 0tedy odwrciła si" do mnie. 80iesz czego si" od ciebie oczekuje. Zaczynamy z jednym z naszych nowychrekrutw. #a dwadzie%cia jeden lat i jest w dobrym stanie zdrowotnym.

– Z wyjątkiem tej *atalnej rany, ktrą mu sprawicie7

 &ancy posłała mi puste spojrzenie.

– > on si" na to pisał7– 'ak wła%nie zrobił. 2yłby% zaskoczony ilu ludzi jest skorych zaryzykowa!

swoje życie by sta! si" czym% wielkim.

2ardziej byłem zaskoczony poziomem idiotyzmu niektrych ludzi. 2y zapisa!si" na mutacj", ktrej szanse powodzenia wynosiły mniej niż jeden procent, nie

wydawało mi si" mądre, ale co ja wiedziałem7

-odała mi szeroką bransolet".

– 'o jest kawałek opalu. 6estem pewna, że jeste% doskonale %wiadomy tego co onrobi. 0zmocni on leczenie i zapewni ci sił" by% si" nie wyczerpał.

0ziąłem srebrną bransolet" i wpatrzyłem si" w czarny kamie1 z czerwonymoznaczeniem na samym %rodku.

– 'y dosłownie podajesz mi kawałek opalu, wiedząc że przeciwdziała ononyksowi.

Page 173: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 173/348

-osłała mi wszystkowiedzące spojrzenie.

– 'y wiesz też, że mamy żołnierzy uzbrojonych w tą paskudną małą maszyneri",o ktrej ci mwiłam. 'o przeważa ciebie mającego opal.

0kładając go na nadgarstek, przywitałem wystrzał energii. 9pojrzałem na &ancy i zauważyłem że mnie obserwowała jakbym był jej cennym bykiem. #iałem przeczucie, że nawet je%li zacząłbym biega! od pokoju do pokoju, zabijając ludzi, niewyciągn"łaby tej ci"żkiej artylerii. &ie, chyba że zrobiłbym co% bardzo szalonego.

2yłem po prostu zbyt cenny.

> byłem też wkurzony. &ie mogła da! mi kawałka opalu, kiedy musiałemuleczy! =at7 =trego% dnia zamierzałem poważnie uszkodzi! tą kobiet".

o pokoju wmaszerował żołnierz z kitką i jasnymi oczami i bez zb"dnego bawienia si" zajął miejsce na jednym z krzeseł. zieciak wyglądał na wczesnedwadzie%cia jeden lat i podczas gdy usiłowałem nic z tego powodu nie czu!, ukułomnie poczucie winy.

 &ie dlatego, że planowałem to spieprzy! ani nic takiego. laczego miałbym tozrobi!7 6e%li nie sprowadziłbym pomy%lnie na ten %wiat hybrydy, wtedy w ktrym%momencie zwrciliby swoje diabelskie, sadystyczne oczy na =at.

0i"c, ta miałem zamiar ruszy! z tą całą  e$ u"ecz$) osoę +otrzea+raw!ziwe- chęci sprawą, ale i tak nie miałem poj"cia czy to zadziała. 6e%li tak si"nie stanie, ten chłopak z *erajny albo do ko1ca swoich dni b"dzie ży! jako stara,nudna istota, albo sam si" unicestwi w ciągu kilku dni.

la jego własnego i =at dobra, miałem nadziej", że zostanie przywitany w%wiecie szcz"%liwych hybryd.

– 6ak to robimy7 8 zapytałem &ancy.

#achn"ła na jednego z dwch strażnikw, ktrzy weszli do pokoju z-acjentem Zero. 6eden z nich wystąpił naprzd, niosąc paskudnie wyglądający nż,taki z jakim #ichael #yers biegałby wokoło w Ia""oween.

– 6eezu, 8 mruknąłem, zakładając ramiona na piersi. 'o b"dzie paskudne.

-acjent Za @łu+i 9$ /$) przejął nż z pewno%cią siebie. Zanim mgł z nimcokolwiek zrobi!, drzwi otworzyły si" i do %rodka weszła =at, a tuż za nią +rcher.

pu%ciłem r"ce do bokw, gdy niepokj zaczął bi! na alarm.

Page 174: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 174/348

– $o ona tu robi7

 &ancy u%miechn"ła si".

– -omy%leli%my, że przydałaby ci si" motywacja.

Zrozumienie roz%wietliło mnie jak petarda. >ch rodzajem motywacji byłoostrzeżenie. $holernie dobrze wiedzieli, że byli%my %wiadomi tego co stało si" z2ethanny kiedy awson zawidł. bserwowałem jak =at strząsn"ła ze swojegoramienia r"k" +rchera i przeszła do rogu pokoju. Została tam.

9kupiłem si" na &ancy, wyzywając ją wzrokiem, dopki po kilku chwilach, niezerwała kontaktu wzrokowego.

–  &o to ruszajmy z tym koksem, 8 powiedziałem.

9kin"ła na :ac-enta Kt,r$ a-+raw!o+o!onie- Mmrze, ktry bez cholernegosłowa wziął gł"boki oddech i wepchnął ten nż seryjnego8mordercy prosto w swj

 brzuch z chrapliwym chrząkni"ciem. 0tedy wyrwał nż, wypuszczając go zeswojego u%cisku. 9trażnik wystrzelił do przodu i złapał go.

– 6asna cholera, 8 powiedziałem z rozszerzonymi oczami. -acjent Zero miał jajaS.

=at skrzywiła si" i odwrciła wzrok, kiedy krew wylewała si" ze %wieżej rany.

– 'o... to było niepokojące.

=olesiowi zostałyby pewnie ze dwie minuty życia je%li krew dalej wylewałabysi" z jego szybko blednącego ciała w ten sposb. 'rzymał si" za brzuch, zgi"ty w pł.#etaliczny zapach wypełnił powietrze.

– Zrb to, 8 powiedziała &ancy, przeniosła ci"żar ciała na drugą nog" kiedygorliwo%! wypełniła jej wzrok.

-otrząsając głową w makabrycznej *ascynacji, ukl"knąłem przy nim i położyłem r"ce na jego brzuchu. =rew od razu pokryła moje r"ce. &ie miałemlekkiego żołądka, ale cholera, mogłem zobaczy! wn"trzno%ci *aceta. 6akiego rodzaju

 był magiczny proszek ktrego sobie ten kole% dosypał, żeby dobrowolnie sobie tozrobi!7 $hryste.

-ozwoliłem zanikną! swojej ludzkiej *ormie i biało8czerwone %wiatło obj"ło

*aceta i wi"kszo%! pokoju. 9kupiając si" na ranie, wyobraziłem sobie zamykające si" poszarpane kraw"dzie, zatrzymując krwawienie. &aprawd" nie miałem pieprzonegoS la mnie, to on był po prostu nawiedzony pojeb U

Page 175: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 175/348

 poj"cia kiedy to przyszło do leczenia. 'o było co% co tak jakby stało si" samo zsiebie. 0yobraziłem sobie ran" i tak po prostu strzały energii przewijały si" przezmoją głow" bez mojej my%li. 'o na czym si" skupiłem to %wiatło przepływające przezżyły... i =at.

9pojrzałem w gr" kiedy nabrałem powietrza. 0yraz wniebowzi"cia osiedliłsi" na twarzy &ancy, taki jaki miała matka kiedy pierwszy raz ujrzała swoje dziecko.9zukałem =at i oto była. &a swojej pi"knej twarzy miała wyraz grozy, kiedyodwzajemniła moje spojrzenie.

#oje serce przyspieszyło i odwrciłem si" do go%cia, ktrego leczyłem.  Joięto !"a nie-, powiedziałem mu.  Le+ie- m,!" się* e$ to w$starcz$ło* !"a swo-ego!ora.

Głowa *aceta podskoczyła. =olor już wrcił na jego policzki.Z opalem, nie czułem si" ani troch" wycie1czony, tak jak czułbym si"

normalnie po tak ogromnym leczeniu.

-u%ciłem i wstałem, co*ając si" o krok. Zostając w swojej prawdziwej *ormiena tyle długo, by *acet mgł usta! na drżących nogach, jeszcze raz obejrzałem si" na=at. 6edna dło1 była przyci%ni"ta do jej podbrdka. bok niej, +rcher wyglądał natroch" wytrąconego z rwnowagi przez całą spraw". 0tedy co% do mnie dotarło.

0%lizgując si" z powrotem w swoją ludzką *orm", odwrciłem si" do &ancy,ktra wpatrywała si" w -acjenta Zero z taką grozą, że było to aż odrażające.

– laczego oni nie mogą tworzy! hybryd7 8 spytałem. 8 rigin umieją leczy!.laczego nie mogą tworzy!7

 &ancy ledwie na mnie spojrzała, kiedy machn"ła do kamery,

– :mieją wyleczy! praktycznie każdą ran", ale nie mogą uleczy! choroby animutowa!. &ie wiemy dlaczego, ale to jest ich jedyne ograniczenie. 8-rowadząc *aceta z powrotem na krzesło, zaj"ła si" nim z zaskakującądelikatno%cią. 8 6ak si" czujesz, 5argent7

-o wzi"ciu kilku gł"bokich oddechw, 5argent oczy%cił gardło.

– 'roch" obolały, ale poza tym dobrze ) %wietnie. 8 :%miechnął si" kiedy patrzyłmi"dzy &ancy a mną. 8 $zy to zadziałało7

–  &o wiesz, żyjesz, 8 powiedziałem sucho. 8 'o dobry początek.

rzwi otworzyły si" i do %rodka pospieszył r. <oth, stetoskop podskakiwał

Page 176: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 176/348

mu na piersi. -o%wi"cił mi rzut oka.

–  &iesamowite. glądałem na monitorach. -rawdziwie niezwykłe.– 'ak. 'ak. 8 Zacząłem i%! do =at, ale ostry głos &ancy zaskrzypiał jak pazury

na tablicy.

– Zosta1 na miejscu, aemon.

-owoli odwrciłem głow", %wiadomy tego, że inni strażnicy stan"li mi"dzymną a =at.

– laczego7 Zrobiłem czego chciała%.–  &ie widzieli%my jeszcze nic poza *aktem, że go uleczyłe%. 8 &ancy obeszła

krzesło, obserwując doktora i 5argenta. 8 6akie są jego *unkcje życiowe7– >dealne, 8 powiedział doktor, wstając kiedy owinął stetoskop wokł szyi.

9i"gnął do %rodka swojego płaszcza i wyciągnął małe czarne pudełko. 8#ożemy uruchomi! -rometeusza.

– $o to jest7 8 zapytałem, patrząc jak doktor wyciągnął strzykawk" pełnąl%niącej, niebieskiej cieczy. =ątem oka, zobaczyłem jak +rcher przekrzywiagłow" na bok, kiedy wpatrzył si" w igł".

– -rometeusz to Grek, 8 powiedziała =at. 8 &o, był 'ytanem. 0 mitologiistworzył człowieka.

2łysk rozbawienia przewinął si" w moich oczach.

0zruszyła ramieniem.

– 2yło to w książce paranormalnej, ktrą kiedy% czytałam.

 &ie mogłem powstrzyma! małego u%mieszku. na i jej kujo1skie nawyki.9prawiły, że chciałem ją pocałowa! i zrobi! inne rzeczy. > ona też to odczuła, borumieniec pokrył jej policzki. &iestety, to si" nie stanie.

r. <oth podwinął r"kaw 5argenta.

– -rometeusz powinien zadziała! szybciej, bez potrzeby czekania na gorączk".-rzy%pieszy on proces mutacji.

o diabła, na serio zastanawiałem si" czy 5argent czuł si" dobrze z tym, że był pierwszym krlikiem do%wiadczalnym. +le to nie miało znaczenia. 0strzykn"li muniebieską ma/. =ole% osunął si" ) niedobry znak ) i <oth przeszedł w tryb lekarza.Lunkcje si"gały zenitu. 5udzie zaczynali wygląda! odrobin" nerwowo. &ikt tak

naprawd" nie po%wi"cał uwagi mojej osobie, wi"c cal po calu zbliżałem si" do =at.2yłem w połowie drogi, kiedy 5argent wystrzelił z krzesła, obalając doktora na tyłek.

Page 177: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 177/348

-ostawiłem siebie mi"dzy =at i stre*ą zagrożenia gdzie stał 5argent. -otknąłsi" do przodu i zgiął w pł, padając na kolana. -ot lał si" z jego czoła, kapiąc na

 podłog". drażający odr st"chlizny zastąpił metaliczny.

– $o si" dzieje7 8 domagała si" &ancy.

oktor zaczął odwija! stetoskop, kiedy podchodził do boku żołnierza i położyłdło1 na jego ramieniu.

– $o czujesz, 5argent7

<amiona m"żczyzny trz"sły si".

– =urczenie, 8 sapnął. 8 $ałe moje ciało si" kurczy. 'ak jakby moje

wn"trzno%ci... 8 -odskoczył do gry, odrzucając głow" do tyłu. Z pracującymgardłem otworzył usta i krzyknął.

 &iebieskawa, czarna substancja wylewała si" z jego ust, rozbryzgując si" na białym płaszczu doktora. 5argent zatoczył si" do boku, jego ochrypły krzyk sko1czyłsi" g"stym bulgotem. 'a sama ciecz wylała si" z kącikw jego oczu, ciekła z nosa iuszu.

– chłopie, 8 powiedziałem, co*ając si". 8 &ie sądz" by to co mu podali%cie

działało. &ancy posłała mi mroczne spojrzenie.

– 5argent, czy możesz mi powiedzie!...7

Cołnierz obrcił si" i pobiegł ) i mam na my%li, pobiegł z pr"dko%cią %wiatła )do drzwi. =at krzykn"ła i zakryła dło1mi usta. <uszyłem si" by zablokowa! widok,ale było za p/no. 5argent wpadł w drzwi z mokrym i cielesnym  thu! uderzając wnie z taką pr"dko%cią jaką dałoby wyskoczenie z okna pi"!dziesi"ciopi"trowego

 budynku.

Zapadła cisza, a wtedy &ancy powiedziała,

– $ż, to było rozczarowujące.

. . .

   K  ATY 

'ak długo jak żyłam, nigdy nie b"d" w stanie wyskroba! z umysłu widoku żołnierza

Page 178: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 178/348

zmieniającego si" z prawie normalnego człowieka w co% co wyglądało jak stadium pierwsze in*ekcji zombie, ktry rozprysł si" na drzwiach.

#usieli%my czeka! w poczekalni dopki ekipa sprzątająca nie przyszła i nieuprzątn"ła przynajmniej cz"%ci, zanim mogli%my przej%! bez wchodzenia w... yy,

rzeczy. &ie pozwalali aemonowi ani mnie zbliży! si" do siebie nawet o cal kiedyczekali%my, tak jakby to w jaki% sposb była jego wina. :leczył kolesia ) odwaliłswoją robot". Zabiło go to, co było w -rometeuszu. =rew nie była na r"kachaemona.

0 korytarzu, żołnierze zabrali aemona w dł jednego skrzydła, a +rcherzabrał mnie do innego. 2yli%my w połowie drogi do windy, kiedy ta z prawej stronyotworzyła si" i wyszło z niej dwch żołnierzy eskortujących dziecko.

9tan"łam jak wryta. &ie jakie% tam dziecko. 'o było jedno z nich ) origin. #alutkie włoski na

moim ciele stan"ły na ten widok. $hłopak nie był #icah, ale miał takie same ciemnewłosy, obci"te w identycznym stylu. #oże troch" młodszy, ale nigdy nie byłam dobraw okre%laniu wieku.

– >d/ dalej, 8 powiedział +rcher, kładąc dło1 na moich plecach.

Zmuszając nogi do ruchu, nie wiedziałam co to było w tych dzieciakach, comnie przerażało. kej. -ewnie było dużo rzeczy w tych dzieciakach, ktre mogłymnie przerazi!. Głwną rzeczą była anormalna inteligencja l%niąca w ich dziwniekolorowych oczach i małe dziecinne u%miechy, ktre zdawały si" szydzi! z dorosłychwokł nich.

2oże, aemon i ja musieli%my wydosta! si" stąd z całej ci"żarwki powodw.

=iedy skrzyżowali%my z nimi %cieżki, mały chłopczyk podnisł głow" ispojrzał wprost na mnie. 0 chwili gdy nasze spojrzenia si" spotkały, ostre mrowienie

 pow"drowało w gr" mojego kr"gosłupa i eksplodowało wzdłuż tyłu mojej czaszki.:derzyły we mnie zawroty głowy i znw si" zatrzymałam, czując si" dziwnie.Zastanawiałam si" czy dzieciak stosował na mnie jaką% sztuczk" 6edi.

czy chłopaka rozszerzyły si".

#oje palce zacz"ły mrowi!.

 :om, nam* a m$ +omoem$ toie.

9zcz"ka mi opadła. &ie zrobiłam nic ) nie mogłam. #j mzg przestał pracowa! i słowa powtrzyły si" samoistnie. zieciak zerwał kontakt i byli za nami,

Page 179: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 179/348

a ja stałam tam drżąc z adrenaliny i zdezorientowania.

-rzede mną pojawiła si" twarz +rchera ze zmrużonymi oczami.

– $o% do ciebie powiedział.

trząsn"łam si" z tego i natychmiast zacz"łam si" pilnowa!.

– laczego miałby% tak my%le!7– 2o masz ze%wirowany wyraz twarzy. 8 =ładąc r"k" na moim ramieniu, obrcił

mnie i popchnął delikatnie do windy. =iedy drzwi si" zasun"ły, wcisnął przycisk stopu. 8 0 windach nie ma kamer, =aty. prcz łazienek to jest jedyna stre*a w budynku, wolna od obserwujących oczu.

 &ie mając poj"cia gdzie on z tym zmierzał i nadal oszołomiona wszystkim,co*n"łam si" do tyłu, uderzając w %cian".

– kej.– rigin są zdolni do odbierania my%li. 'o jedna rzecz, ktrej &ancy ci nie

 powiedziała. ni mogą czyta! my%li. 0i"c lepiej bąd/ bardzo ostrożna z tym,o czym my%lisz kiedy jeste% blisko jednego z nich.

Gapiłam si".

– ni mogą czyta! umysły7 $zekaj, to znaczy że ty teżN

0zruszył niezobowiązująco ramieniem.

– 9taram si" tego nie robi!. 9łyszenie my%li innych ludzi jest naprawd" irytujące, bardziej niż cokolwiek innego, ale kiedy jeste% młody, w ogle o tym niemy%lisz. -o prostu to robisz. + oni robią to cały czas.

– 6a... 'o jest szale1stwo. ni też mogą czyta! umysły7 $o jeszcze mogą zrobi!7

8 czułam si" jakbym przeleciała przez krliczą nor" i obudziła si" w komiksieW8#ena. > wszystkie te my%li, ktre miałam przy +rcherze7 6estem pewna, żew ktrym% momencie my%lałam o ucieczce i...

–  &igdy nikomu nie powiedziałem tego, co odebrałem od ciebie, 8 powiedział.– mj 2oże... robisz to teraz. 8 #oje serce waliło. 8 > dlaczego powinnam temu

u*a!7– #oże dlatego, że nigdy nie prosiłem ci" by% mi zau*ała.

#rugn"łam. $zy 5uc nie powiedział czego% takiego7

– laczego nie miałby% powiedzie! &ancy7

Page 180: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 180/348

Znw wzruszył ramieniem.

– 'o nie ma znaczenia.– 'ak. 'o totalnie...–  &ie. &ie ma. &ie teraz. 9łuchaj nie mamy zbyt dużo czasu. 2ąd/ ostrożna

kiedy jeste% w pobliżu origin. debrałem to, co do ciebie powiedział.0idziała% *ilm :ark 1ura-ski3

– \m, tak. 8 $o za dziwne pytanie.

-ojawił si" suchy u%miech.

– -ami"tasz ptaki7 0ypuszczenie origin byłoby jak otwarcie klatki ptakw.<ozumiesz co mwi"7 $i origin, najnowsze pokolenie, są niczym takim, coaedalus miało w przeszło%ci. Iwoluują i adaptują si" w sposoby, w jakich

nikt nie może ich kontrolowa!. #ogą robi! rzeczy o jakich nawet nie mog"my%le!. aedalus już ma problem utrzymania ich w ryzach.

#iotałam si" by przetworzy! to wszystko. ziwnie zdrowy rozsądek cały czaswysuwał zaprzeczenia, kiedy w rzeczywisto%ci wiedziałam, że wszystko byłomożliwe. 6ak by nie było, byłam kosmiczno8ludzką hybrydą.

– laczego ci origin są inni7– 0strzykni"to im -rometeusza by pomc przyspieszy! ich nauczanie i

zdolno%ci. 8 -rychnął +rcher. 8 6akby tego potrzebowali. +le w przeciwie1stwie do biednego 5argenta, z nimi to zadziałało.

-rzede mną ukazało si" zmiażdżone ciało 5argenta i skrzywiłam si".

– $zym jest serum -rometeusz7

9pojrzał na mnie sceptycznie.

0iesz kim był -rometeusz w mitologii. &ie mog" uwierzy!, że jeszcze tegonie rozwiązała%.

6a cie, niezły sposb bym poczuła si" jak idiotka.

Za%miał si".

9pojrzałam na niego.

$zytasz moje my%li, prawda7– 0ybacz. 8 0 ogle nie wyglądał na skruszonego. 8 9ama to powiedziała%.-rometeusz był znany z tworzenia rodzaju ludzkiego. -omy%l o tym. $o robi

Page 181: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 181/348

aedalus7– -rbuje stworzy! idealne gatunki, ale to naprawd" nic mi nie mwi.

-otrząsnął głową, kiedy wyciągnął r"k" i przeciągnął palcem po mi"sistejcz"%ci mojego łokcia.

– =iedy pierwszy raz mutowała%, podano ci serum. 'o było pierwsze serum jakiestworzyło aedalus, ale oni chcą czego% wi"cej, czego% szybszego. -rometeusz

 jest teraz testowany i nie tylko na ludziach uleczonych przez 5uxen.– 6a... 8 &a początku nie rozumiałam, ale wtedy pomy%lałam o tych torebkach w

 pokoju gdzie chorzy pacjenci przyjmowali lekarstwa aedalusa. 8 -odają toludziom, ktrzy są chorzy, prawda7

9kinął głową.

– 0tedy to oznacza, że -rometeusz to 5H8BB7 8 kiedy znowu kiwnął głową,zmusiłam si" by nie i%! dalej z wnioskami, w razie gdyby +rcher był w%cibski.8 laczego mi to mwisz7

brcił si" na stopach i ponownie uruchomił wind". -osyłając mi długiespojrzenie, powiedział po prostu,

– #amy wsplnego przyjaciela, =aty.

Page 182: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 182/348

Rozdział 17

   K  ATY 

#ogłam si" ledwo pohamowa! czekając na kilka chwil sam na sam z aemonem. &ie nadużywali%my przywileju łazienkowego, wiedząc czego oni od nas chcieli.#in"ła wieczno%! zanim poczułam znajome mrowienie na szyi. -o odczekaniu kilkuminut, szybko wpadłam do łazienki i zapukałam delikatnie do drzwi jego celi.

2ył tam w przeciągu sekundy.

– '"skniła% za mną7– Zrb swoją 8wiecę21asno rzecz. 8 -rzest"powałam z jednej nogi na drugą. 8 &o

dalej.

9pojrzał na mnie dziwnie, ale sekund" p/niej był %wiecącą kometą. o -est3

0 po%piechu, powiedziałam mu wszystko o przerażającym dzieciaku wkorytarzu, o tym co powiedział o nim +rcher, czym tak naprawd" był -rometeusz i co+rcher powiedział o nas mających tego samego przyjaciela. ie uFam niczemu z tego*a"e a"o Archer nie +owie!ział nikomu o t$m co o!erał o! cieie i o!e mnie* a"o to

 zroił i t$"ko z -akiego0 +owo!u -eszcze nikt nas o to nie +$tał.

?wiatło aemona zapulsowało. 1ezu* to się roi coraz ar!zie- !ziwaczne.

 (i to m,wisz. parłam si" o zlew.  1e0"i z!ec$!u-% -eszcze kogo0 t$m zaszcze+i)... wzdrygn"łam si". (oe +o +rostu +oczeka-% t$m razem* a mutac-a się +rz$-mie.

To* a"o mam +rzeczucie e ę!% mie"i na serio ogromn$ rachunek za s+rz%tanie.

 'w. To $ło na+raw!ę...

6edno o%wietlone rami" wyciągn"ło si" w moją stron". $iepłe palce musn"łymj policzek.

 :rz$kro mi* e musiała0 to wi!zie).

 A mi +rz$kro* e musiałe0 $) tego czę0ci%. 0zi"łam gł"boki oddech.  A"ewiesz* e to co stało się z Largentem* to nie two-a wina* +raw!a3

Tak* wiem. ZauFa- mi Kotek. ie zamierzam ra) a!ne- nie+otrzene- win$.

Page 183: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 183/348

6ego westchni"cie przeszło przeze mnie. Dięc* co !o Archera...

Gadali%my kilka minut o +rcherze. boje zgodzili%my si", że istniała dobraszansa że on był człowiekiem 5uca, ale to nie miało sensu. +rcher najwyra/niej miałdost"p do 5H8BB i mgł zdoby! je dla 5uca. &ie mogli%my mu zau*a! ) nie mieli%my

zamiaru popełni! znowu bł"du zau*ania komu%.

+le miałam pomysł. 'aki, ktrym zainteresował si" też aemon. =iedydorwaliby%my już 5H8BB, mieli%my tylko jedną szans" na ucieczk". > je%li originnaprawd" byli jak ptaki, wtedy mogli sta! si" idealną dystrakcją Q, pozwalającą namsi" stąd wydosta!.

2ez wzgl"du co by%my zrobili, byłoby to ryzykowne, z jakimi% PP procentamina porażk". boje, ja i aemon czuli%my si" lepiej polegając na sobie niż tylko na

5ucu ) i prawdopodobnie +rcherze. Zbyt wiele razy si" sparzyli%my.aemon przybrał swoją ludzką *orm" i szybko mnie pocałował, zanim

wrcili%my do naszych pokoi. 'o zawsze było najtrudniejsze ) zmuszanie siebie byi%! do swoich własnych łżek ) ale ostatnia rzecz jakiej potrzebowali%my to ryzykozatracenia si" w chwili... w sobie nawzajem. 2o to wydawało si" zdarza! zawsze,kiedy byli%my razem. > też nie u*ali%my temu, że pozwoliliby nam chodzi! od

 jednego pokoju do drugiego i z powrotem ) to wszystko wydawało si" testem.

-oszłam do swojego łżka. 9iadając na nim, podciągn"łam kolana do piersi ioparłam na nich podbrdek. 'e ciche momenty nicnierobienia, były najgorsze. 0 tymczasie, rzeczy o ktrych nie chciałam my%le! zakradały si" i odpychały rzeczy naktrych musiałam si" skupi!.

 &aprawd" chciałam, żeby aemon widział że daj" sobie rad", że nic z tego niemieszało mi w głowie. &ie chciałam by si" o mnie martwił.

Zamykając oczy, przesun"łam si" tak, że opierałam si" czołem o kolana.-owiedziałam sobie najtandetniejszą rzecz jaka jest możliwa na ko1cu tego

ciemnego tunelu było %wiatło. -oprzedziłam to zawsze najwierniejszym po deszczuwychodzi sło1ce.

Zastanawiałam si", jak długo mogłam sobie to powtarza!.

. . .

   & A'(O 

 &iezwykła drużyna aedalusa, naprawd" zaczekała aż tym razem mutacja si"

Q Czynnik przeszkadzający w skupieniu uwagi ®

Page 184: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 184/348

utrzymała. 2ył to kolejny rekrut ktry najwyra/niej był wielkim optymistą. 'end/gnął si" w pier%, tuż pod sercem zamiast w żołądek. > tak paskudnie. =at znwmusiała by! tego %wiadkiem. :leczyłem idiot". glnie był to wzgl"dny sukces, zwyjątkiem tego, że nie mogłem dosta! si" w pobliże 5H8BB. $holerna szkoda, bo wstrzykawce zostało troch" serum.

=at i ja nie polegali%my na 5ucu, ale je%li zdobyliby%my 5H8BB i okazałoby si"że kto%, nie ważne czy byłby to +rcher czy nie, umiałby nas stąd wydosta!, miałemzamiar to wzią!. -lan =at polegający na spuszczeniu dzieci ze smyczy byłnajlepszym jaki mieli%my, ale szczegły tego, jak mogli%my to zrobi! zostawały doustalenia. &ie wspominając, że nie mieli%my poj"cia co tak naprawd" by%myuwalniali. 'ak bardzo jak nienawidziłem tego przyzna!, w tych budynkach byliniewinni ludzie.

0 ciągu tych trzech dni, gdy czekali%my by drugi krlik do%wiadczalny pokazał jakie% oznaki mutacji, kazano mi uleczy! jeszcze trzech żołnierzy i jednegoczłowieka ktry musiał by! cywilem ) kobiet" ktra wyglądała na daleko zbytzdenerwowaną by by! tam bez przymusu. na si" nie d/gn"ła, ale wstrzykn"li jej%mierciono%ną dawk" czego%.

> nie byłem zdolny jej uzdrowi!, jak, w ogle. &ie wiedziałem co to było i byłoto okropne. -iana pojawiła si" wokł jej ust, dostała konwulsji i prbowałem, ale nie

 było niczego co mgłbym zrobi!. &ie mogłem zoacz$) urazu w mojej głowie i to po prostu nie zadziałało.

=obieta umarła wła%nie tam, pod przerażonym wzrokiem =at.

 &ancy nie była zadowolona kiedy musieli wynie%! nieruchome ciało kobiety.6ej humor pogorszył si" czwartego dnia, kiedy -rometeusz inaczej znany jako 5H8BB,został podany drugiemu żołnierzowi, ktrego uleczyłem. -/niej tego dnia, sko1czyłz twarzą w %cianie. &ie wiedziałem co było z nimi i wbieganiem na %ciany, ale to byłnumer dwa.

-iątego dnia, trzeci obiekt dostał 5H8BB. -rzetrwał dodatkowe dwadzie%ciacztery godziny zanim wykrwawił si" przez każdy otwr, włączając w to p"pek P. +lbowła%nie to mi powiedziano.

?mierci, cż, mnożyły si", jedna po drugiej. 'roch" ci"żko nie bra! tego dosiebie. $zy winiłem siebie7 $holera nie. $zy to mnie wkurzyło i sprawiło żechciałem obla! cały obszar benzyną i zaczą! rzuca! zapałkami7 $holera tak.

-rzez wi"kszo%! dni trzymali mnie z dala od =at, pozwalając nam by! w tym

samym pokoju tylko wtedy gdy leczyłem i mieli%my dla siebie kilka minut tu i tam wnaszej łazience sekretw. 'o nie wystarczyło. =at wyglądała na tak wyko1czoną jak

P 'o co oni im wstrzykują7 0irusa eboli7N U

Page 185: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 185/348

 ja si" czułem, co my%lałem że uspokoi moje hormony, ale nie. Za każdym razem, gdysłyszałem jak woda z prysznica zaczyna lecie!, musiałem wzywa! każdą uncj"samokontroli. (azienki nie miały kamer i mogłem by! cichy, co było idealne dlamałego *iku miku, ale nie ma mowy że zaryzykowałbym przyj%cie na %wiat bobaswaemona w tej dziurze.

$zy byłem całkowicie przeciwny pomysłowi posiadania dzieci z =at pewnegodnia7 -oza dostawaniem ciarek na t" my%l, pomysł nie był taki okropny. czywi%cie,chciałem tego całego iał$ +łotek  gwna... je%li miałoby to si" wydarzy! za dziesi"!lat od teraz i je%li dzieci nie miałyby dziwnej grzybkowej *ryzury i nie mogły

 pieprzy! jak 6edi w głowach ludzi.

 &ie sądz", bym prosił o wiele.

9zstego dnia, kiedy trzeciemu żołnierzowi podano 5H8BB, przeżył reszt" dniai miał si" dobrze do sidmego dnia. d razu zaczął wykazywa! oznaki pomy%lnejmutacji. -rzeszedł test stresu %piewająco.

 &ancy była tak ucieszona, że my%lałem że mnie pocałuje ) i pomy%lałem, żeserio walnąłbym t" lask".

– Zasługujesz na nagrod", 8 powiedziała i pomy%lałem, że zasłużyłem nawsadzenie swojego buta w jej dup". 8 #ożesz sp"dzi! noc z =at. &ikt ci" odtego nie powstrzyma.

 &ic nie odpowiedziałem. -odczas gdy nie zamierzałem tego odrzuci!, raczej przerażające było usłysze! od &ancy, że mogłem sp"dzi! noc z =at kiedy oni by nasoglądali. -omy%lałem o dzieciakach na niższych pi"trach. 'a, to si" nie stanie.

=at co% robiła, cal po calu zbliżając si" do tacki. Zatrzymała si" kiedy &ancywygłosiła swoje zdanie. Zmarszczyła nos i poczułem si" odrobink" obrażony, chociaż

 pewnie my%lała o tym co ja.

0prowadzili do %rodka kolejny obiekt, kolejnego żołnierza, ale ja byłemrozproszony przez to co robiła =at. 2yła cholernie za blisko tacek, stojąc prawiecentralnie przed nimi.

=olejne d/gni"cie i znw miałem krew na r"kach i bardzo zadowoloną &ancyskaczącą po pokoju.

r. <oth odłożył zużytą igł" obok tych niezużytych. Zobaczyłem =atnieznacznie wyciągającą dło1, ale co% mi przyszło do głowy.

– $zy to oznacza, że jestem do nich przyłączony7 8 zapytałem, wycierając r"ce wr"cznik, ktrym we mnie rzucili. 8 o tych, co nie spotkali si" twarzą ze

Page 186: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 186/348

%cianą7 6e%li ja umr", oni umrą7

 &ancy roze%miała si".

:niosłem brwi.

–  &ie widz", nic %miesznego w tym pytaniu.– 'o bardzo dobre, samolubne pytanie. 8 Złączyła razem dłonie, ciemne oczy

 błyszczały. 8 &ie. 9erum -rometeusz, ktre jest podawane zmutowanymobiektom zrywa wi"/.

'o była ulga. &ie lubiłem my%li, że wkoło biegało kilka pi"t +chillesowych.

– 6ak to jest możliwe7

9trażnik otworzył drzwi i &ancy przeszła przez pokj.

– #ieli%my lata żeby przybliży! wspłdziałanie mutacji i konsekwencji,aemon. okładnie tak jak wiemy, że za mutacją musi sta! prawdziwa ch"!. 8dwrciła si" do mnie, z głową przekrzywioną na bok. 8 'ak. 0iedzieli%my otym. 'o nie jest magiczna ani duchowa rzecz, ale mieszanina zdolno%ci, siły ideterminacji.

$ż, cholera.

– 'wj brat był tak blisko. 8 Głos &ancy si" obniżył i moje ciało si" napi"ło. 8 'onie był brak determinacji czy zdolno%ci. > zau*aj mi, był on zmotywowany.:pewnili%my si" co do tego. +le on po prostu nie był do%! silny.

Zablokowałem szcz"k". Gniew rozlewał si" w moich żyłach jak jad .

–  &ie potrzebujemy go. 2ethany, z drugiej strony, cż, to si" jeszcze zobaczy.+le ty7 8 -ołożyła r"k" na mojej piersi. 8 'y jeste% opiekunem aemon.

Page 187: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 187/348

Rozdział 18

   K  ATY 

 1este0 o+iekunem* &aemon.

mj 2oże, prawie d/gn"łam igłą &ancy w oko. obrze, że tego nie zrobiłam, bo to min"łoby si" z celem tego, czego dokonałam.

=rzyżując ramiona, obj"łam strzykawk" i trzymałam ją schowaną podramieniem. -osłusznie wyszłam za +rcherem i aemonem, na wpł oczekując żekto% zaatakuje mnie od tyłu.

 &ikt tego nie zrobił.

0 uniesieniu przez potencjalnie udaną mutacj", nikt nie zwracał na mnieuwagi. &ikt oprcz aemona, no chyba że +rcher i je%li zaglądał on do moich my%li,za choler" nic nie powiedział.

'ak naprawd", kiedy chwyciłam strzykawk" niczego z tego nie przemy%lałam,ale kiedy trzymałam ją w dłoni, wiedziałam że je%li mnie przyłapią, pewnie tego

 pożałuj". 'ak jak i aemon. 6e%li +rcher zaglądał do mich my%li w tej chwili i nie pracował z 5uckiem, mieli%my przejebane.

-oszli%my do wind, &ancy i nowo zmutowana hybryda poszli w innymkierunku. 2yli%my sami ) tylko nasza trjka ) kiedy winda si" otworzyła. -rawie niemogłam uwierzy! w nasze szcz"%cie. #oje serce waliło z podniecenia i strachu, jak

 basista grający solo.

9zturchając r"k" aemona, uzyskałam jego uwag". 9pojrzał na mnie, a jaspojrzałam w dł, ostrożnie otwierając dło1. 0idoczny był jedynie czubekstrzykawki. 6ego oczy podskoczyły do gry i rozszerzyły si", napotykając moje.

0 tej jednej chwili, oboje wiedzieli%my co to oznaczało. Z 5H8BB w dłoni, niemieli%my czasu. =to% w ko1cu si" zorientuje, a może nawet zarejestrowali mnie nata%mie. 'ak czy inaczej, to był czas działania albo %mierci.

rzwi windy zasun"ły si" i +rcher odwrcił si" do nas. aemon przesunął si"do przodu, ale r"ka +rchera wystrzeliła naprzd. ddech utknął mi w gardle, kiedy

 jego dło1 waln"ła w panel kontrolny. 0inda si" nie ruszyła.

0zrok +rchera opadł do mojej dłoni i jego głowa przekrzywiła si" do boku.

– #asz 5H8BB7 6ezu. 0y dwoje jeste%cie... nie sądziłem że to zrobicie. 5uc

Page 188: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 188/348

mwił, że zrobicie. 8 -rzesunął wzrok na aemona. 8 +le serio nie sądziłem, żektre% z was si" na to zdob"dzie.

#oje serce waliło tak szybko, że moje palce zwin"ły si" wokł igły.

– laczego ja nie zdobyłem serum dla 5uca7 'o nie po to tu byłem i nie mamyczasu na wyja%nienia. &iedługo zorientują si", że co% im zgin"ło. 8 -rzerwał nachwil" i znw zwracał si" do mnie. 8 > plan w twojej głowie jest szalony.

#y%lałam o origin, ale teraz my%lałam o <ainbow 2rite robiącej Ilectric 9lide.0szystko by trzyma! +rchera z dala od mojej głowy.

Zrobił min".

9erio ludzie7 8 zapytał, zdejmując swj beret. 0epchnął go do tylnej kieszeni. 8$o dokładnie macie zamiar osiągną!7 0asz plan to sto procent nie powodzenia.

– 6este% mądralą, 8 powiedział aemon z zesztywniałymi ramionami. 8 > nielubi" ci".

– + ja mam to gdzie%. 8 +rcher odwrcił si" do mnie. 8 aj mi 5H8BB.

Zacisn"łam palce na serum.

$holera nie.

Zmrużył oczy.

– kej. 0iem co macie zamiar zrobi!. #imo że ostrzegałem ci" by% tego nierobiła, chcesz zaczą! przedstawienie %wirw, a potem co7 >%! dalej7 -oza*aktem, że nie wiesz jak dosta! si" do tego budynku, b"dziesz potrzebowa!rąk, a nie chcesz si" d/gną! tą igłą. Zau*aj mi.

opadło mnie niezdecydowanie.

–  &ie rozumiesz. Za każdym razem, gdy komu% zau*ali%my, sparzyli%my si".ddanie tego...

– 5uc nigdy was nie zdradził, prawda7 8 kiedy potrząsn"łam głową, +rcher si"skrzywił. 8 + ja nigdy nie zdradziłbym 5uca. &awet ja boj" si" troch" tegomałego smarkacza.

<zuciłam okiem na aemona.

– $o o tym my%lisz7

Page 189: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 189/348

$hwila ciszy, a potem powiedział.

– 6e%li nas wykiwasz, nie pomy%l" dwa razy zanim zabij" ci" przed 2ogiem iwszystkimi. (apiesz7

– +le musimy wynie%! 5H8BB poza obz, 8 powiedziałam.

– >d" z wami, czy wam si" to podoba czy nie. 8 +rcher mrugnął. 8 9łyszałem, żetrzeba przej%! si" do restauracji li@e Garden.

-rzypomniałam sobie naszą rozmow" o nim mającym normalne życie i z jakiego% powodu to uczyniło, że moje zadanie stało si" o wiele łatwiejsze. &ierozumiałam dlaczego pomagał nam, czy 5ucowi, ani czemu nie wziął serumwcze%niej, ale tak jak powiedział, już byli%my w tym za gł"boko. $i"żko przełykając,dałam mu strzykawk" i czułam si" jakbym oddawała mu swoje życie, co tak jakby

 było prawdą. 0ziął ją, wyjął beret i owinął go wokł strzykawki, wtedy wepchnął

zawiniątko w przednią kiesze1.

–  &o to lecimy z tym koksem, 8 powiedział aemon mierząc wzrokiem +rchera,kiedy si"gnął w dł i na krtko %cisnął moją dło1.

– #asz kawałek opalu7 8 zapytał +rcher.– 'ak. 8 0yszczerzył si" wyzywająco. 8 Zauroczenie &ancy mną jest użyteczne,

co7 8 -okr"cił nadgarstkiem i czerwie1 w opalu wydawała si" zapala!. 8 $zasna bycie zajebistym.

– Zmie1 si" w &ancy, 8 +rcher wcisnął guzik z pi"trem. 8 9zybko.

Lorma aemona zamigotała i płynnie przeszła z jednej w drugą, kurcząc si" okilka cali. 6ego *alowane włosy wyprostowały si" w cienkie, ciemne włosy %ciągni"tew kucyk. <ysy jego twarzy rozmazały si" kompletnie. -ojawiły si" cycki. 6ako%wtedy domy%liłam si" gdzie on z tym zmierzał. 6eszcze kobiecy garnitur i za chwil"

 &ancy asher stała obok mnie.

– 'o jest straszne, 8 mrukn"łam, mierząc wzrokiem jegoXjąX nieważne, w poszukiwaniu wskazwki że to naprawd" był aemon.

-rychnął.

\hym. 'o nadal był aemon.

– #y%lisz, że to zadziała7 8 spytałam go.– -owiem na to, że szklanka jest w połowie pełna.

Zgarn"łam lu/ne pasma włosw za ucho.

– 'o jest pocieszające.– 0ypu%cimy dzieci, a p/niej wracamy do tej windy i zjeżdżamy na parter. 8

Page 190: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 190/348

9pojrzał na +rchera z uncją autorytetu &ancy. 8 &a zewnątrz dam jej opal. 89pojrzał na mnie. 8 &ie kł! si" o to ze mną. 2"dziesz go potrzebowa! bo

 b"dziemy biec i b"dziemy biec szybciej niż kiedykolwiek wcze%niej. #ożeszto zrobi!7

'en plan nie brzmiał dla mnie dobrze. &a zewnątrz nie było niczego poza pustynią pewnie przez setki mil ale skin"łam głową.

– $ż, wiemy że ciebie nie zabiją. 6este% zbyt zajebisty.–  &o proste. Gotowa7

$hciałam powiedzie! nie, ale powiedziałam tak i wtedy +rcher wcisnął guzikna dziewiąte pi"tro. Gdy winda ruszyła, moje serce waliło.

0inda zatrzymała si" na piątym pi"trze.

=urde. 'ego nie planowali%my.

– 0szystko okej, 8 powiedział +rcher. 8 0 ten sposb dostajesz si" do budynku2.

Horror zagnie/dził si" w moim brzuchu, kiedy wyszli%my z windy na szerokikorytarz. 0szystko to mogło by! pułapką albo kolejnym wystawieniem, ale nie było

odwrotu.+rcher położył dło1 na moim ramieniu, tak jak zawsze kiedy mnie gdzie%

eskortował. 6e%li to wkurzyło aemona, nie pokazał tego. 6ego wyraz twarzy pozostał w zimnej pogardzie, co było całą &ancy.

 &a korytarzu byli ludzie, ale nikt tak naprawd" nie zwracał na nas uwagi.oszli%my do ko1ca holu i weszli%my do jeszcze szerszej windy. +rcher wcisnąłguzik oznaczony literką 2 i winda ruszyła. =iedy znw si" zatrzymała, weszli%my dokolejnego korytarza i poszli%my prosto do nast"pnej windy, a wtedy wcisnął guzik zdziewiątym pi"trem.

ziewi"! pi"ter pod ziemią. :gh.

0ydawało si" to długą drogą do przebycia, by mali origin si" wydostali, ale ponownie, oni byli jak dziecko Iinstaina na prochach.

Z suchymi ustami, zmusiłam serce do zwolnienia zanim dostałabym ataku paniki. 0 przeciągu sekund, winda zatrzymała si" i drzwi si" rozsun"ły. +rcher

usunął  si" na bok, przepuszczając mnie i aemona pierwszymi. =ątem oka,zobaczyłam jak wciskał guzik stopu.

Page 191: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 191/348

0inda otworzyła si" w małym, bezokiennym lobby. -rzed podwjnymidrzwiami stacjonowali dwaj żołnierze. =iedy nas zobaczyli, natychmiast si"wyprostowali.

– -anna Hasher. *icer +rcher, 8 powiedział ten po prawej, kiwając na nas głową

8 $zy mog" zapyta! dlaczego ją tu przyprowadzili%cie7

aemon wyszedł do przodu, łącząc dłonią totalnie w stylu &ancy.

– -omy%lałam, że %wietnym pomysłem byłoby pokazanie jej naszychnajwi"kszych osiągni"! w ich własnym %rodowisku. #oże to sprawi, że lepiejzrozumie co tu si" dzieje.

#usiałam zacisną! usta, bo słowa ktre wyszły z jego ust były tak podobne do

 &ancy, że chciało mi si" %mia!. &ie normalnym %miechem, ale szalonym,histerycznym, chichoczącym rodzajem.

9trażnicy wymienili spojrzenia. -an <ozmowny wyszedł naprzd.

–  &ie jestem pewien czy to jest dobry pomysł.– $zy ty podważasz moje zdanie7 8 powiedział aemon, najbardziej

 przemądrzałym głosem &ancy.

Zagryzłam warg".–  &ie psze pani, ale ten obszar jest zamkni"ty dla całego personelu, ktry nie ma

 pozwolenia i... i dla go%ci. 8 -an <ozmowny rzucił okiem na mnie, a potem na+rchera. 8 'o był rozkaz jaki pani wydała.

– 0i"c, wydaje mi si" że mog" przyprowadza! tu kogo tylko chc", nie sądzisz7

Z każdym uderzeniem serca, wiedziałam że ko1czył nam si" czas. <"ka namoim ramieniu zacisn"ła si" i wiedziałam, że nawet +rcher o tym my%lał.

– '8tak, ale to jest sprzeczne z protokołem, 8 zająknął si" -an <ozmowny. 8 &iemożemy...

– 0iesz co7 8 aemon zrobił krok do przodu, patrząc w gr". &ie widziałamżadnych kamer, ale to nie znaczyło że żadnych nie było. 8 Zaprotokołuj to.

aemonX&ancy wyrzucił r"k" i ładunek energii %wietlnej wyleciał z jego dłoni.=ula energii rozdzieliła si" na dwie, jedna waln"ła w pier% -ana <ozmownego, adruga w cichego strażnika. -adli na podłog", dym ulatniał si" z ich ciał. Zapach

 palonych ubra1 uderzył w moje nozdrza.

–  &o, tak też można, 8 powiedział sucho +rcher. 8 'eraz nie ma odwrotu.

Page 192: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 192/348

aemonX&ancy posłał mu spojrzenie.

– #ożesz otworzy! te drzwi7

+rcher podszedł do przodu i pochylił si". $zerwone %wiatło na panelu zmieniło

si" na zielone. Hermetyczna piecz"! klikn"ła i drzwi si" rozsun"ły.

0 połowie oczekując, że kto% wyskoczy i wymierzy w nas z broni, weszli%mydo otwartej przestrzeni dziewiątego pi"tra i wstrzymałam oddech. &ikt nas nie

 powstrzymał, ale dostali%my kilka dziwnych spojrze1 od kr"cących si" ludzi.

-i"tro miało inny układ niż te ktre widziałam, zrobione jak koło z kilkomadrzwiami i długimi oknami. -o%rodku było co% co przypominało mi o recepcjiszpitalnej.

+rcher opu%cił r"k" i poczułam jak co% zimnego przyciska si" do mojej.9pojrzałam w dł, przerażona widząc że trzymam bro1.

– ?rodki bezpiecze1stwa, =aty.

-otem stanął obok aemona. &iskim głosem powiedział,

– #usimy zrobi! to szybko. 0idzisz te podwjne drzwi7 0ła%nie tam powinni

 by! o tej porze dnia. 8 -rzerwał. 8 6uż widzą, że tu jeste%my.$hłd przeszedł w dł mojego kr"gosłupa. 2ro1 wydawała si" ciąży! w mojej

dłoni.

– 'a, to w ogle nie przyprawia o dreszcze ani nic takiego. 8 aemon spojrzał namnie. 8 'rzymaj si" blisko.

9kin"łam głową i zacz"li%my obchodzi! recepcj" w kierunku podwjnychdrzwi z dwoma malutkimi oknami. +rcher był tuż za nami.

#"żczyzna zaszedł nam drog".

– -anno Husher...

aemon wyrzucił r"k" w zamaszystym ge%cie, waląc *aceta w pier%.#"żczyzna poleciał w powietrze, poły białego płaszcza laboratoryjnego trzepotały

 jak skrzydła, zanim wpadł w okno centralnej recepcji. 9zkło odprysło ale nie p"kło,kiedy ten ze%lizgiwał si" po nim na ziemi".

=to% krzyknął4 d/wi"k był drażniący. >nny *acet w płaszczu pop"dził do wyloturecepcji. +rcher obrcił si", łapiąc go za szyj". 9ekund" p/niej, smuga białego

Page 193: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 193/348

wystrzału przeleciała obok mojej twarzy i wbiła si" w przeciwną %cian".

0ybuchł chaos.

+rcher zablokował wyj%cie z recepcji, ktre musiało mie! rzeczy, do ktrych

nie chcieli%my mie! dost"pu, posyłając jedną osob" za drugą w powietrze ażwspominane rzeczy zacz"ły uderza! o drzwi ) drzwi do ktrych musieli%my si"dosta!.

aemon stanął przed nimi, /renice jego oczu %wieciły na biało.

– Gdybym był wami, zszedłbym z drogi.

0i"kszo%! z nich pouciekała jak szczury. wjka została.

–  &ie możemy ci na to pozwoli!. &ie rozumiesz do czego oni są zdolni...

-odniosłam bro1.

– <uszy! si".

<uszyli si".

$o było dobrą rzeczą, bo nigdy wcze%niej nie strzelałam z broni. &ie to, że niewiedziałam jak jej uży!, ale pociągni"cie za spust wydawało si" trudniejsze niż poruszenie palcem.

– zi"kuj", 8 powiedziałam, a p/niej poczułam si" głupio za powiedzenie tego.

aemon pospieszył do drzwi, nadal pod postacią &ancy. Zauważyłam panel iwiedziałam, że b"dziemy potrzebowa! +rchera. Zacz"łam si" do niego odwraca!, aled/wi"k klikających zamkw odbił si" echem jak piorun. kr"ciłam si", oddechutknął mi w płucach, kiedy drzwi znikn"ły w %cianie.

aemon co*nął si" o krok. 6a też. Cadne z nas nie było na to przygotowane.

#icah spotkał si" z nami przy drzwiach klasy. 0szystkie krzesła zaj"te były przez małych chłopcw w rżnym wieku. 'e same *ryzury. 'e same czarne spodnie.'e same białe koszulki. 0szyscy mieli spojrzenie niepokojącej, przenikliwejinteligencji i byli odwrceni w swoich siedzeniach, wpatrując si" w nas. &a przedzieklasy, na podłodze twarzą do dołu leżała kobieta.

– zi"kuj", 8 #icah u%miechnął si", odchodząc na bok. Zatrzymał si" przed+rcherem i unisł rami". $ienka, czarna bransoleta okrążała jego nadgarstek.

Page 194: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 194/348

0 milczeniu +rcher złapał bransolet" i nastąpiło delikatne k"iknięcie. Zsun"łasi" z r"ki #icah i opadła na podłog". &ie miałam poj"cia co to było, ale domy%liłamsi" że było to ważne.

#icah odwrcił si" do załogi %ci%ni"tej razem. -rzekrzywił głow" na bok.

– 0szystko czego chcemy to zabawa. Cadne z was nie pozwala nam si" bawi!.

0ła%nie wtedy zacz"ły si" krzyki.

Załoga zacz"ła pada! jak muchy, zwalając si" na kolana, łapiąc swoje głowy.#icah nadal si" u%miechał.

– $hod/my, 8 powiedział +rcher, okr"cając krzesło w kierunku drzwi. 0epchnął

 je na miejsce, utrzymując otwarte drzwi.

glądając si" w tył na klas", zobaczyłam że chłopcy byli na nogach, idąc dodrzwi. 'a, zdecydowanie czas i%!.

#"żczy/ni w korytarzu nadal byli nieprzytomni, a my poszli%my do windy z prawej strony. =iedy byli%my już w %rodku, +rcher wcisnął guzik na parter.

aemon spojrzał na moją r"k".

– 6este% pewna, że ci to pasuje7

Zmusiłam si" do u%miechu.

– 'o wszystko co mam, dopki nie wydostaniemy si" z tego głupiego budynku.

=iwnął głową.

'ylko siebie nie postrzel... albo mnie.– +lbo mnie, 8 dodał +rcher.

-rzewrciłam oczami.

– 6akąż wy macie we mnie wiar", chłopaki.

aemon pochylił głow" do mojej.

h, mam w ciebie wiar". 9ą inne...–  &awet nie prbuj powiedzie! czego% spro%nego ani nie prbuj mnie pocałowa!

kiedy nadal jeste% w ciele &ancy. 8 -ołożyłam r"k" na jego piersi, trzymając z

Page 195: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 195/348

dala od siebie.

aemon za%miał si".

– 0 ogle nie umiesz si" bawi!.

– 0y dwoje musicie si" skupi! na zadaniu...

Gdzie% w budynku zawyły syreny. 0inda szarpn"ła i stan"ła na trzecim pi"trze.?wiatła przygasły i wtedy w su*icie zapaliło si" czerwone %wiatło.

– 'eraz to naprawd" b"dzie zabawnie, 8 powiedział +rcher, kiedy drzwi windysi" otworzyły.

0 korytarzu, żołnierze i personel biegali wsz"dzie, wykrzykując rozkazy.

+rcher zdjął pierwszego żołnierza, ktry spojrzał w naszą stron" i strzelił. aemonzrobił to samo. Cołnierz wyciągnął bro1 i ja podniosłam swoją, %ciskając. drzutwystraszył mnie. =ula tra*iła *aceta w nog".

aemon stracił kontrol" nad ciałem &ancy, w%lizgując si" we własną *orm".6ego oczy były rozszerzone, kiedy gapił si" na mnie.

– $o7 8 zapytałam. 8 #y%lałe%, że tego nie zrobi"7– =latka schodowa, 8 krzyknął +rcher.

–  &ie zdawałem sobie sprawy, że widzenie jak strzelasz z pistoletu b"dzie takieseksowne. 8 aemon złapał moją wolną r"k". 8 $hod/my.

-obiegli%my w dł korytarza kilka stp za +rcherem. ?wiatła nad naszymigłowami zgasły, zastąpione przez migające czerwone i żłte. +rcher i aemonwyrzucali kule energii jakby wychodziły już z mody, co zatrzymywało wi"kszo%!żołnierzy. #in"li%my rząd wind. wie si" otworzyły i wyszła z nich grupka origin.

 &ie przestawałam biec, ale musiałam si" obejrze! ) musiałam zobaczy! co zrobią.#usiałam wie!zie).

2yli idealną dywersją.

:waga wszystkich była skupiona na nich. 6eden z małych chłopcw zatrzymałsi" na %rodku korytarza. -ochylił si" i podnisł upuszczoną bro1 i widziałam, że jegonadgarstki były wolne od bransolet. 2ro1 zacz"ła dymi!, a nast"pnie topnie!,*ormując si" w małą kulk".

#ały chłopiec zachichotał.

> wtedy okr"cił si", rzucając poskr"canym kawałkiem broni prosto w żołnierzazakradającego si" za nim. 2ro1 przebiła si" centralnie przez brzuch m"żczyzny.

Page 196: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 196/348

-otkn"łam si". 6asna cholera.

-ostąpili%my wła%ciwie wypuszczając ich7 $o by si" stało gdyby si" wydostali ) na prawdziwy %wiat7 <odzaj szkd jakie mogli wyrządzi! był astronomiczny.

:%cisk aemona na mojej dłoni zacisnął si", przywracając mnie na tor zadania.-/niej b"d" miała czas si" o nich martwi!. #iejmy nadziej".

krążyli%my rg w pełnej pr"dko%ci i nagle miałam wymierzoną bro1 prosto wczoło, tak blisko że mogłam zobaczy! palec na spu%cie, zobaczy! male1kie iskrykiedy wypaliła. =rzyk utknął mi w gardle. aemon ryknął, d/wi"k ko1ca, ktry odbiłsi" echem w mojej czaszce.

=ulka zatrzymała si", jej czubek muskał moje czoło. &ie ruszyła si" ani o cal.

-o prostu si" zatrzymała. -owietrze wyciekło z moich płuc.aemon odrzucił kul", potem przyciągnął mnie do swojej piersi kiedy si"

obrcili%my. =ilka stp za nami stał #icah, z jedną r"ką uniesionąBO.

– 'o nie było zbyt miłe, 8 powiedział tym monotonnym, dziecinnym głosem. 8 6aich lubi".

Cołnierz zbladł a nast"pnie leżał na podłodze twarzą do dołu ) nie krzycząc aninie %ciskając głowy ) i krew utworzyła basen pod jego ciałem.

>nny origin pojawił si" za #icah i kolejny i kolejny i kolejny. Cołnierze blokujący klatk" schodową uderzyli w podłog". Thum+. Thum+. Thum+. roga byłaczysta.

– $hod/cie, 8 ponaglił +rcher.

dwracając si" do #icah, mj wzrok skrzyżował si" z jego.

– zi"kuj".

9kinął głową.

Z jednym ostatnim spojrzeniem, odwrciłam si" i obeszłam ciała. -odeszwymoich butw po%lizgn"ły si" na mokrej podłodze ) podłodze %liskiej od krwi. 6uż

 przesiąkała przez spd moich butw. &ie mogłam teraz o tym my%le!.

+rcher popchnął drzwi klatki schodowej i zamkn"ły si" one za nami, aemon

okr"cił si" do mnie, jego r"ce nagle %cisn"ły moje rami". 9zorstko przyciągnął mniedo siebie i podciągnął że stałam na palcach.BO ]urwa, dobry jest U

Page 197: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 197/348

– -rawie ci" straciłem. Znowu. 8 6ego usta musn"ły moje czoło i wtedy pocałował mnie, gł"bokim, zaciekłym pocałunkiem ktry smakowałszczątkowym strachem, desperacją i gniewem. -ocałunek w swojejintensywno%ci sprawił że zakr"ciło mi si" w głowie i kiedy si" odsunął czułamsi" goła. 8 &ie ma czasu na omdlenia, 8 powiedział, puszczając oczko.

> wtedy gnali%my po schodach, r"ka w r"k". +rcher złapał żołnierza na pode%cie. 2rutalnym rzutem, posłał go za por"cz. 9eria obrzydliwych p"kni"!,sprawiła że w brzuchu gwałtownie mi si" przewrciło.

Cołnierze wylali si" na podest drugiego pi"tra. 0 dłoniach nie mieli normalnej broni, ale co% co wyglądało jak paralizatory.

:żywając por"czy, aemon pu%cił moją dło1 i skoczył pi"tro w gr". bok

mnie przeleciał żołnierz, lądując na boku dwa poziomy niżej. +rcher był tuż zaaemonem. 0yrwał paralizator i rzucił go mi. -rzekładając pistolet do lewej r"ki, przebiegłam reszt" schodw w gr" i poraziłam pierwszego żołnierza, ktry był blisko.

'ak jak podejrzewałam, był to jaki% rodzaj paralizatora. wa kable wystrzeliły,tra*iając żołnierza w szyj". Lacet zaczął si" trzą%! jakby miał atak i padł na ziemi".Zacisk zwolnił, pozwalając mi strzeli! do *aceta, ktry ruszał na +rchera.

=iedy podest był już czysty, aemon zaciągnął dwch nieprzytomnych*acetw do drzwi, układając jednego na drugim.

– <uszajmy, 8 +rcher ponaglił, kiedy okrążył podest, zrzucając koszulk" moro zdługim r"kawem. 9i"gnął do szyi i schował swoje nie%miertelniki pod białym

 podkoszulkiem.

Z całym onyksem i diamentami w budynku, byłam całkiem bezużyteczna bezswojej broni i paralizatora. #i"%nie w moich nogach zaczynały pali!, alezignorowałam je i pchałam naprzd.

=iedy dobiegli%my do parteru, +rcher spojrzał na nas przez rami". &ie przemwił na głos i wiadomo%! była skierowana bezpo%rednio do nas.  ie ę!ziem$ra) a!n$ch masz$n z hangaru. Kie!$ ę!ziem$ -u na zewn%trz* ę!ziem$ sz$sini wsz$stko co ma-% oni. Skieru-em$ się na +ołu!nie !o Negas* na !rogę @reat

 9asin. 1e0"i ę!ziem$ musie"i się roz!zie"i)* s+otkam$ się w Ash S+rigns. To -akie0osiem!ziesi%t mi" st%!.

siemdziesiąt mil7

 1est tam hote" zwan$ The S+rings. S% tam +rz$zw$cza-eni go0ci) !ziwn$ch"u!zi. -odczas gdy zastanawiałam si" jaki rodzaj dziwnych ludzi i zdałam sobie

Page 198: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 198/348

spraw", że to głupia rzecz by nawet ją rozważa!, +rcher si"gnął do tylnej kieszeni iwyciągnął port*el. 0epchnął gotwk" w r"k" aemona. To +owinno starcz$).

aemon kiwnął opryskliwie głową i wtedy +rcher spojrzał na mnie.

– Gotowa7– 'ak, 8 wyskrzeczałam i zacisn"łam palce na broni.

Ze strachem tak g"stym, że mogłam sprbowa! jego cierpkiego smaku,wzi"łam gł"boki oddech i znw skin"łam głową, głwnie dla własnego przekonania.

rzwi otworzyły si" i po raz pierwszy pewnie od miesi"cy, odetchn"łam%wieżym powietrzem z zewnątrz. 9uchym i czystym powietrzem, nie sztucznym.

 &adzieja zakwitła, dając mi sił" by i%! naprzd. Za maszynami mogłam zobaczy!

kawałek nieba, koloru zmierzchu, blado niebieskiego i pomara1czowo8czerwonego.'o była najpi"kniejsza rzecz jaką kiedykolwiek widziałam. 0olno%! była tu tu.

+le mi"dzy nami i wolno%cią stała mała armia żołnierzy. &ie było ich tylu iluoczekiwałam, ale zakładałam że wielu nadal było pod ziemią, zmagających si" zorigin.

aemon i +rcher nie marnowali czasu. Iksplozje białego %wiatła roz%wietliłyhangar odbijając si" od Hum@ees, przedzierając si" przez płtna. >skry poleciały.

$iosy zostały wymierzone w bliskim starciu. 0ykonałam swoją cz"%! ) porażałamkażdego do kogo mogłam si" zbliży!.

=iedy wymijałam leżące ciała, zauważyłam załadowaną artyleri" na tyłachci"żarwki.

– aemonN

dwrcił si" i zobaczyłam na co wskazywałam. -rzesun"łam si", ledwounikając tra*ienia. dwrciłam si", unikając tego jeszcze raz. #etalowy odłamekwbił si" w plecy żołnierza. 6asne białe %wiatło przeplatane z czerwienią zaiskrzyło naramionach aemona, owijając si" wokł jego prawej r"ki. Inergia zapulsowała,tworząc łuk mi"dzy nim a ci"żarwką.

0idząc co ma zamiar zrobi!, kilku żołnierzy uciekło, chowając si" za wielkimiHum@ees. 6a zrobiłam to samo zmierzając do rz"du samochodw, kiedy aemonwalnął w tył ci"żarwki a ona wybuchła jak na $zwartego 5ipca. Iksplozja zatrz"słahangarem, pot"żna siła, ktra szarpn"ła moimi wn"trzno%ciami i %ci"ła z ng prostona tyłek. G"sty siwy dym objął ogrodzenie. &atychmiast straciłam z oczu aemona i

+rchera. -onad wszystkim, my%l" że usłyszałam 9ierżanta ashera.

-rzez sekund" byłam tak oniemiała że nie mogłam si" ruszy!, mrugając by

Page 199: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 199/348

odgoni! gryzącą st"chlizn" palonego metalu i prochu strzelniczego. 9ekunda, tyle tozaj"ło.

Z ci"żkiego dymu, wyszedł żołnierz. :siadłam prosto, wyjmując paralizator.

– nie, nie ma mowy, 8 powiedział, łapiąc moje rami" w obydwie r"ce, nad i pod moim łokciem, wykr"cając.

2l wystrzelił w gr" mojej r"ki i rozszedł si" po ramieniu. 'rzymałam si",skr"cając ciało tak że wyrwałam si" z brutalnego uchwytu. Cołnierz był wyszkolony inawet z treningiem ktry przeszłam w aedalusie, nie byłam dla niego żadnym

 problemem. Znowu złapał moją r"k", bl był ostrzejszy i bardziej intensywny.:pu%ciłam paralizator i żołnierz zadał mi piekący cios w policzek.

 &ie wiem co stało si" potem. rugą bro1 miałam w lewej r"ce. 0 uszach midzwoniło. czy piekły od dymu. #j mzg przełączył si" w tryb przetrwania,0ystrzeliłam z pistoletu. $iepła ciecz spryskała mi twarz.

Z bronią b"dącą w mojej lewej r"ce, mj cel był troch" przekrzywiony.'ra*iłam go w lewą stron" piersi. &ie byłam nawet pewna w jaką cz"%! ciałamierzyłam, ale tra*iłam go. -ojawił si" bulgoczący d/wi"k i było to dla mnie dziwne,

 bo mogłam go słysze! poprzez wrzaski, krzyki i skorupy ktre nadal odpadały odci"żarwki. #dło%ci narastały.

 &a moim ramieniu wylądowała r"ka.

=rzycząc okr"ciłam si" i w ciągu dwch sekund zrozumiałam że był toaemon. 9erce prawie mi stan"ło.

– $holera. 0ystraszyłe% mnie.– #iała% trzyma! si" mnie =otek. 'o nie było zostanie ze mną.

-osyłając mu spojrzenie, wyszłam zza Hum@ee3a. &aruszone nocne niebo przywoływało nas jak syrena. +rcher stał kilka samochodw dalej. Złapał naswzrokiem, spojrzał na otwarcie i skinął głową.

– $zekaj, 8 powiedział aemon.

asher wyszedł z jednych drzwi, otoczony przez strażnikw. 6ego zazwyczajułożone włosy były bałaganem. 6ego mundur był pomarszczony. 9kanowałrumowisko, wydając rozkazy z ktrych nie mogłam nic wywnioskowa!.

aemon spojrzał w gr", jego wzrok %ledził re*lektory. -ł u%miech pojawił si"na jego twarzy i złapał on moje spojrzenie, puszczając oko.

Page 200: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 200/348

– $hod/ za mną.

$o*n"li%my si" idąc wzdłuż Hum@ee3a. 0yglądając zza spalonych płcien,zobaczyłam, że wybrzeże było czyste. 9piesząc w dł rz"du samochodw, aemonzatrzymał si" przed metalowym słupem ktry si"gał su*itu.

=iedy położył r"k" na nim, ;rdło wystrzeliło z jego palcw. Lala %wiatła pobiegła w gr" słupa i rozeszła si" po su*icie. Carwki wybuchły, jedna po drugiej, przez całą długo%! hangaru, pogrążając pomieszczenie prawie w ciemno%ci.

–  &ie/le, 8 skomentowałam.

aemon za%miał si" i złapał moją r"k". Znw zacz"li%my biec, doganiając+rchera. 9panikowane głosy wzrosły, tworząc dywersj" dla naszej trjki by

skierowa! si" do niższego otwarcia w przeciwnym kierunku od załogi ashera. +le wchwili gdy wyszli%my zza rz"du Hum@ees o%wietlenie z zewnątrz skąpało nas wwystarczającej ilo%ci %wiatła.

asher spostrzegł nas od razu.

– 9ta!N 8 krzyknął. 8 'o si" nie uda. &ie możecie odej%!N 8 przepchnął si" obokstrażnikw, dosłownie odpychając ich z drogi. 2ył absolutnie wyczerpany,

 pewnie zdając sobie spraw" że złoty chłopiec &ancy był kilka krokw od

wolno%ci. 8 &ie uciekniecieNaemon okr"cił si".

–  &ie masz poj"cia jak bardzo chciałem to zrobi!.

asher otworzył usta, a aemon wyrzucił r"k" do przodu. &iewidzialna siła;rdła uniosła ashera i posłała go w powietrze jak szmacianą lalk". 0padł w %cian"hangaru i upadł do przodu. aemon zaczął do niego i%!.

–  &ieN 8 krzyknął +rcher. 8 &ie mamy na to czasu.

#iał racj". 'ak bardzo jak chciałam widzie! ashera martwego, jeszczesekunda i by nas otoczyli. $iągnąc aemona, zabrałam go do otwarcia hangaru.

– aemon, 8 błagałam. 8 #usimy i%!N– 'en *acet został dotkni"ty przez 2oga, przysi"gam. 8 aemon odwrcił si" z

drgającym mi"%niem w szcz"ce.

/wi"k butw tupiących po chodniku odbił si" echem jak piorun, kiedy +rcherruszył si" naprzd.

Page 201: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 201/348

– -adnij.

<amiona aemona obj"ły mnie wokł talii kiedy padli%my i przykrył on mojeciało swoim w prawie miażdżącym u%cisku. -rzez cienką przerw" mi"dzy jegoramionami zobaczyłam jak +rcher kładzie r"ce na tyle Hum@ee. &ie wiedziałam co

zrobił, ale samochd ważący ponad sze%! tysi"cy *untw unisł si" w powietrze izostał rzucony jak Lrisbee.

– obry 2oże, 8 powiedziałam.

Hum@ee wbił si" w inne. 6ak domino, zacz"ło to toczącą si" reakcj"ła1cuchową, niszcząc praktycznie całą *lot" i posyłając żołnierzy w powietrze.

aemon skoczył na nogi ciągnąc mnie za sobą. Zerwał z nadgarstka srebrną

 bransolet" i założył ją na mj. -rawie od razu, kopniak energii rozszedł si" po mnie.0arstwy wycie1czenia znikn"ły, moje płuca powi"kszyły si" i moje mi"%nienapr"żyły si". 'o było jak kilka łykw czystej ko*einy. ;rdło obudziło si" z rykiemdo życia, ciepło zabulgotało w moich żyłach.

–  &ie strzela!N 8 krzykn"ła &ancy, wypadając z drugiej strony hangaru. 8 &iestrzelajcie by zabi!. -otrzebujemy ich żywychN

<"ka aemona zacisn"ła si" na mojej i wtedy biegli%my z +rcherem. =ażdy

krok przybliżał nas do wyj%cia na zewnątrz. -rzyspieszyłam, tak jak i oni.> wtedy byli%my na zewnątrz, pod gł"bokim niebieskim niebem. 9pojrzałam w

gr" na sekund" i zobaczyłam gwiazdy l%niące jak tysiące diamentw i chciałam płaka!, bo wydostali%my si".

0ydostali%my si".

Page 202: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 202/348

Rozdział 19

  & A'(O 

0ydostali%my si".

+le nie byli%my jeszcze wolni.

 &ie wszystkie maszyny były na miejscu. ?cigali nas, na lądzie i na niebie. +le itak poruszali%my si" szybko. &osząc opal, =at mogła prawie osiągną! szybko%!mojego gatunku, ale przez szybko nadlatujące helikoptery, +rcher oddzielił si" odnas, zmierzając na zachd.

Stworzę !$wers-ę, powiedział. :amięta-. Ash S+rings.

> odszedł stając si", smugą ktra znikn"ła na horyzoncie. &ie było okazji byspyta! go co robił, ani żeby go zatrzyma!. =ilka sekund p/niej, pojawiło si"

 pulsowanie %wiatła i kolejny helikopter ukazał si" jaką% mil" dalej. &ie obejrzałemsi" by zobaczy!, czy re*lektory %ledzące nas, wzi"ły przyn"t" i skierowały si" na+rchera. &ie my%lałem o tym co by mu zrobili gdyby go złapali. &ie sta! mnie było,

 by my%le! czy si" martwi! o co% innego niż zabranie =at w bezpieczne miejsce,nawet je%li tylko na noc.

-"dzili%my przez pustynie, nasze stopy wzbijały tumany pyłu. -rzez mile na pustyni nie było niczego, aż przebiegli%my przez stado bydła chodzącego na wolno%cii znowu nic, kiedy zbliżali%my si" do autostrady.

>m dalej i dłużej biegli%my, dopadał mnie niepokj. &awet z opalem,wiedziałem że =at długo już nie pociągnie, nie przez osiemdziesiąt mil. Hybrydyszybko si" m"czyły, nawet ze wzmocnieniem. 0 przeciwie1stwie do nas, gdziewi"cej energii zużywało spowalnianie si", ją to zmiażdży. o diabła, osiemdziesiątmil wyko1czyłoby mnie, ale =at... la niej przebiegłbym milion mil. > wiedziałem,że ona zrobiłaby to samo dla mnie, ale nie mogła. &ie miała tego w &+.

 &ie było czasu, żeby si" zatrzyma! i zapyta! jej jak sobie radziła, ale jej t"tnosi"gn"ło zenitu i każdy urywany oddech jaki brała, natychmiast wydychała.

9trach, ktry był w moich żyłach wzrastał z każdym krokiem i każdymszybkim uderzeniem mojego serca. 'o mogło ją zabi!, albo przynajmniej wyrządzi!

 poważne szkody.

=rtko spojrzałem na niebo. &ic, oprcz gwiazd i żadnych %wiateł w oddali. &adal zostało nam jakie% trzydzie%ci mil i za dużym ryzykiem byłoby przyją! prawdziwą *orm" i przyspieszy! proces. ?wiatło %migające przez pustyni" w nocy

Page 203: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 203/348

 byłoby zbyt oczywiste i dałoby wszystkim zwolennikom :L co%, o czym można pogada!.

 &ieoczekiwanie zwalniając, musiałem obją! =at w talii by uchroni! ją przedupadkiem. $i"żko oddychała, kiedy spojrzała na mnie, skra wokł jej ust była blada

i napi"ta.

– laczego... dlaczego si" zatrzymujemy7–  &ie pociągniesz za długo, =otek.

-otrząsn"ła głową, ale jej włosy zostały przyklejone do policzkw.

– am... dam rad".– 0iem, że chcesz, ale to jest za dużo. 0ezm" opal i b"d" ci" nisł.

–  &ie. &ie ma...– =at. -rosz". 8 #j głos załamał si" na ostatnim słowie i jej oczy si"

rozszerzyły. 8 -rosz", pozwl mi to zrobi!.

'rz"sły jej si" r"ce, kiedy odsun"ła przepocone włosy ze swojej twarzy. 'en jejuparty podbrdek unisł si" odrobin", ale zdj"ła bransolet" z opalem.

–  &ienawidz"... my%li bycia niesionej.

-odała mi bransolet" i włożyłem ją na r"k", dostając lekkiego kopa. 0ziąłemteż od niej bro1, wkładając ją za pasek spodni.

– #oże wskoczysz mi na plecy7 6akby% nie była niesiona ale mnie... ujeżdżała. 8-rzerwałem i pu%ciłem jej oko.

=at gapiła si".

–  &o co7 8 roze%miałem si" i natychmiast zmrużyła oczy. 8 -owinna% siebie teraz

widzie!. 6ak kotek ) wła%nie to ci cały czas mwi". 'woja sier%! si"nastroszyła.

-rzewrciła oczami, kiedy stan"ła za mną.

– -owiniene% oszcz"dza! swoją energi" i przesta! gada!.– uch.– j przeżyjesz. 8 -ołożyła r"ce na moich ramionach. 8 -oza tym, mgłby%

strzepną! troch" kurzu spod siebie.

=ucnąłem, zahaczając ramionami tyły jej kolan. elikatnie podskakującowin"ła ramiona wokł mojej szyi i obj"ła mnie nogami w talii.

Page 204: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 204/348

– 9karbie, jestem tak wysoko na szczeblach, że pode mną nie ma żadnego kurzudo strzepni"cia.

– 0ow, 8 powiedziała. 8 'o co% nowego.– :wielbiasz to. 8 Zacie%niając swj uchwyt na niej, pozwoliłem ;rdłu

wchłoną! w opal i zmiesza! si" z nim. 8 'rzymaj si", =otek. Zaczn" odrobin"

%wieci! i wystrzelimy jak petarda.– 5ubi" kiedy %wiecisz. 'o tak, jakbym miała swoją osobistą latark".

0yszczerzyłem si".

– $iesz" si", mogąc ci służy!.

=lepn"ła mnie w pier%.

– 0ioN

$zując si" teraz o wiele lepiej, odbiłem si" od ziemi i obrałem szybko%! jakiejnie mogłem obra!, kiedy biegłem obok =at. 6ej waga była niczym, co było martwiącesamo z siebie. #usiałem załatwi! tej dziewczynie jakiego% steka i hamburgera.

=iedy zauważyłem, że zbliżali%my si" do %wiateł miasta, gwałtownie zbliżyłemsi" do autostrady, szukając znaku i był tam. +sh 9prings ) za dziesi"! mil.

– 6uż prawie, =otek.

Zwolniłem do%!, by mogła si" uwolni!.

– <eszt" drogi mog" biec.

$hcąc si" kłci!, ale wiedząc że je%li bym to zrobił, tylko by to op/niłodotarcie do naszego schronienia, trzymałem buzie na kłdk". 0iedziałem też, żechodziło o co% wi"cej niż to. =at chciała udowodni!, nie tylko mi ale i sobie, że była

atutem a nie przeszkodą. 'a potrzeba żeby pokaza!, że mogła sta! na twardymgruncie ze mną i innymi 5uxenami, było tym, co sprawiło że zau*ała 2lake3owi.Zdjąłem opal i jej go oddałem.

– 0i"c, zrbmy to.

9kin"ła głową.

– zi"kuj".

0ziąłem jej mniejszą dło1 w swoją i przebiegli%my reszt" drogi do +sh9prings. $ała podrż zaj"ła nam jakie% dwadzie%cia minut, ale te minuty odczuwałem

Page 205: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 205/348

 jak wieczno%!. 0 zależno%ci jak aedalus nas szukał, mieli%my nad nimi dobre dwiegodziny przewagi, a nawet wi"cej, je%li poszli za +rcherem.

=iedy dotarli%my już do pery*erii +sh 9prings, zwolnili%my do marszu,trzymając si" z dala od poboczy i lamp. #iasteczko było małe ) rozmiaru

-etersburgu. Znaki wsz"dzie wskazywały na jedno z wielu gorących /rdeł.

– Założ" si" że %mierdz" jak szczur. 8 =at patrzyła si" długo na znak jednego zgorących /rdeł. 8 ddałabym wszystko za kąpiel w tym momencie.

boje byli%my pokryci niezłą kupą kurzu z pustyni.

– Laktycznie pachniesz dojrzale.

9trzeliła mi brudne spojrzenie.

– zi"ki.

$hichocząc pod nosem, %cisnąłem jej r"k".

– -achniesz jak dojrzały kwiatBB, ktry ma wła%nie zakwitną!.– h, cokolwiek. 'eraz po prostu jeste% głupkiem.

-oprowadziłem ją wokł żywopłotu w kształcie... kurde, nie miałem poj"cia coto miało by!. 9ło1 skrzyżowany z żyra*ąBD7

– 6akie rzeczy zrobiłaby% dla kąpieli7 8 odwrciłem si", podnosząc ją nad przewalonym konarem. 8 9pro%ne, niegrzeczne rzeczy7

– #am przeczucie, że zmienisz tą rozmow" w bardzo zboczoną.– $o7 &igdy bym czego% takiego nie zrobił. #asz taki pokr"cony umysł, =otek.

6estem przerażony twoją sugestią.

-otrząsn"ła głową.

– -rzepraszam, że skaziłam twoją niewinno%! i cnot".

0yszczerzyłem si", kiedy zatrzymali%my si" na skrzyżowaniu. -rzed nami było kilka %wiecących szyldw hotelowych. :lice były puste i zastanawiałem si"ktra to była godzina. &ie minął nas nawet jeden kierowca.

BB #am w domu taki kwiat httpXXimgB.garnek. p lXa.garnek.plXOOSXB P AXSBPABDO^QOO.O.jpgXgwiazda8szery*a.jpg. =iedy

kwitnie, to muchy si" zlatują ®

BD httpXXimalbum.au*eminin.comXalbumXDOBDORODXQAPQQA^:>JL'<JG-<=<$KGID\S>0A&>^MOQOMM8KOMBQDDBRDQAPPA8BAPRRRBQMOSOPKK8QMMDDR8SKD M OKAAD8n^HBSARAA^5.jpg , httpXXwww.obmawiamy.plXwp8contentXuploadsXDOOPXOSXzyra* a 8MDAxKBP.jpg

Page 206: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 206/348

– #y%l", że posiekałabym kogo% za prysznic, 8 powiedziała =at, kiedy przeszli%my przez ulic". 8 0łącznie z tobą.

Za%miałem si" zaskoczony.

–  &ie dałaby% mi rady.–  &ie wątp w moją potrzeb" zmycia z siebie tego smrodu... Hej. 8 Zatrzymała

si", wskazując na pobocze drogi. 8 $zy to jest to7

0 oddali widniał znak. 9 było przy!mioną czerwienią, co sprawiło, żewyglądało to jak #otel prings.

– 'ak mi si" wydaje. 9prawd/my.

9piesząc w dł wąskiej, bocznej drogi i mijając ciemne witryny, dotarli%my na parking. 2ył on zdecydowanie poza utartym szlakiem i...

– , chłopie, 8 powiedziała =at, uwalniając swoją r"k". 8 'en motel jest chyba jednym z tych płatnych za godzin" i gdzie ludzie przychodzą żeby przedawkowa!.

#iała racj". 2ył on w stylu rancho, jedno poziomowy i zbudowany w kształcielitery : z lobby po %rodku i drewnianymi podestami wokł wej%! do motelowych

 pokoi. %wietlenie było przyciemnione w %rodku i na zewnątrz budynku a na parkingu stało kilka samochodw... z takiego rodzaju, ktre były dzie1 odwylądowania na złomowisku.

– 0iesz, przynajmniej wiemy, jakiego rodzaju miejsca +rcher lubi odwiedza!, 8 powiedziałem, mrużąc oczy na żłtym %wietle wyciekającym na drewnianedeski przed lobby.

– n nie był w wielu miejscach. 8 -rzeniosła ci"żar ciała z jednej nogi na drugą.8 &ie jadł nawet w li@e Garden, wi"c wątpi", że jest znawcą hoteli.

–  &ie był w li@e Garden7

-otrząsn"ła głową.

– #usimy załatwi! temu chłopakowi jakie% nieko1czące si" paluszki chlebowe isałatk". -arodia, 8 mruknąłem. 8 użo z nim rozmawiała%7

– 2ył jedynym, ktry był dla mnie... naprawd" miły. &o, na swj własny sposb. &ie jest zbyt ciepłym go%ciem. 8 :rwała, odchylając głow" do tyłu, gdywpatrzyła si" w gwie/dziste niebo. 8 &ie rozmawiali%my za dużo, ale zawsze

 był ze mną. &a początku nigdy nie pomy%lałabym, że b"dzie tym ktry nam pomoże. $hyba pierwsze wrażenie gwno znaczy.– $hyba tak. 8 &agłe wyczerpanie ukazało si" na jej twarzy, kiedy obniżyła

Page 207: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 207/348

 podbrdek. #ogłem zobaczy! jak ci"żar wszystkiego opada na jej ramiona.0yglądała prawie tak samo jak 2eth, tego ranka kiedy wyszedłem, zanimze%wirowała.

 &ie wiedziałem co powiedzie!, kiedy przeszli%my przez parking. 'ak naprawd"

nie było słw, ktre opisałyby jak życie =at si" wykoleiło. &ic, co bym powiedział,nie poprawiło by tego, a prbowanie wyglądałoby jak niedocenianie tego, przez co przeszła. 6ak mwienie komu%, kto stracił ukochaną osob", że była ona w lepszymmiejscu. &ikt nie chciał tego słysze!. 'o nie zmieniało niczego, nie zabierało smutku,ani nie wpuszczało troch" %wiatła na to, dlaczego tak si" stało.

$zasami słowa były tanie. #ogły by! pot"żne, ale w tych rzadkich przypadkach jak teraz, słowa nic nie znaczyły.

Zatrzymali%my si" pod lampą umieszczoną wzdłuż jednej %ciany hotelu, ktra była zwrcona do kilku ławek i stolikw piknikowych. 9adza pokrywała twarz =at.0yschni"ta krew była na jej policzkach. 9kurczył mi si" żołądek.

– =rwawiła%7

-otrząsn"ła głową, znw spoglądając na niebo.

– =rew nie jest moja. &ależy do jednego z żołnierzy. 6a... zastrzeliłam go.

 &iewielka ilo%! ulgi jaką poczułem, została zmyta przez to, co musiała zrobi! ico i tak by zrobiła je%li przyszłoby co do czego. -odałem jej bro1.

– kej. 0 porządku. 8 :jąłem jej policzki. 8 Zosta1 tu. -rzybior" inną *orm" iwezm" klucze. 6e%li cokolwiek b"dzie wygląda! podejrzanie, najpierwstrzelasz a p/niej zadajesz pytania. kej7 &ie używaj ;rdła chyba, żemusisz. ni umieją namierzy! takie rzeczy.

9kin"ła. Zauważyłem, że jej r"ce były niespokojne. +drenalina nadal w niejkrążyła, trzymając ją na nogach. 2"dzie potrzebowa! małego EprzedawkowaniaFcukru naprawd" szybko.

–  &igdzie si" nie rusz", 8 powiedziała.– obrze. 8 -ocałowałem ją, chcąc przedłuży! wszystko, by nie zostawia! jej

tam samej. +le nie było mowy, żebym zabrał ją w takim stanie do lobby.boj"tni ludzie czy nie, ona przyciągała zbyt wiele uwagi. 8 Zaraz wrc".

– 0iem.

 &adal si" nie ruszyłem. #oje oczy przeszukiwały jej zm"czone i moje t"tnoskoczyło w gr". 6eszcze raz ją całując, zmusiłem si" by ją pu%ci! i odwrciłem si",

Page 208: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 208/348

idąc znowu przed hotel. -rzywołałem wspomnienie wyglądu jednego ze strażnikw i przyjąłem jego *orm". 0spomnienie zawierało dżinsy i t8shirt. 0szystko to było*asadą, jak lustro rzucające odbicie. Z wyjątkiem tego, że wyobrażenie było *ałszywei je%li zbyt długo i zbyt mocno by%cie si" przyglądali, zacz"liby%cie zauważa!

 p"kni"cia w przebraniu.

=iedy wszedłem do lobby, nad drzwiami rozbrzmiał dzwonek. -owietrze pachniało cygarami. -o prawej stronie stał sklepik z pamiątkami, kilka starychkrzeseł ustawionych przed maszynami a po lewej stronie była recepcja.

9tarszy pan stał za biurkiem. 6ego oczy za okularami były owadopodobne. &osił szelki. Zajebisty strj.

– 9iemanko, 8 powiedział *acet. 8 -otrzeba pokoju7

oszedłem do biurka.

– 'ak. 6akie% dost"pne7– 6asna sprawa. &a kilka godzin czy na noc7

-rawie si" roze%miałem, z tego co =at powiedziała na zewnątrz.

–  &a noc, może dwie.–

$ż, zacznijmy od jednej nocy a potem si" zobaczy. 8 dwrcił si" do rejestru.8 'o b"dzie siedemdziesiąt dziewi"!. 'utaj przyjmujemy tylko gotwk". &iewymagany ani dowodzik ani żaden podpis od ciebie.

 &iezbyt duża to niespodzianka. -ogrzebałem w kieszeni i wyjąłem plik pieni"dzy. 6asna cholera, co +rcher robił z kilkoma setkami dolarw przy sobie całyczas7 +le znowu, to nie tak że był łatwy do złamania.

ałem ponad setk".

– #asz co% przeciwko je%li podejd" do sklepiku7– 6asne że nie. &ie mam zbyt dużo do roboty. 8 9kinął głową na telewizor na

 blacie. 8 <ecepcja w %rodku nocy jest zawsze nudna. 'o samo z telewizją wtwoim pokoju ) pokj czternasty, tak przy okazji.

=iwając, wziąłem swoją reszt", klucz do pokoju i podszedłem do sklepiku.9tos koszulek dla obu płci ze słowami <oute KSA Ixtraterrestrial Highway zdobionezuchwałą zielenią na przedzie. 0ziąłem jedną wielką dla siebie i małą dla =at. 2yłatam para dresw ktra byłaby troch" za duża na nią, ale da rad". 0ziąłem par" dlasiebie i odwrciłem si" w poszukiwaniu jedzenia.

Page 209: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 209/348

#oje oczy wylądowały na zielonej lalce z owalną głową i wielkimi czarnymioczami. -odniosłem ją, mrużąc oczy. laczego do diabła ludzie my%leli że kosmiciwyglądali jak zjarany Gumby7

#enadżer motelu za%miał si".

– 6e%li kr"cą ci" rzeczy związane z kosmitami, to jeste% we wła%ciwym miejscu.0yszczerzyłem si".

– 0iesz, że jeste% jakie% osiemdziesiąt mil od 9tre*y AB. dwiedza nas dużoludzi po drodze by obejrze! jakie% :L. 8 6ego okulary ze%lizgn"ły mu si" wdł nosa. 8 czywi%cie, nie dostają si" do 9tre*y AB, ale ludzie lubią by! tak

 blisko jak to możliwe.

dłożyłem lalk" i odwrciłem si" do alejki z żarciem.

– 0ierzysz w kosmitw7– #ieszkałem tu całe życie, synu i widziałem troch" szalonych,

niespodziewanych rzeczy na niebie. +lbo to kosmici albo rząd, a ja nie jestemwielkim *anem, żeby to było cokolwiek.

– 6a też nie, 8 odpowiedziałem, chwytając tak dużo cukru, jak tylko mogłemznale/!. odałem do tego torb" ni 9ą -o%rd &as, jedną z tych gwnianychzapła!8skoro8idziesz komrk" i kilka innych rzeczy, ktre przykuły moją

uwag". Zanim wrciłem do lady, okr"ciłem si" na pi"cie i wziąłem głupiąkosmiczną lalk".

=iedy odchodziłem, nie spuszczałem wzroku z parkingu. &ic si" nie ruszyło,ale aż mnie sw"działo żeby wrci! do =at.

–  &a zewnątrz jest chłodziarka je%li by% potrzebował. 8 -odał mi torb". 8 6e%li b"dziesz chciał nast"pną noc, po prostu przyjd/.

– zi"kuj". 8 dwrciłem si", zauważając zegarek nad ladą. 2yło troch" po

 jedenastej. -ewne jak cholera, że wydawało si" by! o wiele p/niej niż było. >to było cholernie dziwne, że miasto było tak martwe tak wcze%nie wieczorem.

Znw na zewnątrz, wyciągnąłem klucz z kieszeni i czekałem aż byłem zarogiem zanim znw zmieniłem si" w aemona, ktrego znała.

=at czekała tam, gdzie ją zostawiłem, opierając si" o %cian", co sprawiło żeotaczały ją cienie. #ądra dziewczynka. dwrciła si", przeczesując palcami włosy.

– 6ak poszło7– ?wietnie. 8 9i"gnąłem do torby. 8 #am co% dla ciebie.

Page 210: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 210/348

-rzekrzywiła głow", kiedy zatrzymałem si" przed nią.

– -rzeno%ną wann"7– 5epiej. 8 0yjąłem kosmiczną lalk". 8 -rzy niej pomy%lałem o tobie.

=rtki, ochrypły %miech wydobył si" z jej ust, gdy wzi"ła lalk" i moja pier%%miesznie si" zacisn"ła. &ie mogłem sobie przypomnie! ostatniego razu, kiedysłyszałem jej %miech lub czego% przypominającego go.

– 0ygląda dokładnie tak, jak ty, 8 powiedziała. 8 &azw" ją 2.– oskonały wybr. 8 Zarzuciłem rami" na jej barki. 8 $hod/, jeste%my po

wła%ciwej stronie naszego pokoju. 'wj prysznic czeka.

-rzycisn"ła 2 do piersi, wzdychając.

–  &ie mog" si" doczeka!.

-okj nie był tak zły jak my%lałem. &iedawno sprzątni"ty a zapachy 5ysolu i%wieżej po%cieli były zdecydowanie mile widzianymi zapachami. (żko było

 podwjne, prze%cieradło założone. &a komodzie naprzeciwko lżka stał telewizor,ktry wyglądał jakby miał mie! problemy techniczne w każdej chwili. #ałe biurkostało tyłem do niego.

-ostawiłem zakupy na stole i sprawdziłem łazienk". 2yły w niej r"czniki,mydła i inne niezb"dne rzeczy, co było dobre bo mj głupi tyłek o nich zapomniał.0rciłem do pokoju i zobaczyłem stojącą tam =at, nadal %ciskającą 2.

 &iedorzeczne i dziwne i nie tylko było to jak słodko wyglądała, pokryta brudem, potem i krwią.

–  &ie b"dzie ci przeszkadza! je%li pierwsza wezm" prysznic7 8 zapytała. 8 2o jażartowałam. &ie posiekałabym ci".

-arsknąłem %miechem.

–  &ie, wła/ pod prysznic zanim wrzuc" tam twj brudny tyłek.

Zmarszczyła na mnie nos i położyła b na łżku, tak że kosmiczna lalkawyglądała jakby miała zamiar obejrze! troch" złej telewizji. -otem położyła bro1 nasza*ce nocnej.

– Zajmie mi to kilka minut.–

 &ie spiesz si".0ahała si" przez chwil", wyglądając jakby chciała co% powiedzie! i wtedy

Page 211: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 211/348

zmieniła zdanie. Z jednym ostatnim długim spojrzeniem na mnie, odwrciła si" iznikn"ła w łazience. 9yk prysznica był tak natychmiastowy, że wywołał on u%miechna mojej twarzy.

>dąc do torby wygrzebałem z niej tele*on i otworzyłem zawiniątko. 6uż był

załadowany na stoo minut. $hciałem zadzwoni! do siostry i brata, ale robienie tegoteraz byłoby zbyt wielkim ryzykiem. dłożyłem go na bok i podszedłem do okna.0ychodziło ono na drog" i parking, co było idealne.

0yglądając zza grubych zasłon, zastanawiałem si" jak długo zajmie +rcherowiznalezienie nas, albo, czy w ogle mu si" to uda. #oże i robiło to ze mnie zimnegodrania, ale to, jak sko1czy +rcher, nie miało dla mnie znaczenia. 'o nie tak, że niedoceniałem tego, co dla nas zrobił i co ryzykował, ale nie było miejsca bym martwiłsi" o innych. 0ydostali%my si". > nigdy nie wrcimy. -okonałbym armi", spalił całe

miasto i rzuciłbym %wiat w chaos je%li bym musiał, żeby utrzyma! =at z dala odtamtego miejsca.

Page 212: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 212/348

Rozdział 20

   K  ATY 

-rawie parzący, stały strumie1 wody zmył ze mnie brud i cokolwiek innego, co przykleiło si" do mojej skry. brciłam si" kilka razy i w ko1cu przystan"łam, przyciskając drżące dłonie do twarzy. :żyłam już malutkiej buteleczki szamponu )dwa razy ) i musiałam si" stamtąd wydosta!, ale przebywanie w kabinie z rdzawymi

 plamami blisko odpływu i nierwny natrysk, było tak inne od łazienek w siedlisku, żenie chciałam wyj%!. 'o było jak bycie w ba1ce, bezpiecznym przed rzeczywisto%cią.

0oda spływała po moim ciele, *alując na poszarpanych bliznach wzdłuż moich plecw, zbierając si" wokł moich stp. puszczając dłonie, spojrzałam w dł. 0odanie odpływała szybko, co znaczyło że zbierała si" na dnie brodzika. #iała rżowezabarwienie.

$i"żko przełkn"łam i wyłączyłam krany. 0ychodząc z wanny w zaparowanejłazience, chwyciłam r"cznik i owin"łam go wokł siebie, zawiązując na grze.Zrobiłam co mogłam by pozby! si" wody z włosw, robiąc to metodycznie.wini"cie. 0ykr"cenie. wini"cie. 0ykr"cenie. =iedy to zostało zrobione,u%wiadomiłam sobie że nie miałam innego powodu by chowa! si" w łazience.

+ wła%nie to robiłam. $howałam si". &ie wiedziałam dlaczego, poza tym, że

czułam si" jakby moje wn"trzno%ci były posiniaczone i postrz"pione, zbyt obnażone.0ydostali%my si" ) teraz byli%my wolni. 9amo to było powodem do %wi"towania, ale

 byli%my od tego dalecy. -ojawiał si" nieznany los +rchera, gdzie pjdziemy dalej icałe życie porzucone za sobą w -etersburgu ) moja mama, szkoła, moje książki...

#usiałam wyj%! z łazienki zanim aemon pomy%lałby, że zemdlałam, czy co%.

?ciskając gr" r"cznika, weszłam do pokoju. aemon stał przy oknie, jego plecy były proste jak u wartownika. 9pojrzał przez rami" i obejrzał mnie z gry na

dł bok łżka było włączone %wiatło i było przyciemnione, ale kiedy patrzył namnie w ten sposb, czułam si" jakby %wiatła re*lektorw skierowano na mnie. -alce podwin"ły mi si" na dywanie.

– $zujesz si" lepiej7 8 zapytał, nie ruszając si" od okna.

=iwn"łam.

– wiele. $hyba zostało jeszcze troch" ciepłej wody.

6edna strona jego ust uniosła si".

Page 213: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 213/348

– 0iesz jaki dzisiaj jest dzie17 8 potrząsn"łam głową, a on wskazał r"ką biurko. 8'am jest kalendarz z wyrywanymi kartkami. 6e%li dobrze widz", jestosiemnasty sierpnia.

– #j 2oże, 8 wyszeptałam, gł"boko niespokojna. 8 &ie było nie... nie było nas przez praktycznie cztery miesiące.

 &ic nie powiedział.

– 0iedziałam, że troch" czasu min"ło, ale tam czas był taki dziwny. 6a po prostunie sądziłam, że to tak długo. $ztery miesiące...

– + jakby wieczno%!, co7– 'ak. 8 Zbliżyłam si" o cal do łżka. 8 $ztery miesiące. #oja mama pewnie

my%li, że jestem martwa.

dwrcił si" tyłem do okna z napi"tymi ramionami. #in"ło kilka chwil zanim przemwił.

– 0ziąłem ci jakie% czyste ciuchy. 9ą w torbie. #y%l", że koszulka ci si"spodoba.

– zi"kuj".– 'o nic wielkiego, =otek.

-rzygryzłam dolną warg".

– aemon...7 8 odwrcił si" do mnie, jego oczy były nienaturalnie jasne. woje pi"knych, zielonych oczu. 8 zi"kuj" ci za wszystko. &ie wydostałabym si"stamtąd, gdyby...

 &agle stał przede mną, ujmując moje policzki. Zassałam przestraszonyoddech, kiedy przyłożył swoje czoło do mojego.

–  &ie musisz mi dzi"kowa! za nic. &igdy nie byłaby% w takiej sytuacji, gdybynie ja. > nie musisz mi dzi"kowa! za co%, co chciałem i potrzebowałem zrobi!.

– 'o nie była twoja wina, 8 powiedziałam mu, mając to na my%li. 8 0iesz o tym prawda7

0ycisnął pocałunek na moim czole.

– >d" si" umy!. 0 torbie jest też jedzenie, je%li jeste% głodna. 6e%li nie, powinna%troch" odpoczą!.

– aemon...– 0iem, =otek. 0iem. 8 pu%cił r"ce i posłał mi ten swj zarozumiały

u%mieszek. 8 6e%li przyjdzie kto%, kiedy b"d" pod prysznicem, nawet +rcher,nie wpuszczasz go, okej7

– 0ątpi", że drzwi by go powstrzymały.

Page 214: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 214/348

– d tego mamy bro1. &ie sądz", że zamierza nas wsypa!, ale wol" by!ubezpieczony.

#iał racj", ale kiedy patrzyłam jak brał par" dresw i znikał w zaparowanejłazience, znienawidziłam my%li o ponownym podniesieniu broni. Zrobiłabym to,

gdybym musiała. -o prostu miałam nadziej", że nigdy nie b"d" już zmuszona tegorobi!, co było głupie bo bardziej niż prawdopodobnie, że jeszcze nie raz przemoczago%ci w moim codziennym życiu.

-odnosząc torb", przeniosłam ją na łżko. :siadłam i zacz"łam w niej przebiera!, kiedy w łazience włączyła si" woda. 9pojrzałam w gr", a mj wzrokopadł na zamkni"te drzwi. $iepły rumieniec wkradł mi si" na policzki. aemon był

 pod prysznicem. =ompletnie nagi. 6a byłam tylko owini"ta r"cznikiem. 2yli%mysami, po raz pierwszy od czterech miesi"cy, w zacienionym pokoju motelowym.

#j brzuch si" zacisnął.

<umieniec rozgrzał si" i j"kn"łam w irytacji.

$o ja sobie wyobrażałam w ogle my%ląc o takich rzeczach7 -rzez okres kilkuostatnich miesi"cy, słyszałam aemona pod prysznicem milion razy. 'o nie byłromantyczny wypad do <itz, no chyba że ucieczka by ratowa! życie, liczyła si" jakogra wst"pna.

-otrząsając głową, znw skupiłam si" na torbie. 0 %rodku znalazłam szerokąselekcj" słodko%ci, co sprawiło że mrugn"łam by odegna! łzy, bo wiedziałam że on jedla mnie kupił. 2oże, był troskliwy kiedy nawet nie wiedziałam że si" starał, wtedykiedy to si" liczyło.

0yj"łam butelki wody i wstałam, stawiając je obok chipsw i cukru na biurku.'orba wywołała u%miech na mojej twarzy. =oszulka sprawiła, że u%miech poszerzyłsi" bardziej w sposb jaki wydawał si" nieznajomy, jakby miała mi pop"ka! skra.

9pojrzałam na kosmiczną lalk".

– 2...

0racając do łżka, znalazłam w torbie klapki. >dealnie. &igdy wi"cej niechciałam widzie! tych zakrwawionych butw. otkn"łam dna torby i moje palcemusn"ły kwadratowe pudełeczko. 0yciągn"łam ostatni przedmiot.

Gorąco zalało moją twarz i wybałuszyłam oczy.

– h... oh, wow.

0oda przestała lecie! i sekund" p/niej pojawił si" aemon w dresach

Page 215: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 215/348

zwisających nisko na biodrach, a jego skra była wilgotna i błyszcząca. #oje oczyzatrzymały si" na jego brzuchu i kroplach wody spływających po nim i znikających

 pod dresami. &adal byłam tylko w r"czniku.

> trzymałam w r"ce pudełko kondomwBK.

#oja twarz była czerwona jak pomidor.

6edna ciemna brew uniosła si".

#j wzrok opadł na pudełko i znw pow"drował na niego.

– $zyż nie jeste% pewny siebie7– 5ubi" nazywa! to byciem przygotowanym na każdą okazj". 8 -odszedł do

łżka w sposb jaki umie tylko aemon, nie wyglądając jak kompletny dupek.

8 $hociaż, jestem zawiedziony, że nie ma na nich malutkich twarzy kosmitw, jak na wszystkim innym.

Zachłysn"łam si" nast"pnym oddechem.

– 6akiego rodzaju motele sprzedają kondomy7– #oje ulubione rodzaje moteli7 8 0yjął pudełko z moich gumiastych palcw. 8

9p"dziła% cały czas na gapieniu si" na to, zamiast co% zje%! prawda7

0ybuchn"łam %miechem ) prawdziwym, normalnym %miechem.czy aemona rozszerzyły si" i zapłon"ła w nich ziele1. -udełeczko wypadło

z jego palcw, lądując na dywanie z delikatnym thu!.

– Zrb to jeszcze raz, 8 powiedział chrapliwym głosem.

/wi"k wysłał dreszcze w dł mojego kr"gosłupa.

– Zrobi! co7

– Za%miej si". 8 -ochylił si" nade mną, jego palce muskały moje policzki. 8 $hc" jeszcze raz usłysze!, jak si" %miejesz.

$hciałam si" znw dla niego za%mia!, ale cały humor wyparował pod surowąintensywno%cią jego spojrzenia. Imocje napuchł we mnie jak balon przekuty wielkąigłą. tworzyłam usta, ale nie wiedziałam co powiedzie!. #i"%nie w moim cielenapi"ły si". $zułam si" jakby w moim brzuchu miało wzlecie! stado motyli.:niosłam r"k", kładąc ją na jego policzku. elikatny prąd przeszedł moją dło1 isprawił, że podskoczyło mi serce. Zjechałam r"ką po jego szcz"ce, w dł jego gardła

i do jego ramion. rgnął pod moim dotykiema jego pier% uniosła si" urywanie.BK\es, yes, yesN U

Page 216: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 216/348

– =at. 8 'chnął moje imi"4 wziął je w siebie, powiedział je jakby było jaką%modlitwą.

 &ie mogłam odwrci! wzroku i przez moment zastygłam, nast"pniewyprostowałam si", dotykając swoimi ustami jego. elikatny dotyk wysłał szok

 przez moje ciało. -oruszyłam ustami, zapoznając si" z czuciem jego. ziwne, alewydawało si" jakby%my całowali si" po raz pierwszy. #oje serce waliło a moje my%li były w mglistym wirze.

0sunął r"k" w moje włosy, a palcami ujął tył mojej głowy. -ocałunek pogł"biłsi" dopki jego smak był wsz"dzie i nie było niczego oprcz nas ) tylko nas. <eszta%wiata znikn"ła. Cadne z naszych problemw nie znikn"ły, ale zostały zapomniane,kiedy otworzyłam dla niego usta. $ałowali%my si" jakby%my byli wygłodniali siebie itak było. 'e pocałunki odurzyły mnie, a jego palce poruszyły si" po mojej szcz"ce i wdł gardła, delikatnie przemierzając %cieżk". +le moje r"ce były chciwe i w

 po%piechu, kiedy prze%lizgn"ły si" po jego piersi i %ledziły linie jego twardego brzucha. 9posb w jaki mj dotyk na niego działał zadziwiał mnie. 0ydał gardłowyd/wi"k i roztopiłam si".

dchylił mnie do tyłu, ustawiając swoje ciało nad moim i podpierając swjci"żar na jednym ramieniu, ale tylko nasze usta dotykały si" w najsłodszej torturze.6uż wcze%niej byli%my ze sobą intymnie, dwa razy, ale teraz wydawało si" jakby to

 był pierwszy raz. -odekscytowana nerwowo%! szumiała we mnie, podczas gdy mojeciało si" rozgrzewało.

aemon podnisł głow". #i"dzy szczelinami oczu, jego /renice były jak polerowane diamenty %ledzące ruch jego r"ki. Zacisnął mi si" brzuch, kiedy jego palce przeniosły si" niebezpiecznie blisko kraw"dzi r"cznika. =ażde powolne przejechanie po jego długo%ci, sprawiało że mj puls walił. -rze%ledziłam oczami jego ko%ci policzkowe i zastygłam na per*ekcyjno%ci jego warg.

6ego r"ka znieruchomiała wokł w"zła jaki zrobiłam z r"cznika, a oczywrciły do moich.

–  &ie musimy, 8 powiedział.– 0iem.–  &aprawd" nie kupiłem tych kondomw my%ląc, że zrobimy to dzi%.

0yszczerzyłam si".

– 0i"c... nie byłe% nazbyt pewny siebie7– Zawsze jestem nazbyt pewny siebie. 8 -ochylił si", całując mnie mi"kko. 8 +le

nie wiem czy to nie za dużo w tym momencie. &ie chc"...

:ciszyłam go, zjeżdżając r"kami do jego dresw, zaczepiając palcami ogumk".

Page 217: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 217/348

– 6este% idealny. $hc" tego ) z tobą. 'o nie jest za dużo.

0strząsnął nim dreszcz.

– 2oże, miałem nadziej", że to powiesz. $zy to robi ze mnie okropną osob"7

Za%miałam si" delikatnie.

–  &ie. 'o po prostu sprawia, że jeste% *acetem– h7 'ak mwisz7 8 znowu pochwycił moje usta i odsunął si" z małym

 przygryzieniem. 8 'ylko sprawia, że jestem *acetem7– 'ak. 8 9apn"łam. #oje plecy wygi"ły si", kiedy poruszył r"ką w gr" i w dł

mojego w"zełka. 8 &o dobra. 6este% czym% wi"cej niż tylko *acetem.

Za%miał si" gł"boko w gardle.

– 'ak my%lałem.

6ego oddech był ciepły na moich opuchni"tych wargach, parzący gdy przesunął si" na moją szyj". -ocałował miejsce gdzie mj puls szalał na gardle.Zamkn"łam oczy, szcz"%liwie obmyta wrażeniami. -otrzebowałam tego ) my

 potrzebowali%my tego. $hwili normalno%ci, tylko jego i mnie, razem tak jak powinni%my by!.

-ocałował mnie, kiedy jego palce rozlu/niły w"zeł, rozpraszając mnie gdyrozsunął r"cznik. $iarki pokryły moje ciało z zimnym powietrzem. 0ymamrotał co%w swoim lirycznym j"zyku, j"zyku jakiego chciałabym rozumie!, bo jego słowa

 brzmiały pi"knie.

=iedy si" podnisł, jego wzrok odgonił ciarki paląc mnie od wewnątrz.=raw"dzie jego ciała rozmyły si" w nikłym, białawym %wietle.

– 6este% pi"kna.

-omy%lałam o moich plecach.

– 0 każdym kawałku, 8 powiedział jakby czytając w moich my%lach.

#oże i tak było, bo kiedy przyciągn"łam go bliżej za pasek dresw, poddał si"wpasowując swoje ciało w moje. Goła pier% do gołej piersi. 0sun"łam r"ce w jegowłosy, gdy owin"łam nog" wokł jego bioder.

0ziął urywany oddech.

– oprowadzasz mnie do szale1stwa.– $zuj" to samo, 8 wychrypiałam, ocierając si" swoimi biodrami o jego.

Page 218: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 218/348

#i"%nie na jego ramionach napi"ły si", kiedy z jego gardła wydobył si" j"k.9zcz"k" miał mocno zaci%ni"tą, a linie ust napi"te gdy wsunął r"k" mi"dzy nas. 'ezr"czne palce w sekund" przeszły z łagodnych do kradnących8oddech i czułamgł"boko nadchodzący żar...

6asne, żłte %wiatło nagle zalało pokj, niszcząc moment.aemon zszedł ze mnie tak szybko, że kiedy wystrzelił do okna i odchylił

delikatnie *irank", wiatr zdmuchnął włosy na moje skronie. -ozbierałam si" macającmaterac aż znalazłam r"cznik, zakrywając si" kiedy zeszłam z łżka, łapiąc pistolet.

Groza dławiła mnie w gardle. 6uż nas znale/li7 dwrciłam si" do miejscagdzie stał aemon, kiedy nadal %ciskałam wokł siebie r"cznik. <"ce trz"sły mi si"tak bardzo, że pistolet grzechotał.

aemon wypu%cił długi oddech.

– 'o tylko re*lektory, ) jaki% dupek wyjechał z parkingu. 8 -uszczając zasłon",odwrcił si". 8 'o wszystko.

Zacisn"łam dło1 wokł broni.

– <e*lektory7

6ego wzrok opadł do tego, co trzymałam.

– 'ak, to wszystko +nnie akley.

2ro1 wydawała si" przyklejona do mojej r"ki. 9erce nadal waliło mi z pozostałego strachu i ten horror powoli wyparowywał z moich żył. 0tedy, w przerażającej jasno%ci mnie to uderzyło, że wła%nie do tego zostało zredukowanenasze życie. 0padanie w panik" i w tryb obronny za każdym razem, gdy re*lektoryza%wiecą w okno, kto% zapuka do naszych drzwi, albo przyjdzie do nas nieznajomy.

'o było to.#oją pierwszą reakcją na re*lektory było złapanie broni, przygotowanie si" do

strzału ) by zabi! je%li to konieczne.

– =at...7

-otrząsn"łam głową. gie1 skradał si" w gr" brzucha i do gardła. (zy paliłymoje oczy. 'ak wiele my%li p"dziło w mojej głowie. $i"żar opadł na moją pier%,zaciskając si" wokł moich płuc lodowatymi palcami. 0strząsnął mną dreszcz.

$ztery miesiące łez, ktrym nie pozwoliłam spa%!, wydostawały si" na wierzch.

aemon natychmiast był przede mną, delikatnie i ostrożnie odginając moje

Page 219: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 219/348

 palce z broni. -ołożył ją na stoliczku obok łżka.

– Hej, 8 powiedział, ujmując moje policzki obiema r"kami. 8 Hej, już dobrze.0szystko jest dobrze. &ikogo tu nie ma oprcz nas. 0szystko z nami dobrze.

Die!ziałam o tym, ale chodziło o co% wi"cej niż re*lektory w nocy. $hodziło owsz$stko ) kumulacj" czterech miesi"cy braku kontroli nad jakimkolwiek aspektemmojego życia, czy ciała.

Dsz$stko si" na mnie zwaliło ) cierpki strach, ktry nigdy nie odszedł, groza z jaką budziłam si" każdego dnia, egzaminy i testy stresu. 2l skalpela i horroroglądania jak zmutowani ludzie umierają. 'o wszystko ci"ło przeze mnie.0strząsająca ucieczka gdzie zastrzeliłam ludzi ) prawdziwych, żywych ludzi ktrzymieli rodziny i własne życia ) i wiedziałam, że zabiłam przynajmniej jednego z nich.6ego krew była na całej mojej twarzy.

> był jeszcze 2lake...

– -orozmawiaj ze mną, 8 prosił aemon. 6ego szmaragdowe oczy były pełnetroski. 8 &o dalej, =otek, powiedz mi co si" dzieje.

dwracając głow", zamkn"łam oczy. $hciałam by! silna. -owtarzałam sobiew kłko, że musz" by! silna, ale nie mogłam wymaza! wsz$stkiego.

Hej, 8 powiedział mi"kko. 8 9pjrz na mnie.'rzymałam oczy zamkni"te, wiedząc, że je%li na niego spojrz", balon ktry był

tak pełen, p"knie. 0 %rodku byłam wrakiem i nie chciałam by to zobaczył.

+le wtedy odwrcił moją twarz do swojej i pocałował moje zamkni"te powiekii powiedział,

– 6uż dobrze. $okolwiek teraz czujesz, jest w porządku. #am ci", =at. 6estem tudla ciebie, tylko dla ciebie. 0szystko jest !orze.

'en balon p"kł, a ja straciłam kontrol".

. . .

   & A'(O 

9erce mi p"kło, kiedy pierwsza łza spłyn"ła po jej policzku i rozpadła si" w

ochrypłym szlochu wybuchającym z jej ust.

Page 220: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 220/348

-rzyciągnąłem ją do siebie, owijając wokł niej ramiona, gdy trz"sła z siłąswojego smutku, swojego blu. &ie wiedziałem co zrobi!. &ic nie mwiła. -rzyłzach nie było na to miejsca.

– 6uż dobrze, 8 cały czas jej powtarzałem. 8 0yrzu! to. -o prostu to z siebie

wyrzu!. 8 > czułem si" głupio mwiąc to. 9łowa były tak puste.

6ej łzy spływały po mojej piersi4 każda jedna ci"ła jak nż. 2ezradny podniosłem ją i zaniosłem do łżka. -rzyciągnąłem ją bliżej, szarpiąc w gr" koc,ktry wydawał si" zbyt szorstki na jej skr" i owinąłem go wokł jej ramion.

0tuliła si" we mnie palcami %ciskając włosy na moim karku. (zy... cały czas przychodziły, a moje serce p"kało na surowy d/wi"k każdego z jej oddechw. &igdyw życiu nie czułem si" bardziej bezużyteczny. $hciałem to naprawi!, by poczuła si"

lepiej, ale nie wiedziałem jak.2yła tak silna w ciągu tego wszystkiego i je%li pomy%lałbym przez jedną

chwil", że ta cała sytuacja na nią gł"boko nie oddziaływała, byłym idiotą.Die!ziałem. #iałem tylko nadziej"  H mo!"iłem się H   by blizny i rany były tylko*izyczne. 2o je mogłem naprawi! ) mogłem je uleczy!. &ie mogłem naprawi! tego,co krwawiło i ropiało pod powierzchnią, ale sprbuj". Zrobiłbym wszystko by zabra!od niej ten bl.

 &ie wiem ile czasu min"ło, zanim si" uspokoiła, zanim łzy wydawały si"wyschną! i jej poszarpany oddech wyrwnał si" i wyczerpała si" tak, że zasn"ła.#inuty7 Godziny7 &ie wiedziałem.

 &akryłem ją kołdrą i wyciągnąłem si" obok niej, trzymając blisko jej ciepłeciało. -rzez cały czas nawet nie drgn"ła. Z jej policzkiem na mojej piersi, ciągle

 przebiegałem dłonią przez jej włosy, mając nadziej" że ruch mgłby si"gną! jej we%nie i załagodzi! troch" jej problemw. 0iedziałem, że lubiła kiedy bawiłem si" jejwłosami. 'o wydawało si" tak nieważną rzeczą, ale w tej chwili to było wszystko comiałem.

0 ktrym% momencie, odpłynąłem w sen. &ie chciałem, ale sze%! ostatnichgodzin zrobiło swoje. #usiałem spa! przez kilka godzin, bo kiedy otworzyłem oczy,%wiatło dnia przebiło si" przez zasłony, ale miałem wrażenie że to były minuty.

> =at nie było przy mnie.

#rugnąłem szybko, unosząc si" na łokciu. 9iedziała na kraw"dzi łżka, ubranaw koszulk" i dresy ktre znalazłem wczoraj. 6ej włosy opadły do połowy jej plecw4

*ale poruszyły si", kiedy odwrciła si" do mnie stawiając nog" na łżku.

– $hyba ci" nie obudziłam co7

Page 221: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 221/348

–  &ie. 8 -rzeczy%ciłem gardło, oglądając si" po pokoju, lekko zdezorientowany. 86ak długo nie %pisz7

0zruszyła ramionami.

–  &ie za długo. 6est troch" po dziesiątej rano.– 0ow. 'ak p/no7 8 -odrapałem si" po brwi i usiadłem.

dwrciła wzrok, studiując pasek swoich klapek. 6ej policzki były czerwone.

– -rzepraszam za wczorajszą noc. &ie chciałam opłaka! całego ciebie.– Hej. 8 Zbliżyłem si" do niej, owijając rami" wokł jej talii i przyciągnąłem ją

 bliżej. 8 -otrzebowałem drugiego prysznica. 'en był lepszy niż pierwszy.

Za%miała si" ochryple.

– 'o nie/le zabiło nastrj co7–  &ic nie psuje mojego humoru je%li chodzi o ciebie, =otek. 8 dsunąłem jej

włosy do tyłu, zakładając je za ucho. 8 6ak si" teraz czujesz7– 5epiej, 8 powiedziała, podnosząc wzrok. 6ej oczy były czerwone i opuchni"te. 8

#y%l"... my%l", że potrzebowałam to zrobi!.– $hcesz o tym pogada!7

blizała nerwowo usta kiedy bawiła si" ko1cwkami włosw. 2yłemzadowolony widząc bransolet" z opalem nadal na jej szczupłym nadgarstku.

– 6a... 0iele si" wydarzyło.

0strzymałem oddech nie ważąc si" ruszy!, bo wiedziałem że czasemwydobycie słw było dla niej ci"żkie. -rzetrzymała tony gwna, trzymała to w sobie.0 ko1cu, posłała mi drżący, mały u%miech.

– 'ak bardzo si" bałam, 8 wyszeptała i moja pier% si" zacisn"ła. 8 =iedyzobaczyłam re*lektory7 #y%lałam, że to byli oni i po prostu ze%wirowałamwiesz7 2yłam w tym miejscu przez cztery miesiące. 0iem, że to nic w

 porwnaniu do awsona i 2eth... nie wiem jak oni to przetrwali.

-owoli wypu%ciłem oddech. 6a też nie wiedziałem jak to zrobili, jak awson i2eth nie byli bardziej popieprzeni niż wcze%niej. 'rzymałem buzie na kłdk", kiedy

 przebiegałem dłonią w gr" i w dł po jej plecach.

6ej wzrok skupił si" na drzwiach łazienki i była cicho, przez jak my%lałemwieczno%!. 0tedy bardzo wolno, słowa zacz"ły z niej wypływa!. 9pryskiwaczeonyksu. @runtowne  egzaminy. 'esty stresu z hybrydami i to jak odmwiła

Page 222: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 222/348

wspłpracy i co to znaczyło dla niej aż dostała w parze 2lake3a. 6ak podjudzał ją dowalki i jak si"gn"ła do ;rdła. -oczucie winy jakie nosiła w sobie przez jego %mier!

 było oczywiste w jej głosie. -owiedziała mi wszystko i przez cały ten czas, musiałemz milion razy si" uspokaja!. d %rodka zżerała mnie w%ciekło%!, jakiej nigdy

 przedtem nie czułem.

– -rzepraszam, 8 powiedziała, potrząsając głową. 8 -lącze si". -o prostu...musiałam to z siebie wyrzuci!.

–  &ie przepraszaj, =at. 8 $hciałem zrobi! dziur" w %cianie. Zamiast tegousiadłem za nią, udo przy udzie. 8 0iesz że to, co si" stało z 2lake3iem nie jesttwoją winą, prawda7

win"ła cz"%! włosw wokł dwch palcw.

– Zabiłam go, aemon.– +le si" broniła%.–  &ie. 8 0ypu%ciła włosy i spojrzała na mnie. 6ej oczy były szkliste. 8 &ie

 broniłam si", nie bardzo. -odjudzał mnie i straciłam kontrol".– =at, musisz spojrze! na całą sytuacj". 2yła% bita... 8 #wienie tego na głos

sprawiło, że chciałem wrci! tam i spali! cały budynek. 8 -rzechodziła% przezwie"e stresu. > 2lake... jakiekolwiek były jego powody, by zrobi! to co robił,non stop narażał ciebie i wielu innych ludzi na niebezpiecze1stwo.

– #y%lisz, że na to zasłużył7

-rawdziwie sadystyczna cz"%! mnie chciała powiedzie! tak, bo czasami takmy%lałem.

–  &ie wiem, ale to co wiem, to to, że wszedł do pokoju, podjudzał ci" do walki.0alczyła%. 0iem, że nie chciała% zabi! jego, ani nikogo innego, ale stało si".

 &ie jeste% złą osobą. &ie jeste% potworem.

6ej brwi uniosły si" i otworzyła usta.

– > nie, nie jeste% jak 2lake. 0i"c nawet nie id/ w tym kierunku. &igdy niemogłaby% by! jak on. 6este% dobra w %rodku, =otek. 0yciągasz z ludzi to conajlepsze ) nawet ze mnie. 8 9zturchnąłem ją ramieniem i pokazała u%miech. 89amo to powinno zapewni! ci &agrod" &obla.

Za%miała si" delikatnie i uniosła na kolanach. wijając ramiona wokł moichramion, pochyliła si" i umie%ciła na moich ustach najdelikatniejszy pocałunek, zrodzaju tych, jaki b"d" cenił zawsze.

– Za co to było7 8 objąłem ją ramionami wokł talii.– 'o było dzi"kuj"8ci, 8 powiedziała, opierając czoło na moim. 8 0i"kszo%!

Page 223: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 223/348

*acetw pewnie wyszłaby w %rodku nocy i uciekła daleko od histeryczki.–  &ie jestem wi"kszo%cią *acetw. 8 -rzyciągnąłem ją do siebie tak, że siedziała

na moich kolanach. 8 6eszcze tego nie rozkminiła%7

pu%ciła r"ce na moje ramiona.

– $zasami jestem troch" wolna.

Za%miałem si", a ona odpowiedziała u%miechem.

– obrze, że nie lec" na ciebie dla mzgu.

9zcz"ka jej opadła i waln"ła mnie w rami".

– 'o takie ignoranckie.– $o7 8 sugestywnie poruszyłem brwiami. 8 -o prostu jestem szczery.– Zamknij si". 8 #usn"ła wargami moje.

-rzygryzłem jej dolną warg" i rżany rumieniec pojawił si" na jej policzkach.

– Hmm, wiesz jak bardzo lubi" kiedy, jeste% taka mądrali1ska.– 6este% psychiczny.

#oje r"ce ugniatały jej plecy i przyciągnąłem ją bliżej.

– #am co% naprawd" ckliwego do powiedzenia. -rzygotuj si".

?ledziła lini" mojej szcz"ki.

– 6estem psychiczny dla ciebie.

0ybuchła %miechem.

– mj 2oże, to -est ckliwe.– #wiłem ci. 8 Złapałem jej podbrdek i przysunąłem jej usta do swoich. 8

=ocham d/wi"k twojego %miechu. $zy to jest zbyt ckliwe7–  &ie. 8 -ocałowała mnie. 8 +ni troch".– obrze. 8 -rzeniosłem r"ce w gr" jej talii, opuszki moich palcw zatrzymały

si" pod jej piersiami. 8 2o mam... 8 0rażenie przeczołgało si" przez moje żyły,rozprzestrzeniając si" po całym ciele.

=at znieruchomiała, zasysając ostry oddech.

– $o jest7

Page 224: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 224/348

$hwyciłem jej biodra i przeniosłem na łżko obok mnie. 2iorąc bro1 ze stołu podałem ją jej i wzi"ła ją z szeroko otwartymi oczami.

– 6est tu 5uxenBM.

BM -rzyrzekam, to nie ja  'o 9ylwia tu sko1czyła

Page 225: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 225/348

Rozdział 21

   K  ATY 

9zybko wstałam, trzymając bro1.–  6este% pewien7 8 skrzywiłam si". 8 kej. 'o było głupie pytanie.–  6a nie...

:derzenie zatrz"sło drzwiami motelowymi, strasząc mnie do takiego stopnia,że prawie upu%ciłam pistolet. aemon posłał mi zatroskane spojrzenie i zarumieniłamsi". &aprawd" musiałam wzią! si" w gar%!. 2iorąc gł"boki oddech, skin"łam głową.

$icho podkradł si" do drzwi, z gracją %mierciono%nego drapieżnika, a ja plątałam si" jak niezdarny /rebak. Zbliżając si", powiedziałam sobie że jestemgotowa uży! tej broni. :życie ;rdła, co było tak samo niebezpieczne, byłoby zbytryzykowne. 9trzelanie z pistoletu przyciągn"łoby uwag", ale miejmy nadziej" żetylko lokalnych.

aemon pochylił si" do przodu, wyglądając przez judasza.

– $o do diabła7– $o7 8 moje serce przyspieszyło.

9pojrzał na mnie przez rami".

– 'o -aris ) 5uxen, ktry był z 5ucem.

$hwilk" zabrało mi przypomnienie sobie kim był ) naprawd" przystojny, blond 5uxen, ktry był z 5ucem w klubie.

– 6est przyjacielem7– -rzekonamy si". 8 aemon wyprostował ramiona i otworzył drzwi na o%cież.

 &ie mogłam zobaczy! nic, poza jego gołymi plecami, cho! je%li musiałabymutkną! patrząc na nie, nie narzekałabym. 8 6estem zaskoczony, widząc ci" tutaj,8 powiedział.

– + powiniene% by!7 8 padła odpowied/.– 'y mi powiedz. laczego tu jeste%7 > dlaczego nie powinienem walną! ci" tak,

że obudzisz si" w przyszłym tygodniu7

#oja r"ka %ciskająca bro1 była spocona. aemon tak naprawd" nie walnął by%wiatłem -arisa. $zekaj. 'ak, zrobiłby to, czy to było ryzykowne czy nie.

Page 226: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 226/348

– 2o to przyciągn"ło by zbyt wiele uwagi, 8 odpowiedział -aris gładkim głosem.8 + poza tym, nie jestem sam.

aemon musiał zobaczy! kogo% innego, bo jego ramiona rozlu/niły si"

odrobin" i odsunął si" na bok.

– $ż, zapraszam.

-aris przeszedł przez drzwi, a jego kroki były długie i pewne. <zucił okiem namnie trzymającą bro1.

– Lajna koszulka.

9pojrzałam w dł, zapominając że miałam na sobie koszulk" IxtraterrestrialHighway.

– zi"ki.

0tedy do pokoju wpadł +rcher, wyglądając na od%wieżonego i czystego. 0ogle nie tak jak kto%, kto przez całą noc biegał po pustyni. -odejrzenie zakiełkowałowe mnie jak szkodliwy chwast. 9pojrzał na aemona.

-rzeszkodzili%my w czym%7aemon zmrużył oczy, kiedy zamykał drzwi.

– $o si" dzieje7

+rcher si"gnął do jeansw i wyciągnął szklane etui. -odał je aemonowi.

– 'u jest 5H8BB. -omy%lałem, że dam ci czyni! honory. 8 9pojrzał na mnie. 8Zamierzasz mnie zastrzeli! =aty7

– #oże, 8 mrukn"łam, ale obniżyłam bro1 i usiadłam na kraw"dzi łżka. 8 Gdzie byłe%7

+rcher zmarszczył brwi gdy -aris odsunął si" i z niesmakiem prychnął nawygląd pokoju.

–  &o wiesz, miałem pracowitą noc trzymając pł wojska z dala od was. 0tedykiedy wracałem by si" z wami spotka!, wpadłem na tego oto przyjaciela.

–  &ie uznawałbym go za przyjaciela, 8 powiedział aemon kiedy podszedł

staną! obok mnie,

-aris położył dło1 na piersi.

Page 227: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 227/348

– <anisz mnie.

aemon przewrcił oczami i niskim głosem powiedział.

– #ożesz odłoży! bro1, =otek.

– h. 8 Zaczerwieniłam si". 0yciągając si", położyłam ją na stoliku. 0tedyzwrciłam si" do +rchera. 8 6este%my ci winni podzi"kowanie za... zawszystko. 8 $zekałam by aemon si" włączył. =iedy tego nie zrobiłamkopn"łam go w nog".

– zi"kuj", 8 wymamrotał aemon.

:sta +rchera wykrzywiły si" w rozbawieniu i my%l", że to był pierwszy raz,gdy widziałam jak naprawd" si" u%miechał. :derzyło mnie jak młodo przez towyglądał.

–  &ie masz poj"cia jak rozradowany czuj" si" słysząc jak to mwisz, aemon.– #og" sobie wyobrazi!.– -oważnie, 8 wci"łam si". 8 zi"kujemy ci. &igdy by%my tu nie dotarli bez

ciebie.

=iwnął głową.

– 'o nie było tylko dla waszej dwjki.– 0yja%nisz7 8 powiedział aemon.

-aris *uknął, kiedy wskoczył na biurko. zi"ki 2ogu, że ta rzecz si" pod nimnie zapadła i nie pomarszczyła jego wyprasowanych spodni.

– $zy wy naprawd" my%licie, że +rcher cieszył si" byciem małym, idealnym przykładem postawy rigin dla aedalusa7

– Zgaduj", że nie. 8 aemon usiadł przy mnie. 8 > zgaduj", że 5uc też nie.

-aris wzruszył smukłym ramieniem.

– > zgaduj", że wy też nie cieszyli%cie si" z bycia ich idealną, małą parką dotworzenia mutantw7

– h, tak, &ancy całkowicie ci" kochała. 8 +rcher założył ramiona. 8 2yłe% jej pi"ciogwiazdkowym 5uxenem. >lu ludzi zmutowałe% w krtkim czasie7 0i"cejniż inni 5uxeni.

aemon zesztywniał.

– 'o naprawd" nie ma z tym nic wsplnego. laczego nam pomagasz i dlaczego jest z tobą -aris7– > gdzie jest 5uc7 8 weszłam w rozmow", my%ląc że nie mgł by! za daleko.

Page 228: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 228/348

-aris u%miechnął si".

– Gdzie% w pobliżu.–  &ie mamy zbyt wiele czasu na pytania, ale mog" da! ci krtką i brudną wersj",

8 powiedział +rcher. 8 0isiałem 5ucowi przysług" i -aris ma racj". T$ miała%

racj", =aty. 2ycie w aedalusie oznacza brak życia. =ontrolowali każdyaspekt. &ie jest ważne jak w to wszedłem. 8 <ozłożył ramiona dło1mi do gry.8 'o co si" liczy, zawsze si" liczy, to $cie.

– laczego teraz7 8 spytał aemon, a w jego tonie była nutka twardej nieu*no%ci.– > to jest pytanie roku, co nie7 8 dołączył -aris, szczerząc si" jakby brał jakie%

 pigułki szcz"%cia czy co%. 8 laczego +rcher zaryzykowałby teraz wszystko )swoje życie, o ile można o takim mwi!.

+rcher posłał 5uxenowi mroczne spojrzenie.

– zi"ki -aris, za dodanie tego. :cieczka z aedalusa nie jest łatwa. -oza5uciem i innymi, nikomu si" to nie udało. 'ak, mogłem uciec ze sto razy, aleznale/li by mnie. -otrzebowałem też dywersji.

0tedy mnie to uderzyło.

– 0ykorzystałe% nas jako dywersj".

9kinął.

–  &ancy i sierżant asher b"dą bardziej skupieni na znalezieniu ciebie iaemona. 6a nie b"d" na szczycie ich listy priorytetw.

'roch" napi"cia uszło z ciała aemona.

–  &ancy powiedziała, że na %wiecie są inni origin udający ludzi.– 6acy% są, 8 potwierdził +rcher. 8 0ątpi", że teraz b"dą problemem. #ają swoje

życia, wi"c nie zbliżą si" do nas na dziesi"! mil.

 &adal było co%, czego nie rozumiałam.

– laczego 5uc nie wysłał ci" do zdobycia 5H8BB7 #głby ci" ukry!.

-aris za%miał si" mi"kko.

– #y%lisz, że jest jaki% sposb na szale1stwo 5uca7– #iałem nadziej", że jaki% b"dzie, 8 mruknął aemon, przebiegając r"ką po

włosach.– 0 sumie, to jest sposb. -oza *aktem że mogłem gra! szpiega, by na bieżąco

in*ormowa! 5uca... i innych co robiło aedalus, wiedziałem że zmienili 5H8BB

Page 229: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 229/348

i tego chciał 5uc, nowej wersji ) -rometeusza. &igdy nie byłem w pobliżunowego lekarstwa. &ikt nie był. o czasu gdy wprowadzili ci" do %rodka, 8

 powiedział +rcher do aemona. 8 'o było tak jakby idealne rozproszenie dlawszystkich +le nie wiem dlaczego 5uc chc" lekarstwa.

– > nie pytałbym go o to, 8 powiedział złowrogo -aris.

Zadrżałam na jego ton, ale wtedy pomy%lałam o tym co powiedział mi +rcher.

– $o z 5uxenami ) tymi co według sierżanta ashera, chcą przeją! ziemi"7 $zyto prawda7

+rcher posłał spojrzenie aemonowi.

– 'o prawda i twj chłopczyk tutaj wydaje si" zna! jednego z nich.

aemon zmrużył oczy.

– 'rzymaj si" z dala od mojej głowy.

dwrciłam si" do niego.

– czym on mwi7– 'o tylko co%, co powiedział Ithan 0hite. -ami"tasz go7 8 zapytał i skin"łam

głową. =rtko znałam 9tarszego 5uxena. 8 =iedy odszedłem z kolonii by ci"szuka!, powiedział co% o Ziemi nie należącej do ludzi na zawsze, ale naprawd"o tym nie my%lałem, no bo prosz" ci"... jestem pewien że są tam 5uxen, ktrzychcą by! u władzy, ale to si" nigdy nie stanie.

+rcher nie wyglądał na przekonanego i ja też nie byłam, ale origin przekrzywiłgłow" na bok.

– wilku mowa...

$hwil" p/niej, drzwi hotelowe otworzyły si". aemon skoczył na nogi, a jego oczy zmieniły si" w białe, kiedy ja si"gałam po bro1, z sercem podchodzącymdo gardła.

o %rodka spacerowym krokiem wszedł 5uc trzymając plastikową torb" irżowe pudełko. 6ego włosy %ciągni"te były do tyłu w krtki kucyk a na anielskiejtwarzy miał przyklejony szeroki u%miech.

– Hej ludzieN 8 powiedział wesoło. 8 -rzyniosłem pączki.

#rugn"łam powoli, kiedy znw usiadłam.

Page 230: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 230/348

– obry 2oże, prawie miałam zawał.– 6estem całkiem pewny, że zamknąłem te drzwi, 8 warknął aemon.

5uc postawił pudełko pączkw na dł i wpatrzyłam si" w nie jakby ukrywałysens życia.

– > jestem całkiem pewny, że si" wpu%ciłem. Hej, =atyN

-odskoczyłam na d/wi"k swojego imienia.

– Hej, 5uc...– 9pjrz co przyniosłem. 8 -ogrzebał w swojej torbie i wyjął koszulk"

Ixtraterrestrial Highway. 8 'eraz możemy by! bli/niakami z bratnimi duszami.– 'o jest... yy, naprawd" miłe.

:sta -arisa uniosły si".

– $zy ty na serio masz zamiar nosi! t" koszulk"7– 'ak, mam. =ażdego dnia mojego życia. #y%l" że to ironiczne. 8 Lioletowe

oczy 5uca okrążyły pokj, lądując z powrotem na mnie. 8 + teraz, my%l" że wydwoje macie co% dla mnie7

aemon wypu%cił nisko oddech i podnisł szklane etui. <zucił je 5ucowi,ktry złapał je w powietrzu.

– to ono.

zieciak otworzył małe wąskie etui, wolno wypuszczając powietrze. Zamknął je z naboże1stwem i wsunął je do tylnej kieszeni dżinsw.

– zi"kuj".

#iałam wrażenie że, jak i aemon, nie mwił on cz"sto dzi"kuj".

– 0i"c... co teraz zrobimy7– $ż... 8 5uc przeciągnął słowo. 8 Gwno wpadnie w wentylator. aedalus nie

 b"dzie szcz"dzi! czasu ani życia, by położy! swoje chciwe małe rączki natobie, aemon. <ozedrą to miasto na strz"py. 6uż to robią. > użyją wszystkiegoco możliwe by zaciągną! ci" z powrotem.

aemon zesztywniał.

– Zabiorą si" za moją rodzin" prawda7–  &ajprawdopodobniej, 8 odpowiedział. 8 0 sumie, to możesz na to liczy!. 'ak

czy inaczejN 8 5uc okr"cił si" do +rchera tak szybko, że starszy origin co*nął

Page 231: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 231/348

si" o krok. 8 Załatwiłem nam nowy pojazd.–  &aprawd", 8 odpowiedział +rcher.– > wystarcza miejsca dla naszej piątki. 8 5uc znw odwrcił si" do aemona i

mnie z psotnym u%mieszkiem, ktry nie wrżył nic dobrego. 8 #am dla wasniespodziank". +le najpierw, sugerowałbym założy! jakie% ciuchy. 8 9i"gnął do

torby, wyciągnął koszulk" i rzucił nią w aemona. 2yła to czysta, białakoszulka. 8 6a i =aty wyglądamy uroczo w extraterrestrialowych koszulkach.'y wyglądałby% po prostu głupio. #ożesz mi podzi"kowa! p/niej.

Zastanawiałam si" jak do diabła on wiedział, że aemon też miał jedną z tychkoszulek.

– > zjedzcie troch" cholernych pączkw. 0 dowolnej kolejno%ci.

aemon skrzywił si", podczas gdy ja byłam po prostu zachwycona by zaczą! je%! pączki. Zajrzałam do pudełka. Z polewą. #oje ulubione.

– 6aką niespodziank"7 8 spytał aemon, trzymając koszulk" i nie wysilając si" by ją założy!.

– 0iesz, gdybym ci powiedział, to nie byłaby niespodzianka. +le musimywyruszy! niedługo. 0i"c jedz i pakuj si". #usimy pojecha! w kilka miejsc.

aemon wypu%cił powietrze przez nos i spojrzał na mnie. #ogłam zobaczy!,że nie znosił dobrze bycia rozstawianym po kątach przez 5uca, ale moje usta były

 pełne polewowej dobroci, wi"c w tym momencie nie miałam nic do dodania w tejsprawie.

0 ko1cu, kiwnął głową.

– obra. +le je%li...– 0iem. 6e%li was wyroluj", znajdziesz sposb by moja %mier! była powolna i

 bolesna. Załapałem. 8 5uc pu%cił oczko. 8 :ważam si" za ostrzeżonego.– + tak przy okazji, 8 powiedział +rcher, gdy aemon pochylił si" nad moim

ramieniem i zaczął szturcha! pączki. 8 &ie zapomnij pudełka kondomw na podłodze.

#oja uwaga skierowała si" na podłog". > oto tam były, dokładnie gdzieaemon upu%cił je wczoraj w nocy. #oja twarz paliła jak jasna cholera i prawiezakrztusiłam si" pączkiem, kiedy %miech aemona rozbrzmiał w moich uszach.

. . .

  & A'(O 

Page 232: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 232/348

 &a pewno nie zapomniałem kondomw, kiedy pakowałem do naszej kosmicznejtorby niewielką ilo%! rzeczy jaką mieli%my. =at nadal była troch" czerwona natwarzy i powstrzymywałem si" jak mogłem by dalej jej na ten temat bezlito%nie niedrażni!. dpu%ciłem jej bo wyglądała tak cholernie słodko stojąc tam w tej głupiejkoszulce i tanich klapkach, przyciskając do piersi kosmiczną lalk".

Zarzuciłam rami" na jej ramiona, kiedy wychodzili%my w jasne sło1cesierpniowej pustyni.

+rcher przeszedł koło nas i jego wzrok opadł do tego co niosłem.

– Lajna torba.– Zamknij si", 8 odpowiedziałem.

-rychnął.beszli%my motel i pierwszy raz spojrzałem na naszą podwzk".

– 0hoaN 'o jest twj pojazd7

5uc przerzucił swoją nową koszulk" przez rami", kiedy poklepał bagażnikczarnego Hummera.

– 5ubi" my%le!, że do mnie pasuje.

=at wzi"ła lalk" w drugą r"k" kiedy przyglądała si" potworowi.

– $zy jechałe% tym małym niszczycielem wiosek, całą drog" z ZachodniejJiriginii7

<oze%miał si".

–  &ie. -ożyczyłem go.

'a miałem wrażenie, że EpożyczenieF 5uca było takie jak moje EpożyczenieFsamochodu #atthew. bchodząc samochd od strony kierowcy, otworzyłem drzwidla =at.

– #y%lisz, że dasz rad" sama wspią! si" do tej rzeczy7

-osłała mi spojrzenie przez rami" i wyszczerzyłem si". -otrząsając głową,chwyciła klamk" i podciągn"ła si". czywi%cie, b"dąc pomocnym *acetem jakim

 byłem, pomogłem popchni"ciem w dobre miejsce .

Głowa =at okr"ciła si", a jej policzki były zarumienione.

Page 233: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 233/348

– $zasami jeste% takim napalonym psem.

Zakrztusiłem si" %miechem, kiedy wskoczyłem na miejsce obok niej.

– -ami"tasz co mwiłem o pieszczeniu7

– 'aa, pami"tam.– -ami"taj o tym na p/niej. 8 9i"gnąłem przed nią, łapiąc pas zanim mogła to

zrobi!.

0estchn"ła, kiedy zabrała r"ce.

– 0iesz, jestem całkowicie zdolna sama zapią! swj pas.– 6ak słodko, 8 powiedział +rcher z innych otwartych drzwi. 0spiął si" po

drugiej stronie =at.–

>stnieje powd dlaczego to robi". 8 Zignorowałem go, przesuwając dolny pasna jej brzuch. Zassała oddech, gdy moje r"ce musn"ły jej podbrzuszne.-osłałem jej grzeszny u%mieszek i zapiąłem ją. 8 'eraz rozumiesz7

– 'ak jak powiedziałam jak pies, 8 odpowiedziała, ale jej oczy stały si" mi"kkiegorąco szare.

-ochylając si" przycisnąłem usta do jej skroni i uniosłem rami". -as był natyle rozciągliwy, że mogła si" wtuli! w mj bok.

– 0i"c, ten samochd jest moją niespodzianką7 &a to mog" przysta!.

Z przedniego miejsca pasażera 5uc roze%miał si".

– o diabła nie. #y%l", że chyba go zatrzymam.– -o prostu odpr"ż si" i ciesz jazdą, 8 powiedział -aris, uruchamiając Hummera.

8 0 sumie, to całkiem nudna jazda. prcz zabawnych kosmicznych znakwna autostradzie i może krowy albo dwch, nie ma na czym oka zawiesi!.

– Zabawa. 8 :łożyłem nogi i spojrzałem na +rchera. :derzał palcami o kolanaze zmrużonymi oczami utkwionymi w tylnym siedzeniu. 'ak naprawd" nie

u*ałem żadnemu z m"żczyzn w samochodzie, nie na BOO procent. #ogli prowadzi! nas z powrotem do 9tre*y AB.

+rcher odwrcił głow" do mnie. ie zamierzam$ z!ra!zi) ani cieie* ani Kat$.

Zmrużyłem oczy. :o raz ostatni* s+ie+rza- z mo-e- głow$.

Tru!no tego nie roi). (asz tak wie"k% głowę. 6edna strona jego ust zakrzywiłasi" do gry, gdy wrcił do gapienia si" na siedzenie przed nim.  :oza t$m* -ak

m,gł$m s+rowa!zi) cię z +owrotem3 Di!ziałe0 co zroiłem* $ nas w$!osta).

9łuszna uwaga. To mogło $) +o +rostu ustawione* -ak $ło z 9"akem. On

Page 234: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 234/348

 zroił to samo.

 ie -estem 9"akem. hcę stamt%! uciec tak ar!zo -ak t$.

 &a to nie odpowiedziałem. dwracając wzrok do okna, patrzyłem jak małe

domki i znaki zlewały si" i w ko1cu zmieniły si" na otwartej autostradzie w nicoprcz ciemną ziemi" i lekki powiew. opki nie zobaczyłem znaku nie rozlu/niłemsi".

– 5as Jegas7 2"dziemy uprawia! hazard i we/miemy udział w Llamingo7

5uc potrząsnął głową.

–  &ie, chyba że to twj *etysz.

 &iewiedza gdzie jedziemy bardzo mi ciążyła. &ie przestawałem by! nieu*ny zoczami na drodze, szukając jakichkolwiek podejrzanych samochodw, ktre byłytroch" za blisko. 6akie% siedem mil brakujących do prawie dwugodzinnej jazdy, =atodpłyn"ła. Złapałem lalk" zanim spadła na wycieraczki i przytrzymałem ją. :lżyłomi, że wi"cej odpoczywała. -otrzebowała tego.

Za każdym razem, gdy zbliżali%my si" do policyjnego radiowozu, napinałemsi", gotowy na to że każą nam si" zatrzyma! z jakich% powodw, zaczynając odskradzionego samochodu ko1cząc na zaatakowaniu personelu wojskowego.

 +le nikt nas nie zatrzymał. +ni jedna cholerna rzecz nie wydarzyła si" wczasie całej podrży, oprcz kłcących si" 5uca i -arisa o radio jak stare dobremałże1stwo. &ie mogłem rozgry/! tej dwjki. +le hej, nie mogłem rozgry/! nawetsamego siebie.

-o drodze do Jegas my%lałem o najbardziej szalonym gwnie. > mam na my%liserio8nie8na8miejscu rzeczy i nie wiedziałem czy to dlatego, że w samochodzie byładwjka ludzi, ktra potencjalnie zaglądała mi do głowy, sprawiła, że my%lałem o

rzeczach, o ktrych naprawd" nie chciałem żeby inni ludzie wiedzieli.

0szystko zacz"ło si" od tego jak odwrciłem wzrok od okna i moja uwagaskupiła si" na mojej nodze. 5ewa r"ka =at leżała na moim udzie. -rzez kilka minut,nie mogłem odwrci! wzroku. co chodziło z tą lewą r"ką7 'o była tylko r"ka i =atmiała w ogle %wietną dło1, ale to nie było to.

$hodziło o to, co zazwyczaj szło na lewą r"k", na serdeczny palec.

2oże, my%lenie o pier%cionkach i lewej dłoni, sprawiło że chciałem wydosta!si" w choler" z tego samochodu i zrobi! jakie% sto okrąże1, ale by! małże1stwem z=at )  małeGstwem3 #j mzg zawiesił si" na tym słowie, ale to nie byłoby takie

Page 235: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 235/348

okropne. &ah, daleko od tego. 'o było by tak jakby... idealne.

9p"dzenie reszty życia z =at było czym% co planowałem. =iedy przychodziłodo tego nie miałem żadnych pyta1 ani wątpliwo%ci. 0idziałem ją )  t$"ko ją ) w mojej

 przyszło%ci. -odj"cie takiej decyzji nie sprawiło, że miałem zimne poty. #oże to

dlatego, że mj rodzaj parował si" młodo, zazwyczaj tuż po wyj%ciu z liceum i naszawersja małże1stwa nie była tak rżna od ludzkiej.

+le byli%my młodzi. #ieli%my jeszcze mleko pod nosem, albo przynajmniejtak powiedziałby #atthew.

laczego do diabła w ogle my%lałem o tym teraz, kiedy nasze życia byłykompletnym bałaganem7 #oże to dlatego, że kiedy wszystko było chaotyczne i jutromogło nie nadej%!, sprawiało to że my%lałe% o takich sprawach7 9prawiło że chciałe%

można powiedzie!, przypiecz"towa! spraw"7 &ienawidziłem my%li, że możemy niemie! tych kilku lat żeby si" pobra!.

-otrząsając głową, by ją oczy%ci! z tych my%li, zacie%niłem ramiona wokł =ati skupiłem si" na drodze. =iedy za oknem zacz"ły pojawia! si" wieżowce, delikatnie

 ją obudziłem.

– Hej, %piochu spjrz.

-odniosła głow" z mojego ramienia i potarła oczy. #rugając kilka razy, pochyliła si" delikatnie i wyjrzała przez okno. 6ej oczy rozszerzyły si".

– 0ow... nigdy wcze%niej nie byłam w Jegas.

5uc przekr"cił si" na swoim siedzeniu, szczerząc si".

– 5epiej widzie! je w nocy, z budynkami o%wietlonymi jak 9trip.

$hciwo%! wypełniła jej oczy, ale usiadła z powrotem, uderzając mnieramieniem. 'ak bardzo jak chciałbym wzią! ją na randk", dla nas nie byłobyzwiedzania. 'o byłoby zbyt ryzykowne.

-ochyliłem si" przyciskając usta do jej ucha i powiedziałem,

–  &ast"pnym razem. biecuj".

dwrciła si" odrobin", zamykając oczy.

– 'rzymam ci" za słowo.

Page 236: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 236/348

$ałując jej policzek, zignorowałem przenikliwy wzrok, jaki posłał mi +rcher.=iedy wjechali%my do Jegas, =at wyciągała si" nade mną by wszystko zobaczy!.-almy wzdłuż 9trip pewnie były dla niej znajome, ale statek piracki przed 0yspą9karbw nie był czym% co widziałe% codziennie.

Zabrało nam wieczno%! by wydosta! si" z korku i zazwyczaj to sprawiłoby żewydłubywał bym sobie oczy z niecierpliwo%ci, ale nie było tak /le. &ie z =at, przez połow" czasu praktycznie podskakującą na moich kolanach, wskazując dobrze znanemiejsca jak 2ellagio, -ałac $ezara i 0ież" Ii**ela w -aryżu.

2yłem tak jakby w niebie.

 &iestety ta wersja nieba, miała widownie. $holera by to wzi"ła.

=iedy dojechali%my do pery*erii Jegas, zacząłem by! zm"czony całym tymgwnem z niespodzianką, zwłaszcza kiedy -aris wyłączył si" z głwnego ruchu, jadąc inną drogą wokł wiejskiego klubu i ogromnego pola gol*owego. 6echali%mydalej tą drogą, dalej i dalej od ludnego miasta. &ie było tam niczego poza kilkomarozwlekłymi posiadło%ciami i wtedy znikąd pojawił si" mur, błyszcząca, piaskowastruktura ochronna mierząca dwadzie%cia stp.

-ochyliłem si" do przodu, kładąc r"k" na tył siedzenia -arisa.

– $zy to kwarcyt w kamieniu7– 5epiej w to uwierz.

=at rzuciła na mnie okiem, jej oczy si" rozszerzyły, gdy zdała sobie spraw" cosi" dzieje kiedy -aris zwolnił przed żelazną bramą, ktra miała w sobie malutkieodłamki kwarcytu. &igdy nie widziałem czego% takiego.

>nterkom załączył si" i -aris powiedział.

– -uk. -uk.

$hwila i po drugiej stronie odezwał si" głos kobiety.

– =to tam7

=at uniosła brwi na mnie, a ja wzruszyłem ramionami.

– -rzerywająca krowa,  8 powiedział -aris patrząc na 5uca, ktry potrząsnąłgłową.

Z interkomu,

Page 237: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 237/348

– -rzery..7– #ooooooN 8 powiedział -aris, rżąc.

=at zachichotała.

+rcher przewrcił oczami i potrząsnął głową.

Z interkomu doszło słyszalne *ukni"cie.

– 'o było głupie. 2rama si" otwiera. -oczekaj sekund".– 'o było całkiem kiepskie, 8 powiedziałem.

-aris zakrztusił si" %miechem.

– 0idziałem to w internecie. <ozbawili mnie. Zobaczyłem ponownie. $hceszich usłysze!7–  &ie. 8 o mojej dezaprobaty dołączył +rcher. $o% w czym si" zgadzali%my.

Huh. >dzie si" domy%li!.– 9zkoda. 8 -aris ruszył naprzd kiedy brama si" rozsun"ła, otwierając si"

szeroko. 8 'en nawet nie był moim najlepszym.– 'o było całkiem niezłe, 8 powiedziała =at, szczerząc si" kiedy posłałem jej

spojrzenie. 8 :%miałam si".– (atwo ci zaimponowa!, 8 powiedziałem jej.

Zamierzyła si" by walną! mnie w rami", ale złapałem jej r"k". (ącząc swoje palce z jej, pu%ciłem oko. -otrząsn"ła głową.

– 'y mi nie imponujesz.

:wierzyłbym jej gdyby%my obydwoje nie wiedzieli lepiej.

Zabrało mi kilka sekund by u%wiadomi! sobie, że droga też miała osadzone w

as*alcie ogromne ilo%ci kwarcytu. -ierwszy dom do ktrego dojechali%my, skromnakonstrukcja, wyglądał jakby kto% obrzygał go kwarcytem ) dach, okiennice, *rontowedrzwi.

6asna cholera.

dkąd w pobliżu nie było naturalnych *ormacji kwarcytu, przenie%li go tutaj,chroniąc społeczno%! 5uxen.

 &ie wiedziałe% o tym7 8 Zaskoczenie zabarwiło głos 5uca.–  &ie. 'o znaczy, nigdy nie wydawało si" możliwe użycie kwarcytu w taki

sposb, ale musiało to kosztowa! niezłą sumk" i nawet nie wiedziałem że tutaj

Page 238: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 238/348

 była jaka% społeczno%!.– >nteresujące, 8 5uc mruknął, a linia jego szcz"ki była twardo zaci%ni"ta.

-aris spojrzał na niego a ja nie rozumiałem spojrze1 jakie wymienili.

– adealus też nie wie, 8 powiedział +rcher. 8 6est tuż pod ich nosami. >dealnakryjwka.– 'o jest szale1stwo. 8 -otrząsnąłem głową kiedy min"li%my wi"cej domw

wyłożonych kwarcytem, a każdym kolejnym dom stawał si" wi"kszy. 8 6ak tosi" stało, że o tym nie wiedziałem7 Znasz tu kogo%, 5uc7

-otrząsnął głową.

–  &ie bardzo. #am kilku... znajomych w +rizonie, ale najpierw musimy si"

zatrzyma! tutaj. -ozwoli! temu wszystkiemu przygasną! przez kilka dni, żebynie było tak niebezpiecznie podrżowa! autostradą.– 0i"c p/niej jedziemy do +rizony7 8 zapytała =at, patrząc mi"dzy mną a

5ucem.

5uc wzruszył ramionami.

– 'o tylko propozycja. 'am wła%nie +rcher na jaki% czas si" ukryje, ale to zależyod was. #ożecie przyją! moją propozycj" go%cinno%ci, albo wsadzi! mi ją w

tyłek.=at zmarszczyła brwi.

– la mnie nie ma rżnicy. 8 dodał.

-otrząsn"ła delikatnie głową.

–  &ie łapi" dlaczego wszyscy tak ryzykowali%cie, by nam pomc.

obre pytanie.

5uc spojrzał przez rami".

– #amy wsplnego wroga i jeste%my silni w kupie. 'ak jak w horrorach.

Zacząłem wyczuwa! innych 5uxen, ktrzy musieli by! w domach albo zawysokimi %cianami okrążającymi wi"kszo%! ogrdkw. &aprawd" nie mogłem w touwierzy! ) cała kolonia rzekomo nie zauważona przez aedalusa i chroniona przed+rum przez złoża kwarcytu własnej roboty.

Page 239: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 239/348

Huh. #zg si" lansuje.

0 ko1cu dojechali%my do kolejnej %ciany i brama si" przed nami otworzyła.om, je%li mogłe% nazwa! tą gigantyczną rzecz domem, majaczył przed nami jak*atamorgana.

– 'o tu b"dziemy7 8 zapytała =at. 0yraz niedowierzania przemknął przez jejtwarz. 8 'o jest pałac.

'o wywołało u%miech na mojej twarzy.

-ałac naprawd" był absurdalny. #usiał mie! wi"cej niż siedem tysi"cy stpkwadratowych, może wi"cej, wznosząc si" na trzy pi"tra, z kopułą po %rodku iskrzydłem po każdej ze stron. 6ak reszta domw, był on białym piaskowcem z

kwarcytem wtopionym gł"boko w struktur". #iał też %cian" zasłaniającą to, co byłona tyłach.

-aris jechał podjazdem, zatrzymując si" w połowie przed szerokimi schodami.-o %rodku koła stała marmurowa *igura. el*ina. ziwne.

–  &o dobra dzieciaki, jeste%my na miejscuN 8 5uc otworzył z rozmachem drzwi iwbiegł po schodach. &a ganku, odwrcił si" do Hummera. 8 &ie b"d" młodszystojąc tu.

 &abierając powietrza, chwyciłem r"k" =at.

– Gotowa7– 'ak. 8 -osłała mi mały u%miech. 8 $hc" zobaczy! jak to wygląda w %rodku.

<oze%miałem si".

– 9tawiam na absurdalną ob*ito%!.–

6a też, 8 wymamrotał +rcher, wychodząc.0yszli%my z samochodu i obeszli%my Hummera. 'ym razem to ona wzi"ła

worek, wkładając do niego kosmiczną lalk" tak, że jej głowa wystawała na zewnątrz.?ciskając jej dło1, skierowałem si" w gr" schodw podczas gdy przygotowywałemsi" na bg wie co. 9posb w jaki 5uc si" u%miechał martwił mnie. 0yglądał jak...

:czucie jakie przetoczyło si" w dł mojego kr"gosłupa było ciepłe i znajomeale totalnie nie możliwe. 'ak samo jak przeskok energii, ktry spowodował że

 pu%ciłem dło1 =at. &ie ma mowy,

$o*nąłem si" od drzwi.

Page 240: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 240/348

=at odwrciła si", a troska oznaczyła jej twarz.

– $o7 $o si" dzieje7

9łowa zawiodły mnie, kiedy gapiłem si" na drzwi. 0szystko co mogłem zrobi!

to pojedyncze potrzą%ni"cie głową. $z"%! mnie była szcz"%liwa, podczas gdy druga była przerażona tym, co wyczuwałem ) i miałem nadziej", że to moja wyobra/nia.

<uszając do mojego boku, =at położyła dłonie na moich ramionach.

– $o si"...7

$zerwono pomalowane drzwi otworzyły si" i kiedy posta! wyszła zzacienionej wn"ki, moje podejrzenia si" potwierdziły.

– -okonali%my całą tą drog" by wpa%! i uratowa! twj tyłek, ale wtedy tyko1czysz ratując swj własny tyłek zanim my mogli%my zrobi! cokolwiek. 8ee założyła r"ce na biodra i jej podbrdek był odchylony do gry uparcie. 8

 &iezły sposb by ukra%! nasz grzmot i chwał", aemon.

5uc klasnął w dłonie.

–  &iespodziankaNBA

 

BA =obieto, jak szybko nie wrzucisz nast"pnego rozdziału, to zginiesz %miercią nagłą a gwałtowną

Page 241: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 241/348

Rozdział 22

   K  ATY 

aemon stał w absolutnie zd"białej ciszy. 'ak jak ja. 6edyną dwjką ludzi, ktra niewytrzeszczała oczu na ee byli 5uc i -aris. &awet +rcherowi opadła szcz"kaBR, alemy%l" że to miało mniej wsplnego z tym co ich obecno%! znaczyła dla aemona, a

 bardziej z tym, jak pi"kna była.

 &o i ee była jak nie z tego %wiata, niezwykle pi"kna. Z jej l%niącymiczarnymi lokami opadającymi wokł jej egzotycznej twarzy i z tymi szmaragdowymioczami, była oszałamiająca. 2ardziej delikatna, kobieca wersja aemona i awsona.Zatrzymywała ludzi, kosmitw, hybrydy i najwyra/niej origin w ich krokach.

+rcher wyglądał, jakby wła%nie zobaczył dzieciątko 6ezus czy co%.

ee wystrzeliła z drzwi, ze łzami cieknącymi po jej rżanych policzkach.dsun"łam si" w ostatniej sekundzie. <zuciła si" na aemona z odległo%ci kilkustp. Złapał ją, kiedy owin"ła r"ce wokł jego szyi.

– 6ezu, 8 powiedział, a jego słowa były zagłuszone przez jej włosy. 8 $o ty turobisz7

– + jak my%lisz7 8 odpowiedziała ze %ci%ni"tym gardłem. 8 #usieli%my co%zrobi!. 'y po prostu znowu si" czepiasz, ty draniu..

-rzyłożyłam r"ce do piersi, bliska łez kiedy w drzwiach ukazała si" kolejna posta!. Zasysając drżący oddech, nie mogłam uwierzy!, jak... jak inaczej wyglądaławson. &abrał ciała, z przyci"tymi włosami, bez wychudzonej twarzy i cieniami

 pod oczami, był identyczny jak jego brat.

aemon podnisł głow", jakby wyczuł przybycie. 6ego usta pracowały, ale nie było żadnych słw. Cadne z nas nie mogło przypuszcza!, że ich tu zobaczymy. 'aksamo jak ja, aemon my%lał, że może już nigdy nie zobaczy! swojego rodze1stwa.

awson przeszedł przez ganek i objął ramionami brata i siostr". Głowy ichtrjki były pochylone razem. aemon zaciskał jedną pi"%! z tyłu koszulki ee, adrugą na koszulce awsona.

– 'o prawda, 8 powiedział, szczerząc si" awson. 8 $o do diabła bracie7 Zawszechcesz by! lepszy ode mnie, co7

aemon złapał brata za kark i przycisnął ich czoła do siebie.

BR NNN 'o, toN U

Page 242: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 242/348

– 'y idioto, 8 powiedział, wydając zduszony %miech. 8 -owiniene% wiedzie!lepiej. 6a zawsze załatwiałem sprawy.

– 'a i czekaj... jestem na ciebie wkurzonaN 8 ee odsun"ła si" i uderzyła mocnoaemona w pier%. 8 #ogłe% si" zabi! robiąc to co robiłe%N 'y pata*ianie, dupku,imbecylu. 8 Znw go trzepn"ła.

+rcher skrzywił si" i mruknął.

– $holera, ta dziewczyna... ta dziewczyna umie walną!.– HejN 8 ?miejąc si" aemon złapał jej dło1. 8 aj spokj. 6ak widzisz, nie dałem

si" zabi!.– #artwiłam si" ty dupkuN 8 ee odsun"ła loki z twarzy i wzi"ła gł"boki oddech.

8 +le wybaczam ci, bo jeste% w jednym kawałku i najwyra/niej nie jeste%gorszy, niż wcze%niej i jeste% tutaj, ale je%li znowu zrobisz co% takiego...

– kej, 8 powiedział awson, zarzucając r"k" na szyj" siostry, okr"cając ją. 8#y%l", że załapał. #y wsz$sc$ załapali%my.

ee uwolniła si" i jej oczy przesun"ły si" po -arisie i 5ucu. &ie po%wi"ciła imzbytniej uwagi, ale jej wzrok przeszedł po +rcherze i zawrcił, zanim znw ruszyłdalej. 'rzymałam si" z dala od ich pojednania stojąc przy jednym z *ilarw. &iesądz", by ee zauważyła mnie aż do tej chwili.

0 mgnieniu oka, praktycznie powaliła mnie na tyłek. Zapomniałam, jakie

 bywały jej u%ciski. 6ak na kogo%, kto miał ciało baletnicy, była nieprzyzwoicie silna. > jej obj"cia... cż, min"ło tyle czasu odkąd byłam tą, ktra dostawała jej nied/wiedzieu%ciski.

dpowiedziałam wolno, bardziej zbita z tropu niż kiedykolwiek indziej, alewtedy upu%ciłam worek i obj"łam ją. (zy zebrały si" i zamkn"łam oczy. $z"%!mojego jestestwa, ktra cierpiała z powodu utraty ee ogrzała si" i teraz te ciepłorozlało si" po całym moim ciele.

– -rzepraszam, 8 powiedziała za łzami w głosie. 8 'ak bardzo, bardzo przepraszam.

– Za co7

 &adal mnie nie pu%ciła i nie miałam jej tego za złe.

– Za wszystko ) za to, że nie postawiłam si" na twoim miejscu, za bycie takwyco*aną w swoim smutku, że totalnie ci" porzuciłam. Za to, że nigdy nie

 powiedziałam, że za tobą t"skni" zanim...

 Zanim $ło za +,6no, było tym co chciała powiedzie!.

Page 243: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 243/348

#rugając by odgoni! łzy, u%miechn"łam si" przy jej ramieniu.

–  &ie masz za co przeprasza!, ee. &aprawd". &ic z tego... 8 $ż, to miałoznaczenie. ?mier! +dama miała znaczenie. 8 'eraz jest dobrze.

?cisn"ła mnie mocniej i wyszeptała,

– 'ak7 2o tak bardzo martwiłam si" o ciebie i aemona i o to, co mogło...

#oje ciało zwin"ło si" w nerwowe w"zły i zmusiłam by nagły wzrost panikiodszedł. n nie był tu mile widziany, nie w tym szcz"%liwym momencie.

– 6est dobrze.– '"skniłam za tobą

=ilka łez wymskn"ło si".

– 6a też za tobą t"skniłam.– obra. obra. #y%l", że zaczynasz odcina! jej dopływ powietrza. 8 awson

 pociągnął ee za rami". 8 > my%l", że aemon zaczyna robi! si" zazdrosny.–  :FFt . 'o moja kolej z =at, 8 odpowiedziała, ale pu%ciła.

> wtedy awson zajął miejsce siostry. -rzytulił mnie, nie tak zapalczywie jak

ee, ale i tak silnie.

– zi"kuj" ci, 8 powiedział cicho i wiedziałam, że te dwa słowa wyrażały takwiele.BS  8 #am nadziej", że wiesz, jak wdzi"czny jestem ci za wszystko, cozrobiła%.

 &iepewna czy mogłam mwi!, skin"łam głową.

– obra. 'eraz roię si" zazdrosny, 8 powiedział aemon i -aris si" za%miał.

awson u%cisnął mnie szybko.

– #am u ciebie dozgonny dług.

$hciałam powiedzie!, że to nie jest konieczne. -omoc jemu i 2ethany byłaczym% co zrobiłabym znowu, nawet wiedząc, że 2lake nas wrobił. -o byciu w łapachaedalusa, teraz bardziej niż kiedy% rozumiałam, jak ważne było żeby ją wydosta!.6edyną rzeczą jaką bym zmieniła, to miejsce, gdzie stała w tym cholernym tunelu w#ount 0eather.

BS 6ak #erci ) wyraża wi"cej niż tysiąc słw...

Page 244: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 244/348

:sunął si" na bok, kiedy jego brat przysunął si", podnosząc worek i okrążającr"ką moją tali". awson przekrzywił głow" na bok.

– co chodzi z kosmiczną lalką7– aemon my%lał, że b"dzie mi o nim przypominała, 8 powiedziałam

awsonowi.– -owiedz mu jak ją nazwała%. 8 powiedział aemon i pocałował czubek mojej

głowy.

#oje serce podskoczyło i policzki oblały si" rumie1cem.

–  &azwała ją 2.

ee rzuciła okiem na kosmiczną zabawk" przez rami" awsona.

–  &awet wygląda troch" jak ty, aemon.– Ha. Ha. 8 0yj"łam lalk" z torby i trzymałam blisko. Z jakiego% powodu,

kochałam t" głupią rzecz.– 0szyscy chcą wej%! do %rodka7 8 5uc odchylił si" na pi"tach w swoich

$on@ersach. 8 :mieram z głodu.

ee okr"ciła si" tak, że była po mojej drugiej stronie, kiedy wchodzili%my do%rodka. 9kradła szybki rzut okiem na +rchera, ktry wchodził za nami. 6e%li ja to

zauważyłam, to aemon też. > cokolwiek my%lała teraz ee prawdopodobnieodbierał to +rcher.

'ak bardzo musiałam jej powiedzie! jak mają si" sprawy.

-lus *akt, że był on, cż, był naprawd" inny od nas wszystkich.

'emperatura w %rodku o%wietlonego *oyer była dobre trzydzie%ci stopni niższa,nawet ze szklaną kopułą wpuszczającą sło1ce do %rodka. =warcyt był wtopiony w

 podłog" z płytek, sprawiając, że wszystko iskrz$ło. 0 rogach pomieszczenia staływielkie, bujne ro%liny, co sprawiło, że %wierzbiły mnie palce by zakopa! je w ziemi.

Zatopienie moich palcw w ziemi... wow, jak wiele czasu min"ło odkąd torobiłam7 d dnia kiedy wyszli%my do #ount 0eather7 Za długo.

– 0szystko dobrze7– Huh7 8 9pojrzałam na aemona i u%wiadomiłam sobie, że musiałam si"

zatrzyma!, bo wszyscy byli już w korytarzu za *oyer. 8 'ak, po prostu

my%lałam o ogrodach.Imocja przeci"ła jego twarz. Zanim mogłam rozszy*rowa! co to było,

Page 245: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 245/348

odwrcił wzrok. 9i"gn"łam i pociągn"łam za brzeg jego koszulki.

– + co z tobą7 0idzenie awsona i ee7

-rzebiegł palcami po włosach.

–  &ie wiem co my%le!. 8 =ontynuował niskim głosem. 8 6estem szcz"%liwywidząc ich, ale... cholera.

9kin"łam w zrozumieniu.

–  &ie chcesz ich nigdzie w pobliżu tego7–  &ie. 0 ogle.

$hciałam jako% ukoi! jego trosk", ale wiedziałam, że nie mogłam zrobi!, ani powiedzie! nic co by w tym pomogło. 0yprostowałam si" i pocałowałam jego policzek. 'o była najlepsza rzecz, jaką dla niego miałam.

0yszczerzył si" na mnie, kiedy stałam już na stopach. tworzył usta by co% powiedzie!, ale ee wpadła z powrotem do *oyer.

Z rozdrażnionym wyrazem twarzy, położyła r"ce na biodra.

obra, wy dwoje, wejd/cie troch" dalej. 0 dużym pokoju są ludzie, ktrzychcieli by si" przywita!. $zym jest Eduży pokjF nie mam poj"cia, ale jestcałkiem duży.

2oże, tak bardzo za nią t"skniłam.

aemon podnisł głow", u%miechając si" do siostry.

– 'aa, chyba wiem, kto taki czeka.

5udzie czekający by nas przywita! to nie kto inny, jak #atthew, +sh i +ndrew'hompson. &ie powinnam by! zaskoczona widząc ich. 0szyscy ) #atthew,'hompsonowie ) byli, jak rodzina. Zbiegli si" naraz i otoczyli aemona, włączając wto awsona i ee.

Znw odeszłam do tyłu, bo to było ich pojednanie ) dobrze zasłużone. > pokj byłraczej rozpraszający. rientalny dywan. 0i"cej *igur del*inw. 0ypełnionekwarcytem meble. =anapa wystarczająco wielka by pomie%ci! rodzin" uggar.

5uc opadł na szezlong i zaczął pisa! na komrce. -aris trzymał si" bliskoniego, jak szczerzący si" cie1. +rcher trzymał si", tak jak ja, na obrzeżach,

Page 246: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 246/348

 prawdopodobnie niepewny co zrobi!, kiedy ee znw zacz"ła płaka!.

 &awet +sh płakała.

czekiwałam poczu! gorące *ale zazdro%ci, kiedy aemon ją przytulił, ale tak

si" nie stało. -oza *aktem, że +sh nawet płacząc dała rad" wygląda! ol%niewająco,sko1czyłam z tą bezużyteczną emocją. 6e%li była jedna rzecz jaką znałam irozumiałam, to to, że aemon mnie kochał.

#atthew wyszedł naprzd, chwytając ramiona aemona.

– obrze jest... dobrze jest ci" widzie!.– $iebie też. 8 aemon chwycił jego ramiona. 8 -rzepraszam za samochd.

Zastanawiałam si" co stało si" z samochodem #atthew, ale te pytanie zgubiłosi" w guli zbierającej w moim gardle. -atrzenie, jak wszyscy si" obejmują, przypomniało mi, jak ważny dla nich wszystkich był #atthew. 2ył jedynym ojcem jakiego pami"tali.

– 'o trudne, co7 8 zapytał cicho +rcher.

-atrząc na niego, zmarszczyłam brwi.

Znowu jeste% w mojej głowie7–  &ie. 'woje emocje są na całej twojej twarzy.– h. 8 0ypu%ciłam oddech, kiedy spojrzałam znw na gromadk". 8 '"skni" za

mamą i nie wiem... 8 -otrząsn"łam głową, nie chcąc doko1czy!.

=iedy grupka si" rozłączyła, #atthew był pierwszym, ktry do mnie podszedł.6ego u%cisk był troch" sztywny, ale doceniłam go. +sh i +ndrew oboje pojawili si"

 przede mną i od razu zmartwiłam si" tą dwjką. &igdy nie byli wielkimi *anamimojej osoby.

>ntensywnie niebieskie oczy +sh były zaczerwienione, kiedy na mniespojrzała, bez wątpienia raz ogarniając moje ubranie i uznając mnie za najwi"kszą

 porażk" mody.

–  &ie mog" powiedzie!, że jestem nazbyt zachwycona widząc ci", ale ciesz" si"że żyjesz, czy cokolwiek.

Zakrztusiłam si" %miechem.

– \yy, dzi"ki7

Page 247: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 247/348

+ndrew zadarł podbrdek do gry, z grymasem na twarzy.

– 'aa, podwajam to o%wiadczenie.

9kin"łam głową, nie mając poj"cia, co powiedzie!. :niosłam r"ce i

wzruszyłam ramionami.

– $ż, też si" ciesz", że was widz".

+sh roze%miała si", a d/wi"k był gardłowy.

–  &ie, nie cieszysz si", ale to nic. 9erio, nasza szalona pogarda tobą, nie jestteraz na szczycie listy priorytetw.

+rcher zagwizdał nisko i odwrcił wzrok, co zasłużyło na kocią uwag" +sh.'ak pi"kna jak była, wątpiłam, że wi"kszo%! mogła jej si" oprze!.

Zostałam uratowana od pozostałych niezr"cznych powita1 przez nowo przybyłą osob". =obieta była chyba w wieku #atthew, we wczesnych latachtrzydziestych, wysoka i szczupła, mająca na sobie letnią sukienk", ktra szele%ciławokł jej kostek. 2yła pi"kna, jak modelka, z długimi blond włosami.

0idocznie kosmitka.

:%miechn"ła si" ciepło, kiedy złączyła razem dłonie. 2rązowe bambusowe bransoletki na jej nadgarstkach odbijały si" jedna od drugiej.

– $iesz" si", że wszyscy dotarli. #am na imi" 5yla #arie. 0itajcie w moimdomu.

0ymamrotałam przywitanie, kiedy aemon przeszedł przez pokj i potrząsnąłdłonią 5uxen. 2ył w tym zaskakująco o wiele lepszy ode mnie. =to by pomy%lał7 +lewidzenie tu wszystkich, bycie otoczoną przez ludzi, ktrych, jak kiedy% my%lałam,nigdy nie zobacz", było troch" przytłaczające. $ieszyłam si" i byłam skołowana i teokropne przeczucia były jak pot na mojej skrze.

to byli%my tu, kilka setek mil od 9tre*y AB.

-rbując odepchną! te nieprzyjemne my%li, kiedy aemon przedstawiał+rchera, usiadłam na brzegu kanapy, trzymając 2 na kolanach, ee usiadła obokmnie z policzkami zarumienionymi od emocji. 0iedziałam, że znw b"dzie płaka!.

awson podszedł do 5yli.

Page 248: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 248/348

– $zy 2ethany leży7

2ethany7 &astawiłam uszu. &o pewnie, że byłaby tu z awsonem. &a widoktylu twarzy, po prostu o niej nie pomy%lałam. 2yła chora7

5yla poklepała awsona po plecach.

– 0szystko z nią dobrze. -o prostu musi troch" odpoczą!. 'o była długa podrż.

=iwnął głową, ale gdy odwrcił si" do aemona, nie wyglądał jakby muulżyło.

– Zaraz wrc". $hc" tylko zobaczy! co z nią.– >d/, 8 powiedział aemon, kiedy usiadł po mojej drugiej stronie. pierając si"

o kanap" zarzucił rami" na jej oparcie. 8 0i"c... jak to wszystko jest możliwe79kąd wiedzieli%cie, żeby tu przyjecha!7– 'woja urocza siostra i brat pokazali si" w moim klubie i zagrozili spaleniem

całego budynkuBQ, je%li nie powiem im gdzie jeste%, 8 powiedział 5uc, patrzącznad swojego tele*onu. 8 -rawdziwa historia.

ee kr"ciła si" pod spojrzeniem aemona.

–  &o co7 0iedzieli%my, że tam pjdziesz i że pewnie b"dzie wiedział gdzie

 poszedłe%.– $zekaj, 8 powiedział aemon, pochylając si" obok mnie by spojrze! na ee. 8

$zy ty sko1czyła% szkoł"7 5epiej żeby% zdała ee. 6estem zajebi%cie poważny.– HejN -atrz kto mwi  :anie ie (am 8wia!ectwa Z Liceum. 'ak. Zdałam.

awson też. 2ethany... nie wrciła.

'o miało sens. &ie było mowy, żeby umieli wytłumaczy! obecno%! 2ethany.

– #y też zdali%my wiesz. 8 +sh urwała, spoglądając na swj *ioletowy

 paznokie!. 8 'ylko chciałam to dorzuci!.-rzebiegając dłonią po swoich blond włosach, +ndrew zrobił min" na swoją

siostr", ale nic nie powiedział. +rcher wyglądał jakby zwalczał u%miech ) albo to,albo krzywił si" na kryształowego del*ina obok niego.

– + co z tym7 8 spytał aemon, wskazując na dom.

5yla odchyliła si" na ramieniu kanapy.

– $ż, znałam #atthew odkąd byli%my nastolatkami. 2yli%my w kontakcie przezlata, wi"c, kiedy zadzwonił i zapytał czy znałam jakie% miejsce, gdzie mgłby

BQ 6ak ja kocham ee U

Page 249: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 249/348

si" zatrzyma!, zaprosiłam go tu.

aemon opu%cił rami" mi"dzy kolana, kiedy napotkał wzrokiem #atthew.

–  &igdy o niczym takim nie wspominałe%.

0 tonie aemona nie było żadnego oskarżenia, bardziej zdezorientowanie.#atthew westchnął.

– 'o nie jest co%, o czym czułem si" kom*ortowo rozmawia!, ani nie my%lałemże b"d" musiał. 'o po prostu nigdy nie wyszło.

-rzez chwil" aemon nie powiedział nic4 wydawał si" to przyswaja! i wtedy potarł dło1mi twarz.

–  &aprawd" nie powinni%cie tu by!.

bok mnie ee j"kn"ła.

– 'ak bardzo wiedziałam, że z tym wyskoczysz. 'ak. -rzebywanie tu jestniebezpieczne, rozumiemy to. +le nie mieli%my zamiaru pozwoli!, by to działosi" tobie i =aty. $o to do diabła by o nas mwiło7

– Ce nie my%licie zanim działacie7 8 zasugerował drażniąco aemon.

=lepn"łam go w kolano.

– #y%l", że to co prbuje powiedzie! to to, że nie chce by%cie byli wniebezpiecze1stwie.

+ndrew warknął.

– #ożemy poradzi! sobie ze wszystkim czym w nas rzucą.– 'ak naprawd" to nie, nie możecie. 8 5uc zrzucił stopy na podłog" i usiadł

wkładając tele*on do kieszeni. 8 +le sprawa ma si" tak. ni już byli wniebezpiecze1stwie, aemon. Gł"boko w %rodku, jeste% tego %wiadomy.aedalus poszedłby prosto po nich. &ie miej złudze1. &ancy pokazałaby si" wich progu.

#i"%nie aemona st"żały w jego ramionach.

– <ozumiem to, ale to jest jak przej%cie od gorącej patelni do pieprzonegowulkanu.

–  &ie do ko1ca, 8 powiedział awson z drzwi. 0 r"ku trzymał dwa czarne port*ele, kiedy podszedł i dał je aemonowi i mnie. 8 Zostaniemy tu na dzie1

Page 250: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 250/348

czy co%. <ozplanujemy nasz nast"pny ruch i dokąd każdy si" uda i wtedywszyscy znikniemy. 0ła%nie to jest w waszych r"kach. -rzywitajcie si" znowymi tożsamo%ciami.

Page 251: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 251/348

Rozdział 23

   K  ATY 

$zytając swoje nowe imi" trzeci raz, nadal nie mogłam w to uwierzy!. $o% w tymimieniu było znajome.

– +nna 0hitt7

ee odrobin" podskakiwała.

– 6a wybrałam imiona.

<zeczy zacz"ły wskakiwa! na miejsce.

– 6akie jest twoje, aemon7

0ysunął swj dowd i prychnął.

– =aidan <owe. Hmm. 'o nawet nie/le brzmi.

9zcz"ka mi opadła, gdy odwrciłam si" do ee.

– 0ybrała% imiona z książkiN

Zachichotała.

– -omy%lałam, że ci si" to spodoba. -oza tym, Sweet 'Ci"*  jest jedną z moichulubionych książek i to dzi"ki tobie ją przeczytałam, wi"c...

 &ie mogłam si" powstrzyma!. <oze%miałam si", gdy patrzyłam na mojezdj"cie w dowodzie. 'o była identyczna kopia mojego prawdziwego prawa jazdy, zwyjątkiem innego stanu i adresu. -od tym były moje prawdziwe dane ) =aty 9wartz

 ) i kilka zwini"tych papierw.

2oziu, t"skniłam za moimi książkami. $hciałam je przytuli!, kocha! je,%ciska!.

– Znalazłam ją w twojej sypialni, 8 wyja%niła ee, stukając palcem. 8 Zakradłam

si" i wzi"łam ci troch" ciuchw i to zanim wyjechali%my.– zi"kuj", 8 powiedziałam, wsuwając mj nowy dowd na stary. -atrzenie na

obydwa chyba dałoby mi rozdwojenie ja/ni.

Page 252: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 252/348

– 0i"c, czekaj, moje nowe imi" jest z jednej z książek7 8 aemon zmarszczył brwi. n też miał swj prawdziwy dowd, ale pod spodem miał swoją kart" bankową na imi" =aidan. 8 2oj" si" nawet spyta! o czym ona jest. 5epiej, żebynie była o jakich% magikach, czy w ogle takich lamerskich sprawach.

–  &ie. 6est ona o aniołach, demonach i ne*ilim i... 8 :rwałam, bardzo %wiadoma

że wszyscy patrzyli na mnie jakby wyrosło mi trzecie oko. 8 =aidan jest jakuciele%nienie żądzy.

6ego oczy rozpaliły si" w zainteresowaniu.

– $ż, nie mogło to bardziej do mnie pasowa!. 8 9zturchnął mnie łokciem i przewrciłam oczami. 8 Huh7 >dealnie, nie7

– Iww, 8 powiedziała ee.BP

– 'ak czy inaczej, 8 powiedział awson siadając na ramieniu kanapy. 8

-rzepisałem wasze konta na nowe imiona. Znajdziecie też tam podpis licealny,wi"c nawet je%li jeste%cie wyrzutkami ) błysnął u%mieszkiem ) nikt si" nieskapnie. 0szyscy mamy nowe tożsamo%ci.

– 6ak wy si" tym wszystkim zaj"li%cie7 8 zapytałam, kompletnie nie w temacie je%li chodziło o podrabianie tożsamo%ci.

5uc prychnął.

– -o%rd wielu moich cennych talentw, *ałszowanie dowodw i dokumentw

 jest jednym z nich.

Gapiłam si" na tego dzieciaka, zastanawiając si" czy było co% czego nie umiałzrobi!.

–  &ie8e. 8 5uc pu%cił mi oko.

Zmrużyłam oczy.

aemon przebierał w swoich papierach.

– 5udzie, na serio, dzi"kuj". 'o jest jaki% początek. 8 9pojrzał w gr", a jego jadeitowe oczy były jasne. 8 'o jest co%.

=iwn"łam głową, starając nie skupia! si" na tym, co traciłam zaczynając odnowa. 6ak na przykład moją mam". Znajd" sposb, by si" z nią zobaczy!.

– 'ak.

Zostali%my w pokoju jeszcze przez jaki% czas, głwnie nadrabiając ze sobą

BP Hahahahaha pozdrowienia z podłogi

Page 253: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 253/348

zaległo%ci. &ikt nie mwił o planach, bo nie sądziłam. że kto% naprawd" wiedziałgdzie stąd wyruszy!. 5yla oprowadziła mnie po swoim pi"knym domu, kiedyzapytałam czy mog" skorzysta! z łazienki, ktra tak przy okazji, była rozmiarusypialni i miała %ciany ze szkła.

om miał wi"cej pokoi na dole, niż ktokolwiek mgł wykorzysta!. > wydawałosi", że 5yla miała kogo% dla niej znaczącego wi"c ten cały dom był dla niej. eewystrzeliła do przodu zawijając r"k" wokł mojego ramienia, kiedy 5yla

 przeprowadziła mnie przez kuchni" i pokj dzienny

– , to ci si" spodoba, 8 powiedziała ee. 8 'ylko poczekaj.

5yla u%miechn"ła si" przez szczupłe rami".

– #y%l", że ee sp"dziła tu ostatni tydzie1 rozmy%lając jakby tu was uwolni!,ale... tak naprawd" nie mieli%my planu, na ktry ja i #atthew mogli%my si"zgodzi! i wprowadzi! w życie, tak, żeby nie sko1czyli oni złapani.

-ełna ciekawo%ci, pozwoliłam żeby zaprowadziły mnie na zewnątrz, my%lącże zabierają mnie na odbierające8oddech temperatury, ale sko1czyłam wchodząc dooazy.

– mj 2oże... 8 tchn"łam.

ee kiwała si" na pi"tach.

– #wiłam, że ci si" to spodoba. -rzepi"kne, prawda7

0szystko co mogłam zrobi! to skinienie głową. 5iczne, %rednie palmy stały wlinii przed %cianą z kamieni, tworząc idealnie zacieniony obszar. -rzestrze1 była

 prostokątna, z wielkim patio gdzie był grill, kominek i wielorakie rozkładane *otele.2rukowaną %cieżk" otaczały z dwch stron jasno kolorowe kwiaty tak jak i krzaki,ktre widziałam na pustyni ale nie umiałam nazwa!. 0 powietrzu unosił si" silnyzapach ja%minu i szałwii. &a ko1cu posiadło%ci znajdował si" basen z kamiennym

 pomostem.

'o był rodzaj ogrodu, jaki widziałe% w telewizji.

– =iedy ee powiedziała mi, że kochasz uprawia! ogrd, wiedziałam że mamyco% wsplnego. 8 5yla przebiegła palcem po czerwonym i żłtym krotonie. 8#y%l", że ta miło%! do ogrodw przeszła z ciebie na ee. -omagała mi.

– 'o pomogło. 8 e wzruszyła ramionami. 8 &o wiesz, nie my%le! o tak wielurzeczach.

Page 254: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 254/348

0ła%nie to kochałam w uprawianiu ogrodu. 'o był %wietny oczyszczacz zmy%li. -o przejrzeniu wszystkiego zaczynając od mulczaDO  do kamyczkw oneutralnym kolorze, poszłam za ee na gr" na drugie pi"tro. aemon był zawsonem, #atthew i rodze1stwem 'hompson. -otrzebował sp"dzi! z nimi troch"czasu. -oza tym, przebywanie z ee przynosiło mi ciepło i lekko%!.

6edne z drzwi sypialni były zamkni"te i domy%liłam si", że to tam była 2eth.

– 6ak si" trzyma 2eth7 8 spytałam.

ee zwolniła, dotrzymując mi kroku. 6ej głos był niski.

– 0szystko z nią dobrze, chyba. &ie mwi wiele.– $zy ona jest...7 8 0ow. 6ak miałam zada! to pytanie nie brzmiąc na nieczułą7

– Zdrowa umysłowo7 8 zasugerowała ee, ale zrobiła to bez drwiny. 8 &iektredni są lepsze od innych, ale ostatnio była naprawd" zm"czona, dużo %piąc.

beszłam gigantyczną urn" zapakowaną w"żowymi ro%linami.

– 0iesz, nie mogła niczego załapa!. #y nie chorujemy.– 0iem. 8 ee zatrzymała si" przed sypialnią na ko1cu korytarza. 8 #y%l" tylko,

że podrż ją zestresowała. $hciała pomc nie zrozum mnie /le, ale ona si" boi.– #a do tego prawo. 8 dsun"łam kilka kosmykw włosw z twarzy i skupiłam

si" na pokoju. (żko było tak duże, że spokojnie pomie%ciłoby pi"! osb, a przy wezgłowiu pi"trzyły si" poduszki. 8 0i"c, to jest nasza sypialnia7– Huh7 8 ee gapiła si" na mnie, a nast"pnie potrząsn"ła głową. 8 -rzepraszam.

'ak. la ciebie i mojego brata. 8 0ymsknął jej si" chichot. 8 0ow. <ok temu,=aty...

:%miech rozciągnął moje usta.

– 0olałabym d/gną! si" w oko sporkiem niż spa! w tym samym !omu  co

aemon.– 9porkiem7 8 ee roze%miała si", kiedy podeszła do sza*y. 8 'o poważne.– j, tak. 8 :siadłam na łżku i natychmiast zakochałam si" w twardo%ci. 8

9porki używane są tylko w najbardziej tragicznych sytuacjach.

Związując włosy wysoko w kucyka, weszła do %rodka. #ogłam tam zobaczy!

DO okrywa ochronna gleby 8888._httpsXXwww.google.plXsearch7]`mulcztbm`ischimgil`r=u*KZnK'bnt#K+K2*&85<op^AZ8Ze#K2httpDAK+DADLDADLwww.dobryogrodniczy.plDADLplDADLpodloza8ogrodnicze8i8koraDADLSRQ8mulcz8dekoracyjny8czerwony8brazowy8zolty8QO8l88KP8.htmlsource`iup*`m*ir`r=u*KZnK'bnt#K+D$*&85<op^AZ8Ze#

D$^usg`^^2sPDg#ryMlzlm++MWt>^dyOaiZc`biw`BODMbih`ADQ@ed`O$kyjcei`5IixJ-$K#>Gr-6Mgegimgdii`^imgrc`O@\8x#z&a]x5:#K+4e-<6-0AG$#t:#4httpK+DLDLtrans8

 pal.skleppsb.com.plDL*ilesDL-roductDLuneckp*ObeBt]eDL*oto^Lull.jpg4httpK+DLDLtrans8 pal.skleppsb.com.plDLkatalogDLproduktDLhollas8mulcz8dekoracyjnyDLogrod8otoczenie8domu8O4POO4RKO

Page 255: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 255/348

kilka moich strojw.

– 0zi"łam troch" wszystkiego ) jeansy, spodenki, sukienki, bielizn".– zi"kuj". &aprawd". 'o 8 powiedziałam, wskazując na siebie. 8 jest wszystko

co mam. #iło b"dzie przebra! si" w co% co jest moje po tym... 8 urwałam, nie

widząc sensu zapuszczania si" tam. glądając pokj dla odwrcenia uwagizauważyłam kolejne drzwi. 8 $zy my mamy własną łazienk"7– \hym. =ażdy pokj taką posiada. 'en dom jest zajebisty. 8 <ozmyła si" przed

lustrem i pojawiła si" na łżku obok mnie. 8 'o sprawia, że troch" ci"żko b"dzie opu%ci! to miejsce.

6a byłam tu tylko kilka godzin, a chciałam zaadoptowa! dom.

– 0i"c, gdzie pjdziesz po tym wszystkim7 Z nami7

0zruszyła ramieniem.

– 9zczerze nie wiem. 6eszcze o tym nie my%l", bo nie wiem na ile b"dziemymogli sobie pozwoli! zosta! razem. Z milionw powodw, powrt do domunie wchodzi w gr". 8 :rwała, patrząc na mnie. 8 -o tym, jak ty i aemonznikn"li%cie w szkole było... tak dziwnie. 5udzie naprawd" zacz"li wpada! w

 paranoj", kiedy cała ta policja i reporterzy znowu wrcili. 5esa wychodziła zsiebie, zwłaszcza po tym, co stało si" z $arissą. obrze, że ma chłopaka.

#y%li, że ja i awson wyjechali%my z miasta odwiedzi! rodzin". 'ak jakby to prawda.

#nąc brzeg koszulki, zmusiłam si" do spokoju.

– #og" zada! ci pytanie7– 6asne. $o tylko chcesz.– #oja mama... jak z nią7

ee przez chwil" milczała.– $hcesz prawdy, czy chcesz żebym sprawiła że poczujesz si" lepiej7– 6est /le, prawda7 8 (zy wypełniły moje oczy tak szybko, że musiałam

odwrci! wzrok.– Znasz na to odpowied/. 8 dnalazła moją dło1 i %cisn"ła. 8 'woja mama jest

zmartwiona. 0zi"ła dużo wolnego ) jej pracodawcy nie mieli nic przeciwko. Ztego co słyszałam, są bardzo wyrozumiali. na nie wierzy, że ty i aemonuciekli%cie. 'ak wła%nie zdecydowała policja, kiedy nie mogli znale/! dowodudlaczego ty, aemon i 2lake znikn"li%cie, ale my%l" też, że kilku o*icerw byłow to zamieszanych. wiele za szybko wpadli na rozwiązanie z ucieczką

Page 256: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 256/348

-otrząsn"łam głową.

– laczego mnie to nie dziwi7 aedalus ma ludzi wsz"dzie.– 'woja mama znalazła laptop, ktry kupił ci aemon. #usiałam jej powiedzie!,

że podarował go tobie. 'ak czy inaczej, wiedziała, że nigdy nie uciekłaby% bez

laptopa.

Za%miałam si" krtko.

– 'o by si" zgadzało.

Znowu %cisn"ła moją r"k".

– 'woja mama dobrze sobie radzi, biorąc pod uwag" wszystkie sprawy. 6est

naprawd" silna, =aty.– 0iem. 8 0tedy na nią spojrzałam. 8 +le ona na to nie zasługuje. &ie mog"

znie%! my%li, że nie wie co si" ze mną stało.

=iwn"ła głową.

– 9p"dziłam z nią dużo czasu, po prostu b"dąc tam i pomagając w domu ażwyjechali%my. &awet utrzymywałam w dobrym stanie twj ogrd. #y%lałam,że to jako% mogło wynagrodzi! wszystko w co ci" wciągn"li%my.

– zi"kuj". 8 -rzesun"łam si" tak, że byłam do niej przodem. 8 &aprawd".zi"kuj", że sp"dzała% z nią czas i jej pomagała%, ale wy mnie w to niewciągn"li%cie. kej7 &ic z tego nie jest ani twoją winą, ani aemona.

6ej oczy zacz"ły błyszcze! i cicho zapytała,

–  &aprawd" tak my%lisz7– czywi%cieN 8 garnął mnie szok. ) ee, wy nie zrobili%cie nic złego. 'o

wszystko przez aedalusa. 'o ich wini". ni są odpowiedzialni. &ikt inny.

– 6a po prostu tak bardzo si" martwiłam. $iesz" si", że nie czujesz w ten sposb.+sh powiedziała, że pewnie mnie nienawidzisz... nienawidzisz nas.– +sh jest suką.

ee wybuchła %miechem.

– $zasami potra*i taka by!.

0estchn"łam.

– -o prostu chciałabym, żeby%my mogli zrobi! co% innego niż uciekanie.– 'ak, ja też. 8 6ej kolano podskoczyło, kiedy pu%ciła moją r"k" i %ciągn"ła

gumk" z kucyka. 8 #og" zada! ci pytanie7

Page 257: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 257/348

– -ewnie.

-rzygryzła dolną warg".

– 6ak bardzo /le było7

 &api"łam si". 'o było jedyne pytanie ktrego nie chciałam słysze!, ale eeczekała z twarzą tak poważną, że musiałam co% powiedzie!.

–  &iektre dni, były lepsze od innych.– #og" sobie wyobrazi!, 8 powiedziała mi"kko. 8 2eth raz o tym mwiła.

-owiedziała, że ją krzywdzili.

#y%ląc o swoich plecach, zacisn"łam usta w cienką kresk".

– <obią to. Zrobili to i powiedzieli wiele rzeczy.

Zbladła i min"ło kilka chwil.

– -odczas, gdy tu jechali%my, 5uc powiedział, że ty... że 2lake nie żyje. 'o prawda7

Zassałam ostry oddech. +rcher musiał mu powiedzie!.

– 2lake nie żyje. 8 0stałam, odrzucając włosy na plecy. 8 'o nie jest co%, o czymchc" rozmawia!... ani o żadnej rzeczy ktra si" tam wydarzyła. -rzepraszam.0iem, że po prostu si" martwisz. +le to nie co%, o czym chc" my%le!. 'o

 pieprzy mi w głowie.– kej. +le je%li by% kiedykolwiek chciała, wiesz, że tu dla ciebie jestem,

 prawda7 8 skin"łam głową i ee u%miechn"ła si" ol%niewająco. 8 0i"c, przejd/my do lepszych rzeczy. 6ak na przykład ten zajebi%cie wyglądającyokaz *aceta ktry z wami przyjechał... ten ostrzyżony jak żołnierz7

+rcher7– 'ak. n jest Gorący. > przeliteruj" to jak 8H8G88<88$8\.

0ybuchn"łam %miechem i kiedy to zrobiłam, nie mogłam przesta!. (zy ciekłymi po policzkach, kiedy ona patrzyła skonsternowana.

– $o7 8 zażądała.– -rzepraszam. 8 tarłam twarz palcami i opadłam na łżku obok niej. 8 -o

 prostu jestem pewna, że aemon by wybuchł gdyby to usłyszał.

Zrobiła min".

Page 258: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 258/348

– aemon wybuchłby gdybym okazała jakiekolwiek zainteresowanie.– $ż, +rcher jest inny, 8 zacz"łam powoli.– laczego7 2o jest starszy7 &ie może by! aż tyle starszy i poza tym, wyra/nie

wida! że jest wporzo go%ciem. <yzykował życie żeby wam pomc. +leodbieram od niego co% innego. -ewnie to te całe militarne wibracje.

-omy%lałam, że czas zrzuci! bomb".

– +rcher nie jest człowiekiem, ee.

Zmarszczyła brwi.

– 0i"c jest hybrydą7 'o ma sens.– Hm, nie. n jest, cż, jest czym% innym. 6est tym, co nazywają origin... jest

dzieckiem 5uxen i hybrydy.

6ak to już do niej doszło, wzruszyła ramieniem.

–  &o i7 6a jestem kosmitką. &ie osądzam.

 &a to si" u%miechn"łam, zadowolona, że interesowała si" kim% po +damie.

–  &o to, jest jeszcze jedna rzecz. &a twoim miejscu byłabym ostrożna z tym, co

my%l", kiedy jest w pobliżu.– laczego7– rigin mają pewne %wirni"te zdolno%ci, 8 wyja%niłam, patrząc jak jej oczy

robią si" wielkie jak spodki. 8 -otra*i czyta! twoje my%li, nawet o tym niewiedząc.

'warz ee zmieniła si" z bladej w wi%niowo czerwoną.

– 2oże.

– $o7

:derzyła si" dłonią w twarz.

–  &o wiesz, cały czas kiedy byli%my na dole, wyobrażałam go sobie nago.

. . .

-o przebraniu si" w starą *rotową sukienk", ktra zdała test nie2+okaz$wania2"izn,dołączyłam do ee i reszty na dole. Za mną przyszedł wielki obiad na wybujałym

Page 259: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 259/348

 poziomie, składający si" z soczystych owocw, o jakich istnieniu nie miałam poj"cia, pikantnego i słodkiego mi"sa i sałatki, ktra mie%ciła si" w najwi"ksze misce jakąkiedykolwiek widziałam. Zjadłam wi"cej niż my%lałam, że jest dla człowiekamożliwe, nawet troch" grillowanego mi"sa z talerza aemona. 2ethany do nasdołączyła i przytuliła mnie w chwili, w ktrej nasze %cieżki si" skrzyżowały. -oza

tym, że wyglądała na strasznie wyko1czoną, wydawało si", że z nią dobrze, a jejapetyt odzwierciedlał mj własny.

aemon podsunął mi swj talerz palcem.

– bjesz 5yle z całego domu.

0zruszając ramionami wzi"łam kolejny kawałek mi"sa z jego kebabu iwrzuciłam go do ust.

– #in"ło tak długo czasu odkąd jadłam co% co nie było nijakie i podawane na plastikowych tackach.

0zdrygnął si" i od razu pożałowałam swoich słw.

– 6a...– 6edz tyle ile chcesz, 8 powiedział, odwracając wzrok. &a jego szcz"ce zaczął

drga! mi"sie1.

0tedy dołożył na mj talerz jeszcze wi"cej mi"sa z rożna, plus gar%! winogroni pieczoną pol"dwiczk", tyle jedzenia, że je%li zjadłabym wszystko, musieli by niestąd wynie%! turlając. dwrciłam wzrok napotykając nim awsona. 0yglądał... po

 prostu, wyglądał na smutnego.

9i"gn"łam pod stł i położyłam dło1 na kolanie aemona i %cisn"łam je.brcił głow" do mnie i gł"boko brązowy loczek opadł mu na czoło. :%miechn"łamsi" do niego i wydawało si", że trwało to długo, bo znowu si" rozlu/nił.

> zjadłam tyle jedzenia ile mogłam zmie%ci! w brzuchu, wiedząc, że to co%znaczyło dla aemona. co dokładnie, nie byłam pewna, ale pod koniec wieczoru, był

 już zwyczajnym, dupkowatym i czarującym sobą.

-o obiedzie nasza grupa przeniosła si" na zewnątrz. aemon osadził swojązadowoloną dup" na jednym z białych rozkładanych *oteli, a ja usiadłam przy jegonogach. <ozmowa była lekka, dokładnie to, czego wszyscy potrzebowali. oszli donas 5uc, -aris i +rcher. &awet +sh i +ndrew nie byli antyspołecznymi nimi.

 &o, tak naprawd" ze mną nie rozmawiali, ale włączali si" zawsze kiedyaemon, awson czy #atthew co% skomentowali. 6a nie mwiłam wiele, głwnie,

Page 260: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 260/348

 bo byłam zaj"ta obserwowaniem 2ethany i awsona.

ni byli po prostu zbyt uroczy.

zieląc *otel, 2eth siedziała na kolanach awsona z policzkiem przyci%ni"tym

 pod jego brodą. n stale poruszał dłonią w gr" i w dł jej plecw. d czasu doczasu szeptał co% do jej ucha, a ona u%miechała si" lub %miała cicho.

=iedy nie patrzyłam na nich, obserwowałam ee.

-rzez wieczr podkradała si" bliżej... i bliżej do miejsca gdzie siedział +rcherrozmawiając z 5ylą. 5iczyłam minuty do chwili gdy aemon si" zorientuje.

 &aliczyłam dwadzie%cia.

– ee, 8 zawołał. 8 #oże przyniosłaby% mi co% do picia7

6ego siostra znieruchomiała w połowie mi"dzy stołem na patio a kominkiem.Zmrużyła %wietlane oczy.

– Ce co7– $hce mi si" pi!. #y%l", że powinna% by! miłą siostrą i przynie%! co% do picia

swojemu biednemu bratu.DB

9kr"cając si" w talii, strzeliłam w aemona brudnym spojrzeniem. :nisł namnie brwi i założył r"ce za głow". dwrciłam si" z powrotem do ee.

–  &ie waż si" przynosi! mu picia.–  &awet tego nie planowałam, 8 odpowiedziała. 8 #a dwie nogi.

aemon nie odpuszczał.

 &o to może przyjdziesz tu i sp"dzisz ze mną troch" czasu7-rzewrciłam oczami.

–  &ie sądz", żeby na tym *otelu było dla mnie miejsce. 8 Założyła ramiona na piersi. 8 > tak bardzo jak was kocham, nie chc" by! tak  blisko.

o tego czasu aemon pomy%lnie uzyskał uwag" wszystkich.

– Zrobi" miejsce dla mojej siostry, 8 przymilał si".– \8y. 8 dwrciła si" i weszła na patio. 2iorąc sobie krzesło, usiadła obok

DB Haahahaha jaki on biedny

Page 261: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 261/348

+rchera i wysun"ła dło1. 8 &ie sądz", żeby%my si" o*icjalnie poznali.

+rcher spojrzał w dł na jej szczupłą r"k", potem na male1ką sekund" naaemona i wtedy podał jej r"k".

– obrze sądzisz.

9ze%! stp i wiele cali kosmity zesztywniało obok mnie. 8o.

– 6estem ee 2lack. 6estem siostrą dupka znanego jako aemon. 8 :%miechn"łasi" ol%niewająco. 8 +le to już pewnie wiesz.

– 'o, że jest dupkiem, czy to, że jest twoim bratem7 8 zapytał niewinnie +rcher. 8 &a oba pytania odpowied/ brzmi tak.

Zakrztusiłam si" %miechem.

Gorąco promieniowało od aemona.

– $zy jestem też bratem, ktry skopie ci dup" je%li nie pu%cisz r"ki mojej siostry7 &a to pytanie odpowied/ też brzmi tak.

awson roze%miał si" ze swojego krzesła.

otarło do mnie, że si" u%miecham. &iektre rzeczy nigdy si" nie zmieniają. &adopieku1cza strona aemona nadal była apodyktyczna.

– Zignoruj go, 8 powiedziała ee. 8 #a problemy z zachowywaniem si" wtowarzystwie.

– #og" za to por"czy!, 8 dorzuciłam.

aemon kopnął mnie lekko w biodro a ja si" na niego obejrzałam. #rugnął domnie i powiedział niskim głosem,

– To si" nie stanie.

+rcher nadal nie pu%cił dłoni ee podczas gdy z nią rozmawiał izastanawiałam si", czy robił to żeby prowokowa! aemona, czy po prostu chciał

 potrzyma! jej r"k". aemon otworzył, żeby powiedzie! co% chamskiego.

Złapałam jego kostk".

– aj im spokj.

–  &ie da rady.

Page 262: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 262/348

0suwając r"k" pod brzeg jego nogawki, napotkałam jego wzrok.

– -rosz"7

Zmrużył oczy w żarząco zielone szparki.

– 2ardzo prosz"7–  &a czubku jest cukier7– #oże.– #usi by! i lepiej żeby było go dużo. )   -łynnym ruchem  usiadł prosto  i

 przesunął si" tak, że jego kolana były po obu stronach moich bioder. winąłr"k" wokł mojej talii opierając brod" na moim ramieniu. dwrciłam swj

 policzek do jego. -rzeszedł mnie dreszcz, kiedy jego usta musn"ły mj podbrdek. 8 -otrzebuj" wiele cukru, 8 dodał. 8 $o ty na to7

– aj im spokj to może tak b"dzie, 8 odparłam mocno bez tchu  na tą perspektyw".– Hmm... 8 -ociągnął mnie w tył mi"dzy N  z jego ng. 8 $i"żko si" targujesz.

$o% naprawd" brudnego wpadło mi do głowy i zarumieniłam si".

aemon odchylił si" do tyłu i przekrzywił głow" na bok.

– czym my%lisz, =otek7

– niczym, 8 powiedziałam przygryzając warg".

 &ie wyglądał na przekonanego.

– $zy ty masz nieczyste my%li o mnie7 9apni"cie.–  iecz$ste3 2 Zachichotałam. 8 'ak daleko bym nie szła.

:sta aemona musn"ły płatek mojego ucha i kolejny dreszcz przeszedł w dłmojego kr"gosłupa.

– 6a poszedłbym tak daleko i jeszcze dalej.

-otrząsając głową u%wiadomiłam sobie, że aemon nie my%lał już z kimrozmawia ee. j wisiała mi za to. &ie to, że bycie w ramionach aemona i czucie

 jego długo%ci było zadaniem czy co%. &ie kiedy jego palce zacz"ły bawi! si" brzegiem mojej sukienki, a tył jego dłoni muskał moje uda.

awson i 2eth byli pierwszymi, ktrzy sobie poszli. -rzeszli obok nas i 2eth posłała mi u%miech i mi"kkie EdobranocF. #atthew i 5yla byli nast"pni, chociażwydawało si", że odchodzili w dwch rżnych kierunkach. &ie mogłam pozwoli!sobie na my%lenie inaczej. 'o byłoby po prostu obrzydliwe, bo #atthew $ł  moim

Page 263: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 263/348

nauczycielem.

Zapadła noc i wszyscy inni weszli do %rodka, włączając w to +rchera i ee.=iedy weszli do pokoju słonecznego, aemon wyciągnął szyj" tak daleko, żemy%lałam, że głowa mu odpadnie, co było bez sensu bo oboje skierowali si" na gr".

Zdecydowałam, że zatrzymam dla siebie to spostrzeżenie, żeby aemon zachwil" za nimi nie pobiegł.

'ylko ja i aemon zostali%my na dziedzi1cu, patrząc si" na rozgwieżdżoneniebo. d czasu do czasu całował moje czoło, mj policzek... mj nos i za każdymrazem gdy to robił, wymazywał jedną minut" czasu sp"dzonego z aedalusem. 6ego

 pocałunki naprawd" miały moc zmiany ży!. &ie to, że bym mu to przyznała. 6egoego było już ogromniaste.

 &ie rozmawiali%my, bo my%l", że było tyle do powiedzenia, ale zarazem nie było nic. 0ydostali%my si" ze 9tre*y AB i na tą chwil"  byli%my bezpieczni, ale nasza przyszło%! była nieznana. aedalus nas szukał i nie mogli%my zosta! tu na zawsze.2yli%my zbyt blisko 9tre*y AB i z tak liczną populacją na zewnątrz, mieli%my zbytwiele w%cibskich oczu od ludzi, ktrzy zacz"liby zadawa! pytania. 5uc miał 5H8BB inie mieli%my poj"cia, do czego to tak naprawd" było zdolne, ani po co 5uc chciał co%tak ulotnego. 0 tej placwce były hybrydy i 5uxeni i te dzieci... te przerażającedzieci.

 &ie miałam poj"cia. co si" miało od tej pory wydarzy! i nawet my%lenie o tym przerażało mnie jak cholera. 6utro nie było zagwarantowane. +ni nawet  nast"pnekilka godzin. =iedy to sobie u%wiadomiłam, oddech utknął mi w gardle iznieruchomiałam. &ast"pna minuta była niewiadomą i mogła nigdy nie nadej%!.

<amiona aemona zacie%niły si" wokł mnie.

– czym my%lisz, =otek7

<ozważyłam skłamanie, ale w tej chwili nie chciałam by! silna. &ie chciałamudawa!, że mieli%my wszystko pod kontrolą, bo nie mieli%my.

– 2oj" si".

-rzyciągnął mnie z powrotem do piersi i przycisnął swj policzek do mojego.6ego kilkudniowy zarost łaskotał i mimo wszystko, wyszczerzyłam si".

– 2yłaby% szalona, je%liby% si" nie bała.

Zamkn"łam oczy jeżdżąc policzkiem po jego. 'o pewnie sko1czy si" dla mniewylądowaniem na dywanie, ale b"dzie warto.

Page 264: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 264/348

– + ty si" boisz7

aemon za%miał si" delikatnie.

– 6a, poważnie7 &ie.

– 6este% na to zbyt zajebisty7

-ocałował wrażliwe miejsce pod moim uchem, wysyłając przeze mniedreszcze.

– :czysz si". 6estem z ciebie dumny.

<oze%miałam si".

aemon zesztywniał, jakby zawsze, kiedy si" %miałam i wtedy %cisnął mnie aż pisn"łam.

– -rzepraszam, 8 wymamrotał, pocierając nosem moją szyj" kiedy poluzowałuchwyt. 8 9kłamałem.

– czym7 Ce jeste% ze mnie dumny7 8 drażniłam si".–  &ie. Zawsze si" o ciebie boj", =otek.

=iedy otworzyłam oczy moje serce zata1czyło.

0ypu%cił rozedrgany oddech.

– $ały czas kiedy ci" mieli, byłem przerażony i nie wiedziałem gdzie jeste%.dchodziłem od zmysłw my%ląc, że już nigdy ci" nie zobacz", ani nie b"d"miał szansy żeby ci" trzyma!. + kiedy ci" zobaczyłem7 2ałem si", że już nigdynie usłysz" jak si" %miejesz ani nie zobacz" twojego pi"knego u%miechu. 0i"c,tak, skłamałem. 2yłem przerażony. &adal kłami".

– aemon...– 2oj" si" jak cholera, że nigdy nie b"d" w stanie ci tego wynagrodzi!. Ce nigdy

nie b"d" w stanie odda! ci twojego życia i...– -rzesta1, 8 wyszeptałam, mrugając by odgoni! łzy.– 0szystko ci odebrałem... twoją mam", twj blog, two-e $cie. 'ak bardzo, że

ra!owała0 się jedzeniem czego%, bo nie było to na plastikowej tacce. > twoje plecy... 8 :sztywnił szcz"k" i potrząsnął troch" głową. 8 > nie mam poj"cia jakto wszystko naprawi", ale zrobi" to. Zapewni" ci bezpiecze1stwo. :pewni" si",że mamy przyszło%! ktrej możemy si" trzyma! i na ktrą b"dziemy czeka!. 80ziął oddech, w tym samym momencie co ja. 8 biecuj" ci.

– aemon, to nie jest...

– -rzepraszam, 8 powiedział łamiącym si" głosem. 8 'o ) to wszystko ) jest mojąwiną. 6e%li ja...–  &ie mw tego. 8 dwrciłam si" na jego kolanach, sukienka podjechała mi do

Page 265: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 265/348

gry kiedy położyłam dłonie po obu stronach jego twarzy. 0patrzyłam si" w jego l%niące oczy. 8 'o nie twoja wina, aemon. &ic z tego nie jest.

–  &aprawd"7 8 powiedział niskim głosem. 8 #y%l", że ta cała rzecz zezmutowaniem ci", jest moją winą.

– 'o było to, albo pozwolenie bym umarła. 0i"c uratowałe% mi życie. &ie

zrujnowałe% go.

-otrząsnął głową, zrzucając sobie na czoło krtkie, ciemne loki.

– d samego początku powinienem był trzyma! ci" z daleka. -owinienem byłzapewni! ci bezpiecze1stwo,  by% nigdy nie sko1czyła cierpiąc.

9erce zabolało mnie od jego słw.

-osłuchaj mnie, aemon. 'o nie jest twoja wina. &ie zmieniłabym żadnejcholernej rzeczy. kej7 'ak, sprawy były do dupy, ale przeszłabym przez towszystko jeszcze raz je%li by musiała. 9ą rzeczy ktre bym zmieniła, ale nieciebie... nigdy ciebie. =ocham ci". 'o si" nigdy nie zmieni.

<ozchylił usta w krtkim zassaniu oddechu.

– -owiedz to jeszcze raz.

Gładziłam palcem jego dolną warg".

– =ocham ci".

-odgryzał mj palec.

– >nne słowa też.

-ochylając si", pocałowałam czubek jego nosa.

– =ocham ci". 'o si" nigdy nie zmieni.

-rzesunął dło1mi w gr" moich plecw, jedną zatrzymał tuż pod łopatką,drugą ujmując mj kark, kiedy jego oczy przeszukiwały moje.

– $hc" by% była szcz"%liwa, =otek.– 6estem szcz"%liwa, 8 powiedziałam, muskając palcami jego policzek. 8 T$ mnie

uszcz"%liwiasz.

bniżył brod" i pocałował każdy z moich palcw. -ode mną i wokł mnienapiął mi"%nie i przysunął usta do mojego ucha, gdzie wyszeptał gł"bokim głosem,

Page 266: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 266/348

– $hc" sprawi!, że b"dziesz ar!zo szcz"%liwa.

#oje serce zatrzepotało.

– 2ardzo szcz"%liwa7

pu%cił r"ce na zewnątrz moich ud i wsunął palce pod materiał sukienki.

–  &iezwykle, szalenie szcz"%liwa.

2rakowało mi tchu.

– > znowu zaczynasz z tymi przysłwkami.

-ow"drował dłonią o cal do gry, sprawiając, że ciepło zalało moje ciało.

– =ochasz kiedy szastam przysłwkami.– #oże.

9unął gorącymi ustami w dł mojego gardła.

– -ozwl mi sprawi!, że b"dziesz niezwykle, szalenie szcz"%liwa, =at.– 'eraz7 8 mj głos wyszedł jak upokarzający skrzek.– 'eraz, 8 warknął.DD

-omy%lałam o wszystkich ludziach w domu, ale wtedy jego wargi były namoich i czułam si" jakby min"ła wieczno%! odkąd ostatnio mnie całował. 0sunąłr"ce w moje włosy, kiedy pocałunek si" pogł"bił a nasze oddechy si" zmieszały.Zarzucił rami" na moją tali" i wtedy wstał, a moje nogi były owini"te wokł jego

 bioder.

– =ocham ci", =otek. 8 =olejny gł"boki, palący pocałunek rozpalił mnie odwewnątrz. 8 > zamierzam pokaza! ci jak bardzo ci" kocham.DK

DD Grrr, aż mi gorąco. - taki warczący aemon mmmm . sam seksNN DK > ) drodzy -a1stwo ) cenzura 9ylwii zadziałała  U

Page 267: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 267/348

Rozdział 24

  & A'(O 

Zacisnąłem ramiona wokł niej, kiedy czekałem na odpowied/. &ie to, że naprawd"wierzyłem, że mi odmwi. &ie chodziło o to. $hciałem si" upewni!, że jest gotowana wszystko. statnim razem nie była gotowa i nie chodziło wtedy tylko o re*lektory.6e%li teraz nie jest gotowa, to nic nie szkodzi. 'rzymanie jej przez całą noc, b"dziewprost niesamowite.

+le b"d" potrzebował zimnego i naprawd" długiego prysznica.

2o ona siedząca na moich kolanach z najmi"kszą cz"%cią ciała przyci%ni"tą domojej najtwardszej, testowała moje opanowanie i podnieciła mnie jak nikt w tym i poza tym %wiatem.

=at uniosła podbrdek, a jej oczy skrzyżowały si" z moimi. 0szystko co potrzebowałem zobaczy!, w co potrzebowałem uwierzy!, było w tych oczach.

– 'ak.

-o usłyszeniu tego jednego, małego słowa, nie traciłem wi"cej czasu. <obienietego, bycie z nią na każdy sposb, na jaki mogłem by!, nie zastąpiłoby wszystkichokropnych rzeczy, ktre si" wydarzyły, ale to był jaki% początek.

– 'rzymaj si", 8 powiedziałem i złapałem jej zdyszaną odpowied/ ustami.

krążyła ramionami moją szyj", kiedy chwyciłem jej biodra. Gdy wstałem,nogi =at były wokł mnie, a ja zdławiłem j"k. Zaskoczony *aktem, że miałem wogle zamiar doj%! do łżka, ani razu nie zdjąłem swoich ust z jej. $ałując ją.0chłaniając ją. 'o nie wystarczyło, nigdy nie b"dzie wystarczyło.

Zaniosłem ją do domu i niosłem przez wiele bezużytecznych pokoi, ktre jakmi si" wydawało nie miały ko1ca. Zachichotała w moje usta, kiedy wpadłem na co%,co pewnie kosztowało niemałą *ortun". Znalazłem schody, wspiąłem si" nie łamiącnaszych karkw i wszedłem do sypialni, do ktrej wcze%niej zaniosłem nasze rzeczy.

=at machała po omacku r"ką w powietrzu, aż znalazła kraw"d/ drzwi izamkn"ła je za nami, akurat, kiedy złapałem jej dolną warg" mi"dzy z"by.-rzygryzłem delikatnie a ona wydała d/wi"k, przez ktry zagotowała mi si" krew.

0ybuchn" zanim cokolwiek zaczn".

9kierowałem nas do łżka, odsuwając usta od jej gorących warg. $hciałem

Page 268: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 268/348

zwiną! po%ciel i kołdr" i znale/! bogatsze, mi"ksze okrycia ktre były warte =at.

-rzycisn"ła usta gdzie walił mj puls.

-ieprzy! szukanie lepszej po%cieli.

-ołożyłem ją na łżku, poruszając si" wolniej niż domagało si" tego mojeciało. -osłała malutki u%miech i serce mi podskoczyło, kiedy ukl"knąłem przed nią.

 &asze oczy si" spotkały.

-uls walił mi tak szybko, że czułem go w każdej cz"%ci ciała.

–  &ie zasługuj" na ciebie. 8 9łowa wyleciały, zanim mogłem je powstrzyma!.2yły prawdziwe. =at zasługiwała na wszystko i jeszcze wi"cej.

-ochylając si" do przodu, położyła r"k" na moim policzku i poczułem to wkażdej komrce ciała.

– 'y zasługujesz na wszystko, 8 powiedziała.

dwrciłem głow" i pocałowałem jej dło1. 'ak wiele słw nasun"ło mi si" na j"zyk, ale kiedy wstała i si"gn"ła r"ką łapiąc dł swojej sukienki, moje serce stan"ło isłowa zamarły w ciszy mi"dzy nami.

=at zdj"ła sukienk" przez głow" i opu%ciła ją na podłog" obok mnie.

 &ie mogłem si" ruszy!. &awet nie mogłem zmusi! płuc do pracy. #y%leniestało si" praktycznie niemożliwe kiedy spojrzałem w gr", na nią. -ochłon"ła mnie.

 &ie mając na sobie nic oprcz cienkiego skrawka materiału, z włosami opadającymina ramiona i na piersi, stała tam wyglądając jak jaka% bogini.

– 6este%... jeste% taka pi"kna. 8 0stałem powoli i %ledziłem wzrokiem delikatnyrumieniec w"drujący w dł jej szyi. 0yszczerzyłem si". 8 6este% naprawd"

 pi"kna, kiedy si" rumienisz.-ochyliła głow" do dołu, ale złapałem jej podbrdek, zmuszając, by na mnie

spojrzała.

– -oważnie, 8 powiedziałem. 8 +bsolutnie pi"kna.

elikatny, prawie zawstydzony u%miech pojawił si" znw na jej twarzy.

– -ochlebianie zabierze ci" teraz wsz"dzie.

Zakrztusiłem si" %miechem.

Page 269: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 269/348

– obrze wiedzie!, bo planuj" dotrze! wsz"dzie... i obra! malowniczą tras".

<umieniec pogł"bił si", ale chwyciła moje ubranie. :przedziłem ją.9zarpnąłem koszulk" przez głow", opuszczając tam gdzie już leżała sukienka. -rzezchwil" stali%my tam, oddzieleni jedyni o kilka cali. Cadne z nas nie przemwiło.

Ilektryczno%! wypełniła powietrze, unosząc włoski na moich ramionach. ;renice =atzacz"ły si" rozszerza!.

bejmując r"ką jej kark, delikatnie przyciągnąłem ją do siebie. 0tedy stali%my pier% przy piersi i dreszcz ktry ją przeszedł zrobił zwarcie w moich zmysłach. :sta=at rozchyliły si" w sekundzie kiedy dotkn"ły moich4 znalazła palcami guzik moich

 jeansw a ja kciukami odkrywałem delikatne paseczki na jej biodrach.

-oprowadziłem ją do łżka i jej włosy rozsypały si" dookoła niej jak ciemnaaureola. 6ej powieki opadały ci"żko, gdy mnie obserwowała, ale mogłem teżzobaczy!, jak biła z nich biała po%wiata.

0zrok =at palił mnie od %rodka. $hciałem ją adorowa!. -otrzebowałem tego.=ażdy cal. Zaczynając od czubkw jej palcw u stp, w"drowałem w gr". -owoli.

 &iektre obszary zatrzymały moją uwag" na o wiele dłużej. 6ak wdzi"czne wygi"ciestopy i wrażliwa skra za kolanami. =rągło%ci jej ud kusiły mnie a doliny wyżejwabiły. 9posb w jaki wyginała plecy, urywane oddechy, mi"kkie d/wi"ki i uczucie

 palcw wbijających si" w moją skr" zburzyło mj %wiat. =iedy w ko1cu wspiąłemsi" na całą jej długo%!, położyłem r"ce po obu stronach jej głowy.

-atrząc w dł na =at, zakochałem si" w niej od nowa. &a widok jej u%miechustraciłem serce. Znalazłem całkowicie nowy cel, kiedy si"gn"ła mi"dzy nas i dotkn"łamnie. derwałem si" na tyle długo by chwyci! prezerwatyw". 0 chwili gdy mi"dzynami nie było niczego, nie było już czekania, wszystkie intencje bezinteresowno%ciznikn"ły. #oje r"ce były chciwe. 6a byłem chciwy a moje dłonie były wsz"dzie, ustasunące po ich szlaku. &asze ciała poruszały si" razem jakby nie było czasu, ktry nasrozdzielił. > gdy patrzyłem na nią, wzrokiem w"drując po jej zarumienionych

 policzkach i opuchni"tych ustach wiedziałem wtedy, że nigdy w moim życiu nie

 b"dzie pi"kniejszego ani idealniejszego momentu niż ten.

2yłem pijany od jej smaku, jej dotyku. 0 pokoju słycha! było tylko naszewalące serca, aż krzykn"ła moje imi" i w ko1cu znalazłem swoje uwolnienie.-omieszczenie skąpane było w migającym, białym %wietle4 nie byłem pewny czy

 pochodziło ono ode mnie czy od niej i nie obchodziło mnie to.

-rzez dłuższy czas nie mogłem si" ruszy!. o diabła, nie chciałem nawetdrgną!. &ie, kiedy r"ce =at sun"ły w gr" i w dł moich plecw, a jej poszarpany

oddech odbijał mi si" w uszach. +le moja waga musiała ją miażdży!, nawet je%li nienarzekała.

Page 270: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 270/348

-odniosłem si", przetaczając na bok. łonią %ledziłem jej klatk" piersiową, biodra, a ona obrciła do mnie swoje ciało, wtulając si" tak bardzo, że mi"dzy nami ponownie nie było wolnego cala.

– 'o było idealne, 8 mrukn"ła %piąco.

 &adal nie byłem zdolny do mwienia. 'ylko 2g wiedział, co wyszło by zmoich ust w tej chwili, wi"c pocałowałem jej mokre czoło. 0estchn"ła zadowolona,a nast"pnie odpłyn"ła w moich ramionach. #yliłem si" wcze%niej.

 &ie było idealniejszego, pi"kniejszego momentu od tego. > zapragnąłemwieczno%ci wypełnionej takimi chwilami.

. . .

   K  ATY 

<ano, nasze nogi i r"ce były splątane ze sobą, a po%ciel była zrolowana na moich biodrach. Ceby uwolni! si" od aemona musiałam uży! ruchw ninja. 0yciągającr"ce nad głow", wypu%ciłam szcz"%liwe westchnienie. #oje całe ciało byłorozkosznie obolałe.

– #mm, to jest seksowne.

tworzyłam szeroko oczy. -rzestraszona i obnażona chwyciłam za po%ciel, aledło1 aemona wystrzeliła do przodu łapiąc mnie za r"k". gie1 wypełzł na mojątwarz kiedy wzrokiem zderzyłam si" jego le%no8zielonym.

– $o7 8 wymamrotał leniwie. 8 'eraz jeste% skromna7 &aprawd" nie widz" w tymsensu.

Gorąco pow"drowało w dł mojego gardła, a skra zacz"ła mrowi!. aemontak jakby miał racj". -o wczorajszej zuchwało%ci nie było %ladu, ale i tak wstydziłamsi" siedzie! nago. 0czesne poranne %wiatło słoneczne przebijało przez okno.0yszarpn"łam po%ciel z jego uchwytu i si" okryłam.

0ydął usta i, co było niedorzeczne, nadal wyglądał seksownie.

– -rbuj" by! tajemnicza, 8 powiedziałam.

0ybuchnął %miechem i ten gł"boki d/wi"k pow"drował po moim ciele.-rzybliżając si", pocałował czubek mojego nosa.

Page 271: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 271/348

– 'ajemniczo%! jest przereklamowana. $hc" pozna! każdy pieg i każdąkrzywizn" na osobistym poziomie.

– #y%l", że zrobiłe% to wczoraj.–  &ah. 8 -otrząsnął głową. 8 'o było tylko przywitanie. $hc" zna! ich nadzieje i

marzenia.

<oze%miałam si".

– 'o jest absurdalne.– 'o jest prawda. 8 0tedy przeturlał si" odrzucając na bok po%ciel i zrzucając

stopy na podłog".

czy mi si" rozszerzyły.

 &agi jak w dniu narodzin, wstał płynnie, totalnie nie dbając o to, że każdy cal jego ciała był na widoku. :nisł ramiona nad głow" i przeciągnął si". 0ygiął plecy przez co uwidoczniły si" jego mi"%nie. ołki w jego biodrach napi"ły si", przyciągając moją uwag" na o wiele za długo, bym mogła by! przyzwoita.

0 ko1cu zmusiłam si" do odwrcenia wzroku. &asze oczy si" spotkały.

– 0iesz, istnieje taka rzecz jak spodnie. -owiniene% je wyprbowa!.

-osłał mi bezczelny u%mieszek, gdy si" odwrcił.

– 2yłaby% zdruzgotana. 'ylko pomy%l, że b"dziesz miała szans" patrze! na tokażdego dnia od teraz.

#oje serce odta1czyło szcz"%liwy taniec.

–  &a twj goły tyłek7 6eeju. Zapisz mnie na to.

Znowu si" za%miał i zniknął w łazience. Zamkn"łam oczy, czując rozchodzącesi" ciepło w moim wn"trzu =ażdego dnia7 0 sensie, na zawsze7 'o zasłużyło namotylki trzepoczące w moim brzuchu ktre nie miały nic wsplnego z jegoaktualnym stanem nago%ci. $odzienne zasypianie i budzenie si" obok aemona7

tworzyłam oczy kiedy usłyszałam otwierane drzwi. aemon pocierał oczy iznw si" na niego gapiłam, w sensie naprawd" gapiłam na miejsca gdzie niewypada. 'o było jak wiedza, że nie powinna% patrze! na co%, wi"c twoje oczynatychmiast chcą tam i%!.

pu%cił r"k".

Page 272: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 272/348

– #y%l", że si" odrobin" %linisz.– $o7 &ie %lini" si". 8 +le tak mogło by!. 0i"c naciągn"łam po%ciel na twarz. 8

żentelmen nigdy nie wytknąłby czego% tak niestosownego.–  &ie jestem dżentelmenem. 8 0ystrzelił do przodu, wyrywając mi po%ciel.

'rzymałam si" jej ale to przeciąganie na niby nie trwało długo. 8 &ie masz co

ukrywa!. Złapałem ci".– 6este% do dupy.– -rzynajmniej si" nie %lini". 8 drzucił po%ciel na drugą stron" masywnego

łżka. 6ego wolne studiowanie sprawiło, że podkurczyłam palce u stp. 8 kej.#y%l", że to -a mog" si" teraz %lini!.

#oja twarz chyba miała zamiar spali! si" jeszcze przed %niadaniem.

– -rzesta1.

–  &ie mog" nic na to poradzi!. 8 -ołożył r"k" przy moim biodrze i pochylił si",muskając palcami moją brod". 8 #iała% %link".

?miejąc si", popchn"łam jego twardą pier%.

– #asz zbyt napompowane poczucie własnej warto%ci.– :h huh. 8 -rzycisnął si", aż nasze ciała były zaognione i jego udo było mi"dzy

moimi. 0sparł si" na łokciach kiedy pochylił głow", muskając moje ustaswoimi. 8 2uziak7

$hwyciłam go za ramiona i dałam szybkiego buziaka.

– -rosz" bardzo.

-odnisł głow", krzywiąc si".

– 'o był rodzaj buziaka jaki dajesz swojej babci.– $o7 $hcesz lepszego7 8 0yciągając szyj", pocałowałam go z odrobiną wi"cej

muuah. 8 $o ty na ten7– o dupy.– 'o niezbyt miłe.– 9prbuj ponownie, 8 powiedział, mrużąc oczy w leniwe szparki.

ddech utknął mi w gardle.

–  &ie wiem czy zasługujesz na lepszy pocałunek, po tym jak powiedziałe%, żeostatni był do dupy.

Zrobił co% naprawd" niesamowitego biodrami, zmuszając mnie do sapni"cia.

Page 273: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 273/348

– 'ak, 8 powiedział. 8 Zasługuj" na kolejny pocałunek.

'ak... tak zasługiwał. Znowu go pocałowałam, ale wyco*ałam si" zanim pocałunek mgł si" zmieni! w co% gł"bszego. aemon wykrzywił twarz, a ja si"wyszczerzyłam.

– 'o wszystko na co zasługujesz.– #ocno si" z tym nie zgadzam. 8 puszkami palcw zjechał po moim ramieniu

i klatce piersiowej. 5eciutki dotyk pow"drował na mj brzuch i dalej na południe. $ały ten czas jego wzrok trzymał mj. 8 9prbuj jeszcze raz.

=iedy si" nie ruszyłam, zrobił co% przebiegłego palcami, co sprawiło że sercezabiło mi szybciej. :niosłam głow", czując oszołomienie i lekko%!. #uskając jegousta swoimi, pocałowałam go jeszcze raz, po%wi"cając specjalną uwag" jego dolnej

wardze. =iedy zacz"łam si" odsuwa!, owinął r"k" wokł mojego karku.

–  &ie. 8 6ego głos był niski. 8 'o było ledwo lepsze. #oże po prostu musz" ci pokaza!.

Zadrżałam od gorąca w jego oczach. $ałe moje ciało zacisn"ło si".

– #oże musisz.

> tak zrobił... oj tak. statnia noc była słodka i powolna i rozsa!za-%co2um$słidealna, ale to było co% kompletnie innego i tak samo zatrzymujące serce. 0 każdym pocałunku i każdym dotyku była ta ostra kraw"d/ desperacji. #i"dzy nami powstałata surowo%!, wzrastająca z każdym wzi"tym oddechem. aemon poruszał si" na mniea potem we mnie, zmieniając powolny ogie1, w burz" ktra wymkn"ła si" spodkontroli. $hwyciłam si" go r"kami, gdy napi"cie we mnie uwolniło si" a kontury jegociała zrobiły si" niewyra/ne. 0tedy opr jaki posiadał ustąpił.

Cadne z nas nawet nie drgn"ło przez, jak si" wydawało wieki. &asze biodra były nadal ciasno złączone, a moje ramiona wokł jego szyi. 6edna z jego rąk leżałana moim policzku, a druga obejmowała mnie w talii. &awet kiedy przeturlał si" naswoją stron", wziął mnie ze sobą. &ie miał zbytnio wyboru. &ie miałam zamiaru go

 pu%ci!. &ie chciałam. $hciałam wcisną! stop i zosta! tam z nim. 2o wiedziałam, żew chwili, w ktrej wyjdziemy z tego łżka, z tego pokoju, czekała na nas niewiadoma

 przyszło%!. 'rzeba było zdecydowa! o poważnych sprawach. ecyzja, ktrych żadnez nas nie b"dzie mogło co*ną!.

+le pomy%lałam o tej rzeczy z każdym8rankiem... o wieczno%ci. 2ez wzgl"duna to z czym si" zmierzymy, b"dziemy w tym razem. 'o sprawiło że byłam gotowa.

– czym my%lisz, =otek7 8 zapytał, odsuwając włosy z mojego policzka.

Page 274: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 274/348

tworzyłam oczy i u%miechn"łam si".

– #y%lałam tylko o rzeczach o ktrych musimy zdecydowa!.– 6a też. 8 -ocałował mnie. 8 +le my%l", że musimy si" wykąpa! i przebra! zanim

 pjdziemy tą drogą.

Za%miałam si".

– -rawda.– #wiłem ci już, że kocham d/wi"k twojego %miechu7 &ie ważne. -owiem to

 jeszcze raz. =ocham d/wi"k twojego %miechu.– + ja kocham ciebie. 8 -rzycisn"łam usta do jego a p/niej usiadłam biorąc ze

sobą po%ciel. 8 -ierwsza rezerwuj" prysznic.

aemon unisł si" na łokciu.

– Zawsze możemy i%! tam razem.– 'a, sko1czyliby%my biorąc kolejny prysznic po wzi"ciu prysznica. 8 wijając

 po%ciel wokł siebie zeskoczyłam z łżka. 8 -ospiesz" si".

#rugnął do mnie.

– 2"d" czekał.

. . .

   & A'(O 

6e%li wcze%niej miałbym jakie% wątpliwo%ci o =at b"dącej idealną kobietą, wszystkieznikn"łyby wła%nie wtedy. 0zi"ła prysznic w mniej niż pi"! minut. &iesamowite.

 &ie my%lałem nawet, że jest to możliwe. e*inicją szybkiego prysznica ee było

 pi"tna%cie minut.

> wtedy wyszła z łazienki, owini"ta r"cznikiem, a kiedy wykr"cała mokrewłosy spojrzała na łżko i %liczny rumieniec zalał jej policzki.

-ewnie mgłbym założy! jakie% ciuchy, ale wtedy przegapiłbym tenrumieniec.

Zrzucając nogi z łżka, przespacerowałem si" do niej. =iedy ją mijałem,

zrobiłem puci8puci jej policzkowi. 'warz =at rozpaliła si" nawet bardziej powodującu mnie niepohamowany %miech, kiedy mrukn"ła pod nosem co% co damie nie przystoi.

Page 275: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 275/348

(azienka była ładna i parna. =iedy stałem pod natryskiem, pozwalając wodzielecie! na moją twarz, pomy%lałem o ostatniej nocy i tym ranku. #oje my%li co*n"łysi" jeszcze bardziej, do pierwszego razu gdy zobaczyłem jak =at wychodzi z domu,zmierzając do mojego domu by spyta! o kierunek. &awet je%li nie chciałem przyzna!tego w tamtym momencie, ona zatopiła we mnie pazury i nie chciałem żeby je

wyjmowała.

-rzez to, mj mzg praktycznie zalał mnie kupą rzeczy. -rzynoszącwspomnienia o ktrych prawie zapomniałem... jak =at walczyła ze mną o kwiaty,

 jak odmwiła wyj%cia ze mną nad jezioro w dniu kiedy ee ukryła moje klucze.6akbym potrzebował kluczy, by gdzie% si" dosta!. &awet wtedy szukałem powodu bysp"dzi! z nią czas.DM  2yło tak wiele chwil. 6ak wtedy, kiedy stała si" ninją walcząc

 przeciwko +rum po balu. <yzykowała dla mnie swoje życie, nawet, kiedy byłem dlaniej wielkim dupkiem. + noc Halloween7 :marłaby dla ee i dla mnie.

6a umarłbym dla niej.

Gdzie stąd pjdziemy 7 &ie tylko gdzie sko1czymy mieszkając ani żadne takiegwno, ale obydwoje po%wi"ciliby%my dla siebie wszystko. > liczył si" kolejny

 przystanek. Zajechaliby%my tam, kiedy patrzyłbym na jej lewą dło1.

9erce zrobiło zabawną rzecz w mojej piersi, co% mi"dzy spanikowanym%ci%ni"ciem i podekscytowanym podskokiem. dchyliłem głow" pod strumie1. $o%

 budowało si" w mojej piersi, pi"trząc si", aż nie było zaprzeczenia w tym czegochciałem. Zwinąłem dłonie w pi"%ci opierając je na ka*elkach.

$holera.

 &aprawd" o tym my%lałem7 'ak. $zy naprawd" tego chciałem7 o diabła tak.$zy była to prawdopodobnie najbardziej szalona rzecz jaką kiedykolwiekrozważałem7 Zdecydowanie. $zy to mnie powstrzyma. &ie8e. $zy czułem si"

 jakbym miał zaraz zemdle!7 'ylko troszeczk".

2yłem pod prysznicem o wiele wi"cej niż przez pi"tna%cie minut.

2yłem taką babą.

'o spanikowane, podekscytowane uczucie wzrastało kiedy przekr"ciłem kurki,wyłączając wod". <"ce troch" mi si" trz"sły i zmrużyłem oczy.

 &aprawd" powinienem o tym pomy%le!.

> ponownie, kogo ja oszukiwałem7 =iedy na co% si" zdecydowałem, robiłemto. + podjąłem t" decyzj". =oniec bycia cipą. &ie ma sensu czeka!. 'o było

DM ooo jak dobrze wiedzie!, co on wtedy czuł.

Page 276: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 276/348

wła%ciwe. zułem, że to wła%ciwe. > tylko to miało znaczenie... jedyna rzecz jaka si"liczyła.

2yłem w niej zakochany. Zawsze b"d".

wijając r"cznik wokł bioder, wyszedłem z łazienki. =at siedziała na łżku po turecku w dżinsach i koszulce #j 2log 6est 5epszy niż 'wj Jlog. 'a, to praktycznie zapiecz"towało spraw".

– 0i"c, tak sobie my%lałem, 8 powiedziałem, moje usta poruszyły si" zanim mjmzg mgł za tym nadąży!. 8 0 dniu jest osiemdziesiąt sze%! tysi"cy czterystasekund, prawda7 0 dniu jest tysiąc czterysta czterdzie%ci minut.

Zmarszczyła brwi.

– kej. 0ezm" ci" za słowo.– #am racj". 8 -opukałem si" palcem po głowie. 8 'utaj jest wiele bezużytecznej

wiedzy. 'ak czy inaczej, nadążasz za mną7 0 tygodniu jest sto sze%!dziesiątosiem godzin. koło o%miu tysi"cy siedmiuset i jeszcze wi"cej godzin w roku iwiesz co7

:%miechn"ła si".

– $o7

– $hce sp"dzi! każdą sekund", każdą minut" i każdą godzin" z tobąBP. 8 $z"%!mnie nie mogła uwierzy!, że co% tak tandetnego wyszło z moich ust, alezarazem była to pi"kna prawda. 8 $hc" lat godnych sekund i minut z tobą.$hc" dekad wartych godzin, tak wielu, że nie mog" ich zliczy!.

6ej pier% uniosła si" urywanie i wtedy spojrzała na mnie rozszerzonymi oczami.

-odszedłem do niej jeszcze krok i ukl"knąłem przed nią na jedno kolano, wr"czniku. $hyba powinienem był założy! jakie% spodnie.

– $hcesz tego7 8 zapytałem.

czy =at napotkały moje, i odpowied/ była natychmiastowa.

– 'ak. $hc" tego. 0iesz, że tego chc".– obrze. 8 :sta drgn"ły mi w u%miechu. 8 0 takim razie pobierzmy si".

BP 'o było bardzo słodkie U

Page 277: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 277/348

Rozdział 25

   K  ATY 

$zas si" zatrzymał. #oje serce zgubiło uderzenie, a nast"pnie pognało o kilka do przodu. Cołądek opadł mi tak nisko jakby wspinała si" po grach. Gapiłam si" naniego tak długo, że aż unisł jedną ciemną brew.

– =otek...7 8 -rzekrzywił głow" na bok. =osmyki mokrych włosw opadły muna czoło. 8 ddychasz7

ddychałam7 &ie byłam pewna. 0szystko, co mogłam zrobi! to wpatrywanie

si" w niego. n nie mgł powiedzie!, tego, co my%lałam że powiedział.  :oierzm$ się. 9twierdzenie, bo byłam całkiem pewna, że to nie było pytanie, przyszło ni stąd nizowąd że byłam zszokowana.

 &a jego twarzy pojawił si" krzywy u%mieszek.

– kej. 'woja cisza przeciąga si" dłużej niż my%lałem.

#rugn"łam.

– -rzepraszam. -o prostu... o co mnie spytałe%7

Za%miał si" gł"boko i wyciągnął r"k" łącząc nasze palce.

– -owiedziałem pobierzmy si".

Zasysając kolejny gł"boki oddech, %cisn"łam jego r"k", kiedy moje serceznowu podskoczyło.

– #wisz poważnie7– 'ak poważnie, jak jeszcze nigdy, 8 odpowiedział.– 0 łazience uderzyłe% si" w głow"7 2o byłe% w niej na serio długo.

aemon wybuchł %miechem.

–  &ie. $zy powinienem czu! si" urażony tym pytaniem7

Zaczerwieniłam si".

–  &ie. 'ylko... chcesz mnie po%lubi!7 'ak, naprawd" chcesz si" pobra!7

Page 278: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 278/348

– $zy istnieje wi"cej niż jeden rodzaj żenienia si", =otek7 8 6ego usta unosiły si"w kącikach. 8 'o nie byłoby legalne, bo musieliby%my uży! naszych*ałszywych dowodw, wi"c, w pewien sposb nie byłoby to prawdziwe, ale

 byłoby prawdziwe dla mnie... dla nas. $hc" to zrobi!. 0 tej chwili. &ie mam pier%cionka, ale obiecuj", że znajd" taki wart ciebie kiedy sprawy... sprawy

 przycichną. 6este%my w Jegas. &ie ma lepszego miejsca. $hc" ci" po%lubi!,=at. zi%.– zi%7 8 #j głos wyszedł jak pisk. #y%lałam, że mog" za chwil" zemdle!.– 'ak. zi%.– +le my... 8 2yli%my młodzi, ale tak naprawd", czy dla nas istniało co% takiego

 jak bycie za młodym7 #iałam osiemna%cie lat, kilka miesi"cy od sko1czeniadziewi"tnastu. Zawsze wyobrażałam sobie, że zwiąż" w"zeł kiedy b"d" podwudziestce, ale nasza przyszło%! była dla nas czym% nieznanym. + ludziekażdego dnia nie stawiali czoła %wiatu takiemu jak my, nie wiedząc jak bardzo

krtkie mogą by! ich życia. 2yli%my po gwnianej stronie statystyk, ktre nieszły po naszej my%li. 6e%li nie zdołaliby%my si" ukry! i zostali ponowniezłapani, wątpiłam żeby aedalus był tak miły i pozwolił nam by! razem.czywi%cie, je%liby%my to przetrwali. &ie mieli%my gwarancji, że b"dziemymieli lata na dopracowanie naszego związku.

– +le co7 8 zapytał mi"kko.

 &ie sądziłam, że potrzebowali%my upływu tych lat, je%li chcieli%my by! razem.0iedziałam w tej sekundzie, że chciałam sp"dzi! reszt" życia z aemonem, ale to

nie było takie proste. $o% innego mogło nap"dza! jego decyzj".

?cisnął moją dło1.

– =at7

#oje serce p"dziło szale1czo. $zułam si" jakbym była na szczycierollercoastera.

$zy chcesz to zrobi!, dlatego, że jutro może nigdy nie nadej%!7 latego chceszsi" ze mną ożeni!7 2o może nie by! p/niej, by to zrobi!7

dchylił si" do tyłu.

– #og" powiedzie!, że to nie odgrywa jakiej% roli w ch"ci zrobienia tego teraz7 &ie. 2o odgrywa. +le to nie jest jedyny powd, ani nawet głwny powd,dlaczego chc" si" z tobą ożeni!. 'o bardziej jak katalizator.

– =atalizator, 8 wyszeptałam.

=iwnął głową.

Page 279: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 279/348

– Zrobi" wszystko co w mojej mocy, by upewni! si", że nic złego si" nie stanie.Zrobi" wszystko, żeby upewni! si", że mamy czas na wsz$stko czego chcemy,ale nie jestem tak głupi, żeby nie zgodzi! si" z *aktem, że może wydarzy! si"co% czego nie b"d" w stanie kontrolowa!. >, do cholery, nie chc" patrze! w tył iwidzie!, że nie skorzystałem z szansy uczynienia ci" moją, by udowodni!, że

naprawd" chc" sp"dzi! z tobą reszt" swojego życia. Ce straciłem tą okazj".

-owietrze utkn"ło wokł guli, ktra nagle była w moim gardle. (zy paliły mojeoczy.

– $hc" si" z tobą ożeni!, bo jestem w tobie zakochan$, =at. Zawsze b"d" w tobiezakochany. 'o nie zmieni si" ani dzi%, ani za dwa tygodnie. 2"d" w tobie taksamo zakochany za dwadzie%cia lat, jak jestem dzi%. 8 -u%cił moją dło1 i wstał

 płynnie, ujmując mj policzek. 8 'o dlatego chc" si" z tobą ożeni!.

(zy napłyn"ły i kilka si" uwolniło. Złapał każdą z nich kciukiem.

– $zy te łzy są dobre czy złe7– -o prostu... to była tak pi"kna rzecz do powiedzenia. 8 0ytarłam twarz, czując

si" jak zbyt emocjonalny głupek na kraw"dzi dostania zawału. 8 0i"cnaprawd" chcesz si" pobra! dzi%7

– 'ak, =at, naprawd" chc" żeby%my si" pobrali.– 0 r"czniku7

dchylił głow" do tyłu i roze%miał si" gł"boko.

– #oże założ" jakie% ciuchy.

#oje my%li p"dziły.

– +le gdzie7– 0 Jegas jest kupa miejsc.–

2ezpiecznie jest tam wyj%!7

9kinął.

– 'ak my%l", je%li si" pospieszymy.

9zybki %lub w Jegas7 -rawie si" roze%miałam, bo byliby%my tylko jedną parąw%rd miliona, ktre przyjechały do Jegas si" pobra!. Z wiedzą jak... powszechne

 było robienie tego, odr"twienia troch" zanikło.

-obra! si".

Page 280: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 280/348

#oje serce zrobiło *ikołka.

– 6e%li nie jeste% gotowa, nic nie szkodzi. &ie musimy tego robi!, 8 powiedział,napotykając moje oczy. 8 &ie b"d" zły, je%li nie czujesz, że to odpowiedni czas,ale zapytam jeszcze raz. &awet nie musisz mwi! nie. -o prostu nie mw nic.

kej7 8 0ziął mały oddech. 8 $zy uczynisz mnie najszcz"%liwszym draniem naziemi i wyjdziesz za mnie, =aty 9wartz7

Zadrżałam. &api"cie przeszyło całe moje ciało. 0yobrażałam sobie, żezar"czyny b"dą wygląda! kompletnie inaczej. &igdy nie zawierało to r"cznika, a jamusiałabym by! bardzo zaangażowana, zaplanowa! wesele i zebra! rodzin" i

 przyjacił by byli %wiadkami tego, ale...

+le byłam zakochana w aemonie. > jak już powiedział, b"d" w nim

zakochana jutro i za dwadzie%cia lat. 'o si" nigdy nie zmieni. Imocje byłyskomplikowane, ale odpowied/ była prosta

 &abrałam powietrza i czułam si", jakby to był pierwszy oddech jaki wzi"łam.

– 'ak.

0patrywał si" we mnie ze zdziwieniem.

'ak7-okiwałam energicznie, jak *oka.

– 'ak. żeni" si" z tobą. zi%. 6utro. =iedykolwiek.

0 mgnieniu oka stał a ja byłam w jego u%cisku. $iasno opltł mnie ramionami,moje stopy wisiały nad ziemią a jego usta były na moich. 'en pocałunek był bardziej

 postawą posiadania niż dałaby jakakolwiek klauzula %lubna.

Zaczerpn"łam powietrza, %ciskając jego ramiona. Zaczął %wieci! pi"kną,delikatną, białą po%wiatą kiedy spojrzał na mnie z uwielbieniem. :%miechn"łam si".

–  &o to jedziemy z tym koksem.

. . .

  & A'(O 

Page 281: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 281/348

 &ie pozwoliłem =at zmieni! koszulki. #iałem do niej sentyment. 6akby nie było, pierwszy raz zobaczyłem ją w tej koszulce i pomy%lałem, że pasowała.

$zując si", jakbym wła%nie wspiął si" na #ount I@erest w sekund", szybkozałożyłem spodnie i jaką% koszulk". obra. #oże nie tak szybko. $iągle

rozpraszałem si" ustami =at, bo one powiedziały tak, co nagle uczyniło je czym%,czego nie mogłem przesta! dotyka!.

2yły opuchni"te do czasu, gdy zeszli%my na dł. 'ak wcze%nie, na nogach byłatylko 5yla. &ie miałem skrupułw, by prosi! ją o pożyczenie samochodu, bo niechciałem żeby =at szła z buta do Jegas. 5yla łatwo oddała klucze do 6aga, ktre

 przehandlowałem na te do Jolkswagena, ktrego widziałem w garażu. <azem zdwoma innymi samochodami, jakie posiadała. -alce %wierzbiły mnie by usią%! zakłko 6aga, ale przyciągnął by on zbyt wiele uwagi.

 &aprawd" nie sądziłem, że wpadniemy w jakie% kłopoty. statnie miejsce, w jakim szukałoby nas aedalus, to miejsce gdzie mogli%my si" pobra!, ale przyjąłemt" samą posta! *aceta, jak w motelu i znale/li%my opadający kapelusz i okulary

 przeciwsłoneczne dla =aty.

– 0yglądam jak *ałszywa celebrytka, 8 powiedziała, patrząc na siebie w lustrze.dwrciła si" do mnie. 8 + ty wyglądasz gorąco.

-rychnąłem.

–  &ie jestem pewien czy to powinno mnie martwi!.

Zachichotała.

– 0iesz, ee nas zabije.

Zdecydowali%my si" nikomu nie mwi!. Głwnie dlatego, że #atthew pewnie by si" sprzeciwił, ee by ze%wirowała, a szczerze mwiąc, chcieli%my zrobi! to sami.'o był nasz moment. &asz malutki kawałek ciasta, ktrym si" nie podzielimy.

– j przejdzie jej, 8 powiedziałem, wiedząc że to raczej wątpliwe. ee pewniemnie zabije, za to, że nie mogła wzią! udziału w uroczysto%ci. 0yjeżdżającJ0 z podjazdu i w dł drogi, wyciągnąłem r"k" i poklepałem udo =at. 8$hwila na poważnie, okej7 =iedy całe te gwno si" sko1czy, je%li b"dzieszchciała wielkiego wesela i całego tego jazzu, załatwi" to. -o prostu musisz mi

 powiedzie!.

Zdj"ła swoje za duże okulary.

Page 282: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 282/348

– 0ielkie wesela dużo kosztują.– + ja mam wiele odłożonych pieni"dzy. 0ystarczająco, by mie! pewno%! że nie

musimy si" martwi! o nic aż zdecydujemy co robimy, wi"c wi"cej niżwystarczająco by pokry! wesele.

-otrząsn"ła głową.

–  &ie chc" wielkiego wesela. $hc" tylko ciebie.

-rawie zatrzymałem J0 wła%nie tam i rzuciłem si" na nią.

– -o prostu pami"taj o tym, je%li zmienisz zdanie. 8 $hciałem da! jej wszystko ) pier%cionek, ktry zaciąży na jej dłoni i wesele najlepsze ze wszystkich weseli.'eraz żadne z tego nie było możliwe ) i musiałem przyzna!, nakr"cał mnie

*akt że ona nie dbała o żadne z tych rzeczy.

obra. -rzy niej byłem nakr"cony praktycznie zawsze, ale to już przechodziłoludzkie poj"cie.

– 0iesz gdzie chc" wzią! %lub7 ?lub. 0ow. &ie mog" uwierzy!, że wła%nie to powiedziałam. 'ak czy inaczej, 8 powiedziała =at z iskrzącymi oczami podkapeluszem. 8 $hc" tego w małym ko%ciele ) do ktrego wszyscy chodzą bysi" pobra! w Jegas.

Zabrało mi to chwilk".

– #asz na my%lisz 'he 5ittle 0hite 0edding $hapel7 6ak ta z Kac Negas7

<oze%miała si".

– 'o smutne, że w ten sposb rozpoznajesz ko%cił, ale tak. #y%l", że w Jegas jest ich kilka. > to powinno by! idealne. 0ątpi", że wymagają wi"cej poza

dowodem i opłatą.0yszczerzyłem si" do niej.

– 6e%li tego wła%nie chcesz, dostaniesz to.

 &ie zaj"ło nam długo czasu dojechanie do Jegas i zatrzymanie si" przy jednymz sprzedawcy turystycznych  pamiątek. =at wyskoczyła z samochodu i złapała gar%!

 broszur. 6edna z nich mwiła o kaplicy. &o to chyba improwizacyjne %luby byłymodą. uh.

#usieli%my dosta! zezwolenie na zawarcie małże1stwa.

Page 283: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 283/348

Zmarszczyła brwi.

–  &ie chc" robi! tego na nasze *ałszywe imiona.– 6a też nie. 8 Zatrzymałem si" przed sądem, zostawiając uruchomiony silnik. 8

+le użycie naszych imion jest zbyt ryzykowne. -oza tym, b"dziemy

 potrzebowa! zezwolenia na zawarcie małże1stwa na nasze *ałszywetożsamo%ci. 'y i ja zawsze b"dziemy zna! rżnice.

=iwn"ła głową i złapała za klamk", ale jej palce si" ze%lizgn"ły.

– #asz racj". &o to zrbmy to.– Hej. 8 Zatrzymałem ją. 8 6este% pewna, tak7 $hcesz tego7

brciła si" twarzą do mnie.

– 6estem pewna. $hce tego. 'ylko troch" si" denerwuj". 8 -ochylając si", przekrzywiła głow" na bok i pocałowała mnie. 2rzeg jej kapelusza musnął mj policzek. 8 =ocham ci". 'o... to jest wła%ciwe.

-owietrze wyleciało z moich płuc.

– 'ak jest.

9ze%!dziesiąt wydanych dolarw p/niej, mieli%my w r"kach zezwolenie na pobranie si" i zmierzali%my drogą 2oule@ard do kapliczki. 9koro nasze *ałszywedowody miały prawdziwe zdj"cia wi"c musiałem si" zmieni!, kiedy wjechali%my na

 parking.

$ałą drog", oglądałem si" za kim% podejrzanym. -roblem w tym, że terazkażdy wyglądał podejrzanie. &awet tak wcze%nie jak było, ulice t"tniły życiem ludzi iturystw zmierzających do pracy. 0iedziałem, że wtyki mogły by! wsz"dzie, alewątpiłem że jedną z nich b"dzie kto% przebrany za Il@isa, lub kto% ukryty w kaplicy.

=at %cisn"ła moje rami", kiedy na widoku pojawiła si" kapliczka. 9erce z boku było krzykliwym dodatkiem.

– #ała 2iała =apliczka ?lubna nie jest taka mała, 8 powiedziała, kiedywjechałem na parking.

Zatrzymałem samochd i kiedy wyciągnąłem klucze ze stacyjki, przyjąłem z powrotem *orm" z ktrą =at była obyta.

<ozbawiony u%miech roz%wietlił jej twarz.

Page 284: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 284/348

– 'ak lepiej.– #y%lałem, że tamten go%! był gorący7–  &ie tak gorący, jak ty. 8 -oklepała moje kolano, potem odsun"ła si". 8 #am

licencj".

dwracając si" do okna, prawie nie mogłem uwierzy!, że tu byli%my. &ie to,że miałem jakie% wątpliwo%ci czy co%, ale nie mogłem uwierzy! że *aktycznie torobili%my, że za godzin" lub co% koło tego, b"dziemy m"żem i żoną.

+lbo 5uxenem i hybrydą.

-ospieszyli%my do %rodka i spotkali%my si" z Eorganizatorką %lubwF. -odając jej naszą licencj", dowody i pieniądze, zacz"li%my si" uwija!. <ozja%niana blondynkaza kontuarem prbowała sprzeda! nam wszystkie pudła jakie mieli włączając w to te,

z garniturem i suknią do wypożyczenia.

=at potrząsn"ła głową. Zdj"ła już kapelusz i okulary.

– -otrzebujemy tylko, żeby kto% udzielił nam %lubu. 'o wszystko.

2londynka ol%niła nas ultra białym u%miechem, kiedy oparła si" o kontuar.

– 0y dwoje, zakochane ptaszki w po%piechu7

Zarzuciłem r"k" na ramiona =at.

– #ożna tak powiedzie!.– 6e%li chcecie jedynie  co% szybkiego, żadnych dzwonkw, gwizdw ani

%wiadkw to dost"pny jest -astor 5incoln. n nie jest w cenie waszej zapłaty,wi"c prosimy o dotacj".

– 2rzmi dobrze. 8 -ochyliłem si", całując skro1 =at. 8 $hcesz czego% jeszcze76e%li tak, zrobimy to. $okolwiek to jest.

=at potrząsn"ła głową.

– $hc" tylko ciebie, 'o wszystko, czego potrzebujemy.

:%miechnąłem si" i rzuciłem okiem na blondynk".

– $ż, wszystko jasne.

=obieta wstała.

– 0y dwoje jeste%cie uroczy. $hod/cie za mną.

Page 285: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 285/348

=at szturchn"ła mnie biodrem, kiedy szli%my za blondynką wchodząc doE'unelu miło%ciF, 8 a przez tą nazw" wiele spro%nych komentarzy nasuwało mi si" na

 j"zyk. Zachowam je na p/niej.

-astor 5incoln był starszym panem, ktry wyglądał bardziej jak dziadek niż

*acet, ktry na ludzkie widzimisi" udzielał %lubw w Jegas. -rzez kilka minut sobie znim pogadali%my, a potem musieli%my czeka! kolejne dwadzie%cia minut, kiedy ondoka1czał kilka spraw. =ażda zwłoka zaczynała wprawia! mnie w paranoj" ispodziewałem si", że w każdej chwili do kapliczki wparuje armia. -otrzebowałemodwrcenia uwagi.

0ciągnąłem =at na swoje kolana i okrążyłem ramionami jej tali". -odczas gdyczekali%my, powiedziałem jej o ceremoniach jakie odprawiał mj rodzaj, ktre były

 praktycznie takie same jak ludzkie %luby, z wyjątkiem pier%cionkw.

– $zy jest co% co robicie zamiast tego7 8 spytała.

Zakładając jej włosy za ucho, u%miechnąłem si" odrobin".

– -omy%lisz, że to ohydne.– $hc" wiedzie!.

6e/dziłem r"ką po jej karku.

– 'o co%, jak przysi"ga krwi. 6este%my w naszych prawdziwych *ormach. 8#wiłem nisko, na wypadek gdyby kto% podsłuchiwał, chociaż byłem pewnyże w 'unelu #iło%ci słyszano dziwniejsze rzeczy. 8 &asze palce są nakłuwane i

 przyciskane do siebie. 'o by było na tyle.

elikatnie pogłaskała moją r"k".

– 'o nie jest zbyt obrzydliwe. czekiwałam, że powiesz że musicie biega! nagodookoła i przypiecz"towa! związek na oczach wszystkich.

pu%ciłem głow" na jej rami" i si" roze%miałem.

– #asz taki brudny umysł, =otek. 0ła%nie dlatego ci" kocham.– 'ylko dlatego7 8 brciła si" i położyła policzek obok mojego.

Zacisnąłem swj chwyt.

– 0iesz lepiej.– #ożemy to zrobi! ) to co robi twj rodzaj ) p/niej7 8 zapytała, stukając

 palcem w moją pier%. 8 =iedy sprawy ucichną7

Page 286: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 286/348

– 6e%li wła%nie tego chcesz.– 'ak. 0iesz, my%l" że to uczyniłoby to bardziej realnym.– -anno 0hitt7 -anie <owe7 8 2londynka pojawiła si" w otwartych drzwiach.

2yłem pewny, że ta opalona laska miała imi", ale za nic nie mogłem go sobie przypomnie!. 8 6este%my gotowi, kiedy wy b"dziecie.

9tawiając =at na nogach, wziąłem jej r"k". $z"%! kapliczki była w sumienawet ładna. #iała wystarczająco dużo przestrzeni, je%li chciało si" mie! go%ci. 2iałerże były wsz"dzie ) bukiety zaczepione były w rogach ławek, zwisały z su*itu iułożone były przed ołtarzem. -astor 5incoln stał mi"dzy dwoma piedestałamitrzymając w r"ku bibli". =iedy nas zobaczył u%miechnął si".

 &asze kroki były ciche na czerwonym dywanie. 0 sumie, mogliby%my tupa! inie usłyszałbym tego ponad waleniem mojego serca. Zatrzymali%my si" przed

 pastorem. -owiedział co%. =iwnąłem głową. 'ylko 2g wiedział, co to było.-owiedział nam by%my stan"li do siebie twarzami i tak zrobili%my łącząc dłonie.

-astor 5incoln ciągle mwił, ale było to jak E$harlie 2rown nauczaF, bo niezrozumiałem, ani jednego słowa. Zatrzymałem wzrok na twarzy =at, uwag" skupiłemna uczuciu jej rąk w moich i na ciepłu jej ciała obok mojego. 0 ktrym% momencieusłyszałem ważne słowa.

– 'eraz ogłaszam was m"żem i żoną. #ożesz pocałowa! pann" młodą.

#y%l", że moje serce eksplodowało. =at patrzyła na mnie z szeroko otwartymiszarymi i zamglonymi oczami. -rzez chwil", nie mogłem si" ruszy!. 6akbymzatrzymał si" w czasie na kilka cennych sekund, a nast"pnie byłem w ruchu ujmując

 jej policzki i odchylając jej głow" do tyłu. -ocałowałem ją. $ałowałem ją przynajmniej tysiąc razy wcze%niej, ale ten ) o, tak ) ten pocałunek był inny. otyk ismak jej si"gn"ły w głąb mnie i naznaczyły moją dusz".

– =ocham ci", 8 powiedziałem, całując ją. 8 'ak bardzo ci" kocham.

$hwyciła si" moich bokw.

– + ja kocham ciebie.

Zanim si" zorientowałem byłem u%miechni"ty, a za chwil" %miałem si" jakidiota, ale miałem to gdzie%. -rzyciągnąłem ją do siebie, przytulając jej twarz domojej piersi. &asze serca p"dziły, bijąc zgodnie )  m$ byli%my zgodni. > w tej chwiliwydawało si", że wszystko przez co przeszli%my, wszystko co stracili%my imusieli%my odda!, było tego warte. 'o si" wła%nie liczyło... zawsze b"dzie liczyło si"najbardziej.

Page 287: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 287/348

Rozdział 26

   K  ATY 

$zując si" jak jedna z tych kreskwkowych bohaterek, ktra wdzi"cznie unosiła nog"gdy była całowana przez =si"cia $zarującego, byłam pijana szcz"%ciem i całkowiciezwalona z ng w sposb, w jaki nigdy nie sądziłam, że jest możliwy. 0 r"ku%ciskałam tylko prosty kawałek papieru. $erty*ikat małże1stwa mi"dzy dwomaimionami, ktre nie były nawet prawdziwe.

+le to znaczyło wszystko.

 &ie mogłam przesta! si" u%miecha!, ani pozby! si" emocjonalnej guli z gardła.dkąd wymienili%my przysi"gi, cały czas byłam na kraw"dzi płaczu. aemon pewnie my%lał, że jestem szalona.

0 drodze do wyj%cia, blondynka nas zatrzymała. -odała mi zdj"cie.

–  &a mj koszt, 8 powiedziała u%miechając si". 8 6este%cie przepi"kną parą.9zkoda by było nie mie! czego% do zatrzymania tej chwili w czasie.

aemon spojrzał mi przez rami". &a zdj"ciu był nasz pocałunek ) nasz pierwszy pocałunek, jako małże1stwa.

– obry 2oże, 8 powiedziałam, czując jak palą mnie policzki. 8 6estem całkiem pewna, że zjadamy sobie twarze.

aemon roze%miał si".

2londynka u%miechn"ła si", kiedy odeszła na bok.

– #y%l", że to rodzaj pasji jaka trwa wiecznie. 6este% szcz"%ciarą.– 0iem. 8 > w tym momencie, wiedziałam, jaką szcz"%ciarą byłam, biorąc pod

uwag" wszystkie rzeczy. 9pojrzałam na mojego... mo-ego męa. Gł"boko w%rodku, wiedziałam że małże1stwo nie było legalne, ale dla mnie było

 prawdziwe. + moje oczy znowu chciały zaczą! la! potok łez. 8 0iem jakąszcz"%ciarą jestem.

aemon nagrodził mnie palącym pocałunkiem, ktry unisł mnie z podłogi.

=ażdego innego razu, kiedy mieli%my publiczno%! byłabym zawstydzona, ale nieobchodziło mnie to. +ni troch".

Page 288: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 288/348

0 drodze do domu zachowywali%my si" w rzygający t"czą sposb, trzymającsi" za r"ce i robiąc ma%lane oczka. =ilka minut zaj"ło nam wyj%cie z samochodu. 0chwili, w ktrej wyłączył silnik, byli%my na sobie. $hciwi ) obydwoje byli%my takchciwi. $ałowanie nie wystarczyło. -rzeczołgałam si" nad przekładnią, siadającokrakiem na jego kolanachDO. łonie miałam pod jego koszulką na twardym brzuchu.

n przesunął dłonią w gr" moich plecw, %ledząc lini" kr"gosłupa, dopki palcamizłapał mnie za włosy.

=iedy si" odsunął przyciskając głow" do swojego siedzenia, ja oddychałamci"żko.

– kej, 8 powiedział. 8 6eżeli nie przestaniemy, zrobimy w tym samochodziekilka naprawd" brudnych rzeczy.

Zachichotałam.

– 'o byłby okropny sposb by odwdzi"czy! si" jej, za pożyczenie go.– 2ez wątpienia. 8 9i"gnął w bok i otworzył drzwi kierowcy. Zimne powietrze

nas obmyło. 8 5epiej zmykaj, zanim zmieni" zdanie.

 &ie byłam pewna czy nie chciałam, żeby zmienił zdanie, ale zmusiłam si" dowyj%cia z samochodu. aemon był tuż za mną, z r"kami na moich biodrach, kiedyweszli%my do domu przez drzwi, ktre prowadziły do małej spiżarni.

#atthew pojawił si" przed nami w chwili, gdy weszli%my do kuchni. 6ego oczy pałały gniewem.

– Gdzie wy%cie do diabła byli7–  &a zewnątrz, 8 odpowiedział aemon. 0yszedł zza mnie blokując w

wi"kszo%ci #atthew.–  &a zewnątrz7 8 #atthew wyglądał na osłupiałego.

0yjrzałam zza aemona, trzymając licencje ciasno przy piersi.– $hciałam zobaczy! kilka rzeczy.

#atthew opadła szcz"ka.

–  &aprawd", nie sądz", że to był dobry pomysł, 8 powiedział +rcher pojawiającsi" łukowatym przej%ciu.8 >%! zwiedza!, kiedy połowa rządu poluje na waszetyłki.

aemon zesztywniał.

DO 'ylko. Ceby jej si" drążki nie pomyliły U

Page 289: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 289/348

– 0szystko jest dobrze. &ikt nas nie widział. + teraz, gdyby%cie mogli namwybaczy!...

+rcher zmrużył oczy.

–  &ie mog" uwierzy!, że wy dwoje...

$ały czas, kiedy mwił w głowi" %piewałam Eon3t $haF, desperacko prbującnie my%le! o małże1stwie, ale jedno z nas musiało zawie%!. +rcher   zamknął usta iwyglądał na zbitego z tropu. 6akby kto% wła%nie mu wyja%nił, że mgł mie!nieko1czące si" dokładki sałatki w grodzie liwnym.

 :roszę nic nie m,w. :roszę. $ały czas powtarzałam w my%lach te słowa, mającnadziej", że w tym momencie zaglądał mi do głowy.

#atthew obejrzał si" na +rchera z uniesionymi brwiami.

– 0szystko dobrze stary7

-otrząsając głową, +rcher okr"cił si" na pi"tach i wymamrotał4

– $okolwiek.– 0iem, że jeste% na tym punkcie wrażliwy, #atthew. -rzepraszamy. &igdy

wi"cej tego nie zrobimy. 8 aemon si"gnął do tyłu odnajdując moją r"k".Zaczął i%! do przodu. 8 > b"dziesz mgł powrzeszcze! na nas ile b"dzieszchciał, za jakie%... pi"! godzin, lub, co% koło tego.

#atthew założył ramiona.

– $o ty kombinujesz7

-rzechodząc obok niego aemon posłał mu bezczelny u%mieszek.

–  &ie co. 2ardziej z kim. 8 'rzepn"łam go w plecy, co zostało zignorowane. 80i"c, czy twj epicki wykład może jeszcze troch" poczeka!7

#atthew nie dostał szansy, by powiedzie! co% wi"cej. 0ypadli%my z kuchni i przeszli%my przez nieużywane pokoje z mnstwem *igur i stołem po%rodku. Znast"pnego pokoju dochodziły głosy +sh i ee.

– 5epiej si" pospieszmy, 8 powiedział aemon. 8 albo nigdy si" stąd nie

wydostaniemy.#imo, że bardzo chciałam sp"dzi! wiele czasu z ee, wiedziałam, dlaczego

Page 290: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 290/348

si" spieszyli%my. 0 połowie schodw aemon odwrcił si" i objął ramieniemmoje kolana, podnosząc mnie.

-rzygryzając warg" by si" nie roze%mia!, owin"łam ramionami jego szyj".

– 'o nie jest konieczne.– 'otalnie jest, 8 powiedział, a nast"pnie pop"dził jak kosmita. 0 ciągu kilku

sekund, postawił mnie na podłodze w sypialni i zamknął za nami drzwi.

:brania nie zostały na nas za długo. &a początku wszystko toczyło si" szybko i burzliwie. brcił si" wokł, co*ając mnie aż uderzyłam w drzwi, a jego duże ciało przykryło moje. 0 tym co si" działo, było co% innego. 0ydawało si" prawdziwsze wswojej naturze, jakby ten %mieszny kawałek papieru, ktry teraz leżał na podłodzezmienił wszystko i może tak wła%nie było. &ogami owin"łam jego biodra i wszystko

szło gorączkowo. -owiedziałam mu, że go kochałam. -okazałam mu, że gokochałam. + on zrobił to samo. 0 ko1cu udało nam si" doj%! do łżka i wtedy rzeczyzwolniły do słodkich i czułych.

#in"ły godziny, pewnie troch" wi"cej niż pi"!DB  jakie aemon obiecał#atthew. &ikt nam nie przeszkodził, co było zaskakujące. 0 jego ramionach czułamsi" bardzo wygodnie a mj policzek opierał si" na jego piersi. 0iem, że może tozabrzmie! głupio, ale kochałam słucha! uderze1 jego serca.

aemon bawił si" moimi włosami, okr"cając pasma wokł palcw, podczas,gdy rozmawiali%my o wszystkim i o niczym, co nie było związane z najbliższą

 przyszło%cią. ale miało wiele wsplnego z tą, na ktrą mieli%my nadziej" ) taką, wktrej byliby%my na studiach, mieli%my prace.

#ieli%my życie.

'o było dobre, jakby w pewien sposb oczyszczające dusze.

0tedy mj brzuch zaburczał jak Godzilla.

aemon zakrztusił si" %miechem.

– obra. #usimy wpakowa! w ciebie troch" jedzenia zanim zaczniesz mniegry/!.

– Za p/no, 8 powiedziałam przygryzając jego dolną warg". 0ydał ten seksownyd/wi"k w gardle, z rodzaju tych co prowadziły do rzeczy, ktre zaj"łybykolejne kilka godzin. Zmusiłam si" do odsuni"cia. 8 #usimy i%! na dł.

– 0i"c możesz je%!7 8 usiadł prosto, przebiegając dłonią po włosach. 0yglądał

 bardzo uroczo tak rozczochrany.– 'ak, ale musimy si" dowiedzie! co wszyscy robią. 8 <zeczywisto%! była troch"

DB &ie ma to jak kosmiczny penis U

Page 291: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 291/348

trze/wiejąca. 8 #usimy zdecydowa! co m$ zrobimy.– 0iem. 8 0ychylił si" za kraw"d/ łżka i podnisł moją koszulk". <zucił mi ją.

8 +le lepiej żeby było w to zaangażowane jedzenie.

zi"ki 2ogu było. ee była w kuchni robiąc p/ny lunch ) a może był to

wczesny obiad7 8 składający si" z kanapek. aemon odszedł w kierunku, skąddochodził głos jego brata, a ja podeszłam do ee.

– #og" pomc7 8 zapytałam bujając si" na pi"tach.

<zuciła na mnie okiem.

– -rawie sko1czyłam. Z czym chcesz7 Z szynką7 'u1czykiem7– Z szynką, ładnie prosz". 8 0yszczerzyłam si". 8 aemon pewnie też chce

szynk". > mog" je zrobi!.– aemon chce wszystkiego co  może pożre!. 8 9i"gn"ła w gr", chwytając

 papierowy talerz. -omy%lałam, że to zabawne, że ten dom miał nawet papierowe talerze. =iedy rzuciła na niego dwie kanapki z szynką, wybuchgło%nego m"skiego %miechu spowodował, że obejrzała si" przez rami".0yglądała, jakby jej ulżyło.

– $o7 8 zapytałam, patrząc na korytarz gdzie zniknął aemon.–  &ie wiem. 8 -ojawił si" mały u%miech. 8 -o prostu jestem zaskoczona. +rcher

 jest w tym pokoju. #y%lałam, że zamiast %miechu usłysz" wrzaski.

– aemon jest po prostu... no wiesz, troch" nadopieku1czy, je%li chodzi o ciebie.

6ego siostra roze%miała si".

– 'roch"7–  &o dobra. 2ardzo. 'o nie chodzi o +rchera. 'ak naprawd" to dobry z niego

go%!. -omgł mi ) pomgł nam ) kiedy byli%my w aedalusie, ale jest starszy, jest inny i on...

– #a penisa7 8 ee uzupełniła. 8 2o my%l", że to jest głwny problem aemona.

$hichocząc, chwyciła dwie butelki wody.

– 'aa, pewnie masz racj". 0i"c gadała% z nim_

0zruszyła ramieniem.

–  &ie dużo. &ie jest zbyt rozmowny.– 6est *acetem kilku słw. 8 parłam si" biodrem o blat. 8 > nie za cz"sto był

obnażony. 0i"c pewnie po prostu wszystko w siebie wchłania.

-otrząsn"ła delikatnie głową.

Page 292: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 292/348

– 'o co robią ludziom jest po prostu szalone i okropne. +le jest tego wi"cej, prawda7 $hciałabym, żeby było co%, co mogliby%my zrobi!.

-omy%lałam o hybrydach jakie widziałam i o origin, ktrych uwolnili%my. $zykilku z nich mogło uciec7 dstawiając butelki na bok, westchn"łam.

– 6est tak wiele złego, z tak wieloma rzeczami.– 'o jest prawda.

-ojawiła si" kolejna eksplozja %miechu, w ktrej rozpoznałam jako aemona.6eszcze zanim zdałam sobie spraw", u%miechałam si" jak przygłup.

– 9pjrz na siebie. $zyż dzi% nie %wiergoczesz. 8 ee trąciła mnie łokciem. 8 $osi" dzieje7

0zruszyłam ramionami.

– 'o po prostu naprawd" dobry dzie1. 2"d" musiała ci niedługo o nimopowiedzie!.

-odała mi kanapki.

– 6e%li chodzi o to co robili%cie w pokoju na grze przez całe popołudnie, to

nawet nie chc" wiedzie!.

<oze%miałam si".

–  &ie mwi" o tym.– zi"ki 2ogu. 8 +sh w%lizgn"ła si" mi"dzy nas biorąc dwa słoiki majonezu. 8

2o nikt nie chce o tym słucha!.

 &o chyba, że zawierało to przeszło%! +sh z aemonem. 0tedy była

rozmowna, w każdym rodzaju, ale cokolwiek. :%miechn"łam si" do niej, cozasłużyło na dziwny wzrok.

+sh wzi"ła łyżk", nałożyła troch" majonezu i wsun"ła ją do ust. +ż mi si" w brzuchu przekr"ciło.

– Lakt, że jeste% tak cholernie szczupła i jesz majonez łyżkami jest popieprzone.

#rugn"ła do mnie kocim okiem.

– 2ąd/ zazdrosna.

Page 293: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 293/348

Zabawna rzecz, ale nie byłam.

– +le znowu, może to ja powinnam by! tą zazdrosną, Kotek.

ee trzepn"ła +sh w r"k".

–  &ie zaczynaj.

0yszczerzyła si" kiedy wrzuciła łyżk" do zlewu.

–  &ie powiedziałam, że chciałam by! jego =otkiem, ale je%li bym chciała, cż...ta historia mogłaby mie! inne zako1czenie.

=ilka miesi"cy wcze%niej, zasłużyłaby na moją odpowied/. 'eraz po prostu si"

u%miechn"łam.

0patrywała si" we mnie przez chwil", a nast"pnie  przewrciła niebieskimioczami.

– $okolwiek.

-atrzyłam, jak wychodzi z kuchni.

#y%l", że zachodz" jej za skr", 8 powiedziałam ee.

Zachichotała kiedy położyła ostatnią kanapk" na talerzu. 2yło ich wi"cej niżtuzin.

– #y%l", że tak naprawd" najwi"kszym problemem, jest to, że +sh chce ciebienie lubi!.

– dwala dobrą robot".– +le nie sądz", że tak wła%nie czuje. 8 ee podniosła talerz, przekrzywiając

głow" na bok. 8 &aprawd" zależało jej na aemonie. &ie sądz", by tokiedykolwiek była miło%!, ale my%l", że zawsze wierzyła że b"dą razem. 'owiele żeby sobie z tym poradzi!.

'ak, jakby poczuła si" winna.

– 0iem.– +le poradzi sobie. -oza tym, znajdzie kogo% kto b"dzie tolerowa! jej

sukowato%! i wszystko we %wiecie b"dzie dobrze.–

+ ty7Zachichotała i mrugn"ła do mnie.

Page 294: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 294/348

– -o prostu chc" żeby w %wiecie wszystko było dobrze przez  -e!n% noc... je%liwiesz, co mam na my%li.

Zakrztusiłam si" %miechem.

– obry 2oże, nie pozwl by aemon albo awson to usłyszeli.– $o ty nie powiesz.

0szyscy byli w pokoju wypoczynkowym ) ciała rozwalone na kanapach,tapczanach i *otelach. &ajwi"kszy telewizor, jaki widziałam w życiu wisiał na%cianie, cholernie blisko rozmiaru ekranu w kinie.

aemon poklepał miejsce obok siebie na kanapie i usiadłam podając mu talerzi wod".

– zi"kuj".– 'woja siostra je zrobiła. 6a tylko je przyniosłam.

ee położyła talerz na stoliczku do kawy i obejrzała si" na +rchera, ktrysiedział z 5ucem i -arisem. -otem wzi"ła dwie kanapki i usiadła na bordowymtapczanie. wa rżowe kłeczka pojawiły si" na jej policzkach i miałam nadziej", żemiała miłe, czyste my%liDO.

6eden rzut oka na +rchera, ktry teraz wpatrywał si" w ee powiedział, że było wprost przeciwnie.

-o mojej drugiej stronie, awson pochylił si" do przodu i chwycił dwiekanapki, jedną dla siebie, a drugą dla 2eth. ziewczyna była opatulona kocemwyglądając na wpł %piącą. &asze oczy si" spotkały i nie%miały u%miech roz%wietlił

 jej twarz.

– 6ak si" czujesz7 8 spytałam.–

?wietnie. 8 <zuciła okiem na chleb, zdejmując z nich małe brązowe skrki. 86estem po prostu zm"czona.

-onownie zastanawiałam si", co mogło by! z nią nie tak, bo co% było. &iewyglądała tylko na zm"czoną4 wyglądała na wyczerpaną.

– 2ardzo dużo podrżowali%my, 8 uzupełnił awson. 8 #nie też to troch"wym"czyło.

 &ie wyglądał na wyczerpanego. 6ak już, to wyglądał, jakby tryskał energią.6ego zielone oczy były praktycznie o%lepiające, zwłaszcza za każdym razem, kiedy

 patrzył na 2eth.DO &o tak4 teraz to si" miłe i czyste nazywa. Ha, ha, ha U

Page 295: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 295/348

$o zdarzało si" cały czas.

– 6edz, 8 powiedział do niej cicho. 8 #usisz zje%! przynajmniej ze dwie.

Za%miała si" mi"kko.

–  &o nie jestem pewna co do dwch.

-osiedzieli%my tam jeszcze jaki% czas, długo po tym jak całe jedzenie znikn"ło,i my%l", że wszyscy odkładali nieuniknione... wielką rozmow". 'ak bardzo, że aż#atthew wyszedł z pokoju, mwiąc że wrci za kilka chwil.

aemon pochylił si" do przodu, opuszczając r"ce na kolana.

– $zas przej%! do sprawy.– -rawda, 8 powiedział 5uc. 8 #usimy wkrtce ruszy! w drog". &ajlepiej, żeby

to było jutro,– #y%l", że tak wszyscy zakładali%my, 8 powiedział +ndrew. 8 +le gdzie

dokładnie ruszamy w drog"7

5uc otworzył usta, ale +rcher podnisł r"k", uciszając go.

– 0strzymaj si" z tą my%lą.

#łodszy origin zmrużył oczy, ale wtedy oparł si" o *otel, z zaci%ni"tą szcz"ką.+rcher wstał i wypadł z pokoju zaciskając dłonie w pi"%ci.

– $o si" dzieje7 8 zapytał aemon.

 &iepokj skradał si" po moim kr"gosłupie. 9pojrzałam na awsona, ktrynagle też był zaalarmowany.

5uc, 8 powiedziałam, czując jak serce mi si" potyka.5uc wstał z szybko unoszącą si" piersią. 0 jednej sekundzie stał przed

tapczanem a w nast"pnej był na drugim ko1cu pokoju z r"ką wokł gardła 5yly.

– 6ak długo7 8 domagał si".– 6asna cholera. 8 +ndrew skoczył na nogi, stając przed siostrą i ee.– 6ak długo7 8 znw domagał si" 5uc, zaciskając palce na jej gardle.

=rew odpłyn"ła z twarzy 5uxen.– 68ja nie wiem o czym m8mwisz.

Page 296: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 296/348

aemon wstał powoli i wyszedł naprzd. 6ego brat był za nim.

– $o si" dzieje7

5uc go zignorował, unosząc przerażoną 5uxen z podłogi.

– am ci pi"! sekund na odpowied/. 6eden. $ztery...–  &ie miałam wyboru, 8 wydyszała %ciskając nadgarstek chłopca.

#oja krew zmieniła si" w ld.

-rzez pokj przewin"ło si" zrozumienie, poprzedzone przerażeniem.-rzesun"łam si" bliżej 2eth, ktra walczyła by uwolni! si" z koca.

– Zła odpowied/, 8 powiedział niskim głosem 5uc, kiedy upu%cił 5yle. 8 Zawszemasz wybr. 'o jedyna rzecz jakiej nikt nie może nam odebra!.

5uc poruszył si" tak szybko, że wątpiłam by aemon był w stanie całkowicie%ledzi! co zrobił. 0yrzucił rami". 2iała energia zsun"ła si" w dł jego r"ki iwystrzeliła z dłoni. Lala ciepła i mocy przeleciała przez pokj odrzucając z twarzymoje włosy.

Inergia wbiła si" w pier% 5yli, odrzucając ją do tyłu w olejny obraz Jegas

9trip. 0yraz szoku przemknął po jej twarzy, a nast"pnie nie było niczego. 6ej oczy były puste, gdy ze%lizgn"ła si" po %cianie na podłog" z nogami pod sobą.

mj 2oże... co*n"łam si" o krok przykrywając dłonią usta.

0 piersi 5yli była dziura. :chodził z niej dym.

9ekund" p/niej, zrobiła si" niewyra/na jak uszkodzony odbiornik, nast"pnie była w swojej prawdziwej *ormie, a %wietlny blask zgasł aż wida! było paj"czyn" żył przez przezroczystą skr".

– Zechcesz wyja%ni! dlaczego zabiłe% naszego gospodarza7 8 zapytał bardzoniebezpiecznym głosem aemon.

0 sklepionym przej%ciu pojawił si" +rcher z jedną r"ką owini"tą wokł karku#atthew i ze zmiażdżonym tele*onem w drugiej. =rew leciała z nosa #atthew,gł"bszą czerwienią z nutką niebiesko%ci.

aemon i awson wystrzelili do przodu.

– $o do cholery7 8 głos aemona zagrzmiał w pomieszczeniu. 8 #asz dwie

Page 297: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 297/348

sekundy, by odpowiedzie! na to pytanie zanim rozedr" ten pokj na strz"pytwoją dupą.

– 0asz przyjaciel tutaj wykonywał tele*on. 8 Głos +rchera był płaski, takspokojny że aż przeszedł mnie dreszcz. 8 -owiedz im #atthew, powiedz im dokogo dzwoniłe%.

d #atthew nie wyszła żadna odpowied/. n tylko patrzył na aemona iawsona.

:chwyt +rchera zacie%nił si" szarpiąc głową #atthew do tyłu.

– 'en sukinsyn rozmawiał z aedalusem. 0yrolował nas. 2ardzo.

Page 298: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 298/348

Rozdział 27

   K  ATY 

aemon co*nął si" o krok, *izycznie prbując pozbiera! si" po tym oskarżeniu.

–  &ie. 8 6ego głos był ochrypły. 8 &ie ma mowy.– -rzykro mi, 8 powiedział #atthew. 8 &ie mogłem do tego dopu%ci!.– opu%ci! do czego7 8 zapytała ee. 6ej twarz była blada, dłonie zaci%ni"te w

 pi"%ci.

#atthew nie spuszczał oczu z aemona. 6ego głos, cała jego istota błagała, byaemon zrozumiał co%, co było nie do pomy%lenia.

–  &ie mog" ciągle was traci! ) jeste%cie moją rodziną, a +dam nie żyje. 6estmartwy przez to, czego chce aedalus. #usisz zrozumie!. 'o ostatnia rzecz,

 przez jaką chciałbym znw przechodzi!.

Zimne uczucie zalało moje żyły.

– Znw7

0ibrujące, niebieskie oczy #atthew prze%lizgn"ły si" na mnie i to było jakbyklapki spadły mi z oczu. -o raz pierwszy, w jego wzroku zobaczyłamnieu*no%! i wstr"t. 'ak pot"żny, że si"gnął przez pokj i zatrzasnął si" na mnie.

–  &"atego wła%nie nie łączymy si" z lud/mi. Zdarza si" wypadek i w naszejnaturze, jest ratowanie tych, ktrych kochamy. latego nie kochamy ludzi. 'odo tego prowadziN 0 momencie gdy jedno z nas angażuje si" z człowiekiem,aedalus jest tylko kilka krokw z tyłu.

– mj 2oże. 8 ee zakryła usta dło1mi.

-aris s$kn%ł  delikatnie.

– 'o jest okropny powd by zdradzi! tych, ktrych uważasz za rodzin".– 'y nie zrozumieszN 8 #atthew walczył by uwolni! si" z uchwytu +rchera. 8

6e%li b"d" musiał po%wi"ci! jednego, by ocali! reszt", tak zrobi". 6uż to raz zroiłem. 'ak było najlepiej.

Zd"białam. #iałam kompletną pustk" w głowie przez kilka głupich sekund, ale

 pomy%lałam o nocy, kiedy aemon i ja poszli%my do #atthew po tym jakzobaczyli%my że +rum wchodzi do domu z &ancy... tej samej nocy, ktrej #atthew potwierdził, że je%li 2eth żyła, to awson też musiał.

Page 299: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 299/348

2yło tak wiele rzeczy o ktrych wiedział #atthew, a o ktre nie zapytali%my. >*akt, że wiedział o tym miejscu i nigdy o tym nie wspomniał7 =iedy na niego

 patrzyłam ogarn"ła mnie zgroza.

5uc przekrzywił głow" na bok.

– $o ci zao*erowali7 Ce wszyscy odejdą wolno je%li oddasz tylko jednego z was7<wna wymiana. 6edno życie za kilka innych7

$hyba zwymiotuj".

– $hcieli aemona i =at, 8 powiedział, znw patrząc na aemona. 8 biecali żewszyscy inni odejdą cało i zdrowo.

– $zy% ty oszalał7 8 wrzasn"ła ee. 8 6ak to komukolwiek pomaga7

– -omożeN 8 ryknął #atthew. 8 6ak my%lisz, dlaczego zostawili ciebie i aemonaw spokoju7 0y dwoje wiedzieli%cie o związku awsona i że 2ethany znała onas prawd". 0y wszyscy byli%cie w niebezpiecze1stwie. #usiałem co% zrobi!.

–  &ie. 8 $ichy głos 2eth zatrząsł pokojem. 8 #j wujek był tym, ktry naswydał...

– 'wj wujek potwierdził tylko podejrzenia, 8 splunął #atthew. 8 =iedy przyszlido mnie w sprawie waszej dwjki, dali mi wybr. 6e%li powiem prawd" oistnieniu waszego związku i o czym wiesz, całą reszt" zostawią w spokoju.

– 'y sukinsynu. 8 =ontury ciała aemona zacz"ły si" rozmazywa!. 8 0ydałe% im

awsona7 #ojego brata7 8 6ad ociekał z jego słw.

#atthew potrząsnął głową.

– 0iesz co robią 5uxenom, ktrzy łamią zasady. 6uż nigdy o nich nie słycha!.Zagrozili, że wezmą was wszystkich. 8 dwrcił si" do +sh i +ndrew. 8 &awetwas. &ie miałem wyj%cia.

-rzez pokj przepłyn"ła energia.

– 'aa, sko1czyli w aedalusie, 8 powiedział +rcher, zaciskając pi"%ci. )okładnie, do tego samego miejsca, gdzie wła%nie wysłałe% aemona i =aty.

– -owiedziałe% im o 2eth i o mnie7 8 głos awsona załamał si" w połowiezdania.

#atthew kiwnął głową.

– -rzepraszam, ale ujawniłe% im nas wszystkich.

aemon zachłysnął si" powietrzem, jakby kto% przywalił mu w brzuch, ale tonie od niego po pomieszczeniu zacz"ła rozchodzi! si" *ala gorąca. -ochodziła od

Page 300: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 300/348

awsona. gnista energia promieniowała od niego.

– 'eraz jest tak samo. 8 #atthew złączył razem dłonie, jakby miał zamiar si"modli!. 8 ni chcą tylko amona i =aty. $ała reszta, włączając w to ciebie i2eth, b"dą bezpieczni. #usiałem to zrobi!. #usiałem ochroni!...

awson zareagował tak szybko, że je%li kto% w pokoju chciałby go zatrzyma!,to on czy ona nie mieli na to żadnych szans. dchylając si" do tyłu, posłał ładunekczystej, niekontrolowanej energii prosto w #atthew. =ula wbiła si" w #atthew tak,że aż nim obrciła.

0iedziałam, że #atthew był martwy zanim jeszcze uderzył w podłog".

0iedziałam, że to ee krzykn"ła.

0iedziałam, że to aemon chwycił moje rami" i wyciągnął mnie z pokoju.

0iedziałam, że to głos +rchera unisł si" ponad chaosem, dołączając doaemona w wydawaniu polece1.

> wiedziałam, że musieli%my si" stamtąd wydosta!. 9zybko.

 &igdy nie oczekiwałam, że #atthew zrobi co% takiego, ani że awson gozabije bez mrugni"cia okiem.

– Zosta1 ze mną, =otek. 8 Gł"boki głos aemona prze%lizgnął si" po mojejskrze. #ijali%my kuchni". 8 -otrzebuj", żeby%...

– 6est dobrze, 8 przerwałam, obserwując jak 5uc okr"ca si", by pociągną! do*oyer zastygłą +sh. 8 ni nadchodzą. 'eraz.

– #ożesz postawi! na to swj mały tyłek, 8 powiedział +rcher, si"gając zasiebie. 0yciągnął bro1.

–  &ie lubi" jak mwisz o tyłku =at, ale poza tym, gdzie idziemy7 8 zapytałaemon, a jego u%cisk na mnie si" zacie%nił. 8 6aki jest plan7 0ybiec stąd jak

obłąkani7– -rawdopodobnie tak, 8 powiedział +ndrew. 8 &o chyba, że wszyscy chcemy

zosta! złapani.–  &ie. 8 5uc nie spuszczał ostrożnego wzroku z awsona i 2eth. 5uxen nadal

 posiadał troch" gro/ną twarz. 8 0yjeżdżamy z miasta, do +rizony. #ammiejsce, ktrego te dupki nie znajdą. +le musimy wydosta! si" z miasta.

aemon spojrzał na swojego brata.

– -asuje ci7 8 =iedy awson przytaknął, aemon pu%cił moją r"k", podszedł do brata i klepnął go po ramieniu. 8 Zrobiłe% to co musiałe%.

Page 301: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 301/348

awson położył dło1 na r"ce brata.

– Zrobiłbym to ponownie.– obra, odkładając na bok zacie%nianie wi"zw rodzinnych, każdy, kto

wsiądzie do tych samochodw na zewnątrz, pozostaje na dobre i na złe 8

 powiedział -aris potrząsając kluczykami. 8 6e%li jeste%cie cho! odrobin"niepewni, żeby zaryzykowa! swoje życie dla całej reszty, zostajecie z tyłu.6e%li pjdziecie z nami i tam nas wypieprzycie, wyko1cz" was. 8 2łysnął do%!czarującym u%miechem. 8 > pewnie b"d" si" tym upajałDB.

aemon posłał mu mroczne spojrzenie, ale powiedział

– -opieram.– 6a i tak już jestem już w tym gł"boko, 8 powiedział +ndrew wzruszając

ramionami. 8 #og" rwnie dobrze i%! na cało%!.0szyscy spojrzeli na +sh.

– $o7 8 powiedziała, zakładając za uszy krtkie kosmyki włosw. 8 9łuchajcie.6e%li nie chciałabym bra! udziału w tym szale1stwie, zostałabym w domu, ale

 jestem tutaj.

#iała racj", ale chciałam spyta!, dlaczego ona i +ndrew ryzykowalibywszystko, kiedy nie byli *anami mojej osoby ani 2eth. > wtedy mnie to uderzyło.$hodziło o aemona i awsona ) chodziło o rodzin".

#ogłam to zrozumie!.

-ospieszyli%my do *rontowych drzwi, ale w ostatniej sekundzie, chwyciłamrami" aemona.

– -oczekaj chwil"N #usz" i%! na gr".

+rcher obrcił si" wokł.

– $okolwiek to jest, możemy to zostawi!. &ie jest ważne.–  &aemon... 8 0biłam palce gł"biej. Zakładałam, że wszyscy mieli swoje

dowody. &ie wiedziałam, ale my  +otrzeowa"i0m$  naszych papierw.#usieli%my je mie!.

– $holera. 8 Załapał o czym mwiłam. 8 >d/ na dwr. 6a b"d" szybszy.

=iwając głową, omin"łam go i dołączyłam do +rchera.

– -oważnie7 8 warknął nisko. 8 'e +a+ier$ są tak ważne7DB 9łodziak, no normalnie miodzio U

Page 302: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 302/348

– 'ak. 8 &ie mieli%my obrączek. &ie mieli%my certy*ikatu na nasze prawdziweimiona, i tak nie było to  +raw!ziwe, ale mieli%my naszą licencj", nasze*ałszywe dowody i w tej chwili te rzeczy znaczyły wszystko. ne były naszą

 przyszło%cią.

awson już posadził 2eth na tylne siedzenie 9:J3a. +sh i +ndrew wspinali si"za nimi.

– >d/ z nimi, 8 powiedziałam +rcherowi, wiedząc że zapewni im bezpiecze1stwo. 8 #y pojedziemy z -arisem i 5ucem.

+rcher nie zawahał si". 0ygonił awsona z miejsca kierowcy i wsiadł zakłko.

0 razie, gdy sprawy si" pogorszą b"dziesz wolał, żebym to ja prowadził.Zau*aj mi.

awson nie wyglądał na przekonanego i dokładnie w tym momencie wyglądał, jak idealna replika swojego brata, ale zrobił co%, czego praktycznie nigdy nie zrobiłbyaemon. &ie kłcił si". -o prostu wsiadł od strony pasażera i si" zamknął.

9ekund" p/niej aemon pojawił si" za mną.

#am je w tylnej kieszeni.– zi"kuj".

0spi"li%my si" do Hummera z -arisem za kłkiem i 5ucem na siedzeniu pasażera. 5uc odwrcił si", kiedy zamkn"li%my drzwi.

– -rzykro mi z powodu #atthew, 8 powiedział do aemona. 8 0iem, że byli%cie blisko. 2ył rodziną. 'o było do dupy. +le ludzie robią gwniane rzeczy, kiedysą zdesperowani.

> głupi, 8 mruknął -aris pod nosem.aemon kiwnął głową, kiedy oparł si" o siedzenie. 9pojrzał na mnie i unisł

rami", ktre było blisko mnie. &ie zawahałam si". -rzesun"łam si" i przycisn"łammocno do jego boku, z sercem palącym z blu. bjął mnie ramieniem i wbił palce wmoją r"k".

– -rzykro mi. 8 wyszeptałam do niego. 8 'ak bardzo mi przykro.– 9hh, 8 mruknął. 8 &ie ma powodu, żeby było ci przykro.

2yło wiele powodw. -owodw ktrych nawet nie mogłam obją! umysłem,kiedy wyjechali%my z podjazdu. > inne rzeczy, jak *akt, że aedalus był pewnie teraz

Page 303: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 303/348

w drodze7 'ak, nie mogłam o tym my%le!. -anika już szalała w moim wn"trzu, chcączatopi! we mnie swoje pazury. 2yłabym bezużyteczna wariując.

2rama przed nami nie była otwarta. aemon trzymał si" mocno, kiedy -arisnie zwalniając, przebił si" przez metalową bram".

– obrze, że jeste%my w Hummerze, 8 powiedział 5uc.aemon si"gnął po pasy.

–  &aprawd" powinna% je zapią!.– + co z tobą7 ) -ozwoliłam, że przypiął mnie na %rodkowym siedzeniu.– #nie trudniej zabi!.– 'ak naprawd"... 8 5uc przeciągnął słowo. 8 -rawdopodobnie to mnie

najtrudniej zabi!.– > znw ujawnia si" syndrom cudownego dziecka, 8 mruknął aemon.

5uc prychnął, kiedy -aris przyspieszył jadąc na złamanie karku, po wąskiejdrodze. +rcher jechał uż za nim.

– $zy aedalus kiedykolwiek pokazywał wam swoją najschludniejszą bro17– -okazali nam wiele rzeczy, 8 powiedziałam, kiwając si" na boki, gdy -aris,

dojechał do zakr"tu.– + swoją specjalną bro17 8 5uc położył stop" na desce rozdzielczej i miałam

nadziej", że poduszki powietrzne nie wybuchnął w najbliższym czasie. 8 'aką,

ktra może sprzątną! 5uxen jednym strzałem ) --I7 -ociski -ulsującejInergii.– $o7 8 Cołądek mi opadł, kiedy patrzyłam tam i z powrotem mi"dzy 5ucem i

aemonem. 8 6aki to rodzaj broni7– 'o jaka% pulsacja energii, ktra wzburza *ale %wiatła ) wysoka technologia.

$o% jak onyks, ale o wiele gorsze. 8 aemon zniżył brwi. 8 &ie widziałem tego,ale &ancy mi o tym powiedziała.

– 'o bro1 elektromagnetyczna, 8 wyja%nił 5uc. 8 > jest bardzo niebezpieczna dlawszystkiego dokoła. 6e%li ją wyciągają nie bawią si" w kotka i myszk". 'a

cholerna rzecz, zaburza sygnały i może zrani! nawet ludzi skoro mzg, płuca iserce są kontrolowane przez nisko@oltową elektryczno%!. -ociski -ulsującejInergii w niskiej cz"stotliwo%ci, nie są szkodliwe dla ludzi ale dla naszegorodzaju każda cz"stotliwo%! ma katastro*alne skutki.

Zmroził mnie ld.

– 6ednym strzałem7– 6ednym strzałem, 8 5uc powtrzył poważnie. 8 0y dwoje pewnie nie macie si"

czym martwi!, odkąd oni chcą was żywych, ale musicie u%wiadomi! sobie że je%li wytoczą wielkie działa, zginą ludzie.

Page 304: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 304/348

Znieruchomiałam, niezdolna do nabrania powietrza. :mrze wi"cej ludzi.

–  &ie możemy do tego dopu%ci!. 8 dwrciłam si" do aemona, pochylając si"na tyle na ile pozwolił pas. 8 &ie możemy pozwoli! umrze! ludziom bo...

– 0iem. 8 9zcz"ka aemona była usztywniona w determinacji. 8 &ie możemy

też wrci!. -o prostu musimy si" stąd wydosta! zanim b"dziemy musieli si" oco% takiego martwi!.

9erce waliło mi w piersi kiedy spojrzałam na 5uca. &ie wyglądał na zbytnio przekonanego. 0iedziałam, że aemon prbował mnie pocieszy!. oceniałam to, alewina pi"trzyła si" na szczycie przerażenia. 6e%li ktokolwiek umrze...

–  &ie rb tego. 8 -owiedział cicho aemon. 8 0iem co my%lisz. &ie rb tego.– + jak ja mog" o tym nie my%le!7

aemon nie miał odpowiedzi. kropna groza była jak bezdenna dziura, poszerzając si", kiedy zmrokiem zbliżyli%my si" do przeludnionego miasta.$zerwone i niebieskie neonowe %wiatła   bilbordw i *leszy były ostre zamiastwitających.

=orek, nieko1czący si" strumie1 pojazdw ktre bardziej sobie parkowały niż jechały, zatrzymał si" na południu 2oule@ard.

– $ż, cholera. 8 -aris uderzył w kierownic" r"kami. 8 'o troch" kłopotliwe.– =łopotliwe7 &iedopowiedzenie roku. 8 aemon %cisnął tył jego siedzenia. 8

#usimy wydosta! si" z korka. 9iedzimy tu jak kaczki.

-aris prychnął.

– 6e%li nie masz w tylnej kieszeni poduszkowca, nie widz" sposobu w jaki mamnas stąd wydosta!. 9ą boczne drogi, ktrymi możemy pojecha!, ale są dopierodalej w dł tej drogi.

'rz"sącymi si" palcami odpi"łam pasy i przeskoczyłam aż kolanami byłam nacentralnej konsoli. 9zybkie spojrzenie do tyłu potwierdziło, że był tam +rcher.

– laczego auta w ogle si" nie przesuwają7 9pjrzcie. 8 0skazałam. 5iniasamochodw wyjeżdżających z miasta ciągn"ła si" całą drog" od znaku -ałacu$esara i dalej. 8 9toją w kom+"etn$m bezruchu.

–  &ie ma potrzeby by już panikowa!, 8 powiedział -aris. -ogodny u%miech przemknął po jego twarzy. 8 'o pewnie tylko jaki% wypadek, albo naga osoba biegająca mi"dzy samochodami. 'o si" zdarza. 6akby nie było jeste%my wJegas.

Page 305: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 305/348

=to% z tyłu zatrąbił.

– + może bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że ruch zostałzablokowany na mi"dzypa1stwowym wyje/dzie. 'ak tylko mwi", 8

 powiedziałam.

– #y%l", że on prbuje patrze! pozytywnie na tą beznadziejną sytuacj", =otek.=im jeste%my, by wnosi! do tego doz" rzeczywisto%ci7

0ycierając spocone dłonie o spodnie, zacz"łam odpowiada! kiedy przyciszonyd/wi"k zwrcił moją uwag". dchylając si" do tyłu, wyjrzałam przez okno pasażera.

– , cholera.

 &ad miastem niesamowicie nisko leciał czarny helikopter. 0yglądało to jakby

%migła w każdej chwili miały uderzy! w budynek. 'o mgł by! jakikolwiekhelikopter, ale miałam nieodparte przeczucie, że to był aedalus.

– -jd" to sprawdzi!, 8 powiedział 5uc si"gając do klamki. 8 Zosta1cie tutaj.Zaraz wrc"

5uc wyszedł z samochodu i przemieszczał si" mi"dzy pojazdami, zanimktokolwiek z nas mgł odpowiedzie!. >rytacja ukazała si" na twarzy aemona.

#y%lisz, że to było mądre7-aris si" roze%miał.

–  &ie. +le 5uc robi co 5uc chce. 0rci. 6est w tym dobry.

elikatne pukni"cie w tylną szyb", sprawiło, że mało nie wyskoczyłam zeskry. 'o był tylko awson.

aemon otworzył okno.

– #amy problemy.– omy%liłem si". =orek w ogle si" nie rusza7 &ie dobrze. 8 awson pochylił

si". 6ak zawsze widzenie ich razem w pierwszej chwili, było troch"dekoncentrujące. 8 5uc tam jest7

– 'ak, 8 powiedziałam, wkładając r"ce mi"dzy kolana.

=to% za awsonem w innej kolejce, gwizdnął. awson to zignorował.0rcił 5uc. =iedy wspiął si" do Hummera, związał swoje włosy w kitk".

– 5udzie, mam złe i dobre wie%ci. =tre chcecie najpierw7

Page 306: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 306/348

=nykcie aemona zrobiły si" białe od %ciskania oparcia siedzenia.0iedziałam, że był jakie% dwie sekundy od przywalenia jednemu z chłopakw z

 przodu.

–  &ie wiem. #oże zacznij z dobrą7

– $ż, jaką% mil" w dł drogi stoi barykada. 'o da nam troch" czasu żeby co%wymy%li!.

#oje słowa wyszły ochryple.

– 'o są !ore wie%ci7 'o jakie do diabła są złe7

5uc wykrzywił twarz w grymasie.

Złe wie%ci są takie że mają, jakby drużyn" 90+' chodzącą mi"dzysamochodami, sprawdzającą każdy jeden, wi"c nasz czas na podj"cie decyzji jest tak jakby ograniczony.

Gapiłam si" na niego.

aemon po mistrzowsku zrzucił bomb" słw na =. depchnął si" od siedzeniaco zatrz"sło samochodem. #i"sie1 pulsował w jego szcz"ce.

 &ie zginiemy w taki sposb.– $hciałbym my%le!, że nie, 8 odpowiedział 5uc. 0yjrzał przez okno, powoli

 potrząsając głową. 8 +le nawet ja my%l", że najlepszym rozwiązaniem jest porzuci! samochd i biec.

– 2iec gdzie7 8 spytał awson mrużąc oczy. 8 -o obu stronach Jegas nie ma nicoprcz pustyni a 2eth... 8 depchnął si" od samochodu, przesuwając palcami

 po włosach. 8 2eth nie może biec przez mile. -otrzebujemy innego planu.– #asz jaki%7 8 -aris zażartował. 8 0szyscy zamieniamy si" w słuch.–  &ie mog". 8 awson opu%cił r"k" na okno. 8 6e%li chcecie ucieka!, rozumiem,

ale 2eth i ja b"dziemy musieli si" gdzie% tutaj zaszy!. 0y id/cie...–  &ie rozdzielamy si", 8 wszedł mu w słowo aemon, głosem  kipiącym z

gniewu. 8 &ie znowu. 0szyscy zostajemy razem, bez wzgl"du na wszystko.#usz" co% wymy%li!. #usi by! co%... 8 :rwał.

9erce zgubiło uderzenie.

– $o7

aemon mrugnął wolno a potem si" roze%miał. Zmarszczyłam brwi.

– #am pomysł, 8 powiedział.

Page 307: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 307/348

– $zekamy. 8 5uc pstryknął palcami.

aemon zmrużył oczy na dzieciaka.

– -strykniesz na mnie palcami, a ja...

– aemonN 8 =rzykn"łam. 8 9kup si". 6aki masz pomysł7

dwrcił si" do mnie.

– 'o ryzykowne i kompletnie szalone.– kej. 8 0yciągn"łam r"ce z pomi"dzy kolan. 8 2rzmi na co% na co ty by%

wpadł.

aemon u%miechnął si" głupkowato, a potem skupił wzrok na 5ucu.

– 'o co%, o czym mwiłe% wcze%niej. ich sile w tym, że nikt o nich nie wie )nikt nie wie o nas. Zmienimy to, b"dziemy mogli kontrolowa! sytuacj". 2"dązbyt zaj"ci ogarnianiem szkd by nas szuka!.

#j mzg ledwo za tym nadążał.

– 9ugerujesz żeby%my si" ujawnili7– 'ak. 0yjdziemy tam i zrobimy najwi"kszą scen" jaka jest możliwa.

-rzerazimy ludzi. Zrobimy wystarczająco wielkie show by stworzy! dywersj".– 6ak w 9tre*ie AB7 'ylko, że tym razem... 8 'o b"dzie epickie i kompletnie

niekontrolowane.

awson trzasnął dłonią w bok Hummera, zasługując tym na oburzonespojrzenie 5uca.

–  &o to zrbmy to.– $zekaj, 8 powiedział -aris.

>gnorując go aemon si"gnął po klamk". :słyszałam seri" klikni"! i aemonnigdzie nie poszedł. Zwrcił zszokowany wzrok na -arisa.

– $zy ty wła%nie zablokowałe% mi drzwi guzikami dla ochrony dziecka7– 'ak. 8 -aris wyrzucił r"ce w gr". 8 &ajpierw musisz o tym pomy%le!.–  &ie musimy o niczym my%le!, 8 powiedział awson. 8 'o wystarczająco dobry

 plan. 6e%li spowodujemy wystarczający chaos, to b"dziemy w stanie si"rozdzieli!.

5uc pochylił si" nad siedzeniem i opadł na kolana. 6ego *ioletowe oczy skupiłysi" na braciach.

Page 308: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 308/348

– =iedy już to zrobimy, nie b"dzie odwrotu. aedalus b"dzie jeszcze bardziejwkurzony i jeszcze bardziej b"dzie na nas polowa!.

– +le to da nam czas żeby uciec, 8 kłcił si" aemon. 6ego /renice zaczynały%wieci!. 8 $zy może masz problem z odci"ciem ich7

– -roblem7 8 5uc si" za%miał. 8 #y%l", że to jest genialne. 9zczerze, to

chciałbym zobaczy! wyraz ich twarzy, kiedy w wieczornych wiadomo%ciach pokażą chodzących sobie 5uxen.

– 0i"c w czym problem7 8 domagał si" awson, szybko rzucając okiem nasznur samochodw przed nami. &ie było jeszcze żadnego ruchu.

5uc uderzył tył swojego siedzenia.

– 0y musicie by! po prostu pewni tego, co planujecie uwolni!. &ie tylkoaedalus ale i cała społeczno%! 5uxen b"dzie wkurzona. 6a7 $ałym sercem

 jestem za robieniem rebelii ) a to b"dzie rebelia.– 9ą inni, 8 dodał szybko -aris. 8 :żyją tego na swoją własną korzy%!, aemon.

9korzystają z chaosu.

-rzełkn"łam ci"żko, my%ląc o odsetku paskudnych 5uxen, o ktrychwspominał asher.

– :tkn"li%my mi"dzy grą a wulkanem ktry zaraz eksploduje.

aemon spojrzał na mnie. 6uż wiedziałam co zadecydował. =iedy chodziło o jego rodzin" i reszt" %wiata, wybierze rodzin". -ołożył r"k" na klamce.

– twrz drzwi.– 6este% pewien7 8 zapytał uroczy%cie 5uc.– -o prostu upewnij si", że ludzie nie ucierpią.

9zeroki, dziki u%miech ukazał si" na twarzy 5uca.

–  &o dobra, czas przedstawi! %wiatu troch" pozaziemskiej zajebisto%ci.

Page 309: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 309/348

Rozdział 28

  & A'(O 

'o musiał by! jeden z najbardziej pochrzanionych pomysłw, na jaki wpadłem. &ietylko rzucałem wszystkich w twarz aedalusowi i , ale łamałem też wszystkiezasady według ktrych żyli 5uxen. 'a decyzja nie miała wpływu tylko na mnie, alena wszystkich. $o% tak wielkiego, powinno zatrzyma! mnie przynajmniej na małąchwil" przemy%lenia. Zmusi! mnie do zastanowienia si" nad sprawami i wyj%cia zinnym rozwiązaniem.

+le nie było czasu. #atthew... #atthew nas zdradził, a teraz byli%my tu, o krokod pojmania.

6ak powiedziałem wcze%niej, spaliłbym %wiat doszcz"tnie żeby zapewni! =at bezpiecze1stwo. 'o samo dotyczyło mojej rodziny. 'o b"dzie po prostu inny rodzajognia.

5udzie już nas obserwowali, zastanawiając si" dlaczego porzucili%my naszesamochody, kiedy podchodzili%my do +rchera siedzącego za kłkiem. 0iedziałem,że *akt iż awson i ja szli%my obok siebie przyciągał wiele uwagi.

6uż wiem. 8 +rcher zgasił silnik. ) :ważam, że to szale1stwo, ale możezadziała!.– $o jest szale1stwem7 8 zapytała ee z przedniego siedzenia, co zostało

należycie zauważone. #usiała kombinowała jak zają! to miejsce, od chwili,kiedy awson wyszedł.

– 6este%my praktycznie uwi"zieni w tym korku, 8 powiedziałem jej, pochylającsi" do okna. 8 -rzed nami zablokowali drog", a pomi"dzy samochodami chodzigrupa żołnierzy, ktra je sprawdza.

2eth zassała urywany oddech.

– awson7– 6uż dobrze. 8 &atychmiast był przy tylnych drzwiach, otwierając je. 8 $hod/ do

mnie.

0ysun"ła si" z 9:J3a i przykleiła si" do jego boku.

– Zamierzamy spowodowa! troch" kłopotw, by rozproszy! ich uwag", 8 powiedziałem, mrużąc oczy na ich dwjk". $o% było zdecydowanie nie tak,

 bardziej niż nadopieku1czo%!, ktrą nasza rodzina miała we krwi, ale niemiałem na to czasu. 8 #iejmy nadziej", że w tym samym czasie damy rad"

Page 310: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 310/348

oczy%ci! drog" i wynie%! si" stąd do diabła.–  &azwij mnie cynicznym, ale wyja%nij mi jak oczy%cimy ten zator i

wydostaniemy si" stąd nie b"dąc złapanymi7 8 zapytał +ndrew.– 2o nie spowodujemy tylko troch" kłopotw, 8 wyja%nił +rcher otwierając

drzwi, czym zmusił mnie do co*ni"cia si" o krok. 8 Zamierzamy roz%wietli!

Jegas 9trip, jak nigdy dotąd.

czy ee rozszerzyły si".

– -okarzemy im prawdziwych nas7– #hm.

+sh pochyliła si" do przodu.

– $zy wy oszaleli%cie7– $ałkiem możliwe, 8 odpowiedziałem, kiedy odsunąłem włosy z oczu.

+rcher założył r"ce na piersi.

– $zy musz" wszystkim przypomina!, że wcze%niej wsiadając, do tychsamochodw, zgodzili%cie si" na wszystko7 'o jest cz"%! EwszystkiegoF, oktrej mwił -aris.

– Hej, przecież ja si" nie kłc". 8 +ndrew wyszczerzył si", wyskakując. 8 0i"c

ujawniamy si"7

=at zrobiła min" i prawie si" roze%miałem. +ndrew wydawał si" tym aż nazbyt podniecony.

Zatrzymał si" przed 9:J3em.

–  &ie masz poj"cia jak bardzo chciałem wystraszy! troch" ludzi.–  &ie jestem pewna czy powinnam si" czu! przez to urażona czy nie, 8 mrukn"ła

=at.

#rugnął i poczułem dudnienie rosnące w piersi.

–  &ie jeste% już za bardzo człowiekiem, 8 wytknął +ndrew a potem wyszczerzyłsi" do mnie. 8 =iedy to robimy7

2rakowało kilku minut do zapadni"cia zmroku.

– 'eraz. +le ) uważajcie ) nie rozchodzimy si" za daleko. 0szyscy trzymamysi" w zasi"gu wzroku. +lbo ja albo... 8 0iele wymagało ode mnie powiedzenienast"pnych słw. Lizycznie bolało to moją dusz". 8 +lbo +rcher da wszystkim

Page 311: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 311/348

zna! kiedy b"dzie bezpiecznie, żeby wydosta! si" z miasta. 6e%li nasze podwzki znikną...

– 2oże mam nadziej", że nie, 8 skrzywił si" 5uc.

-osłałem mu spojrzenie.

– 6e%li nasze podwzki znikną, znajdziemy nast"pne, w miar" najlepsze. &iemartwcie si" o to. kej7

-ojawiło si" kilka kiwni"!. +sh nadal wyglądała jakby%my stracili cholernerozumy, ale awson wyciągnął ją z 9:J3a.

– -otrzebuj", żeby% zrobiła dla mnie co% wielkiego, okej7 gromną przysług", 8 powiedział.

+sh poważnie skin"ła głową .

– $o7– -otrzebuj" żeby% została z 2eth. 'rzymała ją z dala i zapewniła

 bezpiecze1stwo, je%li cokolwiek zacznie si" psu!. #ożesz to dla mnie zrobi!7na jest moim życiem. 6eżeli co% jej si" stanie, to b"dzie tak, jakby stało si"mi. <ozumiesz7

– czywi%cie, że mog", 8 powiedziała +sh, biorąc gł"boki oddech. 8 #og"

trzyma! ją z dala od kłopotw, podczas gdy wy ludzie b"dziecie lata! dookoła%wiecąc jak chmara %wietlikw.

2eth skrzywiła si".

– #og" pomc awson. &ie jestem...– 0iem, że możesz pomc skarbie. 8 -rzyłożył r"ce do jej policzkw. 8 &ie

sądz", że jeste% słaba, ale musisz by! ostrożna.

0yglądała, jakby miała zamiar si" kłci! i zaczynałem by! poddenerwowany iwspłczu! swojemu bratu. 2g wiedział, że sp"dziłem o wiele za dużo czasukłcąc si" z =at o wybieganie przed grup". + skoro o tym mowa...

–  &awet tego nie mw, 8 powiedziała =at, nawet na mnie nie patrząc.

Za%miałem si".

– Za dobrze mnie znasz, =otek.

2eth uległa i została przekazana pod opiek" +sh. zi"ki 2ogu, bo ludzie idącw nasze %lady, wyszli ze swoich pojazdw i chodzili dookoła. 6aki% *acet otworzył

Page 312: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 312/348

sobie puszk" piwa i usiadł na masce samochodu, patrząc jak zmierzch przechodzi wgranat. 0 tym momencie też mgłbym sobie pj%! po piwo.

– Gotowy7 8 spytałem +ndrew.

+ndrew strzelił szyją.

– 'o b"dzie zajebiste.– -rosz" bąd/ ostrożny, 8 prosiła +sh.

9kinął głową.

– 6est dobrze. 8 -otem przeszedł lu/nym krokiem obok miejsca gdzie stali%my. 8Zrobi! scen"7 <obi si".

dwracając si", poczułem potrzeb" wstrzymania oddechu. &ie było odwrotu.=ątem oka zobaczyłem jak +sh prowadziła 2eth pomi"dzy samochodami do pasarozdzielającego jezdnie. Zatrzymały si" pod kupką palmowych drzew.

– 'rzymaj si" blisko mnie, 8 powiedziałem =at.

=iwn"ła głową, gdy patrzyła jak +ndrew z łatwo%cią wymija samochody.

–  &igdzie si" nie wybieram. 8 :rywając przygryzła dolną warg". 8 -rawie niemog" uwierzy!, że to zrobicie.– 6a też nie.

=at spojrzała na mnie i roze%miała si".

– #asz wątpliwo%ci7

0yszczerzyłem si" sucho.

– 'roch" na to za p/no.

> tak było. +ndrew zatrzymał si" na chodniku, zmierzając do ogromniastegostatku pirackiego. Za nim było kilkana%cioro ludzi. &iektrzy mieli na szyjachaparaty. >dealnie.

– 6ak my%lisz co on zrobi7 8 spytała =at, nadal przygryzając dolną warg".

#usiałem jej to odda!. 'ak ci"żko prbowała by! dzielna, ale mogłemzobaczy! jak trz"sły jej si" r"ce i sposb w jaki cały czas spoglądała na zakr"t, skądza pewne nadejdzie aedalus. 2yła silna a ja byłem w ciągłym strachu o nią.

Page 313: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 313/348

– 6ak ty to mwisz7 8 zapytał, przyciągając jej uwag". 8 -jdzie i roz%wietlinasze tyłki.

6ej oczy si" za%wieciły.

– 2rzmi jak zabawa.

+ndrew wskoczył na t" stron" burty, ktra była ustawiona przodem do niego. &apiąłem si" kiedy kilku ludzi odwrciło si" w jego stron". 0ydawało si" jakby czasstanął na pełną minut" a wtedy, z tym swoim bezczelnym u%mieszkiem na twarzy,+ndrew rozłożył ramiona.

=ontury jego ciała zacz"ły robi! si" zamazane.

:słyszałem urywany oddech =at.

 &a początku nikt nie zauważył rżnicy, ale wtedy mgła pochłon"ła koszulk"+ndrew a nast"pnie reszt" jego ciała.

Z tłumu unisł si" szmer.

> tedy +ndrew zaniknął. -L.

=rzyki zaskoczenia crescendo, sym*onią podekscytowanych piskw id/wi"kw zdezorientowania. =ierowcy wyłupiali oczy z samochodw. 5udziezatrzymali si" w pł kroku na zatłoczonym chodniku, stwarzając e*ekt domina.

+ndrew pojawił si" ponownie w swojej prawdziwej *ormie. #ierzył prawiesze%! i pł stp, a jego ciało ja%niało bardziej niż jakakolwiek gwiazda na niebie, czy%wiatła na 9trip. $zyste białe %wiatło, przeplatane niebieskim na kraw"dziach. 6ego%wiatło było jak latarnia morska przyciągając wzrok wszystkich.

$isza.

$złowieku, było tak cicho że mogłe% usłysze! jak pasikonik walczył w karatez muchą.

> wtedy rozległy si" brawa. +ndrew był tam stojąc przed cholernym statkiem piratw, %wiecąc jakby kto% wepchnął mu do tyłka bomb" nuklearną, a ludzieklaskali7

-aris zakrztusił si" %miechem, kiedy zatrzymał si" przy mnie.

– 0ygląda na to, że ludzie widzieli dziwniejsze rzeczy na ulicach Jegas.

Page 314: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 314/348

Huh. 9łuszna uwaga.

-rzez tłum przewin"ło si" kilka błyskw z aparatw. +ndrew, ktrynajwyra/niej był showmanem z powołania, wygiął si" i wyprostował. 0ykonał małytaniec.

-rzewrciłem oczami. -oważnie7

– 0ow, 8 powiedziała =at z ramionami opadającymi do bokw. 8 n wła%nietego nie zrobił.

– $zas bym dołączył do zabawy, 8 powiedział -aris, idąc naprzd. oszedł doczerwonego 2#0 w nast"pnej kolejce, ktre prowadził *acet w %rednim wiekui przeszedł w swoją prawdziwą posta!.

Lacet wyskoczył z samochodu, potykając si" do tyłu.

– $o do...7 8 powiedział, gapiąc si" na -arisa. 8 $o si" do diabła dzieje7

0 swojej prawdziwej *ormie -aris przechodził mi"dzy samochodamizmierzając do tłumu zgromadzonego przed statkiem i +ndrew. Zatrzymał si" nagle i

 jego %wiatło zapulsowało raz, jasne i intensywne. 2uchn"ła od niego *ala ciepła,zmuszając kilku gapiw do pospiesznego co*ni"cia si" w tył.

ee wskoczyła na dach jednego z samochodw kilka stp z tyłu i staławyprostowana, a delikatny wietrzyk unosił jej włosy zdmuchując je na twarz. 0 przeciągu sekund była w swojej prawdziwej *ormie. -arka w samochodzie wypadłana zewnątrz i pospieszyła na chodnik, gdzie si" odwrcili i gapili na ee z otwartymiustami.

awson był nast"pny. 9tał blisko +sh i 2eth na drugim ko1cu zatłoczonejdrogi. =iedy przyjął prawdziwą *orm", kilkoro ludzi wrzasn"ło ze strachu.

– #wi" poważnie, =otek, trzymaj si" blisko mnie.

Znw kiwn"ła głową.

aleko z odległo%ci mogłem usłysze! helikopter. 2ez wątpienia zawracał, by jeszcze raz okrąży! 2oule@ard. &o to wszystko zacznie si" na poważnie.

 &iepokj szerzył si" po%rd ludzi i wydawało si", że powietrze jest corazg"stsze. 0siąknął on we mnie, sprawiając że wszystko mnie sw"działo, gdy

 pozwoliłem odej%! ludzkiej *ormie.

6akby kto% wcisnął wszech%wiatowy przycisk stopu, ludzie wokł nasznieruchomieli. >ch r"ce zacisn"ły si" na aparatach i komrkach. Zachwyt w ich

Page 315: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 315/348

oczach zmieniał si" z zaskoczenia w zdezorientowanie a nast"pnie powoli zakradałsi" strach. 0ielu wymieniało spojrzenia. &iektrzy zacz"li odsuwa! si" od +ndrew,ale nie mogli odej%! za daleko przez zatłoczone chodniki.

 (usim$ to trochę +o!kręci). Głos awsona wypełnił moje my%li. Di!zisz znak

D$s+a Skar,w3 Za-mę się nim.

M+ewni- się* e nikt nie ucier+i* powiedziałem.

awson co*nął si" o krok. :nosząc rami", wyglądał jakby si"gał do nieba bychwyci! gwiazd". 0 powietrze strzeliła energia, wypełniając je elektryczno%cią.;rdło rozpaliło si" owijając w dł jego ramienia jak wąż. ?wietlny gejzer wystrzeliłz jego dłoni, lecąc wysoko w niebo nad czterema pasami ruchuX ?wiatło wygi"ło si"nad statkiem tra*iając w białą przegrod".

?wiatło eksplodowało w błysku, zmieniając na krtką sekund" noc w dzie1.Inergia przewin"ła si" po znaku a potem wystrzeliła w dł, wypalając oko wgigantycznej czaszce pod znakiem, kąpiąc ją w iskierkach.

+ndrew spostrzegł wież" 0enecką i wszystkie ładne, złote %wiatła na grze.dwrcił si" do mnie. 9kr"cając si" w talii, wezwałem ;rdło. 'o naprawd" było jakwzi"cie dobrego, gł"bokiego oddechu po byciu pod wodą przez jaki% czas. ?wiatłowydostało si" z mojej dłoni, wbijając si" w wież", pozbywając si" %wiateł w*ajerwerkach.

'ak jako% wtedy ludzie u%wiadomili sobie że nie był to jaki% pokaz, optycznailuzja czy co% na co powinni sta! i wskazywa!. #ogli nie rozumie! co widzą, ale

 jakiekolwiek instynkty ludzie posiadali, uruchomili je.

'eraz chodziło już tylko o przetrwanie ) o ucieczk" od złego, wielkiegonieznanego ) i w tym samym czasie o prb" cykni"cia zdj"! widowisku.

 &ie da si" nie kocha! prawie wrodzonego pragnienia ludzi, żeby utrwali!

wszystko na *ilmie.

5udzie uciekali jak mrwki, biegnąc w każdym kierunku, porzucając swojesamochody w po%piechu. 0ylewali si" na ulice potokiem b"dąc plątaniną rżnychkształtw i rozmiarw, wpadając jeden na drugiego i przewracając si" sobienawzajem pod nogi. 6aki% kole% wpadł na =at, odsuwając ją siłą od 9:J3a.

 &atychmiast straciłem ją z oczu w tym pandemonium.

-ospieszyłem naprzd, rozdzielając ludzi jak #orze $zerwone. >ch

rozgorączkowane krzyki już były irytującym szumem w moich uszach.

 Kat5

Page 316: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 316/348

6ej odpowied/ pojawiła si" i w mojej głowie i na głos.

– 'utaj jestemN

-otkn"ła si" obok kobiety, ktra stała nieruchowo przede mną. 0yraz szoku na

 bladej twarzy tej pani sprawił, że urosło we mnie poczucie winy, ale wtedy przedemną stan"ła =at z rozszerzonymi oczami.

– #y%l", że uzyskali%my uwag" wielu ludzi, 8 powiedziała, łapiąc powietrze.

Tak m$0"isz3 otknąłem jej ramienia, nader ucieszony z mrowienia, ktre przeszło mi"dzy nami.

bok nas pojawił si" 5uc z +rcherem.

– -owinni%my usuną! troch" samochodw z drogi7

 &or$ +om$sł. Trz$ma-cie Kat +rz$ soie.

9koncentrowałem uwag" na centralnej kolejce samochodw przed nami.$ztery pasy. 0szystkie zapakowane pojazdami4 gruchotami, trzymającymi si"ostatkiem sił i tymi luksusowymi, ktre naprawd" b"dzie mi szkoda podrapa!.

ołączył do mnie +rcher.

– -omog".

Zajął si" jedną linią, podczas gdy ja skupiłem si" na tej przed Hummerem.Zdolno%! odsuwania od siebie rzeczy była łatwiejsza niż ta z przyciąganiem. 'o byłouwolnienie energii, jak *ala uderzeniowa.

twierając szeroko ramiona patrzyłem, jak samochd przede mną zaczął si"trzą%!, a jego *elgi i skrzynia gruchotały. 0tedy odsunął si" do boku. 6eden podrugim, samochody usuwały si" z drogi jakby niewidzialny olbrzym machnął na nier"ką. Zaszedłem z tym tak daleko jak widziałem i przestałem, wiedząc, że aedalus

 już musiał by! %wiadomy tego co si" działo.

dwracając si" z powrotem w kierunku gdzie stał +rcher, zobaczyłem, żestrzelał on energią jakby nie było jutra. :kryty za pustym, turystycznym autobusemdzieciak wszystko nagrywał tele*onem.

 &iepokj zalał moje żyły. 0 ciągu sekund to wszystko mogło si" znale/! na

\ou'ube. aleko z dystansu, mogłem usłysze! syreny. 0ątpiłem żeby si" do nasdostali przez korek jaki był za nami.

Page 317: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 317/348

– 9pjrzN 8 krzykn"ła =at i wskazała niebo.

 &ad nami, scen" okrążał helikopter, %wiecąc re*lektorami w miejsce gdzie stał+ndrew. 'o nie było wojsko. &a jednej stronie maszyny wyryte były litery ='&J BK

 &ews. $holera. otarli tu przed policją.

– 'o b"dzie leciało na żywo, 8 powiedziała =at, odchodząc do tyłu. 6ej oczy były szeroko otwarte. 8 2"dą kr"ci! na żywo ) to b"dzie wszę!zie.

 &ie wiem, dlaczego nie dotarło to do mnie aż do tego momentu. &ie to, że nieogarnąłem kompletnie co to b"dzie oznacza!, ale widząc helikopter wiadomo%ciokrążający 2oule@ard, wszystko do mnie dotarło. brazy przepłyną do pokoiredakcyjnych a stamtąd wszystko b"dzie transmitowane na cały %wiat w ciągu

 sekun!. <ząd może i usunie kilka nagra1 stąd i stamtąd, nawet setki ich, ale to7

Tego nie b"dą mogli powstrzyma!.

0 tej chwili najprawdopodobniej ludzie siedzieli przed swoimi telewizorami,oglądając jak wszystko si" rozwija i nie mając poj"cia co tak naprawd" widzą, alewiedząc że to czego są %wiadkami jest czym% poważnym.

– $o% epickiego, 8 powiedział 5uc, mając na my%li bycie podglądającymskurczybykiem. 8 Zrobiłe% to chłopie. 'ego nie mogą wyciszy!. ?wiat b"dziewiedział, że ludzie nie są jedyną *ormą życia bujającą si" po tej planecie.

'a, to b"dzie... epickie.

-rze%ledziłem wzrokiem ulice. &adal było tam dużo ludzi skupionych na tymco robili +ndrew i awson. bydwaj %migali w przd i w tył przez drog",

 praktycznie darując sobie wskakiwanie na samochody za nami, jakby grali wkosmiczną wersj" Lrogger.

To było co%, co widzieli ludzie zewsząd.

 &ie było mowy, żeby można to było jako% wytłumaczy!. aedalus zwariuje.

– 'ego wła%nie chciałe%, prawda7 8 +rcher zmarszczył brwi, gdy m"żczyznauciekał w dł ulicy. 8 0yj%! na %wiat. #asz...

#i"dzy dwa wysokie hotele wleciał ciemny helikopter... wielki czarny ptak. &ie potrzeba było geniusza by zorientowa! si", że to był helikopter wojskowy. 5atałnad głowami ale nie %wiecił żadnymi %wiatłami jak helikopter wiadomo%ci, %ledząc

ruchy awsona i +ndrew.

krążył on 0ysp" 9karbw, znikając za hotelem. :czucie niepokoju wzrosło.

Page 318: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 318/348

0yciągając r"k" złapałem za nadgarstek =at i w tym samym czasie krzyknąłem na brata.

Zatrzymał si" na dachu 2#0, przykucni"ty w prawdziwej *ormie. =iedyodebrał to, co czułem wystrzelił z samochodu, %ciągając ee z auta za nim i znisł jąna ziemi".

+kurat na czas.

$zarny ptak powrcił krążąc, wzbijając si" wysoko w niebo kiedy leciał bokiem, jakby ustawiał si"...

– #am naprawd" złe przeczucie co do tego, 8 powiedział 5uc, co*ając si". 8+rcher. &ie sądzisz...

Zobaczyłem to pierwszy ) malutką iskr" spod spodu wojskowego ptaka. 'o było nic. 'ylko minimalny rozbłysk %wiatła, ktry nie powinien zmieni! moichwn"trzno%ci w ld, ani spowodowa!, że stanąłem jak wryty. 'o co wydostało si" zhelikoptera poruszało si" za szybko, by człowiek mgł to %ledzi! wzrokiem. $iąg

 białego dymu na ciemno niebieskim niebie powiedział mi wszystko co musiałemwiedzie!.

kr"cając si" wokł przyciągnąłem oszołomioną =at do swojej piersi i przycisnąłem nas do ciepłego as*altu, nakrywając jej ciało swoim.

Gło%ne chru+nięcie spowodowało, że podskoczyła w moich ramionach izacie%niłem swj chwyt.

Horror osadził si" w moim żołądku jak kamienie. Gniew był trucizną w moichżyłach. Helikopter wiadomo%ci zaczął obraca! si" niekontrolowanie gdy dymwydostawał si" z ogona. 0irował na niebie ze %wiatłami unoszącymi si" iopadającymi nad i pod statkiem pirackim. Helikopter kr"cił si" w dalszym ciągu,spadając z nieba zmierzając prosto w 0ysp" 9karbw.

0ybuch zatrząsł samochodami. =at krzykn"ła, gdy kr"ciła si" w moichramionach, prbując spojrze! w gr". +le nie chciałem by to widziałam. 'rzymałem

 ją w dole, przyciskając jej twarz do mojej piersi. 0iedziałem, że mj dotyk musiał by! gorący i nie do zniesienia tak długo, ale nie chciałem by to widziała.

O m,- 9oe... $zyje% my%li odzwierciedliły moje. awsona7 ee7 +rchera75uca7 =trego% z 'hompsonw7 &ie wiedziałem.

Ze %rodka hotelu wystrzeliły płomienie, pomara1czową po%wiatą ktra szybko

wspinała si" w gr" powykr"canej struktury. =ł"by g"stego dymu uniosły si", przyciemniając niebo.

Page 319: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 319/348

+rcher stał wryty obok Hummera.

– Zrobili to. 6asna... Zestrzelili go ) wojsko ich zestrze"iło.

Page 320: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 320/348

Rozdział 29

  & A'(O 

0ybuchła panika z rodzaju, jakiej jeszcze nigdy nie do%wiadczyłem. 5udziewylewali si" strumieniem z hotelu ) ci ktrzy byli zdolni do ucieczki ) i wypadali naulice.

 &adal w prawdziwej *ormie, odciągnąłem =at z ulicy. #wiła co%, ale jejsłowa zgubiły si" w krzykach. $hryste. &igdy tego nie oczekiwałem ) nigdy niemy%lałem że dobiorą si" do ludzi, ale nie doceniłem tego co zrobią by utrzyma! nasw sekrecie.

+le już za p/no, 8 powiedział 5uc, łapiąc rami" kobiety ktra si" potkn"ła iupadła na r"ce i kolana. -ociągnął ją do gry. $z"%! jej twarzy była mieszaniną poszarpanej tkanki i poparze1. 8 &ie da si" zatrzyma! tego co już widziano. >spjrz.

kr"ciłem si" wokł, biorąc ze sobą =at. Za długo patrzyła si" nazde*ormowaną twarz kobiety. Lacet ktry był w samochodzie na ktry wskoczyłaee nadal wszystko *ilmował ) nas ) komrką.

Zasłaniając =at, odwrciłem si" do 5uca. #iał r"k" na czole kobiety, a onastała sztywno jak posąg. 5eczył ją.

– >d/, 8 rozkazał 5uc, kiedy sko1czył. =obieta gapiła si" na niego. 2yła w jakim%kostiumie ) w skrzanym staniku i spdniczce. 8 7!6.

deszła potykając si".

+rcher obrcił si" wkoło.

–  &adchodzą.

> tak było.

#"żczy/ni przebrani w kombinezony 90+' szli wzdłuż boku ulicy ) nie90+' z Jegas. aedalus ) wojsko. > ich bro1 była wielka.

--I.

9trzelili pierwsi ) rozbłyskiem czerwonego %wiatła zmierzającego wprost do+ndrew.

Page 321: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 321/348

+ndrew uniknął uderzenia, zeskakując ze %ciany i si" od niej odbijając.0ystrzelił z niego pocisk energii, wbijając si" w ziemi" przed atakującymm"żczyzną. +s*alt p"kł i zwinął si", zwalając kilku z ng. <ozległy si" strzały.$zerwone %wiatło wystrzeliło w niebo.

2yło ich wi"cej ) m"żczyzn ) pierwsi byli w czerni, a ci za nimi w moro.

– ho"era, 8 j"knął +rcher. 8 Zrobi si" nie ciekawie.

 &zięki za aktua"izac-e* Ka+itanie KutaFonie. -opychając =at za siebie, wbiłemstop" w ziemi", tworząc szczelin" przez długo%! drogi. :nosząc ramiona, pozwoliłemżeby przepłyn"ło przeze mnie ;rdło.

=ładąc r"ce na masce #ercedesa przede mną, wysłałem po jego powierzchni

ładunek elektryczno%ci. -odniosłem go rzucając nim jak Lrisbee w atakującychżołnierzy, ktrzy rozproszyli si" jak karaluchy. 9amochd leciał w powietrzu, kr"cącsi" i koziołkując, aż wbił si" w drzewo wyrywając je.

$zerwone %wiatło zapulsowało, przelatując nad naszymi głowami, przelatując pomi"dzy mną a +rcherem, ledwo unikając 5uca. dwrciłem si" powoli. O nie* nie zroi"i0cie tego.

Inergia wystrzeliła ze mnie wzburzoną *alą, wbijając si" w czterech z pi"ciużołnierzy, odrzucając ich na autobus turystyczny.

=olejny ładunek wystrzelił w naszą prawą stron" i obrciłem si", chwytając=at, gdy zobaczyłem, jak -aris wbiega przede mnie. 0padł w 5uca, zabierając go zdrogi lotu --I.

-aris przyjął centralnie uderzenie.

Zatrzymał si" a jego ciało było w spazmach, kiedy jego *orma zmieniała si" zludzkiej w 5uxe1ską i tak w kłko. 0zdłuż jego ciała przetoczyła si" elektryczno%!,

uchodząc z łokci i kolan. Znieruchomiał, a jego %wiatło ciemniało, aż skurczył si" naziemi. 2łyszcząca niebieska ciecz rozlała si" pod nim.

#artwy.

5uc wydał nieludzki d/wi"k i otoczył go jasny blask. :nisł si" kilka stp w powietrze, a spod jego ciała strzelały iskry i małe strumienie %wiatła. 6ego %wiatłozamigało raz, tak jasne jak sło1ce w południe i wtedy pojawiły si" krzyki. 9mrd

 palonego ciała wypełnił powietrze.

Zabrzmiały strzały %wiszcząc obok mojej głowy i tra*iając w samochody.0ychodzi na to, że przybyła kawaleria z dobrymi staromodnymi pistoletami.

Page 322: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 322/348

awson %mignął do mojego boku muskając palcami tył sedana. -oleciał on doautobusu, przyszpilając żołnierzy.

 ZostaG za mn%, ostrzegłem kiedy poczułem wychylającą si" zza mnie =at.

 (ogę +om,c.

 (oesz umrze). Dięc zostaG za mn%.

Zło%! promieniowała od niej, ale zacisn"ła z"by i została z tyłu. 2yły wi"ksze problemy. 'arcie ci"żkich opon przyciągn"ło naszą uwag". czyszczenie drgzadziałało przeciwko nam. Llota Hum@ee wyłoniła si" z dymu i... z$ to -est czołg3

– $hyba sobie ze mnie jaja robicie, 8 powiedziała =at. 8 $o oni planują tym

zrobi!7+rmata czołgowa celowała w miejsce gdzie wszyscy stali%my, %wiecąc jak

cholerne znaki 0al 0e #nie 'eraz, -rosz" i zi"kuj".

– $holera, 8 powiedział +rcher.

?migając po samochodach +ndrew wbił pi"%! w mask" ci"żarwki. -łomieniewybuchły kiedy użył ci"żarwki przeciw czołgom, jak koktajl #ołotowa. Cołnierze

w po%piechu zeskoczyli z kadłuba, potykając si" w ucieczce, sekundy przed tym jakrzecz wybuchła. 0 powietrze jak petardy wystrzeliły #BDA, lecąc przez 2oule@ard.:derzając w ogrody przed 0ieżą 0enecką, przetoczyły si" po parkingu.

Z walącym sercem uniosłem z ziemi pop"kane kawałki as*altu. <zuciłem nimiw policjantw, zmuszając ich do co*ni"cia si". 0szystko działo si" szybko. Cołnierzenadchodzili zewsząd i 5uc brał si" za nich, w ogle si" nie hamując. -olicjancikroczyli w dł 2oule@ardu strzelając do praktycznie wszystkiego co si" ruszało ioddychało. 5udzie ) niewinni ludzie ) z krzykiem, chowali si" za samochodami.

ee prbowała pospiesznie zagarnia! ich z ulicy, z drogi zniszczenia, alewszyscy zastygli ze strachu. 6akby nie było, %wieciła jak cholerna kula dyskotekowa.

ee wsun"ła si" w ludzką *orm" przed m"żczyzną i kobietą, ktrzy %ciskającdwjk" dzieci.

– 0yno%cie si" stądN 8 krzykn"ła. 8 >d/cieN >d/cie terazN

0ahali si" przez sekund" i wtedy para wzi"ła swoje dzieci na r"ce i

 pospieszyła do pasa rozdzielczego gdzie +sh nadal pilnowała 2eth.

DA 2ro1 np. 'to 888_ httpXXtonnel8u*o.ruX*otoXoruhieXgranata^BXusaXmB^bazooka^R.jpg

Page 323: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 323/348

$zerwony rozbłysk %mignął obok mojej twarzy. (adunek białego %wiatławygiął si" i usłyszałem jak ciało za mną pada na ziemi". -rzede mną zobaczyłem =atze %wiecącymi /renicami. dwrciłem si" powoli, na ziemi widząc żołnierza z

 bronią --I w bezwładnej dłoni.

– #og" pomc, 8 powiedziała.

Mratowała0 mi $cie. dwrciłem si" do niej. To -est cho"ernie gor%ce.

-otrząsn"ła głową i uniosła podbrdek.

– #usimy... mj 2oże, aemon. &aemon.

0 odpowiedzi na strach w jej głosie, moje serce si" zatrzymało. Zacząłem i%!

do niej i wtedy to +oczułem. -oczułem to gł"boko w każdej cz"%ci mojego jestestwa.Zobaczyłem jak awson si" zatrzymuje. Zobaczyłem jak +ndrew szybko si"odwraca.

 &ad neonowymi znakami -ałacu $ezara i hotelu 2ellagio, ciemne chmury poruszały si" niewiarygodnie szybko, zasłaniając gwiazdy. +le to nie były chmury...ani chmara nietoperzy.

'o byli +rum.

. . .

   K  ATY 

9prawy przeszły ze złych do krytycznych w ciągu sekund.

 &a etapie, kiedy aemon oznajmił o swoim planie, do czasu gdy wojskozestrzeliło helikopter pełen niewinnych ludzi, nie wierzyłam że to pjdzie w ten

sposb. 0szystko co chcieli%my zrobi! to u%pi! ich czujno%! ) spowodowa! troch"chaosu, by%my mogli uciec.

 &ie planowali%my zaczą! wojny.

'eraz -aris był martwy i szło na nas co% gorszego niż potwory z łżka.

+ni jednej sekundy nie wątpiłam, że cienie spieszące po niebie nie były tu przypadkiem. 'aa, 5uxeni robili teraz dużo swojego modżo dżodżo, ale wiecie jakie

 było prawdopodobie1stwo że +rum po prostu sobie wpadli by przyłączy! si" dozabawy7 Cadne.

Page 324: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 324/348

2yli tu z powodu aedalusa, bo dla nich pracowali.

$iemna chmura rozdzieliła si" rozchodząc si" po niebie jak plama zdradliwegooleju. Zniżyła si" za -ałacem $ezara znikając na sekund" a nast"pnie eksplodowała z

 jednej strony hotelu. dłamki szkła i rumowisko wystrzeliły w powietrze.

tworzyłam usta, żeby krzykną!, ale nie wyszedł żaden d/wi"k.

+rum zeszli na 2oule@ard, ruszając si" tak szybko, że nie mogłam powiedzie!w sekund" gdzie zmierzali.

-rzelatując przez tył Hummera, +rum wbił si" w +ndrew unosząc go kilka stpw powietrze. -rzerażony krzyk +sh odbił si" we mnie echem. 0 połowie lotu +rum

 przybrał *orm", a jego skra była czarna i błyszcząca jak obsydian. <zucił +ndrew

 jakby ten był niczym wi"cej jak szmacianą lalką.=olejny +rum wystrzelił na ziemi", %migając mi"dzy samochodami. 0zrsł

łapiąc +ndrew i ich dwjka pikowała do basenu 0yspy 9karbw.

aemon oderwał si" od ziemi ) wybuch %wiatła, a nast"pnie był w powietrzu )wbijając si" w innego +rum, odcinając go od basenu. Zderzyli si" w mieszaninie%wiatła i mroku, tocząc si" w powietrzu jak kula armatnia. awson ruszył do przodu,unikając ładunku czerwonego %wiatła.

+rum i +ndrew wyłonili si" na powierzchni" basenu i odchylając r"k" do tyłu+rum wbił ją w pier% +ndrew. rgnął, a jego %wiatło migało jak u %wietlika.

Zacz"łam i%! do przodu, ale jakie% ramiona okrążyły moją tali".

'o nie był przyjazny u%cisk.

garn"ła mnie panika, kiedy zostałam uniesiona w powietrze dokładnie, gdyzobaczyłam jak +rum podnosi +ndrew w powietrze. 6eszcze jedno pulsowanie

%wiatła a wtedy +ndrew... o 2oże...

=rzyk +sh potwierdził to, co podejrzewałam. -atrzyłam, jak zmienia si" w prawdziwą *orm" i znowu w ludzką, jakby nie mogła tego kontrolowa!. -o pasach przetoczyła si" *ala energii.

9ekund" p/niej byłam na plecach, powietrze wyleciało mi z płuc i patrzyłamsi" w gr" na czyją% osłoni"tą twarz. #j oddech był płytki i przez chwil" nie miałam

 poj"cia co zrobi!. Znieruchomiałam, złapana mi"dzy niedowierzaniem a rozpaczą.

-aris nie żył. +ndrew nie żył

=oniec dziwnie wyglądającej broni, był wymierzony prosto w moją twarz.

Page 325: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 325/348

–  &awet nie my%l, żeby si" ruszy!, 8 powiedział stłumiony głos.

#j mzg przestał przetwarza! rzeczy na normalnym poziomie i przyspieszył.Gdy patrzyłam w gr" moje własne szeroko otwarte oczy odbijały si" wmetodycznym hełmie i ludzka cz"%! mnie wyłączyła si". 0%ciekło%! zagotowała si"

we mnie i to było %wietne uczucie. 'o nie był strach, panika czy żałoba. 'o była moc.

=rzyk, ktry si" we mnie budował, z rodzaju, ktry zostawi swj odcisk naotoczeniu na dekady p/niej, uwolnił si". &ie wiem jak to zrobiłam, ale żołnierz i

 jego bro1 nie byli już nade mną. 0sz"dzie wokł mnie, pojazdy zatrz"sły si" i przesun"ły do przodu, przewracając do gry nogami. 9zkło pop"kało a nast"pnieeksplodowało, obsypując odłamkami mnie i drog". #alutkie ukłucia blu byłyniczym.

=to wiedział gdzie poleciał żołnierz7 -o prostu zniknął i tylko to si" liczyło.depchn"łam si" r"kami i wstałam rozglądając si" wokł. gie1 wyrastał z

0yspy 9karbw i -ałacu $ezara. #irage dymił. 0 samochodach nie było okien.$iała leżały na ulicy. &igdy wcze%niej nie widziałam takiego zniszczenia, nie w

 prawdziwym życiu. 9zukałam aemona i przyjacił, najpierw odnajdując jego.0alczył z +rum i byli niczym wi"cej jak smugą czerni i bieli. +rcher siłował si" z+rum z basenu, a ee wyciągała z jego gł"bin martwe ciało +ndrew. 0oda ciekła po

 jej twarzy i zmoczyła włosy. 0yciągn"ła go na stojącą %cian" i owin"ła wokł niegoramiona. 'a scena... sprawiła że każda cz"%! mnie bolała.

dwrciłam si" do miejsca gdzie +sh nadal pilnowała 2eth. 2yła w swojejludzkiej *ormie i wyglądała na rozdartą mi"dzy dotrzymaniem obietnicy awsonowi,a pj%ciem do brata. 'o było co%, co ja mogłam zrobi!. #ogłam zapewni! 2eth

 bezpiecze1stwo i +sh mogła i%! tam gdzie potrzebowała.

0ojskowy helikopter znowu krążył, zatrzymując mnie w pł kroku. +rcher pojawił si" znikąd. ;rdło obmywało go jak *ala %wiatła a nast"pnie wyrzuciłramiona do gry. (adunek czystego białego %wiatła uderzył w %rodek helikoptera, co

sprawiło że zaczął si" obraca! w kierunku kasyn.

9iła uderzenia była ogłuszająca i skutkująca w tym że kula ognia wystrzeliła w powietrze.

dwrciłam si" do miejsca gdzie stał, ale już go nie było, jak ninja. 6ezu.

0bijając stopy w pop"kany as*alt, prze%ledziłam %cieżk" do 2eth i +sh. 5uc był zaj"ty żołnierzami. +lbo tym co z nich zostało. 0 powietrzu był ten obrzydliwy

smrd, od ktrego skr"cało mnie w brzuchu i przypomniałam sobie co mogli origin. &ajwyra/niej małe, czysto złe podpalanie mogło zosta! dodane do listy ich przerażających zdolno%ci. depchn"łam si", biegnąc wokł przewrconej

Page 326: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 326/348

ci"żarwki.

Głowa 2eth odwrciła si" w moim kierunku. win"ła si" ochronnieramionami. 0yglądała na przerażoną. otarłam do przewrconego drzewa i byłamtak blisko.

> wtedy byłam w powietrzu, lecąc do tyłu.

:derzyłam w bok @ana4 siła uderzenia zatrz"sła moim ciałem i uderzyłam si"w głow". >gły blu strzeliły w dł mojego kr"gosłupa. =iedy ze%lizgn"łam si" naziemi", moja wizja była zamglona. żesz. 'o bolało. #rugn"łam powoli, prbującoczy%ci! widzenie.

6"cząc, przeturlałam si" na bok i położyłam dłonie na podzielonym as*alcie.

=iedy prbowałam si" odepchną! moja r"ka si" trz"sła. #oje wn"trzno%ci były jakby poszarpane i przesuni"te. #usiałam...

#rok zakradł si" na kraw"d/ mojego widzenia. #in"ły dwie sekundy zanimu%wiadomiłam sobie, że to nie dlatego iż byłam na granicy omdlenia. $iarki pokryłymoje ramiona. $o% zimnego przycisn"ło si" do mnie.

+rum.

padłam płasko na brzuch i wsun"łam si" pod @ana szukając dodatkowychsekund na regeneracj" siły i odzyskanie rwnowagi. Zapach oleju i opary wypełniłymoje gardło. Zacisn"łam oczy, gdy sun"łam po drodze ignorując jak as*alt ocierał miskr". :dało mi si" doczołga! do drugiej strony i zwiną! wokł sedana, %ciskajączderzak by si" podnie%!.

Jan zaczął si" trzą%! a nast"pnie odsunął si" z drogi.

+rum stał w swojej ludzkiej *ormie, blady i niesamowicie pi"kny, zimna iapatyczna pi"kno%!, ktra skradła mi oddech i odepchn"ła. -owolny, wytrącający z

rwnowagi u%miech wykrzywił jego usta i to było, jak bycie uderzonym mro/nym powietrzem.

 &ic nie powiedział kiedy unisł ramiona.

0okł mnie powietrze poruszyło si" i zatoczyłam si" do tyłu. Za mną zatrz"słysi" palmy, a metal j"knął. 0iatr ryknął i w ostatniej sekundzie pochyliłam si".rzewa zostały wyrwane z korzeniami szybując w stron" +ruma. 9amochd wysunąłsi" z mojego u%cisku, jak go wciągał. 9tojak z ulotkami dla turystw okr"cił si" w

 powietrzu. =awałki ziemi unosiły si" wisząc przez chwil" i poleciały do niego. $zyj%ostry krzyk podrażnił mi uszy.

Page 327: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 327/348

=obieta leciała obok mnie, znikając za +rum. =olejne ciało dołączyło do tychleżących na ziemi.

+rum był jak swoja własna czarna dziura, wsysając wszystko wokł i przyciągając to do siebie. 6a nie byłam wyjątkiem. #oje stopy przesuwały si" po

ziemi bez wzgl"du na to jak mocno si" zapierałam.

6ego lodowate palce zamkn"ły si" wokł mojego gardła, kiedy obniżył swojągłow" do mojej. &ie mogłam sobie przypomnie! żebym wcze%niej widziała oczy+rum. 2yły najbledszym odcieniem niebieskiego, jakby wszystkie kolory wyblakły.

– $o my tu mamy7 8 +rum przemwił na głos. &abrał gł"bokiego wdechu,zamykając oczy, jakby mgł mnie sprbowa!. 8 Hybryd". 9makowicie.

=ompletnie nie zgadzałam si" by by! mi"dzygalaktyczną, p/ną przekąską.dchyliłam rami" do tyłu, przywołując ;rdło, ale wolna r"ka +rum zacisn"ła

si" na moim nadgarstku karzącym chwytem. 9erce podjechało mi do gardła, kiedy przycisnął swj zimny policzek do mojego. -oruszył ustami blisko mojego ucha,wysyłając przeze mnie dreszcz obrzydzenia.

– 'o może zabole!. 'roszeczk", 8 powiedział i za%miał si" szorstko. 8 &o dobra.'o może zabole! bardzo.

Zamierzał si" pożywi!.

> ta mała cz"%! mojego mzgu, ktra nadal działała pomy%lała, że to byłgwniany sposb, by odej%!. -o tym wszystkim ) aedalusie, broni, kulach iwszystkim innym ) zostan" wyssana do sucha.

0szystko si" we mnie zacisn"ło w mieszaninie strachu i w%ciekło%ci,obrzydzenia i paniki. 'o rozwin"ło si" jak %ci%ni"ta spr"żyna, wydostająca si" zciasnego  pudełka.

Inergia rykn"ła wewnątrz mnie, wyostrzając moje zmysły. -oczułam przysobie +rum. -oczułam jak ustawiał swoje usta przy moich tylko kilka cali dalej. >

 poczułam mrożące, ssące przyciąganie ktre si"gn"ło gł"boko we mnie, zaczepiającsi" malutkimi hakami.

-ołożyłam dło1 na piersi +ruma i ten p"d energii opu%cił mnie jak cios w brzuch. #i"dzy tym, a +rum nie było miejsca, niczego by zmniejszy! e*ekt. ;rdłoeksplodowało ze mnie i natychmiast przeszło w +ruma. 0ybuch %wiatła ode mnie do

niego był intensywny. Inergia implodowała, odrzucając nas od siebie.

Gwiazdy zawirowały.

Page 328: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 328/348

:derzyłam w as*alt bokiem i przetoczyłam si" na plecy. +rum był zawieszonyw powietrzu, z nogami i ramionami otwartymi szeroko. 6ego ciało zatrz"sło si" raz,dwa razy. -unkt %wiatła nad jego piersią, %lad po ;rdle, biegło po jego ciele wmałych p"kni"ciach, obejmując całe jego ciało.

<ozpadł si" na tysiąc małych kawałeczkw.

w mord"...

=iedy usiłowałam staną! na nogi i obrciłam do tyłu, napotkałam wzrokmłodego m"żczyzny.

0yglądał, jak kto% na autopilocie, widząc wszystko ale tak naprawd", nierozumiejąc nic z tego, czego był %wiadkiem. 6ak gdyby połączyłam si" z tym

kolesiem. #usiałam mie! na twarzy ten sam E0'LF wyraz, kiedy zobaczyłam jakaemon zatrzymał ci"żarwk" i u%wiadomiłam sobie że nie miałam do czynienia zczym% ludzkim.

-ewnie teraz też patrzyłam w sposb E0'LF.

bniżyłam wzrok.

0 swoim uchwycie ze zbielałymi knykciami trzymał smart*ona. 0szystko )uchwycił wsz$stko na komrce. #wiąc wprost moją twarz. 'o była głupia rzecz dozamartwiania w tym momencie, zwłaszcza, biorąc pod uwag" wszystko co nagrał, ale

 pomy%lałam o tym *ilmiku dodanym na internet i rozprzestrzeniającym si" jakcholerne memy Hey Girl.

 &ie chciałam, żeby moja mama, w taki sposb dowiedziała si", że żyj". #ożenie, że żyj" i radz" sobie dobrze, ale kopi" tyłki.

+le naprawd" było za p/no.

Zacz"łam i%! do chłopaka by zabra! tele*on, ale on otrząsnął si" z tego i uciekł.#ogłam za nim biec ale były wi"ksze problemy.

9mrd dymu i %mierci był wsz"dzie. 0rciłam si" do miejsca gdzie ostatniowidziałam wszystkich, używając czerwonego turystycznego busa jako miejscadocelowego, cierpiąc na poziomie komrkowym, gdy zobaczyłam szkody. 2ro1 )--I ) nie były nieszkodliwe je%li nie tra*iły 5uxen czy hybrydy. 5atarnie byłyzłamane w pł albo stopione, sekundy od przewrcenia si". (uny ognia o%wietlałycałe 9trip.

 &a drodze walały si" ciała.

Page 329: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 329/348

0ymijałam je, krzywiąc si" na stopione i spalone ubrania, poszarpane dziury ispaloną skr". 0ydawało si" niepotrzebne pojawienie si" tyle niewinnej %mierci.5uxen %wiecili jak chodzące żarwki i nawet my hybrydy byli%my bardzo oczywi%ci.'o było, jakby wojsko nie dbało o to, ilu niewinnych zginie podczas akcji. $zy oni

 byli nienormalni7

> wiedziałam jak rząd to przedstawi ) że to była nasza wina, że trzeba wini!5uxen, nawet je%li to żołnierze pierwsi uderzyli, odbierając niewinne życia.

0n"trzno%ci mi si" przewracały od patrzenia na te wszystkie ciała, ale podążałam dalej mi"dzy nimi, aż poczułam ciepłe mrowienie na moim karku.-odnosząc głow" zobaczyłam aemona w ludzkiej *ormie walczącego z jakim%żołnierzem, r"ka w r"k". 9erce mi podskoczyło gdy żołnierz pocz"stował go

 błyskawicznym prawym hakiem, ale aemon si" zrewanżował, zwalając go z ng

 jednym ciosem.bejrzał si" i spotkali%my si" wzrokiem. 6ego włosy były wilgotne, oblepiając

czoło i skro1. czy mu błyszczały jak diamenty. :lga przemkn"ła po jego twarzy i potrząsnął głową, a pot"żne emocje odbijały si" w jego oczach.

alej na 9trip pojawiały si" czerwone %wiatła, przypominając mi, jak ciągleniebezpieczne były ulice. -ostąpiłam kolejny krok do przodu dostrzegając +sh i 2ethokrążające przewrconego Hum@ee3a. $ieszyłam si" widząc, że nadal żyją, nawet

 je%li łzy ciekły z oczu +sh. 6ej brat...

Zassałam oddech. 'ak wiele...

– =atN 8 ryknął aemon.

9ilne ramiona okrążyły mnie od tyłu. >nstynkt walki wziął gr", ale zostałamodciągni"ta do tyłu sekund" przed tym, jak czerwone pulsowanie przeleciałodokładnie przez miejsce gdzie stałam. --I ominął mnie, zmierzając wprost po 2eth:słyszałam rozw%cieczony krzyk awsona i czas zwolnił, praktycznie si" czołgając.

<amiona wokł mnie poluzowały uchwyt. Głos +rchera wrzeszczał mi co% do ucha.aemon biegł, wymijając samochody.

+sh obrciła si" do 2eth ruszając si" niesamowicie szybko, tak szybko jakkula. win"ła ramionami dziewczyn" i odwrciła si" odpychając 2eth z drogi.

-ocisk tra*ił +sh w plecy.

?wiatło eksplodowało w gr" jej kr"gosłupa, podążając po sieci żył. 6ej głowa

opadła do tyłu a kolana ugi"ły si" pod nią. :padła do przodu, bez gracji, ktrazawsze była dla niej tak naturalna.

Page 330: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 330/348

 &ie poruszyła si" wi"cej.

:wolniłam si" z uchwytu +rchera, dobiegając do niej w tym samym momencieco aemon. $hwycił ją za ramiona, odwracając. 5%niąca niebieska ciecz wylewałasi" z jej ust, kiedy jej głowa opadła na rami" aemona.

Gdzie%, krzyk m"żczyzny został przerwany przez obrzydliwe chrupni"cie.

– +sh, 8 powiedział aemon potrząsając nią delikatnie. 8 Ash.

6ej oczy wpatrywały si" w nieko1czące si" niebo nad nami. $z"%! mnienaprawd" to wiedziała, ale mj mzg odmwił zaakceptowania prawdy. +sh i janigdy nie zostałyby%my przyjaciłkami. -ewnie nigdy nie przeszłyby%my do stre*ykoleżanek, ale ona była niesamowicie silna, uparta i szczerze, my%lałam, że b"dzie

 jak karaluch i przetrwa nuklearną zagład".+le ta pi"kna ludzka *orma ) te bole%nie ol%niewające rysy ) zgasły do

delikatnej po%wiaty, ktra też szybko znikn"ła. 0 ramionach aemona nie było nic z+sh, tylko skorupa przejrzystej skry i zw"żone żyły.

–  &ie, 8 wyszeptałam, patrząc na aemona.

6ego ciało zatrz"sło si".

– $holera jasna, 8 powiedział awson. 0 ramionach delikatnie trzymał płaczącą2eth. ) na...

2eth przełkn"ła.

– na uratowała moje życie.

9tojąc obok awsona, ee przycisn"ła dłonie do ust. &ic nie powiedziała, alewszystko było wypisane na jej twarzy.

– 5udzie, naprawd" musimy... 8 5uc pojawił si" za aemonem, urywając zezmarszczeniem brwi. 8 =urwa.

-odniosłam głow", nie mając poj"cia co powiedzie!. > to byłoby bezużyteczne.Gdzie% w oddali wybuchł samochd, albo co% innego.

– Zdobyłem dużego 9:J3a, ktry stoi troch" w dole drogi ) wszyscy si"zmie%cimy, 8 zaczął 5uc. 8 #usimy i%! dopki droga jest czysta. 0y%lą wi"cej

żołnierzy i nie b"d" w stanie znw si" nimi zają!. +ni wy. =o1czą nam si" siły.–  &ie możemy ich tu zostawi!, 8 kłcił si" zapalczywie aemon.

Page 331: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 331/348

+rcher włączył si".

–  &ie mamy wyboru. Zostaniemy tu sekund" dłużej i dołączymy do nich... =atdołączy do nich.

#i"sie1 w szcz"ce aemona zaczął pulsowa! i serce bolało mnie dla niego.ni dorastali z 'hompsonami i wiedziałam, że cz"%! aemona kochała +sh. &ie wten sposb, w jaki kochał mnie, ale nie mniej ważnie.

–  &ie chc" zostawia! tu -arisa, 8 powiedział 5uc łapiąc wzrok aemona. 8 &iezasługuje by by! zostawionym w tyle, ale nie mamy wyboru.

$o% musiało zaskoczy! w głowie aemona, bo położył +sh delikatnie na ziemii wstał. Zrobiłam, to co on.

– Gdzie jest samochd7 8 zapytał twardym głosem.

5uc wskazał na drog".

9i"gnąłem do aemona, a on wziął moją dło1. =ilkana%cie   minut wcze%niej było nas dziesi"cioro. 'eraz tylko siedmioro biegło przez ciemną drog" usianąspalonymi samochodami, ciałami i rumowiskiem. Zmuszałam nogi do ruchu,odmawiając sobie pozwolenia, by naprawd" my%le! o sprawach.

5uc znalazł odge3a 6ourney i ci"żarwk", ale teraz potrzebowali%my tylko jednego z nich. 'a %wiadomo%! rozpocz"ła we mnie żałob". +rcher wsiadł zakierownic" 6ourney3a z 5ucem obok.

– -ospieszcie si", 8 poganiał 5uc. 8 -rzed nami nadal jest mały korek, ale ruszasi" i blokada znikn"ła. 5udzie uciekają z miasta. -owinni%my wmiesza! si" wtłum.

awson pomgł wsią%! 2eth z jednej strony, podczas gdy aemon i jawsiedli%my po drugiej. 0spi"li%my si" na sam tył i ee dołączyła do 2eth i awsonaw %rodkowym rz"dzie. rzwi nie były nawet zamkni"te zanim +rcher odjechał z

 piskiem.

dr"twienie osadziło si" w moim ciele, kiedy przekr"ciłam si" w siedzeniu,wyglądając przez tylną szyb", gdy gnali%my mi"dzy samochodami ledwo omijającspanikowanych ludzi na ulicach. Zostawiali%my miasto za sobą ) zostawiali%my-arisa, +ndrew i +sh za sobą.

 &ie przestawałam wygląda! przez tylne okno, patrząc jak Jegas płonie.

Page 332: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 332/348

Rozdział 30

   K  ATY 

6echali%my w pełnej napi"cia ciszy. -oza *aktem, że wszyscy oglądali%my si" przezrami", oczekując że całe wojsko b"dzie depta! nam po pi"tach, żadne z nas niewiedziało co powiedzie! ani czy w ogle cokolwiek można było powiedzie!.

dwracając si" w ramionach aemona przycisn"łam twarz do jego piersi izaciągn"łam si" jego bogatym, le%nym zapachem. 9mrd %mierci i destrukcji nieosiadł na nim i byłam za to wdzi"czna. Gdybym zamkn"ła oczy i wstrzymała oddech,aż straciłabym kilka komrek mzgowych, mogłabym sobie prawie wyobrazi!, że po

 prostu je/dzili%my po pustyni.

aemon nie przejmował si" wypieraniem rzeczywisto%ci. 0 ktrym%momencie, odciągnął mnie od okna i posadził mi"dzy swoimi udami. &ie miałam nic

 przeciwko. 2ardziej niż cokolwiek, jego u%cisk trzymał mnie przy zdrowychzmysłach po wszystkim co si" stało.. > my%l", że on też tego potrzebował.$hciałabym mc by! w jego głowie i wiedzie!, o czym teraz my%lał.

Gładziłam kciukiem miejsce powyżej jego serca, bezmy%lnie rysując dziwnykształt na jego piersi. #iałam nadziej", że nie zżerała go wina. &ic z tego, co si" stało8 %mier! ) nie było jego winą. $hciałam mu to powiedzie!, ale nie chciałam też

 przerywa! ciszy. 0ydawało si", że każdy w samochodzie obchodził po kim% żałob".

 &ie byłam blisko z +sh i +ndrew i nie znałam też za dobrze -arisa, ale pomimo to ich %mier! raniła. =ażde z nich umarło ratując kogo% innego i wi"kszo%!ludzi nigdy nie dowie si", jak mieli na imi", ani co po%wi"cili. +le my tak. 9trata ichzostawi znak na nas wszystkich przez długi czas, je%li nie na zawsze.

aemon gładził dłonią moje plecy i przepuszczał mi"dzy palcami mojerozsypane wsz"dzie włosy, aż palcami musnął mj kark. elikatnie zmienił pozycj" i

 pocałował mnie w czoło. #j chwyt na jego koszulce zacie%nił si" razem z moją piersią.

0yprostowałam si" i musn"łam ustami jego ucho.

– 'ak bardzo mocno ci" kocham.

6ego ciało napi"ło si" i za chwil" zrelaksowało.

– zi"kuj" ci.

Page 333: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 333/348

 &iepewna za co mi dzi"kował, zwin"łam si" przy nim słuchając jak rwno biłomu serce. =ażda cz"%! mnie bolała i byłam zm"czona, ale sen wydawał si"niemożliwy. -o dwch godzinach w drodze 5uc stwierdził, że jazda do +rizony

 byłoby zbyt ryzykowne i za blisko Jegas. &awet nie zauważyłam w jakim kierunkuzmierzali%my. 2yło jeszcze inne miejsce jakie posiadał ) w jednym z najwi"kszych

miast w >daho, czym% zwanym $oeur d3+lene. =olejne pi"tna%cie, godzin od miejscagdzie byli%my.

0tedy ee przemwiła pytając jak to możliwe że miał tyle posiadło%ci, kiedyledwo miał pi"tna%cie lat. -omy%lałam, że to było bardzo dobre pytanie.

– 0 takim klubie jaki prowadz", zarabia si" wiele pieni"dzy, a przysługi nie sątanie, 8 powiedział. 8 0i"c lubi" trzyma! swoje opcje otwarte i by!wła%cicielem kilku dziur w 9tanach. &igdy nie wiesz kiedy b"dziesz ich

 potrzebował.ee wydawała si" akceptowa! tą odpowied/. +le na serio, jaki mieli%my

wybr7

<az, nast"pnego ranka zatrzymali%my si" gdzie% w płnocnym :tah, żebyzatankowa!. awson i aemon zmieniając wcze%niej wygląd wyszli kupi! jakie%

 jedzenie i picie.. <eszta z nas została w %rodku za przyciemnionymi szybami, podczas gdy +rcher napełnił bak, trzymając głow" nisko pod czapką baseballową,ktra była w samochodzie.

Zbyt niespokojna by usiedzie! na miejscu, pochyliłam si" do przodu isprawdziłam co z 2ethany.

– ?pi, 8 powiedziała cicho ee. 8 &ie wiem jak ona może spa!. 6a nie sądz" bymmogła jeszcze kiedy% zasną!.

– -rzykro mi. 8 -ołożyłam dło1 na tyle jej siedzenia. 8 &aprawd". 0iem, że była% z nimi blisko i chciałabym... chciałabym żeby wiele rzeczy było inaczej.

– 6a też, 8 powiedziała, kładąc swoją r"k" na mojej. -ołożyła policzek nasiedzeniu i mrugn"ła kilka razy. 6ej oczy były zamglone. 8 &ic z tego niewydaje si" prawdziwe. + może to tylko ja7

– 'o nie tylko ty. 8 ?cisn"łam jej dło1. 8 $ały czas my%l", że zaraz si" obudz".– > b"dzie to miesiące wstecz, tuż przed balem co7

=iwn"łam głową, ale taki rodzaj pobożnego my%lenia był jednostronnym biletem do owners@ille. aemon i awson wrcili z ramionami pełnymi zakupw.

=iedy +rcher znw był za kłkiem zacz"li wyjmowa! przekąski i picie.aemon podał mi małą, zieloną torebeczk" Lunyuns. 2"dzie mi jecha! z buzi.

Page 334: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 334/348

– zi"kuj".– -o prostu, przez jaki% czas nie prbuj mnie całowa!, 8 powiedział.

:%miechn"łam si" i dziwnie było to robi!, ale kiedy tak si" stało jego oczyzabłyszczały i wiedziałam, że zasada nie8całowania długo nie potrwa. &ie kiedy miał

to spojrzenie w oczach.

– 9łyszałe% co% interesującego w sklepiku7 8 spytałam ciekawa.

aemon i awson wymienili szybkie spojrzenia. &ie mogłam ichrozszy*rowa!, ale kiedy aemon potrząsnął głową natychmiast wydało mi si" to

 podejrzane.

–  &ic ważnego.

Zmrużyłam oczy.

:nisł na mnie brew.

– aemon...

0estchnął.

– Za ladą stał telewizorek nadający na żywo z Jegas. +le był wyciszony, wi"cnie mogłem usłysze! co mwili.–  &ic wi"cej7

#in"ła chwila zanim odpowiedział.

– =ilku ludzi ktrzy wychodzili pytało o kosmitw i mwili o tym jak to zawsze podejrzewali, że rząd to ukrywał. $o% głupiego o :L rozbijającym si" w<oswell w latach pi"!dziesiątych. &aprawd" przestałem słucha!.

'roch" si" rozlu/niłam. 'o były dobre wiadomo%ci. -rzynajmniej niewspominano o gawiedzi polującej na kosmitw. 6echali%my przez wi"kszo%! dnia, aleto że coraz wi"cej mil stawiali%my mi"dzy sobą a Jegas niezbyt usuwało napi"cie.#inie wiele czasu zanim ktrekolwiek z nas poczuje si" prawdziwie kom*ortowo.

-ierwsze co spostrzegłam w płnocnym >daho to wysokie drzewa imajestatyczny widok zboczy gr. #iasto blisko wielkiego, ciemnoniebieskiego

 jeziora było małe w porwnaniu do Jegas ale zamieszkałe. -rzejechali%my przez

wej%cie do kurortu i prbowałam skupia! uwag" na kierunkach jakie 5uc dawał+rcherowi, ale byłam w tym do niczego. Zgubiłam si" jako% wtedy kiedy powiedziałEskr"! w prawo na skrzyżowaniuF.

Page 335: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 335/348

-o kolejnych pi"tnastu minutach, czy co%, byli%my na kraw"dzi lasw. > je%limy%lałam, że -etersburg był po%rodku niczego, najwyra/niej niczego jeszcze niewidziałam.

odge wpadł w wąską polną drog" obsadzoną jodłami i innymi drzewami,

ktre wyglądały na idealne dla %wiątecznych dekoracji.

– #y%l", że możemy zosta! zjedzeni przez nied/wiedzia, 8 skomentowałaemon, gdy patrzył przez okno.

– $ż, to może si" sta!, ale nie b"dziesz musiał martwi! si" o +rum. 8 5ucokr"cił si" w siedzeniu i posłał mu zm"czony wyszczerz. 8 'o miejsce posiadanaturalne złoża kwarcytu, ale żadnych 5uxen o ktrych mi wiadomo.

aemon kiwnął głową.

– obra sprawa.– +rum... my%licie że pojawili si" przypadkiem7 8 spytała ee.– 0cale nie, 8 odpowiedział +rcher, spoglądając  przez sekund" we wsteczne

lusterko. :%miechnął si" delikatnie, my%l" że do 2eth. 8 aedalus ma wzanadrzu troch" +rum, zawiadamianych kiedy 5uxen... przekroczą lini". 0=olorado był ten problem, tuż za nim złapali si" przed #ount 0eather z wami.6aka% kobieta była w złym miejscu, o złej porze i +rum wszedł do akcji.

– -oznałe% go, 8 powiedział 5uc patrząc na aemona. 8 &o wiesz, +rum w moim

klubie na ktrym chciałe% zademonstrowa! He8#ana7 'a, został wezwany przez by zając si" problemami.

9pojrzałam na aemona, ktry teraz !wiczył mistrzowskie marszczenie brwi.

–  &ie wyglądał jakby zajmował si" problemami.

:%miech 5uca zmienił si" cz"%ciowo w tajemniczy, cz"%ciowo smutny.

Zależy jak patrzysz na zajmowanie si" problemami. 8 :rwał, odwracając si"tyłem. 8 'ak powiedziałby -aris.

parłam si" z powrotem o pier% aemona, planując zapyta! go o to p/niej.-ojazd zwolnił na zakr"cie i zza jodeł wyjrzała cz"%ciowo chata z bali ) bardzo duża,

 bardzo droga chata z bali ktra miała dwa pi"tra i była rozmiaru dwch domw.

2ar 5uca musiał radzi! sobie zaskakująco dobrze.

9amochd zatrzymał si" przed garażem. 5uc wyskoczył na zewnątrz i przeszedł przed pojazd. Zatrzymując si" przed drzwiami garażu, odsłonił klawiatur" iwpisał kod szybkimi zwinnymi palcami. rzwi otworzyły si" gładko.

Page 336: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 336/348

– 0jeżdżaj, 8 powiedział schylając si" pod drzwiami.

 &ie mogłam doczeka! si" aż wysiąd", gdy samochd wjechał do garażu. #jtyłek był zdr"twiały a nogi troch" si" trz"sły kiedy postawiłam je na betonie. =iedykrew znw zacz"ła krąży!, wyszłam z garażu i wyszłam na sło1ce. 2yło znacznie

zimniej jak na sierpie1, pewnie w dolnych granicach dwudziestu stopni. + może byłwrzesie17 &ie miałam poj"cia jaki był miesiąc, nie mwiąc już od dniu.

+le tu było pi"knie. 6edynym hałasem było po!wierkiwanie ptakw i szuraniemałych le%nych stworzonek. &iebo miało ładny odcie1 niebieskiego. 'aa, było tu

 pi"knie i przypominało mi o... domu.

aemon stanął za mną, owijając ramiona wokł mojej talii. -ochylił si" domnie kładąc podbrdek na czubku mojej głowy.

–  &ie uciekaj tak ode mnie.–  &ie uciekłam. 6a tylko wyszłam z garażu, 8 powiedziałam, kładąc r"ce na jego

silnych ramionach.

Zsuwając głow" wzdłuż mojego policzka połaskotał mnie zarostem.

–  &a t" chwil" zbyt daleko.

=ażdego innego razu warczałabym na niego jak di@a w koronie, ale po tymwszystkim, rozumiałam stojącą za tym potrzeb".

dwrciłam si" w jego ramionach, wkładając swoje pod jego by obją! go wtalii.

– 0szyscy zwiedzają już dom7– \hym. 5uc mwił, żeby jedno z nas poszło p/niej do miasta i wzi"ło troch"

 jedzenia, zanim zrobi si" p/no. 0ygląda na to, że wszyscy na troch" tu

utkwimy.?cisn"łam go mocno.

–  &ie chc", żeby% szedł.– 0iem. 8 9i"gnął w gr" i odgarnął włosy z mojej twarzy. 8 +le tylko ja i

awson możemy zmienia! wygląd. +ni nie puszcz" go samego, ani nie pozwol" pj%! ee.

 &abierając gł"bokiego oddechu, usztywniłam ramiona. $hciałam wygłosi!tyrad" i wpa%! w szał.

Page 337: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 337/348

– kej.– kej7 &ie po%lesz mi ty swoich diabelskich oczw =otka7

-otrząsn"łam głową, skupiona na jego piersi. &agłe emocje nagromadziły si" iutkn"ły mi w gardle.

– -iekło musiało zamarzną!. 8 :jął dłonią mj policzek. 8 Hej...

-rzyciskając si" bardziej, oparłam głow" o jego i wbiłam palce w jego boki.6edno rami" ze%lizgn"ło si" do mojej talii i trzymało blisko.

– -rzepraszam, 8 powiedziałam przełykając ci"żko.– 0iele si" zdarzyło, =at. &ie ma potrzeby by przeprasza!. 'eraz wszyscy

radzimy sobie najlepiej, jak możemy.

-odnosząc głow", mrugn"łam by odegna! łzy.

– + ty7 <adzisz sobie7

0patrzył si" we mnie, cichy.

–  &ie winisz siebie za to co stało si" w Jegas, prawda7 'o nie była twoja wina. &ic z tego.

aemon był cicho przez bardzo długi czas.

– 'o był mj pomysł.

9erce przekr"ciło mi si" niemiłosiernie.

– +le wszyscy go poparli%my.– #oże było co% innego, co mogli%my zrobi!. 8 dwrcił wzrok, z pracującym

gardłem. &api"cie ukazało si" w kącikach jego ust. 8 $ałą drog" tutaj o tymmy%lałem. 6akie inne wyj%cie mieli%my7–  &ie mieli%my żadnego. 8 $hciałam wczołga! si" w jego wn"trze i jako% to

 polepszy!.– 6este%my tego pewni7 8 jego głos był cichy. 8 &ie mieli%my zbyt wiele czasu,

żeby to przemy%le!.–  &ie mieli%my a!nego czasu.

aemon kiwnął powoli, z oczami zmrużonymi i skupionymi na linii drzew.

– +sh, +ndrew i -aris ) oni na to nie zasłużyli. 0iem, że si" na to zgodzili iznali ryzyko, ale nie mog" uwierzy! że naprawd" ich...

Page 338: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 338/348

0yprostowałam si", ujmując jego policzki. 2l rozprzestrzenił si" w mojej piersi, stając si" *izycznym cierpieniem.

– -rzykro mi, aemon. $hciałbym, żeby było co% wi"cej co mogłabym powiedzie!. 0iem, że byli jak twoja rodzina. > wiem, że znaczyli dla ciebie

wszystko. +le ich %mier! nie jest twoją winą. -rosz", nie my%l tak. &iemogłabym...

:ciszył mnie pocałunkiem ) słodkim, czułym pocałunkiem, ktry zagłuszyłwszystkie moje słowa.

– #usz" ci co% powiedzie!, 8 powiedział. 8 -o tym możesz mnie znienawidzi!.– $o7 8 odsun"łam si", zdecydowanie nie spodziewając si" takiego komentarza. 8

 &ie mogłabym ci" nienawidzi!.

-rzekrzywił głow" na bok.

–  &a początku dałem ci wiele powodw, by mnie nienawidzi!.– 'ak, dałe%, ale to było na początku. &igdy wi"cej.–  &ie słyszała% co mam do powiedzenia.– 'o nie ma znaczenia. 8 'ak jakby chciałam walną! go w twarz, za same

insynuowanie.– #am. 8 0ziął oddech. 8 0iesz, kiedy w Jegas gwno naprawd" zacz"ło

wpada! do wentylatora, miałem wątpliwo%ci. =iedy zobaczyłem jak zdj"li-arisa, p/niej +ndrew i +sh zapytałem siebie czy zrobiłbym to wszystko ponownie, w ten sam sposb, znając ryzyko.

– aemon...– <zecz w tym, że znałem ryzyko, kiedy wysiadłem z samochodu. Die!ziałem,

że ludzie mogli zginą! i to mnie nie powstrzymało. > kiedy spojrzałem w gr" izobaczyłem ciebie stojącą, żywą wiedziałem, że zrobiłbym to ponownie. 8 6ego

 jasne szmaragdowe oczy osiedliły si" na mnie. 8 Zrobiłbym to, =at. 6akniesamowicie samolubne to jest7 6ak popieprzone7 #y%l", że to sprawia, że

 jestem całkiem warty twojego zniesmaczenia.–  &ie, 8 powiedziałam, i powtrzyłam jeszcze raz. 8 <ozumiem co mwisz,

aemon. 'o nie sprawia, że ci" nienawidz".

Zacisnął szcz"k".

– -owinno.– 9łuchaj, nie wiem co powiedzie!. $zy to jest w sto procentach wła%ciwe7

-ewnie nie. +le rozumiem to. <ozumiem dlaczego #atthew oddał awsona i

2eth w r"ce aedalusa a potem prbował tego z nami. 0szyscy zrobimyszalone rzeczy, żeby chroni! tych ktrych kochamy. 'o może nie by! w porządku, ale... ale jest, jak jest.

Page 339: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 339/348

0patrywał si" we mnie.

– > nie możesz siebie za to obwinia!. &ie kiedy powiedziałe%, że nie mog" kara!siebie za to, co stało si" z +damem z powodu decyzji, jakie  -a podj"łam. 8 #joddech drżał. $hciałam złagodzi! bl w jego oczach, krzywd". 8 &ie

mogłabym ci" nienawidzi!. &igdy. =ocham ci" bez wzgl"du na wszystko. > nieważne jest co stanie si" w przyszło%ci, ani co stało si" wcze%niej. 8 (zy paliłymoje oczy. 8 Zawsze b"d" ci" kochała. > jeste%my w tym razem. 'o nigdy si"nie zmieni. <ozumiesz7

=iedy nie powiedział niczego, moje serce stan"ło.

– aemon7

-oruszył si" tak szybko, że mnie wystraszył. Znowu mnie pocałował. 'en pocałunek nie był słodki ani czuły jak poprzedni. 2ył rozpalający, intensywny i pot"żny ) podzi"kowanie i obietnica złączyły si" w jedno. 'en pocałunek złamałmnie i odbudował na nowo. 6ego pocałunek, cż... stworzył mnie.

n mnie stworzył.

> dlatego, wiedziałam że to szło w dwie strony. n stworzył mnie, + jastworzyłam jego.

. . .

  & A'(O 

0ycieczka do miasta z awsonem była zaskakująco spokojna. 0eszli%my iwyszli%my z marketu szybko. &ie mogli%my unikną! gazet ze zdj"ciami %wiecących

 postaci na całą stron", ani nie podsłucha! rozmw czekając w kolejce. &iektre ztych rzeczy były po prostu szalone, ale napi"cie ogarn"ło ludzi w sklepie, w małej

mie%cinie położonej przy jeziorze, cały %wiat od Jegas.

Z tego, co udało nam si" zebra!, rząd nie wydał o*icjalnego o%wiadczenia, zwyjątkiem zarządzenia stanu wyjątkowego. &e@ady i okre%lenia Emakabrycznychdziała1F mianem aktu terrorystycznego.

9prawy si" pogorszą. &ie tylko z punktu widzenia ludzkiego ale i 5uxen.0ielu z nich nie miało problemu żyjąc w tajemnicy. 0ystrzelili%my to prosto wkosmos. > byli jeszcze ci, ktrzy skorzystają z chaosu, jak powiedział 5uc. &ie

mogłem powstrzyma! si" przed my%leniem o ostrzeżeniu Irthana 0hite3a.=iedy wrcili%my już do chaty, było p/no, a =at i ee robiły spagetti. 0

Page 340: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 340/348

wi"kszo%ci gotowała =at, odkąd ee prbowała rozgrza! wszystko r"kami, cozazwyczaj przynosiło katastro*iczne rezultaty. 2eth pomogła z czosnkowym

 pieczywem i dobrze było widzie! jak jest w%rd nas. -rawie nie mogłem sobie przypomnie! jaka była przed aedalusem, a wiedziałem, że wtedy była o wiele bardziej rozmowna.

> wi"cej si" u%miechała.

-o wszystkim pomogłem =at posprząta!. na myła naczynia a ja jewycierałem. =uchnia była wyposażona w zmywark", co% co 5uc miał potrzeb"wytkną!, ale żmudna praca była uspokajająca. Cadne z nas nie mwiło. 0 tym byłoco% intymnego, w dotykaniu si" łokciami czy muskaniu dło1mi.

0 jaki% sposb na nosie =at znalazła si" biała piana. ?ciągnąłem ją, a ona

u%miechn"ła si" szeroko i cholera, jej u%miechy były jak kąpanie si" w sło1cu.9prawiały, że czułem i my%lałem o wielu rzeczach, włączając w to głwnie tandetnerzeczy, ktrych pewnie nigdy nie wypowiedziałbym na głos.

o czasu gdy sko1czyli%my ledwo mogła utrzyma! otwarte oczy. Zabrałem jądo salonu a ona padła na kanap".

– Gdzie idziesz7 8 spytała.– -jd" doko1czy! sprząta! w kuchni. 8 plotłem ją starym kocem. 8 dpocznij

troch". &iedługo wrc".>dąc przez pokj rekreacyjny usłyszałem, jak w jednym z pomieszcze1

rozmawiają +rcher z ee. 2yłem w połowie drogi do nich zanim si" zatrzymałem.Zamykając oczy, przekląłem pod nosem. ee potrzebowała z kim% pogada!.#arzyłbym po prostu, żeby nie z nim.

9tałem tam w ciemnym korytarzu, gapiąc si" na drewniane panele przez 2gwiedział jak długo, zanim zmusiłem si" do powrotu do kuchni.

ee nie zabierze go do grodu liwnego. 'u rysowałem lini".

(apiąc mokrą %cierk", rzuciłem ją na stł i posprzątałem bałagan 5uca.ziecinne nawyki w jedzeniu i spagetti nie szły dobrze w parze. =o1cząc, spojrzałemna zegar. 2yła prawie płnoc.

– kłamałe% =at.

dwrciłem si" na d/wi"k głosu brata, od razu wiedząc o czym mwił.

– 'y zrobiłby% to samo.

Page 341: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 341/348

– -rawda, ale ona dowie si" wcze%niej czy p/niej.

-odnosząc butelk" wody z blatu, ostrożnie dobierałem nast"pne słowa.

– statnią rzeczą jaką chce żeby wiedziała jest to, że jej twarz jest przyklejona

wsz"dzie w %wiatowych wiadomo%ciach. Zamiast martwi! si" tym, co tooznacza dla niej, b"dzie martwiła si" o matk" i... teraz nic nie możemy z tymzrobi!.

awson oparł si" o blat i spltł ramiona. 0patrywał si" we mnie a jaodwzajemniłem spojrzenie. 0estchnąłem, wiedząc co oznaczał taki wyraz twarzy4zmarszczone brwi i zaci%niecie szcz"ki.

– $o7 8 zażądałem.

– 0iem o czym my%lisz.

9tuknąłem palcami w butelk" wody.

– 0iesz7– 0ła%nie dlatego jeste% tutaj bawiąc si" w 9uzy Homemaker. Zastanawiasz si"

nad tym, co zacząłe%.

 &ie odpowiedziałem przez długi czas.

– 'aa, zastanawiam si" nad tym.– 'o nie byłe% tylko ty. 'ylko my wszyscy. #y wsz$sc$ to zrobili%my. 8 awson

urwał, wyglądając przez okno nad zlewem, obserwując jak mrok otaczałchatk". 8 Zrobiłbym to ponownie.

– 'ak7 0iedząc, że +sh i +ndrew zginął7 8 #wienie ich imion było gorącymci"ciem blu.

-rzebiegł dłonią przez włosy.

–  &ie sądz", by% chciał żebym na to odpowiedział.

=iwnąłem głową. dpowiedzieliby%my w ten sam sposb. $o to o nasmwiło7

awson wypu%cił ci"żki oddech.

– 'o jest jakie% gwno. 2oże, oni byli rodziną. 2ez nich nic już nie b"dzie takie

samo. &ie zasłużyli by umrze! w ten sposb.

Zacisnąłem szcz"k".

Page 342: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 342/348

– > #atthew...– -ieprzy! #atthew, 8 splunął mrużąc oczy.

dkładając butelk" na bok, obserwowałem brata.

– #y tak jakby zrobili%my t" samą rzecz, bracie. Zaryzykowali%my życie ludzi by zapewni! bezpiecze1stwo ee i dziewczynom.

-otrząsnął głową.

– 'o co innego.–  &aprawd"7

awson nie odpowiedział od razu.

– $ż, wi"c pieprzy! i nas.

Za%miałem si" sucho.

– 'aa, pieprzy! nas.

=iedy na mnie spojrzał jego usta uniosły si".

– 9tary co my do diabła zrobimy7

tworzyłem usta, ale znowu si" roze%miałem.

– =to do cholery to wie7 $hyba musimy poczeka! co przyjdzie nast"pne. #usz"wymy%li! jak przedstawi! =at jako niewinną o*iar" w tym wszystkim. na niemoże si" wiecznie ukrywa!.

– Cadne z nas nie może, 8 powiedział uroczy%cie. -otem dodał, 8 Zapłaciłbymniezłe pieniądze by wiedzie! co teraz my%lą 9tarsi.

– (atwe. -rawdopodobnie chcą naszych głw.

0zruszył ramionami i min"ło kilka chwil, zanim przemwił. $okolwiek miałzamiar powiedzie! nie był tego całkiem pewien. -rzez jaki% czas poruszał ustami.

– 0iem, że to nie najlepszy czas by ci o tym mwi!. o diabła, nie jestem pewien czy w ogle jest odpowiedni moment na to, ale wydaje mi si" że potym co stało si" z +sh i +ndrew powinienem trzyma! buzie na kłdk".

 &apiąłem mi"%nie.

– -o prostu to z siebie wydu%, awson.– kej, obra. #usz" ci powiedzie!, bo no cż, my%l" że kto% poza nami musi

Page 343: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 343/348

wiedzie!. 8 Grna cz"%! jego policzkw zaczerwieniła si" i naprawd" niemiałem poj"cia, dokąd zmierza ta rozmowa. ) Zwłaszcza, gdy sprawyzaczynają nabiera! tempa...

– awson.

0ziął gł"boki oddech i wypowiedział cztery słowa, ktre rozsadziły mi głow".

– 2eth jest w ciąży.

tworzyłem usta ale nie było słw. &aprawd" brak słw.

0szystko wyszło z awsona w po%piechu.

– 'aa, wi"c jest w ciąży. latego wła%nie była bardzo zm"czona i nie chciałem

 by robiła co% w Jegas. 'o było zbyt ryzykowne. > podrż naprawd" jąwycie1czyła, ale... ale taa, b"dziemy mieli dziecko.

Gapiłem si" na niego.

– 6a...– 0iem. 8 6ego twarz ukazała u%miech.– -ierdziele, 8 doko1czyłem. -otem potrząsnąłem głową. 8 'o znaczy...

gratulacje.

– zi"kuj". 8 -rzenisł ci"żar ciała na drugą nog".

-rawie zapytałem jak do tego doszło, że 2eth była w ciąży, ale zatrzymałemsi" zanim zadałem głupie pytanie.

– 0ow. 2"dziesz... b"dziesz miał dziecko7– 'a.

?cisnąłem kraw"d/ blatu. głupiałem i wszystko o czym mogłem my%le! to te

dzieciaki w aedalusie... origin. ziecko m"skiego 5uxen i że1skiej hybrydy, takrzadkie że je%li aedalus si" o tym dowie...

 &ie mogłem doko1czy! tej my%li.

awson wypu%cił drżący oddech.

– obra, powiedz co% innego.– :h, jak... jak długo7 8 $zy wła%nie o to ludzie pytają w normalnych

okoliczno%ciach7Zrelaksował si".

Page 344: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 344/348

– 6est w około trzecim miesiącu.

$holera. #usieli mie! niezłe pojednanie.

– 6este% na mnie zły, prawda7

– $o7 &ie. &ie jestem zły. -o prostu nie wiedziałem co powiedzie!. 8 > ciąglemy%lałem o tym, że za sze%! miesi"cy b"dziemy mie! na głowie dziecko, ktremoże usmaży! nam mzg jedną my%lą, je%li nie dostanie swojego mleczka. 8-o prostu si" tego nie spodziewałem.

– 6a ani 2eth też nie. &ie planowali%my tego. 'o tak jakby si"... stało. 8 6ego pier% uniosła si" urywanie. 8 'o nie tak, że my%lałem że posiadanie dziecka wtym wieku jest mądre, ale stało si" i zrobimy co w naszej mocy. 6a... ja jużkocham go bardziej, niż wszystko.

– 6ego7

:%miech awsona był po cz"%ci niezr"czny, a po cz"%ci radosny.

– ziecko może by! dziewczynką, ale mwiłem na nie EonF. 'o doprowadza2eth do szale1stwa.

Zmusiłem si" do u%miechu. &ie wydawał si" wiedzie! o origin. #ożliwe było,że 2eth też nie wiedziała7 6e%li tak, nie mieli poj"cia co sprowadzą na ten %wiat.Zacząłem co% mwi!, ale zatrzymałem si". 'o nie był czas na to.

– 0iem, że sprawy b"dą ci"żkie, 8 kontynuował. 8 &ie możemy i%! donormalnego lekarza. 0iem o tym i to mnie przeraża.– Hej. 8 depchnąłem si" od blatu, kładąc r"k" na jego ramieniu. 8 2"dzie

dobrze. Z 2eth i... i dzieckiem b"dzie dobrze. -oradzimy sobie.

:%miech ulgi awsona był widoczny.

 &ie miałem poj"cia jak sobie z tym poradzimy, ale kobiety rodziły dzieci bezlekarzy od początku %wiata. 'o nie mogło by! takie trudne, co nie7 +le teraz. tak

 jakby chciałem walną! si" w twarz.

<odzenie dzieci mnie przerażało.

<ozmawiali%my jeszcze przez jaki% czas i obiecałem, że nic nie powiem. &ie byli jeszcze gotowi podzieli! si" nowiną ze wszystkimi i mogłem to zrozumie!. =at i ja nie powiedzieli%my nikomu, że byli%my tak jakby małże1stwem.

#ałże1stwo.

zieci.=osmici w Jegas.

Page 345: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 345/348

-ieprzony %wiat si" ko1czy.

 &adal czując si" troch" zszokowany poszedłem do salonu. Zatrzymałem si" przed kanapą, gdzie =at leżała zwini"ta na jej ramieniu, a koc podjechał jej pod podbrdek. 9pała.

-ochylając si" delikatnie podniosłem ją i posadziłem na swoich kolanach, z jejnogami rozszerzonymi mi"dzy moimi. Zesztywniała i przekr"ciła si" na bok, alespała dalej.

-rzez godziny gapiłem si" w okno.

'eraz bardziej niż wcze%niej musieli%my co% zrobi!. &ie tylko ucieka!   i si"ukrywa!. 'o b"dzie praktycznie cholernie niemożliwe. 'eraz %wiat wiedział o nas.dtąd sprawy stanął si" tylko bardziej niebezpieczne.

> za kilka miesi"cy b"dziemy musieli martwi! si" o dziecko... dziecko, ktremogło zasia! wszystkie rodzaje spustoszenia.

#usieli%my co% zrobi!. #usieli%my co% postanowi!, zmieni! przyszło%!, albodla nas nie b"dzie żadnej przyszło%ci.

Gładziłem r"ką w gr" kr"gosłupa =at, zakrzywiając palce wokł jej karku.-ochylając podbrdek przycisnąłem usta do jej czoła. ?piąco wymamrotała mojeimi" i moja pier% zacisn"ła si" od natłoku uczu! jakie do niej żywiłem. dchyliłemsi" na kanapie i wyglądałem przez okno w ciemno%!.

 &iepewno%! jutra growała jak chmura burzowa, ale była jedna rzecz ktrej byłem pewien, czego% bardziej złowrogiego niż nieznane czekające na nas.

5udzie i 5uxen b"dą na nas polowa!.

> je%li my%leli, że ujawnienie prawdy %wiatu było najbardziej ekstremalnąrzeczą jaką mogłem zrobi! by chroni! tych, ktrych kocham, to jeszcze niczego nie

widzieli. &ie mieli poj"cia do czego naprawd" byłem zdolny.

Page 346: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 346/348

Rozdział 31

   K  ATY 

2yłam mgli%cie %wiadoma wracającego aemona, ktry położył si" na kanapie iwtulił we mnie, ale to nie to obudziło mnie kilka godzin p/niej. 0 ktrym%momencie w ciągu nocy, jego ramiona napi"ły si" wokł mnie w prawie duszącymuchwycie.

> był w swojej prawdziwej *ormie.

'ak pi"kne jak to było, było też bardzo gorące i o%lepiające.

0alcząc by poluzowa! jego uchwyt, odwrciłam si" do niego krzywiąc si" naostry widok.

– aemon, obud/ si". 6este%...

budził si" z szarpni"ciem, siadając tak szybko, że prawie spadłam na podłog". ?wiatło przygasło i znw był w ludzkiej *ormie z osłupiałym wyrazemtwarzy.

– 'o nie zdarzyło si" od czasu gdy byłem dzieckiem ) przej%cie w prawdziwą*orm" bez %wiadomo%ci.

Gładziłam jego rami".

– 9tres7

-otrząsnął głową i skierował wzrok nad moje rami". 0yraz jego twarzy byłnapi"ty.

–  &ie wiem. 'o...

 &a schodach rozbrzmiały kroki i w ciągu kilku sekund na dole była cała ekipa,wyglądając na tak zdezorientowaną jak aemon. :walniając si" z jego ramionzdj"łam z siebie koc i wstałam.

– $o si" dzieje, prawda7

ee ruszyła do okna i odsun"ła zasłon".

–  &ie wiem, ale czuj"...

Page 347: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 347/348

– budziłem si" my%ląc, że kto% woła moje imi". 8 awson objął ramieniem2eth. 8 > %wieciłem.

– 6a tak samo, 8 powiedział aemon wstając.

5uc przebiegł dłonią po porozrzucanych wsz"dzie włosach. 0 swojej

 pidżamie, w ko1cu wyglądał na swj wiek.

– 0szystko mnie sw"dzi.– #nie też. 8 9komentował cicho +rcher. -otarł swoją szcz"k", patrząc w

ciemno%! za oknem.

9pojrzałam na 2eth, a ona wzruszyła ramionami. 0ydawało si", że były%my jedynymi, ktre nie czuły niczego co trzymało 5uxen i origin w nerwach.

 &agle zesztywnieli ) wszyscy oprcz mnie i 2eth. 6eden po drugim, aemon,awson, ee w%lizgn"li si" w prawdziwe *ormy na sekund" i znowu w ludzkie. 'o było tak szybkie, tak natychmiastowe, że czułam jakby sło1ce było w pokoju nachwilk" lub dwie.

– $o% si" dzieje, 8 powiedział 5uc, okr"cając si". -odszedł do drzwi. 8 $o%dużego si" dzieje.

2ył za drzwiami i wszyscy poszli za nim. 0yszłam na zimne, nocne powietrze

trzymając si" blisko aemona, kiedy wyszedł na żwirowaną %cieżk" przed gankiem iwszedł w traw". Zimne łodygi były mi"kkie pod moimi gołymi stopami.

ziwny dreszcz wspinał si" po moim kr"gosłupie, a nast"pnie przezzako1czenia nerwowe. :czucie %wiadomo%ci %cisn"ło moje mi"%nie w karku, kiedy5uc wyszedł dalej na %cieżk" czystej ziemi. =raw"dzie lasu były ciemne inieko1czące si", kompletnie opustoszałe w najciemniejszych godzinach nocy.

– $zuj" co%, 8 powiedziała 2eth, głosem ledwo wyższym od szeptu. 9pojrzała na

mnie. 8 + ty7=iwn"łam głową, niepewna co dokładnie czułam, ale obok mnie aemon

zesztywniał i wtedy poczułam jak jego serce przyspiesza, razem z moim.

–  &ie, 8 wyszeptał.

#ały wybuch %wiatła roz%wietlił niebo daleko w dystansie. -owietrze utkn"łomi w gardle, kiedy patrzyłam jak malutkie drobinki %wiatła spadały z nieba, jasne,dymne ogony lecące za nimi. ?wiatło znikn"ło i powi"kszyło si" za <ocky#ountains. =olejne pojawiło si" na niebie. -otem jeszcze kolejne, znowu i znowu iupadały tak daleko jak okiem si"gnął, jak gwiazdy spadające na ziemi". &iebo było

Page 348: Origin - Jennifer L. Armentrout

7/17/2019 Origin - Jennifer L. Armentrout

http://slidepdf.com/reader/full/origin-jennifer-l-armentrout 348/348

nimi o%wietlone, tysiącami i tysiącami ładunkw %wiatła, gdy wchodziły w nasząatmos*er" i spadały w dł. 'ak wiele, że nie mogłam %ledził ilu ich było aż ich%wiecące ogony łączyły si" razem, aż noc zmieniła si" w dzie1.

5uc dławiąc, za%miał si" ochryple.

– cholera. I.'. zadzwonił do domu, dzieci.– > zabrał ze sobą przyjacił, 8 powiedział +rcher, co*ając si" o krok gdy kilka

%wiateł wylądowało bliżej, znikając za wysokimi wiązami i jodłami.

aemon si"gnął w dł, łącząc swoje palce z moimi. 9erce mi zaskoczyło,kiedy kontynuowali spadanie przed nami. #alutkie eksplozje trz"sły drzewami iziemią. ?wiatło pulsowało, co kilka sekund o%wietlając las, aż intensywny blaskzapalił si" na kilka chwil i zgasł.

-otem nie było niczego. $isza zapadła wokł nas. &ie było !wierkania, nie było ptakw ani żadnych przemykających małych zwierzątek. &ie było niczego pozanaszymi krtkimi oddechami i moim własnym walącym sercem w żyłach.

?wiatło pojawiło si" dalej po%rd wiązw. 6edno po drugim, pojawiały si" wnieko1czącej si" serii rozbłyskających %wiateł. 'ak wiele, że wiedziałam, że tu wotaczających nas lasach były ich setki.

– -owinni%my teraz ucieka!7 8 spytałam.

aemon zacisnął r"k" na mojej i przyciągnął mnie do swojego boku. winąłmoje ciało ramionami, trzymając mnie blisko i kiedy przemwił jego głos byłochrypły.

–  &ie ma sensu, =otek.

=iedy ci"żar opadł na moją pier% moje serce zgubiło uderzenie.

–  &ie wyprzedzimy ich, 8 powiedział +rcher, zaciskając r"ce w pi"%ci. 8 &iewszystkich.

#ogłam si" tylko patrze!, kiedy zrozumienie przeszyło mnie do szpiku ko%ci.Zbliżyli si" do kraw"dzi lasu, przybierając *ormy. 6ak aemon i każdy 5uxen ktregowidziałam, ich *ormy były człowiecze a ich r"ce i nogi dobrze ukształtowane. 2yliwysocy, każdy jeden z nich. >ch %wiatła dawały l%niące cienie, kiedy zatrzymali si"kilka stp przed kraw"dzią drzew. 6eden szedł do przodu, a jego %wiatło było

 ja%niejsze niż sło1ce w lato, przelatane gł"boką, aktywną czerwienią, dokładnie jak

aemona, kiedy był w prawdziwej *ormie.