Krakowska Masówka, kwiecień 2015

8
Gazetka Masowych Przejazdów Rowerowych • Kwiecień 2015 •Egzemplarz bezpłatny Rynek Główny – Sławkowska – Basztowa Krowoderska Szlak tunel św. Rafała Kalinowskiego – Lubomirskiego Rondo Mogilskie Powstania War- szawskiego Rondo Grzegórzeckie Dietla Krakowska Podgórska kładka Bernatka – Nadwiślańska – Zabłocie – Most Kotlarski Kotlarska Rondo Grzegórzeckie Al. Pokoju Lema Tauron Arena Kraków W tym miesiącu specjalnymi gośćmi przejazdu są uczniowie i nauczyciele 25 szkół uczestniczących w europejskim projekcie STARS współprowadzo- nym przez nasze stowarzyszenie. STARS ma na celu promocję roweru i wyrabianie na każdym poziomie edukacji szkolnej odpowiednich nawyków transportowych. Więcej o tym projekcie przeczytacie na kolejnych stronach naszej rowero- wej gazetki. Postaramy się wyjaśnić, jakie przepisy obowiązują dzieci poruszające się na rowerze. Znajdziecie tu także najnowsze rowerowe wieści z Krakowa, zachętę do zapoznania się z projektami budżetu obywatelskiego, felieton oraz porady, jak wybrać dobre rowerowe zapięcie by nie stracić swojego ukochanego jednośladu. Zapraszamy do lektury! Redakcja 15 podpórek dla rowerzystów umila i ułatwia czekanie na świa- tłach, m.in. przy rondzie Mogilskim, ul. Szwedzkiej oraz skrzy- żowaniu Kapelanki i ul. Twardowskiego. Z takiej podpórki może korzystać jednocześnie dwóch kolarzy. Kolejne kontrapasy w Krakowie - tym razem mamy ułatwiony wjazd do Parku Krakowskiego z Pl. Inwalidów (od strony ul. Pomorskiej i końcówki ul. Lea) oraz jedziemy pod prąd ul. Tu- chowską. Zmienił się nieznacznie taryfikator mandatów, szczegóły: http://kmr.org.pl/zmiany-w-taryfikatorze-mandatow/ Duży sklep sportowy o niebiesko-białym logo z Alei Pokoju postawił na swoim podwórku samoobsługową stację naprawy rowerów. Kolejny Masowy Przejazd Rowerowy odbędzie się 25 lipca. W tym roku Święto Cykliczne w Krakowie wypada w niedzielę 14 czerwca. KMR na facebook’u: www.fb.com/KrakowMiastemRowerow • Oficjalna strona: www.kmr.org.pl Wsparcie finansowe dla KMR numer konta: 40 1140 2004 0000 3502 7542 5078 Więcej rowerowych informacji z Krakowa: www.ibikekrakow.com Masowka online: issuu.com/krakowskaMasowka • Kontakt z redakcją: [email protected]

description

 

Transcript of Krakowska Masówka, kwiecień 2015

Page 1: Krakowska Masówka, kwiecień 2015

Gazetka Masowych Przejazdów Rowerowych • Kwiecień 2015 •Egzemplarz bezpłatny

Rynek Główny – Sławkowska – Basztowa – Krowoderska – Szlak – tunel św.

Rafała Kalinowskiego – Lubomirskiego – Rondo Mogilskie – Powstania War-

szawskiego – Rondo Grzegórzeckie – Dietla – Krakowska – Podgórska –

kładka Bernatka – Nadwiślańska – Zabłocie – Most Kotlarski – Kotlarska –

Rondo Grzegórzeckie – Al. Pokoju – Lema – Tauron Arena Kraków

W tym miesiącu specjalnymi gośćmi przejazdu są

uczniowie i nauczyciele 25 szkół uczestniczących

w europejskim projekcie STARS współprowadzo-

nym przez nasze stowarzyszenie.

STARS ma na celu promocję roweru i wyrabianie na

każdym poziomie edukacji szkolnej odpowiednich

nawyków transportowych. Więcej o tym projekcie

przeczytacie na kolejnych stronach naszej rowero-

wej gazetki. Postaramy się wyjaśnić, jakie przepisy

obowiązują dzieci poruszające się na rowerze.

Znajdziecie tu także najnowsze rowerowe wieści

z Krakowa, zachętę do zapoznania się z projektami

budżetu obywatelskiego, felieton oraz porady, jak

wybrać dobre rowerowe zapięcie by nie stracić

swojego ukochanego jednośladu.

Zapraszamy do lektury!

Redakcja

15 podpórek dla rowerzystów umila i ułatwia czekanie na świa-tłach, m.in. przy rondzie Mogilskim, ul. Szwedzkiej oraz skrzy-żowaniu Kapelanki i ul. Twardowskiego. Z takiej podpórki może korzystać jednocześnie dwóch kolarzy.

Kolejne kontrapasy w Krakowie - tym razem mamy ułatwiony wjazd do Parku Krakowskiego z Pl. Inwalidów (od strony ul. Pomorskiej i końcówki ul. Lea) oraz jedziemy pod prąd ul. Tu-chowską.

Zmienił się nieznacznie taryfikator mandatów, szczegóły: http://kmr.org.pl/zmiany-w-taryfikatorze-mandatow/

Duży sklep sportowy o niebiesko-białym logo z Alei Pokoju postawił na swoim podwórku samoobsługową stację naprawy rowerów.

Kolejny Masowy Przejazd Rowerowy odbędzie się 25 lipca.

W tym roku Święto Cykliczne w Krakowie wypada w niedzielę 14 czerwca.

KMR na facebook’u: www.fb.com/KrakowMiastemRowerow • Oficjalna strona: www.kmr.org.pl

Wsparcie finansowe dla KMR – numer konta: 40 1140 2004 0000 3502 7542 5078

Więcej rowerowych informacji z Krakowa: www.ibikekrakow.com

Masowka online: issuu.com/krakowskaMasowka • Kontakt z redakcją: [email protected]

Page 2: Krakowska Masówka, kwiecień 2015

Zachęcamy do śledzenia strony miejskiej dot. Budżetu Obywa-

telskiego:

http://www.krakow.pl/budzet

Wśród projektów zgłoszonych w tym roku znalazło się również

kilka propozycji rowerowych, w budżecie ogólnomiejkim są to

m.in.:

ścieżka rowerowa wzdłuż Rudawy

Szkoleniowy ośrodek ruchu drogowego (rowerowego) dla

dzieci i młodzieży „Miasteczko Ruchu Drogowego – Lajko-

nik”,

Trasa pieszo-rowerowa łącząca (wzdłuż bulwarów rzeki

Wilgi Podgórze z Zakrzówkiem i Ruczajem,

Krakowski Rower Miejski bliżej mieszkańców - montaż 17

stacji KMK Bike na terenie jednostek ewidencyjnych Podgó-

rze i Nowa Huta,

Samoobsługowe Stacje Naprawy Rowerów,

„Policzmy się!” Liczydła rowerowe w najważniejszych punk-

tach Krakowa,

Stacje roweru KMK Bike dla południa Krakowa,

Budowa ścieżki rowerowej w ciągu Alej Trzech Wieszczów

na zieleńcu między jezdniami,

Udostępnienie pieszym i rowerom pomostu technicznego

na Wiśle pomiędzy Pychowicami (ul. Tyniecka),

a Przegorzałami (okolice ul. Do Przystani),

Rowerowy Kraków - dodatkowe stojaki oraz barierki

ochronne na ścieżkach rowerowych w newralgicznych

punktach,

Realizacja tras rowerowo-spacerowych łączących atrakcyjne

tereny zielone w południowo-zachodniej części Krakowa

(m.in. Tyniec) z centrum miasta, trasą przez Ruczaj.

Więcej propozycji projektów w budżecie ogólnomiejskim:

http://tnij.org/krk_ogol

Warto zapoznać się także z projektami zgłoszonymi do budże-

tów w poszczególnych dzielnicach:

http://tnij.org/krk_dziel

Do 31 maja trwa ocena formalno-prawna zgłoszonych wnio-

sków projektów. Do 12 czerwca pojawić ma się lista projektów

wybranych do głosowania, które ma się odbyć w dniach 20-28

czerwca. Ogłoszenie listy projektów do przeznaczonych do

realizacji nastąpi do 31 lipca.

Za oknem ziąb, (przynajmniej w chwili, gdy piszę te słowa),

wiatr wieje z każdej możliwej strony, tylko patrzeć jak kwiet-

niowe płatki śniegu osiądą na żądnych słońca, różnokoloro-

wych kielichach wczesnowiosennych kwiatów...

Nie narzekam na brak fantazji (patrz wyżej), ale jakoś

nie mogę przywołać obrazu „na krótko” odzianych miłośników

rowerowania, którzy beztrosko przemierzają zatłoczoną do

granic niemożliwości asfaltową alejkę, rozpięta między mo-

stem Dębnickim a torem kajakowym. Trudno oczami wy-

obraźni zobaczyć przeciskających się zygzakiem kolarzy, biją-

cych rekordy prędkości czy spacerowiczów z pieskami na 10

metrowych smyczach łapiących w swoje sidła nieostrożnych

uczestników tego wariackiego exodusu z parnego Krakowa.

Poważny kłopot sprawia przywołanie do pamięci rolkarzy,

wykorzystujących każdy centymetr kwadratowy szerokości

nawierzchni w celu nadania swojej jeździe niespotykanej dy-

namiki.

A jeśli, drogi Czytelniku, dołożysz do tego swoje trzy

grosze i podsuniesz widok szacownych Pań i Panów z kijami w

dłoniach, którzy wytrwale trenują nordic-walking, to wtedy

pozostanie tylko nadzieja, że bieżąca temperatura nie podnie-

sie się ani o stopień. Wtedy większość tłumów, żądnych zajęcia

na Kolnej miejsca z widokiem na atrakcyjną, roznegliżowaną

sportsmenkę lub umięśnionego macho bez T-shirtu, pozosta-

nie w domach.

Zresztą przedsmak tej trochę apokacyklicznej wizji

miałem już w którąś cieplejszą sobotę, gdy w okolicach Mostu

Zwierzynieckiego ujrzałem zakochaną parę na rowerach. Dla-

czego zakochaną? Bo trzymali się za ręce, byli śmiertelnie

zagadani i jechali naprzeciwko mnie całą szerokością niezbyt

szerokiego w tym miejscu asfaltu. Szybko oceniłem sytuację:

z prawej skarpa, z lewej murek, jedyne co mi pozostało to

rozerwać ten idylliczny splot dwóch istot frontalnym atakiem

na splecione dłonie. Ale wtedy błysnęła mi w głowie metoda,

którą czasami stosuje, aby rozgonić blokujący drogę tłum nie-

sfornych turystów lub zagadanych użytkowników DDR. Otóż

niezwłocznie okrzyknąłem ich obco brzmiącym słowem Ach-

tung!, na które prawidłowo reaguje większość adresatów

mojego komunikatu werbalnego. (Uprasza się dzieci i młodzież

o pominięcie lektury kolejnych dwóch zdań). Żadne tam „uwa-

ga” lub „przepraszam”. To jak kulą w płot . W tym przypadku

język niemiecki znakomicie spełnia swoją funkcję. Zdumiona

para najpierw wstępnie, jak jakaś zygota, podzieliła się na dwie

komórki macierzyste, a potem dla pewności rozjechała się,

robiąc sporą lukę na moje niewielkie fizyczne jestestwo...

A tytułem podsumowania i nieco poważniejszej re-

fleksji napiszę , że niezależnie od ilości ścieżek rowerowych

i zagęszczenia ich użytkowników, najlepszym antidotum na

wszelkie spięcia i wypadki są dwie rzeczy na „u”: uśmiech oraz

umiejętność przewidywania. Wtedy wszystkie wymienione

przeze mnie grupy będą znakomicie ze sobą koegzystowały,

a co najważniejsze – powrócą z pozamiejskiego wypoczynku

zadowolone i zrelaksowane.

pejot

Page 3: Krakowska Masówka, kwiecień 2015

Rok szkolny 2014/2015 jest drugim etapem realizacji projektu STARS

w Krakowie. 24 krakowskie szkoły podstawowe i ponadpodsta-

wowe uczestniczą w projekcie realizowanym przez Urząd Miasta

Krakowa we współpracy ze Stowarzyszeniem Kraków Miastem

Rowerów.

Główną ideą jest promowanie dojazdów do szkoły rowerem wśród

uczniów, ich rodziców i nauczycieli. W szkołach podstawowych

działania organizują nauczyciele, podczas gdy w gimnazjach

i liceach to zadanie uczniów, tzw. Młodych Ambasadorów. Szkoły

wspierają doświadczeni rowerzyści ze Stowarzyszenia Kraków

Miastem Rowerów.

Na początku roku szkolnego we wszystkich szkołach prze-

prowadzona została ankieta badająca sposoby docierania na

zajęcia. Dojazdy rowerem stanowią mniej niż 4% podróży zarówno

w szkołach podstawowych, jak i ponadpodstawowych. Młodsze

dzieci najczęściej przychodzą do szkoły na piechotę (ponad 60%)

a młodzież przyjeżdża transportem zbiorowym (61%). Jeśli chodzi

o dojazdy lub dowożenie samochodem uczniów, w szkołach

podstawowych ten rodzaj podróżowania kształtuje się na poziomie

30%, natomiast w ponadpodstawowych na poziomie 9%.

Nadal obserwujemy duży entuzjazm dzieci i młodzieży do podróży

rowerem. Wśród dzieci z podstawówek na rowerze chciałoby

przyjeżdżać prawie 45% uczniów a w gimnazjach i liceach 14%.

Niestety w tej ostatniej grupie tendencje z punktu widzenia idei

projektu są niepokojące. Do szkoły na motocyklu, motorowerze lub

samochodem chciałoby dojeżdżać prawie 48% uczniów.

Zapraszamy do śledzenia działań realizowanych przez

poszczególne szkoły i ich postępów w zakresie promowania jazdy

rowerem wśród dzieci i młodzieży. Szczegóły można znaleźć na

stronach internetowych szkół. Wybrane informacje są także

publikowane na stronie internetowej projektu STARS:

www.starseurope.org.

Dariusz Niewitała

Urząd Miasta Krakowa

Szkoła Podstawowa nr 126 bierze udział w projekcie STARS w celu

promowania zdrowego trybu życia wśród uczniów. Uczestniczenie

w projekcie daje nam możliwość edukacji poprzez działanie,

wdrażanie dzieci do czynnego uczestnictwa w ruchu drogowym,

zaznajamianie ich z zasadami bezpiecznego poruszania się

rowerem.

Nasza szkoła uczestniczy w projekcie STARS już drugi rok.

Zauważamy, że coraz więcej uczniów przyjeżdża na rowerze do

szkoły. Dzięki projektowi na szkolnym podwórku pojawiły się

stojaki rowerowe, gdzie uczniowie mogą bezpiecznie zostawić

swoje rowery.

Podczas podejmowanych inicjatyw mamy na uwadze bez-

pieczeństwo uczniów, które jest dla nas najważniejsze. Poprzez

dobrą zabawę, atrakcyjną formę działań, uczniowie uczą się zasad

bezpieczeństwa na drodze. Nasi uczniowie czują się coraz bardziej

komfortowo jako uczestnicy ruchu drogowego. Sądzę, że jest to

dowodem na to, że zamierzone przez nas cele są realizowane.

Podejmowane przez nas działania są wielowymiarowe, dające

możliwość udziału oraz odniesienia sukcesu uczniom o różnych

uzdolnieniach. W ramach projektu organizujemy m.in. różnorodne

działania artystyczne: uczniowie tworzą plakaty edukacyjne,

uczestniczą w konkursach plastycznych (konkurs na projekt

koszulki rowerowej, konkurs na model roweru z materiałów

wtórnych). Staramy się także uczyć naszych wychowanków, iż

poprzez swoją aktywność i działania prospołeczne sami mogą

wpływać na rzeczywistość, zmieniać ją na lepszą. Przykładem takiej

inicjatywy jest zorganizowany przez nas happening „WALK TO

SCHOOL”, którego celem było zachęcenie rodziców dowożących

uczniów samochodami do pokonania ostatniego, pięcio-

minutowego odcinka podróży na piechotę, dotleniając w ten

sposób mózg i poprawiając samopoczucie dziecka przed

czekającym je wysiłkiem umysłowym. Uczniowie wykazali się

dużym zaangażowaniem i kreatywnością: przygotowywali trans-

parenty, rozdawali ulotki, zachęcali rodziców do ruchu,

wypowiadali się dla lokalnych rozgłośni radiowych. W ramach

projektu realizujemy także działania edukacyjne, prowadzone m.in.

przez zaprzyjaźnionych przedstawicieli Stowarzyszenia Kraków

Miastem Rowerów (Cykloedukacja, rowerowe gry edukacyjne,

Cykloakademia).

Odpowiada nam możliwość tworzenia własnych koncepcji działań,

gdyż projekt STARS pozostawia dużą dowolność w tym zakresie.

Znamy swoich uczniów, ich potrzeby i staramy się aby

podejmowane przez nas przedsięwzięcia były atrakcyjne. Nasi

uczniowie już na etapie koncepcyjnym współdecydują o formie

inicjatywy którą organizujemy, przez co są nie tylko uczestnikami,

lecz także współtwórcami koncepcji działań. W taki sposób

realizowaliśmy Podchody rowerowe, podczas których nasi

uczniowie rywalizowali ze sobą, posługując się mapą i poszukując

ukrytych znaczników oraz strzałek na terenie parku AWF. Zarówno

dla uczniów, jak i dla nauczycieli i rodziców była to świetna zabawa

oraz ciekawe doświadczenie. W tym roku planujemy powtórzyć to

działanie we współpracy z Szkołą Podstawową nr 1, dodając

rywalizację między szkołami i zmieniając nazwę na STARS WARS ON

BIKES.

Udział w projekcie daje mnóstwo satysfakcji naszym uczniom

i zaangażowanym nauczycielom. Tu nasuwa mi się zdanie

wypowiedziane przez moją uczennicę Olgę z klasy 6a, która po

udziale w zeszłorocznym przejeździe Szkolnej Masy Krytycznej

w deszczu powiedziała mi „Proszę Pani, nigdy nie byłam bardziej

mokra i zarazem bardziej szczęśliwa”. Dla nas nauczycieli w szkole

podstawowej nr 126 uśmiech dziecka jest największą nagrodą

i potwierdzeniem słuszności podjętych działań.

Joanna Fus nauczyciel języka angielskiego w Szkole Podstawowej nr 126

im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie

Page 4: Krakowska Masówka, kwiecień 2015

Uczniowie szkół biorących udział w projekcie STARS brali udział w konkursie literackim. Poniżej prezentujemy najlepsze prace.

Nie wiem jak Wy, ale ja ostatnio często zastanawiam się nad

swoją przyszłością. Pewnie dlatego, że jestem uczennicą klasy

VI i stoję przed wyborem szkoły, myślę też jaki zawód

chciałabym wykonywać i gdzie mieszkać. Myśli te najczęściej

dopadają mnie kiedy spaceruję ulicami miasta lub wracam

sama do domu. I wtedy przed moimi oczami pojawia się

Kraków, mój Kraków.

Miasto jest jakieś odmienione, bardziej kolorowe. Przechodzę

ulicami i nie widzę stojących w korkach samochodów.

A niestety jest to mój codzienny widok. W mieście przyszłości

na ulicach są piękne kolorowe pasy wyznaczone dla

rowerzystów. Większość ludzi zostawia swoje auta na

obrzeżach miasta i porusza się rowerami. Rowerzyści nie

przeszkadzają pieszym, bo nie jeżdżą po chodnikach. Jest też

metro i tramwaje. Kolorowe barierki przy zejściach do metro

wyglądają bajecznie.

W mieście jest mniejszy hałas i jest mniej zanieczyszczone.

Ludzie mają świadomość, że to oni sami wpływają na stan

środowiska. Samochody są na baterie słoneczne. Ta cała

zewnętrzna atmosfera wpływa pozytywnie na mieszkańców

i przyjezdnych. Jesteśmy dla siebie milsi i częściej się

uśmiechamy. Nie mówię, że Kraków to miasto smutków, ale

zdarza się, że stojąc w korku ludzie krzyczą, trąbią. Na

rowerzystę jadącego chodnikiem niektórzy obecnie patrzą jak

na przestępcę.

A stan zdrowia? Rower zapewnia dzienną dawkę sportu. Nie

tylko dorośli, ale również dzieci jeżdżą na rowerach i mają je

gdzie zaparkować. Dla wielu młodych ludzi jazda na rowerze

to hobby. A wspólne zainteresowania pozwalają nawiązywać

kontakty i przyjaźnie. W swoich myślach już widzę miejsca

gdzie się spotykam z koleżankami i kolegami. Na Błoniach

ustawiony jest duży telebim i jest zorganizowane kino na

otwartym powietrzu. Wystawione są siedzenia, przygotowane

koce. Repertuar bardzo różny, dla dzieci, młodzieży

i dorosłych. Filmy fabularne i dokumentalne. Na placach zabaw

wystawione są urządzenia do eksperymentów, które można

przeprowadzać samemu, wypróbować swoją siłę, zobaczyć

różne odbicia lustrzane itp.

Przyszłość to właśnie nauka, która może się odbywać poza

szkołą. W parkach uczniowie będą mogli rozpoznawać różne

gatunki roślin. Wyznaczać kierunki świata. Ciekawe zadania

oderwą dzieci od gier komputerowych. To moje marzenia

o przyszłej szkole. Np. języka uczymy się w innym kraju,

wypróbowując swoją wiedzę w codziennym życiu.

W przyswajaniu wiedzy tak jak i obecnie pomagać będzie

mobilny internet.

Dodatkową wartością Krakowa są zabytki, które zawsze

przyciągną turystów, nawet w przyszłości. Mieszkańcy nie

będą czuć się jak w antykwariacie ale każdy znajdzie swoje

miejsce i będzie się czuł za nie odpowiedzialny.

To miasto przyszłości otwarte dla innych i nowoczesne to

Kraków.

Weronika Sokal,

kl. 6, Szkoła Podstawowa nr 51 w Krakowie

Pewnego dnia wszyscy moi koledzy przyjechali do szkoły na

rowerach. Pozazdrościłem im świetnego pomysłu, dlatego

postanowiłem, że ja też przyjadę do szkoły na rowerze. Nie

spodziewałem się jednak, że spotka mnie w związku z tym

taka niesamowita przygoda.

Wieczorem byłem tak podekscytowany, że długo nie mogłem

zasnąć. Rano poprosiłem tatę, żeby pomógł mi wyprowadzić

mój stary rower z piwnicy. Trochę ponarzekałem, że chciałbym

dostać nowy, bo ten to przeżytek, który ledwo jeździ. Mimo to

ochoczo wskoczyłem na siodełko i ruszyłem w drogę.

Nagle poczułem opór kierownicy. Hamulec też nie działał.

Rower pędził sam jak szalony. Chciałem zeskoczyć, ale bałem

się. Przecież mógłbym się potłuc albo i gorzej. Po chwili mój

rower gwałtownie skręcił. Zawirowało mi w głowie, bo

wpadłem do czarnej dziury, która była bardzo głęboka. Kiedy

spadałem mignęło mi przed oczami całe życie. Strasznie się

bałem! Jednak ja i mój rower, niespodziewanie miękko

opadliśmy na dno. Ze zdziwieniem zauważyłem, że

Page 5: Krakowska Masówka, kwiecień 2015

wylądowałem w jakimś nieznanym mi mieście. Było tu pełno

ścieżek rowerowych, po których jeździły rowery bez

rowerzystów. Stałem jak wryty, kiedy nieoczekiwanie

podjechał do minie szary rower z białą brodą. Nie uwierzycie,

ale przemówił do mnie! Powiedział, że jest najstarszym

rowerem na świecie i ma na imię Universal. Od niego też

dowiedziałem się, że miasto rowerów zamieszkują niechciane

i niepotrzebne ludziom rowery na emeryturze.

Nagle podjechały do nas trzy stare, niebieskie bicykle

z policyjnymi odznakami, dumnie błyszczącymi na kierow-

nicach. Jeden z przedstawicieli prawa powiedział mi, że jestem

oskarżony o zaniedbywanie swojego roweru, a także jego złe

użytkowanie. Policjanci rowerowego świata chcieli mnie za to

aresztować. Wtedy mój stary, wysłużony rower stanął w mojej

obronie. Dzięki temu zrozumiałem, że jest on moim

najlepszym przyjacielem. Chociaż źle go traktowałem

i zasłużyłem na karę, to jednak on obronił mnie. Szary rower

nazwał jego gest ''przywiązus maximus'', co oznaczało, że mój

przyjaciel mi przebacza i chce być ze mną mimo wszystko.

Potem zostałem ułaskawiony i nagle usłyszałem głos mamy:

– Wstawaj skarbie, pora do szkoły.

Byłem zaspany, jednak zrozumiałem, że miasto rowerów tylko

mi się przyśniło. Mimo to postanowiłem, że będę lepiej

traktował swój rower, który daje mi tyle radości i na pewno

nieprędko zamienię go na inny pojazd.

Szymon Poliwka,

klasa 6a, Szkoła Podstawowa nr 52 w Krakowie

Godzina ósma rano, czerwiec 2065 roku. Budzi mnie łagodny

głos:

– Karol, wstawaj! Już czas na poranną przejażdżkę i naukę

w plenerze.

Zaspany otwieram oczy. Obok łóżka stoi mój metalowy

przyjaciel – rower Iwo. Z głośnika przy lśniącej, czarnej

kierownicy wydobywa się ciepły, delikatny dźwięk mojej

ulubionej muzyki.

– Iwo, już wstaję. Daj mi jeszcze pięć minut, proszę.

– Dobrze, zaufam ci i pozwolę na tę krótką chwilkę pod ciepłą

kołderką – odpowiada żartobliwie rower.

Mija wyznaczony czas i rześko zrywam się z łóżka- nie mogę

przecież zawieść przyjaciela. Szybka toaleta, zdrowe śniadanie,

przekąska wraz z bidonem do plecaka i jestem już gotowy do

dnia pełnego ruchu i nauki. Zjeżdżam specjalnie

skonstruowanym podjazdem. W bloku nie ma schodów ani

windy – są zbyteczne, bo tutaj wszyscy poruszamy się na

rowerach.

Przed budynkiem czekają już na mnie koledzy: Grzegorz, Antek

i Eryk.

– Chłopaki, w drogę! Niedługo zaczynają się lekcje! – krzyczę,

jak zwykle.

– Dziś poznajemy gatunki drzew i grzybów w pobliskim lesie –

przypominam ochoczo i już pędzę z kolegami do szkolnej

klasy, którą dzisiaj jest zielona puszcza.

Mijam roześmianych ludzi, którzy podobnie jak ja mkną do

swoich zajęć na rowerach. To nie tylko dzieci, ale panie

w eleganckich sukienkach i panowie w dobrze skrojonych

garniturach. Wszyscy radośni i szczęśliwi. Co chwilę słyszę:

– Miłego dnia!

– Miłego! – odpowiadam wraz z Iwo.

Jak cudownie czuć wiatr we włosach i ciepło promieni

słonecznych na twarzy. Żadnych spalin, absolutnie żadnych!

Od dwudziestu lat w moim mieście nie ma ani jednego

prywatnego samochodu (karetki i pojazdy ratunkowe

napędzane są energią słoneczną), autobusu czy tramwaju.

Przed każdym budynkiem, który wygląda jak wielka, zielona

góra, po ścianach pną się winogrona, powoje i magnolie - stoją

kolorowe uchwyty, w których można pozostawić swój rower.

Teraz są puste, bo wszyscy spieszą się do swoich codziennych

obowiązków. Docieram na lekcje. Pani Marta na swoim

rowerze o śmiesznym imieniu – Stefcia – rozpoczyna

prezentację w naturalnym środowisku. Wszystko dokładnie

widzę, rozumiem i pamiętam. Dotykam każdego liścia, drzewa

i grzyba.

– Kocham tę szkołę i miasto, bo wcale nie przypomina szarych,

betonowych klocków, które oglądałem na lekcji historii

w muzeum – myślę zadowolony. Czas szybko mija. Iwo nie

może doczekać się swojej codziennej przejażdżki. Kończą się

zajęcia.

– Iwo, już dobrze. Jedziemy! – wołam radośnie.

– No, nareszcie! Trochę ścierpły mi koła – mruga porozu-

miewawczo światłami.

– Do jutra! – rzucam kolegom i już mknę po zielonych ulicach,

wśród drzew i śpiewających ptaków. Do domu docieram

zmęczony, ale dotleniony i szczęśliwy. Iwo wjeżdża (jak

zwykle) ze mną do pokoju.

– Cześć mamo! – wołam, choć jeszcze jej nie widzę.

W przedpokoju stoi zielona Kornelia, więc jestem pewien, że

moja rodzicielka krząta się w kuchni.

– Cześć chłopaki! – słyszę w odpowiedzi.

Mija kolejny dzień w moim mieście z roku 2065. Jak dobrze

zasypiać wiedząc, że jutro znów czeka na mnie świat pachnący

kwiatami, zatopiony w zieleni. Świat pełen przyjacielskich,

radosnych ludzi mknących na swoich rowerach przez to

cudowne, magiczne miasto.

Karol Cichor,

kl. 6a, Szkoła Podstawowa nr 52 w Krakowie

Nagrody w konkursie literackim ufundowała

firma Bike Belle: www.bikebelle.pl

Page 6: Krakowska Masówka, kwiecień 2015

Całkiem małe dziecko nie jest w stanie prowadzić roweru,

co do tego nikt nie ma wątpliwości – jeśli chcemy by ma-

luch brał udział we wspólnym rowerowaniu możemy po-

sadzić go w foteliku lub przyczepce rowerej. Ale co zrobić

gdy dziecko jest już na tyle sprawne, że jeździ na rowerku

biegowym lub samodzielnie pedałuje? Jakie warunki po-

winien spełniać młody użykownik ruchu, który pragnie

wsiąść na dwa kółka i samodzielnie pojechać na wyciecz-

kę z kolegami? Kiedy jest odpowiedni moment na jazdę

chodnikiem, kiedy drogami dla rowerów, a kiedy po jezd-

ni? O co powinien zadbać rodzic? Zacznijmy od począt-

ku…

Ile masz lat?

Nie ma dolnej granicy wieku, od której wolno posadzić

dziecko na jego własny rower. Przepisy prawa drogowego

mówią natomiast, że jeśli dziecko nie ma ukończonych

7 lat może poruszać się na rowerze, ale tylko po chodniku,

powinno też znajdować się pod opieką osoby dorosłej lub

kolegi, który ma co najmniej 10 lat i posiada kartę rowero-

wą. Oznacza to, że małemu dziecku na rowerku biegowym

lub rowerku z pedałami nie wolno poruszać ani po jezdni,

ani po drodze dla rowerów. Droga dla rowerów nie jest

dobrym miejscem do zabawy lub nauki jazdy, taką rolę

powinien spełniać park, smuci jednak fakt, że przepisy za-

braniają legalnej cykloturystyki lub transportu rodzinom z

dziećmi młodszymi niż 7 lat, a zachowującymi się w ruchu

rowerowym sprawnie i pewnie.

Po ukończeniu 7 lat, dziecku dalej nie wolno poruszać się

na rowerze gdzie indziej niż po chodniku lub drogach we-

wnętrznych, ale może znaleźć się tam bez opiekuna.

Oznacza to, że może samodzielnie dojeżdżać do szkoły

(chodnikiem!), korzystać z parkowych alejek lub ścieżek

osiedlowych.

Dopiero po ukończeniu 10 roku życia dziecko staje się ro-

werzystą, tracąc przy tym wszystkie przywileje pieszego,

od tego momentu nie wolno mu jeździć po chodniku

i przejściach dla pieszych, może mknąć drogami dla rowe-

rów lub drogami publicznymi, ale… Prawo o ruchu dro-

gowym nie pozwala samodzielnie poruszać się po drodze

publicznej lub drodze dla rowerów osobie niepełnoletniej

nie posiadającej karty rowerowej. Dziesięciolatek, jeśli

chce gdzieś wyruszyć sam, ma obowiązek posiadać doku-

ment uprawniający do jazdy. Tu pojawia się problem – kurs

przygotowujący do egzaminu na kartę rowerową prze-

prowadzany jest w IV klasie szkoły podstawowej, jeśli ktoś

pechowo urodził się w styczniu, na możliwość otrzymania

takiego dokumentu może czekać nawet rok… Jeśli nie po-

siada karty rowerowej – może poruszać się po drodze pu-

blicznej pod opieką osoby dorosłej lub co najmniej 10-

letniej posiadającej kartę rowerową. Karta rowerowa wy-

dawana jest nieodpłatnie przez dyrektora szkoły podsta-

wowej, gimnazjalnej, ponadgimnazjalnej lub szkoły po-

nadpodstawowej po sprawdzeniu wiedzy i umiejętności

niezbędnych do samodzielnego poruszania się po drodze.

Kiedy posiadacz karty rowerowej kończy 17 lat, zyskuje

prawo do przewozu innej osoby kierując rikszą rowerową.

Wcześniej wolno mu było przewozić drugiego człowieka

jedynie w krzesełku lub w przyczepce.

Rowerzyści powyżej 18 roku życia nie potrzebują już żad-

nego dokumentu by jeździć rowerem lub transportować

nim inną osobę.

Opiekun małego kolarza

Pełnoprawny cyklista (osoba posiadająca kartę rowerową

lub pełnoletnia) może korzystać z następujących udogod-

nień jeśli jadąc na rowerze opiekuje się innym rowerzystą,

który nie ma jeszcze 10 lat, są to:

prawo do poruszania się rowerem po chodniku

i niezależnie od jego szerokości, warunków atmosfe-

rycznych i innych przesłanek,

prawo do jazdy po lewej stronie drogi (analogicznie do

ruchu pieszych).

Dorota Czopyk

Dziś jedzie z nami również ekipa Wkręć Się W Autyzm,

która w rowerowy sposób chce zakończyć Miesiąc

Wiedzy Na Temat Autyzmu.

Dla ciekawych: więcej o tej akcji pisaliśmy w poprzed-

nim numerze masówki. Można też polubić stronę

Wkręć Się W Autyzm na facebooku.

Page 7: Krakowska Masówka, kwiecień 2015

Orientuję się w zabezpieczeniach. Znam metody pokonywania

większości popularnych zamknięć, interesuje mnie od lat to jak

działają i jakie są ich słabe strony, przeraża mnie myśl o nieświa-

domości ludzi, że do ok 80-90% mieszkań można wejść w max

kilkanaście sekund i zamknąć za sobą drzwi nie zostawiając żad-

nych śladów… Żeby móc się bronić musisz wiedzieć jak działa

przeciwnik, wspominał o tym nawet Sun Zi w „Sztuce wojennej”.

Dzięki temu wiem co i jak zamknąć żeby było trudniej otworzyć

lub trwało to na tyle długo żeby się nie opłacało podejmować

próby; stoję po jasnej stronie mocy, choć w Polsce z taka wiedzą

nie powinno się afiszować żeby nie zostać z automatu zakwalifi-

kowanym do ciemnej...

Od dawna chodząc ulicami obserwuję na co są pozapinane. Swo-

je zamykam na zestawy warte więcej niż one same, głównie

z powodu tego, że jestem fanem różnych tego typu patentów

(kłódki zbierałem już w dzieciństwie), drzwi domowe zamykam

na klucze, których większość osób nie widziała nigdy na oczy.

Postanowiłem udokumentować 100 losowo wybranych zabez-

pieczeń ze swoich okolic (centrum) bez żadnej selekcji (celem

„czystości” statystyki) i przeanalizować zagadnienie.

Zamek szyfrowy – obojętne czy to kłódka czy jest wbudowany

w zapięcie - skreślcie na starcie, jego otwarcie to banał nawet dla

dzieciaka… Niestety jest popularny i to w połączeniu z kolejnym

średnim rozwiązaniem jakim jest linka lub „kiełbasa”. Kłódki ze

srebrną/złotą blaszką otwiera się zapałką…

Wszelkie zamknięcia na klucz typu „Yeti”, zwykła Gerda/Lob tak

samo nie stanowią żadnego problemu do pokonania, tzw. tubular

lock też odpada (to ten otwierany długopisem).

Często używany w reklamie zabezpieczeń chwyt o ilości kombi-

nacji zamka/szyfru nie jest nic wart – nielegalne otwieranie nie

polega na sprawdzaniu kolejnych wariantów; linkę z 4 cyfrowym

szyfrem (10 tys. kombinacji) otwiera się w kilkanaście, maksymal-

nie kilkadziesiąt sekund.

Kiedyś Abus wprowadził nowej klasy zabezpieczenie: zaawan-

sowany zamek dyskowy i opatrzył go promocyjnym hasłem „nie

da się otworzyć bez klucza”. Jednak po którymś ze zlotów ame-

rykańskich lockpicker’ów (hobbystycznie zajmują się testowa-

niem zabezpieczeń) wycofał się rakiem i hasło po cichu zmienio-

no na „bardzo trudny do otwarcia bez klucza”.

Bezpieczne są w zasadzie wyłącznie zamknięcia na zamek dys-

kowy („typu Abloy”), bardzo trudno je otworzyć wytrychem,

maja symetryczny klucz (łatwo się nim operuje) , do tego mecha-

nizm jest odporny na zabrudzenia, warunki atmosferyczne i nie

ma w nim sprężynek – ogólnie same plusy. Zamek taki spotykany

jest w U-lockach, dobrych kłódkach i niektórych linkach, im więcej

nacięć na kluczu tym lepiej.

Cena – co tu dużo mówić – mniej niż 200 zł nie warto wydawać.

Jeśli rower jest wart od 2 tys. w górę myślę że 300-400 zł to mi-

nimum, żadne 10% wartości…

Osobiście uważam, że wybór zabezpieczenia trzeba zawęzić do

dwóch rozwiązań: U-lock lub łańcuch z dobrą kłódką; 95% pozo-

stałych to tak jakby zostawić rower nieprzypięty - moja statystyka

to zresztą potwierdza.

Dyskusja na temat wyższości U-locka nad dobrym łańcuchem

z solidną kłódką lub odwrotnie jest czysto akademicka i musi być

podjęta indywidualnie. Za U-lockiem przemawia wygoda trans-

portu i lekkość; łańcuch ma przewagę w uniwersalności: da się

spiąć 2-3 rowery, zapinać jednocześnie za koło i ramę o wy-

rwikółka lub grube przedmioty (drzewa/słupy). Rozwiązanie to

traci nieco w transporcie i przede wszystkim pod względem cię-

żaru: naprawdę dobry zestaw łancuch-kłódka to ok. 3 kg i więcej.

Oba - w dobrym wydaniu - prezentują najwyższy poziom zabez-

pieczenia.

Zabezpieczenie stacjonarne. Warto przemyśleć w przypadku

rowerów, które „opłaca” się w ten sposób przechowywać. Na

przykład U-lock „na miasto”, ale do przypinania na noc pod do-

mem/na klatce/w piwnicy można użyć czegoś znacznie grubszego

kalibru. Tu bezdyskusyjnie wygrywa łańcuch i dobra kłódka bo

ciężar przestaje mieć znaczenie. Są sklepy gdzie można kupić

mało znane łańcuchy takie jak Almax Immobiliser Series III, lub

Protector firmy Pragmasis, do tego kłódka z zamkiem dyskowym

Abloy 350 lub 362 i mamy bardzo mocny zestaw. Są to wysokiej

klasy łańcuchy, których nie da się pokonać najcięższymi nożycami

(ang. bolt cropper); jeśli masz drogi rower – warto. Nowe kłódki

Abloy są bardzo drogie - kosztują od 600 zł w górę, jednak na

angielskim Ebayu można je dostać (nowe) w cenie 150-200 zł.

Jak mawia prof. Bartoszewski - niektóre rzeczy warto, niektóre

się opłaca. Nie opłaca się kupować zabezpieczenia za 200 zł do

starego mieszczucha, który kosztował 250, ale warto, bo senty-

ment jakim go często darzymy jest bezcenny.

Jerzy Ro

Page 8: Krakowska Masówka, kwiecień 2015

To już ostatni odcinek epopei rowerowej, w którym bohaterowie dojeżdżają do Suwałk!

We eventually arrived in Kruszyniany and the voivodship of Podlaskie laden down with our bounty of grzyb. The Tatar ancestors from the invasions that began in the 13th century in Poland still remain in the small hamlet and there is a wooden mosque there which is one of the oldest in Poland. The tatar cemetery behind it is striking with its mix of eastern European and Tatar names in very different scripts. The Tatar who remained in Kruszyniany today, started a restaurant some years ago that has become incredibly popular and attracts people from near and far (our guide in Sobibór mentioned it as a must eat). Tatarska Jurta is a fine example of the fusion of typical tartar dishes with a Polish twist. It’s unusual and absolutely delicious particularly after a long cycle and the hordes of visitors there was testament to this. Afterwards the cycle to Sokółka was laborious and challenging with its steep slopes. We took respite under the shade of a haystack from the hot sun and cursed our greed at having eaten too much. Always a problem when cycling. When we got there, we sat down by the lake and met some friends from Krakow who were also in the area. I was conscious that we might look like depraved homeless people to anyone who hadn’t been with us over the last two weeks. They said we didn’t. I still think they were just being polite. I definitely smelled like an overly ripe piece of camembert. All respect to Karolina - she went along with the lack of showers and general dearth of attention to hygiene detail I had forced upon her. Necessity not choice. About 10 km outside the town we opted for a little Agroturystyka spot. As the sun set it was an idyllic scene and it hammered home the outstanding beauty of this much overlooked region of North East Poland. On opening the tent in the morning to the sight of ducks frolicking in the lake and cows grazing contentedly in their pasture.

After getting some really good advice from Karolina’s aunt as to the best route to Augustów, she directed us towards the Biebrzański National Park (we finally purchased a detailed map of Podlaskie

and realised what absolute idiots we had been for the 2 weeks previous in cycling without one - iphone or no iphone). The unpaved surface through this park was a bit rough on the saddle sore soft bits of the anatomy but it was pristine and the river that flowed through it clean and totally tempting for a late summer swim. Apart from the odd SUV driver speeding through it at 100km per hour and creating a choking dust storm in his self-important wake, it was a fantastic short cut to Augustów. When we reached the north side of it we began to spot the ubiquitous locks and lakes of the region. The weather held up and you could even say it was perfect cycling weather although a touch on the humid side. Much of our 70 km that morning was lined with magnificent spruce and pine. We encountered the odd cyclists out with their basket full of mushrooms. We absolutely tore into the 70 km trip and actually did it in a little over 3 hours which is good going (for us). It was like our bodies after the long break had been yearning for some more pain and today it got its fix. We felt great really and even in the mood to do another 70 (almost) We stopped for some tea and a sandwich outside a local shop which had the usual bums hanging around outside it. This would be a sad pattern we would see throughout our journey. Anywhere that sold alcohol would simply become thronged with these guys – young and old. They were never threatening , always too drunk to bother you and I wondered at the prevalence of this phenomena in rural Poland and cursed the tragedy of the slow death by the bottle that is the downfall of many a man and his family. The huge articulated lorries that speed past us towards Augustów and the Lithuanian border along the narrow hard-shoulder free road was an ominous sign that we should avoid it. Instead we headed towards the woods along Sajno lake in the general direction of Studzieniczna. Our first sight of the lake after 30 mins cycling along the needled carpet path was breathtaking. The still lake was like glass and the cloudy sky cast it in a somber, yet beautiful light. It started raining and after getting lost several times before visiting the monument to John Paul II on the tiny peninsula near Studzieniczne (which was in no way an excuse to get shelter) we thought about our camping options for the evening. We followed another trail through a forest clearing where there was a sign for camping. Again no camping to be found as we enquired with some people who had a jetty by the lake. The

only option seemed to be a field next to the them which I guess had been a campsite once. There was a small shelter here and a place for making a fire. An incredible location right by the side of the lake and as the light faded and we cooked up another gastronomic extravaganza – pasta with wild mush-rooms and eggs – we could hear a lone trumpeter across the lake playing the first notes to ..Ole Ole Ole Ole. One man said that depending on how drunk he gets this guy can start playing at 5am. My guess was that if I drank enough Ukrainian cognac I wouldn’t hear him. I didn’t.

The next day after a lunch in Gorczyca staring derisively at the tacky steam train and battling with the wasps and hefty portion of Kartacze (a giant pyza filled with meat), we decided to make a path for Wigry Lake which had a beautiful restored monastery on its shores. A really super cycle there through thickets of woodland and around the side of the lake and the long rushes that settled on its shores. After waking up in our PTTK subsidised campsite we were furious to find out someone had stolen our tachometre off the bikes - right beside our tents! To make matters worse, it started pissing down just a few kilometres from Suwałki. So near and yet so far. We took shelter in the old reliable bus shelter (hardly as luxurious and opulent as those in Podkarpacie) but we weren’t being picky and it was a chance for us to reminisce about the previous weeks' ups and downs. We had some lunch, made some coffee, read some of our book, made some more coffee and two hours later it still hadn’t stopped pouring. We made a dash for it. Maybe not the best idea. Got wet. Again. Suwałki looks uninspiring. Maybe that was just the weather.

The journey back on the train was one of well-earned satisfaction. We traversed the distance we had covered in reverse in a matter of hours - thanks to PKP. There was a proper bike carriage on the train with many cyclists returning back to the hum drum of their working lives after a daring escapist break. Everyone helped each other get the heavy bikes onto the train and clip them onto the brackets. This camaraderie was much appreciated. We fell asleep to the warm glow of having accomplished something as the rain battered off the carriage’s windows.

Seamus O’Donnell