Funpik luty 2014

120

description

lifestyle magazine for parents

Transcript of Funpik luty 2014

redakcjaDolaczdo nas

Ewa Juszczak Ula Szczepańska Monika Grochot Krzysztof Zgoda

Klaudia DobijaLabirynt Słów, www.labiryntslow.com.pl

Agnieszka DrońskaLabirynt Słów, www.labiryntslow.com.pl

Katarzyna Dębińska ŁatakKuchnia nastrojowawww.kuchnianastrojowa.blogspot.com

Urszula Turyna, Sylwia ZarembaOśrodek psychoterapi Mały Książe, www.psychoterapia–malyksiaze.pl

Jacek WrzesińskiFotograf, www.wrzesinski.art.pl

Marysia BocheńskaMery Selery, www.meryselery.blogspot.com

Marzena ŁadaTłumacz

Marta PilarskaMała ka(f)ka, www.zmalakafka.blogspot.com

Badzmy w kontakcie!

Słyszałeś o czymś ciekawym, o czym warto powiedzieć innym?Znasz kogoś niesamowitego, o kim wszyscy powinni usłyszeć?Pisz: [email protected]

Prowadzisz blog? Zajmujesz się czymś pasjonującym? Pisz: [email protected]

Prowadzisz firmę i chciałbyś się zareklamować? Pisz: [email protected]

gosciewydania

Agnieszka, Tomekwww.booso.pl

Malwinafilozofiasmaku.blogspot.com

Monika, Krzysieksmagaprojektanci.pl

Emilia Dziubakemiliaszewczyk.blogspot.com

zabawyzrob to sam

zabawyzrob to sam

1. Przygotuj:• kawałek tektury• kolorowy papier• nożyczki• flamaster• sznurek (sznurowadła)• klej• flamastry

2. Zmajstruj:• na papierze wyrysuj kontur podeszwy• wytnij• przyklej do tektury• nożyczkami zrób małe dziurki• flamastrami udekoruj buty

3. Baw się!Zastanów się, którego buta chcesz najpierw zawiązać. Zabierz sznurek (sznurówkę). Wymyśl wzór. Nawlekaj sznurówkę i na końcu zawiąż.

1. Przygotuj:• kilkadziesiąt kamyków, (mogą być

także zakrętki po butelkach)• flamaster

2. Zmajstruj:• na każdym kamyku napisz inną literkę

3. Baw się!Rozdajemy po kilka literek. Losujemy gracza który rozpoczyna grę. Tworzymy wy-razy. Przy braku możliwości ułożenia wyrazu, dobieramy kolejne literki. Wygrywa ta osoba, która jako pierwsza wykorzysta wszystkie literki.

1. Przygotuj:• klocki

2. Zmajstruj:• wyznacz jeden klocek, który

będzie "lustrem"• z jednej strony lustra zbuduj

jakąś figurę

3. Baw się!Ćwicz spostrzegawczość - spróbuj dobudować drugą część figury za pomocą lustrzanego odbicia

1. Przygotuj:• dwa ołówki• kilkanaście pompo-

nów (najlepiej różnej

2. Zmajstruj:• rozłóż pompon na stole• używając ołówków, tak jak pałe-

czek, przenoś pompon ze stołu do pojemnika

3. Baw się!Dzięki tej zabawie rozwijasz nie tylko małą motorykę, ale także świetnie się bawisz. Zabawa będzie ciekawsza, jeżeli zorganizujesz zawody na czas. Kto pierwszy prze-niesie wszystkie pompony wygrywa.

wielkości)• - pojemnik

1. Przygotuj:• kilka kolorowych arkuszy

piankowych (lub kolorowy papier)

• flamastry (różnokolorowe)• cyrkiel• linijkę• nożyczki

2. Zmajstruj:• na każdym arkuszu narysuj dowolną figurę

geometryczną• wytnij• następnie stwórz na każdej figurze jakieś

wzorki np. kółka, kropki, • gwiazdki etc.• poprzecinaj na mniejsze elementy

3. Baw się!Porozcinane elementy wymieszaj. Odszukaj części w tym samym kolorze i z tym samym wzorkiem. Dopasuj poszczególne ele-menty w taki sposób, aby powstała cała figura.

1. Przygotuj:• kartkę papieru• plastelinę• rurki do napojów• kulkę (u nas kora-

lik)

3. Baw się:Ustaw kulkę na starcie i dmu-chając w rurkę, przeprowadź ją przez cały tor. Zmierz czas! Kto pierwszy doprowadzi kulkę na metę wygrywa.

2. Zmajstruj:• przygotuj tor wyścigowy -

trasę zbuduj z rurek i pla-steliny

1. Przygotuj:• plastikową butelkę (u nas po wodzie 0,5l.)• mulinę• kulkę (u nas większy koralik)

2. Zmajstruj:• odetnij butelkę na 1/3 wysokości• jeden koniec muliny przywiąż do szyjki butelki,

drugi sznurek przywiąż do • koralika

3. Baw się:Rozruszaj kulkę siłą swoich rąk tak, aby wpadła do pojemniczka.

1. Przygotuj:• kilka papierowych kub-

ków• patyczki do szaszłyków

(mogą być ołówki)• kolorowe tasiemki

3. Baw się:Zabierz tasiemki. Stań w pew-nej odległości od kubków i rzu-cając poszczególne tasiemki, staraj się trafić na patyki. Wy-grywa osoba z większą liczbą trafień.

2. Zmajstruj:• na środek każdego dna kubka

wbij po jednym patyku

1. Przygotuj:• 2 przezroczyste kubeczki

(u nas plastikowe kubki na napoje)

• 1 dowolny przedmiot (u nas ludzik)

• kartkę papieru• linijkę• długopis• woreczek

3. Baw się:Można bawić się samemu lub zespołowo. Gracze losują jednocze-śnie po jednej kartce z hasłem. Każdy z nich musi jak najszybciej poprawnie wykonać zadanie. Np. jeżeli wylosuje hasło "pomiędzy" to musi jak najszybciej ustawić ludzika pomiędzy kubeczkami. Po każdej rundzie zapisujemy nazwisko zwycięzcy. Ustalamy ilość rund i na koniec zliczamy, które imię pojawiało się najczęściej. Ta osoba wygrywa.

2. Zmajstruj:• na kartce wyrysuj równe pola• na polach zapisz wyrazy okre-

ślające położenie: pod, na, w, pomiędzy, z lewej strony, z pra-wej strony, z przodu, z tyłu, w środku itd

• wytnij wzdłuż wyrysowanych linii i schowaj do woreczka

1. Przygotuj:• 2 kartki papieru• linijkę• długopis

3. Baw się:Pola z działaniami ułóż na jednej kupce. Losuj działanie, wylicz i szukaj wyniku na planszy. Od-gadnięte działanie połóż na polu z prawidłowym wynikiem. Można bawić się w to samemu, można tworzyć drużynowe zawody. Każda drużyna losuje 10 działań. Która pierwsza je rozwiąże i zapełni pola z wynikami, ta wygrywa. Planszę można two-rzyć dowonej wielkości i o dowolnym skompliko-waniu (dodatkowo można wprowadzić mnożenie, dzielenie lub porównywanie cyfr).

2. Zmajstruj:

• na 2 kartkach papie-ru wykreśl pola

• na 1 kartce zapisz działania, na drugiej kartce wyniki

• kartkę z działaniami potnij wzdłuż linii wyznaczającej pola

pokoj

pokoj

1

2

zabawnie

Krzysztof i Monika, Smaga projektancismagaprojektanci.pl

Nasze prace to takie niekończące się opowieści, które poprawiamy i poprawiamy i poprawiamy

„„

sma/gapro/jek/tan/ci

Krzysztof

fot. archiwum prywatne

kwestionariusz• WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ…

Krzysiek: od wielkiego wybuchu :) Monika: od pierwszych drewnianych łuków, które robiłam z bratem.

• NASZE PRACE… K: to takie niekończące się opowieści, które poprawiamy i poprawiamy i poprawiamy... M: zawsze powstają w najmniej spodziewanych okolicznościach.

• NAJWIĘKSZĄ SATYSFAKCJE... K: sprawia mi etap, w którym nasze idee i pomysły przybierają formę gotowych obiektów. M: sprawiają mi żywiołowe i radosne reakcje dzieciaków i rodziców na nasze produkty.

• INSPIRUJĄ MNIE… K: rozmowy, spotkania, nowe punkty widzenia. M: ostatnio najbardziej dzieci na warsztatach, z pomysłami rozwiązań, które nigdy by mi do głowy nie przyszły…

• PODZIWIAM… K: piękne umysły, geniuszy, których idee i pomysły zmieniły świat. M: ludzi, którzy potrafią wstawać bardzo wcześnie rano.

• NAJBLIŻSZE PLANY… K: kontynuacja świetnej zabawy, jaką są warsztaty z dziećmi, udział w przedświątecznych targach i nowy produkt. M: dopiąć nieskończone projekty, trochę odpocząć i zacząć kolejne.

• MARZY MI SIĘ… K: słoneczny, dwutygodniowy urlop. M: wiosenny targ spożywczy w Palermo.

• W WOLNEJ CHWILI… K: próbuję sprawić, aby mój stary Ford wyjechał na ulice. M: poluję na starą polską ceramikę.

• W DZIECIŃSTWIE… K: czytałem mnóstwo książek i robiłem bomby z saletry. M: podobno byłam strasznym urwisem.

• ŚWIAT DZIECKA… K: to nieograniczona wyobraźnia. M: to źródło niewyczerpanej radości. Powinniśmy do niego zaglądać jak najczęściej.

• POMYSŁ NA ZABAWĘ Z DZIECKIEM… K: Od małego w chowanego!

sma/gapro/jek/tan/ci

Monika

fot. archiwum prywatne

fot. Krzysztof Smaga

fot. Krzysztof Smaga

fot. Krzysztof Smaga

fot. Krzysztof Smaga

fot. Michał Gmitruk

fot. Michał Gmitruk

3

4

5

reklama

reklama

moda

moda

marzy nam się pokazać wszystkie nasze projekty i pomysły, które skrzętnie skrywamy w głowach

booso

Agnieszka i Tomek, boosowww.booso.pl

Agnieszka

fot. archiwum prywatne

kwestio-nariuszbooso • WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ… dosyć niespodziewanie. Wykształcenie, dotychcza-

sowa praca oraz zainteresowania ocierały się o zagadnienia mody, lecz nigdy konkretnie nas w nie nie zagłębiały. Pewnego dnia stwierdziliśmy, że nie bę-dziemy zmieniać tylko architektury w naszym kraju, ale również wygląd ludzi na ulicach, zaczynając od dzieci. Stworzyliśmy pierwsze szkice czarno białych ubrań - jak przystało na architektów, po czym powstała pierwsza jesienno-zimowa kolekcja. Od tamtej pory stworzyliśmy już 3 kolekcje i coraz więcej w nas chęci i pomysłów :)

• NASZA MARKA… powstała z ideą dawania innym radości z noszenia ubrań bo-oso i staramy się, aby to było najważniejsze! Projektujemy i szyjemy dla dzieci (92 cm do 128 cm) i sporadycznie dla dorosłych. Planujemy powiększyć rozmiarówkę i pokazać inne odsłony marki booso, nie tylko te tekstylne :).

• NASZA KOLEKCJA… wyróżnia się użyciem naturalnych dzianin i tkanin, mię-dzy innymi certyfikowanej bawełny oraz najlepszej jakości włoskiej wełny. Kolekcja stworzona jest dla małych indywidualistów, ubrania wyglądają na niedokończone, ale są w 100% przemyślane i każde cięcie niesie za sobą pewną ideę. Dopełnieniem całości są metki i opakowania, w których ubrania wędrują do naszych klientów. Każda kolekcja dzieli się na kolekcję basic, gdzie znaleźć możemy longsleeve'y, legginsy itp., które stanowią podstawę ubioru, oraz kolekcję limited, do której wędrują swetry, bluzy, płaszczyki. Wszystko kolorystycznie spięte w jedną całość, która nazywa się booso.

• INSPIRUJĄ NAS… przede wszystkim dzieci oraz uśmiechnięci ludzie, których spotykamy każdego dnia na swojej pełnej zakrętów drodze.

• MARKI, KTÓRE CENIMY / PODZIWIAMY… Mini & Maximus, New Generals.

• KONKURENCJA… jest, była i będzie :) Szanujemy, podziwiamy i szczerze życzymy powodzenia.

• NAJBLIŻSZE PLANY… kolekcja wiosenna pełna naturalnych materiałów i prostych, ale konkretnych krojów.

• MARZY NAM SIĘ… pokazać wszystkie nasze projekty i pomysły, które skrzętnie skrywamy w głowach.

• W WOLNEJ CHWILI… cieszyliśmy się ze znajomymi że zakończyliśmy studia :) I od tamtej chwili nie ma wolnych chwil.

• W DZIECIŃSTWIE… skakaliśmy po drzewach i nie wiedzieliśmy co to problemy :)

• ŚWIAT DZIECKA… to nadal trochę nasz świat, pełen kolorów, miłości, nadziei i idei, która nas prowadzi.

Tomek

fot. archiwum prywatne

fot. Krzysiek Opalińskifot. PinkWings

fot. PinkWings

fot. PinkWings

fot. PinkWings

fot. PinkWings

fot. PinkWings

fot. PinkWings

Kolekcja

AW 13/14Katarzyna Sokół

www.facebook.com/katarzynahalinasokol

fot. PinkWings

fot. PinkWings

fot. PinkWings

fot. PinkWings

fot. apasz

Kolekcja

AW 13/14 lous.pl

fot. Małgorzata Turczyńska fot. Małgorzata Turczyńska

fot. Małgorzata Turczyńska

fot. Małgorzata Turczyńska

Kolekcja

AW 13/14Uszyto dla

www.facebook.com/Uszytodla

czytelnia+

czytelnia+

emilia dziubak

inspiruje mnie spokój, cisza, przyroda, to, co jest najbliżej mnie

„„

Emilia Dziubakemiliaszewczyk.blogspot.com

kwestio-nariuszemilia

dziubak• WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ…

od kiedy sięga moja pamięć. Od najwcześniejszego dzieciństwa ciągnęło mnie do rysunku, później malarstwa, wreszcie ilustracji. Oczywiście po drodze musiałam pokonać kilka innych bardzo istotnych barier, jak np. pragnienie zostania kierowcą autobusu, albo czarnoksiężnikiem, ewentualnie zegarmistrzem.

• MOJE ILUSTRACJE… Zawsze staram się, aby były autentyczne i szczere z tym, co czuję.

• NAJWIĘKSZĄ SATYSFAKCJĄ... jest dla mnie współpraca z Autorami, z którymi nadaję na wspólnej częstotliwości. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego w mojej pracy niż uczucie dopełnienia pomiędzy tekstem a ilustracją, wzajemnej nici porozumienia z Autorem, której nie da się wyrazić słowami, a wyraża się ona jako skończona praca w postaci książki. To stworzenie wspólnej wartości opartej na wzajemnym zaufaniu we własną, indywidualną wrażliwość. Bardzo cenię sobie to, gdy Autorzy i Wydawcy ufają mi i pozwalają mi na szczerość w interpretacji tekstu.

• INSPIRUJE MNIE… spokój, cisza, przyroda, to, co jest najbliżej mnie, moje własne życie. W połączeniu z wyobraźnią najbardziej inspirująca jest zwykła codzienność.

• PODZIWIAM… ludzi, którzy wstają wcześnie rano ;) Podziwiam w ludziach coś, co nazywam dojrzałością. To pewien rodzaj spokoju w połączeniu z doświadczeniem i znajomością samego siebie. Umiejętność pogodzenia się z samym sobą i własnymi słabościami.

• NAJBLIŻSZE PLANY… Skończenie dwóch tytułów nad którymi właśnie pracuję. Chodzi mi także po głowie projekt autorski, na który wiecznie brakuje mi czasu. Ale mam już wyklarowany pomysł, przy odrobinie mobilizacji myślę, że się uda doprowadzić go do końca :)

• MARZY MI SIĘ… jakiś bonus pod postacią dodatkowego czasu. A oprócz tego przeprowadzka do jakiegoś cichego miejsca, gdzie godzinami mogłabym słuchać ptaków :)

• W WOLNEJ CHWILI… czytam.

• W DZIECIŃSTWIE… byłam okropną marzycielką. Wiecznie potykającą się, gubiącą coś, zamyśloną i trochę nie w tym świecie.

• ŚWIAT DZIECKA… to świat, który powinniśmy w sobie pielęgnować całe życie. To czas nieograniczonej ekspresji, marzeń i fantazji. Tylko dziecko potrafi stworzyć „coś” z niczego. No i jeszcze Autor lub ilustrator książek dla dzieci ;)).

Emilia

fot. archiwum prywatne

w lutym

czytam

w lutym

czytamMarta Pilarska, Mała ka(f)ka, www.zmalakafka.blogspot.com

Lotta to papierowa córka Astrid Lindgren. Bo Astrid miała nie tylko Dzieci z Bullerbyn. Ale też z ulicy Awanturni-

ków. Jest tam Jonas i Mia-Maria - starsze rodzeństwo Lotty. I jest właśnie mała, ale rezolutna, zawsze z rozwianym wło-sem i z rozwiązanymi sznurówkami dziewczynka, co „umie prawie wszystko”. No bo umie przecież jeździć na rowerze – nie takim małym, starym trzykołowym. Tylko na normal-nym, na takim jak jej brat i siostra. Też umie śmigać w górę i w dół ulicy Awanturników, mimo że ma dopiero pięć lat. Co prawda w duchu Lotta przyznaje się do tego, że tak na-prawdę to nie umie jeździć na rowerze, nawet po kryjomu, ale przecież nie może zdradzić tego nikomu, nikomusień-ku. Postanawia więc zmierzyć się z  prawdziwym rowerem. A w komórce cioci Berg jest przecież jeden i nawet jeśli jest pięć razy większy od Lotty, to przecież wystarczy się na niego wdrapać i już się będzie dalej wiedziało, co zrobić...

Lotta umie też załatwić choinkę. Mimo że w całym mieście nie ma już choinek i  że tatuś przychodzi do domu trochę zmartwiony tą wiadomością. No bo jak to – Boże Narodze-nie bez świątecznego drzewka? Bez zapachu igliwia? No i na czym wieszać bombki, papierowe łańcuchy i pierniczki? Lotta bierze pod pachę Niśka, swoją maskotkę świnkę, którą uszyła jej mama i idzie poszukać w mieście choinki. Bo to jest przecież ona, a dla niej choinka musi się znaleźć!

A nawet gdy Lotta jest zła, to umie wszystko. Bo gdy Jonas i  Mia-Maria obiecują, że w  Wielki Czwartek pójdą z  nią, przebrani za czarownice, po całej ulicy Awanturników, żeby zaśpiewać i pozbierać cukierki, a potem nie przychodzą, to to boli bardziej, niż stłuczony łokieć. A jeszcze bardziej boli, że sklep ze słodyczami na jej ulicy nie ma już w oknach cu-kierków ani czekoladek, bo właściciel pan Vasilis wraca do Grecji. A  co, jeśli zajączek wielkanocny właśnie u  Vasilisa kupował czekoladowe jajka, żeby potem ukryć je w ogrodzie domu Lotty? I co, jeśli teraz nie będzie miał gdzie ich kupić? Lotta i na to ma sposób, bo nie dość, że jest wesołym dziec-kiem, że umie jeździć na rowerze, to umie przecież prawie wszystko!

Lotta to siostra nie tylko Jonasa i Mii-Marii, choć to oni są jej rodzeństwem. To chyba trochę siostra Pippi – nieco szalonej, która zawsze umie postawić na swoim i wierzy we własne siły. Jest mała, ledwo odrosła od ziemi, a już to ziemię zdobywa – szturmem i hurmem – to znaczy z Niśkiem, który oprócz tego, że jest wypchany i pluszowy, to jest najlepszym przyja-cielem Lotty, ma chyba tyle samo lat co ona i uszy pełne jej głosu. Bo to jemu się zwierza, jego całuje pierwszego na dzień dobry i ostatniego tuż przed snem. To dziecko, które niepo-strzeżenie ładuje ci się na kolana i tam zostaje, rozgoszczone i nieskrępowane. A potem nagle odkrywasz, że siedzi głębo-ko w twoim sercu. A jednocześnie właśnie huśta się na huś-tawce. Jest głośna, bo gdy spadnie z roweru i rozbije kolano, to wie o tym cała ulica Awanturników. Ale jest też dobra – jak babka lancetowata na to zbite kolano. I koniecznie naklejony na krzyż plaster.

No bo z Lottą „to jest dziwnie. Ona tyle umie. Skombinować choinkę i różne inne rzeczy. Tak, naprawdę umie wszystko. (...) Chociaż oczywiście – dodała Lotta – nie umiem zjeżdżać slalomem!”

LOTTA.TRZY OPOWIADANIA

Lotta to papierowa córka Astrid Lindgren. Bo Astrid miała nie tylko Dzieci z Bullerbyn.

Autor: Astrid Lindgren Ilustracje: Ilon Wikland Wydawnictwo: Wydawnictwo Zakamarki

Gęś, śmierć i tulipan”Wolfa Erlbrucha, Wydawnictwo Hokus-Pokus, 2008

Lotta jest głośna, bo gdy spadnie z roweru i rozbije kolano, to wie o tym cała ulica Awanturników. Ale jest też dobra – jak babka lancetowata na to zbite kolano.

Jedna ma na imię Porce, a druga Lana. Usłyszały kiedyś głos, który pytał „Co to jest?” i drugi, co odpowiadał „To jest

porcelana.”. Nie wiedziały co to por-ce-la-na, więc przyszło im do głowy „A może to my?”. Podzieliły się nieznanym słowem po połowie i  już gotowe były imiona. Adekwatne, pasujące jak ulał. Bo Porce i Lana żyły na dnie porcelanowego talerza. Jedna jeździła na traktorze a druga na motorze. Ich świat był zupełnie jak kula ziemska – okrągły, tylko trochę mniejszy, bo można go było objechać w  jeden dzień. Ale miał polną drogę i stoki i nawet obłoki. Więc cóż więcej było potrzeba do szczęścia dwóm małym dziewczynkom z porcelany? Cza-sem zalewała ich ciemność – pachniała raz ogórkową, a raz owsianką. A potem był ciepły prysznic i znów polna droga i obłoki. Myślały, że nic więcej ich w życiu nie czeka. I choć nie było to życie złe, nawet całkiem przyjemne, to okazało się, że za okręgiem talerza jest wiele, wiele więcej...

Bo któregoś dnia talerz spadł i rozbił się na kawałki I nie było już motoru ani traktora. Było traktomotor lub mototraktor, co wziął na grzbiet i Porce i Lanę i zabrał je w dziwny, nie-znany świat – sufit był tak biały, jak dno talerza, ale tapeta w  dziecinnym pokoju już nie – tam był las i  tyranozaur – postrach wszystkich tapetowych rowków i  zakamarków. I może by nawet Porce i Lana nie uszły z życiem, gdyby nie...

Chce się krzyczeć i  tańczyć do tej książki, że taka jest inna od innych, że tak gra nieznane melodie, że się po niej bie-gnie bez tchu, żeby już, natychmiast, wiedzieć, co będzie dalej. Tina Oziewicz nigdy nie pisze o żabkach i królewnach i nigdy nie daje prostych rozwiązań. Wkłada dłoń w rzeczy-wistość, nabiera dużo i  wszystkiego, a  potem pisze z  tego bajki. I czasem jest o słuchawce prysznicowej (jak w „O wia-dukcie kolejowym, który chciał zostać mostem nad rzeką”), czasem o wieży Eiffle'a („Pamiątka z Paryża”), a czasem jest o dziewczynkach, które do tej pory mieszkały w talerzu. To takie bajki zwyczajne-niezwyczajne.

A za rękę trzyma się Oziewicz z Olgą Woldańską-Płocińską. I wymachują złączonymi dłońmi wysoko w niebo, bo tak im

wyszedł ten duet, tak się udał! Woldańska też nie jest łatwa – to nie kolorowe kucyki i przesłodzone misie. To rudowłosa dziewczyna w  ogrodniczkach i  kaloszach, najprawdziwszy z  prawdziwych traktorów i  dinozaur, co ten traktor może chwycić na jeden kieł. I kolory w  tej książce nie wrzeszczą tak, że trzeba zatykać uszy. Mówią, po prostu. Dialog z tek-stem uprawiają, głaszczą go po literkach, dowartościowują. Ach, dziełko sztuki wyszło. I wcale nie takie małe, bo do kie-szeni się nie mieści.

TYRANOZAURI TRAKTORZYSTKI

Gęś, śmierć i tulipan”Wolfa Erlbrucha, Wydawnictwo Hokus-Pokus, 2008

Autor: Tina Oziewicz Ilustracje: Aleksandra Woldańska-Płocińska Wydawnictwo: Czerwony Konik

To książka o tym, że nigdy świat nie jest tak mały, jak nam się wydaje. Że zawsze ma jeszcze jeden zakręt i jeszcze jedną prostą za tym zakrętem.A za rękę trzyma się Oziewicz z Olgą Woldańską-Płocińską. I wymachują złączonymi dłońmi wysoko w niebo, bo tak im wyszedł ten duet, tak się udał!

To książka o tym, że nigdy świat nie jest tak mały, jak nam się wydaje. Że zawsze ma jeszcze jeden zakręt i jeszcze jedną prostą za tym zakrętem. Że warto czasem wyjść z domu, choć jesteśmy w  nim szczęśliwi, bo może się okazać, że istnieje stopniowanie, że jest „szczęśliwsi”, a na samym końcu może nawet „naj...”. O tym, żeby się nie ograniczać, żeby poznawać, zdobywać, mącić wodę – niech nie stoi!

Ale też o tym, że w każdym przejawie codzienności kryje się cud. Że gdy na kubku namalowanego mamy kota, to możemy być pewni, że podpija nam mleko, gdy je do kubka wlejemy, że gdy na zakładce do książki mamy mola, to on może pod-gryźć strony, że gdy zamykamy oczy, to pluszaki w  pokoju dziecięcym tańczą. Wniosek z lektury jest nader prosty – uważaj, co malujesz na ścianach – to żyje!

Kiedyś, ale nie tak bardzo dawno dawno temu świat był mniej kolorowy. Kolory mieszkały na górnych półkach w sklepach i nie każdy ich dosięgał. Trzeba było na dole, w szarej rze-czywistości ułożyć sobie dobre życie. Wtedy śmiechem dzieci rozbrzmiewały podwórka. Od rana do nocy i  wciąż było mało. Bo dzieci potrzebowały do życia powietrza, biegania i  w  gumę skakania. Nie było zabawek. To znaczy były, ale nie na wyciągnięcie ręki. Były znacznie dalej, wyżej. Trzeba było na nie czekać. Do urodzin. Albo do Gwiazdki. A Lego i Barbie były tylko w Pewex-ie. A Pewex był drogi i zazwy-czaj przyklejało się tylko nos do szyby, by zajrzeć do środka. Rzadko kiedy przekraczało się próg. W tym świecie zabawką mogło być wszystko. Kawałek gumki, samolot ze starej gazety albo kapsel z butelki po oranżadzie. Każdy miał swoje kapsle w kieszeni, jedne ozdobione, a inne zwyczajne. Nadawał im imiona i stawiał do wyścigów z innymi kapslami z bloku.

To książka o takim właśnie świecie, choć dzieje się tu i teraz, w  świecie wypchanym pluszowymi maskotkami, drewnia-nymi zabawkami edukacyjnymi, grami komputerowymi i rowerami z milionem przerzutek.

Taki kapselek ze starych czasów odnajduje pewien chłopiec podczas sprzątania. Kapselek kryje się w  małym pudełku, które najpierw miało być wyrzucone do śmieci, ale w ostatniej chwili chłopiec usłyszał cichy kapselkowy głos... I dowiaduje się, że ten kapselek jest starszy od niego samego, że w  tym innym świecie mały tata podarował go małej mamie, żeby mogli razem się pobawić. Że wtedy między ich dłońmi przeskoczyła jakaś iskra i  że kapselek zamknięty w pudeł-ku to jest coś więcej niż zwykły przed-miot, że to Wspo-mnienie. A  Wspo-mnienia są ważne, bo bez nich człowiek zapomina sens życia. Staje się trochę maszyną, bo wyciekają z niego uczucia, zapomina, co jest tak naprawdę ważne i nawet czasem zaczy-na się kłócić z tym, kogo naprawdę kocha. Tak dzieje się też tym razem – między mamą i  tatą chłopca staje Gniew. Jest

wielki, potężny i śmieje się, upewniony o swojej sile. Rozsie-wa dookoła Troski, a z oczu chłopca mogą tylko płynąć łzy. I może się tak zdarzyć, że zatopią cały świat. Tylko Miłość jest w stanie pokonać Gniew, ale trzeba wyruszyć w długa drogę

przez Starą Szafę, żeby ją odnaleźć i  wysuszyć po-wódź.

To książka w pewnym sen-sie doskonała – nie mówię tu o  warstwie graficznej, choć przyznaję, że to ona najpierw skradła mi serce.

Robert Romanowicz stworzył mikroświat z  kawałków ma-teriału, miniaturowych mebelków, starych maskotek, kora-lików, strzępków gazet, drucików i kilku żarówek. Z wielkim kunsztem, precyzją i wyobraźnią, która trąciła nosem moją własną wyobraźnię. Mówię tu o tekście - mądrym, ważnym i napisanym w taki sposób, że każdy może poczuć się boha-

kapselek

Wspomnienia są ważne, bo bez nich człowiek zapomina sens życia.

Gęś, śmierć i tulipan”Wolfa Erlbrucha, Wydawnictwo Hokus-Pokus, 2008

Autor: Kamil Niewiński Ilustracje: Robert Romanowicz Wydawnictwo: Tashka

terem tej książki. Bo chłopiec nie ma imienia. Jego pierwsza maskotka też nie ma imienia. Wszędzie tam można wstawić swoje własne. I swoje własne Troski, Gniewy i Miłości. I swój własny talizman. Bo to nie musi być kapselek. Może to być kawałek wstążki z warkocza najlepszej koleżanki, albo mała figurka aniołka z nartami, tylko bez nart, bo się gdzieś zgu-biły.

To książka szczególna. Książka o  tym, że w  rysiku ołówka może mieszkać adres i  telefon pierwszej miłości. Że w  po-zornie zwykłym stole, który stoi w kuchni, przechowują się wspomnienia pierwszego upieczonego własnoręcznie chle-ba. Że to, iż na dnie szafy pięćdziesięcioletniej kobiety leży pluszowy miś, a  ona wciąż pamięta jego imię, to działanie miłości. Bo ten miś jest od jej męża, który wtedy jeszcze nie był mężem, a  tylko miał najpiękniejsze zielone oczy na świecie. To książka o tym, że ludzie tak łatwo zatracają siebie, gdy wyrastają z dziecięcych spodenek. Że przestają wierzyć w gadające kapselki i nawet w Świętego Mikołaja. Że czasem z  wielką łatwością wyrzucają do wielkiego kontenera na śmieci swoją pierwszą w życiu łyżeczkę, a wraz z nią w po-nurym wnętrzu ląduje tyle wspomnień, które już nie mają szansy złapać się dorosłego płaszcza i dorosłej teczki. Że za-wsze wtedy, gdy wyrzucamy jakiś przedmiot, umiera Wspo-mnienie, bo nie ma gdzie mieszkać. Że czasem, zapamiętali w Gniewie nie potrafimy sobie przypomnieć gdzie schowała się Miłość. A wystarczy wejść do Starej Szafy i przypomnieć sobie imię pierwszego misia. Albo zagrać w  kapsle. Nawet jeśli za oknem pada akurat śnieg.

Bardzo się spieszyłam. Miałam umówioną rozmowę w spra-wie pracy i  wpadłam do głównej biblioteki na momencik, bo przecież nie mogłam przejść obok obojętnie. Chwyciłam tę książkę właściwie w  locie. Zaintrygowała mnie okładka i  „Bajka wstępna” - o  tym, jak pewnemu chłopczykowi przyśnił się sen, w którym był wazon, dziewczynka, balkon i kwiat. O tym, jak każdy do swojej miary dociął tę dziew-czynkę i ten balkon. I o tym, jak powstała z tego wszystkiego

cała księga bajek. Format A4 wystawał z mojej zgrabnej to-rebeczki to jednym rogiem, to drugim. Ale już w tramwaju, w  drodze powrotnej wiedziałam, że niebieskie wołanie to było wprost do mego ucha.

Feldek na bajki umie przerobić wszystko – swoją rodzinę, rozrzucone kartki papieru, lalki swojej córki, albo pierwszy dzień szkoły swojego synka. Snuje opowieści, zaczepia o zna-ne motywy, a potem się okazuje, że bajka mieszka nawet na śmietnisku.

Bo Feldek ma taki zmysł, że wszędzie tropi baśniotworzywo. W swoich oświadczynach żonie Oldze, które wywołała ryba z obrazu, w tym, jak rosną jego dzieci, w psie, który wydaje się zwyczajnym psem, a tak naprawdę potrafi mówić. Zresztą tropi nie tylko baśnie, bo jest też poetą, tłumaczem, pisze sztuki i  jest w dziesiątce najczęściej tłumaczonych pisarzy, piszących w  języku słowackim (według „Index Translatio-num”). I bezsprzecznie ma poczucie humoru, które łechcze

moje kąciki ust. Jego baśnie mogą zadziwiać. Dzieci czytając je mogą być skonsternowane. Bo to nie są proste przekazy o tym, ze żyli długo i szczęśliwie. I że zawsze wszystko jest dobrze. Bo czasem jest źle i  na przykład syn nie chce myć zębów i zęby mu się psują, a to strasznie mocno boli. A cór-ka, która nie chce myć zębów ma straszny sen o tym, że jej wypadają. A czasem to takie życiowe refleksje i pogrywanie z  czytelnikiem i  puszczanie oczka i  nawet naśmiewanie się z niego. Tyle tylko, że pamiętam siebie z dzieciństwa i smak lektur, których nie do końca rozumiałam. To były ważne lektury w moim życiu, bo ja czułam się dorosła czytając je. I teraz powracają do mnie z wielką mocą, gdy patrzę na nie inaczej, po dorosłemu.

Bo Feldek ma taki zmysł, że wszędzie tropi baśniotworzywo.

Gęś, śmierć i tulipan”Wolfa Erlbrucha, Wydawnictwo Hokus-Pokus, 2008

Autor: Lubomir Feldek Ilustracje: Albín Brunovský

blekitnaksiega bajek

W  1976 roku „Błękitna księga bajek” została wpisana na Honorową listę im. Andersena, a ja bym Feldkowi przyznała jakąś nagrodę zupełnie prywatnie, ale z  fanfarami za moją ukochaną bajkę o  kaczce Kaśce, która wymyka się spod opieki rodziców, wpływa na nieznane wody i nagle, zupełnie przypadkiem, wypływa w wannie kąpiącej się dziewczynki. I jakże porównać tę kaczkę niby prawdziwą, a niby gumową do jakichś nudnych i zwyczajnych księżniczek i królewiczów, co to w każdej bajce, wciąż i do znudzenia?

Te bajki są czasem makabryczne, czasem przerażające, a ilu-stracjami zajął się Albín Brunovský i  namalował je w  taki sposób, żeby podkreślić ten rys grozy – grubas z wagą odmie-

rzający kostki cukru, baba-jaga Ból, albo zbójcy z wydętymi brzuchami i pistoletami wywołują dreszcze, szybko biegnące po plecach. Nic dziwnego, że są dorosłe, mocne, czasem szo-kujące – to poważny artysta, który kształcił się na wydziale Grafiki i Ilustracji Książkowej, który zdobywał liczne nagro-dy (m.in. Nagrodę Herdera w Wiedniu), był grafikiem, pla-kacistą, scenografem, a także projektował banknoty i znaczki pocztowe.

I znów wspominam siebie, jako małą dziewczynkę, z okiem w maleńkiej szparce w drzwiach, oglądającą jakieś fragmenty horroru – ten dreszcz, ten błysk w moim oku, smak zakaza-nego owocu, jabłka trochę nadgniłego. To ilustracje, których nie można nazwać pięknymi, nie można ich nawet określić jako ładne, ale hipnotyzują, nie pozwalają o sobie zapomnieć, przyciągają wzrok.

W tym egzemplarzu, który wypożyczyłam, jest mała naklejka z  różowym dinozaurem i  psem Pluto – fosforyzuje wśród oszczędnych ilustracji Brunovský'ego, wśród czerni, bieli i odcieni błękitu. Wyobrażam sobie dziecko, które przykle-jało ją tam lekko drżącą dłonią – bo te bajki wywarły na nim ogromne wrażenie i  chciało je trochę oswoić znajomym, kolorowym elementem, ale też przykleiło tam swoją ulubio-ną naklejkę, bo chciało zaznaczyć, że ta właśnie książka jest szczególna i bardzo ważna. I na swój sposób ulubiona. I do powracania – w każdą zimę i lato...

Jego baśnie mogą zadziwiać. Dzieci czytając je mogą być skonsternowane. Bo to nie są proste przekazy o tym, ze żyli długo i szczęśliwie.

kuchnia

kuchnia

filozofia

smaku

Malwina, Filozofia smakufilozofiasmaku.blogspot.com

Malwina

fot. archiwum prywatne

fot. archiwum prywatneWszystko zaczęło się dawno temu, gdy byłam małą dziewczynką. Była to duża kuchnia z drewnianym stołem i starym piecem kaflowym. Babcia zagniatała ciasto na pączki, kot wspinał się na firankę, a ja siedziałam z buzią umorusaną cukrem pudrem.

kwestio-nariusz• WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ… dawno temu, gdy byłam

małą dziewczynką. Była to duża kuchnia z drew-nianym stołem i starym piecem kaflowym. Babcia zagniatała ciasto na pączki, kot wspinał się na firankę, a ja siedziałam z buzią umorusaną cukrem pudrem. Już wtedy wiedziałam, że kuchnia i gotowanie jest czymś bliskim mojemu sercu.

• W MOJEJ KUCHNI… znajdziesz świeżo upieczony chleb, poczęstuję Cię zieloną herbatą i nakarmię pysznym ciastem czekoladowym.

• NAJWIĘKSZĄ SATYSFAKCJĄ... jest dla mnie uśmiech bliskiej sercu osoby.

• INSPIRUJE MNIE… cały otaczający świat.

• PODZIWIAM… ludzi z pasją, którzy świadomie i konse-kwentnie dążą do postawionego sobie celu.

• NAJBLIŻSZE PLANY… to przede wszystkim poświęcenie więcej czasu najbliższym.

• MARZY MI SIĘ… dom za miastem z dużym ogrodem, obszczekującym listonosza psem i kotem plączącym się pod nogami.

• W WOLNEJ CHWILI… czytam, piszę, rozmawiam, two-rzę, liczę wschody i zachody Słońca.

• W DZIECIŃSTWIE… wspinałam się na najwyższe drzewa, objadałam wiśniami i marzyłam, by zostać kominiarzem.

• ŚWIAT DZIECKA… to świat nieskrępowanych emocji, odwzajemnionego uśmiechu i niekończących się marzeń. Świat, który nie zna granic.

fot. Filozofia Smaku

fot. Filozofia Smaku

fot. Filozofia Smaku

Placuszki kakaowo -pomarańczowe

Przepis blogera Filozofia smaku.

Skład:• 1 szklanka mąki• 1 łyżka kakao• 2 łyżeczki proszku do pieczenia• 1-2 łyżki cukru• 3/4 szklanki soku z pomarańczy,

świeżo wyciśniętego• 1 jajko• do podania: bita śmietana

i kawałki owoców

A oto jak to zrobić:

W misce umieszczamy mąkę, kakao, proszek do pieczenia i cukier, mieszamy. Wbijamy jajko, wlewamy sok z poma-rańczy, całość łączymy przy pomocy trzepaczki. Ciasto odstawiamy na 15-30 minut. Na patelni rozgrzewamy olej. Przy pomocy chochelki wylewamy na patelnię porcje ciasta. Smażymy z obu stron na rumiano. Usmażone placuszki podajemy z bitą śmietaną i kawałkami pomarańczy.

Placuszki kakaowo -pomarańczowe

fot. Filozofia Smaku

kuchniakasi

kuchniakasi

Katarzyna Dębińska Łatak, Kuchnia nastrojowawww.kuchnianastrojowa.blogspot.com

OBIADOWO

Mąkę razem z kakao i solą przesiej przez sito na stolnicę lub blat. Dodaj cukier rozdrabniając go w rękach i łącząc z resztą składników suchych. Jajka lekko roztrzep i wlej do mąki z cukrem i ka-kao. Wyrabiaj do czasu, aż składniki się połączą, a ciasto będzie elastyczne i miękkie. Jeżeli ciasto będzie kleiło się do rąk podsyp mąką, gdy będzie zbyt zbite podlej odrobiną wody. Ciasto cienko rozwałkuj i ostrym nożem tnij makaron dowolnej długości i szerokości. Zagotuj 3 l wrzątku z pół łyżeczki soli. Wrzuć makaron i ugotuj al dente. Czas gotowania uzależniony jest od grubości i sze-rokości makaronu, w przypadku szerokich wstążek optymalny czas to około 5 minut. Najlepiej stać przy garnku i próbować co jakiś czas czy makaron jest odpowiednio ugotowany Sos waniliowy:Zagotuj mleko z cukrem i wanilią i gotuj na śred-nim ogniu przez 10 minut, aż płyn zgęstnieje. Zdejmij z ognia i dodaj serek mascarpone. Mieszaj łyżką do czasu, aż uzyskasz gładki sos.Ciepłym sosem polej świeżo ugotowany makaron i posyp posiekanymi pistacjami. Od razu podawaj.

Składniki (Porcja dla 4 osób):Makaron czekoladowy:

• 2 jajka (klasa wielkości M)

• ¾ – 1 szklanka mąki pszennej + do podsypania

• 3 łyżki kakao

• 2 łyżki cukru dark muscovado

• Szczypta soli

z podanych proporcji otrzymasz około 250 g makaronu

Sos waniliowy:

• Laska wanilii

• 1 szklanka mleka (250 ml)

• 3 łyżki cukru trzcinowego dark muscovado

• 200 g serka mascarpone

Dodatkowo:

• 2 łyżki posiekanych pistacji

Domowy makaron czekoladowy w sosie waniliowym z pistacjami

Przygotowała:Katarzyna Dębińska Łatak,kuchnianastrojowa.blogspot.com

To danie na pewno nie jest jedną z pięciu zalecanych porcji owoców i warzyw. Jednak czasami warto zaskoczyć nasze dzieci i podać na obiad czekoladę. Poza tym miło się patrzy, gdy dziecko zjada cały obiad :)

fot. Kuchnia Nastrojowa

napoj

Składniki (Porcja dla 4 osób):• 400 ml mleka

• 1 tabliczka gorzkiej czekolady (70% zawartości kakao)

• ½ tabliczki białej czekolady

• 3 łyżki cukru

Karmelowa czekolada do picia

fot. Kuchnia Nastrojowa

Do rondelka wlej mleko i połamaną na kosteczki czekoladę. Gotuj na wolnym ogniu, cały czas mieszając, do połącze-nia się składników. Na patelni zrumień cukier, aż wytworzy się karmel. Gorący karmel przelej do czekolady i energicznie wymieszaj. Przelej do filiżanek i od razu podawaj.

Smacznego!

Wspaniały aromatyczny na-pój, rozgrzewa w chłodne wieczory i dodaje energii. Nie bójmy eksperymento-wać i dodajmy do czekolady inne składniki jak orzechy, owoce, przyprawy. „

„fot. Kuchnia Nastrojowa

Z DOMOWEJ PIEKARNI

Wymieszaj suche składniki i przesiej przez sito. Dodaj masło i jajko, zagnieć w kulę. Wstaw do lodówki na godzinę. Po tym czasie zimne ciasto rozwałkuj na papierze do pieczenia na grubość 3-5 mm. Wycinaj dowolne kształty i wstaw do pieca nagrzanego do 180°C. Piecz przez około 8-10 minut, do czasu, aż brzegi zaczną brązowieć. Studź na kratce.

Smacznego!

Składniki• 100 g zimnego masła

• ¾ szklanki mąki pszennej (90 g)

• 3 łyżki mąki amarantusowej

• 3 łyżki kakao

• 1 jajko

• ½ łyżeczki cynamonu

• 1/3 łyżeczki soli

Kruche ciasteczka czekoladowe

fot. Kuchnia Nastrojowa

fot. Kuchnia Nastrojowa

W tym przepisie należy wyjaśnić pojawienie się dwóch składników: mąki amarantusowej i soli. Mąka amarantusowa jest mąką bezglutenową o dużej zawartości białka, nada naszym ciastkom przyjemny orzechowy posmak, natomiast sól wzmacnia smak czekolady.„

fot. Kuchnia Nastrojowafot. Kuchnia Nastrojowa

Deserowo

Masło z cukrem utrzyj na biały pusz-ysty krem. Stopniowo wlewaj sok, tak żeby połączył się z masłem. Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej i dodaj do masy. Gdy krem będzie gładki wymie-szaj go ze skórką pomarańczową. Go-towym kremem przełóż wafle, dociśnij je ciężkim przedmiotem , może być deska do krojenia, i wstaw do lodówki na około godzinę czasu. Gotowe wa-fle pokrój ostrym nożem na dowolne kształty.

Smacznego!

Składniki:• 4 wafle o wymiarach 25x25 cm

• 200 g miękkiego masła

• ½ szklanki cukru (80 g)

• 1 tabliczka czekolady (70% zawartości kakao)

• 100 ml świeżo wyciskanego soku pomarańczowego

• 100 g drobno posiekanej kandyzowanej skórki pomarańczowej

piszinger maślano-czekoladowy z nutą pomarańczy

fot. Kuchnia Nastrojowa

DeserowoDeser, który często pojawia się w wielu domach. Warto zrobić go samemu, dzięki temu zyskamy pewność, że nasz piszinger zrobiony jest z naturalnych, najlepszych składników. „

zabawydo druku

zabawydo druku

Marysia Bocheńska, Mery Selerywww.meryselery.blogspot.com

Rysowała:

Czy wiesz, gdzie mieści się geometryczny środek naszego kraju? Czy znasz najcieplejsze i najzimniejsze miejsce w Polsce? Które drze-wo jest najstarsze?

Wyrusz z nami na niezapomnianą wycieczkę i poznaj najciekawsze rekordy Polski. Włącz się do gry.

ZASADY GRY:Do każdej wyprawy należy się przygotować. Zaopatrz się w jedzenie i napoje, gdyż czeka Cię długa i pełna niezapomnianych wrażeń przygoda.

A więc do dzieła!

Ustaw pionki na polu START - jak widzisz nasza wy-prawa rozpocznie się w północnej części Polski.

Ustal, kto pierwszy wyruszy z nami na wyprawę (naj-młodszy, najwyższy, z najkrótszymi włosami, osoba, która wyrzuci najmniej lub najwięcej oczek na kostce).

Przeskakuj z pola na pole zgodnie z ilością oczek, którą wskazuje rzucona kostka. W trakcie gry będzie-cie mieli okazję spotkać rekordowe miejsca w Polsce. Zatrzymaj się w nich na chwilę. Dowiedz się na czym polega ich wyjątkowość i ruszaj dalej.

Pamiętaj - wygrywa osoba, która pierwsza dotrze do METY. Powodzenia.

Rekordowa

Polska

Marysia Bocheńska, Mery Selerywww.meryselery.blogspot.com

Rysowała:

W kurniku gwarno gdyż małe kurczaki – bliźniaki mają urodziny! Znajdź bliźniacze kurczątka i zakreśl je kółkiem.

Zbliża się pora obiadu. W gospodarstwie wielki gwar. Zwierzątka wołają gospodarza, aby przyniósł im pyszne jedzonko. Połącz zwierzątka z wydawanymi przez nie odgłosami

I ha ha

Pi pi pi

Gę gę

Beeee Muuuu

Tutaj ściągnijZABAWE,

Tutaj ściągnijZABAWE,

Zwierzęta bawią się w ganianego i rozbiegły się po całym podwórku. Spróbuj je policzyć.

Co by było gdyby zwierzątka pozamieniały się różnymi częścia-mi ciała? O np. taka psiogęś z kręconym ogonkiem? Narysuj własne zmiksowane zwierzątko i nazwij je.

Tutaj ściągnijZABAWE,

Tutaj ściągnijZABAWE,

Połącz kropki, a dowiesz się które zwierzątko radośnie bryka na rysunku.

123

4

56

78

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

1920

2122

2324

25 26

27

28

29

30

31 32

33

34 35

3637

38

39

40

41

42

4344

4546

47

48

49

50

51

52

53

54

55

56

57

58

5960

61

62

6364

65

66

6768

69

70

71

Zwierzęta coś dziś takie niewyraźne. Obrysuj jasne linie i pokoloruj zwierzęta.

Tutaj ściągnijZABAWE,

Tutaj ściągnijZABAWE,

Które ze zwierzątek nie pasuje w szeregu?

Które zwierzęta zaczynają się na literkę K? Zaznacz kółkiem i pokoloruj.

Tutaj ściągnijZABAWE,

Tutaj ściągnijZABAWE,

Zaprowadź małego konika do mamy idąc drogą z konikami.

Tutaj ściągnijZABAWE,

Dorysuj brakującą część zwierzątka i pokoloruj obrazek

Tutaj ściągnijZABAWE,

psych logia

psych logia

Urszula Turyna, Sylwia Zaremba, Mały Książęwww.psychoterapia-malyksiaze.pl

Opracowała:

Szklanka

i szczyptaMILOSCI

ZAZDROSCIW klasycznym ujęciu psychoanalitycznym, ok. 3 letni chłopiec odkrywa swoją płeć i jego relacja z mamą nabiera innego charakteru. Kieruje do niej „męskie” pragnienia, tzn. chce zostać jej mężem, w zabawach staje się rycerzem, który chroni lub walczy o swoją księżniczkę oraz pragnie zająć miejsce ojca. Ojciec staje się tu rywalem, który wywołuje pragnienie walki, a jednocześnie lęk przed karą. Staje się też obiektem identyfikacji, chłopiec buduje swoje poczucie męskości dzięki upodabnianiu się do taty.

Ścieżka dziewczynki jest nieco inna, w pewnym sensie trudniejsza. Dziewczynka porzuca mamę, aby zakochać się w tacie. Matka, która dotychczas była głównym obiektem pragnień, teraz staje się rywalką. Dziewczynka coraz więcej pragnień kieruje do taty, jednocześnie intensywnie podejmuje aktywności, w których identyfikuje się z mamą, np. zakłada jej korale, bądź maluje paznokcie.

Luty to miesiąc zimowy. Jedno-cześnie jest to miesiąc gorący, bo w samym jego środku świętuje-my Dzień Zakochanych. Dlatego nasz artykuł pragniemy poświę-cić właśnie uczuciom związanym z zakochaniem. Zakochanie, umiejętność zauroczenia się, a następnie bycia w intymności, zależności i zaangażowaniu mają swoje podwaliny w relacjach z rodzicami. Zygmunt Freud stworzył koncepcję fazy edypal-nej. Odkrył, że każda dziewczyn-ka przechodzi etap zakochania w ojcu, a każdy chłopiec etap zakochania w matce. Choć brzmi to całkiem zwyczajnie, jest to skomplikowany proces, bogaty w sprzeczne i niezwykle silne emocje do obojga rodziców.

MILOSCIZAZDROSCI

Powyższy opis jest pewnym uproszczeniem. Wiemy przecież, że realność dzieci jest bardzo różna: wycho-wują się w rozbitych lub zrekonstruowanych rodzi-nach, są wychowywane przez samotnego rodzica, bab-cię itd. Samo przeżywanie fazy edypalnej jest również bardzo zróżnicowane. Dzieci kierują pragnienia do obojga rodziców, czasem obiektem pragnień może się stać starszy brat, ciocia, partner/partnerka rodzica lub inna ważna osoba. Ponadto aktualnie bardzo zróż-nicowane są wzorce kobiecości i męskości, a większa otwartość w tematyce seksualności i płciowości mini-malizuje obecność tabu. Mimo wszystko warto mieć na uwadze 3 poniższe wskazówki, dotyczące potrzeb dziecka w tym wieku:

• Potrzeba doświadczenia bliskości z rodzicem tej samej płci, która daje możliwość identyfikowania się i kształtowania swojej tożsamości płciowej. Dziecko uczestniczy w niektórych aktywnościach mamy/taty (np. gra w piłkę tylko z tatą, wychodzi na ryby z tatą, piecze ciasta z mamą itd.).

• Potrzeba doświadczenia gratyfikacji i celebracji własnej płci w relacji z rodzicem przeciwnej płci, ale bez przeżycia totalnego triumfu (np. dziew-czynka doświadcza że jest najpiękniejszą księż-niczką taty, ale to mama nadal jest królową).

• Doświadczenia równowagi pomiędzy otwartością a tabu. Dziecko, coraz bardziej świadome seksual-ności i płciowości, wykazuje coraz więcej cieka-wości, czym różnią się chłopcy od dziewczynek, jak wygląda pocałunek, co rodzice robią w sy-pialni. Ważne jest zaspokajanie ciekawości dziec-ka poprzez rozmowy adekwatne do wieku przy jednoczesnym zachowaniu pewnej tajemnicy. Nie obawiajmy się tego, że dziecko będzie doświadcza-ło zazdrości. Szczypta zazdrości o rodzica, brata czy siostrę jest rozwojowa!

Urszula Turyna, Sylwia Zaremba, Mały Książęwww.psychoterapia-malyksiaze.pl

Opracowała:

Wieczór kolorowych paznokci.

Mama z córką organizuje „wieczór kolorowych paznokci”. W dzień wolny od nauki (przedszkola)

wspólnie malują paznokcie, np. na kolory uczuć jakie towarzyszyły im w ostatnim

tygodniu. Dziewczynka czerpie przyjemność z kobiecej aktywności, jaką jest malowanie paznokci

i jednocześnie ma możliwość nazywania uczuć swoich i bliskich.

Walentynkowe pocztówki:

Z okazji walentynek każdy obdarowuje wszystkie osoby z rodziny kartką – walentynką z wpisem – za co kogoś kocha. Walentynka

powinna być anonimowa. Taką kartkę można wręczyć bądź włożyć pod poduszkę również bez okazji. Jednocześnie

warto zwrócić uwagę na fakt, że to rodzice są parą zakochanych w rodzinie i pewna część świętowania

jest przeznaczona tylko dla nich (np. czekoladki dla wszystkich, ale kwiatki tylko dla mamy lub

wspólne wyjście rodziców na walentynkową kolację).

Obrus „Kocham cię”. Zróbcie swojemu dziecku (każdemu z osobna) specjalny obrus, który

będzie nakrywany w ważne dni dziecka np. urodziny, pobyt w szpitalu, zdanie egzaminu, imieniny, przed wyjazdem na kolo-

nie. Na materiale narysujcie i napiszcie jak bardzo kochacie waszą pociechę. Można zaangażować całą rodzinę: dziad-

ków, rodzeństwo, chrzestnych. Każdy może narysować lub napisać coś od siebie. Zachęcamy, aby każdy

członek w rodzinie miał taki obrus.Miłe niespodzianki.

Na spacerze z jednym z rodziców układamy bukiet dla drugiego rodzica. W domu podczas nieobecności jednego rodzica rysujemy mu rysunek. Dziecko

wtedy widzi, że mama czy ojciec wyrażają zgodę na zakochanie się w drugim rodzicu…

50 sposo-bów na oka-zanie miłości

Wspaniała zabawa dla całej ro-dziny. Będzie potrzebny duży arkusz

papieru, flamastry. Spróbujcie stworzyć plakat z całą rodziną. Niech każdy zapisze

swój sposób na okazanie miłości. (przytula-nie, przyniesienie ciepłej herbatki, narysowanie rysunku, zaśpiewanie piosenki itd.) Plakat może

wisieć gdzieś w widocznym miejscu, tak żeby w wolnej chwili można było dopisywać kolejne pomysły (i korzy-

stać z tych które już są).

propozycje

ZABAW

Obrus „Kocham cię”. Zróbcie swojemu dziecku (każdemu z osobna) specjalny obrus, który

będzie nakrywany w ważne dni dziecka np. urodziny, pobyt w szpitalu, zdanie egzaminu, imieniny, przed wyjazdem na kolo-

nie. Na materiale narysujcie i napiszcie jak bardzo kochacie waszą pociechę. Można zaangażować całą rodzinę: dziad-

ków, rodzeństwo, chrzestnych. Każdy może narysować lub napisać coś od siebie. Zachęcamy, aby każdy

członek w rodzinie miał taki obrus.Miłe niespodzianki.

Na spacerze z jednym z rodziców układamy bukiet dla drugiego rodzica. W domu podczas nieobecności jednego rodzica rysujemy mu rysunek. Dziecko

wtedy widzi, że mama czy ojciec wyrażają zgodę na zakochanie się w drugim rodzicu…

Ważne Historie

Opowiadajcie dziecku jak się poznaliście, jak poznali się wasi rodzice, jak ono się pojawiło na

świecie. Te historie można powtarzać w każdej sprzyjającej chwili. Dzieci

uwielbiają słuchać ich kilka razy. To nie tylko wzmacnia więzi, ale daje możliwość poznawa-

nia korzeni i doświadczeń rodziców.

50 sposo-bów na oka-zanie miłości

Wspaniała zabawa dla całej ro-dziny. Będzie potrzebny duży arkusz

papieru, flamastry. Spróbujcie stworzyć plakat z całą rodziną. Niech każdy zapisze

swój sposób na okazanie miłości. (przytula-nie, przyniesienie ciepłej herbatki, narysowanie rysunku, zaśpiewanie piosenki itd.) Plakat może

wisieć gdzieś w widocznym miejscu, tak żeby w wolnej chwili można było dopisywać kolejne pomysły (i korzy-

stać z tych które już są).

logopedia

logopedia

aby jezykbyl gietki

warg dziecka. Taki sposób ułatwia też jedzenie. Co więcej karmienie łyżeczką we właściwy sposób otwiera drogę do prawidłowego sposobu oddychania. Dlaczego? Uczymy bowiem dziecko domykania ust. Jak wiemy właściwy sposób oddychania, to oddech przez nos. Będąc przy tematyce oddychania warto wspomnieć o zadbaniu o wydmuchany nosek dziecka. Przewlekły nieżyt nosa przyczynia się do wad wymowy i nieprawidłowej pracy przepony. Jeszcze jedno… Od 13 miesiąca życia pozwólmy dziecku także na samodziel-ne próby posługiwania się widelcem i łyżką. Skoro naukę rozpoczęliśmy w 6 miesiącu życia, maluszek będzie świetnie przygotowany.

GRYZIENIEWażne, aby dziecko już od 8 miesiąca życia było przyzwy-czajane do gryzienia. Miksując zupkę powinny znaleźć się w niej grubsze cząstki warzyw. Miksowanie już nie musi być dokładne. Maluszek sobie poradzi. W 10 miesiącu życia możemy wprowadzić niewielkie ilości pieczywa, biszkopty i sucharki. Jeśli chodzi o pieczywo, najpierw zaczynamy od miękkich fragmentów chleba – cienko pokrojonych - aby następnie wprowadzać jego twardsze części. Taki sposób postępowania pozwala świetnie przygotować aparat mowy, a także zadba o właściwy zgryz i uzębienie. Dziecko od 24 miesiąca życia powinno codziennie gryźć lekko podgotowa-ną marchewkę, kawałki owoców czy skórkę od chleba.

PICIEMiędzy 13 a 16 miesiącem życia niemowlak może pić już z kubeczka z ustnikiem, w późniejszych miesiącach życia (najpóźniej od 18 miesiąca życia) wprowadźmy zwykły

JAK „PRACOWAĆ” Z MALUSZKIEM?W dużej mierze sami mamy wpływ na wyrazistość artyku-lacyjną dziecka poprzez wyćwiczenie właściwych nawyków karmienia, gryzienia, picia i oddychania.

KARMIENIE Od 6 miesiąca życia dziecka dokonujemy pierwszych prób karmienia łyżeczką. Łyżeczka nie powinna być zbyt twarda, ani zbyt miękka, nie powinna być również głęboka i duża. Początkowo warto wybrać małą i płaską łyżeczkę, co pomoże dziecku opanować samodzielne zgarnianie pokarmu. Odpowiednio dobrana łyżeczka na pewno ułatwi naukę karmienia. Podając dziecku pyszny deserek łyżeczką, zawsze wkładamy ją poziomo do ust i lekko dociskamy łyżeczką środek języka, by następnie powoli wysunąć ją z buzi. Wy-ciągając łyżeczkę z buzi, możemy delikatnie docisnąć górną wargę dziecka do łyżki, ale uwaga – nigdy nie wyciągamy łyżeczki w sposób uniemożliwiający dziecku samodzielne zbieranie pokarmu! Przy wyjmowaniu łyżeczki z buzi, nie podnosimy jej zbyt wysoko do góry, ale staramy się wy-ciągnąć ruchem poziomym, co pozwoli na uaktywnienie

W TYM NUMERZE SIĘGAMY PO TRADYCYJNY TEMAT LOGOPEĘDYCZNY Ę JAK ZADBAĘ O PRAĘWIDĘOWĘ WYMOWĘ ĘROZWÓJ ARTYKULACYJNYĘ DZIECKA?

byl gietkikubeczek. Wystrzegamy się butelki! Długie picie z butelki, a także korzystanie ze smoczka przyczynia się do powstawa-nia wad wymowy.

CO ROBIĆ Z DWULATKIEM?Z dzieckiem w drugim roku życia możemy wprowadzać wstępne ćwiczenia logopedyczne. Ćwiczenia powinny mieć formę zabawy. Bawiąc się samolotem, helikopterem lub rakietą, naśladujemy ich lot, mówiąc uuuuuuuuuuuuu, a pokazując lądowanie pojazdu, wypowiadamy z wyraźnym uśmiechem: iiiiiiiiiiiiiii. Podczas, gdy słuchamy z dzieckiem piosenki, śpiewamy wolno: la, la, la z charakterystycznym wysokim uniesieniem języka do wałka dziąsłowego. Ruchy powinny być przesadne. Bawiąc się figurkami zwierzątek, naśladujemy dźwięk galopującego konika, a także inne od-głosy wydawane przez zwierzątka, podczas których ćwiczy-my mięśnie okrężne ust. Ważne są również zabawy z innymi wyrażeniami dźwiękonaśladowczymi: bach, bam – kiedy wrzucamy klocki, drobne przedmioty do pudełka, wiaderka; szu szu szu – podczas zabawy dziecięcą miotełką; huś huś – będąc na huśtawkach, ciach ciach – wycinając nożyczkami lub krojąc plastelinę plastikowym nożykiem. Bawiąc się pacynkami, zachęcamy dziecko do powtarzania samogło-sek i sylab, najpierw dwóch, a potem trzech. Co istotne dla mam, ćwiczenia te pozwalają utrzymać młody wygląd skóry, ponieważ przeciwdziałają powstawaniu zmarszczek mimicznych.

Dla właściwego rozwoju mowy ważne są ćwiczenia manual-ne – rysowanie, malowanie, lepienie z plasteliny, modeliny . Ośrodki odpowiadające za mowę oraz zdolności manualne znajdują się w mózgu bardzo blisko siebie. Nie zapominajmy więc o zabawach plastycznych.

A CO Z TRZYLATKIEM?Dla dzieci od trzeciego roku życia ćwiczenia artykulacyjne warto wzbogacić o ciekawe opowieści. Buzia może być niewysprzątaną przez wiewiórkę dziuplą. Język będzie wiewiórką, która zmęczona bałaganem postanawia wy-sprzątać swój domek. Ruchy języka musimy wykonywać razem z dzieckiem. Uwaga! Instrukcje opatrzone nawiasami skierowane są wyłącznie dla rodzica.

Wiewióra Gosia bardzo uwielbiała spędzać czas w swojej dziupli. Ostatnio jednak nie sprzątała tu zbyt często. „Oh, nie mam gdzie układać swoich nowych orzeszków! Dziś muszę tu posprzątać!” – powiedziała Wiewiórka. Na ścianach i na suficie było mnóstwo pajęczyn. Wiewiórka Gosia przeprosiła, mieszkające na nich pająki, i znalazła im bezpieczniejsze miejsce. Pajęczyny ze ścian zdjęła szczotką (czubek języka „myje” raz jeden, a raz drugi policzek), a z sufitu miotłą (sprzątanie rozpoczynamy od górnych zębów, język cofa się w głąb buzi). „Oh, zapomniałabym o drzwiach wej-ściowych! – zawołała Wiewiórka. Gosia szybko wyczyściła wejście do dziupli (oblizywanie warg kilkoma ruchami okrężnymi). Wiewiórka była z siebie bardzo zadowolona i kiedy usiadła w swoim fotelu, nagle przypomniała sobie, że musi poukładać orzeszki na półeczkach (języczek dotyka po kolei najpierw górne, a potem dolne zęby). „ A teraz zawołam Klarę, Honoratę i Malwinę, żeby zjadły ze mną pyszny orzeszkowy podwieczorek” – pomyślała. Wychyliła się z dziupli (języka opiera się na górnej wardze) i zawołała szybko: LO LO LO! Chodźcie na orzeszki! Wiewiórki zebrały się w pięknym, czystym salonie i wspólnie zajadały pyszne orzeszki (mlaskanie).Dla dzieci od 4 roku życia polecamy gry planszowe, podczas których możecie wykonywać ćwiczenia artykulacyjne. Poniżej mamy dla Was grę o przygodach Misia Poli. Udanej zabawy!

Agnieszka Drońska, Klaudia Dobija, Labirynt Słówwww.labiryntslow.com.pl

Opracowała:

Miś spotyka konika Hipolita. Ten wska-zuje mu najkrótszą drogę przez las. Ra-zem z Konikiem Hi-politem galopujecie, kląskając językiem.

Kukuła wita się z Misiem POLI, wo-łając trzy razy: kuku

kuku kuku.

Miś czuje miodek? Wcią-gasz powietrze noskiem, a potem wypuszczasz je

buzią. Zrób trzy oddechy. Brawo! Ruszasz w drogę.

Miś POLI wciąż je słod-ką czekoladę. Mlaskając,

budzi kukułkę.

Oj! Misiu POLI usłyszał dziwne pomruki. Nieda-leko dróżki ktoś wygląda przez krzak. Misiu roz-gląda się. Teraz spróbuj wypychać językiem raz jeden, a raz drugi poli-

czek. Uff, udało się. Nie-bezpieczeństwo minęło.

Miś POLI jest zmęczony. Wysuń języczek na ze-

wnątrz buzi i udawaj zmę-czonego pieska.

Oj, Miś POLI zgłodniał. Ale co to? W jego ple-caczku jest kawałek

czekolady. Miś POLI zje pyszną czekoladę razem

z Tobą. Mama lub Tata przykleja

kawałek rozmiękczonej czeko-lady lub smaruje nutellą wałek

dziąsłowy, a dziecko zlizuje smakołyk.

1.

7.

2.6.

5.

3.

4.

8.WYPRAWA MISIA PO MIÓDPewnego razu miś poli wybrał się do lasu po miodek. Jego smak znany był wszystkim misiom w krainie niedźwiedźów zwanej polina. Poli nigdy nie skosztował miodu, bo mama misia nie chciała, aby pobrudził swoje piękne futerko. Misiu postanowił wybrać się do lasu, aby choć raz skosztować pysznego miodu. Ale nie sądził, że po drodze będzie musiał zmierzyć się z kilkoma zadaniami…

Pszczoły zostawiły dla Misia dzbanek. Jest w nim

pełno miodu. Misiu na-kłada miodzik na talerzyk i zjada go. Poproś Mamę, aby nalała Ci miodu na

mały talerzyk, a teraz spró-buj zlizać miodek, aby na talerzyku nie pozostał ża-

den ślad.

Udało się! Misiu dotarł do pysznego miodu. Razem z Misiem rozglądacie się czy pszczoły zostawiły

miodek w dzbanku. Twój języczek wędruje raz od jednego kącika buzi do

drugiego.

Śpiew Misia i Kukułki słyszy Zajączek. Wygląda ze swej norki. Teraz twój języczek próbuje dotknąć

nosa!

Zajączek podpowiada Misio-wi, gdzie znajduje się miodek. Misiu szybko biegnie. Razem z nim wypowiadamy szybko:

la lo lu le li.

Miś POLI jest zaskoczony widokiem Kukułki. Ułóż buzię w ryjek, wypowia-dając uuuu, a następnie uśmiechnij się szeroko,

mówiąc: i i i i i .

Miś postawania wrócić do domku, ale na jego

futerku został miód. Te-raz Misiu zlizuje resztki miodu z buzi i łapek. Ty

też musisz wyczyścić buzię. Obliż buzię kilka

razy.

Miś cieszy się z to-warzystwa Kukułki

i śpiewa z nią głośno: la la la la la la.

13.

12.

9.

10.

11.

8.14.

www.funpik.plwww.funpikmag.com