Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” RAPORT · Fundację pomoc docierała do coraz...

4
Trzy miesiące to krótko i długo. Za krótko, by pomóc wszystkim potrzebującym, odwiedzić wszystkie okoliczne wioski i tam usuwać zęby, ale wystarczająco długo, by zaprzy- jaźnić się z mieszkańcami, zatrzymać się i zobaczyć, że naj- ważniejszą chwilą którą przeżywam, jest TERAZ; by uczyć się radości z życia mimo wielu trudności. Mój wylot do Kamerunu nie był planowany na długo wcze- śniej. Miałam przed sobą perspektywę rozpoczęcia pracy po stażu dyplomowym. Pojechałam na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa, gdzie spośród wielu pięknych treści usłyszałam zdanie, które wyryło się w moim sercu „Bóg błogosławi wa- szym marzeniom!” Uświadomiłam sobie, że zakładanie wła- snej działalności gospodarczej to niekoniecznie moje marze- nie, lecz od dwóch lat był nim wyjazd na misje. Pan Bóg mi pobłogosławił, udało mi się w czasie pozałatwiać wszystkie sprawy i już po kilku tygodniach od zgłoszenia do Fundacji „Redemptoris Missio” byłam w samolocie do Kamerunu. Od pierwszych godzin na czarnym lądzie (a raczej czerwo- nym lądzie – ziemia w Kamerunie jest czerwona ze względu na występujące tam gleby laterytowe) doznawałam „pora- żenia zmysłów”. Ciepłe, wilgotne powietrze, tłumy ludzi na ulicach, porozstawiane stragany wzdłuż drogi, mnóstwo Fundacja „Redemptoris Missio” w tym roku obchodzi XXI-lecie swojego istnienia. Chciałabym, aby ten rok był dla nas szczególny i abyśmy mogli uczcić go w sposób najbliż- szy naszym sercom. Od lat dokładamy wszelkich starań aby ulżyć w cierpieniu potrzebującym i nieść pomoc najbardziej opuszczonym i pokrzywdzonym przez los. W „Raporcie”, któ- ry oddajemy do Państwa rąk mogą Państwo przeczytać relacje dwóch wolontariuszek Fundacji realizujących swoje powoła- nie w Rwandzie i Kamerunie. Chcemy, aby świadczona przez Fundację pomoc docierała do coraz większej ilości ludzi. Właśnie zakończyliśmy Akcję „Opatrunek na Ratunek” w ra- mach której Fundacja zebrała ponad sześć ton różnego rodza- ju środków opatrunkowych. Dary są już w drodze do misyj- nych szpitali i przychodni. W czerwcu ruszy budowa Centrum Dziecięcego w Kenii, w którym okoliczne dzieci będą mogły znaleźć schronienie, należytą opiekę i edukację, która pozwoli im się wyrwać z kręgu biedy i bezradności. W lipcu do Ka- merunu wyruszy wyprawa chirurgów, aby przeprowadzać wśród pigmejów operacje przepuklin. Dzięki nim cierpiący na tę przypadłość ludzie będą mogli pracować i utrzymywać swoje rodziny. Jesienią planujemy wyprawę kardiologów do Tanzanii. Wszystkim naszym działaniom przyświecają słowa Matki Trędowatych Pani Doktor Wandy Błeńskiej „pielęgnuj- cie swoje dobre marzenia”. Ale żadne z naszych marzeń nie byłoby możliwe gdyby nie Państwa finansowe wsparcie, za które z całego serca dziękuję. Nikt z nas nie żyje tylko dla siebie... RAPORT - organizacja zrzeszona w Medicus Mundi International MEDICUS MUNDI POLAND Biuletyn Informacyjny Sympatyków i Wolontariuszy Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” 10 maja 2017 Nr 2/2017 (77) ISSN - 1642 - 8773 Drodzy Przyjaciele, Wolontariusze i Sympatycy Fundacji! Czas to miłość

Transcript of Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” RAPORT · Fundację pomoc docierała do coraz...

Page 1: Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” RAPORT · Fundację pomoc docierała do coraz większej ilości ludzi. ... pomina obrazu Afryki znanego nam z filmów. Nie ma

Trzy miesiące to krótko i długo. Za krótko, by pomóc wszystkim potrzebującym, odwiedzić wszystkie okoliczne wioski i tam usuwać zęby, ale wystarczająco długo, by zaprzy-jaźnić się z mieszkańcami, zatrzymać się i zobaczyć, że naj-ważniejszą chwilą którą przeżywam, jest TERAZ; by uczyć się radości z życia mimo wielu trudności.

Mój wylot do Kamerunu nie był planowany na długo wcze-śniej. Miałam przed sobą perspektywę rozpoczęcia pracy po stażu dyplomowym. Pojechałam na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa, gdzie spośród wielu pięknych treści usłyszałam zdanie, które wyryło się w moim sercu „Bóg błogosławi wa-szym marzeniom!” Uświadomiłam sobie, że zakładanie wła-snej działalności gospodarczej to niekoniecznie moje marze-nie, lecz od dwóch lat był nim wyjazd na misje. Pan Bóg mi pobłogosławił, udało mi się w czasie pozałatwiać wszystkie sprawy i już po kilku tygodniach od zgłoszenia do Fundacji „Redemptoris Missio” byłam w samolocie do Kamerunu.Od pierwszych godzin na czarnym lądzie (a raczej czerwo-nym lądzie – ziemia w Kamerunie jest czerwona ze względu na występujące tam gleby laterytowe) doznawałam „pora-żenia zmysłów”. Ciepłe, wilgotne powietrze, tłumy ludzi na ulicach, porozstawiane stragany wzdłuż drogi, mnóstwo

Fundacja „Redemptoris Missio” w tym roku obchodzi XXI-lecie swojego istnienia. Chciałabym, aby ten rok był dla nas szczególny i abyśmy mogli uczcić go w sposób najbliż-szy naszym sercom. Od lat dokładamy wszelkich starań aby ulżyć w cierpieniu potrzebującym i nieść pomoc najbardziej opuszczonym i pokrzywdzonym przez los. W „Raporcie”, któ-ry oddajemy do Państwa rąk mogą Państwo przeczytać relacje dwóch wolontariuszek Fundacji realizujących swoje powoła-nie w Rwandzie i Kamerunie. Chcemy, aby świadczona przez Fundację pomoc docierała do coraz większej ilości ludzi.

Właśnie zakończyliśmy Akcję „Opatrunek na Ratunek” w ra-mach której Fundacja zebrała ponad sześć ton różnego rodza-ju środków opatrunkowych. Dary są już w drodze do misyj-nych szpitali i przychodni. W czerwcu ruszy budowa Centrum Dziecięcego w Kenii, w którym okoliczne dzieci będą mogły znaleźć schronienie, należytą opiekę i edukację, która pozwoli im się wyrwać z kręgu biedy i bezradności. W lipcu do Ka-merunu wyruszy wyprawa chirurgów, aby przeprowadzać wśród pigmejów operacje przepuklin. Dzięki nim cierpiący na tę przypadłość ludzie będą mogli pracować i utrzymywać swoje rodziny. Jesienią planujemy wyprawę kardiologów do Tanzanii. Wszystkim naszym działaniom przyświecają słowa Matki Trędowatych Pani Doktor Wandy Błeńskiej „pielęgnuj-cie swoje dobre marzenia”. Ale żadne z naszych marzeń nie byłoby możliwe gdyby nie Państwa finansowe wsparcie, za które z całego serca dziękuję.

Nikt z nas nie żyje tylko dla siebie...

R A P O R T- organizacja zrzeszona w Medicus Mundi InternationalMEDICUS MUNDI POLAND

Biuletyn Informacyjny Sympatyków i WolontariuszyFundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio”

10 maja 2017 Nr 2/2017 (77)

ISSN - 1642 - 8773

Drodzy Przyjaciele, Wolontariusze i Sympatycy Fundacji!

Czas to miłość

Justyna
Przekreślenie
Justyna
Wstawiony tekst
V
Justyna
Notatka
Justyna Janiec-Palczewska Prezes Fundacji
Justyna
Przekreślenie
Justyna
Wstawiony tekst
liczby
Page 2: Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” RAPORT · Fundację pomoc docierała do coraz większej ilości ludzi. ... pomina obrazu Afryki znanego nam z filmów. Nie ma

10 maja 2017 Nr 2/2017 (77)R A P O R T

rozklekotanych żółtych samochodów - taksówek, co chwila używających klaksonu, ludzie przeciskający się między samo-chodami, kobiety w pięknych kolorowych sukniach. W drodze do Abong-Mbang bujne, gęste lasy równikowe, plantacje ana-nasów, bananowce. Na bramkach, gdzie dokonuje się opłaty za przejazd asfaltową drogą dzieci sprzedające pokrojone owoce, szaszłyki z robaków żyjących w pniu palmy. Ludzie zgroma-dzeni przed swoimi domami, popijający sok z palmy, dzieci bawiące się zaimprowizowanymi zabawkami… Wszystko mi mówiło, że AFRYKA ŻYJE!

Już w drugim tygodniu pracy doznałam realiów afrykań-skich – piorun uderzył w naszą przychodnię, zepsuł przetwor-nicę napięcia od baterii słonecznych i nie było prądu… Jedy-ne co mogłam robić, to usuwać zęby z latarką czołówką na głowie: do czasu, gdy pojawi się prąd z miasta lub gdy ktoś z Polski nie przywiezie nowej przetwornicy. By optymalnie wykorzystać swój czas, pięciokrotnie zamykałam gabinet den-tystyczny i udawałam się na wioski, by tam udzielać pierw-szej pomocy dentystycznej. Praca w miejscach oddalonych o 100, 150, 300 kilometrów była prawdziwą misją. Miałam świadomość, że pacjenci ci od lat cierpią z powodu bólu zęba, bo nie mają możliwości przyjechać do tak odległego gabine-tu… Szczególnie że droga była fatalna (tylko 50 km asfaltu), a reszta to piękna czerwona ziemia: w porze deszczowej czę-sto nieprzejezdna ze względu na błoto lub stojące ogromne ka-łuże, w porze suchej zaś częstująca przejezdnych czerwonym pyłem, skutecznie zalepiającym drogi oddechowe. Miałam więc ręce pełne roboty, ekstrakcje nie należały do najłatwiej-szych (połamane korzenie, schowane pod dziąsłem złamane ósemki). Kilkakrotnie byłam zupełnie wyczerpana po pracy w takich warunkach, lecz wdzięczność pacjentów rekompen-sowała wszelkie zmęczenie. W jednej miejscowości, tuż przy granicy z RCA, rozdałam dzieciom szczoteczki do zębów, a one brały je do buźki zapakowane, nie wiedząc, jak się ich używa… Były bardzo zaciekawione moją pracą (pracowałam na zewnątrz, więc stawały niedaleko by się przyglądać), przy-chodziły oglądać duży model zębów i bawiły się nim. Pewnie pierwszy raz w życiu widziały dentystę!

Gdy miałam prąd w gabinecie, mogłam leczyć zęby, usuwać kamień nazębny. Każdą rozmowę rozpoczynałam od instruktażu higieny jamy ustnej, modyfikowałam sposób szczotkowania.

Kilkakrotnie szłam do pobliskiej szkoły podstawowej pro-wadzonej przez siostrę Alicję, by przeprowadzić lekcję higie-ny jamy ustnej. Na początku pytałam dzieci jak i kiedy myją ząbki, na modelu pokazywałam jak zrobić to prawidłowo, na-stępnie uczyłam je piosenki „Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda”, którą wcześniej przetłumaczyłam na język francuski, po czym wszyscy razem szliśmy przed szkołę myć ząbki. To była wielka frajda i dla mnie i dla dzieci! Maluchy sześcio- i siedmioletnie, od których zaczęłam, od razu załapały nowo-ści i codziennie rano, jedząc śniadanie, słyszałam jak pięknie śpiewają tą piosenkę.

Dostrzegalna na każdym kroku bieda kontrastowała z nie-samowitą radością mieszkańców. Zaciekawiona tym wido-kiem, chciałam poznać lepiej tamtejszą kulturę. Zaczęłam śpiewać w chórze parafialnym, tam zaprzyjaźniłam się z mło-dymi z okolicy, nauczyłam się śpiewać w językach plemien-nych: Ewondo, Maka, Bamileke, Badżue, uczyłam się tańczyć, poznawałam miejscowe zwyczaje. Uczyłam się przygotowy-wać potrawy kameruńskie, obierałam ziarna kakao, poszuki-wałam hipopotamów, spływałam pirogą rzeką Dja, unikając spotkania z krokodylem, podglądałam goryle i szympansy w „sanktuarium małp”. Wszystkie te doświadczenia pokazały mi energię życia, życia na 100%. Kilka lat temu mój znajomy, mały brat Jezusa - Kazek życzył mi „więcej życia w latach niż lat w życiu”. Te piękne życzenia po pobycie w Afryce jeszcze bardziej chcę wcielać w życie.

Kardynał Stefan Wyszyński powiedział: „Jedni mówią: czas to pieniądz, a ja wam mówię: czas to miłość! Pieniądz jest znikomy, a miłość trwa!” Wolontariat w Kamerunie był pięknym doświadczeniem miłości… Troszkę dałam z siebie, a otrzymałam wielokrotnie więcej! Dziękuję!

Aleksandra Golińska

R A P O R T

Justyna
Notatka
,
Page 3: Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” RAPORT · Fundację pomoc docierała do coraz większej ilości ludzi. ... pomina obrazu Afryki znanego nam z filmów. Nie ma

10 maja 2017 Nr 2/2017 (77)R A P O R T

Rwanda – w miejscowym języku kinyarwanda oznacza kraj tysiąca wzgórz. Krajobraz tego malutkiego kraju nie przy-pomina obrazu Afryki znanego nam z filmów. Nie ma rozło-żystych drzew akacjowych, ani spalonych słońcem traw. Po horyzont widać zielone wzgórza, usiane poletkami uprawnymi i bananowcami. Na ulicach gwar, kobiety w kolorowych suk-niach, z dziećmi na plecach, koszami owoców na głowie…W tym kolorowym świecie spędziłam cztery miesiące swoje-go życia. Pracując jako wolontariuszka w szpitalu w Nemba, na północy kraju, obserwowałam z bliska prawdziwe życie Rwandyjczyków. Afrykańska codzienność nie jest tak bajecz-na jak otaczający krajobraz. Nie można zapomnieć, że Rwan-da to jeden z najbiedniejszych krajów na świecie i niedawno zakończył się tam krwawy konflikt na tle plemiennym. Bieda jest wszechogarniająca, warunki życia miejscowych dla nas nie do pojęcia, niedożywione dzieci… Czy to odpowiednie miejsce na pierwszy wolontariat dla młodej Europejki, która pierwszy raz odwiedza czarny ląd? Przede wszystkim jest tam bezpiecznie, a w całej nędzy dostrzegłam światełko w tunelu! W szpitalu byliśmy w stanie zapewnić chorym podstawową opiekę, w całym kraju sprawnie funkcjonuje system ubezpie-czeń zdrowotnych. Szpital w Nemba, w którym pracowałam, posiada 170 łóżek dla najbardziej potrzebujących pacjentów, oraz przyszpitalną przychodnię, do której zgłasza się codziennie około setka cho-rych. Brak personelu medycznego jest w Rwandzie bardzo odczuwalny.

W udziale przypadło mi zajęcie się Oddziałem Chorób Wewnętrznych. Codziennie musiałam zadbać o 40 pacjentów, czasem ich liczba była dwukrotnie wyższa. I tak właśnie ja

– 25-letni medyk z półtorarocznym stażem pracy stałam się lekarzem prowadzącym dla całej Interny. Czy dawałam sobie radę? Musiałam.Z czym przychodzili pacjenci? Połowa trafiała na oddział z powodu chorób zakaźnych – głównie z tyfusem, amebo-zą, czasem zdarzała się malaria. Druga połowa z tym,

R A P O R T

Wzruszające podziękowania od pacjenta przy wyjściu ze szpitala

Muraho! Pozdrowienia z Rwandy

Justyna
Przekreślenie
bez podpisu
Page 4: Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” RAPORT · Fundację pomoc docierała do coraz większej ilości ludzi. ... pomina obrazu Afryki znanego nam z filmów. Nie ma

Codzienność przeciętnego afrykańskiego dziecka jest nie-zwykle trudna, a kiedy umiera jedno z rodziców zamienia się w prawdziwy dramat. O życiu takich dzieci wiele wiedzą siostry zakonne, które pracują w Kenii. Prowadzą tam szko-łę i codziennie stają w obliczu dramatów tamtejszych dzie-ci. Miejsce, w którym pracują to misja Kithatu, położona w górzystym terenie, około 200 km od Nairobi. Jest to rejon rolniczy, ludność będąca pod opieką misji jest biedna i nie-wykształcona. W Kithatu i okolicach jest dużo dzieci, które nie mają obojga lub jednego z rodziców. Aby pomóc dzie-ciom i rodzinom znajdującym się w tak trudnej sytuacji sio-stry postanowiły wybudować Centrum Dziecięce im. Świętej Rodziny. Zadaniem Centrum będzie otoczenie opieką dzieci w wieku od kilku miesięcy aż do osiągnięcia pełnoletności. Opieka świadczona byłaby w zależności od potrzeb dzieci. Siostry mają nadzieję, iż edukacja i opieka nad tymi dziećmi pomoże im w przyszłości osiągnąć zawód i zdobywać środki do utrzymania własnych rodzin. Z pewnością obniży poziom istniejącej biedy.

W czasie swojej posługi misyjnej misjonarki zauważyły, że dużym problemem jest opieka nad dziećmi do czwartego roku życia - nie są one objęte opieką przedszkolną. Bardzo często do ośrodka zdrowia trafiały dzieci, których stan zdro-wia wymagał natychmiastowej pomocy i intensywnej opieki. Do sióstr przynoszone są dwuletnie dzieci ważące mniej niż 7 kg, dzieci które nie chodzą i nie mówią. Ich prawidłowy rozwój został zahamowany przez głód, choroby i elementarny brak opieki. By jakoś temu zaradzić, siostry rozpoczęły pro-gram dokarmiania i opieki medycznej nad dziećmi poniżej czwartego roku życia. Dzieci te przynoszone są do ośrodka rano, i zabierane do domów przez opiekunów po południu. Ich rodzice w tym czasie mogą pracować w polu, aby móc wykarmić swoje pozostałe dzieci. Rano maluchy są kąpane

i przebierane w czystą odzież. W ciągu dnia otrzymują cztery posiłki, a dodatkową część pożywienia ich opiekunowie zabie-rają do domu. W czasie pobytu dzieci bawią się i mają czas na sen. Jeśli dziecko jest chore, zabierane jest do ośrodka zdrowia by otrzymać natychmiastowe leczenie. Część z nich wymaga prostych ćwiczeń, by zacząć siadać, stawać, samodzielnie cho-dzić, czy mówić. Niestety miejsce gdzie obecnie prowadzona jest ta działalność jest małe i nie pozwala na objęcie opieką większej liczby dzieci. Dlatego siostry od kilku już lat szuka-ją środków finansowych na powstanie Centrum Dziecięcego, które pozwoli zmienić sytuację pokrzywdzonych dzieci i dać im szansę na lepszy start w dorosłość. Marzenie sióstr powoli się realizuje. Fundacja Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” wygrała w konkursie Ministerstwa Spraw Zagranicz-nych dofinansowanie budowy Centrum Dziecięcego. Warun-kiem jest zebranie przez Fundację wkładu własnego w kwocie 31 tys. zł. To w Państwa rękach jest przyszłość tych dzieci. Każdy, kto chciałby pomóc, może wpłacić na konto Funda-cji dowolną, najmniejszą nawet kwotę z dopiskiem „Kenia”. Wszystkie zebrane w ten sposób środki zostaną przekazane na budowę. Czas nagli, budowa Centrum ma zostać ukończona jeszcze w 2017r. O postępie prac będziemy Państwa informo-wać w kolejnych numerach „Raportu”.

lek. Małgorzata Osmola

10 maja 2017 Nr 2/2017 (77)R A P O R T

PRZECZYTAŁEŚ - PRZEKAŻ INNYM! PRZECZYTAŁEŚ - PRZEKAŻ INNYM! PRZECZYTAŁEŚ - PRZEKAŻ INNYM!

Centrum Wolontariatu Fundacji:ul. Grunwaldzka 86; 60 -311 Poznań

tel./fax (61) 8 621 321Czynne od poniedziałku do piątku

od godz. 11.00-17.00.e-mail: [email protected]

www.medicus.ump.edu.plKonto bankowe:

Bank Zachodni WBK S.A. IX O/Poznańnr r-ku: 09 1090 2255 0000 0005 8000 0192

FUNDACJA POMOCY HUMANITARNEJ REDEMPTORIS MISSIO

RAPORT - Biuletyn Informacyjny Sympatyków i Wolontariuszy Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” Redaktor: Justyna Janiec-Palczewska, współpraca: prof. Anita Magowska Mateusz Cofta, Marie Cofta, Jacek Jarosz, Sylwia Kubala, Monika Pacholak- Wiśniewska, Paweł Fiszer.Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów. Pismo rozprowadzane bezpłatnie.

co nazywamy chorobami przewlekłymi – z niewydolnością serca, nadciśnieniem, astmą, cukrzycą. Czyli w zasadzie to, z czym spotykamy się w szpitalach w Polsce. Wiedza o tych chorobach była w Rwandzie niewielka, więc na tym temacie skupiała się moja praca edukacyjna.

Pomyślicie, że obniżanie ciśnienia to nie jest wcale nobli-we zajęcie, i czy takie działania są w Afryce potrzebne. Otóż choroby przewlekłe są nazywane cichymi zabójcami, bo po-mijane są długofalowe skutki jakie niesie niepodjęcie terapii. Nikt nie myśli o sparaliżowanych osobach po udarze, czy du-szących się z powodu ciężkiej astmy. Moim celem było uświa-damianie, że można i trzeba temu zapobiegać.

Świetnie układała mi się praca z tamtejszym personelem. Gdyby nie moi pielęgniarze, nie byłabym nawet w stanie po-rozumieć się z pacjentami. Tworzyliśmy bardzo zgrany zespół, wspólnie pracowaliśmy nad poprawą jakości opieki nad pacjen-tem. Porównując funkcjonowanie oddziału, który zastałam po przyjeździe, a który zostawiałam wyjeżdżając, to niebo a ziemia! To był bardzo intensywny czas, który spędziliśmy z korzy-ścią dla obu stron. Decyzja o wyjeździe była jedną z lepszych w moim życiu. To niesamowite doświadczenie dla mnie, nie tylko jako lekarza, ale przede wszystkim - człowieka.

Dołóż swoją cegiełkędo budowy Centrum Dziecięcego im. Świętej Rodziny

Justyna
Notatka
lek. Małgorzata Osmola wolontariuszka Fundacji
Justyna
Przekreślenie
Justyna
Notatka
Justyna Janiec-Palczewska