Expionage 06
-
Upload
katarzyna-grzebyk -
Category
Documents
-
view
212 -
download
0
description
Transcript of Expionage 06
m a g a z y n d l a a k t y w n y c h
| 06LIPIEC2014 |
JOGA ŚMIECHU
phot
o: S
hutte
rsto
ck®
Uniwersytet DzieciANNA GRĄBCZEWSKA
LifetrampMICHAŁ MICHALSKI
Podró¿e z niemowlakiemKINGA GNAŚ-SAWCZUK
Bright Sight –smartfony dla niewidomychROZMOWA Z JĘDRZEJEM TABACZYŃSKIM
KATARZYNA JAKÓBIK
http://issuu.com/expionage/docs/expionage_extra
Pomysł i realizacja:Katarzyna Grzebyk
Autorzy: Anna Grąbczewska,
Michał Michalski, Kinga Gnaś-Sawczuk,
Katarzyna Jakóbik,Marika Staszowska
Redakcja tekstów i korekta: Anna Szymańska
Projekt grafi czny i skład: Katarzyna Grzebyk
Zdjęcia dzięki:Annie Grąbczewskiej
Michałowi Michalskiemu,Łukaszowi Kalicińskiemu,
Katarzynie Jakóbik, Kindze Gnaś-Sawczuk,
a także Shutterstock®
Strona www:Damian Górak
Kontakt: [email protected]
http://www.facebook.com/Expionage
| 06LIPIEC2014 |
LifetrampMICHAŁ MICHALSKI
Lider jogi śmiechuKATARZYNA JAKÓBIK
Uniwersytet DzieciANNA GRĄBCZEWSKA
Podró¿e z niemowlakiemKINGA GNAŚ-SAWCZUK
Bright Sight of lifeROZMOWA Z TWÓRCĄ APLIKACJI DLA OSÓB NIEWIDOMYCH
M i c h a ł M i c h a l s k i
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 5
P R A C A
Ale o co chodzi?Idea lifetrampingu zrodziła się podczas
jednego z zagranicznych wyjazdów, który
zasadniczo nie różnił się zbyt mocno od
innych jemu podobnych. Ot, odwiedzaliśmy
jakieś miejsca i zabytki... Déjà vu. I to
wrażenie nas uderzyło, pomyśleliśmy, że
przecież warto byłoby wynieść z podróży coś
więcej, wszak podobno podróże kształcą…
Zgodnie uznaliśmy, że mogłyby kształcić
bardziej i zaczęliśmy snuć wizje z serii:
„co by było gdyby”. Co by było, gdyby sieć
społeczna wybiegała odrobinę poza nasze
bliższe i dalsze znajomości. Gdyby wyszła
poza bezpośredniość kontaktów, chociaż
do miałaby do niej fi nalnie doprowadzić?
Gdyby można było swój wyjazd planować
nie pod kątem zabytków, które mamy
zobaczyć, ale pod kątem rzeczy, których
chcielibyśmy się nauczyć bądź ich
doświadczyć… Nie mieliśmy na myśli
doświadczeń czysto rozrywkowych,
jak różne dziwne sporty czy wycieczki
krajoznawcze z wpisanym w scenariusz
6 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
P R A C A
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 7
P R A C A
porwaniem przez piratów. Chcieliśmy znaleźć
sposób na zdobycie praktycznej wiedzy
bądź umiejętności, opartych na namacalnym
przeżyciu tego, jak jest ona w danym
środowisku praktykowana. Im dłużej nad tym
myśleliśmy, tym bardziej byliśmy przekonani,
że ta koncepcja ma zdecydowanie większe
spektrum zastosowań, niż turystyka, o której
początkowo myśleliśmy. Bo czy trzeba
koniecznie gdzieś wyjeżdżać, aby nauczyć
się ciekawych rzeczy? A czy trzeba się uczyć
wyłącznie rzeczy ciekawych? Kim jesteśmy,
aby mieć prawo oceniać, co jest rzeczywiście
ciekawe, a co nie? Pytania zaczynały się
mnożyć, ale byliśmy w stanie sobie na te
pytania udzielać odpowiedzi. Odpowiedzi,
które doprowadziły do stworzenia idei
lifetrampingu i, w rezultacie, powstania
serwisu Lifetramp.com.
Urozmaicenie swojego wyjazdu wakacyjnego
ciekawym doświadczeniem, choćby nawet
podpartym zdobyciem praktycznej wiedzy,
to jedno. Ale możliwość zebrania cennego
doświadczenia, poprzez spędzenie dnia
z kimś pracującym w zawodzie, który nas
- jako osoby będące na początku ścieżki
zawodowej - wybitnie interesuje, to już coś
o wiele bardziej „przyziemnego”, a zarazem
ekscytującego. A przecież możliwe są
jeszcze wszystkie stadia pośrednie pomiędzy
tymi dwoma opcjami.
8 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
P R A C A
Dlaczego ludzie chca uprawiac lifetramping?Powodów, dla których ludzie chcą uprawiać
lifetramping jest właściwie dokładnie
tyle, co ich samych. Jedni zmagają się
z niegdysiejszymi wizjami tego, jak chcieli,
aby ich życie zawodowe wyglądało, a które
niekoniecznie udało im się zrealizować, czy
to z braku odwagi, możliwości czy - mimo
iż było to ich najszczerszym marzeniem -
braku wiary w sukces, jaki mogłoby obranie
takiej ścieżki przynieść. Udanie się do
kogoś, kto to ryzyko podjął i spędzenie
z nim dnia na owej wyśnionej pracy, może
być dla nich namiastką spełnienia marzeń;
może być też pozytywnym impulsem
uświadamiającym, że jednak można było
pójść tą drogą i że wciąż nie jest na to
za późno. Że na robienie tego, co się
naprawdę kocha, nigdy nie jest za późno.
Z drugiej strony, wiedza zdobyta na
lifetrampingu, może rozwiać wątpliwości,
o ile nas trapiły, czy obrana przez nas
droga była właściwa. Możliwe przecież,
że idealizowaliśmy daną profesję
w sposób, który sprawiał, iż wydawał
nam się on spełnieniem, za którym
tęsknie wyglądaliśmy przez lata naszej
kariery, plując sobie w brodę, że nie
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 9
P R A C A
zdecydowaliśmy się na to, czy tamto.
Po dniu spędzonym z profesjonalistą
w dziedzinie, która wydawała nam
się spełnieniem wszystkich naszych
zawodowych aspiracji, może się okazać, że
to nie bajkowa kraina, tylko brud, pot i łzy,
i tak naprawdę, to dobrze nam tam, gdzie
jesteśmy, zaś obranie aktualnej ścieżki było
najlepszą możliwą do podjęcia decyzją.
W USA istnieje coś takiego jak gap year.
To obyczaj, oczywiście nie przez każdego
praktykowany, wedle którego młody
człowiek po ukończeniu szkoły średniej robi
sobie rok przerwy przed podjęciem decyzji
jakie, i czy w ogóle, studia podejmie. To
czas na przemyślenie, co chce się robić
w życiu. U nas gap year, rzecz jasna,
nie funkcjonuje, ale nie dlatego, że jest
pomysłem głupim czy niepraktycznym,
a z tej przyczyny, że mało kogo w Polsce
stać na to, by robić sobie rok przerwy
na zbieranie doświadczenia życiowego
i rozmyślanie o przyszłości, pozostając na
garnuszku rodziców. Jednak problem osoby
bezpośrednio po szkole średniej – czy
to w USA, czy w Polsce, Niemczech czy
Brazylii jest ten sam: Co dalej?
I tu również lifetramping otwiera furtkę
możliwości. Umożliwia młodym ludziom
sprawdzenie, przekonanie się na własnej
skórze, jak wygląda życie i praca
w konkretnych zawodach. Jasne, że jeden
10 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
P R A C A
dzień to nie jest żadna praktyka zawodowa,
którą można będzie sobie wpisać w CV, ale
wszak nie o to chodzi. Mamy możliwość
przekonania się osobiście, czy to, co
w naszym młodym umyśle wydaje się
atrakcyjną karierą, jest rzeczywiście karierą
która nas uszczęśliwi – a tego, jaki wpływ
ma to, co robimy w życiu zawodowym,
na nasze ogólne poczucie spełnienia
i szczęścia nikomu chyba tłumaczyć
nie muszę. Decydowanie o całej swojej
przyszłości w tak młodym wieku jest
ryzykowne, a pozostawienie tej decyzji
innym, na przykład rodzicom, rzadko kiedy
kończy się happy endem.
Lifetramping może być drogą do udanej
kariery (rozumianej jako życie zawodowe
dające satysfakcję i szczęście) nie tylko dla
ludzi młodych. Wszak przychodzi i taki czas
w życiu starszego pokolenia, że potrzeba
zmiany jest rosnąca, paląca wręcz, choć
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 11
P R A C A
człowiek nie ma pojęcia, czym chciałby
się teraz zajmować. Nie wyobrażam sobie
łatwiejszego sposobu na zażegnanie
takiego kryzysu, niż metoda próbowania do
skutku, a to dzięki Lifetrampowi okazuje się
dziecinnie proste.
Potencjał Lifetrampa i lifetrampingu jako
takiego jest niewspółmiernie większy
niż np. couchsurfi ngu, który odmienił
oblicze turystyki i otworzył ją dla ludzi
o mniej zasobnych portfelach. Lifetramp,
mam nadzieję, odmieni życie zawodowe
wielu ludzi i pokaże im, że podążanie za
marzeniami, nawet jeśli sami nie jesteśmy
pewni, czym to marzenie tak naprawdę
jest, nie musi być drogą przez mękę.
A ludzie, którym udało się swoje marzenia
spełnić, przeżyli te same rozterki i te same
problemy, które my przeżywamy teraz.
Michał Michalski
R U C H
12 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
K a t a r z y n a J a k ó b i k
L i d e r z y ś m i e c h u
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 13
R U C H
phot
o: S
hutte
rsto
ck®
14 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
R U C H
Kim oni są?
Od roku w Polsce jest więcej okazji do radości: powstają społeczne klubu śmiechu, organizowane są warsztaty, na których można doświadczyć jego mocy, zaczęto też ponownie podnosić w dyskursie publicznym kwestię jego uzdrawiającego działania – a wszystko to za sprawą liderów jogi śmiechu.
Kim oni są?
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 15
R U C H
Rewolucję rozpoczął Piotr Bielski –
dziennikarz, socjolog i animator działań
kulturalnych, który przywiózł do Polski
jogę śmiechu, czyli wymyśloną przez
Madana Katarię – hinduskiego doktora
medycyny – metodę wyzwalania śmiechu,
połączoną z ćwiczeniami oddechowymi.
W Indiach joga śmiechu praktykowana jest
od 19 lat w kilku tysiącach nieformalnych
grup; śmiech trenują indyjskie
służby mundurowe, dzieci i młodzież
w przerwach między lekcjami, pacjenci
szpitali, a nawet więźniowie.
A po co to wszystko? Doktor Kataria
zaobserwował, że pogoda ducha i śmiech
uzdrawia! Ma działanie profi laktyczne
przeciwko chorobom układu krążenia,
demencji, depresji. Podczas śmiechu
rozluźniają się mięśnie karku i przepony,
do każdej komórki ciała dociera więcej
utlenionej krwi, bo bierzemy głębsze
i częstsze wdechy… A co najważniejsze,
uwalniają się endorfi ny – hormony
odpowiedzialne za dobre samopoczucie.
Kataria zaczął więc szukać sposobu na
nauczenie swoich pacjentów śmiania
E d y t a
16 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
R U C H
się dłużej i częściej niż to się dzieje
w codziennym życiu, kiedy to śmiech
jedynie się „zdarza”. Najczęściej
przecież śmiejemy się przez kilkanaście
sekund i to tylko w wyniku zabawnej
sytuacji, opowiedzianego dowcipu,
czy oglądania komediowych gagów.
Joga śmiechu pozwala wykorzystać
lecznicze właściwości śmiechu
niemal w dowolnych warunkach, nie
pozostawiając jego częstotliwości
przypadkowi.
Jak wygląda joga śmiechu według
doktora Madana Katarii? Na półgodzinny
trening prowadzony przez lidera
grupy składa się kilkanaście prostych
ćwiczeń ruchowych, których celem
jest wywołanie śmiechu. Ćwiczenia
przypominają zabawy dziecięce; są
utrzymane w duchu spontaniczności,
dając możliwość rozwijania twórczej
ekspresji. Lider proponuje ćwiczenie,
które interpretują uczestnicy - każdy
na swój sposób. Praktycy jogi śmiechu
wyklaskują rytmy, skandują afi rmację,
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 17
R U C H
że jest: „świetnie, świetnie, hej!”, udają
zwierzęta, grają na niewidzialnych
instrumentach, mówią zmyślonym
językiem gibberish (ang. bełkotanie),
śpiewają i tańczą… Każde ćwiczenie
wszyscy wykonują razem w tym samym
momencie, patrząc sobie w oczy
i nie oceniając, ani nie wyśmiewając
czyichś ruchów, powstrzymują się od
komentarzy. To jedyne zasady, których
należy przestrzegać podczas sesji,
żeby utrzymać przyjazną i bezpieczną
atmosferę wzajemnej otwartości.
Pomiędzy ćwiczenia ruchowe wplecione
są prowadzone przez lidera oddechy.
Najczęściej rozpoczynają się od wzięcia
głębokiego wdechu i spięcia mięśni
całego ciała, po czym puszczenia
wydechu ze śmiechem i rozluźnienia.
Brak ochoty na śmiech „na zawołanie”
nie jest przeszkodą; fundamentem jogi
śmiechu jest potwierdzony naukowo fakt,
że ciało ludzkie nie odróżnia śmiechu
pojawiającego się spontanicznie od
tego wywołanego za pomocą ćwiczeń.
18 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
R U C H
W przypadku obu rodzajów śmiechu
organizm reaguje tak samo - zachodzą
dobroczynne reakcje biochemiczne
(wyrzut endorfi n i serotoniny, obniżenie
ciśnienia krwi i poziomu hormonów
stresu, przyspieszenie przemiany
materii). Można więc potraktować
śmiech zadaniowo. Często zresztą dzieje
się tak, że już po chwili wywołany siłą
woli śmiech zamienia się w naturalny,
fi zjologiczny. Między innymi też po
to jogę śmiechu ćwiczy się w grupie,
żeby ułatwić wzajemne „zarażanie się”
śmiechem i podtrzymać jak najdłużej
nieprzerwane salwy śmiechu.
Jednak joga śmiechu to nie tylko
specyfi czny aerobik dla mięśni przepony
i dla płuc. Każdy z liderów jogi śmiechu
zobaczył w niej coś więcej; zdecydował
się zostać jej propagatorem, bo poczuł
jej potencjał na własnej skórze. To,
jak liderki i liderzy wykorzystują ten
potencjał w praktyce, zależy od ich
osobistych doświadczeń, przekonań,
temperamentu, ambicji oraz wielkości
P i o t r e k
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 19
R U C H
pierwiastka społecznikowskiego, którym
się wyróżniają.
Piotr Bielski który uruchomił falę
zainteresowania jogą śmiechu w Polsce,
to pierwszy certyfi kowany nauczyciel tej
metody w Polsce. Certyfi kat nauczycielski
zdobył na szkoleniu w Indiach u samego
twórcy metody – doktora Madana Katarii.
Pierwsze otwarte sesje zaczął prowadzić
w parkach, centrach społecznych,
domach kultury i podczas Przystanku
Woodstock 2013. Jak można przeczytać
na stronie Piotra (www.joginsmiechu.pl),
sam był zaskoczony, kiedy zorientował
się, że ludzie tak mocno łakną radości ;)
Zgodził się więc przyjąć na siebie misję
niesienia bezwarunkowego śmiechu.
Z tygodnia na tydzień przybywało próśb
z całej Polski, żeby Piotrek poprowadził
u nich sesję śmiechu… Po niedługim
czasie organizowanie warsztatów jogi
śmiechu oraz kursów dla przyszłych
liderów stało się jego głównym zajęciem.
W styczniu tego roku udało mu się
wrócić do Laughter Yoga International
20 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
R U C H
pod Bangalore w Indiach - ośrodka
szkoleniowego prowadzonego przez
doktora Katarię - i powtórzyć kurs
nauczycielski. Tym razem Piotr
przede wszystkim towarzyszył w tym
doświadczeniu swojej świeżo poślubionej
żonie – Anecie, także „zarażonej” pasją
do inicjowania naturalnej radości, która
jest w każdym z nas.
W duecie z pewnością łatwej
podtrzymywać wiarę i motywację do
praktyki jogi śmiechu i wiążącej się
z tym pracy. Piotr na swoich kursach
podkreśla, że potencjał jogi śmiechu
to więcej niż rozluźnianie mięśni,
poprawa nastroju i dobra zabawa. To,
że na otwartych sesjach spotykają się
nieznani sobie wcześniej ludzie, którzy
razem się śmieją, przybijają „piątki”,
dotykają, utrzymują kontakt wzrokowy
- daje im doświadczenie bezpiecznej
akceptacji. Uczestnicy treningów
śmiechu praktykują życzliwą otwartość;
głęboko zakorzenione w naszej kulturze
przekonanie o konieczności utrzymania
dystansu w kontakcie z nieznajomym,
P i o t r e k
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 21
R U C H
jest osłabiane i przekraczane. Na czas
półgodzinnej sesji lider prosi uczestników
o powstrzymanie się od oceniania
ćwiczeń, co skutkuje powstrzymaniem
od wydawania w myślach ocen także
o pozostałych osobach.
Dzięki jodze śmiechu można uwolnić swój
umysł od przekonań, które utrudniają
życie w społeczeństwie. Może to
odważne stwierdzenie, ale psychologia
już dawno potwierdziła, że strach przed
„innym” niż „moje” może powodować
agresję. Kto razem się śmieje, patrząc
sobie przy tym w oczy, nie może być
później dla siebie wrogiem. Esencją jogi
śmiechu, oprócz uwalniania spontanicznej
radości, jest także zbliżanie ludzi do
siebie.
Na stronie Piotra można przeczytać:
„W przedszkolu protestowałem, gdy
koledzy bawili się w policjantów i złodziei,
wołając, że chcę pokoju. Dzięki jodze
śmiechu mam narzędzia, by budować
pokój za pomocą wspólnego śmiechu.”
22 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
R U C H
Karin, urodzona optymistka, od razu
złapała bakcyla jogi śmiechu. Odkąd
rozpoczęła swoje „drugie życie” po
trudnym doświadczeniu rodzinnym,
zauważyła o ile skuteczniej udaje jej się
realizować swoje plany z pozytywnym
nastawieniem.
W trudnych chwilach Karin mogła liczyć
na bliskich i przyjaciół, jak również na
nieznajomych, którzy dodawali jej otuchy,
przywracali nadzieję. Odzyskana moc
zaprocentowała założeniem własnej fi rmy
"Szkiełko i oko", w ramach której Karin
prowadzi warsztaty i pokazy naukowe
dla dzieci. Kryzys dał początek zmianom,
jak się okazało – tylko na lepsze. Karin
poczuła, że chce w jakiś sposób oddać
dobro, które dostała.
Uśmiech i śmiech, jak twierdzą znajomi
Karin, to jej znaki rozpoznawcze
– zatem chciała użyć tego, co ma
w niej największą moc, by służyło też
innym. Podczas prowadzenia sesji jogi
śmiechu, za szczególnie cenne uważa
K a r i n
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 23
R U C H
ćwiczenia pobudzające kreatywność
uczestników. Dzięki pracy z dziećmi wie,
co tracą dorośli, jeśli nie używają swojej
wyobraźni. Jak policzyli naukowcy –
dziecko śmieje się nawet do 300 razy na
dobę, a przeciętny dorosły tylko 10 razy.
Dziś Karin wraz Piotrkiem i innymi
liderami współprowadzi społeczny
bezpłatny Klub Śmiechu, a od niedawna
- za sprawą Edyty, koleżanki z kursu
liderskiego - odwiedza pacjentów
z oddziałów onkologicznych i funduje im
wzmacniające dawki śmiechu.
Edyta, tak jak Karin, zaraża pozytywną
energią i pomaga z uśmiechem
W weekendy wyprowadza psy
z warszawskiego schroniska na Paluchu
i szuka im domów w Internecie,
a w tygodniu, po pracy, pod szyldem
Fundacji „Dobrze że Jesteś”, organizuje
imprezy okolicznościowe z jogą
śmiechu dla pacjentów oddziałów
hematologicznych i onkologicznych.
Przewrotnie, joga śmiechu pojawiła się
w jej życiu w momencie utraty pracy.
Jak się śmiać, kiedy zostało się nagle
E d y t a
24 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
R U C H
bezrobotną? Na szczęście, wśród ćwiczeń
jogi śmiechu są też takie, podczas
których uczestnicy śmieją się z sytuacji
pechowych i uciążliwych, jak np. wysoki
rachunek telefoniczny, migrena, stanie
w korku czy brak pieniędzy. Dzięki
takim ćwiczeniom zmienia się sposób
reagowania na to, co w życiu codziennym
nieprzyjemne. Na długą kolejkę do kasy
można zareagować złością i irytacją
(jak to umysł ma w zwyczaju), i uwolnić
w swoim organizmie hormony stresu
– ale można też wyśmiać to czekanie,
złapać dystans, wypuścić napięcie.
Edyta zauważyła, że łatwiej było jej
przejść przez etap odejścia z pracy
i znalezienia nowej dzięki praktyce
jogi śmiechu. Postanowiła pójść za
ciosem, wziąć udział w kursie liderskim
i używać narzędzi, jakie daje joga
śmiechu, do poprawy jakości życia
pacjentom w szpitalu. Dziś dąży do
stworzenia teamu liderów, z którymi
będzie prowadzić regularne zajęcia na
oddziałach.
P i o t r e k
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 25
R U C H
Można powiedzieć, że ilu liderów, tyle
pomysłów i sposobów na dzielenie się
dobroczynnym działaniem śmiechu.
Każdy z nich w pewnym momencie
zdecydował się nie poprzestawać na
swojej indywidualnej praktyce i odważył
się inspirować innych, prowadzić ich do
zmiany jakości życia.
Na świecie jest ponad 6 tysięcy klubów
śmiechu w 70 krajach. W Polsce
regularne sesje jogi śmiechu prowadzone
są obecnie w Warszawie, gdzie jest
najwięcej klubów śmiechu, a także
w Białymstoku, Krakowie, Lublinie,
Łodzi, Poznaniu, Toruniu, Szczecinie,
Wrocławiu… lista miejsc stale się
wydłuża. Ponadto Piotr Bielski, we
współpracy z innymi liderami, jest
w trakcie zakładania ogólnopolskiego
stowarzyszenia jogi śmiechu… strzeżcie
się więc, ponuracy, rewolucja (u)śmiechu
nabiera tempa!
Katarzyna Jakóbik
E d y t a
Jak powsta³ Uniwersytet
Dzieci?Anna Gr¹bczewska
wspó³twótczyni Uniwersytetu Dzieci
phot
o: S
hutte
rsto
ck®
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 27
E D U K A C J A
Kiedy siedem lat temu namówiłyśmy
Uniwersytet Jagielloński do otwarcia
swojej auli dla dzieci w sobotnie
przedpołudnie, byłyśmy dalekie od myśli,
że oto rozpoczynamy program, który
będzie miał realny wpływ na system
edukacji w Polsce, a może i na świecie.
Zainspirowane Kinderuni, które rozwijały
się w Niemczech i Austrii od 2002 roku,
postanowiłyśmy namówić krakowskie
dzieci i ich rodziców do spędzania swego
28 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
E D U K A C J A
wolnego czasu w uniwersyteckich murach.
We trzy postanowiłyśmy stworzyć nowy
projekt na polskim, wówczas znacznie
mniej rozwiniętym, rynku edukacyjnym.
Pomysłodawczynią była Agata Wilam;
ja, Anna Grąbczewska, odpowiadałam
za wprowadzenie tego marzenia w życie,
zaś Bogusia Łuka nadawała naszym
działaniom strukturę. Naszym celem było
zetknięcie dzieci z naukowcami, z nauką
wyjętą ze szkolnych ram, bez stopni
i stresów. Chciałyśmy, by dzieci spotkały
pasjonatów nauki, by zaciekawiły się
i zafascynowały tym, nad czym pracują. Od
razu jasno sformułowałyśmy misję naszego
działania: pragniemy pokazać dzieciom,
że nauka może być sposobem na życie.
Pierwszy wykład odbył się w Dzień Matki,
co ma symboliczne znaczenie: otwarcie
nieznanych dotąd możliwości dla dzieci
było prezentem zarówno dla nas, będących
prywatnie mamami, jak i dla innych
rodziców.
Zaproszenie na wykład „Czy zwierzęta
mówią do nas tylko w Wigilię? O wiedzy,
wyobraźni i zdrowym rozsądku”, który
wygłosił dr hab. Bartłomiej Dobroczyński
w Collegium Iuridicum UJ, przekazywane
było za pomocą poczty pantofl owej
i „znajomych znajomych”. Biorąc pod
uwagę to, jak bardzo ograniczone działania
marketingowe wówczas podjęłyśmy
w celu rozpropagowania naszej inicjatywy,
zainteresowanie Krakowian posłaniem
…Dziecimają ciekawską naturę i zadają pytania odkąd tylko nauczą się mówić.…
„„
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 29
E D U K A C J A
swoich dzieci na Uniwersytet było ogromne.
W auli przy Brackiej zgromadziło się prawie
300 dzieci, a ich rodzice od razu pytali
o kolejne wykłady. Okazało się, że mam
i tatusiów, którzy chcieliby, by na pytania
ich pociech odpowiadali naukowcy, jest
dużo więcej, niż się spodziewałyśmy. W ten
sposób zapoczątkowałyśmy działalność
Uniwersytetu Dzieci oraz dałyśmy początek
wielkiemu ruchowi uniwersytetów
dziecięcych w Polsce, których działa obecnie
około 100 – część tak jak my, jako organizacje
non-profi t, część przy wyższych uczelniach,
część przy gminach czy miastach.
Jednak zanim ten pierwszy wykład się
odbył, złożyłyśmy kilka wizyt w krakowskich
szkołach podstawowych. Prosiłyśmy dzieci
o zadanie pytań, na które chciałyby usłyszeć
odpowiedzi od naukowców. Pytania te
były dla nas punktem wyjścia i utworzyły
program naszych zajęć.
Dzieci mają ciekawską naturę i zadają
pytania odkąd tylko nauczą się mówić.
Rodzice, którzy traktują swoje dzieci
poważnie i chcą im udzielać rzetelnych,
30 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
E D U K A C J A
wyczerpujących odpowiedzi, mogą mieć
czasem z tym problemy. Naszą propozycją
na zaradzenie tym problemom jest
uzyskanie odpowiedzi od tych, którzy
wiedzą najlepiej – od tych, którzy studiują
otaczający nas świat, odkrywają coraz
to nowe prawidła nim rządzące, a także
zmieniają go w taki sposób, by służył jak
najlepiej nam i kolejnym pokoleniom.
Nasi studenci podzieleni są na 4 grupy
wiekowe tak, aby język przekazu i zadań,
które przed nimi stawiamy, był jak
najlepiej dostosowany do poziomu ich
rozwoju. Nasz Uniwersytet Dzieci to
nie tyle spotkania z ciekawymi ludźmi
i pikniki naukowe, co konkretny program
edukacyjny, w którym dzieci w wieku
6-13 lat uczestniczą w wykładach, by
zainspirować się działaniami najlepszych,
a potem samodzielnie pracują naukowo
w trakcie zajęć w mniejszych grupach, które
nazywamy warsztatami. Nad scenariuszami
wykładów i warsztatów pracują naukowcy
wraz z naszymi koordynatorami, będącymi
zwykle pedagogami lub wykształconymi
edukatorami, a w zorganizowaniu zajęć dla
młodych studentów (a od paru lat jest ich
około 6000 rocznie) pomaga nam rzesza 200
wolontariuszy, którzy uczą się popularyzacji
nauki, pracy z dziećmi i organizacji wydarzeń
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 31
E D U K A C J A
oraz poznają pracę w fundacji.
W ciągu minionych siedmiu lat udało nam
się stworzyć i zaimplementować własną
metodę pracy z dziećmi – nazywamy ją
metodą pytań i doświadczeń. Jest ona
zbliżona do przyjętej i rekomendowanej
obecnie na świecie metody Inquiry Based
Education. Punktem wyjścia w naszej
pracy z dzieckiem jest zawsze ciekawość
i pytania, jakie ono zadaje. Dlaczego
mamy dwie dziurki w nosie, skąd się biorą
choroby, dlaczego tęcza ma zawsze te
same kolory, a samolot lata? I czy komputer
potrafi myśleć? To tylko kilka z pytań,
które zamieniły się w tytuły naszych
zajęć. Pomagamy dzieciom odkrywać
świat i tłumaczymy prawa nim rządzące.
Zapraszamy też ludzi, którzy bezpośrednio
ten świat zmieniają. Chcemy, by zmierzyli
się z pytaniami o to, kiedy znajdziemy
lekarstwo na wszystkie choroby, czy
Internet można podłączyć do mózgu, albo
co zrobić, by na świeci nie było biedy.
Odpowiedzi na te wszystkie pytania udzielają
naukowcy z największych polskich uczelni
wyższych oraz innych organizacji wiedzy
z Krakowa, Warszawy, Wrocławia i Olsztyna.
Uniwersytety i inne instytucje akademickie
bardzo przychylnie odnoszą się do naszego
pomysłu i rektorzy najważniejszych z nich
są naszymi patronami. Współpracujemy
też i z innymi organizacjami wiedzy
– Polską Akademią Nauk, muzeami,
fundacjami, a nawet fi rmami, w których
…dzieci spotykają naukowców, inspirują się nauką i same ją „uprawiają”…
„„
ustawia się na naukę i rozwija nowoczesne
technologie. Wysyłamy pytania dzieci do
noblistów, wynalazców i polityków, których
okazjonalnie gościmy na wykładach.
Spotykamy dzieci z odkrywcami i ludźmi
– legendami, jak Vinton Cerf – jeden
32 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
E D U K A C J A
z wynalazców Internetu.
Dzięki współpracy z samodzielnymi
pracownikami naukowymi, doktorantami
i studentami wyższych lat, wpływamy też
na jakość komunikowania nauki w Polsce.
Pomagamy uniwersytetom wyjść poza
grube mury i specjalistyczny język.
Przygotowanie warsztatu czy seminarium
na Uniwersytecie Dzieci to niejednokrotnie
większe wyzwanie, niż przygotowanie zajęć
dla dorosłych. Z dumą obserwujemy, jak
nasi współpracownicy uczą się wyczuwania
potrzeb i intencji swoich odbiorców
i interlokutorów, jak rozwijają się jako
popularyzatorzy nauki…
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 33
E D U K A C J A
Można powiedzieć, że osiągnęłyśmy swój
cel. Stworzyłyśmy organizację, dzięki której
dzieci spotykają naukowców, inspirują się
nauką i same ją „uprawiają”. Zaraziłyśmy
pomysłem inne organizacje, które rozwijają
podobne inicjatywy nie tylko w dużych
miastach, ale też na prowincji - wyrównując
szanse, stwarzając warunki do dalszej nauki
dla wielu dzieci, zachęcając różne uczelnie
do prowadzenia zajęć dla dzieci. To bardzo
dużo. Ale ani my, ani inne organizacje, nie
dotrzemy do wszystkich. I to nie sobotnie
zajęcia, ale szkoła jest miejscem, w którym
każde dziecko codziennie spędza większość
swojego czasu.
Wierzymy, że mamy szkole, nauczycielom
i uczniom wiele do zaoferowania; wierzymy
też, że nauczyciele mogą pracować
metodami zbliżonymi do tych, którymi
pracują nasi doktoranci i magistrowie.
Dlatego stworzyliśmy nowy projekt
– scenariusze lekcji dla nauczycieli.
Warsztaty prowadzone na uczelniach
wyższych i w innych organizacjach wiedzy
przetwarzamy tak, by każdy nauczyciel
w Polsce, a docelowo również na świecie,
mógł je zrealizować w klasie ze swoimi
uczniami. Wierzymy, że jest to możliwe.
Tworzymy więc multimedialne materiały,
gdzie naukowiec czy specjalista, który nie
dotrze przecież do każdej szkoły, mówi do
dzieci w trzyminutowym fi lmie - inspirując je
i wprowadzając w temat zajęć - a następnie
„
…W roku 2013/14 odbyły się 1144 wykłady i warsztaty oraz 8 projektów, w których brało udział ponad 6000 dzieci…
„
Wierzymy, że realizacja naszej misji, by
rozwijać naturalną ciekawość dzieci,
rozwijać ich talenty i pasje tak, by
rozumiały otaczający je świat i potrafi ły
w nim żyć, pomoże dzieciom i młodzieży
wejść w nową, tak szybko zmieniającą się
rzeczywistość. Wierzymy, że jesteśmy -
i powinniśmy być - swoistym laboratorium
dla edukacji formalnej i szkoły, która
bardziej niż my powinna te zadania i tę
właśnie misję spełniać. Mamy nadzieję,
że odpowiadamy choć na część wyzwań
edukacyjnych współczesnego świata
i wierzymy, że realnie wpływamy na rozwój
edukacji XXI wieku.
Anna Grąbczewska
Uniwersytet Dzieci
34 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
E D U K A C J A
nauczyciel dostaje gotowy scenariusz lekcji,
która jest zaadoptowanym warsztatem
powstałym na Uniwersytecie Dzieci.
Ten trudny i ambitny projekt powoli przynosi
owoce – Ministerstwo Nauki jest chętne do
wprowadzenia naszej platformy scenariuszy
lekcji do nowego e-podręcznika. Również
za Wielką Wodą, w Kaliforni, spotykałyśmy
wielu nauczycieli i dyrektorów szkół
zainteresowanych naszymi scenariuszami.
Powoli tłumaczymy je na język angielski.
Obecnie na naszej stronie
http://www.scenariuszelekcji.edu.pl
znajduje się 70 scenariuszy w języku
polskim, a pierwsze adaptacje na język
angielski umieszczamy na stronie
http://www.childrensuniveristy.eu .
ZAPISY JUŻ URUCHOMIONE!
Pierwsza w Polsce Szkoła Majsterkowania dla Dzieci i Rodziców. Prawdziwe narzędzia, drewno i projekty. Własnoręcznie wykonane zabawki. Wspólnie spędzony czas.
Zajęcia popołudniowe w ciągu tygodnia (z rodzicami i bez rodziców), a także poranne w czasie zajęć szkolnych i przedszkolnych (dojeżdżamy do szkół i przedszkoli).
tel. 728 330 111, www.szkolamajsterkowania.pl
Pracujemy na profesjonalnych urządzeniach japońskiej fi rmy
36 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
P O D R Ó Ż E
PODRÓŻEz niemowlakiemK I N G A G N A Ś - S A W C Z U K
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 37
P O D R Ó Ż E
W PODRÓŻOWANIU NIE MA GRANIC...
W MIEŚCIE...
38 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
P O D R Ó Ż E
Narodowość, kultura, wyznanie, płeć czy
wiek nie stanowią już bariery, dlatego
odkrywanie świata warto zacząć jak
najszybciej. A najlepiej już w wieku
niemowlęcym Posiadanie dziecka
wcale nie musi oznaczać rezygnacji
z podróży i siedzenia w domu. Wręcz
przeciwnie – powinniście zdobywać
świat ze swoim maluchem i przekonać
się na własnej skórze, że dziecko potrafi
być świetnym towarzyszem podróży -
aczkolwiek czasem dość wymagającym…
Oczywiście podróżowanie z dzieckiem
różni się od podróżowania w pojedynkę,
czy we dwoje. Niezależność musi ustąpić
miejsca odpowiedzialności, a dawka
cierpliwości i czujności powinna zostać
odpowiednio zwiększona. Wyjazd
...I NA PLAŻY
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 39
P O D R Ó Ż E
z niemowlakiem czy nieco starszym
dzieckiem wymaga umiejętności
szybkiej adaptacji do różnych, czasem
dość niespodziewanych sytuacji, ale
gwarantuje też niepowtarzalne doznania
i emocje, które na pewno długo
pozostaną w pamięci. Frajda płynąca ze
wspólnego spędzania czasu, testowania
otaczającej rzeczywistości i odkrywania
świata jest ogromna!
Wierzę, że chęć do wojaży warto
zaszczepić w dziecku już od najmłodszych
lat, dlatego Hubi - mój syn - wyruszył
w swoją pierwszą w życiu podróż, mając
zaledwie 3,5 miesiąca. Mierzył wysoko,
bo znalazł się w samiuśkich Tatrach -
i tych Polskich, i Słowackich. Kierunek
„góry” obraliśmy o trzeciej nad ranem,
tuż po nocnym karmieniu i uwierzcie mi,
że to najlepsza pora na podróż. Najedzony
niemowlak spał w najlepsze, a puste
drogi szybko zaprowadziły nas do stolicy
Tatr. Podczas ostatnich stu kilometrów
Najmłodszy Pasażer przejawiał ogromne
zainteresowanie zmieniającymi się za
oknem krajobrazami i miał coraz większą
świadomość czekających go przygód.
Późniejsze kilkugodzinne spacery
z wózkiem w różnym terenie dawały
wielką frajdę i Jemu, i nam (prowadziły
nas bowiem do krainy hikingowych
wspomnień ). Amortyzowany
wehikuł z czterema dużymi, skrętnymi
i pompowanymi kołami idealnie
sprawdzał się w każdych warunkach,
a Hubi leżąc wygodnie w gondoli,
odkrywał znane i nieznane zakątki
Zakopanego (ze świadomym pominięciem
pozbawionych klimatu Krupówek).
Pokonał Drogę pod Reglami od Wielkiej
Krokwi do Doliny Strążyskiej i przemierzył
Dolinę Chochołowską (w jej utwardzonej
części), by beztrosko zdrzemnąć się
W SKLEPIE...
40 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
P O D R Ó Ż E
przy szumiącym górskim potoku. Jak
na podróżującego pierwszy raz w życiu
niemowlaka zaliczył niebagatelną
wysokość - dotarł aż na 1346m n.p.m,
a jego łupem padło Szczyrbskie Pleso
na Słowacji. Urlop na południu Polski
zwieńczyliśmy słonecznym weekendem
w Krakowie. Zaś po powrocie z tej
pierwszej „podróży z niemowlakiem”
mieliśmy mnóstwo pięknych wspomnień
i pewność, że odezwała się w mym
Synku podróżnicza natura. Geny to
jednak geny - rośnie mi u boku wojażer
z krwi i kości
Kiedy Hubi skończył cztery miesiące,
„zarzucił kotwicę” na Mazurach - aż
450 kilometrów od domu. Ponownie
wyruszyliśmy w drogę po pierwszym
nocnym karmieniu, dzięki czemu
Hubi słodko przespał pierwszą część
trasy. Kiedy się wreszcie obudził,
z ciekawością spoglądał na świat
migoczący za szybą samochodu
i ochoczo korzystał z przystanków, które
służyły rozprostowaniu kości, bądź miały
charakter „mlecznego postoju”. Każde
karmienie w plenerze przebiegało zresztą
bardzo komfortowo i odbywało się
z przewidywalną częstotliwością – jak się
okazuje, natura sprzyja naturze
Kapitan-Niemowlak odbył swój pierwszy
rejs po Mazurach wypływając z portu
Ruciane-Nida na Jeziora Guzianka Wielka
i Guzianka Mała. Cumował w Giżycku,
Bogaczewie, Mikołajkach, Rynie, a mama
wspominała beztroskie żeglowanie po
Krainie Tysiąca Jezior... Małemu rejs
ku przygodzie najwyraźniej też bardzo
odpowiadał, bo uśmiech nie znikał mu
z twarzy i buzia mu się nie zamykała -
gaworzył i gruchał na całego!
...I W PARKU.
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 41
P O D R Ó Ż E
Jak dotąd naszą najdalszą wspólną
wyprawą była podróż do Zjednoczonych
Emiratów Arabskich, w jaką wybraliśmy
się, gdy Hubi miał 10 miesięcy.
Pokonaliśmy w powietrzu ponad
4000 kilometrów podczas niespełna
sześciogodzinnego lotu z Warszawy do
Dubaju. Jeśli macie obawy, jak podniebną
podróż zniosłaby Wasza pociecha, to…
radziłabym Wam nie martwić się na zapas
;) Spróbujcie – a nie pożałujecie.
Hubi czuł się jak ryba w wodzie
już od samego pojawienia się na
lotnisku: w swoim niemowlęcym
języku „zagadywał” pracowników
podczas odprawy biletowo-bagażowej
i paszportowej. Zdał na taśmę swoją
walizkę (przysługiwało mu 10 kg
prywatnego bagażu), a jednoczęściowy
wózek spacerowy, który mieliśmy ze
sobą, oddał pracownikowi obsługi
dopiero przed wejściem na pokład.
W SAMOLOCIE...
42 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
P O D R Ó Ż E
W samolocie słodko zaczepiał
pasażerów, a oni jego. Dreptał
na czworaka po całym pokładzie
i spacerował alejką między brzeżnymi
fotelami (oczywiście podtrzymywany
za ręce). Co prawda nie zawędrował
do kabiny pilotów, za to stewardesy
nosiły go na rękach, przynosząc raz
po raz kolejne zabawki i przekąski.
Lecieliśmy klasą ekonomiczną, ale Hubi
był chyba w pierwszej klasie… Na brak
towarzystwa i atrakcji na pewno nie mógł
narzekać
Wszystkie zabawki i potrzebne akcesoria
ulokowaliśmy w powieszonym przed
nami łóżeczku dla niemowlaka, które
utrzymuje wagę 10-11 kilogramów (to
świetne rozwiązanie dla maluszków -
dziecko może zdrzemnąć się spokojnie
i znacznie wygodniej niż na kolanach
rodziców). Ani start, ani lądowanie nie
były dla Hubiego problemem, jednak dla
...I W SAMOCHODZIE
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 43
P O D R Ó Ż E
komfortu malucha warto mieć zawsze
pod ręką smoczek albo mleko serwowane
w sposób naturalny lub sztuczny –
dziecko nie odczuwa wówczas tak mocno
zmian ciśnienia.
Jeszcze kilka wskazówek praktyczno-
technicznych: wyróbcie smykowi paszport
lub dowód osobisty, bo zagraniczny
wyjazd wiąże się z koniecznością
posiadania przez malutkiego obywatela
dokumentu ze zdjęciem potwierdzającego
jego tożsamość (akt urodzenia jest
niewystarczający). Bilet lotniczy dla
dziecka, które nie ukończyło drugiego
roku życia, jest zazwyczaj bezpłatny albo
płacimy tylko 10% ceny (wszystko zależy
od linii lotniczej). Starajcie się wybierać
połączenia bezpośrednie, a w samolocie
proście o miejsca z przodu każdej sekcji,
gdyż tam jest najwięcej miejsca na nogi,
a tym samym Wasza pociecha zyskuje
swego rodzaju przestrzeń do zabawy,
o którą w samolocie trudno. Jeśli kraj,
do którego się wybieracie, wymaga
wizy, dowiedzcie się, czy możecie ją
wykupić na lotnisku, czy trzeba zabrać ją
ze sobą w formie kopii albo mieć wbitą
w paszport. Linie Emirates, którymi
lecieliśmy, oferują pomoc przy uzyskaniu
wizy - należy tylko wypełnić stosowne
formularze na stronie internetowej
przewoźnika, uiścić opłatę w wysokości
82,82 USD i czekać na pozytywne
rozpatrzenie wniosku (dzieci niestety
płacą 100%).
O czym jeszcze należy pamiętać
wybierając się w podróż z niemowlakiem?
W każdą podróż zabierzcie ze sobą
wózek: przyda się i podczas zwiedzania,
i podczas pobytu na plaży. Najwygodniej
podróżuje się z jednoczęściową
spacerówką składaną do niewielkich
rozmiarów, ale jeśli wybieracie się
44 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
P O D R Ó Ż E
samochodem lub samolotem i chcecie
oszczędzić trochę miejsca, zabierzcie
fotelik-nosidełko i sam stelaż (bez gondoli
czy spacerówki). Miejcie też przy sobie
zestaw najpotrzebniejszych rzeczy:
coś do jedzenia i picia, smoczek, kilka
pampersów, chusteczki nawilżające
i higieniczne, pieluszkę tetrową, śliniak,
jakieś zabawki, ubranie na przebranie
w razie „awarii” i zależnie od pogody
– kocyk lub parasolkę. Jak widać,
walizka malucha będzie naprawdę
ciężka – ale lepiej wziąć więcej niż za
mało. Nie zawsze przecież będziecie
mieli możliwość dokupienia tego, czego
w danym momencie Wam zabrakło.
A jak już się spakujecie i dojedziecie na
miejsce? Jak najwięcej czasu spędzajcie
na świeżym powietrzu! Nie stresujcie
się, gdy na plaży zamiast bawić się
łopatką czy foremkami, Wasze dziecko
postanowi zasmakować w muszelkach
i piasku… Ręczę, że szybko mu przejdzie
i niebawem zacznie moczyć nóżki
i przemieszczać się po plaży niczym jeep
pokonujący kolejne wydmy na pustyni ;)
Spacerujcie, zwiedzajcie, odkrywajcie,
smakujcie... A propos jedzenia - jeśli
Wasza pociecha uwielbia testować
nowe smaki tak jak Hubi, to jesteście
w naprawdę komfortowej sytuacji!
Dziecko ciekawe smaków zje praktycznie
wszystko i zawsze znajdzie coś dla siebie,
czy to w kuchni syryjskiej, czy libańskiej,
pakistańskiej, greckiej… Jeśli zaś
towarzyszy Wam niejadek, zaopatrzcie
się w to, co Wasz maluch lubi najbardziej.
Czasem nadmiar nowych doznań sprawia,
że zafascynowane otoczeniem dziecko
wcale nie myśli o drzemkach i niezwykle
wytrwale walczy ze znużeniem. W takiej
sytuacji musicie pomóc dziecku się
zrelaksować, choć może to nie być łatwe
- w Dubaju w stan błogiego spokoju
W GÓRACH...
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 45
P O D R Ó Ż E
...I WŚRÓD PALM
wprawiała Hubiego dopiero melodyjna
modlitwa płynąca z meczetów i czasem
tylko ona potrafi ła go uśpić
Każda eskapada z moim niemowlakiem
była niezapomniana i obfi towała
w fantastyczne momenty. Hubi
podróżował wygodnie w samochodzie,
w samolocie, na statku czy w wózku
i pędził ku przygodzie. Zwiedzał na
całego! Wszystko testował, wszystkiego
próbował i był w swoim żywiole… tak jak
jego mama ;) bo podróżnicza krew płynie
w naszych żyłach.
Wy też odkrywajcie świat z Waszymi
pociechami i planujcie rodzinne
wyjazdy – w końcu wakacje coraz
bliżej, a podróżowanie z dziećmi to
niezaprzeczalna radość dla każdego!
46 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
L U D Z I E
of life
BrightSight
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 47
L U D Z I E
Rozmowa z Jędrzejem Tabaczyńskim, absolwentem informatyki UW, autorem projektu Bright Sight - oprogramowania mobilnego dla osób niewidomych na smartfony.
48 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
L U D Z I E
Dlaczego zainteresowałeś się stworzeniem
aplikacji dla osób z dysfunkcjami wzroku?
Czy pamiętasz moment, w którym
zdecydowałeś się podjąć właśnie tę tematykę?
Szczerze mówiąc, szukałem tematu na pracę
magisterską – chciałem stworzyć coś przydatnego
w obszarze, w którym jest jeszcze wiele do zrobienia.
Oprogramowanie dla niewidomych wyszło
przypadkiem.
Przypadkiem?!
Naprawdę Chciałem zrobić coś, czego ktoś może
realnie używać i coś, nad czym nikt inny dotąd nie
pracował. Rozważałem kilka pomysłów, między
innymi związanych ze środowiskiem robotów
sprzątających w domach opieki… Żadnych „wielkich”
idei, chciałem postawić na praktyczność. W końcu
zdecydowałem się na oprogramowanie dotykowe dla
niewidomych – głównie dlatego, że wydawało mi się,
że nikt się tym nie zajmuje w odpowiedni sposób.
Czy wcześniej realizowałeś projekty związane
z problemami osób z dysfunkcjami wzroku lub
zetknąłeś się osobiście z tym problemem?
Nie, niczym poważnym się nie zajmowałem.
Owszem, w moim środowisku były osoby z różnymi
dysfunkcjami, więc miałem świadomość tego, że są
i z grubsza orientowałem się, jakie są ich podstawowe
problemy. Ale tylko tyle. Alfabetu Braille'a też nie
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 49
L U D Z I E
nauczyłem się nigdy „porządnie”. Pierwszy raz
zetknąłem się z nim w trakcie projektu. Dziś potrafi ę
z niego w razie potrzeby skorzystać, jednak jeśli
dłużej go nie używam, to muszę go sobie „odświeżyć”,
ponownie przypomnieć. Nie umiem też czytać
palcem – to dla mnie za trudne...
Według statystyk, w Polsce jest ponad
1,5 miliona osób z wadami wzroku
utrudniającymi normalne funkcjonowanie,
w tym ponad 150 tysięcy osób z bardzo
dużymi dysfunkcjami wzroku i ponad 60
tysięcy osób niewidomych. To stosunkowo
niewielka grupa odbiorców, dlaczego więc
zdecydowałeś się na realizację tego projektu?
Czy może realizowałeś go z myślą o kontekście
globalnym?
Tak na prawdę nie chodziło też o stworzenie
samej aplikacji, tylko o przygotowanie technologii
pozwalającej na szybkie bezwzrokowe pisanie,
przystosowanej do potrzeb niewidomych. Aplikacja,
jako owoc projektu, była tylko tak zwanym "proof of
concept" - dowodem na to, że technologia działa i ma
sens. Potencjalne zastosowania to już osobna bajka.
A jeśli chodzi o grupę odbiorców - kontekst lokalny
w zasadzie w ogóle nie był brany pod uwagę.
W rzeczywistości wspomniana liczba 60 tysięcy
potencjalnych użytkowników jest znacznie mniejsza –
trzeba uwzględnić dzieci i osoby w podeszłym wieku
oraz to, że nie wszyscy są samodzielni… Projekt
z założenia dotyczył więc uniwersalnego problemu
wprowadzania tekstu.
Czy jest to Twój projekt autorski czy
realizowałeś go wraz z zespołem?
Projekt ruszył jako jednoosobowy, ale od samego
początku realizowany był we współpracy z różnymi
osobami, w tym niewidomymi. Od czasu pozyskania
inwestycji pracowało nad nim już znacznie więcej
osób, szczególnie przy części programistycznej.
50 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
L U D Z I E
Ile trwa stworzenie takiej aplikacji?
Nie da się tego dokładnie wyliczyć. Prace nad samym
konceptem i pierwowzorem projektu rozpocząłem
w 2011 roku, a po kilku miesiącach przeszliśmy
do prac „zespołowych”. Potem współpracowaliśmy
z pierwszymi niewidomymi, którzy brali udział
w projektowaniu prototypu... Koncepcja ciągle
ewoluowała i nie było konkretnego momentu
„stworzenia” aplikacji.
Co umożliwia aplikacja Bright Sight ?
Aplikacja jako taka umożliwia podstawową obsługę
smart fonu: pisanie SMS-ów, nagrywanie notatek
dźwiękowych… To, co jest istotne, to próba nowego
podejścia do wprowadzania tekstu za pomocą gestów.
Dzięki temu niewidomy może pisać z prędkością
porównywalną do osoby widzącej, piszącej na ekranie
dotykowym, może więc np. prowadzić notatki na
bieżąco. To naprawdę duża zmiana! Do tej pory taka
prędkość była osiągalna tylko przy sterowaniu głosem,
które przecież nie pozwala ani na prowadzenie notatek
w miejscach publicznych, ani na zachowanie dyskrecji
przy obsłudze telefonu.
Czy uruchomienie aplikacji będzie możliwe na
każdym smartfonie?
Technicznie będzie to możliwe na każdym telefonie
z Androidem. Inne systemy operacyjne są rozważane.
Jakie były wrażenia/odczucia osób testujących
aplikację?
Mogę z dumą powiedzieć, że odbiór był zdecydowanie
pozytywny! To były w większości osoby, które
nie miały wcześniej kontaktu z urządzeniami
z powierzchnią dotykową –pojawiały się więc uwagi,
że to "takie proste" albo "fajne", niektórzy dziwili się,
że "wystarczy tylko tak ruszyć palcem" ;)
Żeby zachęcić ludzi do aktywności w trakcie testów,
przygotowaliśmy samouczek w formie prostych gier:
od pewnego poziomu można było zbierać punkty
za bezbłędne wpisywanie znaków i słów. Nam zaś
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 51
L U D Z I E
pozwalało to śledzić ich postępy w nauce pisania,
a także porównać ich wyniki z rezultatami innych
osób, z uwzględnieniem różnych kryteriów (np.
wieku). Jedną z ciekawszych obserwacji była ta,
że nasza najstarsza testerka (samodzielna, z grupy
wiekowej 50+), po krótkiej praktyce osiągała wyniki
porównywalne do najsprawniejszej ze wszystkich
studentki – przy czym obie wcześniej nie znały
podobnych rozwiązań. Musimy pamiętać, że
sposób rozumienia świata przez niepełnosprawną
osobę powyżej pięćdziesiątego roku życia było
kształtowane w kompletnie innych realiach - nie
tylko technologicznych. Tymczasem nasze wyniki
wskazują, że ta technologia jest efektywna niezależnie
od wieku użytkownika, i że przynajmniej w tej kwestii
nie ma różnic w wyobraźni kształtowanej w różnych
pokoleniach.
Inna ciekawostka dotyczy pierwszej funkcjonalności,
jaką chcieli mieć testerzy. Okazało się, że nie pożądają
niczego wyszukanego – największym powodzeniem
cieszył się nie dyktafon, nie nawigacja – ale
najzwyklejszy (dla nas) budzik!
Co sprawiło Ci największą satysfakcję
podczas realizowania tego projektu?
Praca z ludźmi i ich podstawowymi, zwykłymi
problemami, które trzeba rozwiązać. Cenię fakt, że
pomimo tego, iż była to praca nad nowym produktem,
to nie miała wiele wspólnego z kreowaniem
potrzeby. Podstawowa potrzeba była - i jest - ciągle
niezaspokojona. To, co mamy na rynku, jest tylko
substytutem zadowalającego rozwiązania.
W jaki sposób nowe technologie mogą zmienić
świat osób z dysfunkcjami wzroku i niwelować
problem wykluczenia społecznego?
Komputery od dawna są udźwiękowione (lepiej lub
gorzej, ale za pomocą samej klawiatury - zwykle
bez myszki - i syntezy mowy lub linijki brajlowskiej,
osoby niewidome mogły obsługiwać komputer);
jednak zanim Internet stał się powszechnie dostępnym
narzędziem, każdą książkę - aby była dostępna do
52 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
L U D Z I E
samodzielnego przeczytania przez niewidomego -
trzeba było specjalnie przygotować w brajlowskiej
wersji, ewentualnie nagrać przy pomocy lektora. W ten
sposób powstawały biblioteki dla niewidomych, które
dziś znamy. Ale już np. gazety pozostawały właściwie
zupełnie niedostępne, tak samo listy i wszystko
co jest treścią nietrwałą bądź osobistą. Moment,
w którym większość treści pisanej i istotna część
dyskusji publicznej przeniosła się do Internetu, jest
momentem, w którym osoby niewidome uzyskały
wreszcie otwarty dostęp do informacji. To była
olbrzymia zmiana na poziomie cywilizacyjnym.
Drugą poważną zmianą było umasowienie
komunikacji zbiorowej przez Internet. Dziś, chociażby
dzięki portalom społecznościowym i komunikatorom,
osoby niewidome mogą porozmawiać w szerszym
gronie, umówić się, a nawet wziąć udział
w inicjatywach społecznych – podczas, gdy kiedyś
problematyczne organizacyjnie było nawet spotkanie
z grupą znajomych, bo barierą stawała się koordynacja
działań.
Smartfony i dostępność najnowszej technologii
są już raczej jedynie usprawnieniami. Nawigacja
w telefonie, możliwość nagrywania notatek czy
sprawdzenia rozkładu jazdy, są dla niewidomego
bardzo dużym ułatwieniem - ale już nie mają tak
przełomowego charakteru jak upowszechnienie
Internetu.
W tym roku mija 80 lat, od kiedy w Polsce
ofi cjalnie przyjęto opracowaną przez
Elżbietę Różę Czacką i Teresę Landy
adaptację alfabetu Braille'a, dostosowującą
go do naszego systemu fonetycznego. Na
co dzień można zauważyć coraz więcej
udogodnień dla osób niewidomych,
pozwalających im na uczestnictwo
w życiu społecznym (przykładem może
być choćby sposób prezentacji eksponatów
w muzeach)... Jak jednak oceniasz dynamikę
wprowadzania tego rodzaju udogodnień
w naszym kraju?
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 53
L U D Z I E
W Polsce wciąż jeszcze dużo do zrobienia, nawet
we wspomnianym muzealnictwie, choć oczywiście
wiele zmienia się na lepsze. Bardzo fajną inicjatywą
jest warszawska Niewidzialna Wystawa, którą
zwiedza się w całkowitej ciemności, w towarzystwie
niewidomego przewodnika. Ma on pomóc osobom
widzącym w przełamaniu lęku przed ciemnością
i zbadaniu eksponatów za pomocą zmysłów, z których
na co dzień świadomie nie korzystają - jednak
aby tak się stało, muszą mu one zaufać… Takie
niecodzienne doświadczenie zbliża ludzi o odmiennych
perspektywach postrzegania rzeczywistości – co
samo w sobie jest niezwykle cenne! Słyszałem też, że
Centrum Nauki Kopernik miało wewnętrzne szkolenia
z przygotowywania wystaw dla niewidomych,
czerpiące z wzorców z krajów skandynawskich… To
kroki w dobrym kierunku.
Jeśli chodzi o sferę publiczną, to owszem, coraz
częściej pojawiają się wypukłości na krawędziach
peronów, linie pozwalające niewidomemu poruszać się
w przejściach podziemnych (prowadząc po nich laskę,
dowiaduje się, w którą stronę prowadzi korytarz) - jest
jednak dużo rzeczy stworzonych bezmyślnie.
Przykładem takiego „ulepszenia” są dotykowe
domofony z brajlowskimi cyframi. Pomysł teoretycznie
mógł wydawać się niezły, tyle, że osoba niewidoma już
w trakcie czytania palcem chcąc nie chcąc „wybiera”
cyfrę. Skutkuje to tym, że zanim zorientuje się, gdzie
jest środek klawiatury i jakiej wielkości są klawisze,
musi przeprosić całą masę przypadkowych lokatorów,
do których niechcący zadzwoniła. Tak samo dotyczy
brajlowskich przycisków w windach – zanim ktoś
nauczy się ich układu, będzie zatrzymywał się na
każdym piętrze po kolei.
Inny fatalny przykład: pytałem kiedyś kilku
niewidomych o to, co myślą o przyciskach "stop"
z brajlowskimi literami, jakie można znaleźć
w niektórych autobusach. Okazuje się, że dowiedzieli
się o nich ode mnie, byli zaskoczeni samym faktem ich
istnienia! To samo tyczy się tabliczek informacyjnych
(np. "wyjście ewakuacyjne") wypisanych brajlem,
numerów sal na drzwiach, nazw ulic (w różnych
54 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
L U D Z I E
krajach)… Oni naprawdę nie spodziewali się, że coś
takiego istnieje, nie wiedzieli, jak się do tego dostać.
Nie mówiąc już o tym, że chcieli koniecznie ich
wypróbować, dotknąć - i opowiedzieć, jaka jest ich
opinia.
Zasadniczy problemem tkwi w tym, że osoby
niezwiązane ze światem niewidomych tworzą
te usprawnienia, czasem nawet dostając na ich
wdrożenie dotację - nikt jednak, ani autor projektu,
ani jednostka dotująca jego realizację, nie wpada na
pomysł, by go wcześniej skonsultować z osobami,
które ich potrzebują. Szczerze mówiąc, nie rozumiem
dlaczego do tej pory nie powstał żaden mechanizm
zatwierdzania usprawnień dla niewidomych - myślę
szczególnie o dotacjach na środki bezpieczeństwa
(tabliczki informacyjne o wyjściach ewakuacyjnych
pisane brajlem!). Tam, gdzie nie ma funduszy
publicznych, wystarczyłoby przecież proste
przyznawanie certyfi katu czy tytułu "przyjazny
niewidomym" przez któreś z większych szanowanych
stowarzyszeń.
Nowe technologie sprawiają, że komunikacja
i dostęp do informacji dla osób z dysfunkcjami
wzroku są znacznie prostsze - są jednak
stosunkowo drogie i zapewne w większości
przypadków przekraczają możliwości
fi nansowe samych zainteresowanych. Czy
może się to zmienić?
To się zmienia na naszych oczach, szczególnie
jeśli chodzi o oprogramowanie. Powstają przecież
wolne i bezpłatne narzędzia, oparte na licencji
open source, takie jak NVDA dla Windowsów czy
Orca dla Linuxa. Do komputerów Apple'a w miarę
przyzwoite oprogramowanie jest dostarczane razem
z systemem operacyjnym. Ekrany dotykowe przestają
być nowością, więc jest nadzieja, że ten rynek będzie
niebawem bardziej dojrzały. Widać, że producenci
systemów operacyjnych skłaniają się ku dostarczaniu
oprogramowania w pakiecie razem z urządzeniem.
Oczywiście te produkty są raz lepsze, raz gorsze, ale
pozwalają na korzystanie z telefonów bez konieczności
0 6L I PI EC 2 014 | E X P I O N A G E | 55
L U D Z I E
kupowania dodatkowego oprogramowania, czasem
wielokrotnie droższego od samej "słuchawki".
Urządzenia fi zyczne, takie jak notatniki brajlowskie
i inne pomoce produkowane specjalnie na potrzeby
niewidomych, są faktycznie bardzo drogie.
W niektórych krajach te pomoce są refundowane
w ramach z problemem nierównego dostępu.
W krajach mniej rozwiniętych jest jednak znacznie
gorzej, a urządzenie do prowadzenia notatek potrafi
kosztować tyle, co mały samochód. Nadzieja w tym, że
nauczymy się wykorzystywać już istniejące urządzenia
do nowych zastosowań i będziemy potrzebować
znacznie mniej tych wąsko wyspecjalizowanych.
Syntezatory mowy, monitory brajlowskie,
telefon komórkowy z ekranem adaptującym
swoją powierzchnię do wymagań alfabetu
Braille’a, tablet dla osób niewidomych... to już
istniejące i używane technologie. A jak za kilka
lat będzie wyglądał świat niewidomych?
Dobre pytanie! Prawdopodobnie będzie podobny
do świata nas wszystkich. Oby całe doświadczenie
korzystania z tych wszystkich urządzeń, było coraz
bardziej przystosowane do wyobraźni i możliwości osób
niewidomych - a przez to stało się bardziej „naturalne”.
Na tym polu jest jeszcze wiele do zrobienia.
To, co mogłoby przynieść kolejne zmiany, to np.
wykorzystanie czujników „zaszytych” w smartfonach
i innych urządzeniach wchodzących do użytku.
Wyobraźmy sobie coś na kształt okularów Google,
które mówią niewidomemu o tym, kogo spotyka,
ostrzegają go przed niebezpieczeństwem (np.
czerwonym światłem), przeszkodą, albo też informują,
jaki autobus podjechał na przystanek… Nawigacja
w telefonie mogłaby przypomnieć, że czas już wysiąść
z autobusu… Czujniki zbliżeniowe... Urządzenia, które
się komunikują: np. piekarnik czy pralka, informujące
nas o tym, jaki tryb ich pracy wybraliśmy, komputer
mówiący o aktualnej temperaturze…
Jest nadzieja że ta przyszłość jest bliska.
rozmawaiła Marika Staszowska
56 | E X P I O N A G E | 0 6L I PI EC 2 014
R U C H
http://issuu.com/expionage/docs/expionage_01_06_2012
http://issuu.com/expionage/docs/expionage_03_wrzesien_2012
http://issuu.com/expionage/docs/expionage_05
http://issuu.com/expionage/docs/expionage04
CZYTAJ RÓWNIEŻ NASZE POPRZEDNIE NUMERY: