21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

66
PIOTR MACIEJ MAŁACHOWSKI 21 mgnień Peru Zapiski z Imperium Słońca

description

Zbiór 21 artykułów o życiu w Peru widzianym oczami Polaka.

Transcript of 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Page 1: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

PIOTR MACIEJ MAŁACHOWSKI

21 mgnień Peru

Zapiski z Imperium Słońca

Page 2: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 2 ______________________________________________

Darmowy e-book dostarczony przez autora bloga: Podróż przez życie Tytuł: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca Wydanie I Rok 2009 ISBN 978-83-928637-1-7 Autor: Piotr Maciej Małachowski Zdjęcia: Katherine Minestrozo Villanueva Margot Zuñiga Cusipaucar Piotr Maciej Małachowski

Utwór jest dostępny na licencji Creative Commons: Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Na tych samych warunkach 2.5 Polska, co oznacza, że e-book ten wolno kopiować, rozpowszechniać, odtwarzać i wykonywać, ale nie wolno go używać do celów komercyjnych. Wolno także tworzyć na jego podstawie utwory zależne, ale nie wolno ich używać do celów komercyjnych. Ponownie rozpowszechniany utwór (lub utwór zależny) musi być udostępniany na podstawie takiej samej licencji (CC-BY-NC-SA) i musi być oznaczony w sposób określony przez autora. Kontakt z autorem: [email protected]

Page 3: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 3 ______________________________________________

Spis treści

Jak zostałem złodziejem ................................................................4 1. Historia Peru zaczyna się na pustyni ........................................ 5 2. Lima. Miasto pomyłka............................................................... 7 3. Autobusem jak na bungee........................................................ 10 4. Od Parku Miłości do mostu samobójców ................................ 13 6. Ich znak to trzynaście .............................................................. 18 7. Piłkarz strzela gola dziennikarce ............................................ 19 8. Mikołaj przychodzi do dzieci w klapkach ............................... 21 9. Refleksje przy herbatce z koki .................................................23 10. Machu Picchu. Cud na ziemi..................................................26 11. Chilijsko-peruwiańska wojna o ziemniaka............................29 12. Prawdziwa historia o królu i świniopasie.............................32 13. Świnka morska zamiast karpia.............................................36 15. Peruwiańska demokracja: z pałacu do celi ...........................40 16. Cham jedzie na kurację .......................................................... 45 17. O chłopcu, który zna cztery języki..........................................49 18. Bez czarowania o czarownikach ........................................... 52 19. Spóźniony Dzień Dziecka ....................................................... 55 20. Trzęsie nami, że ho, ho! ......................................................... 59 21. Miasto umarłych ....................................................................63 Czytaj i napisz..............................................................................66

Page 4: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 4 ______________________________________________

Jak zostałem złodziejem

Ludzie, którzy widzieli Peru na własne oczy, opowiadają coś o sercu.

Ich opowieść ma dwie wersje. W pierwszej swoje serca tam zostawili.

W drugiej – Peru serca im skradło.

Spędziłem w tym kraju wiele miesięcy i wiem, że mają rację. W Peru

faktycznie coś dziwnego dzieje się z ludzkimi sercami. Jednak w moim

przypadku żadna z tych wersji nie sprawdziła się. Ani swego serca w

Peru nie zostawiłem, ani też kraj ten serca mi nie skradł.

To ja coś Peru ukradłem. Nie pamiętam dokładnie kiedy, bo było to

wiele razy. Jeśli więc w tej historii ktoś ma być złodziejem, to jestem

nim ja, nie Peru.

Czuję to teraz i czułem za każdym razem, gdy pisałem o tym kraju.

Pisałem w różnych miejscach w internecie, a ten e-book jest tego

podsumowaniem. Zebrałem w nim 21 tekstów o Peru, które ukazały w

czasie mojej przygody z tym krajem.

Złodziej, który przyznaje się do winy, powinien oddać to, co ukradł.

Takie są zasady. Ale jeśli chodzi o Peru, one nie mogą funkcjonować

dobrze. To po prostu się nie uda. Nie mogę oddać temu krajowi tego,

co sobie wziąłem, bo nadal tego potrzebuję. W dalszym ciągu jest mi

to potrzebne, bym czuł swoje serce.

Niejako w zamian oddaję Ci ten e-book. Nie z powodu wyrzutów

sumienia, że nie mogę oddać tego, co ukradłem. Ale dlatego, że tak

mówi mi moje serce, które na tym skorzystało.

Życzę miłej lektury.

Page 5: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 5 ______________________________________________

1. Historia Peru zaczyna się na pustyni

Piasek, piasek, piasek... W zachodniej części Peru roi się od

miast zbudowanych na pustyni.

Dokładnie nie wiadomo z jakiego

powodu pierwotne ludy Ameryki

Południowej zaczęły osiedlać się

wzdłuż wybrzeża dzisiejszego

Peru. To frapujące pytanie.

Zadaje je sobie każdy, kto to

wybrzeże widział. Bo miejsce, w

którym żyły i rozwijały się dawne

cywilizacje tego kontynentu, to

nic innego, jak ciągnąca się

ponad dwa tysiące kilometrów pustynia.

Budowle na piasku wznosiły wszystkie preinkaskie kultury, a Inkowie,

którzy je podbili, niemal niczego nie zmienili. Nie mieli powodów.

Pustynne miasta były zaopatrywane w wodę dzięki systemom kanałów

i znakomicie funkcjonowały. Zniszczeń dokonali dopiero hiszpańscy

konkwistadorzy, a po nich szukający złota rabusie grobów.

Obecnie pustynia ta poprzecinana jest oazami skromnej zieleni i nadal

toczy się na niej życie. Na wąskim, piaszczysto-kamienistym wybrzeżu

Peru mieszka prawie 18 milionów – trzy czwarte mieszkańców tego

kraju.

Warto wybrać się tam, gdzie się to wszystko zaczęło, na przykład do

Pachacamac – dziś muzeum na piasku.

Page 6: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 6 ______________________________________________

W drodze na Zamek Słońca

W kaktusowym lasku

Stadion do korridy

Muzealny strażnik

Przystanek na pustyni

Lurin – miasto oaza

Page 7: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 7 ______________________________________________

2. Lima. Miasto pomyłka

Stolica Peru to jedno z najdziwniejszych miejsc, jakie

widziałem. Ale najpierw trochę historii.

Przed prawie pięcioma wiekami

konkwistadorzy dotarli nad brzeg

Oceanu Spokojnego, ponad tysiąc

kilometrów poniżej miejsca,

gdzie trzy lata wcześniej

rozpoczęli podbój imperium

Inków. Był 18 stycznia 1535 rok.

Przywódca Hiszpanów Francisco

Pizzaro rozejrzał się wokół.

Zobaczył rzekę, niewielkie

wzgórza pozbawione roślinności i kępki traw wystające z pustyni

rozciągającej po horyzont.

Trudno odgadnąć co mu chodziło wtedy po głowie. Być może nie był

do końca trzeźwy. Ale stało się. Wypowiedział te słowa: – Tutaj

zbudujemy nowe miasto.

Konkwistadorzy zaprzęgli do roboty inkaskich niewolników. I tak

powstała Lima – stolica dzisiejszego Peru. Powstała w miejscu, gdzie

nie powinna powstać nawet wieś.

Początkowo Lima nazywała się Miastem Królów, ale szybko

odstąpiono od tej nazwy. W miejscu takim jak to, odechciałoby się

mieszkać nawet najbardziej opływającemu w dostatki monarsze.

Page 8: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 8 ______________________________________________

Myśli o nietrzeźwości Pizzara wydają się nie być pozbawione sensu.

Lima to miasto-pomyłka. Lokalizacyjny i architektoniczny błąd, jak

nie wielbłąd, w którym mieszka dziś około dziewięciu milionów ludzi.

Co trzeci Peruwiańczyk.

- Lima la horrible, ta okropna Lima – powie każdy z nich. Ale prędzej

się do niej wprowadzi, niż z niej wyprowadzi. Bo Lima to dla każdego

Peruwiańczyka symbol lepszego życia.

Złych rzeczy o Limie można powiedzieć bardzo dużo. Najważniejszą

jest pogoda.

Konkwistadorzy dotarli nad Pacyfik w styczniu, w środku lata. To

najcieplejszy miesiąc w tej części świata. Pizzaro mógł więc skojarzyć:

słońce, ciepło, bliskość oceanu i rzeka, czyli będzie fajnie.

Było fajnie, ale krótko.

W maju w Limie słońce rzadko

wychodzi zza szarych chmur,

które nie dają deszczu. Jest

jednak wilgotno, bo zimne

morskie prądy w zderzeniu z

nagrzaną płytą kontynentu

przynoszą mgłę, której zasięg i

długość trwania można wpisać

do księgi przyrodniczych rekordów. Mgła nie znika z Limy przez kilka

miesięcy.

Dochodzi do tego smog – efekt ogromnych ilości spalin z nawet

kilkudziesięcioletnich pojazdów. I kurz. Przez prawie pięć wieków

Page 9: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 9 ______________________________________________

Lima rozrosła się do niewyobrażalnych rozmiarów. Rozrosła się tam,

gdzie mogła – w stronę pustyni. Przez wszechobecny piasek i pył

gruntowne porządki mijają się z celem. Czasami trudno nawet w tym

wszystkim normalnie oddychać.

Czy ktoś chciałby teraz do Limy przyjechać?

Nie zobaczy zbyt wiele. Zaświadczam o tym z pełną

odpowiedzialnością, a głosiciela „atrakcyjności turystycznej” Limy

wypunktuję w jednej rundzie. Prawda jest taka, że wszystkie ciekawe

miejsca w tym mieście można zobaczyć w dwa, góra trzy dni.

To okropne miasto można jednak polubić, a nawet pokochać. Jest to

możliwe, gdy zapomni się o... Limie, a pomyśli o jej mieszkańcach.

Nie powinno ich tu w ogóle być. Ale są. Twardzi i podwójnie, a nawet

poczwórnie zahartowani. Nie jest możliwe, bym do końca ich

zrozumiał. Bym był w stanie pojąć, w jaki sposób codzienną męczarnię

w tym mieście zamieniają w codzienne, zwykłe życie.

Kto chce ujrzeć Peru, musi zmierzyć się z Limą. Tu lądują samoloty z

Europy i tu zaczyna się podróż w głąb dawnego imperium Inków. W

miejsca, których Pizzaro nie zbudował. I których szczęśliwie nie

zburzył do końca.

Dopiero tam tą okropną Limę spotyka to, na co zasługuje. Znika

zupełnie.

Page 10: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 10 ______________________________________________

3. Autobusem jak na bungee

Prawie dziewięciomilionowa stolica Peru nie ma metra. Nie

ma też tramwajów, trolejbusów, pociągów, kolejki

wąskotorowej, ani nawet miejskich autobusów. Czym więc

się w Limie jeździ?

Samochodem. Jeśli go nie masz,

wskakujesz do taksówki,

motocyklowej rikszy lub jednego z

prywatnych „autobusów”.

Cudzysłów celowy, bo trudno je

tak nazwać w naszym pojęciu. To

najczęściej mikrobusy, które w

Polsce nie przeszłyby przeglądu

technicznego. Nawet za łapówkę.

Ma to być tekst o tym, jak się w Limie jeździ, ale żeby to zrozumieć,

trzeba poznać wyjątkową osobę. Asystenta kierowcy. Bez niego w trasę

nie wyruszy żaden pojazd.

Asystent nie siedzi obok kierowcy – to miejsce czeka na pasażera lub

pasażerów, jeśli są szczupli. Asystent pracuje. Zamyka i otwiera drzwi,

pomaga wnieść ciężki bagaż, a gdy nie mieści się w drzwiach –

wciągnąć go przez okno. Wpływa też skutecznie na męski honor,

którego pupa nie chce ustąpić siedzenia emerytowi lub ciężarnej

kobiecie.

Page 11: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 11 ______________________________________________

Kiedy mikrobus zbliża się do przystanku, asystent zaczyna pracować

jako naganiacz. W stronę stojących na nim ludzi wykrzykuje nazwę

docelowego kierunku i nawołuje, by wsiedli właśnie do tego pojazdu.

A nie konkurencji. Wyjątkowo zdolny osobnik potrafi przekonać

każdego. Nawet przypadkowego przechodnia, który nie zamierza

jechać dokądkolwiek.

Kiedy mikrobus rusza, asystent ma do wykonania szereg innych

czynności. A to przymocować oparcie fotela, które właśnie odpadło, a

to przykręcić poręcz, której pasażerowie trzymali się zbyt mocno.

Musi ich także zachęcić do

ściślejszego lokowania się w

pojeździe. Nie dlatego, by

zadziwić jego producenta

trzykrotnie przekroczoną

ładownością. Ale po to, by

zrobić miejsce dla ludzi z

kolejnego przystanku.

Asystent kierowcy nie

przestaje pracować także

wtedy, gdy autobus jest

wypełniony po brzegi. Musi przecież pobrać opłatę za przejazd.

Gapowicze nie mają szans. W największym ścisku asystent, niczym

człowiek-pająk krążący między głowami pasażerów a sufitem, dotrze

do każdego.

W czasie jazdy rozmowa z kierowcą jest zabroniona, dlatego asystent

powinien być elokwentny, by w jak najbardziej łagodny i wiarygodny

sposób wyjaśniać pasażerom manewry szofera. Czasami tak się da i

Page 12: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 12 ______________________________________________

wtedy trzeba powiedzieć wprost, że kierowca nie jest wariatem. Bo nie

jest. Jest cudotwórcą, który niekiedy dokonuje czarów na drodze. Ale

lepiej na to nie patrzeć.

Dla turysty, z powodu braku znajomości topografii olbrzymiej Limy,

komunikacja autobusowa w tym mieście nie pełni żadnej użytecznej

roli. Może i łatwo jest wsiąść, ale nie wiadomo jak i kiedy wysiąść. O

takim zamiarze trzeba w odpowiednim czasie poinformować

asystenta, a ten na zasadzie „podaj dalej” przekaże wiadomość

kierowcy.

Trudno się w tym połapać niewtajemniczonemu, ale podróż takim

mikrobusem niewątpliwie może stanowić turystyczne przeżycie. Na

przykład zamiast skoku na bandżi.

Czy od tego się umiera? Jak najbardziej. W wypadkach drogowych w

Limie, także z udziałem autobusów, ginie ponad pół tysiąca ludzi

rocznie.

Page 13: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 13 ______________________________________________

4. Od Parku Miłości do mostu samobójców

Miłość i śmierć w jednym stały domu. No, prawie... W Limie

sąsiadują ze sobą park zakochanych i most samobójców.

W stolicy Peru nie ma miejsca

bardziej charakterystycznego od

Parku Miłości. Spotykają się tam

zakochani i wszyscy, którzy nie

chcą umawiać się na rozmowy w

zatłoczonym centrum. Parque

del Amor jest rzeczywiście

miejscem niezwykłym. Położony

nad brzegiem Oceanu

Spokojnego, na szczycie

skalistego klifu, przyciąga o każdej porze dnia i nocy.

W centralnym punkcie parku stoi olbrzymiej wielkości pomnik pary

zakochanych. Pomnik stoi, ale para leży, spleciona w miłosnym

uścisku i pocałunku. To pod tym monumentem niezliczona ilość

Peruwiańczyków oświadczyła się wybrankom serca. Ale też tutaj

zaczynała się ostatnia droga tych, którym miłość serca złamała.

Niedaleko parku znajduje się bowiem największy w mieście most, z

którego jeszcze do niedawna skakali nieszczęśliwie zakochani.

Kiedy związek między Parque del Amor a Puente Villena stał się

oczywisty, sprawą zainteresowali się eksperci. Obliczyli, że w ciągu 15

lat z mostu skoczyło 65 osób. Śmiercią zakończyły się 32 próby.

Potwierdziło to powszechną opinię, że Most Villena stał się ulubionym

miejscem samobójców w Limie. I choć nie we wszystkich przypadkach

Page 14: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 14 ______________________________________________

udało się udowodnić zawiedzioną miłość jako przyczynę targnięcia się

na życie, to uważa się powszechnie, że większość samobójców krótko

przed skokiem przebywała w pobliskim Parku Miłości.

Naukowcy wykazali także, że większość samobójców to mężczyźni,

przeważnie stanu wolnego w wieku 39-44 lat. Wśród tych, którym

próba samobójcza nie udała się, także dominują mężczyźni bez

zobowiązań, ale nieco młodsi –

32-37 lat. Najwięcej skoków

zanotowano w poniedziałki i

czwartki.

Gdy badania ujrzały światło

dzienne, do mostu przylgnęła

nawet nowa nazwa – Raj

Samobójców. Ale na krótko, bo do

akcji wkroczyły władze Limy.

Nakazały obudować konstrukcję pleksiglasem w sposób, który

uniemożliwia nie tylko skakanie z mostu, ale także wyrzucenie z niego

nawet papierka.

Od tej pory jest to najbezpieczniejszy most w mieście. I

prawdopodobnie na świecie.

Page 15: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 15 ______________________________________________

5. Pięć metrów biedy i miska na głowie

Najpierw trzeba kupić miskę. Głęboką, ale nie za dużą.

Wrzucić do niej cukier, mąkę, sól, makaron, mleko w

proszku, płatki owsiane, olej i czekoladę. Nie mieszać.

Wszystko ma być w oryginalnych

opakowaniach, bo to nie jest

przepis na danie. To bilet. Miska

z jedzeniem o długim terminie

ważności do spożycia to karta

wstępu do slumsów.

W Limie głęboka miska ma duże

znaczenie. Można ją oprzeć na

ramieniu, albo postawić na

głowie. Wtedy łatwiej się idzie. A właściwie wspina.

W stolicy Peru slumsy wybudowano na zboczach niezbyt wysokich, ale

stromych wzniesień. Architekci nie mają z tym nic wspólnego. Slumsy

powstały tu i nadal powstają samoistnie, jak grzyby po deszczu.

Deszczem są niespełnione oczekiwania Peruwiańczyków z prowincji

na lepsze życie.

Tam, dokąd idę, postęp biedy widać jak na dłoni. Wzrasta w systemie

metrycznym. W porównaniu z zeszłym rokiem, przybyło jedno piętro,

czyli z pięć metrów wydartych górze. W takim tempie bieda osiągnie

wierzchołek za kilka lat. W tym miejscu osiągnie, a potem przeniesie

się gdzieś indziej.

Page 16: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 16 ______________________________________________

Do ostatniego, najnowszego piętra biedy, nie ma jeszcze dobrej drogi.

Właściwie nie ma żadnej drogi. Ostatni odcinek udaje mi się jednak

pokonać bez wspinaczkowego ekwipunku. W rękach trzymam bilet,

ale nie od razu wpuszczają do środka.

W pierwszym domu nie ma nikogo. Do kolejnego nie pukam, bo nie

ma drzwi. Zza zasłony wychodzi młoda kobieta. Rzuca okiem na

miskę, ale mówi „nie”. Zatem do trzech razy sztuka. Gościnę znajduję

na werandzie pani Marieli.

Weranda zbudowana jest z

ekologicznych materiałów.

Siadamy na kamieniach, a

miskę z zakupami stawiam na

drzwiach, które służą za stół.

Widnieje na nich namalowana

czarną farbą mała postać

człowieka. Dokładnie taka

sama, jaką można zobaczyć na

drzwiach męskich toalet.

Do stołu dosiada się Jenny, córka pani Marieli. Na rękach trzyma

obsmarkanego bobasa. Bez zaglądania do miski wiedzą, co

przyniosłem – z powodu braku lodówek do slumsów nie przynosi się

niczego, co się do lodówki nadaje. Ale obie kobiety nie wiedzą,

dlaczego przyszedłem.

To dobre pytanie. Dlaczego chodzę na sam szczyt biedy z miską na

głowie?

Page 17: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 17 ______________________________________________

Przychodzę posłuchać. Nie o tym, jak żyć, bo nawet przy największych

chęciach nie zrozumiem, jak można żyć w takich warunkach.

Przychodzę posłuchać o tym, jak nie narzekać na swoje życie.

Pani Marieli i jej córki słucham godzinę. Nawet gdybym słuchał cały

dzień, nie usłyszę, że życie jest łatwe. Usłyszę wiele razy, że jest

cholernie trudne i ani jednego słowa narzekania.

Dziwne to wszystko i długo trwa, zanim zmieści się w głowie. Jeszcze

dłużej, gdy się pamięta, że wszystko trafia tam za jedną miskę z

suchym prowiantem. Dziwne, bo przecież warte jest dużo więcej.

Ale to nie mieści się już w sercu.

Page 18: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 18 ______________________________________________

6. Ich znak to trzynaście

Być może ludziom się w Limie nie przelewa, ale woda na

pewno. W stolicy Peru wybudowano największy na świecie

kompleks publicznych fontann.

Fontanny to główna atrakcja

Circuito Mágico del Agua w Parku

Rezerwy, w którym wody jest

więcej, niż drzew. Fontann jest w

sumie trzynaście, a ich budowa

kosztowała trzynaście milionów

dolarów.

Najwyższa ma 80 metrów

wysokości, co oznacza, że jej

wierzchołek sięga trzydziestego piętra. Inną atrakcją parku są

laserowe przedstawienia światło-dźwięk, w których za ekran służy

ściana wody.

Park odwiedza codziennie tysiące ludzi - Peruwiańczyków i turystów.

Ze względu na rozmiary obiekt został wpisany do Księgi Rekordów

Guinnessa.

Page 19: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 19 ______________________________________________

7. Piłkarz strzela gola dziennikarce

Takiej akcji nikt się nie spodziewał. Grający w Bundeslidze

napastnik strzelił gola znanej z faulowania peruwiańskiej

dziennikarce, która po meczu trafiła do więzienia.

Ten mecz rozegrał się na sali sądowej

pomiędzy Magaly Medina, popularną

w Peru dziennikarką telewizyjną, a

grającym w HSV Hamburg Paolo

Guerrero. Sędzią był przewodniczący

Trybunału Karnego w Limie.

Wszystko zaczęło się od zgrupowania

kadry narodowej Peru przed meczem

z Brazylią, w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 2010. W swoim

programie Medina ujawniła zdjęcia, wedle których powołany na to

spotkanie Guerrero miał przebywać w nocnym lokalu kilkanaście

godzin przed gwizdkiem arbitra.

Dziennikarka znana jest z tego, że czasami mija się z prawdą.

Świadczą o tym procesy sądowe, które przegrała. Ale tym razem

opinia publiczna była oburzona. W Ameryce Łacińskiej futbol jest

świętością, dlatego od piłkarzy wymaga się tu więcej, niż od polityków.

Guerrero uderzył więc z grubej rury. Nie zaprzeczył, że był w

restauracji, ale na dwa dni przed meczem. Po czym wytoczył Medinie

proces o pomówienie i zniesławienie.

Werdykt wprawił w zdumienie nawet samego piłkarza. Sąd skazał

Medinę na pięć miesięcy pozbawienia wolności i 80 tys. soli

Page 20: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 20 ______________________________________________

rekompensaty (około 80 tys. zł). Karę trzech miesięcy pozbawienia

wolności dostał producent programu.

Niemal od razu po ogłoszeniu wyroku dziennikarka trafiła do Santa

Monica, więzienia dla kobiet w Limie. – Sędziowie mają nas w swoich

rękach. Robią to, co chcą – powiedziała do kamer telewizyjnych po

wyjściu z sali sądowej.

Nie było na niej piłkarza. W rozmowie telefonicznej na antenie radia

Guerrero przyznał, że nie ma satysfakcji z tak wysokiego wyroku, ale

proces musiał wytoczyć, bo odniósł szkody moralne i ucierpiał jego

wizerunek piłkarza.

W Peru komentarze na temat tej sprawy są podzielone. Przeważa

pogląd, że sąd udzielił mediom lekcji, a pobyt w więzieniu będzie dla

Magaly Mediny pozytywnym doświadczeniem. Nie zmienia to jednak

faktu, że Paolo Guerrero rzeczywiście oddalił się ze zgrupowania

kadry.

W prawdziwym meczu Peru zremisowało z Brazylią 1:1 i tego też nikt

się nie spodziewał.

Page 21: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 21 ______________________________________________

8. Mikołaj przychodzi do dzieci w klapkach

Peruwiańczycy nie organizują świątecznych akcji pomocy

dla ubogich w sposób znany w Polsce. W sklepach nie ma

zbiórek żywności. Organizacje charytatywne nie wyciągają

rąk po pieniądze. Nawet nie ma dokąd wysłać

symbolicznego SMS-a, by zapewnić sobie poczucie

przysłużenia się potrzebującym.

W Peru robi się to inaczej – ludzie

skrzykują się i bez nadętej otoczki

zrzucają się na upominki, organizują

wszystko logistycznie i osobiście

dostarczają prezenty dla biednych.

Dlatego mają pewność, że cała pomoc

trafi we właściwie ręce.

Przyłączyłem się do jednej z takiej

akcji. Najpierw wybraliśmy miejsce – Szkołę Podstawową imieniem

Manuela Casolino Griebe w Amankays. Potem zebraliśmy pieniądze

wśród rodzin, przyjaciół i znajomych. Wystarczyło na 300 upominków

– zabawek, ubrań i słodyczy z obowiązkowym kawałkiem babki z

rodzynkami i suszonymi owocami. W czasie Bożego Narodzenia w

Peru każde dziecko musi tego spróbować.

Byliśmy bardzo zadowoleni, że zbiórka i pakowanie prezentów poszło

tak gładko. Ale czegoś nam brakowało. Czego mogą oczekiwać dzieci,

które nigdy nie opuściły swego puebla i do których nie dociera nikt

obcy? O czym mogą myśleć takie dzieci?

Page 22: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 22 ______________________________________________

Oczy Peruwiańczyków skierowały się na mnie. W ten sposób zostałem

Papa Nuel, czyli Świętym Mikołajem.

Do Amankays dotarliśmy w czwórkę, ale nie saniami, tylko taksówką.

Renifery chyba nie dałyby rady wspiąć się tak wysoko. Konie

mechaniczne w poczciwym fordzie okazały się niezawodne.

Pod strojem Mikołaja miałem tylko majtki i poduszkę imitującą gruby

brzuch, ale i tak ociekałem potem. Niewygody opłaciły się jednak.

Dzieci nie mogły uwierzyć, że przyjechał do nich biały Mikołaj z

dalekiego kraju, gdzie świętom towarzyszy śnieg, a nie tumany kurzu z

nieutwardzonej drogi. Musiałem tylko wytłumaczyć, dlaczego jestem

w klapkach, a nie futrzanych butach.

Dzieciaki pytały też, dlaczego nie

mam jednego dużego worka na

prezenty? Fakt, upchaliśmy je w

walizce, kilku reklamówkach i starej

torbie po mące. Na szczęście nikt nie

skojarzył, że Polonia to nie to samo,

co Laponia.

Upominki rozeszły się w oka mgnieniu. Nawet, gdyby było ich dziesięć

razy więcej, małe ręce nie przestałyby po nie sięgać.

Page 23: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 23 ______________________________________________

9. Refleksje przy herbatce z koki

W szafce w kuchni trzymam zapas liści koki. Ale nie siedzę

w więzieniu, tylko przy stole w domu w Limie, pijąc

zaparzony z nich napar. I piszę ten tekst.

Artykuł nie będzie z kosmosu, bo

liście koki nie wywołują

halucynacji, ani weny twórczej. I

wbrew obiegowej opinii nie

uzależniają.

Herbata z suszonych liści koki nie

ma żadnego smaku. Mógłbym je

żuć, ale są dla mnie za gorzkie. Ale

sięgam po nie, bo jestem

przeziębiony i osłabiony, a nic tak nie wzmacnia organizmu, jak napar

z liści koki.

Nie zaopatruję się w nie w kartelu narkotykowym, tylko u kobieciny

na targowisku. Kilogram kosztuje 25 soli (około 25 zł), ale nie

potrzebuję naraz aż tyle. Za kilka dekagramów, które widać na zdjęciu,

zapłaciłem jednego sola, czyli złotówkę.

Liście handlarka przywozi do Limy z Cusco, dawnej stolicy Inków i

właśnie od tego trzeba zacząć, gdy się chce powiedzieć coś o koce.

U Inków koka uosabiała obecność bogów na Ziemi, dlatego pola

uprawne traktowano jak sanktuaria. Ten, kto ją spożywał, miał

wszystko – szczęście, miłość, szacunek, a nawet „chody” u zmarłych.

Miał też końskie zdrowie. Kiedy Hiszpanie podbili inkaskie imperium,

Page 24: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 24 ______________________________________________

nie mogli nadziwić się górskim pasterzom niezwykle odpornym na

zimno, tragarzom nie odczuwającym głodu i zmęczenia oraz górnikom

pracującym praktycznie bez wytchnienia. Tajemnica tkwiła w koce.

Bez jej zażywania Inkowie szybko tracili siły i zaczynali chorować.

Nie muszę wierzyć w te przekazy, bo o działaniu koki przekonuję się

na własnej skórze. Jej liście służą mi za dobre lekarstwo.

Doświadczalnie stwierdzono, że roślina ta wzmacnia organizm,

pomaga astmatykom, uśmierza bóle brzucha, łagodzi skutki oparzeń,

stabilizuje ciśnienie, przyspiesza gojenie ran. Znane są też przypadki

leczniczego działania koki w chorobach wenerycznych, żółtaczce oraz

przy zapaleniach i obrzękach płuc.

Ale kiedy w 1859 roku z koki wyizolowano kokainę, jej wizerunek

zmienił się diametralnie. Stała się rośliną zakazaną niemal we

wszystkich krajach i utożsamianą z narkomanią, korupcją i przemocą.

Zupełnie niezasłużenie, bo to tak, jakby oskarżać ziemniaka o to, że na

świecie pędzi się bimber i ludzie wpadają w alkoholizm.

Siedzę więc przy filiżance czaju z koki i zastanawiam się, ile bym za to

siedział w Polsce?

W Peru liście są legalne. Można ich używać bez żadnych ograniczeń,

tak jak używa się rumianku czy marchewki. I ludzie dokładnie tak je

traktują. Trzymają kokę w domach, ale nie wytwarzają z niej kokainy.

Nie zmienia to faktu, że światowy przemysł kokainowy ma się dobrze.

Ba, ma się coraz lepiej, mimo obowiązujących zakazów i milionów

wydanych na walkę z tym procederem.

Page 25: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 25 ______________________________________________

Filiżanka pusta. Czuję się lepiej, ale nie mogę zrozumieć, że koka nie

służy ludziom na świecie, tak jak na przykład mi. Mam wrażenie, że od

kiedy podbito Inków, ktoś to wszystko po prostu spieprzył.

Page 26: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 26 ______________________________________________

10. Machu Picchu. Cud na ziemi

Nikt nie chodził tędy przez kilkaset lat, ale nie dlatego, że

bliżej stąd do chmur, niż do ziemi. Teraz, każdego dnia,

miejsce to jest wydeptywane przez stopy tysięcy ludzi z

całego świata.

Ożywienia turystycznego, jakie

Peru przeżywa dzięki ogłoszeniu w

2007 roku Machu Picchu jednym z

siedmiu cudów świata, nie da się z

niczym porównać. Tak samo jak

nie da się z niczym porównać

samego Machu Picchu.

To miasto położone w Andach na

wysokości ponad dwóch tysięcy

metrów nad poziomem morza. Z niewiadomych powodów Inkowie

zbudowali Machu Picchu w piętnastym wieku i tak samo tajemniczo

opuścili je kilkadziesiąt lat później. Do tej pory nie wiadomo dlaczego.

Teorii jest wiele. Nawet okoliczności odkrycia Machu Picchu nie są

jednoznaczne.

Nie zrobili tego hiszpańscy konkwistadorzy, którzy prawie 500 lat

temu podbili Peru, a potem w ciągu trzech stuleci wyeksploatowali je

doszczętnie. Do Machu Picchu jednak nigdy nie udało im się dotrzeć.

Przez długi czas odkrycie przypisywano amerykańskiemu uczonemu

Hiramowi Binghamowi, który pewnego lipcowego dnia w 1911 roku

dotarł do zaginionego w Andach miasta. Przekonanie to było tak

Page 27: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 27 ______________________________________________

wielkie, że do dziś jego nazwisko funkcjonuje w nazwach firm, kolei,

restauracji i hoteli związanych z Machu Picchu.

Jednak faktycznego odkrycia Machu Picchu dokonał 40 lat przed

Binghamem niemiecki handlarz Augusto R. Berns. Informacje o tym

znalazł w peruwiańskich i amerykańskich archiwach niezależny

amerykański badacz Paolo Greer.

Kim był Herr Augusto? W XIX wieku prowadził firmę, która

handlowała zawartością prekolumbijskich grobów i zabytkowymi

przedmiotami przy cichym wsparciu ówczesnych władz Peru. Dziś

powiedzielibyśmy, że Berns był złodziejem, który skorumpował

najważniejszych polityków, wliczając w to prezydenta kraju.

Czy ten ponury fakt w historii

Machu Picchu w jakiś sposób

przyćmiewa jego blask?

Absolutnie nie. Ale historia lubi

zataczać koło i dziś dochodzi do

kolejnej finansowej eksploatacji.

Tym razem kieszeni turystów

spragnionych pięknych widoków

i otarcia się o legendę Inków.

Peruwiańczycy są dumni z Machu Picchu, ale wiadomo, ilu z nich na

własne oczy zobaczyło to miejsce. Bez obaw o popełnienie błędu

można stwierdzić, że niewielu, bo to miejsce jest dla nich finansowo

niedostępne. Mimo że bilet wstępu do Machu Picchu dla

Peruwiańczyka jest dużo tańszy, niż dla obcokrajowca.

Page 28: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 28 ______________________________________________

Do Machu Picchu prowadzi tylko jedna bita droga – kolejowa, z

oddalonego o 112 kilometrów Cusco. Przejazd na tej trasie - w

miniaturowym wagoniku - to wydatek większy niż podróż ekspresem

w pierwszej klasie przez całą Polskę.

Pociąg dojeżdża do stacji Aqua Calientes – ostatniej miejscowości

przed celem podróży. Tu rzesza turystów sunie jak stado owieczek

(żeby nie powiedzieć – baranów) do zatoczki autobusowej, skąd

mikrobusami wwożona jest na szczyt. I tu niespodzianka - zamiast

osławionego Machu Picchu, najpierw jest restauracja i bar. Ceny w

restauracji to dobry materiał do

przewodnika turystycznego dla

milionerów i szejków arabskich.

W barze jest taniej. Kanapka z

serem lub wędliną plus zimny

napój kosztuje tyle, ile dobry

obiad w porządnej europejskiej

knajpie.

Najpierw trzeba więc sporo

wydać, by zobaczyć ten

osławiony cud. Jednak jest to miejsce, na które nie żal pieniędzy. Nie

żal niczego. Bo cuda czasami się zdarzają, ale ten – naprawdę istnieje.

Page 29: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 29 ______________________________________________

11. Chilijsko-peruwiańska wojna o ziemniaka

Rok 2008 zaczął się w Peru jako ,,Międzynarodowy Rok

Ziemniaka”. Skończył konfliktem z Chile o to, który z tych

krajów jest prawdziwą ojczyzną tego postawowego, obok

ryżu, pszenicy i kukurydzy, produktu żywnościowego na

świecie.

Wojna o ziemniaka zaogniła i

tak już napięte stosunki między

Peru a Chile. W obu krajach w

spór zaangażowali się politycy,

naukowcy, a sprawa jest

powszechnie komentowana

przez mieszkańców. Interesuje

się nią także Organizacja

Narodów Zjednoczonych ds.

Wyżywienia i Rolnictwa (FAO),

ale nie rozstrzyga konfliktu.

Eksperci zgadzają się, że głównym centrum „udomowienia” bulw

ziemniaka są tereny w pobliżu jeziora Titicaca, należące obecnie do

Peru i Boliwii. Wtórnego centrum doszukują się na jednym z

archipelagów w południowym Chile.

Teoria zakłada, że osiem tysięcy lat temu ziemniaki zaczęły rosnąć

zarówno w dzisiejszym Peru, jak i Chile, do którego zostały

przyniesione z Andów przez jeden z preinkaskich ludów. Ale ta

hipoteza nie została jeszcze sprawdzona.

Stąd ta ziemniaczana wojna.

Page 30: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 30 ______________________________________________

Bombę zdetonowała minister rolnictwa Chile Marigen Hornkohl

Venegas oświadczając, że 99 procent ziemniaków na świecie ma

związek genetyczny z tymi, które pochodzą z jej kraju.

- W chilijskich ziemniakach jest wnuczka Peru - odpowiedział Juan

Risi, szef peruwiańskiego Narodowego Instytutu Innowacji Rolnej,

dodając, że peruwiańskie ziemniaki dotarły do Europy w 1570 roku, a

chilijskie dopiero 275 lat później.

Dla polskiego czytelnika konflikt ten może wydawać się trochę

śmieszny, bo przecież ziemniak jaki jest, każdy widzi. Na talerzu.

Warto jednak wiedzieć to, czego nie widać.

Statystyczny Peruwiańczyk zjada

około 100 kg ziemniaków rocznie,

Chilijczyk – dwa razy mniej. Ale w

obu krajach ziemniak jest nie

tylko częścią posiłku, ale także

historii, kultury, gospodarki i

narodowej dumy.

Wciąż się tu przypomina, że to

produkt bogaty w czynniki

odżywcze, pomagające zapobiegać nowotworom. To również

nieoceniony element przemysłu. Skrobię ziemniaczaną wykorzystuje

się między innymi w produkcji deserów, zup i sosów, a także papieru i

paliwa.

Bez ziemniaka trudno wyobrazić sobie życie w Chile i Peru – krajach,

które od ponad stu lat spierają się o terytoria. Dlatego obecny konflikt

Page 31: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 31 ______________________________________________

to wciąż istniejąca obawa o narodową dumę i zranione uczucia na tle

różnych problemów z przeszłości.

Chodzi także o coś innego. Między oboma krajami trwa wyścig o

prawne uregulowanie bytu ziemniaka na arenie międzynarodowej. To

rywalizacja o wielkie pieniądze. Z chwilą wejścia w życie w 2004 roku

Międzynarodowego Traktatu o Zasobach Genetycznych Roślin

ziemniak znalazł się w wykazie produktów spożywczych, które służą

ludzkości. W zamian za ich dzielenie się z innymi, państwa mają

prawo otrzymywać świadczenia, w tym gotówkę. A w obu krajach

producenci ziemniaków pracują na granicy opłacalności lub dokładają

do interesu. Dlatego Chile chce zarejstrować 286 swoich odmian. Peru

ma ich prawie dziesięć razy więcej.

Nie wydaje się, aby konflikt zakończyło wydanie wspólnego, chilijsko-

peruwiańskiego znaczka pocztowego pod egidą ONZ. Trzeba zaczekać

na werdykt międzynarodowego konsorcjum ekspertów, którzy do

2010 roku mają ustalić sekwencję genomu ziemniaka.

Page 32: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 32 ______________________________________________

12. Prawdziwa historia o królu i świniopasie

Do Cajamarki nie trafiają zorganizowane wycieczki. Choć to

w tym peruwiańskim mieście doszło do wydarzeń, które

zmieniły losy Ameryki Południowej, Europy i być może

całego świata.

Trudno dziwić się

organizatorom wycieczek, że

omijają Cajamarkę szerokim

łukiem. To oddalone o setki

kilometrów od głównych

szlaków turystycznych miasto w

północnej części Peru

przegrywa konkurencję z

innymi na każdym kroku. Nie

obrosło famą jak Cusco, czy

Machu Picchu. Nie latają nad nim kondory, jak nad okolicami

Arequipy. I nie ma do zaoferowania nawet ułamka tego, co oferuje

uboga w atrakcje Lima.

Cajamarca prawie przez cały rok jest cicha i spokojna. Nie będzie

wielką przesadą, jeśli napiszę, że podczas popołudniowej sjesty można

usłyszeć latające nad nią muchy.

Ale warto posłuchać tych much i historii, która się tam wydarzyła, by

zrozumieć nie tylko przeszłość, ale także teraźniejszość.

Opowieść ma dwóch bohaterów. Pierwszy to Francisco Pizzaro,

nieślubny syn hiszpańskiej wieśniaczki i kapitana hiszpańskiej armii.

Dostępne źródła milczą o jego wczesnym życiu. Wiadomo tylko, że

Page 33: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 33 ______________________________________________

zarabiał na nie pasąc świnie. Drugim bohaterem jest Atahualpa,

dwunasty władca Imperium Inków, syn inkaskiego króla i księżniczki

z Quito, dzisiejszej stolicy Ekwadoru.

Król i świniopas występują w bajkach, ale tym razem spotkali się

naprawdę. Pewnego listopadowego dnia 1532 roku. Właśnie w

Cajamarce.

Pizzaro dotarł tam na czele hiszpańskich konkwistadorów po kilku

miesiącach od przybicia do Tumbes nad Pacyfikiem – dziś miasta

granicznego między Peru a Ekwadorem. Ja pokonałem tę drogę w

kilka dni autobusem, nie mogąc wyjść z podziwu nad odwagą i

wytrwałością Pizzara i jego kompanów.

To jedna z najbardziej malowniczych i niebezpiecznych tras w

Andach. Wiedzie z plaży na wysokość 2300 metrów nad poziomem

morza, wyciskając z każdego pojazdu ostatnie konie mechaniczne.

Konkwistadorzy w liczbie około dwustu mieli do dyspozycji niespełna

40 koni. Normalnych, na czterech nogach.

Po dotarciu do Cajamarki ich sytuacja była beznadziejna. Znaleźli się

w środku obcego państwa, o którym nie mieli żadnego pojęcia. Nie

wiedzieli, że do miasta, w którym się zatrzymali, zbliża się

kilkudziesięciotysięczna armia z Atahualpą na czele. Historycy wyliczą

później, że na jednego Hiszpana przypadało wówczas od stu do

czterystu Indian.

Pizzaro nie mógł się wycofać. Nie miał dokąd. Poza tym odwrót

uznano by za tchórzostwo, które nie przystoi bogom, za których do tej

pory uważano białych. Dlatego wpadł na pomysł porwania i

Page 34: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 34 ______________________________________________

uwięzienia króla. Zaprosił go do miasta i używając podstępu skłonił,

by stawił się w nim bez broni.

Było to jedno z najbardziej nieprawdopodobnych spotkań w historii

świata. Spotkanie dwóch cywilizacji. Po jednej stronie dwustu

Europejczyków ze świniopasem z zawodu w roli szefa, po drugiej -

niesiony w lektyce władca najsilniejszego państwa w Ameryce

Południowej. Towarzyszyło mu

pięć tysięcy nieuzbrojonych

żołnierzy. Nierówne siły dwóch

światów, ale ze wspólnym

mianownikiem. Obaj, zarówno

Pizzaro, jak i Atahualpa, nie

potrafili… czytać.

Do Inki przemówił dominikanin

Vicente de Valverde. Podszedł do

niego i wręczając biblię powiedział: „Słuchaj Słowa Bożego”.

Atahualpa zrozumiał to dosłownie. Przyłożył księgę do ucha, a gdy nic

nie usłyszał, cisnął nią w duchownego. Pizzaro uznał to za profanację i

dał sygnał do ataku.

Bitwa trwała pół godziny. Zginęło cztery tysiące Indian i ani jeden

Hiszpan. Rzeź, nie bitwa, w której Pizzaro własnym ciałem zasłaniał

Atahualpę przed ciosami swoich kompanów. Chciał go żywego.

Hiszpanie więzili go potem przez kilka miesięcy w komnacie, którą

można oglądać w Cajamarce. To chyba jedyna na świecie dostępna dla

turystów budowla, w której terroryści przetrzymywali swoją ofiarę.

Page 35: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 35 ______________________________________________

W komnacie Atahualpa poznał lepiej naturę konkwistadorów. Chcieli

złota. Jak najwięcej złota. Byli tak zachłanni, że inkaski król sądził

nawet, iż nim się żywią. Nie wyciągając jednak wniosków z zasadzki,

obiecał im okup. W zamian za wolność jego poddani mieli wypełnić

komnatę złotem aż na wysokość wyciągniętej ręki.

Indianie okup zapłacili, ale Hiszpanie Atahualpy nie uwolnili. Po

sfingowanym procesie ochrzcili go i udusili garotą. Potem zdobyli całe

królestwo Inków i w ciągu trzech wieków ograbili je ze wszystkiego.

Dzięki temu Hiszpania była jednym z graczy na europejskiej arenie.

Jak potoczyłyby się na niej wydarzenia, gdyby nie inkaskie bogactwa?

Po co to wszystko piszę? Przecież o historii podboju Ameryki

Południowej można poczytać w innych miejscach. Piszę to wszystko,

bo nie o podbój ziemi mi chodzi. O serca mi chodzi. O ich podbój. A

właściwie ich kradzież.

W Cajamarce słychać latające nad miastem muchy i własne myśli,

które wyjaśniają, w wielkim skrócie, dlaczego Latynosi są tacy

nieprzewidywalni. Pizzaro ukradł Inkom nie tylko króla. Zabrał im coś

cenniejszego – wiarę w innych i wiarę w dane słowo.

Takie są moje odczucia. Dziś ich potomkowie – Peruwiańczycy,

Ekwadorczycy i Boliwijczycy są nieufni, choć ich natura jest zupełnie

inna. Są gorącymi, otwartymi ludźmi, ale nie ufają ani sobie, ani

Europejczykom.

Choć można też powiedzieć, że po prostu nie są już naiwni.

Page 36: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 36 ______________________________________________

13. Świnka morska zamiast karpia

W katedrze w Cusco wisi obraz z Ostatnią Wieczerzą, na

którym Chrystus i apostołowie spożywają pieczoną świnkę

morską. Ten andyjski przysmak je się w Peru, Boliwii i

Ekwadorze do tej pory.

Cuy, czyli andyjska świnka

morska jest większa od

maskotki trzymanej w

domach. Trudno ją zabić.

Najlepszym sposobem jest

złapanie główki jedną ręką i

przekręcenie ciała drugą.

Najlepsza do uboju jest świnka

w wieku od sześciu do

dziewięciu miesięcy. Starsze są

trochę za twarde. Na prowincji za ważące kilogram zwierzątko trzeba

zapłacić równowartość około ośmiu złotych. W stolicach jest drożej. W

marketach w La Paz, Limie i Quito kilogram cuy kosztuje w

przeliczeniu około 20-30 zł. Ceny w restauracjach zaczynają się od 15

zł. Serwuje się ją z głową, łapkami i podrobami.

Świnkę morską można przyrządzić w domu. Oto prosty przepis:

martwą świnkę wrzucić na chwilę do wrzątku, a potem oskubać lub

opiec z sierści. Rozciąć brzuch na całej długości, natrzeć mięso

czosnkiem, solą i pieprzem, po czym wrzucić na gorący olej. Smażyć z

obu stron. Podawać z kukurydzą, sałatą, ryżem lub ziemniakami.

Smacznego!

Page 37: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 37 ______________________________________________

14. Mistrzowie kierownicy jeżdżą w Andach

Chcesz się przekonać? Wsiądź do nocnego autobusu firmy

„Estrella del Sur” z Cusco do Puno w Peru. Wyjazd na

wysokości 3300 m n.p.m. Wysiadka po sześciu godzinach na

wysokości 3850 m n.p.m.

Jeśli miła dziewczyna w kasie w

Cusco powie, że autobus jest

ogrzewany, posiada wideo,

barek i wc, oznacza to, że jest

dokładnie odwrotnie. Po

wejściu do autobusu będziesz

mógł strząsnąć pokaźnej

grubości kurz z półki po

telewizorze, a w toalecie

natknąć się na owce, które

ściśnięte w tak niewygodnych warunkach płacą mniej za przejazd.

Latynosi zazwyczaj przesadzają, gdy mówią, że będzie zimno. Ale tym

razem im uwierz. Po dwóch godzinach jazdy zobaczysz szron na...

wewnętrznej stronie szyb. Z powodu ciemności nie zobaczysz

natomiast drogi, ale ją poczujesz. Sposób pokonywania zakrętów

przez kierowcę – rozpędzanie się aż do rzężenia silnika i gwałtowne

hamowanie – uzmysłowi ci, że on także niewiele widzi.

Ale nie będzie czasu na wyobrażanie sobie głębokości przepaści, przy

których biegnie trasa. Wierzącym podróż upłynie na modlitwach, a

ateiści być może zaczną się nad tym zastanawiać. Co jakiś czas

kierowca zatrzyma się na pięć minut, zgasi światła mijania, ale nie

Page 38: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 38 ______________________________________________

wyłączy silnika. Nie obawiaj się – nie zasnął. Prawdopodobnie też

modli się przed kolejnym zakrętem.

Jeśli nocna podróż przez ośnieżone Andy nie wystarcza, wybierz się do

Chiclayo, na północy Peru, skąd złapiesz autobus firmy „Linea” do

Cajamarki. Różnica wzniesień – 2300 metrów. W kasie poproś o

miejsce przy oknie. Większość z nich będzie wolna, bo miejscowi wolą

siedzieć od strony przejścia. Niedługo przekonasz się dlaczego.

Około godziny trasa biegnie po płaskim terenie. Można się spokojnie

zdrzemnąć. Obudzi cię jazgot ze skrzyni biegów. Jeśli zdarza ci się

zbyt długo nie wrzucać dwójki w swoim samochodzie, wiesz o co

chodzi. Ale tutaj zrozumiesz, że czasami dwójki po prostu wrzucić się

nie da.

Przed oczami ukaże ci się wzniesienie, którego - biorąc pod uwagę

wszystko to, czego nauczyłeś się na fizyce w szkole – nie da się

pokonać żadnym pojazdem. A zwłaszcza rozklekotanym autobusem,

którym właśnie podróżujesz. Od szkolnych czasów wiele się jednak

zmieniło i teraz nawet prawa fizyki da się troszkę nagiąć.

Po godzinie autobus wdrapie się na szczyt slalomem. Dlaczego w taki

sposób? Bo droga nie jest do końca utwardzona, ani zabezpieczona

przed osuwającymi się odłamkami skał. Kierowca musi więc kluczyć

między dziurami i kamieniami - od ściany do przepaści bez barierek.

Jeśli siedzisz przy oknie, będziesz już wiedział, dlaczego miejsca te nie

cieszą się powodzeniem.

Ale to nie koniec podróży. Kiedy autobus będzie już na szczycie,

zobaczysz... kolejną podobną górę, a potem jeszcze jedną. Do

Page 39: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 39 ______________________________________________

Cajamarki dotrzesz dopiero po pięciu godzinach, po czym ściągniesz

czapkę przed kierowcą.

Jeszcze mało? Kolejnych wrażeń dostarczy podróż z Huaquillas do

Quito w Ekwadorze z firmą „Panamericana”. Jej autobusy łatwo

rozpoznasz, bo – jak przystało na mistrzów – są w kolorze

czerwonym.

Różnica wzniesień – ponad 2500 metrów. Podróż zaczniesz w ponad

trzydziestostopniowym upale, poszukaj więc miejsca przy oknie, które

posłuży jako klimatyzacja. Sprawdź jednak, czy okno się zamyka, bo

kiedy w nocy dotrzesz do Quito, może być akurat kilkustopniowy

mróz.

Podróż dostarcza niezapomnianych wrażeń. Trasa wiedzie wzdłuż

bananowych lasów, przez wsie jakby z nie tego świata, coraz wyżej, i

wyżej, aż do równika.

No dobrze, ale gdzie te wyjątkowe umiejętności kierowcy?

To naprawdę mistrz kierownicy. Absolutnie całą, dwudziestogodzinną

trasę pokonuje... w pojedynkę, zamieniając się podczas krótkich

postojów w mechanika dolewającego olej.

Szerokiej drogi!

Page 40: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 40 ______________________________________________

15. Peruwiańska demokracja: z pałacu do celi

Jeśli Alberto Fujimori trafi za kratki, może nie wyjść

stamtąd żywy. To pierwszy wybrany demokratycznie

latynoski prezydent, którego demokracja skazała na 25 lat

więzienia.

Po raz pierwszy nazwisko

Fujimori usłyszałem 22 kwietnia

1997 roku. Polskie radio podało

wiadomość, że w tym dniu

peruwiańskie jednostki specjalne

przypuściły atak na rezydencję

ambasadora Japonii w Limie i

odbiły przetrzymywanych w niej

od pięciu miesięcy zakładników.

Do dziś trudno uwierzyć w to wydarzenie. Członkowie Ruchu

Rewolucyjnego imieniem Tupaca Amaru zajęli rezydencję

ambasadora w grudniu 1996 roku podczas wielkiego bankietu. Po

zwolnieniu większości zakładników zabarykadowali się z 72 osobami.

Wśród nich byli miedzy innymi: brat prezydenta Fujimoriego,

peruwiańscy generałowie, dowództwo policji, minister spraw

zagranicznych, sędziowie Sądu Najwyższego oraz parlamentarzyści.

Podczas gdy negocjatorzy wykonywali swoją robotę, niemal w

centrum Limy, w wielkiej tajemnicy, wykopano tunel wprost pod

rezydencję ambasadora. To nim szkoleni przez Amerykanów

peruwiańscy komandosi dostali się do środka.

Page 41: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 41 ______________________________________________

Cytowany wtedy przez polskie radio prezydent Fujimori powiedział, że

akcja odbicia rezydencji zakończyła się wielkim sukcesem. Zabito

wszystkich czternastu terrorystów. Zginęło tylko dwóch komandosów

i jeden zakładnik - cywil, który zmarł na atak serca. Lima odetchnęła,

a światowe media biły brawo.

Ale ja myślałem o czymś innym. Z głowy nie mógł mi wyjść ten tunel,

który urósł w niej do symbolu tego, jak bardzo krętymi i mrocznymi

ścieżkami władza państwa może realizować swoje zadania. Nawet pod

ziemią.

Kiedy kilka tygodni temu w Limie pytałem o ten podkop, moje

zdumienie nie miało końca. O budowie tunelu – w miejscu, w którym

skupiała się wówczas uwaga świata – nie wiedzieli nawet dowódcy

policyjnych oddziałów otaczających teren okupowanego przez

terrorystów budynku.

O innych tunelach wykopanych przez Fujimoriego świat dowiedział

się dużo później. Jako prezydent Peru w latach 1990-2000

zorganizował szwadrony śmierci i ograniczył działalność partyzantek

– Świetlistego Szlaku i wspomnianego już Ruchu Rewolucyjnego im.

Tupaca Amaru. Ograniczył w wyniku wojny domowej, w której z rąk

buntowników i wojska zginęło prawie 70 tys. ludzi. Tylu doliczyła się

Komisja Prawdy i Pojednania, a organizacja Human Right Watch

uznała, że jedną trzecią z tej liczby zabiły rządowe siły bezpieczeństwa.

Ówczesne relacje z Peru są pełne okrucieństw. Z obu stron. Zwalczając

Świetlisty Szlak, peruwiańskie wojsko niszczyło wsie w Andach i

masakrowało chłopów podejrzewanych o sprzyjanie partyzantom. Ci

wieszali kobiety na oczach dzieci.

Page 42: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 42 ______________________________________________

- Każda wieś żyła w strachu, ale najgorsze było to, że śmierć mogła

przyjść z każdej strony. Ludzie nie ufali nikomu, bo zabić mógł

zarówno żołnierz, jak i partyzant – powiedziała mi niedawno Susan,

którą poznałem w Limie.

W tej ruletce Susan straciła dwóch wujków. Pewnego dnia do ich wsi

w prowincji Ayacucho przybyli partyzanci i zabili mężczyzn strzelając

z karabinów w ich czoła. Klimat tych wydarzeń opisał Polak Roman

Warszewski w książce „Skrzydlaci ludzie z Nazca”. Był wtedy w Peru i

podążał za terrorystami ze Świetlistego Szlaku. Gorąco polecam tę

lekturę każdemu, kto interesuje się nie tylko Peru, ale całą Ameryką

Południową.

Wróćmy jednak do Fujimoriego. Ostatnio słuchałem go i oglądałem

niemal codziennie w peruwiańskiej telewizji. Ostatnie piętnaście

miesięcy było prawniczo-politycznym spektaklem z jego procesu.

Kilka dni temu zapadł wyrok: 25 lat więzienia za łamanie praw

człowieka, w tym masakry na cywilach przeprowadzane przez

szwadrony śmierci. Jeśli Fujimori trafi za kratki, może nie wyjść

stamtąd żywy. Dziś to 71-letni, schorowany dziadek

Można powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość. Można

powiedzieć, że po latach demokratycznie wybranego dyktatora

dosięgła kara i zakończyć na tym ten artykuł. Ale tak naprawdę nic się

jeszcze nie zakończyło.

Wczoraj dostałem kilka maili z Limy z pytaniem, czy gdy wrócę do

Peru, przyłączę się do marszów i akcji społecznych na rzecz

uwolnienia Fujimoriego. Wysłały jej osoby, które nie działają w

Page 43: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 43 ______________________________________________

polityce. Właściwie w ogóle się nią nie interesują. Ale pamiętają czasy,

w których Fujimori rządził.

- Zrobił porządek. Przed nim życie w Limie było nie do zniesienia. W

mieście wybuchały bomby, często bardzo długo nie było wody i prądu.

Być może ten człowiek przyczynił się do śmierci niewinnych ludzi, ale

to była cena za doprowadzenie kraju do normalności – napisała Elena.

Do maila dołączyła notatkę prasową o niedawnej zasadzce w Andach

na oddział wojska, w której zginął oficer, a czterech żołnierzy zostało

rannych. Ci, którym udało się uratować, twierdzą, że zaatakowały ich

pozostałości terrorystów ze Świetlistego Szlaku, którzy współpracują

teraz z przemytnikami

narkotyków.

Po tych mailach zacząłem

rozumieć skalę tego, co

widziałem w Peru podczas

procesu byłego prezydenta.

Wymalowane czerwoną farbą

hasła na murach i ścianach w

niemal całym kraju: „Fujimori

inocente” – Fujimori niewinny.

Ludzie chcą go puścić na emeryturę, a nie wsadzić do więzienia. Może

to też oznaczać, że tęsknią za przywódcą takim jak on.

Oczywiście nie wezmę udziału w akcjach na rzecz poparcia

Fujimoriego. I odradzam to znajomym. Z boku widać wyraźnie:

społeczny ruch miesza się z politycznymi i prywatnymi interesami, bo

w najbliższych wyborach w 2011 roku zamierza wystartować jego

córka – Keiko.

Page 44: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 44 ______________________________________________

Nie wiadomo, czy odbędą się one zgodnie z planem. Wyrok dla

Fujimoriego otworzył drogę do wszczęcia postępowania wobec

obecnego prezydenta Alana Garcii. Jego także oskarża się o gwałcenie

praw człowieka, do czego miało dojść za jego pierwszej kadencji, przed

Fujimorim.

Byłem w pałacu prezydenta Garcii kilka tygodni temu. Turystycznie.

Zanim wszedłem do środka przeszedłem drobiazgową kontrolę w

wykonaniu żołnierzy, a na koniec jakiś cywil w garniturze zabrał mi

paszport. Oddano mi go dopiero po zakończeniu zwiedzania. Lima jest

spokojnym miastem, ale wtedy miałem wrażenie, że nie wszyscy czują

się w niej bezpiecznie.

Teraz mam pewność.

Page 45: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 45 ______________________________________________

16. Cham jedzie na kurację

Uprzejmość popłaca. Ale nie w sobotę na obrzeżach Limy,

gdy chce się złapać autobus na południe Peru.

Fragment Panamericany, przy

której ludzie tłoczą się, by

wyjechać z miasta, to jedno z

wielu miejsc na świecie, które z

najbardziej kulturalnego

człowieka robi chama. I jedno z

niewielu, gdzie jest to uważane za

coś normalnego.

Cham wychodził ze mnie ponad

godzinę. Z trudem, bo nawet po dziesiątym autobusie, który odjechał

beze mnie, nie uważałem za stosowne rozpychać się w napierającym

na drzwi tłumie. Po dwudziestym zmieniłem taktykę. Przestałem

przepuszczać przed siebie mężczyzn, a na każdą ich próbę obejścia

mnie, odpowiadałem zaparciem się z całej siły w miejscu.

Poza tym rozgadałem się. Przestałem bredzić pod nosem o ustawianiu

się w kolejce i od słów „proszę się nie pchać” przeszedłem na bardziej

zrozumiałe „gdzie leziesz?”

Mimo to autobusy nadal odjeżdżały beze mnie. Przyszła więc kolej na

starców. Nie tylko nie przepuszczałem ich już przed siebie, ale

zacząłem przepychać się przed nich. Oczywiście stawiali opór, ale nie

na tyle duży, bym sobie nie poradził. Dzięki temu szybko znalazłem się

w grupie liderów z szansą na szybkie wejście do następnego autobusu.

Page 46: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 46 ______________________________________________

Rozejrzałem się wokół. Młodzi mężczyźni i staruszkowie nie stanowili

już konkurencji. Wiedziałem, że w odpowiednim czasie zastawię ich

plecami lub zastopuję ramionami i nogami. Ale dzieci i kobiety z

niemowlakami na rękach, albo w tłumokach na plecach? Zwątpiłem, a

cham we mnie stracił animusz.

Okazało się jednak szybko, że moje niezdecydowanie nie było nikomu

na rękę. Tłum falował na chodniku, niczym morska bryza uderzająca o

skały. Stojący pośrodku Gringo tylko w tym przeszkadzał. Nikt nie

otworzył do mnie ust, ale ze spojrzeń bez trudu odczytałem: „chłopie,

na co czekasz?”.

Czekałem na odpowiednią chwilę. Wymyśliłem, że zrobię to szybko,

by bolało jak najkrócej.

Zanim autobus zatrzymał się, odepchnąłem dwójkę dzieci. Z

wyrzutem sumienia, że w ten sposób tracą kontakt z mamą. Ale po

chwili mi przeszło, bo przepchałem się także przed nią. Rodzina znów

w komplecie. Ufff... na szczęście. I na szczęście za mną.

Do drzwi autobusu zostało nie więcej, niż trzy metry. Użyłem rąk,

jakbym pływał i zrobił się metr. Na stopniach stał asystent kierowcy,

który odliczał ludzi wchodzących do środka. Zbliżał się do

pięćdziesięciu, więc nie zostało wiele czasu. Jeszcze jeden

zdecydowany krok i moja ręka znalazła się o centymetry od poręczy

przy drzwiach. Ale ubiegła mnie może pięcioletnia dziewczynka.

Przez chwilę jej ciało przypominało most wiszący między poręczą a

ramionami matki. Tej szansy nie mogłem zmarnować. Złapałem dłoń

dziewczynki i jednym pociągnięciem pozbawiłem ją kontaktu z

autobusem.

Page 47: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 47 ______________________________________________

- Cincuenta – rzucił asystent i kierowca zamknął drzwi. To ja byłem

tym pięćdziesiątym. Ostatnim, który załapał się na ten kurs.

- Życie to jednak dżungla – pomyślałem, gdy mój wzrok spotkał się

przez szybę ze wzrokiem dziewczynki, którą odepchnąłem w finałowej

akcji.

Nie było przy niej chama, który wtedy wyszedł ze mnie zupełnie. Nie

było go tam, bo przecież znów był ze mną. Chamy lubią przypadkowe

towarzystwo, ale najlepiej czują się z tym, którego znają jak własną

kieszeń.

Po tej przygodzie potrzebowałem pilnie skorupy dla mojego chama.

Żeby trudniej byłoby mu wyjść

ze mnie jeszcze raz tak łatwo.

Ale zamiast grubego pancerza

znalazłem błoto. W mieście

Chilca.

Jak na peruwiańskie warunki

Chilca ma bardzo ładną plażę,

ale większość ludzi jeździ tam,

by wykąpać się w małej,

zielonej lagunie między

pustynią a Pacyfikiem. Nie dla przyjemności. Dla zdrowia.

W wodach jeziora fachowcy znaleźli składniki leczące reumatyzm,

bezpłodność, artretyzm i nadciśnienie. Wielki szacunek, że to

wszystko znaleźli. Gdybym ja miał szukać, nie znalazłbym nic prócz

soli. Woda jest tam tak słona, że można zasnąć na jej powierzchni i się

człowiek nie utopi.

Page 48: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 48 ______________________________________________

Przed kąpielą wszyscy nacierają się błotem. Tu szacunek jeszcze

większy dla fachowców, że znaleźli w nim coś cennego dla zdrowia. Bo

błoto śmierdzi jak stare walonki. Na dłuższą metę nikomu to jednak

nie przeszkadza. Ludzie smarują się lepką mazią od stóp do głów, a

czasami nawet tarzają się w niej jak świnie.

Po wyjściu z autobusu zrobiłem to samo. Wytarzałem się w błocie dla

zdrowia. I żeby cham we mnie miał trochę przyjemności, a nie szukał

jej tam, gdzie trudno nad nim zapanować.

Page 49: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 49 ______________________________________________

17. O chłopcu, który zna cztery języki

W dzieciństwie był pies, który jeździł koleją. Znałem go z

książki. Pies mieszkał w małym miasteczku na południu

Włoch i uwielbiał podróżować pociągami. W końcu zginął

pod kołami lokomotywy, ratując wcześniej człowieka.

Potem miałem pierwszego i jak

na razie jedynego psa w życiu. Był

malutkim, ciemnobrązowym

kundelkiem i zwał się Rocky. Nie

było w tym nic śmiesznego, bo

kiedy zostawał sam w domu, z

milutkiej, niepozornej maskotki

zmieniał się w niszczyciela.

Wszystko, do czego był w stanie

doskoczyć, darł na strzępy i

rozgryzał w drobny mak. Łącznie z tapetami.

Był to więc pies, który w miarę systematycznie powodował zmianę

wystroju naszego domu.

Ale Rocky potrafił coś jeszcze. Jeździł sam autobusami. Co jakiś czas

miał w zwyczaju znikać na kilka dni. Zakochany był. I to wtedy stawał

się pasażerem komunikacji miejskiej.

Ludzie, którzy obserwowali go na przystankach, opowiadali, że Rocky

znał nie tylko rozkład jazdy, ale także potrafił rozpoznać numer linii

autobusu. Jak to robił? Nie mam pojęcia, ale sam widziałem go kilka

razy, jak przesiadał się z jednego autobusu do drugiego. Oczywiście

Page 50: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 50 ______________________________________________

nie reagował na wołania, bo przecież zakochani świata wokół siebie

nie widzą.

Rocky jeździł na gapę. Mandaty nie przychodziły także na właściciela,

bo były to piękne czasy, kiedy nawet psy nie były w żaden sposób

oznakowane. Niezapomniana psia wolność. Ale Rocky doigrał się.

Rzucił się kiedyś na większego od siebie i ten go zagryzł.

Niedawno w Limie usłyszałem dowcip o psie, który codziennie rano

kupował gazetę dla swego pana. Pan wkładał mu w pysk jednego sola

(peruwiańską złotówkę), a pies szedł do kiosku. Pewnego dnia

właściciel nie miał jednak drobnych, więc wcisnął psu sto soli. I tyle go

widział. Po psie, pieniądzach i gazecie ślad zaginął. Właściciel szukał

go kilka godzin, aż w końcu znalazł w Parque de la Reserva –

ulubionym miejscu wypoczynku i rozrywki mieszkańców Limy. Pies

był w towarzystwie dwóch suczek.

- Szukam cię cały dzień i martwię się! Dlaczego nie wróciłeś z gazetą

do domu? Dlaczego mi to zrobiłeś? – lamentował pan.

A pies na to: - Bo nigdy nie miałem tyle pieniędzy!

Psy oczywiście nie mówią, ale rozumieją. To żadna rewelacja. Ale w

Peru znam psa, który rozumie to, co się do niego mówi w czterech

językach. Zwie się El Chico (Chłopiec) i jest rudym, wielkim kundlem.

El Chico wychował się w rodzinie z peruwiańskich Andów, gdzie mówi

się w keczua – językiem dawnych Inków. A że mieszka w Limie, kuma

także hiszpański. Trzecim językiem, na który reaguje, jest angielski.

Zacząłem do niego mówić w tym języku i ze zdumieniem odkryłem, że

mnie rozumie. A potem przyszedł czas na polski. Załapał go od razu.

Page 51: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 51 ______________________________________________

Do El Chico można więc powiedzieć: „siadaj”, „pilnuj”, „podaj łapę”,

czy „zostań” po hiszpański, angielsku, polsku i w keczua. Bez

problemu wykona polecenie. Przypadek? Też tak myślałem. Do czasu,

gdy zaczął się do niego odzywać mój sąsiad w Limie – Chińczyk. Po

chińsku.

Pies nie wie, o co mu chodzi, więc chyba słusznie mówią, że chiński

jest najtrudniejszym językiem świata.

Page 52: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 52 ______________________________________________

18. Bez czarowania o czarownikach

Peruwiańscy czarownicy żyją zgodnie z duchem czasu. Mają

komórki, korzystają z internetu, słuchają muzyki z

odtwarzaczy mp3, ale nie pozwalają się fotografować z

obawy, że ich duch tego nie wytrzyma.

Chiclayo to prawie 600-tysięczne

miasto na peruwiańskim

wybrzeżu. Warto się tam wybrać,

jeśli planuje się zwiedzanie

grobowca władcy z Sipan –

skarbnicy wiedzy o starych

kulturach zamieszkujących

dzisiejsze Peru.

Mnie do Chiclayo zwabił targ

czarowników, o którym ciekawie napisano w przewodniku

turystycznym „Gazety Wyborczej”.

Do miasta dotarłem po długiej podróży, podczas której – gdy spałem

w autobusie – ukradziono mi buty. Z dworca podreptałem więc boso.

Mam nadzieję, że pan Wojciech Cejrowski wybaczy mi te

niezamierzone zmałpowanie jego zwyczaju.

Trafić nie było trudno, bo okazało się, że czarownicy urzędują na

wielkim jarmarku typu „mydło i powidło” nieopodal centrum. Nie

było ich dużo. Klientów jeszcze mniej. Czarownicy zajmowali raptem

dwa sektory, które w spacerowym tempie dało się obejść w pięć minut.

Wcześniej wyobrażałem sobie, że spotkam skąpo odzianych

Page 53: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 53 ______________________________________________

szamanów w pióropuszach i co najmniej jeden bulgoczący kociołek z

czarodziejską substancją. Ale nic z tych rzeczy. Czarownicy mieli na

sobie normalne spodnie i koszulki z krótkim rękawem, a zamiast

przyrządzania mikstur oddawali się rozmowom, lekturze gazet i

słuchaniu muzyki z przenośnych odtwarzaczy.

Zauważyłem też dwie czarownice, ale nie w chatce na kurzej łapce,

tylko siedzące na krzesłach przed swoimi kramami. Żadna nie miała

wykrzywionego nosa, ani miotły pod ręką. Okazały się nawet

urodziwe. Jedna coś jadła – chyba kurczaka, ale na pewno nie

surowego. Druga piłowała pilniczkiem paznokcie.

– A więc i ona się cywilizuje – pomyślałem sobie.

Zrobiłem drugą rundkę wokół straganów, wiedząc dobrze, że za chwilę

ktoś mnie zaczepi. Jednak nie spodziewałem się, że wszechwiedzący

czarownik zapyta mnie, czego szukam? Ale zapytał, polecając od razu

coś do kupienia – zioła świeże i

suszone oraz butelczyny z napojami

na różne dolegliwości.

Niestety, nie miał na stanie

reklamowanego u Cejrowskiego

eliksiru z serii „siedem razy pod

rząd”. Nie żebym dla siebie pytał.

Na prezent chciałem kupić.

Czarownik okazał się rozmownym gościem. Kto może być

czarownikiem? Osoba, która jest w stanie zawrzeć pakt z dobrymi i

złymi duchami. Jak się tego nauczyć? Nie da się tego nauczyć, ale

czasami bywa to dziedziczne. Kto jest ważniejszy – dobry, czy zły

Page 54: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 54 ______________________________________________

duch? Ani jeden, ani drugi. Najważniejszy w tym wszystkim jest Bóg.

Czarownik nie pozwolił na zrobienie zdjęcia, ale dał mi wizytówkę z

numerem telefonu komórkowego i adresem emailowym.

Kupiłem u niego magiczny napój dla ciotki. Przestała po nim narzekać

na reumatyzm, ale zaczęła leczyć się na osteoporozę. Siebie

zaopatrzyłem w ziółka na prostatę. Nie wiem, czy działają, bo jeszcze

nie zachorowałem.

Z miejsca pełnego czarów wyszedłem trochę... rozczarowany. Nawet

buty nie pojawiły się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Też

musiałem je sobie kupić.

Page 55: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 55 ______________________________________________

19. Spóźniony Dzień Dziecka

W Peru przemieszkałem mniej niż dziesięć procent swojego

dorosłego życia, ale to tam poznałem najwięcej dzieci.

Pierwsza była trójka maluchów

w Tumbes, gdy ciągnąłem za

sobą walizkę z granicy z

Ekwadorem.

- Skąd jesteś? – zapytał

chłopczyk.

- Przepraszam, ale nie znam

hiszpańskiego – patrząc na ich

uśmiechnięte twarze naszła

mnie ochota na żarty.

- Aha… a to daleko? Tam, gdzie mieszkasz?

- Nie rozumiem, co mówisz.

Cała trójka zaczęła się zastanawiać, a po chwili dziewczynka

podsumowała:

- Ej, coś kręcisz, bo przecież odpowiadasz.

Potem nie było już tak wesoło.

Koło cmentarza w Yungay zaczepił mnie siedmiolatek. Chciał

pieniędzy.

- Dlaczego mam dać ci pieniądze?

Page 56: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 56 ______________________________________________

- Bo zbieram na książki do szkoły.

- I myślisz, że dam ci pieniądze za nic? Na pieniądze trzeba

zapracować.

Zamyślił się.

- Mogę opowiedzieć historię o wielkim trzęsieniu ziemi.

- Już ja znam. Wymyśl coś innego.

Posmutniał na chwilę.

- Pokażę ci drogę do miasta i fajne miejsce w centrum.

Zgodziłem się od razu. Zgodziłbym się na wszystko, bo mały załapał o

co chodzi. Był w odpowiednim

wieku, by samemu odkryć, że w

życiu nie ma nic za darmo.

To było jedyne dziecko, w ogóle

jedyny Peruwiańczyk, który

wyciągnął do mnie pustą rękę z

prośbą o pieniądze. Cały czas

ktoś tam wyciąga rękę po

pieniądze, ale zawsze oferuje coś

w zamian. A to chce coś sprzedać, a to pokazać jakąś sztuczkę, a to

zaśpiewać. Pracują tak także dzieci. Podoba mi się to. Nie to, że

pracują, ale to, że nie proszą o jałmużnę.

W Machu Picchu zobaczyłem cud świata i zjadłem najlepszą pizzę na

świecie. Upiekł ją dziesięcioletni syn właściciela pizzerii. Niesamowity

Page 57: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 57 ______________________________________________

dzieciak. Zbiera monety od restauracyjnych gości. Ma ich wielki

worek. Drobne z całego świata. Ale nie tym mnie zadziwił. Chłopak

wie, gdzie leży Polska i potrafi wymienić kilka polskich miast. O

każdym kraju ma coś do powiedzenia. Tyle tylko, że jeszcze nie zdążył

nauczyć się dobrze pisać. Bo praca ważniejsza od szkoły.

Na przejściu granicznym z Boliwią, kilka kilometrów od Copacabany,

pracuje kilkuletni Peruwiańczyk. Podszedł do mnie ze szmatką w ręku

i piękną polszczyzną zapytał: - Mogę ci wyczyścić buty?

Najwięcej dzieci poznałem w Limie. Ponad rok temu usnął mi na

rękach malutki Juan Pablo, synek znajomych. Na ich rękach nie chciał

usnąć, bo męczył go katar. Usiadłem z nim na kanapie i zacząłem

opowiadać o Polsce. Chyba nudne to było dla niego, bo zasnął po kilku

minutach. A ja wraz z nim. Do znajomych zadzwoniłem wczoraj. Jasiu

Pawełek nadal ma katar. Jest alergikiem. Jak ja.

Wielu imion nie pamiętam.

Zwłaszcza dzieci ze slumsów. Ale

zapamiętałem ich twarze, bo

chciałbym do nich kiedyś wrócić

z czymś więcej, niż tylko paczką

cukierków.

W Puno poznałem Ico i Nenę,

rodzeństwo, które zaczęło się do

mnie przytulać. Maluchy chciały

się pobawić. Chciały trochę radości. A ja, głupi, dałem im trochę

pieniędzy.

Page 58: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 58 ______________________________________________

Dziś czytam w internecie, że w Puno i okolicach z powodu fali zimna

zmarło ponad 130 dzieci poniżej piątego roku życia. Denerwuję się, bo

Nena i Ico mieli mniej, niż pięć lat.

To spóźniony artykuł. Miał być na 1 czerwca, na święto dzieciaków.

Ale z drugiej strony, czy to ważne, kiedy o nich pomyślę, napiszę lub

zrobię cokolwiek innego? To przecież zawsze będzie za późno. I za

mało.

Page 59: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 59 ______________________________________________

20. Trzęsie nami, że ho, ho!

Po wstrząsach sejsmicznych, których doświadczam w Peru,

mam wrażenie, że ziemia trzęsie mi się pod nogami cały

czas. Potęguje je świadomość, że tak jest w istocie, bo kula

ziemska trzęsie się kilkadziesiąt tysięcy razy w roku.

Okrutna natura daje o sobie

znać raz na jakiś czas w postaci

trzęsień ziemi? Nic bardziej

mylnego. W ciągu roku nasza

planeta trzęsie się co najmniej

dziesięć tysięcy razy. Może więc

lepiej byłoby rozpatrywać

sprawę nie pod kątem tego,

kiedy Ziemia się trzęsie, ale

kiedy się nie trzęsie?

Pomagają w tym aktualizowane na bieżąco i publikowane w internecie

raporty. Ten pochodzi z Edinburgh Earth Observatory przy

Uniwersytecie w Edynburgu i dotyczy wczorajszych trzęsień na

świecie:

00:27 – Chile (6,3 stopnia w skali Richtera na głębokości 67

kilometrów pod powierzchnią oceanu),

00:37 – Filipiny (4,6 stopnia, 28 km),

00:53 – Vanuatu (5,8 stopnia, 43 km),

01:16 – Wyspy Kurylskie (4,8 stopnia, 60 km),

Page 60: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 60 ______________________________________________

01:58 – Morze Banda (4,6 stopnia, 40 km),

01:58 – Morze Banda (4,7 stopnia, 67 km),

05:26 – Wyspy Kurylskie (6,2 stopnia, 150 km),

05:33 – Morze Banda (5,4 stopnia, 35 km),

08:37 – Alaska (5,4 stopnia, 82 km),

09:57 – japońska wyspa Honsiu (5,2 stopnia, 40 km),

12:22 – Czukotka (5,2 stopnia, 10 km),

16:32 – Papua Nowa Gwinea (4,8 stopnia, 69 km),

17:32 – granica peruwiańsko-brazylijska (4,7 stopnia, 616 km),

18:47 – wyspy regionu Filipin (4,9 stopnia, 40 km),

19:41 – Ocean Indyjski (4,6 stopnia, 10 km),

19:45 – Ocean Indyjski (5,2 stopnia, 10 km),

20:08 – Ocean Indyjski (4,5 stopnia, 10 km),

20:18 – Ocean Indyjski (4,7 stopnia, 10 km),

21.10 – Wyspy Świętego Krzyża (5,6 stopnia, 71 km).

Gdyby Ziemia była okrągła, można by uznać ten raport za relację z

wielkiego, światowego meczu piłki nożnej. Ale Ziemia okrągła nie jest,

więc to raczej mecz rugby. Na szczęście jest on rzadko odczuwany

przez widzów.

Page 61: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 61 ______________________________________________

Czasami jednak widzowie zamieniają się w uczestników, jak to miało

na przykład miejsce niedawno we Włoszech (6,3 stopnia w skali

Richtera), gdzie zginęło prawie 300 osób. Trzęsienie to należało do

silnych. Za największy wstrząs tektoniczny na świecie uważa się

trzęsienie ziemi z 1960 roku w Chile (9,5 stopnia w skali Richtera).

Wstrząs ten wywołał fale tsunami i osuwiska, w których zginęło trzy

tysiące osób. Najbardziej tragiczne w skutkach było trzęsienie ziemi w

Chinach w 1556 roku. Według historyków zginęło wówczas 830

tysięcy ludzi.

W wyniku zarejestrowanych dotąd wstrząsów tektonicznych zginęło

ponad dwa miliardy osób, co najbardziej niebezpiecznym miejscem na

Ziemi czyni… samą Ziemię.

W Peru trzęsie się bardzo często – nawet kilka razy w ciągu miesiąca.

Traktowane są jako naturalne zjawisko. Niemal jak deszcz. Na

południu kraju trzęsień ziemi jest nawet więcej, niż opadów. I – choć

trudno w to uwierzyć – są podświadomie wyczekiwane przez ludzi. O

dłuższej przerwie w serii mniejszych wstrząsów myśli się jak o

zapowiedzi trzęsienia większego.

Mimo to, wstrząsy i tak są uciążliwe. Pęknięcia ścian i rur wodno-

kanalizacyjnych to najczęstsze szkody domowe. Co ciekawe,

zniszczenia praktycznie nie występują w budynkach zbudowanych

przez Inków i wcześniejsze kultury - pierwotnych mieszkańców tego

regionu świata.

Przed trzęsieniem nie da się uciec, bo wstrząs trwa od kilkunastu do

kilkudziesięciu sekund. Ale bez względu na miejsce, w którym

występuje, zasada postępowania jest taka sama: trzeba znaleźć się jak

Page 62: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 62 ______________________________________________

najdalej od zabudowań. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, zwłaszcza

gdy jest się w mieszkaniu. Wtedy najlepiej odejść od okien i stanąć

plecami do ściany, jak najbliżej drzwi wyjściowych. I czekać.

Po prostu czekać, jaki będzie wynik meczu.

Page 63: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 63 ______________________________________________

21. Miasto umarłych

- Zatańcz ze mną – uśmiechnęła się czarująco dziewczyna. –

Tutaj? Chcesz zatańczyć tutaj? – nie mogłem uwierzyć, bo

staliśmy na środku cmentarza.

To nie jest zwykły cmentarz.

Praktycznie nie ma na nim mogił,

a to, co kryje ziemia, w niczym

nie przypomina równo

wykopanych grobów i ułożonych

w nich trumien. Ten cmentarz to

Yungay - umarłe miasto w

środkowym Peru.

Yungay umarło 31 maja 1970

roku o godzinie 15.25. Nie było mnie wtedy na świecie, ale starsi kibice

na pewno pamiętają tę datę. W tym dniu w Meksyku zaczynały się

piłkarskie mistrzostwa świata. Yungay umarło przed pierwszym

gwizdkiem sędziego. Nagle, w jednej chwili, bez ostrzeżenia zatrzęsła

się ziemia. Na miasto spadła gigantyczna lawina kamieni i śniegu z

Huarascaran – najwyższej góry w Peru.

W całym środkowym Peru zginęło wówczas 80 tysięcy ludzi. W

Yungay – 25 tysięcy, prawie wszyscy mieszkańcy. Ocalały tylko 92

osoby.

Lawina przykryła wszystko. Na powierzchni ziemi zostały tylko

wierzchołki czterech palm rosnących koło katedry na Plaza de Armas.

Page 64: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 64 ______________________________________________

Do dziś nikt nie odkopał ciał. Nie było takiej potrzeby. Ziemia

pochowała mieszkańców tak, jak stali, jedli, rozmawiali, gotowali,

bawili się, spacerowali, spali, a może nastawiali radioodbiorniki, by

posłuchać transmisji meczu z Meksyku.

Po tragedii Yungay stało się „Campo Santo” – świętym polem. Można

po nim chodzić jak po łące, pod którą kiedyś stały domy i biegły ulice.

Pod którą toczyło się życie.

Chodziłem po tym polu nie szukając wiatru. Przyjechałem do Yungay

w konkretnym celu - sfotografować kikuty tych palm. Po prostu kilka

zdjęć, których nie zrobiłbym nigdzie indziej. Bo cóż innego jest do

zobaczenia na cmentarzu, na którym nie leży żadna bliska osoba? Jej

wiedziałbym, co powiedzieć. Ale

co powiedzieć tym wszystkim

obcym ludziom, którzy umarli

wraz ze swoim miastem?

No właśnie, co im powiedzieć?

Co powiedziałbym im, gdyby

mogli mnie usłyszeć? Może kilka

słów o tym, że ciężko się teraz

żyje? Może o tym, że tak dużo

rzeczy mi nie wyszło. A może po prostu ponarzekałbym na swojego

szefa?

Im dłużej chodziłem po soczystej trawie, tym bardziej nabierałem

pewności, że gdyby ci wszyscy ludzie pode mną mogli mnie usłyszeć,

nie powiedziałbym im nic. Nie miałbym im nic do powiedzenia.

Page 65: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

Zapiski z Imperium Słońca strona 65 ______________________________________________

Gdy o tym myślałem, podeszła do mnie może osiemnastoletnia

dziewczyna w ludowym stroju regionu Ancash. Za nią stało kilku

chłopaków w podobnych ubraniach i ekipa telewizyjna.

- Zatańcz ze mną. Przed kamerą. Kręcimy film o Yungay –

uśmiechnęła się czarująco.

- Tutaj? Chcesz zatańczyć tutaj? Przecież... ci wszyscy ludzie nie żyją –

nie mogłem uwierzyć w jej propozycję.

- No tak, ale my żyjemy.

Zatańczyłem. Po raz pierwszy w życiu zatańczyłem huayno –

najpopularniejszy peruwiański taniec. I po raz pierwszy zatańczyłem

na cmentarzu. Anita, tak miała na imię dziewczyna, powiedziała, że to

nic złego. Uwierzyłem.

Godzinę później byłem w oddalonym o dwa kilometry nowym Yungay

– mieście, które zbudowano od podstaw po tym, gdy stare przestało

istnieć.

Na nowym Plaza de Armas nie ma katedry, ale rosną tam cztery

dorodne palmy. Gdy je zobaczyłem, uśmiechnąłem się sam do siebie.

Anita miała rację.

Choćby wszystko wokół nas, nad i pod nami umarło, to my żyjemy.

Page 66: 21 mgnień Peru. Zapiski z Imperium Słońca - Piotr M. Małachowski

21 mgnień Peru strona 66 ______________________________________________

Czytaj i napisz

Teksty z tego e-booka ukazały się na:

Jeśli tylko będę umiał, chętnie odpowiem na Twoje pytania dotyczące

Peru i życia w tym kraju, które być może nasunęły Ci się po lekturze

tego e-booka: [email protected]. Pozdrawiam serdecznie.