Elektrownie wiatrowe;
List czytelnika;
Odmienne stany świadomości.
Zasłużeni dla Gminy;
Zofia Langowska;
10-lecie Kuriera;
Miejsce na mural;
Akademia rysunku;
Czaplinek na igrzyskach;
Złota Orfa;
2 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> Kurier Czaplinecki - Październik 2016
Nici SILHOUETTE
Kurier Czaplinecki - Październik 2016 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> 3
ładze Czaplinka, poczynając od pierw-
szych powojennych lat, w różny spo-
sób honorował swoich zasłużonych
mieszkańców i innych obywateli, którzy przysłużyli
się Czaplinkowi. Ustanawiano tytuły
honorowych obywateli, medale
i dyplomy honorowe za zasługi, czy
też medale okolicznościowe.
Na podstawie najstarszych,
zachowanych dokumentów
można przyjąć, że pierwszymi
osobami, które Uchwałą Miej-
skiej Rady Narodowej w 1947 r. otrzymały Oby-
watelstwo Honorowe Miasta Czaplinka były: Hen-
ryk Dąbrowicz - poseł na Sejm Rzeczypospolitej
Polskiej, Kazimierz Starecki – Inspektor Osiedleń-
czy Ziem Odzyskanych, Józef Ziobro - Przewodni-
czący Powiatowej Rady Narodowej w Szczecinku, Stani-
sław Dominiak Górski - Starosta Powiatowy w Szczecinku.
Następnie w latach 60-tych ponownie
nadano tytuły Honorowych Obywateli. W 1966 r.
podczas sesji Miejskiej Rady Narodowej w kinie
„Piast” odbyło się uroczyste podjęcie uchwały
o nadaniu tytułów Honorowych Obywateli Miasta
Czaplinka dla: Piotra Jaroszewicza – ówczesnego
wicepremiera rządu RP, Kazimierza Masiowskiego
– uczestnika walk o wyzwolenie Czaplinka, Stani-
sława Łastowskiego - uczestnika walk na Wale
Pomorskim, Michała Jekiela – uczestnika walk na
Wale Pomorskim, Alojzego Srogi – pisarza
i uczestnika walk o wyzwolenie Czaplinka. Dwa lata
później honorowe obywatelstwo nadano Januszowi
Hrynkiewiczowi – Ministrowi Przemysłu Maszynowego.
W połowie lat dziewięćdziesiątych postanowio-
no powrócić do tradycji nadawania honorowego obywatel-
stwa. Uchwałą Rady Miasta i Gminy w Czaplinku
Nr XVIII/117/96 z dnia 27 sierpnia 1996 r. ustanowiono
tytuł „Honorowego Obywatela Miasta Czaplinka”.
Dotychczas przyznano ten tytuł 23 oso-
bom. W 1996 r. tytuł otrzymali: Joachim Wegener
– Burmistrz Bad Schwartau, Andrzej Skowroński –
Prezes „Elektrimu S.A.”, Henryk Stempowski –
uczestnik walk o wyzwolenie Czaplinka; w 2001 r.
ks. Jan Hubner – Proboszcz parafii w Czaplinku; w
2003 r.: Jadwiga Badziągowska – pedagog i wy-
chowawczyni, Jan Paweł II – papież, Piotr Kaspro-
wicz – działacz społeczny (pośmiertnie), ks. Kazi-
mierz Lewandowski – Dyrektor MOW w Trzcińcu,
Gunter Tomaschewski – Dyrektor Urzędu w Bad
Schwartau, prof. Heinz Pack – Prezes Stowarzysze-
nia Byłych Mieszkańców Czaplinka, Wacław
Mirowicz – pedagog i wychowawca (pośmiertnie);
w 2004 r. Hans Marten – Przewodniczący Partner-
stwa Niemiecko-Polskiego; w 2005 r. Marek Sztark
– Prezes Regionalnego Towarzystwa Wspierania
Rozwoju Pomorza Zachodniego; w 2011 r.: Jurgen
Habenicht – Przewodniczący Rady Miejskiej
w Bad Schwartau i Gerd Schuberth – Burmistrz
Bad Schwartau; w 2012 r.: Axel Gieseler – Radny
Rady Miejskiej w Bad Schwartau, Viktor Kacz-
kowski – Dyrektor Muzeum i Archiwum Miejskie-
go w Bad Schwartau, Ingo Belka – były Zastępca
Burmistrza Grimmen, Benno Ruster – Burmistrz
Grimmem, Heino Schutt – były Burmistrz Marlow,
Achim Winkler – Zastępca Burmistrza Marlow;
w 2013 r. ks. Leszek Zioła – Dyrektor Zespołu
Szkół Salezjańskich; w 2016 r. Andre Gerstner –
Prezes Kabel-Technik-Polska.
Zofia Langowska – działaczka społeczna, Henryk
Nurkiewicz (pośmiertnie) – działacz społeczny;
w 2003 r.: Wiesław Żegalski (pośmiertnie) – dzia-
łacz samorządowy, Alicja Gryglewicz – pedagog
i wychowawczyni, Jan Popowski – działacz spo-
łeczny, Antoni Winnicki – działacz społeczny, He-
lena Daniuk – pedagog i wychowawczyni, Stani-
sław Czajka – kombatant i pedagog; w 2004 r. Cze-
sław Życzko – kombatant; w 2005 r.: Edward
Dejczman – działacz społeczny, Leon Konieczny –
kombatant i działacz społeczny; w 2006 r. Alina
Karolewicz – działaczka kultury, pedagog i wycho-
wawczyni; w 2007 r. Zenon Rychliczek
(pośmiertnie) – działacz samorządowy; w 2008 r.
następujący kombatanci i podopieczne
ZKRPiBWP: Józef Bolechowski, Leon Chamier-
Ciemiński, Adolf Ciszewski, Ryszard Derbot, Al-
fons Jurewicz, Stanisław Kapusta, Wacław Kudzin,
Jan Materek, Edward Mirkowski, Franciszek Mu-
sioł, Józef Okulewicz, Bronisław Orlicki, Włady-
sław Piotrowski, Anastazja Rabczyńska, Antoni
Sobieszczuk, Helena Życzko, Stefania Nowicka,
Barbara Pieczyrak, Feliks Kosiński; w 2009 r. Za-
sadnicza Szkoła Zawodowa w Czaplinku im. Stefa-
na Czarnieckiego; w 2012 r. Czesław Makarewicz
– kombatant; w 2013 r.: Genowefa Polak – peda-
gog, wychowawczyni, działaczka społeczna i sa-
morządowa, Krystyna Wójtowicz – pedagog, wy-
chowawczyni i działaczka społeczna, Izabela Mał-
kowska – pedagog i wychowawczyni, Wiktor Woś
– działacz społeczny i samorządowy, Stanisław
Mikołajczyk – działacz społeczny i samorządowy,
Zbigniew Januszaniec – działacz społeczny i histo-
ryk, Jan Dymecki – zasłużony sportowiec; w 2016
r.: Kiwanis International Klub Czaplinek, Caritas
Parafialna w Czaplinku.
Zasady i tryb przyznawania tytułów ho-
norowych były kilkakrotnie nowelizowane uchwa-
łami podczas Sesji RM w dn. 21.10.96 r.,
28.03.03 r. i 05.06.09 r.
W 2015 r. postanowiono ujednolicić przepi-
sy nadawania tytułów. 24 września 2015 r. Rada
Miejska podjęła Uchwałę Nr XII/105/15 w sprawie
trybu i zasad nadawania tytułów „Honorowy Oby-
watel Miasta Czaplinka” i „Zasłużony dla Gminy
Czaplinek”.
Zgodnie z przyjętym Regulaminem, tytuły
nadaje Rada Miejska na wniosek Kapituły, którą
tworzą: Przewodniczący RM, Burmistrz Czaplinka,
Sekretarz Gminy, Przewodniczący stałych komisji
RM. Tytuły ewidencjonuje się w księgach prowa-
dzonych przez Biuro Rady Miejskiej.
ZASŁUŻENI DLA GMINY CZAPLINEK
Oprócz honorowego obywatelstwa, samorząd
nadawał także honorowe medale mieszkańcom
zasłużonym dla miasta i gminy. I tak Uchwałą
Miejskiej Rady Narodowej Nr XX/36/79 z dnia
21 czerwca 1979 r. ustanowiono medal honorowy
„Zasłużony dla Miasta Czaplinka”.
W Regulaminie nadawania medalu przy-
jęto następujące zasady wyróżniania:
- za osiągnięcia w organizacji produkcji i ruchu
racjonalizatorskim, w inicjowaniu i szerzeniu postę-
pu technicznego;
- za osiągnięcia w organizowaniu i realizowaniu
czynów produkcyjnych i społecznych, w pracy na
rzecz poprawy gospodarności, ładu, porządku
i estetyki miejsc pracy i zamieszkania;
- za konsekwentne działanie i wyniki osiągnięte
w organizacjach samorządowych, społecznych,
związkowych i młodzieżowych;
- za szczególne zasługi w rozwoju oświaty, nauki,
kultury, służby zdrowia oraz polepszania warun-
ków socjalno-bytowych ludzi pracy.
Wyróżnienie nadawało Prezydium Miej-
skiej Rady Narodowej na wniosek organizacji poli-
tycznych, społecznych, samorządowych i młodzie-
żowych oraz zakładów pracy. Medale wręczano
podczas akademii i uroczystości miejskich, na se-
sjach MRN, posiedzeniach plenarnych Komitetu
Miejskiego, oraz na uroczystych spotkaniach załóg
zakładów pracy ze społeczno-politycznym i admi-
nistracyjnym kierownictwem miasta. Upoważnio-
nymi do wręczania medali byli Przewodniczący
MRN i jego Zastępcy, Naczelnik Miasta i Sekreta-
rze KM PZPR.
Medale przyznawane od 1979 r., po raz
ostatni nadano w dniu 03.08.1989 r. Wobec braku
ścisłej dokumentacji i ewidencji przyznawanych
wyróżnień, udało się ustalić, że wyróżnienie otrzy-
mało co najmniej 146 osób. Medalem wyróżniono
również 6 osób prawnych.
Także w przypadku nadawania tytułu
zasłużonego dla miasta i gminy Czaplinek, postano-
wiono po przemianach ustrojowych dokonać
zmian.
Rada Miasta i Gminy Czaplinek Uchwałą
Nr XIX/125/96 z dnia 21.10.96 r. ustanowiła tytuł –
„Zasłużony dla Gminy Czaplinek”. Tytuł był nada-
wany przez Radę Miejską w formie uchwały, sta-
łym mieszkańcom Gminy Czaplinek, którzy:
- wnieśli szczególny wkład w rozwój społeczny,
gospodarczy i kulturalny Gminy Czaplinek;
- poprzez osobiste osiągnięcia w dziedzinie gospo-
darki, kultury i sztuki, sportu, a także w ramach
wykonywanego zawodu przyczynili się do promo-
cji gminy w kraju i za granicą.
Z wnioskiem o nadanie tytułu mogli
występować: Przewodniczący Rady Miejskiej,
Burmistrz Czaplinka, Komisje Rady Miejskiej,
Kluby Radnych, a także mające siedzibę w Gminie
Czaplinek statutowe władze organizacji społecz-
nych, politycznych, zawodowych i stowarzyszeń.
Dokumentem stwierdzającym nadanie
tytułu był dyplom „Zasłużony dla Gminy Czapli-
nek”, potwierdzony wpisem do księgi oraz okolicz-
nościowym medalem. Wyróżnienie wręczali Prze-
wodniczący RM i Burmistrz.
Dotychczas, na powyższych zasadach,
tytuł „Zasłużony dla Gminy Czaplinek” otrzymało
40 osób fizycznych i 3 osoby prawne. W 1998 r.:
4 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> Kurier Czaplinecki - Październik 2016
Zofia Langowska laureatką ósmej edycji nagrody im. kard. nom. Ignacego Jeża
października br. odbyła się gala w koszalińskiej Filharmonii, na której wręczone zostały trzy statuetki. Laureatami ósmej edycji nagrody zostali: Szkoła Katolicka w Koszalinie, Alicja Kuczkowska
z Wałcza i Zofia Langowska z Czaplinka. Nagroda, ustanowiona przez bp. koszalińsko-kołobrzeskiego Edwarda Dajczaka, Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” oraz diecezjalną Cari-tas, przyznawana jest osobom fizycznym i instytucjom z terenu diecezji w uzna-niu za działalność społeczno-kulturalną lub charytatywną. Jej celem jest upamięt-nienie dokonań i osoby pierwszego biskupa diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej oraz promowanie działalności na rzecz drugiego człowieka, który zmarł 9 lat temu, 16 października 2007 roku, w Watykanie. „Radość płynie z Nadziei” - to motto i zarazem tytuł tych jedynych w swoim rodzaju nagród. Kontynuatorzy spuścizny pierwszego ordynariusza diecezji odebrali gratulacje i statuetki z rąk bp Pawła Cieślika. Podczas gali wręczono także stypendia zdolnym uczniom i stu-dentom z terenu diecezji, które są przyznawane i finansowane przez Fundację im. kard. Ignacego Jeża. …Biskup Ignacy umiał być człowiekiem dyscypliny, wiele od siebie wymagał, czynił dobro, był światłem, które oświeca i ogrzewa. Wykorzystał czas swojego
życia. Był twórcą diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, wszedł do historii jako nie-zwykły świadek, budowniczy mostów i człowiek pojednania. Wypowiadamy dzi-siaj słowa szczególnej wdzięczności ludziom działania, ludziom wielkich inicja-tyw, tym, którzy tworzą dobro i nim się dzielą. Z serca im gratuluję i życzę Boże-go błogosławieństwa – mówił bp Paweł Cieślik.
Koszaliński „Katolik” to numer jeden nie tylko jako pozycja w reje-strze szkół wyznaniowych. To także lider rankingów wojewódzkich i ogólnopol-skich. Jej pomysłodawcą i realizatorem jest ks. prałat Kazimierz Bednarski, pro-boszcz koszalińskiej parafii pw. Ducha Świętego, przy której działa placówka.
Alicja Kuczkowska z Wałcza, nauczycielka, zawsze działała „nadprogramowo”, nie szczędząc czasu dla swoich uczniów, zwłaszcza dzieci niepełnosprawnych i ich rodziców. Znają ją w środowisku wszyscy, uśmiechają się do dziarskiej rowerzystki, można ją spotkać w drodze między instytucjami, urzędami i sponsorami, szukającej przyjaciół dla kolejnego przedsięwzięcia.
Zofia Langowska poświęciła życie pracy z młodzieżą, zwłaszcza trudną, pozbawioną szans na poprawę życia, wywodzącą się z rodzin patologicz-nych. Jako kurator sądowy stworzyła dla swoich podopiecznych bezpieczny azyl najpierw w swoim mieszkaniu, później na plebanii u oo. salezjanów w Czaplin-ku. Zafascynowana postacią św. o. Jana Bosko, sięgała do stworzonego przez niego systemu wychowawczego. Marzył jej się dom, w którym będzie można pracować z młodzieżą z problemami. Zrujnowany pałac w Trzcińcu wymodlili. – Odeszłam ze szkoły tak, jak stałam, bez oszczędności, w pełnym zaufaniu Panu Bogu. Nie było tam nic, ani okien, ani drzwi. Codziennie wyruszałam w trasę po materiały budowlane i coś do jedzenia. Najpierw salezjanie stukali się w głowę, po dwóch latach przejęli ośrodek – wspomina emerytowana bibliotekarka.
Kiedy Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy stanął stabilnie na no-gach, mogła zająć się następnym projektem. W Rzepczynie, znów w zrujnowa-nym obiekcie, stworzyła Policealne Studium Rzemiosł Artystycznych i kolejny ośrodek przekazany salezjanom. Z żalem myśli o tym, że nie udało się stworzyć ośrodka dla dziewcząt w Bierzwnicy, ale nie przestaje marzyć o domu dla tych, którzy opuszczają ośrodki wychowawcze. Trzeci rok czeka na pozwolenie na remont budynku starej szkoły w Kluczewie, martwi się wieloletnim sporem sądowym z wykonawcą prac przy poprzednich projektach, ale nie traci ducha. – Nieraz spotykam się ze swoimi dawnymi podopiecznymi. Pokazują z dumą rodziny, mówią o wyprostowanym życiu, nierzadko o powrocie do Pana Boga. Właśnie dla nich warto to wszystko robić – mówi Zofia Langowska.
Źródło: koszalin.gosc.pl
Opracował: Zbigniew Dudor
Wnioski do Kapituły w sprawie przyzna-
nia tytułów mogą składać: Przewodniczący RM,
Burmistrz Czaplinka, stałe komisje RM, jednostki
organizacyjne gminy, organizacje społeczne, poli-
tyczne i stowarzyszenia posiadające osobowość
prawną, działające na terenie Gminy Czaplinek,
oraz grupa co najmniej 50 wyborców Gminy Cza-
plinek.
Wręczenia Aktu Nadania tytułu
„Honorowy Obywatel Miasta Czaplinka” i Dyplo-
mu „Zasłużony dla Gminy Czaplinek” dokonuje
w imieniu RM jej Przewodniczący oraz Burmistrz
Czaplinka podczas Sesji RM, lub wyjątkowo przy
okazji ważnych uroczystości gminnych.
Tytuł „Honorowy…” jest nadawany
osobom szczególnie zasłużonym dla rozwoju mia-
sta i Gminy Czaplinek. Nadaje się go obywatelom
polskim, którzy nie są stałymi mieszkańcami Gmi-
ny Czaplinek, obywatelom innych państw.
Tytuł „Zasłużony…” jest wyrazem uzna-
nia wybitnych zasług dla rozwoju gospodarczego,
społecznego i kulturalnego gminy oraz tworzenia
wspólnego dobra. Nadaje się go mieszkańcom
gminy oraz organizacjom, stowarzyszeniom i insty-
tucjom działającym na terenie Gminy Czaplinek.
Może być nadawany pośmiertnie.
Aby podnieść rangę nadawanych tytułów,
oraz w związku z wyczerpaniem się zapasów me-
dalu dla „Zasłużonych dla Gminy Czaplinek”, zde-
cydowano przygotować nowe odznaki, także dla
„Honorowych Obywateli Miasta Czaplinka”.
Zadanie opracowania nowych odznak po-
wierzono naszemu lokalnemu pasjonatowi historii
Maciejowi Zakrzewskiemu. Po wstępnej akceptacji
pierwowzorów i zgłoszeniu uwag przez Radnych
Rady Miejskiej, naszego historyka Zbigniewa Janu-
szańca i urzędników, definitywny kształt odznakom
nadał ratuszowy informatyk Zbigniew Krasoń.
Ostatecznie zaproponowano Radnym do wyboru
po cztery możliwe warianty z każdej z odznak. Po
konsultacjach internetowych i burzliwej dyskusji
podczas komisji RM, zwyciężyły następujące pro-
pozycje: odznaka dla zasłużonych w wariancie AD,
i odznaka dla honorowych w wariancie AC. Odla-
nia w mosiądzu odznak o wymiarach: średnica
70 mm i grubość 5 mm, oraz dostarczenia eleganc-
kich etui, podjęła się pracownia ARTAL Metalo-
plastyka z Łodzi.
Na XXIV Sesji Rady Miejskiej w dniu
29 września b.r. podjęto Uchwałę Nr XXIV/217/16
o nowych pamiątkowych odznakach, adekwatnych
do nadawanych tytułów honorowych.
Szerzej o historii tytułów dla zasłużonych
osób traktuje opracowanie Wiesława Krzywickiego
i Adama Kośmidra, zamieszczone w III cz. książki
o Czaplinku „Ku społeczeństwu obywatelskiemu”
w podrozdziale „Zasłużeni dla Gminy Czaplinek”
str. 126-140.
Ponadto historię czaplineckich medali
opisał Zbigniew Januszaniec w ostatnim Kurierze
Czaplineckim Nr 121.
Adam Kośmider
Kurier Czaplinecki - Październik 2016 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> 5
rzed dziesięciu laty, 29 września 2006
roku, ukazał się pierwszy numer
"KURIERA CZAPLINECKIEGO"
miesięcznika Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka,
które powołane zostało do życia niespełna 2 miesią-
ce wcześniej. W artykule wstępnym Redakcja tak
przedstawiła cele stawiane miesięcznikowi:
"W naszym gminnym środowisku brakowa-
ło powszechnie dostępnego, lokalnego środka infor-
macji, niezależnego od miejscowych władz samo-
rządowych. Nie było miejsca, gdzie mogłaby rodzić
się lokalna opinia publiczna... Z "Kurierem Czapli-
neckim" chcemy dotrzeć do każdego domu i utrzy-
mywać stałą więź ze wszystkimi obywatelami".
Akurat tamtej jesieni odbywały się wybory
samorządowe i wielu orzekło, że miesięcznik ma
tylko ułatwić jego założycielom wybór do władz
i po wyborach przestanie ukazywać się. I patrzcie
Państwo, minęło 10 lat, a on nadal regularnie uka-
zuje się!
Pierwsze numery liczyły 12 stron,
a ich nakład wynosił 1.000 egz. Potem w miarę
wpływu reklam, a później także dofinansowania,
wzrosła objętość do 24 stron, a nakład do 2.000
egz. Zmieniali się też Redaktorzy Naczelni i skład
Redakcji. Ale nie zmieniło się zaangażowanie spo-
łeczne członków redakcji, współpracowników
i kolporterów. Nie uległa też zmianie jego szata
graficzna i to, że jest nadal czasopismem bezpłat-
nym. Z czasem zaczął się ukazywać "Kurier"
w formie elektronicznej w Internecie na stronach
www.wrota.czaplinek.pl oraz dzięki Panu Adamo-
wi Cyganowi na stronach portalu Drawskie Strony
Internetowe. Godzi się wymienić osoby, które
przyczyniły się do powstania i życia
"Kuriera Czaplineckiego".
W pierwszych pracach organizacyjnych
nad powołaniem miesięcznika brali udział: Zofia
Snarska, Andrzej Szwaja, Wiesław Krzywicki,
Brunon Bronk, Andrzej Rosiak, Zygmunt Figarski,
Adam Kośmider, Romuald Czapski i Janina Żwir-
ko. W dalszych latach w pracach zespołu redakcyj-
nego brali udział: Zbigniew Dudor, Waldemar Wi-
śniewski, Marcin Kowalski, Ryszard Mrówka,
Michał Uliński i Przemysław Krupa. Duży wkład
w kształtowanie oblicza miesięcznika wnoszą też
współpracownicy nie związani bezpośrednio
z Redakcją, a w szczególności Zbigniew
Januszaniec.
Obowiązki Redaktora Naczelnego pełnili
kolejno od: 24.10.06 r. - Romuald Czapski,
13.10.07 r. - Zbigniew Dudor, 07.03.11 r. - Marcin
Krężel, 22.03.12 r. - Marcin Kowalski, 12.03.13 r. -
Przemysław Krupa, 14.01.14 r. - Romuald Czapski.
Przez strony czasopisma przewinęła się
ogromna liczba ponad
420 autorów, z których
wielu publikowało wie-
lokrotnie. Były wśród
nich takie znakomitości
jak: Andrzej Halter
("Żagle"), Anna Tatar-
kiewicz (autorka ksią-
żek, publicystka i tłu-
maczka), Zygmunt Bro-
niarek (dziennikarz ame-
rykanista), prof. Andrzej
Malinowski (wybitny
polski antropolog),
dr Andrzej G. Krusze-
wicz (ornitolog i pisarz),
dr Janusz Bielak (Politechnika Koszalińska),
dr Stanisław Nowak i dr Stanisław Tuzinek (obaj
z Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego
w Radomiu) i inni.
Do najpłodniejszych autorów, publikują-
cych od pierwszych numerów do dzisiaj należą:
Zbigniew Januszaniec, Wiesław Krzywicki, Zbi-
gniew Dudor, Adam Kośmider, Józef Antoniewicz,
Brunon Bronk, Ryszard Mrówka, Jerzy Kotlęga.
Ogólna ilość dotychczasowych publikacji
różnych autorów to 3075 artykułów.
Niebagatelna rola przypada dystrybutorom Kuriera,
dzięki którym dociera on bezpłatnie i na czas do
najdalszych zakątków naszej Gminy. Należą do
nich: Andrzej Szwaja, Ryszard Mrówka, Wiesław
Krzywicki, Michał Olej-
niczak, Wiesław Runo-
wicz, Robert Chabowski
i inni. Szczególną rolę
przy kolportażu mie-
sięcznika odgrywa Le-
szek Uszakiewicz. To on
przyjmuje nakład z dru-
karni, rozdziela go na
poszczególne kierunki
i także dostarcza do koń-
cowych, wybranych
odbiorców.
"Kurier" jest
czasopismem bezpłat-
nym i może być wyda-
wany tylko dzięki pracy
społecznej oraz opłatom wnoszonym przez rekla-
modawców i darczyńców, z których wielu nie ma
konieczności ogłaszania się, ale rozumie potrzebę
istnienia takiego pisma. Rekordzistą jest firma
Beneko, reklamująca się od pierwszego numeru,
następnie istniejący od pierwszych numerów do
dzisiaj: Stalex, Rimaster, Iras, Alfa – Centrum
Finansowe, Rolety W. Kurcin Złocieniec, Salon
Lamp Wałcz, Wulkanizacja Auto Usługi
z Czaplinka, Szkoły Zaoczne „Edukacja”, Instalator
– Firma instalacyjna H. Miernik, dr n. med. M.
Tomczak, Biuro Rachunkowe T. Berczyński,
„Stary Drahim” R. Swęd, i wielu wielu innych.
Wszyscy ci, dzięki którym "Kurier Czapli-
necki" ukazywał się od 10 lat zapewne dobrze wie-
dzą, że demokracja to wspólnota ludzi, którzy
budują przyszłość. I wszystkie media, czy to pra-
sa, czy radio, czy telewizja, czy Internet są głów-
ną siłą kształtującą tę wspólnotę. Prasa, a także
inne media, są warunkiem koniecznym do istnie-
nia demokracji.
Z okazji dziesięciolecia istnienia "Kuriera
Czaplineckiego" odbyło się 15 października b.r.
w Ośrodku Sportów Wodnych uroczyste spotkanie
członków Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka,
współpracowników "Kuriera Czaplineckiego",
współpracujących organizacji oraz jego sponsorów.
Spotkanie prowadził Prezes Zarządu SPCz
Bernard Bubacz, a bogatą historię "Kuriera Czapli-
neckiego" przedstawił Adam Kośmider, który był
przez wiele lat główną siłą motoryczną jego po-
wstania i jego dokonań. Okolicznościowe gratulacje
złożył Redakcji Kuriera Andrzej Cogiel – Koman-
dor Czaplineckiego Bractwa Żeglarskiego. Wręcza-
no także medale wybite z okazji 10-lecia SPCz.
Jubilatowi "Kurierowi Czaplineckiemu"
zasłużonemu w rozwoju naszej czaplineckiej demo-
kracji składam podziękowania za dotychczasowe
dokonania na tej arcyważnej społecznej niwie
i życzę następnych 10 lat owocnej i pełnej sukce-
sów pracy. Wiesław Krzywicki
10 LAT KURIERA CZAPLINECKIEGO!
6 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> Kurier Czaplinecki - Październik 2016
MIEJSCE NA MURAL Nr 120 "Kuriera Czaplineckiego" z sierpnia b.r. opublikowałem
artykuł poświęcony słynnemu muralowi, który powstał
w 2015 r. na poznańskiej Śródce. Autorem muralu jest
dr hab. Radosław Barek z Wydziału Architektury Politechniki Poznańskiej. Ten
niezwykły mural w radykalny sposób zmienił krajobraz tej części miasta. Od
razu stał się nową atrakcją turystyczną Poznania i szybko wzbudził duże zainte-
resowanie na całym świecie. W artykule zwróciłem uwagę na to, że Pan Rado-
sław Barek od wielu lat współpracuje z czaplineckim środowiskiem i wyraziłem
nadzieję, że mógłby zaprojektować mural również dla Czaplinka.
Śródecki mural powstał na pustej ścianie odsłoniętej w wyniku wyburze-
nia fragmentu zwartej zabudowy. Sprawił, że ściana psująca wcześniej prze-
strzeń miejską - stała się ozdobą miasta. W swoim artykule zwróciłem uwagę na
to, że w Czaplinku mamy również dużą ścianę oczekującą na zagospodarowa-
nie, wskazując jako miejsce na mural - południową pierzeję Placu 3 Marca, mię-
dzy ul. Wałecką a ul. Złocieniecką. Okazało się jednak, że w Czaplinku jest
znacznie lepsze miejsce na mural. Poniżej opisuję okoliczności, w których po-
wstał nowy pomysł oraz jego ogólny zarys.
W pierwszej połowie września, w ramach tegorocznych Europejskich
Dni Dziedzictwa, zrealizowany został w Czaplinku - pod patronatem Henrykow-
skiego Stowarzyszenia w Siemczynie oraz Gimnazjum w Czaplinku - projekt
pod hasłem „Pamięć miejsc i ludzi”. Projekt realizowany był przez czaplinecką
polonistkę Alinę Karolewicz oraz poznańskiego architekta Radosława Barka
i miał formę warsztatów dla młodzieży szkolnej. W trakcie warsztatów młodzież
miała m.in. możliwość zapoznania się z przygotowanym na tę okazję opracowa-
niem Zbigniewa Januszańca pt. „Życiorysy czaplineckich domów”,
opisującym dzieje kilkunastu zabytkowych obiektów na terenie miasta. Najważ-
niejszą częścią warsztatów było szkicowanie z natury wybranych budynków
ołówkiem, węglem i pastelami. Młodzież wykonywała szkice korzystając ze
wskazówek udzielanych przez Radosława Barka, który jest nie tylko znanym
architektem, ale także znakomitym rysownikiem specjalizującym się w tematyce
architektonicznej. Prace młodzieży zostały wyeksponowane w przypałacowej
sali konferencyjno-koncertowej w Siemczynie.
Korzystając z obecności Radosława Barka dyskutowano również na
temat muralu, który mógłby zmienić wygląd czaplineckiego śródmieścia.
W efekcie dyskusji zrodziła się nowa koncepcja dotycząca jego lokalizacji.
Stwierdzono, że świetnym miejscem na efektowny mural jest pusta boczna ścia-
na budynku przy ul. Sikorskiego 14, zamykająca od strony północnej lukę
w zabudowie tej ulicy, powstałą w 1961 r. w wyniku wyburzenia starych do-
mów o konstrukcji ryglowej. Od strony południowej lukę tę zamyka niezagospo-
darowana ściana wzniesionego w 1974 r. Domu Handlowego. Tę pustą ścianę
można byłoby również wykorzystać na mural. Co więcej, dwie dawne oficyny,
odsłonięte w 1961 r. w wyniku prac rozbiórkowych, mają dwie otynkowane
ściany skierowane w stronę ul. Sikorskiego. Na tych ścianach również można
byłoby umieścić kompozycje harmonizujące z muralami na ścianach ogranicza-
jących lukę w zabudowie ulicy Sikorskiego. W ten sposób murale – nawiązują-
ce, oczywiście, do historycznej zabudowy czaplineckiej starówki - nie tylko
w sposób zdecydowany poprawiłyby wygląd śródmieścia Czaplinka, ale mogły-
by stać się dodatkową atrakcją turystyczną naszego miasta. Mało estetyczne
ściany, psujące dziś wygląd głównej ulicy Czaplinka, mogłyby stać się oryginal-
ną ozdobą miasta.
Liczę na to, że pomysł ten zainteresuje Radnych i Burmistrza Czaplinka.
Zbigniew Januszaniec
Ogólny widok luki w zabudowie przy ul. Sikorskiego.
Już w końcu lat 60-tych na bocznej ścianie budynku Sikorskiego 14
znajdował się skromny mural z mapą okolic Czaplinka.
Dom Handlowy z 1974 roku z niezagospodarowaną boczną ścianą.
Pusta ściana budynku przy ul. Sikorskiego 14 oraz sąsiedniej oficyny
odsłoniętej w 1961 roku w wyniku prac rozbiórkowych.
Kurier Czaplinecki - Październik 2016 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> 7
Akademia Rysunku profesora Barka
uż szósty raz Henrykowskie Stowarzy-szenie w Siemczynie wzięło udział w zakrojonym na kontynentalną skalę cyklu
przedsięwzięć o nazwie Europejskie Dni Dziedzic-twa, będącym wspólnym działaniem Rady Europy i Komisji Europejskiej. Tym razem Pałac Siemczy-no był inicjatorem projektu edukacyjnego opraco-wanego i przeprowadzonego przez Alinę Karole-wicz z Czaplinka i Radosława Barka z Poznania. Do udziału w projekcie zaproszono młodzież i do-rosłych zainteresowanych doskonaleniem umiejętno-ści plastycznych w oparciu o historię naszego miasta. Zaczęliśmy od wędrówki malowniczymi uliczkami naszego miasteczka szlakiem wyznaczo-nym przez wybitnego znawcę historii regionu, pana Zbigniewa Januszańca. Czerpiąc wiedzę z opraco-wanego przez niego materiału poznawaliśmy cieka-wostki historyczno-architektoniczne dotyczące kilkunastu obiektów z bogatą przeszłością. Na przy-kład, że najstarsza część budynku obecnego gimna-zjum powstała niemal 150 lat temu od razu jako szkoła, wtedy oczywiście niemiecka, że okna w ryglowej kamienicy przy ul. Drahimskiej otwie-rają się na zewnątrz, by wiatry je uszczelniały, a nie otwierały, że pałacyk nad j. Drawsko, urzekający tajemniczą wieżyczką, był kiedyś pensjonatem, a przez wiele lat pełnił funkcję niewielkiej latarni, rozświetlającej drogę przez mrok rybakom i żegla-rzom. Kolorowe kamieniczki przy Rynku i Depta-ku okazały się być dawnymi siedzibami sądu, hote-lu z restauracją, szkoły, straży pożarnej, czy nawet powojennych komitetów partyjnych. Zadbany dom, w którym dziś jest sklep z antykami, to typowa dziewiętnastowieczna budowla łącząca dom rodzi-ny zajmującej się rolnictwem i kuźnię, stąd aż trzy bramy prowadzące na podwórko i metalowe, ręcz-nie kute kółka na zewnętrznej części elewacji, słu-żące do przywiązywania koni. Dzięki uprzejmości i ogromnej wiedzy właścicielki domu z 1841 roku, znajdującego się przy ul. Studziennej, poznaliśmy kilka tajników budownictwa szachulcowego, tak typowego dla naszych terenów przed kilkoma wie-kami. Słoneczna sobota przyniosła grupie mło-dych rysowników pierwsze spotkanie z Mistrzem – prof. Radosławem Barkiem, architektem z Politech-niki Poznańskiej, członkiem Związku Pastelistów Polskich, autorem muralu na poznańskiej Śródce, uznanego niedawno za jeden z Siedmiu Cudów Polski. Profesor zabrał nas na wędrówkę po mieście swoimi ścieżkami. Zaczęliśmy od Rynku, ale zatło-czone i pełne samochodów miejsce tym razem nie zachwyciło wrażliwej na piękno młodzieży. Na dłużej grupa zatrzymała się przy wikarówce -
jednym z najstarszych budynków miasta. Kolejne miejsce - zbieg ulic z widokiem na jezioro - to szki-ce z zastosowaniem perspektywy powietrznej, póź-niej rondo z piękną pierzeją ul. Wałeckiej i paskud-ną, pełną chaotycznych reklam ścianą dawnego kina, na której może kiedyś powstanie czaplinecki mural. Jeszcze dłuższy, jakże przyjemny przystanek nad j. Drawsko, szkicowanie poskręcanych korzeni lub grubych pni starych, pobudzających wyobraź-nię drzew i już wkraczamy na malowniczą, zacho-wującą dawną zabudowę ul. Słoneczną. Tu może-my zastosować wszystkie zasady przekazywane przez cały dzień przez Profesora. Zajmujemy stanowiska w miejscu, gdzie Słoneczna jak rzeka rozwidla się, by nieco niżej toczyć nurt ul. Młyń-skiej. Skąpany we wrze-śniowym słońcu tradycyj-ny dom z dwuspadowym dachem i otoczonym drewnianym płotem ogródkiem, przypięty jakby do zbocza masywu górskiego z uskakującymi co chwila szczytami ry-nien i kominów, z mienią-cymi się kolorami elewacjami i wylewającymi się z okien kępami surfinii, to znakomity materiał do ostatnich tego dnia rysunków. Wrażliwa młodzież pracuje niemal w milczeniu, opiekunowie pochyla-ją się nad pracami, coś subtelnie korygują, coś suge-rują, dyskretnie pomagają uporządkować tańczące jeszcze linie perspektywy. W poniedziałek grupa spotyka się po lek-cjach. Rozstawiamy stanowiska pracy na szkolnym korytarzu i ruszamy do rysunkowego boju. Ogląda-my nasze ołówkowe szkice domów z ciekawą hi-storią, przypominamy wiadomości o nich, toczymy niespieszne rozmowy o tajemniczym do tej pory pięknie naszego miasteczka, a Profesor wyznacza kolejne zadania. Dziś będziemy rysować węglem (niby wiemy, co to jest, ale jak się tym posługiwać, to już chyba nie), w dodatku mamy skonfrontować to, co znamy z teraźniejszości, z obrazami przeszło-ści wybranych przez nas budynków, zapisanymi na starych, czasem stuletnich pocztówkach. Spokój i kompetencje Profesora w połączeniu z otwarto-ścią i entuzjazmem młodzieży dają znakomite re-zultaty. Powstaje cała seria czarno-białych, ujarz-miających niesforną perspektywę i przybliżających przeszłość rysunków, przy których węglowy pył
nabiera znaczenia metafo-ry. Umiejętności młodych rysowników rosną w tempie galopującym. Po siedmiu wtorkowych lekcjach uśmiechnięci młodzi plastycy biegną na spotkanie ze swoim Mistrzem. Wrześnio-wy upał rozświetla szeregi stuletnich do-mów, jakby stworzo-nych do pastelowego obrazowania. Prof. Barek ostrzega jednak –
żadnych kolorowanek. Dziś prace czaplineckich nastolatków mają być bajeczne barwnymi snami, a dotychczasowe szkice tylko bazą, którą należy przetworzyć za pomocą emocji i fantazji. Jak znane nam budynki mogłyby wyglądać, gdyby wolno im było pozbyć się szarości i nobliwej patyny? Gdyby tęcza była belką zastrzału w ryglowej kamienicy? A pałacyk zamiast bloków miał w tle błękitno-pierzastą przestrzeń nieba? Takie zadanie to piękne wyzwanie, więc jego wykonanie to przyjemność. Pokory jednak można się nauczyć, gdy człowiek widzi, co Profesor potrafi wyczarować w ciągu kilkudziesięciu sekund, używając „zwykłych” pa-steli z uczniowskiego pudełka! Młodzi szybko się uczą, podpatrują, naśladują, przetwarzają po swoje-mu. Powstają bajecznie piękne prace. Aż żal, że
trzeba iść do domu, by odrabiać lekcje na jutro… I już środa. Ostatni dzień pracy z Profeso-rem. Co dziś wymyśli? I znów zaskoczenie. Zada-niem grupy jest przygotowanie kompletnych mate-riałów do tablic informacyjnych, które może kiedyś zawisną na najważniejszych i najpiękniejszych budynkach Czaplinka, tych, którymi zajmujemy się od tygodnia, i które stały się nam tak bliskie. Szkice węglem i pastele już mamy, są też informacje histo-ryczne, potrzebne będą jeszcze napisy – szyldy. Trzeba ich liternictwo dostosować do charakteru budynków i do naszego ich odbioru. Czy dawny sąd ma zadziwiać secesyjnymi wywijasami, czy raczej klasyczną powagą w kolorze sepii? A ul. Słoneczna? Dlaczego nie miałaby być świetliście żółta? A szkoła? Hmm… Dobre pytanie. Próba pierwsza, druga, trzecia, pomysł, materiał, kształt, węgiel czy pastele? Młodzi składają jedno do dru-giego – co tam kiedyś było, jakie funkcje budynek pełni teraz, jakie jest jego otoczenie, jak jest postrze-gany przez mieszkańców, a jak przez nas? Jak to pokazać plastycznie? Myślą, próbują, proponują. Wystawa plastycznych efektów projektu „Pamięć miejsc i ludzi” zawiera prace Nadii Ko-złowskiej, Aleksandry Pity, Julii Dul, Jagody Za-sławskiej, Jakuba Harańczyka i Miłosza Krelli, uczniów Gimnazjum w Czaplinku. Wędruje ona po okolicy, cieszy barwnością, świeżością spojrzenia na wiekowe obiekty i zmusza do zadumy nad prze-mijaniem, które wcale nie jest nieuchronne. Ogląda-li ją uczniowie w swojej dwustuletniej szkole i na placu przed nią, między potężnymi, pamiętającymi wiele drzewami, zatrzymywali się przy niej space-rujący deptakiem mieszkańcy miasta, podziwiali uczestnicy konferencji EDD w Pałacu Siemczyno. Anna Rawska, dziennikarka Radia Koszalin, czapli-neckie rysowanie przeszłości uczyniła tematem swojej audycji, redaktor Bednarek opowiedział o nim w „Głosie Drawska”. A tych kilkoro nastolat-ków już zawsze patrzeć będzie na swoje miasteczko przez tańczącą perspektywę pastelowych marzeń.
Alina Karolewicz
8 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> Kurier Czaplinecki - Październik 2016
Czaplinek na Igrzyskach
dniach 16 – 18 września w Łodzi odbyły się XXIV Ogólnopol-
skie Igrzyska Młodzieży Salezjańskiej. W rozgrywkach uczest-
niczyło 1070 zawodników i zawodniczek z 35 miast polski.
„Salos” Czaplinek również uczestniczył w tych Igrzyskach i odniósł
wielki sukces. Po zakwalifikowaniu się w kwietniu do Igrzysk ogólnopolskich,
nasze siatkarki wywalczyły w Łodzi wicemistrzostwo kraju organizacji „Salos”
w kategorii – kadetek.
W sobotę 17.09.2016 r. zwyciężyły „Salos” Suwałki 2:1, a następnie
„Salos” Łódź 2:0. Zajmując pierwsze miejsce w grupie, w niedzielę rozegrały
zacięty finał z faworyzowanym klubem sportowym – „Salos” Lublin, zwycięzcą
dwóch ostatnich Igrzysk i reprezentanta Polski na Igrzyskach Światowych
w Turynie i Bratysławie, który z łatwością uporał się z przeciwniczkami z Ostro-
wa Wlkp. i Ełku.
Mecz rozpoczął się niespodziewanie wysokim prowadzeniem drużyny
z Czaplinka, i w efekcie wygraniem pierwszego seta. Jednak bardziej doświad-
czony zespół (gra w lidze kadetek woj. mazowieckiego) zdołał przechylić szalę
zwycięstwa na swoją korzyść. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Lublina.
Polały się łzy rozpaczy, lecz po dłuższej chwili dziewczęta radowały się z osią-
gniętego wyniku. To największy sukces siatkówki dziewcząt w rozgrywkach
„SALOS” w historii istnienia organizacji lokalnej. Skład zespołu z Czaplinka:
Małgorzata Prymaczek (C), Wiktoria Senkowska, Zuzanna Zarzycka, Aleksan-
dra Lech, Patrycja Pietrzak, Julia Massel, Agata Podstawska, Aleksandra Rogo-
wska, Natalia Piasecka. Trenerem drużyny jest Dariusz Łacny.
Zwycięzca - „Salos” Lublin będzie reprezentował Polskę na Igrzy-
skach Światowych w hiszpańskiej Sevilli.
Zarząd SL „SALOS” w Czaplinku, trener oraz zawodniczki pragną
ogromnie podziękować sponsorom: Panu DARIUSZOWI PATALANOWI
i firmie AGRICON oraz DYREKCJI BANKU SPÓŁDZIELCZEGO w Cza-
plinku, bez wsparcia których udział w Igrzyskach byłby niemożliwy.
Bardzo dziękujemy, Przyczyniliście się Państwo do tego, że będąc
tam, odnieśliśmy sukces, a to najważniejsze koło napędowe do dalszej pracy.
Dariusz Łacny
ZŁOTA ORFA
astają pierwsze dni wiosny, na tę chwilę niecierpliwie czekają stęsknieni wędkarze. Pierwsza ryba złowiona w kwietniu, to
idący do tarła lub wracający – jaź. Biorąc go do ręki nie rozróżniamy prawie praktycz-nie od płoci. Gdy się lepiej przyj-rzymy to widzimy, że ma moc-niejszą budowę, jest masywniej-szy. Ma jednak drobniejszą łuskę o srebrnym kolorze, ze złotym odcieniem, co świadczy o miejscu przebywania. Najważniejszą cechą
odróżniającą od płoci są czerwone oczy, która to ma oczy żółte. Jaź dorasta do dość dużych rozmiarów, jako że jest rybą długowieczną, żyjącą nawet do 20 lat i stąd poławiamy sztuki o wymiarze nawet do 1 m i 8 kg wagi. Wędkarze często po złowieniu ryby w pierwszej chwili mają zamiar zgłosić na złoty medal płoć, lecz po dokładnym obejrzeniu stwier-dzają, że coś jest nie tak. W zasadzie jaź jest rybą rzeczną, ale często spotykany w jeziorach, gdzie przebywa w partii czystej, zimnej wody, niedaleko brzegów, najchętniej w okolicach roślinności wod-nej, szuwarach i oczeretach. Latem najczęściej spoty-kamy jazie w rzece, w strumieniach łączących jezio-ra. Lubi mniej wartki prąd. Na zimę pozostaje w rzekach, w głębszych, spokojnych miejscach koryta, ale naj-chętniej wpływa na przezimowanie do jezior na głębsze miejsca. Spotykamy jazia nawet przy uj-ściach rzek w trochę słonawych wodach morskich. Jaź jest gatunkiem występującym w całym zlewisku Morza Bałtyckiego, a nawet Białego i Oceanu Lodowatego Północnego. Tarło odbywa
w miesiącach kwiecień – maj. Tradycyjnie w tych samych miejscach rzek – jest rybą stadną, więc zna-ne są tarliska, ochronione często przed kłusownika-mi, którzy znacznie ograniczyli populację tej ryby. Tarło odbywają w słoneczne dni, przy bezwietrznej pogodzie, zawsze wieczorem i wczesnym rankiem. Ikra składana jest na podwodnej roślinności przy brzegach rzeki lub w starorzeczu, rozsypana równo-miernie na dużej przestrzeni, tak aby jej nie wyjadły inne ryby. Ikra o średnicy 1,2 – 2 mm składana jest przez osobniki 3-4 letnie. Przy temp. wody 6-10ºC larwy wylęgają się długo, bo prawie do 1 miesiąca. Milionowy wylęg jest masowo pożerany nawet przez własnych rodziców, czy przez rajcujące na skrzekowiskach żaby. Jazie są rybami wymagający-mi dość dużo tlenu w wodzie, ale jednocześnie są wyjątkowo odporne na zanieczyszczenia naszych wód, a w szczególności rzek, stąd często spotykamy go w okolicach ścieków. W zasadzie jaź jest rybą wszystkożerną, a że chętnie przebywa w rzekach w okolicach zatopionych drzew i gałęzi, pod nawisa-mi nadwodnych drzew i krzewów, obficie korzysta z rzucanych przez wiatr owadów i ich larw.
Wszelkie drobne zwierzęta wodne, ikra innych ryb, oraz jętki, chruściki, motyle, ślimaki, chrząszcze, których tyle jest na przybrzeżnych drzewach, pozwa-lają jaziowi na szybki wzrost, zwłaszcza, że żyje na ogół w mniej wartkim prądzie i nie musi tyle energii zużywać na jego pokonywanie.
Jazie żerują stadnie na głębokości 1m – max. 2 m wśród roślinności podwodnej ale w nocy wy-chodzą na mielizny. Wzrok mają tak dobry, że nie umknie im nic, co smakowitego spadnie do wody. Jaź tak jak i amur częściowo żywi się także młodymi pędami i liśćmi podwodnych roślin, a że jest też kanibalem, nie przepuści swym młodszym pobra-tymcom.
Jaź, także znany kiedyś jako jaź – białek złoty, przez rybaków nazywany marchewką, hodowany w stawach rośnie szybko. Jest piękny, kolorowy, traktowany jako ryba ozdobna – popularnie teraz zwą go złotą orfą z uwagi na złoto – pomarańczową barwę. Często spotykamy orfę w parkowych sadzawkach, w przydomowych oczkach wodnych, fosach wokół jakieś zabudowy. W odróżnieniu od kolorowych karpi, prycha na widok zbliżającego się człowieka
– po prostu jest dzika – płochliwa. Kolorowe karpie hodowane przez człowieka przez tys. już lat dają się nawet pogłaskać. Złota odmiana jazia – orfa ma mięso niesmaczne w odróżnieniu od jazia żyjącego na wolności w czystej wolnej wodzie – jazia białego.
Jaź posiada dość smaczne mięso, ale jest bar-dzo ościsty. Bardzo często oprawiając ryby mylimy kości szkieletu z jej ośćmi. Prawie to samo, ale coś innego. Kości stanowiące szkielet ryby są zazwyczaj twarde, wypełnione jak u wszystkich stworzeń kost-no – szkieletowych szpikiem, który jest niezbędny w funkcjonowaniu organizmu. Ości zaś są skostnia-łymi ścięgnami elastycznie pełnymi, czego nie mo-żemy powiedzieć o szkielecie kostnym. Ości rybie są proste lub w kształcie litery „Y”, służą rybom do wzmocnienia pracy mięśni, więc mają ich dużo. Rybom rzecznym czy drapieżnym ości są pomocne w wykonaniu nagłych, szybkich, silnych skurczy mięśni, pomocnych w gwałtownym zaatakowaniu zdobyczy lub, by mięśnie silnie pracowały w poko-nywaniu wartkiego, szybkiego prądu rzeki.
Jazie nie mają okresu ochronnego i łowić je można przez cały rok, ale latem żerują naj-lepiej wczesnym porankiem lub późnym wie-czorem w zależności od aktywności owadów, na które polują. Sprzęt na jazie nie musi być wyszukany, wystarczy jak na płocie czy klenia, z tym, że musi być raczej lekki, żyłka 1,5 – 2,2 mm. Przynęta raczej zwierzęca. Czerwone czy czarne pijawki, ruchliwe czerwone dżdżownice, raczki, malutkie żywczyki kiełbie, larwy różnych owadów lub kilka larw chruścika, czy smacznych ślimacz-ków. To już nie znaczy, że nie skusi się na groch, łubin, pęczak czy pszenicę. Branie jest raptowne, mocne zanurzenie, przy którym należy szybko za-ciąć. Ważne jest staranne znalezienie miejsca żero-wania jazia. Pamiętajmy także o dobrym ukryciu się, gdyż ryba jest bystra i bardzo podejrzliwa. No i na koniec coś dla spinningistów i dla muszkarzy. Jaź
Kurier Czaplinecki - Październik 2016 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> 9
ELEKTROWNIE WIATROWE W ODWROCIE
Złodzieja - nikt mądry i dobry by nie zasiał Pijaka - nikt mądry i dobry by nie zasiał Nieroba - nikt mądry i dobry by nie zasiał Pasożyta - nikt mądry i dobry by nie zasiał Nie mi kwestionować wyroki Boskie i porzą-
dek jaki ma być w Raju, ale samo przez się nasuwa, jeśli porządek i Raj to nie dla złodziei, pijaków, nie-robów i wszelkiej maści pasożytów. Was po prostu nikt nie chce.
Głoście te słowa, może dojdzie coś do uszu tych inaczej pojmujących życie na ziemi. Może ocali-my kilku, a póki jeszcze jesteśmy na tej naszej pięknej ziemi to i nam będzie się lżej żyło, jak będzie mniej np. złodziei.
Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Boże-go Narodzenia, Szczęśliwego Nowego Roku życzy Wam okradziony nie tylko ze świerków, ale i z wielu, wielu innych rzeczy. Pracowity, dobry chrześcijanin Władysław Banasik. Fundator nagrody 2.000 zł za wskazanie złodzieja świerków.
rozwoju energetyki wiatrowej w województwie zachodniopomorskim wynosi obecnie ok. 300 MW.
Jeżeli w lokalnym planie zagospodarowania przestrzennego przewiduje się lokalizację elektrow-ni wiatrowej, to i tak organ administracji architekto-niczno-budowlanej odmawia wydania pozwolenia na budowę, a organ prowadzący postępowanie w sprawie decyzji o środowiskowych uwarunko-waniach odmawia zgody na realizację przedsię-wzięcia, jeżeli ta inwestycja nie spełnia wymogów odległościowych określonych w ustawie.
Najprawdopodobniej (według TPA Horwath) gminy utracą potencjalne wpływy m.in. z podatku od nieruchomości oraz z udziału w podatkach PIT i CIT, które mogłyby być uiszczane przez właści-cieli nowopowstałych instalacji wiatrowych. Tylko z tytułu wpływów z PIT gminy już w latach 2018-2020 stracą łącznie ponad 200 mln zł, a od 2020 r. będą traciły prawie 100 mln zł każdego roku. Dodatkowo brak zastępowania starzejących się instalacji wiatrowych nowymi mocami sprawi, że strata w stosunku do podatku od nieruchomości, który płaciłyby nowe farmy wiatrowe, będzie rosła. W 2041 r. suma ta sięgnie 240 mln zł, co sprawi, że w połączeniu z utraconymi przychodami z podatku od nieruchomości w związku z niewybudowaniem farm wiatrowych w systemie aukcyjnym, gminy będą traciły nawet 340 mln zł każdego roku.
Jerzy Kotlęga
Na okoliczność kradzieży oświetlenia z amfiteatru, kradzieży pięćdziesięciu pięciu świer-ków z działki Władysława. Na okoliczność zbliżają-cych się Świąt Bożego Narodzenia.
Zapewne większość z nas, a już na pewno wszyscy chrześcijanie nie raz zastanawiali się, ma-rzyli, rozmarzali jak to być w Raju?
Chwiejni, marni, inaczej pojmujący czyjąś własność, łudzą się: a wyspowiadam się, a tamten też jest niedobry, a jak on to zrobił, że tyle ma, a ja nic. W ten sposób usprawiedliwiając swoje marne życie i jeszcze gorsze postępowanie, kradną i niszczą, leni-wią się, i tak naprawdę są paskudnymi pasożytami tej pięknej ziemi, ludzi pracy i czynu.
Ja w swych rozmyślaniach, analizowaniu trudności życia codziennego, trudności które w dużej mierze stwarzają nam ci inaczej pojmujący świat, podzielę się swoimi spostrzeżeniami i uwaga-mi w kierunku tych inaczej pojmujących, no cóż, pasożytów. Nazywajmy ich tak jak należy, pomimo tej poprawności politycznej, którą nam często serwu-ją ci, którym zależy na ich głosach itp. Oni nie rozu-mieją, stają się coraz bardziej bezczelni, roszczenio-wi i bezwzględni w swych postępkach.
Jest takie mądre a zarazem stare powiedze-nie: „Głupich się nie sieje, oni sami przychodzą na świat”. Taka piękna prawda.
Zadam Wam takie pytanie, jeśli każdy z Nas mógłby decydować, czy mogą się rodzić złodzieje, pijacy, nieroby, pasożyty itp., to jaka byłaby odpo-wiedź? Nie chcemy złodziei, pijaków, nierobów i wszelkich innych pasożytów zatruwających tę pięk-ną ziemię. Zatruwających nam życie, które i tak ma-my często niełatwe.
LIST CZYTELNIKA
W marzeniach o Raju
edług danych Urzędu Regulacji Energe-tyki na koniec 2015 r. w województwie zachodniopomorskim funkcjonowało
75 instalacji wiatrowych o łącznej mocy około 1300
MW, co stanowi 92 % mocy zainstalowanej we wszystkich rodzajach odnawialnych źró-dłach energii - OZE (1400 MW). Moc zainstalowana w elektrowniach wiatrowych w województwie stanowi około 28 % mocy zainstalo-wanej w elektrowniach wia-
trowych w kraju (4582 MW). W 2014 r. Regionalne Biuro Gospodarki
Przestrzennej Województwa Zachodniopomorskie-go oszacowało, że potencjał możliwości lokalizacji elektrowni wiatrowych w naszym województwie wynosi około 2600 MW. Oszacowanie to przepro-wadzono uwzględniając strefę ochronną od zabudo-wy mieszkaniowej - 1000 m, a także wzięto pod uwagę obszary leśne, wody, pas wybrzeża morskie-go, tereny zajęte dla potrzeb komunikacji, przyrod-nicze obszary chronione, obszary Natura 2000 (dla których są ustanowione plany zadań ochronnych
wprowadzających ograniczenia dla rozwoju energe-tyki wiatrowej), obszary kulturowo-krajobrazowe, tereny zamknięte, obszary i obiekty infrastruktury, farmy i elektrownie wiatrowe istniejące jak i te, które są w trakcie budowy oraz linie napowietrzne. Z anali-zy uchwalonych już miejscowych planów zagospo-darowania przestrzennego wynika, że potencjał możliwości lokalizacji elektrowni wiatrowych moż-na oszacować nawet na poziomie - 5800 MW.
Ustawa z dnia 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, określa warunki i tryb lokalizacji i budowy takich elektrowni. Odle-głość, w której mogą być lokalizowane i budowane elektrownie wiatrowe od budynku mieszkalnego - jest równa lub większa od dziesięciokrotnej wyso-
kości elektrowni wiatrowej. Odległość ta wymagana jest również przy
lokalizacji i budowie elektrowni wiatrowej w są-siedztwie obszarów objętych ochroną przyrody. Przy założeniu, że średnia wysokość realizowanych elektrowni wiatrowych wynosi około 150 m
(w najwyższym położeniu wirnika), okazuje się, że minimalna odległość lokalizacji wiatraka, według nowych przepisów wynosi aż 1500 m.
Okazuje się, że potencjał lokalizacyjny dla
znakomicie daje się łowić na spinning. Używamy najczęściej najmniejszych rozmiarów obrotówki lub woblerki. Ale jazie najlepiej biorą na sztuczne mu-chy, imitujące owady, jętki, motyle, chruściki.
Takie połowy wymagają jednak od wędkarza wiele sprytu i temperamentu łowieckiego, a tego uczymy się po długich wędkarskich latach doświad-czeń. Rekord Polski to sztuka o wymiarze 63 cm i wadze 3,70 kg. Na złoty medal zasługuje okaz 55 cm i wadze 3 kg, srebrny 50 cm i wadze 2,5 kg, a na brązowy odpowiednio 45 cm i 2 kg. Moje przygody z jaziem były sporadyczne, ale na tyle emocjonalne, że pamiętam do dziś. Nie wędkar-skie, bo nieduże sztuki łowiłem często przy polowa-niu na krasnopióry, czy płocie. Nawet ja, znający się na rybach początkowo zawsze byłem zaskoczony, „co to za dziwna płotka na haczyku”. Waleczny do końca, prący w oczerety lub rosnące grążele. Najzabawniejszą przygodę miałem we
wczesnych latach 60-tych pełniąc obowiązki ichtio-loga w Gospodarstwie Rybackim w Złocieńcu. Mie-siąc maj. Węgorze w tym czasie czują wolę bożą i ciągną z jezior strumieniami, rzeczkami do morza. W taki parny poburzowy dzień, aby dorobić do pen-sji razem z rybakiem zawodowym na rzece (bez nazwy) zastawiliśmy przestawę na węgorza. To inaczej żak z drobniejszych sieci, z większą ilością komór i dwoma skrzydłami, zagradzający cały stru-mień. Potocznie nieraz nazywany skrzydlakiem. Pierwszy raz latarką sprawdzamy około północy, w matni jest już kilka węgorzy, po 1-szej jest ich bardzo dużo, zacieramy ręce z uciechy. Sprawdzamy w środku nocy – klapa, w matni pusto. Okazało się, że piżmak przegryzł sieć i węgorze skorzystały z okazji i się ulotniły. Gdy im dopisało szczęście w cieśninach na Bałtyku i Duńczycy ich nie wyłowi-li, to Oceanem Atlantyckim dotarły do Morza Sargassowe-go, gdzie na dużej głębokości dokonały godów.
Nam pozostało zacerować dziurę i poczekać do rana. Efekt, tylko 3 węgorze, ale w pułapce było parę ład-nych kg dorodnych jazi. To było miłą niespodzianką, bo tyle jazi jednorazowo nie złowiłem. Węgorz wę-drował na tarło, a jaziom było po drodze z tarła. Do magazynu zdaliśmy 1 węgorza, bo coś nam się nale-żało za całonocną przygodę. A że byłem wówczas jeszcze na własnym wikcie, miałem kilkudniową wyżerkę. Jazie poszły do magazynu PGRyb. jako płocie, bo w klasyfikacji jazie nie miały własnej rubryki.
Często kupując w sklepie rybnym płocie, za-uważamy jakiegoś ładniejszego odmieńca, smaczny jak płoć ale bardziej ościsty. Dobre panie domu znaj-dą na niego sposób, najczęściej w kotletach rybnych. „Damy radę”, jak to się teraz powszechnie mówi, nawet ościstemu jaziowi.
Józef Antoniewicz
10 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> Kurier Czaplinecki - Październik 2016
Odmienne stany świadomości
KURIER CZAPLINECKI - miesięcznik lokalny, kolportowany bezpłatnie, dostępny w formie elektr.: www.dsi.net.pl; wwwczaplinek.pl.
Tel. Redakcji 603 413 730, e-mail: [email protected]. Redaguje zespół. Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka. Konto: Pomorski
Bank Spółdzielczy O/Czaplinek 93 8581 1027 0412 3145 2000 0001, NIP 2530241296, REGON 320235681, Nr rej. sąd.: Ns-Rej Pr 25/06.
Nakład 1700 egz. Druk: Przedsiębiorstwo Prywatne „Grażyna” - Waldemar Sopoćko, tel. 502 532 969. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany
tytułów, skracania redakcyjnego, opracowania i adiustacji otrzymanych tekstów, selekcjonowania i kolejności publikacji. Nie zwracamy materia-
łów nie zamówionych i nie ponosimy odpowiedzialności za treść listów, reklam, ogłoszeń. Drukujemy tylko materiały podpisane, można zastrzec
personalia tylko do wiadomości redakcji. Nadesłane i publikowane teksty i listy nie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Ceny reklam: moduł
podstawowy (10,3 x 4,5) w kolorze - 60 zł, czarno-biały - 30 zł, ogłoszenie drobne - 10 zł, kolportaż ulotek - 200 zł.
arkotyki mogą wspomagać umysł, myśle-
nie i percepcję, ale tylko na krótką metę.
Potem, jak lichwiarzowi, mózg musi
spłacić dług. Z przykrymi odsetkami. Tanie i łatwo dostępne mieszan-ki psychoaktywnych substancji, nazywane potocznie dopalacza-mi, są równie groźne jak twarde narkotyki, jednak o wiele słabiej zbadane, ponieważ producenci często zmieniają ich skład, two-rząc nowe koktajle chemiczne
i obchodzą w ten sposób zakazy sprzedaży konkret-nych substancji. W Europie co cztery dni powstaje nowa substancja psychoaktywna, która jako dopa-lacz staje się legalnym zamiennikiem narkotyków. Utrudnia to badania i opracowanie sposobów rato-wania osób zatrutych dopalaczami. Z punktu widze-nia medycyny o wiele bardziej bezpiecznymi pod tym względem środkami są narkotyki. Doraźnie stosowane stymulanty mogą się okazać pomocne na przykład w skupianiu się na rozwiązywaniu trudne-go zadania. Lotnikom w czasie II wojny światowej podawano amfetaminę, bo dzięki niej zachowywali większą uwagę i czujność w czasie misji. Stąd też popularność tego narkotyku i jego pochodnych wśród studentów przed egzaminami. Po egzaminach młodzież chętniej sięga po psychotropowe środki uspokajające typu trawka. Problem pojawia się, gdy doraźne stosowanie przechodzi w długotrwałe. Wówczas zaczynają powstawać niepokojące zmiany w mózgu. Przyjemność zażywania narkotyków zależy od dopaminy. Im więcej się jej uwalnia w mózgu, tym bardziej jesteśmy usatysfakcjonowani. Nieważ-ne, czy chodzi o zakup nowego auta, butów, udany seks, zwycięstwo w zawodach sportowych, czy wypalenie skręta – w każdym z tych przypadków dopamina wprawia nas w błogi nastrój. Amerykań-scy naukowcy z Uniwersytetu w Nowym Jorku zauważyli jednak, że osoby regularnie palące mari-huanę przestają odczuwać dopaminową przyjem-ność. Wszystko przez to, że ich mózgi coraz słabiej reagują na dopaminę. Podatne zjawisko zaobserwo-wała u pacjentów zażywających amfetaminę i koka-inę doktor Nora Volkow, szefowa Narodowego Instytutu Uzależnienia Narkotykowego (NIDA), a prywatnie wnuczka rewolucjonisty Lwa Trockiego. Badania jej zespołu potwierdziły, że narkotyki nisz-czą receptory dopaminowe w mózgu i upośledzają mechanizm uwalniania dopaminy. Palenie opium może dostarczać wielu przyjemności, ale nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że w ten sposób funduje sobie również fosforylację białek tau w neuronach – podkreśla prof. J. Vetulani, neurobiolog i biochemik z Instytutu Farmakologii PAN i wyjaśnia: - Mówiąc inaczej, oznacza to, że choroba Alzheimera u takiego palacza może się pojawić nie w wieku 80 lat, ale na przykład dwie lub trzy dekady wcześniej. Jeśli bie-rzemy ecstasy, to raczej nie myślimy o tym, że każda dawka uszkadza nam trochę neuronów serotoniny, czyli tak zwanego hormonu szczęścia. W wieku
30 albo 40 lat mamy ich jeszcze dość dużo, ale w okolicach pięćdziesiątki czy sześćdziesiątki, ta liczba zaczyna gwałtownie spadać i pojawiają się stany depresyjne lub napady agresji. Bo tym właśnie przejawia się zmniejszenie poziomu serotoniny w mózgu – podkreśla neurobiolog z PAN. Brytyjscy naukowcy po badaniach przeprowadzonych z udzia-łem 600 miłośników ecstasy wykazały, że ma ona niepokojący wpływ na mózg. Otóż sieje trwałe spu-stoszenie w pamięci – zarówno krótko, jak i długotrwałej. Zaburzenia te zaobserwowano u trzech osób na cztery. Najgroźniejsze są jednak dopalacze. Nowe narkotyki, które wchodzą w skład dopalaczy działają o wiele szybciej – stąd nazwa dopalacze – i z o wiele większą mocą niż tradycyjne narkotyki. Syntetyczne kannabinoidy, które udają marihuanę, mogą być nawet kilkaset razy silniejsze niż kannabinoid THC zawarty w marihuanie i mogą powodować znacznie poważniejsze spustoszenia w organizmie. W 2015 r. dopalaczami zatruło się na Pomorzu osiem razy więcej osób niż w 2014 – alarmuje Sanepid. Latem zeszłego roku w ciągu 4 dni, od 9-12 lipca, do szpita-li w województwie śląskim trafiło ponad 200 osób z powodu zażycia dopalacza o nazwie „Mocarz”.
Akcja „Dopalacze kradną życie”, mająca zniechęcić do zażywania tych substancji trwa. Ale ludziom nadal się wydaje, że produkty dostępne w legalnej sprzedaży są bezpieczne. To nieprawda, o czym świadczy liczba zatruć. Sprzedawcy dopala-czy często zmieniają ich nazwy. Jeszcze kilka mie-sięcy temu można było kupić „Mocarza” czy „Głowę Boga”, dziś królują „kryształ i „ryż”. Han-dlarze nie ukrywają, że szukają stałych odbiorców.
Eksperci przyznają, że zatruć może być więcej. Wysyp substancji psychoaktywnych, który trwa od roku 2008, sprawia, że rządy nie są w stanie nadążyć z regulacjami prawnymi. W ub.r. w Polsce uaktualniono listę substancji nielegalnych o ponad 100 związków. Z tego też względu ich udział w rynku spadł, bo producenci dopalaczy modyfikowali chemicznie swoje produkty, tworząc nowe, by wy-mknąć się przepisom. I to się szybko nie skończy, bo choć ciągle wchodzą nowe substancje, to niestety nadal jest jeszcze dużo możliwości ich modyfikacji. Z tego powodu nikt nie zbadał dokładnie, jakie są konsekwencje zażywania dopalaczy. Badacze tego zagadnienia opierają się między innymi na opisach skutków działania, które użytkownicy publikują na portalach internetowych. Zaburzenia rytmu serca, podniesione ciśnienia krwi, wybuch agresji skiero-wanej przeciwko innej osobie albo przeciw sobie samemu – to norma. Ale można też spotkać takie porównania, że po zażyciu dopalacza człowiek za-chowywał się jak bestia.
Specyfiką dopalaczy jest to, że szybko znikają z organizmu, więc są niewykrywalne. Dlate-go czasem trudno określić, co faktycznie było przy-czyną jakiegoś nieszczęśliwego zdarzenia.
Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA), które zaj-muje się nie tylko narkotykami, ostatnio co roku wykrywa około 100 nowych substancji
psychoaktywnych. Najliczniejszą grupą wśród nowych sub-
stancji psychoaktywnych są syntetyczne kannabino-idy – od 2008 r. wykryto 160 substancji, które sprze-daje się jako legalne zamienniki konopi indyjskich. Drugą pod względem liczebności grupę stanowią syntetyczne katynony. EMCDDA monitoruje 103 substancje z tej grupy. One też jak wszystkie dopalacze – są sprzedawane jako substancje nie przeznaczone do spożycia przez ludzi, ale jednocze-śnie reklamuje się je jako legalne zamienniki środ-ków pobudzających: amfetaminy, tabletek ecstazy i kokainy. W Polsce furorę robi mefedron. Do 2010 r. był on w naszym kraju legalną substancją i sprzeda-wano go jako dopalacz. W momencie wprowadze-nia na listę substancji zakazanych nie zniknął jednak z obrotu. Jego spożycie rośnie, chociaż jest droższy od amfetaminy. Syntetyczne katynony, a do tej gru-py należy mefedron, stanowiły 30% całkowitej ilości przechwyconych substancji psychoaktywnych, czyli ponad tonę. Samego mefedronu skonfiskowano 222 kg.
W Polsce nie ma badań dotyczących uży-cia mefedronu. Ale sami narkomanii a także terapeu-ci twierdzą, że wśród substancji pobudzających zaj-muje on obecnie pierwsze miejsce. Szczególnie upodobała go sobie młodzież. Mefedron jest tańszy od kokainy, ale droższy od amfetaminy. Amfetami-na kosztuje 30-40 zł za gram, mefedron od 300-100 zł. Jednej osobie gram mefedronu wystarczy na dwa dni, drugiej na godzinę. Użytkownicy mefedronu twierdzą, że uzależnia od pierwszego razu i porów-nują go pod tym względem do heroiny. Efektami działania mefedronu są: pobudzenie, euforia, goni-twa myśli, słowotok, sny na jawie. Negatywne skutki to drżenie rąk, zmiany temperatury ciała, szczęko-ścisk, niepokój, paranoja, stany depresyjne, napady płaczu. Działa on toksycznie bezpośrednio na układ nerwowy powodując – w najlepszym przypadku – drżenie rąk, a w najgorszym – paraliż mięśni odde-chowych i śmierć.
Według Europejskiego raportu narkotyko-wego z 2016 r., w Polsce z powodu używania narko-tyków zmarło w poprzednim roku 225 osób w wie-ku 15-64 lata. Najwięcej osób straciło życie z tego powodu w Wielkiej Brytanii – 2332. Polska pod względem umieralności z powodu narkotyków nale-ży do krajów mniej zagrożonych.
W Internecie trwa burzliwa dyskusja na temat środków psychoaktywnych. Jeden z internau-tów napisał na forum: „Największa wada mefedronu to jego zajebistość”. Inny zapytał: „Ziomki, co na rynku daje mocniejsze p… na wejściu od mefedro-nu?”. Otrzymał odpowiedź: „Nic, jeśli mówimy o wciąganiu”. Inny dodał: „Wspaniale wspominam ten kop w mordę przy wejściu”.
Ten „kop w mordę” kusi coraz więcej młodych ludzi. Według ostatnich ogólnopolskich badań z 2015 r., 10% uczniów w wieku 15-16 lat używało kiedykolwiek dopalaczy. Mefedron domi-nuje w środowisku młodych, ale większość ludzi biorących narkotyki nie używa dopalaczy. Najlepsza wiadomość na koniec jest taka, że większość mło-dzieży w ogóle nie sięga po narkotyki.
Opracował: Brunon Bronk
Kurier Czaplinecki - Październik 2016 <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> 11
Nagroda!!! 2.000 zł za wskazanie złodzieja 40 szt.
3-letnich świerków z działki 107 obręb Nowe
Drawsko przy drodze E163 między tablicą: Działki
nad Jeziorem Drawsko, a trafostacją słupową.
Skradziono je 2 do 5.10.2016 r.
Kontakt: nr tel. +48 603183683