Teresa TętnikUrodziła się w Radzyniu Podlaskim. Po ukończe-niu gimnazjum wyjechała do Warszawy, gdzie uczyła się w Liceum Sztuk Plastycznych. Po maturze studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Architektury Wnętrz. Po powrocie do Radzynia pracowała do emerytu-ry w Biurze Planowania Przestrzennego. Już na emeryturze zaczęła pisać wiersze, początkowo do szuflady. W 2018 r., w ramach „Radzyńskich Wędrówek Literackich”, wydała tomik pt. „Wiersze zebrane”.
ISBN 978-83-948568-8-5
Teresa Tętnik
12 bajek z RadzyniaW TEJ KSIĄŻECZCE O TYM BĘDZIE,
ŻE BAJKOWY ŚWIAT JEST WSZĘDZIE
Teresa Tętnik
12 bajek z RadzyniaW tej książeczce o tym będzie,
że bajkoWy śWiat jest Wszędzie
Wydawca:© Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik”
ul. Jana Pawła II 4
21-300 Radzyń Podlaski
www.podroznik-radzyn.pl
www.facebook.com/radzyn.wiersze
Projekt okładki i opracowanie graficzne:Przemysław Krupski
Rysunki:Dzieci z Niepublicznego Przedszkola „Ananas”
Wydanie I
Radzyń Podlaski 2019
ISBN 978-83-948568-8-5
Teresa Tętnik
12 bajek z Radzynia
Radzyńskie Wędrówki Literackie
W tej książeczce o tym będzie,że bajkoWy śWiat jest Wszędzie
Serdeczne podziękowania kieruję do wszystkich osób i instytucji, które swoim zaangażowaniemprzyczyniły się do wydania moich bajek.Szczególnie dziękuję dzieciomz Niepublicznego Przedszkola „Ananas”,które wykonały rysunki znajdujące się w książeczce.Bez nich nie miałaby ona urokui nie zachęcałaby do czytania bajek. Autorka
zosia Prokopczuk„Wiewiórka”
6
WiewiórkaWiewiórka w lesie mieszka
Tam gdzie wąska biegnie ścieżkaPrzy tej ścieżce rosną drzewa
Dobrze się tam w dziupli miewa
Po drzewach wciąż biegaPo gałęziach zwinnie skacze
I na zimę szyszki zbieraChowa je pod każdy krzaczek
To w sekrecie zachowałaTylko wronie powiedziałaWrona nikomu nie powieInne sprawy ma na głowie
A że wrona ciągle kraczeTo było całkiem inaczejWykrakała o tym sowie
Myśląc że się nikt nie dowie
7
Sowa wielką księgę miałaZaraz w księdze to spisała
Drobnym maczkiemŻe wiewiórka szyszki zbiera
Chowa je pod każdym krzaczkiem
Już po całym lesieTaka dalsza wieść się niesieGdy ktoś zimą głód poczuje
Niech pod krzaczkiem się stołuje
Są tam szyszki i żołędzieSmaczny obiad z tego będzie
I kolacja i śniadanie tu każdemuCoś dobrego się dostanie
I tak już co rok jesieniąWiewiórka szyszki zbiera
Pod krzaczkami wszystkie chowaWrona pewnie tak jak teraz
Tajemnicy nie dochowa
Sowa w księdze to zapisze tak jak terazDrobnym maczkiem kto jest głodny
To niech szuka smakołykówSą pod każdym w lesie krzaczkiem
8
A wiewiórka pewnie będzie się cieszyłaŻe przyjaciół mroźną zimą nakarmiła
Sama też głodna nie była
staś
and
rzej
czuk
„bu
ty”
10
ButyByła środa, może wtorek
W oknie siedział mały BolekA za oknem zima sroga
Zasypana śniegiem droga
Bolek z domu się nie ruszyBo mu mróz odmrozi uszy
A sikorki – o mój BożeBoso chodzą po tym dworze
Bolek myśli ja spróbujęButy im zaprojektuję
Cały tydzień się nie ruszęButy ptakom uszyć muszę
Wziął ołówek, papier w kratkęCoś rysuje i kredkami koloruje
Ptakom buty projektuje
11
Żeby były bardzo modneCiepłe, ładne i wygodne
Fason taki, kolor takiSkąd ma wiedzieć
Jakie buty noszą ptaki
Może zechcą mieć obcasyMoże lepsze adidasy
Może dobre będą kapcieTakie jakie noszą babcie
Kłopot wielki czy wróbelkiZechcą nosić pantofelki
Czy trzewiczki sznurowaneNoski żółto malowaneObcasiki jak szpileczki
Zechcą nosić sikoreczki
Bolek wciąż się zastanawiaCoś rysuje, coś poprawia
I zapewnia mały BolekButy zrobię wam na wtorek
Mama prosi: lepiej BolkuWeź słoninkę dla sikorek
A dla wróbli ziarna w worek
12
Weź kurteczkę, ciepłe butyCiepłą czapkę i idź z dziećmi
Na ślizgawkę
Bolka nic to nie obchodziPtaki muszą w butach chodzić
Wciąż powtarza mały BolekButy zrobię wam na wtorek
O, już wiele wtorków byłoSłońce lody rozpuściło
Przyszła wiosna, jest już lato i wakacjeBolek przyznał mamie rację
Że gdy zimą dni są chłodneNajważniejsze, by nie były
Ptaszki głodne
Chociaż mają gołe nóżkiNiepotrzebne im są butki
Niepotrzebne im do spaniaNi kołderka, ni poduszki
Wiosną ptaki i z radościąI z ochotą gniazdka plotą
Jajka w gniazdkach wysiadująNa pisklęta oczekują
13
Bolek też się dobrze miewaI pod nosem sobie śpiewa
Często ptaki obserwujeNa papierze je rysujeI kredkami koloruje
A na zimę mały Bolek naszykujeDla wróbelków ziarna worek
I słoninkę dla sikorek
Weźmie kurtkę, szalik w kratkęButy ciepłe, ciepłą czapkę
Wyjdzie z dziećmi na ślizgawkę
14
zuzia jakubowska„Polne myszki”
15
Polne myszkiŻyły w polu myszki polne
Żyły sobie całe latoAle zima już się zbliża
Wiatry, deszcze, śnieg i błoto
W lecie w słońcu się wygrzałyI w kałużach wykąpały
Noski mają opaloneBrzuszki ziarnem wypełnione
Przyszły już jesienne deszczeMyszki ciągle mają dreszcze
Taka jedna myszka małaCztery razy już kichała
Dłużej myszki już nie mogąMieszkać jesienią na dworze
Same muszą o to zadbaćNikt im przecież nie pomoże
16
Do mieszkania by się myszomPrzydała zgoda
Dobra byłaby stodołaMoże w kuchni być podłoga
Myszki już się spakowałyW drogę do wsi się wybrały
W ciepłym sianku się wysypiaćSmaczne kąski w kuchni łykać
Do wsi droga jest dalekaCo je w tej podróży czeka
Całą nockę wędrowałyZanim do wsi się dostały
Lecz co zrobić z czarnym kotemKtóry leży tu pod płotem
Kot nastroszy sierść na grzbiecieMinę ma jak dzikie zwierzę
Miauknął – myszy ja nie wierzęChociaż przyszły tutaj w gościNiech się mają na baczności
Myszki bardzo wystraszoneKażda biegnie w inną stronę
Szybko w trawie się schowałyI cichutko tam siedziały
17
Nie bójcie się dzieciakiBo ten kot leniwy taki
Wszedł do kuchni, wypił mleczkoI zagryzł tłustą szyneczką
Położył się na kanapieZasnął mocno, głośno chrapie
Myszki długo nie czekałyDzieci swoje pozbierałyIdąc przez górki i doły
Cicho weszły do stodoły
Tam na sianie się rozsiadłySmaczny obiad z ziarna zjadły
I tak sobie pomyślałyMoże byśmy się wybrały
Do kuchni, gdzie kot śpi twardoTam jest jeszcze lepsze jadło
Gdy do kuchni myszki wpadłyCałą szynkę kotu zjadły
Rozejrzały się troszeczkęI popiły ciepłym mleczkiem
Dużo siły wnet nabrałyDziurkę w desce wyskrobały
Pod podłogą zamieszkały
18
Słońce zaszło białą chmurkąKot się wybrał na podwórkoŻeby straszyć biedne myszy
Które tu przed chwilą przyszły
Kot z miną dzikiego zwierzaWłaśnie robić to zamierza
Ale kot tu sam nie mieszkaNa podwórku mamy pieskaPiesek będzie chronił myszy
By przetrwały w cieple, w ciszy
Psu się to nie podobałoŻe kot straszy myszkę szarą
Która z małych dzieci grupkąWyszła sobie na podwórko
Piesek szczeknął – panie kocieTrudno im żyć w śniegu, w błocie
Myszki zimą chodzą głodneSpanie mają niewygodne
Niech się pan nie gniewaMyszkom zimą pomóc trzeba
19
Kot do pieska miauknął w złościNie potrzeba mi tu gości
Że mysz z dziećmi głodna chodziTo mnie wcale nie obchodzi
Jeśli ta mysz tu zostanieJutro zjem ją na śniadanie
Lecz nie bójcie się dzieciakiPrzecież kot leniwy taki
Kota sen znów zmorzyPewnie w kuchni się położyWygodnie mu na kanapie
Śpi kot twardo, głośno chrapie
Tak już jest przez zimę całąMyszy kota okrążają
Po cichutku się skradająKotu zjedzą szynkę
Gospodyni zjedzą serekPogryzą bluzeczkę, poprują sweterek
Pogryzły też nowe spodnieTe co były takie modne
20
Gospodyni ciągle stękaŻe z myszami jest udręka I ze szczotką myszy goniLecz niełatwo je dogonić
Ciężko myszkom żyć w zagrodzieTylko piesek z nimi w zgodzie
A ten piesek to jest znanyPewnie już na całym świecie
Z tego, że pomaga innymKtórym w życiu się nie wiedzie
A jak piesek ma na imięTo dla dzieci jest zagadka
Znacie go już z filmów, bajekGdy zgadniecie jego imięTo dopiero będzie gratka
Jeszcze tylko wam podpowiemŻe jest biały w rude łatkiMoże opis ten przybliżyTajemnicę psiej zagadki
A na wiosnę polne myszkiKiedy słońce grzać już zacznie
Zapakują swe tobołkiPójdą w pole na wakacje
21
Gabrysia kopyść„W nocnej ciszy”
22
W nocnej ciszyGdy wieczorem zmierzch zapadaSłońce za horyzont już zachodzi
Do łóżeczka się układaszA księżyc na niebo wychodzi
W domu robi się cichutkoAle cisza bywa krótko
W kuchni garnki zaczną gadaćDziwne rzeczy opowiadać
Komu dziś się przypaliłoKomu wczoraj wykipiało
Komu kiedyś coś przywarłoKomu się rozgotowało
Nigdy jednak tak nie byłoBy się nic nie wydarzyło
23
Tak się garnki rozgadałyI ten duży, i ten mały
To im smutno, to wesołoSłychać głosy garnków w koło
Chochla pierwsza głos zabrałaKtóra z garnków na talerze nalewała
Bardzo smutne mam wspomnienieW którym garnku nie wymienię
Gdy się zupa gotowałaNagle z garnka wykipiała
Na obiad było za małoBo niewiele jej zostało
To była wina sąsiadkiKtóra przyszła tu na plotkiZ gospodynią rozmawiały
I o zupie zapomniały
Przyznał rację garnek w kropkiCzęsto przez sąsiadki plotki
Gdy pierogi ja gotujęTo je całkiem rozgotuje
24
Rondel mówiByło takie wydarzenie
Aż ze wstydu się rumienięPrzywarły mi zrazy do dna
I rodzina była głodna
Ale rzadko to się zdarzaZapytajcie gospodarzaPochwalić się muszęLubi to, co ja uduszę
I patelnia się przyznałaŻe dość często przypalała
Tak ją wtedy szorowaliŻe ją całą podrapali
Blacha teflonowa ta coCiastka z dziurką piekła
Tak do wszystkich garnków rzekła
Ciastka się nie przypalałyDzieciom zawsze smakowałyWszyscy lubią ciasta słodkie
Sernik, piernik i szarlotkę
I tak wciąż opowiadająTo się żalą, to się chwalą
25
Nie byłoby w tym nic dziwnegoGdyby nie usłyszał tego
Czajnik nowy, zwany bezprzewodowy
Czajnik był cały białyI bardzo zarozumiały
Na garnki spojrzał z góryI zapytał
Widział mnie już garnek który
Spójrzcie jaka ma urodaJaka ze mną jest wygoda
Do gniazdka sznur wtykająI już go nie wyciągają
Gdy nacisną mały guzikWe mnie woda się gotuje
A jak już się ugotujeGotowanie zatrzymuje
Wodę ze mnie nalewająI herbatę zaparzają
Ja na stole sobie stojęWokół stoją filiżanki
Albo przezroczyste szklankiGospodyni bardzo radaProsi dzieci, męża, brata
26
Zaprosiła też sąsiadkęNa szarlotkę i herbatkę
Przechodziła przez podwórkoWpadła do nas ze swą córką
Zjadły wszystkie ciasta z dziurką
Dobrze się w tym towarzystwie czujeChętnie wodę im gotuje
Żadnych plotek nie wyjawięKtóre mówią tu przy kawie
Gdyby tego było małoNigdy mu nic nie przywarło
Nigdy mu nie wykipiało
Gdy to garnki usłyszałyZe zdziwienia oniemiałyTeraz już i w nocnej ciszy
Mowy garnków nie usłyszysz
27
amelia Łukasik„Lis”
28
L isW cichym lesie żyła sobie
Zwierząt gromadka dość sporaŻyły skromnie lecz w dostatku
Żyły tak jak chce przyroda
Między nimi w lisiej norzeByła też rodzina lisia
Mama, tata i dzieciakiŻyli sobie tak do dzisiaj
Bo dzisiaj rudemu lisowiNagle wpadło coś do głowy
Nie będę siedział w tej norzeSpryt mi w życiu dopomoże
Wezmę plecak, wezmę szalikPójdę w świat
29
Pójdę do wsiTam są kury, gęsi, kaczki
Gdy je złapię to się najemJeszcze wyślę dzieciom paczki
Żona mówi - zostań z namiPrzecież w lesie wszystko mamy
Lis uparty, tupnął nogąWyszedł z lasu, idzie drogą
Rów przeskoczył z zimną wodąOmal wpadłby do tej wody
Już się zbliża do zagrodyRobi lisie swe podchody
Na podwórko wolno wchodziGdzie kurczaków grupka chodzi
Sprytnie złapać chce kurczakaKurczak gdacze, kaczka kwacze
Kogut zapiałLisa ktoś za ogon złapał
To pies burek co pilnujeWszystkich kaczek, gęsi, kurek
Pies mu szarpie ogon, futro
30
Głośno szczeka – a ty rudyPrzyjdziesz ty tu jeszcze jutro
I gospodarz lisa goniKijem go po grzbiecie łoi
Lis ucieka szybko w krzakiOj mój ogon łysy taki
W krzakach siedział do wieczoraBał się tego psa potwora
A gdy znowu popróbowałZbliżyć się gdzieś do zagrody
Okazało się, że w każdejSiedzi psisko bardzo srogi
Wracaj lisie tam do lasuNie rób we wsi ambarasu
No i wraca lis do lasuZ pustym brzuchem, bez plecaka
Ogon łysy, sierść wyblakła
Żona woła – mój kochanyTeraz musisz lizać rany
Teraz chodzisz bez ogonaTak narzeka jego żona
31
Lepsza w lesie chuda wronaNiż u ludzi tłuste kaczki
WygłodniałeśNie wysłałeś dzieciom paczki
Miałbyś teraz piękną kitęPlecy kijem nie obite
Gdybyś z lasu nie wychodziłW pięknym futrze dziś byś chodził
Teraz siedzisz obolały i obityŻal ci pięknej rudej kity
Zatroskane lisa dzieciZatroskana lisa żona
Czy ktoś widział kiedyś w lesieBy lis chodził bez ogona
Sowa usłyszała narzekanieBo na drzewie ma mieszkanie
Wiele ksiąg w życiu czytałaI na wszystkim już się znała
Wzięła wielkie okularyObejrzała lisa rany Okulary odłożyła
I diagnozę postawiła
32
Że lis nie jest bardzo choryLis ma lisie swe humory
A receptę taką dałaI na liściu ją zapisała
Gorzkie zioła łykać staleNie ruszać ogonem wcale
Równomiernie ma oddychaćI powietrze leśne wdychać
Jeszcze dwa zalecenia może Lizać rany, to na pewno mu pomoże
Nie wychylać nosa z lasuBy nie robić ambarasu
Wtedy na ogonie futroZacznie jemu rosnąć jutro
A już za dwa lata biteBędzie miał swą piękną kitę
Co wiedziała, powiedziałaI na drzewie znów siedziała
Teraz lis lekami obłożonyLeży w norze pod opieką żony
Gorzkie zioła ciągle łykaNosa z lasu nie wytyka
33
A już za dwa lata biteGdy lis będzie miał swą kitę
Będzie przestrzegał swe wnukiBędzie dawał im nauki
By słuchały echa w lesieKtóre taką wieść tu niesie
„Lisom jest najlepiej w lesie”
34
Hania matczak„Pod laskiem”
35
Pod laskiemGdzieś daleko, tam pod laskiem
Mieszka sobie babcia z dziadkiemW małym domku wraz z obórką
Jest ławeczka i podwórko
Mieszka z nimi zwierząt grupkaMiędzy nimi osioł, piesek, kogut, kurka
Ich mieszkaniem jest obórka
W dni słoneczne, często wiosnąKiedy pierwsze kwiatki rosną
Babcia siada na ławeczceW bielusieńkiej swej chusteczce
Obok babci dziadek siadaBajkę babci opowiada
Dzisiaj bajka o kogucieO koguta wielkiej bucieO przyjaźni, o urodzie
I śpiewaniu wiosną modzie
36
Kogut pięknie wystrojonyNa głowie grzebień czerwony
Na ogonie pewnie nowePiękne pióra kolorowe
I ułańskie dwie ostrogiWłożył na swe żółte nogi
Żaden ptak tu w tej zagrodzieNie dorówna mu w urodzie
Oprócz przepięknego pianiaMa zdolność dyrygowania
No i wbrew światowej modzieStworzył chór zwierząt w zagrodzie
Kogut piejeA zwierzęta, które tu mieszkają
O świtaniu wstawać mająBo już od samego rana
Wiara ma być rozśpiewana
Z osłem kogut ma kłopoty dużeBo on nie chce śpiewać w chórze
Choć barany go prosiłyŚpiewaj z nami, głos masz taki miły
37
Oj, z osiołkiem są kłopotyOn jest lepszy do robotyWoli nosić ciężkie woryI udawać, że jest chory
„Wrona by tu dużo wniosłaNiech zastąpi w chórze osła”
Tak się odzywają kaczkiKażdy wie, że to dziwaczki
Wrona na to zaraz kraczeChętnie w chórze dziś zakracze
Dziobem pióra przeczesujeDo śpiewania się szykuje
Kot co całą noc polowałNic dziwnego że jest śpiący
Gdzieś się schował
Gęś oczy otworzyłaBo dopiero się zbudziła
A dlaczego pies nie szczekaZawsze słychać go z daleka
Pies jest bardzo zasmuconyZ osłem jest zaprzyjaźniony
Wtedy zacznie swe szczekanieGdy osiołek zmieni zdanie
38
Osioł z wielkiego wzruszeniaSzybko swoje zdanie zmienia
Jeszcze dość nieśmiałoOsiołkowi au au się wyrwało
Dziadek dalej opowiadaDobrze mu się bajka składa
Kot się zbudziłI zamiauczał przeraźliwie
Ale zasnął znów szczęśliwie
Teraz koza głos zabrała„Dość już tego” powiedziała„Bez nich chór się nie zawali
Sami będziemy śpiewali.”
Kogut w swej koguciej dumieGłośno zapiał „Ja ich nie rozumiem”
I ze złością grzebał nogąNiech śpiewają ci, co mogą
Już powoli się zbierająCi co dobre głosy mają
Biegnie kura kwoką zwanaKtóra od samego rana
Bardzo jest zapracowana
39
Trochę w ziemi pogrzebałaDzieci swoje przywołałaZ kurzu siebie otrząsnęłaPiórka z lekka ogarnęłaPrzy kogucie tuż stanęła
Kogut pyta a gdzie dzieciKażde z nich za kwoką leci
W kupkę się zbijająI do kwoki przytulają
Babcia słodko się uśmiechaBo kurczątka to babcina jest pociecha
Kot już nie śpi, jeszcze ziewaJest nadzieja, że zaśpiewaKto nie zna kociej muzyki
Jakie jęki, jakie krzyki
Gęś znienacka zagęgałaKoza głośno zabeczała
Wszyscy głosy swe próbująDo śpiewania się szykują
Babcia uszy zatykałaI z ławeczki wstawać chciałaDziadek usiądź jeszcze woła
Bo to bajki jest połowa
40
Dziadek znowu bajkę bajeKogut już na środku staje
Sprawnie chórem dyryguje To na tego, to na tego pokazuje
Dobrze idzie nam śpiewanieGłośniej śpiewaj mój baranie
Baran teraz głośniej beczyJeszcze głośniej wrona skrzeczy
Kot zamiauczał, chyba płaczePrzerażona kwoka gdaczeA babcia się głośno śmieje
Mówi dziadku to nie bajkaTu naprawdę to się dzieje
Znów z ławeczki wstawać chciałaBo roboty dużo miała
A tu nagle za stodołąSłowik zaczął pieśń wesołą
Kogut przestał dyrygowaćSkrzydła w górę wznosi
I o ciszę wszystkich prosiBo słowiki zawsze wolą Swoją arię śpiewać solo
41
Babcia słowika słuchałaTak do dziadka zaszeptała
Słyszysz gdzieś kukułka kukaW lesie dzięcioł w drzewo puka
Nawet łąka brzmi radośnieSpójrz jak szybko kwiatek rośnie
Twoja bajka rozśpiewana i radosnaBo już właśnie przyszła wiosna
Wszystkim wkoło jest wesoło
Głośno teraz w polu, w lesieZewsząd ptaków głos się niesie
Każdy śpiewa tak jak umieWiosna pewnie to zrozumie
Chcesz posłuchać tej bajeczkiTo poszukaj gdzieś ławeczki
Usiądź na niej wiosną, latemPozachwycaj się tym światem
42
Nadia zabielska„ślimak”
43
SlimakŻeby przejść drogi kawałek
Ślimak wyszedł w poniedziałekBo w sobotę imieninySą u ciotki ślimaczyny
Ślimak głodny, brzuch ma pustyCiotka zrobi tort z kapusty
Już się teraz oblizujeBo kapusta mu smakuje
Nic tu nie ma do robotyMoże dojdzie do soboty
Zabrał z sobą też i domekW nim ma cały swój dorobek
Wolno idzie polną drogąWszyscy go przegonić mogąŚlimak bliski jest rozpaczyBo mu droga się ślimaczy
44
Ciotka czeka z tortem słodkimOn zmęczony siadł pod płotkiemSchował się w swój domek małyZasnął słodko snem wspaniałym
Śniły mu się imieniny I tort ciotki ślimaczyny
Goście siedzą na kapuścieKapuściane jedzą liście
Jest wesoło, bardzo miłoPrzez pięć dni mu to się śniło
Już był piątek gdy się zbudziłPrzetarł oczy
Wziął swój domek, wolno kroczy Ślimak stara się jak możeAle szybciej iść nie może
Może szybciej iść by mógłGdyby miał choć parę nógŻeby miał choć cztery nogiNie bałby się długiej drogi
Przyszedł wreszcie, lecz w niedzielę Dzwony dzwoniły w kościele
45
Ciotka mówi – och mój miłyImieniny wczoraj były
Goście poszli, stół jest pustyJuż zjedzony tort z kapusty
Kiedy roczek równo minieTo wyjdź wcześniej mój kuzynie
Wtedy idąc przez opłotkiZdążysz przyjść na czas do ciotki
Spełni się to, co ci się śniłoBędzie słodko, będzie miło
Ślimak głodny i zmęczonyWolno wraca w swoje strony
Idąc myśli tak po drodzeChyba ja za wolno chodzę
Moja ciotka miała racjęWcześniej wyjdę
Wtedy zdążę na kolację
Kiedy roczek równo minąłWtedy ślimak już z rodziną
Wybrał się na imieninyDo swej ciotki ślimaczyny
46
Wszyscy już na czas przybyliI wesoło się bawili
Ciotka gości swych witałaDo kolacji zapraszała
Goście już się rozsiadająTort z kapusty zajadają
Jak to u ślimaków bywaŚwierszcz na skrzypcach
Im przygrywaA motyle tańczą wkoło
Tu naprawdę jest wesoło
Choć ślimaki nóg nie mająPrzyznać im musimy rację
Gdy nie zasną gdzieś pod płotkiemZawsze zdążą na kolację
Chociaż wolno chodzą Tam gdzie dojść chcą
Tam dochodzą
Gorzej przecież ma stonogaBo ją może boleć nogaPodczas długiej drogi
Mogą boleć nawet wszystkie nogi
47
Gorzej też się jej powodziNie ma domku
Na spacery boso chodzi
48
alan marczuk„domowe sprzęty”
49
Domowe sprzetySprzęty które w domu stoją
Dziś się bardzo niepokoją Bo lubią swoją pracę
A dziś w domu jest inaczej
Nikt nie piecze, nie gotujeNikt nie zmywa, nie prasuje
Coś się złego wydarzyłoNigdy przedtem tak nie było
Narzekają brudne ścierkiPrześcieradła i sukienki
Nikt za pranie się nie bierzeNiech nas wreszcie ktoś upierze
Pralka stoi cicho w kącieMówi sama się nie włączę
50
Zawsze sprzęty coś robiłyMyły, prały i czyściły
Gotowały, piekły, szyłyBo w tym bardzo dobre były
Dzisiaj stoją nic nie robiąZ tym pogodzić się nie mogą
Deska do uprasowaniaCo za szafą sobie stała
Na swój los tak narzekała
Nikt żelazkiem nie prasujeA ja lubię jak żelazko
Po mych plecach spacerujeI masuje moje kości
Bo mnie bolą ze starości
A żelazko do niej rzekłoI mnie też to już dopiekło
Źle się wtedy czujęGdy niczego nie prasuję
Nikt nie pierze, nikt nie zmywaSpójrz talerzy cały zmywak
51
Gdy to deska zobaczyłaBardzo się tym oburzyła
Bo talerze w strasznym stanieI w buraczkach, i w śmietanie
Kuchnia mówi nie zaprzeczęNie gotuję i piekarnik nic nie piecze
Nikt nie sprząta, nie zamiataPełna kurzu cała chata
W misce nie ma nic dla kotaZawsze ruch był i robota
Tylko łóżko to wiedziałoCo się z gospodarzami stało
Gospodyni bardzo choraTrzeba dzwonić po doktoraKaszle kicha, nos wyciera
Ciężko wzdycha
Przyszedł doktor, opukujeOsłuchuje, jakieś leki zapisuje
Gospodyni leki łykaAle dalej kaszle, prycha
52
Choć pastylki i syropyJuż się biorą do roboty
Wypędzają precz bakterieNo i bóle, opiekują się też czule
Gospodyni już zdrowiejeCzasem wstaje, lecz się chwieje
Jakimś żelem się smarujeMoże lepiej się poczuje
Długo ta kuracja trwałaTo kichała, to stękała
To się kładła, to wstawałaWreszcie całkiem wyzdrowiała
Do roboty się zabrałaUpiekła, ugotowałaPozmywała i uprała
Coś uszyła, no i kota nakarmiła
Deska już rozmasowanaI żelazkiem rozgrzewanaI tak mówi jak mi miłoŻe żelazko się włączyło
53
W domu ruch bo jest robotaGorzej tylko jest dla kotaKota z kąta w kąt ganiająŚmieci z kątów wymiatają
I odkurzacz straszy kota
Ciężko mu gdy trwa robotaChociaż kot jest nakarmiony
Często z drzemki jest budzony
A gdy jest już posprzątanePozmywane i uprane
Żelazkiem uprasowaneZ kątów też powymiatane
Sprzęty są zadowoloneŻe już wszystko jest zrobione
Czysto w domu jest i miłoO już dawno tak nie było
Gdzieś podziały się kłopotyBo nic nie ma do roboty
54
Gospodyni siedzi sobie, czyta książkiI wyjada smaczne kąskiA kot leży na kanapie
Mruczy to znowu chrapie
Ale w domu nie posiedziszMnie zapytaj to uwierzysz
Zaraz będzie nowe praniePieczenie i gotowanie
Śmieci z kątów wymiatanieKota z kąta w kąt ganianie
Sprzęty będą się cieszyłyŻe potrzebne znowu były
55kuba kiewel„do muzeum”
56
Do muzeumDo muzeum się wybrałyJeden duży, drugi małyJeden to był duży gracikDrugi to był mały fiacik
Mały fiacik nie nadążaMałe kółka bak obciąża
Za to duży stary gracikJedzie szybciej choć się poci
Sapie stękaTaki z niego niedołęga
Mały fiacik jak to małyKółka w dołki mu wpadały
Duży gracik podskakujeCoś mu pęka coś się psuje
57
Miały fiacik w dużym pędzie Zgubi zderzak na zakręcie
Duży gracik się rozpadaWolniej jedzie
Bo już wszystko mu odpada
Mały fiacik jeszcze żwawyCzy dojedzie do Warszawy
Czego jeszcze on dokonaZ koła spadła mu opona
I tak ciągle coś gubiłyBrakło im w silnikach siłyDo muzeum nie zdążyły
Dźwig pozbierał je na kupęPołożył na ciężarówkę
Powieźli je w inną stronęZ tą nadzieja, że z nich Będzie coś zrobione.
58
Hania sidorowicz„W małym domku”
59
W malym domkuW małym domku nad jeziorem
Co na czterech cegłach stoiTylko w lecie tam ich spotkasz
Mieszka Paweł, Michał, Piotr, Dorotka
Przyjeżdżają tutaj latemCzasem z mamą no i tatem
Powiesz – lato po to by odpocząćW nim z ochotą
Lecz poczekaj – zaraz chwilkęBo pod domkiem zamieszkała
Jeżowa rodzinkaŻyją tu spokojnie
Pod schodami im wygodnie
60
Ale co ich wtedy spotkaGdy do domku się sprowadzaPaweł, Michał, Piotr, Dorotka
Chodzą, trzepią, wciąż sprzątająJeżom spokój zakłócają
Jeż chce żony się poradzićKto stąd ma się wyprowadzićPaweł, Michał, Piotr, Dorotka
Albo może ich to spotka
Kilka dni na to czekaliAle się nie doczekali
Bo się nie wyprowadzająCi co spokój zakłócają
Zdecydował jeż z jeżowąNie będą nam nad głowąSkakać, pukać, hałasować
Rzeczy trzeba nam pakować
Gdy walizki spakowaliW długą drogę się wybrali
Idą, idą polną drogąTam gdzie spokój znaleźć mogą
61
Kiedy doszli już nad rzeczkęWolno przeszli przez kładeczkęPotem ścieżka w stronę lasku
Trochę szli też i po piasku
Żona ze zmęczenia stękaNiech już skończy się udręka
Jeż powiedział – szkoda czasuZamieszkamy obok lasu
Do roboty się zabraliZ liści domek zbudowali
Jeż już jest zadowolonyCieszy się radością żony
U jeżyka i jeżynkiTeż nie widać smutnej minki
Tu pod lasem spokój mająŚwierszcze im na skrzypkach grają
Leśne ptaki wciąż ćwierkająJeżom życie umilają
A tam w domku nad jezioremCo na czterech cegłach stoi
Bardzo dziś się niepokoiJaki los tam gdzieś ich spotkaPaweł, Michał, Piotr, Dorotka
62
mikołaj szymala„Pierwsze kroki”
63
Pierwsze krokiTaka jedna myszka mała
W norce z mamą swą mieszkałaNudno jej w tej mysiej norceMyszka biegać chce po łące
Chociaż mama ją prosiłaŻeby jeszcze z nią pobyła
Zostań ze mną jeszcze w norzeNiebezpiecznie jest na dworze
Myszka mamy nie słuchałaI z uporem powtarzała
Nie chcę dłużej siedzieć w norzeChcę pobawić się na dworze
Myszka tak postanowiłaMyszki nikt już nie zatrzymaNo i wyszła w świat szeroki
Stawiać swoje pierwsze kroki
64
Taka piękna okolicaTutaj wszystko ją zachwyca
Weszła w trawę dosyć śmiałoChoć serduszko jej pukało
Coś tu skrzeczy, coś tu bzykaCoś tu fruwa, coś przemyka
Żaby obok niej skakałyDo zabawy zapraszały
Myszka chętna do zabawyPodziwiała sprytne żaby
I skakała tak jak oneChoć przeszkadzał jej ogonek
Żuczki, muszki i ślimakiKażdy inny, jeden taki, drugi taki
Było tych żyjątek wieleWszystkie myszki przyjaciele
Och jak pięknie tutaj wszędzieW kwiatkach pająk nitkę przędzie
Pasikonik skacze wkołoJak na łące jest wesoło
65
Jest wesoło i jak miłoW norce nigdy tak nie byłoWszyscy myszkę tak witaliJakby ją już dawno znali
Ona tu się świetnie bawiPewnie mamę swą zostawiByła jeszcze bardzo małaNa różowo świat widziała
Nie wiedziała, że w obłokachJastrząb fruwa
A na płocie kocur czuwa
Takich kotów i jastrzębiZwierzyny co myszy gnębi
Znajdzie się na świecie wieleI to nie są przyjaciele
Myszka jeszcze jest za małaBy to wszystko już wiedziała
Zając który hycał w trawieMyszce przyjrzał się ciekawie
I zapytał gdzie jest mamaTy na łące jesteś sama?
66
Czy wiesz myszko że po łąceChodzą nie tylko grzeczne zające
W norach drapieżniki siedząKtóre chętnie myszkę zjedzą
Myszkę to też nie obchodziŻe po łące bocian chodziAle co się wtedy stanie
Gdyby chciał tu zjeść śniadanie
Martwi się to zajączyskoCo to będzie z małą myszkąMartwi się też myszki mamaOna gdzieś tam taka sama
Myszka dalej bawi się wesołoZ motylami tańczy wkoło
I nie myśli o bocianieŻe on przyjdzie na śniadanie
Bocian rano wcześnie wstajeWłaśnie przyszedł na śniadanie
Dziobem trawę przeczesujeSmacznych kąsków poszukuje
67
Zając tym jest przerażonyNie widząc znikąd obrony
Myszkę w swoją norę schowałPrzed bocianem uratował
Potem szepnął jej do uchaNiech się myszka mamy słucha
W mysią norkę niech się schowaNim ją mama nie wychowa
Bo nie tylko mysie dziecięMusi wiedzieć coś o świecie
Zanim wyjdzie w świat szerokiStawiać swoje pierwsze kroki
68
julia matysiak„Wyścigi”
69
WyscigiOpowiadał zająca kolega
Że wiewiórka szybko biegaJuż po polu wieść się niesieŻe najszybsza w całym lesie
Nikt jej nigdy nie prześcignieTak to robi z wdziękiem zwinnieI po drzewach sprytnie skacze
Zając mówi – nie uwierzę aż zobaczę
I pomyślał – szkoda czasuSzybko wybrał się do lasu
Do wiewiórki zagadujeI nogami przytupuje
Opowiadał mi kolegaŻe pani tak szybko biega
I na drzewa też się wspinaDla mnie żadna to nowina
70
Ja też jestem wielki chwatTak jak i mój starszy brat
Nie boję się żadnej przygodyProponuję więc zawody
Stąd aż dotąd tam do drzewaTam na którym ptaszek śpiewa
Wiewióreczka główką kręciI się zastanawia
Pomyślała – a spróbujęPrzecież to zabawa
Gdy to wrona usłyszałaBardzo głośno zakrakała
Wiewióreczka jest za małaBy z zającem się ścigała
Jej to nawet nie wypadaA wiewiórka odpowiadaZamiast dawać mi nauki
Lepiej wronko trzymaj kciuki
Lecz czy słyszał ktoś na świecieBy zające kiedyś w lesie
Z wiewiórkami się ścigałyI na drzewa wskakiwały
71
Ale zając jest upartyBo dla niego to nie żarty
Z wiewióreczką iść w zawodyPrzecież on jest silny, młody
Kiedy tego on dokonaDumna będzie z niego żona
Już do biegu się szykujeLewą nogą przytupujeI podnosi w górę uszy
Już za chwilę z miejsca ruszy
W całym lesie poruszenieBo to wielkie wydarzenie
Jakiś szary leśny ptakStart – zawołał głośno – start!
I zaczęły się zawodyZ wiewióreczką zając młody
Wrona wzdycha – co to będzieI usiadła w pierwszym rzędzie
Za nią siedzą inne ptakiKukułeczka, dzięcioł, szpaki
72
Są wyścigi że aż miłoTakich jeszcze tu nie byłoDopingują wszystkie ptaki
I zwierzęta i robaki
Wiewióreczka szybko goniPewnie zająca przegoni
Aż tu nagle się potknęłaJakiś kamień ominęła
Wszystkim się zdawałoŻe wiewiórce coś się stało
Szmer wśród widzów, poruszenieBardzo przykre to zdarzenie
Wiewióreczka taka miłaCo by było gdyby nóżkąW jakiś kamień uderzyła
A wiewiórka dalej goniZając już jej nie przegoniJuż zmęczone zajączysko
Już wiewiórka bardzo blisko
Przyśpieszyła i na drzewoWnet wskoczyła
73
Brawo biją wszystkie ptakiI zwierzęta i robakiByło ich tam tyle
Pasikonik i motyle
Kracze wrona terazJuż zadowolona
Że wiewiórka taka małaA zająca pokonała
Zając stanął słupkaCałkiem osłupiały
Gdy zobaczył wiewióreczkiSkok wspaniały
Smutny, zawstydzonyPobiegł w pole do swej żony
Zając w polu czy na ugorzeSzybko biega pięknie chycaI tym właśnie nas zachwyca
Kiedy zając to zrozumieBędzie robił to co umie
Wszyscy będą go chwaliliJemu będą brawo bili
Spis tresciWiewiórka .................................................................................. 6
Buty ........................................................................................... 10
Polne myszki ............................................................................. 15
W nocnej ciszy .......................................................................... 22
Lis ............................................................................................. 28
Pod laskiem .............................................................................. 35
Ślimak ....................................................................................... 43
Domowe sprzęty ...................................................................... 49
Do muzeum .............................................................................. 56
W małym domku ..................................................................... 59
Pierwsze kroki .......................................................................... 63
Wyścigi ..................................................................................... 69
Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik” po-wstało 25 listopada 2016 r. Zarząd Stowarzyszenia tworzą: Robert Mazurek (prezes), Agnieszka Wło-szek (wiceprezes), Janusz Chmielarz (skarbnik), Re-nata Sieromska (członek) i Piotr Skowron (członek).
Celem Stowarzyszenia jest kontynuowanie, ale i rozszerzenie działalności rozpoczętej przez „Radzyńskie Spotkania z Podróżnikami” – propa-gowanie idei podróżowania po Polsce i świecie, krzewienie turystyki i krajoznawstwa, upowszech-nianie modelu aktywnego stylu życia i czynnego wypoczynku. Oprócz poznawania „dalekich, egzo-tycznych lub też tajemniczych miejsc, odległych nie tylko geograficznie, ale również kulturowo” wśród celów Stowarzyszenia znajduje się poznawanie kraju ojczystego, podtrzymywania tradycji naro-
dowej, pielęgnowanie polskości, rozwoju świado-mości narodowej, obywatelskiej i kulturowej oraz wzbogacanie oferty kultural nej Radzynia Podla-skiego i okolic. Ponadto Radzyńskie Stowarzysze-nie „Podróżnik” pozwala na tworzenie płaszczyzny wymiany informacji, wiedzy i doświadczeń pomię-dzy osobami zaintere sowanymi szeroko rozumia-ną tematyką podróżniczo-geograficzną, populary-zowanie walorów krajoznawczych i turystycznych Polski.
Stowarzyszenie jest organizatorem trzech cy-kli: „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”, „Ra-dzyńskich Podróży Teatralnych” oraz „Radzyńskich Wędrówek Literackich”. Ponadto prowadzi portal www.kochamradzyn.pl oraz fanpage na Facebo-oku - Kocham Radzyń Podlaski.
W serii „Radzyńskich Wędrówek Literackich”dotychczas ukazały się:
Bronisława Niebrzegowska„Chwile refleksji”
(2019)
Mariusz Bober
Bożenna Bielska
Mariusz Bober - urodzony w Radzyniu Podlaskim w 1976 r. Pisarz, poeta, dziennikarz, szkoleniowiec, animator kultury. Realizuje się w formach: wiersz, esej, felieton, wywiad, opowiadanie, proza, proza poetycka, recenzja. Autor 4 książek. Nagroda Stowarzyszenia Pisarzy Polskich „Niestrudzeni dla Kultury” za współtworzenie Kwartalnika Kulturalnego „Kozirynek”. Redaktor „RzeczPospolitej Kulturalnej” - - Wydawnictwo Br@ndBook London Publishing Ltd. Członek Międzynarodowego Leksykonu Wybitnych Osobistości „Hubners Who is Who” (Austria/Szwajcaria). Uczestnik Miasta Poezji w Lublinie. Propaguje idee kreatywnego myślenia, działania, rozwoju pasji i talentów. Bloger. Konstruktor kopuł geodezyjnych.
www.mariuszbober.wordpress.com/about/
ISBN 978-83 948568-2-3
PATRONAT
sensualnieElzbieta kalarus
Elżbieta Kalarus
Mieszka i pracuje w Radzyniu Podlaskim. Estetka, miłośniczka rzeczy pięknych oraz literatury, zwłaszcza sf i malarstwa akwarelowego. Szyje i dzierga. Laureatka IX Ogólnopolskiego Konkursu Satyrycz-nego „Biały Miś” - III miejsce w kategorii literackiej. Tomik „SENSUALNIE” jest jej debiutem. Od dzieciństwa tworzy do szuflady, lecz dopiero od niedawna przenosi słowa na papier.
ISBN 978-83-948568-5-4
ISBN 978-83-948568-1-6
Urodziłam się w Radzyniu Podlaskim. Po ukończeniu gimnazjum wyjechałam do Warszawy, gdzie uczyłam się w liceum plastycznym, a później na Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Architektury Wnętrz. Po powrocie do Radzynia pracowałam, aż do emerytury, w Biurze Planowania Przestrzennego. Będąc już emerytką zaczęłam pisać wiersze, początkowo tylko do szuflady. Zawarte w tym tomiku wiersze będą się Państwu, mam nadzieję, podobały i skłonią czytelników do chwili refleksji, a także zadziwienia się Światem.
Teresa Elżbieta Tętnik
Teresa Tętnik
wiersze zebrane
Teresa Tętnik „Wiersze zebrane”
(2018)
Mariusz Bober „Piękni prozaiczni”
(2018)
Elżbieta Kalarus„Sensualnie”
(2019)
Halina Adamczuk
CZTERYPORYROKU
Halin
a Adam
czuk „C
ZT
ERY
PORY
RO
KU
”
ISBN 978-83-948568-3-0
HalinaAdamczuk
Urodziła się 25 czerwca 1956 r. w Parczewie. Razem z rodzicami i mło- dszą siostrą mieszkała w Cichostowie. Ukończyła Technikum Odzieżowe w Lublinie. Przez wiele lat pracowała w Spółdzielni Pracy „Radzynianka”. Ma dwie córki - Agnieszkę i Joannę, zięcia Damiana i wnuczkę Aurelię. Obecnie przebywa na emeryturze. Należy i aktywnie działa w Klubie Seniora „Radzyńskie Wrzosy”.
Fot.
Tom
asz Mły
nar
czyk
Halina Adamczuk „Cztery pory roku”
(2018)
Partnerzy wydawnictwa:
Miasto Radzyń Podlaski
PowiatRadzyński
Teresa TętnikUrodziła się w Radzyniu Podlaskim. Po ukończe-niu gimnazjum wyjechała do Warszawy, gdzie uczyła się w Liceum Sztuk Plastycznych. Po maturze studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Architektury Wnętrz. Po powrocie do Radzynia pracowała do emerytu-ry w Biurze Planowania Przestrzennego. Już na emeryturze zaczęła pisać wiersze, początkowo do szuflady. W 2018 r., w ramach „Radzyńskich Wędrówek Literackich”, wydała tomik pt. „Wiersze zebrane”.
ISBN 978-83-948568-8-5
Teresa Tętnik
12 bajek z RadzyniaW TEJ KSIĄŻECZCE O TYM BĘDZIE,
ŻE BAJKOWY ŚWIAT JEST WSZĘDZIE
Top Related