Download - SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

Transcript
Page 1: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.
Page 2: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

od lewej: bp Edward Janiak, Andrzej Kofluk, Marian Hawrysz, ks mitrat Eugeniusz Cebulski

OODD RREEDDAAKKCCJJII::Wraz z niniejszym, trzecim wyda-niem „Pielgrzymek” zaczyna nowyetap swojej drogi. Opiekę nad nimprzejmuje zawiązane 25 września2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba wPolsce”. Ta międzyregionalna organizacja maw swoich zadaniach m.in. wspoma-ganie działań związanych z budową,koordynacją i różnorodną promocjąDrogi w różnych częściach Polski, zposzanowaniem autonomii twórcówposzczególnych odcinków Szlakówśw. Jakuba. W żadnym wypadku sto-warzyszenie nie chce stanowić „kon-kurencji” dla już istniejących idziałających grup, ale raczej zamie-rza wiązać i usprawniać te działania,by ich efekt (czyli żywe i otwarte Ca-mino de Santiago w Polsce) jak naj-lepiej służył tym, którzy w owymdziele są najważniejsi – piel-grzymom. Z tego względu w stowa-rzyszeniu reprezentowane są takżeistniejące już organizacje oraz grupynieformalne – zapraszamy takżewszystkie inne osoby, którym Jaku-bowy Szlak na sercu leży.

Szczegółowe zadania realizowaneprzez stowarzyszenie zostaną okreś-lone w najbliższych miesiącach, nie-mniej już teraz zapraszamy dowspółpracy osoby, które chcąwłączyć się w realizację ciekawychprzedsięwzięć: wymagających sporopracy, ale dających mnóstwo satys-fakcji.

Informacje o ponadregionalnych i –jak mamy nadzieję – międzynarodo-wych działaniach stowarzyszenia,

będącego obecnie w fazie rejestracji zpewnością będą pojawiać się nałamach „Pielgrzymka”. Nasz biuletynoczywiście pozostanie w dalszymciągu otwarty dla wszystkich środowisk„jakubowych”. Wszelkie materiały wdalszym ciągu są mile widziane, a tenadsyłane będziemy się starać publi-kować.

Ważnym wydarzeniem ostatnich ty-godni była już druga konferencja nau-kowa „Pielgrzymi na Drodze św.Jakuba. Przeszłość i teraźniejszość”zorganizowana przy współudzialeBractwa św. Jakuba z Więcławic k.Krakowa. W tym roku pielgrzymi i his-torycy spotkali się w Częstochowie.Szczególnie miło witani byli członkowieBractwa św. Jakuba z Londynu, z jegoprezesem, dr Williamem Griffithsem.

W tum numerze zwracamy takżeuwagę na recenzję o książki „Pielg-rzymowanie jako droga przez życie”oraz relacje z Dróg w Polsce. W ramach prezentacji dróg św. Jakubaw Europie, zamieszczamy krótkie in-formacje o mniej znanej lecz wartej od-wiedzenia Drodze św. Jakuba „Voie duPiémont” – szlaku prowadzącym przezPogórze Pirenejów. Droga ta przed-stawiona została w analogii do po-wstającej obecnie Drogi św. Jakuba„Via Regia” na odcinku podkrapackim imałopolskim.

Bieżące wydanie Pielgrzymka kończyartykuł Przemka Opłockiego, autorawydanej w tym roku książki „Caminoinaczej, czyli dlaczego warto zostaćpielgrzymem ”Zapraszamy do lektury. Mamy na-dzieję, że kolejne wydania już pod pat-ronatem Stowarzyszenia „Przyjaciele

Dróg św. Jakuba w Polsce”, będą cie-kawą lekturą zarówno dla znawcówCamino, jak i tych, którzy chcielibywyruszyć w drogę. Raz jeszcze za-praszamy zarówno do współpracyprzy przygotowywaniu materiałów do„Pielgrzymka”, jak i do włączania sięw działania stowarzyszenia. Zewzględu na nadchodzącą jesień, atym samym mniejszy ruch na polskichodcinkach Camino de Sentiago, ko-lejny numer „Pielgrzymka” ukaże siędopiero w grudniu.

SSPPIISS TTRREEŚŚCCII::33 RReellaaccjjaa zz kkoonnffeerreennccjjii ww CCzzęęss--ttoocchhoowwiiee55 RReecceennzzjjaa kkssiiąążżkkii JJiimmaa FFoorreessttaa

66 WWiieeśśccii zznnaadd NNyyssyy

77 DDrrooggaa pprrzzeezz PPooggóórrzzee

99 RReellaaccjjee zzee sszzllaakkóóww -- VViiaa CCeerrvviimmoonnttaannaa1100 ZZ LLeesszznnaa ddoo ZZggoorrzzeellccaa

1133 ZZ ŻŻaabbnnaa ddoo LLuubbiinniiaa

1133 LLuuddzziiee zz VViiaa RReeggiiaa

1155 WW ddrrooddzzee-- wwyyssttaawwaa

1166 MMaarrzzeenniiaa ssąą ppoo ttoo......

1188 PPrrzzyyjjaacciieellee DDrróógg ŚŚwwiięętteeggooJJaakkuubbaa1199 BByyćć bbłłooggoossłłaawwiieeńńssttwweemm

2200 ZZaapprroosszzeenniiee ddoo SSaannddoommiieerrzzaa

2

Page 3: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

Częstochowa

Międzynarodowa Konferencja Naukowa„Pielgrzymi na Drodze św. Jakuba. Przeszłość i teraźniejszość”

Pielgrzymi na Drodze św. Jakuba.Przeszłość i teraźniejszość – podtakim tytułem w Muzeum Często-chowskim w Częstochowie odbyłasię 12 września 2009 r. Międzynaro-dowa Konferencja Naukowa. W konferencji wzięło udział ponad70 osób. Wśród uczestników znaleźlisię naukowcy reprezentujący 12 oś-rodków naukowych i dydaktycznychw Polsce (m.in. Krakowa, Poznania,Kielc i Lublina), członkowie Bractwaśw. Jakuba w Londynie, Jakubowie,Szczyrku i Więcławicach Starychoraz wielu osób z różnych miejsco-wości w kraju interesujących sięszlakami św. Jakuba.Podczas konferencji referatywygłosiło 14 osób reprezentującychzarówno środowisko naukowe, jak iszczególnie związanych z Drogą św.Jakuba.O kulcie św. Jakuba i związanym znim pątniczy szlaku do Santiagomówił dr William Griffiths z Bractwaśw. Jakuba w Londynie. „Pielgrzy-mowanie do Santiago de Compos-tela choć nie jest taką starą tradycją,jak przejście pątniczym szlakiem doJerozolimy czy Rzymu, jest jednakdowodem ciągłego kultu od X wieku”– podkreślił dr Griffiths.Dr Paweł Różycki z Akademii Wy-chowania Fizycznego w Krakowie z

kolei wskazał na pielgrzymowaniedo Santiago de Compostela jakodrogę duchowego wzrastania, świę-tości i świętych. „Świętość Bogaprzynagla człowieka do przybieraniapostawy kontemplacyjnej – mówił drRóżycki – samotne zaś podróżowa-nie może sprawić, że na długims z l a k udo San-t i a g o ,p i e l -g r z y mznajdzieczas naprzemyś-l e n i a .B o g am o ż n aw t e d ynie tylkokontem-p lować,ale teżwie lb ić ,p o d z i -wiać i wpełni roz-koszować się głębią Jego miłości”.Bardzo ciekawą prelekcję zaty-tułowaną „W poszukiwaniu „auten-tycznej” drogi do Santiago” wygłosiłmgr Marek Okoń z Europawallfahrt.Prelegent podzielił się przeżyciami z

pieszej pielgrzymki z Częstochowydo Santiago de Compostela, a na-stępnie Fatimy, którą odbył w 1987roku.O dawnej i współczesnej czci odda-wanej relikwiom oraz głównym celupielgrzymek do Santiago de Com-postela powiedział mgr lic. Walde-

mar Hass z Bractwa św. Jakuba wJakubowie. „Dla chrześcijan szlakśw. Jakuba jawi się w istocie jakodroga (rzeczywista i symboliczna za-razem) ku Bogu w Trójcy Jedynemu.Próby redukowania religijnego zna-czenia tej niezwykłej sieci dróg, wy-paczają jej historię i pozbawiajątreści. Stąd też współczesny piel-grzym winien otworzyć się w szcze-gólny sposób zwłaszcza na to, jakżecenne, żywe dziedzictwo duchoweszlaku prowadzącego do grobuapostolskiego w Composteli – za-znaczył Waldemar Hass.Pierwszą część sesji referatowej za-kończył referat dr Małgorzaty Bryk-czyńskiej z Bractwa w Londynie, wktórym prelegentka przedstawiła his-torię i pracę Bractwa św. Jakuba wWielkiej Brytanii.W drugiej części konferencji intere-sujące wyniki badań oraz analizęruchu pielgrzymkowego do Santiagode Compostela zaprezentowała mgrBogna Matuszewska-Sulima z Insty-tutu Geografii i Gospodarki Prze-strzennej UJ w Krakowie.

Dr William Griffiths, prezes angielskiego bractwa jakubowego(fot. Franciszek Mróz)

W częstochowskim Muzeum Pielgrzymowania. Od lewej dr MałgorzataBrykczyńska, Andrzej Kofluk i dr William Griffiths

(fot. www.mypielgrzymi.com)

3

Page 4: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

W kolejnych referatach mgr JoannaPaczos z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie przedsta-wiła różne aspekty związane zmuszlą św. Jakuba, zaś dr LidiaKwiatkowska-Frejlich również Uni-wersytetu Marii Curie-Skłodowskiejw Lublinie ikonografię św. BrygidySzwedzkiej jako pielgrzyma na wy-branych przykładach.Dr Cezary Jastrzębski z In-stytutu Geografii Uniwersy-t e t uHumanistyczno-Przyrodni-czego Jana Kochanow-skiego w Kielcachprzedstawił bardzo intere-sującą prezentację – popartąszczegółowymi badaniamiterenowymi i kwerendą ar-chiwalną – zatytułowaną„Wątki Jakubowe w woje-wództwie świętokrzyskim”.O kościołach z wizerunkamiMatki Bożej Śnieżnej naMałopolskiej Drodze św. Ja-kuba mówił z kolei dr JerzyKazimierczak z InstytutuPrzemysłu Organicznego wWarszawie.„Pielgrzymowałam z nutamiw plecaku. W moim prze-wodniku był dodatek nutowy:pieśni z XII-wiecznego Co-dexu Calixtinus, kilka XVI- iXVII-wiecznych francuskich,niemieckich i hiszpańskich” –od takiego wspomnienia roz-poczęła prezentację pt. Pie-śni na Drodze św. Jakubamgr Barbara Karpała dyry-gent scholi Cantorum Craco-viensis i członek Bractwa św.Jakuba w Więcławicach Sta-rych. „A czymże byłby piel-grzym, gdyby nie słyszał muzyki,nie odczuwał jej? Gdyby nie słyszałśpiewu ptaków, szumu pszenicy namesecie, bębnienia deszczuo własne poncho, a wreszcie uspo-kajającej melodii chorału gregoriań-skiego, śpiewanego przez mnichóww klasztorze w Samos lub siostrybenedyktynki w León” – pytała Bar-bara Karpała.Sesję referatową zakończył referatpt. Drogi św. Jakuba w Polsce – ka-lendarium wydarzeń w latach 2005-2009 wygłoszony przez draFranciszka Mroza z PodhalańskiejPaństwowej Wyższej Szkoły Zawo-dowej w Nowym Targu i Bractwa św.Jakuba w Więcławicach Starychprzygotowany wspólnie z Emilem

Mendykiem z Fundacji Wioski Fran-ciszkańskiej. W referacie dr Mrózprzedstawił wydarzenia, które wciągu ostatnich pięciu lat doprowa-dziły do przygotowania dla piel-grzymów ponad 1800 kilometrówoznakowanych odcinków Caminode Santiago w Polsce.W trakcie sesji referatowej głos za-

brał również ks. Stanisław Czerwiń-ski – kustosz SanktuariumPielgrzymkowego św. Jakuba w Ja-kubowie, który przedstawił planyzwiązane z obchodami „ŚwiętegoRoku Jakubowego” 2010 w Polsce.Konferencja zakończyła się dys-kusją w trakcie której zwróconouwagę na stale rosnący ruch tury-styczny zwłaszcza na francuskimodcinku Drogi św. Jakuba do San-tiago, jak również z każdym rokiemwiększą komercjalizację szlaku.Podczas dyskusji dr Kazimiera Or-zechowska-Kowalska z AWF w Kra-kowie podzieliła się z uczestnikamikonferencji obserwacjami z odbytejw maju bieżącego roku pielgrzymkido Santiago de Compostela drogą

Via de la Plata. Omówiono równieżproblemy związane z pielgrzymo-waniem polskimi odcinakami Ca-mino de Santiago. Jednym zwniosków końcowych przedstawio-nych przez uczestników konferencjibyło podjęcie współpracy różnychośrodków badawczych w zakresiebadań naukowych związanych ze

szlakami św. Ja-kuba, szczególnie wPolsce, a także ini-cjatywa zorganizo-wania kolejnegospotkania nauko-wego poświęco-nego w całościp r o b l e m a t y c ezwiązanej z pielg-rzymowaniem Dro-gami św. Jakuba.Po zakończonejkonferencji uczest-nicy spotkania indy-widualnie zwiedzilikościół pw. św. Ja-kuba Apostoła Star-szego i MuzeumPielgrzymowania wCzęstochowie.O r g a n i z a t o r a m ikonferencji byłaPodhalańska Pań-stwowa WyższaSzkoła Zawodowaw Nowym Targu,Muzeum Często-chowskie w Często-chowie orazBractwo św. JakubaApostoła StarszegoOddział Małopolskiw WięcławicachStarych. Patronathonorowy nad kon-

ferencją objął metropolita krakowskikardynał Stanisław Dziwisz, metro-polita częstochowski arcybiskupStanisław Nowak, biskup EdwardJaniak – Przewodniczący Rady ds.Migracji, Turystyki i PielgrzymekEpiskopatu Polski, prof. dr hab. Sta-nisław Hodorowicz – Rektor Podha-lańskiej Państwowej WyższejSzkoły Zawodowej, o. Roman Ma-jewski OSPPE – Przeor KlasztoruOO. Paulinów na Jasnej Górze i drinż. Tadeusz Wrona – PrezydentMiasta Częstochowy.

Iwona Hodorowicz, Franciszek Mróz

Kraków, 13 września 2009 roku

ks Stanisław Czerwiński, kustosz sanktuarium św. Jakuba w Jakubowie (fot. www.mypielgrzymi.com)

4

Page 5: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

PIELGRZYMOWANIE JAKO DROGA PRZEZ ŻYCIEJim Forest

Tym razem z książką wyruszamynie tylko na Camino, ale na piel-grzymkę w najszerszym możliwymsensie. Wielu z idących, obojętniedo jakiego sanktuarium, odkrywa,że podróż przypomina ich życie,trwające od narodzin, aż po śmierć,składające się na przemian ze spo-kojnych, długich odcinków, ostrychzakrętów, spotkań i pożegnań. Wy-ruszają z jakiegoś punktu, przesu-wają się konsekwentnie przed (i wgłąb) siebie, zauważając z czasem,że coraz więcej mają za sobą. Akiedy dotrą do celu, nie pozostaje imnic innego, jak zacząć nową drogę,nowe życie. Bo to stare już się skoń-czyło, zostało zapełnione. Jim Forest potrafił dostrzec taki wy-miar w najkrótszej choćby węd-rówce, podróży czy codziennymdziałaniu. Nie trzeba mu dalekichmiejsc: na pielgrzymkę wychodzicodziennie do pracy, w odwiedzinyna grób znajomego, kilka razy w ty-godniu na dializy do szpitala czyprzyjmując w swoim domu gości zcałego świata. Pisze też o miejs-cach znanych ze swej siły przy-ciągającej pielgrzymów z całegoświata: Jerozolimie, klasztorzeŚwiętej Katarzyny, Santiago deCompostela, Canterbury. Nie wahasię wymienić Graceland Elvisa Pre-sleya i domu Anne Frank – miejscświeckich, choć działających w po-dobny sposób jak centra religijne. Wkażdej z historii koncentruje się niena punkcie geograficznym, azwiązanym z nim człowieku lubprzeżyciu – to wielka zaleta książki.Wieloletnie obserwacje pozwoliłyautorowi rozłożyć doświadczeniapielgrzyma na czynniki pierwsze –stąd tytuły i tematyka poszczegól-nych rozdziałów. Pisze o wędrówce,tej fizycznej, ale głównie duchowej idlatego dużo miejsca poświęcamodlitwie. Zachwyca się wschodniątradycją modlitwy ciągłej, połączonejz oddechem, tworzącej niezwykłąprzestrzeń w codzienności. Wie, żeaby usłyszeć Boga, trzeba się od-powiednio wyciszyć i skorzystać zmapy spisanej przez doświadczo-nych w danym terenie. Dlatego wswych poszukiwaniach sięga poksiążki, obrazy, wspomnienia in-nych, bardziej zaawansowanych du-chowo. Zdaje sobie też sprawę z

nieuniknionych (a często wręcz po-trzebnych) trudności, prze-rażających momentów, gdywszystko znajome znika i trzebaprzejść „na drugą stronę”, niewiedząc zupełnie, co tam czeka.Pisze, że do przygód prowadząciemne, wąskie ścieżki, a wycofaniesię w obliczu trudności oznacza re-zygnację z rzeczywistości. Podda-nie się strachowi nazywa po imieniu:nie pozwala ono rozwinąć się praw-dziwym talentom, dusi je w zarodku(albo może raczej powoduje, że po-zostają zakopane?). Wartością książki są jej liczne od-niesienia do postaci żyjących bliskoBoga: ojców pustyni, świętych w ichludzkich upadkach, ale też osobis-tych znajomych Foresta. Wielokrot-nie wspomina Dorothy Day, z którąwspółpracował przy redagowaniu„The Catholic Worker”, ThomasaMertona czy wietnamskiego michabuddyjskiego, który nauczył go od-dychać. Każdy z rozdziałów poprze-dza ważnymi dla niego samegocytatami, które pozwalają czytelni-kowi odczuć klimat nadchodzącychtreści. Autor nie urodził się w rodziniechrześcijańskiej. W młodości zostałbaptystą, by pod koniec lat 80., pod

wpływem swej podróży po upa-dającym ZSRR, przejść na pra-wosławie. W książce wielokrotnieodwołuje się do duchowych tradycjikościoła wschodniego, przedewszystkim do ikon, będących wido-mym znakiem boskiej obecności. Najważniejszy z całej książki wydajemi się jej tytuł oryginalny: „Droga doEmaus”. Szkoda, że polski wy-dawca zrezygnował z niego,tłumacząc jedynie podtytuł. Wartopamiętać o Emaus poza Wielka-nocą, warto rozglądać się na codzień i ćwiczyć uważność, słuchaćidących razem z nami. To jedno znajpiękniejszych zadań pielgrzyma:dostrzec, że cały czas podąża z Bo-giem pod rękę.

TekstMarta Białokryty

Publikacja „Pielgrzymi na Drodze św.Jakuba. Przeszłość i teraźniejszość”zawiera teksty referatów wygłoszo-nych podczas Międzynarodowej Kon-ferencji Naukowej, która odbyła się 12września 2009 r. w Częstochowie.Publikacja stanowi jedną z pierwszychw polskiej literaturze próbę spojrzeniana Drogi św. Jakuba, zarówno waspekcie historycznym, jak i prze-strzennym.Publikacja do nabycia w DzialeWspółpracy i Promocji PodhalańskiejPaństwowej Wyższej Szkoły Zawo-dowej w Nowym Targuul. Kokoszków 71, 34 -400 NowyTargtel. 018 261 07 27e-mail: [email protected]

Cena publikacji: 20 zł + koszt przesyłki

Wydawnictwo WAMdata wydania: marzec 2009

cena: 29.00 złwww.wydawnictwowam.pl

5

Page 6: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

WIEŚCI ZNAD NYSY...WIEŚCI ZNAD NYSY......ŁUŻYCKIEJ...W Polsce powstała właśnie organi-zacja zajmująca się koordynacją ipromocją rodzimych odcinków DrogiŚwiętego Jakuba, a tymczasem jużod 3 lat istnieje Międzynarodowe Sto-warzyszenie na rzecz Drogi Świę-tego JakubaGniezno–Zgorzelec–Praga”. Polsko-niemiecko-czeska organizacjaotwarta jest na osoby i grupy chcącewspółpracować przy nadaniu DrodzeWielkopolskiej, Dolnośląskiej i Żytaw-skiej charakteru transgranicznegooraz przy utrzymaniu i promocjiszlaku. Działalność stowarzyszeniaw naturalny sposób skupia się naprzygranicznym odcinku Drogi Świę-tego Jakuba, między Lubaniem, Zgo-rzelcem, Żytawą i Libercem. Równieżtemu odcinkowi poświęcone byłospotkanie zarządu stowarzyszenia,które odbyło się 10 września w sa-ksońskiej Żytawie (Zittau). Rozma-wiano m.in. o wydaniu nowegoprzewodnika po Drodze Żytawskiej(pierwszy nakład 500 egzemplarzyzostał już wyczerpany), zaopatrzeniuważniejszych punktów na szlakumiędzy Gnieznem a Pragą w spójnegraficznie pieczątki do credencialioraz kolejnym nakładzie czeskich ipolskich folderów o szlaku. Dość po-wiedzieć, że ostatni polski nakład,wydany w lipcu tego roku przez Fun-dację Wioski Franciszkańskiej w licz-bie 8000 egzemplarzy, został jużrozdysponowany między Gnieznema Zgorzelcem. Nowy nakład zostaniesfinansowany przez stowarzyszenie.Ponadto nastąpi weryfikacja miejscnoclegowych na czeskim odcinkudrogi. Stowarzyszenie reprezento-wane było także na spotkaniu grupzajmujących się Drogą Świętego Ja-kuba w krajach alpejskich, Cze-chach, Polsce i na Węgrzech.Konferencja ta odbyła się 30 wrześ-nia w klasztorze Neustift w Dolomi-tach – relacja z niej znajdzie się wkolejnym numerze „Pielgrzymka”.Wszystkie te działania pokazują, żewarto podejmować współpracę,nawet jeśli istnieją pewne bariery –nie tylko językowe. A może właśnieprzede wszystkim wtedy, gdy takiepozorne mury istnieją.Ponieważ znakomita część szlaku

między Gnieznem a Pragą prowadziprzez Polskę (to Wielkopolska orazDolnośląska Droga Świętego Ja-kuba), byłoby właściwe, aby wśródczłonków stowarzyszenia było jaknajwięcej naszych rodaków. Jakmówi bowiem stare przysłowie, nie-obecni nie mają racji. Wszyscy chętnido przystąpienia do Międzynarodo-wego Stowarzyszenia na rzecz DrogiŚwiętego Jakuba Gniezno–Zgorze-lec–Praga mogą pobrać deklaracjęczłonkowską na stronie www.ca-mino.net.pl w dziale „Do pobrania”.Dlatego też cieszy inicjatywa Mu-zeum Pierwszych Piastów na Lednicyoraz Lokalnej Grupy Działania „Świa-towid” z Gniezna. Zamierzają one za-prosić wszystkie Lokalne GrupyDziałania, przez których obszar prze-biegają Wielkopolska i DolnośląskaDroga Świętego Jakuba, dowspółpracy przy utrzymaniu tego od-cinka Camino.

...I KŁODZKIEJ

Niegdyś znana była z produkcji sa-mochodów używanych jako milicyjneradiowozy. Później przypomnianosobie o niej przy okazji powodzi ty-siąclecia w 1997 r. A przecież kiedyśnosiła dumne miano śląskiegoRzymu. Dziś w jej panoramie górujepotężna bryła kościoła świętego Ja-kuba i świętej Agnieszki (od połowysierpnia już bazyliki mniejszej). ToNysa.Od nazwy miasta i przepływającejprzez nie rzeki pochodzi także nazwakolejnego przygotowywanego od-cinka Drogi Świętego Jakuba naŚląsku – Nyska Droga Świętego Ja-kuba. Szlak powstaje przywspółpracy samorządów zachodniejczęści województwa opolskiego, ny-skiego oddziału PTTK i Fundacji Wio-ski Franciszkańskiej. Będzie onprowadził z Głuchołaz na polsko-cze-skiej granicy przez Nysę, Skoroszycei Lewin Brzeski do Skorogoszczy,gdzie połączy się z Drogą ŚwiętegoJakuba „Via Regia”.Obecnie trwa znakowanie szlaku –zarówno przy pomocy naklejek i tab-liczek, jak i raczej trudnych do usu-nięcia głazów przekazanych przezkamieniołomy w Kamiennej Górze

koło Nysy. Równocześnie weryfiko-wane są miejsca noclegowe oraztrwa przygotowanie folderów, które wpołowie października ukażą się wczterech wersjach językowych: pol-skiej, czeskiej, angielskiej i niemiec-kiej. Dopiero wówczas ustalonyzostanie dokładny termin otwarciaNyskiej Drogi Świętego Jakuba. Wy-danie drukowanego przewodnika poszlaku zaplanowane jest na rok 2010;prawdopodobnie w jednym tomie zprzewodnikiem po opolskim odcinkuDrogi „Via Regia”. Współpraca samo-rządów województwa opolskiegozmierza także do wstąpienia do sto-warzyszenia Caminos de Europa,które grupuje miasta i regiony leżącena głównych szlakach pątniczychStarego Kontynentu. Zabiega o tonyski magistrat. Miejsce wojewódz-twa opolskiego byłoby tu jak najbar-dziej uzasadnione – jest ono wszakregionem partnerskim drogiej cami-nowemu sercu Autonomii Galicji.Organizatorzy nyskiego traktu jaku-bowego nie ukrywają, że początektrasy umiejscowiony w pobliżu gra-nicy w Głuchołazach to doskonałypunkt wyjścia (a dokładniej dojścia)do przyszłego odcinka Drogi Świę-tego Jakuba prowadzącego z Jese-nika (dziś w Czechach, a przed 1745r. w południowej części Księstwa Ny-skiego) czy nawet Ołomuńca.Może oczywiście w tym miejscunieco niepokoić kierunek, któryobiera nyski trakt z muszlą. Wpraw-dzie zmierza on do głównego szlakuw regionie (w tym przypadku DrogiŚwiętego Jakuba „Via Regia”), ale wkierunku odmiennym od Santiago –na północ. Historycznie bardziej uza-sadnione byłoby poprowadzenie Ca-mino z Nysy przez Otmuchów,Paczków, Kamieniec Ząbkowicki (po-cysterski kościół świętego Jakuba),Bardo (sanktuarium maryjne), Kłod-zko (kaplica świętego Jakuba i doku-menty poświadczające o istnieniuśredniowiecznego bractwa jakubo-wego) i Kudowę do Hradca i Pragi.Dopóki jednak nie ma szlaku w tejczęści Republiki Czeskiej, byłoby toprowadzenie pielgrzymów na ma-nowce. Z czasem być może powsta-nie kolejny odcinek Drogi z Nysy.

Emil Mendyk

6

Page 7: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

Voie du Piémont Voie du Piémont DROGA PRZEZ POGÓRZEDROGA PRZEZ POGÓRZE czyli o Drogach Świę-

tego Jakuba Apostołana Pogórzu Pirenejówi Pogórzu Karpackim.

Dla Pogórza Karpackiego szlakiświętego Jakuba Apostoła to pew-nego rodzaju nowość. W chwiliobecnej część z nich jest wyznako-wana, a część istnieje na razie tylkona mapach. Celem osóbwspółdziałających przy ich przygo-towywaniu i powstawaniu, jest to, bywzbogacały i upowszechniały rów-nież Pogórze Karpackie, po któregopółnocnym krańcu planowany jestprzebieg Szlaku Świętego Jakuba„Via Regia”.Pewnym wzorem dla prac na Pogó-rzu Karpackim mogą być istniejącejuż od wielu lat wyznakowane szlakina Pogórzu Pirenejów we Fran-cji. Mimo że Pogórze Pirenejówwydaje się nam odległe, to zpewnością dostrzec można nie-kiedy bliskie podobieństwo. Po-górze to wstęp do „górwłaściwych” Pirenejów czy Kar-pat, jednakże zmierzający kugórom często zatrzymują się tuna dłużej, zafascynowani tymniewysokim obszarem, boga-tym zarówno historycznie, jak ikulturowo, z zawsze uprzej-mymi i chętnymi do pomocymieszkańcami. Szlaki świętego Jakuba mającharakter pątniczy, jednakżezawsze wiodą terenami boga-tymi turystycznie i krajoznaw-czo. Pielgrzym ma okazjęzobaczyć region, przez którywędruje: zwiedzić zabytki i poz-nać mieszkańców, a dziękitemu zrozumieć różnorodnośćdanego kraju i Europy.Voie du Piémont, czyli Drogaprzez Pogórze, jest trochę mniejznanym wśród polskich piel-grzymów Szlakiem Świętego Ja-kuba, biegnącym przez całePogórze Pirenejów ze wschodu na

zachód, po północnej, francuskiejstronie gór. Droga ta swój początekbierze w Narbonne nad MorzemŚródziemnym i konsekwentniezdąża na zachód. W Saint-Jean-Pied-de-Port łączy się z DrogąFrancuską, którą pielgrzymi mogąpodążać dalej w kierunku Santiagode Compostela. Voie du Piémontpodzielono umownie na 23 etapydzienne, liczące każdy około 20 km.Wędrującemu towarzyszy cały czaspiękno pogórzańskiej przyrodypołudnia Europy, z widocznymiwierzchołkami Pirenejów. Wszędziespotyka się bogactwo kultury mate-

rialnej, którą dopełnia gościnnośćmieszkańców i jakże częstosłyszane „Bonjour le Pelerin” –„Dzień dobry Pielgrzymie”. Voie duPiémont zachwyca szczególnie

liczbą i wartością zabytków, w tymtakże pozostałościami miast i bu-dowli z czasów rzymskich. Romań-skie i gotyckie kościoły oraz domy okilkusetletniej metryce są tutaj po-wszechne.Jak przystało na Drogę przez Pogó-rze, szlak prowadzi przez tereny pa-górkowate, pośród rozsianychwokół wiosek i farm. Właśnie tumożna zobaczyć prawdziwą Fran-cję, bez zgiełku i tłumu turystówspotykanych w większych miastach.Krajobraz bardzo przypomina naszepogórza, choć mocniejsze słońce ipołudniowa roślinność świadczą o

cieplejszym klimacie. Szlak ten, choć rzadziej uczęsz-czany i mniej znany wśród piel-grzymów, z pewnością pozwalapoznać charakter Dróg Świętego

Powstający odcinek Drogi Świętego Jakuba „Via Regia” z Korczowej do Krakowa przywołuje na myśl pewne podobień-stwa do innych jakubowych dróg w Europie. Szczególnie jego pogórzański charakter odpowiada francuskiej Voie duPiémont – drodze przez Pogórze Pirenejów.W chwili pisania tego artykułu trwają prace nad znakowaniem odcinka Tuchów–Kraków. Szlak oznakowany jest już sto-sownymi tabliczkami kierunkowymi, przygotowane zostały drogowskazy z kilometrażem, a ustawione zostaną jeszczeozdobne słupy i tablice informacyjne.Szczególnie cieszy początek pielgrzymowania po wciąż nie do końca wyznakowanym odcinku szlaku. 6 września z Wiel-kich Oczu k. Korczowej (granica z Ukrainą) na pątniczy szlak do Krakowa wyruszyła Katarzyna Bednarz. Mamy na-dzieję, że jej relacja ukaże się w kolejnych wydaniach „Pielgrzymka”, zachęcając do poznawania i wędrowania także tymodcinkiem Drogi Świętego Jakuba „Via Regia”.

znakowanie szlaku Via Regia (fot. Paweł Plezia)

7

Page 8: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

Jakuba. Mniej tu jednak niż na Dro-dze Francuskiej infrastruktury prze-znaczonej dla pielgrzymów,wyznaczone dla nich miejsca noc-legowe można znaleźć tylko w kilkumiejscowościach. Czasami też nie-zbyt dobre oznakowanie i zmie-niająca się pogoda sprawiają, żepokonanie drogi wymaga więk-szego wysiłku i trochę turystycz-nego przygotowania. Jak na każdej innej z Dróg Świę-tego Jakuba, także i tutaj spotkaćmożna pielgrzymów. Rozmowy niesą może aż tak częste, ale z pew-nością równie serdeczne. Prowa-dzone przy katedrach rejestrypątników pokazują, że i tędy węd-rują osoby zr ó ż n y c hczęści Eu-ropy i całegoświata. O z n a k o -wany i pla-nowany dowyznakowa-nia odcinekz Korczowejdo Krakowastanowi frag-ment SzlakuŚwiętego Ja-kuba „ViaR e g i a ” ,biegnącegoprzez Polskępołudniową„korytarzem” drogi E-4. Mimo że miejscowości, przez któreszlak prowadzi lub będzie prowa-dził to miasta i miasteczka leżącena drodze E-4, na progu Karpat, tojako łączniki między nimi zapropo-nowano tereny na południe od po-pularnej „czwórki”, wkraczając tymsamym w Pogórze Karpackie.Południowy, pogórzański przebiegdrogi pozwala na uwzględnieniewielu ciekawych miejsc – pozos-tałości kultury materialnej i osad-nictwa wcześniejszego niż napółnoc od E-4. Jeśli chodzi o wa-lory krajobrazowe, szlak wiedziewieloma widokowymi grzbietamiwznoszącego się pogórza. Przyprzygotowywaniu drogi czynionebyły starania, by jak najbardziej od-powiadała przyszłym pielgrzymom,pokazując przy okazji oblicze re-gionu. Biegnąca przez Pogórze KarpackieDroga Świętego Jakuba „ViaRegia” zaczyna się w Korczowej

koło kościoła parafialnego Świę-tego Jakuba. Prowadzi obok ka-tedr w Przemyślu, Rzeszowie iTarnowie, a kończy się w Krakowiepod katedrą na Wawelu. Długośćszlaku z Korczowej do Krakowa toponad 300 km, umownie podzie-lone na 18 etapów. Trasa przygo-towywana była dla pielgrzymówpieszych, choć dla rowerzystówjest również możliwa do pokona-nia. Pomimo dużego zurbanizowa-nia terenu – liczne miejscowości iwielowiekowe osadnictwo wzdłuższlaków handlowych – starano sięograniczyć ilość dróg asfaltowych,po których prowadzony będzieszlak.

Droga biegnieobok pięciuk o ś c i o ł ó wŚwiętego Ja-kuba: w nad-g r a n i c z n e jK o r c z o w e j ,Krzemien icykoło Łańcuta,Górze Rop-czyckiej, Tu-chowie iB r z e s k u .Częste sąliczne wM a ł o p o l s c esanktuaria ma-ryjne. Wydajesię, że szlak na

wielu odcinkach powtarza dawnedrogi pątnicze do tych sanktuariów.W wielu miejscach prawdopodob-nie powielony został przebieg nie-gdysiejszej transeuropejskiej drogihandlowej i pątniczej Via Regia,którą kiedyś wędrowali pielgrzymido Santiago de Compostela.

Na Drodze Świętego Ja-kuba „Via Regia” na odcinku z Kor-czowej do Krakowa prawie przezcały czas pielgrzymom towarzyszypogórze. Już za Przemyślem szlakwspina się na wzniesienie WinnaGóra, by progiem Pogórza Dynow-skiego zejść do Rokietnicy i jużniższymi pagórkami dojść do Ja-rosławia. Odcinek Jarosław–Prze-worsk–Łańcut to dawny trakthandlowy, biegnący niewielkimigrzbietami Podgórza Rzeszow-skiego, prowadzony często trady-cyjnymi drogami kupieckimi. PrzedRzeszowem spotykamy ciekawemiejsce na Podgórzu Rzeszow-skim. Wzgórze Marii Magdaleny,

zwane popularnie Magdalenką, topierwszy tak doskonały punkt wi-dokowy, z rozciągającą się szerokopanoramą, także pobliskiego jużRzeszowa.

Odcinek z Rzeszowaprzez Sędziszów Małopolski, Rop-czyce, Dębicę do Pilzna topółnocne, często zalesionegrzbiety progu Karpat – PogórzaStrzyżowskiego, w większości rów-noległe do drogi E-4. Od Pilznawędrować można już wyznakowa-nym Szlakiem Świętego Jakuba,wkraczając na Pogórze Ciężkowic-kie. Przez Zwiernik i Zalasową do-cieramy do Tuchowa, a stąd doTarnowa jest już tylko kilkanaściekilometrów dobrze znanym trady-cyjnym szlakiem pątniczym. PrzedTarnowem jeszcze tylko GóraŚwiętego Marcina z kościołemświętego na wierzchowinie. By-walcy i tu docenią rozległą pano-ramę.Pogórze Wiśnickie zaznacza siępoczątkowo niewielkimi wzniesie-niami okolic Wojnicza i Dębna, kul-minując na Bocheńcu –widokowym wzgórzu z kościołemŚwiętej Anny. Kto tu był, z pewnoś-cią został zaskoczony wyniosłościąmiejsca i panoramą sięgającą kil-kudziesięciu kilometrów, z niedale-kim już Beskidem Wyspowym.

Za Brzeskiem urokliwy grzbiet po-górza prowadzi w kierunku Bochni,a dalej już dawną drogą handlową,zachowaną tu w pamięci przezmieszkańców do dziś jako ViaRegia. Łapczyca i Chełm tomiejsca na ostatnim już grzbiecieKarpat przed rozciągającą się napółnocy równiną. PrzekraczającRabę, docieramy do Niepołomic. Ztego znanego królewskiego miastaznów kierujemy się ku pogórzom iprzechodzimy przez Staniątki, wktórych według legend zatrzymy-wał się święty Wojciech.W pogórze ponownie wkraczamyw okolicach Bodzanowa – to jużPogórze Wielickie. Jego pierwszy,a zarazem znaczący akcent to Bis-kupice i kościół Świętego Marcinana szczycie wzgórza. Analogia lo-kalizacji kościoła do podobnychmiejsc wspomnianych powyżej:Magdalenka, Góra Świętego Mar-cina, Bocheniec, z pewnościąświadczy o bogatej historii tegomiejsca.Niedaleko już stąd do Wieliczki, za

8

Page 9: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

którą podążamy na ostatnie już znaczącewzniesienie – Kosocice, ze znajdującym sięznów na wierzchowinie kościołem ŚwiętejMarii Magdaleny. Przed nami widać już Kra-ków. Ostatnie akcenty Karpat i szlak sprowa-dza przez Łagiewniki do centrum miasta.Przekraczamy Wisłę i obok skweru, gdzieznajdował się niegdyś kościół świętego Ja-kuba, docieramy pod Katedrę Wawelską,gdzie kończy się ten odcinek szlaku.Stąd w niedalekiej przyszłości wybiegną ko-

lejne odcinki jakubowych dróg, by prowadzićprzez inne kraje i Pogórze Pirenejów do San-tiago de Compostela.

Tekst i zdjęcia: Paweł Plezia

Informacje o drodze Św. Jakuba w Pirenejach:www.ariege.com/cheminstjacques/index.htmlwww.aucoeurduchemin.org

RREELLAACCJJEE Via Cervimontana

Via Cervimontana - taką nazwę nosiczęść Drogi Św. Jakuba pro-wadząca z Jeleniej Góry do Luba-nia. Przebycie jej jest naszym celemna pierwszy dzień wyprawy. Po 8godzinach spędzonych w pociągudocieramy do Jeleniej Góry, gdziedosyć łatwo odnajdujemy kościółpw. Podwyższenia Krzyża Świętego, który jest naszym miejscem startu.Ruszamy ok. godz 9.00. Jestchłodno, ale dzień zapowiada siępogodny. Po chwiliodnajdujemy niebie-sko-żółte znaki, któremają zaprowadzićnas aż do Lubania.Po kilku kilometrachdocieramy do miejscanazwanego „KońcemŚwiata”. Jest to za-kole Bobru, gdzierzeka niespodziewa-nie skręca, co wy-gląda jakby się w tymmiejscu kończyła.Znajduje się tam rów-nież potężny beto-nowy most. Niecodalej pijemy porannąkawę w schronisku „Perła Zachodu”Obiekt faktyczniezasługuje na miano

„perły” – widok malowniczo usytuo-wanego na wysokim brzegu rzekistarego, drewnianego budynku zpięknym tarasem długo zostanie wmojej pamięci. Rozbudzeni kawąpedałujemy dalej, mijamy średnio-wieczną Wieżę Książęcą w Siedlę-cinie i poruszając się tuż przybrzegu Bobru docieramy do zaporywodnej we Wrzeszczynie. Po kilkupamiątkowych fotkach ruszamydalej i tu zaczyna się najlepsze.

W przewodniku napisano, że rowe-

rzyści powinni skorzystać z objazdumiędzynarodową drogą rowerowąER-6 (asfaltową-o zgrozo), gdyż ko-lejny odcinek prowadzi trudnymigórskimi ścieżkami. To między in-nymi to ostrzeżenie skłoniło mnie doudziału w tej wyprawie. Oczywiściejedziemy dalej szlakiem zostawiającER-6 niemieckim turystom. Jest tostrzał w dziesiątkę – szlak wije sięwzdłuż brzegu Jeziora Pilichowic-kiego przez klika ładnych kilomet-rów i oferuje wszystko, czego możezapragnąć mountain biker.

Są długie podjazdywąskimi trawersami,gdzie jeden uślizgmoże skończyć sięturlaniem w dół je-ziora, są szybkiezjazdy w wysokiej tra-wie, stromizny do po-konania „z buta”,przejazd przez stru-mień , techniczne od-cinki najeżonekorzeniami, wąskakładka przez rzekępełną głazów i prze-piękne widoki na je-zioro z wysokościkilkudziesięciu met-rów. Z uśmiechem oducha do ucha wypa-damy z lasu wprostna zaporę w Pilicho-

9

tablica informacyjna w Jeleniej Górze- początek szlaku. (fot. Piotr Góralczyk)

Page 10: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

wiacach. Mimo tego, że już tu byłem, ta potężna budowla robi wrażenie.Zatrzymujemy się, aby cośprzekąsić- cały czas przeżywającjeszcze pokonany przed chwilą eks-tremalny odcinek. Po uzupełnieniuwęglowodanów ruszamy dalej.Mamy zjechać z zapory do dolinyBobru, by dotrzeć na most i tutaj po-jawia się przysłowiowa„wisienka na torcie”. Domostu prowadzi oczy-wiście zjazd asfaltem,ale widząc oznaczeniaszlaku, wjeżdżamy dolasu… Bingo! Stroma,wymyta przez wodęścieżka z wystającymiskałami, która po chwiliprzechodzi w trawers zzakrętami o 180 stopni .Zjazd trwa pewniemniej niż minutę, alegdyby nie to, że mamyprzed sobą długądrogę, wszedłbym nagórę i zjechał jeszczeraz…….. albo dwa.Za mostem skręcamy w prawo -było z górki, to musi być pod górkę.Podjeżdżamy całkiem spory odci-nek, ale pojawiają się wiatrołomy,gdzie trzeba się nieźle nagimnasty-kować, żeby przejść, a co dopieroprzejechać Nachylenie rośnie,ścieżka coraz węższa, pokrzywycoraz wyższe. Docieramy domiejsca, którego nie można poko-nać z rowerami – przejście przezstromy wąwóz. Trzeba to jakośominąć – ruszamy na azymut przezłąkę. Upał daje się we znaki, aleudało się. Docieramy do drogi i wra-camy na nasz szlak w okolicy Po-krzywnika. Dalsza droga jużspokojniejsza. W Radomicach stary,średniowieczny kościół św. JakubaSt.i św. Katarzyny przypomina namPatrona pielgrzymów. Tutaj też za-liczamy mega stromy, asfaltowypodjazd na Górę Kaczmarka (450m.n.p.m.). W bidonie pusto, alena szczęście jest tu sklep, gdziemiejscowe dziewczęta piją piwo naobiad, a nam udaje się kupićwodę….tylkogazowaną niestety.Dalej mamy genialna szutrówkęprowadzącą grzbietem dziękiczemu możemy podziwiać widoki.Widać całe Karkonosze – jestokryta chmurami Śnieżka, ŚnieżneKotły, Szrenica. Docieramy do Woj-

ciechowa i kawałek dalej do Lubo-mierza – miasta „Samych Swoich”,a właściwie miasteczka. Zwiedzamykościół św. Maternusa, robimy sobiezdjęcia z Kargulem i Pawlakiem iposilamy się całkiem smacznymismażonymi pierogami z mięsem.Jedziemy dalej przez Gryfów Śląskii Biedrzychowice z okazałym baro-

kowym pałacem. Znaki prowadząnas do lasu na krótki odcinek spe-cjalny. Wąska ścieżka, trochę błota,jakiś strumyk. W Olszynie oznako-wanie szlaku pozostawia wiele dożyczenia, ale w końcu odnajdujemywłaściwą drogę. Do Lubania jużtylko kilka kilometrów, ale niebieskiszlak którym jedziemy mimo zecałkiem przyjemny ciągnie się jakośstrasznie długo. W końcu widzimyzabudowania Lubania. Docieramyna zarezerwowany nocleg u SióstrMagdalenek. Na liczniku 75,5km.Dzień drugi z założenia spokojniej-szy. Sporo asfaltów tak żeby szybko

dotrzeć do Goerlitz. Po drodze prze-cinamy nową autostradę A4 – ładna,betonowa. W Zgorzelcu prze-jeżdżamy przez most i już jesteśmyw Niemczech. Goerlitz to pięknemiasto. Wąskie uliczki między sta-rymi, ale odrestaurowanymi kamie-nicami i oczywiście potężnycharakterystyczny kościół św. Piotra

i Pawła górujący nadmiastem. Niestety wmieście trwają akuratprzygotowania do jar-marku. Wszędziestragany, budki zpiwem, zgiełk i tłok.Po kilku rundach postarym mieście docie-ramy do mety naszejwyprawy - katedryśw. Jakuba. Wra-camy do Zgorzelca,by z obskurnej stacjiPKP ruszyć w po-wrotną podróż doGniezna. Droga mijadość szybko byćmoże dlatego, że

mamy aż trzy przesiadki i jest cieka-wiej. Do domu docieramy ok. 22.30 -na liczniku 132 km. Zmęczeni, alezadowoleni idziemy spać. Wyprawaoczywiście w pełni udana. Cele zrea-lizowane. Strat w ludziach i sprzęciegeneralnie nie było. Drogę Jelenio-górską możemy polecić piel-grzymom turystom, rowerzystom –wszystkim!

Piotr GóralczykZainteresowanych odsyłamy nawww..camino.net.pl orazwww..gkkg.pl

zapora Pilchowice (fot. Piotr Góralczyk)

Z Leszna do ZgorzelcaA więc w drogę! Rower przygoto-wany, plecak spakowany, żonasię zgadza! Wracam na Szlakświętego Jakuba!

Jesienią zeszłego roku przeje-chałem z Gniezna do Jakubowa256 km w trzech etapach. Teraz za-mierzam dotrzeć z Leszna przezJakubów, Grobowiec, Chocianów,Bolesławiec, Lubań do Zgo-rzelca/Goerlitz, gdzie polska częśćpielgrzymiej Drogi Świętego Jakuba„Via Regia” łączy się z częścią sa-

ksońską i prowadzi w kierunkuDrezna i Zittauer Jakobsweg doPragi, a dalej do Santiago.W niedzielę 10 maja 2009 r. wysia-dam z pociągu w Lesznie. Jest kilkaminut po 4 rano – szary świt, zimno.Przydałby się łyk gorącej kawy. Nicz tego. Bar na dworcu zamknięty, ai w centrum Leszna też nie ma na tożadnej szansy. Ruszam w drogę.Po 5 km jazdy w większości nową,wspaniałą ścieżką rowerową jestemw Święciechowej, gdzie XV-wiecznykościół parafialny Świętego Jakuba

10

Page 11: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

przypomina o celu peregrynacji.Dalej droga wiedzie przez pola wkierunku wsi Trzebiny i położonegoza nią lasu. Tutaj niespodziewana,nagła, ale na szczęście krótkaulewa. Jadę dalej, bo i tak nie magdzie się schronić przed deszczem.Przede mną Niechłód – ale poraneknadal zimny. Ciekawe, jaka pogodabędzie później? Drogi zupełniepuste. Mijane wioski jeszcze wgłębokim śnie. Pierwszych ludzispotykam na przystanku autobuso-wym w Osowej Sieni. Licznik poka-zuje 23 km. Wschowa – cisza ispokój. Nieliczni przechodniespieszą na pierwszą mszę. Gdzieby tu napić się kawy? W powiato-wym mieście w niedzielę około 6rano niestety nie ma takiej możli-wości. Nie wchodzę do kościołów,nie oglądam zabytków, choćWschowa ma się czym pochwalić –ale ja byłem tu już przecież jesienią.Dzięki temu wiem też jak wyjechaćz miasta.Tutaj – tak jak prawie wszędzie naWielkopolskiej i Dolnośląskiej Dro-dze Świętego Jakuba – oznakowa-nie jest dobre i czytelne na szlaku iw wioskach. W miastach natomiastfatalne. Znaków nie ma wcale albosą niszczone. Nic to! Dobra mapa,przewodnik – no i w końcu zawszemożna zapytać o drogę. Ludziechętnie rozmawiają, pytają, dziwiąsię. Spotykam się z wyjątkową sym-patią i pozytywnymi reakcjami. Piel-grzymi znak – biała muszla zczerwonym krzyżem – budzi cieka-wość i otwiera serca.Na horyzoncie widać masywnąwieżę kościoła Świętego Jakuba wKonradowie. Kilometrów przybywa,ale pogoda znów płata figla. Deszcz– na szczęście zgodny z prognozą– przelotny. Mokry asfalt wiedzie doZamysłowa. Mała wieś, a w niejperła architektury – kościół ŚwiętejMarii Magdaleny – zbudowany w1752 r. według projektu PompeaFerrariego. Niegdyś służył siostromzakonnym i tutejszej parafii. Spa-lony w 1945 r., odbudowany w 1992r. Podziwiam proporcje i wkompo-nowanie w krajobraz. Obywspółcześnie tacy mistrzowie pro-jektowali i budowali niektóre naszenowe kościoły.Po kilku kilometrach jestem nadbrzegiem Odry w Wilkowie. Stądwidać już Głogów. Wieże kościołówi wysoki komin huty miedzi. PrzezOdrę przejeżdżam mostem o po-

11

tężnej, kratownicowej konstrukcji po-malowanej na zaskakujący, wrzo-sowy kolor. Zaskakuje równieżnazwa – Most Tolerancji. Miasto kusi,by zatrzymać się tu nieco dłużej, tymbardziej, że przy ratuszu natrafiamna przygotowania do startu kolej-nego etapu wyścigu kolarskiegoSzlakiem Miast Dolnośląskich. Jadęjednak dalej, bo Głogów już poz-nałem, a w południe muszę być wJakubowie. Ponownie błądzę (gdziete znaki?), za to pogoda wyraźnie siępoprawia.Mijam Brzostów, Kurowice, Jago-szów, skąd jest mocno pod górę ijestem w Jakubowie. Położony 10km na południe od Głogowa i prawiedokładnie w połowie odległości zGniezna do Zgorzelca, jest głównymsanktuarium Świętego Jakuba w Pol-sce. Tutaj spotykam się z kusto-szem, księdzem StanisławemCzerwińskim, który wita pielgrzyma zGniezna z wielką radością, o czymwielokrotnie wspomina w czasiemszy. Jestem zaskoczony powita-niem i uwagą, jaką poświęcają milicznie tu dziś zgromadzeni członko-wie Bractwa Świętego Jakuba, piel-grzymi i parafianie. Rozmowom niema końca, ale trzeba jechać dalej.Jestem umówiony na nocleg w Gro-dowcu, a to jeszcze 20 km przezlasy. Droga przepiękna, dobrzeoznakowana i szybka. Przeważajądość strome zjazdy na szutrowym iżwirowym podłożu. Przydaje się doś-wiadczenie z wyjazdów w Sudety.Na ostatnim, już asfaltowym odcinkustromego podjazdu w Grodowcuspotykam oznakowanie dla kolarzy.Tutaj mieli lotną premię. Jest godzina16 – witam się z księdzem Walde-marem – kustoszem sanktuariumMatki Bożej Dobrej Nadziei. Czekająna mnie wygodny pokój, prysznic,obfita kolacja i czas na odpoczynek,modlitwę i zwiedzanie zabytkowego,niezwykle ciekawego kościoła – zna-nego pielgrzymom ze Śląska i za-chodniej Wielkopolski od setek lat –a dziś pięknie odrestaurowanego iutrzymanego dzięki górnikom zKGHM „Polska Miedź”. Od Jaku-bowa poprzez Grodowiec, Polko-wice, Sobin aż po Chocianów o ichobecności i znaczeniu przypominawidok wież szybów kopalnianych i in-stalacji przemysłowych. Ostatniozbudowany w pobliżu Jakubowanajgłębszy szyb nazwano „ŚwiętyJakub”, co jest pięknym nawiąza-niem do tradycji tego miejsca.

Rano budzę się rześki i wypoczęty.Wcale nie czuję tych 101,5 km,które przejechałem wczoraj. Nadziś planuję podobną odległość doLubania Śląskiego, ale wszystkozależy od pogody. Po śniadaniu idługiej, serdecznej rozmowie z księ-dzem Waldemarem ruszam wdrogę. Jest chłodno, ale słonecznie.Niestety – tylko przez kilka kilomet-rów. Nadciągają ciężkie, ciemnechmury.Staram się przejechać jak najdalej,póki nie pada. Mijam Polkowice,Sobin, Nową Wieś i przez pięknelasy wjeżdżam do Chocianowa.Małe miasteczko o niezwykłymuroku. Pięknie odnowione domyprzy rynku, który nosi nazwę PlacuWolności, dobre nawierzchnie ulic,porządek, spokój. Ciekawa historia,cenne zabytki, mili ludzie. Dobrzejest znaleźć się w takim miejscu.Dalsza droga wiedzie poprzez roz-ległe Bory Dolnośląskie. Docieramdo Nowej Kuźni i... zaczynapadać. Chronię się pod daszkiemprzystanku autobusowego, jem„małe co nieco” i czekam, aledeszcz pada coraz mocniej. Trzebabędzie skorygować plan. Po trzechgodzinach ulewa powoli się kończy.Mimo deszczu jadę dalej. Jestemodpowiednio ubrany, jednak drogaprzez las robi się coraz bardziejgrząska. Z góry deszcz i mokregałęzie, z dołu na przemian kałużealbo wysoka i mokra trawa. Na do-datek trafiam w miejsce, gdzie trwawyrąb. Droga całkowicie roz-jeżdżona przez ciężki sprzęt. Zmie-nione oznakowanie – być możeprzez drwali dla zachowania bez-pieczeństwa – wyraźnie nie zgadzasię z mapą. Koszmar. Trochębłądzę – ale ratuje mnie A4. Kierujęsię odgłosem samochodów i pochwili jestem na autostradzie. Kilka-set metrów na zachód widzę wia-dukt, do którego drogę zgubiłem wlesie. Jadę poboczem i po kilku mi-nutach wchodzę schodkami nagórę. Dopiero teraz zauważam, żeprzestało padać. Dzięki ci, świętyJakubie! Znów jestem na właściwym szlaku.Choć ruch na autostradzie potężny,to aż korci, żeby zejść na dół i naj-krótszą, gładką drogą jechać dalej.Z wysokiego wiaduktu dobrze widaćokolicę. Jestem już blisko Bo-lesławca. Teren robi się trudny,mocno pagórkowaty. Patrzę dalejna południe i widzę... Krzyż! Wy-

Page 12: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

soki, ogromny wyraźnie odcina sięsrebrnym kolorem na tle zielonych,zalesionych wzgórz. Patrzę i przy-pominam sobie słowa: „Ja jestemdrogą i prawdą, i życiem”(J 14, 6). Ijeszcze, że „nie ma innej drogi niżprzez krzyż”. Chwila modlitwy, za-dumy i refleksji. Przypadek czyOpatrzność? Mam o czym myśleć.Wyjmuję z plecaka przewodnik.Szukam w opisie – jest: „Liczącysobie 20 m wysokości Krzyż Mile-nijny”. Wzniesiony w 2000 r. przyautostradzie A4, widoczny równieżz okien pociągu, wskazuje drogępodróżnym z Drezna czy Berlina doWrocławia, ze Wschodu na Zachód,z Północy na Południe i w każdąstronę świata.Ruszam dalej. Przez Tomaszów iKruszyn docieram do Bolesławca.O 17.30 jestem na rynku i zaczy-nam się martwić o nocleg. Tutaj teżczuwa święty Jakub. Pierwszy tele-fon załatwia sprawę – jest miejsce.Do Lubania dziś już nie dotrę. To byłi tak ciężki dzień. Muszę odpocząć,wysuszyć odzież i zadbać o rowercały pokryty błotem. Szybka kolacjana mieście i jazda na kwaterę, któraokazuje się być całkiem blisko. Bar-dzo mili gospodarze przyjmują mnieserdecznie i gościnnie. Przebieramsię, myję rower, smaruję wszystko,co piszczy, trzeszczy i skrzypi, bioręprysznic i walę się zmęczony dołóżka. Do wczorajszych 101 km dziśdołożyłem 85. Jeszcze tylko rzutoka na mapę, kilka kartek w prze-wodniku, dziesiątek różańca, ka-mienny sen.Budzę się o 5 rano i radość! Choćtermometr wskazuje tylko +7ºC,świeci słońce! To będzie dobrydzień! Mocna kawa, śniadanie i o 7wyjazd. Najpierw jeszcze w Bo-lesławcu robię zdjęcia monumental-nego wiaduktu, który wspaniale sięprezentuje w promieniachwschodzącego słońca. Jeszczetylko pieczątka w przewodniku,jeszcze tylko chwila w sanktuariumWniebowziętej Matki Kościoła, jesz-cze tylko rzut oka na Starówkę i kie-runek Lubań. Nie! Ta drogaprowadzi do Santiago! Jadę w dobrym tempie. Drogadobra, pogoda coraz lepsza, celcoraz bliżej. Mijam potężny cmen-tarz żołnierzy rosyjskich, którzy zgi-nęli w bitwach z Napoleonem i tych,którzy ponieśli śmierć w II wojnieświatowej. „Niech spoczywają w po-koju”.

Przez Mierzwin i Dzięcioły docieramdo Nowogrodźca. Ogromna syl-wetka kościoła Świętych Piotra iPawła widoczna z daleka wskazujedrogę i intryguje bogactwem archi-tektury, rzeźby i wystroju wnętrza.Równie okazałe jest otoczenie koś-cioła. Tutaj, jak i w wielu innychmiejscach jakubowej drogichciałoby się pobyć dłużej, poznaćlepiej.Boczną, asfaltową drogą w dolinieKwisy jadę do Lubania. Zupełny

brak ruchu samochodów i pięknomajowej przyrody – cóż za kontrastdo wczorajszej mordęgi w deszczui błocie. Lubań – miasto, w którymspotyka się Droga Wielkopolska zDolnośląską „Via Regia”. Odtądszlak znakowany jest podwójnie.Chwila na posiłek, pobieżne zwie-dzanie ciekawszych miejsc, trochęzdjęć i krótka wizyta u sióstr mag-dalenek. Tu miałem nocować, alewczorajsza pogoda przeszkodziła.Cóż – może następnym razem? Jadę dalej. Przez Pisarzowice doHenrykowa. I znowu na horyzonciepojawia się imponujący grzbiet Kar-konoszy z wyraźnie widocznąŚnieżką. No, ale teraz cel jest inny.W Henrykowie stary, sięgający XIIIw. kościół Świętego Mikołaja i jesz-cze starszy cis. Najstarsze drzewow Polsce, a kto wie czy nie najstar-sze w tej części Europy. Jego wiekjest oceniany na 1200, a możenawet 1500 lat. Okaleczone, nad-szarpnięte zębem czasu, ale żywe izielone. Wspaniałe!

Sławnikowice, Gronów. Stare koś-cioły, krzyże pokutne, pałace i za-grody wiejskie inne niż wcześniej.Łużyce to odrębna kraina historycznai geograficzna. Kwisa, nad którą leżyLubań, niegdyś stanowiła granicę zeŚląskiem. Docieram do nowo budo-wanej autostrady łączącej Zgorzelecz A4 pod Bolesławcem. Drogę Świę-tego Jakuba poprowadzono nad niąszerokim na kilkadziesiąt metrówprzejściem dla zwierząt. Już tam po-sadzono małe drzewka. Kiedyś wy-rośnie z nich las. Ciekawetowarzystwo – zwierzęta i pielgrzymi– stworzenia Boże! Ostatni etap przed Zgorzelcem – Ję-drzychowice. Nazwa znana z wieludrogowskazów. Przejście granicznedo południowych landów Niemiec idalej do Europy. Stary, zabytkowykościół Narodzenia NMP ma wyraź-nie pielgrzymkowy charakter, na cowskazuje zarówno motyw muszli nadgłównym wejściem, jak i krużganki wotoczeniu świątyni stanowiące nie-gdyś schronienie dla piel-grzymów. Proszę księdzaproboszcza o jeden z ostatnich stem-pli w credencialu, co przeradza się wdługą i ciekawą rozmowę. Kolejnemiejsce, które zapadnie głęboko wmoją pamięć.Siadam na rower, ruszam i jestem wZgorzelcu. Tu już nie patrzę na znaki.Tu wszystkie drogi prowadzą w dółdo Mostu Staromiejskiego na Nysie.Za nim już Goerlitz i dalsza droga doSantiago, i na koniec świata. Jest go-dzina 16, 12 maja 2009 r. Na liczniku270 km. Bogu niech będą dzięki!!!Ostatnie już stemple w credencialu uświętego Bonifacego, w informacji tu-rystycznej i na początek dalszej drogiw Pilgerstation St. Peter und PaulGoerlitz. Mam jeszcze dwie godzinydo pociągu ze Zgorzelca, którymbędę wracał do domu. To bardzomało, żeby coś zobaczyć w tak wspa-niałym mieście, jakim jest Goerlitz.Robię mnóstwo zdjęć, staram się za-pamiętać jak najwięcej. Pierwszewrażenie to szokująca różnica mię-dzy charakterem i atmosferą pol-skiego Zgorzelca i niemieckiegoGoerlitz. Aż nie chce się wierzyć, żeniewiele ponad pół wieku temu temiasta stanowiły jeden organizm. Tojuż jednak temat na zupełnie innąopowieść.Daj Boże, bym mógł tu jeszcze wró-cić! Święty Jakubie, prowadź!Ultreia!!!

Piotr Góralczyk

12

kapliczka pod Głogowem (fot. Piotr Góralczyk)

Page 13: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

13

LUDZIE Z VIA REGIASzczerze mówiąc, to o Pol-skim Camino myślę rzadko, choćDrogę Dolnośląską przeszedłemnie tak dawno, bo w sierpniu 2008roku. Świeżo w pamięci mam te-goroczne Camino, niemiecki odci-nek też Via Regia, którym szedłemmiesiąc temu, a teraz wszystkiemoje myśli koncentrują się już nadCamino Francuskim, które jak Bógda, za rok na pewno zakończy się wLourdes, choć jeszcze nie wiemgdzie się zacznie.Jednak Camino Polskie było pierw-sze i podobnie jak pierwsza miłość

pozostanie w pamięci na zawsze.Do końca zapamiętam niepowta-rzalne przeżycia związane z Drogą, o których nie będę pisał,bo każdy kto szedł to ich doznał, ajeśli nie szedł, to ich nie zrozumie.Będę pamiętał, że wielokrotnie za-trzymywałem się, podziwiającpiękne krajobrazy, które lekkim pió-rem opisała pani Lucyna Szomburgna stronie Polskiego Klubu Caminoidąc dwa lata przede mną.Na pewno czas nie zatrze wspom-nień o spotkanych tu ludziach, tych,których imiona i nazwiska znamoraz tych bezimiennych, jak kie-

rowca Toyoty, który widząc mnieidącego poboczem szosy zwolnił ijadąc parę sekund moim tempemczekał niemal na mój znak, by mógłmnie podwieźć.

Jakubów.Mała podgłogowska miejscowość,która pozornie niczym się nie wy-różnia. Ale tylko pozornie. Tutaj bo-wiem znajduje się kościółek św.Jakuba, którego początki sięgają Xwieku, a który w 2007 roku podnie-siony został do godności Sanktua-rium Pielgrzymkowego św. JakubaApostoła. Tu jest początek Drogi

Z Żabna do LubiniaJest piątek 7 sierpnia, godz. 15.Odmawiamy z księdzem probosz-czem Waldemarem Babiczem Ko-ronkę do Miłosierdzia Bożego wkościele św. Jakuba Apostoła wŻabnie. Potem nasza trzynastoo-sobowa grupa wsiada na rowery iruszamy szlakiem jakubowym doLubina. Naszym przewodnikiemjest pan Marek Palma. Pierwszapróba jest tuż za Żabnem, trzebapodejść pod górę i przeprawić sięprzez błoto, udało się. Docieramydo Przylepek, następnie przez Ma-nieczki, Krzyżanowo do Błoci-szewa, chwila odpoczynku podfigurą świętego Rocha i pa-miątkowe zdjęcie – o to oczywiściezadbał pan Waldek Borowiak. Ru-szamy dalej przez Rąbiń, Dalewo,Mościszki i około 19 docieramy doBieżynia, miejsca naszego noc-legu. Mimo zmęczenia nie opusz-czają nas dobre humory.

Spacerujemy nad jeziorem i spoty-kamy się na ognisku. Próbujemywspólnie śpiewać, zaczynamy od,,Na zachód dzień się chyli” – ulu-bionej pieśni naszego zmarłegoproboszcza, księdza EdmundaKołaty, potem jeszcze „Czarna Ma-donna”, „Apel Jasnogórski” i kilkainnych piosenek. Nie zapominamyo pieśni do naszego patrona świę-tego Jakuba. Robi się późno,trzeba odpocząć i zebrać siły nakolejny dzień. W sobotę około 6.30wyjeżdżamy do Lubinia. O 7.15 za-czyna się Eucharystia, ojciec Kle-mens w kazaniu mówi o kapłanie,który miał charyzmat uzdrawiania

duszy i ciała człowieka. Jaksię okazuje, były to praw-dopodobnie słowa o księ-dzu Edmundzie. Czy toprzypadek, że my, piel-grzymi z Żabna trafiliśmyakurat na mszę, na którejwspomina się naszego pro-boszcza? Ks. Edmund ma-wiał, że nie maprzypadków...Po mszyzwiedzamy kościół, a ojciecKornel opowiada nam ohistorii tej świątyni i zakoniebenedyktynów. Mamy teżokazję skorzystać z gościn-ności księdza proboszcza,ale co dobre szybko siękończy.

Pora wracać do domu. Wdrodze powrotnej spoty-kamy się z historią – chwilazadumy oraz odpoczynkuprzy kaplicy i pałacu w Ko-paszewie, gdzie mieszkali JanKoźmian ze swoją żoną Zofią zChłapowskich. Napotykamy jednąz kapliczek Kopaszewskiej DrogiKrzyżowej – pani Maria, jakzwykle dobrze przygotowana, maprzy sobie rozważania drogikrzyżowej, rozważamy więc jednąstację. Mijamy pałac w Turwi, sie-dzibę rodu Chłapowskich, a takżesłynne zadrzewienia między-polne. Jesteśmy coraz blizejŻabna, żegnamy się z tymi piel-

grzymami, którzy odbijają wstronę swoich domów. I tak podżabiński kościół docieramy wdziesięcioosobowej grupie. To-warzyszy nam wielka radość,jesteśmy zmęczeni, ale daliśmyradę. Warto było! Nie pozostajenic innego, jak tylko powrócić naSzlak Świętego Jakuba.

TekstHonorata Przybylska

Page 14: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

Dolnośląskiej i tu zetknąłem się zpierwszą osobą na moim Camino,którą był ks. Stanisław Czerwiński –kustosz Sanktuarium. Zaskoczyłamnie serdeczność, z jaką zostałem przyjęty przez księ-dza, a nawet zaproszony na spot-kanie osób z Bractwa Jakubowego,które były na Camino w Hiszpanii idzieliły się swoimi wrażeniami. Na-zajutrz, jeszcze przed Mszą św. od-prawioną w intencji mojejpielgrzymki, rozmawiam z księdzemna temat rozwoju Polskiej Drogi ipamiętam dokładnie, że byłem podwrażeniem ambitnych planów, októrych się dowiedziałem.

Potem zostaję obdarowanydużym i małym różańcem z mu-szelką wkomponowaną w paciorki,muszlą pielgrzyma na której jestkrzyż św. Jakuba, dostaję prze-wodnik i po Mszy ruszam.

Nowogrodziec: Piękna bryła kościoła p.w. św.Piotra i Pawła górująca nad zadba-nym miasteczkiem.. Księdza Pro-boszcza nie ma i już pojawiają sięobawy gdzie będę spał. Dochodzędo rynku i na jednym z budynkówwidzę napis: „Pokoje” i numer telefonu. Dzwonię a miłygłos odpowiada, że oczywiściemogę przenocować, cena za noc-leg – 30 zł. Zgadzam się i zgodniez zapowiedzią po pięciu minutachzjawia się właścicielka hotelikupani Danusia i pokazuje mi pokój.Kiedy chcę uregulować należnośćmówi, że płacę 20 złotych,. awidząc moje zdziwione spojrzeniedodaje: od znajomych biorę mniej.Na moją uwagę,, że nie może byćmoją znajomą, bo tak ładnej ko-biety na pewno bym nie zapomniał–

z uśmiechem wyjaśnia: Dzisiajrano jadąc z synem samochodemwidziałam pana idącego szosą, awięc jesteśmy poniekąd znajo-mymi. W połowie drogi, czyli już po prze-jściu 60 kilometrów wyprzedzamnie jadąca na rowerze kobieta.Ogląda się i widząc pewnie, że jes-teśmy równolatkami zatrzymuje sięi zaczyna rozmowę:- A skąd pan idzie?- Z Głogowa ( co jest prawdą, bo doJakubowa szedłem pieszo)- O mój Boże, taki kawał, a dokądpan idzie?- Do Zgorzelca

- O mój Boże, taki kawał. A czemu pantak idzie?Wyjaśniłem krótko, że tędy prowadzitrasa pielgrzymki, którą właśnie idę.Kiedy powiedziałem słowo” piel-grzymka”, to się zaczęło. Najpierwszczegółowo pani Bronia (tak miałana imię) opisała dwie swoje piel-grzymki do Częstochowy, potem prze-szła do przedstawienia intencji wktórej szła tj o pomyślność w małżeństwie swojej córki z tym hul-tajem mężem, co to jak określiła, albopije gorzałę, albo całymi dniamiogląda telewizje.I tak gadaliśmy z pół godziny i pani

Bronia nagle całkowicie mnie zasko-czyła: Wie pan, ja jadę zawieźć wnuczkom

sałatkę jarzynową, ale pan taki biednyw tej drodze – to ją panu dam. Po-dziękowałem, mówiąc, że przed

chwilą jadłem śniadanie - To niech pan przynajmniejspróbuje jaka dobra. Też odmówiłem,ale to już mi przyszło z większym tru-dem. A kiedy pożegnaliśmy się i paniBronia odjechała to pomyślałem, żewłaściwie spróbować można było iwręcz wypadało. Wtedy jakbym usłyszał wewnętrzny

głos: lepiej, że nie spróbowałeś, jużja cię znam, pewnie by musiała sięwrócić i zrobić nową sałatkę dlawnuczków. Fakt, lepiej, że nie spróbowałem.

Polkowice.Dochodzę do Polkowic, wyjmujęprzewodnik i wybieram miejsce nanocleg. Teoretycznie problemu niema, bo w mieście jest hotel z przy-stępnymi cenami, a na przedmie-ściach po drugiej stronie miastamam sześć adresów prywatnychosób. Wykonuję sześć telefonów imam już do wyboru albo noclegw hotelu albo przejść jeszcze pięćkilometrów i nocować ewentualniew Nowej Wsi Lubińskiej. Telefonujęi słyszę miły głos, że niestety niemogę tam spać, bo podłogi poma-lowane są lakierem. Tłumaczeniejak każde inne, pomyślałem, cho-ciaż niezbyt oryginalne.Nazajutrz dochodzę do Nowej WsiLubińskiej i widzę, że przed jed-nym domkiem krząta się kobieta.Kiedy mnie zobaczyła, dała znak,żebym podszedł. Podchodzę isłyszę pytanie: Czy to pan wczorajdo mnie telefonował? Kiedy po-twierdzam, pani Stasia (tak miałana imię) mówi: Pewnie pan niewierzył, że malowałam podłogi, toniech pan sam zobaczy. Pamię-tam, że nie czułem się wtedy naj-lepiej. Potem była kawa, dosiadłsię tata, przyjechała córka i niewiadomo kiedy minęło półtorejgodziny, Zbieram się do drogi,kiedy pani Stasia mówi, że szedłtędy młody chłopak, który miałstraszne odparzenia na stopach iona mu pomogła. Zainteresowanypytam: jak, bo sam cierpię na po-dobną dolegliwość. Po prostu,trzeba podpaskę higienicznąwłożyć do skarpetki, to koi ból i za-bezpiecza przed zakażeniem –słyszę. To ja sobie kupię – mówię- żegnam się i wychodzę Po przejściu około 500 metrów –

słyszę za sobą: proszę pana, pro-szę pana – oglądam się i widzępanią Stasię, która rowerem przy-

wozi mi … 3 podpaski.Pani Stasiu ! W moim prywatnym

rankingu najbardziej sympatycz-nych osób, które spotkałem na Ca-mino – ma pani zapewnionemiejsce medalowe.

Miejscowość OsłaMały sklepik spożywczy, przed nimcztery stoliki z krzesłami ocienione

kościół p.w. św. Piotra i Pawła w Nowogrodźcu(fot. Zbigniew Hardecki)

14

Page 15: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

15

dachem. Przy jednym z nich dwóchmężczyzn, gasi pragnienie kolej-nym piwem. Kiedy jeden z nich za-uważył muszlę z krzyżem naplecaku – zwraca uwagę koledze,żeby nie przeklinał, bo tu siedziksiądz. Drugi odwraca głowę, bacz-nie wpatruje się w plecak, potemrozmowa odbywa się szeptem.

Wreszcie ten drugi wstaje, pod-chodzi do mnie i pyta: Przepra-szam, pan jest księdzem?Odpowiadam, że nie. Wracając, uradowany mówi do kolegi: No wi-dzisz, mówiłem (tu pada słowo,które pomińmy) że pan nie jestksiędzem. Chwila rozmowy szep-tem i tym razem ten pierwszy pod-chodzi i mówi: Jeśli pan nie jestksiędzem, to pewnie chodzi pan powsiach i sprzedaje rzeczy kościelne– to jest pan takim.(tu szukał odpo-wiedniego słowa i znajdując jeskończył) - aktywizatorem.

Chocianów. Postanawiam skorzystać z noc-

legu, który znalazłem przed Ca-mino w internecie. Telefonuję,otrzymuję odpowiedź, że mogęprzenocować (cena 35 złotych)oraz wskazówki jak dotrzeć podwskazany adres.. Po paru minu-tach dzwoni telefon, odbieram isłyszę: Przepraszam, czy pan maproblem z trafieniem do mnie? Nie,a dlaczego pan pyta?. Bo z miejscaz którego pan dzwonił, to jest domnie samochodem dwie minuty. Janie jestem samochodem, odpowia-dam, ja idę pieszo. Długa cisza iwreszcie słyszę głos jakby lekkozmieniony: No dobrze, to niech panprzychodzi. Przyjmuje mnie mama,syn z którym rozmawiałem musiałwyjść, proszę żeby przyszedł domnie jak wróci, bo wcześnie ranowychodzę. Wieczorem przychodzi i mówi: Pantak idzie z tym plecakiem, to możemógłbym pana rano gdzieś pod-wieźć? Rozśmieszyła mnie, ale iujęła ta propozycja. Poważnie, na

ile mnie było stać odpowiedziałem,że samochód zostawiłem w domu,a za rok zamierzam w Hiszpaniiprzejść 800 kilometrów idąc dogrobu św. Jakuba. Znowu zapadłacisza i wreszcie mój „hospitalero”mówi: To ja od pana wezmę 30złotych, bierze banknoty i szybkowychodzi. Wieczorem siadam nałóżku. (był to stelaż z bardzo wy-godnym materacem) i jedna z po-przeczek, na której ten materac byłpołożony lamie się jak zapałka.Niestety nie udało mi się zmniej-szyć kosztów pielgrzymki o nieba-gatelną kwotę 5 złotych. PolskieCamino. Jedyne i niepowtarzalne,Tu spotyka ciebie na każdym krokużyczliwość ludzi: czasem ujmująca,bywa, że śmieszna, ale zawszepłynąca z dobrego serca. Możewynika to z faktu, że na PolskimCamino pielgrzym jest rzadko wi-dziany?

Zbigniew HardeckiWarszawa

W DRODZEWschód słońca na Przełęczy Prze-baczenia, Puente la Reina o zmroku,łąki we mgle, pustelnie w szczerympolu, pomnik pielgrzyma naPrzełęczy Świętego Rocha, dymiącebotafumeiro w katedrze w Santiago –

jedno zdjęcie wystarczy,aby znów znaleźć się na

Camino.

W ciepły wieczór 8 września wwarszawskim Instytucie Cervan-tesa twarze zwiedzających wy-stawę niemieckiej fotografki SilviiSteinbach wyrażały takie sameemocje jak twarze pielgrzymów najej zdjęciach. By je opisać, wy-starczą słowa z folderu jej wy-stawy: „Droga nie istniałaby bezwędrowców, którzy za swoimi śla-dami zostawiają także ślad soli-darności i dają świadectwo olicznych przejawach gościnnościwidocznych na całej jej prze-strzeni. W otaczającym ją kraju,który rozwijał się jako obszar opie-

WYSTAWA SILVII STEINBACH

kuńczy i udzielający wsparcia piel-grzymom, wzbogacając się przytym pod względem kulturowym,umiejętnie wydobywając z siebie,jak i z podróżnika to, co najlepsze”.

Chwilę wcześniej odbyło się ofi-cjalne otwarcie, na którym przed-stawiciele ambasady hiszpańskiej irządu Galicji zapraszali piel-grzymów do wyruszenia na szlak.Aby po obejrzeniu fotografii atmo-sfera nadal pozostała hiszpańska,w sąsiedniej sali podano galicyjskiespecjały: smażoną ośmiornicę, tra-dycyjne sery, wino i migdałowątartę. Na wszystkich, którzy poczulisię wystarczająco zachęceni do wy-ruszenia na Camino, czekały fol-dery i ulotki z mapami iinformacjami praktycznymi o szla-kach w Hiszpanii.

Warszawska wystawa trwała do 18września, a od 23 września do 3października można ją oglądać wkrakowskim Instytucie Historii, Ar-chitektury i Renowacji ZabytkówPolitechniki Krakowskiej przy ulicyKanoniczej 1. Próbka fotograficz-nych impresji Silvii Steinbach do-stępna jest też w Internecie na:www.fotografie-steinbach.de. Za-praszamy!

Emilia Sokolik

Page 16: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

“Marzenia są po to, aby je realizowa攓Marzenia są po to, aby je realizować”OO CCaammiinnoo ddee SSaannttiiaaggoo ddoowwiieeddzziiaałłeemm ssiięę ppoo rraazz ppiieerrwwsszzyyoogglląąddaajjąącc ffrraannccuusskkii ddookkuummeenntt.. ZZrreeaalliizzoowwaałłaa ggoo ssttaaccjjaa PPllaanneettee..OOppoowwiiaaddaałł ppoo cczzęęśśccii oo sszzllaakkuu,, ppoo cczzęęśśccii oo lluuddzziiaacchh ppiieellggrrzzyymmuujjąąccyycchh ddoo SSaannttiiaaggoo ddee CCoommppoosstteellaa.. BByyłłoo ttoo ddllaa mmnniiee nniieessaammoowwiittee pprrzzeeżżyycciiee..

Zahipnotyzowany wpatrywałem sięw telewizor. Słuchał historii ludziidących szlakiem. Motywy, jakieskłoniły ich do ruszenia w stronęgrobu świętego Jakuba. Egzotykamiejsca. Blisko miesiąc w Hiszpanii.Myślałem, że to musi być niesamo-wite przeżycie i przygoda.

To było kilka lat przed tym, jak wy-ruszyłem na Camino. W międzyczasie szlak dawał o sobie znać. Ar-tykuł w prasie. Galerie ze zdjęciamiosób, które udały się do Hiszpanii,by stać się pielgrzymami. Najbar-dziej utkwiło mi w pamięci spotka-nie z Dominikiem Włochem.Wspólnie braliśmy udział w szkole-niu na trenerów Odysei Umysłów.Jednego dnia zauważyłem, że nosinaszyjnik z muszlą. Wywiązała sięrozmowa na tematCamino. Okazałosię, tak jak przy-puszczałem, Domi-nik kilka latwcześniej był naCamino. Pieszo wy-ruszył również napielgrzymkę z Pol-ski do Rzymu. Wczasie, kiedy piel-grzymowałem poCamino (2007) onwędrował do ZiemiŚwiętej. W tamtymokresie korespon-dowaliśmy ze sobą,dodając sobie wza-jemnie otuchy w trudach pielgrzymo-wania.

Po skończeniu so-cjologii na Uniwersytecie Gdańskimpostanowiłem, że pójdę na Camino.Było to jednym z moich najwięk-szych marzeń. Pomyślałem, że bę-dzie to dobre rozwiązanie przedtym, jak zacznę się rozglądać zapracą. Był początek czerwca. Wie-

biera się w Pireneje autostopem.Pojawiła się szansa na jazdę zkompanem. Do tej pory jeździłemstopem po polskich drogach. No iraz po Słowacji. Opcja wydawałasię szalona, ale bardziej od lęku cie-szyłem się z możliwości przeżyciaprzygody. Ustaliliśmy termin spot-kania i… kilka tygodni później za-częło się.

Nie będę szczegółowo opisywałpodróży stopem po Europie i po-bytu na szlaku. Dokładny opis znaj-duje się w wydanej w tym rokuksiążce „Camino inaczej, czyli dla-czego warto zostać piel-g r z y m e m ” ( W y d a w n i c t w o

Verbinum). Napi-sałem tę książkę zkilku powodów. Popierwsze, aby niezanudzać rodzinyk i l kugodz innymiopowieściami oprzygodach naszlaku. Po powrociespotykałem się zeznajomymi i nimzdążyłem opisaćwydarzenia trzechdni autostopu i kilkupierwszych dni naszlaku mijały dwiegodziny. Stwier-dziłem, że Caminoma w sobie tyle po-zytywnej energii,wyjątkowych ludzin a p o t y k a n y c hkażdego dnia, emo-

cji, skupienia, walki ze słabościamietc., że warto opisać to szcze-gółowo i pozwolić na spokojną lek-turę. Po drugie, pasja pisania. Odblisko dziesięciu lat piszę opowia-dania i powieści. „Camino inaczej”

działem jedynie, że chcę wyruszyćna szlak. Nie miałem pojęcia jakdotrę do Hiszpanii. Nie miałem fun-duszu na to, aby wykupić bilet lotni-czy. Jazdy autokarem chciałemuniknąć, pamiętając dwadzieściakilka godzin spędzonych na trasieEdynburg – Sopot. Co najważnie-jsze, nie miałem z kim udać się naszlak. Bałem się pojechać sam.Perspektywa samotnego pobytu wHiszpanii przerastała mnie. Takprzynajmniej mi się wydawało.

Wchodziłem na strony poświęconeCamino. Zapisałem się na fora po-święcone Camino. Szukałem po-tencjalnych towarzyszy podróży.Znalazłem informację, jaką zamie-ściła dziewczyna z Lublina, Zosia.Wysłałem maila z zapytaniem, czy

mogę się do nich dołączyć. Okazałosię, że razem z koleżankami wyla-tuje pod koniec lipca do Paryża, astamtąd pociągiem jedzie do St.Jean Pied de Port, gdzie rozpo-czyna się szlak francuski. Napisałarównież, że jej kolega, Krzysiek, wy-

16

Page 17: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

było dla mnie czymś nowym,połączeniem książki podróżniczej ireportażu. Krzysiek, z którym pod-różowałem przez Europę, a potemwiele dni spędziłem na szlaku, po-wiedział że skoro jestem pisarzem,sporządzam notatki na szlaku, topowinienem napisać książkę o Ca-mino. No i napisałem.

Wędrując po szlakumogłem doświadczaćludzkiej życzliwości i

otwartości na drugiegoczłowieka.

Po raz pierwszy przekonałem się otym jeszcze podczas podróży auto-stopem. Dotarliśmy na przedmie-ścia Bordeaux. Chcieliśmy, abykierowca wysadził na przy auto-stradzie prowadzącej do Bayonne,skąd do St. Jean Pied de Pord byłozaledwie kilkadziesiąt kilometrów.

Źle nas jednak zrozumiał i znaleź-liśmy się w obcym miejscu. Bezmapy. Późnym wieczorem, czywręcz w nocy, bo dochodziła jużdwudziesta trzecia. Postanowiliśmynie rozkładać bezczynnie rąk i uda-liśmy się w stronę autostrady. Wkierunku, który wskazał nam kie-

rowca. Szliśmy przez blisko go-dzinę. Najpierw przez miasto,potem przez ciemny las. Dotarliśmydo rozwidlenia dróg. Było już popółnocy. Okazało się, że była todroga do Bayonne. Tylko, że nieautostrada, a droga krajowa. O tejporze praktycznie nie uczęszczana.Zmęczenie dawało o sobie znać.Dzień na francuskich drogachdawał się we znaki. Poszliśmy wstronę małej, chińskiej restauracji.Jedynego otwartego lokalu. Wy-chodziła z niego para. Zapytaliśmy,czy nie wiedzą, jak dostać się doautostrady w kierunku Bayonne.Młoda dziewczyna uśmiechnęła sięi powiedziała, że wie gdzie to jest imoże nas tam zawieźć. Nie po-wiem, szczęki opadły nam ze zdzi-wienia i bardzo, ale bardzo miłegozaskoczenia. Wyobraźcie sobie,dwóch chłopaków z dużymi, napa-kowanymi plecakami. Z kapelu-szami na głowie. Wyglądaliśmy

pewnie dośćz a b a w n i e .Może wyraz na-szych zmęczo-nych twarzyobudził w niej li-tość. Mniejszao motywy.Chwilę późniejsiedzieliśmy wsamochodzie.D z i e w c z y n akłóciła się zes w o i mm ę ż c z y z n ą .Właściwie musię nie dziwię.Srodek nocy, aona zgodziłasię podwieśdwóch, dziwniewyglądającychnieznajomych.Do tego zosta-wiła kluczyki wstacyjce i to-rebkę na przed-nim siedzeniu.Ktoś nad namiczuwał.

Skoro zacząłem wątek ludzkiejżyczliwości, warto wspomnieć o od-cinku Azofra – Belorado. Dzieńwcześniej na stopie, od wewnętrz-nej stopy, pojawił się odcisk. Nor-malna sprawa. Takie jest już życiepielgrzyma. Jednak po kolejnymdniu marszu i przejściu blisko czter-

dziestu kilometrów w odcisku poja-wiła się krew. Do tego lekki udar powielu kilometrach marszu w słońcu.Udałem się do miejscowej przy-chodni. Trochę się obawiałem. Popierwszy bariery językowej. Po dru-gie, kosztów wizyty u lekarza.Miałem napięty budżet. Trzystaeuro na blisko miesiąc w Hiszpanii.Nie wiedziałem, ile będzie mniekosztowała wizyta. Nawet kilkanaś-cie euro było by sporym ob-ciążeniem. Lekarz spojrzał na mojastopę. Obmył ją spirytusem,przekłuł odcisk. Następnie pielęg-niarka powoli wyduszała krewzmieszaną z płynem surowiczym.Spisali moje dane i tyle. Darmowaprzysługa wyświadczona piel-grzymowi.Codziennie napotykałem wielu piel-grzymów. Głównie Hiszpanów iWłochów. Na jednych i drugichszkoliłem języki. Włoskiegouczyłem się z przerwami przez rok,więc było łatwiej. Hiszpański bar-dziej kaleczyłem, ale i tak nie znie-chęcało mnie to doporozumiewania się z mieszkań-cami Półwyspu Iberyjskiego w ichrodzimym języku. Widziałem, żepomimo słabej znajomości językabardzo cieszyli się z faktu, że ktośpróbuje z nimi rozmawiać po hisz-pańsku. Doświadczałem ich otwar-tości. Gdy trzeba było wskazaćszlak w mieście. Porzucali swojeobowiązki i szli ze mną przez kilka-dziesiąt metrów, aby pokazać,gdzie dokładnie mam iść. Często-wali przyrządzanymi potrawami. Zradością pomagali mi szlifować ichjęzyk. Co tu dużo pisać. Poko-chałem ten kraj. Na pewno doniego powrócę.

Camino żyje we mnie na długo podniu, w którym zakończyłem przy-godę ze szlakiem do grobu świę-tego Jakuba. Dostarczyło mi wielupozytywnych wrażeń i zdarzeń po-budzających do refleksji. Metaforadrogi, trudu pielgrzymi czy uczeniasię cieszenia z najmniejszych rze-czy towarzyszą mi każdego dnia.Sprawiają, że uśmiecham się i wgłowie układam scenariusz kolejnejpielgrzymki. Tym razem szlak por-tugalski. I nie samotnej podróży, arazem z ukochaną kobietą.

tekst i zdjęciaPrzemek Opłocki

17

Page 18: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

18

PRZYJACIELE DRÓG ŚWIĘTEGO JAKUBA W POLSCE

Od pewnego czasu dało się za-uważyć zainteresowanie ściślejsząwspółpracą między osobami i gru-pami zajmującycmi się coraz licz-niejszymi odcinkami Drogi św.Jakuba w Polsce.

Licznym spotkaniom i rozmowomsprzyjały spotkania, konferencje,wyjazdy, wspólne przejscia, którychlatem 2009 było szczególnie dużo.No i stało się. Podobnie, jak w la-

tach 80-tych w krajach zachodniejEuropy, tak i w Polsce przyszedłczas na powstanie forum gru-pującego osoby chcące współpra-cować przy tworzeniu, utrzymaniu ipopularyzacji sieci Szlaków Jaku-bowych nad Wisłą i Odrą. JeśliHiszpanie zwą się "Amigos del Ca-mino de Santiago", tak i w Lechis-tanie mowa powinna być o

"przyjaciołach".

*"Przyjaciele Dróg św. Jakuba wPolsce"* - taką nazwę nosić będziemiędzyregionalne stowarzyszenie,które zawiązało się 25 września2009 roku we Wrocławiu. W gościn-nym (także dla idących wzdłuż Odrypątników) Hotelu Tumskim spotkałosię blisko 40 osób związanych zutrzymaniem /Drogi św. Jakuba/ wnaszym kraju. Aktualnie trwają pro-

cedury rejestracyjne, po których za-kończeniu będzie miało walnespotkanie członków stowarzyszeniaoraz kandydatów na członków. Byzapewnić stałą możliwość przystę-powania do grona "Przyjaciół...", zczasem deklaracje członkowskie do-stępne będą na stronach interneto-wych organizacji współpracującychze stowarzyszeniem. *Już teraz za-

praszamy!*W najbliższym czasie przygoto-wany zostanie także projekt planupracy organizacji, która chciałabysię zająć m.in. wsparciem realizo-wanych już działań w poszczegól-nych regionach, wymianąinformacji, koordynacją i kontak-tami międzynarodowymi. Dziękiżyczliwości Wrocławskiego Cen-trum Wspierania Organizacji Poza-rządowych "Sektor 3" siedzibastowarzyszenia znajdować się bę-dzie przy ul. Legnickiej 65 weWrocławiu.W czasie spotkania wybrano takżewładze stowarzyszenia.

W skład zarządu weszli: Adam Banaszak (Poznań), Marian Hawrysz (Lubin - Bractwośw. Jakuba Apostoła w Jakubowie),Andrzej Kofluk (Wrocław), Emil Mendyk (Jelenia Góra - Fun-dacja Wioski Franciszkańskiej),Jakub Pigóra (Sobótka), Paweł Plezia (Ropczyce -PTTK) iKrzysztof Tomczak (Skorogoszcz- Stowarzyszenie Miłośników Tury-styki "W drodze").

Komisję rewizyjną tworzyć będą:Katarzyna Bednarz (Tarno-brzeg/Sadnomierz), Marta Białokryty (Jelenia Góra) i Edward Czerna (Bolesłąwiec),

Sąd koleżeński:ks. Eugeniusz Cebulski (Wrocław- parafia św. Cyryla i Metodego, d.św. Jakuba), Ryszard Konieczny (Leszno) ks. Marek Kurzawa (Lubań - para-fia Narodzenia NMP).

Do współpracy zapraszane będądalsze osoby, które podjęły siędziałań na rzecz Camino de San-tiago.

spotkanie założycielskie stowarzyszenia, od lewej siedzą: Emil Mendyk,Marta Białokryty, Adam Banaszak

Stowarzyszenie wspiera:

Page 19: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

BBBB YYYY ĆĆĆĆ BBBB ŁŁŁŁ OOOO GGGG OOOO SSSS ŁŁŁŁ AAAAWWWW IIII EEEE ŃŃŃŃ SSSS TTTT WWWW EEEE MMMM(czyli to, czego nie mogłam powiedzieć na spotkaniu we Wrocławiu)

Via Regia. Korczowa. Cisza, bez-kresny spokój.Samotność i ludzie, jedno nie-możliwe bez drugiego.Piękne, polskie malowane słońcemwioski, zaskakujące widokiwyłaniające się zza kolejnego za-krętu i zza kolejnej zdobytej górki,stare zabytki, echa tego, co minęło,gdzieniegdzie ciągle jeszcze żywahistoria. Ale także trud, pokonywa-nie własnych słabości, własnego ja-nie-chcę i ja-nie-mogę, sporywysiłek, by przejść kolejne kilka-dziesiąt kilometrów.

Jeszcze tylko 5… 3… 2…

Jak to 2? Przecież 2 to miało byćjuż dawno, a ja ciągle idę i idę… :) Idę - pomimo wszystkich dolegli-wości, które zwykle towarzysząchodzeniu. W nagrodę – niezwykłaradość, niezwykłe spotkania, wielełask, o których trudno mówić ipisać.

Tego wszystkiego doświadczasię na Drogach Św. Jakuba, ci,co wędrowali którakolwiek znich, wiedzą o czym piszę. Cho-dzić można wszędzie, ale jakośinaczej wędruje się JakubowamiSzlakami, jakoś inaczejwszystko się układa, kiedysłowo wędrowanie zamieniamyna pielgrzymowanie.

Początkowy lęk przed nieznanądrogą, nieznanymi miejscami inieznanymi ludźmi szybko prze-radza się w prawie bezgra-niczne zaufanie. Zaufanie doBoga i do Świętego Jakuba. Za-ufanie do ludzi, którzy otaczalimnie – pielgrzyma, ale przecieżtakże kogoś dla nich zupełnieobcego - niespotykaną gościn-nością, troską i opieką.

Zaufanie do samej drogi. Zaufa-nie do zwierząt, które też sięumówiły i postanowiły nie robićmi krzywdy. Młody konik trzaskaz kopytka, kiedy przechodzęobok, ale uznaję to za zapro-

szenie do zabawy, na którą niemam czasu, bo przecież – idę!Zaufanie i zachwyt. Prędko można pozbyć się swoichobaw, bardzo szybko wpada się wrytm chodzenia, codziennie dalej idalej, krok po kroku, dzień zadniem, od parafii do parafii, odmiasta do miasta, od człowieka doczłowieka.

Zachwyca mnie to, że ten dośćdługi odcinek opracował tylko jedenczłowiek – Paweł Plezia z Ropczyc,który sam wytyczył tę trasę w tere-nie. Zapraszając mnie w tę drogę,nie puścił mnie na nią tak po pro-stu, ale przygotował dla mnie mapy,wydrukował przewodnik, a przeznajtrudniejsze, niesprawdzonemiejsca przeprowadził osobiście.Pewnie mi się za to oberwie, alepochwalić go za to wszystko czujęsię w obowiązku. Jego praca to nietylko strona internetowa, zdobyłśrodki na oznakowanie Drogi i samciągle angażuje się w działania do-

tyczące Dróg Świętego Jakuba wPolsce. Angażuje się i zaraża za-angażowaniem innych, którychdane jest mi spotkać. Zaraża mniesamą. Na już oznakowanym od-cinku, pomiędzy Pilznem i Jasie-niem Brzeskim mieszkańcy dobrzewiedzą, co oznaczają muszelki nadrogowskazach, wiedzą, czym jestDroga Św. Jakuba i dokąd prowa-dzi.

I cieszą się, że prowadzi obok ichdomów, obok ich kościołów. Cze-kają na kolejnych pielgrzymów.

W parafii p.w. Św. Jakuba wBrzesku witana jestem ze szcze-gólną serdecznością i sympatią.Ks. Proboszcz Józef Drabik witamnie i mówi o mnie na porannejMszy św. Czuję, iż ci, którzy tumieszkają naprawdę cieszą się ztego, że tu dotarłam. Ludzie w koś-ciele proszą mnie o modlitwę zasiebie, za swoich bliskich, gratu-lują, ściskają moją dłoń i mnie też,

a to napełnia radością i dodajeenergii. I wiem teraz, że wartobyło wyjść, wyruszyć z bez-piecznego fotela.

Wiem, że to dla kogoś jeszczepoza mną jest ważne, że to jużnie tylko moja pielgrzymka, nietylko moja droga, nie tylko mojamodlitwa. Pojawia się odpowie-dzialność, żeby o nikim i o ni-czym nie zapomnieć, żebydotrzeć do celu, żeby dzięko-wać za to wszystko, czego doś-wiadczam.

Czuję, że teraz już nie idę tylkodla siebie.

Niezwykłej gościny doświad-czam w Pilźnie, u Beaty Florek,pielęgniarki, która konieczniechce, żebym nocowała u niej.Jestem mocno przeziębiona,przypadkowe spotkanie z nią,to dowód na to, że Bóg czuwaw drodze nad swoimi piel-grzymami, nade mną napewno. Dostaję odpowiednie

19

Page 20: SPIS TREŚCI - WordPress.cometap swojej drogi. Opiekę nad nim przejmuje zawiązane 25 września 2009 r. we Wrocławiu stowarzysze-nie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”.

lekarstwa, ciepłe łóżko, a sok mali-nowy szybko uwalnia mnie odataku kaszlu i gorączki, mogę iśćdalej, choć jeszcze dzień wcześniejmyślałam o tym, by się poddać.

Trudno napisać o wszystkich, któ-rzy się mną opiekują, ale grzechembyłoby nie wspomnieć o Joli Pach,dyrektor Schroniska w Brzesku,która również gości mnie nadzwy-czajnie. Jest ciekawa moich opo-wieści, boi się o mnie bardziej, niżja sama, do końca mojego pielg-rzymowania będzie codzienniedzwonić, żeby się dowiedzieć,gdzie jestem i czy nie potrzebujęczegokolwiek.

Zachwyca mnie sposób, w jaki wi-tana jestem w większości mijanychparafii. Rzadko trafiam na zupełniezamknięty kościół, księża z chęciąwysłuchują mojej opowieści, dokąd

zmierzam i dlaczego. Ze zrozumie-niem stawiają kolejne stemple wmoim credencialu, pytają czy ni-czego mi nie brakuje. Kiedy pytamo nocleg, nikt nie zostawia mniebez odpowiedzi, zawsze znajdujesię jakieś miejsce, gdzie mogę od-począć przed kolejnym dniem węd-rówki. I zwykle jest to miejscelepsze niż to, o którym marzyłam.Wieczorami zapraszana jestem naspotkania, opowiadam o DrogachŚwiętego Jakuba. Opowiadam odawno spotkanych pielgrzymach, io ludziach, z którymi spotykam sięidąc teraz.

Słucham. Słucham ludzi, słucham otym, jak żyje się w miejscach, któremijam, słucham ich wspomnień,opowieści, jest tego tyle, że star-czyłoby na kilka książek. Cieszy to,że nie spotyka mnie nic niemiłegowłaśnie z ich strony, bo chyba naj-

bardziej obawiałam się ludzkiej dez-aprobaty. Przeciwnie, traktowanajestem jak błogosławieństwo. Bospotkanie z pielgrzymem tobłogosławieństwo, pielgrzymi sąpod specjalną ochroną. To maswoje odwieczne źródło w StarymTestamencie: ”Wyjdź z twojej ziemirodzinnej i z domu twego ojca dokraju, który ci ukażę. (…) stanieszsię błogosławieństwem, będębłogosławił tym, którzy ciebiebłogosławić będą”

Kraków. Droga się nie kończy, za-mykam oczy, obrazki przesuwająsię w pamięci. Opowiadam o niejciągle i coraz mniej się dziwię, gdyktoś dzwoni czy pisze, że chce iśćdo Santiago.

Katarzyna Bednarzwww.sandomierz.wordpress.com

www.mimochodem.wordpress.com

Sandomierz i Santiago – dwamiasta, które nam – organizatoromDrogi Św. Jakuba zwanej czasemsandomierską lub małopolską, a jesz-cze wcześniej nazwanej bardzo pięk-nie Szlakiem Muszli – wyryły sięgłęboko w sercach.Rozpoczynając nasze działania nadwytyczeniem, oznakowaniem i otwar-ciem tej Drogi bardzo chcieliśmy miećmożliwość pielgrzymowania do GrobuŚw. Jakuba tu od nas, ale także ma-rzyliśmy, by i w Sandomierzu pojawialisię pielgrzymi z muszelkami.Pracowało nad tym wiele osób, w tymroku w lipcu udało się wspólnymisiłami otworzyć szlak, a zaintereso-wanie nim przeszło nasze najśmielszeoczekiwania.Chcieliśmy, by nasz stary, piękny San-domierz, nota bene od wieków rów-nież bardzo pątnicze miejsce, stał sięcelem polskich (i nie tylko) piel-grzymów.

Tym razem SERDECZNIE ZAPRA-SZAMY wszystkich, dla których pielg-rzymowanie Drogami Św. Jakuba jestcenne na spotkanie do nas, niechchociaż w tych dniach Sandomierzbędzie ważniejszy niż Santiago! :)Niech czas, który spędzimy razem bę-dzie czasem caminowych rozmów,wspólnego śpiewania, zwiedzania czypo prostu wędrowania. Mile widzianeopowieści o drogach, prezentacjezdjęć, a na wszelkie Wasze pomysłyjesteśmy otwarci i już tu na Was cze-kamy.

Program spotkania:

6 listopada, Piątek:Przyjeżdżamy od razu do Dworu na Wichrowym Wzgórzu, czyli do Przy-bysławic koło Klimontowa (trasa Lipnik-Rzeszów). (Na osoby bez własnych sa-mochodów transport na Wichrowe Wzgórze będzie czekał przy KlasztorzeDominikanów w Sandomierzu. Proszę zgłaszać się na furtę).O godz. 16 – prze-jście ok. 3 km do Klimontowa, Msza św. dla pielgrzymów i zwiedzanie pod-ominikańskiego klasztoru i kościoła Św. Jacka, powrót na Wichrowe Wzgórze.Wieczorem wspólna kolacja, rozmowy, spotkanie przy kominku.7 listopada, Sobota:O godz. 8 – przejście Drogą Św. Jakuba do Sandomierza, 30 km.O godz. 18 – Msza św. w Kościele p.w. Św. JakubaWieczorem wspólna kolacja.8 listopada, Niedziela:O godz. 9:15 Msza św. w Kościele p.w. Św. Jakuba,Po Mszy uroczyste otwarcie wystawy o Camino de Santiago przygotowanejprzez Bractwo Św. Jakuba z Więcławic, zwiedzanie kościoła p.w. św. Jakuba,a zaraz potem zwiedzanie Sandomierza z przewodnikem PTTK (3-4 godziny).Później czas wolny, po południu dla chętnych przejazd do Rzeszowa na kon-cert “Domu o Zielonych Progach”.

Konieczne śpiwory, ręczniki, wygodne buty i ciepłe ubranie, przeciwdeszczowepeleryny, bo niestety nie wiemy, jaka będzie pogoda. :)W razie pytań czy problemów proszę o kontakt [email protected] lub tel.516271392

PozdrawiamKasia Bednarz

www.sandomierz.wordpress.com

SPOTKANIE W SANDOMIERZU6-7-8 listopada 2009

20

Teksty i zdjęcia do kolejnych numerów ‘Pielgrzymka’ można nadsyłać naadres [email protected] jest biuletynem Stowarzyszenia “Przyjaciele Dróg ŚwiętegoJakuba w Polsce” (w organizacji).