Stanisław Chmiela
Co w Sarmatach było takiego pociągającego?Czyli co o nich wiemy, czego nie wiemy, a co powinniśmy wiedzieć.
Ku powieści tej nakłoń ucha,Ludu wierny mój, a posłuchajI miej wiecznie przed oczami,Kimżeś między narodami:Patrz tam, gdzie Sarmacja jest żyzna,Tam to była Twoja ojczyzna,Gdzie przodkowie Twoi śmialiZ Rzymianami się ścierali.Na paiżach Dunaj przebyli,Tam o złotą wolność walczyli,A Rzymianom dawszy baty,Wędrowali za Karpaty;Tutaj wtedy w lasach głębokichŻyły tylko gryfy i smoki,Krwawym wzrokiem wkoło toczyłCzłowiek z jaszczurczymi oczy.Zatem przodek Twój złożył zbroję,Skoro ujrzał dziedzictwo swojeI szczęśliwy już SarmataSzablę z pługiem chętnie zbratał;Zaraz potem ochotnie zniżaKark swój hardy przed znakiem krzyża,W czym wiadomość jest doniosła,Że kobieta krzyż przyniosła.Potem przyszedł ów wiek żelazny,Kiedy liczne odparł najazdy,Minął wiek karmazynowy,Kiedy wzięto go w okowy.A pobuntowana w okowach,Rozbiegła się dziatwa Lechowa;Resztę krwawym spiął wędzidłemZdrajca, z azjatyckim bydłem.Ale jeszcze nie jest pobityŚwietny okręt Rzeczpospolitej;Czasem we śnie widzę nagle,Jak rozwija świetne żagle,Hardym dziobem fale rozpruwa,Liczna, bitna załoga czuwa,Złoty sztandar podniesiony,Aż ocieram łzę, wzruszony.Republiko! gdzie się zataczasz,W jakie obce porty znów zbaczasz,A z ojczystej twojej stronyCzyj dom będzie uczyniony?- Ja się zowę rzeką podziemną,Bóg jest ze mną, orzeł nade mną;Choć się skryję, to wypłynę,A bądź pewien, że nie zginę.
Ku powieści tej nakłoń ucha,Ludu wierny mój, a posłuchajI miej wiecznie przed oczami,Kimżeś między narodami:Patrz tam, gdzie Sarmacja jest żyzna,Tam to była Twoja ojczyzna,Gdzie przodkowie Twoi śmialiZ Rzymianami się ścierali.Na paiżach Dunaj przebyli,Tam o złotą wolność walczyli,A Rzymianom dawszy baty,Wędrowali za Karpaty;Tutaj wtedy w lasach głębokichŻyły tylko gryfy i smoki,Krwawym wzrokiem wkoło toczyłCzłowiek z jaszczurczymi oczy.Zatem przodek Twój złożył zbroję,Skoro ujrzał dziedzictwo swojeI szczęśliwy już SarmataSzablę z pługiem chętnie zbratał;Zaraz potem ochotnie zniżaKark swój hardy przed znakiem krzyża,W czym wiadomość jest doniosła,Że kobieta krzyż przyniosła.Potem przyszedł ów wiek żelazny,Kiedy liczne odparł najazdy,Minął wiek karmazynowy,Kiedy wzięto go w okowy.A pobuntowana w okowach,Rozbiegła się dziatwa Lechowa;Resztę krwawym spiął wędzidłemZdrajca, z azjatyckim bydłem.Ale jeszcze nie jest pobityŚwietny okręt Rzeczpospolitej;Czasem we śnie widzę nagle,Jak rozwija świetne żagle,Hardym dziobem fale rozpruwa,Liczna, bitna załoga czuwa,Złoty sztandar podniesiony,Aż ocieram łzę, wzruszony.Republiko! gdzie się zataczasz,W jakie obce porty znów zbaczasz,A z ojczystej twojej stronyCzyj dom będzie uczyniony?- Ja się zowę rzeką podziemną,Bóg jest ze mną, orzeł nade mną;Choć się skryję, to wypłynę,A bądź pewien, że nie zginę.
Ku powieści tej nakłoń ucha,Ludu wierny mój, a posłuchajI miej wiecznie przed oczami,Kimżeś między narodami:Patrz tam, gdzie Sarmacja jest żyzna,Tam to była Twoja ojczyzna,Gdzie przodkowie Twoi śmialiZ Rzymianami się ścierali.Na paiżach Dunaj przebyli,Tam o złotą wolność walczyli,A Rzymianom dawszy baty,Wędrowali za Karpaty;Tutaj wtedy w lasach głębokichŻyły tylko gryfy i smoki,Krwawym wzrokiem wkoło toczyłCzłowiek z jaszczurczymi oczy.Zatem przodek Twój złożył zbroję,Skoro ujrzał dziedzictwo swojeI szczęśliwy już SarmataSzablę z pługiem chętnie zbratał;Zaraz potem ochotnie zniżaKark swój hardy przed znakiem krzyża,W czym wiadomość jest doniosła,Że kobieta krzyż przyniosła.Potem przyszedł ów wiek żelazny,Kiedy liczne odparł najazdy,Minął wiek karmazynowy,Kiedy wzięto go w okowy.A pobuntowana w okowach,Rozbiegła się dziatwa Lechowa;Resztę krwawym spiął wędzidłemZdrajca, z azjatyckim bydłem.Ale jeszcze nie jest pobityŚwietny okręt Rzeczpospolitej;Czasem we śnie widzę nagle,Jak rozwija świetne żagle,Hardym dziobem fale rozpruwa,Liczna, bitna załoga czuwa,Złoty sztandar podniesiony,Aż ocieram łzę, wzruszony.Republiko! gdzie się zataczasz,W jakie obce porty znów zbaczasz,A z ojczystej twojej stronyCzyj dom będzie uczyniony?- Ja się zowę rzeką podziemną,Bóg jest ze mną, orzeł nade mną;Choć się skryję, to wypłynę,A bądź pewien, że nie zginę.
Ku powieści tej nakłoń ucha,Ludu wierny mój, a posłuchajI miej wiecznie przed oczami,Kimżeś między narodami:Patrz tam, gdzie Sarmacja jest żyzna,Tam to była Twoja ojczyzna,Gdzie przodkowie Twoi śmialiZ Rzymianami się ścierali.Na paiżach Dunaj przebyli,Tam o złotą wolność walczyli,A Rzymianom dawszy baty,Wędrowali za Karpaty;Tutaj wtedy w lasach głębokichŻyły tylko gryfy i smoki,Krwawym wzrokiem wkoło toczyłCzłowiek z jaszczurczymi oczy.Zatem przodek Twój złożył zbroję,Skoro ujrzał dziedzictwo swojeI szczęśliwy już SarmataSzablę z pługiem chętnie zbratał;Zaraz potem ochotnie zniżaKark swój hardy przed znakiem krzyża,W czym wiadomość jest doniosła,Że kobieta krzyż przyniosła.Potem przyszedł ów wiek żelazny,Kiedy liczne odparł najazdy,Minął wiek karmazynowy,Kiedy wzięto go w okowy.A pobuntowana w okowach,Rozbiegła się dziatwa Lechowa;Resztę krwawym spiął wędzidłemZdrajca, z azjatyckim bydłem.Ale jeszcze nie jest pobityŚwietny okręt Rzeczpospolitej;Czasem we śnie widzę nagle,Jak rozwija świetne żagle,Hardym dziobem fale rozpruwa,Liczna, bitna załoga czuwa,Złoty sztandar podniesiony,Aż ocieram łzę, wzruszony.Republiko! gdzie się zataczasz,W jakie obce porty znów zbaczasz,A z ojczystej twojej stronyCzyj dom będzie uczyniony?- Ja się zowę rzeką podziemną,Bóg jest ze mną, orzeł nade mną;Choć się skryję, to wypłynę,A bądź pewien, że nie zginę.
Ku powieści tej nakłoń ucha,Ludu wierny mój, a posłuchajI miej wiecznie przed oczami,Kimżeś między narodami:Patrz tam, gdzie Sarmacja jest żyzna,Tam to była Twoja ojczyzna,Gdzie przodkowie Twoi śmialiZ Rzymianami się ścierali.Na paiżach Dunaj przebyli,Tam o złotą wolność walczyli,A Rzymianom dawszy baty,Wędrowali za Karpaty;Tutaj wtedy w lasach głębokichŻyły tylko gryfy i smoki,Krwawym wzrokiem wkoło toczyłCzłowiek z jaszczurczymi oczy.Zatem przodek Twój złożył zbroję,Skoro ujrzał dziedzictwo swojeI szczęśliwy już SarmataSzablę z pługiem chętnie zbratał;Zaraz potem ochotnie zniżaKark swój hardy przed znakiem krzyża,W czym wiadomość jest doniosła,Że kobieta krzyż przyniosła.Potem przyszedł ów wiek żelazny,Kiedy liczne odparł najazdy,Minął wiek karmazynowy,Kiedy wzięto go w okowy.A pobuntowana w okowach,Rozbiegła się dziatwa Lechowa;Resztę krwawym spiął wędzidłemZdrajca, z azjatyckim bydłem.Ale jeszcze nie jest pobityŚwietny okręt Rzeczpospolitej;Czasem we śnie widzę nagle,Jak rozwija świetne żagle,Hardym dziobem fale rozpruwa,Liczna, bitna załoga czuwa,Złoty sztandar podniesiony,Aż ocieram łzę, wzruszony.Republiko! gdzie się zataczasz,W jakie obce porty znów zbaczasz,A z ojczystej twojej stronyCzyj dom będzie uczyniony?- Ja się zowę rzeką podziemną,Bóg jest ze mną, orzeł nade mną;Choć się skryję, to wypłynę,A bądź pewien, że nie zginę.
Ku powieści tej nakłoń ucha,Ludu wierny mój, a posłuchajI miej wiecznie przed oczami,Kimżeś między narodami:Patrz tam, gdzie Sarmacja jest żyzna,Tam to była Twoja ojczyzna,Gdzie przodkowie Twoi śmialiZ Rzymianami się ścierali.Na paiżach Dunaj przebyli,Tam o złotą wolność walczyli,A Rzymianom dawszy baty,Wędrowali za Karpaty;Tutaj wtedy w lasach głębokichŻyły tylko gryfy i smoki,Krwawym wzrokiem wkoło toczyłCzłowiek z jaszczurczymi oczy.Zatem przodek Twój złożył zbroję,Skoro ujrzał dziedzictwo swojeI szczęśliwy już SarmataSzablę z pługiem chętnie zbratał;Zaraz potem ochotnie zniżaKark swój hardy przed znakiem krzyża,W czym wiadomość jest doniosła,Że kobieta krzyż przyniosła.Potem przyszedł ów wiek żelazny,Kiedy liczne odparł najazdy,Minął wiek karmazynowy,Kiedy wzięto go w okowy.A pobuntowana w okowach,Rozbiegła się dziatwa Lechowa;Resztę krwawym spiął wędzidłemZdrajca, z azjatyckim bydłem.Ale jeszcze nie jest pobityŚwietny okręt Rzeczpospolitej;Czasem we śnie widzę nagle,Jak rozwija świetne żagle,Hardym dziobem fale rozpruwa,Liczna, bitna załoga czuwa,Złoty sztandar podniesiony,Aż ocieram łzę, wzruszony.Republiko! gdzie się zataczasz,W jakie obce porty znów zbaczasz,A z ojczystej twojej stronyCzyj dom będzie uczyniony?- Ja się zowę rzeką podziemną,Bóg jest ze mną, orzeł nade mną;Choć się skryję, to wypłynę,A bądź pewien, że nie zginę.
Ku powieści tej nakłoń ucha,Ludu wierny mój, a posłuchajI miej wiecznie przed oczami,Kimżeś między narodami:Patrz tam, gdzie Sarmacja jest żyzna,Tam to była Twoja ojczyzna,Gdzie przodkowie Twoi śmialiZ Rzymianami się ścierali.Na paiżach Dunaj przebyli,Tam o złotą wolność walczyli,A Rzymianom dawszy baty,Wędrowali za Karpaty;Tutaj wtedy w lasach głębokichŻyły tylko gryfy i smoki,Krwawym wzrokiem wkoło toczyłCzłowiek z jaszczurczymi oczy.Zatem przodek Twój złożył zbroję,Skoro ujrzał dziedzictwo swojeI szczęśliwy już SarmataSzablę z pługiem chętnie zbratał;Zaraz potem ochotnie zniżaKark swój hardy przed znakiem krzyża,W czym wiadomość jest doniosła,Że kobieta krzyż przyniosła.Potem przyszedł ów wiek żelazny,Kiedy liczne odparł najazdy,Minął wiek karmazynowy,Kiedy wzięto go w okowy.A pobuntowana w okowach,Rozbiegła się dziatwa Lechowa;Resztę krwawym spiął wędzidłemZdrajca, z azjatyckim bydłem.Ale jeszcze nie jest pobityŚwietny okręt Rzeczpospolitej;Czasem we śnie widzę nagle,Jak rozwija świetne żagle,Hardym dziobem fale rozpruwa,Liczna, bitna załoga czuwa,Złoty sztandar podniesiony,Aż ocieram łzę, wzruszony.Republiko! gdzie się zataczasz,W jakie obce porty znów zbaczasz,A z ojczystej twojej stronyCzyj dom będzie uczyniony?- Ja się zowę rzeką podziemną,Bóg jest ze mną, orzeł nade mną;Choć się skryję, to wypłynę,A bądź pewien, że nie zginę.
Ku powieści tej nakłoń ucha,Ludu wierny mój, a posłuchajI miej wiecznie przed oczami,Kimżeś między narodami:Patrz tam, gdzie Sarmacja jest żyzna,Tam to była Twoja ojczyzna,Gdzie przodkowie Twoi śmialiZ Rzymianami się ścierali.Na paiżach Dunaj przebyli,Tam o złotą wolność walczyli,A Rzymianom dawszy baty,Wędrowali za Karpaty;Tutaj wtedy w lasach głębokichŻyły tylko gryfy i smoki,Krwawym wzrokiem wkoło toczyłCzłowiek z jaszczurczymi oczy.Zatem przodek Twój złożył zbroję,Skoro ujrzał dziedzictwo swojeI szczęśliwy już SarmataSzablę z pługiem chętnie zbratał;Zaraz potem ochotnie zniżaKark swój hardy przed znakiem krzyża,W czym wiadomość jest doniosła,Że kobieta krzyż przyniosła.Potem przyszedł ów wiek żelazny,Kiedy liczne odparł najazdy,Minął wiek karmazynowy,Kiedy wzięto go w okowy.A pobuntowana w okowach,Rozbiegła się dziatwa Lechowa;Resztę krwawym spiął wędzidłemZdrajca, z azjatyckim bydłem.Ale jeszcze nie jest pobityŚwietny okręt Rzeczpospolitej;Czasem we śnie widzę nagle,Jak rozwija świetne żagle,Hardym dziobem fale rozpruwa,Liczna, bitna załoga czuwa,Złoty sztandar podniesiony,Aż ocieram łzę, wzruszony.Republiko! gdzie się zataczasz,W jakie obce porty znów zbaczasz,A z ojczystej twojej stronyCzyj dom będzie uczyniony?- Ja się zowę rzeką podziemną,Bóg jest ze mną, orzeł nade mną;Choć się skryję, to wypłynę,A bądź pewien, że nie zginę.
Ku powieści tej nakłoń ucha,Ludu wierny mój, a posłuchajI miej wiecznie przed oczami,Kimżeś między narodami:Patrz tam, gdzie Sarmacja jest żyzna,Tam to była Twoja ojczyzna,Gdzie przodkowie Twoi śmialiZ Rzymianami się ścierali.Na paiżach Dunaj przebyli,Tam o złotą wolność walczyli,A Rzymianom dawszy baty,Wędrowali za Karpaty;Tutaj wtedy w lasach głębokichŻyły tylko gryfy i smoki,Krwawym wzrokiem wkoło toczyłCzłowiek z jaszczurczymi oczy.Zatem przodek Twój złożył zbroję,Skoro ujrzał dziedzictwo swojeI szczęśliwy już SarmataSzablę z pługiem chętnie zbratał;Zaraz potem ochotnie zniżaKark swój hardy przed znakiem krzyża,W czym wiadomość jest doniosła,Że kobieta krzyż przyniosła.Potem przyszedł ów wiek żelazny,Kiedy liczne odparł najazdy,Minął wiek karmazynowy,Kiedy wzięto go w okowy.A pobuntowana w okowach,Rozbiegła się dziatwa Lechowa;Resztę krwawym spiął wędzidłemZdrajca, z azjatyckim bydłem.Ale jeszcze nie jest pobityŚwietny okręt Rzeczpospolitej;Czasem we śnie widzę nagle,Jak rozwija świetne żagle,Hardym dziobem fale rozpruwa,Liczna, bitna załoga czuwa,Złoty sztandar podniesiony,Aż ocieram łzę, wzruszony.Republiko! gdzie się zataczasz,W jakie obce porty znów zbaczasz,A z ojczystej twojej stronyCzyj dom będzie uczyniony?- Ja się zowę rzeką podziemną,Bóg jest ze mną, orzeł nade mną;Choć się skryję, to wypłynę,A bądź pewien, że nie zginę.
Top Related