Wojaczek Rafal - Wiersze Zebrane

download Wojaczek Rafal - Wiersze Zebrane

of 384

Transcript of Wojaczek Rafal - Wiersze Zebrane

Wiersze zebrane

1

2

Rafa Wojaczek

Wiersze zebrane

redakcja Bogusaw Kierc

Wrocaw 20053

4

SEZONT ksieczk daj Teresie

1969

Martwy sezonSEZONJest porcz ale nie ma schodw Jest ja ale mnie nie ma Jest zimno ale nie ma ciepych skr zwierzt niedwiedzich futer lisich kit Od czasu kiedy jest mokro jest bardzo mokro ja kocha mokro na placu, bez parasola Jest ciemno jest ciemno jak najciemniej mnie nie ma Nie ma spa Nie ma oddycha y nie ma Tylko drzewa si ruszaj niepospolite ruszenie drzew rodz czarnego kota ktry przebiega wszystkie drogi

5

MARTWY SEZONZjechaem tu nie w por Sezon jeszcze nie otwarty a ju miejscowi mwi e tu si nic nie zacznie Wczoraj widziaem wyniesiono w kubeku pana profesora taki by may Tak, tu si ludzie kurcz oszczdno na jedzeniu i deskach na trumn Pan profesor Pan profesor to bya caa epoka Cign za sob nog To by lad po ostatniej kochance pana profesora miaa na imi Andrzej Tak, tu ju nic si nie zacznie Tak, zjechaem tu nie w por kto yw ten umiera popiesznie jedn woln ju sal zamieniono na skadzik pewnie ju niedugo zao tu klamki Tak, to ju jest koniec Myj korytarz Pastuj podogi1965

6

PISZ WIERSZSiedz w kcie w swoim pokoju zamknity na klucz Od czasu do czasu by sprawdzi czy yj jeszcze szpilk si nakuwam a do wntrza czaszki wprowadzam widerek Ale albo te sposoby s zawodne albo ju nie yj. Siedz w kauy krwi to jest moja krew mwi ale wcale nie jestem tego pewny W takim razie krew moich zwierzt psa miego i innego psa mojego krew mojej fauny spokojnej. Maczam palec w tej cieczy ciemniejcej gstniejcej i wypisuj na cianie paradoks: pierwszy lepszy trup jest lepszy od ywego byle martwy Przygldam si dugo dzieu kademu sowu

7

kadej literze z osobna nagle zauwaam e ciana jest czysta biaamarzec 1965

8

PEWNA SYTUACJANajwyraniej obcito mi donie Pisz Patyczkiem przywizanym do prawego kikuta Maczam w patyczek w brunatnym atramencie Jestem take bez gowy Znamion mojej pci Nki kto subtelny umy i schowa Tak jestem W wannie si wyleguj W ciepej krwi moich zwierztI 1965

9

***Ludzie kad si spa Przed snem dobrze zje jabko Ja ksi Akwitanii wspinam si na drzewo w najlepszym wyjciowym ubraniu Podgldam ssiadk rozbierajc si do snu Duma zniosa sdy wartociujce powiada inny Francuz te szalony Lewa pier ssiadki jest nieco wiksza od prawej Zwichnita symetria to wanie to Potem spadem z drzewa

10

NASZA PANIWszyscy pjdziemy na jej pogrzeb bo jest pewne e umrze przed wszystkimi nami Cmentarz jest pooony bardzo malowniczo i my j uoymy bardzo malowniczo Ktry to ju z kolei cmentarz i ta brama z wystylizowanym napisem Wic przykryjemy j szczelnie ziemi dla niepoznaki miejsce zaoymy darni Powiemy sobie dobrze jest jak jest i odejdziemy do swych obowizkw2 V 1965

11

ONPrzyszed Niewiele mia do powiedzenia Pokaza ostrze i umiechn si Wszystkim nam nagle zrobio si niedobrze Usiad na aweczce zerwa stokrotk Powcha i przytwierdzi j do klapy Kiedy rozemia si ze strachu zaczo mierdzie Ale on mia sab gow Pierwszy nie wytrzyma i wsta Odszed na stron a my zaczlimy oddycha A potem poszed ju cakiem i nie wrci

12

MIT RODZINNYTo jest kiebasa To jest moja matka jadalna Ona wisi na niklowym haku i pachnie kominem Ona jest tania zreszt nigdy si nie droya bya wyrozumiaa i znaa moliwoci Ja jestem synem mojej matki i pewnego modzieca ktry nie by ostrony a pewnie by zoliwy a moe tylko nie wiedzia Matka wtedy bya zamroczona potem byo jej al Teraz ja jestem godny a moja matka wisi Wic wpatruj si w wystaw i czuj jak mi cieknie lina i sperma Wiem za chwil ju nie bd si waha wejd i poprosz t wanie To jest kiebasa To jest moja matka jadalna A to jest mj gd dziecinny1965

13

EROTYKNie umiem napisa wiersza By by taki jak to ciao ciao Nie umiem myle Ciao jest czarne Ciao mierdzi Ja nie jestem malarzem Umiem tylko kopn w brzuch Na ulicy goni psy Hycle Obdzieraj mnie ze skry17 I 1966

14

MARTWY JZYKPalcami ustalam rysy mojej twarzy Dwa palce wsadzam w usta i przydaj twarzy umiechu Jest to umiech rozdzierajcy przetuszczon blad skr Jest to umiech od ucha do ucha wypeniony zwojami jzyka To jest martwy jzyk1965

15

NIGDY NIE OTWIERA OKNAPamitaj nigdy nie otwieraj okna w czterech cianach wiatr nie wieje dbaj o gow i o r i zaczerpuj wci na nowo wprost ze rda mieszczaskiego nie myl o tym e ci si odnawia stygmat ty... Nie pisz listw do siebie kto to widzia pisa listy do zmarych

16

Pisz mio***dla ciebie pisz mio ja bez nazwiska zwierz bezsenne pisz przeraony sam wobec Ciebie ktrej na imi By ja miso modlitwy ktrej Ty jeste ptakiem z warg spywa kropla alkoholu w niej wszystkie soca i gwiazdy jedyne soce tej pory z warg spywa kropla krwi i gdzie Twj jzyk ktry by koi bl wyniky z przegryzionego sowa kocham

17

***znw widz Ci yw a do skurczu w gardle te sensacje bolesne jak poywienie konieczne alkohol piekcy w gardle nieustanna elegia cudzoziemko na Ziemi mordercw co oni robi przy Tobie uwierz Twoja szansa to moliwo innej ry ale przecie Ciebie nie ma jest imi Teresa co tyle jest ile mog sprosta a potem znowu cierpki posmak kolejna gorycz ale przecie Ty jeste kiedy ja tylko jak Ty si zgodzisz

18

JA: KAFKAPrzeroso mnie serce cay jestem wewntrz korze Biae trawki wyrastaj mi z warg Julia crka rzezaka wprawnymi po ojcu wargami uprawia moj chorob1966

19

YDWKAWesza dziewczyna zasna kobieta a ydwka ni si Naga jak oddech bolesna jak wntrze puc wyuskana z imienia wstydzi si Pochyla si nade mn i prosi drobnymi piersiami Stygmat kropla ywej krwi utkwiona w jasnym czole28/29 V 1966

20

KTRA ZMCZONA PIKtra zmczona pi a ciao jej jest noc dzie upiony w jej ciele co to jest e si nie odrniam od jej ciaa wit stop szlachetny ksiyca i soca dojrzewa w nocy w jej nie gorcym co to jest e z jej snu nie mog wyj mojego snu mj sen w jej zacinitych doniach zarazem jej oddech a take iskra co spina pice ciao z ptakiem ktra zmczona pi mj sen zakwita w jej nie ofiarowana niegdy moda ra22 IV 1966, w poudnie

21

IMI I CIAOktry mnie boli ciemny sen Teresa wywiecam ze snu jasne ciao bo Ci dao gdy zawarte w doniach to zdaje si spokojniej oswajanie snu i tylko imi pulsujce w suchych sutkach i tylko donie coraz to wiec6/7 maja 1966

22

MWI DO CIEBIE CICHOMwi do ciebie tak cicho jakbym wieci I kwitn gwiazdy na ce mojej krwi Stoi mi w oczach gwiazda twojej krwi Mwi tak cicho a mj cie jest biay Jestem chodn wysp dla twojego ciaa ktre upada w noc gorc kropl Mwi do ciebie tak cicho jak przez sen ponie twj pot na mojej skrze Mwi do ciebie tak cicho jak ptak o wicie soce upuszcza w twoje oczy Mwi tak cicho jak za rzebi zmarszczk Mwi do ciebie tak cicho jak ty do mnie11/12 VI 1966

23

ONA MWI, E J MIO BOLIOna mwi, e j mio boli ten czarny kwiat co ronie w zwizej gowie Kwiat co uciska wic s oczy z wysikiem Ona patrzy krzakiem ktry si we mnie zapala22/23 IV 1966

24

MOJEJ BOLESNEJMojej bolesnej przynosz wszystk krew to cikie wiato nocy niech zakwitnie socem w Jej dniu Mojej bolesnej oddaj wszystek oddech to drzewo niech szumi w Jej duszn noc Mojej bolesnej ni dobr mier29 V 1966

25

miertelny wiersz***Uspokj si, mj nie, jej nie ma Ale ona jest a serce cise, kryszta strachu Ona jest, mj nie a krew zbielaa Nie ma jej, ona w kadym pomyku ostatnie serce, miertelny wiersz Nie ma jej, ona w kadym oddechu, echo12/13 VII 1966

26

** *Boj si ciebie, lepy wierszu Boj si biaego snu Tak ci pisz, biay wierszu a kada litera jest cyfr lku Tak smakuje Jej ciao nieobecne, odlege o wiorst snu Szron snu na wargach i szorstkie podniebienie jak szorstka skra gwiazdy...7/8 VII 1966

27

OKNOI Gowa jest zimna Gwiazda chodzi przeyk tylko okno ponie we krwi Lubi by obcy pod Twoim oknem jakby na p urodzony. Myl o Twoim brzuchu rce chowam za siebie Teraz sprawdzam rysy swojej twarzy jakbym je ustala z Twoimi wargami. mier jest obojnakiem.

II Gwiazda przecieka do stp I tak musz i twarz pali a podbrzusze jak otwarte okno Kiedy pisz wiesz o czym ja myl Lecz czy pic mona zbudzi grzeczniew sierpniu 1966

28

` ZRENICACzas Jest biay, wyduony W stron serca. Ptaki rosn przez serce. Gdzie czas si koczy, po drugiej stronie serca Mieszkasz niewidzialna. Powietrze Szepce Do mnie Twoje ciao. Mio jest krwi rozleg. Gwiazdy s echem Twoich oczu I poruszaj si po ciekach Wydeptanych przez Twoje sny Gdzie noc si koczy. Gdzie mier si koczy moja pami rozszerzona.

29

UMIEM BY CISZMio to czowiek niedokoczony Eluard

Kocz si w twoich oczach umiem by cisz Kocz si w twoim nie Ostatnie echo jest cisz to miejsce gdzie koczy si twoje spojrzenie Sen mnie olepia, rozjarzona iskra serca Kocz si w twoim sercu Przez sen, przez ciebie donosz siebie do twojej mierci14-16 VII l966

30

GwiazdaROZSTANIE ROZSTANIEDziewczyna, ktra nie bdzie ju Tob, Twoj ma posta i Twj czyni gest, Twoje spojrzenie jeszcze u niej w oku lecz zbroi kad rzecz ju przeciw niej. Pereki Twojej ju u niej ozdoby przechodzi szyj przenikliwy rut. Wyhodowany Twj gd zjada ju dziewczyn, ktra nie bdzie ju Tob. Ju zaraz zacznie je nawet odchody; ju rozpacz siedzi we woskach Twych brwi, Dziewczyna, ktra nie bdzie ju Tob, Twym jeszcze gestem zamknie za mn drzwi.

31

EKLOGAZnw bd spa za oknem T. Z.

Nie patrz wci w okno... Tam ju zima si zaczyna. Gwiazda mrozu bezsenna jak pusta koyska. Cho do Ciebie sen przyszed na mikkich podeszwach nie zasypiaj niech raczej rozpuci Ci si w krwi. Ten krzyk nie by za oknem i nie by krzyk dziecka Ty krzykna znienacka ujrzawszy twarz snu. I wymwia imi i Krlewna nieka w Twojej doni za oknem ju grzeje swe stopy. I wiem, zaniesz... nieg zdepcze ci czerwon stop mier zamieszka na wargach takich bezbronnych w nie.

32

GWIAZDAI znw jeste bogatsza ode mnie o t mier ktr Ci wymyliem i ju si staa wana: w zalkach twoich pistek dojrzewaj chrabszcze. I jeste ironiczna jak piszcy si wiersz a ja mam donie smutne jak opuszczone gniazda i kada czstka myli znw Ciebie yw zmyla. I prbuj z warg zliza nie chcian szorstk ros rdza mwi jzykowi i jzyk nie powtarza Donie nie moje... Nagle gwiazda przez do przecieka. I cho zamknem oczy ugina si powieka wic wiem ju, e ta gwiazda jest Twoj krwi, co ronie a do nieba, najdusze spojrzenie Twego serca.

33

PROLEGOMENA DO INNEJ BAJKIJest inna bajka...

Cho ksiyc nie zszed jeszcze, cho jeszcze nie wierz ju nad wiat wschodzi socem nieznanym Twoje serce. I w oczach ju si krci wiat jakby pocztek by wiata: w Twoim oku te biegn przez przestrzenie ulege im dwie armie jak dwa sny. I oto poznajesz: jedn wiedzie Nikt za mnie; jakby obok Boa Krwka przed drug i wiesz ju, e bdzie bitwa jak dwu ywiow. Gdy Krwka znw odbiegnie do nieba Nikt ju za ni, Twoje serce zbada: dla mnie, nim si na nowo naucz mwi nazwa.1965 -1968

34

List do Krlowej PolskiLIST DO KRLOWEJ POLSKINie mog Ci uwierzy, e szukasz mnie, cho widziaem: Twoje niebieskie wosy umylnie si zapltay w nisk chmur na ktrej zwiedza Polsk mj gd. Nie mog Ci uwierzy cho w nocy nad Jasn Gr ka stana: to wiecca mga i wycieka spod niej kwana kropelka gwiazdy prosto do ust. Nigdy Ci nie uwierz bo kiedy wyszy mi z jelit wszystkie glisty i ciao wyparowao w kulisty piorun ktry wirujc unosi si ku mgle to wtedy nagi Murzyn, co wyszed z dna mgy, przez tub powiedzia: Obud si!1967

35

LIST SPOD CELIJest figurka ulepiona z chleba razowego jak Twoje podbrzusze. I nazwaem j jak kiedy Ciebie, by Twe imi nie byo mi puste. Ulepiem swoimi palcami, ostrzem drzazgi zaznaczyem ppek, postawiem j na parapecie wiata, ktry wieci za kratami. Teraz patrz na ni, czy ju sucha. Widz w grudzie szpary, lecz lin. Jest mj jzyk, Twoje suche usta kiedy byy rwnie chonn glin.1967

36

LIST SPOD CELI IIChobymy sobie przed snem dugo je powtarzali Twoje imi jest ciek co nigdzie nie prowadzi. I sen wreszcie si waha czy wybra znw t stron dokd przez niebo id tylko gwiazdy bose. I tak we nie lecz bez snw leymy do rana jakby nas skopano na nieaskawe dno. A jest nas dziewiciuset i w naszych celach md mg szyby zadymi porannej mierci zapach.1967

37

Pod cianANTYCZNEWidzisz: tam ley, w ciasnej kpie swej mierci. Przy nim jak sztandar naga wdowa, co wie, e jest wanie wdow podwjn: niemiertelno jest spraw gupi i smutn. Widzisz: bogini taczy i uwierz, e ona taczy nie przestanie bo tamten wci do niej mwi: Guptasku! Gdy ksztat twoich poladkw wyjawi mi si w biaym nie pamici dopiero sprawdz, czy idealny... Bo zrozum: on nie umia ju kocha jej, skoro adnej nie mia nadziei, e mu pod ask doni z tej aski umrze. Lecz cho nie umia kocha jej, widzisz: nie umie powstrzyma swojej doni, co tacem wci dyryguje.IX 1967

38

POD CIANNie widzielimy jej nigdy lecz gdy czasem zwszymy smak naszej liny jest smakiem jej liny. Kiedy musielimy pi z kropelki jej liny mwi nam nasze sklejone plastrem wargi. Lecz nie wiemy kim jest: moe jest nami jej gwiazda jeli spada w gb nieba spada. Jest mieszkaniem naszej mierci, co odrasta cigle od nowa jak wosy pod pachami.

39

PIOSENKA BOHATERWStanisawowi Byo ycie Chaciskiemu

Jej ycie nasze, i lina. Ale nie nasza ju Ziemia co nam spod kolan bia mg wanie wycieka. Kto nam powie gdzie mieszka bdziemy my i wina... Nam tylko czeka nie wiedzc, czy kto znowu powie: ywa a take, czy powiemy to sami, a nawet w dobrze nam przecie znanej mowie czy powie noc. Nam tylko wierzy nie przesta. Bo musi zabrzmie ten gos albo cho echo w niebie obudzi t gwiazd co by si moga mieni koysk naszej mierci.1967

40

Ptak, o ktrym troch wiemWSPOMNIENIETo byo chyba wtedy, gdy z lici cieka listopad. Wic by botnisty ogrd i ciebie ju nie byo. Moje ycie, ktremu twoja mier si nia szczur dziury w ogrodzeniu poszuka pobiego. To byo wanie wtedy, gdy gwiazda nieba pochmurna nad ogrodem ciemniaa; gdy echo, co podsuchao twj gos ze rodka mierci przeduyo za pot do ucha podbrzusza. Wic kiedy ju nie mogem dojrze tropu apek szczurzych na drce; kiedy listopad mi kapa z wosw; gdy lepka gwiazda co z rozpitych spodni rosa spada do bota, wtedy byem tob.

41

URYWEKdugo obraano dwie kobiety we mnie; od serca i od ksiyca muzyka, wska, przeduona a za mj cie rozwizywaa im krew i linia jaskki, cho bezwiednie naruszaa ich ulotn granic wreszcie przestaem odrnia pory a podbrzusze jest sow22 XI 1966

42

DAMSKI KLUBChodz wok zielonego drzewka Wok choinki chodz cakiem nago A kada trzyma w prawej rce wiec A kada wieca nierwno si spala A lew rk kada kad drapie Drapie j w plecy a do krwi j drapie Potem przykada wiec do krwawicej rany Potem porzuca wiec i pod drzewkiem kuca Kucaj wok zielonego drzewka Rodz potworki tureckim sposobem A potem jakby cakiem zapomniay Gdzie byy co robiy Ubieraj si i wychodz30 IX 1965

43

PTAK, O KTRYM TROCH WIEMPatrzy na mnie moja twarz odbita w chmurze mgy, co wysza mi z ciaa przez szpary w powiekach. A to jest mga krwi i ju za horyzont cieka. A mj wydech co take jest krwi, tylko such, jest wiatrem pionowym co jeszcze zakotwiczony w ry puc jest odyg krcego ptaka. Lecz e ziemia si wanie odwrotnie obraca obracaj si we mnie puca a przez usta wyszarpn si spomidzy eber niby chustka. Wic pki jeszcze jest niebo, moja twarz rozlega, pki nad horyzontem krew wieci jak jutrzenka, pty ptak zna miar swego wywyszenia. Lecz ju, cho o tym nie wie, powoli przecieka spod tamtego pod ciasne niebo, ju pod moj powiek si rozpywa w ciki jak caun obok.

44

KOCHANKA POWIESZONEGOKochanka powieszonego patrzy mu do oczu przyglda si sobie w jego nie Kochanka powieszonego w kucki przy jego gowie rodzi mae z czarn twarz Kochanka powieszonego z czarn twarz z blu dziecko wp rozrywa Kochanka powieszonego wasn pier ssie Paznokciami po sobie Kochanka powieszonego umiera w jego nie.

45

PIERWSZA GWIAZDAByem szczliwym gociem w Starym Kraju. Twojego ojca umierajcego Do susznej mierci ttna wysuchaem. Gdzie w szparze ciaa serce wydzwaniao Naprawd wieki ju w czasie sekundy Mojej nieduej mierci. I widziaem Nard zebrany wkoo jego ka, Odmierzajcy oklaski, cukierki Jedli, mczyni i kobiety, dzieci Patrzyy z gry z ramion wielkich ojcw. A potem twoja matka mya trupa, Ostatni wol czytaa script-girl. Lecz, cho na Ziemskim Planie nieobecna Prawdziwie pierwsz gwiazd bya mier.

46

DOBRANOCDobranoc, oto jest Twj domek chciabym, by znw by take moim. Jest Twoje serce, gruda wiata w ciemnej koysce Twego ciaa. Ty zabitego si nie boisz skoro na progu Twego ciaa dzisiaj bezsenna warta czuwa. Lecz cho jest ojciec, ktry umar mog go min, wielki skinie. Przemwiyby Twoje wosy, oczy do nocy po imieniu lecz wiem: noc powie moim wargom: Schyl si a dotkniesz cich warg zgasisz jej serce. Wic: dobranoc.

47

Trzeba byo rozstrzela poetKAT KATALOGNajpierw ra, co r adnego nie jest ogrodu do ktrego nie wiedzie nawet boczne wejcie. Dalej, bezkrwista jak leukemia, jest krew i ycie, ktre spnio si na mier. I gos, co jzyka nie ma wsplnego z mow. Usta, na zawsze niepewne swoich warg, na ktrych nigdy nie usidzie nawet patek cienia, kryjomy pocaunek dnia. Czasem o rzs zaczepi si ma matka zmara i zaraz w ognisko oka spadnie. I jeszcze ptak, co nigdy do nieba nie doleci bo nie ma ziemi, z ktrej mgby wzlecie I gd, co ju nie zazna adnego owocu i w doni ziarnko, co jest mogi owocu.1968

48

WYBRZEENiewidzialni ni winiowie ry, matka do nich przez ocean pynie, gdy minie ra da znak do godw. ni Matka ley na play lubczyk w trzewiach gotuje tropicielki, crki krwi wychodz z jej wosw ni. Matka biegnie przez trawy bij po pcinach, za ni korowd staje, spluwa1966

49

TRZEBA BYO ROZSTRZELA POETPatrz czasem na Ziemi lecz ju nie widz planety C, e jest sowo Ziemia, e inne take pamitam Choby to byy wszystkie Sowa, ktre pamitam Wiem, e inny jest jzyk poematu. Poemat jest osob, tak mi si czasem wydaje Zdaje si, jest Murzynem cho nie wiem: czarnym czy biaym Wic drgajca pod brzuchem Biaoczerwona rdka Pilnie prowadzi go za moim ladem. Czasem chciabym si schowa lecz nawet najmniejszej szpary Nie ma ani oboku. Lecz nie ma take Murzyna Poemat jest kim innym Ale jeli jaszczurk Jest lub biskupem, te jest moja wina.1967

50

INNA BAJKAAndrzejowi Wojaczkowi aktorowi

1970

GenetyczneGENEZALas sam stan Nim jeszcze ustaliem miejsce Pod las Nim py kosmiczny sta si cho piaszczystym Gruntem dobrym pod sosn w jednym mgnieniu powiek Znikd jak tysicletni wyrs ten matecznik A wtedy By nie zwali kosmiczny wiatr Twardnie W nieznan jeszcze Ziemi dokoa korzeni Magnetycznie py pocz i pod bieg stop cieka si rozpocza by dalej wydepta Niebo si samo przez si zrozumiao W lesie Rs pnocny kierunek mchem na pniach Poudnie Oscylowao zmiennym socem Mira Ceti A kiedy wzeszed sidmy ksiyc i si znudzi I zaczo powszednie cudowne stworzenie Wtedy z lasu kobieta wysza jak niedziela

51

INICJACJAKoniecznie naga wic to jest kobieta? Tych dwoje uroczycie wypukych to s piersi? Czy tak zawsze przede mn bdzie staa? Ju klczy Nieci nie wymylony ogie chyba z doni Jakby wiedziaa e godny syci tchnieniem I ju ognisko jawny ksztat jej puc Mwi bdziemy jedli i z podoka Nim zdyem pomyle buk bierze Ale wod to chyba wypacz Bym ci przed tym moga umy nogi A moe chcesz zacz od sutkw Mwi co zjedzone to twoje Ja wiem e nie na darmo rozniecia ogie Z dwch stron ognia czekamy ktre pierwsze wejdzie

52

CZY WIERSZ MOE NIE BY KOBIETIle to jeszcze stronic nie zmazanych krwi godn! Lecz ten, co sta si, mnie jedzc, Wiersz rankiem napisany, nakarmiony noc, Czy moe nie by kobiet?

53

MUZYCZNEJak je inaczej wywie z lasu Wybacz musiaem zbudzi w tobie Muzyk chocia dla nas niema Ju potrcia li widzialnie Spada jagoda jarzbiny Na igach sosen zaiskrzya Cho e s jeszcze nie wiedzce Sennie snujce si po duktach Wreszcie zwierzta zabolaa Ponc obrcz twego wianka Ju przeskoczyem gdy na olep Za blem idc do nas przyszy Za wianek piercie daj cyfr Wypal przyjmujc na domowe

54

NA NUCIE NAJWYSZEJW kocu ujawni si ci, ktrych wiatoczue Srebro mzgu na razie tylko rejestruje Zamieszkujcy poza granicami widma Pki ich mnie wiadoma pobudka nie wygna Bdzie to gos tak cichy, e sam nie usysz Bdzie to gos kobiecy na nucie najwyszej Z fioletowego strychu wtedy po porczy Zjedajc prdko min wszystkie pitra tczy By na parterze stan w kocu jawn stop Wygldajcy mniej lub bardziej purpurowo I, wci idc za gosem, rozpoczn si skrada Aby rzetelnie rdo tego gosu zbada I, wci za gosem idc, przyjd wreszcie do mnie Aby zasta nad tego tu wiersza brulionem1969

55

ZDUMIEWA SI MDROCIStanislawowi cierskiemu z Teatru 13 Rzdw, wanie na Nowym wiecie

Zdumiewa si mdroci maej czowieczej rzeczy Go, co gospod sobie obra dzi na tej Ziemi, I mu w zmierzchym przestworze zamajaczya gwiazd askawie swojsk, rzekby: krwi jego tkliwie bratni, Bez ironii wrc, jak jaki pewny dom, Przychylno jego ndzy i zrozumienie snom. Bowiem gdy osignwszy zsiad z uprzejmej mgawicy Przygodnego oboku, zaraz spod szubienicy Krzya ustawionego na wyniosym pagrze Dwaj znani ze snu, ktry ni si w dziecistwie, stre Nie legitymujcy si i milczcy wyszli, Schwycili, motkw, gwodzi dobyli i przybili.23 X 1969, w Polsce

84

BYA WIOSNA, BYO LATOBya wiosna, byo lato, i jesie, i zima By poeta, co sezony cierpliwie zaklina Na mieszkanie i na mio, na troch nadziei Na obron ode klski, oddalenie ndzy Na ojczyzn, t dziedzin mierci niechybionej Na jawn r umiechu piknej nieznajomej Na prawo wanego gosu, na wiersz nie bez echa Na Ksig, ktra by moga nie zwa si gazeta Na dzie dobry, na noc cich, na sen, nie na koszmar Na matk, na ojca, wreszcie i na lito Boga Ale cho si wierszem wolnym trudzi albo rymem Sennym szeptem, penym gosem, rozpaczliwym krzykiem Wiosna przesza, lato przeszo, i jesie, i zima I poeta nie zaklina ju ale przeklina1969

85

LIST DO NIE WIADOMO KOGONiejakiemu Wojaczkowi

Takich majc aliantw jak dobra krew, mzg Obfite biako spermy, pot, zy, wzrok i such Cieszc si sercem zdatnym do spazmu, pucami Wydolnymi na tyle, by mg zdmuchn gwiazdki Drobnych klsk, co od czasu do czasu si w oczach Zapalay to jednak nie by jeszcze poar Mogc zawsze posiada jasne przedstawienie Spraw i czynnoci jutra, mogc pisa wiersze Nie sercem je wyrzyna na guchym pniu dnia Czy tam na ciemnej cianie nocy, mogc w gwiazd Sprzysienie si z tob wierzy mimo drobnych Awarii w waszych jawnych paktach pokojowych Mogc mie swoj gwiazd i manier wasn I przy pewnych dochodach mie jeszcze do czasu Aby kocha mioci w dobrym tonie smutn Ale poywn, jak dziewczyn niegupi Studentk filologii albo medycyny Zamon z domu, adn, z gustem oraz czyst Ty moge by poet. Ale cigle nie Uparcie powtarzajc, dzi nie wiesz, kim jest!1969

86

ZAPIS Z PODZIEMIARok agodnego wiata Wzrok zdolny cieszy si Such cierpliwy i chonny Gos jedynego Boga Do kochanej kobiety Do w jej powanej doni Twarz kochanej kobiety Pier kochanej kobiety Brzuch kochanej kobiety Srom kochanej kobiety Jk kochanej kobiety Spazm kochanej kobiety Dreszcz rozkoszny Pacz szczliwy Gd zaspokojony Chleb z zasuonej mki Schron bezpiecznego domu Go poproszony w dom Grosz pewnie zarobiony Rym wdziczny Wiersz serdeczny Noc spokojna Sen co przynosi sny Sny a nie koszmary wit nieokrutny Strach opanowany Gest odmierzony Puls rwny

87

Krok stanowczy Wdzik osobisty Rdze wydajny Ko prosta Krew obfita Bl sublimujcy Trud nienadaremny miech niehisteryczny Smak subtelny Los czowieka Deszcz oywczy nieg nieuciliwy Mrz niedotkliwy Piec ciepy yk dobrej wdki Wo ry Czas pokoju Zmys zgody Myl lotna Cel wytyczony mier pobona Nie dla mniena Nowy Rok 1970

88

N I E S K O C Z O N A K R U C J ATAMistrzowi Mowy Polskiej Tymoteuszowi Karpowiczowi

1970

BYSKAWICA1 Wierszem rosn do Ciebie, ktra o mnie nie wiesz. Ale ja wiem o Tobie, to znaczy, e jest. Tak bardzo pojednana ze swoim istnieniem, e niemiertelna: tylko z waha yje mier. 2 Wierszem rosn do Ciebie, ktra jeste w niebie Wyszym ni to pastwisko, gdzie si pasie ptak Mojego wzroku; dokd nie dosiga akt Strzelisty samogwatu i jasnowidzenie. 3 Wierszem rosn do Ciebie, ktrej nie zna nikt Z yjcych i umarych. Ja te jeszcze nie znam. Lecz wiersz ronie na olep coraz wyej, mit Rozjania nieskoczona byskawica serca.

89

Piosenka o poeciePOCZTEK POCZTEK POEZJIPanu Julianowi Rogoziskiemu

Bdna przecz pomidzy piersiami Atlantydy Lub inny lecz trakt zawsze nie z mojego snu O, pocztek poezji swoimi chodzi drogami! Wiem jeszcze wicej: oto, aby mc si bawi Tym, i nawet iskrzenia elektrycznych stp Nie sysz, kierpce nosi splecione z wkien ciszy. Oraz donie umylnie wcisn w rkawiczki, Tak by odciskw palcw nie wszy mj gd, Cho na zewntrznej stronie snu mogyby by No bo czy nie mg dotkn; potkn si o kcze dzy, ktre niekiedy a poza sen wyrasta? Mniemam take, i chodny hem ma na gowie, gdy Nie podpala mu wosw nawet rozpdzony Promie jasnowidzenia. Dziewczca wdziczna maska Tak oto drogi chopiec ze snu i ze mnie drwi. Lecz wiem: poza tym nagi jest jak szczera ra I gdybym by kobiet dawno miabym w ustach.1969, czerwiec, Zakopane, Astoria

90

ZAKONDobra noc mi pozwala a do rana pisa niezmordowanym pirem krwi na jej tablicach odwracanych wilgotnym palcem mdego wiatru. I pisz wierzc e mi starczy jeszcze znakw wspczucia z kadym bratem co na wysokoci swego osamotnienia te z wolna wywieca. I pisz wierzc e mi wystarczy pokory gdy wit mi szary worek na gow zarzuci by si do wielkodusznej cierpliwoci zmusi. Bo pisz wiedzc e gdy noc wypeznie z ndzy pozalewanych wod lokatorskich piwnic i na gwiazdach swe paszcze rozwiesi by wyschy ja znowu bd pisa oni bd czyta piszc zarazem do mnie swj serdeczny list wielkim promieniowaniem swej wysokiej krwi.1968

91

NA POKJ I NA WOJNTrzeba by ktr z tych susznych gwiazd nazwa Sowem zielonym jak kiedy byo Wenus, Zaniedziaym ju grynszpan na miedzianych wargach, Aby wschodzia nad nasze nowe miasta Jako wreszcie legalny afrodyzjak mw, Siostra braci, tarcza przychylna nasieniu. Trzeba by inn czerwonym nazwiskiem, Tak jak onegdaj sowo Mars, uprawomocni, Aby na nowo byy ju rzeczywiste Pociski dyplomatycznych not i pociski Puszczane w wieo wykopane okopy Wroga, gdy czas nowy dojrzeje do wojny. Trzeba by suszn kropl krwi upuci Nim karabin maszynowy zagra w pnie.

92

PROBADa mi miot bym zamit publiczny plac Albo kobiet bym j kocha i zapadnia Da mi ojczyzn abym opiewa Pejza lub ustrj ly czy chwali rzd Przedstawi mi czowieka bym ujrza jego wielko Czy ndz i opisa w ciekawych sowach Wskaza mi zakochanych bym si wzruszy Posa mnie do szpitala Na komunalny cmentarz Urzdzi mi teatr igrzyska sportowe Wojn niwa na wsi festyn w miecie Albo nauczy mnie prowadzi samochd pisa na maszynie Zmusi do nauki jzykw czytania gazet A ostatecznie da mi cho wdki ebym pi I potem rzyga bo poetw naley uywa1969

93

PIOSENKA O POECIEPoniewa bity jest cigle jak dziecko, Poeta, sztuki nie znajcy wcale, Pi poematu zaciska i bije. Bije kobiet, bowiem si podmywa, Wyciska wgry oraz si maluje. Bije sw on za to, e kobieta. I za to samo bije swoj matk. I ojca bije za to, e z ni jest. Wadz opluwa prdkimi stychami. I tucze szyby rymem i kopniakiem Akcentu gwk embriona w macicy Przetrca tak, e matka syna pozna Po idiotyzmie, z ktrym si urodzi. Poeta take inne rzeczy robi, Ale ju wtedy przestaje nim by.1968

94

LIST DO NIEZNANEGO POETYJenseits von Gut und Bse

Paski pokj wynajty u rencistki Dawno wdowy ale z seksem niewygasym Ktra pieska ma Pan musi wyprowadzi Nawet wtedy gdy pan zacz nowy wiersz Z jednym krzesem wskim kiem bujnym grzybem Paski pokj nieprzytulny zwaszcza teraz Kiedy w okno co na pnoc zawsze patrzy Tucze dziobem mrozu biay zimy ptak Czy herbat cho pan moe sobie zrobi? Czy sprowadzi moe sobie pan dziewczyn? Paska matka odwiedzia pana kiedy W tym pokoju gdzie z sufitu patrzy strach? W rkopisach czy nikt panu tam nie grzebie? Czy za wiato ka panu co dopaca? Te butelki oprnione z podej wdki Gospodyni panu chyba ma za ze? Pask twierdz i wygnaniem jest ten pokj Wie ponad dobrem zem i spoeczestwem Czy pan nigdy nie prbuje z niego uciec? Z rozpaczliwych czterech ktw Pity: mier1968

95

WIADECTWO1 S u nas gry podziemne, o ktrych nie ni si nawet w najbardziej proroczych snach kartografw. 2 S u nas rda ukryte pod mchem mgy; przeczuwane tylko przez spalone spragnionych garda. 3 S u nas rzeki podskrne, co nios statki, o ktrych mao jeszcze wie rejestr krlewski. 4 Gwiedzie przychylne byyby jzyka kpy, gdzie upa by, ju wyprzgnita z szlei sfer, chciaa. 5 S u nas studnie takie, gdzie na dnie jest inne niebo antypodw, ale nie wie purpura. 6 Jest u nas modsza siostra mierci: chlebem i sol z rki j karmimy, eby bya yczliwa. 7 Jest u nas prawda: ty wiesz, co jej skadasz wiersz odywiony rozpaczliw krwi z serdecznej rany.

96

NA ODWROCIE STAREGO WIERSZAPanu Andrzejowi Kijowskiemu

Na odwrocie starego wiersza Nowy wiersz dzi pisze poeta W prawej doni owek ciska Lew sobie mzg z wosw iska Prawym uchem gosw ze Wschodu Lewym sucha z Zachodu gosw Zamyka zazawione oczy I ju widzi Biegun Pnocny I ju czyta cyfra po cyfrze Ten swj wiersz w sennym zorzy pimie Poudniowy Biegun nie szkodzi Koo tyka pingwiny chodz Rosjanie i Amerykanie Zakadaj bazy polarne Na pnocy te si ukada Jak najlepiej nowa wyprawa I wpada mu w wewntrzne oko Transkontynentalny samolot Echem wodorowego gromu Nowoytnie brzmi gos ze Wschodu Na Zachodzie co sycha? syszy Mdy pisk watykaskiej aciny

97

Nadepnitej na gardo butem Postpu reklamy piguek Do dyktandu temu posuszna Zapisuje dystychy suszne A gdy oczy otwiera znw Na kartce wyiskany mzg Na odwrocie starego wiersza Stary lk jednakowo mieszkakwiecie 1970

98

***Panu Jackowi ukasiewiczowi

Mj szerokostopy mzg, co z gowy mi wyszed Przemierzywszy kroset mil jawnym jest ksiycem Mj niebieskooki wzrok, co pody za nim Pokonujc krtko sw eni go z gwiazdami A mj religijny gd, co nie znosi braku Zmyla Boga, aby by tem im oraz ramk I ju mj naiwny zmys pobonej harmonii Penym gosem cieszy si z osignitej zgody I ju mj zacieky bunt, najlepszy poeta Po cichutku ostrzy n na kamieniu serca1969

99

GDY PIES KSIYCAGdy pies ksiyca szczeka i z zaukw nocy Echo mu odpowiada w sposb wielce drwicy Gdy fioletowa lampa twojego mzgu ponie Mdlc gorczk, kiedy dygocce donie Ledwie mog uchwyci cho okruch powietrza Aby do ust zduszonych rk snu go wetka Jak papieros, gdy sen jest nie snem lecz cyklonem Ju nie w twoim pokoju w komorze gazowej; Gdy pies ksiyca ju nie szczeka ale wyje Gdy ptla lku szczelnie zaciska ci szyj I ju nie yjesz ale cinity na dno Mdego ciaa przez wrogo obojtn moc Nie miesz wierzy, e jeszcze wolno ci oddycha; Kiedy nawet poezja, pierdnwszy w drzwiach, wysza Z pokoju, by si uda na ptl tramwajw I kontrolerce w budce przeszkadza w spenianiu Obowizkw subowych, karmic j tsknot I tak dalej; gdy, nagle spojrzawszy przez okno, Stwierdzasz, e si planeta odwrotnie obraca Odwracasz gow, cian koo siebie macasz I nagle palcem trafiasz w nieskoczono... Krzyczysz Lecz co z tego, gdy nawet sam siebie nie syszysz; Gdy do dziesiciu liczc wnet si zatrzymujesz Nie pamitajc, co jest dalej, ju na trjce;

100

Gdy nagle jeste swoj matk, rodzisz siebie I jako matka niemo patrzysz, jak si w rzece Nazywanej po polsku jak kobieta: Anna Topisz, i orientujesz si raptem, e zasza Pomyka, gdy brakuje cyfry w z pocztku; Gdy, jak Norwid, zaznaczasz, e nie jest z teori Obeznany, za wszystko dzieje si w pejzau Sonecznym, gdy ty syszysz: pies ksiyca zawy Znowu, i odszczekujesz mu szlochem spod serca Gdy n blu przemoc przenikn ci trzewia; Gdy pies ksiyca skomle jak twj kiedy pies Dopraszajcy si, by mu da wreszcie je Gdy pies ksiyca dyszy jak zgoniony pies Gdy pies ksiyca gryzie twj mzg jak zy pies Chocia obrcz doni obejmujesz skronie Wtedy zjawia si Strzelec ja i stawia kropk.25 I 1970

101

PI ZDA O WOSACH1 Wosy s smutne: mzg nawiedzony Dumnym obdem nie chce dba o nie 2 Wosy s ciche gdy gra kosmicznie Mzg piowany dugim sfer smyczkiem 3 Wypadajce wosy: cho dumny Przecie godny mzg zjada cebulki 4 Wosy samotne: mzg nieobecny Ani na niebie ani na ziemi 5 Tryumfujce wosy: odgady e mzgu nie ma gdy szczury zjady!18 II 1970

102

RKOPISI Kartka saboci twojej okrutnie i drwico pena. A ty si cigle przymuszasz jake uparcie peza Poprzez t nudn Sahar, aby dotrze do rda, Tak rozpaczliwie ju oblizujesz spierzchnite usta. Oby ci w kocu wysech atrament w twym kaamarzu, Oby bezwadnie w sypki piach liter uderzy twarz! Bo c za duma, mio, nienawi kae ci i Podug meandrw wysychajcej ju, sonej krwi? W pocie si topisz na tej pustyni, by ci sl zara. I w kocu amiesz paznokie pira i tak to jest: Skrelone sowa, skrelone ycie, nie napisana mier.

II Ta kartka jak chusteczka albo twj pokj: cztery Ma rogi, by haftowa krwi swojej drobnym ciegiem Lub wielkimi krokami imaginacji chodzi Od sowa do przysowia, od przecinka do kropki. Ale o co ci chodzi, e tak wci si uganiasz I wci nie moesz dobiec do ostatniego zdania? Co ty chcesz wyhaftowa, e tak krwi nie oszczdzasz, Na jak r ma ci wystarczy owa przdza? Spjrz, dobra noc si koczy, co twoj ndz krya, Gosem pierwszego ptaka dzie z ciebie drwi zaczyna. Wic zapomnij o kartce, pij. Wtedy ci mier napisze Nikt.1970, luty

103

SOWA DO PIOSENKI NA OSTATNI DZIE ROKUile mierci w szufladzie w szafie w rkawach paszcza tyle strachu pod kiem za lustrem za obrazem ile wierszy spisanych ile wierszy podartych tyle ycia w brulionach tyle nadziei w mieciach tyle mieci w mietniku ile zachwytw gupich ile snw fantastycznych tyle ndzy skutecznej ile wdki wypitej tyle puc wyrzyganych ile sw wyrzeczonych tyle blizn fioletowych tyle niegu za oknem ile krwi upuszczonej tyle guchego nieba ile lepego wzroku tyle w krwi niepokoju ile dni w nowym roku ile w zegarku sekund tyle mrwek na plecach ile wosw na gowie tyle robakw w mzgu ile jest w gowie blu tyle odka w gardle

104

tyle w ustach niesmaku ile jest obrzydzenia tyle korzyci z chleba ile poytku z gwna tyle jest oschej wiedzy tyle wiedzy jaowej ile lat zmarnowanych ile pamici nudnej ile wiary faszywej tyle mki komicznej tyle miesznej tsknoty tyle mioci prnej31 XII 1969

105

PIOSENKA O POECIE IIPoeta pisze o ojczynie (maa wdka) Poeta pisze o kobiecie (maa wdka) Poeta pisze (czysta wdka) sztuk robi Poeta pisze cae rano (ile wdki) Poeta pisze po poudniu (duo wdki). Poeta pisze wieczr noc (hektar wdki jak mwi B. Antochewicz kapitan MO) Poeta pije (szkoda sw)

106

PRBA OSTATNIEGO WIERSZAJu w zgodzie ze snem nie napisz ciebie, Wierszu, moja mko, ndzo i wielkoci, Nudo, rozpaczy, godzie i szalestwie. Nie policz ci na palcach adnej zorzy. I nie wysowi ci do wtru gwiedzie: Tak wysoko we krwi piewa, e a boli. I sabej gowy szko nareszcie pknie, A ty mi si, wierszu, jeszcze nie pooysz agodn doni na gowie bolesnej. Ani nigdy w niemej zgodzie z duchem mowy, Podug nadziei partytury jednej, Nie wygram.1969

107

WICEJ NI SOWABoli mnie gowa jako w Wszechwiecie Tak i na Ziemi na pewne cicie? Boli mnie serce tak w dzie jak w nudn Noc czyby zastrzyk benzyny czuo? Boli mnie do gdy pisz wiersz proz Jak i podcieram si utn noem? Boli mnie noga, chocia dziewczyna Wie, e nie tacz wyrw mi z tyka? Boli mnie gowa, serce, do, noga Jakby to byy wicej ni sowa!18 II 1970

108

PIOSENKA Z NAJWYSZEJ WIEYPiersi przekute drutem do robtek Ma moja ona I cigle jej rad I wci jej krwawe ciao wielbi kat Kuchennym noem biodra grubo strue I parzy stopy i opala ydki Wyuska jabka z kolan yy z ud Teraz otworzy krzywym ciciem brzuch I na widelec ponawija kiszki I szuka dalej Wymacawszy odkry Ko ogonow i odrba j I noyczkami do naskrkw srom Wypreparowa I wyupi oczy I przez maszynk do mielenia misa Przepuszcza oba poladki I krew Wiadomo po co rozciera na szkle I kady wos jej na czworo rozszczepia Bo cigle wierzy e przecie odnajdzie Takim cierpliwym oprawc kt by Inny jak tylko poeta mg by Znam go Nazywa si Rafa Wojaczek1969

109

ReRAFAA NA IMIENINY RAFAA WOJACZKAKto, Kto kocha Nie jest tym, co Umrze. Wic cho skdind wie, e mier poufnie Dowiadywaa si nawet u ksiy I przodownikw policji, Wierzy. Kto, Kto wierzy Nie jest tym, co ebrze. Wic cho go bol wszystkie rany cite Siekier wiata a do koci rdzenia, Swoje powietrze ykajc Czeka. Kto, Kto czeka Nie jest tym, co Kupi. Wic cho odmienia imi swej zasugi Przez pory roku i ksiyca kwadry, Gorzka sl klski siada na Wargi.

110

REmier nad Azj jest obokiem na kocu wosw fosfor gwiazda na wierzchu doni midzy doniami kulistym piorunem lecz kiedy pi ucieka mi przez trzewia do Polski druga ra puc boli sucha krew oddechu ja na klczkach pucz krocze nasienie mi si mieje ju Ziemia obraca si przeciwko mnie a serce dugie za oknem lepa chorgiewkaI 1967

111

W PODWJNEJ OSOBIENie pi lecz On te nie pi Sucham lecz On te sucha Czekam lecz On te czeka Ja cierpliwy lecz i On cierpliwy Oddycham lecz On te oddycha Widz Go ale i On mnie widzi Nie boj si lecz On te niestrachliwy Zapalam papierosa On take skrta mi Jem jabko On te co sobie gryzie Milcz On take milczy Pisz i On te na kolanie Onanizuj si On czyni rwnie sprawnie Gdy robi miny jake si wykrzywia Ruszam uchem ach jak On umie rusza Kln szeptem lecz On nawet jakby umiejtniej

112

Wic miej si lecz On bardziej drwico Otwieram okno On otwiera drugie Boli mnie brzuch On zanieczyszcza powietrze Nudz si On ziewa Czytam zaglda mi w stronice Myl On telepatycznie Wycigam beta zza ka wypija mi piewam w duecie z Nim Rzygam On wczeniej ode mnie w Rydze Wkadam koszul On zapina spinki Wcigam spodnie On przeciga pasek Zakadam buty On wie sznurowada Gdy wychodz On te wychodzi Gdy przychodz ju na mnie czeka Przepraszam: czy pan te umiera1969

113

KONIEC PIENIPanu Bogusawowi Kiercowi

Znw pnoc Lecz poemat skoczony I kropka Lub nie Sprawdzi si czy posuy Uwydatni I c Znowu w cieniu pewnej ry mierci ryczka szczcia co mae ale wasne. I autor ju powoli dopija herbaty Papierosa dopala mniej chciwie z wikszym smakiem Otwiera okno Wietrzy Przebiera si w piam I pora to powana i wypada spa. O tak I bardzo mdrze Na brzuchu najpoboniej i zdrowo na odek Zwaszcza gdy mcz wzdcia Wic gasi wiato i rozlunia minie. I nie myli ju o rzeczach przykrych Wszak poemat skoczony Ogosi za rok Co Nie moe zasn? Nie yczc sobie ziemskich karier Strczy sobie niebo bohater Nie pi By spa mg kto Lecz kamie Szekspir o tej porze Bo autor nie moe spa. O biedny Czy naprawd zazdroci bohaterowi e tak mu serce bije a dzwony w kociele witu?

114

Ju podniesienie soca nad widnokrg w oczy Ale na darmo pilnie zaciska powieki Trzymajc si kobiecej piersi Nieba bohater jawnogrzeszy1969

115

OJCZYZNAMatka mdra jak wiea kocioa Matka wiksza ni sam Rzymski Koci Matka duga jak transsyberyjska Kolej i jak Sahara szeroka I pobona jak partyjny dziennik Matka pikna niczym stra poarna I cierpliwa jak oficer ledczy I bolesna jak gdyby w poogu I prawdziwa jak gumowa paka Matka dobra jak piwo ywieckie Piersi matki dwie pobone setki I troskliwa jakby bufetowa Matka boska jak Krlowa Polski Matka cudza jak Krlowa Polski1968

116

***Ciemno ciemnieje znw za oknem powiek Bo, gdy przejrze, mioci zasuy, Pka ko wzroku patrzcego w pomie ywego ciaa prawdziwej ry. Ale on zaraz swe rce przymusi Do szukania w ciemno: nimi patrzy. Musia go wprawy w cierpieniu kto uczy, e niewidoczne na drwicej twarzy Cho pomie ronie, a on wci bez skargi Swoim blem najuczciwiej soli. Kto do mioci urodzi go takiej, Co na otarzu ofiar mnoy!

117

HODUJ TEN BLHoduj ten bl po to pewnie by spisa ten wiersz na skrawku dobrze wygarbowanej skry mojej matki A jak krzyczaa gdy j obdzierano Do ywego misa a potem delikatnie by nie uszkodzi cienkiej siatki wraliwoci odejmowano miso Jest taki chiski sposb trzeba przyzna: dobrze obmylony1965

118

PRAWDZIWE YCIE BOHATERAJest horyzont prawdziwy tam za horyzontem. Lecz najpierw czarne gwiazdy, nie wiedzc czy s, Lec do jego oczu zakrzywiajc tory. Gdy w oczach ciemno widzi podczerwon krwi. Oto prawdziwa chmura z niebieskiej wyyny Jego mzgu ju schodzi aby sta si z Morza: na horyzoncie suchu teraz dyszy Ju wzbierajcy w dusznym wntrzu morza sztorm. I agla biaa miara w szwach rwie si z nadmiaru Ulotnej treci wiatru i sternik ssie dbo Krwawej wtroby, ktr on, celnie przez gardo Przybity do poprzeczki rei, karmi go.1968

119

POWIESZONYDugo uczy si mierci w niebie mu pisanej Gwiazdami: wreszcie ujrza kpic si w niebie. Umyta jego wzrokiem nieskoczonym z piany Chmur, Jungfrau ju go w rkach w Alpy wiata niesie. Lecz tu kobiety jeszcze pij mu z rozporka Cho mowie wzbraniaj nie ochrzczonym batem. Cho rzemie celnie kaza zamkn usta krocza, Cho nagie kartki grzbietw ju krwi zapisane. I, ruszajc gbami, dziel si uczciwie Tym ciaem na talerzu pobonego godu. A on wci si umiecha jak wtedy, gdy ycie Uduszone ucieko z ptli horyzontu.1968

120

MIMIKRAPani Barbarze Bittnerwnie

Prawdziwe jest mistrzostwo mierci, co wymyla coraz to inne formy swojego istnienia: zostaj niemiertelne gdy ona ju zmienia, jak naturalnie metrum zmienia nieumylna decyzja precyzyjnie liczcej akcenty oddechu krwi piszca do; jak zmienia kostium tancerka w interwale gry, zezujc z boku do lustra tylko po to, by sprawdzi zapicie stanika nie nagoci zawodowej twarz kontemplowa; jak cieky niepokj poety znajduje odwoanie wreszcie przy kuchennym zlewie, gdzie na krawdzi jawnie siedzi ona, rozkraczona, na pami w mzgu wyrzebiona sekunda podania, tak mier zmienia twarz.marzec 1968, Kudowa Zdrj

121

Ballada obscenicznaRKOPISChodz wrd wosw sw, co s przdziwem skrytej w nie sonozaciekej mioci. Abym j uplt w jawn ju tkanin musisz mi palce uzrczni, mj Gociu. Nie wiem skd przyjdziesz: jeli jest kobiet urod si z ciepych macic moich doni. Gdy z jednej wstanie glina twego ciaa z drugiej przetocz w t glin piew krwi. Oczy poycz twoim oczom wiata by cho przez chwil bya wiadkiem wiata. Jzyk urodzi dwie kropelki liny by spuka z ciebie strach widzialny pot. Bdziemy mieli czas od ust do ust by przecierado wiersza na nas spado.

122

***twoje ciao moje dzieo z gliny godu wyrzebione fantastycznie czuym dutem precyzyjnej doni ttna wietn lamp serca w peni znakomicie owietlone gdy paruje niewidzialnym wiatem ciepa twoja skra si wydaje by jak cieka widz cyple sutkw spina parabola stromej tczy za t bram mi nie znana jeszcze bliej twarz lecz blisko pistka pity gdy podnosisz nog duga perspektywa nieskoczonej ydki uda milowego ile metrw warg mie trzeba by caowa

123

MUSISZ SI ZAWSZE RY BAMusisz si zawsze ry ba, ktra ustami jest rany, co si wewntrz ciebie wci rozkrwawia. Bo, cho szukam, jzykiem ci nie umiem, naga: powiedz mi, e si boisz, uwierz, e jeste. e jeste w sobie, ciau swojemu przytomna ciao jest okiennic, skd wiatr pochym gestem bezwiednej doni wypchn moe szyb krwi ju w ssiednim powiecie opadnie zamieci ognia, co noworodkom powypala oczy a olepe z rozpaczy matki wyysiej. Wic powiedz, ebym chocia wosami usysza. Niech chocia skra prdkim szeptem dreszczu powie wargom, czy jeszcze mieszkasz w tej grzskiej osobie; nim jeszcze nie przeciekem przez ni cakiem, powiedz.

124

DWOJECho nie znaj si jeszcze znaj si zawczasu. Obrzydzeni zarwno lecz ciao samo strczy. Jej wosy ktre plcz si z niskim obokiem gdy mwi: nasram na saw poety. Niebo ju wie czym bdzie kiedy ich zastanie razem: mier na Ksiycu z jelit wyjd im glisty. Wreszcie kade z nich bdzie po sobie wspomnieniem dwa wirujce pioruny kuliste.lipiec 1967, Kazimierz nad Wis

125

TEN TRZECIKiedy do twego domu wchodz, kto jeszcze wchodzi ze mn, e mnie witajc ogldasz si na boki? Kiedy stawiasz nakrycie na st i krajesz chleb, kogo jeszcze zapraszasz, aby te usiad je? Dla kogo, gdy odpinam ci spink u stanika i dotykam twych piersi, nieumylnie si wzdrygasz? I kto ci nag ran, ktrej mj wzrok zablini nie moe, tylko bolisz wci bardziej prcz mnie widzi?

126

***Jeszcze w ni nie wszed, ju nie ma jak wrci. Ze wiata jawnie wywiecony, w skry worek wcinity, patrz: lin sromotn cieknie w otwarte jej krocza okno. Kobieta nie wie, na co jeszcze czeka. On syszy: skoblem mrozu zima szczka. Za sieni ciaa tamtej w pobielone wieo dla gocia prosi pokoje. Kobieta mwi, e nie ma wyboru Ale on jeszcze wci odwraca gow. Lecz nagle mier ju ca w sobie przey wpada. Nie wida mu nawet pity.

127

BALLADA OBSCENICZNAPanu Witoldowi Niedwieckiemu

Czarna i czerni wierna ta gwiazda wochata Pimowym wiatem Sol jest mu w oku wchu Sony krgosup blu gdy zwinity w embrion Jzykiem wejcia maca Perszeron podania rozdty przez godne Mleko kopytem bije Lecz nagle si waha Zdjty w siodle mdroci i ju z konia zsiada Bohater co by koniem lepa rdka instynktu powoduje koniem Kiedy ogon kurz z rynku Brukseli znw zmiata Tknita bezmyln warg podania gwiazda Ju zaczyna rowie I nagle grzska ra p konia pochania A bohater zaywa szczcia gdy spokojny Moe ju od wnoszenia prb do mstwa wolny Si Belgii na kolanach1968, 12 XI

128

Prolegomena do sztuki wyzwolonejZNW MUZYKAZnw muzyka: kto myli o nas tak intensywnie, e serce traci pami i w inn stron bije. I znajomy, cho zawsze niespodziewany, lk sprawia, e nasze ciaa znw odnajduj si. I znw przestraszonymi wargami prosisz zrcznie aski moich, i leczysz mj przegryziony jzyk. Chodnym nogom pozwalasz, by rzdzi nimi strach, bo wiesz, e gdy zaufasz, sposb ci wskae sam. I znw najpilniej chtna jeste i najposuszniej wierna tej niepamici, ktr ofiarowuje Ci muzyka: wezwanie, by krwi wtrowa jej. I znw nas pozyskuje do swoich celw mier.

129

KARTKACzas opowiada si goskami sekund Kada godzina to pie epicka Uwierz: nie mona nocy napisa Nawet najzwilej: brakoby papieru Choby do szcztu wyrbano lasy Z wszystkich Polakw zwleczono odzie I przemielono zasb bibliotek I zaprzestano wydawania prasy Lecz przecie nie bd zaraz taka smutna Bo jednak ujrzysz kartk, co jedna T noc w caoci bdzie zawiera Kiedy o wicie zagldniesz do lustra1969

130

ZWIASTOWANIEGos, ktrego nie syszysz: gruba woskowina oguchej ciszy w uszach i najwyszy pd rozkrzewionego gosu przez ni nie przebija. Gos, ktrego nie syszysz: lepa byskawica poruszonego wstydu odmienia Ci pe. Ra, nim wzejdzie w onie, na policzkach ponie. Gos, ktrego nie syszysz: dugo anioowie, coraz to blisze echo nioso poprzez ganki, a ostatni przystan na progu Twej pci. Gos, ktrego nie syszysz: jednak wysuchany przez inne Twoje ucho, skoro w doniach drysz, pierwsza wreszcie kobieta midzy niewiastami.

131

PROLEGOMENA DO SZTUKI WYZWOLONEJCiao cieszy si sob pomieniami ogie Jeszcze osobne lecz ju iskrzc czuj zwizek I urodzi si przepis moralnoci w dym Wykrystalizowana mier z poncych puc Pomie jeszcze uczywem cieszy si nasienie Jeszcze uje kobieta poyczye jej eby z lichw odebra cztery kilo misa Z mzgiem paczem trzewiami i eby by syn A gdy odbierzesz rzucisz do mieci materac Zmienisz jej w sigajcy a do nieba stos I polinionym palcem sprawdziwszy wiatr w dym Patrzc wystukasz pulsem czysty rytm eklogi

132

EKLOGAnieg wyrs w nocy: ubogi poranek wie purpur jarzy si obficie. A do najdalszej granicy poranka idziemy brodzc w nim po pas jak w ycie. Wreszcie, z podwietrznej strony zaspy, w jamie co na szeroko dwu cia jest wybrana Wzrok nasz zastaje par zakochanych gdy on w ni mio sieje ozimin. Na zmarzych twarzach ju czujemy ciepy blask ich nagoci ktry topi niegi. I bdzie wiosna wtedy kiedy krzyk narodzonego zbudzi zmarze ptaki.

133

APOKRYFSnu stara szlachta: kopaki turbanw Zwinitych wok gw idcych z rany ona swej matki nietknitego: panny wic czogajcych si pod stor bramy Zmruonej hymen; panny w wosy, w skr, W oczy i w uszy zapodnionej chmur Niebieskiej spermy; gw dwudziestu chopcw Ociekajcych nagoci jak ko. I tylko: czemu w turbanach nie z gow Go: a sen si ze zdziwienia spoci Nasieniem w pociel, ktr nie jest Ziemia Lecz spadajca do nieba kobieta.

134

Piosenka ulicznaTWARZ TWARZAbym mg rozpozna j i ebym uwierzy Byskawica rzebi twarz w brzowym powietrzu Ale bym si nie zlk jej, e nazbyt wyrana Na pocztek to nie twarz, tylko gruba maska Ale bym nie lka si, e nie ujrz w caej Fantastycznie gronej i absolutnej krasie Dano przecie pewn mi, skryt wiedz senn: Wszake burza dalej trwa, wic ujrz na pewno.1969

135

PIOSENKA ULICZNAO godzinie porannej Lecz nie rzekiej jak krzyk Nowo narodzonego Tylko mdej jak konanie e idcemu nawet Odgos mojej ndzy Wrd witajcych domw Zdawa si nie powstawa Cho tak zazwyczaj donony I nie byo mi zimno Cho wracaem z czuwania Odprawiwszy pocigi Do Ultima Thule A take podmiejskie Ju nawet nie bolejc Nad przymusem powrotu Do zakisej rozpaczy Wynajtego pokoju Tyle wiedzc e kolej Ma zawsze cigo sezonu I kiedy tak wracaem Bez radoci wciekoci Ju prawie obojtnie Przechodzc obok luster Te obojtnych szyb I nie mwic do siebie I nie czujc parzenia Opuchnitych stp Bowiem wczeniej wypiem Niedu buteleczk Taniego kosmetyku By sprowokowa serce Do ywszego dziaania Gwoli pokonania Tej mojej smutnej drogi

136

I gdy wszedem na rynek I szedem dalej mimo Jego architektury Opiewanej w kadym Szkolnym podrczniku Wtedy stao si wanie To o czym teraz donie Chc z dbaoci o szczeg Snujc piln litani Wic gdy prawie za sob Miaem rynek z ratuszem Do ktrego umylnie Podaj pielgrzymki Szkolnych wycieczek Kiedy Przeszedem przed wystaw Magazynu md mskich Gdzie za szyb sta Czarny Zaklty w manekin I rzdzi wszystkim Wtedy Ile kamieni w bruku tak wanie pomylaem Ile kamieni w bruku Tyle kobiet ujrzaem Tylu kobiet doznaem Na tym pustym rynku I wszystkie byy Paniwe Wrocawiu, 29 kwietnia 1969 r.

137

PIOSENKA INNEJ ULICYPani Graynie Lisowskiej

Kiedy wymia mnie wszelki stwr ywy i martwy Kamie wiersz zwierz robak obok czowiek kwiat; gdy Wzrok mj ju adnej nie mia wadzy nad pejzaem Co ukonstytuowa si w formy koszmarne Ktre si przelewajc w rodek mzgu cieky I w straszne skrzepy stygy na stay bl; kiedy Parcia grozy odeprze ju nie mogem doni Rozdygotanej krwi; gdy mogem, owszem, gono Krzycze na pomiewisko tym bardziej powszechne Zataczajce krgi coraz obszerniejsze; Gdy jedyn pewnoci bya pewno, e Chichota ju zaczy nawet tkanki mde; Gdy na koniec wyzuty byem nawet z wiary e moj stron trzyma pewien sen najstarszy Dziejcy si w kolorze rowym i chocia Take grony, zarazem bya to ju groza Oswojona niejako cigym uprawianiem Jej to jest poematw miosnych pisaniem; Kiedy wierny mi dotd n te mnie opuci I zacz innym suy do dzielenia tuszczy I gdy prostej pieszczoty z nim nie mogem zay Przyoy go do chtnej szyi albo twarzy;

138

Kiedy wreszcie nie mogem pj nawet do mistrza Ktry ezoterycznej wiedzy mi uycza Lecz wanie pilnie wznosi sobie dom na skale Gdy moja stacja oraz meta bya barem; Kiedy ulic wlokc si, wty jak mga Ju nawet nie sprawdzaem, czy Bkitny Pan Nie zgasza si po moj osob tak nudn Tak uciliw oraz plugawie naplut Na pierwszego prospektu miasta wietny asfalt Wszystko jedno czy Rzymu Moskwy czy Wrocawia Gdy wtedy zapomniaem ju nie tylko stron Lewej i prawej, ale wszystkich wiata stron I tylko szedem; owa za droga nie rzek Bya, ktra prowadzi nas sama do celu Tylko mudn ulic co wiedzie do domu Ktry mieszkaniem adnym nie jest ju nikomu W ktrym nie zamieszkuje ju adna kobieta Moe tylko jej pami i jake bolesna; A ze mn moje ycie jake zmarnowane Szo jak gdyby pasaer co jedzie na gap I ju mu na kontroli adnej nie zaley Bo jeli ma to i tak lewe dokumenty; Take mier bya owszem lecz do lepszych celw Stworzona sza z wizyt do obywatelw

139

Ktrzy swe ony grzeczne jeszcze przynaglali Aby dla gocia dobr kolacj stawiay Oni za wybiegali do sklepw pobliskich By naby dobre trunki nie tani salicyl; Wic kiedy ju tak dugo szedem mudnie szedem Mijajc si z idcym z naprzeciwka zmierzchem Jake niemelodyjnym ciemnym ndznym cikim Nawet nie szepczc sobie ktrego z mych wierszy Jakby sobie ostatni piosenk kto nuci Aby nie by samemu; gdy, nagle podnisszy Cik gow, ujrzaem baem si uwierzy e ta, co pewien hotel komunalny wieczy Wieyczka ozdobiona wiecc koron Jest przecie Twoj twarz skdind znajom1969

140

***ycie roi si od szyb, by przebi gow i wskoczy prosto do ust Krlowej. ycie roi si od gwiazd, co niszcz oczy, gnied si w lampie i w mzgu. A to nie s szyby z cukru ani koce. A to nie jest Krlowa co ma zmys pieszczoty, i wypluwa na bruk w kau krwi. A to s gwiazdy, co si miej trzypitrowo.5 V 1969

141

PEWNA WIEDZAWiem: najpierw oko gwiazd rodzi w kady wieczr. Wiem: potem krew w tej gwiedzie tak daleko mieszka. Wiem: ty, co oficyn jeste swojej krwi do posyasz, odrczny puszczasz do mnie list. Wiem: moja do nie pozna smaku twojej doni. Tamta gwiazda ju spada: przygwada do ziemi. Widz: ley, przejrzysta jak cie rkawiczki. Gwiazda jawnie dopala si na linii ycia. Wiem: lec w koleinie poziomego ciaa czujesz jak mrz ci skuwa Wschd z Zachodem ciaa. Drug doni sprzed oczu odsuniesz powiek nieba i ujrzysz czarn r swojej mierci.

142

ODJAZDWiem, e jeeli kiedy wyjdziesz mi spod powiek osob, wreszcie caa jak z wody naga, wtedy nie bd umia zawoa ci tak, eby nie wywoa sobie mierci z ry. Lecz to moe by dobra mier, jeli ty krocze bdziesz mie, co nad gow zawieci mi jak dzie, bdzie mie smak mgawicy z najgbszej piwnicy nieba i biay zapach podry. Bo wtedy, gdy pobonym jzykiem znw dotkn, w uchu usysz oskot obsuwajcej si Ziemi. I nie wiem co zrobisz, kiedy zamkn oczy, na Wenus odlec wraz z kiem.1967

143

GROTESKA ODJAZDUJu zamiast mzgu mam ponc r: Chirurg, co sprawi, chyba by demiurgiem. Rce do bokw przycisnem; mdry Majster stosownie odgi doni lotki. Przy reaktorze brzucha, gdzie si warzy Noc nuklearna, fizycy na stray. Astronomowie pewn trajektori Zliczyli. Wenus sobie myje krocze. Lecz wszystko na nic, bo znw kto mi stopy Wielkimi gwodmi przybi do podogi.1970

144

BAR PIEKIEKODwaj mczyni przed barem Bar Piekieko neon Przechodzi kobieta z czerwonymi dodatkami Buciki torebka rkawiczki Kobieta pachnie niebem Wieczr Paryski Mczyni zapalaj papierosy Wracaj do pieka Uroda barw jest nieskoczona Jak uroda kobiet Mczyni patrz po sobie Kobieta si w nich porusza17 IV 1968

145

Gos kobiecy(z nieznanej poetki)GWA AT GWATMoje ciao wcignite na k Promie blu tkanki mi zapala Jakie konie wprzgnite do stp Cign Dobra trawa przecierada Nigdy jeszcze nie rs taki krzyk Przez sufity w guche okno nieba Teraz sysz wszyscy Jestem dzi Z Twojej aski prawdziwa kobieta Powalona ju zawsze na wznak Chc pozosta Ko blu ju w gardle Niechaj nigdy nie skoczy si gwat Jak k dugi jest tak niech si stanie Krzyem by si we mnie zakotwiczy Wierz mj krzyk kamie nieba syszy

146

STUDIUMMoje ciao, cierpliwe wpierw, teraz ju cierpi Z powodu wspaniaoci swej, rozrzutnie zbdnej, Kiedy Ty sobie, oczy przymruajc, kaesz Nie patrze, lecz ogldasz jakby ciao zmarej. I ju przykr rzeczowo swoich piersi czuj Wiem: bez Twego zachwytu ciao jest jak bukiet, Z ktrego wyparowa zapach, spady patki. Ju, nagle zawstydzona, krew we mnie si garbi. Lecz, ufajc, e Ty mnie umylnie nie krzywdzisz, Powcigam si, by gestu adnego nie czyni: Nie rozumiem gdy mwisz co na temat prchna. Pozwalam ciau wieci dalej jak arwka Nieprzymruonym blaskiem, ale ju si waham Czy nie byoby lepiej nagle si rozpaka.

147

PROBAZrb co, abym rozebra si moga jeszcze bardziej Ostatni listek wstydu ju dawno odrzuciam I najciesze wspomnienie sukienki take zmyam I cho kogo nagiego bardziej ode mnie nagiej Na pewno mie nie moge, zrb co, bym uwierzya Zrb co, abym otworzy si moga jeszcze bardziej Ju w ostatni por skry tak dawno nie wnikne e nie wierz, i kiedy jeszcze nie by tam moge I cho nie wierz by mg by kto bardziej otwarty Dla Ciebie ni ja jestem, zrb co, otwrz mnie, rozbierz

148

ZDRJMj biedny Jak ty umiesz nie proszc wci prosi By Ci da Wszystko aby ju nie musia y Mj biedny Wic dostaniesz Najywiej ciekncej Wtedy gdy Ksiyc stoi w zenicie pci krwi

149

HYMNKiedy Twoj nagoci si dawi Wtedy ko nagoci Twojej sawi

150

KRZYJa jestem pozioma Ty jeste pionowy Ty jeste gra Ja jestem dolina Ja jestem Ziemia Ty jeste Soce Ja jestem tarcza Ty jeste miecz Ja jestem rana Ty jeste bl Ja jestem noc Ty jeste Bg Ty jeste ogie Ja jestem woda Ja jestem naga Ty jeste we mnie Ja jestem pozioma Ale nie zawsze Ty jeste pionowy Ale do czasu Ja jestem pionowa Gra orgazmu Ty jeste poziomy Przy mnie

151

KOBIECOMsko polega na tym aby bi kobiet Zgadzam si z Tob nadstawiam policzek Kiedy indziej klniesz moj matk Sucham pilnie, pilnie przytakuj O mnie najczciej opowiadasz le Mwi e masz racj kiedy mi powtrz Kiedy w najlepszej wierze si rozbior miejesz si z maych piersi chudych ud A ja Ci drwi pozwalam sama si miej Blizna po wyrostku naprawd wstrtna Kiedy odchodzisz nie pytam kiedy wrcisz Kiedy wracasz nie pytam gdzie by Dziwisz si gdy mwi e Ci kocham Przecie to znaczy: jestem ju zawczasu wdowa

152

***Jeszcze jestem kobiet Wci zmuszasz bym ni bya Nie grobami Ty jeste ode mnie silniejszy Saboci ktra wzrusza chccy ju zamarzn Puls mojej kobiecoci A ja waciwie nie wiem co znacz te sowa Kobieta i kobieco Znacz co dla Ciebie Ja ju jestem zmczona pisaniem poematu Cigle gwaconym ciaem Ja ju chc by poetk Pisa dugopisem Na zwykej kartce Nie na karcie przecierada Raz na tydzie zaatwia potrzeb cielesn Dla lepszego pisania

153

KOCHAJMY SIKochajmy si Ty cigle na nowo mier mi nij Twoja niech wci oddycha ustami mojej pci

154

Poemat mojej melancholiiRYMY ESKIE RYMY NOCY LIPCOWEJGwiazda litoci pena wisi ponad wiatem Nalewa zimne mleko do spalonych garde Moda matka pod bluzk cik pier schowaa Swojemu niemowlciu gwiazd ssa pozwala Pijak ktry przed chwil niebu si wygraa Zapomniawszy ju o tym te usta rozdziawia Policjant przesta myle o regulaminie Czapk trzymajc eby mu nie spada pije Spragnieni redaktorzy przy dalekopisach Przegapiaj ostatnie wydarzenia w Chinach Ju nawet kochankowie si nie upajaj Sob tylko ku gwiedzie usta odwracaj Chocia wstydzc si samych siebie pij przecie Ci nawet ktrzy yj z pragnienia: poeci1969

155

OKNONatchniony dzi przez pami moich pierwszych wierszy Z ktrych kady jest skrzep ju kropl krwi Gwiazd Cho niewidzialn w niskim niebie tej tu pory Maej Dusznej jak cela Z ksiycem jak kibel Jedzonym przez rdz Chocia jeszcze niepewny siebie jak przed ciosem Sennej pici ledczego gdy si nie wie Prosi By nie bi i skwapliwie opowiedzie win Jednak jakby po drugim odzyskujc spokj Nieczuy na bl Staj w oknie i gow wychylam za okno Sysz szum zbliajcych si wdrownych planet Kiedy wpadn do ucha i zyskaj wag Uwierz e to wreszcie s oczekiwane Sowa Nagle rytm Poematu w koniuszkach palcw Czuj echo Oddechu odlegego o poemat morza kto kto myli o morzu ju jest utopiony Ale cho sl zlizuj z warg to jeszcze milcz Milczeniem jak pi Znw sterroryzowany zajad czuoci mierci cicho rosncej od rodka planety Do rodka ciaa biaymi wosami chodu I przewiduj Serce chyba mi tej mierci Sprosta take dzi Wykorzystujc kad najmniejsz jej sabo Pewn jej nonszalancj wynik z rutyny Zmczenie maskowane mistrzowskim rzemiosem Zatem wierz e skoro czyni czyni dobrze Przemagam mdy gd

156

Niskiej mierci Nie liczc sylab pulsu Ttna Oddechu znw pozwalam sobie nie aowa Smrodu miego kibla Grania yki w misce Gdy niewidzialny agiel lotnej krwi za okno Wycieka na wiatr17 VII 1968

157

PRBA POEMATULi mojego mzgu smutnie zwisa Z gazi jake upalnego lipca A po ciece jednej z yek Nieznany robaczek idzie Karaluch to czy te moe tusta Sonin nieba wdziczna boa krwka Mzg wie to czego ja nie wiem Gdy pod drzewem lipca le I pi kiedy mzg echtany cigle Zwielokrotnion nk spa nie moe I kiedy ja coraz gbiej pi mzg widzi coraz szerzej Ju krajobraz poematu widzi Oraz muzyk poematu syszy I nie boi si jak ja Zapewne bybym si ba Widzi rzek gdzie kobieta nago Pynie Jej ciao jest ciarn bark Oraz syszy katarakt Ktra zniszczy ow bark I widzi inne jeszcze kobiety Stosownie nagie gdy sukienki zdjy Przed wstpieniem w poematu Obrb I jeszcze Kreator Stoi a one cign zapaki Aby kolejno mioci ustali I jak szachruj Lecz on Skromnie obserwuje prd

158

Rzeki i drewko ciskajc liczy Sekundy Ale oto szubienicy Ktra z wolna za plecami Rosa z ziarnka co zasiane W innym wierszu jednak skiekowao Kobiecy cie go pieci w kark Kreator Spuszcza gow mieje si Mzg kiedy podnosi si Twrcza msko prosto do ust soca Lecz nagle z mzgu odpada biedronka Czy karaluch Nie wie nikt Bo ja budz si mzg pi1969

159

PIOSENKA STAREGO KSIYCAJa stary ksiyc nie znam swego ojca Ja stary ksiyc nie znam swojej matki Ja stary ksiyc zawsze byem stary Tylko mode dziewczta starsze s ode mnie Jaskiniowy egipski gotycki i polski Ja stary ksiyc jestem Twym koszmarem Chodz po Twoim dachu mieszkam w Twojej krwi Owietlam Twoje sny Tylko mode dziewczta starsze s ode mnie Ksiyc jest lunatykiem Mickiewicz jest kobiet Nigdy nie bya moda wic co zrobisz mier jest przecinkiem w zdaniu Twego losu Ja stary ksiyc niezawodny aobnik Gdy na stypie podaj alkohol1969

160

POEMAT MOJEJ MELANCHOLIIPo pierwsze: Matka nie jest matk tylko si podaje Po drugie: Ojciec nie jest Bogiem lecz obcym starszym panem Po trzecie: Ksiyc jest lunatykiem (to z jakiego wiersza) Po czwarte: Mickiewicz jest kobiet (te z mojego wiersza) Po pite: Pogoda jest star pann Po szste: Soce do oka mi wpado Po sidme: Policjant z gwizdkiem zamiast twarzy Po sme: Marynia ma tyek gadki Po dziewite: ycie jest nic nie warte Po dziesite: Moe jest wiersza warte? Po jedenaste: Spisek (...)* przeciwko autorowi Po dwunaste: Mj stygmat co si nigdy nie goi Po trzynaste: Moje ewolucje Po czternaste: Moje polucje Po pitnaste: Moja babka od strony ojca podug sw matki syfilityczna kurwa (skoczya si kartka) (na odwrocie) Po szesnaste: Bohater jedzcy gwna*Wyraz nieczytelny [przypis poety]

161

Po siedemnaste: Wieczr mojej poezji ktry si nie odby i tylko dlatego nie zakoczy si skandalem Po osiemnaste: Inny wieczr zakoczony skandalem Po dziewitnaste: Jeden poeta co siedzi w wizieniu Po dwudzieste: Drugi poeta ju wyzuty z Ziemi Po dwudzieste pierwsze: Ojczyzna to nienawi i wizja i sperma Po dwudzieste drugie: Kolega z ktrym pij wdk Po dwudzieste trzecie: Jest Malarzem wic nie jest Morderc Po dwudzieste czwarte: Kafka w Dziennikach zastanawiajcy si, czy nie byoby dobrze, gdyby od czasu do czasu jada miso Po dwudzieste pite: O ydach polskich Po dwudzieste szste: (niecenzuralne wic kropki) (kartka skoczya si ostatecznie) (niecierpliwe szukanie jakiej czystej kartki, wreszcie znalaza si) (na nowej kartce) Po dwudzieste sidme: ona mojego przyjaciela i jej zabiegi Po dwudzieste sme: Aby utrzyma dom siebie ma dwoje dzieci Po dwudzieste dziewite: Fotografia w dzienniku ktra mn wstrzsna (Gazeta Robotnicza, wydanie niedzielne z dn. 30 XI 1969 r.)

162

Po trzydzieste: Pewien cytat (Ch. Baudelaire Mon coeur mis a` nu LXIX) Po trzydzieste pierwsze: Redakcja na wysokim pitrze Po trzydzieste drugie: Jacek ukasiewicz mwi, e mona i bezpiecznie, gdy nie ma pedaw Po trzydzieste trzecie: Przypomnie sobie ten sen Po trzydzieste czwarte: Wyssa dziewczynie krew Po trzydzieste pite: Czy warto leczy si z alkoholizmu? Po trzydzieste szste: Poeta bez ojczyzny Po trzydzieste sidme: Kogo obraziem wczoraj? Po trzydzieste sme: Nikogo bo byem chory Po trzydzieste dziewite: Wic czemu mnie bito? Po czterdzieste: Owszem, moliwe, e mi si nio Po czterdzieste pierwsze: nieg pada Po czterdzieste drugie: Czy nie widzielicie gdzie Wojaczka? Po czterdzieste trzecie: Chrystus, jedyna gwiazda orientujca bieguny Po czterdzieste czwarte: Szukam go od dawna, przecie musielicie go widzie, on taki duy Po czterdzieste pite: Smutny list od jednego aktora, mojego brata Po czterdzieste szste: Powry sobie z Pascala

163

Po Po Po Po Po

Po

Po Po

Po Po Po Po

(odwrci kartk) (na odwrocie) czterdzieste sidme: Jedynym przedmiotem Pisma jest mio czterdzieste sme: Zrobi sobie kaw czterdzieste dziewite: Brak rymu umylnym efektem pidziesite: Hasko umar w czerwcu pidziesite pierwsze: W czerwcu jak zwykle piem (Astoria, Zakopane, Droga do Biaego) pidziesite drugie: Modliem si? (cig dalszy po chwili, bo gospodyni zawoaa mnie do telefonu) pidziesite trzecie: Telefon od Malarza w sprawie okadki pidziesite czwarte: W sprawie okadki do mojej Innej bajki (nakadem Ossolineum) pidziesite pite: Pj si wysiusia pidziesite szste: Kolega ktry leczy si na to samo pidziesite sidme: Rudy piesek na niegu pidziesite sme: Przemyle zagadnienia poezji (poniewa za kartka znw si koczy, jest to okazj, by przerwa na jaki czas, przyjrze si temu, co zapisane, przeczyta sobie na gos, a nastpnie jeszcze raz przemyle zagadnienia poezji)

3 grudnia 1969

164

POCZTEK WIERSZAmier (Kto widzia od takiego sowa zaczyna wiersz Nie lepiej od razu Si powiesi)1969

165

BEZ PRZECINKAMde pomyki obdu trawki Rosn do mzgu i mzg krwawi Myl za okno i nieg pada Bez przecinka si opowiada Najdusze zdanie mojej myli Cho na pewno mi nie po myli Bo oto nieg zasypa drogi Ktrymi nadej mg kto drogi Kobieta albo inne zwierz Ktremu ju si nie powierz Bo nieg siga ju parapetu A myl za okno wci wybiega Obd buzuje cho nie wieje aden wiatr i kartka si mieje Na ktrej imi znw prbuj Pewne napisa lecz nie umiem Bo mi si trzsie rka ktra Noga od stou wci jest krtsza Take owek ze mnie drwi Sobie na przekr mnie co ni Wic czybym nigdy nie napisa Ju tego sowa nie zatrzyma Nudnej myli zdania nie skoczy Sowem tak czule mi wiadomym

166

Ale cho ju na progu krtani Stoi wyrzyga nie potrafi Bo myl cigle nie moe usta I nieg mi ju zalepia usta Ju dom zasypa a wci nad nim Mde pomyki obdu trawki25 I 1970

167

KONIEC POEZJIKoniec poezji winien by w ciemnej sieni czynszowej Kamienicy kapust woniejcej wychodkiem Winien niespodziewanym bogosawiestwem by noa Pod opatk lub omu w skro zwizym jak amen Bowiem winien by czogiem rozpdzonego nieba Koniec poezji winien by szybszy nawet od myli By krzykn co mogoby oznacza bunt czy al Koniec poezji winien by niegramatyczny

168

RYMY NA PRZEDNWKUKady wit jest miertelny mwi mzg Gwar poetw bym poj go mg Matka dawno umara pisze list wiatem ktre si mojej krwi znw ni Kochanka si skurwia za m wysza Rzeczowo podpowiada spermy limfa Ojcowizn obsiedli li ssiedzi I kalaj tradycj stwierdza jzyk I plcze si pismo zawodzi sztuka Rka porzuca piro noa szukamarzec 1970

169

FUGAKto klaszcze, wali w blach, lecz gowy nie wystawia Kto n zacicie ostrzy, sysz, n chichoce Kto piwo warzy mi a kad bulgoce Kto wyrok pisze, piro skrzypi, papier ziewa Kto biegnie, kto si skrada, ja nie miem oddycha Kto lufy czyci i na lufach gra Kto stos ukada, stos podlewa, szczapy pij Kto trumn zbija, w palec trafia, klnie Kto si umiecha, skra trzeszczy, warga pka Kto zapala papierosa, ykam dym Kto klaszcze, wali w blach, lecz gowy nie wystawia Kto szyb tucze, szmat pali, ja si dusz Kto wyrok spisa, piro schowa, papier wzi Kto na gos czyta, goski yka, mnie ju nie ma1969

170

CZY TO JU...Nie zoto, to wszak wiem, wic kto czy co tak si tam wieci, e ciemny chrzszcz wzroku na wskro przestrzeni na to leci Nie wytyczon drog? Czy to ju jest ta gwiazda: nie nazwane jeszcze soce, O ktrym wiem, e, iby je nazwa, potrzeba w mowie Urodzi si na nowo?3 II 1970

171

PRBA NOWEGO WIATAKsiyc nie jest tym ksiycem, co onegdaj Lecego na mietniku le owietla Mojego trupa mietnik take nie jest miejscem, gdzie si szerzy Odr cierwa, rd robaczy tysicgbny Objada trupa Wac w uszy, oczy, usta i do nosa; Miejsce nie jest miejscem kiedy zwanym Polska Trup nie jest trupem Lecz szkieletem, ktry wieci schludn koci; Mzg, co z czaszki wyparowa, jest mdroci Ktrej posuszne Jest stawanie si nowego wiata; Stwrc Jest w robak mieszkajcy w rodku mzgu Ktry mnie obcym Czyni nawet w wizieniu czy w mdym szpitalu; Szkielet te nie jest szkieletem tylko kart Dawnej choroby Na czowieka, z zaznaczonym dawkowaniem Odpowiednich aplikacji nudn pak; Robaki s Anioami za butelka nie dopita Fiolk, w ktrej homunculus jeden pywa To znaczy On Przechowany na uytek dydaktyczny Czyli dobrze kiedy znany mi skurwysyn Rafa Wojaczek

172

Co z radoci odpowiedni pewnie stwierdz Kiedy ksiyc wreszcie zejdzie i nareszcie Ja socem wstan24 I 1970

173

Nie skoczona krucjataWIAT KONIEC WIATATo mogo by we wtorek albo w pitek Niewykluczone te e w poniedziaek lub w rod A rwnie dobrze w czwartek sobot czy w niedziel W styczniu lecz take w lipcu zgdmy si e to przecie nie jest takie wane W roku tysic dziewiset szedziesitym Zdaje si ktrym rano lub o zmierzchu W samo poudnie albo o pnocy W pogod soneczn moe w deszcz moe w czas zamieci Na wasnym pasku powiesi si Na czym stosownym czy nie na rurze od bojlera Dwudziestoilutamletni skoczony alkoholik Rafa Wojaczek syn Edwarda i Elbiety z domu Sobeckiej1970

174

OBOKJu zielony mur rolin ronie w poprzek krwi wbrew nam, czynic dwa pastwa w tym samym ustroju. Jedno dominium nocy jest, w drugim dzie stoi. Midzy nimi przez szpar w ywopocie chodzi czuy kurier zaimka na posyki: ty, przez zielon granic noszc tajny gryps wzruszenia, ktre cigle nie umie by nowym sowem jawnie wiszcym jeszcze innym socem ponad granic, socem tamtym i ksiycem. I cho wiemy, gdzie winno by podug wylicze retoryki, nie wschodzi zza krawdzi mowy a w przewidzianym miejscu nudny obok stoi.

175

***Oto ju si zaczyna za niem cian jzyka jako konieczny wyraz nie przekupionej kobiet nasan nam umylnie na siennik snu, nienawici. Przecie jej nie tykamy, cho wci nci nasze rany lin pojonym, dugim, e chyba z trzewi wyplutym, gitkim jakby muzyka, tkliwym bandaem jzyka. Bo my jzyk ju mamy poprzerastany yami odnek tej meduzy, jej hodowanej na przekr; i odchodzi, przeciska przez nieba drzwi obok tyka. Za ta si nam kokoszy w gniedzie krwi, bymy ju oczy zaropiae najgstszym snem otworzyli po msku i ujrzeli j, zorz na mdym widnokrgu powiek.

176

BALLADA O LKUZblia si do nas lk: ma twarz ze niegu zielonego jak fosfor lub ko sprchniaego drzewa. Wkada nam do ust do i ju jemy j wysysajc jakby z sopla sok idcy do serca. Daje nam swej pi krwi i szpik mzgu wyje musimy mu z czaszki, a dno o zby zazgrzyta. Wiemy, e to jest krew, co nie przyjmie si w naszych yach, eby mogy ni do woli oddycha. Wiemy, e to jest szpik jak krew trujcy: po nim nasze trzewia bd w gos zawodziy: zdrada! Ale lk jak bl, nie by ju nie moe: nas bez niego nie ma, a i on bez nas nie przeraa.

177

SCHERZONasionko pewnej wiedzy, ktre mimochodem wiato biegnce przez nas sieje na poywce gliwiejcego mzgu, rozrasta si w obd. Przede wszystkim syszymy jak piuj skrzypce, najwiksze skrzypce wiata dwaj zgodzeni tracze; na kocach piy siedz jakby na hutawce! I wa si, kto ciszy: muzyka ich sdzi i wci s dysonanse a nas boli krocze i smyczek si wymyka z nie dopitych spodni. Nasz ostry Boe, smyczku, wygraj nam harmoni na skrzypcach zielonego ciaa tej kobiety, co tam, gdzie trawa bya, umiechnita ley.

178

CZEMU NIE MA TANCERKIPani Alicji Reniewicz

Czemu nie ma tancerki, co taczyaby nasz smutek, chocia muzyka kry, szlifujc dla niej posadzk? Czemu nie ma, taczcej nam imi naszej rozpaczy? Czemu nie ma matczynej, co taczyaby nam bajk do snu; i czemu we nie, taczcej nam nasze winy? Czemu nie ma w pamici, taczcej nam urodziny? Czemu nie ma odwanej, co taczyaby na linie sonecznego promienia, gdy prosto do oczu padnie? Czemu nie ma, taczcej na ksiycowej estradzie? Czemu zdecydowanej, co taczyaby wahanie? Czemu nie ma tancerki, co taczyaby za darmo? Czemu nie ma, w ciemnoci skutecznie taczcej wiato? Czemu nie ma bezwstydnej, co taczyaby nam nago, ubrana tylko w gaz zachwyconego spojrzenia? Czemu nie ma, taczcej na naszych bolesnych rzsach? Czemu nie ma spokojnej, co taczyaby nasz obd? Czemu nie ma koniecznej, co taczyaby przypadek? Czemu nie ma, taczcej pod szum wezbranego wiatru? Czemu nie ma tancerki, co taczyaby nam zawsze, taczyaby nam wiersze i pozwy, krzyk, pacz i miech? Czemu nie ma, taczcej nam nasze ycie i mier?1968

179

TE DZIEWCZYNKITe dziewczynki w sukienkach do pierwszej komunii yj i nie lkaj si Boga ani deszczu Jeszcze nie pada deszcz i uganiaj si nie gubic wiec Pilnujc torebeczek i chusteczek Podkolanwki ich s takie biae Kolana czyste I dziewczynki wci s ywe i nie boj si cho ksidz Wie co robi cay ranek Trucizn na robactwo sycc opatek5 V 1969

180

OGIEOgie i ko zrodzony przez ognisko kopytami z popiou krzesze cisz. I na koniu dziewczyna: w cisz dyszy melodi... I my przy ognisku, co suchamy, nie mogc nie wsuchiwa si w ten gos. Dziewczyna piersiami pomieniami wybucha...VIII 1968

181

NASZE ONYNiezdrowe te kobiety; na wygonach ich cia zdeptanych klsk jeszcze nasze klski si pas. Niedobre te kobiety: przeywaj nasz strach i ich cierpliwo musi by wci dla tego strachu, wic jej czasem zabrakn musi dla nas. Kobiety smutne, bo je kosztuje za duo nasza rado. Mwimy, e s gupie. A to jest chamskie kamstwo najboleniejsze dla tych, ktre tylko si zrzeky tego wszystkiego, co by nigdy zbyt pewn siebie nasz msko urazi mogo, wic nawet racji ale ich tylko e chc mie nas czasem dla siebie. Kiedy ktra si czasem biednym ciaem odway drog w wiat nam zastawi, to na ze jej wychodzi sicem pod okiem. Ech, te panie, nasze wychodki!

182

ICH PRAWEM BYA WASNA MIERMusiano pozy prdko skleci z drew Ju uoonych w stosy caopalne. Gwniarze w kitlach higienicznych, w maskach Gazowych trupy na pozy pokadli, Nam dzwonki dalej nielojalnej krwi Kazay pokry si po wnkach murw. Klnc pospolicie tamci zaprzgnici Do trupich sanek cignli na ugr. Mymy wrcili w nieba naszych domw, Od gazw wzdte oboki pocieli. Jeszcze w zimnym nie materaca jest Ksztat towarzyszki ciepo wycinity, Ale nie woa, e czeka kolacja. Ju prbujemy miedzianego smaku Nieobecnoci ich na naszych wargach, A domi z siebie wymuszamy al, Gdy w dali, jakby rozpkay drzewa, Huk: zmarze ciaa zmarza krew rozrywa I fala w naszych mzgach wyupuje Szram jak si rozerwany srom.

183

CHICHOTW trawie niegu zielone oczy nienych zwierzt, o ktrych tylko tyle wiemy, e nas ju jedz. Klucz gody ruchome ich, a to s nasze mierci postpujce z dna wntrznoci do czaszek. Cign kity za sob jak kiedy gazk jody my cignlimy, aby zmyli pogonie. I daremnie za tropem ich chce i nasz lepy instynkt samoobrony to je musi rozmiesza, bo wci w zachystujcym si drapien lin szczekaniu ich syszymy cho nieumylny chichot.

184

POCHODNIEDo nieba, do niej nasze jawne mzgi lec, zwize oboki w pistki zacinitych mzgw ju w tej doni rozlegej siedz jakby ciepo tam wanie byo im. Ju chciwa prnia w czaszkach naszymi ustami wypuszcza niewidzialny jzyk swego godu w mrowisko atmosfery, ju pije tlen kwanej muzyki zimnych sfer. Ju sfery wzite w cise klatki gw piewaj tak pobonie, e nam si rozarzaj czaszki i wosy zapalone na widom chwa rozwiewa wierny wiatr.1968

185

INNY ZAKONS jeszcze bracia surowszej reguy Ni konstytucja godu, co nas je, Bymy uczciwie mogli sobie kupi Za swoje prace chwa inn. Lecz Puste s, gdy je zmierzy miar prac Tamtych: umieli zmyln lin pragnie uyniajc nieskoczone wargi Naszych zazdrosnych rkopisw tak Przymusi, e si zamienia w kurz, Co w mzgu siedzi rodzc nowotwory Nieodczynionych poematw: oni Na to nie maj jzyka i ust.

186

NIE SKOCZONA KRUCJATAZostao jeszcze tamt Ostatni ju Zasp Przeskoczy Sidm gr Wod sidmej rzeki Ju prawie piy konie gdy Mielimy wanie Na cuglach folg im da Po brzuchy ugrzzy Ale to nie jest wina perszeronw W metrum Dyszla nie tylko skrzyde Ko nawet pamici Lotnej pozby mg Z lepi patrzy mu al W mleko Fermentujca krew wnet yy mu rozerwie Ale co to Widzimy Jakby w nieg ju w gleb Cae zapady Z uchem przy ziemi czekamy Gdy z drugiej strony globu dojdzie krzyk my Pewni e do Belgii przecieky ju Pjdziemy dalej1968

187

1972

KTREGO NIE BYOPani Graynie Lisowskiej

MODLITWA BOHATERWNa bredni nasz i na nasz ndz Na zatwardziao w naszym szalestwie I na naszego godu gony krzyk Na dom nasz ktry opuciy sny Na nasz mow wielce bekotliw Na rozpaczliwie niedorzeczn mio I na znikomo wszelkich naszych prac Na koszmar nocy i na bezsens dnia Na naszych mistrzw bezradnych i smutnych Oraz na sdziw ponuro okrutnych Na biedne matki dogorywajce Przez nasze winy chcce i niechcce Na nasze serca obrzke wtroby Na nasze wargi popkane szorstkie Na roztrzsione fatalnie rce Oraz na mzgi w daremnej mce I na te puca co bez powietrza Na strach bezsenny Na koszmarny zegar Na wszystko co jest udziaem naszym Bagamy wzgld miej ironiczna Pani

188

DA SI NABRA NA JZYK, KTREGO NIE BYONie widziaam, nie syszaam, ze snu wstaam och, gupia! Moe jednak troch mdra, e naga, co? Jak senna myl... C, snu sauna Nie tylko skr garbarni jest, lecz umysw! Nie widziaam, Jak si rodzi w tym jzyku. Nie syszaam take krzyku kiedy lea W koysce sowa mier... go wymylia? Gdy milcza, wiem, jak potem te gdy ju przey Stuwargow r nie do caowania. Karatow r Nie do wyraenia? Wielkogowa za pamici nieprzekupnej Jednak bolaa; lecz mier wci si miaa, e nabra si tak gupio na mde ba! nudne Ciao gwiazdy, ktra zgasa, nim co zdoa. Wic cho naga, Czy naprawd taka mdra? Przecie ze snu wstaam: mio niedosowna Ale prawdziwa, bo tre jego mierci.

189

Nie zwizy rym, nie gitki rytm czy tok gadki, Lecz naczynia netto. Nika? Penia aski!

190

Notatki z jednej mierci***yj nie widujc gwiazd mwi nie rozumiejc sw czekam nie liczc dni a kto przebije ten mur

191

MUSI BY KTOMusi by kto, kogo nie znam, ale kto zawadn Mn, moim yciem, mierci; t kartk

192

***Marii krwi kobya uana ydki ni ca noc lecz adna Skry snu nie przecieka gwiazda Ostrog

193

***zodziej nadziei, ponury wit papierosa gdyby chocia zatli: soce wetkn midzy chmur wargi, to bym zgodzia si: niech drwi z krwi na darmo lecej na wznak, smutnej niczym wczesnoranny asfalt zakazanej szosy lub tafla chronionego akwenu, jak odstawiony bilardowy st; lecz on sobie niczego nie robi ze sprzeciwu i znw przynosi przepeniony rozpaczy wr

194

***Niebo na piersi kadzie mi sw cik stop Gipsowy knebel oboku do ust Spraw krwi, nim gos mi wyjdzie ju uszami ebym zdya wyrzec chocia ten czterowiersz

195

MIER NIE ZNALAZA JESZCZE WACIWEGO WYRAZUCho pierwszy nieg ju pada Wosy wci mi rosn

196

E LAMPA, E KRG WIATAe lampa, e krg wiata, e kartka z zeszytu wiem; i chrzst spierajcych si na twarzy rysw I limfy szloch i tkanek kanie i gruczow Gruchanie; st podobny do drugiego stou; Smutna zgoda poladkw na zwyczajne krzeso I upr serca, ktre kontroluje metrum; Te, e ttnienie ttnic, e dugi al y, Czue woanie nerww, rozpaczliwe krwi Zaklcia, wiem; swdzenie tustych wosw, guz Zbuntowanego mzgu, e bezsenno: snu Hostia postna lub jawnie wypluta; lecz rki Pewno, bo mier za murem wzniesionym z dwuwierszy.

*Lecz nagle zwisa rka I wolne palce czesz Chodne wosy przecigu, Co przechodzi pod krzesem; Owek z doni wypad, Ale dalszy cig pisze mier, ktra ju nie boi Si wiata jak w dziecistwie Gdy wzrok Ci ponad kartk Uciek ku jakiej wizji, e oczy, jak wdrowcy Gdzie w lodowcu, zastygy?

197

POWIE NOCY ZIMOWEJIdzie dziewczyna senna i ciemna jej krew Idzie rwnin bia czystej kartki nieg Wiedzie j bdna gwiazda co we krwi jej ponie Niesie j drogi powie Idzie dziewczyna i jak dugo idzie ju Lecz w dugopisie inny duszy czasu puls Grzany pobon doni nie zamarza nawet Wtedy, gdy czas w zegarze Przeto idzie dziewczyna i dziewczyna wci Mimo e ronie kartek zapisanych stos Gdy czasem Ksiyc gwiedzie na zo si zalgnie We krwi, po nogach cieknie Tak idzie i niebaczna na granice ca Wierna tylko mioci swojej lepej a Ciemn plamk ju zaschej krwi o wicie znajdzie Autor na przecieradlegrudzie 1969

198

SENNA BALLADA NA TEMAT, CO KOBIETY WIEDZ O WIERSZACHZrywaam Ci owoce ktre byy piersi I deptaam na Ziemi ktra bya kad Lecz nie pienia mi si wok goych ydek Madera ni nie czuam Pod stop kadzi dna Cho byo sowo piersi co si cigle nio Przez sen w ktry potem wynis mnie nad kad Gdy nad Ziemi wzleciaam wcale nie widziaam Owocw czyli pewnie Zebrae sobie sam Lecz w uszach nie do zdarcia tak si uszy niy Syszaam wolne gosy co mi zaraz w kad Wosami z goej skry rosy jakby cumy Dugo wysoko tonu Wpierw wyprbowa chcia

199

JAKA BYM CI CHCIAA SI NAPISANaga jak goa stal, czysta jak naga woda Niczym ywa krew jawna, prosta jak jasna prawda Sama jak jeden Bg, jak sama Wenus jedna Naga jak sowo kocham wyrzeczone w cib Posplnych sw, niczym rzymska skadnia jasna Wierna niczym Twj strach, Twoja jak wierna matka Prawdziwa jak we strachu boskie przykazanie Jedna niczym aciska oda Mickiewicza Czysta jak wdka nawet z niedomytej szklanki Naga jak Wenus, matczyna jak wilczyca Straszna jak Bg, kiedy Ci go zabrako Twoja niczym szalestwo, co mieszka na dnie Odry

200

BABILONKt to chodzi z butami po nagim ciele kobiecym Odpowiadam: poeta Gnj alfons swej mierci co j rymuje wci ze miechem Czy tak dobrze sprzedaje e moe z niej y Odpowiadam: wystarczy e wystawi w oknie wity tyek a lud zbiegnie si zcaowywa, gdy da, pryszcze Wic nie rozumiem co Ty robisz przy mnie Odpowiadam: czy Ci si nie podobam czy mao jestem Ci kobieca Ach, za jeszcze ostrogi i kuj a mi braknie tchu

201

` BDZ MIBd mi od stp do gowy, od pity do ucha Od kolan do pachwiny, od okcia do paznokci Pod pach, pod jzykiem, od echtaczki do rzs Bd biegunem mojego pomylonego serca Rakiem, ktry mzg jedzc pozwoli poczu mzg Bd wod tlenu dla spalonych puc Bd mi stanikiem, majtkami, podwizk Bd koysk dla ciaa, niak co koysze Jedz mi brud zza paznokci, pij miesiczn krew Bd dz i spenieniem, rozkosz, znowu godem Przeszoci i przyszoci, sekund i wiecznoci Bd chopcem, bd dziewczyn, bd noc i dniem Bd mi yciem, radoci, bd mierci, zazdroci Bd zoci i pogard, nieszczciem i nud Bd Bogiem, bd Murzynem, ojcem, matk, synem Bd i nie pytaj, jak Ci si wypac A wtedy darmo wemiesz najpikniejsz zdrad: Mio, ktra obudzi pic w Tobie mier

202

CZY JA MOGAM W WTYCH USTACH UNIE TAK MIONieskoczenie beztroska gdzie na kresach doby tak zasnam nareszcie nie w Twoim nie, lecz w swoim! Nagle si obudziam naga z sennych obj koszmarnych rk bekocc sen ze snu, t myl: ojciec a Bg ju siedzia w nogach ka w rkach trzyma nocn koszul moj! sama przez sen j zdjam? Krzyknam, oczy doni bezmyln zakryam: gdy znw odkryam mdry Bg ju na mnie nie czeka. Na pewno na koszuli oboku odlecia e ju jej ani w nogach nie znalazam ni nigdzie.

203

Wiedz: po to do krwi w dzisach gryzc piro pisz ten list, by smutn nago zakry cho takim listkiem.28 V 1970

204

NAWET NIE MUSZ ZAMYKA OCZUWidz chopcw dz obrzezanych Ktrzy wyszli ze snw swoich matek Co bezwiednie uczyniwszy gest Bogosawienia niczym na mier Na drugi bok si poprzewracay I wysawiam swj sen magnetyczny

205

***Mw a ja z twoich sw kolczyki zrobi nij z Twoich snw sukienk lubn skroj Myl z Twoich myli los wyroj sobie yj uprzytomni mier I bij od razw rozum we mnie wejdzie Id bd czeka kiedy znw przyj zechcesz Jedz gdy podaj bo na eb wylej O przebaczenie pro

206

MJ SOWNIKMj sownik jak ubogi! Sowo nadziei: jutro Odmienia si jedynie przez Twoj osob A ju sowo mioci omija jzyk: zoy Z gosek godu si nie chce lub skada za pno, Gdy ju, rozpacz harda, Twj sen opuszczam: z moim Snem w zbach, jak nadzieja rozpaczliwa kae. Powiedz: czy co innego czyni mi pozostaje, Gdy mier te nie potrafi jeszcze si wysowi?

207

SOWO Z TWYCH USTSowo z Twych ust wysuwa si srebrn jaszczurk. Widz i tak si boj, e ycz Ci mierci Gdyby si okazao, i gdzie indziej skrci. Czekam a w srebrny dzwonek mi si zmieni ucho. Moja mier bezwiednie staje si ironiczna I z tkliw drwin liczy Ci inne metale. Wybaczysz t sekund godziny wybacz Gdy ta jaszczurka Ci si pod sercem rodzia.

208

WIERSZYK MIRONOWI BIAOSZEWSKIEMUWsucha si do oguchnicia Wpatrze si do olepnicia Wdysze si do beztchu w piersiach Wmyle do unicestwienia Ach, wykrwawi si do Soca! Kocha a do obrzydzenia29 X 1970

209

***Wosy senne senna suknia Lesbia senna Wrzos snu sodko sypie arszenikiem Such zasypia gos ucicha Bg umiera Gucho szumi muszla oceanu Biaa ryba ciaa wolno pywa

210

ULICAChocia nie jest pozycj w spisach ani w planach Noc moje ciao jest gwn ulic miasta Chocia policjant str czy czuwajce babki Nie wska Ci jak masz i przecie zawsze trafisz Chocia cigle zdumiewam si e Ty tak zawsze Zmylnie rozpoznasz e to jest ta wanie Chocia noc moje ciao oczywicie Jak kada inna ulica koczy si ksiycem

211

PYTANIE BARDZO KOBIECEKtry tak chtnie przez szyby by wszed, Pytam: k i m jest poranny deszcz?

212

STO PIDZIESITY PITY DOWD NA TWOJE ISTNIENIEWerset snu co nie skada si sam bo nie dowolnie ale na obraz

213

ZMIERZCH AGODNIE ROZSUPA Zmierzch agodnie rozsupa mzgu ciasny wze Blask zapalanej lampy jakby uci rce Mrozu, ktre przez szyb rosy serce maca Kryszta krwi si roztopi, pka limfy szklanka I rdza szronu spyna z rzs; czy moe cieka. za, nareszcie askawa. I w kocu mier, wcieka Suka przywarowaa w nogach ka, chodnym Nosem pty tykajc sterczcych spod kodry Stp, pki nie schowaam. I dopiero wtedy Mogam zacz si ba; bo nie tamtej ju mierci Bezimiennej jak tyle kundli przy mietnikach, Co si ju na chodniku na wznak rozwalia Iskajc sobie goe podbrzusze; ja mogam Kady swj lk szczeglny imiennie wywoa Z rejestru snw, dziennika jawy, katalogu Czytelni, z Almanachu Gotajskiego, szkolnych Wypisw lub z zarysu psychoanalizy, Z historii witej Kingi, z pism pornograficznych inwentarza pamici... I tylko si strzegam, By przypadkiem nie wyrzec Twojego imienia.8 III 1971

214

***Sutki stwardniay, schnie na nich sl Odlegych, nagle obudzonych muzyk. Polifonicznym duchem sfery wzruszy Bg. mier pompuje od biaego dna Krwi, ktra ywszym pchnita raptem prdem Czerwonym snem mi paruje spod powiek, Kat. Ale tamten, co gdzie w rodku mgy Snu niewidzialny wci do ucha szeptem Mwi mi moje imi, wiem: to jeste Ty.

215

CZY PIC MONA ZBUDZI GRZECZNIESen zgstnia rt opada na dno ciaa krew Odpyna z twarzy I ju goymi domi odgarniaam nieg Ktry wargi parzy Strach zmrozi lecz nie straszy ale wanie j Rado sob karmi Chocia byo nieomale niestrawne to Smakowanie gwiazdy Krzak trzewi si spopieli by szczliwy bl Krzykiem wyrs z krtani Kto jak nie Ty potrafi obudzi mnie znw Pocaunkiem takim

216

PEWNIKIWypuko moich piersi dopiero wklsoci Twoich doni czyniona Gadko moich poladkw dopiero szorstkoci Twoich palcw gadzona Poywno mojej liny dopiero Twj gd Witaminowo stwarza Tosamo mego ciaa dopiero mi bl gdy zadajesz zawiadcza Koci mej pci dopiero wysoka modlitwa Twego pragnienia wznosi Czarna mier usta wtedy dopiero odmyka Gdy si Twe ycie zgosi

217

BAJKA ZIMOWEGO PORANKAPani Danucie Kiercowej

1 Raz klucz si ni a Ksiyc zszed i Odra krwi przed czasem Wzruszya kryszta morza. Ty w swym nie osobnym spae. 2 Mj sprawdzi si gdy nasta wit; lecz wiat niecay: guchy Bez tego a, ktrego ju nie musia we mnie budzi. 3 nieg sypa i jak w zaspie rs strach: paski, bez nadziei; Nie wysoki lk przed szczciem, ktry a wzrusza zenit. 4 al tylko przy mnie lea; dzie topiam w zach na grochy, Nie na pery je chowajc w lagunie wsplnej kodry. 5 W nie ocean na odbicie swoje rowi przestwr. Ja nie miaam myl nawet pozdrowi crki ze snu 6 Kiedy tulc twarz w poduszk coraz to gbiej ciao Przyszoci znw widziaam nie rowo, ale biao. 7 I znw mi pozostaa ta jedyna pewno: smutna Rado, e pisz, wic wolno Ci kocha jak gdyby umar.grudzie 1970

218

CZY WIEDZIAZdyszany szept zegarka, pknite lustro sowa Sen; bezsenno rytmiczna, czternastosylabowa Z cezur na skurcz serca: mier, ktra sercu piewa Ale nie Tobie piewa. Czy wiedzia, e gdy nawet Zaniesz nie zuj mi Ci mrwki minut; e zakln mier tak, e w rym wkrcona w klatce tercyny skona?

219

GOS KOBIECYRdkarzu, lepy ju na wiato inne Ni mieszkajce w dugich wosach y To osobliwe wiato mojej krwi: Nie musz woa Ci, bo wiem, e przyjdziesz I wiem: znw uda Ci si mnie zaskoczy Wczeniej, nim zdy zapowiedzie such Jako gociniec przyniesiesz mi znw Topr swej dugo ostrzonej nagoci A kiedy, czujc w sobie nage ostrze W najwikszym strachu krzykn: Kocham Ci Wtedy, rzeniku, znw przekonasz si: Kobiety mwi czasem ludzkim gosem

220

***Kochankowie moi umarli poeci Gryz ziemi u mych stp. Chodem wciskaj si pod kodr. Kr rojem rozdranionych much Nad kubem gdzie cisnam tampon miesiczny. Wieszam majtki na sznurze wisi Jesienin. Bior phanodorm tabletk kradnie Trakl. Kiedy otwieram oczy wyfruwa ptak Anielska dusza Keatsa ponad wod snu. Ich mier przecinkiem, wciska si w tok zdania I nieustannie sylaby mi liczy. Zasypiam z ich imieniem na ustach i z nimi W ustach, przy boku, w kroczu i ciepej macicy. I nawet teraz ktry pisze mi te sowa: Bd pochwalona pochwa Twa, Madonna.

221

WIERSZE SPOZA ZBIORW

Pierwszy znak na tej karcie czy nie jest rkawiczk Cinit mi przez tego Boga map zoliw, Ktry mieszkajc w klatce Czaszki okrutnym rankiem Wyzywa na wschodzc ziemi tradycji polskiej, Zmuszajc, bym naprdce sporzdzi pewne ostrze Gitkiej linijki? Jeli Mam w starciu tym zwyciy, Dopty musz noe cigle nowe hartowa, Pki nie spisz wiersza na miech i drwiny Boga, Ktry chocia upadnie, Przecie znw zmartwychwstanie

222

***Kim jest ten, co mi si jawi w lustrze Nie kobiet ani te osob Mgy tylko tak okrutnie sob, e miejsce w almanachu dotd puste? Kim jest ten, co z mojego kieliszka Pijc nie pijakiem jest, chocia Podejmowany przez policj z bota Za cechowego brany jest towarzysza? Kim jest ten, co moim dugopisem Wypisuje moje wiersze I w moim ku moj on bierze? Kim jest ten, co przed chwil wyszed?

223

WIEM KTO TO JESTWiem kto to jest ale bez wzruszenia Nie patrz na niego ale go ogldam Ju tylko wiedza oscha Teraz wisimy obaj na jednej belce pod zacignitym niebem stranik moe zawiadczy midzy nami jest nic

224

WYROKOjciec Nie zna Freuda Tragikw pobienie Ja te nie znam Wic motywy pozostan niejasne Nic nie wyjani powoywanie si na pokrewiestwo Tak, krew to pewne jest jej nadto lady na sprztach na cianie kaua na pododze Ale nikt nie wpada w panik nic e rcznik nie jest dobry tampon Mwi jest jeszcze sposb Pozwoli by przyscho ojciec mwi rka znw ostrze niesie w tej dwoistoci jest synchronizacja krew za sowo Czy odpowiada to ojcu Ojciec nie odpowiada Umar

225

MJ PIES BARDZO PRZYJEMNYmj pies bardzo przyjemny on jest brzydki mierdzcy ale on sypia w ku on sypia z moj matk ktra go kocha bardzo bolenie wic skowyczy i prbuje ucieka ale on nie zna mojej matki chocia zna j od