SYLWIA MOKRYSZ W ÚWIECIE HERRATY. I NIE TYLKO-21-xii... · W ÚWIECIE HERRATY. I NIE TYLKO......
-
Upload
trinhxuyen -
Category
Documents
-
view
218 -
download
0
Transcript of SYLWIA MOKRYSZ W ÚWIECIE HERRATY. I NIE TYLKO-21-xii... · W ÚWIECIE HERRATY. I NIE TYLKO......
Widok z okna rodzinnego domu na plac pełen materiałów budowlanych - to jedno z pierwszych wspomnień z lat dzieciństwa Sylwii Mokrysz. Urodzona w Cieszynie, do szóstego roku życia mieszkała w Goleszowie, gdzie jej tata i dziadek prowadzili firmę produkującą materiały budowlane. Sprawy prywatne i biznesowe przenikały się tam wzajemnie. Nie mogło być zresztą inaczej, skoro część domu zajmowało biuro, a za ścianą toczyło się rodzinne życie. Miesiąc po miesiącu, rok po roku rosły i potężniały podwaliny, na których z czasem posadowiono dzisiejsze MOKATE. A ona cały czas była w centrum tych wydarzeń: jako dziecko, nastolatka, studentka, wreszcie partnerka w rodzinnym biznesie. Dzisiaj zasiada w Zarządzie Mokate S.A., kieruje Herbacianym Team 'em, nadzoruje firmowy marketing i PR.
SYLWIA MOKRYSZ W ŚWIECIE HERRATY. I NIE TYLKO...
Praca, co zrozumiałe, zajmuje w jej życiu wiele czasu. Ale nie znaczy to, że nie starcza go na realizowanie prywatnych pasji, nie mówiąc o tych najwspanialszych chwilach spędzanych z dwójką swoich pociech: Kamilką i Nicolasem. Pamięta, ile sama wyniosła ciepła i serdeczności z rodzinnego domu. Wie, jak dużo z tego, co osiągnęła w życiu, zawdzięcza swoim rodzicom...
PODEJRZANY PROSZEK
Od najmłodszych lat razem z bratem Adamem wyjeżdżała na zagraniczne kursy językowe. Swoje umiejętności szlifowali podczas pobytów w Szwajcarii czy na Wyspach Brytyjskich. Z każdej wyprawy wracała z aparatem pełnym zdjęć. Po zrobieniu odbitek wklejała zdjęcia do albumów. Dodatek stanowiły inne pamiątki, na przykład bilety: z muzeów, autostrad, z przejazdu górską kolejką. Teraz często siada z dziećmi na podłodze i zabiera je w podróże sprzed wielu lat. Fotografia stała się jej hobby, któremu pozostaje wierna do dziś. Ba, z czasem zaczęła uprawiać ją na sposób profesjonalny. Uczestniczyła w kilku warsztatach National Geographic, m.in. w Toskanii i nad Bałtykiem, gdzie tajniki zdradzał świetny fotografik Tomasz Tomaszewski. Były to niezwykle inspirujące zajęcia pod kierunkiem znakomitego eksperta.
Fotografuje nieustannie wykorzystując rozmaite okazje nadarzające się podczas rozlicznych podróży. To jej kolejne hobby. Każdą wyprawę, daleką czy bliską, nieważne, czy jej celem jest polskie morze, czy brazylijskie pampasy, zawsze lubi starannie przygotować. Czyta przewodniki, opracowuje trasę, planuje, co po drodze warto zwiedzić. Po latach z uśmiechem, chociaż wtedy nie było jej za bardzo do śmiechu, wspomina swoją pierwszą samodzielną podróż. A był to wyjazd do Londynu na kurs językowy. Wówczas Polska nie należała jeszcze do Unii Europejskiej, co oznaczało pewne niedogodności dla przybyszów spoza jej terytorium. Każdy, kto chciał wjechać na Wyspy Brytyjskie, był szczegółowo wypytywany o cel wizyty, do kogo się udaje, jaką sumą pieniędzy dysponuje? I taka przygoda spotkała właśnie 16-letnią Sylwię na lotnisku Heathrow pod Londynem. Oficerowie imigracyjni nie od razu dali wiarę zapewnieniom młodej Polki, że jedzie ona do zamieszkującej w Walii rodziny, a swój pobyt wykorzysta na naukę języka angielskiego. Na dokładkę miała w bagażu próbki firmowej śmietanki „Carmen" do kawy. Biały proszek w dziwnym opakowaniu wzbudził jeszcze większe podejrzenia. I turystka znad Wisły w pokoiku wielkości dwa na dwa metry musiała się gęsto tłumaczyć, w czym na szczęście pomogła już niezła znajomość języka Wyspiarzy. Po szczegółowym przesłuchaniu i dokładnym sprawdzeniu walizki, co zajęło funkcjonariuszom około pięciu godzin, dostała zgodę na przekroczenie granicy.
POBIEGNIESZ BOSO
Mówi się, że w życiu człowieka nic nie dzieje się przypadkiem. I chyba coś jest w tym na rzeczy, bo oto fotograficzna pasja Sylwii Mokrysz okazała się wielkim atu-
M tem, kiedy przyszło wziąć się za bary z reklamą, która w | latach 90. minionego wieku zaczęła coraz częściej poja-g wiać się w mediach i coraz mocniej wpływać na gusty Po
laków. W Mokate zadawano sobie wtedy pytanie: jak nauczyć rodaków picia cappuccino, z którym ustrońska firma akurat zaczęła wchodzić na polski rynek. I powstała nietypowa reklama, będąca rodzajem instruktażu, który wyśpiewała popularna wówczas wokalistka Gąjga. Właśnie tym klipem przed dwudziestu laty wystartowała Agencja Reklamowa „Sylwia". Jej właścicielka przyznaje, iż kreowanie w tym okresie pewnych trendów, tworzenie czegoś nowego, dawało ogromną satysfakcję.
W kolejnych latach reklamowano cappuccino, czekoladę do picia dla dzieci, herbatę, grzance. W każdym przedsięwzięciu pojawiały się nowe osoby ze świata kultury i sztuki. Jednym z reżyserów pracujących dla Mokate był sam Władysław Pasikowski („Kroll", „Psy", „Operacja Samum", „Pokłosie") - profesjonalista o niekwestionowanej charyzmie. Zdarzyło się, że na planie zdjęciowym jedna z modelek miała za ciasne buty. Na nowe nie było szans, bo gdzie w polu (w takiej scenerii powstał filmik) kupić buty. - Pobiegniesz boso - krzyknął do niej reżyser. - Później się wykadruje. Sprzeciwu nie było.
CZY JEST Z NAMI PILOT?
Wbrew pozorom, spot reklamowy to trudna sztuka. Łatwiej jest bowiem opowiedzieć historię w półtoragodzinnym filmie fabularnym, niż tę zawartą w minucie czy wręcz w trzydziestu sekundach. W tak krótkim czasie trzeba pokazać, markę, produkt i wszystko musi być tak skomponowane, żeby ludzie chcieli to oglądać. Do finalnego efektu prowadzi niekiedy dość kręta droga. Oto jesteśmy na planie reklamy inspirowanej słynnym filmem „Pożegnanie z Afryką". Kobieta w domowym zaciszu siedzi przy filiżance cappuccino. Snuje romantyczne wspomnienia o dawnej miłości. W tym momencie, według scenariusza, na polanie obok domu miał wylądować pilot z naręczem róż. Ekipa czeka, a lotnika nie ma. On tymczasem krąży nad polaną i walczy z wirem powietrznym. A na stoliku czekała filiżanka kawy, apetyczna, z aksamitną pianką. Przygrzewana reflektorami i zdmuchiwana przez pracujące wentylatory - pianka co chwila znika. Kiedy lotnik wreszcie dotarł z różami do wybranki, na stoliku stała już dziesiąta filiżanka cappuccino z nieskazitelnie aksamitną pianką, a obsługa techniczna modliła się, żeby nie było „dubla"...
FILM TO NIE WSZYSTKO...
Od roku ambasadorką mokate wskich herbat Loyd jest p. Justyna Steczkowska. Wcześniej był Paolo Cozza, sympatyczny i żywiołowy Włoch, którego Polacy pokochali za jego naturalność i poczucie humoru w telewizyjnym programie „Europa da się lubić". Paolo, pomimo tego że znał scenariusz do spotu Mokate Cappuccino, to ciągle nie potrafił uchwycić klimatu sceny. Rejestrowane ujęcia były jakieś sztywne. Obserwując to, Sylwia podpowiedziała: - Paolo, popatrz na tę filiżankę jak na kobietę! I wtedy, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Paolo ożywił się. Zaczął namiętnie szeptać: - Bellis-sima, cappuccino ti amo, a potem dodał: - Pięknissima, ach, pięknissima... To okazało się strzałem w dziesiątkę.
A Justyna Steczkowska, jak na artystkęjest... bardzo obowiązkowa. I lubi forsować swoje pomysły dotyczące wyglądu. W rozmowach poza planem zdjęciowym przewija się temat domu, rodziny. Nie wstydzi się ukończo
nych czterdziestu lat. Ma męża, architekta i dwójkę dzieci. Potrafi być bardzo ciepła, otwarta. I zdradza, że lubi wypiekać prawdziwy domowy chleb. Zdarzają się rozmowy o dzieciach. - Pani ma takie szczęście, tę swoją Kamilkę. Ja mam chłopaków, Stasia i Leosia, grają w piłkę, brudzą się. A tak bym chciała kupować zwiewne sukieneczki - pożaliła się pewnego razu Sylwii.
JEDYNE TAKIE MIEJSCE
Podczas swoich podróży „globttroterka spod Równicy" poznała wiele miejsc na świecie, do których czuje sentyment. Zawsze jednak najchętniej wraca w swoje ukochane Beskidy. Tutaj czekają bowiem jej skarby - Kamilką i Nicolas. Kamilka ma 9 lat i artystyczną duszę. To wrażliwa dziewczynka z rozbrajającym uśmiechem, potrafiąca się odnaleźć w każdej sytuacji. Ma w sobie coś ze słodkiej trzpiotki, a zarazem jest bardzo opiekuńcza w stosunku do młodszego brata. Nicolas dla odmiany nosi chyba w sobie talent konstruktora, bo ze sznurka, patyczka i kilku śrubek tworzy na poczekaniu przedziwne, stabilne konsrukcje. Nie trzeba mu kupować wyszukanych zabawek. Potrafi zająć się robieniem czegoś z niczego i to całkowicie go pochłania.
Dzieci bardzo lubią wizyty u mamy w firmie. Mówią, że jest tam fajnie, wszyscy są mili i przynoszą im pyszną herbatkę. Jednej soboty przyszły z mamą na kilka chwil do biura i zaraz pobiegły na salę konferencyjną. Tam, na takich wielkich planszach zaczęły malować słupki, na których pojawiły się „Minutka", „Loyd", „Mokate", „La-vazza". Namalowały też saszetkę w piramidce i tira jadącego z towarem. Zapytane: „Co to jest", odpowiedziały zgodnie: - To są plany na 2013 rok! Bardzo mnie to rozbroiło - zwierza się Sylwia.
MOJE BOŻE NARODZENIE
Boże Narodzenie w naszej rodzinie - opowiada Sylwia Mokrysz - to sianko pod obrusem, chleb, opłatek, barszcz, zupa grzybowa lub rybna, tradycyjne potrawy z ryb, smażony karp, sałatka jarzynowa, 12 rodzajów drobnych ciasteczek, kompot z suszonych śliwek. Oczywiście jest choinka i dodatkowe miejsce przy stole. Zawsze pojawia się też świąteczny sernik według przepisu mamy. Bardzo starego przepisu przechowywanego z pokolenia na pokolenie. Tata uciera do niego ser, bo - jak mówi - to jest ciężka praca. I do sałatki jarzynowej zawsze własnoręcznie robi majonez. Z lat dzieciństwa pamiętam jabłka zapiekane z cynamonem i miodem, które wyśmienicie przyrządzał mój dziadek Rudolf z Goleszowa. Zawsze wspólnie z Adamem ubieraliśmy choinkę i razem wypatrywaliśmy pierwszej gwiazdki na niebie. Zwykle podczas tego wypatrywania - nie wiadomo, w jaki sposób - pojawiały się prezenty. Tę wyjątkową świąteczną atmosferę staramy się zachowywać i dzisiaj. Nie wyobrażam sobie innych świąt i nie dopuszczam do siebie myśli, że moje dzieci mogłyby kiedyś coś utracić z tej pięknej tradycji. Jestem pewna, że podobnie do tego podchodzi wiele rodzin z naszych stron. To im wszystkim, całej wielkiej rzeszy Czytelników „GZC" chciałabym wraz z mojąRodziną, życzyć przy tej okazji wspaniałych, najlepszych w życiu świąt Bożego Narodzenia i bardzo wielu dobrych chwil w nadchodzącym Nowym Roku.
Mokate - Monitoring mediówTytu³ gazety: G£OS ZIEMI CIESZYÑSKIEJ
Data wydania: 2012-12-21Czêstotliwo¶æ: Tygodnik
Nak³ad: 27000Rodzaj: regionalna