Sylwester w Clarkaregatta.com/zespolexport/NY 2002 Article.pdf · Kinga ”Nikt nie kocha mnie...

1
Do wspaniałej atmosfery przyczynili się organizatorzy balów: Ron Syslo, Józef Biesiadecki i Józia Cukier. To oni postarali się o dwa rodzaje balów sylwestrowych, udostępniając wspaniałe sale do dyspozycji Polonii. Na sali Rożowej, z pięknymi lustrami, bawiły się świetnie przy szampanie (i nie tylko) osoby lubiące lekki szmerek w głowie. Szmerek mieli także uczestnicy balu bezalkoholowego grupy Pogoda Ducha, którzy – nie wypiwszy co prawda alkoholu już od progu poszli w tany... Do tańca na sali Różowej przygrywał zespół taneczny Export oraz dwóch disc jockeyów Paradise D’Js – już drugi rok towarzyszących grupie Pogoda Ducha. W zależności od okoliczności grano i te stare, i te supermodne utwory. Była cza-cza, był blues z niezapomnianym utworem B.B. Kinga ”Nikt nie kocha mnie bardziej niż moja matka” i wiele innych świetnych kawałków. Wyśmienitą polską kuchnia zabłysła jak zwykle p. Maria Przybycień z Maria’s Catering, działająca od lat w PFK w Clark. ”Kobieto! – powiedział jeden z uczestników ja byle czego nie jem, jadam w najlepszych restauracjach, kochana! Jest pani mistrzynią! Jeszcze nigdzie nie jadłem takich pasztecików z pieczarkami! Och, a jakie pyszne prime-rips!”. Zachwytom nie było końca takze w drugiej sali, gdzie królowały wyrafinowane sałatki owocowe i warzywne, schaby, ciasta i inne delicje. Pani Maria zaprasza na kolacyjki piątko- we do Polskiej Fundacji, dyrekcja zaś zachęca do organizowania przyjęć w salach fundacji, grupa Pogoda Ducha na zebrania wtorkowe Anonimowych Alkoholików, a Eugenia Anisko do piątkowo-sobotniej Polskiej Szkoły Dokształcającej działającej przy PFK. ”Wszystko było i jest w zasięgu naszych rąk, z Polonią i dla Polonii. Zapraszamy do nas!” – zachęca p. Cukier. Telefon do dyrekcji PFK w Clark: (732) 382-7197. Był tez artysta fotografik z GK Studio w Linden, p. Grzegorz Uwiecznieni zostali m.in. panowie Maciek z Garfield I Rafał z Clifton, którzy po wyjściu ze studia zrobionego w Youth Room przy kominku, zakrzyknęli: ”Tego to jeszcze nie było!”. Nie brakowało radosnych okrzyków w obu salach. Nikt nie zdejmował z kołnierza sałatki ani ogóreczków, co najwyżej poplamione suknie i garnitury wysychały nad ranem, ale to normalka w taaaaaką noc! Zespoły bawiły gości nie tylko utworami ”nie z tej ziemi”, ale też żnymi pomysłami. Na przyłdad pociąg jadący z daleka, który ani chwili nie czekał, zajechał prosto do stołu zastawionego jadłem, piciem i różnymi łakociami: Wygrane na loterii sprawiły, że niektórym gościom zwróciły się nie tylko koszty przejazdu, ale i biletu na imprezę, np. Elżbiecie z Princeton, obdarzonej cudnym, filmowym uśmiechem. Na balu bawili się goscie nie tylko z okolic Clark, ale i z dalszych rejonów New Jersey, a także z Nowego Jorku i Pensylwanii. Już od lat Monika Omiljan odwiedza Polską Fundację Kulturalną właśnie w noc sylwestmwą. Przyjeżdża ze swoją 14-letnią córką Kingą, aby mogła spotkać koleżanki z dawnych lat, między innymi 10-1etnią Dorotkę, Monikę (8 lat) i Emilkę (11) oraz zabawiż się i dobrze zjeść w kulturalnym towarzystwie. W zabawie bezalkoholowej mogły uczestniczyć dzieci i przyjaciele niepijących alkoholików oraz ich rodziny. Bilet kosztował jedynie 40 dol., a dzieci płaciły 20 dol. Rozmowy bez kieliszka Czy się nie nudzisz, bęląc trzeźwym? zapytałam Waldka z Nowego Jorku. – Jest super – odpowiedział. – Żyję jakby od nowa. Nawet na nowo nauczyłem się tanczyc u pana Józefa Pałki, bo kiedyś jak nie dziabnąłem jednego, to nogi odmawiały posłuszeństwa, a i gadka się nie kleiła. Pan Pałka prowadzi kursy tańca już nawet na Greenpoincie i jest super! Czy Pan musi pic? – zagaiłam gościa z sali Rozowej. Nie, nie muszę, alkohol jest dla mądrych ludzi, a jak ktoś nie może, niech nie pije. Ja jestem mądry. Wiem, że niektorzy muszą walnąć jednego, żeby się bawić. Muszą ci, którzy nie rozróżniają picia towarzyskiego od nałogowego, bo alkoholizm jest śmiertelną chorobą zaprzeczenia. Można pić i żyć ale też można nie pić i też żyć… Ryszard przypomniał, jak w ubiegłym roku jedna pani padła w toalecie. – Chcieliśmy dzwonić po pogotowie – powiedział – bo myśleliśmy, ze zasłabłą. Kiedy wyleciała jej piersiówka z torebki wszystko stało się jasne. Uderzyła mnie wtedy tą torebką. Oj, nie zapomnę tego, nie zapomnę jak powitała Nowy Roczek! Dziś pani ta nie pije, bo znalazła bratnie dusze. Początkowo trudno ją było nakłonić do zerwania z piciem. Zmadrzała. No chyba tak. Tak – przyznaje Ryszard – ciężko cokolwiek w życiu zmienić. My tak naprawdę nie możemy nikogo zmienić, możemy zmienić jedynie siebie i nasze podejście do życia i picia. Ale to my decydujemy, co zrobimy ze swoim życiem. Ona chciała i chce życ godnie. Przy mnie miała luksus picia, a dziś żyje, i to jak! Nie chce nawet ze mną gadac. Jest dumna z tego, że jest niepijącą byłą alkoholiczką. Zapytałam znaną mi osobę z grupy Pogoda Ducha, z czego się tak cieszy. – Z tego, że kończy się stary rok i nie wypiłem pierwszego – powiedział. – Kiedyś opowiem ci, jak było i jak jest, bo co będzie kiedyś, tego nikt z nas nie wie, oj nie wie. Gdyby mąż nauczycielki z polskiej szkoły w Clark nie spóźnił się do roboty 11 wrzesnia, to kobieta byłaby dzis wdową! Życie jest piękne, odkąd odstawłem butelkę! Zrozumiałem też, że jest zbyt krótkie, aby marnować je na picie. Ta dziwka mnie zdradziła! To znaczy gorzała, ale jestem w dobrym miejscu – po- wiedział Bogdan, biznesmen z Warszawy. Polska placówka w Clark stworzyła 8 lat temu program, dzięki któremu dzisiaj nie jestem wyśmiewany, nie śmierdzę i mam przyjaciół na całym swiecie. Program działa. Wielkie dzięki, że pan Syslo wpadł na tak genialny pomysł, aby pomóc rodakom nie znającym języka angielskiego i doprowadził z Andrzejem, Wojtkiem i Wieśkiem do powstania tej grupy. We wrześniu obchodziliśmy 8. rocznicę powstania grupy Pogoda Ducha. Będzie dobrze. Wiara, nadzieja i miłość mojej żony, ale i przyjacioł z AA, trzymają mnie na duchu i pozwalają mi cieszyć się życiem! Bez kropelki Wybiła północ, nastał Nowy Rok i obyło się bez kropelki szampana. Znajomą porwał do tanca osobnik przystojny jak diabli i na dodatek wolny! Z kim jesteś? – zapytał. Z Irenką – odpowiedziała zgodnie z prawdą. A to cholera, przyszła z dwoma faceta- mi, a z trzecim tańczy – komentowała potem jedna z pań. A co, nie wolno? – broniła się znajoma. Mąz w Polsce, powiedziałam mu, że idę na sylwestra do Fundacji Kulturalnej w Clark, aby inni nie donieśli. Jak się bawisz? – spytałam ją. Świetnie kochana, świetnie. Jestem wierna, uczciwie pracuję, płacę za siebie i o co chodzi? Kochana, gdzie jest napisane z kim i w jakiej sprawie ja tu jestem? Płacę za sie bie i tańczę z kim chcę, a Stasiu niech się obraża to jego problem, nie mój. Masz powodzenie – ciągnę dalej. Oj tam, mam. Tyle mojego. Babcia śpi, jutro jej urodziny, opiekun wyraził zgodę, więc o co chodzi? Zapraszam ma Happy Birthday 81. Krysi chłop niepocieszony, że baby wpuściły go w maliny i zaciągnęły na imprezę bezalkoholową. Ale podziękował nam za to, że nie ma kaca i raz świadomie przywitał Nowy Rok – nadmieniła Ala. – Nie pomagał miód ani ocet na kaca w ubiegłym roku. Musiał się męczyć i już! A dziś? Kochanie, jak się masz... Dobrze! Nie rycz mała, nie rycz, ja znam te wasze numery... Telefony komórkowe poszły w ruch Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku życzył Kasi Wojtek. A u nas na Florydzie leje jak z cebra, siedzę w domu, mówiła. Daj, ja! Daj – krzyczy Bogdan. – O, czesc Dana, to nie Dana. Oj, dana dana, nie widać rana. Cześć, my śpimy – dochodzi głos z Warszawy. – Synku, wy jeszcze się bawicie? Tak, mamusiu, u nas 6 godzin róznicy.... żowi goście z lustrzanej sali bladym świtem, bez pośpiechu, zadowoleni opuszczali Polską Fundację Kulturalną. Ci z Pogody Ducha, uśmiechnięci od ucha do ucha, wyszli o 2 nad ranem. Nikt nie wpacł w poślizg ze względów ani pogodowych, ani zdrowotnych. Ślizgawki na konfiturach też nie było. Trzeba było tylko uważać na drodze. Niektórzy, niepomni przestróg, wrscając z balów rozpoxzęli Nowy Rok w komisariatach lub szpitalach. My cało i zdrowo wrócilismy do domu. Życzę wszystkim Czytelnikom do siego i trzeżwego 2002 roku. Sylwester w Clark Hanna Bielawski Superkulturalnie, w dobrym nastroju pożegnany został rok 2001 w Polskiej Fundacji Kulturalnej w Glark w New Jersey. Był to rok ważnych wydarzeń politycznych i gospodarczych. Członkowie i goście polonijnej placówki przywitali rok 2002 w dwóch salach w nieco mniejszym gronie niż w latach ubiegłych. Bawili siq zarówno trunkowi, jak i nietrunkowi w sumie120 osób. Nowy owy owy owy dziennik dziennik dziennik dziennik POLACY W USA SOBOTA – NIEDZIELA 5-6 STYCZNIA 2002

Transcript of Sylwester w Clarkaregatta.com/zespolexport/NY 2002 Article.pdf · Kinga ”Nikt nie kocha mnie...

jasne. Uderzyła mnie wtedy tą torebką. Oj,nie zapomnę tego, nie zapomnę jak powitałaNowy Roczek! Dziś pani ta nie pije, boznalazła bratnie dusze. Początkowo trudno ją

– Ta dziwka mnie zdradziła! To znaczygorzała, ale jestem w dobrym miejscu – po-wiedział Bogdan, biznesmen z Warszawy. – Polska placówka w Clark stworzyła 8 lattemu program, dzięki któremu dzisiaj niejestem wyśmiewany, nie śmierdzę i mamprzyjaciół na całym swiecie. Program działa.Wielkie dzięki, że pan Syslo wpadł na takgenialny pomysł, aby pomóc rodakom nieznającym języka angielskiego i doprowadziłz Andrzejem, Wojtkiem i Wieśkiem dopowstania tej grupy. We wrześniuobchodziliśmy 8. rocznicę powstania grupyPogoda Ducha. Będzie dobrze. Wiara,nadzieja i miłość mojej żony, ale i przyjaciołz AA, trzymają mnie na duchu i pozwalająmi cieszyć się życiem! Bez kropelki Wybiła północ, nastał Nowy Rok i obyłosię bez kropelki szampana. Znajomą porwał do tanca osobnikprzystojny jak diabli i na dodatek wolny! – Z kim jesteś? – zapytał. – Z Irenką – odpowiedziała zgodnie zprawdą. – A to cholera, przyszła z dwoma faceta- mi,a z trzecim tańczy – komentowała potemjedna z pań. – A co, nie wolno? – broniła się znajoma. – Mąz w Polsce, powiedziałam mu, że idę nasylwestra do Fundacji Kulturalnej w Clark,aby inni nie donieśli. – Jak się bawisz? – spytałam ją. – Świetnie kochana, świetnie. Jestem wierna,uczciwie pracuję, płacę za siebie i o cochodzi? Kochana, gdzie jest napisane z kim iw jakiej sprawie ja tu jestem? Płacę za sie biei tańczę z kim chcę, a Stasiu niech się obraża– to jego problem, nie mój. – Masz powodzenie – ciągnę dalej. – Oj tam, mam. Tyle mojego. Babcia śpi,jutro jej urodziny, opiekun wyraził zgodę,więc o co chodzi? Zapraszam ma HappyBirthday 81. Krysi chłop niepocieszony, żebaby wpuściły go w maliny i zaciągnęły naimprezę bezalkoholową. Ale podziękowałnam za to, że nie ma kaca i raz świadomieprzywitał Nowy Rok – nadmieniła Ala. – Niepomagał miód ani ocet na kaca w ubiegłymroku. Musiał się męczyć i już! A dziś?Kochanie, jak się masz... Dobrze! Nie ryczmała, nie rycz, ja znam te wasze numery... Telefony komórkowe poszły w ruch Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku –życzył Kasi Wojtek. A u nas na Florydzieleje jak z cebra, siedzę w domu, mówiła. – Daj, ja! Daj – krzyczy Bogdan. – O, czesc

Sylwester w Clark

Hanna Bielawski

Superkulturalnie, w dobrym nastroju pożegnany został rok 2001 w Polskiej Fundacji Kulturalnej w

Glark w New Jersey. Był to rok ważnych wydarzeń politycznych i gospodarczych. Członkowie i goście

polonijnej placówki przywitali rok 2002 w dwóch salach w nieco mniejszym gronie niż w latach ubiegłych. Bawili siq zarówno trunkowi, jak i

nietrunkowi – w sumie120 osób.

POLACY W USA SOBOTA – NIEDZIELA 5-6 STYCZNIA 2002

Do wspaniałej atmosfery przyczynili sięorganizatorzy balów: Ron Syslo, JózefBiesiadecki i Józia Cukier. To oni postaralisię o dwa rodzaje balów sylwestrowych,udostępniając wspaniałe sale do dyspozycjiPolonii. Na sali Rożowej, z pięknymilustrami, bawiły się świetnie przy szampanie(i nie tylko) osoby lubiące lekki szmerek wgłowie. Szmerek mieli także uczestnicy balubezalkoholowego grupy Pogoda Ducha,którzy – nie wypiwszy co prawda alkoholu –już od progu poszli w tany... Do tańca na sali Różowej przygrywałzespół taneczny Export oraz dwóch discjockeyów Paradise D’Js – już drugi roktowarzyszących grupie Pogoda Ducha. Wzależności od okoliczności grano i te stare, ite supermodne utwory. Była cza-cza, byłblues z niezapomnianym utworem B.B.Kinga ”Nikt nie kocha mnie bardziej niżmoja matka” i wiele innych świetnychkawałków. Wyśmienitą polską kuchnia zabłysła jakzwykle p. Maria Przybycień z Maria’sCatering, działająca od lat w PFK w Clark.”Kobieto! – powiedział jeden z uczestników– ja byle czego nie jem, jadam wnajlepszych restauracjach, kochana! Jestpani mistrzynią! Jeszcze nigdzie nie jadłemtakich pasztecików z pieczarkami! Och, ajakie pyszne prime-rips!”. Zachwytom niebyło końca takze w drugiej sali, gdziekrólowały wyrafinowane sałatki owocowe iwarzywne, schaby, ciasta i inne delicje. Pani Maria zaprasza na kolacyjki piątko-we do Polskiej Fundacji, dyrekcja zaśzachęca do organizowania przyjęć w salachfundacji, grupa Pogoda Ducha na zebraniawtorkowe Anonimowych Alkoholików, aEugenia Anisko do piątkowo-sobotniejPolskiej Szkoły Dokształcającej działającejprzy PFK. ”Wszystko było i jest w zasięgunaszych rąk, z Polonią i dla Polonii.Zapraszamy do nas!” – zachęca p. Cukier.Telefon do dyrekcji PFK w Clark: (732)382-7197. Był tez artysta fotografik z GK Studio wLinden, p. Grzegorz Uwiecznieni zostalim.in. panowie Maciek z Garfield I Rafał zClifton, którzy po wyjściu ze studiazrobionego w Youth Room przy kominku,zakrzyknęli: ”Tego to jeszcze nie było!”.Nie brakowało radosnych okrzyków w obusalach. Nikt nie zdejmował z kołnierzasałatki ani ogóreczków, co najwyżejpoplamione suknie i garnitury wysychały

NNNNowy owy owy owy dziennikdziennikdziennikdziennik

nad ranem, ale to normalka w taaaaaką noc! Zespoły bawiły gości nie tylko utworami”nie z tej ziemi”, ale też różnymipomysłami. Na przyłdad pociąg jadący zdaleka, który ani chwili nie czekał, zajechałprosto do stołu zastawionego jadłem, piciemi różnymi łakociami: Wygrane na loteriisprawiły, że niektórym gościom zwróciły sięnie tylko koszty przejazdu, ale i biletu naimprezę, np. Elżbiecie z Princeton,obdarzonej cudnym, filmowym uśmiechem. Na balu bawili się goscie nie tylko z okolicClark, ale i z dalszych rejonów New Jersey,a także z Nowego Jorku i Pensylwanii. Jużod lat Monika Omiljan odwiedza PolskąFundację Kulturalną właśnie w nocsylwestmwą. Przyjeżdża ze swoją 14-letniącórką Kingą, aby mogła spotkać koleżanki zdawnych lat, między innymi 10-1etniąDorotkę, Monikę (8 lat) i Emilkę (11) orazzabawiż się i dobrze zjeść w kulturalnymtowarzystwie. W zabawie bezalkoholowejmogły uczestniczyć dzieci i przyjacieleniepijących alkoholików oraz ich

rodziny. Bilet kosztował jedynie 40 dol., adzieci płaciły 20 dol. Rozmowy bez kieliszka

– Czyzapytałsuper –Nawet pana dziabnposłuszPałka Greenp– Czy Rozow– Nie,ludzi, jestem walnąćktórzy nałogochorobteż mprzypopadła pogotozasłabłtorebki

się nie nudzisz, bęląc trzeźwym? –am Waldka z Nowego Jorku. – Jest odpowiedział. – Żyję jakby od nowa.na nowo nauczyłem się tanczyc u

Józefa Pałki, bo kiedyś jak nieąłem jednego, to nogi odmawiałyeństwa, a i gadka się nie kleiła. Panprowadzi kursy tańca już nawet naoincie i jest super!

Pan musi pic? – zagaiłam gościa z saliej. nie muszę, alkohol jest dla mądrycha jak ktoś nie może, niech nie pije. Ja

mądry. Wiem, że niektorzy muszą jednego, żeby się bawić. Muszą ci,nie rozróżniają picia towarzyskiego odwego, bo alkoholizm jest śmiertelnąą zaprzeczenia. Można pić i żyć aleożna nie pić i też żyć… Ryszardmniał, jak w ubiegłym roku jedna paniw toalecie. – Chcieliśmy dzwonić powie – powiedział – bo myśleliśmy, zeą. Kiedy wyleciała jej piersiówka z wszystko stało się

było nakłonić do zerwania z piciem.Zmadrzała. No chyba tak. Tak – przyznajeRyszard – ciężko cokolwiek w życiu zmienić.My tak naprawdę nie możemy nikogozmienić, możemy zmienić jedynie siebie inasze podejście do życia i picia. Ale to mydecydujemy, co zrobimy ze swoim życiem.Ona chciała i chce życ godnie. Przy mniemiała luksus picia, a dziś żyje, i to jak! Niechce nawet ze mną gadac. Jest dumna z tego,że jest niepijącą byłą alkoholiczką. Zapytałam znaną mi osobę z grupy PogodaDucha, z czego się tak cieszy. – Z tego, żekończy się stary rok i nie wypiłempierwszego – powiedział. – Kiedyś opowiemci, jak było i jak jest, bo co będzie kiedyś,tego nikt z nas nie wie, oj nie wie. Gdybymąż nauczycielki z polskiej szkoły w Clarknie spóźnił się do roboty 11 wrzesnia, tokobieta byłaby dzis wdową! Życie jestpiękne, odkąd odstawłem butelkę!Zrozumiałem też, że jest zbyt krótkie, abymarnować je na picie.

Dana, to nie Dana. Oj, dana dana, nie widaćrana. – Cześć, my śpimy – dochodzi głos zWarszawy. – Synku, wy jeszcze się bawicie?– Tak, mamusiu, u nas 6 godzin róznicy.... Różowi goście z lustrzanej sali bladymświtem, bez pośpiechu, zadowoleniopuszczali Polską Fundację Kulturalną. Ci zPogody Ducha, uśmiechnięci od ucha doucha, wyszli o 2 nad ranem. Nikt nie wpacł w poślizg ze względów anipogodowych, ani zdrowotnych. Ślizgawki nakonfiturach też nie było. Trzeba było tylkouważać na drodze. Niektórzy, niepomniprzestróg, wrscając z balów rozpoxzęli NowyRok w komisariatach lub szpitalach. My całoi zdrowo wrócilismy do domu. Życzęwszystkim Czytelnikom do siego i trzeżwego2002 roku.