Sky Surfer 06 2013

39
Magazyn Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów im. NSZZ Solidarność / "Solidarity" Szczecin-Goleniów Airport Magazine Czerwiec 04/2013(04) Magazyn Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów im. NSZZ Solidarność / "Solidarity" Szczecin-Goleniów Airport Magazine Sinead O'Connor

description

Szcecin-Goleniów Airport Magazine.

Transcript of Sky Surfer 06 2013

Page 1: Sky Surfer 06 2013

Magazyn Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów im. NSZZ Solidarność / "Solidarity" Szczecin-Goleniów Airport Magazine

Czerw

iec 04

/20

13(0

4)

Magazyn Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów im. NSZZ Solidarność / "Solidarity" Szczecin-Goleniów Airport Magazine

Sinead

O'Connor

Page 2: Sky Surfer 06 2013

2 3

Page 3: Sky Surfer 06 2013

4

Magazyn Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów im. NSZZ Solidarność / "Solidarity" Szczecin-Goleniów Airport Magazine

Czerw

iec 04

/20

13(0

4)

Magazyn Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów im. NSZZ Solidarność / "Solidarity" Szczecin-Goleniów Airport Magazine

Sinead

O'Connor

Sky Surfer

WydaWCa:ASZ-Reklamaul. Kościuszki 6181-703 Sopote-mail: [email protected]

Na zleCeNie:Port Lotniczy Szczecin-Goleniów im. NSZZ Solidarność72-100 Goleniówwww.airport.com.pl

Redaktor naczelny:Jakub Milszewski

Grafik:Justyna Cychowska

Tłumaczenie:Aleksandra Kołodziej

Zespół redakcyjny:Agata Braun, Artur Kryczka, Mateusz Ko-łos, Kajetan Kusina, Justyna Nować

Stali współpracownicy:Wojciech Tremiszewski

Dział reklamy:[email protected]

Magdalena Słomka (dyrektor)([email protected])Katarzyna Swałowska (Szczecin)([email protected])Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść nade-słanych ogłoszeń reklamowych oraz nie zwraca nieza-mówionych tekstów i  materiałów. Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania i  skracania tekstów.Editorial staff bear no responsibility for the content of received advertisements and do not return unsolicited texts and editorial matters. Editorial staff reserve the might to edit and shorten the texts.

6. Bohater: Niespokojny irlandzki duch  – Sinead O'Connor / Hero: A restless Irish soul – Sinead O'Connor

12. Okolice: Mały brat Szczecina / Vicinity: Little brother of Szczecin

16. Podróże: Pod pokładem / Travels: Lower deck

22. Gust: Bagaż doświadczeń upchnięty w... / Taste: A lot of experience stuffed in...

24. Kultura: Ubierz mnie / Culture: Dress me

28. Historie: Płacę za bezdomność / Stories: I pay for homelessness

35. Felieton: Tremiszewski - Dyskoteką w brzuch / Column: Tremiszewski – A disco in the stomach

36. Felieton: Marek Kondrat - Polak, Węgier/ Column: Marek Kondrat – Pole and Hungarian

66. Port Lotniczy: Dane teleadresowe,  Rozkład lotów / Airport: Teleadress data, Flight schedule 72. Port Lotniczy: Zapach Orientu...  czyli Turcja „od kuchni” / Airport: The smell of the Orient… that is Turkish cuisine

źródło zdjęcia na okładce:materiały organizatora Szczecin Music Fest

SPIS TREŚCItable of Contents

6.

12.

28.

24.

18.

16.

PARTNERZY:

35.72.

Page 4: Sky Surfer 06 2013

7

WYWIADI n t e R V I e WBOHATERH e R o

Sinead O'Connor jest z jednej strony zaprzecze-niem politycznej poprawności, z drugiej zaś jej najlepszym przykładem. Równie paradoksalne

jak powyższe stwierdzenie jest całe życie i kariera pio-senkarki, która 20 czerwca wystąpi w ramach Szczecin Music Fest.

irlaNdiaSinead O'Connor, obok U2 i Cranberries, stała się mu-zycznym obrazem Irlandii jeszcze na początku lat 90-tych. Nigdy nie potrafiła być grzeczną dziewczynką. Kie-dy w mediach królowały silikonowe sex-bomby, Sinead uparcie goliła głowę i starała się pozostać poza głównym nurtem. I znów paradoks – dzięki temu pozostała w nim do dzisiaj.Urodziła się w Dublinie. Jej dzieciństwo nie należało do najmilszych. – Nasza matka była niezrównoważo-na. W domu panowała nieustanna przemoc f izyczna i psychiczna. Jako mała dziewczynka w religii szuka-łam ucieczki od lęku – opowiada. Wraz z trójką rodzeń-stwa znaleźli sposób na powstrzymywanie matki przed dręczeniem dzieci. Śpiew. Kiedy dzieci śpiewały, matka się uspokajała. – Śpiew wprawiał ją w  dobry nastrój – twierdziła po latach Sinead. Być może dzięki problemów z matką rozkwitł zatem talent młodej Sinead.

Rodzice piosenkarki się rozwiedli, a jej ojciec, po ciężkiej sądowej batalii, wygrał prawa do opieki nad córką (jako pierwszy ojciec w historii Irlandii). Dziewczyna trafiła najpierw do szkoły katolickiej, ale nie trwało to długo. Koniec końców wylądowała w poprawczaku. Miała jed-nak szczęście – na weselu znajomej zaśpiewała piosenkę „Evergreen” Barbry Straisand. Wypatrzył ją wtedy per-kusista grupy In Tua Nua, który zaczał powoli wciągać ją do muzycznego światka.W 1985 roku dostała szansę nagrania debiutanckiego albumu. Po nagraniu singla z gitarzystą U2 The Edge-'m weszła do studia by nagrać solową płytę dla wytwórni Ensign. Nie było łatwo, bo awanturowała się z producen-tami, aż w końcu wykasowała wszystkie nagrania i za-częła od nowa. Efektem był krążek „The Lion and the Cobra”. Album nie był wielkim hitem, ale zebrał pozy-tywne recenzje, a sama Sinead zaczęła istnieć w muzycz-nej świadomości Irlandczyków. Sinead została odebrana jako młoda, zagubiona rebeliantka. Ale największe ciosy z jej strony miały nadejść później.

ŚWiATBył rok 1988. 22-letnia Sinead O'Connor, w zasadzie po-czątkująca dopiero piosenkarka, już matka małego Jake'a, opowiada w mediach, że popiera zamachy terrorystycz-

Jakub Milszewski

materiały organizatora Szczecin Music Fest

Co jakiś czas odgraża się, że zrywa z muzyką. Zawsze wraca. Potem ogłasza kolejną kontrowersję, by następnie wycofać się

z niej wprost w następną. Uwielbiają ją tabloidy, media muzyczne i miliony oddanych fanów na całym świecie.

irlandzki duch

Niespokojny

Page 5: Sky Surfer 06 2013

8 9

ne IRA. Wielka Brytania, a za nią pół świata zachodu, wstrzymują oddech i  zastanawiają się, o  co naprawdę może O'Connor chodzić. Piosenkarka dopiero lata później wycofała się z tego: – Moje poglądy z tamtych lat były nonsensowne – stwierdza. Jednocześnie w wy-wiadach piosenkarka wylewawała swoje żale na matkę i dzieciństwo we wspólnym jeszcze domu O'Connorów. Nie ma już znaczenia to, że jej matka od trzech lat nie żyje. Drugi cios to płyta „I Do Not Want What I  Haven't Got”, która ukazuje się w 1990 roku. Krążek promuje singiel „No-thing Compares 2 U”, cover piosenki Prince'a, zaaranżowa-ny przez autora specjalnie dla Sinead. Piosenka momentalnie podbija wszystkie możliwe listy przebojów, stając się tym samym największym hitem w  karierze piosenkarki. Sinead kręci do nie-go przejmująco prosty teledysk, który niemal nieustannie emito-wany jest przez muzyczne kana-ły telewizyjne. Jednocześnie na światło dzienne wychodzą fakty z jej rozpadającego się właśnie związku z  perkusistą Johnem Raynoldsem. Media – już nie tyl-ko brytyjskie – huczą.Wrzawa tylko się podniosła po kolejnych ekscesach Sinead. Kolejny z nich to odmowa przy-jęcia nagrody Grammy. O'Con-nor przyznano ją w  kategorii „najlepsza płyta z muzyką alternatywną”, piosenkarka jednak zbojkotowała uroczystość ( jako pierwsza ar-tystka w historii). Apogeum nastąpiło w 1992 roku, kiedy to piosenkarka w programie „Saturday Night Live” porwała zdjęcie Jana Pawła II w proteście przeciwko mo-lestowaniu seksualnym dzieci przez duchownych w Ir-landii. Nie był to dobry PR. Amerykańska publiczność wygwizdała ją potem podczas koncertu urodzinowego Boba Dylana. Sinead uparcie jednak manifestowała swo-je poglądy. Odmówiła występu w amerykańskim klubie, w którym przed każdym koncertem grano hymn Stanów Zjednoczonych. Miał być to protest przeciwko cenzurze w mediach w USA, która ograniczała w nich obecność czarnoskórch artystów. Media jednak przedstawiły spra-wę jako niechęć piosenkarki do Stanów Zjednoczonych w ogóle. USA zareagowały po swojemu – dochodziło do publicznego palenia płyt artystki. Sam Frank Sinatra stwierdził, że chce „skopać tyłek temu irlandzkiemu stra-szydłu”. O'Connor czasami wycofuje się ze słów i czynów sprzed lat. Po latach przeprosiła papieża i przyznała, że jest zapewne przemiłym człowiekiem, choć wciąż

en

obstawała przy swoim. Wodą na jej młyn okazały się jednak doniesienia z 2010 roku, kiedy to ujawniono, że Kościół Irlandii tuszował przez lata przypadki molesto-wania dzieci przez księży. Po raz kolejny zaatakowała wtedy Watykan, choć już z mniejszym impetem. Me-dia przekazywały jej opinie bardziej jako twierdzenia „sławnej świruski”. Krytykowała szczególnie Bene-

dykta XVI i nieco ironicznie gratu-lowała mu abdykacji. Do rozejmu doszło dopiero po wyborze nowego papieża.

WaHaNiaCiąg dalszy kariery Sinead O'Con-nor to kolejne albumy przeplatane kolejnymi ekscesami, które ograni-czyły się głównie do wygłaszania przeróżnych stanowisk w mediach. Dwa najpopularniejsze i najnośniej-sze tematy, na które artystka się wypowiadała, to religia i ona sama.– Mój stosunek do instytucji re-ligijnych jest cały czas taki sam – powinniśmy wybawić Boga od religii – mówiła w wywiadzie dla „Machiny” jeszcze w 2007 roku. Przy tym zdaniu Sinead obstaje cały czas, podobnie zresztą jak Bono z  U2, który również jest osobą wierzącą i nieprzekonaną do instytucji Kościoła. Niemniej jed-nak pomiędzy nim a Sinead nie ma ciepłych stosunków.Smaczku sytuacji dodaje fakt, że kilka lat wcześniej, w 1999 roku,

O'Connor została... księdzem. Skłócony z Watykanem były biskup Michael Cox ordynował ją na duchownego Irlandzkiego Ortodoksyjnego Kościoła Katolickiego i Apostolskiego. W międzyczasie na sile przybrała jej choroba. Okazało się, że Sinead zmaga się z  zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi. Jednego dnia popadała w  euforię chcąc podbijać świat, następnego już była w  totalnej depresji. Podjęła nawet próbę samobójczą. Za mąż wy-chodziła cztery razy i urodziła czwórkę dzieci, jakby przy okazji motając się w mediach co do swojej orientacji sek-sualnej. Raz twierdziła, że jest lesbijką, raz że heterosek-sualistką. W końcu stanęła pośrodku: – Jestem w trzech czwartych hetero, a w jednej czwartej homoseksualna. W końcu stwierdziła, że ma dość i postanowiła położyć kres wszystkim swoim ekscesom, tak jak i karierze mu-zycznej. – Zamierzam zakończyć wszelką działalność muzyczną – ogłosiła w 2003 roku. – Proszę, abyście uszanowali tę decyzję i od tego momentu nie próbowa-li zakłócać mojej prywatności. Chcę być traktowana na ulicy jak każdy inny człowiek. Nie dziwcie się na mój wi-

Her parents got divorced and her father after a heavy bat-tle gained the parental right to take care after his daughter (as a first father in the history of Ireland). The girl first went to the catholic school, but it did not last long. After all, she ended up in a community home. She was lucky though – she sang a song Evergreen by Barbara Straisand during friend’s wedding. The percussionist of the band In

Tua Nua noticed her and started to introduce her to the musical world. In 1985 she got a chance to record her debut album. After recording a  single with the guitarist of U2, The Edge, she entered the studio to record her solo album for En-sign record company. It wasn’t easy, since she fought with producers and finally, she deleted all the recordings and started to make the new ones. The album The Lion and the Cobra was the outcome. It was not a great hit, but it received positive reviews. Sinhead started to exist in the mu-sical awareness of Irish people. She was considered to be a young but lost rebel. But her biggest blows were to come later.

WOrldIt was 1988. 22-year-old Sinead O’Connor, in fact at the begin-ning of her singer’s career, a young mother of little Jake off icially ad-mitted that she had justif ied ter-rorist attacks of IRA. The Great

Britain with a half of the Western world held its breath and wondered what she really had meant. O’Connor backed out of it years later. “My views at that time were nonsense,” she claimed. At the same time, the singer vented her sorrows concerning her mother and child-hood in the house of O’Connors. It didn’t even matter that her mother had died three years earlier.The second blow was a record, I Do Not Want What I Haven’t Got, which was released in 1990. The album was promoted with the single Nothing Compares 2 U, the cover of Prince’s song arranged by its author espe-cially for Sinead. The song topped all the possible charts becoming at the same time the biggest hit in her ca-reer. Sinead shot an extremely simple video clip to it, which was constantly played by the music channels. At the same time, the facts of her falling apart relationship with percussionist, John Raynolds were brought into light. Media – not only British – were buzzing. Uproar got only bigger after her other excesses. One of them concerned her refusal of receiving the Grammy Award. The prize was awarded to O’Connor for ‘the best album with alternative music’, the singer, how-

dok, nie wytykajcie mnie palcami w restauracji. Wbrew pozorom jestem bardzo nieśmiałą osobą, więc proszę was bardzo, zostawcie mnie w spokoju.Ani publiczność, ani media, ani sama Sinead nie dotrzy-mali słowa. Po 2003 roku artystka wydała kolejne krąż-ki, w 2012 roku dobijając w końcu do łącznej ich sumy trzynastu znakomitym „How About I Be Me (And You Be You)?”. Po ćwierć wieku kariery okazuje się, że Sinead O'Connor nie potraf iła na dobrą sprawę być nikim innym, jak poruszającą tłumy piosen-karką rockową.Sinead O'Connor, artystka tyleż barw-na i kontrowersyjna, co uwielbiana i utalentowana, wystąpi 20 czerwca w Zamku Książąt Pomorskich w Szczeci-nie w ramach Szczecin Music Fest.

A RESTlESS iRiSh SoUl

Once in a while, she threatens that she gives up music. She always comes

back. Then, she announces next controversy just to back out of it and announce the other. Everyone loves her: the tabloids, music media and millions of fans all over the world.

One the one hand, Sinead O'Connor is in contradiction with political cor-rectness; on the other, she is the best example of it. Her whole life and career of the singer, who will give a perfor-mance as a part of Szczecin Music Fest on June 20, is equally paradoxical as the above statement.

irelaNdSinead O’Connor, next to U2 and Cranberries, became the musical image of Ireland already in the 1980’s. She has never been able to be a polite girl. When silicone sex-bombs reigned supreme in media, Sinhead was stubbornly shav-ing her head and tried to remain outside the main-stream. And another paradox – thanks to it, she has re-mained within it until today.She was born in Dublin. Her childhood was not the easi-estt one. “Our mother was unstable. A constant physi-cal and mental violence prevailed at home. As a little girl, I was looking for an escape from fear in religion,” she said. Together with her three siblings she found a  way to stop her mother from tormenting the chil-dren. With singing. When the children were singing, their mother was getting calmer. “Singing put her in a good mood,” stated Sinhead years later. Maybe thanks to the problems with her mother, a talent of young Sin-head bloomed.

WYWIADI n t e R V I e WBOHATERH e R o

BOHATERH e R o

Nigdynie potrafiła

być grzeczną dziewczynką.

Kiedy w mediach królowały siliko-nowe sex-bomby,

Sinead uparcie goliła głowę i sta-rała się pozostać

poza głównym nurtem.

Page 6: Sky Surfer 06 2013

10

WYWIADI n t e R V I e WWYWIADI n t e R V I e W

tacked Vatican once again, but with lesser impetus. The media transmitted her opinions more like statements of “famous freak”. She criticised particularly Benedict XVI and congratulated his abdication a bit ironically. The ceasefire was made only after the election of new pope.

hESiTATioNSThe continuation of Sinead O’Connor’s career were mainly the subsequent albums interwoven with next ex-cesses which are now limited to expressing her different opinions in media. Two most popular and hot topics she commented on were religion and herself. “My attitude towards the religious institutions is still the same – we should free God from religion,” she made a comment in 2007 for Machina’s interview. Sinead still stuck to her opinion, similarly to Bono from U2 who also believes in God, but feels unconvinced to the institution of Church. Nevertheless, the relationship between him and Sinead is not very friendly. A spicy fact is that a cou-ple of years ago, in 1999, O’Connor became… a priest. A former bishop Michael Cox who is at loggerheads with Vatican ordained her as a priest of the Irish Orthodox Catholic and Apostolic Church.In the meantime, buzz around her condition has ap-peared. It turned out that Sinead suffers from bipolar disorder. One day she was carried away by euphoria and wanted to conquer the world, and the other, she got to-tally depressed. She even attempted to commit a suicide. She was married four times and she gave birth to four children at the same time confusing the media with her sexual orientation. Once, she claimed to be homosexual, the other time – heterosexual. Finally, she stood in be-tween: “I'm three-quarters heterosexual, a quarter gay.”At the end, she decided that she ends with her excesses and her musical career since she’s sick of everything. She announced: “As of July 2003 I shall be retiring from the music business [in] order to pursue a different career. I  seek no longer to be a  'famous' person, and instead I wish to live a  ‘normal’ life, could people please afford me my privacy. By which I mean I would like not to have exploition [sic] of my self or my name or anyone con-nected with me by newspapers. I also mean that (with love) I want to be like any other person in the street and not have people say there is Sinead O'Connor. As I am a very shy person, believe it or not.” No one managed to keep their words – neither the audi-ence, nor the media, nor even Sinead herself. After 2003, the artist released next albums with the last one from 2012, How About I Be Me (And You Be You)? being the outstanding thirteenth. After a quarter-century-long career, it transpired that Sinead O’Connor was not able to be no one else, but rock singer moving crowds. Sinead O’Connor, the artist as colourful and controver-sial as adored and talented is going to give a concert in Zamek Książąt Pomorskich in Szczecin as a part of Szc-zecin Music Fest on June 20.

ever, boycotted the ceremony (as a f irst artist in histo-ry). The apogee was reached in 1992, when the singer torn into pieces the portrait of John Paul II during US TV show Saturday Night Live as a protest against sexual harassment of children by the clergymen in Ireland. It was not a good PR. The American audience booed her at the Bob Dylan’s birthday concert. Nonetheless, she manifested her views stubbornly. She refused to give a performance in an American club where national an-them of the United Stated was played prior to each con-cert. It was meant to be a protest against the censorship in US media, which restricted the presence of black people in general. The United States reacted in their own way – people were publicly burning her CDs. Frank Sinatra himself claimed that he had wanted to “kick this Irish fright’s ass”. O’Connor sometimes backs out the past words and actions. After several years, she apologized to Pope and stated that he certainly was a lovely man, though she still stuck to her opinion. The news reports from 2010 turned out to be grist to her mill when it was revealed that Church of Ireland covered up the cases of sexual harassment of children by priests. She at-

Page 7: Sky Surfer 06 2013

OKOLICEV I C I n I t Y

Pozostające dziś w cieniu Szczecina miasto nad Wschodnią Odrą czasy największej świetności wspomina z rozrzewnieniem – co nie oznacza,

że dziś to miejsce niegodne odwiedzenia. Wystarczy zresztą popatrzeć na jego panoramę. W Gryfinie ku-piecka przeszłość aż kole w oczy. I nie jest to dziwne, zważywszy na to, że kiedyś należało do prestiżowej Hanzy, a  jego znaczenie i prężnie działające gildie kupieckie zagrażały interesom pobliskiego Szczeci-

na. Ostatecznie miasta sprzymierzyły się w napędza-niu koniunktury – z pożytkiem dla tego ostatniego, od którego Gryfino było coraz bardziej zależne. Kres znaczeniu handlowemu położyli Szwedzi podczas po-topu. Na pożegnanie z  Gryfinem w  1679 zniszczyli wszystkie mury obronne i mosty. Nowe życie w miasto tchnęła dopiero rewolucja przemysłowa. Gryfino po-nownie sprzymierzyło się ze Szczecinem, tym razem z pomocą linii kolejowej, którą wędrowały teraz mydło i filcowe kapelusze – towary, z których Gryfino słynęło w całej okolicy. Dobrze rokującą przyszłość przekreśliła wojna – zniknęło prawie 70% miasta. Na szczęście to, co pozostało, jest jego esencją – dojrzałym średniowie-czem pomieszanym z XIX-wieczną myślą techniczną.

BRAMA, W KTóREJ NiKT NiE ChCE MiESZKAćJeśli coś zasługuje w Gryf inie na odwiedzenie, to z pewnością jest to starówka. Kompleks z drugiej poło-wy XIII wiekuj jest objęty ścisłą ochroną. Jego ozdobą jest romańsko-gotycki kościół Narodzenia NMP, Bań-ska Brama oraz okazałe pozostałości po obronnych mu-rach z XIV wieku. Wszystkie te miejsca aż kipią od le-gend. Zresztą, cała okolica Gryfina pełna jest klimatów rodem z mrocznych sag – pełno tutaj między innymi pozostałości po pogańskich cmentarzach. Przy drodze z miasta do Stargardu Szczecińskiego jeszcze w ubie-głym wieku istniała dobrze zachowana nekropolia, na tyle duża, że nazywano ją „Małym Gryfinem”.Zwłaszcza Bańska Brama jest miejscem rozbudzają-cym wyobraźnię, nie tylko miejscowych. Tutejsza le-genda mówi o bestii, która chcąc wtargnąć do miasta,

Mateusz Kołos

OKOLICEV I C I n I t Y

wsadziła głowę w obecnie zamurowany ostrołukowy otwór nad wjazdem. Kapitan straży, który zamiesz-kiwał bramę, odciął jej wówczas głowę. Zapłacił jed-nak za to wysoką cenę – zwłoki bestii wydawały tak duży fetor, że miasto wyludniło się, a kapitan i jego rodzina zostali skazani na banicję. Nikt też nie chciał od tej pory przechodzić przez bramę, nie mówiąc już o zamieszkaniu w niej. Jedyny śmiałek, który próbował przerobić bramę na lokum w okresie rozkwitu miasta w XIX wieku, znaleziony został martwy, z  jego ciała wydobywał się dodatkowo okropny fetor. Równie cie-kawe są podania o zamurowanych w miejskich murach dzieciach i  skarbie na Górze Miłości, którego strzeże banda upiornych szubieniczników. Czy rzeczywiście jest w nich ziarno prawdy, najlepiej przekonać się same-mu. Jeśli komuś nie w smak stare legendy i chodzenie nocą po murach, z  pewnością doceni pozostałości po ubiegłowiecznej świetności miasta – Pałacyk z Lwami, dawne lokum „mydlanego barona” Heinricha Mollera, świetnie zachowany budynek poczty oraz rzeźnię wy-konaną w całości z ceramicznej cegły, która miała być przyczynkiem do budowy Stettiner Vorstadt – przemy-słowej dzielnicy pobliskiego Szczecina.

rOWerOWy rajDla zwiedzających bardziej aktywnie Gryfino i oko-lice również mają coś do zaproponowania. Przede wszystkim bajeczne okolice, gdzie urokliwe wioski w zasadzie leżą jedna na drugiej. Znamienne jest to, że niemal w każdej znajdziemy doskonale zachowa-ny gotycki kościół. Wystarczy wymienić Bartkowo, Borzym, Chwarstnicę, czy Dołgie. Godna polecenia jest też wieś Wirówek, gdzie zachował się zabytkowy pałac z początku XX wieku. Dotrzemy do nich z po-mocą bardzo dobrze rozwiniętej infrastruktury rowe-rowej: siedmiu znakowanych szlaków oraz odcinków jednej z najpiękniejszych tras w okolicy – „Zielonej Odry”. Dla lubiących eskapady za granicę pozostaje jeszcze fragment ogromnej niemieckiej trasy rowero-wej „Nysa-Odra”. A jeśli ktoś woli spokojniejsze tem-po, zawsze może skorzystać z sieci sześciu okolicznych pieszych szlaków. I wybrać się na cały dzień do pobli-skiego Parku Krajobrazowego „Dolina Dolnej Odry”, który położony jest między dwoma ramionami rzeki. Nie należy również zapominać o lokalnych osobliwo-ściach – przede wszystkim o  jedynym w kraju Krzy-wym Lesie, który znajduje się niecałe cztery kilometry od Gryfina. Rośnie tam 100 zdeformowanych sosen, posadzonych w połowie ubiegłego stulecia. Pnie drzew, zamiast rosnąć pionowo, skręcają pod kątem 90 stop-ni tuż nad ziemią i wyginają się szerokim łukiem ku górze. Wszystkie w kierunku północnym. Do dziś nie wiadomo, jaka jest przeszłość drzewek. Najprawdopo-dobniej powstały w wyniku zamierzonych mechanicz-nych uszkodzeń. W jakim jednak celu, trudno powie-dzieć. Ale zawsze miło zobaczyć.

liTTlE BRoThER oF SZCZECiN

If for some reasons the capital city of the Zachodnio-pomorskie Voivodeship is too big to you, visit Gryfino. There you will get Szczecin, but on a smaller scale. At

the same time, you can see a couple of sights and you will hear a mass of legends.

Remaining in the shadow of Szczecin, a town located on the eastern branch of the Oder River has fond memo-ries of time of its greatest magnificence – what does not mean that today the place is not worth visiting. One look at its panorama is enough to become convinced about it. A merchant history of Gryfino is evident. And it is not odd, especially bearing in mind the fact that once it was a member town of the prestigious Hanseathic League and its significance and thriving merchant guilds were a risk to nearby Szczecin businesses. Finally, the two cit-ies allied themselves in stimulating the economy – with benefits to Szczecin, which Gryfino was becoming more and more dependent on. The Swedish invasion of Poland put an end to merchant significance. They destroyed all Gryfino’s defensive walls and bridges as a farewell gits in 1679. Already industrial revolution gave Gryfino a new lease of life. The town again allied itself with Szczecin, this time it was with the help of railway connection, which was a trade route of soap and felt hats – the prod-ucts that Gryfino was famous for in the whole region. A good portending future was shattered by the war – almost 70 % of the town disappeared. Fortunately, the part that lasted until today is its essence – the height of the Middles ages mixed up with technological thought of XIX century.

en

12 13

Jeśli z jakichś powodów stolica Zachodniego Pomorza jest dla ciebie za duża, wybierz się do Gryfina. Dostaniesz tam Szczecin w pom-

niejszeniu. A przy okazji zobaczysz parę osobliwości i wysłuchasz całej masy legend.

Mały brat  Szczecina

źródło fot.: wikipedia.org

fot.:Komaares

Page 8: Sky Surfer 06 2013

14 15

OKOLICEV I C I n I t Y

A GATE ThAT No oNE WANTS To liVE iNCertainly, the old town of Gryfino is a place worth vis-iting. A building complex from the second half of the XIII century is under a preservation. Its biggest high-lights are Romanesque-Ghotic Church of the Birth of the Virgin Mary, Bańska Gate and the impressive ri-uns of the defensive walls from XIV century. All those places are the subject of numerous legends. As a matter of fact, the whole region surrounding Gryfino is rich in the climates typical for gloomy sagas – there are many remains of pagan graveyards among others. Only last century, there was well preserved necropolis on the way from Gryfino to Stargard Szczeciński, big enough to be called a ‘small Gryfino’.Especially Bańska Gate is a place stimulating the im-agination not only of the local people’s. The local leg-end has it that there was a beast which wanted to barge

into the city and put its head into acute-arched mouth, which now is bricked up, over the entrance. The captain of the watch, who inhabited the gate, cut the beast’s head off. However, he paid a  very high price – the corpse of the beast exuded a stench intensive enough to depopulate the town and the captain with his family was banished. From this moment on, no one wanted to pass through the gate, not to mention living there. The only daredevil who tried to convert it into an accom-modation during the heyday of the town in XIX cen-tury was found dead and additionally, his body exuded a terrible stench. Equally interesting are the tales about bricked up children and a  treasure on the Mountain of Love which is guarded by a gang of ghostly hanged men. Who knows, maybe there’s a grain of truth in those stories? It’s best to learn it by yourself. If you are not fond of old legends and walking by night around the old walls, certainly, the remains of the magnif i-cence of the town from the past century would be right – Pałacyk z Lwami, the past accommodation of ‘soap baron’ Heinrich Moller, a perfectly preserved building of the post office and the slaughterhouse built in whole of ceramic bricks, which was meant to be the first element of the construction of Stettiner Vorstadt, the industrial district of nearby Szczecin.

BiCYClE PARADiSEFor those who want to explore Gryfino and its surround-ings more actively, there is an appropriate offer. First of all, fabulous regions where charming villages are lo-cated one close to another. It is typical that there is a well preserved Gothic church in almost every village. It’s enough to list Bartkowo, Borzym, Chwarstnica or Dołgie. A village, Wirówek is worth recommending, since an old palace from the beginning of XX century preserved there. We can reach those places using well developed bicycle infrastructure which comprises seven marked routes and the sections of the most beautiful route in the neighbourhood – ‘Green Oder’. For those who like to go for a jaunt abroad, there is also a frag-ment of great German bicycle route, ‘Neisse-Oder’. And if you prefer calmer pace, you can always use the net of six nearby walking routes. Or you can pay a day-long visit in the nearby landscape park “Dolina Dolnej Odry” which is located between two branches of the Oder River. The local sights should not be forgotten – among others one in the entire country, Crooked For-est, which is located nearly 4 kilometres from Gryfino. About 100 oddly-shaped pine trees, which were plant-ed in the past century, grow there. The trunks instead of growing vertically, turn with an angle of 90 degrees right above the ground and bend in a wide arch up-wards. All grow in the North direction. The history of those trees is not currently known. The most probable reason is intentional mechanical damage. The purpose is, however, unknown. But still it is worth watching.

fot.

: Pig

wa

46

44

fot.

: Se

aw

his

pe

r/fo

tolia

.co

m

Page 9: Sky Surfer 06 2013

16 1716

Pięć statków klasy STAR, promów pasażersko--kontenerowych, przemierza Morze Bałtyc-kie w barwach fińskich linii Finnlines. Zostały

zbudowane w latach 2006-2007 we włoskich stoczniach w Fincantieri i Anconie. Trzy z nich – Nordlink, Fin-nlady i Europalink – pływają na co dzień między Hel-sinkami a Travemünde przez Gdynię. Każdy z nich może zabrać ponad w rejs ponad 500 pasażerów. Rozwijają prędkość do 25 węzłów. Pasaże-rowie mogą oddawać się błogiemu relaksowi na pokła-dach, których łączna długość to ponad 4 kilometry, ale także w restauracji i barze, saunach i siłowni. My zre-zygnowaliśmy z sielanki na pokładzie, by sprawdzić, jak wrze praca tam, gdzie pasażerom zajrzeć nie wolno.

loWER DECK

A group of people is behind all big institution and they take care of its actions. The same case concerns the means of transport. The biggest ones are ships. Let’s have a look

on the lower deck of the STAR-class ferry in order to find out what the heart of the vessel look like.

Five STAR-class vessels, cargo-passengers ferries trav-el across the Baltic Sea in Finnish colours of Finnlines. They were built in years 2006-2007 in Italian ship yards in Fincantieri and Ancona. The three of them – Nordlink, Finnlady and Europalink – sail regularly between Helsinki and Travemünde through Gdynia. Each of them can carry over 500 passengers. They can reach the speed to 25 knots. The passengers can spend their time in blissful idleness on boards, which length is over 4 kilometres in total, but also in the restaurant and bar, sauna and gym. We gave up the idyll to check how the work is going in the place where the passen-gers cannot enter.

17

KlASA STARPromy: Finnstar, Finnmaid, Finnlady, Nordlink, Europalinklinie: Finnlineslata budowy: 2006/2007Długość: 218,8 mSzerokość: 30,5 mZanurzenie: 7,0 mPrędkość: 25 węzłówDługość pokładów: 4216 mMiejsca pasażerskie: 550

PODRÓŻEt R a V e l s

PODRÓŻEt R a V e l s

Pod pokładem

Za każdą dużą instytucją stoi grupa ludzi, którzy

dbają o jej funkcjonowanie. Za każdym środkiem

transportu masowego również. Największymi z nich

są statki. Zajrzyjcie z nami pod pokład promu klasy

STAR, by dowiedzieć się, jak wygląda serce okrętu.

en

Jakub Milszewski

ikon

ki: ivan

ba

ran

ov/fo

tolia

.com

Page 10: Sky Surfer 06 2013

18 1918

PODRÓŻEt R a V e l s

19

PODRÓŻEt R a V e l s

W rejs płyną nie tylko pasażerowie i ich samochody, ale także całkiem spory ładunek kontenerów.

Not only passengers and cars set off on a cruise, there’s pretty much cargo too.

Tak wygląda mostek kapitański. Rozciąga się na całą szerokość statku, a po obu jego stronach w podłodze są przeszklenia przydatne przy przybijaniu do doku z dokładnością do kilku centymetrów.

This is a control deck that spreads all across the ship width. The floor on both sides has glass elements that help to dock the ship precisely.

Fotel kapitana. Najważniejsze miejsce na statku.

Captain’s chair. The most important place on the ship.

Kuchnia. Tutaj powstają posiłki dla załogi i pasażerów. Podczas sz-tormu wszystko przesuwa się z boku na bok i strasznie skrzypi, choć poszczególne elementy zastawy są odpowiednio zabezpieczone.

Kitchen. Here the meals for the crew and passengers are served. During the storm all things move from side to side and creak, al-though, the tableware are prop-erly secured.

Page 11: Sky Surfer 06 2013

2120

PODRÓŻEt R a V e l s

21

PODRÓŻEt R a V e l s

Kapitan i obserwatorzy. Niegdyś wypatrywali lądu z bocianiego gniazda, dziś z mostku.

Captain and observers. They used to look out for the shore from a crow’s nest, nowadays, they use a control deck.

Wnętrze stalowego potwora to pojemne ładownie na samochody i ładunki oraz tony maszynerii napędzającej prom i odpowiadającej za bezpieczeństwo i komfort pasażerów.

Interiors of the steel monster consists of spacious car and cargo ramps and tones of machines, which drive the vessel and is responsible for comfort and security of the passengers.

Page 12: Sky Surfer 06 2013

22 23

A lot of experience stuffed in …

June is a month inextricably linked with holidays. The end of school, first days off, the beginning of summer by the calen-dar. The atmosphere definitely is in favour of travelling, how-

ever, it is necessary to pack your things well in order to have fun even during short trip. The right luggage will be helpful: bags, suitcases, backpacks, small ones, big ones, colourful ones, plain ones, elegant and sport ones. They should be comfortable, but first of all –capa-cious. Summer experience will surely fit in a capacious suitcase and large backpack.

GUSTt a s t e

Czerwiec to miesiąc nierozerwalnie związany z wakacjami. Koniec szkoły, pierwsze urlopy, początek kalendarzowego lata. Aura zdecydowanie sprzyja podróżowaniu, jednak

aby dobrze bawić się podczas nawet krótkiego wyjazdu trzeba się odpowiednio spakować. Pomocny będzie odpowiedni bagaż: torby, walizki, plecaki, małe, duże, kolorowe, jednolite, eleganckie i spor-towe. Powinny być wygodne, a przede wszystkim pojemne. Bagaż wakacyjnych doświadczeń z pewnością zmieści się w pojemnej wa-lizce i przestronnym plecaku.

3

1. Nietuzinkowa walizka /Outstanding Suitcase – CARPISA 59,90 zł2. Pojemna torba, idealna na lotnisko /Capacious Bag, Perfect for Flight – CARPISA 279,90 zł3. Plecak w etniczne wzory /Ethnic Pattern Backpack – PARFOIS 159,90 zł4. Torba sportowa /Sports Bag– ADIDAS 199 zł5. Torba sportowa /Sports Bag – ZOUZA 1000 zł6. Plecako-walizka, różowa na kółkach /Rolling Pink Convertible Suitcase/Backpack – CAT 299 zł 7. Zestaw trzech walizek dla całej rodziny /Set of Three Suitcases for the whole family– CAT 1099 zł8. Dwie kosmetyczki podróżne /Two Vanity Bags– CARPISA 89,90 zł9. Plecak podróżny /Travel Backpack – TIMBERLAND 649 zł10. Sportowa walizka z charakterem /Sports Suitcase with Character – CAT 359 zł11. Hipisowski worek dżinsowy /Hippie Denim Sack – LEE 399 zł

22 23

4 65

7

1 2

Agata Braun materiały prasowe

GUSTt a s t e

8

Bagaż doświadczeń upchnięty w…

9

10

11

Page 13: Sky Surfer 06 2013

24 2524 25

Małgorzata Goliszewska studiuje na Wy-dziale Malarstwa i  Nowych Mediów w szczecińskiej Akademii Sztuk Pięk-nych. Trzy lata temu warunkiem uzy-

skania wpisu z jednego z jej przedmiotów było sporzą-dzenie filmu bądź performance.– Temat nie był przypadkowy – mówi Małgorzata w  artykule dla portalu MM Szczecin. – Najpierw każdy student musiał na kartce wypisać sześć rze-czy: trzy, które lubi i trzy, których nie znosi. W drugiej kategorii wymieniłam modę, politykę i biznes. Tema-tem filmu miała być jedna z wymienionych, zniena-widzonych dziedzin. Wybrałam więc modę.

ZWYKłE ZAliCZENiETo był strzał w dziesiątkę. – Raczej przypadek – opowiada autorka. – Na począt-ku miało to kształt performance. Naprawdę chodzi-łam w tych strojach, a film to po prostu dokumentacja z  tego okresu. Dopiero pod koniec pomyślałam, że może z tego powstać ciekawy dokument.Reżyserka osobiście poddała się metamorfozie. Projekt podzielony został na trzy etapy: pierwszą stylistką była mama, kolejną babcia, natomiast ostatni element prze-miany uzupełniła koleżanka Lidka. – Od samego początku celem tego eksperymentu było zbadanie granicy pomiędzy tym, co „ładne” i tym, co

nosić „wypada”, a czego nie wypada i jak się powinno i nie powinno wyglądać – wyjaśnia studentka.Całość może wydać się kontrowersyjnym, a jednocze-śnie ciekawym doświadczeniem dla ortodoksyjnych wyznawców zasady, że o gustach się przecież nie roz-mawia. – Owszem, w teorii każdy ma prawo wyglądać jak chce, ale presja społeczeństwa dotycząca naszej wizualności jest bardzo silna, a zarazem też często niewidoczna. Właśnie z tą presją próbowałam się zmierzyć przy two-rzeniu „Ubierz mnie”.

DRoGA PRZEZ… KoMENTARZECzy się udało? Małgosia cały czas ze stoickim spoko-jem reaguje na momentami bezpośrednie komentarze najbliższych. Po każdej metamorfozie słyszy na prze-mian okrzyki zachwytu i odrazy.– Według mnie jest ślicznie. Twarzowo, f igurowo, zgrabna sylwetka, bo w tych innych rzeczach to jesteś taka nalana, jakbyś miała lat co najmniej sześćdziesiąt – opinia babci kompletnie nie pokrywa się ze zdaniem Adasia: – Stara kobieta, która urodziła dziecko, nie ma pracy, wychowuje dziecko i obiera ziemniaki o piętna-stej, żeby męża nakarmić, czaisz? – Każdego dnia rejestrowałam reakcję ludzi na mój strój oraz swoje własne odczucia. Chcę znaleźć od-powiedź na pytanie, dlaczego mój strój tak bardzo nie podoba się tym ludziom i czy jego zmiana może faktycznie coś dla nich znaczyć. Ciekawe były też re-lacje, jakie się tworzyły pomiędzy mną i osobą, która mnie ubierała.Nijakie i chłodne na początku, po gruntownym od-świeżeniu garderoby – znacznie cieplejsze. – Dzięki

„Ubierz mnie” widzę, jak wielka jest moc, która tkwi w kreowaniu swojego wizerunku. Muszę przyznać, że fakt ten mnie frustruje i  trochę przeraża – przy-znaje Małgorzata.

PoDBóJ KiNA oFFoWEGoTrud autorki został godnie uhonorowany w roku 2012 nagrodą m. in. na Festiwalu Filmowa Góra w Zielo-nej Górze, drugim miejscem w OFFowym Odkryciu Roku, Nagrodą Polskiego Kina Niezależnego im. Jana Machulskiego, wszedł również do zbiorów Narodowe-go Instytutu Audiowizualnego. Ma już 115 tys. odsłon na YouTube. Liczba ta ciągle rośnie. Młoda twórczyni pasjonuje się podróżami. Na jej blogu można śledzić foto- i wideorelacje z bardziej egzotycz-nych stron świata. – Zwiedziłam większość Europy, Bałkanów, Zakaukazia, kawałek Rosji, Afryki i Azji. Osobiście wydaje mi się, że to bardzo niewiele, cho-ciaż z czasem zrozumiałam, że tak naprawdę nieważna jest ilość zwiedzonych miejsc, ale raczej umiejętność odkrywania świata na nowo, nawet w najkrótszej wy-cieczce, np. do Puszczy Bukowej.I faktycznie, Gosia udowodniła, że posiada niezwykłą umiejętność dostrzegania niezwykłości w rzeczach drobnych i codziennych. Etiuda „Taki typ ptactwa”, która zdobyła tytuł najlepszego f ilmu zachodniopo-morskiego na dokumentART w Szczecinie. Jest to krótki obraz dnia zaprzyjaźnionego pana Zygmunta z czerwonej budki przy szczecińskim moście Długim. „Jej właściciel sprzedaje owoce i zieleninę, a równocze-śnie karmi ptaki. Niewidoczny, przemawia z wnętrza budki, jest w nieustannym dialogu ze światem jak sta-rogrecki filozof. Bywa, że poczęstuje kogoś gruszką

KULTURAC U l t U R e

KULTURAC U l t U R e

KULTURAC U l t U R e

- Wyglądasz jak szmaciara…

– TAK? To ubierz

mnie!

– Co to jest, to jest, k… ubranie? Ja się nie dziwię, że babcia jest ciężko chora jak cię widzi, jak jesteś ubrana. Czasami jak przyszłaś do mnie do pracy, to byłam w takim szoku, że nie wiedziałam, gdzie mam oczy podziać – brutalne słowa Barbary Goli-szewskiej otwierają dokument nakręcony przez jej córkę, który okazał się hitem abso-lutnym w plebiscycie oFFowe odkrycie Roku. A przecież wersja pierwotna zakładała, że „Ubierz mnie” będzie tylko luźnym projektem na zaliczenie.

Justyna Nować

Dzięki „Ubierz mnie” widzę, jak

wielka jest moc, któ-ra tkwi w kreowaniu swojego wizerunku.

Małgorzata Goliszewska

Page 14: Sky Surfer 06 2013

26 2726 27

za darmo. Klienci zaglądają do niego, żeby się zwierzyć, a on rozmawia z każdym. Dla tego dziwaka handel jest pretekstem do spo-tykania się, wspierania życia” – w taki sposób recenzuje kolejne dzieło Goliszewskiej Tade-usz Sobolewski. To może jednak kariera reżyserska? Student-ka nie widzi przeszkód, by połączyć ze sobą sztukę współczesną i film dokumentalny. – Te dwie dziedziny czasami się przenikają i można je ze sobą pogodzić, choć z pozoru re-prezentują zupełnie różne światy – komentuje.

“YoU looK liKE A RAGPiKER…” “oh YEAh? So DRESS ME!”

“What is this, are these f… clothes? I am not surprised that granny feels sick when she sees you and your clothes. Sometimes when you stopped by my work, I was so shocked that I didn’t know where to put myself,” those words of Barbara Golisze-

wska open the documentary film shot by her daughter, which turned out to be

a great hit in the poll of OFFowe Odkrycie Roku. But the original version of Dress

me was meant to be a loose project to pass the course.

Małgorzata Goliszewska has been studying on Faculty of Painting and New Media in Szczecin Academy of Art. Three years ago, she had to prepare a movie or performance to pass one of the courses. “The subject was not a coincidence,” says Małgorzata in the article for MM Szczecin social network. First, each student was to write down six things: three that s/he likes and three s/he doesn’t. In the second category, I listed fashion, politics and business. One of those three hated fields was meant to be the subject of the film. I decided to choose fashion.

A REGUlAR CREDiT It was a great choice. “Rather a coincidence” answers the author. “At the beginning, its form was like a per-formance. I even wore those clothes and the film was a recording covering the whole time. It was at the end that I thought an interesting documentary can come out of it.” The direc-tor itself went through a metamorphosis. The project was divided into three phases: the first stylist was the mother, the second – her granny, while the last element of the changes was performed by a friend, Lidka. “From the very beginning, the aim of this experiment was to examine the boundary be-tween clothes that are “nice” and “seemly” to wear and what is “unseemly” to wear and

how people shouldn’t look,” explains the student.The whole thing could seem to be a con-troversial and at the same time interesting experience for the orthodox followers of the rule that one should not talk about the other’s taste. “Of course, theoretically, everyone has a right to look the way s/he wants to, but the pressure of the society concerning our appearance is very strong, but at the same time, it is often invisible. It was to this pressure that I wanted to stand up by creating Dress me.”

A WAy THROUGH… COMMENTSDid she make it? Małgorzata has been still remaining calm listening to sometimes very direct comments made by her fam-ily. After each metamorphosis, she heard words of delight and disgust by turns.“To me, it’s beautiful. It’s becomingly, at-tractive, your figure looks neat, because in those other clothes, you looked bloated, as if you were sixty at least,” granny’s opinion does not agree with Adam’s. “Old woman, who gave birth to a child, doesn’t have a job, takes care of the child and peels po-tatoes at 3 p.m. in order to feed her hus-band, get it?”“I recorded people’s reactions to my outfit and my feelings about it every day. I want-ed to f ind an answer to a question why people don’t like it so much and whether its change can really mean something to them. The relations between me and the stylist at the time were very interesting. Dull and cool at the beginning, they started to be warmer after the thorough refreshment of the wardrobe. “Thanks

KULTURAC U l t U R e

KULTURAC U l t U R e

REKLAMA

he is in a constant dialogue with the world like a Greek phi-losopher. It happens sometimes that he offers somebody a pear for free. The clients visit him to confide him secrets, because he talks to everyone. To this freak, business is a pretext for meet-ing people, supporting life” this is how Tadeusz Sobolewski reviews another work of Goliszewska.Maybe a director’s career is more suitable? The student does not see any obstacles to connect the modern art with documen-tary films. “These two domains sometimes merge and we could combine them although apparently, they represents two differ-ent worlds,” she comments.

to Dress me, I see how powerful is building your own image. I have to say that it frustrates me and scares me a bit,” admits Małgorzata.

oFF CiNEMA CoNqUESTThe author’s effort was duly honoured in 2012 with awards like one during Festiwal Filmowy Góra in Zielona Góra, second award in OFFowe Odkrycie Roku, Nagroda Kina Niezależnego im. Jana Machulskiego and it also became a part of Narodowy Instytut Audiowiz-ualny’s collection. It has been watched on YouTube over 115 thousand times. At that number is still growing. The young artist is fascinated with travels. You can watch some photo and video reports from more ex-otic parts of the globe on her blog. “I visited most of Europe, Balkans, Transcaucasia and a part of Rus-sia, Africa and Asia. Personally, I think that it is not much, but with time I understood that it is not about the number of visited places, but rather the skill of re-discovering the world during even very short trips, like for example to Puszcza Bukowa [near Szczecin].”And indeed, Małgorzata proved that she has got the unusual skill of noticing peculiarity in small and casual things. Film study, Taki typ ptactwa, was awarded with the title of the best film in West-Pomerania dur-ing dokumentART in Szczecin. It is a short film about the day of the friend, Mr Zygmunt from the red kiosk under the Długi Bridge in Szczecin. “The kiosk’s own-er sells there fruit and greens and also he feeds birds. Being invisible, he talks from the inside of the kiosk;

od samego początku celem tego eksperymentu było zbadanie grani-cy pomiędzy tym, co „ładne” i tym, co nosić „wypada”, a czego nie wy-pada i jak się powinno i nie powin-

no wyglądać.

Page 15: Sky Surfer 06 2013

29

Noclegownia im. św. Brata Alberta w Łodzi potrzebuje pie-niędzy. Nie nowość. Sytuacja jest jednak kryzysowa; ciągle przeciekający dach wymaga gruntownej odnowy. Jej koszt

wyniesie jakieś 60 tys. złotych. Skąd wziąć górę pieniędzy w dość krótkim czasie? Mówi się, że ponoć potrzeba jest matką wynalaz-ków. I owszem – usługa proponowana przez kierownika schroni-ska Jerzego Czaplę wydaje się być absolutnym hitem. „Bezdomny miejski survival”.

BEZ PiENięDZY, BEZ KoNTAKTU, BEZ SENSU? – Zostawiasz pieniądze, karty kredytowe i komórkę. Dostajesz przewodnika, którym jest jeden z naszych bezdomnych. Idziecie w miasto – musisz przetrwać, nie mając nic. Przewodnik pokaże ci, jak to zrobić – wyjaśnia Czapla w  łódzkiej Gazecie.pl. Ekstrawa-ganckie? Być może, ale chętnych nie brakuje. – Jeszcze nie ruszyliśmy, a już mamy zainteresowanych – przyzna-ją władze schroniska. – Zgłosił się do nas właściciel sieci sklepów. Wejść w to chcą też ludzie z agencji kreatywnych, poszukujący no-wych inspiracji.Fora dyskusyjne wrą, zdania są podzielone. Jednych to kręci, drudzy natomiast patrzą z niesmakiem. „Ale jak to? Noc z żebrakiem? Po co?” – dziwi się użytkowniczka o pseudonimie Miłka. „Spoko, fajny pomysł, ale biznesem to raczej nie będzie”. Jerzy Czapla widzi jednak w swoim pomyśle potencjał. – Przecież bezdomność może dotknąć każdego. Od tego dzieli nas czasem bar-dzo cienka granica. Ci ludzie też kiedyś mieli swoje domy. Taka wycieczka może skłonić do refleksji, że jednak są rzeczy, które łatwo stracić – mówi w portalu. – Poza tym, skoro są na świecie ludzie, którzy potrafią zapłacić nawet 10 tys. złotych za spędzenie dzie-sięciu dni w klasztornej celi, to może i znajdą się tacy, którzy chcą pożyć jak bezdomny?

SzaNSaPomysłodawcy mają jeszcze jedną cichą nadzieję. Ludzie pozbawie-ni podstawowych środków do życia są zmuszeni na nowo przystoso-wać się w znanym nam środowisku. Wykształcające się umiejętno-ści mogą być bardzo atrakcyjne dla potencjalnego pracodawcy. Być

może przewodnik, który został przydzielony uczestniko-wi okaże się być kimś, kogo szukał. – Chodzi o to, że oni będą przez ten dzień czy dwa żyli tak jak my, tak? – upewnia się w swych szczątkowych informacjach Stanisław, częsty bywalec okolic gdań-skiego Dworca Głównego. Nie ogląda telewizji, gazety czyta sporadycznie, raczej nie słyszał o przedsięwzięciu łódzkiego schroniska. – Fajnie, ale czy oni sobie poradzą? Miasto to, proszę panią, dżungla. Tu trzeba wszystkiego się nauczyć. Bo powiem pani, że są takie miejsca, gdzie normalnie człowiek coś zje, wyśpi się, czasem nawet umyje. Tylko trzeba szukać. Co, jeśli w trakcie okaże się, że zadanie przekracza moż-liwości chętnego? Gwarancja ubezpieczenia i lokalizator GPS. W razie zagrożenia będzie można odnaleźć po-trzebną instytucję i prosić o pomoc. Koszt takiej zabawy nie jest do końca ustalony, Jerzy Czapla przyznaje, że właściwie nie mają nawet gotowego cennika. – Wierzymy w ludzi i  ich wdzięczność. Podajemy po prostu numer konta i liczymy, że wpłacą jakąś kwotę – skromnie dodaje kierownik. „All iNClUSiVE”Czas, w którym delikwent wcieli się w rolę bezdomnego jest nieograniczony. Może potrwać od kilku godzin do paru dni, co wytrwalsi udadzą się na dwutygodniowy urlop od wszelkich współczesnych dóbr. Pierwsi turyści wytrzymali zaledwie dzień wczasów. – Zbierali złom, puszki, odprowadzali wózki pod super-marketami, czyli próbowali zarobić trochę grosza, ale też były w programie rozrywki kulturalne, np. darmowy koncert – mówi w materiale dla Superstacji Czapla. Łódź nie jest odosobnionym przypadkiem w próbie ak-tywizacji ludzi pozbawionych dachu nad głową. Miejski survival to odrębny nurt w turystyce. Źródła podają, że prekursorskim miastem było San Francisco, następnie

Justyna Nować

CENTRUM CAłKiEM oBCEGo MiASTA. Zatłoczone ulice, obojętni przechodnie. Sięgasz do

kieszeni, ale wyczuwasz pustkę. Nie masz przy sobie kompletnie niczego. Telefon, portfel, klucze do miesz-

kania, bilety autobusowe – te wszystkie akcesoria stały się nagle odległe i nieobecne. Towarzyszy ci bez-domny mężczyzna, jedyna skarbnica wielkomiejskiej wiedzy. Jego ubranie jest znoszone, ale przynajmniej

nie cuchnie. – idźmy – mówi. – Trza coś wszamać. Skręcasz za nim w pobliską, niewidoczną dla nikogo

ciemną uliczkę. Zadanie na dziś: przeżyć.

HOBBY HOBBYHISTORIEs t o R I e s

HOBBYHISTORIEs t o R I e s

„Płacę za bezdomność”

fot.:

No

ute

Lo

ren

s/fo

tolia

.co

m

Page 16: Sky Surfer 06 2013

31

HOBBYHISTORIEs t o R I e s

30

w tej sferze zagłębiły się Praga, Amsterdam, Londyn, a także Skan-dynawia. W szwedzkiej metropolii Göteborg powstała specjalna sieć „hoteli”, oferująca poszukiwaczom mocnych wrażeń spędze-nie nocy jak bezdomny. Cena takiej zachcianki kosztuje jedynie 10 euro. W skład pakietu wchodzi jeden wątpliwej świeżości śpiwór, możliwość skorzystania z łazienki i niska temperatura skandynaw-skich nocy. – Jesteśmy normalni, tylko w ludziach tkwi stereotyp menela spod mostu – twierdzi Michał, który kilka lat temu z powodu długów zo-stał pozbawiony mieszkania. Pracę stracił jeszcze wcześniej. – Cięż-ko jest się odbić od dna, jeśli z dnia na dzień zabieraj ą ci wszystko, na co tak długo harowałeś. Przechodzący omijają nas szerokim łu-kiem, nie chcą słuchać, spuszczają wzrok. A czasem chcę po prostu tylko porozmawiać. Nie tylko o bezdomności.

i PAY FoR hoMElESSNESS

A center of quite foreign city. Crowded streets, indifferent passers-by. You reach into your pocket, but you feel nothing. You do not have anything with

you. Phone, wallet, apartment keys, and bus tickets – all those accessories suddenly became remote and absent. You are

accompanied by a homeless man; he is the only treasury of big-city information. His clothing is worn-out, but at least, it

doesn’t stink. “Let’s go,” he says. “We gotta put on the nose-bag.” You follow him, turning into a nearby dark street invisible to

anyone. A task for today: survive.

Brat Albert’s night shelter in Łódź needs money. Noth-ing new. The situation, however, is critical; a still leak-ing roof needs complete renovation. It would cost about 60 thousand zlotys. How to find so much money in quite a short period of time? There is a saying that necessity is the mother of invention. Indeed – a service offered by the manager of the shelter, Jerzy Czapla seems to be a hit. “Homeless urban survival.”

WiThoUT MoNEY, WiThoUT BEiNG iN ToUCh AND SENSElESS?“You leave your money, credit cards and cell phone. You get a guide who is one of our homeless people. You go around the city – you must survive having nothing with you. The guide will show you how to do it,” explains Chapla in the interview for Łódź Gazeta.pl. Extrava-gant? Maybe it is, but there are a lot of people interested in it. “We have not opened yet, but people already ask about it. People from creative agencies, who are looking for inspirations, want to take part in it.” Discussions on different forums has heated up, views on this matter are divided. Some really like it, the other, however, feel a bit disgusted. “Why? A night with a beg-gar? What for?” wonders a user with a nickname Miłka. “Fine, it’s a nice idea, but it won’t work as a business.” However, Jerzy Czapla sees a potential in this idea. “Home-lessness can touch anybody. There could be sometimes only a fine line between. Those people also once had their own

homes. This kind of trip can provoke reflections about the fact that there are still things which can be easily lost,” he says. “Anyway, if there are people who can pay even 10 thousand zlotys for spending 10 days in a monastic cell, maybe, some-one would like to live as a homeless person.”

A ChANCEThe originators secretly hope for one more thing. People with nothing to live on are forced to re-adjust to the known envi-ronment. Developing skills might be very attractive to the potential employers. Maybe a guide who was assigned to the participant would turn out to be a person they looked for. “The point is that they will live like we do for one or two days, right?” makes himself sure Stanisław, regular guest of Gdańsk Main Station and its surroundings. He doesn’t watch TV, rarely reads newspapers, he hasn’t heard about the un-dertaking of Łódź shelter. “Nice, but will they really manage? City is a jungle. Here, you have to learn everything. Because there are places where a man can normally eat something, sleep and sometimes even wash himself. But you have to look for them.”What if it turns out during the trip that the task is beyond the participant? Guarantee of insurance and GPS. In case of danger, a needed institution will be found to ask for help. The cost of the adventure is not fixed; Jerzy Czapla admits that they even don’t have a list of prices. “We believe in peo-ple and their appreciation. We give them our bank account number and hope for some amount of money” adds modestly the manager.

ZoSTAWiASZ PiENiąDZE, karty kredytowe i komórkę.

Dostajesz przewodnika, którym

jest jeden z naszych bezdomnych.

Idziecie w miasto

– musisz przetrwać, nie mając nic.

en

fot.:

Po

josl

aw/f

oto

lia.c

om

REKL

AM

A

Page 17: Sky Surfer 06 2013

3332www.marekkondrat.pl

Wino to opowieść, historia człowieka i emocje. Odkrywamy je teraz na nowo.Wine is a story, a history of a human being and emotions. We explore it all over again now.

Zakupy przez internet, Sklep stacjonarny, Oferta B2B, Szkolenia i eventy

Online shopping, Retail shop, B2B offer, Trainings and events

KONDRAT Wina WybraneWybieramy i pomagamy w wyborze

KONDRAT Selected WineWe choose and help choosing

HOBBYHISTORIEs t o R I e s

“All iNClUSiVE”The period of time the volunteer spends as a homeless person is un-limited. It could take from a couple of hours to a couple of days; the more persistent ones can have two weeks off from all contemporary goods. First tourists held out only a day of new holidays.“They collected scrap, cans, they were taking back the trolleys at the supermarkets which means they tried to earn some money. But also some cultural entertainment was offered, for example, a free concert,” says Czapla in his interview for Superstacja.Łódź is not the only case of a city attempting to motivate homeless people. Urban survival is a separate trend in tourism. According to some sources, the precursor city was San Francisco and then, cities like Prague, Amsterdam and London and also Scandinavia joined it. In Swedish metropolis, Göteborg, a special chain of ‘hotels’ of-fer spending a night like a homeless to those who looks for a quick thrill. The cost of the whim is only 10 Euros. One sleeping bag of questionable freshness, a possibility of using the bathroom and low temperature of Scandinavian nights are included. “We are normal, only other people think of us stereotypical like we are bums from under the bridge,” claims Michał who only a couple of years ago was deprived of a flat due to debts. He lost his job even earlier. “It is hard to bounce back when they take from you everything you worked so hard for at once. The pas-sers-by bypass us with a wide curve, they don’t want to listen to us, and they lower their eyes. Sometimes I just only want to talk. Not only about homelessness.”

fot.: Stockbksts/fotolia.com

REKLAMA

HISTORIEs t o R I e s

Kiedy 22 maja 2012 w zabytkowej Bramie Wyżynnej uruchomione zostało Pomorskie Centrum Informa-cji Turystycznej nikt się nie spodziewał, że Brama

w zaledwie kilka tygodni stanie się jednym z jaśniejszych punktów przestrzeni miejskiej Gdańska. Obiekt ten po wielu latach odzyskał dawny blask wzbudzając niesamo-wite zainteresowanie nie tylko wśród turystów, ale także mieszkańców. Przeprowadzona rewitalizacja zabytkowego budynku łączą-ca XVI-wieczną tradycję z nowoczesnością wyposażenia zwraca uwagę architektów z całego kraju, jak również zy-skała uznanie w prestiżowym konkursie „Polska Pięknieje – 7 cudów unijnych”.

od 1574 roku aż do końca XiX wieku, Brama Wyżynna była głównym i najbardziej reprezenta-cyjnym wjazdem do Gdańska. Przejeżdżali przez

nią wszyscy przybywający do miasta, w tym liczni królowie oraz cesarze, między innymi Napoleon

Bonaparte.

POMORSKIE

Odkrywamy tajemnice Bramy Wyżynnej…

Operator PCIT – Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna dokłada starań, aby stworzyć tu tętniącą życiem strefę turystyczną. W ciągu pierwszego roku funkcjonowania obiekt odwiedziło już przeszło 60 tys. gości – głównie z Niemiec, Skandynawii i Rosji. Mogą tutaj nie tylko znaleźć inspiracje do zaplanowania krótkich wyjazdów weekendowych, ale także skorzystać z wielu ofert dodat-kowych. Dużą popularnością cieszą się już organizowane cyklicznie tzw. dni otwarte, podczas których wraz z przewodnikiem można poznać historię Bramy Wyżynnej oraz odkryć jej liczne tajemnice. Działalność PCIT doceniana jest także w kraju, w ostatnim czasie uzyskało ono najwyższą ocenę w ramach wprowadzonego systemu kategoryzacji punktów IT, prowadzonego przez Polską Organizację Turystyczną. Pomorskie Centrum IT docenione zostało za wysoką jakość świadczonych usług, jak również innowacyjne podejście do prowadzenia tego typu placówki.Wyróżnienie jest ukoronowaniem rocznej pracy, ale również moty-wuje do jeszcze intensywniejszej działalności i wprowadzania ko-lejnych, niestandardowych funkcji, które są praktycznie nieogra-niczone. Wszystko zależy od podejścia i kreatywności podmiotów zarządzających takimi obiektami.

lET’S DiSCoVER ThE SECRETS oF ThE hiGhlAND GATE…

From 1574 until the end of the 19th century, the Highland Gate was the most important and the most impressive entrance to the city of Gdańsk. All the city’s visitors had to go through the Gate, including kings and emperors, and even Napoleon Bonaparte.

When on May 22, 2012, The Tourist Information Center of the Pomorskie region (Pomorskie Centrum Informacji Turystycznej – PCIT) was opened in the historical Highland Gate, nobody ex-pected that in just a few weeks the Gate would become one of the city’s brightest spots. After many years, the building regained its past splendor and sparked extraordinary interest among both tour-ists and local citizens. The renovation of the historical building, one that merged the 16th century tradition with modern interiors, draws the attention of the architects throughout the country and has been rewarded in the prestigious “Poland Is Growing Beautiful – 7 Wonders of the Euro-pean Funds“ competition.The owner of PCIT – The Tourist Organization of the Pomorskie Region (Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna) – does everything to make the object come alive and become a tourist at-traction. After a year from its opening, the object has been visited by over 60,000 people: mostly from Germany, Scandinavia, and Rus-sia. Here, they can find inspiration for weekend-long trips or make use of one of other additional offers. Extremely popular are also regularly arranged so-called open days, when the visitors can take a guided tour of the Highland Gate and discover its many secrets. The PCIT’s activities are also appreciated in the rest of the country, and recently it was given the highest mark anticipated by the recently introduced system of categorizing the tourist information points by the Polish Tourist Organization (Polska Organizacja Turystyczna). The Tourist Center of the Pomorskie region was also recognized for its exceptional level of service and innovative approach to running such an institution.The award is a recognition of a year of hard work, as well as a motiva-tion to work even harder and to introduce new and innovative options. The possibilities are limitless. Everything depends on the attitude and creativity of people and organizations managing such places.

en

Page 18: Sky Surfer 06 2013

34 35

FELIETONC o l U M n

Niedawno spędziłem parę dni w leicester, w Anglii. Miasto jak miasto, ani ładne ani brzydkie, ani duże ani małe. Ale angielskie. A ja uwielbiam wszystko, co angielskie. No, prawie wszystko – patrz dwa akapity poniżej.Zdarzało mi się być w Anglii i na krótkie i na dłuższe wypady, więc jakieś tam pojęcie i zdanie sobie wyrobiłem. Kocham angielską swobo-dę ubiorowo-stylową – można się tam poruszać w biały dzień w worku na śmieci lub kimono z wymalowanym sprayem fallusem, a nikt nie spojrzy w twym kierunku z pogardą, czy agresją. Kocham angielskie piwo rodzaju „ale”, z małą ilością gazu, tłoczone do szklaneczki wprost z piwniczki pod pubem. Kocham angielski język we wszystkich mniej lub bardziej rozumianych dialektach. Kocham angielskie sklepy, szcze-gólnie z płytami muzycznymi czy komiksami, bo jest w nich wszystko! A jak nie ma, to idzie się do innego takiego sklepu, dwie ulice dalej, i tam to jest! Kocham tamtejszą dostępność sztuki – jakie tam są festi-wale komediowe, teatralne czy koncerty muzyczne! Kocham ichniejszą kulturę pubową, starą architekturę, rugby, te wszystkie małe domki na przedmieściach, poczucie humoru, podejście policji. Kocham Py-thonów, Bowiego, Crimsonów, Gensesis, Floydów, Tolkiena, Gerva-isa, Radiohead… Chyba mógłbym mnożyć tę angielską słodycz aż do zemdlenia. Ach…Ale podczas ostatniej mej wizyty, nieskazitelne szkło dostało rysę. Wielką jak Rysy rysę. Rysę, co się zowie. Otóż spokojne i niewykra-czające poza me oczekiwania miasto za dnia, po godzinie 22 zamieniło się w mieniącą się wulgarnością dyskotekę. W clubbing and fucking tak inwazyjne, jak wesołe miasteczko pod balkonem. Każdy pub w centrum przepoczwarzył się. Doszło dużych ochroniarzy, selekcjonerów, za-świecono inne światła. Dj puścił coś głośnego do tańca, więc lokal zmie-nił główną funkcję z przystolikowego rozmawiania w nastolikowe dens dens dens, aż bębenki puszczą, aż padnę wymalowaną buzią w pisuar. Przed pubami ustawiła się kilometrowa kolejka młodych ludzi ubranych tak skąpo i wyzywająco, że od razu myślisz „gdzie są ich rodzice?”.I nie chcę tu brzmieć aż tak tetrycznie (choć ten skarlały pop i dys-korytm rozrywają mi kubeczki smakowe), bo to, co mnie naprawdę dźgnęło w brzuch, to nie sama zmiana w dyskopotwora. Zabolało mnie, że ta transformacja była absolutna. Nie znaleźliśmy w całym cen-trum pubu, który nie zostałby wchłonięty przez ten odkurzacz odurze-nia tańcem i wyglądem. Wkurzył mnie brak alternatywy. Musieliśmy ze znajomymi pójść do hotelu. Pewnie chodzi tylko o to, że nie umieliśmy nic znaleźć. Pewnie pełno było tam miejsc, w których rockowcy pili kolejna pintę i wspominali stare czasy. Nadzieja pozostaje zawsze…Może się starzeję. Może w tym wieku nie powinienem myśleć o sie-dzeniu w pubie przy ale’u i rozmowie, tylko spieprzać do domu i niań-czyć dzieci. Ale kiedyś te moje pociechy będę chciał zabrać ze sobą do

mej ukochanej Anglii. I chyba wyjmę sobie serce uchem, jeśli któreś z nich ulegnie czarowi dyskowieczoru bardziej niż temu proponowa-nemu przeze mnie. Pozostaje wierzyć w koło czasu, które kiedyś znów odda świat w nasze ręce.

A DiSCo iN ThE SToMACh

Recently i have been to leicester, England and spent there a couple of days. The city is neither nice nor ugly, and neither big nor small. But typically English. And I love everything that is English. Well, almost everything – see two paragraphs below. I happened to visit England for shorter and longer stays, so I have some general idea and opinion about it. I love English freedom of style and clothing – you can walk there in the broad daylight wearing a garbage bag or a kimono with a phallus painted on it with spray and no one would look at you with contempt or aggression. I love English beer, ale, with small amount of gas, pumped straight into your glass from under the pub’s cellar. I love the English language with its all more or less understandable dialects. I love English shops, especially those with CD’s or comic books, because there you can find everything! If not, you can go to the other shop like this, two streets from there, and that’s the place you find it. I love the local access to arts – what comedy fes-tivals are there, what theatrical ones or music concert! I love their pub culture, old architecture, rugby, all those tiny houses on the outskirts, sense of humour, police’s attitude. I love the Pythons, Bowie, Crim-sons, Genesis, Floyds, Tolkien, Gervais, Radiohead… I could probably multiple this English sweetness until getting sick. Aaa…However, a crack appeared on the flawless glass during my last visit. The crack as big as the Polish mountains. The cracking crack. The peaceful city by day, which was not beyond my expectations turned out to be a disco sparkling with vulgarity after 10 p. m. It changed into clubbing and fucking so invasively like a funfair under one’s balcony. Every pub in the city centre pupated. Extra bouncers and big security guards appeared and different lights were switched on. DJ turned on some loud dance music and the whole place changed its function from table talks into on-tables dancing until ear-splitting noise, until I fell down into urinal with my make-uped face. A kilometre-long queue of young scantily and provocatively dressed people was made in front of the pubs which makes you think “where are their parents?”I don’t like to sound like grumpy old man (although the stunted pop and disco rhythms are tearing my taste buds), since the thing that really stubbed me in the stomach was not the very change of the disco-mon-ster. I was hurt that this transformation was absolute. We couldn’t find a club in the entire city centre, which wasn’t absorbed by the hoover of dance and look intoxication. I got the hump with lack of alternatives. Together with my friend, we had to go to the hotel. Certainly, the thing was that we couldn’t find anything. Surely, there were plenty of places where rockers were drinking another pint and recollecting the old times. The hope is still alive…Maybe I’m just growing old. Maybe, I shouldn’t think about sitting in the pub and drinking ale being my age, and instead of it, I should get away home and take care of kids. But some day, I would like to take my children with me to my beloved England. And I would probably take my heart out through my ear, if one of them was fascinated with the charms of disco-night more than one offered by me. Let us hope for circle of time, which some day will give us back the world.

Wojciech Tremiszewski

Dyskoteką w brzuch en

FELIETONC o l U M n

Wśród wielu przysłów i powiedzonek funkcjonujących w na-szej mowie ojczystej jest jedno, które wyjątkowo mnie irytuje, a mianowicie: „Polak, Węgier dwa bratanki, i do…” i tak dalej. Wystarczy poświęcić dosłownie chwilę i sprawdzić skąd się to dziwaczne powiedzenie wzięło, by dowiedzieć się, że najpraw-dopodobniej w ogóle nie o Węgry, a o Słowację chodziło – już u zarania jedno wielkie nieporozumienie. Nie mniej jednak bywają takie chwile, kiedy z całych sił pragnę wierzyć w nasze z ojczyzną Sandora Maraja pokrewieństwo. Są to te chwile, kiedy w kielisz-ku zaczyna złocić się cudowny napój produkowany w północno--wschodnim regionie Republiki Węgierskiej – w Tokaju. Chwilę taką przeżyłem niedawno podczas spotkania z naszym nowym producentem z Disznoko, którego wina dzisiaj zdobią nasze skle-powe półki ku mojej ogromnej radości.Wina Węgierskie wciąż jeszcze – jakże niesłusznie – kojarzą nam się nie najlepiej, z produktem winopodobnym sprowadzanym obficie w epoce dawno minionej. Królowały wówczas Bułgarska Sofia i Węgierski Egribikaver, który do dziś cieniem kładzie się na winnej działalności naszych, jak chce przysłowie, bratanków (swoją drogą bratankami sobie wzajemnie być się nie da, moż-na być czyimś bratankiem, ale ten ktoś już dla nas bratankiem żadną miarą nie będzie!). Tymczasem Węgry są ojczyzną jed-nego z najwykwintniejszych win świata, któremu nie straszny nawet królewski Sauternes. Trunek ten należy do tak zwanych win późnego zbioru, produkowany jest bowiem w części z winogron, które tak długo pozostają na krzakach, aż pokryją się szlachetną pleśnią i zaczną rodzynkować. Fachowo nazywa się te winogrona botrytyzowanymi. Tokaj – bo o nim mowa – ma wiele odmian: Aszu, Furmint, Szamorodni...Tokaj Aszu dzieli sie ze względu na ilość koszy (zwanych po węgiersku putoniami) winogron rodzyn-kujących dodanych do winogron zwykłych. Skala sięga sześciu putonii, a im wyższe oznaczenie, tym wino jest intensywniejsze w smaku i barwie, słodsze i… droższe, niestety. Najdroższy i jak sama nazwa wskazuje najbardziej esencjonalny jest Tokaj Eszen-cia, produkowany wyłącznie z gron botrytyzowanych, z których sok spływa z własnej niewymuszonej woli, wyciśnięty bez udziału prasy, a jedynie pod wpływem ciężaru samych winogron. W efek-cie otrzymujemy gęsty, słodki i niebywałe aromatyczny napój. Tokaj Eszencia jest winem z najdłuższym potencjałem starzenia,

sięgającym nawet 200 lat, i najniższą zawartością alkoholu nie przekraczającą 5-6%. Wracając do pokrewieństwa wegiersko-sło-wiańskiego, realizuje się ono w nazwie Tokaju Szamorodni – do produkcji trafiają bowiem wszystkie grona, nie podlegając wcze-śniej żadnej selekcji. Stąd nazwa od zupełnie słowiańskiego słowa samorodny – zrodzony sam, bez ingerencji w naturę.Niech więc będzie, że bratanki, ale może skupmy się na szklance, a szable już sobie darujmy.

PolE AND hUNGARiAN…

Among many sayings and catchphrases in our mother tongue, there is one which irritates me a lot – “Pole and Hungarian cousins be…” and so on. One moment is enough to check where this bizarre saying comes from and to learn that the most prob-able answer is: it is not about Hungary but Slovakia. At the very beginning, there is already a great misunderstanding. Neverthe-less, there are such moments in our lives, when I wish with all my heart for the blood relationship between us and the homeland of Sándor Márai. These moments are when a marvellous drink starts to shine like gold in the glass and it is produced in North-eastern region of Hungary – in Tokaj. I experienced this moment lately during a meeting with our new producer from Disznoko, whose wine graces the shelves of our shop which I am very proud of.Hungarian wines are still – how unjustly – associated badly with wine-products imported extensively in the past years. Bulgarian Sofia and Hungarian Egribikaver reigned supreme at that time, but the second one cast shadow over the wine-making activity on our, according to the saying, cousins (the Polish version of the phrase says about nephews, but being one’s nephew does not work in both ways. When we are somebody’s nephew, he is not ours!). Meanwhile, Hungary is the homeland of one of the most refined wines of the world which will not shun from even royal Sauternes. The alcoholic beverage belongs to the wines of so called late har-vest; since it is produced partly from the grapes which are left on the vine long enough to develop the noble rot mold and become partially raisined. The grapes are professionally called Botryt-ized. Tokaji – since I am talking about – has many varieties: Aszú, Furmint, Szamorodni… Tokaji Aszú is defined by the number of puttony of raisined grapes added to the cask full of regular ones. The wine ranges six puttonyos which means the higher mark, the more intensive taste and colour of the wine is, and the same wine is sweeter and – unfortunately – more expensive. The most expen-sive wine and intensive in its taste is Tokaji Eszencia, produced only of Botrytized grapes. The juice runs off naturally from the vast in which the grapes are collected, without using a press. In consequence, a thick, sweet and extremely aromatic drink is made. Tokaji Eszencia maintains its values even after 200 years of storage and its alcohol level never rises above 5-6%. Going back to the re-lation between Hungary and Slovakia, it is expressed in the name of Tokaji Szamorodni, since it is produced of all types of grapes without any selection. The name comes from the Slavonic word ‘samorodny’ for ‘self-born’, without any interference in nature. Let it be that we are cousins, but it’s better to focus on the glass and to take away the sabres.

Marek Kondrat

en

Polak

Węgie

r…

Page 19: Sky Surfer 06 2013

26420_655_Poster Men System_205x280.indd 1 6/7/13 9:32 AM

Zainspirowany kobiecością...

NEWLOOK

Page 20: Sky Surfer 06 2013

Jedna z najpiękniejszych polskich top modelek. Kobieta spełniona: kocha z wzajemnością,

realizuje swoje pasje i po raz kolejny odkrywa uroki bycia mamą. Macierzyństwo to dla niej

szlifowanie cierpliwości i oddania.

amAgnieszka Maciąg

Zd

ję ci

e R

ob

ert

Wo

lań

ski

Uwiel biam kwia ty, świe­że­zio­ła­

i­bo­gac­two­ro­ślin.­Ten­za­pach­ to­ciep­ły­dzień­ w­środ­ku­la­ta

1

2

Genialny dla niewyspanej mamy! sprawia, że wyglądam

promiennie nawet po bezsennej nocy

1 Bob bi Brown Shim mer Blush, róż na policzki, 4g, 115 zł 2 Ba len cia ga Florabotanica, wo da per fu mo wa na, 30 ml, 229 zł, nr 709103

Je­stem­ma­mą... do­ro­słe­go­sy­na­mi­cha­ła­(ma­21­lat)­i­pra­wie­rocz­nej­He­len­ki.­ma­cie­rzyń­stwo­to...­dla­mnie­dar­od­lo­su.­Po­wód­do­roz­wo­ju­i­sta­wa­nia­się­lep­szym­czło­wie­kiem.­Ćwi­cze­nie­w­bez­wa­run­ko­wej­i­mą­drej­mi­ło­ści.­trud­no­mi,­zwłasz­cza­kie­dy­wsta­ję­w­no­cy­co­dwie­go­dzi­ny.­Có­re­czkę­kar­mię­pier­sią­i­od­bli­sko­ro­ku­nie­prze­spa­łam­ani­jed­nej­no­cy!­to­jest­trud­ne,­ale­wiem,­po­co­to­ro­bię.­Świa­do­mość­od­mie­nia­wszyst­ko­–­fru­stra­cję­za­mie­nia­w­ce­lo­we­dzia­ła­nie­peł­ne­mi­ło­ści.­Z­ta­kim­na­sta­wie­niem­moż­na­znieść­wszyst­ko.

mo­Je­dZie­Ci... są­sen­sem­i­owo­cem­mo­je­go­ży­cia.­Je­stem­za­nie­bez­gra­nicz­nie­wdzięcz­na.­mi­chał­jest­już­do­ro­sły­i­wi­dzę­plo­ny­mo­ich­mat­czy­nych­sta­rań­i­wy­sił­ków.­Wi­dzę,­jak­mi­łość­wra­ca­po­mno­żo­na.Uśmie­cham­się,­kie­dy­wi­dzę­mi­cha­ła,­któ­ry­no­si­He­len­kę.­mi­chał­ma­po­nad­1,90­m,­a­He­len­ka­jest­ma­leń­ką­kru­szyn­ką.­Uśmie­cham­się­wi­dząc­ich­mi­łość­oraz­to,­jak­cu­dow­ny­sce­na­riusz­na­pi­sał­mi­los.­Kie­dy­pa­trzę­na­He­len­kę­roz­pły­wam­się­w­mi­ło­ści.­Na­wet­gdy­ją­kar­mię­w­środ­ku­no­cy,­zu­peł­nie­nie­przy­tom­na­i­wy­koń­czo­na,­dzię­ku­ję­Bo­gu­za­ten­cud,­ja­ki­mi­dał­pod­opie­kę.

Page 21: Sky Surfer 06 2013

TWÓJ SYSTEM PIELĘGNACJIDouglas BEAUTY SYSTEM to system do pielęgnacji skóry zabezpieczający wszystkie jej potrzeby. Składa się na niego 27 produktów w ramach 5 linii dostosowanych do potrzeb każdego typu skóry. Tajemnicą jego skuteczności jest kompleks DBS zawierający: kwas hialuronowy, Vit-A-like (wyciągi z roślin, alternatywa dla Retinolu) i Cell Pulse (komórki macierzyste z liści bengalskiej odmiany kawy). DBS doskonale chroni, nawilża i odżywia skórę.

26557.655 prasa 205x280.indd 1 6/7/13 9:36 AM

mo­Je­me­to­dy­Na­Uro­dę...Gdy­w­no­cy­dziec­ko­da­mi­w­kość,­ra­no­uży­wam­ko­rek­to­ra­pod­oczy­i­obo­wiąz­ko­wo­roz­świet­la­ją­ce­go­ró­żu­na­po­li­czki.­od­ra­zu­wy­glą­dam­świe­żo.­Kie­dy­chcę,­aby­mo­ja­skó­ra­na­bra­ła­bla­sku,­dbam,­by­by­ła­do­brze­na­wil­żo­na.­re­gu­lar­nie­ro­bię­pi­lin­gi­i­uży­wam­ma­se­czek­na­wil­ża­ją­cych.­W­cią­gu­dnia­pi­ję­du­żo­wo­dy­i­spo­ży­wam­do­bre­tłusz­cze­(np.­olej­lnia­ny­bud­wi­go­wy).­Gdy­szu­kam­ide­al­nych­per­fum­dla­sie­bie,­naj­pierw­te­stu­ję.­Ni­gdy­nie­ku­pu­ję­ich­pod­czas­eks­tre­mal­nej­au­ry­–­pod­czas­du­żych­mro­zów­lub­wiel­kich­upa­łów,­po­nie­waż­wte­dy­zmy­sły­się­wy­o­strza­ją­i zmie­nia­ją.­Bardzo­lu­bię­szu­kać­no­wych­za­pa­chów,­ale­za­nim­zde­cy­du­ję­się­na­za­kup,­naj­pierw­te­stu­ję­prób­ki­różnych­i­spraw­dzam,­jak­per­fu­my­łą­czą­się­z­mo­ją­skó­rą­i...­moim­ży­ciem.

aby­mieć­pięk­ne­wło­sy,­sta­le­uży­wam­od­ży­wek,­bal­sa­mów,­ma­sek­i­pe­e­lin­gów.­Pi­ję­rów­nież­na­pa­ry­ze­skrzy­pu­po­lne­go­i­po­krzy­wy,­a­zi­mą­–­tran.­Gdy­chcę­się­wy­ci­szyć­i­od­prę­żyć,­bio­rę­dłu­gą,­re­lak­su­ją­cą­ką­piel­z­do­dat­kiem­ulu­bio­nych­so­li,­pły­nów,­oli­wek­i­olej­ków­ete­rycz­nych.­ro­bię­so­bie­w­do­mu­takie­ma­łe­spa:­za­czy­nam­od­pe­e­lin­gu­ca­łe­go­cia­ła­i­ajur­we­dyj­skie­go­au­to­ma­sa­żu.­Genialnie­po­ma­ga­roz­luź­nić­mięś­nie,­a­to­natychmiast­prze­kła­da­się­na­od­prę­że­nie­umy­słu.

3

Używam w zależności od potrzeb: do twarzy,

dłoni, ciała. Można się od niego

uzależnić...

4

Ide al nie od ży wia

zmę czo ną zi mą skó rę.

na wil ża i wy gła dza

3 SEN SAI Ka ne bo In ter na tio nal Sil ky Pu ri fy ing Silk Pe e ling Po wder, pu der pe e lin gu ją cy, 40 g, 299 zł, nr 289506 4 Col li star Cre ma Ras so dan te In ten si va, krem intensywnie regenerujący do cia ła, 400 ml, 195 zł, nr 25057

Page 22: Sky Surfer 06 2013

wkWeronikaKsiążkiewicz

Aktorka. Gra w spektaklach

teatralnych („Single i remiksy”, „Fredro dla dorosłych mężów i żon”), filmach („Podejrzani zakochani”) i serialach telewizyjnych

(„Piąty stadion”). Od 3 lat mama Borysa. O macierzyństwie mówi: to dopełnienie mojej kobiecości. Z

dję

cie

Jace

k G

rąb

czew

ski

Zd

ję ci

e Ja

cek

Grą

bcz

ewsk

i

od­Kiedy­Jestem­mamą...jestem­jeszcze­lepiej­zorganizowana­i­jeszcze­bardziej­pracowita.­Gdy­moje­dziecko­płacze,­przytulam­je­i­czytam­mu­bajki,­najchętniej­„Kubusia­Pu­chatka”­albo­„Przygody­mikołajka”.­Uwielbiam­w­swoim­dziecku...­wszystko!­

trudno­mi,­zwłaszcza,­kiedy,­muszę­wstać­o­5:30­do­pracy,­a­za­mną­śred­nio­przespana­noc.­Gdybym­mogła,­za­bierałabym­synka­ze­sobą­do­pracy,­bo­bardzo­nie­lubię­się­z­nim­rozstawać.­Uśmiecham­się­zawsze,­kiedy­go­widzę,­nawet­gdy­tylko­patrzę­na­jego­zdjęcie.

Jest jak mi łość

od pier wsze go wej rze nia,

a raczej „po czu cia”...

Do pro wa­dza biust

do po rząd ku. Po le cam, zwłasz cza

mło dym ma mom!

1

2

świet nie na wil ża, nie pod raż nia

mojej wraż li­wej skó ry

3

1 Chanel Coco Mademoiselle, woda perfumowana, 50 ml, 399 zł, nr 103895 2 Clarins Gel Buste, żel liftingujący do biustu, 50 ml, 229 zł, nr 443067

3 Biotherm Lait Corporel Anti-Dessèchant, balsam do ciała, 400 ml, 79 zł, nr 708800

Page 23: Sky Surfer 06 2013

Pięknie wygląda i... pięknie działa. Rozświetla twarz

i sprawia, że promienieje

4 Collistar Highlighting All Over, rozświetlacz w pudrze, 119 zł, nr 534599

5 Lancôme Contour Pro, konturówka do ust, 1,2 g, 55 zł, nr 058849

świetna, z wygodnym pędzelkiem.

pod błyszczyk, szminkę albo solo

5

4

Kiedy­PatrZę­Na­syNa...widzę­cały­świat.­i­czuję­się­bezradna,­kiedy­widzę­cierpiące­i­chore­dzieci.­dlatego­często­staram­się­wspierać­fundacje­na­rzecz­dzieci­i­akcje­chary­tatywne­pomagające­maluszkom.­

moJe­metody­Na­Urodę­Kiedy­potrzebuję­błyskawicznego­upiększenia,­sprawdzają­się:­krótka­drzemka,­szybki­prysznic,­mycie­zębów­plus­szklanka­zielonej­herbaty.­działa!

Gdy­w­nocy­dziecko­da­mi­w­kość,­ra­no­pewnie­jeszcze­śpię,­a­potem­biorę­relaksacyjną­kąpiel.

Kiedy­robię­makijaż,­szczególnie­zwra­cam­uwagę­na­dobrze­dobrany­do­skó­ry­podkład­i­precyzyjnie­podkreślone­i­wytuszowane­rzęsy.­

aby­perfumy­było­na­mnie­czuć­długo,­stosuję­bardzo­prosty­zabieg:­noszę­je­ze­sobą­w­torebce!­

Gdy­chcę­mieć­efektowną­fryzurę,­za­wsze­oddaję­się­w­ręce­profesjonalisty,­fryzjera.­

Gdy­chcę­się­wyciszyć­i­odprężyć,­wra­cam­do­domu.­to­najlepsza,­sprawdzo­na­metoda.­

Page 24: Sky Surfer 06 2013

Blithe Summerfotograf: Martyna Gumuła

asysta fotografa: Monika Stegienkomodelka: Natalia

fryzura & make-up: Michał Sadowskistylizacja: Karolina Górskaprodukcja: RebelliusTeamwww.rebelliusteam.com

miejsce: Studio Sensi

Głębokie kolory codziennego życia w połączeniu z klasyczną czernią kryjącą się w otchłani mroku, to letnia propozycja sklepów Charme & Liu Jo. Nadszedł czas na dopasowane sweterki, lekkie chusty, zupełnie nowy krój spodni i zwiewne plisy.

Sweter: LUISA CERANOSpodnie: J BRAND

Torebka, pasek, apaszka: LIU JO

Charme C.H. Klif Gdynia Al. Zwycięstwa 256 I Piętro www.charmelovesyou.com

Page 25: Sky Surfer 06 2013

T-Shirt, żakiet, spodnie, apaszka: LIU JO

Liu Jo GdyniaAl. Zwycięstwa 256 I Piętro www.charmelovesyou.com

Spodnie: GERARD DAREL Kurtka, torebka: LIU JO

Charme C.H. Klif Gdynia Al. Zwycięstwa 256 I Piętro www.charmelovesyou.com

Page 26: Sky Surfer 06 2013

Spodnie: STRENESSE,Sweter: GERARD DAREL,

Buty: STUART WEITZMANTorba: LIU JO

Charme C.H. Klif Gdynia Al. Zwycięstwa 256 I Piętro www.charmelovesyou.com

Page 27: Sky Surfer 06 2013

53

Tunika: ISOLA MARRASŻakiet: HIGH

Charme C.H. Klif Gdynia Al. Zwycięstwa 256 I Piętro www.charmelovesyou.com

Sweter: ALBERTA FERRETTI Sukienka: HIGH

Charme C.H. Klif Gdynia Al. Zwycięstwa 256 I Piętro www.charmelovesyou.com

Page 28: Sky Surfer 06 2013

55

MALE REPORT

Pozwolić sobie na chwilę wyciszenia w dzisiejszym świecie pełnym bodźców, dzwięków, niepotrzebnych informacji. Wibrujących telefonów.

Atakujących maili. Mieć moment dla siebie – prawie niemożliwe. Wyłączyć się z takiego życia. I być. Po prostu. Takim momentem jest podróż. Lot samolotem. Ucieczka. Wyłączona komórka to jedyna dziś

opcja na spokój. Jak inspirująco dopełnić ten czas? Ja wiem.Świetni bohaterowie opisani wprost, po męsku, genialna fotografia,

prostota i klasa, to coś, za co czytelnicy „Malemena” pokochali ten prawdziwie polski magazyn. Teraz wybrane fragmenty towarzyszyć

Wam będą w podróży. Z pewnością będzie udana.

Olivier Janiak

W CHMURACH

zdjęcie Michał Szlaga

MM_W CHMURACH_38.indd 1 13-06-07 16:50

Page 29: Sky Surfer 06 2013

MALE REPORT

Kilka dni przed rozmową z reżyserem, w ramach przy-gotowań, ponownie obejrzałem „Z”. Film okazał się tak dobry, jak go zapamiętałem. „Z” pozostaje jed-nym z najlepszych melodramatów politycznych. Jest

prototypem thrillera o wartkiej akcji, łączącego polityczne przesłanie i tempo, które angażuje widza. Często go kopio-wano, ale jeszcze nikomu nie udało się zrobić w tej katego-rii nic lepszego. Wystarczy obejrzeć „Francuskiego łącznika”, „Rozmowę” czy „Dzień Szakala”. „Z” uchwycił ducha cza-sów – końca lat 60. XX wieku – i pozostaje aktualny do dziś. Film był odpowiedzią mieszkającego w Paryżu Costa-Gavrasa na dyktaturę w Grecji – to w „Z” reżyser wypracował swoją, znaną z późniejszych filmów, niepodrabialną metodę łączenia

ciętego komentarza politycznego z uwodzicielskim i wybu-chowym wątkiem dramatycznym. Nieprzekupny sędzia bada sprawę zabójstwa lewicowego polityka (w tej roli Yves Mon-tand). Na naszych oczach demokracja znika w mgle spisków i tuszowania faktów, a film staje się analizą wspieranego przez USA wojskowego zamachu stanu w Grecji i rządów junty z lat 1967-1974. Film jest bezkompromisową krytyką greckiego fa-szyzmu. Z niedowierzaniem przecieramy oczy, kiedy przed na-pisami końcowymi widzimy, czego zabraniała idiotyczna jun-ta „czarnych pułkowników”, jak nazywano rządzącą w Grecji klikę. Zakazane stały się m.in.: organizacje pokojowe, strajki, związki zawodowe, noszenie długich włosów przez mężczyzn, słuchanie The Beatles, muzyka popularna, Sofokles, Ajschylos,

„Film to nie przemówienie! To jest show. A dlaczego chcemy oglądać show? Żeby kochać, nienawidzić, żeby coś poczuć. Właśnie taki efekt chcę osiągnąć w swoich filmach” – mówi nam jeden z najbardziej przenikliwych

komentatorów współczesności w kinie światowym.

Nasz człowiek, Will Richardson, obsadę zgromadził wyborową. Przez festiwal Off Plus Camera poprowadzi nas kuluarami, pozwalając wpaść na Josha Hartnetta, w którym wszyscy się

kochają, Costa-Gavrasa, którego wszyscy uwielbiają, Johna Rhysa-Daviesa, który po „Władcy Pierścieni” nie przestaje

rozdawać autografów. Jedyna taka okazja.

Costa-Gavras Gwóźdź programu

IDZIEMY DO KINA

tekst Will Roderick Richardsontłumaczenie Adam Zdrodowski

zdjęcia Marta Wojtal

MM_W CHMURACH_38.indd 2 13-06-07 16:50

MALE REPORT

MM_W CHMURACH_38.indd 3 13-06-07 16:50

Page 30: Sky Surfer 06 2013

MALE REPORT

wszelkie wzmianki, iż Sokrates mógł być homoseksualistą, Io-nesco, Sartre, Tołstoj, Czechow, Pinter, Edward Albee, Mark Twain, Samuel Beckett (laureat literackiej Nagrody Nobla w 1969 roku), Trocki, socjologia, encyklopedie, wolna prasa i nowa matematyka. Literę Z też zdelegalizowano. „Z” używa-no dla przypomnienia, że zamordowany senator Grigoris Lam-brakis (którego zabójstwo jest głównym wątkiem filmu) i duch oporu, który ucieleśniał, wciąż żyją mimo działań nikczemnej junty. Zei = on żyje. Ta niesamowita lista obnaża ogłupiają-cą paranoję reakcyjnych sił, zarówno lewicowych, jak i pra-wicowych. Ekstremizm jest zawsze wrogiem polityki. Opresja ma dwa smaki: faszyzmu lub komunizmu, a obydwa przypra-wione są strachem i nienawiścią, jak trafnie zauważył Hunter S. Thompson. „Z” miał premierę w lutym, w sam raz przed rozdaniem Oscarów. W 1969 roku wszelkie listy były bardzo ważne, to był rok silnych wstrząsów politycznych i społecz-nych. Zaczęło się od Czecha, który poświęcił życie, a skończyło na dokonanym przez Hells Angels zabójstwie widza na koncer-cie w Altamont. W styczniu Jan Palach podpalił się w Pradze na znak protestu przeciwko radzieckiej inwazji na Czechosło-wację. Nixon został zaprzysiężony na prezydenta Stanów Zjed-noczonych. Elvis był w studiu i nagrywał „Suspicious Minds” („podejrzliwe umysły” – trafna ironia). The Beatles dali ostatni publiczny występ na dachu budynku w Londynie. Ukazała się powieść „Ojciec chrzestny”. Brytyjskie wojska wkroczyły do Ir-landii Północnej. De Gaulle podał się do dymisji. Zamiesz-ki w Stonewall dały początek ruchowi walki o prawa LGBT w USA. Wybuchła, i szybko się zakończyła, wojna futbolowa między Hondurasem i Salwadorem. Amerykanin postawił sto-pę na Księżycu. Zaatakował Manson. Odbył się festiwal Wo-odstock. Kaddafi przejął władzę w Libii. Zmarł Ho Chi Minh. Świat dowiedział się o masakrze w My Lai, najhaniebniejszym epizodzie wojny wietnamskiej. „Z” był pierwszym filmem no-minowanym do Oscara w kategorii najlepszy film i najlepszy film nieanglojęzyczny i w tej ostatniej właśnie wygrał. Bardzo

ceniony krytyk filmowy Roger Ebert (który niedawno zmarł) uznał „Z” za najlepszy film 1969 roku, podkreślając zalety sce-nariusza i przekaz. Pisał: „[»Z«] jest filmem naszych czasów. Opowiada o tym, że nawet moralny triumf nie jest czysty. Bę-dziecie na nim płakać i wpadać w złość. Poruszy was do głę-bi... Kiedy junta wojskowa dokonała zamachu stanu w 1967 roku, prawicowi generałowie i szef policji zostali oczyszczeni z zarzutów i »zrehabilitowani«. Ludzie odpowiedzialni za ujaw-nienie zabójstwa stali się przestępcami politycznymi. Mogłoby się zdawać, że to czysto polityczne wydarzenia, ale młody re-żyser Costa-Gavras opowiedział o nich w sposób nieodparcie ekscytujący. »Z« jest zarówno politycznym krzykiem wściekło-ści, jak i genialnym, pełnym zwrotów akcji, thrillerem. Nawet kończy się pościgiem: nie ulicami, ale przez labirynt faktów, alibi i korupcji”.

*Costa-Gavras czeka na mnie w saloniku pałacu Pod Baranami. Ma na sobie ciemny garnitur, białą koszulę i grube, czerwone skarpety.

W.R.R.: Mam nadzieję, że wybaczy mi pan, że nie zdejmę czapki, dopadł mnie jakiś okropny wirus. Przez dwa tygodnie bez przerwy padał tu śnieg. Przestał dopiero przed tygodniem. C.-G.: Tak, w Paryżu pogoda też była obrzydliwa.

W.R.R.: Jak się panu podoba w Krakowie? Wiem, że już pan tutaj był. C.-G.: Tak, byłem. Bardzo mi się tu podoba. Kiedy odwie-dziłem Kraków po raz pierwszy, przyjechałem tu wprost z Brukseli. Pociągiem. I kiedy wysiadłem, od razu usłysza-łem nawoływania: „Taxi do Auschwitz! Taxi do Auschwitz!”. To było dziwne.

W.R.R.: Ciekawe spostrzeżenie. Nazwałbym to zjawisko turystyką śmierci. Niektórzy są od tego uzależnieni. Ktoś mnie wczoraj zapytał, czy chcę jutro jechać do Auschwitz, i powiedziałem, że nie. Nie chcę. Wiem, co tam się stało. C.-G.: Tak, ma pan rację. Ale Kraków to niesamowite mia-sto. Mili ludzie i dobre restauracje.

W.R.R.: Tak, ale to jednak nie Paryż. Jak długo pan tam mieszka? C.-G.: 60 lat. Przyjechałem studiować literaturę porównaw-czą na Sorbonie. Jako przybysz z Grecji byłem wielkim fanem Randolpha Scotta. Zna go pan?

W.R.R.: Tak, jego westerny. C.-G.: Takie filmy oglądałem w Grecji. Ale pierwszym fil-mem, jaki zobaczyłem we francuskim kinie, była „Chciwość” Ericha von Stroheima z 1924 roku. I pomyślałem: „Wielkie nieba, można nakręcić tragedię z prawdziwego zdarzenia!”. Wcześniej myślałem, że filmy to tylko akcja, kowboje i tak dalej. Potem zacząłem oglądać coraz więcej, aż wreszcie po-stanowiłem iść do szkoły filmowej.

W.R.R.: Czy polityczna działalność ojca miała wpływ

W 1969 roku wszelkie listy były bardzo ważne, to był rok silnych wstrząsów politycznych i społecznych. Zaczęło się od Czecha, który poświęcił życie, a skończyło na dokonanym przez Hells Angels zabójstwie widza na koncercie w Altamont

MM_W CHMURACH_38.indd 4 13-06-07 16:50

MALE REPORT

na to, że postanowił pan zostać artystą? (Podczas wojny domowej w Grecji ojciec reżysera był więziony w związku z podejrzeniami o działalność komunistyczną). C.-G.: Doświadczenia ojca popchnęły mnie do ucieczki z kraju. Uciekłem z Grecji, gdyż sądziłem, że ten kraj nie jest dobry dla ludzi takich jak ja, z mojej klasy. We Francji byłem oszołomiony tym, że nauka była bezpłatna, bezpłatne były pokoje dla studentów i biblioteka. Dzięki tej wolności poczu-łem, że Francja to mój kraj.

W.R.R.: Jak to jest? Pan lubi Francję, ja też. A jednak wielu ludzi za nią nie przepada.C.-G.: Tak, ma pan rację. Często mnie pytają: „Jak ty w ogó-le znosisz tych Francuzów?”. Zauważyłem u nich coś, co wcześniej powiedział już Jacques Prévert. Zna go pan?

W.R.R.: Tak. Napisał „Paroles”. C.-G.: I scenariusz „Komediantów”. W jednym z wierszy pisze: „Nie chcę być najsilniejszy, najbogatszy, najmądrzej-szy, najpiękniejszy. Chcę być inny”. Dla mnie to jest właśnie Francja, chodzi o próbę bycia innym.

W.R.R.: I taki pan jest. Kręci pan filmy na tematy polityczne, jak na przykład „Z”, „Stan oblężenia”, „Zaginiony” i „Zdradzeni”. Tom Berenger zagrał w „Zdradzonych” swoją ulubioną rolę. C.-G.: Tak, był bardzo dobry, a Debra Winger wypadła świetnie.

W.R.R.: Co się z nią dzieje? C.-G.: Hollywood. Kończysz 38, 40 lat i wypadasz z gry. (Obejrzyjcie dokument „W poszukiwaniu Debry Winger”).

W.R.R.: Tant pis! Jest pan znany z filmów politycznych, które zajmują jakieś stanowisko. Czy to trafne podsumowanie? C.-G.: Film to nie przemówienie. To jest show. Dlaczego chcemy je zobaczyć? Żeby kochać, nienawidzić, żeby coś czuć. Właśnie taki efekt chcę osiągnąć w swoich filmach. Nie jestem przeciwny awangardzie, ale ona dociera do garst-ki widzów, a ważne jest, aby mieć wielu widzów. Zaczynam jednak od zrobienia filmu, który podoba się mnie. W końcu to ja jestem pierwszym widzem.

W.R.R.: A które ze swoich filmów ceni pan najbardziej? C.-G.: Nie wiem. Chyba największy sentyment mam do „Hanny K.”. Ten film natychmiast zniknął z ekranów. Mówi o konflikcie izraelsko-palestyńskim w sposób, w jaki wszyscy mówią o nim dziś. Że Palestyńczykom też należy się miejsce, gdzie mogliby żyć. Jestem więc z „Hanny K.” dumny.

W.R.R.: A najnowszy, „Żądza bankiera” – szybki, zimny thriller ze świata finansjery? Czy to trwający wciąż kryzys finansowy zainspirował pana do zajęcia się tym zagadnieniem? C.-G.: Problemu nie da się sprowadzić jedynie do kry-zysu. Wszyscy politycy – z lewicy, prawicy, Unii Europej-skiej – stworzyli tę sytuację. Kiedy pojawiło się napięcie

w stosunkach z Turcją, Niemcy wysłali do Grecji łodzie pod-wodne, a Francuzi samoloty. Wszystko na kredyt. W Hisz-panii było zupełnie inaczej. To było po prostu głupie. Banki pożyczały pieniądze na budowę apartamentów na wybrzeżu, których nikt nie chce kupić. Sytuacja w Grecji jest bardziej złożona.

W.R.R.: Gdzie Grecja popełniła błąd? C.-G.: Nie wiadomo. Myślę, że jeszcze chwilę się pomęczy.

W.R.R.: Mieszkałem kiedyś w Nikaragui. Fascynujący kraj. Co sprawiło, że zainteresował się pan Ameryką Łacińską? Nakręcił pan „Stan oblężenia” i „Zaginionego”, filmy opowiadające o sytuacji w Ameryce Łacińskiej lat 70., która bardzo przypomina to, co dzieje się dziś w Grecji.C.-G.: Każdy film powstał z jakiegoś konkretnego powodu. Po zrealizowaniu „Spowiedzi” w 1970 roku zainteresowałem się historią amerykańskiego doradcy i ambasadora w Grecji w cza-sie wojny domowej i bezpośrednio po niej. Nazywał się Peu-rifoy i przez dwa lub trzy lata, w latach 50. XX wieku, rządził krajem. A później wyjechał do Ameryki Łacińskiej (do Gwate-mali, gdzie CIA obaliło rząd Arbenza). Potem pojechał do Azji i tam zginął w wypadku samochodowym. Próbowałem dowie-dzieć się o nim czegoś więcej. Okazało się, że istniała cała szko-ła dla tego rodzaju doradców, a jednym z nich był działający w Urugwaju agent CIA Dan Mitrione, który uczył technik tor-turowania i współpracował z reżimową policją. Przeciwstawili mu się Tupamaros. Z początku byli niczym Robin Hood – nie stosowali przemocy. Później porwali go i zabili, kiedy rząd od-mówił zwolnienia więźniów politycznych. Przemoc zniszczyła Tupamaros od wewnątrz i z zewnątrz. Taki był wyjściowy po-mysł: jak używać przemocy w ruchu rewolucyjnym?

W.R.R.: Zawsze lubił pan opierać scenariusze na faktach.C.-G.: Tak. „Stan oblężenia” nakręciłem w Chile za Allen-de. Spotkałem się z nim kilkakrotnie, to był dobry człowiek. Chciał w Ameryce Łacińskiej coś zmienić. A kiedy dostałem książkę o Hormanie („Zaginiony” to historia amerykańskie-go dziennikarza Charlesa Hormana, który zaginął w Chi-le w 1973 roku), powiedziałem sobie: „Dobrze, zrobię film o ludziach, których znam i cenię”. Amerykańscy producenci chcieli, żebym nakręcił całą historię Hormana. Nie zgodzi-łem się. Zainteresował mnie ten wątek, kiedy ojciec (gra go Jack Lemmon) zaczyna szukać syna i dowiaduje się, że jego syn jest inny, niż myślał, podobnie jak jego kraj. Ojciec jest republikaninem, który zagłosowałby na Nixona. I to, czego dowiaduje się o zabójstwie syna, jest dla niego tym bardziej szokujące. (Udział USA w zamachu stanu w Chile i w zabój-stwie Hormana znalazł potwierdzenie w dokumentach odtaj-nionych za prezydentury Clintona – przyp. red.).

W.R.R.: Jaka jest różnica między pracą w Hollywood i w Europie? C.-G.: Dla mnie – niewielka. W Stanach pracowałem ze swo-ją europejską ekipą. LA to świetne miejsce do pracy, lecz nie najlepsze do życia. Widziałem wielu kolegów, którzy przyjeż-dżają do miasta pełni nadziei, lecz ich życie szybko staje się koszmarem.

MM_W CHMURACH_38.indd 5 13-06-07 16:50

Page 31: Sky Surfer 06 2013

MALE REPORT

Wywiady z nim, które obejrzałem na YouTube, zdecydo-wanie temu przeczą – to aktor elokwentny i myślący, który czuje, że uroda – zarazem olśniewająca i dziwaczna – odwra-ca uwagę widzów od jego innych zalet. W końcu wchodzi z przepraszającym uśmiechem dzielącym twarz doskonale sy-metryczną – co nie uszło uwagi dziennikarzy i fanów. – Prze-praszam, ale pojechaliśmy na wycieczkę do kopalni soli i tro-chę nam się przedłużyła podróż – zwraca się do nas zwykły facet, który niejako przypadkiem jest też gwiazdą. Hartnett słynie z niechęci do sławy. Wszyscy w branży znają jego po-dejście. Na żywo okazuje się dużo potężniejszy, niż wydaje się na ekranie. W przypadku większości aktorów jest odwrotnie. Duże zaskoczenie. Chłopak z Minnesoty to współczesny Gary Cooper. Jest tego samego wzrostu i tyle samo waży (191 cm i 85 kg). W innej epoce zostałby pewnie gwiazdą westernów. Nie ma się z czego śmiać. Steve McQueen, Clint Eastwo-od, Lee Marvin, John Wayne, Jimmy Stewart, Gary Cooper – wszyscy zaczynali jako kowboje. Spośród gwiazdorów swo-jego pokolenia Josh Hartnett jest chyba największą zagad-ką. Pojawiał się na okładkach magazynów częściej niż Hugh Grant u szczytu sławy. To on odrzucił schedę po Christophe-rze Reevesie: nie chciał wcielić się w Supermana. (George Re-eves, pierwszy aktor odtwarzający tę rolę w serialu telewizyj-nym z lat 50., popełnił samobójstwo). Nie podpisał wartego 100 milionów dolarów kontraktu na trzy filmy o Człowieku ze Stali. To dowód bardzo szczególnej niezależności. – Nie-zależność to prawo wyboru – uważa. – Hollywood ma wie-le do zaoferowania. Niektórym aktorom i reżyserom udało

się osiągnąć niezależność. Czy jest swoim własnym wrogiem, zbyt niezależnym, by dbać o swoje dobro? Kto wie? Na pew-no w 2005 roku beztrosko igrał swoją karierą. Jak sam przy-znaje, odrzucił kilka świetnych propozycji. Superman dałby mu wolność i środki na wyprodukowanie i wyreżyserowanie czego tylko chce, a podobno o tym przecież marzy. – Film to przede wszystkim domena reżysera – uważa. Jego ulubionym był zawsze Fellini. Chciałby pracować z Larsem von Trierem. Zdaje się, że prowadzenie kariery w sposób tak kapryśny i nie-przewidywalny to najprostsza droga do zmarnowania nie lada talentu. A przecież system, przeciw któremu Hartnett się bun-tuje, pokazuje go w jak najlepszym świetle. Jest stworzony do pierwszoplanowych ról. Kiedy jest w formie, nikt ze współcze-snych aktorów nie jest w stanie mu dorównać, a widz patrzy tylko na niego. Wystarczy wymienić „Helikopter w ogniu”, „Sin City – Miasto grzechu” (pojawia się na początku i w fina-le), fragmenty „Zabójczego numeru”, „30 dni mroku” (niezły film o wampirach). I jeszcze „Zaklęte serca”, w których gra chorego na zespół Aspergera. Dobre, niskobudżetowe, nieza-leżne kino. Za to „Bunraku” z 2010 roku, kino walki, to ko-lejny nietypowy wybór. W branży mówi się, że każdy film, który w ogóle wejdzie do produkcji, a potem trafi na ekrany kin, można uznać za sukces. Znane jest powiedzenie wybitne-go scenarzysty Williama Goldmana, że na starcie nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy film będzie dobry. Nic więc dziw-nego, że Hartnett mówi: – Odrzuciłem role w wielu dobrych filmach. Nie zawsze dokonuję trafnych wyborów. Zgaduję: przed nim jeszcze lepsze i cięższe decyzje.

Co się stało z Joshem Hartnettem? To pytanie zadawano sobie w Hollywood przez parę lat.

W Krakowie pytaliśmy o to samo. Spóźnia się na konferencję prasową już 30 minut. Ktoś szepcze mi do ucha: „Słyszałem, jak wczoraj mówił,

że nie ma nic ciekawego do powiedzenia”. Co za bzdura.

Josh Hartnett Antygwiazda

MM_W CHMURACH_38.indd 6 13-06-07 16:50

MALE REPORT

MM_W CHMURACH_38.indd 7 13-06-07 16:50

Page 32: Sky Surfer 06 2013

MALE REPORT

Pytam: „Sądzisz, że dali ci rolę Gimliego we »Władcy Pier-ścieni« z powodu aparycji? Czy może chodzi o to, że masz w sobie coś z krasnoluda, więc wybór był oczywisty?”. John Rhys-Davies wymierza mi lewy sierpowy. Robię unik, kuca-jąc i sprzedaję mu cios pod brodę, który wyrzuca go w powie-trze. „A masz, ty pieprzony karle!”.

* Żartowałem. Tak naprawdę siedzimy w barze dla VIP-ów i naśladujemy Richarda Burtona. Mój baryton kontra jego basso profundo. Richard Burton był sławnym walijskim ak-torem teatralnym i filmowym, przez pewien czas mężem Eli-zabeth Taylor i zapił się na śmierć. – Kiedy drążyłem ciem-ne łono ziemi – mówi John, udając Burtona. – Być albo nie być – odpowiadam. Zmieniamy akcent na południowy. – Czy to cukier? – pyta John. Anna, moja olśniewająca asystentka o zmysłowych ustach, właśnie zaproponowała mu cukier do kawy. – Taa. Na to właśnie wygląda, cukiereczku – mówię (głosem skacowanej Scarlett O’Hary). – Czy ja wyglądam, jakbym potrzebował słodzenia? – odpowiada. To jego pierw-sza od wielu lat wizyta w Polsce. – Wszyscy jesteśmy przy-jaciółmi Polski – mówi John. – Polscy piloci podczas bitwy o Anglię wykonali nadludzki wysiłek, żeby nas ratować. Boli mnie, że stawaliśmy do walki, by bronić Polski, a zakończyli-śmy wojnę, rzucając ją na pastwę Rosjanom. – Jałta. – Żelazna kurtyna podzieliła Europę – odpowiada John, udanie naśladu-jąc Churchilla. W swoich manierach JRD jest czarująco sta-roświecki, ma w sobie coś z dobrego wujaszka. Nie jest ama-torem ani w życiu, ani w pracy. Zaczynał w teatrze, by przejść do filmu – zwykła kolej rzeczy dla brytyjskiego aktora. Na po-czątku była Royal Shakespeare Company (1970), potem – rola Sallaha w „Poszukiwaczach zaginionej Arki” (1981), profesora

Arturo w „Sliders – Pilocie” (1995), aż wreszcie – światowa sława za sprawą „Władcy Pierścieni”. Z dekady na dekadę wzmacniał swoją zawodową pozycję. – Tak trudno być kre-atywnym. Nie można sobie odpuszczać. Myślisz sobie: nie całkiem dobrze to zrobiłem. Żeby jednak być kreatywnym, trzeba nauczyć się właśnie tego: wiedzieć, kiedy odpuścić. Czasami trzeba dać sobie spokój i iść dalej. Nie zawsze warto po raz kolejny do czegoś wracać, by to wciąż doskonalić – do-daje. Uwielbia zmiany. Chociaż dorastał w Afryce, za spra-wą robotniczego pochodzenia stał się w latach 60. radykal-nym lewicowcem. Wszystko się zmieniło, kiedy usłyszał, jak przemawia Margaret Thatcher. Zaczął ją dręczyć pytaniami, by wreszcie skapitulować i bez reszty ulec jej urokowi. John twierdzi, że już wtedy potrafiła świetnie przemawiać. Postę-puje na przekór hollywoodzkim trendom. Jest konserwatystą, który zaryzykował karierę, wypowiadając się otwarcie na te-mat wzrostu populacji muzułmanów w Europie, fundamen-talizmu i demograficznych konsekwencji tych zmian. Ojciec rodziny, który był ze swoją pierwszą żoną do końca, do czasu gdy przegrała walkę z chorobą Alzheimera. Udało mu się na-mierzyć i uratować syna, fotografa wojennego, kiedy był za-grożony w Chorwacji. Teraz mieszka w Hollywood i na wy-spie Man – wraz z drugą żoną i sześcioletnią córką, która jest „miłością jego życia”.

* Kiedy wychodzimy na rynek, Marta Wojtal robi Johnowi parę fotek. Ludzie go rozpoznają. Proszą o autografy. – To trudna robota, ale ktoś musi ją wykonać – żartuje John, do-dając, że próbuje przeżyć każdy dzień tak, jakby miał być jego ostatnim. Dlaczego? – Nigdy nie wiesz, kiedy ten ostatni nadejdzie. Wypiję za to.

Zaczynał grzecznie, w brytyjskim teatrze szekspirowskim. Po „Władcy Pierścieni”, w którym zagrał Gimliego, nic już nie jest

w jego życiu takie, jak było wcześniej. Stał się sławny! Nareszcie, bo aktora z taką energią, poczuciem humoru

i inteligencją nieczęsto się spotyka.

John Rhys-Davies Trudno być kreatywnym

MM_W CHMURACH_38.indd 8 13-06-07 16:50

MALE REPORT

MM_W CHMURACH_38.indd 9 13-06-07 16:50

Page 33: Sky Surfer 06 2013

W NUMERZE:

CZERWCOWY NUMER

JUŻ W SPRZEDAŻY

Szukaj w salonach

prasowych i na

Appstore

Nie stoimy

w miejscu, chodź z nami!

MAMED CHALIDOW Nie jest ani najsilniejszym, ani najszybszym zawodnikiem MMA

na świecie, ale wie, jak ze swojej siły i szybkości korzystać, udowadniając, że na ringu najważniejsza jest głowa.

MAREK JACKOWSKI Jeszcze niedawno gościł „Malemena” w swoim włoskim domu.

Wybrzeże Kampanii zielone i świeże. Dopiero co skończył nagrywać wokale na nową płytę. Z wszystkim zdążył na czas. Jak zawsze.

LESZEK BALCEROWICZ „Demokracja to niekończące się starcie komunikatów, z których wiele jest bzdurą.

Ale głoszenie bredni jest przejawem wolności. Każdego dnia myślący człowiek powinien starać się wygrać z demagogią” – profesor od lat wbrew przeciwieństwom wprowadza tę zasadę w życie.

www.malemen.pl

MM_W CHMURACH_38.indd 10 13-06-07 16:50

Stały dodatek Portu Lotniczego Szczecin goLeniów im. nSzz SoLidarność

R e g u l a R s e c t i o n o f s zc z e c i n g o l e n i ów im. nszz solidaRnosc a i R p o R t m a g a z i n e

Port lotniczy

Szczecin Goleniówim. NSZZ Solidarność

Page 34: Sky Surfer 06 2013

6766

dane teLeadreSowe / Airport teleAdress dAtA

internetwww.airport.com.plwww.facebook.com/SzczecinAirport

adreS /addreSSPort Lotniczy Szczecin Goleniów Sp. z o.o. / Szczecin Goleniow Airport Ltd.ul. Glewice 1a, 72-100 GoleniówTel.: +48 91 481 74 00www.airport.com.pl

Punkt informacji LotniSkowej /airPort information PointTel.: +48 481 74 00E-mail: [email protected]: 23336639

centrum obSługi Podróży /traveL Service centreSprzedaż biletów lotniczych i ofert turystycznych / Ticket selling pointTel.: +48 481 7505Tel.: +48 784 7625E-mail: [email protected]: 6364857

zaginiony bagaż /LoSt & found SZZ Airport ServicesTel.: +48 481 7503

taXiAirport Taxi GroupTel.: +48 91 481 7690

dojazd Samochodem / by carZ kierunku Szczecin – Trasa S6 i droga krajowa E28 / From Szczecin –S6 Ex-pressway and E 28 roadZ kierunku Koszalin – Trasa 6/E28 / From Koszalin –6/E28 roadZ kierunku Gorzów Wielkopolski – Trasa S3 i E28/S3 / From Gorzów Wielkopolski –S3 Expressway and E28/S3 road

minibuSy do / z Portu Lotniczego / minibuS Koszalin / Kołobrzegair-tranSfer.PLRezerwacja biletów telefonicznie pod numerami / Tickets can be booked by Telephone: 512 370 778502 323 396+48 94 711 05 10www.air-transfer.pl

an-janRezerwacja biletów telefonicznie pod numerami / Tickets can be booked by Telephone:+ 48 94 35 310 52501 525 081www.anjan.pl

szczecin/ KoszalinintergLobuS tourTel.: +48 91 48 50 422 Fax.: +48 91 434 02 [email protected]

buS LotBus odjeżdża 15 minut po lądowaniu sa-molotu. Bilety do nabycia u kierowcy przed odjazdem autobusu – koszt przejazdu na trasie do/z Szczecina – 25 zł.Departure from the Airport to Szczecin: 15 minutes after landing.Bus Tickets available from driver before departure– ticket price to/from Szczecin: PLN 25

Ze Szczecina mikrobus odjeżdża spod biu-ra LOT przy al. Wyzwolenia 17 – 90 minut przed wylotem (od 01.05.2012). Bilety do nabycia u kierowcy, rezerwacji można dokonać pod numerem telefonu:504 188 737Minibus departs from the LOT office in Szczecin (al. Wyzwolenia 17) 90 minutes before departure (from 01.05.2012)Bus Tickets available from bus driver can be booked by Telephone: 504 188 737

Parking / car Park red

Cennik / Car park Fees

pierwsze 10 minut / First ten minutes free

do godziny / Up to 1 hr 7 plN

do 2 godzin / Up to 2 hr 9 plN

Każda następna godzina / every following our 2 plN

pierwsza doba / First day 53 plN

Każda następna doba / every following day 30 plN / day

After paying in an automatic cash machine you will be given 15 minutes to exit the parking.

Parking / car Park green ( tani wielodobowy )

Cennik / Car park Fees

pierwsze 10 minut / First ten minutes free

do godziny / Up to 1 hr 5 plN

do 2 godzin / Up to 2 hr 8 plN

do 3 godzin / Up to 3 hr 9 plN

do 4 godzin / Up to 4 hr 10 plN

do 5 godzin / Up to 5 hr 11 plN

Pierwszy dzień / First day 25 plN

Drugi dzień / second day 15 plN

Trzeci dzień / third day 15 plN

Pierwszy tydzień / First week 89 plN

dwa tygodnie / second week 124 plN

trzy tygodnie / third week 150 plN

Każdy następny tydzień / every following week 20 plN

*Po opłaceniu w kasie automatycznej – 15 minut na wyjazd.After paying in an automatic cash machine you will be given 15 minutes to exit the parking.Dla pasażerów wylatujących czarterem turystycznym rabat 20% / 20% discount for passengers of tourist charter flightsPrzykładowe ceny po rabacie / Example fees with discount: postój 7 dni / 7 days parking – 72 PLNpostój 14 dni / 14 days parking – 100 PLN

czartery 2013 / ChArters 2013

Szczecin

kreta / crete

Sharm eL Sheikh

hurghada

kierunki/destiNAtioNs

1) kreta – od 19/06/2012 do 18/09/2013 (itaka)2) Sharm eL Sheikh – od 18/06/2013 do 22/10/2013 (Alfa star, exim tours, itaka, sun&Fun)3) hurghada – cały rok (Alfa Star, Itaka, exim tours, sun&Fun)5) antaLya – od 19/06/2012 do 25/09/2013 (Alfa star, itaka, exim tours, tUi, Neckermann)

1) crete – from 19/06/2012 to 18/09/2013 (itaka)2) Sharm eL Sheikh – from 18/06/2013 to 22/10/2013 (Alfa star, exim tours, itaka, sun&Fun)3) hurghada – whole year (Alfa star, itaka, exim tours, sun&Fun)5) antaLya – from 19/06/2012 to 25/09/2013 (Alfa star, itaka, exim tours, tUi, Neckermann)

antaLya

Page 35: Sky Surfer 06 2013

6968

rozkład Lotów / FliGht sChedUle

dni tygodniaWeek days

odLotdeparture

PrzyLotArrival

nr. rejSuFlight number

tyP SamoLotuplane type

1.3.... 11:25 11:00 Fr2466/7 737

….5.. 12:00 11:35 Fr2466/7 737

…...7 09:45 09:25 Fr2466/7 737

Londyn StanSted | ryanair

dni tygodniaWeek days

odLotdeparture

PrzyLotArrival

nr. rejSuFlight number

tyP SamoLotuplane type

1...... 13:10 12:45 Fr5322/3 737

….5.. 22:30 22:05 Fr5322/3 737

dubLin | ryanair

dni tygodniaWeek days

odLotdeparture

PrzyLotArrival

nr. rejSuFlight number

tyP SamoLotuplane type

1...... 22:10 21:45 Fr7111/2 737

….5.. 22:10 21:45 Fr7111/2 737

LiverPooL | ryanair

dni tygodniaWeek days

odLotdeparture

PrzyLotArrival

nr. rejSuFlight number

tyP SamoLotuplane type

.2.... 13:40 13:15 Fr6616/7 737

.....6. 22:20 21:55 Fr6616/7 737

edynburg | ryanair

dni tygodniaWeek days

odLotdeparture

PrzyLotArrival

nr. rejSuFlight number

tyP SamoLotuplane type

.2..... 20:30 20:05 Fr9909/10 737

…..6. 09:50 09:25 Fr9909/10 737

briStoL | ryanair

dni tygodniaWeek days

odLotdeparture

PrzyLotArrival

nr. rejSuFlight number

tyP SamoLotuplane type

.2..... 12:50 12:25 dY1014/5 737

…..6. 12:45 12:20 dY1014/5 737

oSLo gardermoen | norwegian

dni tygodniaWeek days

odLotdeparture

PrzyLotArrival

nr. rejSuFlight number

tyP SamoLotuplane type

1...5.. 10:00 09:35 W62159/60 A320

oSLo torP | wizz air

dni tygodniaWeek days

odLotdeparture

PrzyLotArrival

nr. rejSuFlight number

tyP SamoLotuplane type

.2...6. 10:30 10:05 W62155/6 A320

Stavanger | wizz air

dni tygodniaWeek days

odLotdeparture

PrzyLotArrival

nr. rejSuFlight number

tyP SamoLotuplane type

12345.. 05:30 lo3940 Q400

12345.. 09:25 09:00 lo3931/2 Q400

12345.. 19:30 19:05 lo3935/6 Q400

12345.. 23:40 lo3939 Q400

…..6. 05:25 lo3940 Q400

…..6. 09:25 09:00 lo3931/2 Q400

…...7 19:30 19:05 lo3935/6 Q4000936/5 lot/eurolot-

gian

warSz awa | PLL Lot

aktuaLności / NeWs

ilustracje: Niky 002 © fotolia.com

Podczas inauguracyjnej odprawy wszystkie dzieci otrzy-mały pamiątkowe maskotki, a panie mogły skorzystać z wyjątkowej okazji – w tym dniu wszystkie kosmetyki

w lotniskowym sklepie Aelia były dostępne z 30-procentowym rabatem. Przed wylotem odbyło się losowanie – jeden z pasa-żerów otrzymał zwrot pieniędzy za zakupy, jakich dokonał na szczecińskim lotnisku 30 kwietnia. Szczęście uśmiechnę-ło się do Pana Wiesława Kiebały. Pan Wiesław naprawdę miał szczęście, ponieważ wylosowany paragon opiewał na kwotę aż 544 zł. Mimo tak wysokiej kwoty cieszymy się, że wygrał Pan Kiebała, ponieważ był to jego pierwszy lot z naszego lotniska. Na dobry początek!

en

69

Do Bristolu? Latam ze Szczecina!

niespełna miesiąc temu inaugurowaliśmy wznowienie połączeń do bristolu z linią lotni-czą ryanair. a wyglądało to tak…

dzień tygodnia odlot z Szz Przylot do brS

Wtorek 20:30 21:50

sobota 09:05 11:10

trasa Szczecin – bristol

Bilety do nabycia przez stronę internetową www.ryanair.com lub w kasie biletowej znajdującej się w terminalu pasażerskim Portu Lotniczego Szczecin Goleniów.

To BRiSTol? i FlY ThERE FRoM SZCZECiN!

Less than a month ago, we inaugurated the reopening of the flights to Bristol with Ryanair airline.

It was like this…

During the inaugural check-in, all children received the com-memorative mascots, and ladies could take an unusual chance – on that day, all cosmetics in airport shop, Aelia were sold with a discount of 30 per cent. There was a draw before the flight – one of the passengers was given back the money he spent on the shopping on Szczecin Airport on April 30. The luck was on the side of Wiesław Kiebała, who was really fortunate, because the drawn receipt was for 544 zloty to pay. Though the amount of money was high, we are happy for Mr Kiebała, because it was his first flight from our airport. Good luck for the start!

day of the week departure from Szz arrival at brS

tuesday 08:30 p.m. 09:50 p.m.

saturday 09:50 a.m. 11:10 a.m.

Tickets are available on the website www.ryanair.com or in the ticket office located in the passenger terminal of Szczecin-Go-leniów Airport.

Szczecin – bristol route

Page 36: Sky Surfer 06 2013

70 71

aktuaLności / NeWs

en

aktuaLności / NeWs

Port lotniczy Szczecin-Goleniów dołączył do lotnisk ma-jących bezpośrednie połączenie koleją z centrum miasta. Nowa linia kolejowa to wyremontowany odcinek trasy Goleniów – Kołobrzeg i cztery kilometry zupełnie nowe-

go toru, który kończy się przy zadaszonym peronie około 100 m od wejścia do terminalu. Układ torów jest taki, że pociągi mogą zajechać pod terminal od strony Szczecina, ale także jadąc z Ko-łobrzegu. Z dworca Szczecin Główny pociąg dojedzie na lotnisko w 40 minut. Cena biletu – 11,80 zł. Z Kołobrzegu dojazd zajmie 90 minut. Linię obsługiwać będą nowe, spalinowe, klimatyzowa-ne szynobusy kupione przez Zachodniopomorski Urząd Marszał-kowski. Uruchomienie stałego połączenia nastąpi 9 czerwca. Szyb-ki, bezpieczny i wygodny dojazd na lotnisko w tej chwili zapewnią nam 4 pociągi (2 pary), natomiast od 20 czerwca będą to 3 pary (6 pociągów) obsługujące relację Szczecin – Kołobrzeg – Szczecin. Odjazdy pociągów ze Szczecina zaplanowano na godziny: 6.40, 10.48 oraz 20.10 (ten ostatni od 20 czerwca br.), a z Kołobrzegu

KolEJą NA SamoLot!

o godzinie: 6.30, 13.40 i 17.28. Ponadto od 2 września br. na tra-sie pojawi się 6 dodatkowych pociągów (3 pary pociągów) relacji Szczecin Główny – Port Lotniczy Szczecin-Goleniów – Szczecin Główny. Uruchomione połączenia będą skorelowane z godzinami odlotów i przylotów samolotów.

To ThE AiRPoRT WiTh A TRAiN

Szczecin-Goleniów Ariport joined the group of airports which have a direct rail connection with the city centre. A new railway line comprises a renovated section of the Goleniów – Kołobrzeg route and four kilometres of a completely new track which ends on a covered platform located about 100 metres from the terminal’s main entrance. The layout of the tracks allows the trains to stop at the terminal on the way from Szczecin as well as from Kołobrzeg. The transport to the airport takes 40 minutes from Szczecin Main

Railway Station. The ticket costs PLN 11.80. The journey from Kołobrzeg takes about 90 minutes. New, diesel railbuses with air-conditioning sponsored by Office of the Marshal of the Zachod-niopomorskie Voivodeship will go on this route. The opening of the regular connection will take place on June 9. A quick, safe and comfortable transport at the airport will be served by 4 railbuses (2 pairs). However, there will be 3 pairs (6 trains) going on the Szczecin-Kołobrzeg-Szczecin route from June 20. Departures of trains from Szczecin are scheduled for: 6.40 a.m., 10.48 a.m. and 8.10 p.m. (the last one will run from June 20), and from Kołobrzeg railway station: 6.30 a.m., 1.40 p.m. and 5.28 p.m. Moreover, ad-ditional 6 trains (3 pairs) will appear from September 2 on the Szc-zecin Main Railway Station – Szczecin- Goleniów Airport – Szc-zecin Main Railway Station route. The new connections will be correlated with the departure and arrivals of planes on the airport.

Page 37: Sky Surfer 06 2013

72 73

P.k.

Zapach orientu... czyli Turcja „od kuchni”

deStynacje / destiNAtioNs

(słony ser podobny do greckiej fety) oraz kasar (żółty ser owczy), miód, a  także oliwki. Gdy w porze między śniadaniem a obia-dem – öğle yemei – poczuje się głód, zawsze można skorzystać z usług licznych barów serwujących przystawki, czyli meze. Ten rodzaj przekąsek jest znany we wszystkich krajach basenu Morza Śródziemnego. Do najczęściej konsumowanych w Turcji zaliczyć można sałatki niezbyt skomplikowane na bazie świeżych warzyw, ser zapiekany z  warzywami czy tureckie placki z  rozmaitymi farszami – duże i  podłużne, zwane pide, lub mniejsze i  cień-sze (lahmacun). Przystawki podaje się także tuż przed daniem obiadowym, podobnie zresztą jak zupy – çorba, których w tym kraju nie brakuje. Przyrządza się je z samych warzyw lub warzyw z mięsem. Popularną zupą, podobnie jak w Polsce, jest zupa pomi-dorowa – domates. Często, szczególnie w rejonach nadmorskich jada się zupy rybne – balik, popularna jest także zupa z zielonego groszku – bezelye. Po zupie lub po meze można przejść do konkretów, czyli dania głównego. W kuchni tureckiej królują dania na bazie mięsa, ale także warzyw oraz ryżu. Te z dodatkiem ryżu lub na bazie ryżu to pilawy, popularne to np.: ryż z pomidorami – domatesli pilav, czy acem pilavı czyli ryż z mięsem jagnięcym duszony w  rosole z dodatkiem cynamonu i pistacji. Najbardziej znanym i lubianym obiadowym daniem mięsnym (i również przekąską) jest oczywi-ście kebab. Jego odmian i  rodzajów jest mnóstwo. Jest to danie, które można spotkać zarówno w ulicznych barach, ale także w ele-ganckich restauracjach. Oczywiście bazą potrawy jest jagnięcina lub baranina, pieczona tradycyjnie na pionowym ruszcie – döner

Dla wielu podróżników poznawanie smaku nowych potraw stanowi kwintesencję zwiedzania, poznawania lokalnej kultury. W Turcji trudno się zakochać nie zako-chując się jednocześnie w tureckim jedzeniu. Kuchnia tego regionu jest wystarczająco egzotyczna, by nas

czymś zaskoczyć i jednocześnie na tyle bliska, by każdy smakosz znalazł tu coś dla siebie, a jego żołądek nie

odmówił współpracy.

in seaside areas, fish soups, balik are often served, as well as green pea soup, bezelye.After having soup or meze, it is time to eat some proper food that is the main course. In Turkish cuisine, there are mostly meat dishes with rice and vegetables. Those with rice or based on rice are called pilaf, the most popular ones are for example rice with tomatoes, domatesli pilav or acem pilavı, rice with lamb stewed in the broth with cinnamon and pistachio. The well-known and the most popular meat dish (and also an appetizer) is certainly kebab. There are plenty kinds and types of it. It is a  dish that can be found in street bars as well as in elegant restaurants. Of course, the basic ingredient is lamb or mutton roasted tradition-ally on a vertical spit – döner kebab – or on the regular one. Meat is also skewered on sticks, roasted and served with vegetables in a shape of shish kebab. Other popular meat dish is served as tasty and aromatic meatballs, called köfte, with pita bread, rice or potatoes and vegetables, like most of meats. Potatoes and other vegetables are used intensively in Turkish cuisine. They are used to prepare salads, but also – which is very important piece of information to vegetarians – they are basis for many dishes and vegetable goulashes. Inseparable ingredient of all dishes, par-ticularly appetizers and salad, are olives and olive oil. Turkey is a place where even flavours in the air make you feel like eating!

kebab lub na zwykłym poziomym. Mięso często też nadziewa się na patyczki, opieka i serwuje z warzywami w postaci szaszłyków. Innym popularnym daniem z wykorzystaniem mięsa są pyszne aromatyczne pulpeciki, zwane köfte. Serwowane, jak większość mięs, z dodatkiem chlebka pita, ryżu lub ziemniaków i warzyw. Tych ostatnich w kuchni tureckiej nie brakuje. Zazwyczaj wyko-rzystywane są do surówek lub sałatek, ale także – i tu ważna infor-macja dla wegetarian – są bazą wielu dań i warzywnych gulaszy. Nieodłącznym dodatkiem do wszystkich dań, a zwłaszcza przy-stawek i sałatek są oliwki oraz pozyskiwana z nich oliwa. Turcja – tutaj nawet zapachy w powietrzu sprawiają, że chce się jeść!

ThE SMEll oF ThE oRiENT… ThAT iS TURKiSh CUiSiNE

To many travellers, learning the taste of new dishes means the essence of visiting and learning the local culture. It is hard to fall in love with Turkey without being fascinated in Turkish food at the same time. The cuisine of this region is sufficiently exotic to surprise us and at the same time, is close enough for every gourmet to find something particular without a risk of

having digestive disorders.

Historically, Turkish cuisine is the effect of Asia Minor stormy history. We can find in Turkish meals signs of cuisines of China, like for example mini-dumplings, manti, Central Asia, Hittites, Greece and even France.Contrary to this complexity and numerous mixing-up cuisines, Turkish dishes are not very complicated. They are based on sim-ple combinations of tastes and good quality ingredients. Fresh meat – usually it is lamb or mutton, lots of vegetables and fruits, aromatic seasoning like pepper, chilli, fresh herbs such as mint and parsnip, and also spices, for example cinnamon which is the essence of Turkish food. Many dishes have already spread across the world which best example is famous kebab which becomes in many countries a perfect and fast snack. Nevertheless, the local cuisine has to offer many local dishes that can be tasted only in specific regions of this picturesque land. What is more important, when it comes to the rich variety of ingredients, Turkey is a self-sufficient country. It is rich in tasty vegetables and fruits and three sides of the land are surrounded by the waters of Black Sea, Ae-gean Sea and Mediterranean Sea which provide it with tasty fishes and seafood, and in the mountainous and uplands areas, sheep are grazed, which provide people with milk for cheese production and meat – lamb and mutton. Traditional Turkish daily menu consists of breakfast – kahvalti which is rather modest, but tasty. Bread reigns supreme together with cheese – the most frequently served ones are sheep’s cheese, beyaz peynir (salty one similar to Greek feta) and kasar (yellow sheep’s cheese) – as well as honey and olives. When we feel hungry in time between breakfast and lunch – ogle yemei, we can eat at the bars which serve appetizers, meze. This kind of appetizers is well known in all Mediterranean countries. The most frequently chosen appetizers in Turkey are simple salads made of fresh vegetables, roasted cheese with vegetables and Turkish cakes with various fill-ings – big and elongated called pide and smaller and thinner, lah-macun. Appetizers are also served right before the lunch, the same as soups, çorba, which are very popular in this country. They are prepared of only vegetables or of vegetables with meat. The popu-lar soup, similarly to Poland, is tomato soup, domates. Particularly

deStynacje / destiNAtioNs

en

fot.N

atik

a/fo

tolia

.co

m

fot.

Co

rin

na

Gis

sem

an/f

oto

lia.c

om

Historycznie kuchnia turecka jest efektem burzliwej historii Azji Mniejszej. W  tureckich potrawach odnajdziemy ślady kuchni chińskiej, przykładowo w postaci mini-pierożków manti, środkowoazjatyckiej,

hetyckiej, greckiej czy nawet francuskiej.Wbrew tej złożoności i  licznych, mieszających się ze sobą kuch-niach, dania tureckie nie są bardzo skomplikowane. Bazują raczej na prostych połączeniach smaków i  składnikach dobrej jakości. Świeże mięso – zazwyczaj jagnięcina lub baranina, dużo warzyw i owoców, aromatyczne przyprawy: papryka, chilli, świeże zioła, takie jak mięta czy pietruszka, a także przyprawy korzenne, np.: cynamon to kwintesencja kuchni tureckiej. Wiele potraw z tego kraju rozpowszechniło się już na całym świecie, czego dosko-nałym przykładem jest słynny kebab, który zaaklimatyzował się w wielu krajach jako doskonała, szybka przekąska. Niemniej jed-nak tutejsza kuchnia kryje w sobie wiele potraw lokalnych, które można skosztować tylko w określonych regionach tego malowni-czego kraju. Co ważniejsze, jeśli chodzi o bogactwo składników, Turcja jest krajem samowystarczalnym. Nie brak tutaj pysznych warzyw i owoców, oblewające Turcję z trzech stron wody Morza Czarnego, Egejskiego oraz Śródziemnego dostarczają smacznych ryb i owoców morza, a na terenach górzystych i wyżynnych wy-pasane są owce, z których pozyskuje się mleko na sery, ale także mięso – jagnięcinę i baraninę. Tradycyjne tureckie menu dzienne składa się ze śniadania – ka-hvalti, które jest dość skromne, ale smaczne. Króluje chleb, nabiał w postaci serów – najczęściej podawane to owczy beyaz peynir

termin: od 19.06.2013 do 18.09.2013 w każdą środę z biurem podróży Alfa Star, Exim Tour /time: from 19.06.2013 to 18.09.2013 every Wednesday with Alfa star, exim tour travel agentsmiejsce wylotu /place of departure: szczecinzakup wycieczek /where to buy a trip:port lotniczy szczecin-Goleniów /Goleniów-szczecin AirportTerminal Pasażerski /passenger terminalgodziny otwarcia /opening hours:codziennie 04.00-24.00/ every day 04.00 a.m. - 12.00 p.m.kontakt /contact:tel.: 91 481 7505fax.: 91 481 76 60e-mail: [email protected] Gadu-Gadu: 6364857

i

Page 38: Sky Surfer 06 2013

aktuaLności / NeWs

Zdjęcia / Photos: MARIUSZ BASIAK([email protected])

Autor jest kontrolerem ruchu lotniczego. Od 2001 roku

pracuje na lotnisku w  Szcze-cinie-Goleniowie.

The author is an air traf-fic controller. He has been

working on the Szczecin-Go-leniów Airport since 2001.

lotnisko w obiektywie

74

LUXURY APARTMENTS for rent in Sopot & Gdansk

tel . +48 535 585 055

e-mai l : sopot@imperia l-apartments .com

www.imperia l-apartments .com

Page 39: Sky Surfer 06 2013