Iskierkazsbudy.pl/images/dokumenty/iskierka_1.pdfPRZYSŁOWIA O JESIENI Im głębiej w jesieni...
Transcript of Iskierkazsbudy.pl/images/dokumenty/iskierka_1.pdfPRZYSŁOWIA O JESIENI Im głębiej w jesieni...
Iskierka Nr 1/2016/2017
Projekt okładki:
Ula Twardowska, kl. I gimn.
Redakcja:
Klaudia Jastrzębska, Ula Twardowska, Kinga Bieleń, Ola Jakubczyk, Magda Ślęzak, Kamila Kogut, Julia
Rusin, Julia Krasoń, Iza Ziemba, Julia Grzywacz, Gabrysia Bielenda, Julia Kuszowska, Marta Surowiec
Opiekun: Agnieszka Wilk
KALENDARIUM
WRZESIEŃ JUŻ ZA NAMI ...
1 września Pierwszy dzień szkoły;)
Międzynarodowy Dzień Pokoju (obchodzony w rocznicę wybuchu II wojny światowej)
Dzień Kombatanta (Polska)
74. rocznica wybuchu II Wojny Światowej
2 września
40. rocznica śmierci Johana Ronalda Reuela Tolkiena, angielskiego filologa i pisarza
165. rocznica śmierci Franciszka Falkowskiego, polskiego pedagoga
3 września
Dzień Energetyka
60. rocznica wejścia w życie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka
8 września
Dzień Dobrych Wiadomości
Międzynarodowy Dzień Walki z Analfabetyzmem
Międzynarodowy Dzień Piśmiennictwa
9 września
185. rocznica urodzin Lwa N. Tołstoja, rosyjskiego pisarza
Międzynarodowy Dzień Urody
11 września
175. rocznica urodzin Adama Asnyka, polskiego poety
12 września
Dzień Wojsk Lądowych
13 września
Dzień Kolejarza
14 września
Światowy Dzień Pierwszej Pomocy
15 września
Międzynarodowy Dzień Demokracji
16 września
Dzień Warstwy Ozonowej
18 września
Międzynarodowy Dzień Geologa
19 września
Dzień Dzikiej Flory, Fauny i Naturalnych Siedlisk
22 września
Początek Astronomicznej Jesieni
Dzień Bez Samochodu
24 września
Międzynarodowy Dzień Głuchych
26 września
Europejski Dzień Ptaków
27 września
Światowy Dzień Turystyki
Światowy Dzień Serca
28 września
Dzień Budowlanych
30 września
Dzień Chłopaka
Październik
-14 październik - Dzień Nauczyciela
Gdzie praca, pilność na straży, tam się bieda wejść nie waży.
-16 październik - Dzień Jana Pawła II
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę. - Jan Paweł II
-22 październik - Światowy Dzień Osób Jąkających
-29 październik - Międzynarodowy Dzień Łuszczycy
-30 październik - Dzień Spódnicy
Listopad
-1 listopad - Wszystkich Świętych
Czasy nie kiedy bywają, że Wszyscy Święci w bieli przybywają.
-2 listopad - Zaduszki
-24 listopad - Dzień Buraka
-28 listopad - Dzień Podłości
-29 listopad - Andrzejki
Dziś cień wosku ci ukaże, co ci życie niesie w darze.
Książki na jesienne wieczory
Cześć wszystkim! Mam na imię Marta, uczę się w SLO w Głogowie Młp. Po wakacjach wracam
do Was z paroma świetnymi książkami, które zdecydowanie powinniście przeczytać.
W tym numerze „Iskierki” chciałabym Wam polecić książkę, której akcja toczy się w jednej ze
sztuk Szekspira, mianowicie „Ocalić Julię” autorstwa Suzanne Selfors.
Główna bohaterka książki Mimi Wallingford jest prawnuczką założycielki sławnego teatru. Jej
matka chciała, by córka poszła w jej ślady i została aktorką, nastolatce zaś marzy się zawód lekarki.
Tuż przed rozpoczęciem spektaklu „Romeo i Julia” Mimi w niewiadomy sposób przenosi się z Nowego
Jorku do renesansowej Werony. Poznaje tam osobiście głównych bohaterów dramatu czyli Romeo i
Julię, ale również inne postacie np. ojca Laurentego, Tybalta czy Merkucja. Mimi szybko zaprzyjaźnia
się z Julią i wpada na pomysł, by zmienić zakończenie jej nieszczęśliwej miłości. Pomaga jej w tym
ojciec Laurenty i Troy, który również z Manhattanu trafił do Werony. Przeszkodę stanowią jednak
rodziny Kapuleti i Monteki, którzy od zawsze są ze sobą skłócone.
Myli się ten, kto pomyślał, iż autorka skopiowała historię pióra Szekspira. W jej książce
postacie mówią językiem potocznym, niektórzy bohaterowie nie zachowują się tak jak w znanej
sztuce. Zmieniony został nawet bieg wydarzeń.
Bardzo wciągnęła mnie ta lektura, jej fabuła, akcja. „Ocalić Julię” pokazuje, że warto mieć
swoje zdanie, walczyć o nie i o swoje marzenia . Naprawdę warto przeczytać tę książkę!
Marta Surowiec
Moje wakacje – Chorwacja W tym roku kierunkiem naszej wakacyjnej wyprawy była Chorwacja,
a dokładnie mała miejscowość na południu tego kraju, niedaleko granicy
z Bośnią i Hercegowiną - Tucepi.
W podróż do tego pięknego i gorącego kraju wybraliśmy się wraz z całą rodziną
samochodem. Jechaliśmy przez Słowację i Węgry, w sumie 18 godzin. Jednak kiedy
zobaczyliśmy prześliczne widoki i błękitne Morze Adriatyckie, zapomnieliśmy o całym
zmęczeniu. Na miejscu spędziliśmy dziesięć dni. Odpoczywałam na pięknych i wąskich
żwirkowych plażach, podziwiałam piękne widoki wysokich gór i pływałam w bardzo ciepłym i
bardzo słonym morzu. Woda była bardzo czysta, można było nurkować i oglądać różnego
rodzaju kolorowe ryby i jeżowce przyczepione do skał głęboko na dnie.
Główną atrakcją całego naszego pobytu była całodniowa wycieczka statkiem. Podczas
rejsu odwiedziliśmy dwie wyspy. Pierwszą z nich była wyspa Hvar - najbardziej słoneczna
wyspa na Adriatyku. Miasteczko, do którego dobił nasz statek, wyglądało jak
z bajki ze swoją architekturą i wspaniała przyrodą. Mnie osobiście zapadnie w pamięci
głównie ze względu na zapach lawendy jaki unosił się na wyspie. Wszystkie stragany, sklepiki
i restauracje były pełne lawendowych woreczków. Podczas podróży na drugą wyspę Brać,
zjedliśmy na statku przepyszny obiad. Dużym zaskoczeniem było dla mnie stado mew, które
leciało za naszym statkiem. Później okazało się, że ptaki po prostu czekały na resztki z
naszych obiadów, które wszyscy wyrzucali za burtę. Naszym przystankiem był półwysep Bol,
który posiada najpiękniejszą plażę na całym Adriatyku. Dzień spędzony na pokładzie był
niesamowitym przeżyciem dla nas wszystkich.
Podczas całego pobytu w ciągu dnia głównie leniuchowaliśmy na plaży,
a wieczorami spacerowaliśmy promenadą i odwiedzaliśmy różne restauracje, kosztując
regionalnych przysmaków. Mnie osobiście najlepiej smakowały tutejsze owoce,
a w szczególności figi, które mogłam zrywać prosto z drzewa. Dzięki temu, że dojrzewały
w tak gorącym słońcu, były niesamowicie słodkie. Najwspanialszą pamiątką z wakacji są dla
mnie własnoręcznie nazbierane kolorowe muszelki o różnych kształtach, których szukałam
godzinami, wśród kamyczków na plaży.
Wszystkim polecam to miejsce jako kierunek wakacyjny. Piękne plaże, palmy, wysokie
góry i cudowna słoneczna pogoda, sprawią że każdy może poczuć się tu jak
w raju.
Wakacje pod namiotem
Czas wakacji sprzyjał, aby często spotykać się ze znajomymi. My
zorganizowałyśmy spanie pod namiotami. I to 6-dniowe. W pierwszy dzień
zrobiłyśmy zakupy i rozbiłyśmy biwak. Pościeliliśmy kołdry i poduszki.
Zorganizowaliśmy także przejażdżkę rowerową. Wieczorem ok. 21:30
poszłyśmy spać. Trochę bałyśmy się, lecz noc upłynęła w ciszy i spokoju.
Kolejnego dnia zaszalałyśmy w kuchni. Upiekłyśmy babeczki, naleśniki oraz
pyszne pizzerki. Po obfitym łasuchowaniu udałyśmy się do namiotu, ale nie
zasnęłyśmy od razu, gdyż miałyśmy zbyt pełne brzuchy. Zaczęłyśmy więc
opowiadać straszne historie. Nagle zlękłyśmy się… W nocy ok. 3:40,
usłyszałyśmy przerażające wycie. Zaświeciłyśmy od razu latarkę
i wyjrzałyśmy przerażone przed namiot. Okazało się, że był to tylko pies.
Zaczęłyśmy się śmiać. Następnego ranka pojechałyśmy na basen, gdzie miło
spędziłyśmy czas. Gdy przybyliśmy z powrotem, umówiliśmy się z kolegami
i koleżankami na grę w piłkę nożną pod szkołą. Piątego dnia wybrałyśmy się na
zakupy, aby przygotować ognisko. Wieczorem atmosfera była niesamowita:
śmiałyśmy się, wygłupiałyśmy się, śpiewałyśmy i tańczyłyśmy przy ognisku.
Wspólnie spędzone dni były niezapomniane. Dlatego zachęcamy każdego
z Was, abyście na następne wakacje wybrali się na biwak. Nie musicie daleko
wyjeżdżać, wystarczy rozbić namiot przed domem i zabawa gwarantowana.
Klaudia Jastrzębska i Ula Twardowska, kl. I gimn.
Wakacyjny weekend w Radawie
W ostatni weekend wakacji postanowiłyśmy z przyjaciółmi wykorzystać ten czas na 100%
i wybraliśmy się wspólnie z naszymi rodzicami do Radawy. Jest to świetne miejsce do spędzenia
przyjemnego czasu na wakacjach. Najlepsze jest to, że Radawa jest w zasięgu ręki, więc nie
musieliśmy męczyć się trasą. Po dotarciu do celu od razu wskoczyliśmy do wody i zaczęliśmy się
pluskać- Jeeeejj! Coś nam nie pasowało... No tak... zapomnieliśmy wziąć do wody materac do
pływania. Natychmiast poszliśmy po materac, by go napompować. Niestety okazało się, że
zapomnieliśmy pompki. Ach, co za pech! Ze smutkiem poszliśmy podzielić się tą informacją
z naszymi rodzicami. Doradzili nam, byśmy zapytali pobliskich plażowiczów, czy byliby tak mili
i pożyczyli nam pompkę. Na szczęście trafiliśmy na miłego pana, który nam ją pożyczył.
Napompowaliśmy materac i wróciliśmy do zabawy. Wylegiwaliśmy się przyjemnie na nim, aż do
momentu, gdy dostrzegliśmy linkę, która znajduje się nad jeziorem. Okazało się, iż można się do niej
zapiąć i polecieć na niej przez całe jezioro. Byliśmy podekscytowani tą atrakcją i stwierdziliśmy, że nie
możemy z niej nie skorzystać. Szybko popędziliśmy do kolejki. Po skorzystaniu z atrakcji, wróciliśmy
do zabawy w jeziorze. Spostrzegliśmy, że cały czas pływają za nami chłopcy, którzy w końcu odważyli
się do nas podejść. Po dłuższej rozmowie z nimi, zaprosili nas na lody, z chęcią się zgodziliśmy. Po
zjedzeniu pysznych lodów poszliśmy na rowerki wodne razem z nowo poznanymi chłopakami. Nasz
dzień na Radawie dobiegał końca, więc przyszedł i czas pożegnania się z nowymi kolegami.
Obiecaliśmy sobie, że nadal będziemy utrzymywać z nimi kontakt i na pewno się jeszcze spotkamy,
oczywiście w Radawie. Kontakt utrzymany, a spotkanie już zaplanowane :*
Kamila
Małe co nieco z darów jesieni
Składniki:
200 g purée z upieczonej dyni
50 g jogurtu naturalnego (opcjonalnie)
2 jajka
2 łyżki oleju roślinnego lub roztopionego masła
2 - 3 łyżki cukru
1 i 1/3 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
mała szczypta soli
Dodatki: np. cukier puder, cynamon, powidła morelowe lub śliwkowe
Przygotowanie:
W misce wymieszać purée z dyni z jogurtem naturalnym (nie musimy dodawać jogurtu, jeśli
puree z dyni było rzadkie, wodniste). Następnie krótko zmiksować lub wymieszać z jajkami
oraz 2 łyżkami oleju, dodać cukier oraz mąkę uprzednio przesianą i dobrze wymieszaną z
proszkiem do pieczenia oraz solą. Wszystko krótko zmiksować do połączenia się składników
na gładką i jednolitą masę. Składniki można też mieszać łyżką.
Rozgrzać patelnię (np. naleśnikową lub inną z nieprzywierającą powłoką) i posmarować ją
olejem. Nakładać po 1 pełnej łyżce ciasta zachowując odstępy. Wyrównać powierzchnię
nałożonego ciasta.
Placki smażyć na niezbyt dużym ogniu do czasu aż urosną i będą ładnie zrumienione (przez
około 2,5 minuty). Przewrócić na drugą stronę i smażyć do zrumienienia, przez około 2
minuty. Przed smażeniem następnej partii patelnię wyczyścić ręcznikiem papierowym lub
gąbką.
Placki można posypać cukrem pudrem, cynamonem, podawać z powidłami morelowymi lub
śliwkowymi.
Wskazówki:
*Jak upiec dynię? Około 2 kg dyni umyć i pokroić na około 6 części, usunąć pestki. Położyć na blaszce
skórką do dołu i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C. Piec przez około 1 godzinę lub do
czasu aż dynia będzie miękka (wbity widelec łatwo będzie zagłębiał się w miąższu). Łyżką wydrążyć
miąższ z upieczonej dyni i zmiksować ją blenderem na gładkie purée. Odmierzyć potrzebną ilość.
Życzę wspaniałych przeżyć kulinarnych i smacznego
Aleksandra Jakubczyk
PRZYSŁOWIA O JESIENI
Im głębiej w jesieni grzebią się robaki, tym bardziej zimna da
swe znaki.
Jesień bezdeszczowa to zima wiatrowa.
Jesień tego nie zrodzi, czego
wiosna nie zasieje.
Grzmoty w jesieni, zboże się
pleni.
Gdy jesienią pęka kora, zima
bywa lekka i nieskora.
Jesień, gdy długo zachowuje
liście, srogiej zimy znakiem
oczywiście.
W jesieni, gdy tłuste ptaki, mróz
w zimie nie byle jaki.
W jesieni prędko, gdy liść z drzew opadnie, to wkrótce zima
będzie.
Czym dłużej jaskółki we wrześniu zostają, tym dłużej piękne
i jasne dni bywają.
Gdy grzyby wielkie korzenie mają, wielką zimę zapowiadają.
Przygotowały: Julia Krasoń, Julia Rusin, Julia Grzywacz kl.VI
ZŁOTE MYŚLI
MĄDROŚĆ ,,Mierz wysoko: Nawet jeśli nie trafisz na Księżyc, będziesz wśród gwiazd.” ,,Wystarczy uwierzyć w siebie, A wszystko będzie możliwe!” „Bogatym nie jest ten kto posiada, lecz ten kto daje.” „Każda porażka jest szansą, aby spróbować jeszcze raz… … tylko mądrzej.” „W życiu nie warto iść na skróty. Najbardziej smakuje to, co kosztowało nas najwięcej wysiłku.” ,,Mądrym może być tylko ten, kto sam siebie nie uważa za mądrego…”
zebrała: Gabrysia Bielenda, kl.IV KUPON „ISKIERKI”- CZEKOLADY CZEKAJĄ NA SZCZĘŚLIWCÓW „Iskierka” nr 1 2016/2017 IMIĘ I NAZWISKO…………………………………………………………………………………………… Klasa……………………………………………………………………………………………………………….
ZADZIWIAJACE ZWIERZĘTA ŚWIATA
LIS FENEK
Pustynny lis fenek ma charakterystyczne duże
uszy, przez które pozbywa się nadmiaru
ciepła z organizmu.
SUHAKA
Charakterystyczny duży nos suhaka zimą
ogrzewa wdychane powietrze, a latem
ułatwia pozbywanie się nadmiaru ciepła .
LEGWAN
Legwan ma bocznie spłaszczone ciało oraz
ubarwienie ochronne w różnych odcieniach zieleni
MOLOCH STRASZLIWY
Moloch straszliwy żyje na pustyni w zachodniej
Australii. Pije wodę, która skrapla się na jego
kolcach i spływa między nimi wprost do pyska.
oprac. Iza Ziemba, Julia Krasoń, Ola Jakubczyk
Rozejrzyj się dookoła
ZWIERZĘTA, KTÓRE NAS OTACZAJĄ
BIEDRONKA
Gatunek chrząszcza z rodziny
biedronkowatych. Jest ona czerwona w czarne
kropki, których jest siedem.
ŚLIMAK
Jedna z najliczniejszych i najbardziej
zróżnicowanych gromad mięczaków.
Jego ciało pokrywa śluz, a skorupka ma
zróżnicowane kształty.
PSZCZOŁA
Pszczoła to pożyteczny owad. Jest ona
żółto-czarna. Zbiera ona nektar.
MRÓWKA
Jest to bardzo mały i drobny owad.
Należy do rzędu błonkówek.
oprac. Kamila Kogut, Julia Grzywacz, Julia Rusin
Skąd? Dlaczego? Jak?
Wszechświat- skąd się wziął? Jak powstało życie?
Co udało się ustalić naukowcom?
Wszechświat powstał w wyniku eksplozji. Nastąpiło to przed 20 mld lat. W ciągu ułamka
sekundy energia stała się materią. Na skutek eksplozji materia oddaliła się od punktu
początkowego. Tak powstał Wszechświat. Eksplozja ta wciąż trwa! Niektórzy sądzą, że nie
będzie miała końca, inni uważają, że siła ekspansji zrodzona z wybuchu będzie słabnąć, a moc
przeciągania, jaką centrum Wszechświata wywiera na galaktyki będzie rosła.
Planety nie świecą, tak jak gwiazdy, własnym światłem, lecz odbijają promienie słoneczne.
Pod względem właściwości fizycznych dzielą się na dwie grupy. Merkury, Wenus i Mars-
znajdujące się blisko Słońca- przypominają Ziemię: ich rozmiary są umiarkowane, a gęstość
stosunkowo duża. Obracają się wokół własnej osi dość wolno, posiadają nieliczne satelity.
Bardziej oddalone od Słońca planety- Saturn, Uran i Neptun- przypominają Jowisza. Choć są
większe niż planety „bliskie,” ich gęstość jest mniejsza, atmosfera obfitsza. Obracają się
szybko wokół własnej osi, posiadają nieliczne satelity. Najodleglejsza planeta- Pluton-
wymyka się tej klasyfikacji: być może był to satelita, który umknął z pola przyciągania
Neptuna.
Aleksandra Jakubczyk
Julia Rusin
Julia Kuszowska
Dobiega końca Rok Sienkiewiczowski…
Zachęcamy Was do zapoznania się z najważniejszymi informacjami
o wybitnym polskim pisarzu, które zamieszczone są na gazetce ściennej obok
Biblioteki szkolnej.
Niżej natomiast prezentujemy odczyt wygłoszony przez samego
Sienkiewicza, 9 kwietnia 1889 r. w Warszawie, a w tydzień później
powtórzony w Krakowie pt. O powieści historycznej. Tekst odczytu ukazał
się później w "Słowie" 1889, w nr 98-101.
Tym, którzy by chcieli mi zarzucić, że występując z odczytem o powieści historycznej
występuję zaraz pro domo sua1, odpowiadam z góry, że pośrednio – tak jest. Stanowisko
piszącego u nas, jak i wszędzie, jest służbą publiczną. Służymy literaturze, a przez nią
społeczeństwu, więc odzywają się zdania dowodzące, że droga, którą się obrało, jest błędną
i wiedzie na manowce, każdy ma prawo wystąpić w jej obronie.
Wszelako nie idzie tu o rzeczy czysto osobiste. Żaden z piszących nie stanie przed
publicznością po to tylko, by jej dowodzić, że pisze dobrze. Ale gdy naokół powieściopisarza
rozlegną się głosy, że nowsza krytyka odmawia racji bytu powieściom historycznym – więc
błądzi, kto je pisze – naówczas powieściopisarz ma nie tylko prawo, ale i obowiązek
odpowiedzieć: – Tego rodzaju krytyka myli się – a oto moje dowody.
Ponieważ chodzi właśnie o powieść historyczną, zatem należy mi na wstępie stwierdzić, że
zdania odmawiające jej słusznych podstaw odbijają się o uszy niemal codziennie. U nas
w ostatnich czasach zabrał głos w tej sprawie Brandes i z właściwą sobie zręcznością
przytoczył, cały szereg argumentów na dowiedzenie, że powieść historyczna w zakresie
literatury jest tym samym, czym "prawdziwa kawa figowa" w zakresie handlu2. Równie jak
kawa figowa, przez to samo, że jest figowa, nie może być prawdziwą, tak powieść, która
z natury rzeczy jest utworem fantazji – nie może być historyczną.
Zanim wrócimy do tego określenia, któremu zresztą przyznać należy, że jest równie dowcipne
jak zręczne, wysłuchajmy całego aktu oskarżenia, jaki ułożono przeciw powieści historycznej,
począwszy od Gervinusa3, a skończywszy na Tainie
4, Brandesie i wielu innych.
Sprawa tyle ma związku z walką rozmaitych kierunków w literaturze i sztuce, że przez to
samo staje się do wysokiego stopnia zajmującą.
W literaturze i sztuce każde niemal pokolenie ludzkie wytwarzało odmienny zwrot, odmienny
kierunek, który póty był zwykle uważany za nowy, postępowy i słuszny, póki nie przyszedł
następny i nie ogłosił swego poprzednika za starca, zacofańca i kłamcę. Jest rzeczą godną
uwagi i to, że mimo doświadczenia wieków, mimo detronizacji tylu kierunków, między
przedstawicielami każdego najnowszego znajdowały się zawsze całe zastępy zapalonych,
głoszących z zupełną dobrą wiarą, że ów kierunek ostatni jest zarazem i ostatecznym i że
literatura, a względnie sztuka, pójdą już raz na zawsze po nowo odkrytej drodze. [...]
W ten sposób, gdy z romantyzmu uciekła dusza, gdy przestał być szczerym, a stał się przy
całej swej fantastyczności szkolarstwem, musiał nastąpić zwrot w stronę prawd rzeczywistych
i nastały czasy panowania realizmu. Wprawdzie dzieła tworzone realistycznie istniały od
najdawniejszych wieków we wszystkich gałęziach sztuki, ostatnie jednak dopiero czasy
podniosły realizm do stanowiska doktryny artystycznej. Ponieważ w znacznej części było to
objawem reakcji, więc jak zwykle bywa, reakcja poszła tak daleko, jak tylko iść mogła –
i powstał naturalizm, w duchu którego każda prawda płaska i szpetna wydała się prawdziwszą
od każdej podnioślejszej i piękniejszej. Również koniecznym następstwem takiego zapędu
w stronę rzeczywistości było i to, że kierunek, który postawił prawdę jako najwyższy ideał,
począł ją przedstawiać fałszywie, bo pierwiastki dobra i zła, piękna i szpetoty w innej
proporcji występują w naturze i w życiu niż w naturalistycznych książkach. Chcąc stwierdzić
w imię prawdy, że każda wieś pachnie nawozem, opisują ją skrajni przedstawiciele
naturalizmu, jakby pachniała tylko nawozem, zapominając, że pachnie także skoszonym
sianem. Zresztą w tej chwili jest mi to wszystko jedno – i nie myślę rozstrzygać, czy w
przyszłości znajdą się podobne utwory w bibliotekach czy w kompostach. Chodziło mi tylko
o zaznaczenie, że w twórczości czasów dzisiejszych, postawiono prawdę jako najwyższy ideał
i że w imię tej prawdy wydawano wyroki na przeróżne literackie rodzaje.
Na powieść historyczną padł z wielu ust wyrok potępiający – i inaczej nie mogło być. – Czym
ona jest? – pytano. – Jeśli chce być prawdą, to musi pozostać tylko historią; jeżeli zaś fantazja
piszącego zerwie historyczne cugle i na kształt rozhukanego konia poniesie go w krainy
nierzeczywiste – to utwór jego będzie historycznym fałszem. Ścisła historia – a zatem nie
powieść; powieść – a zatem nie historia. Między tymi dwiema drogami nie masz wyboru.
Połączenie prawdy dziejowej z fantazją wychodzi tylko na szkodę i prawdy, i fantazji,
a z takiego związku mogą się rodzić tylko kalekie dzieci.
Inaczej mówiąc: historyczna powieść – to contradictio in adiecto5. Zamiast historii może ona
dać tylko surogat historyczny; zamiast złota prawdy – szych6 zmyślenia. To kawa figowa,
z etykietą tym śmieszniejszą, że czytamy na niej dodatek: "prawdziwa figowa". [...]
Tymczasem przejdźmy do następnych zarzutów.
Pokolenia ludzkie (mówią przeciwnicy powieści historycznej) zmieniają się tak dalece
w ciągu wieków, że w niczym nie są do siebie podobne. Człowiek z czasów
przedchrześcijańskich, człowiek z epoki feudalizmu, Włoch z czasów Odrodzenia, purytanin
angielski z XVII wieku, jakobin z epoki wielkiej rewolucji francuskiej – i na koniec człowiek
dzisiejszy są to typy pod względem pojęć, wierzeń, wyobrażeń, obyczajów i psychicznego
nastroju zupełnie dla się niezrozumiałe. Chcąc poznać i zrozumieć jakiekolwiek objawy
życia, musimy je obserwować w chwili, gdy się dokonywują.
Człowiek dzisiejszy mógłby w takim tylko razie odtworzyć człowieka z XVII wieku, gdyby
mógł go obserwować w jego życiu, ruchu i działalności. Obserwacja taka jest niemożliwą.
Historia nie zostawiła tak szczegółowych materiałów, by one zdołały zastąpić obserwację
bezpośrednią, której zresztą nic zastąpić nie może.
Cóż stąd wynika? Oto, że dzisiejszy pisarz może odtworzyć człowieka lat minionych tylko
zewnętrznie. Da mu ubiór, zbroję, pióra na hełmie, zwroty językowe, właściwe epoce
minionej, ale na tym koniec. W piersi takiego utworu, pod średniowieczną zbroją, będzie biło
nowożytne serce; w mózgu jego, pod hełmem, będzie myślała nowożytna dusza. A gdybyśmy
nawet przypuścili, że będzie to jakiś typ psychiczny od dzisiejszego odmienny, gdzie jest
kryterium na to, że jest to typ prawdziwy? Powieściopisarz odtwarzający życie dzisiejsze
może zawsze na swą obronę powiedzieć: dostrzegłem, obserwowałem – i oto synteza, oto
treść tej obserwacji. Co więcej, czytelnik we własnej duszy, we własnym sposobie myślenia,
we własnych spostrzeżeniach ma gotowy sprawdzian, czy wnioski autora są prawdą, czy
fałszem.
Inaczej rzecz ma się w powieści historycznej. Autor ma tu tylko prawo powiedzieć: – Na
podstawach, które mi dała historia – fantazjowałem, a czytelnik nie ma w sobie żadnego
środka sprawdzenia, o ile fantazja autorska była bliższą mu lub dalszą od minionej, ukrytej
pod kurhanami dawnego życia prawdy.
Więc oto zamiast człowieka takiego, jakim był w danej epoce, autor daje nam znów jakiś
nowożytny, skrzywiony twór, niemający duszy ani o odrobinę więcej staroświeckiej niźli
aktor grający rolę pierwszego lepszego bohatera czasów ubiegłych. – Ty nie masz danych, by
prawdę stworzyć – mówi autorowi krytyka; czytelnik nie ma danych, by prawdę odczuć, więc
znów dostaje kawę figową zamiast prawdziwej – i znów figową sprzedano mu
z zapewnieniem, że jest prawdziwa.
Słowem: fałsz i bałamuctwo na każdym kroku. Epoce dasz koloryt taki, jaki będziesz chciał,
to się znaczy nie taki, jaki miała. Pod względem psychicznym, jeśli nie masz talentu,
wytworzysz manekiny, dobre do tego, by na nich porozwieszać średniowieczne stroje,
a równie martwe i sztuczne jak owe drewniane głowy, na których kapelusznicy wieszają
kapelusze. Jeśli masz talent, stworzysz jakieś pozory życia i jakichś ludzi, których wartości
życiowej, względnie do danej epoki, nie sprawdziłeś przez bezpośrednią obserwację, a do
których czytelnik także nie ma klucza. Będą to, prawdopodobnie, mniej więcej tragiczne lub
zabawne dziwolągi, w najlepszym razie współcześni aktorowie i aktorki, poprzebierani za
dawnych rycerzy i damy. Być może, że czynisz to wszystko z dobrą wiarą; niemniej jednak
twój człowiek z minionych epok jest fałszem, bo – musi być fałszem. [...]
Ale to jeszcze nie wszystko.
Powieść historyczna odrywa ludzi od rzeczywistości życia, odwraca umysły i dusze od
nowoczesnych ideałów. Upaja ona wyobraźnią obrazami przesadzonego bohaterstwa, dla
którego nie masz miejsca w dzisiejszym życiu. Przedstawia ona przeszłość lepszą
i doskonalszą, niż była, więc przedstawia ją nie tylko fałszywie, ale tak jeszcze, że wobec niej
teraźniejszość wydaje się szarą, zimną, pozbawioną ciepła i życia. Koniecznym tego
następstwem jest zniechęcenie.
W warunkach, jakie wytwarza powszechna walka o byt, w której wszystkie siły umysłu i ciała
winny być natężone, w której czujność na wszystko, co się dzieje, nie powinna nigdy, pod
grozą upadku, zamykać oczu, powieść historyczna wytwarza półsennych marzycieli, pewnego
rodzaju palaczy opium, niemających ni ochoty, ni energii do walki. Jest przeto powieść nie
tylko surogatem prawdy, ale czymś gorszym, bo narkotykiem, który odurza i osłabia.
Oto są mniej więcej zarzuty, jakie czyniono powieści historycznej.
Piętrzą się one w ten sposób, że powieściopisarzowi historycznemu należałoby tylko złamać
pióro i pójść rozpocząć pokutę. Szczęściem, istnieją i inne poglądy na całą sprawę. Akt
oskarżenia przytoczyłam w formie tak mocnej, jak go spisano. Obecnie postaram się kolejno
odpowiedzieć na zarzuty.
Przede wszystkim – powieść nie potrzebuje przekręcać historycznych zdarzeń. Jeśli autor tak
czyni, ujma spadać powinna na niego, nie na rodzaj, który uprawia. Przypuściwszy nawet, że
każda powieść zabarwia wypadki dziejowe pewną tendencją, można by zaraz spytać, czy
istnieje jeden historyk, a raczej jedna księga historyczna tak przedmiotowa i bezstronna, aby
ludzi lub zdarzeń nie przedstawiała w pewnym oświetleniu? Zachodzą tak rdzenne różnice
w poglądach najznakomitszych historyków na największe postacie i czyny dziejowe, że wedle
tych różnic Cezar7 może być albo warchołem, tyranem, zabójcą porządku społecznego, albo
zbawcą ówczesnego Rzymu; Kato8 może być republikańskim wzorem cnót i rozumu albo
upartym i głupowatym kozłem, który nie rozumiał nowego porządku rzeczy. Mówiąc
nawiasem, taką opinię ma o nim znakomity badacz Mommsen9. Nie widząc zresztą potrzeby
przytaczać przykładów, choćby ze względu na zbyt wielką ich liczbę; rozumiem tylko, że
skoro owe różnice nie uwłaczają powadze historii, tym bardziej pewien osobisty pogląd
powieściopisarza na czyny dziejowe nie może służyć za podstawę do orzeczenia, że powieść
historyczna musi być z natury rzeczy fałszem.
Zdarza się zapewne, że powieść historyczna przekręca wypadki lub nawet zmyśla je; zdarza
się, że to czyni i historia. Wówczas i pierwsza, i druga będą kłamstwem. Ale mówią, że
powieść przekręcać i zmyślać musi. Dlaczego? Bo jeśli tego nie uczyni, to będzie historią;
więc albo historia, albo powieść: jedno wyłącza drugie. Czy nie z większą słusznością można
by powiedzieć, na przykład, o dzisiejszej powieści fizjologicznej: albo powieść, albo
fizjologia? Powieść fizjologiczna – co to jest? Fantazja ożeniona z nauką tak pozytywną jak
fizjologia – czy to także nie kawa figowa, najprawdziwsza kawa figowa? Zastanówmy się nad
tym pytaniem.
Powieść psychologiczna, równie jak filozoficzna, bierze bajkę zmyśloną, stwarza ludzi,
którzy nie istnieli; chodzi więc o to tylko, by charakterów nie stworzono wbrew zasadom
psychologii lub temperamentów wbrew zasadom fizjologii. Jeśli powieść tego uniknie, może
być prawdą. Równie jak w sylogizmie: "ludzie są śmiertelni, Jan jest człowiekiem – więc jest
śmiertelny", staje się rzeczą obojętną, czy ów Jan istniał rzeczywiście, tak i w tych
powieściach równie jest obojętnym, czy ich Janowie lub Piotrowie żyli na świecie. Chodzi
tylko o to, by na kształt owego sylogizmu byli zbudowani logicznie. Właściwy jednak
materiał powieściowy leży poza tą kwestią i w ogóle poza rzeczywistością; wytwarza go
fantazja na modłę życiowego podobieństwa; tworzy ona ludzi, wypadki, przeciwności i walki.
Miejsce na nią jest; ma się ona gdzie podziać – i wskutek tego nie staje w przeciwieństwie do
logiki, psychologii itp.; owszem, wlewa swój materiał w ich formy; słowem – nie przestając
być sobą staje się zgodną z głównymi podstawami dawnej nauki.
Ale jeśli się bierze materiał gotowy, to jest ludzi i wypadki z dziejów – co wówczas ma do
roboty fantazja i gdzie jest na nią miejsce? Albo się prawdę uszanuje i skreśli się historię, albo
nie – i stworzy się bałamuctwo.
Jest w tym pozorna słuszność, ale – tylko pozorna. Na fantazję jest tyleż miejsca i pełni ona
takąż samą służbę w powieści historycznej jak w psychologicznej. Przede wszystkim ożywia,
przedstawia plastycznie, z przeszłości przenosi w obecność, ukazuje ludzi nie w trumnach, ale
w czynach, nie ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i zamkniętymi oczyma, ale ze
światłem w źrenicach. Historia odtwarzając wypadki odtwarza tylko ważniejsze; odtwarzając
historycznych ludzi daje tylko pewne wytyczne z ich życia, między którymi są ustawiczne
przerwy. Wypełnić te przerwy jest zadaniem fantazji. Jest to czynność równająca się
logicznemu odgadywaniu. [...]
Widzimy z tego, że proces tworzenia w powieści historycznej i niehistorycznej jest jednaki.
Fantazja na tle dziejów znajduje nie tylko pole, ale i dane ogólne autentyczne, na mocy
których może odgadywać logicznie i prawdopodobnie zjawiska szczegółowe.
Dodajmy, że powieściopisarz jeśli nie zawsze jest, to przynajmniej zawsze powinien być
obdarzony niepospolitą intuicją, a może nie za śmiałym wyda się wniosek, że powieść
historyczna nie tylko nie potrzebuje być poniewieraniem prawdy dziejowej, ale może być jej
objaśnieniem i dopełnieniem. Ona powlecze odpowiednią barwą szare mury wzniesione przez
historię, ona wypełni odpowiednio ich szczeliny, odtworzy na mocy analogii odarte przez
czas ornamenta, odgadnie to, co być mogło, wygrzebie, co zostało zapomniane, i nie
przekraczając zdarzeń dziejowych, może ułatwić ich zrozumienie.
I może, bo odtworzy duszę człowieka lat minionych, jego namiętności, sposób myślenia;
pokaże nam go, jak rzekłem wyżej, nie w mroku grobowej krypty, ale w świetle słonecznym.
Co jeśli uczynić zdoła, będzie w całym znaczeniu wyrazu – i powieścią, i historią. [...]
Jest w tym naprzód fałsz zasadniczy. Powieść historyczna może być złą lub dobrą, fałszywą
lub prawdziwą, zależnie od talentu albo moralnych podstaw autora; ale narkotykiem
upajającym nie jest więcej od każdej innej powieści, od poezji, od sztuki w ogóle. Ze
stanowiska utylitarnego łatwiej by było dowieść licznych pożytków wypływających
z powieści historycznej. Pojedynczemu człowiekowi wychodzi zawsze na korzyść rozważanie
swej przeszłości. Ono wyjaśnia mu liczne zjawiska czasu teraźniejszego; uczy go patrzeć
genetycznie na siebie i dostarcza wskazówek na przyszłość; uczy niechać zadań, którym nie
sprosta, a podejmować odpowiednie. Jeszcze jaśniejsze światło rzucić może obrachunek
z przeszłością, gdzie chodzi o całe społeczeństwo. Czym są w ogóle dzieje ludzkości
i poszczególnych jej gałęzi? Historią upadków i odrodzeń. Zbytecznym byłoby mówić, ile
z rozwagi nad tym falowaniem życia może wypłynąć otuchy. Do wszelkiego napoju można
dodać narkotyku, ale nie idzie za tym, żeby nie było napojów pokrzepiających.
Powieść historyczna maluje zarówno dodatnie jak i ujemne strony przeszłości, a tym, którzy
bez znajomości dziejów, na wiarę innych powtarzają, że tak nie jest, że autor zawsze otacza
nimbem daną epokę, choćby dlatego, że ją wybrał i poczytuje za swoją – można by
opowiedzieć historię o Panurgowym10
stadzie.
W ogóle krytyka, która zamiast mówić o dziełach dokonanych, wydaje recepty: o czym
należy albo nie należy pisać, która stawia rogatki na drogach ducha ludzkiego – wstępuje
sama na błędną drogę uroszczeń i powinna być przywołaną do porządku. Przeciwstawiając
swoje powody i formułki odtwarzania przeszłości w ogóle, nie pomyśleli chyba oskarżyciele
powieści epickiej o jednej rzeczy. Oto większość tych racji jest tego rodzaju, że wobec nich
nie ostałby się ni Homer, ni wielcy tragicy greccy11
, ni Wergilius12
, ni Ariost13
, ni Tasso14
, ni
Camoens15
, ni Szekspir ze swymi Henrykami16
ni wielu nowszych, którzy bądź dramatem,
bądź powieścią sięgali w przeszłość i próbowali ją odtworzyć taką, jaką była. Więc co? Dla
konsekwencji trzeba by powiedzieć: "Podobne bałamuctwa mogli ludzie pisać aż do ery
Gervinusa, Taine'a i Brandesa. Obecnie ogrzewajmy nimi łaźnie, jak niegdyś z rozkazu
Omara ogrzewano je w Egipcie biblioteką Aleksandryjską". Lecz zanim się w tych łazienkach
woda na kąpiel dla krytyków zagrzeje, niechże miłośnicy literatury wybierają między takimi
dziełami a taką krytyką!
Jest po prostu śmiesznym uroszczeniem żądać od samorodnej łąki, w którą nasiona rzuca
wiatr boży, by takimi a nie innymi kwiatami zarastała. W literaturze kierunków i rodzajów nie
wprowadzali krytycy – jeno twórcy. "Jam jest pszczołą z Hymettu17
– mówi starożytny poeta
– unoszę się nad wonnymi cząbrami gór, siadam, na którym chcę kwiecie – i zbieram miód
mój, skąd chcę".
Taką pszczołą jest twórczy duch ludzki! Nie da on sobie odjąć swej wolności, zamykać dróg,
otoczyć zastrzeżeniami, wtłoczyć się w formułki i przepisy. Sam on zawsze sobie wybierał
i drogi, i ideały – i przy tych, które pokochał, będzie trwał zawsze.
"Słowo" 1889, nr 98-101.
Poniżej przypisy:
1. Pro domo sua (łac.) – za swój dom; przen.: w obronie własnej sprawy.
2. Jórgen Brandes (1842-1927) – krytyk duński, wykładowca uniwersytetu w Kopenhadze, który
swymi koncepcjami historycznymi i literackimi zyskał europejską sławę. W Warszawie był
dwukrotnie w latach 1885 i 1886 i wygłosił kilka odczytów, m.in. o literaturze polskiej. Te
odczyty i cała twórczość Brandesa miały szeroki oddźwięk w prasie warszawskiej.
Sienkiewicz znał go osobiście (por. J. Krzyżanowski, Kalendarz życia i twórczości Henryka
Sienkiewicza, Warszawa 1957, s. 128). Brandes wypowiadał się kilkakrotnie jako przeciwnik
powieści historycznej. M.in. w rozważaniach poświęconych Walter Scottowi pisał:
"Zauważono ogólnie w Europie, że powieść historyczna, pomimo wszelkich swoich
przymiotów była gatunkiem nieprawnym, już obładowanym tak dalece materiałem
historycznym, że rozwój poetyczny ustawał, już to tak swobodnym w przetwarzaniu historii,
że żywioły realne i zmyślone w połączeniu swoim tworzą koncert niesłychanie niestrojny"
(Główne prądy literatury XIX stulecia. Warszawa 1883, t. IV, s. 151). Wspomnianą w tekście
wypowiedź Brandesa przytoczyła "Gazeta Polska" nr 158.
3. Georg Gotfried Gervinus (1805-1871) – historyk niemiecki o żywych zainteresowaniach
historycznoliterackich i estetycznych. Z dzieł Gervinusa na język polski przełożone były:
Rewolucja lipcowa i jej skutki bezpośrednie (Wrocław 1867) oraz Shakespeare w przekładzie
W. Grabowskiej ("Biblioteka Warszawska" 1871).
4. Taine wypowiadał się wielokrotnie jako przeciwnik powieści historycznej. W recenzji
Salammbô Flauberta ocenił ją jako gatunek literacki niemający przed sobą przyszłości.
W Historii literatury angielskiej, w rozdziale poświęconym Walterowi Scottowi i jego szkole,
pisał: "Na podstawie tego można zrozumieć, że próby zmartwychwstania są zawsze
niedoskonałe, że każde naśladownictwo jest tylko pastiszem, że akcent współczesny przebija
nieomylnie w słowach, których użyczamy starożytnym postaciom". (Histoire de la littérature
anglaise, Paris 1899, t. IV, s. 291- 292. Cyt. fragm. przeł. J.K.S.).
5. contradictio in adiecto (łac.) – błąd logiczny.
6. szych – nitka bawełniana lub lniana, owinięta śrubowocienkim drucikiem (z miedzi, srebra lub
nawet złota) używana do haftowania.
7. Gaius Iulius Caesar (ur. między 102 a 103 – zm. 44 p.n.e.) – rzymski wódz, mąż stanu i pisarz.
8. Marcus Porcius Cato Maior Censorius (ur. ok. 234 – zm. 149 p.n.e.) – rzymski mąż stanu,
mówca i pisarz, obrońca starorzymskich cnót, ostro przeciwstawiający się wpływom
filhellenistycznym.
9. 'Theodor Mommsen (1817-1903) – słynny historyk niemiecki, który wsławił się przede
wszystkim jako autor Römische Geschichte, doprowadzonej do r. 46 n.e. (wyd. I: 1856-1859,
wyd. IX: 1904). Pierwsze trzy tomy przetłumaczone na język polski przez Dziekońskiego.
10. Panurg – bohater powieści satyrycznej F. Rabelais'go Gargantua, który posprzeczawszy się ze
współpasażerem na okręcie kupił z jego stada barana i wrzucił do morza. Pozostałe barany
skoczyły same do morza.
11. wielcy tragicy greccy – Aischylos, Sofokles, Eurypides.
12. Publius Vergilius Maro (70-19 p.n.e.) – największy epik rzymski, autor niedokończonego
i wydanego po jego śmierci poematu Eneida, w którym uświetnił przeszłość Rzymu ukazując
go jako spadkobiercę Troi.
13. Lodovico Ariosto (1474-1533) – poeta włoski, poeta dojrzałego renesansu, autor poematu
Orland Szalony (w wyd. I, 1516, obejmujący 40, w wersji ostatecznej 46 pieśni.
14. Torquato Tasso (1544-1595) – poeta włoski, jego arcydziełem był poemat epicki
w dwudziestu pieśniach pisany oktawą, Jerozolima wyzwolona, 1581, przekł. polski Piotra
Kochanowskiego pt. Gofred abo Jeruzalem wyzwolona (1618). Polakom poemat ten zaś przez
szereg pokoleń zastępował własną epopeję narodową.
15. Luis Vaz de Camoes (ur. ok. r. 1525 – zm. 1580) – poeta portugalski, autor poematu Luzjady
(1574), pierwszej portugalskiej epopei narodowej opiewającej dzieje odkrycia Indii przez
Vasco da Gamę oraz wielkie tradycje wojenne i żeglarskie Portugalczyków.
16. Szekspir był autorem tzw. dramatów królewskich: Henryk VI (1590-1591), Henryk IV (1597-
1598), Henryk V (1597--1598), Henryk VIII (1612-1613).
17. Hymet – pasmo górskie w Attyce, na południe od Aten, słynne z doskonałego miodu.