Poza Toruń nr 01

16
Numer 1 Marzec 2012 BEZPLATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO Reportaż Reportaż Rodząca też czlowiek Wywiad Mialem być górnikiem Porodówkę w Chelmży torunianki wybierają coraz częściej. Czy to zasluga personelu? Sprzętu? 11 Specjalny dodatek dla rolników. Czytaj na str. 12-13 ON JEST Z MIASTA MY ZE WSI Czy Toruń stoi plecami do sąsiednich gmin? 3 Czy to tylko syndrom większego brata? Czy jest jakiś inny powód, dla którego samorządowcy z regionu toruńskiego niespecjalnie wspólpracują z prezydentem Michalem Zaleskim? Chodzi więc o relacje osobiste? A może po prostu wszyscy dbają tylko o wlasne podwórko - jak nakazuje ustawa o samorządach? Wywiad z wybitnym aktorem, Robertem Więckiewiczem. 5 Trwa promocja na ostatnie wykończone pod klucz mieszkania. Ich cena to tylko ( ~74 m2 - ok. 242 000 zl za gotowe mieszkanie). W ofercie są również mieszkania: 33 m2, 46 m2, 63 m2 . 3 240 zl/m2, Biuro sprzedaży: ul.Chrobrego 95 Toruń tel. 56 653-99-22, 607-33-44-78 e-mail: [email protected] www.marbud.pl Wiosenna wyprzedaż gotowych mieszkań... LEŚNY ZAKĄTEK ul.Poznańska 284 Toruń REKLAMA Gmina Chelmża Wielka Nieszawka Gmina Obrowo Wójt powolal spólkę WODKAN, która przejęla obowiązki zlikwidowanego Gospodarstwa Pomocniczego 4 Ulica Nieszawska straszy od lat. Dzięki Olendrowi - nie tylko mieszkańców gminy 6 Czternaście lat po wojnie powstal teatr amatorski. Dziala do dziś 11 fot. Maciej Pagała *** ***

Transcript of Poza Toruń nr 01

Page 1: Poza Toruń nr 01

Numer 1Marzec 2012

BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO

ReportażReportaż

Rodzącateż człowiek

Wywiad

Miałem byćgórnikiem

Porodówkę w Chełmży toruniankiwybierają coraz częściej. Czy tozasługa personelu? Sprzętu? 11

Specjalny dodatek dla rolników. Czytaj na str. 12-13

ON JEST Z MIASTAMY ZE WSICzy Toruń stoi plecami do sąsiednich gmin? 3

Czy to tylko syndrom większego brata? Czy jest jakiś inny powód, dla którego samorządowcy z regionu toruńskiego niespecjalnie współpracują z prezydentem

Michałem Zaleskim? Chodzi więc o relacje osobiste? A może po prostu wszyscy dbają tylko o własne podwórko - jak nakazuje ustawa o samorządach?

Wywiad z wybitnym aktorem,Robertem Więckiewiczem. 5

Trwa promocja na ostatnie wykończone pod klucz mieszkania. Ich cena

to tylko ( ~74 m2 − ok. 242 000 zł za gotowe mieszkanie).W ofercie są również mieszkania: 33 m2, 46 m2, 63 m2 .

3 240 zł/m2,

Biuro sprzedaży: ul.Chrobrego 95 Toruńtel. 56 653−99−22, 607−33−44−78 e−mail: [email protected] www.marbud.pl

Wiosenna wyprzedaż gotowych mieszkań...

LEŚNY ZAKĄTEK ul.Poznańska 284 Toruń

REKLAMA

Gmina Chełmża

Wielka Nieszawka

Gmina Obrowo

Wójt powołał spółkę WODKAN,która przejęła obowiązkizlikwidowanego GospodarstwaPomocniczego 4

Ulica Nieszawska straszy od lat.Dzięki Olendrowi - nie tylkomieszkańców gminy 6

Czternaście lat po wojnie powstałteatr amatorski. Działa do dziś 11

���

���

fot. Maciej Pagała

***

***

Page 2: Poza Toruń nr 01
Page 3: Poza Toruń nr 01

3 POZA TORUŃ, marzec 2012

Zły wiatr z ToruniaNa Kujawach i Pomorzu inwestorzy w energię odnawialną nie mają łatwego życia.

Katarzyna Hejna

Piotr Całbecki, marszałek wo-jewództwa, przyznaje, że mamy jedne z  najlepszych w  Polsce wa-runków do stawiania elektrowni wiatrowych. A  mimo to blokuje takie inwestycje.

– Nasz region jest typowo rolniczy i  przekształcenie go w  turystyczny nie przynosi oczekiwanych efektów. Na wiel-kich, popegeerowskich obszarach panuje zastój. Małe samorządy popadają w coraz większą biedę – alarmowali samorządow-cy podczas posiedzenia konwentu burmi-strzów woj. kujawsko-pomorskiego.

Już od prawie roku toczą walkę z mar-szałkiem Pomorza i Kujaw o to, by mogły powstawać tu farmy wiatrowe. Stawka jest wysoka – rolnik za dzierżawę gruntu może zarobić do 20 tys. zł w ciągu roku, zaś do budżetu gminy trafia 2 proc. po-datku od wartości budowli, czyli od kil-kuset tys. zł do kilku mln zł. Poza tym,

jak wyliczyli badacze z Instytutu Energii Odnawialnej, całe województwo przez swoją dotychczasową politykę może stracić nawet 500 mln zł. Tyle pieniędzy ma zostać zarezerwowanych w budżecie Unii Europejskiej dla regionu na rozwój energii odnawialnej w  latach 2014-2020. Pod warunkiem, że będziemy aktywniej sięgać po unijne pieniądze i rozwijać od-nawialne źródła energii (czyli elektrownie wiatrowe czy biogazownie).

Dziś wykorzystujemy zaledwie w 13% potencjału produkcji energii wiatrowej. Wg danych Urzędu Regulacji Ener-getyki w  powiecie toruńskim mamy 6 turbin o  mocy ok. 7,7 MW. Natomiast w całym woj. stoi 192 elektrowni wiatro-wych o  mocy niespełna 208 tys. MW. To najwięcej wiatraków w kraju! Jednak produkują one niewiele energii. Dla po-równania, w Zachodniopomorskiem jest 28 wiatraków o mocy ponad 488 tys. MW. Tam marszałek województwa wspólnie z  inwestorami wiatrakowymi ustalają strategię rozwoju regionu w tym zakresie.

Krzysztof Prasałek, prezes Polskiego

Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, deklaruje, że chce by również tu możliwa była taka debata.

– Marszałek próbuje zracjona-lizować politykę związaną z rozwojem energetyki wiatrowej, szczególnie rozproszonej. Ro-zumiem to i zgadzam się z tym – mówi dla „Poza Torunia” Krzysztof Prasałek.

– Natomiast metody, które stosuje, są nie do przyjęcia. Naciąganie, omijanie czy falandyzacja prawa przez marszałka i  jego urzędników powoduje, że te same metody zaczyna stosować druga strona. Gminy i  inwestorzy wobec tak upartego sprzeciwu władzy, poszukują nowych rozwiązań. Ale to jest zła droga, bo prawo mówi jasno, co trzeba zrobić, by postawić elektrownię wiatrową.

Jego zdaniem, teren województwa zaczyna być złomowiskiem dla starych wiatraków.

– Dziś realizacja dużych inwestycji jest blokowana przez urząd marszałkow-ski. Sprowadzane są więc małe turbiny z zagranicy i stawiane gdzie popadnie. Je-śli marszałek nie dopuści do tego, by gmi-

ny zarabiały na profesjonalnych, dużych farmach, to te gminy zrobią wszystko, by choć te małe wiatraki uruchamiano. Bo lepsze kilka tysięcy złotych niż nic – uwa-ża Krzysztof Prasałek.

Firmy wiatrakowe skupione wokół PSEW-u  lobbują, by nie stracić tak do-brych terenów pod inwestycje. W  liście wysłanym niedawno do radnych sejmiku przedstawiają korzyści, jakie może przy-nieść województwu rozwój energetyki wiatrowej. Zaś 20 marca w  Toruniu or-ganizują konferencję regionalną na ten temat. Czy tym razem dojdą do porozu-mienia z marszałkiem?

1,6 GW: tyle mocy wytworzyły do-tąd elektrownie wiatrowe w Polsce Ponad 500: tyle elektrowni wiatro-wych działa w Polsce Ok. 5 mln zł: tyle wynosi średnia wartość elektrowni wiatrowej w Pol-sce Źródło: URE/ BZ WBK Finanse & Leasing

W  Gminie Chełmża powieje wiatr z  przeszłości. Tamtejsze władze planują skompletować album starych fotografii do-kumentujących dzieje Ziemi Chełmżyńskiej. Ludzie i  wyda-rzenia ze zdjęć mają ożywić za-pomnianą i pożółkłą już historię tych terenów. Oglądanie starych fotografii przy-pominać ma o  tradycji i  kulturze, która coraz bardziej popada w zapo-mnienie. Dzięki fotografiom, które uda się zebrać przedstawieni zosta-ną dawni mieszkańcy, wydarzenia i miejsca związane z Gminą Chełmża. Zbiórka fotografii potrwa do czerwca tego roku. Zdjęcia oddawać można w  dziale promocji Gminy Chełmża – na materiały czeka Kata-rzyna Orłowska (tel. 56 675 60 76)

Albumy GminyChełmża

Szukajcie starych zdjęć!

REGION

Czy to tylko syndrom więk-szego brata? Czy jest jakiś inny powód, dla którego samorzą-dowcy z  regionu toruńskiego niespecjalnie współpracują z  prezydentem Michałem Zale-skim? Chodzi więc o relacje oso-biste? A może po prostu wszyscy dbają tylko o  własne podwórko – jak nakazuje ustawa o  samo-rządach? Teoretycznie wszystko wygląda tak, jak powinno. Oficjalne spotkania prezydenta Zaleskiego i wójtów gmin z  okolic Torunia przebiegają w  sto-sunkowo miłej atmosferze, omawiane tematy nie wzbudzają raczej nadmier-nych emocji. Słowem – panowie nie rozmawiają o  niczym nadzwyczajnie ważnym. Bo Toruń i gminy wspólnie nie robią nic nadzwyczajnie ważnego. – Przynajmniej raz w  roku or-ganizujemy spotkania z  możliwie wszystkimi przedstawicielami sa-morządów powiatu toruńskiego – mówi Aleksandra Iżycka, rzecz-

niczka prasowa prezydenta Torunia. – Ostanie odbyło we wrześniu ubie-głego roku i uczestniczyło w nim oko-ło trzydziestu osób. Mowa była przede wszystkim o  sprawach komunikacyj-nych oraz o  gospodarce odpadami. Przełom w  stosunkach nie na-stąpił, zachowana została poprawna obyczajowość samorządowa. Toruń nadal występował w  roli potężnego, bogatego, dbającego przede wszyst-kim o  własne interesy ośrodka. Wój-towie zaś pozostali solidnie okopani na swoich pozycjach. Oficjalnie jed-nak współpraca posunęła się naprzód, „wzajemne ustalenia z całą pewnością nie są bez znaczenia” – powtarzają jego uczestnicy. Do rangi symbolu urosła już spra-wa remontu ulicy Nieszawskiej w To-runiu. Od wielu lat jej nawierzchnia jest w stanie tragicznym, a miasto jej nie remontuje. Z  perspektywy magi-stratu jej remont to przedsięwzięcie kosztowne w  stosunku do wymier-nych korzyści. Dla mieszkańców za-chodniej części gminy Wielka Nie-szawka, to sprawa kluczowa. – Sąsiadów się nie wybiera, ale trzeba z nimi współpracować – mówi Kazimierz Kaczmarek, wójt gminy

Wielka Nieszawka. Więcej na temat relacji z  mia-stem mówić nie chce. Ani słowa. Z  kolei samorządowcy z  Łubianki powinni się cieszyć, bo na trasie wy-jazdowej z  Torunia w  kierunku Ró-żankowa zbudowano wręcz komuni-kacyjną arterię. A jednak... – Tak naprawdę na bieżąco jeste-śmy w kontakcie tylko ze Starostwem Powiatowym i  Urzędem Marszał-kowskim, z  Toruniem współpraca wygląda naprawdę kiepsko – uwa-ża Zbigniew Cywiński, przewod-niczący Rady Gminy Łubianka. – A  szkoda, bo przecież działając razem można osiągnąć więcej... Na wielokąt Toruń-gminy spo-gląda starosta, który w sprawy gmin wtrącać się nie może – nawet gdyby chciał, nie ma do tego uprawnień. – Na samorządy nic nie nakłada nakazów wzajemnej współpracy, a  tam, gdzie ich nie ma, pozostaje dobra wola – mówi Mirosław Gra-czyk, starosta powiatu toruńskiego. – Tymczasem w samorządach współ-pracuje się trudno, bo każdy ma swo-je cele i nie chce z nich zrezygnować. Co innego ważne jest dla gmin, co in-nego dla miasta. Innymi pieniędzmi

dysponuje prezydent Michał Zale-ski, a  innymi poszczególni wójtowie. Wydaje mi się, że to też ma znaczenie w rozmowach między nimi. Do gry między gminą a Toruniem próbowali wejść działacze społecz-ni ze Złotorii, którzy kilka lat temu wyrazili chęć przyłączenia tej wsi do miasta. Skończyło się na zamiesza-niu, które pogłębiła jeszcze decyzja Miejskiego Zakładu Komunikacji o  wycofaniu kursów miejskich au-tobusów do miejscowości z  gminy Lubicz. Warunki finansowe posta-wione wówczas przez MZK okazały się ponad siły gminy. Dopiero w tym roku sytuacja wróciła do normy. – Dziś współpraca z  Toruniem sprowadza się tak naprawdę tylko do korzystania naszych mieszkań-ców z  linii autobusowej do Kopa-nina – mówi Hanna Anzel, prze-wodnicząca Rady Gminy Lubicz. – Radni miasta nie zgodzili się na bu-dowę tzw. traktu leśnego, łączącego Toruń z  Małgorzatowem, choć z  na-szej strony wszystko było już dopięte na ostatni guzik. Wydaje mi się też, że mieszkańcy miasta nie mają powodu, żeby nas nie lubić, bo na przykład tłumnie korzystają z na-

szych obiektów sportowych, cze-go oczywiście im nie zabraniamy. Tymczasem starosta toruński dostrzega jednak także pozytyw-ne strony stosunków z  miastem. – Są obszary, gdzie z miastem współ-pracujemy ściśle, choćby w ramach To-ruńskiego Centrum Zarządzania Kry-zysowego – dodaje starosta Graczyk. – Miasto zaangażowało się także w sprawy infrastrukturalne na terenie powiatu. Oczyszczalnia ścieków w To-runiu obsługuje Chełmżę. Ścieżki rowerowe wychodzące z  To-runia również są „wpasowane” w  nasze plany. Niestety, wszystkie te sprawy nie mają rangi na przykład budowy mostu na Wiśle i nie zawsze wszyscy mieszkańcy o  nich wiedzą. Wydaje mi się, że w kręgu prezydenta widać potrzebę zacieśnienia współ-pracy z  wójtami. Partnerstwo wy-maga jednak wzajemnych ustępstw... Argumenty samorządowców prze-kazaliśmy rzeczniczce prezydenta To-runia. – Jeżeli jest niedosyt po stronie sa-morządowców, to chętnie przyjmiemy ich inicjatywy – dodaje Aleksandra Iżycka z Urzędu Miasta Torunia. – Na rozmowy otwarci jesteśmy zawsze.

On jest z miasta. My ze wsiCzy Toruń stoi odwrócony plecami do sąsiednich gmin?

Radosław Rzeszotek

Page 4: Poza Toruń nr 01

4 POZA TORUŃ, marzec 2012

Zajączkowo działka nr 14 , po-wierzchnia 0,1991 haDziałka budowlana, położona przy drodze powiatowej Chełmża-Węgo-rzyn, w okolicy ruin zabytkowego kościoła, niedaleko centrum wsiKupujący zwolniony jest z  podatku od czynności cywilno-prawnych (2 % wartości działki).

Głuchowo działki nr 227/18 – pow 0,1890 ha, 227/19 – pow 0,1094 ha, 227/21 – pow 0,2157 haBudowlane, uzbrojone, położone w  centrum wsi, przy dużym parku i boisku, blisko sklep, szkoła, przysta-nek, świetlica wiejska. Kupujący zwolniony z  podatku od czynności cywilno-prawnych (2 % wartości działki).

Brąchnówko działka nr 43/14 – 0,1367 hatrzy działki o nr 43/19; 43/20; 43/21 każda o pow. ok. 0,11 haBudowlane, położone w centrum wsi w sąsiedztwie parku pałacowego, przy drodze powiatowej Chełmża-Pigża.Kupujący zwolniony z podatku od czynności cywilno-prawnych (2 % wartości działki).

Grzywna działka 230/49 o pow 0,1456Budowlana, położona w centrum dużej wsi ale nie przy głównej ulicy, przy utwardzonej drodze gminnej. We wsi m.in. szkoła, sklepy, kościół, przystanki autobusowe i kolejowy. Dogodne położenie komunikacyjne.Kupujący zwolniony z podatku od czynności cywilno-prawnych (2 % wartości wartości).

Browina dziewięć działek o nr 122/24,122/27 do 122/34 o powi-erzchni ok. 500 – 600 m2 każdaBudowlane, położone w spokojnej okolicy z dobrym połączeniem do ważnych dróg (krajowej i wojewódz-kiej).Kupujący zwolniony z podatku od czynności cywilno-prawnych (2 % wartości działki).

Kup działkę w naszej gminie!

Wójt powołał spółkęZmiany w świadczeniu usług komunalnych w gminie Chełmża

Gospodarką komunalną w  gminie Chełmża zajmować się będzie od 1 kwietnia Zakład Usług Komunalnych WODKAN Sp. z  o.o. Przejmuje ona obo-wiązki zlikwidowanego Gospo-darstwa Pomocniczego.

Nowo powstała spółka przejmu-je zadania własne Gminy Chełmża w zakresie zbiorowego zaopatrzenia w  wodę, odprowadzania i  oczysz-czania ścieków, a  także zadania z  zakresu utrzymywania gminnych dróg, ulic i placów, zieleni gminnej oraz czystości i porządku. – To nie był nasz pomysł, ale mi-nistra finansów, który odgórnie za-rządził likwidację wszystkich gospo-

darstw pomocniczych – mówi Jacek Czarnecki, wójt gminy Chełmża. – Decyzja ta była dość zaskakująca, dlatego przez pewien czas obowiązki Gospodarstwa Pomocniczego prze-jął jeden z wydziałów Urzędu Gmi-ny. Docelowo jednak szukaliśmy ta-kiego rozwiązania prawnego, które przyniesie jak najwięcej korzyści. Prezesem zarządu nowej spółki został Mariusz Gumiński, dotych-czasowy kierownik Referatu Gospo-darki Komunalnej w Urzędzie Gmi-ny. Akt założycielski o  powołaniu spółki podpisał wójt Jacek Czarnec-ki w oparciu o uchwałę Rady Gminy Chełmża z dnia 14 czerwca 2010 r.

– Spółka WODKAN będzie

mogła sama zarabiać – dodaje wójt Czarnecki. - Dzięki takiemu roz-wiązaniu skorzystają nie tylko pra-cownicy, bo zyskają szansę na do-datkowe dochody, ale również nasz samorząd, który mam nadzieję zo-stanie nieco odciążony finansowo. Ta forma organizacyjna najbardziej nam odpowiada, ponieważ daje nowe możliwości działania. To krok w stronę rozwoju.

Urzędnicy nie kryją, że prze-kształcenie jednego z wydziałów w spółkę spowoduje podniesienie jakości świadczenia usług komunal-nych w gminie Chełmża.

(HH)

Bielczyny działki o nr 104 o pow 0,25 ha i 105 o pow 0,24 haBudowlane, położone blisko centrum wsi, z widokiem na jezioro i las.Kupujący zwolniony z  podatku od czynności cywilno-prawnych (2 % wartości działki).

Bielczyny działka nr 97/21 o pow 0,1402 haDziałka budowlana, położona w cen-trum wsi, w pobliżu sklep, przystanek, świetlica wiejska, przy drodze powia-towej Chełmża-Głuchowo.Kupujący zwolniony z  podatku od czynności cywilno-prawnych (2 % wartości działki).

Zelgno działka nr 76/4 o  pow 0,2555 ha w  tym budynki gosp 216 m2 Uzbrojona, pod zabudowę usługowo-handlową z  możliwością zamieszka-nia, w  sąsiedztwie drogi powiatowej Zelgno – Zelgno - Bezdół. Blisko cen-trum wsi, ośrodka zdrowia, stacji pa-liw i zakładu mechanicznego.Kupujący zwolniony z  podatku od czynności cywilno-prawnych (2 % wartości działki).

Skąpe działka nr 187/2 o pow 0,2540 ha Budowlana, położona w centrum wsi, niedaleko sklep, świetlica wiejska, ka-plica.Kupujący zwolniony z podatku od czynności cywilno-prawnych (2 % wartości).

Wiadomości z gminy Chełmża

W  Dźwierznie odbędzie się konferencja historyczna upa-miętniająca żydowskie więźniar-ki z obozów KL Stutthof-Bocień z czasów II wojny światowej. Dla zainteresowanych przygotowa-no wykłady, spotkania ze świad-kami tamtych wydarzeń oraz pokazy i wystawy. Patronat honorowy nad kon-ferencja objął wicemarszałek Se-natu, Jan Wyrowiński. Spotkanie odbędzie się 16 kwietnia. Uni-sławskie Towarzystwo Historycz-ne i  Stowarzyszenie Horyzont

zaprezentują projekt przygotowy-wanego filmu pod tytułem Bocień – oblicza nazistowskiego okru-cieństwa. Projekt został zrealizo-wany przez młodzież w  ramach programu Równać Szanse. Stowarzyszenie Historyczno - Wojskowe Kaponiera z  Torunia przygotowało prezentację - Cho-rab – obóz strachu, która także zostanie przedstawiona na kon-ferencji. Planowana jest również wystawa okolicznościowa. Kon-ferencję za- wkończy mini recital muzyki żydowskiej.

W gminie Chełmża odbędzie się konferencja upamiętniająca żydowskie więźniarki

Pamięć czcimy

“Czas dla nas”...

REGION

Będziesz zwolniony z podatku od czynności

cywilno-prawnych

W gminie Chełmża rozpoczynają się prace remontowe świetlic wiej-skich w miejscowościach Browina, Kończewice, Bielczyny i Skąpe. Zagospodarowane zostaną także tere ny przy tych obiektach. Świetlice wraz ze swoim otoczeniem w niedługim czasie zmienią swoje ob-licze. Łączny koszt wszystkich robót

kosztować będzie samorząd gminny ponad 320 tysięcy złotych. Trwające inwestycje przy świetli-cach otrzymały dofinansowanie z Lo-kalnej Grupy Działania Ziemia Goty-ku w kwocie prawie 125 tys. zł. Świetlica wiejska w Browinie zyska nowe posadzki , a teren wo-kół niej zostanie utwardzony kost-

ką betonową, zamontowane zo-staną ławki i inne elementy małej architektury, założone trawniki i na-sadzone drzewa i krzewy ozdobne. Podobnie w świetlicy wiejskiej w Kończewicach zostaną wykonane nowe posadzki. Odmalowane zostaną ściany, wymieniona zostanie stolarka okienna. Odnowiona zostanie także

elewacja oraz zagospodarowany zosta-nie teren wokół odnowionego obiektu. Z kolei w budynek świetlicy wiej-skiej w Bielczynach zyska nową po-okrywę dachową, wymieniona zosta-nie stolarka okienna i drzwiowa. Największy remont czeka świetlicę wiejską w Skąpem, w której roboty budowlane obejmą wykonanie no-

wych posadzki, na ścianach położone zostaną tynki, wymieniona zostanie stolarka okienna i drzwiowa, instala-cje elektryczne, wod-kan. i centralne-go ogrzewania. Na zewnątrz budynku zostanie wykonana elewacja i utwar-dzony teren z kostki betonowej. Za-kończenie wszystkich prac planowane jest na miesiąc czerwiec.

Świetlice będą jak noweRemonty świetlic wiejskich mają zakończyć się już w czerwcu

Page 5: Poza Toruń nr 01

5 POZA TORUŃ, marzec 2012

Kariera przyszła późno, ale była konsekwencją podejmowa-nych przez pana decyzji. Zawsze wierzyłem, że to się zdarzy. Byłem zdeterminowany, ale nie czekałem aż coś mi spadnie z  nieba. Nadal zresztą uważam, że jestem w  drodze. To nie jest dla mnie moment spełnienia. Dla mnie każda rola, to element pro-cesu, który cały czas trwa i  mam nadzieje, że będzie trwał nadal.

Był pan mistrzem drugiego planu, potem przyszła całą seria ról gangsterów. Zawsze musi się wydarzyć coś, albo pojawić ktoś,

aby się coś odmieniło. Na pana drodze stanął Juliusz Machulski. Zagrał pan w  filmie przełomo-wym dla pana kariery „Vinci”. Pierwszą osobą, która mi za-ufała był rzeczywiście Juliusz Machulski. Okazało się, że obser-wował mnie już dłużej, oceniał i  dawał drobne role. Ale zawsze powtarzał, że będzie coś dla mnie miał. No i  w  2004 roku obsadził mnie w głównej roli w „Vinci”. To był rzeczywiście przełom. Ludzie zobaczyli, że ten facet – czyli ja, jest w stanie uciągnąć film. Także ja przekonałem się o tym, że daję radę. Później już mogłem doko-nywać wyborów. Dla mnie ważne jest to, aby każda kolejna rola była

inna od poprzedniej. Wtedy jest to rozwijające i daje mi najwięcej sa-tysfakcji. A  co przekonało pana do za-grania w  filmie „Kołysanka” Juliusza Machulskiego. Lekka komedia z  kroplą krwi w  roli głównej. Odniosłam wrażenie, że to taki filmowy żart. Tak właśnie było. Chcieliśmy się dobrze zabawić i  rozśmieszyć innych, ale nie tak, aby ktoś ze śmiechu puścił bąka. Bawiliśmy się charakteryzacją, konwencją. Miałem jednak problem, na jaki wizerunek się zdecydować. W In-ternecie trafiłem na stare teledyski zespołu Classix Nouveaux. Sal Solo wokalista kapeli często pre-

zentował taki wampiryczny wi-zerunek. Występował w  czarnym płaszczu, był prawie łysy, bo miał kitkę z tyłu. I to był też pomysł na mój filmowy wizerunek. Zresztą potem skojarzyłem, że u Wernera Herzoga – Klaus Kinsky też był łysy. Więc ostatecznie ogoliłem się na łyso, zmieniłem kolor socze-wek i  tak zostało. W „Kołysance” czasami jestem mroczny czasami śmieszny. Naszą ideą były polskie, swojskie wampiry z  polskiej wsi. Nie robiliśmy filmu o  wampirach ze Zmierzchu czy z Transylwanii. Zdarzyło się też panu grać po dwóch stronach barykady. W  fil-mie Kidawy Błońskiego „Ró-życzka” polował pan na Żydów, w  filmie Agnieszki Holland „ W ciemności” pan ich ratował. Ale trzeba pamiętać, że w  „Ró-życzce” mój bohater sam jest Ży-dem. To tylko potwierdza moje różne wybory. Aby nie grać tych sa-mych postaci w kolejnych filmach. Staram się tego nie robić. Nie moż-na wchodzić dwa razy do tej samej rzeczki. Film Agnieszki Holland to wielka produkcja: Berlin, Lipsk, Polska. Aktorzy polscy, ukraińscy. Dla mnie to było bardzo cenne do-świadczenie, zobaczyłem jak wy-gląda taki międzynarodowy plan. A Agnieszka Holland?Jej wybór padł na mnie, to było niesamowite. Sama praca z nią jest fantastyczna, ona jest świetnym reżyserem, ale też człowiekiem. Miałem poczucie, w  trakcie zdjęć, nadajemy na tych samych falach. Kiedy czegoś nie wiedziałem, ona mówiła, abym robił scenę po swoje-mu, jak ją czuję. Dodawała mi otu-chy i odwagi. Uwielbiam ją za to. Dwa razy do tej samej rzeki nie

chce pan wchodzić, ale do rzeki z ban-dziorem wszedł pan kilka razy… Ale ja liczę swoje aktorstwo tak naprawdę od dużych ról. Wcześniej rzeczywiście grałem role w  stylu: Goryl III, Goryl II. Po „Odwróco-nych” i „Świadku koronnym” myślę, że powiedziałem już wszystko, co sądzę o  takich bohaterach. Ale po latach, które minęły znów z nowym bagażem doświadczeń, zagrałbym ponownie bandytę. Gdybym dziś dostał scenariusz „Odwróconych” zagrałbym inaczej. Mówiąc o  ro-lach i wyzwaniach, mam na myśli to, aby nie grać tymi samymi środ-kami, nie wchodzić w te same buty. Teraz mógłbym po latach zapro-ponować coś innego grając w tych filmach. Każda rola musi być inte-resują dla mnie. Mam szansę zaata-kować ją wtedy z innej strony. Dlaczego został Pan aktorem? Na przekór przeznaczeniu?

Pochodzę z  małego miasteczka Nowa Ruda na Śląsku nieopodal Kotliny Śląskiej. Tam ludzie praco-wali w  kopalni. Edukację filmową odebrałem w kinie Barbara – tu zo-baczyłem „Wejście Smoka” i  „Go-dzillę”. W dzieciństwie taplałem się w błocie i grałem w piłkę. Czasami znalazła się paczka Giewontów. Ale w  nastoletnim wieku nie wiedzia-łem, co można zrobić z  życiem. Właściwie od początku było wia-domo, że będę górnikiem. Ale nim nie zostałem. Może byłem zbyt le-niwy. Intuicja podpowiadała mi, że trzeba działać i robić inaczej. Dlate-go trafiłem do Wrocławia. I  tak to się zaczęło...

Miałem być górnikiem

fot.

Mac

iej P

agał

a

Robert Więckiewicz

To cykl koncertów, które mają wprowadzić rodziny w  świat muzyki klasycznej. Każda audycja opatrzona będzie utworami kompozytorów eu-ropejskich. Organizatorzy zaplanowa-li również wspólny śpiew, oraz inne działania muzyczne, których zdradzić nam nie wolno. Celem będzie nauka słuchania, pobudzenie wrażliwości dzieci na dźwięk brzmienia instru-mentów, zapoznanie z instrumentami i  kulturą narodową. Każdy koncert

prowadzony będzie przez profesjonal-nych artystów. Audycje, poświęcone będą konkretnym zagadnieniom mu-zycznym, wszystkie złożą się jednak na całość muzycznego spektaklu.Kontakt z  żywą muzyką to świetna zabawa, nie tylko dla dzieciaków, ale całej rodziny. Pierwsze spotkanie już 14 kwietnia w sali małej Dworu Ar-tusa w godzinach od 16 -18. Bilety: 5 zł /dzieci/, 20 zł /dorośli/.

Dla rodziców i dzieci - w Dworze Artusa Któż nie słyszał Marszu Impe-rialnego z Gwiezdnych Wojen? Mu-zyka Filmowa Johna Williamsa zna-na jest fanom wielu mega produkcji filmowych. Kompozytor stworzył muzykę do prawie stu filmów min. Szczęki, Zagubienie w kosmosie czy ostatni ego kinowego hitu – Harre-go Pottera. Słyszymy jego utwory niezwykle często, ale czy identyfi-kujemy je z autorem? Warto więc to zmienić.

Pod batutą Macieja Sztora i w wykonaniu Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej, Williams zabrzmi w Sali Wielkiej Dworu Artusa. Koncert odbędzie się 13 kwiet-nia o  godzinie 19 i  potrwa 3 go-dziny. Bilety: 50/30 zł (do zakupu biletów ulgowych uprawnieni są uczniowie, studenci, emeryci, ren-ciści, posiadacze Kart Absolwenta UMK).

Imperium zaatakuje... batutą Pełnia pustki

rozmawia Sandra Globis

“Czas dla nas”...Koncert muzyki Johna Williamsa w Toruniu

To druga, po zaprezentowanej dwa lata temu „Zamaskacji”, indy-widualna ekspozycja młodego foto-grafa. Seria składa się z  kilkunastu zdjęć przedstawiającychpuste, niewykorzystane billboardy znajdujące się na ulicach Torunia.Wystawę można zobaczyć w „Kon-trapunkcie”, pod Krzywą Wieżą 18. Od 29 marca do 20 kwietnia.

Tytus Szabelski zaprasza

WYWIAD

Page 6: Poza Toruń nr 01

6 POZA TORUŃ, marzec 2012

Marta Chojecka

Kompleks basenów Olender miał przyciągnąć do Nieszawki przede wszystkim torunian. Udało się – lecz prowadząca tam droga razi od lat... Dziś jednak nie tylko mieszkańców gminy.

Wizytówka miasta

Zapewne gdyby ulica Nieszawska w Toruniu znajdowała się poza grani-cami miasta, już dawno byłaby pokry-ta równym asfaltem. Tymczasem unij-ne pieniądze na jej naprawę są wciąż mniej niż wirtualne. Czy prezydent To-runia i jego najbliższy sąsiad – marsza-łek województwa wreszcie zrozumieją, że tak blisko ich urzędów nie wypada mieć tak fatalnej drogi? Jeszcze niedawno wszystko wygląda-ło znakomicie. W Urzędzie Marszałkow-skim znalazły się ponoć unijne pieniądze, które miały pomóc Toruniowi w  re-moncie wstydliwej ulicy Nieszawskiej. – Te pieniądze na pewno będą. Osta-teczne szczegóły poznamy w  ostatnim

kwartale tego roku - mówiła w sierpniu 2011 roku toruńskim „Nowościom”, Be-ata Krzemińska, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego.

Dziś takich deklaracji nie składa. Nie odpowiada na maile w  tej sprawie. Nie odbiera telefonów. Tymczasem konkurs na unijne pieniądze, za który odpowia-dają urzędnicy wojewódzcy wciąż nie został rozstrzygnięty. Nie został nawet ogłoszony. – 28 marca zatwierdzony zostanie harmonogram konkursów - mówi Moni-ka Walecka-Gołasz, wicedyrektor w De-partamencie Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego. - Wśród nich jest ten dotyczący drogi Nieszawskiej. Pieniędzy więc na ten cel jeszcze nie ma. Wyborcy marszałka i prezydenta w dro-dze do popularnego aquaparku Olender

jadąc ulicą Nieszawską ciepło o  swoich samorządowcach nie myślą na pewno. Ale czy to wystarczy, żeby wreszcie coś się zmieniło? – Tu nie da się jeździć. Zastanawiam się za każdym razem dlaczego władze nic z tym nie robią. Przecież to skandal. Samochody się niszczą, nie mówiąc już o bezpieczeństwie jazdy tą trasą – mówi Dawid Krawczyk, kierowca z Torunia.Batalia władz gminy Wielka Nieszawka o  remont ulicy Nieszawskiej trwa od wielu lat. Woli walki wójtowi Kaczmar-kowi odmówić nie można. Dziś podkre-śla, że próbował wszelkich sposobów, aby skłonić miasto do remontu drogi. – Ogłoszenie wyników konkursu na inwestycję miało być w połowie lutego, dostaliśmy jednak informację, że roz-strzygnięcie będzie pod koniec marca

– mówi wójt gminy Wielka Nieszawka, Kazimierz Kaczmarek. – Oczekujemy więc na wynik. Wiem, że miasto a szcze-gólnie Miejski Zarząd Dróg, prowadzą już działania pod realizację inwestycji.Miejski Zarząd Dróg także oczekuje na de-cyzje o przyznaniu pieniędzy na inwestycję. – Mamy już wszelkie pozwolenia, by jak najszybciej zacząć realizować tę in-westycję – zapewnia Janusz Czaplewski z Miejskiego Zarządu Dróg w Toruniu.Czyżby więc koniec epopei pt. „ulica Nieszawska”? Z  perspektywy urzędni-ków wojewódzkich i miejskich, zapewne tak jest. W  Nieszawce Wielkiej i  Małej mało kto w to wierzy... Nie raz już słyszeli solenne obietnice...

Stopka redakcyjna:

Redakcja „Poza Toruń”ul. 8 marca 2887-162 Złotoria

Wydawca:Agencja PR [email protected]

Redaktor Naczelny:Radosław [email protected] 609 119 016

Dział publicystyki i reportażu:Marta Chojecka (GSM 667 243 743), Monika Olender, Łukasz [email protected]

Dział rolnictwo:Katarzyna Hejna

Dział samorządowy:Tomasz Skory

Dział Foto:Grzegorz Gębała, Maciej Pagała

Dyrektor Działu Reklamy:Filip [email protected] 721 84 80 78

Skład:Studio Poza Toruń

Pierwszy etap budowy kana-lizacji w Gminie Obrowo został zakończony. Inwestycja pochło-nęła prawie 7 milionów złotych. Realizację i etapu kanalizacji rozpoczęto jesienią 2008 roku. Budowa kanalizacji sanitarnej z przyłączami i przepompowniami ście-ków w miejscowości Głogowo – Brzo-zówka, była dla gminy kosztowna. Do realizacji inwestycji władze zaciągnęły pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Toruniu w wysokości pra-wie 4 milionów złotych. Pożyczka zo-stanie w 30% umorzona przez fundusz. Pozostałe środki pochodzą z budżetu gminy oraz środków mieszkańców podłączanych do sieci kanalizacyjnej. - Cieszymy się, że udało się zreali-zować tak poważną inwestycję – mówi Andrzej Wieczyński, wójt gminy Ob-rowo. - To element polityki naszego samorządu, który nastawiony jest przede wszystkim na podniesienie ja-kości życia mieszańców naszej gminy. To między innymi dzięki temu wciąż przybywa osób, które osiedlają się w gminie Obrowo. Roboty oddane zostały do odbio-ru 28 lutego tego roku. Kanalizację przekazano od razu do użytkowania mieszkańcom. Wykonawcą inwestycji był P.E. Eltor Sp. z o.o. z Bydgoszczy.

Jedną trzecią – umorzą

Kolejna nitka kanalizacji w Obrowie

fot.

Mar

ta C

hoje

cka

W  gminie Czernikowo bę-dzie czyściej. W  ramach Re-gionalnego Programu Opera-cyjnego udało się sfinansować zakup dwóch specjalistycz-nych pojazdów – samochodu śmieciarki i  ciągnika z  żura-wiem załadunkowym. Koszt projektu to 1,7 mln złotych. Większość tej kwoty (1,2 mln) pochodzi z środków unijnych.

Samochód-śmieciarka marki VOLVO typu FLL 4x2 o pojemno-ści skrzyni ładunkowej 10m3, z sys-temem CAN BUS, płynną regula-cją siły zgniotu oraz urządzeniem zasypowym kompatybilnym z po-jemnikami od 110 do 1100 litrów, kosztowała 500 tysięcy złotych. Z kolei ciągnik marki JCB Fastrac (model 3230 z żurawiem załadun-kowym i  przyczepą do prowadze-nia selektywnej zbiórki i  wywozu odpadów) był prawie dwukrotnie droższy.

Władze gminy Czernikowo podkreślają jednak, że dzięki za-kupom zwiększy się efektywność działań związanych z  utrzyma-niem czystości w gminie.

Gmina Czernikowo kupiła nowy sprzęt. Będzie czyściej

Maszyny do roboty!

REGION

Obok rządowych limuzyn przed Urzędem Wojewódzkim w  Bydgosz-czy stanęły rolnicze traktory. Strajk trwa od 19 marca, rolnicy walczą o od-szkodowania i dopłaty do paliw. Inne województwa mają wziąć przykład z  kujawsko-pomorskiego. Co ugra-ją rolnicy parkujący pod urzędem? Protestujący domagają się po-mocy dla rolników poszkodowanych przez mrozy. Podstawowym żąda-

niem jest dopłata do nowych zasie-wów, które trzeba wykonać w miejsce ozimin zniszczonych przez mróz, wynosić ma ona 1000zł od hekta-ra. Przy okazji protestujący próbu-ją zawalczyć o  rezygnacje z  planów podwyższania wieku emerytalnego kobiet na wsi i  obniżenia o  10 proc. dopłat obszarowych dla większych gospodarstw. – Protestujemy, bo musimy jesz-cze raz po zimie wykonać te sama robotę, a  nie mamy na to pieniędzy

Rolnicy na traktoryRazem z zimowymi mrozami zginęły ozime plony. Odszkodowania dla rolników także zamarzły, ale w urzędniczych kasach

Marta Chojecka

– opowiada Kazimierz Jęskasik, członek komitetu protestacyjne-go. – Jeśli nikt nam nie pomoże, to z  pewnością zboża i  chleb podroże-ją. Będziemy protestować do skutku. Pod Urzędem Wojewódzkim ze-brało się ok 150 osób. Do Bydgoszczy mają wkrótce przyjechać członkowie Rady Krajowej NSZZ Rolników Indy-widualnych Solidarność. – Protest będzie się zaostrzał, rol-nicy mają pewne terminy zasiewów, ich przekroczenie skutkować będzie tym, że plonów po prostu nie będzie – komentuje Jan Krygier z Bydgoskiego oddziału Solidarności. Czy w  Urzędzie Wojewódzkim dają z siebie wszystko aby strajk został zakończony? – Pani wojewoda, Ewa Mes wy-stępuje w  charakterze pośrednika między rolnikami, a  Ministerstwem Rolnictwa. Zrobiła wszystko, co leży w  jej kompetencji, by obie strony mogły w należyty sposób funkcjono-wać podczas strajku – komentuje dla Poza Toruń, rzecznik Urzędu Wo-jewódzkiego, Bartłomiej Michałek. Rolnikom zależy na szybkim rozwią-zaniu konfliktu, w  innym wypadku wszyscy na zwłoce stracą. Sami zainte-resowani nie posieją, więc nie zbiorą, a co za tym idzie nie zarobią. Sprzeda-wać będą mniej za więcej. Konsumen-ci zapłacą więc słono za produkty codziennego użytku. A  rząd? Zda-je się, że tam wszyscy mają czas…

fot. Filip Kowalkowski

Page 7: Poza Toruń nr 01

7 POZA TORUŃ, marzec 2012

Page 8: Poza Toruń nr 01

8 POZA TORUŃ, marzec 2012

W  ciągu 50 lat działalności mury Zasadniczej Szkoły Budowlanej opu-ściło ponad 5000 absolwentów w  za-wodach: murarz, malarz, betoniarz--zbrojarz, cieśla, dekarz-blacharz, elektromonter, monter konstrukcji żelbetonowych, posadzkarz, monter rurociągów przemysłowych, ślusarz, monter instalacji budowlanych, me-chanik-kierowca pojazdów samocho-dowych i  technolog robót wykończe-niowych. Zasadnicza Szkoła Budowlana w  Toruniu obchodzi 50-lecie swej działalności. Powstała z  inicjatywy Toruńskiego Przedsiębiorstwa Bu-

downictwa Ogólnego w 1962 roku jako filia Zasadniczej Szkoły Budowlanej w  Bydgoszczy. Prowadziła wówczas 1 oddział w  zawodzie murarz i  gościn-nie korzystała z  pomieszczeń Szkoły Podstawowej przy ul. Wielkie Garbary w Toruniu. Kolejnym zasłużonym me-cenasem szkoły był Kombinat Budow-lany-Toruń. Od 1994 roku organem prowadzą-cym Zasadniczą Szkołę Budowlaną jest “BLOK” spółka z o.o., która nadała nowy ton działalności szkoły.Zarządu Spółki “ BLOK”, która od 1994 roku kieruje szkołą i  rozszerza zakres jej działania poprzez otwieranie no-

wych kierunków kształcenia i dostoso-wywanie ich do otaczającej nas rzeczy-wistości. We wrześniu 1996 roku Minister Gospodarki Przestrzennej i Budownic-twa wyróżnił Zasadniczą Szkołę złotą odznaką “Zasłużony dla Budownictwa i przemysłu Materiałów Budowlanych”. Z  biegiem lat szkoła systematycznie powiększała swoją ofertę edukacyjną. Zostało reaktywowane Technikum Budowlane dla pracujących, w  2001 roku został przeprowadzony pierw-szy nabór do Gimnazjum z  klasa-mi przysposabiającymi do zawodu.

Szkoła BLOK – szansa na dobry startNasza szkoła to miejsce, dzięki któremu młodzi ludzie sięgają po laury i wkraczają w dorosłe życie jako zwycięzcy

Tak formuje się Zespół Edukacyj-ny “BLOK”, który w roku 2002 powo-łuje do życia Liceum Profilowane, a od 3 lat współpracuje z  Komendą Hufca OHP kształcąc młodych junaków. Najlepszym dowodem jakości kształcenia w  Zasadniczej Szko-le Budowlanej jest pełen sukcesów udział jej uczniów w  mogącym się poszczycić 40-letnią tradycją Turnie-ju Budowlanym. Jest to ogólnopolski konkurs umiejętności organizowany dla uczniów zasadniczych szkół za-wodowych kształcących się w różnych zawodach. Głównym celem Turnieju jest pogłębianie wiedzy o  budownic-twie, rozszerzanie zainteresowań tym działem gospodarki oraz wytworze-nie w  szkołach atmosfery szlachetnej rywalizacji o tytuł najlepszego ucznia w  zawodzie. Pierwsza edycja Turnie-ju pod nazwą Młodzieżowy Turniej “Złota Kielnia” odbyła się w  roku szkolnym 1971/72. Jednak zdobyte w  toku nauki umiejętności nie służą tylko do odnoszenia sukcesów w tur-niejowych, teoretycznych szrankach. Uczniowie Zespołu Edukacyjnego “BLOK” chętnie włączają się także do akcji o  zasięgu krajowym, takich jak np. Ogólnopolski Program „Szkoła bez przemocy”, który zwiększa świa-domość i  wpływa na zmianę postaw młodzieży wobec ważkiego problemu przemocy. W roku 2002 Zespół Edu-kacyjny “ BLOK” przystąpił do Klubu Szkół Europejskich. Jego celem jest szeroko pojęta edukacja europejska w dobie integracji naszego kontynen-tu. Cyklicznie rozwijany jest unijny projekt „Rozwój przez kompetencje”,

w ramach którego prowadzone są za-jęcia grupy przedsiębiorczości i mate-matyczno-przyrodniczej. W 2010 roku w Zespole Edukacyj-nym „BLOK” powstał Szkolny Klub Honorowego Krwiodawstwa „Kro-pelka”, którego głównym celem jest propagowanie szczytnej idei poma-gania potrzebującym oraz promocja zdrowego stylu życia. W  minionym roku oddano 15750 ml krwi. Ponadto w szkole podsumowano kolejną edycję kampanii profilaktycznej „Paździer-nik-miesiąc wolny od uzależnień” połączony z  obchodami Światowego Dnia Donacji i  Transplantacji Orga-nów. Nie trzeba dodawać, że młodzież ZE „BLOK” aktywnie włączyła się również w akcję „Dni Dawcy Szpiku”. Młodzież systematycznie repre-zentuje szkołę w  międzyszkolnych rozgrywkach sportowych. W  ubie-głym roku szkolnym drużyna piłki nożnej wywalczyła medalowe, 3 miej-sce w  Toruniu, a  koszykarze zajęli miejsce 4. Cennym partnerem Samo-rządu Uczniowskiego i Rady Pedago-gicznej jest działająca Rada Rodziców. Gwarantem sukcesu placówki są rów-nież efektywnie działające komisje przedmiotowe oraz zespół wycho-wawczy, który wspólnie z  pedago-giem szkolnym czuwa nad właściwą realizacją Programu Wychowawczego Szkoły. Powodem do dumy mogą być np. zmodernizowane sale lekcyjne wyposażone w najnowszy sprzęt mul-timedialny, np. tablice interaktywne, rzutniki, telewizory plazmowe czy sprzęt prezentacyjny MIMIO.

REKLAMA

Page 9: Poza Toruń nr 01

9 POZA TORUŃ, marzec 2012

Strażnik ŁubiankiWładze gminy Łubianka powołały Straż Gminną. Na razie jednoosobową

Decyzja o powołaniu Straży Gmin-nej na pewno jest odważna i znając wój-ta Jerzego Zająkałę, podyktowana racjo-nalnymi powodami. Odzwierciedla też jego światopogląd – zbliżony przecież do PiS – gdzie siłę państwa stanowić mają silne służby. Zapewne dlatego wójt Zają-kała postanowił wzmocnić zbrojne ramię swojej małej ojczyzny stawiając na jej straży – strażnika, na razie sztuk jeden. Czy samotny szeryf lub nawet on i jego dwóch zastępców, zapewnią w gminie bezpieczeństwo – na przykład w sobotni wieczór? Czy rzeczywiście będą pilnować czystości i wlepią mandat, gdy ktoś zapo-mni odśnieżyć chodnik przed domem? Skończy się zapewne na udanych inter-wencjach pod sklepem...

Najważniejsza jest jednak odpowiedź na pytanie: kto płacił będzie na utrzyma-nie gminnych strażników? Jeśli gminni podatnicy, to współczuję już komendan-towi, bo nie raz usłyszy, że miał służyć, a nie się czepiać... Chyba jednak chodzi o fotoradar. Wiadomo przecież, że fotoradar to kura znosząca złote jajka i kasę gminy zasili – przynajmniej tak, żeby utrzymać Straż, strażników, ich posterunek, samochód i zapewni paczki na święta dla ich dzieci. Kiedy już się pojawi gdzieś za zakrętem i zacznie robić zdjęcia, okaże się, że więk-szość przyłapanych piratów drogowych to nie mieszkańcy gminy, a kierowcy „tranzytowi”. A oni nie głosują.

Radosław Rzeszotek

Łukasz Pilip

Władze gminy Łubianka postanowiły staranniej zadbać o  porządek i  bezpieczeństwo mieszkańców swoich sołectw. Powołały w  tym celu Straż Gminną, czyli wiejską odmianę Straży Miejskiej. O  utworzeniu Straży Gminnej w  Łubiance po raz pierwszy zrobiło się głośno już w  2009 roku. Począt-kowo samorządowcy zakładali, że jej fundamentalnym zadaniem bę-dzie obsługa fotoradarów. Władze gminy szybko jednak się zorien-towały, że to za mało, a  obowiązki służb municypalnych zazwyczaj są znacznie poważniejsze. Poza tym wśród mieszkańców podnio-sły się głosy, że powołanie Straży Gminnej to ukryta forma opodat-kowania kierowców. Czy właśnie dlatego w  Łubiance i  jej okolicach nie umieszczono dotąd żadnych urządzeń do pomiaru prędkości? – Gdy tworzyliśmy stanowi-sko komendanta straży, nie my-

śleliśmy o  tym, żeby obsługiwał on wyłącznie fotoradar, którego zresztą jeszcze nie ma – mówi Bar-tosz Lewandowski, asystent wój-ta gminy Łubianka. – Chcieliśmy po prostu zapewnić mieszkańcom większe bezpieczeństwo i  wprowa-dzić wzmożoną kontrolę wykro-czeń na terenie Łubianki i  jej okolic. Na taki krok tuż przed wyborami samorządowymi wójt ani radni jed-nak się nie zdecydowali. – Musieliśmy wiedzieć, czy straż jest nam potrzebna – dodaje Bartosz Lewandowski. – Okazuje się, że tak, ponieważ decyzja o  jej utworzeniu została poparta pozytywną opinią Komendanta Policji Wojewódzkiej w Bydgoszczy. O dziwo, Komenda Miejska Poli-cji w Toruniu o planach samorządow-ców z Łubianki nie słyszała... – Pierwsze słyszę, by na tym te-renie miała powstać taka jednostka. Dziwię się tym bardziej, że będzie nam podlegać – przyznaje Artur Rzepka, rzecznik prasowy toruńskiej policji. – Ciężko jest mi na razie oce-niać, jak ma wyglądać współpraca

pomiędzy Strażą Gminną a  Komen-dą Miejskiej Policji w  Toruniu. Mu-szę jednak przyznać, że każda pomoc ze strony Łubianki i jej okolic będzie dla nas ważna i na pewno pożytecz-na. Mam nadzieję, że przyniesie same korzyści. Na początku lutego 2012 roku rozpisano konkurs na stanowisko ko-mendanta Straży Gminnej w Łubian-ce. W  ogłoszeniu znajdziemy zakres jego obowiązków. Komendant będzie pilnował, aby właściciele odśnieżali chodniki przed swoimi posesjami, a  także by wy-rzucali śmieci w  miejscach do tego uprawnionych. Oprócz tego dbać bę-dzie o  przestrzeganie praw zwierząt i  o  utrzymanie porządku – zwłasz-cza w  punktach sprzedaży alkoho-lu. Kolejnym zadaniem strażnika będzie konwojowanie gminnych do-kumentów oraz pieniędzy, a  w  razie konieczności eskortowanie pracow-ników gminy podczas ich czynności służbowych. Także w szkołach stanie się strażnikiem porządku i ładu oraz instytucją walczącą ze spożyciem al-koholu przez nieletnich. Mieszkań-

cy będą również mogli wzywać go do interwencji w  szczególnych wy-padkach. Punkt 12 „Zakresu zadań stanowiska pracy” mówi o  „wyko-nywaniu doraźnych poleceń Wójta i  innych czynności wynikających z ustaw i aktów prawa miejscowego”. – Nie chcemy zatrudniać straż-nika tylko po to, by zajmował się kontrolą urządzeń prędkości – mówi Zbigniew Cywiński, przewodni-czący Rady Gminy Łysomice. – To nie będzie jego jedyny obowiązek. Przewodniczący podkreśla, że straż-nik gminny ma przede wszystkim słu-żyć mieszkańcom, lecz w razie koniecz-ności będzie mógł wypisać mandat. – Komendant straży może nało-żyć karę finansową, ale są to sytuacje skrajne. Jakie? Na przykład, gdy ktoś podorał ziemię, która do niego nie na-leżała – dodaje Zbigniew Cywiński. – Początkowo w  skład straży będzie wchodzić jedna osoba pełniąca funk-cję komendanta. Gdy po pół roku zauważymy poprawę bezpieczeń-stwa w  gminie, liczba stanowisk zo-stanie zwiększona. Planujemy wtedy zwiększenie składu do 2 lub 3 etatów.

Komentarz:

Radar wójta

Niezwykłe spotkanie ze 100-letnią nauczycielką, starszą od patrona szkoły

Sto lat w godzinę? Nie da się...

Wanda Donarska z całą pewno-ścią pamięta jeszcze puste miejsce, na którym wybudowano czerni-kowską podstawówkę im. Krzyszto-fa Kamila Baczyńskiego. 100-letnia

nauczycielka poprowadziła w niej godzinną lekcję żywej historii. Mó-wiła o wojnie, okupacji, recytowano dla niej wiersze patrona szkoły, któ-ry skończyłby w tym roku 91 lat...

Nauczycielce nie brak było ener-gii, nie zdążyłaby jednak opowie-dzieć tych stu przeszłych lat w ciągu godzinnego wystąpienia. Tworzyła obrazy o swych narodzinach w Niem-czech i karaniu za polskość, o orga-nizacji służby harcerskiej w pierw-szych dniach niemieckiej okupacji, o konspiracyjnej pracy, wspomaganiu łączników AK, o ślubie w 1941 roku w gminie Czernikowo, o Kępiaczu, o aresztowaniu przez niemieckich oku-pantów. Goście świętowali dodatkowo zbliżającą się rocznicę wyzwole-nia W obchodach uczestniczyło prawie siedemdziesiąt osób. Kil-ku usiadło przy ławkach, któ-re pamiętają pierwsi absolwen-ci podstawówki w Czernikowie.

Jest szansa na wsparcie dla młodych piłkarzy

Szkółki dla chełmżyńskiej Legii

Legia Chełmża ma szanse na wygraną. Tym razem nie liczą się gole, ale głosy oddane na drużynę w konkursie organi-zowanym przez Nivea. Firma ufunduje wygranym klubom 100 szkółek piłkarskich pro-gram treningowy oraz sprzęt sportowy używany w Akademii Ajax Amsterdam. – Idea projektu zrodziła się z ogromnego zainteresowania piłką nożną wśród najmłodszych. Chcemy podnosić efektywność metod szkole-niowych a także świadomość istnie-nia problemów w tym obszarze wy-nikających z braku sprzętu i funduszy – informują organizatorzy konkursu. Głównym celem Akademii Klu-bu Ajax Amsterdam jest wyszu-

kiwanie młodych talentów wśród młodych piłkarzy. Trenerzy ze zwycięskich szkół i klubów zosta-ną objęci szkoleniem prowadzo-nym przez trenerów z akademii. We wrześniu tego roku rozpoczną realizację programu treningowego z zawodnikami ze swoich drużyn. Szkółka Ajaxu wykuła wiele pił-karskich talenów, między innymi Denisa Bergkampa. Ogłoszenie pierwszej tury kon-kursu 7 maja 2012 roku. Swoje głosy oddawać można do 17 czerwca bieżą-cego roku. Nadal możliwe jest zgła-szanie drużyn lub szkół, do udziału w konkursie, na stronie internetowej organizatora - www.szkolkinivea.pl.

[email protected]

tel. 721 848 078

Wypromuj się w regionie!

REGION

Page 10: Poza Toruń nr 01

10 POZA TORUŃ, marzec 2012

REKLAMA

Page 11: Poza Toruń nr 01

11 POZA TORUŃ, marzec 2012

Zniewolony z miłości Jedni kupili kwiaty, drudzy czekoladki. 27 – letni torunianin miał dla ukochanej na Dzień Kobiet prezent nietypowy…

Dziewczyna wybaczyła mu ponoć wszystko, zgodziła się na-wet za niego wyjść. Sąd jednak nie będzie już tak łaskawy dla za-kochanego. Mowa o  mieszkańcu Torunia, który 8 marca zgłosił się na komisariat policji w  Toruniu w celu odbycia zaległych wyroków.

Zamiast bukietu róż, oczyszczenie przestępczego konta i skazanie się na poniesienie kary. Taki prezent otrzy-mała ukochana 27 letniego mężczy-zny, który zgłosił się na komisariat w Dzień Kobiet. Mężczyzna poświę-cił swoją wolność, by móc kiedyś za-łożyć ze swoją kobietą rodzinę. Wy-jaśnił policjantom, że chce oczyścić swoje przestępcze konto.

– Mężczyzna powiedział, że jest poszukiwany i teraz chce uregulować

swój dług, bo się zakochał – podaje Komenda Miejsca Policji w Toruniu. Jego twarz można było oglą-dać na sześciu listach gończych rozpowszechnionych przez Sąd Rejonowy. Do więzienia trafić miał już 7 lat temu, jednak sku-tecznie udawało się mu uniknąć kary za dokonane przestępstwa. Potrzeba było najwyraźniej dobrej motywacji, by torunianin zdecydował się na akt skruchy i oddał się w ręce organów sprawiedliwości. Miłość była silniejsza od strachu przed karą. Wydaje się, że uczucie wynagrodzi mu nawet kiepskie warunki w  pol-skich więzieniach, z  których jedno stanie się teraz jego nowym domem.

Zakochany zaraz po dopełnieniu formalności trafił do Aresztu Śled-

czego. Pozostaje mu odbyć zaległą karę pozbawienia wolności. Popeł-nione przez niego przestępstwa nie są jednak poważnymi zbrodniami. Są to drobne, ale liczne wykroczenia. Już po kilku latach Romeo z Torunia bę-dzie mógł spełnić swe marzenia i za-cząć życie rodzinne. Oby tym razem uczciwe…

Która z kobiet nie chciałaby mieć tak oddanego partnera? Pewnie taka, która nie byłaby wystarczająco wy-trwała, by czekać na ukochanego przez kolejne kilka ładnych lat. Po-zostaje życzyć więc nietypowej pa-rze wytrwałości w  oczekiwaniu na upragnione. Bujna przeszłość prze-stępcy przełożyć się może bowiem na równie długi pobyt w  więzieniu.

Na wojskowoSmak grochówki, strzały na strzelnicy, sprzęt wojskowy - wszystko na wyciągniecie ręki dla przyszłych gimnazjalistów

Obowiązkowej służby wojsko-wej już nie ma, jednak sentyment do mundurów zdaje się pozostał. W  Głuchowie gimnazjaliści będą mieli możliwość poznania uroków żołnierskiego życia. Tamtejsze gim-nazjum otwiera właśnie pierwszą w regionie klasę mundurową.

– Istotą jest przygotowanie uczniów do związania się w przyszło-ści z  instytucjami zajmującymi się zawodowo: obronnością kraju, utrzy-maniem bezpieczeństwa publicznego, sportem, ratownictwem medycznym - informuje gimnazjum w Głuchowie.

Gimnazjaliści zostaną zaopatrze-ni w  odzież wojskową, której koszty pokryje komitet rodzicielski. W pla-

nie zajęć znajdą się szkolenia woj-skowe oraz pierwszej pomocy, kurs samoobrony i musztra. Część dodat-kowych przedmiotów prowadzona będzie przez przedstawicieli policji, straży poarnej i gminnej.

Co pół roku uczniowie otrzymy-wać będą awanse. Na ich mundurach pojawią się kolejne belki podnoszą-ce stopień. Każdy, kto skończy klasę mundurową, ma możliwość konty-nuowania edukacji w szkole średniej.

Liczba miejsc w  klasie jest ograni-czona, dlatego warto zgłosić się do se-kretariatu szkoły jak najszybciej. Rekru-tacja trwa do 15 maja bieżącego roku.

O chełmżyńskiej porodówce mówi się znacznie lepiej. Coraz częściej ten oddział wybierają kobiety spoza gminy. Czy to zasługa personelu? Sprzętu?

Rodząca też człowiek

Marta Chojecka

O  chełmżyńskiej porodówce słyszały torunianki, wieść doszła także do chełminianek, grudzią-dzanek i  bydgoszczanek. Zdecy-dowały się przeżyć akt narodzin na oddziale ginekologiczno-po-łożniczym w niewielkim mieście pod Toruniem. Jedne chwalą, nie kryjąc swojego entuzjazmu, inne opisują na fo-rach swoje porody słowami „hor-ror” lub „rzeźnia”. Jak jest napraw-dę z porodówką w Chełmży?

– Trzydzieści procent kobiet ro-dzących w  Chełmży, to mieszkanki okolicznych, przeważnie większych miast – mówi lekarz oddziału gine-kologiczno-położniczego Marek Ba-łamącek. Certyfikaty „Rodzić po ludzku” oraz udział w  programie „Szpital przyja-zny dziecku” są chlubą tutejszej kadry. Pracownicy przeszli specjalne szkole-nia, zostały także zmienione procedu-ry zachowania wobec matki i dziecka po porodzie. – Sala noworodków jest tu pusta, wszystkie maluchy są przy swoich mamach. Kobiety mają możliwość karmienia o dowolnych porach – wy-

jaśnia jedna z położnych. – Obserwują dziecko od pierwszych jego godzin. Przyznany chełmżyńskiej placówce tytuł „Szpital przyjazny dziecku”, to przede wszystkim realizacja dziesięciu kroków karmienia piersią. Kobiety muszą mieć świadomość, że karmienie malucha pokarmem matki jest korzystne. Personel ma pomagać, odpowiadać na pytania świeżo upie-czonej mamy.

– W Polsce implementacją progra-mu zajmuje się Komitet Upowszech-niania Karmienia Piersią, który pro-wadzi szkolenia i  dokonuje oceny oraz reoceny szpitali biorących udział w programie – tłumaczy Ewa Falkow-ska z Polskiego Komitetu Narodowego UNICEF.

– Tytuł przyznawany jest na czas określony - 5 lat i po tym terminie do-konywana jest reocena szpitala.Tutejsi lekarze przekonani są o  tym, że kobiety chcą rodzić w Chełmży ze względu na dobrą atmosferę i  odpo-wiednie podejście do pacjentki. Jak sami twierdzą, intymna atmosfera pomaga psychicznie rodzącej przejść przez ten bolesny akt. – „Rodzić po ludzku” to nasza de-wiza. Podchodzimy do pacjentki in-dywidualnie, obserwujemy z  jakiego jest środowiska, w  jakim jest wieku

– dodaje Marek Bałmącek. - Nie po-zwalamy, by kobiety z patologicznych rodzin lub bardzo młode dziewczęta, mogły poczuć się gorsze. Wręcz od-wrotnie, wypełniamy braki w  zrozu-mieniu. Oddział dysponuje dwiema salami porodowymi – małą i dużą. W mniej-szej kobiety rodzące mają możliwość skorzystania z  wanny porodowej, po wejściu do której zmniejsza się ból związany z  przyjściem dziecka na świat. Wanny takiej do teraz nie posia-da większość szpitali w naszym kraju. – Dysponujemy wanną do immersji wodnej. Pacjentki mają także inne możliwości znieczuleń na przykład podtlenkiem azotu, czyli tak zwanym gazem rozweselającym – mówi doktor Bałamącek. – Pacjentka ma zatem wybór. Dla ko-biet najlepszym znieczuleniem jest jednak poród rodzinny. Mąż trzyma-jący za rękę. Gaz rozweselający jest nowością sto-sowaną przez coraz większą liczbę szpitali. Podobnie jednak jak z wanną immersyjną, jest niewiele placówek, które wprowadziły tego typu znieczu-lenie. Największym problemem szpitala jest brak oddziału patologii nowo-rodka. Dlatego kobiety obawiające

się komplika-cji, powinny rodzić w  więk-szych ośrodkach s z p i t a l n y c h . Podobnie jest z  przyszłymi matkami z  cięż-ką cukrzycą. Dla tych kobiet z całą pewnością szpital z lepszym zapleczem medycznym będzie odpo-wiedniejszy. – Zdecydowałam się na poród w tutejszym szpitalu, ponieważ słyszałam o nim dużo dobrego. Jestem zadowolona ze swojej decyzji – mówi Renata Kwiatkowska, pacjent-ka oddziału. – Rodzę w maju, ale już teraz profilaktycznie przebywam na oddziale. Nie mam nic do zarzucenia tutejszym warunkom. Ludzkie traktowanie, to jednak nie tylko podejście do kobiet ciężarnych czy rodzących, ale także do tych, któ-re nie planują już ciąży lub planują ją później. Chełmżyński szpital oferuje pacjentkom, których nie stać na kolej-ne dziecko, możliwość tańszego zało-żenia wkładek domacicznych. – Po ludzku traktujemy kwestie antykoncepcji. Jesteśmy w pierwszym rzędzie po służbach socjalnych, aby

wesprzeć kobiety potrzebujące po-mocy. Szczegól-nie te, które same nie potrafią pora-dzić sobie z kwe-stiami zapobie-gania kolejnym ciążom, niewy-kształconym lub bardzo młodym

– stwierdza doktor Bałmącek. – Pa-cjentka pokrywa koszty samej wkład-ki, zaś założenie jest bezpłatne. Jest to koszt rzędu 30-50zł.Głosy negatywne kierowane w stronę oddziału słychać tylko na forach in-ternetowych. Nie ma jednak żadnych oficjalnych sygnałów, które świadczy-łyby na niekorzyść chełmżyńskiej po-rodówki. – Nie mieliśmy przypadku, oficjal-nej skargi do dyrektora w  kierunku naszego oddziału – podkreśla ordy-nator chełmżyńskiego szpitala Lech Mizarewicz. – Pacjentki dzielą się na zadowolone i  mniej entuzjastyczne, aczkolwiek nie jest to niczym nowym. Wszędzie tak jest.

fot.

Mar

ta C

hoje

cka

REGION

Page 12: Poza Toruń nr 01

12 POZA TORUŃ, marzec 2012

Powiatowy Lekarz Weteryna-rii w  Toruniu ostrzega przed wi-rusem o  nazwie Schmallenberg który w listopadzie pojawił się na terenie Niemiec, Holandii i  Bel-gii. Atakuje on szczególnie bydło, kozy i  owce. Bardzo prawdopo-dobne jest, że uaktywni się on w  okresie wiosenno-letnim także w naszym kraju.

Głównymi objawami są gorącz-ka, ogólne osłabienie, utrata apetytu, biegunka. Nie chodzi jednak o  ludzką dolegliwość, ale zwierzęcą. Kolejnym objawem jest mniejsza nawet o połowę ilość oddawanego mleka. U  nowona-rodzonych zwierząt choroba objawia się inaczej, młode przychodzą na świat z  wodogłowiem, wrodzoną sztywno-ścią stawów i szyi. Chore jagnięta przy-chodzą w  większości na świat martwe. Wirusy tego typu są przenoszone przez owady, szczególnie komary i kuczmany. Nie przenoszą się przez bezpośredni

kontakt między zwierzętami. – Z uwagi na fakt, iż okres aktywno-

ści kuczmanów i komarów przypada na sezon wiosenno-letni ryzyko wystąpie-nia choroby w najbliższym czasie z pew-nością wzrośnie – informuje lekarz we-terynarii Dorota Stankiewicz. Możliwość przywiezienia choroby do Polski jest niewielka. Przewozy zwie-rząt z  krajów, w  których wystąpiła są więc niegroźne.– Istnieje małe prawdopodobieństwo, aby wirus mógł powodować chorobę u  ludzi, ale nie można tego całkowicie wykluczyć na tym etapie – podaje Eu-ropejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób. Wystąpienie wszelkich podejrzanych objawów u zwierząt powinno się natych-miast zgłosić do lekarza weterynarii. Powinno się też informować o zamiarze wprowadzenia do stada bydła, kóz lub owiec pochodzących z  krajów, w  któ-rych wystąpiła choroba. Gospodarstwo w takim wypadku będzie objęte nadzo-rem weterynaryjnym. Szczególnie uwa-żać powinni rolnicy, którzy zamierzają wprowadzać do gospodarstwa zwierzęta o niepewnym pochodzeniu.

Wirus z zachodu Czy grozi nam powtórka z choroby wściekłych krów lub ptasiej grypy?

Marta Chojecka

58 milionów złotych dla rolników z powiatu toruńskiego

Dotacje na wagę złota

Rusza nabór wniosków o  naj-popularniejsze wśród rolników dopłaty bezpośrednie. Tymczasem część gospodarzy nadal nie otrzy-mała dofinansowania za 2010, a  inni muszą zwracać pieniądze.

– Trudno kopać się z koniem – uwa-ża Tadeusz Ziółkowski prowadzący 65 ha gospodarstwo położone we wsi Mazow-sze Parcele (gm. Czernikowo). Mimo, że działka została wymierzona przez geodetę, pomiary dokonane na zlecenie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wykazały, że jest mniejsza o 2 ary niż rolnik zadeklarował we wniosku o dotacje za 2010 rok.

– Nie rozumiem skąd ta różnica,

przecież pomiar został zrobiony przez profesjonalistę i  to w  roku składana wniosku – mówi Tadeusz Ziółkowski.

W podobnej sytuacji jest więcej rol-ników.

– Wszczęliśmy 158 spraw o ustalenie kwoty nienależnie pobranych płatno-ści w naszym województwie, z czego 17 w powiecie toruńskim – informuje An-drzej Gross, dyrektor kujawsko-pomor-skiego oddziału regionalnego ARiMR.

Jednak te postępowania dotyczą niewielkich kwot. Łącznie gospodarze z całego województwa mają zwrócić ok. 211,7 tys. zł, ale z powiatu toruńskiego – ok. 16,8 tys. zł. – Te dane nie dotyczą dobrowol-nych zwrotów, które rolnicy dokonują z własnej inicjatywy na podstawie różnic w  decyzjach przyznających płatność – zaznacza Andrzej Gross.

Poza tym, może pojawić się więcej osób, które będą musiały zwrócić do-tacje, ponieważ proces ustalania „kwot nienależnie pobranych” trwa nadal.

Tadeusz Ziółkowski nie musiał zwracać pieniędzy, ponieważ różnica w  powierzchni ziemi zadeklarowanej we wniosku, z tą ustaloną przez ARiMR, jest niewielka. Jeśli kwota do zwrotu nie przekracza 100 euro, to dyrektor oddzia-łu regionalnego w większości wypadków umarza postępowanie windykacyjne. Ale to nie koniec problemów z dotacja-mi. Gospodarze skarżą się też, nie otrzy-mali dopłat bezpośrednich za 2011 r.

– Na moje konto pieniądze wpły-nęły na początku roku, jednak dla kolegów i  koleżanek, którzy jeszcze na nie czekają jest to spory problem. Ciągle rosną ceny nawozów i  środ-ków ochrony roślin, a  właśnie na te

zakupy przeznaczamy zwykle dota-cje – wyjaśnia Tadeusz Ziółkowski.

Z  danych ARiMR wynika, że za miniony rok 4,1 tys. rolników z powia-tu toruńskiego otrzymało do tej pory ponad 58 mln zł w ramach dotacji bez-pośrednich. Dla porównania, w ramach kampanii 2010 otrzymali łącznie ok. 61,6 mln zł w  ramach płatności bezpośred-nich. Później pieniądze trafiają do tych, którzy zostali skontrolowani pod kątem przestrzegania unijnych zasad.

Rolnicy ubiegający się m.in. o przy-znanie dopłat bezpośrednich zobowią-zani są do przestrzegania tzw. „Zasad wzajemnej zgodności” (ang. cross com-pliance). Nakazują one prowadzenie działalności rolniczej w  sposób nie szkodzący środowisku naturalnemu, przestrzeganie norm użycia nawozów i środków ochrony roślin i zachowywa-

nie szczególnej troski o  zwierzęta go-spodarskie. Najwięcej kontrolowanych gospodarstw znalazło się w powiecie lip-nowskim (gm. Lipno) i nakielskim (gm. Kcynia). Niemniej jednak w każdym po-wiecie i  gminie wytypowano rolników do kontroli na miejscu. Agencja ma czas do 30 czerwca na przekazanie wszyst-kich pieniędzy.

Mimo tych trudności, warto starać się o  dotacje i  złożyć wnioski jak naj-prędzej. Wszyscy, którzy zrobią to od 15 marca do 15 maja mogą liczyć na otrzy-manie należnych dopłat w pełnej wyso-kości. Natomiast osoby, które dostarczą swoje wnioski po tym terminie, ale nie później niż do 11 czerwca otrzymają ta-kie płatności pomniejszone o 1% za każ-dy roboczy dzień opóźnienia.

Ustawa o emeryturach i rentach weszła w życie. Już w marcu na konta rolników wpłynęły dodatkowe pieniądze.

Krusowcy dostaną więcej

Rolnicy pobierający emerytury lub renty doczekali się podwyżek. Od 1 marca 2012r krusowcy pobiera-jący świadczenia mogą spodziewać się większych kwot na swoich kon-tach. Wszystko za sprawą ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, która we-szła w życie w styczniu tego roku.

Już w  marcu rolnicy dostaną wyższe emerytury i renty. Podwyż-szeniu ulegną świadczenia wypłacane do dnia 29 lutego 2012 r. Wysokość najniższego rolniczego świadczenia wyniesie 799, 81zł brutto. Jest to o 71zł więcej niż do tej pory. Podobnie ma się sprawa z najniższymi świadczenia-mi pracowniczymi, zo-staną ono podwyż-szone o taką samą kwotę.

Waloryzacja nie będzie wymagała od świadczeniobiorców żadnych działań.

Urzędy same muszą zadbać o to, by każdy upoważniony otrzymał decyzję o podwyż-szeniu świadczenia, a co za tym idzie do-stawał należne mu pieniądze.

Waloryzacja w  poprzednich latach posiadała charakter procentowy. Od tego roku jest kwotowa, przez wzgląd na sy-tuację ekonomiczną kraju. W  obecnym stanie gospodarki podwyżka dla osób z  najniższymi świadczeniami wyniosłaby przy waloryzacji procentowej 30 zł, osoby pobierające najwyższe świadczenia otrzy-małyby nawet 200 zł.

Wyjątkiem w  waloryzacji są dodatki, które podwyższone zostają na zasadzie procentowej. Od 1 marca wzrosną o 4,8%. Gdyby podlegały one waloryzacji kwo-towej Państwo miałoby spory problem, ponieważ niektóre z  nich wzrosłyby kilkakrotnie. Dodatek kompensacyj-ny wynoszący obecnie 29,35zł zostałby podwyższony do niecałych stu złotych. Daje to prawie 300% obecnej stawki.

W  związku z  ogłoszeniem Prezesa GUS o wysokości średniego wynagrodze-nia pod koniec 2011, zmieniła się także wy-sokość dopuszczalnych kwot, jakie emeryt lub rencista może uzyskać poza dochodem podstawowym. Średni zarobek wyniósł 3586,75zł, jeśli więc nasze zyski stałe i do-datkowe nie przekroczą w sumie 70% tej kwoty, to nie zostaniemy jeszcze pozbawie-ni emerytury lub renty. Po przekroczeniu renta lub emerytura zostanie pomniej-szona. Przekroczenie 130% będzie skut-kowało zawieszeniem wypłaty świadczeń.

Ustawa od początku budziła kon-trowersje. Prezydent Bronisław Komo-rowski oraz Rzecznik Praw Obywatel-skich Stanisław Trociuk skierowali do Trybunału Konstytucyjnego, ustawę z  17 grudnia 1998 roku. Na jej podsta-wie funkcjonuje styczniowa waloryza-cja. Kontrowersje budził szczególnie art. 114 ust. 1a, w  którym złamana została zasada zaufania obywateli do państwa.

Marta Chojecka

Rolnik ze Sławkowa zdobył tytuł Wzorowego Agroprzedsiębiorcy 2011. Andrzej Wiśniewski, wraz z synem, gospodaruje na 513 hektarach ziemi w Gminie Chełmża. Trzon jego gospodarstwa stanowi ziemia po ostaszewskich PGRach. Za sukcesem rolnika stoi dobrze zorganizowa-na uprawa zbóż i buraków na dużą skalę. Uprawy trafiają do pewnych i stałych odbiorców. Konsekwencja i ciężka praca, to klucz do sukcesu - zapewnia wzorowy agroprzedsiębiorca. Andrzej Wiśniewski czterokrotnie starał się odkupić ziemie po PGR--ach. Kiedy wreszcie się udało, odetchnął z ulgą. Był to cel umożliwiający dalszy rozwój gospodarstwa. Rolnik wyremontował także dworek, w któ-rym teraz mieszka. - Nie chciałem startować w konkursach, póki wszystko nie będzie do-kończone – mówi skromny przedsiębiorca.

Katarzyna Hejna

Nowy stary PGR

fot. Maciej Pagała

FOTO VIDEOŚlub i Wesele od 950 PLN

www.weselne-wideo.pltel: 782-218-897

Dowóz do klientaKredytowanie100% jakości

tel. 56 684 04 04tel. 694 439 886

Sprzedaż nawozów

Sprzedaż oleju napędowego

Dowóz gratis

PROMOCYJNE CENY !

ROLNICTWO

Page 13: Poza Toruń nr 01

13 POZA TORUŃ, marzec 2012

Trwa gorąca debata nad reformą systemu emerytalnego. Pomysły rzą-du są atakowane nawet przez… psy-chiatrów. Czy i tym razem wycofa się ze swoich pomysłów? – Te Hiobowe wieści, że za chwilę nie będzie wystarczającej liczby Pola-ków pracujących na emerytury, budzą lęk, przerażenie, że nasz poziom życia gwałtownie się obniży – przestrzega prof. Janusz Heitzman, prezes Polskie-go Towarzystwa Psychiatrycznego. Zdaniem psychiatry takie komuni-katy negatywnie oddziałują zwłaszcza na osoby starsze. Mają one poczucie niesprawiedliwości, że przez całe życie ciężko pracowały, odkładały pieniądze do ZUS-u, a teraz nie stać ich na opła-canie świadczeń. Nic dziwnego, że tzw. zwykli ludzie boją się o swoją przyszłość, skoro nawet premier Waldemar Pawlak przyznaje, że w tej kwestii nie liczy na państwo. Gdy w 1999 roku rząd Jerzego Buzka wprowadzał reformę systemu eme-rytalnego i  Otwarte Fundusze Eme-rytalne, kuszono nas wizją bogatych uposażeń i  wczasów pod palmami. Dziś okazuje się, że system nie dzia-

ła sprawnie, a  nawet generuje straty. Działacze z  Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pra-cownicza przedstawiają dane, z  któ-rych wynika, że w samym 2011 r. straty OFE wyniosły ok. 5 mld zł. A  ok. 9 proc. wszystkich pieniędzy przeka-zanych do tej pory do OFE, zostało przeznaczane na różnego typu opła-ty związane z  ich funkcjonowaniem. Transfer środków z ZUS do OFE i in-westowanie przez Fundusze pieniędzy w Obligacje Skarbu Państwa mają być jedną z głównych przyczyn narastania deficytu budżetowego.

Starzejemy się Dlatego, zdaniem Ewy Charkie-wicz, ekonomistki i  członkini Zielo-nych 2004, zrównywanie wieku eme-rytalnego nie jest koniecznością. – Problem tkwi w założeniach re-formy i powiązaniu wysokości emery-tur z  rynkami kapitałowymi – mówi Ewa Charkiewicz. – Ten system prze-rzuca koszty ryzyka biznesowego do gospodarstw domowych, a  szczegól-nie na barki kobiet. Jest niesprawie-dliwy i  nie rozwiązuje problemu, jak zabezpieczyć podstawy życia osób w starszym wieku. – Polskie społeczeństwo, podob-nie jak innych krajów zwłaszcza eu-

ropejskich, starzeje się. Żyjemy coraz dłużej, rodzimy coraz mniej dzieci – tłumaczy dr Agnieszka Chłoń-Do-mińczak, ze Szkoły Głównej Handlo-wej (była wiceminister pracy). - A po reformie nie zabraknie pracy dla pięć-dziesięciolatków, bo - jak pokazują prognozy - na naszym rynku pracy to pracodawcy będą wówczas poszuki-wać pracowników. Jednak zaznacza, że wydłuża-jąc wiek emerytalny, jednocześnie należy wprowadzić takie rozwiąza-nia, które ułatwią funkcjonowanie np. osób starszych na rynku pra-cy. Czyli rozwijać usługi opiekuń-cze, inwestować w  sieć żłobków i  przedszkoli, a  także inne ośrodki przeznaczone dla osób starszych. Oponenci mówią, że rząd, zamiast pokazywać, jak rośnie wiek emerytalny w krajach Unii Europejskiej powinien porównać warunki pracy, życia i poli-tykę społeczną poszczególnych państw. – Na przykład politykę rodzin-ną Polski i  Francji, poziom zasiłków socjalnych Polski i  Danii etc. Tam możliwości godzenia pracy z  życiem osobistym są znacząco wyższe, pod-czas gdy w  Polsce mamy problem z  tym, że 2 miliony osób mimo po-siadania pracy nadal cierpią z  powo-

du ubóstwa – wskazują Zieloni 2004. Członkowie tej partii przestrzegają, że większość z osób wypowiadających się o systemie emerytalnym wykonuje pracę umysłową, często pracę twórczą, nierzadko pracę, którą lubią. Więk-szość ludzi w  społeczeństwie nie ma takiego luksusu. Punkt widzenia osób wykonujących pracę fizyczną jest inny.

„Solidarność zebrała podpisy Pod koniec marca posłowie będą głosować nad wnioskiem NSZZ „So-lidarność” o referendum ws. planowa-nych przez rząd zmian emerytalnych. Rząd Donalda Tuska zakłada, że dzię-ki reformie emerytalnej, do 2040 r. zrównaniu i wydłużeniu ulegnie wiek przechodzenia na emeryturę kobiet i  mężczyzn. Stopniowo podnoszony próg 67. roku życia ma być osiągnięty przez mężczyzn w  2020 r., zaś przez kobiety w 2040. Jednak ta reforma już cieszy się złą sławą. „Solidarność” złożyła 15 lutego zebrane przez siebie 1,38 mln podpi-sów pod wnioskiem o  referendum, w  którym chce aby Polacy opowie-dzieli się za lub przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego do 67 lat.

Katarzyna Hejna

Na emeryturze nie będzie wczasów pod palmami

KRUS dla dzieci rolników

Wszystko wskazuje na to, że cał-kowicie zniszczona została większość ozimych roślin. Nie najlepiej przezi-mowały również rzepaki, plantacje są w złym stanie. Stare liście są całkowi-cie martwe, gniją na polach. Rolnicy ponieśli ogromne straty przez kapry-śną zimę. Rolnicy obawiają się, że na maso-wą skalę konieczne będzie zaorywanie ozimin i  dokonywanie przesiewów. Gmina Chełmża podjęła działania mające pomóc poszkodowanym rol-nikom. Poinformowano Urząd Woje-wódzki o  szacunkowej wielkości strat na terenie Gminy. Skala zniszczeń jest niemała, ponieważ dotyczy prawie wszystkich gospodarstw oraz gruntów o łącznej powierzchniok. 11 tys ha.

Rolnicy składają już oświadczenia o  plantacjach zaoranych, czyli takich, na których straty wynoszą 100%. W dal-szej kolejności będą szacowane straty na polach, na których plonów nie likwi-dowano, ale szkody na nich wystąpiły.

– Dobrze, że w Urzędzie Gminy Chełmża urzędnicy rozumieją naszą sytuację i wspierają nas jak mogą - usłyszeliśmy od rolników odwiedzają-cych urząd. - Minęły na szczęście cza-sy, kiedy rolnik na pomoc w urzędzie liczyć nie mógł.

Możliwości pomocy będą zależa-ły od decyzji rządowych. Podstawą do udzielenia pomocy poszkodowa-nym będą protokoły specjalnych ko-misji powołanych przez wojewodę.

Zniszczone plonyUcierpiały prawie wszystkie gospodarstwa w gminie Chełmża

W  województwie kujawsko-po-morskim z  rehabilitacji może sko-rzystać 74 dzieci z chorobami układu oddechowego i układu ruchu. Turnu-sy rehabilitacyjne będą organizowane w  Centrach Rehabilitacji Rolników w Szklarskiej Porębie i Jedlcu. W rehabilitacji mogą wziąć udział dzieci urodzone w latach 1997 – 2005. Turnus będzie trwał 3 tygodnie, pod-czas których dzieci będą miały zapew-nioną całodobową opiekę lekarsko--pielęgniarską. Dla każdego dziecka zostanie przygotowany indywidualny program rehabilitacyjny. Koszty jakie poniesie rodzic za pobyt dziecka to 200zł, na-leży do tego doliczyć koszty podróży. Oddział Regionalny KRUS w  Byd-goszczy zorganizuje przewóz dzieci na turnus. Wnioski można składać do 11 maja we wszystkich jednostkach organi-zacyjnych KRUS-u  w  województwie.

KRUS zorganizuje turnusy rehabilitacyjne dla 1216 dzieci rolników uprawnionych do świadczeń Kasy. Dzieci spędzą wakacje nad morze

TurnusyczekająOd 15 marca ARiMR przyjmu-je wnioski o  przyznanie dopłat bezpośrednich, wsparcia ONW i  płatności rolnośrodowisko-wych za 2012r.

Nasze społeczeństwo się starzeje. Jak reforma emerytalna wpłynie na rolników?

W  Agencji Restrukturyzacji i  Modernizacji Rolnictwa od 15 marca do 15 maja 2012 roku skła-dać można wnioski o przyznanie pomocy finansowej. Wsparcie otrzymają rolnicy, którzy gospo-darują na obszarach górskich lub o niekorzystnych warunkach. Inne dopłaty przyznane zostaną z “Pro-gramu rolnośrodowiskowego” w ramach PROW 2007-2013. Rolnicy w  tym roku mogą skła-dać wspólny wniosek do wszyst-kich dopłat. Można złożyć go za pomocą aplikacji udostępnionej na stronie agencji. Pozwolą to zaosz-czędzić czas i  tak już wystarczająco wiosną zapracowanym rolnikom. Na każdego, kto zdecyduje się wy-

pełnić wniosek przez Internet, czeka szczegółowa instrukcja. Program sam informuje o  popełnionych podczas wypełniania błędach. Aby skorzystać z  multimedialne-go sposobu przygotowania i wysłania wniosku o dopłaty, każdy rolnik powi-nien mieć swój login i kod dostępu do systemu informatycznego. Ci, którzy nie posiadają jeszcze swoich kluczy dostępu, powinni wypełnić wniosek, który również można znaleźć na stro-nie agencji. Dla tych nieskomputeryzowanych jak zwykle przygotowano tradycyjne formu-larze. Rolnicy powinni je złożyć w biurze powiatowym Agencji do której należą.

Bydło wybrakowanedo 2,5zł/kg

KONIE KNURYMACIORY

Wystawiamy fakturęz wyrejestrowaniem

Płacimy gotówką

602-199-698662-105-371

Pracujemy 7 dniOdbiór w dniu

zgłoszenia

ROLNICTWO

Page 14: Poza Toruń nr 01

14 POZA TORUŃ, marzec 2012

Od niedawna życie kulturalne mieszkańców Ciechocinka sku-pia się wokół jednego obiektu. W  zmodernizowanym budynku swoją siedzibę mają aż trzy in-stytucje kultury.

Miejskie Centrum Kultury w Cie-chocinku zmieniło swoją lokalizacją zaledwie miesiąc temu. Instytucja funkcjonuje w  specjalnie przygoto-wanym do tego celu budynku kina „Zdrój”. W  rozbudowanym obiek-cie, obok kina i  MCK, działa także Miejska Biblioteka Publiczna oraz wielofunkcyjna sala multimedialna. Przebudowa trwała ponad rok i po-chłonęła ponad 7 mln złotych. Kom-pleks powstał dzięki finansowemu wsparciu Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, który doło-żył ponad milion złotych do inwesty-cji. Pozostałe koszty pokryło miasto. Zanim MCK zaczęło rozwijać swoją ofertę kulturalną, musia-ło usunąć kilka istotnych, dla jego funkcjonowania niedociągnięć. Brakowało przede wszystkim gniaz-

dek elektrycznych na korytarzach budynku. Nie doprowadzono także przyłącza telekomunikacyjnego, co uniemożliwiało funkcjonowanie sta-cjonarnego telefonu kontaktowego oraz Internetu. – Wszystkie usterki zostały już usunięte – zapewnia Barbara Kaw-czyńska, dyrektorka Centrum. – Zmieniliśmy już operatora sieci telefonicznej i niebawem telefon sta-cjonarny będzie normalnie działał.

Wewnątrz budynku znajduje się jedno, niezagospodarowane wciąż pomieszczenie. Pojawiło się wiele pomysłów na wykorzystanie tej po-wierzchni. Barbara Kawczyńska oraz Mariola Różańska, dyrektorka MBP, wysunęły koncepcję utworzenia w tym miejscu czytelni. – W  przypadku uzyskania po-zytywnej opinii Urzędu Marszał-kowskiego, planuję uruchomić tam kawiarenkę oraz utworzyć miejsce spotkań dla młodzieży – informuje Leszek Dzierżyński, Burmistrz Mia-sta Ciechocinek. W  budynku swoją siedzibę ma także Uniwersytet dla Aktywnych oraz inne organizacje społeczne. Dyrekcja dba o to, aby każda sobota

i  niedziela owocowały w  jakieś kul-turalne przedsięwzięcie. W kwietniu, na scenie MCK, wystąpi Andrzej Grabowski. W  maju odbędzie się z  kolei koncert poetycko-muzyczny w wykonaniu Jana Nowickiego. Centrum ma aspiracje stać się prawdziwą kuźnią talentów. Na jego terenie działa już wiele pracow-ni i  kół zainteresowań. Niebawem pojawią się kolejne propozycje dla utalentowanej młodzieży: nowe sek-cje taneczne, koło ekologiczne oraz fotograficzne. Młodzi ludzie będą mogli rozwijać swoje umiejętności całkowicie bezpłatnie. Największą atrakcją budynku jest jednak kino „Zdrój”. Podczas projek-cji filmów cała sala kinowa jest zajęta. – Stale poszerzamy także ofertę ki-nową – mówi Barbara Kawczyńska. – W naszych propozycjach filmowych nie zapominamy o  najmłodszych. Inwestycja pochłonęła ogromną sumę pieniędzy. Czas pokaże, czy rozbudowa i modernizacja budynku, była opłacalnym przedsięwzięciem dla miasta.

Monika Olender

Miejskie serce kulturyCiechocinek: Miejskie Centrum Kultury rozpoczęło działalność w rozbudowanym i odnowionym budynku kina „Zdrój” przy ulicy Żelaznej

W Skrzypkowie mogło nie być prądu, szosy czy radia. Nie mogło tylko zabraknąć jednego – teatru. Każdy przecież chciał zobaczyć, jak sąsiad skacze w  przebraniu, sąsiadka recytuje Mickiewicza, a dzieci udają diabły.Teatr w  Skrzypkowie istnieje od 1959 roku. Pojawia się wraz z  przyjazdem z Lwowa małżeństwa Julii i Jana Proche-rów. Tych dwoje zakochanych w sztuce ludzi zaszczepia skrzypczanom bakcyla aktorstwa. Od tego momentu każdy na wsi marzy o zostaniu aktorem. Początkowo Julia Procherowa wy-biera do grania same małżeństwa. Unika stwierdzeń, że czyjaś żona lub mąż gdzieś się włóczy. Próby odbywają się u  niej w  domu. Z  czasem zaczyna brakować miejsc dla nowoprzybyłych. O rolę w te-atrze walczy każdy. Ten, kto chce wyjść z próby wcześniej, nie wyjdzie. Na pod-łodze siedzi tyle osób, że brakuje przej-ścia. Nawet lampy naftowe w domu Julii Procherowej gasną, bo jest w  nim tak tłumnie. Nikomu też nie przeszkadza, że nie ma sceny, a kurtynę tworzą koce. Małżeństwo Procherów zebrało w  końcu 144 aktorów, którzy przyjeż-dżają na próby z Obrowa, Zębowa, Ma-zowsza, Czernikowa, Osieka i  Złotorii. Z domu Procherów, grupa przenosi się do szkoły podstawowej. Później w czy-nie społecznych skrzypczanie budują świetlicę i tam do dziś gra teatr. Od czasu pojawienia się Julii i  Jana Procherów we wsi zaczęto dzielić czas na obowiązki i przyjemność. Z rana szło się

na pole, jechało do miasta, opiekowało dziećmi, żeby na wieczór mieć wolne. Dlatego powstał też teatr dla najmłod-szych. Rodzice mogli w końcu zabierać ze sobą na próby dzieci. Jak się ściemnia-ło, biegli z nimi do świetlicy. Tam zawsze czekał komplet aktorów. Raz zdarzyło się, że zabrakło jednego z nich, Kazika. Przybiegł w  połowie próby. Wpadł na scenę i  powiedział, że ocieliła mu się krowa, ale przyszedł, bo grać musiał.W  kronice Julii Procherowej naliczono 64 premiery. Pierwszą sztuką byli „Kar-paccy Górale” Józefa Korzeniowskiego. Aktorzy nie bali się prezentować sztuk Czechowa, Dostojewskiego, Kraszew-skiego, Słowackiego czy Mickiewicza.

Sukces i transformacja Rok przed obchodami 40-lecia te-atru umiera Julia Procherowa. Od 1998 roku grupą kieruje inne małżeństwo – Henryki i Kazimierza Sajnóg. – Przyjechałam do Skrzypkowa w  1981 roku. Mój obecny mąż praco-wał wtedy w  sklepie. Zaprosił mnie na próbę. Przyszłam na świetlicę i  zo-baczyłam grę pani Juli i  pana Jana. Stwierdziłam, że muszę sama wziąć w tym udział – opowiada Henryka Saj-nóg. – Podziwiam panią Julię. Udało jej się zintegrować naszą wieś. A  jak zima przychodziła, to aż trzęśliśmy się z tego czekania, kiedy będzie jakiś występ. Śmierć Julii Procherowej wstrząsnęła wsią. – Ciężko było się pozbierać. Nie wystawialiśmy już starych sztuk. Za-wsze jednak wracaliśmy do spektaklu pt. „Syn”. Kojarzy nam się z panią Julią – zaznacza Kazimierz Sajnóg. – Już gdy chorowała, szkoła przejęła teatr. Pomo-

gła nam młodzież i jakoś ruszyliśmy do przodu. Julii Procherowej przed śmiercią udaje się zrealizować największe marze-nie… Jej grupa debiutuje w Teatrze Kwa-drat w Warszawie. Na widowni zasiadają głównie uchodźcy zza Bugu, mało jest miejscowych. Skrzypczanie porywają publikę sztuką „Syn”. Spektakl ukazuje rozkład wsi. Przedstawia młodych, któ-rzy uciekają przed uprawą roli do miasta. „Syna” ogląda także Jan Kobuszewski z Janem Englertem. Po występie odbywa się spotkanie z  aktorami. Do 1 w  nocy publiczność rozmawia ze skrzypcza-nami. Na koniec Jan Englert żegna się z grupą słowami: „Jeden z waszych akto-rów, Waldek, powinien grać już od daw-na w najlepszych teatrach Polski!”.

Na scenie był już każdy W  Skrzypkowie nikt nie wyobraża sobie życia bez teatru. Na jego deskach pojawia się już trzecie pokolenie akto-rów. Od niedawna działa przedszkole, które przyzwyczaja dzieci do obycia ze sceną. Mama jednego z przedszkolaków szyje dla całego teatru stroje. Dlatego mieszkańcy wsi z gminy Obrowo nadal poznają się przez teatr. – Dzięki teatrowi zobaczyliśmy, kim jesteśmy. Próby traktujemy jako spotka-nia towarzyskie, zabawę, odskocznię. Je-steśmy grupą zapaleńców, którzy ratują kulturę wsi. A spotkać się nie jest łatwo. Kończymy pracować o  18 i  za godzinę musimy być na próbie. Mam czwórkę dzieci, które też grają, więc jeździmy na próby razem – mówi Anna Zawistowska, aktorka. – Ale i  tak największą radość sprawia widok sąsiada, który umalowa-

ny biega po scenie. Śmiechu po pachy! Rok 2012 nie zaczął się dobrze dla teatru. Grupa zmalała. Dziś liczy 26 dorosłych. Kłopotem są także pie-niądze. Henryka i  Kazimierz Sajnóg, którzy wcześniej pisali wnioski do-tacyjne, w  tym roku nie byli w  stanie stworzyć żadnego takiego projekt. – Jestem zarżnięta po pas. Mam mało czasu, mąż choruje – opowiada Henryka Sajnóg. – Chcemy naprawdę to wszystko pogodzić, bo teatr nigdy nie może upaść. Pracujemy społecznie, nie mamy żadnej gaży. Nikt z nas nie poświęci kariery za-wodowej dla kariery aktorskiej. Podobnych problemów w  ży-ciu skrzypczan jest wiele. Jak sobie z  nimi radzą? Odwiedzają grób Julii Procherowej w  Czernikowie. Wspo-minają jej zasługi dla wsi. Nabierają

ponownej ochoty do życia i  grania. – Dzięki tej kobiecie Skrzypkowo i  jego mieszkańcy już nigdy nie będą tacy sami – wzdycha Henryka Sajnóg.

Czternaście lat po wojnie w Skrzypkowie powstał teatr amatorski. Działa do dziś

Łukasz Pilip

Gmina pomaga finansowoNa tworzenie warunków pełnego roz-

woju intelektualnego społeczności wiej-skiej oraz na działania wyrównywania szans edukacyjnych dzieci i młodzieży ze środowisk wiejskich zagrożonych ubóstwem i bezrobociem – gmina Ob-rowo przekazała Stowarzyszeniu na Rzecz Rozwoju Wsi Skrzypkowo dota-cje w łącznej wysokości 400.270,00 zł. W 2011 roku do konkursu przystąpiło tak-że Wiejskie Stowarzyszenie Kulturalno – Oświatowe „Edukacja dla Demokracji” Zębowie, które otrzymało dotację w wy-sokości 6.430,00 zł.

Być jak HollandMała kamera, ale projekt poważny

Teatr spod palców

Współczesna młodzież to zła młodzież? Młodzi reżyserzy, scenarzyści i aktorzy ze Złejwsi Wielkiej i Łysomic z całą pewno-ścią nie zasługują na taką opinię. Organizatorzy projektu „Klaps w Złejwsi Wielkiej” i „Klaps w Łysomicach” wydobyli z dziecia-ków, to co najlepsze - wyobraźnię i radość tworzenia.

– Projekt powstał, aby zaintereso-wać młodzież w wieku gimnazjalnym z gminy Zławieś Wielka i Łysomice tematyką filmową. Naszym celem było stworzenie oryginalnych filmów, które nakręcą uczestnicy warsztatów - twierdzą organizatorzy.

Warsztaty prowadzili profesjonalni filmowcy. Uczestnikami byli gimna-zjaliści, którzy interesują się filmem lub

zamierzają się nim zainteresować. Po-dzielono ich na dwie ekipy. W Złejw-si nakręcono „Teledysk” i program interwencyjny „W – 111”. Łysomickie grupy stworzyły filmy pod tytułami „Nawrócenie” oraz „ Pola i Zet”. Od kina akcji po sentymentalną historię.

Uczestników rekrutowano bez-pośrednio. Organizatorzy odwiedzili gimnazja, zachęcali i zostawili formu-larze rekrutacyjne. Na terenie gmin wi-siały też plakaty informacyjne. Urzędy Gmin również włączyły się do akcji.

– Ponieważ projekt cieszył się wielkim powodzeniem jak również jego efekty artystyczno – edukacyjne sprawdziły się w 100 procentach za-mierzamy kontynuować jego przebieg – mówi jeden z organizatorów, Grze-gorz Wiśniewski.

KULTURA

Page 15: Poza Toruń nr 01

15 POZA TORUŃ, marzec 2012

REKLAMA

Page 16: Poza Toruń nr 01

16 POZA TORUŃ, marzec 2012

Klub Sportowy UKS Comets Ma-zowsze istnieje od 10 lat, jednak mało kto słyszał o chłopakach z Czernikowa grających w  baseball. Rozgrywki ligo-we w Polsce to dla nich od 4 lat chleb powszedni, od 2009 roku są bowiem nieprzerwanie wicemistrzami ii ligii. Zawodnicy najstarszych kategorii nie-jednokrotnie z  orzełkiem na pierwsi

reprezentowali kraj w  Kadrach Na-rodowych. Drużyna juniorów może pochwalić się trzecim miejscem w Mi-strzostwach Polski Juniorów w baseballu w roku 2010. Rok temu chłopacy zdobyli czwarte miejsce. Może warto więc po-myśleć o  nowym sporcie narodowym, w refleksji nad Euro 2012, skoro mamy tak zdolnych młodych baseballistów?

– „Poza Toruń”: W  Chełmży jeszcze kilka lat temu gościła piłka nożna na iii-ligowym poziomie. Dziś na stadion przychodzi po dwustu kibiców... – Jerzy Smolarz (trener Legii Chełmża): Poziom piłki zdecydowanie się obni-żył, o  czym świadczy szkolenie mło-dzieży. Brakuje nam wartościowych wychowanków. W  seniorach musimy posiłkować się ludźmi „z  zewnątrz”. Podłożem na pewno jest słaba kon-dycja finansowa. Miasto pomaga nam jak może, ale na samej dotacji nie da się długo funkcjonować. Tak już jest z  piłką w  małych miejscowościach. – Swego czasu piłkarze z  Chełmży wyjeżdżali i  udawało się im wystę-pować nawet w  ekstraklasie. Da-riusz Preis wiele lat spędził w  Sto-milu Olsztyn, a  Maciej Wojtaś w barwach Legii Warszawa miał sym-boliczny wkład w tytuł mistrza Polski. – Po latach możemy westchnąć: to były czasy... Wcześniej jednak, w  sezonach 1992-95, mieliśmy okres świetności Le-gii. Pewnie graliśmy w trzeciej lidze, tyle że wówczas dysponowaliśmy innymi ludźmi i  finansami. Choćby miejscowa cukrownia nie żałowała pieniędzy na klub. Tamte czasy dla lokalnej piłki mi-nęły chyba bezpowrotnie... Nie mamy obecnie możliwości, by walczyć o  coś więcej niż utrzymanie w czwartej lidze.– Lata mijają, a  Legia kolejny sezon tuła się w  dolnej połowie tabeli IV ligi. Obecne 11. miejsce po rundzie jesiennej oddaje potencjał klubu? – Przed sezonem liczyłem się z tym, że

powalczymy o  pozycje 8-10 w  lidze. Na półmetku rozgrywek cel częściowo jest bliski osiągnięcia. Co prawda pla-sujemy się blisko dziesiątego miejsca, ale o  bezpiecznym utrzymaniu nie ma mowy. Różnice są niewielkie, a  dwie porażki mogą odwrócić naszą sytuację.

– Frekwencja, delikatnie mówiąc, nie była najlepsza. Większość chłopaków pracuje, dlatego ciężko zebrać się całą drużyną na zajęciach. Dość powiedzieć, że gdy było 10 piłkarzy na treningu, to byłem zadowolony. Mamy kilka dni do ligi (22.03. br. – przyp. red.) i  musimy poukładać klocki tak, żeby na koniec rozgrywek nie obudzić się z ręką w noc-niku.

– Już sam początek rundy zapowiada się ciężko. Gramy dwa ważne spotka-nia: z Flisakiem Złotoria i LTP Lubanie, które również walczy o  utrzymanie. Musimy przede wszystkim punkto-wać z ekipami z dołu tabeli, co jesienią było naszą bolączką. Wiele razy traci-liśmy punkty we frajerski sposób. Te-raz musi być inaczej. Po prostu lepiej.

– Praktycznie nie było większych zmian. Nie słyszałem, żeby piłkarze szukali klu-bów, a do nas nikt nie dzwonił z zapyta-niami o  piłkarzy. Propozycję z  III-ligo-

wej Wdy Świecie miał mój syn, Patryk Smolarz, jednak zraził się wcześniejszy-mi rozmowami.– Z  tego co pan mówi nie wygląda to kolorowo. Skąd więc trener czer-pie motywację, żeby nadal prowa-dzić drużynę pogrążoną w  kryzysie? – Tyle lat spędziłem w  Legii, że ciężko byłoby odejść. Mam blisko na stadion, moi synowie tu grają. Mam poczucie, że jeszcze jest wiele do zrobienia z tym ze-społem tym bardziej, że z ust nowego za-rządu klubu usłyszeliśmy obietnice o po-prawie sytuacji w przyszłym sezonie. Daj tylko Boże, żeby było tylko utrzymanie.– Jest pan jednym z nielicznych trene-rów, który pod swoim skrzydłami ma synów – Patryka i  Łukasza. Synowie znoszą uwagi ojca w  domu i  szatni? – Nie mają wyjścia (śmiech). Tak na po-ważnie, to staram się wytykać im błędy po to, żeby wyciągali z nich wnioski. Za-równo Patryk i Łukasz wiedzą, że ciężką pracą można wiele osiągnąć. Trudno jednak pogodzić im pracę zawodową ze studiami i grą w piłkę.

– Nie chciałbym wypowiadać się za sy-nów. Byli już kiedyś na testach w Bełcha-towie. Są jednak jeszcze na tyle młodzi, że szansa na piłkarski przeskok wciąż może się trafić. Nie będę jednak na nich wpływał. Są dorosłymi ludźmi i potrafią pokierować własnym życiem.

Rozmowa z Jerzym Smolarzem, trenerem Legii Chełmża – o czarnych wizjach i świetlanej przeszłości, synach i transferach, a nawet o pieniądzach

Daj Boże utrzymanie

Trzydzieści lat temu były ko-larz Józef Dąbrowski zorganizował w  Wielkiej Nieszawce pierwszy trening kolarski. Nie miał jeszcze trenerskiej licencji, ale już zaczął pracę z  młodzieżą. Dziś w  kolar-skim środowisku jest postacią wręcz legendarną. Wciąż na ćwiczy najlepszych polskich kolarzy. Rzadko który sportowiec może po-chwalić się tak wspaniale zapowiadającą się karierą jak Józef Dąbrowski. Jeździć zaczął w  1952 roku i  to od razu ramię w  ramię z  samymi reprezentantami Polski. Jego ambicje rosły z wyścigu na wyścig, lecz karierę kolarza przekreśliła poważna kontuzja obojczyka. Podczas jazdy ręka Dąbrowskiego ześlizgnęła się z  kierownicy roweru i  wpadła w  koło. To oznaczało dla niego koniec kariery zawodowej. Przyszła nadzieja kolarstwa na zawsze zrezygnowała ze ścigania się. Za namową przyjaciół, Józef Dąbrowski postanowił powrócić do sportu, tym ra-zem w charakterze trenera. – Starałem się jak najszybciej zostać pełnoprawnym trenerem – mówi Józef Dąbrowski, prezes i  trener klubu kolar-skiego z Małej Nieszawki. – Zająłem się od razu wyborem zawodników do dru-żyny z  województwa kujawsko-pomor-skiego i tak zaczęła się moja przygoda ze szkoleniem młodzieży. W  kuźni Józefa Dąbrowskiego mi-strza szanować trzeba. Jak sam mówi, bez tego nie byłoby żadnego sukcesu. Dlate-go warunkiem trenowania w „Iskrze” są dobre stopnie w  szkole i  odpowiednia dyscyplina. – Jeśli moje dzieciaki nie będą uczyły się dobrze, nie wyciągną też nic wartościo-wego ze sportu – przyznaje trener. – Nie krzyczę, zawsze mówię na bieżąco, co zrobiły źle podczas wyścigu. Przypomi-nam im, że przerzutka nie jest po to, aby tylko wisieć przy rowerze.

Z Nieszawki na olimpiadę Niejeden kolarz z „Iskry” zdobył już laury w Tour de Pologne. Największą le-gendą jest olimpijczyk z Seulu, Andrzej

Mierzejewski, wychowanek UKS „Iskry” i trzykrotny zwycięzca Tour de Pologne. Trener Dąbrowski dostrzegł go na wy-ścigach kontrolnych w  Toruniu. Zaraz po zawodach pojechał do jego rodziców i namówił ich, by pozwolili synowi jeź-dzić. Widział, że drzemie w nim ogrom-ny potencjał. – Gdy jechaliśmy na jakiś wyścig z An-drzejem, nikt nie chciał się z nim ścigać – śmieje się trener. – Twierdzili, że nie ma sensu wyjeżdżać na tor, ponieważ Mie-rzejewski na pewno wygra zawody. Bo to był naprawdę wszechstronny chłopak. Szybko zaczął zwyciężać w międzynaro-dowych wyścigach. Niestety, miał pecha w Seulu, chociaż był faworytem. Złapał gumę na trasie i jechał 60 km bez powie-trza w kole.

Talenty bez pieniędzy Dzisiejsza „Iskra” nadal może po-chwalić się kilkoma talentami sporto-wymi. Nadzieją na medale są Adam Balejko i Karol Wawrzyniak. Obaj uczą się w  Szkole Mistrzostwa Sportowego w Toruniu, w której pierwszy z nich jest kapitanem drużyny kolarskiej. Jakie są perspektywy przed klubem z  Małej Nieszawki? Zwycięstwo w  wo-jewódzkiej lidze kolarskiej. Wielu z  za-wodników przygotowuje się również do poważniejszych zawodów.– Celujemy z  formą na mistrzostwa Polski – mówią zgodnie Adam Balejko i Łukasz Sacharuk, kolarze UKS „Iskra. – Chcemy przywieźć nie jeden, a  kilka medali z tej imprezy. Klub z  Małej Nieszawki ma jednak spore problemy finansowe. Pieniędzy brakuje na wszystko: sprzęt, dojazdy, nie wspominając o  odżywkach. Doszło do sytuacji, że na zawody może pojechać jedynie sześciu zawodników, gdyż tyle miejsc ma samochód trenera Dąbrow-skiego. Druga połowa musi pozostać w domu, ponieważ brakuje pieniędzy na wynajęcie większego busa. – Rozmawiałem już o tym z wójtem Kaczmarkiem – przyznaje Józef Dąbrow-ski. – Wiem, że władze chcą nam pomóc. Współpraca między nami zawsze dobrze się układała. Liczymy też, że znajdą się sponsorzy, którzy pomogą podtrzy-mać tradycję kolarską w  Nieszawce.

Legenda Iskry W gminie Wielka Nieszawka od 14 lat pracuje kuźnia talentów kolarskich. Kowalem jest Józef Dąbrowski. Mistrz fachu trenerskiego

Łukasz Pilip

Comets Mazowsze

– Co będzie kluczem do zapewnienia sobie bezpiecznego utrzymania w  IV lidze?

– Zimą piłkarze Legii szukali nowych klubów?

– Od stycznia ćwiczycie do rundy re-wanżowej. Nie było problemów z pro-wadzeniem zajęć?

– Podobnie jak ojciec, przyszłość wiążą z Legią, czy zamierzają odejść z Chełmży?

Łubianka nie doczeka się pierwszego w  historii olimpij-czyka. Reprezentacja Polski w  hokeju na trawie z  Michałem Raciniewskim w  składzie nie zdołała awansować na Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Turniej kwalifikacyjny odbył w In-diach. Polacy przegrali wszystkie mecze i  zajęli czwarte miejsce. Tym

samym mieszkaniec Łubianki i  za-wodnik Pomorzanina Toruń, Michał Raciniewski, nie pojedzie na wyma-rzoną olimpiadę do Londynu. – Nie byliśmy faworytami turnieju, ale chyba każdy z nas po cichu liczył, że uda się sprawić jakąś miłą niespo-dziankę – mówi Michał Raciniewski. - Przeliczyliśmy się jednak i na igrzyska nie pojedziemy. Następna szansa za cztery lata. Zamierzam ją wykorzystać

i spełnić swoje największe marzenie! Po powrocie ze zgrupowania re-prezentacji polscy hokeiści nie mieli czasu na odpoczynek. – Właściwie od razu zacząłem przy-gotowania do rundy wiosennej pol-skiej ligi - dodaje Michał Raciniewski. – Nie udało się w Indiach, to chcę zdo-być medal wraz z Pomorzaninem w li-dze. Będzie ciężko, ale wierzę w sukces!

Do Londynu nie pojedzieHokej na trawie – nie udało się awansować na Olimpiadę

fot. Grzegorz G

ębała ww

w.pogonmogilno.pl

fot. Urząd Gminy Czernikowo

SPORT