Pagoda i my 02

24
Z Wizyt¹ u Paula Bracqa Historia pewnej Pagody Kartki z kalendarza Spogl¹daj¹c wstecz str. 2 str. 9 str. 12 str. 19 Z Wizyt¹ u Paula Bracqa Historia pewnej Pagody Kartki z kalendarza Spogl¹daj¹c wstecz str. 2 str. 9 str. 12 str. 19 Publikacja W113 Pagoda SL Klub Polska (2) Nr 1/2015 i My

description

http://www.sl113.org.pl/images/pagoda_pismo/pagoda_i_my_02.pdf

Transcript of Pagoda i my 02

Page 1: Pagoda i my 02

Z Wizyt¹ u Paula Bracqa

Historia pewnej Pagody

Kartki z kalendarza

Spogl¹daj¹c wstecz

str. 2

str. 9

str. 12

str. 19

Z Wizyt¹ u Paula Bracqa

Historia pewnej Pagody

Kartki z kalendarza

Spogl¹daj¹c wstecz

str. 2

str. 9

str. 12

str. 19

Publikacja W113 Pagoda SL Klub Polska (2) Nr 1/2015 i My

Page 2: Pagoda i my 02
Page 3: Pagoda i my 02

S³owo na wjazd

Westchnienie pierwsze.Uff!!! Uda³o siê! Laweta

z dziesiêcioma Pagodami zbli¿a siê powoli do obwodnicy Pary¿a, a dziewiêtnastu cz³onków szalo-nej wyprawy do Bordeaux, do Paula Bracqa � twórcy Mercedesa W113, spogl¹da przez okna samo-lotu na coraz mniej wyra�n¹ pano-ramê Warszawy. A tak niewiele brakowa³o, by pisz¹cy te s³owa móg³ nie siedzieæ na fotelu nr 29B Airbusa A-320 linii Air France, startuj¹cego z lotniska Okêcie w stronê Francji! Wiêcej wra¿eñ z tej wycieczki znajdziecie Pañstwo na dalszych stronach naszego biuletynu.

Westchnienie drugie.Uff!!! Uda³o siê! Pierwszy rok

dzia³alno�ci naszego Klubu za nami. Zaczynali�my od zera, za to pe³ni entuzjazmu i energii. Po roku nadal mamy entuzjazm i energiê (mam tak¹ nadziejê), stali�my siê

jednak ju¿ rozpoznawalni. Nabycie osobowo�ci prawnej umo¿liwi³o Pagoda SL klub Polska zaistnieæ podczas wieli motoryzacyjnych wydarzeñ w roku 2014. Warto wspomnieæ, ¿e ju¿ sam debiut na zesz³orocznej wystawie Auto Nostalgia otrzymali�my wyró¿-nienie dla najlepszego stoiska klubowego.

Rosn¹ca popularno�æ kultowej ju¿ Pagody, spowodowa³a, i¿ na ka¿dym kroku spotykali�my siê z wieloma objawami sympatii, ¿yczliwo�ci i nieukrywanego podziwu. Umocni³o to nas w przekonaniu, ¿e z nasz¹ inicjaty-w¹ trafili�my w punkt.

Wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki oraz tym, na których pomoc mogli�my liczyæ chcieli�my serdecznie podziêkowaæ za zainte-resowanie, ciep³e s³owa, zaprosze-nia, a tak¿e go�cinê. Nie mo¿emy tu zapomnieæ o firmie Mercedes-Benz Warszawa, której �Stacja

Mercedes� zawsze sta³a dla nas otworem. Podziêkowania nale¿¹ siê równie¿ redakcjom �Automobi-listy� oraz �Classic Auto�, które to po�wiêca³y swoje ³amy na dono-szenie o naszych poczynaniach.

Westchnienie trzecie.Uff!!! Wreszcie wiosnaaaaa!!!

Auta wywoskowane, zawieszenia sprawdzone, p³yny eksploatacyjne uzupe³nione, a zbiornik zatanko-wany pod korek. Teraz ju¿ mo¿na w pe³ni nacieszyæ siê naszymi mechanicznymi piêkno�ciami.

Licz¹c na wiele owocnych spo-tkañ w se zo nie 2015 ¿y czê wszyst-kim cie ka wej lek tu ry.

Z pogodnym, pagodowym pozdrowieniem

Marcin GoskZarz¹d Pa go da SL Klub

Trzy westchnienia...Trzy westchnienia...

Na �Stacji Mercedes�

Page 4: Pagoda i my 02

Pagód podróż do źródeł kreacji...

czyli z wizytą u Paula Bracqa

Pagód podróż do źródeł kreacji...

czyli z wizytą u Paula Bracqa

Page 5: Pagoda i my 02

Z wizytą u Paula Bracqa

3

Wspania³e wspomnienia z podró¿y do Willingen, gdzie w sierpniu 2013 roku ponad 200 za³óg �wiêtowa³o 50-lecie narodzin Mercedesa W113, nak³oni³o nas do poszukiwania kolejnego wyzwania dla naszych Pagód i ich dzielnych za³óg. W pocz¹tkach kolejnego roku za³o¿yli�my Klub W113 Pago-da SL, wiêc wyznaczenie ambitne-go celu dzia³ania sta³o siê jednym z bardziej istotnych zadañ dla nas wszystkich.

Pomys³, by zorganizowaæ wyprawê do Bordeaux, gdzie mieszka i aktywnie dzia³a Paul Bracq - jedyny bêd¹cy w�ród nas cz³onek zespo³u twórców Mercedesa Pagody - pojawi³ siê do�æ naturalnie. Dziêki ró¿nym publikacjom wielu z nas pozna³o ju¿ wcze�niej dokonania s³yn-nego stylisty samochodowego, który w latach 50-tych i 60-tych zasadniczo wp³yn¹³ na wygl¹d wielu modeli Mercedesa, realizuj¹c ponadczasowe kreacje, a co dla nas najistotniejsze: nada³ ponad-czasowa formê modelowi W113, czyli naszym Pagodom.

Wyprawa wi¹za³a siê z wieloma wyzwaniami. Nale¿a³o nawi¹zaæ kontakt i potwierdziæ, czy mistrz Bracq zechce siê z nami spotkaæ. Nastêpnym niebanal-nym zadaniem by³o opracowanie wariantów i bud¿etu podró¿y do Bordeaux. Do�æ szybko pomys³ samego wyjazdu zosta³ rozsze-rzony o rajd Bordeaux-Nicea, a co za tym idzie o ca³¹ logistykê i program pobytu we Francji. Specjalnym utrudnieniem by³a konieczno�æ zachowania dyskrecji, poniewa¿ chcieli�my zachowaæ kameralny charakter tego wyda-rzenia.

Komitet organizacyjny zosta³ szybko ukonstytuowany: Artur Mo�cicki podj¹³ siê opracowa-nia trasy i koncepcji roadbooka, Marcin Gosk wraz z ¿on¹ Beat¹ trzymali pieczê nad prezentami dla Paula i jego ¿ony Alice. Tu muszê wspomnieæ o ich absolutnie genialnym prezencie upamiêtnia-j¹cym odwiedziny w Bordeaux: by³o to osadzone na marmurowej podstawce lusterko do Pagody z wygrawerowanym logo klubu i dedykacj¹ z dat¹ odwiedzin.

Ni¿ej podpisanemu, z uwagi na sw¹ chroniczn¹ dolegliwo�æ zwan¹ frankofili¹ powierzone zosta³y kontakty z Paulem Bracqiem, orga-nizacja hoteli i wiele innych spraw logistycznych.

Do�æ istotn¹ kwesti¹ by³ oczy-wi�cie dojazd do stolicy Akwitanii, odleg³ej o ok. 2400 km od Warsza-wy. Kieruj¹c siê chêci¹ maksy-malnego wykorzystania czasu na zwiedzanie Francji, pomys³ jazdy na ko³ach przez pó³ Europy zosta³ porzucony na korzy�æ przewozu naszych oldtimerów przystosowa-nym do tego transporterem.

Ostatecznie plan wyjazdu obj¹³ wylot za³óg samolotem w dniu 2 wrze�nia do Bordeaux, gdzie mia³y na nas czekaæ nasze samo-chody i przejazd w okolice Borde-aux na spotkanie z Paulem Bra-cqiem. Nastêpnie czeka³a nas jazda w kierunku Morza �ródziemnego z krótkimi pobyt ami w Arles, Saint Tropez i Monte Carlo, a nastêpnie za³adowanie samochodów w Nicei i powrót drog¹ lotnicz¹ do kraju. Jak to zwykle bywa, plany zazwy-czaj rzadko siê spe³niaj¹ w 100%, w naszym przypadku jednak plany spe³ni³y siê w 200%!

Redukuj¹c do minimum zanu-dzanie czytelników chronologicz-nym sprawozdaniem z wyjazdu do Francji, stara³em siê skupiæ siê na najwa¿niejszych w moim odczuciu kwestiach zwi¹zanych z wypraw¹.

Po pierwsze: Paul Bracq, lubi¹-cy mówiæ o sobie �maître carros-sier� czyli mistrz karosernik (tak! Jest taki zawód (przyp. autora)),

genialny projektant wielu samo-chodów i innych form przemys³o-wych (w tym francuskiego TGV), stylista i artysta kreuj¹cy w wielu obszarach i wymiarach sztuki. Po drugie: Paul Bracq, wspania³y, otwarty i przystêpny cz³owiek, ciesz¹cy siê ka¿d¹ chwil¹ roztacza-j¹c wokó³ siebie atmosferê ciep³a i umiej¹cym stworzyæ poczucie wyj¹tkowo�ci tej chwili. Po kolejne: Paul Bracq� no, ale wróæmy do naszych prze¿yæ�,

Z Paulem i jego nieod³¹czn¹ ¿on¹ Alice, którzy ju¿ w pierw-szych s³owach zaproponowali przej�cie na ty, spotkali�my siê ju¿ nazajutrz po przyje�dzie, w Barsac, niewielkiej miejscowo�ci le¿¹cej na po³udnie od Bordeaux, w sercu s³ynnego regionu win Graves i Sauternes. Hotel mieszcz¹cy siê w dawnym opactwie okaza³ siê znakomitym miejscem na spotka-nie. Mieli�my nadziejê, ¿e pañstwo Bracq po�wiêc¹ nam godzinê lub dwie, ale rzeczywisto�æ znów okaza³a siê bogatsza od planów. Okoliczno�ci nam sprzyja³y, bo ca³y hotel mieli�my dla siebie a pogoda pozwoli³a na spêdzenie wspólnego czasu na podwórcu opactwa. Paul okaza³ siê �wiet-nym mówc¹, który po pierwszych s³owach powitania i wzajemnych prezentacjach, wyg³osi³ niezwykle ciekawy wyk³ad o historii stylisty-ki samochodowej, wyznawanych przez niego warto�ciach estetyki i do�wiadczeniach jako projektanta samochodowego.

Przemówienie Mistrza

Page 6: Pagoda i my 02

4 5

Uznali�my, ¿e jest to odpo-wiedni moment na krótk¹ czê�æ oficjaln¹, podczas której zostali-�my zaszczyceni zgod¹ Paula na przyjêcie honorowego cz³onkostwa

W113 Pagoda SL Klub, co zosta³o udokumentowane stosownym certyfikatem Cz³onka Honorowego. Wymienili�my nastêpnie podarki: wspomniane ju¿ lusterko, insygnia

klubowe i kilka pami¹tek z Polski. Paul zrewan¿owa³ siê w³asno-rêcznie przygotowan¹ prezenta-cj¹ zawieraj¹c¹ zdjêcia i szkice samochodów bêd¹cych przedmio-tem jego zainteresowañ. ¯eñska czê�æ naszych za³óg mia³a okazjê zaprzyja�nienia siê z Alice, urocz¹ ¿on¹ Paula, któr¹ niezmiennie od blisko piêædziesiêciu lat nazywa swoj¹ daj¹c¹ mu natchnienie twór-cze muz¹.

Jak mo¿na by³o siê tego spodziewaæ, rozmowa wkrótce skoncentrowa³a siê na Mercedesie W113, czyli na Pagodach. Paul przekaza³ nam wiele szczegó³ów procesu twórczego tego modelu. Okaza³o siê, ze najwiêcej trudno-�ci przy projektowaniu i wykona-niu modelu w skali 1:1 sprawi³a przestrzeñ na przodzie karoserii pomiêdzy reflektorami a ram¹ atrapy. Chodzi³o o uzyskanie har-monijnego ³uku daj¹cego wra¿e-nie lekko�ci, której nie by³ w sta-nie osi¹gn¹æ wykonuj¹cy model technik pracowni modelarskiej. Paul wykona³ zatem ten fragment modelu osobi�cie. Zachêcony rodzinn¹ atmosfer¹ spotkania, pozwoli³em sobie zadaæ pytanie, czy jest jaki� element, z którego on jako twórca by³ najmniej zado-wolony. Okaza³o siê, ¿e owszem, takim elementem jest korek wlewu paliwa, który wed³ug pierwotnych planów Paula mia³ byæ schowany za tablic¹ reje-stracyjn¹, jak w wielu innych modelach Mercedesa z tych lat. Wzglêdy techniczne przeszkodzi-³y jednak tej koncepcji i korek wlewu paliwa musia³ pojawiæ siê w znanym nam miejscu, to jest po prawej stronie tablicy rejestracyj-nej.

Nasze spotkanie wydawa³o siê dopiero zaczynaæ, a Paul i Alice wyra�nie zapomnieli o wcze�niej oznajmionych planach rych³ego opuszczenia nas. Podczas obiadu podanego pod arkadami opactwa Paul kontynuowa³ wspomnienia z lat pracy w zak³adach Merce-desa. Nastêpnie, po wpisaniu sto-sownej dedykacji, przekartkowa³ i omówi³ ca³y, bogato ilustrowa-ny po�wiêcony jego twórczo�ci album, zatytu³owany �Carrosserie Passion Paul Bracq�.

4

Wrêczenie certyfikatu cz³onkostwa

Nasze pilotki wraz z Alice

Paul opowiada o swojej pracy

Z wizytą u Paula Bracqa

Page 7: Pagoda i my 02

4 5

Z wizytą u Paula Bracqa

Poobiedni spacer dostarczy³ nam kolejnych wra¿eñ. Udali�my siê na przegl¹d naszych Pagód, karnie ustawionych w szere-gu i (po porannym pucowaniu) dumnie b³yszcz¹cych w promie-niach s³onecznych. [zdjêcie Pagód na tle bambusowego zagajnika]. Paul i Alice ogl¹dali poszczegól-ne samochody, czêsto wsiadaj¹c do nich i cierpliwie pozuj¹c do zdjêæ. Widoczne by³o wzruszenie Mistrza, który nie spodziewa³ siê by w odleg³ej Polsce istnia³o grono pasjonatów Pagody, którzy dodatkowo podjêli inicjatywê spotkania z jej twórc¹. Nastêpnie Paul potwierdzi³ ojcostwo swych stoj¹cych przed nim kreacji, sk³adaj¹c przy u¿yciu specjalnego markera swój podpis na klapkach schowka.

Po blisko dziewiêciu wspól-nie spêdzonych godzinach, nasze rozstanie przypomina³o bardziej zakoñczenie zjazdu rodzinnego, ni¿ po¿egnanie osób, które jeszcze tamtego ranka znane nam by³y tylko z pism i internetu. Jeszcze do pó�na w nocy dzielili�my siê naszymi odczuciami i do�wiadcze-niami z tego niezapomnianego i pe³nego wra¿eñ dnia.

Nastêpny wieczór zasta³ nas w Arles, niezwyk³ym miasteczku, znanym z licznych zabytków epoki rzymskiej, ale rozs³awionym g³ów-nie przez Vincenta van Gogha, który tam w³a�nie namalowa³ m.in. s³ynne �S³oneczniki�, �Most Langlois w Arles� czy te¿ �¯ó³ty Domek� w którym mieszka³ i two-rzy³. Choæ uwiecznione na p³ótnie s³oneczniki dawno ju¿ zwiêd³y, a most i domek zosta³y zniszczo-ne w 1944 roku w czasie nalotów amerykañskich, atmosfera i urok miasteczka pozosta³y na szczê�cie nienaruszone. W Arles znale�li�my siê po ca³ym dniu szybkiej jazdy g³ównie autostradami, gdzie mogli-�my przekonaæ siê, ¿e nasze pojaz-dy s¹ wci¹¿ ¿wawe, a ich silniki wprost uwielbiaj¹ wysokie obroty. Dla pe³nego zg³êbienia atmosfery Arles dokonali�my rezerwacji w samym sercu zabytkowego cen-trum. Wjazd odby³ siê uliczkami tak w¹skimi, ¿e niekiedy dystans pomiêdzy murami a klamkami po obu stronach drzwi niebezpiecznie

d¹¿y³ do zera. Parkowanie w hotelowym gara¿u by³o tak¿e do�æ szczególnym æwiczeniem, wymagaj¹cym kilkukrotnego ³amania siê i wpasowania w �ci�le

ograniczon¹ przestrzeñ. Pomimo intensywnego ¿ycia nocnego uda³o siê nam nawiedziæ najwa¿niejsze zabytki, a nawet napotkaæ sklepiki o znamiennych szyldach.

Czy¿ mo¿e byæ piêkniejszy widok?

Oj! Tu by³o jednak ciasno.

Serdeczne po¿egnanie z Paulem i Alice

Page 8: Pagoda i my 02

6 7

Z wizytą u Paula Bracqa

Widok Morza �ródziemnego, do którego dotarli�my po po³u-dniu nastêpnego dnia w okolicach Tulonu tchn¹³ w nas wyra�nie wakacyjnego ducha. Spotkanie

z Paulem by³o uczt¹ dla ducha, a teraz wyra�nie nadszed³ czas dla cia³a. Ku uciesze, a mo¿e te¿ zdzi-wieniu lokalnej ludno�ci, rzeczone cia³a odda³y siê zreszt¹ (a raczej

bez reszty) przedziwnym pl¹som na skraju drogi przy wje�dzie do Saint Tropez, do melodii piosenki z filmu o s³ynnym ¿andarmie z tego malowniczego miasteczka. Liczne w¹skie drogi wij¹ce siê w�ród schodz¹cych wprost do morza gór poro�niêtych charak-terystyczn¹ �ródziemnomorsk¹ ro�linno�ci¹, da³y nam okazjê do wspania³ych wycieczek. W takim pejza¿u nasze Pagody wygl¹da³y naprawdê znakomicie, a ich za³ogi z zapa³em utrzymywa³y wysok¹ szybko�æ podró¿n¹, by z³agodziæ efekt pal¹cych po³udniowych promieni. S³oñce, lazurowe morze, kulinarne ekscesy i inne atrybuty udanych wakacji towarzyszy³y nam ju¿ do koñca pobytu we Francji.

Pagodzenie nadmorskimi drogami francuskiej riwiery dostarczy³o nam kolejnej porcji satysfakcji (ukuty przez nas termin �pagodzenie� doskonale odzwier-ciedla specyficzn¹ rado�æ, jak¹ daje jazda naszymi automobilami). Le¿¹ce nad Lazurowym Wybrze-¿em Sainte Maxime, Cannes, Antibes czy Nicea choæ jak¿e ró¿ne w swym charakterze, maj¹ jedn¹ wspóln¹ cechê: wszystkie te miejsca oferuj¹ wspania³e i jak¿e naturalne �rodowisko dla naszych Pagód. Potwierdzi³o siê te¿ wielokrotnie, ¿e na nadmorskich bulwarach uwagê przechodniów zwraca³y nie najnowsze czerwone bolidy s³ynnych w³oskich marek, ale nasze szacowne oldtimery, sprzed blisko piêædziesiêciu lat. By³o to szczególnie zauwa¿alne w Monte Carlo, które by³o celem naszej francuskiej peregrynacji. Zaparkowane przed s³ynnym kasynem Pagody powodowa³y wrêcz ma³e zbiegowiska licznych turystów. W pewnym momen-cie powzi¹³em nawet obaw¹, ¿e mo¿emy spotkaæ siê z niechêci¹ pracowników kasyna, poniewa¿ nasze Pagody odci¹ga³y uwagê sporej ilo�ci ich potencjalnych klientów, którzy przez nas nie przekraczali progu przybyt ku lokalnego hazardu. Byæ mo¿e jednak zostali�my potraktowani jako darmowy wabik, bo ¿adnych wstrêtów nam nie czyniono i po pewnym czasie mogli�my spokoj-nie opu�ciæ go�cinny plac.

Pagoda nie jedno ma imiê

Bawiæ to my siê umiemy!!!

Naturalne �rodowisko Pagody?

Page 9: Pagoda i my 02

6 7

Z wizytą u Paula Bracqa

Monte Carlo jest znanym wszystkim mi³o�nikom o�rodkiem sportów automobilowych. Na wyznaczonych, zamkniêtych na czas przejazdu ulicach ksiêstwa odbywaj¹ siê doroczne wy�cigi, a pobliskie Alpy Nadmorskie oferuj¹ niepowtarzalne warunki do uprawiania rajdów samochodo-wych. Jednym z najs³ynniejszych rajdów w klasie oldtimerów jest Rallye Monte Carlo Historique, czyli rajd samochodów zabyt-kowych, wyselekcjonowanych w�ród tych marek i modeli, które faktycznie uczestniczy³y onegdaj w rajdach Monte Carlo. Pagoda co prawda nigdy nie uczestniczy³a w RMCH, ale nie przeszkodzi³o to nam, by nastêpnego ranka udaæ siê na przejazd czê�ci¹ dróg, na których pod koniec ka¿dej zimy zmagaj¹ siê rajdowcy (a w�ród nich - innym samochodem, acz z bardzo godnymi rezultatami - Pawe³ Molgo, jeden z uczestni-ków naszej wyprawy). Biegn¹ce wykutymi pó³kami skalnymi i czêsto d³ugimi tunelami krête górskie drogi da³y nam kolejn¹ dawkê quasi-rajdowej adrenaliny. [zdjêcie]. W pewnym momencie zdali�my sobie sprawê, ¿e nie jechali�my ju¿ do ¿adnego celu, a prowadzenie naszych samocho-dów w�ród urzekaj¹co piêknych krajobrazów by³o rado�ci¹ sam¹ w sobie. Po powrocie i krótkim relaksie w basenie zlokalizowanym na dachu dominuj¹cego nad ksiê-stwem Monako hotelu, jeszcze tego samego, ostatniego ju¿ wieczoru, ponownie wyprowadzili�my nasze Pagody z podziemnego gara¿u. Aby tradycji sta³o siê zado�æ, uda-li�my siê na szybki przejazd do�æ pustymi o tej porze ulicami Monte Carlo. [zdjêcie] Po drodze mijali�my znane ze sprawozdañ telewizyjnych nadmorskie bulwary i tunele, któ-rymi ksiêstwo jest niezwykle gêsto podziurawione. W�ród niezwykle dono�nego ryku silników i do�æ kawaleryjskiego traktowania zakrê-tów w czêstych nawrotach, pomi-mo niezliczonych kamer monito-ringu, po raz kolejny potraktowano nas z pob³a¿liwo�ci¹. Tolerancyjni stró¿e spokoju ksiêstwa z pewno-�ci¹ widzieli ju¿ wiêksze ekscesy na monegaskich drogach. Zapewne

dlatego, ¿e wykonywali�my nasze próby z dala od pa³acu ksi¹¿êcego, nie zak³ócaj¹c miru domowego mi³o�ciwie panuj¹cego ksiêcia Alberta i jego rodziny.

Na koniec pozosta³ nam tylko przejazd w kierunku lotniska w Nicei, gdzie rankiem ostatniego dnia pobytu za³adowali�my nasze niezawodne Pagody na platformê

Pod kasynem w Monaco

Na górskich drogach Monte Carlo

Nocne rajdy a�la Formu³a 1

Page 10: Pagoda i my 02

9

transportera i udali�my siê samo-lotem do kraju.

Bior¹c na siebie ryzyko g³êbo-kiego wdepniêcia w patos, muszê przyznaæ, ¿e ju¿ przed wypraw¹ zdawali�my sobie sprawê z wyj¹t-kowo�ci i niecodzienno�ci sytuacji, jakim by³o spotkanie z mityczn¹ ju¿ postaci¹ Paula Bracqa. Nie chodzi wcale o stawianie jego osoby na piedesta³, ale o fanta-styczne i niezbywalne do�wiadcze-nie, jakim by³o spêdzenie dnia nie tylko z twórc¹ obiektów naszego podziwu i pasji, ale ze wspania-³ym cz³owiekiem renesansu. W dalszej czê�ci pobytu wspólne �pa-godzenie� malowniczymi drogami Po³udnia Francji tak¿e by³o dla naszych za³óg wielkim prze¿yciem, które na d³ugo - by nie powiedzieæ patetycznie: na zawsze - zapadnie nam w pamiêæ. Istotnym testem sukcesu ka¿dej wyprawy jest zadanie sobie pytania, czy chcieli-

by�my powtórzyæ raz jeszcze takie do�wiadczenie. W tym przypadku: bez wahania i zdecydowanie: TAK!

Tu wypada³oby zakoñczyæ wspomnienia oddaj¹c siê nostal-gicznym wspominkom, ale� ¿ycie idzie naprzód stawiaj¹c przed nami nowe wyzwania. Takim wyzwaniem mo¿e byæ na przy-k³ad� rewizyta Mistrza Paula w Polsce, nad czym w³a�nie pracuje-my. Czyli CDN!

Stanis³aw Popów

Wyjazd mia³ miejsce w dniach 2 � 10 wrze�nia 2014.

Chêtnych do zapoznania siê z zapisem video tego wyjaz-du, w tym pl¹sów pod Saint Tropez, zapraszamy do obej-rzenia kompilacji pod adresem: https://www.youtube.com/watch?v=T7WUMwxqfV4 lub poprzez nasz¹ stronê https://www.facebook.com/pagodaSLpolska?fref=ts.

Z wizytą u Paula Bracqa

8

Niepowtarzlna pami¹tka z wyprawy

Page 11: Pagoda i my 02

9

Kilka tygodni temu otrzyma³em propozycjê kupna Pagody. W pierwszej chwili nie roz-wa¿a³em jej zbyt powa¿nie. Po pierwsze � jedn¹ Pagodê ju¿ mam, po drugie � pozosta³e posiadane przeze mnie klasyki do�æ skutecz-nie ograniczy³y moje mo¿liwo�ci w zakresie ich przechowywania. W pierwszej chwili pomy�la³em: �To kiepski pomys³!�. Po chwili ta my�l nieco ewoluowa³a, do wersji: �To do�æ ciekawy kiepski pomys³!�, by ostatecznie przemieniæ siê w: �To cholernie ciekawy i nieg³upi pomys³!�. Maj¹c sporo do�wiad-czeñ i wiedzy wynikaj¹cych z przeprowadzonych dot¹d reno-wacji moich samochodów postano-wi³em pochyliæ siê nad otrzyman¹ ofert¹.

Dotyczy³a ona modelu 230SL z 1965 r., z manualn¹ skrzyni¹ biegów, sprowadzonego z USA w 2013 r. Jak wspomnia³em posiadam ju¿ odrestaurowan¹ 280SL z 1969 r. z automatyczn¹ skrzyni¹ biegów i perspektywa posiadania wcze�niejszego modelu z manualn¹ skrzyni¹ biegów by³a przeze mnie wcze�niej rozwa¿a-na. Tym bardziej, ¿e jak twierdzi

wielu znawców, model 230SL mia³ najbardziej sportowy charakter ze wszystkich wersji Pagód wynika-j¹cy m.in. z innej charakterystyki momentu obrotowego, mniejszej masy oraz braku wszystkich tych �wynalazków� jakie posiada moja 280SL maj¹cych na celu ograni-czenie emisji spalin wg wymogów rynku amerykañskiego.

Szkopu³ w tym, ¿e� samo-chód znajdowa³ siê ju¿ w trakcie remontu blacharskiego. Najgorsza z mo¿liwych wersji � samochód rozebrany co do�æ skutecznie utrudnia weryfikacjê jego stanu oraz ocenê kompletno�ci wyposa-¿enia i detali. Ale� takie projekty mo¿na z regu³y kupiæ za rozs¹dne pieni¹dze. Wspólnie z w³a�cicie-lem warsztatu, który przeprowa-dzi³ renowacje moich poprzednich samochodów dokonali�my oglêdzin � stwierdzili�my, ¿e samochód jest w niez³ym stanie, a jego wyposa-¿enie jest praktycznie kompletne.

Cena wywo³awcza zapropono-wana przez w³a�ciciela by³a do�æ interesuj¹ca i po kilkudniowym procesie negocjacji dobili�my targu� �Witaj w nowym domu Maleñka!� A raczej w gara¿u�

Ju¿ w trakcie negocjacji zdoby-³em kopiê �Daten Karty�. Odkodo-wanie zawartych w niej informacji wprawi³o mnie w zdziwienie! Otó¿ okaza³o siê, ¿e kod kraju docelo-wego to 669. Oznacza to ni mniej ni wiêcej, ¿e samochód zosta³ wyprodukowany na rynek afry-kañski, a konkretniej - zamówienie pochodzi³o z� Somalii!

Moje zdziwienie wynika³o st¹d, ¿e poprzedni w³a�ciciel oprócz dokumentacji samochodu (m.in. faktury, instrukcje, title itp.) prze-kaza³ mi pisemn¹ informacjê od ostatniego w³a�ciciela samochodu w USA, mieszkaj¹cego notabene na Lopez Island w stanie Waszyngton przy granicy z Kanad¹, ¿e samo-chód spêdzi³ poprzednie 20 lat w Kalifornii (Palm Springs), a wcze�niej by³ u¿ywany w Niem-czech o czym �wiadczy³a tablica rejestracyjna z Dusseldorfu. Gdzie Rzym, gdzie Krym?

Na swój u¿ytek przyj¹³em dwie hipotezy. Pierwsza � samochód by³ u¿ywany przez placówkê dyplomatyczn¹ Somalii w RFN. Druga, wg mnie bardziej praw-dopodobna, samochód nie zosta³ odebrany przez somalijskiego

Historia pewnej PagodyHistoria pewnej Pagody

Page 12: Pagoda i my 02

10 11

zamawiaj¹cego i zosta³ sprzedany w Niemczech. Nale¿y pamiêtaæ, ¿e w latach 60-tych na Pagodê trzeba by³o czekaæ kilka miesiêcy i zdarza³o siê, ¿e kupuj¹cemu proponowano zakup od rêki egzemplarza z którego kto� inny zrezygnowa³, b¹d� nie odebra³

w terminie. Za t¹ hipotez¹ prze-mawia fakt, ¿e jak wynika ze sta-tystyk produkcji Pagody egzem-plarz ten zosta³ wyprodukowany w po³owie drugiej dekady marca 1965, a z daten karty wynika, ¿e opu�ci³ fabrykê dopiero 3 maja 1965 r. Wersjê, ¿e samochód

trafi³ do Somalii uwa¿am za ma³o prawdopodobn¹. Je¿eli by tam dotar³, to raczej nie powróci³by ju¿ do Europy i dokona³ swojego ¿ywota, gdzie� na pustyni wiele lat temu. Pamiêtajmy, ¿e by³a to po³owa lat 60-tych - podró¿e i migracja ludno�ci by³a jeszcze wówczas do�æ ograniczona, Soma-lia ledwo uzyska³a niepodleg³o�æ, a import Pagody z powrotem do Niemiec z kraju w którym kultura napraw i serwisowania aut do dzisiaj stoi na bardzo niskim poziomie wydaje siê byæ niepraw-dopodobny.

Lektura daten karty przynio-s³a kolejn¹ ciekaw¹ informacjê. Samochód opu�ci³ fabrykê w do�æ rzadko wybieranej wersji Coupe. Model 230SL by³ oferowany w trzech wersjach � roadster (z miêkkim dachem bez hardtopu), wersja coupe/roadster (z miêkkim dachem i hardtopem) oraz wersja coupe (bez miêkkiego dachu i z hardtopem). Wersja coupe mia³a tylko pusty schowek na miêkki dach, ale nie by³ on w ogóle zamontowany. W pewnym sensie mo¿na powiedzieæ, ¿e wer-sja coupe by³a dla modelu 230SL tym czym wersja California Coupe dla pó�niejszych modeli 250SL i 280SL, z tym, ¿e coupe ofero-wa³a tylko 2 miejsca oraz mo¿li-wo�æ dokupienia i zamontowania miêkkiego dachu, a pó�niejsza California oferowa³a 4 miejsca bez mo¿liwo�ci monta¿u miêkkiego dachu. Opisywany egzemplarz posiada³ miêkki dach ze stela¿em co �wiadczy o tym, ¿e który� z jego w³a�cicieli (przypuszczalnie w Niemczech) uzupe³ni³ samochód o ten przydatny element wyposa-¿enia.

No có¿. Bêdê stara³ siê zaspo-koiæ swoj¹ ciekawo�æ i dociec (o ile to w ogóle mo¿liwe) jak przebiega³a historia mojej Pagody przed jej importem do USA. Na razie proces renowacji idzie pe³n¹ par¹ � zostanie przywrócona do stanu 1 zgodnie z danymi zawarty-mi w daten karcie. Mam nadziejê przedstawiæ czytelnikom jej efekty ju¿ w nastêpnym numerze �Pagoda i My��

AM

Historia pewnej Pagody

Page 13: Pagoda i my 02

10 11

Zaprojektowany przez niespełna 30-letniego grafi ka i projektanta Paula Bracqa Mercedes W113 miał w sobie młodzieńczą lekkość, francuski szyk i niezaprzeczalną nutkę snobizmu. Nic więc dziwnego, iż znani i lubiani chętnie fotografowali się na tle tego zgrabnego roadstera od samego początku jego istnienia.

Audrey Hepburn Burt Reynolds

Król Jordanii Hussein Julio Iglesias

Harold Sakata David Couthard

Pagoda i GwiazdyPagoda i GwiazdyPagoda i Gwiazdy

Page 14: Pagoda i my 02

Z kalendarza Marcina

kilka kartek wyrwanych

Z kalendarza Marcina

kilka kartek wyrwanych

Page 15: Pagoda i my 02

Z kalendarza Marcina ...

Na poprzednich stronach mogli-�cie Pañstwo zapoznaæ siê z opisem naszej eskapady do Francji pióra Staszka. Poniewa¿ przygód, wra¿eñ i emocji by³o mnóstwo postaram siê teraz przedstawiæ moje subiektywne wra¿enia.

Prolog. Sobota, 30 sierpnia 2014

Jest pó�ny, sierpniowy i ciep³y wieczór. Walizka, które odbêdzie podró¿ do Bordeaux w aucie, jest ju¿ w baga¿niku. W sakwoja¿u jest wszystko: od skarpetek po p³yny rozweselaj¹ce. Je¿eli auto zniknie, to razem ze znaczn¹ czê�ci¹ dobyt-ku osobistego. Na za³o¿ony miêkki dach nawiniête zabezpieczenie,

a nadwozie zabezpieczone spe-cjaln¹ bia³¹ foli¹. Teraz zas³u¿o-ny drink. A teraz drugi� Nagle s³ychaæ d�wiêk dzwonka telefonu. �Marcin?� S³ychaæ g³os Staszka. �Uda³o Ci siê zabezpieczyæ dach? Tak? To ja zaraz przyjadê, to mo¿e razem zawiniemy jeszcze w mojej.� Po godzinie na niedu¿ym podje�-dzie stoj¹ ju¿ trzy Pagody: Artura, Staszka i moja. Pe³nia szczê�cia jest osi¹gniêta gdzie� tak oko³o 1-szej w nocy. Nasze cudeñka s¹ ostatecznie przygotowane do drogi.

Niedziela, 31 sierpniaRanny przejazd przez senn¹

jeszcze Warszawê na miejsce za³a-

dunku na lorê by³ do�æ nietypowy. Nasze auta wygl¹da³y, jakby w³a-�nie opu�ci³y fabrykê, a nie mia³y blisko 50 lat.

Wtorek, 2 wrześniaPoprzedniego wieczora po³o¿yli-

�my siê spaæ do�æ pó�no. Trzeba by³o przygotowaæ dom i dzieci na nasz¹ tygodniow¹ nieobecno�æ. Po drodze, jad¹c rano na lotnisko mamy zabraæ jeszcze Ketty i Staszka. Wszystko przygotowa-ne i pod kontrol¹. Spoko! Nawet budzik nastawiony� Zadzwoni³. A jak¿e!!! Z tym, ¿e o jedn¹, malut-k¹ godzinkê za pó�no?!? Tumult, zamieszanie, trochê nerwów

i uda³o siê. Po 30 minutach wyje¿-d¿amy z gara¿u, doje¿d¿amy do pierwszego skrzy¿owania, gdzie o 5-tej rano nie ma prawa nikogo byæ!!! I tu z lewej strony, z ulicy podporz¹dkowanej wyje¿-d¿a nieprzytomna rowerzystka wracaj¹ca z nocnej zmiany. Pisko opon, gwa³towne hamowanie i �serdeczne� pozdrowienia pod nosem, ale na szczê�cie uda³o siê unikn¹æ kolizji. Przechytrzyli�my widaæ los. To by³y tylko z³e mi³e-go pocz¹tki.

Tego samego dnia oko³o 14.Jeste�my ju¿ w Bordeaux na

lotnisku. Zamontowany w moim aucie GPS pokazuje, ¿e lawe-ta jest ju¿ tu¿, tu¿. Znajdujemy idealne miejsce do roz³adunku, a szef naszego transportu � kolega Micha³ Fedorczyk zgrabnie dostar-cza nasze Pagody ca³e i zdrowe. Ostatnia, mariuszowa, �dopakowa-na� w okolicy Poznania, pe³ni³a rolê tylnego zderzaka i zabezpie-czenia transportu. Strat nie ma, pogoda jest (jak to na po³udniu Francji), a humory dopisuj¹. Funk-cjê �Kierownika Wycieczki� obj¹³ samow³adnie i z du¿ym wdziêkiem Wiesio. To on z przepastnego baga¿nika wy³uska³ wielosmakowe procentowe �ma³peczki�, którymi sprawiedliwie wszystkich obdzieli³. Kierowcy oczywi�cie nie alkoholi-zowali siê (tym razem).

13

Page 16: Pagoda i my 02

14 15

Środa, 3 wrześniaPoranek. Nie ma te¿ takiej

wyprawy samochodowej, by nie by³o jakiej� awarii. Aby wyczer-paæ limit nieszczê�æ ju¿ na samym pocz¹tku, Andrzej, nasz najbardziej dojrza³y podró¿nik wzi¹³ na siebie to odium. Tankuj¹c na francuskiej stacji benzynowej trefne paliwo, nieopatrznie doprowadzi³ do zablo-kowania pompy paliwowej. Okaza-³o siê, ¿e wspólnymi si³ami jeste-�my jednak w stanie uruchomiæ nasze �licznotki nawet na obczy�nie i bez mechaników. Hurra!!

Maj¹ce miejsce w tym dniu spotkanie z Paulem Bracqiem opisa³ ju¿ nasz Francuski £¹cznik (czyt. Staszek). Mnie po g³owie ko³acze siê jeszcze jeden obrazek. Ca³a ekspedycja, wespó³ z Paulem i Alice pozuje do zdjêcia. Wtem s³ychaæ g³o�no i wyra�nie wypo-wiedziane s³owo �SEX�. Pad³y one z ust projektanta Pagody. Teraz ju¿ wiecie, dlaczego wszyscy jeste�my na tej fotografii u�miechniêci?

Czwartek, 4 wrześniaNa kolejny przystanek zatrzy-

mali�my siê, poprzedniego wieczo-ra, w uroczej miejscowo�ci Arles. Na opisanie cudownych wido-

ków i niepowtarzalnej atmosfery tamtejszej starówki, trzeba by³oby po�wiêciæ znacznie wiêcej ni¿ nawet tych kilka stron naszego biluetynu. Na wszystkich jednak najwiêksze wra¿enie wywar³ nasz hotel, o wdziêcznej nazwie d�Arla-tan. Pomys³owo�æ projektanów w wykorzystaniu i wyekspono-waniu zabytkowych przestrzeni nie ma tu prawie granic. Ka¿de pomieszczenie, ka¿dy pokój go�cin-ny kry³y w sobie jak¹� architek-toniczn¹ tajemnicê, skrytkê lub nietypowe zastosowanie. Nawet stare drzwi od szafy mog¹ tu pe³-niæ rolê wezg³owia ³ó¿ka, a poszu-kiwanie ³azienki by³o prawdziw¹ przygod¹ wzbudzaj¹c¹ mnóstwo �miechu oraz achów i ochów: �To tak te¿ mo¿na?�.

Piątek, 5 wrześniaW porze pó�nego lunchu,

w drodze do Saint Tropez, zatrzymali�my siê na popas w miejscowo�ci Le Lavandou. Nadmorska kafejka, pyszne bruschetty przed nami. O losie! Cytuj¹c klasyka: �Cysorz to ma klawe ¿ycie!�. Rozmowa wolno siê toczy i od s³owa do s³owa uzmys³awiamy sobie, ¿e w³a�nie dzi� jest nasza rocznica �lubu!!! A jutro s¹ imieniny Beaty! Wszyscy jednog³o�nie orzekli, ¿e zrobili�my sobie fantastyczny prezent, a tak naprawdê w gor¹czce

Page 17: Pagoda i my 02

14 15

Z kalendarza Marcina ...

przygotowañ o obu okazjach zapomnieli�my na �mieræ. Wysz³o jednak super.

Ok. 19-tej w zbiornikach by³y ju¿ tylko opary. Zatrzymali�my siê na stacji benzynowej. I tu okaza³o siê, ¿e mieszanina zmêczenia, wyluzowania, dobrego humoru oraz domieszki spalin z naszych kabrioletów ma w³a�ciwo�ci nieprzewidywalne. Artur wygrzeba³ przeno�ne nag³o�nienie, w³¹czy³ przewodni motyw muzyczny z film �¯andarm z Saint Tropez� i zaczê³o siê. Powiem tylko, ¿e kocie ruchy Wiesia i jego ¿ony Joli podczas tañca rado�ci s¹ ju¿ klubow¹ legend¹.

Sobota, 6 września.Ca³y dzieñ po�wiêcili�my na

leniuchowanie, zwiedzanie Saint Tropez i napawanie siê wszech-ogarniaj¹c¹ atmosfer¹ luksusu. Tak, tak. Pod s³awn¹ siedzib¹ ¿andarmerii te¿ byli�my. Niektórzy jednak nie dawali ju¿ rady.

Do Sainte Maxime, gdzie znajdo-wa³ siê nasz hotel, wracali�my pro-mem tu¿ przed 22. Nagle za³oga poinformowa³a nas, ¿e zatrzymamy siê na �rodku zatoki by podziwiaæ pokaz sztucznych ogni. Upiera³em

siê, ¿e to nie moja sprawka, i ¿e to nie ja zorganizowa³em tak¹ nie-spodziankê z okazji imienin Beaty. Kole¿anki i koledzy nie uwierzy-li mi. ¯ona te¿. Mo¿e i dobrze� Nocne ¿ycie na riwierze wci¹gnê³o nas do szczêtu. Po pysznej kolacji zakrapianej wy�mienitym winem odwiedzili�my s³awn¹ miejsco-w¹ lodziarniê. Lody, nie do�æ ¿e smaczne, to jeszcze �liczne.

Niedziela, 7 września.Dotarli�my do Monaco� i oczy-

wi�cie pogubili�my siê. Miejsce upiorne do parkowania i poru-szania siê. Jak miniesz w³a�ci-w¹ ulicê, to musisz przejechaæ 3-kilometrowe kó³ko. Zas³u¿ona kolacja w � hinduskiej restauracji. Dlaczego hinduskiej? A dlaczego

by nie. By³o smacznie, zdrowo i sympatycznie. O godzinie 23 u³añska fantazja zaczê³a siê w nas odzywaæ i pisz¹cy te s³owa rzuci³ has³o: �Panowie! A mo¿e tak nocny rajd tras¹ formu³y 1?� Od s³ów do czynów! Piêæ rycz¹cych, nieeko-logicznych i nieekonomicznych potworów ruszy³o w miasto. Tego nie da siê opisaæ! Niech sentencj¹ bêd¹ wypowiedziane ze szcze-rym u�miechem na ustach s³owa Mariusza �To by³o lepsze ni¿ sex!�. Renata, jego ¿ona nie oponowa³a. Albo tego nie s³ysza³a, albo go bardzo kocha ;D)) .

Page 18: Pagoda i my 02

Do hotelu trafili�my oko³o 1-szej w nocy. Wracaj¹c z podziemnego gara¿u rozemocjonowani wsiedli-�my do malutkiej i ciasnej windy. Elewator ruszy³ jêkn¹³, zgrzytn¹³ � i zatrzyma³ siê w pó³ piêtra. Blady strach pad³ nas, a przed oczami stanê³o widmo nocy spêdzonej w mi³ym co prawda, ale jednak do�æ licznym towarzystwie. Po

paru sekundach winda jednak drgnê³a i wróci³a do miejsca star-tu. Tym razem nie ryzykowali�my. Pojechali�my ju¿ na dwie tury.

Poniedziałek, 8 września.Ten dzieñ, w wiêkszo�ci,

po�wiêcili�my na rajd górskimi drogami Monte Carlo. I tu Pagoda, przynajmniej moja, pokaza³a, ¿e

spali tyle paliwa ile siê wleje do zbiornika. �rednie zu¿ycie benzyny siêgnê³o 35 l/100 km!!! Zmêczeni powrócili�my do hotelu i tu posta-nowili�my od�wie¿yæ siê w basenie znajduj¹cym siê na dachu budynku. Obejrzyjcie sobie 19 minutê filmu �Madagaskar 3�. To ten sam basen. ;D))

Wieczorem okaza³o siê, ¿e Andrzej nie wyczerpa³ limitu i trochê pecha jednak zosta³o. W atmosferze rozlu�nienia po po¿egnalnej kolacji zaginê³a jedna z kamer (a w³a�ciwie najwa¿niej-sza) dokumentuj¹ca nasz¹ wypra-wê. Strata, wydawa³oby siê niepo-wetowana, jednak nasz nadworny kronikarz, czyli Artur, poradzi³ sobie wykorzystuj¹c materia³y pozosta³ych cz³onków wyprawy.

Wtorek, 9 września.Czas ju¿ nam by³ najwy¿-

szy wracaæ do domu. Z ¿alem opuszali�my Monako i, z pocz¹t-ku w¹skimi uliczkami ksiêstwa, a nastepnie autostrad¹ wiod¹c¹ przez wydr¹¿one w górach tunele ruszyli�my w kierunku lotniska

16

Page 19: Pagoda i my 02

Z kalendarza Marcina ...

w Nicei. Gdy byli�my na rondzie prowadz¹cym na pobliski parking, gdzie czeka³ na nas Micha³ z lawe-t¹, moja Pagoda zaczê³a krztusiæ siê i definitywnie odmówi³a dalszej wspó³pracy. I tym razem mo¿na by³o podziwiaæ zgranie naszego zespo³u. Na migi pokaza³em, ¿e skoñczy³o mi siê paliwo (uszko-dzony wska�nik paliwa), Mariusz pomóg³ mi zepchn¹æ auto na pobocze, a Wiesio, niemal¿e w biegu wla³ do mojego zbiornika benzynê z rezerwowej �pi¹tki�. My�lê, ¿a tak szybkiego �Pit Stopu� nie powstydzilby siê nawet mechanicy z teamu Mercedesa w formule 1.

Ka¿dy ¿o³nierz przywozi z wyprawy jakie� blizny. Równie¿ mój mercedesik odniós³ lekkie obra¿enia. I to od kogo! O zielonej kole¿anki bêd¹cej we w³adaniu kolegi Artura. Wstyd i poruta! Ale có¿ ofiary musz¹ byæ. Tak naprawdê, to nie by³o tu niczyjej winy. Po prostu 10 pagód na jed-nej lawecie, to zbyt du¿o.

Teraz tylko po¿egnalny szam-pan z r¹k prezesa i mo¿emy udaæ siê na pok³ad samolotu.

I to ju¿ koniec. My wrócili�my do Warszawy samolotem tego samego dnia,

a nasze cudeñka, na lawecie, prze-bywszy szczê�liwie ponad tysi¹c kilemetrów, dwa dni pó�niej.

Na zakoñczenie chcia³bym podziêkowaæ naszemu �Szefowi Transportu�, czy Micha³owi Fedor-czykowi z firmy �Auto Fedorczyk�. Przemierzaj¹cy przez pó³nocne Niemcy i prawie ca³¹ Francjê transport dziesiêciu Pagód na jednej lorze, wzbudza³ powszechne zaskoczenie i podziw. By³ to z pewno�ci¹ rekord godny zapisa-nia w Ksiêdzê Guinnessa. Pewien z niemieckich kierowców, gdy

dostrzeg³ na stacji benzynowej ten, jedyny w swoim rodzaju trans-port mia³ zakrzykn¹æ do Micha³a: �Kolego. Kto� musi ci bardzo ufaæ, je¿eli wieziesz takie samochody!�. Nic dodaæ, nic uj¹æ.

Wyrazy wdziêczno�ci nale¿¹ siê równie¿ Krzysztofowi Kuliñskiemu w³a�cicielowi Classic Cars, który to zaopatrzy³ nas w czê�ci zapaso-we (na szczê�cie nie przyda³y siê).

Przede wszystkim jednak podziêkowania nale¿¹ siê naszym pilotkom. Dziêki nim wyprawa do Francji nie by³a tylko samcz¹ roz-rywk¹, lecz mia³a w³a�ciw¹ lek-ko�æ, urok i koloryt. Có¿� nawet sam Paul Bracq rozp³ywa³ siê na faktem, ¿e nasze damy zechcia³y nam towarzyszyæ w tak dalekiej, szalonej wyprawie.

Marcin Gosk

17

Page 20: Pagoda i my 02

18 19

Nie da siê ukryæ, i¿ pierwsze 12 miesiêcy dzia³al-no�ci naszego klubu up³yn¹³ pod znakiem wyprawy na po³udnie Francji. Mamy jednak na swoim koncie nieco mniej spektakularne, acz równie wa¿ne wyda-rzenia, o których zapomnieæ nie mo¿emy i nawet nie chcemy. Ju¿ sam debiut Pagoda SL Klub Polska na zesz³orocznej Auto Nostalgii zakoñczy³ siê sukcesem dodaj¹cym nam wiatru w skrzyd³a. Przez organiza-torów wystawy zostali�my uhonorowani nagrod¹ dla Najlepszego Stoiska Klubowego.

Równie¿ w maju zesz³ego roku trzy klubowe Pagody zosta³y zaproszone przez Jerzego Kossow-skiego, redaktora naczelnego �Automobilisty�, do sesji zdjêciowej ilustruj¹cej obszerny artyku³ mówi¹cy o Mercedesie W113. Mo¿na tam znale�æ informacje o tym jak Pagoda na przestrzeni o�miu lat produkcji, od roku 1965 do 1970, zmienia³a swe oblicze, by z modelu 230 SL ewoluowaæ, przez wersjê 250 SL, a¿ do koñcz¹cej serjê wersji 280 SL. W materiale opisa-no równie¿ obecn¹ sytuacjê rynkowej tego modelu.

Spoglądającwstecz...Spoglądającwstecz...

Page 21: Pagoda i my 02

18 19

Ju¿ tydzieñ pó�niej sze�æ naszych za³óg, na zaproszenie komandora zlotu Maæka Kulasa, odwiedzi³o imprezê �Mercedesem Po Wi�le�. Przygotowano dla nas specjalnie wydzielony sektor, gdzie mogli�my siê godnie zaprezentowaæ.

Pok³osiem sukcesu na Auto Nostalgii by³o zapro-szenie naszego klubu na kolejny zlot. Tym razem wybrali�my siê w sierpniu do Topacza, na �Moto Classic 2014�. W drodze na Dolny �l¹sk urz¹dzili�my sobie popas w malowniczo po³o¿onym, zachowanym z zawieruchy wojennej drewnianym Pa³acu My�liw-skim Ksi¹¿¹t Radziwi³³ów w Antoninie.

Rankiem, gdy do trzech pierwszych za³óg do³¹czy³ kolega Artur, korzystaj¹c z piêknej pogody ruszyli�my w kierunku Wroc³awia. Tam trafili�my na motory-zacyjn¹ imprezê zorganizowan¹ z rozmachem oraz pe³-nym profesjonalizmem. Kilkaset zabytkowych pojazdów zgromadzonych na podzamkowych b³oniach w Topa-czu robi³o niesamowite wra¿enie. Organizatorzy zadba-li o mnóstwo wra¿eñ dla uczestników zlotu. W naszej pamiêci pozostanie, z pewno�ci¹ uliczna zabawa, w której ka¿da za³oga musia³a wykazaæ siê spostrze-gawczo�ci¹, szybko�ci¹, sprytem oraz pomys³owo�ci¹. Przez pó³ dnia bawili�my siê �wietnie, poznaj¹c jedno-cze�nie Wroc³aw i okolice. Mimo po³¹czenia si³, nie odnie�li�my tu osza³amiaj¹cego sukcesu. ;D)) Po po³u-dniu, chêtni mogli wykazaæ siê równie¿ w samochodo-wej próbie sprawno�ciowej. I tu ju¿ by³o lepiej. Artur, w swej zielonej Pagodzie zaliczy³ najlepszy przejazdy.

Inny nasz klubowicz, Darek, otrzyma³ wraz ma³¿onk¹ nagrodê w konkursie samochodowej elegancji. Trzeba tu przyznaæ, ¿e odrestaurowana przez niego Pagoda zrobi³a pozytywne wra¿enie równie¿ na cz³onkach Klubu, a zwa¿ywszy na nasze lekkie spaczenie w tym temacie, nie jest to bynajmniej ³atwe.

Równie¿, w sierpniu jeden z naszych klubowych samochodów wzi¹³ udzia³ w sesji zdjêciowej do magazynu �Pani�. Be¿owa Pagoda by³a tu wdziêcz-

nym t³em dla Jerzego Stuhra, z którym wywiad mo¿na by³o przeczytaæ w listopadowym numerze wspomnianego miesiêcznika.

Pocz¹tek wrze�nia to opisana szerzej wyprawa do Paula Bracqa i przejazd dziesiêcioma Pagodami z Bor-deaux do Monte Carlo.

Spoglądając wstecz ...

Page 22: Pagoda i my 02

20

Nie mo¿na zapomnieæ równie¿ o zorganizowanej przez Mercedes-Benz Warszawa Stacji Mercedes. Poniewa¿ jednym z pracowników by³ tam nasz klubo-wicz Aleksander, na bie¿¹co byli�my poinformowani o wszystkich motoryzacyjnych i kulturalnych wyda-rzeniach, które mia³y tam miejsce. Podkre�liæ trzeba, i¿ Pagoda SL Klub Polska by³ tam zawsze ciep³o i w serdecznie przyjmowany.

Rok zakoñczyli�my klubowym grudniowym spotka-niem wigilijnym. W mi³ym towarzystwie klubowiczów oraz zaproszonych przyjació³ podsumowali�my zakoñ-czony w³a�nie sezon 2014. Przygotowany przez nasze-go etatowego kronikarza � Artura film z wyprawy do Bordeaux by³ zapewne jedn¹ z wiêkszych atrakcji tego wieczoru. Na po¿egnanie wszyscy obdarowani zostali klubowym kalendarzem na nadchodz¹cy rok, a nasze lepsze i piêkniejsze po³owy przyswoi³y sobie drobny upominek w postaci lakieru do paznokci, oczywi�cie marki� Mercedes ;D) .

Wydawaæ by siê mog³o, i¿ styczeñ nie jest zbyt dobrym okresem na wystawianie zabytkowego auta z gara¿u. Nic bardziej mylnego! Sucha droga, brak soli oraz �niegu na asfalcie i ju¿ silniki niektórych Pagód miarowo pracuj¹ przenosz¹c swych w³a�cicieli � np. do podwarszawskiej Twierdzy Modlin.

W marcu br. pi¹tka z nas wybra³a siê do Mekki samochodów zabytkowych � na targi Techno Classica w Essen. W kilku olbrzymich halach mogli�my podzi-wiaæ klasyki, w znacznej mierze, z rynku niemieckiego. Oprócz samochodów by³y tam równie¿ stoiska produ-centów oraz dostawców czê�ci i akcesoriów motoryza-cyjnych. W tym morzu dobra uda³o nam siê znale�æ kilka brakuj¹cych czê�ci do naszych �licznotek.

Ostatnim wydarzeniem, o którym nale¿y wspo-mnieæ by³a kwietniowa, wystawa Moto Sfera Classic 2015. Dziêki staraniom kolegi Artura, nasz Klub zosta³ zaproszony do zaprezentowania siê na tej nowej

w Warszawie imprezie samochodowej. Niezaprze-czalnie, sze�æ Pagód robi³o na zwiedzaj¹cych bardzo du¿e wra¿enie i z pewno�ci¹ by³o mocnym punktem ca³ej wystawy. Ekspozycja ta by³o równie¿ okazj¹ do zaprezentowania innych motoryzacyjnych fascynacji naszych klubowiczów. Andrzej zaprezentowa³ MG Midgeta, Wies³aw Forda Mustanga, a Artur Mercede-sa W111 w wersji cabrio.

Jak widaæ dzia³o siê. Mimo, i¿ zaczêli�my z bardzo wysokiego �C�, mamy jeszcze wiele energii, a tak¿e pomys³ów. Maj¹c nadziejê na kolejny udany sezon zapraszamy do regularnego odwiedzania naszego profilu na facebook�u oraz strony www.

Marcin Gosk

Spoglądając wstecz ...

20

Page 23: Pagoda i my 02

20

Pagoda i Gwiazdy

Jak widać na poniższych fotografi ach, wraz z upływem lat, atrakcyjność Pagody nie malała, a wręcz rosła, by dziś sięgnąć szczytu. Moda ta dotarła również do naszego kraju...

Pagoda i GwiazdyPagoda i Gwiazdy

Nathalie Wood Sophia Loren

Twiggy Pierce Brosnan

Anna Mucha Jerzy Stuhr

Page 24: Pagoda i my 02