Pagoda i my 01

24
S³owo na wjazd Czy istnia³o ¿ycie przedklubowe? Jak powsta³a Pagoda Wspomnienia z obchodów 50-lecia Pagody Rodzinny biznes Czas nas uczy Pagody Przemyœlenia z prawego fotela str. 1 str. 2 str. 2 str. 6 str. 14 str. 15 str. 20 S³owo na wjazd Czy istnia³o ¿ycie przedklubowe? Jak powsta³a Pagoda Wspomnienia z obchodów 50-lecia Pagody Rodzinny biznes Czas nas uczy Pagody Przemyœlenia z prawego fotela str. 1 str. 2 str. 2 str. 6 str. 14 str. 15 str. 20 1/2014 Publikacja W113 Pagoda SL Klub Polska i My

description

http://www.sl113.org.pl/images/pagoda_pismo/pagoda_i_my_01.pdf

Transcript of Pagoda i my 01

Page 1: Pagoda i my 01

S³owo na wjazd

Czy istnia³o ¿ycie przedklubowe?

Jak powsta³a Pagoda

Wspomnienia z obchodów 50-lecia Pagody

Rodzinny biznes

Czas nas uczy Pagody

Przemyœlenia z prawego fotela

str. 1

str. 2

str. 2

str. 6

str. 14

str. 15

str. 20

S³owo na wjazd

Czy istnia³o ¿ycie przedklubowe?

Jak powsta³a Pagoda

Wspomnienia z obchodów 50-lecia Pagody

Rodzinny biznes

Czas nas uczy Pagody

Przemyœlenia z prawego fotela

str. 1

str. 2

str. 2

str. 6

str. 14

str. 15

str. 20

1/2014 Publikacja W113 Pagoda SL Klub Polska i My

Page 2: Pagoda i my 01

Pismo redagowaneprzez i dla cz³onków i sympatyków

stowarzyszeniaW113 Pagoda SL Klub Polska

Redakcja: zespó³Sk³ad i druk: Studio Beta

Kontakt z redakcj¹:e-mail: [email protected]

www.sl113.org.pl

Zastrze¿enie

Klub i redakcja, dok³adaj¹c wszelkich starañ, by

publikowane materia³y nie zawiera³y informacji

myl¹cych lub nieprawdziwych, nie bior¹

odpowiedzialnoœci za ich treœæ.

Zastrzegamy prawo edytowania przekazanych

materia³ów oraz odmowy ich publikacji w czêœci

lub ca³oœci, jeœli zajdzie domniemanie, ¿e nie s¹

one zgodne z obowi¹zuj¹cym prawem lub

zawieraj¹ treœci nierzetelne, uznane za obraŸliwe

lub niezgodne z misj¹ i zasadami dzia³ania Klubu.

Publikacja materia³ów odbywa siê przy za³o¿eniu,

¿e ich autorzy przekazuj¹ je nieodp³atnie,

posiadaj¹c do nich prawa autorskie lub

autoryzacje do wykorzystania ich w niniejszej

publikacji.

Zastrze¿enie

KALENDARZ IMPREZ I WYDARZEÑ KLUBOWYCH 2014Informacje o imprezach i wydarzeniach publikowane s¹ na bazie informacji aktualnych na dzieñ oddania

do sk³adu. Klub nie bierze odpowiedzialnoœci za imprezy i informacje o nich organizowane przez strony

trzecie. Zainteresowane osoby proszone s¹ o potwierdzenie powy¿szych informacji na stronie internetowej

Klubu lub wysy³aj¹c zapytanie na adres podany w stopce redakcyjnej.

Daneadministracyjno-prawne

W³adze Klubu

Komisja Rewizyjna

W113 Pagoda SL Klub PolskaSiedziba: ul Muszyñska 8, 02-920 Warszawa

Nr KRS 0000506595e-mail:

Zarz¹d:Stanis³aw Popów – Prezes

Artur Moœcicki – SekretarzMarcin Gosk – Skarbnik

Pawe³ Molgo – Cz³onek Zarz¹duMicha³ Ungurian – Cz³onek Zarz¹du

Andrzej Starzyñski – Przewodnicz¹cy KomisjiWies³aw Gromek – Cz³onek KomisjiJacek Wachowicz – Cz³onek Komisji

Statut, deklaracja cz³onkowskai inne dokumenty s¹ dostêpne na stronie klubu

[email protected]

www.sl113.org.pl/daneklubu

10 maja Piknik z Pagod¹

16-18 maja Autonostalgia 2014

19-22 maja Zlot Zabytkowych MercedesówStar Drive Poland 2014,

4-7 lipca Miêdzynarodowy RajdSamochodów zabytkowych

KRAK 2014,

Pa³ac w Rozalinie

Centrum targowo Ekspozycyjne MT Polska, ul.Marsa 56 C, Warszawa

Poznañ,

Kraków,

www.palacrozalin.pl

www.autonostalgia.org

http://polska.mercedes-benz-clubs.com

www.automobilklubkrakow.pl/oldcar/

https://pl-pl.facebook.com/StacjaMercedes

Lipiec lub wrzesieñZ wizyt¹ u Paula Bracq

1-maja 31 paŸdziernikaStacja Mercedes

JesieñPierwszy Zlot W113 Pagoda Sl Klub Polska

25 lub 26 paŸdziernikaZakoñczenie sezonu

Bordeaux, szczegó³y wizyty i programu doustalenia

ul. Leona Kruczkowskiego, Warszawa

Czas, miejsce i pozosta³e warunkido uzgodnienia i potwierdzenia

Page 3: Pagoda i my 01

S³owo na wjazd

Pragnê Was powitaæ z okazjiekspozycji AutoNostalgia 2014. Po-cz¹tki naszej dzia³alnoœci s¹ doœæistotnie zwi¹zane z tym wydarze-niem. To podczas zesz³orocznejAutoNostalgii w³aœnie po razpierwszy spotkali siê w³aœcicielekliku Pagód, które – zaparkowanew rzêdzie przed hal¹ wystawow¹ –stworzy³y dla zwiedzaj¹cych nie-zwykle estetyczny happening.

Jednoczeœnie, z wielk¹ satysfak-cj¹ i nadziej¹ oddajemy Wamdo r¹k ten pierwszy numer naszejpublikacji. Z satysfakcj¹, bo pismoto jest dowodem naszego wspólne-go zaanga¿owania wokó³ idei nie-w¹tpliwie spo³ecznoœciowej: uda³onam siê bowiem zorganizowaæi stworzyæ Pagoda SL Klub, któryma ju¿ na koncie kilka ciekawychdokonañ. Z nadziej¹, poniewa¿ na-sze wspólne przedsiêwziêcie jestdopiero u progu swego istnieniai dzia³alnoœci. Jego powodzeniejest zale¿ne nie tylko od ¿yczliwo-œci otoczenia, czy inicjatyw wybra-nych osób: sukces bêdzie wy³¹cz-nie pochodn¹ aktywnoœcii zaanga¿owania ka¿dego z nas. Je-œli inicjatywa publikacji naszegopisma spotka siê z Waszym uzna-niem i zainteresowa-niem, chcielibyœmyw miarê mo¿liwoœci re-dagowaæ przynajmniejjeden numer rocznie,ewentualnie uzupe³nia-ny biuletynami. W na-szym odczuciu, nie makonfliktu, czy te¿ nie-potrzebnego dupliko-wania treœci miedzys³owem drukowanym,a nasz¹ stron¹ interne-tow¹. Pismo jest œwia-dectwem konkretnejchwili, a nasza stro-na jest w swym zamy-œle ci¹gle uaktualnia-nym zapisem dzia³añnaszego Klubu.

W pierwszym numerze znaj-dziecie kilka artyku³ów podsumo-wuj¹cych miniony okres. Starali-œmy siê opisaæ jak dosz³odo powstania Klubu, wyprawê kil-ku z obecnych cz³onków do Wil-lingen, gdzie w 2013r. mia³y miej-sce obchody 50-tej rocznicypowstania Mercedesa W113 Pago-da, a tak¿e wspomnienia Marcina,który – jak wielu z nas – przeszed³(choæ zapewne nieostatecznie)trudny okres w ¿yciu – okres kom-pleksowej renowacji swej Pagodyi przypomina nam, ¿e „Czas nasuczy nas Pagody”. Z wiadomoœci„ze œwiata” przedstawiamy sylwet-kê wspó³twórcy naszej Pagodyoraz opis Ateliers Paul Bracq, jegonowej inicjatywy, gdzie wraz z sy-nem Borysem powróci³ do Ÿróde³swej inspiracji, przywracaj¹cdo dawnej œwietnoœci przedstawi-cieli swych kreacji. Ponadto, za-mieœciliœmy informacyjnie kilka ru-bryk u³atwiaj¹cych kontaktypomiêdzy cz³onkami.

Licz¹c na pob³a¿liwoœæ i wyro-zumia³oœæ dla zamieszczonych,czêsto subiektywnych treœci, pra-gniemy zaprosiæ wszystkich cz³on-ków i sympatyków do czêstego od-

wiedzania naszej strony interneto-wej www.sl113.org.pl oraz fan-page facebook.com/pagodaSL-

polska? . Mamy nadziejê, ¿eka¿dy znajdzie tam coœ interesuj¹-cego dla siebie. Chcielibyœmy na-k³oniæ wszystkich cz³onków Klubudo wspó³redagowania naszych me-diów internetowych oraz pisma:Wasze wspomnienia, ciekawe in-formacje dotycz¹ce Pagody lub in-ne treœci bêd¹ mile widzianymwk³adem w rozwój naszej niewiel-kiej, ale ¿ywotnej spo³ecznoœci.

Pragnê jednoczeœnie bardzo go-r¹co podziêkowaæ MarcinowiGoskowi za inwencjê i poœwiêconyczas na przygotowanie tego pisma,które bez jego doœwiadczenia i en-tuzjazmu na pewno pozosta³obyw sferze niespe³nionych zamie-rzeñ.

¯yczê wszystkim ciekawej lektury, postêpuj¹cej

integracji naszego œrodowiskai udanego Pagodingu w ca³ym sezonie 2014.

Staszek PopówPrezes Pagoda SL Klub

1

Drodzy cz³onkowie i sympatycyPagoda SL Klub Drodzy cz³onkowie i sympatycyPagoda SL Klub

Spotkanie w Twierdzy Modlin

Page 4: Pagoda i my 01

Czy istnia³o ¿ycieprzedklubowe?

Czy istnia³o ¿ycieprzedklubowe?

Page 5: Pagoda i my 01

Czy istnia³o ¿ycie przedklubowe?

3

Powo³anie do ¿ycia PagodaSL Klub, lub jak kto woliw pe³nej nazwie: W113 Pago-da SL Klub Polska, nast¹pi³o11 stycznia 2014r., po doœækrótkim okresie dzia³ania „or-ganiczno-spontanicznego”w roku 2013. Zaczynem by³ospotkanie Artura Moœcickiegoi ni¿ej podpisanego u Krzysz-tofa Kuliñskiego, gdzie zapew-ne wiele innych dyskusji oldti-merowych mia³o wczeœniejwielokrotnie miejsce. Wtedy toKrzysztof zachêci³ nas do ak-tywizacji œrodowiska Pagody-stów, których wielu zna³ oso-biœcie. Pocz¹tkowo, w naszymwyobra¿eniu, chcieliœmy za-chowaæ minimum formalnoœcii maksimum zabawy i radoœciz wzajemnego pagodingu.Pierwszym wydarzeniem gru-puj¹cym w³aœcicieli Pagód by-

³o spotkanie zorganizowaneprzy okazji zesz³orocznej Auto-Nostalgii. Niestety aura nieby³a tego dnia naszym sprzy-mierzeñcem i kilku zg³oszo-nych uczestników nie pojawi³osiê z uwagi na rzêsisty deszcz.Mimo wszystko uda³o siê namzgromadziæ na inauguracyjnymspotkaniu w siedzibie Merce-des Benz Warszawa osiem Pa-gód i ich w³aœcicieli, g³ówniez Warszawy i okolic, choæ by-³a z nami za³oga a¿ z Sosnow-ca.

Podczas kolejnych tygodni,uda³o siê nam kilkakrotnie spo-tkaæ z coraz liczniej objawiaj¹c¹siê spo³ecznoœci¹ Pagodystówna zlotach organizowanychprzez ró¿ne organizacje (w Se-rocku, Pu³tusku czy te¿ w P³oc-ku). Kolejnym – opisanymw osobnym artykule – wyda-

rzeniem by³a wyprawa do Wil-lingen. Choæ wziê³o w niejudzia³ tylko (a mo¿e a¿) piêæza³óg, to wielu kolegów namkibicowa³o, œledz¹c nasze zma-gania podczas tego kilkudnio-wego wyjazdu. ¯yczliwe nasta-wieni do naszej pagodowejinicjatywy przedstawiciele Mer-cedes-Benz bardzo pomogliw procesie naszej integracji, za-praszaj¹c wielokrotnie do gru-powego przyjazdu i spotkañna Stacji Mercedes na Powiœlu.Dziêki ich goœcinnoœci czuliœmysiê, jak gdyby Stacja by³a na-szym nieformalnym punktemzbornym. Kulminacj¹ by³o za-koñczenie sezonu na Stacji,gdzie zgromadzi³o siê kilka na-szych Pagód, udaj¹c siê nastêp-nie – w towarzystwie innycholdtimerów spod znaku gwiaŸ-dzistej marki – na przejazd uli-

Stacja Mercedes. Jesieñ 2013

Page 6: Pagoda i my 01

Czy istnia³o ¿ycie przedklubowe?

cami Warszawy. Rok 2013 po-stanowiliœmy zakoñczyæ trady-cyjnym spotkaniem gwiazdko-wym, na którym bawi³o siêponad trzydzieœci osób. By³o tote¿ okazj¹ do podsumowaniadotychczasowych dokonañ orazprzedstawienia propozycjina kolejne sezony. Wtedy tonasi koledzy rzucili – jakbyod niechcenia – pomys³ zorga-nizowania siê w formie stowa-rzyszenia.

Niew¹tpliwie zarysowaneplany dzia³ania jawi³y siê bar-dziej realne przy realizacji ichw sformalizowanych ramach.Tak wiêc, od pomys³udo przemys³u, powsta³ projektstatutu, uchwa³ i wielu innychdokumentów. Na spotkani za-³o¿ycielskim 11 stycznia 2014r.uda³o siê nam zgromadziæ wy-magan¹ iloœæ piêtnastu ojców

za³o¿ycieli (wiêkszoœæ uwieñ-czona na zdjêciu poni¿ej),przeg³osowaæ uchwa³y i omó-wiæ zasadnicze sprawy wyma-gane do z³o¿enia dokumentówrejestracyjnych. Stowarzysze-nie, o dumnej, nieco zakodo-wanej nazwie W113 PagodaSL Klub Polska, zosta³o w tenoto sposób powo³ane do ¿y-cia.

Czy to ju¿ koniec zmagañ?Sk¹d¿e znowu! S¹d Rejestrowypostara³ siê, by dokumentyby³y procedowane a¿ do 20kwietnia. Przy tej okazji po-nownie potwierdzi³ siê œcis³yzwi¹zek Œwi¹t Bo¿ego Naro-dzenia (kiedy pad³ pomys³ za-³o¿enia Klubu) ze ŒwiêtamiWielkiej Nocy, kiedy to naszaorganizacja zdoby³a statut for-malnie zatwierdzonego stowa-rzyszenia. Co prawda, nikt

z nas nie odczu³ z tego powo-du specjalnej satysfakcji, choæpewien etap zosta³ zamkniêty.Mam nadziejê, ¿e ramy klubo-we pozwol¹ wszystkim cz³on-kom poczuæ siê jako niewielka,ale bardzo zgrana spo³ecznoœæskupiona wokó³ piêknej kre-acji, jak¹ jest Mercedes-BenzW113 Pagoda.

¯yczê naszemu klubowi d³u-giego ¿ycia, a jego cz³onkombezstresowego pagodinguna pustych drogach i pod b³ê-kitnym niebem.

(SP)

4

Ojcowie Za³o¿yciele (wiêkszoœæ)

Page 7: Pagoda i my 01

Mercedes W113 230SL topierwsze arcydzie³o m³odego fran-cuskiego projektanta Paula Bracq.Po raz pierwszy zaprezentowanypublicznie podczas Miêdzynarodo-wego Salonu Samochodowegow Genewie w 1963 roku, samo-chód ten jest przyk³adem subtelne-go po³¹czenia klasyki i awangardy.Z uwagi na charakterystycznywklês³y kszta³t twardego dachu,Mercedes W113 szybko zyska³przydomek „Pagoda” (po razpierwszy u¿yty podobno przezw³oskich dziennikarzy). Szczegól-nymi cechami auta jest jego nie-zwyk³a finezja linii, po³¹czo-

na z ekspan-sywn¹ kabi-n¹ o zwiêk-szonejw porównaniuz podobnymimodelami po-wierzchni prze-szklonej. W tymaspekcie Pagodawyprzedzi³akonkurencjêo wiele lat, sta-j¹c siê bezpo-œrednim prekur-

sorem aut obecnejepoki. Przejrzy-stoœæ i œwietli-stoœæ to podsta-wowe zasadyestetyki PaulaBracq: „W sa-mochodzie za-wsze lubi³emwyrazistoœæœwiat³a, bylepiej komu-nikowaæ

z otoczeniem. W celuzwiêkszenia powierzchni prze-szklonej obni¿y³em liniê nadwozia.Przejrzystoœæ przyczynia siê istot-nie do zapew-nienia bezpie-czeñstwa.Idea³em kabinypozostaje dlamnie kabi-na œmig³owca”.

Pomys³kszta³tu twarde-go dachu w Pa-godzie zawdziê-czamy BélaBarényi, genial-nemu in¿yniero-wi wêgierskiegopochodzenia,

szefa biura projektowego Mercede-sa w zakresie bezpieczeñstwa, któ-ry opatentowa³ ³¹cznie 2500 roz-wi¹zañ technicznych. Paul Bracqzainspirowa³ siê jego projektem,zwiêkszaj¹c pierwotnie przewidzia-n¹ wysokoœæ kabiny o szeœæ centy-metrów. Jak podaj¹ niektóre Ÿró-d³a, estetyczny sukces Pagody jestte¿ czêœciowo wynikiem b³êdu, ja-ki zaszed³ w trakcie rozwoju pro-jektu. Okaza³o siê, ¿e szerokoœæpodwozia lekko przekracza³a wy-miary zaprojektowanego nadwozia,Zamiast kosztownego tworzenianowego projektu podwozia, KarlWilfert, szef projektu, postanowi³poszerzyæ boki samochodu, uzy-skuj¹c znamienny efekt lekkoœci li-nii nadwozia.

Jak mo¿na wiêc zauwa¿yæ,Mercedes W113 Pagoda by³wspólnym dzie³em prawdziwiemiêdzynarodowego zespo³u.

Sukces Mercedesa W113 by³natychmiastowy, tak w Europie jaki w USA. Pagoda z powodzeniemzast¹pi³a model 190SL i 300, SLstaj¹c siê jednym z najd³u¿ej pro-dukowanych kabrioletów, któregonadwozie nie uleg³o ¿adnym mo-dyfikacjom do 1971 roku. (SP)

Jak powstawa³anasza Pagoda

Jak powstawa³anasza Pagoda

5

Page 8: Pagoda i my 01

6

Wspomnienia ze zlotuzorganizowanego z okazji 50-tych urodzin Pagody w Willingen, Niemcy9-11 sierpnia 2013

Wspomnienia ze zlotuzorganizowanego z okazji 50-tych urodzin Pagody w Willingen, Niemcy9-11 sierpnia 2013

Page 9: Pagoda i my 01

Wspomnienia z Willingen

7

Nie da rady, koniu gniady!Rzucony od niechcenia pomys³

wyjazdu Pagodami na rocznicowyzlot w Willingen jawi³ mi siê po-cz¹tkowo jako coœ ca³kowicie eks-trawaganckiego. W moim odczu-ciu przynajmniej, by³o to czysteszaleñstwo! Kiedy w 2012r. prze-czyta³em zamieszczone na forumPagoda SL Group og³oszenie Pete-ra van Es, prezesa Grupy, o plano-wanym zlocie z okazji 50-tej rocz-nicy naszego ulubionegosamochodu, moj¹ pierwsz¹ reakcj¹by³o odczucie zawodu, ¿e po razkolejny, ze wzglêdu na odleg³oœæ,nie bêdzie mi dane uczestniczyæw tym, nie tyle wa¿nym, ile JEDY-NYM w swoim rodzaju wydarze-niu! Taka rocznica – pó³wiecze –zdarza siê (przynajmniej w ¿yciuw³aœciciela) tylko raz! Moja pocz¹t-kowa ekscytacja zniknê³a wiêc takszybko, jak siê pojawi³a. Powodówdo st³umienia marzeñ by³o wiele.Odleg³oœæ z Warszawy do Willin-gen (1150 km w ka¿d¹ stronê) ja-wi³a siê jako zupe³na abstrakcja,nie tylko ze wzglêdu na wiek sa-mochodu. Nie mog³em sobie wy-obraziæ, ¿e spêdzam za kierownic¹mojej Pagody kilka dni w komfor-cie… z lat 60-tych zesz³ego wieku.Koszty i logistyka takiej d³ugiej po-dró¿y równie¿ przemawia³y za po-rzuceniem tego nieprzyzwoicie nê-c¹cego pomys³u. Warto przy okazjiwspomnieæ, ¿e pod koniec maja

2013, mój samochód (jak zreszt¹wiêkszoœæ Pagód innych chêtnych)by³ nadal w stanie zaawansowane-go demonta¿u, w trakcie pora¿aj¹-co opóŸnionego procesu renowacjimechaniki i nadwozia. Wystarczypowiedzieæ, ¿e w moim przypad-ku, do koñca czerwca 2013 r., po-mys³ jazdy do Willingen by³ ca³-kowit¹ i bezwarunkow¹niedorzecznoœci¹!

Wbrew wszystkimi wszystkiemu...

W czerwcu moja Pagoda by³a -rzec mo¿na- wskrzeszona na tyle,bym móg³ uczestniczyæ w lokal-nych zlotach. Te spotkaniai wspólne wycieczki naszymiwspania³ymi maszynami szybkozyska³y miano „Pagodingu”.W tym kontekœcie kwestia wyjaz-du do Willingen objawi³a siê po-nownie jak magiczny królik z ka-pelusza. O ile pamiêtam,wina za powrót do tematu spadaca³kowicie na Artura, który w³a-œnie odebra³ z warsztatu sw¹œwie¿o odrestaurowana zielon¹ Pa-godê i – s¹cz¹c w ucho gor¹ces³owa zachêty – zacz¹³ nas zara¿aæwirusem marzeñ wyjazdu do Wil-lingen. W pocz¹tkach lipca, na na-sze zapytanie o mo¿liwoœæ uczest-nictwa odpowiedzia³ Peter i AchimAhlert (koordynator zlotu z ramie-nia Pagoda SL Group), potwierdza-

j¹c, ¿e mimo teoretycznie zamkniê-tej listy, tak godna delegacja z eg-zotycznego kraju mo¿e uœwietniærocznicowy zlot. I tak zaczê³o siêzlotowe szaleñstwo...

Objawia siê polska ekipaspod mercedesowskiejgwiazdy

Ku mojemu zdziwieniu, swójudzia³ potwierdzi³o a¿ piêæ za³óg.Fakt, ¿e wszyscy mieszkaliœmyw Warszawie lub okolicach wy-datnie przyczyni³ siê do u³atwieniaspraw organizacyjnych wyjazdu,który raczej powinien zyskaæ mia-no ekspedycji. Dziêki pomocyAchima, sprawnie zakoñczyliœmyformalnoœci i uzyskaliœmy wszelkieniezbêdne informacje. Nastêpnie,podczas trzech spotkañ uzgodnili-œmy detale zwi¹zane z wyjazdem,a ka¿da za³oga dosta³a przydzia³zadañ. Rol¹ Artura by³o przygoto-wanie szczegó³owego planu trasy.Wies³aw by³ odpowiedzialnyza komunikacjê wewnêtrzn¹, coobjawi³o siê w postaci zakupu piê-ciu zestawów CB. Micha³, jako do-œwiadczony oldtimerowy mecha-nik, uprzejmie zgodzi³ siê w trybieekspresowym sprawdziæ nasze sa-mochody, w tym mój, gdzie pomi-mo „dog³êbnej” renowacji pojawi³osiê kilka doœæ istotnych usterek.Kontrybucj¹ Paw³a by³a propozy-cja udzia³u w wyprawie jego va-na z lawet¹ na wypadek b¹dŸ cob¹dŸ doœæ prawdopodobnej awariiktóregoœ z naszych aut. Autorowitych wspomnieñ przydzielono pre-sti¿owe zadanie koordynowaniawszystkiego z organizatorami zlotuw Willingen, rezerwacje hotelowei inne nieprzewidziane sprawy.

Zaledwie kilka dni przed wyjaz-dem uœwiadomiliœmy sobie, ¿e mo-¿e bardziej rozs¹dnym scenariu-szem, ni¿ jazda przez ca³¹ Polskêi Niemcy, by³oby w³adowanie na-szych odrestaurowanych za ciê¿kiepieni¹dze zacnych Pagód na lorê,która zawioz³aby je bezpieczniew okolice Willingen. Oczywiœcie

„CI WSPANIALI MʯCZY•NI (I KOBIETY!) W SWYCH SZALEJ¥CYCH MASZYNACH”Nasza droga do Willingen (i co wa¿ne: z powrotem!)„CI WSPANIALI MʯCZY•NI (I KOBIETY!) W SWYCH SZALEJ¥CYCH MASZYNACH”Nasza droga do Willingen (i co wa¿ne: z powrotem!)

Page 10: Pagoda i my 01

ostatnie kilkadziesi¹t kilometrówmoglibyœmy dziarsko i z b³yskiemw oku pokonaæ na ko³ach. Teng³os rozs¹dku zosta³ natychmiastpoddany bezpardonowej i bezlito-snej krytyce Micha³a, który zeswoist¹ ironi¹ spojrza³ na naswszystkich – pocz¹tkuj¹cych Pa-godników – apeluj¹c do nas sta-nowczo, byœmy stawili czo³a temuwyzwaniu i starali zachowywaæsiê jak mê¿czyŸni. Co wiêcej, mó-wi³ to zupe³nia powa¿nie!

Szli na Zachód Pagodnicy…

Dzieñ wyjazdu zbli¿a³ siê nie-ub³aganie. W pewnym momencieby³o ju¿ za póŸno, by zmieniæ któ-rekolwiek z naszych ustaleñ. I tak,wczesnym rankiem siódmegosierpnia, zgromadziliœmy siê na za-chodnich obrze¿ach Warszawyw naszych b³yszcz¹cych w pro-mieniach wschodz¹cego s³oñca Pa-godach. Auta by³y w pe³ni zatan-kowane, wype³nione baga¿amii gotowe do startu. Paw³owi towa-rzyszy³a jego ¿ona Ania. Obok Mi-cha³a zasiad³a w fotelu pilota jego

lepsza po³owa Zuza. Wies³aw je-cha³ ze swym synem Marcinem,a ja mia³em ze sob¹ moja naj-m³odsz¹ córkê Liviê. Tylko Arturpostanowi³ wyst¹piæ jako samotnyjeŸdziec, choæ – jak siê póŸniejokaza³o – nie trwa³o to zbyt d³ugo!

Nasz plan na pierwszy dzieñby³ stosunkowo nieskomplikowany:chcieliœmy pokonaæ dystans ok.600 km i dotrzeæ do ma³ego mia-steczka Trebbin, po³o¿onegona po³udnie od Berlina. Nasza dro-ga prowadzi³a autostrad¹, w du¿ejmierze wybudowan¹ na Euro 2012,wiod¹c obok Poznania i Œwiecka.Zaczêliœmy ostro¿nie, jad¹cw zwartym konwoju i staraj¹c siê,by nie przekroczyæ wstêpnie usta-lonego limitu prêdkoœci 100 km/h.Dla wiêkszoœci z nas, przyzwycza-jonych do prowadzenia Pagódna krótkich dystansach w okoli-cach Warszawy, by³o nowe do-œwiadczenie, które ocenialiœmy jakodoœæ wymagaj¹ce tak dla samocho-dów, jak i ich kierowców. Moja Pa-goda pokona³a pierwszy odcinekwyprawy na lawecie, poniewa¿utrzymywanie sta³ej wysokiej prêd-koœci w przypadku mojego œwie¿ozmontowanego i nieprzetestowane-

go samochodu oceni³em jako ryzy-kowne wyzwanie. Na drodze pano-wa³y œwietne warunki. By³a toprawdziwa pogoda dla Pagody:niebieskie bezchmurne niebo, wy-soka temperatura, jasne s³oñcei rzeœki wiatr przyda³ naszej wy-prawie nieco kiczowatej oprawy.Wszystko by³o zbyt perfekcyjne,by mog³o utrzymaæ siê d³u¿ej. Po-nadto, samochody sprawowa³y siêznakomicie, a – co najwa¿niejsze –wszyscy pasa¿erowie mieli szczêœli-w¹ minê. W miarê up³ywu czasui kilometrów, nabraliœmy wiêkszejpewnoœci siebie i zaufania do sa-mochodów. Ros³a te¿ nasza ekscy-tacja podró¿¹. Zdaliœmy sobie spra-wê, ¿e marzenie w³aœnie zaczê³osiê spe³niaæ: byliœmy bezsprzecz-nie, dos³ownie i w przenoœni,na dobrej drodze do Willingen!

Ich bin (prawie) Ein Berliner!

Reszta drogi do Trebbin up³y-nê³a bezproblemowo. W momen-cie przekraczania granicy polsko--niemieckiej, przysz³a mi na myœlrefleksja godna samego Einsteina,

8

W drodze do Willingen

Page 11: Pagoda i my 01

Wspomnienia z Willingen

¿e oto nasze auta odby³y bardzod³ug¹ podró¿ tak¿e w trzecim wy-miarze, czyli w czasoprzestrzeni.Po ponad 40-tu latach nasze Pago-dy powróci³y bowiem do krajuswych narodzin,. Historia zatoczy³awiêc swoiste ko³o. Bior¹cpod uwagê, ¿e wszystkie te samo-chody by³y reimportowane z USA,pokonany przez nie dystans, by do-trzeæ ponownie do Niemiec, jawi³siê jeszcze bardziej imponuj¹co.

Do hotelu dotarliœmy póŸnympopo³udniem. Hotel ten wybrali-œmy nie tylko ze wzglêdu na ko-rzystne po³o¿enie przy drodze, aletak¿e poniewa¿ dysponowa³ onrzadkim dobrem: podziemnymparkingiem, a chcieliœmy nawetw Niemczech unikn¹æ niestrze¿o-nego gara¿owania pod chmurk¹.Okaza³o siê jednak, ¿e korzyœæz tej decyzji mia³a zupe³nie innycharakter. Nie tylko bowiem mo-gliœmy unikn¹æ niepo¿¹danych ob-jawów nadmiernej ciekawoœci, ale,co wa¿niejsze, dziêki tej zapobie-gliwoœci Pagody przetrwa³y bezszwanku bardzo siln¹ i brutaln¹burzê, która nadesz³a w nocy.

Komu w drogê…Poranek nastêpnego dnia powi-

ta³ nas spokojn¹ pogod¹. Nieboby³o znów b³êkitne, ale temperatu-ra znacznie spad³a. Na szlak po-wróciliœmy wiêc z za³o¿onymimiêkkimi dachami. Naszym celemtego dnia by³o dotarcie do Willin-gen, nieco ponad 500 km jazdywy³¹cznie ma³ymi drogami. Toby³ dzieñ Artura, gdzie móg³ wy-

kazaæ swój kunszt jako trasowyplanista i przewodnik. Trzebaprzyznaæ, ¿e bezb³êdnie i interesu-j¹co wyre¿yserowa³ marszrutê dlanaszej ekspedycji. Dbaliœmy o to,by bezwzglêdnie zachowaæ szykkonwoju, w czym z luboœci¹ staralinam siê przeszkodziæ inni kierow-cy, którzy z chêci poogl¹dania old-timerów lub z innych niecnych po-budek stawiali sobie za punkthonoru, by wcisn¹æ siê pomiêdzynas. Trasa przebiega³a piêknymimalowniczymi drogami lokalnymi,prowadz¹c przez idylliczne wsiei miasteczka, wzd³u¿ lasów i in-nych krajobrazowych atrakcji. Naj-piêkniejszym etapem by³ z pewno-œci¹ przejazd krêtymi i w¹skimidrogami przez Góry Harzu, wœródsporych wzniesieñ i piêknych ma-³ych wiosek. W koñcu, w czwar-tek 8 sierpnia, po dziewiêciu nie-spiesznych godzinach jazdy naszkonwój dotar³ Willingen. Trzeba

przyznaæ, ¿e d³uga droga da³a siênam wszystkim we znaki i wszy-scy z du¿¹ radoœci¹ myœleliœmyo pokojach oczekuj¹cych znu¿o-nych (choæ z pewnoœci¹ nie znu-dzonych) wêdrowców i wypoczyn-ku w Sauerland Stern Hotel. Alenim by³o to nam dane, nale¿a³ojeszcze dokonaæ jednej czynnoœci,to jest zaparkowaæ nasze Pagodyna wskazanym przez obs³ugê przy-hotelowym parkingu. Ta pozornieprosta czynnoœæ okaza³a siê zaisteszokuj¹cym prze¿yciem, bo…

Gdzie nie spojrzeæ: Pagody…

Oczywiœcie, spodziewaliœmy siê,¿e bêdziemy parkowaæ nasze autawœród innych Pagód, ale rzeczywi-stoœæ dalece przeros³a jakiekolwiekwyobra¿enia. Widok parkinguz karnie ustawionymi dziesi¹tkamiPagód wszystkich typów, roczni-ków i w ka¿dym mo¿liwym kolo-rze wstrz¹sn¹³ niebywale naszymistrudzonymi cia³ami i umys³ami.Panie, które nam towarzyszy³y niemog³y zrozumieæ, co siê sta³o ichtowarzyszom podró¿y, którzy za-raz po zaparkowaniu swych autnagle odzyskali wigor i rzeœko za-czêli pomykaæ wœród innych Pa-gód, ogl¹daj¹c i komentuj¹c cobardziej oryginalne egzemplarze.Wreszcie, po szczegó³owym prze-egzaminowaniu parkingu i obejrze-niu wiêkszoœci kuzynów naszychsamochodów, daliœmy siê przeko-naæ, ¿e nadszed³ czas na zas³u¿onyodpoczynek.

9

Page 12: Pagoda i my 01

Willingen zdobyteRankiem 9 sierpnia udaliœmy

siê do punktu rejestracji zlotu, któ-ry znajdowa³ siê w miejscowymsalonie Mercedesa. Po krótkichformalnoœciach, mogliœmy osadziæna froncie naszych samochodówpami¹tkowe tablice i zapoznaæ siêz dokumentacj¹ oraz programemzlotu. No i oczywiœcie by³a to oka-zja, by poznaæ wielu innych w³a-œcicieli Pagód, a szczególnie kole-gów z forum SL Pagoda Group,znanym nam dotychczas tylko wir-tualnie. W pewnym momencie po-jawi³ siê tak¿e Peter van Es, wiêcz radoœci¹ powitaliœmy prezydentaforum, gratuluj¹c mu pomys³uwspó³organizacji obchodów 50-tejrocznicy Pagody. Nastêpnie AchimAhlert uprzejmie podj¹³ siê towa-rzyszyæ nam i oprowadziæpo atrakcjach Willingen. Resztêdnia spêdziliœmy wiêc bez naszychPagód, co pozwoli³o nam na przy-gotowanie siê do wieczornych uro-czystoœci, to jest do nieformalnejkolacji w schronisku znajduj¹cymsiê przy s³ynnej skoczni narciar-skiej, na dominuj¹cym nad Willin-gen wzgórzu. Jedn¹ z atrakcji wie-czoru by³ sam dojazd

do schroniska kolejk¹ linow¹, któ-ra ma³ymi czteroosobowymi wa-gonikami dociera³a w kilka minutdo celu.

Kolacja by³a pierwszym wyda-rzeniem obchodów, gdzie znako-mita wiêkszoœæ uczestników zgro-madzi³o siê w jednym miejscui w tym samym czasie. Nie trzebadodawaæ, ¿e dziêki obficie spo¿y-wanym p³ynnym wzmacniaczom,w szybkim tempie nawi¹zano wie-le nowych znajomoœci, a pod ko-niec kolacji wszyscy deklarowaligor¹c¹ internacjonalistyczn¹ przy-jaŸñ. Jedn¹ z takich nowych znajo-moœci by³ Tom Mrówka, osobnikpochodzenia polskiego, któryw stanie „bezpagodnym” dotar³do Willingen z USA i szuka³ ko-goœ, kto jecha³ sam i przyj¹³by gona pok³ad. Szybko okaza³o siê, ¿eten ktoœ to oczywiœcie Artur.Od tego czasu Tom, a raczej To-mek sta³ siê na czas rajdu cz³on-kiem naszego zespo³u, a Arturutraci³ status samotnego jeŸdŸca.

Gor¹czka sobotniego rajduSobota by³a dniem kulminacyj-

nym uroczystoœci. Zape³nione Pa-godami parkingi wokó³ hotelu wy-

pe³ni³y siê gor¹czkow¹ aktywno-œci¹, gwarem i odg³osami rozgrze-wanych silników. Uczestnicy zlotu,pe³ni energii i zapa³u pomimokrótkiego wypoczynku, kolejno ru-szali do punktu startowego i wy-je¿d¿ali na trasê rajdu. Jak siê oka-za³o, Tomek by³ ju¿ na nogachi przezornie oczekiwa³ nas w holuhotelu od siódmej rano, by upew-niæ siê, ¿e Artur nie zmieni³ zda-nia. W œlad za innymi uczestnika-mi, nasza polska eskadrawystartowa³a w zwartym szyku,udaj¹c siê na trasê opisanymw dokumentacji rajdowej, któr¹ka¿dy otrzyma³ w pakiecie powi-talnym przy rejestracji. Pogoda niemog³a byæ lepsza. Pomimo poran-nej rzeœkoœci i kilku kropel desz-czu, przez resztê dnia Willingeni okolice zaszczyci³y nas s³oñcemi b³êkitnym niebem. Trasa, umie-jêtnie dobrana i przygotowa-na przez organizatorów, prowadzi-³a lokalnymi drogami, wœródwiosek, lasów i ³¹k. Pierwszy etapprowadzi³ do Pa³acu Koertlinghau-sen, gdzie nasze auta i ich za³ogizosta³y uwiecznione podczas sesjifotograficznej dokumentuj¹cejprzejazd ka¿dej Pagody. By³o tote¿ miejsce doœæ wyj¹tkowego wy-

10

Najlepsza ekipa na naj³adniejszym parkingu

Page 13: Pagoda i my 01

darzenia: z powodu nat³oku Pagódpróbuj¹cych wjechaæ przez w¹sk¹bramê na dziedziniec pa³acuutworzy³ siê œciœle pagodowy ko-rek. Nikt nie narzeka³, czekaj¹ccierpliwie i z uœmiechem na mo¿li-woœæ kontynuacji jazdy. Ponadto,dosz³o do innego kuriozum, to jestdo drobnej st³uczki pomiêdzydwoma Pagodami. Nie jestem pe-wien, czy w³aœciciele tych Pagóddocenili wyj¹tkowoœæ tego wyda-rzenia, ale na pewno nie dochodzido takich sytuacji zbyt czêsto. Ko-lejne kilkadziesi¹t kilometrów pro-wadzi³o przez piêkne wsie i ma-lownicze wzgórza, prowadz¹cdo pêtli wokó³ sporego jezioraMöhnesee. Przerwa na kawêw miejscowoœci Ramsbeck da³anam kolejn¹ okazjê do sfotografo-wania naszych dzielnych maszyn.Ostatnia czêœæ trasy rajdu prowa-dzi³a przez piêkny park narodowyArnsberg w kierunku Warsteiner,siedziby znanego browaru o tej sa-mej nazwie, bêd¹cego najwiêk-szym prywatnym producentem te-go z³otego napoju w Niemczech.Trzeba przyznaæ, ¿e wszyscy sta-rannie przyk³adali siê do degusto-wania próbek wyrobów browaru,co jeszcze bardziej wzmocni³o ko-

le¿eñskie relacje wœród uczestni-ków zlotu. Tego dnia pokonaliœmy³¹cznie nieco ponad 220 km, je¿-d¿¹c wy³¹cznie po znakomitychdrogach lokalnych, a nawet wyas-faltowanych duktach leœnych.Zmêczeni, ale z g³owami pe³nymiwra¿eñ i wspania³ych wspomnieñ,wróciliœmy do hotelu tylko po to,by... przygotowaæ siê do nastêpnejczêœci programu, to jest to uroczy-stej wieczornej gali po³¹czonejz kolacj¹. To wydarzenie, w wiêk-szoœci prowadzone w jêzyku nie-mieckim, pozwoli³o wszystkimzrzuciæ rajdowe odzienie i przy-wdziaæ wieczorowe suknie w przy-padku pañ oraz garnitury lub na-wet smokingi w przypadku panów.W swym wyst¹pieniu, nasz prezy-dent Peter van Es podkreœli³, ¿e towydarzenie by³o nie tylko œwiêtem50-lecia naszego drogiego samo-chodu, ale tak¿e okazj¹ do cieka-wych spotkañ ich w³aœcicieli, któ-rych tak wielu zgromadzi³a w tymmiejscu wspólna pasja do leciwegokabrioletu. Nie oby³o siê bez pol-skiego akcentu, jako, ¿e w czêœciartystycznej wieczoru zaprezento-wa³ siê znany w Niemczech gim-nastyk Robert Choinka. Tañce i in-ne uniesienia trwa³y ca³¹ noc.

Pagodnicy wszystkich krajów, ³¹czcie siê!

Ostatni etap obchodów rozpo-cz¹³ siê w niedzielê rano. Pagodyuczestników zlotu zosta³y zgrupo-wane na parkingu pod znan¹skoczni¹ narciarsk¹ w Willingen.£¹cznie naliczono 210 Pagód, któ-re lœni³y w porannym s³oñcuustawione w wielobarwnych rzê-dach. Myœlê jednak, ¿e ostatecznieby³o nieco wiêcej samochodów,bo nawet pod koniec imprezy do-³¹czali do nas spóŸnialscy, którzychoæ na chwilê chcieli pojawiæ siêna tak presti¿owym wydarzeniu.Kulminacyjnym momentem dniaby³o utworzenie z odpowiednioustawionych na ma³ym polu obokg³ównego parkingu szesnastu Pa-gód znamiennej cyfry 50. To nieby³ jednak koniec tego happenin-gu. W pewnej chwili, us³yszeli-œmy ha³as nadlatuj¹cego helikop-tera, na co pocz¹tkowo niewieleosób zwróci³o uwagê. Po kilkuminutach, kompletnie zaskoczo-nym uczestnikom ukaza³ siê wi-dok zni¿aj¹cego siê w naszym kie-runku helikoptera z podwieszon¹pod brzuchem Pagod¹. Wkrótce,

11

Czerwona Strza³a rz¹dzi!

Page 14: Pagoda i my 01

Po¿egnalna fotka i ...

Na Powiœlu ju¿ na nas czekali.

Wspomnienia z Willingen

12

... czas odlatywaæ do domu.

Page 15: Pagoda i my 01

Wspomnienia z Willingen

wœród oklasków, ta przys³a-na z niebios Pagoda do³¹czy³ado Pagód tworz¹cych cyfrê 50,dope³niaj¹c okolicznoœciowegodzie³a.

Punkt zwrotny i powrótna pozycje wyjœciowe

Czas œwiêtowania zmierza³ nie-ub³aganie ku koñcowi i wkrótce,jeden po drugim, samochodyopuszcza³y zgromadzenie, kieruj¹csiê w stronê swych domów. Jak toczêsto bywa, powrót bardziej przy-pomina³ odwrót na z góry upa-trzone pozycje. My te¿ zdecydowa-liœmy siê na szybki tryb drogipowrotnej, jad¹c tylko autostrada-mi, zw³aszcza, ¿e pogoda by³amniej ³askawa i w drodze do gra-nicy Polski jechaliœmy w deszczu.Na szczêœcie nasze samochodyfunkcjonowa³y bez zarzutu. Utrzy-maliœmy doœæ wysok¹ prêdkoœæi sprawnie, o wiele szybciej ni¿w drodze do Willingen, dotarliœmydo przetestowanego ju¿ hotelu

w Trebbin. Nastêpnego dnia, szyb-ko udaliœmy siê w drogê powrot-n¹. Po przekroczeniu polskiej gra-nicy, jak na zawo³anie pojawi³o siês³oñce i b³êkitne niebo. Z³o¿yliœmywiêc dachy do schowków i prze-pe³nieni zapa³em i dum¹ z na-szych dokonañ, mknêliœmy po³yka-j¹c kilometry autostradyw kierunku Polski.

Powrót do Warszawy nie ozna-cza³ jednak koniec uroczystoœci.Wiedz¹c o naszym wyjeŸdziedo Willingen, przedstawiciele Mer-cedes Benz zorganizowali w ponie-dzia³ek specjalny wieczór powital-ny w Stacji Mercedes na Powiœlu.Zmêczeni ale bardzo szczêœliwi,z radoœci¹ dzieliliœmy siê wra¿e-niami z wyjazdu i œwie¿ymi wspo-mnieniami z rocznicowej imprezyWillingen.

I wreszcie... epilogWielkie wydarzenie, wyj¹tkowy

samochód, ale przede wszystkimwspaniali ludzie!

Szkoda, ¿e 50-ta rocznica zda-rza siê tylko raz! Impreza ³¹czy³awszystkie sk³adniki, które zapew-ni³y jej zas³u¿ony sukces: bogatyi ró¿norodny program, (oczywi-œcie) doskona³a organizacja, œwiet-na lokalizacja i dobra pogoda,unikalna okazja, by zobaczyæ takwiele Pagód i ich szczêœliwychw³aœcicieli w jednym miejscu. Dlanas, dodatkowym bonusem by³sam wyjazd, okazja do zintegro-wania naszej polskiej grupyi wspólnie pokonana bardzoatrakcyjna trasa. Poza tym, uzy-skaliœmy pewnoœæ, ¿e nasze dro-gie Pagody to nadal samochodybardzo solidne i zdolne do dale-kich wypraw, które szybciej mog¹wyczerpaæ kierowców ni¿ ich le-ciwe auta.

Zgodnie uznaliœmy, ¿e naszaekspedycja do Willingen stanowibardzo dobry punkt wyjœciaprzy tworzeniu planów na nadcho-dz¹ce sezony, które -mam nadziejê– zaowocuj¹ pe³nymi niezapomnia-nych imprez pod auspicjami Pago-da SL Klub. (SP)

13

Page 16: Pagoda i my 01

14

Klika miesiêcy temu w Borde-aux (Francja) otworzy³y swe po-dwoje „Les Ateliers Paul Bracq”.Zak³adamy, ¿e ¿adnemu szanuj¹ce-mu siê mi³oœnikowi MercedesaW113 nie trzeba t³umaczyæ kimjest Paul Bracq. Warto przypo-mnieæ, ¿e w grudniu 2013 ni¿ejpodpisany wystosowa³ na rêce mi-strza Paula ¿yczenia w imieniu Pa-goda SL Klub z okazji jego 80-tychurodzin i otrzyma³ z tego tytu³umi³e osobiste podziêkowania.

Z okazji inauguracji firmy, Bo-ris Bracq, syn wspó³twórcy Pago-dy, przedstawi³ g³ówne za³o¿eniaprzyœwiecaj¹ce idei tego rodzinne-go przedsiêwziêcia. Ateliers PaulBracq chce siê skupiæ na zapew-nieniu serwisu samochodom mar-ki Mercedes wyprodukowanymprzed 1980r., a w szczególnoœcitym, które zaprojektowa³ PaulBracq. Obejmuje to model 190SL(pierwsza praca Paula Bracqu Mercedesa polega³a na przepro-jektowaniu hardtopu do 190-tki),W108 oraz seriê W107 z lat 70-tych, ale przede wszystkim bliskisercu Paula Bracq (i naszym) mo-del W113, czyli s³ynn¹ Pagodê.Dla uproszczenia, mo¿na powie-dzieæ, ¿e chodzi o wszystkie mo-dele sprzed wprowadzenia elek-troniki.

Pomys³ utworzenia Ateliers po-jawi³ siê jako trybut dla upamiêt-nienia roli Paula Bracq w rozwoju

wspomnianych modeli Mercedesa.Wielk¹ szkod¹ by³oby nie wyko-rzystaæ Ÿród³owej wiedzy i do-œwiadczenia przy renowacji stwo-rzonych przez niego aut. Ambicj¹firmy jest wierne przywróceniedawnej œwietnoœci kultowym au-tom oraz zachowanie jakoœci zgod-nej z tradycj¹ marki.

Boris Bracq wspomina, ¿e jegomotoryzacyjna pasja zrodzi³a siêw ju¿ w dzieciñstwie, gdy ojcieczabiera³ go wraz z siostr¹do warsztatów naprawy samocho-dów. W m³odoœci, pierwszym wy-zwaniem dla Borisa by³o podjêciesiê renowacji skuterów

Vespa. Obecnie jeŸdzi na codzieñ Mercedesem 280S W108.

Oprócz renowacji i naprawna zlecenie, Ateliers Paul Bracq za-mierza tak¿e, we wspó³pracy z in-nymi renomowanymi firmami,podj¹æ siê sprzeda¿y zabytkowychmodeli.

Paul Bracq serdecznie zapraszaentuzjastów zabytkowych Mercede-sów do zwiedzania Ateliers. Jestemprzekonany, ¿e – obok wizytyw Stuttgarcie- taka podró¿ do Ÿró-de³ by³aby cennym i pamiêtnymwydarzeniem dla ka¿dego w³aœci-ciela Pagody.

(SP)

Rodzinny biznesRodzinny biznes

Kolejny „dobry adres” pojawi³ siê na mapie œwiata Pagody

Page 17: Pagoda i my 01

Czas nas uczyPagody...

Czas nas uczy Pagody...

Page 18: Pagoda i my 01

Czas nas uczy Pagody

W³aœnie koñczy siê deszczowyweekend, kiedy to mia³ odbyæ siênasz pierwszy „Piknik z Pagod¹”,a przed oczami staje mi inny desz-czowy dzieñ sprzed wielu lat.

Scenka ta mia³a miejsce, gdyby³em jeszcze „ma³¹ dziewczynk¹”i poddawany by³em edukacjiw przedszkolu przy ul. Natoliñskiejw Warszawie. Wszystkie dzieci zo-sta³y ju¿ zabrane przez rodzicówdo domu i zosta³em w³aœciwie tyl-ko ja i jakaœ niezbyt zadowolo-na „Ciocia”, która musia³a czekaæna spóŸnialsk¹ mamê. Klêcza³emna parapecie w olbrzymim socre-alistycznym oknie i obserwowa³emjak chodnikami przebiegaj¹ prze-chodnie ze œmiesznymi, g³êbokimii przezroczystymi parasolkami,przez które mo¿na by³o obserwo-waæ mokry œwiat.

By³o ju¿ mocno po 17, gdy wy-szliœmy z mam¹ z przedszkolai omijaj¹c ka³u¿e potruchtaliœmy(tzn. ja potruchta³em) na postójtaksówek przy Placu Zbawiciela.A na postoju… jak to w tym miej-scu wówczas by³o. Zero taksówekza to d³uuuuga kolejka czekaj¹-cych „bur¿ujów”. „Autobusikiem tonie ³aska?! Jak chcecie wygód, toswoje odstaæ!” Kolejne samochodypodje¿d¿a³y i powoli zbli¿aliœmysiê do czo³a kolejki. No! Samocho-dy! Du¿o powiedziane: Wartburg,Fiat 125p, Warszawa, Fiat 125p,znowu Wartburg, znowu Fiat 125p.Nuda! Nuda! Nuda! Jesteœmy trzeciw kolejce, gdy nagle podje¿d¿az egzotycznym dieslowskim kleko-tem MERECEDES BECZKA. Myœlêsobie „szkoda, ¿e teraz, a nie dwaauta póŸniej”. Pewnie wiele osóbpamiêta „z³otówê” zje¿d¿aj¹cego„do bazy” i dobieraj¹cego sobieklientów. Tak by³o i wówczas. Kie-rowca æwicz¹c krêgos³up przegi-na siê przez fotel pasa¿era i przezuchylon¹ szybê wo³a: „Jadê w kie-runku Wyœcigów!”. To nasz kieru-nek! W mamê wst¹pi³a energiai nie czekaj¹c na reakcjê innychchwyci³a mnie za rêkê i …. SIE-DZIELIŒMY W MERCEDESIE!!!Przepastne wnêtrze, komfortowatylna kanapa, magnetyczna po-œwiata zegarów i …….. i w ogóle!!!

Nied³ugo potem mia³em swojepierwsze auto z gwiazd¹ na masce!By³a to oczywiœcie „beczka”

i oczywiœcie w Jedynie S³usznymKolorze: zielonym metaliku. Szkodatylko, ¿e by³ to samochód z napê-dem elektrycznym … i na kabelku.No có¿… Zabawka skoñczy³a swój¿ywot (a¿ wstyd siê przyznaæ) spa-daj¹c przez 3-piêtrowy zsyp w po-jemniku na œmieci.

Potem by³a d³uga przerwa.W miêdzyczasie z zazdroœci¹ i po-dziwem obserwowa³em niektórychbardziej obrotnych lub bardziej za-mo¿nych kolegów ze szko³y œred-niej, którzy na fali przemian przy-wieŸli sobie z Reichu… wiadomo –Mercedesy. Pagody jednak wœródnich nie by³o.

Imprinting z lat dzieciêcych jed-nak by³. D³ugo siedzia³ uœpiony, a¿wreszcie odezwa³ siê… Nie. To z³eokreœlenie. Nie odezwa³ siê – wy-buch³ tu¿ przed Gwiazdk¹ 2008roku. Odprawiaj¹c swój prawie co-dzienny rytua³ siedzia³em na stro-nach motoryzacyjnych Allegro, gdyw oko wpad³ mi… No niech ktoœzgadnie! PodpowiedŸ: zielony me-talik… Tak. Tak. Mercedes W123w Jedynie S³usznym Kolorzew wersji coupé z niesamowitym 6-cylindrowym silnikiem o pojemno-œci 2.8 litra i mocy 185 KM. Tylemocy z roku 1982, to by³o coœ! Cotu du¿o pisaæ. Na gwiazdkê autosta³o u nas w gara¿u.

Jest taka piosenka: „Kocha siêraz, potem drugi i trzeci i znów…”.

Pod koniec nastêpnego rokuby³ kolejny Mercedes. W³aœnie zo-rientowa³em siê, ¿e nie jestem nie-zniszczalny i po zerwaniu wiêza-de³ w kolanie musia³emzrezygnowaæ z ferii na nartach.Szkoda. Ale zaraz! Bud¿et zarezer-wowany i niewykorzystany! Mo¿e¿ona nie wymelduje mnie za dru-giego Mercedesa? Poza tym strasz-nie cierpiê. Mam lekk¹ depresjê.Tyle argumentów chyba wystar-czy. Tym razem wybór pad³ na S--klasê w wersji W126. Potê¿ny sil-nik V8, komfort i atmosferaostatniego prawdziwego Mercede-sa z lat 80-tych, wrêcz obrzydliwienieskromne wymiary tego auta,zarówno wewn¹trz jak i na ze-wn¹trz. Myœlê, ¿e wystarczy. Mi-³oœæ samochodowa numer dwa.

Mijaj¹ kolejne dwa lata i nieza-le¿nie od naszych pragnieñ nade-sz³a deszczowa jesieñ. I co? I znów

siedzê przed ekranem i przegl¹-dam oferty zabytkowych Mercede-sów. Muszê przyznaæ, ¿e jestemciut leniwy i szukam tylko ofertyz Polski. A tu nagle wzrok padana og³oszenie z ofert¹ Pagodyw stanie œrednim (?!), w cenie ak-ceptowalnej i … w Warszawie?!?Poniewa¿ mia³em wolny dzieñprzelecia³em tylko przez biuroi ju¿ w ci¹gu dwóch godzin by³emw Rembertowie, czyli u naszegoprzyjaciela Krzysztofa K. Zaliczka,umowa i wieczorem lawetaz „MOJ¥ PAGOD¥” zaje¿d¿ana podwórko. No i zaczê³o siê!!!

Zapala, jeŸdzi, hamuje. Ups!!!Nie hamuje. No dobrze tyle zaleti tylko jedna wada. Poniewa¿ po-przednie moje auta te¿ wymaga³ytrochê pracy mia³em ju¿ skórênieco wygarbowan¹ i nie ba³emsiê przywrócenia nowego nabytkudo idea³u. Bêdê jednak szczery.Nie mia³em pojêcia co mnie czeka.I z perspektywy czasu myœlê, ¿emo¿e dobrze. Pierwsze kroki tooczywiœcie forum sl113. org – ol-brzymia skarbnica wiedzy i ludziotwartych na innych Pagodowców.Kolejne skierowa³em do fachow-ców, którzy pomogli mi wczeœniej.Postanowi³em najpierw ogarn¹æmechanikê. Wyszed³em z za³o¿e-nia, ¿e ³atwiej bêdzie „blacharko-wemu” zdemontowaæ i wmontowaæsprawne mechanizmy. Chcia³emunikn¹æ sytuacji, w której jeden fa-chowiec zrzuca winê za problemy,których na tym etapie nie by³emw stanie przewidzieæ, na drugiegomajstra i odwrotnie.

Pierwszy by³ doœæ znanywarsztat mercedesów z Piastowa.Wspó³praca zapowiada³a siê na-wet bardzo owocnie, ale tylkoz mojej strony. Ja biega³emdo serwisu co tydzieñ, szuka³emczêœci po ca³ej Europie i w Sta-nach, dzwoni³em do MB Polskaitd. Po trzech miesi¹cach jedynieparkowania mechanik zaj¹³ siêz „pewn¹ doz¹ nieœmia³oœci” moj¹Pagod¹. Hurra!!! Ju¿ pierwszyetap mamy opanowany. Znowuentuzjazm, telefony, szukanie czê-œci, przegl¹danie forum i interne-tu. Po kolejnych trzech miesi¹cachPagoda wróci³a na moje podwór-ko. Ja szczêœliwy siadam za kie-rownic¹, przekrêcam kluczyk

16

Page 19: Pagoda i my 01

Czas nas uczy Pagody

w stacyjce i … NIC. To znaczy nieca³kiem nic. Rozrusznik krêci jakwœciek³y, a silnik, zamiast palca,pokazuje mi jeden ze œrodkowychcylindrów i nie zapala. Szybki te-lefon do Piastowa i dowiadujê siê,¿e im te¿ nie chcia³ zapaliæ, ale toz powodu zanieczyszczeñ w zbior-niku paliwa, których im siê niechcia³o usun¹æ! O Matko i Córko!!!Nie bêdê siê cytowa³. Po prostunie wypada. Fina³ by³ taki, ¿e Pa-goda jeszcze tego samego dniapojecha³a na lawecie do warszta-tu, a po tygodniu wróci³ado mnie ju¿ z wyczyszczonymuk³adem paliwowym. Zawód pa-godowy numer jeden. Piastów do-¿ywotnio usuniêty z mapy, ale tyl-ko z mapy serwisów. Kto chceniech sprawdzi. Jako miejscowoœæjeszcze istnieje.

Kolejny by³ znajomy blacharz--lakiernik. Naprawi³ mi do tej po-ry z powodzeniem kilka aut.Chwali³ siê równie¿, ¿e lakierowa³m.in. kilka klasycznych Porscha-ków. Doœwiadczony poprzednimfachowcem zaprosi³em majstrado siebie. Obejrza³, nawet klêkn¹³,aby oceniæ spód (!) i oceni³, ¿e niema problemu. Da radê. Gdy auto

wreszcie trafi³o do niego na warsz-tat zaczê³y piêtrzyæ siê trudnoœcii z zaciœniêtymi zêbami, miel¹cprzekleñstwa w ustach patrzy³emjak Pagoda znowu podje¿d¿a, zno-wu na lawecie, nie zrobio-na na moje podwórko.

Mówi siê, ¿e pokorne ciele dwiematki ssie. Ja musia³em jednak po-ci¹gn¹æ tego wieczora sporo whi-skacza. Na co mi to by³o!? Co jateraz zrobiê? Mo¿na siê domyœlaæ,¿e zw¹tpienie mi doœæ szybkoprzesz³o. Po wykonaniu wielu tele-fonów i odbyciu kilku spotkañzdecydowa³em siê wreszcie na fir-mê zlokalizowan¹ w okolicach Ra-dzymina. W³aœciciel zrobi³na mnie (nota bene tak jak inni)dobre wra¿enie. Co prawdana piecz¹tce warsztat dumnieog³asza, ¿e jest autoryzowan¹ sta-cj¹ obs³ugi … £ady Samary, ale¿adnego auta zza Buga tam nieznalaz³em, za to kilka starych Mer-cedesów w ró¿nej kondycji i staniejako ¿ywo by³o.

By³a ju¿ po³owa maja roku2012. Wczeœniej, z najstarszym sy-nem Aleksandrem przeprowadzili-œmy doœæ dok³adny i fotograficznieudokumentowany demonta¿ wiêk-

szoœci elementów nadwozia.Wszystko, w szczegó³owo opisa-nych pude³kach i torebeczkach,razem z nadwoziem pojecha³odo warsztatu. Prace, tak przynaj-mniej pocz¹tkowo wygl¹da³o, ru-szy³y z kopyta. Ca³a mechanikazosta³a zdemontowana, a karoseriaju¿ w czerwcu trafi³a do piaskowa-nia. I tu pojawi³ siê, znany chybanam wszystkim, Syndrom Fachow-ca Obiecuj¹cego. Mo¿na go porów-naæ do grypy. Pocz¹tkowo objawynie s¹ ani niezbyt groŸne, ani zbytmêcz¹ce. Katarek, lekki ból g³owy,strzykanie w koœciach. Potem jestcoraz gorzej: brak chêci do pracy,odk³adanie wszystkiego na póŸniej.Na dzieñ dzisiejszy, czyli kwiecieñ2014 mo¿na œmia³o powiedzieæ, ¿epacjent wyzdrowia³ w 99% i nawetbêdzie ¿y³. Troszkê chyba jednakzaburzy³em chronologiê wydarzeñ.W ww. syndromie nie chodzi by-najmniej o jakoœæ prac. Te mo¿-na zawsze zweryfikowaæ, poprawiæb³êdy, wymieniæ czêœci itd. Proble-mem by³ TERMIN. Wykonanie ja-kichkolwiek prac na dan¹ datêgraniczy³o z cudem. Niekiedy mia-³em wra¿enie, ¿e spotka³em W³ad-cê Czasu. Zabawa z kontinuum

17

Page 20: Pagoda i my 01

Czas nas uczy Pagody

czasoprzestrzennym w filmie „Po-wrót do Przysz³oœci”, to ma³y pi-kuœ w porównaniu z ustalaniemterminu zakoñczenia blacharki,mechaniki, lakieru itp. Nie poma-ga³y proœby, zawstydzanie, pochle-bianie, ostre s³owa. Nic to nie da-³o. Chocia¿ nie. „Ma pan racjê.Zgadzam siê z panem. Teraz to ju¿siê biorê.” To jednak us³ysza³em.Czyli nie spad³em z ksiê¿yca. Czylijednak coœ jest nie tak. Nie bêdêtu dog³êbnie analizowa³ przyczyntakiego, a nie innego podejœcia„Panów Majstrów” do klientów.Wszyscy wiemy, ¿e problem jestdoœæ z³o¿ony i wielokrotnie wa³ko-wany na ró¿nych naszych impre-zach „Kombatanckich”. W efekcie

sprzed nosa uciek³o mi wiele pa-godowych imprez, ¿e wspomnê tuchocia¿ opisywan¹ przez Staszkaeskapadê do Willingen.

Wracaj¹c do rekonstrukcji: bla-charka zosta³a zakoñczona dopierow kwietniu 2013 roku. W miêdzy-czasie rozpoczêliœmy namierzanietapicera, który sprosta³by naszymdoœæ ortodoksyjnym wymaganiom.Wszystko mia³o byæ zgodnie z opi-sem z Daten Karty. Wstêpny wy-wiad, b¹dŸmy szczerzy, zwali³mnie z nóg. Od znanego fachowcaz £odzi us³ysza³em cenê 15-18 ty-siêcy z³otych! Dwa fotele, trochêMB-texu i dywan?! O nie! Mo¿e mina g³owê pad³o, ¿e rekonstruujêtakie auto, ale nie a¿ tak. Znowu

w ruch posz³a klawiatura, forumpagodowe … i okaza³o siê, ¿eza 1/3 tej ceny kompletny œrodek,z materia³ów wed³ug „oryginalnejreceptury” zamówi³em gdzie? Now³aœnie.. w Stanach. Kuriozum.Niemcy produkuj¹ dywany, skóryi MB-tex, wysy³aj¹ to za oceani tam jest taniej ni¿ w Europie.A tam s¹ ponoæ wy¿sze kosztypracy. Reasumuj¹c po dwóch ty-godniach oczekiwania, drobnychi nieco grzesznych walkachz Urzêdem Celnym komplet trafi³do innego tapicera, który ju¿ cho-dzi³ po ziemi.

By³ ju¿ gor¹cy i suchy sierpieñzesz³ego roku. Lakier spokojnie so-bie wysech³ w promieniach letnie-

Page 21: Pagoda i my 01

Czas nas uczy Pagody

19

go s³oñca i wreszcie odebra³em te-lefon od mojego majstra: „PanieMarcinie. Mo¿e Pan przyjechaæ.Lakiernik przywióz³ do mnie nad-wozie.” By³o to, niemal¿e jak œwiê-to rodzinne. Po dwóch latach wi-daæ ju¿ g³ówkê! Razemz Aleksandrem jedziemy do warsz-tatu. I có¿… Jednym optymistycz-nym akcentem tego dnia by³a tylko³adna pogoda, a nie Pagoda.Na karoserii zacieki, jakieœ dziwnewzory, niedomalowania. Dramatw trzech aktach. Ca³a dostarczo-na wzorcowa dokumentacja zdjê-ciowa zosta³a przez lakiernika zi-gnorowana! To by³ naprawdêciê¿ki moment. Tylko dwa razyw moich relacjach z fachowcami

ró¿nej maœci by³em tak za³amany.To by³ ten drugi raz. Po 10 minu-tach po porostu powiedzia³em„Do widzenia”, wsiedliœmy do sa-mochodu i pojechaliœmy do domu.Na och³oniêcie potrzebowa³em ca-³ego nastêpnego dnia. Okaza³o siê,¿e szef lakiernik wyjecha³ na ty-dzieñ i akurat w tym tygodniuktoœ wpad³ na „genialny” pomys³lakierowania mojego auta.

Znowu kolejne tygodnie popra-wiania lakieru polerowania i za-pewnienia „Bêdzie Pan zadowolo-ny”. Gdzieœ to ju¿ chyba by³o?W efekcie dopiero w paŸdzierni-ku zaakceptowaliœmy lakierowaniei mo¿na by³o przyst¹piæ do uzbra-jania nadwozia. „No teraz, to ju¿

musi iœæ szybko.” Taka w³aœniemyœl przemknê³a mi przez rozu-mek. W zapewnieniach pojawi³siê gwiazdkowy termin zakoñcze-nia robót. Nic bardziej b³êdnego.Mimo moich wczeœniejszych próœbi jednoczeœnie zapewnieñ ze stro-ny warsztatu, prace nie by³y pro-wadzone wielotorowo. Dopiero te-raz zabrano siê za zawieszenie!A gdzie chromy? A gdzie silnik,alternator, rozrusznik i reszta?W pewnym momencie sprawastanê³a na ostrzu no¿a. Albo ryb-ka, albo przewóz. I okaza³o siê, ¿ejednak mo¿na. Po paru dniach d¹-sów prace ruszy³y z kopytai wreszcie nie mo¿na by³o narze-kaæ. Kolejne pude³ka sz³y pustepod œcianê, a kolejne elementyzaczê³y wracaæ, tym razem ju¿w dobrej kondycji, na swoje miej-sce w nadwoziu, podwoziui gdzieœ tam indziej. Wszystkowskazuje, ¿e jednak „Pan bêdziezadowolony”.

Jest maj 2014. Moja Pagoda jestju¿ zrobiona. Mimo, ¿e jest to sa-mochodowa mi³oœæ i ma numertrzy, to do tej pory tylko w ni¹ in-westowa³em. Teraz liczê na od-wzajemnienie uczucia.; D)) Parêniespodzianek zapewne siê jeszczepojawi, ale wiadomo – tak musibyæ. Jak wiêkszoœæ z nas musia-³em jeszcze przejœæ, zalatuj¹c¹ car-skim urzêdem, procedurê rejestra-cji na zabytek. Widaæ ¿e pewniludzie i pewne mechanizmy s¹ niedo wyplenienia. Przynajmniejw „Warszafce”. Mam za sob¹ 2i pó³ roku doœwiadczeñ i æwicze-nia cierpliwoœci.

Oprócz spraw niezbyt fajnych,które tu trochê zbyt rozwlekle opi-sa³em, prze¿y³em równie¿ wielerzeczy bardzo cennych. Chybanajlepsz¹, oczywiœcie oprócz Pago-dy, jest spotkanie osobiste i elek-tronicze, i nie ma tu nawet krzty-ny pochlebiania, wielu po prostufajnych ludzi. Mam nadziejê, ¿e tekontakty w po³¹czeniu z Mercede-sem W113 230SL, z nadwoziemw kolorze 181H, hardtopem w ko-lorze 408G i wnêtrzem kod 120,nie skoñcz¹ siê zbyt szybko. Niechtrwaj¹ i trwaj¹. W koñcu czas nasuczy Pagody.

(MG)

Page 22: Pagoda i my 01

Droga Redakcjo!Wiem, ¿e w Waszych szeregach jest

zapewne grono ludzi, którzy zechc¹ mipomóc i wesprzeæ mnie w sprawie,która spêdza mi sen z powiek.

Od wielu lat staram siê byæ dobr¹matk¹, ¿on¹ i kochank¹. Jestem jedyn¹kobiet¹ w doœæ licznej rodzinie. M¹¿i moi ch³opcy to zapaleni mi³oœnicystarych mercedesów i wszystko by³o-by dobrze, gdyby nie fakt, i¿ wszyscyoni, ponad wszelk¹ miarê stawiaj¹ tesamochody na pierwszym planie. Pro-szê mi wyt³umaczyæ, jak mo¿na robiædrakê o Ÿle po³o¿ony lakier na samo-chodzie. Oni widz¹ tam skórkê poma-rañczow¹, a co ja mam powiedzieæo swojej skórce pomarañczowej. Niewspomnê ju¿ o zagniotkach z tapicerki– ca³a noc nie przespana, bo imzmarszczki siê robi¹ przy kokpicie.A moje (o zgrozo!), czy nikt ich nie wi-dzi? I jeszcze jedno. Nie palê od uro-dzenia, a te potwory z gwiazd¹ na ma-sce pal¹ jak smoki i nic moim Panomto nie przeszkadza. Jak ¿yæ Droga Re-dakcjo? Jak ¿yæ kiedy w gara¿u wiêk-szym ni¿ moja sypialnia stoi Mercedesi z którym m¹¿ spêdza wiêcej czasui poœwiêca wiêcej œrodków finanso-wych na tego potwora ni¿ na mnie!!!

Jak ¿yæ z tak¹ konkurencj¹, w któ-rej mo¿na wymieniæ wszystko i mimo,¿e stare, to oni mówi¹, ¿e wygl¹da jaknowe? Czy to moja wina, ¿e ja posunê-³am siê w latach i nie czujê siê jak no-wa?

P. S. Wszêdzie jeŸdzi t¹ swoj¹ Pago-d¹, a jak mówiê „PojedŸmy do mojejmamusi”, to on twierdzi, ¿e nie mo¿e,bo siê auto zakurzy i ubrudzi w b³ocie.

Wasza sta³a przysz³a czytelniczka

Szanowni Pagodowcy!Wiele razy czyta³am o Was w In-

ternecie i wiem, ¿e przed Wamipierwsze wyzwanie wystawowe – Au-tonostalgia 2014. W zwi¹zku z tym po-stanowi³am Wam pomóc. Zg³aszamsw¹ kandydaturê na osobê obs³uguj¹-c¹ stoisko, tzw. hostessê. Mam wielo-letnie doœwiadczenie w tym zakresie.Tego typu imprezy obs³ugiwa³am ju¿wiele razy. Wszyscy byli ze mnie bar-dzo zadowoleni i do tej pory wspomi-naj¹ mnie jako najzabawniejsz¹ dziew-czynê, a teraz, kiedy po latachspotykamy siê wo³aj¹ „Kobieto! Czas

siê dla Ciebie zatrzyma³!”. Czy to niepowinno byæ mottem dla Waszychwspania³ych samochodów. Wiem, ¿edla Was wiek nie ma znaczenia, dlate-go do zobaczenia 17 maja na Autono-stalgii. Honorarium nie bêdzie po-trzebne. Utrzymuje mnie ju¿ pañstwo,wiêc przys³owiowa z³otówka wystar-czy.

Cicha wielbicielka Pamela

Przemyœlenia z prawego fotela

Page 23: Pagoda i my 01
Page 24: Pagoda i my 01