olbrzym · OLBRZYM ANDRZEJ Opowieści MALESZKA olbrzym Cena 36,90 zł Powieść z bestsellerowego...
Transcript of olbrzym · OLBRZYM ANDRZEJ Opowieści MALESZKA olbrzym Cena 36,90 zł Powieść z bestsellerowego...
OL
BR
ZY
MA
ND
RZ
EJ
MA
LE
SZK
A
olbrzymCena 36,90 zł
Powieść z bestsellerowego cyklu Magiczne DrzewoKuki zostaje obdarzony nadludzką siłą, by pokonać olbrzyma o siedmiu wcieleniach. Walczy ze zwierzomaszynami, stalowym ptakiem i pożeraczem światła. Wędrują z nim mądra Gabi, supergracz komputerowy Blubek i gadający pies. W dalekiej Azji szukają tajemniczego domu pilnowanego przez złotego tygrysa. Przygodowa powieść w tempie gry komputerowej. Nie można się od niej oderwać!
Opowieści Magicznego Drzewa są podstawą znanego na świecie cyklu filmowego, nagrodzonego Emmy – telewizyjnym Oscarem – za wyobraźnię, mądrość i humor.
Andrzej Maleszka, reżyser filmowy, autor powieści i scenariuszy. Jest zdobywcą wielu nagród na międzynarodowych festiwalach. Jego filmy i powieści są pełne fantastycznych przygód. A jednocześnie opowiadają o ważnych sprawach.
Każdą powieść można czytać niezależnie, nie znając innych części.
MD3_Olbrzym_okladka_DRUK.indd 1 2018-04-16 13:33:17
KR AKÓW 2017
ilustr acje
andrzej maleszka
OLBRZYM
A n d r z e j M A l e s z k A
Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: [email protected] II, zmienione, Kraków 2017. Druk: Colonel
Projekt okładki i ilustracjeAndrzej Maleszka
Fotografie bohaterów na okładce i we wnętrzu książkiMonika Lisiecka
Opieka redakcyjnaDorota GruszkaMaria Makuch
AdiustacjaAnna Szulczyńska
Korekta Anna SzulczyńskaJudyta Wałęga
Projekt typograficznyPARASTUDIO
ŁamanieIrena Jagocha
Zdjęcia wykorzystane w ilustracjachiStockphoto: ©ElementalImaging, ©Andy Gehring, ©Joe Michl, ©Roberto A. Sanchez, ©Doug Von Gausig, ©Gerben Plooij, ©Jet Chen Tan, © pius 99, ©Kurt Drubbel, ©Mark Evans, Shutterstock: ©Xanya69, ©karl umbriaco, ©Jess Wealleans, ©unpict, ©Sean Xu, ©leungchopan, ©Audy39
Copyright © by Andrzej Maleszka, 2011
ISBN 978-83-240-4018-6
W dwutysięcznym roku nad Doliną Warty przeszła straszliwa burza. Trwała bez prze-
rwy przez trzy dni i trzy noce. Przerażone zwie-rzęta kryły się w najgłębszych norach. Małe dzie-ci chowały głowy pod poduszki, by nie słyszeć nieustającego huku grzmotów. W wielu domach zgasło światło, a dachy porwała wichura.
Trzeciego dnia piorun uderzył w olbrzymi stary dąb rosnący na wzgórzu. Drzewo pękło i runęło na ziemię. Zadrżały domy w całej dolinie, a bu-rza natychmiast ustała.
Nie był to zwyczajny dąb. Było to Magiczne Drzewo. Miało w sobie ogromną, cudowną moc. Lecz wtedy nikt o tym nie wiedział.
Ludzie zawieźli je do tartaku i pocięli na deski. Z drewna zrobiono setki różnych przedmiotów, a w każdym przedmiocie została cząstka magicz-nej mocy. W zwyczajnych rzeczach ukryła się siła, jakiej nie znał dotąd świat. Wysłano je do skle-pów i od tego dnia na całym świecie zaczęły się niesamowite zdarzenia.
OLBRZYM
9
Mama usiadła na czerwonym krześle. Na-tychmiast poczuła mrowienie w całym cie-
le. Zawsze to czuła, kiedy na nim siedziała.Kuki stał obok i czekał. Filip, Tośka i Wiki dostali już wszystko, czego
potrzebowali do szkoły. Kuki oczywiście był na końcu, bo był najmłodszy.
– Nie lubię tego robić – westchnęła mama. – Ja cię zastąpię! – zawołał Kuki. – Nie ma mowy.Kuki dobrze widział, że to usłyszy. Rodzice nie
pozwalali mu używać magicznej mocy czerwo-nego krzesła*.
Mama podniosła kartkę ze spisem niezbędnych rzeczy i zaczęła czytać:
– Proszę o szkolny plecak dla Kukiego!
* Opis czerwonego krzesła i inne ważne informacje znajdziesz w specjalnym rozdziale na s. 466.
10
BACH! Przez okno wleciał plecak i grzmot-nął w podłogę. Był zielony i miał nadrukowane motyle.
– Fajny? – spytała mama.
– Ohydny – odpowiedział Kuki. – Chcę czarny
plecak, taki jak ma Filip. I bez debilnych motyl-
ków! Ja nie mam pięciu lat!
Mama westchnęła.
– Zmiana! – zawołała. – Plecak ma być czar-
ny. I bez debilnych motylków, bo mój syn nie ma
pięciu lat.
Plecak natychmiast zmienił się w czarny. Moty-
le ożyły i odleciały przez okno. Mama poprawiła
się na krześle i czytała dalej:
– Proszę jeszcze o adidasy dla Kukiego, dżinsy,
dwie pary. I spodnie bojówki…
– Z ośmioma kieszeniami! – zawołał Kuki.
– Z ośmioma kieszeniami! I bluzę z kapturem.
– W paski! Teraz są modne paski.
– W paski – powtórzyła mama. – I drugą bez pas-
ków na wypadek zmiany mody. I proszę o czapkę
11
z daszkiem. Pięć! Bo Kuki zawsze je gubi. Sweter
i osiem koszulek.
– Jeszcze podręczniki! I zeszyty! – przypomniał
Kuki.
Mama to powtórzyła.
TRZASK! ŚWIST! Przez okno wpadł wielki kłąb
rzeczy. Zamiast wylądować w szafie, zaczęły wi-
rować wokół Kukiego jak planety wkoło Słońca.
– Czuję, że będą kłopoty! – jęknął Kuki.
Nagle ubrania rzuciły się na chłopaka.
Kuki próbował uciec, ale latające ubrania goni-
ły go jak wściekłe nietoperze. W końcu dopadły
Kukiego i zaczęły się na niego wciskać! Wszyst-
kie naraz!
– Ratunku! – krzyczał Kuki.
W sekundę został ubrany we wszystkie wy-
czarowane rzeczy. Wyglądał jak cebula. Miał na
sobie trzy pary spodni, osiem koszulek, sweter
i dwie bluzy. A na głowie pięć czapek! Na koń-
cu wskoczył na niego plecak pełen podręczników.
Kuki był na wpół uduszony i oblewał się potem.
12
13
– Zdejmij to ze mnie! – wrzeszczał.Mama rzuciła się z pomocą i uwolniła go od
kłębowiska ubrań. Kuki oddychał z trudem. – Już dobrze… – uspokajała go mama, pakując
rzeczy do szafy. – Najważniejsze, że masz wszyst-ko, co potrzebne do szkoły. Prawda?
– Nieprawda – powiedział Kuki. – A czego jeszcze brakuje? – Dobrze wiesz… Już sto razy cię o to prosi-
łem! – Kuki podbiegł do mamy. – Zgadzasz się? – Nie. – Proszę! – Nie! – Mamo! Chodzi tylko o to, żebym był t r o c h ę
mocniejszy. Odrobinę! Jeden malutki czar, żeby wzmocnić moją siłę!
– Kuki, mówiłam ci już. Nie zgadzam się na to! – Mamo! Zrozum, ja jestem najniższy w klasie.
Większość chłopaków jest ode mnie silniejsza. Poza tym w szkole jest Blubek, który wszystkich bije. Zaczaruj, żebym był dwa razy mocniejszy niż on. To wystarczy. Nikogo nie będę bić. Słowo honoru. Po prostu będę czuł się pewniej, mamo.
14
– Nie mogę tego zrobić. – Dlaczego!? – zawołał Kuki. Mama usiadła obok niego. – Kuki, ja nie chcę, żeby jakieś czary zmienia-
ły mojego syna. Kocham cię takiego, jaki jesteś. – Bo ty byś chciała, żebym wciąż był małym
dzieckiem! – Nie. Ja chcę, żebyś rósł normalnie, jak każdy
chłopak. Jeszcze będziesz duży i silny. Wszystko w swoim czasie. A na razie możesz się zapisać na zajęcia sportowe.
– Nie chcę się na nic zapisywać – mruknął po-nuro Kuki.
Mama zerknęła na zegar. – Musisz już iść do szkoły. Odprowadzić cię? – Nie. – Trzymaj się, mój duży synu!
– Witam po wakacjach – powiedziała wycho-wawczyni, pani Szulc, kiedy uczniowie uciszyli się na tyle, by ją usłyszeć. – Miło was widzieć
15
całych i zdrowych. Chcę wam przedstawić nową uczennicę. To jest Gabi.
Kuki zerknął na dziewczynę stojącą na środku klasy. Była dość chuda, miała brązowe oczy i ko-raliki wplecione we włosy. Nic nadzwyczajnego.
– Gabi, opowiedz nam coś o sobie – poprosiła nauczycielka.
– Interesuję się zwierzętami i w ogóle biolo-gią – powiedziała nowa. – Ale zajmuję się też geografią. Zbieram wiadomości o niesamowitych budynkach. Bo oczywiście interesuję się też ar-chitekturą...
Kuki westchnął. Ta Gabi wyglądała na przemą-drzałą. Kuki nie znosił przemądrzałych ludzi.
– Zajmuję się też kosmosem – gadała szybko dziewczyna. – Dostałam właśnie teleskop i robię obserwacje nieba. Interesuję się też morzem, bo…
– Dziękujemy ci, Gabi – przerwała jej pani Szulc. – Mamy taki zwyczaj, że ktoś z klasy opro-wadza nowego ucznia po szkole. Twoim prze-wodnikiem będzie… Kuki.
– Dlaczego ja!? – zawołał oburzony Kuki. – Bo zrobisz to znakomicie.
16
17
– Tam jest sekretariat, po prawej jest stołów-ka, a po lewej nic nie ma – mówił Kuki, prawie biegnąc szkolnym korytarzem.
Chciał jak najszybciej pozbyć się tej przemą-drzałej Gabi.
– Możesz iść wolniej? – poprosiła dziewczy-na. – Bo wiesz, ja chcę wszystko dokładnie obej- rzeć.
– Tu nie ma nic ciekawego. – A ten pies?Na korytarzu siedział mały kundelek z zakrę-
conym ogonem. – To jest Budyń – powiedział Kuki. – Nasz
szkolny pies. Właściwie jest niczyj, więc wszy-scy się nim opiekujemy.
– Ale fajny!Gabi pogłaskała Budynia. Pies skakał zadowo-
lony i polizał ją po ręce. Kukiego to rozzłościło, bo wszyscy mówili, że
Budyń lubi tylko jego.
18
– Możesz się pospieszyć? – mruknął.Zeszli do szatni. – To są szafki naszej klasy. A tam nie wolno
wchodzić. – Kuki pokazał żółte drzwi. – Dlaczego nie wolno? – zaciekawiła się dziew-
czyna. – Bo tam są zawory gazu. Jak coś ruszysz, to
szkoła wyleci w powietrze. Koniec zwiedzania. Cześć!
Kuki ruszył do klasy. – A sala gimnastyczna? – zatrzymała go Gabi.Chłopak zrobił nieszczęśliwą minę, ale pod-
szedł do szklanych drzwi. – Jest tutaj.Weszli do wielkiej sali gimnastycznej z widow-
nią i dwoma boiskami do koszykówki. – Mamy najlepszą salę w mieście – powiedział
Kuki, zerkając dumnie na Gabi. – Ja wolę pływalnię. Jestem dobra w nurko-
waniu. Interesuję się życiem podwodnym. Mnie w ogóle interesują podróże. Lubisz podróżować?
– Nie – skłamał Kuki. Ta dziewczyna coraz bardziej go wkurzała.
19
– Ty się łatwo denerwujesz, prawda? – powie-
działa Gabi. – Jak chcesz, to ci pokażę ćwiczenia
uspokajające. Chcesz?
– Nie!
– Dobrze grasz w kosza?
– Nie.
– Ja też nie. Ale czasem trafiam.
Gabi chwyciła piłkę i rzuciła do kosza. Nie tra-
fiła. Piłka poleciała na widownię. TRACH! Coś
trzasnęło, a potem rozległ się wrzask:
– Co robisz, kretynie!?
Kuki odwrócił się i zastygł z przerażenia.
Na widowni siedział Blubek. Był chłopakiem
rozmiaru XL. Poza graniem na komputerze naj-
bardziej lubił bić młodszych uczniów.
– Rozwaliłeś mi konsolę! – ryknął Blubek.
Na podłodze leżała mała konsolka Sony. Od-
padła tylna klapka i wyleciała bateria. Obok to-
czyła się piłka.
– Zatłukę was! – Blubek pognał w ich stronę.
– Gabi, zwiewaj! – krzyknął Kuki i rzucił się do
ucieczki.
20
Gabi i Kuki wybiegli z sali. Popędzili pustym
korytarzem. Wpadli do szatni i schowali się za
szafkami.
Siedzieli przez chwilę bez ruchu.
– Kto to był? – spytała szeptem Gabi.
– Blubek. On wszystkich bije. Albo wciska do
muszli klozetowej. Albo wkłada pająki za ko-
szulę!
– Serio?
– Tak.
– Powinien jeść magnez – powiedziała dziew-
czyna. – Czytałam, że to uspokaja…
– Cicho… – szepnął Kuki i zaczął nadsłu-
chiwać. – Chyba już poszedł… Chodź!
Wysunęli się ostrożnie z kryjówki i ruszyli do
wyjścia.
TRACH!
Zza szafki wyskoczyła wielka łapa. Chwyciła
Kukiego za kaptur.
– Mam cię, draniu!
Blubek trzymał wyrywającego się Kukiego.
– Rozwaliłeś mi konsolę! Zatłukę cię!
21
– Zostaw go! – zawołała Gabi. – To ja zrobi-
łam.
Napastnik się odwrócił.
– Ty? – warknął.
– Tak.
Blubek pchnął Kukiego, który poleciał na pod-
łogę. Podszedł do Gabi.
Kuki ze zdziwieniem zauważył, że dziewczy-
na nie jest wcale wystraszona. A przynajmniej
tego nie okazywała.
– Powinieneś jeść magnez – powiedziała
Gabi.
– Co? – warknął Blubek.
– Magnez. Byłbyś dużo spokojniejszy.
– Ja cię zaraz uspokoję. – Chwycił Gabi za
ramię. – Lubisz pająki? – syknął złowieszczo.
– Mam tu jednego.
Wyciągnął z kieszeni pudełko. W środku był
włochaty pająk dużych rozmiarów.
– Zaraz ci go włożę za koszulę! On gryzie jak
pirania!
Gabi zaczęła się wyrywać.
22
– Puszczaj mnie! Mam alergię na robaki!
Kuki krzyknął:
– Zostaw ją, Blubek. Słyszysz!? Odczep się od
niej!
Kuki wiedział, że zadzieranie z Blubkiem jest
skrajnie niebezpieczne. Ale musiał coś zrobić.
Doskoczył do łobuza i rąbnął go plecakiem.
– Ała! – wrzasnął Blubek.
Pająk spadł na podłogę i uciekł.
Łobuz puścił Gabi i odwrócił się. Był teraz na-
prawdę wściekły. Skoczył do Kukiego, złapał go
wpół i popędził z wierzgającym chłopakiem do
holu.
– Puszczaj mnie! – wydzierał się Kuki.
Na środku holu stało wiadro pełne brudnej
wody i mop. Blubek podbiegł tam, wlokąc za
sobą wyrywającego się chłopaka. Złapał wiadro
i wcisnął je Kukiemu na głowę. Cuchnąca ciecz
wylała się na nową bluzę i spodnie.
Blubek zarechotał.
23
24
Kuki powoli zdjął wiadro z głowy. Brudna woda ściekała mu po twarzy. Otarł oczy. Zobaczył Gabi, która wpatrywała się w niego wystraszona. Blu-bek przestał się śmiać. Chyba poczuł, że przegiął.
– Dobra – mruknął. – Chciałeś, to dostałeś. Blubek odszedł.Gabi podbiegła do klęczącego na podłodze Ku-
kiego. Zdjęła bluzę i zaczęła nią delikatnie wycie-rać twarz chłopca.
– Poczekaj… – szepnęła. – Wytrę ci oczy, bo do-staniesz zapalenia.
Kuki jej nie słuchał. Odwrócił się i krzyknął do odchodzącego Blubka:
– Ty draniu! Zmienię cię w śmierdzącego szczu-ra! Zobaczysz!
Zerwał się i pobiegł do wyjścia.
Kuki pędził ulicą jak szalony. Ocierał z oczu cuchnący płyn, a może to były łzy.
Dobiegł do domu. Wpadł na klatkę schodową. Przeskakując po dwa stopnie, popędził do miesz-
25
kania. Przed wejściem się zatrzymał. Opanował się trochę i otworzył po cichu drzwi.
Mama była w kuchni, słychać było, jak podśpie-wuje. Tato ani rodzeństwo jeszcze nie wrócili.
Kuki przemknął po cichu do sypialni rodziców. Czerwone krzesło stało na środku pokoju. Ma-
gia nie działała na odległość, więc stąd nie mógł zmienić Blubka w szczura. Musiał zabrać krzesło do szkoły. Wiedział, że to jest zakazane. Niko-mu nie wolno było wynosić czerwonego krzesła z domu. Nigdy!
Kuki był jednak tak wściekły, że gotów był zła-mać zakaz. Tylko co zrobić, żeby nikt nie zoba-czył, że niesie krzesło? Nagle go olśniło. Wymy-ślił sposób!
Kuki usiadł na czerwonym krześle i powiedział: – Chcę, żebyś przez d z i e s i ę ć m i n u t b y ł o
m a ł e jak… jak palec!TRACH! Krzesło gwałtownie się skurczyło,
a Kuki spadł na podłogę. Zerwał się błyskawicz-nie i nerwowo się rozejrzał. Bał się, że krzesło zmieniło się w tak małe, że go nie znajdzie. Na przykład jest maleńkie jak palec komara!
25
kania. Przed wejściem się zatrzymał. Opanował się trochę i otworzył po cichu drzwi.
Mama była w kuchni, słychać było, jak podśpie-wuje. Tato ani rodzeństwo jeszcze nie wrócili.
Kuki przemknął po cichu do sypialni rodziców. Czerwone krzesło stało na środku pokoju. Ma-
gia nie działała na odległość, więc stąd nie mógł zmienić Blubka w szczura. Musiał zabrać krzesło do szkoły. Wiedział, że to jest zakazane. Niko-mu nie wolno było wynosić czerwonego krzesła z domu. Nigdy!
Kuki był jednak tak wściekły, że gotów był zła-mać zakaz. Tylko co zrobić, żeby nikt nie zoba-czył, że niesie krzesło? Nagle go olśniło. Wymy-ślił sposób!
Kuki usiadł na czerwonym krześle i powiedział: – Chcę, żebyś przez d z i e s i ę ć m i n u t b y ł o
m a ł e jak… jak palec!TRACH! Krzesło gwałtownie się skurczyło,
a Kuki spadł na podłogę. Zerwał się błyskawicz-nie i nerwowo się rozejrzał. Bał się, że krzesło zmieniło się w tak małe, że go nie znajdzie. Na przykład jest maleńkie jak palec komara!
26
Na szczęście zobaczył je od razu.Krzesło miało pięć centymetrów wysokości
i błyszczało jak czerwony klejnot. Kuki delikat-nie je podniósł i schował w kieszeni bluzy.
Teraz miał dziesięć minut, by dotrzeć do szko-ły. Pobiegł do wyjścia. W korytarzu zderzył się z mamą.
– Kuki! Co się stało?Nie odpowiedział. Wybiegł z mieszkania.
Kuki pędził do szkoły najszybciej, jak umiał. Ręką przyciskał kieszeń, pilnując, by miniatu-rowe krzesło nie wypadło. Po drodze obmyślał zemstę na Blubku. Z tym szczurem to chyba przesada, ale może draniowi wyczarować ogon. Dwumetrowy! Albo niezmywalny smród skunksa. I świńskie uszy.
Kuki wbiegł na szkolne boisko. Był tak zajęty wymyślaniem zemsty, że nie zauważył węża do podlewania trawy. Potknął się o niego i wywrócił. Pozbierał się i popędził do budynku.
27
Szkoła była pusta. Uczniowie już wyszli, ale Blubek chyba jeszcze trenował w sali gimna- stycznej.
Kuki zerknął na zegar w holu. Właśnie mijało dziesięć minut. Krzesło zaraz się przeistoczy!
Sięgnął do kieszeni, żeby je wyjąć. Ale kieszeń była pusta!
Kuki zastygł z przerażenia. Zgubił czerwone krzesło! Najważniejszą rzecz na świecie! Stracił źródło magii!
Miniaturowy przedmiot pewnie wypadł, kiedy się przewrócił… A może zgubił go na ulicy?
Kuki natychmiast zapomniał o Blubku i zem-ście. Musiał znaleźć czerwone krzesło. Tylko to miało teraz znaczenie!
Popędził do drzwi. Wybiegł z budynku i wtedy je zobaczył.
Czerwone krzesło stało na środku boiska. Było normalnych rozmiarów. A na krześle siedział… Blubek! Widocznie przechodził obok i po prostu na nim usiadł. Trzymał konsolę i grał.
– Blubek, zejdź! – krzyknął przerażony Kuki. Chłopak spojrzał na niego.
27
Szkoła była pusta. Uczniowie już wyszli, ale Blubek chyba jeszcze trenował w sali gimna- stycznej.
Kuki zerknął na zegar w holu. Właśnie mijało dziesięć minut. Krzesło zaraz się przeistoczy!
Sięgnął do kieszeni, żeby je wyjąć. Ale kieszeń była pusta!
Kuki zastygł z przerażenia. Zgubił czerwone krzesło! Najważniejszą rzecz na świecie! Stracił źródło magii!
Miniaturowy przedmiot pewnie wypadł, kiedy się przewrócił… A może zgubił go na ulicy?
Kuki natychmiast zapomniał o Blubku i zem-ście. Musiał znaleźć czerwone krzesło. Tylko to miało teraz znaczenie!
Popędził do drzwi. Wybiegł z budynku i wtedy je zobaczył.
Czerwone krzesło stało na środku boiska. Było normalnych rozmiarów. A na krześle siedział… Blubek! Widocznie przechodził obok i po prostu na nim usiadł. Trzymał konsolę i grał.
– Blubek, zejdź! – krzyknął przerażony Kuki. Chłopak spojrzał na niego.
28
– Twoje szczęście, kretynku, że naprawiłem kon-solę – mruknął. – Inaczej bym cię rozgniótł jak…
– Nic nie mów! – krzyknął Kuki, pędząc do Blubka. – Zejdź z tego krzesła!
– A co? Jest twoje? – Blubek! Nic nie gadaj! Wstań!!!Chłopak spojrzał na niego zdziwiony. – O co ci chodzi, kretynku? – Blubek, błagam! Nic nie mów! Jak powiesz
coś głupiego, to może być nieszczęście. – Co ty bredzisz?Kuki nie miał wyjścia. Musiał zdradzić ohyd-
nemu Blubkowi tajemnicę czerwonego krzesła. Przecież on mógł niechcący wywołać trzęsienie ziemi albo tsunami! Kiedy odzyska krzesło, wy-maże mu tę tajemnicę z pamięci.
– Blubek, słuchaj! To nie jest zwykłe krzesło. Ono ma magiczną moc. Każde życzenie, które wypowiesz, zostanie spełnione. To jest niebez-pieczne, rozumiesz? Wstań!
Blubek spojrzał na Kukiego jak na wariata. Oczywiście nie wierzył w żadną magię. Roze-śmiał się wstrętnie.
29
– Mówisz, że to krzesło jest magiczne?
– Blubek, nic nie mów!!! Złaź!
– Czekaj. Najpierw coś wyczaruję!
Chłopak zrobił głupią minę i zawołał:
– Uuua! Czary mary stare gary! Chcę p o t w o-
r a takiego jak…
– Blubek! Nieee!
Kuki rzucił się, żeby ściągnąć Blubka z krzesła.
Ale ten trzymał się siedzenia i gadał:
– Chcę potwora takiego jak w gierce, w którą
grałem…
– Przestań!!!
Blubek bredził dalej:
– M a t u p r z y j ś ć e k s t r a p o t w ó r! M a
m i e ć s i e d e m w c i e l e ń i w s z y s t k o
r o z w a l a ć j a k w t e j g r z e…
– Przestań!!!
Kuki próbował zatkać Blubkowi usta, ale łobuz
wyrwał się i gadał dalej. Traktował to jak super
żart.
– Te n p o t w ó r m a t u p r z y j ś ć i w s z y-
s t k o z n i s z c z y ć! – wrzeszczał. – N i e c h
29
– Mówisz, że to krzesło jest magiczne?
– Blubek, nic nie mów!!! Złaź!
– Czekaj. Najpierw coś wyczaruję!
Chłopak zrobił głupią minę i zawołał:
– Uuua! Czary mary stare gary! Chcę p o t w o-
r a takiego jak…
– Blubek! Nieee!
Kuki rzucił się, żeby ściągnąć Blubka z krzesła.
Ale ten trzymał się siedzenia i gadał:
– Chcę potwora takiego jak w gierce, w którą
grałem…
– Przestań!!!
Blubek bredził dalej:
– M a t u p r z y j ś ć e k s t r a p o t w ó r! M a
m i e ć s i e d e m w c i e l e ń i w s z y s t k o
r o z w a l a ć j a k w t e j g r z e…
– Przestań!!!
Kuki próbował zatkać Blubkowi usta, ale łobuz
wyrwał się i gadał dalej. Traktował to jak super
żart.
– Te n p o t w ó r m a t u p r z y j ś ć i w s z y-
s t k o z n i s z c z y ć! – wrzeszczał. – N i e c h
30
r o z w a l i s z k o ł ę, t o b ę d ą z n o w u w a-
k a c j e!
– PRZESTAŃ!!!
Kuki szarpnął krzesło i Blubek spadł na trawę.
Spojrzał zaskoczony na chłopaka, który był bla-
dy jak ściana.
– Coś ty zrobił…? – wyszeptał Kuki.
Zdziwiony Blubek podniósł się.
– Odbiło ci? Pożartować nie można?
– Ty idioto – jęknął Kuki. – Wyczarowałeś po-
twora i on pożre całe miasto… Wszystko zniszczy
i to będzie twoja wina!
– Myślisz, że mnie wystraszysz? – parsknął
śmiechem Blubek. – Ja nie jestem taki dziecin-
ny jak ty.
Kuki go nie słuchał. Porwał czerwone krzesło
i popędził w stronę szkoły. Zdziwiony Blubek ru-
szył za nim.
– Ej, co ty kombinujesz?
Kuki zawołał do niego:
– Pomóż mi! Musimy go unicestwić…
– Kogo…?
31
– Potwora! Musimy zdążyć, zanim on wszystko rozwali. Szybko!
Pies Budyń siedział przed drzwiami szkolnej sto-łówki. O tej godzinie woźna zawsze wystawiała miseczkę z resztkami obiadu. Ale dziś miska się nie pojawiła. Niezadowolony Budyń zaszczekał kilka razy. Ale woźna (ani miseczka) wciąż się nie zjawiała. Zamiast tego usłyszał odległe wołanie:
– Ratunku! Na pomoc!Kundelek rozejrzał się niespokojnie. Wołanie
ucichło. Budyń pobiegł korytarzem w stronę holu. Nagle zatrzymał się. Ucho kundelka się uniosło. Nadsłuchiwał.
Coś szło po schodach… Zbliżało się. Wyda-wało bardzo dziwny dźwięk. Wystraszony psiak zawarczał.
I wtedy TO ujrzał.Trudno było zresztą tego nie zobaczyć. TO było
naprawdę duże. Budyń rzucił się do ucieczki.
31
– Potwora! Musimy zdążyć, zanim on wszystko rozwali. Szybko!
Pies Budyń siedział przed drzwiami szkolnej sto-łówki. O tej godzinie woźna zawsze wystawiała miseczkę z resztkami obiadu. Ale dziś miska się nie pojawiła. Niezadowolony Budyń zaszczekał kilka razy. Ale woźna (ani miseczka) wciąż się nie zjawiała. Zamiast tego usłyszał odległe wołanie:
– Ratunku! Na pomoc!Kundelek rozejrzał się niespokojnie. Wołanie
ucichło. Budyń pobiegł korytarzem w stronę holu. Nagle zatrzymał się. Ucho kundelka się uniosło. Nadsłuchiwał.
Coś szło po schodach… Zbliżało się. Wyda-wało bardzo dziwny dźwięk. Wystraszony psiak zawarczał.
I wtedy TO ujrzał.Trudno było zresztą tego nie zobaczyć. TO było
naprawdę duże. Budyń rzucił się do ucieczki.
OL
BR
ZY
MA
ND
RZ
EJ
MA
LE
SZK
A
olbrzymCena 36,90 zł
Powieść z bestsellerowego cyklu Magiczne DrzewoKuki zostaje obdarzony nadludzką siłą, by pokonać olbrzyma o siedmiu wcieleniach. Walczy ze zwierzomaszynami, stalowym ptakiem i pożeraczem światła. Wędrują z nim mądra Gabi, supergracz komputerowy Blubek i gadający pies. W dalekiej Azji szukają tajemniczego domu pilnowanego przez złotego tygrysa. Przygodowa powieść w tempie gry komputerowej. Nie można się od niej oderwać!
Opowieści Magicznego Drzewa są podstawą znanego na świecie cyklu filmowego, nagrodzonego Emmy – telewizyjnym Oscarem – za wyobraźnię, mądrość i humor.
Andrzej Maleszka, reżyser filmowy, autor powieści i scenariuszy. Jest zdobywcą wielu nagród na międzynarodowych festiwalach. Jego filmy i powieści są pełne fantastycznych przygód. A jednocześnie opowiadają o ważnych sprawach.
Każdą powieść można czytać niezależnie, nie znając innych części.
MD3_Olbrzym_okladka_DRUK.indd 1 2018-04-16 13:33:17