Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres

8
Noémi Petneki pusta puszta na węgierskiej równinie fot. m. b. müller, www.filmtortenet.hu

Transcript of Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres

Page 1: Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres

Noémi Petneki

pusta pusztana węgierskiej równinie

fot.

m. b

. mü

ller

, ww

w.fi

lmto

rten

et.h

u

autoportret 3 [28] 2009 | 17

Page 2: Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres

Powierzchnia ziemi płaska jak stol-nica sięga widnokręgu. Pod stopami człowieka – wszędzie trawa, nad jego głową – ogromny klosz nie-

ba. W upalne dni na horyzoncie majaczą srebrzyste góry-chmury, drzewa czy budynki – to mamidła, fatamorgany wabiące podróż-nych w nicość. Monotonny krajobraz wiel-kich pustkowi tylko czasem urozmaica jakiś żuraw studni czy csárda – tutejsza gospoda, gdzie piękna gospodyni karmi ukrywających się na tej ziemi niczyjej zbójów. Na ogrom-nym, pierwotnym, trawiastym stepie pasą się stada owiec, bydła i koni; twardzi pasterze w dziwacznych strojach zachowali jeszcze rdzenną, prawdziwie madziarską kulturę.

Jest to oczywiście szablonowy opis węgierskiej puszty i zarazem stereotyp na temat Węgier i Węgrów, który nawet dziś, przynajmniej w części, jest żywotny. W rzeczywistości jest to obraz zaczerpnięty z epoki romantyzmu, który przynajmniej dwukrotnie mija się z prawdą. Po pierwsze, całą Wielką Nizinę Węgierską pierwotnie pokrywały lasy dębowe i bagna, więc krajobraz stepowej puszty jest wynikiem działania człowieka; po drugie, puszta nigdy nie zajmowała całego terenu równin węgierskich, dziś zaś taki krajobraz można znaleźć już tylko na terenie Parku Narodowego Hortobágy.

Słowo puszta (wymawiane w języku pols-kim jako pusta) pochodzi od przymiotnika mającego to samo znaczenie, co polski wyraz „pusty”; jest to, rzecz jasna, zapożyczenie słowiańskie w języku węgierskim.

Krajobraz ten pojawił się w literaturze węgierskiej stosunkowo późno, bo niespełna dwieście lat temu. Odkryli go dla dwóch różnych narodów i języków dwaj poeci, Nikolaus Lenau (1802-1850) dla Austriaków i Sándor Petőfi (1823-1849) dla Węgrów. Rodowody obydwu to typowe przykłady mieszania się różnych ludów i narodów, jakie miało miejsce na Wielkiej Nizinie Węgierskiej. Ojciec Lenaua pracował jako austriacki urzędnik na terenie dzisiejszej Rumunii, zaś rodzice Petőfiego byli Słowa-kami z pochodzenia – po stupięćdziesięcio-letnim panowaniu Turków osmańskich nad centralną częścią kraju Korony św. Stefana zwycięscy Habsburgowie zaludnili spustoszo-ne przez nich tereny głównie mieszkańcami dzisiejszej Słowacji. Obaj poeci mieszkali później w innych częściach swoich krajów, ale puszta pozostawała dla nich krajobrazem pierwotnym, krainą dzieciństwa. Co prawda u Lenaua krajobraz ten stanowi tylko tło dla biedermeierowskich obrazów rodza-jowych, ale to właśnie Lenau odkrywa, że tej przestrzeni można nadać dynamikę poprzez obserwację podczas ruchu. W wierszu Die drei Zigeuner („Trzej Cyganie”) narrator jedzie przez pusztę wozem i nagle zwraca uwagę na tytułowych bohaterów, których zachowanie skłania go do refleksji. Lenau przyczynił się wraz z malarzami i kompozytorami romantyzmu do spopularyzowania egzotycz-nego obrazu węgierskiej puszty w Europie Zachodniej: z Cyganami, rabusiami i mar-szem Rakoczego, który później przerodził się w kiczowatą „romantykę puszty” (Pusztenro-mantik) świata operetek.

U Petőfiego krajobraz znajduje się już na pierwszym planie. Puszta to przestrzeń ide-alna dla duszy romantycznej, gdzie może ona szaleć bez ograniczeń. Jak pisze sam Petőfi:

Tam wśród nizin, szerokich jak morze,

Jam w ojczyźnie, tam mój świat prawdziwy,

Wyzwolona orla dusza moja,

Kiedy ujrzę nieskończoność niwy1.

W wierszu Ruiny csardy poeta jeszcze bardziej dosłownie mówi o tym, że bezkres równiny to wolność, a wolność droższa jest dlań od życia – ta ostatnia myśl jest jednym z naj-ważniejszych przesłań twórczości Petőfiego:

Równinna kraino, bezmiernej czar dali,

Jak żadna w mym sercu zachwytem się palisz.

Wzniesienie pogórza, co dal mi przesłania,

To stary rękopis, niełatwy w czytaniu;

A ty, moja puszto, na wiatry otwarta –

Jak list, jak od miłej przesłana mi karta –

Z jej liter bez trudu, natychmiast odczytasz

I wielkość, i piękno, radosny sens pytań

I byłbym pogodnie, radośnie szczęśliwy

Móc tu, pod tym niebem na zawsze wieść żywot,

Jak gdybym był wolnym nomadem pustyni,

Jak chybcy w Arabii są dziś Beduini.

Tak, wolność – zaprawdę jedyny to żywioł,

Co tak jako bóstwo ją wielbię prawdziwie;

Mej krwi dla niej nie żal i śmierci mi nie żal,

Wysławiać ją będę w mogile już leżąc2.

1 S. Petőfi, Niż, [w:] tegoż, Na wielkiej drodze, Świdnica 1993, s. 24.2 S. Petőfi, Ruiny csardy, [w:] tegoż, Poezje wybrane, Warszawa 1973, s. 53.

Obok: kadr z filmu Talpuk alatt fütyül a szél („Pod stopami gwiżdże wiatr”, 1976) w reżyserii Györgya Szomjasa, pokazujący stereotypowy obraz puszty

autoportret 3 [28] 2009 | 17

Page 3: Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres

– są to motywy, które rozwinie sześćdziesiąt lat później Endre Ady (1877-1919).

Powieściopisarz Mór Jókai (1825-1904), w mło-dości przyjaciel Petőfiego, niejednokrotnie opisywał węgierską równinę. Omawianemu zagadnieniu najbliższy jest fragment powie-ści Serce kamienne, opisującej historię węgier-skiej Wiosny Ludów. Po upadku powstania w 1849 roku jeden z głównych bohaterów, uczestnik walk wyzwoleńczych, uciekając przed zemstą Habsburgów, udaje się na pusz-tę. Uczucia i myśli, które wywołuje w nim zetknięcie się z tym krajobrazem, ukazują tak naprawdę jego beznadziejne położenie. Bezkres równiny odzwierciedla zatem stan duszy człowieka.

Zmrok poranku znalazł Ödöna wpośród puszty, na

płaskiej, niezamieszkałej równinie. Wokół nic nie

dostrzeżesz, prócz ziemi i nieba.

Dokoła pustka, oko nie ma się na czem zatrzymać,

na skraju widnokręgu tylko widać na tle nieba

dwa wielkie żurawie u studni, które krzyżując się,

utworzyły literę M. Miałożby to znaczyć: Memento

mori?

[...]

Drogi żadnej nigdzie nie widać, nawet nie doj-

rzysz kół kolei.

Ödön dziwnego doznawał uczucia; zdawało mu

się, że jest pyłkiem, atomem4.

Na odrodzenie literatury węgierskiej og-romny wpływ miało ukazanie się tomiku Endre Adyego Új versek („Nowe wiersze”, 1906),

4 M. Jókai, Serce kamienne, t. III, Warszawa 1899, s. 103.

który przyniósł także nowy sposób postr-zegania puszty. Pierwszy należący do cyklu wiersz nosi tytuł Poeta Hortobágyu. Charak-terystyczna dla Adyego ni to ballada, ni to symboliczny autoportret różni się w znacz-nym stopniu od wyznań podmiotu lirycznego Petőfiego. Sama przyroda puszty zachwyca bohatera, natomiast panujące na tych tere-nach warunki życiowe i społeczne zabijają w nim artystę:

Po stokroć weszły w jego duszę

fatamorgany, świty, mroki,

lecz je zjadały ludy krowie,

gdy w nim zakwitał step szeroki.

Plenne jak trawy jego myśli

o śmierci, winie, o kobiecie

sprawiłyby, że świętym piewcą

stałby się pewnie w innym świecie.

Ale gdy patrzył na swych druhów

chodzących w gaciach pośród owiec,

to pogwizdywał lub przeklinał

i ruszał z batem na janowiec5.

Zimowe Węgry Adyego ukazują bezkres zaśnie-żonej „pustej puszty” z ruchu, tak jak Lenau ukazał „Trzech Cyganów”. Obraz zasypanych śniegiem samotnych nizinnych zagród (po węgiersku: tanya), odległych o kilometry od każdej, nawet najmniejszej ludzkiej spo-łeczności, skupia w sobie wiele motywów właściwych autorowi „Nowych wierszy”:

5 E. Ady, Poeta Hortobágyu, [w:] tegoż, Złoto i krew, Kraków 1977, s. 12.

Petőfi zapoczątkował zarazem drugi nurt czy sposób przedstawiania niziny, ukazanej jako miejsce pustki, nicości. Puszta zimą jest naprawdę pusta – dowodzi koncept już na początku słynnego utworu3; dalej czytamy: „Step gładki jak gdyby morze ścięte lodem”

3 S. Petőfi, Puszta zimą, [w:] tegoż, Na wielkiej drodze, dz. cyt., s. 24.

fot.

: i. t

ibor

, ww

w.fi

lmto

rten

et.h

u (

1.09

.200

9)

W filmie Szegénylegények („Desperaci”, 1966) Miklósa Jancsó puszta staje się scenerią wydarzeń politycznych – żandarmeria habsburska przetrzymuje tam rewolu-cjonistów z oddziału Lajosa Kossutha.

autoportret 3 [28] 2009 | 19

Page 4: Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres

cechy autobiograficzne (Ady pochodził ze wsi), śmierć, poczucie silnego przywiązania do Węgier i jednocześnie ukazywanie ich zaściankowości.

Gdy po węgierskich równin plamie

Lokomotywą rozpędzoną

Jadę wśród nocy zaśnieżonej –

W śnie trwają tanye.

Taka równinna biel sieroca,

Ponad nią mroźnych wichrów śnienia

Snują się w dumkach jak marzenia…

O czym śnią w nocy?

Czy sen ich przetrwał niezbudzony?

Jadę na święta Bożej Szopki

Ja – duże dziecko matki-chłopki,

Mój duch pod szronem.

Gdy po bezkresie mknę wśród zimy,

Wiem, że sny nasze śmierci snami,

A ja i Węgrów smutne tanye

Bezsennie śnimy6.

Motywy te możemy znaleźć także w malarst-wie Jánosa Tornyaia (1869-1936). Artysta pochodził z najuboższej warstwy chłopskiej. Był uczniem wybitnych malarzy, ale wrócił do świata owych samotnych zagród tanya i samotnie malował ten sam surowy pejzaż o różnych porach dnia. Jego najsłynniejsze dzieło Bús magyar sors („Smutny los węgiers-ki”) przedstawia na pustym, ale niespokoj-

6 E. Ady, Zimowe Węgry, [w:] tenże, Popiołem i płomieniem, Budapeszt 1943, s. 21.

nym krajobrazie równinnym samotnego ko-nia ze spuszczonym łbem. Obraz przypomina nieco wiersz Adyego Lelkek a pányván („Dusze na wędzidłach”):

Kiedy widzicie na węgierskim polu

zakrwawionego, spienionego ogiera na wędzidle,

przetnijcie jego pęta,

bo dusza to, smutna węgierska dusza7.

W swoich naturalistycznych powieściach i opowiadaniach Zsigmond Móricz (1879-1942) ukazuje całą prawdę o ludziach prowincji, nawet tę najmniej romantyczną. Jego słynna nowela zatytułowana Barbarzyńcy opowiada o bestialskim mordzie, którego pasterze dokonują na innym pasterzu i jego dwuna-stoletnim synu wśród puszty. Pisarz wprowa-dza krótką przerwę w opisie okropności – być może też dlatego, by czytelnik poczuł na chwilę ulgę – kiedy ukazuje postać kobie-ty szukającej męża (o którym wiemy już, że został zamordowany). Bezkres równiny i przemierzająca go ludzka postać są przed-stawiane w lirycznym tonie, a jednocześnie wprowadzają stylistykę bajek ludowych.

A kobieta szła i szła, aż zniknęła. Wchłonęła ją

wielka puszta. Słońce coraz wyżej wędrowało po

niebie i spoglądało w dół na czarnowłosą, ubraną

w biel kobietę, jak przemierza pusztę. A ona tylko

szła i szła. Nawet nie spojrzała w stronę domu,

tylko szła przed siebie, aż ją puszta połknęła8.

7 http://mek.niif.hu/00500/00588/html/vers0101.htm#31 (15.07.2009), [tłum. N. P.] 8 Z. Móricz, Barbarzyńcy, [w:] tenże, Ptaszyna Boża i inne opowiadania, Kraków 1988, s. 124.

ww

w.fi

lmk

ult

ura

.hu

(1.

09.2

009)

Zainteresowanie wzbudza nie tylko krajobraz puszty, ale również życie zamieszkujących tę bezkresną równinę ludzi. Obok i poniżej: sceny z filmu Georga Hölleringa Hortobágy (1936), na podstawie noweli Zsigmonda Móricza

autoportret 3 [28] 2009 | 19

Page 5: Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres

Pochodzący z marginesu społecznego węgier-skiej niziny Péter Veres (1897-1970) w swoich dziełach bliskich socjografii, czerpiąc nieraz z własnych wspomnień, opisuje codzienną walkę o życie toczoną przez najbiedniejszych. „Bezkresna pustynia” równiny posiada u niego wyłącznie cechy negatywne. Podczas gdy u Petőfiego krajobraz ten uosabiał wartość drogą nad życie, tu pozbawia życie wszelkiej godności. Żyjący na tym terenie ludzie z głodu łapią szczury i wrony, nawet gnoju – będącego z braku drzew jedynym opałem, na którym gotują strawę – nie mają dosyć, ich dzieci jedzą niedopieczone bułki z mąki i wody. Oto fragment opisu wrogiego krajobrazu:

Pole to bezkresna pustynia. Ostry wicher północ-

ny niesie zamieć, nad ziemią unosi się siwy dym

drobnego śniegu. W beznadziejnie monotonnym

krajobrazie gdzieniegdzie czernieją żurawie. Ale

chatek i samotnych zagród już nie widać, pochło-

nęła je biała mgła9.

We współczesnej literaturze i sztuce nie znajdujemy kontynuacji wątku jednostki wobec bezkresu równiny. Krajobraz ten jest natomiast obecny w filmie – stanowi tło dla dramatycznych przeżyć bohaterów we wczesnych filmach Miklósa Jancsó; czarno- -biały, błotnisty krajobraz pokazywany w dłu-gich ujęciach podkreśla rozpad i wyobcowa-nie w Szatańskim tangu Béli Tarra (Sátántangó, 1994); podobnie czarno-biała, wyludniona nizina jest miejscem i zarazem symbolem samotnej udręki młodej Ukrainki pragnącej osiąść na Węgrzech w filmie Passzport – útlevél a semmibe („Paszport donikąd”, 2000) Pétera Gothára. Literatura skupia się jednak nie

9 P. Veres, Tél a gyepsoron, http://www.korunk.org/?q=node/8&ev=1934&honap=3&cikk=10264 (15.07.2009) [tłum. N. P.].

tyle na krajobrazie, ile na przedstawieniu sposobu życia mieszkańców, zbiera informa-cje o niezbyt dalekiej przeszłości, jak powieść leksykonowa Por („Kurz”, „Pył”) Ferenca Temesiego albo książki Pála Závady ukazują-ce życie Słowaków nizinnych, lub też szuka miejsca niziny węgierskiej w „globalnej wiosce” (Imre Oravecz porównuje ją z zamor-skimi pustyniami). Globalność sprawia, że gdy znany poeta romski Tamás Jónás chce ulokować w przestrzeni bezkres i skonfronto-wać go z jednostką, wybiera nie pusztę, lecz – morze… Być może ta wstrzemięźliwość, można by rzec nawet: bezradność, Węgrów wobec tematu puszty wynika z faktu, że wierszy Petőfiego uczy się w szkole i „bezkres równin” jest swoistym mitem, z którym trze-ba się zmierzyć; a sama puszta, ta „prawdzi-wa” (choć w rzeczywistości powstała w wyni-ku działalności człowieka), skurczyła się do terenów parku narodowego i jest odwiedzana przez tłumy spragnionych „pusztaromanty-ki” turystów. Rozdział węgierskiej historii kultury opowiadający o nizinnych bezkre-sach staje się powoli zamknięty, czy też, być może, czeka na współczesne „Nowe wiersze”, by ukazać swoje zakorzenione w tradycji, a zarazem nowe oblicze.

wybrana literatura:

• N. Lenau, Lenaus Werke, Leipzig [po 1900 r.] i wiersze na Project Gutenberg – www.gutenberg.org (1.07.2009).

• S. Petőfi, Poezje wybrane, red. L. Kaltenbergh, Warszawa 1973.

• M. Jókai, Serce kamienne, t. III, Warszawa 1899.

• E. Ady, Złoto i krew, Kraków 1977.

• Z. Móricz, Ptaszyna Boża i inne opowiadania, Kraków 1988.

ww

w.fi

lmu

nio

.hu

/obj

ect.

4ce4

027a

-1b6

d-4

5ed

-960

4-27

3c59

5336

41.i

vy

(1.0

9.20

09)

Błotnisty krajobraz puszty podkreśla wyobcowanie bohaterów filmu Szatańskie tango (Sátántangó, 1994), w reżyserii Béli Tarra.

autoportret 3 [28] 2009 | 21autoportret 3 [28] 2009 | 20

Page 6: Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres

Borbála Pallavicini-Andrássy

dziennik z wysiedlenia i z 1956 roku(1951) 27 lipca

Chmurzyło się od dwóch dni. Musiałam pójść do Besenyszög po mąkę, po węgiel drzewny. Obiad zjadłam w drodze powrotnej u Kargów, a ponieważ padało i chciałam zaczekać, aż przesta-nie, dość późno wyruszyłam. Już po żniwach, ale jeszcze nie za-orane, zboczyłam więc z drogi, dobrze tak iść polem na wprost. Na tej bezdrzewnej równinie nie ma innego punktu odniesienia niż pozycja słońca, a ja muszę iść na południe. Zagrody nie są dobrym drogowskazem. Z której strony by nie spojrzeć, ujaw-niają inną twarz. Rozpoznać można je jedynie od tej, do której przywykliśmy, to znaczy od drogi.

Idę, idę i jak zawsze podczas tych samotnych spacerów prze-noszę się do odległej przeszłości, opowiadam sobie (najczęściej na głos) o tym lub tamtym minionym przeżyciu. Mój wzrok wyprzedza mnie zaledwie o trzy metry i coraz bardziej oddalam się od tej chwili obecnej w przeszłość. Coraz bardziej wymykam się z mojego obecnego „ja”, z czasu, z przestrzeni.

Idę, idę i rwą się chmury, strzępy pływają tu i tam. Raz po raz przebija z nich ukośny snop światła, rozsypując srebrny pył na

świat skąpany we mgle. Te różdżki tworzą czerwieniejącą tarczę słońca. Szkarłatne pasy płonące po mojej prawej ręce wskazują drogę ciała niebieskiego spieszącego ku horyzontowi. Mgła też żarzy się, rozlewa, z niej na wszystko spływa czerwona farba. Nagle w prehistorycznych mgłach, w żarzących się oparach pływam w przestrzeni kosmicznej. Co się stało? Gdzie jestem?

Dopiero co przeszłam przez małą groblę pomiędzy polami ryżo-wymi, a z lewej ku mnie wyłoniła się, zakręcając, poszarpana Dolina Milléra. Teraz groblę połknęły moczary i czernią zieje koryto rzeki. Na modlitwę wzywa żabi muezin. Z moczarów do-chodzi chór płazów. Fale dźwiękowe wprawiają w drżenie czar-ne linie łodyg trzciny, wszystko kołysze się, płynie, powiewa.

Opamiętuję się, muszę się spieszyć, dopada mnie noc, coraz to rosną cienie. Na nogach mam kalosze, ubranie wieszam na szyi, przeprawiam się w bród, przecież widzę tam, na drugim brzegu, zaschły szkielet wierzby, którą znam.

Nim docieram, spostrzegam, że nie jest to moja stara znajoma, lecz tylko jej podobna. Próbuję się zorientować. Stąd powinnam widzieć pięć dużych topól na kamienistej drodze. Między nimi a mną jest zagroda. Powinna tu być. Ale jej nie ma! Nigdzie nie ma tych pięciu topól, a słońce jest już zaledwie czerwoną półkulą, która zapada się w przestrzeń. Nie ma żywego ducha, żadnych domostw, jedynie kłębiąca się szarość, podobna do dymu para nisko nad ziemią.

Ta przybiera kształty, zmieniające się w mgnieniu oka kształty, z których tworzą się grupy, to kładą się na brzuchu, to podnoszą się, liżą mnie, tańcują wokół.

Ależ nie jestem już sama na puszcie! Przecież zewsząd wyłaniają się postacie, jasne i ciemne, balet bieli i czerni.

Przestrzeń kosmiczna stała się głucha, bezdźwięczna, jak gdyby zatkano jej gardziel. Czuję, jakby ziemia otoczyła mnie

autoportret 3 [28] 2009 | 21

Page 7: Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres

tysiącem ramion, wcisnęła mnie pomiędzy pełzająco-czołgają-ce się żmije i glisty. Nie ma dalszego ciągu. Trzeba wrócić do pierwotnej postaci. Znów stałam się istotą pierwotną biorącą swój początek z moczarów, wody, pierwszą komórką, z której powstanie życie.

Zerwały się wszystkie więzi pomiędzy mną a światem, po-wróciłam do pierwotnej materii. Przestałam istnieć, jestem częścią znajdującego się nad i pode mną oceanu. Wznoszę się, opadam, nie mam ciała, jestem czymś miękkim, okrągłym, czymś pozbawionym ciężaru, a poza mną jest tylko bezkres.

Oblał mnie zimny pot! Muszę się pozbierać. Muszę dotrzeć do Fokorú, do samotnej zagrody Tímára, tam jest moje miejsce. Trzeba rozpalić ogień, usmażyć jajka, grzankę. Muszę po-nownie stać się człowiekiem! Muszę, muszę, muszę! Znów przeszłam wodę w bród. Teraz aż do pasa grzęzłam w błocie. Po drugiej stronie wody w górę, na groblę, nią dalej. Jeszcze z prawej widać tren słońca, ale krzaków, drzew, zagród już nie można dostrzec. Gdy idę na zachód ku mostowi, docieram do szosy. Idę, idę, ale naraz pies szczeka, światło migocze w oknie. Pod wiązką światła nagle rzeczka zawraca na południe.

Teraz już wiem, gdzie jestem! To zagroda Bozsó, sąsiada!

Tu gdzieś była pompa. Na jej miejscu został chwiejący się słup, kilka złamanych desek. A więc znów muszę przebrnąć przez wodę. Tu już trudniej, bo z urwistego brzegu raptownie trzeba opuścić się do wody, ale co mnie to obchodzi, i tak jestem już jak Istók Hany1.

1 Istók Hany – w 1749 roku w bagnistej okolicy nad Jeziorem Nezyderskim rybacy pochwycili chłopca w wieku około ośmiu lat. Ochrzczono go i nazwano Istók Hany. Chłopiec nie mówił, a jedynie wydawał zwierzęce odgłosy, żywił się trawą, rybami i żabami, doskonale czuł się w wodzie, a nawet – jak mówiono – pomiędzy palcami miał błony niby płetwy, dlatego nie uważano go w pełni za istotę ludzką. Historia chłopca wielokrotnie rozbudzała wyobraźnię węgierskich pisarzy [przyp. tłum.].

Nim cieniutkie ostrze szabli nowiu księżyca zaczęło rzucać swoje światło, uderzył mnie w nos ciepły zapach gnoju, dym z komina, nocne parowanie stogu słomy.

Z okna stajni wychodzi na powitanie światło świecy. Teraz Margit wypędza stamtąd kopcącą się ścierką chmary komarów. A mały pies puli piszczy, przewalając się z radości pod moimi nogami i wita mnie pełnym przywiązania, przyjacielskim poszczekiwaniem.

Jeszcze całkiem oszołomiona, wchodzę do kuchni, gdzie dwóch młodzieńców łata uprzęże.

B. Pallavicini-Andrássy, Kitelepítési és 1956-os naplója, Budapest 1990, s. 75-77.

tłumaczenie z węgierskiego: joanna nowostawska-gyalókay

hrabina borbÁla pallavicini-andrÁssy (1890-1968) pocho-dziła z jednej z najznamienitszych rodzin arystokratycznych na Węgrzech. Dziennik prowadziła przez całe życie, jednak zachowały się jedynie zapiski po 1951 roku, wcześniejsze spaliła w noc poprzedzającą jej wysiedlenie z Budapesztu. Obawiała się, że mogłyby wpaść w ręce węgierskiej służby bezpieczeń-stwa. Wysiedleniami objęto wówczas liczną grupę węgierskiej arystokracji i inteligencji. Autorkę dziennika osadzono w miej-scowości Besenyszög nad Cisą, w domu rodziny miejscowych kułaków, z którą bardzo się zaprzyjaźniła. Zajęła małą izbę na poddaszu, mieszkała tam do zniesienia wysiedleń w 1953 roku. W dzienniku szczegółowo opisała losy wysiedlonych i proces kolektywizacji wsi za rządów Mátyása Rákosiego. W 1956 roku, na kilka tygodni przed rewolucją, przyjechała do Budapesz-tu, aby wyrobić sobie paszport. Została, dzięki czemu mogła w dzienniku szczegółowo opisać wydarzenia tamtych dni. Po upadku powstania wyemigrowała najpierw do Wiednia, później do Włoch, a następnie do Kanady. Zmarła w Montrealu w 1968 roku. Dziennik z wysiedlenia ukazał się drukiem w 1990 roku.

autoportret 3 [28] 2009 | 22

Page 8: Noemi Petneki, Pusta puszta, Bezkres

© c

arol

wat

son

, ww

w.l

ostc

anu

ck.c

om

autoportret 3 [28] 2009 | 22