MARZEC 2020MARZEC 2020 10 𝔀 𝔀 ? Zespołem gazetki opiekuje W tym numerze:się ... Alicja...
Transcript of MARZEC 2020MARZEC 2020 10 𝔀 𝔀 ? Zespołem gazetki opiekuje W tym numerze:się ... Alicja...
GAZETKA SZKOLNA UCZNIÓW IV LO W OLSZTYNIE
MARZEC 2020
10 𝓶𝓲𝓷𝓾𝓽 𝓭𝓵𝓪
𝓸𝓭𝓭𝓮𝓬𝓱𝓾
𝔃𝓮 𝓼 ́𝔀𝓲𝓪𝓽𝓪
𝔃𝓪𝓴𝓸𝓬𝓱𝓪𝓷𝔂𝓬𝓱
𝓳𝓪𝓴 𝓹𝓸𝓴𝓸𝓷𝓪�́�
𝓵𝓮𝓷𝓲𝓼𝓽𝔀𝓸?
Zespołem gazetki opiekuje się
pani Małgorzata Chojnowska.
Skład redakcji:
Hanna Małaczek
Nadia Hermann
Barbara Górska
Sandra Deptuła
Paweł Kwiatkowski
Jolanta Wesołowska
Martyna Pawełas
Alicja Misiun
Paweł Taradejna
Alicja Bogdanowicz
Grafika, skład i łamanie —
Magdalena Kołodziejska
W tym numerze:
Wiosna za pasem, w szkole zaczyna się
natłok sprawdzianów, a my już czujemy
ciepły powiew marca. Większość
uczniów myśli o Wielkanocy gdy nasza
Redakcja przychodzi z nowym numerem
gazetki "Leser"!
W tym numerze Martyna przedstawi nam
tajniki walki ze stresem, a Jola pomoże
zwalczyć stres. Ala powie parę słów o
miłości, a Hania opowie o tym, jak działa
harcerstwo. Paweł Kwiatkowski
przedstawi recenzję filmu „Irlandczyk”,
a Paweł Taradejna przybliży nam
powieści G. Orwella. Sandra powie nam
coś na temat pomocy. Poznamy również
wiersze napisane przez ucznia naszej
szkoły, a ja przybliżę Wam życiorys
Fridy Kahlo.
Zapraszamy więc do lektury kolejnego
numeru gazetki szkolnej „Leser”. Może
Ty też byś chciał zostać jednym z nas,
kolejnym redaktorem? Spotkania
kolegium odbywają się w każdy
poniedziałek, na ósmej godzinie
lekcyjnej w sali 205.
Nadia Hermann
1.
10 min dla oddechu
W dzisiejszych czasach coraz
więcej ludzi cierpi na chorobę zwaną
„stres”. Brzmi niegroźnie, ale może być
poważna w skutkach. Stres nas zabija,
wykańcza nasz organizm. Zaczyna
pochłaniać coraz to młodsze osoby.
Myślę, że my jako uczniowie doskonale
coś o tym wiemy. Stres towarzyszy nam
nieodłącznie minimum przez pięć dni w
tygodniu. Liczne sprawdziany,
egzaminy, wielkimi krokami zbliżająca
się matura, niewyspanie i złe
odżywianie. Jedno jest pewne. Nie jest
on naszym przyjacielem i nie wpływa
pozytywnie na nasze wyniki. Sama coś
o tym wiem. Postanowiłam to zmienić.
Zaczęłam medytować -
pracować ze swoim oddechem.
Oddech to nie tylko odbywające się
automatycznie dostarczanie tlenu ciału
połączone z wydalaniem zużytego
powietrza. Oddech to coś o wiele
więcej. Rytm naszego oddechu steruje
całym naszym ciałem, wpływa również
na stan duszy. To właśnie techniki
oddechowe stosuje się w medytacji. Ale
co to tak właściwe jest ta medytacja?
Medytacja to nic innego jak
nawiązanie relacji z samym sobą, a
dobre relacje z samym sobą to podstawa
zdrowego życia. Pozwala ona poczuć
nasz organizm, zgłębić jego potrzeby.
Ciało i dusza stają się jednością. Jest
to doświadczenie, które pomaga nam się
wyciszyć i wejrzeć w głąb siebie.
Ponadto medytacja przyspiesza
przepływ krwi w organizmie i uspokaja
nierówno bijące serce. Mięśnie
odpoczywają i całe ciało się relaksuje.
Na dodatek podczas tego procesu
zwiększa się poziom serotoniny,
hormonu odpowiedzialnego za nasz
nastrój. Jak dla mnie rewelacja!
Oczywiste jest jednak, żeby medytacja
przyniosła efekty, trzeba ją praktykować
regularnie, 10 min. dziennie będzie
idealne, na początek. Potem czas
możemy wydłużać według
2.
CODZIENNOŚĆ LICEALISTY MARTYNA PAWEŁAS
indywidualnych potrzeb. Pierwsze
rezultaty będziemy w stanie zauważyć
po około 90 dniach, u każdego ten
proces może przebiegać inaczej. Dla
osób, które chciałyby zacząć, a nie
wiedzą jak, przygotowałam parę
wskazówek.
Skup się na tym, aby oczyścić swój
umysł, na tym co jest tu i teraz i nie
zajmuj się niczym innym, a w
szczególności tym, co przychodzi z
zewnątrz. Zachowaj skupienie przez 10
minut.
1. Usiądź wygodnie w swoim
ulubionym fotelu. Zadbaj o to,
żeby dookoła Ciebie panowała
cisza.
2. Weź parę głębokich wdechów,
poczuj, jak powietrze wypełnia
twoje płuca.
3. Zamknij oczy.
4. Osiądź delikatnie w miejscu, w
którym siedzisz, wyczuj punkty
kontaktu ciała z powierzchnią
fotela, poczuj każdą część ciała.
5. Oswój się z dźwiękami,
dobiegającymi z oddali. Niech
stworzą jednolite tło. Nie przejmuj
się nimi.
6. Nie zapominaj o oddechu!
7. Teraz zacznij skanować swoje
ciało, skup się po kolei na każdej
części. Zacznij od czubka głowy,
potem uszy, przejdź do podbródka,
szyi, barków, łokci, nadgarstków,
dłoni. Następnie skoncentruj się na
splocie słonecznym, brzuchu,
udach, kolanach, łydkach, stopach.
Powtarzaj taki skan swojego ciała
parę razy.
8. Raz na jakiś czas do twojej głowy
będą dochodziły jakieś myśli – to
normalne. Zachowaj spokój, zdaj
sobie z tego sprawę, postaraj się
zwalczyć tę myśl i wróć do
skanowania ciała.
9. Skup się na oddechu, wyczuj, jak
wypełnia całe twoje płuca, jak
rosną i maleją, rosną, są pełne
powietrza i kurczą się. Każdy
oddech jest inny. Poczuj, jak Cię
wypełnia.
10. Skup się na oddechu i swoim ciele.
Pamiętaj, myśli przychodzą i
odchodzą.
11. Otwórz oczy.
Patrząc na to, ile czasu spędzamy
dziennie przed telefonami,
komputerami, myślę, że znalezienie 10
minut dla samych siebie nie będzie
problemem. Jest to naprawdę niewiele, a
praca nad sobą i dla siebie to najlepsza
inwestycja.
Ja to poczułam, mam nadzieję, że Ty też do mnie dołączysz!
Przy medytacji pomocna jest też bezpłatna aplikacja „headspace”, która prowadzi
nas w tym procesie. Osobiście z niej korzystam.
Polecam,
Martyna Pawełas
3.
𝓝𝓲𝓮 𝔃𝓪𝓹𝓸𝓶𝓲𝓷𝓪𝓳 𝓸 𝓸𝓭𝓭𝓮𝓬𝓱𝓾!
CODZIENNOŚĆ LICEALISTY MARTYNA PAWEŁAS
Jak pokonać lenistwo?
Rozpoczął się nowy rok. Kojarzy
się on wielu z nas z postanowieniami,
które sobie założyliśmy oraz
zapisaliśmy na kartce papieru czy też w
pamięci. Nowy rok to czas realizacji
naszych nowych lub starych celów,
których nie udało nam się osiągnąć w
minionym roku. Pragniemy rozpocząć
pracę nad naszymi pasjami, nie chcemy
już odkładać wszystkiego na ostatnią
chwilę. Ale, jak co roku, coś nam w
tym planie przeszkadza. Jest to
oczywiście lenistwo. No właśnie. Na
pewno każdy z nas nieraz już mu uległ.
Jak sobie z nim poradzić? Jak sprawić,
żeby „zaczęło nam się chcieć tak
bardzo, jak nam się nie chce”?
Lenistwo to stan, w którym
rezygnujemy z zaplanowanych działań
na rzecz dłuższego odpoczynku. Często
tłumaczymy je sobie brakiem energii.
Energię natomiast pozyskujemy, robiąc
coś, co rzeczywiście robić lubimy, co
sprawia nam przyjemność. Nie mamy
ochoty na naukę, ale za to chętnie
wyszlibyśmy na spotkanie z
przyjaciółmi. Zróbmy to! Dzięki
wykonaniu czynności, która dostarcza
nam radości, zyskamy również energię
na zrobienie czegoś, co może nas
męczyć lub na co po prostu nie mamy
chęci. Dzięki temu utrzymamy
równowagę i podświadomie
zrozumiemy, że po przyjemnościach
przychodzi czas na "pracę" i nie będzie
nam już tak ciężko się do niej zabrać.
Nie zmuszajmy się do zrobienia
czegoś, na co w danym momencie nie
mamy ochoty. Poświęćmy chociaż kilka
minut na przeczytanie rozdziału
ulubionej książki czy wyjście na spacer,
a dzięki temu odnajdziemy w sobie
również chęci do nauki - rozwoju.
Kluczem do pokonania lenistwa jest
zachowanie balansu pomiędzy
przyjemnościami, a czynnościami
mniej dla nas przyjemnymi.
Zróbmy coś, na co mamy
ochotę - będzie nam łatwiej zabrać się
za coś, na co nam jej brak. Pamiętajmy
także o odpoczynku. Po czasie
aktywności musimy go również znaleźć
na „nic nierobienie”. Przeplatajmy
aktywności, które nas męczą z tymi,
które nas uszczęśliwiają. Po dłuższym
lub krótszym czasie pracy nad takim
balansem zauważymy, że realizowanie
zaplanowanych zadań zaczyna sprawiać
nam przyjemność i już nie jest dla nas
tak męczące. Będziemy czerpać energię
i radość z ciężkiej pracy, ponieważ
zrozumiemy, że to właśnie dzięki niej
się rozwijamy. Będzie podobało nam
się, że wiemy coraz więcej i potrafimy
odnaleźć się w różnych sytuacjach.
Trochę wiary w siebie i pracy nad sobą,
a wszystko się uda!
4.
CODZIENNOŚĆ LICEALISTY JOLANTA WESOŁOWSKA
𝓩𝓪𝓬𝓱𝓸𝔀𝓪𝓳
𝓫𝓪𝓵𝓪𝓷𝓼!
Help
Żyjemy w czasach, w których liczą się
pieniądze, sława, nowe technologie i
marka butów, które nosimy. Lubimy
słuchać plotek o naszych znajomych, o
ludziach sławnych. Chcemy wiedzieć
kto, z kim i dlaczego. Czy w tym szale
XXI wieku stać nas na bezinteresowną
pomoc? Czy jednak "rozwój
cywilizacji" zniszczył w nas empatię
oraz altruizm i pomagamy, patrząc tylko
i wyłącznie na nasze własne korzyści?
Rozpoczął się rok 2020, wiele
osób 1 stycznia miało zamiar wdrożyć w
życie swoje postanowienie noworoczne.
Czy się udało? Nie wiem. Wiem za to,
że odkąd skończył się 2019 rok,
wydarzyło się wiele strasznych zdarzeń.
Pożary w Australii, konflikt między
USA i Iranem, a teraz zagrażający może
i całemu światu wirus z Wuhan. Tyle
słyszeliśmy o tym, jak gwiazdy z
Hollywood, i nie tylko, wpłacają
ogromne kwoty na pomoc chociażby
skrzywdzonym w wyniku pożaru
zwierzętom. Pod żadnym względem nie
mówię, że to coś złego. Aczkolwiek
skąd mieliśmy takie informacje? Z ich
portali społecznościowych. Może i
pomagają, co jest bardzo w porządku,
ale czy oznacza to, że cały świat musi o
tym wiedzieć?
Przekładając to wszystko na
grunt Polski. W naszym kraju jest
mnóstwo ludzi i zwierząt, które
potrzebują pomocy. A czy ktoś się
chwali chociażby na Instagramie, że im
pomógł? Nie, a jeśli tak, to jest takich
postów bardzo mało. Dlaczego? Bo
przecież z pomocy "mniejszym"
jednostkom (w porównaniu do Australii
chociażby) nie przybędzie nam nowych
fanów.
Teraz czas na nasze własne
podwórko. Zazwyczaj zawsze znajdzie
się sąsiad bądź też sąsiadka, którzy
potrzebują pomocy nawet we wniesieniu
zakupów do domu. Czy to robimy?
Niekoniecznie. Ile razy to widziałam,
jak w parku przewróciła się osoba
starsza, a nikt wokół nie chciał jej
pomóc - część udawała, że nie widzi,
inni patrzyli perfidnie i szli dalej, a
jeszcze inni z nosem w telefonie nie
zdawali sobie sprawy z tego, co się
dzieje. Co by się stało, gdyby upadła na
chodnik załóżmy osoba sławna? Jestem
pewna, że niemalże wszyscy by
podeszli, pomogli jej, a później poprosili
o zdjęcie. Dlaczego? Bo ta osoba jest
rozpoznawalna, a sami widzimy korzyść
dla siebie nawet w postaci głupiego
zdjęcia. Dlatego proszę Was wszystkich.
Następnym razem, jak zobaczycie lub
dowiecie się o potrzebnej komuś
pomocy, postarajcie się zrobić co w
waszej mocy, aby tej pomocy właśnie
udzielić. Nie oczekujcie zapłaty za nią.
Zróbcie coś bezinteresownie.
Bo taka powinna być pomoc
CODZIENNOŚĆ LICEALISTY SANDRA DEPTUŁA
5.
,,Miłość w swej prostej i nieśmiałej mowie powie najwięcej,
kiedy najmniej powie” — z obserwacji świata zakochanych
14 lutego - jakże by inaczej, obchodziliśmy piękny dzień wzajemnej
adoracji, zwany walentynkami. Piękny, a może i nie - to określenie jest pojęciem
bardzo indywidualnym i względnym. Święto to tradycyjnie obchodzone było na
cześć świętego Walentego, a współcześnie odgrywa wielką rolę w życiu
zakochanych, gdyż właśnie wtedy dostrzec można panów z bukietami róż, panie z
torbami prezentowymi czy pary spędzające wspólnie czas w kinach oraz
restauracjach.
Wszyscy jesteśmy ludźmi i
chyba każdy z nas ma wewnętrzną
potrzebę akceptacji, szacunku i miłości,
a krótko mówiąc, lubimy się czuć
potrzebni oraz doceniani i właśnie ten
dzień służy nam z pomocą w
okazywaniu uczuć. Gdy 14 lutego
wyjdziecie na miasto, ciężko nie spotkać
pary okazującej sobie niekiedy aż zbyt
wiele czułości. Widok ten jest bądź co
bądź miły i uroczy, ale zdaję sobie
sprawę z tego, że wiele samotnych osób
może czuć wtedy poirytowanie
: ¨ ·.· ¨ : 𝓴𝓸𝓬𝓱𝓪𝓶 𝓬𝓲𝓮 ̨!
` · .. · `
CODZIENNOŚĆ LICEALISTY ALICJA MISIUN
6.
Ciągle po głowie krąży mi jedno
zasadnicze pytanie: ,,Czy naprawdę, by
pokazać komuś, że mi zależy, muszę
najpierw naoglądać się tysiąca wystaw
w sklepie zastawionych bukietami
kwiatów, pluszakami, czekoladkami i
bombonierkami?” Przez te siedemnaście
lat życia zdążyłam się przekonać, że
ludzie będący w kilkuletnich związkach
bądź małżeństwa na co dzień nie
okazują sobie uczuć, gdyż w grę
wchodzi tak zwane przyzwyczajenie.
Zakochani nie pamiętają już o
pierwszych podrygach miłości i o tym,
jak to jest mieć te ,,motylki w brzuchu”.
Moi rodzice nie chodzą już na randki i
ciężko mi przypomnieć sobie, kiedy
ostatni raz widziałam tatę
przynoszącego mamie kwiaty, czy
mamę mówiącą tacie ,,kocham cię”.
Uważam natomiast, że istnieje
wiele innych, może nawet bardziej
wyjątkowych okazji, w których możemy
przypomnieć sobie, dlaczego jesteśmy
teraz w tym miejscu razem. Zadam wam
takie pytanie: Czy nie można, po prostu,
powiedzieć komuś o swoich uczuciach,
przykładowo, w środę po obiedzie (tak
na deser)? Nie musimy czekać do 14
lutego, by wybrać się z kimś na randkę.
List miłosny także możemy napisać w
innym terminie, na pewno nikomu to nie
zaszkodzi.
Miłość to bardzo wyjątkowe
uczucie, potrzebujące stałej pielęgnacji,
dlatego kochajcie się codziennie, a nie
tylko tego jednego dnia w roku. Chyba
warto niekiedy przełamać się wcześniej.
Istniejemy tylko tu i teraz, a gwarancji
nikt nam nie da. Co jak w następne
walentynki nie będzie już okazji?
Bo kto wie, może znajdzie się
osoba, która zaprosi obiekt Twoich
westchnień na kawę tydzień wcześniej?
: ¨ ·.· ¨ :
: ¨
·.· ¨
:
CODZIENNOŚĆ LICEALISTY ALICJA MISIUN
7.
Pamiętam, jakby to było wczoraj.
Przekroczyłam właśnie próg swojej
wiejskiej podstawówki, gdy zobaczyłam
kolorowy plakat na drzwiach. Przez
zaparowane okulary widziałam
niewiele, więc zdjęłam je szybko i
przeczytałam dziwny napis ──
NOBREZA. Od niego zaczęło się
wszystko, dlatego teraz jestem, kim
jestem.
Chyba każdemu słowo
„harcerz” kojarzy się z lasem,
budowaniem szałasów, przekazywaniem
i kodowaniem przeróżnych wiadomości
(mam nadzieję, że stereotyp rozdawania
ciasteczek przez małe dziewczynki z
szarfami na ramieniu jest już
nieobecny), jednak należy powiedzieć
głośno, że ZHP czy inne organizacje
skautowe to nie tylko kształtowanie,
często mogłoby się wydawać
nieprzydatnych umiejętności. Jest to
niesamowita przygoda, dzięki której
niejeden młody człowiek może poznać
siebie, ale nie tylko. Bycie harcerzem
to także możliwość poznania swojego
najbliższego otoczenia i innych ludzi.
Niestety, szkoła nie podaruje
nam dzisiaj kwalifikacji , które są
niezbędne do zostania aktywnym
członkiem obywatelskiego
społeczeństwa. Harcerstwo, krótko
mówiąc otwiera oczy na przeróżne
kwestie organizacyjne oraz społeczne.
Wiele osób, nawet szesnastoletnich,
dzięki licznym kursom, wyjazdom, ale i
nauce od starszych kolegów i koleżanek,
jest w stanie samodzielnie rozliczać i
opisywać faktury, pisać wnioski o
dofinansowania oraz uczestniczyć nie
tylko jako wolontariusz, ale jako
współorganizator licznych imprez
gminnych, osiedlowych, a nawet
miejskich. Może wydawać się to
przytłaczające, jeżeli pomyślimy o tak
młodej osobie, która wykonuje tak
złożone czynności, jednak ma to
ogromny wpływ na rozwój umiejętności
liderskich, a także poczucia obowiązku,
które, według moich obserwacji jest w
społeczeństwie coraz mniejsze. Nie chcę
już wspominać o przyszywaniu
guzików, nauce kulturalnej rozmowy
czy chociażby rozwoju kreatywności.
8.
Pamiętam, jakby to było wczoraj
HISTORIE Z CZWÓRKI WZIĘTE HANNA MAŁACZEK
ZHP ma długą oraz
przewrotną historię. Podczas 101 lat
istnienia uczestniczyło w wielu ważnych
wydarzeniach związanych z naszym
państwem. Myślę, że każdy słyszał o
Rudym Alku i Zośce, może trochę
mniej o obronie Wieży
Spadochronowej. Harcerstwo promuje
wychowanie patriotyczne, w drużynach
czy zastępach dużo rozmawia się na
tematy związane z historią Polski, ale i z
bieżącymi wydarzeniami niezależnie od
tego, w jakim wieku są uczestnicy zajęć
– mogą to być małe zuchy lub już
dorośli wędrownicy. Każdy rozwija
siebie w adekwatny do swojego wieku
sposób. Należy pamiętać, że ZHP
pozostaje całkowicie apolityczne, co
jest wpisane w jego statut. I właśnie to
jest piękne – tam nie rozmawia się o
poglądach, a o dobru i rozwoju państwa,
społeczeństwa oraz samego siebie.
Skoro harcerze nie siedzą tylko
w lesie i nie buduję szałasów, to czym
się zajmują? Jest to tak rozległy temat,
że ciężko byłoby to ująć w jednym
akapicie. Zależy to od tego, czym
interesuje się dana drużyna. Są takie,
które uwielbiają żeglugę i te jednostki
nazywa się „wodnymi”. W okresie
wiosennym oraz letnim ich spotkania
zazwyczaj odbywają się na jeziorze w
łódkach. Są też takie grupy, które
uwielbiają śpiewać i rysować lub takie,
które biorą udział w każdych zawodach
z ratownictwa medycznego. Istnieją
również drużyny bez obranego jednego
kierunku, one rozwijają się całościowo.
Aktywności są przeróżne: sport, folklor,
festiwale piosenek, wędrówki, podróże,
historia i wiele innych. Wielu harcerzy,
harcerek starszych oraz wędrowników i
wędrowniczek obiera drogę jako kadra
drużyn harcerskich lub gromad
zuchowych. Tacy członkowie Związku
Harcerstwa Polskiego są zaangażowani
w organizację wyżej wymienionych
tematycznych wydarzeń, ale i wielu
innych, np. biwaków, obozów oraz
zimowisk.
9.
HISTORIE Z CZWÓRKI WZIĘTE HANNA MAŁACZEK
\
Wszystko to wymaga
gigantycznego poświęcenia czasu,
energii życiowej oraz nerwów. Od razu
na usta pcha się pytanie, po co?
Dlaczego są ludzie, którym chce się to
robić? Nie lepiej jest zamknąć się w
pokoju, czytać książkę, wyjść ze
znajomymi lub pouczyć się do matury.
Ciężko odpowiedzieć na te pytania.
Sama sobie często je zadaję. Dlaczego
to robię? Jednak od razu przypominają
mi się twarze moich podopiecznych,
uśmiechy kadry, która zmęczona po
biwaku cieszy się, że zrobiliśmy znowu
coś niemożliwego.
Ta organizacja oraz ludzie z
nią związani odmienili moje życie.
Uważam, że to niesamowita przygoda,
do której zaproszony jest każdy. Może u
nas w Czwórce nie wisi plakat z
kolorowym dziwnym napisem, ale ty
też masz szansę wejść do gry.
10.
HISTORIE Z CZWÓRKI WZIĘTE HANNA MAŁACZEK
Na każdym z powyższych
zdjęć jest przynajmniej
jeden uczeń naszego licem
Karton mleka XXI wieku
Zaginięcia nastolatków i dzieci to dość powszechny temat. Nastoletnie dzieci często
uciekają z domów, szukając odskoczni, lepszego życia i przygód, uciekają ze swoimi
drugimi połówkami, lecz niestety zdarzają się przypadki, gdzie młodzież jest
uprowadzana, mordowana czy sprzedawana w ramach handlu ludźmi. W wielu
przypadkach dzieci są znajdowane w przeciągu kilku dni ze szczęśliwym lub
tragicznym zakończeniem, lecz co robić, gdy dziecko nie pojawia się w domu od
kilku lat i nie ma z nim kontaktu?
Zaginięcia dzieci i młodzieży są traktowane jako te, na które reaguje się
najszybciej, ponieważ w ciągu 24 godzin policja zazwyczaj już zaczyna
poszukiwania. W Internecie oraz telewizji pojawiają się zdjęcia i opisy zaginionych
oraz numer kontaktowy. To jest najbardziej popularny sposób poszukiwania osób
zaginionych, lecz pewien zespół - Soul Asylum wpadł na przełomowy pomysł.
W 1992 na kartonach mleka zaczynały pojawiać się zdjęcia zaginionego
nastolatka, które pomogły w odnalezieniu go. Zespół wpadł na pomysł
"współczesnego kartonu mleka" i postanowił w teledysku do swojej
najpopularniejszej piosence "Runaway Train" umieścić zdjęcia zaginionych
nastolatków oraz dzieci wraz z imionami i nazwiskami oraz miejscem, gdzie ostatnio
byli widziani. Na początku widzowie otrzymali informacje ile rocznie ginie młodych
ludzi bez słuchu.
11.
PROBLEMY WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA NADIA HERMANN
Zespół wykonał parę wersji
teledysku, który był puszczany zależnie
od lokalizacji widza. W Stanach
Zjednoczonych powstały aż 3 wersje!
Australia oraz Wielka Brytania również
doczekały się własnego nagrania.
Teledyski te były emitowane na
popularnym wtedy kanale muzycznym
MTV. Finalnie zespół za ten utwór
otrzymał nawet nagrodę Grammy!
Od czasu pierwszej emisji
teledysku, do domu wróciło ponad
dwudziestka dzieci i nastolatków,
większość z nich okazało się
uciekinierami. w tym Elizabeth Wiles,
która po zobaczeniu swojego zdjęcia w
programie tydzień zastanawiała się, czy
warto wrócić do domu. Finalnie ze
łzami w oczach to zrobiła.
Jedna z dziewczyn po tym jak
została zlokalizowana przez sąsiada,
podeszła do artystów po jednym z ich
koncertów i osobiście im przekazała, że
jest zła, ponieważ uciekła z domu z
powodu strasznego traktowania, a oni
zniszczyli jej życie jeszcze bardziej
Niestety, nie dla każdego z
nastolatków zaginięcie było równe z
ucieczką. Dwie dziewczyny, które były
pokazywane w Wielkiej Brytanii zostały
zamordowane przez jednego seryjnego
mordercę i w 2007 ich ciała zostały
znalezione.
Jedna dziewczyna została
zabita przez własną matkę, której dawno
odebrano prawa rodzicielskie oraz była
pochowana na własnym podwórku.
W Australii większość
przedstawionych nastolatków była
turystami, którzy niestety również byli
ofiarami seryjnego mordercy, który
został skazany na siedmiokrotne
dożywocie.
W 2018 roku powstał remake
tej piosenki, na sześć umieszczonych
dzieci, jedna dziewczyna bezpiecznie
wróciła do domu.
12.
PROBLEMY WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA NADIA HERMANN
Wiele dzieci od lat 90 nie
zostało odnalezionych, nie znaleziono
nawet ani jednego śladu, gdzie mogą
teraz być. Rodzice zazwyczaj nawet po
tylu latach nie tracą nadziei i czekają na
swoje ukochane dzieci. W Stanach
Zjednoczonych, gdy dziecko ginie
włączany jest tzw. Child Alert, w Polsce
został on włączony tylko 3 razy, w tym
dwa przypadki uznano za niewłasciwe
bo (o ironio!) uprowadzenia
rodzicielskie nie są brane jako
uprowadzenia.
W Polsce istnieje wiele stron
na Facebooku takie jak np: Zaginieni
przed laty oraz program Ktokolwiek
widział, ktokolwiek wie, gdzie na
bieżąco są pokazywane osoby zaginione
wraz ze wszystkimi ważnymi
informacjami. Moim zdaniem, jest to
bardzo potrzebne, często przy szybkiej
interwencji można zapobiec wielu
tragicznym sytuacjom. Warto również
śledzić ww. strony i sprawdzić, czy
może ktoś jest poszukiwany w naszej
okolicy i w takich sytuacji wytężyć
wzrok. Kto wie, czy dzisiaj na ulicy nie
minęliśmy kogoś, na kogo od lat czeka
rodzina?
𝓝𝓲𝓮 𝓫�̨�𝓭𝔃́
𝓸𝓫𝓸𝓳�̨�𝓽𝓷𝔂!
13.
PROBLEMY WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA NADIA HERMANN
Animalistyczna wizja społeczeństwa i angsoc w
dobie powszechnej wolności
Gdyby zapytać świadomą i
społecznie aktywną jednostkę o
nieformalny, pisany manifest
wolnościowego pokolenia milenialsów,
obowiązkowej lektury nowego,
konsumpcyjnego i liberalnego (sic!)
społeczeństwa, pewna liczba głosów w
demokratycznym głosowaniu mogłaby
przypaść dziełu znanemu i
docenionemu wśród pasjonatów
dystopijnych światów, a mowa o „Roku
1984” George’a Orwella,
zatwardziałego przeciwnika reżimów
totalitarnych współczesnej mu Europy.
„Widmo krąży nad Europą –
widmo komunizmu (ale także
niekontrolowanego kapitalizmu,
feudalizmu, narodowego socjalizmu,
choć o tym neoliberalna literatura nie
wspomina)”.
W Oceanii żyją ludzie. Tyle
właściwie można o niej powiedzieć –
dawne Wyspy Brytyjskie, kawał
Ameryki Północnej i stare europejskie
państewka to ciecz, w której rozpływają
się kolejne pokolenia nieświadome
swoich możliwości, niemogące w
sposób empiryczny doświadczyć
nowego, lepszego lub gorszego życia –
uniwersalia nie istnieją, jedynym jest
Partiaangsocu, która dyktuje
obywatelom „ich” myśli – walczymy z
Zachodem, nie walczymy z Zachodem,
walczymy ze Wschodem, Zachód
zawsze był naszym sprzymierzeńcem,
przegrywamy ze Wschodem,
podpisujemy ugodę, Wschód zawsze był
naszym przyjacielem, Zachód to nasz
odwieczny wróg. Tak zawsze było. Nie
myśl inaczej obywatelu, w ogóle nie
14.
PROBLEMY WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA PAWEŁ TARADEJNA
myśl, wykonuj rozkazy jak maszyna,
śrubek u nas dużo.”
Największą tragedią w tym
wyimaginowanym świecie zdaje się
więc zatracenie poczucia płynności
czasu, niezmienności wspomnień,
niezależnej historii, która pozwala nam
osądzać władze i usunąć je, jeżeli te nie
działają w imię ogólnie postrzeganej
jedności i sprawiedliwości społecznej.
Eric Arthur Blair to
demokratyczny socjalista walczący
podczas wojny domowej w Hiszpanii –
jako anarchista walczy w obronie
równości i wolności uciskanych
społeczeństw.
Wojna łamie młodego
człowieka, który przestaje wierzyć
swoim ideałom, wizja totalnej
inwigilacji zagraża połowie Europy.
Wtedy powstaje koncept „Wielkiego
Brata”, dyktatora w nierealnym
społeczeństwie Oceanii, który opiekuje
się swoim ludem niczym dobry ojciec,
mojżeszowy Bóg z bujnym wąsem.
Wielki Brat nie pojawia się w
fabule bezpośrednio – zastępuje go
sekwencja plakatów, ogłoszeń
nadawanych z teleekranów, pieśni i
ogólnego przeświadczenia o dobrobycie
wynikającym z jego postanowień (skoro
historia nie istnieje – nie można jej
podważyć).
Wolność staje się abstraktem,
co ciekawe, bez bezpośredniego
nakazu, a za pomocą licznych
zabiegów, np. nowomowy, która nie
pozwala wyrażać własnych myśli ze
względu na brak słownictwa.
Pozwalam sobie na refleksje
dotyczącą rzekomej wolności i jej
wartości.
15.
PROBLEMY WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA PAWEŁ TARADEJNA
Obserwacje politologów, socjologów i
specjalistów z dziedziny psychologii
tłumu doprowadziły ich do prostego
konsensusu – w sytuacjach
kryzysowych (do których cyklicznie
dochodzi w m.in. systemach
kapitalistycznych, które produkują
określane dobra ponad normę, co
średnio co kilka lat kończy się inflacją i
deflacją) społeczeństwo zrzeka się
części swojej wolności na rzecz
dyktatorów i ludzi, których z jakichś
powodów obdarza ono zaufaniem i
przypisuje mu zdolności zapanowania
nad niepożądaną sekwencją zdarzeń.
Domek z kart rozsypuje się, gdy
jednostka uświadamia sobie, jak łatwo
jest jej zrzec się swobody i
indywidualności (spójrzmy na
pracowników korporacji, którzy
przyjmują wspólny język, uniform,
zajęcie, które wykonują za określoną
opłatę etc.). Tezy libertarian zostają
obalane przez rzeczywistość, która w
czasach Wielkiego Kryzysu 1929 roku
pozbawiła pracy 30% ludności Stanów
Zjednoczonych w wieku produkcyjnym.
Mowa o wolności negatywnej – czy do
niej pił Orwell pisząc „1984”? Czy
dzieło to jest cichym szlochem za
utraconą możliwością bierności i apatii?
Czy za nią tęsknią milenialsi?
Nie. W czasach rozwoju
gospodarczego (nie mylić PKB ze
wskaźnikiem szczęśliwości obywateli,
na który obecnie zwracają uwagę
rządzący krajami wysoko rozwiniętymi)
trudno pozostać w statusie quo. Żaden
system gospodarczy nie opiera się na
bierności, a człowiek nierozwijający się
to człowiek ułomny, zgubiony. Jesteśmy
zmuszeni do ruchu.
Niedocenieni przez system
młodzi ludzie szukają wytchnienia w
wizjach nie tyle państw opiekuńczych
(choć coraz częściej także w nich), lecz
pragnąc swobody w podejmowaniu
swoich działań, które nie zaszkodzą
innym, a pozwolą spełnić się i w pełni
wykorzystać potencjał, jaki posiadają.
Czy jest to wizja możliwa do
zrealizowania? Zapewne na dwa
sposoby – albo skrajnie ujednolicając
społeczeństwo (z epiki Orwella wynika,
iż jest to niemożliwe bez ponoszenia
licznych ofiar), albo akceptując
różnorodność i indywidualność każdej
cząsteczki społecznej.
Czy chcemy tej wolności?
Wydawać się może, że tak. W krajach o
16.
Pęknięty fundament
PROBLEMY WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA PAWEŁ TARADEJNA
rządach liberalnych władze starają się
wprowadzać powszechną tolerancję,
lecz, co wiadome, nie w każdym z tych
krajów zatwierdzone są tak, zdawałoby
się, oczywiste prawa i swobody, jak
małżeństwa osób tej samej płci. Dzieje
się tak ze względów niedyktowanych
przez rządy, ale przez samych
obywateli. Żyjemy (zwłaszcza my,
Polacy) w grupach przepełnionych
ostracyzmem i konserwatyzmem.
Łamanie kolejnych barier udaje się, lecz
nacisk trzeba kłaść na obyczajową
liberalizację społeczeństwa.
Przepis na wolność osobistą – ale co dalej?
Pojawił się koncept wolnego
społeczeństwa. I co dalej?
Spożytkowanie wolności
czytelników pozostawiam im samym.
Niemniej jednak warto rozważyć
sytuację wcześniej wspomnianego
„złamania fundamentu”, którym może
być kryzys, wojna lub szeroko
pojmowane kataklizmy i nieszczęścia.
Wtedy nasze systemy zawodzą
i oddajemy się tyranom lub gwarantom
nowej jakości, szarlatanom i fanatykom,
a nasza wartość staje się niepotrzebna w
obliczu obietnicy zbawienia,
przetrwania etc. „Wszystkie zwierzęta
są równe, ale niektóre są równiejsze” –
orwellowski animalizm zamienia się w
egoistyczny humanizm, karykaturę
komunizmu i zamordyzmu, która dąży
do, o ironio, ograniczenia naszej
wolności. To się już jednak nie liczy, a
nawet jeśli ktoś postanawia się oprzeć
złożonemu procesowi, to może wpaść w
pułapkę ułudnego poczucia
niezależności, które pryska, gdy zagląda
przez okno i widzi świnie, które kłócą
się z ludźmi, „a różnic próżno jest się u
nich doszukiwać”.
Czy możemy i, co ważniejsze, czy
chcemy stworzyć system, który
wydawać się może jednocześnie
chroniący nas i nienarażający na utratę
wolności? A może musimy się jej zrzec,
aby dalej funkcjonować jako masa,
która co jakiś czas wyrzuca
niepotrzebne elementy? Czy ochrona
przed biedą to postulat nowoczesnych
neoliberałów, czy zamach na wolność
wyboru w oczach konserwatystów?
Orwell nie wiedział. I ja także nie wiem.
Obyśmy się kiedyś dowiedzieli.
17.
PAWEŁ TARADEJNA
PROBLEMY WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA PAWEŁ TARADEJNA
Człowiek od zawsze lękał
się śmierci, złych duchów,
ciemności. A jednocześnie
większość z nas pociągają mroki,
historie pełne strachu i lęku. Nie
bez powodu przecież, gatunek
horroru jest popularny.
Dlaczego? Czy my naprawdę
lubimy się bać? Może chodzi o
więcej? Jesteśmy ciekawi sił zła.
Zawsze to, co zakazane jest dla
nas intrygujące. I to już nieraz
się potwierdzało, poczynając od
zerwania owocu przez Ewę w
Edenie. Twórcy o tym wszystkim
bardzo dobrze wiedzą, dlatego też
powstają opowieści grozy.
Obecnie za najbardziej
utalentowanego twórcę literatury
grozy uznaje się Stephena Kinga.
Jednak zapomina się, kto
stworzył ten gatunek i komu go
zawdzięczamy. A szkoda, bo
jeżeli rzeczywiście lubujecie się
w tej tematyce, powinniście
poznać Edgara Allana Poe oraz
Howarda Phillipsa Lovecrafta.
Obaj ci panowie należą do
prekursorów i klasyki swego
gatunku. Zbudowali całe
podwalina dla swoich następców,
takich jak właśnie King czy
Graham Masterton, którzy
czerpią garściami z dzieł swych
mistrzów.
18.
W OBLICZU MUZ
MISTRZOWIE GROZY: POE VS LOVECRAFT
PAWEŁ KWIATKOWSKI
Edgar Allan Poe urodził
się w Bostonie, w stanie
Massachusetts. Pisał w pierwszej
połowie XIX wieku. W jego
opowiadaniach dostrzega się
demonizm, grozę, wszelaki
fatalizm i dążenie do klęski.
Często przedstawia
wydarzenia w snach, wizjach,
upojeniach alkoholowych czy
omdleniach bohaterów. Jego
prozę charakteryzował silny
psychologizm postaci. Czytając
go czasem trudno zrozumieć, co
opisuje i czy jest to rzeczywiste
czy fikcyjne. Jego opowieści
wydają się być jedynie
fragmentami jakichś dłuższych
rozbudowanych powieści.
Dlatego nie raz nachodziły mnie
myśli: Ciekawe, jak do tego
doszło? Szkoda, że nie napisał, co
się zdarzyło dalej. Jednak to
chyba na tym polega jego
oryginalność. Te opowiadania są
niczym sny. Tam też się
pojawiamy nagle, bez żadnej
przeszłości i nagle też się
budzimy, nie wiedząc, co miało
się wydarzyć później. Może Poe
opisywał własne sny?
Jego utwory są różne.
Zazwyczaj pisze w pierwszej
osobie i nie umieszcza prawie
żadnych dialogów. Osobiście
najbardziej lubię opowiadania
Król Mór oraz Studnia i
wahadło. Wydają mi się także
najmroczniejsze oraz nasiąknięte
ukrytym okultyzmem. Miejcie też
na uwadze, że Poe nie pisze
wszystkiego wprost. Podczas
czytania należy trochę rozważać,
rozmyślać. Na przykład w Królu
Morze jest mowa o dżumie, ale
trzeba to samemu
wywnioskować, bo autor nas o
tym nie instruuje. Tym, którzy
znają historię Smętarza dla
zwierzaków polecam poznanie się
z utworem Czarny kot, które
opowiada bardzo podobną
historię i mogło służyć Kingowi
19.
W OBLICZU MUZ PAWEŁ KWIATKOWSKI
za pomysł do napisania
Smętarza. Do tego opowiadania
Poe doczekały się naprawdę
świetnych filmowych adaptacji,
szczególnie wyróżnię tu cały cykl
poświęcony jego twórczości
wyreżyserowany przez Rogera
Cormana. Warto po to sięgnąć,
bo te filmy właśnie rozbudowują
opowieści Edgara i odpowiadają
na pytania: Jak do tego doszło?
Co potem? A do tego Corman
zdecydowanie czuje gotyckie
klimaty tych historii i serwuje
nam naprawdę świetne,
klimatyczne kino.
Lovecraft za to jest dla mnie
jeszcze większym geniuszem niż
Poe. Pisarz z Providence pisał w
latach dwudziestych,
trzydziestych XX wieku. Znając
dokonania swych poprzedników,
m.in. Poego, postanowił pójść
jeszcze dalej. Jako pierwszy z
pisarzy grozy postanowił
zredefiniować całkowicie
spojrzenie na świat i jego
prehistoryczne oraz przyszłe
dzieje, świadomie kreując nowy
system mityczny oraz
jednocześnie świadomie
pozostawiając go pełnym
przerażających tajemnic. To, co
oglądamy we współczesnych
filmach sci-fi, fantasy czy
horrorach miało swój zaczątek u
Lovecrafta. To on poruszył jako
pierwszy w swych utworach
tematy istot z innego wymiaru,
podróży w czasie, alternatywnych
rzeczywistości i dużo, dużo
więcej. Wyprzedził swoją epokę.
W jego czasach nikt nie pisał
opowieści z tak solidnie
opracowanym zapleczem
naukowym. To nie jest jak u
Poego - pomieszanie z
poplątaniem. Lovecraft buduje
nowe światy i wyjaśnia ich
założenia.
Jego największym
osiągnięciem pozostaje
oczywiście stworzenie mitologii
20.
W OBLICZU MUZ PAWEŁ KWIATKOWSKI
Cthulhu. Fenomenu, który jest
wszechobecny i dziś. I to właśnie
te opowieści należące do kanonu
tej legendy uważam za najlepsze.
Polecam szczególnie Widmo nad
Innsmoth oraz Szepczący w
ciemności. Niezwykle
klimatyczne, pełne napięcia z
zaskakującym zakończeniem, w
których czytamy o legendarnym
potworze o niewyraźnych
antropoidalnych kształtach, łbie
ośmiornicy pełnym macek,
ogromnych pazurach i wąskich,
smoczych skrzydłach na plecach.
Mitologia Cthulhu
zapisana jest w fikcyjnej księdze
Necronomicon wymyślonej
przez Lovecrafta na potrzebę
swych opowiadań. Jest ona
mroczną księgą, która zawiera
niebezpieczną, zakazaną wiedzę
tajemną i odniesienia do
Wielkich Przedwiecznych.
Napisał ją „szalony Arab” Abdul
Alhazredok 730 roku w
Damaszku. Odwołania do
Necronomiconu pojawiały się u
Kinga w opowiadaniach Nocna
zmiana, Przebudzenie, często
przejawiały się także w filmach,
np. Piątek, trzynastego, a nawet
w tak znanych serialach jak Dr
House (sezon 6 odcinek 17).
Nawet w naszej rodowitej grze
Wiedźmin III: Dziki Gon można
ją nabyć w księgarni na rynku w
Novigradzie. Odwołują się do
niej także znane zespoły jak
Metallica oraz słynni okultyści.
Lovecraft, podobnie jak
Poe, zazwyczaj pisze w pierwszej
osobie i unika niepotrzebnych
dialogów. Zazwyczaj jego
głównymi postaciami są osoby
uczone, które nie wierzą w
zjawiska nadprzyrodzone. Jednak
słysząc o dziwnych,
niepokojących zdarzeniach
zaczynają szukać na nie
racjonalnych odpowiedzi. Tak
więc poznają straszliwe historie
opowiadane przez świadków
dziwnych obrzędów, analizują
irracjonalne artykuły gazet i w
końcu sami ruszają w teren, by
W OBLICZU MUZ PAWEŁ KWIATKOWSKI
21.
zobaczyć na własne oczy, czy
Cthulhu naprawdę istnieje.
Opowiadania Lovecrafta nie są
przyziemne ani homocentryczne:
autor beznamiętnie ukazuje
ludzkość w kontekście
wszechświata i wyższych sił nim
zawiadujących. Nie ma u niego
walki dobra ze złem. Jego teksty
pisane są w taki sposób, że
wydają się niemal prawdziwe.
Szkoda, że w przeciwieństwie do
Poe, opowiadania Lovecrafta nie
doczekały się żadnej udanej
filmowej adaptacji. Za to wielu
znanych reżyserów czerpie z jego
twórczości i umieszcza w swych
produkcjach pewne nawiązania.
Najlepszym przykładem może
być nowy film Roberta Eggersa
Lighthouse, który bazuje na
motywach znanych z powieści
Lovecrafta.
Mam nadzieję, że uda mi się
nakłonić tym tekstem kogoś do
prozy Poego i Lovecrafta.
Naprawdę warto. Niezwykle
klimatyczne, intrygujące historie.
Zawsze też to jakaś odskocznia
od tego, co oferuje nam
współcześnie sztuka. Ci panowie
naprawdę mogą wciągnąć w
swoje światy, ale trzeba im dać
szansę. Jeżeli wolicie słuchać niż
czytać, to polecam słuchowiska
na kanale Tchnienie Grozy
(youtube). Znajdziecie tam
powieści Poego i Lovecrafta w
niezwykle klimatycznej oprawie.
W OBLICZU MUZ PAWEŁ KWIATKOWSKI
22.
Po trupach do celu - recenzja “Irlandczyka”
Martin Scorsese przygotował
dla nas kolejne swe wielkie dzieło -
trzy i półgodzinną epopeję
gangsterską. I trzeba przyznać, że to
nie jest rewolucyjny film. Martin
buduje ten film na podobnych
konstrukcjach co “Kasyno” czy
“Chłopców z ferajny”. Stosuje swoje
klasyczne chwyty, do których już nas
przyzwyczaił, co sprawia, że ten film
wygląda jak stary, dobry znajomy.
Nie rezygnuje nawet ze swoich
ulubieńców. Ściąga z emerytury Joe
Pesciego, by stworzyć po raz kolejny
znany nam duet Pesci/De Niro. Do
tego pierwszy raz zatrudnia w swoim
filmie Ala Pacino - “święta trójca”
kina mafijnego wreszcie razem. A
żeby ci wielcy aktorzy znów mogli
wcielić się w młode postacie,
postanawia ich komputerowo
odmłodzić, co jest rzadkością w tego
typu filmach. I trzeba przyznać, że
ten zabieg na początku może
wydawać się rażący, ale
zdecydowanie da się przyzwyczaić do
odmłodzonych Pacino czy De Niro.
Film jest adaptacją
książki Charlesa Brandta
"Słyszałem, że malujesz domy",
która opowiada prawdziwą
historię Franka Sheerana,
tytułowego Irlandczyka,
weterana wojennego, cyngla na
usługach mafii i działacza
związkowego. Bohater, prawa
ręka bossa Russela Buffalino,
jest świadkiem jednej z
największych zagadek
kryminalnych w dziejach USA -
tajemniczego zaginięcia
legendarnego przywódcy
związków zawodowych
Jimmy’ego Hoffy. Oprócz tego
Scorsese pochyla się tu nad
prezydenturą JFK, aferą
Watergate czy inwazją w Zatoce
Świń na Kubie.
W OBLICZU MUZ PAWEŁ KWIATKOWSKI
23.
Twórca “Taksówkarza” prowadzi nas
przez te wydarzenia poprzez narrację
głównego bohatera. Frank, jako już
nic nie znaczący staruszek, opowiada
historię swego życia - jak od
zwykłego kierowcy ciężarówki stał
się jedną z najbardziej liczących się
postaci w świecie gangsterskim. Jego
postać, mimo tak wielu uczynionych
okrutnych zbrodni, jest pokazywana
raczej z pozytywnej strony. Historia
ukazuje życie gangstera, który dla
swej kariery musi poświęcić wiele
cennych wartości. Zdobywa
przyjaźnie, ale godzi się także na
wiele dramatów. To opowieść o
rodzinie, przemijaniu, dziedzictwie i
gasnącej pamięci. Bohater po latach
zastanawia się, czy to wszystko miało
sens, czy to wszystko się opłacało dla
ceny, jaką musiał zapłacić.
“Irlandczyk” nie jest dla każdego.
Jeżeli wejdziemy w klimat tego
filmu, “poczujemy” tą historię to
będziemy oglądać te dzieło pełni
podziwu i skupienia. Jednak jeżeli
już po trzydziestu minutach czujemy
się tu nieswojo, to zdecydowanie nie
warto dalej oglądać, bo to film
zrealizowany według pewnej stałej
metody. Na marne szukać tu jakichś
wstrząsających plot twistów. Jednak
jeżeli ktoś wie na co się nastawiać,
przyzna że Scorsese świetnie
wykorzystuje swój czas - nie nudzi i
nie wprowadza jakichś
niepotrzebnych dłużyzn. A gdy
kurtyna wreszcie opada, widz czuje,
że doświadczył czegoś niezwykłego.
Historia Franka Sheerana nakłania
do rozmyślań i ukazuje, że tematy
poruszone w filmie są nadal aktualne
oraz wszechobecne. Niestety.
Od strony technicznej to oczywiście
genialnie zrealizowane dzieło.
Znakomita scenografia oraz
kostiumy świetnie odzwierciedlają
realia przedstawianych wydarzeń,
dziejących się na przestrzeni
kilkudziesięciu lat. Aktorzy grają na
swoim najlepszym, dobrze znanym
poziomie, gdyż wszyscy wspólnie
czerpią garściami ze swych
wcześniejszych kreacji. Ale to bardzo
dobrze, bo przecież uwielbiamy
magnetycznego Pesciego,
grymaśnego De Niro czy za nadto
energicznego Pacino.
Fani Scorsese zdecydowanie nie
będą zawiedzeni. Film zachwyca
historią oraz formą wykonania.
Można powiedzieć, że twórcy dopięli
tu wszystko na ostatni guzik. Pojawia
się także nostalgia i wspomnienie
dawnych, brudnych klasyków
mistrza kina gangsterskiego.
Zdecydowanie warto poświęcić
troszkę czasu, by zobaczyć
“Irlandczyka”, bo
najprawdopodobniej to ostatni tego
typu projekt Martina.
W OBLICZU MUZ PAWEŁ KWIATKOWSKI
24.
„1917” – czyli, Wielka Wojna na wielkim ekranie
Film pt. „1917” Sama
Mendesa sprawia, że oglądający wpada
w piekło Wielkiej Wojny. Dwóch
młodych brytyjskich żołnierzy zabiera
nas w przerażającą podróż po rozdartej
przez bitwy Europie. Przez dwie
godziny ani na chwilę nie odrywamy
wzroku od pary bohaterów, którzy przez
dłuższy czas pokazują nam kolejne
etapy pierwszej wojny światowej.
.
Oglądający do samego końca
jest trzymany w napięciu. Reżyser
doskonale wie, kiedy wyciszyć
wydarzenia i ukoić nerwy widza,
pokazując powolnie spadające płatki
drzewa kwitnącej wiśni, a kiedy wrzucić
go w miejsce wybuchającego granatu.
Dzięki seansowi widzimy, jak
Wielka Wojna pochłaniała coraz więcej
niewinnych ludzi. Mamy okazję
spojrzeć w oczy koszmarowi, z którym
nasi pradziadkowie musieli zmagać się
na co dzień. Oglądający zostaje
wciągnięty w historię do tego stopnia, że
momentami czuć wręcz namacalne
uczestniczenie w misji, która wydaje się
niemożliwa. Gdy spojrzymy w oczy
bohaterów, możemy zobaczyć w nich
ulatniającą się nadzieję na powodzenie
przerażającej odysei. Niezwykle łatwe
jest wyczucie fatalizmu sytuacji i
bezsilności mężczyzn, których los
przypieczętowano w jednym z
namiotów dowódcy. Historia żołnierzy
to nieustanna walka o życie,
bezpośrednie spotkanie z
okropieństwem wojny oraz stawianie
czoła śmierci. Mimo to żaden z
bohaterów nie poddaje się.
Można powiedzieć, że film
został nagrany "na jednym wdechu".
Widać niezwykłą dbałość o szczegóły,
w tle słychać cudowną muzykę
Thomasa Newmana. Scena, w której
jeden z bohaterów przemierza nocą
zrujnowane miasto, ukazuje
niesamowite efekty specjalne,
wzbudzające w nas przerażenie, a
zarazem zaskoczenie i zainteresowanie.
Reżyserowi zdecydowanie udało się
pokazać piekło wojny.
25.
W OBLICZU MUZ BARBARA GÓRSKA
Fabuła, która została oparta na
wspomnieniach dziadka reżysera,
sprawia, że widz z nielada uwagą śledzi
każdy ruch Brytyjczyków oraz akcję,
która ani na moment nie zatrzymuje się.
Dwójkę żołnierzy powołano do
misji, która może okazać się samobójcza.
Muszą oni przedostać się w ciągu
kilkunastu godzin przez linię wroga i
przekazać dowódcy 2. Batalionu rozkaz
odwołujący atak na "wycofujących się"
Niemców, którzy wciągają przeciwnika w
pułapkę. Jeżeli im się uda, to uratują 1600
żołnierzy, w tym brata jednego z
bohaterów. Jeśli zawiodą, to ich
towarzysze broni pójdą na śmierć.
„Ufam, że odejdę bez żalu i że już tu więcej nie
wrócę" - czyli kilka słów o Fridzie Kahlo
Frida Kahlo, a właściwie Magdalena
Carmen Frieda Kahlo y Calderón to
meksykańska malarka urodzona w
1907 r. w Meksyku. Słynęła z
autoportretów, a jej znakiem
rozpoznawczym była ciemna monobrew
oraz kolorowe obrazy, w których
pomimo barwnej postaci było ukazane
cierpienie artystki.
Frida była wielką patriotką - kochała
swój kraj, dlatego z okazji wybuchu
rewolucji meksykańskiej. Aby się
bardziej z tym utożsamić w swoich
dokumentach zmieniła datę urodzenia
na datę wybuchu tej rewolucji tj. 1910
rok.
Rodzina malarki była bardzo duża, wraz
z nią żyły trzy siostry oraz
najprawdopodobniej z dwoma
przyrodnimi siostrami, które według
plotek mogły być wysłane do zakonu.
Frida Kahlo była typową "córeczką
tatusia" i to właśnie z nim spędzała
najwięcej czasu. Życie od małego nie
rozpuszczało Fridy - w wieku sześciu lat
zachorowała na polio co spowodowało
deformację nogi, które zakrywała
długimi, kolorowymi spódnicami.
Jednakże, fakt, iż malarka chorowała na
polio, nie zatrzymywała jej zapału do
uprawiania sportu. Ćwiczyła boks oraz
inne sztuki walki, a w szkole średniej
była jedną z trzydziestu pięcu kobiet w
26.
W OBLICZU MUZ NADIA HERMANN
całym budynku. Była bardzo otwartą i
aktywną osobą, lubiła spędzać czas z
rówieśnikami.
W wieku osiemnastu lat Frida uległa
wypadkowi komunikacyjnemu, który
spowodowało zderzenie tramwaju i
autobusu. Artystka była jedną z
najbardziej poszkodowanych pasażerów.
Podczas wypadku doszło do złamania
kręgosłupa, obojczyka, połamania żeber,
złamania miednicy, jedenastu złamań
prawej nogi, złamania i zwichnięcia
prawej stopy i ramienia. Ponadto
stalowy uchwyt poręczy autobusu
przebił jej podbrzusze i macicę, co
przekreśliło jej szanse na posiadanie
dzieci i założenie rodziny.
Praktycznie przez całe życie
Frida spędzała czas w szpitalu, przeszła
trzydzieści pięć operacji, często wracała
do przychodni z nawrotami bólu.
Próbowała tez trzykrotnie zachodzić w
ciąże, jednakże wcześniejsze obrażenia
przekreśliły marzenia o własnym
potomku.
Frida zaczęła malować, kiedy przez 3
lata była przymusowo przytrzymana w
łóżku przez wypadek. Malowała tylko
autoportrety, twierdziła, że maluję siebie
ponieważ najczęściej przebywam w
odosobnieniu i znam dobrze obiekt,
który uwieczniam. Matka artystki
załatwiła specjalną sztalugę, która
umożliwiała jej malowanie na leżąco, a
ojciec pożyczył jej farby olejne oraz
pędzle. Na swoich obrazach pokazywała
swoje uczucia, emocje, wszystkie
elementy na jej obrazie zazwyczaj miały
tragiczną i smutną alegorię.
27.
W OBLICZU MUZ NADIA HERMANN
Wiele pomógł malarce Diego Rivera,
który również był artystą. Diego
wspierał Fridę, a jego pomoc, czułość i
bezinteresowność zauroczyły Fridę,
przez co ich relacja zakończyła się
ślubem. Ich relacja była niezwykle
burzliwa, często dochodziło do sporów,
a Frida zdradzała Diego z kobietami
(była biseksualna). Jednak mężczyznie
ta zdrada nie przeszkadzała, ponieważ
uważał, że zdrada z kobietą to nie
zdrada.
Frida po raz kolejny starała się o
dziecko ze swoim mężem, jednakże
ponownie poroniła. Starania się o
dziecko, poronienia, aborcja, śmierć,
lesbianizm, gender, patriotyzm,
feminizm to jedne z wielu
kontrowersyjnych tematów, które
malarka poruszła w swoich obrazach.
Do dziś są one uważane za bardzo
kontrowersyjne.
W późniejszych latach Frida udostępniła
swoją posiadłość dla Lwa Trockiego i
jego żony. Okazało się, że mieli romans
a w późniejszych latach Lew Trocki
został zamordowany w okolicach
posiadłości malarki.
Po śmierci ojca, Frida przeszła kolejne
operacje, które sprawiły, że ta traciła
chęci do życia. Odbiło to się też na jej
pracach. W pewnym momencie zaczęła
pisać dziennik, gdzie napisała: „Ufam,
że odejdę bez żalu i że już tu więcej nie
wrócę – Frida”. Pod koniec jej życia
amputowano jej prawą nogę,
zachorowała na zapalenie oskrzeli i w
roku 1954 umarła. Dla Diego był to
najtragiczniejszy dzień w życiu, tego
dnia odkrył jak bardzo ją kocha.
Tak właśnie zakończyło się tragiczne
życie Fridy, zachęcam do zagłębienia
się w historię jej życia, ponieważ w tym
artykule przedstawiłam wyłącznie jej
fragment. Ciekawym faktem jest to, że
najwybitniejsi artyści tłumią w swoich
obrazach smutne historie i przeżycia.
28.
W OBLICZU MUZ NADIA HERMANN
„Nadzieja”
Wiatr okrywa nas niczym poranna bryza,
Siedzisz obok mnie paląc ruskiego papierosa.
Twoje życie w strzępkach mniejszych niż moje.
To przerażające jak niszczy nas ten świat,
Chcemy ucieczki, oddalenia od realności,
A dostajemy podwójne baty na zmęczone barki.
Widzę kosmyki Twoich włosów okalający Twe policzki,
Które tak często pokrywa mokra ściana.
Chciałabym uwolnić Cie z tej chorej rzeczywistości,
Znaleźć Ci sens, którego będziesz się trzymać,
Jednak patrząc na dopalającego się ruskiego papierosa,
Tracę nadzieję.
„Kocham Cię E.”
Och tajemnicza siło, nieznany szafirze lub utęskniona śmierci
Zabierz mnie stąd.
Otul ciepłymi ramionami, złóż świetlisty pocałunek na moim policzku.
Porwij i rozerwij na miliony kawałków
I zostaw tylko mój głos wśród nieodkrytych planet.
KĄCIK POETYCKI
29.
„Stop”
Widziałam zło tego świata,
Widziałam płacz i krzyk w beznamiętną otchłań.
Dlaczego nie mogę ujrzeć jej uśmiechu?
Słodka gorycz rozlewa się w moim ciele i prosi o więcej.
Więcej gorzkich łez ze szklistych oczu,
Więcej krwi na poranionym ciele.
Popchnęłaś wielką kulę smutku i rozpaczy nawet o tym nie wiedząc.
Nie mogę się uwolnić,
Nie mogę się wyrwać z tego stanu uczuć do Ciebie.
„Czerwień róż”
Kolczata róża opinająca moją dłoń,
Zaciska się coraz bardziej.
Jestem w pułapce bez wyjścia,
Brak słońca,
Brak wolności,
Brak życia.
Czerwony strumyk róż,
Odbijający się w lustrze niczym krew na białym materiale.
Moje bose stopy, chodzące po trujących kwiatach
Są ranione przez kolce.
Czy kiedyś zostanę opatrzona?
30.
KĄCIK POETYCKI