Magazyn Moto Collection - Luty 2015
-
Upload
moto-collection -
Category
Documents
-
view
243 -
download
3
description
Transcript of Magazyn Moto Collection - Luty 2015
J E E P R E N E G A D E / B M W 7 5 0 d / V O L V O X C 6 0 T 6 R - D E S I G N /A U D I S 3 / K I A S O U L / H O N D A C R - V / L E X U S I S 3 0 0 h F - S P O R T /M I T S U B I S H I S P A C E S T A R v s . F I A T 5 0 0 / R E N A U L T T W I N G O
W T Y M N U M E R Z E /
MERCEDES-BENZ E63 AMG
MAGAZYN WYSOKICH OBROTÓW
www.motocollection.plISSN: 2353-2483 NUMER 15LUTY 2015
MC
WITAMY!NUMER 15 | LUTY 2015
ISSN: 2353-2483
Adrenalina i melatonina.Jak pewnie zdążyliście zauważyć na sąsiedniej
stronie większość samochodów w tym numerze jest czerwona. Czerwień nieodzownie kojarzy się z krwią a ta zaś z adrenaliną. W końcu poziom adrenaliny we krwi mocno rośnie jeżeli ktoś wam właśnie odcina którąś z kończyn.
Niestety czerwone samochody w tym numerze (oprócz Audi) powinny być raczej kojarzone z melatoniną albowiem za ich kierownicą można co najwyżej zasnąć. Wybitnymi przedstawicielami generatorów zasobów wyżej wymienionego hormonu jest duet: Mitsubishi Space Star oraz Fiata 500. Nie jestem w stanie wyrazić słowami awersji jaką czuje do tego pierwszego. Może wynika ona z tego że samochód wygląda oraz prowadzi się jakby był z lat dziewięćdziesiątych, a może z tego że w pierwszym egzemplarzu jaki prowadziłem wsteczny wchodził prosto z piątki a ja o mało nie zostawiłem skrzyni na rozgrzanym asfalcie.
Oprócz nich mamy również czerwoną Hondę CR-V. Dwulitrowy benzynowy silnik szybko zrywał przyczepność mieląc przednimi kołami w miejscu przy mocniejszym dodaniu gazu. Nie mogłem uwierzyć kiedy ze specyfikacji dowiedziałem się że egzemplarz wyposażony był w napęd na cztery koła.
Ale wracając do hormonów, w tym numerze z
adrenaliną powinien Wam się kojarzyć ciemny granat. Dlaczego ? Odpowiedź poznacie kilka stron dalej. Zapraszam do lektury!
2
KRYSTIAN KWAŚNIEWSKI
REDAKTOR NACZELNY / WYDAWCA
MARCIN KOŃSKI
REDAKTOR PROWADZĄCY
URSZULA JAGŁOWSKA
REDAKTOR / KOREKTA
DOMINIKA DZIWULSKA
REDAKTOR / MARKETING
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
[email protected] l [email protected] l WWW.MOTOCOLLECTION.PL
L U T Y 2 0 1 5
MERCEDES-BENZ E63 AMG
SPIS TREŚCI
STRONA 12
3
JEEP RENEGADE
PORÓWNANIE FIAT 500 vs. MITSUBISHI SPACE STAR
STRONA 74
BMW
750dSTRONA 24
AUDI
S3STRONA 32
LEXUS
IS300hSTRONA 38
STRONA 46
HONDA
CR-VSTRONA 54
RENAULT
TWINGOSTRONA 62
KIA
SOULSTRONA 68
VOLVO
XC60 T6STRONA 18
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
4
Mercedes-Benz C450 AMG 4MATICWyobrażacie sobie jakie to musi być dobre, skoro jest sygnowane przez AMG? Wreszcie pojawiła się napawdę szybka C-klasa, która nie musi być jednak trochę bardziej bezkompromisowym C63 AMG, gotowym zabić każdego niewprawionego kierowcę. Tym modelem Mercedes chce mierzyć w BMW 335i i Audi S4.
A działo ma bardzo konkretne, bowiem pod maską skrywa podwójnie doładowany, 3 litrowy silnik V6 o mocy 367 KM, który napędza wszystkie koła. Dzięki temu rozpędzenie się do 100 km/h ma trwać niespełna 5 sekund (albo równo 5, jeśli masz Estate-a), zaś prędkość maksymalna… O niej nawet nie wspomniano w informacji prasowej, gdyż jak wszyscy wiemy, wynosi 250 km/h. Muszę przyznać, że z pośród wymienionej trójki, Mercedes podoba mi się najbardziej (zwłaszcza czarny Estate ze zdjęć), dlatego bez wahania sięgnąłbym po kluczyk z gwiazdą. Chyba, że BMW wystawiłoby diesla (335d), który co prawda ma 54 KM mniej niż Mercedes, ale do setki zgarnia się w 4.8 sekundy zużywając przy tym jakieś 12-13 litrów na 100 km (przy dynamicznej jeździe).
WIADOMOŚCI | LUTY 2015
FORD GTZaskoczeni? Ja do tej pory przecieram oczy ze zdumienia, że Ford zrobił coś, co do tej pory odważyłby się wykonać wyłącznie względem samochodów koncepcyjnych, a tymczasem owe GT ma trafić na drogi publiczne już w przyszłym roku. Jak sami też widzicie, z klasycznym GT to auto ma jako tako wspólny którtki przód, z wydatnymi błotnikami, reflektorami i wlotami powietrza na masce. Cała reszta, włączając w to również wnętrze i napęd to zupełnie inna bajka, ale po kolei. Mimo tego, że tył auta nie przypomina żadnego innego samochodu, to mi się nawet podoba. Lubię tę wąską talię i płaty blachy schodzące z dachu na błotniki. Trochę gorzej prezentuje się sam pas tylny, bowiem przypomina trochę świnię z gry Angry Birds, ale to nie będzie jeszcze powodem do szoku.
Szok przeżyjecie teraz, ponieważ za szybą umieszczono (pierwszy raz w historii) doładowany silnik V6 (EcoBoost), który ma rozwijać równo 600 KM, ale czy moc w tym wypadku to wszystko? Chyba nie do końca, bo akurat tutaj V8 było tak mocno wryte w tożsamość auta, jak Big Mac w McDonald’sa. Żeby jeszcze mocniej odczuć różnicę pomiędzy tym autem, a poprzednikiem, zdecydowano się na mocną redukcję masy, której ma pomóc konstrukcja samochodu oparta na aluminium oraz włóknie węglowym.
5
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
6
BMW 1Jak sami widzicie, zmiany dotyczą nowych zderzaków, klap bagażnika, tylnych świateł, ale to jeszcze
nie koniec. W wyposażeniu dodatkowym znajdą się również przednie reflektory LED-owe, co pozwoli
dołączyć BMW do grona budżetowych kompaktów, które już od co najmniej roku oferują takowe
oświetlenie. Wewnątrz zmieniono panel radia i klimatyzacji. Poprawiono też wyposażenie standardowe
samochodów, oferując dodatkowo automatyczną klimatyzację, czujnik deszczu, system audio Radio
Professional, czy też iDrive z nowym wyświetlaczem.
Na tym nie koniec zmian. Pod maską mają pojawić się po raz pierwszy 3 cylindrowe silniki 1 .5 w
wersjach benzynowych oraz diesla (116i i 116d). Topowy wariant M135i został wzmocniony do 333 KM,
dzięki czemu sprint do 100 km/h ma trwać o 0.1 sekundy krócej (dla wersji xDrive), czyli 4.7 s.
WIADOMOŚCI | LUTY 2015
7
Lexus GS FNareszcie Lexus zdecydował się zbudować rywala dla BMW M5, Jaguara XFR, Mercedesa E63 AMG, Cadillaca CTS-V i Audi RS6. Wydaje mi się również, że wraz z wejściem do produkcji tego auta, GS przejdzie delikatny lifting, który będzie dotyczyć głównie oświetlenia (przednie reflektory są podobne do tych z NX-a), ale spójrzcie tylko na to auto. Z zewnątrz ma wszystkie atrybuty potrzebne sportowemu samochodowi. Są tu bardzo ładne, szprychowe felgi, elementy z włókna węglowego i wielkie wloty powietrza w zderzaku. Ponadto w pakiecie macie charaterystyczne umieszczone, cztery końcówki wydechu.
Jeśli jednak spodziewaliście się mocy na poziomie około 600 KM, to muszę Was trochę rozczarować. Pod maską znalazł się dokładnie ten sam silnik, co w RCF, tj . 5 litrowe V8 o mocy 473 KM i 527 Nm. To około 100 KM mniej, niż oferują konkurencji. Masa własna również nie poprawia sytuacji , bowiem ta wynosi 1830 kg (Mercedes E63 AMG S 4MATIC waży tylko 26 kg więcej). Moim zdaniem Lexus koniecznie musi coś z tym zrobić, bo wyjdzie jak Kia procee’d w segmencie Volkswagena Golfa GTI.
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
8
Volvo S60 Cross CountryTeraz już zupełnie nie wiem, czy Szwedzi są szaleni, czy odważni. Pierwszy raz bowiem widzę
uterenowionego sedana, jednakże jakby tak siezastanowić, to skoro uterenowione kombi przyjęło się
na rynku, to może warto zaryzykowć z sedanem. No i tutaj zaczyna się cały zgrzyt, bo co jak co, ale
SUV, czy samochód terenowy to w gruncie rzeczy nadwozie kombi z dużymi kołami i odpowiednio
pokaźnym prześwitem. Sedan tutaj będzie komplentną nowinką, więc trudno tu cokolwiek przewidzieć.
Ciekaw jestem tylko, co na to król nisz – BMW. Czy również będzie w stanie podnieść serię 3 o 6.5
centymetra i dołożyć plastikowych wstawek w zderzakach nadkolach i na progach? Nie bardzo tylko
jestem w stanie pojąć po co w takim aucie niskoprofilowe opony. Skoro auto ma sprawnie poruszać
się również w terenie, a tam nie trudno o uszkodzenie felg.
WIADOMOŚCI | LUTY 2015
Acura NSXW końcu doczekaliśmy się produkcyjnej wersji nowego NSX, ale że premiera miała miejsce w Stanach, to zamiast Hondy (która najprawdopodobniej ukaże się w Genewie), na masce znalazło się logo Acury. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale nie byłem tą premierą ani trochę zaskoczony. Samochód praktycznie nie zmienił się w stosunku do koncepcyjnego modelu, co nie musi oznaczać, że wygląda źle. Po prostu brak trochę takiego „wow” towarzyszącego prezentacji ostatecznej wersji . Pojawiły się głosy, że z przodu styliści za mocno zapatrzyli się na Audi R8. Być może trochę, ale Honda również ma charakterystyczny dla siebie grill , który ma kształt pięciokąta (i ten symbol wprwadziła znacznie wcześniej, niż Audi wróciło do „Single Frame”), więc trudno tu zainstalować cokolwiek innego.
Oczywiście znak czasów musiał wkraść się do silnika, który co prawda uchował się przed downsizingiem – motor to nada V6 – ale już z podwójnym doładowaniem i 3 dodatkowymi jednostkami elektrycznymi. Niestety nie wiadomo na co stać taki kwartet, ale dla podkręcenia sytuacji dodano, że samochód będzie wyposażony w nową, 9 biegową, automatyczną przekładnię dwusprzęgłową.
9
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
10
Ostatnio tematem numer jeden stała
się postępująca islamizacja Europy. Proces
powolny i przerażający w skutkach. Nie jest to
jednak nowinka mało istotna jak pojawiające
się bądź zanikające wąsy prezydenta, lecz
coś dużo gorszego. Trudno żartować myśląc
o tym, co obecnie ma miejsce we Francji. Nie
pierwszy, lecz tragiczny w skutkach atak na
redakcje Charlie Hebdo się stał się tematem
numer jeden. Francuzi się boją i nic dziwnego
w końcu nie każdy muzułmanin to terrorysta,
ale znakomita większość terrorystów to
muzułmanie, którzy pokochali najwyraźniej
francuskie bagietki i nie zamierzają łatwo
odpuścić. Tak więc grupa rozmnażających
się w zastraszającym tempie muzułmanów,
chrupiąc francuskie rogaliki pod Wieża Eiffla
planuje zapewne gdzie i kiedy wysadzić się
zabijając paru niewiernych.
Ja na razie spokojnie pije kawę w moim dzięki
Bogu katolickim państwie gdzie co najwyżej
mamy parę walk o krzyż i szalonych, lecz
niezbyt groźnych babulinek strajkujących
pod pałacem prezydenckim. Muzułmanów
jest tu mało i wiodą spokojne życie nie
zawadzając nikomu i będzie tak, dopóki
są tu mniejszością. Na szczęście, w tym
konkretnym wypadku, Polacy nie należą do
ludzi tolerancyjnych wiec wszyscy imigranci
w tym również muzułmanie nie zagoszczą u
nas na długo. To również zasługa naszego
rządu, jak dowodzą statystyki większość
chce stąd jak najszybciej uciec.
Zabawne, więc że imigranci z Polski stali
się tak wielką niechcianą plaga w Wielkiej
Brytanii może faktycznie trochę naużywamy
gościnności, ale przecież nie strzelamy, kiedy
ktoś opowiada kawał o polakach. Czy to
niewystarczający powód, aby nas pokochać
i przyjąć jak swoich? Muzułmanie dobrze
znają słowo tolerancja jednakże tylko jeżeli
mówimy o tolerowaniu ich w odwrotną stronę
to niestety nie działa. Różnice kulturowe
są zbyt duże, aby to jakoś przeskoczyć.
Wyobrażacie sobie, żeby Pamela Anderson
w stroju ze słonecznego patrolu z deską u
boku wbiegła do meczetu. Jeżeli nie lubicie
swojego życia i chcecie się z nim szybko
pożegnać kupcie pomarańczowe gatki i
spróbujcie szczęścia,a osobiscie zapłace wam
za każdy przebiegnięty metr, wątpie jednak
aby komuś udało sie wyjsc cało. Aczkolwiek
w kościele katolickim co najwyżej, parę osób
straciłoby przytomność zwyzywaliby by ją od
grzesznicy, ewentualnie odprawiliby na niej
egzorcyzmy, trochę modlitwy i po kłopocie
Pamela byłaby jak nowa. W końcu Maria
Magdalena też nie była święta.
Wyobraźmy sobie jednak islamizacje Polski,
dla większości Panów zapewne byłby to miły
proces połączony z tworzeniem własnego
haremu z sąsiadek. Jednakże wyzwolone,
niezależne silne kobiety nie byłyby w stanie
tak żyć, a feministki i lesbijki zniknęłyby
z kuli ziemskiej w mgnieniu oka. Kobiety
w dzisiejszych czasach uzurpowały sobie
idealną pozycje w walce o równouprawnienie
i w niektórych przypadkach mają więcej
praw niż mężczyźni. Oczekują też kwiatów
otwierania drzwi, wnoszenia bagaży,
składania mebli , wkręcania żarówek,
gotowania obiadów, opiekowania się dziećmi
itp. Trzeba więc przyznać ze w procesie
islamizacji Panowie mogliby w końcu
odetchnąć i odpłacić się niewdzięcznej
żonie.
Przerażające jest jak odmienne światy
reprezentujemy i jak wiele nas dzieli , a
wszystko to kwestia Religi. Wojny religijne
to krwawy okres na łamach historii i tutaj
również katolicy mogą pochwalić się litrami
krwi. Obecnie jednak mam nadzieje, że
wszyscy imigranci bez względu na wyznanie
nie będą zapominać, że są tylko gośćmi i nie
wypada wchodzić z karabinem do czyjegoś
domu, tak tylko przypominam na wszelki
wypadek.
Tekst: Dominika Dziwulska
*wszystkich muzułmanów, katolików, ateistów,a nawet
świadków jehowych , homoseksualistów, brytyjczyków,
polaków, imigrantów , emigrantów Pamele Anderson itp.
którzy poczuli się urażeni moim felietonem pozdrawiam
i przepraszam, proszę nie strzelać, nie warto !! ! !
FRANCUSKA KUCHNIA, KONTRA MUZUŁMANIE
11
REKLAMA
C Z Y M A S Z J U Ż N A S Z Ą A P L I K A C J Ę M O B I L N Ą ?
/
POBIERZ TERAZ!
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
12
TEST
MERCEDES-BENZ E63 AMGSilnik: V8 Pojemność: 5461 cm3 Moc: 585 KM/5500 obr./min. Moment: 800 Nm/1750-5000 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, siedmiobiegowa 0-100 km/h: 3.6 s Prędkość max. 250 km/h Masa 1865 kg Cena 564 700 PLN
12
TEST | MERCEDES-BENZ E63 AMG
13
Jeszcze kilka lat temu wynik poniżej 4 sekund do 100 km/h był zarezerwowany wyłącznie dla supersamochodów. Teraz takimi osiągnięciami są w stanie pochwalić się najszybsze limuzyny na rynku, ale to Mercedesa E63 AMG S można nazwać absolutnym rekordzistą.
RODZINNYSUPERSAMOCHÓD
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
14
Rosnąca gromada koni mechanicznych i
topniejące przyspieszenie do 100 km/h z każdą
generacją modelu to coś, do czego producenci
samochodów zdążyli nas przyzwyczaić. Pokażę to
na przykładzie Mercedesa klasy wyższej. Zaczęło
się od 300E AMG Hammer, którego moc sięgała
385 KM. Kolejne generacje „okularowych” E AMG
miały co prawda mniejsze o 4 konie stado pod
maską, lecz mogły pochwalić się krótszym sprintem
do przysłowiowej setki. I tu zaczyna pojawiać się
pewien dylemat.
Wraz z ciągłym wzrostem nagromadzonych
rumaków pod maską, osiągi E klasy coraz bardziej
zaczęły przypominać możliwości nie stuningowanej
limuzyny, a samochodu sportowego, zaś obecna
odmiana, to już prawdziwy supersamochód. E63
AMG S spod świateł może popędzić jak równy
z równym do 100 km/h razem z Porsche 911
Turbo (997), Ferrari 430 Scuderią i klasycznym
Lamborghini Miura Jota. Wszystko za sprawą
napędu na cztery koła i siedzącemu pod maską
agregatowi liczącemu 585 KM. Wyobrażacie to
sobie? Rasowe auta pędzą łeb w łeb razem ze
stateczną, niemiecką limuzyną.
14
TEST | MERCEDES-BENZ E63 AMG
15
Kiedy siedzicie za kierownicą takiej rakiety,
wszelkie przemyślenia dotyczące „etyczności”
rozwijanych osiągów przestają mieć znaczenie.
W końcu znajdujecie się w dużej i ekskluzywnej
limuzynie, która jest zdolna do rozpędzenia się
do 100 km/h w 3.6 sekundy. Niestety radość
z przyspieszenia nie trwa zbyt długo, bo
kończy się na 250 km/h (ew. na 305 km/h po
zakupieniu pakietu kierowcy AMG). Wszystko
przez oszałamiający moment obrotowy, który
wynosi równo 800 Nm! Tak sprawa wygląda
„na sucho”. Jak więc auto prowadzi się w
rzeczywistości?
Nie da się powiedzieć, że E63 AMG S jest
motylem. Jego 1865 kg czuć właściwie zawsze
i wszędzie, pod warunkiem, że nie chodzi o
przyspieszanie i hamowanie. Tutaj zarówno
silnik, jak i ogromne ceramiczne dyski zdają
się niewiele robić z panowania nad prawie
2 tonami zgrabnie ukrytymi pod poszyciem
karoserii . Kilogramy czuć podczas pokonywania
zakrętów, ale sama jazda od wirażu do
wirażu bardziej przypomina zjazd na nartach
i balansowanie z jednej nogi na drugą. Mimo
tego auto cały czas pozostaje niesamowicie
stabilne oraz pewne w prowadzeniu. Ciężko
mi jednak stwierdzić, czy topowa E klasa lubi
delektować się pokonywaniem zakrętów.
Zdecydowanie bardziej nazwałbym go zwierzem
autostradowym, mimo 1,5 sekundowej przewagi
nad A45 AMG na torze Kielce.
16
Inna sprawa – kto chciałby być rzucanym
w tych megakomfortowych fotelach z funkcją
dopompowywania boczków, które pod
wpływem przeciążenia muszą znieść większy
nacisk ciała? Powiem może inaczej. W miejscu
wypełnionym po brzegi skórą, lakierem
fortepianowym i aluminium nie będziecie
raczej chcieli walczyć z przeciążeniami, bo
najzwyczajniej w świecie po zajęciu miejsca
będziecie się relaksować. I nieszczególnie dużo
będzie miał tu do powiedzenia prędkościomierz
wyskalowany do 320 km/h, czy podcięta z góry
i dołu kierownica. Wduszenie startera oraz
krótkie chrząknięcie rozrusznika jest preludium
do krótkiego i niezbyt wysokiego warknięcia.
Mimo, że wewnątrz jest on wyraźnie słyszalny,
to przydałoby się mieć go tak donośnego, jak w
Gelendzie z 5.5 litrowym silnikiem V8. Nawet i
bez tego motoryzacyjny meloman będzie miał
zapewniony tak zwany „eargasm”. Nie tylko ten
wewnątrz auta (nie ma tu mowy o „ulepszaniu”
dźwięków za pomocą głośników), ale przede
wszystkim na zewnątrz.
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
TEST | MERCEDES-BENZ E63 AMG
17
To też dla laika może być jedyny wyróżnik
E63 AMG S, ponieważ samochód nieszczególnie
zdradza po sobie to, iż skrywa pod maską prawie
600 KM. Inne są zderzaki i progi. Zmieniony
jest też układ wydechowy, bo bardziej dyskretny
nie ma tu racji bytu – do epickich organów
potrzebne są przecież odpowiednio dobre rury.
Jeśli i to nie pomoże, to na pewno w oczy błyśnie
napis V8 Biturbo na błotnikach, albo całkowicie
rozwiewający wszelkie możliwości E63 AMG S.
To niewątpliwie najskuteczniejszy „cichy
zabójca” wśród sportowych limuzyn. Nie dość,
że wygląda niepozornie, to jeszcze jest w
stanie pokazać miejsce w szeregu ponad 95%
samochodom dostępnym na rynku. To prawdziwy
supersamochód opakowany w nadwozie
niepozornej limuzyny. Niezwykle drogiej limuzyny,
bo aby wejść w posiadanie E63 AMG S, trzeba
na dzień dobry zaszastać prawie 565 tysiącami
złotych. Jeśli jednak chcielibyście mieć auto
tak skonfigurowane, jak testowe, musielibyście
doposażyć je w m. in. pakiet kierowcy AMG,
pakiet wspomagający bezpieczeństwo jazdy,
panoramiczne okno dachowe, ceramiczny układ
hamulcowy, podgrzewany komplet miejsc, czy
system audio Harman Kardon. Wszystkie elementy
windują cenę do poziomu ponad 725 tysięcy
złotych.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
18
TEST
VOLVO XC60 T6Silnik: R6 Pojemność: 2953 cm3 Moc: 304 KM/5600 obr./min. Moment: 440 Nm/2100-4200 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, sześcio-biegowa 0-100 km/h: 6.9 s Prędkość max. 210 km/h Masa 1935 kg Cena
207 000 PLN
18
TEST | VOLVO XC60 T6
19
Z reguły SUV-em nie zapuszczam się dalej poza twardy, ubity grunt i mam ku temu bardzo poważne powody. Przede wszystkim dlatego, że nie są to samochody terenowe z krwi i kości, więc wszystko to, w czym są w stanie się zanurzyć staje się pułapką nie do pokonania. Aż do teraz.
DO TAŃCA I DO RÓŻAŃCA
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
Kto by się spodziewał, że bulwarowa terenówka
wyposażona w pakiet sportowy i 20 calowe
felgi aluminiowe, obute w typowo szosowe
opony będzie w stanie dzielnie wygrzebywać
się z bardzo grząskiego błota, czy równie
zdradzieckich wydm! Takie niespodzianki
natrafiłem podczas wycieczki na wschód,
w okolice Siemiatycz, gdzie poszukiwałem
fotograficznych inspiracji , których motywem
przewodnim miała zostać rzeka. I to nie byle
jaka, bo jedna z najbardziej malowniczych,
jakie mamy – Bug.
Ale Podlasie to nie tylko bardzo kręta rzeka.
Wokół jest pełno łąk z kolorem trawy, który
można spotkać praktycznie tylko tam oraz
lasy potrafiące się ciągnąć całymi kilometrami.
Najlepsze przy tym wszystkim są drogi i
choć te bardzo często mocno odbiegają od
standardów to jednak idealnie potrafią się
wpasować w tamtejszy krajobraz.
20
21
TEST | VOLVO XC60 T6
Śmiało mógłbym rzec, że Volvo XC60
T6 czuło się tam jak ryba w wodzie. W ogóle
to przemierzanie trasy spokojnym tempem
pozwalało na przyjemną relaksację, co nie znaczy,
że samochód nie nadaje się do wyskoczenia
na autostradę. W tamtejszym środowisku
6 cylindrowy silnik o mocy ponad 300 KM
z wściekłością rzuca na prawo wskazówką
prędkościomierza aż do deklarowanych
i zablokowanych 210 km/h. Gdyby nie
„elektrokaganiec”, XC60 bez większego wysiłku
osiągałoby dużo, dużo więcej.
A jak auto zachowuje się z dala od dróg
szybkiego ruchu? Śmiało mogę stwierdzić,
że takie mogą nie istnieć. Bo i po co, skoro
to na zwykłych drogach wojewódzkich czy
zniszczonych krajówkach SUV od Volvo
zachowuje się równie dobrze, jak przy
szaleńczym sprincie na autostradzie. Mało
tego, do wyprzedzania zupełnie wystarczy mu
bardzo krótka prosta, bo niedźwiedzia moc
bez problemu wprawia w ruch ponad dwie tony
(z kierowcą). A co mogę powiedzieć na temat
prowadzenia? Właściwie to niewiele. XC60
skręca tak, jak powinno, nawet pomimo dość
znacznej nadwagi. Mało tego – nieszczególnie
da się czuć tu przechyły nadwozia. A żeby
było ciekawiej to dodam, że czasem pomimo
pewnego prowadzenia na układzie kierowniczym
wyczuwalna jest działalność cenzora, co daje
wrażenie podobne do jazdy po lodzie i śmiem
twierdzić, iż większa jest w tym zasługa solidnej
masy własnej, niż niedopracowanego układu
jezdnego.
22
Z resztą „na sportowo” jest tu nie tylko
pod maską. Klimat czuć zarówno wewnątrz, jak i
na zewnątrz, gdzie pierwsze, co rzuca się w oczy,
to ogromne felgi. Jeśli macie obawy przed ich
uszkodzeniem, to uspokoję Was, że opony mają
odpowiednio duży profil i bardzo skutecznie
chronią koła przed zniszczeniem o krawężniki
czy kamienie. Ponadto auto wyposażono w
drapieżniejszy pakiet zderzaków z okrągłymi
końcówkami wydechu oraz imitacją dyfuzora,
który wygląda naprawdę dobrze.
Wewnątrz z pewnością przyczepilibyście
się do mało sportowego koła sterowego.
Mnie też się nieszczególnie podoba, bo choć
może nie jest takie, jakiego można byłoby
się spodziewać, to scharakteryzowałbym je
słowem „stateczne”. Jakbym się nie starał, to
jednak nie udałoby mi się nie nazwać go po
prostu wielkim. Wystarczy sięgnąć wzrokiem
trochę niżej, by zobaczyć aluminiowe
nakładki pedałów, same zegary w najbardziej
klasycznym trybie również są intrygująco
niebieskie (ze sportowego trybu Performance
nie chciałem korzystać), zaś przez „lewitującą”
konsolę centralną przebiega srebrny pas.
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
23
Dodajcie do tego fantastycznie brzmiący
zestaw audio Premium Sound i otrzymacie
wnętrze, w którym ścierają się przewidywalność
i poukładanie wraz ze sportowymi smaczkami,
bez których ciężko byłoby się obejść. Na
śmierć jednak zapomniałbym o elemencie,
który podoba mi się najbardziej. Fotele w Volvo
nie dość, że są jednymi z najwygodniejszych
w swojej klasie, to jeszcze z całą pewnością
prezentują się najlepiej. Popatrzcie tylko na
paski skóry, które łączą po bokach fotela połacie
tego samego materiału oraz na białą nić, która
w bardzo elegancki, ale i nie pretensjonalny
sposób wyróżnia się na tle wszechobecnej
czerni.
A za to wszystko przyszłoby Wam
zapłacić ponad 268 tysięcy złotych. Drogo?
Znajdźcie podobnie wyposażone nowe BMW,
Mercedesa, czy Audi a wypłacę Wam różnicę
w cenie. A teraz poważnie – by móc kupić
podobnie wyposażonego niemieckiego SUV-a,
trzeba wydać przynajmniej 58 tysięcy złotych
ekstra. Co jest tu w wyposażeniu? Między
innymi nawigacja z informacją o korkach,
internet, skórzana tapicerka, podgrzewane
siedzenia, 2 strefowa klimatyzacja, aktywny
układ kierowniczy, a także adaptacyjne światła
drogowe.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski
TEST | VOLVO XC60 T6
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
24
TEST
BMW 750dSilnik: R6 Pojemność: 2993 cm3 Moc: 381 KM/4000-4400 obr./min. Moment: 740 Nm/2000-3000 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, ośmiobiegowa 0-100 km/h: 4.9 s Prędkość max. 250 km/h Masa 1825 kg Cena 461 300 PLN
24
TEST | BMW 750d
25
BMW 750d xDrive łączy kilka sprzecznych rzeczy. Komfort, sportowe doznania, ogromną moc i zużycie paliwa samochodu o rozmiar mniejszego. Jak też zdążyliście zauważyć, nie jest to hybryda, a supernowoczesny turbodiesel, zadowalający się stosunkowo niewielkim apetytem na paliwo. Czy to limuzyna marzeń?
POGODZIĆ NIEMOŻLIWE
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
Mówi się, że teatr nie jest rozrywką dla każdego,
że należy się odpowiednio do niego ubrać, nie
wspominając o zachowaniu, ale tego już chyba
nie muszę nikomu przybliżać. Oczywiście to
Teatr Narodowy jest swego rodzaju największą
świątynią patron Apollo, co oznacza, że do dziś,
wybierając się na Królową Margot obowiązuje
nas tam niepisany dresscode, wymagający do
najmniej stroju wieczorowego.
Oczywiście zawsze można wybrać inny
spektakl, w innym teatrze i raczej na pewno nie
będziecie już zobowiązani do zakładania na
siebie garnituru, bądź sukni wieczorowej, co nie
oznacza, że można pojawić się tam w dresie.
Wyglądałoby to tak głupio, jak dobranie do
garnituru kolorowych Airmaxów.
Podobne dopasowanie może się wydawać
równie bezsensowne, jeśli weźmiecie pod
uwagę luksusową limuzynę i sportowe osiągi,
a absolutnym szczytem tego jest BMW serii
7. Chyba nie muszę tego nikomu mówić,
że samochody oznaczone biało-niebieską
szachownicą są wręcz symbolami świetnego
prowadzenia i bezkresnej radości z jazdy,
ale te cechy w odniesieniu do limuzyny są
tak potrzebne, jak spawaczowi umiejętności
szydełkowania.
26
27
TEST | BMW 750d
Najzabawniejsze przy tym wszystkim
jest to, jak praktyka może zmienić oczekiwania.
Z jednej strony mamy tu komfortową limuzynę
z adaptacyjnym zawieszeniem, skórzaną
tapicerką, która sięga prawie wszędzie tam,
gdzie oko, oraz czterostrefową klimatyzację,
ale (przynajmniej testowy egzemplarz) auto nie
jest do końca skierowane do kogoś, kto lubi
podróżować na kanapie. I nie będę wypominać
tutaj braku podgrzewanej i klimatyzowanej
kanapy. Kto choć raz przejedzie się tym
samochodem, nie będzie chciał wracać na tył.
Wszystko za sprawą pogodzenia ze
sobą dwóch przeciwieństw. Z jednej strony jest
meganowoczesny silnik o pojemności 3 litrów,
który za pomocą trzech, powtarzam – trzech
turbosprężarek osiąga gigantyczny, jak na
turbodiesla współczynnik „wyciśnięcia” koni
mechanicznych z każdego litra pojemności
skokowej. Ten wynik to 127 i pozwala postawić
750d xDrive-a w szeregu razem z Ferrari 458
Italia, Porsche 911 GT3, czy Jaguarem F-Type
V6S. Ten samochód jest tak szybki, że nawet
dość spora masa, zdrowo przekraczająca 1800
kilogramów nie przeszkadza w rozpędzeniu
się do 100 km/h w mniej, niż 5 sekund, zaś
prędkość maksymalna, tradycyjnie już została
zablokowana przy 250 km/h.
28
TEST | BMW 750d
Z drugiej strony to wciąż rozpieszczająca
pasażerów limuzyna, której staranności
wybierania nierówności nie można nic zarzucić,
jednocześnie też oferując właściwie niekończące
się rezerwy przyczepności. Co więcej, dość
konserwatywnie wyglądające wnętrze sprawia,
że atmosfera, jaka panuje wewnątrz uspokaja.
Na tyle, że chętnie włączacie tryb jazdy Comfort+
i odpływacie w bezkresie spokoju. Co więcej,
owe wyciszenie nie tylko wynika z wygody, jaką
dostarcza „siódemka”, ale i ze wspomnianego
bezkresu pokładów mocy i niutonometrów.
To samochód, w którym faktycznie
się nie męczysz, bo też nie ma tu absolutnie
niczego, co miałoby wywołać choćby odrobiny
zdenerwowania. Nawet zużycie paliwa sprawi, że
będziesz czuć się spokojnie. Czy kiedykolwiek
wyobrażałeś sobie, że 380 konna limuzyna
jest w stanie zadowolić się zużyciem paliwa na
poziomie 8.8 litra na 100 km? Co więcej, nie jest
to wynik uzyskany podczas głaskania pedału
gazu w trybie Eco Pro, a przy normalnej jeździe,
gdzie zdarzało się jechać ze stałą prędkością
150 km/h. W mieście spalanie rośnie do mniej
więcej 10.5 l/100 km. Czasami trudno takie
wyniki osiągnąć w samochodzie o dwa razy
mniejszej mocy! Wróćmy jednak do wnętrza
750d. Wspominałem na początku akapitu, że nic
nie jest w stanie wprawić kierowcę, czy pasażera
w zdenerwowanie. Naturalnie to tyczy się to
również ergonomii przełączników – wszystko
jest umieszczone i zgrupowane bardzo logicznie.
Nawet system iDrive nie sprawia najmniejszego
problemu, a wszystko to służy komfortowi
przemierzania kolejnych kilometrów.
29
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
Wszystko to obudowano blachami
nadającymi nadwoziu możliwie jak najbardziej
konserwatywny wygląd, przy czym nie
omieszkano się trzymać sztandarowej dewizy
projektantów z Monachium, dotyczącej
zachowania odpowiednich proporcji nadwozia.
Dzięki temu możecie podziwiać bezkreśnie długą
maskę, kończącą się dużymi i nowoczesnymi
reflektorami wykonanymi w technologii LED.
Co ciekawe, wyglądają one jak najzwyklejsze
w świecie reflektory, przynajmniej do
momentu nastania zmierzchu. Wtedy to „ringi”
odpowiadające za oświetlenie dzienne zaczynają
pełnić funkcję świateł mijania, dając przy tym
niezwykle białą plamę światła.
Między reflektorami znajdziecie chyba
największe nerki, jakie znalazły się w produkcyjnym
BMW od czasów modelu 502 V8 (1954 r.) . Są one
również integralną częścią zadziornie podciętego
spoilerami zderzaka, który dostępny jest w
pakiecie M. Tylna część samochodu prezentuje
się najbardziej szlachetnie. Duże, LED-owe
światła uformowano na kształt litery „L” i spięto są
ze sobą chromowaną listwą, skrywającą światła
cofania. W zderzak zaś wkomponowano dwie
końcówki układu wydechowego, które dosadnie
informują wyprzedzonych, że szkoda zachodu na
dogonienie tego samochodu. „To BMW jest dla
ciebie za szybkie. Odpuść sobie gonitwę”.
30
TEST | BMW 750d
Na zewnątrz lifting ma niewiele zmienić.
I bardzo dobrze, bo samochód cały czas
wygląda świeżo. Wystarczy popatrzeć na profil
maski z wyraźnie zaznaczonymi błotnikami, czy
łagodnie opadającą linię dachu, przechodzącą
w bagażnik, by stwierdzić, że tym samochodem
rządzi lekkość. Dodajcie do tego 19 calowe felgi
aluminiowe, które szczelnie wypełniają wolną
przestrzeń w nadkolach, by dojść do wniosku,
że to musi być to. I wcale z tym nie przesadzam,
gdyż parę razy zaczepiano mnie na ulicy pytając,
jakie są moje wrażenia z jazdy, gdyż owi panowie
przymierzają się do zakupu podobnej Mazdy.
Jeśli więc jesteś zainteresowany zakupem
tego samochodu, a nie pytałeś mnie o niego na
ulicy, to w paru słowach go scharakteryzuję –
obszerny, całkiem szybki, bardzo oszczędny i z
niewygodnym fotelem. Gdyby ostatni punkt nie
robił na Was wrażenia, to dodam, że za 2.5 litrową
wersję musielibyście zapłacić przynajmniej 138
tysięcy złotych, a jeśli interesuje Was poziom
wyposażenia testowego modelu, to musielibyście
dorzucić dodatkowo lakier metallic, szyberdach i
jasną tapicerkę siedzeń. Wartość końcowa to 141
700 zł.
Tekst: Marcin Koński
Zdjęcia: Krystian Kwaśniewski, Marcin Koński
REKLAMA
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
32
TEST
AUDI S3Silnik: R4 Pojemność: 1984 cm3 Moc: 300 KM/5500-6800 obr./min. Moment: 380 Nm/1800-5500 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, sześciobiegowa 0-100 km/h: 5,0 s Prędkość max. 250 km/h Masa 1520 kg
Cena 164 300 PLN
32
TEST | AUDI S3
33
Bez wątpienia, gdyby Audi S3 potrafiło grać w karty, byłoby niekwestionowanym mistrzem. Ciężko o równie odartego z emocji gracza zarówno przy stole, jak i w segmencie aut klasy GTI.
POKER FACE
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
34
Pewnie uznacie, że cyrk to tania i mizerna
rozrywka dla plebsu, ale jeszcze nie tak dawno
temu w moim Legionowie była to jedna z
niewielu rzeczy, jaka miała miejsce i służyła
zabawianiu odpoczywającego od stolicy
społeczeństwa. Dlatego też zapewne cyrki
cieszą się zdecydowanie większą popularnością
w mniejszych miastach, aniżeli w wielkich
metropoliach, jak np. Warszawa, gdzie nawet jak
nic się nie dzieje, to coś zawsze coś jest.
Wyobraźcie sobie w takim razie, że
mieszkacie w takim mieście, jak moje i idziecie
do cyrku. Kupujecie bilet, wchodzicie do
wielkiego namiotu i zajmujecie miejsce na ławce.
Występ rozpoczyna para klaunów z wygłupami
i typowym numerem popisowym, jakim jest rzut
tortem w drugiego klauna. Ciasto leci i trafia na
twarz jednego z pajaców. Jego lekko poirytowana
mina wcale nie dziwi, ale za to reakcja nadawcy
tortu już lekko zaskakuje. Zamiast nagłego
ataku śmiechu, który ogarnąłby najmniejszą
cząstkę przestrzeni, widać znudzenie rutyną.
Ot świetnie namierzony nochal i perfekcyjnie
trafienie tortem. Już większe emocje są przy
rzutkach w pubie.
34
TEST | AUDI S3
35
I tak oto zwinnie przechodzimy na fotel
kierowcy Audi S3 Sportback. Fakt, jako GTI
spełnia swoją rolę wybornie. Ma pod maską
okrągłe 300 KM wyciśniętych z 2 litrowego
silnika, do tego jest jeszcze dwusprzęgłowa
skrzynia i napęd quattro, dzięki którym do 100
km/h auto przyspiesza w równo 5 sekund.
Wyobraźcie sobie, że 60 koni mocniejszy,
mniej więcej 25 tysięcy złotych droższy
Mercedes A45 AMG potrzebuje tylko 0.4
sekundy mniej, by móc pędzić 100 km/h, a
umówmy się, poza światem liczb i cyferek
nie ma to aż tak wielkiego znaczenia. Oba
auta z resztą potrafią jechać 250 km/h. Czy
to oznacza, że warto zaoszczędzić sobie już
na starcie te 25 tysięcy? Raczej nie. Chyba, że
czekacie na RS3, który wg. moich podejrzeń,
otrzyma od Golfa R400, 2 litrowy motor,
którego moc będzie mieć jakieś 400 KM.
Powróćmy jednak do S3. Siedząc
wewnątrz tego kompaktowego rozrabiaki,
bez problemu można dostrzec elementy,
które dadzą do zrozumienia, że siedzimy
w czymś mocniejszym, niż 1.4 TFSI. Jest tu
mała kierownica, aluminiowe nakładki na
pedałach, sportowe fotele i mysioszare tablice
zegarów. To wszystko jednak niknie przy
okropnie wyglądającej konsoli centralnej,
która składa się z chowanego ekranu i dwóch
gigantycznych kratek wylotu powietrza.
Nie wiem czemu Audi upodobało sobie ten
motyw w mniejszych modelach, ale wygląda
on tak odrażająco, że przed zakupem bez
zastanowienia darowałbym sobie wizytę w
salonie producenta z Ingolstadt na rzecz tego
z Monachium.
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
36
Jedyna rzecz, która potem nie dawałaby
mi spokoju, to piękny, aluminiowy przycisk z
czerwoną obwódką, który budziłby do życia
całkiem rasowo brzmiące dźwięki, których
źródło wypływałoby przez cztery końcówki
układu wydechowego. I nie ma co kręcić głową,
że pod maską siedzą tylko cztery gary, bo
potrafią one gadać bardzo „bulgosoczyście”, a
im wyżej wskazówka obrotomierza wspina się
po skali , tym gang silnika jest twardszy i bardziej
surowy. Lekki zawód sprawił tylko wydech w
trybie sportowym, bo podczas agresywnego
sprintu oczekiwałbym czegoś bardziej poważnie
brzmiącego, niż przygrywka na perkusji po
opowiedzeniu kiepskiego żartu.
To nie koniec gorzkich żali – boli mnie też
to, że S3 tak nieszczególnie chce się wyróżnić
na tle zwykłych A3. Inny grill z tabliczką „S3”
to trochę za mało. Oczywiście fajnie jest mieć
coś tak cichociemnego, co nieszczególnie chce
zdradzać swój potencjał, jednak z drugiej strony
nie ma co też bawić się w aż tak przesadną
skromność – wszak auto rozpędza się do 100
km/h w równe 5 sekund, a takiego wyczynu może
sprostać niewiele hot hatchy. Inną sprawą są
relingi dachowe, które moim zdaniem nie pasują
do hatchbacka (a już tym bardziej sportowego)
i sprawiają, że optycznie auto jest dojrzalsze.
Po co, skoro GTI to auta dla kogoś, kto chce się
wyszaleć? Relingi wybierają osoby, które pewien
etap życia już zakończyły i idą ślepo w kierunku
„dojrzałem, nie mieszczę się z bagażami rodziny,
więc pora kupić osprzęt na dach samochodu”.
Te z kolei na pewno nie spojrzą w kierunku
miejskich ścigantów.
TEST | AUDI S3
37
Inną rzeczą jest to, że tego auta właściwie
nie da się wyprowadzić z równowagi.
Agresywne atakowanie zakrętów, kręcenie
się w kółko, czy slalom nie są w stanie
wyrzucić tylnej osi. A szkoda, bo możliwość
choćby krótkiego dryftu bez używania
hamulca ręcznego (który notabene jest tutaj
elektryczny) w tego typu samochodach
daje nieporównywalnie większą frajdę od
statecznie pokonywanego zakrętu. Jeśli nie
wiecie o co mi chodzi, to zabierzcie na tor A45
AMG – Mercedes nie będzie długo wyjaśniać
„jak to się robi”.
Dla kogo więc jest skierowane S3?
Wydaje mi się, że typowemu nabywcy
brakuje mocy w Golfie GTI, a wersję R uważa
za nieodpowiednio prestiżową – w końcu
dobrze byłoby, jakby 300 KM było należycie
„ubrane”. Należyta jest też cena, bowiem S3
jest droższe od Golfa R o 16 810 zł, zaś to, które
oglądacie na zdjęciach, zostało dodatkowo
uposażone o m. in. regulowaną sztywność
zawieszenia, audio Bang & Olufsen, reflektory
LED-owe i skórzaną tapicerkę z rombowym
obszyciem. To winduje cenę do poziomu
blisko 239 tysięcy złotych, a to okropnie
dużo, jak na kompaktowego hot hatcha.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski, Marcin Koński
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
38
TEST
LEXUS IS300hSilnik: R4 Pojemność: 2494 cm3 Moc: 223 KM/6000 obr./min. Moment: 521 Nm/4200-5400 obr./min. Skrzynia biegów: Bezsto-pniowa 0-100 km/h: 8,3 s Prędkość max. 200 km/h Masa 1680 kg
Cena 161 900 PLN
38
TEST | LEXUS IS300h F-SPORT
39
Pierwsze spotkanie z Lexusem IS300h wcale mnie nie porwało. Samochód nie był wcale tak szybki, jak obiecywały jego konie, zaś samemu w sobie brakowało tego czegoś. Czy drugie podejście z IS300h F-Sport pozwoli zatrzeć pierwsze wrażenie?
PIERWSZE WRAŻENIE PO RAZ DRUGI
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
40
Prawdę powiedziawszy to nie pamiętam, czy
pisałem kiedyś Wam o tym jak bardzo ważne
jest pierwsze wrażenie. W sumie, nawet jakbym
nie mówił, to nie byłbym pierwszy, kto Wam to
powiedział. Dobrze dobrane, czyste i schludne
ubranie to podstawa przy rozmowie kwalifikacyjnej
i nie ma co się z tym kłócić. Chociaż z drugiej
strony, chyba nie wszyscy są tego świadomi, bo
będąc na „masowej” rozmowie z udziałem kilku
kandydatów na raz widziałem bardzo różnych
ludzi, których następnie potem widywałem na
szkoleniach.
Dobre, pierwsze wrażenie musi być jednak
obustronne, bo mógłbym założyć się o stówę,
którą pożyczyłem jakiś czas temu koledze i
nie odzyskałem do tej pory, że jeśli przyszły,
potencjalny pracodawca nie „wypadnie” przed
Wami najlepiej, to sami będziecie chcieli jak
najszybciej skończyć rozmowę i zapewne jeszcze
pozdrowić jegomościa środkowym palcem. Wiem,
bo sam tak kilka razy miałem.
40
TEST | LEXUS IS300h F-SPORT
41
Przede wszystkim winne temu są małe
zarobki, podejrzenie wyzysku, czy też brak
jakichkolwiek perspektyw na przyszłość. O co
może mi chodzić, przy podejrzeniu wyzysku?
Wcale nie mam tu na myśli niskich zarobków,
bo praca może być całkiem dobrze płatna,
ale może wymagać Twojego samochodu,
byś mógł nim jeździć po okolicy i rozwozić
różnego rodzaju pakunki (i nie mówię tu o
pracy kuriera, przynajmniej nie dosłownie).
Wtedy trzeba mieć na uwadze to, że te dobre
zarobki trzeba przeznaczyć również na paliwo
do auta oraz potencjalne koszty napraw. Nie
wspomnę też o tym, że jak zepsuje Wam
się samochód i będzie stać w warsztacie, to
będziecie wyłączeni z pracy na kilka dni, co
oznacza, że nie zarobicie. Sami więc widzicie,
że dobre pieniądze są tu tylko na papierze.
A skoro już tak opowiadam, to jeszcze
przytoczę Wam historyjkę odnośnie braku
perspektyw. Kiedyś zostałem zaproszony
na rozmowę kwalifikacyjną do telewizji
motoryzacyjnej. Wszystko przebiegało bardzo
dobrze do momentu, kiedy nie poproszono
mnie o propozycje nowych programów oraz
zasugerowanie, któżby z pracujących tam
prezenterów mógłby się tym zająć. Jako, że
obawiałem się wykorzystania mojego pomysłu
w przyszłości, rzuciłem jakąś najgłupszą rzecz
pod słońcem, która przyszła mi do głowy,
bo przeczuwałem, że z tej rozmowy już i tak
nic nie wyniknie (wcześniej powiedziałem,
że robią apokaliptycznie słabe programy,
co z resztą do tej pory nieszczególnie się
zmieniło). Potwierdzeniem moich podejrzeń
była odpowiedź na moje pytanie dotyczące
perspektyw na przyszłość, która brzmiała
mniej więcej tak „popracuje Pan na darmowym
stażu przez 3 miesiące, a potem zobaczymy,
he he.. .” robiąc minę, sugerującą znalezienie
sobie w międzyczasie innego zajęcia. Potem
była zadana jakaś praca domowa, którą
najzwyczajniej w świecie zignorowałem.
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
42
Tak, czy siak, pierwsze wrażenie jest niezwykle
silne, bowiem zostaje z Wami już do końca i
nieszczególnie macie na nie wpływ. Tak też miałem
z Lexusem IS300h, bowiem jeździłem już nim
przed rokiem, kiedy świeżo trafił na rynek. Uznałem
wtedy, że jest okropnie beznadziejny, przede
wszystkim dlatego, że odniosłem wrażenie, iż
nadwozie było zaprojektowane pod wersję F-Sport
z bardziej agresywnymi zderzakami oraz zegarami
przypominającymi te z LFA. Do bardziej eleganckiej
odmiany zdecydowano się utemperować coś,
co tworzyło z autem jedność, dając przy tym
najbardziej stonowany i zdecydowanie najbardziej
nijaki zestaw wskaźników, jaki kiedykolwiek
widziałem w Lexusie (z resztą na podobną chorobę
zapadł GS).
Prowadzenie, hamowanie, wyczucie auta nie
budziło żadnych zastrzeżeń. Jedyny ból to moc,
którą ciężko określić mianem 223 KM. Prędzej
powiedziałbym, że pod maską jest ich jakieś 50
mniej. Poza tym nie rozumiałem budowania 4
cylindrowego silnika o takiej samej pojemności
co V6, ani stosowania bezstopniowych przekładni,
których zwyczajnie nie lubię. Dlatego też
postanowiłem poznać się z hybrydowym IS-em
trochę dłużej, by przekonać się przynajmniej do
części racji inżynierów.
TEST | LEXUS IS300h F-SPORT
43
Kiedy moim oczom ukazał się niebieski
IS300h w wersji F-Sport, trochę się zdziwiłem.
Dopiero po krótkim namyśle przypomniałem
sobie, że sam mówiłem, iż jeśli IS, to tylko F-Sport,
który jest dopełnieniem całości. Popatrzcie tylko
na te agresywne zderzaki z zygzakowatym grillem,
grafitowymi felgami z kutego aluminium i na
kapitalne zegary. Jedyne, czego mi tutaj brakuje, to
wydechu, jak w IS250. Ukrywanie go za zderzakiem
w moim odczuciu nie ma najmniejszego sensu,
ani wpływu na to, czy samochód jest bardziej
ekologiczny, czy też nie. W końcu Infiniti Q50
Hybrid nawet nie próbuje ukrywać swoich rur,
mimo zdecydowanie bardziej porażającej mocy i
co najmniej równie niewielkiego apetytu na paliwo.
Jeśli więc zszedłem na poziom koni
mechanicznych, to chciałbym sprawdzić, czy
uda się odnaleźć brakujące pół setki rumaków
spod maski. Odpowiedź brzmi – tak. IS300h
jest szybsze od tego, którym jechałem rok temu
i nie wiem czy to nie jest zasługa wersji F-Sport.
Nie oznacza to jednak, że ta moc jest dostępna
zawsze i wszędzie. Żeby móc się do niej dobrać,
wskazówka obrotomierza musi wspiąć się na co
najmniej 5 tysięcy obrotów na minutę. Dopiero
wtedy czuć zdecydowane kopnięcie i gwałtowne
przyspieszenie. Zanim jednak do tego dojdzie,
auto będzie mozolnie rozpędzać się wystawiając
na próbę cierpliwość kierowcy, by po ponad
8 sekundach osiągnąć 100 km/h. Prędkość
maksymalna wynosi równo 200 km/h.
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
44
Najciekawszy przy tym był fakt, iż pomimo niezbyt ekologicznego trybu jazdy -
rzekłbym nawet, że bardziej przypominającego walkę z czasem - średnie zużycie paliwa
na komputerze pokładowym regularnie spadało z początkowych ponad 10 litrów (w
momencie odebrania auta), do 8 (w czasie zdawania). Jak widzicie, to całkiem przyzwoity
wynik, więc jeśli jesteście zainteresowani Lexusem IS300h, musicie przygotować co
najmniej 162 tysiące złotych. To 64 tysiące złotych mniej, niż za potwornie szybkie, ale i
mniej finezyjne Infiniti Q50.
Żeby jednak Lexus był w sensownej wersji F-Sport, trzeba zainwestować ponad
230 tysięcy złotych, a to drastycznie zmniejsza różnicę między IS300h, a Q50 Hybrid.
Dodajcie do tego jeszcze 23 500 zł, a otrzymacie m. in. adaptacyjne reflektory, zestaw
audio Mark Levinson, a także podgrzewaną kierownicę. Sęk w tym, że to już półka cenowa
hybrydowego Q50. Mając takie pieniądze, miałbym duży problem - kupić pięknego
Lexusa, czy rakietowo-szybkie Infiniti . Myślę, że tym razem nie podejmę decyzji , więc
zostawię ją Wam.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski, Marcin Koński
WWW.SEAT-AUTO.PL
/ MOC 280 KM / PRZYSPIESZENIE 5,8 s DO 100 km/h / CUPRA DRIVE PROFILE
NOWY LEON CUPRA 280NIECODZIENNA MOC NA CO DZIEŃ
TECHNOLOGY TO ENJOY
W zależności od wariantu i wersji zużycie paliwa w cyklu łączonym od 6,4 l/100 km, emisja CO2 od 149 do 154 g/km. Informacje dotyczące odzysku i recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji na stronie
www.seat-auto.pl. Standard wyposażenia może się różnić w zależności od wersji modelowej samochodu.
REKLAMA
45
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
46
TEST
JEEP RENEGADESilnik: R4 Pojemność: 1956 cm3 Moc: 140 KM/3750 obr./min. Moment: 350 Nm/1750 obr./min. Skrzynia biegów: Manualna, sześcio-biegowa 0-100 km/h: 9.5 s Prędkość max. 182
km/h Masa 1502 kg Cena 81 300 PLNLN
46
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
47
Najmniejszy Jeep potrafi wyróżnić się z tłumu nie tylko oryginalnym wyglądem, ale też kolorem kamizelek odblaskowych drogowców, toteż trudno go nie znaleźć nawet na parkingu pod Tesco podczas wyprzedaży karpia przed świętami Bożego Narodzenia. Czy brak możliwości zgubienia Renegade-a to jego jedyna zaleta?
MECHANICZNA POMARAŃCZA
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
48
Żyjemy w kraju, który potrafi być bardzo
kolorowy i to bardzo cieszy. Ludzie, ulice,
przyroda wbrew pozorom wcale nie jest taka
szara i smutna. Wybierzcie się do Belgradu,
a przekonacie się czym jest szarość betonu,
który ogarnia niemal wszystkie ulice serbskiej
stolicy, poza jedyną aleją, która lubi kolory
– Ulica Knez Mihailova – która jest jednym z
najbardziej lubianych deptaków w mieście. U
nas kolorowych ulic wcale nie jest tak mało, a
co więcej, z roku na rok sukcesywnie przybywa
kolejnych. Dla mnie to również powód do
zadowolenia, bo ciekawe miejskie tło należy do
rzadkości, ale i te zaczynają się pojawiać.
Jedno za to cały czas się nie zmienia. Kiedy
popatrzycie na ulice, to szybko dojdziecie
do wniosku, że oglądacie to wszystko przez
pryzmat czterech pancernych. Nie, nie myślę
o czołgach. Chodzi mi o to, że na ulicach
można znaleźć całą feerię barw, które widzicie
w czarno-białym filmie. Są auta czarne, są
białe, a między nimi królują wszelkiej maści
szarości. Gdzieniegdzie tylko próbują przebić
się pojedyncze samochody wyłamujące się z
tego kanonu i dzięki Bogu za to, że są jeszcze
tacy ludzie, który mają odwagę kupować auto
pod siebie, a nie pod klienta, który odkupi je za
parę lat.
48
TEST | JEEP RENEGADE
49
Ci, co choć trochę mnie znają pomyślą
sobie teraz, że jestem hipokrytą, bo sam jeżdżę
czarną Alfą, ale kupiłem to auto z drugiej ręki. A
jak wszyscy wiecie, wtedy nie szuka się auta w
odpowiednim kolorze, tylko stanie technicznym.
Z resztą wbrew pozorom, moje MiTo ma bardzo
kolorowe usposobienie, które zmienia się w
zależności od tego, w jakiej pozycji będzie tryb
DNA. Co więcej, mam wobec mojego auta bardzo
poważne plany, w tym zmianę barw, a moim
marzeniem jest matowy błękit. Piękna sprawa.
Uwielbiam kolorowe auta, zwłaszcza, kiedy
robię im zdjęcia do materiału. Szare, srebrne,
białe i czarne mają to do siebie, że lubią zlewać
się z najbliższym otoczeniem, dlatego też trzeba
szukać, albo po prostu czekać na odpowiednie
warunki do zdjęć. Pomarańczowego zaś gdzie
nie zabierzesz, to wyjdzie wyjątkowo wdzięcznie,
a taki też jest prezentowany Jeep Renegade. Nie
wiem tylko, czy sam zdecydowałbym się na zakup
małej, pomarańczowej terenówki. Chyba jednak
nie, bo o ile do zdjęć jest bardzo fotogeniczny,
tak na co dzień ludzie mogą mieć podstawy do
dziwnych podejrzeń odnośnie właściciela auta.
Mnie zdecydowanie bardziej przypadłaby do
gustu wojskowa zieleń ozdobiona dodatkowo
gwiazdami w okręgu na wzór tych w wojskowych
Willysach z II Wojny Światowej.
Poza tym w dość niecodziennym, jak na
Jeepa, kolorze, auto samo w sobie idealnie
wpasowuje się w wartości, którymi wierna
jest marka. Jest tu pionowy przód z okrągłymi
reflektorami, siedmioczęściowym grillem, płaską
maską i równie poziomym dachem, masywnymi
nadkolami oraz pionowo opadającym tyłem. Żeby
jednak mały Renegade mógł się czymś wyróżnić
to kierunkowskazy w kwadratowych, tylnych
światłach, mają kształt litery „X”. Niby nic, a cieszy.
Wnikliwi za to powiedzą, że w tym Jeepie jest co
najmniej tyle samo FIAT-a i jakoś trudno mi się z
nimi nie zgodzić.
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
50
Z zewnątrz moją uwagę przyciągnęła
podcięta, podwójna końcówka wydechu.
Właściwie taka sama jaką możecie zobaczyć
w FIAT-cie Bravo. Wewnątrz zapożyczeń jest
jeszcze więcej. Przełączniki od wycieraczek i
kierunkowskazów, dźwignia zmiany biegów
oraz panel klimatyzacji są takie same, jak w
Alfie Romeo Giuliettcie. Czy trzeba to uznać
za wadę? Nie. W końcu koncern FIAT-a i
Chryslera nie jest pierwszy, który uwspólnia
poszczególne elementy między wszystkie auta
w swojej grupie, a skoro na takich drobnostkach
da się zauważalnie zaoszczędzić, to czemu
nie? Z resztą cała reszta jest już typowa dla
Jeepa.
Nie brak tu miejsca na uchwyty, czy
odwołania się do charakterystycznych symboli
marki oraz przypomnienia, że marka działa
od 1941 roku. Jest tu też mięsista kierownica
z rekordowo dużą ilością przycisków
(naliczyłem ich 22!) , są bardzo czytelne
zegary, którym nie brakuje fantazji , czego
najlepszym przykładem jest czerwone pole
obrotomierza. Jest też bardzo czytelny, duży i
kolorowy wyświetlacz między zegarami, który
charakteryzuje się typową przypadłością,
jaką jest kulejące tłumaczenie z języka
angielskiego. Nie dość, że połowa komend jest
niezrozumiała, to postarano się przetłumaczyć
dosłownie wszystko, włącznie z kierunkami w
kompasie. Co jak co, ale akurat tam angielskie
oznaczenie kierunków jest dużo jaśniejsze
od polskich, udziwnionych skrótowców.
Bardzo mocnym punktem Renegade-a jest
wrażenie przestrzeni, jakie budzi pudełkowate
nadwozie. Ten kompaktowy SUV pozwala
całkiem wygodnie podróżować nie tylko z
przodu, ale i z tyłu.
TEST | JEEP RENEGADE
51
A jak prowadzi się Renegade na zwykłej
drodze? Zaskakująco dobrze, bowiem przez
cały czas, kiedy nim jeździłem odnosiłem
wrażenie, że prowadzę terenówkę z krwi
i kości, taką jak Wrangler. Mimo tego, auto
pewnie prowadziło się nie tylko na wprost,
ale i w zakrętach. Układ kierowniczy działał
niezwłocznie, zaś zawieszenie ani na moment
nie dawało poczucia niepewności. Pod maską
znalazł się 2 litrowy turbodiesel o mocy
140 KM i choć może ta gromadka nie robi
wrażenia, to wydaje mi się, że najmniejszemu
Jeepowi najzupełniej w świecie taka moc
wystarcza do sprawnego przemieszczania
się. Po 9.5 sekundy od startu, Renegade jest
w stanie przekroczyć 100 km/h, a prędkość
maksymalna to 182 km/h, ale dynamika
to nie jedyna mocna strona tego silnika.
Motor dał się poznać również od bardziej
ekonomicznej strony. Średnie zużycie paliwa
w trasie wyniosło nieco powyżej 7 litrów na
100 km, co jak na 1.5 tonowy samochód o
aerodynamice kredensu jest bardzo dobrym
wynikiem.
Sami więc musicie przyznać, że to
bardzo ciekawa oferta. Zwłaszcza, że ceny
Renegade-a z tym silnikiem rozpoczynają się
od 81 tysięcy złotych. Jeśli szukacie czegoś
podobnego do tej mechanicznej pomarańczy,
to również nie powinniście rozczarować się
ceną. Po doposażeniu auta do wersji Limited, z
pomarańczowym lakierem i czarnym dachem,
miękką, skórzaną tapicerką, podgrzewanymi
siedzeniami oraz kierownicą, dużą nawigacją,
a także przyciemnionymi tylnymi szybami
musielibyście zapłacić 128 450 zł. Jak na
całkiem zdolną terenówkę z bardzo bogatym
wyposażeniem to nawet dobra cena, jednak
za te pieniądze nie otrzymacie prawie
idealnego samochodu z kulejącym językiem
polskim w komputerze pokładowym.
52
Dużo poważniejszym problemem jest usterkowość
samochodów. Nigdy wcześniej nie zajmowałem
stanowiska w sprawie awarii auta, bo mnie one
zwyczajnie nie dotyczyły. Na cztery testy Jeepa, jakie do
tej pory przeprowadziliśmy, jeszcze żaden samochód nie
został zwrócony bez problemów, które nie były zależne
ani ode mnie, ani od Naczelnika Kwaśniewskiego. W
przypadku Renegade-a najprawdopodobniej uszkodzeniu
uległ komputer sterujący, gdyż po przejechaniu ok.
230 kilometrów zaczęły pojawiać się różnego rodzaju
kontrolki o niesprawności kolejnych układów, począwszy
od systemu Start/Stop i centralnego zamka, a kończąc na
układzie sterującym działanie napędu na wszystkie koła.
Mam tylko nadzieję, że są to przypadłości jedynie aut z
parku prasowego, które według mechaników, mają bardzo
trudny żywot.Tekst: Marcin Koński
Zdjęcia: Krystian Kwaśniewski
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
Skacząc plecami do poprzeczki, a nie przodem, jak robiono przez dekady, Dick Fosbury przełamał konwencję
i zdobył olimpijskie złoto w skoku wzwyż. Technologia SKYACTIV od Mazdy jest dowodem na to, jak niezwykłe rezultaty może przynieść
łamanie utartych schematów.
Przykładem jest silnik SKYACTIV-G, który z sukcesem konkuruje z turbodoładowanymi silnikami o zmniejszonej pojemności i porównywalnej mocy. Zapewnia on niezrównane osiągi
i nadzwyczajną sprawność dzięki stopniowi sprężania 14:1, zastosowanemu po raz pierwszy na świecie w seryjnie produkowanych silnikach.
Mazda. Przełamujemy konwencje.
W zależności od wersji samochodu średnie zużycie paliwa oraz emisja CO2 wynoszą odpowiednio: od 5,0 do 5,8 l/100 km oraz od 118 do 135 g/km. Informacje
dotyczące odzysku i recyclingu samochodów wycofanych z eksploatacji znajdziesz na www.mazda.pl
Zwycięża ten, kto przełamuje konwencje
Mazda3
REKLAMA
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
54
TEST
HONDA CR-VSilnik: R4 Pojemność: 1997 cm3 Moc: 155 KM/6500 obr./min. Moment: 192 Nm/4300 obr./min. Skrzynia biegów: Manual-na, sześciobiegowa 0-100 km/h: 10.2 s Prędkość max. 190
km/h Masa 1517 kg Cena 105 900 PLN
54
TEST | HONDA CR-V
55
Coraz częściej spotyka się SUV-y z napędem na jedną oś, zdolne pokonywać co najwyżej wysokie krawężniki. Honda posunęła się krok dalej i stworzyła równie niezdarne auto, w którym napędzane są wszystkie koła.
NIE PRÓBUJ ZJEŻDŻAĆ Z ASFALTU
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
56
Kiedyś wszystko to, co miało większy,
niż normalny prześwit, było zaliczane do miana
samochodów terenowych. Wtedy zupełnie
naturalną rzeczą była rama, na której opierało się
nadwozie auta i stały napęd na wszystkie koła.
Dosyć często spotkać można było również reduktor,
który pozwalał wygramolić się z głębokiego błota.
To wszystko w sumie wystarczało do tego, by nie
bać się nie tylko obfitych opadów deszczu, ale też
solidnych śnieżyc.
Teraz o takich udogodnieniach można
pomarzyć. Chyba że jesteście zainteresowani
Mitsubishi Pajero, albo jednym z wielu Pick-up-ów.
W każdym innym przypadku reduktor czy skrzynia
rozdzielająca napęd są czymś zupełnie obcym.
Nawet napęd na wszystkie koła nie jest taki sam,
bo najczęściej odpowiada za niego Haldex, co
oznacza, że póki auto nie jest w poślizgu, porusza
się za pomocą jednej osi.
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
57
Oczywiście można zasłaniać się
względami ekologicznymi, że to dobre dla
środowiska, bo samochody mniej zużywają
paliwa i w ogóle, ale moim zdaniem w równie
dużej mierze odpowiadają za to klienci.
Wszystko dlatego, że zamarzyło im się mieć
samochód terenowy, który tak naprawdę
terenowym nie jest. Bo i po co, skoro najczęściej
takie auta nie zjeżdżają nawet z asfaltu. Może
też dlatego coraz częściej oferuje się te
„pseudoterenówki” z napędem tylko na jedną
oś. Takie samochody idealnie sprawdzają się
podczas pokonywania wyższych krawężników,
a także do spoglądania na wszystkich z góry.
Honda CR-V idealnie wpasowuje
się w ten kanon modnego, nowoczesnego
SUV-a. Całkiem duży, atrakcyjnie wyglądający
samochód zwraca na siebie uwagę ciekawym
kolorem nadwozia, o nazwie Passion Red
Pearl, ale to nie wszystko, na co można zwrócić
uwagę. Bardzo podoba mi się aktualny wygląd
przodu CR-V, który nie prezentuje się już
tak, jakby ktoś wybił mu żuchwę. Wielki grill
połączony z równie pokaźnymi reflektorami
naprawdę mi się podoba. Szkoda tylko, że
tył został zrobiony z finezją producentów
zmywarek do naczyń. Szczerze powiedziawszy
wysoko umieszczone światła, niewielka tylna
szyba i ogromne połacie blachy pod nią wcale
nie wyglądają dobrze. Dlatego też dziwi mnie
to, że Honda zdecydowała się pójść śladami
Kii Sportage oraz Toyoty RAV4 i zbudowała
coś bardzo podobnego.
TEST | HONDA CR-V
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
58
Na szczęście nie muszę podróżować
na dachu jak Jaś Fasola, bo wewnątrz jest po
prostu ładnie i schludnie. Wszystkie przyciski
umieszczone są logicznie, dlatego też przesiadka
z innego auta nie sprawia kłopotu. Fotele są
całkiem wygodne, zegary bardzo czytelne. Jedyne
zastrzeżenie miałbym do skóry na kierownicy, która
sprawiała dziwne wrażenie, jakby była wykonana
z czegoś tańszego i dużo mniej szlachetnego, jak
na przykład skaj. Bardzo podobny do tego, jaki był
na siedzeniach Ikarusów komunikacji miejskiej.
Sam układ kierowniczy również nie do
końca budził mojego zaufania, gdyż odnosiłem
wrażenie, że podczas pokonywania zakrętów,
CR-V ślizgał się jak na lodzie. To jest o tyle
dziwne, że auto reagowało nawet na najmniejsze
skinienie nadgarstkiem, tak jakby idealnie czytało
to, co mam do przekazania przednim kołom, zaś w
odpowiedzi zwrotnej miałbym do rozszyfrowania
coś, co wyszło z Enigmy. Poza tym do mojej
dyspozycji było 155 koni mechanicznych i 192
niutonometrów momentu obrotowego, które
potrafiły rozpędzić ponad 1,5 tonową górę żelastwa
do 190 km/h. Sam sprint do 100 km/h trwa przy
tym nieco ponad 10 sekund, co można uznać za
całkiem przyzwoity wynik.
TEST | HONDA CR-V
59
Trzeba przy tym jednak pamiętać, że
moc dostępna jest dopiero po przekroczeniu
4 tysięcy obrotów na minutę, czyli w miejscu,
gdzie dynamiczny kierowca z reguły zmienia
bieg na wyższy, co w tym wypadku jest błędem.
Pytanie tylko, czy CR-V z 2 litrowym silnikiem
benzynowym jest na tyle dynamiczne, by
rezygnować z np. zaskakująco dobrego diesla
1.6? Moim zdaniem nie, bo tutaj i tak nie chodzi
o osiągi, za to zużycie paliwa jest przynajmniej
2 krotnie większe, niż w wypadku o 35 koni
słabszego „ropniaka”.
Przez cały czas zastanawiałem się
też, dlaczego napęd na jedną oś jest tak
popularyzowany. Fakt – nie każdy będzie
jeździć swoją Hondą po dnie wyschniętego
jeziora, gdzie ziemia potrafi być zdradziecko
grząska, ale zimą (nawet tak krótką jak
zeszłoroczna) napęd na obie osie w takim
aucie jest po prostu niezbędny. I tak się
zastanawiałem, póki szczęka nie opadła mi
na kolana. Okazało się bowiem, że testowany
CR-V MA napęd na cztery koła i moim
skromnym zdaniem jest beznadziejny, bo po
prostu nie działa.
60
Honda jako pierwsza dała naprawdę poważny powód do tego, by zamiast
106 tysięcy złotych, inwestować w CR-V z napędem na przednie koła, za 9
tysięcy złotych mniej. A że to wersja z m. in. skórzaną tapicerką, podgrzewanymi
fotelami, tempomatem, oknem dachowym, radiem z zestawem słuchawkowym
oraz systemem bezkluczykowym, to trzeba zapłacić już 142 400 zł i niestety nie
można już zrezygnować z napędu na cztery koła. A szkoda, bo jest naprawdę
bezużyteczny.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski,Marcin Koński
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
Forma, która olśniewa.Nowa Klasa CLS Coupé.
Są samochody, od których bije prawdziwy blask. Właśnie taka jest nowa Klasa CLS Coupé. Aktywne reflektory światłowodowe MULTIBEAM LED (opcja wyposażenia) to element, który nadaje styl całej sylwetce samochodu. Dzięki nim CLS Coupé kolejny raz staje się ikoną designu. To arcydzieło motoryzacji: luksusowe, drapieżne, nieodparcie piękne.
www.mercedes-benz.pl
Klasa CLS 220 BlueTEC w wersji Coupé w ofercie Lease&Drive Basic dla przedsiębiorców: rata miesięczna – 3499 PLN netto, wpłata własna – 10%, okres umowy – 48 miesięcy, przebieg całkowity – 80 000 km. Oferta Mercedes-Benz Leasing Polska Sp. z o.o. Klasa CLS Coupé 220 BlueTEC – zużycie paliwa (średnio) – 4,9 l/100 km, emisja CO
2 (średnio) – 127 g/km.
A D
aim
ler B
rand
REKLAMA
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
62
TEST
RENAULT TWINGOSilnik: R3 Pojemność: 898 cm3 Moc: 90 KM/5500 obr./min. Moment: 135 Nm/2500 obr./min. Skrzynia biegów: Manualna, pięciobiegowa 0-100 km/h: 10.8 s Prędkość
max. 165 km/h Masa 988 kg Cena 45 900 PLN
62
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
63
Waży mniej, niż tonę, ale pomimo niezbyt imponującej mocy może zwracać na siebie uwagę kilkoma rzeczami. Pierwsza z nich to silnik, umieszczony z tyłu i napędzający tylną oś. Całkiem niedawno nad Wisłą był dość podobny, bardzo popularny samochód – FIAT 126p – ale ten nawet z Warm Hatchem miał tyle wspólnego, co z Porsche 911.
WARM HATCHJAKIEGO DAWNO NIE BYŁO
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
64
PNajpierw pewnie zechcielibyście lekkiego
wyjaśnienia, bo od kiedy klasa samochodów
GTI rozrosła się do tego stopnia, iż zaczęto
nadawać im kolejne nazwy, coraz trudniej
się w tym wszystkim połapać. Hot Hatche, to
typowe samochody segmentu GTI, które są dość
szybkie, a nawet bardzo szybkie, jednak nie
mogą się jeszcze pochwalić osiągami godnymi
samochodów sportowych z prawdziwego
zdarzenia. Przynajmniej według mnie. Takowymi
wynikami mogą poszczycić się za to auta, które
określiłem, jako Super Hatch. Są one wyposażone
w silniki o mocy ponad 300 KM i mogą rozpędzić
się do 100 km/h w mniej, niż 5 sekund. To dość
młoda kategoria, bowiem tego typu auta można
zliczyć na palcach jednej ręki. Volkswagen Golf
R, Audi RS3, BMW M135i, Mercedes A45 AMG.
W drodze wyjątku można byłoby dodać jeszcze
Renault Clio Sport V6, za centralnie umieszczony
silnik (zaraz za fotelami) V6. To było chyba
najbardziej zwariowane GTI na świecie.
Przerwałem na dłuższy czas pisanie, bo
rozmarzyłem się o własnym Clio V6. Koniecznie
muszę je mieć. Ale wracając do tematu, jak
widzicie, poza samochodami klasy GTI, bez
problemu znajdziecie w ofercie coś, co znajdzie
się pomiędzy zwykłymi, miejskimi autami, a
szybkimi Hot Hatchami. Owe samochody nazywa
się mianem Warm Hachy. Nie powalają może
mocą, ani tym bardziej osiągami, ale stanową
idealny wstęp do sporo mocniejszej ligi. Takie
auta mają też jedną bardzo ważną zaletę – w dużo
łatwiejszy sposób można osiągnąć maksymalny
potencjał aut, co wcale nie umniejsza radości
za kierownicą, za to bardzo buduje młodych,
niedoświadczonych kierowców.
64
TEST | RENAULT TWINGO
65
To, co teraz oglądacie, może nie wygląda,
jakby miało sprawiać nieziemską radość z
jazdy. Nie ma tutaj wielkich kół, spoilerów, ani
pokaźnego wydechu. Nawet jeśli popatrzycie
na to auto z tyłu, to stwierdzicie, że jest
wyższe niż szersze, a pomimo tego idea Warm
Hatcha zaszczepiona jest tu perekcyjnie, o
czym opowiem Wam za chwilę. Nadwozie
nawiązujące do dobrze znanego Renault 5
charakteryzuje się okrągłymi światłami LED-
owymi do jazdy dziennej, gdzie na każdy
reflektor przypadają cztery żarówki. Element
numer dwa, to spadzista, duża szyba pełniąca
funkcję klapy bagażnika, trzy, to felgi, które
wyglądem przypominają te z „resoraków” i to
byłoby właściwie na tyle.
Wnętrze z pewnością trudno będzie
zaliczyć do nudnych, gdyż typowa czerń
dość często przełamuje się z czerwonymi
tkaninami i plastikami na desce rozdzielczej, a
jeśli popatrzycie na fotele (z zintegrowanymi
zagłówkami), obramowanie lewarka zmiany
biegów oraz loga i przeszycia na kierownicy,
to znajdziecie też trzeci kolor – biały. Pod
tym względem kabina Renault Twingo
niczym nie ustępuje szalonemu kokpitowi
bliźniaczego Smarta fortwo. Znajdziecie tu
nawet.. . torebkę, która w kokpicie pełni rolę
schowka przed pasażerem (schowek da się
bez problemu wyjąć, zaś w środku znajdziecie
pasek do przewieszenia przez ramię). A skoro
już jesteśmy wewnątrz usportowionego
mieszczucha, to znajdziemy tu również
aluminiowe nakładki na pedałach i gałkę
dźwigni zmiany biegów wykonaną z tego
samego materiału. Aż chce się przekręcić
kluczyk w stacyjce.
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
66
Krótkie jęknięcie rozrusznika budzi
do życia jeden z najmniejszych silników
dostępnych na rynku. I to doskonale słychać i
czuć, gdyż turkot trzech cylindrów jest bardzo
wyraźnie słyszalny, zaś dla nieprzekonanych,
Twingo przygotowało dość silną terapię
wstrząsową – wibracje przy wolnych obrotach
są więcej, niż odczuwalne, a to znaczy, że
mogą irytować. Niemniej jednak wybaczam jej
braki dobrego wychowania, ponieważ silnik: 1 .
Znajduje się tam, gdzie jest bagażnik; 2. Jest
pierońsko skuteczny!
Malutki silnik 0.9 wyposażono w
turbodoładowanie, czego efektem jest moc 90
KM i moment obrotowy na poziomie 135 Nm.
Jeśli dodacie do tego masę własną wynoszącą
mniej, niż tona, otrzymacie samochód, którym
naprawdę da się szybko jechać. 100 km/h
pojawia się na prędkościomierzu po niespełna
11 sekundach, zaś prędkość maksymalna
przekracza 160 km/h. Sam silnik okazuje
się być wystarczająco elastyczny przy dość
szerokim zakresie obrotów, ale dopiero w
górnych partiach pokazuje, na co je stać, czego
objawem jest wyraźne kopnięcie w plecy.
Od tego momentu wskazówka pnie się po
skali w zaskakująco szybkim tempie, co dla
pewnych siebie ścigantów staje się już nie lada
problemem. W końcu taka miejska zabawka nie
może z nimi igrać, a co gorsza – broń Boże! –
sponiewierać ich.
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
67
TEST | RENAULT TWINGO
Żeby było jeszcze śmieszniej dodam,
że w końcu i z takich twardzieli Twingo
potrafi spuścić powietrze pokazując, że małe
miejskie autko też ma pazury. A jeśli myślicie,
że skoro samochód ma mały silnik, to wcale
nie brzmi, to Was rozczaruje. Brzmi! I to z
pewnością lepiej niż Wasze auto! W zakrętach
również nie będzie się gorzej zachowywać,
mimo zdecydowanie mniejszych rozmiarów
nadwozia i opon. Sztywne zawieszenie
bardzo dobrze radzi sobie z utrzymywaniem
auta w ryzach, co oznacza, że można je
zaatakować z dość sporą prędkością. Szkoda
tylko, że jedynym sposobem na dezaktywację
kontroli trakcji jest wypięcie odpowiedniego
bezpiecznika, bo coś czuję przez skórę, że
zarówno w deszczowy dzień, jak i zimą Twingo
będzie sprawiać ogromną ilość frajdy.
Wiem, że na mokrej nawierzchni można
sprowokować tylną osi do wyjechania przed
szereg (co niestety dość szybko, ale łagodnie
koryguje ESP). Trzeba przy tym jednak uważać,
by nie spalić bardzo delikatnego sprzęgła, bo
charakterystyczny, metaliczny swąd szybko
dociera do nosa. Podsumowując, Renault
Twingo z 90 konnym silnikiem to świetna
propozycja, która poza sprawdzeniem się
w mieście (przede wszystkim brawa za
zwrotność!) , potrafi popisać się osiągami,
miło Was nimi zaskakując.
Co prawda Renault Twingo nie jest może
tak dokładnie wykonane, co Smart fortwo, to
i tak uważam, że jest to świetna propozycja
do miasta. Wystarczy, że przygotujecie
minimum 46 tysięcy złotych (za wersję 0.9),
ale jeśli chcielibyście wyposażyć samochód
do poziomu testowego, musielibyście wybrać
topową wersję wyposażeniową i dokupić do
niej lakier metallic, podgrzewane fotele oraz
nabyć kilka pakietów: Sport, Klimat Plus
oraz Connect & Go. Cena końcowa powinna
zamknąć się na poziomie 58 250 zł.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski, Marcin Koński
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
68
TEST
KIA SOULSilnik: R4 Pojemność: 1582 cm3 Moc: 128 KM/4000 obr./min. Moment: 260 Nm/1900-2750 obr./min. Skrzynia biegów: Automatycz-na, sześciobiegowa 0-100 km/h: 12.2 s Pręd-kość max. 177 km/h Masa 1331 kg Cena 67 900
68
TEST | KIA SOUL
69
Kia Soul nigdy nie wyglądała tak dobrze i nigdy wcześniej nie prowadziła się tak jak europejskie auto. Czy to oznacza, że koreański producent sprawił Europejczykom samochód, który w pełni sprosta ich wygórowanym oczekiwaniom?
ŁAKOMY KĄSEK
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
70
Korea Południowa to całkiem ciekawy kraj,
o którym niewiele się wie. Nie trzeba się nawet
zastanawiać dlaczego, w końcu osobę, która jeździ
Hyundaiem, SsangYongiem czy Kią i korzysta z
telefonu marki LG, czy Samsung niewiele to może
interesuje. Z drugiej strony to właśnie najczęściej
z niewiedzy rodzą się różnego rodzaju przywary
i powiedzenia, które w rzeczywistości niewiele
mają wspólnego z prawdą.
Całkiem niedawno byłem w salonie
Mitsubishi na premierze specjalnych wersji
modeli ASX i Outlander. Oficjalna część, której
głównymi punktami były oczywiście samochody,
wcale nie były tematem prezentacji . Mężczyzna
zamiast tego, przedstawiał historię i przybliżał
kulturę kraju, z którego wywodzi się Mistubishi. I
szczerze powiedziawszy, to było dość ciekawe, bo
pomimo mojej dość sporej orientacji w temacie,
dowiedziałem się rzeczy, które nie były mi
wcześniej znane. Z drugiej strony trudno byłoby
słuchać tego, że samochody z edycji specjalnej
różnią się na dobrą sprawę jedynie jeszcze jednym
znaczkiem na klapie bagażnika.
Oczywiście jak dobrze przypuszczam,
padłoby pytanie, czy kiedykolwiek byłem na
prezentacji nowej Kii , czy Hyundaia, a ja powiem,
że nie. Nigdy bowiem nie miałem kontaktu z
ludźmi sprzedającymi te samochody, a jak twierdzi
sam naczelny, który z nimi miał trochę więcej
wspólnego, są niezwykle aroganccy i wybitnie
nie zainteresowani potencjalnym klientem.
Oczywiście edukacja historii i kultury danego kraju
nie powinna być wyłącznie kwestią handlowców
sprzedających produkty, dlatego też każdy we
własnym zakresie kształci się w mniejszym, bądź
większym stopniu.
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
71
Nie mniej jednak na temat tego
kraju wiemy bardzo mało. A przecież Korea
Południowa ma fantastyczne drogi, wijące się
po łańcuchach górskich, swoją dość oryginalną
popkulturę oraz całkiem niezłą kuchnię, która
– wbrew pozorom – wcale nie opiera się na
posiłkach z psa. Sztandarowymi daniami są
Bibimbap (ryż z warzywami, pastą chilli , wołowiną
i jajkiem), Kimchi (fermentowane, bądź kiszone
warzywa), Gejang (krab z przyprawami), Bulgogi
(grillowana wołowina) i Hoe (surowa ryba), a
naczelną przyprawą obecną w praktycznie
każdej potrawie jest papryka chilli .
I prawdę powiedziawszy nowa Kia
Soul jest tak dobra, jak smacznie zapowiada
się Bibimbap. Przynajmniej takie było moje
pierwsze wrażenie oglądając nadwozie i wnętrze
samochodu. Sylwetka auta przywodzi na myśl
trochę samochód terenowy, trochę klasyczny
kombivan. Wszystko przez proste powierzchnie
nie tylko maski i dachu, ale i drzwi, klapy
bagażnika oraz przodu. Oczywiście są tutaj
również wybrzuszenia np. na nadkolach czy
dolnej części drzwi, jednak na całokształt nie
mają aż tak dużego znaczenia.
Dużo mocniej skupiają uwagę duże,
okrągłe halogeny (zarówno z przodu, jak i z
tyłu), a także niewielka, za to charakterystyczna
atrapa chłodnicy, aluminiowe felgi praktycznie
szczelnie wypełniające obręcze oraz duże
światła umieszczone na tylnych słupkach.
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
72
W tym smakowaniu samochodowej
wersji Bibimbap, coś przestało mi smakować.
Jakbym zamiast ostrej papryki Chilli natrafił
na najzwyklejszą, słodką paprykę. A nawet na
dwie – to silnik i skrzynia biegów. Pierwszy
jest wysokoprężnym motorem o pojemności
1.6 litra, z przeciętnie działającym zestawem
128 KM i 260 Nm. Te zaś dzięki okropnie
działającej, automatycznej skrzyni biegów
rozpędzają samochód do 100 km/h w ponad 12
sekund (czyli sekundę gorzej, niż w przypadku
manualnej przekładni). Zauważyłem też że
przekładnia nieszczególnie lubi redukować
biegi – nie robi tego do momentu, aż pedał gazu
nie przebije się przez podłogę i nie dotknie
silnika.
Ten z kolei ma dziwaczną tendencję
do okresowego zwiększania zużycia paliwa.
Zauważyłem to jadąc Soulem na mazury. Jadąc
non stop jednakowym stylem, z prędkością
ok. 90 km/h, samochód miejscami zużywał
jakieś 5-6 litrów paliwa na 100 km/h, ale raz
na jakiś czas z niewytłumaczalnych powodów
spalanie potrafiło rosnąć do poziomu 8 litrów
i niemożliwe było zbicie tego wyniku. Pierwszy
raz spotykam się ze zjawiskiem, by samochód
przy przepisowej jeździe zużywał podobne
ilości paliwa, co jakieś 3 razy mocniejsze i 500
kg cięższe BMW 750d. Koniec końców wynik
wyszedł całkiem przyzwoity i wyniósł niewiele
ponad 6 litrów na 100 km. Jeśli jednak liczycie
na łaskawy rezultat w mieście, to rozczaruję
Was. Wskaźnik poziomu paliwa dość szybko
się kurczył, a komputer pokazywał jakieś 9.5
l itra na 100 km.
TEST | KIA SOUL
73
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
Podsumowując. Kia Soul to świetnie wyglądające i równie dobrze prowadzące się auto, którego jedyną bolączką na dobrą sprawę jest skrzynia biegów. Jeśli miałbym Wam doradzić silnik, jaki wprawiałby w ruch to pudełkowate nadwozie, to mimo wszystko wskazałbym na tego oto diesla. Benzynowe 1.6, choć tańsze o 8 tysięcy złotych, nie szczyci się lepszą dynamiką, za to spala jeszcze większe ilości paliwa. Ceny wersji 1.6 CRDI zaczynają się od 68 tysięcy złotych. Testowy model, w topowej wersji wyposażeniowej, z dokupionym kolorem metallic oraz pakietem stylizacyjnym kosztuje 95 600 zł. Poszukiwacze okazji cenowych chyba będą tym trochę rozczarowani.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Dominika Dziwulska, Marcin Koński
MOTOCOLLECTION | LUTY 2015
74
PORÓWNANIE
FIAT 500Silnik: R4 Pojemność: 1242 cm3 Moc: 69 KM/5500 obr./min. Moment: 102 Nm/3000 obr./min. Skrzynia biegów: Manualna, pięciobiegowa 0-100 km/h: 12.9 s Prędkość max. 160 km/h Masa 865 kg Cena 45 600
PLN
74
PORÓWANIE | F IAT 500 vs . MITSUBISHI SPACE STAR
75
Mówi się, że posiadanie możliwości wyboru to ogromny komfort, ale nie w wypadku prezentowanej dwójki. Tutaj albo wybierasz styl, albo osiągi. Absolutnie bez najmniejszych kompromisów.
DYSKOMFORTTRUDNEGO WYBORU
MITSUBISHI SPACE STAR
Silnik: R3 Pojemność: 1193 cm3 Moc: 80 KM/6000 obr./min. Moment: 106 Nm/4000 obr./min. Skrzynia biegów: Manualna, pięciobiegowa 0-100 km/h: 11.7 s Prędkość max. 180 km/h Masa 845 kg Cena 40 990
PLN
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
76
Estetyka to dziwny rodzaj zmysłu.
Wszyscy ją mają, ale nie na każdego działa w
taki sam sposób. Weźmy na przykład styl ubioru.
Jako, że sam nie znam się na tym, co zakładają
na siebie znani i lubiani, pozwólcie, że podeprę
się tym, co piszą media. Według nich bardzo
dobrze na co dzień ubiera się Aleksandra
Kwaśniewska, zaś totalnym przeciwieństwem
jest Tomasz Karolak. Ja z kolei mogę powiedzieć,
że zarówno to, jakie auto podoba się córce pary
prezydenckiej, przypadnie do gustu również
aktorowi i na odwrót.
A skoro samochody kupuje się przede
wszystkim oczami, to na ulicach bardzo łatwo
znaleźć coś miłego dla oka, jak np. FIAT 500,
czy MINI. Oczywiście producenci świetnie to
rozumieją, dlatego też wspomniana pięćsetka
jest droższa od nowszego FIAT-a Pandy, a BMW 6
Gran Coupe jest warta tyle, co dobrze wyposażona
„piątka” z tym samym silnikiem. Inną rzeczą jest
fakt, że żaden producent nie pozwoliłby na to,
by wypuścić na światło dzienne samochód, który
jest brzydki i to też warto zrozumieć. Naturalnie
nie oznacza to, że zachęcam Was do kupienia
co popadnie, bo zaręczam, że nie upadłem na
głowę.
76
77
Zmierzam do tego, że estetyka jest rzeczą
względną, co tłumaczy fakt, iż osoba, która
dała zielone światło, np. Fordowi Taurusowi,
Pontiacowi Aztekowi czy Mitsubishi Space
Starowi, ma wyczucie estetyczne na poziomie
rozwielitki. A jakby tak porównać ze sobą piękną
i bestię? Wiem, że nie będę tym testem zbyt
nowatorski, ale FIAT 500 i Mitsubishi Space Star
wręcz proszą się o takie zestawienie.
Przede wszystkim dlatego, że kosztują
podobne pieniądze, mają silniki o tej samej
pojemności i z założenia, w mieście ma im być
najlepiej. Moje wnioski są jednak trochę zgoła
odmienne, ale o nich będę mówić wedle mojej
ściśle uporządkowanej kolejności.
Dlatego też zacznijmy od tego, co widzi się
przy pierwszym spotkaniu. FIAT-a 500 zdążył już
chyba zobaczyć prawie każdy. W końcu na rynku
jest z nami już od 2007 roku. Mimo upływu 8 lat,
samo auto nadal może się podobać i doskonale
widać to po wynikach sprzedaży, dlatego też FIAT
póki co ani myśli nad wprowadzeniem następcy.
Wystarczy tylko popatrzeć na ten sympatyczny
pyszczek z dwoma parami świateł i stylowym
wąsikiem z chromu, by dzień nagle stał się choć
ciut lepszy.
W ogóle słowo „stylowy” powinien
być kluczem modelu. Stylowa jest bowiem
sylwetka, kołpaki, tylne światła oraz wnętrze,
gdzie przewodzi motyw koloru nadwozia,
przełamywanego bielą góry foteli , kierownicy,
zegarów i radia. Przebywanie we wnętrzu, gdzie
czerń znana z innych aut znajduje się tu tylko w
górnej części deski rozdzielczej i drzwi bardzo
cieszy i wprawia w dobry nastrój.
Ten jednak szybko się gdzieś ulatnia
po zajęciu miejsca za kierownicą Space Stara,
bo jest tu nie tyle szaro i ponuro, co po prostu
czarno. Nawet to, co pełni funkcję listwy
konsoli środkowej jest pomalowane czarnym
lakierem fortepianowym, a jedynymi elementami
ożywiającymi wnętrze są obwódki zegarów,
obwódki regulacji nawiewu oraz logo na
kierownicy. Widać, że cieszenie oka nie leży w
kompetencji małego Mitsubishi.
PORÓWANIE | F IAT 500 vs . MITSUBISHI SPACE STAR
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
78
Z zewnątrz pierwsze, co rzuciło się
w oczy u Space Stara, to wymiary. Auto jest
trochę większe od 500, a to dlatego, że jest to
samochód segmentu B. Chyba najmniejsze auto
tej klasy. To oznacza, że klasowym rywalem
małego Mitsubishi jest FIAT Punto, albo –
zważając na wymiary zewnętrzne – mniejsza
Panda (segment A). Poza tym uwagę przykuwa
fakt, iż Space Star wygląda staro. Zarówno
sylwetka, jak i detale wyglądają tak, jakby
zaprezentowano je przed ostatnim Coltem.
Właściwie to ciężko nie odwrócić wzroku na
widok małego Mitsubishi – auto wygląda jak
ociosany siekierą klocek, którego delikatnie
podcięto przetłoczeniami. Właściwie to jest tylko
jeden element stylistycznego szaleństwa. Mowa
o gigantycznym spoilerze, który przypomina
trochę hubę na dębie.
Można byłoby się zastanowić nad
sensem montowania lotki na klapie bagażnika,
jednak jako, że miałem już okazję prowadzić
tego malucha, to wiem, że Space Star potrafi
być całkiem szybki. Przekroczcie 3.5 tysiąca
obrotów na minutę, a doświadczycie czegoś
nieoczekiwanego – małe Mitsubishi faktycznie
jedzie, przyjemnie warczy i dotrzymuje kroku
dużo mocniejszym autom. Jakby tego było
mało, na trasie Space Star czuje się co najmniej
równie dobrze, jak w mieście, a feler ze skrzynią,
o której pisałem przy pierwszym spotkaniu,
tutaj już nie występuje. Podsumowując podam
następujące liczby: 3, 80, 106, 11.7 oraz 180 –
kolejno ilość cylindrów, moc, moment obrotowy,
przyspieszenie do 100 km/h i prędkość
maksymalna.
PORÓWANIE | F IAT 500 vs . MITSUBISHI SPACE STAR
79
Takie wartości dla FIAT-a Pandy z wolnossącym silnikiem 1.2 są spełnieniem
marzeń. Tutaj wyraźnie czuje się, że auto zbudowano wyłącznie do jazdy po
mieście, gdyż tylko tam wystarczą osiągi zasponsorowane przez 69 konny motor
o 4 cylindrach. Nie ma tu ani rasowego brzmienia, ani osiągów, gdyż 100 km/h mija
tu po blisko 13 sekundach, zaś prędkość maksymalna to 160 km/h. Zaskakujące
jest to, że przy 20 kilogramowej nadwadze w stosunku do Mitsubishi, FIAT
jest 1.2 sekundy wolniejszy do „setki”, 20 km/h wolniejszy i zauważalnie mniej
ekonomiczny. Co więcej, 500 jest też stabilniejszy przy większych prędkościach
i prowadzi się lepiej od Space Stara. Układ kierowniczy jest bardziej bezpośredni
a zawieszenie sztywniejsze.
Być może wspomniana różnica w kilogramach, to cena stylówy, jaką
przyszło dzierżyć pięćsetce. To auto, w którym nie da się czuć źle, aczkolwiek nie
zalecałbym wyjeżdżać nim za rogatki miasta, bo utknęlibyście za ciężarówką bez
możliwości wyprzedzenia. Przynajmniej do momentu, kiedy nie będzie z przeciwka
auta przez najbliższe 6-7 kilometrów. Space Star jest kompletną przeciwnością
500. Nie wygląda najlepiej, jednak dzięki żwawemu i ekonomicznemu silnikowi
bardzo dobrze może poradzić sobie również na autostradzie.
No i jest też tańszy. Ceny Space Stara z silnikiem 1.2 rozpoczynają się
od niespełna 41 tysięcy złotych, zaś prezentowany model, doposażony o lakier
metallic, tylne czujniki parkowania i gumowe dywaniki kosztuje niespełna 44
tysiące złotych. FIAT 500 już jako „golas” będzie droższy od testowanego Space
Stara, co oznacza, że za wycieraczką znajdziecie cenę wynoszącą minimum
45 600 zł. Ci, co jednak umieją szukać, mogą znaleźć samochód w specjalnej
edycji Color Therapy, który ma w wyposażeniu m. in. radio z CD, klimatyzację,
komputer pokładowy, elektryczne szyby oraz lusterka. Wszystko to otrzymacie
przy cenie – uwaga – 40 tysięcy złotych. Fakt, nie będzie mieć jak Space Star
automatycznych świateł i wycieraczek, ale miłośnicy stylu za rozsądne pieniądze
mogą być wniebowzięci.
Tekst i zdjęcia: Marcin Koński
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
Skoda Octavia Scout 80
GALERIA
KRYSTIAN | KWAŚNIEWSKI
MOTO COLLECTION | GALERIA
Volvo XC70 D5 81KRYSTIAN | KWAŚNIEWSKI
MOTO COLLECTION | LUTY 2015
VW Golf R 82 KRYSTIAN | KWAŚNIEWSKI
MOTO COLLECTION | GALERIA
BMW i8 83KRYSTIAN | KWAŚNIEWSKI
MOTO COLLECTION
ISSN 2353-2483NUMER 15LUTY 2015
S P O D O B A Ł C I S I Ę N A S Z M A G A Z Y N ? /
POLUB NAS!