Live&Travel 01 2014

132
MAGAZYN PORTU LOTNICZEGO GDAŃSK IM. LECHA WAŁĘSY / GDANSK LECH WALESA AIRPORT MAGAZINE 01 (67) / 2014 ISSN 1899-5098 FREE COPY pobierz na lotnisku FREELIVE&TRAVEL

description

 

Transcript of Live&Travel 01 2014

Page 1: Live&Travel 01 2014

MAGAZ YN PORTU LOTNICZEGO GDAŃSK IM . LECHA WAŁĘSY / GDANSK LECH WALESA AIRPORT MAGAZINE

01 (67) / 2014 ISSN 1899-5098

FREE COPYpobierz na lotnisku

FREELIVE&TRAVEL

Page 2: Live&Travel 01 2014
Page 3: Live&Travel 01 2014
Page 4: Live&Travel 01 2014

ASZ-reklamaul. Kościuszki 6181-703 Sopote-mail: [email protected].: 58 719 23 25fax: 58 719 39 20

Wydawca: Marcin RanuszkiewiczRedaktor naczelny: Jakub MilszewskiDyrektor artystyczny: Michał WituckiDyrektor ds. reklamy: Magdalena SłomkaProjekty biznesowe: Łukasz TamkunTłumaczenie: Paulina ChojnowskaZespół redakcyjny: Agata Braun, Mateusz Kołos, Kajetan Kusina, Katarzyna Szewczyk

Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i materiałów redakcyjnych oraz nie ponosi odpowiedzialności za treść nadesłanych ogłoszeń reklamowych. Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania i skracania tekstów.

Nasz Magazyn monitorowany jest przez Instytut Monitorowania Mediów

Port Lotniczy Gdańsk Sp. z o.o.ul. Słowackiego 20080-298 Gdańskwww.airport.gdansk.plwww.facebook.com/AirportGdansk

EuroLOT SAul. 17 Stycznia 3900-906 Warszawawww.eurolot.com

PROTBrama WyżynnaWały Jagiellońskie 2a80-887 Gdańskwww.prot.gda.pl

Gdańsk Gdynia

Sopot

Malbork

Hel Słupsk

MAGAZ YN PORTU LOTNICZEGO GDAŃSK IM . LECHA WAŁĘSY / GDANSK LECH WALESA AIRPORT MAGAZINE

01 (67) / 2014 ISSN 1899-5098

FREE COPYpobierz na lotnisku

FREELIVE&TRAVEL

4

8 42 82

28 56

16 54 111

32 64

ŁUKASZ JEMIOŁ Nosi mnie cały gwiazdozbiór

ŁUKASZ JEMIOŁ Whole constellation wears me

Kawa podana w klimatycznym sosie Coffee in aromatic sauce

Mały biznes, duże korzyści Small business, great benefits

GORDON HASKELL Marzenie nigdy nie umiera

GORDON HASKELL Dream never dies

Ella K. Ella K.

Na narty poza trasę Skiing off the beaten track

ALBERT SALAMON Cyfrowy filozof ALBERT SALAMON

Digital philosopher

Dodatek Portu Lotniczego Airport Regular Section

MATT DUSK Chcę, by ludzie cieszyli się chwilą

MATT DUSK I want people to enjoy the moment

Silent lucidity Silent lucidity

WYDAWCA

NA ZLECENIE

PARTNER

PARTNER

PATRONAT

W NUMERZE / THIS ISSUE

ZDJĘCIE NA OKŁADCE Monika Szałek

Zdjęcie wykonano we wnętrzach Space Concept Store

Pl. Dąbrowskiego 8, Warszawa.

Page 5: Live&Travel 01 2014

Uwolnij się od codzienności

Ciesz się wspólnymi chwilami z ukochaną osobą. Romantyczny relaks w Sheraton Sopot Spa zakończ kolacją we dwoje w jednej z naszych restauracji.

Dowiedz się więcej, zadzwoń: 58 767 1000

Romantyczne walentynkiWłoski bufet dla zakochanych w Restauracji Wave 130 PLN od osoby

Romantyczna kolacja w Restauracji InAzia Walentynkowe Menu 130 PLN od osoby

Walentynkowy Pakiet w Sheraton Sopot Spa już od 260 PLN za parę

©2012 Starwood Hotels & Resorts Worldwide, Inc. Wszystkie prawa zastrzeżone. Preferred Guest, SPG, Sheraton i ich logo są znakami towarowymi firmy Starwood Hotels & Resorts Worldwide, Inc., lub jej filii. Więcej informacji na stronie www.sheraton.com/sopot

Page 6: Live&Travel 01 2014

6

MATEUSZ KUSZNIEREWICZ

Człowiek pracy, gdańsz-czanin z wyboru. Choć

większość zna go jako że-glarza i Mistrza Olimpij-skiego, to ma w rękawie jeszcze kilka asów. Jest

biznesmenem, społeczni-kiem, prezesem Fundacji

Gdańskiej, prowadzi szkolenia i wykłady mo-tywacyjne. Na dodatek gra w golfa i w dalszym ciągu pływa, pomimo choroby morskiej. Nie

narzeka na nudę.

FOT. SYLWESTER CISZEK

E N G L I S H T E X T

A working man and a citizen of Gdansk by

choice. Most of us know him as a sailor and an

Olympic Champion, but he has several more aces up his sleeve. He is a busi-nessman, a social activist

and the CEO of Gdansk Foundation. He offers

training courses and gives motivational lectures. Moreover, he plays golf

and continues to swim in spite of his seasickness.

Mateusz Kusznierewicz is never bored.

ALICJA STAŃSKA- -STRYJECKA

Projektantka i założyciel-ka marki STANSKA firmy STANSKADECOR. Rzuciła

już drugie studia, by doskonalić się w tym co

kocha najbardziej – haute couture w samym jego

sercu, w Paryżu. Uwielbia książki biograficzne, filmy dokumentalne,

tatuaże, Depeche Mode i Tytusa. Na co dzień

otacza się przyjaciółmi, mężem i swoim najwięk-szym szczęściem, kotem

Bobem. Bezgranicznie od-dana miłości do Salvadora Dalego i Gabriel Chanel.

E N G L I S H T E X T

The designer and the founder of the brand

STANSKA belonging to STAN-

SKADECOR. She dropped out of college twice to develop what she loves most, haute couture in

its very heart, Paris. She loves biographical books, documentaries, tattoos, Depeche Mode and the

Polish comic book Tytus, Romek, and A’Tomek. She normally surrounds herself with friends, her husband and her precious cat Bob.

She is unconditionally devoted to Salvador Dali

and Gabriel Chanel.

PIOTR METZ

Człowiek-instytucja, którego przedstawiać

raczej nie trzeba. Dzien-nikarz radiowy, prasowy,

w telewizji też o niego nietrudno. Ale przede

wszystkim dziennikarz muzyczny, chodząca

encyklopedia współcze-snej muzyki. Jeśli poleca

jakąś płytę to znaczy, że nie można obok niej

przejść obojętnie.

FOT. WOJCIECH DUSZENKO

E N G L I S H T E X T

A one-man institution, who needs no introduc-

tion, especially in Poland. A radio reporter and

a journalist, often seen on TV, as well. But most of all Piotr Metz is a music jour-nalist, a real encyclopedia

of contemporary music. When he recommends an album, you simply cannot

ignore it.

MARCIN KĘDRYNA

Zawsze podkreśla, że na samochodach się

jakoś specjalnie nie zna. Nie przeszkadza mu

to w pisaniu o nich, bo przez dwadzieścia lat

poniewierki po różnych mediach się nauczył, że

do pisania wiedza nie jest przydatna. Ba, wskaza-na. Zresztą, czy tylko

w mediach?

FOT. JACEK PIĄTEK

E N G L I S H T E X T

He always stresses that he doesn’t necessarily know a lot about cars.

Which does not prevent him from writing about

them, because for twenty years of wandering round

different media he has learnt that knowledge is not useful. It is not even recommended. Besides,

is it only the case with the media?

DR ONUR COBANLI

Niekwestionowany autorytet w dziedzinie designu. Magister eko-nomii i doktor wzornic-

twa przemysłowego, wykładowca Politechniki Mediolańskiej. Prowadzi we włoskim Como studio OMC Design, jest również sekretarzem Międzyna-rodowego Stowarzysze-nia Projektantów (IAD) a także koordynatorem

prestiżowej A’Design Award&Competition.

FOT. MAT. PRASOWE

E N G L I S H T E X T

Undisputed authority in the world of design. Hol-ding MA in Economics and PhD in Design, he

teaches Industrial Design at Politecnico di Milano University. He runs OMC

design studio in Como, Italy, is a Secretary of In-ternational Association of Designers and holds

coordinator position at A’Design

Award&Competition.

W NUMERZE / THIS ISSUE

PISZĄ DLA NAS

Page 7: Live&Travel 01 2014
Page 8: Live&Travel 01 2014

ŁUKASZ JEMIOŁ

Page 9: Live&Travel 01 2014

9

STREFA VIP / VIP ZONE

Nie ma w Polsce wielu 31-latków, którzy mogliby z czystym sumieniem stwierdzić, że osiągnęli w swojej dziedzinie sukces. A jeszcze mniej jest takich, którzy mogą

powiedzieć, że otwierają się przed nimi coraz większe perspektywy. Łukasz Jemioł może.

ROZMAWIAŁAMonika Szałek

ZDJĘCIAMonika Szałek

STYLIZACJAJoanna LS / www.makeupandmore.pl

Zdjęcia wykonano we wnętrzach Space Concept Store Pl. Dąbrowskiego 8, Warszawa.

ENGLISH TEXT

STARTS AT PAGE

13

Ile gwiazd nosi Twoje ubrania?Oj nie wiem, cały gwiazdozbiór!

A w ilu krajach jesteś obecny?Pracuję nad tym bardzo usilnie, żeby być w wielu. Parę krajów już na pewno ma w szafie coś ode mnie, ale to są długofalowe działania. Teraz wchodzimy na rynek bry-tyjski, do sklepu w sieci, ale pracuję nad tym już od paru sezonów. Wystawiam się na targach, a to jest taki proces, który rozciąga się w czasie. Ale potem to fajnie procen-tuje. Moja marka wielu kupcom już jest znana, a to jest najważniejsze. W planach mam Kopenhagę, potem całą Skandynawię, a następnie rynek Arabii Saudyjskiej.

Czy pop-up store’y to nowy trend?Tak. Jesteśmy w siedmiu stałych miejscach, a te ruchome punkty to nowość. Takie miejsca świetnie się sprawdza-ją. Na przykład Manufaktura w Łodzi. Mieliśmy być tam chwilę, jeden miesiąc, a zostaliśmy pięć. Ten sklep za chwilę zniknie, ale otworzymy inny, w nowym miejscu. Ludzie chcą poznać nas bliżej, dotknąć naszych ubrań. Widzę, że w takich punktach jest potencjał sprzedażo-wy, to cieszy, bo oznacza, że Polska nauczyła się nosić polskie marki. Ja jestem za tym, by nie hermetyzować mody, by projektant nie był kojarzony tylko i wyłącznie z ogromnymi pieniędzmi, z rzeczami nieosiągalnymi. Wolę wychodzić do ludzi i dawać im możliwość dobrego ubierania się i od święta, i na co dzień. Moja kolekcja Basic powstała właśnie z takich przekonań. Jest odpowiedzią na potrzeby ludzi, którzy chcą dobrze wyglądać zawsze. Teraz jest super czas dla polskiej mody, choć jeszcze po-trzebujemy świadomości jakości. Podoba mi się, że ludzie zaczęli kupować rzeczy od polskich twórców, szczególnie tych, którzy stawiają na dobrą jakość. Jest wielu młodych polskich projektantów, którzy robią dobrą robotę.

A blogerki? Pomagają im czy szkodzą?Kompletnie nie rozumiem tej negatywnej nagonki na blo-gerki. Na całym świecie występuje taki trend i cieszę się,

że i u nas pojawiło się parę nazwisk, które z sukcesem promują modę w Polsce. Są dziewczyny, które to robią fajnie, dobrze, z głową, pasją, i ja im bardzo kibicuję, cie-szę się gdy osiągają sukcesy. Mamy takie czasy, w których blog to świetne medium dla bardzo młodych ludzi. Blogerki oswaja-ją tych ludzi z dbałością o swój wygląd, a ci ludzie kupią w przyszłości moje ubrania.

Jesteś najmłodszym topowym projektantem w Polsce. Jak to zrobiłeś?Wszyscy jesteśmy w podobnym wieku, ja zdecydowanie wyróżniam się tym, ile pokazów i projektów zrobiłem. Każdy z projektantów ma w swojej ofercie co innego i fajne jest, że ludzie przychodzą do każdego po coś charakterystycznego. Już wiedzą czego się mogą spodziewać.

Nie zgodzę się, ostatnim pokazem zaskoczyłeś, kolorami ściąłeś wszystkich z nóg.Tak lubię. Element zaskoczenia jest zawsze pożądany. Kolor podstawowy u mnie jest zawsze wiadomy, natomiast pokaz jest pew-ną wypowiedzią artystyczną. Trzeba puścić wodze fantazji. Pierwszy raz sięgnąłem po taką mocną czerwień, ale nie było to bez znaczenia. Kiedyś w kolekcji „Australia” miałem takie soczyste kolory, były tam to-talnie szalone rzeczy, pocięte skóry, frędzle, kolory czerwone, zielone, to były wizyjne projekty. Najnowsza kolekcja z jednej strony jest w moim klimacie, z drugiej jest to nowa odsłona mnie. Każdy projektant powinien zaskakiwać z sezonu na sezon, ale mieć swoje charakterystyczne i rozpoznawalne rzeczy w butiku.

Co Cię inspiruje najbardziej?Uwielbiam spotkania z ludźmi, którzy dodają mi pary. Z takimi pozytywnymi, którzy lubią dzielić się dobrą energią, którzy robią coś fascynującego, żyją pasją. Często

Kompletnie nie rozumiem tej negatywnej nagonki na blogerki. Na całym świecie występuje taki

trend i cieszę się, że i u nas pojawiło się parę nazwisk, które z sukcesem promują

modę w Polsce.

Page 10: Live&Travel 01 2014

10

STREFA VIP / VIP ZONE

Page 11: Live&Travel 01 2014

11

STREFA VIP / VIP ZONE

JA JESTEM ZA TYM, BY NIE HERMETYZOWAĆ

MODY, BY PROJEKTANT NIE BYŁ KOJARZONY TYLKO I WYŁĄCZNIE

Z OGROMNYMI PIENIĘDZMI, Z RZECZAMI

NIEOSIĄGALNYMI. WOLĘ WYCHODZIĆ DO LUDZI I DAWAĆ

IM MOŻLIWOŚĆ DOBREGO UBIERANIA

SIĘ I OD ŚWIĘTA, I NA CO DZIEŃ.

Page 12: Live&Travel 01 2014

są to moje klientki, słucham ich i staram się tworzyć dla nich. Nakręcają mnie też miejsca, w których jestem, podróże, wysta-wy, książki, nowe, dizajnerskie projekty. Lubię przetwarzać, przerabiać, ekspery-mentować, robić obróbki specjalne. Jedną kolekcję zrobiliśmy kiedyś powlekaną żywicą. Siedziałem w laboratorium kilka tygodni i eksperymentowałem. To jest fajna praca, bo jest wielopłaszczyznowa i to mnie nakręca. Cały czas inspiruję się czymś innym, potrzebuję nowych doznań. Teraz mam moment oddechu, dwa miesiące luzu, przemyśleń, ale gwarantuję ci, że to jest cisza przed burzą kolejnych, kreatywnych działań. Mam w toku kilka projektów, o któ-rych na razie nie chcę mówić, ale na pewno będzie o nich głośno na rynku.

Jak rejestrujesz nowe pomysły? Rysujesz, notujesz?Noszę w głowie, a potem wpadam do pra-cowni i zaczynam rysować. Następnie biorę belki materiałów i rozkręcam się, tworzę dalej, szaleję i znów rysuję. Zaczynamy szyć pierwowzór i na tej podstawie rodzi się lawi-na rzeczy. To jest taka praca, w której każda

nowa rzecz odkrywa następną. Uwielbiam dobierać tkaniny. Za chwilę jadę do Paryża na targi Premiere Vision i to jest totalnie kreatywny czas. Tkaniny niesamowicie mnie inspirują, podobnie jak klimat tych targów. To jest dopełnienie pomysłów, które już siedzą w mojej głowie. A wszystko ukła-da się w spójną całość.

A co ostatnio zrobiłeś tylko dla siebie?Ostatnio z dnia na dzień kupiłem bilet i pole-ciałem do Mediolanu. Cztery dni cudownej energii, które są bezcenne, które powodują, że wracam do Warszawy z dobrym nasta-wieniem. I urządzam swoje nowe miejsce, mój azyl, na który tak długo czekałem. Wchodzę nowy rok z niekłamanym opty-mizmem. A teraz mam czas na to, co lubię najbardziej, na spotkania z przyjaciółmi, książki, gazety, kino. Nadrabiam zaległości w teatrze, chodzę na wystawy i to jest czas tylko dla mnie i na dużym luzie.

Ja mam wrażenie, że Ty zawsze jesteś na luzie. Zawsze masz pozytywną wibrację.Dziś jest taki dzień. Ale to nie zawsze tak bywa. Czasem bywam naburmuszony.

12

STREFA VIP / VIP ZONE

Lubię przetwarzać, przerabiać,

eksperymentować, robić obróbki specjalne. Jedną

kolekcję zrobiliśmy kiedyś powlekaną żywicą. Siedziałem w laboratorium

kilka tygodni i eksperymentowałem.

To jest fajna praca, bo jest wielopłaszczyznowa i to

mnie nakręca.

Page 13: Live&Travel 01 2014

Zdarza się, że bywam niesympatyczny, nerwowy, krzyczę i przeklinam. Pamiętaj, że wulkan kiedyś wybucha, musi znaleźć gdzieś ujście złych emocji, i ja też czasem wybucham. Mam strasznie dużo spraw na głowie. Są takie, których nie cierpię. To for-malności związane z prowadzeniem firmy. Faktury, kwity, pity, urzędy, i tego w swojej pracy nie lubię.

Ale lubisz pomagać, wspierasz innych.Wiesz co, staram się bardzo. Jeśli mogę pomóc to to robię. Jeśli mam z kimś dobrą energię, a takie osoby do siebie przyciągam, to tym osobom pomagam z całego serca.

Co Ci daje współpraca z Warner Bros?Daje mi nową płaszczyznę inspiracji. To zupełnie nowa przestrzeń. Kultowe synoni-my przetwarzam na swój język projektowy i myślę, że to się bardzo podoba. To też jest wielki prestiż. Jestem pierwszym projek-tantem, który dostał tę licencję, podkre-ślam – dostał, nie kupił – i to jest ogromne wyróżnienie, nowa płaszczyzna i nowe perspektywy. Mogę wykorzystywać w mo-ich projektach wizerunki bohaterów, mam już na to wiele pomysłów. Zrobiłem na razie pierwszy krok.

Czyli następny krok to Hollywood?Zawodowo może Stany są kuszące. Chciał-bym pojawić się na Oscarach i oglądać światowe gwiazdy w moich sukienkach, to są zawsze fajne doznania. Chciałbym zrobić kostiumy do filmu i dostać Oscara w dziedzinie kostiumografii, ale Stany to nie jest moje wymarzone miejsce na ziemi. Wolałbym osiąść gdzieś w Toskanii. To są moje klimaty, to jest piękne życie.

Co Cię ostatnio pozytywnie zaskoczyło?Mój ostatni pokaz był bardzo osobisty, tro-chę się wypatroszyłem tym wydarzeniem, to było trudne i zdumiało mnie to, że parę osób zrozumiało, o co mi chodziło. I mimo dziwnych czasów wciąż zaskakuje mnie ogromna dobroć i otwartość ludzi.

Gdybyś miał nieograniczony budżet i mógłbyś zrobić pokaz swoich marzeń to jak by on wyglądał?Gdybym miał mnóstwo pieniędzy to kupił-bym sobie piękną sztukę. Zostałbym ko-lekcjonerem. A pokaz marzeń… Każdy jest spełnieniem marzeń, każdy jest opowiedzia-ną osobistą historią. Pieniądze oczywiście za tym stoją, bo sam pokaz to koszt 150–200 tysięcy złotych za samą imprezę, nie licząc kolekcji. Gdybym miał nieograniczoną kasę, to przewrotnie wybudowałbym swoje butiki wszędzie, żeby cały świat nosił moje rzeczy.

E N G L I S H T E X T

WHOLE CONSTELLATION WEARS METhere are not many thirty-one-year-olds in Poland who could say with a clear conscience that they have already attained success in their field. And there are even fewer who could claim that new, even broader horizons have now opened for them. Łukasz Jemioł is one of the lucky guys.

How many stars wear your clothes?Oh, I have no idea. The whole constellation!

And in how many countries are you present?I am working hard to appear in many places. A couple of them already have some of my things in their wardrobes, but these are long-term activities. Now we are entering chain stores on the British market. But I have been working on it already for several seasons. I exhibit my clothes on fairs, which is a process that stretches in time. But it pays off in the future. My brand is already known to many traders, which is of crucial impor-tance. I’m planning to hit Copenhagen and the whole Scandinavia, and then the Saudi Arabian market.

Are pop-up stores a new trend?Yes, they are. We are available in seven perma-nent shops, but such mobile points are a new thing. Such places turn out to be extremely successful. See for example Manufaktura in Lodz. We were supposed to stay there only for a moment, just a month, and we have been there for five. The store is going to disappear in a while but we are opening another one, in a different place. People would like to know us, touch our clothes. I can see that such stores have a huge selling potential, which is very satisfying for me because it means that Poland has finally learnt to wear Polish brands. I am against hermitizing fashion. Designers cannot be associated only with huge amounts of mon-ey and unattainable things. I prefer to meet people half-way and give them the possibility of wearing decent clothes on a daily basis. My Basic collection has been inspired by such ideas. It is a response to the needs of people who want to look good all the time. Now we have a perfect time for Polish fashion, though we still need to become aware of quality. I like people buying clothes from Polish designers, especially those that count on high quality. There are many young Polish producers who do a good job.

And what about bloggers? Are they helpful or just the opposite?I can’t understand this witch-hunt for bloggers at all. This trend is common to the whole world, and I’m pleased that we also have several names who successfully promote fashion in Poland. There are girls who are quite good at that. They use their common sense and write with passion. And I support them and enjoy their success. Our times are favourable to blogs. They are a perfect medium for very young people. Bloggers accustom people with the idea of caring for their looks, and later these people buy my clothes.

You are the youngest top designer in Poland. How did you do it?We are all of a similar age. I’m just distin-guished by the number of shows and designs I have prepared. Every designer has some-thing different on offer, and it’s great that people come to them for something character-istic. They already know what they can expect.

I can’t agree. You have surprised us with your last show and swept us off our feet with the colours of your designs.I like it that way. The element of surprise is always desirable. My basic colour is never a mystery. But each show is a kind of artistic expression. I have to give free rein to my imagination. I reached for such intense red for the first time but it was not without meaning. My “Australia” collection once in-cluded such vivid colours. There were com-pletely crazy things: cut leather, fringes, reds, greens. These were visionary designs. My newest collection is on the one hand quite typical of me, but on the other – it is also something totally new. Each designer should surprise his audience season by sea-son but still maintain his characteristic and recognizable clothes in his boutique.

What is your main source of inspiration?I love meeting people who increase my motivation. Those who are positive and like sharing their creative energy. Who do some-thing fascinating and live and breathe their passion. My customers are often like that. I listen to them and try to create for them. Places I visit push me up as well. Places, trav-elling, exhibitions, books and new, designer projects. I like recreating, reworking, exper-imenting and processing in a unique and special way. We made one collection coated with resin. I spent several weeks in a lab, ex-perimenting. I like this work. Its multidimen-sionality fuels me. I keep drawing inspira-tions from different things all the time. I look for new sensations. Now I have a brief respite,

13

STREFA VIP / VIP ZONE

Page 14: Live&Travel 01 2014

14

STREFA VIP / VIP ZONE

two months of free time and reflection, but I assure you that this is just the calm before the storm of another series of creative activi-ties. I have several designs in progress I don’t want to talk about yet but they will certainly arouse interest on the market.

How do you record your ideas? Do you draw? Take notes?I keep them in my mind and then rush to my studio and start drawing. Next I unroll bales of material, grow animated and keep creating, I work like crazy and draw once again. We start sewing the prototype and this way the whole avalanche of ideas triggers. This is a type of work in which every new thing discovers another. I love selecting fabrics. I am going to Paris in a moment for Premiere Vision fair. The current moment is absolutely creative. I am incredibly inspired by fabrics and by the atmosphere of the fair. It is a complement to the ideas I already have.

And everything fits together to form a harmo-nious whole.

And what have you recently done for yourself?I unexpectedly bought a ticket and flew to Milan. Four priceless days of amazing energy, which made me come back to Warsaw with a positive attitude. I am arranging my new place, my asylum I’ve been waiting for so long. I have begun the new year with genuine optimism. And now I have some time for what I love most: meetings with my friends, books, press, cinema. I catch up on my back-log of theatre, I go on exhibitions, and it is all just for myself. I take it all easy.

It seems that you take everything easy. You are always positively charged.Today is a day like that. But it’s not always the case. Sometimes I can be really moody. It happens that I am unpleasant, anxious,

I shout and swear. Remember that when a volcano erupts, it has to find an outlet of its bad emotions. And I often erupt as well. I have thousands of things to do. And there are also the ones I hate. I mean formalities connected with my business. Invoices, receipts, tax returns, offices... This is what I dislike about my job.

But you like to help and support others.You know, I try a lot. If I can help, I do it. And if I find positive energy in someone, and I draw such people to myself, I help them with my whole heart.

What does cooperation with Warner Bros give you?It gives me a new source of inspiration. It is a completely new space. I translate the cult symbols into my design language and I guess people like it. This is also immense prestige. I am the first designer to be given this licence. And I say this most emphatical-ly, I was given the licence. I didn’t buy it. It’s a huge distinction. A new ground, new hori-zons. I can use the images of famous heroes in my designs, and I already have various ideas how to use this privilege. For the time being, I have made my first step.

So the next step is Hollywood?Perhaps professionally the US is tempting. I would like to appear at the Oscar ceremony and see world-famous stars in my dresses. These are always fascinating experiences. I would like to prepare costumes to a film and receive an Oscar for the best costume design. But the US is not my dream place in the world. I would like to settle somewhere in Tuscany. I like its climate. It would be a beautiful life.

What has recently positively surprised you?My last show was very personal. I disembow-eled myself a bit with this event. It was diffi-cult, and I was surprised that several people understood what I meant. And despite these strange times, I am still surprised at people’s great kindness and openness.

If you had an unlimited budget and could do a show of your dreams, what would it look like?If I had a lot of money, I would buy myself beautiful art. I would become a collector. And my dream show... Every show is a dream come true. Every one is a personal story. Money is behind it, that’s true. The show itself costs from 150 to 200 thousand zlotys, not to mention the collections. If I had an un-limited amount of money, I would perversely open my boutiques everywhere, so that the whole world could wear my clothes.

Page 15: Live&Travel 01 2014

Hilton Gdańsk usytuowany jest nad Motławą, z widokiem na najsłyn-niejszy symbol Gdańska – piętnastowieczny Żuraw. Stanowi idealny wybór dla podróżujących służbowo, jak i dla Gości odpoczywających od codziennych obowiązków. Malowniczo położony w sercu Starego Miasta oferuje 150 komfortowych pokoi i apartamentów, nowoczesne sale konferencyjne oraz, położony na najwyższej kondygnacji budynku, kompleks Wellness z unikatowym letnim tarasem Urban Beach. Hotel otoczony jest zabytkami, urokliwymi sklepikami oraz restauracjami. Znajduje się zaledwie 16 km od Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy.

Set in the heart of the picturesque Old Town and overlooking the

and a

catering for up to 350 people. The hotel is just a 10-mile drive from

unique shops and charming restaurants. www.hiltongdansk.pl

Page 16: Live&Travel 01 2014

16

PODRÓŻE / TRAVEL

Narciarstwo skiturowe daje wolność, bo nie jesteś przywiązany do kurortów narciarskich,

do wyciągów. Możesz zjeżdżać tam, gdzie ci się podoba. Nie jesteś skazany na wyratrakowane

szlaki, gdzie nie czeka cię żadna przygoda.

ZDJĘCIAźródło: www.sxc.hu

TEKSTJakub Milszewski

ENGLISH TEXT

STARTS AT PAGE 19

Page 17: Live&Travel 01 2014

17

PODRÓŻE / TRAVEL

podnosi się kijkiem podpiętkę i podeszwa buta leży w zasadzie na płasko. Dzięki temu na stoki o nachyleniu do 30 stopni daje się wchodzić „prosto” pod górę. Na bardziej stromych stokach trzeba podchodzić tak zwanymi zakosami. Wyznaczanie takiego podejścia, tzw. „zakładanie śladu”, to sztu-ka sama w sobie. Trzeba omijać przepaści, a zwroty śladu robić na wypłaszczeniach. No i... uważać na lawiny.

Tę samą trasę, którą piechur robi w 5 godzin, narciarz skiturowy pokonuje w jed-ną, bo jego narty nie zapadają się w śniegu, nie ma problemów z wchodzeniem pod górę, zaś z górki może po prostu zjechać. – Kilka lat temu prowadziłem kurs skiturowy w Beskidach w okolicach Szczyrku – wspo-mina Król. – W nocy spadło prawie pół metra śniegu. Idąc na tych nartach zapada-my się tylko jakieś pięć centymetrów. Na normalnych przy świeżym śniegu zapadasz się po pas. Wyszliśmy wtedy na wycieczkę. Mijaliśmy grupę turystów, która próbowała pokonać pięciokilometrową trasę. To była dla nich katorga, z każdym krokiem zapadali się w śniegu. Kiedy zobaczyli, jak kilkunastoosobowa grupa śmignęła obok nich bez większego problemu, jak wykorzy-stywaliśmy wszystkie nierówności i górki do zjazdu, musiało na nich podziałać na-prawdę deprymująco.

Foki można przykleić albo odkleić w dowolnym miejscu (uprzedzając pytanie – klej na fokach starczy na kilka sezonów). Można wejść na górę, na szczycie odkleić fokę, przepiąć buty do zjazdu i w dół. Wejście pod górę jest zatem bardzo łatwe – osoba, która nigdy nie miała nart na nogach nie będzie miała problemu. Ruch jest anatomiczny, naturalny. Umiejętności potrzebne są przy zjeździe. Niepewni narciarze przy zjeździe również mogą mieć założone foki, by wyhamowywały

nartach jest coś magicznego. Magia ta polega na tym, że cała jazda odbywa się dzięki ciału narciarza. Kiedy jedzie się na sankach wszystko jest zależne od pojazdu. W nartach to jaźń decyduje o tym, co się dzieje. Nie ma żadnych wyrafinowanych urządzeń, są jedynie dwie deski.

Owe dwie deski przeszły rewolucję tech-niczną, która jest pokłosiem tego, co się w ciągu ostatnich dwudziestu-trzydziestu lat stało się w technologii. Idealnym pod-sumowaniem tego rozwoju na naszym pol-skim podwórku jest Andrzej Bargiel, który w tym roku wszedł na nartach na ośmioty-sięcznik Sziszapangmę i zjechał. Normalny himalaista wchodzi na górę w ciągu dziewięciu godzin i potrzebuje kolejnych dziewięciu, żeby zejść. Bargiel wszedł na nartach w osiem godzin i zjechał w 43 mi-nuty. I tutaj dochodzimy do fenomenu nart pozatrasowych, czyli skiturowych.

Co wyróżnia narty skiturowe od każ-dych innych? Przede wszystkim można na nich wchodzić pod górę. – Na normalnych nartach stoisz na stoku, zaczynasz jechać do tyłu, przewracasz się, jesteś połama-ny. Wymyślono zatem w latach 70-tych takie narty, które różnią się od zjazdówek dwiema rzeczami: po pierwsze mają inne wiązanie, które pozwala odpiąć piętę, po drugie możesz do tej narty przykleić na specjalnym kleju foki, czyli taki materiał, który jest skonstruowany jak skóra kota. Głaszczesz w jedną stronę – jest gładki, w drugą – szorstki – tłumaczy Rafał Król, podróżnik a także instruktor narciarstwa prowadzący kursy narciarstwa pozatraso-wego. Ów materiał nazywa się „foki” dzięki eskimosom, którzy przyczepiali do swoich nart skórę fok, dzięki czemu mogli podcho-dzić pod górę i ciągnąć za sobą ładunek. Na dodatek wiązanie skiturowe jest tak skon-struowane, że przy większych stromiznach

Page 18: Live&Travel 01 2014

18

PODRÓŻE / TRAVEL

a komplet za tysiąc. Mało tego, w większo-ści kurortów można takie narty wypoży-czyć za ok. 100 złotych dziennie.

Na skiturach można się znakomicie bawić np. w okolicach Popradu i w ogó-le w całej niemal Słowacji. Wynika to

prędkość. Dodajmy, że nie potrzeba lat tre-ningu, by sprawnie poruszać się na nartach tego typu. Osoby, które nigdy wcześniej nie miały na nogach żadnych nart są w stanie opanować skitury w stopniu dostatecznym w ciągu czterech dni kursu. Koszty takich szkoleń też nie są specjalnie wygórowane: kursy z Rafałem Królem kosztują ok. 800 zł bez sprzętu. W cenie zawierają są noclegi, instruktor, ubezpieczenie. Wypożyczenie sprzętu na 4 dni to 150 zł. – Kurs odbywa się w Tatrach. Cały dzień spędzamy na nar-tach, potem sprzęt zostawiamy do suszenia i idziemy na miasto zjeść, na imprezę. Rano znów na narty – mówi instruktor.

Sprzęt skiturowy w zasadzie nie wycho-dzi z mody. Oczywiście pojawiają się nowo-ści, ale zestaw do narciarstwa pozatraso-wego, który ma 10 czy 15 lat, jest w dalszym ciągu sprawny. – Sprzęt jest drogi ale jednocześnie tani. Kupimy komplet, ale już potem nie będziemy musieli go zmieniać – tłumaczy podróżnik. – Zaoszczędzimy na-tomiast na infrastrukturze narciarskiej, na wyciągach. Za zupełnie nowy sprzęt trzeba trochę zapłacić: buty kosztują 1,5 tysiąca, wiązania kosztują 1,5 tysiąca, narty kosztu-ją 1,5 tysiąca i foki kosztują 500.

Rafał Król poleca jednak poszukiwanie sprzętu na rynku wtórnym. Można tam znaleźć buty np. za 300 zł, narty za 500 zł,

z samych konstrukcji Tatr, które mają krótkie i ciemne doliny po stronie polskiej i trzy razy dłuższe po stronie słowackiej. Jeśli ktoś nie czuje się na nartach pewnie, a chciałby spróbować, może dostać się do Popradu samolotem i pospacerować tam w pięknych słonecznych dolinach. Da się to robić i w marcu, i w kwietniu, i nawet na początku maja, bo jeszcze często leży tam śnieg. Skitoury pozwalają nam obej-rzeć góry z zupełnie innej perspektywy. Schodzimy z letnich szlaków narciarskich żeby wędrować gdzie oczy poniosą i zjechać w dziewiczym śniegu, często przez las czy górskie hale.

– W Polsce bardzo lubię jeździć na skiturach w Karkonoszach. To są nieduże góry, w miarę płaskie, ale mają przepiękne trasy. Można sobie zrobić wycieczkę do Szklarskiej Poręby, w ciągu dwóch godzin spacerkiem wejść na grań w okolicy Szrenicy. Odpychając się od Twarożnika można mieć przepiękny 12-kilometrowy zjazd do Harrachova. Tam można zjeść knedla, napić się czeskiego piwa, obejrzeć skocznię – poleca Król. W natomiast Polsce mekką dla wprawnych skiturow-ców jest Dolina Pięciu Stawów, najwyżej w kraju położone schronisko. Można tam pojeździć nawet w maju, a niekiedy też w czerwcu.

Ale narty pozatrasowe przydadzą się nie tylko w górach. – Biorę skitury na wy-cieczki po Wieżycy na Kaszubach. Trochę zjeżdżam, potem odpinam piętę i łażę po zamarzniętych okolicznych jeziorach. To wyjątkowa frajda móc sobie powędrować na przykład po Szymbarku. Spotykam wędkarzy, którzy siedzą przy przeręblach. Dookoła Wieżycy są pola, można sobie po nich pospacerować, zjechać do knajpy na grzańca.

Na dobrą sprawę na skiturach można się dobrze bawić nawet w Lasach Oliwskich, oczywiście pod warunkiem, że jest wystar-czająco dużo śniegu.

Z nart skiturowych korzystają też praw-dziwi górale, bo są uniwersalne, można je wykorzystywać właściwie do wszystkie-go. Można na nich skakać, można iść po drewno, można wykorzystywać je na wy-cieczki. Górale mają swoje trasy, które nie są zadeptane przez turystów, a łatwiej do nich dotrzeć na nartach skiturowych niż na zwykłych biegówkach. – Lubię to nar-ciarstwo, bo daje mi absolutną pewność, że jeśli załamie się pogoda, to wykorzystam urlop. Nie muszę mieć idealnej pogody. Z nartami skiturowymi można coś robić zawsze – podsumowuje Rafał Król. Więcej informacji na www.expeditions.pl

Tę samą trasę, którą piechur robi w 5 godzin, narciarz skiturowy pokonuje w jedną, bo jego narty nie zapadają

się w śniegu, nie ma problemów z wchodzeniem pod górę, zaś z górki może po prostu zjechać.

Sprzęt skiturowy w zasadzie nie wychodzi z mody.

Oczywiście pojawiają się nowości, ale zestaw do

narciarstwa pozatrasowego, który ma 10 czy 15 lat, jest w dalszym ciągu sprawny.

Page 19: Live&Travel 01 2014

19

PODRÓŻE / TRAVEL

E N G L I S H T E X T

SKIING OFF THE BEATEN TRACKSki touring grants you freedom – you are not tied to ski resorts or lifts. You can ski everywhere you want to. And you are not condemned to dull and undemanding groomed tracks.

There is some kind of magic in skiing. This magic consists in the whole process happen-ing thanks to the skier’s body. While sledg-ing, everything depends on the vehicle. In skiing, it is the ego that decides what hap-pens. There is no sophisticated equipment, just two runners.

And these two runners have undergone a technological revolution, the outcome of what has happened during the last 20 or 30 years in technology. Andrzej Bargiel is an ideal summary of this development on the Polish market. This year, he has climbed the eight-thousander Shishapangma and skied downhill. A typical mountaineer climbs the mountain within nine hours and needs another nine hours to walk down. Bargiel reached the top in eight hours and skied down in 43 minutes. And here we reach the phenomenon of ski touring.

What makes ski touring equipment different from any other type of skis? First of all, ski touring equipment can be used to climb up hills. “Standing on the slope wearing normal skis you start moving back, you fall down and are aching all over. So in 1970s a new type of skis was invented. It differs from downhill skis in two aspects. Firstly, such skis have a different type of binding, whereby you can unfasten your heel. Secondly, you can use special glue to attach the so-called skins to the skis. They resemble cat’s fur in that when you stroke the material in one direction, it is smooth. And when you stroke in the other direction – it’s coarse,” says Rafał Król, a traveller and skiing enthusiast, who offers ski touring courses. The material is called ‘skins’ after sealskin attached by Eskimos to their skis so that they could go uphill and pull their equip-ment along. Moreover, ski touring bindings are construed in such a way that in the case of steeper slopes you can lift the climbing bar, and the sole practically lies flat. As a result, you can go directly up slopes of up to 30 degrees. In the case of steeper slopes, you need to make switchbacks. Mapping out one’s up-track is no mean feat. You have to ski around chasms and make the so-called kick turns on flattenings. And of course... watch out for avalanches.

A walker needs five hours to cover the same distance a ski tourer covers in just one hour because the latter’s skis do not sink into snow, there are no problems with going uphill and one can simply ski downhill. “I was running a ski touring course several years ago near Szczyrk in the Beskids,” says Król. “Almost half a metre of snow fell at night. Walking on such skis, we sink into snow only to a depth of about five centime-tres. With normal skis and fresh snow you sink waist-deep. We went on a tour and met a group of tourists, who tried to cover a distance of five kilometres. They were going through torment with each step taking them deeper into the snow. When they saw several people flit near them without any difficulty and use all the bumps and hills to gather their speed even more, they were certainly dispirited.”

Skins can be attached or detached wherever you want. (Anticipating your ques-tion, the glue on skins will last for several seasons). You can go up a hill, detach the skins, prepare your boots for a downhill ride and off you go. So climbing up a hill is really simple; anyone could do it, even those who never had skis on their feet. You move in an anatomical, natural way and need some expertise only during downhill rides. Unsure skiers can leave the skins attached also while skiing down to slow their pace a bit. Let us add that you do not need years of training to use such skis skillfully. People who have never had any type of skis on their feet are able to master ski touring to a sufficient degree in as few as four days of training. Also training costs are not that high. Courses offered by Rafał Król cost about 800 zlotys without equipment. The price includes accommodation, instructor services and insurance. And it costs around 150 zlotys to hire the necessary equipment for four days. “The course takes place in the Tatra Mountains. We spend the whole day on skis, then leave the equipment to dry and go out to eat something or to a party. And in the morning – skiing once again,” says the instructor.

Ski touring equipment practically does not go out of fashion. There are obviously some innovations every now and then, but equipment which is 10 or 15 years old is still in running order. “The equipment is expensive but at the same time quite cheap. We buy a whole set and don’t have to change it later,” says the traveller. “But we can cut back on skiing infrastructure, for example on ski lifts. Completely new equipment costs a bit: boots are worth 1500 zlotys, bindings – 1500 zlotys, skis – another 1500 zlotys, and skins cost 500 zlotys.

But Rafał Król recommends looking for equipment on the secondary market. You can find boots for 300 zlotys, skis for 500 zlotys, and the whole set for a thousand zlo-tys. But that’s not all. Most ski resorts lend such skis for about 100 zlotys per day.

Ski touring can be excellent fun for ex-ample near Poprad and as a matter of fact al-most in the whole Slovakia. This is because of the way the Tatras are shaped. They have short and dark valleys on the Polish side and three times longer ones on the Slovak side. Those who don’t feel confident about skiing but wish to try can reach Poprad by plane and walk around beautiful sunny valleys. You can do it in March, April and even at the beginning of May, when the place is often still covered in snow. Thanks to ski touring, you can see mountains from a completely different perspective. You leave summer ski trails, walk ahead without looking back and ski down in virgin snow often crossing forests or mountain pastures.

“In Poland, I like ski touring especially in the Karkonosze. They are rather small and flat mountains but with beautiful routes. You can take a trip to Szklarska Poręba and reach a ridge near Szrenica in two hours. You can also push off from Twarożnik and take a beautiful, 12-kilometre downhill ride to Harrachov. When finally in the city, you can try knedle, drink some Czech beer and see the local ski jump,” adds Król. As far as Poland is concerned, it is the highest hostel of the Five Lakes Valley that is considered a Mecca for skilled ski tourers. You can go there in May or sometimes even in June.

But ski touring is possible not only in the mountains. “I take my skis for trips to Wieżyca in Kashubia. First, I ski downhill a bit and later detach the heels and tramp around nearby lakes. It’s a lot of fun to wander for example around Szymbark. I meet fishermen sitting by blowholes. We can stroll about the fields surrounding Wieżyca and ski down to a pub for mulled wine.”

As a matter of fact, ski touring is an option also in the Oliwa Forests, of course provided that there is enough of snow.

Because of its all-purpose character, ski touring equipment is used also by true highlanders. You can jump on such skis, bring wood when needed and go on trips. Highlanders have their own routes not trod-den down by tourists, which are more accessi-ble on ski touring equipment than on normal cross-country skis. “I like this type of skiing. It gives me absolute certainty that even if the weather breaks, I will have enjoyable holiday. I don’t need ideal weather. I can always do something on such skis,” ends Rafał Król. More info on: www.expeditions.pl

Page 20: Live&Travel 01 2014

20

a przyjemność jazdy po śniegu trzeba sobie zasłużyć. Zwłaszcza, gdy w góry ma się

daleko. Mieszkańcy Pomorza wybierają-cy się rokrocznie na południe kraju coś o tym wiedzą: żmudne podróże w trudnych warunkach, ścisk na stokach, a nierzadko też liche warunki pogodowe. Narciarskie czarnowidztwo można jednak porzucić. Przynajmniej kiedy się wie, że narciarskie stoki nie są tylko domeną Tatr czy Karpat.

SZWAJCARIA NAD MORZEMJadąc z Gdańska na południowy zachód w kierunku serca Kaszub i powiatu kartu-skiego szybko można odnieść wrażenie, że dokonaliśmy przeskoku między krainami geograficznymi. Wrażenie, że jest się bliżej gór niż morza wcale nie jest mylne. Ostatecznie, według miejscowych legend Pan Bóg tworzył Kaszuby na końcu, więc używał wszystkiego, co mu zostało. Jeśli to prawda, miał w zapasie sporo wzniesień – tutejsze tereny są najwyższe w obrębie całego Niżu Polskiego. I nawet jeśli potocz-na nazwa Szwajcaria Kaszubska jest lekko na wyrost, z pewnością dodaje to atrak-cyjności okolic. Bo w Szwajcarii, jak to

Narty za rogiem

TEKSTMateusz Kołos

ZAPLANUJ

TRASĘ

Nawet kiedy zima nie sprzyja nie oznacza to,

że powinniśmy rezygnować z krótkiego wypadu na deskę czy narty. Nie wszyscy muszą

w końcu jeździć 700 km na południe.

ŹR

ÓD

ŁO: P

OM

OR

SKIE

.TR

AV

EL

ŹR

ÓD

ŁO: W

WW

.SXC

.HU

20

DESTINATION: POMORSKIE

Page 21: Live&Travel 01 2014

21

w Szwajcarii – dużo się jeździ na nartach. Nazwy takie jak Koszałkowo, Szymbark, a ostatnio także Trzepowo i Przywidz mówią coraz więcej lokalnym miłośnikom sportów zimowych. I z sezonu na sezon stają się silną alternatywą dla dalekich wypraw.

W istocie, większość wymienionych wyżej obiektów znajduje się w promieniu 60 km od Trójmiasta, co pozwala nawet na jednodniowe eskapady. Zasada „częściej a krócej” w perspektywie całego sezonu może się znacznie bardziej opłacić. Ci, któ-rzy wolą raz a dobrze, z pewnością też się nie zawiodą: pomorskie ośrodki to spraw-nie działające organizmy z zapleczem noc-legowym i gastronomicznym. Siłą rzeczy, najbardziej rozwinięty jest rejon Wieżycy – najwyższego wzniesienia Szwajcarii. Oprócz paru kilkusetmetrowych tras znaj-dziemy tu tory snowtubingowe, snowpark i górki do nauki. Dodatkowo do cieszenia się z jazdy wcale nie potrzeba obfitych opa-dów śniegu – wystarczy minusowa tempe-ratura. W Koszałkowie o spokój narciarzy dbają armatki śnieżne, które jeśli trzeba pracują także w nocy.

Warto również przyjrzeć się Szwajcarii Kaszubskiej z perspektywy cen. Te są moc-no konkurencyjne w stosunku do tych na południu kraju. W większości ośrodków za cały dzień zjeżdżania (od 9 do 22) na wypożyczonym komplecie zapłacimy ok. 120 zł. Warto pamiętać, że w niemal każdym miejscu na wszystkie wyciągi obo-wiązują karty elektroniczne, a punkty za kolejne wjazdy – jak wszędzie – zachowują ważność na kolejny sezon. To kolejny plus, który skłania do częstszego odwiedzania tych terenów.

DLA LENIWYCHWielbicielom gór, którzy nie są skorzy do odwiedzania Kaszub, należy polecić sopoc-ką Łysą Górę. Już przed wojną wzniesie-nie, wtedy znane jako Wzgórze Elizy, było popularne wśród zimowych zapaleńców. Zresztą, okoliczne tereny nadawały się do sportów zimowych idealnie – w pobliskich lasach wytyczono trasy biegowe, do dziś istnieje tu także niewielka skocznia i tor saneczkowy. W latach 70. lokalne władze jeszcze bardziej spopularyzowały miejsce, budując wyciąg i oświetlając cały stok. W sezonie zimowym Łysa Góra to jedno z popularniejszych miejsc w Sopocie. Wielu miejscowych przyjeżdża tu by zapra-wić się przed wysokimi górami. Ale wielu zostaje, bo jest co robić – oprócz stoku jest tu snowpark, gdzie odbywają się cykliczne zawody, działa tu także szkółka i klub,

gdzie można bez problemu wypożyczyć cały sprzęt. A to wszystko zaledwie rzut kamieniem od centrum miasta – południo-wy stok Łysej Góry właściwie wychodzi na ulice Żeromskiego i Abrahama. Pozostaje nam zatem życzyć narciarzom śniegu, bo dobre stoki, niemal za rogiem, już mają.

E N G L I S H T E X T

SKIS JUST AROUND THE CORNEREven when winter is against us, we should not resign from a short snowboard or ski trip. After all, not all of us have to drive 700 km to the south to reach the mountains.

One has to deserve the pleasure of skiing. Especially when the mountains are far away. The inhabitants of Pomerania who travel to the south of the country every year know something about it: tedious journeys in difficult conditions, crowds on ski runs and frequently poor weather con-ditions. But we can overcome the skiing pessimism, at least when we know that ski runs are not reserved only to the Tatras or the Carpathians.

SWITZERLAND BY THE SEADriving from Gdansk to the south-west and towards the heart of Kashubia and the Kartuzy District, we can get the feeling that we have jumped from one geograph-ical region to another. The impression that we are closer to the mountains than to the sea is not erroneous at all. Finally, according to the local legends, God has created Kashubia at the end, so He used everything left. If it’s true, He had a lot of hills in reserve: local terrain is the highest one within the whole Polish Lowlands. And even if the colloquial name of the Kashubian Switzerland is slightly exagger-ated, it certainly makes the region more attractive. Because, as in Switzerland, ski-ing enjoys here considerable popularity. Names like Koszałkowo, Szymbark, and lately also Trzepowo and Przywidz tell a lot to local lovers of winter sports, and season by season they become a clear alternative to long journeys to the mountains.

In fact, most of the above-mentioned objects are located within 60 km from Tri-City, which makes even one-day trips possible. The rule “more often but for

shorter” can turn out to be much more profitable from the perspective of the whole season. Those who prefer longer but more intensive trips will not be disappoint-ed either: Pomeranian centres well-oiled organizations and offer good accommo-dation and gastronomic options. The best developed region is the one of Wieżyca, which is the highest peak of the Kashubian Switzerland. Apart from its ski runs, which are several hundred metres long, the cen-tre offers also snow tube runs, a terrain park and smaller hills for beginners. What is more, one does not need heavy snowfalls to enjoy skiing – temperatures below zero are enough. Koszałkowo has its snow cannons, which keep the place busy and, if necessary, work even at night.

We should also take a look at prices in the Kashubian Switzerland. They are extremely competitive with those at the south of Poland. Most of the centres charge about 120 zlotys for a whole day of skiing on hired equipment (from 9 am to 10 pm). It is worth remembering that there are electronic cards for almost all ski lifts, and points for subsequent rides – as everywhere else – are valid also in the next season. This is another benefit which en-courages us to visit Kashubian ski centres.

FOR THE LAZYThose who love mountains but are not will-ing to travel to Kashubia should visit Łysa Góra in Sopot. The hill was popular among winter enthusiasts already before World War II, when it was known as Eliesenhöhe. Actually, local landscape was perfect for winter sports: ski runs were marked in nearby forests, and a small ski jump and a toboggan have been operating to this day. Local authorities popularized the place even more in 1970s, when they built a ski lift and installed lighting along the whole run. Łysa Góra is one of the most popular places in Sopot during winter. Many locals come here to train themselves before they go to higher mountains. But many stay here because the place has a lot to offer. Apart from the slope, there is a terrain park, where cyclic competi-tions are held, as well as a skiing school and a club offering the whole equipment needed. And all of this just a stone’s throw from the city centre – the southern slope of Łysa Góra actually faces Żeromskiego and Abrahama streets. It only remains for us to wish skiers a lot of snow, since they already have perfect slopes just around the corner.

21

DESTINATION: POMORSKIE

Page 22: Live&Travel 01 2014

The Velvet Underground – „White Light / White Heat: 45th anniversary”

wyd. Universal

Pewnie najważniejsza pozycja w dyskografii zespołu i jedna z najważniejszych w historii rocka.

W kompletnej opozycji do tego, co działo się w muzyce wokół podczas słynnego „lata miłości” w 1967 roku i przez to początkowa praktycznie niezauważona – to płyta, bez której nie mielibyśmy Sonic Youth, Pixies i wielu innych. Dodatkowe materiały (np. pierwsze publiczne wykonanie „Sister Ray”) pozwala prześledzić proces powstawania albumu ikony. Los zrządził, że to kolejne pośmiertne przypomnienie wielkości Lou Reeda.

E N G L I S H T E X T

The Velvet Underground – White Light / White Heat: 45th anniversary

released by Universal

This is probably the most important album in the whole discography of the band and one of the most important albums in the history of rock.

It stands in strong opposition to what happened in music during the famous Sum-mer of Love in 1967. And this is probably the reason why in the beginning it was left unnoticed. We wouldn’t have Sonic Youth, Pixies and many more without this album. The content added to this record (for exam-ple the first public performance of “Sister Ray”) gives us a chance to follow the album’s production process. Fate decreed that this is another posthumous tribute paid to great Lou Reed.

22

PIOTR METZ POLECA

FOT. WOJCIECH DUSZENKO

Beyonce – „Beyonce” wyd. Sony

Po problemach z poprzednią płytą najja-śniejsza gwiazda R&B odgryzła się krytykom i z zaskoczenia (co w dzisiejszych czasach wydaje się prawie niemożliwe) wydała zdu-miewającą kolekcję 14 premierowych nagrań i 17 (!) teledysków tworzące niezwykle orygi-nalny i współczesny wideoalbum. Dodajmy, że muzycznie i produkcyjnie z najwyższej światowej półki. Beyonce stać na współpra-cowników takich jak Pharrell Williams, Tim-baland, Drake czy Frank Ocean. Nie wspomi-nając o małżonku – duet z Jay-Z to klasowe nawiązanie do ich megaprzeboju „Crazy in Love”. Ale najważniejsze, że ma wciąż jeszcze coś do udowodnienia. I udowadnia w sposób znakomity.

E N G L I S H T E X T

Beyonce – Beyoncereleased by Sony

After the problems with her previous album, the brightest star of R&B stroke back at critics and surprisingly (which today seems almost impossible) released an amazing collection of 14 premiere songs and 17 (!) video clips, all of which form an extremely unique and contemporary video album. Let me add that it is of top quality as far as both music itself and production are concerned. Beyonce can afford such partners as Pharrell Williams, Timbaland, Drake or Frank Ocean. Not to mention her husband. Her duet with Jay-Z is a classic reference to their greatest hit “Crazy in Love”. But what is the most important is that she has still a lot to prove. And does it in an excellent manner.

Różni artyści – „And I’ll Scratch Yours”wyd. Sony

Część druga unikatowego projektu. W pierwszej Peter Gabriel zaprezentował własne wersje ulubionych utworów różnych wykonawców. Teraz większość z nich zre-wanżowała się autorskimi interpretacjami klasyki z katalogu mistrza. Wyróżniają się wśród nich zdecydowanie mocno inspiru-jący się jego twórczością Bon Iver i Arcade Fire. Ale prawdziwie porywający jest dopiero finał albumu – w którym w jednym z ostatnich swoich nagrań Lou Reed re-in-terpretuje w zupełnej opozycji do oryginału słynną piosenkę „Solsbury Hill”. Wspaniałe swoiste epitafium.Teraz czekamy na nową, prawdziwie autor-ską płytę Gabriela.

E N G L I S H T E X T

Various Artists – And I’ll Scratch Yoursreleased by Sony

The album is the second part of a unique project. On the first one, Peter Gabriel presented his own versions of his favourite songs written by different musicians. This time, most of them returned his favour and recorded their interpretations of Gabriel’s classics. The most characteristic songs include those performed by Bon Iver and Arcade Fire, who are strongly inspired by the master’s works. But it is the final of the album that is certainly the most rousing. In one of his latest songs Lou Reed reinter-prets the famous “Solsbury Hill” in clear opposition to the original. It is a wonderful and characteristic epitaph.

Now we are waiting for a new album by Gabriel which would be entirely his own.

KULTURA / CULTURE

Page 23: Live&Travel 01 2014
Page 24: Live&Travel 01 2014

Gaba Kulka (FOT. TOMASZ DUBIEL)

W FILHARMONII

elomani od 2006 roku z niecier-pliwością czekają na karnawał w Filharmonii na Ołowiance. W tegorocznej – dziewiątej – edy-cji Balów Gdańskich każdy będzie miał sposobność znaleźć coś dla siebie. Zróżnicowana tematyka pozwoli bowiem w krótkim czasie karnawału na muzyczne zwiedza-nie całego świata i to w dodatku „W Karnawałowym Blasku” (II Bal, 11.01).

I Bal rozpoczęła żywiołowa „Muzyczna Corrida” i piękne utwory z Hiszpanią w tle. Równie gorące rytmy rozgrzeją pu-bliczność podczas „Tango Show” (III Bal, 18.01). Atrakcją będą nie tylko wspaniali muzycy, ale także mistrzowie tango, którzy zaprezentują swoje umiejętności taneczne. Niedługo później (8.02, VI Bal) salą koncer-tową na Ołowiance zawładną „Kubańskie Rytmy”, wygrywane przez Jose Torresa & Havana Dreams.

Nie zabraknie również czegoś dla wiel-bicieli muzyki wschodniej. Miłośnicy ro-syjskiej nuty już 15.02 (VII Bal) będą mogli dać się oczarować Orkiestrze Kameralnej Filharmonii w Kaliningradzie i spędzić wieczór „W Rytmie Rosyjskiego Serca”.

Organizowane przez Polską Filharmonię Bałtycką Bale Gdańskie na stałe zapisały

się już w kalendarzu kulturalnym Trójmiasta. Filharmonia proponuje alternatywę dla zabaw

w klubach i zachęca, by sobotnie wieczory karnawału spędzać na Ołowiance – najpierw

wysłuchując koncertu, a później bawiąc się we foyer. 4 stycznia odbył się pierwszy z dziewięciu wspaniałych koncertów. Bale

Gdańskie potrwają aż do 1 marca 2014.

ZDJĘCIAźródło: PFB

TEKSTPaulina Orczykowska

TANECZNYM KROKIEM

Konstanty Kulka

Tadeusz Kassak (FOT. P.MODEL)

Katarzyna Libront (FOT. P.RODAK)

Evgenyija Samokhina

Massimiliano Caldi (FOT. MATTEO CREMONINI)

Wiesław Prządka

FOT.

PIO

TR

PO

ZN

SKI

24

KULTURA / CULTURE

Page 25: Live&Travel 01 2014

Już tydzień później w Gdańsku zagości Lwów (VIII Bal, 22.02) i Orkiestra „Wirtuozi Lwowa” porwie nas magią fletni pana.

Dodatkowo Filharmonia poleca „Karnawałowy Koncert Niespodzianek” (V Bal, 1.02) oraz wspaniałe „Karnawałowe Duety” (IV Bal, 25.01). Na zakończenie kar-nawału wspólnie przypomnimy sobie naj-piękniejsze „Przeboje Wschodu i Zachodu” (IX Bal, 1.03).

Tradycyjnie po koncertach zapraszamy na bale w Salonie Gdańskim. W czasie każdego z nich dostępny będzie catering (po zakupieniu biletu konsumpcyjnego; cena wynosi 85 zł). Za menu, które już teraz polecamy, odpowiada Restauracja Filharmonia. Dla naszych gości zagrają Standard Acoustic i Riverboat Ramblers Swing Orchestra.

Bilety na Bale Gdańskie dostępne są w cenach od 25 do 100 zł w systemie sprze-daży on-line: www.filharmonia.gda.pl, przez platformę sprzedażową: www.bilety24.pl oraz przez aplikację mobilną na smartfonach. Szczegóły na www.filharmonia.gda.pl.

E N G L I S H T E X T

DANCING INTO PHILHARMONICGdansk Balls organized by the Polish Baltic Philharmonic have become a part of the cultural calendar of Tri-City. The Philharmonic proposes an alternative to parties in clubs and encourages every-one to spend their carnival Saturday evenings on Ołowianka by firstly hear-ing concerts and then enjoying them-selves in the foyer. The first one of the nine excellent concerts took place on 4 January. The Ninth Gdansk Balls will last until 1 March 2014.

Music lovers have been awaiting the carni-val in Philharmonic on Ołowianka since 2006.This year’s edition of Gdansk Balls has on offer something interesting for everyone. The offer is so diversified that it enables to travel around the whole world within the very short time of the carnival and everything “In a Blaze of Carnival” (2nd Ball, 11 Jan).

The 1st Ball began with a lively “Musical Corrida” and beautiful songs with Spain

everyone to dances in the foyer called Salon Gdański. Each of them will feature catering (available for everyone who has purchased a consumer ticket for 85 zlotys). The superb menu is served by the Restaurant “Filharmonia”. Our guests will be accompanied by Standard Acoustic and Riverboat Ramblers Swing Orchestra.

Tickets for Gdansk Balls are available for PLN 25–100 on-line: www.filharmonia.gda.pl, on a selling platform: www.bilety24.pl and via a mobile application for smartphones. For details see: www.filharmonia.gda.pl.

in the background. The “Tango Show” (3rd Ball, 18 Jan) will be equally exciting. Its main attractions include not only out-standing musicians, but also the masters of tango, who are going to present their dancing skills. Soon after this event, the concert hall on Ołowianka will be dominat-ed by the “Cuban Rhythms” played by Jose Torresa & Havana Dreams (6th Ball, 8 Feb).

The Philharmonic offers also something for the lovers of the Eastern music. Those keen on Russian sounds will have a chance to fall in love with the music performed by the Kaliningrad Chamber Philharmonic Orchestra and spend their evening “In the Rhythm of a Russian Heart” (7th Ball, 15 Feb). One week later the Philharmonic will bring Lviv to Gdansk, and the Orchestra „Lviv Virtuosos” will delight us with the sounds of pan pipes (8th Ball, 22 Feb).

Moreover, the Philharmonic rec-ommends “The Carnival Concert of Surprises” (5th Ball, 1 Feb) and the excel-lent “Carnival Duets” (4th Ball, 25 Jan). We will conclude our carnival with the sounds of the most beautiful “Hits of the East and the West” (9th Ball, 1 Mar).

As usual, after the concerts we invite

Ernest van Tiel (FOT. YANN BERTRAND)

Dorota Dąbrowska

Natalia Walewska

Bożena Zawiślak-Dolny

Julia Mikołajczak

25

KULTURA / CULTURE

Page 26: Live&Travel 01 2014

26

Zima dla Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot wcale nie

oznacza wcale hibernacji i zapadania w sen zimowy.

Przeciwnie, okres świąteczny i początek Nowego Roku to czas koncertów, dzięki którym zespół

PFK Sopot może podzielić się ciepłem, radością i prawdziwie bożonarodzeniowym nastrojem z melomanami i melomankami

oraz swoimi przyjaciółmi.

Koncertowe wejście w 2014 rok

zapomnieć przede wszystkim o naj-młodszych słuchaczach, wychowankach Domu im. Janusza Korczaka, Regionalnej Placówki Opiekuńczo-Terapeutycznej, dla których – jak co roku – przygotowaliśmy specjalny koncert świąteczny dzięki wspar-ciu Mecenasa Orkiestry – Grupy ENERGA. Koncertem dyrygował Ariel Ludwiczak.

W niedzielę, 15 grudnia, w gościn-nych murach Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie zaprezentowaliśmy wraz z Wojciechem Staroniewiczem oraz Triem Artura Jurka dobrze znany i lubiany

rudzień obfitował w kon-certy wprowadzające w  niezwykły nastrój, towarzyszący większo-ści z nas w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Przygotowaliśmy dla słu-chaczy kilka ciekawych koncertów ze znamieni-tymi solistami oraz inte-resującym i różnorodnym programem.

Staraliśmy się nie

POLSKA FILHARMONIA KAMERALNA

SOPOT

ŹRÓDŁO PFK Sopot

ZDJĘCIA N. Geldon

Koncert świąteczny PFK Sopot, który odbył się 18 grudnia 2013 r. z udziałem Joanny Knitter (zdjęcie na górze po lewej), Wojciechem Staroniewiczem (zdjęcia na górze po prawej i na dole) oraz Triem Artura Jurka.

KULTURA / CULTURE

Page 27: Live&Travel 01 2014

27

materiał z wydanej w 2012 roku płyty „Tranquillo”. W związku z dużym zaintere-sowaniem koncertem wykonaliśmy go dwu-krotnie tego samego dnia, a dyrygował sam Dyrektor PFK Sopot, Wojciech Rajski.

Ważnym wydarzeniem był występ w po-niedziałek 16 grudnia podczas Gali wrę-czenia nagród VIII Forum Energetycznego w Hotelu Sheraton, kiedy to muzycy Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot zagrali po-nownie wraz z Wojciechem Staroniewiczem i Triem Artura Jurka pod dyrekcją Wojciecha Rajskiego.

Z kolei 18 grudnia w Sali Koncertowej PFK Sopot zagraliśmy w podobnym składzie (Staroniewicz, Jurek, Ślefarski i Mackiewicz) koncert, który uświetniła swoją obecno-ścią znana trójmiejska wokalistka, Joanna Knitter. W programie znalazły się najpięk-niejsze polskie kolędy oraz najbardziej znane piosenki świąteczne z całego świata.

Tuż przed samymi Świętami Bożego Narodzenia, 21 grudnia w Bazylice św. Mikołaja w Gdańsku odbył się tradycyjny koncert, w którym Polski Chór Kameralny pod dyrekcją Jana Łukaszewskiego swo-im śpiewem wprowadził mieszkańców Gdańska i Trójmiasta w świąteczną atmos-ferę. Doroczny Koncert Bożonarodzeniowy pod patronatem Prezydenta Miasta Gdańska, Pawła Adamowicza, był niewątpli-wą gratką dla koneserów muzyki klasycznej, zabrzmiało bowiem oratorium „Mesjasz” Georga Friedricha Haendla. Jest to naj-popularniejsze dzieło tego kompozytora, a słynny chór „Hallelujah” zalicza się do jego najbardziej rozpoznawalnych kompozycji. Oratorium przyniosło autorowi świato-wą sławę i niezmiennie w każdej epoce przyjmowane jest z zachwytem. Chórowi i muzykom PFK Sopot towarzyszyli soliści: Clemence Faber, Ewa Marciniec, Peter Kirk i Wojciech Gierlach.

Nowy Rok przywitaliśmy hucznie 11 stycznia koncertem „Perły muzycznego Wiednia” w kościele św. Jerzego w Sopocie. W programie koncertu oprócz walców i po-lek znalazły się również najbardziej znane arie i duety z operetek wiedeńskich kom-pozytorów, m.in. Straussa, Kalmana oraz Lehara. Wraz z orkiestrą zaprezentowali się soliści budgoskiej Opery Nova: Magdalena Polkowska i Tadeusz Szlenkier.

Kolejny koncert karnawałowy, tym razem 18 stycznia w Centrum św. Jana w Gdańsku, będzie okazją do wysłucha-nia IX Symfonii Beethovena. Do tego niecodziennego wydarzenia, jakim jest wykonanie tak monumentalnego dzieła, zaangażowaliśmy czwórkę znakomitych solistów z Polski i zagranicy: Marinę Unruh (sopran), Urszulę Kryger (mezzosopran),

Isaaca Lee (tenor) oraz Jarosława Bręka (bas-baryton). W Finale „Symfonii” wystąpi Polski Chór Kameralny, przygotowany przez Jana Łukaszewskiego, a całością dyrygować będzie maestro Wojciech Rajski.

Więcej szczegółów na stronie www.pfksopot.pl. Serdecznie zapraszamy na koncerty!

E N G L I S H T E X T

POLISH CHAMBER PHILHARMONIC ORCHESTRA SOPOT – A CONCERT BEGINNING OF 2014In the case of the Polish Chamber Philharmonic Orchestra Sopot, winter does not mean hibernation at all. Quite the opposite, the holiday season and the beginning of New Year are a period of intense performances, thanks to which the team of PCF Sopot can share warmth, joy and truly Christmas atmosphere with music lovers and all its friends.

December was abounding in concerts that made people get into the spirit of this ex-traordinary atmosphere surrounding most of us during Christmas. We prepared for our audience several engaging concerts with outstanding soloists, and an interesting and diverse programme.

Most of all, we tried not to forget about our youngest listeners from the Janusz Korczak House (a Regional Therapeutic Care Centre) and, as we do every year, pre-pared a special Christmas concert thanks to the support of the Patron of the Orchestra, the company Energa S.A. The concert was conducted by Ariel Ludwiczak.

On Sunday, December 15th, together with Wojciech Staroniewicz and Artur Jurek’s Trio, we gave a guest performance in the Kashubian Philharmonic in Wejherowo. The concert included a well-known and adored material from Tranquillo, an al-bum released in 2012. Our performances aroused great interest, so we gave two con-certs in a row in this composition, which were conducted by Wojciech Rajski, the Director of PCF Sopot himself.

Our performance during the 8th Energy Forum on the 16th December was an event of huge importance. The musicians of the Polish Chamber Philharmonic Orchestra Sopot played once again with Wojciech Staroniewicz and Artur Jurek Trio. The con-cert was conducted by Wojciech Rajski.

On the 18th December we played also

in the Concert Hall of the PCF Sopot. The concert was performed in a similar com-position (Staroniewicz, Jurek, Ślefarski and Mackiewicz) and featured also Joanna Knitter, an excellent singer from Tri-City. The programme included the most beau-tiful Polish carols and the most famous Christmas songs from the whole world.

Another concert took place just be-fore Christmas, on 21 December, in St. Nicholas’ Basilica. It was a continuation of a long tradition, according to which the Polish Chamber Choir conducted by Jan Łukaszewski brings the Christmas atmosphere closer to the inhabitants of Gdansk and Tri-City, delighting them with their singing. This ceremonial “Annual Christmas Concert” under the patronage of Paweł Adamowicz, Mayor of Gdansk, was certainly a treat for the connoisseurs of classical music – they could hear Messiah, the oratorio by George Frideric Handel. It is his most famous work, and the well-known chorus “Hallelujah” from the oratorio is counted among his most recognizable com-positions. This piece earned Handel world fame and remains admired by audiences in every epoch. The Choir and PCF Sopot mu-sicians were accompanied by the following soloists: Clemence Faber, Ewa Marciniec, Peter Kirk and Wojciech Gierlach.

We celebrated the New Year with revelry on the 11th January thanks to the concert “Pearls of Musical Vienna” in St. George Church in Sopot.In the programme of the concert amongst the waltzes and polkas we performed well known arias and duets from the compositions of several Viennese artists, including Strauss, Kalman and Lehar. During the concert we had a chance to hear excellent soloists from the Opera Nova in Bydgoszcz: Magdalena Polkowska and Tadeusz Szlenkier.

The next carnival concert will take place on 18 January in St. John’s Centre in Gdansk. It will be a chance to play Symphony No. 9 by Beethoven. Being a performance of such a monumental piece, this unusual event will feature four excel-lent soloists from Poland and abroad, the Polish Chamber Choir and the Orchestra composed of 53 musicians. We will have a chance to hear the following: Marina Unruh (soprano), Urszula Kryger (mezzo-so-prano), Isaac Lee (tenor) and Jarosław Bręk (bass-baritone). Jan Łukaszewski is going to prepare the Polish Chamber Choir for this concert, and the whole performance will be conducted by maestro Wojciech Rajski.

For more details see the website www.pfksopot.pl. You are most warmly invited to the concerts!

KULTURA / CULTURE

Page 28: Live&Travel 01 2014

28

NIGDY NIE UMIERA

Muzyk o głębokim, nieco chropowatym głosie, autor tekstów, podróżnik. Muzykował u boku największych gwiazd: Otisa Reddinga, Van Morrisona, czy Cliffa Richarda. Mimo że od kilku lat chętnie odwiedza Polskę koncertując i realizując kolejne muzyczne projekty, rzadko udziela wywiadów. Tym razem zrobił wyjątek i w ekskluzywnej rozmowie z Magdaleną Malara-Świtońską, opowiedział o jam sessions z Jimim Hendrixem, współczesnym przemyśle muzycznym, fascynacji naszym krajem oraz o tym, dlaczego odszedł z King Crimson. Gordon Haskell.

ZDJĘCIARoman Rogowiecki

TEKSTMagdalena Malara-Świtońska

ENGLISH TEXT

STARTS AT PAGE 30

GORDON HASKELL

Page 29: Live&Travel 01 2014

29

MAGDALENA MALARA-ŚWITOŃSKA: Może Pan tworzyć wspaniałe kompozycje ze znanych utworów w zależności od panującej podczas koncertu atmosfery. Lubi Pan zaskakiwać widownię?GORDON HASKELL: Często piszę na temat mojej wolności, więc gdy potem śpiewam własne słowa, pracując z innymi muzy-kami, lubię pokazywać, co dzieje się, gdy pozwoli się innym muzykom poczuć tę samą wolność wyrażania siebie. Lubią to tak bardzo, że ich to pochłania i zaczy-nają odczuwać całkowitą swobodę. To po takich sytuacjach można spodziewać się niespodzianek. Dyscyplina to credo King Crimson i pewnie dlatego uznałem zespół za przewidywalny i męczący. Wiele znanych grup znajduje się w takiej pułap-ce. Ciągle się powtarzają, co noc dając ten sam występ, a muzycy bardzo często w głębi duszy niezmiernie się nudzą. To zły pomysł, a ludzie to zauważają.

Współpraca z artystami z Polski jest kolejną niespodzianką dla Pana fanów. Właśnie ukończył Pan pracę nad singlem powstałym z zespołem Damiana Kurasza. Proszę nam uchylić rąbka tajemnicy. O czym jest ta płyta? Jak brzmi?Tytuł płyty to „Wounded Tigers”, co jest prostą analogią to człowieka, który utracił dom i rodzinę w miejscu takim jak Pale-styna czy Irak. Domaga się sprawiedliwo-ści i jeśli jej nie zazna, zemści się na tych, którzy spowodowali jego stratę. Może się to przydarzyć nie tylko młodemu, rozhukanemu mężczyźnie, ale też osobie starszej. Mamy więc młodego i starszego piosenkarza, którzy odczuwają ten sam

ból i rozpacz. Jest to nietypowe połącze-nie głosów, które bardzo mi się podoba.

Jak to się stało, że zaczął Pan współpracę nad tym projektem?To Damian Kurasz zwrócił się do mnie z po-mysłem. Na początku byłem pewien, że to nigdy się nie uda, ale udało się bardzo dobrze.

I nie jest to pierwszy raz! Pracował Pan wcześniej z Katarzyną Skrzynecką nad singlem “All in the Scheme of Things”. Czy jest to sentyment do polskich artystów czy do naszego kraju?Od kiedy po raz pierwszy przybyłem do Polski w 2002 roku miałem okazję ob-serwować ogromne zmiany napływające z Zachodu. Słyszałem rozmowy na temat zbliżającej się nowej edukacji i martwiłem się, ponieważ większość znanych mi Pola-ków była już bardzo inteligentna, a ja nie wierzyłem w zmiany. Widziałem wcześniej, co działo się w innych krajach. Czułem, że ktoś je uwodził. Zacząłem zgłębiać ich hi-storię na tyle, na ile było to możliwe, biorąc pod uwagę fakt, że kolejne pokolenia czę-sto przepisują historię na nowo. Niełatwo jest znaleźć prawdę. Dokopałem się więc do informacji na temat tego, co zrobili Brytyj-czycy, i to tam znalazłem jaśniejszy obraz. „All in the Scheme of Things” to nie nasz schemat. To utwór o tym, jak w rzeczywi-stości ingeruje się w historię. Katarzyna zdecydowała się go nagrać, a ja zostałem zaproszony do współpracy.

Kiedy myślimy o szukaniu czegoś nowego w życiu, często oznacza to zmianę całkowitą, jak na przykład przeprowadzkę. Był czas, kiedy myślał Pan o przeprowadzce do Polski. Skąd

wziął się ten pomysł?Im więcej podróżuję po kraju, tym bar-dziej dostrzegam jego piękno. Polska jest krajem zdecydowanie niedocenianym pod względem turystycznym, a może poszczy-cić się wielkim bogactwem kulturowym. Nie ograniczam się, jeśli chodzi o miejsce mojego zamieszkania.

Będąc w Londynie, miał Pan okazję spotkać Jimiego Hendrixa. Spędzaliście razem dużo czasu i graliście nawet wspólnie na gitarze! Czy był to dla Was zwariowany czas?Był zwariowany zgodnie z dzisiejszymi standardami, jednak wydawał się całkowi-cie normalny w tamtych czasach. Świet-nie się bawiliśmy przez wiele dni i nocy. Przeżyliśmy mnóstwo ekscytujących chwil. Grało nam się dobrze.

Jak to się stało, że to zwariowane rockandrollowe życie Was nie wciągnęło? Że wybraliście całkiem inną, nieco spokojniejszą drogę?Moja ulubiona płyta to „What’s Going On” Marvina Gaye’a. Grałem ją wczoraj i pomyślałem, że on równie dobrze mógłby śpiewać o dzisiejszym świecie. Większość ze świata rocka nie robiła na mnie takiego wrażenia. Byli nudni. Potrzebowałem Be-atlesów lub Marvina Gaye’a. Udało mi się do tego dotrzeć poprzez pracę dla Atlantic Records w charakterze muzyka sesyj-nego. Spotykałem się też z tekściarzami i muzykami, takimi jak Sam & Dave, Otis Redding, Steve Cropper czy Duck Dunn. Isaac Hayes pracował z naszym zespołem. Chciał, żebyśmy pojechali z nim do Pary-ża. Biali rockmani zdawali się nieco nie-poważni w porównaniu z takimi osobami,

Im więcej podróżuję po kraju, tym bardziej dostrzegam jego piękno. Polska jest krajem

zdecydowanie niedocenianym pod względem turystycznym, a może poszczycić się wielkim bogactwem kulturowym. Nie ograniczam się, jeśli chodzi o miejsce mojego zamieszkania.

KULTURA / CULTURE

Page 30: Live&Travel 01 2014

więc w celach towarzyskich spotykałem się z twórcami rockowymi dość rzad-ko. Może to tłumaczyć moją obojętność w stosunku do King Crimson, coś, czego fani grupy nigdy do końca nie zrozumieją. Skąd mają wiedzieć, jak wspaniałych ludzi zostawiałem za sobą, zanim dołączyłem do King Crimson?

Przez niemal 30 lat swojej kariery zawsze był Pan wierny muzyce w dawnym stylu. Nigdy nie kusiło Pana, żeby zmienić styl lub kierunek muzyczny?Jeden producent próbował i nie wyszło to zbyt realistycznie. Myślę, że Leonard Cohen w końcu znalazł dobry sposób. Podobają mi się wszystkie jego nowe al-bumy. Nie jest to więc coś niemożliwego. W tej kwestii także pozostaję otwarty. Po prostu czuję instynktownie, kiedy coś jest sztuczne, i nie mogę tego znieść. Myślę, że większość widzi tę różnicę.

Czy myśli Pan o jakimś wymarzonym pro-jekcie, który chciałby Pan wcielić w życie?

Bardzo chciałbym znaleźć się w zespole, gdzie każdy darzyłby się taką miłością, jaką widać było w The Beatles. To właśnie w ten sposób tworzyli. To była miłość od samego początku do końca. Nadal więc szukam grupy tekściarzy lub choćby jed-nej takiej osoby. Jest to tylko marzenie, ale marzenie nigdy nie umiera.

Czy jest Pan zadowolony ze swoich dotychczasowych osiągnięć czy może jest coś, co zrobiłby Pan inaczej?W 2002 roku miałem wielką szansę, ale zamiast słuchać własnego głosu, zastosowałem się do zaleceń kierownictwa i wytwórni. Miało to na mnie negatywny wpływ i zabiło inspirację, o której mówiłem wcześniej. W końcu jednak posłuchałem sam siebie, co znów sprowadza nas do „All in the Scheme of Things”. Tymczasem przemysł muzyczny uległ zniszczeniu, a młodość świata zdradzono. Wszyscy musimy zaczynać jeszcze raz. Od nowa. Musimy stworzyć nowych Beatlesów!

E N G L I S H T E X T

DREAM NEVER DIES

A musician with deep, slightly hoarse voice, a songwriter and a traveller. He sang with the greatest stars: Otis Redding, Van Morrison and Cliff Richard. Although he has been readily visiting Poland for several years, play-ing concerts and realizing new musical projects, he rarely does interviews. This time he made an exception and in an exclusive interview told Magdalena Malara-Świtońska about jam sessions with Jimi Hendrix, the contemporary musical industry, his fascination with our country and why he left King Crimson. Gordon Haskell.

MAGDALENA MALARA-ŚWITOŃSKA: You can create amazing combinations from the well known pieces, depending on the atmosphere during the concert. Do you like to surprise your audience?GORDON HASKELL: I write a lot about my freedom so when I go back to sing the words I have written and I am working with other musicians, I like to demonstrate what happens when you allow other musicians the same freedom for their own expression. They enjoy it so much that they are totally relaxed and immersed, and that is where you can get many surprises. Discipline was the creed of King Crimson and possibly the reason that I found it predictable and op-pressive. Many big bands find themselves trapped in this way constantly repeating themselves night after night, and the musi-cians are very often privately bored. This is a bad idea, and people notice these things.

Cooperation with Polish artists is an another surprise for your fans. You’ve just finished work on the single with Damian Kurasz band. Let’s discover some secrets! What is it about? What does it sound like?It is called Wounded Tigers and is a simple analogy of a man who has lost his family and home in somewhere like Palestine or Iraq. He wants justice; and if he sees no justice, he will avenge those who caused his great loss. It happens to a young man in his wildest youth as much as it happens to an older man. So we have a young singer and an older one feeling the same pain and sorrow. It is an unusual blend of voices, which I like very much.

How did it occur that you have started cooperation on this project?

30

KULTURA / CULTURE

Page 31: Live&Travel 01 2014

I was approached by Damian Kurasz. At first I thought it could never work but it has worked extremely well.

This is not the first time! You had cooperated before with Katarzyna Skrzynecka on the single “All in Scheme of Things”. Is that a sentiment to the Polish artists or to our country?From the moment of my first visit to Poland in 2002 I could see the huge transforma-tion coming from the Western interests. I heard all the conversations about a differ-ent education coming, and my heart sank as most Polish people I had met were highly intelligent already and I didn’t believe in the changes. I had seen what had happened to other countries. I felt they were being se-duced . Then I began studying their history as much as possible knowing how history is often rewritten for the generations who fol-low. You don’t come across truth that easy. So I dug into what the British did, and that was where I found a clearer picture. “All in the Scheme of Things” is not our scheme, it is about how history is really tampered with. Katarzyna chose to do it, and I was approached to do the duet with her.

When we think of searching for something new in life, sometimes it means a total change like changing a place to live. There was a time when you’ve been thinking about moving to Poland. Where did the idea come from?The more I travel around the country, the more I see how beautiful it is. It is very underrated from a tourist point of view

and offers so much culture. I keep an open mind when it comes to where I want to live.

Living in London, you had a chance to meet Jimi Hendrix. You’ve been hanging around together and even played on the guitar together! Was it a crazy time for both of You?It was crazy by today‘s standards, but seemed perfectly sane at the time as we had exciting experiences and endless fun for many days and nights. We played well.

How did it happen that this crazy rock and roll life hasn’t sucked you in and you have chosen totally different, a little bit more calm path?My favourite record is Marvin Gaye’s album What’s Going On. I played it yester-day and thought that he could be singing about today’s world. Most of the rock world didn’t make such an impression on me. It was boring. I needed to be in The Beatles or with Marvin Gaye. I got close to what I needed by working for Atlantic Records as a session man and hung out with their writers and musicians like Sam and Dave, Otis Redding, Steve Cropper and Duck Dunn. Isaac Hayes worked with our group and wanted us to go to Paris with him. White rock boys were a little silly com-pared to guys like that. So I spent very little time with the rock scene socially. It might explain why I was indifferent with King Crimson – something their fans will never quite understand – how could they know what great people I had been leaving before I joined King Crimson?

Over 30 years of your career you’ve been loyal to your old style music. You never had a temptation to change your style or musical direction?One producer tried, and it wasn’t quite real. I do think Leonard Cohen eventually found a good formula, and I have enjoyed all his more recent albums. So it is not an impossible idea. Again, I keep an open mind. I just instinctively know when some-thing is fake, and I cannot bear it. I believe most people know the difference.

Do you have in mind any “dream project” you’d like to bring into reality?I would be very happy to be in a band who loved each other as The Beatles did. That’s how they created what they did. It was love all the way, from beginning to the end. So I’m still looking for a band of songwriters or at least another one. It is but a dream, but a dream never dies.

Are you satisfied with your achieve-ments today or is there something what you would have done differently?I had a huge opportunity in 2002 but instead of listening to my own inner voice, I obeyed the orders of the management and record company. I became uncomfortable, and this killed the inspiration which I spoke of earlier. But eventually I listened to my own advice, which takes us back to the message in “All in the Scheme of Things”. Meanwhile the record industry has been destroyed and the youth of the world have been betrayed. We must all start again, from the beginning. We must make another Beatles!

31

REKLAMA

KULTURA / CULTURE

Page 32: Live&Travel 01 2014

32

MATT DUSK

KULTURA / CULTURE

Page 33: Live&Travel 01 2014

33

Profesjonalizm, klasa i oldschoolowy szyk, który nie ustępuje w niczym członkom słynnej Rat Pack, do której należał Frank Sinatra. Matta Duska z Frankiem łączy

nie tylko wygląd: starannie wyprasowana biała koszula i doskonale skrojony garnitur, ale przede wszystkim świetny warsztat i barwa głosu. Za ten głos

i niezwykłe poczucie humoru pokochali go fani na całym świecie. W tym Polacy, którzy jego ostatnią płytę „My Funny Valentine” nagrodzili statusem platynowej.

ROZMAWIAŁAMagdalena Malara-Świtońska

ZDJĘCIAŹródło: Universal Music Polska

ENGLISH TEXT

STARTS AT PAGE 35

MAGDALENA MALARA-ŚWITOŃSKA: Porównywanie Cię do Franka Sinatry sprawia Ci przyjemność czy raczej irytuje?MATT DUSK: To jeden z najlepszych piosenkarzy, więc jeśli ktoś mówi, że brzmię jak Frank Sinatra, to dla mnie komplement. Kiedy byłem dzieckiem Frank był moim idolem. Rzeczywiście, mamy bardzo podobny tembr głosu. Dochodzi czasem przez to do zabawnych sytuacji, bo gdy słyszę w tle głos Franka Sinatry, mam wrażenie że grają właśnie moją piosenkę!

Czy myślałeś kiedykolwiek o sobie jako jego następcy?Hmm, myślałem, że jest nim Michael Bubblè?

Nie lubisz być porównywany z Michaelem Bubble?Nie, żartuję. On osiągnął większy sukces komercyjny, natomiast jest bardziej muzy-kiem popowym, a ja jestem swingującym facetem!

Ty i Michael Bubble pochodzicie z Kanady. Czy to specyfika tego kraju, czy czysty przypadek, że właśnie stamtąd pochodzą wokaliści charakteryzujący się stylem przywodzącym na myśl złote lata swingu?W Kanadzie mamy to szczęście, że rząd wspiera sztukę i daje wielu artystom szan-sę na rozwój. Jeśli pojedziesz do Stanów, nie otrzymasz tam żadnego wsparcia i nie zawsze uda ci się wyżyć ze swojej sztuki. Z kolei w Kanadzie można próbować się przebić i przede wszystkim stać się bardzo dobrym w tym co robisz. Mamy wiele szkół i miejsc, w których możemy grać. To nie przypadek, że mamy Celine Dion, Micha-ela Bubble, Dianę Krall czy Shanię Twain.

Myślę, że Kanada to świetne miejsce do rozwoju dla muzyków.

Ty wybrałeś mimo wszystko nieco ry-zykowny kierunek muzycznego rozwoju. Jak to się stało, że młodego chłopaka zaczął pociągać właśnie swing?Jako nastolatek słuchałem dużo jazzu. Kiedy miałem 17 lat usłyszałem w radiu Franka Sinatrę po raz pierwszy. Uosabiał wszystko, co kojarzyło mi się z dorosłością i byciem facetem: piciem drinków, pale-niem, noszeniem eleganckich garniturów jak Cary Grant czy Humphrey Bogart. Kiedy później zaśpiewałem jeden utworów Franka w klubie karaoke, ludzie zaczęli podchodzić i mówić mi: „Wow, to było naprawdę dobre!” Zacząłem czerpać z tego coraz więcej przyjemności, aż ktoś zapro-sił mnie, żeby zaśpiewał na jego ślubie, ktoś inny poprosił, żebym zaśpiewał na ja-kiejś innej imprezie i w końcu to śpiewanie stało się moim sposobem na życie.

I nigdy nie przeszło Ci przez myśl, żeby zostać gwiazdą rocka lub disco?Słucham tego rodzaju muzyki, ale dla mnie jest do bani. Kocham jazz. Kocham pop z punktu widzenia producenta.

Kiedy miałem 17 lat usłyszałem w radiu Franka Sinatrę po raz pierwszy. Uosabiał wszystko, co kojarzyło

mi się z dorosłością i byciem facetem: piciem drinków, paleniem, noszeniem eleganckich

garniturów jak Cary Grant czy Humphrey Bogart.

KULTURA / CULTURE

Page 34: Live&Travel 01 2014

Słucham Lady Gagi, słucham Justina Tim-barlake’a i traktuję to trochę jak pracę do-mową. Zastanawiam się wtedy jak sprawić, żeby wszystko dobrze brzmiało.

Dziś jesteś piosenkarzem i producentem. Jednak twoja popularność nie przyszła jak za dotknięciem magicznej różdżki. Zanim ją zdobyłeś nagrałeś cztery niezależne płyty! Które z etapów Twojej kariery nazwałbyś przełomowymi?Największym przełomem dla mnie było za-łożenie swojego zespołu. Kiedy chodziłem do klubów karaoke miałem listę rzeczy, które chciałbym osiągnąć. Jedną z nich było założenie własnego zespołu. To był ol-brzymi kamień milowy. Dzięki zespołowi mogłem grać w klubach. Mój wielki debiut nastąpił w 2004 roku, kiedy zostałem za-proszony do Golden Nugget Casino w Las Vegas, by występować podczas filmowania reality show pt. „The Casino” w telewizji FOX. Dzięki przebojowi „Two Shots of Hap-py, One Shot of Sad”, który był piosenką przewodnią tego show, zostałem nagle su-pergwiazdą. Ale tak samo szybko, jak osią-ga się szczyty, tak samo szybko się z nich spada. To, czego nauczyłem się o muzyce,

to to, że jeżeli chcesz ją uprawiać, musi stać się sposobem na całe życie.Wróciłem właśnie z Tokio, gdzie otwiera-łem koncert Tony’ego Bennetta, który ma teraz 87 lat, a na scenie występuje od 70. To było niesamowite doświadczenie, bo wiem, jak ja i mój zespół jesteśmy dobrzy, ale wiem też o ile lepsi będziemy za kilka lat. Kiedy się starzejesz, przestajesz się przejmować i nabierasz luzu, ale stajesz się też lepszy w tym co robisz. To jest fajne.

Przeszedłeś długą drogę, aby być w miejscu, w którym jesteś teraz. Komu z osób, które spotkałeś w Twoim zawodowym życiu, najwięcej zawdzięczasz?Na pewno nauczycielom, których miałem, którzy nie słodzili i mówili: „słuchaj, masz talent, ale musisz nad nim pracować”. Większość muzyków nie chce słyszeć, że są słabi, ale kiedy ktoś im to powie, to w końcu powoduje, że stają się lepsi w tym co robią. Jednym z takich nauczycieli był Bobby Fenton.

Twoja ostatnia płyta „My Funny Valentine: The Chet Baker Songbook”

osiągnęła w Polsce status platynowej płyty. Nieźle radzi sobie także na zagranicznych rynkach. Co Twoim zdaniem zadecydowało o jej sukcesie?To miał być bardzo romantyczny album, przy którym otwierasz butelkę wina, zapa-lasz świece i umawiasz się z dziewczyną. Tym była dla mnie muzyka Cheta Bakera. I taki właśnie chciałem stworzyć nastrój na tej płycie.

Współpracowałeś z Bono, Tonym Bennettem. Piosenkę „All the way” z ostatniego albumu nagrałeś w duecie z Edytą Górniak. Czy jest ktoś jeszcze, z kim chciałbyś zaśpiewać?Na pomysł, bym nagrał piosenkę z Edytą Górniak, wpadła moja żona i wiem, że to był strzał w dziesiątkę. Chciałbym wystą-pić z kimś takim, jak Michael Bubble lub Harry Connick, bo wszyscy uprawiamy ten zawód dlatego, że go kochamy, więc zestawienie nas razem byłoby fajnym pomysłem. Tak naprawdę jestem w stanie zaśpiewać z każdym, bo jedynym celem, który mi przyświeca gdy wychodzę na scenę jest sprawianie, by ludzie cieszyli się chwilą.

3434

KULTURA / CULTURE

Page 35: Live&Travel 01 2014

E N G L I S H T E X T

I WANT PEOPLE TO ENJOY THE MOMENTProfessionalism, class, old-school chic, the equal of the members of famous Rat Pack, which included once Frank Sinatra. With Frank Matt Dusk shares not only his appearance – a neatly ironed white shirt and a perfectly tailor suit – but also and most importantly excellent workshop and timbre. Fans from the whole world have fallen in love with him exactly because of this voice and his extraordinary sense of humour. They include also Poles, who awarded his last album, My Funny Valentine, the status of a platinum record.

MAGDALENA MALARA-ŚWITOŃSKA: Does comparing you to Frank Sinatra make you feel good or annoyed?MATT DUSK: He is one of the best singers, so when someone tells me that I sound like Frank, that’s a complement. When I was a kid, Frank was my idol. We have a similar

timbre of voice. Sometimes it’s funny because when I hear the voice of Frank Sinatra in the background, I think they are playing my song on the radio!

Have you ever thought about yourself as his successor?Hmm, I thought that Michael Bubble is one?

You don’t like being compared to Michael Bubble?No, I’m kidding. He’s much more commercially successful, but he’s more like a pop singer, and I’m a swinger!

Both of you come from Canada. Is it something specific for this country or just a coincidence that vocalists with that old-school style which brings back the memories of the golden times of swing come exactly Canada?We are very lucky in Canada that we have a government that supports the arts. So there is a lot of opportunity for people to develop their music. If you go to America, there’s no support, so after a while you can’t get by on your art. In Canada, you can keep trying and become very good at

what you do. We have a lot of schools and venues where we can play. This is not an accident that we have Celine Dion, Michael Bubble, Diana Krall or Shania Twain. I think that Canada is a great breeding ground for musicians.

You have chosen a pretty risky path for your musical development. How did it happen that as a young boy you felt a draw towards swing?I got into it because I used to listened a lot of jazz when I was a teenager. When I was 17, I heard Frank Sinatra for the first time. He personified what I associated with being older and being a man: drinking, smoking, wearing nice suits like Cary Grant or Humphrey Bogart. Later, when I went to a karaoke place and sang one of Sinatra’s songs, people approached me and said: “Wow, you’re really good!”. I kept enjoying it until someone invited me to sing at their wedding, someone else to perform at a party, and then it became a career.

And you’ve never thought of becoming a rock star or disco music star?I like it but it’s not for me. I love jazz. I love

35

KULTURA / CULTURE

Page 36: Live&Travel 01 2014

pop from the production point of view. I listen to Lady Gaga or Justin Timberlake and do my homework, trying to figure out how to make things sound good.

Today, you are a singer and a producer, but your popularity didn’t come right away. Before you gained it, you had recorded four independent albums! What would you call the mile stones in your career?The biggest one was starting a band. When I was singing karaoke, I had this list of things I would like to achieve. And one of the things was “starting a band”. It was a huge mile stone. With a band, I could play in clubs. And then in 2004 came my great debut in a TV show called “The Casino” on FOX. Thanks to my “Two shots of happy, one shot of sad”, which was the theme song of the show, I suddenly became a superstar! But when you go up quickly, you can fall very quickly, too. What I have learned about music is that if you want it to be, it must become your lifetime career.I was in Tokyo just recently and opened Tony Bennett’s concerned. He’s 87 now,

and he’s been performing for 70 years. It was an amazing feeling knowing how good we are and at the same time knowing how much better we are going to become in a few years. When you get old, you don’t care so much, but you’re getting better at what you do. And that’s cool.

You’ve come a long way up to the point where you’re right now. Towards whom out of the people connected with your professional life are you the most grateful?Certainly to the teachers I had. They were very honest and kept telling me the way things were. They didn’t sweeten me up and said: “Listen, you have a talent but you have to work on it”. In North America, we call it a “tough love”. Most musicians don’t like to be told that they’re poor but if someone finally tells them so, they can become better at what they do. One of these teachers was Bobby Fenton.

Your last album, My Funny Valentine: The Chet Baker Songbook, became a platinum record in Poland. It’s doing well on the international market, too.

What in your opinion decided about its success?It was supposed to be a very romantic CD to be listened to when you open a bottle of wine, light the candles, invite a girl. This is what Chet Baker was to me. And this is the kind of mood I wanted to create on this album.

You’ve cooperated with Bono and Tony Bennett. You’ve recorded the song „All the way” from your last album with Edyta Górniak. Is there anyone else you’d like to perform with?It was my wife’s idea to record with Edyta Górniak, and I know it was a great success. I would like to perform with someone like Michael Bubble or Harry Connick because we all love what we do, so putting us together would be a nice idea. To tell you the truth, I can sing with anyone, because my only purpose when I go on stage is to make people enjoy the moment.

36

KULTURA / CULTURE

Page 37: Live&Travel 01 2014
Page 38: Live&Travel 01 2014

38

Jak Polacy zaczęli odkrywać planszówki?

Rebel to firma, która wprowadziła na polski rynek ambitne gry planszowe. Z małego sklepu we Wrzeszczu rozrosła się do głównego dystrybutora tej rozrywki w naszym kraju. Przyjrzyjmy się jej z bliska.

Rebel zajmował się nie tylko planszówka-mi, w ofercie sklepu znajdowały się także gry komputerowe, karciane i RPG. Jednak sytuacja rynkowa sprawiła, że sklep się wyspecjalizował i dość szybko wycofał się z sprzedaży gier komputerowych ze wzglę-du na ogromną konkurencję i krótki okres życia produktu.

Z pomocą przyszedł fakt, że Polska przyłączyła się do Unii Europejskiej i spro-wadzanie ciekawych gier planszowych stało się o wiele łatwiejsze. Po pół roku działal-ności firmy powstała strona internetowa wraz ze sklepem, która szybko stała się motorem napędowym całego przedsięwzię-cia. Jednym z czynników, które przeważyły o sukcesie firmy, było profesjonalnie podej-ście do klienta. Znakiem rozpoznawczym Rebela stały się między innymi odporne paczki chroniące gry wysyłane pocztą. Magdalena Jedlińska, jeden z pracowni-ków firmy, opowiada, że początki nie były

ry planszowe nie ograniczają się tylko do prostych tytułów takich jak „Chińczyk”, czy „Węże i drabiny”. To często bardzo skomplikowane i wymagające dużego pomyślunku produkcje, które zdobywają sobie coraz większą rzeszę fanów. W Polsce moda na planszówki rozkręciła się już na dobre, ale jeszcze parę lat temu mało kto się u nas nimi interesował. Sytuacja zmie-niła się za sprawą gdańskiej firmy Rebel, która stworzyła polski rynek gier planszo-wych właściwie od podstaw.

REBEL W POCIĄGU Wszystko zaczęło się dziesięć lat temu. Piotr Kątnik, absolwent Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego, po kilku miesiącach pracy w różnych sklepach hobbystycznych zdecydował się założyć własny sklep, w którym mógł dać wyraz swojej pasji, czyli grom. Początkowo

ENGLISH TEXT

STARTS AT PAGE 40

Drako Jeden z graczy kieruje

smokiem, a drugi próbującą go pokonać drużyną krasnoludów.

TEKSTKajetan Kusina

ZDJĘCIAŹródło: Rebel

HOBBY / HOBBY

Page 39: Live&Travel 01 2014

39

jednak łatwe. – Działalność nie przynosiła zysków przez bardzo długi czas, ale z po-mocą przyjaciół jakoś udało się utrzymać firmę na powierzchni wystarczająco długo, by zaczęła na siebie zarabiać – opowiada Jedlińska.

Przełomowy okazał się dzień, w którym jeden z partnerów sklepu zaproponował, by ten został wydawcą polskiej edycji jednego z lepiej sprzedających się tytułów „Wsiąść do pociągu: Europa”. Było to ogromne ryzyko, bo za wszystko trzeba było zapłacić z góry. Ryzykowna inwestycja okazała się jednak bardzo opłacalna i tytuł okazał się wielkim sukcesem. Wkrótce po tym wydana została kolejna gra, a Rebel zajął się także dystrybucją i sprzedażą hurtową. Obecnie w ofercie sklepu znajduje się około trzech tysięcy tytułów. Standardowy pierw-szy nakład gry wynosi od tysiąca do dwóch tysięcy sztuk. Polskie edycje zagranicznych tytułów wydawane są w minimum 500

sztukach, ale zazwyczaj ich liczba sięga od jednego do dwóch tysięcy. Wraz z popular-nością następują dodruki, czasami kilka w roku. W tej chwili najpopularniejszą grą planszową jest „Kolejka” wydawana przez Instytut Pamięci narodowej. Niemal każdy jej nakład znika w ciągu miesiąca.

PLANSZÓWKI A SPRAWA POLSKAW świadomości większości Polaków gry planszowe to gry dla dzieci, podczas gdy trzy czwarte oferty sklepu to gry dla nich zbyt trudne. Znajdują się tam gry impre-zowe, strategiczne, wiedzowe, ekonomicz-ne, zręcznościowe, familijne, przygodowe itd. Ludzi trzeba było do tego po prostu przekonać.

– Zaczynaliśmy od wyjazdów na kon-wenty fantastyki, gdzie mieliśmy pokój z otwartymi egzemplarzami naszych gier. Dosłownie zaciągaliśmy tam uczestników

imprezy, sadzaliśmy ich przy stole i kazali-śmy grać. I nagle ludzie odkrywali, że gry są fajne, ciekawe, że to świetny pomysł na spędzenia czasu – opowiada o procesie Jedlińska. – W przeciągu kilku lat taki po-kój gier stał się już koniecznym elementem imprezy. W tej chwili czymś normalnym są już imprezy skoncentrowane tylko na grach planszowych. W listopadzie w Gdańsku na festiwalu GRAMY było 5000 odwiedzają-cych, w tym roku spodziewamy się ich dużo więcej – kontynuuje.

Warto dodać, że GRAMY to jedyny festi-wal planszowy organizowany przez profe-sjonalną firmę zajmującą się targami, czyli Międzynarodowe Targi Gdańskie. Tego typu imprezy są organizowane zazwyczaj przez fanów planszówek, pod szyldem sto-warzyszeń, a czasami przy wsparciu urzę-dów miast. Obecnie organizowanych jest ich tak wiele, że Rebel od jakiegoś czasu stracił możliwość wspieranie każdej z osobna.

Slavika Gra utrzymana

w niecodziennym klimacie słowiańskiej fantastyki. Bohaterowie wyruszają do pięciu w krain, które

wypełnione są potworami

HOBBY / HOBBY

Page 40: Live&Travel 01 2014

40

Sklep nadal jednak stara się wspierać jak najwięcej inicjatyw. W jego asortymen-cie znajduje się ponad pięćset otwartych gier, które są wypożyczane na imprezy, aby organizatorzy mogli je pokazać odwiedza-jącym. Dzięki temu gry planszowe znajdują sobie coraz więcej miejsca w świadomości Polaków. Wchodzą do szkół, wykorzystywa-ne są w trakcie w różnych szkoleń i imprez organizacyjnych w firmach. Zaczyna poja-wiać się także coraz więcej gier polskiego autorstwa, które są wspierane przez Rebela. – Chcemy wydawać jak najwięcej gier rodzi-mych autorów. Mają oni świetne pomysły i choć nadsyłane prototypy wymagają jesz-cze dużo pracy, drzemie w nich duży poten-cjał. Polskie gry pojawiają się już w tej chwili w większości krajów Unii Europejskiej, a nawet w Japonii czy USA, ale możliwości wciąż nie są do końca wykorzystane – chwa-li polskich autorów Jedlińska.

E N G L I S H T E X T

HOW DID THE POLES START DISCOVERING BOARD GAMES?Rebel is a company that introduced challenging board games into the Polish market. Initially a little shop in Gdańsk Wrzeszcz, it became the main distribu-tor of this kind of entertainment in the country. Let us have a close look at it.

Board games are not limited to simple titles only, such as “Ludo” or “Snakes and Ladders”. They are often very complex products requiring a lot of savvy and win-ning more and more fans. In Poland, the fashion for board games has got going for good, but only a few years ago, hardly any-one here was interested in the games. The situation has changed thanks to Rebel, a company from Gdansk that created the Polish board games market basically start-ing from scratch.

REBEL’S RIDEIt all started ten years ago. Piotr Kątnik, a graduate of the Faculty of Management of the University of Gdańsk, after a few months of work in various hobby shops, decided to set up his own business in which he could give expression to his pas-sion, to games. At first Rebel also offered computer, card and role-playing games. However, the market situation caused the shop to specialize and quickly withdraw the sale of computer games.

It came to aid that Poland joined the European Union and importing interest-ing board games became much easier. After six months a website with an online store was created and soon became the driving force behind the whole enterprise. Professional approach to customers was one of the factors that contributed to com-pany’s success. Among others, resistant packages protecting the games sent by post became Rebel’s trademark. It was not easy in the beginning, though, says Magdalena Jedlińska, one of the compa-ny’s employees. “The business activity did not yield profits for a very long time, but with the help of friends, we somehow man-aged to keep the company on the surface long enough to start self-financing,” says Jedlińska.

It was a turning point when one of the company’s partners offered to become a publisher of the Polish edition of one of the bestsellers: “Ticket to Ride: Europe”.

Sklep nadal jednak stara się wspierać jak najwięcej inicjatyw. W jego asortymencie znajduje się ponad

pięćset otwartych gier, które są wypożyczane na imprezy, aby organizatorzy mogli je pokazać

odwiedzającym. Dzięki temu gry planszowe znajdują sobie coraz więcej miejsca w świadomości Polaków.

Wchodzą do szkół, wykorzystywane są w trakcie w różnych szkoleń i imprez organizacyjnych w firmach. Zaczyna pojawiać się także coraz więcej gier polskiego

autorstwa, które są wspierane przez Rebela.

Kupcy i Korsarze Rozpocznij grę jako kapitan

niewielkiego statku i rozpocznij swoją wielką karierę. Gra dla wszystkich lubiących klimat morskich przygód.

HOBBY / HOBBY

Page 41: Live&Travel 01 2014

41

It was a huge risk because everything had to be paid for in advance. The risky invest-ment turned out to be very profitable and successful. Soon after another game was issued and Rebel took up also distribution and wholesale. Currently, there are about three thousand games in the shop’s offer. A standard first edition is usually of 1-2 thousand copies. Polish editions of foreign games are of minimum 500 copies but usually the number of copies reaches 1-2 thousand. Together with popularity come additional copies, sometimes several times a year. At the moment, the most popular board game is “Kolejka” (“Queue”) pub-lished by the Polish Institute of National Remembrance. Almost each edition of the game disappears within a month.

BOARD GAMES AND THE POLISH ISSUEIn the consciousness of the majority of Poles, board games are games for children, while three fourths of the shop’s offer are games that are too difficult for them. The offer includes party, strategic, knowledge,

economic, arcade, family and adven-ture games, etc. People just had to be convinced to that.

“We started with trips to fantasy con-ventions where we had a room with open copies of our games. We were literally dragging there the participants, seating them at a table and making them play. And suddenly people were discovering that games are cool, interesting, that playing them is a great idea for spending time,” says Jedlińska about the process. “During several years, such a game room became a must of each event. At the moment, events focused on board games only are the norm. In November, in Gdańsk, there were 5 thousand visitors at the GRAMY Festival (WE PLAY Festival) and we expect many more this year,” she adds.

It is worth mentioning that GRAMY is the only board game festival organised by a professional company engaged in trade fair, that is MTG Gdańsk International Fair. Such events are usually organised by fans of board games, under the aegis of associ-ations, and sometimes with the support of city halls. At present, there are so many of

them organised that for some time, Rebel has lost the possibility of supporting each of them individually.

Nevertheless, the shop is still trying to support as many initiatives as possible. It offers over 500 open games that are lent for events, so that organisers can show them to visitors. Thanks to that, board games are getting more and more space in the consciousness of Poles. They are being introduced into schools and used during various training courses and company events. Also, more and more games of Polish authorship are cropping up and are supported by Rebel. “We want to publish as many games of native authors as pos-sible. They have great ideas and although the prototypes sent to us require a lot of work, there is a huge potential in them. At the moment, Polish games are already coming up in the majority of the countries of the European Union and even in Japan or the U.S.A., but opportunities are still not fully used,” Jedlińska praises the Polish authors.

www.marekkondrat.pl

Wino to opowieść, historia człowieka i emocje. Odkrywamy je teraz na nowo.Wine is a story, a history of a human being and emotions. We explore it all over again now.

Zakupy przez internet, Sklep stacjonarny, Oferta B2B, Szkolenia i eventy

Online shopping, Retail shop, B2B offer, Trainings and events

KONDRAT Wina WybraneWybieramy i pomagamy w wyborze

KONDRAT Selected WineWe choose and help choosing

REKLAMA

HOBBY / HOBBY

Page 42: Live&Travel 01 2014

42

PODANA W KLIMATYCZNYM SOSIE

KAWAChcąc napić się filiżanki espresso w Rzymie, najlepiej skierować swoje kroki w okolicę Schodów

Hiszpańskich lub wstąpić do wiekowego lokalu na Piazza di Trevi, który dopiero późnym wieczorem, wolny od turystów, kusi zapachem i smakiem świeżo palonej kawy. Po latach ekspansji zwyczaj

lubowania się w aromatycznych ziarenkach trafił również do Trójmiasta. I choć wielu wciąż nie wyobraża sobie poranka bez szklanki fusiastej kawy „po turecku”, to coraz więcej osób nie

waha się przed zainwestowaniem w smakowe latte czy wzbogaconą czekoladą mocchę.

awiarnia jest dla wielu osób

ulubionym miejscem spotkań, gdzie moż-na rozbudzić się filiżanką aromatycznej kawy, załatwić kilka spraw biznesowych, a na deser zgrzeszyć porcją jakiegoś wy-myślnego wypieku. W licznych lokalach obok szerokiego wachlarza gatunkowego kaw serwuje się herbaty, grzańce, syropy i lemoniady wspomagane smakiem domo-wych wypieków oraz wymyślnych deserów przygotowywanych na bazie egzotycznych składników. Na terenie Gdańska, Gdyni i Sopotu odwiedzić można niemal 140 kawiarń. Z tego gąszczu różnorodności wybraliśmy 6, by pokazać, że miejsce z du-szą niekoniecznie musi mieć pół wieku, wystarczy odpowiedni klimat i smak ser-wowanych przysmaków.

TEKSTAgata Braun

ENGLISH TEXT

STARTS AT PAGE 44

FOT.

VIK

TO

RIY

A89

/ F

OT

OLI

A.C

OM

MIEJSCA / PLACES

Page 43: Live&Travel 01 2014

43

GDAŃSK

RETROW Retro wszystko zaczęło się od tanga... I choć zdawać by się mogło, że daleko jest od tańca do kawy, to w przypadku tej kawiarni wszystko mogło się zdarzyć. Właścicielką i osobą odpowiedzialną za charakter tego lokalu jest Michalina Patrzałek, kulinarna blogerka zakochana w tangu. Jej kawiarnia mieszcząca się przy ulicy Piwnej w Gdańsku jest miejscem, gdzie można wypocząć i miło spędzić czas. Z głośników płynie jazz, wystrój przywodzi na myśl przygody Herkulesa Poirot, a fili-żanka aromatycznej kawy smakuje jakoś inaczej, gdy siedzi się w starym, miękkim fotelu. Na szczególną uwagę zasługują sprzedawane w Retro wypieki, które sta-nowią dowód kulinarnych eksperymentów właścicielki. Pojawiają się bezglutenowe i wegańskie serniki, tarty z sezonowych owoców, a także inne ciasta, które zmienia-ją się wraz z pogodą i nastrojem szefowej.

PI KAWAZdawać by się mogło, że to konkurencja dla Retro, bo nie dość, że mieszczą się przy tej samej ulicy, to jeszcze po sąsiedzku. Nic bardziej mylnego, bo choć w Pi Kawie też mają miękkie fotele, wystrój przywodzi na myśl raczej „Życie Pi”. Jest trochę orientu, szczypta mroku, jakieś pomarańcze, cegły... Ogólnie rzecz biorąc przyjemnie się tam siedzi i o dziwo, nie przy kawie. Znakiem rozpoznawczym lokalu są koktaile i desery. A po ploteczkach wieczór można zakończyć z procentami, bo w tym lokalu bawimy się niemal do północy.

SOPOT

ZAŚCIANEKSopot słynie z wielkiej różnorodności loka-li, przy samym tylko Monciaku znajdzie-my mrowie restauracji i pijalni trunków. Kawosze także nie będą rozczarowani, choć przed wizytą w kurorcie warto za-planować sobie, jakiego rodzaju kawowa rozrywka nas interesuje. Jeśli chcemy się lansować, można wybrać Krzywy Domek, ale jeśli chcemy odpocząć, warto skręcić w ul. Haffnera. Tam, w pewnym niepozor-nym podwórku, kryje się prawdziwy skarb, kawiarenka przekształcona z prywatnego mieszkania – Zaścianek. W niewielkim wnętrzu, na lekko przykurzonym fotelu siedzi pan czytający książkę, który w mig

potrafi wyczarować jedną z lepszych kaw. Rozsiadając się wygodnie na jednym z krze-seł lub foteli nie czujemy wcale, że jesteśmy 50 metrów od najgłośniejszego deptaka w kraju. Do wyboru kilkadziesiąt wariacji i smaków, które w przepastnym menu opi-sane są rymowankami. W sferze deserowej nie ma może zbyt wielkiej różnorodności, ale szarlotka z lodami i serniczek to w stu procentach domowe wyroby serwowane z sercem.

MŁODY BYRONI znów miejsce na uboczu, choć tym razem nieco bardziej rozrywkowe – Młody Byron, kawiarnia mieszcząca się w zabytkowym Dworku Sierakowskich. Jej pomysłodaw-cą i założycielem jest poeta Patrycjusz Dziczek, który tchnął nowe życie w zapo-mnianą nieruchomość. Dzięki niemu w let-nie wieczory można wypić kubek gorącej kawy wylegując się na leżaku, a zimową porą porozmawiać o sztuce i wysłuchać koncertu np. pieśni mazurskich. W Byronie nic nie jest nachalne, począwszy od wystro-ju, a na obsłudze skończywszy. Jeśli ma się jakiś artystyczny pomysł na wystawę, kon-cert, dyskusję czy stolikowy dramat, można śmiało biec do Byrona, bo Patrycjusz zro-zumie i pomoże. Młody Byron to ulubione miejsce teatralnej bohemy, herbaty pijają tu reżyserzy, aktorzy wygłaszają monologi, a młodzi krytycy dyskutują o wyższości Głowackiego nad Mrożkiem.

GDYNIA

CAFFE ANIOŁDo Anioła przychodzą różni ludzie, starsi, młodsi, artyści i księgowi. Przy ladzie ze starego kredensu stoi pianino, więc można zagrać koncert (pod warunkiem, że się

Retro w Gdańsku (FOT. AGATA BRAUN)

Caffe Anioł w Gdyni (FOT. AGATA BRAUN)

Zaścianek w Sopocie (FOT. AGATA BRAUN)

MIEJSCA / PLACES

Page 44: Live&Travel 01 2014

potrafi), są wystawy malarstwa i fotogra-fii, koncerty muzyki folkowej, uczniowie szkół artystycznych śpiewają kolędy, a mniej uzdolnieni muzycznie lubują się w kawach i deserach. A jest w czym wybie-rać. Przekornie zacząć warto od herbat: Misiowej, Tygryskowej, Maleństwa... Jeśli chodzi o kawę, to tylko z szarlotką serwo-waną na ciepło z lodami i bitą śmietaną. U Anioła można uczcić urodziny, dobić targu, odpocząć, a nawet się zdrzemnąć na jednej z wygodnych sof znających wiele niesamowitych historii. Właściciele Caffe Anioł bardzo dbają o rodzinną atmosferę swojego lokalu, w którym chętnie bywają gdyńscy aktorzy, artyści i pisarze.

CYGANERIACyganeria jest lokalem zasługującym na specjalne miejsce w historii gdyńskiej ga-stronomii. Kawiarnia istnieje nieprzerwa-nie od 1946 roku i choć w ostatnich latach jej renoma nieco przygasła, to legenda ma

się wyjątkowo dobrze, tym bardziej, że Cyganeria przechodzi właśnie gruntow-ny remont. Tuż po zakończeniu II wojny światowej w Gdyni pojawiło się wielu emigrantów, którzy potrzebowali miejsca spotkań, kawiarni do tańca i do różańca. Na przeciw ich oczekiwaniom wyszła Wanda Andrzejewska, która w luksusowym apar-tamentowcu przy ulicy 3 Maja otworzyła najważniejszy gdyński lokal. Cyganeria od samego początku była miejscem spotkań elity i artystów, którzy organizowali u pani Andrzejewskiej wystawy i wernisaże. Początkowo w menu dominowały trunki i herbaty, kawa pojawiła się nieco później, co w żaden sposób nie ujęło lokalowi uroku. Dziś Cyganeria jest trochę reliktem prze-szłości, mimo iż przy jej stolikach zasiadają wnuki i prawnuki pierwszych gości. Schedę po właścicielce przejął jej wnuk Karol Hebanowski, założyciel równie słynnego klubu Ucho. Przez ostatnie kilka lat lokal przy 3 Maja powoli niszczał pogrążając się w coraz grubszej warstwie kurzu. Meble już

nie te, choć smak wciąż świetny. Ludzie na-rzekali na niemodny wystrój nie mogąc od-mówić sobie latte z bitą śmietaną czy pysz-nych ciastek ptysiowych. Obecnie lokal przechodzi gruntowny remont. Ponowne otwarcie planowane jest na wiosnę.

E N G L I S H T E X T

COFFEE IN ATMOSPHERIC SAUCEAnyone longing for a cup of espresso in Rome should head towards the Spanish Steps or drop in an ancient restaurant at Piazza di Trevi, which attracts passers-by with the smell of fresh roasted coffee in the evening when all the tourists are already gone. After years of expansion, the love for aromatic grains have found its way to Tri-City as well. And although many still cannot imagine their morning without a glass of muddy “Turkish” coffee, more and more of us have no hesitation in investing in tasty latte or enriched chocolate mocha.

Cafés are for many their favourite meeting place. Here, they can wake up with a cup of

44

PiKawa w Gdańsku (FOT. MAT. PRASOWE)

Młody Byron w Sopocie (FOT. AGATA BRAUN)

Cyganeria w Gdyni (FOT. AGATA BRAUN)

MIEJSCA / PLACES

Page 45: Live&Travel 01 2014

45

MIEJSCA / PLACES

aromatic coffee, do some business or eat some rich and delicious cake in a moment of weakness. Many restaurants serve not only numerous varieties of coffee, but also tea, mulled wine, syrup and lemonade, everything with the taste of home-made cakes or sophisticated desserts with exotic ingredients. There are almost 140 cafés in Gdansk, Gdynia and Sopot. We have cho-sen 6 of them to show you that atmospheric places are not necessarily legendary monu-ments. What they need is appropriate mood and pleasant taste of their delicacies.

GDANSK

RETROIn Retro, it all began with tango... And although it would seem that dancing is distant from coffee, everything could hap-pen in the case of this café. Its owner and the person responsible for its character is Michalina Patrzałek, a cooking blogger in love with tango. Located on Piwna street in Gdansk, the café is a uniquely enjoyable resting place. Jazz is flowing from the speakers, the decor as if moves you to the times of Hercules Poirot, and a cup of aro-matic coffee tastes somehow different when you are sitting in an old, soft armchair. Retro cakes and pastries are worth special attention. They are delicious results of the owner’s culinary experiments. You can try for example gluten-free and vegan cheese-cakes, season fruit tarts and other cakes, which keep changing with the owner’s mood and the weather.

PI KAWAPi Kawa could be viewed as competition for Retro. After all, both cafés are located on the same street and even next door. But such an impression is misleading because although Pi Kawa is also equipped with soft armchairs, its decor resembles rather Life of Pi. There is a bit of the Orient, a pinch of gloom, some oranges, bricks... All in all, you can have a nice time in Pi Kawa but... not over coffee. The place is popular for its cocktails and desserts. And after some gos-sip you can end the evening with drinks – the restaurant is open almost till midnight.

SOPOT

ZAŚCIANEKSopot is famous for its diverse offer of

various clubs and restaurants. Its main street called Ulica Bohaterów Monte Cassino (commonly known as Monciak) is itself filled with bars and cafés. Coffee-drinkers certainly won’t be disappointed. But before going to the city, choose the type of coffee entertainment you are in-terested in. If you want to show off, choose Krzywy Domek. But if you prefer some rest, take Haffner street. Here, in an incon-spicuous backyard hides a great treasure – Zaścianek, a café opened in the rooms of a past private flat. Entering its cosy interior, we can notice a man in a slightly dusty armchair. Although lost in a book, he can immediately conjure up one of the best coffees we have ever drunk. Lounging comfortably in one of the chairs or arm-chairs, we don’t even feel that we are 50 metres away from the noisiest promenade in the country. We can choose from among several dozen variations and tastes. The menu describes them in rhyme. Perhaps the dessert offer is not that rich but apple pie with ice-cream and cheesecake are one hundred percent home-made dishes served with all heart.

MŁODY BYRONOnce again a place located off the beaten track, though this time quite risky. Młody Byron is a café situated in a historic manor house called Dworek Sierakowskich. Patrycjusz Dziczek, the originator and founder of the café, has breathed new life into the forgotten building. Owing to his idea, we can now drink a cup of hot coffee in a deckchair on summer evenings or talk about art and listen to concerts of for example Mazurian songs in the winter. There is nothing aggressive about Byron, neither its decor nor the service. You can rush to Byron with any artistic idea for an exhibition, a concert, a discussion or a ta-ble drama; Partrycjusz will always under-stand you and offer help. Młody Byron is the favourite place of theatrical bohemia. Directors come here to drink tea, actors to recite monologues and young critics to dis-cuss Pratchett’s superiority over Rowling.

GDYNIA

CAFFE ANIOŁVarious people come to Caffe Anioł: elders, teenagers, artists and account-ants. You can play the piano standing at the counter (provided that you can!) and attend various painting and photography

exhibitions or folk music concerts. Art school students sing Christmas carols and smaller musical talents delight in coffees and desserts. And the place has a lot to of-fer. You can begin with a cup of tea, choos-ing from drinks by quite surprising names: Misiowa (Pooh Bear’s Tea), Tygryskowa (Tigger’s Tea) or Maleństwa (Roo’s Tea). As far as coffee is concerned, try one with apple pie served hot with ice cream and whipped cream. Anioł offers a lot. Here, you can have a christening party, strike a bargain, have a rest or even take a nap on one of the comfortable sofas knowing many incredible stories. The owners of Caffe Anioł care for the family atmosphere created in the restaurant, which is readily visited by actors, artists and writers from Gdynia.

CYGANERIACyganeria is a restaurant deserving spe-cial attention in the culinary history of Gdynia. The café has been existing inces-santly since 1946, and although its reputa-tion has recently tarnished a bit, its legend is still vivid, all the more so because Cyganeria is currently under complete refurbishment. Many immigrants came to Gdynia right after the end of World War II. They needed a meeting place where they could rest and enjoy themselves. Wanda Andrzejewska made an effort to meet their wishes. She opened the most important restaurant in Gdynia in a luxury apart-ment on 3 Maja street. Cyganeria has been a meeting place for elites and artists, who could organize exhibitions and vernissag-es here. At first, its menu was dominat-ed by drinks and teas. Coffee appeared a little bit later but the café mantained its enchanting character. Today, Cyganeria is somewhat a relic of the past, though the tables are taken by the grandchildren and great-grandchildren of its first guests. The café is currently run by Karol Hebanowski, the owner’s grandson, who owns also the famous Ucho Club in Gdynia. Cyganeria was deteriorating and covering with thick layers of dust for the past several years. And although the furniture was long gone, the taste was still distinctive. Not able to deny themselves the pleasure of drinking latte with whipped cream or eating delicio-us choux cookies, people came here and kept complaining about the unfashionable decor. At the moment, the restaurant is under extensive redecoration. Its second opening is planned for this spring.

Page 46: Live&Travel 01 2014

46

MIEJSCA / PLACES

Praca i relaks

W HOTELU RZESZÓW

Dzisiejszy Hotel Rzeszów pamięta o swojej historii, ale jest już

nastawiony na przyszłość. Szara bryła starego budynku pozostała już tylko na starych fotografiach. W jej miejscu w centrum miasta

stanął supernowoczesny, luksusowy hotel połączony

z handlową Galerią Rzeszów.

ŹRÓDŁOHotel Rzeszów

zisiejsza odsłona Hotelu Rzeszów to 300 miejsc nocle-

gowych w 147 dużych, eleganckich pokojach i luksusowych apartamentach w samym centrum miasta. Budynku nie sposób prze-gapić – szklany gmach góruje nad samym centrum, zaledwie kilka kroków od Starego Miasta, Rynku z podziemną trasą turystyczną i licznymi instytucjami kulturalnymi. Taka lokalizacja sprawia, że jest to idealna baza dla biznesmenów przyjeżdżających na południo-wy wschód kraju, jak również dla turystów.

Poza nowocześnie urządzonymi i wy-posażonymi we wszelkie wygody pokojami Hotel Rzeszów ma też do zaoferowania wie-le innych usług przyciągających klientów z całego kraju i nie tylko. Przede wszystkim jest to największe w regionie Centrum Konferencyjne, mogące pomieścić 2,5 tysiąca osób w 23 salach. Do dyspozycji klientów pozostaje też elegancka sala ban-kietowa z widokiem na panoramę miasta.

Po dniu w pracy warto się odprężyć. Na początku można uraczyć swoje podnie-bienie w hotelowej Restauracji Oranżeria, by potem spotkać ze znajomymi przy drinku w Lobby Barze lub klubie nocnym Piekiełko, którego ponowne otwarcie stanowi przywrócenie do życia kolejnej legendy miasta. Oczywiście można także wybrać się na zakupy do Galerii Rzeszów (ponad 200 butików w tym samym budyn-ku co Hotel) oraz do kina. Klienci Hotelu mogą zadbać nie tylko o ducha, ale także o ciało, dzięki bogatemu kompleksowi rekreacyjnemu. Instytut SPA i klub fitness oraz opiekująca się klientami kadra po-trafią przywrócić człowieka do formy po nawet najdłuższym dniu.

E N G L I S H T E X T

WORK AND RELAX IN HOTEL RZESZÓWToday’s Hotel Rzeszów remembers its past but focuses on its future. The old, grey building remains only in photographs. Its place in the centre of the city has been taken by an ultra-modern and luxury hotel joined with the shopping centre Galeria Rzeszów.

Currently, Hotel Rzeszów offers accommo-dation for 300 guests in 147 spacious and elegant rooms and deluxe suites in the very heart of the city. One can hardly overlook the building – its glass construction towers over the centre, just several steps from the Old Town, the Market with the Underground Tourist Route and various cultural institu-tions. Its localization makes the Hotel a per-fect base for tourists and business people coming to the south-east of the country.

Apart from comfortable rooms equipped with the most modern facilities, Hotel Rzeszów has many other services on offer attracting customers from the whole coun-try and abroad. Above all, it includes the biggest Conference Centre in the region. It can house 2.5 thousand people in 23 rooms. Customers can also use an elegant banquet hall, from which they can enjoy a wide pano-rama of the city.

After a long working day, it’s time for some pleasure. To begin with, you can regal with an excellent dinner at the hotel restau-rant called Oranżeria. Later, you can meet your friends over a drink in the Lobby Bar or in the night club Piekiełko, whose opening is like restoring another city legend to life. You can obviously go shopping to Galeria Rzeszów (more than 200 stores in the same building as the Hotel) or go to the cinema. Hotel guests can take care of not only their souls but also their bodies thanks to a de-veloped recreation centre. The SPA institute and fitness club, as well as their staff can restore everyone to their top form even after the longest day.

Hotel Rzeszów

J. Piłsudskiego 44 tel. + 48 17 777 10 10

www.hotelrzeszow.com.pl

Page 47: Live&Travel 01 2014
Page 48: Live&Travel 01 2014

Intryga nie była zawiła, aczkolwiek wy-magała nieco umysłowej i organizacyjnej gimnastyki. Jest On, jest Ona. On ją kocha i chce spełnić marzenie pod choinkę. Spre-zentować jej warsztaty z Matką Smakotera-pią. Ale Matka Smakoterapia nie dorobiła się warsztatowych bonów/talonów/zapro-szeń/voucherów, jakkolwiek to się nazywa w związku z okolicznościami specjalnymi, więc… klops? Ależ skądże:

„Otóż wymyśliłem, że mógłbym w owej kartce napisać żonie zamiast życzeń i obietnic... wyłącznie numer telefonu, z adnotacją, że trzeba pod niego zadzwo-nić już po Świętach. Żadnych informacji więcej :)

Żonę będzie zżerać ciekawość, a 27-go zadzwoniłaby pod ów numer i dowiedzia-ła bezpośrednio od Ciebie, jaki dostała prezent…”Czy można odmówić udziału w takiej cu-downej małżeńskiej miłosnej intrydze? Nie można! Święta pożegnałam więc delikat-nym dreszczykiem, że oto nadchodzi ten 27 grudnia i czas sprostać prezentowemu wyzwaniu. Małżonka dzwoni.Ja odbieram. TAAAADAAAAAAAM! CO, GDZIE, JAK,

KIEDY I W OGÓLE O CO CHODZI? TAAADA-

AAAAM! Dzień dobry! Hellou! Hoł hoł hoł! Dzyń dzyń! Omg! Jestem bombką na choince! Bardzo uśmiechniętą!

Co prawda istniała subtelna niepew-ność z tyłu głowy Matki Smakoterapii, iż małżonka nie uzna całej tej zabawy za szczególnie atrakcyjną, jednak okazała się zupełnie bezpodstawna. Zatem Kasiu, życzę raz jeszcze dobrego roku, udanych warsztatów z Matką Smakoterapią i gra-tuluję męża! Wszystkiego dobrego dla wszystkich Czytelników „Live&Travel”!

E N G L I S H T E X T

TASTE-THERAPY MOTHER, OR HOW I BECAME A CHRISTMAS GIFTThe intrigue was not that complicated, al-though it demanded a bit of mental and organ-izational gymnastics. There is a He, and there

is a She. He loves her and wants to make her dreams come true for Christmas. To present her with a workshop with Taste-therapy Moth-er. But Taste-therapy Mother does not offer workshop vouchers/coupons/invitations, however it’s called during special occasions, so... bummer? Not at all!

“Well, I thought that instead of writing my wife wishes and promises, I could put in the card... only a phone number plus a note that she is to call there after Christ-mas. Nothing else :) My wife will be dying of curiosity and finally call the number on the 27th of December to get to know what her present is directly from you...”Could anyone refuse to take part in such a wonderful marital love intrigue? Defi-nitely not! So I said goodbye to Christmas with a prickle of excitement that this 27th of December was coming and I was about to meet the challenge.The wife is calling.I answer the phone.WHAT?! WHEN AND WHERE?! AND HOW’S

THAT EVEN POSSIBLE?! Good morning! Hello! Ho, ho, ho! Jingle, jingle! Omg! I’m a Christmas bauble!A smiling one!

Admittedly there was a subtle un-certainty somewhere in the back of Taste-therapy Mother’s head that the wife would not consider the whole fun attrac-tive at all, but it turned out to be complete-ly groundless. So once again, Kasia, I con-gratulate you on your husband and wish you a happy New Year and a successful workshop with Taste-therapy Mother! All the best for the Readers of Live&Travel!

czyli jak zostałam prezentem świątecznym

MATKA SMAKOTERAPIA

48

FELIETON / COLUMN

IWONA ZASUWA

food designer (blog: Smakoterapia.pl),

zafascynowana leczeniem za pomocą naturalnego

żywienia, autorka warsztatów kulinarnych dotyczących

zdrowego odżywiania, mama małego alergika, muzyk

i pedagog. Na co dzień pracuje na scenie, od 17 lat u boku Kayah. Posiada niezwykłą

łatwość wymyślania ciekawych przepisów mimo ograniczeń dietetycznych, jakie musiała zastosować w swojej kuchni.

Przez Czytelników nazywana Królową Kaszy Jaglanej. Pracuje

nad pierwszą częścią książki.

FOT. MAGDALENA PAWLAK

Czy można odmówić udziału w takiej cudownej małżeńskiej miłosnej intrydze? Nie można! Święta pożegnałam więc

delikatnym dreszczykiem, że oto nadchodzi ten 27 grudnia i czas sprostać prezentowemu wyzwaniu.

Page 49: Live&Travel 01 2014
Page 50: Live&Travel 01 2014

Samochód ma już swoje lata, a Wojtek nie ma aktualnych map, autostrady nie widać. Wtedy dogania wyprzedające się TiR-y, znowu niepotrzebnie ostro hamuje i znowu pomstuje – tym razem na kierowców cię-żarówek, że co to za pomysł, żeby tak ruch tamowali i jakie to niebezpieczne.

Dlaczego o tym piszę? Systemy samo-chodowe robią się coraz bardziej skompli-kowane. Coraz częściej wygrywają z drogą rywalizację o uwagę kierowcy. Co robić, żeby ludzie nie powodowali wypadków podczas wpisywania adresu w nawigację? Można wyposażyć samochód w system, któ-ry za kierowcę będzie hamował i pilnował, by ten nie zjechał z pasa ruchu. Można też użyć „analogowego interfejsu”: mamy przy-cisk po wciśnięciu którego odzywa się żywy człowiek. Ten żywy człowiek może za nas odnaleźć adres i wysłać go prosto do naszej nawigacji. Proste? Proste.

Ciekawe tylko, czy by pomogło na ADHD mojego kolegi Wojtka. Może by pomogło. Ale małe szanse. Musiałby do tego kupić so-bie nowe BMW z systemem Consierge, a on E38 tak kocha.

E N G L I S H T E X T

WOJTEKI’ve got a friend. My friend’s name is Wojtek, and he considers himself a good driver. Which is not that strange. After all, most of the people I know consider themselves good drivers. So the thing is that my friend Wojtek in his heyday bought himself a second-hand BMW E38. Some claim that this was the last decent seven series. Truth to tell, when BMW decided to introduce a new version of their flagship model in those times, it was a revolutionary car. There are makes which even today haven’t achieved what the Bavar-ian engineers put on the market exactly 20 years ago. I won’t write at length, there’s no time and place for that. Anyway, the E38 had a very developed computer vehicle condition monitoring system. With a special service key, one could get lots of information: temperature at various places of the engine, pressure, charging current etc.

While driving (especially along the highway), my friend Wojtek constantly looks at these data. Which is difficult for his passengers.

So we are driving at a reasonable rate of 150 km an hour. Of course along the fast lane. Wojtek checks the pan oil tempera-ture. Something worries him so he controls the cylinder head temperature. In the mean-time, a car driving along the right lane, having signalled its intention to change

Mam kolegę. Mój kolega ma na imię Wojtek i uważa się za dobrego kierowcę. Nie jest to jakoś specjalnie dziwne, bo większość ludzi, których znam, uważa się za dobrych kie-rowców. Otóż mój kolega Wojtek w czasach swojej świetności kupił sobie używane BMW

E38. Niektórzy uważają, że to była ostatnia porządna „siódemka”. Prawda jest taka, że wtedy, jeżeli BMW decydowało się na wy-puszczenie nowej wersji swojego flagowego modelu, to był to samochód rewolucyjny. Są marki, którym do dziś nie udało się osią-gnąć tego, co bawarscy inżynierowie wy-puścili na rynek dokładnie 20 lat temu. Nie będę się rozpisywał, bo nie miejsce i czas na to. W każdym razie E38 miało bardzo rozbudowany komputerowy system moni-torowania stanu pojazdu. Jeżeli wpisze się odpowiedni serwisowy kod, można uzyskać informacje, mnóstwo informacji: tempera-tura w różnych miejscach silnika, ciśnienie, prąd ładowania itd.

Mój kolega Wojtek, jadąc (zwłaszcza autostradą) przez cały czas te informacje sprawdza. I to jest trudne, kiedy się jest jego pasażerem.

No więc jedziemy z rozsądną pręd-kością 150 km/godz. Oczywiście lewym pasem. Wojtek sprawdza temperaturę oleju w misce. Coś go niepokoi, więc kontroluje temperaturę płynu w głowicy. W między-czasie jadący prawym pasem samochód, po kilkusekundowym sygnalizowaniu zamiaru zmiany pasa zaczyna wyprzedzać TiR-a. Wojtek zauważa to w ostatniej chwili (sprawdzał temperaturę płynu w chłodnicy), zaczyna awaryjnie hamować (zasadniczo wystarczyłoby, gdyby wyłączył tempomat) i wydzierać się, że ludzie w tym kraju nie po-trafią jeździć i że wszyscy go chcą zabić.

Kiedy znudzi się monitorowaniem pracy silnika, zaczyna gmerać przy nawigacji.

the lane, starts overtaking a truck. Wojtek notices that at the last moment (he was checking the radiator liquid temperature), slams on the brakes (generally he could have simply switched off the cruise control, this would be enough) and starts shouting that people in Poland can’t drive and that everyone wants to hill him.

When he gets bored with monitoring the engine operation, he starts to mess about the navigation system. The car is no spring chicken, and Wojtek doesn’t have up-to-date maps. He can’t see any highway. Then he catches up with two trucks, one overtak-ing another, and once again brakes hard without any particular reason. And again fulminates, although this time against truck drivers, saying that it’s such an absurd and dangerous idea to block the whole traffic.

Why am I writing all that? Car systems are becoming increasingly complicated. More and more often they successfully compete with the road for drivers’ attention. What should we do to stop accidents caused by people entering addresses into the navi-gation system while driving? We could equip our cars with a system which would brake for us and check whether we stay on the same lane. We could use “analogue interface”: after pressing a button, we would hear a real man speaking to us. This real man could find our desired address and send it directly to our navigation. Simple? Simple.

I wonder if it would help my friend Wo-jtek to treat his ADHD. Perhaps it would. But there’s little chance of that. He would have to buy himself a new BMW with the Concier-ge Service. The thing is, he loves his E38.

WOJTEK

50

MARCIN KĘDRYNA

FOT. JACEK PIĄTEK

FOT. MAT. PRASOWE BMW

FELIETON / COLUMN

Page 51: Live&Travel 01 2014
Page 52: Live&Travel 01 2014

52

DESIGN / DESIGN

RAZ WKLĘSŁY

RAZ PŁASKI

mniej wypukłe, później zupełnie płaskie. I zaczęły w proporcjach przypominać te kinowe.

W odpowiedzi na to ekrany kinowe zrobiły się jeszcze szersze i wklęsłe – dzięki temu zwiększyły wrażenie panoramy. Zaprezentowane na styczniowych targach CES w Las Vegas telewizory Samsung Curved UHD proporcje mają zupełnie jak ekrany kinowe (ale to akurat nic nowego), są też wklęsłe i oferują niesamowitą jakość obrazu. Mają jeszcze jedną cechę – pilotem można doprowadzić do tego, że się zrobią płaskie. Raz płaskie, raz wklęsłe w zależno-ści od tego, co nam bardziej się podoba. I co wy na to ekrany kinowe? Łyso wam?

iedyś ekrany telewizorów były prawie kwadratowe i do tego wypukłe, jak – nie przymierzając – żarówka. Ekrany kinowe wtedy były większe (to oczywiste), płaskie, i – w proporcjach – dużo szersze. Z czasem ekrany telewizorów zrobiły się najpierw

ZDJĘCIAMat. Prasowe

Page 53: Live&Travel 01 2014

53

DESIGN / DESIGN

SZEF KUCHNI POLECA ak zrobić świetny

produkt z rodziny pro-zaicznie nazywanej „artykuły gospodar-stwa domowego”?

Najpierw inżynierowie coś tam wymy-ślają. To na ogół trwa. Kiedy już wymyślą, można zacząć produkować. Można też wynająć dizajnera, żeby to, co wymyślą inżynierowie ubrał w ładną obudowę, tak, by nabywca z radością patrzył co rano w kuchni na swoją lodówkę, piekarnik, zmywarkę, czy, co tam kupi.

Większość firm na tym poprzestaje. Samsung poszedł dalej. Poprosił ludzi, którzy w kuchni spędzają naprawdę dużo czasu i wszystkie kwestie związa-ne z tym miejscem traktują bardziej niż poważnie – Szefów kuchni nazywanych z francuska les chefs.

Dzięki tej współpracy powstała najnow-sza linia sprzętu kuchennego Samsung Chef Collection.

ZDJĘCIAMat. Prasowe

Page 54: Live&Travel 01 2014

54

DESIGN / DESIGN

CYFROWY FILOZOF:

Za projekty aplikacji będących cyfrowymi zegarkami Albert Salamon otrzymał przez ostatnie trzy lata liczne nagrody. Jako absolwent

warszawskiego Wydziału Wzornictwa Przemysłowego zawsze marzył o stworzeniu własnego zegarka. Teraz, dzięki niedawnym postępom

w dziedzinie aplikacji mobilnych i rozwiązań cyfrowych, jego marzenie może się spełniać z pomocą osiągnięć w rozwoju aplikacji na całym

świecie oraz jego własnych upodobań i filozofii wzornictwa.

łówną zasadą w pracach Al-berta Salamona jest stworze-nie czegoś, co w swej istocie będzie cyfrowe, jednak na-dal zachowa intuicyjny inter-fejs. Źródłem inspiracji dla jego pierwszego projektu był portal tokyoflash.com, na którym znaleźć można wiele oryginalnych zegarków. Fun-damentem wzornictwa jest tworzenie rzeczy pięknych,

lecz możliwie najprostszych. Większość do-tychczasowych aplikacji pełniących funkcję zegarka tworzono z perspektywy dawnych zegarków z okrągłymi lub prostokątnymi tarczami. Niewiele jest więc aplikacji, które próbują swym wzornictwem dostosować się do cyfrowego charakteru aplikacji urucha-mianych na urządzeniach mobilnych.

Pomysły Alberta mają nastawienie wyraźnie technologiczne. W projektowaniu nowoczesnych zegarków pomaga mu rozwój technologii ekranów dotykowych, co pozwa-la na tworzenie interaktywnych gadżetów cyfrowych. W Polsce Albert zdobył niezbęd-ne umiejętności i zyskał popularność wśród odbiorców. Teraz skierował się w stronę rynku międzynarodowego, gdzie szuka uznania dla swego talentu podczas różnego rodzaju konkursów. Pierwszy sukces od-niósł w 2011 roku, zdobywając za aplikację Dominus Plus Clock srebrną nagrodę A’ De-sign Award w kategorii „Interfejs i Wzornic-two Interaktywne”. Międzynarodowe jury doceniło projekt zegarka Dominus za jego oryginalność i nietuzinkowość. Aplikacja przypomina oczka na kostkach domino. Składa się z trzech grup oczek. Pierwsza oznacza liczbę godzin, druga – dziesiątek minut, a trzecia – minut. Mrugająca linia od-zwierciedla upływ sekund. Porę dnia można odczytać z koloru kropek: zielony oznacza przedpołudnie, a czerwony – popołudnie. W zegarku uwagę zwraca nietypowa możli-wość natychmiastowej zmiany ustawień za pomocą zaledwie dwóch kliknięć.

W 2012 roku Albert poprawił swój wy-nik, zdobywając w tym samym konkursie i kategorii złotą nagrodę za projekt aplikacji Genuse Watch-faces. Tritime, Fortime, Timegrid, Timinus, Timechart i Timenine to seria aplikacji-zegarków zaprojektowa-nych specjalnie na urządzenie I’m Watch. Aplikacje są unikatowe, proste i estetyczne. Swym wzornictwem nawiązują do futury-stycznego etno, sci-fi czy stylu biznesowego. Wszystkie grafiki w aplikacjach dostępne są w dziewięciu kolorach, które odpowiadają kolorystyce kolekcji I’m Watch. Po wielkim sukcesie swych poprzednich prac Albert

A’ Design Award & Competition

A’ Design Award to prestiżowy doroczny konkurs wzornictwa, którego jury honoruje najlepszych

projektantów, architektów, inżynierów, studia wzor-nictwa i firmy zajmujące się projektowaniem z ca-łego świata, by nadać im rozgłos, sławę i uznanie.

Konkurs A’ Design Award & Competition odbywa się co roku, a nagrody, przyznawane w wielu różnych kategoriach, wędrują do projektów pochodzących

z całego świata i skupiających się na innowacyjno-ści, technologii, wzornictwie i kreatywności. Nagro-da A’ Design Award to nie zwyczajne wyróżnienie. To wyznacznik jakości i perfekcji we wzornictwie.

Zdobycie A’ Design Award świadczy o doskonałości samych projektantów i wspaniałej jakości firm.

ONUR COBANLI FOT. MATERIAŁY PRASOWE

ZDJĘCIAŹródło: A’Design

Award & Competition

TEKST

Page 55: Live&Travel 01 2014

55

DESIGN / DESIGN

wygrał w tym roku kolejną złota nagrodę A’ Design Award za kolekcję TTMM (after Time) Watch-face. TTMM to kolekcja aplikacji pełniących funkcję zegarka zaprojektowana na urządzenia typu smartwatch z biało-czar-nymi ekranami o rozdzielczości 144×168 pikseli, takimi jak na przykład Pebble czy Kreyos. Piętnaście modeli prostych, eleganc-kich i estetycznych aplikacji dostępnych jest w bieli i czerni. Ich biznesowy styl łączy w sobie zarówno klasyczne, jak i nowoczesne rozwiązania stosowane we wzornictwie.

E N G L I S H T E X T

DIGITAL PHILOSOPHER: ALBERT SALAMONFor the last three years Albert Salamon has been granted with multiple awards for his digital clock application designs. Graduated from Faculty of Industrial Design in Warsaw, he has been always dream-ing of creating a clock of his own. Due to recent development in mobile applications and digital solutions industry, his dream could become true with the use of achievements in the application industry in the whole world, as well as his own personal preferences and design philosophy.

The main idea of Albert Salamon’s designs is to create something with an essence of “digital matter” and yet intuitive interface. The inspiration for his first design came from tokyoflash.com, where many original clocks are presented. The main principle of design is to make things beautiful but as simple as possible. Since most of watch applications are developed with real clocks from the past with circular or square frames in mind, only few apps are trying to adjust their design to “digital matter” of applications with mobile device frames.

Albert’s designs are strictly technolo-gy-oriented, and developing hi-tech look-ing watch designs is possible thanks to the advancements of touch screen technology that enables to design interactive and ”digi-tal things”. Having achieved a certain level of acknowledgment and skills in Poland, Albert seeks international recognition of his design talents through competitions. His first success came in 2011, when he was awarded the Silver A’ Design Award in Interface and Interaction Design for Dominus Plus Clock. The international jury recognized the Dominus project for its originality and uniqueness. The applica-tion resembles dots on domino pieces.

There are three groups of dots. The first one represents hours, the second – tens of minutes and the last one – minutes. The flashing line reflects the flow of seconds. The time of the day can be read from the colour of the dots: green for AM and yellow for PM. With its instant timer set in as few as two clicks, the clock definitely stands out in the world of watch apps.

In 2012, Albert improved his status to a Golden Winner in the same category of interface designs with the project of Genuse Watch-faces Application. Tritime, Fortime, Timegrid, Timinus, Timechart and Timenine are a series of clock appli-cations invented particularly for the I’m Watch device. The apps are original, simple and aesthetic. Their design ranges from future ethnic through sci-fi to digital busi-ness style. All Watch-faces graphics are available in nine colours, fitting to the I’m Watch color collection. This year, followed by the great success of his previous works, Albert won one more Golden A’ Design Award for TTMM (after Time) Watch-face Collection. TTMM is a collection of watch-face apps designed for smartwatches with

black and white 144×168 pixel screens, such as Pebble and Kreyos. Fifteen models of simple, elegant and aesthetic apps are available in black or white with their styles running from business TTMM chart –incor-porating both modern and classic design solutions.

A’ Design Award & Competition

A’ Design Award is a prestigious annual juried de-sign competition that honours the best designers, architects, engineers, design studios and design

oriented companies worldwide to provide them with publicity, fame and recognition. A’ Design Award

and Competitions are organized and awarded annually and internationally in a wide range of categories. Every year, projects that focus on

innovation, technology, design and creativity are awarded.The A’ Design Award is not just an award,

it is the indicator of quality and perfection in design. Winning the A’ Award is a certificate of excellence for designers and a proof of quality for companies.

Page 56: Live&Travel 01 2014

56

DESIGN / DESIGN

ALICJA STAŃSKA-STRYJECKA

www.stanska.eu

redniego wzrostu blondynka o gru-bych i pięknych włosach na spotkanie przychodzi ze swoją równie tajemniczą córką Alicją. Nie wiem gdzie idzie-my, ale zdaję się na Ellę. Wreszcie po dotarciu do kawiarni zasiadamy przy drinku i rozmawiamy o sztuce, modzie, Polsce, Paryżu, egzystencji. W trakcie rozmowy dowiaduję się, że jestem w miejscu, gdzie Johnny Depp poznał niegdyś ukochaną Vanessę Paradis. Ella bardzo lubi tu przycho-dzić. I przyznam szczerze, że miejsce piękne, ale ceny szybko uświadamiają prestiż lokalu.

Ella to Polka pochodząca z Białegostoku. Od kilkunastu lat mieszka i tworzy w Paryżu. Na

wyprowadzkę zdecydowała się po tym, jak wszelkie próby rozwoju artystycznego w Polsce zawiodły. Jak sama mówi, Paryż ją inspiruje, to tu spotyka ludzi twórczych, pomocnych oraz zainteresowanych jej dziełami. W Polsce mało kto ją zna, mimo jej wielu osiągnięć. Wystawiała między innymi w  Haverdal (Szwecja), Nowym Jorku, na Mauritiusie, w Beyrouth (Liban), Paryżu, Giverny (Francja), w Wenecji, Warszawie.

Ella K. – Elżbieta Klemensowicz – to projektantka i wykonawczyni znakomitej biżuterii. Jej „klejnoty” w większości noszą Francuzki, jednak w Polsce możemy je zo-baczyć między innymi u wokalistki zespołu Maanam, Kory. Nic w tym dziwnego. W koń-cu Kora to rockowa dama, a biżuteria Elli nie jest stworzona dla banalnego odbiorcy.

Kilka rozmów telefonicznych, na samym początku brak zgrania, jednak wreszcie spotkanie umówione. Spotykamy się pod Operą w samym centrum zakupowego Paryża. Dla Elli to jeden z najpiękniejszych budynków. To jej będzie poświęcony ten tekst. Kim jest Ella?

ZDJĘCIAPascal Gautier

ENGLISH TEXT

STARTS AT PAGE 58

TEKST

Page 57: Live&Travel 01 2014

57

DESIGN / DESIGN

Wisiory, bransolety, kolczyki czy pierścienie to małe arcydzieła pełne kolorów, kamieni oraz technik jubilerskich. Osobiście zako-chałam się w czymś, co u nas nie odbierane bywa bardzo różnie. Krzyże… Krzyże Elli są nietypowe. To małe dzieła sztuki, które nie-koniecznie kojarzą się z religią i dosłownie nie powinny. Ella wykonała ich chyba setki. Każdy inny, oryginalny, różnej wielkości. Jedne noszone na szyi, inne zaś w ramach zdobią ściany niczym znakomite obrazy.

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wprosiła się do pracowni. Uwielbiam podglądać miejsca pracy każdego artysty. To szalenie inspirujące widzieć kącik, w którym zasiada artysta i tworzy swoje dzieła. Tylko wtedy można przez chwile wejść w jego skórę i poczuć się tak jak osoba, która tworzy. Spotkanie miało rozpocząć się obiadem, który przyrządziła sama ar-tystka, jednak ja jak najszybciej zaczęłam szperać w szafeczkach z biżuterią. Tysiące kryształów, kamieni, muszli. Ella posiada olbrzymi zbiór kryształów Swarovskiego, jednak są to kryształy vintage. Osobiście nigdy ich nie widziałam, więc pozwoliłam sobie na wymacanie każdej kolekcji. Jednak jeden z kuferków zainteresował mnie w szczególności. Pełno czarnych, małych,

matowych szkiełek. Nie uwierzyłam, gdy Ella powiedziała mi, że są to guziki żałobne z XIX wieku. Je także wykorzystuje w swoich projektach. Dodatkowo w jej biżuterii mo-żemy doszukać się : ptasich piór, klawiszy fortepianu z kości słoniowej, hebanu. Jak sama mówi, jej biżuteria to połączenie baroku, motywów etnicznych z nutką romantyzmu. Najlepiej odzwierciedlają to zdjęcia, na których widać najmniejszy szczegół, jednak polecam także wyszukanie Elli na Facebooku, gdzie pod nazwą Ella K-Art&Fashion Jewellery możecie zapoznać

się z najnowszymi dziełami artystki, a także dowiedzieć się o zbliżających wystawach.

Ella to artystka pełna emocji. Wiecznie rozmyśla o życiu, napotkanych ludziach oraz sztuce. Codziennie nakłada na głowę inny kapelusz i chowa pod nim swoją praw-dziwą naturę, naturę romantyczki. To jej ko-lejna pasja i mam nadzieję, że kiedyś sama zacznie tworzyć nakrycia, gdyż z pewnością znalazłaby wielu odbiorców.

Warto także wspomnieć, że biżuterię Elli można znaleźć w naprawdę luksuso-wych butikach w Paryżu. Projektantka

Jednak jeden z kuferków zainteresował mnie w szczególności. Pełno czarnych, małych, matowych

szkiełek. Nie uwierzyłam, gdy Ella powiedziała mi, że są to guziki żałobne z XIX wieku. Je także wykorzystuje w swoich

projektach. Dodatkowo w jej biżuterii możemy doszukać się : ptasich piór, klawiszy fortepianu z kości słoniowej,

hebanu. Jak sama mówi, jej biżuteria to połączenie baroku, motywów etnicznych z nutką romantyzmu.

Page 58: Live&Travel 01 2014

misunderstanding at the beginning, but finally the meeting was arranged. We meet near the Opera in the very centre of the shopping Paris. It is one of the most beautiful buildings for Ella. This text will be devoted to her. Who is Ella?

The blonde of average height and thick and beautiful hair comes to the meeting with her equally mysterious daughter Alicja. I don’t know where we are going, but I count on Ella. Finally, we reach a café, have a drink and start talking about the arts, fashion, Poland, Paris and existence. In the meantime, I learn that I am in the place where Johnny Depp once met his beloved Vanessa Paradis. Ella loves coming here. And I must honestly ad-mit the place is really beautiful but the prices quickly make me aware of its prestige.

Ella is a Pole from Białystok. She has been living and creating in Paris for several years. She decided to move to France after all her attempts at artistic development in Poland had failed. As she says herself, Paris inspires her. Here, she can meet creative and helpful people and those interested in her works. And in Poland hardly anyone knows her despite her achievements. She

i chyba przyjaźni już na lata, zostałam obda-rowana najpiękniejszym krzyżem na świecie. Ella doskonale wiedziała, jak powinien wy-glądać krzyż, który będę nosić. I nie pomyliła się. Noszę go z dumą codziennie i uważam go, za jeden z najcudowniejszych unikatów, któ-re zachowam do końca życia. Przestrzegam jednak każdego, kto zamówi coś u Elli… Nie zakończy się na jednym egzemplarzu. Ella K. uzależnia i przyciąga jak magnes.

E N G L I S H T E X T

ELLA KSeveral phone calls, some

współpracowała już z wieloma projektanta-mi mody w Paryżu i poza nim. Jej wyczucie estetyki jest niespotykane i przede wszyst-kim bardzo unikatowe. Wyobrażam sobie Ellę jako nadworną projektantkę. Zapewne gdyby urodziła się w dawnych czasach jej twórczość byłaby doceniona przez wielu bogatych szlachciców. Mimo wszystko bar-dzo cieszy mnie fakt, że tworzy teraz dla nas i dla wszystkich, którzy kochają prawdziwe rękodzieło. Najbardziej jednak raduje mnie to, że artystka wykonuje pod klienta i na zamówienie. Nie musimy kupować tego, co zostało już wykonane. Ella wspaniale odnaj-duje się w roli projektantki, która spełnia ma-rzenia. Osobiście po kilku dniach znajomości

58

DESIGN / DESIGN

Osobiście po kilku dniach znajomości i chyba przyjaźni już na lata, zostałam obdarowana najpiękniejszym krzyżem na

świecie. Ella doskonale wiedziała, jak powinien wyglądać krzyż, który będę nosić. I nie pomyliła się. Noszę go z dumą

codziennie i uważam go, za jeden z najcudowniejszych unikatów, które zachowam do końca życia.

Page 59: Live&Travel 01 2014

LUXURY APARTMENTS for rent in Sopot & Gdansk

tel . +48 535 585 055

e-mai l : sopot@imperia l-apartments .com

www.imperia l-apartments .com

Page 60: Live&Travel 01 2014

producing hats herself – she would certainly find clients.

It is also worth mentioning that Ella’s jewellery can be found in very luxurious boutiques in Paris. The designer has co-operated with many fashion designers in Paris and outside. Her sense of aesthetics is unusual and truly unique. I imagine Ella as a court designer. If she had been born in the old days her works would have been cer-tainly appreciated by many rich noblemen. Nevertheless, I am really pleased that she can create now for us and for everyone in love with true handicraft beauty. But I rejo-ice most at the fact that the artist prepares her works for particular clients and to order. We don’t have to buy what has already been made; Ella perfectly fits into the role of a designer who makes others’ dreams come true. After several days of our acquaintance and – as I guess – friendship for years, I was given the most beautiful cross in the world. Ella perfectly knew what should the cross for me look like. And she wasn’t wrong. I wear it proudly every day and consider it one of the most magnificent and unique ob-jects that I will certainly keep till the end of my days. But I warn everyone who wants to order something from Ella... You won’t end on just one thing. Ella K is addictive and acts like a magnet.

feels. The meeting was supposed to start before dinner prepared by the artist herself, but I quickly started rummaging through her cabinets with jewellery. Thousands of crystal elements, stones, shells. Ella has gathered a huge collection of Swarovski crystals, but they are all quite vintage. I had personally never seen them so I allowed myself to touch every collection. But I found one of her boxes mostly intriguing. It was full of small, frosted, black pieces of glass. I could not believe when Ella told me that they were mourning buttons from the 19th century. I also use them in my designs. Her jewellery is made also of such elements as feathers and piano keys made of ivory or ebony. As she says, her jewellery is a com-bination of baroque and ethnic motifs with a pinch of romanticism. You can see this especially in photographs reflecting every tiny detail, but I also recommend searching for Ella on Facebook. Her profile named Ella K-Art&Fashion Jewellery informs about the newest works by the artist and about the upcoming exhibitions.

Ella is an artist filled with emotions. She constantly ponders over life, the people she has met and art. Every day she puts on a different hat and hides her true romantic nature beneath. This is another passion of hers. And I hope that one day she will start

exhibited her works for example in Haverdal (Sweden), New York, Mauritius, Beyrouth (Lebanon), Paris, Giverny (France), Venice and Warsaw.

Ella K – Elżbieta Klemensowicz – is a de-signer and producer of excellent jewellery. Her “jewels” are worn mostly by French women but in Poland we can see them for example on Olga „Kora” Jackowska, the singer of Maanam. And no wonder. After all, Kora is a rock lady, and Ella’s jewellery is not designed for banal audiences. Her pendants, bracelets, earrings and rings are small masterpieces rich in colours, stones and jeweller’s techniques. I personally fell in love with what is received in Poland with mixed feelings. Crosses... Ella’s crosses are original. They are small masterworks not necessarily associated with religion, and rightly so. Ella has made hundreds of them. Each one varies from another in terms of form and size. Some of them can be worn on the neck, and the others are put in frames to decorate walls like great paintings.

Of course, I would not have been myself if I had not invited myself to her studio. I love observing artists’ workplaces. It’s extremely inspiring to see the corner in which the artists sit and start making their works. Only then can we put ourselves in their position and feel the way the creator

60

DESIGN / DESIGN

Page 61: Live&Travel 01 2014
Page 62: Live&Travel 01 2014

PIELĘGNACJA Makijaż rozpoczynamy od do-kładnego demakijażu twarzy, którą następnie nawilżamy płynem wygładzającym i lekką emulsją Kanebo Sensai.

MODELOWANIE TWARZYW przypadku tego makijażu

modelowanie jest dość nie-typowe i przebiega w dwóch etapach. W pierwszym nakładamy pod oczy sporą warstwę korektora i rozsma-rowujemy całość palcem.

W drugim etapie dobie-ramy odpowiedni odcień podkładu i aplikujemy za pomocą dużego pędzla. Podczas nakładania uwa-żamy na okolicę oczu, tutaj warto zamienić duży pędzel na mniejszy, skośnie ścięty. Aby mieć pewność, że cień nie osypał się nam na nową warstwę podkładu, ponow-nie aplikujemy korektor, tym razem w mniejszej ilości.

Kości policzkowe pod-kreślamy bronzerem (pod kością policzkową), a na-stępnie uwypukalmy war-stwą różu (na kości). Całość obsypujemy rozświetlaczem Kanebo.

OCZYZaczynamy od nałożenia bazo-wego cienia w odcieniu beżu. Na tej warstwie malujemy gra-natową kreskę okalającą górna linię rzęs, która będzie bazą pod ciemniejszy cień. Kreskę rozsmarowujemy za pomocą dołączonej do kredki gąbki, by „zmiękczyć” efekt. Zewnętrzny kącik oka ozdabiamy cieniem będącym mieszanką szarego i granatu. Takim kolorem przy-dymiamy oko, które następnie rozmazujemy jaśniejszą war-stwą granatu. Warto tu użyć pędza okrągłego o ściętym szczycie. W wewnętrznym kąciku oka aplikujemy jasny, perłowy cień, który rozświetli nam oczy. Całość zaryso-wujemy ciemnym cieniem i uwypuklamy efekt smoky eye, podobnie w przypadku dolnej powieki. Zwieńczeniem jest nałożenie granatowej maskary wydłużającej.

USTANa usta nakładamy pomadkę w delikatnym odcieniu łoso-siowego różu, by podkreślała wargi, lecz nie odwracała uwagi od mocnego makijażu oczu.

MAKIJAŻ KARNAWAŁOWY

62

TRENDY / TRENDS

W kanonie klasyków makijażu pojawił się nowy gość – smoky eye, czyli tajemniczo przydymione oko pasujące zarówno do rockowej mini, jak i eleganckiej sukni

z trenem. Przedstawiamy prosty i szybki

makijaż idealny na karnawałowe noce.

ZDJĘCIASylwester Ciszek

WIZAŻYSTKAMałgorzata Wdzięczna

MODELKADorota Richert

Page 63: Live&Travel 01 2014

REK

LAM

A

CAREBegin with thorough make-up re-moval and moisten the whole face with some smoothing liquid and light Kanebo Sensai emulsion.

SCULPTINGSculpting is quite untypical in the case of this make-up. It takes place in two stages. The first one is to apply a decent lay-er of concealer under your eyes and spread it with your finger.

The second stage is to choose the appropriate shade of foundation and apply it with a large brush. Pay close atten-tion to the areas around your eyes. Here it is worth changing the large brush into a smaller, angled one. To make sure that the eye shadow does not come off onto the new layer of foun-dation, apply the concealer once again, though this time in a smaller amount.

Use some bronzer to stress your cheekbones (under the bones), and add a layer of rouge (on the bones). Sprinkle the whole make-up with Kanebo illuminator.

EYESFirstly, apply some beige base eye shadow. Paint a dark blue line above the upper eyelashes. It will be your basis for a darker shadow. Spread the line with a sponge added to the pencil to “soften” the effect. Decorate the outer eye corner with a shadow blended from grey and dark blue. Smoke the eye with this colour and spread the shadow with a layer of lighter dark blue. To do this, you should better use a pointed crease brush. Apply some light pearl shadow in the inner cor-ner of the eye. It will brighten the eyes up. Outline the whole make-up with some dark shad-ow and stress the smoky eye effect. Do the same with the lower lid. Finally, apply dark blue lengthening mascara.

LIPSApply some delicate, salm-on-pink lipstick to outline your lips and ensure that it will not distract others’ attention from your distinct eye make-up.

5

63

TOPÓW MAKIJAŻU / MAKE-UP TOPS

TRENDY / TRENDS

KREDKA DO OCZU / EYE PENCILEstee Lauder Double Wear Midnight Blue90 PLN

KREM / CREAMKanebo Sensai Sensai Silk399 PLN

POMADKA / LIPSTICKEstee Lauder Pure Color Crystal Baby Creme115 PLN

CIENIE / EYE SHADOWS Sensai Shine Kasane ES14199 PLN

KOREKTOR W PĘDZELKU / BRUSH-ON ILLUMINATOR Estee Lauder Ideal Light145 PLN

1

2

3

4

5

E N G L I S H T E X T

CARNIVAL MAKE-UPThe canon of classic make-up has been expanded by the smoky eye, whose mysterious look matches both a rock mini and an elegant dress with a train. Below we present a simple and quick make-up ideal for carnival nights.

1

2

3

4

5

Page 64: Live&Travel 01 2014

64

MODA / FASHION

FOTOGRAF / PHOTORGAPHER: Koty 2 photostorytellersMODELKA / MODEL: Magdalena Roman @D’Vision

STYLISTA / STYLIST: Anna JanduraFRYZURY I MAKE-UP / HAIR & MAKE-UP: Sylwia Smuniewska

Page 65: Live&Travel 01 2014

65

MODA / FASHION

Sukienka / Dress: CHARLOTTE ROUGESpódnica / Skirt: BOSKA BY ELIZA BORKOWSKABaskinka / Basque: MONIKA BŁAŻUSIAKPierścionek / Ring: LEWANOWICZ

Futro / Fur: ANNA CICHOSZ

Page 66: Live&Travel 01 2014

66

MODA / FASHION

Peleryna / Cape: ANNA CICHOSZ Chusta / Scarf: ANNA CICHOSZSpódnica / Skirt: JOANNA HAWROTSuknia / Dress: ANNA CICHOSZButy / Shoes: ANNA WALICKARękawiczki / Gloves: HUGO BOSSNaszyjnik / Necklace: LEWANOWICZ

Suknia / Dress: AGATA WOJTKIEWICZPeleryna / Cape: KATARZYNA KRÓLAKBiżuteria / Jewelry: LEWANOWICZ 

Page 67: Live&Travel 01 2014
Page 68: Live&Travel 01 2014
Page 69: Live&Travel 01 2014

69

MODA / FASHION

Wianek / Garland: PAT GUZIKSuknia / Dress: KAMILA GAWROŃSKA-KASPERSKABluza / Blouse: KAMILA GAWROŃSKA-KASPERSKABransoletki / Bracelets: LEWANOWICZ

Płaszcz / Coat: CHARLOTTE ROUGESuknia / Dress: KATARZYNA KRÓLAK Spódnica / Skirt: KATARZYNA KRÓLAK 

Page 70: Live&Travel 01 2014

70

MODA / FASHION

Suknia / Dress: PLICHPłaszcz / Coat: MONIKA BŁAŻUSIAKNaszyjnik / Necklace: LEWANOWICZ

Sukienka / Dress: MONIKA BŁAŻUSIAK Peleryna / Cape: ANNISSBiżuteria / Jewelry: LEWANOWICZ

Page 71: Live&Travel 01 2014
Page 72: Live&Travel 01 2014

72

Gwiazdy lekkoatletyki w Sopocie

Niespełna dwa miesiące pozostały do rozpoczęcia największej w tym roku lekkoatletycznej imprezy na świecie – Halowych Mistrzostw Świata w Lekkoatletyce Sopot 2014.

ŹRÓDŁOERGO ARENA

olska i Sopot dołączyły do grona największych miast na świecie goszczących światowy czempio-nat w hali. Pośród nich znalazły się m m.in.: Stambuł, Doha,

Moskwa, Paryż czy Barcelona. Coraz więcej gwiazd światowej lekko-

atletyki potwierdza też start w dniach 7–9 marca w ERGO ARENIE. Niemal pewny wydaje się występ gwiazdy sprintu Shelly-Ann Fraser-Pryce. Najlepsza lekkoatletka sezonu 2013 wygrała praktycznie wszystko, co można wygrać na stadionie, a starty w hali to dla niej nowe wyzwanie. Występu w Sopocie nie wyklucza jedna z najwięk-szych gwiazd sportu, najszybszy człowiek świata Usain Bolt. Nietypowo, bo na rowerze, przygotowania do sezonu rozpo-czął Renaud Lavillenie. Aktualny mistrz olimpijski zapowiada zdobycie w marcu w Sopocie drugiego z rzędu tytułu halowe-go mistrza świata w skoku o tyczce. W od-powiednim przygotowaniu do tej imprezy 27-letniemu Francuzowi mają pomóc nie tylko specjalistyczne treningi, ale także jazda na rowerze. – Bardzo intensywnie przygotowuję się do halowej rywalizacji.

W przeciwieństwie do poprzedniego sezonu nie mam żadnych problemów ze zdrowiem, dlatego mogę poświęcić się tyl-ko treningowi. Muszę przyznać, że jest to jeden z moich najlepiej przepracowanych okresów przygotowawczych w karierze – wyjaśnił. Znakomitą dyspozycję u progu halowego sezonu Lavillenie potwierdził 21 grudnia na mitingu w Aulnay-sous-Bois we Francji, gdzie skoczył 5,93 metra, czyli tylko 10 centymetrów mniej od swojego re-kordu życiowego. Z wielkimi nadziejami do Sopotu przyjedzie Ivana Spanović. Serbska piękność będzie jedną z faworytek do złotego medalu w skoku w dal. 23-letnia za-wodniczka marzy o spotkaniu z Siergiejem Bubką. – Może wtedy ten znakomity tyczkarz zdradziłby mi swój sekret, w jaki sposób tak długo zdołał utrzymać się na światowym szczycie? – wyjaśniła.

Bilety na lekkoatletyczne święto są do nabycia poprzez internet www.sopot2014.ebilet.pl, w kasie ERGO

ARENY i salonach EMPIK. Z zakupem warto jednak się pośpieszyć i nie czekać na ostatnią chwilę, bo wejściówki cieszą się wielkim powodzeniem.

E N G L I S H T E X T

ATHLETIC STARS IN SOPOTThis year’s biggest athletic event in the world, the IAAF World Indoor Championships Sopot 2014, will begin in less than two months.

Poland and Sopot have joined the group of the greatest places in the world playing host to athletic champions. The group includes also for example: Istanbul, Doha, Moscow, Paris and Barcelona.

Moreover, an increasing number of world athletic stars confirm their partici-pation in the Championships taking place between 7 and 9 March in ERGO ARENA. The famous sprinter Shelly-Ann Fraser-Pryce will almost certainly appear. She has been announced the World Athlete of the year 2013 and won practically everything at the stadium but indoor championships are a new challenge for her. Usain Bolt, who is one of the greatest sports stars and the fastest man in the world, does not ex-clude his presence in Sopot either. Renaud Lavillenie has begun to prepare for the season... on a bike. The current Olympic champion intends to win the second pole vault title in a row during the World Indoor Championships in March in Sopot. In his preparations for the event, the 27-year-old French sportsman counts not only special-ist trainings but also on cycling. “I am cur-rently preparing intensely for the indoor competition. Contrary to the last season, I have no health problems so I can devote myself to training only. I must admit it has been one of the best training periods in my career,” he said. Lavillenie confirmed his excellent form on the eve of the new indoor season on 21 December during a meeting in Aulnay-sous-Bois, France, where he cleared 5.93 metres. It was only 10 centi-metres fewer than his world record. Ivana Španović is another famous star coming to Sopot with great hopes. The Serbian 23-year-old beauty will be one of the fa-vourites to win gold medal in long jump. She dreams about meeting Sergey Bubka. “Perhaps this excellent pole vaulter could reveal to me his way to remain at the world top for so long,” she explained.

Tickets for the athletic feast are avail-able on the Internet on www.sopot2014.ebilet.pl, in ERGO ARENA ticket offices and in EMPIK stores. But better hurry up – pass-es sell like hot cakes.

WYDARZENIA / EVENTS

Page 73: Live&Travel 01 2014

EUROLOT_reklama 205x280cm GDANSK.indd 21/15/14 4:07 PMEUROLOT_reklama 205x280cm GDANSK.indd 2 1/15/14 4:07 PM

Page 74: Live&Travel 01 2014

ZAPRASZAM NA URODZINY

JANA!

Chodzi oczywiście o Jana Heweliusza – znanego gdańskiego ławnika, astronoma, naukowca i browarnika. Choć nieobecny ciałem, duchem jest z nami już od 403 lat. Jest patronem wielu wydarzeń, ulic w całym kraju, nagród i wyróżnień, a nawet piwa. Co więcej, rok 2011 został ogłoszony przez Pre-zydenta Rzeczypospolitej Polskiej rokiem Jana Heweliusza.

Tym bardziej dziwne byłoby, gdybyśmy w Gdańsku nie obchodzili najważniejszej daty związanej z Janem Heweliuszem – jego urodzin. Organizowanym co roku wyda-rzeniem upamiętniającym tę okazję jest „Święto Gdańskiej Nauki – Urodziny Jana Heweliusza”.

W końcu nie od dziś wiadomo, że jednym z  najlepszych sposobów na rozsławianie każdego miasta jest przybliżanie sylwetek i dorobku jego najwybitniejszych miesz-kańców. Na przestrzeni setek lat Gdańsk obfitował w takowe postacie, a jednak wciąż najjaśniejszą gwiazdą na naszym, gdańskim niebie jest Jan Heweliusz.

W tym roku, organizująca wydarze-nie Fundacja Gdańska wraz z partnerami zapraszają od 19 stycznia na 10 dni imprezy, które wypełnią ciekawe warsztaty, spacery tematyczne, spotkania z nauką, interesują-ce wykłady, konkursy, gry i wiele innych wy-darzeń. Impreza skierowana jest do bardzo szerokiego grona odbiorców. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, zarówno dorośli, młodzież, jak i dzieci.

Wyróżniającym się punktem jest z pew-nością „Koncert Noworoczny – Gwiazdy na gdańskim Niebie”. W tym roku, na niedzielnym koncercie 26 stycznia wystąpi

w Filharmonii Bałtyckiej na Ołowiance czarująca swoim głosem Sandra Nkake z Francji.

Święto wykracza przy tym poza utarte schematy. Jan Heweliusz bez wątpienia był wybitnym naukowcem, ale nie był sam. Jak już pisałem, mamy wielu wspaniałych gdańszczan w ponad 1000-letniej historii naszego miasta. Wystarczy wspomnieć np. Gabriela Fahrenheita, Daniela Gralatha czy Artura Schopenhauera. Dzięki temu każde-go roku święto otwiera się na nowe, bardzo ciekawe tematy związane z twórczością znanych postaci naszego miasta.

Warto przy tym dodać, że z roku na rok święto nauki przechodzi pozytywne zmia-ny. Jest ciekawiej, aktywności coraz bar-dziej angażują uczestników i poruszane są liczniejsze tematy. Całe Święto Nauki to nie tylko okazja do poszerzenia swojej wiedzy, pobudzenia zainteresowania otaczającym nas światem ale zarazem prawdziwy hołd składany naszemu Janowi Heweliuszowi. Do zobaczenia na urodzinach!

Komplet informacji znajdziecie na www.janheweliusz.pl oraz na facebooko-wym profilu Fundacji Gdańskiej.

Z wyrazami szacunku,Mateusz Kusznierewicz

E N G L I S H T E X T

YOU ARE INVITED TO JOHANNES’S BIRTHDAY!Of course, I refer to Johannes Hevelius, a well-known councillor, astronomer, scien-tist and brewer from Gdansk. Although departed, he has been with us for 403 years already. He is the patron of many events, streets, prizes, awards and even beer. What is more, the year 2011 was announced by the President of the Republic of Poland the Year of Johannes Hevelius.

So it would be all the more strange if Gdansk was not celebrating the most important date connected with Johannes Hevelius, his birthday. This is why every year we organize an event commemorat-ing this special day, the “Feast of Gdansk Science – Birthday of Johannes Hevelius”.

After all, we have known for ages that one of the best ways to make a city famous is to tell a few words about the figures and achievements of its most prominent citi-zens. Gdansk has been abounding with such people for centuries, and yet the bright-est star on our Gdansk sky is Johannes Hevelius.

This year, Gdansk Foundation, the organizer of the event, and its partners invite everyone interested to a ten-day event beginning on 19 January. It will be full of interesting workshops, thematic walks, meetings with science, fascinating lectures, contests, games and many more. The event is addressed to a wide audience. Everyone will find something for themselves: adults, teenagers, as well as children.

One of the most special point in the schedule is certainly the “New Year Concert – Stars on Gdansk Sky”. This year’s edition of the concert will take place on Sunday 26 January in the Baltic Philharmonic on Ołowianka and feature Sandra Nkake from France.

At the same time, the feast goes beyond common patterns. Johannes Hevelius was certainly an eminent scientist, but he was not alone. As I have already mentioned, Gdansk has had many splendid inhabitants in its rich history of more than a thousand years. It is enough to recall for example Gabriel Fahrenheit, Daniel Gralath or Arthur Schopenhauer. This is why every year our city opens up to new, very interest-ing topics connected with the works of the most famous people coming from Gdansk.

It is also worth mentioning that every year the Feast of Science undergoes positive changes. It becomes more interesting and active, more engaging and brings up an increasing number of subjects. The whole Feast of Science is not only a chance to broaden one’s knowledge and arouse one’s interest in the surrounding world, but also a true homage paid to our Johannes Hevelius. See you at the birthday party!

Full information available at www.janheweliusz.pl and at the Facebook profile of Gdansk Foundation.

Sincerely,Mateusz Kusznierewicz

74

FELIETON / COLUMN

MATEUSZ KUSZNIEREWICZ

FOT. SYLWESTER CISZEK

FOT. PAWEŁ WYSZOMIRSKI

Page 75: Live&Travel 01 2014
Page 76: Live&Travel 01 2014
Page 77: Live&Travel 01 2014
Page 78: Live&Travel 01 2014
Page 79: Live&Travel 01 2014
Page 80: Live&Travel 01 2014
Page 81: Live&Travel 01 2014
Page 82: Live&Travel 01 2014
Page 83: Live&Travel 01 2014
Page 84: Live&Travel 01 2014

84

Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk dzieli się opłatkiem z Wojewodą Pomorskim Ryszardem StachurskimMarshal of the Pomeranian Voivodeship Mieczysław Struk exchanges greetings with Voivode Ryszard Stachurski

Prezes Pracodawców Pomorza Zbigniew Canowiecki dzieli się opłatkiem z gośćmiPresident of the Employers of Pomerania Zbigniew Canowiecki exchanges greetings with the guests

abp. Tadeusz Gocłowski, Prezes Pracodawców Pomorza Zbigniew Canowiecki oraz Prezydent Miasta Gdańska Paweł Adamowicz w chwili zadumyAbp Tadeusz Gocłowski, President of the Employers of Pomerania Zbigniew Canowiecki and Mayor of Gdansk Paweł Adamowicz at a moment of reflection

Goście stawili się licznie na tym wyjątkowym wydarzeniuMany guests attended this special event

WYDARZENIA / EVENTS

CHRISTMAS MEETING WITH THE EMPLOYERS OF POMERANIA

The organization prepared a Christmas meeting at its office on 19 December 2013, as every year. More than two hundred entrepreneurs were accompanied by the representatives of the authorities and clergy, as well as other figures active in the life of Tri-City. Welcoming ceremonies and moments of reverie quickly turned into singing carols and exchanging Christmas greetings in a congenial atmosphere.

OPŁATEK U PRACODAWCÓW POMORZA

Jak co roku, 19 grudnia 2013 roku w siedzibie or-ganizacji odbyło się spotkanie wigilijne. Do ponad dwustu przedsiębiorców dołączyli przedstawiciele władz i duchowieństwa oraz inne postaci aktywnie uczestniczące w życiu Trójmiasta. Oficjalne powi-tania i chwila zadumy szybko przeszły we wspólne śpiewanie kolęd oraz dzielenie się opłatkiem w ser-decznej atmosferze.

EN

GL

ISH

TE

XT

ZDJĘCIAPiotr Andrzejewski

Page 85: Live&Travel 01 2014

Centrum Konferencyjno–Biznesowe• Różnorodne sale konferencyjne,

w tym z widokiem na płytę boiska• Konferencje i bankiety

od 10 do 1000 osób• Najnowocześniejsze

wyposażenie audiowizualne• Wi-Fi, klimatyzacja • Profesjonalny catering• Monitorowany parking• Dodatkowe atrakcje:

zwiedzanie stadionu, kolej tyrolska, gokarty i wiele innych

[email protected]

tel. / phone: +48 58 76 88 662

Conference and Business Center• Various conference rooms, including

those with a view over the pitch • Conferences and banquets

for 10 to 1000 people• The most up-to-date

audiovisual equipment• Wi-Fi, air conditioning • Professional catering• Monitored parking lots• Additional attractions:

stadium tours, zip line, gokarts and much more

Page 86: Live&Travel 01 2014

86

GDAŃSK TOP DESTYNACJĄ

W EUROPIE!

INWESTOR / INVESTOR

FOT.

JER

ZY

CZ

AR

KO

WSK

I / F

OT

OLI

A.C

OM

Page 87: Live&Travel 01 2014

87

niedawno opublikowanym rankingu maga-zynu kongres-magazine.eu Gdańsk znalazł się w top 10 najbardziej atrakcyjnych de-stynacji konferencyjnych w Europie w 2013 roku! Miasto Solidarności i Wolności, jak określono Gdańsk, znalazło się na liście obok tak rozpoznawalnych marek, jak Praga, Budapeszt czy Wilno. Wyróżnienie nie jest zaskoczeniem – od kilku lat Gdańsk intensywnie pracuje nad swoim wizerun-kiem miasta atrakcyjnego dla organizato-rów spotkań biznesowych, a rok 2013 był szczególnie pod tym względem udany.

Dopiero przygotowywany jest raport podsumowujący ruch turystyki biznesowej w Gdańsku i Rrgionie w 2013 roku, ale już dziś wiemy, że wynik nie będzie słabszy od ubiegłorocznego. W 2012 w Gdańsku i pozo-stałej części województwa pomorskiego od-było się ponad 5 000 spotkań biznesowych, w których łącznie uczestniczyło ponad 400 000 delegatów krajowych i zagranicznych. Liczymy, że Gdańsk utrzyma wysoką, trze-cią pozycję w kraju.

Zwiększająca się z roku na rok liczba spotkań biznesowych w Gdańsku i regionie to zasługa inwestycji w infrastrukturę konfe-rencyjną i hotelową (nowe obiekty na trój-miejskiej mapie, takie jak Hotel Hampton by Hilton, Golden Tulip Gdańsk Residence) oraz polepszającej się dostępności komu-nikacyjnej (ponad 2,5 mln obsłużonych pasażerów przez gdańskie lotnisko oraz

planowane nowe bezpośrednie połączenia). Umocnienie pozycji Gdańska i regionu na arenie krajowej oraz zwiększona rozpo-znawalność na rynku międzynarodowym to również zasługa działań prowadzonych przez Gdańsk Convention Bureau/GOT.

Podczas listopadowego kongresu ICCA

International Congress & Convention Association (którego Gdańsk Convention Bureau/GOT jest członkiem od 2007 roku) Gdańsk został wyróżniony międzynarodową nagrodą ICCA Best Marketing Award za dzia-łania z zakresu CSR przeprowadzone podczas jednych z największych na świecie targów de-dykowanych turystyce biznesowej – EIBTM w Barcelonie (Hiszpania). O wyróżnieniu przyznanym dla Gdańska przez największe na świecie stowarzyszenie zrzeszające przed-stawicieli przemysłu spotkań było głośno w prasie branżowej, a nagroda – możliwość publikacji reklam promujących Gdańsk jako destynację konferencyjną w międzynarodo-wej, branżowej prasie, pozwoli podtrzymać pozytywny szum wokół Gdańska.

To nie jedyny sukces Gdańska – rów-nież w listopadzie ogłoszono została tzw. short lista z miastami, które mają szansę na organizację dorocznego kongresu ICCA

w roku 2017. Na liście, obok Pragi i St. Petersburga, znalazł się również Gdańsk, który w poprzednich latach z powodzeniem zorganizował już dwa inne wydarzenia ICCA. W maju 2014 okaże się, czy udało się pozyskać kongres dla Gdańska – jeżeli tak, przed gdańską branżą turystyczną wyzwane organizacji eventu dla ponad 1000 niezwy-kle wymagających uczestników – profesjo-nalistów związanych z przemysłem spotkań. Na razie przed Gdańsk Convention Bureau/GOT i lokalną branżą wizyta przedstawiciela ICCA, który będzie oceniał przygotowanie Gdańska do organizacji kongresu. Rok 2014 zaczął się więc pracowicie.

E N G L I S H T E X T

GDANSK IS TOP DESTINATION IN EUROPE!A recently published ranking on kon-gres-magazine.eu recognized Gdansk as one of the top 10 most attractive conference destinations in Europe in 2013! It called Gdansk the City of Solidarity and Freedom and placed it beside such recognizable brands as Prague, Budapest or Vilnius. But the distinction is not a surprise since for a few years Gdansk has been working hard on its image of a city attractive for business meeting organizers. The year 2013 was par-ticularly successful in this respect.

The report summarizing business tour-ism movement in Gdansk and the region is currently still under completion, but we already know that the result is not going to be worse than in the last year. More than 5,000 business meetings with more than 400,000 participants from the country and abroad took place in 2012 in Gdansk and the remaining part of the Pomeranian Voivode-ship. We believe that Gdansk will retain its high, third position in the country.

The number of business meetings in Gdansk and its region is increasing year by year thanks to investments in conference and hotel infrastructure (there are new objects on the map of Tri-City, like Hotel Hampton by Hilton or Golden Tulip Gdansk Residence), as well as due to improvements in communications (more than 2.5 million passengers were operated by Gdansk airport, and new direct connections are planned). The credit for the strong position of the city and the voivodeship and their higher recognizability on the international market goes also to the activities of Gdansk Convention Bureau/GOT.

During the November ICCA International Congress & Convention Association (Gdansk Convention Bureau/GOT has been its member since 2007), Gdansk was award-ed the international ICCA Best Marketing Award for CSR activities undertaken during one of the greatest business tourism fairs in the world – EIBTM in Barcelona (Spain). The award granted to Gdansk by the biggest as-sociation of the meeting industry represent-atives has been described vividly in trade magazines, while the prize itself, namely the possibility of publishing advertisements promoting Gdansk as a conference desti-nation in international trade papers, will certainly help to maintain the positive hype surrounding Gdansk.

And it is not the only success Gdansk has recently enjoyed. The so-called shortlist of candidate cities to host annual ICCA Congress was announced in November as well. The list includes such cities as Prague and Saint Petersburg, as well as Gdansk, which has already successfully organized two other ICCA events. May 2014 will bring the answer as to whether Gdansk would organize the Congress. If so, Gdansk tourist industry will face a huge challenge of organ-izing an event for more than 1000 extremely demanding participants – professionals connected with the meeting industry. So far, Gdansk Convention Bureau/GOT and the local industry are awaiting the visit of an ICCA representative, who is going to assess the city’s preparations for the Congress. 2014 has begun as a busy year.

ANNA GÓRSKA

Prezes zarządu Gdańskiej Organizacji Turystycznej

INWESTOR / INVESTOR

Page 88: Live&Travel 01 2014

88

INWESTOR / INVESTOR

W dzisiejszych czasach wyższe wykształcenie nie gwarantuje

już zatrudnienia, a rzeczywistość brutalnie weryfikuje jakość naszej

edukacji. Okazuje się, że na rynku dużo bardziej cenieni są

wykształceni zawodowo specjaliści niż absolwenci wielu z kierunków

oferowanych przez uczelnie.

TEKSTŁukasz Tamkun

ZDJĘCIEŹródło: PSB

ozumieją to Pracodawcy Pomorza, dlatego też pod-jęli ścisłą współpracę z jed-ną z najnowocześniejszych

placówek tego typu w Polsce – Państwowymi Szkołami Budownictwa z Gdańska – najważ-niejszy jest kontakt z rynkiem pracy – mówi Wojciech Szczepański Członek Zarządu „Pracodawców Pomorza” i z-ca kierownika warsztatów szkolnych PSB. – Moją wizją szkol-nictwa zawodowego było i jest „nauka zawo-du, a nie nauczanie o zawodzie”. Oczywiście dyrektorów obowiązuje rozporządzenie MEN o praktycznej nauce zawodu, jednak to, co robimy tutaj, jest ponadobowiązkowe. Dzięki ścisłej współpracy z pracodawcami, zapew-niamy liczne dodatkowe szkolenia i kursy. Współpracujemy z 27 firmami partnerskimi, dzięki którym nasi wychowankowie uczą się technologii, jakich realnie używa się na rynku. Zanim opuszczą mury szkoły, mają już poświadczone dodatkowo umiejętności praktyczne. Nie trzeba ich doszkalać. Warto wspomnieć, że między innymi nowa siedziba Pracodawców Pomorza została zrewitalizowa-na właśnie przez uczniów PSB oraz studentów Akademii Sztuk Pięknych z Gdańska. Na tym jednak się nie kończy zaangażo-wanie Pracodawców. W grudniu 2013 roku Międzynarodowa Organizacja Pracy zorga-nizowała w Genewie spotkanie z wybranymi krajami w zakresie wypracowania zmian w systemach edukacji i promocji szkolnictwa zawodowego i zatrudnienia. W spotkaniu brały udział kraje o wysokim bezrobociu wśród młodych. Jednym z uczestników spo-tkania był Michał Maksymiuk z Pracodawców

Pomorza. Na tle państw biorących w nim udział doświadczenia polskie okazały się szczególnie bogate. Choć wiele jeszcze jest do zrobienia, okazuje się, że kiedy nasze uczelnie dzieli od swoich zachodnich odpowiedników spory dystans, coraz ważniejsze szkolnic-two zawodowe stoi na bardzo wysokim poziomie.

E N G L I S H T E X T

MARKET VALUES PROFESSIONALSNowadays higher education does not guarantee employment any more, and reality brutally verifies the quality of our education. It turns out that the market values most professionally educated specialists rather than graduates from different fields of study offered by universities.

The Employers of Pomerania understand this trend, so they have started close cooperation with one of the most modern institutions of this type in Poland, the State Civil Engineering Schools in Gdansk (PSB). “The most important thing is to establish contact with the labour market,” says Wojciech Szczepański, Member of the Board of the Employers of Pomerania and deputy director of school workshops at PSB. “My vision of vocational education has always been connected with ‘teaching in profession, not teaching about profes-sion’. Directors are obviously bound by

the regulation of the Ministry of National Education on vocational training, but what we do here is extra-curricular. We closely cooperate with employers and as a result offer numerous additional courses and trainings. We have established coopera-tion with 27 partner companies, thanks to which our students learn technologies which are really applied on the market. Before they leave the school, they already have certificates of additional practical skills. They do not need supplementary training. It is worth mentioning that the new seat of the Employers of Pomerania has been revitalized precisely by the stu-dents of PSB and the Academy of Fine Art in Gdansk.”

But this is not the end of the Employers’ involvement. In December 2013 in Geneva, the International Labour Organization organized a meeting with several chosen countries discussing changes in education systems and promotion of vocational education and employment. The meeting was also attended by countries with high unemployment among young people. Michał Maksymiuk from the Employers of Pomerania was one of its participants. It turned out that in comparison with other countries taking part in the meeting Poland has considerable experience in the matter. Although there is still a lot to be done, we saw that while there is an enormous gap between our universities and their western counterparts, vocational training acquires significance and reaches the highest standards.

ZAWODOWCY CENIENI NA RYNKU

Siedziba Pracodawców Pomorza wykonana przez uczniów PSB

Page 89: Live&Travel 01 2014

Sierra Apartments is a new investment being built in the area of one of the most exclusive golf fields in Europe – Sierra Golf Club. The investment comprises four 2-storey buildings with a usable loft, completely with a basement in which there are altogether 104 residential premises. In each building there will be about 26 apartments with a different surface area and structure. Thanks to this differentiation, everyone can choose an apartment that optimally suits their needs and requirements. In the offer of Sierra Apartments there will be 1,2,3-room flats with an entresol or without it of a surface area from 35.9 to 64.8 m2 and an underground parking space. An underground parking area will also be available for residents and guests.

Sierra Apartments is also a dreamed place and proposal for those who treat golf like a natural duty. A possibility to rent gives an unlimited opportunities for advanced and beginner players. Everyone who plays or wants to play golf will be able to do it within our Center from very early hours until dusk. An added value is breakfast and morning coffee in the terrace with a view to the golf field, without a necessity to go there.

Sierra Apartments

Sierra Golf ClubWorld class golf in Poland

SIERRA GOLF CLUBPĘTKOWICE84-200 WEJHEROWO

PHONE +48 58 778 49 00FAX +48 58 778 49 [email protected] WWW.SIERRAGOLF.PL

Page 90: Live&Travel 01 2014

90

MAŁY BIZNES, DUŻE KORZYŚCI

wydawać. Co więcej, pomoc dla MŚP jest przewidziana w większym wymiarze niż dla dużych firm. Aby otrzymać zezwolenie na działalność w strefie:

• firma musi zainwestować mini-mum 100 tys. euro,

• udział środków własnych w inwestycji musi przekroczyć 25 proc.,

• inwestycja oraz zdeklarowany poziom zatrudnienia musi być utrzymany nie krócej niż przez trzy lata.

O jakich zwolnieniach mowa? Przedsiębiorca, który spełni warunki określone zezwoleniem, będzie mógł uzy-skać pomoc regionalną w formie zwolnień podatkowych z tytułu: kosztów nowej inwestycji lub tworzenia nowych miejsc pracy. W przypadku MŚP maksymalną pomoc publiczną (30-50% w zależności od województwa np.: w pomorskim maksy-malne wsparcie wynosi obecnie 40% – do 30 czerwca 2014 roku, a od 1 lipca wyniesie 35%) podwyższa się o 20 punktów proc. dla małych i 10 punktów proc. dla średnich przedsiębiorców. Dodatkowym udogodnie-niem dla firm z sektora MŚP jest możliwość

zakupu używanych środków trwałych w ramach inwestycji.

JESZCZE WIĘCEJ WSPARCIAJednak specjalne strefy ekonomiczne to nie tylko zwolnienia podatkowe. Pomorska SSE, w takim samym stopniu jak pozostałe polskie SSE, zapewnia przedsiębiorcom opiekę podczas całego procesu realizowania ich inwestycji. I to niezależnie od rozmiaru przedsiębiorstwa. Wsparcie zaczyna się na etapie sprzedaży w pełni uzbrojonych grun-tów, poprzez specjalistyczne szkolenia oraz doradztwo, wsparcie w kontaktach z lokal-nymi władzami i urzędami, śniadania bizne-sowe, aż po pomoc w doborze i kształceniu kadry Inwestora. Firmy mogą też liczyć na wsparcie na pomoc w pozyskaniu funduszy europejskich oraz pieniędzy z różnego ro-dzaju programów rządowych. A to zaledwie podstawowa działalność Stref.

STREFA WIRTUALNEGO BIZNESUSSE nie zapominają również o tych przedsiębiorcach, którzy nie planują

pecjalne strefy ekonomiczne często onieśmiela-ją. Mniejsze firmy nieraz posiadają mgliste pojęcie o tym, czym są strefy i jakie warunki należy spełniać, by się w nich znaleźć.

Przedsiębiorcy mają też niską świadomość, że to właśnie dzięki SSE powstają parki naukowe i inkubatory technologiczne, tworzone są pomosty pomiędzy biznesem, nauką a samorządami.– Najtrudniej zmienić przekonania ludzi. W naszej strefie na 90 działających firm oko-ło 10 to te największe, które skupiają uwagę i generują dużo miejsc pracy. Jednak ponad połowa naszych firm pochodzi z sektora MŚP

– mówi Teresa Kamińska, Prezes Zarządu Pomorskiej SSE.

STREFA DLA MŚPWarunki, które musi spełniać MŚP, nie są tak skomplikowane, jak mogłoby się

Wbrew powszechnemu przekonaniu specjalne strefy ekonomiczne to nie instrumenty dedykowane wyłącznie

największym firmom. Są otwarte i doskonale przystosowane do współpracy z MŚP, zarówno w zakresie zwolnień podatkowych,

jak również tworząc nowoczesne otoczenia dla biznesu.

TEKSTMagdalena Stasiak

ZDJĘCIEAndrzej J. Gojke

INWESTOR / INVESTOR

Page 91: Live&Travel 01 2014

91

otrzymują oni m.in. wsparcie mentorów w zakresie tworzenia biznes planu i doradz-twa biznesowego, mają możliwość korzy-stania ze specjalnie przygotowanej strefy co-workingu i udziału w cyklicznych warsz-tatach i spotkaniach networkingowych, gdzie mają okazję do prezentowania wyni-ków swojej pracy. Dodatkowym atutem jest samo funkcjonowanie w ramach klastra ICT, który daje realne możliwości na rozwój startupu i przekształcania go w sprawnie funkcjonującego gracza rynkowego.Klastry czyli nowoczesna współpracaZyskującym coraz większa popularność

sposobem na wsparcie MŚP są klastry, czyli organizacje zrzeszające firmy z jednej branży. Z jednej strony konkurują ze sobą w ramach branży, ale w ramach klastra szukają możliwości kooperacji. To właśnie w klastrach ekonomiści doszukują się przy-szłości dla rozwoju MŚP. – Szukając miejsca dla nowej inwestycji warto sprawdzić, jakie firmy już działają w interesującej nas strefie. To powin-no mieć znaczenie, zwłaszcza dla tych firm, które już kooperują z przedsiębior-stwami działającymi na terenie stref – zaznacza w „Gazecie Prawnej” Paweł Tynel, Dyrektor Działu Ulg i Dotacji Inwestycyjnych w Ernst & Young. Kooperacja z innymi podmiotami z tej samej branży powoduje wzrost wiarygod-ności firmy wobec partnerów biznesowych, zwiększenie jej siły oddziaływania na otoczenie, umożliwia lepsze wykorzystanie ekonomii skali jednocześnie zapewniając transfer know-how oraz docelowo zmniej-szenie kosztów produkcji. Wspierane przez SSE inicjatywy klastrowe ułatwiają mniej-szym przedsiębiorstwom zaznaczenie swojej obecności i konkurowanie na rynku międzynarodowym.

wielotysięcznych inwestycji. Z myślą o nich tworzone są parki naukowo-technologiczne wraz z nowoczesnymi przestrzeniami biu-rowymi. Takim miejscem jest na przykład Gdański Park Naukowo-Technologiczny im. Prof. Hilarego Koprowskiego. Mieści się w nim Wirtualne Biuro, które stanowi propozycję dla naprawdę początkujących i niewielkich firm. Wirtualne Biuro oferuje przedsiębiorcom kompleksowy pakiet usług sekretarskich, m.in. obsługę kore-spondencji, połączeń telefonicznych, moż-liwość korzystania z sal konferencyjnych, opiekę prawną i księgową czy doradztwo w zakresie pozyskiwania kapitału. Na chwi-lę obecna w gdańskim Wirtualnym Biurze zarejestrowanych jest 85 firm.

STREFA CO-WORKINGUNa tym nie koniec. Od ponad roku, w ra-mach rozwoju Pomorskiego Klastra ICT – Interizon, w GPN-T realizowany jest projekt „ICT Startup”. Kreatywni i przedsiębiorczy mogą zgłosić się do Parku z innowacyjnymi pomysłami i rozpocząć działalność gospo-darczą w stymulującym otoczeniu jakie stwarza dla nich Park. W ramach projektu

MŚP w liczbach

Ilość MŚP w woj. pomorskim: 264 795 (co stanowi 99,91% wszystkich

przedsiębiorstw w woj. pomorskim).

Małe i średnie przedsiębiorstwa w PSSE: 48

(co stanowi 54% wszystkich przedsiębiorstw działających

w PSSE na podstawie zezwoleń)

Page 92: Live&Travel 01 2014

92

E N G L I S H T E X T

SMALL BUSINESS, GREAT BENEFITSContrary to popular belief, special economic zones are not dedicated only to the biggest companies. They are open and perfectly adapted to cooperation with SMEs as far as both tax exemptions and modern surroundings for business are concerned.

We are often overawed by special econom-ic zones. Smaller companies rarely know what zones really are and what conditions they have to meet to join them. Entre-preneurs are also barely aware that it is thanks to SEZs that new science parks and technology incubators are established and bridges are built between business, science and self-governments.“The most difficult thing is to change peo-ple’s beliefs. About 10 companies out of all 90 that operate in our zone are the biggest ones which focus others’ attention and gen-erate employment. But more than a half of our companies comes from the SME sec-tor,” says Teresa Kamińska, Chairman of the Pomeranian Special Economic Zone.

ZONE FOR SMESThe conditions to be satisfied by SMEs are not that strict as one could imagine. What is more, SMEs can count on much more support than larger companies. In order to obtain a permit to operate in the zone, the following requirements have to be fulfilled:

• the company has to invest at least 100 thousand Euro,

• the share of one’s own resources in the investment should exceed 25 per cent,

• the investment and the declared employment level should be maintained for at least three years.

What tax exemptions are included? Entre-preneurs who meet all the requirements determined in the permit can receive regional support in the form of tax exemp-tions for costs of new investment or new employment options. In the case of SMEs, maximum public support (30-50% depend-ing on the voivodeship, for example in Po-morskie the maximum support is currently 40% to 30 June 2014, and from 1 July it will be 35%) is increased by 20 per cents for small and 10 per cents for middle enterpris-es. Additionally, SMEs enjoy the possibility

of buying secondhand fixed asset as part of their investment.

EVEN MORE SUPPORTSpecial economic zones mean not only tax exemptions. The Pomeranian Special Economic Zone, just as other Polish SEZs, provides entrepreneurs with assistance during the whole period of their invest-ment, regardless of the size of their companies. This support begins when the entrepreneurs buy land provided with utili-ties. It takes the form of specialist training activities and consultancy, business break-fasts and assistance in contacts with local authorities and offices, as well as in the Investor’s employee selection and training processes. The companies can count also on support in requesting EU funding and money from various governmental proj-ects. And these are only the most basic activities of SEZs.

VIRTUAL BUSINESS ZONESEZs do not forget also about those en-trepreneurs that do not plan large-scale investments. Science and technology parks with modern office space are established exactly with such businesspeople in mind. A perfect example is the Prof. Hilary Ko-prowski Gdansk Science and Technology Park. It houses a Virtual Office, which is a perfect proposal for the most novice and smallest companies. The Virtual Office offers a comprehensive secretarial service package, including for example corre-spondence and phone calls handling, the

availability of conference rooms, legal and accounting aid or consultancy on raising capital. Currently there are 85 companies registered in the Virtual Office in Gdansk.

CO-WORKING ZONEAnd that is not all. The GSTP has been re-alizing the “ICT Startup” project for a year as part of the development of Interizon – the Pomeranian ICT Cluster. Creative and entrepreneurial businesspeople can propose their ideas to the Park and begin their business activities in a stimulating en-vironment the Park is offering. The project provides them for example with support in business plan drafting and business consultancy, availability of a specially-pre-pared co-working zone and participation in cyclic workshops and networking meetings, where they have a chance to present the results of their work. Moreover, functioning as part of the ICT cluster is itself of great value as it gives real chances of developing one’s startup and transforming it into an efficient market player.

CLUSTERS – MODERN COOPERATIONClusters are an increasingly popular way of helping SMEs. They are organizations gathering companies from one specific branch of business. On the one hand, the companies compete within the same field of interest, but on the other – they seek possibilities of cooperation within the same cluster. And it is specifically clusters that economists see as the future of SME

development.“Those in search of a place for their in-

vestment should check what companies are already operating in the zone in question. This should be of great importance espe-cially to companies which already cooper-ate with enterprises operating within the same zones,” says Ernst & Young’s Invest-ment Reliefs and Subsidies Team Director Paweł Tynel in Gazeta Prawna.

Cooperation with other subjects from the same branch of industry increases the reliability of a company towards its business partners and its influence on the environment, as well as ensures better use of economy of scale, at the same time pro-viding know-how transfer and ultimately reducing the costs of production. Cluster initiatives supported by SEZs help smaller entrepreneurs mark their presence and compete on the international market.

SMEs in numbers

Number of SMEs in the Pomeranian Voivodeship: 264 795

(which constitutes 99.91% of all companies in the Voivodeship)

Small and medium enterprises in PSEZ: 48

(which constitutes 54% of all companies operating in PSEZ as

far as permits are concerned)

INWESTOR / INVESTOR

Page 93: Live&Travel 01 2014

75

INWESTORinvestor

Page 94: Live&Travel 01 2014

Inwestycje i Finanse

W nowym roku zapomnijcie o złocie▶▶Zarobić pozwolą akcje, niekoniecznie polskie – zgodnie prognozują analitycy.

▶▶Ale taka jednomyślność na rynkach finansowych jest zwykle niepokojąca.

W 2014 roku warto zainteresować się rynkami europejskimi, a w dłuższym

okresie – azjatyckimi, twierdzą eksperci.

Page 95: Live&Travel 01 2014

ZDJĘ

CIA:

123

RF

Półmetek hossy mamy już za sobą. Ale daleko do euforii oznaczającej schyłek rynku byka.

Co radzili doradcy w 2007 roku, tuż przed jednym z największych w historii krachów na giełdach? Kupować akcje. Co praw-da między wierszami wspominali o ryzyku, ale wówczas nikt nie zwracał na to uwagi. Zdrowy rozsądek ustąpił miejsca żądzy zy-sku. – Nic złego się nie wydarzy: gospodarka rośnie w tempie ponad 6 proc., a Polska zo-stała organizatorem Euro 2012 – przekony-wali samych siebie inwestorzy. Na rynkach akcji panowała euforia, akcje były drogie. Tak modelowo wygląda koniec hossy. Jaką sytuację mamy teraz?

– Półmetek hossy mamy już za sobą. Ku-powanie akcji nie jest już tak bardzo atrak-cyjne jak jeszcze kilka miesięcy temu, ale jest dosyć daleko do euforii na rynkach, któ-ra zazwyczaj oznacza schyłek rynku byka – mówi Marcin Mierzwa, zastępca dyrektora Biura Maklerskiego Alior Banku.

Analitycy zgodnie twierdzą, że 2014 rok wciąż będzie jeszcze dobry dla akcji, po-nieważ inwestycjom w spółki sprzyja-ją niskie stopy pro-centowe i ożywienie w gospodarce. Jed-nak odmienne zda-nia mają odnośnie do tego, które rynki odnotują największe zwyżki. Niektórzy eks-perci są do warszawskiego parkietu nasta-wieni sceptycznie. Bo po pierwsze – jest na nim za drogo, a po drugie – obawiają się, że OFE będą sprzedawać akcje, by przygoto-wać portfele do czekającego je częściowego demontażu.

Inni jednak nie przekreślają szans na za-robek w Polsce. – W 2014 rok polska gospo-darka będzie wchodzić pod znakiem przy-spieszającego tempa wzrostu gospodarczego i ciągle niskiego tempa inflacji. To w typowej sytuacji środowisko sprzyjające zwyżkom cen akcji – przekonuje Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao. – Na począt-ku roku czynnikiem zaburzającym może stać się wypadający pod koniec stycznia moment, w którym OFE zmuszone będą do wyzna-czenia wartości oszczędności emerytalnych, które zgodnie z przeforsowaną przez rząd ustawą będą musiały przekazać ZUS – dodaje główny analityk CDM Pekao.

Wydaje mu się, że do tego czasu ceny ak-cji mogą pozostać na relatywnie niskich po-ziomach (WIG niewiele powyżej 50 tys. pkt). Późniejsze odreagowanie w górę, trwające mniej więcej do końca pierwszego półrocza, powinno wynieść WIG do nowych cyklicz-nych maksimów, być może w okolice szczytu hossy z 2007 roku (67,5 tys. pkt).

– Portfel na 2014 rok powinien się skła-dać w I półroczu z polskich akcji, a w II z niezabezpieczonych obligacji skarbowych USA – uważa Wojciech Białek. Wg nie-go można oczekiwać, że w drugiej połowie roku kombinacja zaostrzenia polityki fiskal-nej w Japonii i monetarnej w USA prze-łoży się na uruchomienie (tak jak w 1997 roku) silniej fali odpływu kapitału z rynków wschodzących (szczególnie azjatyckich) oraz ucieczki kapitału w obligacje skarbowe kra-jów rozwiniętych i zdecydowanego umoc-nienia dolara.

Z kolei analitycy Union Investment TFI pogorszenia koniunktury na warszaw-skiej giełdzie spodziewają się w I półroczu. Generalnie jednak uważają, że rok 2014 bę-dzie sprzyjał inwestycjom w akcje. – Nie-wykluczone, że w I i II kwartale może dojść do weryfikacji aktualnych wycen spółek, aby odpowiadały osiąganym przez nie wynikom – mówi Piotr Minkina, ekspert z Union In-vestment TFI.

W ciągu roku dobrze powinny sobie radzić małe i średnie spółki wrażliwe na zmiany koniunktury w gospodarce, uważa Tomasz Regulski z zespołu analiz ekono-micznych Raiffeisen Polbanku. – Nie nale-ży jednak spodziewać się aż tak dużej skali wzrostu ich wycen jak w 2013 roku – dodaje.

Część analityków radzi inwestować głównie za granicą. – Polacy w długim ter-minie większą uwagę powinni zwracać na zagraniczne rynki akcji, ponieważ na naszej giełdzie będziemy mieć do czynienia z po-dażą ze strony OFE, które będą wyprzeda-wały akcje, a nie będą ich systematycznie kupowały (jak dotychczas) – mówi Marcin Mierzwa. Jego zdaniem w 2014 roku war-to zainteresować się rynkami europejskimi, a w dłuższym okresie – wybranymi rynkami azjatyckimi. – Banki ograniczą skup akty-wów, jeśli w światowej gospodarce nastą-pi wyraźna poprawa. A kiedy tak się stanie, to kapitał będzie odważniej płynął na rynki wschodzące, gdzie akcje są tanie. W krajach rozwiniętych trudno już znaleźć atrakcyjnie wyceniane firmy – mówi Marcin Mierzwa.

Podobnego zdania jest Tomasz Regul-ski. – Z rynków wschodzących w najbliż-szych kwartałach prawdopodobnie dobrze będą sobie radzić parkiety z naszego regio-

nu, ale później do łask powinny wrócić akcje z największych gospodarek wschodzących, które obecnie zmagają się z wewnętrznymi problemami – uważa Regulski. I dodaje, że w krajach europejskich dość dużą przestrzeń do pozytywnego zaskoczenia mają podno-szące się z kryzysu niektóre państwa połu-dnia kontynentu, np. Hiszpania.

Przy inwestycjach zagranicznych warto brać pod uwagę ryzyko walutowe, choć ist-nieje możliwość nabycia produktów, w któ-rych ryzyko to jest zabezpieczone. – Spodziewane w 2014 roku lekkie umoc-nienie złotego może mieć negatywny wpływ na stopy zwrotu z inwestycji zagranicznych, jednak nie na tyle istotny, by z nich rezygno-wać – dodaje Regulski.

Tyle WIG20 stracił od początku

stycznia do 30 grudnia.

7,05%

Giełdy na fali, a nawet pod nią

10 tys.

8 tys.

6 tys.2.01.2013 23.12.2013

Niemiecki indeks giełdowy DAX (w pkt)

zmiana w proc.22

100 tys.

80 tys.

60 tys.2.01.2013 23.12.2013

Turecki indeks giełdowy XU100 (pkt)

zmiana w proc.–15

4.01.2013 20.12.2013

Japoński indeks giełdowy NIKKEI (w pkt)

zmiana w proc.48,5 20 tys.

15 tys.

10 tys.

10 tys.

8 tys.

6 tys.2.01.2013 23.12.2013

Hiszpański indeks giełdowy IBEX (w pkt)

zmiana w proc.15,5

ŹRÓDŁO: STOOQ.PL

Page 96: Live&Travel 01 2014

Inwestycje i Finanse

Z kolei Piotr Szulec, dy-rektor ds. komunikacji inwesty-cyjnej Pioneer Pekao Invest-ment Management, proponuje korzystać z potencjału rynków wschodzących, ale poprzez za-kup udziałów w firmach euro-pejskich. – Zwracamy uwa-gę przede wszystkim na spółki europejskie o dobrej kondycji finansowej i relatywnie dużej ekspozycji na rynki wschodzące – mówi Szulec.

Jednak nie wszystkie rynki rozwijające się będą inwesty-cyjną gratką. Prawdopodobnie nadal trudno będzie zarobić w krajach, któ-rych gospodarki oparte są na surowcach, czyli w Brazylii czy Rosji. – Pojawiają się nowe technologie, które umożliwiają wydobycie surowców z dotychczas nie-dostępnych źródeł, dzięki którym rośnie ich podaż – mówi Mierzwa. Przykład to re-wolucja łupkowa w USA.

– Z punktu widzenia inwestora ostatnia dekada należała do krajów surowcowych. Mowa tu przede wszystkim o wydobyciu metali, a także produkcji stali. Jednocześnie niedoszacowane zostały wartości niemate-rialne. Tendencja ta zaczyna się odwracać – mówi Dominik Bekkewold, senior sales manager w Fidelity World-wide Investment. Wg niego największy wzrost odnotować mogą spółki posiadające własność intelek-tualną w sektorach technologii, opieki zdro-wotnej i usług finansowych. To one stanowić będą motor napędowy rynków akcji.

Zbliżającego się przełomu na rynkach surowcowych nie widzi również Grzegorz Pułkotycki, zastępca dyrektora departamen-tu doradztwa inwestycyjnego Domu Ma-

klerskiego BZ WBK. – Wciąż utrzymuje się relatywnie słaba koniunktura w sektorze metali i żywności, podczas gdy stabi-lizuje się sytuacja ropy i gazu. To jeden z powodów, dlaczego tak słabo w porównaniu z glo-balnym benchmarkiem MSCI World (indeks akcji) zachowu-ją się rynki wschodzące, a także polski WIG20 (indeks najwięk-szych spółek), w którym zna-czący udział mają firmy surow-cowe – wyjaśnia Pułkotycki.

Złoto, chociaż często wska-zywane jest przez inwestorów

jako stały element portfela inwestycyjne-go, w tym roku raczej nie przyniesie zy-

sków. Co więcej, cena kruszcu jeszcze przez pewien czas może znajdować się w trendzie spadkowym. – Sytuacja

na rynku złota przypomina tę z lat 80., kiedy jego cena przez dwie dekady spada-ła. Dlatego myślę, że czeka nas tu kilkuletni okres stagnacji – mówi Marcin Mierzwa.

Instrumentami, które w nowym roku będą raczej słabo się zachowywać, są polskie obligacje. A to ze względu na utrzymują-cą się niską inflację, perspektywę podwyżki stóp procentowych dopiero pod koniec 2014 oraz możliwe ograniczenie skali tzw. luzo-wania ilościowego przez Rezerwę Federal-ną USA.

Jednak nie należy całkiem rezygnować z instrumentów dłużnych, mimo że obecnie grozi im przecena. – Jej skala prawdopodob-nie nie będzie duża, ponieważ władze mo-netarne nie będą chciały dopuścić do nad-miernego wzrostu długoterminowych stóp procentowych – uważa Tomasz Regulski. Podkreśla, że choć zasadne jest niedoważa-

„Sytuacja na rynku złota przypomina tę z lat 80., kiedy jego cena przez dwie dekady spadała. Dlatego myślę, że czeka nas tu kilkuletni okres stagnacji”

– Marcin Mierzwa, zastępca dyrektora Biura Maklerskiego Alior Banku

Złoto i surowce pod kreską

2 tys.

1,5 tys.

1 tys.

2.01.2013 23.12.2013

Notowania złota (w dol. za uncję)

zmiana w proc.–29 350

300

2502.01.2013� 23.12.2013

Notowania indeksu surowcowego CRB (w pkt)�

zmiana w proc.–5,2

ŹRÓDŁO: STOOQ.PL

nie obligacji, to te instrumenty powinny po-zostać składnikiem portfela zwiększającym stopień jego dywersyfikacji (zróżnicowania).

– Największy potencjał z bezpiecznych inwestycji będą miały fundusze pieniężne i gotówkowe, lokujące środki również w do-brze oceniony pod kątem ryzyka dług kor-poracyjny – uważa Minkina.

Wśród uczestników rynku panuje dość duża zgodność co do tego, co może wyda-rzyć się w 2014 roku. – Często tego typu zbieżność oczekiwań jest zwiastunem nie-oczekiwanych wydarzeń, które istotnie wpływają na światowe rynki – ostrzega To-masz Regulski. – Z tego względu nie należy zapominać o odpowiednim zdywersyfikowa-niu portfela, które przynajmniej częściowo powinno uchronić przed negatywnym wpły-wem tego typu niespodzianek.

—— Kinga ŻelazekJednym słowem: W tym roku warto jeszcze trzymać akcje, ale kiedy na rynki powróci euforia, najlepiej będzie je sprzedać.

Page 97: Live&Travel 01 2014

ZDJĘ

CIA:

MAT

ERIA

ŁY P

RASO

WE,

RKK

W

Handel Internet zdobywa kolejne przyczółkiJuż nie tylko komputery i programy, ale też książki, płyty, mały sprzęt RTV i chemię Polacy kupują w internecie – wynika z badań przeprowadzonych dla Polskiej Rady Centrów Handlowych. Przymierzyć ciuchy i nabyć żywność wolą w realu. —Piotr Mazurkiewicz

0

20

40

60

80

100Gdzie i co kupują Polacy (w proc.)

żyw

ność

gaze

ty, m

agaz

yny

meb

le, a

kces

oria

odzi

eż w

izyt

owa

biel

izna

obuw

ie

kosm

etyk

i

akce

soria

sam

ocho

dow

e

odzi

eż c

odzi

enna

perf

umy

arty

kuły

dla

dzi

eci

mał

e AG

D

narz

ędzi

a, m

ajst

erko

wan

ie

sprz

ęt s

port

owy

duże

AG

D

duże

RTV

chem

ia g

ospo

darc

za

tele

fony

ksią

żki,

płyt

y

mał

e RT

V

sprz

ęt k

ompu

tero

wy

opro

gram

owan

ie

■ klasyczny sklep ■ internet 500

30Tyle mld zł wyniosły w 2013 roku wydatki Polaków w e–sklepach i serwisach aukcyjnych. Tempo wzrostu jest od wielu lat dwucyfrowe.

13 Tyle tys. sklepów internetowych działa już w Polsce. Co roku uruchamianych jest co najmniej 1 tys. kolejnych.

Na pewno dostanę zepsute pomidory – takiego argumentu, dotyczącego też innych warzyw i owoców używa większość sceptycznie nastawionych do zakupów żywności w sieci. To jedna z najszybciej rosnących części e–handlu – już warta tyle mln zł

Jak często Polacy kupują w sieci (w proc.)

Za pomocą jakiego urządzenia (w proc.)

„W styczniu odnotowujemy coraz większe obroty. Jest to zdecydowanie najmocniejszy miesiąc w roku – mówi Christian Wolf, właściciel i dyrektor firmy KupimyTo, zajmującej się także w Polsce internetowym skupem telefonów, innych elektronicznych gadżetów jak laptopy. Fala sprzedaży trwa do lutego, następnie stopniowo opada. Biznes wygląda podobnie w czasie Wielkanocy lub krótko po premierze nowych modeli znanych firm, takich jak Apple iPhone czy Samsung Galaxy”.

62 PC

80laptop

26telefon

11tablet

46przynajmniej raz w miesiącu

28przynajmniej raz na kwartał

16przynajmniej raz na pół roku

10co tydzień

ŹRÓDŁO: KORPORACJA BADAWCZA PRETENDENT, POLSKA RADA CENTRÓW HANDLOWYCH

ŹRÓDŁO: KORPORACJA BADAWCZA PRETENDENT, POLSKA RADA CENTRÓW HANDLOWYCH

Zalety zakupów w tradycyjnych sklepach (w proc. odpowiedzi)80

70

60

50

40

30

20

10

0 moż

liwoś

ć ob

ejrz

enia

tow

aru

moż

liwoś

ć pr

zym

ierz

enia

, spr

awdz

enia

naty

chm

iast

owy

odbi

ór z

akup

ów

moż

liwa

ocen

a w

ykon

ania

, jak

ości

różn

e pr

omoc

je

bezp

iecz

eńst

wo

Przewagi e–handlu (w proc. odpowiedzi)

80

70

60

50

40

30

20

10

0 zaku

py o

 każ

dej p

orze

niżs

ze c

eny

moż

liwoś

ć po

rów

nani

a ce

n w

ielu

spr

zeda

wcó

w

oszc

zędn

ość

czas

u

dost

awa

do d

omu

wyg

oda

„Wśród respondentów silnie jest zakorzeniony obraz zakupów w internecie jako tańszych w stosunku do zakupów tradycyjnych. Jednak sieci handlowe nie stosują zróżnicowanego pozycjonowania cenowego pomiędzy przestrzenią offline a online. Ponieważ kupujący w centrach handlowych dokonują także częstszych zakupów w internecie, sklepy offline i online mniej konkurują o liczbę klientów, a bardziej o zasób ich portfeli”.

— Radosław Knap, Polska Rada Centrów Handlowych

15 Tyle tys. osób może znaleźć pracę w centrach dystrybucyjnych Amazona w Polsce. Internetowy gigant pierwsze uruchomi już w 2014 roku.

Page 98: Live&Travel 01 2014

Technologie

Kotlety można już hodować in vitro, drukować w 3D lub robić ich roślinne repliki.

▶▶ „Ze wszystkich jarskich dań najbardziej lubię schabowego”. Niejeden się pod tym podpisze.

▶▶Ale żart traci sens. Idą technologie produkcji doskonałych, bezkrwawych imitacji mięsa.

Wygląda to trochę jak produkcja makaronu. Do maszyny o wielkości dwóch stołów ping-pongowych – tzw. ekstrudera – trafia najpierw teksturowane białko soi, grochu albo łubinu, które zalewa się wodą i słusznie skrapia oliwą. Do tego trochę skrobi, spoiwa, nieco barwnika – i tak dobrane składniki przybierają po chwili formę kleistej masy za sprawą zazębiających się stalowych świdrów. Masę ugniata się, a następ-nie odpowiednio podgrzewa i schładza, co na-daje jej włókniste, mięsne właściwości. Jeszcze tylko formowanie w dowolne kształty i maszy-na, w tempie pół tony na dzień, wyrzuca z sie-bie gotowe przysmaki: sznycle, rolady, gulasze, klopsy. Ich skład to w przybliżeniu 70 proc. wody, 5 proc. tłuszczu, a 15 – białka. Prawie jak chudy schab. Wygląd, zapach i smak: nie do odróżnienia od schabu. Sposób przechowy-wania: też jak schabu, wyłącznie w lodówce.

– Nasz cel to roślinny zamiennik mięsa, który jest soczysty i włóknisty, nie droższy od oryginału, odpowiedni dla wegetarian i alergi-ków, ma długi okres przydatności do spożycia i przyjemny, mięsny smak – wylicza dr Florian

Wild z monachijskiego Towarzystwa Fraun-hofera, największej w Europie organizacji zaj-mującej się badaniami na potrzeby przemysłu, który kierował zakończonym w ubiegłym roku unijnym projektem LikeMeat. Za blisko sześć miesięcy ma on zaowocować wprowadzeniem na rynek alternatywy klasy premium dla mięsa – takiej, która będzie je jak najwierniej odwzo-rowywać pod względem wrażeń zmysłowych, choć powstanie na bazie roślin strączkowych i zbóż. W projekt zaangażowanych jest siedem krajów, trzy ośrodki akademickie i kilkanaście małych i średnich firm przetwórstwa żywno-ści ze „starej” UE. Ale to tylko początek. Wild: – Zainteresowanie przejawiają firmy spożyw-cze prawie z każdego kraju Europy. Szczegóły? Tajemnica.

Naukowiec wskazuje, że w typowym pro-cesie ekstruzji, zachodzącym w warunkach niskiej wilgotności, podgrzana masa pęcznie-je pod wpływem gwałtownej różnicy tempe-ratur i uwalniania się pary, co zdaje egzamin przy wytwarzaniu chrupek, ale nie wiernych kopii mięsa. W procesie udoskonalonym, na którym opiera się LikeMeat, sojowy czy łubi-nowy kotlet nie wychodzi z ekstrudera gąbcza-sty i suchy, bo wilgotność w tym ostatnim jest wysoka, a temperatura – obniżana stopniowo. Umożliwia to molekułom białek formowanie łańcuchów. Te z kolei dają początek mięśnio-podobnym włóknom o takiej samej teksturze jak udziec czy gicz.

Takie inicjatywy mają być panaceum na nie-wydajną, drożejącą i nieprzyjazną dla środo-wiska produkcję tradycyjnego mięsa. Już dziś hodowli trzody przypisuje się większy udział w całościowej emisji gazów cieplarnianych niż transportowi (patrz ramka). A jednocześnie, jak się prognozuje, zapotrzebowanie na mięso sko-czy w górę o dwie trzecie do roku 2050, w związ-ku z przybywaniem ludzi na świecie.

Mięso

jak żywe

Ekst

ruzj

a to

prz

etw

arza

nie

term

iczn

o–ci

śnie

niow

e pr

oduk

tów

spo

żyw

czyc

h.

Page 99: Live&Travel 01 2014

ZDJĘ

CIA:

123

RF, E

AST

NEW

S, B

LOO

MBE

RG

„Są trzy opcje. Pierwsza – wszyscy prze-chodzimy na wegetarianizm, mało prawdopodobna. Druga – przymy-kamy oczy kosztem dalszej degrada-cji środowiska. Trzecia – robimy coś nowego” – przekonuje współzałoży-ciel Google’a Sergey Brin w krót-kim filmie na YouTube promującym projekt holenderskich naukowców z Uniwersytetu w Maastricht pod kierownictwem prof. Marka Posta: masową produkcję mięsa in vitro. Prace nad nim Brin wsparł finansowo.

Takie mięso od A do Z powstaje w labo-ratoriach, bez potrzeby hodowli i uboju – przy czym kotlet z probówki i z rzeźni to w zało-żeniu ten sam kotlet. Przepis na ten pierwszy wygląda tak: wybrać dowolne żywe i zdrowe zwierzę i zrobić mu biopsję mięśnia, pobiera-jąc komórki macierzyste. Umieścić je w ciepłej „zupie” – odżywczym roztworze zawierającym aminokwasy i witaminy oraz płodową suro-wicę bydlęcą (inaczej: krew nienarodzonych cieląt) – co zapewni komórkom prawidłowy wzrost i rozwój, tak jak wewnątrz żywego or-ganizmu. Zamontować je na czymś w rodzaju rusztowania, by pomóc w uformowaniu włó-kien mięśniowych. A tym ostatnim zorgani-zować „gimnastykę” przez stymulację prądem (mięśnie trzeba ćwiczyć, żeby kotlet był sprę-żysty, a nie wymiękły). Zlepić włókna ze sobą, formować (jak mielone) i smażyć. Często prze-wracając.

Latem zeszłego roku z inicjatywy naukow-ców z Maastricht odbyła się publiczna kon-sumpcja pierwszego na świecie „mielonego” in vitro. Przyrządzał go profesjonalny szef kuch-ni, a jedną z dwóch osób, które zaproszono do skosztowania, był Josh Schonwald, dzienni-karz i autor książki „The Taste of Tomorrow” (2012). – Smak to coś pomiędzy „niezły”, „OK” i „w miarę” – wspomina Schonwald. – Bardzo suchy, jałowy, trochę jakby jeść białkowy od-powiednik makaronu albo ryżu bez dodatków. Ale tekstura jak w prawdziwym mięsie.

Idealnie być nie mogło, bo to, co jadł Schonwald, oprócz jajek w proszku, bułki tar-tej oraz soku buraczanego i szafranu (dla uzy-skania czerwonego koloru) składało się tylko

z czystego białka. Prace nad rekonstrukcją tłuszczu i krwi trwają. – Jeśli mięso z laborato-rium będzie smakować jak tradycyjne, wybiorę to pierwsze – deklaruje degustator.

Z danych Uniwersytetu Przyrodnicze-go w Wiedniu wynika, że większość badań nad mięsem in vitro prowadzi się dziś właśnie w Holandii, w mniejszym zakresie w Norwe-gii i USA. Za oceanem wizję produkcji takie-go mięsa mają Gabor i Andras Forgacsowie, ojciec i syn kierujący firmą biotechnologiczną Modern Meadow, za którą stoi doświadcze-nie Forgacsa seniora, biofizyka z Uniwersytetu Missouri.

Wizja ta opiera się na technologii druku 3D. W Modern Meadow pobrane od zwie-rząt i namnożone komórki wprowadza się do wkładu drukującego w formie bioatramentu. Po tym, jak komórki te przybiorą określony kształt w procesie wydruku, naturalnie łączą się ze sobą, budując żywą tkankę. Zjadliwe? – Podsmażyłem parę kawałków na oliwie, nie-które zjadłem z solą i pieprzem, inne bez. Nie jest źle, ale to jeszcze nie to samo co mięso – przyznaje Andras Forgacs. Udoskonalaniu smaku ma służyć współpraca Forgacsów z Ho-maru Canto, mistrzem kuchni molekularnej i właścicielem chicagowskiej restauracji Moto. A wspomnianą surowicę bydlęcą firma planuje zastąpić algami.

Forgacs: – Nasz produkt ma tę zaletę nad roślinnymi replikami, że, zapewniając wszystkie korzyści ży-wieniowe mięsa, eliminuje niepożą-dane składniki. Możemy optyma-lizować typ, jakość i ilość tłuszczu, dodawać witaminy.

Osiąga się to poprzez bezpo-średnie dodanie określonych składników do pożywki (wspomnianej „zupy”), w której wzra-stają komórki, lub technikami inżynierii gene-tycznej. Taki hamburger nie tylko nie powo-dowałby chorób układu krążenia, ale wręcz im przeciwdziałał. Co więcej, mięso in vitro ozna-cza możliwość kosztowania dań z najróżniej-szych gatunków zwierząt, także dzikich – wy-starczy, że oddadzą trochę DNA. – Pojedyncza komórka z limitem Hayflicka (maksymalna liczba podziałów komórkowych – red.) o war-tości 75 może zaspokoić globalne zapotrzebo-wanie na mięso przez rok. A dorosłe komór-ki macierzyste pobrane od dorosłych zwierząt dają dziś ok. 20 podziałów – obrazuje Isha Da-tar, dyrektor organizacji New Harvest wspiera-jącej alternatywy dla konwencjonalnego mięsa.

Kotlety z próbówki nie są jednak rozwią-zaniem idealnym. Gdyby ich produkcja ru-szyła na masową skalę (nie wcześniej niż za 10–20 lat), elektrostymulacja szerokich połaci tkanki mięśniowej pochłaniałaby dużo prą-du – szczególnie w przypadku laboratoryjnej hodowli całych wielkich sztuk mięsa wy-

Zwierzęta są nieekologiczne

Mięso wyhodowali w laboratorium

naukowcy z Maastricht pod kierownictwem

prof. Marka Posta.

Tyle mld sztuk żywca ubija się co roku w skali globalnej (wg FAO). To 10 razy więcej niż światowa populacja ludności.

Hamburger (ok. 140 g wołowiny) oznacza zużycie 2,5 tys. l wody. Czyli tyle, ile mieści się w 16 typowych wannach.

Kg wołowiny (wg ostatnich badań Uniwersytetu Wiedeńskiego) może oznaczać wydzielenie do atmosfery nawet 335 kg CO2. To z grubsza odpowiada pokonaniu 1,6 tys. km autem.

7011

Mięso in vitro to możliwość jedzenia najróżniejszych gatunków, także dzikich – bo te nie muszą już ginąć, wystarczy, że oddadzą trochę DNA. Żółw galapagoski, biały delfin, tygrys? Smacznego.

Publiczna konsumpcja

pierwszego na świecie

„mielonego” z in vitro odbyła się

latem zeszłego roku.

Page 100: Live&Travel 01 2014

„Mięso z laboratorium jest równie naturalne jak chleb, ser czy jogurt. Albo piwo. One też powstają z hodowli komórkowych”.

Technologie

ZDJĘ

CIA:

AFP

, YO

UTU

BE, V

EGET

ERIA

N B

UTC

HER

u Vegetarische Slager” – czytamy na stronie… zakładów mięsnych Thijs van den Kieboom z Rotterdamu.

Vegetarische Slager (hol. wegetariański rzeźnik) to sieć sklepów „mięsnych” z kro-kietami (4,55 euro/dwie sztuki), klopsami (3,80 euro/150 g) czy kiełbaskami (3,5 euro/dwie sztuki). Wszystkie na bazie łubinu, wy-glądają i smakują jak prawdziwe. Firma, co znamienne, współpracuje z kilkoma dużymi przetwórcami prawdziwego mięsa. – Ambi-cją rzeźników nie jest ubój, tylko dostarcza-nie smacznego jedzenia. Jeśli mogą osiągnąć ten cel bez zabijania zwierząt, są szczęśliwi. To jak zastąpienie konia z krwi i kości koniem mechanicznym – wskazuje senator Koffeman,

współzałożyciel firmy. Koncern Stegeman, naj-

większy holenderski przetwór-ca mięsa, aktywnie włączył się w badania prof. Marka Posta, po-magając w ich finansowaniu. Pe-ter Verstrate, który uczestniczył z ramienia firmy w tym projekcie, podkreśla jego potencjał komer-cyjny („wielu ludzi uświadamia sobie, że dzisiejszy sposób pro-dukcji mięsa zacznie być proble-mem”). Firma badawcza Mintel przewiduje, że dobry rynek zbytu mogłaby zapewnić grupa „wege-

tarian z musu” – osób z zaleceniem lekar-skim dotyczącym ograniczania cholesterolu, które nie musiałyby rezygnować ze swoich ulubionych przepisów. Isha Datar wiąże duże nadzieje ze zwolennikami fitnessu. Pomysł –

zrównoważone, bezpieczne, czyste białko jako alternatywa dla suple-mentów białkowych na bazie soi czy kazeiny. – Ta grupa stosuje naj-bardziej wymyślne diety – mówi – i jest w stanie zmienić stosunek ca-łego społeczeństwa do żywności.

Verstrate dopuszcza, że w wy-niku coraz ściślejszych regulacji środowisko-wych ceny prawdziwej wołowiny mogą z cza-sem wzrosnąć do takiego pułapu, że ta z in vitro będzie o połowę tańsza. Podobny wniosek wyciąga Josh Schonwald. W prologu do swojej książki rysuje taki scenariusz: rok 2035, restau-racja, klient ma ochotę na hamburgera. Musi wybrać – wersja z bioreaktora za 10 dol. czy z wolnego wybiegu – za 60? Schonwald: – Duzi przetwórcy mięsa będą musieli się zdecy-dować. Albo koalicja z in vitro, albo opozycja.

—— Piotr ŚlusarskiJednym słowem: Technologia produkcji zamienników mięsa rozwija się dwutorowo – imitacje roślinne oraz hodowla in vitro.

magającej niełatwej rekonstrukcji naczyń krwionośnych. Jak argumentuje na blogu Christina Agapakis, biolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego, ta-kie sztuki mięsa wymagałyby budo-wy specjalnych aparatów kurczących i rozkurczających je, umieszczonych w przepastnych „siłowniach”. Zuży-cie energii może przekreślić jedną z głównych środowiskowych ko-rzyści.

Przeszkodą jest też cena. Dziś za niespełna 150 g wołowiny z probówki trzeba zapłacić… 250 tys. euro. Wprawdzie zgodnie z ekspertyzą In Vitro Meat Consortium przy Norweskim Uniwersytecie Przyrodniczym przy efekcie skali średni koszt mięsnych syn-tetyków można by zbić do ok. 3,3 tys. euro za tonę (czyli do poziomu tylko dwukrotnie wyż-szego niż przy klasycznej produkcji drobiu), ale dochodzi jeszcze nieprzychylne nastawie-nie wielu konsumentów do samej idei kotletów z próbek.

W badaniu Eurobarometru (2005 rok) py-tanie „Czy zaakceptowałbyś hodowlę mięsa z kultur komórkowych jako alternatywę dla uboju trzody” zebrało przewagę odpowiedzi negatywnych w większości krajów UE. Sprze-ciw najsilniejszy był na Malcie (88 proc.), a naj-słabszy w Bułgarii (23 proc.). W Polsce „nigdy” odpowiedziało 58 proc. ankietowanych.

Akceptację Polaków dla udoskonalania żywności odzwierzęcej badali też anality-cy z warszawskiej SGGW. „Badani odnieśli się dość sceptycznie do możliwości wprowa-dzania innowacji do żywności pochodzenia zwierzęcego, a zwłaszcza mięsa. (…) Zdecy-dowanie odrzucane są takie aspekty innowa-cyjności, które wiążą się z daleko idącą inge-rencją w naturalność żywności, zwłaszcza w odniesieniu do pozyskiwania surowca oraz jego przetwarzania” – to niektóre wnio-ski. Badanie prowadzono w 2010 roku, ale trudno sądzić, by wiele się zmieniło. Wg re-spondentów przyszłość steka czy rolady tkwi raczej w technologiach dnia wczorajszego (wolny wybieg, tradycyjne peklowanie) niż jutrzejszego (laboratorium).

Z drugiej strony… Isha Datar z New Harvest przekonuje, że mięso z laboratorium

jest równie naturalne jak chleb, ser czy jogurt. Albo piwo: – One też powstają z hodowli komórkowych. Wyobraź sobie browar z ogromnymi zbiornika-mi ze stali nierdzewnej. Tak samo będzie wyglądać

Historia firmy Vegetarische

Slager – producenta

imitacji najróżniejszych

mięs – zaczyna się w 2010 roku od jednego sklepu

w Hadze.

zakład wytwarzający nowe mięso, karnewar – mówi. To od łacińskiego słowa carne – mięso.

Poza tym już od kilku lat na niektórych ryn-kach konsumpcja mięsa tradycyjnego maleje. We Francji spożycie czerwo-nych mięs wśród dorosłych spadło o 15 proc. w latach 2003–2010, do 46 g dziennie. W Polsce raczymy się nim średnio w ilości ok. 180 g dziennie (więcej niż zalecają dietetycy), choć spożycie wieprzowiny w zeszłym roku należało do najniższych od ćwierć wieku. W Holandii (to pierwszy kraj na świecie mający przedstawiciela praw zwierząt w parlamencie) niewiele domowych jadłospisów przewiduje da-nia mięsne dzień w dzień. – Tylko 10 proc. Ho-lendrów je mięso na co dzień – mówi Niko Kof-feman, senator Partii na rzecz Zwierząt (PvdD). Wpisuje się to w rekomendowany przez FAO fleksitarianizm, czyli elastyczny wegetarianizm: ograniczanie apetytu na kotlety do najwyżej 0,5 kg tygodniowo.

Wg firmy badawczej RTS Resource świa-towy rynek roślinnych substytutów mięsa w ciągu następnych pięciu lat urośnie o prawie 4,5 proc., osiągając wartość 3,5 mld euro. To szansa dla wy-twórców tzw. analogów, ale – paradoksalnie – zyskać może również sama branża mięsna. „Zauważyliśmy coraz większe zapotrzebowa-nie na produkty wegetariańskie (…). Posta-nowiliśmy znaleźć te, które cechuje wysoka jakość, trwałość i dobry smak. Znaleźliśmy je

Isha Datar, dyrektor

organizacji New Harvest

Dziś firma ma ich kilkaset w całej

Holandii oraz oddziały

zagraniczne w Belgii, Finlandii,

Niemczech i Portugalii. Plany

ekspansji obejmują 10

kolejnych krajów, od Brazylii po

Czechy. Polski na razie nie.

Karnewar – tak nazywa się zakład wytwarzający sztuczne mięso. To od łacińskiego słowa carne.

Page 101: Live&Travel 01 2014

Ka r n a w a ł p i ę k n a 2014In s p i r o w a n y m o d ą

YOUR PARTNER

IN BEAUTY

Page 102: Live&Travel 01 2014

MUŚNIĘTE SZRONEM

YOUR PARTNER IN BE AUT Y

Aby efekt był jak najbardziej zbliżony do makijażu

Diora, brwi podkreśl bardzo delikatnie. Wzmocnij

je miękką kredką Clarins Eyebrow Pencil nr 03 Soft

Blonde, kładąc nacisk przede wszystkim na dolną

linię brwi.

Jak stworzyć charakterystyczne srebrne

kreski? Połącz płyn do aplikacji cieni

Inglot Duraline z cieniem w proszku Inglot

Pure Pigment Eye Shadow 23 (niczym

farbę) na dłoni i dopiero po bardzo dokład-

nym wymieszaniu zdecydowanym ruchem

namaluj pędzelkiem 25P trzy kreski na oku.

Osoby, które mają mniej wprawy, powinny

oprzeć rękę na łokciu. Dzięki temu ręka jest

zdecydowanie bardziej stabilna,

co znacząco ułatwia rysowanie kresek.

Kończąc makijaż oka, najpierw wytuszuj

mascarą Rouge Bunny Rouge rzęsy

dolne. Dopiero gdy wyschną, pomaluj

rzęsy górne.

Makijaż warto wykonać techniką odwró-

coną. Polega ona na tym, że jako pierwsze

jest malowane oko, a potem brwi.

Na górną powiekę (na jej nieruchomą

jak i ruchomą część) starannie nałóż

najpierw dość cienką warstwę korek-

tora Giorgio Armani Cosmetics, High

Precision Retouch 01, a dopiero na nią

delikatnie połóż cielisty cień SENSAI.

1 SENSAI

Loose Powder Translucent, Lekki puder o neutralnym odcieniu. W połączeniu z podkładem gwarantuje jedwabisty, nieskazitelny i naturalny wygląd, 20 g, nr 388361, 199 zł 2 Rouge Bunny Rouge

Znacząco Podkreślający Tusz do Rzęs Wszech- obecność, 5,5 ml, nr 761887, 119 zł 3 Clarins

Eyebrow Pencil, 03 Soft Blonde, kredka do brwi, 1,3 g, nr 423656, 55 zł 4 Inglot

Pure Pigment Eye Shadow nr 23, intensywne pigmenty do powiek, dostępne w wielu kolorach, nr 587165

Rysu

nek:

Paw

eł W

acho

wsk

i

Z APRASZ AMY DO PERFUMERII DOUGL AS NA KONSULTACJĘ Z MAKIJAŻYSTAMI. DOWIESZ SIĘ, JAK W YKONAĆ TEN MAKIJAŻ!

Zdję

cia:

Grz

egor

z Nel

ec/N

elec

Stu

dio

Phot

ogra

phy,

mak

ijaż:

M

agda

lena

Prz

ygod

a, st

yliz

acja

: Aga

Bau

man

n/Ne

lec S

tudi

o

Phot

ogra

phy,

mod

elka

: Kar

olin

a Mic

hało

wsk

a, to

p

Hect

or&K

arge

r, zd

jęci

a: D

ougl

as, C

larin

s, In

glot

, SEN

SAI,

Roug

e Bu

nny R

ouge

, Shu

tters

tock

.com

4

Srebrne graficzne kreski na powiekach to hit. Powieki wyglądające na subtelnie muśnięte szronem zachwyciły obserwatorów pokazów Christiana Diora. Wzbudziły zainteresowanie nie mniejsze niż same kreacje mistrza. Pozorny minimalizm wywołał maksymalny efekt. Zgodnie z tezą, że mniej znaczy więcej. Jak stworzyć tak spektakularny makijaż?

GŁÓWNA MAKIJAŻYSTKA

W SIECI PERFUMERII

DOUGLAS. AUTORKA

MAKIJAŻU DLA

STEWARDES LOT-U.

2

3

1

Obrysuj usta białą

kredką NYX eyeliner 906 i pomaluj je pomadką Giorgio Armani Cosmetics, Lip Maestro 504.

Na oczyszczoną skórę nanieś podkład

Mleczna Akwarela Rouge Bunny Rouge,

omijając okolice oczu.

Następnie nałóż korektor Giorgio Armani

Cosmetics, High Precision Retouch 01 pod

okiem. Omieć twarz pudrem transparent-

nym SENSAI Loose Powder Translucent,

omijając okolice oczu.

Page 103: Live&Travel 01 2014

MUŚNIĘTE SZRONEM

YOUR PARTNER IN BE AUT Y

Aby efekt był jak najbardziej zbliżony do makijażu

Diora, brwi podkreśl bardzo delikatnie. Wzmocnij

je miękką kredką Clarins Eyebrow Pencil nr 03 Soft

Blonde, kładąc nacisk przede wszystkim na dolną

linię brwi.

Jak stworzyć charakterystyczne srebrne

kreski? Połącz płyn do aplikacji cieni

Inglot Duraline z cieniem w proszku Inglot

Pure Pigment Eye Shadow 23 (niczym

farbę) na dłoni i dopiero po bardzo dokład-

nym wymieszaniu zdecydowanym ruchem

namaluj pędzelkiem 25P trzy kreski na oku.

Osoby, które mają mniej wprawy, powinny

oprzeć rękę na łokciu. Dzięki temu ręka jest

zdecydowanie bardziej stabilna,

co znacząco ułatwia rysowanie kresek.

Kończąc makijaż oka, najpierw wytuszuj

mascarą Rouge Bunny Rouge rzęsy

dolne. Dopiero gdy wyschną, pomaluj

rzęsy górne.

Makijaż warto wykonać techniką odwró-

coną. Polega ona na tym, że jako pierwsze

jest malowane oko, a potem brwi.

Na górną powiekę (na jej nieruchomą

jak i ruchomą część) starannie nałóż

najpierw dość cienką warstwę korek-

tora Giorgio Armani Cosmetics, High

Precision Retouch 01, a dopiero na nią

delikatnie połóż cielisty cień SENSAI.

1 SENSAI

Loose Powder Translucent, Lekki puder o neutralnym odcieniu. W połączeniu z podkładem gwarantuje jedwabisty, nieskazitelny i naturalny wygląd, 20 g, nr 388361, 199 zł 2 Rouge Bunny Rouge

Znacząco Podkreślający Tusz do Rzęs Wszech- obecność, 5,5 ml, nr 761887, 119 zł 3 Clarins

Eyebrow Pencil, 03 Soft Blonde, kredka do brwi, 1,3 g, nr 423656, 55 zł 4 Inglot

Pure Pigment Eye Shadow nr 23, intensywne pigmenty do powiek, dostępne w wielu kolorach, nr 587165

Rysu

nek:

Paw

eł W

acho

wsk

i

Z APRASZ AMY DO PERFUMERII DOUGL AS NA KONSULTACJĘ Z MAKIJAŻYSTAMI. DOWIESZ SIĘ, JAK W YKONAĆ TEN MAKIJAŻ!

Zdję

cia:

Grz

egor

z Nel

ec/N

elec

Stu

dio

Phot

ogra

phy,

mak

ijaż:

M

agda

lena

Prz

ygod

a, st

yliz

acja

: Aga

Bau

man

n/Ne

lec S

tudi

o

Phot

ogra

phy,

mod

elka

: Kar

olin

a Mic

hało

wsk

a, to

p

Hect

or&K

arge

r, zd

jęci

a: D

ougl

as, C

larin

s, In

glot

, SEN

SAI,

Roug

e Bu

nny R

ouge

, Shu

tters

tock

.com

4

Srebrne graficzne kreski na powiekach to hit. Powieki wyglądające na subtelnie muśnięte szronem zachwyciły obserwatorów pokazów Christiana Diora. Wzbudziły zainteresowanie nie mniejsze niż same kreacje mistrza. Pozorny minimalizm wywołał maksymalny efekt. Zgodnie z tezą, że mniej znaczy więcej. Jak stworzyć tak spektakularny makijaż?

GŁÓWNA MAKIJAŻYSTKA

W SIECI PERFUMERII

DOUGLAS. AUTORKA

MAKIJAŻU DLA

STEWARDES LOT-U.

2

3

1

Obrysuj usta białą

kredką NYX eyeliner 906 i pomaluj je pomadką Giorgio Armani Cosmetics, Lip Maestro 504.

Na oczyszczoną skórę nanieś podkład

Mleczna Akwarela Rouge Bunny Rouge,

omijając okolice oczu.

Następnie nałóż korektor Giorgio Armani

Cosmetics, High Precision Retouch 01 pod

okiem. Omieć twarz pudrem transparent-

nym SENSAI Loose Powder Translucent,

omijając okolice oczu.

Page 104: Live&Travel 01 2014

1

2

3

6

10

11

1 Barbara Hofmann Pędzel do różu 4S, nr 720225, 54,90 zł 2 Barbara Hofmann

Pędzel do korektora18P, nr 720229, 12,90 zł 3 Barbara Hofmann

Pędzel do podkładu 16P, nr 720223, 32,90 zł 4 Clarins

Ombre Minérale, mineralny trwały cień do powiek, 2 g, Nude nr 02, nr 700627, 89 zł 5 Inglot

Duraline, płyn umożliwiający aplikację cieni do powiek, nr 587461, 20 zł 6 Rouge Bunny Rouge

Mleczna Akwarela, podkład minimalizujący niedoskonałości cery, 29 ml, nr 328788, 229 zł 7 SENSAI

Silky Highlighting Powder, lekki puder rozświetlający, 5 g, nr 388369, 189 zł 8 Giorgio Armani

Cosmetics Lip Maestro nr 504, pigment do ust, 6,5 ml, nr 717863, 145 zł 9 Giorgio Armani

Cosmetics High Precision Retouch, korektor, który tuszuje niedoskonałości i cienie pod oczami, 4,4 ml, nr 657309, 189 zł 10 Bobbi Brown Shimmer Blush Pink Coral nr 03, róż, 4 g, nr 397671, 115 zł 11 NYX Slim Eye Pencil nr 906, miękka kredka do podkreślania konturów oczu i ust, 2 g, nr 404808, 19,90 zł

4

7

8

9Zd

jęci

a: D

ougl

as, B

arba

ra H

ofm

ann,

SEN

SAI,

Clar

ins,

Gior

gio

Arm

ani C

osm

etic

s, In

glot

, Rou

ge B

unny

Rou

ge, N

YX, B

obbi

Bro

wn,

Shu

tters

tock

.com

5

NOWY MAGAZYN „DOUGLAS” W WERSJI NA TABLET I IPHONEJUŻ DO POBRANIA

Douglas Magazyn PL

DOTKNIJ NOWEGO W YMIARU

MAGAZYNU „DOUGL AS”SPRAWDŹ INTERAKTYWNE MATERIAŁY NIEDOSTĘPNE W WERSJI DRUKOWANEJ!

Page 105: Live&Travel 01 2014

NOWY MAGAZYN „DOUGLAS” W WERSJI NA TABLET I IPHONEJUŻ DO POBRANIA

Douglas Magazyn PL

DOTKNIJ NOWEGO W YMIARU

MAGAZYNU „DOUGL AS”SPRAWDŹ INTERAKTYWNE MATERIAŁY NIEDOSTĘPNE W WERSJI DRUKOWANEJ!

Page 106: Live&Travel 01 2014

MIEDŹ AWANSUJE

EKSPERT: MAKIJAŻYSTKA

DOUGLAS

Pozornie nieszlachetna miedź zdobywa salony. Z koloru towarzyszącego awansuje

na dominujący. Metaliczna odmiana miedzianego smoky eyes uwodzi luksusem

i ekskluzywnym połyskiem. Kusi miłośniczki niezobowiązującego, ale dobrze

pojętego blichtru. Wielkomiejski szyk i rozmach. Wydaje się wręcz stworzony

na wyjątkowej klasy raut.

Następnie wzdłuż linii rzęs kredką

Collistar Matita 01 namaluj cienką czarną

kreskę na dolnej i górnej powiece.

W dolną powiekę wetrzyj miedziany

odcień dla zabezpieczenia kreski przed

rozmazywaniem.

Wytuszuj rzęsy mascarą IsaDora

Build-Up Extra Volume Mascara.

Pod oko nanieś korektor SENSAI. Na

policzki i strefę T połóż podkład Giorgio

Armani Cosmetics Maestro nr 3. Całość

utrwal pudrem transparentnym Rouge

Bunny Rouge. Kości policzkowe delikatnie

muśnij różem Bobbi Brown Coral nr 3.

Na całą powiekę ruchomą pędzlem

nr 18P nałóż bazę pod cienie SENSAI.

Następnie od nasady rzęs aż po łuk

brwiowy pędzlem nr 11P nanieś matowy

beżowy cień Rouge Bunny Rouge.

Dla zintensyfikowania koloru na ruchomą

powiekę nałóż odrobinę korektora pod oko

i jeszcze w mokry produkt wgnieć miedzia-

ny kolor, omijając wewnętrzny kącik oka.

Aby spojrzenie miało więcej blasku,

w wewnętrzny kącik nanieś cień Bobbi

Brown w kolorze różu. Beżowym cieniem

omieć łuk brwiowy.

Dla podkreślenia ust obrysuj jedynie

ich kontur naturalnym kolorem i dodaj

im delikatnego naturalnego blasku

za pomocą nawilżającego błyszczyku.

Brwi podkreśl cieniami

z palety cieni Bobbi Brown.

1 Bobbi Brown Shimmer Wash Eye Shadow nr 8, cienie do powiek, 2,5 g, nr 767578, 115 zł 2 Rouge Bunny Rouge

Długotrwałe cienie do powiek Kiedy Ptaki Śpiewają, Cygańska Jemiołuszka, 2 g, nr 729019, 105 zł 3 Collistar

Kredka do oczu Collistar Matita 01,1,2 ml, nr 128778, 55 zł 4 SENSAI

Concealer, korektor maskujący cienie wokół oczu, 2,6 ml, nr 388049, 159 zł 5 SENSAI

Eyelid Base, nawilżająca i utrwalająca baza pod cienie do oczu, 6,5 ml, nr 424414, 129 zł 6 Giorgio Armani

Cosmetics Eyes to Kill Intense Eyeshadow nr 5, cień do powiek, nr 558762, 155 zł

YOUR PARTNER IN BEAUT Y

Rysu

nek:

Paw

eł W

acho

wsk

i; Zd

jęci

a: D

ougl

as, G

rzeg

orz N

elec

/Nel

ec S

tudi

o Ph

otog

raph

y, m

akija

ż: K

atar

zyna

Bar

on, s

tyliz

acja

: Aga

Ba

uman

n/Ne

lec S

tudi

o Ph

otog

raph

y, m

odel

ka: K

arol

ina M

icha

łow

ska,

suki

enka

i kol

czyk

i Biz

uu, B

obbi

Bro

wn,

Col

lista

r, Gi

orgi

o Ar

man

i Co

smet

ics,

Roug

e Bu

nny R

ouge

, SEN

SAI,

Shut

ters

tock

.com

ZOBACZ FILMY Z UDZIAŁEM MAKIJAŻYSTÓW.

POZNASZ NAJNOWSZE TRENDY W MAKIJAŻACH. douglas magazyn pl

1

2

3

4

5

6

Page 107: Live&Travel 01 2014

MIEDŹ AWANSUJE

EKSPERT: MAKIJAŻYSTKA

DOUGLAS

Pozornie nieszlachetna miedź zdobywa salony. Z koloru towarzyszącego awansuje

na dominujący. Metaliczna odmiana miedzianego smoky eyes uwodzi luksusem

i ekskluzywnym połyskiem. Kusi miłośniczki niezobowiązującego, ale dobrze

pojętego blichtru. Wielkomiejski szyk i rozmach. Wydaje się wręcz stworzony

na wyjątkowej klasy raut.

Następnie wzdłuż linii rzęs kredką

Collistar Matita 01 namaluj cienką czarną

kreskę na dolnej i górnej powiece.

W dolną powiekę wetrzyj miedziany

odcień dla zabezpieczenia kreski przed

rozmazywaniem.

Wytuszuj rzęsy mascarą IsaDora

Build-Up Extra Volume Mascara.

Pod oko nanieś korektor SENSAI. Na

policzki i strefę T połóż podkład Giorgio

Armani Cosmetics Maestro nr 3. Całość

utrwal pudrem transparentnym Rouge

Bunny Rouge. Kości policzkowe delikatnie

muśnij różem Bobbi Brown Coral nr 3.

Na całą powiekę ruchomą pędzlem

nr 18P nałóż bazę pod cienie SENSAI.

Następnie od nasady rzęs aż po łuk

brwiowy pędzlem nr 11P nanieś matowy

beżowy cień Rouge Bunny Rouge.

Dla zintensyfikowania koloru na ruchomą

powiekę nałóż odrobinę korektora pod oko

i jeszcze w mokry produkt wgnieć miedzia-

ny kolor, omijając wewnętrzny kącik oka.

Aby spojrzenie miało więcej blasku,

w wewnętrzny kącik nanieś cień Bobbi

Brown w kolorze różu. Beżowym cieniem

omieć łuk brwiowy.

Dla podkreślenia ust obrysuj jedynie

ich kontur naturalnym kolorem i dodaj

im delikatnego naturalnego blasku

za pomocą nawilżającego błyszczyku.

Brwi podkreśl cieniami

z palety cieni Bobbi Brown.

1 Bobbi Brown Shimmer Wash Eye Shadow nr 8, cienie do powiek, 2,5 g, nr 767578, 115 zł 2 Rouge Bunny Rouge

Długotrwałe cienie do powiek Kiedy Ptaki Śpiewają, Cygańska Jemiołuszka, 2 g, nr 729019, 105 zł 3 Collistar

Kredka do oczu Collistar Matita 01,1,2 ml, nr 128778, 55 zł 4 SENSAI

Concealer, korektor maskujący cienie wokół oczu, 2,6 ml, nr 388049, 159 zł 5 SENSAI

Eyelid Base, nawilżająca i utrwalająca baza pod cienie do oczu, 6,5 ml, nr 424414, 129 zł 6 Giorgio Armani

Cosmetics Eyes to Kill Intense Eyeshadow nr 5, cień do powiek, nr 558762, 155 zł

YOUR PARTNER IN BEAUT Y

Rysu

nek:

Paw

eł W

acho

wsk

i; Zd

jęci

a: D

ougl

as, G

rzeg

orz N

elec

/Nel

ec S

tudi

o Ph

otog

raph

y, m

akija

ż: K

atar

zyna

Bar

on, s

tyliz

acja

: Aga

Ba

uman

n/Ne

lec S

tudi

o Ph

otog

raph

y, m

odel

ka: K

arol

ina M

icha

łow

ska,

suki

enka

i kol

czyk

i Biz

uu, B

obbi

Bro

wn,

Col

lista

r, Gi

orgi

o Ar

man

i Co

smet

ics,

Roug

e Bu

nny R

ouge

, SEN

SAI,

Shut

ters

tock

.com

ZOBACZ FILMY Z UDZIAŁEM MAKIJAŻYSTÓW.

POZNASZ NAJNOWSZE TRENDY W MAKIJAŻACH. douglas magazyn pl

1

2

3

4

5

6

Page 108: Live&Travel 01 2014

1 Bobbi Brown Shimmer Blush Pink Coral nr 03, róż, 4 g, nr 397671, 115 zł 2 Clarins

Natural Lip Perfector, błyszczyk do ust, Reflet Corail nr 02, nr 287931, 67 zł 3 Clarins

Konturówka do ust, Nude nr 03, 1,3 g, nr 423734, 55 zł 4 Bobbi Brown

Brow Kit, cienie do brwi nr 02, 3 g, nr 672877, 219 zł 5 Giorgio Armani

Cosmetics Maestro Fusion Foundation, podkład korygujący niedoskonałości skóry, nr 704458, 315 zł 6 Rouge Bunny Rouge

Nieskazitelny puder Drogocenny Aksamit, Piano Forte, 12 g, nr 279298, 175 zł 7 IsaDora

Build-Up Extra Volume Mascara, tusz do rzęs ekstra wydłużający i pogrubiający, 12 ml, nr 366264, 59,90 zł

6

5

4

3

1

7

2

Zdję

cia:

Dou

glas

, Bob

bi B

row

n, C

larin

s, Gi

orgi

o Ar

man

i Cos

met

ics,

IsaD

ora,

Rou

ge B

unny

Rou

ge

EQUIP YOUR SKIN.

Page 109: Live&Travel 01 2014

EQUIP YOUR SKIN.

Page 110: Live&Travel 01 2014
Page 111: Live&Travel 01 2014

MALE HERO

Pozwolić sobie na chwilę wyciszenia w dzisiejszym świecie pełnym bodźców, dzwięków, niepotrzebnych informacji. Wibrujących telefonów.

Atakujących maili. Mieć moment dla siebie – prawie niemożliwe. Wyłączyć się z takiego życia. I być. Po prostu. Takim momentem jest podróż. Lot samolotem. Ucieczka. Wyłączona komórka to jedyna dziś

opcja na spokój. Jak inspirująco dopełnić ten czas? Ja wiem.Świetni bohaterowie opisani wprost, po męsku, genialna fotografia,

prostota i klasa, to coś, za co czytelnicy „Malemena” pokochali ten prawdziwie polski magazyn. Teraz wybrane fragmenty towarzyszyć

Wam będą w podróży. Z pewnością będzie udana.

Olivier Janiak

W CHMURACH

zdjęcie Michał Szlaga

Page 112: Live&Travel 01 2014

MALE HERO

KOMANJacek

POZA ŚWIATEM

tekst Grzegorz Kaplazdjęcia Monika Kmita

Pierwsze wspomnienie? Ma cztery lata. Siedzi w teatrze pośród setek innych dzieci. Przerażonych, bo nad sceną, na miotle

zawieszonej na stalowej linie przelatuje czarownica. Boi się, bo to naprawdę straszna czarownica. Jednak zarazem

wcale się nie boi. Bo wie, że to przecież mama.

Aty, Jacusiu, pewnie też będziesz aktorem? – przy-jaciele mamy i taty zadawali mu to pytanie przy każdej okazji. Jeśli oboje rodziców masz w teatral-nej branży, to okazji nie brakuje.

– Nie, nie będę – Jacek budował w sobie przekonanie, że trzeba być innym. Nie wiedział kim, ale jak to mówiła mama, w sprawie aktorstwa zdecydowanie „był w poprzek”. Teatr znał od kołyski. Od dnia, kiedy mama popchnęła wro-ta zabytkowego budynku w samym centrum starego Bielska i wniosła go do środka. Teatr wzorowany na gmachu opery wiedeńskiej był jak zamek pełen tajemnic. Ojciec pracował z bielską trupą od 1950 roku. Mama przyjechała dwa lata później. Kiedy miał pięć lat, Jacek był już starym bywalcem. „Pana Twardowskiego” widział ze 30 razy. Tata grał w tym przedstawieniu Diabła. Pod koniec pierwszego aktu zostawał sam na scenie i dzieci rzucały mu na scenę cukierki. Jeszcze

zanim zapaliły się światła, Jacek pędził za kulisy, bo wiedział, że tata Diabeł zjawi się tam z kieszeniami pełnymi słodyczy. – Jeszcze jedno wspomnienie zostało mi z Bielska. Koń. Grał pewnie w czymś w rodzaju „Konika Garbuska” i kie-dy był na scenie w odpowiednim świetle, byłem pewien, że to żywy koń. Ale kiedyś spotkałem go za kulisami. Patrzę: papier mâché, z którego łuszczy się farba, a ja stoję i wiem, że dziś wieczorem na scenie ten koń znowu będzie żywy. – To było życie w bogatym, bujnym świecie.– Nie wiem, czy bogatszym niż inne.– Znajomość z Konikiem Garbuskiem i Diabłem, który przynosi cukierki, trudno zestawić z życiem tych, którzy mieli przed oczami tylko szarość komuny.– Przecież jeśli masz cztery czy pięć lat i wyobraźnię, to szpulka nitki może stać się w twoich rękach magiczną stud-nią bez dna.

Page 113: Live&Travel 01 2014

3

KOMAN

Bluza Nenukko, spodnie COS

Page 114: Live&Travel 01 2014

MALE HERO

Miał sześć lat, kiedy ruszyli w podróż. Wylądowali w Ko-szalinie. Może nie było to najpiękniejsze miasto świata, ale przynajmniej zamieszkali w przedwojennej kamienicy, jedy-nej z całej pierzei, jakiej udało się przetrwać wojnę. Ściany pokryte były liszajem wyprysków po odłamkach. Wydłu-bywali z bratem te odłamki i bawili się w strzelanego. Nie-długo. Jakiś rok, bo reżyser Jan Maciejowski ściągnął Ko-manów do Szczecina. – Dziś aktorzy pracują w wielu teatrach naraz, bo w jednym mieście dogrywają jeszcze sztukę sprzed dwóch sezonów, w drugim grają na bieżąco, a w jeszcze innym mają próby do kolejnego przedstawienia. I jeszcze coś robią „gościnnie” w czwartym. W czasach moich rodziców było inaczej, bo cała trupa jechała za swoim dyrektorem. I tak Szczecin stał się najważniejszym miastem w życiu Jacka. W tym sensie, że to miasto, w którym przezywasz wiele pierwszych rzeczy. Było otwarte, piękne, egzotycz-ne. Siadywał na Wałach Chrobrego pod budynkiem Teatru Dramatycznego i słuchał, jak mewy zwołują się na zachód słońca. I było prawie jak nad morzem. To tam odważył się na to, żeby eksplorować samemu nieznane miejsca. I mieć na Starówce swoją bandę, która będzie się tłukła z bandą z Niebuszewa. – Byłem za mały, żeby być łobuzem, ale moi koledzy to cza-sem… cóż… obrabiali Szwedów. Wpadał do teatru między podwieczorkiem i kolacją, żeby zobaczyć, jak tego wieczora idzie znajomym mamy, a oni w podzięce pytali go potem, czy się namyślił i jednak zo-stanie aktorem. – Ja jednak trwałem w uporze, bo ojcowie, wujkowie, starsi bracia moich kolegów ze szkoły byli marynarzami i tylko moi rodzice grali w teatrze. I właśnie w tamtym czasie wte-dy po raz pierwszy pomyślałem o Australii. Nie, żeby tam mieszkać, ale żeby ten ląd zobaczyć. Wszystko przez lekcje esperanto. Żeby praktycznie wykorzy-stać naukę tego języka, nawiązywało się korespondencyjne

kontakty z całym światem. Jacek dostawał listy z Australii. Latem przyszła nawet paczka zza oceanu. Rozwinął. I nie mógł uwierzyć. Kto wie, może to właśnie on był pierwszym polskim dzieckiem, które miało prawdziwy bumerang? Po-biegł na stadion. Rzucił. – Wracał?– Wracał. A niedawno kupiłem synowi bumerang i ten ja-koś nie wraca. Najwyraźniej w tym z paczki był zaklęty aborygeński duch. Duch ciągnął go raczej w morze niż na deski teatru. Wyższa Szkoła Morska stoi tuż obok teatru. No i szkoły. 33. Liceum. Z okien widok na port. Na fizyce patrzył w okno, a tam ma-rynarze z workami na grzbiecie szli w kierunku nabrzeży.Pojechał w inną stronę. Rodzice spakowali cały dobytek i przenieśli się do Łodzi. Siedem teatrów, szkoła filmowa, niesamowita, twórcza aura. Zupełnie go to nie przekonywa-ło. Po wielkim, kosmopolitycznym Szczecinie miasto Łódź wydawało się Jackowi prowincjonalną dziurą pełną tekstyl-nych sklepów. W 1974 roku Andrzej Wajda zrobił „Ziemię obiecaną”, Łódź odnalazła własną tożsamość, a Jacek Ko-man zdecydował się na studia w szkole filmowej. – To dzięki Wajdzie? – Nie. Zobaczyłem na świadectwie stopnie z matematyki i z fizyki. Nie dawały szans na miejsce na technicznej uczel-ni. Także na WSM.– A więc miałeś zupełnie inne motywacje niż te, które – zdaje się – dominują obecnie.– Tak? A jakie dominują?– No, żeby być sławnym. Wygrać „Taniec z gwiazdami”, „X Factor” albo zdobyć miejsce w jakimś serialu…– A niektórym nie chce się nawet męczyć kilku lat w szkole i od razu idą na castingi…Jacek, zanim zagrał w „Lekarzach”, zaśpiewał w oscaro-wym „Moulin Rogue”, zagrał z Nicole Kidman w „Austra-lii”, z Nicolasem Cage’em w „Ghost Riderze”, z Danielem Craigiem w „Oporze”, z Clive Owen’em w „Ludzkich dzie-ciach”, a Evan McGregor wpada na koncerty VulgarGrad – rockowego bandu, z którym Koman śpiewa songi rosyjskich łobuzów. Zadebiutował jednak, na długo zanim pomyślał o aktorstwie. Jakoś na przełomie 1971 i 1972 roku Teatr Te-lewizji realizował w Łodzi „Wesele Figara” de Beaumarcha-isa. Rodzice Jacka dostali tam role, ale reżyser wciąż szukał chłopaka, który by zagrał Cherubina. – Szukają kogoś takiego jak ty – mama zadzwoniła do Jac-ka z próby w telewizji.– Za ile? – odburknął, bo wtedy chciał być przecież mary-narzem i do aktorstwa miał stosunek pragmatyczny. Mama się obraziła, ale suma była konkretna, więc zagrał. Na planie spotkali się z Hanką Mikuć. Cztery lata później byli na aktorstwie na jednym roku. – No i w szkole się okazało, że to zawód, który budzi pragnienia.– Czyli?– No, żeby grać, żeby szukać, żeby próbować nowych rzeczy.Po szkole pojechał do Bielska-Białej, do teatru, który znał z dzieciństwa. Konika Garbuska nie było już za kulisami, ale polubił od nowa miasto, które pozwalało mu w pół

– Nie, nie myślałem, co by było, gdybym zagrał w „Vabanku” czy „Seksmisji”… Cenzurowałem sobie myślenie, bo po drugiej stronie globu było mi naprawdę ciężko

Page 115: Live&Travel 01 2014

MALE HERO

godziny rzucić wszystko i jeździć na nartach w Szczyr-ku. Albo latem wędrować z całą trupą od schroniska do schroniska, żeby usiąść przy drewnianym stole i próbować nowe teksty. A potem przyszedł czas na film. „Bezpośrednie połącze-nie”, filmowy debiut Juliusza Machulskiego. Wkrótce po-tem Machulski wziął się za „Vabank” i został najbardziej ukochanym reżyserem po tej stronie żelaznej kurtyny, ale Jacek już tam nie zgrał. Już był po drugiej stronie świata. – Nie, nie myślałem, co by było, gdybym zagrał w „Vaban-ku” czy w „Seksmisji”… Cenzurowałem sobie myślenie, bo w tym czasie po drugiej stronie globu było mi naprawdę ciężko. Nie było pracy, jakiejkolwiek pracy, bo ludzie zabi-jali się o byle jakie miejsce w fabryce. I rodzina w kryzysie. Nie mogłem wtedy sobie pozwolić na myśli, że gdybym zo-stał, grałbym u Machulskiego. To nie dałoby mi żyć. Więc nie myślałem. Myślałem, jak sobie poradzić z każdym ko-lejnym dniem. Do Austrii wyjechali z bratem i przyjaciółmi. Planowali to od miesięcy w całkowitym sekrecie. Odkąd zrozumieli, że festiwal „Solidarności” nie będzie trwał wiecznie i że jeśli kurtyna się zatrzaśnie, to na wieki wieków amen. – Wyjeżdżałem do przyjaciół do Holandii, byliśmy z ro-dzicami w Jugosławii i zrozumiałem, że nie mógłbym żyć w niewoli, w kraju, z którego nie ma żadnej drogi. To mnie przyprawiało o zawał. I chyba to był główny motyw, oba-wa, że skończę w klatce, z której nie będę mógł nawet łapy wysunąć. A przecież miałem ogromną tęsknotę za egzotyką, za tym, żeby poznać, jak żyją inni ludzie. W lutym 1981 roku pożegnali się z rodzicami na dworcu w Koluszkach. Płakali, a śnieg padał gęsty i mokry. Wiedeń przyjął ich zimny. Ośrodki dla uchodźców były pełne, musieli sobie poradzić sami – na emigracyjną falę już się nie załapali. Zamieszkali na budowie. Rozwijali śpiwory, kiedy ekipa bu-dowlana kończyła pracę, zwijali je przed pierwszym mura-rzem. Starania o przesiedlenie do Australii trwały dziesięć miesięcy. Dostali bilet w jedną stronę i gwarancje socjalu. Do dziś ma paszport z australijską wizą dla uchodźców. Po-kazuje ją czasem dzieciom i bardzo im się ta wiza podoba. Wylądowali w Perth, a dziesięć dni późnej generał ogłosił stan wojenny. – Klatka się zatrzasnęła. Wiedzieliśmy, że na długo. Ten obraz naszych staruszków na mrozie w Koluszkach mu-siał pozostać za wszystko. Myśleliśmy, że rozstaliśmy się na zawsze.Wrócił, kiedy tylko było można. W 1991 roku. Był biedny jak mysz kościelna, ale napisał projekt warsztatów teatral-nych w Polsce i Wielkiej Brytanii oraz zrobił tłumaczenia kilku polskich dramatów. Projekt dostał akcept rządu au-stralijskiego, a Jacek zdobył budżet na bilet do Polski. Po przyjeździe, choć mówił po angielsku lepiej niż połowa Polaków, nie bardzo sobie radził z akcentem z antypodów. Więc czytał. Czytał wszystko, co wpadło mu w ręce. A po-tem zapisał się na studia. – To był efekt kompletnej desperacji, bo fizyka zabloko-wała mi kiedyś drogę na Wyższą Szkołę Morską, a posze-dłem na takie studia! Kupiłem sobie kilka podręczników dla

pierwszego roku. Zoologia, biologia człowieka, chemia, fizy-ka. Przez wstęp do fizyki przebrnąłem w dwie godziny ob-łożony słownikami. Wstęp nie był długi. Ot, jedna strona. Było ciężko, ale trwał.– Żeby półtora roku walki nie poszło na marne?– Nie, to nie była walka. Nie było lekko, był pot, sporo potu, ale walka nie. To była ta sama droga, którą musiał przejść każdy na emigracji. – Tu bym się nie zgodził – postanowiłem postawić na swo-im. – Przecież gdyby miała ci wystarczyć praca na budowie, to nie zakładałbyś teatru. Nie chodzi o to, żeby być za gra-nicą, ale żeby za granica być sobą. – Sobą można być, pracując na budowie. – Ale ty posmakowałeś przecież teatru przed wyjazdem. – Tak… to prawda. Było nas troje aktorów. Jedno praco-wało w nieruchomościach, drugie tylko dorywczo, ja mia-łem pracę w barze i na dodatek układałem kafelki. Trawiło nas, żeby grać, nakręcaliśmy się nawzajem. I kiedy dołączył czwarty, Australijczyk, zgadaliśmy się, że zakładamy teatr. Zart Theatre. Właściwie Teatr Żart. Ale ten Zart po an-gielsku też brzmiał świetnie. Z – art. Jak skończona sztuka. Spotykali się jak na tajnych kompletach, szukając przestrze-ni pomiędzy zajęciami i obowiązkami, bo przecież wszy-scy mieli dzieci. Spotykali się po domach, a bywało że i na przystankach. Napisali wniosek o dotację. I pracowali nad Mrożkiem. – Dotację z ministerstwa kultury dostaliśmy niespodziewa-nie dla samych siebie. Mieliśmy pieniądze, żeby wynająć ja-kieś pomieszczenie na próby i nawet trochę dla siebie, żeby w czasie prób nie układać glazury, tylko grać…W 1987 roku wynajęli salę na cztery tygodnie i wystawili trzy jednoaktówki Mrożka, grając po osiem spektakli ty-godniowo. Jacek Koman i Krzysztof Kaczmarek wrócili do zawodu. Pierwszego dnia mieli obawy, czy w ogóle ktoś przyjdzie poza kolegami z pracy. Ale przyszło sporo ludzi. Australij-czycy wiedzieli, kim był Mrożek. – Wrażenie zrobiła scenografia, bo akcja jednej z tych histo-rii toczy się na tratwie, scenograf, mój brat Tomek, wymy-ślił, żeby tratwę zawiesić na amortyzatorach od ciężarówki. Więc tratwa stale się kołysała. My po próbach byliśmy przy-zwyczajeni, ale widzom robiło się od tego niedobrze. W ten sposób Jacek został w Australii marynarzem. Po zakończeniu sezonu szkoła teatralna w Perth zaprosiła ich z tym spektaklem do siebie. Odnieśli sukces. Jacek poszedł za ciosem. Ruszył w tour-née po zachodniej Australii z innymi teatrami. Miał pensję i noclegi w hotelach. – Byłem aktorem, choć nie porzuciłem układania glazury jeszcze przez jakiś czas. Dopiero po trzech latach powie-działem sobie „koniec”. Jestem aktorem i nie robię niczego innego, choćbym miał paść z głodu. Przeniósł się do Melbourne i zaczął pracować z Janem Pier-re’em Mignonem z Australian Nouveau Theatre. Grupa ak-torów z różnych miejsc świata po bardzo różnych szkołach. Dało mu to ogromnie dużo doświadczenia. Coraz więcej pracował w teatrze. Pojawiał się w filmie. Czasami nawet śpiewał.

Page 116: Live&Travel 01 2014

MALE HERO

Stylizacja Kaja BurakiewiczMakijaż Aleksandra „Foka” Przyłuska

Page 117: Live&Travel 01 2014

MALE HERO

– Nauczyłem się w szkole filmowej, bo to było w programie. Zdarzało mi się czasami zaśpiewać coś w teatrze, na przy-kład Azdaka w „Kaukaskim kole kredowym” Brechta czy w „Operze za trzy grosze”. Ale to nie było moje śpiewanie, przecież śpiewały postacie, które grałem. Musiało minąć jeszcze sporo czasu, zanim zacząłem śpiewać ja. Śpiewać to, co lubię swoim głosem, a nie głosem swojej postaci. Sław-nego reżysera Baza Luhrmanna poznał przy okazji sesji do plakatu teatralnego Australian Nouveau. Baz ją produko-wał. Cztery lata później zaprosił Jacka wraz z grupą innych aktorów, żeby pogadać o scenariuszu, nad którym pracował. Chciał kręcić musical. Wielką historię miłosną, która przy-pomni światu o tym gatunku kina. Miał nosić tytuł „Mo-ulin Rouge”. Plan był taki, że zaśpiewa tam José Feliciano, ale Jacek od pierwszego czytania scenariusza miał pewność, że to najbardziej naładowany emocjami moment w całej hi-storii. Do tego świetna piosenka. „Roxanne”. Ostrzył sobie pazury, że ją zaśpiewa, ale nie miał śmiałości, żeby zapytać. W tak olbrzymim przedsięwzięciu obrócić producencką ma-chiną nie sposób. Ale kiedyś po próbach tanga zaśpiewał so-bie ten kawałek pod prysznicem. Dla samego siebie. – Dużo pary, to leczniczo wpływa na struny głosowe i moż-na różnych rzeczy próbować, więc trochę pojechałem i usły-szał to nasz reżyser muzyczny. Spadł z krzesła. A kiedy wy-szedłem, usłyszałem: „Weź, weź, zaśpiewaj to jeszcze raz”. Zaśpiewałem. I od tego momentu był moim ambasadorem. – Po tym filmie byłeś gwiazdą.– Czy ja wiem? Przecież mam taką charakteryzację, że sam z trudem mogę rozpoznać siebie.– To znaczy, że ta rola nie miała żadnego przełożenia? – Miała, no przecież że miała. Zagrałem u Baza po raz ko-lejny. I jeszcze kolejny. Więc to się potoczyło pewnym ryt-mem. I myślę, że bez „Moulin Rogue” nie byłoby mojego zawodowego powrotu do Polski.Rola w „Kochaj i tańcz” była łudząco podobna do jego ży-ciowej przygody: choreograf, który wyjeżdża za granicę,

żeby pracować z Bazem Luhrmannem… Ale zespół miałby niezależnie od tego kroku, choć bez wątpienia dzięki „Mo-ulin Rouge” nabrał pewności siebie jako wokalista. VulgardGrad to zespół, z którym Jacek śpiewa pieśni rosyj-skich łobuzów z czasów przed rewolucją. Wydawałoby się, że to karkołomny pomysł. Nie w warstwie muzycznej, bo to znakomita muzyka, ale teksty po rosyjsku muszą być w Au-stralii szalenie egzotyczne. – Kiedy zaczęliśmy próbować pierwsze dziesięć piosenek, nie spodziewałem się, ile czasu zajmuje opanowanie tych kilku utworu do takiego stopnia, żeby na 100 proc. zaśpie-wać je na koncercie. Sądził, że takie próby potrwają jeszcze z rok, a potem za-grają w osiedlowej bibliotece dla jakiejś grupki emeryto-wanych seniorów rosyjskiego pochodzenia, kiedy pewnego dnia usłyszał: – My jesteśmy gotowi, a co z tobą?– Jak to, co ze mną?– Za tydzień gramy. To był trudny koncert. Mały klub, bez estrady, stał na tym samym poziomie co publiczność i musiał patrzeć w oczy wszystkim 35 osobom, które przyszły na koncert. Może muzycy przewidywali, jaka będzie reakcja, ale Jacek zupełnie się nie spodziewał tego szaleństwa. – No i znowu musiałem się odwołać do swoich aktorskich doświadczeń, bo nie jestem to do końca ja, gram znowu jakąś rolę, ale jednak to rola, którą sam sobie wymyśliłem. I lubię ten rodzaj kontaktu z ludźmi, jaki daje muzyka. Wszystko, co ma ta postać, pochodzi ode mnie, bo to ja wymyśliłem ten kostium, ten język, tę tematykę bandycką, ale jednak honorową… Tak naprawdę ja to zaśpiewałem so-bie kiedyś pod prysznicem. – A twój powrót do Polski? – pytam. – Dlaczego wracasz? W Australii grasz, śpiewasz, masz rodzinę…– I czasami mam wielką przestrzeń, kiedy pojadę do in-terioru i śpię pod gołym niebem przy ogniu albo pływam w oceanie, wychodzę na plażę i wiem, że nie ma tu niko-go w promieniu 50 km. Jakaś część mnie, ta, która w bó-lach rodziła się w Australii, nie umiałaby bez niej żyć. Ale i do Polski mocno mnie ciągnie. Przyjeżdżam tu tak często , jak tylko to jest możliwe. Najpierw to były nostalgiczne wycieczki, ale coraz aktywniej włączam się tutaj w życie i w takim rozkroku naprawdę się spełniam. To, kim jeste-śmy, kształtują nasze doświadczenia i nasz charakter. Nasza pamięć emocjonalna. A to część warsztatu aktora. Urodzi-łem się i wychowałem w Polsce, dzięki temu na antypodach rozpoznają i doceniają moją inność. Jednak z drugiej strony australijska część mojego życiorysu pozwala mi, że to, co mam do zaproponowania jako aktor w Polsce, też okaże się specyficzne. Czy może niepospolite? I ja po prostu chcę to sprawdzić.

Starania o przesiedlenie do Australii trwały dziesięć miesięcy. Dostali bilet w jedną stronę i gwarancje socjalu. Do dziś ma paszport z australijską wizą dla uchodźców.

Page 118: Live&Travel 01 2014
Page 119: Live&Travel 01 2014

STAŁY DODATEK PORTU LOTNICZEGO GDAŃSK IM. LECHA WAŁĘSY

REGULAR SECTION OF GDANSK LECH WALESA AIRPORT

Page 120: Live&Travel 01 2014

80-890 Gdańsk, ul. Heweliusza 13/17

+ 48 58 348 12 31

Check-in + 48 (58) 526 88 04

Punkt sprzedaży biletów

/ Airport Ticket Office

+ 48 608 047 794,

+ 48 (58) 526 88 00, [email protected]

Terminal Miasto / City Terminal + 48 58 526 88 03

Szczegółowe informacje o aktualnych cenach i promocjach znajdą Państwo na www.airport.gdansk.pl / Further information about current prices and promotions on www.airport.gdansk.pl

Całodobowa Informacja lotniskowa / Airport Information 24/7 801 066 808

+ 48 525 673 531 (32,33)

Informacja turystyczna / Tourist Information + 48 58 348 13 68

Dział Cargo / Cargo Department + 48 58 348 12 02

+ 48 58 348 12 75

Executive Lounge + 48 58 348 11 99

Urząd Celny / Customs Office + 48 58 348 12 78

Straż Graniczna / Border Guard Control + 48 58 348 12 33

Służba Ochrony Lotniska / Airport Security Guard + 48 58 348 11 32

Zakładowa Lotniskowa Straż Pożarna / Fire Brigade + 48 58 348 11 23

Sekretariat Zarządu Portu / Secretariat of Management Board + 48 58 348 11 54

Państwowa Agencja Żeglugi Powietrznej

/ Polish Air Navigation Services Agency+ 48 58 348 11 56

DANE TELEADRESOWE LOTNISKA / AIRPORT TELEADDRESS DATA

TERMINAL MIASTO / CITY TERMINAL

RECEPCJA PARKINGU / CAR PARK RECEPTION DESK

KASY BILETOWE LOTNISKA / AIRPORT TICKET OFFICE

T1 – PARTER / HOL OGÓLNODOSTĘPNY GROUND FLOOR / HALL

• Kantor / Exchange office

• Wypożyczalnie samochodów / Rent a car

• Papa Bistro (gastronomia / gastronomy)

T1 – I PIĘTRO / FIRST FLOOROdloty non-Schengen / Departures non-Schengen

• Baltona (sklep wolnocłowy / duty free shop)

• Flying Bisto (gastronomia / gastronomy)

• Baltona (salon prasowy / news-stand)

T2 – PARTER / HOL OGÓLNODOSTĘPNY GROUND FLOOR / HALL

• Business Shark (gastronomia / gastronomy)

• Relay (salon prasowy / news-stand)

• Linie lotnicze / Airlines LOT / SAS

• Rainbow Tours (biuro podróży / travel agency)

• SO!COFFEE (gastronomia / gastronomy)

• Mario Violucci (butik / boutique)

• Starter (sklep / shop)

• Baltona (sklep ogólnobranżowy / shop)

• Nordea Bank

• Interchange (kantor / exchange office)

• Poczta Polska / Post Office

• Wypożyczalnie samochodów / Rent a car

T2 – I PIĘTRO / FIRST FLOOROdloty Schengen / Departures Schengen

• The Flame (gastronomia / gastronomy)

• Baltona (sklep wolnocłowy / duty free shop)

• Silver & Amber (jubiler / jeweller’s)

• Virgin (salon prasowy / news-stand)

• Coffee Express (gastronomia / gastronomy)

• „I Poland” (sklep z pamiątkami / souvenir-shop)

• Executive Lounge

• Interchange (kantor / exchange office)

• Coffee Corner (gastronomia / gastronomy)

WYKAZ WYBRANYCH PUNKTÓW HANDLOWO-USŁUGOWYCH W TERMINALACH T1 I T2:

A LIST OF SELECTED COMMERCIAL AND SERVICE POINTS AT TERMINAL T1 AND T2:

/ legend

/ Passenger Terminal

Krótkoterminowy/ Short term

Średnioterminowy/ Medium-term

Długoterminowy/ Long-term

/ Passenger Terminal

/ Tri-city Ring Road

/ A1 highway/ ARRIVALS

/ DEPARTURES

/ Parking ticket dispenser

/ Parking reception

/ Public transport buses

/ Buses of organised groups, supply upon advance appointment

Kierowcy dowożący pasażerów na samolot z gdańskiego lotniska, skorzystać mogą z parkingu przed terminalem, który umożliwia bezpłatny postój pojazdu do 10 minut.

Drivers taking the passengers to Gdansk airport are permitted to use parking facilities in front of the terminal up to 10 minutes.

BEZPŁATNY PARKING KISS&FLY

do 10 min / to 10 min

do 20 min / up to 20 min

każde następne 10 min / each next 10 min

bezpłatnie / free 20,00 PLN 10,00 PLN

pierwsze 2 godziny za każde rozpoczęte 30 minut / first two hours, for every 30 minutes

następna godzina, za każdą rozpoczętą godzinę / subsequent hour, for each commenced hour

doba, więcej niż 8 godzin i nie dłużej niż 24 godziny / more than 8 hours and less than 24 hours

4,00 PLN 6,00 PLN 60,00 PLN

3,00 PLN 5,00 PLN 50,00 PLN

2,00 PLN 4,00 PLN 35,00 PLN

/ FREE OF CHARGE KISS&FLY CAR PARK

Page 121: Live&Travel 01 2014

WrzeszczGdańsk Wrzeszcz

Gdańsk Politechnika

Gdańsk Stocznia

Gdańsk Główny

Gdańsk Zaspa

Gdańsk Przymorze Uniw.

Gdańsk Oliwa

Sopot

Sopot Wyścigi

Zatoka Gdańska

Gdańsk

Słowackiego

Słowackiego

KołobrzeskaGrunwaldzka

Armii Krajowej

Rakoczego

Jana

III S

obie

skie

go

Kartuska

Chwaszczyno

77

7

1

S6

S6

221

Nowatorów

/ legend

/ Passenger Terminal

Krótkoterminowy/ Short term

Średnioterminowy/ Medium-term

Długoterminowy/ Long-term

/ Passenger Terminal

/ Tri-city Ring Road

/ A1 highway/ ARRIVALS

/ DEPARTURES

/ Parking ticket dispenser

/ Parking reception

/ Public transport buses

/ Buses of organised groups, supply upon advance appointment

Jeśli masz pytania lub uwagi na temat funkcjonowania Portu Lotniczego Gdańsk i Terminalu Miasto, napisz do nas: [email protected]

If you have any questions or suggestions about the functioning of Gdansk Airport and the City Terminal, e-mail us: [email protected]

Z K M G D Y N I A

• z kierunku Banina (zachód) – ul. Nowatorów

• z kierunku Gdyni/Sopotu (północ) – trasa S6

• z kierunku Tczewa (południe) – trasa S6

• z kierunku Gdańska (północ) – ul. Słowackiego

• z kierunku Torunia, Bydgoszczy – trasa A1

• from Banino (west) – Nowatorów St.

• from Gdynia/Sopot (north) – route S6

• from Tczew (south) – route S6

• from Gdansk (north) – Słowackiego St.

• from Torun, Bydgoszcz – route A1

BUSES FROM/TO GDANSK(szczegółowy rozkład www.ztm.gda.pl):(detailed timetable www.ztm.gda.pl):

• z Dworca Głównego PKP Gdańsk Główny / from PKP Gdańsk Główny Station• linia 210 (czas dojazdu ok. 35 min.) / 210 bus line (journey time approx. 35 min.)• linia nocna N3 (czas dojazdu ok. 40 min.) / N3 night bus line (journey time approx. 40 min.)• z Dworca PKP Gdańsk Wrzeszcz / from PKP Gdańsk Wrzeszcz Station• linia 110 (czas dojazdu ok. 35 min.) / 110 bus line (journey time approx. 35 min.)

AUTOBUSY Z/DO GDAŃSKA

AUTOBUSY Z / DO GDYNI

BUSES FROM / TO GDYNIA(szczegółowy rozkład www.zkmgdynia.pl): (detailed timetable www.zkmgdynia.pl):

• z Dworca Głównego PKP Gdynia Główna / from Gdynia Główna PKP Station• linia 510 (czas dojazdu ok. 40 min.) / 510 bus line (journey time approx. 40 min.)

DOJAZD DO PORTU LOTNICZEGO GDAŃSK IM. LECHA WAŁĘSY

HOW TO GET TO GDANSK LECH WALESA AIRPORT

SAMOCHODEM

TAKSÓWKĄ

AUTOBUSEM

/ BY CAR

/ BY TAXI

/ BY BUS

Taxi rekomendowane przez Port Lotniczy Gdańsk im. Lecha Wałęsy

Taxi recommended by Gdansk Lech Walesa Airport

TAXI

AIR-TRANSFER.PL Firma Handlowo Usługowa Michał ChmielAir-transfer.pl Robert Szemro, tel 502 323 396 [email protected]

"DAW" MARCIN WÓJCIK Marcin Wójcik 600 218 795

AD-MAR Usługi Transportowe Marian Górecki ul. Jana III Sobieskiego 13/20 86-300 Grudziądz

NIWO TRANS SŁUPSK Marcin Wichański tel. 515 044 180

WAGNER TRANSPORT MONIKA WAGNER

Monika Wagner 510 033 473

MINIBUSY Z PORTU LOTNICZEGO

MINIBUS FROM AIRPORT

Page 122: Live&Travel 01 2014

KIERUNKI LOTÓWFLIGHT DESTINATIONS

SALZBURG www.salzburg-airport.com

DUBROWNIK www.airport-dubrovnik.hr

RIJEKA www.rijeka-airport.hr

SPLIT www.split-airport.hr

ZADAR www.zadar-airport.hr

AARHUS www.aar.dk

KOPENHAGA www.cph.dk

TURKU www.finavia.fi/airports/airport_turku

BARCELONA www.barcelona-airport.com

GIRONA www.girona-airport.net

AMSTERDAM www.schiphol.com

EINDHOVEN www.eindhovenairport.com

CORK www.corkairport.com

DUBLIN www.dublinairport.com

BERLIN www.berlin-airport.de

DORTMUND www.dortmund-airport.de

FRANKFURT www.frankfurt-airport.de

HAMBURG-LUBEKA www.fhl-web.de

KOLONIA-BOHN www.koeln-bonn-airport.de

MONACHIUM www.munich-airport.de

PARYŻ-BEAUVAIS www.aeroportbeauvais.com

AUSTRIA / AUSTRIA

CHORWACJA / CROATIA

DANIA / DENMARK

FINLANDIA / FINLAND

HISZPANIA / SPAIN

HOLANDIA / NETHERLANDS

IRLANDIA / IRELAND

NIEMCY / GERMANY

FRANCJA / FRANCE

ALESUND www.avinor.no

BERGEN www.avinor.no/en/airport/bergen

HAUGESUND www.avinor.no/en/airport/haugesund

KRISTIANSAND www.avinor.no/en/airport/kristiansand

OSLO www.osl.no

OSLO-RYGGE www.en.ryg.no

OSLO-TORP www.torp.no

STAVANGER www.avinor.no/en/stavanger

TRONDHEIM www.avinor.no/en/airport/trondheim

GÖTEBORG www.goteborgairport.se

MALMÖ-STURUP www.lfv.se/sv/Malmo

SZTOKHOLM-SKAVSTA www.skavsta.se

BIRMINGHAM www.birminghamairport.co.uk

BRISTOL www.bristolairport.co.uk

DONCASTER-SHEFFIELD www.robinhoodairport.com

EDYNBURG www.edinburghairport.com

GLASGOW-PRESTWICK www.gpia.co.uk

LEEDS-BRADFORD www.leedsbradfordairport.co.uk

LIVERPOOL www.liverpoolairport.com

LONDYN-LUTON www.london-luton.co.uk

LONDYN-STANSTED www.stanstedairport.com

MANCHESTER www.manchesterairport.co.uk

MEDIOLAN-BERGAMO www.sacbo.it

RZYM-CIAMPINO www.adr.it

KRAKÓW www.krakowairport.pl

LUBLIN www.portlotniczy.lublin.pl

RZESZÓW www.rzeszowairport.pl

WARSZAWA www.lotnisko-chopina.pl

WARSZAWA - MODLIN www.modlinairport.pl

WROCŁAW www.airport.wroclaw.pl

ZIELONA GÓRA www.lotnisko.lubuskie.pl

NORWEGIA / NORWAY

SZWECJA / SWEDEN

WIELKA BRYTANIA / GREAT BRITAIN

WŁOCHY / ITALY

POLSKA / POLAND

GLASGOW-PRESTWICK

DUBLIN

LIVERPOOL

LONDYN-LUTONBRISTOL

PARYŻ-BEAUVAIS

EINDHOVEN

HAMBURG-LUBEKA

KOPENHAGAMALMÖ - STURUP

SZTOKHOLM-SKAVSTA

GDAŃSK

OSLO-TORPSTAVANGER

KRISTIANSAND

GÖTEBORG

OSLOOSLO-RYGGE

BERGEN

HAUGESUND

TRONDHEIM

ALESUND

TURKU

KOLONIA-BONNFRANKFURT

BARCELONA

MEDIOLAN-BERGAMO

RZYM-CIAMPINO

LONDYN-STANSTED

DONCASTER-SHEFFIELD

LEEDS-BRADFORD

CORK

EDYNBURG

DORTMUND

BERLIN

WARSZAWA

LUBLIN

WROCŁAW

ZIELONA GÓRA

AMSTERDAM

ZADAR

SPLITDUBROWNIK

RIJEKA

MANCHESTER

SALZBURG

AARHUS

KRAKÓW

GIRONA

MONACHIUM

BIRMINGHAM

Page 123: Live&Travel 01 2014

FLIGHT DESTINATIONS

GLASGOW-PRESTWICK

DUBLIN

LIVERPOOL

LONDYN-LUTONBRISTOL

PARYŻ-BEAUVAIS

EINDHOVEN

HAMBURG-LUBEKA

KOPENHAGAMALMÖ - STURUP

SZTOKHOLM-SKAVSTA

GDAŃSK

OSLO-TORPSTAVANGER

KRISTIANSAND

GÖTEBORG

OSLOOSLO-RYGGE

BERGEN

HAUGESUND

TRONDHEIM

ALESUND

TURKU

KOLONIA-BONNFRANKFURT

BARCELONA

MEDIOLAN-BERGAMO

RZYM-CIAMPINO

LONDYN-STANSTED

DONCASTER-SHEFFIELD

LEEDS-BRADFORD

CORK

EDYNBURG

DORTMUND

BERLIN

WARSZAWA

LUBLIN

WROCŁAW

ZIELONA GÓRA

AMSTERDAM

ZADAR

SPLITDUBROWNIK

RIJEKA

MANCHESTER

SALZBURG

AARHUS

KRAKÓW

GIRONA

MONACHIUM

BIRMINGHAM

Szczegółowy rozkład połączeń znajdą Państwo na stronie: Detailed flight schedule available on: www.airport.gdansk.pl/schedule/departures-schedule

?

Page 124: Live&Travel 01 2014

GODZINY OTWARCIA TERMINALU MIASTOKasy Biletowe Lotniska otwarte są: pn.–pt. 09:00 – 17:00w sob. 10:00 – 14:00 i niedz. – nieczynneCheck in: pn-ndz 9:00 – 17:00

KONTAKT:ul. Heweliusza 13-1780-890 GdańskKasy Biletowe Lotniska Tel. +48 58 526 88 00, +48 58 526 88 03 Fax: +48 58 526 88 01 e-mail: [email protected] +48 58 526 88 04

OPENING HOURS OF CITY TERMINAL:Airport Ticket Office: Monday–Friday 9am–5pm

Saturday 10am–2pm and Sunday - closed Check in: Monday–Sunday 9am–5pm

CONTACT: ul. Heweliusza 13-1780-890 GdańskAirport Ticket Office: tel. +48 58 526 88 00, +48 58 526 88 03 | fax: +48 58 526 88 01 e-mail: [email protected] Check-in: +48 58 526 88 04

TERMINAL MIASTO TO:

CITY TERMINAL MEANS:

?

• licencjonowane biuro IATA, członek Polskiej Izby Turystyki

• komfortowa odprawa na 24 godziny przed odlotem (do 3 godzin przed odlotem dla pasażerów z bagażem rejestrowanym* i do 4 godzin dla pasażerów z bagażem rejestrowanym linii WizzAir oraz do 1,5 godziny dla pasażerów z bagażem nierejestrowanym)

• minimum niezbędnych formalności

• możliwość zakupu biletów na dowolną trasę, dowolnych linii lotniczych oraz wykupu ubezpieczenia

• dogodna lokalizacja w samym centrum miasta (naprzeciwko hotelu Mercure Hevelius)

• możliwość skorzystania z usług restauracji Kansai Sushi podczas oczekiwania

• więcej czasu w mieście

• uniknięcie konieczności dojazdu na lotnisko z ciężkimi bagażami

* nie dotyczy linii SAS, Ryanair, Finnair

• the accredited office of IATA, a member of Polish Chamber of Tourism

• comfortable check-in 24 hours before departure (up to 3 hours before departure for passengers with registered* baggage and up to 4 hours for passengers with registered baggage flying with WizzAir and up to 1.5 hours for passengers with unregistered baggage)

• minimum necessary formalities

• possibility of purchasing tickets for any route, by any airline or taking out insurance

• convenient location in the city centre (opposite Mercure Hevelius hotel)

• access to the services of Kansai Sushi restaurant while waiting

• more time in the city

• no necessity to get to the airport with heavy luggage

* n/a SAS, Ryanair, Finnair

fot.

ww

w.sx

c.hu

Page 125: Live&Travel 01 2014

CITY TERMINAL MEANS:

AKTUALNOŚCIPORTU LOTNICZEGO GDAŃSK IM. LECHA WAŁĘSY

GDANSK LECH WALESA AIRPORT NEWS

W 2013 roku Port Lotniczy Gdańsk im. Lecha Wałęsy utrzy-mał trzecią pozycję w Polsce pod względem liczby odprawio-nych pasażerów.

W  ciągu całego poprzedniego roku na gdańskim lotnisku odprawionych zostało 2 miliony 842 tysiące pasażerów. Jest to wynik o 2% mniejszy niż w roku 2012, kiedy statystyki popra-wiały Euro 2012 oraz działalność linii OLT Jetair. Jednocześnie w ciągu ostatnich 12 miesięcy na gdańskim lotnisku przełado-wano 4,9 milionów kilogramów ładunku cargo, co daje wzrost na poziomie 1,4%.

– Kryzys gospodarczy w  Europie, spowolnienie gospodar-cze w  Polsce i  bardzo wysoka 18-procentowa dynamika ruchu pasażerskiego w roku poprzedzającym to zjawiska, które miały wysoki wpływ na wyniki roku 2013. Analizując strukturę ruchu

lotniczego, cieszy nas obserwowana od  kilku lat stabilizacja na  poziomie ponad 30%, udziału przewoźników tradycyjnych w przewozach pasażerskich. Świadczy to o silnej pozycji rynko-wej w Gdańsku takich linii lotniczych, jak SAS, Lufthansa, LOT, Eurolot, czy Air Berlin – podsumował Tomasz Kloskowski, Pre-zes Zarządu Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy.

Cel na 2014 rok to przekroczenie 3 milionów pasażerów, czy-li osiągnięcie przeszło 5% wzrostu przewozów pasażerskich. – Wierząc w osiągnięcie niniejszego już rozpoczęliśmy rejestrację naszych pasażerów odbywających loty z naszego lotniska. W tym celu w obu terminalach (dla pasażerów odlatujących, ale i przy-latujących) rozstawione zostały specjalne urny wraz z ankietami dla  pasażerów (imię nazwisko, data i  nr lotu, kontakt). Jeden spośród 3 milionów naszych pasażerów wygra bardzo atrakcyj-ną nagrodę, wyjazd dla 4 osób do Madrytu, a  jedną z atrakcji będzie wizyta na stadionie podczas słynnych Gran Derbi tj. me-czu piłkarskim Real Madryt – FC Barcelona. Wszystkich więc zapraszamy do latania z i do Gdańska i życzymy szczęścia w lo-sowaniu – zachęca prezes Tomasz Kloskowski.

ENGLISH TEXT Almost three millions in 2013

In 2013, Gdansk Lech Walesa Airport maintained its third position in Poland in terms of the number of passengers it has operated.

2 million 842 thousand passengers were cleared at the airport within the whole last year. It is 2% fewer than in 2012, when the statistics were improved thanks to Euro 2012 and OLT Jetair activities. At the same time, 4.9 million kilograms of cargo were handled at Gdansk Airport within the last 12 months, which makes an increase by 1.4%.

“The economic crisis and Europe, economic slowdown in Po-land and very high 18-per cent passenger traffic dynamics in the previous year influenced the results in 2013 to a  consider-able extent. The analysis of air traffic structure reveals a positive trend continuing for several years already, namely the stabili-zation at a level of more than 30% and the share of traditional carriers in passenger transport. It proves the strong position of such air lines as SAS, Lufthansa, LOT, Eurolot or Air Berlin on the Gdansk market,” said Tomasz Kloskowski, Chairman of the Board of Gdansk Lech Walesa Airport.

The aim set for 2014 is exceeding the number of 3 million passengers and at the same time increasing passenger transport by more than 5%. “We believe in our success, so we have already started registering our passengers flying from the airport. With this in mind, both terminals (for departing and arriving pas-sengers) were equipped with special ballot boxes and question-naires to be completed by the passengers (full name, date, flight number and contact info). One of our 3 million passengers will win a very attractive prize – a trip to Madrid for 4 people, which will include for example a  visit to the stadium during famous El Clásico, that is a football match between Real Madrid and FC Barcelona. So we invite everyone to fly to and from Gdansk and wish you good luck in the draw,” says Chairman Tomasz Kloskowski.

Autobus 122 też dojedzie na lotnisko

Niecałe 3 miliony w 2013

Od 4 stycznia na gdańskie lotnisko dojeżdżają też miejskie au-tobusy linii 122.

Dzięki zmianie trasy autobusu 122 wygodny dostęp do Por-tu Lotniczego Gdańsk zyskają mieszkańcy północnych dzielnic miasta. Od 4 stycznia linia 122 prowadzi od przystanku Sopot Kamienny Potok SKM, przez al. Niepodległości i ul. 3 Maja w So-pocie, następnie „Drogę Zieloną” w Gdańsku, al. Grunwaldzką i ul. Słowackiego aż do lotniska. Warto zaznaczyć, że autobusy nie skręcają w stronę przystanku Gdańsk Wrzeszcz PKP.

Autobusy 122 będą kursować co 60 minut. Dokładniejsze informacje na temat rozkładu jazdy znaleźć można na stronie www.ztm.gda.pl.

ENGLISH TEXT

Bus Route 122 will reach airport

From 4 January, Gdansk Bus Route 122 will be another line to reach the airport.

Thanks to the recent change in its route, inhabitants of the northern districts of the city will gain comfortable ac-cess to Gdansk Airport. From 4 January, the 122 will be op-erating from the stop Sopot Kamienny Potok SKM through Niepodległości and 3 Maja streets in Sopot, Grunwaldzka and Słowackiego streets in Gdansk all the way to the airport. It is worth noting that the buses will not turn towards the stop Gdansk Wrzeszcz PKP.

Buses on this route will be running every 60 minutes. For de-tailed information about the schedules see www.ztm.gda.pl.

Page 126: Live&Travel 01 2014

Za bary z trzema milionami

Page 127: Live&Travel 01 2014

Za Portem Lotniczym Gdańsk im. Lecha Wałęsy kolejny dobry rok. Jednocześnie władze lotniska odważnie przeprowadzają

kolejne inwestycje, by być jeszcze atrakcyjniejszym partnerem na rynku lotniczym. O minionym roku i najbliższej przyszłości

na gdańskim lotnisku rozmawiamy z Prezesem Spółki Port Lotniczy Gdańsk Tomaszem Kloskowskim.

Rozmawiał: Jakub Milszewski Zdjęcia: Sylwester Ciszek

Zacznijmy od rynku: jedni mówią, że rynek lotniczy w Polsce się ustabilizował, inni twierdzą, że wciąż się rozwija. Jak to wygląda z Pańskiej perspektywy?Na pewno rozwija się dalej. Rok 2013 był okresem, który moż-na nazwać „sprawdzam”. Rynek jest na ten moment nasycony, przewoźnicy mają ograniczone możliwości, na dodatek mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym. W  związ-ku z  tym wszyscy zwierają szeregi i próbują budować zdrowe przedsiębiorstwa. Kryzys pomaga, bo wymusza bycie uważnym na rynku. Większe porty, które mają lepszą siatkę połączeń roz-wijają się coraz bardziej lub powtarzają wyniki z lat ubiegłych, co też jest sukcesem. Przecież 2012 to był rok rekordów dzię-ki Euro i OLT. Ale jednocześnie mniejsze porty z mniejszymi siatkami połączeń stają przed faktem likwidacji połączeń, co jeszcze bardziej osłabia ich pozycję. Przez to 2013 rok był zatem rokiem sprawdzania, weryfikacji.Patrząc na nasz północny rynek cieszę się, że udaje nam się po-zyskiwać dla Gdańska coraz więcej pasażerów z województw ościennych. Uważam to za dobry prognostyk na przyszłość. Szalenie istotny jest też fakt, że wychodzimy ze spowolnienia. Reasumując: rynek się rozwija, ale jednocześnie występują bar-dzo ciekawe zjawiska.

Lotnisko przyciąga pasażerów z innych województw. Jak zatem wygląda współpraca z innymi regionami z północy kraju?Nie mogę zdradzać naszego know-how. Mogę powiedzieć jedy-nie, że współpraca układa się doskonale. Te narzędzia, których używamy, skutkują tym, że prawie 30% naszych pasażerów po-chodzi z innych województw niż pomorskie.

Wiemy, że 2013 to był dobry rok dla Gdańska, ale z drugiej strony zawsze jest coś, co mogło się nie udać. Czy jest coś takiego, co na gdańskim lotnisku nie wyszło w zeszłym roku?Nie podchodzę do rzeczy w ten sposób. Jeżeli coś idzie nie tak to skupiam się na poprawianiu błędów, niż na rozpamiętywaniu. Dlatego trudno mi powiedzieć o porażkach. Na pewno chcieli-śmy osiągnąć w 2013 roku 3 miliony pasażerów. Zabrakło nam niewiele, głównie przez spowolnienie gospodarcze w Europie,

Polsce i w regionie. Można stwierdzić, że się nie udało, ale czy nasze statystyki są porażką? Zdecydowanie nie!

Zostańmy w takim razie przy pozytywach. Toczą się trzy duże inwestycje: Kolej Metropolitalna, rozbudowa terminala i zakup rękawów.Rękawy właściwie mamy na ukończeniu. Pod koniec pierw-szego kwartału będziemy je instalowali i uruchamiali. Rękawy będą perełką na rynku lotniczym w Polsce, bo będą przystoso-wane do obsługi m.in. samolotów typu Dash, czyli samolotów turbośmigłowych, których używa np. Eurolot. Jest to też bar-dzo ciekawe, bo samoloty te mają swoje schody, spuszczane na ziemię. Rękaw, który będzie je obsługiwał, musi mieć specjalną konstrukcję, bo musi mieć dziurę w podjeździe. Nasze rękawy, jako jedyne w kraju, będą przystosowane również do tego typu maszyn. W  ten sposób troszeczkę eksperymentujemy, zbiera-my doświadczenia. Jesteśmy dzięki temu pionierami na naszym rynku.Kolejna sprawa to rozbudowa terminalu pasażerskiego, co jest też związane z PKM. Umowa z NDI jest podpisana, plac budo-wy przekazany. To kolejne duże wyzwanie, bo przecież mamy budynek, który trzeba połączyć z dodatkową częścią. A to jest konstrukcja stalowa, skręcenia, szklane elewacje. Budowlańcy muszą to zrobić tak, żeby żadna szyba nie pękła. W połowie roku 2015 chcemy to połączyć z Koleją Metropolitalną. Przy-stanek będzie połączony z  terminalem rękawem, tym samym można będzie przejść suchą stopą z pociągu do samolotu. Pracujemy też nad podniesieniem standardów związanych z podniesieniem kategorii operacyjnej Lotniska potocznie na-zywanymi ILS. Inwestycja jest projektowana, w połowie roku, może pod koniec rozpisane zostaną przetargi. To bardzo duże wyzwanie, bo instalacja systemu musi się odbyć nocami, żeby nie blokować ruchu samolotów. Obecnie rozmawiamy z prze-woźnikami, żeby wszystko dopiąć na ostatni guzik.

Czy rozbudowa terminalu była koniecznością, czy skorzystaliście z okazji?Planowaliśmy ją od samego początku. Dokładnie taka miała być pierwotna rozbudowa, mieliśmy jednak problem z własno-ścią ziemi. W pewnym momencie doszło do nas, że nie damy

Page 128: Live&Travel 01 2014

rady się dogadać z ówczesnym właścicielem, więc przygotowa-liśmy wariant B. Dziś część przylotowa znajduje się w starym terminalu. To źle, ponieważ standard obiektu w starym budyn-ku jest niższy, niż w nowym. Pasażer przylatujący z zagranicy widzi stary terminal. Pyrrusowym zwycięstwem jest to, że kie-dy kilka dni później ten sam pasażer będzie wylatywał, to zoba-czy nowy. Dlatego uważam, że to był obowiązek i konieczność, żeby jeszcze rozbudować terminal, nie zaś okazja. Bardzo się cieszę, że udało nam się to spiąć finansowo. Dosta-liśmy na inwestycje 200 milionów z Unii, ale pozostałą część – 350 milionów – pokrywamy jako przedsiębiorstwo. Żaden właściciel nam tego nie gwarantuje, nie poręcza. Krótko mó-wiąc: instytucje finansujące widzą w  nas rzetelnego partnera. Skuteczne refinansowanie programu inwestycyjnego to chyba nasz największy sukces w rok 2013.

W kolejnych latach nastąpi spokój? Nie będzie kolejnych łopat wbijanych w ziemię na lotnisku?To będzie po trochu lizanie ran, bo będziemy spłacać inwesty-cje. Dużym projektem, jaki nas czeka, jest Airport City. My wnosimy do tego grunty, które są naszą własnością, ale poza tym nie zamierzamy się angażować finansowo, bo skupiamy się na spłatach tego, co pożyczaliśmy. Grunty są kapitałem, ich cena wzrośnie wraz z  uruchomie-niem PKM – Airport City stanie się atrakcyjną lokalizacją dla biznesu.

W 2014 osiągnięcie 3 miliony pasażerów?Musimy. Będziemy mieli krew na zębach, ale to zrobi-my (śmiech). Oczywiście wiąże się to nie tylko z zaletami, bo przekraczając 3 miliony pasażerów będziemy musieli zgodnie z przepisami zatrudnić więcej osób, np. strażaków. Z psycho-logicznego i PR-owego punktu widzenia przekroczenie granicy 3 milionów to super sprawa, z kosztowego już niekoniecznie. Ale jest to etap w rozwoju, to jest nasz cel, bierzemy się z nim za bary.

W związku z inwestycjami zwiększy się zapewne siatka połączeń. W którą stronę? Czy Port stara się o połączenia w jakimś konkretnym kierunku?Siatka będzie się rozwijała w konkretnych kierunkach, nieza-leżnie od naszych marzeń. Dyktuje to przede wszystkim rynek. Leżymy na północy kraju, więc połączenia na północ muszą przeważać. Trzy główne rynki to: Skandynawia, ze względu na nasze położenie, Wyspy Brytyjskie ze względu na emigrację, która się dokonała, Niemcy ze względu na powiązania gospo-darcze i sentyment Niemców do Gdańska. Będą się rozwijały na pewno perełki, czyli ciepłe kierunki, pojedyncze tanie połą-czenia do Włoch czy Hiszpanii. Kluczowym projektem na rok 2014 jest dla nas projekt Eurolo-tu – powiązanie Gdańska z biznesowymi punktami w Europie. Są już nowe połączenia na zachód, są Helsinki, które pozwa-lają dostać się na wschód. Będą jeszcze inne destynacje. Kolej-na sprawa to testowanie rynku lokalnego przez Ryanair, czyli połączenie z Gdańska do Modlina. Ten przewoźnik sprawdza dwie najlepsze trasy w kraju: Gdańsk – Warszawa i Wrocław – Warszawa. Jeśli okaże się, że jest w nich wystarczający poten-cjał, będziemy mieli dalszy rozwój.O transatlantykach natomiast zapomnijmy. Rynek zmierza do polityki hubowej, porty lotnicze się specjalizują. Duże lotniska

obsługują duże, 500-osobowe samoloty, które latają za ocean. Te lotniska mają specjalną infrastrukturę. Gdybyśmy my mieli taką, to stałaby nieużywana, podnosiła koszty utrzymania. Nie ma się co obrażać, że będziemy dowożeni do największych lot-nisk i stamtąd ekspediowani za Atlantyk.Wschód natomiast to największa zagadka, spoglądamy tam uważnie od kilku lat. Obecnie nie ma tam rynku, jest regulacja. Uwolnienie regulacji to z kolei kwestia polityki. Jeśli zaś cho-dzi o siłę nabywczą, to rynki wschodnie są stosunkowo biedne. Sprawdził to m.in. WizzAir. Penetracja tych rynków jest po-wolna. Jest to oczywiście interesujący kierunek na przyszłość, ale to musi trochę jeszcze potrwać.

ENGLISH TEXT

To grips with three millions

Another good year is behind Gdansk Lech Walesa Airport. At the same time, the Airport authorities bravely realize new investments to become an even more attractive partner on the air market. We talk about the past year and the nearest future of the Airport in Gdansk with Tomasz Kloskowski, Chairman of the Board of Gdansk Lech Walesa Airport.

Page 129: Live&Travel 01 2014

Let us begin with the market. Some say that the air market in Poland has stabilized, while others claim it is still under development. What does it look like from your point of view?It is certainly still developing. The year 2013 was a period we could call a  test. The market has now become saturated: the carriers have limited possibilities and, what is more, we have to face a slowdown in the economy. So everyone tries to close ranks and start healthy companies. Crisis can be helpful – it ex-torts vigilance. Larger ports with a better connections network develop even more or repeat their results from the last years, which is also a success. After all, 2012 was a record-breaking year thanks to Euro and OLT. But at the same time smaller ports with a more limited connections network have to close some connections, which in turn enfeebles their position to a  greater extent. This is why 2013 was a  year of tests and verification.When I look at our northern market, I am happy that Gdan-sk manages to win over more and more passengers from the neighbouring regions. I  consider it a  good signal for the fu-ture. The fact that we managed to overcome the slowdown is extremely important. To sum up, the market is expanding but at the same time it is not devoid of some very interesting phenomena.

The Airport attracts passengers from other regions. So what does your cooperation with the areas located in the North of Poland look like?I cannot give away our know-how. I can only say that we get on very well. The tools we use result in the fact that almost 30% of our passengers come from other regions than the Pomeranian Voivodeship.

We know that 2013 was a good year for Gdansk. But there can always be something that went wrong. Was there anything that could not be considered a success in the last year?I do not approach things like that. If something goes wrong, I focus on correcting my mistakes, not on reminiscing. This is why I find it difficult to talk about failures. We certainly want-ed to operate three million passengers in 2013. And we were very close to this number but the economic slowdown in Eu-rope, Poland and the region put a spoke in our wheel. We can say that we did not succeed. But are our figures only a failure? Certainly not!

So let us focus on the positive. Tree big projects are currently under development: the Pomeranian Metropolitan Railway (PKM), the terminal expansion and the purchase of new airbridges.The airbridges are actually nearing completion. We are going to install and open them towards the end of the first quarter. They are going to be a gem on the Polish air market because they are adapted to handle for instance Dash airplanes, which are turboprop aircrafts used for example by Eurolot. It is also interesting because these planes have their own stairs lowered to the ground. The airbridge handling such planes needs a spe-cial construction with a hole in the access road. Our airbridges will be the only ones in the country adapted also to this kind of machines. This way, we are experimenting a bit and gaining

experience. And it makes us pioneers on our market.The next thing is the expansion of the passenger terminal, which is also connected with PKM. We have signed the agree-ment with NDI and handed over the construction site. This is another enormous challenge because we already have a build-ing that has to be connected with the additional part. And it is a steel construction with twists and glass elevations. The builders have to ensure that no pane breaks. We want to con-nect it with the Metropolitan Railway in the middle of 2015. The stop will be joined to the terminal with an airbridge so that the passengers will be able to move from the train to their plane dry-shod.We are also working on raising the standards connected with improving the Airport operation category commonly known as ILS. The investment is currently planned. We will put it out to tender in the middle of the year or perhaps towards its end. This is a great challenge because we have to install the system at nights so that we would not block the air traffic. We are cur-rently negotiating with the air carriers to button everything up.

Is it necessary to expand the terminal or did you just seize the opportunity?We were planning this investment since the very beginning. This is what the original expansion was to look like but we had a problem with land ownership. And then we heard that we would never come to an agreement with the owner so we prepared a plan B. Today, the arrival area is located in the old terminal, which is a bad solution. The old building is of lower standard than the new one. So when a passenger from abroad comes, he sees the old terminal. It is just a pyrrhic victory that when several days later the same passenger leaves, he will see the new building. So I think it was our duty and a necessity to expand the terminal, not just an opportunity.I am very pleased that we have managed to afford it. We were granted 200 million zlotys from the EU for the investment, but we had to pay the remaining part, 350 million zlotys, ourselves, as a  company. Nobody has given us any guarantee. In short, financial institutions see a reliable partner in us. I  think that the effective refinancing of our investment programme was our greatest success in 2013.

Are the next years going to bring some peace? You will not dig next spades in the ground near the Airport, will you?We will in a way lick our wounds and pay off the investments. Airport City is a large project that is still ahead of us. We just give some land we own for the sake of the project but we are not planning financial involvement. We must focus on repay-ing what we have borrowed.Land is capital, and its price is going to increase when PKM is opened. Airport City will become an attractive business venue.

Are you going to operate three million passengers in 2014?We have to. We will work our guts out but we will succeed. (Laughs) Still, such an achievement brings about not only ad-vantages. Having exceeded the number of three million pas-sengers, we will have to obey the law and employ more people, for example firefighters. From the psychological and PR points of view, three million passengers is a great thing. But it is not

Page 130: Live&Travel 01 2014

Port Lotniczy Gdańsk im. Lecha Wałęsy oferuje szeroki zakres usług VIP. Do skorzystania z oferty zapraszamy pasażerów podróżujących samolotami rejsowymi oraz prywatnymi, zarówno w ruchu krajowym jak i międzynarodowym.

W ramach usługi VIP zapewniamy Państwu:• osobny, dyskretny punkt kontroli bezpieczeństwa,• kompleksową odprawę biletowo – bagażową, celną oraz paszportową,• komfortowe warunki do wypoczynku bądź efektywnej pracy

podczas przebywania w Saloniku VIP,• bogatą ofertę artykułów spożywczych oraz napojów,• możliwość skorzystania z bezprzewodowego Internetu, urządzeń biurowych,

TV, a także przeprowadzenia ważnych rozmów w osobnym pomieszczeniu,• indywidualny transport do/z samolotu,• możliwość skorzystania z miejsc parkingowych w sąsiedztwie Saloniku VIP.

Odlatujesz lub przylatujesz - skorzystaj z usług VIP Departuring or arriving - use the VIP service

Gdansk Lech Walesa Airport offers a vast range of VIP services. The offer is dedicated to passengers of sched-uled and private flights on domestic and international routes.

VIP services offer:• a private, discreet security control point,• complex check-in, customs clearance and passport control, • comfortable condition for rest or efficient work at the VIP Lounge, • a rich selection of groceries and drinks, • a possibility of using Wi-Fi, office devices, TV, or holding serious talks in

a private room, • individual transport to/from the aircraft,• a possibility of using parking places neighbouring the VIP Lounge.

Dodatkowe informacje można uzyskać pod następującym numerem telefonu: +48 608 047 635 [email protected]

VIP SERVICES

www.airport.gdansk.pl

For more information please call: +48 608 047 635 [email protected]

REKLAMA

the case from the financial perspective. But this is just a step in our development. It is our aim and we get to grips with it.

Your connections network will certainly expand together with the investments. To which direction? Does the Airport try to launch flights to particular destinations?The network will expand in particular directions independent-ly of our dreams. It is the market that dictates the conditions. We are located in the North of Poland so connections to the North must predominate. The three main markets include: Scandinavia because of our location, the British Isles because of emigration, and Germany because of our economic links and Germans’ attachment to Gdansk. We are definitely go-ing to develop our gems, that is warm countries, single cheap flights to Italy or Spain.The key project for 2014 prepared by Eurolot consists in con-necting Gdansk to important business points in Europe. There are already new connections to the West and there is Helsinki, which helps to get to the East. And there are going to be other destinations. Testing the local market by Ryanair is anoth-er thing. The carrier will fly between Gdansk and Modlin. It

checks two best routes in the country: Gdansk – Warsaw and Wroclaw – Warsaw. If it turns out that their potential is suffi-cient, we will see further development.But we have to forget transatlantic flights. The market heads towards a hub policy, airports keep specializing. Large ports handle big aircrafts which can take 500 passengers overseas. And these ports have special infrastructure. If we had such infrastructure, it would be unused and increase maintenance costs. It’s no use taking offence that we will be taken to the biggest airports and shipped to America from there.But the East remains the biggest mystery. We have been ob-serving this direction quite carefully for several years. But cur-rently there is no market, just regulations. And regulations are a matter of politics. Moreover, as far as the spending power is concerned, eastern markets are comparatively poor. WizzAir was among the ones who checked it. It takes a lot of time to penetrate those markets. It is obviously an interesting direc-tion for the future but it will have to wait.

Page 131: Live&Travel 01 2014
Page 132: Live&Travel 01 2014