Księżna na Mokotowie Derby dla Nemezis Informacja daje zarobek! · 2019. 7. 10. · ISSN...

16
ISSN 1640–405X WYCHODZI OD 2000 ROKU Poseł w ogniu pytań Czyt. str. 6 Księżna na Mokotowie Informacja daje zarobek! Derby dla Nemezis Czyt. str. 8 Czyt. str. 13 Czyt. str. 10 11 lipca 2019 czasopismo bezpłatne Nr 26 (967) Czyt. str. 4

Transcript of Księżna na Mokotowie Derby dla Nemezis Informacja daje zarobek! · 2019. 7. 10. · ISSN...

  • ISS

    N 1

    64

    0–4

    05

    X

    W

    YC

    HO

    DZ

    I OD

    20

    00

    RO

    KU

    Poseł w ogniu pytań

    Czyt. str. 6

    Księżna na Mokotowie Informacja daje zarobek!Derby dla Nemezis

    Czyt. str. 8 Czyt. str. 13 Czyt. str. 10

    11 lipca 2019 czasopismo bezpłatne Nr 26 (967)

    Czyt. str. 4

  • 2

    W XXI wieku modne – i wy-godne – jest codzienne,względnie conocne, „sie-dzenie na fejsie”. To trochę tak jaksiadywanie na sedesie w celach wy-dalniczych. A „fejs”, czyli Facebookrównież jest przydatny do wydala-nia – cokolwiek nam się w naszychmózgach przetrawi. W dodatkujest to po większej części wydalaniepubliczne. Czynność ta wkompo-nowała się wprost znakomicie wobecny świat, będący przecież „glo-balną wioską”. Między innymidzięki Facebookowi wiem, że naszsąsiad z Ursynowa, jeszcze całkiemniedawno redaktor naczelny tygo-dnika „Pasmo”, mający świetnepióro Jacek Krawczyk bawił nie-dawno w Magdalence na spotka-niu z czytelnikami swojej książki„Róża na chodniku”, której frag-menty przeczytała publiczności zwielką ekspresją Jolanta Mrotek--Grudzińska, najprawdziwsza di-va sceny i estrady.

    N iezawodny towarzysz ży-cia Facebook dostarcza miteż miłego widoku, jakimsą zaskakujące zdjęcia innego na-szego sąsiada, arcyinteligentnegowspółpracownika „Passy”, repre-zentanta pierwszego pokoleniaelektroników Bogusława Lasockie-go, który lubi polować na ptaki,tylko nie za pomocą strzelby, aleobiektywu i łupy z tego polowaniabywają obfite. Od burmistrza Ur-

    synowa Roberta Kempy z kolei do-wiaduję się na Facebooku o jegonajświeższych poczynaniach za-wodowych i nie muszę w związkuz tym czytać biuletynu urzędowe-go dzielnicy. Moje wnuczki infor-mują urbi et orbi o swoim kolej-nym wygłupie, jakkolwiek – jakoprzedstawicielki pokolenia cywili-zacji obrazkowej – zdecydowaniewolą objawiać się na Instagramie.

    F acebook wszelako wciąż po-zostaje bardzo ważną plat-formą komunikowania siędla wielu osób i instytucji. Z przy-jemnością obserwuję więc, co po-rabiają moi znajomi i przyjacielew Brazylii, Stanach Zjednoczo-nych, Kanadzie, Australii oraz wMiędzyrzecu Podlaskim i wzru-szam się wieściami od pewnegoChińczyka, z którym na zmianęeksploatowaliśmy siedem lat te-mu znakomitego Steinwaya, sto-jącego w basemencie akademikaUniwersytetu Londyńskiego,gdym pracował dla potrzeb Prze-glądu Sportowego na IgrzyskachOlimpijskich 2012.

    Z nie mniejszą satysfakcją za-uważam niemieckojęzyczneposty jednej młodej Chinki,z którą w 2015 przegadałem w sa-molocie całą drogę z Frankfurtudo Pekinu, słysząc zresztą po razpierwszy w życiu przedstawicielkęChRL biegle władającą językiemnaszych zachodnich sąsiadów, apracującą naukowo na jednym zuniwersytetów RFN.

    K rótko mówiąc, Facebook –podobnie zresztą jak innesocial media – stał się dlawspółczesnych namiastką życia to-warzyskiego, prowadzonego wirtu-alnie, bez potrzeby wydawania ka-sy na wystawne przyjęcia. Z tymwiększym zdumieniem zapewnemusiał być przyjęty kilka dni te-

    mu apel współzałożyciela firmyApple – Steve’a Wozniaka, nawołu-jącego, by jak najszybciej spieprzaćz Facebooka, bo to jedna wielkazaraza. A posiadanie konta natymże od razu wystawia nas wszel-kiej maści złoczyńcom, podsłuchu-jącym facebookową klientelę,przede wszystkim zaś wnikającymw nasze dane osobowe w celu uczy-nienia z nas obiektu ataków rekla-mowych. Wozniak, Amerykaninmający korzenie polsko-irlandz-ko-niemiecko-angielskie, z pewno-ścią wie, co mówi. Tym bardziej,że jego słowa nie są bynajmniej ja-kąkolwiek nowiną.

    J uż parę lat temu Steve stwier-dził, że posiada na Facebo-oku aż 5000 „znajomych”,których w ogóle nie zna. Poza tymsłusznie zauważył, że dla wieluosób realne życie przestało byćważne, tak ich wchłonęła wirtu-alna magia Facebooka. Dlategozdecydował się już w kwietniuubiegłego roku na likwidację swe-go facebookowego konta. Pewniedoszedł do wniosku że twórca Fa-cebooka Mark Zuckerberg nie mo-że być jak sam Pan Bóg, dostrzega-jący wszelkie szczegóły z każdegożycia ludzkiego. Całkowicie zga-dzam się z Wozniakiem, bo uwa-

    żam że Facebook nie powinien peł-nić roli Faceboga. Niektórzy, jaknp. redaktorzy tygodnika „Nie”próbują nawet robić sobie z tego ja-ja, sugerując, że w wersji dla pol-skich Żydów wynalazek Zucker-berga powinien nazywać się Pejs-book. I akurat – z uwagi na po-chodzenie redaktora naczelnegotego czasopisma – nikt nie powie,że to ironiczny antysemityzm.

    T rochę już zdążyliśmy zapo-mnieć o skandalu, jaki wy-buchł gdy w ubiegłym rokuokazało się, że dane 87 milionówużytkowników Facebooka wycie-kły do Cambridge Analytica i wy-

    korzystano je bez zgody tych osóbdo celów komercyjnych. Nawetsam Mark został ze swojej prywat-ności okradziony. No cóż, Facebo-ok to w sumie co najmniej dwa mi-liardy klientów. To wielki interes,zdaniem kongresmenów USA na-zbyt zmonopolizowany przez Zuc-kerberga, panującego też nad zwią-zanymi z firmą Facebook Messen-gerem, WhatsAppe’m i Instagra-mem. Monopolista Mark był roktemu przed Kongresem przesłuchi-wany, bijąc się w piersi, że czegośtam nie dopilnował, ale w końcunawet włos nie spadł mu z głowy. Itak Bogiem a prawdą, ten nie-odrodny syn Doliny Krzemowej madziś większy wpływ na nas, fejsbu-kowiczów, niż Jezus miał kiedyśna swoich uczniów.

    F acebook zarabia rocznie 40mld dolarów, korzystając znaszych danych, a my się cie-szymy, że można sobie tak łatwo ibez żadnych kosztów poprzez tomedium skontaktować się z nie-ograniczoną liczbą znajomych inieznajomych. Jak miło, gdy naosobistym e-mailu wykwita naminformacja, że ciocia Zosia lub wu-jek Włodek mają akurat tego dniaurodziny. Nie musimy sami o ta-kich rocznicach pamiętać. Niedłu-go dojdzie pewnie do tego, że paniebędą dowiadywać się z Facebooka,kiedy mają okres. WszędobylskiFejs to dziś nasz nowy Big Brother.

    C zy musimy już się z tym po-godzić, czy raczej wolimydołączyć do buntownikaWozniaka (Woz’a – jak go nazy-wają poufale)? Poniekąd mamywybór. Wciąż bowiem można ko-rzystać z cokolwiek archaicznejNaszej Klasy.

    M A C I E J P E T R U C Z E N K OP A S S M I TA

    n a c z e l n y @ p a s s a . w a w . p l

    MM ii ęę dd zz yy FF aa cc ee bb oo oo kk ii ee mm aa FF aa cc ee bb oo gg ii ee mmMM ii ęę dd zz yy FF aa cc ee bb oo oo kk ii ee mm aa FF aa cc ee bb oo gg ii ee mm

    RYS. PETRO/AUGUST

  • 3

  • 4

    W minioną niedzielę burmistrz dzielnicy Ursynów Robert Kempa zainaugurowałkolejną edycję „Muzycznego Lata na Ursynowie”. Tegoroczny cykl plenerowych kon-certów rozpoczął występ obchodzącej w tym roku jubileusz 40-lecia działalnościGrupy VOX, czyli Witold Paszt, Jerzy Słota i Dariusz Tokarzewski.

    Występ tej kultowej kapeli lat 80-tych porwał mieszkańców Ursynowa, którzy pomimo chłodnej au-ry bardzo licznie przybyli na koncert i swoim entuzjazmem rozgrzali atmosferę do czerwoności. Pu-bliczność pożegnała artystów owacją na stojąco.

    Skoro występ Grupy VOX tak bardzo się ursynowianom spodobał, to trzeba to potraktować jako naj-lepszą recenzję. No cóż – vox populi, vox Dei... I nic, tylko zapraszać na Ursynów więcej tak lubianychartystów.

    Jako suport przed występem gwiazdorskiego zespołu zaprezentował się boski Nicola Palladini, prze-nosząc publiczność w przeszłość pustych półek sklepowych i artykułów na kartki, którym jednocze-śnie towarzyszyły szlagiery dyskotekowe takie jak: „Acapulco”, „Tora, Tora”, „Cheri Cheri Lady”,„Mamma Maria”… Rozśpiewana i roztańczona publiczność długo nie puszczała artysty ze sceny, nu-cąc z nim niezapomniany przebój Italodisco – „Felicita”.

    Ten retrospektywny koncert to mocny początek muzycznego lata, podczas którego będziemy mie-li okazje do wspaniałej zabawy, na przygotowanych przez dzielnicę Ursynów kolejnych piętnastu kon-certach. Pełen program pozostałych koncertów można znaleźć na stronie ursynow.pl lub w Ursynow-skim Informatorze Kulturalnym.

    Urząd Dzielnicy Ursynów informuje, żew dniach 4-26 lipca na terenie placówzabaw administrowanych przez ZarządDzielnicy oczyszczana będzie nawierzch-nia piaskowa. Place zabaw będą zamy-kane w momencie rozpoczęcia prac zoczyszczania piasku.

    Prace odbywać się będą na placach zabaw wParku im. Romana Kozłowskiego, w Parku „Lasek

    Brzozowy” (mały plac zabaw), przy ul. Bacewi-czówny – plac zabaw dla dzieci starszych orazprzy ul. Kajakowej.

    Tymczasem można już korzystać z niedawnootwartych placów zabaw, między innymi w Par-ku „Lasek Brzozowy” (duży plac zabaw), w ParkuPrzy Bażantarni przy ul. Jeżewskiego (linarium),przy ul. Cybisa oraz przy ul. Bacewiczówny dladzieci małych. Wszelkie prace zostały już tam za-kończone.

    Początek Muzycznego Lata

    Vox populi, vox Dei!

    Trwają prace na wybranych placach

    Śniadanie z burmistrzemNiedzielny Targ Zdrowej Żywności na Ursynowie jest organizowany dzięki poparciu 2 758 osób,

    które w głosowaniu na projekty Budżetu Partycypacyjnego zdecydowały o realizacji tego pomy-słu. Najbliższy Targ odbędzie się 14 lipca w godz. 9.00 -14.00 (na parkingu przy Ratuszu). W jegotrakcie w godz. 10.00-12.00 mieszkańców Ursynowa zaprasza się na Śniadanie z burmistrzem Ro-bertem Kempą, które będzie połączone z degustacją tradycyjnych i regionalnych wyrobów.

    – Zapraszamy Państwa bardzo serdecznie. Degustując różne produkty, będziemy mogli sobie po-rozmawiać o nurtujących Państwa sprawach. Spędzimy razem, mam nadzieję, dwie miłe godzi-ny – mówi burmistrz dzielnicy Robert Kempa.

    Na Targu będzie można również kupić bezpośrednio u wytwórców wartościową żywność pro-dukowaną według tradycyjnych receptur, bez sztucznych dodatków i konserwantów, naturalne so-ki, miody, sery, ryby i wiele innych produktów.

    Kolejne targi odbędą się: 21 lipca, 11 sierpnia, 15 września, 29 września, 13 października i 20października.

    Lody to sprawdzony spo-sób Polaków na radzeniesobie ze złym humorem,ale jemy je również wprzypływie radości, wważnych chwilach orazwyjątkowych miejscach –wynika z przeprowadzo-nego przez markę Koralbadania na temat prefe-rencji lodowych Polaków.

    Niemal wszyscy Polacy, bo aż92%, są zdania, że jedzenie lo-dów poprawia im nastrój. Na py-tanie o uczucia z jakimi kojarząsię lody, 9 na 10 respondentówwskazało radość, kolejne miej-sca zajęła przyjaźń i miłość. Lodytowarzyszą nam zatem w naj-ważniejszych chwilach i pozosta-ją we wspomnieniach na zawsze.

    Lody, szczególnie w Polsce,stały się niemal kultowym dese-rem kojarzonym z latem, plażą,beztroską i wakacjami. Wewspomnieniach Polaków najczę-ściej pojawiają się jako nagrodapo zakończeniu roku szkolnego,ważnym wyjściem z rodzicami

    do kawiarni i czasem nad pol-skim morzem. Badania pokazu-ją, że 47% Polaków za wyjątko-wy smak sprzed lat uważa wła-śnie lody śmietankowe na paty-ku. Dane te pokazują, że lodynie są tylko zwykłą słodką prze-kąską, ale wywołują u nas wyjąt-kowe uczucia i przenoszą nas wczasy beztroskiego dzieciństwa.

    Lody sprawiają, że jesteśmyszczęśliwi i radośni –zdecydo-wana większość Polaków lodykojarzy właśnie z uczuciem rado-ści i niemal wszyscy badani uwa-żają, że są doskonałym sposo-bem na poprawę nastroju. Takątezę potwierdzają badania prze-prowadzane przez Kantar Pol-ska na zlecenie marki Koral. Zde-cydowana większość Polakówjest zdania, że jedzenie lodówpoprawia im nastrój – taką odpo-wiedź wskazało 92% ankieto-wanych. Zapytani – z jakimiuczuciami kojarzą im się lody (zmożliwością wyboru 3 odpowie-dzi) – najczęściej wymieniali ra-dość (91%). Dla niespełna po-

    łowy (47%) lody to przyjaźń, adla 31% nawet miłość. Pojawiłysię też wskazania na uczucie tę-sknoty, które z lodami kojarzysię 12% badanych, być może jestto właśnie wspomniana tęskno-ta za dzieciństwem. Pozostałe,wymieniane spontanicznie uczu-cia to: przyjemność, relaks,ochłoda, wakacje, szczęście, spo-kój, wolność, beztroska, ulga,błogość oraz święto. Tylko 1%badanych nie kojarzy lodów zżadnym uczuciem.

    Na pytanie z jakim miejscemlub sytuacją kojarzą się Panu (i)lody, najczęstszym wskazaniembył spacer w parku (27%), wdrugiej kolejności plaża nad mo-rzem (19%), a w następnej ro-dzinne spotkania (16%), spotka-nia ze znajomymi (14%) orazwieczór w domu (11%). Dladwudziestolatków jedzenie lo-dów kojarzy się z przebywaniemze znajomymi (23%), a dla osóbz dziećmi poniżej 18 lat to czasspędzany na spacerach w parku(33%). O W

    Polacy poprawiają sobie humor lodami!

  • 5

  • 6

    Rozmawiamy z posłem na Sejm Marcinem Kierwińskim (Platforma Obywatelska)

    Jak nam reprywatyzację zamrożono...

    PPAASSSSAA:: JJaakkii bbyyłł ppoocczząątteekk ppaańńsskkiieejjbbłłyysskkoottlliiwweejj kkaarriieerryy ppoolliittyycczznneejj?? OOdd jjaa-kkiieeggoo sszzcczzeebbllaa zzaacczzyynnaałł ppaann ddzziiaałłaallnnoośśććpprroo ppuubblliiccoo bboonnoo ii jjaakk oonnaa pprrzzeebbiieeggaałłaa??

    MMAARRCCIINN KKIIEERRWWIIŃŃSSKKII ((PPllaattffoorrmmaaOObbyywwaatteellsskkaa)):: W dzisiejszej polityce sąznacznie bardziej błyskotliwe karieryod mojej (śmiech). Mogę jednak uczci-wie przyznać, że ciężko pracowałem,aby moja kariera polityczna intensyw-nie się rozwijała. Zaczynałem jako rad-ny m. st. Warszawy, później byłem wi-cemarszałkiem województwa, radnymsejmiku i ponownie wicemarszałkiemwojewództwa. Dużo pracy, ale naby-łem przy tym doświadczenia, które po-tem wykorzystywałem, gdy zostałemposłem. Następnie miałem przyjem-ność i zaszczyt pracować w rządzie pa-ni premier Ewy Kopacz. Mogę więc po-wiedzieć, że zaczynałem od spraw naj-bliższych mieszkańcom. Uważam, żeto jest właściwy kierunek, ponieważpracując w samorządzie, można roz-winąć w sobie empatię oraz umiejęt-ność słuchania mieszkańców. To w po-lityce – bez względu na to, o jakimszczeblu mówimy – jest najważniejsze.Politykę traktuję jako służbę.

    KKttoo jjeesstt ddllaa ppaannaa ppoolliittyycczznnyymm wwzzoo-rreemm?? MMaammyy nnaa mmyyśśllii nniiee ttyyllkkoo ppoollsskkąąsscceennęę ppoolliittyycczznnąą,, aallee rróówwnniieeżż śśwwiiaattoowwąą..

    Sięgnę po przykład jednego z gigan-tów XX wieku, czyli Winstona Churchil-la. Miał on cechy, które są w polityceszalenie istotne: odwagę, determina-cję, pewność siebie, bezkompromiso-wość oraz zdolność do pójścia pod prąd.Gdy widział cel, to działał nawet wbrewwłasnej partii politycznej, wbrew wła-snemu środowisku politycznemu, ro-biąc to ze świadomością, że ma rację.

    JJaakkiiee ppaann mmaa bbąąddźź mmiiaałł zzwwiiąązzkkii zzppoołłuuddnniioowwyymmii ddzziieellnniiccaammii WWaarrsszzaa-wwyy,, ggddzziiee zznnaajjdduujjee ssiięę ppaańńsskkii ookkrręęggwwyybboorrcczzyy??

    Z Warszawą związany jestem od uro-dzenia. Jak wcześniej wspomniałem,byłem w stolicy radnym oraz radnymsejmiku z okręgu obejmującego Moko-tów, Ursynów, Wilanów i Śródmieście.W poprzedniej kadencji startowałemdo Sejmu RP również z Warszawy. Je-śli chodzi o południe stolicy, to tutajkoncentrowało się wiele moich życio-wych aktywności. Wprawdzie urodzi-łem się na Karowej, czyli w Śródmieściu,ale z rodzicami mieszkałem na Wila-nowie, później, w 1979 r., przeprowa-dziliśmy się na Ursynów, gdzie mieszka-łem przez cały okres dzieciństwa i doj-rzewania – z krótkim epizodem miesz-kania na Mokotowie, choć to też połu-dnie Warszawy (śmiech). Teraz z żonąi dziećmi powróciłem na Wilanów. Mo-gę więc powiedzieć, że południowedzielnice Warszawy znam najlepiej. Ko-cham jednak całą Warszawę, to mojemiasto.

    WW cczzyymm MMaarrcciinn KKiieerrwwiińńsskkii jjeesstt lleeppsszzyyoodd rryywwaallii uubbiieeggaajjąąccyycchh ssiięę oo ppoosseellsskkiimmaannddaatt ww ttyymm ookkrręęgguu??

    Nie chcę porównywać się do konku-rentów. Uważam, że w polityce nie jestważne stałe porównywanie się do in-nych, a skuteczność w działaniu. Zamoje mocne strony uważam: znajo-mość spraw samorządowych, o czymjuż mówiłem, doskonałą znajomośćproblemów m. st. Warszawy, z czegowielokrotnie korzystałem, a także deter-minację i pracowitość w działaniu.

    CCzzyy ww PPllaattffoorrmmiiee OObbyywwaatteellsskkiieejj iisstt-nniieejjee kkoonncceeppccjjaa sskkuutteecczznneeggoo ddoottaarrcciiaaddoo mmłłooddyycchh wwyybboorrccóóww ii zzaacchhęęcceenniiaa iicchh,,żżeebbyy ppoosszzllii ggłłoossoowwaaćć,, mmaajjąącc nnaaddzziieejjęę,, żżeewwłłaaśśnniiee pprrooggrraamm PPllaattffoorrmmyy bbęęddzziiee oodd-ppoowwiieeddzziiąą nnaa ppoottrrzzeebbyy ppookkoolleenniiaa wwcchhoo-ddzząącceeggoo ww żżyycciiee zzaawwooddoowwee??

    Oczywiście. Z młodymi ludźmi trze-ba rozmawiać, ale zupełnie inaczej, po-nieważ oni mają inne potrzeby orazoczekiwania. Dzisiaj młodzi ludzie nieinteresują się bieżącą sytuacją społecz-no-polityczną. Tak jakby nie wierzyli, żetakże od ich głosu zależy kształt ota-czającego nas świata. Przede wszyst-kim trzeba z młodymi poruszać tematy,które ich bezpośrednio dotyczą alboszczególnie interesują. Chodzi m. in. okwestie mieszkaniowe, kwestie doty-czące korzyści wynikających z otwar-tych granic, pracy oraz o kwestie ochro-ny środowiska oraz wsparcie dla mło-dych matek.

    Dziś od PiS-u słyszymy, że jest pro-gram ciąża+, dzięki któremu kobiety wciąży dostaną bezpłatne leki. To jest do-kładnie to, co Platforma Obywatelskamówiła przed wyborami do Europar-lamentu. Cieszę się, że Jarosław Ka-czyński skopiował ten pomysł z nasze-go programu, bo to oznacza że pozarozdawnictwem pieniędzy, PiS nie manic do zaproponowania. Pozostaje za-tem pytanie o wiarygodność PiS, boprzecież to ten rząd doprowadził do sy-tuacji, że w tylu miejscach w Polsce niema standardów okołoporodowych. WXXI wieku kobiety rodzą w bólu, po-nieważ nie ma dostępu do znieczulenia,to wina polityków PiS i ich chorych ob-sesji. Brak słów!

    CCzzyy zzaa sspprraawwąą PPOO ddaa ssiięę wwrreesszzcciieeuucchhwwaalliićć „„dduużżąą”” uussttaawwęę rreepprryywwaattyy-zzaaccyyjjnnąą??

    Platforma Obywatelska złożyła w tejkadencji projekt dużej ustawy repry-watyzacyjnej, rozwiązującej wszelkieproblemy związane z tym ważnym spo-łecznym problemem, który dotyczy tak-że rozwoju miasta. Niestety, projekt ponegatywnym zaopiniowaniu przez ko-misję, w której większość miał PiS, tra-fił do „zamrażarki” marszałka Kuchciń-skiego. Nie sądzę, aby w tej kadencjiudało się tę sprawę jeszcze załatwić.Żałuje, że Platforma Obywatelska nie

    rozwiązała całkowicie tych problemów,gdy rządziła. No cóż, jeśli są sprawy,które dotyczą tylko Warszawy i jest ry-zyko, że mogą generować ogromnekoszty, często nie znajdują poparciawśród posłów z innych regionów Polski.Dziś należy potraktować tę kwestię ja-ko nauczkę, szczególnie w kontekścieafery reprywatyzacyjnej, która zostaławykorzystana przez PiS w cyniczny spo-sób, a może nawet w sposób zaplano-wany. Gdy Platforma Obywatelska bę-dzie rządzić, to ustawa reprywatyza-cyjna, pomimo sprzeciwu PiS, zostaniena pewno przyjęta.

    CCzzyy jjeesstt mmoożżlliiwwee ooddwwrróócceenniiee rroozz-wwiiąązzaańń wwpprroowwaaddzzoonnyycchh pprrzzeezz PPiiSS wwwwyymmiiaarrzzee sspprraawwiieeddlliiwwoośśccii rróówwnniiee sszzyybb-kkiiee,, jjaakk bbyyłłoo iicchh wwpprroowwaaddzzeenniiee??

    Platforma Obywatelska mówiła wy-raźnie, że jedną z pierwszych ustaw,która zostanie uchwalona po wygra-nych wyborach, będzie ustawa przy-wracająca poprzednie rozwiązania, je-śli chodzi o jakość prawa i jego prze-strzeganie, a szczególnie przestrzeganiezapisów Konstytucji. Czy jest to możli-we? Będzie to szalenie trudne, ale wie-rzę, że jest to możliwe! Znakomita więk-szość społeczeństwa, w tym także sę-dziowie i sędziowie Sądu Najwyższe-go, mimo ogromnej nagonki TVPiS,brudnej kampanii Polskiej Fundacji Na-rodowej i niezgodnego z prawem szka-lowania, zachowali się w sposób przy-zwoity. Na pewno łatwiej jest odwra-cać złe reformy PiS, gdy wiemy, że zna-komita większość sędziów i ludzi pracu-jących w wymiarze sprawiedliwości, toludzie uczciwi.

    CCzzyy PPOO wwiiddzzii sseennss ttaakk zznnaacczznneeggoo oobb-cciiąążżeenniiaa bbuuddżżeettuu ppaańńssttwwaa zzaakkuuppaammiizzbbrroojjeenniioowwyymmii,, jjaakk ttoo cczzyynnii oobbeeccnniieePPiiSS,, ww ssyyttuuaaccjjii,, ggddyy bbrraakkuujjee śśrrooddkkóówwnnaa ppeennssjjee ddllaa nnaauucczzyycciieellii,, nnaa ssłłuużżbbęęzzddrroowwiiaa,, nnaa rroozzwwóójj nnaauukkii??

    Platforma Obywatelska zapropono-wała przemyślany, wieloletni programmodernizacji sił zbrojnych, programambitny, ale realny, rozkładający kosz-ty na wiele lat. Program ten został jed-nak całkowicie zaniechany. Dzisiaj, poczterech latach rządów PiS, w armii pa-nuje zastój i marazm. Polski potencjałobronny został… zdegradowany. PiSkupuje często na oślep, bez rozezna-nia, nie wiedząc, co jest żołnierzom na-prawdę potrzebne. W Stanach Zjedno-czonych kupowany jest bardzo drogisprzęt, który nie jest dostępny teraz.Będzie dostarczony dopiero za kilka lat.Nie wiemy też, czy będzie sprzętem naj-wyższego priorytetu, jeśli chodzi o ko-lejność potrzeb. Tezę tę potwierdza brakśmigłowców dla polskiej armii. Miałyone latać na polskim niebie już w roku2016 i… nadal nie latają! Można tutajprzytoczyć wiele kolejnych kłamstwMacierewicza…

    Polski nie stać na nierozsądne i nie-przemyślane zakupy. Tymczasem takiewłaśnie decyzje zakupowe podejmujePiS. Jestem przekonany, że inwestycjew przemysł obronny mogą być dosko-nałą formą pobudzania polskiego bizne-su, gdy pieniądze wracają do polskiegobudżetu, do polskiej gospodarki. Nale-ży jednak dbać o to, aby więcej sprzętuwojskowego produkowana była w Pol-sce. I taki kierunek obrał rząd PlatformyObywatelskiej. PiS, mimo że deklarowałjeszcze większe zaangażowanie pol-skiego przemysłu obronnego, dopro-wadził do tego, że znakomita większośćdrogich zakupów realizowana jest zagranicą, bez tzw. offsetu, czyli bez trans-feru technologii. To działanie na szko-dę polskiego przemysłu obronnego.Można powiedzieć, że symbolem prze-mysłu obronnego za czasów PiS będzieBartłomiej Misiewicz i jego „dziwnesprawy”, z powodu których spędził półroku w areszcie.

    Co do pensji nauczycieli, pieniędzyna służbę zdrowia i na rozwój nauki – topieniędzy szukałbym w pisowskim Bi-zancjum, do którego zaliczam takżemało przejrzyste interesy ojca Rydzy-ka. Przede wszystkim należy ukrócićżycie ponad stan, te nagrody, odprawyoraz zawiesić realizację kosztochłon-nych projektów infrastrukturalnych.Cały czas słyszymy np. o CentralnymPorcie Komunikacyjnym, który wcalenie jest Polsce potrzebny, a który będąspłacać nasze dzieci i kolejne pokole-nia Polek i Polaków.

    NNaawweett SSttaannyy ZZjjeeddnnoocczzoonnee ii UUnniiaa EEuu-rrooppeejjsskkaa pprróóbbuujjąą ddooggaaddaaćć ssiięę zz RRoossjjąą,,cczzyy PPoollsskkaa ppoowwiinnnnaa zzaatteemm nnaaddaall iiśśćć zzRRoossjjaannaammii nnaa oossttrree,, nniiee bbaacczząącc nnaa ttoo,, żżeerryynneekk rroossyyjjsskkii jjeesstt ddllaa nnaass ttaakk wwaażżnnyy??

    Polityka zagraniczna to nie jest nie-ustanna kłótnia i i stałe pokazywanieswojej niechęci oraz patrzenie na dru-gą stronę przez pryzmat swoich fobii.Uważam, że z Rosjanami należy pro-wadzić twardą politykę, zwłaszcza te-raz, gdy obudziły się u nich neoimpe-rialne zapędy. Przede wszystkim jed-nak musimy dziś myśleć o naszych na-rodowych interesach. A nasz interesto przede wszystkim zapewnienie bez-pieczeństwa Polakom. Dlatego musi-my przekonywać inne kraje europej-skie do utrzymania sankcji wobec Ro-sji. Dziwi mnie natomiast zaangażo-wanie PiS-u, celowe czy może wynika-jące z nieudolności lub niechlujności,które doprowadziło do tego, że Rosjawróciła do dyplomatycznego stołu ja-ko członek Rady Europy. A polski mi-nister spraw zagranicznych Jacek Cza-putowicz spotkał się z szefem rosyj-skiej dyplomacji Siergiejem Ławro-wem, co było pierwszym od 5 lat spo-tkaniem szefów MSZ Polski i Rosji.Dzisiaj nie słychać domagania sięzwrotu wraku samolotu, a miliony ton

    rosyjskiego węgla wjeżdżają nieustan-nie do Polski…

    CCzzyy ww rraammaacchh ssttaattuuttuu mm.. sstt.. WWaarrsszzaa-wwyy nniiee ppoowwiinnnnaa nnaassttąąppiićć wwiięękksszzaa ddee-cceennttrraalliizzaaccjjaa wwłłaaddzzyy ppoopprrzzeezz nnaaddaanniieesszzeerrsszzyycchh uupprraawwnniieeńń ddzziieellnniiccoomm?? TTooggwwaarraannttuujjee zzaappiiss ww EEuurrooppeejjsskkiieejj KKaarrcciieeSSaammoorrzząądduu TTeerryyttoorriiaallnneeggoo..

    Od kiedy aktywnie śledzę kwestie sa-morządu warszawskiego, jestem zwo-lennikiem jego decentralizacji. Wielew tym zakresie zostało już zrobione.Rada Miasta, wtedy gdy byłem radnymi szefem klubu PO, przyjęła statut orazuchwałę kompetencyjną. Na tej pod-stawie wiele kompetencji zostało jużprzekazanych dzielnicom. Nie ma jużtakich kuriozalnych sytuacji jak ta, gdyprezydent Warszawy podpisuje urlopnp. wiceburmistrzowi dzielnicy. A takbyło za czasów Lecha Kaczyńskiego.Wiele zostało zrobione, ale czas pójśćdalej. Reformy, o których myślę, wy-magają jednak zmian na poziomie usta-wy o samorządzie, a nie tylko na pozio-mie statutu miasta Warszawy. Uważamrównież, że rady dzielnic powinny miećwiększą swobodę i zdolność nie tylkoopiniowania własnego budżetu, ale tak-że przesuwania pieniędzy w obrębiebudżetu przyznanego przez Radę Mia-sta. Wtedy będziemy mogli wreszciepowiedzieć, że władza w Warszawie le-ży blisko mieszkańców. A przecież o tochodzi, żeby każda warszawianka, czywarszawiak mieli poczucie, że mają re-alny wpływ na swoją okolicę .

    JJaakk ww ppeerrssppeekkttyywwiiee nnaajjbblliiżżsszzyycchh llaattuułłoożżyyćć ssttoossuunnkkii PPaańńssttwwoo –– KKoośścciióółł,, sskkoo-rroo wwiieelluu bbiisskkuuppóóww ssttaałłoo ssiięę ffaakkttyycczznniieessaammooddzziieellnnyymmii ppoolliittyykkaammii,, kkttóórrzzyy ffaakk-ttyycczznniiee nniiee zzggaaddzzaajjąą ssiięę zz wwyyttyycczznnyymmiippaappiieeżżaa FFrraanncciisszzkkaa??

    Od wielu lat jestem zwolennikiemprzyjaznego rozdziału Kościoła od pań-stwa. Ze szczególnym naciskiem na„przyjazny rozdział”. Taki rozdział jestbowiem rzeczą absolutnie naturalną wXXI wieku. Musi jednak zostać prze-prowadzony właśnie w sposób przyja-zny, tzn. państwo musi współpracowaćz Kościołem, a Kościół z państwem. Rze-czywiście, w dzisiejszych czasach wi-dzimy, jak wielu biskupów i członkówEpiskopatu niepotrzebnie angażuje sięw politykę. Zwykle wybierają jednąstronę sporu politycznego, co jest zeszkodą dla wiernych, którzy w Koście-le szukają Boga, a nie polityki. Takiedziałania tylko szkodzą i przekładająsię na spadek zaufania do Kościoła orazwpływają niekorzystnie na państwo.Uważam, że konieczny jest otwarty dia-log z przedstawicielami Kościoła i jasneokreślenie tego, co należy do tronu, a codo ołtarza. Zdecydowanie sprzeciwiamsię zaangażowaniu państwa w milio-nowe niejasne interesy, np. ojca Tade-usza Rydzyka. To musi się skończyć.

  • 7

    Są takie miejsca, do których zawsze chce się wracać.Szukając jednego z takich miejsc, wystarczy odnaleźćzabytkowy dukt (dziś to Nowoursynowska 92/100niemal u zbiegu z Belgradzką), który prowadzi doParku Natolińskiego.Tuż przed nim znajdują się jed-ne z najładniej usytuowanych kortów tenisowych wWarszawie.

    Ten obiekt SGGW, otulony zielenią parku tuż przy samej Skar-pie Ursynowskiej, jest spowity ciszą z dodatkiem niesamowite-go zapachu liściastego lasu.

    Wszystkie te zalety, jak również świetny dojazd, sprawiają,że urokliwie położone korty stały się miejscem nie tylko dobrychwarunków gry w tenisa, ale też doskonałego relaksu.Do dyspo-zycji są korty z naturalnym podłożem czyli mączką, szatnie, ka-

    wiarenka oraz ścianka, która spełnia funkcję rozgrzewkową lubmiejsca do gry dla najmłodszych adeptów tenisa.

    Dla milusińskich, których nie interesuje tenis, przygotowanejest mini-boisko do gry w piłkę nożną i inne atrakcje.

    Warto więc wpisać ten obiekt na mapę nie tylko weekendo-wych, ale znacznie częstszych wycieczek w poszukiwaniu miejscdo sportowania w warunkach relaksowych.

  • 8

    W poniedziałek 1 lipca2019 r. do jednej z filii mo-kotowskiej Biblioteki Pu-blicznej, tj. do Multime-dialnej Biblioteki dla Dzie-ci i Młodzieży nr XXXI ( ul.Tyniecka 40 A) na bliskodwie godziny zawitał nie-codzienny gość.

    Placówkę zwiedzała wedługprogramu swej wizyty w War-szawie – uczestnicząc w warsz-tatach dla dzieci oraz rozmawia-jąc z grupą osób dorosłych w sa-li widowiskowej – Jej CesarskaWysokość księżna Kiko Akishi-no, żona cesarskiego brata, na-stępcy tronu. Gościowi towarzy-szyła żona ambasadora Japoniiw Polsce, Makiko Kawada, orazosoby z Dworu Cesarskiego.

    Ośmiodniowa wizyta obojgaksięstwa w naszym kraju miałauczcić obchody setnej rocznicynawiązania stosunków dyplo-matycznych pomiędzy Polską aJaponią.

    Honory „domu” w bibliotecz-nej placówce czyniły panie: dy-rektor Biblioteki Publicznej wDzielnicy Mokotów m. st. War-szawy (czyli wszystkich biblio-tek na Mokotowie) Grażyna Du-brawska-Zgoła oraz kierownikTynieckiej, Aleksandra Mostow-ska. Współorganizującą wizytę,Polską Sekcję IBBY – Stowarzy-szenie Przyjaciół Książki dla

    Młodych (por. dalej) reprezento-wały prezes Anna Czernow iczłonkini zarządu KatarzynaDomańska. Według pierwotne-go zamysłu wizyta księżnej mia-ła się bowiem wiązać z zaznajo-mieniem się Gościa z pracą IBBYw Polsce.

    Na Tynieckiej księżna Akishi-no zainteresowała się tym, cowłaśnie działo się w Bibliotece.Zawitała do sali, gdzie akuratodbywały się warsztaty dla dzie-ci w wieku 7 - 9 lat, pn. Kto wi-dział?. Pomysł MultimedialnejBiblioteki na te zajęcia wiązał sięz finisażem eksponowanej naTynieckiej, pokonkursowej wy-stawy ilustracji książkowej pt.:Jasnowidze (3*), zorganizowa-nej tu przez Wydawnictwo DwieSiostry. Księżna z uśmiechemrozmawiała z małymi uczestni-kami poprzez tłumaczkę, ale wy-powiedziała też do nich kilkasłów po polsku.

    Po obejrzeniu wystawy,Księżna zwiedziła również in-ne sale Biblioteki, rozmawiającz obecnymi tam rodzicami czy-telników. Gość z uwagą wysłu-chał wyjaśnień Aleksandry Mo-stowskiej, opowiadającej o dzia-łaniach swojej placówki. Z koleio pracach wszystkich bibliotekna Mokotowie opowiadałaksiężnej ich dyrektorka, Graży-na Dubrawska-Zgoła. Potem na-

    stąpiła prezentacja pisarzy, Ju-styny Bednarek i MarcinaSzczygielskiego, ilustratorówMarianny Oklejak i Piotra Kar-skiego oraz przedstawicieli wy-dawnictw: Dwóch Sióstr i Wy-twórni

    Przy ogromnym stole, usta-wionym w sali widowiskowejplacówki, odbyło się ponadgo-dzinne spotkanie wymienionychtu już osób, głównie poświęconena omawianie trzech tematów.Rozmawiano o książkach zapro-szonych na spotkanie autorów,ilustratorów i wydawców. Przed-stawicielki PS IBBY opowiedzia-ły księżnej Akishino o ruchu wy-dawniczym i książkach dla dzie-ci. Jej Cesarska Wysokość chcia-ła też poznać szczegóły działal-ności Polskiej Sekcji IBBY. Żywointeresowała się również rela-cją dyrektorki o stanie czytelnic-twa w Polsce, w Warszawie i naMokotowie oraz pracą wszyst-kich dzielnicowych placówek bi-bliotecznych.

    Księżna Akishino wyraziłaswój podziw dla całej działalno-ści mokotowskich bibliotekarzyna rzecz czytelnictwa w dziel-nicy. Na zakończenie wizytyksiężna Kiko serdecznie uścisnę-ła dyrektorkę, co miało swojąwymowę, jeśli się pamięta o ja-pońskiej powściągliwości, a –dodatkowo – etykiecie, niepo-

    zwalającej na dotykanie Ich Ce-sarskich Wysokości.

    Księżna Kiko Akishino jest żo-ną brata cesarza Japonii, nastę-cy tronu w Kraju Kwitnącej Wi-śni, na którym od niedawna za-siada cesarz Naruhito. Od tegoczasu zresztą, w Japonii zapa-nowała nowa era historyczna –Piękna Harmonia. Nazwę tę za-czerpnięto w klasycznej, japoń-skiej literaturze. Zgodnie z trady-cją, para ma prawo do tytułu:Ich Cesarskie Wysokości. Księż-na Kiko jest córką profesora na-uk ekonomicznych na uniwer-sytecie. Sama ukończyła studiapsychologiczne. Biegle włada ję-zykami niemieckim i angielskim.Nauczyła się też języka migowe-go, by lepiej wspierać ludzi zutratą słuchu. Syn księstwa Aki-shino, książę Hisahito (ur. w2006 r.) jest drugim w kolejnościpo swym ojcu pretendentem dojapońskiego tronu.

    Gdy współgospodarze spotka-nia na ul.Tynieckiej wręczyliksiężnej Kiko pożegnalne pre-zenty (oczywiście: głównieksiążki), uwagę gościa przycią-gnęła wręczona też rzeźba wbrązie, autorstwa BogusławaNiedźwieckiego. Księżna ucie-szyła się, że jest to podobiznawysoko w Japonii cenionegoFryderyka Chopina. Ten „nie-książkowy wtręt”, nawiązującydo uniwersalnego języka muzy-ki, okazał się „trafiony”. – Sama

    jestem pianistką – wyznała księż-na Akishino.

    Jej Cesarska Wysokość inte-resuje się stanem czytelnictwa iksiążką dla dzieci również jakoczłowiek pióra: przetłumaczyłaz języka angielskiego serię ilu-strowanych książeczek o zwie-rzętach, pt. Słoń, Wilk, Bór, Ty-grys i Mrówkojad.

    Ponadto, podobnie jak Jej Ce-sarska Mość (uwaga na różnicętytułów!!!), cesarzowa emeritusMichiko – księżna Kiko aktywniewspiera działalność IBBY (Inter-national Board of Books forYoung Poeple).

    Zagraniczna wizyta księciaAkishino z małżonką w Polsce –pierwsza, odkąd został on na-stępcą tronu, dla księżnej stałasię specjalną okazją do spotkaniaz reprezentantami Polskiej Sek-cji Stowarzyszenia. Tymczasempo otwarciu w 2014 r. na Tyniec-kiej podwoi Multimedialnej Bi-blioteki dla Dzieci i Młodzieżynr XXXI dla czytelników, już w2015 r. dyrektor całej bibliotecz-nej sieci na Mokotowie, GrażynaDubrawska-Zgoła – pragnąc do-pomóc Stowarzyszeniu IBBY wrozwijaniu jego cennej działal-ności – zaoferowała IBBY gości-nę w pięknych wnętrzach Ty-nieckiej i obie instytucje podpisa-ły porozumienie o współpracy.

    Tak oto Tyniecka stała się sie-dzibą Stowarzyszenia w Polsce.W przyjaznych warunkach kie-

    rownictwo Tynieckiej oraz IBBYstale poszerzają współdziałania.Przykładowo, dla młodych czy-telników, w kooperacji z II Ogro-dem Jordanowskim, organizujesię plenerowe warsztaty z książ-ką pn.: Biblioteka w Ogro-dzie(...) dla dzieci w wieku do 12lat i ich rodziców, jak również –projekt pt.: Pożeracze książek. Zkolei „dorośli” twórcy i ilustra-torzy, tłumacze i wydawcy mogąna Tynieckiej spotykać się m. in.na corocznej gali konkursuKsiążka Roku Polskiej Sekcji IB-BY czy też podczas forów dys-kusyjnych PS IBBY.

    Stowarzyszenie korzysta z bi-bliotecznej sali widowiskowej.

    Okazuje się, że udzielanieStowarzyszeniu gościny obustronom przynosi korzyści iwiele satysfakcji. Spełniają siętu bowiem główne cele działańzarówno Biblioteki Mokotowa,jak i Stowarzyszenia, we współ-pracy z innymi osobami i insty-tucjami - tworzącymi i propa-gującymi książki, to jest: posze-rzanie grupy czytających mło-dych, powiększanie zakresuoferty dobrej i pięknej literatu-ry dzięki zbliżeniu wszystkich,którzy książkę dla dzieci współ-tworzą, a potem ją rozpo-wszechniają oraz systemowoudostępniają.

    E w a E y s y m o n t tf o t . W o j c i e c h K u p ś ć

    ( M B M “ S o w A M o k o t o w A ” )

    Spędzanie wakacji w mie-ście nie oznacza, że niemogą one być równie cie-kawe i przyjemne, jak nadmorzem, w górach, czy in-nych miejscach. Zamiastatrakcji, które czekają nanas w znanych kurortach,w Warszawie mamy rów-nie interesującą alterna-tywę na wyciągnięcie ręki.

    Wystarczy odwiedzić siedzi-bę OW ZPAP na ul. Mazowiec-kiej 11a, a tu w Galerii Lufcikmożna obejrzeć wystawę sce-nografii i grafiki Wojciecha Ze-mbrzuskiego. Na wystawie pre-zentowane są realizacje z lat1975 -1992. Są to szkice, projek-ty i ich wersje.

    Zgodnie z tradycją teatralnąprezentacja projektów scenogra-ficznych aktorom i realizatoromprzedstawienia odbywała sięzwykle na pierwszej próbie czy-tanej. Tu pojawiały się widokiperspektywiczne, plany scen iich zasięg w stosunku do pro-sceniun i widowni. W dalszej ko-lejności omawiano sprawy re-kwizytów, kostiumów, projekcji

    i świateł - wspomina WojciechZembrzuski.

    Artysta należy do dawnejszkoły scenografów, którzyswoje projekty przygotowywa-li przy użyciu tradycyjnych na-rzędzi plastycznych i konwen-cjonalnych środków wyrazu, wodróżnieniu od współczesnychscenografów posługujących sięprogramami komputerowymi.Kiedyś, wymagało to odpo-wiednich umiejętności arty-stycznych w zakresie rysunku imalarstwa, znajomości zasad

    perspektywy. Ponadto, nie-zbędna była wiedza o historiiubioru, kostiumów oraz wy-obraźnia, jak zaaranżowaćprzestrzeń sceniczną.

    Równie interesujące, co pro-jekty scenograficzne są pracegraficzne Wojciecha Zembrzu-skiego. W większości są to kom-pozycje konstruktywistyczne.Stanowią przykład sztuki prze-myślanej, uporządkowanej opar-tej na formach geometrycznych.

    Wystawę można oglądać do16 lipca. M i r o s ł a w M i r o ń s k i

    Już 13 lipca o godzinie 19:00 na RynkuStarego Miasta wystąpi grupa The SimsaFünf Formation. Publiczność 25 edycjiMiędzynarodowego Plenerowego Festi-walu Jazzu na Starówce będzie miałaokazję posłuchać wiedeńskiego brzmie-nia w najlepszym wykonaniu.

    Grupa wystąpi w składzie: Sebastian Simsa –lider, perkusja, kompozycja; Andrej Prozorov -saksofon sopranowy; Florian Sighartner -skrzypce; Carles Mu?oz Camarero - wioloncze-la; Heimo Trixner - gitara; Sebastian Simsa -perkusja.

    The Simsa Fünf Formation został założony przezSebastiana Simsę - znakomitego wiedeńskiego per-kusistę i kompozytora. Muzyczne korzenie kwinte-tu sięgają jazzu, muzyki improwizowanej, klasycz-nej, filmowej oraz muzyki ludowej. Grupę stanowiąmłodzi utalentowani muzycy wykształceni wedługakademickich standardów cieszący się odległymod klasyki brzmieniem. Rozmaite odniesienia sty-listyczne, ciekawość muzycznego świata, znajdująswój wyraz w grze zespołu. Oryginalne instrumen-tarium w połączeniu z intrygującymi kompozycja-mi Simsy – to kluczowe elementy muzyki granejprzez The Simsa Fünf Formation. M M

    Japońska księżna w mokotowskiej bibliotece

    Wielkie święto na Tynieckiej

    Wojciech Zembrzuski - scenografia, grafika

    Wiedeński akcent jazzowy na Starówce

    OOdd pprraawweejj:: KKssiięężżnnaa AAkkiisshhiinnoo,, ttłłuummaacczzkkaa,, AAlleekkssaannddrraa MMoossttoowwsskkaa,, GGrraażżyynnaa DDuubbrraawwsskkaa-ZZggoołłaa,,ZZuuzzaannnnaa MMrroozziikk,, AAggaattaa BBlliicchhaarrsskkaa..

    OOdd pprraawweejj MMaarrcciinn SSzzcczzyyggiieellsskkii,, MMaaggddaalleennaa KKłłooss-PPooddssiiaaddłłoo,, KKssiięężżnnaa AAkkiisshhiinnoo,, MMaarriiaannnnaa OOkklleejjaakk,,JJuussttyynnaa BBeeddnnaarreekk..

  • 9

    Zakończyły się coroczne kontrole placów zabaw. Kon-trole były prowadzone od maja do końca czerwca,sprawdzono 922 place zabaw. Stan większości nie bu-dził zastrzeżeń.

    Część wyposażenia miejsc rekreacji i zabawy najmłodszych wy-magała jednak napraw. Strażnicy najczęściej zalecali wymianę lubnaprawę uszkodzonych elementów zabawowych, ogrodzeń, ta-blic informacyjnych i ławek.

    Wśród stwierdzonych 122 nieprawidłowości najwięcej dotyczy-ło uszkodzonych elementów zabawowych – 71%, uszkodzonych ła-wek – 12%, uszkodzonych ogrodzeń – 12%, uszkodzonych lub nie-czytelnych tablic informacyjnych 1– 5%, zanieczyszczonej na-wierzchni –17% .

    – Część wyposażenia placów zabaw w wyniku działania warun-ków atmosferycznych, eksploatacji lub niewłaściwego użytkowa-nia, a także wandalizmu, wymagała napraw. Zalecaliśmy admini-stratorom aby w jak najkrótszym terminie usuwali nieprawidłowo-ści, a wykonanie zaleceń sprawdzaliśmy w trakcie późniejszychrekontroli – mówi Marcin Pawlak, zastępca naczelnika V Oddzia-łu Terenowego Straży Miejskiej m. st. Warszawy.

    Większość administratorów placów zabaw niezwłocznie usu-wała drobne uszkodzenia takie jak: niewielkie ubytki w ogrodze-niach, ławkach, lub wymiana piasku w piaskownicach.

    – Spora cześć administratorów placów zabaw, na których stwier-dziliśmy nieprawidłowości, zadeklarowała, że place zostaną całko-wicie zmodernizowane. Dobrym przykładem jest jeden z takich pla-ców na Bielanach. Jego stan groził całkowitą likwidacją, jednak ad-ministrator stanął na wysokości zadania i całkowicie go zmoderni-zował – ku uciesze milusińskich. Na czas remontów zalecaliśmy, abyplace zostały odpowiednio zabezpieczone. Pozytywne też jest to,że powstają nowe, które są bezpieczne, atrakcyjne i w krótkim cza-sie stają się osiedlowymi miejscami rekreacji – stwierdza MarcinPawlak.

    W trakcie tegorocznych działań strażnicy skontrolowali 20 nowopowstałych miejsc zabaw. Zlikwidowanych zostało 12 obiektów.

    Kontrolami objęto zarówno miejskie place zabaw i obiekty wparkach, jak również place będące w zarządzie administracji i spół-dzielni osiedli mieszkaniowych.

    Mimo zakończonego przeglądu placów zabaw, jeśli mieszkańcybędą mieli zastrzeżenia do stanu użytkowanego miejsca wspólnejzabawy, powinni przekazać informacje administratorom obiek-tów lub straży miejskiej.

    R e f e r a t P r a s o w y S t r a ż y M i e j s k i e j m . s t . W a r s z a w y

    Jaki jest stanplaców zabaw?

  • 1 0

    M a r i a n M a r e k D r o z d o w s k i

    Urząd Statystyczny Warszawyopublikował „ Rocznik Staty-styczny 2018” i „ Przegląd Staty-styczny Warszawy 04/2018)”.Jest to dobra okazja by przyj-rzeć się sytuacji społecznej i go-spodarczej naszych dzielnic,które często goszczą na łamachnaszego Tygodnika SąsiadówPASSA.

    DDeemmooggrraaffiiaaLudność miasta rośnie bardzo powo-

    li z 1 748916 w 2016 r. do 1 769529 w1918 roku. W 2018 najwięcej ludnościspośród wszystkich dzielnic Warszawyposiadał Mokotów – 217 395, wyprze-dzając Ursynów - 150 506 – Wawer- 75564 i Wilanów -38 682. Ten ostatni miałnajwyższy przyrost naturalny w War-szawie 16,64 na 1000 mieszkańców,Ursynów tylko 4,32., Wawer (ujemny)– 0,21, a Mokotów - 2,35

    Warszawa się starzeje. Niepokojącyjest stosunek ludności nieprodukcyjnejna 100 osób w wieku produkcyjnym; wskali warszawskiej wynosił on w 2018 r.72, na Mokotowie 79, na Ursynowie 74,w Wawrze 72, w Wilanowie 70. Odsetek

    ludności w wieku poprodukcyjnym wWarszawie wzrósł z 23.9 w 2017 r. do24,2 w 2018. Dzięki wzrostowi przyro-stu naturalnego wzrósł także odsetekludności w wieku przedprodukcyjnymz 17,4 do 17,8. Odsetek ludności w wie-ku produkcyjnym zmalał z 58,8 do 58,1.W takiej sytuacji statystycy mówią owspółczynniku obciążenia demograficz-nego, czyli osób w wieku produkcyjnymosobami w wieku nieprodukcyjnym.Niepokojący jest ten wskaźnik podobniejak wysoki wskaźnik śmiertelności. Cie-szyć może natomiast rosnące dodatniesaldo migracji wewnętrznych i zagra-nicznych w Warszawie z 4,41 w 2017, do4,37 w 2018 r.

    Skoro co czwarty mieszkaniec War-szawy to senior, warto pamiętać o jegocodziennych kłopotach wynikającychze złego funkcjonowania służby zdro-wia, rosnącej ceny leków, biurokratycz-nych barier utrudniających korzysta-nie z ustawowych uprawnień, brakuuprzejmości w kolejkach, w metrze, au-tobusach, tramwajach. Odnosi się wra-żenie, że w szkołach warszawskich, wmediach publicznych, na lekcjach reli-gii nie uczy się szacunku dla osób star-szych, schorowanych.

    CCzzyy ppoowwiięękksszzyyćć oobbsszzaarr WWaarrsszzaawwyy??Czy na tle cytowanych wskaźników i

    konieczności lepszego wykorzystaniapotencjału przemysłowo- techniczne-go, komunikacyjnego, edukacyjnego,naukowo-kulturalnego stolicy i popra-wy na warszawskim rynku pracy niedojrzał już czas na przyłączenie do War-szawy takich przedmieść jak: Łomian-

    ki, Piastów, Piaseczno, Zielonka, Marki,z poszanowaniem opinii mieszkańcówtych miejscowości?

    RReefflleekkssjjee oo sskkłłaaddzziiee zzaawwooddoowwyymmPrzeciętne zatrudnienie w sektorze

    przedsiębiorstw w Warszawie wynosiłow 2018 r.1066,8 tys. osób i było wyższe wstosunku do roku poprzedniego o 3,3 %. Najliczniejszą grupę w Warszawie stano-wią zatrudnieni w sekcji handlu, napra-wie pojazdów samochodowych (21,5 %)oraz w transporcie i gospodarce magazy-nowej (20,4%). W przemyśle pracowałotylko 17,1 % zatrudnionych, w admini-strowaniu i działalności wspierającej 11,5%, w informacji i komunikacji 10,6 %, wdziałalności profesjonalnej, naukowej itechnicznej 7,4 %, w budownictwie 5,1%, w zakwaterowaniu i gastronomii 2,7% i w pozostałych sekcjach 3,7 %.

    Dział informacji i komunikacji roz-winął się w 2018 r. szczególnie dyna-micznie, zatrudniając w stosunku do2017 r. o 7,1 % więcej osób. W dzialetym przeciętne wynagrodzenie bruttowynosiło 9238, 7 zł. Dział ten odgrywaistotną rolę, większą od przeciętnej war-szawskiej, na Mokotowie, Ursynowie iWilanowie. Wysokie wynagrodzeniabrutto występują w Warszawie takżew sekcji działalności profesjonalnej, na-ukowej i technicznej – 8740,5 zł i w ob-słudze rynku nieruchomości 8045,0 zł.

    Najniższe przeciętne wynagrodzeniebrutto występuje w sekcji administro-wanie i działalność wspierająca (3842,6zł) i było ono niższe od najwyższego wtym okresie o 58,4,%, a od przeciętnegoo 37,6 %. Już dzisiaj związki zawodowe

    sygnalizują akcje na rzecz podwyżek wy-nagrodzeń osób zatrudnionych w admi-nistracji państwowej i samorządowej.

    KKiillkkaa uuwwaagg oo oośśwwiiaacciieeW czasie trwania strajku nauczyciel-

    skiego, zgodnie z informacją UrzęduStatystycznego w Warszawie wiemy,że zatrudnienie w sekcji edukacji wzro-sło w 2018 r. w stosunku do 2017 r. o 5,7%. Niestety, w sekcji edukacja nie ma-my danych o wynagrodzeniach brutto.Były one znacznie niższe od przecięt-nych warszawskich przekraczając nie-znacznie 4 tys. złotych .

    W roku szkolnym 2017/2018 Warsza-wa posiadała 403 szkoły podstawowe, 57gimnazjów, 174 licea ogólnokształcące,101 szkół policealnych i 70 szkół wyż-szych. W szkołach podstawowych uczy-ło się 124,5 tys. uczniów, w liceach ogól-nokształcących 44,8 tys., w technikach17,1 tys., a w szkołach wyższych 235.9tys. (w roku 2010/2011 było ich 300,6tys.). Ta struktura stołecznej edukacjibyła i jest daleko od potrzeb gospodarki,nauki i kultury Rzeczypospolitej. Cie-szyć może rosnąca liczba cudzoziemcóww warszawskim szkolnictwie wyższymze względu na niższe opłaty za studia wstosunku do opłat na uczelniach zagra-nicznych. Studiowanie w Polsce jestszczególnie atrakcyjne dla studentównarodowości ukraińskiej i białoruskiej.

    JJaakkaa jjeesstt rrzzeecczzyywwiissttaa iinnffllaaccjjaa??Do oceny wynagrodzeń potrzebne

    są dane o dynamice kosztów utrzyma-nia, których nie mamy, w przeciwień-stwie do danych statystycznych lat 30-tych ubiegłego stulecia. Oficjalne da-ne o wskaźniku inflacji są powszech-nie kwestionowane na tle codziennejkonfrontacji z podwyżkami wielu to-warów powszechnego użytku i usług.Według danych Urzędu Statystycznegow Warszawie, w 2018 r szczególnywzrost cen dotyczył warzyw, chleba,serów, mięsa wołowego, szynek wie-przowych, kiełbas, benzyny silnikowej,przejazdów taksówką osobową, bile-tów do kin i specjalistycznych usług le-karskich (o 25 %).

    CCzzyy zzmmiieenniiaa ssiięę kklliimmaatt?? Jesteśmy świadkami istotnych zmian

    warunków meteorologicznych, którejuż mają istotny wpływa na wzrostkosztów utrzymania. Średnia tempe-ratura podniosła się z 9,8 C w 2016 r. do10,4 C w 2018 r. Opady w 1917 r. wy-nosiły 706 mm, w 2018 r. 433 mm., sądramatycznie mniejsze w I kwartaletego roku. Dlaczego w tej sytuacji niema wielkiej dyskusji krajowej o stanienaszej gospodarki wodnej, o oszczęd-ności wody, którą tracimy z powoduzaniedbań inwestycji wodnych i hydro-technicznych?

    UUwwaaggii oo ssyyttuuaaccjjii ggoossppooddaarrcczzeejj W grudniu 2018 r. liczba bezrobot-

    nych zrejestrowanych wynosiła 19 382

    osoby i była o 25,6 % mniejsza niż przedrokiem. Ze względu na poziom wy-kształcenia najliczniejszą grupę bezro-botnych stanowiły osoby z wyższymwykształceniem 33, 1 % oraz policeal-nym i średniozawodowym – 21,3 %.

    Sprzedaż detaliczna towarów w 2018r wzrosła o 6,9 % w stosunku do 2017r. . Wzrost ten dotyczył przede wszyst-kim paliw, mebli TRV i AGD, żywności,napojów i wyrobów tytoniowych.

    W ruchu budowlanym Warszawy wi-dać było w 2018 r. znaczny postęp. Licz-ba mieszkań oddanych do użytku (23498)wzrosła w stosunku do 2017 r. o15,6 % .Wzrost liczby mieszkań prze-znaczonych na sprzedaż i wynajem byłjeszcze większy, wynosząc 18,5 %. Kry-zys przeżywa warszawskie budownic-two spółdzielcze i ciągle śladowy cha-rakter ma budownictwo komunalne ispołeczne czynszowe. Zamarło budow-nictwo zakładowe. Liczba mieszkań od-danych do użytku w 2018: na Mokoto-wie 2329 (w tym tylko 6 indywidual-nych), w Wilanowie 933 (46 indywi-dualnych), w Wawrze 654 (189 indywi-dualnych), na Ursynowie 573 (40 in-dywidualnych). Najbardziej luksusowemieszkania powstały w Wawrze o prze-ciętnej powierzchni 180 m/kw w bu-dynkach indywidualnych. Na margine-sie warto dodać, że ze wszystkich dziel-nic warszawskich Ursynów ma najwięk-szą liczbę hektarów zurbanizowanychterenów niezabudowanych (153). Wa-wer ma ich tylko 92, Mokotów 77, Wi-lanów 25. Wysoka cena jednego metrakw. w nowym mieszkaniu warszaw-skim, która znacznie przekracza mie-sięczne zarobki, jest źródłem swoistejstagnacji ludnościowej stolicy, którejliczba mieszkańców od wielu lat niemoże przekroczyć 1800 tysięcy.

    Jesteśmy stosunkowo mało atrakcyj-nym miastem dla obcokrajowców, któ-rzy w pierwszym kwartale 2018 r napobyt stały napłynęli w liczbie 722, aodpłynęli w liczbie 103. Promocja mia-sta Warszawy na międzynarodowymrynku turystycznym bardzo szwanku-je. Mało mamy atrakcyjnych przewod-ników po Warszawie w językach mię-dzynarodowych, mało kongresów i fe-stiwali, spotkań młodzieży, w tym spo-tkań skautów.

    NNiiee jjeesstteeśśmmyy mmiiaasstteemm bbeezzppiieecczznnyymmWedług danych Komendy Głównej

    Policji, nie jesteśmy miastem bezpiecz-nym, skoro w 2018 r. na terenie Warsza-wy stwierdzono 45 672 przestępstwa ,w tym 35 253 o charakterze kryminal-nym. Wykrywalność sprawców prze-stępstw nie jest imponująca, poza prze-stępstwami drogowymi (95,4 %). Wy-krywalność przestępstw kryminalnychw 2018 r. wynosiła 41.7 %, a prze-stępstw o charakterze gospodarczym63,0 %. Niepokojący jest także w War-szawie, w ostatnich latach, wzrost licz-by zarejestrowanych pożarów, szcze-gólnie małych i średnich oraz ich ofiar.

    Południowe dzielnice Warszawy w świetle statystyki Urzędu Statystycznego

    Informacja zarabia najlepiej

    Projekt nowelizacji usta-wy o czystości i porządkuw gminach to kolejna nie-trafiona propozycja rzą-du, która przyniesie chaosw systemie gospodarki od-padami komunalnymi.Zwiększone koszty odbio-rów, zamieszanie na uli-cach miast i czasochłonnekary administracyjne toniektóre negatywne skut-ki, jakie mogą czekać pol-skie gminy.

    – Zaproponowane rozwiąza-nia w ustawie o utrzymaniu czy-stości i porządku w gminachprzyniosą podwyższone koszty,które dotkną mieszkańców. Czaswprowadzić przepisy, które spra-wią, że to nie jedynie mieszkań-cy będą ponosić koszty za go-

    spodarkę odpadami – powie-dział Michał Olszewski, wicepre-zydent stolicy.

    W nowelizacji ustawy właści-ciele nieruchomości niezamiesz-kałych, np. restauracji czy biu-rowców, mają dowolność w wy-

    borze partnera odbierającegoodpady komunalne. Przedsię-biorca może włączyć się do sys-temu gminnego lub podpisaćumowę z inną prywatną firmą.Istnieje ryzyko, że wybrani wy-konawcy, którzy zaproponująnajniższe ceny na rynku, nie bę-dą w stanie spełnić wszystkichnorm związanych z odbiorem iwłaściwym zagospodarowaniemodpadów. Na ulicach pojawią siędodatkowe śmieciarki prywat-nych przedsiębiorców, którewprowadzą dodatkowy ruch ichaos.

    – Dziś niestety, te procedowa-ne zmiany w ustawie prowadządo rozszczelnienia systemu. Za-leży nam, aby gminy miały kon-trolę nad wszystkim odpadami,jakie są produkowane na danym

    obszarze, bo tylko łączna i kom-pletna wiedza może skuteczniechronić miasta przed niekontro-lowanym obiegiem odpadów.Uważamy, że zmiana doprowa-dzi do rozszczelnienia systemu –powiedział Piotr Grzelak, wice-prezydent Gdańska.

    Opłata dla mieszkańców nie-segregujących śmieci może byćmaksymalnie dwukrotnie więk-sza niż opłata za segregację. Je-śli samorządy nie będą miałyskutecznych narzędzi, nie będąmogły egzekwować prawidło-wej segregacji, co doprowadzido obniżenia wymaganych po-ziomów recyklingu. Dodatkowowprowadzenie kar administra-cyjnych za nieprzestrzeganie se-lektywnej zbiórki jest czaso-chłonne i drogie dla gmin.

    Jednym z priorytetów jestwspólna troska o środowisko.Zarówno jeśli chodzi o produ-centów opakowań, jak i miesz-kańców oraz działań gmin.Świadomość konieczności prze-strzegania norm i ochrony środo-wiska powinna być równieżuwzględniona w zapisach tejustawy.

    – Za chwilę będziemy jedy-nym krajem w Unii Europej-skiej, który nie ma systemu roz-szerzonej odpowiedzialnośćproducentów. I niestety, wustawie brakuje pomysłu, jak wskali kraju ten problem rozwią-zać. Polska nie powinna byćzalewana surowcami z zagrani-cy – powiedział Michał Olszew-ski, wiceprezydent m. st. Warszawy.

    – Ta ustawa nie rozwiązujeżadnych ważnych problemów, zjakimi borykają się dziś samo-rządy w związku z gospodarkąodpadami. Nie zmniejszy teżopłat dla mieszkańców. W na-szym mieście mamy już trzykrot-nie podwyższone koszty – do-dał Michał Sztybel, wiceprezy-dent Bydgoszczy.

    Przedstawiciele komisji śro-dowiskowej Unii Metropolii Pol-skich wspólnie zaapelowali ozmiany proponowanych zapi-sów w ustawie, uwzględnienieuwag przekazywanych przezgminy, by ostateczny kształtustawy działał na korzyść pro-wadzenia spójnej polityki gospo-darowania odpadami komunal-nymi w skali kraju.

    K a m i l D ą b r o w a

    Samorządy krytycznie o nowych przepisach o odpadach

  • 1 1

    L e c h K r ó l i k o w s k i

    „Polak, Węgier – dwa bra-tanki”. To popularne po-wiedzenie wyraźnie wska-zuje na Węgrów jako na-ród najbardziej nam bli-ski i podobny do naszego.W niniejszej publikacjichciałbym zwrócić uwagęCzytelników na pewną ce-chę naszych bratanków,której nam brakuje.

    C hodzi mi o wielką ła-twość przyjmowaniaprzez Węgrów wszel-kiego rodzaju nowości, szcze-gólnie tych, które są perspekty-wiczne. Oto w wiekach śred-nich, gdzieś z głębi Azji, na tere-ny naddunajskie zaczęły napły-wać plemiona madziarskie.Około 900 r. Węgrzy wyparli ztego obszaru Słowian, a okolicedzisiejszego Budapesztu uczy-nili ośrodkiem swego osadnic-twa. Mając tam bazę Madziarzyintensywnie łupili sąsiadów, aliczni władcy zachodnioeuro-pejscy oraz bizantyjski cesarzpłacili Węgrom trybut.

    P o pewnym czasie kole-je losu się odwróciły.W 973 r. książę węgier-ski wysłał posłów do cesarza Ot-tona z propozycją pokoju i proś-bą o przysłanie misjonarzychrześcijańskich. Państwo wę-gierskie powstało w 974 r. zapanowania Gejzy i Stefana IŚwiętego z dynastii Arpadów,równolegle z chrystianizacją.Jednym z misjonarzy był Woj-ciech Sławnikowic, późniejszyświęty i patron Polski. Piszę otym, by podkreślić, iż ten azja-tycki lud po przybyciu do cen-tralnej Europy bardzo szybkozorientował się, że przyjęciechrześcijaństwa w obrządku ła-cińskim jest rozwiązaniem naj-lepiej rokującym dla jego przy-szłych losów w Europie.

    N ie zamierzam wdawaćsię w rozważania odalszych losach Ma-dziarów, chcę natomiast podaćprzykłady podatności Węgrówna różnego rodzaju innowacjew dziedzinie techniki. Oto w la-tach 1839 - 1849, będąc w au-

    striackiej niewoli, Węgrzy wy-budowali w Budapeszcie stały –istniejący do dnia dzisiejszego –most łańcuchowy przez Dunaj.Istotne jest to, że zdecydowalisię właśnie na bardzo nowator-ską wówczas w Europie konty-nentalnej konstrukcję łańcucho-wą i podjęli ryzyko wybudowa-nia pierwszego na kontynenciemostu tego typu.

    W latach 70. i 80. XIXw. nastąpiła praw-dziwa eksplozja wy-nalazków związanych z energiąelektryczną i cały świat (z Ediso-nem na czele) wykorzystywałtechnikę prądu stałego. W za-sadzie tylko budapeszteńska fir-ma „Ganz” stosowała technikęprądu przemiennego. Firma taopracowała i opatentowałatransformatory oraz inne ma-szyny prądu przemiennego, któ-rymi obecnie posługuje sięświat. Nasi bratankowie znadDunaju mieli odwagę zainwe-stować w dziedzinę niespraw-dzoną jeszcze na świecie. W1896 r. w Budapeszcie urucho-miono pierwszą na kontynen-cie(!) linię metra, która istniejei działa do dnia dzisiejszego.Wydatek był ogromny, a tech-nika nie miała jeszcze przeko-nującego potwierdzenia.

    P odane wyżej trzy przy-kłady z zakresu historiitechniki, świadczą, żeWęgrzy śmiało wchodzili w róż-nego rodzaju nowości (nie tylkotechniczne), co w sposób ewi-dentny odróżnia ich od Pola-ków. W tym miejscu ograniczęsię wyłącznie do kwestii techni-ki. Oto już w „Gazecie Warszaw-skiej” z 7 marca 1820 r. ukazałasię informacja o projekcie mostułańcuchowego przez Wisłę wWarszawie autorstwa LudwikaMetzella (1764-1848). Przeciw-ko tej konstrukcji wypowiedzia-ło się jednak Towarzystwo Przy-jaciół Nauk oraz Rada Budowni-cza. Projekt Metzella był bodaj-że pierwszym na kontynencieeuropejskim projektem mostuwiszącego i znacznie wyprze-dzał projekt Szkota W.T. Clarkadla Budapesztu. Ale dlaczego towłaśnie my mielibyśmy jakopierwsi zbudować taki most?Nasz pierwszy warszawski mostwiszący (podwieszony) powstał150 lat później, kiedy konstruk-cje tego typu stały się chlebempowszednim w technice świa-towej.

    P ostawienie przed 1880r. przez Węgrów natechnikę prądu prze-miennego (wbrew całemu

    światu) okazało się strzałem wdziesiątkę, albowiem to światzmienił swój paradygmat tech-niczny na rzecz rozwiązaniawęgierskiego. Dzisiaj trudno so-bie wyobrazić energetykę świa-tową bez techniki prądu prze-miennego.

    B udapeszteńska pierw-sza linia metra miałazaledwie 4,2 km długo-ści i 11 stacji, ale została urucho-miona prawie równo sto latprzed pierwszą „półlinią” metrawarszawskiego (1995 r.). Cha-rakterystyczne jest to, że aż do

    samego otwarcia linii z Kabat doPolitechniki toczyły się bardzogorące spory o celowości kosz-townych podziemnych inwesty-cji związanych z tego rodzaju ko-munikacją. Dzisiaj kandydaci wwyborach na prezydenta stolicyprześcigają się w liczbie obiecy-wanych nowych linii kolei pod-ziemnej. Obiecują, ponieważmetro wykazało swoją zdecydo-waną wyższość nad innymi środ-kami komunikacji miejskiej.Pi-szę o najbliższych, bo węgier-skich przykładach, by wykazać,że jesteśmy nadzwyczaj konser-watywni w przyjmowaniu no-winek, m. in. technicznych. Kie-dy cały świat sprawdził już ja-kieś konkretne rozwiązanie, mynadal debatujemy nad wdroże-niem go w życie.

    K ilka lat temu, w kaden-cji samorządu 2010-2014, opublikowałemna łamach „Passy”, a w 2014 r. w

    książce „Ursynów wczoraj, dziś,jutro”, pomysł wybudowaniamiejskiej (komunikacyjnej) ko-lejki linowej pomiędzy stacjąmetra Kabaty a Konstancinem.Miałaby ona przejść bezkolizyj-nie nad Lasem Kabackim i miećpierwszą stację w Ogrodzie Bo-tanicznym PAN, a następną wKonstancinie. Tym sposobemsetki samochodów z Konstanci-na i okolic nie dojeżdżałyby dometra w Kabatach, nie zatruwa-łyby środowiska i nie zajmowa-ły miejsc parkingowych, a miesz-kańcy Ursynowa oraz innych

    dzielnic stolicy mieliby atrakcyj-ny dojazd do pięknego, niedoce-nionego jednakowoż OgroduBotanicznego w Powsinie. Tegorodzaju transport, nazywanytramwajem powietrznym, ist-nieje m. in. w Nowym Jorku iLondynie.

    P o opublikowaniu tekstuspotkałem się z totalnakrytyką, szczególnie zestrony partyjnych radnych, alenie tylko. „Kolejki linowej mu sięzachciało!” – szydzono. Podob-nie krytycznie miejscy urzędni-cy odnieśli się do mojego pomy-słu komunikacyjnego wykorzy-stania istniejącej linii kolejowejłączącej Kolej Radomską ze sta-cją postojową metra na Kaba-tach. Linia ta, z wiaduktem nadPuławską, wykorzystywana jest2–3 razy w roku. Istnieje więctechniczna i tania możliwośćprzystosowania jej do ruchu pa-sażerskiego (szynobus bądź spe-

    cjalne wagony metra) i komuni-kacyjnego, bezkolizyjnego po-łączenia wielkich osiedli miesz-kaniowych Ursynowa m. in. zbiurowo-biznesowo-technol-ogicznym zagłębiem na Wyczół-kach. Jeden z wariantów pomy-słu przewidywał doprowadze-nie linii do stacji PKP Okęcie istworzenie w ten sposób miesz-kańcom Ursynowa możliwościszybkiego dojazdu do zachod-nich dzielnic miasta.

    W toku przygotowańdo opublikowaniaomawianych pomy-

    słów wielokrotnie rozmawia-łem ze specjalistami z Politech-niki Warszawskiej, m. in. z prof.dr hab. inż. WłodzimierzemChoromańskim. Okazuje się, żePolitechnika ma kilka rozwią-zań z zakresu nowoczesnej ko-munikacji napowietrznej, któ-re z braku fizycznej możliwościrealizacji pozostają rozwiąza-niami teoretycznymi. Są tam m.in. warianty systemu określa-nego jako PRT (Personal RapidTransit) znanego na świecie odok. 1954 r., a obecnie przeży-wającego swoją drugą młodość,m. in. ze względu na możliwo-ści jakie dają współczesne kom-putery w zakresie sterowania izapewnienia bezpieczeństwa.System polega na transporciepasażerów bezobsługowymi po-jazdami poruszającymi się pospecjalnym torze ułożonym nalekkiej estakadzie. Kilkuosobo-we wózki poruszają się według

    zaprogramowanej przez pasa-żerów marszruty i zatrzymująna wcześniej wybranych przy-stankach. Poruszają się prawiebezgłośnie i w sposób przyja-zny środowisku.

    O środkiem naukowymzajmującym się profe-sjonalnie tym syste-mem jest Wydział TransportuPolitechniki Warszawskiej. NaUrsynowie przy ul. Poleczki (Wy-czółki) mamy najnowocześniej-sze w Polsce centrum badanianowych technologii i materia-łów, którego współudziałowcemjest Politechnika Warszawska.Gdyby nasza stolica zdecydowa-ła się na eksperymentalne wyko-rzystanie któregoś z rozwiązań,to po jakimś czasie – być może –stalibyśmy się ich producentemi eksporterem. To oznaczałobyrozwój technologiczny, miejscapracy i dodatkowe dochody dlamiasta. Warunkiem jest jednakodwaga wchodzenia w rozwią-zania, które nie są „chlebem po-wszednim” na świecie.

    W arszawa, a raczej jejwłodarze, boją sięryzyka związanegoz nowymi technologiami jakognia. Wiadomo powszechnie,że bez ryzyka nie ma postępu,ale wiadomo także, że konku-rencja polityczna w przypadkuniepowodzenia będzie dla no-watorów bezlitosna. W ten spo-sób kółko się zamyka, a my sto-imy w miejscu. Metro, jako no-watorskie rozwiązanie technicz-ne wprowadzone już w 1864 r.w Londynie i w 1896 r. urucho-mione w Budapeszcie, nadal jestdla naszych włodarzy najistot-niejszym symbolem miejskiejnowoczesności i prawdziwymcudem techniki.

    W arszawa jest szcze-gólnie oporna nanowinki technicz-ne. W dzisiejszym świecie, gdzieod kilkunastu lat funkcjonujekolejka na poduszce magne-tycznej poruszająca się z pręd-kością ponad 300 km/godz.(Szanghaj i Tokio), a rozwiąza-nia techniczne sięgają granicludzkiej wyobraźni, miasto ta-kie jak Warszawa jest jedyniewidzem w tym wyścigu. Tkwiącdalej w decyzyjnej inercji orazurzędniczej bojaźni blokującejwprowadzanie rozwiązań no-watorskich, skazujemy stolicędużego państwa, zrzeszonegow UE, na powolną degradację.W epoce globalizacji taka sytu-acja może zaistnieć wcześniej,niż jesteśmy to sobie w staniewyobrazić.

    MMiieejjsskkaa kkoolleejjkkaa lliinnoowwaa ww LLoonnddyynniiee.. KKoolleejj nnaa ppoodduusszzccee mmaaggnneettyycczznneejj ww SSzzaanngghhaajjuu..

    MMoosstt ŁŁaańńccuucchhoowwyy ww BBuuddaappeesszzcciiee wwyybbuuddoowwaannyy ww llaattaacchh 11883399-11884499..

    Lubimy wlec się w ogonie cywilizacji technicznej...

    Czy Warszawa jest kreatywna?

  • 1 2

    Powiada się, że cierpliwość jest cnotą. Być może, ale ktoś kiedyś wygłosiłcontrapositum, twierdząc, że cierpliwość wcale nie jest cnotą, ale osobistą,świadomą i dynamiczną zdobyczą, ponieważ jest nieustającympostępowaniem ku zbawieniu. W moim felietonie cierpliwość to faktycznieosobista, świadoma, dynamiczna zdobycz i nieustające postępowanie, z tym żenie ku zbawieniu, a ku napchaniu sobie kabzy kosztem ogółu. Cierpliwość deweloperów zostałaostatnio w stolicy suto wynagrodzona. Rada Warszawy uchwaliła Miejscowy Plan ZagospodarowaniaPrzestrzennego Czerniakowa Południowego (mpzp), co jest równoznaczne z pozwoleniem nabudowę dużego osiedla mieszkaniowego w sąsiedztwie Jeziorka Czerniakowskiego. Warszawscyekolodzy oraz mieszkańcy protestujący przeciwko zabudowie chronionego prawem akwenu ponieśliklęskę na całej linii. Kiedy uchwalono fatalny plan? Przed tygodniem, tuż po zakończeniu rokuszkolnego i rozpoczęciu sezonu urlopowego, kiedy Warszawa pustoszeje. Stary, zgrany numerstosowany w stołecznym samorządzie od 1989 roku.

    Czerniaków Południowy to 89 hektarów zlokalizowanych pomiędzy Trasą Siekierkowską a ul.Czerniakowską. Ponad połowę tego terenu (około 50 ha) zajmują łąki zamieszkałe przez wielerzadkich gatunków zwierząt. Część łąk należy do otuliny rezerwatu przyrody JeziorkoCzerniakowskie. Samo jeziorko ma powierzchnię 19,5 ha, około 1780 m długości i od 100 do 180m szerokości. Średnia głębokość to 2,5 m, a maksymalna 3,75 m. Dzisiaj jeziorko i jego otulina tojeden z nielicznych obszarów w strefie miejskiej wolnych od zabudowy. Dlatego od kilku dekad krążyłytam stada sępów spragnionych inwestowania w tym miejscu. Zabudowa bezcennego terenuzielonego ma być podzielona na trzy strefy: strefa I to biurowce wzdłuż Trasy Siekierkowskiej,najwyższy z nich będzie miał wysokość 30 metrów. Strefa II to budynki wielorodzinne, III zaś to domyjednorodzinne – szeregowe i bliźniaki o maksymalnej wysokości 12 metrów i do trzech pięter.

    Zatwierdzenie mpzp w takiej formie to wyrok dla prawie całej otuliny Rezerwatu JeziorkoCzerniakowskie. Prezydent Warszawy upiera się, że, tu cytat z jego publicznej wypowiedzi, “nie maryzyka jego wysuszania, wykluczyły je bowiem pogłębione analizy ekspertów. Plan może się wręczprzyczynić do zasilania akwenu czystą wodą”. Prezydent, jak to prezydent, musi coś mówić kiedyjest atakowany. Ale w tym wypadku się myli. Nie wiem, które to tęgie głowy dokonały analizmających świadczyć, iż zabudowanie prawie 90 hektarów łąk nie doprowadzi do wyschnięciajeziorka, a wręcz przeciwnie przyczyni się do zasilenia akwenu czystą wodą. Wiem natomiast, żeosoby te nie wiedzą co mówią i co piszą. A skąd niby ma pochodzić ta czysta woda mająca rzekomozasilać jeziorko, skoro jest to starorzecze Wisły pozbawione naturalnych dopływów?

    C zy owi, za przeproszeniem, eksperci nie wiedzą, że od wielu lat Jeziorko Czerniakowskie borykasię z problemem ciągłego obniżanie się poziomu wody, do czego przyczyniają się m. in.obniżenie i odsunięcie się koryta Wisły oraz budowa wałów przeciwpowodziowych na ŁukuSiekierkowskim? Nie wiedzą o naruszeniu kierunku spływu wód gruntowych przez system kanalizacyjnyosiedla przy ul. Bernardyńskiej oraz przez utwardzenie terenu zlewni jeziora, zaburzające tempozasilania wodami opadowymi? Nie wiedzą o szkodliwym dla jeziorka sąsiedztwie gigantaprzemysłowego w postaci elektrociepłowni Siekierki? Zabetonowanie dodatkowo 90 ha i pozostawienie60 proc. powierzchni biologicznie czynnej to śmiertelne zagrożenie dla 60 gatunków ptaków, w tym49 objętych całkowitą ochroną, jak m. in. bączek zwyczajny i wąsatka znajdujące się w czerwonej księdzegatunków zagrożonych. Wysychanie zbiornika to śmierć dla 67 gatunków bezkręgowców (to m. in.skójki i szczeżuje) oraz unikatowych bylin, jakim jest na przykład objęty ścisłą ochroną grążel żółty.

    Tym, którzy zagłosowali za naruszeniem oazy na Czerniakowie przypominam fragment jakżetrafnego tekstu Jonasza Kofty sprzed ponad 50 lat:

    Pamiętajcie o ogrodachPrzecież stamtąd przyszliście

    W żar epoki użyczą wam chłodu Tylko drzewa, tylko liście

    Pamitajcie o ogrodachCzy tak trudno być poetą

    W żar epoki nie użyczy wam chłoduŻaden schron, żaden beton

    Zamiast “enklawy przyrodniczej stolicy”, którą chwali się miasto na swoich stronach, zamiast ostoidla wielu gatunków roślin i zwierząt, będzie kolejne “prestiżowe osiedle w kameralnej lokalizacji”i szpaler biurowców – słusznie napisała na Twitterze ilustratorka Zosia Dzierżawska. Czy o towarszawskim radnym chodziło? O to, by zdegradować, lub, co bardzo możliwe, całkowicie zniszczyćnajwiększy naturalny zbiornik wodny na terenie Warszawy? To tym się na sesjach rady miastazajmujecie, państwo radni? Niszczeniem ostatnich naturalnych bastionów przyrody w stolicy?Cóż, nic więcej nie mogę zrobić poza publicznym zademonstrowaniem swojej odrazy wobec tegorodzaju postępowania. Z drugiej strony, ludzie ci zostali wybrani w demokratycznych wyborach isą władzą, czy komuś to się podoba, czy nie.

    Spędziłem nad Jeziorkiem Czerniakowskim swoją młodość, więc mam do tego miejscaogromny sentyment. Ten wspaniały miejski akwen trwał w dobrej kondycji przez wieki. Niezniszczyli go fortyfikujący Warszawę zaborcy, w okresie międzywojnia prezydent StefanStarzyński wykupował od prywatnych właścicieli enklawy przyrody (Rezerwat Las Kabacki), bysłużyły warszawiakom po wsze czasy, a nie odsprzedawał prywatnym cenne komunalne grunty. Niedobrali się do jeziorka ani niemiecki okupant, ani komuna. Jego katami okazali się radni Warszawywybrani w demokratycznych wyborach w wolnej Polsce. Na pohybel im.

    Dla wiedzy pana prezydenta Rafała Trzaskowskiego, warszawiaka z urodzenia, podam przykładjak w sąsiedztwie Jeziorka Czerniakowskiego błyskawicznie zniszczono piękny zbiornik wodny zwany“Fortami”. Rozciągał się on wzdłuż ul. Idzikowskiego na odcinku Sobieskiego - Powsińska i kończyłw rejonie ul. Gołkowskiej. Przez całe dekady spędzały tam letnie weekendy tłumy mieszkańcówSadyby i Dolnego Mokotowa, kąpiąc się i opalając. Wystarczyło wydanie pozwolenia na wybudowanieosiedla mieszkaniowego Za Bernardyńską Wodą, by akwen błyskawicznie zniknął. Dzisiaj pozostałopo nim jedynie miłe wspomnienie.

    Chcę uświadomić mieszkańcom południa Warszawy, że zabetonowanie okolic JeziorkaCzerniakowskiego to dopiero początek wielkiej ofensywy deweloperów na miejską zieleń. Ofensywarozpoczęła się po wejściu pisowskiej specustawy zwanej potocznie “lex deweloper”. Dokumentpozwala na budowę inwestycji mieszkaniowych wbrew istniejącym planom zagospodarowaniaprzestrzennego. Celem specustawy jest skrócenie czasu przygotowania inwestycji z pięciu lat do roku.Na jej mocy rada miasta czy gminy może podjąć decyzję o ustaleniu lokalizacji dla takiej inwestycji.Po mokotowskim jeziorku przyjdzie wkrótce kolej na kolejne atrakcyjne dla deweloperów terenyzielone. Jednym z nich jest przedpole Lasu Kabackiego, które od ponad 10 lat stoi kompletnieniezagospodarowane, jakby czekało na zabudowę.

    W ubiegłym roku minęło równo 10 lat od uchwalenia przez Radę Warszawy miejscowego planuzagospodarowania przestrzennego dla obszaru Ursynów Południe Kabaty. Pomimo upływu dekady,jednostki organizacyjne w urzędzie miasta do dzisiaj nie stworzyły nawet koncepcji zagospodarowaniatrzech stref urbanistycznych na przedpolu Lasu Kabackiego. Ten smakowity dla deweloperów tortto trzy strefy urbanistyczne. Dominuje własność prywatna, ale miasto i ZDM mają w tych gruntachokoło 1/3 udziału. Pytanie za 100 punktów: kiedy miasto podejmie decyzję o ustaleniu lokalizacjina tym terenie “mieszkaniówki” i sprzeda deweloperowi 1/3 udziału w tych niebywale atrakcyjnychgruntach? Stawiam butelkę koniaku “Camus” przeciwko flaszce “jagodzianki”, że nastąpi to niepóźniej niż w ciągu najbliższych dwóch lat. Zamiast zieleni i rekreacji ursynowianie otrzymająwtedy w prezencie od samorządowej władzy luksusowe osiedle mieszkaniowe.

    I na koniec kolejna smutna wiadomość dla mieszkańców Ursynowa i okolic. Dowiedziałem siędrogą nieoficjalną, że w nowo budowanym Szpitalu Południowym nie będzie hemodynamikii elektrofizjologi, czyli podstawowej diagnostyki przy zawałach serca, która była tam planowana.Ma tam natomiast powstać oddział alergologii, bo ponoć jakaś wpływowa pani doktor alergolog zespółki “Solec” tego sobie zażyczyła. Będę oczywiście pytał, czy uzyskane informacje odpowiadająprawdzie. Jeżeli tak, trzeba by na poważnie rozważyć, czy nie donieść na budowniczych szpitala doprokuratury, bo byłoby to działanie na szkodę obywateli. A samym budowniczym szpitala już terazzadaję proste pytanie: czy dzisiaj ludzie częściej umierają na alergie, czy raczej na zawały serca?

    Gadka Tadka Tadeusz Porębski

    Żaden schron, żaden beton...

    Sezon ogórkowy w pełni, nie oznacza to jednak, że mieszkańcy stolicy po-chłonięci są spożywaniem ogórków – gruntowych, małosolnych, mizerii,czy też w innej formie. Chociaż, zwykle o tej porze, mieliśmy wysyp rewelacji o rozmaitych „paskudach”

    wyłażących z odmętów Wisły lub ekscytowaliśmy się znalezioną wylinką zrzuco-ną przez węża giganta w Gassach (niedaleko przeprawy promowej do Wawra), dziś zainteresowa-nia większości warszawiaków koncentrują się wokół bardziej realnych spraw. A dzieje się wokół na-prawdę wiele, zarówno w polityce, w gospodarce, w sporcie, w kulturze. Sezon ogórkowy pod tymwzględem nie jest sezonem martwym. Wręcz przeciwnie. Zwłaszcza, jeśli chodzi o ofertę kultural-ną dla mieszkańców stolicy. Naprawdę jest w czym wybierać. Oprócz normalnej oferty kin, teatrów,galerii, muzeów, czytelni etc. przygotowano bogaty program dla niemal każdego, niezależnie odwieku i zasobności portfela. Lipiec i sierpień są wypełnione rozmaitymi imprezami, również plene-rowymi, takimi jak: koncerty jazzowe w Parku Dreszera, Jazz na Starówce, koncerty bluesowe, kon-certy muzyki kameralnej etc. Co więcej, chętni mogą uczestniczyć w nich bezpłatnie. Imprezy ple-nerowe są bowiem dofinansowane z pieniędzy publicznych.

    Właśnie 6 lipca rozpoczął się jeden z najpopularniejszych festiwali jazzowych – 25. Międzyna-rodowy Plenerowy Festiwal Jazz na Starówce. Potrwa on do 31 sierpnia. To jedyny tego typu ple-nerowy festiwal jazzowy w stolicy i w Polsce. Adresowany jest do szerokiego spektrum odbior-ców. Jest też największym festiwalem jazzowym w Polsce (pod względem liczby odwiedzającej

    go publiczności). Koncerty odbywająsię przez dwa miesiące wakacyjne, wkażdą sobotę lipca i sierpnia. Od latjest wizytówką artystyczną i turystycz-ną stolicy, co potwierdzają także ba-dania i ankiety. Przez 24 lata istnieniazgromadził imponująca liczbę milio-na osób. Jedna edycja festiwalu przy-ciąga około 40 tysięcy słuchaczy w róż-nym wieku.

    Festiwal wyróżnia się oryginalnymprogramem. Polska publiczność miała

    okazję usłyszeć tu po raz pierwszy takich gigantów ery swingu jak: Scott Hamilton, Duffy Jack-son, Dr. Lonnie Smith, poznać nowe odkrycia amerykańskich estrad jak: Alfredo Rodriguez, Gra-ce Kelly, Avishai Cohen, Kyle Eastwood (syn Clinta Eastwooda), Hiromi, Cyrus Chesnut, John Piz-zarelli, Daniel Jobim (wnuk Antonio Carlosa Jobima). Występowali też najwybitniejsi polscy ar-tyści między innymi: Tomasz Stańko, Michał Urbaniak, Urszula Dudziak, Zbigniew Namysłowski,Janusz Muniak, Jan Ptaszyn Wróblewski, Włodek Pawlik, Włodzimierz Nahorny, Jarosław Śmie-tana, Leszek Możdżer, Adam Bałdych, Paweł Kaczmarczyk, Sławomir Jaskułke, zespoły: Miłość,Dream Team, The Quartet, String Connection, Laboratorium, Walk Away, Simple Acoustic Trio,Marcin Wasilewski Trio.

    Publiczność mogła usłyszeć czołówkę gwiazd polskiego jazzu oraz największe międzynarodowelegendy gatunku, wśród których wymienić należy takie nazwiska jak: Archie Sheep, David Murray,Richard Galliano, Dino Saluzzi, Bill Evans, Chico Freeman, Bobo Stenson, Kenny Wheeler, John Tay-lor, Tord Gustavsen, Fabrizio Bosso, Enrico Pieranunzi, Stefano Bollani, Marilyn Mazur, Jeff Lorber,Bill Evans, Mike Stern, Stanley Jordan, Palle Mikkelborg, Roy Hargrove, Charnett Moffett, BirelliLagrene, Ulf Wakenius, Avishai Cohen, Greg Osby, Kyle Eastwood, Hiromi, Cyrus Chesnut, John Piz-zarelli, Omar Sosa, Ernie Watts, Jacky Terrasson, Joey Calderazzo, Christian McBride, Nicholas Pay-ton, James Carter.

    Międzynarodowy Plenerowy Festiwal Jazz na Starówce od lat cieszy się niemalejącą popularno-ścią wśród warszawiaków i nie tylko. Jest też odnotowywany w wielu mediach międzynarodowych,m. in. w BBC World, TV Deutsche Welle oraz Das Erste.

    Tegoroczną edycję zainaugurował Enrico Rava Special Edition. Ten znakomity włoski trębacz na-leży do grona najlepszych jazzmanów starego kontynentu. Jest zaliczany do najwybitniejszychprzedstawicieli nowoczesnego, europejskiego jazzu. Od lat, związany jest z projektami firmowany-mi przez ECM Records. Może też pochwalić się imponującą dyskografią i nagraniami z tuzami świa-towego jazzu.

    Międzynarodowy Plenerowy Festiwal Jazz na Starówce przez 24 lata istnienia obejrzało okołomiliona osób.

    W prawo czyli w lewo Mirosław Miroński

    Jazz na Starówce

    „Sezon ogórkowy pod tymwzględem nie jest sezonemmartwym. Wręcz przeciwnie.Zwłaszcza, jeśli chodzi oofertę kulturalną dla miesz-kańców stolicy. Naprawdęjest w czym wybierać”

    Nasi przodkowie stołów nie znali,W puszczy siadali, na mchu jadali.

    Rycerze także, gdy wojowali,Po bitwie, w lesie na mchu jadali.

    Ułani czasem przeszarżowaliI po batalii na mchu jadali.

    Harcerze również biwakowali,Jak wspominali, na mchu jadali.

    Inni sukcesy swe oblewali,Wypoczywali, biesiadowali,

    Gdy świętowali lub grillowali,Też na piknikach na mchu jadali.

    Ale najbardziej dali popalićCi, co w wyborach kandydowali.

    Obiecywali, nie dotrzymali,I wykiwali. Na mchu jadali!

    ©© MMKKWWDD ((MMuuzzyycczznnyy KKaabbaarreett WWoojjttkkaa DDąąbbrroowwsskkiieeggoo))

    NA MCHU JADALI

    W o j t e k D ą b r o w s k i

  • 1 3

    W gonitwie Derby o zwycięstwowalczyły tylko dwa konie – klaczNemezis ze stajni Andrzeja Wa-lickiego i ogier Ophelia`s Aidan,podopieczny trenera MaciejaJanikowskiego. Może to przypa-dek, a może akt wyścigowejsprawiedliwości, że obaj pano-wie obchodzą w tym roku 50-le-cie pracy trenerskiej i w Polscenie mają sobie równych.

    Nemezis była faworytką w koń-skim totalizatorze i nie zawio-dła oczekiwań, ale o Ophe-lia`s Aidan gracze jakby zapomnieli.Może dlatego, że zwycięzca ubiegło-rocznej selekcyjnej gonitwy o nagrodęPrzychówku (kat. A) nie został zapisa-ny do żadnej z przedderbowych próbdystansowych. Okazało się, że pan Ma-ciej Janikowski wie co robi i nie musipoddawać dobrego konia wyczerpują-cym weryfikacjom. Co prawda jegopodopieczny nie wygrał Derby, ale dru-gie miejsce w tej prestiżowej gonitwie totakże wielki sukces. Natomiast “dobraręka” do koni pana Andrzeja Walickie-go nadal funkcjonuje. Jest to już trzy-nasta Błękitna Wstęga wywalczonaprzez konie z jego stajni. Nikt w Polscenawet nie zbliżył się do tego rekordu izapewne upłynie jeszcze dużo wody wWiśle zanim ktokolwiek nawiąże dosukcesów tego wybitnego trenera. Moż-na zaryzykować twierdzenie, że panAndrzej Walicki jest na torze służewiec-kim tym, kim byli na ringu FeliksStamm i na boisku piłkarskim Kazi-mierz Górski – trenerską ikoną, którazapisze się złotymi zgłoskami w histo-rii polskiego sportu.

    Nemezis została perfekcyjnieprzygotowana do najważniejgonitwy dla trzyletnich fol-blutów i perfekcyjnie poprowadzonado zwycięstwa przez ściągniętego zWysp irlandzkiego dżokeja FergusaSweeneya. To był dżokejski majstersz-tyk, jakiego na Służewcu od dawna sięnie widziało. Nemezis ma po ojcu, ir-landzkim Sea the Stars, jedną czwartączęść krwi dającej znakomite potom-stwo klaczy Urban Sea, matki m. in.wybitnego Galileo. Natomiast matkaNemezis, australijska Rezyana, ma nakoncie trzy wygrane gonitwy orazudział w australijskim OAKS. Pod-opieczna trenera Walickiego nosi imięgreckiej bogini zemsty, sprawiedliwościi przeznaczenia i niedzielne zwycięstwochyba było jej przeznaczone. Aktemsprawiedliwości natomiast jest to, żedzięki triumfowi Nemezis mogli w nie-dzielę triumfować także jej właściciele– bracia Ryszard i Andrzej Zielińscy, pa-sjonaci wyścigów konnych, którzy od20 lat nie skąpią pieniędzy na uszla-chetnianie polskiej hodowli folblutówdobrą krwią koni sprowadzanych z Za-chodu. Ściągnięcie na Derby FergusaSweeneya również było inwestycją – i towcale nie tanią – ale w końcowym roz-rachunku opłacalną.

    Z atem sprawiedliwość i prze-znaczenie, których patronkąjest bogini Nemezis, miały wtegorocznej Derby swoje uzasadnienie.A co z zemstą, której Nemezis równieżpatronuje? Do tego elementu należypodejść humorystycznie i z dystansem.Można powiedzieć, że klacz Nemezismocno utarła w niedzielę nosa trenero-

    wi Adamowi Wyrzykowi, postaci na to-rze wielowymiarowej i mocno kontro-wersyjnej. Z jednej strony trener świę-cący na torze sporo sukcesów i samouk,który wszedł na wyścigowe wyżyny wy-łącznie dzięki tytanicznej pracy. Z dru-giej strony służewiecki Papkin, czyli na-pinający wątłe mięśnie cudak nie potra-fiący trzymać języka za zębami i szuka-jący poklasku skandalista nie szanują-cy ani graczy, ani rywali. W emitowa-nym przez stację Planete+ serialu “Ży-cie na wyścigach” często okraszał swo-je złote myśli wulgaryzmami. Do dzisiajwielu nie może darować mu wypowie-dzianej publicznie pogardliwej i wul-garnej wypowiedzi “Jeb.. frajerów!”,odnoszącej się do służewieckich gra-czy. To był cios absolutnie poniżej pasa.

    Wiosną ludzie z otoczenia Wy-rzyka i on sam mocno pro-mowali trenowanego w tejstajni ogiera Salasamana, który miał byćw Derby nie do pobicia. Dosiadała go wy-łącznie córka trenera Joanna Wyrzyk,dosyć utalentowana amazonka, niepo-siadająca jeszcze dżokejskich szlifów, wą-tła fizycznie. Pomijany był jeżdżący u Wy-rzyka na “pierwszą rękę” słowacki czem-pion Michał Abik. Wieść gminna niosła,że trener foruje własną córkę, sadzając jąna najlepszym koniu w stajni, by dziew-czyna jako pierwsza w historii Służewcawygrała Derby. Kiedy jednak Nemezis wnagrodzie Soliny otarła się o rekord toru

    na dystansie 2200 m, zaś Pride of Nelsonrekord ten kilka dni później pobiła, bijącprzy okazji lekko Salasamana, stało się ja-sne, że ogier nie jest tak wielki, jak sięniektórym wydaje. W międzyczasie Joan-na Wyrzyk doznała kontuzji, która wyklu-czyła ją z gry na dłuższy okres.

    I nagle Adam Wyrzyk radykalniezmienił front. Rozpoczął kampa-nię polegającą na namawianiuwłaścicieli koni zapisanych do Derbydo wycofania ich z gonitwy. Argumen-tował, że rzekomo tor jest zbyt twardy,ponieważ jego dwa konie doznały ostat-nio poważnych kontuzji i straszył wła-ścicieli derbową jatką. Było to zacho-wanie żenujące i bardzo szkodliwe, po-nieważ koń wyścigowy tylko raz w ka-rierze ma szansę wygrać Derby (w wie-ku trzech lat). Właściciele pozostali głu-si na apokaliptyczne wizje głoszoneprzez Wyrzyka, nie wycofali swoich ko-ni z gonitwy i tym samym głos wydanyprzez służewieckiego Papkina pozostałgłosem wołającego na puszczy. Jegopodopieczny zaś – Salasaman – musiałzadowolić się dopiero czwartym miej-scem. Tak więc Nemezis – żartobliwierzecz ujmując – dokonała aktu zemstyna pyszniącym się trenerze, nie dając wDerby jego podopiecznemu powąchaćnawet własnego ogona.

    O rganizacja Gali Derby byłaznakomita, panował porzą-dek i wszystko było na swo-

    im miejscu – poza, to już tradycja, słu-żewieckimi dźwiękowcami. Głośnikiwręcz drżały z natężenia dźwięku i za-miast zrozumiałych dla wszystkich ko-munikatów wydobywał się z nich beł-kot. Tak było na Trybunie Honorowej.Organizator musi wreszcie jakoś ogar-nąć ten temat, bo tak dalej być nie mo-że. Ludzie obsługujący nagłośnieniena Służewcu wyraźnie nie znają się naswojej robocie. To nie przypadek, że nawyremontowanej z wielkim piety-zmem trybunie można w wielu mo-mentach ogłuchnąć od zbyt głośnejmuzyki, by za chwilę w ogóle nie sły-szeć komentatora ogłaszającego waż-ne komunikaty. To niechlujstwo i brakprofesjonalizmu. Należy wreszcieskończyć z dźwiękową karuzelą drę-czącą widzów, ponieważ taki stan rze-czy godzi w wizerunek wspaniałego,zabytkowego, w części zmodernizo-wanego hipodromu.

    O d minionej niedzieli na Słu-żewcu trwać będzie trzyty-godniowa przerwa. Kolejnymityng zaplanowano na 27 i 28 lipca,podczas którego rozegrane zostanąDerby, tym razem dla koni arabskichczystej krwi. Trzyletnie i starsze koniepełnej krwi angielskiej zmierzą się na-tomiast w sprinterskiej nagrodzie Syre-ny (kat. A).

    Ta d e u s z P o r ę b s k iF o t o : B e a t a N i k o n o r o w

    Na Służewcu sprawiedliwości stało się zadość

    Derby pod dyktando niezawodnej Nemezis

    Porzucone, zniszczone, zde-kompletowane, czasemwręcz wrośnięte w ziemięlub obrośnięte roślinno-ścią. Kiedyś duma właści-cieli – dziś pojazdy zapo-mniane (czasem celowo),zagrażające mieszkańcomi środowisku, niepotrzeb-nie zajmujące miejsca par-kingowe i negatywnie wpły-wające na estetykę miasta.

    W pierwszym półroczu 2019roku aż 2759 wraków – bo o nichmowa – usunięto z ulic Warsza-

    wy dzięki działaniom strażni-ków miejskich z Referatu ds. Po-jazdów. Auta trafiły na parkingistrzeżone lub zostały usunięteprzez właścicieli.

    Zdemontowane podzespoły,wystające części, skorodowanakaroseria, wyciekające płyny eks-ploatacyjne – taki widok nie bu-dzi żadnych wątpliwości strażni-ków, którzy w tego typu przypad-kach natychmiast wydają dyspo-zycję usunięcia zagrażających po-jazdów. W przypadku pozosta-łych, tych w lepszym stanie, ale

    których stan nie budzi wątpliwo-ści, że są porzucone (np. zdewa-stowane wnętrza, porośnięte ro-ślinnością nadwozia, wrastającew podłoże opony) rozpoczyna sięprocedura mająca na celu ustale-nie właściciela i zobligowanie godo jak najszybszego zabrania po-jazdu. W przypadku braku reak-cji rozpoczyna się procedura, któ-ra kończy się wydaniem dyspozy-cji usunięcia wraku.

    Czynności podjęte przez straż-ników w okresie styczeń – majdoprowadziły do usunięcia z ulicstolicy 2759 „wraków”. Czynno-ści podejmowano m.in. wobecaut zdewastowanych, nieużytko-wanych, wraków reklamującychskupy wraków (sic!), pojazdówspalonych czy pokolizyjnych.

    Strażnicy wszczynając czyn-ności, starają się dotrzeć do wła-ściciela lub użytkownika pojazdu.Obowiązek usunięcia i wyreje-strowania wraków pojazdów lubprzywrócenia ich do stanu uży-walności spoczywa właśnie nawłaścicielu. Po wszczętych przezstrażników czynnościach tak wła-

    śnie się