Document

12
O K A Z J O N A L N I K A K A D E M I C K I ISSN 1732-9000 ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006 W numerze między innymi: G dyńsko-toruńsk ie przymierze Marana tha! mały człowiek w ramionach wielkich miłości wiernej przyszedł przypomnieć że kochać coś znaczy i że miłością świat zbawić można ks. J. Twardowski

description

http://podaj-dalej.info/files/pd20.pdf

Transcript of Document

Page 1: Document

O K A Z J O N A L N I K A K A D E M I C K I

ISSN 1732-9000 ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

W numerzemiędzy innymi:

Gdyńsko-toruńskie przymierze

Marana tha !

mały człowiek w ramionach wielkichmiłości wiernej przyszedł przypomniećże kochać coś znaczy i że miłościąświat zbawić można

ks. J. Twardowski

Page 2: Document

W NUMERZESłowo od Duszpasterza ......Gdyńsko-toruńskieprzymierze ................................................Marana tha! ..........................................Adwentowi święci .......................Choinka, choinka .........................Nasz zabłąkany świat ............Pieśń koni .................................................Jutro wigilia ..........................................Kultura rozmowyumarła ..........................................................Prezentacjewspólnot DA .......................................Tak czasemkończy się miłość ......................Warsztat .................................................Propozycje duszpasterskie na rok akademicki2006/2007. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Kalendarium na rok2006/2007. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Wielce Szanowni Adwentowicze,czyli oczekujący na przyjście Pana!

2 ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

2

3456778

8

9

1010

11

11

Słowo od Duszpasterza

Adwent, czas poprzedzający Boże Narodzenie, przeżywany jest w klimacie następującego przesłania: „Nawróćcie się, bo bliskie jest Królestwo niebieskie!” (Mt3, 2)

Różnie można te słowa rozumieć. Na przykład: przestańcie, bo pani nad-chodzi; przestańcie, bo was złapie policja i będą kłopoty; odczekajcie trochę, zaraz stróż sobie pójdzie i znowu będzie moż-na kraść. Ale można też tak: przestańcie, bo to, co robicie, nie pasuje do tego, kim jesteście. To oznacza co innego. Przestań-cie, zmieńcie się nie dlatego, że tak na-kazuje adwentowy zwyczaj i zbliżające się święta, ale dlatego, że nie jesteście tym, co robicie.

Jak bliskie jest Królestwo, pokazu-je nam Boże N a r o d z e n i e od samego początku, od kiedy tylko za-istniało, a kon-kretnie od czasu, gdy za-częliśmy rozu-mieć, że święta to nie tylko czas wolny, inna atmosfera i lepsze jedze-nie. W centrum świąt Bożego Narodze-nia stoi prawda o Narodzinach Mesjasza, a tym samym o naszych narodzinach, o narodzinach naszej nowej tożsamości. Bóg stał się Człowiekiem, stał się jednym z nas, stał się nami, aby nas uczynić sobą. „Jam się po to narodził i po to przysze-dłem na świat, aby dać świadectwo praw-dzie”.( J 18, 37). Której prawdzie? Tej, któ-ra jest zawarta w Dzieciątku. To prawda o Bogu i o mnie. Skoro Królestwo Boże jest w was, skoro jesteście Królestwem, skoro należycie do królewskiego, Bożego rodu, to nie pasuje, abyście postępowali tak, jak postępujecie. To tak, jakby komuś powiedzieć: zacznij wreszcie chodzić, bo nie pasuje, aby w wieku 20 lat pełzać po ziemi.

Adwent - to czas łaski, to czas tre-ningu, czas poznania swego wnętrza, czas uświadomienia sobie, jak bardzo to wnętrze zostało ukochane, że aż stało się świątynią Ducha Bożego oraz przyspo-sobienia tego wnętrza do tego, aby moc-

niej niż zwykle prawda o nas, objawiona w Bożym Narodzeniu, zabrzmiała. Mało tego, wcieliła się w nas.

Po co są roraty, po co rekolekcje, po co spowiedź, po co zalecenie trochę in-nego trybu życia? Tylko w tym celu, aby zadumać się nad sobą i otworzyć serce na „więcej Prawdy” o mnie i o moim Bogu, Najlepszym Ojcu.

„Rzekli (Żydzi) do Niego ( Jezusa): Jednego mamy Ojca - Boga. Rzekł do nich Jezus: Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i mnie byście miłowali” ( J 8,41–42). Wiara nie jest czymś automatycznym, to nie jest narodowość, czy przynależ-ność do jednej klasy. To osobisty wybór, to osobista przygoda, choć przeżywana we wspólnocie z innymi ludźmi, aby cały

czas podkreślać tę prawdę, że cała ludzkość, to Ciało Boga. Nikt mnie w tym nie może zastąpić. To coś, co daje nowe poczucie godności, war-tości, sensu. To nowe patrzenie na siebie, na in-nych, na Boga.

Jeśli chrześcijanin jest cały czas tylko obserwatorem tego, w co wierzy, a nie ufa temu, w co wierzy lub Temu, któremu wierzy, nie staje się tym, w co wierzy lub Tym, komu wierzy, to robi sobie krzywdę. Bez tego nie ma świąt Bożego Narodze-nia. „Nawróćmy się, bo blisko jest Króle-stwo Boże”, bo jesteśmy inni, Boży...sta-wajmy się coraz bardziej Prawdą o nas.

Składam całej Społeczności Aka-demickiej serdeczne życzenia mądrego i owocnego przeżycia adwentu, rozumia-nego jako przygotowanie do tegorocznych świąt Bożego Narodzenia, jak również w sensie osobistego oczekiwania na Pana, który obiecał przyjść, aby nas wprowadzić do Jego Królestwa, którego dziedzicami nas uczynił i które dla nas osobiście przy-gotował.

Lesław Ptak SJ, duszpasterz

fot.: a

rchiwum

reda

kcji

Święta to czas, kiedy jedno serce po-dróżuje do wszystkich. Niech to, co jest pustką, tęsknotą, cierpieniem - tej nocy ustąpi miejsca miłości w mocy długo oczekiwanego, nowo narodzonego Chry-stusa, który stał się człowiekiem dla Boga i dla człowieka i zaprasza każdego, by również stał się człowiekiem dla drugiego człowieka, bo święta są po to, żeby nam się Pan Jezus przypomniał i aby przemienił nasze zatwardziałe serca i życie. Patrzcie również na Maryję - milczącą w stajni, rozważającą w swoim sercu wszystko to, co przeżywała. Zachowujcie sprawy Wa-szego życia w Waszych sercach i rozwa-żajcie je. Niech Boże Narodzenie pobudzi Was do kontemplacji, do milczenia przed Bogiem.

Noc betlejemska, grota pasterska, ci-cha noc… Cisza - jest dobrym nośnikiem pokory.

Wsłuchajcie się w tę ciszę. Usłyszycie coś więcej. To jest droga błogosławionych. Tak rodzi się życie, tak rodzi się świętość.

Grudzień choinkaosioł zaszczyconywół zarozumiałytylko Bóg się nie wstydziże jest taki mały

Redakcja

Page 3: Document

3ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Gdyńsko-toruńskie przymierzeWydawać by się mogło, że Toruń

i Gdynię dzielą setki kilometrów. Nic bardziej mylnego. Ktokolwiek miał oka-zję poznać ludzi z gdyńskiego duszpaster-stwa wie, iż są to osobistości niemałego formatu (i wcale nie mówimy tu o wzro-ście). Śmiało możemy ich nazwać zaprzy-jaźnionym duszpasterstwem. Trudno od-szukać w pamięci, jakie były początki tego naszego paktu. Zaczęło się chyba od Jezuic-kich Dni Młodzieży, potem był wspólny Sylwester i jakoś od tej pory żadna ze stron nie wyobraża sobie, że można by spędzić Sylwestra inaczej niż razem.Wizyta pierwsza - jedziemy nad morze

Zachęceni serdecznie przez naszych przyjaciół, w drugi weekend październi-ka udaliśmy się zobaczyć, czy morze nadal jest słone. Z góry odpowiadam, że w całym tym zamieszaniu zapomnieliśmy spróbować. Nie od razu bo-wiem odkryliśmy, jaki był chytry plan ludzi z Gdyni.

Najpierw przeciągnięto nas przez plażę. Było to cał-kiem miłe, bo widoki cud-ne i póki co, morza nie ma w Toruniu, więc mogliśmy się napatrzeć na cały rok. Potem w wielkim biegu udaliśmy się do duszpasterstwa (które znajduje się chyba na najwięk-szej górze w tym mieście), aby w tempie ekspresowym przebrać się i udać się na salę gimnastyczną, gdzie odbył się blisko trzygodzinny mecz w siatkę. Nie muszę chyba dodawać, że była to rozryw-ka dość męcząca. Na to, co zdarzyło się później nie możemy narzekać – zostali-śmy nakarmieni i ugoszczeni w sposób wprost znakomity. Nie dano nam jednak chwili wytchnienia i zaproszono na noc-ny spacer wybrzeżem. Było fantastycznie, chociaż jako miłośniczka dużych statków mogę być nieobiektywna. Ale to nie był koniec atrakcji. Punkt kulminacyjny sta-nowiła potańcówka do czwartej nad ra-nem. A że w tej dziedzinie Gdynia nie ma sobie równych, więc co tu ukrywać, szybko wymiękliśmy... (w sumie to trud-

no się dziwić...)Jednak już po miesiącu nadszedł czas

na rewanż....Wizyta druga – morze przyjeżdża do nas

Przebicie atrakcji, które zorganizo-wano nam w Gdyni, okazało się nie lada

zadaniem. Komitet organizacyjny długo głowił się, jak przygotować coś, co powali gości na kolana. Oczywiście chcieliśmy, żeby było równie bogato i męcząco.

Tym razem postawiliśmy na huczne przywitanie na dworcu – ogromny trans-parent trzymany dzielnie przez dwóch przystojnych studentów i nieregularne piski klaksonu rowerowego – oto, co za-stali nasi znajomi, wysiadając z pociągu. Potem pokazaliśmy to, co w Toruniu naj-piękniejsze – czyli olśniewającą panoramę starówki zza drugiego brzegu Wisły.

Następnego dnia w cyklu: spełniamy marzenia (jednego z gości), toteż udali-

śmy się obejrzeć włości lokalnego poten-tata radiowego. Nie zabrakło także zwie-dzania starego miasta drużynowo i na czas oraz lepienia z gliny. Szczególnie ta ostatnia czynność sprawiła mnóstwo ra-dości. Miała także walory edukacyjne, bo do tej pory nie zdawaliśmy sobie sprawy, ile awangardowych ubrań można zrobić z niebieskich worków na śmieci.

O to, żebyśmy nie pomarli z głodu, za-dbał ojciec Krzysztof, przygotowując spa-ghetti, którego nie powstydziłby się naj-większy mistrz sztuki kulinarnej. Jednak

kulminacyjnym momentem dnia była urodzinowa impre-za-niespodzianka dla Łuka-sza z Gdyni (lepiej znanego jako DJ Dzianisz). Krepowe czapeczki i szachowy torcik osiągnęły sukces, powodując kompletne zaskoczenie ju-bilata.

Nadeszła także pora na rewanż w pojedynku na tań-ce. W tym celu udaliśmy się do zaprzyjaźnionego lokalu, który, mieliśmy nadzieję, zaspokoi wielki zapał ta-neczny naszych gości. Mie-liśmy ogromną nadzieję, iż zmęczeni atrakcjami całego dnia szybko zniechęcą się do pląsów na parkiecie. O jakże byliśmy naiwni! Nie prze-puścili żadnej piosenki, a my o trzeciej nad ranem cieszy-liśmy się, że DJ jest po naszej stronie i postanowił zakoń-czyć imprezę mimo głośnych protestów ludzi z Gdyni, którzy gotowi byli bawić się dalej. Długo zastanawiali-śmy się, skąd bierze się ich niespożyta energia. Może to ten jod? Któż to wie? Jedno jest pewne. Było wspaniale i na pewno nie było to nasze ostatnie spotkanie.

Marta Lis

Epilog - pocztówka z Gdyni

W imieniu własnym i całego DA Gdynia jestem Wam BAAAARDZO wdzięczny za tak wspaniałe przyjęcie naszego Teamu. Jesteście niesamowici pod każdym względem.Dziękujemy za wszystko:-gorące przyjęcie na dworcu (transparent, grzechotki, piszczałki... och!...)-komfort jak w sześciogwiazdkowym hotelu – prysznic, gorące kaloryfery (a tu nie przesadzamy, bo pamiętają „weterani z Dzianisza” jak się spało w szalikach

fot.: a

rchiwum

reda

kcji

fot.: a

rchiwum

reda

kcji

Page 4: Document

4 ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

i czapkach i jeszcze było zimno – kto nie wierzy, niech zapyta DJ’a – czyli mnie - było ostro.-kanapencje przepyszne, rogaliki i ciacha wspaniałe z megapysznym Tortem na czele-spaghetti Ojca, które można by wy-chwalać godzinami (tu info dla Ojca – jedzenie nikomu nie zaszkodziło, wręcz przeciwnie – dzięki niemu nikt nie zemdlał na parkiecie, a energii poszło tu co niemiara)-organo concerto-rzeźbowe szaleństwa (mogliśmy się po-czuć jak współczesne Michały i Michałki Anioły)-oczywiście nie mam słów, by wyrazić mą

Nazwa okresu poprzedzającego Boże Narodzenie pochodzi od łacińskiego sło-wa adventus, oznaczającego oczekiwanie, przyjście. Ze źródeł wiadomo, że w cza-sach rzymskich mianem adventus określa-ło się pierwsze oficjalne odwiedziny mo-narchy po objęciu władzy, a w tradycjach pogańskich było to doroczne wystawienie podobieństwa bóstwa w świątyni. Chrze-ścijański adventus ma dwa wymiary: jest oczekiwaniem na przyjście Boga jako człowieka (wcielenie, narodziny) i jako sędziego na końcu czasów. O tym, że Bóg ma ponownie przyjść na Ziemię, pamię-tamy między innymi w codziennej mo-dlitwie Ojcze nasz – jedynej, jakiej Jezus chciał nas nauczyć – mówiąc przyjdź Kró-lestwo Twoje, oraz podczas Mszy Świętej, kiedy wspólnie wyznajemy wiarę słowa-mi: oczekujemy Twego przyjścia w chwale. Adwent, obejmujący cztery niedziele, symbolizuje oczekiwanie i tęsknotę czło-wieka za powtórnym przyjściem Boga na Ziemię, symbolizuje naszą wiarę w wy-pełnienie się Słowa Bożego oraz w to, że wszystko, co robimy, całe nasze życie pro-wadzi nas na spotkanie z Chrystusem.

Adwent jako okres liturgiczny pojawił się po raz pierwszy w IV wieku na ob-szarze Hiszpanii i Galii i miał za zadanie

przygotować wiernych do Uroczystości Objawienia Pańskiego (Epifanii), najstar-szej formy świętowania narodzin Chrystu-sa. Zaczynał się 11 listopada, czyli w dniu św. Marcina (Quadragesima Sancti Marti-ni) i początkowo miał charakter pokutny (nakaz postu w poniedziałki, środy i piąt-ki). Ze względu na długość trwania zwa-ny był czasem postem świętego Marcina, a według niektórych źródeł jego początki miały charakter chrzcielny – tak, jak Epi-fania, służąca kiedyś także celebrowaniu chrztu. Na przestrzeni wieków zmieniały się nieznacznie ramy czasowe adwentu na obszarze Hiszpanii i Galii, ustanawia-ne przez kolejne synody (niektóre źródła mówią nawet, że jego początek przypadał na święto Podwyższenia Krzyża Święte-go we wrześniu). Warto jeszcze pamiętać, że w tradycji galijsko-hiszpańskiej (gela-zjańskiej) adwent oznaczał koniec roku liturgicznego, nawiązując w ten sposób do końca świata i ostatecznego przyjścia Chrystusa.

W Rzymie adwent pojawił się w VI wieku i trwał początkowo dwa tygo-dnie. Tutaj bardzo szybko nabrał cech przygotowania wiernych do świętowania konkretnego wydarzenia, czyli narodzin Chrystusa, ustanowionego prawdopo-

wdzięczność za birthday surprise-rewelacyjne Bizon partyP.S. Rada DA Gdynia zadecydowała, że pokazaliście, iż macie w sobie prawie tyle energii do tańca, co my, a wytrzyma-łościowy konkurs uważa za zakończony remisem.P.S.2 Rada kazała także przekazać, że nie było snu w pociągu, a niektóre „twar-de sztuki” nie spały do chwili obecnej (12.11.2006, godzina 20:05).-Za to, że wstaliście tak wcześnie, by nas pożegnać (aż mi się łezka zakręciła w oku).Powiem krótko: Dziękujemy !!!

DJ Dzianisz

Marana tha!Czyli o adwencie słów kilka...

Słowniczek adwentowy, czyli trochę o zwyczajach

Roraty. Msza ku czci Maryi, odpra-wiana każdego dnia adwentu przed świ-tem. Nazwa pochodzi od pierwszych słów dawnego introitu Mszy św: Rorate coeli de super, czyli: Spuśćcie rosę, niebiosa. Podob-no roraty odprawiane są tylko w Polsce, od XIII wieku. Podczas Mszy zapala się świecę roratnią oraz przyniesione przez dzieci lampiony. Świeca roratnia symbo-lizuje Maryję, jako światło prowadzące do Boga.

Ligawki. Drewniane instrumen-ty muzyczne, dęte, służące otrąbywaniu początku adwentu przez chłopców. Na ligawkach grano również podczas rorat. O ligawkach mówiło się, że są symbolem trąby Archanioła, który zwiastował światu przyjście Zbawiciela albo też innej trąby, zwiastującej sąd ostateczny. Na ligaw-kach grano na Mazowszu i Podlasiu. Na Podkarpaciu na trombitach, na Pomorzu na bazunach, a w innych częściach Polski na rogach. Wszystkie te instrumenty były (lub są) pokaźnych rozmiarów, mające dźwięk wyrazisty, donośny, dający się sły-szeć na dużych odległościach.

Wieniec adwentowy. Po raz pierw-szy taki wieniec przygotował pastor z Hamburga, Johann Heinrich Wichern w 1839 roku. Wieniec miał wprowadzić świąteczny nastrój do świetlicy w prowa-dzonej przez pastora szkole dla sierot. Wieniec pastora był okręgiem o średnicy około dwóch metrów, na którym znajdo-wały się 24 świece. Zielonymi gałązkami zaczęto go ozdabiać dopiero po jakimś czasie. Wieniec Wicherna rozprzestrzenił się po całym świecie, ale obecnie zamiast 24 świec, umieszcza się na nim cztery, symbolizujące niedziele adwentu. Ma on bogatą symbolikę – światło świecy, czyli światło Chrystusa, zielone gałązki, czyli życie wieczne, kształt okręgu, co przypo-mina, że Bóg nie ma początku ani końca.

Adwent jest okresem liturgicznym, mającym przygoto-wać wiernych do dobrego przeżywania świąt Narodzenia Pańskiego. Według Calendarium Romanum trwa on od 23 do 28 dni – rozpoczyna się w niedzielę najbliższą uroczy-stości św. Andrzeja Apostoła, a kończy w wigilię Bożego Narodzenia. Pierwsza niedziela adwentu jest jednocze-śnie pierwszym dniem nowego roku liturgicznego.

fot.: a

rchiwum

reda

kcji

Page 5: Document

5ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

W Polsce od wieków niezwykle żywy jest kult świętej Barbary (4 grudnia). Wszyscy, których życie może zakończyć się nagle, obrali ją sobie na patronkę – m. in. więźniowie, rybacy, marynarze. Nie można zapomnieć, że jest też Barbara patronką górników, kamieniarzy, żołnie-rzy i tajnych drukarzy. Dzień św. Barbary, czyli Barbórka, najważniejszy jest jednak dla górników – znanych z pobożności, ciągłego narażania się na niebezpieczeń-stwo i ciężkiej pracy.

Niezwykle uroczyście obchodzo-ny jest 6 grudnia, tak oczekiwany przez dzieci dzień świętego Mikołaja, opiekuna chłopów i pasterzy. Zwyczaj obdarowy-wania się prezentami przyszedł do nas z Zachodu. Mikołajki urządzano głównie dzieciom, a prezentami początkowo były

medaliki, krzyżyki, święte obrazki. Póź-niej prezentami stały się słodycze, orzechy i zabawki, a dorośli, którzy pozazdrościli dzieciom prezentów w dniu świętego, zwracali się doń z prośbami:

Święty Mikołaju wewieź nas do raju, Daj nam tyle złota, ile mamy błota. Komercjalizacja pozbawiła to radosne

święto dawnego uroku i uczyniła je kolej-nym „świętem handlu”.

Na dzień 8 grudnia przypada Uroczy-stość Niepokalanego Poczęcia Najświęt-szej Marii Panny, zwana też świętem Matki Boskiej Adwentowej. Tajemnica Niepo-kalanego Poczęcia to objawiona prawda, że Najświętsza Maryja Panna od chwili swego poczęcia mocą szczególnej łaski została zachowana nietknięta od zmazy grzechu pierworodnego. W adwencie, od

Adwentowi święciśw. Mikołaja lub Niepokalanego Poczę-cia, rozpoczynały się pochody maszkar. Przebierańcy - kozy, bociany, konie, wilki, niedźwiedzie, krowy, gdzieniegdzie zwane turoniami - chodząc po domach, liczyli na poczęstunek, toteż w tym okresie pie-czono ogrom tzw. adwentowych bułeczek. Smakołyki z mąki gryczanej wymieszanej z mąką razową z dużą ilością przypraw korzennych i rodzynek stanowiły przed-smak świątecznych pierników.

13 grudnia to dzień świętej Łucji, męczennicy z Syrakuz, patronki chorych dzieci, ludzi ociemniałych i skruszonych prostytutek. Stare polskie przysłowie głosi: Święta Łuca dnia przyrzuca – dzień św. Łucji jest dniem astronomicznego „zatrzymania się słońca” (ok. 20 grudnia ustanowione proporcje długości dnia i no-cy przechylają się na korzyść dnia). Mię-dzy 13 a 22 grudnia dni są coraz krótsze, ale to nie znaczy, że przysłowie jest myl-ne. Dawniej dzień świętej przypadał na 23 grudnia, a zmiana podyktowana była gregoriańską reformą kalendarza z 2 poł. XVI w. (odjęto z kalendarza 10 dni). Tak więc na świętą Łucę noc się z dniem tłuce.

Istotną część wszelkich uroczystości od wieków stanowiło jedzenie i napitki – przysmaki, napoje kojarzone z określony-mi świętami. W Andrzejki przygotowy-wano portugalski deser Czekając na męża. Podczas Barbórki można napić się „wa-

W niedzielę 3 grudnia rozpoczął się adwent - czas ak-tywnego, radosnego i pełnego nadziei oczekiwania na przyjście Chrystusa. Trwamy w duchowym przygotowa-niu się do najbardziej rodzinnych polskich świąt: Wigilii i Bożego Narodzenia. Towarzyszące adwentowi święta bardzo silnie wpływają na jego przeżywanie i są wyra-zem przybliżającego się czasu wybaczenia i pojednania.

dobnie w latach 320-336 na dzień 25 grudnia, które zastąpiło pogańskie święto ku czci boga słońca. Już wtedy czytano Ewangelię o zwiastowaniu i działalno-ści Jana Chrzciciela. Od czasów papieża Grzegorza Wielkiego adwent trwał czte-ry tygodnie i nie miał charakteru pokut-nego, który jednak przywrócono ostatecz-nie w XIII wieku w całym Kościele (VIII wieku Galia przyjęła liturgię rzymską, wprowadzając formalnie pokutny cha-rakter adwentu). Obecnie adwent nie jest czasem pokuty, a radosnego oczekiwania na przyjście Pana.

Według tradycji, cztery niedziele adwentu mają symbolizować cztery ty-siąclecia oczekiwania na przyjście Boga na świat. Liturgia pierwszej niedzieli adwentu mówi o powtórnym przyjściu Chrystusa i naszym czuwaniu przed tym przyjściem. Druga niedziela nakazuje przygotować Panu drogi i prostować Mu ścieżki. Liturgia tych dwóch pierwszych niedziel ma wymiar bardziej eschatolo-giczny, dotyczy spraw ostatecznych, odno-si się do przyjścia Pana na końcu czasów. Trzecia niedziela adwentu upływa pod znakiem głoszenia Dobrej Nowiny, rado-ści z obecności Boga, będącego już teraz pośród nas. Tej niedzieli księża sprawu-

jący Mszę Świętą mają na sobie różowe szaty. Liturgia czwartej niedzieli adwentu związana jest ze świętem Zwiastowana Najświętszej Maryi Panny. Maryja przed-stawiana jest nie tylko jako Matka Boga, ale także jako (Stary Testament) świąty-nia Ducha Świętego i arka przymierza, a przede wszystkim jako wzór przyjmo-wania Słowa Bożego. Druga połowa ad-wentu ma za zadanie przygotować wier-nych do dobrego i radosnego przeżycia świąt Bożego Narodzenia.

Widzimy, że w liturgii adwento-wej pojawiają się przede wszystkim trzy postacie: Maryja, prorok Izajasz i Jan Chrzciciel. Bez Maryjnego fiat nie byłoby radosnego celebrowania Narodzin. Ona stanowi dla nas wzór realizowania Bożych zamysłów. Ona jest pełna łaski, Bożej ła-ski, która jest naszym celem i naszym pra-gnieniem. Jako niepokalanie poczęta daje nadzieję, jest światłem w mroku grzechu, a nade wszystko Matką Boga, niosącego odkupienie i miłosierdzie.

Prorok Izajasz nazywany jest księ-ciem proroków. On ogłaszał przyjście Boga na Ziemię, on przedstawił ludziom osobę Zbawiciela i to on wyrażał tęskno-tę i nadzieję ludzkości. To w jego księdze czytamy o Emmanuelu, Dziecięciu, które

narodzi się z Dziewicy. On głosił wielkie panowanie Boga na tronie Dawida. Jan Chrzciciel natomiast zwany jest ostatnim prorokiem Starego Testamentu. On także głosił ludziom radość i podobnie jak pro-rok Izajasz mówił o przygotowaniu Panu drogi na pustyni. Stojąc pomiędzy Sta-rym a Nowym Przymierzem, nie przepo-wiada Zbawiciela, ale wskazuje na Niego. O Janie Chrzcicielu mówi prorok Izajasz – Głos wołającego na pustyni: przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki.

Powtórne przyjście Chrystusa na Zie-mię jest podstawową prawdą wiary chrze-ścijańskiej. Coroczne celebrowanie świąt Bożego Narodzenia pozwala nam, chrze-ścijanom, głosić światu, że Bóg przyszedł na świat i zamieszkał wśród ludzi, przyj-mując postać sługi. Przedstawienia końca świata i ostatecznego przyjścia Chrystusa mogą wzbudzać ogromny lęk, jednak my wiemy, że zbliża się nasze odkupienie (św. Paweł), zwłaszcza, że w ostatnich wer-setach Pisma Świętego czytamy: Zaiste, przyjdę niebawem... I dalej: Przyjdź, Panie Jezu! Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi!

Iza Pawłowska

Page 6: Document

6 ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Przystrajanie choinki to jeden z naj-bardziej rodzinnych zwyczajów bożona-rodzeniowych. Któż z nas nie wspomina z dzieciństwa oczekiwania na tę chwilę, gdy w Wigilię cała rodzina przystrajała ozdobami świerkowe drzewko?

Według wierzeń ludowych świerk, jo-dła i sosna zawierały w sobie życiodajne moce i miały niezwykłe właściwości. Po-dobno strzegły przed chorobami i poma-gały w sprawach miłosnych, ściślej - zwią-zanych z życiem erotycznym (wierzono, że drzewko kojarzy małżeństwa i sprowa-dza miłość). W krajach Europy Północnej choinka była najważniejszą ze wszystkich dekoracji bożonarodzeniowych. Dekoracje te wywodzą się z obrzędów pogańskich. Rzymianie ozdabiali świątynie zielonymi gałązkami, celtyccy druidzi dekorowali jemiołą, Anglosasi ostrokrzewem, blusz-

rzonki” – alkoholu z korzeniami i mio-dem podawanego na gorąco w ogrzanych kamionkowych garnuszkach. Święty Mi-kołaj przynosi przepyszne ciasteczka cy-namonowe. Zamieszczamy poniżej prze-pis na adwentowe ciasteczka korzenne, nie w celu namawiania do rozpasanego ucztowania, ale dla prostej diety, służącej duchowym refleksjom i czuwaniu, by „na-brać ducha i podnieść głowę” na przyjście Mesjasza. Smacznego!

Adwentowe ciasteczka korzenne250 g krupczatki, łyżeczka proszku do pie-czenia, 100 g cukru pudru, 100 g masła, jajko, 50 g drobno usiekanych orzechów wło-skich, pół łyżeczki mielonego cynamonu, pół paczki cukru waniliowego, ćwierć łyżeczki mielonych goździków, po szczypcie imbiru i szafranu

Mąkę wysypujemy na stolnicę, sie-kamy nożem z masłem i proszkiem do pieczenia i korzeniami i drobniutko usie-kanymi orzechami. Dodajemy cukier, jaj-ko i cukier waniliowy. Ciasto dokładnie zagniatamy, owijamy w celofan lub folię aluminiową i wstawiamy na 1-2 h do lodówki. Rozwałkowujemy na oprószo-nej mąką stolnicy, wycinamy foremkami ciasteczka, układamy na wysmarowanej masłem blasze, wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 10-15 minut. Po ostudzeniu można ciasteczka posmarować lukrem. (H. Szymanderska, Polskie tradycje świąteczne, Warszawa 2003, s. 18.)

DonLubranco

Choinka, choinka...czem i wawrzynem.

Pierwsze wzmianki o bożonarodze-niowej choince pochodzą z Alzacji z koń-ca XV w. W następnych wiekach zwyczaj ten rozprzestrzenił się w całych Niem-czech. Rozpowszechnianie się obyczaju stawiania bożonarodzeniowego drzewka odbywało się w sposób do dziś nie w peł-ni wyjaśniony. W niektórych krajach po-jawiała się, potem znikała, następnie po-nownie się pojawiła (np. Francja). Większa popularność choinki w Europie przypada na okres od wojen napoleońskich do woj-ny francusko-pruskiej (1870). W Polsce zwyczaj strojenia choinki przyjął się do-piero ok. 1910 r. na rzeszowszczyźnie, a w górskich wioskach dopiero w okresie dwudziestolecia międzywojennego.

Polskim pierwowzorem bożonarodze-niowej choinki były jodłowe lub świer-

kowe gałązki, którymi dekorowano izby. Stanowiły symbol trwającego życia, zapo-wiedź odnowy i wzrostu plonów. Bardziej wyszukaną formą dekoracji świątecznej była zawieszona u powały paradnej izby podłaźniczka, zwana również sadem bądź rajskim albo bożym drzewkiem. Mogła to być gałąź, wierzchołek jodły czy świer-ka lub nawet mała choinka powieszona czubkiem do dołu. Podłaźniczki ozdabia-no jabłkami, złoconymi orzechami, wy-cinankami z kolorowego papieru i słomy. W środku poniżej ozdób wieszano „świa-ty” wykonane z barwionych opłatków - kule, gwiazdy, żłóbki betlejemskie. Nazwa padłaźnik oznaczała w dawnej Polsce ko-goś, kto w dzień Bożego Narodzenia jako

pierwszy wszedł do domu z życzeniami. Wierzono, że osoba ta przekazuje swoje cechy mieszkańcom odwiedzanego domu, np. zdrowie lub powodzenie. Chodzeniem „na podłazy” zajmowała się młodzież mę-ska, dziewczęta nie były mile widziane; nie przynosiły pomyślności.

Nie od razu choinka została życzli-wie przyjęta. Pomimo początkowej nie-przychylności Kościoła, doszukującego się w nowym zwyczaju pogańskiego ro-dowodu, urok świątecznej choinki prze-zwyciężył wszelkie opory. Kościół przyjął choinkę i nadał jej chrześcijańską symbo-likę „biblijnego drzewa wiadomości dobra i zła”. Miała ona też oznaczać wieczną zieleń, nadzieję nieba, symbolizować potężną i niezbadaną siłę wciąż odra-dzającego się życia, płodności i dobro-bytu. Świece na drzewku przypominały o przyjściu na świat światłości świata – Je-zusa Chrystusa, ale wywodzą się zapewne z pradawnego kultu ognia, który chrze-ścijaństwo wypełniło nową treścią. Inne ozdoby wigilijnego drzewa mają symbo-

lizować dary i łaski Boże, jakie spływają na świat z przyjściem Odkupiciela, choć nie tylko. Rozwieszone na choince łań-cuchy to wąż-kusiciel, jabłuszka rajskie przypominają legendarne owoce grzechu z rajskiego drzewa, a błyszcząca na czub-ku gwiazda – ewangeliczną gwiazdę be-tlejemską. Orzechy i jabłka w czasach po-gaństwa uznawano kiedyś za pokarm dla zmarłych, ale stanowiły także obrzędowe jadło na stypach. Całe zielone drzewko, ze wszystkimi pełnymi znaczenia ozdobami, miało czarodziejską żywą moc, niszczącą zło i chroniącą przed złymi urokami.

Don Lubranco

fot.: Tośka Kacprzak

Page 7: Document

7ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Wielu twórców piszących o Bożym Narodzeniu osadza to wydarzenie w re-aliach współczesnego sobie świata. Dla niektórych taka aktualizacja jest zabie-giem wręcz podstawowym; ewangeliczni świadkowie stają się wtedy uczestnikami bliskich wydarzeń, biblijne symbole – ważnym elementem świata doświadczeń, myśli czy obserwacji. Widać to dobrze w wierszach Józefa Czechowicza. Oto je-den z nich pt. Zjawiska:

wszystkie dni oszalały nieprzytomny zbłąkany jest świat

nie wiemy już kto jest wrogiem ten obcy czy nasz brat

w rozhuku życia wszystko przekrzyczeć chcą wielkie maszyny

od gwizdów tlenowej gwizdawki błękit na niebie jest siny

a czasem gdy groza wśród ludzi to niebo płonie czerwone

i nikogo nie widzi wśród gwiazd siwy astronom

tylko mnie w cichej ulicy zwiduje się jasna stajenkawyciągam ręce i wołam i na płytach z betonu klękam

po dawnemu są dni oszalałe nieprzytomny zbłąkany jest świat

nie wiadomo kto wrogiem obcy czy brat

ale świeci zjawisko złote kolędę wygrywa fujarkaaniołowie chodzą ulicą rajskie ptaki obsiadły parkan

wieczór śnieg i siano pod ciszą obrusów choinkipod kościołami z zapałkami zmarzłe dziewczynki

teraz dziecinne są usta dziecinna tęsknota (za czym)już nie wiem modlę się śmieję śpiewam żałuję

i płaczę

U Czechowicza nie znajdziemy wiele sielankowego, bożonarodzeniowego na-stroju i ciepła. Przeciwnie, przedstawiony w wierszu świat jest zbłąkany, nieprzy-tomny i oszalały. Człowiek nie czuje się w nim dobrze; jest niepewny, przytłoczo-ny i zagrożony. Częściej się boi o jutro niż cieszy radosną chwilą. Czy istnieje jednak coś poza grozą i lękiem? Czy są tu jakieś oznaki lepszego, przyjaznego dla czło-wieka świata? Czechowicz przywołuje je na zasadzie kontrastu, tak jak pozytyw wobec fotograficznego negatywu. Jest toobraz „jasnej stajenki”, który pojawia się – jak mówi poeta: „zwiduje się” – w ci-chym zakątku wielkiego miasta, repre-zentanta wielkiego świata. To małe, moż-

na by rzec: „prywatne Betlejem” bohatera zapada mu w myślach i sercu, mimo że na zewnątrz niewiele się zmienia i „po dawnemu są dni oszalałe”. Przypomina to czas narodzenia samego Jezusa, któ-rego nie zauważył ówczesny, wielki świat rzymskiego imperium. I choć - jak pisze Czechowicz - nadal „zbłąkany jest świat”, to jednak pojawiło się coś nowego, bo „świeci zjawisko złote”. Jest więc jakaś na-dzieja. Można by tu dopowiedzieć zdanie św. Jana: „a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”. Wiersz lu-belskiego poety kończy się wyznaniem dziecinnej tęsknoty. Za czym? Być może za prostymi, ale i najgłębszymi wartościa-mi, których zabrakło tak we wczorajszym, jak i w dzisiejszym, zbłąkanym świecie.

Mówiąc o poetyckim osadzaniu Bo-żego Narodzenia w realiach dzisiejszego świata nie sposób pominąć ks. Jana Twar-dowskiego, który pozostaje współcze-snym mistrzem aktualizacji Ewangelii. W jego poezji sprawy Boskie ściśle łączą się ze sprawami ludzkimi, czego przykła-dem jest wiersz Na miejskim placu.

Królów wiodła w Betlejem gwiazda przeogromnatocząc złote obręcze nad wielbłądzie głowy –

mnie ku Bogu zwróciła w poranek grudniowyna miejskim brudnym placu – gwiazdka śniegu

drobna.

Spadła sobie – i nagle ta czystość i jasność, i ciepło...

a mróz mi kości lizał przez palto zimowe.

Podobnie jak u Czechowicza, scenerią wiersza ks. Jana jest miasto: o tej porze roku brudne i zimne. Ale w takich, zaska-kujących okolicznościach: w nieoczeki-wanym miejscu – „na miejskim brudnym placu” i o dziwnej porze – „w poranek grudniowy” dokonuje się coś niezwy-kłego. Pretekstem jest, wydawałoby się, nieznaczący szczegół: „gwiazdka śniegu drobna”. Ona zwraca ku Bogu. „I nagle ta czystość i jasność, i ciepło...” – wyzna z dziecięcym zachwytem bohater wier-sza Twardowskiego. Tak opisuje chwilę, w której nieoczekiwanie dostąpił tego, za czym jedynie tęsknił bohater wiersza Czechowicza.

Krzysztof A. Dorosz SJ

Czy wiecie, że istnieje Kolęda koni? Napisał ją Jerzy Harasymowicz, który jest też autorem Kolędy ptaków. Utwory te są mocno zakorzenione w wyobraźni lu-dowej, w folklorze, gdzie zwierzęta mają swoje ważne miejsce i spełniają daleko ważniejszą rolę niż w kulturze miejskiej. Obok bogactwa folklorystycznych wy-obrażeń i przedstawień wiersze Hara-symowicza zawierają także teologiczną prawdę o tym, że Boga chwali wszelkie stworzenie. Zresztą, zwierzęta mają do tego swoje prawo, bo – jak przekazuje tra-dycja bożonarodzeniowa – były wierny-mi stróżami Bożego Dziecięcia leżącego w żłobie. Dlatego w szopkach ustawia się woły, osły, wielbłądy czy owce, by otacza-ły zwartym kręgiem Jezusowy żłóbek – pierwszy na ziemi tron Pana Stworzenia. Do tego sakralnego kręgu Harasymowicz wprowadza też konie:

My konie kasztany bułany i siwyco go oświeca droga gwiaździstaraz nocą stoimy w stajni od zmęczenia ledwie żyweaż tu ktoś do nas mówi o lokach złotych jak oko liska

Wyjdźcie ze stajni koniei idźcie tędykędy szata mojamodra wionie

poszliśmy więc przez zimę aż do leśnej polanyłby z derek kudłatych jak z dziupli wysuwająci patrzymy na niebie drzemiącym jak stare organyanioł w radości gwiazdę jak brata obejmuje i śpiewają

A niżej w aniołów różowych pnączachszczyty modrzewiowe i świerkówa jeszcze niżej z grzyw koni złotychdaszek nad lipową kolebką

I przychodziły długim sznurem konie z całego światażeby użyczyć dzieciątku grzywy na krokiewkęi był jeden pegaz co miał skrzydła takiejak anioł co latałi koń w sukience niebieskiej z pióropuszemjakby w bukiet zwinięto śpiewkę

Były też zwykłe konie woziwody lecz wszystkie służyły jednakoJednako cukrem karmił je Józef świętyczerwieniły się na mróz ośnieżone głogi i ptakomzakazano treli żeby nie budziły więc trzepotały tylko u głowy Panienki.

W religiach i kulturach starożytnego Wschodu koń – najszybsze zwierzę, ja-kie człowiek zdołał sobie podporządko-wać – był symbolem ruchu planet: słońca i księżyca. Natomiast w tradycji biblijnej koń jako zwierzę szlachetne był między innymi symbolem przekazywania, roz-

Nasz zabłąkany świat Pieśń koni

Page 8: Document

Bywanie na imprezach, czy też jak-by to nazwali starzy - w gościach, stało się ostatnio nie do zniesienia. Napić się mogę w domu, mogę też posłuchać mu-zyki, którą naprawdę lubię, w domu nie muszę jeść smakołyków - rarytasów, czyli resztek pozostawionych z myślą o piąt-kowych czy sobotnich stałych bywalcach domówek. W domu mam zatem lepiej, niż w gościach, ale bywa samotnie. Poza tym, zdrowy na umyśle człowiek powi-nien od czasu do czasu wykazywać chęć poznania nowych, ciekawych ludzi. Może poznam niewiastę, która stanie się moją przyjaciółką na śmierć i życie albo nie-zwykle utalentowanego VIP-a, który da mi szansę zaistnienia w branży? Otóż stwierdzam: kultura rozmowy umarła. Kilka lat temu przestaliśmy czytać, dziś przestaliśmy mówić. Kto na spotkaniu to-warzyskim kulturalnie, acz nieśmiało za-gaja do nieznanej osoby, postrzegany jest jako żałosny dziwoląg. Żyjemy obok sie-bie, a nie razem z sobą. Tak, jak rzeczy nie mijają, tylko oddalają się od nas, widzisz

je, tylko coraz mniej wyraźnie - tak samo jak my - ludzie nie odchodzimy, a oddala-my się i stajemy się sobie obcy.

Poznać kogoś, będąc w gościach nie jest łatwo. Nawet dla cool’owych mło-dziaków to nie lada wyczyn. Wszyscy stoją pod ścianami w swoich paczkach lub obściskując się z drugimi połówkami. Możesz liczyć jedynie na to, że obrzucą cię lustrującym spojrzeniem, które powie im o tobie wszystko, co ich interesuje: co masz na sobie, twoja nadwaga, fryzura, cena i marka okularów, model obuwia i dane techniczne pozostałych gadżetów i błyszczących cacek, jakimi tylko zdołasz się obwiesić. Trzeba przyznać, to dość komiczne, ale to, że wyglądasz, jak bożo-narodzeniowe drzewko, wcale ci nie prze-szkadza. Przeciwnie - cel został osiągnię-ty, forma przerosła treść. Pewnym siebie krokiem zmierzasz do paru inteligentnie milczących dziewcząt, przedstawiasz się i tym samym wzbudzasz totalne zdziwie-nie i skrępowanie. Widzisz przerażenie i współczucie. One myślą: biedaczka, nikt jej nie lubi, nie ma przyjaciół i dlatego próbuje się do nas przykleić. Lub wręcz odwrotnie: widzisz, jak marszczy się im twarz, na czole i na szyi wyskakują roz-grzane do czerwoności żyły, a skrzywiony grymas zdaje się wykrzykiwać: Czego tu

szukasz?! Nie zbliżaj się, bo…!!! Mimo obaw, podejmujesz wyzwanie. „Witam, chyba się jeszcze nie poznałyśmy” i tu pada twoje imię. Jedyne, co w tym mo-mencie dostrzegasz, to wybałuszone oczy zaskoczonych ofiar, które z trudem i za-żenowaniem wybąkują: Jestem Matylda, Roksana… I koniec. Teoretycznie teraz kolej na nie, ale cisza. Po kilku nie dają-cych rezultatów próbach, poddajesz się. Panienki, które wydawałoby się, że zosta-ną twoimi ziomalkami (bo tak teraz na-zywa się przyjaciół), są robotami i wgrano im w mózgi tylko kilka skromnych wa-riantów wypowiedzi. Szkoda, że ich pół-kule mózgowe nie posiadają już szufladypod tytułem ciekawość drugiego czło-wieka. Miło było postać z luzakami i … pomilczeć. W kącie siedzi cudna para. Zakłócasz im rajskie chwile i tu następuje lawina słów. Wydaje się, jakby ta zapie-rająca dech w piersiach historia przygód zakochanych, którzy chyba zupełnie za-pomnieli, że to ma być rozmowa, a nie monolog radiowy, trwała całą wieczność.

To sobie pogadaliście, aż ci zaschło w gar-dle.

Może kulturę rozmowy zniszczyły komputery i komórki? Wysyłanie e-ma-ili i komórkowych sms-ów sprowadza konwersację do żałośnie tępych, krótkich, wręcz zdawkowych:„ Elo, się masz, pyk-nij dziś, to wyskoczymy do clubu na małe co nieco”. O poprawnej polszczyźnie nie ma co marzyć, ale czy tak trudno stoso-wać kilka prostych, a jakże ważnych zasad takich, jak chociażby używanie znaków interpunkcyjnych?! Przede wszystkim dowiodłoby to o choć podstawowym po-ziomie inteligencji, a także o posiadanej przez nadawcę smsa wiedzy. Niewątpli-wie ułatwiłoby też odczytywanie zawiłych form, które rzekomo mają pełnić funkcję zdań. Pominę już kwestię skrótów wszel-kiego rodzaju i zapożyczeń językowych, co zdecydowanie utrudnia odnalezienie się w gąszczu informacji, jakie przesyłają nam sms-em znajomi. Ale już słyszę głosy: Czy ta wstrętna baba nie wie, że komór-ka służy do przesyłania jak najkrótszych newsów? Aż strach pomyśleć, co będzie później, skoro już dziś z ust nastolatków padają deklaracje:„ Kocham mój telefon komórkowy. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Zawsze miałam tendencje do obdarzania przedmiotów martwych,

8 ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Jutro wigilia, czas powrotów z bar-dzo daleka, czas bliskości, łagodności. Na chwilę zejdziemy z miejskich autostrad, pójdziemy ścieżką, polem... Każdy ma w sercu taką mapę, która zawsze dopro-wadzi do domu. Niezwykła chwila przed nami - piękny powrót do tych, których kochamy, których w kieracie codzienno-ści czasem gubimy. W starym piecu jakby ten sam ogień, który rozpaliliśmy przed laty, na stole talerz pełen potraw, do któ-rych przyrównujemy wszelkie smakołyki. I jeszcze ręce mamy i taty - dłonie, które wyrzeźbiły nasze postacie, które chleb dla nas kroiły... Kogoś przy białym obrusie zabraknie, ktoś inny dziecięcym szczebio-tem wszystkich skupi w cudownej radości życia. W starym domu drzwi znowu za-skrzypią, co chwilę ktoś będzie wchodził, sąsiad zapuka. Jutro, już jutro te piękne chwile powrotów, uściski dłoni, pocałunki ust pełne najlepszych życzeń.

Dariusz Grożyński

przestrzeniania się Bożego objawienia; wysyłane przez Boga konie uważano za przedstawicieli mocy anielskich. Obrazy te upowszechniły się głównie za sprawą proroka Zachariasza. Bogatą symbolikę konia, którego dosiada Ten, co sprawiedli-wie sądzi i walczy, znajdujemy też w Apo-kalipsie.

Choć w wierszu Harasymowicza nie ma aż tak głębokich odwołań, to jed-nak rola przypisana koniom jest bardzo symboliczna. „Daszek nad lipową ko-lebką” utworzony „z grzyw koni złotych” jest pięknym obrazem hołdu stworzenia składanego samemu Bogu w Osobie Je-zusa. Hołd ten można sobie równie do-brze wyobrazić w formie plastycznej, jako element konstrukcyjny bożonarodzenio-wego żłóbka. Wśród koni „ze złotymi grzywami”, koni cyrkowych „w sukience niebieskiej z pióropuszem”, koni „zwy-kłych woziwodów”, pojawia się też koń ze skrzydłami – Pegaz – symbol poetyckiego natchnienia. Czy przy Jezusowej kolebce znajdzie nowe inspiracje i natchnienia? Konie odnalazły się w nowym miejscu. Stojąc w kręgu tworzą całość, tak jak ele-menty świata wyobraźni i słowa układa-ją się poecie w sens. W ten sposób świat prostych, może często naiwnych wierzeń, zamienia się w sens i prowadzi ku sło-wu, które najpełniej wypowiedział Bóg w swoim Słowie.

Krzysztof A. Dorosz SJ

Jutro wigilia

Kultura rozmowy umarła

Żyjemy obok siebie, a nie razem ze sobą

Page 9: Document

9ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

z którymi mam często styczność, ce-chami istot żywych. Wiem, to, co myślę i czuję na temat mojego telefonu, to już przesada, ale tak wiele mu zawdzięczam. Dał mi poczucie bezpieczeństwa. Dzięki niemu jestem mniej samotna”. To widać na każdej prywatce, na której stado koły-szących się samotnie osób wysyła sms-y siedząc w fotelu czy na kanapie lub pod-pierając ściany, a z ciemności wyłania się blask kolorowych wyświetlaczy.

Tyle jest pytań. Dlaczego ich sobie nawzajem nie zadajemy, tylko siedzimy w kącie? Jesteśmy na balandze, a to taki specyficzny teatr: tu wszyscy powinni grać,nawet jeśli nie do końca szczerze. Jeżeli nie zależy nam na manierach (bo o bogac-twie językowym dialogów młodzieżowych nie wspomnę!), to powinno nam chociaż zależeć na komunikacji z człowiekiem. Trochę pokory: może ten gruby dresiarz z pięciotonowym łańcuchem wiszącym na szyi, jak kula u nogi albo ta chuda blondi w różowiutkim, plastikowym topie z tip-sami w tym samym kolorze, który oślepia i mieni się z odległości kilku metrów, piszą piękne wiersze, rewelacyjnie gotują, tro-skliwie opiekują się schorowanym dziad-kiem? Może stoją obok, a chcieliby stać razem? Czy zdolność nawiązywania kon-taktu, relacji, porozumiewania się umarła? Śmierć każdego jest bardzo bolesna. Ale z czasem człowiek przyzwyczaja się. I to najbardziej boli. Zobojętnienie. Ratuj Pa-nie, byśmy nigdy nie musieli powtarzać za Edwardem Stachurą: „Chodzę tu, chodzę tam, w tłumie ludzi zawsze sam…”

Kasia Wiśniewska Jesteśmy grupą osób lubiących „ba-wić” się w teatr. Wsłuchujemy się w Boga, siebie, drugiego człowieka. Z tego zasłu-chania czerpiemy nasze inspiracje i nowe pomysły. Część z nas znacie z zeszłorocz-nego spektaklu na Boże Narodzenie pt. „Głosy”. W tym roku przygotowaliśmy na Dzień Zaduszny wieczór „Nasze Verba Sacra. Sztuka Słowa w Księdze Psalmów”. Była to nasza interpretacja Psalmów w oparciu o Biblię Poznańską i przekłady Czesława Miłosza. Wybraliśmy datę 2 li-stopada dlatego, że Dzień Zaduszny jest świętem nadziei - Psalmy ową nadzieję przekazują… a my chcieliśmy się tym spostrzeżeniem w nieco odmienny spo-sób podzielić.

W tym roku zobaczycie nas jeszcze 17 grudnia, zaraz po Mszy św. w krótkim programie słowno-muzycznym. Jak łatwo się domyślić, myślą przewodnią wieczo-ru będzie Boże Narodzenie. Postaramy się, wsparci „głosami” z innych grup DA, wprowadzić was w świąteczny nastrój i wspólnie z wami cieszyć się tym, że lada chwila narodzi się „Maleńka Miłość”

i odmieni świat…Planów na przyszły rok nie będę zdra-

dzała, choć są i to ambitne. Jeśli chcecie je poznać, to serdecznie zapraszam na spo-tkania grupki w każdy wtorek o 20.00 w domku DA.

Podziel się z nami swoim talentem, pomysłami, chęcią tworzenia… Czeka-my.

Na koniec, z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, w imieniu ca-łej grupy „Zasłuchani”, życzę wszystkim zapatrzenia w maleńkie Dzieciątko Jezus, zasłuchania w Jego cichy szept, radości w sercu przepełnionym pokojem i miło-ścią.

Jest cicho. Choinka płonie.Na szczycie cherubin fruwa.Na oknach pelargonie,blask świeczek złotem zasnuwa,a z kąta, z ust brata płyniekolęda na okarynie:Lulajże, Jezuniu...

/Konstanty Ildefons Gałczyński/

Dawno, dawno temu żył sobie Ignacy. Wędrował z Pampeluny przez Manresę, Jerozolimę, Barcelonę, Paryż oraz Wene-cję, aż w końcu trafił do Rzymu i założyłzakon jezuitów. Skutkiem ubocznym, zu-pełnie przez św. Ignacego nieprzewidzia-nym jesteśmy my, czyli „La Storta”.

W zeszłym roku śledzi-liśmy i ana-l i z o w a l i ś m y poszczególne etapy ducho-wego rozwoju św. Ignacego, począwszy od ujeżdżania mu-licy i konfliktz Maurem, poprzez zapuszczanie paznok-ci i chodzenie w butach bez podeszwy, na gimnastyce duchowej skończywszy. Potem przyszły wakacje. W obecny rok akademicki weszliśmy z nowym zasobem ludzkim, co wraz z podjęciem nowych za-gadnień zmieniło oblicze naszej wspólno-ty. Zdążyliśmy już dowiedzieć się ździeb-ko o duchach, które w nas zamieszkują i na nas wpływają.

Jakie mamy plany? Wgryzając się w duchowość ignacjańską zamierzamy wspiąć się na szczyty doskonałości po-przez ćwiczenie się w rozeznawaniu du-chów, mistrzowskie radzenie sobie z cza-sem strapienia i pocieszenia oraz pokorne

słuchanie na-szego opieku-na! W dalszej perspektywie po prostu po-staramy się dojść do świa-domego chrze-ścijaństwa.

P.S. Nazwa naszej grupy pochodzi od miejsca, któ-re za czasów

Ignacego Loyoli było miejscowością od-daloną kilkanaście kilometrów od Rzymu, a dzisiaj jest jego częścią. Tam założyciel Jezuitów doznał łaski silnego i nieodwra-calnego przylgnięcia do Jezusa Chrystusa. Jest to propozycja dla tych, którzy ciekawi są duchowości jezuitów i chcieliby z ich charyzmatu skorzystać w życiu codzien-nym.

Prezentacje wspólnot DA

Grupa teatralna „Zasłuchani”

Grupa La Storta

fot.: a

rchiwum

reda

kcji

fot.: D

ariusz Gr

ożyń

ski

Page 10: Document

Warsztat

10 ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Spotkali się w zamęcie studenc-kiego święta, w samym środku dzi-kich podskoków. Ich oczy zapłonęły jaśniej od juwenaliowych ogni, ich dłonie sploty się niczym młode ga-łązki i szybko stały się drzewem, którego najmocniejszy z wiatrów miał nie przewrócić. Od tej chwi-li, z szeptów, zapewnień, przysiąg - budowali swoją powieść. Zanim hałas rozkołysanego tłumu zamilkł na dobre, oni byli już dla siebie jak studnia i woda, jak zapalniczka i ogień. Od teraz nie przynależeli do świata – sami stali się światem. Do nich teraz należały zachwyca-jące kłębowiska żeglujące oceanem błękitów, ich stopy cieszyły pia-skowe ścieżki, ich dłonie wznosiły wykwintne pałace czułości, ich usta nie ustawały w recytowaniu miło-snych litanii. Wieczność uśmiecha-ła się do nich, wychylając się spod peleryny tajemnic. Byli piękni, dzień i noc nucąc Pieśń Nad Innymi Pieśnia-

mi. Trwaliby tak idąc za rękę, gdyby nie zapukali do ich serc handlarze szczęścia.

Tak czasem kończy się miłość

Kolęda dla tych co zwątpili

kolęda dla tych co zwątpilidla tych co w grudniu zamykają oczyłykają płatki śnieguuciekają od barwnych neonów Świąt Wesołychdawno zgubiła się gwiazda jedna wśród gwiazd wieluserce, które dzwoni kolędąprzez ułamek sekundy z przeszłości

Magdalena Jóźwiak

Tam daleko

Tam dalekonie zapiał kogut.Tam dalekonie zaśpiewał słowik.Tam dalekonie zapłakał nikt. Tam daleko-cisza krzyczy najgłośniej.

Kasia W.

Gdzie jesteś ?

Gdzie jesteś ?Gdybyś chociaż prowadził zimno – ciepło. Ale nie Ty milczysz. Tak bardzo Cię to bawi?!

Kasia W.

Supermarket

supermarketpółki pełne świństwkoszyki pełne kłamstwkolejki bzdurw portfelach nienawiśćw kasach broń

Mariusz ES

Chodzili za nimi, depcząc ich cienie nie-rozłączne, upychali im w garście ulotki o radości, której oni – kochankowie rze-komo nie znali. Krzyczeli w ich stronę,

coraz głośniej roztaczając cudowne wizje światów, które mogły do nich należeć za jeden ukłon w stronę Ma-mony. I nagle przyleciał wiatr – hu-ragan napadł na ich ogród, rozerwał ramiona z uścisku, poplątał ścieżki! Ona chwyciła latawiec, on ugrzązł w błocie bezdroży! Boże, Boże! Bo-leli nad nimi ich aniołowie, wyciągali do nich ręce. Jednak ten wiatr wzma-gał się! I nagle ona na wzgórzach, on w bluszczu dolin. I zgasły ognie ich oczu, w grudę sadzy zmienił się płomyk, zimny deszcz spłukał z ust miłosny balsam. Teraz na wzgórzach rozdzielonych przepaścią stoją osa-motnieni niczym dwie sarny ze stada rozgonionego przez wilki. Nie zer-kają już w swoją stronę, drżą wśród zawiei. I nie modlą się już przed ołtarzem pachnącym liliami, ale zło-rzeczą; na drogi coraz bardziej kręte, na ten siwy falban niepogody, który w środku dnia ukradł słońce.

Dariusz Grożyński

fot.: Dariusz Grożyński

Page 11: Document

11ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Kalendarium na rok 2006/2007GRUDZIEŃ

17 Po Mszy św. Akademickiej w domku DA tradycyjny opłatek.21 Msza św. z modlitwą wstawienniczą.27.12-02.01 Wyjazdy sylwestrowe - „kra-jowy” do Szklarskiej Poręby oraz na spo-tkanie Taize do Zagrzebia.

STYCZEŃ6 UROCZYSTOŚĆ OBJAWIENIA PAŃSKIEGO (Trzech Króli). Podczas Mszy św. Akademickiej będzie miała

miejsce specjalna modlitwa o jedność chrześcijan.11 Po Mszy św. Akademickiej modlitwa kanonami Taize przed Najświętszym Sa-kramentem.18 Msza św. z modlitwą wstawienniczą.25 Spotkanie z o. Edwardem Torończa-kiem na temat: Czym są Rekolekcje w życiu codziennym?W ciągu miesiąca - WIZYTA DUSZ-PASTERSKA W AKADEMIKACH.

Grupa Studnia Jakubowa - studencki ze-spół wokalno-instrumentalny, zajmujący się przede wszystkim oprawą muzyczną niedzielnej Akademickiej Mszy Świętej o godz. 19.00. Zespół zaprasza do współ-pracy osoby muzykujące.

19.00 – NIEDZIELA - AKADEMIC-KA MSZA ŚWIĘTAPo Mszy św. ok. 20.00 Wieczór przy herbacie dla głodnych i spragnionych. W domku DA okazja do spotkania wszystkich ze wszystkimi, bez względu na przynależność lub nieprzynależność do DA. Bywa też coś do herbaty.

Dzieci Starówki - różne zajęcia z dziećmi toruńskiej Starówki.

Grupa La Storta. Nazwa pochodzi od miejsca, które za czasów Ignacego Loy-oli było miejscowością oddaloną kilka-naście kilometrów od Rzymu, a dzisiaj jest jego częścią. Tam założyciel jezuitów doznał łaski silnego i nieodwracalnego przylgnięcia do Jezusa Chrystusa. Jest to propozycja dla tych, którzy ciekawi są du-chowości jezuitów i chcieliby z niej sko-rzystać w życiu codziennym.

Grupa tańca liturgicznego - to propozy-cja dla tych wszystkich, którzy chcą się modlić nie tylko swoją duszą, ale i ciałem, którzy czują, że nie wszystko da się wyra-zić słowami, którzy dążą do wiary rado-snej, ufnej, w pełni delektującej się Bożą obecnością. UWAGA! Grupa spotyka się

nieregularnie.Szkoła medytacji chrześcijańskiej. UWA-GA! Kurs okresowy.

Grupa medytacyjna – jako owoc szkoły medytacji - modli się, rozważając Pismo Święte.

Grupa Oaza. Spotyka się raz w tygodniu, aby modlić się i wspólnie spędzać czas zgodnie z charyzmatem Ruchu Światło--Życie. Grupa zaprasza wszystkich zain-teresowanych.

Wolontariat Misyjny. To grupa ludzi, któ-rzy nie szczędzą swojego życia na działal-ność dla dobra braci z różnych kontynen-tów i narodów. Udajemy się z pomocą do misjonarzy Afryki, Ameryki Łacińskiej, a także Albanii, Rosji i Ukrainy. Głównie jednak działamy tu, gdzie przebywamy: świadczymy o Chrystusie, służymy mo-dlitwą i pomysłowością dziełu animacji misyjnej.

Czwartek godz. 19.00 – MSZA ŚWIĘ-TA AKADEMICKA

Spotkanie dla młodzieży – modlitewno--dyskusyjna grupa gromadząca w swych szeregach młodzież szkół średnich. Na spotkaniach: dyskusje na ciekawe tematy, niekoniecznie religijne. Istnieje perspek-tywa wspólnych wypadów, a nawet waka-cji.

O Panu Bogu po angielsku – możliwość

Propozycje duszpasterskie na rok akademicki 2006/2007

doskonalenia „swojego angielskiego” po-przez swobodną rozmowę na tematy re-ligijne i nie tylko.

Soboty dla narzeczonych - kurs przed-małżeński prowadzony metodą nie kon-ferencyjną, ale na zasadzie przeżywania w parach istotnych treści dotyczących Sakramentu Małżeństwa. Najblizszy kurs wiosną. Informacje u o. W. Aramowicza.

Katechumenat. Ma na celu przygotowanie osób dorosłych do przyjęcia Sakramen-tów: Chrztu, Bierzmowania i Euchary-stii.

SOBOTA jest w Duszpasterstwie czasem na aktywny wypoczynek, a więc: wyprawy piesze lub rowerowe, plenery fotograficz-ne, piłka nożna i siatkowa.

UWAGA!W każdy DRUGI CZWARTEK MIE-SIĄCA zapraszamy na szczególną mo-dlitwę po Mszy Świętej Akademickiej o godz. 19.00. Proponujemy spotkanie z Jezusem w Najświętszym Sakramencie, aby wielbić Go. Modlitwę prowadzi Gru-pa Taize. Wszystkich, którzy chcieliby do-łączyć do Grupy serdecznie zapraszamy.

RAZ W MIESIĄCU, RÓWNIEŻ W CZWARTEK, zapraszamy na szcze-gólną Mszę św. połączoną z modlitwą wstawienniczą, w czasie której będziemy oddawać Bogu to wszystko, co nie po-zwala nam przeżywać siebie i innych jako ludzi, jako dzieci Boga, jako braci Jezusa, jako synów Bożych.Jednocześnie informujemy, że istnieje STUDENCKA GRUPA MODLITWY WSTAWIENNICZEJ. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych.

fot.: D

ariusz Gr

ożyń

ski

Page 12: Document

12 ADWENT - BOŻE NARODZENIE (20) 2006

Stuknęła nam dwudziestka!!!

Okaz jona ln ik akademick iAdwent - Boże Narodzenie (20) 2006

Wydawca:D u s z p a s t e r s t wo A k a d e m i c k i e

O j c ó w J e z u i t ó wAdres:

ul. Piekary 24, 87-100 Toruń

e-mail:[email protected]

[email protected]/podaj_dalej/

Redakcja:Mariusz ES - Redaktor Naczelny

o. Krzysztof Dorosz SJ - opiekun

fot. na okładce - Dariusz GrożyńskiFragmenty wiersza ks. Twardowskiego pochodzą

z tomu „Utwory zebrane ks. Jana Twardowskiego”

1 2 3 4 5-6

7 8 9 10 11

12 13 14 15 16

17 18 19