HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach...

22
HANNA KRALL CO SIĘ STAŁO Z NASZĄ BAJKĄ Król kier znów na wylocie Różowe strusie pióra

Transcript of HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach...

Page 1: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

HANNA KRALLCO SIĘ STAŁO Z NASZĄ BAJKĄ

Król kier znów na wylocieRóżowe strusie pióra

Page 2: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

CO SIĘ STAŁO Z NASZĄ BAJKĄ

Untitled-6 1 9/13/11 3:58:42 PM

Page 3: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

Seria utworów zebranych Hanny Krall:

HANNA KRALL

HANNA KRALL

HANNA KRALL

5książekKrall

HANNA KRALLCO SIĘ STAŁO Z NASZĄ BAJKĄ

Król kier znów na wylocieRóżowe strusie pióra

W przygotowaniu kolejny tom.

Untitled-6 2 9/13/11 3:58:43 PM

Page 4: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

HANNA KRALLCO SIĘ STAŁO Z NASZĄ BAJKĄ

Król kier znów na wylocieRóżowe strusie pióra

Untitled-6 3 9/13/11 3:58:43 PM

Page 5: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

Redaktor prowadzącyTomasz Jendryczko

RedakcjaEwa Niepokólczycka

Redakcja technicznaMałgorzata Juźwik

KorektaElżbieta Jaroszuk

Copyright © by Hanna Krall, 2011Copyright © by Weltbild Polska Sp. z o.o., Warszawa 2011

Copyright © for the e-book edition by Weltbild Polska Sp. z o.o., Warszawa 2011

Świat KsiążkiGrupa Wydawnicza Weltbild

Warszawa 2011

Weltbild Polska Sp. z o.o.02-103 Warszawa, ul. Hankiewicza 2

Księgarnia internetowa: www.weltbild.pl

ISBN 978-83-7799-555-6Nr 90451782

Niniejszy produkt objęty jest ochroną prawa autorskiego. Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca

informuje, że wszelkie udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym adresatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, upublicznianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub podobnych - jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom.

Page 6: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

Spis treÊci

Król kier znów na wylocie . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5

Ró˝owe strusie pióra . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 147

Co si´ stało z naszà bajkà . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 309

Page 7: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

Król kier znów na wylocie

Page 8: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

SZNUROWADŁA

Kupuje sznurowadła do m´skich butów.Robiàc ten jak˝e banalny zakup, jeszcze wierzy, ˝e

kocha Jurka Szwarcwalda. Wszyscy w to wierzà, a ju˝ naj-bardziej paƒstwo Szwarcwaldowie. Jurek nie jest brzydkii nie jest nudny. Nie jest te˝ biedny. Po˝ycza od niego buty,poniewa˝ bomba zniszczyła dom na Ogrodowej i nie mo˝-na si´ dostaç do szafy ani do mieszkania.

W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe sznuro-wadła nawlec.

U Basi jest młody m´˝czyzna. Stoi koło pieca i obier´ce opiera na ciepłych kaflach. Jest wysoki, szczupły i maproste, złote włosy. R´ce na kaflach majà złotawy kolor.Siadajàc, rozstawia kolana i opuszcza dłonie – nieco nie-dbale, jakby w roztargnieniu. Stajà si´ wtedy bezradnei jesz cze pi´kniejsze. Ma, jak si´ okazuje, dwa imiona, Je -szajachu Wolf, Basia nazywa go Szajkiem. Nawlekanieprzeciàga si´. Po godzinie Szajek mówi: masz oczy jak cór-ka rabina. Po dwóch godzinach dodaje: wàtpiàcego rabina.Basia odprowadza jà do drzwi i szepcze z nienawiÊcià:powinnam ci´ teraz zabiç.

7

Page 9: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

ZAR¢CZYNY

Przychodzi po paru dniach. Przynosi złà wiadomoÊç –o Adku, bracie Hali Borensztajn (siedziały z Halà w jednejławce a˝ do matury). Adek umarł na tyfus. Bardzo jà to dzi-wi: na tyfus? Umiera si´ na szkarlatyn´ albo na zapaleniepłuc. Teraz b´dzie si´ inaczej umierało, mówi Szajek,zacznijmy si´ przyzwyczajaç.

Idà do Hali. Sà koledzy Adka. Jest zimno. Pijà herbat´.Basia Maliniak, obra˝ona na oboje, nie odzywa si´. Robisweter na drutach, wesoły, kolorowy, z resztek poprutejwłóczki. Rozmawiajà o tyfusie. To podobno od wszy. A odczłowieka? Podobno nie, tylko od wszy. Hala Êmieje si´ zeswojego ojca: chce zbudowaç schron i schowaç si´ przedwszami i przed wojnà. Hala tłumaczy mu, ˝e wojna długonie potrwa, ale on ju˝ gromadzi ˝ywnoÊç do schronu.Nast´pnie rozmawiajà o miłoÊci. Mówi: wiecie co? MyÊla-łam, ˝e kocham Jurka Szwarcwalda, ale myliłam si´.Zaczynajà si´ zastanawiaç: powinna mu to wyznaç czyraczej nie. Dochodzà do wniosku, ˝e byłoby to zbyt okrut-ne. Zar´cz si´ z innym, radzà jej, a Szajek wtràca: bardzoprosz´, jestem do dyspozycji. Po jego wyjÊciu Basia Mali-niak mówi znad swoich drutów: on powiedział na serio.I ma racj´.

PENSJONAT „ZACH¢TA”

Jadà podmiejskim pociàgiem. Otwiera okno, powietrzejest wiosenne, ciepłe. Pociàg mija Józefów. Pokazuje mudrog´ wzdłu˝ toru, o tej porze ka˝dego roku jechała t´dyfurmanka. Skr´cała mi´dzy tamte drzewa i zatrzymywała

8

Page 10: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

si´ przed domem z werandà, z pociàgu go nie widaç. Słu-˝àca zdejmowała z furmanki kosze – z poÊcielà, letnimubraniem, garnkami, wiadrami, szczotkami... Przynosiłaze studni wod´ i szorowała podłogi. Przed domem po pra-wej stronie zdejmowała kosze słu˝àca paƒstwa Szwarc-waldów, po lewej – kapitanowej Kazimiery Szubert, zwa-nej Lilusià. Niedaleko była piaszczysta, leÊna polana, rósłna niej stary dàb... Nie, skàd, d´bu nie widaç... Miał mnó-stwo ˝oł´dzi... Lato koƒczyło si´ i znowu zaje˝d˝ały fur-manki, zawsze te same, ładowano kosze z poÊcielà, garn-kami, szczotkami...

Nie przestaje mówiç, zagłusza słowami l´k, wstyd i cie-kawoÊç. Wysiadajà w Otwocku, pociàg dalej nie jedzie.Z sàsiedniego wagonu wybiegajà chłopcy. Harcerze chyba,bo zmawiajà si´ powa˝nym, konspiracyjnym szeptem –zbiórka, kompasy, północny wschód, kolumn´ zamykauÊmiechni´ty piegus. Ginà im z oczu w lesie za torami.

W pokoju pensjonatu „Zach´ta”, pachnàcym rozgrzany-mi sosnami, on bardzo dobrze wie, co robiç z takà, którasi´ boi i wstydzi, i pragnie, i jest ciekawa. Wracajà po połu-dniu. Przysiadajà pod drzewem, ona kładzie mu głow´ nakolanach. Słyszà niegłoÊny, chóralny Êpiew: hej˝e hej, hej˝eha, ˝yjmy wi´c, póki czas..., sàsiedzi z pociàgu te˝ wracajàna dworzec. Piegowaty znowu idzie na koƒcu, nie Êpiewa,mo˝e nie ma głosu. Dostrzega ich. Chłopaki, krzyczy,patrzcie, kochajà si´, ˚ydki si´ kochajà. Zawraca z chi-chotem i dogania kolegów. JesteÊ jasny, szepcze, nie otwie-rajàc oczu, taki jasny jesteÊ, a oni poznali... Narzuca jejsweter na ramiona. Nie wiedziała, ˝e zsunàł si´ i odsłoniłopask´ z niebieskà gwiazdà na r´kawie bluzki.

9

Page 11: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

ZNAK

Biorà Êlub. Nosi bł´kitnà sukni´ z odcieniem lila. Mat-ka kupiła materiał dawno temu, miała coÊ sobie uszyç naurodziny syna, na obiad rodzinny. Jest to kolor pervanche,szalenie modny, bo lubiła go pani Simpson. Na Êlubiez Edwardem VIII, czy mo˝e na weselu, nosiła liliowobł´-kitnà kreacj´. Matka niczego nie uszyła, bo dwuletni synumarł na zapalenie płuc. Matka nało˝yła czarne ubranie.Powiedziała, ˝e nie zdejmie ˝ałoby do koƒca ˝ycia.

Dzi´ki Jurkowi Szwarcwaldowi (pogodził si´ z jej odej-Êciem zaskakujàco szybko i te˝ si´ o˝enił; Pola Szwarcwaldbyła sympatyczna i màdra, a mimo troch´ przydługiegonosa naprawd´ niebrzydka), dzi´ki Jurkowi, studentowimedycyny, dostaje prac´ w szpitalu. Opiekuje si´ chorymina tyfus. Podaje im wod´ z walerianà, masuje odle˝ynyi poprawia poduszki. Pierwszy raz w ˝yciu widzi zwłoki(wywozi si´ je na cmentarz r´cznymi drewnianymi wózka-mi; majà du˝e koła z obu stron i cztery uchwyty dla traga-rzy). W jej obecnoÊci nikt jeszcze nie umarł, a bardzo bychciała zobaczyç czyjàÊ Êmierç. Nie chodzi o to, co ujrzyumierajàcy – jasnoÊç, ciemnoÊç, anioła czy Boga. Jest cie-kawa, co sama zobaczy, kiedy skoƒczy si´ cudze ˝ycie.Dusz´? Znak? Je˝eli znak, trzeba go b´dzie odczytaç. Siadaprzy młodej dziewczynie, bardzo pi´knej mimo choroby.Czuwa przez całà noc, kiedy zaczyna si´ rozwidniaç, słyszyciche westchnienie. Klatka piersiowa chorej unosi si´ – i nieopada. Pochyla si´ nad nià w skupieniu. Widzi spokojnà,powa˝nà twarz, duszy nie dostrzega. Dziewczyn´ kładà naczarnym, drewnianym wózku. Zdejmuje fartuch i idzie dodomu. Opowiada m´˝owi, jak wyglàda Êmierç: duszy niema, znaku nie ma. My jesteÊmy, dodaje pocieszajàco, alemà˝ mówi, ˝e i to jest coraz mniej pewne.

10

Page 12: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

èRÓDŁA OPTYMIZMU

Pracuje tak˝e w nocy, u prywatnych pacjentów. Sà tozamo˝ne domy, ludzie majà czystà poÊciel, swojego lekarzai prawdziwy pogrzeb. Majà te˝ osobny grób. Jak kogoÊ niestaç na grób ani na pogrzeb, ciało wynosi na ulic´. Trzebaje zasłoniç płachtami gazet, a na papierze poło˝yç cegł´albo kamienie. Od wiatru.

W gazetach-całunach jest mnóstwo wa˝nych wiado -moÊci.

Kto jest ˚ydem (ten, którego trzej dziadkowie sà ̊ y -dami).

Na którym ramieniu nosi si´ opask´ z gwiazdà (wyłàcz-nie na prawym).

Jakie opaski powinni nosiç zbieracze szmat i odpadków(wyłàcznie amarantowe, dotychczasowe – zielone opaski –sà niewa˝ne).

Co dostaje si´ na marcowe kartki (pół kilo kapusty kwa-szonej i dziesi´ç deka buraków), co dostaje si´ w kwietniu(jedno pudełko zapałek o zawartoÊci 48 sztuk), co w grud-niu (jedno jajko ze stemplem w owalu).

Co mo˝na zrobiç z resztek chleba (namoczyç w wodzie,zagotowaç, przetrzeç przez durszlak, do uzyskanej zupydodaç sacharyn´).

Jakiej sacharyny wolno u˝ywaç w Êwi´to Paschy (zgod-nie z orzeczeniem rabinatu – tylko w kryształkach, roz-puszczonych i przecedzonych przed Êwi´tem).

Gdzie b´dzie opowiadał bajki doktór Korczak (na Âli-skiej, w Domu Sierot).

Jakiego przest´pstwa dopuÊcił si´ Moszek Goldfeder(wyrwał przechodzàcej kobiecie bochenek chleba i zaczàłuciekaç, jedzàc w biegu; doprowadzony do słu˝by porzàd-kowej przeprosił ofiar´ napaÊci i obiecał popraw´).

11

Page 13: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

Gdzie zacerowaç ubranie (tylko w Zakładzie Kellera,który zatrudnia przy cerowaniu stare panny, niesłychaniepedantyczne).

Gdzie zamówiç karawan pogrzebowy (tylko w Towarzy-stwie „WiecznoÊç”; właÊnie wprowadziło pierwsze w War-szawie karawany na wózkach rowerowych; sà nadzwyczajpraktyczne, mogà pomieÊciç jednoczeÊnie cztery trumny!).

Skàd bierze si´ ˝ydowski optymizm (z faktu podobieƒ-stwa do Boga – êródła prabytu i dobra).

W jej rodzinie nikt dotychczas nie umarł. Ojciec wymie-nił połow´ kamienicy na całà ciel´cà skór´. Matka wymie-nia kawałki skóry na cebul´ i chleb.

KŁÓDKA

Musi po˝yczyç troch´ pieni´dzy. Idzie do Hali (z któràw jednej ławce a˝ do matury...). Pi´çdziesiàt? – dziwi si´ panBorensztajn. Na co ci pi´çdziesiàt złotych? Na wach´, tłu-maczy. ˚andarm popatrzy w innà stron´, a ja wyjd´ z getta.To kosztuje całe pi´çdziesiàt. Ty chcesz wyjÊç? – zdumiewasi´ Hala. Z twoimi włosami? Sama jest blondynkà i mazadarty nos, ale zamierza zostaç w schronie do koƒca woj-ny. Pokazuje kran z wodà, worki z kaszà i zapas lekarstw.Wspaniały schron, zgadza si´ z Halà, to co, da mi pan pie-niàdze? Dostaje dziesi´ç złotych, przyrzeka zwróciç po woj-nie. CzterdzieÊci po˝ycza od pana Rygiera, ojca Halinki, któ-ra w szkole siedziała tu˝ za Halà, i biegnie do m´˝a.

Mà˝ pracuje w warsztacie, na strychu wielopi´trowejkamienicy. Wchodzàc po schodach, słyszy silniki ci´˝aró-wek. Na górze stoi m´˝czyzna i na drzwiach warsztatuzakłada kłódk´. Trz´sà mu si´ r´ce i klucz nie od razu tra-

12

Page 14: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

fia do zamka. Gdzie Szajek? pyta m´˝czyzn´. Tam, pokazu-je zamkni´te drzwi (r´ka, którà wyciàga w stron´ drzwi, te˝mu si´ trz´sie) i zbiega po schodach. Szajek, szepcze dokłódki, nie mog´ do ciebie wejÊç. Silniki ci´˝arówek sàcoraz głoÊniejsze. Szajek! próbuje rozerwaç kłódk´, potemwali w nià pi´Êcià z całej siły, ja nie mog´ staç tutaj! Napodwórku ktoÊ woła – ˚ydzi wychodziç! i rozlega si´ tupotnóg. Wie, co zaraz b´dzie: zacznà szukaç w mieszkaniach,pi´tro za pi´trem. Znajdà mnie, tłumaczy kłódce. Znajdài zabiorà na plac. Słyszy płacz dziecka, kilka strzałów i obcyrozedrgany głos: ratuj mnie! Szajek, ratuj! Usłyszawszy„Szajek”, domyÊla si´, ˝e to jej własny głos. To ja krzycz´,troch´ si´ przestraszyłam, ale ju˝ jestem spokojna, nie mog´tutaj staç, bo mnie zastrzelà, nie mog´ staç, zastrzelà namiejscu, on otworzy drzwi i co, i zobaczy mnie zastrzelonà,ja nie mog´... Wszystko to mówi na głos, idàc po schodach.Przed domem zbierajà si´ ludzie. ˚ydowscy policjancii esesmani formujà kolumn´. Jednym z policjantów jestJurek Gajer, za którego niedawno wyszła za mà˝ BasiaMaliniak. Widzi jà. Rozkłada r´ce. Ma to znaczyç – nic niemog´ zrobiç dla ciebie, sama widzisz – i prowadzi jà dokolumny. Idà. Mijajà wymarłe ulice. Mijajà drewnianà, sze-roko otwartà bram´ i budynek szpitala... Sà na placu. MyÊli:jestem na placu. To jest ten Umschlagplatz i ja ju˝ tutaj jes-tem. Przyjadà po nas wagony... Bo˝e Êwi´ty, przyjadà wago-ny – i jak on sobie poradzi beze mnie?

LEWA PÓŁKULA

KtoÊ puÊcił w zwolnionym tempie taÊm´ filmowà i przy-ciszył dêwi´k, dlatego ludzie wolniej si´ poruszajà i ciszej

13

Page 15: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

mówià. Albo nic nie mówià, siedzà na swoich tobołkachi kiwajà si´ – do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu. Alboszepczà sami do siebie, bardzo mo˝liwe, ˝e si´ modlà.Uspokoili si´, przestali si´ krzàtaç i przestali uciekaç. Cze-kajà. Tyle sił im zostało, co na czekanie.

Ona nie mo˝e czekaç. (Obława na pewno si´ skoƒczyła,m´˝czyzna otworzył kłódk´ i ludzie zamkni´ci w warszta-cie wyszli na schody. Ty jesteÊ Szajek? spytał m´˝czyzna.Była tutaj twoja ˝ona... Szajek zbiegł na ulic´, Iza, wołał,Izolda, a Jurek Gajer powtarzał mu – Izoldy nie ma, poszłana Umschlagplatz... Nie krzycz, mówi´ ci przecie˝, ˝e Izol -dy ju˝ nie ma).

Rozglàda si´. Pod murem jest beczka. Gołym okiemwidaç, ˝e za mała, ale ona próbuje wejÊç. Przewraca si´razem z beczkà. Szpital jest zamkni´ty, mimo to staje kołodrzwi. Stoi. Mijajà godziny. Widzi jà przez szyb´ lekarzz oddziału tyfusu. To nasza piel´gniarka, mówi policjanto-wi. Mo˝e wejÊç, kładzie si´ na wolnym łó˝ku. MyÊli – cho-rych nie zabierajà, ale ktoÊ wchodzi na sal´ i mówi, ̋ e b´dàwywozili pacjentów. Wstaje. Myje podłog´, salowych niezabierajà, myÊli, ale ktoÊ wchodzi na sal´... Nakłada białyfartuch, piel´gniarek nie zabierajà... ˚ydowski policjantustawia w szeregu wszystkich pracowników, podchodzi doka˝dego i nadstawia czapk´. Ludzie wrzucajà obràczki,łaƒcuszki, zegarki... Ona wyjmuje srebrnà puderniczk´,zar´czynowy prezent od m´˝a. Otwiera, przeciera lusterkoz pudru, przeglàda si´ i wrzuca do czapki. Policjant bierzepuderniczk´ do r´ki i zwraca bez słowa, srebro go nie inte-resuje. Wychodzà ze szpitala. Plac jest ju˝ pusty, ulicamiprzemykajà nieliczni przechodnie. Wiatr unosi papiery,stuka porzuconymi garnkami, trzaskajà otwarte okna,gdzieÊ niedaleko r˝y koƒ, na jezdni le˝y miska dnem dogóry, biała, z ciemnymi plamami po odtłuczonej emalii,

14

Page 16: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

ktoÊ zamierzał zabraç jà do wagonu, ale było mu niewy-godnie.

Zawiadamia rodziców, ˝e nie zostanie w getcie dnia dłu-˝ej. Słusznie, zgadza si´ ojciec, powiem ci, ˝e bardzo słusz-nie, i robi lekki ruch palcami prawej r´ki, kciukiem i wska-zujàcym. Zna ten gest, ojciec podkreÊla w ten sposóbznaczenie swoich sàdów. Nie pójdziesz na Êmierç jak potul-ne jagni´, mówi ojciec powa˝nym, namaszczonym głosemi znowu unosi prawà r´k´. Nie myÊli, jak pójdzie na Êmierç.Nie wybiera si´ na Êmierç. MyÊli o odruchu ojca. Pochodziz lewej półkuli mózgu, odpowiedzialnej za mow´ i ruchyprawych koƒczyn. Wie to z kursów piel´gniarskich, a czywiedzà ludzie po aryjskiej stronie? Czy odró˝nià prac´ pół-kuli od ˝ydowskiej gestykulacji? Dobrze, ˝e stàd wycho-dzisz, zapewnia ojciec i przygarnia jà oburàcz do siebie.Dzi´ki temu jego r´ce znajdujà si´ za jej plecami. Dzi´kitemu nie musi si´ zastanawiaç, co pomyÊlà ludzie niezna-jàcy si´ na pracy mózgu.

Nazajutrz, z samego rana mà˝ odprowadza jà do wachy.Podaje ˝andarmowi banknoty, otrzymane od panów

Rygiera i Borensztajna i spokojnym, niespiesznym krokiemwychodzi z getta.

FOTEL. ROSE MARIE

W jakiÊ czas – w çwierç wieku mniej wi´cej – po drugiejwojnie Êwiatowej (1939–1945) zacznie sobie wyobra˝açstaroÊç.

Usiàdzie w fotelu (za oknem b´dà rosły cytryny, drzewaoliwne i migdałowe).

Si´gnie po ksià˝k´, jednà z wielu, które obiecała sobiekiedyÊ przeczytaç.

15

Page 17: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

Obejrzy film, jeden z wielu, które...Nastawi płyt´...Pójdzie górà Karmel na długi spacer. Mo˝e zejdzie na

dół, nad morze, zdejmie pantofle, poczuje pod stopami wil-gotny piasek, cieplejszy od piasku w Sopocie, ale bardziejszorstki...

Wieczorem przyjdzie któraÊ z wnuczek. Opowie, cow pracy. Co w szkole. Co z narzeczonym. MyÊlałam, ˝e ko -cham go, zwierzy si´ w sekrecie, ale chyba si´ pomyliłam.

Spróbuje wnuczce coÊ opowiedzieç, histori´ sprzedpół wieku (bo có˝ by innego), niezwykłà histori´, wi´cwnuczka kl´czàca u jej kolan b´dzie słuchała z zapartymtchem. Na koniec ona przymknie oczy i szepnie – potemnie by ło ju˝ nic. Całkiem jak w Rose Marie, amerykaƒskim przedwojennym filmie według operetki Frimla z JeanetteMacDonald i Nelsonem Eddym w rolach głównych. RoseMarie, stara ju˝, lecz wcià˝ pi´kna, siedziała w fotelu, snu-ła opowieÊç, zaÊ film całe jej ˝ycie ukazywał. Z tym, ˝eMacDonald nie przymykała oczu. To była Vivien Leighjako Lady Hamilton w zupełnie innym filmie, ale nic nieszkodzi. W ksià˝ce, którà ktoÊ o niej napisze, mogłabyw ostatnim akapicie powtórzyç – potem nie było ju˝ nic,z przymkni´tymi w zadumie oczami.

FOTEL. NAUCZYCIEL J¢ZYKÓW OBCYCH

W jakim j´zyku b´dzie opowiadaç? Po polsku? Wnuczkinie b´dà znały polskiego. Ona nie nauczy si´ po hebrajsku,to mo˝e j´zyk angielski? Brała lekcje przez całe trzy mie-siàce. Była poj´tna, a nauczyciel miał genialnà metod´ –ju˝ na pierwszej lekcji czytał im w oryginale Oscara Wil-

16

Page 18: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

de`a. Nauczyciela naj´ła matka Jurka, przychodził dodomu, do paƒstwa Szwarcwaldów, trzy razy w tygodniu.High above the city, on a tall column, stood the statue of theHappy Prince... zaczynała si´ ulubiona bajka nauczycielaj´zyków obcych – Szcz´Êliwy ksià˝´. Nauczyciel był starymkawalerem, troch´ nieÊmiałym i bardzo grzecznym. Siada-jàc do obiadu, kłaniał si´ wszystkim i mówił – smacznego,wstajàc od stołu, znowu si´ kłaniał i mówił – dzi´kuj´uprzejmie. Obiad dostawał od pani Szwarcwald w zamianza lekcj´. Była poj´tna zatem i pracowita (starannie linio-wała zeszyty i wpisywała w odpowiednie kolumny czasow-niki nieregularne – to be – was – been, to eat – ate – eaten)i z całà pewnoÊcià poznałaby j´zyk angielski, gdyby nau-czyciel si´ nie powiesił. Ukazała si´ w gazecie notatkao samobójstwie m´˝czyzny w Êrednim wieku, ale beznazwiska i nie jest pewne, ˝e chodziło o nauczyciela.W rubryce „Nieszcz´Êliwe wypadki” cz´sto drukowanopodobne informacje, a w rubryce „Pierwsza pomoc” udzie-lano porad lekarskich. W przypadku powieszonych zaleca-no sztuczne oddychanie natychmiast po odci´ciu od strycz-ka. Niestety, genialnego nauczyciela nie odci´to na czasi nie zastosowano oddychania, Izolda R. b´dzie umiałapowiedzieç high above the city, on a tall column... i nie opo-wie swojego ˝ycia wnuczce kl´czàcej u jej kolan.

TOREBKA

...podaje ˝andarmowi banknoty i niespiesznym krokiemwychodzi z getta.

Ma przy sobie torebk´ (matka kupiła jà w salonie Her-sego tu˝ przed maturà) i niedu˝y worek pla˝owy z nocnà

17

Page 19: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

koszulà, szczoteczkà do z´bów i ulubionym ˝ółtym płasz-czem kàpielowym, który mo˝e słu˝yç za szlafrok.

Puka do drzwi. W progu staje kapitanowa KazimieraSzubert, zwana Lilusià, sàsiadka z letniska w Józefowie. Jestju˝ ubrana, z warkoczem upi´tym w koszyczek i z papiero-sem w r´ku. Nie dziwi si´. Nie jest przestraszona. Wejdê,mówi i pospiesznie zakłada łaƒcuch na drzwiach. I niepłacz, prosz´ ci´, nam nie wolno płakaç. Nam – mówi. Oso-bie, która wrzeszczy „ratuj” do zamkni´tej kłódki. Która pró-buje schowaç si´ w za małej beczce. ˚ona polskiego oficera(mà˝ jest w oflagu, w składanym stole le˝y broƒ, a w tap-czanie podziemne gazetki) mówi – NAM.

Przestaje płakaç. Zjada Êniadanie. Czuje si´ coraz lepiej.Czuje si´ czàstkà lepszego, estetycznego, aryjskiego Êwiata.

Znajomy fryzjer farbuje jej włosy. Najpierw odbarwiaperhydrolem, a potem nakłada kolor, popielaty blond.Przyglàda si´ jej z satysfakcjà: tak trzymaç, nie jak inne˚ydóweczki, ˝ółte jak słoma.

Ona nie ma nic wspólnego ze słomà innych ˚ydówe-czek. Staje si´ blondynà, du˝à blondynà, bo długie, masyw-ne nogi przydajà jej wzrostu. Zadowolona z siebie wracado Lilusi Szubert.

W kuchni, przy stole siedzà goÊcie – dozorca domu i chło-piec, jego syn. Trwa lekcja historii, chłopiec opowiadao Władysławie Jagielle, który walczył, zwyci´˝ał i umarł...Gdzie umarł? dopytuje si´ Lilusia, w Gródku umarł, bardzodobrze, nad Wereszycà, jutro znajdziemy jà na mapie, a cobyło dalej? Chłopiec nie wie co dalej, wi´c ona przeprasza,wita si´ z goÊçmi i stawia torebk´. Na stole stawia, swobod-nym gestem du˝ej blondyny. Maryniu, przerywa lekcj´ Lilu-sia, zdejmij˝e, stawiasz jak jaka ̊ ydówka. Pospiesznie zabie-ra torebk´, znowu przeprasza i Êmieje si´ na głos razem zewszystkimi. GoÊcie ˝egnajà si´, a Lilusia tłumaczy, ˝e to był

18

Page 20: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

chytry wybieg: miał rozwiaç podejrzenia dozorcy, gdyby si´czegoÊ domyÊlał. Rozumie przebiegłoÊç Lilusi, ale zaczynatorebce si´ przyglàdaç. Stawia jà na podłodze. I jak? Po˝ydowsku stoi? Stawia na kanapie. Na taborecie. Na krze-Êle. Bo jeÊli po ˝ydowsku, to w czym tkwi ˝ydowskoÊç toreb-ki? W skórze? Jest cienka, mi´kka, koloru mleka zabarwio-nego kawà. Lakier jest wprawdzie porysowany i w parumiejscach odpada, ale w skórze niczego podejrzanego niedostrzega. W ràczce? Lekko wygi´ta, opleciona jedwabnymwarkoczykiem, jest przybrudzona troch´, ale chyba nie cho-dzi o warkoczyk. I nie o podszewk´, niewidocznà przecie˝,te˝ jedwabnà, przedartà w paru miejscach od przyborów domanikiuru. Jeszcze raz: na podłodze, na taborecie, na sto-le... Po ˝ydowsku stoi?

GŁOS

Na placu Krasiƒskich, w dawnym magazynie teatral-nym (trzymano tam dekoracje i niepotrzebne kostiumy)wydaje si´ przepustki do getta. Przedstawia si´ niemiec-kiemu urz´dnikowi: Maria Pawlicka. Była słu˝àcà u ˚y -dów, zostawiła u nich rzeczy, musi je odebraç, bo nie manic. Na dowód, ˝e nie ma nic, unosi bluzk´. Nie ma podnià nic. Niemiec przyglàda si´ spod okularów. Jest to cywil,niemłody, całkiem siwy, ale z uszu sterczà mu k´pki rudychwłosów. Na widok tych k´pek czuje si´ nieco raêniej, botakie same miał pewien znajomy lekarz (przyje˝d˝ał z Wil-na do wnuków w Józefowie). Badał jà w dzieciƒstwie, kie-dy chorowała na bronchit. Nie zabierał ze sobà słuchaweki przykładał ucho do klatki piersiowej. Oddychat’, oddy-chat’, powtarzał swoim Êmiesznym kresowym akcentem,

19

Page 21: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

a włosy sterczàce z uszu tak łaskotały, ˝e matka musiałamitygowaç jej chichot.

Niemiec z k´pkami wileƒskiego lekarza opuszcza oku-lary i pedantycznie kaligrafuje: Maria Pawlicka. Wchodziz przepustkà do getta (wejÊcie jest z magazynu dekoracjiteatralnych) i od razu zatrzymuje jà ˝andarm. Przepustkamu si´ nie podoba, zawraca jà i wyrzuca na aryjskà stro-n´. To tak? Pokazuje cywilowi kartk´ przedartà na pół. Tylewart jest ten paƒski Êwistek?

Zaskakuje jà własny głos. Mówi szybko, piskliwie, na jed-nym oddechu... Nie bez zdziwienia rozpoznaje głos rudejWandzi, córki dozorczyni z Ogrodowej. Była u niej, kiedyWandzia wróciła z wesela i od razu si´gn´ła po jedzenie. Naweselu nie było co jeÊç? – zdziwiła si´ dozorczyni. Było, alenie przyniewolili, psiajuchy jedne, poskar˝yła si´ dziewczy-na i wybuchn´ła Êmiechem. NaÊladowała czasami ten jejÊmiech i jej głos – wysoki, zaczepny, pewny siebie. W samraz dla du˝ej blondyny, myÊli teraz z satysfakcjà i kładzie nabiurku Niemca zniszczonà przepustk´. Urz´dnik powtarzapoprzedni gest – unosi okulary. Bez słowa podkleja papieri przybija nowà pieczàtk´. Tym razem jà wpuszczajà.

Oddaje dokument matce, obie wychodzà z getta. Matkaprzez wach´, z jej przepustkà. Ona przez biuro starego Niem ca. Nie pyta jà o nic, wie, ˝e ma papiery w porzàdku.

SIOSTRY

Jadà pociàgiem. Ona modnie uczesana, z włosami nawi-ni´tymi na drut dookoła głowy (nazywa si´ to wałeczek),matka w czarnej sukience ze zwykłym swoim milczàcymsmutkiem. (To dobre milczenie, z dawnych czasów, kiedy –

20

Page 22: HANNA KRALL - Gandalf.com.plna si´ dostaç do szafy ani do mieszkania. W po˝yczonych butach wst´puje do Basi Maliniak, swo-jej przyjaciółki. Na chwil´ wst´puje, ˝eby te nowe

przy deserze najcz´Êciej – podpierajàc głow´ r´kami, słu-chała długich tyrad swojego m´˝a. Rozprawiał o politycealbo o ˝yciu, albo o miłoÊci, albo o uÊmiechach, kobietzwłaszcza. To był jego ulubiony temat. Obok ruletki, w któ-rà grywał w Sopocie. Jak wygrywa si´ w ruletk´ i jak uÊmie-chajà si´ kobiety. Otó˝ uÊmiechajà si´ dwojako – z przy-zwoleniem lub z zach´tà. Kiedy zaÊ przyzwolenie widz´,nie mog´ si´ wycofaç, tłumaczył chełpliwie swojej ˝onie,córce i młodej guwernantce. Matka nie uÊmiechała si´ –ani z zach´tà, ani z przyzwoleniem. Z grymasem raczej,z płaczliwym grymasem w opuszczonych kàcikach ust).

Rozglàda si´ ostro˝nie. Czy pasa˝erowie rozumiejà, ˝esmutek i czerƒ jej matki pochodzà ze zwyczajnych czasów?˚e bruzdy w kàcikach ust nie sà rozpaczà getta, tylkozgorzknieniem zdradzanej ˝ony? ˚e ˝ałoba jest po synu,który umarł nie z głodu ani w wagonie towarowym, lecz poprostu, na zapalenie płuc? Słowem – czy pasa˝erowiezatłoczonego przedziału trzeciej klasy wiedzà na pewno, ˝eczerƒ i smutek jej matki to dobry, nie˝ydowski smuteki bezpieczna, nie˝ydowska czerƒ?

Jadà do rodziny Szajka – jego dwóch sióstr i Szymusia,siostrzeƒca. Zostawia u nich matk´, ale nie jest to szcz´Êliwypomysł. Siostry sà przestraszone. Szmalcownik zabrał impierÊcionek na dworcu i nie sà pewne, czy nie wytropił adre-su. Wróc´ po ciebie, przyrzeka matce, jak tylko znajd´ miesz-kanie. Siostry proszà, ̋ eby opiekowała si´ ich bratem. I rodzi-cami, nalega Hela. I bratem. I Halinà, najmłodszà z nich.I rodzicami. Dlaczego ja? – myÊli w pociàgu w drodzepowrotnej. Odruchowo poprawia włosy na wałeczku – ufar-bowane, w przeciwieƒstwie do włosów Heli, takich prawdzi-wych, tak najprawdziwiej jasnych. Dlaczego – co? – pyta kon-duktor. Orientuje si´, ˝e „dlaczego ja?” powiedziała na głos.UÊmiecha si´ do konduktora, dlaczego nic, nic zupełnie.

21