Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty 2014 - Polska gazeta w Berlinie

20
1 www.poloniaberlin.de Luty 2014 Bezpłatny miesięcznik informacyjno-ogłoszeniowy Nr 35 Tel.: 0177 83 81 167 [email protected] www.poloniaberlin.de Str. 6, 16 Str. 2, 3 Walentynki Z perspektywy mikrofonu Str. 8

description

Gazeta PoloniaBerlin.de - Polska gazeta informacyjno - reklamowa ukazujaca sie co miesiac w calym Berlinie. Wydanie Luty 2014.

Transcript of Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty 2014 - Polska gazeta w Berlinie

Page 1: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

1www.poloniaberlin.de

Luty 2014Bezpłatny miesięcznik informacyjno-ogłoszeniowy Nr 35

Tel.: 0177 83 81 [email protected]

www.poloniaberlin.de

Str. 6, 16

Str. 2, 3

Walentynki

Z perspektywy mikrofonu

Str. 8

Page 2: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

2 www.poloniaberlin.de

Page 3: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

3www.poloniaberlin.de

Page 4: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

4 www.poloniaberlin.de4

Derra, Meyer & Partner Grzegorz Sękowski Rechtsanwalt

Właściciele łączy internetowych, z których korzystają również inne osoby, a w szczególności podopieczni i osoby bliskie, narażeni są na niebezpieczeństwo odpowiedzialności cywilnoprawnej za ewentualne naruszenia własności intelektualnej (ściąganie i udostępnianie plików bez wiedzy i zezwolenia ich właścicieli) poczynione przy pomocy ich łącza.

Dotychczas co do zasady uznane było, iż rodzice, którzy pozwalają swoim dzieciom w niekontrolowany sposób korzystać z łącza interne-towego, ponoszą również odpowiedzialność za wyrządzone przez ich podopiecznych szkody. W praktyce pełnomocnicy podmiotów upraw-nionych zgłaszają się do właściciela łącza w formie pisemnej (Abma-hnung, Unterlassungs- und Verpflichtungserklärung), wzywając do natychmiastowego zaprzestania naruszania praw, jak i opłacenia danej kwoty w zależności od intensywności naruszenia oraz oddania wiążą-cego oświadczenia pod zagrożeniem kary umownej, iż tego typu naru-szenie już w przyszłości nie będzie miało miejsca.

W najnowszym orzeczeniu Niemieckiego Trybunału Federalnego (BGH z dn. 08.01.2014, I ZR 169/12) dotyczącym tej materii prawnej stwierdzono, iż właściciel łącza internetowego nie jest odpowiedzialny za zachowanie pełnoletniej osoby bliskiej, jeżeli nie miał podstaw do podejrzeń, że ta osoba nadużywa łącza do nielegalnej wymiany plików (tzw. filesharing). Tą nadmienioną decyzją BGH równocześnie odrzu-cił pozew czterech wiodących producentów utworów muzycznych o zwrot kosztów adwokackich za skierowane do pozwanego pisma pozasądowe.

Korespondencja pozasądowa skierowana była do ojca – właściciela łącza

Firmy będące powódkami w przedmiotowej sprawie zwróciły się do właściciela łącza, ojca rodziny, o zwrot pozasądowych kosztów adwo-kackich w wysokości 3.454,60 EUR. Zgodnie z pismem adwokackim, w dniu 12.06.2006 przez łącze pozwanego na internetowym portalu wymiany plików udostępnione zostało 3.749 utworów muzycznych, do których wyłączne prawa posiadają powódki. Pozwany oddał bez uznania zobowiązania prawnego oświadczenie o zaniechaniu dalszych naruszeń praw powódek, natomiast nie zgodził się ponieść pozasądo-wych kosztów powódek.

Pasierb przyznał się do nielegalnej wymiany plików muzycznych Pozwany podnosił, iż nie jest odpowiedzialny za naruszenia praw

powódek. Jego pasierb, mający w tym okresie 20 lat, udostępnił przed-miotowe pliki, które też w dniach poprzedzających wydarzenie niele-galnie ściągnął z internetu.

W ocenie niższych instancji pozew producentów muzycznych był w znacznym stopniu uzasadniony. Zarówno sąd krajowy, jak i wyższy sąd krajowy w Kolonii uznały, iż pozwany zobowiązany jest do ponie-sienia kosztów w wysokości 2.841 EUR i tym samym odpowiedzialny za naruszenie praw autorskich przysługujących firmom produkcyjnym. W ocenie tych sądów poprzez udostępnienie łącza internetowego swojemu pasierbowi, pozwany stworzył niebezpieczeństwo, iż ten będzie udostępniał pliki na nielegalnych platformach internetowych. Zdaniem sądów niższej instancji pozwany powinien przewidzieć moż-liwość popełnienia czynów niedozwolonych przez swojego pasierba, również przy braku wskazujących na to okoliczności. W związku z tym obowiązkiem pozwanego było należyte poinformowanie pasierba o jego prawach oraz zakazie udostępniania plików na platformach in-ternetowych. Ten obowiązek został wedle sądownictwa pierwszych dwóch instancji przez pozwanego zaniedbany.

Z tą oceną prawną danej sytuacji nie zgodził się BGH. W uzasad-nieniu swojej decyzji podkreślił, iż przy udostępnianiu swojego łącza internetowego osobom bliskim pełnoletnim należy mieć na uwadze, że udostępnienie to wynika z rodzinnej bliskości, a pełnoletnie osoby same ponoszą odpowiedzialność za swoje czyny. Mając tę wyjątkową sytuację na uwadze, należy przyjąć, że właściciel łącza mógł udostęp-nić je pełnoletniej osobie bliskiej nie pouczając jej oraz w żaden spo-sób nie kontrolując jej sposobu użytkowania łącza.

Brak odpowiedzialności bez przesłanek czynów niedozwolonychNa inną ocenę prawną zasługuje natomiast sytuacja, w której właści-

ciel łącza znał konkretne okoliczności, z których mógł wywnioskować, iż pełnoletnia osoba bliska będzie nadużywać dostępu do internetu. W tym przypadku właściciel generuje nowe niebezpieczeństwo i zo-bowiązany jest w związku z tym do podjęcia odpowiednich czynności zapobiegawczych.

Podsumowanie Przedmiotowa decyzja BGH ogranicza prawa właścicieli praw au-

torskich wobec często nieświadomych jakichkolwiek naruszeń osób posiadających łącza internetowe. Potwierdza ona również, iż wskaza-na jest wzmożona doza ostrożności zarówno w ramach udostępniania swojego łącza innym, jak i reakcji na ewentualną korespondencję kan-celarii adwokackich. Zauważalna natomiast staje się tendencja w jurys-dykcji, zgodnie z którą stopniowo powstrzymywane mają być maso-we nadużycia po stronie pełnomocników właścicieli praw autorskich. Z perspektywy konsumentów/prywatnych użytkowników sytuacja zmienia się w kierunku pozytywnym.

Odpowiedzialność właścicieli łączy internetowych za nielegalne udostępnianie plików przez członków rodziny

Page 5: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

5www.poloniaberlin.de

Page 6: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

6 www.poloniaberlin.de6

Słowo nie bierze się z powietrza; dysponujemy informacjami. Wiarygodnymi lub nie. Na ich podsta-wie coś tam komuś tam obiecujemy. Jest to umowa i staramy się jej dotrzymać. Staramy się być lojalni wobec własnych decyzji.

Załóżmy, że decyzja dotyczy ślubu. Składamy przy-sięgę i w momencie jej składania wierzymy w nią świę-cie. Jesteśmy młodzi, zauroczeni, wydaje się nam, że przeniesiemy góry, a co dopiero wiotką oblubienicę przez próg. Ale po miodowym miesiącu, czy tygodniu, zaczynają się dożywotnie schody: oblubienica lub oblu-bieniec nie są aniołami i wyciągają z ukrycia swój praw-dziwy charakter. Arsenał konwencjonalnych min. Teraz już mogą, bo klamka zapadła.

Dla rozrywki lub z nudów, zaczyna bijać wybrankę, bo twierdzi, ze mięso duszone lepiej mu smakuje. Po-czątkowo jest wstrzemięźliwy: robi jej pucówkę tylko w weekendy i nigdy przy gościach. Potem gania ją co dwa dni, a jeszcze później - codziennie...

Byle pretekst jest katalizatorem. A że nudzi się coraz częściej, awantury stają się tradycją. Co jej zarzuca? Róż-ne takie. Na przykład, że kiedy ją widzi, to chce mu się wyć. Żałosna cielęcina dwoi się i troi, by jej Pan i Władca przestał ją lać, więc, by w domu było jako tako, idzie do roboty, a stary na piwo.

Pracuje na dwa etaty. Robota pali jej się w rękach. Ubzdurała też sobie, że kiedy na świecie pojawi się dzi-dziuś, mąż się ustatkuje. Jednak dziecko było dla niego dodatkową gębą przy stole, konkurentem do michy, niesfornym bachorem pętającym się pod nogami. Ma-lec, który widzi, jak tatulina kocha mamulinę, uczy się, że ciskanie mamą o ścianę jest objawem miłości. Z na-uki tej wyciąga wniosek, że, jak dorośnie, będzie taki sam.

A moje wnioski? Mam dwa. Pierwszy polega na in-formacjach. Jakie informacje, takie decyzje. Nie na darmo istniał w archaicznych czasach obyczaj długie-go narzeczeństwa. Ludzie mieli możliwość obserwacji przyszłych dozgonnych. Kiedyś również mawiało się, że aby poznać drugiego człowieka, trzeba zeżreć z nim beczkę soli. A drugi jest ten, że podejmując jakiekolwiek zobowiązanie, muszę liczyć się z jego konsekwencjami. Ponieważ moje decyzje wpływają nie tyko na mnie.

Przykład, to opisana tu niewolnica. Złożyła przysięgę i z tej przyczyny cierpi jej syn. Na razie tylko się moczy ze strachu przed mendą, na razie ma początki cukrzycy wy-wołanej stresem, ale nie będzie trzeba długo czekać na efekty ślubowania; myślę, że do małżeńskiej przysięgi na-leżałoby dodać słowa: i nie opuszczę Cię, dopóki mnie nie zatłuczesz.

O dawaniu

słowa

Marek Jastrząb

Walentynki - Święto Zakochanych - obchodzone 14 lutego, w dniu świętego Walentego. Zakochani obdarowują się walentynkami, są to zazwyczaj wierszyki okolicznościowe, wyznania miłosne, niekiedy laurki i prezenty.

Miłość jest jak cień człowieka,

...........Kiedy ją gonisz, ucieka, Kiedy uciekasz, to goni.

/J. Niemcewicz/

Walentynki Prawdopodobnie wszyscy już znamy zwyczaj

obchodzenia walentynek, ale kim był ich patron święty Walenty? W tradycji chrześcijańskiej odnajdujemy informacje o co najmniej trzech świętych o imieniu Valentine lub Valentinus. Jedna z legend mówi o duchownym, który przeciwstawił się rozkazowi im-peratora Rzymu Klaudiusza II, zakazującego udzielania ślubów młodym mężczyznom: według doradców Klau-diusza nieżonaci mężczyźni byli lepszymi żołnierzami. Za to nieposłuszeństwo duchowny Walenty został skazany na śmierć. Inna historia mówi o młodzieńcu, który za pomoc prześladowanym chrześcijanom został skazany na śmierć. Z więzienia wysłał swojej ukochanej list z podpisem - From Your Valentine (podpis używany do dzisiaj na walentynkach w języku angielskim).

Pierwszą informację, uważaną przez niektórych

za wzmiankę o walentynkach, odnajdujemy w po-emacie z 1382 r. - „Sejm ptasi” (ang.: The Parliament of Fowles) Geoffreya Chaucera (najbardziej znane dzieło tego angielskiego poety i filozofa to „Opowieści kan-terberyjskie”). Niektórzy badacze literatury uważają, że może być to pierwsza wzmianka na temat święta 14 lutego, jednakże, jak twierdzą krytycy, luty nie jest w Anglii okresem ptasich godów, a Henry Ansgar Kelly zauważa, że poemat „Sejm ptasi” napisany został

z okazji zaręczyn króla Anglii Ryszarda II i Anny Cze-skiej, które odbyły się 2 maja 1381 r., a więc w dniu, który w kalendarzu liturgicznym poświęcony jest świętemu Walentemu, biskupowi Genui. O „Słodkiej Walentynce” pisze także na początku XV wieku Karol Orleański. Wzmiankę o dniu świętego Walentego znaj-dujemy także w Hamlecie Williama Szekspira:

Podobne świętaLuprecalia - termin walentynek pokrywa się z termi-

nem święta wiosny, które odbywało się w starożytnym Rzymie 13-15 lutego. Luprecalia to święto urodzaju, płodności obchodzone na cześć Fauna - boga upraw. Luprecalia były świętowane w Rzymie do czasu, kiedy to papież Gelazjusz I (492-496) zabronił ich obchodów.

Noc kupały - o ile w Europie Zachodniej i Południo-wej walentynki obchodzone są od czasów średniowie-cza, o tyle u Słowian dniem zakochanych była raczej noc kupały (sobótka) obchodzona w czasie letniego przesilenia, a więc w nocy z 21 na 22 czerwca. Walentynki zyskały większą popularność dopiero w latach 90. XX w.

Wszystkim czytającym nas zakochanym życzymy w dniu ich święta spełnienia marzeń i szczęścia z wybrankiem(ą)

Page 7: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

7www.poloniaberlin.de

Page 8: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

8 www.poloniaberlin.de

Wchodzę na małą scenę w „Pierogarni“ w Berlinie. Przede mną rzędy ustawionych krzeseł i jeszcze niewielu ludzi. Jest godzi-na 14. Za chwilę zaczynamy kolejną edycję „Orkiestry”. To już trzeci raz, gdy w tym miejscu staramy się wspomóc fundację Jurka Owsiaka. Różnie to bywało. W pierw-szym roku było bardzo mało muzyków, w drugim trzeba było ograniczać występy, żeby wszyscy zdążyli się zaprezentować. Tym razem oparliśmy się tylko na muzy-kach mieszkających w Berlinie. I to było to. Atmosfera bardziej rodzinna niż wielkiego benefisu.

Patrzę na salę. Ciągle jeszcze mało lu-dzi. Trochę rodziców z małymi dziećmi i to wszystko. Jasiu gra na harmonii polskie standardy popowe, dobrze przyjmowane przez tych nielicznych obecnych. Podcho-dzę do mikrofonu. To zawsze jest uroczysta chwila, przynajmniej dla mnie. Witam gości (jest ich coraz więcej) i otwieram imprezę. Teraz gra „Pierogarnia Session Band”. Ze-spół założony przez basistę Haralda. W każ-dy czwartek grają tutaj bluesa.

Sala zapełnia się. Robi się gorąco. Wychodzę na zewnątrz. Ciepło. Jak na styczeń nawet bar-dzo. Wchodzą kolejni goście. Tuż za drzwiami witają ich młode dziewczyny z puszkami. Pa-trzę. Wrzucają. Ciekawe, ile w tym roku uzbie-ramy - przeszło mi przez myśl. Wracam na salę. Grają kolejni muzycy, śpiewają kolejni wokaliści i wokalistki. Polacy, Niemcy, Holender, Francuz, kto by tam wiedział, skąd jeszcze. Berlin to tygiel narodów. Atmosfera dobrej zabawy i luzu.

Lidka (właścicielka restauracji) woła mnie. Pierwsza aukcja. Idzie opornie, jak to na po-czątku, ale udaje się nam zlicytować wszystko. Zachęcam do dalszego licytowania. W końcu pieniądze idą na słuszny cel.

Patrzę na salę. Już prawie pełno. „Pierogarnia” to mały lokal. Raptem dwa pomieszczenia i nie-wielka scena dla muzyków. Gdy jest ich więcej, to muszą uważać, żeby im się gryfy od gitar nie stukały.

Ludzi wciąż przybywa. Siedzą, słuchają, roz-mawiają. Obsługa uwija się sprawnie. Tu herba-ta, tam piwo i oczywiście pierogi, które dzisiaj są droższe niż normalnie, gdyż nadwyżka idzie do puszki.

Kolejna licytacja. Koszulki WOŚP. Idzie dobrze. Przerwa na przewietrzenie, nie tylko siebie,

ale również sali. Podchodzę do mikrofonu. Podaję aktualny

stan konta naszej zbiórki. Brawa.Oddaję mikrofon kolejnym wykonawcom.

Zespół Haralda gra nieprzerwanie. Rozmawiam z gośćmi. Chwalą organizację, że wszystko idzie sprawnie mimo tak malej przestrzeni i natłoku ludzi. Miłe to. Jest też ktoś z radia „Funkhaus Eu-ropa”. Nagrywa wypowiedzi.

Ze sceny leci blues, rock. Po polsku, po an-gielsku.

Aparatura funkcjonuje, wpadek technicz-nych na szczęście nie ma.

Podaję kolejną informację o stanie zbiórki. Powoli czuję zmęczenie. To już któraś godzina na nogach.

Staram się koordynować występy. Ten jesz-cze coś chce zagrać, tamten zaśpiewać. OK, wszyscy będą mieli szansę. Muzycy w większo-ści się znają, wiec nie ma jakichś niesnasek czy obrażania się, że ktoś stał dłużej na scenie. Ro-dzinnie i harmonijnie.

Kolejna aukcja, kolejne pieniądze wędrują do puszki.

Zmiana „dekoracji”. Instaluje się Iwona z ze-społem. Trochę dobrego jazzu. Czuję głód. Prze-cież ja jeszcze prawie nic nie jadłem. Na stojąco, koło sceny pochłaniam szybko bigos (świetny zresztą), bo za chwilę trzeba znowu do mikrofo-nu. Kolejna licytacja, kolejne zapowiedzi i dużo

Z perspektywy mikrofonu

wypitej wody mineralnej. Uff koniec. Jest prawie 22. Wszyscy muzycy są już zmęczeni. Ja też, ale jeszcze podaję ostatni meldunek o stanie konta. Dziękuję wszystkim wykonawcom i organizato-rom. Zebraliśmy ok. 1500€. To sporo jak na taki mały lokal. To sporo biorąc pod uwagę fakt, że równolegle odbywał się koncert „Czerwonych Gitar”. Termin, moim zdaniem, dość niefortunnie wybrany przez organizatorów.

Wracam do domu. Padam na łóżko i zasy-piam.

Mam nadzieję, że w przyszłym roku też będę mógł obejrzeć koncert dla „Orkiestry” z perspek-tywy mikrofonu.

Przemek Walkowicz

8 www.poloniaberlin.de

Page 9: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

9www.poloniaberlin.de

Z miejsca kojarzą się nam ze słomianym zapałem, nierealistycznymi założeniami i celami, które nie zostały osiągnięte. Być może nawet już w lutym zdążymy złamać tegoroczne postanowienia. Jednak ich temat wraca regularnie w pierwszym kwartale nowego roku.

Źródeł tego zwyczaju szukać można w najdawniejszych czasach: starożytni Babilończycy na po-czątku roku zobowiązywali się przed bogami, że oddadzą pożyczone przedmioty i spłacą swoje długi. Z kolei w Rzymie rok zaczynało się od obietnic składanych przed bogiem Janusem. Duch noworocznych postanowień jest też w pewien sposób związany z cyklicznym doskonaleniem się w judaizmie i chrześci-jaństwie: religie te wyznaczają określone części roku na pokutę za przewinienia i postanowienie poprawy.

Jednak zwyczaj robienia noworocznych postanowień w tej formie, jaką znamy, przybył do Polski z Zachodu. Wygląda na to, że się przyjął, statystyki mówią bowiem, że podejmuje je 42% Polaków.

Czy postanowienia są teraz inne niż kiedyś? - W pewnej mierze odbijają zmiany, jakie wprowadził do naszego życia rozwój technologii – przyznaje Renata Borysiak z Centrum Psychologiczno-Terapeu-tycznego „Tęcza” – bo coraz częściej dotyczą np. ograniczenia czasu spędzanego na Facebooku, liczby urządzeń elektronicznych, z jakich korzystamy, a nawet stworzenia w końcu bezpieczniejszego hasła do konta e-mail. Jednak duża część ludzi co roku postanawia sobie to samo.

Słomiany zapał Naukowcy potwierdzają, że problem z noworoczną realizacją wyzna-

czonego celu jest zjawiskiem powszechnym. Badanie przeprowadzone w 2007 r. przez Richarda Wisemana z Uniwersytetu w Bristolu wykazało, że porażkę poniosło 88% osób, które podjęły postanowienia – mimo że ponad połowa z nich, przystępując do badania, była pewna sukcesu.

Często nie udaje się wytrwać już na tydzień-dwa po Nowym Roku. Sty-czeń nie należy bowiem do najprzyjaźniejszych miesięcy. Zmagamy się w nim z małą ilością słońca, poświątecznymi problemami finansowymi; de-klarując odchudzanie zaraz po Bożym Narodzeniu, zapominamy, że nasz organizm w ciągu ostatnich dni przywykł do obżarstwa i lenistwa.

Najtrudniejsze okazują się nierealistyczne i zbyt ambitne założenia. Najczęściej nie dotrzymujemy postanowień wymagających determinacji, wytrwałości, silnej woli (np. właśnie odchudzanie); dużo łatwiejsze są te dotyczące jakiejś jednorazowej aktywności.

O czym pamiętać Jeśli chcemy coś postanawiać, niech to będzie jedna rzecz, a nie kilka

naraz. Co ważne: konkretna, prosto sformułowana. Obierajmy sobie cele rozsądnie, po uczciwym zastanowieniu się, czy będą możliwe do zrealizo-wania. Nie zapominajmy o nagradzaniu się za małe sukcesy, co podtrzy-muje motywację.

Warto zastosować także metodę małych kroków (np. utrata określo-nej wagi co tydzień lub stopniowe zwiększanie czasu, jaki tygodniowo poświęcamy na aktywność fizyczną). Co ciekawe, sposób ten najbardziej pomaga mężczyznom – tak wynikło z badania Wisemana. U kobiet naj-bardziej skuteczne okazało się podzielenie się postanowieniem z innymi i wsparcie przyjaciół.

Czy to w ogóle ma sens? - Postanowienia noworoczne mają sens tylko wtedy, jeśli naprawdę

jesteśmy gotowi i zmobilizowani do zmian, a 1 stycznia to tylko pretekst. Jeśli ktoś uważa, że Nowy Rok to dobra okazja, by je wprowadzić – czemu nie. W ośrodkach pomocy psychologicznej właśnie wtedy zauważa się wzrost liczby osób umawiających się na wizyty – mówi Renata Borysiak. Natomiast jeśli postanowienia są tylko „pobożnymi życzeniami” – niepo-wodzenie to kwestia czasu. Tak samo z obiecywaniem sobie czegoś pod wpływem presji, mody czy wrażenia, że tak wypada.

Może zamiast spisywać na kartce banalne postanowienia, lepiej po-myśleć i wyznaczyć priorytety na najbliższy rok? Zastanowić się, czy bę-dzie to rodzina, praca, własne zdrowie, rozwój wewnętrzny bądź jeszcze coś innego? Lub podjąć i wprowadzić w życie decyzję o ofiarowaniu wy-baczenia lub poproszeniu o nie?

PressOffice

O noworocznych postanowieniach inaczej

Miłośników zdjęć i wspólnych wy-padów z aparatem w plener chciałbym zaprosić w kręgi naszego kółka fotogra-ficznego. W Berlinie od ponad dwóch lat przy współpracy z gazetą „Polonia Berlin” działa zgrupowanie ludzi zajmujących się fotografią amatorsko, a także zawodowo. Spotykamy się co jakiś czas, rozmawiamy na temat fotografii studyjnej, reklamowej, portretowej oraz o zdjęciach w plenerze.

Razem z członkami kółka chodzimy na wystawy fotograficzne, koncerty i orga-nizowane spotkania polonijne w Berlinie. Wykonane zdjęcia są wykorzystywane w miesięczniku „Polonia Berlin” i na róż-nych portalach internetowych związanych z działalnością Polaków na obczyźnie. Członkostwo w klubie jest całkowicie darmowe i dobrowolne. Spotkania foto-graficzne odbywają się w bardzo luźnej atmosferze i dla każdego znajdzie się miejsce wśród nas. Niebawem zacznie się wiosna, na dworze zrobi się cieplej i przyj-

dzie czas na otwarcie sezonu na wypady. Zajmujecie się fotografią w domowym zaciszu, chcielibyście podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z nami, zapra-szam na nasze spotkania. Razem z członkami mieliśmy kilka wypadów, część zdjęć z tych wyjazdów można

zobaczyć na stronie internetowej klubu www.klub-fotografa.pl. Zainteresowanych wstąpieniem do nas zapraszam bardzo serdecznie. Może to właśnie Twoje zdjęcia zostaną wykorzystane do publikacji w gazecie „Polonia Berlin” czy też na innym portalu, z którym współpracujemy. Dla członków naszego klubu mamy czasami darmowe wejściówki na organizowane imprezy w Berlinie i okolicach. W naszym kółku mile widziani są ludzie chcący zająć

się fotografią, jak i ci, którzy już w tym siedzą po pachy. Ludzi z zapa-łem fotograficznym namawiam do wstąpienia i podaję namiary do kontak-tu z nami. Założy-ciel kółka fotogra-ficznego Dariusz Stańczyk kom.: 015774916303 tel.: 03058852396 e-mail: [email protected]

Dariusz Stańczyk

Kółko fotograficzne w Berlinie

Fot. Aneta Trębacz

Page 10: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

10 www.poloniaberlin.de

Page 11: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

11www.poloniaberlin.de

Page 12: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

12 www.poloniaberlin.de

Tekst i fot. Joanna Maria Czupryna

Zimowy sen? Nie w Berlinie – przekonuje wieloletni dy-rektor Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Berlinale Dieter Kosslick. Świadczyć o tym ma ubiegłoroczna liczba sprzedanych biletów, która przekroczyła magiczną granicę 300 tys., ponad 400 filmów w oficjalnym programie, akre-dytowani fachowcy branży filmowej ze 124 krajów świata i tysiące, tysiące widzów. Nie ma drugiego takiego festiwa-lu filmowego na świecie, na pokazy którego bilety byłyby dostępne w tak dużej ilości. Berlińskie tabloidy z kolei chęt-nie rozpisują się o tym, jak nietrudno w tym czasie podczas kinowego seansu trafić na gwiazdę światowego formatu w sąsiednim fotelu. Berliński Niedźwiedź w niczym bowiem nie ustępuje Złotej Palmie w Cannes czy weneckim Złotym Lwom.

Berlinale dołączyło do grona prestiżowych festiwali filmowych w 1956 roku, uzyskując akre-dytację Międzynarodowej Federacji Stowarzy-szeń Producentów Filmowych (FIAPF) pięć lat po swojej pierwszej edycji. Jej inicjatorem był amerykański oficer Oskar Martay (1920-1995) odpowiedzialny za nadzór nad odbudowującym się niemieckim przemysłem filmowym. Jednym

z jego z zadań było również zaopatrywanie ber-lińskich kin w kopie zagranicznych produkcji. Dzięki niemu powstały w 1950 roku tak zwane kina przygraniczne, w których wybrane seanse były dostępne po bardzo niskiej cenie dla berliń-czyków ze wschodniego sektora i całej strefy. Już w maju tego samego roku podczas krajowe-go zjazdu organizacji młodzieżowej (FDJ) we wschodniej części miasta, kina w zachodnim Berlinie odnotowały rekordową liczbę odwie-dzających. Również później, zmęczeni propa-gandowymi filmami o odbudowie kraju, miesz-kańcy Berlina wschodniego chętnie korzystali z oferty, tak że liczba ich wizyt przekroczyła w 1954 roku 10 milionów. Po kilku latach rząd federalny wprowadził program, w którym wszystkie placówki kulturowe były dostępne dla wschodnich berlińczyków po kursie wymiany 1:1, podczas gdy wartość zachodniej marki była czterokrotnie wyższa. Historia programu i przy-granicznych kin skończyła się raptownie w 1961 roku, wraz z zamknięciem wewnętrznej granicy. Jako jeden z powodów tej decyzji podawano właśnie demoralizację młodzieży zachodnimi filmami.

Wróćmy jednak do festiwalu. Pierwsza edycja odbyła się w czerwcu 1951 roku w niezniszczo-nym przez wojnę kinie Titania-Palast w dzielni-cy Steglitz. Ten monumentalny budynek z 1928 roku, wzniesiony w stylu Nowej Rzeczywistości,

„Berliński niedźwiedź nie zasypia

na zimę”

do dziś stoi na rogu ulic Schlossstraße i Guth-smuthsstraße. Dla kultury Berlina miejsce zna-czące również ze względu na pierwszy powojen-ny koncert Berlińskich Filharmoników (maj 1945) oraz spotkanie założycielskie Wolnego Uniwersy-tetu w Berlinie (grudzień 1948, Freie Universität Berlin). Już na pierwszym festiwalu przyznawa-no statuetki niedźwiedzi jako nagrody, w swojej formie tylko nieznacznie zmienione do dzisiaj. Wybór jest oczywistym nawiązaniem do zwie-rzęcia herbowego Berlina, ale warto wiedzieć, że rzeźba, która posłużyła za model dla prestiżowej nagrody, powstała już w 1932 roku. Jej autorką jest urodzona w Kłodzku Renée Sintenis (1888-1965), niemiecka rzeźbiarka. Jünger Bär (Młody Niedźwiedź) zrobił zawrotną karierę po wojnie. Nieco przemodelowany i powiększony stanął w 1957 roku pośrodku pasa autostrady A115 przy wjeździe do Berlina. Podobne stoją w Düsseldor-fie i Monachium. Wizerunek niedźwiadka można często zobaczyć przy innych niemieckich dro-gach wraz z podaną liczbą kilometrów do stoli-cy. Jako pozłacana lub posrebrzana miniaturka autostradowego modelu jest obecna na festiwa-lu od 1960 roku. Przez kilka pierwszych lat były przyznawane również Brązowe Niedźwiedzie, z których później zrezygnowano. Od 1994 roku jest również szklana (kryształowa) wersja nagro-dy dla młodych twórców.

W berlińskim Muzeum Georga Kolbe (Georg--Kolbe-Museum, Sensburger Allee 25, 14055 Ber-lin) trwa obecnie wystawa prac artystki, otwarta w 2013 roku z okazji 125. rocznicy jej urodzin (Renée Sintenis. Berliner Bildhauerin 1888-1865). Obejrzeć można również słynnego misia, które-go historia powstania jest dokładnie przedsta-wiona. Wystawa potrwa do 23 marca, wstęp: 5€ (3€), do 18 lat bezpłatnie.

Po inauguracji w Titania-Palast festiwal filmo-wy przenosił się z miejsca na miejsce, by w 1957 roku rolę gospodarza-kina festiwalu przejął Zoo--Palast, usytuowany tuż przy ogrodzie zoologicz-nym, nieopodal Kurfürstendamm. Dzisiaj biuro festiwalu, jak i główne uroczystości odbywają się w pobliżu placu Poczdamskiego. Tam też znaj-duje się Muzeum Filmu i Telewizji (Museum für Film und Fernsehen) oraz ogólnodostępny Bul-war Gwiazd. Pierwsza, odsłonięta w 2010 roku, gwiazda została poświęcona urodzonej w Berli-nie aktorce Marlenie Dietrich. Ale to już historia na inną opowieść…

Bulwar gwiazd przy placu Poczdamskim

Gwiazda Marleny Dietrich

Berliń

ski n

iedźw

iadek

przy

autos

tradz

ie A1

15

12

Page 13: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

13www.poloniaberlin.de

Page 14: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

14 www.poloniaberlin.de

PIECZONE GOŁĄBKISKŁADNIKI:

• 1 włoska ka-pusta • 60 dkg mie-szanego mięsa mielonego • paczka ryżu (ugotować) • 1 jajko • ząbek czosnku • sól, pieprz, majeranek • olej

PRZYGOTOWA-NIE:

Z kapusty wycinamy głąb i blanszujemy w gorącej wodzie

ok. 10 minut.Do mięsa dodajemy jajko, drobno posie-

kany czosnek, przyprawy i ugotowany ryż (100 g) - razem mieszamy.

Oddzielamy liście, na każdy kładziemy mięso i zawijamy.

Na blaszce polanej odrobiną oleju układamy gołąbki.

Obsypujemy je majerankiem, polewamy ole-jem, posypujemy solą i pieprzem (jeśli ktoś lubi, można posy-pać rosołkiem instant) i pole-wamy szklanką wody.

Wstawiamy do piekarnika na blisko godzinę (po półgodzinie przewracamy gołąbki na drugą stronę). Można zrobić do tego sos pomidorowy.

Podajemy z pieczywem lub ziemniakami.

Polecam!!!

PIKANTNE NALEŚNIKICzas przygotowania: 40 minut, czas smażenia:

40 minut, kaloryczność: 250 kcal, liczba porcji: 2

SKŁADNIKI:

Nadzienie: • 250 g pieczarek • 4 plastry żółtego sera • pół serka topionego (najlepiej papryko-

wy), • łyżka keczupu • cebula, mała papryczka chili

Ciasto na naleśniki: • 2 szklanki mąki • 1/2 szklanki mleka • 1/2 szklanki wody mineralnej gazowanej • 2 jajka • szczypta startej gałki muszkatołowej • szczypta soli • 50 g masła (stopić)

PRZYGOTOWANIE:

Wszystkie produkty na ciasto wkładamy do miski i ubijamy mikserem na jednolitą masę, nie za gęstą, ciasto powinno być leją-ce. Odstawiamy na bok, żeby odpoczęło i bierzemy się do przygotowania farszu.

Pieczarki myjemy, nie obieramy. Kroimy w plasterki, kostkę - jak kto woli. Na patelni podsmażamy cebulkę (drobno posiekaną), dodajemy pokrojone pieczarki i krótko sma-żymy, dodajemy serek topiony, papryczkę chili i keczup, wszystko razem mieszamy.

Smażymy naleśniki (pierwszy zazwyczaj nie wychodzi). Na każdy naleśnik kładziemy plaster sera i farsz - zwijamy.

Gdy już mamy naleśniki pozwijane, na patelnię kładziemy trochę tłuszczu i podsmażamy je z każdej strony na złoty kolor i podajemy. Szybka i smaczna kolacja gotowa.

Smacznego

serwuje

Daniana każdą

okazję

Katarzyna Przyborowska

Dziś proponuję coś na obiad i szybką kolację... każdy z nas często nie ma pomysłu na obiad, kolację, mimo że w tv i gazetach bombardują nas przepisami z różnych zakątków świata. Banalne gołąbki, można podać w inny sposób, czyli po prostu zapiec w piekarniku, są szybkie do zrobienia i na pewno zachwycą każdego, jeśli lubimy, możemy dorobić sos. Kolacja bądź przekąska to też problem, bo ile można jeść kanapek... Tu mamy szybkie naleśniki , które praktycznie zrobimy z tego, co jest w lodówce - ja podaję farsz z pieczarkami i serkiem topionym, ale może być kiełbasa i żółty ser, wszystko zależy od fantazji. Mam nadzieję, że spodobają się Wam moje pomysły i w następnym numerze będziecie szukać kolejnych przepisów.

14

Page 15: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

15www.poloniaberlin.de

W 2014 roku Stowarzyszenie TERRANOVA obchodzi Dziesięciolecie oficjalnej działalności. 4 czerwca 2004 r. w Poznaniu sąd okręgowy zarejestrował naszą organizację, która zrzesza ludzi zakochanych w psach rasy nowofundland.

Bo nowofundlandy to psy niezwykłe, są duże, silne, a przy tym łagodne i oddane człowieko-wi. Z natury powolne, ale gotowe do aktyw-nej pracy w wodzie i na lądzie. Odpowiednio prowadzony nowofundland jest znakomitym pomocnikiem w ratownictwie wodnym, jest żywym kołem ratunkowym. Doskonale spisuje się w roli psa tropiącego. Potrafi ciągnąć i sku-tecznie przemieszczać na długich dystansach znaczne ciężary. Z radością w odpowiedniej uprzęży ciągnie sanie. Uczy się, ma doskonałą pamięć, po jednym spacerze zapamiętuje trasę, którą bezbłędnie przejdzie następnego dnia. Natura wyposażyła tę rasę we wrodzoną ła-godność i pełen ufności oraz oddania stosunek do ludzi, szczególnie dzieci. Nowofundlandy z ogromnym powodzeniem wykorzystywane są w dogoterapii. Nasze psy pracują z dziećmi z dysfunkcjami umysłowymi, ruchowymi, nerwo-wymi, cierpiącymi na autyzm.

Do zarejestrowania TERRANOVA podejmo-wano w Polsce liczne próby zorganizowania się ludzi wokół tej rasy. Czynili to członkowie Związ-ku Kynologicznego w Polsce, dążąc do powo-łania Polskiego Klubu Nowofundlanda. Niestety, różne powody sprawiały, że liczne inicjatywy kończyły się niepowodzeniem. Znaczącym w skutecznych działaniach był rok 2002, kiedy to w Zaniemyślu, uroczym zakątku Wielkopolski, spo-tkaliśmy się na Klubowej Wystawie Nowofun-dlandów ZKwP, zorganizowanej przez Elżbietę i Pawła Kubiaków oraz poznański Oddział ZKwP z nieodżałowanym Henrykiem Jurkiem.

Nawiązane zostały wtedy nowe kontakty zdominowane przez zupełnie nowych ludzi w nowofundlandzim gronie. Jesienią spotkaliśmy się jeszcze w Giewartowie, a na wiosnę 2003 na Lednicy. Tam podejmowaliśmy ostateczne decyzje tworząc TERRANOVA. Stowarzyszenie powstało dla popularyzacji rasy, połączenia wy-siłków w doskonaleniu umiejętności naszych psów. Miał to być również substytut działalności Polskiego Klubu Nowofundlanda z wyłączeniem spraw hodowlanych. Istotną była nasza wzajem-na przyjaźń i nieskrywana chęć wspólnego spę-dzania czasu w towarzystwie nowofundlandów.

Bo nie ma chyba tygodnia, miesiąca, aby gdzieś w Polsce nie spotykali się przyjaciele nowofun-dlandów.

Pierwszym prezesem TERRANOVA został Grzegorz Pawlak, opiekun pięknej nowofun-dlandki o imieniu ATMA. To Grzegorz założył w 2003 r. i prowadził przez wiele lat, pierwszą na-szą stronę www.nowofundland.pl i choć Grze-gorz po śmierci Atmy, wrócił do swojej poprzed-niej pasji - żeglarstwa, to pozostaje Honorowym Członkiem TERRANOVA i nadal jest z nami. Po nim w 2007 r. kierowanie stowarzyszeniem przejął Norbert Koziar, a od 2009 r. po dzień dzisiejszy, jako jeden z ojców założycieli, mam zaszczyt prezesować TERRANOVA.

Co robimy? Przyjaźnimy się, doskonalimy nasze psy, propagujemy gdzie się da nowofun-dlandy. Zachęcamy do własnych pomysłów i aktywności na Śląsku, Pomorzu, w stolicy, na Wybrzeżu. Od 2003 roku latem organizujemy Warsztaty Pracy Wodnej Nowofundlandów i zi-mowe spotkania z nowofundlandami. Najpierw przez kilka lat był to Lidzbark Welski. Następnie Przerwanki i Wiatraki na Mazurach. Od kilku lat Okoniny Nadjeziorne w pięknych, czystych, przyjaznych Borach Tucholskich. Naszymi in-struktorami na letnich obozach są najlepsi eu-ropejscy znawcy nowofundlandów, z Niemiec, Belgii, Danii, Francji, Szwecji. Nowofundlandy członków naszego stowarzyszenia zajmują wy-sokie lokaty na zawodach sprawnościowych pracy wodnej w Europie. Do TERRANOVA na-leżą nie tylko Polacy, ale i Belgowie, Niemcy. Zrzeszamy ponad 100 członków. Stronę www naszej organizacji otwarto prawie milion razy. Zrzeszamy ponad 100 członków. Kilka lat temu pojawiliśmy się na Facebooku jako TERRANOVA - PRZYJACIELE NOWOFUNDLANDÓW. Niedługo przekroczymy liczbę 600 fanów!! Wszystkich za-interesowanych naszą działalnością, ciekawych rasy i zakochanych w nowofundlandach, zapra-szamy na nasze letnie obozy - warsztaty, gdzie w przyjacielskiej i pełnej serdeczności at-mosferze, nad czyściuteńką wodą, przy ognisku, w scenerii Borów Tucholskich wymieniamy się naszymi doświadcze-niami w obcowaniu z nowofundlan-dami, uczymy się opiekować psami, rozwijamy ich i własne umiejętności zachowania się w wodzie, wspieramy w trudnych chwilach, kiedy nasi wielcy kudłaci Przyjaciele, odchodzą za Tęczo-wy Most, ale nie z naszej pamięci. W TERRANOVA jest sto procent gwarancji znalezienia prawdziwej przyjaźni.

Zapraszamy

RYSZARD KUFLEWICZ

nowofundland.pl

15

Page 16: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

16 www.poloniaberlin.de

Święto handlowców, marketingowa sztuczka, zalew kiczu i tandety - przeciwnicy Dnia Zakochanych uważają, że święto nie ma zupełnie nic wspólnego z miłością. Chwyta-my za portfele, ruszamy do sklepów i nabijamy kasę sprzedawcom. Kupujemy czerwone serduszka, pluszowe misie, bukiety róż, a wszystko tylko po to, żeby pokazać, jak bardzo kochamy. To wszystko może i bardzo miłe, ale jak dla mnie za bardzo „amerykańskie”.

Jeśli naprawdę chcemy okazać uczucia, pomyślmy o czymś takim zupełnie od siebie, o czymś bez wydawania pieniędzy. Nie da się? Jasne, że się da!

Pierwszy pomysł, jaki przyszedł mi do głowy, to spacer. Spacer w nieznane lub do miejsca, gdzie np. się poznaliście. A może macie swoją ławkę w parku?

Kolejny pomysł - śniadanie do łóżka. Nie czekajmy do wieczora. Zróbmy partnerowi kolorowe serduszkowe kanapki, a w wersji dla bardziej uzdolnionych kulinarnie dania bardziej skomplikowane. Pamiętajmy tutaj o starej zasadzie naszych babek: „przez żo-łądek do serca”.

Jeszcze inny pomysł to samodzielnie napisany wiersz. Ten staromodny sposób oka-zywania uczuć można wykorzystać. Jeśli jednak brak wam zdolności w tym kierunku, możecie posłużyć się słowami najsłynniejszych poetów. Wybrane zdania czy słowa wyko-rzystajcie do stworzenia czegoś fajnego.

A może spróbujcie napisać list miłosny. Kiedy ostatnio mówiliście drugiej osobie, jak wiele ona dla was znaczy? A może nie mieliście okazji? Życzenia gotowce, krótkie SMS-y na co dzień może i cieszą, ale prawdziwy list miłosny na pięknej papeterii to już coś. Nasze babki delikatnie perfumowały listy. Wykorzystajcie to i wy. Uwierzcie, zadziała!

A może zróbcie domowe SPA? Po całym dniu odprężająca, pachnąca kąpiel w blasku świec . Wspaniałe!

Dobrym pomysłem może być również własnoręcznie wykonany album ze zdjęciami. Wybierzcie najzabawniejsze, najromantyczniejsze, uwieczniające najpiękniejsze chwile waszego związku. Nadajcie albumowi piękną oprawę i najlepiej opatrzcie fotki zabawny-mi komentarzami. A może pamiętacie, o czym w tym czasie rozmawialiście? Przytoczcie całe zdania, może być zabawnie.

Mój facet kiedyś wydeptał na świeżo napadanym śniegu na ulicy przed naszym blo-kiem ogromne serce, a w nim KOCHAM CIĘ. Zadzwonił do mnie, żebym wyjrzała przez okno. Bardzo chwyciło mnie to za serce. Oryginalne, ale w tym roku może być ciężko o „świeżo napadany śnieg”. Może wydepczcie w trawie.

Zapewne ile głów, tyle pomysłów. Nie bądźcie nudni, nie wydawajcie pieniędzy.Brylanty, drogie perfumy, ekskluzywne kolacje pozostawcie na co dzień, a w ten wy-

jątkowy dzień pokażcie, jak bardzo kochacie.

Katarzyna Góreczna

Telewizja polska przez in-ternet, ponad 30 polskich kana-łów. Już od 16,95 euro/mies. Nie musisz mieć komputera. Skontak-tuj się z nami.

Tel. 0152 1147 4611 lub wyślij nam SMS, a my oddzwonimy.

Szukam pokojówek i ku-charek, praca sezonowa od 1 kwietnia do 30 listopada 2014 w okolicy Spreewald, mieszkanie i wyżywienie bezpłatne na miej-scu, 5 dni w tygodniu po 7 godz. 500,- na rękę.

Tel. 0172 310 9418 www.erleb-nishofbeitsch.de.

Witam, szukam mieszkania najlepiej kawalerki, blisko Ollen-hauerstr. nr tel.+4915171167920.

Zatrudnię kierowcę z pra-wem jazdy kat. C+E i znajomością języka niemieckiego w stopniu komunikatywnym na terenie Hannoveru i okolic.

Zarobki - 1500 euro miesięcz-nie brutto. Zainteresowanych proszę o kontakt telefoniczny 01723000569 – Konrad.

Lakiernika zatrudnię od zaraz. Tel.: 0176-103-420-39. Kontakt w godzinach od 8.00 do 18.00.

Rezygnuję z mieszkania i potrzebuję osoby, która będzie chciała od 1 kwietnia je wynająć.Spandau kolo Rathaus, 5 minut do U-bahn, do S-bahn i do auto-busu. 8 minut do dworca. Charlot-tenstr.15.

Pokój, kuchnia, łazienka i przedpokój - 35 m; w pokoju dwa okna w kuchni jedno i w łazien-ce jedno. Na czwartym piętrze - winda. Na dole przyjmują sami lekarze. Mieszkanie widne, wy-sokie, czyste. 317 euro kalt. Zain-teresowanych proszę o kontakt 01634838326.

Witam. Pilnie szukam po-koju w okolicach Lichterfelde, Steglitz-Zehlendorf, albo Charlot-tenburg-Wilmersdorf. Najlepiej w granicach 250 euro, bo dopiero co startuję i zaczynam ,,karierę” poza granicami kraju ;)

Mogłabym go wynająć w trybie natychmiastowym, od 1 lutego zaczynam pracę w Berli-nie. Mam 21 lat, oto mój mail - [email protected].

Przyjmę niepalącą koleżan-kę do sprzątania i zamieszkania w

dużym pokoju. Berlin/Wedding. SMS – 015259387726.

Pomogę chętnie i tanio we wszystkich sprawach urzędowych jak: Jobcenter, Arbeitsamt, Kran-kenkasse, Meldeamt, Wohnung, Kindergeld. listy przetłumaczyć, wnioski powypełniać po prostu wszystko, co jest związane z nie-mieckimi papierami.

Pojadę też do biura, jak będzie taka potrzeba. Mieszkam w Ber-linie od ponad 25 lat. Pomogę w każdej dzielnicy Berlina. Kontakt ANIA: Telefon: 01623918305.

Aktor i reżyser przygoto-wuje do egzaminów wstępnych do szkół aktorskich w Polsce i Niemczech. Telefon: 0175 93 605 63.

Kursy komputerowe dla SENIORÓW - „obsługa kompute-ra”. Po kilku spotkaniach nie bę-dziesz musiał prosić wnuczka, aby włączył komputer lub wyszukał coś dla ciebie w internecie.

Wszelkie informacje pod: tel. 030 / 588 523 96; kom. 0157 749 163 03.

Serdecznie zapraszamy wszystkich polskich twórców, artystów, muzyków oraz miło-śników muzyki na spotkania do „Pierogarni” w każdy czwartek od godz. 18.00, Turiner Straße 21, 13347 Berlin-Wedding.

Strojenie pianin - tel. 030 / 452 76 61.

Lekcje gry na gitarze! Udziela Legenda Polskiego Roc-ka Leader Zespołu „BANK” Piotr Iskrowicz.

Kontakt: 0152 / 13058755.

Doradztwo, księgowość, sprawy urzędowe - Marek Mosiej, tel. 030 / 757 048 17. Mobil: 0176 483 02 400.

Opróżnianie mieszkań, piwnic, strychów w każdy dzień tygodnia – szybko i solidnie. Tel. 030 / 6120-9021. Mobil: 0163 668 72 08.

Nasza firma poszukuje od zaraz na terenie Berlina pokojó-wek / pokojowych (na pełen etat, niewymagane doświadczenie).

Mile widziana znajomość języ-ka niemieckiego. Proszę o kontakt z panią Afelt, mówiącą po polsku. Tel. 0178 184 59 90.

Walentynki...

Page 17: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

17www.poloniaberlin.de

Page 18: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

18 www.poloniaberlin.de

Rozwiązania prosimy przesyłać pod adres: PoloniaBerlin, Barfusstraße 11, 13349 Berlin, z dopi-skiem: „Krzyżówka”. Za prawidłowe rozwiązania czekają na Państwa atrakcyjne nagrody ufun-dowane przez „Nasze Polskie Biuro” - Barfusstraße 11, 13349 Berlin. Za rozwiązanie krzyżówki z nr. 34 nagrody otrzymują: Wiktoria Truszkowska i Filip Kowal.

SUDOKU

Policjant zatrzymuje samochód, którym jadą trzy osoby. - Gratuluję - mówi - jest pan tysięcznym kierowcą, który przejechał nową szosą. Oto nagroda pieniężna od firmy budującej drogi! Obok pojawia się reporter i pyta: - Na co wyda pan te pieniądze? - No cóż - odpowiada kierowca - chyba w końcu zrobię prawo jazdy... Żona kierowcy z przerażeniem: - Nie słuchajcie go panowie... On zawsze lubi żartować, gdy za dużo wypije! W tym momencie z drzemki budzi się, siedzący z tylu dziadek i widząc policjanta zauważa: - A nie mówiłem, że skradzionym samochodem daleko nie zajedziemy!...

Do pewnej rodziny przyjechali goście. Wszyscy siedzą przy stole, a tu wchodzi synek gospodarzy i na cały głos mówi: - Mamo, a mi się chce sikać! - To idź i wysikaj się, ale na drugi raz mów, że ci się chce gwizdać. W nocy synek śpi z dziadkiem, który o niczym nie wie. Dziecko budzi się w środku nocy i mówi: - Dziadku mi się chce gwizdać! - Nie wolno teraz gwizdać, bo jest noc. - Ale mi się naprawdę chce gwizdać! - Nie wolno bo wszystkich pobudzisz. - Ale ja już nie mogę! - To zagwiżdż mi tak po cichutku do ucha.

Przychodzi Jaś z workiem jabłek do domu,mama się pyta Jasia:- Jasiu skąd masz te jabłka? Jaś odpowiada: - Od sąsiada. A mama mówi: - Czy on o tym wie? Jaś: - Pewnie, przecież mnie gonił.

Jasio kładzie nogi na ławce i krzyczy: - Siema. Widząc to z szokowana nauczycielka mówi do Jasia: - Jasiu zdejmij nogi z ławki i wejdź jeszcze raz, tym razem tak Grzecznie, jak twój ojciec, kiedy wraca z pracy. Jasio wychodzi z klasy, po chwili drzwi pod pływem mocnego kopnięcia otwierają się z hukiem. Do sali wskakuje Jasio i krzyczy: - Co k...wa, nie spodziewałaś się mnie tak wcześnie?

Idzie trzech wariatów po torach kolejowych. - O, jakie te schody płaskie. - O, jaka ta poręcz niska. - Nie przejmujcie się, winda już jedzie!

Dzwoni wariat do wariata: - Czy to numer 555 555? - Nie, to numer 55 55 55. - A to przepraszam, że pana obudziłem. - Nic nie szkodzi i tak wstawałem, bo dzwonił telefon.

Page 19: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

19www.poloniaberlin.de

Pokoloruj Smerfetkę

Przejdź labirynt

Wykonaj działanie

Page 20: Gazeta PoloniaBerlin.de - Luty  2014 - Polska gazeta w Berlinie

20 www.poloniaberlin.de