Gazeta na Chmielnej 25
-
Upload
gazeta-na-chmielnej -
Category
Documents
-
view
230 -
download
7
description
Transcript of Gazeta na Chmielnej 25
NUMER (25) WARSZAWA, NAKŁAD: STRON1/2013 STYCZEŃ 2013 5000 EGZ. 8
www.czymogepomoc.pl STRONA 1www.cmp.med.pl www.minuta8.pl www.radiokolor.plwww.dtbj.pl
SponsorProjektu
Chmielna
SponsorProjektu
Chmielna
SponsorProjektu
Chmielna
PatronMedialny
G A Z E TA C H M I E L N E J I C A Ł E G O Ś R Ó D M I E Ś C I A
222
facebook.com/gazetanachmielnej
Jesteśmy z Wami już 2 lata — w styczniu 2010 wyszedł
pierwszy numer Gazety na Chmielnej. Dwa lata to
dużo i mało... Ale najlepiej zacząć od początku. A było
to tak:
Pod koniec 2009 roku dwie duże firmy z Chmielnej —
CMP i Dom Towarowy Bracia Jabłkowscy — zawiązały
koalicję na rzecz rewitalizacji ulicy. Koalicja zyskała
nazwę Projekt Chmielna i od razu rozpoczęła dzia-
łania. Poruszeni szpetotą i zaniedbaniem ulicy,
postanowiliśmy sami coś z tym zrobić.
Na początku nasze działania koncentrowały sie na
estetyce – dziś też ciągle czyścimy mury z graffiti
i zabezpieczamy przed nowymi, myjemy latarnie,
organizujemy okolicznościowe dekoracje. Remont
skwerku na Chmielnej (na wysokości Cepelii) to także
wynik naszej inicjatywy.
Ale szybko dotarło do nas, że kosmetyka to nie
wszystko, by ulica stała sie atrakcyjnym deptakiem,
miejscem przyjaznym, gdzie warto się wybrać. Że
przede wszystkim muszą się tu dziać ciekawe rzeczy,
przyciągające publiczność. Że to nie pomazane ściany
odpowiedzialne są za jej martwotę, ale brak oferty
kulturalnej.
Staramy się zatem taką ofertę tworzyć — w minionym
roku udało nam się wiele, m.in.:
z śmy
o tematyce warszawskiej,
ółpracy z Plusem, mającym na Chmielnej swój
flagowy salon, zrealizowaliśmy
— na większości kamienic pojawiły się oznaczenia
kodów QR, za którymi kryją się informacje o budynku
— historyczne i współczesne, z trójwymiarowym
obrazkiem, pozwalające osobom zainteresowanym
i turystom na pogłębienie wiedzy na temat tego
obszaru (projekt jest jeszcze rozwijany),
ów na ulicy odbyły się
—
grali dla nas m.in. Mama Selita, Tabako Upbeat
Orchestra i inni,
— ł się
teatrzyki
cieszyły się wielkim zainteresowaniem najmłodszych,
a widownia była wypełniona po brzegi (cykl ten został
częściowo zorganizowany dzięki środkom z UD),
śmy też współorganizatorem
który w 2012 roku odby-
wał się na Chmielnej i w okolicy, a w ramach niego
powstało wiele prac, do dziś obfotografowywanych
przez turystów,
ęła także udział w
występował m.in.
Andrzej Jagodziński z zespołem, a koneserzy jazzu
określali ten występ mianem uczty :)
śmy także we
współpracy z Plusem imprezę dla 100 dzieci z rodzin
dysfunkcyjnych, oraz 2 imprezy otwarte — w ramach
których dzieci poznawały legendę o Świętym Miko-
łaju, wspólnie ubierały choinkę i śpiewały kolędy
,
że pierwszy z cyklu
na ulicy, które mają rozwijać
urzędowy pomysł „Chmielna ulicą książek”, kolejne
giełdy planowane są od marca 2013,
ęliśmy 19 grudnia wspaniałym karaibskim
koncertem kolęd na Chmielnej (także ze środków UD).
Wszystkie organizowane imprezy były plenerowe,
otwarte dla wszystkich chętnych i bezpłatne.
Ciąg dalszy na str. 2
Historii łyk
Raport za 2012
Pod koniec 2009 roku dwieduże firmy z Chmielnej —CMP i Dom Towarowy BraciaJabłkowscy — zawiązałykoalicję na rzeczrewitalizacji ulicy.
organizowali
we wsp
z okazji majowej Nocy Muze
hitem sezonu wiosenno letniego okaza
byli
Chmielna wzi
zorganizowali
(imprezy zosta y zorganizowane tak e ze rodków
UD)
w grudniu zorganizowano tak
rok zamkn
10 plenerowych dużych wystaw
fotograficznych
projekt Chmielna QR
otwarte warsztaty fotograficzne i kilka koncertów
cykl 10
przedstawień kukiełkowych dla dzieci;
festiwalu sztuki
ulicznej Street Art Doping,
Międzynarodowym
Święcie Muzyki 26 czerwca,
3 imprezy gwiazdkowe:
kiermaszy książkowych
ł ż ś
Kolejny rok, kolejny krok W TYM NUMERZE TAKŻE:
Kapele warszawskie
Za murami czterechścian czyli
Przegląd warszawskich zespołów
uliczno–podwórkowych — poleca
Okno na Warszawę i Magda Liwosz
Nowe trendy na polskim rynku żywieniowym
— zaprasza pierwszy kulinarny hipster stolicy,
Marcin Wojtasik
Rekomendacji książkowych
Danusi Awolusi na 2013 rok
czytaj na str.
zobacz na str.
szukaj na str.
3 i 4
5
7
Myśl globalnie,kupuj lokalnie
Trafny wybór
fot.
Jare
kZu
zga
3STRONAwww.czymogepomoc.pl
Magda Liwosz
Przyznam szczerze, że tutejszy folklor muzyczny jest
mi bliski od samego początku mojej przygody
z Warszawą. Jednak im bardziej zgłębiałam temat,
tym coraz trudniej było mi się w tym wszystkim poła-
pać — Kapela Czerniakowska, Praska, Warszawska,
Warszawska Kapela z Targówka, powtarzające się
nazwiska w składzie różnych zespołów… Przyz-
najcie, łatwo się pogubić. Podjęłam jednak wyzwanie
i spróbowałam uporządkować nieco ten temat.
Kapela Czerniakowska
Stasiek Wielanek
Kapelę Warszawską,
Różyc Orchestra
Nie bez kozery zacznę od… Sylwestra Kozery
i Kapeli Czerniakowskiej, ponieważ wszystko zaczęło
się właśnie od pewnej potańcówki przy ich akom-
paniamencie, na którą trafiłam przypadkiem.
powstała w roku 1968. Na
przestrzeni lat jej skład wielokrotnie się zmieniał —
z pierwotnej ekipy dziś w zespole pozostał już tylko
wspomniany wyżej Sylwester Kozera, współza-
łożyciel, wokalista i… bandżolista. Dla niewtajem-
niczonych wyjaśnię, że banjo to instrument z bardzo
charakterystycznym brzmieniem (trochę podobnym
do mandoliny) znany już przed wojną, rozsławiony
przez samego Stanisława Grzesiuka. W ciągu tych 44
lat działalności na scenie zespół miewał swoje wzloty
— kilka złotych płyt, nagrania w kraju i zagranicą,
współpraca z prawdziwymi sławami polskiej sceny
estradowej (to z nimi swoje ostatnie koncerty dał sam
Mieczysław Fogg) i upadki. Kiedy w 1982 r. z zespołem
pożegnał się współzałożyciel kapeli Stasiek Wielanek,
dla ferajny z Czerniakowa zaczęły się właśnie te
trudniejsze czasy. Kozera występował przez chwilę
z Orkiestrą z Chmielnej, by w końcu zorganizować
trzyosobową grupę objazdową i ruszyć na podbój
warszawskich podwórek. Sam tak wspomina te czasy:
W końcu jednak udało się znaleźć muzyków
i reaktywować kapelę. I całe szczęście!
dwa lata po odejściu z Kapeli
Czerniakowskiej założył która
stanowiła kontynuację propagowania tradycji
podwórkowych. W ich repertuarze znalazły się utwory
wojenne, rubaszne przyśpiewki czy wreszcie piosenki
„o szemranym klimacie”. Sam Wielanek o tym
repertuarze mówi, że te piosenki są „najbardziej
warszawskie z warszawskich”. Warto podkreślić, że
Kapela ma na swoim koncie aż 30 płyt długogrających.
Wśród znanych szlagierów sporo jest jednak autor-
skich utworów Wielanka, który oprócz kompono-
wania muzyki również pisze, wystarczy wspomnieć
antologię piosenki warszawskiej zatytułowaną
„Szlagiery starej Warszawy” — prawdziwy rarytas dla
pasjonatów historii polskiej piosenki i rozrywki.
Z Czerniakowa przenosimy się na drugą stronę
Wisły, a dokładnie na ul. Targową i Bazar Różyckiego.
powstała w marcu 2006 r. z inicjatywy
Stowarzyszenia Kupców Warszawskich Bazaru
Różyckiego. To prawobrzeżny projekt Sylwestra
Kozery, znanego przecież z dużej odwagi i otwartości
muzycznej (na koncie m.in. nagrania z hip hopowcami
a niedawno udział w nagraniach afrykańskich wersji
szlagierów warszawskich). Tworząc Różyc Orchestrę,
Kozera chciał nawiązać do przedwojennych tradycji
i stworzyć zespół „na samych drutach”, czyli bez
instrumentów klawiszowych. Tak muzycy zagrali
m.in. na Urodzinach Pragi w 2011 r. czy na otwarciu
kina Praha.
Pozostajemy nadal na Pradze. Kapela Praska
początkowo znana jako „Kapela nowa z Rembertowa”
istnieje od 1988 r. Ma na swoim koncie liczne koncerty
w kraju i za granicą, festiwale, festyny, jarmarki — jak
widać mimo swojej nazwy muzycy zdecydowanie nie
ograniczają się do prawej strony warszawskiej Wisły.
Obecnie kierownikiem kapeli jest akordeonista
i wokalista Czesław Jakubik. Czy to właśnie muzyków
z Kapeli Praskiej uwiecznił Andrzej Renes na Pomniku
Praskiej Kapeli Podwórkowej? Nic mi na ten temat nie
„Mieliśmy wzmacniacz akumulatorowy i syste-
matycznie obchodziliśmy warszawskie dzielnice: Sadyba,
Ursynów, Mokotów, Wola, Praga… Przez cały rok obesz-
liśmy wszystkie. To były lata 90, na początku przemiany
Warszawa była zupełnie inna. Kiedyś na osiedlu na
Wolumenie ustawiliśmy sobie nasz wzmacniacz i jak
skończyła się msza w radiu, zaczęliśmy grać. Okna się
otwierały i było biało od kartek z zamówieniami: dla Pani od
sąsiada z piątego piętra, to dla sąsiadki z ósmego… Trudno
było odejść, ludzie wychodzili, bawili się. Cztery lata później
zaczęło się wyludniać. Ostatni raz byłem na blokach chyba
w '97 roku na Orliku, na Gocławiu. Zagraliśmy „Warszawa
da się lubić” i nic, pusto. Zagraliśmy drugi utwór, trzeci…
i dopiero po jakimś piętnastym utworze ludzie się
interesowali. A teraz w ogóle nie ma to sensu, bywa wręcz
niebezpiecznie” *.
Nie tracę nadziei,że pewnego dnia usłyszępod swoim oknemto charakterystycznebrzmienie akordeonu,bandżoli, skrzypiec i gitary.
Od stycznia 2013 Gazeta nawiązała
współpracę z Oknem na Warszawę.
To stosunkowo świeża warszawska inicjatywa,
która za cel postawiła sobie promowanie
Warszawy i wszystkich wartościowych
warszawskich organizacji.
Kolejna edycja Święta Warszawy
w kwietniu 2013!
“Od serca i pod nogę”, czyli o warszawskich kapelach słów kilka
Pomniku zbiegu ulic Floriańskiej i Kłopotowskiego
Praskiej Kapeli Podwórkowej
fot.
Mag
daLi
wos
z
Makieta i skład: www.minuta8.pl2 STRONA
DA
Ledwo złapaliśmy oddech po premierze olśniewa-
jącego „Hobbita”, a tymczasem kino Atlantic szykuje
kolejne ciekawe projekcje filmowe. Co nowego
w styczniu na srebrnym ekranie?
Film, który na pewno zasługuje na uwagę to
„Życie Pi”. Ekranizacja bestselerowej powieści Yanna
Martela zaskakuje pięknym obrazem, emocjami
i efektami specjalnymi. Co dzieje się w momencie,
kiedy człowiek znajdzie się nagle sam na środku
Oceanu Spokojnego? No, nie do końca sam, bo w towa-
rzystwie hieny, orangutana, zebry i tygrysa. Walka
o przetrwanie to motyw, który zawsze sprawdza się
w kinie, dlatego takiej propozycji nie wolno przegapić!
Wielka gratka czeka również na miłośników musicali
— tym razem na ekrany wkracza film „Les Miserables
— Nędznicy”. Piękne kostiumy, wspaniała muzyka
i mnóstwo emocji — to wystarczająca rekomendacja
dla tak znanego show. Dodatkowym atutem jest
gwiazdorska obsada, występują m.in. Russell Crowe
oraz Hugh Jackman.
To oczywiście nie jedyne
styczniowe propozycje.
Wszystkie osoby zainteresowane filmowymi
premierami prosimy o śledzenie strony
Polecamy!
www.kinoatlantic.pl.
Kolejny rok, kolejny krokDokończenie ze str. 1:
Marta Jabłkowska,
Gazeta
Ludzie
Stale wydajemy naszą Gazetę — bezpłatny mie-
sięcznik, który od początku miał profil głównie
kulturalno—społeczny, ale wyspecjalizowaliśmy się
już w tematach warszawskich. Warszawskie kapliczki,
warszawskie neony, warszawskie kapele; kina stu-
dyjne, bulwary, warszawskie pamiątki, warszawska
turystyka, warszawska gwara, tramwaje — te wszys-
tkie tematy przybliżaliśmy Wam w ciągu minionego
roku.
Często piszemy też o ciekawych wydarzeniach
i inicjatywach w Śródmieściu i jego pobliżu, nagłaśnia-
my imprezy, na których warto być i przedsięwzięcia,
o których warto wiedzieć. Wspieramy lokalnych
przedsiębiorców, partnerujemy rozmaitym projektom.
Nasz zespół tworzą ludzie, którzy kochają stolicę i chcą
coś robić dla swojego miasta — to pokolenie młodych
(często niedawno do Warszawy przybyłych) ludzi,
którym nieobojętne jest miasto w którym mieszkają
i jego losy. Wszyscy współpracują z Gazetą wolonta-
rystycznie, z wielkim oddaniem i odpowiedzialnością.
Taka ekipa to skarb, a trzon jej stanowią:
— utytułowana blogerka, odpowie-
dzialna za dział „Czytelnia”, której wyjątkowe recenzje
książkowe są zawsze znakomitą wskazówką przy
wyborze lektur,
— felietonistka (cykl „Tropem podglą-
dacza”), kolorowy ptak, podróżniczka, autorka dwóch
książek i licznych publikacji,
— znakomity kucharz i recenzent
kulinarny, którego teksty z wypiekami na twarzy
czytają nawet ci kulinariami niezainteresowani, dzięki
niemu poznajemy nowe miejsca i trendy, a prowa-
dzona przezeń rubryka „W poszukiwaniu smaku”
nazywa często kierunki i mody nieopisane wcześniej
przez nikogo,
— nasza specjalistka od tematyki
warszawskiej, autorka zdjęć, wszechstronna i oddana
pracy w redakcji,
— szara eminencja, drogo-
wskaz, pierwszy recenzent, posiadający większe
doświadczenie niż reszta zespołu i chętnie prze-
kładający je na prace związane z ulepszaniem GnC,
— sekretarz redakcji, człowiek-
orkiestra, bez którego nic by nie działało, który trzyma
w ręku wszystkie sznurki,
— nowa szefowa działu reklamy
(reklamy w GnC pełnią szczególną funkcje, gdyż
zebrane w ten sposób środki przeznaczane są na
rozwój Projektu),
— odpowiedzialny za aktualizację
i zmiany na naszej stronie www,
— grafik, nasz pierwszy współ-
pracownik, również wolontariusz (z Trójmiasta!),
którego profesjonalne podejście i wiedza w istotny
sposób wpływają na ostateczny kształt Gazety.
Mamy idee, mamy zgrany młody zespół, nowo-
czesne metody pracy, mamy swoje profile na FB
(Projekt Chmielna, Gazeta na Chmielnej), swoje
miejsce w sieci (gazetanachmielnej.pl) i swoich
wiernych czytelników. Mamy też jeszcze wiele do
zrobienia :)
Jeśli chcesz wesprzeć nasze działania —
Napisz: [email protected]
Danusia Awolusi
Ula Ryciak
Marcin Wojtasik
Aneta Grabowska
Tymoteusz Strzelecki
Piotrek Jędrzejczyk
Aneta Grzegrzółka
Damian Woźniak
Maciej Szylke
dołącz
do nas!
Redaktor Naczelna
Dwie osoby, które jako pierwsze odpowiedzą na
zadanie konkursowe otrzymają
na dowolny wybrany seans w Kinie Atlantic.
Pytanie konkursowe brzmi:
Odpowiedzi przesyłajcie na adres e-mail: [email protected]ójne bilety
Na jaką imprezę w kinie Atlantic zapraszaliśmy w grudniowym numerze?
UWAGA! KONKURS
Początek roku z dobrym filmem!
Plakat najnowszegofilmu Anga Lee
NUMER 25 / STYCZEŃ 2013
fot.
zar
chiw
umGa
zety
naCh
mie
lnej
Myśl globalnie,kupuj lokalnieMarcin Wojtasik trzyposilkidziennie.blogspot.com
Przeglądając różne podsumowania warszawskich
trendów kulinarnych z 2012 roku zauważyłem, że
w Gazecie również sporo z nich dostrzegliśmy i opi-
saliśmy. Hamburgery w wersji deluxe, belgijskie
frytki, warzywne lody i jeszcze parę innych rzeczy,
które pojawiły się w tej rubryce, zostało później
uznane przez wielu znacznie bardziej liczących się
felietonistów za charakterystyczne cechy warszaw-
skiej gastrosfery ubiegłego roku. O jednym trendzie
jednak nie pisałem, chociaż kilkakrotnie pojawiał się
on przy okazji innych tematów. Zaniedbanie, które
trzeba koniecznie uzupełnić, gdyż jest to coś więcej
niż tylko chwilowa moda. Nowy kształtujący się
właśnie trend świadomego jedzenia i kupowania ma
już coraz więcej zwolenników i nie zwalnia.
vegebox.pl
Poznaj swojego rolnika
Kooperacja
Powrót bazarów (w wielkim stylu)
Warzywni celebryci
Ruch ten polega na kupowaniu jedzenia ze znanego
źródła, najlepiej od lokalnego producenta. To coś
więcej niż ekologiczna zdrowa żywność i slow food.
W tym przypadku nikt nie patrzy na oficjalne certy-
fikaty ekologiczności, produkty regionalne uznane
przez Unię Europejską i inne zorganizowane proce-
dery. Główną ideą jest przywrócenie zniszczonych
przez masową produkcję żywności związków jedzenia
(i innych aktywności, bo ruch nie ogranicza się tylko do
żywności) z człowiekiem. Trend ma charakter w du-
żym stopniu spontaniczny i nieoficjalny i najlepiej by
było, gdyby jak najdłużej takim pozostał. Z drugiej
strony wzbudza on również oczywiste zaintereso-
wanie wielkich graczy na rynku i już pojawiają się
pierwsze przykłady podejmowania współpracy
z lokalnymi producentami przez sieci supermarketów
— także słuszne, choć najcenniejsze jest to, co powstaje
w żywym i autentycznym nurcie.
Najbardziej oddolnym przejawem tego ruchu jest
tworzenie kooperatyw spożywczych, co w uproszcze-
niu polega na tym, że grupa znajomych i znajomych
znajomych umawia się, że wspólnie zorganizują
dostawy od rolnika, który zazwyczaj uprawia swoje
pola zbyt daleko od miasta, żeby się do niego udawać
na zakupy indywidualnie. Z braku bezpośrednich kon-
taktów z rolnikami można jeździć na giełdę warzywną
na Broniszach i tam kupować bezpośrednio świeży
towar. Takie przedsięwzięcie oprócz dostarczania
tanich i dobrych warzyw ma także wielkie zalety
towarzyskie. Niejednokrotnie staje się też manifestacją
światopoglądową czy wręcz polityczną Członkowie
takich kooperatyw widzą w nich realną alternatywę
dla zdehumanizowanego masowego handlu kontro-
lowanego przez wielki biznes.
Taka skrajna forma oderwania się od komer-
cyjnego mainstreamu pozostanie chyba jednak
niszową zabawą dla lewicujących idealistów wierzą-
cych w samoorganizację ludzi i zbędność instytucji
regulujących społeczny porządek. Dlatego znacznie
szerszą popularność zdobyły nieco mniej radykalne
rozwiązania.
Mniej angażujące jest skorzystanie z usług małych
internetowych sklepów, które przygotowują paczki
z warzywami i przetworami od lokalnych dostawców.
Mogę polecić działający już od kilku lat
i mający sprawdzonych zaufanych dostawców, duży
wybór warzyw i niestety dość wysokie ceny. Poza tym
zamawianie przez internet trochę kłóci się z ideą bez-
pośredniego kontaktu z producentem.
Optymalnym rozwiązaniem, które robi w ostatnim
czasie prawdziwą furorę, są miejsca w mieście, gdzie
drobni lokalni producenci mogą wystawiać swoje
produkty i wyroby. W Europie Zachodniej, w Azji
i wszędzie tam, gdzie ciągłość historii nie była tak
brutalnie przerywana jak u nas, taką rolę ciągle pełnią
stare hale targowe. Na szczęście i w Warszawie taka
tradycja się odradza, mimo, że najpierw handel
uspołeczniony, a potem hipermarkety zadały jej po-
ważne ciosy. Wprawdzie takim miejscom jak bazar
przy Hali Mirowskiej, ciągle sporo brakuje do bazarów
Londynu czy Stambułu, jednak dla osób chcących
kupić coś innego niż ujednolicona oferta wielkich sieci,
jest to bardzo dobra alternatywa. Korzystanie z niej
wymaga wiedzy, bo nie od razu wiadomo, na którym
ze stoisk z mięsem jest najlepsza baranina, albo
w którym boksie ma swój sklepik z przedziwnymi
azjatyckimi warzywami i ziołami pan, zwany z uwagi
na wygląd, hipisem. O tym zazwyczaj ludzie dowia-
dują się pocztą pantoflową od znajomych, bo nawet
wszechwiedzący internet jeszcze za tym tematem nie
nadąża.
Dużo lepiej rozpropagowane są przedsięwzięcia, które
nazwałbym parabazarami. Mam na myśli miejsca
modne, wykreowane właściwie od podstaw i ich dos-
tawców, mających status niemal celebrytów. U Pana
Ziółko, który co środę rozstawiał swoje stragany przy
Fortecy w parku Traugutta, kotłowały się w tym roku
tłumy amatorów ekologicznych i nietypowych
warzyw. Nic dziwnego, skoro w ofercie mieli chyba z
dziesięć rodzajów sałat i drugie tyle świeżych ziół,
jadalne kwiaty, zapomniane albo egzotyczne warzywa
takie jak jarmuż, topinambur, boćwina, skorzenera,
pak choi, jalapeno oraz te dobrze znane, ale uprawiane
bez nawozów sztucznych i środków ochrony roślin.
Niestety takie miejsca na zimę zawieszają działalność,
sprzedaż wznawiając dopiero na wiosnę.
Przedsięwzięć tego typu jest więcej. W każdą
letnią niedzielę obok Zamku Ujazdowskiego funkcjo-
nował Zielony Jazdów, gdzie obok Pana Ziółko rozsta-
wiało swoje stragany gospodarstwo Majlertów z Biało-
łęki, druga wielka gwiazda ze światka dostawców
warzyw. Ich dynie, chyba w pięciu różnych odmia-
nach, były prawdziwym hitem. W sezonie Majlertowie
prowadzą sklepik przy swoim gospodarstwie, a także
dostarczają ekologiczne warzywa dla sieci Auchan
i Leclerc. Najnowszą inicjatywą jest bazarek przy
kawiarni Szara Cegła na Saskiej Kępie o nieco inny
profilu — staje tam Pan Sandacz z rybami, pan Tomek
z Kaszubskiej Kozy z kozimi serami oraz Dobra Kiszka
ze smakowitymi kiszkami, kiełbasami wołowymi,
wieprzowymi. Takie pomysły to nie jednosezonowa
moda. Rosnąca świadomość i kompetencje konsu-
menta budują coraz większe zainteresowanie i sukces
takich pomysłów.
Pan Ziółko
Gospodarstwo rolne Ludwik Majlert
Szara Cegła
http://panziolko.pl/
http://www.majlert.pl/
ul. Królowej Aldony 5, Saska Kępa
5STRONAwww.czymogepomoc.pl
W poszukiwaniusmaku
RECENZJA KULINARNA
fot.
Clay
Irvin
g
Jesteśmy świadkami odrodzenia bazarów
Makieta i skład: www.minuta8.pl4 STRONA
NUMER 25 / STYCZEŃ 2013
wiadomo. Jedno jest pewne – uroczystość odsłonięcia
pomnika w 2006 r. uświetnił występ zarówno Kapeli
Praskiej, jak i Różyc Orchestry.
Nieładnie tak wyliczać wiek kobiecie, jednak
zdecydowanie najstarszą podwórkową kapelą war-
szawską jest Formalnie działa
od lat 50. XX w., jednak mówi się, że jej początki sięgają
nawet lat 30 i Wielkiego Kryzysu. To właśnie Orkiestrę
z Chmielnej można czasem spotkać np. w przejściu
podziemnym pod rondem Dmowskiego, gdzie od
wielu już lat wytrwale przygrywa pędzącym w różne
strony mieszkańcom stolicy, czy na rogu Nowego
Światu i Chmielnej. Janusz Mulewicz — wieloletni
kierownik orkiestry, aktor i kompozytor często pod-
kreślał fakt, że Orkiestra z Chmielnej nie była nigdy
profesjonalnym zespołem muzycznym. W swoim
składzie (który bywało, że liczył nawet ok. 20 osób —
jak na orkiestrę przystało!) znajdowali się ludzie
różnych zawodów, np. ślusarze czy zegarmistrze.
W ten sposób po prostu sobie dorabiali, dobrze się przy
okazji bawiąc. Niewątpliwie ogromnym ciosem dla
zespołu była śmierć Mulewicza w marcu br.
Na tegorocznym kercelaku, czyli tradycyjnej
gwarnej imprezie na warszawskiej Woli, nawiązującej
nazwą do największego targowiska przedwojennej
stolicy, zagrała
Zespół ten powstał w 1995 r. Spośród wyżej wymie-
nionych kapel niewątpliwie wyróżnia ją fakt, że oprócz
5 panów w składzie zespołu znalazła się również pani
— Agnieszka Wojakowska, skrzypaczka i wokalistka.
Na sam deser został mi zespół —
zupełnie świeża krew! Muzycy tej kapeli w niezwykły
sposób łączą warszawski folk miejski z przeróżnymi
etnicznymi inspiracjami. Muzyka warszawska, jak na
muzykę stolicy przystało, zawsze była otwarta na
wpływy z zewnątrz (np. tango apaszowskie ma
przecież swe korzenie w Argentynie) — o tym właśnie
chce przypominać w swoich aranżacjach Czessband.
Oprócz zamiłowania do warszawskiego folkloru
widać u nich też zamiłowanie do tradycji podwór-
kowych — przy odrobinie szczęścia można usłyszeć
ich charakterne wykonanie „Pałacyku Michla” przy
Chmielnej czy w przestrzeni niektórych warszawskich
podwórek.
Czy to już wszystkie kapele warszawskie?
Z pewnością nie. Wiele jest przecież tych bezimien-
nych, które można spotkać na stołecznych podwór-
kach, ulicach czy placach. Niestety coraz rzadziej.
Wielka szkoda, że ta podwórkowa tradycja zanika. Ja
nie tracę jednak nadziei, że pewnego dnia usłyszę pod
swoim oknem to charakterystyczne brzmienie akor-
deonu, bandżoli, skrzypiec i gitary — typowych dla
podwórkowych kapel instrumentów. Mam już nawet
gotowe zamówienie zapisane na chusteczce: „Ballada o
Felku Zdankiewiczu dla sąsiada z czwartego piętra”.
Orkiestra z Chmielnej.
Warszawska Kapela z Targówka.
Czessband
Banjo to instrument z bardzocharakterystycznymbrzmieniem, znanyjuż przed wojną.
* Źródło: Co jest Grane, Gazeta, 13.01.2012 r.
Projekt Pragafot. Magda Liwosz, Jarek Zuzga
ABIODNOWA BIOLOGICZNA
UL. BRACKA 23/24ROK. ZAŁ. 1990
Bądź piękna zMASAŻE RĘCZNEodchudzające, relaksujące, lecznicze, wykonywane przez niewidomego masażystę
ELEKTROSTYMULACJA DRENAŻ LIMFATYCZNY
ZABIEGI ODCHUDZAJĄCE LECZENIE CELLULITU
MAKIJAŻ PERMANENTNY I PRZEDŁUŻANIE RZĘSNA HASŁO "GAZETA NA CHMIELNEJ" 40% ZNIŻKI!
KARNETY PREZENTOWE
R E
K
L
A
M
A
R E
K
L
A
M
A
(22) 827-65-70www.odnowabiologiczna.w-wa.net
Agata
Kacperek
Agata jest młodą, dość dużą
suczką (waga — ok. 30 kg). Jest
energiczna, towarzyska i przy-
jacielska, ma pogodne usposo-
bienie. Niestety, Agata ma
także niepożądaną u psów
umiejętność — potrafi sfor-
sować każde ogrodzenie,
wspina się po siatce, przes-
kakuje płoty. Z tego względu
powinna zamieszkać w mieszkaniu. Będzie doskonałą
towarzyszką zabaw dla samca. Wysterylizowana,
ładnie chodzi na smyczy, pilnuje się opiekuna, potrafi
aportować.
Kacperek ma ok. 4 miesięcy,
jest rozkoszny, pakuje się non
stop na kolana, rozrabia — jest
słodziakiem nie z tej ziemi!
Przy adopcji trzeba mieć na
uwadze fakt, że psiaczek musi
przez 4 tygodnie nosić gips
i zostać zaprowadzony do
weterynarza na konsultacje
w sprawie łapki. Szukamy mu
domu bez dużych psów i małych dzieci.
Kontakt w sprawie adopcji:
Karolina (u niej przebywa Kacperek): 504-036-202
Pokochaj mnie!Odwdzięczę się
KĄCIK ADOPCYJNY
Kontakt w sprawie adopcji:
tel. 519 615 975, [email protected]
6 STRONA Makieta i skład: www.minuta8.pl
ZDROWIE:
Nie masz jeszcze swojego lekarza internisty? Szukasz
pediatry dla Twojego dziecka? Serdecznie zachęcamy
mieszkańców Warszawy do korzystania
z usług Centrum Medycznego CMP Chmielna w zak-
resie podstawowej opieki zdrowotnej w ramach kon-
traktu z NFZ.
W naszej placówce świadczymy usługi zarówno
z zakresu podstawowej jak i specjalistycznej opieki
zdrowotnej, a także medycyny pracy, diagnostyki oraz
badań laboratoryjnych. Najistotniejsze dla nas jest
świadczenie usług medycznych dla pacjentów indywi-
dualnych i instytucjonalnych na najwyższym pozio-
mie, w sposób przyjazny i rzetelny, w poszanowaniu
praw pacjenta. Naszą misję realizujemy poprzez ciągły
rozwój kompetencji, rozbudowę sieci przychodni,
współpracę między prywatnym i publicznym sekto-
rem opieki zdrowotnej, jak również poprzez upo-
wszechnianie profilaktyki prozdrowotnej.
Centrum Medycznego CMP Chmielna powstało
w 2008 roku. To druga przychodnia, która powstała
z chęci rozwoju Centrum Medycznego CMP. Placówka
położona jest w najlepszym i najdogodniejszym
miejscu Warszawy, bo w samym jej centrum, przy
ul. Chmielnej 14. Lokalizacja naszej placówki została
wybrana z myślą o naszych pacjentach i jak najbardziej
komfortowych warunkach komunikacyjnych. Pacjenci
mogą korzystać z ośmiu przestronnych i nowocześnie
wyposażonych gabinetów lekarskich, w tym gabinetu
zabiegowego, ginekologicznego, pediatrycznego oraz
okulistycznego. Ponad to nasz placówka dostosowana
jest do potrzeb matek z dziećmi w wózkach oraz osób
niepełnosprawnych.
Z usług Centrum Medycznego CMP Chmielna
korzystać mogą zarówno pacjenci komercyjni (pełen
zakres usług podstawowych i specjalistycznych),
pacjenci abonamentowi, ubezpieczeniowi oraz
pacjenci w ramach umowy z Narodowym Funduszem
Zdrowia. Pacjenci mogą zapisywać się na wizytę
osobiście, przez infolinię 801 412 414 (koszt jak za
połączenie lokalne) lub pod numerem telefonu
22 827 83 55.
bezpłatnego
Zachęcamy do korzystania
ze wszystkich placówek
Centrum Medycznego CMP:
ul. Puławska 49
ul. Berensona 11
ul. Grójecka 132
ul. Ciszewskiego 15
budynek KEN Center, I piętro
oraz
ul. Jana Kazimierza 64
CMP Piaseczno
CMP Białołęka
CMP Ochota
CMP Ursynów
CMP Wola
Profesjonalna, bezpłatna opieka medycznaw Centrum Medycznym CMP Chmielna!
NUMER 25 / STYCZEŃ 2013
7STRONAwww.czymogepomoc.pl
Pagford, miasteczko, jak wiele innych. Kręte uliczki,
małe domki z białymi płotami i zadbanym traw-
nikiem. Sąsiedzi pozdrawiają się radosnym skinie-
niem głowy, zatrzymują w biegu, by zamienić ze sobą
słowo. Wszyscy się znają, są jak rodzina. Tylko
gdzieś w oddali słychać ostry zgrzyt, jakby ktoś
uderzył w klawisze, wywołując nieprzyjemny dyso-
nans. Przez jasne, błękitne niebo płynie wolno
gradowa chmura. Okrywa cieniem białe płotki
i ogródki...
J.K. Rowling nabrała powietrza i rzuciła się na
głęboką wodę, ciągnąc nas ze sobą na samo dno.
Podróż, którą nam zafundowała jest momentami
mroczna i ciężka, ale równocześnie boleśnie znajoma.
Nie da się ukryć, że „Trafny wybór” to lustrzane
odbicie naszej rzeczywistości, bynajmniej nie krzywe
zwierciadło.
Pagford, przeciętna mieścina, przypomina coś na
rodzaj architektonicznej makiety. Jako czytelnicy
mamy okazję patrzeć na wszystko z góry, zajrzeć
w każdy kąt. A nawet więcej, bo Rowling oderwała
z domów dachy — możemy więc zajrzeć naprawdę
głęboko. Niepostrzeżenie przenikamy przez ściany
i umysły bohaterów, poznając ich tajemnice, demony
i tęsknoty. To, co zastajemy nie jest piękne i różowe.
Jest brudne, kłopotliwe i krępujące. Jednak kiedy już
wejdziemy w ten świat, nie ma odwrotu — trzeba iść
przed siebie.
O najnowszej książce Rowling mówi się, że to
obnażenie ludzkiej obłudy, policzek dla zakłamanych
nowobogackich czy też próba ośmieszenia przywar
społecznych. Rzeczywiście, przez pierwszych kilka-
naście stron można odnieść właśnie takie wrażenie.
Nie ma to przecież jak soczysta, krwista plotka.
Niewyczerpane morze podniecenia, emocji i rozkoszy,
która rozlewa się po całym ciele, wykwitając rumień-
cem na twarzy. Jednak z każdą kolejną stroną powieści
uświadamiamy sobie, że narracja Rowling nie jest
w żadnym stopniu moralizatorstwem, ośmieszeniem
czy próbą obnażenia prawdy. Wręcz przeciwnie, to
uchwycenie rzeczywistości, tak namacalne i praw-
dziwe, że trudno uwierzyć w fikcyjność mieszkańców
Pagford. Autorka pokazuje świat, w którym żyje każdy
z nas. Jest w nim miejsce na cierpienie, radość
i samotność. I jakże trudno ukryć, że w szarym,
codziennym egzystowaniu zawsze znajdzie się nuta,
a może nawet cała gama hipokryzji, nieszczerości
i chęci dokopania innym. Możemy się do tego nie
przyznawać, ale te pragnienia są czymś naturalnym,
czego nie da się zlikwidować.
Galeria postaci, jakie stworzyła Rowling jest
bardzo zróżnicowana. Pisarka czerpie garściami
z życia, nie waha się przedstawiać prawdę, której tak
bardzo się boimy: każdy człowiek jest dobry i zły. Ta
równowaga musi zostać zachowana, nawet jeżeli
podlega to osądowi społeczeństwa. W ten właśnie
sposób bohaterowie, którzy w skrytości ducha nie-
nawidzą, plotkują i marzą o władzy, mają też swoje
problemy, troski i „ludzką twarz”. To sprawia, że choć
obłuda nas odpycha, to jednak w głębi ducha mówimy:
To doprawdy
oczyszczające doznanie przyznać się przed samym
sobą, że jest w nas słabość, która popycha do pewnych
czynów. Święci nie istnieją, choć przecież nikt nie
wskaże palcem na siebie, nie rzuci kamieniem i nie
przyzna się do tego, że ma w sobie pierwiastek nie-
nawiści, zazdrości czy pragnienie bycia uwielbianym
i cenionym.
Mieszkańców Pagford nie sposób zapomnieć. Po
zamknięciu książki, jeszcze długo żyją w pamięci.
Trzeba przetrawić to, co ich spotkało. Musi wybrzmieć
ostatnia scena. Niewyraźny obraz musi zyskać ostrość.
A to wszystko potrzebuje czasu. I właśnie w tym tkwi
geniusz Rowling. Przeczytanie jej powieści przywodzi
na myśl zasianie ziarna, które pomału w nas dojrzewa.
„Trafny wybór” to jakby pewien etap, który trzeba
przejść, aby zastanowić się nad zjawiskami, które
zachodzą w każdym społeczeństwie na świecie. Ta
książka nie jest zamknięta całością. To rozdział czegoś
o wiele, wiele większego.
znam to. Rozumiem cię. Jestem taka jak ty.
Sylwia Winnicka
Każden jeden obywatel i obywatelka Stolycy, a nawet
Polski, musi codziennie zjeść obiad. Wiadomo, zupkie,
jakiś sosik z kartoflamy, pyzy, kumpocik. Powiecie
pewnie: „Pani kochana, kto tak teraz jada?! Czasy się
zmieniły!” I tu się muszę zgodzić. Ludzie zaganiane,
czasu nie mają, byle jakiej zupki powiosłują, jakim
fastfudem kiszkie zapychają. Ale nawet taki smakosz
wątplywego gustu musi czasem zakupić marchiewkie,
pietruszkie, pora, selera, słowem kwiaty z ogrodu kró-
lowej Bony, co to kiedyś u nasz na Ujazdowie mniesz-
kanie miała. Wtem celu udajem się do warzywniaka
tudzież na bazar. I to właśnie właścicielka stoiska na
jednym z najważniejszych bazarów warsziawskich
będzie dziś tutej uwięczniona.
Podobnież jak Bona, niewiasta ta jest królową.
Klient ma zawsze racje, ale tutej przypuszczam, że wąt-
pie, bo przy jej straganie jest niczem poddany. Piękność
ta o obwodzie beczki z kiszonemi ogórkamy po załat-
wieniu klyenta wzywa następnego słowamy: ”Nas-
tępna osoba !!!”. Śpiew ma, nie powiem, słowiczy, co
podkreśla tlący się i wetknięty w kącik jej ust pecik.
Z tego tyż powodu mruży jedno ślipie, co męską cześć
klyenteli przyprawia o zawrót głowy. Nie z omamienia
erotycznego, tylko ze strachu. Kiedy dworzanin
z pokornemi ukłonamy wchodził na królewskie
posłuchanie do Bony, to tyż trzęsł portkamy. Znana
z kapryśnego usposobienia, włoska ta piękność głosem
wzruszającem robiła takie afere, że sam król uciekał
niczem królik. Poddany nawijał rychcikiem, o co mu
się rozchodziło i uciekał na swoje parafie. Czasem jakaś
pańcia, na ten przykład ja, zagrymasi, że za dużo zwa-
żone, że pomidorek jakiś wgnieciony, że koper zanadto
badylasty, normalna rzecz. Ale nie tutej. Królowa pot-
rafiłaby pywko łupiącym swem oczkiem otworzyć,
trza więc brać co daje z okrasą z kiepa, aż wrzaskiem
swem: „ Następna osoba!!!” da do zrozumnienia, że
czas twój bezpowrotnie minął. Towar, nie powiem
w swej ogólności ma całkiem w porząsiu. Ceny toż
samo. Ale na uśmiech czy poczucie kącika humoru nie
ma co liczyć, nawet z karkulatorem. Co najwyżej na
nieprzyjemność międzyludzkie.
Do naszych niepowtarzalnych warsziawskich
przekupek pani tej porównywać ni jak sensu ni ma.
Tamte dziamgały ile wlezie i na kogo się dało. Ta mówi
mało i potargować sie według starej tradycji u niej nie
potargujecie. Ale charakterna z niej kobitka, co na tle
milusich pań z sąsiedniech stoisk wyróżnia się jak
rablador na pokazie piękności z pudlamy. Czasem lubi
poprychać na klienta i znieważyć marchiewkie nie-
czystościamy z peta, ale ogólnie rzecz biorąc odchodzę
zadowolniona.
Czytelnia
Danuta Awolusi www.ksiazkizbojeckie.blox.pl
Za murami czterech ścian...
Okładka książki J. K. Rowling
O kobitce ze straganu z warzywamy czyly typy warsziawskie dziś
Makieta i skład: www.minuta8.pl8 STRONA
NUMER 25 / STYCZEŃ 2013
Co Ci szkodzi zmyślić to, czego nie ma?
Może i istnieją na świecie miasta, gdzie poeci nie mają nic do roboty. Nie ma w nich powodów do udręk,
z których możnaby skręcać tragiczne poematy. Mieszkaniec, jaki by nie był, zawsze miły, dysponuje tą
nieoszacowaną zaletą, że bez zastrzeżeń docenia wszystko, co ma i dystrybuuje te tony zachwytu nad
egzystencją, metodą wymiany z drugim mieszkańcem.
A że są też i inne miasta? Nikogo to nie dziwi. Dajmy na to takie, którym niby nic nie można zarzucić, ale pełno
w nich poetów bez umiaru skręcających poematy. I te tragiczne i te pełne zachwytu... Siedzę właśnie w jednym
z nich. W mieście, nie poemacie. Uroki są, nie przeczę. I powab i połysk, o różnorodności nie wspomnę. Jeśli
zdarzy się kicz to dla żartu. Wszystko w duchu nowoczesności. Struktura centrum, niczym barwny pulpit. Lokale
rozrzucone jak system plików. Łatwe ścieżki dostępu. Siedzę sobie solo i myślę, ileż tu można przeżyć minut
z ochotą. Bez konieczności marnotrawienia dnia na rozterkach. Wymiana myśli tak szybka, jak sama myśl.
Przestrzeń taka przestrzenna, a czas przyjemnie bezczasowy. Ludzie siedzą przy jednym wielkim stole. To, że
łączy ich wspólne hobby, marzenia a nawet aspiracje, to więcej niż pewne. Po czym to poznaję?
Po tym, co mówią sami do siebie. Może nie tyle do siebie, co do słuchawek. Bo i owszem mamy tu rzeczywistość
kolektywną, rozmowę na wiele głosów, płynące z niej marudzenie na świat, ale o ileż częściej nawet zachwyty.
Jeśli nie nad światem, to nad swoim zamiarem wobec życia, albo przynajmniej wobec tego wieczoru. Jest to
całkiem nowa propozycja wspólnoty, którą wygenerowały wielkie stoły w lokalach miejskich. Jakiś tajemny
obszar wzajemnego oddziaływania bez współuczestnictwa. Nowa forma bycia razem. Oparta na wszystkich
dostępnych innowacjach. Jest tu natychmiastowość, bezpośredni dostęp. Możliwość inspiracji i szybkiej reakcji na
komunikat. Tyle tylko, że w odróżnieniu, na przykład, od fejsbuka nikt nikomu nie lajkuje, nikt nikomu nie
komentuje, i nikt niczego nikomu tu nie udostępnia. Nikt się z nikim nie komunikuje.
Nie wiedzieć czemu przy tym wspólnym stole, w tym wielkim, rozgadanym tłumie, dopada człowieka dziwne
uczucie braku. A zaraz za nim jakaś wewnętrzna potrzeba, by to, czego nie ma jakoś wymyślić. By pod byle
pretekstem zainstalować jakieś łącza między osobnikami, żeby doszło wreszcie do interakcji. Bo co z tego, że
wspólny stół? Skoro suma części to jeszcze nie całość...
Tropem podglądacza FELIETON ULI RYCIAK
Ula Ryciak
www.ularyciak.bloog.pl
Pisarka i scenarzystka. Autorka dwóchpowieści (Taniec ptaka, 2006, Clitoriserectus, 2004) oraz wielu opowiadańi tekstów podróżniczych,publikowanych m.in. w Gazecie
Wyborczej, w licznych miesięcznikachkulturalnych i portalach internetowych.Realizuje kampanie społeczne, tworzyakcje interaktywne oraz instalacjeprzestrzenne.
Urodziła się w Warszawie, aleodczuwa przynależność do różnychmiejsc na ziemi.
REDAKCJA:
Adres redakcji:
Redaktor naczelna:
Sekretarz redakcji:
Promocja/reklama:
Koordynator www:
Wydawca:
ISSN 2083-2524,
Nakład: 5000 egz.
00-021 Warszawa, ul. Chmielna 21 lok. 22B,
Marta Jabłkowska,
Piotr Jędrzejczyk,
Aneta Grzegrzółka 500 662 391,
Damian Woźniak,
Fundacja CMP — Czy mogę pomóc?,
WARSZAWSKI FOTOBLOG
Attila Husejnowfot.
AMP Football CupWarszawa 2012
W ramach projektu Fotomiastikon pasjonaci fotografii publikują zdjęcia Waszawy w serwisie
Najlepsze z nich można obejrzeć w Galerii Jabłkowskich w podwórzu przy Chmielnej 21.
www.fotomiastikon.pl