Eddings David i Leigh - Odkupienie Athalusa

download Eddings David i Leigh - Odkupienie Athalusa

of 589

description

Powieść fantastyczna

Transcript of Eddings David i Leigh - Odkupienie Athalusa

  • DAVID I LEIGH EDDINGS

    ODKUPIENIEALTHALUSA

    Tumaczya: Anna Bankowska

  • Tytu oryginau:

    ALTHALUS

    Data wydania polskiego: 2002 r.

    Data pierwszego wydania oryginalnego: 2000 r.

  • Siostrom Lori i Linette, Ktre tak bardzo uprzyjemniy nam zycie.Dziekujemy, dziekujemy, dziekujemy, dziekujemy!!!

    3

  • PROLOG

    Otz przed Poczatkiem nie istnia Czas i wszystko byo Chaosem i Ciemno-scia. Ale Deiwos, bg Nieba, obudzi sie i wraz z jego przebudzeniem rozpoczasie Czas jako taki. A kiedy Deiwos wejrza na Chaos i Ciemnosc, wielka tesk-nota wypenia mu serce. Wsta wiec, aby stworzyc wszystko, co jest stworzo-ne, a w trakcie owego tworzenia w prznie jego brata, demona Daevy, wtargneoSwiato. Po pewnym czasie jednak Deiwos zmeczy sie swymi dzieami i wy-szuka sobie miejsce na odpoczynek. Na granicy Swiata i Ciemnosci oraz strefCzasu i Bezczasu utworzy z jednej mysli wysoka wieze. Nastepnie owa straszli-wa granice zaznaczy linia ognia, aby przestrzec wszystkich ludzi przed otchaniaDaevy. I leg Deiwos na swej wiezy, i pograzy sie w studiowaniu Ksiegi. A Czaskontynuowa swj miarowy marsz.

    Wwczas demon Daeva rozsierdzi sie srodze na Deiwosa za pogwacenie gra-nic swojej mrocznej dziedziny. W duszy jego zrodzia sie wieczna nienawisc dobrata, gdyz Swiato sprawiao Daevie bl, a miarowy postep Czasu by dlan zr-dem straszliwej udreki. Wycofa sie wiec Daeva na swj zimny tron w gucheji ciemnej przni, gdzie nie rozchodzi sie echo. Tam tez zaprzysiag zemste swe-mu bratu, Swiatu oraz Czasowi.

    A ich siostra obserwowaa to wszystko, ale nie powiedziaa ani sowa.Z ksiegi Niebo i otchan. Mitologia starozytnego Medyo

    W obronie Althalusa nalezaoby zaznaczyc, ze kiedy podejmowa sie on kra-dziezy Ksiegi, znajdowa sie w fatalnej sytuacji finansowej, a przy tym by niezlewstawiony. Gdyby nie te okolicznosci, zadaby moze wiecej pytan na temat Domuna Koncu Swiata, a juz na pewno na temat wasciciela Ksiegi.

    Ukrywanie prawdziwej natury Althalusa byoby czysta gupota, gdyz jego wa-dy zdazyy juz obrosnac legenda. Jak powszechnie wiadomo, jest to zodziej,garz, sporadyczny morderca oraz obrzydliwy bufon, wyzuty z chocby krztynyhonoru. Co wiecej pije na umr, obzera sie bez umiaru i nie stroni od pan,ktre prowadza sie gorzej, niz powinny.

    Trzeba jednak przyznac, ze w otr spod ciemnej gwiazdy potrafi byc wyjat-kowo ujmujacy, byskotliwy i dowcipny. W pewnych kregach mwi sie wrecz, ze

    4

  • gdyby Althalus sie upar, swymi zartami nawet drzewa i gry doprowadziby doserdecznego smiechu.

    Zwinnymi palcami potrafi wszakze poruszac jeszcze szybciej, niz sypac aneg-dotkami, totez czek rozwazny zawsze trzyma sakiewke w garsci, kiedy smieje siez zartw tego bystrego zodzieja.

    Althalus odkad pamieta zawsze trudni sie kradzieza. Nigdy nie po-zna swego ojca, imie matki zdarza mu sie przekrecac, a dorasta wsrd zodzieina surowych przygranicznych terenach. Dzieki swemu poczuciu humoru szybkozdoby popularnosc w srodowisku mezczyzn, ktrzy zarabiaja na zycie, przejmu-jac prawa wasnosci do cennych przedmiotw. On sam wykorzystywa jako zrdoutrzymania zarty i anegdotki, gdyz wdzieczni za nie zodzieje nie tylko go karmili,ale takze cwiczyli w swym rzemiosle.

    Mia dosc rozumu, by szybko sie zorientowac w ograniczeniach kazdego zeswoich mentorw. Wielcy, poteznie zbudowani mezczyzni brali, co sie im podo-bao, wyacznie przy uzyciu siy, natomiast drobniejsi kradli po cichu, tak by niktich nie zauwazy. Wchodzac w wiek meski, Althalus wiedzia, ze nigdy nie be-dzie olbrzymem. Najwyrazniej nie odziedziczy po przodkach duzej masy ciaa.Poja tez, ze gdy stanie sie cakowicie dorosy, nie bedzie mg juz wkrecac siechykiem przez mae otwory do miejsc, gdzie trzymano interesujace go przedmio-ty. Bedzie mezczyzna sredniej budowy, ale nigdy poprzysiag to sobie niezostanie miernota. Zauwazy, ze bystry rozum jest znacznie wazniejszy od takichprzymiotw jak potezna postura czy mysia zwinnosc, totez postanowi wybracwasnie droge rozumu.

    W grach i lasach, ciagnacych sie wzduz zewnetrznej granicy cywilizowane-go swiata, od poczatku cieszy sie pewnym rozgosem. Inni zodzieje podziwialigo za spryt. Jak uja to pewien bywalec zodziejskiej oberzy w Hule: Przysiag-bym, ze ten may Althalus potrafiby namwic pszczoy, by przynosiy mu mid,a ptaki, by skaday mu jajka wprost na talerz przy sniadaniu. Zapamietajcie, bra-cia, moje sowa: ten chopak daleko zajdzie.

    I rzeczywiscie Althalus daleko zaszed. Z natury nie lubi osiadego zycia, zato jego bogosawienstwem (a moze przeklenstwem) bya niewyczerpana cieka-wosc tego, co kryje sie po drugiej stronie kazdej gry czy rzeki, jakie napotkana swej drodze. Ciekawosc ta nie dotyczya jednak tylko kwestii geograficznych,gdyz Althalusa interesowao takze to, co ludzie osiadli trzymaja w domach i co no-sza w sakiewkach. Te dwie blizniacze ciekawosci utrzymyway go w nieustannymruchu, tym bardziej ze instynktownie wiedzia, kiedy powinien opuscic miejsce,w ktrym przebywa.

    Dlatego to wasnie zwiedzi i prerie Plakandu, i okrage wzgrza Ansu, i gryKagwheru, a takze Arum i Kweron, zapuszczajac sie niekiedy az do Regwos i po-udniowego Nekwerosu, na przekr wszelkim historiom o potwornosciach, jakieczyhaja w grach po drugiej stronie granicy.

    5

  • Tym, co jeszcze bardziej rznio Althalusa od innych zodziei, byo jego zadzi-wiajace szczescie. Wygrywa w kosci za kazdym razem, gdy tylko wzia je do reki,i bez wzgledu na to, do jakiej ziemi go zanioso, nieodmiennie sprzyjaa mu for-tuna. Jakies przypadkowe spotkanie czy rozmowa niemal zawsze doprowadzaygo prosto do najlepiej prosperujacego i najmniej podejrzliwego czowieka w da-nym srodowisku, a potem tak sie skadao, ze kazdy, nawet przypadkowo wybranytrop nastrecza okazje, ktrej przno wygladali inni zodzieje. W gruncie rzeczyAlthalus syna bardziej ze swego szczescia niz rozumu czy zdolnosci.

    Po pewnym czasie nauczy sie na swym szczesciu polegac. Fortuna zdawa-a sie go wrecz kochac, totez i on darzy ja bezwarunkowym zaufaniem. Uwie-rzy nawet skrycie, ze w gebokiej ciszy umysu syszy czasem jej gos. Leciutkiedrgnienie, ktre mwio mu, ze pora sie wynosic i to szybko z danego to-warzystwa, uwaza za milczaca przestroge, iz na horyzoncie pojawio sie jakieszagrozenie.

    Kombinacja rozumu, zdolnosci i szczescia zapewniaa mu sukcesy, ale gdysytuacja tego wymagaa, potrafi biegac raczo niczym jelen.

    Zawodowy zodziej, jesli chce jadac regularnie, musi spedzac mnstwo czasuw gospodach, suchajac, o czym ludzie gadaja, gdyz informacja jest podstawa je-go sztuki. Okradanie biednych nie daje wielkiego zysku. Althalus lubi wychylickielich dobrego miodu tak samo jak inni, ale rzadko dopuszcza, by napitek wzianad nim gre. Zawiany facet popenia bedy, a zodziej, ktry popenia bedy, naog nie zyje zbyt dugo. Althalus znakomicie potrafi wybrac w kazdej oberzy te-go jednego goscia, ktry mg byc w posiadaniu uzytecznej informacji, po czymza pomoca zartw i szczodrych poczestunkw nakania go do wyjawienia sekre-tu. Stawianie trunkw gadatliwym opojom nalezao do swego rodzaju inwestycji.Althalus zawsze pilnowa, by oprznic swj kielich jednoczesnie z przygodnymkompanem, ale z jakiegos powodu wiekszosc miodu zodzieja ladowaa nie w jegobrzuchu, tylko na pododze.

    Przenosi sie z miejsca na miejsce, sypa dowcipami, stawia ludziom mid i tak przez kilka dni. Potem, kiedy juz namierzy miejscowych bogaczy, skadaim okoo pnocy wizyte, a rankiem by juz o pare mil dalej, w drodze do innejprzygranicznej osady.

    Interesoway go gwnie lokalne plotki, ale w gospodach opowiadano sobietakze inne historie na przykad o miastach na rwninach Equero, Treboreai Perquaine, cywilizowanych ziemiach lezacych na poudniu. Sucha tego z ge-bokim sceptycyzmem. Przeciez nikt nie jest na tyle gupi, by brukowac zotemulice swego rodzinnego miasta, a fontanny tryskajace diamentami moga byc ad-ne, ale w gruncie rzeczy nie suza zadnemu konkretnemu celowi.

    Historie te jednak zawsze poruszay jego wyobraznie, totez obieca sobie, zekiedys, kiedys wybierze sie do owych miast, by obejrzec je sobie na wasne oczy.

    W przygranicznych osadach domy wznoszono przewaznie z bali, ale miasta na

    6

  • poudniu byy ponoc zbudowane z kamienia. Juz to samo mogo stanowic dobrypowd do wyprawy, lecz Althalus w zasadzie nie interesowa sie architektura,totez ciagle odkada decyzje.

    A jednak ostatecznie zmieni zdanie. Przyczynia sie do tego smieszna histo-ryjka o upadku Imperium Deikanskiego zasyszana w kagwherskiej oberzy. Gw-nym powodem upadku okaza sie tak kolosalny bad, ze Althalusowi wydao sieniemozliwe, by ktos przy zdrowych zmysach mg go popenic chocby raz, a czdopiero trzy razy.

    Niech wypadna mi wszystkie zeby, jesli ze zapewni go rozmwca. Mieszkancy Deiki sa tak strasznie zarozumiali, ze kiedy dotara do nich wiesco odkryciu zota w Kagwherze, uznali to za bad boga. Przeciez tak naprawde mu-sia przeznaczyc je dla nich i przez zwyka pomyke dar nie trafi do Deiki, gdziewystarczyoby sie po niego schylic. Poczuli sie nawet nieco urazeni, ale byli natyle sprytni, ze nie nawymyslali bogu, tylko wysali wojsko w gry Kagwheru,by nas, gupich dzikusw, nie dopuscic do zota, ktre bg im zesa. No i kiedywojsko tu dotaro i zaczeo przysuchiwac sie opowiesciom, ile to niby zota znaj-duje sie w okolicy, zonierze jak jeden maz uznali, ze zycie w armii przestao imodpowiadac, i rozbiegli sie po okolicy, by kopac na wasna reke.

    Co za szybki sposb na utrate armii! zasmia sie Althalus. Fakt, nie ma szybszego zgodzi sie rozmwca. Ale to jeszcze nie

    koniec. Senat, ktry manipuluje rzadem Deiki, poczu sie tak zawiedziony, zenatychmiast wysa w poscig druga armie, by wymierzya tej pierwszej kare zalekcewazenie obowiazkw.

    Nie mwisz chyba powaznie! wykrzykna Althalus. Alez tak! To wasnie zrobili. No i zonierze z tej drugiej armii, nie chcac

    okazac sie gupszymi od tamtych, odwiesili swe miecze i mundury, po czym takzeruszyli na poszukiwanie zota.

    Althalus rykna smiechem. To najlepsza historia, jaka kiedykolwiek syszaem! Dalej jest jeszcze ciekawiej. Senat imperium po prostu nie mg uwierzyc,

    ze dwie armie do tego stopnia zlekcewazyy swe obowiazki. W koncu zonierzebiora caego miedziaka za kazdy dzien suzby, prawda? Senatorowie poty wyga-szali do siebie mowy, az im mzgi zasney, i wtedy wasnie puscili wodze gupotyzupenie, gdyz zdecydowali sie wysac trzecia armie, zeby sprawdzia, co sie staoz poprzednimi.

    On to mwi na serio? spyta Althalus drugiego bywalca oberzy. Tak mniej wiecej to wygladao, cudzoziemcze. Moge przysiac, bo sam by-

    em sierzantem w tej drugiej armii. Panstwo-miasto Deika sprawowao dotad rza-dy nad caym cywilizowanym swiatem, ale odkad wysali trzy armie w gry Ka-gwheru, nie starczyo im oddziaw wojska nawet do patrolowania wasnych ulic,a cz dopiero innych krain. Nasz senat nadal wydaje prawa, ktre maja obowia-

    7

  • zywac w innych krainach, ale nikt ich juz nie sucha. Do senatorw jakos to niedociera, wiec ogaszaja coraz to nowe prawa podatkowe i inne, a ludzie spokojnieje ignoruja. Nasze przeswietne imperium obrcio sie w najswietniejszy dowcip.

    Moze zbyt dugo zwlekaem z wycieczka do cywilizowanego swiata mrukna Althalus. Skoro mieszkancy Deiki sa az tak gupi, czowiek mojejprofesji po prostu musi zozyc im wizyte.

    Ach tak? zainteresowa sie byy zonierz. Wolnoz wiedziec, jaka toprofesja?

    Jestem zodziejem. A dla naprawde dobrego zodzieja miasto pene gupichbogaczy to miejsce najbardziej upragnione po raju.

    A wiec wszystkiego najlepszego, przyjacielu! Nigdy nie przepadaem zasenatorami, ktrzy nie maja nic lepszego do roboty, jak obmyslac nowe sposobyzadania mi smierci. Ale mimo wszystko radze uwazac. Senatorzy kupuja miejscaw tym boskim gremium, a to oznacza, ze sa bogaci. Bogaci senatorzy ustanawia-ja prawa chroniace bogaczy, a nie zwykych ludzi. Jesli cie w Deice zapia nakradziezy, marny twj los.

    Nigdy jeszcze nie daem sie zapac, sierzancie zapewni go Althalus. Jestem bowiem najlepszym zodziejem na swiecie, a na dodatek najwiekszymszczesciarzem. Jesli chocby poowa tego, co tu syszaem, jest prawda, ImperiumDeikanskiemu fortuna ostatnio nie sprzyja, a dla mnie jest coraz askawsza. Gdy-by zas przypadkiem ktos chcia sie zaozyc o wynik mojej wizyty, mozesz smiaona mnie stawiac, bo w takiej sytuacji po prostu nie moge przegrac.

    To rzekszy, oprzni kielich do dna, skoni sie w pas wspbiesiadnikomi dziarskim krokiem ruszy ogladac na wasne oczy cuda cywilizacji.

  • CZES C IDOM NA KO NCU SWIATA

  • Rozdzia 1

    Zodziej Althalus spedzi dziesiec dni w drodze do imperialnego miasta Deika.Juz u podnza gr Kagwheru natrafi na kamienioom wapienia, gdzie wynedznia-li niewolnicy ciezkimi piami z brazu cieli w mozole bloczki budowlane. Althalussysza oczywiscie o niewolnictwie, ale teraz dopiero zobaczy po raz pierwszyprawdziwych niewolnikw. Zmierzajac ku rwninom Equero, szepna pare suge-stywnych sw fortunie; jesli naprawde go kocha, to zrobi wszystko, by uchronicswego podopiecznego od tak parszywego losu.

    Miasto Deika lezao na poudniowym koncu wielkiego jeziora w pnocnymEquero i byo jeszcze bardziej imponujace, niz gosiy opowiesci. Otacza je wy-soki mur z blokw wapienia, z takich samych wzniesiono wszystkie budynki.

    Szerokie ulice Deiki byy wybrukowane kamieniami, a gmachy publiczne pie-y sie pod samo niebo. Wszyscy znaczniejsi mieszkancy nosili wspaniae lnianeoponcze. Prywatne domy rozpoznawao sie po posagu wasciciela, przewaznie takpochlebnym, ze tylko przez czysty przypadek dawao sie go zidentyfikowac.

    Althalus mia na sobie strj stosowny na terenach przygranicznych, totez kie-dy podziwia cuda miasta, przechodnie obrzucali go raz po raz pogardliwymi spoj-rzeniami. Wkrtce mia tego dosc, wiec wyszuka inna dzielnice, gdzie ludzie no-sili skromniejsza odziez i nie zachowywali sie tak wyniosle.

    Wreszcie udao mu sie zlokalizowac rybacka tawerne nad jeziorem. Zatrzymasie tam, by posuchac rozmw, gdyz wiedzia, ze rybacki ludek uwielbia gadac.Usiad sobie z kielichem kwasnego wina, starajac sie nie rzucac w oczy upapra-nym smoa mezczyznom, ktrym geby sie nie zamykay.

    Nie przypominam sobie, bym cie tu kiedys widzia zwrci sie do niegojeden z bywalcw.

    Nie jestem tutejszy. Tak? A skad przybywasz? Z gr. Przyszedem popatrzec sobie na cywilizowany swiat. No i co sadzisz o naszym miescie? Robi wrazenie. Jestem niemal tak zachwycony, jak niektrzy wasi bogacze

    soba.Jakis rybak zasmia sie cynicznie.

    10

  • Widze, ze przechodzies przez forum. Jesli mwisz o placu, gdzie stoja te draczne budynki, to tak. Jak dla mnie,

    mozesz je sobie zabrac. Nie podoba ci sie nasze bogactwo? Na pewno nie tak jak im. Ludzie tacy jak my powinni za wszelka cene

    unikac bogaczy. Wczesniej czy pzniej zaczynamy kuc ich w oczy. Jak to? wtraci sie inny rybak. Cz. . . Faceci, co snuja sie po forum w smiesznych szlafrokach, wciaz

    krzywo na mnie patrza. A czowiek, ktry ciagle krzywo patrzy, dostaje w koncuzeza.

    Towarzystwo rykneo smiechem i atmosfera w tawernie zaraz staa sie bardziejswobodna i przyjacielska. Althalus zrecznie skierowa rozmowe na drogi swe-mu sercu temat i cae popoudnie upyneo na pogwarkach o zamoznych miesz-kancach Deiki. Wieczorem Althalus mg juz odnotowac w pamieci kilka imion.W ciagu kolejnych dni zaweza swa liste, by ostatecznie zdecydowac sie na han-dlarza sola, niejakiego Kweso. Uda sie na targ, odwiedzi wyozone marmurempubliczne aznie, wreszcie siegna do sakiewki, by kupic troche ubran bardziejdostosowanych do aktualnej deikanskiej mody. Z oczywistych powodw kluczo-wym okresleniem dla zodzieja wybierajacego strj do celw roboczych jest niedajacy sie opisac. Kilka nastepnych dni i nocy Althalus spedzi w dzielnicy boga-czy, obserwujac obwarowany murem dom kupca Kweso. Sam Kweso by ysymgrubaskiem o rzowych policzkach i czyms w rodzaju zyczliwego usmiechu natwarzy. Althalusowi udao sie przy kilku okazjach podejsc na tyle blisko niego,aby usyszec, co mwi. Zdazy nawet polubic owego tuscioszka, no, ale to siew koncu zdarza. W gruncie rzeczy wilk takze czuje pewna sympatie do jelenia.

    Althalus dowiedzia sie imienia jednego z najblizszych sasiadw Kwesa i pew-nego ranka, przybrawszy stosowna urzedowa mine, zapuka do jego drzwi. Pochwili zjawi sie suzacy.

    Tak? zapyta. Chciabym sie widziec z panem Melgorem powiedzia uprzejmie Altha-

    lus. Chodzi o interesy. Niestety, pomyli pan adres. Melgor mieszka dwa domy dalej.Althalus klepna sie w czoo. Alez jestem gupi! Najmocniej przepraszam, ze przeszkodziem kaja

    sie, podczas gdy jego oczy pracoway na najwyzszych obrotach. Zatrzask nie na-leza do skomplikowanych, a z korytarza w gab domu prowadzio kilkoro drzwi.Althalus sciszy gos: Mam nadzieje, ze ten omot nie obudzi waszego pana.

    Suzacy usmiechna sie przelotnie. Nie sadze. Sypialnia pana znajduje sie na grze, w tylnej czesci domu.

    Zreszta mj pan zwykle o tej porze i tak jest juz na nogach.

    11

  • Co za szczescie! przeduza rozmowe Althalus, nie dajac oczom anichwili spoczynku. Powiadasz, ze pan Melgor mieszka dwa domy dalej?

    Tak jest. Suzacy wychyli sie przez prg. O, tam, to ten dom z nie-bieskimi drzwiami. Nie mozna go nie zauwazyc.

    Serdeczne dzieki, przyjacielu. Raz jeszcze przepraszam za najscie.Althalus zawrci na ulice, usmiechajac sie od ucha do ucha. Szczescie na-

    dal tulio go do piersi. Rzekoma pomyka dostarczya mu wiecej informacji, nizsie spodziewa. Dzieki swemu szczesciu wyciagna ze suzacego te wszystkie cie-kawostki. Nadal byo jeszcze bardzo wczesnie, wiec jesli Kweso zwyk wstawaco tej godzinie, zapewne wczesnie sie kadzie. O pnocy powinien juz spac jak za-bity. W starym ogrodzie wok domu rosna duze drzewa i bujnie kwitnace krzewy,jest wiec gdzie sie schronic. Przedostanie sie do domu to drobnostka, a teraz Al-thalus juz wiedzia, gdzie jest sypialnia Kwesa. Pozostaje tylko wslizgnac sie dosrodka okoo pnocy, pjsc prosto do sypialni i za pomoca przytknietego do szyinoza namwic Kwesa do wsppracy. Caa sprawa nie powinna zajac wiele czasu.

    Niestety, stao sie inaczej. Handlarz sola wyraznie pod poczciwa facjata ukry-wa znacznie bystrzejszy umys, nizby sie zdawao. Niedugo po pnocy sprytnyzodziej pokona mur i przemkna sie przez ogrd do domu. W srodku panowaacisza, zakcana tylko chrapaniem dobiegajacym z kwater suzby. Cicho jak cienAlthalus dotar do podnza schodw i rozpocza wedrwke na gre.

    W tym wasnie momencie rozpetao sie istne pieko. Trzy psy miay rozmiarysporych cielakw, a od ich basowego szczekania dom az sie zatrzas w posadach.

    Althalus byskawicznie zmieni plany. Swieze nocne powietrze na ulicy wy-dao mu sie nagle niezwykle pociagajace. Psy u podnza schodw nie zamierzayjednak rezygnowac. Ruszyy w strone intruza, obnazajac szokujaco wielkie ky.

    Na grze rozlegy sie krzyki i ktos zacza zapalac swiece. Althalus czekaw napieciu, pki psy omal go nie dopady. Wwczas z akrobatyczna zrecznoscia,o ktra dotad nawet siebie nie podejrzewa, przeskoczy przez zwierzaki, sturlasie na sam d i wybieg na zewnatrz.

    Kiedy pedzi przez ogrd, scigany przez psy, usysza koo lewego ucha cha-rakterystyczny swist. Ktos z domu albo rzekomy poczciwiec Kweso, albo je-den z jego prostodusznych suzacych musia byc nadzwyczaj zrecznym ucz-nikiem.

    Gdy Althalus wdrapywa sie na mur, psy gryzy go juz po nogach. Z tyu sy-pay sie kolejne strzay, trafiajac w kamienie, ktrych odpryski wbijay mu siew twarz. Przeturla sie na druga strone i opad na ulice. Ledwie dotkna nogamibruku, a juz gna przed siebie. Nie tak sobie to zaplanowa. Po karkoomnym sko-ku na schodach zostay mu liczne zadrapania i siniaki, w dodatku przy forsowaniumuru skreci noge. Teraz musia kustykac, klnac przy tym ile wlezie.

    Nagle w domu Kwesa ktos otworzy bramke i psy wypady na ulice.Althalus poczu, ze tego juz za wiele. Uzna przeciez swa porazke, biorac nogi

    12

  • za pas, ale Kwesa wyraznie nie satysfakcjonowao samo zwyciestwo aknajeszcze krwi.

    Zodziej dugo kluczy po zaukach, wspinajac sie od czasu do czasu na ogro-dzenia, az wreszcie udao mu sie zgubic napastnikw. Przewedrowa potem przezcae miasto, jak najdalej od ekscytujacych wrazen, i usadowi sie na wygodnejawce, by pomyslec. Cywilizowani ludzie wcale nie okazali sie tacy agodni, jakmozna by sadzic z pozorw, totez uzna, ze zobaczy juz w miescie Deika wszyst-ko, na czym mu zalezao. Nadal jednak intrygowaa go kwestia szczescia. Dlacze-go nie ostrzego go przed psami? Moze zasneo? Juz on sobie z nim pogada.

    Kiedy tak siedzia w ciemnosciach obok tawerny w lepszej czesci miasta, bynaprawde w parszywym nastroju i pewnie dlatego zachowa sie dosc brutalnie wo-bec dwch dobrze ubranych gosci, ktrzy akurat wytoczyli sie na ulice. Namwiich mianowicie do odbycia maej drzemki, i to w bardzo stanowczy sposb: zdzie-li ich w ty gowy ciezka rekojescia swego krtkiego miecza. Potem przetransfe-rowa na siebie prawo do ich sakiewek, kilku pierscieni i niebrzydkiej bransolety,by wreszcie zostawic ofiary w pobliskim rynsztoku, pograzone w spokojnym snie.

    Napastowanie pijakw na ulicy nie byo wprawdzie w jego stylu, ale terazpotrzebowa pieniedzy na droge. Ci dwaj napatoczyli sie jako pierwsi, poza tymwszystko poszo zgodnie z rutyna i wiele nie ryzykowa. Postanowi jednak unikactakich okazji, pki nie odbedzie dugiej pogawedki ze swym szczesciem.

    Po drodze ku bramom miasta zwazy w rekach obie sakiewki. Byy dosc ciez-kie i to go zachecio do podjecia kroku, jaki normalnie nie przeszedby mu nawetprzez mysl. Opusciwszy granice miasta, kustyka az do switu. Wreszcie napotkazamozne z wygladu gospodarstwo, gdzie naby za pieniadze konia. Byo towbrew wszelkim zasadom, ale przed rozmowa ze szczesciem wola nie ryzyko-wac.

    Wsiad na konia i nie ogladajac sie za siebie ani razu, natychmiast odjecha nazachd. Im predzej zostawi za soba Equero i Imperium Deikanskie, tym lepiej. Podrodze tuko mu sie po gowie pytanie: Czy geografia moze miec jakis wpyw naludzkie szczescie? Ta wysoce nieprzyjemna mysl nie dawaa mu spokoju. Jechaposepnie zadumany.

    Dwa dni pzniej dotar do miasta Kanthon w Treborei. Zatrzyma sie przedbramami, aby sie upewnic, czy osawiona i wyraznie ciagnaca sie w nieskon-czonosc wojna miedzy Kanthonem a Osthosem nie przybraa akurat na sile.Nie widzac jednak na miejscu machin oblezniczych, zdecydowa sie na wjazd.

    Forum Kanthonu przypominao deikanskie, ale zamozni mieszkancy, ktrzyprzychodzili tu posuchac przemwien, nie obnosili sie z tak wyniosymi minami,

    13

  • jak arystokraci Equero, totez Althalus nie czu sie bynajmniej urazony sama ichobecnoscia i raz nawet sie do nich przyaczy. Mowy jednakze dotyczyy gw-nie oskarzen pod adresem panstwa-miasta Osthos w poudniowej Treborei albonarzekan na podwyzki podatkw, sowem nic ciekawego.

    Potem zacza przemierzac skromniejsze dzielnice w poszukiwaniu gospo-dy. Zaledwie przekroczy progi nieco zrujnowanego budynku, wiedzia, ze jegoszczescie znw zwyzkuje. Dwch gosci kcio sie akurat zawziecie o to, kto jestnajbogatszym czowiekiem w Kanthonie.

    Omeso bije Weikora na gowe! krzycza jeden. Ma tyle pieniedzy, zenawet nie potrafi ich zliczyc!

    Jasne, ze nie potrafi, kretynie! Omeso nie umie zliczyc dalej niz do dziesie-ciu, chyba ze zdejmie buty. Cay swj majatek odziedziczy po wuju, sam nigdynie zarobi nawet miedziaka. A Weikor przebija sie w gre od samego dna, juz onwie, jak sie zarabia pieniadze, a nie tylko nadstawia ape, kiedy je przynosza natacy. Od Omesa pieniadze uciekaja tak szybko, jak tylko jest w stanie je wydawac,ale do Weikora pyna nieprzerwanym strumieniem. Za dziesiec lat Weikor bedziemg wykupic sobie Omesa na wasnosc, choc nigdy nie pojme, czemu miaobymu na tym zalezec.

    Althalus zrobi w ty zwrot i wyszed, nie zamwiwszy nawet jednego kieli-cha. Usysza dokadnie to, czego potrzebowa; najwyrazniej fortuna znw sie donusmiechnea. Kto wie, czy geografia rzeczywiscie nie odegraa tu jakiejs roli.

    Przez kilka nastepnych dni pilnie weszy po caym Kanthonie, wypytujaco Omesa i Weikora. Ostatecznie na czoo listy wysuna sie Omeso, gdyz Weikormia reputacje czowieka, ktry umie chronic swj ciezko zapracowany majatek.Althalus zas stanowczo nie mia ochoty na kolejne spotkanie z rozjuszonymi bry-tanami.

    Znw odstawi numer z pomylonym adresem, co dao mu okazje przyjrzec sieblizej zatrzaskowi frontowych drzwi Omesa. Sledzac swa ofiare przez pare kolej-nych wieczorw, wykry, ze Omeso z reguy wraca do domu dopiero o swicie, i tow stanie takiego upojenia, iz nie zauwazyby nawet pozaru. Suzacy znali oczy-wiscie zwyczaje chlebodawcy, wiec takze spedzali cae noce na miescie, a zatemo zachodzie sonca dom niemal zawsze swieci pustkami.

    Althalus prawie natychmiast zobaczy cos, co wydao mu sie zgoa niewiary-godne. Otz dom Omesa, imponujacy z zewnatrz, w srodku mia stare, poamanekrzesa o spowiaych obiciach i stoy, ktrych wstydziliby sie nawet nedzarze.Draperie przypominay szmaty, dywany byy poprzecierane, a najlepsze swieczni-ki wykonane z zasniedziaego mosiadzu. Cae wyposazenie domu krzyczao go-sniej niz sowa, ze nie mieszka tu zaden bogacz. Omeso najwyrazniej przepuscijuz cay spadek.

    Zodziej jednak nie ustawa w wysikach i dopiero po skrupulatnym przeszu-kaniu wszystkich pokojw ostatecznie da za wygrana, opuszczajac z obrzydze-

    14

  • niem dom, w ktrym nie byo ani jednego przedmiotu wartego kradziezy.Nadal mia pieniadze w sakiewce, wiec wczy sie po Kanthonie jeszcze

    przez kilka dni i wtedy, przez czysty przypadek, trafi do oberzy odwiedzanejprzez rzemieslnikw. Jak zwykle na nizinach, nie podawano tam miodu i Althalusmusia sie znw zadowolic kwasnym winem. Rozejrza sie uwaznie. Rzemieslni-kom nie brak na og okazji do odwiedzin w bogatych domach, wiec po chwiliuzna, ze warto zabrac gos:

    Moze ktrys z panw zechce mnie oswiecic. Pewnego dnia wpadem w in-teresach do domu niejakiego Omesa. Wszyscy w miescie opowiadali, jaki to z nie-go bogacz, ale po przekroczeniu progu nie mogem uwierzyc wasnym oczom. Zo-baczyem tam krzesa o zaledwie trzech nogach i stoy tak rozchwiane, ze moznaby je rozwalic jednym uderzeniem piesci.

    To najnowsza kanthonska moda, przyjacielu wyjasni poplamiony glinagarncarz. Nie sposb juz sprzedac jednego porzadnego garnka, dzbana czygasiorka, bo kazdy chce tylko wyszczerbionych albo z obtuczonymi uchami.

    Jesli cie to tak dziwi, zajrzyj do mojego warsztatu odezwa sie stolarz. Miaem tam cay stos poamanych mebli, ale odkad wprowadzili nowe podatki,nie moge sprzedac nic nowego, a ludzie sa gotowi zapacic kazda cene za starerupiecie.

    Nic nie rozumiem wyzna Althalus. Nie ma w tym nic skomplikowanego, cudzoziemcze rzek piekarz.

    Nasz stary aryo opiera swe rzady na podatku od chleba. Kazdy, kto jad, poma-ga panstwu. Ale w zeszym roku aryo zmar, a tron obja jego syn, modzieniecgruntownie wyksztacony. Nauczyciele sami filozofowie o dziwnych pogla-dach wmwili mu, ze podatek od zysku jest sprawiedliwszy od tamtego, bobiedni ludzie kupuja gwnie chleb, natomiast bogacze maja wygrowane zyski.

    A co maja do tego stare graty? Te graty, przyjacielu, sa tylko na pokaz wyjasni pochlapany zaprawa

    murarz. Nasi bogacze prbuja w ten sposb przekonac poborcw podatko-wych, ze nie posiadaja zadnego majatku. Poborcy oczywiscie w to nie wierzai urzadzaja im w domach niespodziewane rewizje. Jesli jakis kanthonski bogaczokaze sie na tyle gupi, by miec chocby jeden elegancki mebel, poborcy natych-miast zarzadzaja w jego domu zrywanie podg.

    Zrywanie podg? Po co? Bo to ulubione miejsce na chowanie pieniedzy. Ludzie, uwazasz, upatruja

    sobie w posadzce pare kamieni, wykopuja pod nimi dziure i wykadaja ja cegami.Potem zamurowuja tam wszystkie pieniadze, ktrych niby nie maja. Ale robia totak nieudolnie, ze kazdy duren zauwazy slady, gdy tylko wejdzie do pokoju. Codo mnie, to zbijam teraz wiecej kasy, uczac ludzi mieszac zaprawe, niz wznoszacmury. Dopiero co sam musiaem zrobic sobie taka skrytke, bo tyle juz uciuaem.

    Czemu wasi bogacze robia to sami? Nie moga najac sobie fachowcw?

    15

  • Alez najmowali, przynajmniej na poczatku, ale poborcy okazali sie cwansi.Zaczeli rozdawac nagrody kazdemu, kto wskaze swiezo zamurowane miejsce. Tu murarz zasmia sie cynicznie. W koncu to cos w rodzaju patriotycznegoobowiazku, a i nagroda jest warta zachodu. Teraz wszyscy kanthonscy bogacze samurarzami amatorami, ale tak sie dziwnie skada, ze ani jeden z moich uczniwnie ma imienia, po ktrym mgbym go rozpoznac. Wszyscy nosza imiona zwia-zane z przyzwoitymi zawodami. Chyba sie boja, ze gdyby podali mi prawdziwe,mgbym ich wydac poborcom.

    Althalus dugo obraca w myslach te strzepki informacji. Prawo podatkowefilozoficznie nastawionego arya Kanthonu w wiekszym lub mniejszym stopniuszkodzio jego interesom. Jesli ktos jest na tyle sprytny, by ukryc pieniadze przedpoborca podatkowym i jego doskonale wyposazona ekipa do demolowania pod-g, to jaka szanse moze miec uczciwy zodziej? Dostac sie do domu bogacza topestka, ale perspektywa chodzenia wsrd tych paskudnych gratw, kiedy w do-datku sie wie o majatku ukrytym zaledwie tuz pod stopami, moze przyprawico zimny dreszcz. Co gorsza, budynki bogaczy stoja tak blisko siebie, ze jedenkrzyk obudzi caa okolice. Potajemna kradziez sie nie powiedzie, podobnie jakgrozba uzycia siy. Swiadomosc, ze bogactwo jest tak blisko, a jednoczesnie takdaleko, nie dawaa Althalusowi spokoju. Uzna, ze lepiej bedzie natychmiast ucie-kac, zanim pokusa wezmie nad nim gre i zmusi do pozostania. Kanthon okazasie jeszcze gorszy od Deiki.

    Althalus wyjecha nastepnego ranka, w wyjatkowo kiepskim nastroju konty-nuujac wedrwke na zachd poprzez zyzne pola Treborei ku Perquaine. Owszem,cywilizowany swiat posiada dbr bez liku, ale ci, ktrzy dzieki wasnej chytroscije zgromadzili, potrafia rwnie chytrze dbac o ich ochrone. Althalus zaczyna juztesknic za pograniczem. Szkoda, ze w ogle kiedykolwiek usysza sowo cywi-lizacja.

    Przeprawi sie przez rzeke do Perquaine, legendarnej nizinnej krainy, gdzie jak powiadano ziemia jest tak zyzna, ze nawet nie wymaga uprawy. Tutejsigospodarze musza jedynie wyjsc wiosna w pole w swych odswietnych ubraniachi powiedziec: Pszenice prosze! albo: Jeczmien, jesli aska!, a potem wrcic dociepych zek. Althalus wprawdzie uwaza te pogoski za mocno przesadzone, alew koncu nie zna sie na gospodarstwie, wiec moze tkwio w nich jakies ziarenkoprawdy.

    W przeciwienstwie do reszty swiata, Perquainczycy czcili zenskie bstwo.Wiekszosci ludzi i to po obu stronach granicy wydawao sie to gebokonienaturalne, a jednak bya w tym jakas mysl. Caa kultura Perquaine opieraa siena uprawie rozlegych pl i tutejsi mieszkancy mieli absolutna obsesje na punk-cie urodzajnosci. W miescie Maghu najwiekszym i najwspanialszym budynkiembya swiatynia Dwei, bogini podnosci. Althalus zatrzyma sie na chwile, by zaj-rzec do srodka, i widok gigantycznego posagu niemal zwali go z ng. Rzezbiarz,

    16

  • ktry wykona owo monstrum, musia byc kompletnym wariatem albo dziaacw religijnej ekstazie. Althalus przyzna jednak niechetnie, ze twrca kierowa sieczyms w rodzaju spaczonej logiki. Podnosc to macierzynstwo, a macierzynstwoto karmienie piersia. Figura wyraznie sugerowaa, iz bogini Dweia bya w staniewykarmic setki dzieci naraz.

    Kraina Perquaine zostaa zasiedlona pzniej niz Treborea czy Equero, a jejmieszkancy wciaz jeszcze nie wyzbyli sie pewnej rubasznosci, dzieki ktrej mie-li wiecej wsplnego z ludnoscia pogranicza niz z nadetymi mieszczuchami zewschodu. Gospody w zaniedbanych dzielnicach Maghu okazay sie bardziej haa-sliwe niz w podobnych miejscach Deiki czy Kanthonu, ale tym akurat Althalus sienie przejmowa. Krazy po miescie, pki nie znalaz takiej, w ktrej goscie woleligadac, niz wszczynac burdy. Zaszy sie w kacie i nadstawi ucha.

    Z kasy Druigora pieniadz az sie wylewa opowiada jeden bywalec dru-giemu. Zatrzymaem sie kiedys przy jego biurze i widziaem. Kasa bya otwartai tak pena, ze nie mogli docisnac wieka.

    To cakiem zrozumiae odpar jego towarzysz przy stole. Druigorbardzo srubuje ceny. Zawsze znajdzie sposb, zeby utargowac wiecej od innych.

    Syszaem, ze przymierza sie do senatu wtraci jakis chudzielec. Chyba rozum straci! Przeciez sie nie nadaje, nie ma zadnego tytuu.Chudzielec wzruszy ramionami. Kupi go sobie. Wszedzie az roi sie od szlachetnie urodzonych, ktrzy w sa-

    kiewkach nie maja nic prcz tytuu.Potem rozmowa zesza na inne tematy, wiec Althalus wsta i chykiem opusci

    lokal. Szed jakis czas waska brukowana uliczka, pki nie napotka znakomicieubranego przechodnia.

    Przepraszam zagadna go uprzejmie szukam biura niejakiego Dru-igora. Przypadkiem nie wie pan, gdzie to jest?

    Wszyscy w Maghu wiedza, gdzie jest przedsiebiorstwo Druigora. Jestem tu obcy. No tak, to wszystko wyjasnia. Druigor ma swj magazyn przy zachodniej

    bramie. Kazdy w okolicy pokaze panu ten budynek.Althalus podziekowa i poszed dalej.Teren w poblizu zachodniej bramy zdominoway podobne do kurnikw ma-

    gazyny. Usuzny przechodzien wskaza Althalusowi ten, ktry naleza do Druigo-ra. Panowa tam wielki ruch. Ludzie wchodzili i wychodzili frontowymi drzwia-mi, w poblizu stay wozy z wypchanymi workami w oczekiwaniu na miejsceprzy rampie adunkowej. Althalus obserwowa przez chwile. Nieustanny strumienwchodzacych i wychodzacych swiadczy o sporym ruchu w interesie, a to zawszedobrze rokuje.

    Althalus mina budynek i wszed do nastepnego, znacznie spokojniejszegomagazynu. Spocony tragarz ciagna wasnie po pododze ciezkie worki i ustawia

    17

  • je pod sciana. Przepraszam rzek zodziej. Do kogo nalezy ten magazyn? Do Garwina, ale teraz go tu nie ma. Ach. . . Szkoda, ze go nie zastaem. Przyjde pzniej.Althalus zawrci do baraku Druigora i przyaczy sie do oczekujacych na

    rozmowe z wascicielem.Kiedy nadesza jego kolej, znalaz sie w obskurnym pokoju, gdzie przy stoliku

    siedzia mezczyzna o twardym spojrzeniu. Tak? zapyta. Widze, ze jest pan bardzo zajetym czowiekiem zagai Althalus, omia-

    tajac wzrokiem pomieszczenie. Owszem, wiec prosze do rzeczy.Althalus zdazy juz dostrzec to, na czym mu zalezao. W kacie pokoju staa

    pekata spizowa kasa ze skomplikowanym zatrzaskiem. Powiedziano mi, ze porzadny z pana gosc, panie Garwin oswiadczy

    najbardziej przypochlebnym tonem, nadal bacznie rozgladajac sie po wnetrzu.

    Zle pan trafi. Nazywam sie Druigor. Przedsiebiorstwo Garwina jest kilkadomw dalej.

    Althalus wyrzuci obie rece w gre. Nie powinienem wierzyc temu pijakowi! Przeciez kiedy mi mwi, ze to

    tutaj, ledwie trzyma sie na nogach. Chyba wrce i dam mu w pysk. Najmocniejprzepraszam, panie Druigor, odpace draniowi za nas obu.

    Chce sie pan widziec z Garwinem w interesach? spyta zaciekawionyDruigor. Moge dac panu lepsze ceny niemal na wszystko.

    Bardzo mi przykro, ale tym razem mam zwiazane rece. Ten idiota, mjbrat, poczyni Garwinowi pewne obietnice i w zaden sposb nie moge sie z nichwykrecic. Bede musia po powrocie zamurowac braciszkowi gebe. A kiedy znwzawitam do Maghu, mozemy odbyc maa pogawedke.

    Bede na pana czeka, panie. . . Kweso rzuci bez zastanowienia Althalus. Nie jest pan czasem krewnym tego handlarza soli z Deiki? To kuzyn mojego ojca, ale od lat z soba nie rozmawiaja. Takie tam rodzinne

    niesnaski. No cz, jest pan zajety, panie Druigor, zatem pozwoli pan, ze pjdezamienic pare sw z owym pijakiem. Potem odszukam pana Garwina i dowiemsie, ile rodzinnych aktyww przeputa mj brat, ten pgwek.

    A wiec do nastepnego razu, tak? Moze pan na mnie liczyc, panie Druigor.Althalus skoni sie lekko i wyszed.

    Byo juz dobrze po pnocy, gdy sforsowa drzwi od strony rampy zaadow-

    18

  • czej. Przez pachnacy zbozem magazyn przemkna cichaczem do pokoju, w kt-rym uprzednio rozmawia z Druigorem. Drzwi byy zamkniete na klucz, ale to niestanowio przeszkody. Znalazszy sie w srodku, szybko skrzesa ognia i zapaliswiece na stoliku. Nastepnie podda starannym ogledzinom zatrzask od wieka ka-sy. Jak zwykle zaprojektowano go tak, by odstraszyc ewentualnych ciekawskich,ale Althalus, ktry zna te konstrukcje, poradzi sobie w kilka minut.

    Kiedy siega do srodka, palce drzay mu z niecierpliwosci.Nie znalaz tam jednak monet. Kasa wypeniona bya po brzegi kawakami

    papieru. Althalus wyja garsc i bacznie im sie przyjrza. Na kazdej kartce widniajakis obrazek, ale zodziej nie widzia w nich zadnego sensu. Rzuci je na podogei wyciagna nastepny plik. Znowu te same obrazki!

    Rozpaczliwie szpera w kasie, ale nie trafi na nic, co przypominaoby pienia-dze.

    To w ogle nie miao sensu! Po co ktos przechowuje bezwartosciowe papierki?Po kwadransie da za wygrana. Przez chwile mia ochote uozyc wszystkie

    papierki w stos i podpalic, ale natychmiast porzuci te mysl. Ogien mgby sierozprzestrzenic, a ponacy magazyn zwrci na siebie uwage. Althalus wymamro-ta pare soczystych przeklenstw i wyszed.

    Przez jakis czas zastanawia sie, czy nie wrcic do tawerny, ktra odwiedzipierwszego dnia. Moze warto zamienic pare sw z tym wakoniem, ktry takbyskotliwie opowiada o zawartosci kasy Druigora? Po namysle jednak zrezy-gnowa. Ciage porazki, jakie przesladoway go tego lata, pozbawiy go resztekcierpliwosci, totez nie mgby dac gowy, czy bedzie w stanie powstrzymac sieod spuszczenia komus omotu. A w jego obecnym stanie ducha doszoby do tego,co pewne kregi nazywaja morderstwem.

    W kwasnym humorze wrci do gospody, w ktrej trzyma konia. Reszte nocyprzesiedzia na zku, popatrujac ze zoscia na pojedynczy papierek z kasy Dru-igora. Cakiem nieze te obrazki. Po co Druigor zamyka je w kasie? Doczekawszysie ranka, Althalus obudzi wasciciela i uregulowa rachunek. Potem siegna dokieszeni.

    Ach rzek wasnie cos sobie przypomniaem. Znalazem to na ulicy.Moze przypadkiem wie pan, co to moze znaczyc?

    Jasne, ze wiem odpar zagadniety. To pieniadze. Pieniadze? Nic nie rozumiem. Pieniadze robi sie ze zota albo srebra, cza-

    sem ostatecznie z miedzi czy mosiadzu. A taki zwyky papier? Przeciez to niemoze byc nic warte!

    Jesli zaniesie to pan do skarbca przy senacie, wypaca panu srebrna monete. Dlaczego? Jest na nim pieczec senatu, dlatego jest wart tyle samo co prawdziwe sre-

    19

  • bro. Nigdy pan nie widzia papierowych pieniedzy?

    Althalus wlk sie do stajni w poczuciu cakowitej kleski. To najgorsze latow jego zyciu. Szczescie opuscio go na dobre, najwyrazniej nie chce, by przeby-wa w tych stronach. W nizinnych miastach znalaz wprost niezmierzone bogac-twa, ale chociaz dosownie wychodzi ze skry, wciaz mu sie wymykay z rak.Wsiadajac na konia, poprawi sie jednak w mysli przeciez poprzedniej nocymia w reku wiecej pieniedzy, niz kiedykolwiek jeszcze zobaczy, ale po prostu jezostawi, bo nie wiedzia, ze to sa pieniadze.

    Nie, zdecydowanie nie ma czego tu szukac. Jego miejsce jest z powrotem nagranicy. Tutaj sprawy zanadto sie pokomplikoway.

    W smetnym nastroju skierowa konia w strone targu, zeby przehandlowac cy-wilizowany strj na taki, ktry bardziej pasuje do przygranicznych rejonw.

    Handlarz go oszuka, ale tego nalezao sie spodziewac. Tutaj biednemu zo-dziejowi nic nie mogo sie powiesc.

    Nie zdziwio go nawet, kiedy po wyjsciu ze sklepu okazao sie, ze ktos ukradmu konia.

  • ROZDZIA 2

    Poczucie kleski sprawio, ze Althalus zachowa sie dosc obcesowo wobecpierwszego czowieka, ktry nastepnej nocy przechodzi koo jego kryjwki. Zo-dziej wynurzy sie z cienia, zapa od tyu zaskoczonego przechodnia za tunike,a potem rabna z caej siy jego gowa o mur. Ofiara zwisaa bezwadnie Althalu-sowi w rekach, co go jeszcze bardziej zdenerwowao, z niejasnych bowiem powo-dw spodziewa sie czegos w rodzaju walki. Wrzuci nieprzytomnego czowiekado rynsztoka i szybko zwina mu sakiewke. Potem nie wiedzac czemu za-wlk ciao w ciemne miejsce i obrabowa je z caego ubrania.

    Wedrujac przez mroczne ulice, doszed do wniosku, ze postapi gupio, cho-ciaz do pewnego stopnia susznie, gdyz w ten sposb wyrazi swa opinie o cywi-lizacji.

    Szed dalej, ale po pewnym czasie absurdalnosc caego zdarzenia z jakiegospowodu poprawia mu humor. Poniewaz wezeek z rzeczami zacza mu przeszka-dzac, wyrzuci go, nie sprawdziwszy nawet, czy cos na niego pasuje.

    Na szczescie bramy miasta byy otwarte, wiec Althalus opusci Maghu, niezawracajac sobie gowy chocby jednym sowem pozegnania. Dzieki peni ksie-zyca mia doskonaa widocznosc i ruszy prosto na pnoc, z kazdym krokiemczujac sie lepiej. Do switu zrobi kilka mil i wkrtce na horyzoncie zamajaczyyosniezone szczyty Arum poyskujace rzowo w swietle wschodzacego sonca.

    Z Maghu do podnza gr by szmat drogi, lecz Althalus nie ustawa w mar-szu. Chcia czym predzej zostawic za soba cywilizacje. Cay pomys wyprawy naniziny okaza sie kompletnie poroniony, i to wcale nie dlatego, ze nie przynis zy-sku; Althalus i tak przepuszcza kazdego miedziaka, jaki wpad mu w rece. Tym,co bolao go najwiecej, by kompletny rozbrat z wasnym szczesciem. Bo tylkoszczescie sie liczy, pieniadze nic nie znacza.

    U schyku lata znalaz sie wreszcie na pogrzu i w pewne zociste popoudniezatrzyma sie w obskurnej przydroznej gospodzie, bynajmniej nie z powodu wiel-kiego pragnienia, tylko z potrzeby rozmowy z ludzmi, ktrych mg zrozumiec.

    Nie uwierzybys, jaki z niego tuscioch mwi niezle wstawiony gosc dowasciciela. Jasne, ze stac go na dobre zarcie, przeciez trzyma w swym skarbcupoowe bogactw Arum.

    21

  • Zodziej natychmiast nadstawi uszu. Usadowi sie blisko pijaka, w nadziei zeusyszy wiecej.

    Szynkarz przyjrza mu sie badawczo. Co zamawiasz, askawco? Mid rzek Althalus, ktry od miesiecy nie mia w ustach ulubionego

    trunku, gdyz mieszkancy nizin nie potrafili go sycic. Juz sie robi odpar szynkarz, wracajac za brudny bar. Nie chciaem wam przeszkadzac zwrci sie Althalus do zawianego

    goscia. Bez urazy. Wasnie opowiadaem Arekowi o pewnym bogatym wodzu kla-

    nu na pnocy. Ma w swym forcie tyle monet, ze nie sposb ich nawet zliczyc, botakiej liczby jeszcze nie wynaleziono.

    Gosc mia czerwona twarz i fioletowy nos zdeklarowanego pijaka, lecz Altha-lusa nie interesowa w tej chwili kolor jego geby, tylko tunika ze skry wilka. Ten,kto ja szy, z niewiadomych powodw zostawi uszy, ktre zdobiy teraz kaptur.Althalus uzna, ze wyglada to wprost przepieknie.

    Jak ma na imie w wdz, bo nie dosyszaem? spyta. Gosti Pasibrzuch. Prawdopodobnie dlatego, ze jedynym cwiczeniem, jakie

    praktykuje, jest poruszanie szczekami. Je bez przerwy, od rana do wieczora. Mwies, zdaje sie, ze go na to stac.Pijak zacza rozwodzic sie szeroko na temat majatku grubasa, Althalus zas

    udawa wielkie zainteresowanie, pilnujac zarazem, by w kielichu rozmwcy niepokazao sie dno. Nim zaszo sonce, facet by zalany w trupa, a przy krzesleAlthalusa widniaa spora kauza miodu.

    W gospodzie pojawili sie tymczasem inni goscie i w miare zapadania ciemno-sci robio sie coraz gosniej.

    Nie wiem, jak tam z toba, przyjacielu rzek przymilnie Althalus aledo mnie cay ten mid zaczyna juz gadac. Moze bysmy poszli rzucic okiem nagwiazdy?

    Pijak zamruga metnymi oczkami. To do-dos-konay pomys wybekota. Mj mid podpowiada mi

    sowo w sowo to samo.Ruszyli zgodnie do wyjscia, przy czym Althalus musia prowadzic nowego

    znajomego pod ramie. Ostroznie, przyjacielu. . . O, tu bedzie w sam raz mwi, wskazujac

    pobliska kepe sosen.Pijak mrukna cos na znak zgody i saniajac sie na nogach, postapi kilka kro-

    kw. Potem przystana, dyszac ciezko, i opar sie o drzewo. Gowa opada mu napiersi.

    Troche mnie zamroczyo wymamrota.Althalus wyciagna zza pasa krtki miecz i chwyci go za ostrze.

    22

  • Przyjacielu. . .Pijak podnis ku niemu twarz. Mia gupia mine i metne oczy. He?Dosta cios w czoo ciezka rekojescia z brazu. Odbi sie od drzewa i pad

    twarza na ziemie, inkasujac jeszcze jeden cios, tym razem w potylice. Althalusuklak i potrzasna nim lekko, ale odpowiedziao mu tylko chrapanie.

    No, gotw mrukna do siebie.Odozy miecz i zabra sie do pracy. Zdja ofierze wilczure i siegna po sakiew-

    ke. Nie bya specjalnie ciezka, za to buty prezentoway sie niezgorzej. Po dugiejpieszej wedrwce obuwie niemal mu sie rozpado, wiec zmiana bardzo sie przy-daa. Wyciagna tez pijakowi zza pasa prawie nowy sztylet, czyli w sumie aferaokazaa sie dosc opacalna. Zawlk nieprzytomnego pijaka w ciemne miejsce,a sam wozy nowa tunike i buty.

    I tyle z tych niezmierzonych bogactw westchna, przygladajac sie z za-lem swej ofierze. Cz, przyjdzie znowu krasc achy i buty. . . Wzruszyramionami. Ale skoro moje szczescie tak sobie zyczy, moge sie i tym zadowo-lic.

    Machna reka chrapiacemu pijakowi i odszed, wprawdzie nie w euforii, aleprzynajmniej w znacznie lepszym humorze niz na nizinach.

    Od razu ruszy w dalsza droge, gdyz chcia znalezc sie na ziemiach innegoklanu, zanim poprzedni wasciciel tuniki oprzytomnieje. Jeszcze przed poudniemuzna, ze moze juz bezpiecznie zatrzymac sie w wiejskiej oberzy, by uczcic ewi-dentna odmiane losu. Tunika z wilczymi uszami nie dawaa sie wprawdzie porw-nac z nierozpoznanym bogactwem w kasie Druigora, jednak by to jakis poczatek.

    Wasnie w tej oberzy usysza po raz drugi o Gostim Pasibrzuchu. To i owo o nim juz mi sie obio o uszy oswiadczy zgromadzonym

    obibokom. Ale wciaz nie moge pojac, dlaczego przywdca klanu pozwala sietak nazywac.

    Bo go nie znasz odpar ktos. To prawda, ze wiekszosc wodzw mo-gaby sie czuc urazona, ale Gosti jest bardzo dumny ze swego brzuszyska. Czestosam gosno sie smieje, ze przez cae lata nie widzi wasnych stp.

    Powiadaja, ze jest bogaty zagadna Althalus, kierujac rozmowe na naj-bardziej interesujacy dla siebie temat.

    O tak, to prawda potwierdzi inny gosc. Czyzby jego klan trafi na zye zota? Tak jakby. Kiedy wskutek niesnasek klanowych zgina jego ojciec, Gosti

    zosta przywdca, mimo ze wiekszosc czonkw nie miaa o nim zbyt wysokie-go mniemania, gwnie z powodu tej tuszy. Znam zreszta jego kuzyna, niejakiegoGalbaka, ktry ma posture niedzwiedzia i jest grozniejszy niz waz. Gosti postano-wi wybudowac most nad rzeka, uzna bowiem, ze to uatwi mu droge na spotkania

    23

  • z innymi przywdcami klanw. Most jest wprawdzie dosc kiepski i tak rozkleko-tany, ze strach nim przechodzic, ale co z tego? Rzeki nie da sie pokonac w brd,bo nurt jest tak bystry, ze nim sie obejrzysz, wyrzuci twego trupa p mili dalej,a poniewaz nastepne przeprawy oddalone sa o piec dni zmudnej drogi w kaz-dym kierunku, ten rupiec jest wart tyle co zya zota. Strzeze go kuzyn Gostiegoi zdziera za przejscie jak za zboze. Nikt przy zdrowych zmysach nie odwazy musie sprzeciwic i w taki to sposb Gosti sciaga do swego fortu pieniadz z caegoArum.

    Ciekawe mrukna Althalus. Baaardzo ciekawe.Kazdy teren wymaga odrebnego podejscia. Tutaj, w grach, standardowy plan

    ataku polega na wkradaniu sie w aski moznych i bogatych za pomoca zabawnychhistoryjek i bezczelnych zartw. Sposb ten jednak na pewno by nie podziaaw zatoczonych miastach na nizinach, gdzie zarty i smiech uznawano za sprzecznez prawem.

    Althalus wiedzia, ze historyjki, jakie opowiadano sobie po gospodach, byyz reguy wyolbrzymione, ale te o bogactwie Gostiego sugeroway, ze grubas maw swym forcie przynajmniej tyle pieniedzy, by warto byo podjac trud podrzy.Na miejscu sie okaze, co dalej.

    Idac wciaz na pnoc, ku wyzszym partiom gr Arum, sysza od czasu doczasu z tyu cos w rodzaju skowytu. Nie potrafi od razu okreslic, jakie zwierzerobi tyle haasu, bo znajdowao sie dostatecznie daleko. Noca jednak zdarzao sie,ze gos dobiega z blizszej odlegosci, i Althalus czu lekki niepokj.

    Kiedy dotar do owego chwiejnego mostu, zatrzyma go krzepki poborca my-ta. Niechlujnie odziany, na ramionach mia wytatuowane znaki klanu Gostiego.Althalus omal sie nie zakrztusi, kiedy usysza cene za przejscie, ale potraktowato jak inwestycje i zapaci.

    Fajny masz kubraczek, przyjacielu zauwazy poborca, spogladajacz pewna zazdroscia na wilcza tunike.

    Dobrze chroni od zimna odpar Althalus niedbale. Gdziezes to zdoby? W Hule. Przypadkiem spotkaem na drodze wilka. Juz mia mi skoczyc do

    garda i zrobic sobie ze mnie kolacje, ale widzisz, chociaz w zasadzie lubie wilki,bo tak pieknie spiewaja, nie lubie ich na tyle, by dac sie zjesc. Zwaszcza gdy mamstanowic gwne danie. Na szczescie miaem przy sobie kosci, wiec namwiemwilka na partyjke. W koncu to lepsze niz tarzanie sie po ziemi i krwawa jatka.Ustalilismy stawke i zaczelismy gre.

    Jaka to bya stawka? To oczywiste: mj trup przeciw jego skrze.Poborca parskna smiechem. Althalus rozwija dalej swa historie: Tak sie skada, ze jestem najlepszym graczem na swiecie. Gralismy mo-

    imi koscmi, a swego czasu wozyem wiele staran, zeby je nalezycie wycwiczyc.

    24

  • Teraz robia dokadnie to, czego od nich oczekuje. Krtko mwiac, wilk mia zapasse i dlatego ja nosze jego skre, on zas trzesie sie z zimna w lesie Hule, bozosta zupenie goy.

    Poborca rechota na cae gardo. Widziaes kiedy goego wilka z gesia skrka? spyta Althalus, przybiera-

    jac wspczujacy wyraz twarzy. Cz za zaosny widok! Byo mi go serdeczniezal, ale mimo wszystko zakad to zakad, a wilk przegra. Postapibym nieetycz-nie, gdybym odda mu skre, mam racje?

    Poborca dosownie wy ze smiechu. Tak, tak, byo mi naprawde zal biedaka, moze tez czuem sie nieco winny.

    Wiesz co, przyjacielu, bede z toba szczery. Tak naprawde to ja go oszukiwaem.I wasnie dlatego pozwoliem mu zachowac ogon. Z czystej uczciwosci.

    Ach, cz za niezwyka historia! rechota poborca, klepiac Althalusa poplecach. Gosti musi to usyszec!

    I upar sie, ze sam przeprowadzi Althalusa przez rozklekotany most i zanie-dbana wioske do grujacego nad spieniona rzeka drewnianego fortu.

    Weszli do zadymionej sali. Althalus odwiedzi swego czasu wiele klanowychsiedzib w grach Arum, wiec nie dziwio go relatywne podejscie do kwestii po-rzadku, ale sala Gostiego wyniosa niechlujstwo na wyzyny godne dziea sztu-ki. Jak w wiekszosci takich pomieszczen, w samym srodku znajdowa sie doekna palenisko. Brudna podoge pokrywao sitowie, niezmieniane od co najmniejdziesieciu lat. W katach gniy kosci i inne odpadki, tu i tam drzemay psy i swi-nie. Althalus jeszcze nigdy nie widzia, zeby swinie traktowano na rwni z do-mowymi ulubiencami. Z przodu sali sta st z surowych, nieoheblowanych de-sek, przy nim zas siedzia najgrubszy mezczyzna, jakiego Althalus kiedykolwiekwidzia, i obiema rekami wpycha sobie do ust jedzenie. Nietrudno byo go zi-dentyfikowac, bo tez Gosti uczciwie zasuzy na swoje przezwisko. Mia mae,swinskie oczka, a dolna warga wisiaa mu az do podbrdka. Pozywia sie wasnieupieczona w caosci wieprzowa noga, od ktrej odrywa palcami wielkie kawa-y. Tuz za nim sta poteznie zbudowany mezczyzna o twardym, nieprzyjaznymspojrzeniu.

    Czyzbysmy przeszkodzili w obiedzie? mrukna Althalus do swego prze-wodnika.

    Wytatuowany tylko sie zasmia. Niezupenie. Z Gostim nigdy nie wiadomo, jaki posiek akurat spozywa,

    bo jeden nastepuje tuz po drugim. Gosti, uwazasz, je przez cay czas. Wprawdzienigdy tego nie widziaem, ale niektrzy przysiegaja, ze je nawet podczas snu.Chodz, przedstawie cie i jemu, i jego kuzynowi Galbakowi.

    Podeszli obaj do stou. Hej, Gosti! zawoa wytatuowany, prbujac zwrcic uwage gospodarza.

    To jest Althalus. Niech ci opowie, skad ma te piekna tunike z wilczymi uszami.

    25

  • Dobra hukna Gosti grzmiacym basem, upijajac yk miodu z rogu i zer-kajac z ukosa na przybysza. Nie masz chyba nic przeciwko temu, ze bede przytym jad?

    Alez skad. Przeciez widze, ze masz godowa plamke pod paznokciem le-wego kciuka. Na pewno nie chciabym, zebys zacza sie kurczyc na moich oczach.

    Gosti zamruga, po czym rykna smiechem, opluwajac cay st wieprzowymtuszczem. Galbakowi jednak nawet nie drgney usta.

    Althalus rozdmucha historyjke o partii kosci z wilkiem do rozmiarw epopei.Nim zapada noc, siedzia jak przyrosniety na krzesle obok tusciocha, przedtemjednak powtarza liczne wersje opowiesci, ku uciesze wielu odzianych w futramezczyzn, ktrzy pojawiali sie w sali. Wymysli tez na poczekaniu kilka innychhistoryjek, budzacych takie same salwy wesoosci. Ale choc nie ustawa w wysi-kach, nie udao mu sie wywoac chocby cienia usmiechu na ustach olbrzymiegoGalbaka.

    Caa zime spedzi, jedzac i pijac przy stole Gostiego, a poniewaz wymyslacoraz to nowe anegdotki, od ktrych brzuszysko jego gospodarza trzeso sie zesmiechu, traktowano go z wylewna serdecznoscia. Wtracane niekiedy historyjkisamego Gostiego wyraznie nudziy jego rodakw, gdyz ograniczay sie do prze-chwaek, ile to zota trzyma w swym sejfie. Czonkowie klanu znali je juz chybana pamiec, lecz Althalus uwaza, ze sa wrecz fascynujace.

    Zima dugo nie dawaa za wygrana, ale wreszcie nadesza wiosna, a do tegoczasu Althalus zna juz kazdy kat siedziby Pasibrzucha.

    Odnalezienie skarbca nie nastreczao trudnosci, gdyz by pilnie strzezony.W drugim koncu korytarza, tego samego, przy ktrym znajdowaa sie sala jadalna,trzy schodki prowadziy do ciezkich drzwi. Masywna zasuwa z brazu sugerowaa,ze w srodku sa prawdziwe skarby.

    Althalus zauwazy, ze nocna zmiana nie traktuje swych obowiazkw zbyt se-rio. Do pnocy wszyscy straznicy zwykle smacznie spali, co nie powinno budziczdziwienia po licznych dzbanach mocnego miodu.

    Pozostawao juz tylko czekac, az snieg stopnieje, i dbac o dobre stosunki za-rwno z samym Gostim, jak i z jego ponurym kuzynem. Jesli wszystko pjdziegadko, trzeba bedzie sie spieszyc z ucieczka. Galbak mia bardzo dugie nogi,wiec gdyby zodziej ugrzaz po drodze w sniegu, olbrzym z atwoscia by go do-goni.

    Althalus zacza teraz czesto wychodzic na dziedziniec, zeby sprawdzic, czynie nadciaga wiosenna odwilz. Kiedy ostatnia plama sniegu zniknea z pobliskiejprzeeczy, uzna, ze i na niego przysza pora.

    Skarbiec Gostiego okaza sie wcale nie tak trudny do sforsowania, jak spo-dziewa sie jego wasciciel. Pewnej nocy, kiedy ogien w gwnej sali wypali siedo cna, a Gosti i jego krewniacy chrapali po katach w pijackim zamroczeniu,Althalus przemkna sie obok spiacych straznikw, otworzy prosta zasuwe i wsli-

    26

  • zgna sie do srodka, zeby dokonac czesciowego transferu prawa wasnosci. Statam prymitywny st i mocna awka, w kacie zas leza stos skrzanych workw,ktre wygladay na ciezkie. Althalus wzia jeden z nich i usiad przy stole, zebypoliczyc swj nowo zdobyty majatek.

    Worek wielkosci ludzkiej gowy by zawiazany dosc luzno. Althalus niecier-pliwie siegna do srodka i wyciagna garsc monet.

    Kiedy im sie przyjrza, serce mu zamaro. Wszystkie byy miedziane! Siegnaraz jeszcze i tym razem znalazo sie kilka ztych krazkw, ale mosieznych, niezotych. Wysypa na st caa zawartosc worka. . . Ani sladu zota!

    Podnis pochodnie i oswietli wszystkie katy moze zoto trzymane jestoddzielnie? Ale nie, stos by tylko jeden. Althalus oprzni dwa nastepne wor-ki. Teraz cay st zasypany by miedzia, w ktrej przebyskiwao gdzieniegdzietroche mosiadzu.

    Drzacymi palcami otwiera kolejne worki, lecz nie znalaz ani jednej zotejmonety. Wiec Gosti go oszuka! Podobnie zreszta jak wszystkich mieszkancwArum.

    Althalus zacza klac. Caa zime zmarnowa, towarzyszac tusciochowi przyjedzeniu! Co gorsza, uwierzy w jego garstwa. Przez chwile go kusio, by wrcicdo sali i rozpatac Gostiemu brzuch sztyletem. Opanowa sie, usiad przy stolei zacza wyawiac mosiezne krazki ze stosu miedzianych monet. Wiedzia, ze nieznajdzie ich tyle, by zrekompensowac sobie strate czasu, ale lepsze to niz nic.

    Kiedy wyuska juz cay mosiadz, wsta, przechyli st i pogardliwie zsypareszte monet na podoge. Wscieky na cay swiat, opusci skarbiec.

    Przeszedszy przez sale, wydosta sie na zabocony dziedziniec, a stamtad naulice. Wedrujac przez zapuszczona wioske, kla ile wlezie wasna naiwnosc. Dla-czego nie zajrza przedtem do skarbca i nie sprawdzi, czy grubas mwi prawde?Jak mg popenic taki bad?

    Fortuna, ta najbardziej zmienna z bogin, raz jeszcze go wykoowaa. Szczesciewcale sie nie odmienio.

    Mimo gorzkiego rozczarowania razno maszerowa naprzd. Nie zostawiskarbca Gostiego w porzadku i tylko patrzec, jak grubas sie zorientuje, ze gookradzione. Wprawdzie niewielki ten up, jednak lepiej przekroczyc granice te-rytorium klanu tak bedzie bezpieczniej. Galbak nie wyglada na faceta, ktrywzrusza ramionami, gdy mu sie nadepnie na odcisk, i Althalus zdecydowanie wo-la zejsc mu z drogi.

    Po kilku dniach uciazliwej wedrwki uzna, ze moze juz sobie pozwolic nauczciwy posiek w oberzy. Jak wszyscy na pograniczu nosi proce i posugiwasie nia z wielka zrecznoscia. Mg atwo trafic krlika czy wiewirke, ale tymrazem mia chec na cos porzadnego.

    By juz przy wejsciu do obskurnej gospody, kiedy dobieg go strzep rozmowy: . . . tunika z wilczej skry z uszami.

    27

  • Cofna sie szybko, ale sucha dalej. Gosti Pasibrzuch mao nie pek ze zosci ciagna ten sam gos. Wy-

    chodzi, ze ten Althalus jad u niego przez caa zime, pi jego mid, a potemz wdziecznosci wama sie do skarbca i zwina dwa worki zota.

    Bezczelnosc! Mwies, ze jak ten zodziej wyglada? Podobno jest sredniego wzrostu i ma czarna brode. Rysopis pasuje do poo-

    wy mieszkancw Arum, ale facet wpadnie przez owa wilczure. Kuzyn Gostiego,Galbak, daje olbrzymia nagrode za jego gowe, chociaz jak dla mnie, moze ja so-bie schowac. Co innego dwa worki zota. . . Dlatego wasnie wysledze zodzieja,wspomnisz moje sowa. Zamierzam go przedstawic koncowi mej wczni i nawetnie bede sie trudzi odsyaniem jego gowy Galbakowi. Z gospody dobieg cy-niczny smiech. Nie jestem specjalnie chciwy. Dwa worki zota zupenie mniezadowola.

    Althalus stana pod sciana, klnac z cicha. Najbardziej dopieka mu ironia lo-su. Gosti rozpaczliwie pragna, by wszyscy w Arum wierzyli w jego bogactwo,a absurdalnie wysoka nagroda miaa tylko potwierdzic owe przechwaki. Gosti,wciaz jedzac obiema rekami, prawdopodobnie zasmiewa sie teraz do ez. Altha-lus zas, ktry ukrad nie wiecej niz garsc mosieznych monet, musi uciekac co siw nogach. Gosti zyska sawe, a Althalus cene na swoja gowe. Depcze mu terazpo pietach zarwno sam Galbak, jak i kazdy mieszkaniec Arum.

    Oczywiscie bedzie musia pozbyc sie swej wspaniaej tuniki to naprawdebolesny cios. Wrci do drzwi i zajrza do srodka, chcac zidentyfikowac czowie-ka, ktry dopiero co go opisa. Wprawdzie Gosti jest wszystkiemu winien, aleponiewaz nie ma go pod reka, zastapi go w gadatliwy gosc.

    Althalus wry sobie w pamiec rysy wroga, po czym zaczai sie na niego zarazza wioska.

    Zmierzch juz zapada nad grami Arum, kiedy gosc wynurzy sie wreszciez gospody i chwiejnym krokiem ruszy w strone gwnej drogi, pogwizdujac z ci-cha. Mia przy sobie krtka wcznie z szerokim ostrzem.

    Gwizdanie ucicho nagle, bo Althalus powali go na ziemie, potem zawlknieprzytomnego w krzaki i odwrci twarza do gry.

    Chyba szukaes mnie, przyjacielu rzek z ironicznym usmiechem. Chciaes moze cos przedyskutowac?

    Zerwa ze swego niedoszego mordercy dziana kapote i nie bez zalu narzu-ci mu na twarz wilcza tunike. Przebra sie w jego achy, zabierajac przy okazjisakiewke i wcznie, po czym ruszy w dalsza droge.

    Nie mia wysokiego mniemania o obrabowanym. By swiecie przekonany, zetaki gupiec nie omieszka nosic wilczury i dzieki temu skutecznie zmaci wode.Poniewaz w rysopisie wspominano o czarnej brodzie, Althalus zaraz po wscho-dzie sonca zatrzyma sie przy lesnym jeziorku i z blem serca zgoli sztyletemzarost.

    28

  • Po tym zabiegu uzna, ze roztropniej bedzie kontynuowac wedrwke na p-noc raczej grania niz kanionami. Wprawdzie nie zwrci na siebie uwagi tych,ktrzy szukaja czowieka w wilczej tunice i z czarna broda, ale zima przez dwrGostiego przewineo sie tyle gosci, ze czesc z nich z pewnoscia bierze udziaw poscigu i potrafi go rozpoznac. A jesli nawet nie oni, to Galbak. Althalus znadobrze Arum i wiedzia, ze poscig ograniczy sie do kanionw, gdyz wspinaczkana gran jest ogromnie trudna, poza tym na szczytach prawie nie ma gospod, gdziemozna by sie wzmocnic i odpoczac. Prawdziwi Arumczycy nie oddalaja sie nawiecej niz mile od najblizszej gospody.

    Pia sie wiec pod gre, ale wciaz nie mg sie wyzbyc rozgoryczenia. Oczy-wiscie nie ma mowy, by da sie zapac, jest na to za sprytny. Dreczya go swiado-mosc, ze swa ucieczka potwierdzi tylko przechwaki Gostiego: oto najchytrzejszyzodziej swiata podejmuje uciazliwa podrz do Arum specjalnie po to, aby okrascich najwiekszego bogacza. Althalus pomysla z zalem, ze pech jakos nie chce sieod niego odczepic.

    Na grani lezay jeszcze resztki sniegu i trzeba byo zwolnic kroku, mimo toAlthalus nie ustawa w marszu. Poniewaz rzadko kiedy udawao sie cos upolowac,musia nieraz obywac sie po kilka dni bez jedzenia.

    Z nosem na kwinte brna uparcie na pnoc, kiedy znw dobieg go w dziwnyskowyt, ktry sysza jesienia w drodze do Gostiego. Najwyrazniej cos czaio siew poblizu. Zacza sie zastanawiac, czy czasem nie jest sledzony. Cokolwiek tobyo, robio za duzo haasu. Jekliwe wrzaski, spotegowane przez grskie echo,porzadnie dziaay mu na nerwy.

    By pewien, ze to nie wilk. Wilki wedruja stadami, a to stworzenie byo sa-motnikiem. W jego gosie dzwieczao cos w rodzaju rozpaczy. Moze ten gatunekma teraz pore godw, a zaosne, guche jeki stanowia sygna, ze zwierze na gwatpotrzebuje towarzyszki. Althalus jednak zdecydowanie wola, by szukao jej w in-nych stronach.

  • ROZDZIA 3

    Althalus ze smutkiem w sercu kontynuowa mozolny marsz grania Arum.Oczywiscie juz przedtem zdarzay mu sie wpadki, nikt nie wygrywa za kazdymrazem, lecz dawniej szczescie nie dawao dugo czekac na swj powrt, a teraz. . .Wszystko, czego sie dotkna, konczyo sie kleska. Szczescie nie tylko go opusci-o, ale wrecz mu szkodzi, udaremniajac kazde zamierzenie. Czy zrobi cos, cozmienio miosc w nienawisc? Ta ponura mysl go przesladowaa, nawet kiedy juzschodzi z gr w geste lasy Hule.

    Hule to miejsce w sam raz dla ofiar przerznych nieporozumien z sasiednichkrain. Usuzni ludzie, ktrzy chcieli tylko zapewnic twemu koniowi troche ru-chu albo zabrali czyjes srebrne monety, zeby je porzadnie wypolerowac, za-wsze znajdowali w Hule azyl. Nie byo tam nic, co przypominaoby choc trochejakis rzad czy prawo, a gdzie brakuje prawa, nie ma tez takich, co je amia.

    Althalus dotar do Hule w bardzo podym nastroju. Czu ogromna potrzebetowarzystwa ludzi swego pokroju, wobec ktrych mgby sobie pozwolic na ab-solutna szczerosc, wiec szybkim krokiem zmierza przez las prosto do obozowiskaniejakiego Nabjora. Czowiek ten syci dobry mid i sprzedawa go za godziwacene. Mia tez na podoredziu kilka modych, pulchnych dziewek i chetnie udo-stepnia je samotnym, spragnionym pociechy wedrowcom.

    O przepastnych lasach Hule krazya po cichu pewna pogoska. Mwiono, zedrzewa owej pnocnej krainy sa olbrzymami, a podrzny moze caymi dniamiwedrowac pod ich niezmierzonym sklepieniem, nie ogladajac sonca. Warstwaigliwia tworzy na ziemi gruby, wilgotny dywan tumiacy wszelkie kroki. W Hulenie ma zadnych przetartych szlakw, gdyz z drzew ustawicznie sypia sie igy,zacierajac zarwno ludzkie, jak zwierzece slady.

    Obz Nabjora leza na maej polance, u brzegu strumyczka szemrzacego we-soo wsrd brunatnych ska. Althalus musia zachowac pewna ostroznosc; czo-wiek, ktry podobno dzwiga dwa worki zota, nie pcha sie przeciez tak od razuna widok publiczny. Zanim podszed blizej, obserwowa przez jakis czas obzzza zwalonego drzewa. Dopiero kiedy sie upewni, ze w poblizu nie ma nikogoz Arum, podnis sie i wyszed z cienia.

    Hej ho, Nabjorze! zawoa. To ja, Althalus. Nie denerwuj sie, nad-

    30

  • chodze!Gospodarz tego obozowiska zawsze mia pod reka ciezki topr z brazu, ktry

    suzy mu do utrzymywania porzadku i pomaga w dyskusjach ze zbyt ciekawymiintruzami, wiec niespodzianki nie byy wskazane.

    Witaj, Althalusie zagrzmia Nabjor. Juz myslaem, ze Equerosi alboTreboreanie powiesili cie na jakims drzewie.

    Nie, nie. Jakos trzymam sie ziemi, chociaz wiele nie brakowao. Czy twjmid juz dojrza? Bo ostatnio by zdziebko nieustay.

    Sam sprbuj. Ostatnia partia jest cakiem, cakiem.Althalus wszed na polane i przyjrza sie staremu przyjacielowi. Nabjor by

    krzepkim chopem o brazowych wosach i brodzie. Mia wielki, bulwiasty nochal,chytre oczka i nosi tunike z baraniej skry kudami na wierzch. Robi doskonaeinteresy na sprzedazy miodu i udostepnianiu dziewek. Kupowa tez rzne rzeczy,nie stawiajac zbednych pytan ciezko pracujacym zodziejom.

    Uscisneli sobie rece. Siadaj, przyjacielu zaprasza Nabjor. Zaraz przyniose miodek i opo-

    wiesz mi o cudach cywilizacji.Kiedy nalewa do glinianych kubkw spieniony trunek, Althalus przysiad na

    balu przy ognisku, na ktrym skwiercza udziec lesnego bizona. Jak ci tam poszo? spyta Nabjor, wreczajac mu kubek. Parszywie. Az tak zle? zdziwi sie gospodarz, zajmujac miejsce po drugiej stronie

    ognia. A nawet gorzej. Nie sadze, by ktos zna sowo, ktre mogoby odmalowac

    stan rzeczy. Rzeczywiscie uda ci sie ten mid. Wiedziaem, ze bedzie ci smakowa. Wciaz masz te same ceny? Nie martw sie dzis o cene. To przyjacielski poczestunek.Althalus podnis kubek. Za przyjazn! zawoa, upijajac spory yk. W caej cywilizacji nikt nie

    robi miodu. W gospodach podaja tylko kwasne winsko.Nabjor pokreci gowa z niedowierzaniem. I to ma byc cywilizacja? Jak tam interesy? zmieni temat Althalus. Nie najgorzej. To miejsce zaczyna nabierac rozgosu. Prawie wszyscy

    w Hule wiedza, ze nigdzie nie ma takiego miodu po rozsadnej cenie jak u Na-bjora. Jesli kto zyczy sobie towarzystwa pieknej pani, takze je tu znajdzie. A gdy-by przypadkiem mia przy sobie jakis cenny przedmiot i chcia go upynnic bezkrepujacych pytan, chetnie podejme dyskusje.

    Niezle sie zabawisz i umrzesz bogaty, Nabjorze.

    31

  • Jesli nie masz nic przeciwko temu, wolabym bogato zyc. No dobra, zyjetu na odludziu, wiec opowiadaj, co sychac na nizinach. Nie widziaem cie ponadrok, wiec pewnie masz co opowiadac.

    Lepiej zbierz siy, Nabjorze ostrzeg go Althalus. To nie bedzie przy-jemna historia.

    Po czym opisa mu swe przygody w Equero, Treborei i Perquaine, co zabraomu sporo czasu.

    Straszne! rzek Nabjor. Czy absolutnie nic ci sie nie powiodo? Nie. Doszo do tego, ze musiaem stuknac w eb goscia wychodzacego

    z oberzy, by miec na nastepny posiek. Szczescie sie na mnie wypieo, przyjacielu.Od ptora roku wszystko, czego sie dotkne, obraca sie przeciw mnie. Z poczatkumyslaem, ze po prostu szczescie nie poszo ze mna na niziny, ale w Arum takzenie byo lepiej.

    I opowiedzia, co go spotkao na dworze Gostiego. Faktycznie masz problem zauwazy Nabjor. A przeciez wasnie

    szczescie przynioso ci taka sawe. Pomysl, w jaki sposb znw je przeciagnacna swoja strone.

    O niczym innym nie marze, ale nie mam pojecia, jak tego dokonac. Dotadzawsze los mi sprzyja bez zadnych wysikw z mojej strony. Gdyby szczesciemiao gdzies swiatynie, ukradbym koza i zozybym go w ofierze na otarzu,chociaz przy moim obecnym pechu zwierzak by mnie skopa, zanim poderzna-bym mu gardo.

    Ach, rozchmurz sie, Althalusie! Przeciez musi ci sie w koncu odmienic nalepsze.

    Tez mam taka nadzieje. Bo gorzej juz byc nie moze.I w tym momencie Althalus znowu usysza zza drzew w tyle w rozpaczliwy

    skowyt. Nie wiesz, co to moze byc za zwierze? spyta.Nabjor przechyli gowe i zacza pilnie suchac. Nie jestem pewien. Moze niedzwiedz? Nie, nie przypuszczam. Niedzwiedzie nie wyja tak, krazac w kko po lesie.

    A ta bestia nie przestaje za mna wyc od Arum. Moze syszaa kamstwa Gostiego i teraz czyha na twoje zoto? Bardzo smieszne mrukna z sarkazmem Althalus.Nabjor usmiechna sie z przymusem. Potem zabra oba kubki i napeni je

    ponownie. Masz powiedzia, wracajac do ognia. Zalej robaka i nie przejmuj sie

    zwierzetami. One boja sie ognia, wiec cokolwiek wyje za drzewami, na pewno tunie przyjdzie.

    Wypili jeszcze pare kubkw. Zodziej zauwazy, ze po obozie kreci sie nowadziewka o figlarnych oczach i prowokacyjnych ruchach. Uzna, ze warto poznac

    32

  • ja nieco blizej, bo bardzo teraz potrzebowa towarzystwa.Zosta wiec u Nabjora na jakis czas, by nacieszyc sie oferowanymi tu roz-

    rywkami. Miodu byo, ile dusza zapragnie, na roznie zawsze obraca sie udziecz lesnego bizona, na wypadek gdyby kogo morzy gd, a dziewoja o figlarnychoczach okazaa sie nadzwyczaj utalentowana. Poza tym od czasu do czasu poja-wiali sie inni zodzieje z reguy starzy znajomi wiec wszyscy razem spedzalirozkoszne godziny przy napitku, pogawedkach i towarzyskich partyjkach kosci.Po zeszorocznych porazkach Althalus naprawde by spragniony odrobiny relak-su. Musia koniecznie ukoic jakos nerwy i odzyskac dobry humor. Jego wkademdo puli zawsze byway dowcipy i anegdotki, a ponurakom zarty na og kiepskowychodza.

    Skromny zasb miedzianych monet powoli sie konczy, sakiewka stawaa siecoraz lzejsza i Althalus z zalem mysla, ze nalezy wziac sie do roboty.

    I oto pod koniec lata, w pewien wietrzny dzien, kiedy rozpedzone chmurycoraz to przysaniay sonce, w obozie Nabjora pojawi sie podrzny o gebokoosadzonych oczach i czarnych ulizanych wosach, na kudatym szarym koniu. Ze-skoczy z wytartego sioda i podszed do ognia, by ogrzac sobie rece.

    Miodu! warkna. Nie znam cie, przyjacielu rzek podejrzliwie Nabjor, przebierajac zna-

    czaco palcami po swym toporze. Najpierw musze zobaczyc pieniadze.Obcemu stwardnia wzrok. Bez sowa potrzasna ciezkim skrzanym miesz-

    kiem.Althalus przyglada mu sie z ukosa. Przybysz nosi na gowie cos w rodza-

    ju hemu, siegajacego mu z tyu az po ramiona. Na czarnym skrzanym kubrakumia przyszyte grube plakietki z brazu, a caa postac okrywa dugi czarny paszczz kapturem. Althalusowi zaswieciy sie oczy. Paszcz na pewno pasowaby na nie-go, szczeglnie gdyby obcy wypi za duzo miodu i potem zasna. . . Mia zresztajeszcze za pasem ciezki miecz i waski sztylet.

    Rysy przybysza sprawiay dziwne, archaiczne wrazenie; twarz wydawaa siejak z gruba ciosana. Althalus jednak nie zwraca wiekszej uwagi na twarz, intere-sowa go raczej ewentualny tatuaz klanu z Arum, gdyz w tym akurat czasie wolanie spotykac na swej drodze zadnych Arumczykw. Ale obcy nie mia wytatu-owanych rak, wiec zodziej odetchna z ulga.

    Czarnowosy przybysz siedzia samotnie na balu po przeciwnej stronie pale-niska i przyglada sie Althalusowi badawczo. Moze z powodu jakiejs gry swia-ta tanczace pomienie odbijay sie w jego oczach, co zodzieja wytracao niecoz rwnowagi. Nie co dzien spotyka sie czowieka o tak ognistym spojrzeniu.

    Widze, ze wreszcie cie znalazem odezwa sie przybysz gosem o dziw-nym akcencie.

    Wyraznie nie zwyk owijac niczego w bawene.

    33

  • Szukaes mnie? spyta Althalus, starajac sie, by zabrzmiao to jak naj-spokojniej; w koncu na jego gowe wyznaczono w Arum nagrode, a rozmawiaz czowiekiem uzbrojonym po zeby.

    Przesuna swj miecz tak, by rekojesc miec tuz przy doni. Od jakiegos czasu odpar przybysz. Namierzyem cie jeszcze w De-

    ice. Dotad tam sobie opowiadaja, jak szybko biegasz, gdy gonia cie psy. Sledziemcie do Kanthonu w Treborei, a potem do Maghu w Perquaine. Druigor wciaz jesz-cze sie zastanawia, czemu wysypaes wszystkie pieniadze na podoge i nic niezabraes.

    Althalus sie skrzywi. Nie wiedziaes, ze to sa pieniadze, prawda? zauwazy przybysz chytrze.

    Jechaem za toba az do Arum. Jest tam pewien grubas, ktremu zalezy na tobiejeszcze bardziej niz mnie.

    Watpie rzek Althalus. Gosti chce, zeby ludzie wierzyli w jego bo-gactwo, a ja jestem jedynym czowiekiem w okolicy, ktry wie, ze w jego skarbcunie ma nic prcz miedziakw.

    Przybysz wybuchna smiechem. Tak myslaem. Te lamenty po rzekomym rabunku brzmiay nieco faszy-

    wie. A wasciwie dlaczego mnie szukasz? wrci do tematu Althalus.

    Ubierasz sie jak mieszkancy Nekwerosu, a ja nie byem tam od lat i z caa pew-noscia niczego ci nie ukradem.

    Uspokj sie, Althalusie, i przesun miecz tak, zeby nie uwiera cie w zebra.Nie zamierzam oddac twojej gowy Gostiemu. Co bys powiedzia na may interes?

    To zalezy. Nazywam sie Ghend i potrzebuje obrotnego zodzieja. Czy syszaes kiedy

    o krainie Kagwher? Byem tam kilka razy. Oni uwazaja, ze kazdy przybysz kombinuje tylko,

    jak by tu sie dobrac do ich kopalni zota i napchac sobie kabze. Czy miabymdla ciebie krasc zoto? Wygladasz mi na faceta, ktry takie sprawy zaatwia wewasnym zakresie, wiec czemu chcesz pacic?

    Nie tylko na twoja gowe wyznaczono cene, Althalusie odpar Ghendz bolesciwa mina. Jestem pewien, ze gdybym akurat teraz wjecha do Kagwhe-ru, nie zachwycioby mnie powitanie. Tak czy inaczej jest w Nekwerosie ktos, ktotrzyma mnie w szachu i nie nalezy do osb, ktre chciabym rozczarowac. Tenktos kaza mi wydostac z Kagwheru pewna rzecz. To stawia mnie w ciezkiej sy-tuacji, rozumiesz. Ty tez znalazbys sie w opaach, gdyby ci kazano udac sie pocos do Arum, prawda?

    No tak, rozumiem. Ale musze cie ostrzec, moje usugi nie sa tanie. Wcale tego nie oczekiwaem, Althalusie. Rzecz, ktrej pragnie mj przyja-

    ciel, jest dosc duza i ciezka. Jesli ja dla mnie ukradniesz, zapace ci w zocie tyle,

    34

  • ile wazy. Wasnie zdobyes moja niepodzielna uwage.Byszczace oczy Ghenda zaswieciy sie jeszcze mocniej. Czy rzeczywiscie jestes tak dobrym zodziejem, jak powiadaja? Jestem najlepszy odpar Althalus, wzruszajac ramionami. On ma racje, cudzoziemcze wtraci sie Nabjor, stawiajac przed Althalu-

    sem nowy kubek miodu. Potrafi ukrasc dosownie wszystko, co ma dwa koncealbo wierzch i dno.

    To moze byc lekka przesada zastrzeg sie Althalus. Na przykad rzekama dwa konce, jezioro zas wierzch i dno, a nie ukradem dotad ani jednego, anidrugiego. Czegz to tak bardzo pozada ten gosc z Nekwerosu? Chodzi o jakisklejnot czy cos w tym rodzaju?

    Nie, to nie jest klejnot odrzek Ghend, w ktrego oczach bysnea chci-wosc. On chce pewnej ksiegi i za nia gotw jest pacic zotem.

    Znw wymwies w magiczny wyraz: zoto. Mgbym tego suchacprzez cay dzien, ale teraz dochodzimy do sedna sprawy. Co to, u licha, jest ksie-ga?

    Ghend rzuci mu ostre spojrzenie. Bysk pomieni znw rozjarzy mu oczyczerwona poswiata.

    Wiec dlatego wysypaes pieniadze Druigora na podoge! Nie wiedziaes,ze to banknoty, bo nie umiesz czytac, tak?

    Czytanie jest dobre dla kapanw, mj Ghendzie, a tych staram sie unikacjak zarazy. Kazdy obiecuje mi miejsce przy stole swego boga, jesli tylko oddammu zawartosc sakiewki. No cz, jadalnie bogw to z pewnoscia mie miejsca,tylko zeby sie tam dostac, trzeba najpierw umrzec, a ja na razie nie jestem az takgodny.

    Ghend zmarszczy brwi. To moze nieco skomplikowac sprawe. Ksiega jest zbiorem stron, ktre lu-

    dzie czytaja. Nie musze umiec czytac, zeby ja ukrasc. Chce tylko wiedziec, jak wyglada

    i gdzie sie znajduje. Moze masz racje mrukna Ghend jakby do siebie. Przypadkiem mam

    przy sobie jedna ksiege. Pokaze ci, zebys wiedzia, czego szukac. No wasnie. Dawaj no ja tutaj, to sobie obejrze. Przeciez nie musze wie-

    dziec, co w niej jest. Nie, wcale nie musisz zgodzi sie Ghend.Podszed do konia, z jukw wyja duzy prostokatny przedmiot i przynis do

    ognia. Jest wieksza, niz myslaem zauwazy Althalus. To po prostu pudo. Wazne jest to, co w srodku wyjasni Ghend, podnoszac wieko. Wycia-

    gna szeleszczacy arkusz jakby wysuszonej skry i poda Althalusowi. Tak oto

    35

  • wyglada pismo. Jesli kiedy znajdziesz podobne pudo, powinienes je otworzyci sprawdzic, czy zawiera takie arkusze, a nie guziki czy narzedzia.

    Althalus podnis karte w gre i oglada ja uwaznie. Co za zwierze ma tak cienka skre? Biora kawaek krowiej skry i tna ja nozem na cienkie paty, a potem roz-

    prasowuja i susza. Jak jest juz cakiem sztywna, mozna na niej pisac, zeby innimogli to przeczytac.

    Juz kapani wiedza, jak komplikowac sprawy westchna Althalus, przy-patrujac sie linijkom starannego pisma. To jakis rodzaj obrazkw, no nie?

    One nazywaja sie pismo. Ghend wzia patyk i nakresli na ziemi krzy-wa linie. Patrz, to znaczy krowa. Ta linia przypomina krowi rg.

    Myslaem, ze trudno jest nauczyc sie czytac. Tymczasem rozmawiamy za-ledwie od kilku minut i prosze, juz umiem!

    Pod warunkiem ze chcesz czytac tylko o krowach burkna pod nosemGhend.

    Na tej stronie nie ma nic o krowach zauwazy Althalus. Trzymasz ja do gry nogami. Ach! Althalus odwrci arkusz i studiowa go pilnie przez chwile. Z ca-

    kiem niezrozumiaego powodu kilka ze starannie nakreslonych symboli przypra-wio go o zimny dreszcz. Nic z tego nie rozumiem przyzna ale to w kon-cu niewazne. Dosc mi wiedziec, ze mam szukac czarnego puda z arkuszami skryw srodku.

    Tamto pudo jest biae i troche wieksze od tego. Ghend podnis swaksiege. Na wieku widniay czerwone symbole, takie same jak te, ktre zmroziyAlthalusa.

    O ile wieksze? Jest dugosci i szerokosci mniej wiecej twojego przedramienia. I grube na

    dugosc twojej stopy. Ghend wyja mu z rak arkusz i z pietyzmem schowaz powrotem do puda. No jak? Interesuje cie moja propozycja?

    Jeszcze kilka szczegw. Gdzie dokadnie znajduje sie ta ksiega i jak pilniejest strzezona?

    Jest w Kagwherze, w Domu na Koncu Swiata. Wiem, gdzie lezy Kagwher, ale nie miaem pojecia, ze swiat sie tam konczy.

    W jakim kierunku mam isc? Na pnoc. To ta czesc, gdzie zima nie widzi sie sonca, a latem nie ma

    nocy. Dziwne miejsce do zamieszkania. To prawda. Wasciciel ksiegi nie mieszka tam od wielu lat, wiec nikt ci nie

    przeszkodzi w kradziezy. Bardzo wygodnie. Mgbys mi podac kilka punktw orientacyjnych? Szyb-

    ciej sie idzie, kiedy zna sie teren.

    36

  • Idz po prostu wzduz Krawedzi Swiata. Jak zobaczysz dom, bedziesz wie-dzia, ze jestes na miejscu. To jedyny budynek w okolicy.

    Althalus napi sie miodu. Wyglada to dosc prosto. A kiedy juz ukradne ksiege, gdzie mam cie szukac,

    zebys mi zapaci? Sam cie znajde, Althalusie. Ponace oczy Ghenda rozzarzyy sie jeszcze

    bardziej. Mozesz mi wierzyc, znajde cie. Przemysle to sobie. Wiec sie decydujesz? Powiedziaem, ze musze pomyslec. A teraz napijmy sie jeszcze miodu. . .

    w koncu ty stawiasz.

    Rano Althalus nie czu sie zbyt dobrze, ale po kilku kubkach udao mu siepozbyc drzenia rak i ugasic ogien w brzuchu.

    Nie bedzie mnie przez jakis czas, Nabjorze zawiadomi przyjaciela. Pozegnaj ode mnie te dziewke, co strzela oczami, i powiedz jej, ze jeszcze wrce.

    Wiec jednak to zrobisz? Ukradniesz ksiege dla Ghenda? Podsuchiwaes! Oczywiscie. Jestes pewien, ze masz na to ochote? Ghend wciaz gada o zo-

    cie, ale nie przypominam sobie, zeby ci pokaza choc jedna sztuke. atwo powie-dziec zoto, trudniej udowodnic, ze sie je ma.

    Althalus wzruszy ramionami. Jak nie zapaci, nie dam mu ksiegi. Spojrza na skulonego pod eleganc-

    kim paszczem Ghenda. Kiedy sie obudzi, powiedz mu, ze przyjmuje robotei jestem juz w drodze.

    Naprawde tak mu ufasz? Tak mu ufam, ze mam chec go rabnac zasmia sie cynicznie Althalus.

    Sadzac z ceny, jaka mi obieca, po skonczonej robocie moge spodziewac sie zbi-rw z dugimi nozami. Poza tym z reguy przedmiot kradziezy jest wart dziesiecrazy wiecej niz proponowana cena. Nie, Nabjorze, absolutnie nie ufam Ghendo-wi. Wczoraj w nocy uchwyciem kilka razy jego wzrok. Zauwazyem wwczas, zechoc ogien dawno wygas, oczy nadal mu poney czerwonym blaskiem. I jeszczeten arkusz. . . Wiekszosc obrazkw wydawaa sie cakiem zwyczajna, ale kilkabyszczao czerwienia tak jak oczy Ghenda. Niby miay oznaczac jakies sowa,ale wolabym nigdy takich sw nie syszec.

    Wiec czemu sie zgodzies?Althalus westchna. Normalnie nigdy bym na to nie poszed. Nie ufam facetowi i wcale go

    nie lubie. Ale ostatnio szczescie traktuje mnie podle, wiec musze brac, co daja,pki znw mnie nie pokocha. Robota wyglada dosc prosto, mam tylko udac sie

    37

  • do Kagwheru, odnalezc pusty dom i ukrasc biae skrzane pudo. Kazdy gupito potrafi, ale Ghend zozy oferte wasnie mnie i zamierzam z niej skorzystac.atwa praca, dobra paca, wiec jesli wyjde z tego cao, fortuna moze zmieni zdaniei zacznie mnie uwielbiac, jak przedtem.

    Wyznajesz bardzo dziwna religie, Althalusie.Zodziej wyszczerzy zeby w usmiechu. Ta religia pracuje dla mnie, Nabjorze. Nie potrzebuje nawet kapana, ktry

    by za mna oredowa i pobiera za to poowe moich dochodw. Obejrza sie naGhenda. Jakiz jestem bezmyslny! O mao co zapomniabym zabrac mj nowypaszcz! Podszed do spiacego, ostroznie zdja zen czarna weniana oponczei narzuci sobie na ramiona. Co o tym myslisz? zapyta Nabjora, przybiera-jac stosowna poze.

    Jak na ciebie szyta zachichota tamten. Bo pewnie bya. Ghend musia mi ja skrasc, kiedy zajmowaem sie czyms

    innym. Althalus cofna sie o pare krokw, wygrzeba z kieszeni kilka mosiez-nych monet i wreczy je Nabjorowi. Wyswiadcz mi przysuge, dobrze? Ghendwypi wczoraj sporo miodu. Zauwazyem, ze zle znosi trunek, wiec pewnie poprzebudzeniu bedzie sie kiepsko czu. Daj mu tyle lekarstwa, ile zdoa wypic,a jesli jutro znowu bedzie niezdrw, powtrz kuracje. Gdyby pyta, co sie staoz paszczem, zmien temat rozmowy.

    Czy konia takze mu zabierzesz? Lepiej jechac, niz isc pieszo. Kiedy doszczetnie osabne, zaczne zebrac przy drodze. Kon tylko by mi

    przeszkadza. Utrzymuj Ghenda przez tydzien pod gazem, jesli zdoasz. Zanimwytrzezwieje, chce byc juz daleko w grach Kagwheru.

    Mwi, ze boi sie tam jechac. Nie chce mi sie w to wierzyc. Przypuszczam, ze nie boi sie caego Kagwhe-

    ru, tylko tego domu, do ktrego mnie wysya. Zna zreszta droge, wiec wole, zebynie wylaz nagle z krzakw, kiedy bede stamtad wychodzi z ksiega pod pacha.Dlatego opiekuj sie nim tak, zeby nie mia ochoty stad wyjezdzac.

    Po to tu jestem, Althalusie. Wszyscy spragnieni i chorzy maja we mnieprzyjaciela, a mj mid to najlepsze lekarstwo na swiecie. Potrafi uleczyc na-wet deszczowy dzien i pewnie wskrzesiby nieboszczyka, gdybym namwi godo przekniecia paru ykw.

    adnie powiedziane rzek Althalus z podziwem. Jak sam zawsze powiadasz, mam swoje sposoby na sowa. Podobnie jak na mid. Badz przyjacielem Ghenda, Nabjorze, i nie dopusc,

    zeby mnie sledzi. Nie cierpie, kiedy mnie kto sledzi przy robocie, wiec lepiejniech pije u ciebie na zdrowie, zebym nie musia go uciszyc na zawsze gdziesw grach.

  • ROZDZIA 4

    W gestych lasach Hule bya juz penia lata, dzieki czemu Althalus mg we-drowac szybciej niz w mniej przyjemnych porach roku. Ogromne drzewa utrzy-myway na ziemi stay mrok, a gruby dywan igie utrudnia rozrost poszycia.

    Althalus zawsze mia sie w Hule na bacznosci, ale tym razem przemierza le-sne ostepy ze zdwojona ostroznoscia. Czowiek, od ktrego odwrcio sie szcze-scie, musi naprawde bardzo uwazac. Chociaz inni wedrowcy takze nalezeli dobractwa banitw, stara sie ich unikac. Wprawdzie w Hule nie istniao prawo, aleobowiazyway pewne zasady postepowania, ktrych lekcewazenie mogo sie zleodbic na zdrowiu. Jesli uzbrojony mezczyzna nie zyczy sobie towarzystwa, lepiejbyo sie nie narzucac.

    Niedaleko zachodniej granicy z Kagwherem Althalus zetkna sie jednak z in-nymi mieszkancami lasu, ktrzy zapewnili mu troche mocnych przezyc. Na jegotrop wpada bowiem wataha poteznych wilkw. Althalus nigdy tak naprawde nierozumia wilczej natury. Wiekszosc zwierzat nie traci czasu na cos, co trudno jestupolowac i zjesc, natomiast wilki gustuja w wyzwaniach. Potrafia gonic ofiareprzez wiele dni dla samej przyjemnosci poscigu. Althalus mg sobie dowcipko-wac na ich temat, ale czu, ze wilki z Hule raczej nie znaja sie na zartach.

    Dlatego z niejaka ulga powita gry Kagwheru, gdzie drzewa rosy na tylerzadko, ze wataha wydaa pozegnalny zew i zawrcia.

    Jak powszechnie wiadomo, w Kagwherze jest zoto, co sprawia, ze z tamtej-szymi mieszkancami trudno wytrzymac. Zoto, jak zauwazy Althalus, przedziw-ne rzeczy wyprawia z ludzmi. Facet z paroma miedziakami w kieszeni moze bycnajweselszym kompanem w swiecie, ale niech no tylko zdobedzie troche zota,zaraz staje sie podejrzliwy, nieprzyjazny i potrafi myslec tylko o zodziejach.

    Kagwherczycy wynalezli urocze w swej prostocie srodki, majace odstraszycprzechodniw od ich kopaln i owych strumieni, gdzie gadkie, okrage samorodkilezay miedzy zwykymi otoczakami tuz pod powierzchnia wody. Ilekroc podrz-ny trafia na sup zwienczony czaszka, wie, ze wstapi na teren zakazany. Wsrdczaszek zdarzay sie zwierzece, ale w wiekszosci nalezay do ludzi, wiec przesa-nie byo zupenie jasne.

    Ze strony Althalusa kopalniom Kagwheru nic nie zagrazao. Z wydobywaniem

    39

  • zota w grach wiazao sie mnstwo morderczej pracy i inni ludzie nadawali siedo niej znacznie lepiej. On by zodziejem, wiec swiecie wierzy, ze zarabianie nazycie praca jest nieetyczne.

    Wskazwki Ghenda okazay sie niezbyt scise, lecz Althalus wiedzia, ze jegopierwsze zadanie polega na odszukaniu Krawedzi Swiata. Niestety, nie mia po-jecia, jak owa krawedz wyglada. Moze to jakis mglisty obszar, gdzie nieprzeczu-wajacy niczego podrzny wpada znienacka do krlestwa gwiazd i wszelki slad ponim ginie? Jednakze sowo krawedz sugerowaoby raczej cos w rodzaju ostregobrzegu na przykad linii wyraznie oddzielajacej ziemie od gwiazd albo solid-nego muru czy schodw ciagnacych sie az do tronu jakiegos kagwherskiego boga.

    Althalus nie mia zadnego konkretnego systemu wiary. Wiedzia, ze jest dziec-kiem fortuny i nawet jesli ostatnio rozmineli sie z soba nieco, ufa, ze niedu-go znw do niej przylgnie. Wadca wszechswiata by jednak dosc oddalony. Bezwzgledu na to, jakie imie nosi, powinien sie skupic na dyrygowaniu wschodamii zachodami sonca, porami roku i fazami ksiezyca, a nie ulegac sugestiom. Krt-ko mwiac, Althalus i bg pozostawali w cakiem poprawnych stosunkach i niewchodzili sobie nawzajem w parade.

    Ghend mwi, ze Krawedz Swiata lezy na pnocy, wiec kiedy Althalus do-tar do Kagwheru, wybra droge w lewo, zamiast tej prowadzacej w gry, gdziemiesciy sie kopalnie zota pilnowane przez zaborczych mieszkancw.

    Kilku skromnie odzianych brodatych mezczyzn, ktrych napotka podczaswedrwki, nie chciao rozmawiac o Krawedzi Swiata. Najwyrazniej by to je-den z omijanych tematw. Althalus zetkna sie z tym dziwactwem juz wczesnieji zawsze go irytowao. Przeciez rzecz nie zniknie, jesli nie bedzie sie o niej mwici nie pomoga tu nawet najwieksze sowne akrobacje.

    W miare marszu na pnoc robio sie coraz zimniej. Coraz rzadziej tez rozsianebyy wioski, az wreszcie skonczyy sie na dobre i Althalus znalaz sie sam nakompletnym pustkowiu. Pewnej nocy siedzia przy dogasajacym ognisku, ciasnoowiniety nowa oponcza, kiedy nagle zauwazy cos, co pozwolio mu sadzic, zezbliza sie do celu. Gry na wschodzie ledwie zaczyna okrywac zmierzch, lecz kupnocy, gdzie byo juz zupenie ciemno, niebo stao w ogniu.

    Wygladao to jak wyczarowana na poczekaniu tecza, ale nie w ksztacie zwy-kego uku, tylko rozmigotanej kurtyny pulsujacego, wielobarwnego swiata, ktreprzesuwao sie po niebie falami. Althalus nie by specjalnie przesadny, lecz pozaruna niebie nie da sie skwitowac wzruszeniem ramion.

    Z miejsca dokona korekty swych planw. Ghend wprawdzie mwi mu o Kra-wedzi Swiata, ale nie zajakna sie ani sowem na temat nieba w ogniu. Cos gow tych stronach przerazao, chociaz nie wyglada na czowieka, ktry atwo dajesie zastraszyc. Althalus postanowi kontynuowac poszukiwanie. W gre wchodzio

    40

  • zoto, a co wazniejsze, istniaa szansa pozbycia sie pecha towarzyszacego mu odponad roku. Ten ogien jednak uruchomi w jego gowie wielki dzwon: najwyzszapora, zeby zaczac sie miec na bacznosci i rozgladac uwaznie dookoa. Jesli wy-darzy sie wiecej niecodziennych zjawisk, trzeba bedzie poszukac innej roboty moze w Ansu, a moze na poudniowych nizinach Plakandu.

    Tuz przed wschodem sonca obudzi go ludzki gos. Althalus wyczoga siespod paszcza, siegajac po wcznie. Wprawdzie sysza tylko pojedynczy gos,ale ten, kto mwi, zdawa sie prowadzic rozmowe. Zadawa pytania i wyraznieoczekiwa odpowiedzi.

    Mwiacy okaza sie zgietym wp staruszkiem wspartym na kiju. Mia brudnesiwe wosy i brode, mizerna, poryta zmarszczkami twarz i oczy szalenca. Ubranyby niechlujnie w nadgnie strzepy futra powiazane postronkami ze sciegien czytez skreconych jelit. Gestykulowa zawziecie, rzucajac od czasu do czasu trwoznespojrzenia na bezbarwne juz niebo.

    Althalus odetchna z ulga. Ten czowiek nie stanowi zagrozenia, a w jegostanie nie byo nic niezwykego. Ludzie na og zyja, ile trzeba, ale jesli ktosprzypadkiem minie wyznaczony termin smierci, z jego umysem zaczynaja siedziac dziwne rzeczy. Przydarza sie to zwykle zgrzybiaym staruszkom, choc mo-dzi takze nie zawsze przestrzegaja terminu. Niektrzy uwazaja, ze owi szalency saopanowani przez demony, jednak sprawa bya znacznie bardziej zozona. Althaluswola wasna teorie: to sa zwykli ludzie, ktrzy zyja za dugo. Szwendanie sie poswiecie, kiedy dawno powinno sie lezec w grobie, kazdego przyprawioby o sza-lenstwo. Dlatego wasnie mwia do nieistniejacych ludzi czy rzeczy i widza to,czego nie widzi nikt inny. Nie sa grozni, totez zwykle zostawia ich w spokoju. Ci,ktrzy nie potrafia zadbac o wasne interesy, zawsze wsciekaja sie na szalencw,on jednak uwaza, ze wiekszosc ludzi na swiecie jest stuknieta, wiec wszystkichtraktowa mniej wiecej podobnie.

    Hej, ty! zawoa do staruszka. Nie zrobie ci krzywdy, nie obawiaj sie! Kto tu? zapyta szaleniec, chwytajac oburacz za kij i potrzasajac nim

    gniewnie. Podrzny. Chyba zgubiem droge.Starzec opusci lage. Nie widuje tu zbyt wielu podrznych. Nie podoba sie im nasze