Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym....

16
Prawda jest tym, co upraszcza świat, nie tym, co tworzy chaos - Antoine de Saint-Exupéry dla powiatów ostrowieckiego, opatowskiego, sandomierskiego, skarżyskiego, starachowickiego i staszowskiego Nr 4 (39) kwiecień 2018 Gazeta bezpłatna www.miesiecznikakson.eu Szukamy domu dla… Opowieści starego koniarza Pytanie do... Milka ma 8-10 miesięcy, waży około 7 kg . Toleruje koty, dogaduje się z psa- mi, bawi się i lubi dzieci. Ciekawym przeżyciem był rejs i spacer po małej wiosce Wuzhen, wy- glądającej jak sprzed tysiąca lat, a cały czas mieszkają tam ludzie. Cała wio- Wszystkie dyktatury mają szcze- gólnie silne oparcie w strachu i to strach jest kolejnym charakterystycz- nym elementem każdej dyktatury. Od wielu miesięcy systematycznie w cyklu Pytanie do…publikujemy pytania czytelników. Przesyłamy je do odpowiednich osób czy instytucji, a gdy otrzymamy odpowiedź publiku- jemy ja Państwu. W ostatnim numerze Pytaliście Państwo o nową ustawę łowiecką. Odpowiedzi udzielił dla Państwa, pan Rafał Buczkowski z Koła Łowieckiego „Nadwiślańskie”. „Tak. W myśl nowelizacji Prawa Łowieckiego z dnia 22 marca 2018 r. właściciel lub użytkownik wieczysty nie- ruchomości wchodzącej w skład obwodu łowieckiego może zakazać wykonywa- nia polowania na swojej nieruchomo- ści. W tym celu należy złożyć odpowied- nie oświadczenie osobiście w Starostwie Trzeba będzie ją nauczyć zachowywa- nia czystości w mieszkaniu, bo zdarza jej się załatwiać w domu, również popra- cować nad chodzeniem na smyczy, gdyż jest nieufna.  Podejrzewamy, że ktoś zrobił jej ogromną krzywdę i teraz ma to taki sku- tek. Szukamy odpowiedzialnego domu w całej Polsce. Obecnie przebywa w Ostrowcu Świętokrzyskim. Kontakt w sprawie adopcji: 503 479 144 lub 690 519 717, na tygo- dniu prosimy dzwonić po godzinie 16. Obowiązuje wizyta przedadopcyjna i umowa adopcyjna OSPZ „Animals”. Dyktatura kontra demokracja czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą- cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany obwód, nie będą mogli na nim polować. Pamiętajmy jednak, że złożenie oświadczenia oznacza: -nie można na tym terenie wykony- wać tylko polowania, natomiast myśliwi mogą np wchodzić na daną nierucho- mość. - takiego oświadczenia nie można cofnąć przed końcem roku gospodarcze- go tj. 31 marca kolejnego roku. Decydując się na taki krok musimy mieć również świadomość, że w przy- padku wystąpienie szkody łowieckiej wyrządzonej przez: dziki, sarny, da- niele, łosie, jelenie nie będziemy mogli wnioskować o odszkodowanie.” Dziś czytelnik kieruje pytanie do Wojewódzkiego Sanepidu w Kielcach. „W Tesco pieczywo rozłożone jest pie- czywo i ciasta w pojemnikach, które są odkryte. Każdy klient może dotknąć, kichnąć…Czy osoby, które decydują o formie eksponowania pieczywa nie boja się epidemii np. grypy? Czy nie ma ustalonych bezpiecznych zasad przecho- wywania pieczywa? Kto jest za to odpo- wiedzialny?” Kolejny czytelnik pyta dyrektora Urzędu Skarbowego w Kielcach: „Niektórzy czytelnicy znajdowali w kościołach puste PIT-y z wydrukowa- nym KRS Radia Maryja, czyli wymu- szające oddanie 1% właśnie na ten cel. Czy taki PIT jest zgodny z prawem? Czy powinien znajdować się w kościele?” Pocztówka z Chin… Skąd się wzięli rycerze Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?! „Wieczór z Hubalem” - spotkanie z pisarzem Jackiem Komudą ska poprzecinana jest szeregiem ma- łych kanałów, po których odbywa się znaczna część komunikacji w wiosce. Czytaj na stronie 7 Rycerza stworzyło strzemię. Tak stwier- dził pewien brytyjski historyk. I miał rację. Bo dzięki oparciu w strzemionach jeździec mógł zadawać ciosy na boki, z góry, w przód, w tył i, co ważne, nie tracił przy tym równowagi. Klasyczne żelazne strzemiona wymyślili Chińczy- cy już na początku IV w n.e. Konni wo- jownicy stali się elitą ich wojsk, ale nie stworzyli klasy rycerskiej tak jak stało się to w Europie. W przeciągu trzystu lat strzemiona trafiły do Europy. Czytaj na stronie 11 Czasami w zadumie zadaję sobie to pytanie ...ale przecież wiem...! Zawsze wraca do mnie ta sama odpowiedź: swoboda ekspresji, kreatywność, wła- sna interpretacja muzyki i to zawarte w tym, co uwielbiam - tańcu!      Salsę można tańczyć na całym świecie - wszędzie obowiązują te same reguły prowadzenia dla panów i od- czytywania sygnałów dla pań. Same podstawy można opanować już po paru tygodniach i nie ma tu żadnych limitów wiekowych, ani specjalnych wymagań odnośnie kondycji fizycz- nej. Jednym słowem salsę może tań- czyć każdy! Czytaj na stronie 9 13 kwietnia w Galerii Fotografii MCK w Ostrowcu Św. odbyło się cie- kawe spotkanie poświęcone niezwy- kłej postaci -ostatniemu żołnierzowi września majorowi Henrykowi Do- brzańskiemu, ps. Hubal. Podczas tego wieczoru miała miejsce ostrowiecka premiera etiudy filmowej pt. „Hubal”. Jej scenariusz powstał na bazie bestse- lerowej książki o tym samym tytule. Postać legendarnego majora kreuje znany aktor Paweł Deląg. Czytaj na stronie 8

Transcript of Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym....

Page 1: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

Prawda jest tym, co upraszcza świat, nie tym, co tworzy chaos - Antoine de Saint-Exupéry

dla powiatów ostrowieckiego, opatowskiego, sandomierskiego, skarżyskiego, starachowickiego i staszowskiego

Nr 4 (39) kwiecień 2018Gazeta bezpłatna

www.miesiecznikakson.eu

Szukamy domu dla…

Opowieści starego koniarza

Pytanie do...Milka  ma 8-10 miesięcy, waży około

7 kg . Toleruje koty, dogaduje się z psa-mi, bawi się i lubi dzieci.

Ciekawym przeżyciem był rejs i spacer po małej wiosce Wuzhen, wy-glądającej jak sprzed tysiąca lat, a cały czas mieszkają tam ludzie. Cała wio-

Wszystkie dyktatury mają szcze-gólnie silne oparcie w strachu i to strach jest kolejnym charakterystycz-nym elementem każdej dyktatury.

Od wielu miesięcy systematycznie w cyklu Pytanie do…publikujemy pytania czytelników. Przesyłamy je do odpowiednich osób czy instytucji, a gdy otrzymamy odpowiedź publiku-jemy ja Państwu.

W ostatnim numerze Pytaliście Państwo o nową ustawę łowiecką. Odpowiedzi udzielił dla Państwa, pan Rafał Buczkowski z Koła Łowieckiego „Nadwiślańskie”.

„Tak. W myśl nowelizacji Prawa Łowieckiego z dnia 22 marca 2018 r. właściciel lub użytkownik wieczysty nie-ruchomości wchodzącej w skład obwodu łowieckiego może zakazać wykonywa-nia  polowania na swojej nieruchomo-ści. W tym celu należy złożyć odpowied-nie oświadczenie osobiście w Starostwie

Trzeba będzie ją nauczyć zachowywa-nia czystości w mieszkaniu, bo zdarza jej się załatwiać w domu, również popra-cować nad chodzeniem na smyczy, gdyż jest nieufna.

  Podejrzewamy, że ktoś zrobił jej ogromną krzywdę i teraz ma to taki sku-tek. 

Szukamy odpowiedzialnego domu w całej Polsce. Obecnie przebywa w Ostrowcu Świętokrzyskim.Kontakt w sprawie adopcji:503 479 144 lub 690 519 717, na tygo-dniu prosimy dzwonić po godzinie 16. Obowiązuje wizyta przedadopcyjna i umowa adopcyjna OSPZ „Animals”.

Dyktaturakontrademokracjaczyli wojna światów

Czytaj na stronie 3

Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami  Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany obwód, nie będą mogli na nim polować.

Pamiętajmy jednak, że złożenie oświadczenia oznacza:

-nie można na tym terenie wykony-wać tylko polowania, natomiast myśliwi mogą np wchodzić na daną nierucho-mość.

- takiego oświadczenia nie można cofnąć przed końcem roku gospodarcze-go tj. 31 marca kolejnego roku.

Decydując się na taki krok musimy mieć również świadomość, że w przy-padku wystąpienie szkody łowieckiej wyrządzonej przez: dziki, sarny, da-niele, łosie, jelenie nie będziemy mogli wnioskować o odszkodowanie.”

Dziś czytelnik kieruje pytanie do Wojewódzkiego Sanepidu w Kielcach.

„W Tesco pieczywo rozłożone jest pie-czywo i ciasta w pojemnikach, które są odkryte. Każdy klient może dotknąć, kichnąć…Czy osoby, które decydują o formie eksponowania pieczywa nie boja się epidemii np. grypy? Czy nie ma ustalonych bezpiecznych zasad przecho-wywania pieczywa? Kto jest za to odpo-wiedzialny?”

Kolejny czytelnik pyta dyrektora Urzędu Skarbowego w Kielcach:

„Niektórzy czytelnicy znajdowali w kościołach puste PIT-y z wydrukowa-nym KRS Radia Maryja, czyli wymu-szające oddanie 1% właśnie na ten cel. Czy taki PIT jest zgodny z prawem? Czy powinien znajdować się w kościele?”

Pocztówka z Chin…

Skąd się wzięli rycerze

Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!

„Wieczór z Hubalem” - spotkanie z pisarzem Jackiem Komudą

ska poprzecinana jest szeregiem ma-łych kanałów, po których odbywa się znaczna część komunikacji w wiosce.

Czytaj na stronie 7

Rycerza stworzyło strzemię. Tak stwier-dził pewien brytyjski historyk. I miał rację. Bo dzięki oparciu w strzemionach jeździec mógł zadawać ciosy na boki, z góry, w przód, w tył i, co ważne, nie tracił przy tym równowagi. Klasyczne żelazne strzemiona wymyślili Chińczy-cy już na początku IV w n.e. Konni wo-jownicy stali się elitą ich wojsk, ale nie stworzyli klasy rycerskiej tak jak stało się to w Europie. W przeciągu trzystu lat strzemiona trafiły do Europy.

Czytaj na stronie 11

Czasami w zadumie zadaję sobie to pytanie ...ale przecież wiem...! Zawsze wraca do mnie ta sama odpowiedź: swoboda ekspresji, kreatywność, wła-sna interpretacja muzyki i to zawarte w tym, co uwielbiam - tańcu!      

Salsę można tańczyć na całym świecie - wszędzie obowiązują te same reguły prowadzenia dla panów i od-czytywania sygnałów dla pań. Same podstawy można opanować już po paru tygodniach i nie ma tu żadnych limitów wiekowych, ani specjalnych wymagań odnośnie kondycji fizycz-nej. Jednym słowem salsę może tań-czyć każdy!

Czytaj na stronie 9

13 kwietnia w Galerii Fotografii MCK w Ostrowcu Św. odbyło się cie-kawe spotkanie poświęcone niezwy-kłej postaci -ostatniemu żołnierzowi września majorowi Henrykowi Do-brzańskiemu, ps. Hubal. Podczas tego wieczoru miała miejsce ostrowiecka premiera etiudy filmowej pt. „Hubal”. Jej scenariusz powstał na bazie bestse-lerowej książki o tym samym tytule. Postać legendarnego majora kreuje znany aktor Paweł Deląg.

Czytaj na stronie 8

Page 2: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018www.miesiecznikakson.eu2

W tym roku minie 20 lat od śmierci Zbigniewa Herberta  polskiego po-

ety, eseisty, dramaturga, między inny-mi twórcy słynnego cyklu poetyckiego „Pan Cogito” opublikowanego w 1974 r. Tytuł tego istotnego dla polskiej kultury dzieła zaczerpnął ze znanej powszechnie maksymy siedemnasto-wiecznego francuskiego filozofa Kar-tezjusza „Cogito ergo sum” – myślę więc jestem, które odnosi się właściwie do teorii poznania a nie społecznego oddziaływania intelektu. Poeta zdając sobie sprawę ze złożoności problemu, wykorzystał tylko podmiot „myślę” i na nim zbudował kanwę utworu. Zatem upraszczając przesłanie można tytuł dzieła określić jako „Pan rozum”, w który autor sam się wciela próbując zdefiniować fundamentalne zasady etyki człowieka. W aluzyjnej formie przekazuje, że człowiek powinien przede wszystkim myśleć i nie dać się kierować jednostkom brutalnym. Powinien wznosić się ponad relatyw-

nie rozumujące otoczenie aby móc stworzyć własne zasady, których nigdy zdradzać nie będzie. Herbert mówi „idź” po swoje nieszczęście, po klęskę, która będzie twoją ostatnią nagrodą. Idź dumny, pełen honoru i godności wśród tych, którzy są słabi, skruszeni, przepełnieni strachem, wśród tych, którzy odwrócili się od innych. Masz życie nie po to, aby tylko żyć, musisz udowodnić swoją prawość, dobro i mi-łość. Musisz być odważny, gdy gdzieś rozum zawodzi. Nie możesz poddawać się strachowi, musisz wierzyć w słusz-ność swoich ideałów, bo tylko to, tak naprawdę się liczy. Niech nie opuszcza cię pogarda dla czynów nagannych, fałszu, okrucieństwa i tchórzostwa. Trzeba liczyć się ze zniszczeniem, bo niszczy się tych, którzy bronią pozy-tywnych wartości. Herbert przestrzega przed rozgrzeszaniem ze zła w imieniu skrzywdzonych, jak również przed dumą, która jest niepotrzebna i przed oschłością wobec innych. Mówi, że należy ćwiczyć skromność i pokorę,

być wrażliwym, uczciwym wobec siebie i innych, szukać w sobie uczuć miłości, przyjaźni, godności, szacunku i okazywać je, bo one są jak ożywcza woda. Umiłować wolność, niezależ-ność, szczęście i ład. Autor uważa, że walka o dobro na świecie to wyzwa-nie dla człowieka, za które nie należy oczekiwać nagrody, lecz przygotować się na trudną walkę. Musisz pielęgno-wać w sobie dobro, prawdę i mądrość, chociaż wyśmieją cię inni. Należy iść jednak dalej, bo tylko w ten sposób zo-staniemy zaliczeni do grona tych, któ-rzy pozostawili po sobie ślad w histo-rii. No cóż, przyszło nam żyć w takich czasach, że poetyka utworu odnosząca się do lat 70. ubiegłego wieku jakoś dziwnie pasuje do aktualnych klima-tów. To co było wówczas aluzją teraz jest zbiorem twardych faktów. Naród podzielił się na akolitów akceptujących każdą niegodziwość bez najmniejszej refleksji, czyli udziału własnego rozu-mu, na rzecz dziwacznie zbudowanej hierarchii wartości i na tych, w któ-rych jeszcze tli się iskierka logiczne-go myślenia i zdolność obiektywnej oceny faktów. Przykład: gdzieś około 35% społeczeństwa uważa, że lotni-czy wypadek pod Smoleńskiem był aktem sabotażu! Za nic mają fachowe stwierdzenia ekspertów. Tu rozum jest bezużyteczny wobec manipulacji narzuconych dla celów fałszywie poj-mowanej polityki. Gdzie indziej realny rachunek ekonomiczny wskazywałby na powściągliwość w rysowaniu świe-tlanej przyszłości choćby w perspek-tywie systemu emerytalnego, który kiedyś boleśnie odczują ludzie młodzi. Na razie rozum im jest niepotrzeb-ny. Trójpodział władzy, który opisał Monteskiusz w swoim dziele O duchu praw stwierdził, że posiadanie władzy skłania do jej nadużywania i łamania praw obywatelskich. Warunkiem za-chowania wolności politycznej obywa-teli jest podział władz między różne, niezależne, wzajemnie dopełniające, hamujące i kontrolujące się podmioty. To mało kogo interesuje bo rozum śpi.

A gdy ten defekt dotknie jakiegoś oby-watela będzie już za późno. Piastujący władzę biorą na siebie dużą odpowie-dzialność za to czynią, a jeśli uważają, że zjedli wszystkie rozumy, tym gorzej dla przyszłości całego społeczeństwa. Proste pytanie, czy ktoś przeprowadził rzetelne analizy wobec marzycielskich pomysłów premiera, o budowie mega-lotnisku koło Mszczonowa wartości szacunkowej liczonej w dziesiątki mi-liardów złotych? Czy ktoś pytał towa-rzystwa lotnicze świata o możliwości korzystania z owego „węzła” komuni-kacji lotniczej? Racjonalnej odpowie-dzi brak. Rozum dopisał jedynie rol-nikom z zagrożonej pomysłem okolicy. Reszta ma księżycowy pomysł w … Rozum śpi! Na Wybrzeżu Prezes tup-nął. Elbląg ma być portem morskim. Nic, że to będzie katastrofa ekologicz-na, a portów pełnomorskich mamy ile trzeba (proszę spojrzeć na mapę Wy-

brzeża) zaś Zalew Wiślany ma zaled-wie 12 m głębokości. W Elblągu bę-dzie port dla kabotażu, jachtów i łodzi rybackich. A cały ambaras z tego, że Cieśnina Kurońska otwierająca Elblą-gowi drogę do Bałtyku należy do „Ru-skich”, a z nimi się nie pertraktuje. Ta wyliczanka właściwie nie ma końca: stosunki z Unią Europejską, polityka - za przeproszeniem - „zagraniczna” degradacje, dekomunizacja, „żołnierze wyklęci”, bonusy dla dzielnych mini-strów, Puszcza Białowieska, haki na Tuska itd. Gdyby wszystkie te fakty zebrać razem, to jednak Herbert miał wiele racji w swym katalogu aluzji. Wszelako dał wykładnię jak myślący obywatel powinien zachować równo-wagę. Cogito ergo sum! Bo skoro ist-nieję to znaczy, że mam rozum. Czasa-mi warto z tego przywileju skorzystać.

Wojciech Kotasiak

Pan Cogito

REKLAMA

REKLAMA

Page 3: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018 www.miesiecznikakson.eu 3

DYKTATURA KONTRA DEMOKRACJA

Dyktatura słowo pochodzą-ce od łacińskiego dicta-re–dyktować, oznaczające

narzucanie komuś swojej woli, rów-nież siłowe, a także formę ubezwła-snowolnienia i sprawowania władzy lub kontroli siłą, za zgodą, lub wbrew woli osoby poddanej dyktatowi. Sama definicja brzmi dość jednoznacznie pejoratywnie i narzuca najgorsze skojarzenia z historii ludzkości. Dyk-taturą były wszak rządy wszystkich wielkich tyranów w naszych dziejach i zawsze kończyły się one milionami unicestwionych ludzkich istnień, krzywdą niewinnych a w najlepszym razie wieloletnim uciskiem i wyzy-skiem całych narodów. Te pierwsze skojarzenia dotyczą zarówno czasów bardzo odległych jak choćby cywili-zacje starożytnego Egiptu i dyktatura faraonów, dyktatura rzymskich cesa-rzy, potem całe dynastie królewskie i cesarskie zasiadające na tronach Eu-ropy Zachodniej. Monarchia to też w oczywisty sposób forma dyktatury. Dyktatura może też oznaczać władzę grupy społecznej - klasy uprzywilejo-wanej(np.: arystokracji czy po rewo-lucji przemysłowej feudałów i klasy przemysłowców - to najbardziej wyra-

ziste przykłady z dziejów). W czasach współczesnych mamy wiele przykła-dów funkcjonowania tego systemu rządów społecznych. Wydawać by się mogło że kresem dla dyktatur wszel-kiego rodzaju będą narodziny komu-nizmu albo jego łagodniejszej formy - socjalizmu. Tak się jednak nie stało, mało tego, okazało się, że te ustroje społeczne bardzo szybko mają ten-dencję do przekształcania się formy dyktatury o charakterze socjalistycz-nym, gdzie uprzywilejowana grupa decydentów pod idealistycznymi ha-słami równości społecznej i sprawie-dliwości narzuca swoją wolę masom pracującym w istocie wykorzystując ich trud i okradając je bezlitośnie. Ta dyktatura nazywana dyktaturą ciem-niaków, często spotykana w krajach socjalistycznych nazwę swą brała stąd iż grupa decydentów nie pochodziła z wyższych, dobrze wykształconych warstw społeczeństwa a raczej charak-teryzowała jej przedstawicieli większa niż przeciętnie bezwzględność i brak skrupułów (vide: Beria, czy Chrusz-czow walący butem w mównicę, Go-mułka dukający ideowe przemówienia o tępieniu wrogów ustroju ), cynizm i gotowość do kłamstwa celem zma-

Wojna światównipulowania łatwowiernej części spo-łeczeństwa pragnącej swojej reprezen-tacji w sferach rządzących. Ostatnie relikty takiej formy dyktatury mamy jeszcze zachowane na Kubie i w bar-dzo radykalnej formie w Korei Północ-nej. W różnych ewoluujących w stronę demokratyczną odmianach w krajach byłego Związku Radzieckiego z Rosją włącznie. Część dyktatur miała i ma charakter nacjonalistyczny, ksenofo-biczny lub religijny. Tę ostatnią formę dyktatury często obecnie spotyka się w krajach arabskich, gdzie islam jest ideowym rdzeniem wokół którego or-ganizuje się całe państwo. Generalnie, tak czy siak, dyktator potrzebuje dla swego istnienia swoistego glejtu. For-

my usprawiedliwienia czyli podstawy moralnej dającej mu prawo np. do łamania praw jednostki. Gwałt zada-wany przez dyktatora jednostce musi mieć swoje uzasadnienie w celu nad-rzędnym, albo dobru wyższego rzędu. I oczywiście do tego potrzeba jest dyk-taturze ideologia. Hasła, które mają uzasadniać nie tylko jej potrzebę ale wręczę konieczność istnienia i oczy-wiście niekwestionowany pożytek z jej funkcjonowania w życiu społecznym. Użyteczne tu bywają najczęściej ha-sła populistyczne typu: „Chleb dla wszystkich”, nienawiści wspólnego wroga – nacjonalizm/faszyzm, siły wyższej/prawa wyższego rzędu – „Bóg tak chce”, a wola Boga jest święta -

wszystkie dyktatury o podłożu reli-gijnym ( dyktator jest wtedy poma-zańcem bożym, takimi byli wszak wszyscy królowie i cesarze a także są nimi imamowie w krajach arabskich). Wszystkie dyktatury mają szczególnie silne oparcie w strachu i to strach jest kolejnym charakterystycznym ele-mentem każdej dyktatury. Opierają się one bowiem na lęku przed karą boską, albo karą za łamanie porządku społecznego (np. w socjalizmie).

Emil Tokarczyk

Ciąg dalszy w kolejnym numerze miesięcznika AKSON

REKLAMA

REKLAMA

Page 4: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018www.miesiecznikakson.eu4

„Nie ma dzieci – są ludzie”

Czy potrafimy, bez użycia miecza, rozwiązać „węzeł gordyjski”?

Tytuł nawiązuje do słynnych słów Janusza Korczaka i jest fragmentem cytatu, z który

każdy dorosły powinien się zapoznać. Celowo nie przytaczam pełnej jego treści, aby pozostawić niedosyt u czy-tających ten artykuł. Autor tych słów, postać oddana dzieciom, poruszał szereg problemów ich dotyczących. Chciałbym podjąć dyskusję na jeden z wielu, który w ostatnim czasie wy-wołuje wiele emocji. Prawa dziecka. Znamy, bądź słyszeliśmy o Konwencji o Prawach Dziecka, czytający Konsty-tucję RP powinni kojarzyć art. 72, ale czy wszyscy prawidłowo rozumiemy czym one są i jak ważne są dla przyszło-ści młodych ludzi? Czy wszyscy zdaje-my sobie sprawę chociażby z przemocy, którą świadomie bądź nieświadomie im wyrządzamy? Jest to polemika na wiele stron artykułu, więc chciałbym skupić się tylko na zasygnalizowaniu problemu i wzbudzeniu refleksji, które mam nadzieję pojawią się po tej lektu-rze u czytelnika.

W ostatnim czasie wiele mówi-my o prawach dziecka w kategoriach dziecka poczętego. Ten wątek pozo-stawiam jako dyskusję, która długo jeszcze nie doprowadzi do konsensusu społecznego i wzbudzać będzie wiele emocji natury etycznej, politycznej oraz społecznej. Skupmy się na dzie-ciach narodzonych. Nie chcę również

Jesteśmy świadkami sporu wokół nowelizacji ustawy o IPN, sporu, który coraz

szybciej zmienia się w konflikt dyplo-matyczny, przede wszystkim pomię-dzy Polską a Izraelem. Dlaczego? Ofi-cjalnie nie ma powodów do tak ostrej reakcji, ale czy na pewno? Znane jest wszystkim powiedzenie, że „diabeł tkwi w szczegółach” i o to właśnie chodzi. Oczywiście, Polska ma prawo walczyć o prawdę historyczną i dobre imię narodu, ale nie zrobi tego wy-łącznie za pomocą wielkich słów, moralizatorskiego tonu i niczym niezachwianej pewności, że prawda leży wyłącznie po jednej stronie – na-szej. Czy to znaczy, że nie ma prawdy obiektywnej? Jest tylko ich lub nasza? Nie ma i postaram się to uzasadnić.

Społeczność żydowska żyła w Pol-sce od wieków i chyba od samego początku nie była to łatwa koegzy-stencja obu narodowości. Weźmy chociaż dwa przykłady literackie: „Lalkę” B. Prusa i „Przedwiośnie” S. Żeromskiego. Mamy tam przedsta-wicieli inteligencji żydowskiej, kup-

polemizować o roli Państwa jako pod-miotu odpowiedzialnego za systemowe rozwiązania zarówno w sferze praw-nej jak i ekonomicznej. Zwrócę tylko uwagę na fakt, że o prawach dziecka, problemach jak i formach wychowania decydują ludzie - politycy, którzy znają je tylko z opowiadań bądź rozprawek naukowych (to Ci bardziej świadomi). Gdy zadaję pytanie osobom, które po-dejmują decyzję dotyczącą wychowania dzieci niepełnosprawnych, czy i kiedy spędzili z nimi i ich opiekunami (rodzi-cami) więcej niż 3 godziny, nikt nie jest w stanie tego potwierdzić. A przecież po spędzeniu 24 godzin na opiece nad niepełnosprawnym dzieckiem można mieć już dużo więcej doświadczenia. A który z polityków zasiadających z Komisji ds. rodziny i dyskutujący o przyszłości pieczy zastępczej w Pol-sce spędził więcej niż trwała akademia w domu dziecka? Zostawmy polityków i ich problemy. Co z nami – rodzica-mi? Prawa dziecka kojarzą nam się przede wszystkim z przemocą. Znamy jej formy. Ale czy wszystkie? Znamy te budzące największe oburzenie i najbar-dziej drastyczne: fizyczną i seksualną, słyszymy o psychicznej i ekonomicznej, ale czy je rozumiemy? Czy ktoś słyszał o zaniedbaniu jako formie przemocy? Przemoc dzieli się na karalną – okre-śloną w różnych kodeksach, w których określono jej definicje i sankcje oraz niedoprecyzowaną, o której warto roz-mawiać, ponieważ jej skutki mogą być bardzo poważne dla przyszłości dzieci, a dyskusja na forum publicznym się nie odbywa. Zastanówmy się więc nad kil-koma kwestiami.

„Jakże nudne i monotonne byłyby odgłosy lasu, gdyby prawo do śpie-wania miało tylko dziesięć najzdol-niejszych ptaków” powiedział kiedyś Arnold Bennet. My rodzice mamy podświadomie zakodowaną niepoha-

mowaną potrzebę, aby nasze dziecko było najlepsze. Żyjemy przekonaniem, że nasze dziecko w porównaniu z in-nymi jest wyjątkowe i osiągnie dużo więcej niż inne. Jakże trudno nam zaakceptować, że nasza pociecha nie umie tabliczki mnożenia w wieku 6 lat lub nie zaśpiewała tak jak zwyciężczy-ni jednego z popularnych programów muzycznych. A przecież nasze dzieci potrzebują akceptacji takimi jaki są. Czy ten brak może wpłynąć na przyszłą samoocenę dziecka? Czy w przyszłości niezaspokojone ambicje rodziców będą motywatorem do osiągania sukcesów, czy też przyczyną życiowych porażek? Każdy człowiek jest inny i ma prawo do szacunku bez względu na swoje możliwości. Tak samo jak szanujemy (albo powinniśmy szanować) odręb-ność rasy, płci, wyznania postarajmy się szanować jego potencjał i zaintere-sowania. Dobierajmy je odpowiednio do predyspozycji dziecka a nie swoich wyobrażeń. Dziecko szachisty nie musi lubić gry w szachy, a dziecko lekarza może mieć problem z widokiem krwi. Pamiętajmy, że przemoc psychiczna ma wiele form a wygórowane ambicje rodziców i zmuszanie dzieci do realiza-cji nie swoich marzeń może być jedną z nich.

Zmieniając obszar dywagacji po-myślmy np. o stylu naszego codzien-nego życia. Naszego harmonogramu dnia i planowanych zajęć. Praca, obo-wiązki, codzienne zmęczenie mają duży wpływ na to jak funkcjonujemy, jak się komunikujemy i jak rekompen-sujemy naszym maluchom chociaż-by brak czasu, czy małą ilość uwagi. Większość z nas w swoim przekonaniu jednak działa, tak jak mówiła norwe-ska pisarka: „Człowiek ma obowiązek stać przy swoich bliskich i wspierać ich niezależnie od tego, ile problemów nam sprawiają”. Jednak nasze przeko-

nanie bardzo często może być mylą-ce. Rozumiem, że wielu czytelników będzie myślała, że „to jak wychowuję swoje dziecko to moja sprawa”, „rodzi-na to świętość i nie wolno jej naruszać”, „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i mówił o gender”. Nie jest moim za-mierzeniem moralizować ani podawać recepty na „dobre” wychowanie ani propagować jakiejkolwiek z doktryn, a jedynie zwrócić uwagę na problemy, o których w rozmowach z dziećmi czę-sto słyszę. Młody człowiek, niezależnie od wieku potrzebuje kontaktu osobi-stego, rozmowy, dyskusji, tłumaczenia. Oczekuje wsparcia, akceptacji i zrozu-mienia. Każdy chce być traktowany jak partner niezależnie od swojego wieku. Oczywiście, należy pamiętać, że argu-mentacja i rozmowa musi być zależna od wieku rozmówcy, ale przecież my dorośli w ten sam sposób chcemy być traktowani. Czy dziecko ma szukać in-formacji o świecie w wyszukiwarkach

Google, programach telewizyjnych? A może uczyć się rozumienia świata w grach komputerowych typu „I kill You V”? Wsparcie i akceptacja ma przyjść z czatu lub maila? Czy na pew-no poświęcamy dziecku odpowiednią ilość czasu? Czy nie próbujemy za-stąpić naszych obowiązków cedując je na zdobycze nowoczesnej techniki lub inne osoby? Czy podświadomie zaspokajamy poczucie winy zakupami nowych telefonów, komputerów, table-tów? A przecież jedna z form przemocy to zaniedbanie. Ma ona wiele różnych definicji i przejawiać się może w różny sposób, ale może warto zastanowić się, czy zanim ktoś zwróci nam uwagę na tę formę przemocy nie popełniamy cho-ciaż „grzechu zaniedbania”.

Powyższe rozważania są tylko frag-mentem szerszej dyskusji, która toczy się obecnie na forum międzynarodo-wym i zachęcam do swoich własnych refleksji i przemyśleń, pamiętając o tym, że granica pomiędzy krzywdą a przemocą jest bardzo cienka.

Aleksander Kartasiński

Aleksander Kartasiński, Prezes Zarządu Fundacji Happy Kids.

Opinia o Aleksandrze Kartasińskim:„Każdy, kto zna Pana Aleksandra

wie, że zasługuje na najwyższą nagro-dę, ponieważ ma wielkie serce dla dzieci i wszystko co robi, robi dla ich dobra. To dzięki niemu ponad setka osieroconych dzieci ma Dom, dziesiątki chorych dzieci otrzymują wsparcie, a co roku, w waka-cje, kilka tysięcy dzieci z małych wiosek mają zapewniony wypoczynek”.

Fundacja Happy Kids jest jedną z wiodących organizacji pozarządowych działających w obszarze rodzinnej pieczy zastępczej. Przez 15 lat swojej działalności utworzyła i prowadzi 13 rodzinnych domów dla dzieci – sierot społecznych. Eksperci skupieni wokół Fundacji inicjują zmiany legislacyjne mające na celu poprawę systemu opieki zastępczej oraz są autorami programów profilaktycznych dla rodzin dysfunk-cyjnych. Fundacja Happy Kids realizuje również szereg działań skierowanych do najuboższych rodzin z terenów wiejskich. Co roku podczas wakacyjnych akcji HAPPY BUS opieką obejmuje 1500 dzieci, którymi opiekują się wolon-tariusze z całego świata.

ców, karczmarzy i zwykłych nędza-rzy. Stosunek Polaków do Żydów był różny, oscylował pomiędzy sympatią, obojętnością a wrogością. Przyczy-ny były różne, od zwykłej zawiści do nieufności. Dużą rolę odgrywały konflikty na tle religijnym. Te ostat-nie są żywe do dziś, co może dziwić w katolickim kraju, który czci Jezu-sa i Jego Matkę. No, ale skoro, jak podały media, ponad 80% Polaków uważa ,że Matka Boska była Polką, to nie ma co się dziwić. Wróćmy jed-nak do istoty sporu, czasu II Wojny Światowej i Holokaustu Żydów na terenie Polski oraz próby zrzucenia, chociaż częściowo, winy na Polaków. Zgadzam się, że nie można obarczać winą cały naród, co niejako ma miej-sce przy określeniu: „polskie obozy śmierci”. W historii nie ma miejsca na określania – wszyscy lub nikt i o to właśnie chodzi. Niemiecki dziennik, włączając się w ten konflikt, napisał, że polscy, katoliccy chłopi szli do lasu z widłami i ukrywających się tam Żydów wypędzali wprost pod lufy niemieckich żołnierzy. Możliwe, ale

to niepełny obraz. Moja mama, jako dziecko była świadkiem innego zda-rzenia. Żydzi, ukrywający się w lesie żądali pomocy od chłopów, grożąc im, że w razie wykrycia, powiedzą, że to oni ich ukrywali. Wiedzieli, że za to grozi śmierć.

Wszyscy słyszeli o rodzinie Ulmów, którzy za ukrywanie swoich żydowskich sąsiadów zapłacili naj-większą cenę. Mniej ludzi pamięta, że na gestapo doniósł na nich Polak.

Lwów, rodzinne miasto mojego ojca, było miejscem pokojowego łą-czenia różnych kultur, narodowości i wyznań, ale i tam zdarzały się an-tagonizmy. Przed wojną znane było śród społeczności żydowskiej powie-dzenie: „Wasze ulice, a nasze kamie-nice”, o widocznym lekceważącym zabarwieniu. A co czuli Polacy, gdy wkraczających do miasta Rosjan Ży-dzi witali kwiatami i stawiali powi-talne bramy? Ojciec był świadkiem, jak Żydzi rozbrajali polskich żoł-nierzy, zrywali im orzełki z czapek i wdeptywali w ziemię. Gdy weszli Niemcy, rozpoczęły się wywózki do

obozów koncentracyjnych i znowu wiele dzieci żydowskich znalazło schronienie u polskich rodzin.

Znowu odwołam się do literatury, tym razem do „Początku” A. Szczy-piorskiego. Ukazał on w najbardziej obiektywny sposób wzajemne rela-cje polsko-żydowskie, najtrudniej-sze w czasie wojny. Pamiętajmy, że Szczypiorski napisał tę książkę zbul-wersowany zorganizowaną w Paryżu wystawą obrazującą martyrologię na-rodu żydowskiego, gdzie oskarżono Polaków o antysemityzm i sprzyjanie hitlerowcom. Oczywiście, we Francji nie było obozów koncentracyjnych, tylko przejściowe, ich policja wyłapy-wała Żydów i pakowała do pociągów jadących do okupywanej Polski.

Wróćmy do dnia dzisiejszego. Wy-słuchałam przemówienia premiera rządu, Mateusza Morawieckiego, wspomniał w nim o organizacji „ Żegota” pomagającej uwięzionym w getcie, o Janie Karskim, który dał się zamknąć w obozie, aby dać świa-dectwo zbrodni. Opinia publiczna na Zachodzie nie uwierzyła, a rządy,

chyba, nie chciały uwierzyć. Nikt nas wtedy nie słuchał. Pan premier przy-pomniał, że polskie państwo pod-ziemne karało śmiercią szmalcowni-ków i denuncjatorów. Te słowa były prawdziwe, ale czy obejmowały całą prawdę?

Należy bronić prawdy historycz-nej, ale trzeba pamiętać ,że nic nie jest oczywiste. Mamy prawo bronić honoru Polski, ale w imię upamięt-nienia bohaterstwa licznych Polaków, pomagającym swym żydowskim są-siadom, musimy także potępić tych, którzy przyczynili się do ich śmierci. Nie można się bać, że to zaszkodzi Polsce, przecież tylko słabi i pełni kompleksów ludzie boją się prawdy. Obawiam się, że ten narastający spór i postawa niektórych ludzi, głuchych na wszelkie rady, zatwardziałych w swym megalomańskim uporze, może przynieść wiele złego. Osa-motnienie Polski na arenie między-narodowej już nieraz skutkowało Jej upadkiem. Oby nie stało się to tym razem.

Ewa Mierzejewska

Page 5: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018 www.miesiecznikakson.eu 5

Liczna, bo aż 10-cio osobowa ekipa Świętokrzyskiego wzię-ła udział w jubileuszowym

X Ogólnopolskim Mityngu Gimna-stycznym Olimpiad Specjalnych , który odbył się w Bydgoszczy w dniach 20-22.04.2018r. Kto był choć raz w „Kuj--Pomie” na zawodach wie, jak gościnny to oddział.

Bohaterami tego wydarzenia byli za-wodnicy z Klubów „BUZIAKI” Skar-żysko-Kamienna - Wiktoria Kowalska i Katarzyna Tynecka; „MAAG” Kielce - Agata Banasik, Mariola Łebek, Ewe-lina Kumańska i Krzysztof Michalczyk; „NIEPOKONANI” Sandomierz – Jo-lanta Majchrowska; „TACY SAMI” Skarżysko-Kamienna - Anna Mendak i Tomasz Mocek oraz „TORNADO” Skarżysko-Kamienna - Justyna Salwa.

Aż 8 zawodników przyjechało na za-wody ogólnopolskie z gimnastyki po raz pierwszy, dlatego ich reakcja na widok profesjonalnego sprzętu gimnastycznego była nie do opisania.

Po preeliminacjach wszyscy czekali na moment finałów. Nie było łatwo, to już zawody ogólnopolskie, grupy były ośmioosobowe. Ale nasza ekipa miała

W dniach 20-21 kwiet-nia 2018 roku odbył się Świętokrzyski Turniej

Hokeja Halowego Olimpiad Specjal-nych – Jędrzejów 2018.

Do Jędrzejowa popularyzować dys-cyplinę hokej halowy dla osób z niepeł-nosprawnością intelektualną w Olim-piadach Specjalnych, podsumować efekty szkoleniowe uzyskane w czasie treningów i obozów sportowych, roz-powszechniać ideę Olimpiad Specjal-nych w regionie świętokrzyskim oraz integrację ze środowiskiem lokalnym przyjechały drużyny reprezentujące Kluby Olimpiad Specjalnych „Nie-

Opracowała Małgorzata Chrzanowska

Mityng Gimnastyczny w Bydgoszczy

RYWAL na Orlen Warsaw Marathon

W Jędrzejowie grali w hokej halowy

własny, prywatny doping w postaci ro-dziców zawodników z Kielc. Podczas Ceremonii Dekoracji nasi gimnastycy stali dumnie na podium, z poważną miną przyjmowali gratulacje, ale z me-dalem na piersi czy plakietką wracali w podskokach, czując ulgę.

Zawodnicy ze świętokrzyskiego przy-wieźli wiele medali, ale co najbardziej zo-staje w pamięci ? Oczywiście zaciśnięte pięści przed skokiem gimnastycznym, słowa-” nie dam rady”, „dam radę, nie mam wyjścia”, odliczanie taktów pod-czas ćwiczeń wolnych, skupienie na twa-rzy, łzy szczęścia, uśmiech niepewności „dobrze zrobiłam? Nie pomyliłam się?”, „jutro będzie lepiej”, gest zwycięstwa. Takiego natłoku emocji nie wytrzymał-by największy atleta, a Oni dali radę!!! Byli Dzielni w Swym Wysiłku. Nie poddali się , walczyli do końca. A to nie wszystko.

Nasi zawodnicy rywalizowali na I poziomie trudności. Dziewczęta star-towały w takich konkurencjach jak: skok gimnastyczny(kuczny i rozkrocz-ny), równoważnia, ćwiczenia wolne i poręcze asymetryczne. Chłopcy- skok gimnastyczny, ćwiczenia wolne, poręcze

równoległe i drążek. Maksymalną oce-ną , jaką można uzyskać w gimnastyce jest 20- stka. Wynik końcowy zawodni-ka, decydujący o jego miejscu w grupie sprawnościowej jest tworzony poprzez dodanie 25%wyniku kwalifikacji i 75% wyniku rundy finałowej.

Podczas Ceremonii Zakończenia wylosowano dwóch zawodników na Światowe Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych, które odbędą się w 2019r. w egzotycznym kraju, jakim jest Abu Dhabi. Jednym ze szczęściarzy jest nasza zawodniczka , znana wszystkim Justyna Salwa z klubu „TORNADO” Skar-żysko-Kamienna. Wylosowano rów-nież sześciu rezerwowych zawodników wśród kobiet i sześciu wśród mężczyzn. 6 rezerwową jest Ewelina Kumańska i Krzysztof Michalczyk z klubu Maag Gratulacje!!!!!

Gimnastyka to techniczna i bardzo wymagająca dyscyplina sportu. Nasi zawodnicy, przygotowując się do tych zawodów, wytrwale trenowali ,mimo że dopadały ich chwile zwątpienia, gdy trenerka wciąż powtarzała ciągłe i wy-dawałoby się , niekończące –„jeszcze raz, wyprostuj się, głowa do góry, stopy ra-zem” itd. Wchodzili i spadali z równo-ważni i znów wchodzili. Zapamiętywali kolejność elementów w układach. Pró-bowali utrzymać się na drążku. Efekt ich wysiłku jest imponujący. O czym świadczą otrzymane przez nich meda-le. Podczas zawodów nad zawodnikami czuwali, wspierali ich, budzili o 6 rano, dopingowali, pocieszali, asekurowali, podrzucali na drążek, wskazywali kie-runek WC trzej trenerzy: Anna Mi-chalczyk , Izabela Orlikowska i Marcin Szwed . Jak zwykle zbyt szybko wszystko się zakończyło. Zostały miłe wspomnie-nia i brzęczące medale na piersiach. Dziękuję zawodnikom i trenerom za wszystkie emocje i nieocenioną pomoc.

Izabela Orlikowska-Kierownik Ekipy

pokonani” przy Ośrodku Rehabilita-cyjno-Edukacyjnym ”Radość Życia” w Sandomierzu, „Supernowa” przy Domu Pomocy Społecznej w Zgórsku, „Tornado” przy Warsztacie Terapii Za-jęciowej w Skarżysku-Kamiennej oraz gospodarze „Strzała” przy Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym im. M. Grzegorzewskiej w Jędrzejowie.

Podczas uroczystego otwarcia, jak zawsze w Olimpiadach Specjalnych, odbył się pełen ceremoniał z wypowie-dzeniem słów przysięgi przez Marcina Króla oraz wciągnięcia flagi na maszt podczas hymnu w asyście zawodników Mariusza Rosoła i Pawła Dąbrow-

skiego. Dodatkowo zaprezentowano układy taneczne przedstawione przez grupę rytmiki ze SP Nr 3 w Jędrzejo-wie prowadzoną przez Małgorzatę Bą-kiewicz. Formułę oficjalnego otwarcia wypowiedzieli Pani Renata Kawiorska – Sekretarz Gminy Jędrzejów oraz Pan Tomasz Kowalski – dyrektor PCPR w Jędrzejowie.

Hokej Halowy to jedyna zimowa ze-społowa dyscyplina sportu w Olimpia-dach Specjalnych. W tej niesamowicie widowiskowej dyscyplinie sportowej zawodnicy grają na sali gimnastycznej z ograniczającymi boisko bandami, ko-rzystając z prostego kija i krążka filco-

„Pragnę zwyciężyć, lecz jeśli nie będę mógł zwyciężyć niech będę dzielny w swym wysiłku” to słowa przysięgi zawodników Olimpiad Spe-cjalnych. Ale to nie tylko przysięga, to motto życiowe, które przyświeca zawodnikom każdego dnia, to swoisty drogowskaz dla zawodników, rodzin

wego z otworem. Zawodnicy są ubrani w kaski i ochraniacze.Klasyfikacja końcowa

I miejsce – „STRZAŁA” II miejsce – „TORNADO”III miejsce – „NIEPOKONANI” IV miejsce – „SUPERNOWA” Bardzo dziękuję Komitetowi Orga-

nizacyjnemu, który stanowili człon-kowie Klubu Olimpiad Specjalnych „STRZAŁA” Jędrzejów oraz wszyst-kim przyjaciołom zaangażowanym w to wydarzenie, ale przede wszystkim dziękuję wolontariuszom z Zespołu

Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 1 im. Ks. St. Konarskiego, bez pomocy, któ-rych nie bylibyśmy w stanie przepro-wadzić zawodów – powiedział Grze-gorz Kurkowski, dyrektor regionalny Oddziału Świętokrzyskiego – Dziękuję Romanowi Kurowskiemu, sędziemu naszych zawodów oraz opiece medycz-nej, którą zapewnił jak zawsze nieza-wodny Rybnicki Sztab Ratownictwa.

zawodników, a także trene-rów. Każdego dnia zmaga-my się ze słabościami lecz, systematyczne treningi, walka i ciężka praca owo-cuje. 22.04.2018r. odbył się kolejny Orlen Warsaw Marathon i już po raz 6 zawodnicy wraz z trene-rami z Rywala zmagali się z wielkim wysiłkiem, by pokonywać samego siebie, swoje słabości, zwyciężać i być dzielnym w wysiłku. W tym roku dystans  10 km pokonali Natalia Śmie-szek i Kamil Podsiadło wraz z trenerami: Elżbietą Wybranowską i Ernestem Krajewskim. Kibicowała im silna ekipa przyjaciół z Zespołu Szkół Specjal-nych, gdzie na co dzień się uczą.  Orlen Warsaw Ma-rathon –Narodowe Święto Biegania przyciąga coraz

więcej uczestników pasjonujących się biegami długodystansowymi. Natalia i Kamil wraz z trenerami zmierzyli się z wyzwaniem przekraczającym niejednokrotnie możliwości fizyczne zwykłego człowieka i ukończyli bieg z dobrym czasem 01:02,46.

Page 6: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018www.miesiecznikakson.eu6

ny posiłek wbrew powszechnemu mniemaniu, wcale nie musi być mniej smaczny, bo choć jest on nośnikiem substancji smakowo – aromatycznych, to lekko uparowane mięsa i warzywa zachowują nie tylko cenne składniki od-żywcze, ale też naturalny smak i aromat. Niech alternatywą dla tłustych i nie-zdrowych przekąsek będą przede wszyst-kim niskokaloryczne warzywa i owoce. Nie zwlekajmy z odważną decyzją i od razu zrezygnujmy z ograniczających nas przekonań i szkodliwych przyzwycza-jeń, a pracę nad utrzymaniem swojego zdrowia w równowadze uczyńmy co-dzienną praktyką.

Organizm człowieka, co prawda, nie lubi zmian, a przejście na zdrowy tryb życia nie jest łatwe, ale warto zaryzy-kować, bo organizm odpłaci nam za to z nawiązką, przecież szczęśliwy czło-wiek, to zdrowy człowiek!

A Wiosna, którą widzimy za oknem na pewno zainspiruje nas do dbałości o własne zdrowie i samopoczucie. Tak pozytywnie rozochoceni, „przenieśmy ją” po prostu na nasze talerze niczym malarz, który swoją wizję odzwierciedla na płótnie i twórzmy „ jedzeniowe arcy-dzieła”, wykorzystując paletę kuszących barwami i zapachami nowalijek - z prze-konaniem, że mniej w tym przypadku - to zdecydowanie lepiej.

Krystyna Anna Jurys

Bez względu na zmienność aury jest pewne, że wiosna przy-szła już w Świętokrzyskie. Są

pierwsze krokusy, przebiśniegi, przyle-ciały ptaki. Ach ta magia wiosny!

Triumf natury potrafi w metafizycz-nym cyklu obudzić przyrodę i zamienić nasze otoczenie w bajkową, tętniącą ży-ciem krainę. Wiosna rozpoczęła swoje czary – wplata się w codzienność plądru-jąc jej zakamarki, przenika wyjątkowe miejsca przyrodnicze, które potem cza-rują swoim pięknem, ba… przemawia do nas zapraszając do korzystania z jej uroków. Słońce i urzekająca intensyw-nymi barwami zieleń „ładują” w nas energię i „karmią” witalnością nasze ciała i dusze. Zauroczeni pięknem zanurzamy się w marzeniach, czerpiąc z odradzającej się przyrody nasze „małe szczęścia”.

Ta pora roku tradycyjnie już rezerwu-je sobie nasz czas na duchowe uniesienia i pozimowe porządki, ale także na ko-lejne, po noworocznych postanowienia związane z dietą i dbaniem o siebie, zga-dza się?

Pewne jest, że większość z nas na pro-gu tegorocznej wiosny uczyniła osobiste postanowienia. Wśród wielu z nich jed-no wydaje się być niezmiennym znakiem czasu. Nic dziwnego, że razem z kilkoma warstwami wierzchniej odzieży chcemy zrzucić z siebie nieco… zbędnych kilo-

To zdanie Winstona Grooma z książki „Forrest Gump”, gdy pierwszy raz je przeczy-

tałam przed oczami stanęła mi osoba z autyzmem, zapytacie dlaczego? Nie wiem, może dlatego, że zaburzenie to jest tak wielopłaszczyznowe, że ciężko wszystkich ludzi, których dotknęło wrzucić do jednego worka i zaetykiet-kować.

Autyzm nie jest problemem innych ludzi, to nie jest tak, że ciebie, mnie ten problem nie dotyczy. W zastra-szającym tempie rośnie liczba ludzi ze spektrum autyzmu, według najnow-szych badań dziś dotyka to jednej na sto urodzonych osób. ONZ oficjalnie uznał autyzm za jeden z największych

Mniej znaczy lepiej

Życie jest jak pudełko czekoladek,nigdy nie wiesz, co ci się trafi.

gramów, które zafundowaliśmy sobie zimą. Hojna natura ułatwi nam to zada-nie, dodając wigoru i mocy, które przy-dadzą się, by dotrzymać słowa powzię-tym przyrzeczeniom.

Zanim jednak spróbujemy wcisnąć się w letni ciuszek z poprzedniego sezonu, powinniśmy zdecydować się na małą rewolucję w naszej lodówce i na talerzu.

Przekonanie, że tycie w zimie jest procesem naturalnym, bo nasz orga-nizm broni się przed chłodem, nie ma żadnych naukowych podstaw. Uspra-wiedliwia jedynie łakomstwo, za które później przychodzi zapłacić słony rachu-nek. Wbrew obiegowym opiniom nasze zapotrzebowanie na energię w trakcie jesiennych chłodów oraz zimy nie zwięk-sza się, ponieważ od pokoleń organizm każdego z nas jest dobrze przystosowany do klimatu, w którym funkcjonuje. Tym bardziej, że mało się wówczas ruszamy, większość czasu spędzamy w ogrzewa-nych pomieszczeniach, a na powietrze wychodzimy opatuleni niewspółmiernie do potrzeb organizmu. Według dietety-ków nasza waga w ciągu roku powinna się wahać w granicach jednego kilogra-ma, niezależnie od zapotrzebowania energetycznego danej osoby.

Także przekonanie, że tycie z wie-kiem to naturalny stan rzeczy jest mitem i nie ma żadnych naukowych podstaw.

Nie ma powodu, aby np. kobieta miała inną wagę niż w wieku 20 lat i inną jako pięćdziesięciolatka. Faktem jest, że po ukończeniu 35 lat nasze zapotrzebowa-nie energetyczne co kilka lat spada sys-tematycznie o 5 proc. Wynika z tego, że mając lat 70, powinniśmy jeść o 25 proc. mniej niż mając lat 35.

Kontrolowanie tego, co spożywa-my wymaga naszej systematyczności. Szczególną uwagę w jadłospisie zwra-cać powinniśmy na zawartość tłuszczu, który jest głównym źródłem energii. Jego jeden gram dostarcza 9 kcal., czyli dwukrotne więcej niż jeden gram węglo-wodanów lub białka, więc do sprawne-go funkcjonowania organizmu tłuszcz jest niezbędny, ale, niestety, zjadamy go w nadmiarze. Podobnie jest z każdym innym składnikiem spożywanym nad-wyżkowo.

Nasz organizm nie znosi żadnych wahań, a już kilkukilogramowa „zimo-wa” nadwaga jest dla niego poważnym obciążeniem. Na skutki nie trzeba długo czekać. Wraz z nadwagą rośnie poziom cholesterolu, powstaje ryzyko wystąpie-nia miażdżycy, cukrzycy, nadciśnienia, że o innych schorzeniach już nie wspo-mnę.

Większość spożywanego przez nas tłuszczu składa się z bardzo niekorzyst-nych dla zdrowia kwasów tłuszczo-

wych nasyconych, obecnych głównie w produktach pochodzenia zwierzęce-go. Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia, opierając się na zasadach pra-widłowego żywienia, przestrzegła, że człowiek, który chce zachować zdrowie, w ogóle nie musi spożywać nasyconych kwasów tłuszczowych. Od czego zacząć? Jak zmienić swoje przyzwyczajenia? Niech pierwszym wykonanym przez nas krokiem będzie eliminowanie tłusz-czów zwierzęcych na korzyść roślinnych. Zastępujmy mięso czerwone mięsem białym (drób, cielęcina) oraz rybami, a masło i smalec – olejem. Co prawda tłuszcze roślinne także zawierają tłuszcze nasycone, ale głównie składają się z jed-no- i wielonienasyconych kwasów tłusz-czowych korzystnych dla zdrowia.

Nie dajmy się też złapać w pułapkę chwytliwej reklamy, która kusi żywno-ścią przetworzoną (zupki w torebkach, produkty gotowe do mikrofali) - bywa, że i ona w swoim składzie zawiera aż 70 proc. tłuszczu. Bądźmy świadomi ży-wieniowych zagrożeń. Jeśli na przykład bardzo chudą pierś indyka usmażymy na tłuszczu, to w rezultacie otrzymamy ka-loryczną bombę. Podobnie rzecz się ma z ziemniakami, które same w sobie nie są zbyt tuczące. 100 g kartofli ugotowa-nych dostarcza tylko 60 kcal, jednak ta sama ich ilość zjedzona w postaci frytek to 560 kcal.

Zdecydowanie ograniczmy dodawa-nie tłuszczu do potraw. Taki odtłuszczo-

problemów zdrowotnych świata obok raka, cukrzycy i AIDS. Ty jako rodzic, brat, dziadek, przyjaciel, sąsiad też być może będziesz musiał się z tym zmie-rzyć. Szanse, że w tej wyliczance losu padnie akurat na ciebie są całkiem spore.

Dziś chciałam bliżej przyjrzeć się Zespołowi Aspergera , często mylnie nazwanemu lekką odmianą autyzmu.

Dziecko z zespołem Aspergera czę-sto jest ocenianie jako niegrzeczne, niewychowane, uparte lub agresywne, niekiedy sugeruje się rodzicom dia-gnozę słuchu, zwykle jednak usunię-cie z przedszkola.

Pierwsze objawy zespołu Asperge-ra dostrzegalne są często na bardzo

wczesnych etapach rozwoju, kiedy jeszcze bardzo trudno odróżnić je od autyzmu, ale wyraźnie już sygnalizują, że rozwój dziecka nie przebiega pra-widłowo. Bardzo często takie dzieci mniej gaworzą, słabiej nawiązują kon-takt wzrokowy (nie patrzą na twarz osób dorosłych, nie oglądają z zacie-kawieniem przedmiotów, nie śledzą wzrokiem poruszających się domow-ników), nie wsłuchują się w wypowie-dzi dorosłych, są nadmiernie spokoj-ne, albo przeciwnie – nadpobudliwe, nadwrażliwe.

Miedzy pierwszym a drugim ro-kiem życia objawy nasilają się. Dziec-ko nie rozwija prawidłowo narzędzi do nawiązywania kontaktów społecz-nych, m.in. gestu wskazywania pal-

cem, innych gestów, słabo naśladuje, w spe-cyficzny sposób rozwi-ja język, nie uśmiecha się spontanicznie lub robi to rzadziej. Ob-serwujemy zatem brak pewnych kamieni milowych w rozwoju, któremu towarzyszą nasilające się zaburzo-ne zachowania, np. stereotypie (uporczywe powtarzanie tych sa-mych czynności, nad-mierne przywiązanie do wybranych rzeczy).

Istnienie intencji komunikacji często odróżnia zespół Asper-gera od autyzmu.

Specyfikacja rozwo-ju języka u osób z Ze-społem Aspergera to niestety brak prawidło-wego rozwoju mowy od początkowych eta-

pów (brak prawidłowych procesów w tle), bardzo często pojawiają się kłopoty z fleksją (jako konsekwencja trudności z ustalaniem relacji), co dzieci ubrały? – czapka; co dzieci ule-piły? – bałwanek, mamy też do czy-nienia z tzw. schematyzmami języko-wymi, powtarzanie tych samych słów, zwrotów, odpowiedzi. Co dziś jadłeś? –kulki z mlekiem (zawsze, chociaż na obiad była pomidorówka); jaką lubisz zabawkę? – autko (zawsze)

Synek w sklepie do mamy” tak Cię proszę Wasza Wysokość kup mi li-zaka” zasłyszane w bajce lub TV (tu możemy się uśmiechnąć przechodząc obok, ale mnie jako logopedzie na-tychmiast zapala się uporczywa czer-wona lampka)SPOSÓB BUDOWANIA RELACJI

Osoby z Zespołem Aspergera dają charakterystyczne znaki, jakby krzy-czały zauważ mnie, potrzebuję Cię, dlatego łatwo zaobserwujemy*kłopoty z linearnym porządkiem, na etapie dłuższych wypowiedzi, teksty budowane poprzez sieć skojarzeń.

Pojawia się myśl i natychmiast sko-jarzenie, np.: ktoś smutny – bo ucieka przed kimś- bo jest w więzieniu.

Skojarzenia są pozbawione logiki np., związków przyczynowo-skutko-wych.

Dzieci z zespołem Aspergera nie używają kontekstu kulturowego np.: Biust = cycki (pamiętajmy - gdy usły-szymy to z ich ust nie możemy reago-wać emocjonalnie)*trudności z porządkowaniem czaso-wym (ma to ścisły związek z trudno-ściami z porządkowaniem linearnym)

Bardzo dużo pracy wymaga zrozu-mienie terminów -rano, po południu, wieczorem; -na początku, na koń-cu; -przedtem – potem;-przed – po;

REKLAMA

wczoraj, dzisiaj, jutro. Konsekwencją jest silne osadzenie w tu i teraz ( nie „widzą” jutra), rozumieją fakty, nie ro-zumieją relacji.

Często osoby z Zespołem Aspergera postrzegane są jako jednostki „wybit-nie uzdolnione w danej dziedzinie”. Spektakularyzm zainteresowań osób z zespołem Aspergera bazuje na do-skonałej pamięci mechanicznej oraz typowych dla autyzmu: fiksacjach, stereotypiach oraz zdolnościach sku-piania się na szczegółach.

Zainteresowania te, będąc mocną fascynacją, utrudniają dziecku po-znawanie świata. Dziecko zamknięte w swoim świecie przejawia wyraźny strach przed zmianami- zmienność jest charakterystyczną cechą każdego naturalnego środowiska.

Dlatego w czasie terapii powinniśmy starać się nauczyć dziecko interpreto-wania bodźców, a nie ich unikania.

Dla mnie najwspanialszą cechą osób z zespołem Aspergera jest ich uczciwość i prawdomówność, nieste-ty ten poziom szczerości jest często społecznie nieakceptowany, ponie-waż rzadko kto lubi, aby inna osoba publicznie wyrażała swoją negatywną opinię, np.: o naszym wyglądzie, wie-ku, wynikach w pracy.

Właściwe rozumienie reakcji i zachowań dzieci z opisanymi pro-blemami znacznie zmniejsza stres przeżywany z powodu odczuwanego odrzucenia i nieprzystosowania. Ba-dania naukowe, jak i doświadczenia praktyków jednoznacznie pokazują, że im wcześniej zostanie postawiona diagnoza i im szybciej rozpoczęta bę-dzie terapia, tym szansa na poprawę funkcjonowania dziecka z zespołem Aspergera rośnie.

Dlatego jeśli jesteś rodzicem i coś niepokoi Cię w zachowaniu Twojego dziecka nie daj się uspokoić „pedia-trze” na wizycie kontrolnej, pamiętaj, że matka i ojciec najlepiej znają swoje dziecko, a ich intuicja często jest naj-lepszym diagnostą.

Ksymena Koprowska

Page 7: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018 www.miesiecznikakson.eu 7

Jack… każdy chyba zna i ko-jarzy z kimś lub czymś słowo Jack: aktor, postać, marka,

towar. Nicolson, Sparrow, Daniels, Wolfskin. Można by mnożyć.

Ja, z racji mojej pracy, miałem oka-zję gościć w Kraju Środka, zaproszony przez firmę JACK, producenta ma-szyn szwalniczych. Główna siedziba firmy usytuowana jest w prowincji Zhejiang, położonej na wschodnim wybrzeżu Chin, w miejscowości Ta-izhou. Od 2010 roku firma JACK jest niekwestionowanym liderem w światowej sprzedaży i rankingu producentów kompleksowych linii szwalniczych. Można by powiedzieć,

że w branży maszyn do szycia jest tak popularna, jak w innych wspomniani: Nicolson, Sparrow, Daniels, Wolfskin. Ale dosyć o biznesach. Spędziłem tam tydzień i poza chwilami poświęca-nymi pracy, był to przede wszystkim wspaniały czas na poznawanie chiń-skiej kultury, zabytków i tamtejszej kuchni. Nasi opiekunowie zadbali o to, abyśmy poznali dobrze chiń-skie specjały. Zaznaczę, że prawdziwe chińskie jedzenie nie ma nic wspól-nego z tym dostępnym u nas w kraju. Albo się je kocha, albo nienawidzi, ale jest naprawdę warte skosztowania. Już pierwszego dnia wiedzieliśmy, że każdy posiłek to około 40 dań, jakie nam serwowali na dużym okrągłym obrotowym stole. Już samo kręcenie i próbowanie odrobiny z tylu potraw podczas jednego posiłku było nie lada atrakcją. A dodam, że takich posiłków mieliśmy przynajmniej 3 dziennie.

Oczywiście nie tylko jedliśmy. Był także czas na zwiedzanie. Widzieli-

śmy kilka ciekawych miejsc, jednak największe wrażenie zrobiła na nas wizyta w  Song Dynasty theme park in China w miejscowości Hangzhou, a przede wszystkim   przedstawienie w tamtejszym teatrze pod tytułem: „Songcheng eternal love performan- ce” („Wieczna miłość”).

Scena teatru była wielkości mura-wy stadionu piłkarskiego. Żywe konie i inne zwierzęta na estradzie. Praw-dziwy kilkunastometrowy wodospad na scenie i płynąca rzeka. Wszystko przygotowane tak realistycznie i z ta-kim rozmachem, że czuliśmy się tak jakbyśmy byli aktorami w przedsta-wieniu. Najbardziej imponujący i za-

skakujący moment, to ,chyba, padają-cy drobny deszcz nad całą widownią w czasie prawdziwej burzy na scenie. Piękne stroje, muzyka i wszystko tak pokazane, że mimo nieznajomości ję-zyka chińskiego zrozumieliśmy całą historię.

Ciekawym przeżyciem był także rejs i spacer po małej wiosce Wuzhen, wyglądającej jak sprzed tysiąca lat, a cały czas mieszkają tam ludzie. Cała wioska poprzecinana jest szeregiem małych kanałów, po których odbywa się znaczna część komunikacji w wio-sce.

Ostatnie godziny, a w zasadzie cały dzień spędziliśmy w Shanghaju. Jest to jedno z większych miast w Chinach z, możliwe że, największym portem na świecie. Mieliśmy okazję oglądać zna-ną dzielnicę Pudong, z niesamowitą ilością wieżowców i drapaczy chmur. Jin Mao Tower, Shanghai World Fi-nancial Center czy najwyższy Shang-hai Tower robią piorunujące wrażenie zarówno w dzień, jak i po zmierzchu.

Wizyta w Chinach była jedną z naj-ciekawszych delegacji w mojej pracy zawodowej. W Polsce to, co chińskie niekoniecznie kojarzy się z czymś wspaniałym, ale w Chiach to, co chińskie, to coś naprawdę wspaniałe-go i wartego zobaczenia, chociaż raz w życiu.

Bartłomiej Bocheński

Pocztówka z Chin…Chińskie spotkanie z Jackiem.

Chiński posiłek

Wioska na wodzie - Wuzhen Rosołek z wkładką

Dzielnica Shanghaju – Pudong

Dynasty theme park (Park rozrywki) w Chinach w miejscowości Hangzhou-1

Przedstawienie w teatrze pod tytułem „Songcheng eternal love performance”

Dynasty theme park (Park rozrywki) w Chinach w miejscowości Hangzhou

Page 8: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018www.miesiecznikakson.eu8

„Wieczór z Hubalem”- spotkanie z pisarzem Jackiem Komudą

Kwiecień - Miesiąc Wiedzy o Autyzmie

13 kwietnia w Galerii Foto-grafii MCK w Ostrowcu Św. odbyło się ciekawe spotkanie

poświęcone niezwykłej postaci -ostat-niemu żołnierzowi września majoro-wi Henrykowi Dobrzańskiemu, ps. Hubal. Podczas tego wieczoru miała miejsce ostrowiecka premiera etiudy filmowej pt. „Hubal”. Jej scenariusz powstał na bazie bestselerowej książki o tym samym tytule. Postać legendar-nego majora kreuje znany aktor Paweł Deląg. Natomiast rolę złego esesmana Gresslera, zaciętego wroga Hubala, odgrywa znakomity Marcin Troński. Etiuda obfituje w wiele scen z szarża-mi, pogoniami i efektami specjalnymi. Miło nam poinformować, że właśnie w tych scenach wzięli udział dwaj ostrowczanie - Krzysztof Dyk i Jerzy Misiura.

Film powstał z inicjatywy Fundacji Ułani Króla Jana. To krótkometrażo-we dzieło wyreżyserowane przez Grze-gorza Bogaczewicza ukazuje portret psychologiczny majora Dobrzańskie-go, jego dylematy, postanowienia. Co ciekawe, twórcom etiudy udało się po-kazać, jak Hubala postrzegali Niemcy. Film nagrywany na Pogórzu Prze-mysko-Dynowskim zawiera wiele scen obrazujących klimat tych trudnych czasów na tle pięknej polskiej jesieni.

W kwietniu na całym świe-cie odbywają się różnego rodzaju inicjatywy zwią-

zane z zaburzeniem ze spektrum auty-zmu. Najważniejsze budowle na całym globie zostają podświetlone na niebie-sko. Bo niebieski to kolor autyzmu.

Wszystkie wydarzenia poświęcone szerzeniu wiedzy na temat autyzmu rozpoczynają się 2 kwietnia. Dzień ten od wielu lat obchodzony jest jako Światowy Dzień Świadomości Auty-zmu. W kwietniu tego roku w Polsce odbyło się kilka tysięcy wszelkich uroczystości, marszów, konferencji, spotkań poświęconych uświadamia-niu społeczeństwa. To dużo, ale jak się okazuje wciąż niewystarczająco. Wg badań, których wyniki opublikowała łódzka Fundacja JiM, ponad połowa społeczeństwa nie wie czym rzeczy-wiście jest autyzm. Wiele osób wciąż ma trudności ze zrozumieniem i z wy-obrażeniem sobie na czym polega to zaburzenie.

Autyzm może mieć różną postać. U niektórych osób nieznacznie wpły-nie na funkcjonowanie i będzie się objawiać kilkoma cechami. U innych całkowicie uniemożliwi samodzielne funkcjonowanie i objawi się głębokim zaburzeniem sensorycznym w obrębie wszystkich zmysłów (wzrok, słuch, dotyk, smak i węch), zaburzeniem snu. Dodatkowo u wielu osób z autyzmem występują zaburzenia w obrębie ukła-du pokarmowego. Osoby z „cięższą” postacią autyzmu bardzo często są

Honorowym gościem wieczoru był Jacek Komuda, znany pisarz i histo-ryk. Opowiedział o perypetiach i prze-życiach związanych z napisaniem po-wieści o Hubalu. Uczestnicy spotkania mogli wysłuchać gawędy Zbigniewa Tyczyńskiego o związkach rodziny Dobrzańskich z Ostrowcem. A związ-ki te były bardzo silne, bo Ostrowiec był w posiadaniu Dobrzańskich przez 27 lat.

Koniecznie należy wspomnieć o oprawie artystycznej całej imprezy, o którą zadbał Ryszard Góra. Dzięki jego Perłom - Dominice Bugajskiej

i Aleksandrze Kostępskiej mieszkań-cy Ostrowca po raz pierwszy usłyszeli przepiękne pieśni o Hubalu.

30 kwietnia br. przypada 78 rocz-nica śmierci majora. Zginął w 1940 r. w okolicach Anielina pod Opocznem, gdzie jego oddział został otoczony przez ponad 7 tys. żołnierzy niemiec-kich. Ale legenda Hubala jest wciąż żywa.

Wydarzenie zorganizowało Miej-skie Centrum Kultury w Ostrowcu Św., a jednym z patronów medialnych był miesięcznik AKSON.

Barbara Sęderowska

Ola Kostępska zaśpiewała wzruszającą pieśń Hubalowa legendo

Jacek Komuda

Wieczór z Hubalem w Ostrowcu Świętokrzyskim

niemówiące i komunikowanie się z in-nymi ludźmi stanowi dla nich bardzo duży problem. I właśnie te osoby z au-tyzmem -gorzej funkcjonujące potrze-bują najwięcej wsparcia.

Jak się okazuje, nam – neurotypo-wym zdecydowanie łatwiej zaakcepto-wać dziecko z autyzmem, które krzy-czy, macha rączkami i skacze. Dużo gorzej jest kiedy widzimy zachowują-cego się tak nastolatka czy dorosłego z autyzmem. Taki widok budzi raczej nieprzyjazne uczucia, łącznie z podej-rzeniem, że jest to osoba pod wpły-wem środków odurzających. Mało kto potrafi się domyślić, że chodzi o oso-bę z autyzmem. A jeśli w dodatku ta „dziwna” dorosła osoba krzyczy… Czy kiedykolwiek zastanawialiście się jak osoby niemówiące mogą okazać swoje

potrzeby, strach, ból albo wielką ra-dość? Pewnie nie. Spróbujcie nic nie mówić np. przez dzień czy dwa i przy tym normalnie żyć -idźcie do pracy, do szkoły, zróbcie zakupy, pojedźcie au-tobusem, pozałatwiajcie różne sprawy itd. W pewnym momencie zaczniecie krzyczeć. Bo krzyk jest najprostszą for-mą komunikatu.

Osoby z autyzmem, a także ich ro-dziny często zmagają się z niezrozu-mieniem i nietolerancją. Nie pomaga też wizerunek bardzo wysokofunk-cjonującego autysty, często geniusza, przedstawiany przez media. Rodzą się mity, np., skoro autysta może zostać lekarzem chirurgiem (jak w serialu), to znaczy, że autyzm nie jest wcale ta-kim wielkim problemem. Niestety, dla wielu jest. I to ogromnym. Ale jeszcze

większym dramatem niż sam autyzm jest brak właściwego wsparcia. System edukacji i terapii w naszym kraju na-dal nie jest odpowiednio przygotowa-ny pod kątem dzieci i młodzieży z tym zaburzeniem. Jednak największy pro-

blem powstaje, gdy dorosły autysta kończy szkołę. Z dylematem „co da-lej?” rodzice najczęściej zostają pozo-stawieni sami sobie.

Barbara Sęderowska

REKLAMA

Page 9: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018 www.miesiecznikakson.eu 9

Przyszła wiosna to widać, słychać i czuć.

Dlatego dużo czasu będę spędzać w ogrodzie. Jestem ogrodową amator-ką. Nikt nie pokazał mi, jak traktować ziemię, aby obdarowywała nas piękną roślinnością. Cały czas uczę się po-przez metodę prób i błędów. Od kilku lat wraz z mężem tworzę nasze miejsce mocy, z którego czerpiemy pozytywną energię. Feeria barw, zapachów, jakie znajdują się w naszym ogrodzie, dają nam wiele powodów do radości. 

Cytując klasyka: „Założyć ogród, to uwierzyć w jutro”. 

Uwierzyliśmy, a magia płynąca z roślin czaruje nasze zmysły.

Przez ostanie lata nasz azyl był trochę zaniedbany. Nie mieliśmy wy-starczająco dużo czasu na przyzwoitą pielęgnację. Praca, małe dzieci oraz codzienne obowiązki wypełniały nam

Czasami w zadumie zadaję sobie to pytanie ...ale prze-cież wiem...! Zawsze wraca

do mnie ta sama odpowiedź: swoboda ekspresji, kreatywność, własna inter-pretacja muzyki i to zawarte w tym, co uwielbiam - tańcu!      

Salsę można tańczyć na całym świecie - wszędzie obowiązują te same reguły prowadzenia dla panów i od-czytywania sygnałów dla pań. Same podstawy można opanować już po paru tygodniach i nie ma tu żadnych limitów wiekowych, ani specjalnych wymagań odnośnie kondycji fizycz-nej. Jednym słowem salsę może tań-czyć każdy!

Figury w salsie składają się z ele-mentów, które łatwo zamieniać, prze-stawiać i łączyć z innymi. Dla tych, co swego czasu lubili zabawę kloc-kami to istny raj! :-) Również z tego

samego powodu salsa przyciąga spo-re grono ludzi o ścisłych umysłach: matematyków, informatyków, którzy w salsie znajdują elementy analityczne w układaniu i prowadzeniu figur. Dla tych z kreatywnymi umysłami i duszą artystyczną salsa daje pełne pole do popisu: można w niej łączyć elemen-

Ja zwykła matkaa

Wiosna

Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!

cały nasz czas. Nie-które z roślin świet-nie sobie poradziły, inne trochę słabiej. Nasz ogród jest taki jak my. Jest spokojny, a zarazem dynamicz-ny. Znajdują się w nim zakątki romantyczne, jak i sielskie. Sami dbamy o jego archi-tekturę, która czasem potrafi nas samych za-skoczyć.

Dla mnie osobi-ście zajmowanie się ogrodem to cudowna terapia relaksująca. Uwielbiam plewić, ko-pać łopatą. Pozwala mi to wyładować złe emocje, które niestety mnie dosię-gają. Jak już się tak nakopię, nasadzę,

odczuwam zmęczenie fizyczne ale re-generację psychiki. Szczerze polecam taką formę na odstresowanie.

Zieleń uspokaja i działa pozytyw-nie na organizm. Człowiek został tak skonstruowany, aby pozytywnie reagować na środowisko naturalne. Tereny zielone dają poczucie bez-pieczeństwa i spokoju, co powoduje powrót do sił i zdrowia. Terapia ogro-dami, poza korzystną rolą wysiłku fizycznego i ruchu, pomaga zachować równowagę psychiczną, niweluje stres i polepsza koncentrację.

Bardzo lubię rano wyjść na obchód, po ogrodzie. Rozglądam się wokół, sprawdzam, czy coś już kwitnie. Ob-serwuję czy wychodzą z ziemi sasan-ki, prymulki i szafirki. Zauważyłam, że upodobałam sobie kolor fioletowy. Na rabatach króluje lawenda, szałwia, pervoskie. W zeszłym roku odkryłam

latrię kłosową, bardzo ciekawa rośli-na w fioletowym odcieniu. Pięknie się wkomponowała w nieco dziką ra-batę. Myślimy z mężem o założeniu warzywnika, takiego z prawdziwego zdarzenia. Ten, który nam do tej pory służył, potrzebuję odbudowy. Pamię-tam jak wyrosły nam cukinie. Cie-szyliśmy się jak dzieci. Nasza ziemia dała nam plony. A leczo przygotowa-ne z własną cukinią smakuje zupełnie inaczej :).

Dlatego:„Pamiętajcie o ogrodach -Przecież stamtąd przyszliścieW żar epoki użyczą wam chłoduTylko drzewa, tylko liście...”

ty z różnych tańców: m.in. hip hopu, jazzu, całej gamy tańców afro-kubań-skich, czy baletu - co tylko się komu podoba.

Salsa jest głownie tańcem w parach, ale wplata się w niego też części so-lowe, dające pełną możliwość swojej własnej interpretacji muzyki i ekspre-sji. To też sprawia, że ciągle pojawiają się nowe aranżacje, nowe style, nowe figury na całym świecie, wiec przygo-da z salsą jest zawsze ciekawa. Towa-

rzyszy mi już przez połowę mojego ży-cia i jeszcze nigdy mi się nie znudziła!

Samo słowo „salsa” (z hiszp.) ozna-cza sos, a tutaj muszę się przyznać, że lubię smacznie zjeść ;) Nie wątpię więc, że to też mogło wpłynąć na moje zainteresowanie akurat tym tańcem..!

A jak to się zaczęło? Jeszcze za moich wczesnych lat studenckich za-chciało mi się nauczyć języka hiszpań-skiego. Szkoła, do której się zapisałam, prowadziła również dodatkowe zajęcia przybliżające kulturę z krajów hisz-pańskojęzycznych. Tak więc, można było zapisać się m.in. na zajęcia kuli-narne lub też taneczne. Na początku nie byłam specjalnie zainteresowana tą opcją, ale po pewnym czasie, chcąc dowiedzieć się więcej o kulturze laty-noamerykańskiej, poszłam sprawdzić, jak wyglądają zajęcia salsy.   

Weszłam na salę, gdzie grupka osób czekała na rozpoczęcie zajęć. Propor-cje damsko-męskie były wręcz powa-lające: grupka liczyła około dziesięciu kobiet i … trzech mężczyzn. Uff…no, to sobie potańczę (pomyślałam)! ;) Po chwili na salę wszedł energicz-nie Javier – niewysoki Kolumbijczyk, z uśmiechem od ucha do ucha i boom-box’em w ręku. Przywitał się z nami (mówił świetnie po polsku) i włączył

muzykę. Na rozgrzewkę zaczęliśmy nie od salsy, ale od „merengue” (czyt. merenge) – jednego z najprostszych tańców latynoamerykańskich. Na początku wszyscy tańczyliśmy osob-no, żeby nauczyć się kroczków. Przy-znam się, że początkowo sama muzy-ka merengue nie za bardzo przypadła mi do gustu, ale pozytywna energia i wspaniała, wesoła atmosfera zajęć spowodowała, że zaczęłam przycho-dzić na kurs regularnie! Dosyć szybko nauczyłam się podstaw, a z racji tego, że zawsze miałam łatwość w przeka-zywaniu wiedzy, zaczęłam asystować Javierowi w jego kursach.

Oprócz zajęć były też (nieliczne jeszcze w tamtym czasie) imprezy z muzyką latynoską. Ówczesna scena salsowa w Warszawie liczyła około 20-30 osób, więc dosłownie po kilku imprezach znaliśmy się (przynajmniej z widzenia) już wszyscy ;) Po pewnym czasie, z grupą zapaleńców z całej Polski, zaczęliśmy wyjeżdżać na za-graniczne kongresy salsy. Początkowo głownie do Niemiec (Berlin, Ham-burg), gdzie organizatorzy sprowa-dzali wspaniałych tancerzy i instruk-torów salsy z całego świata. Podczas jednego weekendu można było uczyć się salsy kubańskiej, portorykańskiej, NY (nowojorskiej), LA (Los Angeles), jak również tańców afro-kubańskich. Uczyliśmy się, filmowaliśmy wszyst-kie możliwe warsztaty, potem studio-waliśmy każdy jeden krok po krocz-ku w domach z przegrywanych kaset VHS i przekazywaliśmy dalej wiedzę tym, którym nie udało się uczestni-czyć w zagranicznych kongresach. Tak też, prawie w tym samym momencie, powstało kilka szkół salsy w Warsza-wie i w całej Polsce. Obecnie nasza polska scena salsowa liczy tysiące mi-łośników tego tańca!

Zupełnie przypadkowo salsa stała się też powodem mojego wyjazdu do Belgii. Na trzy miesiące zawiesiłam salsową działalność w mojej szkole w Warszawie, wzięłam urlop bezpłat-ny w pracy i wyjechałam, aby razem z kolegą „po fachu” z Brukseli uczyć salsy na warsztatach i występować na licznych europejskich festiwalach i kongresach. W międzyczasie udało mi się znaleźć pracę w moim zawodzie związanym z informatyką w Brukseli i… tak już tutaj zostałam :)

Obecnie prowadzę zajęcia na wła-sną rękę, a z okazji, że niedługo będę świętować dwudziestolecie mojej pracy instruktorskiej – z wielkim en-tuzjazmem polecam wszystkim salsę! Nawet po ciężkim dniu ten taniec jest w stanie przywrócić energię, ra-dość i uśmiech na twarzy wszystkim uczestnikom zajęć! :) Cieszę się na każde zajęcia i sprawia mi ogromną przyjemność gdy widzę, jak ludzie dobrze się bawią i robią postępy z lek-cji na lekcję. Nie trzeba zapisywać się z partnerem/partnerką, ponieważ w ciągu zajęć robimy częste zmiany w parach, żeby lepiej przyswoić sobie reguły prowadzenia. To też sprawia, że uczestnicy szybko poznają się mie-dzy sobą i od razu tworzy się miła, to-warzyska atmosfera.

Jeżeli zdarzy Wam się odwiedzić Brukselę (lub w niej zamieszkać), ser-decznie zapraszam na zajęcia! Prowa-dzę nawet jedną grupę po polsku tylko dla Polaków :-) Jestem dostępna pod adresem [email protected], z przyjemnością odpowiem na Wasze dodatkowe pytania, a zajęcia prowadzę w Dance Studio 51, www.dancestudio51.com, rue des Francs 51, 1040 Bruksela, Etterbeek.

Maria Szumielewicz

Szkoły tańca, w której można pobierać lekcje salsy:1. Studio Tańca „TWIST” Grzegorz Podsiadły ,PSP nr 5 os. Ogrody, Ostrowiec Świętokrzyski.2. Opatowski Ośrodek Kultury „OOK”, ul. Partyzantów 16b , Opatów.3. „Fabryka Ruchu”- strefa rekreacji i edukacji, ul. Stefana Okrzei 5, Sandomierz.4. Szkoła Tańca „RESPECT DANCE”, ul. Słowackiego 25, Skarżysko Kamienna.5. Miejska Szkoła Tańca „MiM”, ul. Partyzantów 1a, Starachowice 6. Szkoła Tańca „Szmyrgała M”, ul. Jana Pawła II, Staszów

Page 10: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018www.miesiecznikakson.eu10

W naukowych źródłach dotyczących proge-steronu spotkamy się

z informacją że jest on hormonem steroidowym (czyli jego struktura przypomina cholesterol), wydziela-nym   przez komórki lutealne  ciałka żółtego  (głównie przez tzw. duże ko-mórki oraz, w mniejszym stopniu, przez małe komórki lutealne). Ciał-ko żółte jest częścią komórki jajowej, która powstaje w jajniku, a następnie wydostaje się z niego podczas owula-cji. Podczas ciąży progesteron tworzy się w łożysku. W niewielkich ilościach powstaje również w korze nadnerczy i ośrodkowym układzie nerwowym.

Stężenie progesteronu jest różne w zależności od fazy cyklu miesięcz-nego. W I fazie zwanej folikularną ( czyli gdy poziom FSH wydzielanego przez przysadkę jest wysoki), stężenie progesteronu jest stosunkowo niskie. Natomiast szybko wzrasta po owulacji w tzw. fazie lutealnej, osiągając mak-symalny poziom w 21 – 23 dniu cy-klu. Jeżeli jego poziom jest zbyt niski w II fazie cyklu, może to świadczyć o braku owulacji.

GDY NIE DOCHODZI DO ZA-PŁODNIENIA: stężenie progestero-nu szybko opada do wartości wyjścio-wej

GDY DOCHODZI DO ZA-PŁODNIENIA: stężenie progestero-nu nie spada, zaczyna powoli rosnąć.

Szybki sposób zmiany stężeń proge-steronu w surowicy krwi powoduje, że jego pomiar jest wygodną i precyzyjną metodą potwierdzenia owulacji lub jej braku wystąpienia.

Oznaczanie poziomu progesteronu wykorzystywane jest w diagnostyce zaburzeń hormonalnych, niepłod-ności, wyznaczenia dnia owulacji, , metodach in vitro, w diagnozowaniu ciąży pozamacicznej i zagrażających poronień oraz w przypadku plamień i krwawień z macicy u kobiet cię-żarnych. Zbyt niski poziom proge-steronu u kobiety ciężarnej zagraża ciąży, z tego też powodu lekarz gine-kolog- położnik opiekujący się przy-szłą mamą przepisuje jej progesteron w formie tabletek, zastrzyków itp. Aby nie dopuścić do poronienia.Rola Progesteronu w czasie ciąży:

Potocznie mówi się, że progesteron jest hormonem podtrzymującym cią-żę. Stwierdzenie to wynika z faktu, że jest on hormonem niezbędnym do utrzymania ciąży przez cały jej okres. 1. Hamuje syntezę receptorów oksy-

tocyny przez co zmniejsza wrażli-wość macicy na oksytocynę – jest

to tzw. blok progesteronowy. Ok-sytocyna jest hormonem odpo-wiadającym za skurcze macicy, ma to znaczenie w czasie porodu.

2. Hamuje poród, znosi samoistną czynność skurczową ciężarnej ma-cicy,

3. Hamuje odpowiedź immunolo-giczną matki na antygeny płodu – czyli nie pozwala, aby układ im-munologiczny matki zaczął trak-tować płód jako ciało obce. Taka sytuacja jest możliwa, ponieważ płód jest zbudowany w 50% z ko-mórek matki, a w 50% z komórek ojca – które są antygenowo obce.

4. Jest substratem do produkcji wła-snych hormonów sterydowych płodu.

5. Pobudza błonę śluzową jajowo-dów i macicy do wydzielania sub-stancji odżywczych.

6. Przygotowuje gruczoł sutkowy do laktacji.

7. Zatrzymuje wodę – co wywołuje obrzęki u ciężarnej.

8. Rozszerza żyły u ciężarnej, powo-duje to wolniejszy przepływ krwi i może sprzyjać obrzękom i po-

wstawaniu żylaków. 9. Wywołuje przebarwienia skóry

(ostuda).10. Wywołuje niewielkie podwyższe-

nie temperatury ciała – wykorzy-stywane min. w naturalnych me-todach określania owulacji.

11. Spadek poziomu progesteronu po porodzie może spowodować wa-hania nastroju, zwane  depresją poporodową.

17 – Hydroksy ProgesteronW diagnostyce laboratoryjnej spo-tykamy się również z oznaczaniem 17-hudroksy progesteronu.

Jest to hormon, którego synteza odbywa się w korze nadnerczy. Po-wstaje z progesteronu i jest substratem do produkcji niektórych hormonów sterydowych, takich jak kortyzol czy androstendion. Niewielkie jego ilości są produkowane również w gonadach (w ciałku żółtym w jajniku) oraz w ło-żysku.

U osób zdrowych stężenie 17 hy-droksy progesteronu jest niskie, po-nieważ poprzez enzym 21-hydrolazę jest on przekształcany w hormony ste-rydowe. Niedobów hydrolazy powo-

Spotkania z diagnostyką - odcinek 26Dzisiejszy odcinek jest dalszą kontynuacją cyklu pt. „ Być kobietą” i jest poświęcony Hormonom związanym z płcią. Do hormonów tych należą LH, FSH, PRL, Estradiol, Progesteron i Testosteron. Część z nich wydzielane są przez przysadkę mózgową, a część przez jajniki i jądra.W tym odcinku omówię hormony wydzielane przez jajniki i łożysko – PROGESTERON.

duje nagromadzenie się dużych ilości 17-OH Progesteronu, który zaczyna być wtedy przekształcany w andro-geny – czyli głównie w testosteron. Efektem tego jest wirylizacja u obu płci: u kobiet pojawia się owłosienie typu męskiego, zmiana budowy ciała, zaburzenia owulacji itp. Niedobory enzymów są dziedziczne. Ich skut-kiem jest wrodzony przerost (hiper-plazja)  nadnerczy – zespół nadnerczo-wo-płciowy (ang. congenital adrenal hyperplasia, CAH).

Kiedy oznacza się poziom 17 hy-droksy progesteronu? - oznaczanie jest rutynowym badaniem przesiewowym u noworodków w przypadku niewy-raźnie wykształconych genitaliów ( lub pojawienia się genitaliów męskich i żeńskich), u kobiet w przypadku hirsutyzmu i wirylizacji, a u chłop-ców w przypadku przedwczesnego rozwoju płciowego.   Jest wykorzysty-wany   w diagnostyce i monitorowa-niu wrodzonego przerostu nadner-czy z niedoborem 21-hydroksylazy (CAH),  w ocenie skuteczności tera-pii zastępczej kortyzolem u chorych na CAH W różnicowaniu hirsuty-zmu, bezpłodności i żeńskiego pseudo hermafrodytyzmu

Monika Romańska

REKLAMA

Diagnostyka z humorem:

Jak funkcjonuje hormonalna pigułka antykoncepcyjna?To proste:1. Kobieta bierze pigułki, a na-stępnie wydala je wraz z moczem.2. Żaby w wodzie wchłaniają te hormony i w następstwie nie mają potomstwa.3.Bociany nie znajdują żabek na polach więc giną z głodu..4. ... i nie ma kto przynosić dzieci.

Page 11: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018 www.miesiecznikakson.eu 11

Skąd się wzięli rycerzeOpowieści starego koniarza

Rycerza stworzyło strzemię. Tak stwierdził pewien brytyj-ski historyk. I miał rację. Bo

dzięki oparciu w strzemionach jeździec mógł zadawać ciosy na boki, z góry, w przód, w tył i, co ważne, nie tracił przy tym równowagi. Klasyczne żelazne strzemiona wymyślili Chińczycy już na początku IV w n.e. Konni wojownicy stali się elitą ich wojsk, ale nie stworzyli klasy rycerskiej tak jak stało się to w Eu-ropie. W Chinach ceniono sztuki walki, ale jeszcze ważniejsze były umiejętności przywódcze. W przeciągu trzystu lat strzemiona trafiły do Europy. Co praw-da na naszym kontynencie używano już wcześniej strzemion, ale pojedynczych. Ułatwiały one wsiadanie na konia. Wy-konywane były ze skóry i umieszczane z lewej strony konia. Dlaczego z lewej? Ano dlatego, że rycerz miał u swego lewego boku przytroczony miecz lub topór. Więc aby swobodnie wsiąść na konia, musiał przerzucić przez koński grzbiet prawą nogę. Mimo iż dziś nie ma już rycerzy (oprócz rekonstrukto-rów) zwyczaj ten tak bardzo utrwalił

się, że jest stosowany do dziś. A jak sami wiecie, wsiadamy w ten sposób również na rower czy na motor. I zawdzięczamy to właśnie średniowiecznym rycerzom.

Pojawienie się strzemion w Europie zapoczątkowało erę rycerstwa. To nie przypadek, że francuskie słowo cheva-lier, czyli rycerz, pochodzi od wyrazu cheval czyli koń. Polskie określenie po-wstało od niemieckiego ritter oznaczają-cego jeźdźca. Strzemiona zmieniły spo-sób walki dawnych wojów. Dzięki nim rycerz pewniej siedział w siodle, mógł

się zaprzeć i sprawniej posługiwał się włócz-nią. Podczas jednej z największych średnio-wiecznych bitew, pod Hastings, normańscy rycerze roznieśli w pył anglosaskie pospolite ruszenie. Większość Normanów trzymała włócznie u boku i ta-ranowała Anglosasów niczym współczesne czołgi. Z czasem zaczę-

to używać coraz dłuższe włócznie i tak narodziła się kopia bojowa.

Żeby dobrze posługiwać się kopią trzeba było dużo trenować. A najlep-szą okazją do treningów były turnieje. Pierwsze średniowieczne turnieje nie-wiele różniły się od bitew. Często koń-czyły się kalectwem, poturbowaniem, a nawet śmiercią. Każdy szanujący się rycerz musiał kilka razy w roku brać udział w takich imprezach, inaczej kpio-no by z niego i nie poważano. Kronikarz Roger z Hoveden żyjący w XII wieku pi-

sał tak: „ Nie nadaje się do bitwy ten, kto nie widział własnej krwi, kto nie słyszał zgrzytu swych zębów, kto nie poczuł ciężaru przeciwnika na sobie”.

A jak to wyglądało w kraju Piastów? Otóż Mieszko I posiadał swoją drużynę, która liczyła około 300 wojów. Nie na-zywali się jeszcze rycerzami, ale ci konni wojownicy stanowili podstawę armii powstającego państwa polskiego. Część z nich stale pełniła służbę przy księciu, natomiast pozostali rozmieszczeni byli po najważniejszych grodach. W zamian za ich służbę książę utrzymywał ich, wyposażał w broń i konie i, co ważne, utrzymywał także ich rodziny. Bolesław Chrobry znacznie powiększył drużynę książęcą do 400 konnych i 1300 tar-czowników. Z czasem utrzymanie tak licznego wojska stało się zbyt dużym obciążeniem dla królestwa. Kazimierz Odnowiciel wpadł na genialny pomysł. Zaczął nadawać swoim drużynnikom ziemię w zamian za służbę.

Pierwsi polscy rycerze nie byli zbyt zamożni. Uprawiali ziemię przy pomo-cy jednego czy dwóch sług -jeńców poj-manych na wojnie. Ale z biegiem lat za swe czyny wojenne otrzymywali coraz większe nadania ziemskie. Powiększali swój majątek także poprzez małżeń-stwa, a nawet najazdy na słabszych są-siadów.

Począwszy od XI wieku, jazda rycer-

ska królowała na polach bitew przez kil-kaset lat. Ciągle unowocześniana brań spowodowała potrzebę stosowania co-raz bardziej odpornych zbroi i hełmów. Coraz mocniejsze kopie i wprowadzenie kusz doprowadziło do powstania cięż-kich i grubych zbroi płytowych. W XV wieku wyglądało to tak, że rycerz od stóp do głowy był szczelnie zakuty w blachy. Blachami zaczęto chronić także konie rycerskie. Wszystko to wymagało już nie lada fortuny i nie każdego było na to stać. Wyobraźcie sobie, że wyposażenie idącego na wojnę kopijnika i jego sług pochłaniało roczny dochód jednej du-żej, dobrze prosperującej wioski. Bywa-ło i tak, że rycerz szykujący się do wojny musiał się zadłużać, wierząc, że łupami wojennymi spłaci swoje zobowiązania.

Z czasem warstwa rycerska coraz bar-dziej różniła się od reszty społeczeństwa. Nie tylko finansowo. Stworzyła i pielę-gnowała swoją własną kulturę, zwyczaje i kodeks. Aż w końcu przekształciła się w stan szlachecki. Szlachta posiadała liczne przywileje, w odróżnieniu od chłopów i mieszczan.

W średniowiecznej Polsce żyło wie-lu znakomitych rycerzy. Wśród nich najsłynniejsi to: Zawisza Czarny, Jan Farurej, Powała z Taczewa, Mszczuj ze Skrzynna, Dobiesław z Oleśnicy.

Barbara SęderowskaKrzysztof Dyk

Psy, koty i inne zwierzęta do-mowe są dziś pełnoprawnymi członkami rodzin. Zwierzęta,

tak jak i ludzie, ulegają wypadkom czy zapadają na różne choroby i w przypad-kach zagrożenia życia wymagają specja-listycznej opieki weterynaryjnej, w tym coraz częściej transfuzji krwi.

Transfuzja krwi może niekiedy ura-tować życie czworonoga – zarówno w przypadkach zagrożenia życia, jak i na skutek długotrwałej choroby. Niektóre psy potrzebują regularnych przetoczeń krwi, gdyż zabieg ten po prostu przedłu-ża ich życie

Zdarzają się sytuacje, w których przetoczenie krwi, czyli transfuzja, jest jedynym ratunkiem dla zwierzęcia. W medycynie ludzkiej jest to zabieg po-wszechnie stosowany w celu ratowania zdrowia i życia. W medycynie wete-rynaryjnej dopiero 20 lat temu w USA powstał pierwszy na świecie bank krwi dla zwierząt. W Polsce taki bank krwi istnieje od 2003 roku.

Każdy zwierzęcy bank krwi czynny jest 24 godziny na dobę, a zamówiony materiał jest niezwłocznie dowożony przez kuriera do przychodni. W Polsce funkcjonuje już 7 filii: w Lublinie, Łodzi, Mikołowie, Toruniu, Olsztynie, Szczeci-nie i Wrocławiu. Główna siedzia WBK mieści się w Warszawie.

Czy każde zwierzę może zostać dawcą krwi?

Dawcą krwi może zostać każdy pies spełniający określone warunki:

• jest zdrowy,• waży co najmniej 26 kg,• jest w wieku od 10 miesięcy (

w przypadku ras olbrzymich 12-14 miesięcy) do 7 lat,

• jest odrobaczony, zabezpieczony przed pchłami i kleszczami,

• ma aktualne szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym.

Dawcą krwi może zostać też każdy kot, który:

• jest zdrowy,• waży co najmniej 4 kg,• jest w wieku między 10 miesięcy a 7

lat,• jest regularnie odrobaczany oraz

zabezpieczany przeciwko pchłom i kleszczom,

• ma aktualne szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym,

• jest kotem niewychodzącym,• ma negatywne testy w kierunku bia-

łaczki kociej oraz niedoboru immu-nologicznego.

Pies lub kot nie może być dawcą krwi jeśli:

• cierpi na poważną chorobę układu pokarmowego, moczowego, odde-chowego, nerwowego,

• cierpi na choroby układu krążenia,• jest suką lub kotką w okresie ciąży

i laktacji , a także 2 miesiące po po-rodzie,

• ma cieczkę /ruję.Psy i koty mogą bezpiecznie oddawać

krew raz w miesiącu. Jest to dla nich bez-bolesne. Organizm zwierzęcia w ciągu kilku dni uzupełnia ilość krwi. Oddanie 1 jednostki trwa około 5-10 minut.Oddawanie krwi przez psa lub kota

Przed oddaniem krwi zwierzę jest badane przez lekarza weterynarii. Po-bierana jest wtedy krew na badania pod-stawowe: morfologię i biochemię, aby wykluczyć choroby u dawcy. U psów wykonuje się również rozmaz, aby wy-kluczyć występowanie babeszjozy. Ba-besia canis to pierwotniak przenoszony przez kleszcza, który wywołuje anemię i jest śmiertelnie niebezpieczny dla psów.

Przy regularnym oddawaniu krwi zwierzak otrzymuje ( w zależności od banku krwi): darmowe szczepienie prze-ciwko chorobom zakaźnym, darmową krew lub preparat krwiopochodny w ra-zie potrzeby, a także worek smakowitej karmy.

Przy pierwszym pobraniu krwi za-

wsze jest badana również grupa krwi psa i kota. Jest to bardzo ważne, gdyż u zwierząt, podobnie jak u ludzi, może pojawić się niezgodność grupowa i reak-cja wstrząsowa.Grupy krwi u psów

U psów wyróżniamy kilkanaście grup krwi.

Przy pierwszym przetoczeniu orga-nizm biorcy nie ma jeszcze przeciwciał przeciwko antygenom grupowym daw-cy. Dlatego przy pierwszej transfuzji rzadko dochodzi do reakcji wstrząsowej. Przeciwciała powstają po 2 tygodniach od pierwszego przetoczenia. Jeśli będzie konieczne kolejne przetoczenie trzeba będzie podać już odpowiednią krew, aby nie doszło do reakcji alergicznej.Grupy krwi u kotów

U kotów wyróżniamy grupę A, B i AB. Najczęściej występującą grupą krwi jest A. Występuje ona u wszystkich dachowców. Najrzadziej występująca grupą krwi jest AB.

Problem w przypadku transfuzji krwi u kotów jest znacznie poważniejszy niż u psów, gdyż przeciwciała skierowane przeciwko antygenom innej grupy krwi są cały czas obecne we krwi kociej i już w przypadku pierwszego przetoczenia może pojawić się reakcja alergiczna.Kiedy potrzebne jest przetocze-nie krwi?

Transfuzję krwi najczęściej stosuje się przy:

• krwotokach (np. powstałych w wy-niku wypadków komunikacyjnych),

• anemii,• hemofilii typu A i B,• zatruciach powodujących rozpad czer-

wonych krwinek (np. warfaryną),• chorobie von Willenbrandta (wro-

dzona skaza krwotoczna, której isto-tą jest zaburzenie krzepnięcia krwi),

• zespole rozsianego wykrzepiania wewnątrznaczyniowego (DIC),

• hipoproteinemii – niedoborze białek osocza,

Lekarz weterynarii radzi

Honorowy krwiodawca- Pies/Kot• niektórych groźnych chorobach za-

kaźnych, jak babeszjoza, nosówka czy parwowiroza,

• zabiegach operacyjnych (np. usuwa-niu krwawiącego guza śledziony),

• zespole słabnącego szczenięcia lub kocięcia.

W powyższych chorobach dochodzi do utraty krwi albo do zaburzeń zwią-zanych z czynnikami krzepnięcia krwi. Decyzję o przetoczeniu krwi podejmuje lekarz weterynarii na podstawie ba-dania krwi. Najważniejszym parame-trem w takiej sytuacji jest hematokryt. U zdrowego zwierzęcia wynosi on 45%.

Poziom hematokrytu spada przy znacznej utracie krwinek czerwonych. Niedobór erytrocytów prowadzi do nie-dokrwistości (anemii) i może być zagro-żeniem dla zdrowia i życia zwierzęcia. Przetoczenie krwi jest wskazane, gdy po-jawią się objawy niedokrwistości, a po-ziom hematokrytu spadnie do 15-20%.

Efekty transfuzji są tymczasowe. Ele-menty przetoczonej krwi ulegają rozpa-dowi i usuwane są z organizmu szybciej niż jego własne komórki. Transfuzja daje możliwość uzupełnienia strat krwi w or-ganizmie i czas na dalszą diagnostykę i wdrożenie leczenia przyczynowego.

W zależności od schorzenia stosuje się krew pełną lub jej pochodne:

• krew pełna świeża – krew niepod-dana żadnej obróbce, zawierająca wszystkie składniki krwi oraz krew pełną mrożoną (bez płytek krwi i czynników krzepnięcia) stosuje się ją przy silnych krwotokach z utratą

ponad 25%krwi krążącej.• koncentrat czerwonokrwinkowy

– głównie erytrocyty, z dodatkiem leukocytów wraz z niewielką ilo-ścią osocza. Koncentrat ma znacz-nie szersze zastosowanie niż pełna krew. Zapewnia mniejsze ryzyko wystąpienia reakcji alergicznych niż w przypadku krwi pełnej. Można go też stosować u czworonożnych pacjentów geriatrycznych i z choro-bami nerek. Koncentrat czerwono-krwinkowy stosujemy w przypadku krwotoków, niewydolność szpiku kostnego, babeszjoza.

• świeżo mrożone osocze – osocze otrzymane przez odwirowanie świe-żo pobranej krwi pełnej i zamroże-niu. Stosujemy przy silnych krwo-tokach, DIC (zespół rozsianego wykrzepiania wewnątrznaczynio-wego), hemofilia B, terapia parwo-wirozy, podniesienie odporności no-worodków, krwawienie u pacjentów z niedoborami czynników krzepnię-cia, leczenie zatruć rodentycydami antykoagulacyjnymi – warfaryną.

Krew jest lekiem, którego niczym nie można zastąpić. Podawana jest w sta-nach zagrożenia życia. Najnowocześniej-sze i najbardziej skomplikowane zabiegi operacyjne nie byłyby możliwe do wy-konania, gdyby nie było krwi. Jedynym źródłem krwi są zdrowi ludzie, którzy rozumieją, że oddanie krwi to rodzaj po-słannictwa – ludzie tacy jak Ty!

Oddając krew możesz sobie wyobra-zić, że dzięki Twojemu pupilowi, który ją odda krew ratuje czyjeś życie. Pies/Kot ponownie będzie się mógł bawić i przede wszystkim żyć! Zwierzę, która otrzyma krew pipila pozostanie nieznane, ale pa-miętaj że ono też jest czyimś przyjacie-lem i członkiem rodziny.

lek wet Agnieszka Przysucha-Ciach Gabinet Weterynaryjny AGAVET

www.agavet.pl

ul. 11 listopada 5 27-400 Ostrowiec Św.

tel. 731 20 60 02

ul. Partyzantów 4627-500 Opatów tel. 500 01 39 21

Page 12: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018www.miesiecznikakson.eu12

Warto wiedzieć, że...

Prawdopodobnie każdy z nas próbował herbaty, przynaj-mniej jeden raz w życiu,

która obok kawy, jest najczęściej wy-pijanym napojem w naszym kraju. Jednak, aby odczuć prawdziwą przy-jemność z picia herbaty, należy ją odpowiednio parzyć. Jest kilka jej ro-dzajów, ale która z nich jest najlepsza? Czy zawsze trzeba dodawać do niej cukier, cytrynę albo mleko, aby miała swój smak i aromat?

Skąd w ogóle wzięła się herbata? Herbata od wielu wieków znana jest w Chinach. Legenda głosi, że swój początek wzięła za panowania cesa-rza Szen-Nung, czyli jakieś 4700 lat wcześniej. Właśnie temu cesarzowi liść dzikiej herbaty wpadł przez przy-padek do naczynia z gorącą wodą. To sprawiło, że spostrzegł on, iż taki napój gasi pragnienie, uspokaja, nie chce się po nim spać, ale też wpływa na serce. Obecnie herbatą nazywa się praktycznie wszystko, co nadaje się do zaparzenia i nie jest kawą. Są herbaty ziołowe, owocowe, rooibos, a nawet yerba mate. Tak naprawdę są to her-batki, ale że nie pochodzą z krzewu nazywanego camellią, więc herbatą nie są. W Polsce słowo herbata wy-nika z połączenia dwóch słów łaciń-skich: herba i thea, co oznacza zioło

herbaciane. Jakie są rodzaje herbat? Jest sześć

podstawowych rodzajów herbat. Taką prawdziwą metodą, która określa jej rodzaje, jest metoda chińska. Dzieli ona ten napój ze względu na sposób oraz stopień utleniania liści. W związ-ku z tym wyróżnia się herbaty zielone, czyli niefermentowane. To najstarszy rodzaj herbaty, która daje delikatny smak i ożywczy aromat, a napar ma kolor od żółtego do zielonego. Jej najpopularniejsze gatunki to Sen-cha, Long Jing i Gunpowder. Są też herbaty białe, które są delikatnie fer-mentowane. Dają one delikatny napar o słomkowej barwie. Jej gatunki to Pai Mu Tan oraz Cesarska Perła. W prze-ciwieństwie do niej herbaty żółte są lekko fermentowane, ale trochę w inny sposób. Wykorzystuje się tu specjalny proces, który powoduje, że liście po-zbywają się trawiastości. Jest to rzadka i droga herbata, która ma przydomek cesarskiej. Jej najpopularniejszy gatu-nek to: Junshan Yin Zhen. Natomiast herbaty oolony są to herbaty półfer-mentowane, a mają one właściwości herbaty zielonej, a smak zbliżony do smaku czarnej herbaty. Jej znane ga-tunki to Oolong milky oraz Tie Guan Yin. Jest jeszcze herbata czarna, która tak naprawdę jest herbatą czerwoną

i ma całkowicie sfermentowane liście. To najpopularniejszy rodzaj herbaty na świecie, np. Yunnan Golden Tips i Darjeeling. W przypadku herbat czerwonych, które nazywa się puera-mi, ich liście poddawane są procesowi dojrzewania. Ma specyficzny ziarnisty

smak oraz napar w kolorze czarnym, np. Pu-erh.

Jak zaparzyć dobrą herbatę? Aby zaparzyć pyszną i aromatyczną her-batę konieczne jest użycie dobrych proporcji ilości liści herbaty, tempe-ratury wody oraz czasu parzenia. To trzy podstawowe elementy wyśmie-nitej herbaty. Do Polski zwyczaje związane z jej parzeniem przyszły głównie z Rosji. Była ona tam przygo-towywana w imbrykach, samowarach, a liście bardzo często długo się parzyły i stamtąd przyszedł również zwyczaj picia herbaty ze szklanki. Ponad to od długości parzenia zależy również działanie herbaty. Zawarte w niej olejki eteryczne uwalniają się w ciągu pierwszych 30 sekund, a teina prawie

w całości uwalnia się w ciągu 1 minu-ty. Dlatego nie należy jej parzyć dłużej niż 2 minuty, jeżeli chce się uzyskać napar o dużych walorach pobudza-jących. Po 2 minutach zaczynają się uwalniać polifenole, czyli w ciągu 2 – 7 minut w herbatach fermentowanych, a w ciągu 3 – 12 minut w herbatach zielonych i słabo fermentowanych. Te polifenole neutralizują działanie teiny. Z każdą kolejną minutą, czyli powyżej 2 minut, zaczyna się pojawiać większa ilość garbników, które nadają herba-cie mocniejszy, gorzki i cierpki smak.

Dzisiaj najbardziej popularne metody parzenia, to metoda chińska i europej-ska. Metoda europejska związana jest głównie z zaspokajaniem pragnienia. Natomiast metoda chińska ma na celu jej delektowanie oraz próbowanie. W celu zaparzenia pysznej herbaty, należy wziąć wodę świeżą, filtrowaną, lekko przegotowaną i o właściwej tem-peraturze, a najlepiej źródlaną i bez minerałów. Natomiast temperatura wody zależy od fermentacji liści. Im te liście są bardziej poddane fermentacji, prażone lub zwinięte, to tym tempe-ratura powinna być wyższa. Jeśli liść jest delikatny, lekko otwarty i fermen-towany, to temperatura parzenia po-winna być niższa.

Co z dodatkami do herbaty? Nie-

Witam, Moja mama ma 80 lat, do niedaw-

na bardzo dobrze, samodzielnie funk-cjonowała. Ostatnio zaczęła się dziw-nie zachowywać. Stała się podejrzliwa, twierdzi, że odbiera głuche telefony, giną jej różne przedmioty, podejrzewa sąsiadów, że je przywłaszczają. Coraz trudniej się z nią porozumieć. Czy to mogą być pierwsze objawy choroby Al-zheimera?

Jadwiga 56 lat.

Szkodliwa herbataWiele mówimy i piszemy na te-

mat prozdrowotnych właściwości herbat, rzadko zaś mówimy o ich szkodliwym działaniu.

Herbaty pijemy w postaci zim-nych napojów, ale najczęściej go-rącą. Herbata, która ma powyżej 70°C zwiększa liczbę zachorowań na raka przełyku o 70%.

Szczególnie dotyczy to herbaty Yerba Mate pitej przez rurkę. Tu liczba zachorowań rośnie o 8 razy czyli 800% (dane irańskich na-ukowców, którzy przebadali ponad 50 tys. osób).

Wielokrotnie mówi się, że herba-ta zielona jest zdrowsza od herbaty czarnej. Natomiast herbata zielona zaburza wchłanianie żelaza z jelit, które pochodzi z roślin, tzw. żelazo niehemowe, co może spowodować anemię u osób, które nie jedzą mię-sa. Herbata czarna, jeśli jest parzo-na dłużej niż 2-3 minuty wydziela dużą ilość puryn, co jest bardzo niebezpieczne dla osób cierpiących na dnę moczanową lub kamicę mo-czanową.

Grigor Szaginian

Pyszna, zdrowa i aromatyczna herbata

Psychosaloon

stety dodatki nie zawsze są wskazane, ponieważ cukier zabija właściwości herbaty. Jednak dla osób, które słodzą od zawsze, cukier wydobywa jej smak, a przeważnie tej czarnej. Natomiast cytryna ma działanie wychładzające i zmienia smak herbaty, ale też może tworzyć niekorzystne związki z obo-jętnym glinem, który w niej jest. Z ko-lei mleko lekko neutralizuje działanie teiny i można je łączyć z czarnymi, mocnymi herbatami, np. Ceylon albo Yunnan.

Herbata w liściach czy torebce? Wiele osób codziennie staje przed wyborem, któ-rą wybrać. Okazuje się, że herbata w liściach, czyli ta luźna jest lepsza do parzenia. Przede wszyst-kim chodzi tu o wielkość liści, czyli to, co wpływa na smak i aromat naparu. Każdy liść zawiera okre-ślone substancje chemicz-ne oraz olejki eteryczne. Kiedy te liście zamyka się w woreczki, powoduje to, że herbata może stracić swoje właściwości. Aby li-ście mogły uwolnić swoje składniki i aromat, będą potrzebowały przestrze-ni. Luźne liście na dnie filiżanki zawsze pęcznieją

i poszerzają swoją objętość. Natomiast w ciasnej torebce nie da się wydobyć z nich tego, co najlepsze.

Herbaty należy przechowywać w szczelnym opakowaniu. Czasami trudno jest rozpoznać dobrą herbatę, ponieważ jej jakość zależy od wielu czynników – od wyboru szczepu do uprawy, jej transportu czy też prze-chowywania. Dlatego należy zwracać uwagę na wygląd liścia, jego zapach, kolor, matowość, wielkość, a także na regularność.

Dziś herbata jest produkowana nie-malże na całym świecie. Główni pro-ducenci herbat to: Sri Lanka, Indie, Japonia, Afryka, Rosja, Gruzja oraz Indonezja.

Ilona Górecka

Pani Jadwigo,Zmiany otępienne mózgu, do

których dochodzi mogą wynikać z choroby Alzheimera, Parkinsona, czy mieć związek z innymi choroba-mi nam towarzyszącymi. Koniecznie trzeba pójść z mamą do lekarza spe-cjalisty, psychiatry, neurologa w celu postawienia diagnozy. Należy pa-miętać, że nasz mózg starzeje się tak samo jak skóra i inne organy. Warto też pomyśleć o opiece dla mamy, co z pewnością nie będzie łatwe. Przy-chodzi czas kiedy stajemy się mat-kami naszych matek, co wymaga ogromnej cierpliwości, spokoju, po-kory i zrozumienia.

Droga Redakcjo,Jestem matką 32 letniego syna, któ-

ry jest kawalerem i mieszka z nami. Skończył studia, po których nie znalazł stałej pracy. Jeśli pracował to dorywczo i krótko twierdząc, że za mało mu pra-codawcy płacą i czuje się niedoceniony. Niedawno podjęliśmy z mężem próbę rozmowy z synem, na temat jego usa-modzielnienia, ale on nie chce rozma-wiać (praca zawodowa, samodzielne

mieszkanie, nie wspomnę, że chcieliby-śmy zostać dziadkami). Wszyscy kole-dzy syna mieszkają osobno, mają swoje rodziny. My z mężem popełniliśmy chyba błąd wychowawczy, który owo-cuje niedojrzałością syna. Jak możemy na niego wpłynąć by się zmienił?

Ewa.

Pani Ewo, Ponad połowa pełnoletnich „dzie-

ci” nie jest samodzielna. W więk-szości przypadków wynika to z ich sytuacji materialnej, zarabiają mało i nie są pewni przyszłości. Jest jednak grupa, której z rodzicami żyje się bar-dzo wygodnie, mimo stabilnej pracy i satysfakcjonujących zarobków nie przewidują żadnych zmian w swoim życiu. Syn jest dorosły i powinien usłyszeć co Państwo sądzicie o jego postawie życiowej. Zdaję sobie spra-wę, że to będzie trudne, ale stanow-czo trzeba postawić granicę. Może syn ma problem o innym podłożu, być może warto byłoby porozma-wiać z psychologiem. Życzę odwagi w trudnej rozmowie.

Monika Gałązkiewicz

REKLAMA

Page 13: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018 www.miesiecznikakson.eu 13

Wieczorek filmowyAvengers: Wojna bez granic

(Avengers: Infinity War) 26 kwietnia 2018

Wszyscy fani już gryzą paznokcie z niecierpliwości, bo na wielkie ekrany wkracza właśnie kolejna część tej oto komiksowej adaptacji wytwórni Marvela. Wszyscy nasi ulubieni superbohaterowie będą musieli połączyć siły, by stanąć do walki z potężnym Thanosem, który postanowił kolekcjonować Kamienie Nieskończoności, by móc przejąć władzę nad całym wszechświatem. W filmie zobaczymy w akcji między innymi: Doctora Strange’a (Benedict Cumberbatch), Czarną Wdowę (Scarlett Johansson), Spidermana (Tom Holland), czy Kapitana Amerykę (Chris Evans). Myślę, że nie ma co się martwić o małą ilość widzów, ponieważ już da się zobaczyć oczami wyobraźni tłumy dążące do zobaczenia po raz kolejny swoich ulubieńców, którzy ratują ludzkość przed złem.

***

Czwarta władza (The Post) 22 grudnia 2017

Ostatnio, mieliśmy okazję wstąpić do kina na ten oto nowy film w reżyserii Stevena Spielberga, który był nominowany do tegorocznych Oscarów oraz Zło-tych Globów. Tym razem, mamy do czynienia z tematem ściśle politycznym, a konkretnie traktującym o skrywaniu z uporem przez rząd USA szokujących tajemnic odnoszących się do wojny wietnamskiej. Dwoje pracowników redakcji „The Washington Post” Katherine Graham (Meryl Streep) oraz Ben Bradlee (Tom Hanks) okazują się być nieugięci w swoich dążeniach do opublikowania ukrywanych faktów w gazecie oraz walce z rządem o prawo do tego. Czym im się to uda? Niepodważalnie gwiazdorska obsada i dobre zdjęcia. Szczególnie po-lecam tym, którzy choć odrobinę orientują się w tym temacie, ponieważ reszta może być lekko znudzona.

***

Ostatni dzwonek 27 października 1989

Polski dramat psychologiczny opowiadający historię uczniów jednego z lice-ów podczas pogarszającej się sytuacji w kraju. Zwaśniona z wicedyrektorem oraz wieloma nauczycielami klasa postanawia, w ramach buntu, przygotować spek-takl o podłożu politycznym i wykorzystujący cytaty komunikatów prasowych. Heroiczna postawa grupy maturzystów budzi niemałe konsekwencje. Produkcja jest zarówno dobra i szokująca, jak wartościowa. Szczerze polecam objerzenie tego filmu wszystkim osobom, których właśnie czeka matura. Nie tylko po to, aby wczuć się w sytuację rówieśników z czasów cenzury, ale też dlatego, że za-wiera on dużo kontekstów, do których będzie można się odnieść na egzaminie. Cieszę się, że miałam okazję zobaczyć „Ostatni dzwonek” na lekcji polskiego.

Audrey Catriona

Wieczorek z książką Pruszyński i S-ka

Elżbieta Jodko-KulaMaria Piłsudska. Zapomniana żona

Józef Piłsudski – wybitny umysł, stra-teg i mąż stanu, a jednocześnie człowiek bez solidnego wykształcenia, postać barwna, ale i kontrowersyjna. Fakt, że pierwsza poważna miłość, przypuszczal-nie na wieść o ślubie byłego kochanka, popełniła samobójstwo, a jedna z ostat-nich jego wybranek zmarła w niewy-jaśnionych okolicznościach, ukazuje stopień zaangażowania emocjonalnego kobiet pozostających w związkach z Pił-sudskim. Te zaś, które zostawały jego żonami, też nie miały łatwego życia. Początkowo emablowane i kochane, współuczestniczki pracy i walki Józefa, z czasem były przez niego odsuwane

i stopniowo zapominane. Maria z Koplewskich, primo voto Juszkiewicz, Piłsudska, urodziwa, energicz-

na i pociągająca kobieta, była pierwszą żoną marszałka. Nazywano ją „Piękną Panią”.

Los obdarzył Marię nie tylko szczęśliwym dzieciństwem, ale też urodą i nie-pospolitą odwagą. Pierwsze, wczesne małżeństwo Marii nie było udane, związek ten rozpadł się szybko. Maria, zmuszona przez władze carskie do ponownego osiedlenia w Wilnie, zajęła się wychowaniem córki i… konspiracją.

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku Maria poznała dwóch niepospolitych mężczyzn. Byli to Roman Dmowski i Józef Piłsudski. Po-różniła ich rywalizacja o względy „Pięknej Pani”. Wciąż jeszcze formalnie zamęż-na Maria wybrała Józefa. Przeżyła wiele szczęśliwych i podniosłych chwil, ale też wiele rozczarowań, w tym to największe – mężem, który opuszczając Kraków, opuścił też i Marię.

Hiro ArikawaKroniki kota podróżnika

Młody mężczyzna z powodu „zaist-niałej sytuacji” szuka nowego domu dla swojego kota. Odwiedza w tym celu przyjaciół w różnych częściach kraju. Realna podróż zamienia się w podróż do świata wspomnień. Opowieść, peł-na psychologicznych obserwacji doty-czących zarówno ludzi, jak i zwierząt, jest również historią miłości człowieka i kota. Życie jest podróżą – zauważa kot – a każdej podróży towarzyszą pożegna-nia. Książka wzrusza i przywraca wiarę w miłość.

Nie tylko dla właścicieli czworono-gów.

Agata KołakowskaWyrok na miłość

Seria przypadków sprawia, że dzieło debiutanta trafia na deski teatru Variétés. Powstaje spektakl utkany z ludzkich nie-doskonałości, marzeń, niewyrównanych rachunków i zbiegów okoliczności. Czy to dla wielu początek przemian i koniec złudzeń? Czy kolejny sukces? Czy ama-tor zostanie dramaturgiem, a zwyczajna dziewczyna uwierzy w moc marzeń?

Adam Mitoraj, prawnik, jest specja-listą od rozwodów. W skrytości ducha marzy o karierze dramaturga. O tym, aby jego twórczość pisana do szuflady ujrzała światło dzienne.

Igor Niesłony jest dyrektorem prywat-nego teatru muzycznego. To niełatwy człowiek, nie ma kryształowego charak-teru, ale jest wizjonerem. Artystą przez

duże A.Marlena Zych, to sprzedawczyni w sklepie z sukienkami. Po latach spędzo-

nych w toksycznym związku powoli wychodzi na prostą. Od życia, które nauczy-ło ją, że marzenia są niepraktyczne, oczekuje wyłącznie spokoju.

„Wyrok na miłość” przypomina, że realizacja pragnień to droga niełatwa i skomplikowana, obnażająca blaski i cienie ludzkiej natury. A sztuka jest jak zwierciadło, w którym możemy się przejrzeć.

Uśmiechnij sięŻona budzi rankiem męża:- Wstawaj, spóźnisz się do pracy!- A marynarkę mi wyczyściłaś ?- Wyczyściłam.- A buty?-Przecież buty kieszeni nie mają…

***

-Zapisałem się na portal randkowy, żeby znaleźć prawdziwą kobietę, która jest moim kompletnym przeciwień-stwem.-Czyli wysoką, mądrą i bogatą?

***

-Mamo, miałaś w młodości jakieś marzenie?-Miałam.-I co się z nim stało?-Chodzi za mną jak cień i zadaje głupie pytania.

***

Pijany mężczyzna traci kontrolę nad pęcherzem w autobusie. Kierowca do niego :

-Co robisz, bałwanie ?!-Topnieję…

***

W aptece:-Komar mnie ugryzł i zrobiła mi się opuchlizna, proszę coś mi doradzić.-A gdzie pana ugryzł?- W ogródku, przy krzakach…

***

Małżeńska kłótnia:-Ale kochana…-Gdybym była kochana, to byś mnie nie zdradzał!-Wtedy byłabyś jedyna, a nie kochana.

***

Synek z ojcem idą ulicą. Syn pyta:- Tato, a co robią te pieski?- Robią szczeniaka.Synek wchodzi do sypialni rodziców.-Tato, a co robicie?-Robimy ci braciszka.-Lepiej wskocz za mamę bo wolę szczeniaczka...

***

Mąż wraca do domu rano. Żona pyta, gdzie był. - Zabalowałem z kumplami, były też koleżanki i sytuacja wymknęła się spod kontroli…przepraszam.- Ja też zabalowałam i też Cię zdradzi-łam- odpowiada na to żona- Żono…1 kwietnia – prima aprilis.-Nieee…ja 26 marca.

***

Celnik do przyjezdnego, po inspekcji bagażu:- A teraz określmy, co w bagażu jest wasze, a co moje.

***

Nowy kierownik ogłasza harmono-gram pracy :- W poniedziałek odpoczynek po weekendzie, we wtorek przygotowanie do pracy, w środę praca, w czwartek odpoczynek po pracy, w piątek przy-gotowanie do weekendu.Jeden z pracowników :- I długo tak w środę będziemy harować ?

Page 14: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018www.miesiecznikakson.eu14

REKLAMA

Valerjan Romanovski – czło-wiek, który zdaje się zaprze-czać medycznym dogmatom

na temat granic ludzkiej wytrzymałości. Urodzony w polskiej rodzinie na wileń-szczyźnie, a od z górą 25 lat mieszkający w Polsce, w Busku Zdroju, sportowiec, wielokrotny zdobywca rekordów Guin-nessa w jeździe wielogodzinnej na rowe-rze górskim i trzykrotny mistrz Polski w klasie Masters. Przy tym zawodowo zajmujący się drewnem zarówno jako specjalista - wykładowca technologii drewna w warszawskiej SGGW jak i biznesmen działający w branży stolar-skiej. Człowiek nietuzinkowy, pasjonat i idealista lubiący przekraczać bariery dla innych nieprzekraczalne, poszukujący nowych wyzwań, które łączą poznanie o charakterze naukowym z pożytkiem publicznym. Główna postać przedsię-wzięcia naukowego, o którym głośno było ostatnio w mediach (TVP, TVN) o nazwie Projekt VR, realizowanego wspólnie z Politechniką Krakowską i Akademią Wychowania Fizycznego w Krakowie.

E.T.: Proszę na początek naszego wy-wiadu powiedzieć naszym czytelnikom, jak to się stało, że 26 lat temu przyjechał Pan do Polski i tu zamieszkał. Kim był Pan na Litwie zanim tutaj stał się sław-nym wyczynowcem i zamieszkał w ma-łym świętokrzyskim miasteczku - Busku Zdroju?

V.R.: Jestem tzw. litewskim Polakiem. W 1992 po rozpadzie Związku Radziec-kiego postanowiłem wraz z częścią rodzi-ny przyjechać do Polski. Na Litwie cho-dziłem do polskiej szkoły i uprawiałem sport, gównie lekką atletykę oraz biegi narciarskie. Występowałem w zawodach szkolnych i bardzo lubiłem rywalizację, a szczególnie wygrywanie. Ukończyłem tam technikum weterynaryjne, ale, nie-stety, jednym z efektów rozpadu ZSRR był upadek kołchozów i okazało się, że

trudno znaleźć pracę z moim wykształ-ceniem. Stąd decyzja o przyjeździe do Polski. Kiedy tu zawitałem miałem 19 lat i nadzieję na dobre życie.

E.T.: Skąd wzięła się pasja kolarska w Pana życiu i jak rodziło się to, co teraz nazywa się VR Projekt. Proszę też o sa-mym projekcie opowiedzieć słów kilka naszym czytelnikom. Czy były może jakieś osobiste doświadczenia, które wpłynęły na Pana decyzję dotyczącą po-wstania VR Projektu, czy owe źródła są zupełnie innego rodzaju?

V.R.: Jak już wspomniałem, sport był mi bardzo bliski od dzieciństwa. Lubiłem wysiłek fizyczny i rywalizację, stąd mój udział w zawodach szkolnych. W Polsce z lekkiej atletyki przerzuciłem się na kolarstwo i to kolarstwo górskie, właściwie przypadkiem. Zacząłem de-likatnie jeździć amatorsko, dołączając się do jadących drogą zawodników, aż w końcu w wieku 25 lat zdobyłem medal na mistrzostwach Polski w klasie Ma-sters i trafiłem do grupy Cezarego Za-many, którego w Polsce nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Okazało się, że jestem za stary na uprawianie sportu wyczynowego w kolarstwie klasycznym,

Zamrozić strachPrzekroczyć granicę - ciało, przyjaciel nie wróg!

więc postanowiłem ścigać się na długich dystansach na rowerze górskim, gdzie wiek nie jest przeszkodą, a nawet wręcz przeciwnie, przynajmniej do 50-go roku życia można stale podnosić wydolność organizmu. Jego wytrzymałość osią-ga wtedy swoje maksimum. Zacząłem startować w wyścigach dwunastogo-dzinnych, potem 24 czterogodzinnych, w końcu 48 - godzinnych

E.T.: Wytłumaczmy może naszym czytelnikom, co to oznacza i na czym polega taki wyścig.

V.R.: Wyścig dwunastogodzinny po-lega na nieprzerwanej jeździe przez dwa-naście godzin praktycznie bez zsiadania z roweru i oczywiście zwycięzcą zostaje zawodnik który w tym czasie pokona największy dystans. Podobnie rzecz ma się z wyścigiem 24-ro i 48 – ośmio go-dzinnym.

E.T.: Panie Valerjanie, co to jest wła-ściwie VR Projekt ?

V.R.: VR Projekt to projekt sportowo--naukowy polegający na biciu rekordów w jeździe na rowerze w warunkach re-kordowo niskich temperatur i naukowej obserwacji reakcji organizmu ludzkiego na: niskie temperatury i wysiłek fizyczny – a także jego zdolności adaptacyjnych. Chciałbym podkreślić w owym projek-cie istotną rolę dwu uczelni. Pierwsza to Politechnika Krakowska, która jest jednym z najważniejszych ogniw insty-tucjonalnych tego przedsięwzięcia od strony opieki naukowej, merytorycz-nej jak również poprzez udostępnienie komory termoklimatycznej imitującej warunki panujące na Syberii. Współpra-cuje z nami również zespół psychologów i fizjologów z krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego wykonujących badania i bardzo specjalistyczne testy, które pozwalają ustalić biochemiczny stan mojego organizmu, a także, np. za pośrednictwem szeregu testów, mój stan psychiczny. Chciałbym podkreślić że to nasze dzieło to przede wszystkim ludzie. Obecnie w sztabie znajduje się 10 osób. Wawrzyniec Kuc - architekt doktorant Politechniki Krakowskiej zajmujący się organizacją, logistyką, pozyskiwaniem sponsorów, Arek Kogut - trener kolarski, Paweł Grochowalski - dietetyk, czło-wiek odpowiedzialny za bilansowanie i dobór posiłków, doktor Łukasz Tota odpowiedzialny również za suplementa-

cję i wibromasaże. W roku 2017 projekt VR to była jazda

12 -to, 24 –ro i 48 – ośmio godzinna w Jakucji, na dalekiej Syberii. Uczestni-czyli w niej poza mną Wawrzyniec Kuc

i Wacław Laba. W tym roku mieliśmy w lutym pierwszą cześć Projektu VR o nazwie „Oswajamy mróz” Odbyła się ona w komorze termoklimatycznej Politechniki Krakowskiej. W tej części projektu uczestniczyli poza mną Piotr śliwiński (firma Vitberg - wibromasa-że) – alpinista, oraz Piotr Marczewski - specjalista od niskich temperatur i har-towania organizmu. Próba ta polegała na przybywaniu przez 100 godzin w temperaturze – 50 stopni Celsjusza (od-czuwalna – 60 stopni C ze względu na generowany wiatr). Do tego dochodził wysiłek fizyczny i jedzenie jedynie zmro-żonych pokarmów. Nie korzystaliśmy z żadnych źródeł ciepła, musieliśmy na-uczyć się nawet zmieniać odzież w takiej temperaturze. Ponad cztery doby jedli-śmy wyłącznie zamrożone jedzenie, zu-pełnie jak robią to Jakuci. Pierwsza doba okazała się najtrudniejsza, natomiast na koniec projektu byliśmy w stanie oblać się zimną wodą aby pokazać, że nasze organizmy już się zaadoptowały i może-my to zrobić bez żadnego uszczerbku dla zdrowia. Nikt nie dostał nawet kataru.

E.T.: Brzmi wręcz niewiarygodnie, ale może rodzić się pytanię czemu to słu-ży i jaki ma sens?

V.R.: To przygotowanie do dalszej części, jaką jest próba przyszłoroczna. Za rok czeka nas ciekawsze wyzwa-nie. Postanowiłem przejechać 1o00 km w zaledwie 100 godzin. po drodze

kołymskiej/. To okolice Ojmiakonu uważanego za jedno z najzimniejszych miejsc na ziemi. Przy tym jest to droga budowana przez zesłańców, w szczegól-ności Polaków, nazywa się ją drogą po

ludzkich kościach(w trakcie jej budowy tysiące zesłańców straciło życie w strasz-liwych warunkach mroźnej syberyjskiej zimy, chronicznego głodu i braku cie-płej odzieży. Wyobraźmy sobie, co oni wycierpieli jedząc jedynie suchy chleb i w łachmanach budując te drogę. Mój projekt jest też formą oddania im hołdu.

Jednak najważniejszym celem tego przedsięwzięcia jest badanie reakcji ludzkiego organizmu na ekstremalnie niskie temperatury, wysiłek fizyczny i stres z tym związany oraz badanie jego zdolności adaptacyjnych i ustalanie spo-sobów postępowanie w celu zneutra-lizowania wpływu tych negatywnych czynników. Ma to cel naukowy, a także drugi nie mniej ważny, motywacyjny dla tych wszystkich, którzy zmagają się z ekstremami w swoim życiu, jakimi są np. choroby nowotworowe. Pokazuje-my, że nawet niewyobrażalne trudności można pokonywać dzięki determinacji i świadomemu dążeniu do celu.

Emil TokarczykZdjęcia:http://oswajamy-mroz.pl/projekt-vr/http://valerjanromanovski.pl/galeria--zdjec/https://www.facebook.com/Amazing-Challenge/photos/

Ciąg dalszy rozmowy w kolejnym numerze.

Page 15: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018 www.miesiecznikakson.eu 15

Benedykt DybowskiNa wschód od Buga

Polski przyrodnik, podróżnik, odkrywca i lekarz. Urodził się w rodzinie szlacheckiej

herbu Nałęcz 30 kwietnia 1833 roku w Adamarynie koło Mińska, jako jed-no z sześciorga dzieci Jana Dybowskie-go i Salomei Przysieckiej. Już od wcze-snego dzieciństwa wykazywał duże zainteresowanie przyrodą. Początkowo lekcji udzielało mu zarówno starsze rodzeństwo, jak i korepetytor. Po zda-niu matury w 1853 roku, zaczął studia medyczne oraz nauk przyrodniczych na Uniwersytecie Medycznym w Dorpar-cie (Estonia).

W 1857 został relegowany z uczelni, co przyczyniło się do podjęcia nauki we Wrocławiu, która trwała do 1858 roku, a następnie w Berlinie, gdzie obok me-dycyny studiował paleontologię oraz biologię. W 1860 roku, na podstawie pracy nad determinacją płci u pszczół, uzyskał tytuł doktora. Zainspirowany dziełem Darwina dotyczącym pocho-dzenia gatunków, wydał swoją pracę na

temat zadychry, drobnego skorupiaka, którego odkrył. Rok później wrócił na Uniwersytet w Dorparcie, by przedsta-wić pracę doktorską na temat ryb kar-piowatych Inflant, która sprawiła, że uzyskał opinię wybitnego badacza.

Wydarzenia polityczne miały ogromny wpływ na wychowanego w patriotycznej rodzinie Dybowskie-go. Udział w manifestacji w Katedrze Wileńskiej, przekreślił jego szansę na objęcie Katedry Zoologii na Uniwersy-tecie Jagiellońskim, a dodatkowo była powodem aresztowania i krótkiego więzienia. W roku 1862 Benedykt Dy-bowski został powołany na stanowisko adiunkta w Szkole Głównej w Warsza-wie, jednak jego praca nie trwała długo, ponieważ brał czynny udział w powsta-niu styczniowym jako komisarz Rzą-du Narodowego na Litwie i Białorusi. W marcu 1864 roku został aresztowa-ny i osadzony w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej, a następnie został skaza-ny na śmierć przez powieszenie. Życie Benedykta zostało jednak uratowane przez wstawiennictwo niemieckich zoologów, a karę zmniejszono do 12 lat zesłania na Syberię.

Rozpoczęło to najpłodniejszy etap w życiu Dybowskiego. Nie załamawszy się zsyłką, wertuje publikacje na temat jeziora Bajkał – według rosyjskich na-ukowców z bardzo ubogą fauną. Dy-bowski już wtedy miał odmienne zda-nie na ten temat, jednak swoje badania mógł rozpocząć dopiero cztery lata póź-niej, w 1868 roku. Wraz ze współpra-cownikiem, (również zesłańcem) Wik-torem Godlewskim rozpoczął żmudne badania fauny i flory jeziora, które były

REKLAMA

utrudnione brakiem sprzętu badawcze-go oraz mrozem dochodzącym do -40 stopni. Badania Dybowskiego pozwo-liły na poznanie kilkudziesięciu no-wych zwierząt, m in. skorupiaków, ryb, mięczaków i gąbek słodkowodnych. Część zbiorów Dybowski i Godlewski opracowywali samodzielnie, część była wysyłana do Berlina, Lwowa i Krako-wa, gdzie badali je sławni przyrodnicy.

Uczony nie ograniczał się do ba-dania tylko Bajkału. Badał również ptaki i ssaki, za co otrzymał Złoty Medal Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu. W swoich podróżach był niestrudzony- zbadał kraj Amur-ski, Nadmorski, Ussuryjski, Zabajkale, Mongolię i jezioro Chanka.

W 1876 roku, dzięki staraniom To-warzystwa Geograficznego i Akade-mii w Petersburgu, Dybowski uzyskał pozwolenie na powrót do kraju, gdzie jednak nie zagrzał długo miejsca, po-nieważ, dzięki poparciu przyjaciół, otrzymał stanowisko lekarza okręgowe-go w Pietropawłowsku na Kamczatce.

Dybowski na Kamczatce oprócz badań prowadził również działalność charytatywną, zakładał szpitale, zwal-czał epidemie, sprowadzał europejskie warzywa oraz zwierzęta. Z pomocą in-nych oraz przy użyciu własnych fundu-szy sprowadził kozy, konie, króliki oraz renifery, którymi obdarował tubylców. Jego działania znacznie poprawiły sytu-ację na tamtejszych terenach oraz ogra-niczyło problem głodu.

W 1884 po powrocie z Kamczatki, Dybowski objął Katedrę Zoologii na Uniwersytecie Lwowskim. Nawet po przejściu na emeryturę w 1906 roku

pracował i publikował kolejne prace naukowe.. W swoich planach miał jesz-cze jedną wyprawę nad Bajkał, jednak została ona odwołana ze względu na wybuch I wojny światowej.

Benedykt Dybowski umarł 30 stycznia 1930 roku we Lwowie i zo-

stał pochowany na „górce powstańców styczniowych” na Cmentarzu Łycza-kowskim. Jest uważany za pioniera w dziedzinie limnologii, czyli nauki zajmującej się badaniem zbiorników wodnych.

Olga Kaszuba

REKLAMA

Page 16: Dlaczego ta salsa tak mi się podoba…?!...czyli wojna światów Czytaj na stronie 3 Powiatowym. Wówczas myśliwi, będą-cy członkami Koła Łowieckiego , które dzierżawi dany

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 4 (39) kwiecień 2018www.miesiecznikakson.eu16

AKSON – Adres redakcji: ul. Górzysta 6, 27-400 Ostrowiec Św., Kontakt: tel. 660 080 164, [email protected]

Redakcja zastrzega sobie prawo niewykorzystania materiałów nie zamówionych, a także prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz opatrywania własnymi tytułami. Wyrażane opinie są poglądami autorów i nie zawsze odzwierciedlają stanowisko redakcji oraz wydawcy. Redakcja zastrzega sobie także prawo odmowy przyjęcia reklamy lub ogłoszenia. Za treść reklam, ogłoszeń oraz listów redakcja i wydawca nie odpowiadają. Ponadto autorzy tekstów, zdjęć i fotografii (również innych form fotografiki) oświadczają, że nadesłane przez nich materiały w żaden sposób nie naruszają praw autorskich osób trzecich i są uprawnieni do rozporządzania nimi.

Doktor Grzegorz radzi:

Dziś chciałbym zwrócić Państwa uwagę na nogi ociężałe, zmęczo-ne, z obrzękami i pajączkami. Aby nasze nogi były lekkie i zadbane, zaproponuje Państwu żel z ekstrak-tem z pijawek.

Jest to skuteczny środek z ekstrak-tem z pijawki oparty na naturalnych składnikach bioaktywnych. Pomaga zmniejszyć obrzęk oraz wyeliminować zmęczenie i ociężałość w nogach.

Preparat skutecznie przyczynia się do aktywacji funkcji zastawek żyl-nych, poprawia mikrokrążenie oraz bierze czynny udział w drenażu lim-fatycznym nóg. Zmniejsza ryzyko troficznych zmian skórnych (suchość, łuszczenie, obrzęk). Odżywia, zmięk-cza, nawilża i odświeża skórę

Naturalne składniki aktywne zawar-te w żelu mają działanie obkurczają-ce,przeciwzapalne i przeciwskurczowe.

Pijawka lekarska – Ślina pijawki lekarskiej zawiera hirudynę, czyli sub-

Żel Lifting do nóg, o którym mowa dostępny jest w sklepach:1. Sklep zielarsko-medyczny BRATEK, ul. Okólna 6, Ostrowiec Św.2. Sklep zielarsko-medyczny Natura i Zdrowie, ul. Polna82U, Ostrowiec Św.3. Sklep medyczny Zdromed, ul. 11-go Listopada 34, Ostrowiec Św.4. „Zioła u Heleny”, ul. Mickiewicza 17, Sandomierz.5. Sklep zielarsko-medyczny „Zioła Natura” ul. Leśna 2, Kielce6. Sklep art. spoż. i przemysłowe ul.Warszawska 2, Kielce7. Sklep zielarsko medyczny „Ziołolek” ul.Chęcińska 4, Kielce8. Sklep zielarsko-medyczny „Jagoda” ul. Zagórska 7/9, Kielce9. Sklep zielarsko-medyczny „Melisa” ul.Piekoszowska 27, Kielce10. Sklep zielarsko-medyczny „Mniszek” ul Żeromskiego 12, Kielce11. Ziołowa Apteczka CH Kaufland ul Sikorskiego 3, Kielce12. Zielarnia Pod Kasztanami ul.Konstytucji 3 Maja 14 27-200 Starachowice13. Sklep Zielarsko Medyczny Krystyna Bębas ul.Krótka 12 27-200 Starachowice14. Sklep Zielarsko Medyczny Ziołowa Apteczka Metalowców 1 Dom Handlowy Kaufland 26-110 Skarżysko-Kamienna15. Sklep Ziolko Sanatorium Wlokniarz ul.Rokosza 1, Busko Zdrój16. Sklep Sawa ul.Plac Zwyciestwa 5 Busko Zdrój

Więcej informacji o właściwościach opisywanego żelu i dostępności oraz sprzedaży wysyłkowej, na stronie:  www.aramnatura.pl

Żel Lifting do nóg z ekstraktem pijawek

stancję o działaniu przeciwzakrzepo-wym oraz histaminę powodującą roz-szerzenie naczyń krwionośnych.

Ma działanie przeciwzakrzepowe i tromboliczne, czyli niszczące zale-gające zakrzepy, dodatkowo spełnia funkcję przeciwzapalną i odbudowu-jącą zniszczone komórki.

Kasztanowiec - Substancje czyn-ne zawarte w wyciągu z kasztanow-ca, a zwłaszcza escyna i flawonoidy – opóźniają krzepnięcie krwi, zmniej-szają jej lepkość, dzięki temu popra-wia się krążenie obwodowe .

Ginkgo biloba - jest drzewem re-liktowym, jego liście mają ponad 40 aktywnych składników (zawiera m. in. flawonoidy i terpenoidy). W dzia-łaniu miejscowym likwiduje obrzęki, zastój limfy z krwi, uszczelnia i popra-wia elastyczność kapilarów (naczyń włosowatych)

Olejek z drzewa herbacianego - to wyjątkowy naturalny antybiotyk

o selektywnym działaniu. Jest pro-dukowany z liści australijskiej her-baty. Zawiera około 50 składników biologicznie czynnych. Pomaga przy niewydolności żylnej, ma działanie

Przepis z Bałtowskiego ZapieckaSałatka z humusem z czerwonej fasoli

Składniki :mix sałat 100gpomidorek koktajlowy 6szt.brokuł gotowany 4 różyczki pomarańcza filetowana ½ granat ¼ cukinia pocięta we wstążki 0,80 dag koper włoski, plastry 0,80 dag szczypiorek posiekany 1 łyżeczkasezam prażony 1 łyżeczkapodpłomyki 10dag sos winegret 30 ml

Przepis z Miodowego MłynaPiernik staropolski

Ciasto1/2 kg miodu1,5 szklanki cukru250 g masła1 kg mąki pszennej3 jajka3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej1/2 szklanki mleka1/2 łyżeczki soli3 torebki przyprawy do piernika (razem 60 g)Dodatkowopowidła śliwkowe200 g orzechów włoskich, posiekanych150 g suszonych fig, posiekanychdżem wiśniowyPolewa czekoladowałyżka masła1/4 szklanki cukru2-3 łyżki gorącej wody

2 łyżki mleka2 łyżki kakaoLukier2 szklanki cukru pudru2 łyżki wody

Przygotowanie ciasta:Miód, cukier i masło podgrzać stopnio-wo, niemal do wrzenia, wymieszać po-rządnie i ostudzić.Do chłodnej masy dodać mąkę pszenną, jajka, sodę oczyszczoną rozpuszczoną w połowie szklanki mleka, sól i przypra-wę do piernika.Ciasto starannie wyrobić i przełożyć do kamionkowego lub emaliowanego garnka. Przykryć ściereczką i odstawić w chłodne miejsce na 5-6 tygodni.Uwaga: wyrobione ciasto jest dość luźne. Po leżakowaniu w zimnie tężeje i daje się rozwałkowywać.Piec 3-4 dni przed Świętami.

Pieczenie:Rozgrzać piekarnik do 170ºC.Ciasto z góry jest troszkę twardawe, nie należy się tym przejmować, właśnie ta-kie ma być. Należy przeciąć je nożem na pół. Jedną część rozwałkować podsypu-jąc mąką (najlepsza grubość około 1 cm) i piec w dużej blaszce w temperaturze

170ºC przez około 20-25 minut.Drugą część ciasta również rozwałkować i upiec tak samo. Placki ostudzić.Podgrzać powidła śliwkowe i wymieszać z posiekanymi orzechami i figami.Ostudzone placki przekroić w poprzek na dwie części. Jedną przełożyć pod-grzanymi powidłami śliwkowymi wy-mieszanymi z orzechami i pokrojonymi figami.Drugi placek przełożyć tylko dżemem wiśniowym. Oba przykryć arkuszem papieru do pieczenia i równomiernie obciążyć. Odstawić do ‚skruszenia’ na 3-4 dni.

Polewa czekoladowa:Rozpuścić masło, dodać cukier, wodę, mleko i kakao - dokładnie wymieszać.Polewą czekoladową polać piernik prze-łożony powidłami śliwkowymi.

Lukier:Cukier puder przesiać do miski, wlać go-rącą, przegotowaną wodę i energicznie ucierać.Lukrem polać piernik przełożony dżemem.Piernik długo zachowuje świeżość, wy-starczy go zawinąć w papier lub ścierecz-kę, by nie wysychał.

przeciwzapalne, przeciwbólowe.Żelem należy smarować nogi od

stopy w kierunku pachwiny 2-3 razy dziennie przez 1-2 minuty, aż do cał-kowitego wchłonięcia.

Humus z czerwonej fasoli:1 puszka czerwonej fasoli 270g 4 ząbki czosnku 1 łyżka oliwa peperoncino1 łyżka oliwa cytrynowa 1 łyżeczka przyprawa do dań chińskich sól do smakuBlendujemy czosnek, następnie dodajemy fasolę oraz przyprawy i razem dokładnie mieszamy.

Mix sałat mieszamy z sosem winegret. Na sałacie układamy pomidorki koktajlowe przekro-jone na pół. Po bokach talerza

układamy różyczki brokuła oraz cuki-nię zwiniętą w ruloniki. Pomarańczę filetowaną układamy na sałacie, następ-nie posypujemy ziarnami granatu oraz szczypiorkiem i sezamem prażonym. Koper włoski kroimy w cienkie plastry i układamy na samej górze sałaty.Podpłomyki podgrzewamy na patelni, pastę z czerwonej fasoli nakładamy do kokilki i kładziemy obok sałatki na ta-lerzu.

Życzymy smacznego!