dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

15
typografia grafika wzornictwo po polsku listopad 2011 cena 8 zł (w tym 5% VAT) ISSN 1552-8904

description

wersja robocza - projekt czasopisma

Transcript of dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

Page 1: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

typografia grafika wzornictwo po po lsku

listopad 2011cena 8 zł (w tym

5% VAT)ISSN 1552-8904

Page 2: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

Kontents

listopad 2011

2 I

NTR

O /

Edyt

oria

l

3 Z

pam

iętn

ika

gorl

iweg

o gr

afik

a

4 I

nfo

5 A

GEN

DA

7 I

NTE

RW

JU

7 R

ozm

owa

z M

onik

ą Cz

ar

9 R

ozm

owa

z A

gatą

Dud

ek

11 E

KSP

O

11 C

hcem

y by

ć now

ocze

śni

15 S

ET

18 F

olkdi

zajn

Page 3: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

INTR

OEditorial

Po polsku…dizajn!

To była jedna z wielu dekadenckich roz-mów na temat bezrobocia oraz braku jakichkol-wiek perspektyw na życie. Siedząc na białych, plastikowych krzesłach ogrodowych, w PRL-

-owskim barze mlecznym, grupa zaprzyjaźnio-nych studentów wpadła na pomysł wydania czasopisma, którego pierwszorzędnym celem będzie ukazanie Polski różnorodnej, kreatywnej, pięknej. Takiej, w której sztuka użytkowa rozwija się prężnie i doceniana jest na całym świecie. Tak powstał Dizajn. Nasz miesięcznik opiera się na stabilnej konstrukcji pięciu działów głównych. Każdy numer rozpocznie INTRO. Znajdziemy w nim błyskotliwe felietony oraz ciekawostki branżowe. Następnie AGENDA, która poinformuje o naj-ważniejszych konkursach, konferencjach, wy-stawach czy warsztatach. INTERWJU natomiast

zachęci do zapoznania się z sylwetkami jedno-stek wybitnych, a EKSPO obnaży przed nami re-lacje z najciekawszych wystaw. Całość zwieńczy SET, zawierający artykuły teoretyczne, rzucające światło na współczesną problematykę dizajnu.

Większość magazynów projektowych sku-pia uwagę na pracach i trendach kreowanych przez twórców z całego świata, pomijając przy tym Polskę, traktując ją jako mniej zna-czącą w świecie dizajnu. Nie możemy jednak zapominać o uzdolnionych rodakach, którzy nie zawsze potrafią przebić się przez grubą warstwę dizajnerskich mistrzów zza granicy. Tymczasem polskie projekty zaskakują pomy-słowością i innowacyjnością, a my będziemy starali się o tym przekonywać na łamach Dizajnu.

Urszula Celińska

Diz

ajn:

typ

ogra

fia,

graf

ika,

wzo

rnic

two

po

pol

sku

pro

jekt

okł

adki

: A

gata

Dud

ek

red

akcj

a

ul.

Rej

a 6

9,

51

-44

1 W

rocł

awte

l. +

48

70

/23

4 6

5 3

4fa

x +

48

70

/65

4 5

6 7

6e-

mai

l: re

dakc

ja@

diza

jn.p

lw

ww

.diz

ajn.

pl

ISS

N 1

55

2-8

90

4

nakł

ad4

00

0 e

gz.

red

akto

r na

czel

na

Urs

zula

Cel

ińsk

a |

celin

ska@

diza

jn.p

l

red

akto

rzy

dzi

ałów

in

tro –

Krz

yszt

of K

raw

czyk

ag

enda

– K

atar

zyna

Cic

hope

kin

terw

ju –

I gna

cy M

aj

eksp

o –

Tom

asz

Jacy

ków

se

t –

Rad

ek B

rzoz

a

graf

ik

Zbys

zek

Wod

ecki

red

akcj

a te

kstó

w

Maj

ka J

eżow

ska

kore

kta

Woj

tek

Man

n

dtp

, w

ww

K

rzys

ztof

Ibis

z

dru

k

Dru

karn

ia G

udP

ejpe

r, W

rocł

aw

pro

jekt

gra

ficzn

y p

ism

a

Zbys

zek

Wod

ecki

rekl

ama

i pro

moc

ja

Maj

a S

able

wsk

a

2

Page 4: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

Z pamiętnika gorliwego grafika

Zrobię grafikę za bułkę

W zeszłym miesiącu mój serdeczny kolega zaprosił mnie do wzięcia udziału w facebookowej akcji Jestem ilustratorem – zrobię grafikę za bułkę. Wydarzenie to oczy-wiście było, jakże skuteczną, wirtualną pro-wokacją. Środowisko grafików zawrzało. I słusznie. Organizatorzy akcji apelują do wszyst-kich przedstawicieli wolnych zawodów, by ci nie pracowali za darmo i przed wy-konaniem zlecenia podpisywali umowy Doskonale pamiętam czasy, kiedy jako młody NN (niewinny i naiwny) byłem wy-korzystywany przez redaktorów do, jak je teraz nazywam – prac społecznych. Czasem trzeba było wykonać niewielki rysunek do gazety, najczęściej ilustrujący jakieś wydarzenie z ostatnich dni. Re-daktorzy mówili wtedy: Zrobisz dla nas

kilka rysunków, nabierzesz doświadcze-nia! Nikt nawet nie pomyślał o tym, że za moją pracę należą mi się jakieś pienią-dze. Natomiast wykonując ilustracje do książek nie raz słyszałem: W porządku, ale mamy kogoś kto zrobi to dwa razy taniej. Zupełnie nie rozumiem takiego traktowania. W końcu ilustrator to zawód jak każdy inny, co z tego, że niezależny. Od dłuższego czasu obserwuję na-pływ osób, które kończąc rozmaite kursy oraz studia podyplomowe podejmują się wykonania każdego zlecenia, a ich ceny nie są wygórowane. W końcu po to na-uczyli się obsługi Photoshopa, żeby teraz zarabiać na tym pieniądze. Ulotki, plakaty

– szybko i tanio! W niektórych przypad-kach również wykształceni graficy nie uła-twiają sobie życia. Internetowe serwisy

dla freelancerów pełne są ofert drobnych fuch. Najczęściej dostaje je ten, kto wy-ceni się najtaniej. Ma to zdecydowany wpływ na postrzeganie młodych twór-ców przez oszczędnych prezesów firm. W świecie grafiki naprawdę ciężko jest się utrzymać, dlatego apeluję, aby znać swoją wartość i nie robić niczego wbrew sobie. Jeśli sami będziemy się cenić, do-cenią nas inni. Z drugiej strony nie nalezy popadać w skrajności. Napompowane ego i wiara w jedyny słuszny punkt wi-dzenia nie są wskazane. Zatem na za-kończenie – warto przypomnieć sobie znaczenie słowa pokora.

Radzimir Wolski

źródło: facebook.com

Page 5: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

INTR

O

4

InfoNaczynia dla cateringuhttp://kabo-pydo.com/

Projekt Katarzyny Borkowskiej został nagrodzony na VI Festiwalu Form Użytko-wych we Wrocławiu. Jest to kompletne rozwiązanie przeznaczone na popularne bankiety koktaj-lowe. Podczas tego typu imprez odwiecznym problemem jest jednoczesne trzymanie talerza i kieliszka. Wcięcie w talerzu umożliwia zawieszenie kielisz-ka – dzięki temu zarówno talerz jak i kieliszek można trzymać w jednej dłoni. Druga ręka pozostaje wolna, zatem można bez żadnych utrudnień nakładać przystawki, trzymać widelec lub podać rękę rozmówcy. Kieliszek do wina oraz kieliszek do wody i soku są odpowiednio dopasowane do talerza. Gruba nóżka ułatwia chwytanie oraz przenosi środek ciężkości poniżej punktu zawie-szenia. Kieliszek nie spadnie na ziemię, nawet gdy bardzo przechylimy talerz – dzieje się tak ze względu na odpowiednie dopasowanie średnicy wcięcia talerza i grubości nóżek kieliszków.

Mrs White

Mrs White to nowy font zaprojektowany przez Hipopotam Studio. Został stwo-rzony z myślą o następnej książce nad którą pracują. Mrs White ma aż 818 glifów, bo zawiera cyrylicę, pełny zestaw kapitalików, sześć zestawów cyfr (nie licząc górnego i dolnego indeksu), masę ligatur i alternatywne znaki. Font do kupienia na stronie: www.myfonts.com

Książka Roku 2011 Polskiej Sekcji IBBY – kategoria ilustracje

W powyższej kategorii zwyciężyła Agata Dudek dzięki ilustracjom do książki Anny Czerwińskiej-Rydel Wędrując po niebie z Janem Heweliuszem (wydaw-nictwo Muchomor). Projekt graficzny zawdzięczamy Małgorzacie Frąckiewicz z Poważnego Studia.

Page 6: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku
Page 7: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

Międzynarodowa Konferencja Projektowa w Katowicach, 12–13 stycznia 2012dedlajn: 20.12.2011 @ http://conference.aspkat.edu.pl/2012

Wydział Projektowy ASP w Katowicach zaprasza do udziału w trzeciej edycji Między-narodowej Konferencji Projektowej. Tematem wiodącym konferencji jest znaczenie badań naukowych w projektowaniu graficznym i wpływ projektu graficznego na przyswajanie wiedzy wynikającej z badań naukowych. Konferencji towarzyszy Agrafa – Międzynarodowe Biennale Studenckiej Grafiki Projektowej.

Konkurs na system oznakowania bibliotek. Kierunek: biblioteka.dedlajn: 20.12.2011 @ http://stgu.pl/biblioteki

Tematem konkursu organizowanego przez Sto-warzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej (STGU) jest system oznakowania bibliotek w małych miastach i wsiach. Jego celem jest stworzenie uniwersalnego systemu identyfikacji bibliotek w przestrzeni oraz w ich wnętrzach. Dzięki temu każdy mieszkaniec czy przyjezdny jest w stanie łatwo dotrzeć do biblioteki, dowiedzieć się o jej ofercie, a na miejscu odnaleźć potrzebne infor-macje. Konkurs przeznaczony jest dla profesjo-nalnych projektantów, studiów reklamowych oraz studentów ostatnich lat uczelni projektowych w całej Polsce.

Agrafa 2012 – Międzynarodowe Biennale Studenckiej Grafiki Projektowejdedlajn: 21 listopada@ http://www.asp.katowice.pl/

Wszechstronna prezentacja najnowszych dokonań z dziedziny szeroko pojmowanego projektowania graficznego. Udział w konkursie można wziąć w następujących kategoriach: identyfikacja wizualna, informacja wizualna, plakat autorski, projekty krojów pism, wydaw-nictwa, multimedia, prezentacja pracowni. W Biennale mogą zaprezentować się studenci i pracownie projektowe wyższych uczelni pla-stycznych z całego świata lub ich absolwenci z lat 2010–2011.

Chcemy być nowocześni. Polski design 1955-1968 z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie22.11.2011-16.01.2012Muzeum Techniki i Komunikacji – Zajezdnia Sztuki w Szczecinie, ul. Niemierzyńska 18a

Celem wystawy jest ukazanie polskiego designu lat 1955-1968 i jego specyficznego stylu, nazywanego często stylem form organicznych. W czasie tym rozpoczął się także proces kształtowania zawodu projektanta i definiowania wzornictwa jako odrębnej dziedziny plastyki.

Wystawa Magdaleny Frankowskiej i Artura Frankowskiego (FONTARTE): FUTURE PERFECT25.11.2011-14.01.2012Galeria Design – BWA Wrocław, ul. Ruska 46

Future perfect – angielski czas przyszły doko-nany – w idiomatyczny sposób oddaje złożony proces projektowania, uzależniony od aspiracji autora, oczekiwań odbiorcy i całego szeregu okoliczności, w które uwikłana jest realizacja konceptu. Każda realizacja ograniczona jest przesłankami obiektywnymi, pozwalającymi sprawdzić najbardziej szalony eksperyment. Jedną z nich jest czas, pomyślany zarówno jako deadline, jak i termin, w którym projekt maszansę rzeczywiście zaistnieć. W tytule wystawy ukryte jest również pewne wyzwanie, którego treść zawiera się w inwersji słów: PERFECT FUTURE.

Must Have It – wystawa czasowa Kasi Kmity5.12.2011-08.01.2012Galeria Awangarda – BWA Wrocław, ul. Wita Stwosza 32

Kasia Kmita to wrocławska artystka, której twór-czość podważa wszechobecne kody identyfika-cji wizualnej. Kmita zasłynęła pracami łączącymi tradycję folkloru (wykonywane ręcznie wycinan-ki) z symbolami popkultury. Motywy ze świata mediów i reklamy zostały wykorzystane na tej samej zasadzie, na jakiej dawne artystki ludowe uwieczniały motywy z otaczającego je świata przyrody. Najnowszy projekt artystki oscyluje wokół problemu przemian estetycznych, które dokonały się w Polsce po 1989 roku.

Page 8: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

Dosyć lukru! Monika Czar to postać nietuzinkowa. Dopiero obroniła dyplom na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, a w jej dorobku jest już kilka pozycji, cenionych na całym świecie. Kim jest ta młoda artystka, jak zaczęła się jej przygoda z ilustracją?

rozmowa z Moniką Czar Michał Żak

Pewnie od najmłodszych lat rodzina mówiła, że bę-dzie pani artystką?Owszem nazywali mnie artystką, ale z niezwykłym przekąsem. Byłam uparta i miałam swoje zdanie na każdy temat. Uwielbiałam kombinować. Moją pasją było strzyżenie. Lalki miały asymetryczne cięcia, albo były całkiem włosów pozbawione. Pamiętam też, że pewnego razu wpadłam na pomysł ozdobienia białej koszulki na zajęcia wychowania fizycznego. Napisałam na niej: Einstein nie był koszykarzem. To była 4 klasa szkoły podstawowej. Nie lubiłam wf-u.

Niepokorna dusza od małego. Jak na takie wybryki reagowali rodzice?Wychowywała mnie mama. Była dość surowa i choć wiele wymagała, to nigdy mnie nie hamowała. Dawała mi swobodę myślenia i wypowiedzi. Jestem jej za to bardzo wdzięczna.Czy mama również była uzdolniona plastycznie?Tak, moja mama skończyła liceum plastyczne w Jeleniej Górze, ale nigdy nie pracowała w swoim zawodzie. To ona zaraziła mnie pasją do ilustra-cji. Była autorką małych, domowych, ilustrowanych książeczek, które czytała mi wieczorami. Uwielbiałam je. To był niesamowity pomysł! Dzięki temu mam wyjątkową, unikatową kolekcję książek pisanych dla mnie i z myślą o mnie. Niesamowita pamiątka, swoim dzieciom też będę je czytać.

Jakie były te książki? Inne. Zupełnie inne od tych z księgarni. Do łączenia kart mama używała kolorowych tasiemek, a w środku różnorodność technik! Poza tradycyjnymi farbami, do zdobień wykorzystywała wycinki z gazet, materiały,

a nawet guziki. Niektóre z nich są naprawdę pękate.

A tematyka? Przeważnie moralizatorska. Mama sprytnie wykorzy-stywała postaci, które bezpośrednio odnosiły się do moich zachowań. To było jedno z jej narzędzi wycho-wawczych.

Pani rysunki przedstawiają postaci o dziwnych propor-cjach, często są wręcz...brzydkie. Skąd taki pomysł?Mam olbrzymie poczucie humoru, stąd chyba moja pasja do przedstawiania rzeczywistości na opak, w inny sposób. Poza tym karykatura doskonale rozwi-ja wyobraźnię dzieci, a zależy mi na tym, żeby same mogły sobie zwizualizować opowieść, ja im to tylko ułatwiam, ale nie podsuwam gotowego obrazu. Jeżeli chodzi o brzydotę moich rysunków, z czym zgadzam się w zupełności, to uważam, że za dużo jest tego lukru w książkach dla dzieci. Wszystko jest słodkie i urocze, oczywiście w pastelowych barwach. A życie wcale takie nie jest. Mamy ludzi ładnych i brzydkich, ale w swoich rysunkach nie przyporządkowuję cech charakteru do fizjonomii. Mamy więc brzydkiego drwa-la Romana, który zaprzyjaźnił się z dzięciołem. To bardzo pozytywna postać, ale urodą nie grzeszy.

W 2010 roku wydana została pani autorska książ-ka „Basia i jej kółka”. Nie bała się pani opowiadać o niepełnosprawności?Tak, to bardzo delikatny temat. Wydawało mi się, że jest to potrzebne zarówno dzieciom jak i rodzicom, którzy nie zawsze potrafią uczulić je na ludzką krzyw-dę i nauczyć choć odrobiny empatii i tolerancji. To także książka dla dzieci niepełnosprawnych. Chciałam

Page 9: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

INTER

WJU

pokazać im, że są takie same jak inne dzieci i, że mogą mieć przyjaciół – bezinteresownych i odda-nych. Napisała do mnie mama jednej z dziewczy-nek, która tak jak tytułowa Basia porusza się na wózku. Ponoć dziewczynka gdy zobaczyła książ-kę w księgarni radośnie krzyknęła: Patrz mamuś, w końcu coś o mnie!

Ma pani już jakieś plany związane z nowym pro-jektem?Moim marzeniem jest zilustrowanie baśni braci Grimm. Zaraz po książeczkach mojej mamy, była to moja najczęstsza lektura. Dzisiaj rzadko się do nich wraca. Kopciuszka kojarzymy już tylko z wersją Disneya. Chciałabym nadać tym baśniom zupełnie innego charakteru. Mam nadzieję, że znowu zaskoczę. Oby pozytywnie!

Bas

ia i

jej k

ółka

, W

ydaw

nict

wo

Ula

la,

Wro

cław

20

10

8

Page 10: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

Piecyk, czapeczka i budyń napisana przez Annę Onichimowską była jedną z pierwszych książek zilustrowanych przez panią. Co się czuje przegląda-jąc taką książkę np. w księgarni?Szczerze? Otwieram książkę i myślę: Mogłam to zrobić inaczej. Mam tak za każdym razem. Widzę, że mogłam zastosować inną kompozycję, bohatero-wie może powinni być inni... Zaczynam wyłapywać niedoskonałości i wydaje mi się, że jeśli ja coś widzę i mnie coś takiego w gotowej książce razi, to tym bardziej zobaczy to odbiorca.

Czyje ilustracje są dla pani inspiracją?Wychowałam się na ilustracjach Stannego, Grabiań-skiego, Strumiłły, Wilkonia czy Olgi Siemaszko. Do dziś mam do nich ogromny sentyment. Poza tym lu-bię twórczość Delphine Durand, Muriel Kerby, Sylvie Bessard, Henninga Wagenbretha, studia 123klan czy wielu innych rodzimych artystów.

Chyba niektóre z nich podbierała pani starszemu rodzeństwu?Nie mam starszego rodzeństwa. Książki z ich ilu-stracjami były w domu, mama mi je czytała. Stanny w ilustracjach do baśni Andersena robił na mnie traumatyczne wrażenie. Miałam tam swoje typy, któ-re mi mama musiała przysłaniać czystymi kartkami, inaczej dostawałam ataków histerii.

Bała się pani?Tak, najbardziej bałam się przerażającego meta-lowego słowika z trupią czaszką zamiast głowy. Do dziś, gdy na niego patrzę, zastanawia mnie ta forma. Mam też parę francuskich ilustratorek, które stanowią dla mnie bazę insipiracyjną, m.in. wcze-śniej wspomniane Durand, Kerba, Bessard. Bardzo podoba się to, co robią ludzie u nas w Polsce, ostatnio np. Jan Kallwejt, Rafał Szczepaniak czy Ada Buchholz.

Page 11: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

INTER

WJU

10

Przed czym pani ucieka w swojej twórczości?Przed Barbie, przed pseudobogactwem, stylistyką naiwności, bezguściem, wszechobecnym różem, brokatem, tłoczeniami. Przed tym uciekam. I przed hiperrealizmem, bo wydaje mi się odtwórczy. Po prostu staram się go omijać, nie dotykać. Zda-ję sobie sprawę, że ciągle mało zrobiłam, mało wiem... Co jakiś czas mam okresowe fascyna-cje. Jestem fanką różowego i okres różowy trwa u mnie pół roku, a potem następuje przeskok do ograniczonej palety barw, wybieram sobie tylko trzy kolory. Mam wysoko rozwiniętą krytykę w stosunku do tego, co robię. Zanim mi coś wyj-dzie dobrego, drę papiery, wyrzucam je.

Wyrzucanie swoich prac, to chyba nie jest najlep-szy pomysł?Mama już mi zaczęła zabierać (śmiech). Ale na początku, zanim cokolwiek narysowałam, obok mnie leżała kupa podartego papieru. Mam impul-sywną naturę, jak coś mi nie wychodzi, zaczynam się denerwować. Oczywiście jest nieco inaczej, gdy robię coś dla siebie, a inaczej, gdy coś do miasta. Wtedy narzucam sobie dyscyplinę, pewne ograniczenia. Wiadomo, że wydawcy nie wszystko zaakceptują, coś wydaje się im zbyt nowoczesne. A prawda jest taka, że nawet te nasze najbardziej awangardowe książki pokazane na Zachodzie sta-ją się przeciętne. Ale wierzę, że to się zmieni, że znikną wszystkie ograniczenia. Książka powinna być przecież przedmiotem artystycznym, powinna oswajać dziecko ze sztuką.

Co decyduje o tym, że odrzuca pani jakiś tekst?Nie dostaję aż tak dużo propozycji, żebym mogła je odrzucać. Zawsze ważne jest dla mnie, żeby tekst miał wyrazisty charakter, podobnie jak głów-ny bohater, ważna jest dla mnie atmosfera tekstu. Nauczyłam się też, że wydanie książki to czaso-chłonny proces. Jest w nim czekanie na oferty oraz czekanie, aż coś się spodoba. To ogromna różnica między książką a ilustrowaniem prasy, co jest bardzo szybkie i sprawia mi frajdę.

W jaki sposób została pani wybrana do zilustro-wania ksiąki Wrony i wąż Huxleya?Odbyło się coś na kształt castingu. Kilku grafi-ków przedstawiło swoje propozycje i akurat moja zajawka tego tekstu się spodobała. To opowiada-nie głęboko osadzone w epoce. Chciałam, żeby w ilustracjach odczuwało się charakter angielskiej prowincji, a jednocześnie żeby nie ocierały się o zbytni realizm. Widziałam angielskie wydanie tej książki, było dosyć realistyczne, nie chciałam tak.

Czy są pani zdaniem różnice w ilustrowaniu dla dzieci i dla dorosłych?Nie mam takich rozgraniczeń. Dając dziecku książkę, trzeba się liczyć z tym, że ono zinterpre-tuje ją na swój sposób, tak jak będzie chciało. Uważam za niedobre zbytnie infantylizowanie książek dla dzieci, żeby wszystko było zgodnie z prawdą i zgodnie z naturą. To może być ważne, ale w przypadku słowników, atlasów, encyklo- pedii.

Czy jest coś, co chciałaby pani zilustrować?Robiąc dyplom, odkryłam że Gargantua i Pan-tagruel Rabelais’go jest tekstem z ogromnym potencjałem. Mam bardzo duży sentyment do poezji, do Jana Brzechwy i Juliana Tuwima. Lubię też absurdalną poezję angielską i opowiadania Rolanda Topora. Aktualnie skupiam się na moim dyplomie. Jest tam mnóstwo ciekawego materiału do zilustrowania.

Co to będzie?Książka, w której wykorzystuję literackie cytaty z Gombrowicza, Różewicza, Rabelais’go, Prousta i innych, dotyczące kulinariów, celebracji jedzenia. Najpierw zilustruję dany cytat, podam jego pełne brzmienie, następnie na jego bazie zamieszczę przepis; wyszukuję je w różnych książkach ku-charskich, portalach kulinarnych. Mam taki ambit-ny plan, że jak już zrobię sobie dwa egzemplarze autorskie na dyplom, to później będę z nimi cho-dzić. Może się jakiś wydawca zainteresuje.

O k

urze

, W

ydaw

nict

wo

Cza

ry M

ary,

War

szaw

a 2

01

1

Page 12: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

Pamiętam szok, jaki przeżyłem ogląda-jąc zbiory wzornictwa przemysłowego zgromadzone w magazynach stołecz-nego Muzeum Narodowego. Niezwykła kolekcja, której drobniutkie fragmenty pokazywane były publicznie od czasu do czasu. No i doczekaliśmy się szer-szej prezentacji. Na wystawę wybrano tylko produkty polskie i tylko te powstałe między 1955 a 1968 r. I słusznie. Bo był to bodaj najbardziej niezwykły okres w rozwoju polskiego dizajnu, który śmiało mógł wówczas rywalizować z zachodnim wzornictwem.

Docenili to niedawno Brytyjczycy, po-kazując wiele z owych produktów na wystawie „Design czasów zimnej wojny” w Victoria&Albert Museum. Właściwie trudno zarekomendować coś w szcze-gólny sposób, bo rzeczy pięknych,

ponadczasowych i na owe czasy nie-zwykłych powstało wówczas mnóstwo. Od modernistycznej porcelany Lubomira Tomaszewskiego i Zofii Galińskiej, przez zaskakujące tkaniny Józefy Wnukowej i Alicji Gutkowskiej-Wyszogrodzkiej, po awangardowe meble Romana Modze-lewskiego czy zadziwiające krzesła Marii Chomentowskiej czy Jana Kurzątkow-skiego. A do tego ciekawie zaprojek-towane urządzenia techniczne, szkło, plakaty. Ponad 180 obiektów, z których zdecydowaną większość sam bym chęt-nie ustawił w domu.

Piotr Sarzyński

Olgierd Rutkowski: model aparatu fotograficznego Halina Jędrasiak: figurki Seksbomba

Chcemy być nowocześni. Polski design 1955–1968Muzeum Narodowe w Warszawie

wystawa czynna do 17 marca

Page 13: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

Plakat z 1967 roku

Olgierd Rutkowski: model aparatu telefonicznego Halina Jędrasiak: figurki Seksbomba

Roman Modzelewski: krzesła Roman Modzelewski: fotel

Page 14: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

Pierwsze było Muzeum Etnograficzne w Warszawie, które rozpisało konkurs na gadżet. Na tle innych ten zaświecił jasno. Proste pomysły, dobry przekaz, kla-rowne i łatwe do wdrożenia projekty, które niestety podzieliły chyba los wielu innych zwycięskich gadże-tów, czyli trafiły na półkę oczekujących na fundusze. To frustrujące dla wszystkich. Dla twórców, dla tych, co konkurs ogłosili i zorganizowali, i dla tych, którzy po informacjach prasowych nabrali apetytu na wałki z kogutkowym wzorem. Nie znam odpowiedzi na pytanie, czy lepiej ogłaszać konkursy i nie wdrażać wyników, czy też nie ogłaszać ich wcale.

Na pewno jednak zeszłoroczny wysyp konkursów na pamiątkowy miły drobiazg był nieco absurdalny, a wyniki w większości dość mierne. Przede wszyst-kim w konkursach startują wciąż nie tylko te same osoby, ale i te same prace, a wymieniane są tylko tytuły. Co gorsza, poziom prac jest zazwyczaj słaby, a po otwarciu kopert okazuje się, że rzadko biorą w nich udział poważni projektanci. W większości to projektowa młodzież i amatorzy.

W tym samym czasie rozgrywał się konkurs New Folk pod hasłem „Pamiątka z Polski”, organizowany przez Pro Design z Poznania w oparciu o fundusze miasta i urzędu marszałkowskiego, co więcej – wsparty prywatnym mecenatem Mebli Vox. Choć te-mat był ten sam, koncepcja konkursu zakładała tym razem więcej niż tylko folklorystyczne zdobnictwo. W opisie, ale także w sposobie realizacji odwołano

się do tradycji i rzemiosła, czyli do korzeni. Przedsię-wzięcie zyskało na splendorze dzięki obecności Li Edelkoort, trendsetterki i gwiazdy, która pracuje nad projektem prywatnej szkoły dizajnu w Poznaniu.Konkurs podzielono na trzy etapy. Najpierw pro-jektanci pracowali z rzemieślnikami, poznając tajniki koronczarstwa, snycerki, wikliniarstwa, garncarstwa. Wśród nich krążyła Li Edelkoort, budując mosty między starym a nowym światem. Zadaniem mło-dych było posiąść tajniki starych rzemiosł, by potem w swoich pracowniach użyć ich w inny sposób. Opinie uczestników były różne. Niektórzy woleliby popracować z mistrzami, poznać ich sposób my-ślenia, a nie tylko umiejętności. Inni nie narzekali. Po wyznaczonym czasie spośród złożonych projektów wybrano te przeznaczone do wdrożenia. Wśród nich trzy zwycięskie. Niestety, w moim przekonaniu nagroda główna zaprzeczyła całej idei konkursu. Ozdobna plecionka koronkowa przytrzymująca słuchawki – autorstwa Oli Szymańskiej – nie pada daleko od stringów z Koniakowa. Nie wychodzi poza konwencję konkursu na gadżet.

Mało się mówi o drugim kierunku przetwarzania. Odwrotnym. Kiedy my, mieszczuchy, inteligenci i ar-tyści, zachwycamy się wikliniarstwem, ginącym rze-miosłem, jego strażnicy i nauczyciele nie zawracają sobie nim głowy. Stosując tę samą metodę, wy-platają znakomite koszyki ze sznurka do snopowią-załek. Jest trwalszy, dostępny na okrągło i nic nie kosztuje. To nowe plecionkarstwo jest rzemiosłem,

Miniony miesiąc upłynął pod znakiem folk- czy też etnodizajnu. W kilku miej-scach równocześ nie i niezależnie zakieł-kowały takie same lub podobne pomy-sły. Były konkursy, warsztaty i wystawy, a na samym końcu pojawił się festiwal w Krakowie, który zamiast temat zamknąć i podsumować, otworzył dyskusję, co to jest folkdizajn? I choć dyskutowało kilka tęgich głów, etnografów, historyków sztuki i specjalistów od marki, po panelu odpo-wiedź nie była wcale bliższa niż przed nim.

Page 15: dizajn: typografia, grafika, wzornictwo - po polsku

SETbywa też dizajnem, jeżeli popatrzeć na nie pod względem innowacyjności, funkcjonalności, a nawet ergonomii. Najsłabiej jest z formą, tą nikt sobie bez potrzeby nie zawraca głowy. To jest chyba największa bolączka nowego rze-miosła, które przestało być szczere i naturalne. Coraz częściej jest stylizacją. Ludowi twórcy dawno już przestali wytwarzać takie przedmio-ty, jakich ich nauczyła tradycja, jakich potrze-bują i jakie im się podobają. Zamiast tego usiłują trafić w oczekiwania rynku i w efekcie tracą poczucie tożsamości i kierunku.

Aż wreszcie pod koniec roku padło pytanie: „Co to jest folkdizajn?”. Postawiono je w Kra-kowie, organizując festiwal pod takim właśnie tytułem. W jego ramach odbyły się m.in. wystawa i panel dyskusyjny. Dyskusja pozo-

stawiła pytanie otwarte, choć poruszono wiele wątków i kontekstów. Ponieważ organizatorem całości było Muzeum Etnograficzne, w dys-kusji większy nacisk położono na wątek formy niż funkcji. Czy T-shirt z nadrukiem ludowym jest etnodizajnem, czy nie jest? A może tylko nadruk jest dizajnem? Ale i to niekoniecznie. Nadruk z Chrum.com, który w formie ludowej wycinanki komentuje zjawiska społeczne, two-rzy nowe przysłowia i odnosi się ewidentnie do współczesności, etnodizajnem jest. A nadruk z cepeliowskim kogutem, nagminnie sprzeda-wany na lotniskach jako pamiątka z Polski, jest raczej zdobnictwem i stylizacją.

Po dyskusji, która musiała się skończyć wtedy, kiedy zaczęła być naprawdę ciekawa, otwarto wystawę z tym samym pytaniem – „Co to jest

etnodizajn?” – w tytule. Ryzykowna w założe-niu, budziła moje wątpliwości na etapie opisu. W realizacji okazała się świetna, co więcej, sprawiła, że można całą dyskusję rozpocząć od nowa. Oto w przestrzeń stałej ekspozycji Muzeum zostały wstawione „obce ciała”, czyli obiekty współczesnego dizajnu z całego świa-ta. Dobrze oznaczone, prowadziły zwiedzają-cych własną trasą, nie do przegapienia. Klucz doboru nie był dla mnie oczywisty i skłonna jestem twierdzić, że był po prostu intuicyjny. Kontekstowo okazał się znakomity. Na pew-no ideą nie było pokazanie, jak współczesny projektant odnosi się do tego czy tamtego wątku lub jak współcześnie interpretuje się poszczególne motywy. Nie wiem, czy taki był zamiar kuratorki Anny Zabdyrskiej, ale dla mnie największą wartością wystawy było nie to, że

zobaczyłam przedmioty stworzone przez pro-jektantów z różnych krajów, bo i tak je znałam, choć przegląd i liczba były jak na polskie realia imponujące. Ja na nowo zobaczyłam zbio-ry Muzeum Etnograficznego. To, co wydaje się nudne i znane na pamięć, postawione w nowym i zaskakującym kontekście, okazało się inne, ciekawe i nieznane. Ale też dosta-łam niezłego pomieszania zmysłów, bo wielu z prezentowanych obiektów nigdy bym nie podała jako przykładów folkdizajnu. A jednak na wystawie obroniły się w 100 procentach. Wygląda więc na to, że oprócz przetworzenia i reinterpretacji, nowej formy i funkcji istotny jest kontekst, w którym dany obiekt istnieje.

14Agnieszka Sozańska

Aleksandra Szymańska, W rytmie folk, 2009 Studio chrum.com, nadruk na T-shirt, 2005