COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNAš SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNA Coś się kończy, coś...
Transcript of COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNAš SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNA Coś się kończy, coś...
COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNA
Z NOWYM ROKIEM RUSZYŁA ŚWIATA MACHINA
ZEGAR ZIEMI NIGY SIĘ NIE ZACINA
CO ROKU NOWA CYFRA W DACIE URODZIN SIĘ POJAWIA
WIEK NOWY ZE STARYM JUŻ NIE ROZMAWIA
KOŃCZY SIĘ JEDNA I KOLEJNA MIŁOŚĆ SIĘ ZACZYNA
JUŻ MOŻE INNA, WAŻNA I MIŁA
STARA SIĘ ZNUDZIŁA, ROZMYŁA
KOŃCZY SIĘ ŻYCIE I INNE ZACZYNA
JESZCZE PIĘKNIEJSZE ŻYCIE CZASEM NASTĘPUJE
KOLEJNY MŁODY CZŁOWIEK PLANY NA ŻYCIE SWE SNUJE
KOŃCZY SIĘ PRACA, PIENIĄDZE I ZDROWIE
RZECZY WAŻNE LECZ PRZEMIJAJĄCE
TRAFIĄ DO INNEJ OSOBY…
I TAKA MACHINA ŚWIATA KRĘCI SIĘ CO ROKU
A BÓG NIGDY SIĘ NIE KOŃCZY I NIE ZACZYNA
ALFA I OMEGA
A ON STALE NIEZMIENNY JAK ZAWSZE
JAK WIARA-NADZIEJA-MIŁOŚĆ
Beata Nowakowska
COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNA
Coś się kończy, coś zaczyna
Każda wiosna ma początek,
Ma swój koniec każda zima,
Niczym nić srebrzystych prządek.
Coś się kończy, coś zaczyna,
Koło czasu się obraca,
Jest czas śmiechu, pieśni, wina,
Jest czas, gdy popłaca praca.
Coś się zacznie nim się skończy
Mroczny czas i mroźna zima,
Nowy Rok w śnieżnej opończy
Czas radości rozpoczyna.
Coś się skończy nim się zacznie
Nadchodzący Nowy Rok,
Który zdaje się spać smacznie,
Póki trwa zimowy mrok.
Coś się kończy, coś zaczyna,
Taki tego świata bieg,
Jest i skutek i przyczyna
I tak będzie z wieku w wiek.
Joanna Gacparska
KLUCZ DZIKICH GĘSI
We śnie wyciągam ramiona
Jak skrzydła długie i białe,
I ze zmęczenia już konam,
Wiatr szarpie ciało zdrętwiałe.
I czuję chłodną pierzastość
Szarych chmur na mej twarzy
Wiruję i spadam w jasność,
Choć lecieć mam w przedniej straży.
Mrok pętlą oplata szyję,
Dech spieszny z piersi wysysa
I serce ciężko mi bije,
I rośnie wciąż na nim rysa.
Oczy zasnuwa już mglistość
Znużenia, ciemnych przestworzy
A wokół białych ciał bliskość,
W ciemności, która mnie trwoży.
Pod nami lśnią światła miasta
Umknęła noc niecierpliwa,
Ale zmęczenie narasta
I z piersi okrzyk wyrywa.
Sznur gęsi nad moim domem
Przeleciał krzycząc o zmroku,
Choć dzikie są i strwożone,
Wracają znów, jak co roku.
Joanna Gacparska
Coś się kończy, coś się zaczyna
Coś się kończy, coś się zaczyna
jakie bogactwo słów
zawartych w tej krótkiej frazie
ile możliwości do jej rozwinięcia
Poeci do piór - zakrzyknął kiedyś - ktoś
dziś już nikomu nieznany
coś się kończy
bezpieczeństwo w łonie matki
coś się zaczyna
narodził się mały człowiek
odtąd życie w kalendarzowym cyklu
i zmaganie ze światem
kaleczenie stóp o kamienie
zbieranie perłowych łez
- jedne odrzuci inne zatrzyma
dawanie siebie bliźniemu
wchłanianie piękna wszystkimi zmysłami
i zmieniających się pór roku
wstępowanie na ścieżki nie poznane
zachłanny dotyk czyichś warg
i szukanie chwil, które składają się na szczęście
ziemskie życie
kończy się
dobro i zło
na zawsze pozamykane w skarbcu pamięci
smuga cienia
i zaczyna się droga bez lęku
duszy odchodzącej w tajemnicę
- nie zgłębioną…
Jolanta Bogusławska
Czas to marzyciel nieustanny,
co wiecznie goni swe pragnienia,
lecz ich nie złapie, choćby pędził
szybciej od własnych myśli mknienia.
My, będąc czasu nikłym błyskiem,
czasem marzenia swe spełniamy,
lecz z biegiem czasu coraz częściej
konserwujemy je i odkładamy…
Tysiące porzuconych planów,
setki nadziei niespełnionych
i czas, co myślom spędza z czoła
przyszłości sen niedościgniony.
Nam z czasem wygrać się nie uda,
padniemy pierwsi, więc tymczasem
szczęście ocalmy pośród marzeń,
co nie chcą poddać się przed czasem.
Tomasz Mitrowski
JEDEN DZIEŃ
Ziemia zdąży się obrócić
zaledwie o połowę siebie,
a i to - zimą - nie całkiem.
Malutkie nasionko doczeka się deszczu
i rozpocznie się odliczanie czasu,
potrzebnego do uzyskania immunitetu:
"Pomnik przyrody - nie ścinać!"
Pod korą sąsiedniego dębu
ukryje się mały owadzik.
Niedostatecznie - sikorka powita dzień
smacznym posiłkiem,
a owadzika może tylko wspomni
jakiś lokalny poeta.
Ptak usiądzie na belce
spalonego domu, już niczyjego,
by zaćwierkać:"Jestem!"
W piwnicy spalonego domu
policjant odnajdzie zwłoki bezdomnego:
był równie niczyj jak dom,
przez jakiś czas mieli jednak siebie nawzajem.
Policjant, wracając po służbie,
przygarnie psa,
wyrzuconego z samochodu
w przestrzeń tak pozbawioną nadziei,
że jeszcze przed chwilą
nie istniał żaden czasownik w czasie przyszłym,
który jej by dotyczył.
A jednak znów coś się zaczęło tam,
gdzie mogło skończyć się wszystko.
Gdy poeta kończy pisać wiersz,
rozmowa z czytelnikiem dopiero się
zaczyna.
HISTORIA JAKICH WIELE
W tamten dzień, mokry dzień, od rana lało,
nawet pies na spacer wcale nie chciał iść.
Pogodynka przypuszczenia snuła śmiało,
że lać będzie rok i jeszcze cztery dni.
No i w taki właśnie dzień spotkałem ciebie.
Twój parasol w śmieszne żabki wygiął wiatr.
Potem włosy ci rozczesał wiatru grzebień,
no a dla mnie całkiem inny stał się świat!
Refren:
Gdybym miał drabinę, to bym na nią wlazł.
Zerwałbym dla ciebie wielki bukiet gwiazd!
Gdybym miał pudelka, to bym ci go dał.
Siedziałby ci w nogach i twe stopy grzał.
Gdybym miał ogródek, a w nim grochu strąk,
wszystkie groszki bym wysypał wprost do twoich rąk.
Gdybym był poetą, to bym dał ci wiersz.
Razem z wierszem siebie, jeśli tylko chcesz!
Przechyliłaś ku mnie głowę z takim wdziękiem,
że znienacka mnie ogarnął zimny lęk,
że utonę w twoich oczach bez ratunku,
że pociągnie mnie na dno wspomniany wdzięk.
W twoich oczach zatańczyły złote iskry,
(od tych iskier zajął się pobliski krzak...),
w moim sercu się rozjarzył biały ogień,
w szumie deszczu usłyszałem ciche "tak!"
(refren)
Nasza miłość przesuwała górskie szczyty,
jeśli trzeba - morze mogła przenieść też.
W twoich oczach wciąż tańczyły złote iskry,
lecz najwięcej było ich, gdy padał deszcz...
Co się stało? Jak się kończy ta historia?
Los miłości także tej położył kres:
wzięłaś pudla, groch, drabinę i ogródek
i odeszłaś... ze mną został tylko deszcz...
Jeśli masz drabinę, możesz na nią wleźć:
z Drogi Mlecznej serek zrobić i ze smakiem zjeść.
Jeśli masz pudelka i o niego dbasz,
pies ci zawsze wierny będzie, bo ma ludzką twarz.
Jeśli masz ogródek, to w nim siej i sadź:
dobrze czasem mieć pod ręką pietruszkową nać.
Jeśliś jest poetą, to bratem ci czart!
Wszedzie znajdziesz nową miłość,
boś jest każdej wart!
Hanna Krakowiak
„Koniec i początek: historia pewnej gąsienicy ;)”
Nie jest to wzniosły wiersz o rycerzu i pięknej oblubienicy.
Wręcz przeciwnie: to historia o brzydkiej gąsienicy…
I choć nie jest to dramat i nie liryka,
Wysłuchajcie proszę historii Henryka…
Henio, bo tak ma na imię nasza gąsienica,
Nie był typem amanta, miał pyzate lica.
Nasz Henryk w dodatku był wiecznie skwaszony,
Nie dziwcie się zatem, że nie mógł znaleźć żony.
Czasem myślał: „Czy jestem ja ładny? Ech, wcale a wcale…
…chciałbym przestać być takim brzydkim robalem …”
Aż pewnego razu (co pewnie zdziwi każdego niedowiarka)…
…znika pan Henryk? Nie! Teraz jest z niego mała poczwarka.
Henio się nieco wystraszył kokonu i takiego stanu rzeczy,
Choć było mu tam wygodnie, temu nie zaprzeczy.
I choć myślał, czy to nie jego koniec, a głowę miał pełną chaosu,
To wciąż marzył w swej zielonej główce o odmianie losu…
W końcu stał się motylem, więc co miało być końcem, to było początkiem,
A pan Henryk znalazł sobie żonę i cieszą się dziś małym dzieciątkiem
I choć jest to na pewno historia z oka przymrużeniem ;),
Pamiętaj, by się nie poddawać i żyć swoim marzeniem.
I gdy myślisz, że to koniec i ciężką jest Ci każda chwila,
To tak jak pan Henryk oczekuj na „motyla” …
Agnieszka Zalewska
LUSTRO
Moja twarz, jako druga się odbija,
W lustrze smutek, w lustrze rozpacz,
W oczach trwoga, w oczach strach,
W sercu żal, w sercu ból,
Jako jesień w lustrze poszarzała twarz…
Nie ma twarzy, nie ma snu,
Lustro puste niczym noc bezgwiezdna,
Pusto, znikła twarz,
A lustro stoi niczym ściana,
Szara, nudna, czysta i pusta…
Helena Wronka
Męczennicy
Kosztowne areny dla pierwszych chrześcijan
zastępują tańsze pochodnie inkwizycji
ewoluuje wiedza i technologia
chociaż zakażone koce dla Apaczów
nie są tak masowe jak komory Auschwitz
od narodzin broni automatycznej
najpopularniejsza pozostaje kula
Nankin, Katyń, Srebrenica, Rio Pardo
biedna Afryka zadowala się maczetą
globalnie spadają głowy ku pamięci
ściętych za dzisiejszą władzę
(aby nasze kobiety miały wodę lub diamenty)
błędne koło ofiary, wynalazek cywilizacji
i humanizm, który nie musi zaglądać do rzeźni
Filip Moroz
Miłość
Czesławie
jeszcze niedawno byłem
tylko i wyłącznie
kamieniem
lecz Ty
w zimną i twardą bryłę
jednym dotykiem
tchnęłaś
miłość
wyrzeźbiłaś mnie
na obraz i podobieństwo
człowieka
dlatego
jesteś moją boginią
Galateo
Edward Przebieracz
NASTĘPNY PROSZĘ
Ten dwunasty nie był drań,
ale odszedł bez dwóch zdań.
Trzynasty mnie teraz podnieca
i zaczął się nawet zalecać.
Co za rok wylezie z niego?
Facet? Kumpel? Czy kolega?
Wyjdzie z niego zimny drań?
Lub amator innych pań?
Może jednak ciepła trochę
albo małą da radochę?
Prezent da mi bez okazji
lub zabierze mnie do Azji?
Bo nie byłam jeszcze tam,
chociaż trochę świata znam.
Cokolwiek się nie podzieje,
tymczasem dał mi nadzieję
na wyjście ze starych ram
i na to, że radę dam.
30-12-12
Katarzyna Chojnacka
„PRZEMIJANIE”
Przemierzamy ten świat w oka mgnieniu,
Odkrywcy dawno odkrytych Ameryk,
Drugoplanowi inspicjenci za kurtyną życia,
Wędrowni kuglarze pod kopułą nieba.
Kochamy zachłannie każdy dzień,
Jakby pierwszy był zarazem ostatnim.
Wciąż bardziej wolimy mieć pełną kieszeń drobnych,
niż być wolnym jak ptak.
Pozostaję po nas zakurzone książki,
Niedopowiedziane historie miłosne,
Niedopity ocean marzeń,
Nieskonsumowane namiętności
Niedopisane słowa usychające z tęsknoty.
Żal straconych szans.
Krajobraz pozbawiony głębi,
Smutek tropików w strefie osobowości.
Koniec pieśni,
Nieuchronnie przychodzi czas ostateczny,
Albo początek niekończącej się opowieści,
Być może
Prawdziwe życie zaczyna się dopiero po śmierci.
Artur Frelek
Przypadek Pani Cogito
Przypadek w życiu Pani Cogito
Ma nieprzypadkowe znaczenie
Nic się nie dzieje przypadkiem
Wszystko to przeznaczenie
Przez przypadek spadła kiedyś
Z nieba wprost na ziemię
Odtąd z trudem dźwigać musi
Tego spadku brzemię
By o twardą rzeczywistość
Zawadzić boleśnie
Przez przypadek wyszła za mąż
Trochę jakby we śnie
Być może za późno
A może za wcześnie
Obwiązała sobie ręce
Romantyczną pleśnią
Wyszła szybko tak jak stała
Jakby przed kimś uciekała
Jak kasjerka z papierosem
Niewesoła goła bosa
Jak kopciuszek w jednym bucie
Przed północą musiał uciec
Jak sójka za czarne morze
Co do dziś wrócić nie może
Jak Zabłocki na szarym mydle
Kiedy mąż bywa gorszy niż bydlę
Wyszła z siebie już nie jeden raz
Tak by chciała cofnąć cały czas
Przez przypadek rozpoczęła życie nowe
Przez przypadek szklankę na podłogę
Upuściła półpełną półżywą
Przez przypadek nie można być szczęśliwą
Przez przypadek stłukła starą porcelanę
Przez przypadek naraziła na naganę
Przez przypadki barwy szczęścia odmieniła
Przez przypadek życie sobie roztrwoniła
To nie dla niej był szczęśliwy przypadek
To wypadek - łańcuch błędów ciąg porażek
Życiorysu nie odmienisz przez przypadki
Deklinacja to nie sposób na upadki
Tak by chciała zmienić wszystkie te przypadki
Uciec schować znów pod skrzydła się do matki
Przypadkowo spotkać wreszcie swój przypadek
Dać mu radę tak na wszelki choć wypadek
W każdym życiu nieciekawe są przypadki
Jak w nie wpadniesz trudno wyrwać się z pułapki
Ze szpon pecha nie wyleczy cię uciecha
Lecz kowala młot gorąca siła miecha
Ty kowalem swego losu jesteś sama
Nie pomoże ani ojciec ani mama
Dobre serce żadnej matki boskiej
Póki sama nie pozbierasz własnej troski
Póki życia swego znów nie poukładasz
To nikomu na nic się nie nadasz
I nie próbuj nawet sięgać po ten kołacz
Bo z przypadków ci zostanie tylko wołacz…
Anna Wagnerowska
Strata
Byłaś ale już cię nie ma
Chodziłaś wesoła własnymi ścieżkami
Teraz sam wiatr po nich cicho stąpa
I rozwiewa wspomnienia
Niesie twój śmiech
Mimo że odeszłaś gdzieś daleko
Lecz cóż to… słucham…
Szum liści brzmi jak twój głos
Który szepcze … żyj dalej
To początek nowego rozdziału w księdze życia
Słońce wysoko świeci
Nie to ty się uśmiechasz
Odeszłaś ale jesteś
Żyjesz nadal
W powietrzu trawie liściach
Wewnątrz innych ludzi
Dominika Zaporska
Ten lepszy
- Jestem tu jeszcze
Jeszcze nie zdążyłem odejść
A ty obmyślasz już nowe strategie
Jak przez ten nowy przejść.
Ty wstrętna, nieczuła jędzo
W czym on jest lepszy ode mnie
Też będzie otulony nędzą
On nie zależy od ciebie.
Już cieszysz się, że go zobaczysz
A przecież nawet go nie znasz
On dużo dla ciebie znaczy
Choć to mnie przy sobie masz.
Co widzisz w nim takiego?
Czego we mnie nie ma?
Co jest w nim tak specjalnego?
Czego ja w sobie nie mam?
- Nie rozumiem o co te nerwy
Przecież wszystko przemija
Być może potrzebuję przerwy
Ten stary rok już mnie dobija.
Przyniosłeś mi same zmartwienia
Nic dobrego nie dałeś
Rok życia do zapomnienia
Całe szczęście zabrałeś. Dziwisz się, że na następny czekam
Zostaw mnie wreszcie samą
Co z tego że go nie znam
Lepiej tak niż być oszukaną.
Więc teraz mam siłę w sobie
Nic dobrego nie znajdę już w tobie.
Więc ten stary chcę wreszcie pożegnać
Żeby ten nowy móc wreszcie zapamiętać.
Agata Rybak
Teraz – potem
Nie boję się śmierci – boję się niebytu,
Istnienia bez śmiechu, bez łez, bez zachwytów.
Boję się ciała, co już nie ma człowieka
I czasu, w którym właściwie nie ma na co czekać.
Nie chcę myśleć, że potem nic mi się nie zdarzy,
Wolę wierzyć, że udam się drzemać i marzyć.
Że obudzi mnie siła, której mocy ufam,
Iż ożywi mdłe ciało i silnego ducha.
Póki jestem, chcę czerpać to życie garściami.
Upijać się miłością, słońcem, porankami.
Każdą chwilę smakować jak dojrzałe banany
Bo nie wiem, ile jeszcze będzie mi ich danych.
Barbara Mikulska
ŻYCIA RYTM
Największa tajemnica
ukryta
w blasku gwiazd
wpleciona
w pajęczynę
schowana
w
szumie drzew
pozwala bezustannie
rozpoznać
życia rytm
gdy
jedno musi odejść
to drugie może trwać.
Sandra Czeszejko-Sochacka