Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz...

40
Boże narodzenie 2013

Transcript of Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz...

Page 1: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

Bo

że n

ar

od

zen

ie 2

01

3

Page 2: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

NNIIEEDDZZIIEELLA A

M I S Y J N AM I S Y J N A

Page 3: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

3Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Zdjęcie na stronie 1 okładki przedstawia fragment arcydzieła Andrea della Robbia p.t. „Narodzenie” (XV w.) znaj-dującego się w Chiesa Maggiore w La Verna (fot. K. Ungeheuer-Mietelska)Zdjęcia na stronach 2, 3 i 4 pochodzą z archiwum parafi alnego (fot. M. Łażewski)

DRODZY PARAFIANIE!Pan jest blisko, przybliżyło się zbawienie nasze! Pozdrawiam wszystkich tym adwentowym zawołaniem w nadziei, że zdołamy się należycie przygotować do spotkania z Chrystusem Zbawicielem, którego rocznicę urodzin będziemy niebawem obchodzić.

Adwent jest także początkiem nowego roku kościelnego i duszpasterskiego, który wytycza program pracy nad sobą na najbliższy okres. Rok pracy duszpasterskiej, który rozpoczęliśmy w I Niedzielę Adwentu, przeżywać będzie-my pod hasłem: „Wierzę w Syna Bożego”. „Wyznanie to jest fundamentem naszej wiary. Wierzymy Jezusowi, gdy przyjmujemy Jego Słowo i spotykamy się z Nim w sakramentach. Wierzymy w Jezusa, gdy przyjmujemy Go osobiście w naszym życiu, w naszych rodzinach i w naszych środowiskach. Pozwólmy Mu przemawiać do naszych serc i budzić w nich tęsknotę za tym, co prawdziwe, dobre i piękne. A zatem pozwólmy Mu, by nas prowadził drogą życia.” (List Pasterski Episkopatu Polski na Adwent Roku Pańskiego 2013

W tym roku świętujemy Srebrny Jubileusz naszej Parafi i. Jubileusz ten ma charakter dziękczynny. Dziękujemy za ludzi przez Pana Boga powołanych, duchownych i świeckich, którzy tę historię współtworzyli. Pragniemy świętować przez cały rok, bo obchodzenie rocznic, w tym rocznic jubileuszowych, jest wpisane w tradycję Kościoła jako przede wszystkim czas dziękczynienia Panu Bogu. W Starym Testamencie – to był szczególny rok łaski od Pana /por. Kpł 25, 8-17/. Jubileusz jest po to, aby spojrzeć w przeszłość, uświadomić sobie teraźniejszość i zrobić plany na przyszłość.

Nasza parafi alna rodzina tworzy wspólnotę braterską.Chciejmy się przyczyniać do ubogacania tej wspólnoty przez większe zaangażowanie w życie naszej Parafi i .

Podejmijmy z entuzjazmem wysiłek, by parafi alne wspólnoty rozpalały wiarę i ożywiały ją szczególnie w ludziach młodych; by budziły z uśpienia tych, co o Bogu i Kościele zapominają; by wszyscy praktykowali w nich pokorną miłość, przejawiającą się w dobrych i braterskich uczynkach.

„Pójdźmy wszyscy do stajenki... I zobaczymy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił” (Łk. 2,15)I my pójdźmy znów do Betlejem, do Betlejem odległego od nas czasem i przestrzenią, gdzie leżał w żłobie Bóg

narodzony, oraz do Betlejem naszego „teraz” gdzie On wciąż do nas przychodzi i nas oczekuje w naszych siostrach i braciach - w potrzebujących.

W Nim jest nasza nadzieja, radość, pokój, entuzjazm.W modlitewnym oczekiwaniu adwentowym, a potem radosnej adoracji Boga Dzieciny i błogosławieństwem

Wasz ks. Proboszcz Józef Caputa

Kalendarium duszpasterskie:24 grudnia po ostatnich roratach złożymy sobie świąteczne życzenia.W niedzielę 29 grudnia zapraszamy rodziny, które obchodzą okrągły jubileusz małżeństwa na Mszę św. o godz.

12.00. Prosimy zgłaszać jubilatów w zakrystii lub kancelarii.31 grudnia zapraszamy na Mszę św. dziękczynną za wszystkie otrzymane łaski w 2013 roku o godz. 16.30 lub 18.00W Nowy Rok i w uroczystość Trzech Króli program Mszy św. jest niedzielny.Informujemy parafi an, że trwa remont i intonacja naszych organów.W listopadzie parafi a organizuje pielgrzymkę do sanktuarium Matki Bożej w Guadalupe w Meksyku. Zaprasza-

my chętnych do zgłoszenia się w zakrystii lub kancelarii.

Słowo, które zostaje wypowiedziane lub też przeka-zane w formie pisma rodzi się w sercu i umyśle człowie-ka. Potem zostaje niejako „wydane na świat” i rozpoczy-na swoją podróż. Tak jest również z naszym parafi alnym pismem „Okruchy św. Wojciecha”. Dzielimy się w nim treściami dotyczącymi wiary przeżywanej we wspólno-cie Kościoła i parafi i. Pragniemy, aby nasze słowa pozo-stawały w relacji do Jedynego Słowa, Jezusa Chrystusa, naszego Pana.. Zbliżają się Święta Jego Narodzenia, tym

większa radość, że możemy towarzyszyć Wam w czasie świąt poprzez kolejny numer naszego pisma.

Przyjmijcie, Drodzy, nasze życzenia: Niech Jezus nieustannie rodzi się w Was i obdarza

Swoją prawdą, miłością, radością i pokojem. Niech Jego błogosławieństwo spocznie na Was i osobach Wam bliskich. Życzymy Wam również zaufania wobec Tego, który jest Panem czasu w Nowym 2014 Roku.

Redakcja

Drodzy Czytelnicy,

Page 4: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

4 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

NON OMNIS MORIAR …Już dawno nasza świątynia nie była tak pełna, jak w niedzielny wieczór20 października 2013 r. Przyszli do niej pa-rafi anie, by raz jeszcze – po miesiącu od śmierci śp, Ks. Kamila Kowalczyka – wyrazić swoje uczucia: wdzięczności za Jego owocną pracę duszpasterską, miłości, żalu …

W ciszy i skupieniu wysłuchaliśmy fragmentów homilii Kapłana, przypomnianych przez Kolegów z Semi-narium oraz utwory muzyczne wybitnych kompozytorów europejskich we wspaniałych wykonaniach (szczegóły w programie obok). Państwo A.M. Polańscy kwiatami obdarowali Matkę śp. Ks. Kamila, obecną na koncercie wraz z krewnymi. Uroczystość rozpoczął i błogosławieństwem zakończył Ks. Proboszcz Józef Caputa.

Była to piękna forma pamięci o Księdzu Kamilu, bliska także wykształconemu muzycznie Kapłanowi, którego podobizna na ekranie towarzyszyła nam podczas tego szczególnego spotkania.

Organizatorom – Przyjaciołom śp. Ks. Kamila Kowalczyka – serdecznie za nie dziękujemy.Anna Siess

KRONIKA PARAFIALNA ♦ 23.10. Został ukończony kapitalny remont tarasu, który przeciekał i uszkodził wnętrze sali parafi alnej znajdu-

jącej się pod nim. ♦ 26.10 o godz. 19.00 odbył się Uroczysty Koncert śpiewających grup parafi alnych i Parafi alnego Zespołu Mło-

dzieżowego, grającego chrześcijańską muzykę rockową: ks. Krzysztof Dębski – piano, Tomasz Domagała – gitara basowa, Tomasz Dębiak – gitara akustyczna, Kamil Nagórzański – perkusja, Justyna Dębska – śpiew.

Chórem parafi alnym dyrygowała Ilona Szczepańska. Gościnnie wystąpił chór „Pastores” parafi i Dobrego Paste-rza w Krakowie pod dyrekcją Anny Piwowar. Inni: Zespół wokalny „Adalber-tus” Dawida Rzepki, Schola dziecięca pod dyrekcją Siostry Weroniki Kałuży, Zespół Oazy: animatorzy muzyczni: Alicja Wyżga i Agnieszka Wzorek, pod kierunkiem ks. Krzysztofa Dębskiego. Prowadził aktor Teatru Słowackiego Tadeusz Szybowski, recytując wiersze: Karola Wojtyły: „Posadzka” (fragment utworu „Kościół”), „Hymn o Św. Wojciechu”, Edwarda Szymańskiego „Kie-dy duch słabnie”, Józefa Andrzeja Frasika „Modlitwa najcichsza”, pieśni Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego: „Garniemy się do muzyki”, „Nie jesteśmy, by spożywać”.

Medale pamiątkowe XX-lecia powstania Dzielnicy Miasta Krakowa otrzymali z rąk Przewodniczącego VI Dzielnicy Bronowice Bogdana Smokapani Anna Stawowiak – redaktor Okruchów św. Wojciecha, Julia Miller – która prowadziła zespół charytatywny od początku powstania parafi i, Antoni Pogan – przewodniczący Rady Budowy Kościoła p.w. Św. Wojciecha w Bronowicach.

♦ 27.10. w niedzielę o godz. 18.00 odprawiona została uroczysta Msza Święta Dziękczynna, której przewodniczył Ks. Kardynał Stanisław Dziwisz. Kazanie wygłosił Ks. Stanisław Maślanka. W uroczystościach wzięli udział kapła-ni, którzy pracowali w naszej parafi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papieża Jana Pawła II z rąk ks. Kardynała otrzymali: Włodzimierz Skleniarz – właściciel drukarni sponsorującej „Okruchy św. Wojciecha” i Wiesław Szumski – prezes CAN-PACK S.A., który sponsorował niektóre inwestycje budowy naszego kościoła i Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Tenisie Ziemnym Księży.

♦ 3.11. Przyszliśmy z pomocą Kościołowi prześladowanemu w Nigerii. Zebrano 2870 zł. ♦ 11.11. Po Mszy św. o godz. 9.00 w intencji naszej Ojczyzny odbyło się wspólne śpiewanie patriotycznych pieśni. ♦ 17.11. W przedsionku kościoła zbierano ofi ary na pomoc dla dotkniętym tajfunem. Dziewięciu księży z Filipin

razem z biskupem odprawiało Mszę św. w naszym kościele na rozpoczęcie I Międzynarodowych Mistrzostw Księży w tenisie.

♦ 18.11. W piątek minęła 16. rocznica przeniesienia Najświętszego Sakramentu do naszego kościoła z kaplicy „Piekarni”. W poniedziałek o godz. 18.45 w sali parafi alnej wyświetlono fi lm z tej historycznej uroczystości.

♦ 22.11. o godz. 18, w czasie IX Dni Muzyki Kościelnej w archidiecezji krakowskiej, w kolegiacie św. Anny za-brzmiało „Requiem” Faurego (dyrygował Wiesław Delimat), poświęcone pamięci ks. Kamila Kowalczyka, zmarłego prezbitera naszej parafi i.

Marek Polański

ŻYCIE PARAFII

Page 5: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

5Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

KONCERT JUBILEUSZOWY

W niedzielę 26 października, po wieczornej Mszy św. nasz kościół rozbrzmiał śpiewem i muzyką. Z okazji 25-lecia Parafi i Św. Wojciecha odbyła się Koncertowa Gala Jubileuszowa w wykonaniu blisko 1OO osób: członków zespo-łów śpiewaczych i zespołu muzycznego naszej Parafi i oraz zaprzyjaźnionego z nią chóru „Pastores” Parafi i Pana Jezusa Dobrego Pasterza (szczegóły w programie obok).

Galę rozpoczął Ks. Prałat Józef Caputa, a poprowadził aktor – Pan Tadeusz Szybowski, ubogacając program muzyczny recytacją fragmentów wierszy: „Pieśni” K.I. Gałczyńskiego, Hymnu o Św. Wojciechu, „Kościoła” K. Woj-tyły, „Kiedy duch słabnie” E. Szymańskiego i „Modlitwy najcichszej” J.A. Frasika.

Występom towarzyszył fi lm przedstawiający sceny z historii Parafi i, szczególnie z budowy kościoła.W trakcie koncertu przewodniczący Rady Dzielnicy VI Bronowice Pan Bogdan Smok wręczył kwiaty i nagrody

za pracę społeczną:– Pani Julii Miller – organizatorce pierwszego Zespołu Charytatywnego,– Panu Antoniemu Poganowi – przew. Rady Budowy Kościoła,– Pani Annie Stawowiak – za pracę przy wydawaniu „Okruchów Św. Wojciecha”.Zebrani dziękowali występującym rzęsistymi brawami, a ci odwzajemnili się bisem ostatniej pieśni: „W cieniu

Twoich rąk”.Słowa podziękowania należą się Ks. Proboszczowi za rozwijanie działalności kulturalnej w Parafi i, Pani Iwonie

Szczepańskiej za wzorową organizację koncertu oraz wszystkim wykonawcom za wspaniałe przygotowanie się do występu.

Anna Siess

Page 6: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

6 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

SZTUKA BOGACENIA SIĘ Jezus jest człowiekiem ubogim. Kościół nieustannie kon-templuje Osobę swojego założyciela żyjącego w ubó-stwie, wypełniającego swoją misję wobec ubogich i ko-nającego na krzyżu w całkowitym ogołoceniu. Ta kon-templacja połączona jest ze zdumieniem i uwielbieniem wobec faktu, ze Jezus jest nie tylko człowiekiem, ale tak-że Synem Boga, do którego należy wszystko: całe bogac-two świata widzialnego i niewidzialnego. Tak więc naj-bogatszy staje jakby na końcu w kolejce potrzebujących. Postępuje wbrew naturalnemu dążeniu ludzi, aby żyć lepiej, godniej, w dostatku. Jego ubóstwo jest ubóstwem z wyboru, a nie z konieczności. Uwzględniając to, należy wnioskować, że mamy tutaj do czynienia z najwyższą formą ubóstwa. To ubóstwo Jezusa, to „stanie w kolejce” w oczekiwaniu na spotkanie z człowiekiem jest tajemni-cą zdumiewającej pokory Boga. Jednocześnie ubóstwo Jezusa jest bramą zbawienia, otwartą dla każdego z nas.

U progu świąt Bożego Narodzenia, w czasie któ-rych kolejny raz doświadczamy tajemniczej i realnej obecności Jezusa, który „dla nas stał się ubogim, aby nas swoim ubóstwem ubogacić”, zapraszam do refl eksji. Jej treścią jest świadectwo Jezusa, dotyczące postawy wdo-wy składającej ofi arę w świątyni oraz świadectwo życia Jego rodziców – Marii i Józefa.

Świątynia była miejscem szczególnym dla Izraeli-tów. Była znakiem przebywania Boga pośród nich oraz celem ich tęsknot i pragnień. Jezus czuł się za nią szcze-gólnie odpowiedzialny. To było Jego miejsce, dom Jego Ojca. Jednocześnie miejsce, w którym spotykał swoich braci i siostry, swoich rodaków oraz tych, którzy należeli do innych narodów, ale szukali obecności Boga. Ewan-gelie przekazują pewien fakt, który miał miejsce w świą-tyni jerozolimskiej. Oto pewnego dnia Jezus przyglądał się ludziom wrzucającym ofi ary pieniężne do skarbony świątynnej. Zauważył, że „wielu bogatych wrzucało wie-le”. Pojawiła się tam także uboga wdowa, która wrzuciła bardzo niewielka kwotę. W perspektywie potrzeb świątyni wydawałoby się, ze nie ma ona znaczenia. Jezus potrakto-wał tę sytuację jako okazję do przekazania uczniom waż-nej nauki. Przeciwstawia w niej ofi ary bogatych, dawane „z tego, co zbywa”- ofi erze wdowy, która oddała „wszyst-ko”. Jezus jest nauczycielem miłości i dlatego Jego na-uczanie jest zawsze nauczaniem o miłości, miłości praw-dziwej. Jaka jest więc miłość tych, którzy podchodzili do skarbony świątynnej? Jedni zdają się kierować miłością „warunkową” – „dam wtedy, gdy będzie mi zbywać”. Wie-my, co oznacza taka postawa w relacjach międzyludzkich, a szczególnie w praktykowaniu wiary. Bóg zostaje posta-wiony na końcu kolejki i poinformowany: dostaniesz mój

czas, moją miłość, moje życie, gdy będzie mi zbywać… I okazuje się w praktyce, że kolejka, w której stoi Bóg nie posuwa się do przodu. Zawsze jest coś ważniejszego, coś co „wpycha się” do kolejki, co człowiek „musi” załatwić, co jest „ważniejsze” niż Bóg. W efekcie wiarę takiego człowieka charakteryzuje dystans wobec Boga. Są pomię-dzy nim a Bogiem granice, których nigdy nie przekracza. Inni natomiast, których przedstawicielką jest uboga wdo-wa to ci, którzy oddają wszystko. I… otrzymują wszystko. Najlepszym komentarzem są tutaj słowa, zawołanie św. Franciszka z Asyżu – „Bóg mój i wszystko moje!” Bogac-two należące do Boga, Jego prawda, miłość, czystość, mą-drość, pokój, moc i radość należą do tych, którzy, podob-nie jak wdowa, żyją ofi arowaniem. Jest tylko jedna droga do takiego ofi arowania. Jest nią trud odkrywania, czego Bóg chce ode mnie, jaka jest Jego wola, czego pragnie, co zamierza oraz wypełnianie Jej z ogromnym zaufaniem, zdecydowaniem, bezkompromisowo i w prostocie serca. Przyglądając się wdowie, Jezus dostrzegł w niej podo-bieństwo do Siebie. On nieustannie czuwał, aby nie rozmi-nąć się z wola Ojca i wypełniał ją w całkowitym oddaniu. Radował się, że jest w świątyni bratnia, siostrzana dusza, ponieważ z takich dusz chce budować Swój Kościół.

Takie dusze, podobne Jemu, otaczały Go od począt-ku życia. To Jego Rodzice – Maria i Józef. Przyglądając się im, dostrzegamy, według zapisu Ewangelii, że mieli swoje, piękne i dobre plany. Czystość, małżeństwo, bycie razem dla Boga. Przyjęcie woli Boga, przekazanej przez anioła najpierw Marii, a później Józefowi stanowiło jed-nak początek nowej drogi. Wiedzieli, że zgadzając się na nią, oddają wszystko i dlatego wszystko się zmieni, nic nie będzie już takie, jak dawniej. Uściślając, trzeba powie-dzieć, że ich wola, ich plany i pragnienia zostaną niejako zanurzone w woli Boga, a wiec zostaną wypełnione, prze-kroczone. Dostaną o wiele więcej niż pragnęli i planowali. I zostaną zaproszeni, aby oddać Bogu więcej niż chcieli. Oddawać coraz więcej i otrzymywać od Boga coraz wię-cej – to jest prawo chrześcijańskiego życia wewnętrznego. Ostatecznie polega ono na kształtowaniu serca ubogiego, zdolnego do spotkania z Bogiem oraz życia według Jego woli. Z takim życiem związane jest ogromne szczęście. Ponieważ jest w takim życiu, życiu chrześcijańskim, wiel-ka wolność i wielka radość. Ta wolność i radość to „przed-smak nieba”. Chrześcijanin żyje niebem na ziemi.

Chrześcijaństwo jest więc sztuką bogacenia się. Jest mądrością, polegająca na odróżnianiu bogactw prawdziwych od pozornych. Polega na wybieraniu tego, co stanowi praw-dziwe bogactwo oraz uwalnianiu się, traceniu „dla Boga” tego, co w rzeczywistości posiada zbyt małą wartość, „nie opłaca się”, by poświęcać na to czas, energię, także pieniądze.

ks. Wojciech

Temat numeru

UBÓSTWO

Page 7: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

7Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Drodzy bracia i siostry,w poprzedniej katechezie naświetliłem już opatrzno-ściową rolę, jaką Zakon Braci Mniejszych i Zakon Braci Kaznodziejów, założone przez św. Franciszka z Asyżu i św. Dominika Guzmana, odegrały w odnowie Kościoła swoich czasów. Dziś chciałbym przedstawić wam po-stać Franciszka, prawdziwego „giganta” świętości, który nie przestaje fascynować wielu osób w każdym wieku i wszystkich religii.

„Przyszło na świat słońce”. Tymi słowami w Bo-skiej Komedii (Raj, Pieśń XI) wielki włoski poeta Dante Alighieri mówi o narodzinach Franciszka, które nastąpi-ło pod koniec 1181 bądź na początku 1182 roku w Asy-żu. Pochodzący z zamożnej rodziny – ojciec był kupcem bławatnym – Franciszek beztrosko spędził okres dojrze-wania i młodość, hołdując rycerskim ideałom swoich czasów. W dwudziestym roku życia wziął udział w kam-panii wojskowej i dostał się do niewoli. Rozchorował się i został zwolniony. Po powrocie do Asyżu rozpoczął się w nim powolny proces na-wrócenia duchowego, które doprowadziło do stopniowe-go porzucenia światowego życia, jakie wiódł do tej pory. To wtedy doszło do znanych epizodów – spotkania z trędo-watym, którego Franciszek, zsiadłszy z konia, ucałował na znak pokoju i przesłania Ukrzyżowanego w kościółku św. Damiana. Trzy razy Chry-stus na krzyżu ożył i rzekł mu: „Franciszku, idź i na-praw mój Kościół, który, jak widzisz, cały jest w ruinie”.

Ten prosty fakt – słowa Pana, usłyszane w kościele św. Damiana – kryje w sobie głęboką symbolikę. Św. Fran-ciszek wezwany jest od razu do naprawienia tego kościół-ka, lecz ruina tego budynku jest symbolem dramatycznej i niepokojącej sytuacji same-go Kościoła w owym czasie, gdy powierzchowna wiara nie kształtuje ani nie przemienia życia, duchowieństwo jest mało gorliwe, miłość stygnie, a wewnętrzne zniszcze-nie Kościoła pociąga za sobą także rozkład jedności wraz z narodzinami ruchów heretyckich. Jednakże w centrum

tego zrujnowanego Kościoła jest Ukrzyżowany i przema-wia: wzywa do odnowy, nawołuje Franciszka do pracy fi zycznej w celu konkretnej naprawy kościółka św. Da-miana, symbolu głębszego powołania do odnowy same-go Kościoła Chrystusowego, z jego radykalizmem wiary i z jego entuzjazmem miłości do Chrystusa. Wydarzenie to, do którego doszło najprawdopodobniej w 1205 roku, nasuwa myśl o innym podobnym wydarzeniu – z 1207 roku: snu papieża Innocentego III. Śniło mu się, że bazy-lika św. Jana na Lateranie, matka wszystkich kościołów, wali się, a mały i nic nie znaczący zakonnik podtrzymuje ją plecami, by nie runęła. Warto zauważyć z jednej stro-ny, że to nie papież przychodzi z pomocą, aby kościół się nie zawalił, lecz mały i niepozorny zakonnik, którego papież rozpoznaje we Franciszku, gdy ten go odwiedza. Innocenty III był potężnym papieżem, o wielkiej kulturze teologicznej i wielkich wpływach politycznych, a jednak to nie on odnawia Kościół, lecz mały i nic nie znaczący zakonnik: jest nim św. Franciszek, wezwany przez Boga.

Z drugiej strony jednak trzeba zauważyć, że św. Franciszek nie odnawia Kościoła bez pa-pieża czy wbrew niemu, ale wyłącznie w jedności z nim. Obie te rzeczywistości idą w parze: Następca Piotra, Bi-skupi, Kościół zbudowany na sukcesji apostolskiej i nowy charyzmat, jaki Duch Świę-ty tworzy w tym momencie, aby odnowić Kościół. Dzięki wspólnym działaniom rośnie prawdziwa odnowa.

Wróćmy do życia św. Franciszka. Ponieważ jego ojciec, Bernardone, zarzucał mu zbytnią hojność w stosun-ku do ubogich, Franciszek, w obecności biskupa Asyżu, w symbolicznym geście zrzu-cił z siebie swe okrycie, wy-rażając w ten sposób zamiar wyrzeczenia się ojcowskiego dziedzictwa: tak jak w chwi-

li stworzenia Franciszek nie ma nic, tylko życie, które dostał od Boga, w którego ręce je składa. Później żył jak pustelnik do czasu, gdy w 1208 roku nastąpiło inne fundamentalne wydarzenie na drodze jego nawrócenia. Słuchając fragmentu Ewangelii Mateusza – mowy Jezu-

ŚW. FRANCISZEK KATECHEZA BENEDYKTA XVI

PODCZAS AUDIENCJI OGÓLNEJ 27 STYCZNIA 2010 R.

Page 8: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

8 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

sa do apostołów, wysłanych z misją – Franciszek poczuł powołanie do życia w ubóstwie i oddania się przepowia-daniu. Przyłączyli się do niego inni towarzysze i w 1209 roku udał się on do Rzymu, aby przedłożyć papieżowi Innocentemu III projekt nowej formy życia chrześcijań-skiego. Został po ojcowsku przyjęty przez tego wielkie-go papieża, który, oświecony przez Pana, wyczuł boskie pochodzenie ruchu stworzonego przez Franciszka. Bie-daczyna z Asyżu zrozumiał, że wszystkie charyzmaty otrzymane od Ducha Świętego należy oddać na służbę Ciału Chrystusa, którym jest Kościół; dlatego działał w pełnej jedności z władzą kościelną. W życiu świętych nie ma sprzeczności między charyzmatem proroctwa a charyzmatem władzy, a jeśli występuje jakieś napięcie, umieją oni cierpliwie poczekać na czas Ducha Świętego.

W rzeczywistości niektórzy historycy XIX wieku, a nawet ubiegłego stulecia, starali się stworzyć za plecami Franciszka z tradycji tak zwanego Franciszka historycz-nego, tak jak próbuje się stworzyć za Jezusem z Ewan-gelii tak zwanego Jezusa historycznego. Taki historyczny Franciszek nie byłby człowiekiem Kościoła, ale człowie-kiem związanym bezpośrednio wyłącznie z Chrystusem, człowiekiem, który chciał dokonać odnowy ludu Bożego bez form kanonicznych i bez hierarchii. Prawda jest taka, że św. Franciszek pozostawał rzeczywiście w jak najbar-dziej bezpośrednim związku z Jezusem i ze słowem Bo-żym, za którym chciał iść sine glossa – takim, jakie jest w całym swym radykalizmie i prawdzie. Prawdą jest też, że początkowo nie zamierzał tworzyć zakonu z niezbęd-nymi formami kanonicznymi, lecz po prostu przez słowo Boże i obecność Pana chciał odnowić lud Boży, zgroma-dzić go znów na słuchaniu słowa i werbalnym posłuszeń-stwie Chrystusowi. Wiedział ponadto, że Chrystus nie jest nigdy „mój”, lecz zawsze „nasz”, że „ja” nie mogę mieć Chrystusa i odbudowywać „ja” przeciw Kościoło-wi, jego woli i jego nauczaniu, lecz tylko w jedności Ko-ścioła, zbudowanego na sukcesji apostolskiej, odnawia się także posłuszeństwo wobec słowa Bożego.

Prawdą jest też, że nie zamierzał tworzyć nowego za-konu, lecz jedynie odnowić lud Boży dla Pana, który nad-chodzi. Zrozumiał jednak w cierpieniu i bólu, że wszyst-ko musi mieć swój porządek [po włosku jest tu gra słów: „ordine” to i zakon, i porządek], również prawo Kościoła niezbędne jest, by nadać kształt odnowie i tak rzeczywi-ście wpisał się w pełni, z sercem, we wspólnotę Kościoła, z papieżem i biskupami. Wiedział zawsze, że centrum Ko-ścioła jest Eucharystia, gdzie obecne stają się Ciało Chry-stusa i Jego Krew. Przez kapłaństwo Eucharystia jest Ko-ściołem. Tam, gdzie kapłaństwo i Chrystus, i jedność Ko-ścioła idą w parze, tylko tam mieszka także słowo Boże. Prawdziwym Franciszkiem historycznym jest Franciszek Kościoła i właśnie w ten sposób przemawia także do nie-wierzących, do wierzących innych wyznań i religii.

Franciszek i jego bracia, coraz liczniejsi, osiedlili się w Porcjunkuli, czyli w kościele Matki Bożej Aniel-

skiej – miejscu świętym z samej swej istoty dla ducho-wości franciszkańskiej. Również Klara, młoda kobieta z Asyżu, z rodziny szlacheckiej, wstąpiła do szkoły Fran-ciszka. Tak powstał drugi zakon franciszkański, zakon klarysek – inne doświadczenie, które miało przynieść wspaniałe owoce świętości w Kościele.

Również następca Innocentegoo III, papież Hono-riusz III swoją bullą „Cum dilecti” z 1218 r. poparł wy-jątkowy rozwój pierwszych braci mniejszych, którzy wę-drowali, otwierając swe misje w różnych krajach Europy, a nawet w Maroku. W roku 1219 Franciszek otrzymał zgodę na to, by udać się do Egiptu i rozmawiać z muzuł-mańskim sułtanem Melekiem el-Kamelem, by głosić tam Ewangelię Jezusa. Pragnę podkreślić ten epizod z życia św. Franciszka, który jest bardzo aktualny. W czasach, gdy trwał konfl ikt między chrześcijaństwem a islamem, Franciszek, uzbrojony świadomie jedynie w swoją wiarę i w swoją osobistą skromność, skutecznie przemierzył drogę dialogu. Kroniki mówią nam o życzliwym i ser-decznym przyjęciu, jakie zgotował mu muzułmański sułtan. Jest to wzór, z którego także dziś powinny brać przykład stosunki między chrześcijanami a muzułmana-mi: krzewić dialog w prawdzie, we wzajemnym szacun-ku i zrozumieniu (por. „Nostra Aetate”, 3). Zdaje się też, że w 1220 r. Franciszek odwiedził Ziemię Świętą, rzu-cając w ten sposób ziarno, które miało przynieść bogate owoce: jego synowie duchowi uczynili bowiem z Miejsc, w których żył Jezus, uprzywilejowane środowisko swo-jej misji. Z wdzięcznością myślę dziś o wielkich zasłu-gach Kustodii franciszkańskiej w Ziemi Świętej.

Powróciwszy do Italii, Franciszek przekazał rządy w zakonie swemu wikariuszowi, bratu Pietro Cattanie-mu, podczas gdy papież powierzył kardynałowi Ugoli-no, przyszłemu papieżowi Grzegorzowi IX, opiekę nad zakonem, który miał coraz więcej członków. Ze swej strony Założyciel, całkowicie oddany przepowiadaniu, które prowadził z wielkim powodzeniem, ułożył Regułę, zaaprobowaną następnie przez papieża.

W 1224, w pustelni Verny Franciszek widzi Ukrzy-żowanego w postaci serafi na i w czasie spotkania z ukrzyżowanym serafi nem otrzymał stygmaty; staje się w ten sposób jednym z Chrystusem ukrzyżowanym: otrzymał więc dar, wyrażający jego głębokie utożsamie-nie się z Panem.

Śmierć Franciszka – jego transitus – nastąpiła wie-czorem 3 października 1226 w Porcjunkuli. Po pobło-gosławieniu swych synów duchowych zmarł, rozpostarty na gołej ziemi. W dwa lata później papież Grzegorz IX zaliczył go do grona świętych. Wkrótce potem została wzniesiona w Asyżu wielka bazylika ku jego czci, będą-ca po dziś dzień celem niezliczonych pielgrzymów, któ-rzy mogą czcić grób świętego i podziwiać freski Giotta – malarza, który wspaniale ukazał życie Franciszka.

Powiedziano, że Franciszek reprezentuje alter Chri-stus [drugiego Chrystusa], był rzeczywiście żywą ikoną

Page 9: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

9Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Chrystusa. Nazywano go także „bratem Jezusa”. Był to w istocie jego ideał: być jak Jezus; rozważać Chrystusa Ewangelii, kochać Go mocno, naśladować Jego cnoty. Chciał zwłaszcza nadać podstawową wartość ubóstwu wewnętrznemu i zewnętrznemu, ucząc jej także swych synów duchowych. Pierwsze błogosławieństwo z Kaza-nia na Górze – błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5,3) – znalazło świetliste urzeczywistnienie w życiu i w słowach świę-tego Franciszka. Zaprawdę, drodzy przyjaciele, święci są najlepszymi interpretatorami Biblii; to oni, wcielając w swym życiu Słowo Boże, czynią je bardziej niż kiedy-kolwiek atrakcyjnym, tak iż rzeczywiście przemawia ono do nas. Świadectwo Franciszka, który ukochał ubóstwo, aby iść za Chrystusem z całkowitym oddaniem i wolno-ścią, jest w dalszym ciągu również dla nas wezwaniem do pielęgnowania ubóstwa wewnętrznego, aby wzrastać w zaufaniu Bogu, łącząc także umiarkowany styl życia z zachowaniem dystansu wobec dóbr materialnych.

We Franciszku miłość do Chrystusa wyraża się w spo-sób szczególny w adoracji Najświętszego Sakramentu Eu-charystii. W Źródłach franciszkańskich można przeczytać wzruszające wyrażenia jak to; „Niech cała ludzkość się lęka, niech drży cały wszechświat i niebo niech nie posiada się z radości, gdy na ołtarzu, w ręku kapłana, jest Chrystus, Syn Boga żywego. O cudowna łasko! O pokorna wzniosło-ści, że Pan wszechświata, Bóg i Syn Boży, tak się ukorzył, ukrywając się dla naszego zbawienia, pod skromną postacią chleba” (Franciszek z Asyżu, Pisma).

W trwającym obecnie Roku Kapłańskim chciał-bym także przypomnieć zalecenie, skierowane przez Franciszka do kapłanów: „Gdy zechcą odprawiać Mszę, czyści w sposób czysty, niech sprawują ze czcią praw-dziwą ofi arę najświętszego Ciała i Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Franciszek z Asyżu, Pisma). Franci-szek okazywał zawsze wielki szacunek kapłanom i po-lecał, aby zawsze ich szanowano, nawet wówczas, gdy osobiście byli mało tego godni. Jako uzasadnienie tego głębokiego szacunku przyjmował on fakt, że otrzymali oni dar konsekrowania Eucharystii. Drodzy bracia w ka-

płaństwie, nie zapominajmy nigdy tego nauczania: świę-tość Eucharystii wymaga od nas bycia czystymi, życia w sposób spójny z Tajemnicą, którą sprawujemy.

Z miłości do Chrystusa rodzi się miłość do osób, jak również do wszystkich stworzeń Bożych. Oto inna cecha charakterystyczna duchowości Franciszkowej: poczucie powszechnego braterstwa i umiłowanie stworzenia, które natchnęło go do słynnej Pieśni Słonecznej albo Pochwały Stworzeń. Jest to przesłanie bardzo aktualne. Jak przy-pomniałem o tym w swej ostatniej encyklice „Caritas in veritate”, zrównoważony jest tylko taki rozwój, którzy szanuje stworzenie i nie szkodzi środowisku (por. nn. 48-52), a w Orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Pokoju podkreśliłem, że również budowa mocnego pokoju wiąże się z poszanowaniem stworzenia. Franciszek przypomina nam, że w stworzeniu ujawnia się mądrość i życzliwość Stwórcy. Zaplanował On przyrodę jako język, w którym Bóg przemawia do nas, w którym rzeczywistość staje się przejrzysta i my możemy mówić o Bogu i z Bogiem.

Drodzy przyjaciele, Franciszek był wielkim świętym i radosnym człowiekiem. Jego prostota, jego pokora, jego wiara, jego umiłowanie Chrystusa, jego dobroć do każ-dego mężczyzny i każdej kobiety czyniły go radosnym w każdej sytuacji. Między świętością a radością istnieje bowiem głęboki i nierozerwalny związek. Pewien pisarz francuski powiedział, że na świecie jest tylko jeden smu-tek: ten, że nie jesteśmy świętymi, to znaczy nie jesteśmy blisko Boga. Spoglądając na świadectwo św. Francisz-ka, rozumiemy, że to właśnie jest tajemnicą prawdziwej szczęśliwości: stawać się świętymi, bliskimi Bogu!

Niech Maryja Panna, czule umiłowana przez Fran-ciszka, wyjedna nam ten dar. Zawierzmy się Jej słowami Biedaczyny z Asyżu: „Święta Maryjo, Dziewico, wśród niewiast na świecie nie urodziła się podobna Tobie, Cór-ko i Służebnico najwyższego Króla, Ojca niebieskiego, Matko najświętszego Pana naszego Jezusa Chrystusa, Oblubienico Ducha Świętego: módl się za nami (…) do Twego najświętszego, umiłowanego Syna, Pana i Mi-strza” (Franciszek z Asyżu, Pisma).

źródło: portal internetowy Opoka.

Kiedy 11 lutego 2013 r. papież Benedykt XVI ogło-sił wiadomość o swoim przejściu na emeryturę, wszyscy z ciekawością i niepokojem oczekiwali nowego konkla-we – niezwykłych wyborów, a raczej obrzędu, w którym dominuje modlitwa nie tylko zebranych w Kaplicy Syk-styńskiej kardynałów, ale modlących się w ich intencji ludzi na całym świecie.

Za sprawą tych modlitw oraz Ducha Świętego, na 266. papieża wybrany został prymas Argentyny Jorge Mario Bergolio (krótka biografi a – obok). Pontyfi kat

obecnego papieża datuje się od 13 marca, a 19 marca w obecności dwustu tysięcy wiernych odbyła się uro-czysta inauguracja tego pontyfi katu. Papież Franciszek „pobił kilka rekordów w historii papiestwa: jest pierw-szym papieżem z kontynentu amerykańskiego, a także pierwszym spoza Europy od czasu papieża Grzegorza III (pontyfi kat: 731-741). To również pierwszy jezuita wy-brany na głowę Kościoła i pierwszy zakonnik od czasu Grzegorza XVI (pontyfi kat: 1831-1846). 5 lipca papież Franciszek opublikował pierwszą encyklikę „Lumen

OCH, JAKŻE PRAGNĘ KOŚCIOŁA UBOGIEGO I DLA UBOGICH!

Page 10: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

10 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Fidei” („Światło Wiary”), którą zaczął przygotowywać wcześniej papież Benedykt XVI.

Dzięki mediom cały świat szybko poznał poglądy teologiczne, moralne i społeczne Papieża, które uwidocz-niły się w całej Jego dotychczasowej działalności dusz-pasterskiej (zestawienie – obok). Jednakże najważniejsze przekonanie Papież zasygnalizował poprzez wybór imie-nia: Franciszek: konieczność zajęcia się problemami ubo-gich na wzór św. Franciszka z Asyżu, co elekt zakomuni-kował tuż po wyborze. 16 marca w Auli Pawła VI pod-czas spotkania z pracownikami mediów z różnych państw Papież m.in. przedstawił okoliczności tej decyzji: „Pod-czas wyboru obok mnie był arcybiskup senior Sao Paulo, a zarazem były prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa, kardynał Claudio Humms – wielki przyjaciel, wielki przy-jaciel! Kiedy robiło się trochę „niebezpiecznie”, dodawał mi otuchy. A kiedy doszło do dwóch trzecich głosów, roz-legły się zwyczajowe oklaski, bo wybrano papieża. On objął mnie, ucałował i powiedział: >Nie zapominaj o ubo-gich<. Te słowa padły tutaj: ubodzy, ubodzy. Potem od razu, w odniesieniu do ubogich, pomyślałem o Franciszku z Asyżu. Pomyślałem też o wojnach, a tymczasem dalej trwało liczenie głosów, aż do ostatniego. Franciszek jest człowiekiem pokoju. I stąd wzięło się to imię w moim sercu: Franciszek z Asyżu, który jest dla mnie czło-wiekiem ubóstwa, człowie-kiem pokoju, kochającym stworzenie i strzegącym go; w obecnych czasach tak-że nasza relacja ze światem stworzonym nie jest zbyt dobra, nieprawdaż On jest człowiekiem dającym nam tego ducha pokoju, człowie-kiem ubogim. Och, jakże bardzo chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich!”

KOŚCIÓŁ… Papież często przypomina o istocie Kościoła, za który uważa wspólnotę wszystkich wier-nych. Zwracając się do dziennikarzy podczas wspomnia-nego już spotkania, zaapelował o obserwowanie i przed-stawianie wydarzeń z historii Kościoła z najbardziej właściwej perspektywy: perspektywy wiary „Kościół bo-wiem, choć jest niewątpliwie również instytucją ludzką, historyczną, ze wszystkim, co to oznacza, nie ma natury politycznej. ale zasadniczo duchową : jest ludem Bożym, świętym ludem Bożym, który podąża na spotkanie z Je-zusem Chrystusem. Jedynie w tej perspektywie można zdać sobie w pełni sprawę z tego, co czyni Kościół ka-tolicki. (–) Chrystus jest Pasterzem Kościoła, ale Jego obecność w historii realizuje się poprzez wolność ludzi:

jeden spośród nich zostaje wybrany, aby służył jako Jego Wikariusz, Następca apostoła Piotra, ale Chrystus jest centrum, nie Następca Piotra – Chrystus, Chrystus jest centrum. Chrystus jest fundamentalnym punktem od-niesienia, sercem Kościoła. Bez Niego Piotr i Kościół nie istnieliby, ani nie mieliby racji istnienia. Jak wielo-krotnie powtarzał Benedykt XVI, Chrystus jest obecny i przewodzi swemu Kościołowi. We wszystkim, co się wydarzyło, ostatecznie głównym działającym jest Duch Święty. To On zainspirował decyzję Benedykta XVI dla dobra Kościoła; On kierował kardynałami w modlitwie i w wyborze. (–) (Wasza praca) „wymaga szczególnej troski o prawdę, dobro i piękno. I to nas szczególnie zbli-ża, gdyż Kościół istnieje, aby przekazywać właśnie to: > uosobioną < Prawdę, Dobro i Piękno. Powinno być jasno widoczne, że wszyscy jesteśmy powołani, aby przekazy-wać nie samych siebie, ale tę egzystencjalną triadę.”

Wielu historyków, duchownych, prostych chrześci-jan i hierarchów Kościoła uważa, że papież Franciszek to pasterz, jakiego potrzebuje dziś Kościół, dziś – w cza-sach kryzysu materialnego i duchowego. Tak też sądzi kardynał Zenon Grocholewski, prefekt Kongregacji ds. Edukacji Katolickie, dwukrotny uczestnik konklawe,

z którym bardzo ciekawy wywiad przeprowadzili: ks. Przemysław Śliwiński i Krzysztof Tomasik z Ka-tolickiej Agencji Informa-cyjnej. Wśród wielu poru-szonych w tej rozmowie tematów, znalazł się też ten dotyczący osobowości obecnego Papieża. Kardy-nał powiedział m.in.: „Pa-pież Franciszek jest mocny w prostocie i zrozumiałości swoich kazań” (–) „Papież Franciszek ujmuje nas pro-stotą i tak powinno być, gdyż zbytnio przyzwycza-iliśmy się do intelektualiza-cji naszej wiedzy. Przecież Chrystus nie wybrał na apo-

stołów faryzeuszów, uczonych w Piśmie, lecz prostych rybaków. To oni podbili świat.” (–) „Mimo że Papież jest jezuitą, to żyje franciszkańskim duchem: ubóstwa, pro-stoty, pogody, dobroci i uśmiechu. Taka postawa jest nie-zwykle potrzebna Kościołowi w czasie kryzysu. Może mamy podobną sytuację, jak za życia Biedaczyny (św. Franciszka z Asyżu), gdy Jezus ukazał mu się i wezwał do naprawy Kościoła. Nie prosił, aby wzbogacał go in-telektualnymi teoriami, lecz świętością. Myślę, że papież Franciszek w swojej prostocie pomoże ludziom dążyć do świętości.” (–) „Każdy z nich (trzech ostatnich Papieży) jest inny i to mi się podoba. Ostatni dwaj Papieże wnieśli

Page 11: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

11Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

bardzo dużo w życie Kościoła. Jan Paweł II niezwykle go ożywił, a Benedykt XVI wzbogacił o swój teologicz-ny geniusz. Papież Franciszek jest potrzebny Kościoło-wi, aby mu uświadomić, że nasza siła nie leży w nas, lecz w ćhrystusie” (–) „To nie jest papież, który będzie chciał celebrować siebie. (–) Swą prostotą Papież bardzo ubogaci Kościół, bo tego nam dziś potrzeba, a także bar-dzo prostych kazań. Niedobrze, kiedy głosimy kazania ponad głowami, jakby to był wykład teologiczny, ludzie nie są przecież teologami. I apostołowie i św. Franciszek podbijali świat swoją prostotą, gestami, słowami, które w prostocie nabierały swojej mocy. Znajomość Jezusa, znajomość prawd wiary absolutnie nie opiera się na stu-dium, opiera się na łączności z Chrystusem. W historii Kościoła mamy ogrom ludzi bardzo prostych, którzy wy-kazali dużą mądrość.” (–) „Powtarzam, że najważniej-szym zadaniem Kościoła jest pomoc człowiekowi w du-chowym dojrzewaniu we współczesnym świecie.

KOŚCIÓŁ UBOGI … Kościół na wzór Kościo-ła u Jego początków, Kościół Chrystusowy, Kościół pierwszych chrześcijan i apostołów, którzy porzuciw-szy wszystko, co mieli, poszli za swoim Mistrzem. Jak już wspomniano, za Kościół Papież uważa wszystkich wiernych, a więc to, z czym zwraca się do duchownych, dotyczy także każdego chrześcijanina, ale kapłanom wyznacza szczególną rolę w Kościele ubogim. Często podkreśla konieczność wyzbycia się przez nich egoizmu i życia ponad stan na rzecz skromności i prostoty. Wszy-scy słyszeliśmy ostatnio o biskupie z Bawarii, któremu zarzucono szastanie pieniędzmi i życie w przepychu; Pa-pież Franciszek zdecydował, że biskup ten – Franz Peter Tebart z van Elst z Limburga ma przez jakiś czas pozo-stawać poza diecezją.

Jako biskup i arcybiskup Buenos Aires papież Fran-ciszek znany był ze swej skromności, o czym wspomniał m.in. kardynał Zenon Grocholewski: kiedy wizytował uniwersytet katolicki w Buenos Aires, kardynał Bergolio przyjechał na spotkanie autobusem. Nawet teraz, będąc papieżem, chce podkreślić konieczność ubóstwa, czyniąc symboliczne gesty: odmówił założenia mucetu (peleryny papieskiej), która w wersji zimowej ma kolor karmazy-nowy i jest lamowana gronostajami; nie chciał także stu-ły (ozdobnego pasa tkaniny z wyhaftowanymi krzyżami, który nosi się na szyi), założył ją tylko podczas błogosła-wieństwa „Urbi et Orbi” (Miastu i Światu); po konklawe poszedł do hotelu, w którym mieszkał i zapłacił za pokój; nie mieszka, tak jak Jego poprzednicy, w Pałacu Apo-stolskim, ale w mieszkaniu w Domu Świętej Marty i tam przyjmuje mniejsze delegacje oraz organizuje audiencje prywatne; na co dzień odprawia mszę w jednej z nie-wielkich kaplic w tym budynku; zrezygnował z noszenia specjalnych butów papieskich i papieskiego pektorału (ozdobnego krzyża ze złota z relikwiami, noszonego na szyi) lecz zachował swój krzyż biskupi; po Watykanie porusza się pieszo a poza nim samochodem marki Vol-

kswagen, należącym do żandarmerii watykańskiej; tele-fonuje sam, nie korzystając z pomocy sekretarza itp.

Pragnie, aby duchowni nie zapominali o swoim po-wołaniu i – jak prawdziwi pasterze- dążyli do szczęścia tych, którymi się opiekują.

W czerwcu, podczas porannej Mszy w Domu św. Marty, w której udział wzięli pracownicy Kongregacji Nauki Wiary, Papież przypomniał słowa z ewangelii św. Mateusza: „Darmo otrzymaliście (łaskę Bożą, zbawie-nie), darmo dawajcie(świadectwo)” (–) „Nie zdobywaj-cie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów”.

A dalej mówił „Wszystko jest łaską. A jakie są u apostoła znaki życia tą darmowością? Jest ich wiele, ale zaznaczę tylko dwa: pierwsze to ubóstwo. Głoszenie Ewangelii musi iść drogą ubóstwa. Oto świadectwo tego ubóstwa: Nie mam bogactw, a jedyne, co mam, to tylko otrzymany dar, to Bóg. A więc darmowość jest naszym bogactwem. I to ubóstwo ratuje nas przed staniem się or-ganizatorami, przedsiębiorcami. (–) Drugim znakiem ży-cia darmowością łaski jest umiejętność wielbienia Boga. Odpowiedzią na darmowy dar zbawienia jest równie dar-mowa, spontaniczna modlitwa uwielbienia.”

A oto inne cytaty z wypowiedzi papieża Francisz-ka na temat Kościoła ubogiego: „Święty Piotr nie miał konta w banku”, „Kościół musi działać w duchu ubóstwa i bezinteresowności oraz z prostotą głosić Ewangelię”, „Ubóstwo jest znakiem”, „Kiedy chce się bogatego Ko-ścioła, wtedy Kościół starzeje się, staje się organizacją pozarządową, nie ma życia.”

(KOŚCIÓŁ) DLA UBOGICH… „To do nich należy Królestwo Niebieskie…”

Swoją energię Papież Franciszek kieruje na po-prawę losu ubogich, współdziałając z wszystkimi po-wołanymi do tego organizacjami, ale przede wszystkim – pracując nad przemianą ludzkich serc. Wykorzystuje każdą okazję, by spotkać się z ubogimi i wlać w ich serca otuchę.

Tak było np. przed Triduum Paschalnym, kiedy zwrócił się do rzymskiej „Caritas” i innych organizacji dobroczynnych w Rzymie ze szczególną prośbą: o roz-prowadzenie trzech tysięcy kart wstępu do bazyliki Św. Piotra na Mszę św. wieczorną w Wielki Czwartek.

25 lipca, w trzecim dniu Światowych Dni Młodzie-ży w Rio de Janeiro w Brazylii, Papież udał się z wizytą na osiedle ubogich Varginha w dzielnicy Manquinhos. Na boisku Papieża powitało małżeństwo: Raugler i Jo-ana, którzy powiedzieli Mu o wszystkich problemach i bolączkach mieszkańców osiedla.

Papież zawierzył ich wstawiennictwu Matki wszyst-kich ubogich Brazylii – Matki Bożej z Aparecidy, udzielił im apostolskiego błogosławieństwa, a w swoim przemó-wieniu powiedział m.in.: „Brazylijczycy, w szczególności ludzie najprostsi, mogą dać światu cenną lekcję solidar-ności – słowo to jest często zapominane lub przemilcza-

Page 12: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

12 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

ne, bo jest niewygodne. Chciałbym zaapelować do tych, którzy mają więcej zasobów, do władz publicznych i do wszystkich ludzi dobrej woli, zaangażowanych na rzecz sprawiedliwości społecznej: pracujcie niestrudzenie na rzecz świata sprawiedliwszego i bardziej solidarnego! Nikt nie może pozostać obojętny na nierówności, które wciąż istnieją na świecie! Niech każdy, na miarę swoich możliwości i odpowiedzialności, wnosi swój wkład, by położyć kres tak wielu niesprawiedliwościom społecz-nym. To nie kultura egoizmu, indywidualizmu, która czę-sto panuje w naszym społeczeństwie, buduje świat bar-dziej ludzki i do niego prowadzi, ale kultura solidarności. Trzeba w drugim człowieku widzieć nie konkurenta lub numer, ale brata” (–) „Kościół – rzecznik sprawiedliwo-ści i obrońca w obliczu niedopuszczalnych nierówności społecznych i gospodarczych, które >wołają o pomstę do nieba < (DAp. 395) pragnie zaoferować swoją współpra-cę w każdej inicjatywie, która może oznaczać prawdziwy rozwój każdego człowieka i całego człowieka. Drodzy przyjaciele, z pewnością trzeba dać chleb głodnym. Jest to akt sprawiedliwości. Ale istnieje także głębszy głód – głód szczęścia, który może zaspokoić tylko Bóg. Nie ma prawdziwej promocji dobra wspólnego ani prawdziwego rozwoju człowieka, gdy nie uwzględnia się podstawo-wych fi larów, na których opiera się państwo – jego dóbr niematerialnych: życia, które jest darem Bożym, warto-ścią, którą zawsze należy chronić i promować; rodziny, będącej podstawą współistnienia społecznego i środkiem zapobiegającym dezintegracji społeczeństwa; integralnej edukacji, która nie sprowadza się jedynie do przekazy-wania informacji w celu osiągnięcia zysku; zdrowia, któ-re musi oznaczać integralny dobrobyt osoby, obejmujący wymiar duchowy, niezbędny do równowagi człowieka i zdrowego współistnienia, bezpieczeństwa, w przekona-niu, że przemoc można pokonać jedynie zaczynając od przemiany ludzkiego serca.”

Na koniec Papież zaapelował do młodych, szcze-gólnie wrażliwych na niesprawiedliwość, aby w walce o dobro nigdy się nie zniechęcali, nigdy nie tracili uf-ności, nie pozwolili, by zgasła nadzieja. „Kościół wam towarzyszy, niosąc cenne dobro wiary, Jezusa Chrystusa, który > przyszedł po to, aby (owce) miały życie i miały je w obfi tości < (J.10.10)

Papież Franciszek wszystkim nam wskazał dro-gę postępowania, kiedy podczas Mszy inaugurującej pontyfi kat, że jako papież pragnie „przyjąć z miłością i czułością całą ludzkość, zwłaszcza najuboższych, naj-słabszych, najmniejszych, których św. Mateusz opisuje w sądzie ostatecznym z miłości: głodnych, spragnio-nych, przybyszów, nagich, chorych, więzionych…” A więc najważniejsza jest miłość. Miłości poświęcił Papież Franciszek homilię w kaplicy Domu Św. Marty podczas porannej Mszy św. dla pracowników Muzeów Watykańskich oraz mieszkańców Papieskiego Kolegium Portugalskiego w Rzymie. Posłużył się m.in. negatyw-nym przykładem Judasza. „I to bałwochwalstwo dopro-wadziło Judasza do izolacji od wspólnoty z innymi. To dramat odseparowanego sumienia”.

Oto najważniejszy cytat z tej homilii: „Gdy chrze-ścijanin zaczyna się izolować, izoluje także własne su-mienie od poczucia wspólnoty Kościoła, od tej miłości, którą daje Jezus. Natomiast chrześcijanin, który swoje życie daje – >traci<, jak powiada Jezus, ten je znajduje i to w pełni. A te, kto jak Judasz próbuje je zachować dla siebie – w końcu je naprawdę traci. Jan powiada, że wówczas szatan wszedł w serce Judasza.

I trzeba to powiedzieć: Szatan to zły płatnik. Za-wsze nas oszuka, zawsze!” (–)

„W tych dniach oczekiwania na uroczystość Ze-słania Ducha Świętego prośmy: Przyjdź, Duchu Święty, przyjdź, daj mi to szerokie serce, serce zdolne, by kochać z pokorą i cichością! O to prośmy Ducha Świętego i pro-śmy też, by uwolnił nas od innej drogi, od drogi egoizmu, która źle się kończy. Prośmy o tę łaskę.”

A podczas spotkania na osiedlu ubogich Varginha dał wskazówkę każdemu z osobna i całym społeczeń-stwom: „Pamiętajmy o tym zawsze: tylko wtedy, gdy je-steśmy zdolni do dzielenia się, ubogacamy się naprawdę. To wszystko, czym się dzielimy z innymi, ulega pomno-żeniu! Miarą wielkości społeczeństwa jest sposób, w jaki traktuje ono najbardziej potrzebujących, tych, którzy nie mają nic poza swoją biedą.”

Anna Siess

Na podstawie fragmentów książki Marcina Przeciszewskiego „Chciał-bym Kościoła ubogiego dla ubogich – Papież Franciszek” fragmentów artykułów i audycji radiowych oraz materiałów internetowych.

JORGE MARIO BERGOLIO urodził się 17 grudnia 1936 r. w Buenos Aires w Argentynie jako jedno z pię-ciorga dzieci włoskich emigrantów. Ukończył techni-kum, broniąc dyplom z chemii. W 1957 r. rozpoczął stu-dia w seminarium, a w 1958 wstąpił do zakonu jezuitów i kontynuował naukę w zakonnych domach studiów. Obronił licencjat z fi lozofi i, studiował literaturę i psy-chologię oraz był nauczycielem tych przedmiotów.

W latach 1967-70 studiował teologię; święcenia ka-płańskie przyjął 13 grudnia 1969 r., a śluby wieczyste złożył 22 kwietnia 1973 r.

W 1992 został mianowany biskupem pomocni-czym w Buenos Aires, w 2001 r. uzyskał tytuł kardynała, a w latach: 1998-2013 pełnił funkcję arcybiskupa Bu-enos Aires, a tym samym – prymasa Argentyny.

W 2013 r. został wybrany na 266. papieża.

KRÓTKA BIOGRAFIA PAPIEŻA FRANCISZKA

Page 13: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

13Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Jezus Chrystus w Kazaniu na Górze rozpoczął swą naukę od błogosławieństwa, którym cieszą się ludzie ubodzy w duchu (por. Mt 5,3). Są to ludzie, którzy nie są zdomi-nowani przez rzeczy doczesne i których duch oderwany jest od tego świata. Odznaczają się oni cnotą miłosierdzia.

W historii świata, a także w polskiej historii, znaj-dujemy szereg postaci świętych władców, królów i ksią-żąt, którzy szli za Chrystusem, czyniąc dobro. Taką była św. Jadwiga Królowa, Pani Wawelska.

Od Budy do KrakowaJadwiga urodziła się 18 lutego 1374 roku na zamku

w Budzie jako najmłodsza z córek króla Węgier i Polski – Ludwika Andegaweńskiego i Elżbiety Bośniaczki. Rodzi-ców Jadwigi łączyło bliskie pokrewieństwo z polskimi roda-mi panującymi (matką Ludwika była Elżbieta – córka Wła-dysława Łokietka, a matką Bośniaczki – Elżbieta Kujawska, słynna z urody księżniczka kujawsko-gniewkowska). Gdy bezpotomnie zmarł Kazimierz Wielki (syn Łokietka, a brat Elżbiety Łokietkówny), królem Polski został jego wnuk po kądzieli Ludwik Andegaweński zwany Węgierskim. I gdy on nie doczekał się syna i zmarł w 1382 r., tron Polski, za zgodą matki, objęła dziesięcioletnia wówczas Jadwiga. Jej koronacja odbyła się w katedrze na Wawelu 16.X 1384 r. W imieniu Jadwigi, była przecież małoletnia, ster rządów pełnili biskupi Dobrogost i Radlica oraz panowie małopol-scy Kurozwęccy, Melsztyńscy i Tęczyńscy. W takich sytu-acjach zazwyczaj powoływano regenta, ale jak pisał ks. Jan Długosz, nie uczyniono tego, gdyż (Jadwiga) wszystko co mówiła lub czyniła znamionowało sędziwego wieku powagę.

Jak to było w zwyczajach dworów królewskich, dokonywano zaręczyn małoletnich dzieci. Jadwiga, li-cząca trzy i pół roku, została zaręczona z ośmioletnim Wilhelmem z dynastii Habsburgów (tzw. umowa spon-solia de futuro). Gdy Jadwiga została królem Polski, możnowładcy polscy wybrali jej za małżonka litewskie-go księcia Jagiełłę. W zamyśle była unia polsko-litew-ska i chrystianizacja pogańskiej Litwy. To przymierze polsko-litewskie nie było po myśli Habsburgów, którzy usilnie dążyli do dopełnienia ceremonii małżeństwa Ja-dwigi z Wilhelmem. Ostatecznie, jakby spełniając wolę matki, która godziła się na wszystko, co będzie z pożyt-kiem dla królestwa i wiary, Jadwiga publicznie odwołała swe sponsolia z Wilhelmem i zgodziła się na małżeństwo z Jagiełłą. Można powiedzieć, że tym samym Jadwiga złożyła swoje życie w ofi erze Bogu i Polsce.

Jagiełło przybył do Krakowa i 15 lutego 1386 r. przyjął chrzest i imię Władysław, a 18 lutego odbył się uroczysty ślub Jadwigi i Jagiełły.

Następnego roku rozpoczęła się chrystianizacja Li-twy. Na prośbę królowej Jadwigi papież Urban VI ery-

gował diecezję wileńską. Dzięki jej staraniom powstał wydział teologiczny w Akademii Krakowskiej. Jadwiga znana była z głębokiej religijności i dzieł miłosierdzia. Zleciła tłumaczenie Księgi Psalmów na język polski. Fundowała nowe kościoły i klasztory, dbała o już istnie-jące. Zakładała przytułki oraz szpitale (w Bieczu, w San-domierzu, na Stradomiu w Krakowie). Przeznaczyła w testamencie wszystkie swoje klejnoty na odnowienie Akademii Krakowskiej.

Królowa uprawiała surowe umartwienia. Ulubio-nym miejscem jej modlitwy był czarny krucyfi ks w Ka-tedrze Wawelskiej. Legenda głosi, że sam Chrystus prze-mówił z krzyża do królowej Jadwigi. Na pamiątkę tego zdarzenia umieszczono tam łaciński napis: „Ten zbawi-ciela naszego Jezusa Chrystusa ukrzyżowany wizerunek przemówił do świętej Jadwigi Królowej Polski”.

22 czerwca1399 r. Jadwiga urodziła córkę Elżbietę Bonifację. 17 lipca 1399 r., w kilka dni po śmierci có-reczki,w opinii świętości odeszła do Pana.

Kult JadwigiZ chwilą śmierci rozpoczął się kult Jadwigi. Ks. Jan

Długosz pisał: „Była ona bardzo powabna na twarzy, lecz obyczajami i cnotami powabniejsza; krzewicielka wiary na Litwie (…) Ona przez Wielki Post i Adwent poskra-miała ciało włosienicą i nadzwyczajnymi umartwieniami. Była pełna szczodrobliwości wobec przybyszów i wobec wszelkich nędzarzy i potrzebujących. Nie było w niej lek-komyślności; nie było gniewu (…), pychy, zazdrości lub zawziętości. Odznaczała się pobożnością i niezmierną mi-łością Boga”, (Liturgia Godzin, t. III, s. 1327). Taką też zapisała się w sercach poddanych, którzy uciekali się do niej w modlitwach, otrzymywali łaski i składali wota.

31 maja 1979 r. Jadwiga została przez papieża Jana Pawła II beatyfi kowana, a 8 czerwca 1997 – kanonizo-wana. Od dnia kanonizacji wspomnienie św. Jadwigi Królowej w Kościele katolickim w Polsce obchodzone jest 8 czerwca. Jej relikwie umieszczone są w północno – wschodniej części Katedry Wawelskiej, w mensie ołtarza z czarnym krucyfi ksem.

Legendy i podaniaLegendy związane ze św. Jadwigą Królową są

przekazami opowiadającymi o wielkim jej miłosierdziu i wrażliwości na ludzka biedę. Oto zarys kilku z nich:

– Cud w szpitalu dla ubogich w Bieczu.Podczas wizytacji ufundowanego przez siebie

szpitala, królowa Jadwiga zauważyła leżącego na łóż-ku cuchnącego, bardzo cierpiącego człowieka. Nikt nie opatrzył jego ran. Królowa obmyła rany chorego, nama-ściła je i obwiązała czystymi płótnami. Chory cudownie

UBOGA DLA CHRYSTUSA, MIŁOSIERNA DLA PODDANYCHCZYLI RZECZ O ŚW. JADWIDZE KRÓLOWEJ

Page 14: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

14 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

ozdrowiał, a jego ciało stało się piękne. Królowa zapyta-ła go: „Kim jesteś?”. Człowiek ów uśmiechnął się i znikł. Wszyscy obecni, przekonani, że był to sam Jezus Chry-stus, który przybrał postać nędzarza, upadli na kolana i dziękowali Bogu za otrzymaną łaskę.

– Stópka św. Jadwigi.Królowa Jadwiga, fundatorka kościoła „Na Piasku”

w Krakowie, doglądała jego budowę. Pewnego razu zauwa-żyła bardzo zasmuconego kamieniarza i gdy dowiedziała się, że jego zona jest chora i nie ma on pieniędzy na jej le-czenie, królowa ofi arowała mu złoty pierścień (w innej wer-sji legendy – złotą klamrę od sandała). Kamieniarz padł na kolana i dziękował Bogu za dobre serce królowej Jadwigi. Zauważył wtedy, że na kamieniu, na którym wspierała się Jadwiga, pozostał ślad jej stopy. Kamień ten został wmuro-wany w ścianę kościoła i znajduje się tam do dziś.

– Białe rękawiczki.Królowa Jadwiga często odwiedzała Sandomierz.

Pewnego wieczoru, gdy wracała do Krakowa zaskoczyła ją śnieżyca i sanie utknęły w zaspie. Woźnica poszedł szukać pomocy. Mieszkańcy pobliskiej wioski zaprosili królową Jadwigę do siebie i iście po królewsku ją ugo-ścili. Następnego dnia, przy pożegnaniu, królowa widząc przygnębione twarze chłopów, spytała o powód. Sołtys pożalił się na dziedzica, który źle traktował ludzi. Królo-wa obiecał, że odkupi od niego tę wioskę, a na potwier-dzenie tych słów zdjęła z rąk rękawiczki z białej skór-ki i wręczyła je sołtysowi. Królowa dotrzymała słowa i wykupiła wieś, która od tamtego czasu przyjęła nazwę Świątniki, a rękawiczki po dzień dzisiejszy leżą w skarb-cu katedry sandomierskiej.

– „Kto im łzy powróci?”Podczas jednej z wypraw, dwór królewski zatrzy-

mał się w dobrach kościelnych, które na mocy prawa były wolne od obowiązku goszczenia dworu. Rozgnie-wany Jagiełło kazał dworzanom siłą zabierać chłopski dobytek. Ograbieni chłopi udali się ze skargą do królo-wej Jadwigi i po jej ingerencji została zwrócona ich wła-sność. Na pytanie króla, czy jest zadowolona, Jadwiga odpowiedziała: „Dobytek im, królu, powróciłeś, ale kto im łzy powróci?”.„Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!”

Ojciec Święty Jan Paweł II w homilii podczas kano-nizacji bł. Jadwigi Królowej (Kraków, 8.06.1997) pod-kreślił istotę świętości królowej, mówiąc: „Miłość jest największa”. Wiemy – pisze św. Jan – że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci” (1J 3,14). A więc, kto miłuje, uczestni-czy w życiu – w tym życiu, które jest od Boga. (…) My dzisiaj, wsłuchując się w słowa apostołów, pragniemy ci powiedzieć – tobie, nasza święta królowo – że pojęłaś, jak mało kto, tę Chrystusową i apostolska naukę. Nieraz klękałaś u stóp wawelskiego krucyfi ksu, ażeby uczyć się takiej ofi arnej miłości od Chrystusa samego. I nauczyłaś się jej. Potrafi łaś swoim życiem dowieść, że miłość jest największa. (…) Od Chrystusa wawelskiego, przy tym czarnym krucyfi ksie, do którego pielgrzymują krako-wianie co roku w Wielki Piątek, nauczyłaś się, Jadwigo Królowo, dawać życie za braci. Twoja głęboka mądrość i szeroka aktywność płynęły z kontemplacji – z osobistej więzi z Ukrzyżowanym. Contemplatio et vita activa tu zyskiwały słuszną równowagę. Dlatego nigdy nie utra-ciłaś tej „najlepszej cząstki” (por. Łk 10,42) – obecności Chrystusa. (…) „Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by chciał między wami być, stać się wielkim, niech będzie waszym sługą” (por. Mt 20, 25-26). Głęboko wniknęły w świadomość młodej władczyni z rodu Andegawenów te słowa Chrystusa. Najgłębszym rysem jej krótkiego życia, a zarazem miarą jej wielkości jest duch służby. (…) Duch służby ożywiał jej społecz-ne zaangażowanie. Z rozmachem zagłębiała się w życie polityczne swej epoki. A przy tym, ona córka króla Wę-gier, potrafi ła łączyć wierność chrześcijańskim zasadom z konsekwencją w bronieniu polskiej racji stanu. Po-dejmując wielkie dzieła na forum państwowym i mię-dzynarodowym, niczego nie pragnęła dla siebie. (…) Za życia nie królewskie insygnia, ale siła ducha, głębia umysłu, wrażliwość serca dawały jej autorytet i posłuch. Po śmierci jej ofi ara zaowocowała bogactwem mądrości i rozkwitu kultury zakorzenionej w Ewangelii. (…) „Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!” – tak pisze apostoł (1 J 3,18). Uczmy się w szkole św. Jadwigi Królowej, jak wypełniać to przykazanie miłości”.

AS

Post scriptum: Modlitwa„Boże w Trójcy Jedyny,który obdarzyłeś hojnie Świętą Jadwigę darami swej

łaski,czyniąc Ją królową i matką narodu polskiego,apostołką Ewangelii na Litwie i Rusi,protektorką licznych dzieł miłosierdzia chrześcijańskiego,patronką życia małżeńskiego i rodzinnego oraz odnowicielką Akademii Krakowskiej,

służącej rozwojowi wiedzy i oświaty w naszej ojczyźnie,prosimy Cię pokornie, spraw, abyśmy ożywieni jej

przykłademi umocnieni wstawiennictwem u Ciebie,wiernie realizowali nasze powołanie, głosząc Twoją chwałęi przyczyniając się do rozwoju cywilizacji miłości

w świecie.Przez Chrystusa, Pana naszego.

Amen.”

Page 15: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

15Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

KIEDY UBÓSTWO STAJE SIĘ BOGACTWEM

Podczas Małopolskich Dni bł. Jana Pawła II, Kra-kowianie mieli możliwość obejrzenia spektaklu te-atralnego pt. „Gniazdo, z którego wyszedłem”. Jest to opowieść o okupacyjnych losach Karola Wojtyły we wspomnieniach robotników Solvay`u. Spektakl został wystawiony przez teatr rapsodyczny The-atrum Mundi z Luborzycy, wyreżyserowany przez prof. Annę Osławską na podstawie książki pracow-nicy Solvay`u Karoliny Biedrzyckiej „Ten człowiek w drewniakach”. Dla Karola Wojtyły takim „gniaz-dem” były również krakowskie Dębniki, a w nich osoba mieszkającego tam krawca, Jana Leopolda Tyranowskiego.

Kim był ów człowiek, który w czasie czarnej nocy okupacyjnej nie obawiał się przygarnąć pod swoje skrzydła i otoczyć duchową opieką dębnicką młodzież?

Wszystko rozpoczęło się od feralnego dla dębnic-kiej parafi i dnia, 21 maja 1941 roku. Wtedy to zostali aresztowani, a następnie wywiezieni do obozów księ-ża salezjanie pracujący w parafi i, w sumie dwunastu duchownych. To wydarzenie odbiło się fatalnie na pa-rafi alnym życiu oraz na działalności tych, którzy przy-byli ich zastąpić. Obowiązywała jak najdalej posunięta ostrożność, by nie sprowokować podobnych katastrof. Okupant rozwiązał wszystkie organizacje parafi alne, zakazał wszelkich zebrań poza nabożeństwami. Mło-dzież, zrzeszona do tej pory w rozmaitych grupach pa-rafi alnych, pozostała jak owce bez pasterza. Wtedy z pomocą przyszedł Jan Leopold Tyranowski, znany mieszkańcom Dębnik, gdyż z rodzicami i bratem miesz-kał przy ul Różanej i mimo, iż z wykształcenia był księgo-wym, zajmował się krawiectwem pomagając ojcu, który przed wojną był właścicielem takiego zakładu. Znany był także z działalności w dębnickiej parafi i: działał w Akcji Katolickiej, należał do chóru parafi alnego oraz do Katolic-kiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej. Podczas oku-pacji założył bibliotekę parafi alną, aby poprzez kontakt z książką pogłębić religijne uświadomienie młodzieży.

Swoją pracę z młodzieżą rozpoczął Tyranowski od założenia Żywego Różańca – najpierw męskie-go, a potem żeńskiego. Jest to prawdziwa duchowa formacja, w pierwszej fazie skupiająca 15 osób; później ci z pierwszej piętnastki będą zelatorami na-stępnych Róż. Tyranowski spotykał się z młodzieżą na godzinnych rozmowach podczas których prze-kazywał im to, co sam już osiągnął: a mianowicie

uczył jak wierzyć, jak doskonalić swoje życie du-chowe, swój charakter, jak pracować nad wadami i zaletami. Pokazywał metody, jak: systematyczność i środki pomagające budować swoje życie w oparciu o Chrystusa. Dążył, aby te środki zostały wprowa-dzone w życie podopiecznych, by się nie skończyło na dobrych chęciach. Kiedy widział, że któryś z wy-chowanków zdradza powołanie do stanu duchowne-go, poświęcał mu więcej czasu, nauk, aby doprowa-dzić go szczęśliwie do furty klasztornej czy bramy seminaryjnej.

Jan Paweł II w swojej książce „Dar i Tajem-nica” pisze, iż było dla niego wielkim szczęściem znaleźć się w kręgu wychowanków objętych „kie-rownictwem duchowym” Jana Leopolda Tyranow-skiego. „W parafi i była to osoba wyjątkowa. Był on z zawodu urzędnikiem, chociaż wybrał pracę w za-kładzie krawieckim swojego ojca. Twierdził, że bar-dziej mu to ułatwia życie wewnętrzne. Był człowie-kiem niezwykle głębokiej duchowości. (...) Od niego nauczyłem się między innymi elementarnych metod pracy nad sobą, które wyprzedziły to, co potem znalazłem w seminarium. Tyranowski, który sam kształtował się na dziełach św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Jezusa, wprowadził mnie po raz pierwszy w te niezwykłe, jak na mój ówczesny wiek lektury.(...) Pod wpływem osoby Jana Tyranowskiego mój sposób pojmowania nabożeństwa do Matki Boskiej uległ pewnej przebudowie. O ile dawniej byłem przekonany, że Maryja prowadzi nas do Chrystu-sa, to w tym okresie zacząłem rozumieć, że również i Chrystus prowadzi nas do swojej Matki”

Ks. Mieczysław Maliński tak wspomina te co-tygodniowe spotkania: Jan mówił językiem staro-świeckim, katechizmowym, trącącym myszką, ale Karol (Wojtyła) potrafi ł odebrać to, co kryje się za tymi słowami. Potrafi ł odczuć głębię tego człowie-ka, siłę jego przekonania, wiarę, którą tamten żyje. Można było wyczuć, że Tyranowski z trudem przeła-muje nieśmiałość, że najchętniej pozostałby w cie-niu, w ciszy, na rozmowie z Bogiem. Dużo opowiadał o modlitwie; uczył że jest konieczna, aby potem było łatwiej odkryć Boga w sobie, w innych i w świecie. Uczył o konieczności apostołowania, troski o dru-giego człowieka....

Page 16: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

16 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Młodzież garnie się do Tyranowskiego, chcą być prowadzeni, bo czują, że życie w Kręgu Żywego Różań-ca ma inny wymiar – w odmęcie okupacyjnej rzeczywi-stości - bardziej ludzki, taki w jakim człowiek powinien żyć.

Ks. Wiesław Duduś, późniejszy salezjanin wspo-mina: miał Tyranowski w swojej powierzchowności coś takiego nieśmiałego, ujmującego, ogromnie pokornego. Czuło się na odległość, że ma się do czynienia z niezwy-kłym człowiekiem, o ogromnej głębi duchowej, człowie-kiem, który nogami chodzi tutaj, po ziemi, ale dusza, ser-ce jest gdzie indziej. Przecież, jak się po latach okazało, nie miał żadnego przygotowania do „rządu dusz”, a robił to z jakąś ogromnie trafną intuicją, chciałoby się powie-dzieć, inspiracją z góry.

Alpinista duchowyZanim Jan Leopold Tyranowski wziął odpowie-

dzialność za dębnicką młodzież, sam pokonywał kolejne stopnie duchowego wtajemniczenia. Pod wpływem kaza-nia o dążeniu do świętości, o tym, że świętość jest moż-liwa, tu na ziemi, głoszonego przez jednego z kapłanów w dębnickim kościele, za radą spowiednika, nabył „Teo-logię ascetyczną i mistyczną” Adolfa Tanquerey`a oraz dzieła św. Jana od Krzyża, z którymi nie rozstał się aż do śmierci. Ułożył regulamin (prawie klasztorny), który ściśle wytyczał porządek każdego dnia, dnia podzielo-nego na pracę i modlitwę. Równocześnie z jego reali-zacją, na luźnych kartkach notował uczynione dla Boga ofi ary. Wyznacznikiem świętości było dla niego proste życie, nie przynoszące nikomu przykrości, wzorujące się na życiu Chrystusa, przepojone miłością do Ojca w niebie i do ludzi.

Ks. Aleksander Drozd, spowiednik Jana Tyranow-skiego nazwał go „alpinistą duchowym”: Miałem niema-ły szkopuł z prowadzeniem Go - pisał - bo wspinał się na takie ścieżki i szczyty, których moja stopa nie tknęła. Była to dusza, która zwycięsko przeszła przez ścieżki do-skonałości, o których mówi teologia ascetyczna. W swo-im życiu realizował to, co zalecił Sobór Watykański II w wiele lat po Jego śmierci. Tej perły ewangelicznej nie może pokryć kurz zapomnienia.

Zachowane na luźnych kartkach zapiski pozwalają wejrzeć w rozkład dnia Jana Leopolda Tyranowskiego. Jest to regulamin dnia powszedniego.

5.00 – pobudka, modlitwa poranna; nawiedzenie Najświętszego Sakramentu.

6.30 – Msza św., śniadanie, czas na różaniec, czyta-nie duchowne, notatki.

7.30. – obowiązki stanu wśród nich: ćwiczenie się w umartwianiu i w cnotach, pamięć na obecność Bożą, ofi arowywanie swych czynności.

11-11.30 – studium dzieł.11.45-12.00 – rachunek sumienia (nad zachowa-

niem się do południa).

12.30 – obiad; nawiedzenie Najświętszego Sakra-mentu.

14.00 – praca.15.00 – nieszpory.17.00 – 18.00 – ćwiczenie w cnotach.18.00 – kolacja; nawiedzenie Najświętszego Sakra-

mentu.18.30 – rachunek sumienia ogólny; modlitwy wie-

czorne.22.00-22.30 – rozmyślanie o nabożeństwie do Męki

Pańskiej.Oprócz powyższego regulaminu, ćwiczenia ducho-

we metodą Ignacego Loyoli; ćwiczenie uczuć; ćwiczenie pamięci; ćwiczenie rozumu; ćwiczenie woli – po każ-dym z tych ćwiczeń rozmyślanie i ofi arowanie, które ze względu na zakończony 24 listopada w Kościele katolic-kim Rok Wiary, przytoczę:

„Upokórz się przed Bogiem, wyznając żeś sam z sie-bie niezdolnym do wykonania swych postanowień, tak co do unikania złego, jak do czynienia dobrego. A trzy-mając niejako serce w swych rękach, ofi aruj je wraz ze wszystkimi zamiarami Majestatowi Bożemu, błagając by je wziął w opiekę i umocnił w swej służbie.

Sługa Boży Jan Tyranowski, 1901-1947

Page 17: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

17Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Panie Boże mój, oto serce moje biedne i nędzne, które dzięki Twej dobroci powzięło nieco dobrych chę-ci. Lecz niestety zbyt ono słabe i liche, by wykonać dobro, którego pragnie, jeśli mu nie udzielisz Swego błogosławieństwa niebieskiego. Błagam Cię, Ojcze dobrotliwy, błogosław mi przez zasługi męki Swe-go Syna, na którego cześć poświęcam dzień dzisiejszy i resztę swego życia.”

Jan Leopold Tyranowski zmarł 15 marca 1947 roku, w wieku 46 lat z powodu gruźlicy, która objęła cały Jego organizm. Przy łóżku, pełniąc dyżury, czuwali przyjaciele oraz młodzież z Żywego Różańca. Do końca był z tymi, którym oddał cząstkę samego siebie. Został pochowany w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Rakowickim.

30 września 1997 r. J.Em. Kardynał Franciszek Ma-charski dokonał otwarcia kanonicznego procesu beatyfi -kacyjnego.

Członkowie Żywego Różańca Jana Leopolda Ty-ranowskiego, którzy poszli za głosem powołania: Karol Wojtyła – Jan Paweł II, ks. Stanisław Truszkowski, ks. Mieczysław Maliński, ks. Jan Matejek, ks. Franciszek Konieczny, ks. Czesław Zgudziak, ks. Michał Szafarski,

ks. Roman Wójcik, ks. Wiesław Duduś, o. Michał Bi-gosz, ks. Tomala.

Zakończenie1 listopada br. w homilii wygłoszonej podczas

Mszy św. na Cmentarzu Rakowickim, ks. Kardynał Sta-nisław Dziwisz mówiąc o ubóstwie, nawiązał do osoby Jana Pawła II. Homilię zakończył słowami „Uwierz-cie, bo mówi wam to świadek 40-letniego życia u Jego boku, On nie posiadał niczego z rzeczy wartościowych, a i z osobistych - niewiele.” Tych samych słów można by użyć w odniesieniu do innego ucznia Jana Leopolda Tyranowskiego, bliskiego Bronowiczanom, proboszcza parafi i św. Antoniego z Padwy, śp. Stanisława Truszkow-skiego. Wielka duchowość a przy tym skromność, poko-ra, łagodne spojrzenie, pełen dobroci uśmiech – zapewne taki pozostaje ks. Truszkowski w pamięci tych, którzy Go znali.

Na podstawie książki „Perła Ewangeliczna” i za zgodą jej autora ks. Michała Szafarskiego SDB

opracowała Anna Stawowiak

ŻYJEMY JAK NORMALNA RODZINA, ALE, KTÓREJ CZŁONKIEM JEST BÓG

o swoim zgromadzeniu mówią Małe Siostry Jezusa

MP: 1 grudnia minęła 97. rocznica męczeńskiej śmierci Bł. brata Karola de Foucauld. Wasze zgroma-dzenie, Małych Sióstr Jezusa, jest jedną z kilkunastu wspólnot powstałych w oparciu o duchowość bł. Ka-rola de Foucauld.

Siostry: W dniu 1-go grudnia świętujemy co roku. Tak jest od dawna. Świętowałyśmy nawet jeszcze zanim brat Karol został ogłoszony błogosławionym. W Krako-wie istnieje tradycja świętowania tej rocznicy z Instytu-tem Brata Karola. W tym roku też obchodzimy tę roczni-cę. W mieszkaniu, w którym się znajdujemy, została już odprawiona Msza Św. z tej okazji, w której uczestniczyli też nasi przyjaciele. Podczas homilii ksiądz, który cele-brował Mszę Św. powiedział, że jest to święty jeszcze nie odkryty, że to Osoba, która była świadkiem Ewan-gelii. W epoce, kiedy zdobywało się nowych wyznaw-ców na drodze walki, on chciał żyć wśród ubogich. Naj-pierw wśród trapistów, w Syrii. Tam zobaczył, że fakt bycia członkiem zgromadzenia zakonnego osłania go przed niepewnością i losem, często dramatycznym, ludzi świeckich, narażonych wtedy na prześladowania.

MP: Mogłyby Siostry przypomnieć postać Bł. brata Karola?

Siostry: Bł. brat Karol był sierotą, w młodości był daleko od Kościoła. Wielką rolę w życiu bł. brata Karola odegrał jego kierownik duchowy Ojciec Huvelin. Dzię-ki niemu, a także zetknięciu z Islamem i świadectwem wiary muzułmanów, bł. brat Karol mając 28 lat doznał łaski nawrócenia. Ojciec Huvelin kazał mu się spowia-dać, chociaż on twierdził, że jest niewierzący. W tej spo-wiedzi odkrył Boga żywego. Wielki wpływ wywarło na nim zdanie Ojca Huvelin, który mówił, że Jezus zajął tak dalece ostatnie miejsce, że nikt z ludzi nie może się aż tak uniżyć. Podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej br. Karol zobaczył i poznał w jakich warunkach wzrastał Je-zus. Ta pielgrzymka wywarła na nim tak silne wrażenie, że całe życie dążył do odzwierciedlenia, takiego życia Jezusa. Bł. brat Karol bardzo dużo medytował o Naza-recie. Umiejscowił się w Świętej Rodzinie jako młodszy brat Jezusa. Każdą medytację rozpoczynał od pochwały Świętej Rodziny. Żył tak, jak żyli ludzie wśród których przebywał. Jego życie cechowała skromność, prostota. Był wrażliwy na natchnienia Ducha Świętego, który ob-jawiał się w jego życiu w różnych sytuacjach i którego rozpoznawał w różnych ludziach, np. w Tuaregach.

Podczas obcowania z nimi odkrywał piękno pro-stego życia. Głoszenie Ewangelii rozumiał jako świad-czenie życiem o Jezusie, mówił: „jeżeli ten człowiek jest

Page 18: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

18 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

taki dobry, to jak dobry musi być Mistrz, któremu służy”. W pewnym momencie doświadczył życia w skrajnym ubóstwie. W 1907 roku podczas wielkiej suszy umierał z głodu i wtedy ludzie, wśród których żył zatroszczyli się o niego. Od tego czasu stał się nie tylko tym, który dawał, ale też tym, który przyjmował.

MP: Założycielką Waszego zgromadzenia jest Siostra Magdalena Hutin. Skąd wiedziała o istnieniu brata Karola, którego duchowość ją zainspirowała?

Siostry: Bł. brat Karol chociaż żył na pustyni, był we Francji bardzo znany. Stało się to za sprawą jego przy-jaciela Lapperine’a, który kiedy dowiedział się o jego śmierci poprosił znanego pisarza Rene Bazin o napisa-nie biografi i brata Karola. Wszyscy byli pod wrażeniem tej książki. Mała Siostra Jezusa Magdalena Hutin, zało-życielka zgromadzenia, wraz ze swoim ojcem dzieliła ten zachwyt nad książką. Po lekturze pojawiło się wielu ludzi, którzy chcieli żyć tak, jak brat Karol. Wspólnoty tworzyły się w różnych miejscach. Pod wpływem bio-grafi i brata Karola, Magdalena Hutin, wyjechała na Sa-harę, jako osoba świecka, żeby żyć tak, jak Brat Karol. Biskup jednak wolał, żeby została siostrą. Magdalena za-wsze marzyła o byciu siostrą, ale miała kiepskie zdrowie i żadne zgromadzenie nie chciało jej przyjąć.

MP: I tak powstało zgromadzenie Małych Sióstr Jezusa.

Siostry: Ewenementem jest to, że nasze zgroma-dzenie narodziło się wśród Muzułmanów. Składając śluby też ofi arujemy część życia za nich. 1/4 naszych wspólnot ma być w krajach muzułmańskich. Każda Sio-stra przynajmniej trzy miesiące musi spędzić wśród Mu-zułmanów, np. w Algierii czy w Maroku, bo tam przeby-wał brat Karol. Mimo, że był chrześcijaninem, pozostał otwarty na inne religie monoteistyczne. Przewędrował Maroko, w przebraniu Żyda, z zapuszczoną brodą. Tylko dlatego, że był w gościnie, nie zginął. Robił przy tym mapy i rozpoznanie topografi czne. Miał wykształcenie

w tym zakresie. Potem napisał pracę o Maroku. Było to ogromne dzieło etnografi czne, za które zdobył Złoty Me-dal Francuskiej Akademii. Mógł zrobić karierę naukową, ale wybrał inne życie.

MP: Jest w Waszym życiu codziennym, tak jak w innych zgromadzeniach, miejsce na modlitwę o róż-nych porach dnia?

Siostry: Każda więź, związek, relacja z drugą oso-bą domaga się spotkania. Tym bardziej dzieje się tak w przyjaźni, czy w relacji miłości. Żyjemy jak normalna rodzina, ale, której członkiem jest Bóg. Relacja z Nim, tak jak z każda inną osobą, domaga się czasu na spo-tkanie, na bycie razem. Rano w kaplicy każda z nas ma możliwość trwania przy Nim, jak my to mówimy, serce przy sercu, jest to modlitwa w ciszy. Potem jest czas na spotykanie Go we wspólnej modlitwie psalmami. Da-lej dzień jest wypełniony pracą, spotkaniami z ludźmi. W zależności od godzin pracy każda szuka możliwości na spotkanie z Nim w Eucharystii. Po powrocie do domu jest czas na adorowanie Go w Najświętszym Sakramen-cie, każda co najmniej godzinę w ciszy. W nocy z piątku na sobotę wstajemy, by czuwać przy Nim. W ciągu mie-siąca każda z nas odchodzi od życia codziennego na 48 godzin zupełnego odosobnienia, bycia sam na sam z Bo-giem. To wszystko zasadza się w wymogu więzi. Dla nas najważniejsza jest więź z Bogiem i ludźmi. Teologowie mówią, że kontemplacja musi mieć podstawy, ale dla nas ważna jest więź. Dużo ludzi samotnych potrzebuje ko-goś, kto go wysłucha. Nasze apostolstwo opiera się na spotkaniach przy kawie lub herbacie. Nie zapraszamy ludzi na modlitwę tylko na kawę. Kiedyś jeden ksiądz grekokatolicki, Igor, w rozmowie z Bogiem zadał pyta-nie: po co one są? Usłyszał odpowiedź: Ja jestem, one są. Nic nie jest w stanie zapełnić tej przestrzeni przeznaczo-nej na miłość. Nasze ubóstwo nie polega na tym, że my nic nie mamy, tylko, że my jesteśmy „ u Boga”: z Niego jesteśmy i zależymy od Niego.

Page 19: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

19Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

MP: A jak wyglądają Święta Bożego Narodzenia u Sióstr?

Siostry: Na wieczerze wigilijną staramy się zawsze zaprosić kogoś ubogiego. Zależy nam bardzo na kolędo-waniu. Zapraszamy znajomych na kolędowanie, chodzi-my też do nich, odwiedzamy przyjaciół.

MP: Piękne, rodzinne święta.

Siostry: Siostra Magdalena zainspirowana ducho-wością brata Karola, chciała, żebyśmy się zbliżały do

ludzi, jako ktoś, kto jest mniejszy, stąd wzięła się nazwa zgromadzenia, Małe Siostry Jezusa. Zależało jej też, żeby Małe Siostry nie modliły się po francusku tylko tak jak kościół w kraju, w którym przebywały. To wynikało z idei brata Karola, utożsamienia się z ludźmi, wśród których żył. Nasze stroje są też różne w zależności od kraju. Sio-stra Magdalena od samego początku działania zgromadze-nia wysyłała siostry w różne miejsca, nie będąc jeszcze profeską wieczystą i tak zgromadzenie stało się wielona-rodowościową rodziną liczącą dzisiaj 274 wspólnoty.

Rozmawiała Marta Polańska

Chrystus powiedział: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi wejść do królestwa Bożego (Łk 18, 25). Straszne słowa! To bogaty człowiek nie ma żadnych szans? Odchodzą ze smutkiem…

Bogactwo nęci, człowiek w nim zatraca się, zapo-mina o tym, że mieszkanie dla niego czeka w Królestwie. Może czasem zatęskni do drogi do Niego – ale na razie usiądzie w ciepłym fotelu z drinkiem w dłoni. Można by powiedzieć, że coś nie tak… Przecież człowiek ma prawo po ciężkiej pracy korzystać z owoców swojego wysiłku! Lepiej więc odrzucić te starodawne powiastki o króle-stwie, które nie jest z tej ziemi. Przecież nawet mrówka nie przejdzie przez ucho igły – chyba, że takiej tapicer-skiej. Ale wielbłąd? Mrzonki! Nie warto o tym myśleć! Chyba, że się jest katolikiem… bogaczem… Wie się, ile można stracić w sytuacji wielbłąda! Można stracić życie, przyszłość, wieczność. Co robić? Odpowiedź jest prosta – ale za chwilę…

Była brama – jedna z wielu w Jerozolimie – taka wąska, że nazwano je „Ucho Igielne”. A więc, nie igła do szycia tylko bardzo wąska brama! Wielbłąd prze-chodził przez nią z trudem, przeciskał się popędzany. Zazwyczaj był obciążony bagażem – był objuczony. To sterczało z boków i zatykało przejście. Gdyby zdjąć z niego ciężar juków – mógłby się przecisnąć. I tak było. Tylko chudy wielbłąd w tej bramie mógł mieć szanse przejścia…

Bogacz obrasta w dobra – te, które są mu potrzebne – i jeszcze bardziej w te, których nie potrzebuje! Ale chce je mieć coraz bardziej, coraz żarliwiej pożąda tak wielu rzeczy, wygód, luksusów, że czasem już sam nie wie ile posiada. Czasem nie wie, co z tym balastem zrobić. Ma kłopot i nie jest szczęśliwy…

Łatwiej wielbłądowi niż bogaczowi… Jesteśmy jak wielbłądy – niektóre obciążone bogactwem – ono przy-rasta do boków, kamienieje – niepodzielne, niedostępne, twarde. Kamienieje też serce. Balast sterczy. Taki wiel-

błąd nie przejdzie przez bramę. Nie ma szans! Wielu jed-nak zwaliło z siebie ciężar nadmiernych dóbr. Niektórzy mieli i mają ten nadmiar po to, żeby go dzielić! Żeby zamienić go na cnoty miłosierdzia, współczucia, miłości, pomocy dla innych – maluczkich. Cnota zaś nie ma wagi ani objętości… Ona swobodnie przefrunie przez Bramę i spocznie u stóp Tego, który oczekuje…

Każdy uczciwy katolik chyba marzy o tym, aby być takim bogaczem. Aby mieć i rozdawać, pomnażać, żeby dzielić, zaradzać, karmić, ratować. W ten sposób można się dostać do Królestwa – tak jak i nieobciążony zbytnio wielbłąd mógł przejść przez jerozolimską bramę.

Mamy prawo do dobrobytu. Mają też takie prawo wszyscy ludzie na ziemi. Ale jeżeli dobrobyt dla wszyst-kich jest nieosiągalny – to przynajmniej godne życie bez głodu, bezdomności, zimna – należy się każdemu. Ob-szar nędzy na świecie jest ogromny!

Święty Ambroży głosił: „to – co ci zbywa należy do tych, co nie mają”. Tak więc odciążajmy nasze „wielbłą-dzie boki”, nasze zbędne juki, cały ten ciężar nadmierne-go bogactwa. Zostawmy sobie nasz ewentualny dostatek – tylko dostatek – a przejdziemy przez Bramę Królestwa, kiedy zostaniemy zaproszeni. Jeżeli jesteśmy bogaczami tym bardziej uczyńmy tak. Jeżeli zaś ujmiemy sobie z na-szej biedy, niedostatku, jeżeli oddamy „wdowi grosz” – to Brama Królestwa Niebieskiego szerzej otworzy swe podwoje. Otworzy ją Miłość.

Że bogacz też może mieć nadzieję na Wejście – to właśnie przekazał nam Pan mówiąc o nim, wielbłądzie i uchu igielnym.

Krystyna Ungeheuer-Mietelska

I rok Studium Apostolstwa Świeckichprzy Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie

(pisane w 2001 r. jako zadanie od wykładowcyks. prof. Andrzeja Zwolińskiego)

UCHO IGIELNE Katolik i bogactwa

Page 20: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

20 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

W GROCIE I W STAJENCE...BOŻE NARODZENIE W SZTUCEBoże Narodzenie jest jednym z najpopularniejszych i najstarszych tematów ikonografi cznych w sztuce chrześcijańskiej. Sposób przedstawiania narodzin Chrystusa wykształcił się już we wczesnym średnio-wieczu i utrwalił w naszej wyobraźni, jako najwier-niejszy prawdzie, mimo że przekazy historyczne doty-czące tego wydarzenia są nader skromne. Ewangelista Łukasz wspomina jedynie, że „Kiedy tam [w Betle-jem] przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiąza-nia. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla niego miejsca w gospodzie” (Łk 2, 6-7). Warto także zauważyć, że data urodzin Jezusa – 25 grudnia zosta-ła przez Kościół przyjęta dopiero w połowie IV w., wcześniej to święto było obchodzone razem ze świę-tem Epifanii (tj. Trzech Króli).

Na przestrzeni stuleci powstały dwa kanony przedstawień Bożego Narodzenia – wschodni i za-chodni. Pierwszym był kanon wschodni, który pojawił się w IV w. na terenie Bizancjum i Palestyny, a stamtąd rozprzestrzenił na całą Europę. Początkowe wizerun-

ki były dość skromne, z biegiem lat rozbudowywane o kolejne wątki, zaczerpnięte z przepowiedni Starego Testamentu, liturgii oraz apokryfów (czyli pism, które nie weszły do kanonu Pisma Świętego), osiągnęły for-mę opowieści, stanowiącej swoistą biblię pauperum, czyli biblię w obrazkach.

Na bizantyjskich ikonach scena Bożego Narodze-nia rozgrywa się nie w stajence, lecz w jaskimi lub w grocie wśród strzelistych skał. Centralnym punk-tem jest Matka Boska ukazana w pozycji leżącej, bądź półleżącej, opierająca policzek na dłoni. Gest ten, za-pożyczony z przedstawień antycznych, oznaczał spo-kojny sen. Maryja zazwyczaj spoczywa na purpuro-wym płaszczu, ułożonym w kształcie mandorli, czyli owalnej aureoli. Na Jej czole oraz szacie widnieją trzy gwiazdki – symbol potrójnego dziewictwa – przed, w trakcie oraz po narodzeniu Syna. Obok Matki, w głębi groty, tak jak w kolędzie „w pieluszki zwi-nione, w żłobie położone” spoczywa Święte Dziecię. Kamienny żłóbek często przypomina ołtarz, na którym odprawiana jest Eucharystia, a ciasne owinięcie w pie-luszki, nawiązujące do całunu pogrzebowego, jest prefi guracją złożenia Chrystusa do grobu. Przy żłobie znajdujemy także zwierzęta – osła i woła, pojawiają się one w starotestamentowej przepowiedni proroka Andriej Rublow(?), Narodzenie Pańskie, pocz. XV w.

Giotto, Narodziny (sceny z życia Chrystusa), 1304-1306. Ka-plica Scrovegnich, Padwa

BÓG SIĘ RODZI

Page 21: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

21Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Izajasza: „Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, Izrael na niczym się nie zna, lub mój niczego nie rozumie” (Iz 1,3). Bardzo ważnym motywem we wschodnich wyobrażeniach Narodzenia Pańskiego jest także gwiazda betlejemska – przedsta-wiana zazwyczaj jako jasny promień w centralnej czę-ści obrazu, skierowany w stronę Dzieciątka i Maryi i w połowie rozdzielający się na troje co symbolizuje Trójcę Świętą.

Jak gdyby z boku sceny ukazywany jest św. Jó-zef, którego artyści początkowo wykluczyli z bezpo-średniego udziału w wydarzeniach. Widzimy Józefa, jak zadumany siedzi na kamieniu, próbując zrozu-mieć tajemnicę Niepokalanego Poczęcia i Narodzin. W jego pobliżu często umieszczana jest postać bro-datego mężczyzny odzianego w skóry, trzymająca kij lub kwitnącą gałązkę. Jest to diabeł, który wg apo-kryficznej legendy kusił Józefa, wmawiając mu, że tak jak suchy patyk nigdy nie zakwitnie, tak dziewica nigdy nie urodzi syna… Także z legend wywodzi się scena kąpieli Dzieciątka przez dwie akuszerki, rze-komo sprowadzone przez Józefa do pomocy Maryi. Scena ta ma także swoje symboliczne znaczenie – sta-nowi zapowiedź chrztu Chrystusa lub obmycia Jego zwłok.

Scenę Narodzin zawsze adorują aniołowie. Obec-ni są też Trzej Królowie (Magowie) z darami – sym-bolizujący przyjęcie chrześcijaństwa przez pogan oraz pasterze, których o Dobrej Nowinie informuje anioł.

Wschodni kanon od VII w. przez Rawennę i pd. Włochy przedostaje się do Europy Zachodniej, w któ-rej funkcjonuje do w. XIV. Dość sztywne ramy sceny Bożego Narodzenia w kręgu kultury zachodniej ule-

gają złagodzeniu. Przedstawienie staje się mniej for-malne, artyści pozwalają sobie na większą swobodę, co łatwo zauważyć np. w delikatnych gestach czułości pomiędzy Matką a Dzieckiem.

Przełomowym wydarzeniem dla powstania w XIV w. zachodniego kanonu przestawiania Naro-dzin Jezusa, były wizje żyjącej wówczas św. Brygidy Szwedzkiej, które miała podczas pielgrzymki do Jero-zolimy. Zgodnie z objawieniami Jezus nie urodził się w sposób naturalny, ale w cudowny sposób przeniknął przez ciało Maryi. Od tego czasu wschodni typ ikono-grafi czny wypiera nowy – zachodni, na którym nie ma już leżącej Maryi i zafrasowanego Józefa. Od tej pory Święta Rodzina adoruje Dzieciątko klęcząc. Scena nie rozgrywa się już dłużej w ciemnej grocie, lecz w sta-jence bądź w ruinach, a mały Jezus złożony jest na zie-mi bądź w żłóbku. Z czasem też odrębnymi tematami ikonografi cznym stają się adoracja Dzieciątka przez pasterzy oraz przez Trzech Króli, a wśród oddających cześć Nowonarodzonemu pojawiają się inne osoby, np. święci, czy fundatorzy obrazu. Scena zostaje także uwspółcześniona, postaci noszą obowiązujące w da-nej epoce stroje, fryzury, czy biżuterię, podobnie jak wszelkie przedmioty zgodne są z obowiązującą modą.

Patrząc na przestawienia Bożego Narodzenia na obrazach dawnych mistrzów, zwróćmy uwagę na nie-zwykłe bogactwo symboliki, na to, że każda postać, każdy gest, czy każdy przedmiot ma swoje głębokie znaczenie. Część tych symboli uległo zatarciu, jednak wiele na stałe zakorzeniło się w naszej kulturze i bo-żonarodzeniowych tradycjach, zatem „Do szopy hej pasterze, do szopy bo tam Cud”!

biecuszka

Hugo van der Goes, Pokłon pasterzy, Ołtarz Portinarich, ok. 1476, Galleria degli Uffi ci, Florencja

Page 22: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

22 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

CICHA NOC, ŚWIĘTA NOC…

Święta i Cicha – jedyna taka w roku została nam dana. Jest Darem Tego, Który narodził się kiedyś, wchodząc w naszą historię. Wspomnienie i uobecnienie faktu Wcie-lenia przeżywamy co roku – choć w pełni, tu na ziemi, nie jesteśmy jeszcze w stanie do końca zgłębić Tajemni-cy… Dotykamy jej zaledwie, doznając radości takiej, na jaką nas obecnie stać. To Jezus – nasz Pan, Który chciał być dzieckiem i tak rozpocząć swoje ziemskie bytowanie – ma nas jako swoje dzieci! Chce nas wszystkich zgro-madzić wokół Żłóbka. To On rozświetla Zgromadzenie. Daje nam także jakby „parasol ochronny” wobec Tajem-nicy Narodzenia, pozwalając na wygenerowanie licz-nych obrzędów i celebracji z Nią związanych. Patrzy na nas – tak się śmiem domyślać – z czułym pobłażaniem, gdy staramy się jak najpiękniej-według naszego uzna-nia-urządzić Święta Jego Narodzenia. Patrzy pobłażli-wie, choćby wystrój celebracji nie był zbyt udany pod względem estetycznym, naiwny, cukierkowy itp. Celuje w tym tzw. pobożność ludowa. Jednak wieki chrześci-jaństwa wytworzyły wiele arcydzieł sztuki dotyczących Narodzenia tak, że mamy wielki materiał pomocowy do kontemplacji i uwielbienia tego Cudu. Musimy jednak zadbać o to, żeby nasza ludzka skłonność do świętowa-nia i związane z tym ceremonialne zdobienia nie przysło-niły powodu tych Świąt.

Wigilia polska ma być szczególnie uroczysta. Naj-pierw należy się zebrać, aby być razem… Polak najczę-ściej – skoro jest w oddaleniu od bliskich – będzie prze-mierzał setki, nawet tysiące kilometrów, aby się znaleźć z rodziną, pokona trudy! Oczywiście, dotyczy to tych, którzy kogoś bliskiego mają… Wrażliwość nasza powin-na nam podpowiedzieć, co mamy uczynić dla naszych bliźnich samotnych i opuszczonych. Jeżeli nie da się czegoś więcej – to choćby serdeczne wsparcie dobrym słowem i życzenia. Tak się dziwnie dzieje, a może to jest znamienne, że nawet ci, którzy nie chodzą do kościoła, nawet niewierzący – chcą przeżywać Wigilię! Znam ta-kie przypadki! To nie żadna magia sytuacji, ale to On, Jezus, daje szansę, aby wszyscy – którzy chcą się zgro-madzić, przeżywać wspólnotę z bliskimi – zrozumieli, Kto ich tu sprowadził. Dlatego dopuśćmy ich także do naszego wspólnego, wigilijnego stołu.

Zaczyna się zatem ten błogosławiony czas – Wigilia Bożego Narodzenia. Hasłem do rozpoczęcia wieczerzy ma być ukazanie się pierwszej gwiazdy na niebie… Za-zwyczaj jednak wszystko zaczyna się wieczorem, kiedy przy dobrej pogodzie na niebie już lśni wiele gwiazd. Wtedy wiem, że jest to właśnie Święta Noc. Oczekiwa-nie i wspomnienia tak wielu już przeżytych takich wie-czorów, radosnych – bo byliśmy razem, bolesnych – bo kogoś już zabrakło… moich!

Wigilia – jaką znam – ma zapewne podobny prze-bieg jak w innych mieszczańskich domach. Poprzedza ją gwar schodzących się uczestników, głośne powitania. Uroczystość rozpoczyna odczytanie fragmentu Ewan-gelii o Narodzeniu, potem wspólna modlitwa, także za tych, których już nie ma wśród nas… Prowadzi pan domu, bratanek mojego męża, (kiedy miał pięć lat od-czytywał telegramy na naszym weselu, obecnie – choć młody jeszcze – jest już dziadkiem!). Dzielenie się opłat-kiem trwa bardzo długo, bo każdy każdemu musi powie-dzieć wszystko, co czuje, że powinien! Oczywiście, są serdeczne życzenia. Uczestnicząc w tym rytuale, obser-wuję rodzinę… Coś jakoś dzisiaj oni wszyscy są pięk-ni, wyszlachetnieli jakoś… Choćbym miała jakiś żal do kogoś z nich – to wszystko tej Nocy Świętej staje się nieistotne – ona niesie orędzie pokoju… Mocniej sobie uświadamiam to, że zawsze, nie tylko w tym momencie, bardzo ich kocham…

Siadamy do stołu, na którym jest także talerz dla niespodziewanego gościa. Kiedyś w tym gronie się zda-rzyło, że taki gość się pojawił… Stół jest pięknie przy-strojony, bo bratankowa jest artystą-plastykiem. Potraw wigilijnych nie muszę opisywać – są znane. Oczywi-ście, na tym wigilijnym stole są tylko potrawy postne. Bratankowa, pani domu, przyrządza je wraz z córkami i synową. Choć zawsze się zastrzega, że będzie skrom-nie – to jednak coś ją podkusi, żeby przygotować jesz-cze inne pierogi, czy inną rybę! Jednak, nie chwaląc się, stwierdzić muszę, że grzechu obżarstwa nie będzie – powściągliwość jest wskazana. W naszej rodzinie nie marnuje się jedzenia. W czasie Wigilii nie pijemy żad-nego alkoholu.

Mniej więcej podczas deseru przychodzą córki gospodarzy z mężami i swoimi córeczkami, ponieważ Wigilię spędzają u swoich teściów, a potem przychodzą do rodziców. W tym momencie rodzina staje się cztero-pokoleniowa. Brat mojego męża – senior rodu – ma aż sześcioro wnuków i tyleż prawnuków. Dlatego nie cała rodzina może spędzać Wigilię razem, ale to jest pewne, że wzajemne odwiedziny w różnej konfi guracji perso-nalnej w dniach świątecznych i potem – będą. Kiedyś (proszę wybaczyć osobiste wspomnienia), gdy część ro-dziny była na przyjęciu w naszym domu, to – gdy już po pożegnaniu byli w hallu – stali naprzeciw siebie śpiąc, kiwali się przy tym patrząc przez wpół przymknięte oczy i nie potrafi li się rozstać! Było po dwunastej w nocy – bałam się, że narobią hałasu na klatce schodowej, a my mieszkamy w bloku! Udało się nam jakoś ocalić spokój sąsiadów…

Kiedy przyjdą młodzi, raz jeszcze dzielimy się opłatkiem – tym razem z nimi. Na powitanie każę dzie-

Page 23: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

23Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

ciom d,ać „łebki do pocałowania”. Podają głowy, ja ca-łuję we włosy żeby im nie dawać swoich bakterii. Do-bro dziecka nie ma ceny! Te dzieci są wspaniałe, bo są kochane. Wtedy myślę o dzieciach, które tego szczęścia nie mają – świat jest pełen takich… Dziewczynki tylko czekają na to, żeby im pozwolono zanurkować pod cho-inkę po prezenty. Potem bez pomyłek je roznoszą. Same dostają dużo wspaniałości. Prezenty są oczywiście od Aniołka na Gwiazdkę (nie od świętego Mikołaja, które-go święto jest przecież 6 grudnia). Choinka jest zawsze okazała, ubrana z dużym gustem.

Wigilijny wieczór trwa długo. Teraz będziemy śpie-wać kolędy. Nie tylko mój mąż – zawodowy pianista – może usiąść do fortepianu. To tradycyjnie muzyczna rodzina, począwszy od dziadka mojego męża (który był organistą), jego syna (notariusza, który również świetnie grał na organach) i z kolei brata męża (astronoma, rów-nież mogącego grać na tym instrumencie, który ma u sie-bie w domu). Ich siostra była muzykologiem. Ponadto na skrzypcach może zagrać bratanek męża i jego 9-letnia wnuczka. Kiedy przyjeżdża z Katowic siostrzeniec mo-jego męża, który jest również pianistą – przywozi swoje nastoletnie dzieci: córkę grającą na fl ecie i syna – na obo-ju.Mamy zatem zapewniony koncert kolęd, także z uży-ciem kantyczek. W repertuarze są również aktorskie po-pisy dziewczynek. Będzie zatem wesoło i głośno, dopóki się nie zmęczą…

Patrząc na harce moich – w tym zestawie – trzech stryjecznych prawnuczek, przypomniałam sobie mój własny „wyczyn” z dzieciństwa. Kiedy miałam ok. 4 lat, przed Bożym Narodzeniem oświadczyłam stanowczo, że chcę być aniołkiem. Byłam w tym żądaniu tak natarczy-wa, że moja mama – mając złe skojarzenia – przestra-szyła się myśląc, co ten mój upór może oznaczać. Potem jednak postanowiła rozładować własne napięcie, uszyła mi różową sukienkę, na tekturce nakleiła gęsie piórka tworząc anielskie skrzydełka, skonstruowała diadem z gwiazdką na środku. Taki strój anielski dostałam pod choinką na Gwiazdkę. No to się zaczęło! Wdrapywałam

się na wysoki stołek, składałam ręce jak do modlitwy i śpiewałam wszystkie kolędy, jakie znałam, po kolei, szczególnie wtedy, gdy nas ktoś odwiedził. Trwało to tygodniami, potem przeszło w miesiące! Anielski strój był coraz bardziej sfatygowany, a skrzydełka w strzę-pach. No, ale jednak, gdy nadszedł czerwiec (!) a ja dalej śpiewałam dla gości kolędy – zrobiło się dziwnie. Sytu-acja wymagała radykalnego działania. Mama zdobyła się na czyn odważny i wrzuciła do pieca cały anielski strój, a raczej jego resztki. Protestów moich sobie nie przypo-minam, ale pewnie były…

Wracając do teraźniejszości chcę powiedzieć, że zazwyczaj w czasie wieczerzy wigilijnej oprócz muzy-kowania, szczególnie starsi zajmują się snuciem wspo-mnień. Przypominamy sobie zabawne wydarzenia, żar-tujemy, opowiadamy dowcipy, chwilami jest też sen-tymentalnie. Doliczyłam się w rodzinie aż siedmiu par małżeńskich (wliczając nas również), które się naprawdę kochają – wśród nich są także dobrzy i odpowiedzialni rodzice. To radosne stwierdzenie! Ponieważ często w ten wieczór mówimy o tych bliskich, którzy już od nas ode-szli – czuję, że teraz są z nami…

Cicha Noc, Święta Noc… Cicha, choć gwar i we-sołość uczestników. Ale cicha tą ciszą, która jest teraz w sercu. Kiedy wrócimy do domu, zastaniemy może jeszcze transmisję Pasterki z Watykanu. Nawet, gdyby-śmy się spóźnili – to i tak wiem, że tam padną słowa: Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wiel-ką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło (Iz 9, 1-3). Słowa, które zatrzymują oddech, szczęście jest pełne… błogość nie do opisania! Niech ona trwa, ta święta chwila, niech trwa zawsze, dopóki nie zatopi się dla mnie w Wieczności, aby ujrzeć twarzą w twarz Tego, który się kiedyś dla nas narodził…

Krystyna Ungeheuer-Mietelska

Page 24: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

24 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

INNE WIGILIEWigilia na Syberii

Obraz Jacka Malczewskiego (1854-1929), namalowany w 1892 roku Tematyka narodowa była mu szczególnie bliska. Swoim studentom powtarzał: Malujcie tak, aby Polska zmartwychwstała. W końcu, w 1918 r. doczekał się spełnienia pragnienia o wolnej, niepodległej Polsce.

Malczewski stworzył przejmującą, własną wizję zesłańczego piekła. W obrazie „Wigilia na Syberii” artysta skupił się na przedstawieniu ludzkiej rozpaczy, samotności i cierpienia przywołując najważniejsze i najbardziej rodzinne polskie święto jakim jest Wigilia Bożego Narodzenia. Jednak wigilijne realia ograniczone zostały do minimum. Przy tym wyjątkowym, świątecznym stole, przy dymiącym samowarze nasuwającym wrażenie ciepła i domowej atmos-fery, ale i przy pustych talerzach i pajdzie ciemnego chleba zasiadła grupa mężczyzn. Każdy z nich, mimo iż łączy ich wspólny, świąteczny stół skupiony jest na własnym bólu, wspomnieniach o życiu i tym co utracili i czego już nigdy nie zobaczą. Atmosferę zwątpienia podkreśla nastrój wydobyty zarówno poprzez ponurą gamę kolorystyczną zdominowaną przez brązy i szarości, ale również dzięki wprowadzeniu kontrastowego, ekspresyjnego podwójnego oświetlenia – zimnego padającego z okna i ciepłego światła świecy.

[opis z Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach, aut. U. Kozakowska Zaucha]

Wigilia na Syberii stała się inspiracją dla Jacka Kaczmarskiego (1957-2004) – polskiego poety, prozaika, kom-pozytora, piosenkarza i twórcy tekstów piosenek. W 1980 r. napisał on wiersz pod tym samym tytułem.

Zasyczał w zimnej ciszy samowarUkrop nalewam w szklankiPrzy wigilijnym stole bez słowaŚwiętują polscy zesłańcyNa ścianach mroźny osad wilgociObrus podszyty słomąPłomieniem ciemnym świeca się kopciSłowem – wszystko jak w domu

„Słyszę z nieba muzykę i anielskie pieśniSławią Boga że nam się do stajenki mieściNie chce rozum pojąć tego chyba okiem dojrzy czegoCzy się mu to nie śni”…

Nie będzie tylko gwiazdy na niebieGrzybów w świątecznym barszczuJest nóż z żelaza przy czarnym chlebieCukier dzielony na kartceTalerz podstawiam by nie uronićTego czym życie się słodziInny w talerzu pustym twarz schroniłBóg się nam jutro urodzi.

„Król wiecznej chwały już się nam narodziłZ kajdan niewoli lud swój wyswobodziłBrzmij wesoło świecie cały oddaj ukłon Panu chwałyBo to się spełniło co nas nabawiło serca radością”…

Page 25: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

25Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

1914 rok

W początkowej fazie pierwszej wojny światowej Rosja zamierzała wyeliminować z wojny Austro-Węgry. Ofen-sywa wojsk rosyjskich w Galicji była następstwem tych planów.

Jest grudzień 1914 roku. Do Nowego Sącza zawi-tali legioniści I Brygady Józefa Piłsudskiego. Nowosą-deczanie cieszą się, bo od czasu konfederacji barskiej doczekali się wreszcie polskiego wojska. Cieszą się, że połamią się opłatkiem z legionistami i że usłyszą od nich opowieści o walkach pod Czortkowem, Laskami, Limanową, o dziesięciodniowej bitwie pod Krzywopło-tami, o potyczkach z kozackimi sotniami w okolicach Suchej i Mszany Dolnej, o przedzieraniu się mię-dzy rosyjskimi korpusami w stronę Krakowa.

Ale, nie dane było le-gionistom spędzić święta w gościnnym Nowym Sączu i nie dane było Sądeczanom usłyszeć ich opowieści. Woj-ska rosyjskie na nowo roz-poczęły ofensywę na zachód i podeszły pod Tarnów. IV Armia Austro-Węgierska znalazła się w niebezpieczeń-stwie. Legioniści otrzymują rozkaz marszu do Zakliczy-na Rydz-Śmigły poprowadzi natarcie oddziałów 1. Pułku Legionów Piechoty na wzgó-rze 360 we wsi Łowczówek i zdobędzie je walcząc ba-gnetami i kolbami karabi-nów. Walczy 5. Pułk kpt.

Ścibora-Rylskiego, a atak wsparty piechotą węgierską oraz ogniem artylerii austriackiej kończy się zajęciem wzgórza 343. Rosjanie wzmacniają swoje siły odwodami i przygotowują kontrnatarcie. Naprzeciw I Brygady po-jawiają się oddziały doborowej 44. Syberyjskiej Dywizji Piechoty. Legioniści okopują się i bezustannie odpierają rosyjskie ataki, trwają zaciekłe walki, brakuje amunicji, dochodzi do walk na bagnety.

W wigilijny wieczór przed północą walki ustają. Rosjanie pomimo przewagi respektują katolickie święto. I wtedy, z okopów legionistów słychać kolędę Bóg się rodzi, moc truchleje. Polskie kolędy słychać także z sy-birskich okopów. To rezerwiści z okolic Kielc i Warsza-wy wcieleni do syberyjskich pułków, a może także syno-

wie polskich zesłańców.25 grudnia walki zo-

stają wznowione. Bitwa pod Łowczówkiem zakończyła pierwszy okres ciężkich walk legionowych, prowadzonych nieprzerwanie od sierpnia 1914 roku, a brygadier Pił-sudski oceni ją w rozkazie jako: „bój najkrwawszy i naj-cięższy z tych, jakieśmy dotąd mieli” jako walkę godną, aby „nowy liść wawrzynu wpleść do wieńca sławy polskiego żołnierza…”

Na zawsze pod Łow-czówkiem zostaje 128 le-gionistów, rannych, niekie-dy bardzo ciężko, jest 342, a wśród nich 36 ofi cerów. Straty po stronie rosyjskiej są dużo większe.

[oprac. as(c-b)]

Nie, nie jesteśmy biedni i smutniChustka przy twarzy to katarNie będzie klusek z makiem i kutiiBędzie chleb i herbataSiedzę i sam się w sobie nie mieszczęPatrząc na swoje życie

Jesteśmy razem – czegóż chcieć jeszczeJutro przyjdzie Zbawiciel„Lulajże Jezuniu moja perełkoLulaj ulubione me pieścidełko

Lulajże Jezuniu lulajże lulajA ty go Matulu w płaczu utulaj”…

Byleby świecy starczyło na nocDługo się czeka na niegoBy jak co roku sobie nad ranemŻyczyć tego samegoZnów się urodzi, umrze w cierpieniuZnowu dopali się świecaPo ciemku wolność w Jego imieniuJeden drugiemu obieca…

[przygot. as(c-b)]

Page 26: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

26 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

1981 rok

Od 13 grudnia trwa stan wojenny. Nie działają telefony, później na permanentnym podsłuchu; nie można opusz-czać miejsca zameldowania, później tylko na specjalne zezwolenie z Urzędu Spraw Wewnętrznych z dokładnym określeniem terminu wyjazdu i powrotu oraz adresem gdzie i do kogo się udajemy.

Święta Bożego Narodzenia będą więc inne. Do tej pory zawsze spędzałam je w rodzinnym domu – najpierw jako dziecko, potem dorosła studiująca, czy pracująca poza domem rodzinnym osoba, następnie razem z mę-żem.

Nie mogło być inaczej, bo każdy w tym czasie miał do spełnienia swoją rolę. Najpierw wspólne przygotowa-nia do świąt. W wigilię – nigdy wcześniej – po oprawie-niu przez Tatę żywej choinki, dzieci (ja i dwie młodsze siostry) zabierałyśmy się do jej ubierania. Oprócz trady-cyjnych gotowych ozdób, na choince wieszało się własne dekoracje – łańcuchy, cukierki zawinięte w kolorowe bi-bułki, owinięte w kolorową folię orzechy nabite na zapał-ki, ciastka w kształcie gwiazdek, dzwonków i serduszek, różne koszyczki, jeżyki, pawie oczka itp. Na koniec za-pinało się żabki, w któ-re wkładało się świeczki (w późniejszym okresie elektryczne lampki).

W czasie naszych za-jęć przy choince, rodzice urzędowali w kuchni; Tato zabijał i oprawiał karpie, okupujące przez tydzień wannę. Mama gotowa-ła. W całym domu unosił się zapach pieczonych poprzedniego dnia ciast, niepowtarzalny, bo tylko w ten jeden jedyny dzień w roku, zapach gotowane-go kompotu z suszonych i wędzonych owoców, za-pach gotowanych grzybów, barszczu, kapusty, …Kolejno zabieraliśmy się wszyscy do lepienia uszek, przygotowa-nia paluszków z makiem, kutii, wileńskiej sałatki.

W międzyczasie miały miejsce dziwne zdarzenia – przeciągi, zamykanie drzwi, wywoływanie domow-ników, tajemnicze miny, szepty. A potem, nie wiadomo skąd, pod choinką urósł stosik z paczuszkami.

Tradycją było, że wcześniej każdy z domowników coś przygotowywał, zakupywał ze skromnego kieszon-kowego lub prezent pod choinkę robił samodzielnie. Tra-dycja trwała i trwa dalej w dorosłym życiu.

Nigdy nie zdążyliśmy z wieczerzą równo z pierw-szą gwiazdą – ale ona tak wcześnie pojawia się w zimo-we wieczory.

Gdy już wszystko było gotowe – choinka, stół na-kryty białym obrusem (pod nim obowiązkowo siano), opłatki, zastawa i dodatkowe nakrycie dla niespodzie-wanego gościa – czytaliśmy ewangelię, mówiliśmy ra-zem pacierz i następowało wzajemne składanie sobie życzeń; tradycyjnie, prawie każdy był wzruszony i miał łzy w oczach. A potem kolacja i 12 tradycyjnych potraw i te przywiezione z Wileńszczyzny z rodzinnego domu mojego Taty i wspomnienia o nieobecnych, o nieżyją-cych, którzy kiedyś siedzieli przy stole rzazem z nami. Bywało, że na wspólnej wigilii spotykały się cztery po-kolenia.

Po kolacji i uprzątnięciu stołu zaczynało się kolę-dowanie i zawsze traktowane było, jak rytuał. Śpiewało się wszystkie i całe. Gdy z czasem przybywało kolęd, wyszperanych gdzieś ze starych śpiewników i nut, śpie-waliśmy najwyżej 2-3 zwrotki, ale kolęda Wśród nocnej ciszy, była śpiewana w całości.

Dopiero po wspólnym śpiewaniu, najmłodszy z domowników zabierał się do rozdawania prezentów, które – już wiadomo – wcześniej, niepostrzeżenie pod-łożyły pod choinkę Aniołki. Radości i podziękowań było wiele. Na koniec trzeba było wszystko uprząt-

nąć. I znowu wszyscy razem zabieraliśmy się do zmywania. To był wspólny, rodzinny wie-czór w każdym wymia-rze.

Nie pamiętam, czy tego roku można było pójść na Pasterkę, ale zwykle chodziliśmy na nią. W mieście nie mia-ła takiego uroku, jak ta która przetrwała w mojej pamięci – na wsi u mojej babci, gdy do kościoła szło się na piechotę po trzeszczącym, skrzypią-cym głębokim śniegu,

skrzącym się urokliwie w blasku księżyca. Aurę tajem-niczości wyczuwało się wszędzie. Z oddali słychać było szczekające psy, które o północy miały przemówić ludz-kim głosem.

Wigilia w 1981 roku była inna. Poszliśmy do Ro-dziców męża mieszkających w tym samym mieście. Wszystko było przygotowane, podane i zjedzone. Nie było kolęd, nie było aniołkowych prezentów, nie było ta-jemniczej magii z mojego rodzinnego domu. Brakowało nawet tego rozgardiaszu, który właśnie w tym jedynym dniu miał zupełnie inny wymiar.

Było miło, były życzenia – ale było inaczej.

wspomnienie as(c-b)

Page 27: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

27Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Kończymy nasz cykl „Credo”, w którym analizowaliśmy katechizmowe zapisy odnoszące się do wyznania wia-ry. Celem tego cyklu – w Roku Wiary – było nie tylko przypomnienie podstawowych prawd wiary, zapisanych w Składzie Apostolskim, ale przede wszystkim zachęce-nie czytającego te teksty, by sięgnął po Katechizm Ko-ścioła Katolickiego oraz Pismo Święte i sam dokładnie przeczytał u źródła „w co wierzę i komu wierzę”.

Ostatnie słowo „Credo” to słowo „amen”, a powie-dzieć „amen” to stwierdzić, że podstawa wiary jest so-lidna i godna zaufania. „Amen” oznacza, że wszystko co się zawiera w Składzie Apostolskim jest prawdą, a my wierzymy w to bez żadnego powątpiewania i wyznaje-my to. Wiara jest dobrowolną i umotywowaną decyzją powierzenia się Jezusowi Chrystusowi. „Ma ona tak-że wymiar poznawczy, gdyż zakłada przyjęcie prawdy tkwiącej w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, zgodnie z orędziem głoszonym przez pierwszych świad-ków – apostołów i rozbrzmiewających po dzień dzisiej-szy w Kościele, na którym spoczywa obowiązek prze-kazywania Jezusa Chrystusa poprzez słowo, sakramenty i przez życie, jakiego On jest natchnieniem”, („Wierzę” str. 477, Wyd. „Jedność”, 2012).

Świętych obcowanieKatechizm Kościoła Katolickiego poucza nas, że

artykuł Składu Apostolskiego „Świętych obcowanie” jest w pewnym sensie dalszym ciągiem artykułu po-przedniego „wierzę w święty Kościół powszechny”. Ko-ściół bowiem jest zgromadzeniem wszystkich świętych, komunią świętych. Przez wyznanie „wierzę w Świętych obcowanie” wierzymy, że „między członkami Kościoła dla ścisłej jedności, która ich łączy ze sobą pod jedną Głową Chrystusa, odbywa się wzajemna wymiana dóbr duchowych”, (za KK Kard. P. Gasparriego).

„Kościół jest „komunią świętych”: wyrażenie to oznacza najpierw „rzeczy święte” (sancta), a przede wszystkim Eucharystię, przez którą jest reprezentowana i realizowana „jedność wiernych, którzy stanowią jedno ciało w Chrystusie” (por. SW II, konst. Lumen gentium, 3). Wyrażenie to oznacza także komunię „osób świętych” (sancti) w Chrystusie, który „umarł za wszystkich”, tak że każdy czyn lub cierpienie w Chrystusie i dla Chrystusa przynosi owoce dla wszystkich”, (KKK 960-961). „Wie-

rzymy we wspólnotę wszystkich wiernych chrześcijan, a mianowicie tych, którzy pielgrzymują na ziemi, zmar-łych, którzy jeszcze oczyszczają się, oraz tych, którzy cieszą się już szczęściem nieba, i że wszyscy łączą się w jeden Kościół; wierzymy również, że w tej wspólno-cie mamy zwróconą ku sobie miłość miłosiernego Boga i Jego świętych, którzy zawsze są gotowi na słuchanie naszych próśb”, (KKK 962).

Świętych obcowanie ma także swój wymiar w litur-gii (uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zadusz-ny), kiedy to modlimy się do Świętych, którzy cieszą się chwałą w niebie, oddajemy im cześć i zanosimy do nich błagalne prośby, a oni wstawiają się za nami do Boga. Modlimy się również za dusze w czyśćcu cierpiące: przez ofi arę Mszy św., odpusty, uczynki pobożne i pokut-ne, a dusze te wspierają nas u Boga swoimi modlitwami.

Grzechów odpuszczenie Chrystus Zmartwychwstały powierzył Apostołom

władzę odpuszczania grzechów, kiedy udzielił im Ducha Świętego, mówiąc: „Weźmijcie Ducha Świętego! Któ-rym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a który za-trzymacie, są im zatrzymane”, (J 20, 22-23). Pierwszym i podstawowym sakramentem przebaczenia grzechów jest chrzest, który jednoczy nas z Chrystusem. Pamięta-my, że łaska chrztu nie uwalnia naszej natury od jej sła-bości, jesteśmy grzeszni. „Było więc konieczne, aby Ko-ściół miał moc odpuszczania grzechów także w inny spo-sób niż przez sakrament chrztu. Z tej racji Chrystus dał Kościołowi << klucze>> Królestwa niebieskiego, mocą których mógłby przebaczyć każdemu grzesznikowi ża-łującemu za grzechy popełnione po chrzcie świętym aż do ostatniego dnia życia”, (Katechizm Rzymski, 1,11,3).

Ochrzczony może być pojednany z Bogiem przez sakrament pokuty. Z woli Chrystusa Kościół posiada władzę odpuszczania grzechów i wypełnia ją przez bi-skupów i prezbiterów. O sakramencie pokuty pisaliśmy w miarę szeroko w cyklu omawiającym sakramenty święte.

Wielu świętych podejmowało temat grzechu i sa-kramentu pokuty. Św. Grzegorz z Nazjanzu podkreślał, że „ojcowie Kościoła słusznie nazywali pokutę „mozol-nym chrztem””, (Orationes, 39,17). Z kolei św. Ambroży w dziele „De poenitentia”, odnosząc się do misji i władzy

CREDO. CZĘŚĆ V: WIERZĘ W ŚWIĘTYCH OBCOWANIE, GRZECHÓW ODPUSZCZENIE,

CIAŁA ZMARTWYCHWSTANIE I ŻYWOT WIECZNY

KOŚCIÓŁ NAUCZA

Page 28: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

28 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

odpuszczania grzechów przez posługę Apostołów i ich następców, przypominał: „Pan chce, aby Jego uczniowie mieli niezrównaną władzę; chce, by Jego słudzy spełniali w Jego imię to wszystko, co On czynił, gdy był na zie-mi”. Przebaczenie grzechów jest wielkim darem. Św. Jan Chryzostom mówił; „Kapłani otrzymali władze, jakiej Bóg nie dał ani aniołom ani archaniołom… Bóg potwier-dza w górze wszystko, co kapłani czynią na ziemi”, (De sacerdotio), a św. Augustyn stwierdził: „Gdyby w Ko-ściele nie było odpuszczenia grzechów, nie byłoby żad-nej ufności, żadnej nadziei życia przyszłego i wiecznego wyzwolenia. Dziękujmy Bogu, który dał Kościołowi taki dar”, (Sermones 213,8).

Ciała zmartwychwstanie„Credo chrześcijańskie – wyznanie naszej wiary

w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego oraz w Jego stwór-cze, zbawcze i uświęcające działanie – osiąga punkt kul-minacyjny w głoszeniu zmartwychwstania umarłych na końcu czasów oraz życia wiecznego”, (KKK 988).

Wierzymy, że jak Chrystus prawdziwie zmartwych-wstał, to i sprawiedliwi po śmierci będą żyć na zawsze z Chrystusem Zmartwychwstałym i że On wskrzesi ich w dniu ostatecznym, (por. J 6,39-40).

W Liście do Rzymian św. Paweł pisze; „Jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z mar-twych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z mar-twych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha”, (Rz 8,11). Sięgnij-my także do innych Listów Pawłowych: 1Tes 4,14; 1Kor 6,14; 2Kor 4,14; Flp 3, 10-11).

W 1 Liście do Koryntian (1Kor 15, 12-14, 20) św. Paweł zadaje pytanie: „Dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania?” i odpowia-da: „Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara… Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli”.

„Śmierć jest końcem ziemskiej pielgrzymki czło-wieka, czasu łaski i miłosierdzia, jaki Bóg ofi aruje czło-wiekowi, by realizował swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i by decydował o swoim ostatecznym przeznaczeniu”, (KKK 1013). Chrześcijanin, który łączy własną śmierć ze śmiercią Jezusa, widzi śmierć jako przyjście do Niego i jako wejście do życia wiecznego (por. KKK 1020).

Na koniec tych skró-towych przypomnień pro-szę o zastanowienie się nad wyjętą z dziełka Tomasza a’Kempis „O naśladowaniu

Chrystusa” sentencją: „Tak powinieneś zachować się w każdym czynie i w każdej myśli, jak gdybyś dziś miał umrzeć. Jeśli miałbyś czyste sumienie, nie bałbyś się bardzo śmierci. Lepiej jest unikać grzechu, niż uciekać przed śmiercią. Jeśli dziś nie jesteś gotowy, czy będziesz gotowy jutro?”

Życie wieczneZmartwychwstanie wszystkich zmarłych, „spra-

wiedliwych i niesprawiedliwych”, poprzedzi Sąd Osta-teczny. Wówczas Chrystus „przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim… zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od dru-gich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce posta-wi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie… I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego”, (Mt 25,31,32,46). Sobór Lyoński II stwierdza: „Święty Kościół rzymski mocno wierzy i stanowczo utrzymuje, że w dniu Sądu wszyscy ludzie staną przed trybunałem Chrystusa w swoich ciałach i zdadzą sprawę ze swoich czynów”. Każdy otrzyma wieczną zapłatę: szczęście wieczne lub potępienie.

Na końcu świata Królestwo Boże osiągnie swoją pełnię. W Apokalipsie św. Jana czytamy: „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani ża-łoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierw-sze rzeczy przeminęły”, (Ap 21,4).

ZakończenieIdźmy za wezwaniem Św. Augustyna, który w dzie-

le Sermones napisał: „Niech twoje „Wyznanie wiary” bę-dzie dla ciebie jakby zwierciadłem. Przeglądaj się w nim, by zobaczyć, czy wierzysz w to wszystko co wypowia-dasz. I każdego dnia raduj się twoją wiarą”.

AS

Page 29: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

29Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Jeśli Bóg istnieje…Nie pozwoli zgasnąć nadziei.Dotknie mego sercaI delikatnie uzdrowi.

Jeśli Bóg istnieje,Będzie milczał, gdy boliI nie uczyni cudu,By do mnie nie stać się podobnym.Jeśli Bóg istnieje, Spóźni się odrobinę, Abym mógł spotkać rozpacz I z nią porozmawiać.

Jeśli Bóg istnieje,Nie będzie mi tłumaczył śmierci,Lecz opowie, czym jest życieI prawdziwa radość. (Jeśli Bóg istnieje…)

Osobiste refl eksje zrodzone z przeżycia obecności Boga pośród cierpiących i doświadczenia z pracy z ro-dzicami najciężej chorych dzieci, skierowane są do ludzi, którzy stanęli na krawędzi rozpaczy a ich krzyk bólu w subiektywnym odczuciu odbija się od „kamiennego nie-ba”; Bóg zamknął się jak w „twierdzy”. Te opisane do-świadczenia mogą gorszyć tych, których nie dotknął ten ostatni ból, którzy mają wszystko poukładane, a wiara nie nastręcza im żadnych trudności...

W szpitalu jestem „uszami Boga” i słucham skarg do Niego kierowanych. Najczęstszą pretensją jest żal z powodu „milczenia Boga”, który widzi cierpienie i ogromne zmaganie się życia ze śmiercią, i nic nie odpo-wiada. Bóg w mniemaniu człowieka nie reaguje ani na modlitwę, ani nawet na skargi bliskie przekleństw...

„Gdzie jest ten Bóg, o którym mówią, że jest dobry, gdy patrzę na moje dziecko i nie mogę mu pomóc?” – skarży się matka.

Ojciec Święty w swoim apostolskim liście o chrze-ścijańskim znaczeniu cierpienia Salvifi ci doloris, podej-muje tę trudną próbę udzielenia odpowiedzi: „Zdarza się czasem, że pod ciężarem dotkliwego i nieznośnego cier-pienia ktoś czyni wyrzut Bogu, oskarżając Go o niespra-wiedliwość; skarga cichnie jednak na ustach tego, kto wpatruje się w Ukrzyżowanego, który cierpi «dobrowol-nie» i «niewinnie». Nie można stawiać zarzutów Bogu solidarnemu z ludzkimi cierpieniami!”

Jakże często zajęci ratowaniem swoich bliskich, nie rozpoznajemy Boga, który nie tylko „siedzi” przy łóżku chorego, ale w nim samym cierpi i walczy o życie.

Spotkałem Boga i nie poznałem:Był prostym człowiekiem.Nie chciał ode mnie prawie nic,Tylko czasu i współczucia dla chorych.

Uznałem Go za głupca,Pobiegłem szukać w zakrystii i w kościele.Tam mi powiedzieli, że Bóg przed chwilą wyszedł. Zdenerwowany spytałem – dokąd?!

Kościelny bezradnie rozłożył ręce.Ściszonym głosem, jakby wstydził się, wykrztusił:Panie, nie wiem, ale mówią,Że On odwiedza umierające dzieci.

Boga nie słyszymy, ponieważ nie oczekujemy Jego odpowiedzi płynącej z serca cierpiącego człowieka, a także z naszego serca przepełnionego współczuciem. Szukamy Go na zewnątrz, zupełnie nie dostrzegając, że od dawna zajął się nami i naszymi chorymi.

Skupienie pomagające usłyszeć Boga może być re-fl eksją, gdzie On w tej chwili jest jako Ten „solidarny z cierpiącymi”? Odpowiedź jest zaskakująca – Bóg jest w tobie, jest w twoim dziecku. On czyni tyle dla ciebie, ile ty czynisz dla innych, ile ludzie pomagają tobie, two-jemu dziecku, twojej cierpiącej bliskiej osobie. Jeszcze raz chciałoby się powtórzyć za Ojcem Świętym: „Czy nie widzisz cierpiącego Chrystusa w twoim bracie, i co czynisz dla niego?”

Czy nie słyszysz skargi Boga w głosie twojego cier-piącego dziecka?

Przy piersi trzymała trupka, jakby go karmiła.– Gdzie jest Bóg? - spytała księdza...– W twoich ramionach– Usłyszała odpowiedzieć...– On jest nieżywy?– Nie, On wciąż umiera...– Dlaczego więc na to pozwolił?– Bo na Krzyżu z miłości pękło Mu serce... (Pękło

Mu serce...)Bóg milczy i jest bezczynny o tyle, o ile my mil-

czymy i jesteśmy bezczynni. Natomiast jeśli jeste-

Bliżej chorych

CIERPIENIE BOGA I CZŁOWIEKA

MILCZENIE BOGA

Page 30: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

30 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Medycyna w wielu wypadkach potrafi przyjść z pomo-cą człowiekowi cierpiącemu, jednak jest bezradna wo-bec osób, które nie umieją współpracować z zespołem leczącym. W sytuacjach wyjątkowych -wówczas gdy pacjent stwarza zagrożenie dla samego siebie lub otocze-nia – prawo przewiduje leczenie przymusowe. Może ono uratować życie, jednak trudno w takiej sytuacji osiągnąć pełny efekt leczniczy.

Niechęć do leczenia może być spowodowana przez wiele czynników. Najczęściej są to przykre doświad-czenia w kontaktach z pracownikami opieki medycznej, wstyd, depresja, złe nawyki zdrowotne, uprzedzenia spo-wodowane wyznawaną religią, a w niektórych wypad-kach (obecnie coraz częściej) brak pieniędzy.

Człowiek unikający leczenia czuje się pozostawio-ny sam sobie, (ego powrót do zdrowia wiąże się z udzie-leniem mu pomocy w rozeznaniu jego sił fi zycznych, psychicznych i duchowych, a także stworzeniem warun-ków do podjęcia właściwej decyzji, gdyż chory często nie wie, na co go stać. Zagrożenie życia potrafi wyzwolić ukryte w nim pragnienie miłości i bezpieczeństwa, które do tej pory nie były zaspakajane. Choroba jest krańco-wym przeżyciem, zróżnicowanym w zależności od wie-ku, ujawniającym różne strony osobowości ludzkiej.

Bolesnym doświadczeniem, jakiego doznaje pa-cjent w chorobie, jest zagrożenie jego życia i wolności.

Dzieciom w wieku przedszkolnym choroba zabiera to, co jest dla nich najpiękniejsze – bycie z ukochaną mat-ką w rodzinnym domu i możliwość swobodnej zabawy. Starsze dzieci reagują prawie tak, jak dorośli. Pierwszym odruchem jest zaprzeczanie chorobie: „To jest niemożliwe, abym był chory, dolegliwości szybko ustąpią. Niech tyl-ko pozwolą mi odpocząć i podadzą właściwe lekarstwo”. Kiedy choroba ze swoimi przykrymi objawami rozwija się, chory zaczyna szukać pomocy. Zanim jednak trafi do lekarza, upływa dużo czasu, a on sam przebywa długą dro-gę od chwili podejmowania prób „samoleczenia”.

Choroba stwarza liczne okazje do poznania siebie takiego, jakim człowiek jest naprawdę. Odkrywanie

samego siebie i uczenie się swoich odczuć następuje w różnych okolicznościach, od najbardziej skompliko-wanych po zwyczajne sprawy. Poznanie reakcji swojego organizmu na stosowane leczenie jest o wiele łatwiejsze niż poznanie reakcji psychicznych i nauczenie się swo-ich uczuć. Świat przeżyć wewnętrznych jest trudny do uchwycenia i opisania przy pomocy słów. Opanowywa-nie emocji to sztuka, której człowiek uczy się od innych i doskonali ją przez całe życie. Niełatwo jest pacjento-wi udzielać porad, aby się nie bał. Same słowa pociechy zwykle nie są skuteczne. W niektórych wypadkach złote rady, za którymi nie kryje się autorytet i osobiste cierpie-nie, wywołują protest. Wówczas można usłyszeć skargę chorego: „Przecież to nie ty chorujesz. Ciebie nie boli i ty nie boisz się, że umrzesz. Opowiadasz o czymś, czego nie doświadczyłeś…” Wiele razy lepiej nic nie mówić, aby dodatkowo nie ranić. Strach przed bólem bywa nie-raz większy niż sam ból.

Dzieci w sytuacji zagrożenia są bardziej spontanicz-ne i bez skrępowania mówią: „Dlatego tak krzyczę (np. przy punkcji], bo wtedy mniej czuję. Nawet nie zauwa-żę, kiedy mnie ukłują”. Taki mechanizm obronny wy-twarza się jednak u młodszych dzieci. Starsze, bardziej doświadczone, dokonują bardzo ważnego i przydatnego życiowo odkrycia. Mianowicie stwierdzają, że choć ból jest nie do zniesienia, to strach można opanować. Po dłuższym pobycie w szpitalu pacjenci sami odkrywają, że nie są samotnymi wyspami, że obok nich są inni, nie mniej cierpiący.

Dorosłe osoby nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, w jak dużym stopniu udział dziecka w leczeniu może zależeć od umiejętności zorganizowania mu za-bawy. Konieczność zabawy wyraża się w poszukiwaniu przez dziecko podniet zewnętrznych, w dopominaniu się o pomoc starszych: „narysuj, opowiedz, pokaż”. Miejsce i czas nie są w zabawie istotne. Dzieci potrafi ą bawić się wszędzie, wszystkim i prawie bez przerwy.

W leczeniu chorób o długim przebiegu szpital staje się drugim domem dziecka, a jego dom rodzinny

śmy blisko człowieka cierpiącego, jeśli go otaczamy wszechstronną opieką, to choćby nie było nadziei na wyzdrowienie, poprzez nasze czyny usłyszy i zobaczy on Boga.

Jak mawiał bł. Alojzy Orione, trzeba nam „służyć w ludziach Synowi Człowieczemu”. Człowiek, który zamknie się w świecie tylko swojego cierpienia, może usłyszeć wyłącznie cierpiącego i uwięzionego Boga w swoim sercu. Wówczas odczuwa, że nad nim, a wła-ściwie w nim, jest „kamienne niebo”.

Mój syn umiera i bardzo cierpi,Wyszeptała matka.

Po chwili dodała,Czy to jest sprawiedliwe?

Gdzie jest ten dobry Bóg, O którym ksiądz tyle mówił?– Jest w tobie i twoim synu, Usłyszała odpowiedź.

– Co więc dla niego robi?Uczynił wszystko, co jest w Jego mocy; W tej chwili z nim umiera...– Kto z nas ludzi to zrobi?... (Bóg umarł)

POZWÓL SOBIE POMÓC

Page 31: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

31Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Nadzieja jest moją siłąŻycie moje – można powiedzieć – jest bogate

w wydarzenia, które niejednego człowieka wprowadzi-łyby w rozpacz.Kiedy miałem szesnaście la,t na skutek wypadku na budowie oczy moje zachlapano wapnem i utraciłem wzrok. W wieku 70 lat miałem wylew, który pozbawił mnie następnego kontaktu z otoczeniem: prze-stałem mówić i zostałem sparaliżowany. Czego trzeba więcej, by zadać sobie pytanie: Gdzie jest Bóg? Odpo-wiedź otrzymałem poprzez wspaniałą troskę siostrzeni-cy, która wraz z mężem opiekuje się mną tak serdecznie, że zapominam o cierpieniu. To oni wiedzą, co usiłują wypowiedzieć moje wargi, bo one tylko układają się w wyrazy, których dźwięk jest całkiem inny. To oni opo-wiadają mi o świecie, o naszym kościele, o parafi alnych uroczystościach, w których razem z nimi uczestniczę do-wożony na wózku inwalidzkim. Z czworga rodzeństwa: brata i dwóch sióstr, zostałem ja i młodsza siostra, która mnie często odwiedza, pokonując trasę spod Warszawy do Krakowa.

Choć straciłem możliwość oglądania światła dnia i wypowiadania moich myśli, to nie utraciłem rzeczy najcenniejszej: nadziei na spotkanie się z tym Światłem, które świeci w wieczności, do którego dążą moje myśli, z którym mogę się spotkać w Komunii Świętej przyno-szonej mi przez nadzwyczajnego szafarza. Te nieudolne słowa niech będą wyrazem wdzięczności za powołanie tej posługi w naszej parafi i a także moja codzienna mo-dlitwa za naszych księży nie tylko w Roku Kapłańskim.

Stefan

Nie straciłam życiaKiedy 11 maja 2009 r. wracałam z kościoła po na-

bożeństwie majowym i wieczornej Mszy św.,przechodząc w ścianie deszczu przez ulicę Bronowicką, zostałam potrą-cona przez samochód. Po okresie rehabilitacji nabrałam sił na tyle, że poruszam się swobodnie; jednak nie chodzę już do kościoła; jedynie czasami jestem do niego dowożona samochodem. Córka modliła się gorąco do Matki Boskiej Fatimskiej 13 maja 2009r. o to, aby zachowała mnie przy życiu. Wiele lat uczęszczałyśmy razem na Nabożeństwa Fa-timskie od maja do października do naszego dekanalnego kościoła Św. Szczepana. Wiemy na pewno – po diagnozie lekarskiej nie dającej mi szans na przeżycie, jak opowiadała mi po moim powrocie do zdrowia córka – że był to cud. Żyję i jestem sprawna. Tak wielu krewnych i znajomych modliło się o mój powrót do zdrowia! Bóg im zapłać.

W każdą niedzielę i święta odwiedza mnie z Komu-nią Świętą nadzwyczajny szafarz. Jak dziękować Bogu za dar życia, za to wszystko, że mogę cieszyć się opieką mojej córki, która ze mną mieszka i zięcia, który – odwie-dzając nas kilka razy w roku, gdyż daleko pracuje – przy-wozi mnie do kościoła ? Choć jestem słaba, staram się pomagać w domu, co przyczynia się do mojej większej sprawności fi zycznej i jest zarazem wyrazem wdzięcz-ności za wszelkie dobro, którego doświadczam od moich bliskich. Każdego dnia wraz córką modlimy się za nich, za duszpasterzy, nadzwyczajnych szafarzy i parafi an, a. w szczególności za tych, którzy tej modlitwy potrzebują.

W Roku Kapłańskim włączam się w modlitwę za wszystkich księży, których spotkałam na drodze swojego życia, a w szczególności za księdza proboszcza inaszych księży wikarych.

Genowefa

przypomina szpital. W takiej sytuacji zabawa i zajęcia przedszkolne, związane z podstawową potrzebą dziecię-cego wieku, muszą być doceniane na równi z potrzebami zdrowotnymi. Uczestnicząc w odpowiednio zorganizo-wanej zabawie, dziecko bierze udział w leczeniu w spo-sób najbardziej naturalny, zapomina o przykrościach.

W ratowaniu zdrowia i życia bierze udział zespół leczący, rodzina i sam pacjent. Jego udział jest tak waż-ny, jak sam proces leczenia. Zanim jednak pacjent podej-mie decyzję o współpracy w procesie leczenia, najpierw musi zaakceptować swój stan.

Akceptacja sprawia pacjentowi najwięcej kłopotów. Niektórzy próbują zrekompensować sobie niedogodno-ści choroby zaspokajaniem wyszukanych pragnień. Stąd biorą się kosztowne udogodnienia, przenośne kompute-ry, aparatura audio-wideo, drogie zabawki w przypadku dzieci – czasem odległe od rzeczywistych zaintereso-

wań, a nierzadko też wykraczające ponad standard ży-ciowy rodziny.

Profesor J. Armata w swojej długoletniej praktyce le-karskiej kładł główny nacisk na wytrwałość i odwagę małych pacjentów. „Jeśli nie możesz osiągnąć wiele, ciesz się małym i nie ustawaj w walce” -mówił do nich. W chorobach no-wotworowych krwi, dzieci potrzebują tej odwagi szczegól-nie dużo, zwłaszcza w czasie nawrotów, po coraz krótszych przerwach spowodowanych dobrym samopoczuciem. Nie-zależnie od wieku, a raczej zależnie od nabytych doświad-czeń i towarzyszących okoliczności, chore dzieci zadziwiają niekiedy takim zaangażowaniem i odpowiedzialnością, jakiej brak niejednemu z dorosłych. Dostrzeżenie tych wysiłków u dziecka, przyjęcie ich z szacunkiem, budowanie na nich wzajemnego zaufania, zobowiązuje dziecko do wytrwałości, bez której niepodobna oczekiwać jakichkolwiek rezultatów choćby najlepiej zaplanowanego działania.

Notka o autorze: Ks. Lucjan Szczepaniak SCJ, lekarz, teolog, kapelan Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, duszpasterz chorych dzieci, związany z ZHR, otrzymał Order Uśmiechu, autor publikacji naukowych z zakresu deontoloii me-dycznej i etyki lekarskiej, poeta.

Page 32: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

32 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Grajmy Panu na harfie,Grajmy Panu na cytrze,Chwalmy śpiewem i tańcemCuda te fantastyczne.

Grajmy Panu w niebiosach, Grajmy Panu w dolinach,Z Jego światłem we włosachKażdy życie zaczyna.

Zacytowany wyżej refren piosenki „Chwalmy Pana” – z tekstem Agnieszki Osieckiej, do muzyki Zyg-munta Koniecznego, w wykonaniu Anny Szałapak – w poetycki sposób wyraża przekonanie o tym, że każdy nowonarodzony człowiek otrzymuje Boże Światło. Pieśń jest inspirowana Psalmami, które wielokrotnie tę prawdę wyrażają w licznych dziękczynieniach Bogu. Znajduje-my w końcu tę prawdę o Światłości w Prologu Ewangelii św. Jana: Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat (J 1 – 9,10). Cały Prolog jest tą prawdą przesiąknięty. Dowiadu-jemy się o tym, że już na początku naszego życia zostaliśmy zaopa-trzeni na życie przyszłe, otrzymu-jąc Światło Chrystusa.

Co uczynimy z tym Świętym Depozytem? Możemy go w ogóle nie zauważyć – tak czyni wielu… Porównując go w sensie fi zycznym do płomienia – można go przytłu-mić, zostawić tylko tlący się led-wo ogarek… Przez lenistwo serca, przez opieszałość, zatwardziałość itd. Można też zgasić… Ale można również zadbać o to, aby ten pło-mień zajaśniał pełnym blaskiem…

Pewien chłopiec o chrzest-nym imieniu Kamil, otrzymał też to Światło – jak my wszyscy. Ale on należał do tych (jak licznych – to tylko wie Najwyższy), którzy swoje Światło przede wszystkim rozpoznali a potem roz-niecili w żywy płomień! Tak więc Kamil – żarem swego serca rozniecał i pielęgnował ten Skarb, pieczołowicie i z miłością. Takie jest przecież zadanie, aby dbać o Dar, który się otrzymało. To zadanie Kamil wypełnił w spo-sób doskonały – Światło, które otrzymał, zajaśniało peł-nym blaskiem! Kamil dał się Mu prowadzić aż do stany kapłańskiego. Powołanie swoje przyjął radośnie.

Kiedy poznałam księdza Kamila Kowalczyka to zo-rientowałam się, że najbardziej można go ucieszyć wspo-

minając Jego Prymicje. Nie wiedziałam, że można tak cieszyć się swoim powołaniem do arcytrudnych zadań! To mnie w Nim zauroczyło. Urodzona jeszcze w czasie pontyfi katu Piusa XI, osiągnąwszy już dostateczną świa-domość religijną, bazując na znakomitych przykładach wspaniałych księży – w mojej wyobraźni skonstruowa-łam sobie model „księdza doskonałego”. Ksiądz Kamil precyzyjnie w ten model się wpisał!

Jaki był ksiądz Kamil Kowalczyk? To proste i najważniejsze! On realizował w sposób ewangelicz-ny główne przykazania miłości Boga i bliźniego. Ko-chał – był dla wszystkich bez względu na osobę, jej wiek, profesję czy osobowość. Każdy, kto go znał, zapewne przechowuje wspomnienia wyjątkowych du-chowych doznań. Ten młody duszpasterz nawiązywał błyskawicznie kontakt nacechowany empatią. Kamil – to ksiądz radosny, pełen natchnionej pobożności. Nad wiek dojrzały i jednocześnie dziecięco ufny. Cechowała Go inteligencja i duża mądrość. Przy tym był uroczy także w kontaktach przyjacielskich i pełen niewinnego

humoru. Wzbudzał zaufanie, po-dziw i dlatego przez wielu z nas był kochany. Jego osiągnięcia literackie, rzetelność naukowa, pracowitość, piękno wypowie-dzi w homiliach, szlachetne pa-sje oraz życiorys są ogólnie zna-ne. Zapewne moja laudacja jest niepełna… Wiele mówi o Nim jego testament.

Nie lękajmy się o dalszy los księdza Kamila. Podążając do Świata, którego jeszcze nie znamy, zaniósł On Światło Chry-stusa – jaśniejący Depozyt oddał Chrystusowi w formie nienaru-szonej. Zaiste, Kamil-ksiądz miał się z czym pojawić przed Panem. Wierzę w to.

Dlaczego tak młody i obie-cujący kapłan musiał odejść? Takich pytań Bogu się nie zadaje! Ale można inne: Chryste, ile w Twoim Niebiań-skim Skarbcu masz dusz osób konsekrowanych z jaśnie-jącym Twoim Światłem? Pewnie objawisz nam kiedyś ich mnogość… Dałeś nam przecież prawo do radości… Czyż nie tak?

Grajmy Panu na harfi e, grajmy Panu… chwalmy… i dziękujmy za księdza Kamila i jemu podobnych, na-tchnionych kapłanów!

Krystyna Ungeheuer-Mietelska

ŚWIATŁO WE WŁOSACH

Page 33: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

33Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Muzyka: Zbigniew PreisnerSłowa:Szymon Mucha

Wykonanie: Beata Rybotycka

1. Ta nadzieja dziś wstąpi w nas, nieobecnych pojawią się cienie. Uwierzymy kolejny raz w jeszcze jedno Boże Narodzenie. I choć przygasł świąteczny blask, bo zabrakło znów czyjegoś głosu Przyjdż tu do nas i z nami trwaj bez tak zwanej ironii losu…

Refren: Przyjdż na świat, by wyrównać rachunki strat, Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole. Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole.

2. Daj nam wiarę, że to ma sens, że nie trzeba żałować przyjaciól, Że gdziekolwiek są, dobrze im jest, bo są z nami, choć w innej postaci. I przekonaj, że tak ma być, że po głosach tych wciąż drży powietrze, Że odeszli po to, by żyć i tym razem będą żyć wiecznie…

Refren: Przyjdż na świat, by wyrównać rachunki strat, Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole. Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole

KOLĘDA DLA NIEOBECNYCH

Page 34: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

34 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

SYMBOLE ŚWIĄTYNI CZ. IDrogie dzieci, nasi najmłodsi parafi anie,w październiku obchodziliśmy 25-lecie erygowania naszej parafi i. Jubileusz 25-lecia jest dla każdej parafi i bardzo ważnym wydarzeniem. Przygotowywaliśmy się do niego wszyscy, już od maja, kiedy to przeżywaliśmy w parafi i Misje parafi alne. Ojcowie Oblaci, którzy dla nas przygotowali i prowadzili nauki misyjne, odwiedzili was także w szkole – zapewne ich doskonale pamiętacie. Następnie ks. Proboszcz podjął decyzję o malowaniu kościoła. Wypięk-niała nasza świątynia, a w prezbiterium pojawiły się dwie nowe mozaiki przedstawiające katedrę gnieźnieńską oraz kościół św. Wojciecha na krakowskim Rynku.

Ci z was, którzy śpiewają w scholi napracowali się na licznych próbach, aby nasz koncert jubileuszowy wspa-niale wypadł i na długo pozostał w pamięci wszystkich parafi an.

Z okazji Jubileuszu rozpoczynamy w „Okruszku” cykl pt. Symbole świątyni. Krótko mówiąc chcemy przybliżyć wam znaczenie tych elementów znajdujących się w kościele, na które wielokrotnie spoglądacie, ale może nie zawsze wiecie, co oznaczają.

Czytajcie uważnie i bacznie się rozglądajcie, aby bez trudu rozpoznać i wskazać opisane symbole. W każdym odcinku znajdziecie zadanie konkursowe.

Do kogo należy ten Dom?Kiedy idziecie do kościoła, czy opowiadacie komuś o swojej parafi i przeważnie mówicie nasz kościół, macie

wtedy na myśli kościół pod wezwaniem św. Wojciecha na Osiedlu bronowickim, na którym większość z was miesz-ka. I bardzo słusznie, że tak myślicie bowiem przynależycie do wspólnoty parafi alnej, a nawet więcej do wspólnoty całego kościoła katolickiego, do której poprzez chrzest zostaliście włączeni.

Trzeba wam jednak wiedzieć, że kościół, to jedyna budowla wzniesiona ludzkimi siłami, ludzką ręką, ale do ludzi wcale nie należąca. Jest to Dom Boga i On jest jego właścicielem. Co więcej, nie należy także do Patrona (w naszym przypadku św. Wojciecha). Patron ma za zadanie czuwać nad Domem Bożym - Domem szczególnym, który chociaż zbudowany na ziemi, nie jest ziemskim gmachem, chociaż zbudowany w świecie, do świata nie należy, chociaż obrzędy w nim sprawują ludzie, dzieją się w nim rzeczy boskie.

W starotestamentalnych tekstach, np. w Księdze Wyjścia zapisane są słowa, w których Bóg daje Mojżeszowi wskazówki w sprawie budowy świątyni:

„I uczynią mi tu przybytek, abym mógł zamieszkać pośród was. Według zaś wzoru przybytku i według wzoru jego sprzętów, jaki ci ukażę, wszystko dokładnie wykonacie. I uczynię arkę z drzewa akacjowego; jej długość będzie wynosiła dwa i pół łokcia; jej wysokość - półtora łokcia i jej wysokość półtora łokcia. I pokryjesz ją szczerym złotem wewnątrz i zewnątrz, i uczynisz na niej dokoła złote wieńce. Odlejesz na niej cztery pierścienie ze złota i przymocujesz je do czterech jej boków: dwa pierścienie do jednego jej boku i dwa do drugiego jej boku. Rozkażesz zrobić drążki z drewna akacjowego i pokryjesz je złotem. I włożysz te drążki do pierścieni po obu bokach arki, by można było ją przenosić. Drążki pozostawisz w pierścieniach arki i nie będą z nich wyjmowane. I włożysz do arki Świadectwo, które dam tobie. I uczynisz przebłagalnię ze szczerego złota; długość jej wynosić będzie dwa i pół łokcia, szerokość zaś – półtora łokcia; dwa też cheruby wykujesz ze złota. Uczynisz zaś je na obu krańcach przebłagalni. Jednego cheruba uczynisz na jednym krańcu, a drugiego cheruba

Page 35: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

35Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

na drugim krańcu. Uczynisz cheruby na krańcach górnych. Cheruby będą miały skrzydła rozpostarte ku górze i zakrywać będą swymi skrzydłami przebłagalnię, twarze zaś będą miały zwrócone jeden ku drugiemu. I ku przebłagalni będą zwróco-ne twarze cherubów. Umieścisz przebłagalnię na wierzchu arki, w arce zaś złożysz Świadectwo, które dam tobie. Tam będę się spotykał z tobą i sponad przebłagalni i z pośrodka cherubów, które są ponad Arką Świadectwa, będę z tobą rozmawiał o wszystkich nakazach, które dam za twoim pośrednictwem Izraelitom (Wj 25,8-22).

To nie jedyny fragment, w którym możemy przeczytać szczegółowe polecenia, co do wyglądu świątyni, jego niezwykłość polega na tym, że Bóg sam określił wygląd miejsca, w którym chce się spotykać z ludźmi. Ściśle według bożego planu zbudowano Świątynię Jerozolimską, jej budowa trwała 46 lat, a budowniczowie przez cały ten czas odczytywali znaki, jakie dostawali od Pana Boga.

A wy? Czy też wkładacie tyle wysiłku idąc na spotkanie z Bogiem? Postarajcie się, aby tak było.Kiedy rodzice upominają was abyście zachowywali się cicho, to chcą wam przez to powiedzieć, że nie jesteście

we własnym domu, gdzie można czuć się w pełni swobodnie, ale przyszliście z wizytą do wielkiego Gospodarza jakim jest Pan Bóg.

Starsi ludzie pamiętają czasy, kiedy w szafach wisiało tzw. ubranie kościółkowe – to żartobliwe określenie stroju, w którym nie chodziło się na co dzień, ale ubierało się go tylko na niedzielną Mszę św. Był to strój uroczysty, często najlepszy, jaki mieli, podkreślał wyjątkowość niedzieli, jako dnia świętego, oraz wyrażał szacunek dla Pana Boga, na spotkanie z którym się udawali.

W następnym odcinku dowiecie się: Dlaczego świątynia jest kosmiczna? Dlaczego do Ołtarza po trzech schod-kach?; Jak wygląda konsekracja? oraz Kiedy zapalić zacheuszki?

Na podstawie: J. Hani, Symbolika świątyni chrześcijańskiej, Kraków 1994. Opracowała Anna Stawowiak

Zadanie konkursowe: Wykonajcie szkic lub rysunek naszego kościoła. Postarajcie się, aby umie-ścić na nim jak najwięcej szczegółów świadczących o tym, że jest to Dom Boży. Prace przynieście do zakrystii lub siostry Katechetki do końca grudnia. Rozwiązanie konkursu i wręczenie nagród odbędzie się 5 stycznia 2014 r. podczas Mszy św. o godz. 10.30.

GWIAZDKA

Dzisiaj o zmierzchu wszystkie dzieci, Jak małe ptaki z gniazd, Patrzą na niebo, czy już świeci Najpierwsza z wszystkich gwiazd.

O zimne szyby płaszczą noski W okienkach miast i wsi, Czy już sfrunęła z ręki Boskiej, Czy już nad nami tli.

Różowe niebo pociemniało, I cień błękitny legł Na ziemię białą, białą, białą, Na nieskalany śnieg.

Anioły mogą zejść do ludzi, Przebiec calutki świat: Śnieg taki czysty, że nie ubrudzi Białych anielskich szat.

Białe opłatki, białe stoły, Świeżych choinek las... Doprawdy mogą dziś anioły Zagościć pośród nas.

Tylko ta gwiazda niech zaświeci Nad ciszą białych dróg I zawiadomi wszystkie dzieci, Ze się narodził Bóg.

Bronisława Ostrowska

Page 36: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

36 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

Danusia dostała od ojca, który przyjechał z kontrak-tu w Niemczech, „Adwentowy Kalendarz”. Była to dla niej wielka radość. W każdym okienku była czekoladka w kształcie fi gurki. Codziennie, aż do Świąt Bożego Naro-dzenia, otwierało się jedno okienko i zjadało czekoladkę.

– Dlaczego u nas nie ma takich kalendarzy? – zapy-tała tatę zaciekawiona córeczka.

– Widzisz, to nie jest nasz katolicki zwyczaj. Zo-stał wprowadzony w dziewiętnastym wieku przez nie-mieckich luteranów. Przyjął się też u nas. Dawniej był to mały drewniany domek a w każdym pokoiku – prezent na każdy dzień oczekiwania Bożego Narodzenia. Teraz taki domek jest z papieru, a w nim czekoladki. Możesz sobie zjeść pierwszą czekoladkę, bo dziś mamy niedzie-lę, pierwszy dzień adwentu – powiedział tato, kładąc ka-lendarz na kredensie.

– Tatusiu, a Luteranie lubili słodkie prezenty?– Widzisz, niektóre dzieci nie jedzą słodkiego przez

adwent, gdyż czekają na to świąteczne słodkie i wtedy cieszą się, że Jezus się narodził. Każdy dzień adwentu będzie dla ciebie niespodzianką, będzie inna fi gurka cze-koladowa, będziesz odgadywać, co ona oznacza. Teraz masz zajączka. Przed nim długa droga kicania do Świąt!

Na drugi dzień był niedźwiadek, który zasypia na zimę i prześpi całe Boże Narodzenie. Po dwóch tygo-dniach pojawiły się ptaszki; były też fi gurki kominiarza, piekarza. Danusia jednak była niecierpliwa, wiedziała, że na końcu musi być niespodzianka i próbowała dostać

się do ostatniego okienka. Wzięła nożyczki, podważyła kartonik i zajrzała do środka pod światło. Zobaczyła gło-wę i dalej w tej samej linii – nogi bez bucików.

– Tatusiu, powiesz mi, co jest w ostatnim okienku? Pozostały jeszcze trzy dni. I jeszcze mi powiedz, co to są Luteranie! – prosiła Danusia, podskakując na jednej nodze.

– Sam nie wiem, co jest w okienku, na pewno nie-spodzianka. A Luteranie byli kiedyś razem z nami, ale pewnego razu Luter chciał być lepszy od nas i odszedł, a za nim poszli inni i stali się braćmi odłączonymi. Pan Jezus kazał się za takich braci modlić, by wrócili z po-wrotem i byli razem z nami.

– Ale i oni i my mamy taki sam Kalendarz Adwen-towy i zjadamy sobie niespodzianki, to jest bardzo dobre i to mi się podoba! – podskakiwała z radości Danusia.

Przez te ostanie dni trwały przygotowania do świąt, robienie łańcucha i ozdób na choinkę, pieczenie makow-ników i pierników. Danusia pomagała wałkować ciasto. Zapomniała o kalendarzu. W ostatni dzień adwentu tato zaprosił wszystkich do kalendarza i córeczka wyjęła ostatnią fi gurkę. Był o to dzieciątko, mały Pan Jezus. Da-nusia skakała z radości.

– Teraz możesz zjeść ostatnią czekoladkę! – powie-dział z zadowoleniem tato.

– Nie zjem, dam ją do żłóbka pod choinkę, bo jest taki ładny ten Pan Jezusek!

Marek Polański

KALENDARZ

Page 37: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

37Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

DATA KS. PROBOSZCZ KS. ANDRZEJ KS. KRZYSZTOF KS. WOJCIECH

27.12.2013piątek

od godz. 9.00 ul. Zarzecze od Al. Armii Krajowej

od godz. 19.00ul. Lea 162

od. godz. 09.00 ul. Zarzecze – od ul. Lea.

od godz. 9.30ul. Bandkiegoul. Cicha

28.12.2013sobota

od godz. 9.00 ul. Bronowicka 81 ------------------

od. godz. 09.00 ul. Złoty Róg – domy prywatne.

od 9.30ul. Bronowicka 85ul. Kunickiego, ul. Sewera

30.12.2013poniedziałek

od godz. 9,00 ul. Rydla 4,8,14 ------------------ od. godz. 09.00

ul. Zapolskiej 24 A.

od godz. 9.30ul. Mydlnicka, Odlewnicza, Spiżowa, Pyjasa, Brązownicza

31.12.2013wtorek

od godz.10,00 – 12,00 ul. Krakusów d. prywatne

------------------ ------------------od godz. 9.30ul. Wesele, numery nieparzyste

2.01.2014od godz. 14,00 ul. Złoty Róg 32 m. 1 – 77

od godz. 14.00ul. Walewskiego

od godz. 11.00 ul. Zapolskiej 15. ------------------

3.01.2014od godz. 18.30 Al. Armii Krajowej 27

------------------ ------------------ ------------------

4.01.2014sobota

od godz. 9,00 ul. Stańczyka 18, 22

od godz. 9.00ul. Bronowicka 69

od. godz. 09.00 ul. Bronowicka 71.

od godz. 13.00ul. Włościańska. ul. Rydla 20, 24

7.01.2014 od godz.13,00 ul. Zapolskiej 27 ------------------ od. godz. 09.00

ul. Rydla 22. ------------------

8.01.2014środa

od godz.17.30 Al. Armii Krajowej 29

od godz. 15.00ul. Przybyszewskiego – parzyste

------------------

od godz. 16.00ul. Rydla 28ul. Lea 212 ul. Lea 171, 173

9.01.2014

od godz. 10,00 ul. Zapolskiej 24 godz. 17.00 ul Rydla 18

od godz. 15.00ul. Przybyszewskiego – nieparzyste i ul. Mysłakowskiego

od godz. 11.00 ul. Bronowicka 52. ------------------

10.01.2014piątek

od godz. 15.30 ul. Złoty Róg 32 m. 78 - 121

------------------ ------------------od godz. 17.00ul. Lea 210 A, B, C, D

11.01.2014sobota

od godz. 9.00 ul. Górna godz. 14,00ul. Drzymały

od godz. 9.00ul. Stańczyka 10, 12

od. godz. 09.00 ul. Bronowicka 77.

od godz. 9.30ul. Zapolskiej 25

13.01.2014 od godz. 16,00 ul. Wesele 18 -26

od godz. 17.00ul. Wesele 2-16

od godz. 17.00ul. Armii Krajowej 31.

------------------

14.01.2014 od godz. 16,00 ul. Wesele 28 – 34 ------------------

od godz. 17.00ul. Armii Krajowej 33.

------------------

15.01.2014środa

od godz. 16,00 ul. Czepca d. prywatne

------------------ ------------------od godz. 16.00ul .Wesele 47ul. Lea 234, 238

PLAN WIZYTY DUSZPASTERSKIEJ 2013/2014

Page 38: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

38 Okruchy św. Wojciecha – Boże Narodzenie 2013

16.01.2014 od godz.15.30 ul. Szablowskiego 3

od godz. 9.30ul. Rydla 2 i 10

od godz. 11.00 ul. Bronowicka 52 A. ------------------

17.01.2014od godz. 17.00 ul. Sołtysa Dytmara 2, 4, 6

od godz. 16.00ul. Kmietowicza

od godz. 15.00 ul. Rodakowskiego. ------------------

18.01.2014sobota

od godz. 9,00 ul. Rydla 6,12, 16, ------------------ od. godz. 09.00

ul. Zapolskiej 42

od godz. 9.30ul. Szablowskiego 4ul. Rydla 26

20.01.2013poniedziałek ------------------

od godz. 16.00ul. Zapolskiej domy prywatne i blok nr 13

od godz. 17.00ul. Lea 158. ------------------

21.01.2013 wtorek ------------------ ------------------ od. godz. 16.00

ul. Konwisarzy. ------------------

22.01.2014środa ------------------ od godz. 15.00

ul. Krakusów 1A ------------------od godz. 17.00ul. Wjazdowaul. Lea 236, 240

23.01.2014czwartek ------------------ od godz. 16.00

ul. Lea – domy prywatne ------------------ ------------------

24.01.2013 piątek ------------------ od godz. 17.00

ul. Lea 140od godz. 16.00ul. Lea 219. ------------------

25.01.2014sobota ------------------ od godz. 9.00

ul. Stańczyka 14

od. godz. 09.00 ul. Sołtysa Dytmara 3.

od godz. 9.30ul. Bronowicka 69

27.01.2013 poniedziałek

od godz. 17.00ul. Lea 160

od. godz. 17.00 ul. Kołowa.

29.01.2014środa ------------------

od godz. 15.00ul. Bronowicka – domy prywatne i blok nr 54

------------------ od godz. 17.00ul. Lea 242, 244

30.01.2014czwartek ------------------ od godz. 15.00

ul. Zapolskiej 17 ------------------ ------------------

31.01.2014piątek ------------------ od godz. 15.30

ul. Przybyszewskiego 71 ------------------ ------------------

01.02.2014sobota ------------------ od godz. 9.00

ul. Czepca 3 ------------------ ------------------

Ks. Lech Wołowski3.01.2014 od godz. 17.00 ul. Św. Wojciecha 1, 3, 54.01.2014 od godz. 9,00 ul. Stańczyka 16

Gdyby kogoś nie było w czasie kolędy, to prosimy zgłosić się do księdza w celu ustalenia dogodnego terminu wizyty duszpasterskiej. W bloku lub ulicy gdy wizyta duszpasterska jest od rana to jest możliwość kolędy gdyż ksiądz wraca do danego bloku wieczorem, aby ci którzy są w pracy mogli przyjąć księdza wieczorem. Prosimy to zgłosić w zakrystii lub ministrantowi.

Zapraszamy do współtworzenia naszego pisma. Kontakt: ks. Wojciech Mozdyniewicz, parafi a św. Wojciecha w Krakowie-Bronowicach.

Fotografi a na okładce: M. Mietelski

Page 39: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

G A L A K O N C E R T O W AG A L A K O N C E R T O W A

Page 40: Boże narodzenie 2013 którzy pracowali w naszej para fi i, kapłani z naszego dekanatu oraz siostry Zmartwychwstanki i Nazaretanki. Me-dale Papie ża Jana Paw ła II z rąk ks. Kardyna

JJUUBBIILLEEUUSSZZOOWWAA

MMSSZZAA