Bezgrzeszna - Gail Carriger- ebook

122

description

 

Transcript of Bezgrzeszna - Gail Carriger- ebook

Page 1: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook
Page 2: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.

Page 3: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Gail Carriger

BEZGRZESZNAPrzełożyła

Magdalena Moltzan-Małkowska

WydawnictwoPrószyński i S-ka

Page 4: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁPIERWSZY

w którym pannyLoontwill mierząsię z rodzinnym

skandalem

Jak długo jeszcze mamy znosić to

upokorzenie, ma musiu?

Lady Alexia Maccon zamarła

przed wejściem do jadal ni.

W swojski brzęk filiżanek

i chrupanie tostów wdarł się pisk-

liwy głos Felicity. W myśl

Page 5: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

panującej tradycji śnia daniowych

utyskiwań Evylin nie kazała na

siebie długo czekać.

– Właśnie, mamuniu, taki

skandal pod naszym da chem. To

doprawdy szczyt wszystkiego!

– Taki cios dla naszej

reputacji! – zawtórowała jej Fe li-

city. – To niedopuszczalne… –

(chrup, chrup…) – nie dopuszczal-

ne, powtarzam.

Alexia z rozmysłem przejrzała

się w lustrze w nadziei na ciąg

dalszy, ku jej konsternacji jednak

Swilkins, nowy lo kaj Loontwillów,

napatoczył się z półmiskiem

śledzi. Spoj rzenie Swilkinsa

4/120

Page 6: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

dobitnie wyrażało jego zdanie o

młodych damach przyłapanych na

podsłuchiwaniu, stanowiącym

wyłączny przywilej przedstawicieli

jego profesji.

– Dzień dobry, lady Maccon –

powiedział głośno, za głuszając

rozmowę i brzęk sztućców o por-

celanę. – Otrzy mała pani wczoraj

dwie wiadomości. – Podał Alexii

zapieczętowane listy i czekał zn-

acząco, żeby minęła go

w drzwiach.

– Wczoraj? Wczoraj? I dopiero

teraz mi mówisz?

Swilkins nie zniżył się do

odpowiedzi.

5/120

Page 7: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Diabli nadali lokaja! Alexia

odkrywała, iż trudno o większy

dopust boży aniżeli konflikt ze

służbą.

Wpadła do jadalni, przenosząc

irytację na towarzystwo przy stole.

– Dzień dobry, kochana

rodzinko.

Cztery pary niebieskich oczu

z naganą odprowadziły ją na

miejsce. A dokładnie trzy, pan

domu bowiem bez reszty pochłon-

ięty był gilotynowaniem jajka na

miękko przy użyciu specjalnie

przeznaczonego do tego celu po

mysłowego narzędzia, które

gładko ścinało czubek, nie

6/120

Page 8: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

naruszając przy tym reszty

skorupki. Duszą oddany temu za-

jęciu, nie zaszczycił pasierbicy

nawet spojrzeniem.

Alexia nalała sobie szklankę

wody jęczmiennej i sięg nęła po

grzankę, usilnie ignorując zapachy

bijące z pół misków. Śniadanie

stanowiło niegdyś jej ulubiony

posiłek, teraz na samą myśl

skręcało ją w żołądku. Dzieciofeler

– jak nazywała go w myślach –

okazał się nadspodziewanie

uciążliwy, zwłaszcza iż wiele czasu

minie, nim zalezie jej za skórę

w prawdziwym tego słowa

znaczeniu.

7/120

Page 9: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Pani Loontwill spojrzała

z aprobatą na skromną zawar tość

talerza najstarszej córki.

– Biedaczka więdnie nam tu

z tęsknoty za mężem – zwróciła

się do pozostałych. – Jakie to ro-

mantyczne. – Śniadaniowa

wstrzemięźliwość Alexii na-

jwyraźniej sta nowiła w jej oczach

przejaw spektakularnego nurzania

się w rozpaczy.

Alexia łypnęła ze złością na

matkę i natarła na grzan kę nożem

do masła. Ponieważ dzieciofeler

zaokrąglił ją tu i ówdzie, „zwięd-

nięcie" raczej nie wchodziło

w rachubę. Nurzać się w rozpaczy

8/120

Page 10: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

też nie miała w zwyczaju, a myśl o

rzekomym wpływie lorda Mac-

cona na brak jej apetytu – prócz

oczywistego, o którym rodzina

jeszcze nie miała pojęcia –

doprowadzała Alexię do białej

gorączki. Otworzyła usta, by

wyprowadzić matkę z błędu, ale

Felicity nie dała jej dojść do słowa.

– Ależ, mamo, Alexia nie

z tych, które umierają od zła

manego serca.

– Ani z tych, które zwykły

odmawiać sobie jedzenia –

odparowała pani Loontwill.

– Za to ja mogę jedno i drugie,

jak Boga kocham – wtrą ciła ze

9/120

Page 11: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

swadą Evylin, hojnie nakładając

sobie śledzie.

– Evy, kochanie! – Pani

Loontwill z wrażenia złamała grz-

ankę na pół.

Najmłodsza panna Loontwill

utkwiła wzrok w Ale xii, oskarży-

cielsko celując w nią widelcem

z nabitym jajkiem.

– Kapitan Featherstonehaugh

nie chce mnie znać! I co na to

powiesz? Dziś rano dostałam

liścik.

– Kapitan Feartherstone-

haugh? – mruknęła pod nosem

Alexia. – Myślałam, że jest

10/120

Page 12: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

zaręczony z Ivy Hisselpenny, a ty

z kimś innym. Przedziwne.

– Nie, nie, jest teraz nar-

zeczonym Evy – stwierdziła pani

Loontwill kategorycznie. – A

raczej był. Jak długo z nami

mieszkasz? Prawie dwa tygodnie?

Obudź się, Ale xio, kochanie.

Evylin westchnęła

dramatycznie.

– Suknia kupiona i w ogóle.

Teraz będę musiała oddać ją do

przeróbki.

– Miał ładne brwi – rzuciła na

pocieszenie pani Loont will.

– Właśnie! – zapiała Evylin. –

Gdzie znajdę drugie takie brwi?

11/120

Page 13: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Jestem zdruzgotana, Alexio!

Zdruzgotana! I to wszystko twoja

wina.

Należy zaznaczyć, że Evylin

bynajmniej nie sprawiała

wrażenia tak zgnębionej, jak

należałoby się spodziewać po ut-

racie narzeczonego, który na dod-

atek bił na głowę pozostałych

dżentelmenów w dziedzinie tak is-

totnej jak brwi. Wepchnęła jajko

do ust i przeżuła je metodycznie.

Ostatnio wbiła sobie do głowy, że

przeżuwanie każdego kęsa po

dwadzieścia razy zapewni jej

smukłą sylwetkę, w rezultacie

12/120

Page 14: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

czego bawiła przy stole znacznie

dłużej niż pozostali domownicy.

– Powołał się na różnice filo-

zoficzne, ale wszyscy wiemy,

dlaczego zerwał zaręczyny. – Feli-

city pomachała liścikiem o złocon-

ych brzegach, który zawierał na-

jpew niej wyrazy najszczerszego

ubolewania i, wnosząc z roz licz-

nych plam, zdążył zaskarbić sobie

uwagę wszystkich zebranych,

z uwzględnieniem śledzi.

– Nie wątpię. – Alexia

z niezmąconym spokojem upiła

łyk ze szklanki. – Różnice filo-

zoficzne? Wykluczone. Przecież ty

13/120

Page 15: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

nie wyznajesz żadnej filozofii,

prawda, kochana Evylin?

– Zatem przyznajesz, że to

twoja sprawka? – Evylin

zmuszona była przedwcześnie

przełknąć jajko, by móc ponowić

atak. Potrząsnęła jasnymi lokami,

zaledwie od cień lub dwa różnymi

od barwy żółtka.

– Bynajmniej. W życiu nie

widziałam człowieka.

– Co nie zmienia faktu, że to

twoja wina. Widział to kto, porzu-

cić męża i zwalić się rodzinie na

głowę! Istny skan dal. Ludzie

gadają. – Evylin bezlitośnie roz-

pruła nożem serdelek.

14/120

Page 16: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Jak to ludzie. Zdaje się, że to

jeden z lepszych spo sobów wymi-

any poglądów.

– Och, jesteś niemożliwa!

Mamusiu, zrób coś z nią. – Evylin

porzuciła serdelek na rzecz dru-

giego jajka.

– Nie wydajesz się szczególnie

zmartwiona. – Alexia spojrzała na

pałaszującą śniadanie siostrę.

– O, zapewniam cię, że biedna

Evy jest niepocieszna. Wprost nie

może się pozbierać – odrzekła

pani Loont will.

– Chcesz powiedzieć niepo-

cieszona? – Alexia nie da rowała

sobie uszczypliwości.

15/120

Page 17: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Na drugim końcu stołu pan

Loontwill zachichotał w ta lerz. On

jedyny docenił żarcik.

– Herbercie! – ofuknęła go na-

tychmiast żona. – Nie zachęcaj jej

do impertynencji. To nie przystoi

mężatce. – Ponownie zwróciła się

do Alexii i jej twarz, twarz ład nej

kobiety, która zestarzała się, nie

zdając sobie z tego sprawy, przy-

brała grymas mający wyrażać za-

pewne mat czyną troskę. W istocie

upodobniła się do pekińczyka z ni-

estrawnością. – Czyżby o to

poszło, Alexio? Chyba nie

wymądrzałaś się zbytnio przy…

nim… kochanie?

16/120

Page 18: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Pani Loontwill skrzętnie

unikała imienia zięcia, jakby dz-

ięki temu sam fakt zaślubin Alexii

– który w oczach wielu do ostat-

niej chwili zakrawał na niemożli-

wość – miał odsunąć na dalszy

plan tożsamość jej wybranka. Hr-

abie go, owszem, i jednego z fa-

worytów królowej, bez dwóch

zdań, ale przede wszystkim

wilkołaka. Lord Maccon jeszcze

dolewał oliwy do ognia, bo

szczerze nie znosił teściowej i nie

ukrywał tego przed nikim, łącznie

z nią. Ba, przypomniała sobie

Alexia, kiedyś nawet… Wyparła

myśl o mężu, bezlitośnie

17/120

Page 19: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

odpędzając wspomnienie. I zo ri-

entowała się, że zmaltretowana

w ferworze rozmyślań grzanka już

nie nadaje się do spożycia. Z west-

chnieniem sięgnęła po kolejną.

– Nie ulega wątpliwości – pod-

jęła Felicity – że przez twoją

obecność w tym domu, Alexio, Evy

dostała kosza. Nawet ty się nie

wykręcisz, najmilsza siostro.

Felicity i Evylin były młod-

szymi siostrami przyrodni mi

Alexii i nie łączyło ich nic więcej.

Niskie, jasnowłose i szczupłe

stanowiły dokładne przeciwieńst-

wo starszej siostry. Alexia słynęła

w Londynie z bystrości umysłu,

18/120

Page 20: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

poparcia dla nauki i ciętego

języka. Felicity i Evylin sły nęły

z bufek. Innymi słowy, gdy we trzy

nie przebywały pod jednym da-

chem, świat był na ogół spoko-

jniejszym miejscem.

– Wszyscy doceniamy twoją

szczerą troskę, Felicity – odparła

niewzruszenie Alexia.

Felicity powróciła do lektury

kroniki plotkarskiej „Lali Codzien-

nej", manifestując wzgardę dla

dalszej wymiany zdań.

Tymczasem pani Loontwill

perorowała dalej:

– Chyba najwyższy czas, żebyś

wróciła do Woolsey, kochana

19/120

Page 21: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Alexio, nieprawdaż? Minęły praw-

ie dwa tygo dnie. Miło cię gościć,

naturalnie, ale on podobno wrócił

ze Szkocji.

– Pies go drapał.

– Alexio! Kto to widział, tak się

wyrażać!

– Jeszcze nikt go nie widział –

wtrąciła Evylin – ale mówią, że

wczoraj wrócił do Woolsey.

– Kto mówi?

Felicity zaszeleściła wymownie

gazetą.

– No, oni.

– To musi być dla ciebie

naprawdę straszne, kochanie. –

Pani Loontwill podjęła atak. – Tak

20/120

Page 22: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

usychać z tęsknoty za swoim… –

Umilkła.

– Moim kim, mamo?

– Fascynującym rozmówcą.

Alexia prychnęła – przy stole!

Możliwe, że Conall doceniał cza-

sem jej bezpośredniość, lecz jeśli

czegoś mu brakowało, intelekt

małżonki raczej nie plasował się

na pierwszym miejscu. Oględnie

rzecz ujmując, lord Maccon miał

wilczy apetyt, a to, za czym ewen-

tualnie tęsknił najbardziej, znaj-

dowało się poniżej jej języka, i to

znacznie. Obraz mężowskiej twar-

zy na chwilę za chwiał jej

niezłomnym postanowieniem.

21/120

Page 23: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Wyraz jego oczu, gdy widzieli się

po raz ostatni… Conall czuł się

zdradzony i oszukany. Ale to, w co

wolał uwierzyć i jak w nią zwąt pił,

było niewybaczalne. Jeszcze ma

się nad nim użalać?

Niedoczekanie! Ponownie zab-

rzmiały jej w uszach tamte słowa.

Nigdy nie wróci do tego… tego…

niedowiarka!

Lady Alexia Maccon należała

do kobiet, które napo tkawszy na

drodze krzak głogu, z miejsca

robią z nim po rządek, odłupując

kolce. Wydawało się, że przez os-

tatnie dwa tygodnie i w ciągu

koszmarnej podróży koleją ze

22/120

Page 24: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Szko cji do Londynu pogodziła się

z tym, jak łatwo przyszło mu

odrzucić ją i dziecko. Odkrywała

jednak w najmniej spo dziewa-

nych chwilach, że wręcz prze-

ciwnie. Ból odzywał się znienacka

pod mostkiem, przyprawiając ją o

rozpacz i niekontrolowane

wybuchy złości. Przypominało to

atak dokuczliwej niestrawności,

przy czym w grę wchodziły uczucia

natury subtelniejszej. W chwilach

oprzytomnienia dochodziła do

wniosku, iż główną przyczyną ow-

ych do znań jest poczucie dotkli-

wej niesprawiedliwości. Umiała

bronić się w sytuacjach, gdy

23/120

Page 25: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

postąpiła niewłaściwie, lecz

obrona w obliczu zarzutów tak ab-

surdalnych i wyssanych z palca

stanowiła doświadczenie zgoła

przykre i nieco dzienne. Nawet na-

jlepszy gatunek darjeeling Bog-

gling tona nie pomagał na

skołatane nerwy. A jeśli herbata

nie pomagała, cóż było robić? Nie

żeby go jeszcze kochała, nic z tych

rzeczy; byłoby to sprzeczne z zas-

adami logiki. Lecz nie ulegało wąt-

pliwości, że stąpa po niepewnym

gruncie. Rodzina powinna to

uwzględnić.

24/120

Page 26: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Naraz Felicity zatrzasnęła gaz-

etę, a jej twarz przybrała niecodzi-

enny odcień purpury.

– Ojej. – Pani Loontwill

powachlowała się wykroch maloną

serwetką. – Co znowu?

Pan Loontwill podniósł głowę,

po czym na powrót za topił wzrok

w czeluściach jajka na miękko.

– Nic takiego. – Felicity

usiłowała upchnąć gazetę pod

talerzykiem.

Ale nie doceniała Evylin, która

wyrwała jej dziennik i zaczęła go

wertować w poszukiwaniu

smakowitych do niesień, które tak

zbulwersowały siostrę.

25/120

Page 27: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Felicity ugryzła bułeczkę, rzu-

ciwszy Alexii skruszone

spojrzenie.

Straszne podejrzenie ścisnęło

lady Maccon w żołądku.

Z pewnym trudem dopiła wodę

jęczmienną i poprawiła się na

krześle.

– O mamciu! – Evylin znalazła

poszukiwany fragment. Odczytała

go na głos: – „W zeszłym tygodniu

Londynem wstrząsnęła informacja

o tym, że lady Maccon, dawniej

Alexia Tarabotti, córka pani

Loontwill, siostra Felicity i Evylin

oraz pasierbica pana Loontwilla,

opuściła dom męża po powrocie ze

26/120

Page 28: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Szkocji bez wyżej wspomniane go.

Mnożą się spekulacje co do po-

wodów owej decyzji, począwszy od

domniemanego romansu z wam-

pirem lordem Akeldamą poprzez

rzekomy konflikt małżeński, o

którym donoszą panny

Loontwill…" słuchaj, Felicity,

drugi raz o nas piszą… „oraz zna-

jomi z niższych warstw społecz-

nych. Lady Maccon zaistniała

w towarzystwie po ślubie z…" bla,

bla, bla… Aha! Posłuchajcie tego:

„…lecz ze źródeł blisko związanych

z hrabiowską parą wynika, że lady

Maccon jest przy nadziei. Zważy-

wszy na wiek lorda Maccona, jego

27/120

Page 29: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

nadprzyrodzoną orientację oraz

postnekroidalny status, wszystko

zdaje się świadczyć o tym, że lady

Maccon popełniła niedyskrecję.

Czekamy na oficjalne potwier-

dzenie, lecz wszystkie znaki na

ziemi i niebie wskazują na skandal

stulecia".

Członkowie rodziny spojrzeli

na Alexię i rozgadali się

jednocześnie.

Evylin zatrzasnęła gazetę i sze-

lest uciszył rodzinę.

– Teraz wszystko rozumiem!

Kapitan Featherstone haugh mu-

siał to przeczytać, dlatego zerwał

zaręczyny. Felicity miała rację! To

28/120

Page 30: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

naprawdę twoja wina! Jak mogłaś

być taka bezmyślna, Alexio?

– Nic dziwnego, że nie je –

wtrącił niepotrzebnie pan

Loontwill.

Pani Loontwill stanęła na

wysokości zadania.

– Jak mogłaś zrobić matce coś

takiego? Taki cios! Kto to widział,

tak się pogrążyć, Alexio? Czy nie

wychowa łam cię na porządną, sz-

anującą się panienkę? Och, brak

mi słów! – Pani Loontwill

zaniemówiła. Na szczęście po

wstrzymała się od rękoczynów.

Kiedyś ją poniosło, co niko mu nie

29/120

Page 31: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

wyszło na dobre, i Alexia wylą-

dowała u ołtarza.

Alexia wstała. Gniew znów ją

zaślepił. Bez przerwy chodzę wś-

ciekła, przyszło jej do głowy. Tylko

cztery osoby wiedziały o jej stanie,

z czego trzy w życiu nie pol-

eciałyby z językiem do prasy. Po-

zostawała tylko jedna możliwość,

ob leczona w paskudną suknię

z błękitnej koronki i podejrzany

rumieniec, siedząca przy stole

dokładnie naprzeciw niej.

– Mogłam się domyślić, że nie

zdołasz utrzymać buzi na kłódkę,

Felicity!

30/120

Page 32: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– To nie ja! – Felicity z miejsca

przeszła do defensy wy. – Dam

głowę, że to sprawka madame Le-

foux. Dobrze wiesz, jakie są Fran-

cuzki! Dla sławy i grosza

wyśpiewają wszystko jak na

spowiedzi!

– Wiedziałaś o wszystkim i nic

mi nie powiedziałaś, Felicity? –

Pani Loontwill ochłonęła z jedne-

go wstrząsu i wnet czekał ją kole-

jny. Tajemniczość Alexii była do

prze widzenia, ale Felicity miała

stać murem za matką. Pomy ślałby

kto, że łapówki w postaci niez-

liczonych par butów zrobią swoje,

a tu proszę.

31/120

Page 33: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Lady Alexia Maccon łupnęła

ręką w stół, aż załomotały

naczynia, i złowieszczo nachyliła

się ku siostrze, podświa domie

naśladując technikę zastraszenia,

zaobserwowaną podczas kilku-

miesięcznego pobytu z watahą.

Mimo braku stosownego owłosi-

enia poszło jej bezbłędnie.

– Madame Lefoux nie

zrobiłaby czegoś takiego. Wiem na

pewno, że jest uosobieniem dys-

krecji. Tylko jedna oso ba mogła

wypaplać, i ta osoba nie jest Fran-

cuzką. Obie całaś, że nie piśniesz

słówka, Felicity. Dałam ci za to

32/120

Page 34: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

mój ulubiony ametystowy

naszyjnik.

– Wiedziałam! – wtrąciła zaw-

istnie Evylin.

– A więc kto jest ojcem? – spy-

tał pan Loontwill, wie dziony

przekonaniem, iż winien

poprowadzić rozmowę w bardziej

konstruktywnym kierunku. Zaa-

ferowane panie tradycyjnie nie

zwróciły na niego uwagi, co

odpowiadało poniekąd wszystkim

zainteresowanym. Pan domu wes

tchnął z rezygnacją i wrócił do

śniadania.

Felicity obraziła się na cały

świat.

33/120

Page 35: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Powiedziałam tylko pannie

Wibbley i pannie Twitter gaddle.

Skąd mogłam wiedzieć, że

pobiegną do gazet?

– Ojciec panny Twittergaddle

jest właścicielem „Lali". O czym ci

doskonale wiadomo! – Gniew

Alexii osłabł nieco. Sam fakt, że

Felicity dochowała tajemnicy

przez tydzień, zakrawał na istny

cud. Niewątpliwie pragnęła zwró-

cić na siebie uwagę przyjaciółek,

przy czym musiała również

zdawać sobie sprawę, że plotka

przekreśli matrymonialne plany

Evylin i skompromituje Alexię.

W którymś momen cie po ślubie

34/120

Page 36: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Alexii frywolność Felicity ustąpiła

miejsca czystej złośliwości, co

w połączeniu z ptasim móżdżkiem

zaowocowało iście plugawym

charakterkiem.

– Po tym wszystkim, co rodz-

ina dla ciebie zrobiła, Alexio! –

Pani Loontwill nie szczędziła córce

pretensji. – Po tym, jak Herbert

wspaniałomyślnie przygarnął cię

do swego łona! – Pan Loontwill

podniósł głowę, po czym niedowi-

erzaniem ogarnął wzrokiem włas-

ną przysadzistą postać. – A tak się

starałam, żebyś wyszła na ludzi

i za mąż! I tak mi odpłacasz,

35/120

Page 37: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

zachowując się jak zwykła uliczn-

ica? To niedopuszczalne.

– A nie mówiłam? – wtrąciła

triumfalnie Felicity.

Doprowadzona do os-

tateczności Alexia sięgnęła po pół

misek ze śledziami i po chwili

namysłu opróżniła go na głowę si-

ostry. Felicity wrzasnęła

wniebogłosy.

– Ale – zaoponowała Alexia –

to przecież jego dziecko. – Jej głos

zginął we wrzawie.

– Że co proszę?! – Tym razem

to pan Loontwill walnął w stół.

– To jego cholerne dziecko!

Nie byłam z nikim innym! –

36/120

Page 38: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

wrzasnęła, przekrzykując za-

wodzenia Felicity.

– Daruj sobie szczegóły, Alex-

io. Przecież wszyscy wie dzą, że to

niemożliwe. Twój mąż jest w zas-

adzie martwy, a raczej w zasadzie

umarł i teraz z grubsza nie żyje. –

Pa ni Loontwill wszystko się pop-

lątało. Potrząsnęła głową jak

mokry pudel i niezrażona podjęła

tyradę: – Wilkołak nie może

spłodzić dziecka, podobnie jak

wampir i duch. To z gruntu

niedorzeczne.

– Podobnie jak wy, co niestety

nie odbiera wam racji bytu.

– Co mówiłaś?

37/120

Page 39: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Że przydałoby się chyba

zweryfikować określenie

„niedorzeczny". – Do licha

z dzieciakiem, uzupełniła

w myślach Alexia.

– Widzicie, jaka ona jest? –

rzuciła Felicity, otrzepując się ze

śledzi i tocząc wokół morderczym

spojrzeniem. – Bez przerwy tak

gada. I za nic w świecie nie

przyzna, że źle postąpiła. Wyrzucił

ją, słyszycie? Alexia nie wraca do

Woolsey, bo nie może. Lord Mac-

con nie chce jej znać. Dlatego mu-

siałyśmy wyjechać ze Szkocji.

– Och, na miłość boską! Her-

bercie! Herbercie, czy ty słyszałeś?

38/120

Page 40: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Pani Loontwill znajdowała się o

krok od utraty zmysłów.

Alexia nie była pewna, czy to

udawany wstrząs w obli czu pub-

licznej kompromitacji najstarszej

córki, czy może autentyczna

zgroza wobec perspektywy przeby-

wania z nią pod jednym dachem

przez czas bliżej nieokreślony.

– Zrób coś, Herbercie! – zaw-

yła pani Loontwill.

– Umarłem i poszedłem do

krainy wiecznych roman sów –

brzmiała odpowiedź pana

Loontwilla. – Nie jestem na to

przygotowany. Przekazuję to

w twoje fachowe ręce, Letycjo.

39/120

Page 41: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Nie mógł gorzej wybrnąć, gdyż

fachowość rąk łaska wej małżonki

sprowadzała się do sporadycznych

haftów o charakterze wypocin

raczej aniżeli dzieła sztuki. Pani

Loontwill załamała rzeczone ręce

i na wpół zemdlona osunęła się na

krzesło.

– Ani mi się waż, tato. – Głos

Felicity zadźwięczał jak stal. –

Wybacz, że się rządzę, ale zrozum,

że dalsza obecność Alexii

w naszym domu nie wchodzi

w rachubę. Taki skandal raz na za-

wsze przekreśli nasze szanse na za

mążpójście, nawet bez jej bez-

pośredniego udziału. Masz ją

40/120

Page 42: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

odesłać i zakazać jakichkolwiek

kontaktów z rodziną. Proponuję,

byśmy natychmiast opuścili Lon-

dyn. Co po wiecie na wycieczkę po

Europie?

Evylin klasnęła w ręce, Alexia

zaś nie mogła wyjść z podziwu nad

pomysłowością siostry. Obrzuciła

twardym spojrzeniem jej

nieoczekiwanie bezlitosną twarz.

Mała intrygantka! – pomyślała.

Mogłam jej przyłożyć czymś

twardszym niż śledzie.

Przemowa córki zdziwiła nieco

pana domu, a że zwykł chadzać po

linii najmniejszego oporu, widok

bezwładnej żony i kategorycznej

41/120

Page 43: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

córki nie pozostawił mu innego

wyj ścia, jak zadzwonić po lokaja.

– Swilkins, idź na górę i spakuj

rzeczy lady Maccon.

Swilkins ze zdumienia wrósł

w podłogę.

– No rusz się, człowieku! –

warknęła Felicity.

Lokaj wyszedł posłusznie.

Alexia westchnęła z irytacją.

Niech tylko powie Conal lowi o

kolejnej rodzinnej awanturze. Ale

będzie miał uży… No tak, mniejsza

z tym. Gniew znów z niej

wyparował, ustępując pola ziejącej

pustce w sercu. Pragnąc ją czymś

zapełnić, Alexia nabrała

42/120

Page 44: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

marmoladę z salaterki i nie mając

już nic do stracenia, oblizała

łyżeczkę.

Pani Loontwill nie pozostawało

nic innego, jak na prawdę stracić

przytomność.

Pan Loontwill odnotował to

kątem oka i wyszedł za palić.

Alexia przypomniała sobie o

listach i chcąc uniknąć dalszej roz-

mowy z siostrami oraz zająć czymś

myśli, zła mała pierwszą pieczęć.

Aż dotąd uważała, że gorzej być

nie może.

Pieczęć nie budziła wątpliwości

– lew i jednorożec z koroną

pośrodku. Treść wiadomości

43/120

Page 45: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

również nie pozo stawiała miejsca

na domysły. Obecność lady Mac-

con nie jest mile widziana

w pałacu Buckingham, królowa

nie bę dzie udzielać jej audiencji.

Członkostwo w gabinecie cieni

zostaje zawieszone do odwołania,

a stanowisko muhjah jest znowu

wolne. Podziękowano jej za do-

tychczasowe usługi i życzono

miłego dnia.

Alexia Maccon poderwała się

z krzesła i opuściwszy jadalnię,

ruszyła prosto do kuchni, ignor-

ując zaskoczoną służbę. Niemal

bez namysłu podeszła do

wielkiego pieca i wrzuciła doń

44/120

Page 46: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

urzędowe pismo, które w mgni-

eniu oka strawił ogień. Następnie,

spragniona samotności, udała się

do salonu. Miała najszczerszą

ochotę umknąć w zacisze własnej

sypialni i zwinąć się pod kołdrą

w mały – no, nie taki mały –

kłębuszek. Ale była już ubrana, a

nawet w kryzysie nie przystoi

łamać zasad.

W sumie nie powinna się dzi-

wić. Na przekór postępo wej

polityce królowa Wiktoria

reprezentowała na wskroś konser-

watywny światopogląd moralny.

Wciąż nosiła ża łobę po mężu,

który nie żył od dziesięciu lat.

45/120

Page 47: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

I komu jak komu, ale królowej nie

było do twarzy w czerni. Wykluczo

ne, by pozwoliła lady Maccon

dalej pełnić funkcję swego dorad-

cy i agenta, nawet w ścisłej tajem-

nicy. Z chwilą gdy Alexia znalazła

się na towarzyskim indeksie,

jakikolwiek związek z królową nie

wchodził w grę. Rewelacje z po

rannego dziennika musiały już

obiec całą stolicę.

Alexia westchnęła. Potentat

i dewan, jej współpracow nicy

z gabinetu cieni, ani chybi będą

zacierać ręce; bądź co bądź, raczej

nie ułatwiała im życia, co też

wchodziło w zakres jej

46/120

Page 48: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

obowiązków. Poczuła ukłucie lęku.

Bez Conal la i jego watahy jest

zagrożona – niewątpliwie znajdzie

się paru śmiałków, którzy z chęcią

ujrzeliby ją na cmentarzu. Zadz-

woniła na pokojówkę i wysłała ją

po parasolkę vel broń, zanim lokaj

zdąży spakować ją z resztą rzeczy.

Po kojówka niebawem wróciła

i bliskość ulubionego dodatku

przywróciła Alexii nieco otuchy.

Jej myśli raz jeszcze

powędrowały do męża, który ob-

darował ją zmyślnym narzędziem.

A niech go diabli! Dlaczego jej nie

uwierzył? I co z tego, jeśli jej wer-

sja prze czyła świadectwu

47/120

Page 49: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

historycznemu? Historia

niekoniecznie bywa zgodna z fak-

tycznym stanem rzeczy. Ani nie

obfituje w nadludzkie płci

żeńskiej. Z naukowego punktu

widze nia, nawet w świetle obecnej

zaawansowanej technologii, nie

bardzo wiedziano, kim jest i na

jakich zasadach funk cjonuje. I co

z tego, że hrabia był z grubsza

martwy? Jej dotyk przywracał mu

człowieczeństwo, tak? Może na

tyle, że był w stanie spłodzić po-

tomka. Czy to faktycznie takie

nieprawdopodobne? Łajdak! Cały

wilkołak, tak zatracić się

w gniewie.

48/120

Page 50: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Na samą myśl zapiekło ją pod

powiekami. Rozzłosz czona własną

słabością otarła oczy i spojrzała na

drugi liścik w oczekiwaniu na

kolejną porcję złych wieści. Jed

nakże widok zamaszystego i naz-

byt dekoracyjnego pisma na ko-

percie przywołał na jej twarz blady

uśmiech. Pisała do nadawcy tuż po

swym powrocie do Londynu; nie

miała odwagi pisać wprost, lecz

napomknęła o swej niezręcznej

sytuacji, a kto jak kto, ale on musi-

ał wiedzieć, co zaszło. On zawsze

wiedział, co w trawie piszczy. Wi-

adomość brzmiała:

49/120

Page 51: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Najdroższy Kwiatuszku!

Otrzymałem Twój liścik i w

świetle ostatnich wydarzeń

przyszło mi do głowy, iż zapewne

potrzebujesz dachu nad głową, a

uprzejmość nie pozwala Ci prosić

otwarcie. Pozwól zatem, że za-

oferuję moje skromne progi je-

dynej osobie w całej Anglii, która

uchodzi obecnie za bardziej skan-

daliczną niż ja sam. Czym chata

bogata, tym rada. Twój, et cet-

era, lord Akeldama.

Alexia uśmiechnęła się pod

nosem. Skrycie liczyła na to, że

przyjaciel nie da się zwieść jej

50/120

Page 52: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

rzekomej po wściągliwości

i odczyta prośbę zawartą między

wierszami. I choć pisał te słowa,

zanim jej sytuacja trafiła na łamy

gazet, nie miała wątpliwości, że

z góry przewidział wy buch skan-

dalu i zaproszenie nadal jest aktu-

alne. Lord Akeldama tak dalece

szokował opinię publiczną strojem

i zachowaniem, iż dalsza zażyłość

ze skompromitowaną lady Mac-

con nie mogła bynajmniej za-

szkodzić jego reputa cji. Poza tym,

mając ją do swej wyłącznej dys-

pozycji, mógł wyciągnąć od niej

całą prawdę. Naturalnie miała

zamiar skorzystać z zaproszenia, o

51/120

Page 53: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ile – niechże tego Swilkinsa drzwi

ścisną! – jeszcze nie jest za późno.

Cieszyła się na samą myśl; jego

„progom" daleko było do skrom-

ności, a do tego otaczał się tak

uroczymi drobiazgami, iż gościna

w jego domu niezmiennie ozn-

aczała istną ucztę dla oka. Pełna

ulgi, że ma gdzie mieszkać,

niezwłocznie posłała mu odpow-

iedź. Zadbała przy tym, by

otrzymał ją z rąk najprzysto-

jniejszego lokaja Loontwillów.

Może lord Akeldama wiedział o

czymś, co tłumaczyłoby obecność

małego pasożyta pod jej sercem.

Był bardzo starym wampirem,

52/120

Page 54: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

może zdoła dowieść przed Con-

allem jej cnoty. Niedorzeczność

tego założenia – lord Akeldama

i cnota w jednym zdaniu –

ponownie zmusiła ją do uśmiechu.

Spakowana i ubrana do wyjś-

cia, gotowa opuścić ro dzinny dom

zapewne po raz ostatni w życiu,

otrzymała ko lejną wiadomość,

która nadeszła pod postacią

opatrzonej bilecikiem paczki o

cokolwiek podejrzanym wyglądzie.

Alexia odebrała ją, tym razem

ubiegając Swilkinsa.

Paczka zawierała kapelusz tak

szpetny, że Alexia nie miała wąt-

pliwości co do jego pochodzenia.

53/120

Page 55: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Był to jaskra wożółty filcowy

toczek udekorowany sztuczną

czarną porzeczką, aksamitką oraz

zielonymi piórami, do złu dzenia

przypominającymi macki wstręt-

nego morskiego stworzenia.

W dołączonym liściku wprost roiło

się od wy krzykników, a kwiecisty

styl mógł śmiało stanąć w szranki

z manierą lorda Akeldamy. Trzeba

przyznać, że był nieco męczący

w lekturze.

Alexio Tarabotti Maccon, jak

mogłaś postąpić tak nie

roztropnie! Właśnie przeczytałam

poranną gazetę. Mało trupem nie

54/120

Page 56: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

padłam, jak pragnę zdrowia!

Oczywiście nie uwierzę w to, póki

żyję! Nigdy! Nie daję wiary w ani

jedno słowo. Na pewno rozu-

miesz, że my – Tunny i ja – z roz

koszą wzięlibyśmy Cię do siebie,

lecz z uwagi na – jak to mówią –

bezmiar (a może rozmiar?) sytu-

acji i nasze usmarkane warunki

nie możemy Ci tego zapro-

ponować. Rozumiesz? Na pewno

rozumiesz. Powiedz, że tak. Ale

pomyślałam, że przyda ci się coś

na pociechę, i pamię tam, jak ten

prześliczny kapelusz wpadł ci

w oko, kiedy ostatnio byłyśmy

razem na zakupach – ach, kiedy

55/120

Page 57: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

to by ło, w czasach młodości

jurnej, a może durnej? Dlatego

kupiłam go dla Ciebie w Chapeau

de Poupe. To miał być prezent na

Boże Narodzenie, ale trudno o

lepszą okazję aniżeli kryzys emoc-

jonalny, nieprawdaż? Ściskam,

ści skam, ściskam, Ivy.

O dziwo, Alexia dokładnie ro-

zumiała w czym rzecz. Ivy i jej

świeżo upieczony małżonek oddali

się bez reszty scenicznej karierze,

która w świetle bliskiej zażyłości

ze skandalistką ani chybi zaw-

isłaby na włosku. Alexia odetch-

nęła, że nie musi im odmawiać.

56/120

Page 58: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Mieszkali w li chym mieszkanku

na West Endzie, mając do dys-

pozycji, o zgrozo, tylko jedną

bawialnię. Lady Maccon leciutko

zadrżała.

Z paskudnym kapeluszem pod

pachą i z parasolką w dłoni ski-

erowała się do oczekującego po-

wozu. Na po żegnanie siąknęła

Swilkinsowi nosem i kazała zaw-

ieźć się do rezydencji lorda

Akeldamy.

57/120

Page 59: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁDRUGI

w którym lordMaccon zostajeporównany domałego ogórka

Lord Akeldama mieszkał w jednej

z najmodniejszych dzielnic Lon-

dynu, zawdzięczającej swą opinię

for tunnemu zrządzeniu losu,

które kazało mu się tu wpro wadz-

ić. Lord Akeldama wszystko robił

modnie, czasem z wykluczeniem

Page 60: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

pozostałych czynników, w tym

zdrowego rozsądku. Gdyby, dajmy

na to, wymyślił zapasy w ka

mizelkach z peklowanych

węgorzy, stolica oszalałaby na ich

punkcie w ciągu dwóch tygodni.

Niedawno kazał przemalować fas-

adę w myśl najświeższych nowi-

nek kolo rystycznych, ku nabożnej

aprobacie ogółu. Wybrał odcień

bladej lawendy, ze złotymi zaw-

ijasami wokół wszystkich

wykuszów i okien. Przy domu

posadzono do kompletu bujne

krzaki bzu oraz słoneczniki

i bratki, których trzy kondygnacje

cieszyły oczy gości pomimo

59/120

Page 61: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

zimowej aury. Krótko mówiąc,

rezydencja lorda Akeldamy

stanowiła samotny, pstry bastion

otuchy na tle londyńskiego nieba,

które tradycyjnie utknęło w pół

drogi między apatyczną szarością

a niemrawym kapuśniaczkiem.

Nikt nie odpowiedział na

pukanie lady Maccon ani na

dźwięk dzwonka, lecz złocone

drzwi frontowe nie były zamknięte

na klucz. Dała znak woźnicy, aby

na nią zaczekał, po czym ostrożnie

weszła do środka, z parasolką

uniesioną na wszelki wypadek.

Pokoje trwały w stanie niezmą-

conego przepychu, a puszyste

60/120

Page 62: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

kobierce, przedsta wiające usposo-

bionych romantycznie pasterzy,

stanowiły zgrany duet z sufitem

goszczącym równie roznamięt-

nione cherubiny malowane

w stylu à la Roma.

– Halo! Czy jest ktoś w domu?

Wnętrze rezydencji lorda

Akeldamy świeciło pustką, jakby

opuszczono je w wielkim

pośpiechu. Brakowało nie tylko

samego gospodarza, ale i Biffy'ego

oraz pozostałych trutni. Zwykle

panował tu rozkoszny nieład:

wszędzie leżały rozrzucone cyl-

indry i piętrzyły się sterty bile-

cików, w powietrzu unosił się

61/120

Page 63: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

aromat cygar i francuskiej wody

kolońskiej, w tle zaś

rozbrzmiewały wybuchy śmiechu

oraz bezustanny szmer rozmów.

Cisza i bezruch panujące tu obec-

nie stanowiły zatem tym większy

kontrast.

Alexia z wolna przemierzała

kolejne pokoje, niczym archeolog

z wizytą w opuszczonym mauzo-

leum, ale ze wsząd biła tylko

pustka, a brak istotnych przedmi-

otów zdjętych z honorowych

miejsc przykuwał wzrok. Brako

wało na przykład złoconej rury

nad kominkiem, przypo minającej

element instalacji kanalizacyjnej,

62/120

Page 64: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

która jednak – o czym Alexia

wiedziała z doświadczenia – skry-

wała dwa wygięte ostrza. Fakt, że

lord Akeldama uznał za sto sowne

zabrać tenże konkretny eksponat,

nie napawał op tymizmem co do

przyczyn jego nieobecności.

Jedyną żywą istotą na terenie

domostwa oprócz Alexii zdawał

się kot, łaciaty tłuścioch zwykle

pogrążony w letargu, z którego

budził się z rzadka, tylko w celu

brutalnego wyży cia się na na-

jbliższej poduszce z chwostami.

Obecnie leżał rozwalony na

miękkim podnóżku, ze szczątkami

trzech po konanych chwostów

63/120

Page 65: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

w okolicach podbródka. Koty

stanowiły na ogół jedyne istoty

tolerujące wampiry. Większość

pozo stałych zwierząt

reprezentowała typ zachowania

określany przez naukowców syn-

dromem przyszłej ofiary. Na-

jwyraźniej koty w swym

mniemaniu nie zaliczały się do ich

grona, ów konkretny zaś prze-

jawiał tak doskonałą obojętność

wobec wszelkich zjawisk bez

związku z chwostem, iż najpewniej

zadomowiłby się również wśród

wilkołaków.

64/120

Page 66: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Gdzie się podział twój pan,

grubasku? – zapytała pieszczotli-

wie Alexia.

Kot nie znalazł na to odpow-

iedzi, lecz łaskawie dał się

podrapać pod bródką. Miał na szyi

osobliwą metalową obróżkę i lady

Maccon już miała się pochylić, by

ją pod dać dokładniejszym

oględzinom, gdy z korytarza

dobiegł odgłos stłumionych

kroków.

Lord Conall Maccon był pijany.

Nie tam na pół gwizdka wzor-

em większości istot nad przyrod-

zonych, którym dopiero szósty litr

65/120

Page 67: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

piwa lekko mą cił wzrok. O nie,

lord Maccon był napruty w sztok,

schlany do nieprzytomności

i zamarynowany jak korniszon.

Aby doprowadzić wilkołaka do

takiego stanu, trzeba niewyo-

brażalnych ilości trunku. Którego

zdobycie – ciąg nął w myślach

profesor Lyall, holując alfę

dookoła drewut ni – graniczyło

z cudem niemalże na równi z jego

wypi ciem. Jak hrabia zdołał tego

dokonać? Ba, jak dokonywał tego

przez ostatnie trzy dni, bez

odwiedzania Londynu ani

doskonale zaopatrzonej zamkowej

piwniczki? Doprawdy, pomyślał

66/120

Page 68: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

z irytacją beta, takie opilstwo za-

krawa prawie na miano

nadprzyrodzonego.

Lord Maccon zatoczył się

ciężko na drewutnię, napiera jąc

lewym barkiem i przedramieniem

na dębową ściankę. Cały budynek

zatrząsł się od podstaw.

– Pardon – przeprosił hrabia

z lekką czkawką. – Nie

zauważyłempana.

– Na Jowisza, Conallu! – rzucił

beta tonem nieopisanej irytacji. –

Jakim cudem tak się skułeś? –

I odciągnął alfę od sponiewieranej

drewutni.

67/120

Page 69: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Alesznispodobnego – wyparł

się hrabia, obejmując zastępcę

słusznym ramieniem i wisząc na

nim całym ciężarem. – Kielonka

strzeliłem. – Szkocki akcent jego

lordowskiej mości nasilał się

w chwilach stresu, silnych emocji

oraz najwyraźniej procentów.

Opuścili bezpieczną osłonę

drewutni. Hrabia potknął się

i byłby runął jak kłoda, gdyby nie

ramię oplecione wokół bety.

– Ha! Miejże oko na glebę.

Cwana bestia, chwila nie uwagi

i skacze człowiekowi do gardła.

– Skąd wziąłeś alkohol? –

ponowił pytanie profesor, usiłując

68/120

Page 70: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

zawlec hrabiego przez rozległy

trawnik do zamku. Przypominało

to holowanie parowca w wannie

pełnej wzburzonej melasy. Zwykły

śmiertelnik nie dałby rady, ale

profesor miał nadprzyrodzoną

krzepę, do której ucie kał się

w awaryjnych sytuacjach. Lord

Maccon nie był po prostu wielki,

był także masywny niczym

chodząca i gadająca rzymska

fortyfikacja. – I jak się tu zn-

alazłeś? Pamiętam, że sam

kładłem cię wczoraj do łóżka. –

Profe sor Lyall mówił głośno

i wyraźnie, nie do końca pewien,

69/120

Page 71: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

na ile jego wypowiedź dociera do

wnętrza grubej czaszki hrabiego.

Głowa lorda Maccona za-

kołysała się z lekka, gdy pró bował

nadążyć za słowami zastępcy.

– Poszedłem się wybiegać. Po-

trzebowałem ciszy i spokoju. Ch-

ciałem poczuć wiatr w sierści.

I ziemię pod łapami. Chciałem,

och… – Czknął. – …Sam nie wiem.

Pogadać z jeżem.

– I co, znalazłeś?

– Co? Się schował. Głupi jeż. –

Lord Maccon potknął się o wilcze

łyko, jedno z wielu rosnących

wzdłuż ścieżki prowadzącej do

70/120

Page 72: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

bocznego wejścia do domu. – Co

za baran to tu posadził?

– Spokój, czy znalazłeś spokój?

Lord Maccon przystanął

i wyprężył się jak struna, pro

stując kręgosłup i ściągając rami-

ona w tył. Zostało mu z wojska.

Przez chwilę górował nad betą,

kołysząc się na boki jak parowiec

w oku cyklonu.

– A jak ci się zdaje? – spytał,

dobitnie cedząc słowa.

Profesor Lyall dyplomatycznie

powstrzymał się od od powiedzi.

– No widzisz! – Lord Maccon

wykonał zamaszysty gest. – Wryła

się… – przystawił dwa paluchy do

71/120

Page 73: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

skroni niczym re wolwer – …tutaj.

– Następnie huknął się w pierś. –

I tutaj. I ani drgnie. Przywarło

toto jak… – Zabrakło mu meta-

fory. – …Jak wystygła owsianka

do miski – uzupełnił triumfalnie.

Profesor Lyall nie był pewien,

jak lady Alexia Maccon zare-

agowałaby na porównanie z tak

plebejską strawą. Za pewne

porównałaby męża do czegoś

jeszcze gorszego, jak haggis na

przykład.

Lord Maccon obrzucił betę ck-

liwym spojrzeniem oczu, których

kolor zmieniał się wraz z nastro-

jem. Obecnie miały odcień

72/120

Page 74: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

rozwodnionego karmelu

i rozjeżdżały się na boki.

– Dlaczego to zrobiła?

– Nie wydaje mi się. – Profesor

Lyall od dłuższego czasu chciał to

z siebie wyrzucić. Miał tylko

nadzieję, że do rozmowy dojdzie,

gdy hrabia wytrzeźwieje, co sta

nowiło obecnie nad wyraz rzadkie

zjawisko.

– To dlaczego kłamała?

– Chciałem powiedzieć, że nie

wydaje mi się, by kłama ła. –

Wyraził swoje zdanie. Główne za-

danie bety polegało na wspieraniu

alfy we wszystkim publicznie

73/120

Page 75: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

i kwestio nowaniu jego posunięć

na osobności.

Lord Maccon odchrząknął

i rzucił zastępcy przymglone

spojrzenie spod zjeżonych brwi.

– Pewnie to dla ciebie szok,

Randolphie, ale jestem

wilkołakiem.

– Tak, milordzie.

– Liczącym sobie dwieście

jeden lat.

– Tak, milordzie.

– Toteż zrozum, że w takich

warunkach nie sposób zajść

w ciążę.

– Boże uchowaj.

74/120

Page 76: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Dziękuję, Randolphie, co za

ulga.

Profesor Lyall uznał to za

paradne, ale nie lubił dow

cipkować.

– Przy czym mało wiemy o

nadludzkich, sir. A wam piry od

początku nie były zachwycone

waszym małżeń stwem. Może one

coś wiedzą?

– Wampiry zawsze coś wiedzą.

– O tym, co się stało. I jak mo-

gło dojść do ciąży.

– Bredzisz! Wiedziałbym o tym

od wyjców.

– Pamięć wyjców bywa za-

wodna, nieprawdaż? Nie

75/120

Page 77: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

pamiętają choćby tego, co zaszło

w Egipcie.

– Masz na myśli plagę

zmierzchu bogów? Chcesz po

wiedzieć, że ciąża Alexii jest

wynikiem tego samego?

Lyall nie raczył odpowiedzieć.

Plaga zmierzchu bo gów stanowiła

wilkołaczą próbę uzasadnienia

pradawnej bezzmienności

w Egipcie. Jakikolwiek związek

z poczę ciem nie wchodził w grę.

Wreszcie dobrnęli do zamku

i hrabia umilkł na chwilę, zaabsor-

bowany herkulesowym wysiłkiem

wdrapania się na schody.

76/120

Page 78: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Płaszczyłem się przed tą

kobietą. Ja! – Zgromił pro fesora

spojrzeniem. – A ty mi kazałeś!

Beta z irytacją nadął policzki.

Gadaj tu, człowieku, z rozmokłą

bułą: gdzie naciśniesz, tam kruszy

się lub prze cieka. Gdyby hrabia

w końcu wytrzeźwiał, może dałby

przemówić sobie do rozumu.

Uczuciowy i porywczy wprawdzie

często tracił głowę, ale koniec

końców za czynał łapać. Aż taki

tępy nie był.

Profesor Lyall znał lady Mac-

con – może byłaby zdolna do

zdrady, lecz w takim wypadku

przyznałaby się do niej otwarcie,

77/120

Page 79: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

więc logika podpowiadała, że

mówi prawdę. Z na ukowego

punktu widzenia dopuszczał

możliwość, że obo wiązująca

powszechnie teoria o niemożności

prokreacji mię dzy istotami nad-

przyrodzonymi płci męskiej a

śmiertelnymi kobietami posiada

jednak pewne luki. Nawet lord

Maccon, uparty jak osioł i zran-

iony do żywego, pewnie dałby się

w końcu przekonać. Bądź co bądź,

nie chciał wierzyć w nie wierność

małżonki. Na razie jednak wolał

się poużalać.

– Nie sądzisz, że pora

wytrzeźwieć?

78/120

Page 80: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Czekaj, niech pomyślę. –

Lord Maccon udał, że głę boko się

zastanawia. – Nie.

Weszli do zamku Woolsey,

który w zasadzie był nie tyle

zamkiem, ile posiadłością z pre-

tensjami do wielko ści. Na temat

poprzedniego właściciela krążyły

pogłoski, którym nikt do końca nie

dawał wiary, ale jedno było

pewne: przejawiał on niezdrowe

upodobanie do łuków

przyporowych.

Lyall z ulgą znalazł się

w cieniu. Zaawansowany wiek

i siła pozwalały mu bez szwanku

funkcjonować za dnia, nie

79/120

Page 81: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

przepadał jednak za słońcem,

które wywoływało na skórze

wielce nieprzyjemne mrowienie.

Naturalnie lord Maccon nic sobie

z niego nie robił, nawet gdy był

trzeźwy. Alfa!

– Wróćmy zatem do alkoholu,

milordzie. Skąd go bie rzesz?

– Nie piłem alkoholu. – Lord

Maccon czknął, a na stępnie

mrugnął do bety i czule poklepał

go po ramieniu, jakby łączył ich

wspólny sekret.

Lyall nie uwierzył.

– Innego wyjścia nie widzę,

milordzie.

– I tu się mylisz.

80/120

Page 82: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Zza węgła wyłonił się wysoki

przystojny blondyn z chronicznie

wydętą górą wargą i włosami

splecionymi w służbowy warkocz.

Na ich widok stanął jak wryty.

– Znowu się złoił?

– Jeśli pytasz, czy wciąż jest

pijany, odpowiedź brzmi „tak".

– Skąd on, u licha, bierze

gorzałę?

– Sam chciałbym wiedzieć. Co

tak sterczysz? Rusz się i pomóż

mi.

Major Channing Channing

z Channingów chesterfieldz kich

z ociąganiem podparł dowódcę

z drugiej strony i wspól nymi

81/120

Page 83: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

siłami powlekli go korytarzem

w stronę schodów i oddalonej o

kilka pięter sypialni. Odbyło się to

kosztem zaledwie trzech ofiar:

godności hrabiego (która nie mi-

ała da leko do dna), łokcia majora

(który doznał starcia z mahonio

wym kwiatonem) i Bogu ducha

winnej wazy etruskiej (która

poległa w wyniku spektakularnego

potknięcia hrabiego).

Lord Maccon skrócił sobie

wędrówkę, intonując pieśń. Była

to jakaś zapomniana szkocka bal-

lada, a może nowszy kawałek o

zdychających kotach – wersja

nastręczała pew nych trudności

82/120

Page 84: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

w rozpoznaniu. Przed metamor-

fozą hrabia był wziętym

śpiewakiem operowym, tak

przynajmniej niosła wieść, lecz ok-

tawy szlag trafił wraz z duszą, na

za wsze przekreślając dalszą kari-

erę i skazując przyszłych słuchaczy

na niewysłowione męczarnie.

Metamorfoza z niektórymi

obchodzi się łaskawiej niż z resztą,

dumał profesor, wzdrygając się

z lekka.

– Nie chcę! – Hrabia zaparł się

we framudze. – Za dużo

wspomnień.

W sypialni nie było ani śladu

niedawnej bytności Ale xii, która

83/120

Page 85: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

zabrała swoje rzeczy tuż po

powrocie ze Szkocji. Jednakże

trzej mężczyźni w drzwiach byli

wilkołakami: starczyło lekko po-

ciągnąć nosem i zapach dawał o

sobie znać, waniliowy z domieszką

cynamonu.

– Zapowiada się długi tydzień

– oznajmił z rezygnacją Channing.

– Pomóż mi zapakować go do

łóżka.

Siłą i pochlebstwem zawlekli

hrabiego do wielkiego łoża. Padł

twarzą w dół i prawie natychmiast

zachrapał.

– Trzeba coś z nim zrobić. –

Channing mówił ak centem

84/120

Page 86: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

z wyższych sfer. Profesora wkurza-

ło, że gam ma przez dziesięciolecia

nie zadał sobie trudu, aby go

zmodyfikować; była to

przypadłość cechująca głównie

podstarzałych nadprzyrodzonych

z nadwyżką uzębienia. – Może

mały pojedynek albo metamor-

foza? Po ostatniej powinien mieć

pełne ręce roboty, wieść o lady

Kingair w końcu się rozejdzie. –

W głosie Channinga pobrzmie

wała duma z domieszką irytacji. –

Clavigerzy prześcigają się w petyc-

jach. Nasz alfa musi zacząć dzi-

ałać, zamiast całymi dniami

85/120

Page 87: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

nurzać się w opilstwie. Jego

zachowanie podkopuje morale.

– Pojedynki biorę na siebie –

odparł profesor Lyall bez cienia

wstydu, skromności i przechwałki

w głosie. Ran dolph Lyall nie był

może tak rosły i przesadnie męski

jak większość współbraci, ale ni-

eraz dowiódł, że jest właści wym

wilkołakiem na właściwym miejs-

cu. Ba, dowodził tego tak często

i na tyle rozmaitych sposobów, iż

niewielu kwestionowało dziś jego

prawo do stanowiska.

– Ale ty nie robisz Anubisa.

Nie możesz wiecznie kryć Conalla.

86/120

Page 88: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Pilnuj swoich obowiązków,

Channing, a ja zajmę się resztą.

Major Channing obrzucił alfę

i profesora wzgardliwym

spojrzeniem, po czym

z rozkołysanym wściekle warko

czem wymaszerował z pokoju.

Profesor Lyall miał zamiar

uczynić to samo (minus war kocz),

lecz od strony łóżka napłynęło

wypowiedziane szep tem „Ran-

dolphie". Okrążył materac, na-

potykając mętne spoj rzenie

brązowych i na powrót rozwartych

oczu hrabiego.

– Tak, milordzie?

87/120

Page 89: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Jeśli… – Hrabia nerwowo

przełknął ślinę. – …Jeśli się

mylę… nie twierdzę, że tak jest, ale

jeśli… znów będę musiał się

płaszczyć, tak?

Profesor Lyall widział lady

Maccon, kiedy wróciła się

spakować i na zawsze opuścić

zamek Woolsey. Nie zwykła się

mazać – była pragmatyczna,

twarda i rzeczowa nawet w obliczu

kryzysu, jak większość nad-

ludzkich – co nie oznaczało byna-

jmniej, że reakcja hrabiego nie

zraniła jej do głębi. Profesor krył

w pamięci wiele rzeczy, których

miał nadzieję więcej nie oglądać:

88/120

Page 90: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

widok zgaszonego wzro ku Alexii

zdecydowanie się do nich zaliczał.

– Nie jestem pewien, czy to

wystarczy, milordzie. – Nie będzie

owijał w bawełnę.

– No to w mordę – elok-

wentnie poddał się hrabia.

– To nie wszystko. Jeśli moje

podejrzenia okażą się słuszne,

grozi jej niebezpieczeństwo.

Wielkie niebezpie czeństwo.

Ale lord Maccon już spał.

Profesor Lyall ruszył na

poszukiwanie źródła procentów.

I ku swemu utrapieniu je znalazł.

Lord Maccon nie kłamał.

89/120

Page 91: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Rzeczywiście nie miały nic wspól-

nego z alkoholem.

Parasolka Alexii Maccon

powstała niemałym kosztem, ze

znacznym udziałem wyobraźni

i dbałością o szcze góły. Mogła

razić strzałkami paraliżującymi,

wyposażo no ją w kołki na wam-

piry i srebrne ostrza na wilkołaki,

dysruptor magnetyczny, dwa

rodzaje toksycznej substancji oraz

naturalnie całą masę ukrytych

kieszonek. Niedawno przerobiono

ją i wyposażono w zapas świeżej

amunicji, co niestety nie wpłynęło

na poprawę jej wyglądu. Krót ko

90/120

Page 92: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

mówiąc, na przekór swej

użyteczności straszyła kos

micznym kształtem i udzi-

wnionym fasonem. Była szara

z kremową falbanką, a neoegipski

trzonek upodabniał ją do

wydłużonego ananasa.

Mimo zastosowania tak licz-

nych nowinek technicz nych met-

oda lady Maccon sprowadzała się

do nieza wodnego walenia para-

solką w głowę przeciwnika. Był to

z pewnością brutalny i może niez-

byt wdzięczny modus operandi,

jednak do tego stopnia sprawdzał

się w prze szłości, że przedkładała

91/120

Page 93: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

go ponad udziwnione właściwości

swej nieodłącznej towarzyszki.

Dlatego porzuciwszy rozleni-

wionego kota, schowała się za

drzwiami z parasolką uniesioną do

boju. W wyniku osobliwego splotu

okoliczności salon lorda Akeldamy

stawał się areną dziwnych zdar-

zeń, ilekroć tam gościła. W kon-

tekście bliskiej znajomości z gos-

podarzem może nie było w tym nic

szczególnego.

Do pokoju zajrzał cylinder

z przytwierdzoną głową, a za nim

pojawiła się reszta szykownej

postaci w zielo nym surducie z ak-

samitu i skórzanych portkach.

92/120

Page 94: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Alexia mało nie zrezygnowała

z ataku, w pierwszej chwili biorąc

ją za Biffy'ego. Biffy był pupilem

lorda Akeldamy i gustował

w skórzanych portkach. Lecz

wówczas młodzieniec zwrócił

twarz w stronę jej kryjówki – a

była to twarz okrągła, oble czona

w bokobrody i zdumiony wyraz.

To nie Biffy, Biffy gardził

bokobrodami. Parasolka zatoczyła

zgrabny łuk.

Łup!

Młodzieniec osłonił głowę

przedramieniem, które zamort-

yzowało cios, po czym odskoczył

na bezpieczną odległość.

93/120

Page 95: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Na litość boską! –

wykrzyknął, wycofując się rakiem

i rozcierając obolałą rękę. –

Wstrzymaj swe rumaki, waćpa ni!

Ładnie to tak, rzucać się na kogoś

bez ostrzeżenia?

Alexia nie dała sobie zamydlić

oczu.

– Coś ty za jeden? – zapytała,

zmieniając taktykę i kła dąc palec

na płatku lotosu, gotowa

uruchomić paralizator. Wyglądało

to mniej groźnie niż przedtem,

jakby postano wiła intruza dźgnąć,

miast chlastać.

Młodzieniec jednak trzymał się

na baczności. Od chrząknął.

94/120

Page 96: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Boots, lady Maccon. Emmet

Wilberforce Bootbottle Fipps, ale

wołają mnie Boots. Jak się pani

miewa?

Cóż, uprzejmość nigdy nie

zawadzi.

– Miło mi pana poznać, panie

BootbottleFipps.

– Proszę o wybaczenie, że nie

jestem kimś ważniej szym –

ciągnął samozwańczy Boots – ale

po co zaraz tyle hałasu? – Obrzucił

parasolkę podejrzliwym

wzrokiem.

Alexia opuściła broń.

– Z kim mam do czynienia?

95/120

Page 97: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Och, z nikim ważnym,

milady. Jestem częścią… – sło-

wom towarzyszył nieokreślony

gest – …narybku. – Młodzieniec

w zamyśleniu zmarszczył brwi

i pogładził się po bokobrodach. –

Lord Akeldama polecił przekazać

pani zaszyfrowaną wiadomość. –

Mrugnął konspiracyjnie, lecz

widok ostrzegawczo wzniesionej

parasolki odebrał mu ochotę do

flirtu. – Tak mi się wydaje. –

Splótł dłonie na plecach

i wyprostował się, jakby zamierzał

wyrecyto wać długi poemat

Byrona. – Jak to szło? Miała pani

96/120

Page 98: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

przyjść wcześniej, a moja pamięć

bywa… Aha: „Sprawdź kota".

– To wszystko?

Wzruszył zielonymi

ramionami.

– Niestety.

Chwilę spoglądali na siebie

w milczeniu. Wreszcie Boots

odchrząknął dyskretnie.

– Doskonale, lady Maccon.

Jeśli to wszystko, pozwoli pani…?

– I nie czekając na odpowiedź, za-

wrócił w stronę wyjścia. – Muszę

lecieć. Jak to mówią, komu w dro-

gę… Do widzenia pani.

Alexia ruszyła za nim.

97/120

Page 99: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

– Ale gdzie się wszyscy

podziali?

– Tego, niestety, nie mogę pani

zdradzić, lady Maccon. To

niebezpieczne. Bardzo

niebezpieczne.

Alexia zaniepokoiła się nie na

żarty.

– Dla kogo? Dla pana, dla

mnie czy lorda Akeldamy? –

Zauważyła, iż młodzieniec nawet

nie sugerował, że zna miejsce po-

bytu gospodarza.

Boots obejrzał się na nią

w progu.

– Proszę się nie lękać, lady

Maccon; wszystko się ułoży. Już

98/120

Page 100: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

lorda Akeldamy w tym głowa. Jak

zawsze.

– Gdzie on jest?

– Jak to gdzie? Z pozostałymi,

rzecz jasna. Gdzież in dziej mógłby

być? Tu i tam, sama pani rozumie.

Ruszy li w plener, prawda,

i tropią. Szukają… – Urwał. – Ups.

Mniejsza z tym, lady Maccon.

Niech pani pamięta o kocie. Usz-

anowanie. – Z tymi słowy złożył jej

zabawny półukłon i wybył.

Skonsternowana wróciła do

salonu, w którym wciąż panoszył

się łaciaty kot. Jedyną osobliwoś-

cią prócz je go chorobliwej nien-

awiści do chwostów była

99/120

Page 101: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

metalowa obróżka. Alexia odpięła

ją i zaniosła do okna, by obej rzeć

w świetle. Bez trudu dała się

rozwinąć i oczom lady Maccon

ukazały się rzędy pozornie

przypadkowych, tło czonych

wgłębień. Nasuwały pewne skojar-

zenie. Z namy słem przejechała po

nich urękawiczonym palcem,

usiłując sobie przypomnieć.

No przecież! To do złudzenia

przypominało wałek umieszczany

w pozytywkach i generujący ciąg

powtarza jących się dźwięków ku

uciesze dzieci i niewysłowionej

irytacji dorosłych. Jeśli ta

wstążeczka służyła temu same mu,

100/120

Page 102: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

należało ją odsłuchać przy użyciu

urządzenia spe cjalnie przezn-

aczonego do tego celu. Alexia

postanowiła nie tracić czasu na

poszukiwania, zwłaszcza że gos-

podarz zapewne miał dość oleju

w głowie, by nie pozostawiać go na

widoku. Przyszła jej do głowy je-

dyna osoba, do której mogła się

zwrócić – madame Lefoux. Z tą

myślą udała się do powozu.

101/120

Page 103: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁTRZECI

w którym Alexiapara się

entomologią

Dostępne w wersji pełnej

Page 104: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁCZWARTY

Herbatai złośliwości

Dostępne w wersji pełnej

Page 105: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁPIĄTY

w którym IvyHisselpenny

i profesor Lyallotrzymują zadaniaponad swoje siły

Dostępne w wersji pełnej

Page 106: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁSZÓSTY

Pod nazwiskiemTarabotti

Dostępne w wersji pełnej

Page 107: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁSIÓDMY

Problemz wampirami

Dostępne w wersji pełnej

Page 108: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁÓSMY

Próba tabakii kumkwatu oraz

egzorcyzm

Dostępne w wersji pełnej

Page 109: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁDZIEWIĄTY

Jak NIEpodróżować przez

Alpy

Dostępne w wersji pełnej

Page 110: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁDZIESIĄTY

w którym Alexiazadziera

z milczącymiWłochami

Dostępne w wersji pełnej

Page 111: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁJEDENASTYw którym Alexianapotyka pesto

i słój z tajemniczązawartością

Dostępne w wersji pełnej

Page 112: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁDWUNASTYWielkie szkockiejajko pod wodą

Dostępne w wersji pełnej

Page 113: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁTRZYNASTY

Piknikz templariuszami

Dostępne w wersji pełnej

Page 114: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁCZTERNASTY

w którymdzieciofeler staje

się feleremz prawdziwego

zdarzenia

Dostępne w wersji pełnej

Page 115: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁPIĘTNASTY

Biedronki naodsiecz

Dostępne w wersji pełnej

Page 116: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

ROZDZIAŁSZESNASTYNa moście nad

Arnoi pseudoromantyczne

różności

Dostępne w wersji pełnej

Page 117: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

PODZIĘKOWANIADostępne w wersji pełnej

Page 118: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Tytuł oryginału

BLAMELESS

Copyright © 2010 by Tofa Bor-

regaard

This edition published by arrange-

ment with Little, Brown and Com-

pany, New York, New York, USA.

All rights reserved

Projekt okładki

Lauren Panepinto

Zdjęcia na okładce

Tiny Dragon Productions, Mary

Evans Picture Library/The Image

Works

Page 119: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Modelka na zdjęciu

Donna Ricci

www.donnaricci.com

Opracowanie graficzne okładki

Irina Pozniak

Redaktor prowadzący

Katarzyna Rudzka

Redakcja

Agnieszka Rosłan

Korekta

Katarzyna Szajowska

ISBN 978-83-7839-305-4

www.proszynski.pl

118/120

Page 120: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Plik opracował i przygotował

Woblink

www.woblink.com

119/120

Page 121: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

@Created by PDF to ePub

Page 122: Bezgrzeszna -  Gail Carriger- ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.