Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA...

24
Czy Batory to naprawdę my? podsumowanie kadencji BTW KonKUrs! do wygrania płyta z filmem ,,Body/Ciało” Bat rak Numer 4 ( 74 ) ISSN 2081 - 6863 GRUDZIEŃ/STYCZEŃ 2017 ,,dLa LepszeGo JUtra” film naszego kolegi, andrzej a Gila w Kinotece! na oKŁadCe: III miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Forum Pismaków 2016 Święta z rodziną i psem profesorowie i ich postanowienia noworoczne

Transcript of Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA...

Page 1: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Czy Batory to naprawdę my?podsumowanie kadencji BTW

KonKUrs!do wygrania płyta

z filmem ,,Body/Ciało”

Bat rakNumer 4 (74) ISSN 2081-6863 GRUDZIEŃ/STYCZEŃ 2017

,,dLa LepszeGo JUtra”film naszego kolegi, andrzeja Gila w Kinotece!

na oKŁadCe:

III miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Forum Pismaków 2016

Święta z rodzinąi psem

profesorowie i ich postanowienia noworoczne

Page 2: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

GRUDZIEń/STYCZEńSpis treści

batorak.pl2 Batorak Styczeń 2017

Z ŻYCIA SZKOŁY

Ślad do niepodległości 4o szkolnych obchodach Święta Niepodległości

Czy Batory to naprawdę my? 4podsumowanie kadencji SU

Święta z rodziną i psem 5nauczyciele o świętach i postanowieniach noworocznych

Z ŻYCIA UCZNIÓW

,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6o filmie Andrzeja Gila – ucznia mat-fizu z Batorego

ŚWIAT I LUDZIE

Wrocław, jakiego nie znacie: Ostrów Tumski 7artykuł w ramach współpracy z redakcją gazety ,,Agrafka”

Nauka języka chińskiego – nic prostszego! 8słowo o dalekowschodnich ,,znaczkach”

Pomysły na wakacje 8letnie kolonie w grodzieckim zamku

Ludzie duchy 9o albinizmie w krajach afrykańskich

Abecadło Batoraka (Kodeks roku 2017) 9wskazówki dla Batoraków

Postanowiłem, że się będę wysypiać 10wywiad z Jackiem Poprzeczko

NAUKA

Kto jeszcze mówi prawdę? 11o wplątaniu w sieci kłamstw

Neurobiologia – leczenie depresji 12rola antydepresantów

HISTORIA

Odszedł Henryk Kończykowski „Halicz” 13wspomnienie zmarłego żołnierza batalionu ,,Zośka”

KULTURA I SZTUKA

23 tożsamości? – tylko w ,,Splicie” 14zapowiedź kinowa

Warszawskie kalendarium kulturalne 14

Styczniowe premiery teatralne i kinowe 14

Wołyń 15recenzja nowego filmu Wojciecha Smarzowskiego

Lynchowski majstersztyk 16recenzja kultowego serialu ,,Twin Peaks”

O roku Kieślowskiego 17słowo o niezwykłej postaci polskiej kinematografii

Numenor i Niënna 18recenzja nowej płyty artystki Oonagh

„Goplana” 19recenzja z Opery Narodowej

Moralność na bezludziu 20recenzja książki ,,Światło pomiędzy oceanami”

EUROPA 2030 Fikcja unifikacji 20wiersz Zuzanny Mietlińskiej

Batory monotematycznie: „Mała matura” idealna naodstresowanie 21recenzja książki Janusza Majewskiego

Na podniesienie ducha – uśmiech od ucha do ucha 21kawały nie tylko dla maturzystów

SPORT

Cudotwórca Magiera 22rzecz o trenerskich zmianach w klubie Legii

KONKURS 22do wygrania film ,,Body/Ciało” Małgorzaty Szumowskiej

Dynia 23przepisy na pyszne zimowe desery

Na okładce: Kadr z filmu ,,Dla lepszego jutra”Projekt: Andrzej Gil

„Batorak” Gazetka Szkolna Gimnazjum i Liceum

im. Stefana Batorego w Warszawieul. Myśliwiecka 600-459 Warszawa

Komentarze, listy i opinie prosimy kierować na:[email protected] oraz nasz fanpage na Facebooku

Redaktor Naczelna: Magdalena Barbara MolędaSekretarz Redakcji: Olga MalinowskaRedaktorzy numeru: Jan Bąk, Jan Gradoń, Klaudia Grąt, PaulinaGryz, Bartosz Iwoła, Julia Kalinowska, Zosia Klimaszewska, MariaKoniarz, Alex Korytkowski, Aleksandra Krupińska, Matylda Kubacz,Aleksandra Łaguna, Ania Marczyńska, Witold Marynowski, Zuzan-na Mietlińska, Magdalena Molęda, Justyna Ośka, Jakub Przybylski,Agnieszka Siwik, Iza Siwińska, Kinga Szmytkowska, Jan Tokarski,Małgorzata WieczorkiewiczKontrola językowo-stylistyczna: Zosia Bartuzi, Gosia Cybulska,Łukasz Gwóźdź, Maria PapisKorekta: Grzegorz Kopyt, Kamil Kowalski, Aleksandra Krupińska, Alicja Maciążka, Maria Pradiuszyk, Kacper Szewczyk, Marta Winiarek, Jakub Wyszomirski

Grafika: Julia Akahori, Aleksandra Deblessem, Zofia WasiakSkład: Magdalena Molęda

Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i redagowania tekstów,a także opatrywania ich własnymi tytułami. Ma prawo odmówić pub-likacji bez podania przyczyny.Dziękujemy Radzie Rodziców – sponsorowi gazetki oraz pani Joan-nie Zimnowodzie i Redakcji gazety ,,Agrafka” z Prywatnego Gim-nazjum Językowego ,,Parnas” we Wrocławiu za stałą współpracę orazpublikacje artykułów na łamach ,,Batoraka”.

REDAKCJA BATORAKA

Page 3: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

NOWOROCZNE NASTROJE

Magdalena Barbara MolędaREDAKTOR NACZELNA

Na dobry początek

batorak.plStyczeń 2017 Batorak 3

Minął grudzień i zaczął się ten ,,Nowy Rok”.Zdążyliśmy już usłyszeć kolejną zapowiedźkońca świata, choć dla nas, Batoraków,

największą apokalipsą są jak na razie niekończące sięsprawdziany, a dla maturzystów naturalnie egzamindojrzałości. Tak czy owak, wszyscy z utęsknieniemczekamy na ferie zimowe, które szczęśliwie zbliżająsię coraz większymi krokami.

Mawia się, że styczeń to czas zmian, wraz z nowądatą pojawiają się noworoczne postanowienia. Naszaredaktorka Justyna zapytała o nie naszych nauczycieli.Pojawiły się ciekawe odpowiedzi, m.in. marzenie o zda-niu prawa jazdy. Ale który z profesorów tego pragnie?Koniecznie przeczytaj artykuł na str. 5.

W Batorym jednak nie tylko postanowienia sięzmieniają. Jak co roku wkrótce będziemy wybrać Prze-wodniczącego SU. Nie znamy wprawdzie jeszczewszystkich kandydatów, ale to dobry czas, by pod-sumować rządy Mikołaja Zenkiewicza i zespołu,,Batory to Wy”. O tym więcej na str. 4.

21 stycznia br. odbyła się w naszej szkole stu-dniówka. Dla trzecioklasistów rozpoczęło się wiel-kie odliczanie. Redaktorka Paulina Gryz, tegorocz-na maturzystka, poleca oderwać się od nauki sięgającpo ,,Małą maturę” Janusza Majewskiego (tekstna str. 21). Dla szczególnie zestresowanych przygo-towaliśmy również kilka ,,podnoszących na duchu”dowcipów związanych z maturą i studiami. Uś-miech od ucha do ucha zapewniony! A dla ,,Polakówzłych, bo głodnych” Ania Marczyńska w czasieprzerwy świątecznej przygotowała pyszną porcję prze-pisów na desery z dynią w roli głównej. W sam razna zimowe podwieczorki.

W tym numerze warto także zwrócić uwagę na wy-wiad z Andrzejem Gilem z kl. 2A – chłopakiem, który jużdoczekał się premiery swojego filmu w Kinotece. O pas-ji Andrzeja rozmawiał z nim redaktor Janek Tokarski.

Na koniec słówko o ,,Batoraku”. Gazeta nie uka-zała się w grudniu. Konieczna była przerwa tech-niczna. Ale już naładowaliśmy akumlatory i jesteś-my gotowi na kolejne dziennikarskie wyzwania.Ten numer ,,Batoraka”, choć nie tak potężny jak po-przedni, jest równie interesujący i wypełniony po brze-gi ogromem informacji. W tym miesiącu przygoto-waliśmy również konkurs dla czytelników, w którymwygrać można film ,,Body/Ciało” w reż. Małgorza-ty Szumowskiej. Szczegóły na str. 22. Nie można za-pomnieć także o niezwykłych ,,Wieściach z Muzeum”– dodatku autorstwa prof. Marcina Mirosa. Tam takżejest konkurs, zresztą bardzo batoracki.

Ponieważ następne wydanie pojawi się dopieropo feriach, życzę wytrwałości. Jeszcze tylko kilka ty-godni ślęczenia nad książkami. Mam nadzieję, że śniegna nas poczeka.

Owocnej lektury!

Page 4: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

4 Batorak Styczeń 2017batorak.pl

Z życia szkoły

ŚLAD DO NIEPODLEGŁOŚCIPo 123 latach zaborów nastąpił przełomowy moment w historii Polski. Przybyły

z magdeburskiego więzienia Józef Piłsudski przejął od Rady Regencyjnej władzę wojskowąi naczelne dowództwo sił jej podległych, a Niemcy, mające dość wojny na Zachodzie,

podpisały zawieszenie broni kończące I wojnę światową. Oczywiście mowa tuo 11 listopada 1918 roku.

Ale czy rzeczywiście wiemy o tym dniu wy-starczająco dużo? Na to pytanie mieli

okazję odpowiedzieć gimnazjaliści oraz li-cealiści z klas pierwszych naszej szkoły. 10 lis-topada ub. roku humaniści z klasy drugiej zor-ganizowali warsztaty, których tematem były nietylko pamiętne wydarzenia z 1918 roku, alerównież rozbiory, powstania listopadowe istyczniowe oraz strajki polskiego proletariatuw 1905 roku. Uczniowie, po wysłuchaniukunsztownie przygotowanych przez starszychkolegów prezentacji i wykładów, mogli popi-sać się wiedzą na temat wymienionych wy-darzeń, umiejętnością układania przemówień,sztuką retoryki, słuchem absolutnym i śpiewempowstańczych pieśni. Chyba najwięcej emo-cji i kontrowersji, oczywiście zaraz po wyni-kach, przyniosło podążanie niełatwym szlakiemBaczyńskiego – tj. pisanie wierszy. W trakciemozolnej pracy ujawniły się pośród nas lite-rackie talenty, których nie powstydziłby się na-wet nasz starszy kolega – autor „Elegiio chłopcu polskim”.

Szczęściarzami, którzy zdobyli największąilość punktów, okazali się koledzy i ko-

leżanki z klasy 1A w liceum oraz z klasy 9Aw gimnazjum. Zwycięzcom gratulujemy!

Wszystkim spodobał się ten niebanal-ny sposób uczczenia odzyskania przez Pol-skę niepodległości.

Nie wiem tylko, czy tego samego zdaniabył patron tego dnia, którego wizerunek kil-kakrotnie przeżył bliskie spotkanie z podłogą.

Bartosz Iwoła

Fot.: M

aria Papis

Stacja: Rewolucja 1905 roku

CZY BATORY TO NAPRAWDĘ MY?Kadencja kolejnego Samorządu Uczniowskiego zmierza ku końcowi. Trwała długie12 miesięcy – to wystarczająco dużo czasu, by, jeżeli ktoś posiadał jakieś pomysły

na zmianę, móc wprowadzić je w życie. Podobnie jak dla Samorządu, był to dla nas,uczniów, czas ciężkiej, nie zawsze efektywnej pracy oraz nowych wyzwań. Teraz nadszedłmoment podsumowania tego, co Mikołajowi Zenkiewiczowi udało się zrobić, a także tego,

czego zrobić się nie udało.

Zacząć powinno się od olbrzymichpodziękowań. Nie jest łatwo rów-nocześnie przygotowywać się do

sprawdzianów, jak i pisać przemówienia.Za codzienny trud i wszelką pomoc,chciałbym Mikołajowi w imieniu wszyst-kich uczniów bardzo podziękować. Alepo prostu ,,bycie” przewodniczącym totrochę za mało.

Na początku ogólne sprawy – czy Ty,drogi uczniu Batorego, czujesz, że jesteśważną częścią tej szkoły? Czy uważasz, że,,Batory to Ty”? Tak właśnie brzmiałohasło wyborcze naszego obecnego Sa-morządu (dokładnie ,,Batory to Wy”).

Tym ,,reklamował” się Mikołaj, chcączostać wybranym na to tak ważne stano-wisko. Chciał, byśmy zrozumieli, że Ba-tory nie będzie wartościowym miejscembez Ciebie i mnie. Czy mu się udało?Wątpię. Nie czuję się lepiej w gmachu Ba-torego dzięki ,,drużynie” Mikołaja. Rów-nie dobrze mogło by ich nie być, a atmo-sfera i wrażenie partycypacji jednostki wżyciu szkolnym wcale by się nie zmieniły.

Kolejną kwestią jest reprezentatyw-ność. Z przemówień Mikołaja nie tryskałaenergia i wiara w to, co mówi. Wielo-krotnie miało się wrażenie, że jest się najakimś nudnym wykładzie z historii

wczesnego plejstocenu – tyle tylko, że na-wet wykładający nie jest specjalnie zain-teresowany tym, co mówi. Oczywiście, ro-zumiem charakter szkolnych przemó-wień czy odczytów i wiem, że nie ma wnich wiele miejsca na porwanie tłumu.Jednak w momencie, gdy na mównicę wy-chodzi przewodniczący naszej szkoły,chciałbym czuć dumę z tego, co i w jakisposób mówi.

Przejdźmy do obietnic wyborczych, któ-re (szczerze przyznam) były niezwykle at-rakcyjne. Wydawało mi się, że przynajmniejte wpisane do programu zostaną spełnione.Rzeczywistość okazała się odmienna.

Page 5: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Styczeń 2017 Batorak 5batorak.pl

Z życia szkoły

Na początku o najbardziej atrakcyjnejobietnicy, czyli kanapach u Pani Bogusi.Pomysł super – przyjemniej byłoby zalecna miękkich poduszkach sof niż na zim-nych, metalowych krzesłach, które mamyobecnie do dyspozycji. Myślę, że była topropozycja, którą zespół Mikołaja przy-ciągnął do siebie duże grono uczniów. Niezmienia to jednak faktu, że kanapy miałybyć, a ich nie ma (o ile wiem, ich temat powyborach nawet nie wypłynął). Szkoda.

Zniżki. Poza jednorazową akcjązniżek do Dunkin Donuts z okazji DniaDziecka żadnych innych ,,promocji” dlaBatoraków nie było. Chyba że o nich niesłyszałem, w co wątpię – takowe rzeczycieszą się olbrzymią popularnością.

Wystawy w Batorym? Skrzynki na po-mysły? Niestety brak. Ku mojemu zdziwie-niu żadna z obietnic wyborczych nie zostałaspełniona, o żadnej nawet się nie rozmawiało.Nie najlepiej świadczy to o podejściu do wy-borców. (Wszystkich zainteresowanych od-syłam do programu ,,Batory to Wy” –

https://www.facebook.com/batoryTW/posts/865483623579364).

Moje rozżalenie dotyczy jeszcze jednejkwestii – podejścia do akcji ,,Czarny pro-test”. Abstrahując od tego, czy dobrze zro-

biliśmy, biorąc w niej udział, czy nie,wkurza (po prostu wkurza) mnie fakt, żegłównym punktem ,,Czarnego ponie-działku” w naszej szkole było zrobienia so-bie zdjęcia przy popiersiu patrona naszejszkoły. Nie godzę się, by tematy tak po-ważne były sprowadzane do zrobienia so-bie pamiątkowej fotki. Nie wiem, możnabyło zaprosić ekspertów, by podzielili sięz nami swoją wiedzą, można było zorga-nizować debatę (nie oksfordzką) – możli-wości było naprawdę dużo. Szkoda, że wy-brano coś tak nieodpowiedniego.

Warto jednak wspomnieć, że ,,Bato-ry to Wy” na pewno nie był naszym naj-gorszym samorządem. Regularnie pub-likowana lista zastępstw, parę fajnych ini-cjatyw (na przykład wyjście na cmentarz,by uczcić pamięć o Batorakach, którzyodeszli), wypuszczenie nowej serii bluz,wybory nauczyciela roku – te rzeczymożemy zaliczyć do udanych.

F.K.

ŚWIĘTA Z RODZINĄ I PSEM

Jak Pan/Pani spędził/a tegoroczne Świę-ta Bożego Narodzenia?

Pani Olga Karolczyk: Z rodziną i psem. Po-chodzę z Piotrkowa Trybunalskiego, więc po-jechałam do rodziców, by spędzić rodzinneświęta w dużym gronie.

Pan Krystian Maliszewski: Święta spę-dziłem rodzinnie w domu, w Warszawie.

Pani Magdalena Brzezińska: Moi teścio-wie mieszkają w Lublinie, więc z zasady jed-ne święta spędzamy w Warszawie, drugietam. W tym roku pojechaliśmy do Lublina.

Pani Sylwia Choińska: Każde ŚwiętaBożego Narodzenia czy Wielkanocy spę-dzam poza Warszawą, z rodzicami gdziezjeżdża się cała rodzina.

Pani Joanna Szcześniak: Tegoroczne świę-ta spędziłam jak zwykle, w Warszawie – jesz-cze nigdy mi się nie zdarzyło wyjechaćna Boże Narodzenie. Najpierw rodzina wdomu, potem my u rodziny – tak to zwyk-le u nas przebiega.

Jak podsumowuje Pan/ Pani rok 2016?

Pani Olga Karolczyk: To był ciężki rok.Miałam fajne wakacje, po raz pierwszy

udało mi się zobaczyć Włochy. Bardzo misię podobały, chciałabym tam powrócić. Kul-tura i włoskie jedzenie to dla mnie nowe rze-czy. Natomiast rok szkolny trochę mnieprzytłoczył. Mam zły plan lekcji, dużo go-dzin przez pierwsze trzy dni. Mam nadzie-ję, że w nowym roku się przyzwyczaję i bę-dzie lepiej.

Pan Krystian Maliszewski: Ten rok był dlamnie dosyć ciekawy, odbyłem parę szkoleń.Zawodowo był dobrym rokiem, natomiastmiałem trochę problemów rodzinnych, oso-bistych, ale ostatecznie jest dobrze.

Pani Magdalena Brzezińska: Każdy ko-lejny rok wydaje się dłuższy od poprzed-niego. Ilość zadań, wrażeń, działań podczasroku sprawiają wrażenie jakby rosły, ale tobył chyba szczęśliwy rok. Bez żadnychsensacyjnych, niemiłych wydarzeń, a jeżelicoś płynie swoim spokojnym i ułożonymtempem to znaczy, że jest to czas szczęśli-wy. A także dobry rok. Pracowity, ale dobry.

Pani Sylwia Choińska: Myślę, że to byłdobry rok. Owocny w rożne sukcesy, mogęgo zapisać na plus.

Pani Joanna Szcześniak: Rok 2016 bardzoszybko minął. Nie wiem, czy to taka spe-cyfika dzisiejszych czasów, czy może

z wiekiem po prostu człowiekowi czasszybciej płynie. Bardzo był intensywny,jeśli chodzi o sprawy zawodowe.

Czy ma Pan/ Pani postanowienie nowo-roczne?

Pani Olga Karolczyk: Tak, chciałbym wkońcu zdać egzamin na prawo jazdy.

Pan Krystian Maliszewski: Nie zastana-wiałem się jeszcze nad postanowieniem,pewnie dopiero o tym pomyślę.

Pani Magdalena Brzezińska: Od pewne-go czasu postanowień noworocznych staramsię unikać. Jeżeli coś chcemy zmienić w tymco nas otacza, czy w sobie, każdy momentjest dobry, żeby powiedzieć ,,od dzisiaj”.

Pani Sylwia Choińska: Z reguły posta-nowień noworocznych nie robię, w tymroku również nie będę robić. Każdego dnia,z każdą decyzją można podjąć jakieś nowekroki, nie jest specjalnie potrzebny do tegoNowy Rok, aby tworzyć jakieś postano-wienia. Niektóre osoby może to dopro-wadzić do frustracji, jeśli nie uda się wy-pełnić takiego postanowienia. Każdy dzień,każda chwila jest dobra do zmiany.

Rozmawiała: Justyna Ośka

Kończący się rok skłonił nas do przemyśleń. Wraz z sylwestrem zawsze zaczyna się cośnowego. Dla niektórych jest to wydarzenie pchające do zmian na lepsze, dla innych tylkopowitanie Nowego Roku. Również dla naszych nauczycieli ten czas ma różne wartości.

Mikołaj podczas przemówienia w Dniu Nauczyciela

Fot.: W

itold Marynow

ski

Page 6: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

6 Batorak Styczeń 2017batorak.pl

Z życia uczniów

,,DLA LEPSZEGO JUTRA”, CZYLIJAK 17-LATEK KRĘCI FILMY!

Wielu z nas interesuje się filmem. Niektórzy czekają na kinowe nowości lub zachwycają się,,klasyką” filmową. Inni parają się tworzeniem własnych produkcji. Ale kto z nas miał okazjępokazania własnego filmu na wielkim ekranie Kinoteki, przy sali pełnej widzów? Udało się to

Andrzejowi Gilowi – na co dzień zwykłemu mat-fizowi z Batorego, który okazał się nieprzeciętnymtwórcą. W grudniu ub. roku odbyła się premiera jego najnowszego filmu ,,Dla lepszego jutra”.

Co zachęciło cię do zajęcia się filmem?Moja przygoda z filmem to gimnazjalne

czasy, zaczęła się w czasie wyjazdowych re-kolekcji. Mieliśmy nakręcić krótki film na pod-stawie „Czarnoksiężnika z Archipelagu” – zro-biliśmy krótką etiudę i wtedy zafascyno-wałem się filmem. To był przypadek.

Jaki był twój pierwszy poważny film? Pierwszy poważny film zrealizowaliśmy

w 2015 roku. Był to film wojenny zatytułowany„Ponad podziałami”. Przygotowany z kostiuma-mi, kręcony na podstawie scenariusza. Wcześniejkręciłem również krótkie reklamy i spoty na różneszkolne przedmioty, ale za taki pierwszy kontaktz fabułą można uznać ten z rekolekcji.

Czy masz mentora? Jestem typem samouka. Gdyby prześledzić

całą moją „kinematografię”, z każdym filmemdochodziły nowe umiejętności, poprawiałembłędy, które popełniałem w poprzednim…

Ale skąd miałeś podstawową wiedzę?Tylko z tego, co widziałem. Oglądając

profesjonalne filmy, wyobrażałem sobie jakmoże wyglądać kręcenie. Przeglądałem po-radniki, ale nie było tak, że uczyłem sięz książek. Można powiedzieć, że kształciłemsię przez praktykę. Najpierw kręciłem tele-fonem, gdzie niezbyt dało się ingerowaćw obraz. Teraz, po „Dla lepszego jutra”uczęszczam do Warszawskiej Szkoły Fil-mowej. Uznałem, że po tym filmie powi-nienem otoczyć się już ludźmi, którzy na-prawdę się na tym znają i nabyć równieżwspomnianej „wiedzy książkowej”. Chodzęna kursy co dwa tygodnie – i daje to efekty.

Skąd bierzesz pomysły na film? Wiem, żepiszesz też scenariusze.

Takich „dialogowych” scenariuszy nie pi-szę, bo jest to bardzo trudne i do tego trze-ba mieć talent. Ale zarys fabuły tworzę z chę-cią. „Dla lepszego jutra” była historią wziętąz życia. Dodaliśmy troszeczkę fantazji, wy-kreowaliśmy sylwetkę bohatera i obudowa-liśmy to wszystko w ciekawą historię.

Jak wyglądają przygotowania do filmu? Z mojego doświadczenia – jeszcze przed

rozpoczęciem trzeba otoczyć się osobami, któ-re chcą to robić, które są ambitne. Potrzebni sąfachowcy i ludzie z zapałem, żeby to wszyst-ko pociągnąć. Bez ekipy, nie dasz rady.

Jak wygląda codzienna praca nad filmem?Zaczynamy od zebranej grupy ludzi. Po-

tem, na przykładzie mojego ostatniego filmu,zabieramy się za scenariusz, za doprecyzowaniepomysłu. Następnie potrzebni są aktorzy.Oczywiście też wspólne czytanie scenariusza,poprawki. Potem trzeba zdobyć jakieś dofi-nansowanie. Następnym etapem jest dobór lo-kalizacji. Przy ostatnim filmie powiedzieliśmysobie: żadnych kompromisów. Jeżeli realizu-jemy sceny w szpitalu, to kręcimy w szpitalu,nie aranżujemy go. To nas kosztowało dużo pra-cy. Negocjacje były wyjątkowo ciężkie, gdyżjesteśmy jeszcze młodzi, nierozpoznawalni,a co za tym idzie, mało wiarygodni. Dlategow naszym przypadku to były godziny, o ile niedziesiątki godzin rozmów. Potem zwieńczenie,czyli plan filmowy. Część scen nagrywaliśmyjeszcze w czerwcu. Pamiętam, że trudno byłopogodzić to ze szkołą. Gdy kręciliśmy filmw lipcu, było łatwiej, ale z kolei mieliśmy dzieńw dzień plan zdjęciowy. Przez tydzień wsta-wałem rano i jechałem na plan, wieczoremwracałem do domu, zgrywałem materiał,czyściłem karty pamięci i podłączałem sprzętdo ładowania. Następnego dnia znowu wszyst-ko zabierałem ze sobą i na plan. Takie ,,fil-mowe życie”. Inna sprawa, że kocham to…

Półtora miesiąca temu była premiera two-jego najnowszego filmu „Dla lepszego jut-ra”? Jak, twoim zdaniem, został przyjęty?

Nie spodziewałem się, że aż tak dobrze…

Była owacja na stojąco?Tak, była i bardzo mnie to cieszy, ale naj-

ważniejsze było to, co dostrzegłem po za-kończeniu filmu, gdy podchodziłem do kil-ku grup i ludzie dyskutowali o nim. Było toniesamowite, bo to właśnie chciałemosiągnąć. Żeby film wywołał pewną re-fleksję u widza. Zdaję sobie sprawę, że„Dla lepszego jutra” nie jest ideałem. Jestjeszcze dużo do poprawy i udoskonalenia.To tylko kolejny krok w rozwoju.

To był twój pierwszy pokaz w kinie?Na początku trochę rozjeżdżała się ścieżkadźwiękowa…

To była moja pierwsza projekcja w kinie,a na takie potrzeby dźwięk montuje się ina-czej niż zwykłe stereo. Ja musiałem mon-tować trochę „na czuja”, bo ciężko jest miećsprzęt do montażu 5.1 w domu. To było trud-ne. Do tego dochodzą specjalne formaty ki-nowe, których musiałem się dopiero nauczyć.

Czy pracujesz teraz nad nowym projek-tem? A jeśli nie, to dlaczego?

Teraz dałem sobie chwilę odpocząć, bojestem tuż po oficjalnej projekcji, ale oczy-wiście wraz z moim kolegą, Krzysztofem,z którym wspólnie to wszystko organizuje-my, patrzymy w przyszłość. Mamy w planachkolejny film. Ale chcemy go zrealizować jużtrochę inaczej – zaangażować studentówszkół teatralnych, zorganizować większąilość kamer, mikrofonów, świateł, a co za tymidzie również operatorów. To wszystkołączy się z większym budżetem. To jużmusi być projekt przygotowywany na po-ziomie, chcemy go zrobić jak najbardziej pro-fesjonalnie. Żeby iść do przodu.

Bardzo dziękuję Ci za rozmowę i życzępowodzenia w karierze. Mam nadzieję,że kiedyś będę mógł się pochwalić, że zro-biłem pierwszy wywiad ze słynnymreżyserem, Andrzejem Gilem.

To ja bardzo dziękuję i zachęcam wszyst-kich do obejrzenia „Dla lepszego jutra”.

Gdzie można go zobaczyć?Chcemy rozpocząć dystrybucję, ale mu-

simy to jeszcze przedyskutować. Myślę, żebędzie dostępny na DVD albo na Blu-ray.

Rozmawiał: Jan TokarskiAndrzej w trakcie pracy na planie filmowym

Page 7: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Styczeń 2017 Batorak 7batorak.pl

Świat i ludzie

WROCŁAW, JAKIEGO NIEZNACIE: OSTRÓW TUMSKI

Gdy pada hasło „Wrocław”, każdy zapewne myśli o nim, jako o Europejskiej Stolicy Kultury.Nic więcej. Dodamy jeszcze: „Stolica Dolnego Śląska”. Z czym kojarzy się Wrocław? Sky To-

wer, Panorama Racławicka, a może Narodowe Forum Muzyki? Tak czy inaczej na Wrocławpatrzymy przeważnie jako miasto zmierzające ku przyszłości, goniące za najnowszymi nowin-kami architektury, czasem pełne problemów i zapracowanych, żyjących w pośpiechu miesz-

kańców. Warto jednak wrócić do korzeni tego miejsca-kryjących wiele tajemnic…

Początki miastaHistoria Wrocławia rozpoczyna się

ok. X wieku: na wyspie zwanej późniejOstrowem Tumskim.Już wtedy istniał tamnajwiększy na Śląskugród obronny. Pod ko-niec XIII wieku wyspakatedralna została sprze-dana duchownym, któ-rzy od tej pory na niejpanowali. Wyżsi rangąksięża budowali tupałace, nieraz prześci-gając się w przepychuswoich budowli. Dodziś możemy podziwiaćPałac Biskupi zachwy-cający pięknymi ogro-dami. Od 1810 rokuOstrów Tumski stał się dzielnicą Wrocławia.Mieszkańców nie dosięgało w niej prawoustanowione przez władze miasta. Ozna-czało to, że wszyscy skazańcy mieli prawodo ochrony na wyspie: zapadłe wyroki niemogły tu zostać wykonane.

Ostrów Tumski: dziwnaniewyspa

Spacerując po dzisiejszym Ostrowie,trudno nie zauważyć, że nie jest on wyspą.Jednak do dziś tak o tej części miasta sięmówi. Jak to wytłumaczyć? Warto zajrzećdo poniższego fragmentu historii ówczes-nego Breslau:

,,Wszystko zaczęło się w roku 1807, kie-dy to Francuzi pod wodzą księcia Hiero-nima Bonaparte zdobyli miasto i nakazalijego mieszkańcom wysadzić mury. Sprze-ciwili się jednak duchowni z Ostrowa Tum-skiego, obawiając się, że Wrocław pozo-stanie bez środków do obrony. Wszystko po-szłoby zgodnie z planem księży, gdyby niewróżebny sen Hieronima, albowiem przy-śnił mu się duch nieżyjącego już cesarzaFryderyka II Wielkiego. Ten nieświadomiezaprowadził go do podziemi miasta, gdzieodbywała się narada generałów pruskich,jak pokonać okupujących Śląsk Francuzów.Przerażony książę wydał tego samego dnia

rozkaz o wyburzeniu murów otaczającychWrocław. Podczas wysadzania fortyfikacjigruzy zasypały odnogę Odry, wydzielającą

Ostrów. Wyspa przestała w ten sposób ist-nieć. Jednak po kilku latach, w miejscu za-sypanego koryta utworzono Ogród Bota-niczny, wciąż zachwycający swoim urokiem.Gdyby nie sen księcia, mury wciąż okalałybynasze miasto, tym samym zyskując wielu tu-rystów. Nie mielibyśmy jednak takiegomiejsc, jak Ogród Botaniczny, a przedWrocławską Katedrą nie wyrósłby naj-piękniejszy i najdostojniejszy w całymWrocławiu platan klonolistny”.

Skamieniała kluska naromańskiej bramie

Jeżeli mowa o wrocławskich kościołach,należy wspomnieć o Nim: Kościelepw. św. Idziego. Niestety, bardzo łatwo gonie zauważyć. To dosyć unikatowa budowla,gdyż pochodzi z epoki romańskiej,a dokładnie z lat 20. XIII wieku. Kościółcieszy się tytułem jednej z najstarszych bu-dowli Wrocławia i najstarszym czynnymkościołem w mieście. Elementem charak-terystycznym tego kościółka jest arkada zcegieł, która łączy go z szesnastowiecznymDomem Kapituły w stylu późnogotyckim,tworząc tzw. Bramę Kluskową. Wiąże sięz nią popularna wrocławska legenda:

,,Żył we Wrocławiu młody Maciej, któ-ry wziął ślub ze śliczną Agnieszką. Ta jednak

umarła rychło po ślubie na dżumę. Zrozpa-czonemu wdowcowi przyśniła się zmarłażona z garnuszkiem pełnym klusek – ulubioną

potrawą mężczyzny.Ostrzegła go jednak,że jedna kluska ma star-czyć na jeden dzień.Gdy Maciej się obu-dził, spostrzegł w roguchaty obiecany przezukochaną posiłek.Wdowiec stosował siędo jej poleceń. Gdy zos-tały dwie kluski,mężczyzna szybko zjadłjedną i łakomie spojrzałna tę drugą. Stwierdził,że może nic się nie sta-nie, jeśli zje je obie.„Po co czekać? W koń-

cu zasady są po to, żeby je łamać.” Okazałosię jednak inaczej. Kiedy Maciej sięgnął poostatnią kluchę, ta zaczęła uciekać. Gonił jąaż do kościółka św. Idziego. Wtedy klusecz-ka wskoczyła na bramę łączącą świątynię zplebanią i skamieniała.”

Wspomniane zabytki Ostrowa Tum-skiego i historie z nimi związane to tyl-ko część bogatych dziejów Wrocławia.Zachęcam Was do dalszych podróży ponajstarszych uliczkach miasta, tuż nad uro-kliwą Odrą.

Małgorzata Wieczorkiewicz

Page 8: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

NAUKA JĘZYKACHIńSKIEGO – NIC

PROSTSZEGO!Obserwując moich znajomych oraz otaczających mnie ludzi,

zauważyłam, iż w społeczeństwie panuje przekonanie,że język chiński jest najtrudniejszym z powszechnie

używanych. Niepodważalnym jest, że jego odmiennośćod języków wschodnich jest rzucająca się w oczy, jednakże

czy to automatycznie powinno umieszczać język chińskina naszej liście rzeczy pt. „niemożliwe”? Zanim każdy

odpowie sobie na to pytanie, warto wpierw rozważyć kilkaważnych aspektów.

Patrząc na pokrętne znaczki, ciężko jestnam sobie wyobrazić układające się z

nich zdania. Brak liter oraz spacji od razu naszniechęca i wprawie w niemałe zakłopota-nie. Jednakże co, jeśli język chiński dałobysię przedstawić za pomocą alfabetu? 我能做。– Wǒ néng zuò。

Z niemałą pomocą przychodzi namtzw. „pinyin”, czyli oficjalna transkrypcjajęzyka mandaryńskiego na alfabet łaciński.Dla ludzi, spoza Państwa Środka, chcącychnauczyć się języka chińskiego jest on z pew-nością jednym ze wspanialszych wynalaz-ków świata. Mimo że wciąż nie jesteśmy wstanie nic zrozumieć, przeczytanie zdaniajuż nie sprawia nam takiego kłopotu. War-to również dodać, że ,,pinyin” jest bardzołatwy do przyswojenia, gdyż jest onw 100% językiem fonetycznym , a jakwiadomo, język mandaryński składa się za-ledwie z 400 sylab, podczas gdy języki za-chodnie mają ich ponad 1000.

Dla każdego, kto ma złe wspomnieniaz nauki wszelkich form gramatycznychtj.: czasowniki regularne i nieregularne,odmiana przez przypadki bądź rodzajni-ki, mam kolejną dobrą wiadomość, albo-wiem język chiński jest pozbawionywszelkich powyższych komplikacji, któ-re posiadają języki zachodnie. Ma onprawdopodobnie najprostszą gramatykę zewszystkich obecnie używanych języków.W języku używanym przez ludzi skoś-nookich nie ma czasów. Aby określićczy akcja miała miejsce w przeszłości, te-raźniejszości bądź w przyszłości, dodajesię konkretne słowa, które określają czas.Dodatkowo, wszystkie czasowniki są nie-odmienne i posiadają tylko jedną formę,bez względu na liczbę (aby uzyskać licz-bę mnogą dodaje się odpowiedni klasy-fikator przed rzeczownikiem), rodzaj czyczas. Również brak rodzajników znacznieskraca nam czas nauki języka.

W języku chińskim możemy zauważyćstały wzór na budowę zdania, czyli tzw. SVO(Subject Verb Object), w którym podmiotwystępuje zawsze przed orzeczeniem, a do-pełnienie znajduje się na końcu zdania.

Najbardziej przerażającym aspektem,który w znacznej mierze przyczynia siędo negatywnych opinii na temat nauki ję-zyka chińskiego, są zdecydowanie znaki.Jednakże, wbrew pozorom, są one zbudo-wane w bardzo logiczny sposób. Często sąto zbitki kilku mniejszych wyrazów,układających się w jedną, spójną całość.

电脑 (diàn-năo) =

elektryczność + mózg = komputer

Jak można dostrzec, nowe słowa w ję-zyku mandaryńskim powstają poprzezpołączenie kilku podstawowych zna-ków, tworzących logiczną całość.

Patrząc na wszystkie fakty wypisane po-wyżej, warto ponownie zadać pytanie: Czychiński rzeczywiście jest aż tak trudny? Naj-lepszym sposobem na naukę języka obce-go jest porzucenie wszystkich swoich obawi pokonanie wyimaginowanych, przez nasnas samych, przeszkód. Oczywiście, nigdynie zostaniemy native speakerami, możli-we również, że nie osiągniemy poziomu za-awansowanego, jednakże zawsze naszaciężka praca zostanie doceniona, a nawetnajmniejsza znajomość języka chińskiegozacznie nam otwierać drzwi do kraju, któ-ry posiada ponad 1,3 miliardy mieszkańcóworaz historię sięgającą tysięcy lat.好好学习,天天向上。Haike Bruneelpinyin: Hǎo hǎo xuéxí, tiāntiān xiàngshàng.(dosłownie: dobrze, dobrze uczyć się, dzieńdzień w górę)Ucząc się dobrze, będziesz robićpostępy każdego dnia.

Julia Kalinowska

8 Batorak Styczeń 2017batorak.pl

Świat i ludzie

POMYSŁYNA 

WAKACJELubisz fantastykę? Czy kiedyś

marzyłeś lub marzyłaś o karierzeWiedźmina i zabijaniu smoków?A może ciekawi Cię, jak to jest

mieszkać w zamku? Jeżeli na któreśz tych pytań Twoja odpowiedź brzmi

tak, to coś dla Ciebie. I choć za oknempanuje zima, warto przez chwilkę

przenieść się w letnią porę wakacji.

Kolonie Szkoła Zwiadowców od kilkulat przyciągają wszystkich miłośnikówmilitariów, fantastyki i tych, którzy w wa-kacje chcą spróbować czegoś nowego. Odwielu lat siedzibą Szkoły Zwiadowców jestniezwykle położony na wygasłym wulka-nie dolnośląski zamek Grodziec. Tamżez pomocą Mistrzów Szkoły nauczycie sięstrzelać z łuku, stawać się niewidzialnym,opanujecie szlachetną sztukę fechtunku, bę-dziecie mieli okazję zetknąć się z broniąASG (całkowicie bezpieczne repliki bronipalnej) oraz poznacie tajemne szyfry i al-fabety. Dowiecie się też między innymi jakprzeżyć w lesie i to całkiem wygodnie, nau-czycie się podstaw samoobrony oraz bę-dziecie mogli poczuć się jak bohaterowiefantastycznych opowieści, walcząc ze smo-kami, wodnikami i innymi potworami.Jeżeli jesteście starsi i wydaje się wamto dziecinne, nie dajcie się zwieść pozorom,magia tego miejsca i niezwykłe wręcz za-

angażowanie kadry sprawiają, że nawet naj-poważniejszy nastolatek czy nastolatkazłapie za broń i krzycząc „Troliki kai żeś-cie są?!” ruszy ku nowej przygodzie. A jeżelijednak miecze, łuki i klimat rodem z„Władcy pierścieni” was tak nie pociągają,za to wizja postapokaliptycznego świata jestdla Was bardziej kusząca? W tym roku poraz pierwszy organizatorzy wychodzą na-przeciw fanom takich uniwersów, jak„Metro 2033” czy „S.T.A.L.K.E.R.” i ofe-ruje obozy osadzone w tej tematyce. Szcze-gółowe informacje o ofercie i terminachznajdziecie na stronie http://www.kolonie-na5.pl. Do zobaczenia w Grodźcu!

Z.

Page 9: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Styczeń 2017 Batorak 9batorak.pl

Świat i ludzie/Z innej beczki

LUDZIE DUCHYBiała koza, demon, czy też „zeru-zeru”, czyli człowiek duch

– w państwach Afryki Wschodniej chorzy na bielactwomiewają wiele imion. Narodziny albinosa oznaczają tamnie tylko wykluczenie rodziny z lokalnej społeczności,

lecz dla dziecka także życie w ciągłym strachu.

Albinizm to choroba genetyczna wy-wołana brakiem pigmentu w skórze,

włosach i tęczówce oka. Albinosi mają bla-doróżową skórę, białe włosy i czerwoneoczy, co spowodowane jest prześwieca-niem przez skórę i tęczówkę naczyńkrwionośnych. Obecnie średnio jednana dziesięć tysięcy osób cierpi na bielac-two, jednakże w niektórych populacjachobserwuje się znacznie częstsze wystę-powanie tego schorzenia. W Tanzanii,gdzie ich sytuacja przedstawia się najgo-rzej, albinosem jest aż jedna na tysiąc osób,a od kilku lat liczba ta stale wzrasta.

Zabijani są zawsze w podobny spo-sób. Z zaskoczenia, sprytnie i po zmro-ku – poszukiwacze i handlarze na-rządami albinosów doskonale znająswój fach. Najcenniejsze są kończyny,zatem znajdowane zwłoki są zwykle po-ćwiartowane. Na oczy, języki i zęby rów-nież jest wielu chętnych klientów. Abyuniemożliwić zabójcom dalsze bez-czeszczenie ciał, bliscy ofiar częstoprzeprowadzają ceremonie pogrzebowew sekrecie, a groby betonują. Bywa też,że albinosi są atakowani na ulicy, w białydzień – szczególnie w tzw. „strefieśmierci”, czyli nad Jeziorem Wiktoriiw Tanzanii. Jednym z przykładów jesthistoria 17-letniej Vumilii Makoye,którą napastnicy wywlekli na dwór,gdy jadła obiad, odcięli nogi i uciekli.

U źródła problemu leżą tradycyjneprzesądy, według których każdy albinoszostaje obdarzony magiczną mocą przy-noszącą szczęście. Niestety, czary te po-zostają uśpione aż do momentu śmier-ci – do tego czasu obecność albinosamoże powodować pecha, zarazę czynawet wpływy złych duchów. Ze wzglę-du na słabe wykształcenie społeczeń-stwa, tego typu wierzenia w AfryceWschodniej padają na niezwykle po-datny grunt – albinoskie części ciałasą używane przez górników w regionieMwanzy jako talizmany zwiększająceich szanse na znalezienie złota, natomiastrybakom znad Jeziora Wiktorii białagłowa lub włosy zaplątane w sieć służąza przynętę gwarantującą obfity połów.

Ubóstwo i trudna sytuacja na rynkupracy również przyczyniają się do po-lowań na albinosów. Części ich ciałosiągają ceny kilku czy nawet kilkunas-tu tysięcy dolarów, co dla przeciętnego

Tanzańczyka, żyjącego za 150$ mie-sięcznie, stanowi kwotę abstrakcyjną. Jestto skuteczny sposób na szybkie wzbo-gacenie się, dlatego też zbrodni na albi-nosach dopuszcza się nawet ich naj-bliższa rodzina. Działania te są popieraneprzez miejscowych szamanów, którychautorytet jest niepodważalny – z ich usługkorzystają nawet tanzańskie elity,pragnące poznać przyszłość za pomocąwywaru z białej ręki lub głowy. Sytua-cji nie poprawia również fakt, że wtę okrutną praktykę zamieszana bywarównież policja, co nierzadko unie-możliwia ukaranie sprawców.

Niestety, mimo wielu próśb o inter-wencję, władze państw Afryki Wschod-niej nie radzą sobie z problemem polo-wań na albinosów. Sprawą zaintereso-wała się w końcu organizacja Amnesty In-ternational, która uczyniła bohaterkątegorocznego Maratonu Pisania ListówAnnie Alfred, dziewczynkę z Malawicierpiącą na bielactwo. Co roku celemMaratonu jest jak nawiększa liczba lis-tów z całego świata, które wysłane zo-staną do władz państw, w których noto-rycznie łamane są prawa człowieka.W naszej szkole również odbył się takiMaraton, oprócz tego listy można byłopisać na stronie www.amnesty.org.pl

Maria Koniarz

Fot.: W

ikiedia comm

ons

Człowiek cierpiący na albinizm

ABECADŁOBATORAKA(KODEKS ROKU 2017)

A – absolutnie nie narzekaj!B – bądź aktywny na lekcjach (wuefówteż to dotyczy!)C – czasem miło jest zajrzeć do czytelnii mediateki.D – daruj sobie tłumaczenia, że pracę do-mową zjadł pies…E –…ewentualnie pozostaje zgłosić nie-przygotowanie (o ile jeszcze jakieś zostało)F – fakt, że nie było Cię przez ostatnichkilka tygodni w szkole z powodu choro-by, nie zwalnia Cię z bycia przygotowa-nym na niezapowiedzianą kartkówkęG – grzecznie czekaj, aż nauczyciel przyj-dzie na lekcję (nie wszyscy wyznają zasa-dę „kwadransu studenckiego” już w liceum)H – handluj! Pamiętaj, że pod koniecroku możesz odsprzedać używane pod-ręczniki młodszym potrzebującym...I –…i ciężko zarobione pieniądze wydaćnp. u pani Bogusi :3J – jak jest zima, to musi być zimno. Sorry,taki mamy klimat… Proszę nie narzekać, tyl-ko mocniej przytulić się do kaloryfera.K – kupuj ,,Batoraka” :-)L – „lepiej późno, niż wcale” to jednaz tych zasad, których warto przestrzegać.Szczególnie jeśli mowa o zaliczaniu cze-gokolwiek w ostatnim terminie.Ł –…łzy i obgryzanie paznokci w ni-czym nie pomogą…M – MATURA JEST BLIŻEJ, NIŻMYŚLISZ!!!N – „Nie porzucaj nadzieje” – jak pisałJan Kochanowski. Czerwony pasekwciąż jest w Twoim zasięgu.O – owszem, podłoga skrzypi, ale prze-cież szkoła jest zabytkowym budynkiem,więc musisz to zrozumieć, a dodatkowopatrz: punkt PP – poznaj historię szkoły!R – rysowanie na lekcjach nie jest mile wi-dziane, choć oczywiście nikt nie kwes-tionuje umiejętności artystycznych wy-bitnych jednostek Batorego ;-)S – stawiaj się na sprawdziany w pierwszymterminie (ku przestrodze patrz: punkty L i Ł)Ś – śniadanie (nie) jest ważniejsze odzdążenia na autobus.T– te najbardziej pożądane zastępstwa po-jawiają się w dzienniku elektronicznym za-wsze około północy (warto zapamiętać) U – uśmiechaj się jak najwięcej :-DW – weź udział w UFO!Y – yyyy… unikaj retardacji, szczególniepodczas odpowiedzi ustnych.Z – zapamiętaj punkty tego kodeksu ;-)

Paulina Gryz

Page 10: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

10 Batorak Styczeń 2017batorak.pl

Świat i ludzie

POSTANOWIŁEM, ŻE SIĘ BĘDĘ WYSYPIAĆJacek Poprzeczko jest zastępcą redaktora naczelnego tygodnika „Polityka”. Dowiemy się

od niego co nieco o codziennym życiu redaktorów i przygotowanich profesjonalnej gazety.

Panie Redaktorze, jak długo pracujePan dla swojego wydawnictwa? Jakiesą Pana obowiązki i na czym polegaPana praca?

Dla mojego wydawnictwa pracuję jużbardzo długo, od 1979 roku. Takżeod dłuższego czasu jestem zastępcą redak-tora naczelnego. Nadzoruję trzydziały redakcyjne: dział historii,dział gospodarczy i dział naukowy.

Jak wyglądała Pana karierajako dziennikarza i redaktora? Postanowiłem zostać dzienni-karzem, już gdy byłem kilkulet-nim chłopcem. Mój ojciec byłdziennikarzem i bardzo mu za-zdrościłem, że nie musi wstawaćdo pracy rano, tylko dopieroo dziewiątej, a ja musiałem cho-dzić do szkoły na ósmą.W związku z tym, postanowiłem,że też zostanę dziennikarzemi będę się rano wysypiał. Po-tem, gdy byłem trochę starszy, zacząłemczytać gazety i uznałem, że taka pracabędzie mi odpowiadać. Po skończeniustudiów na Uniwersytecie Warszawskim, za-cząłem pracować w dzienniku, który nazy-wał się: „ Życie Warszawy”. Tam praco-wałem w dziale zagranicznym, pisałemteksty. A potem przeszedłem już do „Poli-tyki”. W „Polityce” na początku byłemdziennikarzem działu ekonomicznego.

Jakie studia Pan skończył? Na jakimprofilu był Pan w liceum?

Kiedy chodziłem do szkoły to istniałajeszcze siedmioletnia szkoła podstawowa,potem czteroletnie liceum, a później szłosię na studia. Nie było wtedy liceów pro-filowanych, tylko licea albo technika.Ja chodziłem do liceum, potem studio-wałem ekonomię na Uniwersytecie War-szawskim. A jeszcze później zrobiłemdoktorat z filozofii w Instytucie Filozofiii Socjologii Polskiej Akademii Nauk.

Jak wygląda przygotowanie każdego wy-dania „Polityki”? Kto wymyśla tematy,które ukażą się w następnym numerze?

W każdy poniedziałek mamy zebraniapoświęcone planowaniu kolejnego nu-meru. W tym zebraniu uczestniczą: kie-rownicy wszystkich działów, redaktornaczelny i jego zastępcy. I właśnie tam wy-myślamy tematy do kolejnego numeru.W dodatku co tydzień odbywa się kole-gium redakcyjne, w którym oprócz tychosób, które wymieniłem, uczestniczą

także główni komentatorzy redakcji i wy-brane osoby z niektórych działów. Ze-brania różnią się tym, że na czwartkowychodbywa się ogólniejsza dyskusja o pro-blemach, które warto poruszyć, nato-miast w poniedziałki planuje się już kon-kretne tematy do poszczególnych działów.

Jak Pan myśli, które z czasopism wyda-wanych przez państwa wydawnictwo mogązainteresować uczniów? Czy Pana zdaniembędzie to „Niezbędnik inteligenta”, ,,Po-radnik Psychologiczny”, „Ja, my, oni”, „Po-mocnik historyczny” czy też „Polityka”?

Wydaje mi się, że każdy. Ja zacząłemczytać „Politykę” pod koniec szkoły pod-stawowej, czyli miałem wtedy 12-13 lat.To pismo oczywiście bardzo się zmieniło,ale myślę, że zachował się jego ogólnycharakter. Dlatego uważam, że to pismomoże zainteresować nawet gimnazjalistów.Bardzo zachęcam, żeby do niego sięgnąći spróbować, bo dopiero wtedy się okaże.Dotyczy to również tych tytułów, które tu-taj wymieniłeś. To, które może bardziej za-interesować, zależy już od tego, czym ktośsię bardziej interesuje. Jak pamiętamswoje własne zainteresowania, to chyba„Pomocnik historyczny”. Uważam jednak,że warto zajrzeć do każdego z nich i zo-baczyć, czy wciąga.

Jakie kierunki studiów ukończyli dzien-nikarze zatrudnieni w redakcji?

Ogólnie w środowisku dziennikar-skim nie cieszą się zbyt dużym uznaniemstudia dziennikarskie, to znaczy kierunekdziennikarstwa na wyższych uczelniach.Dlatego że dziennikarstwa, w sensie zbie-rania informacji czy pisania tekstów możnasię nauczyć w praktyce, ale do tego trze-ba mieć predyspozycje. A tutaj, jeśli cho-dzi o wykształcenie, bardziej niż dzienni-

karskie cenione jest wykształcenie w kon-kretnej dziedzinie wiedzy. Najwięcejmamy chyba polonistów. Mieliśmy teżdwóch fizyków atomowych, jednegoinżyniera, głównie osoby z wykształceniemhumanistycznym, a np. nasza czołowa pub-licystka ekonomiczna, Joanna Solska jest

z wykształcenia teatrologiem.

Czy w redakcji ,,Polityki” ist-nieje podział na researcher’ów,reporterów i edytorów, jakwamerykańskich gazetach?

Podziału takiego, jakw amerykańskich gazetach niema. Kiedyś próbowaliśmy wniektórych działach, tam gdziebardzo duże znaczenie miałogromadzenie dokumentacji, za-trudniać researcher’ów. Terazjest tak, że dziennikarze samizbierają materiały i sami piszą.Mamy bardzo dobre archiwumz fachową obsługą. Jeżeli ktoś

chce coś napisać, to idzie do archiwumi tam dostaje teczkę z wycinkami pra-sowymi, i wszelką pomoc przy gro-madzeniu informacji.

Wiem, że wydawnictwo patronuje pro-jektowi „ Paszporty Polityki”. Proszęprzybliżyć ten temat naszym czytelni-kom. Komu i za co są te ,,Paszporty”przyznawane?Jest to nagroda kulturalna, którą ,,Poli-tyka” przyznaje od ponad 20 lat w kilkudziedzinach, poczynając od literatury,a kończąc na muzyce rozrywkowej. Jestona przeznaczona dla twórców, którzymają już pewne osiągnięcia, ale główniedla młodych, zdolnych, dobrze zapo-wiadających się.

Mówiąc o nagrodach, chciałbym spy-tać o kolejny projekt. Kto i na podsta-wie jakich kryteriów przyznaje „Na-grody Naukowe Polityki” dla wybit-nych młodych naukowców?

Dokładnie to stypendia. Specjalnejury, złożone ze specjalistów różnychdziedzin nauki, ocenia nadesłane projektybądź relacje o pracach młodych nau-kowców. Po analizie wybiera kandyda-tów. Następnie drugie jury wraz z przed-stawicielami redakcji wspólnie wybieratych, którzy na podstawie oceny pro-jektów wydają się najwybitniejsi.

Rozmawiał: Alex Korytkowski

Pan Jacek Poprzeczko w swoim biurze

Page 11: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Styczeń 2017 Batorak 11batorak.pl

Nauka

KTO JESZCZE MÓWIPRAWDĘ?

Prawda jest, wydawałoby się, jednymz konstytutywnych elementów naszejcywilizacji. Współtworzy wszak, obok

Piękna i Dobra, grecką triadę estetyczną,a także stanowi element składowywzniosłych motto w guście Veritas vos li-berabit czy Via, Veritas, Vita; o jej naturę sto-czono, i wciąż toczy się, wiele bojówna gruncie etycznym, religijnym i prawnym.Nietrwała natura pojęcia prawdy prowadziłaczęstokroć do gruntownych rewizji jego de-finicji, zmieniających się wraz z postępo-waniem rygorystycznych badań z dziedzi-ny logiki formalnej. Codzienna forma naszejegzystencji wykształciła sobie odrobinębardziej zdroworozsądkowe podejściedo problematyki prawdziwości zdań i rzeczy,które to podejście przejawia się w codzien-nym języku i sposobie myślenia o świecie,ale też w formach percepcji modyfikowanychprzez najnowsze zdobycze technologiczneludzkości. Postaramy się opisać, jak praw-da ma się współcześnie i czy w ogóle ktośjej jeszcze potrzebuje (i kiedykolwiek po-trzebował).

Prawda a językMyśliciele, którzy zajmowali się kwes-

tią prawdy, niemalże od samego początkuza niemożność obiektywnego poznaniawinili zmysły i ich naturalne ograniczenia,szukając alternatywnych wyjść w pozna-niu rozumowym, czyli apriorycznym, wy-chodzącym od pojęć i aksjomatów. Po-czątek wieku dwudziestego przyniósł tzw.zwrot lingwistyczny, czyli nagłe przenie-sienie środka ciężkości z wiwisekcji doś-wiadczenia na analizę językową, co tym sa-mym relokowało rozważania o prawdzie zwymiaru rzeczy do wymiaru słów.

Ludwig Wittgenstein, austriacki filozofbędący centralną postacią zwrotu lingwis-tycznego, w Traktacie logiczno-filozoficznymsformułował koherentną filozofię atomizmulogicznego opartego na dogłębnymrozłożeniu podstawowych jednostek języka.W tym to dziele padają pamiętne stwier-dzenia, takie jak: ,,Granice mojego językawyznaczają granice mojego świata”, ,,Ogółzdań prawdziwych stanowi całość przyro-doznawstwa” czy ,,Świat jest wszystkim, cojest faktem”. Filozofia Wittgensteina znalazłaniejako potwierdzenie w późniejszych ba-

daniach amerykańskich językoznawców,Sapira i Whorfa, którzy skonstruowali pra-wo relatywizmu językowego na podstawiewieloletnich badań przeprowadzanych na ję-zyku Indian Hopi, którzy, wedle doniesień,postrzegają czas i przestrzeń jako jeden zwar-ty byt, a zjawiska takie, jak płomień czyświatło, traktują jak czasowniki.

Sapir i Whorf wywnioskowali, że język,jakim się posługujemy, w fundamentalnysposób zmienia naszą percepcję świata,czym dowiedli (przynajmniej hipotetycz-nie), że aparaty poznania istot ludzkich niesą aparatami obiektywnymi oraz w swoimosądzie niezależnymi; prawda o przymio-tach rzeczy pozostaje zatem niedostępna jużu źródła, gdy fenomeny ustanawiane sąprzez pewne formy naszej naoczności.

Prawda a fikcjaZ samej struktury naszego języka wy-

nika, że większa część wypowiedzi, jakiewygłaszamy, nigdy nie będzie mogła pod-legać weryfikacji pod kątem zawartej w nichprawdy; rzadko kiedy odnosimy się swoi-mi słowami do stanów rzeczy, jakie ob-serwujemy – nasze zdania niemal zawszesą ustosunkowaniem do dyskursu języko-wego, samego w sobie znajdującego punk-ty odniesienia. Wszystkie przysłowia, tro-py literackie i memy, jakimi się posługu-jemy w ramach relacji społecznych, są wy-razami pewnej wspólnej ludziom fikcji,którą nazwać można imaginarium.

Warunkiem zaistnienia grupy ludzio możliwie najwyższym stopniu wspólnejtożsamości jest posiadanie wspólnej narra-cji, historii, która czaić się będzie za wszyst-kimi postępowaniami tej grupy. Dla Grekówtaką wielką fabułą obecną w imaginariumbyła mitologia, pociągająca za sobą cały ze-staw norm moralnych i idiosynkrazje świa-topoglądowe. To, co liczyło się w kolek-tywnej fikcji, nazwać możemy sensem bądźznaczeniem – w żadnym wypadku niemożemy mówić tu o wartości logicznej. Mitynie muszą być weryfikowalne ani intersu-biektywnie sprawdzalne, aby oddziaływaći przenikać do dyskursu; co za tym idzie, niemuszą być także prawdziwe, albowiem nadich prawdziwością nikt się nie zastanawia wsensie, w którym zastanawiać można się nadzdaniami logicznymi.

Taka kolektywna fikcja nie jest, rzecz jas-na, tożsama z fałszem – w jej dziedzinie obo-wiązuje zjawisko, które polski fenomenolog,Roman Ingarden, nazwał quasi-sądami, czy-li takimi stwierdzeniami, które nie posiadająwartości logicznej, albowiem nie są skierowaneku rzeczywistym stanom rzeczy, a jedynie opi-sują relacje przedstawień w dziele sztuki. Ory-ginalnie Ingarden użył tego terminu do opisaniaogółu zdań w dziele literackim, ale jak naj-bardziej odpowiednim wydaje mi się tutaj za-stosowanie tego pojęcia także do sfery ima-ginarium, w której języka używamy w sposóbwyjątkowo analogiczny.

Dobrym przykładem takiego wyko-rzystania języka są samozwrotne i parabo-liczne twory językowe, takie jak przysłowiai pewne rodzaje memów; ich bohaterowierzadko kiedy są postaciami rzeczywistymi– stają się narzędziami jakiegoś wyższegocelu zobrazowania przesłania albo zacie-śnienia więzów społecznych (co, w przy-padku memów, ma służyć, rzecz jasna,bezlitosnej i samolubnej replikacji). Fikcjaobecna w naszej kolektywnej świadomościjest zatem kawalkadą wspólnych fantazji, do-mysłów i przekonań, stale ulegającychzmianie, ale i wywierających wpływ naumysły poszczególne; nasze oczy zwróco-ne są ku antropogenicznemu światowi idei,zawartemu w języku.

Prawda a znakiOstatnia kontrowersyjna kampania Fa-

cebooka i mainstreamowych mediów skie-rowana przeciwko ,,fałszywym mediom” jestponiekąd wyrazem dążenia do ,,monopoluna prawdę”, o który od tak dawna zabiegająśrodowiska medialne. Głównym zarzutemstawianym mniejszym, mniej wiarygodnymportalom jest rzekoma dezinformacja, którąprzesycają chaotyczny świat Internetu, częs-to kierując się pobudkami ideologicznymi.O podobne tendencje oskarżyć można takżewiększe twory medialne; całość mediów,z którymi mamy dzisiaj do czynienia, opisaćmożna aforyzmem Fryderyka Nietzschego:,,nie ma faktów, są tylko interpretacje”.

Należy zastanowić się jednak, czy takistan rzeczy nie jest aby nieuniknionym wy-nikiem charakterystyki naszego społecz-nego współżycia, które, jak już ustaliliśmy,zawsze opiera się na pewnym rodzaju fik-

W piosence Mistletoe and Wind, Cliff Richards śpiewa ,,(...)a time for trusting,not deceiving”, wydzielając czas świąteczny jako domenę sacrum, w której śmiertelnicy

winni nie odważać się kłamać. Czy prawda w rzeczywistości jest jednak wciąż tak wysokoceniona? I czy łatwo jest dziś mówić prawdę?

Page 12: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

12 Batorak Styczeń 2017batorak.pl

Nauka

cji, a stoi na bazie epistemologicznego dy-lematu niemożności poznania prawdy.Do poprzedniej dwójki wielkich obfus-katorów należałoby dołączyć w mojejopinii poziom trzeci, wynikający niejakoz poziomu drugiego. Świat, w którymwszelkie informacje czerpiemy za po-średnictwem mediów, implikuje koniecz-ność rozważenia dwóch kwestii: tego, że„medium jest przekazem” oraz hiperrea-listycznego podejścia Jeana Baudrillarda,autora Symulakrów i symulacji.

Stworzone przez Baudrillarda pojęciesymulakru oznacza znak, który nie posia-

da już dłużej znaczonego, obraz, który nieposiada żadnego odniesienia i tworzy al-ternatywną rzeczywistość. U podstaw sy-mulakru leży kwestia symulowania przezeńmodelu rzeczywistości, który zastępujeodbiorcy ,,twardy realizm”, kierując się wstronę ustanowionego wcześniej imagina-rium, poszerzonego drastycznie przez ob-razy i dźwięki. Telewizja, radio i Internetsą mediami będącymi głównymi propaga-torami symulakrów, opierając wszelkieswoje doniesienia jedynie na znakach bezpokrycia, którym przypisują jakieś cechyobiektów rzeczywistych. Jasne jest jednak,

że nasza relacja z sądami logicznymi jużdawno wkroczyła na nowy poziom.

Choć Facebook w swojej świętej na-gonce na alternatywne środowiska me-dialne postuluje rzetelność, chyba nikt niemusi się oszukiwać, że prawda wyszłaz mody, prawdopodobnie już u zaraniacywilizacji ludzkiej. Nie musi to jednakoznaczać, że wisi nad nami widmo zagłady– wprost przeciwnie, uwolnieni z pęt praw-dy i fałszu, możemy skupić się na sensiei empatii, wbrew przeciwwskazaniom.

Jan Bąk

NEUROBIOLOGIA – LECZENIE DEPRESJI

Mówi się, że depresja to plaga XXI wieku, ale ludzie borykają się z tą chorobą przynajmniejod poprzedniego wieku. Szpitale psychiatryczne pękają w szwach. Nierzadko myli się

pojęcia definicji słownikowej „depresji” a zwykłego przygnębienia będącego skutkiem m.in.żałoby. Jest to nie dość, że dość niefortunne, to na dodatek może okazać się niebezpieczne

i doprowadzić do niemile widzianych skutków w postaci trwałych uszczerbków na zdrowiu.

Zanim jednak dowiedziano się, co wy-wołuje stany depresyjne, próbowano

sobie zaradzić z nimi w różnoraki sposób,jak np. w latach 30. XX wieku, kiedy to po-wszechną formę terapii stanowiły elek-trowstrząsy uważając (całkiem słuszniezresztą), że drgawki wywoływane elek-trycznymi impulsami wzbogaconymi che-micznymi związkami jak np. insulina i kar-diazol znacząco wpływają na poprawęnastroju. W latach 50. pojęto, że niedobórodpowiednich neuroprzekaźników w ak-tywnych synapsach musi leżeć u podłoża

tej choroby psychicznej. W tymże okresielekarze zaczęli stosować w terapii anty-depresyjnej lek stosowany wówczas w le-czeniu gruźlicy, bowiem okazało się, żeznacznie podnosił liczbę kaszlących pa-cjentów. Lek ten zwał się izonizyd. Z cza-sem zaczęto produkować jego pochodną –iproniazyd, który wykazywał silniejszewłaściwości pobudzające, ponadto zaob-serwowano, że efektywnie hamował ak-tywność enzymu zwanego monoaminoo-ksyday odpowiedzialnego za rozkład neu-roprzekaźników, w tym serotoninę i no-

radrenalinę. To był przełom w środowiskufarmakologicznym, który namiętnie zacząłinwestować w środki antydepresyjne zwięk-szające poziom serotoniny i noradrenaliny.

Okazuje się, że kluczowym neuro-przekaźnikiem, którego niedobór prowadzido powstawania depresji jest serotonina(hormon szczęścia). Wiedza ta wykorzy-stywana jest w przemyśle farmakologicz-nym do produkcji SSRI (Selective Seroto-nin Reuptake Inhibitors) – antydepresantów,które blokują wychwyt zwrotny tegoż neu-rotransmittera, między innymi taloprami jego lewoskrętny następca escitalopram.Wychwyt zwrotny polega na kolekcjono-waniu przez macierzyste neurony nadmia-ru przekaźników (zwanych równie częstoaminami biogennymi), które nagromadziłysię w szczelinie międzysynaptycznej a nieprzeszły wraz z impulsem elektrycznymdo dendrytu kolejnej komórki nerwowej.

Należy pamiętać o tym, że są różne typydepresji i różnią się one od siebie w za-leżności od spowolnionych neurotrans-mitterów, przy czym tzw. „duże depresje”to dwa podtypy wymagające środkówleczniczych. Pierwszy z nich (znacznieczęstszy) objawia się złym nastrojem, od-czuwaniem przewlekłego smutku, nieu-stanną potrzebą płakania. Przy drugim znich towarzyszą apatia, zrezygnowanieczy znużenie, za co odpowiadają zmniej-szone ilości produkowanej noradrenaliny.Wobec takiej dolegliwości radzą sobiemedykamenty hamujące wychwyt zwrot-ny tegoż hormonu, np. wenlafaksyna, któ-

Rys. Z

osia Wasiak

Page 13: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Styczeń 2017 Batorak 13batorak.pl

Nauka/Kapka historii

ra radzi sobie zarówno z noradrenaliną, jaki serotoniną. Jest to więc klasyczny przed-stawiciel SNRI (ang. Serotonin Neuropi-nephine Reuptake Inhibitor).

Zasadniczą wadą antydepresantów tejżegeneracji jest to, że ich aktywne działanielecznicze zaczyna być widoczne dopiero podwóch czy nawet trzech tygodniach od roz-poczęcia terapii. Przez ten czas pacjenci nietylko nie odczuwają poprawy samopoczu-cia, ba! nawet czują się gorzej, niż przez

zażyciem leków. Wynika to z faktu, iż przydepresji na spowolnienie cierpi nie tylko na-sze samopoczucie, ale również motoryka.Borykający się z tą chorobą często biją sięz myślami samobójczymi, ale z powodu ob-niżonej motoryki brak potencjalnym sa-mobójcom zapału do przeniesienia swoichplanów w czyn. Haczyk w tym, że anty-depresanty najpierw poprawiają kondycjęmotoryki, dodając chorym znaczne zasobyenergii. W ten oto sposób pacjenci znajdują

w sobie pokłady siły, aby w końcu się za-bić. Słyszy się jednak, że jeśliby do tako-wej kuracji zaproponować suplementowa-nie ketaminy, to znacznie poprawiłby się ichstan psychiczny. Jest to jednak silnie uza-leżniający narkotyk, bowiem po upływietych kilku pierwszych tygodni, kiedy an-tydepresanty zaczną w pełni działać, na-leżałoby go odstawić na dobre.

Szkodliwym efektem ubocznym de-presji jest degeneracja neuronów w obrę-bie hipokampa oraz ciała migdałowatego,czyli dwóch najistotniejszych struktur ner-wowych w mózgu odpowiadających za od-czuwanie emocji. Zanik ten spowodowanyjest wzmożoną produkcją hormonów stre-su, a w szczególności niezmiernie to-ksycznego kortyzolu. W ramach terapiipacjenci mogą jednak stosować tianeptynę,która wspomaga rozrost komórek nerwo-wych właśnie w tych dwóch strukturach,przywracając zdolności np. współodczu-wania, sprawniejszego zapamiętywania,itp. Alternatywą wobec tradycyjnych me-dykamentów jest terapia poznawczo-beha-wioralna (na czym polega). Kłopot w tym,że zanim terapia ta zacznie w pełni działać,minie sporo czasu istotnego we wczesnymstadium choroby, na dodatek jest dośćkosztowna. Prawda jest taka, że w leczeniudepresji należy działać dwutorowo – za-pewnić pacjentowi dostęp do środków far-makologicznych i psychoterapeutycznych.

Matylda Kubacz

Rys. Z

osia Wasiak

ODSZEDŁ HENRYK KOńCZYKOWSKI„HALICZ”

29 listopada ub. roku nad ranem zmarłHenryk Kończykowski ps. „Halicz”, żołnie-rz batalionu „Zośka”, powstaniec war-szawski, uczestnik drugiej konspiracji.Urodził się 12 stycznia 1924 roku w War-szawie. Był synem Stanisława Kończy-kowskiego, profesora Politechniki War-szawskiej, i Heleny Trautsolt. Uczęszczałdo Państwowego Gimnazjum i Liceumim. Stanisława Staszica, podczas okupacjibył uczniem tajnej Szkoły Wawelberga. WBatalionie „Zośka” znajdował sięod września 1943 roku. Zimą tego same-go roku został razem z kolegą z konspi-racji aresztowany za kolportaż tajnej pra-sy. Osadzony w więzieniu w GrodziskuMazowieckim, wkrótce z niego uciekł.

Walczył w powstaniu warszawskim,przeszedł cały szlak bojowy swojego ba-talionu: od Woli po Czerniaków. Został ran-ny podczas walk na Starówce, wraz z ko-legami przedostał się kanałami do Śród-mieścia. Po kapitulacji powstania prze-bywał w obozie w Pruszkowie, z którego

uciekł. W styczniu 1945 roku został po razpierwszy aresztowany przez NKWD, uciekłpo kilku tygodniach pobytu w areszcie. Oba-wiając się kolejnego aresztowania, prze-prowadził się do Łodzi, gdzie w 1946 rokurozpoczął studia na Wydziale ElektrycznymPolitechniki Łódzkiej. Należał do tzw. od-działu Kmity, którego zadaniem było ubez-pieczenie płk Jana Mazurkiewicza, byłegodowódcy Zgrupowania AK „Radosław”,w którego skład wchodził batalion „Zośka”.

W 1950 roku został aresztowany przezUrząd Bezpieczeństwa i przewiezionydo Warszawy. Bezpodstawnie oskarżonyo próbę obalenia siłą ustroju Polski Ludo-wej oraz o zabójstwo Kazimierza Jac-kowskiego, został skazany na 15 lat po-zbawienia wolności. W procesie uczestni-czyła także jego żona, skazana na 8 lat wię-zienia za to, że nie poinformowała władzo działalności swojego męża. „Halicz” wy-szedł na wolność 11 listopada 1953 roku.

Czterdzieści lat później, w 1993 roku zos-tał zrehabilitowany przez Sąd Woje-wódzki w Warszawie. Został odznaczo-ny Krzyżem Kawalerskim Orderu Odro-dzenia Polski i Krzyżem Walecznych.

Niezwykłą postać Henryka Kończy-kowskiego przybliżył Jarosław Wrób-lewski w swojej książce pt. „Zośkowiec”.10 lutego 2015 roku „Halicz” odwiedziłBatorego, gdzie podzielił się z uczniamiswymi wspomnieniami z lat przedwo-jennych, a także trudnych chwil okupacjii czasów powojennych. <

Fot.: FOTOBatory

Page 14: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

14 Batorak Styczeń 2017batorak.pl

Kultura/Strefa kinomana

WARSZAWSKIEKALENDARIUMKULTURALNE

Warsztaty: Nietypowe techniki fotogra-ficzne – technika gumolej

25 stycznia, godz.18:00, Fotoplasti-kon, Al. Jerozolimskie 51, wstęp wolny

Mój sen o nieśmiertelności – wystawamalarstwa, pasteli i rysunku Katarzy-ny Kani

do 31 stycznia (wtorek – czwartek: 14.00-17.00, piątek: 14.00-18.00, sobota: 11.00-15.00), Galeria Po Prawej Stronie Wisły przyul. Konopacka 15, wstęp wolny

Gateway to Space – wystwa ponad 100kosmicznych eksponatów

do 19 lutego, g. 09:00 - 20:00 (sb - nd:10:00 - 20:00), Praska Drukarnia, ul. Miń-ska 65, bilety: 30-50 zł, w weekendy40- 60 zł

Wystawa: „Rewolucja (Po)październi-kowa. Polska lat 1956 – 1957”

do 31 marca, Muzeum Karykatury im.Eryka Lipińskiego przy ul. Koziej 11,cena biletu: 4-7 zł

Zebrała: Klaudia Grąt

A jaki jest tego powód? Cóż, nieczęstodo kin wchodzą filmy, w których główny bo-hater cierpi na tzw. ,,osobowość mnogą”, cow tym przypadku objawia się występowa-niem co najmniej 23 od-miennych tożsamości.Postać McAvoya, zna-nego z roli Charlesa Xa-viera w filmowym uni-wersum „X-men”– Ke-vin, porywa trzy nasto-letnie dziewczyny. Kie-dy przetrzymuje ofiary,poznają one wszystkiejego twarze, począwszyod małego chłopca, ażpo dystyngowaną ko-bietę. W międzyczasie wykształca się kolejnamentalność Kevina – Bestia.

Za realizację odpowiada M. NightShyamalan, indyjski reżyser, który stałmiędzy innymi za powstaniem „Szóstegozmysłu” (1999) z Brucem Willisem w roligłównej, co przyniosło mu nominację

do Oscara w kategoriach: za najlepszyscenariusz i najlepszą reżyserię. Po tymsukcesie artysta próbował swoich sił w in-nych produkcjach, lecz nie osiągnęły one

oczekiwanego suk-cesu, a przez widzówzostały uznane wręczza fatalne.

Miejmy nadzieję,że autor nie spocząłna laurach i w no-wym filmie pokażenam to, za co widzo-wie pokochali „Szó-sty zmysł”, czyli cie-kawy, trzymającyw napięciu scenariusz

oraz momenty grozy, które oprócz wido-wiskowej natury, faktycznie niepokoją od-biorcę i są nieprzewidywalne.

„Split” wszedł na ekrany polskich kin20 stycznia.

Skorupka

23 TOŻSAMOŚCI? – TYLKOW ,,SPLICIE”

W propozycjach kinowych na rok 2017 z pewnością rzuca sięw oczy thriller „Split” z Jamesem McAvoy'em w roli głównej.

Rys.: Julia A

kahori

STYCZNIOWE PREMIERYTEATR:

14.01 – Teatr Żydowski im. Estery Rachelii Idy Kamińskich: Szabasowa dziewczyna20.01 – Teatr Kamienica: SPA, czyli SalonPonętnych Alternatyw

– Międzynarodowe Centrum KulturyNowy Teatr: Sonata widm

– Teatr Powszechny im. ZygmuntaHübnera: Kuroń. Pasja według św. Jacka

– Teatr Rampa: Cafe Sax - piosenkiAgnieszki Osieckiej21.01 – Teatr Współczesny: Psie serce29.01 – Teatr Polski im. Arnolda Szyfma-na w Warszawie: 3x Mrożek

KINO:

06.01

Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie –Komedia|Włochyreż.: Paolo Genovese

Po prostu przyjaźń – Komedia|Polskareż.: Filip Zylber

Honorowy obywatel – Komedia|Argentyna,reż.: Gastón Duprat

13.01

Powidoki – Biograficzny, Dramat|Polskareż.: Andrzej Wajda

Wielki Mur (The Great Wall) – Fantasy|Chinyreż.: Yimou Zhang

Konwój – Thriller|Polskareż.: Maciej Żak

Ja, Olga Hepnarova – Biograficzny, Dra-mat|Czechy, Polska, Słowacjareż.: Petr Kazda

Dzika (Wild) – Dramat|Niemcyreż.: Nicolette Krebitz

Nieprawi – Dramat|Francja, Polska, Rumuniareż.: Adrian Sitaru

Ostatni będą pierwszymi – Dramat|Belgia,Francjareż.: Bouli Lanners

20.01

La La Land – Melodramat, Musical|USAreż.: Damien Chazelle

Manchester by the Sea – Dramat|USAreż.: Kenneth Lonergan

W pionie (Rester vertical) – Dramat|Francjareż.: Alain Guiraudie

Fritz Bauer kontra państwo (Der Staat ge-gen Fritz Bauer) – Dramat|Niemcyreż.: Lars Kraume

27.01

Resident Evil: Ostatni rozdział – Akcja|Australiareż.: Paul W.S. Anderson

Toni Erdmann – Dramat|Austria, Niemcyreż.: Maren Ade

Amerykańska sielanka – Dramat|USAreż.: Ewan McGregor

Elle – Dramat, Thriller|Francja, Niemcyreż.: Paul Verhoeven

Narodziny narodu – Dramat|USAreż.: Nate Parker

Zebrała: Aleksandra Łaguna

Page 15: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Styczeń 2017 Batorak 15batorak.pl

Strefa kinomana

WOŁYńFilm wymierzony przeciw skrajnemu nacjonalizmowi

i politycznej poprawności, które doprowadziły do tego, że „Kresowiaków zabito dwa razy: raz siekierami, a raz przez niepamięć”

Wesele – to motyw dobrze znanyWojciechowi Smarzowskiemui po raz kolejny wykorzystany

przez niego do przedstawienia widzomspołecznych realiów i stosunków między-ludzkich panujących w danym środowisku.To ono rozpoczyna „Wołyń”, ale tym razemjest czymś więcej, pewnego rodzaju sym-bolem – podobnie jak w „Weselu” Sta-nisława Wyspiańskiego występuje jako po-zorne pojednanie ludzi należących do dwóchróżnych „światów”. Z tą różnicą jednak, żeu Wyspiańskiego wesele stało się antidotumna okrucieństwa czasów minionych, jak po-wstanie Szeli, a dla Smarzowskiego punktemwyjścia do przedstawienia zarzewi naras-tającego konfliktu, którego owocem staniesię straszliwe ludobójstwo...

„Po przeczytaniu scenariusza umarłem”– wyznaje twórca mu-zyki Mikołaj Trzaska.Muzyki, która w trakcieradosnego wesela nie-postrzeżenie infekuje na-sze umysły niepokojem,każe nam zapamiętywaćz pozoru nieistotneszczegóły tego rodzin-nego święta oraz zwy-czaje i zabawy miej-scowej ludności, którekolejno przekształcać siębędą w straszliwe sym-bole ludzkiego zezwie-rzęcenia, muzyki, któraw niezwykle emocjonal-ny sposób przedstawianam ból i cierpienie jed-nych, żądzę krwi i mordu drugich, a w koń-cu muzyki, która pyta: „Co się musi wy-darzyć, żeby człowiek był bestią”...

Wojciech Smarzowski od dawnauważany jest za wybitnego polskiegoreżysera, poruszającego ważne tematyspołeczne („Pod Mocnym Aniołem”, „We-sele”) i historyczne („Róża”), o którychduża część ludzi wolałaby albo zapomnieć,albo przynajmniej głośno nie mówić. Są teżtakie tematy, które z naszej świadomościstara się usunąć poprawność polityczna,a my niestety często „jej” na to pozwala-my, biernie przyglądając się, jak w życiewprowadzana jest „okrojona” wersja his-torii, a mordercy nazywani są bohaterami...Skrajnie realistyczny, odarty z półprawdi przemilczeń obraz Smarzowskiego wydajesię być odpowiedzią na tę „kulturę za-pomnienia” – wręcz atakuje nas prze-

rażającą, krwawą i bezlitosną prawdą, któ-rej przez ponad 70 lat nikt nie miał odwa-gi przenieść na ekrany. Pokazuje „pogrzebPolski”, którego ukraińscy nacjonaliścidokonują najpierw symbolicznie – zako-pując w ziemi zdeptane polskie godło –a później realnie – mordując swoich pol-skich „sąsiadów” w imię okrutnych, fana-tycznych idei. Podkreśla też rolę Kościołai duchownych – jedni nawołujący do po-jednania obu narodów, a drudzy przy po-mocy religii i wiary legitymizujący po-pełniane zbrodnie. Nie jest to jednak obrazjednostronny – Smarzowski zadbał o obiek-tywizm przedstawianych wydarzeń opróczhekatomby bezbronnej polskiej ludności,umieszczając w filmie akcje odwetowe Po-laków, o których z kolei wielu z nas wo-lałoby nie pamiętać. Reżyser przyznaje jed-

nak, że nie można stawiać znaku równościpomiędzy mordami popełnionymi przez Or-ganizację Ukraińskich Nacjonalistów, Ukra-ińską Powstańczą Armię i sprzymierzoną znimi ukraińską ludność, a odwetami Pola-ków, gdyż liczby ofiar oraz konkretnedaty, wskazują kto rozpoczął to okrutne star-cie i kto dopuścił się większych zbrodni.„Pojednanie nie oznacza zapominania” –podkreśla Smarzowski i dodaje, że „histo-ria nierozliczona jest niebezpieczna”.

„Wołyń” to również film „o miłościw czasach nieludzkich” – bohaterowie całko-wicie wymykają się ze schematów, jakie sto-suje się do przedstawiania tamtych czasów.Smarzowski przedstawia nam dwa polsko-ukraińskie związki oparte na bezgranicznejmiłości (a później także poświęceniu), jedenzakończony ślubem i weselem z początku fil-mu, drugi – Zosi i Petra – przeradzający się

w zakazany romans, po wymuszonymprzez rodziców młodej Polki małżeń-stwie z bogatym i dużo od niej starszympolskim sołtysem Maciejem.

Te trzy role głównych bohaterów zos-tały z ogromną pasją odegrane przez Mi-chalinę Łabacz, Wasilija Wasilika i Arka-diusza Jakubika, którzy z wielką powagąi szacunkiem podeszli do swoich postaci,uosabiających ludność Kresów tamtegookresu. Największą pracę przy filmieniewątpliwie wykonał reżyser (i jedno-cześnie scenarzysta) Wojciech Smarzow-ski, jednak pochwała należy się również au-torowi zdjęć, Piotrowi Sobocińskiemu jr.– kamera zarejestrowała nie tylko historię,ale i emocje, a gra świateł przez niąuchwycona w niezwykły sposób podkreś-la każdą scenę. „Wołyń” łączy miłość, bes-

tialstwo, półpogańskietradycje i idyllicznekrajobrazy – pokazujejak sielska arkadiaprzeradza się w piekło,jak najgorszy z kosz-marów staje się rze-czywistością.

„Wołyń” nie jestkonwencjonalnymczarno-białym obra-zem. Idąc na ten filmspodziewamy się zo-baczyć rzeź wołyńskąi rzeczywiście to właś-nie widzimy –mężczyźni, kobiety,starcy, dzieci – ludzie– mają podrzynane

gardła, rozpruwane brzuchy, są nabijani nawidły, zarzynani siekierami, paleni, ob-dzierani ze skóry – ludzie... ale widzimy teżmiłość i poświęcenie nieznające narodowychpodziałów, widzimy nielicznych Ukraińców,którzy pomagają Polakom, wiedząc, co imza to grozi, Ukraińców, którzy nie chcą za-bijać, mimo że karą jest... śmierć. Śmierć dlawszystkich – Polaków i Ukraińców –wszystkich, którzy nie podporządkują sięnacjonalizmowi. To film, który pyta, dla-czego sąsiedzi zabijali sąsiadów, dlaczego„ludzie ludziom zgotowali ten los”; „jak żyćpo końcu świata”, jakim były dla tych ty-sięcy leżących do dziś w bezimiennych gro-bach ludzi Kresy? Możemy spróbowaćodpowiedzieć na te pytania, ale tak na-prawdę nie odpowiemy na nie nigdy.

Agnieszka Siwik

Fot.: Krzysztof Wiktor/mat. prasowe

Page 16: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

16 Batorak Styczeń 2017batorak.pl

Strefa kinomana

LYNCHOWSKI MAJSTERSZTYK Rok temu poprosiłem tatę o wybranie serialu lub filmu, który był dla niego ważnyi na zawsze pozostanie w jego pamięci. Już po chwili dostałem krótką odpowiedź –

,,Twin Peaks”.

Temu arcydziełu w reżyserii DavidaLyncha poświęcono już wiele publikacji, praci recenzji. Osobiście znam osoby, dla którychserial ten był na tyle ważny, że w dużej częś-ci oparli na nim swoje studenckie eseje czynawet prace magisterskie. Powstało wiele fo-rów internetowych związanych z serialem,a przerwa w jego emisji spowodowała buntw postaci wysyłania puszek kukurydzy(ważny element serialu) do telewizji ABC.Nawet dziś, po 25 latach od zagadkowego za-kończenia serialu, istnieją kluby miłośników,,Twin Peaks”, produkowane są koszulkize słynnymi cytatami np. ,,The owls are notwhat they seem” (,,Sowy nie są tym, czymsię wydają”) albo ,,I killed Lara Palmer” (,,Toja zabiłem Laurę Palmer”).

W miejscu kręcenia serialu powstałomałe muzeum, a słynny bar śniadaniowy, ser-wujący „piekielnie dobrą kawę” i sławneciasto wiśniowe, jest mekką fanów ,,TwinPeaks” z całego świata. ,,Miasteczko… ”można więc uznać za serial kultowy.

Groteskowy światDavida Lyncha

Każdy miłośnik kina powinien znaćnazwisko Lynch. Jedni uważają filmytego amerykańskiego reżysera za zwa-riowane horrory, drudzy z fascynacją pod-chodzą do stworzonej przez niego gro-teskowej rzeczywistości. W większościjego filmówpojawiają się przerażające is-toty, zagadki i sytuacje mogące wy-wołać zawał serca u niektórych widzów.

Mimo to, że większość odcinków,,Miasteczka…” była reżyserowana przezrożne osoby, nietrudno zauważyć, że nadcałością panowało czujne oko Davida Lyn-cha, dzięki czemu serial ten od początkudo końca trzyma widza w napięciu.

Dzieło amerykańskiego reżyseranie jest typowym serialem, gdzie każdy od-cinek można oglądać oddzielnie, bez obawy,że straci się coś istotnego. To ściśle po-wiązana ze sobą historia, układanka, w któ-rej każdy kolejny odcinek to jej następny,bardzo istotny element.

Tajemnicze morderstwo

Głównym tematem ,,Miasteczka TwinPeaks” jest morderstwo nastoletniej Laury Pal-mer. Zostaje ona znaleziona na brzegu jeziora,owinięta w przezroczystą folię. Wprowadzato zamęt do spokojnego życia miasteczka. Po-nieważ miejscowa policja nie jest w stanie po-

radzić sobie z rozwiązaniem problemu,na pomoc zostaje wezwany agent FBI,Dale Cooper. Wkrótce okazuje się, że o ta-jemniczej przeszłości Laury wiedziało kil-ka innych osób, które nie darzą przyjez-dnego zaufaniem. Cooper odkrywa corazmroczniejsze strony pozornie spokojnegospołeczeństwa. Wraz z szeryfem Trumanemagent dowodzi, że ze śmiercią dziewczynywiąże się handel narkotykami, prostytucjai tajemnicze zjawiska kosmiczne. W roz-wiązaniu zagadki Cooperowi ,,pomagają”psychodeliczne sny przedstawiające prze-dziwne postaci (charakterystyczna cecha dlakina Lyncha), np. Tańczący Karzeł, olbrzym,a nawet sama Laura Palmer. Każda ze zjawmówi przerażającym głosem, niekiedy upio-ry pojawiają się w najmniej oczekiwanychmomentach. Dzięki swoim snom i pomocytajemniczejspołeczności miasteczka, agentrozwiązuje zagadkę, ale przy okazji napo-tyka kilka niezrozumiałych problemów,które postanawia rozwikłać. Akcja w ,,Mias-teczku Twin Peaks” rozwija się jak więk-szość dzieł Alfreda Hitchcocka – ,,Film po-winien zaczynać się od trzęsienia ziemi, po-tem napięcie już tylko rośnie”.

Muzyka filarem,,Twin Peaks”

Recenzując fantastyczny serial DavidaLyncha, nie można zapomnieć o muzyce to-warzyszącej akcji niemal przez cały czas. Jakw większości filmów wspomnianego reżyse-ra, i tu kompozytorem jest włoski geniusz mu-zyki filmowej – Angelo Badalamenti. Stwo-rzony przez niego ,,Twin Peaks theme” po-zostanie w mojej pamięci na zawsze. Nie-zwykle prosty, ale pasujący do każdej sytua-cji utwór świetnie oddaje nastrój panującyw zagubionym i prawie odciętym od cywili-

zacji miasteczku – raz jest spokojnie wręczidyllicznie, ale często przy przerażających fak-tach i mrocznych charakterach bohaterów mu-zyka zastyga i powolne, niskie dźwięki po-zwalają nam wejść w senny świat Lyncha.

Aktorskie mistrzostwo

Po obejrzeniu każdego odcinka za-chwycałem się kreacjami niemalże wszyst-kich aktorów, w szczególności tych głównych–Kyle’aMacLachlana (serialowy Dale Co-oper) i Franka Silvy (Bob).

Uważam, że doskonale wpasowali się w gro-teskowy klimat serialu, a dzięki wspaniałej grzeaktorskiej całego zespołu widz potrafi przeżywaćto, co dzieje się w świecie filmu, ato właśnie jestnajważniejszym celem dla reżysera.

Warto zauważyć, że zadecydowana więk-szość aktorów ”Twin Peaks” wówczas spot-kała się z kamerą po raz pierwszy. Niektó-rzy z nich wykorzystali daną im przez nad-zwyczajnego Lyncha szansę na wypłynięciei rozgłos, osiągając później ogromny sukcesna ekranach, jak np. Kyle MacLachlan.

Ponadczasowe dzieło

Rozpoczynając tę pracę,wspomniałem o moim tacie. Todzięki niemu przeżywałem to, coon mógł czuć, oglądając ,,Mias-teczko Twin Peaks” dwadzieściapięć lat temu, na starym, zaci-nającym się telewizorze. Ja, mimoże dzieło Lyncha oglądałem nadużym ekranie i wygodnych wa-runkach XXI wieku, równie moc-no przeżywałem akcję serialu –cieszyłem się, gdy śledztwo szłow dobrą stronę, płakałem, patrzącna śmierć niektórych bohaterów izasłaniałem oczy, kiedy pojawiały

się sny Dale’a Coopera. Uważam, że,,Miasteczko Twin Peaks” jest filmowymmajstersztykiem. Niczego mu nie brakuje,wszystko do siebie pasuje, niczym puzzle.Muzyka, aktorstwo, zdjęcia i montaż tworząwspaniałą serię, która, wierzę, że na zawszepozostanie na półce podpisanej ,,arcy-dzieła kinematografii”.

Cieszy mnie wiadomość o wznowieniuserii w tym roku. Mam nadzieję, że terazrazem, ojciec i syn, zapukamy do „czarnejchaty”, napijemy się kawy z szeryfem roz-wiążemy zagadki z agentem Cooperem.

Jan Gradoń

Fot.: M

at. prasowe

To tu wita ,,Twin Peaks”

Page 17: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Styczeń 2017 Batorak 17batorak.pl

Strefa kinomana

O ROKU KIEŚLOWSKIEGOUrodzony w 1941r. artysta wspominany jest często w czołówce największych twórców

w polskiej historii kinematografii i to nie bez powodu – sentymentalne, wzruszającei człowiecze kino łódzkiego mistrza nadal okrywa cieniem większość polskich twórców.Dzisiaj, po zamknięciu już roku 2016 (ogłoszonego rokiem Krzysztofa Kieślowskiego),

wspominamy wielką gwiazdę firmamentu polskiej kultury.

Na początku…był dokument

Choć najbardziej znanymi dziełamiKieślowskiego są wyśmienite filmy fabu-larne, nie można zacząć analizować jegotwórczości od czego innego niż od filmówdokumentalnych. Już gdy studiował w Łód-zkiej filmówce, zaczął pracować nad krót-kometrażowymi dokumentami (jednymi znajsławniejszych są: „Gadające głowy”,„Siedem kobiet w różnym wieku” i „Z pun-ktu widzenia nocnego portiera”). Przez latabył to jego ulubiony gatunek filmowy, leczchyba żaden twórca nie tworzy przez całyczas w tym samym stylu. U KrzysztofaKieślowskiego, choć z czasem zmieniłswoje upodobania, pierwsze pełnomet-rażowe filmy fabularne (takie jak „Perso-nel” czy „Blizna”) wciąż w pewien sposóbprzypominały studenckie dokumenty. Niemiały jeszcze w sobie owej alegorycznoś-ci, z której ten filmowiec był chyba naj-bardziej znany, a która pojawiła się dopierow jego późniejszych filmach. Takich jak,,Dekalog”...

Przykazania KieślowskiegoCykl telewizyjny „Dekalog” powstał

w 1988 roku na podstawie scenariuszaKieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza.Reżyser we wspaniały, niekonwencjonal-ny sposób podszedł do próby przełożenia10 przykazań Boskich na ekran. Wieleosób, którym wspominam o „Dekalogu”Kieślowskiego, mówi, że nie ma ochoty na„jakieś kolejne katolickie filmy” lub na ,,fil-mowe kazanie”. Jednak te filmy nie są mo-ralizujące. Sam Kieślowski nie deklarowałsię jako katolik. ,,Dekalog” jest jednak zbio-rem zasad moralnych istniejących w naszejcywilizacji przez ponad dwa tysiąclecia ito właśnie zaciekawiło świetnie zgrany duetscenopisarski , który podszedł do każdegoosobnego przykazania nie w sposób reli-gijny, lecz w sposób etyczny.

Krzysztof Kieślowski i Piesiewicz sta-rali się rozwiązać problemy owych zasadi je w pewien sposób wyjaśnić. Niektórez części mogą wydawać się dość oczy-wiste w ich interpretacji. Np: „Dekalog V”– „Nie zabijaj”. Chłopak zabija i pakuje sięw kłopoty. Inne części są jednak dla wie-lu twardym interpretacyjnym orzechem dozgryzienia. Np. „Dekalog IV” – „Szanujojca swego i matkę swoją”?

Kiedy jednak spojrzymy na filmy podinnym kątem, zobaczymy, że wszystkie sązagadkami – Krzysztof Kieślowski dajenam wskazówki, lecz nic nie mówi wprost.Wszystko jest do odgadnięcia.. SłowamiJacka Kaczmarskiego: „Wszystko ma dru-gie, trzecie, czwarte, piąte dno.” Kiedy wy-daje się, że dotarliśmy już do piątego dna,okazuje się, że i ono ma pięć kolejnych.

O częściach „Dekalogu” można myś-leć godzinami i nadal nie dojść do tego,co szkolnie powiedziawszy, ,,Autor miał namyśli?”. I właśnie to w filmach Kieślow-skiego jest wspaniałe – są one nieskończenieinterpretowalne. Za każdym razem,gdy myślimy o którymś z nich, nadchodzizupełnie nowa i równie prawdopodobna,co wszystkie pozostałe, teoria znaczenia.

SPIN-OFFy ,,Dekalogu”W czasach kręcenia „Dekalogu” nie

używało się jeszcze tego stwierdzenia –„spin-off”, a to, nad czym teraz będziemysię zastanawiać, trudno nawet określić tymwyrażeniem… lecz jest to najbardziej traf-ne, jakie znalazłem na określenie kolejnychdwóch sukcesów Kieślowskiego — „Krót-kiego filmu o zabijaniu” i „Krótkiego filmuo miłości”. Filmy te powstały po wydłużeniu„Dekalogu V” i „Dekalogu VI” w wersje ki-nowe. Wstrząsające historie, które absolutnieporuszały widownie na całym świecie.Czytałem w internecie opinie kogoś na te-mat ostatniej, dramatycznej sceny „Krót-kiego filmu o zabijaniu” i się z nią zgadzam— scena bardziej przerażająca, poruszającai jednocześnie tragiczna niż w jakimkolwiekfilmie produkowanym dzisiaj. Nie możnajednak nie wspomnieć o przejmującej his-torii Tomka ( tej roli Olaf Lubaszenko) w„Krótkim filmie o miłości”, który tragicz-nie zakochuje się w starszej od siebie Mag-dzie (Grażyna Szapołowska).

W każdym hollywoodzkim romansiehistoria potoczyłaby się tak samo – chłopakkocha kobietę, boi się jej o tym powiedzieć,zbiera się na odwagę, rozmawia z nią, onazgadza się na randkę i koniec – i wszyscyszczęśliwi, prawda? A tu, nie. Film przy-biera formę gry między chłopakiem a ko-bietą, a widz staje się, chcąc nie chcąc,świadkiem nieszczęścia obojga.

Oba filmy odniosły na wielu festiwalachw kraju i na świecie i pozostają, w opiniikrytyków, najlepszymi produkcjami, jakiewyszły spod ręki Kieślowskiego.

Wielkie współpraceTrzeba przyznać, że „Krótki film o za-

bijaniu” zawdzięcza swój przerażającynastrój nie tylko świetnemu scenariuszo-wi i reżyserii – w tym filmie ważne są zdję-cia! Zrobił je nie kto inny, niż sam Sławo-mir Idziak, który często łączył siły z Kie-ślowskim, aby stworzyć jego najpięk-niejsze filmy. Sławomir Idziak zapropo-nował założenie zielonego filtru na kamerę,co wywołało wizualne cuda! Światgłównego bohatera, Jacka (MirosławBaka), wygląda na zniszczony, zdefor-mowany. Kieślowskiemu w tej kolorystycezgnilizny udało się przejmująco oddać at-mosferę towarzyszącą widzom od po-czątku do końca. Film ogląda się z zapar-tym tchem i z trudem wstrzymuje łzy. Niedlatego, że to wyciskacz łez, lecz z powoduniesamowitego okropieństwa świata w fil-mie – świata bezwzględnego, pełnegoprzemocy i nieludzkich zbrodni.

Nie można też zapomieć o niesamo-witej muzyce w “Dekalogu”. Skompo-nował ją Zbigniew Preisner. Tematgłówny do „Dekalogu” nie jest ani długi,ani skomplikowany – dosłownie parę dź-więków na fortepianie, a jednak wywie-ra na widzach niesamowite wrażenie.

Bardzo ważną osobą w twórczościKrzysztofa Kieślowskiego był jego przy-jaciel Krzysztof Piesiewicz. Ich wspólnescenariusze są zawsze pełne w swym ba-gażu emocjonalnym i genialnie ekspre-syjne. Na pierwszy rzut oka widać, iżdwójka Krzysztofów świetnie do siebie pa-

Fot.: W

ikimedia com

mons

Page 18: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

18 Batorak Styczeń 2017batorak.pl

Strefa kinomana/Muzyka

suje i uzupełnia podczas procesu pisaniascenariusza.

Czytałem kiedyś, że Krzysztof Pie-siewicz, będąc w pewien sposób prze-ciwieństwem Krzysztofa Kieślowskiego,wniósł bardzo wiele do świata filmowegoreżysera i myślę, że w wielu filmach to sięprzejawia.

Głośna trylogiaCo mogło powstać z połączenia owej

genialnej czwórki: Krzysztofa Kieślow-skiego, Krzysztofa Piesiewicza, Zbig-niewa Preisnera i Sławomira Idziaka? Je-dyną możliwością był idealny znacze-niowo, wizualnie i dźwiękowo film. Po-wstały z tego jednak całe trzy filmy i zos-tały one trzema najbardziej rozpozna-walnymi produkcjami w twórczości Krzy-szofa Kieślowskiego.

Filmy „Niebieski”, „Biały” i „Czer-wony” tworzą przepiękną trylogię opartąna wartościach przedstawionych w trój-kolorowej fladze Francji – liberté, éga-lité, fraternité (wolność, równość, bra-terstwo). Każdy film eksploruje każdąz tych idei, lecz w wielce nieoczywistyi wcale nieprosty sposób.

Jak sam Krzysztof Kieślowski opi-sywał swoje prace – filmy ukazują boha-terów opacznie rozumiejących te wartoś-ci. Wolność, równość i braterstwo, w na-szej normalnej świadomości funkcjo-nujących jako całkiem oczywiste i pod-stawowe elementy moralne, ogromnieprzybierają tutaj na głębi – nie są już tak

niepodważalne, jakie mogły się zdawać,a my sami zaczynamy powoli kwestio-nować nasze uprzednie rozumienie nich.

Odchodząc od strony intelektualnej fil-mów, trzeba zaakcentować ich niesamowitąstronę wizualną… chociaż nie ma prawdo-podobnie sposobu, w który można by opi-sać pracę Sławomira Idziaka nad „Niebie-skim” (pod względem wizualnym najlepszyz trylogii), a kadry z każdego poszczegól-nego filmu odpowiadają kolorystycznienazwie i są niezaprzeczalnie piękne.

Obrazom towarzyszą równie niesa-mowite dźwięki. Znane są różne techni-ki pisania muzyki do filmu… Niektórzypiszą wpierw partytury, a następnie na-grywają film, podczas gdy u innych ob-raz przychodzi przed dźwiękiem. Krzysz-tof Preisner pisał swoje kompozycjedokładnie co do sekundy do danej sekundyw filmie. Każdy dźwięk, każda nuta maswoje miejsce i odzwierciedlenie w ob-razie.

Francuskie życieWielkim zdziwieniem dla osób, któ-

rym opowiadam o Krzysztofie Kieślow-skim i jego „Trzech kolorach” jest fakt,iż dwie z trzech części są w językufrancuskim. Należy więc chyba wspom-nieć o działalności Krzysztofa Kieślow-skiego za granicą, a w szczególnościwe Francji. Pierwszym jego filmem częś-ciowo w języku francuskim było nakrę-cone w 1991 roku ,‚Podwójne życieWeroniki”.

Owa „podwójność” w życiu tytułowejbohaterki przekłada się także na dwa ję-zyki w filmie. W obrazie pojawiają siędwie bohaterki: polska Weronika i fran-cuska Véronique, obie grane przez IrèneJacob. Nie jest to jednak całkowicie od-powiednie stwierdzenie… W filmie po-jawiają się, owszem, dwie postaci – jed-na Polka, druga Francuzka, lecz sękw tym, iż jest to w pewien sposób jednabohaterka, która jedynie prowadzi po-dwójne życie w dwóch krajach, nie będącświadomą swojej „drugiej połówki”.

Po ,,Podwójnym życiu Weroniki”powstały jeszcze wspomniane już dwieczęści trylogii. Nie są to jednak wyjątkimiędzynarodowej twórczości KrzysztofaKieślowskiego. Są to może jedyne efek-ty prac reżyserskich za granicą, lecz niescenopisarskich.

Na podstawie scenariusza KrzysztofaKieślowskiego i Krzysztofa Piesiewiczapowstały jeszcze filmy jugosławiańskie-go reżysera Danisa Tanovića „Piekło”i niemieckiego reżysera Toma Tykwera„Niebo”.

Jaką wartość może mieć tekst pisanyo filmach, jeżeli same filmy można po pro-stu obejrzeć? Dlatego jedyne co mogę zro-bić, to zachęcić Was do sięgnięcia po twór-czości Krzysztofa Kieślowskiego, za-równo tę dokumentalną, jak i fabularnąWieczór przy jego filmie na pewno nie bę-dzie stracony.

Witold Marynowski

NUMENOR I NIËNNABrzmi trochę dziwnie, prawda? A to dopiero początek – chociaż trzeba przyznać, że jeślisłucha się Oonagh już jakiś czas, tytuły jej piosenek przestają aż tak bardzo zaskakiwać.

Oonagh odkryłam już prawie dwalata temu i, co najdziwniejsze, jeszczemi się nie znudziła. Jest to niemieckawokalistka (tak, niemiecka, aleo włoskich i bułgarskich korzeniach),w rzeczywistości nazywająca się Sen-ta-Sofia Delliponti – Oonagh to jejpseudonim artystyczny. Swój pierwszyalbum, zatytułowany właśnie swoimkryptonimem, wydała w 2014 roku, zaśrok później, może trochę gorszy, leczrównie interesujący „Aeria”. Bardzoucieszyłam się, kiedy ogłoszono poja-wienie się już trzeciej płyty artystki, pt.:„Märchen enden gut”, której premieramiała miejsce 21 października ub. roku.Jak się okazało, album ten może śmiałokonkurować z pierwszą płytą wokalistkio miano najlepszego.

Zanim opowiem o tym, comożemy ciekawego na owej płycie

znaleźć, warto przedstawić w skróciestyl Oonagh. Wątpię czy w naszejszkole jest jeszcze ktoś, kto ją zna.Ale zapewniam, że warto sięgnąćpo jej płytę.

Oonagh tworzy inspirowaną lu-dowością celtycką muzykę fanta-styczną. Długo zastanawiałam się,do jakiego gatunku można zaliczyćtego rodzaju twórczość, nie jest to bo-wiem ani pop, ani folk, ani nawetetno. Poszperałam jednak trochęi znalazłam informację, że jest to tzw.„world music”, czyli mieszanka wy-mienionych przeze mnie gatunków.

Dodatkowo warto wspomnieć, żeOonagh inspiruje się Tolkienem,wręcz czerpie garściami ze stworzo-nego przez niego świata. Tytuły pio-senek mogą być niezrozumiałe bezznajomości jego „Legendarium”, co

Fot.: W

ikimedia com

mons

Page 19: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Styczeń 2017 Batorak 19batorak.pl

Muzyka/Teatr

i dla mnie często stanowi problem, bonie jestem szczególną fanką Tolkiena.Mimo to za każdym razem dzielnie wy-szukuję etymologie tytułów piosenek ar-tystki. Właśnie – jeszcze o języku tychżewspaniałych utworów. Oonagh śpiewaoczywiście po niemiecku (ale wyjątko-wo ładnie, miękko i czysto – moim zda-niem ma najczystszy głos, jakisłyszałam!), jednak refreny są częstow tzw. pierwotnym języku elfickim,czyli sztucznym języku stworzonymprzez Tolkiena w jego „Legendarium”.Trzeba jednak przyznać, że razem dajeto bardzo zaskakujący i magiczny efekt.Inspirację takimi „elfickimi” klimatamimożemy znaleźć także w pseudonimieartystycznym piosenkarki, który jestimieniem królowej wróżek w mitologiiirlandzkiej.

Wróćmy jednak do najnowszej płytyOonagh, czyli „Märchen enden gut”.Muszę przyznać, że niesamowicie mnieona wciągnęła! Słucham jej ostatniocały czas, poszczególne piosenki od-twarzam ,,na okrągło”. Klimat albumujest naprawdę niezwykły. Co do utwo-rów w nim zawartych, osobiście naj-bardziej upodobałam sobie „Numenor”(wyspa w Śródziemiu) i „Niënna” (bo-haterka wspomniana w „Silmarillio-nie”). Bardzo często słucham też „Ga-yatri Mantra”, „Laurië Lantar”, „Wäch-ter vor dem Tor” czy też „Märchen en-den gut”. Na płycie jest osiemnaścieutworów, z czego nie przypadły mido gustu jedynie dwa.

Bardzo zachęcam wszystkich do za-znajomienia się z Oonagh, ponieważ jestosobliwą i godną uwagi artystką. Jejutwory robią na mnie duże wrażenie, dla-tego też postanowiłam podzielić się z in-nymi osobami jednym z moich naj-większych muzycznych odkryć. Mamnadzieję, że dzięki temu, ktoś jeszcze bę-dzie mógł cieszyć się utworami tej zna-komitej wokalistki.

Iza Siwińska

Fot.: ©

Jörgens.mi /licencja C

C B

Y-S

A 3.0

Oonagh podczas koncertu

„GOPLANA”25 października 2016 roku wybrałam się, podobnie jak wieluBatoraków, do Teatru Wielkiego na premierę głośnej obecnie

opery „Goplana” Władysława Żeleńskiego. Po obejrzeniuponad trzygodzinnej inscenizacji mam co do niej

mieszane odczucia.

Opera „Goplana” liczy sobie równo120 lat, a w Warszawie wystawianiabyła po raz ostatni przeszło kilka-

dziesiąt lat temu; być może to tłumaczy takduże zainteresowanie nią. Od początku paź-dziernika w stolicy mogliśmy podziwiać,moim zdaniem, niezwykle intrygujące plakatypromujące operę. Jako część akcji marketin-gowej prawdopodobnie przyczyniły się onedo wysokiej, widocznej gołym okiem frek-wencji dnia, którego widziałam ,,Goplanę”.

Niezwykle zainteresowana taką re-klamą i rozgłosem, oczekiwałam, że wi-dowisko zachwyci mnie od początkudo końca. Niestety tak się nie stało.

Przede wszystkim zawód sprawiły mirzeczy, po których wcale nie spodzie-wałam się rozczarowania, to jest kostiumyi scenografia. Według mnie były one poprostu nietrafione i niezwykle przeszka-dzały mi w odbiorze sztuki. Pisząc o złejdekoracji mam przed oczami scenę z dwo-ru Kirkora, która do złudzenia przypomi-nała mi bar mleczny rodem z PRL-u, a samKirkor wyglądał jak bohater filmów,,Gwiezdne Wojny”. Dlaczego reżyser,mając tak niesamowity wybór dekoracjii kostiumów Teatru Wielkiego, wybrałwłaśnie tę opcję? Argumentem wielu osóbbędzie chęć pokazania „Goplany”w świeżej, nieoczywistej, nowoczesnejodsłonie, ale moim zdaniem właśnie w tymnowatorstwie, kompletnie nie pasującymdo bajecznej i tajemniczej fabuły „Gopla-ny”, tkwi problem. Nie wszystkie nowin-ki technologiczne były jednak nieudane; zaogromny plus uważam manewr z posta-ciami wyjeżdżającymi spod sceny jaki efekt mgły nad jeziorem, która wspania-le podkreślała tajemniczość scenerii.

Jeśli chodzi o grę aktorów, uważam ją nie-stety za sztywną i pobawioną emocji. Śpie-wane przez nich libretto Ludomiła Germa-na było wykonane nieharmonijnie i niewy-raźnie. Wielką pomocą okazał się wyświet-lany tekst, ponieważ często nie można byłogo zrozumieć; nie korespondował on z mu-zyką, której zresztą nie nazwałabym arcy-dziełem. Czasem miałam wrażenie, że śpie-wak chciał coś jeszcze od siebie dodać, alemuzyka mu na to nie pozwalała.

Ważną rolę w operze odegrał chór, któ-ry w swej groteskowości nie odstawałod reszty oryginalnych rozwiązań reżysera.

Przedstawiał on przedziwnie poruszające się,jakby przylepione do siebie postaci, a wśródnich między innymi Jezusa z krzyżem, nie-mieckich oficerów czy ludzi z żarówkami za-miast głów albo obrazami na rękach.Niewątpliwie to zbiorowisko skrywało wie-le zagadek, które po części rozwiązała lektu-ra programu opery. Dowiedziałam się międzyinnymi, że chór obrazował dzieła znanych ar-tystów takich jak Fra Angelico („Sąd Osta-teczny”) czy Vincent Van Gogh („Autoport-ret z okaleczonym uchem”). O ile jednak efektwizualny chóru nie przypadł mi do gustu, o tylejego śpiew niezwykle mi się spodobał i oboktenoru Kirkora (Arnold Rutkowski) orazmezzosopranu Wdowy (w tej roli znakomitaMałgorzata Walewska) uważam go za jednąz najmocniejszych stron przedstawienia.

Niestety „Goplana” rozczarowała mnie.Nie mogę jednak powiedzieć, że mi się niepodobała, a już na pewno, że mnie znudziła.Dlatego polecam ją każdemu, kto chce zo-baczyć nowatorską operę z rudowłosą Bal-ladyną i Kirkorem w zbroi Szturmowca.

Tekst i foto: Kinga Szmytkowska

Page 20: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

20 Batorak Styczeń 2017batorak.pl

Literatura/Poezja

MORALNOŚĆ NA BEZLUDZIUJanus Rock — wysepka u wybrzeży Australii. Kilka kilometrów kwadratowych lądu, latarnia

morska, niewielka chatka, jakiś warsztat... Dalej bezmiar oceanu, zaopatrzenie raz na trzymiesiące. Brzmi jak spełnienie marzeń? Dla Isabel i Toma Sherbourne, bohaterów powieści

M.L. Stedman „Światło pomiędzy oceanami”, przynajmniej na początku, tak.

Książka ukazała się w 2012 roku jako de-biut literacki australijskiej autorki

M.L. Stedman. Sama sięgnęłam po nią jednakdopiero w tym roku, jako że, w związkuze zbliżającą się premierą adaptacji filmowej,w popularnych księgarniach zaroiłosię od jej egzemplarzy. I od razupożałowałam… Pożałowałam, żenie przeczytałam jej wcześniej.

W chwili rozpoczęcia akcjiIsabel Graysmark to otwarta, tro-chę naiwna dziewiętnastolatka.Rodzice bardzo się o nią troszczą– po śmierci dwóch synówna froncie jest jedynym dziec-kiem, które im pozostało. Jedno-cześnie pozwalają jej żyć własnymżyciem i gdy poznaje Toma,mającego objąć stanowisko la-tarnika na Janus Rock, 28-letnie-go weterana I Wojny Światowej,nie stają na drodze ich uczuciu.To Tom sugeruje, aby jego próbnyrok pracy był sprawdzianem ichzwiązku. Rok jednak mija, a para,przekonana już o sile swoich uczuć, bierześlub i na kolejne dwa lata przenosi się na wy-spę. Życie tam jest pełne wyrzeczeń. Przezcały ten okres żadne z nich nie może wró-cić na kontynent; listy przychodzą z opóź-nieniem, podobnie jak zapasy żywności. Za-kochanym jednak nie sprawia to problemu,szczególnie, że Isabel spodziewa się dziec-ka. Oboje o nim marzą... Dzieje się jednaktragedia, która ku rozpaczy Isabel powtarzasię jeszcze dwa razy. Trzeci jednak, w od-

różnieniu od poprzednich, nie zostaje od razuodnotowany przez Toma w służbowymdzienniku. Natomiast, ku zdziwieniu małżeń-stwa i wielkiej uciesze będącej na skraju de-presji Isabel, do brzegu ich wysepki przybija

łódka, a w niej zwłoki mężczyzny oraz takupragnione przez kobietę niemowlę…

Pojawienie się łódki rozpoczyna serięniefortunnych wyborów podejmowanychprzez dobrych w gruncie rzeczy ludzi. Za-czynają oni ukrywać prawdę przed bliski-mi Isabel, mieszkańcami jej rodzinnegomiasteczka, a momentami sami tracą ro-zeznanie w sytuacji. Historia pokazuje nietylko, jak bardzo życie może zmienić siępod wpływem jednej decyzji i jak daleko

idące może mieć ona konsekwencje, aletakże jak wiele ludzie są w stanie poświę-cić dla tej jedynej, prawdziwej miłości. Do-wodem na to jest zarówno Isabel, która re-zygnuje z wygodnego życia na rzecz bycia

z ukochanym, jak i Tom, któ-ry dla swej żony dopuszczasię zaniedbania i ryzykujedużo więcej niż utratę pracy.

Historia jest przepiękna,ale stawia nas, czytelników,w bardzo niewygodnej pozy-cji. Trudno jest bowiem opo-wiedzieć się za którąkolwiekz decyzji podjętych przez bo-haterów. Sprawia to, żeksiążkę chce się czytać, choćjednocześnie sami przeżywa-my wewnętrzny konflikt. Cowięcej, postępowania Isabelprawdopodobnie nie zrozumienikt, kto sam nie jest rodzicemlub bardzo tego nie pragnie,dlatego też nie sposób gojednoznacznie ocenić. W grę

wchodzi w końcu dobro dziecka.Zbliżając się do końca książki, prag-

nęłam, aby nagle przybyło jej stron. To prag-nienie co prawda się nie ziściło, ale poja-wiła się iskierka nadziei – film! Już od 18listopada mogłam obejrzeć adaptację,,Światła między oceanami” w kinach. Alefilm to już zupełnie inna historia. Do na-stępnego artykułu...

Ola Krupińska

Fot.: Mat. prasowe

Stuk. Stuk. Stuk. Stuk. Wybrzmiewa obcas z litej stali.O szary wielkopolski bruk. Morowy marsz smutno wygrali.Łup. Łup. Łup. Łup. Taszczą się sztywne sylwetki płowe.

Tysiące identycznych głów. Siermiężny bój stoczyć gotowe.A ręce ich są jak wahadła. Zimne i tnące ostygłe powietrze.

Rozgrzanych serc bezwzględne imadła. Ukosem mknące na wietrze.Nie rozumieją zmyślnego trwania. Toć żyją tylko rzędami.

Żaden z nich wrogom się nie kłania. Otruty gładkimi hasłami.A oczy ich są nieruchome. Wpatrzone punktem w jednaką dal

Przyszłego światła wielce złaknione. Bezwstydny cel jak święty GraalZ wyglądu pierwszy klonem drugiego. Tożsamy myślą, tożsamy twarzą.

Usta owocem draństwa zgniłego. Próżno czekać, aż coś wyrażą.Rzędami. Idą. Rzędami. Myślą.

Wszystkie odnóża jednego rozumu –Głuche dudnienie głuchego tłumu

EUROPA 2030 Fikcja unifikacji

Zuzanna Mietlińska

Page 21: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Styczeń 2017 Batorak 21batorak.pl

Literatura/Beczka śmiechu

Batory monotematycznie:„MAŁA MATURA” IDEALNA

NA ODSTRESOWANIETrzecie klasy na pewno doskonale mnie zrozumieją. Całe to gadanie o maturach: jak toblisko, jakie to trudne, jak to wszystko od tego zależy! Całe szczęcie, że nadarzyła sięzbawienna przerwa świąteczna, w czasie której można było zostawić wszystko za sobą

i zwyczajnie odreagować, śpiewając kolędy i podjadając kolejne kawałki sernika.

Wszystko, co dobre, niestety szybko siękończy. Minęło Boże Narodzenie, minęłogłośne wejście w Nowy Rok, minęła stu-dniówka i oficjalnie zaczęło się mrożącekrew w żyłach odliczanie dni do matury…Zanim jednak ponownie złapiemy się za re-petytoria, polecam złapać się wpierw zadobrą lekturę, a taką niewątpliwie będzieksiążka Janusza Majewskiego pt., a jakże,„Mała matura”.

Wbrew pozorom powieść nie opowia-da o zdesperowanych licealistach w przed-dzień egzaminu dojrzałości. Historia prze-nosi czytelnika jeszcze do XIX wieku. Tampoznajemy pobieżnie najstarsze pokoleniaw rodzinie małego Ludwika. Losy chłopcato już jednak wiek dwudziesty, pełen kon-fliktów i niepokoju. Dziecko dorasta w cza-sach okupacji. Nie wszystko jest w staniezrozumieć. Jak na przykład wytłumaczyćbrzdącowi, dlaczego tak nagle wszyscy do-mownicy muszą opuścić rodzinny dom weLwowie i wyruszyć w nieznane? I dlaczegopobyt na obcych ziemiach tak bardzo sięprzedłuża, podczas gdy każdy już dawnochciałby wrócić w rodzinne strony.

Autor w niezwykły sposób pozwala czy-telnikowi spojrzeć na wydarzenia XX wie-ku z punktu widzenia kilkunastoletniegochłopca. Dodatkowo w książce opisane sąmiejsca, które obecnie już niestety nie ist-nieją. Pierwsza część, w której poznajemysielankowe życie rodziny Taschke, zary-sowana jest na tle wspaniałego, przedwo-jennego Lwowa. Sceneria zmienia się dia-metralnie, kiedy bohaterowie zmuszeni sądo ucieczki. Po wojnie wracają na polskie

ziemie, lecz już nie do rodzinnego miasta,ale do Krakowa. Krakowa w ruinie, znisz-czonego działaniami wojennymi… Tamchłopiec ponownie idzie do szkoły, wktórej będzie musiał zmierzyć się z wy-chowaniem w duchu socjalistycznym. Za-kończy ją w 1947 roku, napisaniem tzw.„małej matury”, czyli egzaminu kończące-go czteroletnie gimnazjum, w myśl refor-my edukacji z 1932 roku. Czy jednak abyna pewno to będzie jego rzeczywistysprawdzian dojrzałości? Tak się złożyło, żeswój Ludwik zaliczył go już znaczniewcześniej zupełnie tego nieświadomy.

Chociaż powieść porusza ciężką i pro-blematyczną tematykę wojny oraz lat ko-munizmu, to dzięki lekkiemu pióru Janu-sza Majewskiego czyta się ją znakomicie.Co więcej, autor potrafił poprzeplatać tra-giczne wydarzenia okupacji z dziecięcymi,beztroskimi wybrykami chłopców kra-kowskiego gimnazjum. Ta mieszanka spra-wia, że czytelnik nie czuje się przytłoczo-ny brutalnością dwudziestego wieku, a na-wet potrafi zauważać jasne strony życiatamtego okresu. Trzeba także zauważyć, żepan Majewski nie męczy swoich czytel-ników rozlewem krwi, a wszelkie sceny zczasów wojny opisane są w taki sposób,żeby nie raziły zmysłów odbiorcy, a jed-nocześnie zachowały okrutną prawdęo ówczesnych wydarzeniach.

Książka będzie z całą pewnością do-skonałą odskocznią od maturalnejgorączki. Dla tych, którzy nie mają czasuna przebrnięcie przez nieco ponad czterystastron, mogę polecić ekranizację powieści

w reżyserii samego autora książki. Filmz 2010 roku pt. „Mała matura 1947” do-skonale oddaje emocje zawarte na stronachpowieści i jest równie dobrym sposobemna odstresowanie się chociaż trochę przedmajowymi egzaminami.

Paulina Gryz

Dzięki wyd. Marginesy ,,Małą maturę”będzie można wkrótce wypożyczyćw bibliotece szkolnej. Dziękujemy!

NA PODNIESIENIE DUCHA – UŚMIECH OD UCHA DO UCHAW szkole: – Hej, ty tam, pod oknem! Kiedy byłpierwszy rozbiór Polski? – pyta nauczyciel. – Nie wiem. – A w którym roku była bitwa pod Grun-waldem? – Nie pamiętam.– To co ty właściwie wiesz? Jak chcesz-zdać maturę? – Ale ja tu tylko kaloryfer naprawiam.

***Pytanie na maturze z jęz. polskiego:,,Pan Tadeusz” jako utwór nieśmiertelny.Opisz swój stosunek do literackiego arcy-dzieła, wychodząc od tezy, głoszącej, że,,There can be only one”.

***Nie matura, lecz pieniądze zaspokoją two-je żądze.

***

(dla przyszłych studentów)– Co mówi pracujący absolwent Politech-niki Warszawskiej do niepracującego ab-solwenta Politechniki Warszawskiej? – Frytki z ketchupem czy bez?

***Profesor idzie do sali egzaminacyjnej,niosąc pełną szklankę herbaty.– Proszę uważać, żebym kogoś z Państwanie oblał.

Page 22: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

22 Batorak Styczeń 2017batorak.pl

Sport/Konkurs

CUDOTWÓRCA MAGIERAW 1996r. Widzew Łódź zakwalifi-

kował się do fazy grupowej Ligi Mist-rzów. W tamtych latach polskie klubygrały w elicie piłkarskiej dość regularnie.Jednak, jak się później okazało, rok tenrozpoczął niemoc polskich klubówna arenie międzynarodowej. Niemoc,która wydawała się klątwą. Wielokrotnieposzczególni mistrzowie Polski bylio krok od awansu, jednak zawsze czegośbrakowało. Raz pięciu minut (dwumeczWisły z Apoelem Nikozja), raz jednejbramki (dwumecz Legii z Steuą Buka-reszt). Nie pomogła nawet reformadzieląca kwalifikacje na dwie ścieżki(mistrzowską i niemistrzowską).

Przełamanie niemocy nadeszłow najmniej oczekiwanym momencie.Mistrz Polski z sezonu 2015/2016, Le-gia Warszawa, w przygotowaniach wy-glądała bardzo słabo. Nadziei nie do-dawała także postać szkoleniowca, bo-wiem Hasi, ówczesny trener Legii,wy-dawał się człowiekiem bez jakiegokol-wiek pomysłu na grę. Jednak przy ko-rzystnych losowaniach i odrobinieszczęścia Legia prześlizgnęła się do fazygrupowej Ligi Mistrzów. Mimo to, zewszystkich stron spływały głosy kryty-kujące mistrza Polski za słaby styl gry,który przyćmił osiągnięcie, jakiegoprzez dwie poprzednie dekady nie umiałdokonać żaden polski klub.

Głosy krytyki nasiliły się po loso-waniu. Wobec trafienia Realu Madryt,Sportingu Lizbona i Borusii Dor-tmund eksperci byli zgodni: naj-prawdopodobniej przegramy wszyst-

kie sześć spotkań, tracąc przy tymdużą liczbę bramek.

I rzeczywiście zaczęło się źle. Legiaprzegrała w Warszawie 0:6 z Borussią. Naboisku widoczna była różnica klas. Dry-fująca coraz niżej w ekstraklasie Legiaprzypominała zbieraninę przypadkowychpiłkarzy. W żaden sposób nie przypomi-nała drużyny, która w poprzednim sezo-nie wygrała ligę. W drugim meczu Spor-ting wygrał z mistrzami Polski 2:0. Wi-doczna była lekka poprawa gry, wynikuteż, w końcu to było „tylko 2:0”.

Jednak wobec kolejnych blamażyLegii w rodzimej lidze zarząd klubu po-stanowił nie czekać dłużej i zwolniłHasiego. Albańczyk pożegnał się z Le-gią 20 września ub. roku. Na jego miejs-ce zatrudniony został Jacek Magiera. Wkontekście kolejnych wyników była toświetna decyzja. Co prawda w trzeciejkolejce Legia przegrała na SantiagoBernabeu 1:5, ale widać było poprawęgry i lepsze nastawienie poszczegól-nych piłkarzy. Poprawiła się także at-mosfera w szatni drużyny, któraza rządów Hasiego była popsuta.

O tym, że Wojskowi odzyskali po-lot w grze, świadczy wynik w re-wanżu z Realem. W wymianie ciosówmistrz Polski sensacyjnie zremiso-wał z drużyną, w której grają takiesławy jak Ronaldo czy Bale. I nie byłto zwykły remis, bowiem Legia strze-liła Hiszpanom 4 bramki. Nawet przezchwilę wygrywała, jednak ostateczniepo końcowym gwizdku na tablicywidniał wynik 4:4.

W kolejnym meczu na Signal IdunaPark padło 12 goli. Legia uległa Borusii4:8, zagrała nieźle, ale obsadzony gwiaz-dami atak Wicemistrza Niemiec był nie dopowstrzymania. Jednak widać było dia-metralną różnicę w porównaniu do pierw-szej kolejki: mimo porażki Wojskowi po-kazali pazura, nie dali się zdominować, takjak to miało miejsce na Łazienkowskiej.

Ostatnia kolejka fazy grupowej miałazdecydować, czy Legia odpadnie, czy teżprześlizgnie się z trzeciego miejscado 1/16 Ligi Europy. Do zajęcia trzeciegomiejsca w grupie potrzebne było zwy-cięstwo ze Sportingiem na Łazienkow-skiej. Zadanie było niebywale trudne, jed-nak, jak się później okazało, gol Guil-herme, dobra obrona i odrobina szczęś-cia wystarczyły do zwycięstwa. Legiawygrała 1:0, oszukując przeznaczeniei zawstydzając osoby namiętnie ob-rażające Mistrza Polski w trudnychchwilach. Jacek Magiera został okrzyk-nięty cudotwórcą, bowiem odmienił ob-licze Legii o 180 stopni i zapewnił namemocje wczesną wiosną.

12 grudnia ub. roku poznaliśmy ry-wala Legii w 1/16 finału Ligi Europy.Mistrz Polski zmierzy się z holenderskimAjaxem Amsterdam. Jest to przeciwnikw zasięgu dobrze grającej Legii, która jużi tak osiągnęła coś, czego się nikt wcześ-niej nie spodziewał po początku sezonu.Patrząc na progres w grze drużyny Ma-giery, możemy z nadzieją czekać na nad-chodzące miesiące.

Jakub Przybylski

KONKURS!!! WYGRAJPŁYTĘ DVD Z FILMEM

,,BODY/CIAŁO”!Znakomity dramat Małgorzaty Szu-

mowskiej , która za jego reżyserię otrzymaław 2015 roku m.in. Srebrnego Niedźwiedziana Berlinale – jednym z najbardziej pres-tiżowych międzynarodowych festiwali, któ-ry odbywa się co roku w Berlinie

,,Body/Ciało” to opowieść o trzech oso-bach: cynicznym prokuratorze, jego cier-piącej na anoreksję córce oraz terapeutcedziewczyny. Bohaterowie powiązani sąprzez tragiczne wydarzenie – śmierć matkianorektyczki. Pewnego dnia terapeutkaAnna oznajmia, iż skontaktowała sięze zmarłą. Tym samym jeszcze bardziej

wywraca ich życie do góry nogami i zmieniaspojrzenie na życie i śmierć. W rolachgłównych: Maja Ostaszewska i Janusz Gajosoraz debiutująca Justyna Suwała. (film dozwolony od 15 roku życia)

Aby wygrać film, należy odpowiedziećna pytanie: Kiedy odbyła się pierwszaedycja Międzynarodowego Festiwalu Fil-mowego w Berlinie (Berlinale)?Odpowiedzi przesyłamy na nasz adres:[email protected]śród pierwszych dziesięciu poprawnychodpowiedzi, wylosujemy zwycięzcę.Powodzenia!

Page 23: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila

Styczeń 2017 Batorak 23batorak.pl

Kulinaria

DYNIAJeszcze nie tak dawno temu to słowo zabierało mnie wspomnieniami do czasów dzieciństwa,kiedy to byłam zmuszana do jedzenia pomarańczowej papki o dziwnym smaku, a właściwie

jego braku oraz ciągnących się godzinami pertraktacjach na temat tego, czy mogę nic niejeść na obiad zamiast tego. Moje podejście do dyni zmieniło się, gdy zaczęłam samawykorzystywać ją podczas wypieków. Absolutnie uwielbiam przyprawy piernikowe,

szczególnie cynamon i goździki, a tak się składa, że dynia w połączeniu z nimi pozwalastworzyć pachnące zimą przepyszne desery. Przedstawiam Wam trzy sposoby użycia puree

dyniowego. Smacznego!

PUREE DYNIOWEPół dyni hokkaido (średniej lub dużej)wydrąż łyżką i pokrój w paski o grubościok. 3cm. Na blaszce do pieczenia połóż pa-pier do pieczenia i rozłóż na nim dynię. Piecz w 200°C aż kawałki zmięknął. Obierzje ze skórki, później zmiksuj dokładnie.I gotowe!

CIASTO DYNIOWE

Składniki:• 50g posiekanych orzechów włoskich, • 60ml mleka sojowego (lub innego)• 2 łyżki siemienia lnianego• 60ml oleju rzepakowego (lub kokosowego)• 130g cukru• 180ml puree dyniowego• 180g mąki• ½ łyżeczki proszku do pieczeniapo ¼ łyżeczki:• przyprawy do piernika• cynamonu• soli

Przygotowanie:1. Rozłóż orzechy na blaszce pokrytej pa-pierem i wstaw do piekarnika (180°C) ażbędą brązowawe.2. Do szklanki z mlekiem wsyp siemię lnia-ne i zostaw na ok. 10min.3. Do dużej miski wlej olej, dodaj cukier,puree dyniowe i wymieszaj. Dodaj siemięlniane.4. Dodaj mąkę z proszkiem do pieczenia iprzyprawy. Wmieszaj orzechy.5. Przelej ciasto do formy (ok. 20x20cm)natłuszczonej olejem i piecz aż włożona wy-kałaczka pozostanie czysta po wyjęciu.

NALEŚNIKI DYNIOWE

Składniki:• 180ml mleka sojowego (lub innego) +1 łyżka soku z cytryny• 80ml puree dyniowego• 1 łyżka oleju rzepakowego (lub kokosowego)• 3 łyżki cukru• 1 łyżka syropu klonowego• 1½ łyżeczka proszku do pieczenia• szczypta soli• 1 łyżeczka przyprawy do piernika• 1/4 łyżeczka cynamonu• 188g mąki

Przygotowanie:1. W małej misce zmieszaj mleko z sokiemz cytryny i odstaw na 10min.2. W dużej misce zmieszaj puree z olejem,cukrem i syropem klonowym.3. Dodaj proszek do pieczenia, mąkę i przy-prawy.4. Smaż na rozgranym oleju, na jednej stro-nie aż pojawia się bąbelki.

KRUCHE CIASTECZKA

Składniki:• 120ml oleju rzepakowego (lub kokosowego)• 100g cukru• 50g brązowego cukru• 80ml puree dyniowego• 270g + 1 łyżka mąki• 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia• 1/4 łyżki soli• 1 łyżeczka przyprawy do piernika• 3/4 łyżeczki cynamonu• 1 łyżki mleka sojowego (lub innego)

Przygotowanie:1. W dużej misce zmieszaj olej, cukieri mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodajprzyprawy.2. Jeśli masa jest zbyt trudna do połącze-nia dodaj mleko, ale powinna ona byćmożliwa do wyjęcia i zawinięcia w plasti-kową folię.3. Pozostaw ciasto w zamrażalnikuna 15 min.4. Po wyjęciu przełóż z powrotem do miski.5. Używając łyżki i własnych palców ufor-muj z ciasta kulki i spłaszcz je na blaszce(pokrytej papierem).6. Piecz aż będą złotawe.

Przepisy i zdjęcia: Ania Marczyńska

Page 24: Bat rak - Batorakbatorak.pl/wordpress/wp-content/uploads/2018/08/numer-4-74.pdf · Z ŻYCIA UCZNIÓW,,Dla lepszego jutra”, czyli jak 17-latek kręci filmy! 6 o filmie Andrzeja Gila