Bandera 2006.01

36

description

Miesięcznik Marynarki Wojennej RP

Transcript of Bandera 2006.01

Page 1: Bandera 2006.01
Page 2: Bandera 2006.01

30 listopada 2005 roku z wizytą w Marynarce Wojennej przebywał nowyszef resortu Obrony Narodowej Radosław Sikorski. Spotkał się

z kierowniczą kadrą, odbył krótki rejs na ORP „Flaming” oraz odwiedziłStocznię MW. Był gościem załogi modernizowanego okrętu rakietowego

ORP „Grom”.Fot.: M. Kluczyński

Wizyta ministraWizyta ministra

Page 3: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2005 BANDERA 1

Podstawę do rozpoczęcia działalnościmężów zaufania dała ustawa pragmaty-czna. Obowiązująca od lipca 2004 rokuustawa z dnia 11 września 2003 roku o służbie wojskowej żołnierzy zawo-dowych, zapisem art. 108 ust. 3 zezwalana tworzenie organów przedstawiciel-skich. Na podstawie ust. 4 tegoż artykułuwydano rozporządzenie ministra ObronyNarodowej z dnia 28 czerwca 2004 rokuw sprawie organów przedstawicielskichżołnierzy zawodowych. Zgodnie z tymdokumentem, na szczeblu jednostkiposzczególne korpusy kadry zawodowejmogą tworzyć zebrania korpusu ofi-cerów, podoficerów oraz szeregowychzawodowych. Mężowie zaufania i ichzastępcy są organami wykonawczymizebrań. Mąż zaufania korpusu oficerówreprezentuje kadrę jednostki na zgro-madzeniu mężów zaufania, a rolę organuwykonawczego pełni Dziekan KorpusuOficerów.

Jego stanowisko jest etatowe. Zastęp-ca Dziekana pełni swoje obowiązki nie-

etatowo. W Ministerstwie Obrony Naro-dowej organem przedstawicielskim jestKonwent Dziekanów Korpusu Oficerów.Tyle przepisy prawne. Kim rzeczywiściejest i kim powinien być mąż zaufaniakadry wojskowej?

Jego rolą jest reprezentowanieinteresów kadry wobec dowódcy jednos-tki i instytucji, spełniając jednocześniefunkcję opiniotwórczą. Zgodnie zustalonymi obowiązkami, mężowie zau-fania powinni być wyrazicielami opiniiżołnierzy zawodowych w kwestiachtakich, jak na przykład doskonalenie kul-tury dowodzenia czy stosunki między-ludzkie w jednostce. Mają za zadanieprzedstawiać dowódcom służbowe i oso-biste problemy żołnierzy, stawiać wnios-ki odnośnie poprawy warunkówpełnienia służby i socjalno-bytowychkadry. Powinni opiniować propozycjemianowań, odznaczeń i zapomóg. W jakim stopniu te obowiązki są w sta-nie wykonywać sumiennie? Wiele tuzależy od relacji: dowódca - mąż zaufa-

Mężowie zaufaniaMężowie zaufania

W wielu jednostkach sąjeszcze niezauważalni, a ich rola niedoceniana.Niewidoczny jest ich wpływna tworzenie aktówprawnych dotyczących kadrywojskowej. W codziennym działaniumężowie zaufanianapotykają wiele trudności i pewnie sporo czasu będziemusiało upłynąć, zanimwiększość środowiskawojskowego ostatecznieutwierdzi się w przekonaniu, że mężowiezaufania są dla nichniezbędni

Page 4: Bandera 2006.01

2 BANDERA STYCZEŃ 2005

nia. Dowódcy powinni zasięgać opiniitych ostatnich w sprawach ważnych dlasłużby żołnierzy i ich sytuacji socjalnej.Według założeń, każdy projekt ustawyczy rozporządzenia, dotyczący interesówkadry zawodowej, powinien być opi-niowany przez zgromadzenie mężówzaufania i Konwent Dziekanów.

W gąszczu przepisów - W praktyce chodzi o dostosowanie

obowiązujących przepisów do rzeczywis-tości, do realiów życiowych - mówi kmdrMaciej Czułowski, wybrany DziekanemKorpusu Oficerów MW RP w listo-padzie 2004 roku. - Niektóre ustawy odtych realiów odstają.

A konkrety? - W głosach kadry częstosłyszymy pretensje, że w ostatniejdekadzie poziom uposażenia został pod-wyższony tylko dwa razy - podaje pier-wszy z brzegu przykład komandorCzułowski. - W innych służbachmundurowych, jak Straż Graniczna,Policja, kilkakrotnie więcej razy. I tutajnasza rola. Napisane zostało pismo do ministra Obrony Narodowej w spra-wie podniesienia kwoty bazowej. Poskutkowało.

Na spotkaniu z ministrem ON, komandor Czułowski poruszał kwestiędodatku morskiego. Żołnierze mająkłopot w sytuacji, gdy wychodzą wmorze na innej jednostce, ponieważ niemają zaliczonego tego okresu pływania.To zostało zmienione dzięki interwencjiDziekana Korpusu Oficerów MW oraz Konwentu Dziekanów WP i jest naetapie uzgodnień międzyresortowych.Kmdr Maciej Czułowski ma nadzieję, żenowelizacja rozporządzenia w sprawiedodatku wejdzie w życie najpóźniej w pierwszym kwartale 2006 roku.

Dużo jest spraw i przepisów, któreopiniują mężowie zaufania. Obecniew opiniowaniu są dokumenty dotyczącesprawy bardzo istotnej dla wielużołnierzy. Chodzi o wymiar czynszów

w mieszkaniach znajdujących się w domach zarządzanych przez WAM. - Sytuacja jest alarmująca - mówi kmdrCzułowski. - Ostatnio na Helu była takasytuacja, że różnica czynszów wahała sięmiędzy 5,50 zł a 2,20 zł za m2 pomiędzyróżnymi wojskowymi mieszkaniami.Część budynków została ocieplona, pod-niósł się ich standard i w wyniku tegopodniesiono czynsz. Zgodnie z obo-wiązującymi do tej pory przepisamiczynsz był regulowany między innymiw ten sposób, że stawka wynosiła 3%wartości odtworzeniowej budynku.Chodzi o to, żeby wprowadzić korektęokreślającą tę stawkę „do trzech pro-cent” i wówczas będzie możliwość regu-lacji tych czynszów. Tę sytuację miałouregulować „Rozporządzenie zmienia-jące rozporządzenie w sprawie opłat zaużywanie lokali mieszkalnych o opłatypośrednie”.

Projekt korekty przepisów komandorCzułowski rozesłał do wszystkichmężów zaufania jednostek wojskowychMarynarki Wojennej. Podobnie zrobiliDziekani innych rodzajów sił zbrojnych.Wszystkie zebrane opinie zostałyprzekazane poprzez Konwent Dzie-kanów do Ministerstwa Obrony Naro-dowej. Okazało się, że proponowananowelizacja zamiast poprawić sytuację,może spowodować drastyczny wzrost ażdo 70% dotychczasowej stawki opłat.Konwent czeka na przedstawienienowego projektu rozporządzenia.

Co najbardziej boli żołnierzyzawodowych?

Wszyscy mówią głównie o trzechsprawach. O ustawie o zakwaterowaniu,o ustawie pragmatycznej i o zabez-pieczeniu opieki medycznej nadżołnierzem zawodowym.

- Swego czasu przedstawiałem mi-nistrowi Obrony Narodowej - mówikmdr Czułowski - opinię kadry i sytuacjęodnośnie służby zdrowia. Powiedziałem,

między innymi, że spowodowało toutrudnienie swobodnego dostępu kadryzawodowej oraz pracowników wojska i emerytów wojskowych do specjalisty-cznej opieki medycznej jednostekwojskowych. Rzecz w tym, że jest tomożliwe tylko w ramach umowy z NFZ,która obwarowana jest szeregiem,niepraktycznych, zdaniem mężów zaufa-nia formalności. Lekarz może świadczyćusługi wyłącznie w zakresie podsta-wowym. Przy tym, procesy restruktu-ryzacji w Wojsku Polskim doprowadziłydo redukcji stanowisk w korpusie medy-cznym i obniżanie grup uposażeniastopnia etatowego. Spowodowało to, żeranga zawodu lekarza w Siłach Zbroj-nych RP jest niska. - Z takich powodówdoświadczeni lekarze odchodzą z wojska- wyjaśnia kmdr Czułowski. - Na jednymze spotkań w MON mówiliśmy, że wy-kształcona kadra będzie odchodziła, a konsekwencją może być nawet zała-manie się systemu zdrowotnego w wojsku.

Jedną ze spraw mieszkaniowych,którymi zajmuje się kmdr MaciejCzułowski jest ta, dotycząca garnizonuHel.

Na spotkaniu z mężem zaufania z 9. FOW rozmawiano o sytuacji, w której znowelizowana ustawa o za-kwaterowaniu SZ RP pozbawiła wielubyłych żołnierzy wcześniej nabytychpraw. Żołnierze, odchodząc ze służby,zazwyczaj na stałe związali swojąprzyszłość z Helem. Nowe przepisyzmieniają ich sytuację, nakazując przek-waterowanie lub wykwaterowanie z zaj-mowanego mieszkania.

Ustawa pragmatyczna jest określanajako niewątpliwie potrzebny akt prawny.- Nikt jej w całości nie neguje, alenależałoby spojrzeć na pewne elementytej ustawy - uważa Dziekan KorpusuOficerów MW. - Brakuje w niej jednoli-tych interpretacji dotyczących modeluprzebiegu służby wojskowej oraz zasadwyznaczania na wyższe stanowiskasłużbowe w okresie przejściowym.W MON i poszczególnych rodzajach siłzbrojnych brakuje jednolitej bazydanych dotyczących wakatów i wy-mogów na poszczególne stanowiska.Wśród kadry sytuacja taka rodzi wątpli-wości, co do obiektywności w kierowa-niu na rozmowy kadrowe, tak zwanecastingi na poszczególne stanowiska.Frustracje rodzi też brak możliwościawansu w obrębie stanowisk zabez-pieczających, wymagających specja-listycznej wiedzy. - Nie może być takiejsytuacji, że przez trzy lata kształcimyoficera na okręcie, po czym on musi odejść, bo kończy mu się kadencja, w chwili, gdy zdobył wiedzę, którądopiero może zacząć naprawdę w pełniwykorzystywać. To nie przystaje do życia.

Page 5: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2005 BANDERA 3

Jaka jest ich siła przebicia ?- Staramy się być wszędzie - zapewnia

kmdr Czułowski. - Nowy KonwentDziekanów zmienił ostatnio taktykę działania; nie jest to siedzenie w biurzew Warszawie. Jest to przede wszystkimjeżdżenie po garnizonach, spotkania z mężami zaufania, ze zgromadzeniami,w jednostkach wojskowych. Mamy w Warszawie całe biuro, z prawnikiem,które analizuje punkt po punkcie każdąustawę, by stwierdzić, co jest korzystnedla żołnierza zawodowego.

Poprawiono część rozporządzeniadotyczącego opieki medycznej, ale jestjeszcze kilka punktów, nad którymi trze-ba kontynuować prace. PrzedstawicieleKonwentu Dziekanów rozmawiali też z generałem Zbigniewem Jabłońskimdyrektorem Departamentu Kadr i Szkol-nictwa Wojskowego MON o kłopotachz ustawą pragmatyczną. - Teraz jestodpowiednia atmosfera, by zrobićpoprawki do tej ustawy - mówi kmdrCzułowski.

Co powoduje, że niektóre akty prawnetak daleko odbiegają od rzeczywistości?Zdaniem komandora Czułowskiegoustawodawcy zazwyczaj siedzą zabiurkami. Nie zawsze słuchają opiniikadry. Powinno się częściej zasięgaćopinii Konwentu, dowódców jednostek.A w praktyce nie zawsze ich argumentyprzekonują. Również w Sztabie General-nym. Rozmaite decyzje są podejmowanebez konsultacji, które pomogłybyprzewidzieć skutki wprowadzanianowych przepisów. Starają się brać udział w pracach komisji obrony naro-dowej, sejmowej i senackiej - Nie mamytam prawa głosu, niemniej jednak może-my wysłuchać toczących się tam debat i na piśmie przedstawić swoje wnioski poanalizie konkretnego tematu - wymieniasposoby działania kmdr Czułowski. -

Staramy się też pewne sprawy nagła-śniać poprzez media. Dużo doświad-czenia nabieramy dzięki temu, żenależymy do EUROMILU, EuropejskiejOrganizacji Związków Żołnierzy.

Na forum europejskim 15 października 2004 roku Konwent

Dziekanów został przyjęty doEUROMILU. Zrzesza on organizacjereprezentujące interesy kadry pozosta-jącej w służbie czynnej oraz byłychżołnierzy i ich rodzin. Reprezentujeswoich członków na forum Parlamentu

Europejskiego i forum ZgromadzeniaParlamentarnego Rady Europy. Polskaznalazła się wśród osiemnastu państwnależących do EUROMILU. Spotkaniana międzynarodowym forum pozwalajązorientować się, jak wygląda sytuacjakadry wojskowej w innych państwach.Polskie doświadczenia są jeszczeskromne, ale pozwalają na stopniowąrealizację przedsięwzięć lobbingowych.

Kmdr Czułowski podkreśla, żenajważniejsze jest to, by Konwent byłrównoprawnym partnerem MinisterstwaObrony Narodowej. Chodzi o konsek-wentne wyrabianie sobie pozycji w relacjach: ustawodawca - przedsta-wiciele środowiska wojskowego. Niemożna tego osiągnąć w krótkim czasie.Bundeswehra przez pięćdziesiąt lat pracowała na pozycję swojej organizacji.

To, czego można pozazdrościć nie-mieckim żołnierzom, to między innymisytuacja, w której instytucja rzecznikado spraw sił zbrojnych ma umocowaniekonstytucyjne.

W wojskach amerykańskich funkcjo-nuje tak zwana karta praw jakości życia.Jest w niej zapis mówiący, że zabez-pieczenie standardów życia jest podsta-wowym elementem gotowości bojowejwojsk. Główne czynniki, które określająte standardy to: zakwaterowanie, opiekamedyczna, edukacja i rekompensatafinansowa. Na przykład w państwachnatowskich funkcjonują nadal kantyny,które są dotowane przez państwo. W Polsce ich w tej chwili nie ma.

Czego kmdr Maciej Czułowskiżyczyłby sobie na Nowy Rok?

Na przykład stworzenia Białej Księgi.Byłaby ona zbiorem norm socjalnych,które stałyby się wspólne dla wszystkichpaństw członkowskich NATO.

Projekt opracowania takiej księgizostał przedstawiony na posiedzeniuPrezydium EUROMILU w Irlandii.

Uczestnicy spotkania zaakceptowali pol-ski pomysł. - Życzyłbym też sobie lepszejwspółpracy między dowódcami a męża-mi zaufania w jednostkach - dodajeDziekan Korpusu Oficerów MW RP.

Tatiana BaczyńskaFot.: M. Kluczyński

Page 6: Bandera 2006.01

4 BANDERA STYCZEŃ 2005

Tym samym spełniłyby się postulatyludzi pracujących w naszych klubachgarnizonowych i marynarskich. Kulturamogłaby dodatkowo zarabiać na siebie, a nie tylko stać z wyciągniętą rękączekając na pieniądze, jakie jej przypad-ną z budżetowej wojskowej kasy. Jed-nocześnie stworzone zostałyby regula-cje, które umożliwiłyby pozyskanie dal-szych środków na działalność kulturalnąpoprzez tworzone organizacje pozarzą-dowe, takie jak stowarzyszenia, działa-jące na rzecz wspierania kultury w woj-sku.

- Głównymi cyklicznymi przedsięwzię-ciami kulturalno-oświatowymi organi-zowanymi w bieżącym roku były:przeglądy, konkursy amatorskiej twór-czości artystycznej, spotkaniaśrodowiskowe z organizacjami,zrzeszeniami, związkami kombatanckimii paramilitarnymi współpracującymi z MW - powiedział kmdr por. RadosławMaślak z Oddziału Społeczno- Wycho-wawczego DMW. - Na podkreśleniezasługuje współpraca ze szkołami z te-renu całej Polski noszącymi imionazwiązane z MW RP. Jest ich ażsiedemdziesiąt osiem. Corocznymwyzwaniem, jeśli chodzi o skalę przed-sięwzięcia jest organizacja obozówmarynistycznych dla dzieci i młodzieży.W 2005 roku odbyła się już ich 8 edycja.

Na rzecz rozwoju kultury morskieji propagowania tradycji oręża polskiegona morzu znaczący wkład wniosłoMuzeum Marynarki Wojennej, m.in.poprzez organizację wystaw oraz pro-mocje nowych książek o tematycemarynistycznej, czyli tzw. „wodowania”,odbywające się na pokładzie ORP„Błyskawica”. Klub MW „Riwiera”,obchodzący w 2005 roku swoje 60-leciemoże poszczycić się „nową” tradycją,która na stałe weszła do kalendarzaimprez kulturalnych Wybrzeża -Gdyńskimi Biesiadami Literackimi.Dość powiedzieć, że w 2005 roku z czy-telnikami spotkali się autorzy tej miary,co Władysław Bartoszewski, StanisławTym i Jacek Żakowski.

Miniony rok do bardzo udanych mogązaliczyć muzycy w marynarskichmundurach. Szczególne uznanie należysię jubilatce. 85. rocznicę powstaniaobchodziła Orkiestra ReprezentacyjnaMW. Wraz z orkiestrą garnizonową8. FOW dała 340 występy związane z ceremoniałem wojskowym, koncerta-mi i uroczystościami dla środowiskacywilnego.

Jak co roku posumowano dyscyplinęwojskową w Marynarce Wojennej.Największe dla niej zagrożenie w 2005roku stanowiło nieprzestrzeganie zasadbezpieczeństwa w ruchu drogowym orazpatologia narkotykowa i alkoholowa. -

W zakresie przestępstw kwalifikowanychz Ustawy o przeciwdziałaniu narkomaniinadal odnotowujemy dużą liczbę spraw-ców, bo do końca września 2005 rokubyło aż 54, a w całym 2004 roku - 74.Podał kmdr ppor. Wiesław Gerigk. - W ramach szeroko zakrojonej akcjiprzeciwdziałania zjawisku narkomanii w Związkach Taktycznych i samodziel-nych Oddziałach MW prowadzone są z udziałem Żandarmerii Wojskowej i Prokuratury cykliczne szkolenia dlakadry oraz marynarzy.

Dzięki gościnności gospodarzy:wicestarosty w Sławnie Tomasza Bobinaoraz dowódcy Bazy Lotniczej w Dar-

łowie kmdr. Romualda Jelińskiegouczestnicy odprawy mieli okazjęzwiedzić Muzeum Zamek KsiążątPomorskich, jeden z nielicznychzamków gotyckich na polskimwybrzeżu. Tutaj urodził się i spędziłostatnie lata życia król Danii, Szwecjii Norwegii - Eryk Pomorski.

Kolejnymi atrakcjami były wizyty w pokazowych miejscach powiatu sła-wińskiego: Parku Wodnym „Jan”,jedynym na Pomorzu Środkowym kom-pleksie rekreacyjno-basenowym z mor-ską wodą oraz w supernowoczesnymzakładzie przetwórstwa rybnego.

- Dwudniowe spotkanie w Darłowie

spełniło oczekiwania. Stało się forumwymiany poglądów oraz doświadczeń,z którego wnioski będą wzięte pod uwagęw pracy naszego pionu w roku 2006.Dziękuję uczestnikom odprawy i ichwspółpracownikom za dotychczasoweosiągnięcia w działalności społeczno-wychowawczej i kulturalnej. O ich co-dziennym trudzie świadczą m.in.wyróżnienia, jakie Marynarka Wojennaotrzymała na olimpiadach, konkursach i przeglądach na szczeblu WP - pod-sumował darłowską odprawę kmdr R. Sawicki.

Foto: K. Majchrzak J.B.

WWychowanie i kultura 2005-2006ychowanie i kultura 2005-2006Nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz patologia narkotykowa

i alkoholowa stanowiły w 2005 roku największe zagrożenie dla dyscypliny w Marynarce Wojennej - wynika między innymi z analizy przedstawionej na czwartej edycjiodprawy szkoleniowej pionu społeczno - wychowawczego MW w Darłowie, w dniach 16-17listopada 2005 roku. Niewykluczone, że w sferze kultury, w wojsku przywrócona zostanie

uboczna działalność gospodarcza i stworzone zostaną rozwiązania formalno-prawneumożliwiające pozyskiwanie środków finansowych - zapowiedział szef Oddziału Społeczno -

Wychowawczego DMW kmdr Ryszard Sawicki, otwierając spotkanie.

Page 7: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2005 BANDERA 5

SPIS TREŚCITemat miesi¹ca ..............................................1-3

Mężowie zaufaniaWychowanie i kultura 2005-2006 ....................4

Peryskop ......................................................6-9

Z³oty Kompas na topie ..................................10Patrzcie i s³uchajcie .......................................11Uroczystoœci warszawskie .............................12Morski Internet .............................................13Marynarze na pustyni ..............................14-15

Urodzinowa gala .......................................16-17

Pospolite ruszenie dla historii MW ................18Gor¹cy poligon .............................................19Wyj¹tkowy dzieñ .........................................20

Kultura .........................................................21

Dzieje floty polskiej (XVII)Okręty świata

Apel .............................................................22

Porady Bandery ............................................23

„Do tanga trzeba dwojga”Eutrofizacja Bałtyku cz. 2

Okrêty XX wieku ..........................................24Lotnik z 304 Dywizjonu ................................25

Na morskim widnokrêgu ...........................26-27CHARC - okręt z „Gwiezdnych Wojen”

Poczet marynarskich twórców ........................28Sport .............................................................29Szachy......................................................................30

Anegdoty .......................................................31Forpik ............................................................32

Wydaje Dowództwo MW RP Redaguje zespół: PrzemysławGurgurewicz, Marian Kluczyński (fotoreporter),kmdr ppor. Mariusz Konarski - sekretarz redakcjiczasopism MW (red. nacz.), Krzysztof Wygnał,skład komputerowy: Izabela Markowska, Bożena Wojniusz. Stali współpracownicy: Jerzy Bojko, Bronisław Grzegorczyk(kultura), kmdr ppor. Marian Jarczyński (Ustka), Renata Kreja (korekta), Krzysztof Łukasik, kmdr ppor. Stefan Szymański.Nasz adres: Redakcja czasopisma MW „Bandera”ul. Arciszewskich 25, 81-103 Gdynia 3. Tel./faks 626 36 76,tel. 626 39 63, 626 24 13. E-mail: [email protected] Druk: Drukarnia ZRW MW Zam. 499/D/2005.Numer zamknięto: 15 grudnia 2005 roku.Okładka: M. KluczyńskiAktualny numer „Bandery” do pobrania na stronie internetowej: www.mw.mil.pl

Tekstów nie zamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzega sobie prawo do skrótów. Treśćzamieszczanych materiałów nie zawsze odzwierciedla stanowisko redakcji.

T O P

Rola przedstawicieli środowiskakadry nie zmieni się w najbliższymczasie. Uważam, że znaczenie mężówzaufania w kolejnych latach będziepodobne do tego, jakie jest obecnie.Może nieznacznie wzrośnie. Jest takdlatego, że wśród kadry nie ma ten-dencji do tworzenia jakiejś wielkiejsiły związkowej, która by tośrodowisko wspomagała. Nie matakiego poczucia, nawet na zebra-niach konwentu oficerów, ponieważ

większość kadry chce tak „umieścić” w jednostce męża zaufa-nia, aby ten w żaden sposób nie podważał zasady jed-noosobowego dowodzenia. Moim zdaniem, świadczy to, żekadra ma bardzo duże zaufanie do swoich dowódców. Grososób bardzo mocno wierzy w to, że dowódca reprezentuje ichwszelkie interesy.

Rola męża zaufania jest opiniotwórcza. Pomaga on dowód-cy uniknąć podjęcia złej decyzji, wynikającej na przykład z braku dostatecznej wiedzy w jakiejś sprawie.

Jaka jest w praktyce skuteczność mężów zaufania ? Zależyto przede wszystkim od mądrości dowódcy jednostki. Od tego,czy uznaje on wyłącznie swoje jednoosobowe władztwo, takpojęte, że nie jest w stanie skorzystać z niczyjej pomocyi niczyich rad. Czy też odwrotnie, tam gdzie widzi miejsce naskorzystanie z czyjejś rady, robi to. Warto, by dowódca chciałskorzystać z mądrości innych ludzi. Częstokroć przełożonyjest mądry mądrością swoich podwładnych.

Są dowódcy, którzy z łatwością dogadują się. Inni mająz tym trudności, bo uważają, że ktoś wchodzi na ich podwórkodecyzyjne i jest im ciężko podzielić się tą decyzyjnością.Nawet gdy chodzi o zwykłe proste sprawy, typu przyznaniezapomogi. Ale myślę, że to należy do rzadkości.

Kto najlepiej sprawdzi się w roli męża zaufania ? Powiniento być człowiek ze wszech miar reprezentatywny dla swojegośrodowiska. Powinien posiadać spore umiejętności dyplo-matyczne. Ważne, aby potrafił tak przedstawić sprawę, żebynie doprowadzić do konfrontacji. Trzeba rozmawiać,przekonywać, mieć naprawdę dobre argumenty.

Kmdr por. Krzysztof PałkaZastępca męża zaufania Korpusu Oficerów MW RP,

Kierownik Klubu MW „Riwiera”

Page 8: Bandera 2006.01

6 BANDERA STYCZEŃ 2005

P E R Y S K O PK

RO

NIK

A W

YD

AR

ZEŃ

KR

ON

IKA

WY

DA

RZE

Ń

Listopad 2005* 21-24 - Kompleksowy kurs z zakresudziałalności społeczno-wychowawczejdla dowódców i oficerów społeczno-wychowawczych - Klub MW„Riwiera”.* 25 - Święto ORP „Błyskawica”.* 28 - Uroczystości w garnizonachMW z okazji 87. rocznicy odtworzeniaMW RP.* 30 - Uroczyste obchody DniaPodchorążego w Akademii MarynarkiWojennej.

Odeszli do rezerwy:chor. szt. mar. Krzysztof MarekBieleń, chor. szt. mar. Bogusław Lisoch, st. chor. mar. Andrzej Jędrzejewski, st. bosm. szt. Krzysztof Rutkowski, st. bosm. szt. Leszek Szocik, bosm. szt. Piotr Woźniak, st. bosm. Arkadiusz Szok, bosmat Łukasz Kuliński, st. mar. zaw. Wojciech Hoduń, st. mar zaw. Dariusz Dembowski.

bg

Odeszli na wieczną wachtę:gen. dyw. Sebastian Strzałkowski,kmdr por. Krzysztof Zakrzewski,kmdr ppor. Jarosław Borcowski.

Nagła śmierć naszego ukochanego Jarosława Borcowskiego

była wielkim ciosem dla całej rodziny.Z głębi serca dziękujemy przyjaciołom, kolegom, znajomym

i tym wszystkim, którzy na wieść o śmierci służyli swoją pomocą.Dziękujemy za udział i wzruszającą ceremonię pożegnania,

za wsparcie w najtrudniejszych dla nas chwilach oraz pomoc w zorganizowaniu ceremonii pogrzebowej.

Rodzice oraz żona z synkiem

Z trzydniową wizytą, w dniach 23-25listopada gościł w Polsceprzewodniczący Komitetu WojskowegoNATO gen. Raymond Henault.Pierwszego dnia spotkał się onw Warszawie z szefem SztabuGeneralnego WP generałem CzesławemPiątasem. W trakcie rozmówdwustronnych poruszono m.in. kwestiętransformacji SojuszuPółnocnoatlantyckiegow kierunku budowy siłmogących sprostaćwspółczesnymwyzwaniomoperacyjnym iwojskowym. Omówionom.in. polski udział w tworzeniu SiłOdpowiedzi (ang.: NATO ResponseForce - NRF). W czwartek, 24listopada po spotkaniu z ministrem ObronyNarodowej RadosławemSikorskim generałwizytował Centrum Szkolenia SiłPołączonych (JFTC) w Bydgoszczy.Na zakończenie swojego pobytu w naszym kraju gen. Raymond Henaultodwiedził Trójmiasto. Będąc w Gdańsku obejrzał Muzeum

Solidarności oraz Stare Miasto.Komitet Wojskowy jest głównymciałem konsultacyjnym i doradczymRady Północnoatlantyckiej w dziedziniewojskowej. Jest to najwyższy organdecyzyjny w sprawach wojskowychNATO. Podlega on cywilnemu KomitetowiPlanowania Obrony. Składa się z narodowych

reprezentantów wojskowych, będącychstałymi przedstawicielami szefówsztabów sił zbrojnych państwczłonkowskich.

Przewodnicz¹cy Komitetu Wojskowego NATO w Trójmieœcie

Januszowi Rozmusowiwyrazy głębokiego współczucia i szczerego żalu

z powodu śmierci MATKI

składają:dowództwo, kadra i pracownicy wojska

3. Flotylli Okrętów

29 listopada gościem Biesiady Literackiej w Klubie Marynarki Wojennej „Riwiera” był profesorWładysław Bartoszewski - dyplomata, historyk i publicysta. Wizyta w Trójmieście związana była z nadaniem mudoktoratu honoris causa przez Uniwersytet Gdański. Senat uczelni przyznał profesorowi tytuł za krzewieniemądrego patriotyzmu, wolnego od wszelkich ksenofobii i wnoszenie do świata polityki ducha etyki.

Podczas spotkania z czytelnikami Władysław Bartoszewskizaprezentował swoją książkę Warto być przyzwoitym. Pierwsze polskie oficjalne wydanie tych wspomnień miałomiejsce w 1990 roku. Obecna edycja została dodatkowo wzbogacona o publikacje,wykłady i przemówienia autora z lat jego działalności w okresie PRL, a także z czasów pełnionej przez niego służby dyplomatycznej w III RP.

W³adys³aw Bartoszewski w „Riwierze”

Page 9: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2005 BANDERA 7

P E R Y S K O P

Ponad 200 ekspertów różnychspecjalizacji medycznych z krajui zagranicy wzięło udział w IXKonferencji Naukowo-Szkoleniowej„Zadania wojskowej służby zdrowia w świetle nowych wyzwań dla SiłZbrojnych RP”, która miała miejsce w dniach 25-26 listopada w Sopocie. Organizatorami były Zakład MedycynyMorskiej i Tropikalnej WojskowegoInstytutu Medycznego oraz Szefostwo Służby ZdrowiaMarynarki Wojennej. Podczas konferencji uczestnicy, specjaliści wojskowej służby zdrowiazaprezentowali około 40 referatów. Tematyka wystąpień dotyczyła głównieproblemów organizacyjno-

merytorycznych służby zdrowiaMW. Omawiano zagadnieniazwiązane z problemami

nurkowania, zabezpieczeniamedycznego jednostek Sił ZbrojnychRP w czasie pokoju i wojny orazpodnoszenia kwalifikacji zawodowych i służbowych pracowników wojskowejsłużby zdrowia. Dzięki konferencji specjaliści dbającyna co dzień o zdrowie polskichżołnierzy znaleźli okazję do wymianydoświadczeń oraz dyskusji mającej nacelu określenie działań lekarzy w kontekście specyfiki służby na lądzie,w powietrzu i na morzu. Zaprezentowano także medycznezdobycze naukowe mogące znaleźćzastosowanie w polskich siłachzbrojnych.

S³u¿ba zdrowia w polskich si³ach zbrojnych

Miejsce Marynarki Wojennej RP w europejskiej politycebezpieczeństwa, jej zagraniczne misje wojskowe,współczesne zagrożenia Polski od strony morza. To tylko niektóre tematy, jakie zostały poruszone nakonferencji naukowej w Akademii Marynarki Wojennej, któraodbyła się 24 listopada.W czasie obrad wygłoszono piętnaście referatów dotyczącychszeroko rozumianego tematu konferencji Polska MarynarkaWojenna w realizacji sojuszy polityczno-wojskowych państwaw latach 1918-2004. Uczestnicy dyskutowali o współpracy międzynarodowejpolskich sił morskich na przełomie ostatnichdziewięćdziesięciu lat oraz próbowali odpowiedzieć napytanie: czy Polska jest dzisiaj bezpieczna od strony morza? Oprócz tematów współczesnych, omawiających morskieśrodki budowy zaufania w regionie bałtyckim czy udziałjednostek Marynarki Wojennej w ćwiczeniachmiędzynarodowych, przedstawione zostały kwestie

historyczne, m.in. zagraniczne misje wojskowe polskiejMarynarki Wojennej w latach 1919-1957.

Konferencja naukowa w AMW

Listopad bieżącego roku zapisał się w kronice 28. EskadryLotniczej kolejną akcją ratowniczą. W sobotę, 19 listopada o godzinie 08:48 służby ratowniczeMW otrzymały sygnał od Morskiego Ratowniczego CentrumKoordynacyjnego, że natychmiastowej pomocy medycznejpotrzebuje 49-letni mężczyzna ze statku Petrobalticu „SantaBarbara”, znajdującego się około 60 mil morskich na północod Rozewia. O godzinie 09:19 z lotniska w Gdyni Babich Dołachwystartował śmigłowiec ratowniczy W-3RM „Anakonda” z zadaniem podjęcia i przetransportowania chorego doSzpitala Marynarki Wojennej w Gdańsku Oliwie. O godzinie10:10 został on podjęty na pokład śmigłowca, gdzie lekarzpokładowy udzielił mu pierwszej pomocy medycznej. Po 40 minutach lotu chory został przekazany służbiemedycznej szpitala. O godzinie 11:03 śmigłowiec powrócił namacierzyste lotnisko i odtworzył gotowość do kolejnychstartów. Była to 23 akcja ratownicza z udziałem śmigłowcówMW w tym roku.

Akcja ratownicza na Ba³tyku

Page 10: Bandera 2006.01

8 BANDERA STYCZEŃ 2005

P E R Y S K O P

20 grudnia 2005 roku w KościeleGarnizonowym MW w Gdyni Oksywiuodbył się doroczny konkurs szopekbożonarodzeniowych.

Jurorzy oceniali elementy nawiązującedo tradycji Bożego Narodzenia, a takżekompozycje związane z miejscempełnienia służby. Najciekawsze prace zostały nagrodzoneprzez Dowódcę MW admirała flotyRomana Krzyżelewskiego i DziekanaMW ks. prałata kmdr. BogusławaWronę. Z uwagi na wcześniejsze

zamknięcie numeru nie możemy podaćwyników konkursu. Prezentujemytwórców bardzo oryginalnych szopek: st. mar. Zdzisława Borowczyka

i st. mar. Radosława Robieckiego z SD 13. Wykonali oni szopkę z linokrętowych, a st. bosm. RobertZieliński z ORP „Piast”, z odpadówkamieniarskich.

Szopki bo¿onarodzeniowe

Werdykt Jury XVIII Ogólnopolskiego Przeglądu Filmów Amatorskich Wojska Polskiego „OPFA - Gdynia 2005”

Grand PrixWojciech Wikarek z Zespołu Realizatorów Filmowych przy Kopalni Węgla Kamiennego „Piast”

w Bieruniu za film pt. „Inny świat”. I nagroda

Henryk Nagrodzki z Klubu MW „Riwiera” w Gdyni za film dokumentalny pt. „Desant”. II nagroda

Jacek Dworakowski z AKF „Grom” przy Klubie Garnizonowym w Gdyni Oksywiu za film pt.„Ulica Kurkowa”.

III nagrodaRoman Chrzanowicz, Tomasz Rybarczyk, Tadeusz Dornowski z JW 4408 w Sulechowie za film

pt. „Kadry z poligonu”. Nagrody Specjalne:

Krzysztof Buć z JW 5511 w Gdyni za film pt. „Opuszczony astronom”. - Nagroda za Najlepszy Debiut.

Andrzej Mańkowski z AKF „Grom” przy Klubie Garnizonowym w Gdyni Oksywiu za film pt. „Taxi story”.

- Nagroda za szczególne walory artystyczne i etyczne. - Ponadto Jacek Dworakowski za film pt. „Bileter”.

Jury przyznało także wyróżnienia. Z szeregów MW RP wśród uhonorowanych znaleźli się:

Henryk Nagrodzki za filmy pt.: „Morski balet”, „Artystą się bywa”;Jacek Dworakowski za film pt. „60 lat minęło”.

Page 11: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2006 BANDERA 9

P E R Y S K O P

Galeria MorskaMorze jest magnesem przyciągającym

do powiatu sławieńskiego turystówzarówno z kraju, jak i spoza jego granic.

W ciągu wieków na tym terenie dzia-łało wiele instytucji i osób związanychz morzem, a tym samym z tworzeniemmorskiego wizerunku powiatu.

Wzdłuż linii 45 km od mierzei jezioraBukowo, aż po wydmy zaleskie usy-tuowane są dwie przystanie morskie -w Dąbkach i Jarosławcu oraz port morzaotwartego w Darłowie.

27 czerwca 2002 roku Rada Powiatu

w Sławnie przyjęła „Strategię rozwojupowiatu sławieńskiego do roku 2015”.

W obszarze problemowym „Morzei gospodarka morska” jeden z pro-gramów operacyjnych zakłada utworze-nie Galerii Morskiej celem, której mabyć upamiętnienie osób i instytucjizasłużonych dla rozwoju morskiegocharakteru powiatu. Ma ona równieżstanowić atrakcję turystyczną oraz pro-

mować powiat.Realizując zaspisy strategii, 28 wrze-

śnia 2004 roku w latarnii morskiejw Darłowie doszło do pierwszego

spotkania grupyi n i c j a t y w n e ju t w o r z e n i agalerii. Składzespołu stanowiliprzedstawicieleStarostwa i RadyPowiatu, miastaDarłowo, UrzęduMorskiego zeSłupska, Towa-

rzystwa PrzyjaciółZiemi Darłowskiej,Zarządu PortuMorskiego orazMuzeum-ZamkuKsiążąt Pomor-skich. Na lokaliza-cję galerii obranowschodni falochron

w darłowskim por-cie. Następnie prze-prowadzono kon-sultacje społecznedotyczące „obsady”galerii, poprzezsondaż internetowyoraz w ramachs e m i n a r i u mmłodzieży szkół

ponadgimnazjalnych.Uroczyste otwarcie Galerii Morskiej

odbyło się 25 czerwca 2005 roku, pod-czas Centralnych Obchodów Dni Morza.Aktualnie „zasiadają” w niej:

1. Król Eryk I Pomorski,2. inż. Eugeniusz Kwiatkowski,3. Morski Oddział Straży Granicznej,4. Zespół Szkół Morskich Darłowo,5. Przedsiębiorstwo Połowów i Usług

Rybackich „Kuter”,6. Okręt Marynarki Wojennej ORP

„Darłowo”,7. 29. Eskadra Lotnicza Marynarki

Wojennej,8. Urząd Morski Słupsk,9. Związek Miast i Gmin

Morskich,10. Zarząd Portu Mor-

skiego Darłowo.W celu kontynuowania

programu zarządzeniemstarosty sławieńskiegopowołana została „KapitułaGalerii”, której prace koor-dynuje dyrektor Muzeum-Zamku Książąt Pomor-

skich. W roku 2006planowane jest zamon-towanie kolejnych dwóchtablic, podczas Europejs-kich Dni Morza, któreodbędą się w czerwcu,w Darłowie. Być możeGaleria Morska na trwałewpisze się w nadmorskikrajobraz powiatu sła-wieńskiego i będzie jedną

z jego atrakcji turystycznych. Serdecznie zapraszamy do jej

zwiedzania. Będąc w Darłowie wartorównież odwiedzić Muzeum-ZamekKsiążąt Pomorskich i obejrzeć stałąekspozycję poświęconą okrętowi Mary-narki Wojennej ORP „Darłowo”.

Tomasz BobinFot.: autor

P O D Z I Ę K O W A N I EP O D Z I Ę K O W A N I E

Serdecznie dziękujemy kadrze i marynarzomKomendy Portu Wojennego Gdynia

za okazaną pomoc na rzeczst. bosm. szt. Daniela Węglińskiego

w zorganizowaniu akcji oddawania krwi.Rodzina

Page 12: Bandera 2006.01

10 BANDERA STYCZEŃ 2006

1. Nagroda „Złoty Kompas” przyzna-wana jest raz do roku w lutym, w mie-siącu Zaślubin Polski z Morzem.Patronat nad nią sprawuje dowódcaMarynarki Wojennej RP.

2. Celem wyróżnienia jest upowszech-nienie wizerunku ludzi, przyczyniają-cych się do wzrostu potencjału obron-nego i intelektualnego MW, podejmują-cych pozytywne działania na rzecz bez-pieczeństwa kraju, populary-zowania oręża polskiego namorzu oraz morskiej politykipaństwa.

3. Nagrodę stanowi zminiatu-ryzowany kompas z dedykacjąoraz dyplom. Ponadto, laureacikonkursu wyróżniani są nagrodąpieniężną, którą przyznajedowódca Marynarki WojennejRP.

4. Kapitułą Nagrody, którejprzewodniczy dowódca Marynar-ki Wojennej RP jest Rada Pro-gramowa Czasopism MarynarkiWojennej.

5. Konkurs ogłaszany jest nałamach czasopisma „Bandera”.

6. Termin zgłaszania kandydatur upły-wa z dniem 15 stycznia. Osobąodpowiedzialną za zebranie głosów jestsekretarz redakcji czasopisma „Ban-dera”.

7. Prawo do zgłaszania kandydatur nakonkurs mają przedstawiciele Kierow-nictwa Dowództwa Marynarki Wojen-nej, dowódcy związków taktycznychMW, COM, AMW, CSMW, OSNiP WP,

samodzielnych jednostek MarynarkiWojennej RP, a także organizacje, sto-warzyszenia i instytucje współpracującez morskim rodzajem sił zbrojnych.

8. Spośród zgłoszonych kandydatów,Kapituła Nagrody pod kierunkiem prze-wodniczącego wybiera trzech laureatów„Złotego Kompasu” (nie później niż do31 stycznia).

9. W celu podniesienia rangi uroczys-tości, wręczenie nagród wyróż-nionym w konkursie odbywa sięwedług opracowanego ceremoniałuna pokładzie OM „Błyskawica”.

10. Zwycięzców, wraz z ichfotografią i krótką charakterystykąpersonalną, a także uzasadnieniemotrzymanego wyróżnienia, umie-szcza się w Księdze Honorowej„Złotego Kompasu”. Ww. księgaznajduje się na stałe w redakcjiczasopisma „Bandera”, a po jejcałkowitym zapisaniu - przekazy-wana jest do Muzeum MW.

11. Ponadto, sylwetki nagro-dzonych i ich dokonania przed-stawia się na łamach czasopisma,w kolejnych numerach „Bandery”.

Do tej pory, w czterech edycjach zgłoszono kilkudziesię-ciu kandydatów. Nagrodę „Złoty Kompas” otrzymuje głównylaureat. W pierwszej edycji był nim Bogusław Wołoszański -znany dziennikarz i publicysta. Laureatem drugiej edycjibyła Stocznia Marynarki Wojennej, w 2004 roku - załogaORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, rok później chor. szt.Jacek Pietrzak. Nominowani, nagrodzeni dyplomami, zyskaliuznanie ludzi zainteresowanych morskimi interesaminaszego kraju. Pokazujemy ich sylwetki na łamach „Ban-dery”.

Przypominamy, że nagroda jest promocją ludzi, a takżeinstytucji, przyczyniających się do wzrostu potencjału obron-nego i intelektualnego Marynarki Wojennej, podejmującychdziałania na rzecz umacniania bezpieczeństwa państwa namorzu, a także popularyzujących siły morskie i tradycje pol-skiego oręża.

Kto wystąpi podczas tegorocznego, uroczystego finałunaszego plebiscytu zadecyduje Rada Programowa Czaso-pism MW. Prawo zgłaszania kandydatów posiadają związkitaktyczne, samodzielne jednostki Marynarki Wojennej, jej

instytucje oraz organizacje współpracujące z naszym morskimrodzajem sił zbrojnych.

Ceremonia wręczenia nagrody odbędzie się w lutym,miesiącu Zaślubin Polski z Morzem.

Sylwetki kandydatów zostaną zaprezentowane na łamachnaszego czasopisma.

Tych, którym bliska jest idea Polski Morskiej serdeczniezapraszamy do współpra-cy.

Wybierzmy wspólnieludzi twórczych i od-danych Marynarce Wo-jennej, przeciwstawiają-cych się utartym sche-matom, przystającym dowspółczesnych realiówi wspomagających mors-ki rodzaj s i ł z b r o j -n y c h w doskonaleniuobronności.

Z³oty Kompas na topieIdea nagrody czasopisma MW Bandera - „Złoty Kompas”, przyznawana od pięciu lat

zyskała przychylność i akceptację środowiska. Miło nam również, że znalazła stałe miejsce w kalendarzunajważniejszych zamierzeń MW

REGULAMIN NAGRODY„ZŁOTY KOMPAS”

Page 13: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2006 BANDERA 11

Zakup biletów na jeden z czterechkoncertów w najnowocześniejszejberlińskiej hali widowiskowej im. MaxaSchmelinga, mieszczącej prawie 8 tysię-cy widzów graniczył „prawie z cudem”.Wśród widzów można było ujrzećzarówno młodzież, jak i ludzi dojrza-łych. Sama wyrobiona publiczność. Jejzachowanie świadczyło o wielkiej, nietylko muzycznej, kulturze. Ogromnąsympatię dla kolejnych wykonawcóww żołnierskich mundurach z wielu kra-jów wyrażało jakże entuzjastyczne i gło-śne przyjęcie.

Orkiestra Reprezentacyjna MarynarkiWojennej wraz z muzycznymiwojskowymi formacjami z Hiszpanii,Irlandii, USA, Wielkiej Brytanii, Francji,Danii, Rosji a nawet odległego Pakistanui bardzo silną reprezentacją gospodarzydały cykl popisowych koncertów dlaniemieckiej publiczności w presti-żowych halach widowiskowych Berlinai Kolonii. Te muzyczne wydarzeniamiały miejsce w ramach 11. Międzyna-rodowego Festiwalu Orkiestr Woj-skowych, w dniach 5-6.11.2005 rokuw Berlinie oraz 5. MiędzynarodowegoFestiwalu Muzyki Wojskowej, któryodbył się 8.11.2005 roku w Kolonii.Zaproszenia dla muzyków wystosowałoMinisterstwo Obrony Republiki Federal-nej Niemiec. Tegoroczna edycja tychmiędzynarodowych imprez była jednymz elementów obchodów 50. rocznicy

powstania niemieckich siłzbrojnych - Bundeswehry.

Znalezienie się w wy-borowym towarzystwie nasiartyści w marynarskichmundurach przyjęli jakowyzwanie do pokazaniaw pełni swojej klasy i umieję-tności muzycznych, jak i mis-

trzostwa w musztrze paradnej. Usytuowana w sercu Kolonii hala

widowiskowa Arena, mieszcząca do19 tysięcy widzów, była ostatnimmiejscem występów naszej reprezenta-cyjnej orkiestry i pozostałych uczest-ników Militar Musik Festiwal. Po ode-graniu jubileuszowego Marsza Bun-

deswehry w pier-wszej części wys-tąpiły zespołyn i e m i e c k i c hg o s p o d a r z yGebirgsmusik-korps z Bawarii,marynarze z Ma-rinemusikkorpsNordsee i lotnicyz Luftwaffen-musikkorps 4.W drugiej, nie-zwykle barwneji różnorodnej

stylistycznie koncertowali znamienicizagraniczni goście - Prinsens Musik-korps z Danii, Infantry Division Bandz USA, Wiwat Awia - zespół artystycznywojsk lotniczych z Rosji. Jak zwykleklasa, samą w sobie byli celtyccy wys-piarze: The Pipes and Drums 1 st Batal-

ion Scott Guards - szkoccy dudziarzei werbliści oraz The Emerald Isle IrishDance Team - dwudziestka dziewczątwykonujących irlandzkie tańce. Polskiwystęp poprzedzali azjatyccy goście -Pakistan Joint Service Band. Nazakończenie międzynarodowego showzagrali Hiszpanie z La Unidad de Musi-ca de la Guardia Real.

Finał na długo pozostanie w pamięcitysięcy widzów i uczestników jednejz najbardziej widowiskowych muzy-cznych imprez ubiegłego roku w go-ścinnych Niemczech.

Z licznych dowodów podziwu dlaOrkiestry Reprezentacyjnej MW i jejkapelmistrza kmdr. ppor. Macieja Bu-

dzińskiego prezentujemy jedynie frag-menty listu skierowanego na ręce szefaOddziału Społeczno-WychowaczegoDMW kmdr. Ryszarda Sawickiego przezKonsula Generalnego RzeczypospolitejPolskiej w Kolonii, Elżbietę Sobótkęw imieniu pracowników placówkii jej własnym:

„Prosimy przyjąć wyrazy uznania zawieczorny występ Orkiestry w ko-lońskiej hali Areny. Szczególniewzruszyła nas wspaniała aranżacjapieśni „Piękna nasza Polska cała”i „Kukułeczka”. Znakomicie dobranyrepertuar, mistrzowskie wykonanie

muzyczne, jak i ciekawa choreografiasprawiły, że byliście naszym zdaniemgwiazdą wieczoru, co publicznośćdoceniła nagradzając występ rzęsistymioklaskami, a nam rosły serca”.

kmdr Ryszard SawickiFot.: autor

Patrzcie i s³uchajcie

Parada wojskowaMiedziane trąbki już zagrały,Popatrzcie - co za marsz wspaniały!Oddziały tu i tam oddziały -Miarowo wojsko kroczy...

(Bułat Okudżawa)

Page 14: Bandera 2006.01

12 BANDERA STYCZEŃ 2006

WWarszawie, 3 grudnia dowód-ca Marynarki Wojennej admi-rał floty Roman Krzyżelewski

wziął udział w uroczystościach upamię-tniających Flotylle Rzeczne MarynarkiWojennej.

Główna część uroczystości odbyła sięw kościele św. Katarzyny na Służewie.Poprzedziło ją otwarcie wystawy w Mu-zeum Historii Polskiego Ruchu

Ludowego, poświęconej flotyllomrzecznym, której dokonał kmdr por.Sławomir Kudela. Dziekan Mary-narki Wojennej ks. prałat kmdrBogusław Wrona wraz z gospo-darzem parafii ks. prałatem JózefemMajem odprawi ł mszę świę tąz udziałem wojskowej asysty honoroweji Orkiestry Reprezentacyjnej MarynarkiWojennej. Po mszy dokonano cere-monii odsłonięcia i poświęcenia tablicyupamiętniającej marynarzy flotyllirzecznych, ufundowanej przez redaktoraJanusza Połecia oraz Radę Ochrony

Pamięci Walk i Męczeństwa. W uroczys-tościach wzięli udział: minister AndrzejPrzewoźnik - sekretarz Rady OchronyPamięci Walk i Męczeństwa, admirałfloty Ryszard Łukasik - zastępca Szefa

Biura Bezpieczeństwa Narodowego,prof. Stanisław Koziej - podsekretarzstanu w Ministerstwie Obrony Naro-dowej.

* * *Jako pierwsza, 23 grudnia 1918

roku, powstała Flotylla Wiślana. Jejgłównym zadaniem była koniecznośćochrony systemu transportów z ży-wnością i innymi materiałami, potrze-ba szkolenia marynarzy byłych flotzaborczych jako przyszłych załóg floty

morskiej oraz współdziałanie z woj-skami lądowymi w zakresie obronyprzepraw rzecznych i mostów.

Marynarze służący we Flotylli braliudział w wojnie polsko-rosyjskiej.Walczyli w jej głównym epizodzie -Bitwie Warszawskiej. FlotyllaWiślana dysponowała czterema

dywizjonami, z których trzy brały udziałw walkach. Rozwiązana została w końcu1925 roku wskutek nowej sytuacji mili-tarnej i ówczesnych trudności ekonomi-cznych państwa. Jej jednostki pływające

przekazano do Flotylli Pińskiej, a nie-które do floty morskiej i portu wojen-nego w Modlinie.

Flotylla Pińska powstała 19 kwietnia1919 roku. W odniesieniu do niej byłyużywane różne nazwy. Na początku latdwudziestych w powszechnym użyciubyła nazwa Flotylla Pińska, a od 1929roku zaczęto używać nazwy - FlotyllaRzeczna Marynarki Wojennej w Pińsku.Brała udział w wojnie obronnej Polskiw 1939 roku. 4 kwietnia 1939 roku

utworzony został Oddział Wydzie-lony rzeki Wis ły. Bazowa łnajpierw w Modlinie, następniew Toruniu, a od 6 lipca w Brdyujś-ciu. Miał wykonywać zadania w za-kresie obrony przeciwlotniczejmostów i przepraw na odcinkuTczew - Dobrzyń, zabezpieczeniawłasnych przepraw, niszczeniaprzepraw nieprzyjaciela oraz

utrzymywania łączności. OddziałWydzielony „Wisła” walczył m.in. z lot-nictwem niemieckim w okolicach For-donu, uczestniczył w obronie mostóww rejonie Toruń - Mokre, walczył z nie-mieckimi przeprawami w pobliżuGrudziądza, Chełmna i Włocławka.Flotylla Rzeczna we wrześniu 1939 rokumiała 40 jednostek bojowych w tym6 monitorów, 3 kanonierki , 4 s ta tkiuzbrojone, 17 kutrów uzbrojonych,2 meldunkowe oraz statek minowo-gazowy i 7 trałowców. Stan personeluwynosił około dwóch tysięcy osób,a uzbrojona była m.in. w haubice100 mm, dzia ła 75 i 37 mm orazbroń maszynową. Wobec niskiegopoziomu wód i agresji radzieckiej,między 19 a 21 września 1939 roku jed-nostki Flotylli uległy samozatopieniu.

ppor. mar. Grzegorz ŁykoFot.: M. Kluczyński

Flotylla Piñska

Uroczystoœci warszawskie

Page 15: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2006 BANDERA 13

MORSKIMORSKIINTERNETINTERNET

W Cieœninie MalakkaPo przedstawieniu internetowych wizytówek niektórych

spośród sił morskich państw NATO, czas na odmianę. Zewzględu na porę roku postanowiłem rozejrzeć się wśród stronpaństw o nieco cieplejszym niż nasz klimacie. Wybór padł naSingapur - niewielkie państewko na samym końcu PółwyspuMalajskiego. Pomimo tego, że zajmuje powierzchnię niespełna700 kilometrów kw., czyli niewiele więcej niż Warszawa, dys-ponuje nowoczesną, liczącą się w regionie marynarką.

Strona ta jest elementem większej całości - witrynyMinisterstwa Obrony Singapuru. Pod adresemhttp://www.mindef.gov.sg/navy znajduje się część poświęconamarynarce.

Całość wygląda nowocześnie, widać, że zrobiona zostałaprzez fachowców, zgodnie z obecnymi trendami. Na stronietytułowej umieszczono wyłącznie odnośniki do poszczególnychdziałów tematycznych. Trafić do nich można na dwa sposoby:korzystając z paska nawigacyjnego umieszczonego u góryekranu pod nagłówkiem bądź też poprzez krótkie informacjeponiżej. W obu wypadkach trafimy w te same miejsca.

Pierwszy dział zatytułowany „About Us” zawiera sporociekawostek. Jest tutaj np. wizerunek herbu marynarki wrazz objaśnieniem, co oznaczają wszystkie jego elementy skła-dowe. W innych miejscach można zobaczyć jak wyglądaumundurowanie, a także odznaki i medale.

Opisy uzbrojenia znajdującego się na wyposażeniu singa-purskiej marynarki znalazły się w rozdziale „Assets”. Jegowykaz może budzić podziw. Dysponuje ona m.in. 4 okrętamipodwodnymi, 6 korwetami. Trwa obecnie dostawa pier-wszych z sześciu zamówionych nowoczesnych fregat. Tegojednak nie dowiemy się ze strony. Są tam oczywiście wizerunkiwszystkich typów okrętów, jednak opisy są bardzo lakonicznei ogólnikowe. Także strona ilustracyjna jest słaba. Do każdegotypu okrętu jest tylko jedno zdjęcie, do tego niewielkie.

Interesującym dodatkiem jest zamieszczenie na stronieegzemplarzy pisma „Navy News” w formacie PDF. Archiwumobejmuje numery z lat 2004-05.

Pomimo ogólnie wysokiego poziomu technicznego strony jejzawartość jednak rozczarowuje. Można tu wskazać choćby nabrak galerii zdjęć. Wiele innych marynarek potrafi się w tensposób zaprezentować. Singapurska, w dziale „Media”,ograniczyła się jedynie do kilku krótkich, nie przekraczającychpółtorej minuty filmów.

Przemysław Gurgurewicz

Zgodnie z Ustawą z dnia 24.04.2003 r. o działalności pożytkupublicznego i wolontariacie Dz. U. Nr 96 z 29.05.2003 r.

Fundacja „O dach dla historii Marynarki WojennejRzeczypospolitej Polskiej” z dnia 21.09.2005 roku

stała sięOrganizacją Pożytku Publicznego

KRS 0000022913PRZEKAŻ JEJ

1%TWOJEGO PODATKU

Nr konta w banku PEKAO S.A.V/0. Gdynia 91 1240 2933 1111 0010 0166 3834

Wszystkie wpłaty w BANKU PEKAO S.A. na terenie całegokraju są zwolnione od opłat.

Z inicjatywy środowisk patriotycznych w kraju i zagranicą,głęboko osadzonych w historii zmagań niepodległościowychna morzu i tradycjach Marynarki Wojennej II i III Rzeczy-pospolitej, wspólnie z Miastem Gdynią rozpoczęła napoczątku 2002 roku, u podnóża Kamiennej Góry budowę stałejsiedziby Muzeum Marynarki Wojennej RP i Muzeum MiastaGdyni. W listopadzie 2005 roku zakończono prace wchodzącew zakres I etapu budowy, powstał obiekt zamknięty z elewac-jami i przyłączami oraz częścią infrastruktury zewnętrznej.Dotychczasowa budowa części Marynarki Wojennej RPzostała sfinansowana z funduszy zebranych przez Fundację odSponsorów i Darczyńców. Były to jednak sumy niewystarcza-jące, dlatego też rozpoczynamy kolejną akcję pozyskiwaniaśrodków, które pozwoliłyby wywiązać się z zaległości płat-niczych oraz umożliwiłyby w oparciu o fundusze unijnerozpoczęcie dalszej realizacji inwestycji.

Chcąc sprostać tym zadaniom Zarząd i Rada Fundacji gorą-co zaprasza ludzi dobrej woli do współpracy we współfinan-sowaniu tej szlachetnej inicjatywy. Zwracamy się zatem z ape-lem do personelu i wszystkich sympatyków Marynarki Wojen-nej RP, do społeczeństwa regionu nadmorskiego i całego kraju,do młodzieży, do całej sfery gospodarki morskiej tak nierozer-walnie związanej z siłami morskimi i ich morską działalnością,do wszystkich rozumiejących potrzebę zadbania o historię Pol-ski Morskiej, niedopuszczenia do zapomnienia o dziejowychdokonaniach, bohaterskich czynach i woli przetrwania wielupokoleń Polaków nad Bałtykiem, przekonanych o prawdzi-wości odwiecznej dewizy, że

„Narody, które tracą pamięć, tracą życie”. WESPRZYJ DZIAŁALNOŚĆ FUNDACJI,

ZOSTAŃ BUDOWNICZYM MUZEUM MARYNARKIWOJENNEJ RP.

PRZECIEŻ STAĆ CIĘ NA TAKI GEST.Jerzy Z. Komorowski

Prezes Zarządu Fundacji

Page 16: Bandera 2006.01

14 BANDERA STYCZEŃ 2006

Marynarskie pagony, emblematyMarynarki Wojennej wyszyte narękawach czy odznaki wpięte w mundur- w taki wizualny sposób wyróżniają sięmarynarze służący w misji w Iraku. Jed-nak znani są nie tylko z charakterysty-cznych oznaczeń na mundurach. To, żesą z Marynarki Wojennej starają siępokazać przez to, jak pracują.

Chociaż marynarze obecni byli wewszystkich dotychczasowych zmianachpolskiego kontyngentu wojskowego ichobecność w Iraku nadal spotyka się z za-interesowaniem. Nie ma w tym już jed-nak zaskoczenia. Widok marynarzywyjeżdżających na patrole czy pracują-cych w polskich bazach na stałe wszedłdo krajobrazu misji irackiej. Są po pros-tu potrzebni, tak jak wszyscy inni żoł-nierze, którzy tworzą polski kontyngentwojskowy w Iraku.

W piątej zmianie bardzo łatwo możnaspotkać marynarzy, chociaż jest ichzaledwie siedmiu. Wystarczy pojechaćw jakimkolwiek większym konwoju.W siłach osłony prawie zawsze jeststarszy bosmanmat Jacek Żebryk służą-cy w Batalionie Dowodzenia. Jacek,wspólnie ze swoimi kolegami z Kom-panii Ochrony odpowiada za bez-pieczeństwo konwojów. W kraju jestsaperem w 8. FOW, w Świnoujściu,w Iraku - strzelcem na pojeździe Hu-mmer. Zawsze uśmiechnięty, sympaty-czny i skromny. Patrząc na niego trudnouwierzyć, jak wielka odpowiedzialnośćspoczywa na jego barkach. - Konwoje sąprzecież narażone na ataki terrorystów,są także celem min-pułapek stawianychprzez zamachowców przy drogach, któ-rymi poruszają się patrole sił koalicji.Zdaję sobie sprawę z zagrożeń orazz odpowiedzialności - powiedział Jacek.- Jednak nie jestem sam, razem z kolega-mi tworzymy zespół, a w razie zagroże-

nia wiemy, że w każdej chwili możemy nasiebie liczyć. Starszy bosmanmatŻebryk uczestniczył dotąd w ponad stukonwojach i patrolach. Za odwagę gen.dyw. Piotr Czerwiński, dowódcaWielonarodowej Dywizji CentrumPołudnie wyróżnił go odznaką„Wzorowy Żołnierz” oraz prestiżowym,złotym odznaczeniem za udział w ak-cjach bojowych.

Drugiego z marynarzy, bosmana

sztabowego Krzysztofa Kabaka rzadkomożna spotkać w konwojach. Za to mo-żna o nim usłyszeć. To chyba jednaz najbardziej znanych postaci wśródpodoficerów służących w PKW Irak.Jego pagony bosmana widoczne są jużz daleka. O „Kabaczku” słyszał niemalkażdy. Znany był jeszcze podczaspoligonu, kiedy żołnierze przygoto-wywali się do wyjazdu do Iraku.Dlaczego? Tego tak naprawdę nikt niewie. Krzysiek jest po prostu duszątowarzystwa, niezmiernie lubianym

człowiekiem, który zjednuje sobie ludziswoim usposobieniem i poczuciem hu-moru. W kraju bosman sztabowy Kabakpracuje w 14 Składnicy MW w Ustce.W Iraku jest operatorem systemówłączności, służy w Hilli w KompaniiŁączności wchodzącej w skład Batalio-nu Dowodzenia. - Nie wiem czy to niejest przesada z tą moją popularnością.Staram się być miły dla wszystkich,których spotkam, a poczuciem humorumożna zjednać sobie wielu ludzi -twierdzi „Kabaczek”.

W Batalionie Dowodzenia służy kolej-ny marynarz - st. chor. mar. Julian Słom-ka. Bardzo często można go spotkaćpodczas służby, gdy ochrania bazę Echo.

Wspólnie z kolegami zabezpiecza dzia-łanie północnej bramy bazy, czyli wejś-cia od strony miasta Diwanija. Towłaśnie tędy głównie wchodzą i wy-chodzą pracownicy bazy, wjeżdżają i wy-jeżdżają pojazdy, patrole i konwoje. - Tobardzo ciężka służba. Dziennie do naszejbazy wchodzi i wychodzi około kilkusetosób. Wszystkich trzeba skontrolowaći sprawdzić. Od tego przecież zależy

nasze bezpieczeństwo - powiedziałchorąży Słomka - Jednak pracę mamurozmaiconą. Jeżdżę także w patrolesaperskie jako kierowca lub strzelec.

W kraju Julian pracuje w BrygadzieLotnictwa Marynarki Wojennej w GdyniBabich Dołach. W misji irackiej jest jużpo raz drugi. Pierwszy raz do Irakuwyjechał wraz z III zmianą polskiegokontyngentu wojskowego.

Kolejnego z marynarzy można spotkaćcodziennie w kościele. To kapelan, ks.kmdr por. Zygmunt Kaźmierak, dusz-

MarynarMarynar ze na pustynize na pustyni

Page 17: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2006 BANDERA 15

pasterz żołnierzy Wielonaro-dowej Dywizji CentrumPołudnie w Iraku. W krajujest kapelanem CentrumSzkolenia Marynarki Wojen-nej w Ustce. W Iraku maswoją kaplicę w bazie Echow Diwaniji, w której co-dziennie odprawia nabożeń-stwa. Jednak nie jest tojedyne zajęcie księdza ka-pelana. We wrześniu wspól-nie z żołnierzami z 1. Bry-gadowej Grupy Bojowejzorganizował zbiórkę pie-niędzy, dzięki którym zaku-piono wyprawki szkolne dladzieci z małej wioski Ghamas, którewłaśnie rozpoczynały nowy rok szkolny.Wspólnie z żołnierzami i lekarzamiwyjeżdża na patrole i akcje humanitarne.- Obecnie staramy się o pozyskanielekarstw i odzieży dla najbiedniejszychi najbardziej potrzebujących rodzin.Pomaga nam w tym Caritas OrdynariatuPolowego WP - powiedział kapelan,który w ten sposób chce pomóc żołnie-rzom w zorganizowaniu „białego dnia”,podczas którego lekarze będą pomagaćchorym z okolic Diwaniji. Jednak małokto wie, że ksiądz Kaźmierak to także„mecenas” kultury. Z jego inicjatywyzałożono w bazie Echo zespół wokalno-instrumentalny, w którym grają żoł-nierze. Ma on nieformalną nazwę„Chapelband”, czyli „kościelna kapela”.Przy ich akompaniamencie odprawianesą nabożeństwa. Występują także naoficjalnych uroczystościach. 11 listopa-da, podczas obchodów Święta Nie-podległości zagrali nawet dla przebywa-jącego w bazie Echo ministra ObronyNarodowej Radosława Sikorskiego.

Kolejnych dwóch marynarzy służyw Batalionie Logistycznym - jednymz najważniejszych komponentów Wielo-narodowej Dywizji Centrum Południe.Batalion odpowiada za wsparcie logisty-czne działań żołnierzy polskiego kontyn-gentu wojskowego. Pracuje tam chor.mar. Jarosław Musiał oraz starszybosman sztabowy Wojciech Sobiesiak.Ten pierwszy jest komendantem straży

pożarnej w bazie Charlie w Hilli.Natomiast Wojciech Sobiesiak

stacjonuje w bazie w Diwaniji. Jestmechanikiem samochodowym obsługu-jącym wszystkie typy pojazdów od cys-tern poprzez samochody terenowe,

osobowe, a skoń-czywszy na bojo-wych wozachpiechoty. Siłąrzeczy najczęś-ciej można gospotkać w war-sztacie samocho-dowym. Pracujew 4-osobowymzespole, któryodpowiada zasprawność tech-niczną i naprawywszystkich poja-zdów kołowychpolskiego kon-t y n g e n t uw o j s k o w e g ow Iraku. To kolej-

na jego misja poza granicami kraju. - Wcześniej służyłem także w Libanieoraz w II zmianie w Iraku - powiedziałWojciech Sobiesiak. Pytany, co na tojego rodzina Wojtek podkreśla, że jestdla niego olbrzymim wsparciem. - Wiem,że zawsze mogę na nich liczyć, a oni zeswojej strony szanują moje decyzje.

Chociaż marynarze w Iraku mają bar-dzo zróżnicowane zawody i służą w odda-lonych od siebie o niemalże 100 kilo-metrów bazach w Hilli i Diwaniji, to jed-nak kontaktują się ze sobą bardzo często,chociażby telefonicznie. Jednak rzadkomają możliwość, aby spotkać się wspól-nie w pełnym, 7-osobowym gronie. Albosą na służbie, albo w patrolach, trudnoznaleźć czas, aby wszyscy mogli jed-nocześnie być w tym samym miejscu.Dlatego postanowili, że będą mieć jednowspólne miejsce, które będzie przypomi-nać im, że są tutaj razem w Iraku. W ba-zie Echo w Diwaniji, w miejscu, gdzieżołnierze przybijają drogowskazy wska-zujące ile kilometrów dzieli ich od ro-dzinnych domów marynarze postanowiliprzybić swój własny drogowskaz. Nadrogowskazie nie ma jednak nazwmiejscowości, z których pochodzą. Za tojest na nim napis Marynarka WojennaRP - 3300 km. Strzałkę przybili w szcze-gólnym dla nich dniu - w niedzielę,27 listopada, w przeddzień 87. rocznicyodtworzenia Marynarki Wojennej. W tensposób chcieli podkreślić to, że są mary-narzami, którzy o swoje tradycje dbają

i je szanują bez względu na odległość,która dzieli ich od kraju.

W Polsce na marynarzy czekają ichbliscy, koledzy oraz dowódcy. Są w dłu-gim „rejsie”, z dala od swojego morzai rodzinnych domów. Wszyscy mająjeden cel, aby godnie wypełnić swojąmisję i bezpiecznie, w komplecie powró-cić do domu. Tego właśnie życzył namdowódca Marynarki Wojennej RP admi-rał floty Roman Krzyżelewski, któryz okazji 87. rocznicy odtworzenia MWprzesłał swoim marynarzom specjalnepozdrowienia i gratulacje.

- Dziękując za piękną postawę, życzęWam kolejnych osiągnięć i wszelkiejpomyślności w dalszym wypełnianiu tej

ważnej misji. Niech dobry los wiedzieWas szczęśliwie bezpiecznymi ścieżkamiku granicom naszego kraju, gdzie z utę-sknieniem na Was czekamy - napisałw swoim liście admirał floty RomanKrzyżelewski. List dowódcy MW zostałodczytany na uroczystych zbiórkachtych pododdziałów polskiego kontyn-gentu w Iraku w skład, których wchodząmarynarze.

kmdr ppor. Bartosz ZajdaFot.: autor

Szanowny Panie AdmiraleZa pośrednictwem „Bandery”

chcielibyśmy podziękować za troskę,którą Pan Admirał otoczył swoichmarynarzy pełniących służbę w Iraku.Będąc z dala od naszych domów ma todla nas szczególnie emocjonalneznaczenie. Pozwala nam to po raz kolej-ny zrozumieć, że marynarskich więzinie pokona ani duża odległość, anidługa rozłąka.

Szanowny Panie Admirale,chcielibyśmy życzyć Panu Admirałowiwszystkiego, co najlepsze w NowymRoku i złożyć na Pana ręce noworocznepozdrowienia dla wszystkich naszychkolegów - marynarzy w kraju.

Z wyrazami najwyższego szacunkumarynarze V zmiany PKW Irak.

Page 18: Bandera 2006.01

Rozkaz marszałka Józefa Piłsud-skiego o powołaniu PolskiejMarynarki Wojennej zapo-

czątkował formowanie naszych sił mor-skich. W tym okresie marynarkastworzyła własną organizację, poprzezzorganizowanie korpusu oficerskiegoi podoficerskiego wraz z ośrodkamiszkolenia, zbudowała okręty. Jej rozwójprzerwał wybuch drugiej wojny świa-towej. Jednak nie na długo. Polska flota

wojenna przeniosła się do Wielkiej Bry-tanii, gdzie na nowo odrodziły się jejstruktury, a polscy marynarze walczyliz Niemcami aż do ostatnich dni wojny,broniąc honoru i suwerenności swojejOjczyzny.

Tegoroczne obchody rocznicowerozpoczęły się w niedzielę, 27 listopada.W tym dniu, w Kościele GarnizonowymMarynarki Wojennej w Gdyni Oksywiu

16 BANDERA STYCZEŃ 2006

Szanowni Państwo/.../To już 87 lat od momentu, kiedy w dekrecie napisano „ Z dniem 28 listopada 1918 roku rozkazuję utworzyć Mary-

narkę Polską” i tak to się, proszę państwa, zaczęło piętnaście miesięcy przed uzyskaniem dostępu do morza. To prawdąjest, że dostęp do morza uzyskaliśmy dopiero 10 lutego 1920 roku. Ale dekret ten był szalenie ważny dla ludzi o wielkiejwyobraźni, dla ludzi, którzy czas zaborów wykorzystali, by przygotować się na to najważniejsze, na nadejście wolności.Dla nich był to sygnał, by przygotować plan, by rozpocząć tworzenie Marynarki Polskiej. Admirałowie: Porębski, Unrugwiedzieli jak się zabrać do tej pracy. Porębski doskonały nawigator wiedział, że miejsce, które zajmuje maleńka rybackawioska Gdynia jest miejscem wspaniałym, by utworzyć tutaj port, bazę Marynarki Wojennej./.../

Fragment wystąpienia dowódcy Marynarki Wojennej admirała floty Romana Krzyżelewskiegopodczas jubileuszowego koncertu z okazji 87. rocznicy powstania MW

Page 19: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2006 BANDERA 17

odprawionou r o c z y s t enabożeństwow intencjikadry i pra-c o w n i k ó wM a r y n a r k iWo j e n n e j .W celebrowa-niu nabo-ż e ń s t w auczestniczyłb i s k u ppolowy Wojs-ka PolskiegoTadeusz Płos-ki. Podczasmszy zostałypoświęconenowe witraże.Po jej zakoń-czeniu naC m e n t a r z u

Marynarki Wojennej marynarze złożyliwieńce pod pomnikiem głównym orazprzy tablicach upamiętniających twór-ców Marynarki Wojennej. W południena skwerze Kościuszki w Gdyni przyPłycie Marynarza Polskiego odbyły sięgłówne uroczystości rocznicowe. Pod-czas nich w asyście Kompanii i Or-kiestry Reprezentacyjnej MarynarkiWojennej przedstawiciele MW, miastaGdyni, organizacji społecznych i kom-batanckich złożyli wiązanki kwiatówoddając tym samym hołd poległymmarynarzom.

Tego samego dnia na pokładzie fre-gaty rakietowej ORP „Gen. T. Koś-ciuszko” odbyło się „wodowanie” książ-ki Dariusza Nawrota „Korpus oficerskiMarynarki Wojennej II Rzeczypospo-litej”.

W dniu 87. rocznicy utworzenia Mary-narki Wojennej na wszystkich polskich

okrętach została podniesiona wielka galabanderowa. Późnym popołudniem w Te-atrze Muzycznym w Gdyni odbył sięuroczysty koncert jubileuszowy. Na sce-nie wystąpiła Orkiestra ReprezentacyjnaMarynarki Wojennej oraz ZespółWokalny Klubu MW „Riwiera”.Gwiazdą koncertu była dawna wokalist-ka „Flotylli” Krystyna Giżowska.

Oprac.: Krzysztof ŁukasikFot.: M. Kluczyński

Page 20: Bandera 2006.01

18 BANDERA STYCZEŃ 2006

Spotkania Bractwa Okrętów Pod-wodnych odbywają się co miesiącstanowiąc miejsce wymiany opinii

środowiska podwodniaków. Ostatnie,które miało miejsce w listopadzie byłojednak niezwykłe z przynajmniej jed-nego powodu. Wśród poruszonych tema-tów znalazła się sprawa odzyskaniaprzez grupę miłośników MarynarkiWojennej kilkudziesięciu stron doku-mentów dotyczących wojennej historiiORP „Orzeł”.

Oczywiście osoby te otrzymałyzaproszenie na sobotnie spotkanie. Ichprzedstawiciel Alfred Światły zaprezen-tował zebranym przebieg akcji, któradoprowadziła do wejścia w posiadaniearchiwaliów, a także omówił w skrócie,co one sobą przedstawiają. Dzięki temuzgromadzeni dowiedzieli się, że pozasekwencją wyroku na komandorzeKłoczkowskim wraz z ponad 70 strona-mi odręcznych protokołów z rozprawyapelacyjnej znalazły tam się także innedokumenty. Są to listy załogi z różnychokresów pomiędzy październikiem

1939, a czerwcem 1940 rokuczy wykaz należących dozaginionych marynarzyz „Orła” kont oszczędno-ściowych w Banku RoyalMail. Oryginalne dokumentyznajdują się jeszcze w tejchwili w Wielkiej Brytanii.

Każdy zaintere-sowany mógł jednakobejrzeć wydrukiprawie wszystkichstron, które zostaływcześniej zeska-nowane.

Zdobycie tychdokumentów miałoswoją dramaturgię,więc warto pokrótceprzytoczyć tę his-torię.

Na początkulistopada w interne-towym serwisieaukcyjnym e-baypojawiła się ofertaanonimowego Bry-tyjczyka, który wystawił na sprzedaż,jak sam zaznaczył w opisie, około 50dokumentów z lat 1939-43 związanychz okrętem podwodnym ORP „Orzeł”.Potencjalnie interesujące odkrycie odrazu przyciągnęło uwagę wielu osób.Wśród nich znalazło się grono

miłośników marynistyki z internetowegoForum Okrętów Wojennych. Natych-miast poinformowali oni o znaleziskuMuzeum Marynarki Wojennej. Okazałosię jednak, że z przyczyn formalnych niema ono możliwości wzięcia udziału w li-cytacji. Jedyne co pozostało forumowi-czom, to spróbować samodzielniezakupić oferowane dokumenty. Abyuniknąć aukcyjnej walki we własnymgronie już na samym początku pojawiłasię propozycja, aby wszyscy chętnizadeklarowali kwoty, jakie są skłonniwyłożyć na zakup dokumentów. Licy-tować miała tylko jedna wyznaczonaosoba, dzięki czemu ograniczono możli-

wość podbijania ceny. Pozostało jeszczeprzeciągnąć na swoją stronę innychpotencjalnych klientów, co równieżw większości przypadków zakończyłosię sukcesem. W ten sposób licytacjazostała wygrana, a cenne historycznedokumenty znalazły się ponownie w pol-skich rękach.

Od samego początku intencją grupyhobbistów było przekazanie zdobytychmateriałów do zbiorów Muzeum Mary-narki Wojennej. Jak powiedzieli ichmotywacja była prosta: - Miejsce tychdokumentów jest w Polsce. Chcieliśmytakże uniknąć sytuacji, w której doku-menty znalazłyby się u osoby prywatnej,która zachowałaby je we własnych zbio-rach, uniemożliwiając dostęp do nichbadaczom i historykom.

W styczniu oryginały dokumentówtrafią do Polski, wtedy też planowanejest ich uroczyste przekazanie na ręcekierownika Muzeum MW kmdr. por.Sławomira Kudeli. Będziemy śledzić,jaki oddźwięk w środowisku historykówzdobędą te materiały, o czym poinformu-jemy na łamach „Bandery”.

Przemysław GurgurewiczFot.: K. Łukasik

Pospolite ruszenie dla historii MW

Osoby zaangażowane w zakup dokumentów:

Sławomir Gonera, Andrzej S. Bartelski,Grzegorz Ochmiński, Michał Kopacz, KrzysztofKołodziejczyk, Radosław Bilczyński, MarcinBurzyński, Piotr Wyrzykowski, Paweł Dobosz,Zbigniew Korobko, Marek Supłat, Marek Błuś,Tymoteusz Pawłowski, Tadeusz Klimczyk,Przemysław Budzbon, Alfred Światły, AdamKrzykowski, Konrad Kulgawczyk.

Page 21: Bandera 2006.01

Styczeń. Za oknem zima. Dla pod-niesienia temperatury przypomnijmyo szkoleniu poligonowym żołnierzy1 Morskiego Pułku Strzelców, dowo-dzonego przez kmdr. Zenona Juch-niewicza. Odbyło się ono przy pięknejjesiennej pogodzie, na Kaszubach. Byłona nim gorąco, nie tyle za sprawą aury,co wybuchów i płomieni.

Dwutygodniowe szkolenie zreali-zowano w dwóch 1-tygodniowychturach. Za pierwszą odpowiadał kmdrpor. Radosław Hołda, za drugą, w której

uczestniczyli żołnierze rezerwy, w wieku32-40 lat i marynarze z KompaniiReprezentacyjnej kmdr por. MariuszTelega. Rezerwistami kierował szefSztabu Pułku kmdr por. AndrzejŁysakowski.

Metoda wybuchuNa poligonie realizowano zajęcia

z użyciem bojowych i ćwiczebnychśrodków minersko-zaporowych. Prze-prowadził je kpt. Piotr Kmieć. Doty-czyły one budowy podstawowych obiek-tów fortyfikacyjnych - ukryć dla ludzii sprzętu metodą wybuchową.Ćwiczący dowiedzieli się, iż wykonu-

jąc prace fortyfikacyjne należy w ma-ksymalnym stopniu wykorzystać właści-wości ochronne i maskujące terenu w ce-lu ukrycia żołnierzy, środków ognio-wych oraz sprzętu przed oddziały-waniem ogniowym przeciwnika. Zwła-szcza jego broni masowego rażenia.

Dla transportera opancerzonego okopwykonano, używając elektrycznej sieciwybuchowej, stosując cylindryczneładunki materiału wybuchowego.Ukrycie dla pojedynczego żołnierzapowstało przy użyciu zapalnika lon-towego, wykorzystując ładunek sku-piony.

Tor napalmowyW celu uodpornienia psychicznego

żołnierzy przeprowadzono szkoleniew pokonywaniu elementów toru napal-mowego. Ćwiczący ubrani w mundurypolowe, wyposażeni w etatową brońi hełmy, w maskach przeciwgazowychi rękawicach ochronnych zaliczaliprzeszkody znajdujące się na torze.

Ćwiczenie było poprzedzone metodą „nasucho”. Tak relacjonuje kpt. EligiuszKwiatkowski:

- Na sygnał „Start” żołnierz, trzyma-jący broń w prawej ręce, biegnie po„słupkach”. Z chwilą zejścia z ostat-niego „słupka” przenosi broń w położe-nie „przez plecy”, wspina się na linę,chwytając ją oburącz i nogami. Prze-suwa na przemian nogi i ręce wzdłuż linydo miejsca zeskoku. Zdejmuje broń z ple-ców, bierze ją do ręki i biegiem pokonu-je sieć kolczastą po ułożonej kładce.Biegnie wzdłuż odcinka rowu, po

belkach poprzecznych, wzdłuż ściankorytarza i przeskakuje niską ścianę.Jeżeli są dłuższe płomienie lub wiatrkieruje płomień na żołnierza, osłania ontwarz rękami. „Tunel” pokonuje czoł-ganiem. Do „ruin budynku” wskakujeprzez okno. Wybiega z nich, biegnie porównoważni, a następnie do mety.

Szkolenie strzeleckieJednym z celów szkolenia poli-

gonowego była nauka i doskonalenieprowadzenia celnego ognia z broni eta-towej znajdującej się na wyposażeniumarynarzy zasadniczej służby woj-skowej i kadry zawodowej oraz wyko-nanie rzutu granatem bojowym. Miało toprzygotować żołnierzy do działania napolu walki w różnych warunkach. Ćwi-czono strzelanie z broni krótkiej i dłu-giej, także w warunkach nocnych i w in-dywidualnych środkach ochrony przedskażeniami. Żołnierze rezerwy w niczymnie ustępowali tu służbie zasadniczej.Szkolenie strzeleckie przygotował kpt.Piotr Emert.

LogistykaNa poligonie rozwinięto polowe

urządzenia logistyczne, tj. batalionowypunkt żywnościowy, opatrunkowy i amu-nicyjny. Po zajęciach żołnierze mogliwypoczywać w świetlicy żołnierskiej.A wszystko to za sprawą szefa Logistykikmdr. por. Krzysztofa Haponiuka.

Ubiegłoroczne szkolenie było egza-minem tego, czego pododdziały nauczyłysię w garnizonie - powiedział kmdr por.Bogusław Binięda.

Renata KrejaFot.: Tomasz Ostrowski

STYCZEŃ 2006 BANDERA 19

Gor¹cy poligon

Page 22: Bandera 2006.01

20 BANDERA STYCZEŃ 2006

Wgodzinach wieczornych 29 li-stopada 1830 roku niewielkagrupa spiskowców ruszyła na

Belweder z zamiarem dokonaniazamachu na wielkiego księcia Konstan-tego. Niestety plan się nie powiódł.Niedoszłej ofierze udało się szczęśliwie

ujść z życiem. Około godziny dziewięt-nastej do jednej z sal wykładowychSzkoły Podchorążych Piechoty wkroczyłppor. Piotr Wysocki. Zgromadzeniwiedzieli już, co się szykuje. Wysockiwezwał słuchaczy do broni. Wszyscynatychmiast z zapałem zaopatrzyli sięw karabiny i ładunki. Następnie podcho-rążowie zwartą kolumną ruszyli w stronęAgrykoli. Łącznie było ich 161. Słynnymarsz ulicami Warszawy rozpoczął sięprzy budynku szkoły w Łazienkach,wiódł Agrykolą, ulicą Wiejską, przezplac Trzech Krzyży, Nowy Świat,Krakowskie Przedmieście, ulicę Trę-backą, Wierzbową, Bielańską pod Arse-

nał przy ulicy Długiej. Na drugi dzień,wraz z uzbrojoną ludnością cywilną,opanowali stolicę. Wojskowy spisekprzekształcił się w największe powstaniew historii Polski, trwające ponad 10 mie-sięcy.

Aby upamiętnić tamte wydarzenia

słuchacze akademii i wyższych szkółoficerskich obchodzą swoje święto,Dzień Podchorążego. W tym dniu stu-denci zbierają się na uroczystychapelach, wystawiane są warty honorowew historycznych mundurach nawiązują-cych do epoki. Podczas uroczystościodczytywany jest okolicznościowyrozkaz, który swoją treścią odnosi się dotradycji obchodów Dnia Podchorążegoi walki o niepodległość, oddając tymsamym hołd patriotycznej młodzieżywojskowej. Uroczystość jest takżeznakomitą okazją do uhonorowanialicznymi wyróżnieniami i nagrodamipodchorążych, którzy na co dzień biorą

czynny udział w życiu sportowym, kul-turalnym i społecznym uczelni. Częstorównież to wyjątkowe święto staje siępretekstem do organizowania dniotwartej uczelni. W ich trakcie młodzieższkolna, potencjalni studenci mogą

zapoznać się z bazą dydaktyczno -naukową, warunkami socjalnymi i by-towymi słuchaczy oraz z historią i trady-cjami uczelni. Ponadto podchorążowiew całym kraju spotykają się nacorocznych uroczystych balach pod-chorążych.

Oprac.: K. ŁukasikFot.: M. Kluczyński

Wyj¹tkowy dzieñ

Page 23: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2006 BANDERA 21

Polskie okrêty

Dzieje floty polskiej (XVII)1 września 1939 roku Niemcy

hitlerowskie, bez wypowiedzenia wojny,napadły na Polskę. Ataki lotniczeskierowano także na bezbronną ludność.Pancernik „Schlezwig-Holstein” ostrze-lał polską Wojskową Składnicę Tranzy-tową na Westerplatte. Pomimo bohater-skiej postawy polskich żołnierzy i lud-ności cywilnej, heroicznej obrony takichredut jak: Poczty Polskiej w Gdańsku,Westerplatte, Helu, Kępy Oksywskiej,Warszawy, linii Bzury i wielu innych losPolski był przesądzony z powodu zdecy-dowanej przewagi militarnej Niemieci braku zbrojnego wsparcia naszegokraju ze strony deklaratywnych wów-czas sojuszników - Francji i Anglii.

Tylko na Bałtyku wyporność niemiec-kich okrętów była dwudziestokrotnie

większa w porównaniu z polski-mi, zaś kaliber ich największejartylerii okrętowej wynosił280 mm.

Nasza MW mogła przeciw-stawić im 4 kontrtorpedowce,5 okrętów podwodnych, sta-wiacz min, 6 trałowców i kilkatorpedowców. Z lądu morskieataki nieprzyjaciela, mogłyzwalczać: helska bateria cyplo-wa artylerii nabrzeżnej (4 działakalibru 152,4 mm), 2 baterie(każda po 2 działa kalibru105 mm), rozmieszczone naPółwyspie Helskim, 3 baterieprzeciwdesantowe (8 dział kali-

bru 75 mm), znajdującesię w rejonie Wła-dysławowa.

Przestarzałe samolo-ty Puckiego MorskiegoDywizjonu Lotniczegonie były w stanie pod-jąć walki. Także systemobrony przeciwlotniczej naWybrzeżu nie zapewniał sku-tecznej obrony wobec nieprzy-jacielskich nalotów.

Pośpiesznie organizowane tużprzed wybuchem wojny oddzia-ły lądowe, kompanie robocze,akcje dywersyjne, przedsię-wzięcia obrony cywilnej, dzia-łania harcerskie, pomimo woliwalki ich uczestników, tylkoczęściowo mogły osłabić napórwroga.

Realizując rozsądny plan „Pe-king”, trzy polskie kontrtorpe-dowce (niszczyciele) - („Grom”,„Błyskawica”, „Burza” -

skierowano do Wielkiej Brytanii,czwarty - „Wicher” pozostał na miejscu

w celu osłony działań minowych, któremiał przeprowadzić stawiacz min „Gryf”oraz trałowce.

Okręty podwodne, w ramach tzw. pla-nu „Worek” miały zostać rozmieszczonegwiaździście wokół Półwyspu Hel-skiego, a także w zachodnim akwenieZatoki Gdańskiej celem niszczenia tor-pedami okrętów przeciwnika. Zaistniałrównież plan pod kryptonimem „Rurka”,polegający na postawieniu zagrodyminowej przeciwko okrętom niemiec-kim przez stawiacz min „Gryf” i dywiz-jon minowców. Udanym okazał się tylko„Peking”, pozostałe plany nie zyskałypowodzenia ze względu na działaniaKriegsmarine w akwenach, w którychprzewidziane były polskie zamiary.

Rys. autor B. Grzegorczyk

W czasach istnienia żaglowców,zwłaszcza prowadzenia przez te okrętywalki liczyła się szybkość, udanymanewr i siła ognia. Europejskim okrę-tom dorównywały w odpowiedniejklasie żaglowce azjatyckie i ...afrykańskie. Bardzo oryginalną okazałasię w tym względzie algierska feluka -odpowiednik galeasa. Posiadała uniwer-salny napęd - żaglowy i wiosłowy.

Okręt był prostyw budowie, lekkii niski, co zapewnia-ło doskonałe masko-wanie na morzu.

Dzięki swoimwalorom, wyko-rzystywany był ma-sowo przez pół-nocno-afrykańskichpiratów.

(ls)Rys. B. Grzegorczyk

Algierska felukaOkrêty œwiata

Page 24: Bandera 2006.01

22 BANDERA STYCZEŃ 2006

Szanowni Koledzy!Fundacja Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym

zwraca się z serdeczną prośbą do wszystkich Kolegów służ-by stałej, emerytów, rencistów wojskowych o finansowewsparcie naszej Fundacji. Udziela ona pomocy materialnejKoleżankom i Kolegom będącym w trudnej sytuacjiżyciowej, przyznaje pomoc materialną na wykupienielekarstw i rehabilitację, dofinansowuje zakup protez,aparatów słuchowych, innego koniecznego sprzętu i wy-posażenia medycznego, pomaga wdowom i sierotom pobyłych żołnierzach zawodowych.

Ubóstwo materialne większości naszych Kolegów emery-tów i rencistów powoduje, że Fundacja nie może spełnićwszystkich próśb o wsparcie. Wielu ciężko chorychinwalidów nie stać na wykupienie medycznych środkówpomocniczych ułatwiających życie.

Apel nasz jest podyktowany chęcią dopomożenia potrze-bującym w większym stopniu, niż czyniliśmy to do tej pory.

Pamiętaj! Wpłacając 1% od podatku dochodowego naFundację Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowymmasz pewność, że Twój dar będzie służyć środowiskubyłych żołnierzy i ich rodzinom w trudnych chwilachżycia.

Rada i Zarząd Fundacji zwraca się z gorącą prośbąo wsparcie, z góry składając podziękowanie.

Zarząd Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom.

Objaśnienia: Postanowieniem z dnia 9 czerwca 2004 rokuSądu Rejonowego dla m. st. Warszawy, XX Wydział Gospo-

darczy Krajowego Rejestru Sądowego, 02-315 Warszawa, ul. Barska 28/30, FUNDACJA POMOCY EMERYTOMI RENCISTOM WOJSKOWYM uzyskała statusORGANIZACJI POŻYTKU PUBLICZNEGO (wpis do rej.KRS pod nr 0000137138, poz.2).

Pamiętaj!Na wszystkich odcinkach blankietu musi być wpis:

Darowizna na rzecz Fundacji Pomocy Emerytomi Rencistom Wojskowym - organizacji pożytku pub-licznego.

Wysokość możliwej do odpisu 1% darowizny na celepożytku publicznego wynika z wyliczonego w for-mularzu PIT-37 podatku dochodowego od osóbfizycznych, zgłaszanego do Urzędu Skarbowego zarok rozliczeniowy.

Wpłata finansowa na cele pożytku publicznego możebyć dokonana wyłącznie w postaci wpłaty na kontobankowe Fundacji PEiRW.

Dowód wpłaty należy przechowywać razem z rozlicze-niem podatkowym za dany rok, zgodnie z przepi-sami.

Podstawa odpisu:art. 27 Ustawy z dnia 24.04.2003 r. o działal-

ności pożytku publicznego i wolontariacie(Dz.U. Nr 96, poz. 873),

art. 27a Ustawy z 2000 r. o podatkudochodowym od osób fizycznych(Dz. U. Nr 14, poz. 176).

Pomóż dzisiaj Kolegom w potrzebie - jutro Koledzy pomogą Tobie!

A P E LFundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym, posiadającej status Organizacji Pożytku Publicznego

Nr konta 13 1060 0076 0000 4010 5000 3254

Page 25: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2006 BANDERA 23

PORADY BANDERY

Jeżeli poświęcimy trochę uwagi pro-wadzonym rozmowom zauważymy wieleprzypadków, w których ludzie bez na-mysłu reagują na zachowania innych.Wymiana zdań nie posuwa wówczas na-przód sprawy, eskalowane są ataki, akcjaprowokuje reakcję i tak spór trwa w naj-lepsze.

Ludzie przeważnie zachowują się jak„reagujące maszyny”. W trudnych sytua-cjach działają bez zwłoki, często bez prze-myślenia. Na prowokację odpowiadająatakiem. To tak jakbyśmy chcieli ugasićogień ogniem. Czasami ta metoda okazujesię skuteczna, bo pokazuje, że możemygrać tak samo. Częściej jednak, prowadziona do kosztownej i bezowocnej kon-frontacji. Poddają się, ulegając presji,obawiając się odpowiedzialności za brakporozumienia. Skutkiem poddania, zrezy-gnowania z ochrony własnych interesówjest zazwyczaj wynik, który satysfak-cjonuje tylko jedną stronę i tworzy opinięo słabości strony przeciwnej. Obrażająsię, zrywając stosunki. Ta strategia bywadobra wtedy, gdy ich kontynuacja oznaczawykorzystywanie lub niekończące sięwalki. Bywa, że zerwanie przypominadrugiej stronie, jak ważne dla niej były terelacje, prowadząc do ich naprawy. Jed-nak najczęściej podjęcia tak radykalnejdecyzji później żałujemy, bo wtedyzawsze musimy zaczynać od początku.

Jak więc postępować, co zrobić, gdydruga strona rzeczywiście chce wywołaćtwoją reakcję? Warto pamiętać, że znacz-

na część siły partnera wynika z jego zdol-ności do spowodowania twoich reakcji.Nawet, jeżeli nie popełniasz rażącegobłędu, to podtrzymujesz bezowocnespory.

Jedną z prostych metod, jednocześnietrudną, bo jakby wbrew naturze, jestzaniechanie reakcji. Cofasz się wtedy,zyskujesz dystans, masz szansę ochłonąći spojrzeć, choć trochę obiektywniej. Za

każdym razem, kiedy mamy ochotęzareagować impulsywnie na czyjeśprzykre i szorstkie zachowanie, wartospróbować powściągnąć naturalneodruchy i poczekać. Nagrodą za te„wewnętrzne walki” będzie porozumie-nie.

W słownej szermierce, gdy czujemy sięnapadnięci, atakowani, staramy się - i topochłania wiele energii - obmyślić celnąargumentację. Argumentami można,jeżeli trafimy na taką osobę, przerzucaćsię bez końca. Nie zapominajmy więco kolejnym elemencie, który ma wpływ naszybkość i sposób rozwikłania sporu,a także na jakość ostatecznego porozu-mienia. Rozpoznanie taktyki przeciwni-ka powoduje, że jego skuteczność i mocsłabnie. Nie zawsze i nie wszyscy roz-mowę traktują jak grę, więc zwracanieuwagi na taktykę to nie podejrzliwośćtylko czujność zalecana wtedy, gdy

pojawia się podejrzenie bycia manipu-lowanym.

Spór - to wysiłek intelektualny, oczy-wiście wówczas, gdy celem jest konstruk-tywne rozwiązanie. Dlatego dajmy sobieczas na myślenie. Zrobienie przerwy i mil-czenie są najlepszym sposobem, abyzdobyć czas. Tomas Jefferson radząc - gdyjesteś zły, policz do 10, gdy jesteś bardzozły, policz do 100, innymi słowamiwyrażał tę samą myśl. Milcząc możemyochłonąć, nie dajemy jednocześnie okazjido przepychanki słownej.

Stosowanie tych i wielu innych metod,dotyczących sposobów rozwiązywaniasporów, konfliktów wymaga powściąga-nia naturalnej chęci szybkiej riposty,odwetu. Samoograniczając instynktownereakcje i łamiąc zasady nieuczciwej grysłownej możemy zbudować trwały kon-sensus, bo do uwikłania w bezprodukty-wne spory, jak do tanga, trzeba dwojga.

Kmdr ppor. Katarzyna Filimoniuk

„Do tanga trzeba dwojga”

W poprzednim artykule ukazałem pro-cesy, które decydują o zwiększaniu sięeutrofizacji wód. Krótko mówiąc, proceseutrofizacji wód Bałtyku spowodowanyjest nadmiernym dopływem związkówodżywczych, głównie fosforu i azotu, dotoni wodnej. Powoduje to wzrost żyz-ności wód, a w rezultacie rozwój i zwię-kszenie ilości fitoplanktonu oraz zwie-rząt pelargicznych (zooplanktonu i ryb).W takim stanie eutrofizacja jawi się namjako zjawisko pozytywne. W dłuższymprzedziale czasu doprowadza ona jednakdo degradacji ekosystemów morskichBałtyku. Rosnąca ilość opadającego nadno obumarłego planktonu i innychorganizmów oraz ich odchodów,doprowadza do intensywnego namnaża-nia się bakterii.

W procesie mineralizacji martwejmaterii organicznej, prowadzonej przezbakterie, pochłaniane są skąpe zasobytlenu w wodach głębinowych. Nierzadko

dochodzi do całkowitego zaniku tlenui w konsekwencji do wymierania faunydennej, a więc powstawania rozległychpustyń głębinowych (pustynie bento-sowe). Skażenie potęgowane jest przezwydzielany przez bakterie beztlenowesiarkowodór.

W latach pięćdziesiątych XX wiekuśredni zasięg tych pustyń obejmował ok.10% powierzchni dna Bałtyku Właści-wego (bez Zatoki Botnickiej). W dwóchkolejnych dziesięcioleciach wzrósłodpowiednio do 18% i 27%. Obecnieszacuje się, że zasięg pustyń bento-sowych obejmuje dno nie tylko w obrę-bie całej warstwy wód głębinowych, leczokresowo sięga nawet warstw czynnychwód głębinowych.

Jest to problem niesłychanie ważnyrównież z gospodarczego punktuwidzenia. Pomijając fakt, iż w skutekeutrofizacji wód intensywnie rozwijająsię między innymi sinice, powodujące

zakwity morza, co doprowadza dozmniejszenia atrakcyjności turystycznejplaż, a także zubożenia składu jakoś-ciowego łąk podwodnych Zatoki Puc-kiej.

Proces eutrofizacji w konsekwencjidoprowadza do uszczuplenia wielkościżerowisk ryb użytkowych, zwłaszczacennych dorszy, a zarazem eliminujemiejsca ich rozrodu. Dorsze mogą roz-mnażać się jedynie w wodzie o zasoleniu12 psu, a taka w Morzu Bałtyckim wys-tępuje jedynie w warstwach głębi-nowych. Jednak bez tlenu, którego niema na pustyniach głębinowych, rozwójten jest niemożliwy.

W ostatnich latach w skutek prowa-dzonych zabiegów, mających na celuzmniejszenie odlądowych zanie-czyszczeń dostających się do morza,zmniejszył się również ładunekzanieczyszczeń organicznych w toniwodnej. Daje to pewną nadzieję nazahamowanie procesów eutrofizacji Bał-tyku.

Marcin Ryś

Eutrofizacja Ba³tyku cz.2

Page 26: Bandera 2006.01

24 BANDERA STYCZEŃ 2006

Marynarka Wojenna to nie tylkostanowiące o jej sile bojowej na morzuokręty. To także różnego rodzaju jednos-tki specjalne i pomocnicze, które pomi-mo, iż pozostają w cieniu swych więk-szych braci także spełniają odpowie-dzialne funkcje.

Do takich jednostek z pewnościąnależała motorówka reprezentacyjnaM-3, której długoletnia służbazakończyła się z dniem 31 majaubiegłego roku. Jej historia w marynarcerozpoczęła się 2 lutego 1967 roku pod-niesieniem bandery pomocniczych jed-nostek pływających. Zadaniem tejniewielkiej, niespełna 20-metrowej mo-torówki było przewożenie na swoimpokładzie osób goszczących w Marynar-ce Wojennej.

Kiedy do służby weszła motorówkadowódcy MW M-1, „trójce” przypadłarola jednostki reprezentacyjnej szefaSztabu MW. Nieco w cieniu swojejwiększej siostry, wypełniała równieodpowiedzialne zadania. Najczęstszymobowiązkiem było zabezpieczanie M-1,na wypadek gdyby z jakiegoś powodu,np. awarii lub braku odpowiedniej ilościmiejsca, nie mogła ona zapewnić obsłu-gi wszystkim członkom delegacji prze-bywającej w MW. Wykonywała onatakże samodzielne zadania, do których

należały np. przewozy po porcie gości -uczestników Baltopsu. Jednym z naj-większych przedsięwzięć, w którychuczestniczyła „trójka” było zabezpiecze-nie regat Cutty Sark 2000. Wtedy to najej pokładzie znaleźli się fotoreporterzyobsługujący imprezę. Wykonane przeznich zdjęcia posłużyły m.in. do stwo-rzenia kalendarzy z żaglowcami.

Nie zabrakło także na M-3 wizytważnych osobistości. Do takichwydarzeń należy bez wątpieniaprzewiezienie z Helu do Pucka ostat-niego prezydenta na uchodźstwieRyszarda Kaczorowskiego, któremutowarzyszył metropolita gdański arcy-biskup Tadeusz Gocłowski.

Ze względu na swoje wymiary i peł-nioną funkcję jednostka nie oddalała sięzbytnio od macierzystego portuw Gdyni. Zazwyczaj najdalszym portem,do którego się udawała był Hel. Był jed-nak wyjątek od tej reguły. W począ-tkowym okresie służby miał miejsce rejsdo Bałtijska, najdłuższy w całej historiimotorówki.

W 1998 roku, po latach służbyprzyszła pora na remontpołączony z moderniza-cją. Motorówka trafiłado Stoczni MW. Remontbył gruntowny, a nakompleksowo odmłod-zonej jednostce wzrósłstandard wyposażenia.

Fotele w salonie zostały zastąpionekanapami, zwiększono także ilośćstołów z jednego do dwóch. Wymianawszystkich szalunków podniosła repre-zentacyjne walory jednostki. Jedno-cześnie dotychczasowa kabina mechani-ka została przebudowana na pentrę, copozwoliło na pewne uniezależnienie odzaopatrzenia z zewnątrz, np. przygo-towywanie na miejscu ciepłych napojów.Wcześniej musiały one być dostarczanena pokład w termosach.

Modernizacja dotyczyła także stronytechnicznej. Wysłużone silniki Wola 300zostały zastąpione nowymi Lias-SkodaDelfin 4TA z turbodoładowaniem.Zamontowano także nieduży agregatprądotwórczy Mitsubishi o mocy 8 kW.Dzięki temu poprawiło się zasilanie

w energię elektryczną, która do tej porypochodziła jedynie z akumulatorów.

Każda jednostka pływająca ma swojąspecyfikę, nie inaczej jest w przypadkumotorówki reprezentacyjnej.

Jej załoga nie była duża. Składała sięz dwóch osób kadry oraz czterech mary-narzy służby zasadniczej. Większośćz ostatnich kilkunastu lat służby moto-rówki stałą załogę stanowili dwaj bo-smani: dowódca Tomasz Pieniążek orazmechanik Daniel Węgliński. To na nichspoczywała odpowiedzialność za utrzy-manie jednostki w gotowości do wy-konywania działań. Dzięki pracy wszys-tkich członków załogi, M-3 zawsze byłagotowa do działania i w trakcie swojejblisko czterdziestoletniej służby prze-była ponad 7 tys. mil morskich.

Przemysław GurgurewiczFot.: archiwum

Reprezentacyjna „trójka”

Dowódcy M-3 od końca lat osiemdziesiątych:bosman Andrzej Rybarczyk do 12.04.1990bosman Daniel Węgliński p.o. 1990bosman szt. Bogdan Płaszewski 1990-24.06.1991bosman Tadeusz Pieniążek 25.06.1991-01.07.2004mł. chor. mar. Ewelina Kwaśna 01.07.2004-31.05.2005

Dane techniczne: Wyporność: 25 tonDługość całkowita: 19,85 mSzerokość na pokładzie: 4,37 mWysokość boczna: 2,08 mZanurzenie konstrukcyjne: 1,0 mVmax: 16 w Załoga: 6Zasięg: 220 MmAutonomiczność: 15 hStrefa pływania przybrzeżna,przy wietrze o sile do 5 0 Beauforta

Page 27: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2005 BANDERA 25

Jednym z nielicznych lotników 304Dywizjonu Obrony Wybrzeża, którzywrócili po wojnie do Polski jest 87-letnimieszkaniec Kęt mjr pil. w st. spocz.Stanisław Jura. Miałem okazję odwie-dzić go w domu i poznać jego niezwykłąbiografię. Urodził się 29 września 1918roku w Kętach. Tam też rozpocząłedukację. Po ukończeniu szkołypowszechnej kontynuował naukę wGimnazjum im. Marcina Wadowity,w Wadowicach. W jego klasie uczył siętakże Karol Wojtyła późniejszy papież.W 1938 roku zdał maturę. Latem pra-cował w Junackich Hufcach Pracy.Ukończył również kurs szybow-cowy w Bezmiechowej.

Z początkiem październikapowołano go do służby wojskowej.W lipcu 1939 roku ukończył Dywi-zyjny Kurs Podchorążych Rezerwyw Krakowie i otrzymał skierowaniedo 12. Pułku Piechoty w Wado-wicach. Wraz z pułkiem przebyłszlak bojowy we wrześniu 1939roku, zakończony internowaniem naWęgrzech. Razem z grupą żołnierzyuciekł z obozu, przez Jugosławię iMorze Śródziemne dotarł do Bejru-tu, gdzie wstąpił do tworzącej sięBrygady Strzelców Karpackich.Walczył w kampanii egipskiej i li-bijskiej. Brał udział w obronieTobruku i bitwie pod Gazalą. Poprzeniesieniu Brygady do Palestynyzostał instruktorem w Szkole Pod-chorążych Piechoty.

W lipcu 1942 roku otrzymał pierwszystopień oficerski. Na apel dowództwaPolskich Sił Powietrznych w WielkiejBrytanii zgłosił się na ochotnika do lot-nictwa. Po prostu zdałem sobie sprawę -wspomina major S. Jura - że jak ginąć tojako lotnik, a nie jako piechur. Wiąże sięto bezpośrednio z moimi doświadczenia-mi z manewrów pustynnych w Afryce.Miałem w piechocie kilku kolegów,którzy zginęli w bitwie pod Gazalą.Zacząłem się zastanawiać: „jak maszczłowieku umrzeć to, jaką śmierć sobietu lepiej wybrać?”. Zdecydowałem, żechcę ginąć jako lotnik. Choć planyzwiązane z lotnictwem realizowałem jużwcześnej. W 1938 roku brałem udziałw kursie szybowcowym, jak równieżprzeszedłem badania lotnicze w Central-nym Ośrodku Badań Lotniczych wWarszawie. Jednakże podczas kontrol-

nych badań lekarskich przepro-wadzanych w czasie mej bytności wkrakowskiej podchorążówce, komisjawykryła u mnie jakąś wadę żołądkai mnie odrzuciła. Gdyby nie ta opinia, totrafiłbym normalnym trybem po trzechmiesiącach do Dęblina. Z czasem brałemudział w kampanii afrykańskiej z Bry-gadą Karpacką. Na ten czas przypadapodjęcie przeze mnie decyzji o zasileniuszeregów lotnictwa. Gdy przybyliśmy doAnglii, to był chyba początek 1943 roku,nie chciano nas przyjąć na kurs pilotażu,ze względu na nasz zaawansowany

wiek - każdy miał 24-25 lat. Gwoliwyjaśnienia w Anglii przyjmowano napilotów w wieku dziewiętnastu, dwu-dziestu lat, nie więcej. Padła następującapropozycja: trzeba jechać do Sztabu, doLondynu. W owym czasie szefemSztabu był gen. Kopański. On właśnienas przyjął i mówi: - Co ja z wamichłopy mam zrobić? Takie zarządzenie,można iść na strzelca pokładowego, alenie na pilota. Po chwili generał ogłosiłnam podjętą decyzję: - Ci, którzy mająKrzyż Walecznych zdobyty na pustynimogą iść na pilota. I tak też się stało.

W połowie maja 1943 roku S. Jurarozpoczął szkolenie w Blackpool, anastępnie w Newton. Został pilotem. Pozgraniu załóg w Jednostce TreninguOperacyjnego, w grudniu 1944 rokuotrzymał przydział do 304 DywizjonuObrony Wybrzeża. Wspomina - Mójpierwszy lot w 304 Dywizjonie odbyłem

w grudniu 1944 roku, z lotniska St.Evans wyleciałem na Biskaje. Był to lotpatrolowy, z zadaniem wyszukaniaokrętów podwodnych oraz nawodnychjednostek pływających. Trwał on okołopięciu godzin, po których szczęśliwie

cało wróciliśmy do bazy. Pamiętam,morze było wzburzone, to niesamowitywidok. Również wschód słońca - godzi-na piąta czy po piątej, kiedy to wraca-liśmy do bazy. Lot był bardzo męczący,każdy musiał być maksymalnie sku-piony, czujny. Do zakończenia wojny niemieliśmy okazji wykryć niemieckiegookrętu podwodnego ani nie byliśmyatakowani przez ich myśliwce. Swójostatni bojowy lot w 304 Dywizjoniewykonałem na białym Wellingtonie XIV

ze St. Evans w Kornwalii. Był tocypel spadający wprost do morza.Start był bardzo ciężki, nawet dlatak pewnego i bezpiecznegosamolotu, jakim był Wellington.Nocne loty, przypadające nakwiecień i maj 1945 roku były sto-sunkowo długie. Startowaliśmyokoło godziny 23. W powietrzupozostawaliśmy około czterech dosześciu godzin, nie wzbijając sięzbyt wysoko, unosiliśmy się nadZatoką Biskajską lub Atlantykiem.Za dnia miały miejsce krótsze lotypatrolowe. Kontrolę nad maszynąsprawowała załoga licząca sześćosób. Z mojej załogi pamiętamnawigatora por. Michała Gromka.Po wojnie wyemigrował on doUSA.

Po zakończeniu wojny S. Jurawraz załogą został przeniesiony dobazy RAF w Syerston i włączony

do angielskiego specjalnego dywizjonu(Special Duty Squadron 1333). Poprzeszkoleniu latał na transportowychDakotach. Wykonywano zrzutyskoczków spadochronowych, zasob-ników z zaopatrzeniem oraz holowanoszybowce. Z początkiem 1946 rokuzostał skierowany do Polskiego Lot-niczego Korpusu Przysposobienia. Wlistopadzie 1948 roku powrócił do Pol-ski. Do lotnictwa nie pozwolono muwrócić. Pracował w drogownictwie doemerytury w 1983 roku. Uhonorowanogo wieloma odznaczeniami m.in.Krzyżem Walecznych, Medalem Lotniczym, Africa Star, Defence Medal,1939-1945 Star, Krzyżem KawalerskimOrderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Krzyżem Zasługi.

Oprac.: Mariusz KonarskiFot.: ze zbiorów Stanisława Jury

Lotnik z 304 DywizjonuLotnik z 304 Dywizjonu

Page 28: Bandera 2006.01

26 BANDERA STYCZEŃ 2005

Niszczyciele typu Arleigh Burkesą najnowocześniejszymijednostkami w swojej klasie naświecie. Przygotowane do obronyprzed atakiem lotniczym,rakietowym i torpedowym nieuchroniły się jednak przedsamobójczym atakiem małej i prymitywnej motorówki. Ciężkouszkodzony w Jemenie 12 października 2000 rokuniszczyciel USS „Cole” byłnaprawiany przez dwa lata. Ale efektem tego ataku byłorównież to, że zaczętoopracowywać zupełnie noweśrodki zaradcze, takie jak: zdalniesterowane łodzie motorowe(Spartan Scout), uzbrojone dronypowietrzne i najdziwniejszy z nich- okręt CHARC, do złudzeniaprzypominający statki kosmicznez filmów Georgea Lucasa

Zaprojektowany przez firmę LocheedMartin okręt CHARC to bardzo szybkabojowa i rozpoznawcza jednostkanawodna (Covert High-speed Attack andReconnaissance Craft). Ze względu naswoje możliwości już została przez spec-jalistów nazwana „Rekinem” (takżeprzez zbieżność brzmienia nazw -CHARC i shark). Jest to okręt, któryłączy w sobie skuteczność śmigłowcabojowego z zaletami szybkiego, trudnowykrywalnego i mogącego działać przezdługi czas kutra patrolowego.

Głównym zadaniem nowej jednostkima być ochrona własnych okrętów przedatakiem wypełnionych ładunkiem wybu-chowym ślizgaczy, szybkich motoróweki klasycznych (napędzanych silnikiemdiesla) okrętów podwodnych. Z możli-wościami zbliżonymi do tych, jakie maśmigłowiec AH-1W Super Cobra,CHARC ma być też podobniewyposażony.

Z każdej strony kadłuba załogowegoumieszczone są cztery wewnętrzne

komory na uzbrojenie. Dzięki nim, w za-leżności od realizowanej misji, okrętmoże być wyposażony w czterykierowane rakiety przeciwpancerneAGM-114 Hellfire, granatniki 40 mmi szybkostrzelne działka 20 mm. Załogębędą stanowić dwaj „piloci” siedzącyw kabinie takiej samej jak te, które pro-jektuje się dla śmigłowców bojowych.

CHARC to katamaran typu SWATH(Small Waterplane Area Twin Hull),a więc posiada dwa boczne kadłubyzakończone pływakami. Skorzystano

CHARC - okrêt z „Gwiezdnych Wojen”

Złożony okręt CHARC z dobrze widocznymi koł

Page 29: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2005 BANDERA 27

tutaj z doświadczeń uzyskanych zeksploatacji eksperymentalnych katama-ranów „Sea Slice”, „Sea Shadow”,oceanograficznej jednostki poszukiwaw-czej „Kilo Moana” i samolotu F-117.

Dla uzyskania lepszego efektu pływa-ki te mają dodatkowe, specjalne stabi-lizatory. Takie rozwiązanie zapewniadużą prędkość (do 60 węzłów) i dziel-ność morską (okręt może pływać na falio wysokości do 5 metrów). W odróżnie-niu jednak od innych konstrukcji tegotypu kadłuby są składane w sposóbzależny od postawionego zadania. Dotransportu i przechowywania są oneunoszone do góry i odpowiednio„łamane” w trzech miejscach. Pływakisą dodatkowo wyposażone w koła, takwięc całość może być holowana po nor-malnych drogach.

Przy pokonywaniu płytkich akwenówkadłuby są rozchylane na boki, tak jakskrzydła samolotu. W ten sposób jedno-stka ta, pomimo że kadłuby te są sto-sunkowo długie, może operować nawodach o głębokości 1,5 metra. Pozwala

to nawet na wpływanie w ujścia rzek, cojest bardzo przydatne przy pogoni zauciekającymi szybkimi łodziami i przywspółdziałaniu z jednostkami specjalny-mi.

Przy bardzo dużych i niskich prędkoś-ciach kadłuby są stawiane pionowo. Przyczym w standardowym patrolu CHARC

jest zanurzony po sam człon załogowyw wodzie, nie wyróżniając się niczym odzwykłych łodzi motorowych. W tensposób okręt jest słabiej wykrywalnyw odróżnieniu od przebywającego wpowietrzu śmigłowca i może się dziękitemu z łatwością zbliżyć do podejrzanejjednostki. Sprzyja temu również fakt, że

człon załogowyzostał zaprojek-towany w tech-nice stealth (zu d e r z a j ą c y mpodobieństwemprzodu doś m i g ł o w c as t e a l t hComanche) i żesilniki diesla, obao mocy 3000 KMsą zanurzone zkadłubami wwodzie, cozaciera obraz ter-malny jednostki.

W momencie ataku, wykorzystuje sięefekt poduszki powietrznej, która unosiczłon załogowy ponad wodę, zmniejsza-jąc opór wody, a więc zwiększającautomatycznie prędkość. Pozwala torównież na przeprowadzenie ataku zgóry, jeszcze bardziej upodabniając tęjednostkę do śmigłowca. Konstrukcjaz pozoru delikatna, w rzeczywistości mabyć bardzo odporna na uszkodzenia i za-pewniać dużą dzielność morską, nawetprzy bardzo złych warunkach atmosfe-rycznych.

Jednostka została tak zaprojektowana,by była tania w eksploatacji i utrzyma-niu. Sprzyja temu zarówno kształt kadłu-ba, jak i modułowa konstrukcjawyposażenia. CHARC ma z zasady dzia-łać we współpracy z innym okrętem -bazą. Może to być okręt dok lub w

przyszłości okręt do działań przy-brzeżnych LCS (Littoral Combat Ship).Jeżeli jednak śmigłowiec wymaga doprzechowywania dużego hangaru, o tyleCHARC o długości 11 metrów, po złoże-niu mieści się w boksie o wymiarach3,6x3,6x12 metra. Jest więc łatwy dotransportu nawet przez cywilne konte-nerowce.

Moduły uzbrojenia i wyposażenia napokładzie mają być szybko i łatwowymienialne. Planowane jest nawetwykorzystanie jednostek CHARC dooperacji przeciwminowych i zwalczaniaokrętów podwodnych, przede wszystkimna wodach przybrzeżnych. W tym celujednostka ta może przenosić jedną tor-pedę ZOP lub dron podwodny.

Nowa jednostka ma być równieżwykonana w wersji przeznaczonej dotransportu grup specjalnych SEALS. Wzależności od zastosowanego rozwiąza-nia CHARC będzie wtedy przenosił odsześciu do ośmiu komandosów. Pozwolito także na przeprowadzanie kontroli naprzepływających przez dany akwenpodejrzanych jednostkach.

CHARC to jeden z najdziwniejszychokrętów na świecie. Jeżeli firmieLocheed Martin uda się doprowadzić tenprojekt do końca, być może da sięudowodnić, że spełnienie wszystkichwymagań stawianych małym jednos-tkom jest możliwe przy jednoczesnymzapewnieniu niskiej ceny i kosztówutrzymania. Utrudnieniem może byćtylko zaklasyfikowanie CHARCA przezUS Navy do projektów wysokiego ryzy-ka. Dopiero budowa przez LocheedMartin modelu w skali 1/3 możeskutecznie zmienić to nastawienie.

Maksymilian DuraFot.: (Locheed Martin, Boeing-Sikorsky).

ołami w pływakach

Pierwowzór dla „Rekina” - Starfighter E-Wing z „Gwiezdnych Wojen”

Śmigłowiec RAH-66 Comanche

Page 30: Bandera 2006.01

28 BANDERA STYCZEŃ 2005

Poczet marynarskich twórców

Urokliwa jest pracownia malarskaDoni. Znajduje się w Orłowie, miejscumagicznym i historycznie ważnym,gdzie tworzyli: Stefan Żeromski, AntoniSuchanek oraz wielu absolwentówtamtejszego Liceum Plastycznego.

To coś jest w rodzaju atrium, w którym

rozproszone z góry światło pada naniepowtarzalne obrazy artystki i docierado małego saloniku. Tutaj zgromadziładzieła jednego z najwybitniejszychpolskich marynistów - jej męża, koman-dora Henryka Baranowskiego.

Niedawno odszedł od nas. Pozostawiłbogaty dorobek artystyczny, ale takżewielki smutek, chociaż nie beznadzieję.Jego uczennica, jeszcze z Bydgoszczy,później żona - Aldona pragnie dwóchrzeczy - zachować dla potomności twórczość męża i kontynuować swojąpasję - od dawna malarstwo.

Henrykowi zawdzięcza nie tylko zna-jomość artystycznego warsztatu, aleprzede wszystkim umiejętność postrze-gania ludzi i ich nastrojów, które perfekcyjnie przenosi na płótna.

Była troskliwą żoną, jest wspaniałąmatką. Z udanego związku przyszedł naświat syn Artur, uzdolniony architekt i także artysta malarz, wnuk wieńczyartystyczne, rodzinne zamiłowania.

Aldona uwielbia kwiaty. Z dużym smakiem utrzymuje niewiel-

ki ogródek pełen pachnących róż i dumnych georginii. Stąd i znad po-bliskiego morza czerpie natchnienie.

Jest sympatyczna i towarzyska.

Maluje teraz portrety swego - jakmówi - Henrysia, oddając w nich nietylko podobieństwo, ale charakter twór-cy, jego uśmiech i grymas, czasemzatroskanie. Robi to znakomicie.

Wydaje się, że podejmie wkrótcerównież inne tematy, bo świat mimowszystko jest ciekawy i fascynujący.

Posiada bardzo bogaty dorobekartystyczny i w związku z tym wieleprestiżowych wyróżnień w skali Mary-narki Wojennej, Wojska Polskiego,kraju. Nagradzana była także za granicą,gdzie prezentowała swoje prace - m.in.w Niemczech, na Krecie i w Braty-sławie. W Bydgoszczy, Warszawie i Popradzie też była dumna ze swoichosiągnięć. Donia potrafi namalowaćwszystko. Znawcy malarstwa cenią jejwarsztat, koneserzy - wspaniałekaszubskie krajobrazy, w nich ludzii zwierzęta, spokojne morskie dale,gdyńskie przedwojenne domy i urokli-we kościółki. W jej obrazach jest dużopoezji.

Z niecierpliwością czekamy na kolejną wystawę prac artystki. Życzymy wytrwałości, a może

namalowania dzieła swego życia, chociaż być może już ono istnieje w postaci całej bogatej twórczości.

Foto: ze zbiorów A.B.

B.G.

Aldona Baranowska

„...kocham zapach farb, ludzi i ogrody pełne kwiatów”

Autorka

Jej dzieło

Page 31: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2005 BANDERA 29

SPORT

Ponad 200 zawodniczek i zawodników ze wszystkich rodza-jów sił zbrojnych wystartowało w ostatnich, tegorocznychzawodach o miano mistrza Wojska Polskiego w pływaniu.Odbyły się one w dniach 21 - 23.11.2005 roku w Poznaniu. Ichgospodarzem było Centrum Szkolenia Sił Lądowych. Na pły-walni poznańskiego Centrum nie zabrakło najlepszych pły-waków trenujących w Wojsku Polskim. Zainteresowanieimprezą było bardzo duże. Pływacy rywalizowali na 25-metrowej p ływalni - co jest regu łą w zawodach

zimowych. Po raz kolejny sukces w tej prestiżowej dyscyplin-ie sportu odniosła reprezentacja MW pod kierownictwem kpt. Krzysztofa Nowakowskiego. Nasz zespół wygrał w punk-tacji ogólnej i wyprzedził 12. Dywizję Zmechanizowaną oraz

3. Korpus Obrony Powietrznej. Najlepsze miejscaindywidualnie uzyskali: 50 m st. klasycznymmężczyzn - III miejsce ppor. Marcin Ortman; 50 m. st.grzbietowym mężczyzn - I miejsce st. chor. DariuszMorawiec; 100 m st. grzbietowym mężczyzn - I miejsce st. mar. zaw. Wojciech Kaczmarzyk, III miejsce chor. Rafał Jaworski; 100 m. st. dowolnymmężczyzn - I miejsce mar. ndt. Adrian Nawrocki,III miejsce mar. ndt. Jacek Śliwiński. Ponadto Mary-narka Wojenna zajęła I miejsce w sztafecie 4x50m st. dowolnym mężczyzn oraz I miejsce w sztafe-cie 4x50 m st. zmiennym mężczyzn. Zawody stały nawysokim poziomie organizacyjnym i sportowym.Zwycięzcy w poszczególnych kategoriach otrzymalimedale i pamiątkowe dyplomy. Wszystkim twórcomtego sukcesu serdecznie dziękujemy.

Oprac.: Robert RapsiewiczFot.: autor

Nasi p³ywacy znowunajlepsi

Punktacja mistrPunktacja mistrzostwzostwMarMarynarki Wynarki Wojennej w 2005 rojennej w 2005 rokuoku

Page 32: Bandera 2006.01

30 BANDERA STYCZEŃ 2005

S z a c h yS z a c h yMistrzostwa Marynarki Wojennej

w szachach na rok 2005:1. Cezary Jarmul (SKF „Korsarz”) Świnoujście

Puchar dowódcy Marynarki Wojennejtytuł Mistrz MW w szachach,

2. ppor Artur Zacniewski (JW Wejherowo)Puchar kierownika Klubu „Riwiera”

Pierwszy wicemistrz MW,3. kmdr por. rez Wiesław Rawski (SKF „Korsarz”) Gdynia

Puchar prezesa SKF „Korsarz”Drugi wicemistrz MW w szachach.

Wyniki Turnieju A VI. Memoriału kmdr. H. Malinowskiego:

Krzysztof Paszek - 2162 - AZS Toruń - 7,5 pkt,Witosław Walkusz - 2220 - „Korsarz” - 7,5 pkt,Leszek Badurowicz - 2130 - „Korsarz” - 7 pkt,Zygmunt Pioch - 2213 - „Korsarz” - 6,5 pkt,Maciej Kuśmierz - 2155- „Korsarz” - 6,5 pkt.

Wyniki Turnieju juniorów VI. Memoriału kmdr. H. Malinowskiego:Paweł Kapica - 1600 - 8 pkt,

Maciej Walkusz - 1600 - 8 pkt,Jakub Radacki -1400 - 6 pkt.

Wyniki „Grand Prix - Korsarz 2005”:Józef Żełajtys - „Korsarz” - 101,5 pkt,

Ryszard Jackowski - „Korsarz” - 96 pkt.

Klub MW „Riwiera” i SKF „Korsarz” w dniach 3-4 grud-nia br. przeprowadzili największą w Gdyni imprezę sza-chową, z udziałem 72 szachistów z Trójmiasta i okolic.

Był to VI. Memoriał kmdr. Henryka Malinowskiego,nieżyjącego już najlepszego szachisty w Marynarce Wojen-nej. Równolegle rozegrano dwa turnieje: dla seniorów i juniorów. W Memoriale startowali pasjonaci 64 pól od 10-letniego Jakuba, syna chorążego MW Piotra Zygmunta, doponad 80-letniego kapitana żeglugi wielkiej HenrykaWojtkowiaka. Wśród nich byli: profesor Władysław Koc,aktualnie pełniący funkcję prorektora Politechniki Gdańskiej,przyjaciele komandora, wielokrotni mistrzowie Wybrzeża i Gdańska - Stanisław Szczepaniec i Zygmunt Pioch, zawod-nicy pierwszoligowej kiedyś „Floty” oraz kmdr por. WiesławRawski, wielokrotny mistrz MW. Brakowało tylkoarcymistrza R. Kempińskiego zwycięzcy ubiegłorocznegoturnieju i zdobywcy nagrody przechodniej, „Złotego Konia”.

W tym czasie reprezentował on Polskę w „Pucharze świa-ta”. Na tym turnieju zawodnicy „Korsarza” udowodnili swójprymat w Trójmieście, zdobywając siedem lokat w pierwszejdziesiątce uczestników. A jednak „Złotego Konia” i głównąnagrodę pieniężną zabrał im Krzysztof Paszek z AZS Toruń.

Drugi był Witosław Walkusz, z tą samą liczbą punktów(7,5 pkt). Dużą satysfakcją dla klubu było też zdobycie trze-ciego miejsca przez juniora Leszka Badurowicza.

Przykrym zjawiskiem jest fakt, że w Mistrzostwach MWnie wystartował ani jeden podchorąży AMW. Nie byłorównież jej pracowników naukowych.

W turnieju juniorów wystąpił Piotr Malinowski - wnuk, a wśród seniorów walczył dzielnie syn Władysław, oddając w ten to sportowy sposób cześć swemu protoplaście.

Turniej rozpoczął się minutą ciszy, o którą poprosiłzebranych Jerzy Gordziejczuk, prezes Pomorskiego OkręguSzachowego.

Zygmunt Kabat

W ostatnich latach pojawia się corazwięcej publikacji omawiających powo-jenną historię polskich sił zbrojnych.Każda kolejna książka zwiększa nasząwiedzę dotyczącą tych, w dużej mierzejeszcze nie do końca poznanych zagad-nień. Także tematyka Marynarki Wojen-nej nie jest pomijana, czego najlepszymprzykładem jest najnowsza praca Ma-riusza Konarskiego zatytułowana „Lot-

nictwo polskiej Marynarki Wojennej wlatach 1945-1963”, wydana w bieżącymroku nakładem Wydawnictwa AdamMarszałek. Stanowi ona spopulary-zowaną wersję pracy doktorskiej autora.Bez wątpienia jest to pierwsze na rynkutak kompleksowe opracowanie tej tema-tyki.

Układ rozdziałów jest przejrzysty, coułatwia dotarcie do interesujących nasinformacji. W pierwszym znalazło sięmiejsce na omówienie koncepcji iplanów rozwoju lotnictwa morskiego,jakie powstawały w okresie bezpośred-nio po zakończeniu II wojny światowej.Jako datę graniczną pionierskiego okre-su odbudowy lotnictwa morskiegoustalono 1948 rok. Wtedy to sfor-mowano Eskadrę Lotniczą MW, pier-wszą jednostkę zdolną wykonywaćzadania bojowe.

Kolejne lata od 1949 do 1956 roku tookres szybkiego rozwoju jakościowego iilościowego lotnictwa morskiego.

Znalazł on swoje odbicie w najob-szerniejszym drugim rozdziale książki,w którym omówiono miejsce lotnictwamorskiego w ogólnych planach MWoraz jego zadania w systemie obronywybrzeża. Następnie szczegółowoopisano każdą z ówczesnych jednostek.

Zwrócono uwagę na każdy aspekt ichistnienia, począwszy od organizacjii kadry, poprzez wyposażenie w sprzętlotniczy na informacjach o przebieguszkolenia kończąc. Analogicznieopisany został ostatni okres ujętyw książce, któremu poświęcono kolejnyrozdział.

Cennym dodatkiem są umieszczone nakońcu załączniki. Znajdziemy w nichwykaz dowódców jednostek lotniczych,mapę z rozmieszczeniem lotnisk. Są tamtakże schematy organizacyjne wszyst-kich jednostek lotniczych istniejących wmarynarce do początku lat sześćdziesią-tych, poczynając od Eskadry Lotniczej z1948 roku, na 18. Eskadrze Mieszanejsformowanej w 1959 roku kończąc. Pozastrukturami w załącznikach umiesz-czono także imienny wykaz obsady per-sonalnej jednostek oraz wymieniono codo sztuki eksploatowane w nich samolo-ty.

Książka ta bez wątpienia jest obo-wiązkową lekturą dla miłośników his-torii polskiego lotnictwa wojskowegooraz Marynarki Wojennej. Terazpozostaje oczekiwać na kolejne pub-likacje, obejmujące dalsze lata istnienialotnictwa MW.

Przemysław Gurgurewicz

Page 33: Bandera 2006.01

STYCZEŃ 2005 BANDERA 31

* * *Mieliśmy taki czas w powojennej

Polsce, kiedy to posiadanie nawet mocnosfatygowanego samochodu było dlawielu ludzi szczytem marzeń. Nowe„cztery kółka” nie dość, że kosztowałydużo, to jeszcze trudno je było nabyć nawolnym rynku. Toteż za szczególnieatrakcyjne uchodziły auta osobowe z demobilu, zbywane przez wojsko poprzystępnej cenie.

Wysłużoną „Warszawę” udało siękupić i komandorowi Zakidalskiemu.

Po przeprowadzonym remonciewehikułu, komandor udał sięnim w prywatnym celu dostolicy kraju.

Najbliżsi współpracowni-cy szefa Łączności bardzobyli ciekawi zachowania sięw drodze jego odnowionegopojazdu, więc jak tylkozatelefonował do nich zWarszawy, zapytany zostałnajpierw, jak długą miałpodróż do stolicy. - Jechałemniecałe trzy godziny -usłyszeli.

Nie wierzyli własnymuszom. Niemożliwością byłowszak pokonanie ponad 300kilometrów w trzy godziny,w realnych warunkach dro-gowych i do tego takimsamochodem. - Czy dobrzezrozumieliśmy szefa? -Oględnym pytaniemwyrażali swoją wątpliwość.

- Tak, jechałem niecałetrzy godziny - potwierdziłkmdr Zakidalski. - Potem jużtylko pchałem to „ustrojst-wo”.

* * *Naszym hydrografom

marzyło się przeniesienie ichz oksywskiej siedziby, niezbyt wygodneji zarazem niedogodnie umiejscowionej,do któregoś z gmachów DMW, w cen-trum Gdyni. Nawet obiecano imprzeprowadzkę, lecz czas płynął, a zmia-na nie następowała.

Stąd szef Hydrografii MW kmdrCelestyn Spyra przy każdej okazji starałsię o ruszenie sprawy do przodu, a czyniłto z energią, pozostającą jakby w sprze-czności z jego niewysoką postacią.

Razu pewnego natknął się na kory-tarzu budynku Sztabu MW na kmdr.Zakidalskiego. Ten, po przywitaniu się,konfidencjonalnym szeptem poinfor-mował kolegę: - Celek, chyba jużniebawem twoje gospodarstwo zostanie

przeniesione do tego gmachu. - Wieszcoś więcej na ten temat? - Kmdr Spyrałaknął każdej wieści dotyczącej rezultatujego starań. - Słuchy chodzą, mój drogi -zaszeptał Zakidalski - że dowódcaMarynarki polecił poobniżać w ubikac-jach wszystkie pisuary.

* * *Przez długie lata, do niedawna jeszcze,

odcinek Półwyspu Helskiego pomiędzyJuratą, a Helem był wojskowym tere-nem zamkniętym. Na rogatkach obumiejscowości, przy jedynej łączącej jedrodze, istniały punkty kontrolne, obsa-

dzone przez uzbrojonych marynarzy.Sprawdzano tam dokumenty osóbkorzystających z przejazdu drogą samo-chodami, autobusami etc.

Utrzymanie w stanie jak najlepszymwspaniałej, nieomal dziewiczej przyrodyna tym terenie, stało się oczkiem wgłowie dowódcy MW admirała LudwikaJanczyszyna oraz szefa Służb Tech-nicznych i Zaopatrzenia MW kontradmi-rała Zygmunta Rudominy. Żołnierze jed-nostek helskich, jak też wczasowiczeprzebywający w dwóch nieetatowychośrodkach wypoczynkowych „Albatros”i „Kormoran” zobowiązani byli dościsłego przestrzegania przepisówporządkowych, głoszących m.in.: nie

niszczyć drzew, krzewów i runa leśnego,nie rozpalać ognia w lesie, nie płoszyćzwierzyny, nie zaśmiecać… .

Dojścia do plaż odbywały się wyty-czonymi ścieżkami. Pewnego dnia w pobliżu ośrodków pojawiły się tablicew groźnym ostrzeżeniem: Uwaga! Złepsy, dziki, miny.

- Ki diabeł? - poczęli zastanawiać sięwczasowicze. - Złe psy spotkać możnawszędzie, trzeba na nie uważać. Dziki są,nocami biegają po ośrodku i penetrująkosze na śmieci. Ludziom krzywdy nieczynią. Ale miny? Tu, pod samym nosemjednostki saperów?

„Albatrosa” obiegło niebawem„wyjaśnienie”: z tymi minami to jesttak… Jedna mina - Rudomina, drugamina – Janczyszyna.

Tablice wystawione zapewne po to, bynieco przestraszyć, a może lepiejpowiedzieć - zdyscyplinować niek-tórych niesfornych wczasowiczów, niezagrzały długo miejsca w otoczeniu obuośrodków. Zniknęły niespodziewanie,jak niespodziewanie się wcześniejpojawiły.

A propos. Spotkałem się z sugestią, żeto kmdr Zakidalski właśnie ukuł rze-czowe „wyjaśnienie”. Dowcip niby w jego stylu, ale czy ja wiem? Pewnie nadomysłach rzecz stanie.

Jerzy Koziarski

A n e g d o t y z k o m a n d o r s k i m i s z l i f a m i A n e g d o t y z k o m a n d o r s k i m i s z l i f a m i

Page 34: Bandera 2006.01

W drugiej połowie XIX wieku,między Świnoujściem a Koło-brzegiem we wsi Niechorze,postanowiono wybudować latarnięmorską. Jej zadaniem byłoułatwienie żeglugi do Świnouj-ścia. Budowę zakończono w grud-niu 1866 roku. W 1945 roku,w skutek działań wojennych latar-nia uległa zniszczeniu. Odbu-dowano ją i ponownie uru-chomiono 18 grudnia 1948roku. W 2000 roku przeprowa-

dzono generalny remont latarni i przyległych zabudowań.Podczas niego przywrócono m.in. pierwotny żółty kolorwieży, zamontowano system klimatyzacyjny oraz automaty-cznie otwierane okna. Całość zabudowań latarni stanowikilka budynków otoczonych ceglanym murem. Wieża latarnima przekrój ośmiokąta lekko rozszerzającego się ku górze.Na jej szczycie znajduje się galeria otaczająca okrągłą,murowaną podstawę przeszklonej laterny zwieńczonejbiałym kopulastym daszkiem. Latarnia jest dość wysokąbudowlą. Pozwala to na podziwianie przepięknego nad-morskiego krajobrazu. Jednak najpierw trzeba pokonać 210schodów prowadzących na taras galerii. Przy wejściu dolatarni znajduje się mały ogród ze wspaniałymi ponad 2 - metrowymi żywopłotami. Od strony lądu budynek latarniwidać już z odległości kilku kilometrów, natomiast od stronymorza ponad drzewami porastającymi klif widoczna jesttylko połowa wieży. Źródłem światła jest obrotowy układ

optyczny składający się z 4-dyskowych soczewek Fresnela,żarówki o mocy 1000 W ze zmieniaczem w przypadkuprzepalenia oraz sterownika. Promienie światła obiegającelatarnię widoczne są także od strony lądu. (K. Ł.)

32 BANDERA STYCZEŃ 2005

Rozwiązanie należy przesyłać na adres redakcji z dopiskiem „Krzyżówka”. Wśród czytelników, którzy nadeślą do 16 stycznia prawidłowe rozwiązanie, rozlosujemy nagrodę.

W tym miesiącu książkę Władysław Miegoń wylosował: Lech Michalski z Gdyni.

K R Z Y ¯ Ó W K A

Charakterystyka latarni:Wysokość wieży: 45,0 mWysokość światła: 62,8 m n.p.m.Zasięg światła: 20,0 Mm (ok. 37,0 km)Pozycja: szer. geogr. 54° 05’ 47” N,

dł. geogr. 15° 03’ 57” E.

¯ó³ ta wie¿a

Poziomo: 1. Andrut; 5. Czekolada z reklamy; 8. Wyspa naM. Śródziemnym; 9. Afrykańskie państwo; 10. Przeciwień-stwo sprzedaży; 11. Miano; 12. Nocna mara, koszmar; 15. Owoc palmy; 18. Niczym nie zmącone, pogodne,spokojne i beztroskie życie; 19. Dodatek za dobrą pracę; 21. Drobny, ostro zakończony kawałek, drzazga; 24. Prowizo-ryczny budynek; 27. Kuzynka żyrafy; 28. Wada towaru; 29. Państwo na Wyspach Brytyjskich; 30. Nakrycie głowypapieża; 31. Lutowa solenizantka; 32. Kraj w Afryce.

Pionowo: 1. Spis, lista; 2. W parze z wizją; 3. Tropikalnepnącze; 4. Łódzki klub sportowy; 5. Małpa wąskonosa; 6. Z papą do krycia dachów; 7. Ogłoszenie w prasie; 13. Drzewko iglaste; 14. Wartość, znaczenie, zaleta; 16. Wynik, nota; 17. Dzielnica Gdańska; 20. Afisz; 21. Imiężeńskie; 22. Rodzaj ujścia rzeki; 23. Największa tętnica; 24. Wyjazd pod namiot; 25. Zwój o cylindrycznym kształcie;26. Australijski miś.

Zb. Chińcza

Litery z pól ponumerowanych od 1 do 8 dadzą rozwiązanie.

Page 35: Bandera 2006.01

W klinice okrętówW klinice okrętów

Pod koniec ubiegłego roku, ORP „Błyskawica” trafił do gdyńskiejStoczni MW. W tej znanej, klinice okrętowej zasłużona jednostkaprzechodzi wymagany remont i zabiegi konserwacyjne. Głównauwaga skupiona została na kadłubie, a zwłaszcza jego częścipodwodnej. Zabezpieczono miejsca z najcieńszą blachą. W tym celuwypiaskowano kadłub, wspawano kilkanaście metrów nowej blachyi około 100 metrów cynku chroniącego okręt przed korozją,położono farby ochronne. Wyczyszczono i zakonserwowanozbiorniki balastowe. Odremontowano nadbudówkę i niektórepomieszczenia mieszkalne. Wymieniono drabinki i elementytakielunku masztu. Dla obniżenia kosztów remontu część prac przynadbudówce i w pomieszczeniach wykonała załoga.Szczególnie zaangażowani w te prace obok dowódcy okrętukmdr. por. Jerzego Łubkowskiego byli: st. chor. mar. AndrzejWronka i st. chor. mar. Grzegorz Matoga. Wszystko to w trosceaby ORP „Błyskawica”, jak najdłużej służył społeczeństwu.Ten osławiony w II wojnie światowej niszczyciel, opuści stocznięodremontowany i pomalowany. Otrzyma kamuflaż z 1941 roku.W maju ORP „Błyskawica” rozpocznie 30 pracowity sezonw służbie społeczeństwu.

Fot.: Marian Kluczyński

Page 36: Bandera 2006.01

Fot.: H. N

agrodzki