3439 l'aeroplane Santos-Dumont
-
Upload
przemek-losko -
Category
Documents
-
view
237 -
download
1
description
Transcript of 3439 l'aeroplane Santos-Dumont
3439 l'aeroplane Santos – Dumont
spis treści
kocham cię jak pannę w getrach nad babalooma ............................... 2
a one tylko całują się, całują ......................................................................... 3
papciu, proszę, daj mi to czółenko .............................................................. 4
smar trek .................................................................................................................... 5
residuum ................................................................................................................... 7
3439 l’aeroplane Santos - Dumont ............................................................. 8
kołysanka dla białego kangurka .................................................................. 9
2 | S t r o n a
kocham cię jak pannę w getrach nad
babalooma
przekrzywiam kciuk aż sfrunie na sznureczku lotnia
rozkoszniej zacznie wierzgać skrzydełkami anioł
(jeśli nie wierzga to kaputt przerzutnia
i pupę wypnie w górę motyl - kanon)
kocham cię do łez prawie, zaraz się utopię -
z moim dziewczęciem stracę resztki dumy
(tu rym podły jak motyl lubi figiel spłatać
i gumę z kieszeni do ust przełoży chłopię)
kocham Cię jak pannę w getrach nad babalooma
ja, chłopczyk w spodenkach, z patykiem i lupką
i wszystkie zdania, których sens zna tylko anioł
spisuję mokrym piaskiem między przecinkami
po wszystkich zdaniach, które wypowiedział motyl
3 | S t r o n a
a one tylko całują się, całują
obiecałem sobie, że nigdy nie dorosnę,
bo wata cukrowa ma cudowny smak,
bo ciepły piasek jest moim obserwatorium,
bo pocałunek jest początkiem śmierci
i nie nosiłem spodni w prążki,
i nie wiązałem z panną wstążki,
i nadal bym w obłokach bujał,
gdyby nie usta - całują się, całują
choć coraz słodsze jest to co zapomniane,
to coraz słodsze jest to co pod ustami,
choć wata z cukru ma cudowny smak
to usta tylko całują się, całują
4 | S t r o n a
papciu, proszę, daj mi to czółenko
zanim spotkam trzy furie nel basso inferno,
proszę papciu spraw mi magiczną pszczółkę -
na dwie minuty przed katastrofą
tak, magiczną pszczółkę, jednej dam magiczny kwiat,
drugiej wręczę magiczny klucz, trzeciej będę magiczną
kochanką -
tylko miłość mam na myśli, na dwie minuty przed
katastrofą
uczyń mnie szczęściarą, a zaśpiewam Twoją piosenkę
i wyślę najurokliwszą pocztówkę z frezjami w sterowniczych
linkach nad Echterdingen, papciu, proszę daj mi
to czółenko lub uczyń mnie magiczną pszczółką
na dwie minuty przed katastrofą
5 | S t r o n a
smar trek
gdzieś w indonezji, polinezji, mikronezji
robili idiogramy i na tapę (taka nazwa papióra),
no i się głowią tera profesory rewizory, ozory
na wierzchu i hajda, bez trzymanki do mańki
i znowu sukces cywilizacji zachodniej. w tysiąc
lat po oczeczukwu herr gutenberg i mister goodwill
are mounting something out of nothing, or so
volare cantare i silwuple razciot i prazdnik
wciąż płyną łodzie o pyskach gryfów
i ustanawiają grenlandie, zielone lądy, zielone
przylądki, zieleń jest kolorem nadziei, zieleń
jest kolorem nadziei, nadzieja jest koloru zielonego
7 | S t r o n a
residuum
ileż przy jednej fifce octu. siedmiu złodziei ma
radochy co niemiara, kiedy zespolony pierwiastek
społeczny osobliwie roi sobie rzeczywistość
ale ja truchtam swoim traktem i merdam wesoło ogonkiem
ą i ę. a w tym ogonku przejawia się cała moja natura:
kostki, chwostki, miłostki i ta pod słońce, no jak jej tam
ileż dużych, dorodnych, syntetycznych kości, ileż
nowych fifek, a ja nie wyrażam się – kiszka dla faficzka.
szczeknę sobie wesolutko i smyrgnę w tę ścieżynę
w kabinę, i dam się wystrzelić z pierwszą kosmiczną
doprawdy nie musi być czempionką, córką, wnuczką
czempiona,
gdy rzuca na mnie urok z pyszczkiem przy iluminatorze
8 | S t r o n a
3439 l'aeroplane Santos – Dumont
piorunująca jest taka dawka arfików fafików na zielonej łące,
że oglądasz rzeżuszek podbrzuszek biedronce w secesyjnym
salonie grając na dwa mankiety zapinkami pod krynoliną
ale to już mumie. łódź odpłynęła przez wszystkie bramy
na taką pustynię, która nie podlega prawu beauforta –
dlaczego z bandaży wciąż robimy żagle?
wszystkie dystanse pokonujemy ich własną bronią –
przybliżamy odległe oddalając się od tego co bliskie,
jak choćby w ten słoneczny dzień lądując szczęśliwie,
czyli przewidziawszy wszystkie konsekwencje prawa
opisanego w znanym tomie księgi znaków wodnych
9 | S t r o n a
kołysanka dla białego kangurka
miało być o tym, że na białym koniu
porywa pannę ten jeździec bez głowy
co się nie boi smoka, karakoli, co cichcem
ukradł całusa i serce, i wszystkie lalek
kryjówki, łakocie ma za przyjaciół
i szczęśliwe wróżki. a frojla ledwie
krzyżując paluszki już się uniesie
ponad mande flore i zagajniki z prochu
i czerwieni. przepastniej śpijże w torbie
kangurzycy, świecie. dajże się unosić
lub zabierz mnie z sobą, zabierz mnie
na przełaj albo nie zabieraj, tylko biegaj
sama, przepastna kieszeni i światy połykaj,
smoki, karakole, mande, mande, flore
wiersze: rozkapryszony tygrys
zdjęcia: weronika woźniak © weronikawozniak.net