1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY … · 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI...

4
1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH” 1 marca 1951 r. w mokotowskim więzieniu, strzałem „katyńskim” w tył głowy, komuniści zamordowali oficerów Wojska Polskiego, przywódców Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, które powstało z przekształcenia Armii Krajowej: ppłk. Łukasza Cieplińskiego, prezesa Zrzeszenia WiN, mjr. Adama Lazarowicza, kpt. Józefa Batorego, por. Karola Chmiela, por. Mieczysława Kawalca, por. Franciszka Błażeja, ppor. Józefa Rzepkę. 1 marca o godz. 13.00 spotykamy się na Cmentarzu Wojskowym przy ul. bp. Prandoty, aby oddać hołd żołnierzom Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej: - ks. Władysławowi Gurgaczowi ps. „Sem” - ppor. Stefanowi Balickiemu ps. „Bylina” - st. sierż. Stanisławowi Szajny ps. „Orzeł” zamordowanym 14.09.1949 r. przez komunistycznych oprawców w więzieniu Montelupich w Krakowie Po uroczystości w asyście młodych partyzantów nastąpi przemarsz ulicami miasta pod Muzeum Archeologiczne (dawne więzienie Św. Michała), gdzie złożymy wieniec pod tablicą upamiętniającą uwolnienie z rąk komunistów żołnierzy AK, WiN i NSZ (tzw. Rozbicie Św. Michała, 18.08.1946 r.) Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Polakami, którzy nie godzili się na sowieckie zniewolenie gotowymi w imię ideałów złożyć ofiarę własnego życia armią 20 tysięcy niezłomnych, najczęściej młodych żołnierzy partyzantami, którzy wybrali „górny i chmurny los tułaczy” uciekający w las niczym wilki przed psem gończym ludźmi, kierującymi się zawołaniem „Bóg, Honor, Ojczyzna” wzorem przywiązania do prawdy i narodowej tradycji bohaterami pieśni, wierszy, powieści i legend ofiarami komunistycznego terroru i mordów sądowych skazanymi na wieczne zapomnienie („wyklętymi” z historii) ściganymi do 1963 r., kiedy to zginął Józef Franczak „Lalek” C Z E Ś Ć I C H P A M I Ę C I

Transcript of 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY … · 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI...

Page 1: 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY … · 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH” 1 marca 1951 r. w mokotowskim więzieniu, strzałem

1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH”

1 marca 1951 r. w mokotowskim więzieniu, strzałem „katyńskim” w tył głowy, komuniści zamordowali oficerów Wojska Polskiego, przywódców Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, które powstało z przekształcenia Armii Krajowej: ppłk. Łukasza Cieplińskiego, prezesa Zrzeszenia WiN, mjr. Adama Lazarowicza, kpt. Józefa Batorego, por. Karola Chmiela, por. Mieczysława Kawalca, por. Franciszka Błażeja, ppor. Józefa Rzepkę.

1 marca o godz. 13.00 spotykamy się na Cmentarzu Wojskowym przy ul. bp. Prandoty, aby oddać hołd żołnierzom Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej:

- ks. Władysławowi Gurgaczowi ps. „Sem”

- ppor. Stefanowi Balickiemu ps. „Bylina”

- st. sierż. Stanisławowi Szajny ps. „Orzeł”

zamordowanym 14.09.1949 r. przez komunistycznych oprawców w więzieniu Montelupich w Krakowie

Po uroczystości w asyście młodych partyzantów nastąpi przemarsz ulicami miasta pod Muzeum Archeologiczne (dawne więzienie Św. Michała), gdzie złożymy wieniec pod tablicą upamiętniającą uwolnienie z rąk komunistów żołnierzy AK, WiN i NSZ (tzw. Rozbicie Św. Michała, 18.08.1946 r.)

Kim

byli

Żołnierze

Wyklęci ?

• Polakami, którzy nie godzili się na sowieckie zniewolenie

• gotowymi w imię ideałów złożyć ofiarę własnego życia

• armią 20 tysięcy niezłomnych, najczęściej młodych żołnierzy

• partyzantami, którzy wybrali „górny i chmurny los tułaczy”

• uciekający w las niczym wilki przed psem gończym

• ludźmi, kierującymi się zawołaniem „Bóg, Honor, Ojczyzna”

• wzorem przywiązania do prawdy i narodowej tradycji

• bohaterami pieśni, wierszy, powieści i legend

• ofiarami komunistycznego terroru i mordów sądowych

• skazanymi na wieczne zapomnienie („wyklętymi” z historii)

• ściganymi do 1963 r., kiedy to zginął Józef Franczak „Lalek”

C Z E Ś Ć I C H P A M I Ę C I

Page 2: 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY … · 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH” 1 marca 1951 r. w mokotowskim więzieniu, strzałem

Polska Podziemna Armia Niepodległościowa powstała w 1947 r. na Sądecczyźnie. Jej przywódcą był Stanisław Pióro ps. „Mohort”. Jezuita ks. Władysław Gurgacz, urodzony w 1914 r. w Jabłonicy Polskiej koło Krosna, przystąpił do oddziału, aby roztoczyć nad Żołnierzami Wyklętymi opiekę duchową i moralną, jakże potrzebną w walce o ideały wolności i prawdy. W tragicznych dniach komunistycznego terroru pozostał wierny nakazowi serca, aby służyć towarzyszom broni zwyczajną posługą kapłańską, odprawiać msze święte, spowiadać, rozstrzygać wątpliwości moralne związane z prowadzoną walką. Im gorsza była sytuacja, tym większy kładł nacisk na to, by działania partyzantów były zgodne z etyką

chrześcijańską. Żołnierze PPAN unikali starć zbrojnych, nie przeprowadzali w zasadzie akcji represyjnych wymierzonych w działaczy komunistycznych, a rekwizycji pieniędzy i towarów na rzecz oddziału dokonywali tylko w instytucjach państwowych – nigdy na szkodę osób prywatnych. Partyzanci nazywali go „Ojcem”, sam zaś ksiądz przybrał pseudonim „Sem”, wywodzący się zapewne od inicjałów „SM”, którymi podpisywał malowane przez siebie obrazy. Inicjały z kolei były skrótem od łacińskiego „Servus Mariae” – „Sługa Maryi”. 2 lipca 1949 r. grupa żołnierzy PPAN,

w której byli ks. Władysław Gurgacz, ppor. Stefan Balicki oraz st. sierż. Stanisława Szajny podjęta dramatyczną próbę przejęcia pieniędzy z państwowego banku w Krakowie. Akcja nie poszła po myśli organizatorów, doszło do pogoni i strzelaniny, a wszyscy partyzanci zostali ujęci przez MO. Przewieziono ich do Więzienia Montelupich. Po przesłuchaniach, prowadzonych przez funkcjonariuszy UB, przygotowano akt

oskarżenia, w którym prokuratura wnioskowała o karę śmierci dla całej trójki osadzonych. Wyrok, pod którym podpisali się sędziowie Stanisław Stasica, Ludwik Kiełtyka oraz ławnik Mieczysław Motyczko, zapadł 14 sierpnia 1949 r., a dokładnie miesiąc później bohaterscy członkowie PPAN zostali straceni, najprawdopodobniej sowieckim sposobem, strzałem w tył głowy. Do ostatnich chwil życia pozostali niezłomni i wierni wolnej Ojczyźnie.

„nie dajmy zginąć poległym” Zbigniew HerbertRotmistrz Witold Pilecki (ps. „Witold”, „Druh”), ur. 1901 r., Ołoniec (Rosja), zm. 1948 r., Warszawa. Walczył w wojnie bolszewickiej 1920 r. i w kampanii wrześniowej 1939 r. Współorganizator Tajnej Organizacji Wojskowej. Zgłosił propozycję dobrowolnego pójścia do Auschwitz celem założenia konspiracji obozowej i informowania świata o zagładzie więźniów. 19.09.1940 r. dał się ująć w łapance urządzonej przez Niemców pod fałszywym nazwiskiem Serafiński. 2 dni później znalazł się w Oświęcimiu, w którym przebywał

do ucieczki w nocy 26/27 kwietnia 1943 r. W obozie Pilecki założył organizację o nazwie Związek Organizacji Wojskowych Meldował o losie więźniów do kierownictwa AK. Walczył w Powstaniu Warszawskim. Następnie wstąpił do II Korpusu Polskiego gen. Andersa. 08.12.1945 r. wrócił do Warszawy. Aresztowany przez komunistów pod zarzutem współpracy z wywiadem obcego mocarstwa został w procesie tzw. „Grupy Witolda” skazany na karę śmierci i stracony w dniu 25.05.1948 r. Ciała nigdy nie odnaleziono.

Major Józef Kuraś (ps. „Ogień”), ur. 1915, Waksmund, zm. 1947, Nowy Targ. Żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza i 1 Pułku Strzelców Podhalańskich. Od 1939 r. w konspiracji (Służba Zwycięstwu Polski, Konfederacja Tatrzańska, Armia Krajowa). W 1943 r. hitlerowcy zamordowali jego ojca, żonę i 2,5-letniego syna i spalili jego dom rodzinny. Współdziałał z Armią Ludową w walce z Niemcami (m.in. spalił schronisko na Turbaczu, zajęte przez Gestapo). Po 1945 r. dowódca antykomunistycznego zgrupowania „Błyskawica” na

Podhalu. Partyzantkę zorganizował na wzór wojskowy, formując 9 kompanii (ok. 500 żołnierzy oraz rzesze współpracujących cywilów). Likwidował funkcjonariuszy KBW, UB, MO i NKWD, którzy utrwalali władzę ludową na Podhalu oraz odbijał żołnierzy podziemia z rąk komunistów (m.in. z więzienia Św. Michała w Krakowie). Bronił Tatr przed Słowakami. 21.02. 1947 r. otoczony przez oddział KBW usiłował popełnić samobójstwo (zmarł w nocy w szpitalu w Nowym Targu). Ciała nigdy nie odnaleziono.

Major Antoni Żubryd (ps. „Zuch”), ur. 1918 r., Sanok, zm. 1946 r., Malinówka. Walczył w 1939 r. w obronie Warszawy. Aresztowany przez Niemców został skazany na karę śmierci. Zbiegł z transportu wiozącego go na egzekucję. Współpracując w Sanoku z NKWD pomagał więźniom w ucieczce i ostrzegał ludzi przed aresztowaniami. W 1945 r. nie zatrzymywany przez nikogo wyprowadził z budynku UB w Sanoku 10 żołnierzy AK, przetrzymywanych pod zarzutem zwalczania władzy komunistycznej. Utworzył na Podkarpaciu

Samodzielny Batalion Operacyjny Narodowych Sił Zbrojnych w liczbie 300 zbrojnych. Podczas próby ucieczki zagranicę został zamordowany 24.10. 1946 r. strzałem w tył głowy przez towarzysza broni, zwerbowanego przez UB. Ten sam człowiek chwilę później zastrzelił żonę Żubryda Janinę, która była w ósmym miesiącu ciąży. Ich ciał nigdy nie odnaleziono. 5-letni syn Janusz został aresztowany przez UB i przesiedział pół roku w więzieniu. Był najmłodszym więźniem politycznym w komunistycznej Polsce.

Page 3: 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY … · 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH” 1 marca 1951 r. w mokotowskim więzieniu, strzałem

18. VIII 1946: ROZBICIE ŚW. MICHAŁArozmowa ze Zbigniewem Paliwodą ps. „Jur”, żołnierzem podziemia antykomunistycznego, najmłodszym uczestnikiem akcji rozbicia więzienia Św. Michała w Krakowie

Proszę opowiedzieć, jak przygotowywaliś-cie się do akcji, która – jak się miało okazać – była największą operacją podziemia niepodległościowego po 1945 r. w Krakowie? W lecie 1946 r. trwały masowe aresztowa-nia dawnych akowców, którzy nie złożyli broni po wejściu Sowietów, żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, „Ogniowców” i innych. W więzieniu Św. Michała prze-bywało wielu ich kompanów. Zresztą zaatakowanie więzienia to było jak zaatakowanie miasta. Przecież to było główne więzienie Krakowa, położone na Starym Mieście, przy Plantach. To był dawny klasztor karmelitów z kościołem Św. Michała, zamieniony w XVIII w. przez Austriaków na więzienie. Budynek jako więzienie służył potem wolnej Polsce, po 1939 r. Niemcom i w końcu komunistom. Na trzech piętrach przebywało wówczas 1500 osadzonych.

Kto pierwszy zaproponował, że trzeba ratować żołnierzy AK, NSZ i innych organizacji, przetrzymywanych u Św. Michała?Trudno powiedzieć, kto pierwszy wpadł na pomysł ich uwolnienia. „Ogień” przysłał do Krakowa swojego człowieka, Jana Janusza ps. „Siekiera”, który razem ze Zdzisławem Lisikiem ps. „Mściciel” i Marianem Zielonką ps. „Bill” zaczęli planować akcję. Przygotowania szły dwutorowo: z jednej strony należało skompletować grupę, która zaatakuje więzienie od zewnątrz. W jej skład mieli wchodzić ludzie z terenu (głównie NSZ) i trochę miejscowych znających miasto. Z drugiej strony trzeba było przeniknąć do środka i tam zawiązać konspirację. To zadanie wzięli na siebie Bolesław Pronobis ps. „Ikar”, przetrzymywany wcześniej w Tarnowie, oraz Stefan Małek ps. „Wierny”. Przez zaufanych strażników, Irenę Odrzywołek i Stanisława Krejczę, nawiązali z nami kontakt. Irena Odrzywołek została łączniczką między oboma grupami. Przemyciła do więzienia pistolety oraz listę więźniów wytypowanych do ucieczki. Rozbicie zaplanowaliśmy na 18. sierpnia na godzinę 10.00.

Jak przebiegała akcja?To był piękny słoneczny dzień. Była niedziela, ludzie leniwie spacerowali po ulicach miasta, inni wylegiwali się nad Wisłą. Ruszyliśmy spod mojego domu Na Zjeździe. Jechaliśmy w czwórkę, „Bill” - jedyny w mundurze - za kierownicą ciężarówki, „Siekiera”, Bolesław Świątnicki „Lampart” i ja. Jechaliśmy bardzo wolno, może 20 km/godz, napawając się zachłannie czystym porankiem... Może to go urzekło i w ostatniej chwili zamiast ul. Starowiślną pojechał Krakowską? Tego się nigdy nie dowiemy...W końcu od strony ul. Grodzkiej zajechaliśmy pod więzienie. Byli tam już nasi ludzie. Dwóch kolegów podeszło do głównej bramy od strony ul. Senackiej. Okazali dokumenty i dostali się do środka. W sekundzie obezwładnili strażników i spotkali się z „Ikarem”.

No właśnie, więźniowie wykonali już swoją „robotę”. Co się dokładnie wydarzyło w środku?W tym dniu, jak bywało już wcześniej, otwarto drzwi cel, aby zapewnić więźniom przewiew w letniej duchocie. O umówionej godzinie „Ikar” z kolegami obezwładnili strażników, uwolnili wskazanych partyzantów, skrępowali komendanta więzienia i rozdali broń z więziennej zbrojowni. Co najważniejsze, zrobili to bez ani jednego wystrzału, bez ofiar. Gdy ujrzałem chusteczkę, którą ktoś wymachiwał od środka, wiedziałem, że więzienie jest opanowane.

Pan znajdował się cały czas na zewnątrz, pod murem więzienia. Jakie przydzielono Panu zadanie?

Ja w tym czasie stałem koło ciężarówki, na rogu Plant i ul. Poselskiej. Głównym

zadaniem ludzi z zewnątrz było umożliwić za wszelką cenę odjazd ciężarówki. Ja miałem

wyłączyć jedną z dwóch wież wartowniczych. Na wypadek oporu miałem przygotowa-

ne dwa granaty i pistolet. O ile z wieżą poszłogładko, gdyż poddała się więźniom atakującym z dziedzińca więziennego, o tyle pojawiły się kłopoty z niespodziewanej strony. W pewnym

momencie, gdy pierwsi więźniowie zaczęli dopadać do ciężarówki, na Plantach pokazała się grupa radzieckich żołnierzy. Było ich dwunastu, z pepeszami na ramieniu. Co robić? Obserwowałem sytuację, karabin na szoferce auta był gotowy do strzału. Ale sołdaci przeszli 4-5 metrów od nas i poszli w swoją stronę. Jakby nigdy nic! Zaraz po nich na ławce koło mnie usiadły kobiety z dziećmi. Tu trwa akcja, więźniowie w te pędy ładują się na budę, a dzieci zaczynają bawić się pod samą wieżą. W każdej chwili mogła ruszyć strzelanina i nieszczęście gotowe. Ale znowu nic! W sumie uwolniliśmy 64 naszych żołnierzy, przy czym na ciężarówce zmieściło się ok. 30. Inni skazani skorzystali z nadarzającej się okazji i rozpierzchli się po mieście. Zostali jednak szybko wyłapani albo się sami poddawali. Co ciekawe, pierwszą osobą, która zawiadomiła ubecję, była jedna z więźniarek. Nazywała się Weronika Cieślik.

Jaki był dalszy przebieg ucieczki?Ewakuacja odbyła się ul. Podwale, Karmelicką, Królewską do Bronowic i dalej na Ojców, Skałę i Miechów. Mieliśmy cudowne szczęście, że nic nam się nie stało. Przecież po drodze mijaliśmy koszary KBW przy ul. Rajskiej, Komendę Miejską MO przy ul. Batorego i wojewódzką siedzibę ubecji (WUBP) przy pl. Inwalidów. Do tego w Bronowicach minęły nas dwa wozy pełne funkcjonariuszy KBW. Myśleliśmy, że otworzą ogień, ale na szczęście wróg nas nie rozpoznał. Przez kilka dni tułaliśmy się w lasach miechowskich, uchodząc cało z wielkiej obławy, potem ukrywaliśmy się w Puszczy Niepołomickiej. „Bill”, „Siekiera” i paru innych poszli w Gorce do „Ognia”, reszta wróciła do domu do Krakowa.

Liczył się Pan z niebezpieczeństwem aresztowania? Myślę, że nie trudno było Pana wytropić. Przecież w domu miał Pan cały skład broni i amunicji.29.września zostałem aresztowany pod Teatrem Słowackiego. Wydał mnie Czesław Pluciński ps. „Wisła”. Świadkiem oskarżenia był też inny kolega, Stefan Przybylski ps. Szatan. Śledztwo było brutalne, stosowano tortury. Na sali rozpraw okazało się, że jestem niepełnoletni. Akt oskarżenia wpłynął do sądu cztery dni przed moimi siedemnastymi urodzinami. Sąd nie wiedział, co ze mną zrobić. Nie mogli uwierzyć, że jestem taki młody, bo dokumenty kolejowe mówiły co innego. Sprawa toczyła się w trybie doraźnym i z uwagi na kaliber zarzutów nie było mowy, żeby wyłączyć mnie spod orzekania. W końcu zastosowali zwykły tryb i wydali wyrok: „winy nie udowodniono”. Ni to winny, ni to niewinny...W nagrodę wsadzili mnie do celi śmierci, gdzie przesiedziałem do końca marca 1947 r. A potem przyszła amnestia i mnie wypuścili. Dodam jeszcze, że ubecja wyłapała całą naszą grupę, koledzy dostali po 10-15 lat więzienia. Na wolności pozostał tylko „Bill”. Na karę śmierci skazano trzy osoby, w tym „Ikara” i Irenę Odrzywołek. Wyroki wykonano. Oprawcy, którzy nas torturowali i skazywali, nigdy nie ponieśli żadnej odpowiedzialności.

rozmawiał Michał Kuc

Page 4: 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY … · 1 MARCA 2013 NARODOWY DZIEŃ PAMIĘCI „ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH” 1 marca 1951 r. w mokotowskim więzieniu, strzałem

Polaku,

dołącz do nas w walce o prawdę!

Włącz się w pracę naszego

Stowarzyszenia

Odwiedź:

www.solidarni2010-krakow.pl

Napisz:

[email protected]

ŻEGNAJ MIŁA...Przecież to bez sensu – frustrująca myśl nie dawała jej spokoju. Przecież wojna się już dawno skończyła. Nie mogła spokojnie siedzieć i patrzeć, jak on powoli i uważnie pakuje swój wojskowy plecak. To siadała na tapczanie, to podchodziła do okna, aby ukryć łzy. Przecież to bez sensu – powiedziała po raz nie wiadomo który głośno. – Wojna dawno się skończyła. On przerwał pakowanie i spojrzał na nią uważnie. – Bez sensu to jest takie zakończenie – wyrzucił z siebie gniewnie. – Niewola w pozory wolności ubrana jest gorszą jeszcze, niż ta jawna… walcząc z nią znikąd zrozumienia spodziewać się nie można…Sprzedano nas.. oddano znowu w moc tych, którzy do wojny strasznej Niemcom dopomogli… Nie za taką Polskę ojciec mój życie oddał... – na te jego słowa westchnęła tylko i mocniej ścisnęła trzymaną w rękach kurtkę wojskową. Na jego prośbę prała ją i reperowała, najlepiej jak potrafiła – przez szacunek do pamięci jego ojca. Ale gdzieżby pomyśleć mogła, że on nie na wspomnienie chce ją zachować, a w niej nadal walczyć będzie… gdzieś ukryty, w ciemnym lesie…! - Zostań ze mną – poprosiła cicho. Nie takiej teraz ofiary Ojczyzna potrzebuje. Po wojnie odbudować Ją trzeba… - po tych słowach spuściła głowę, a on patrzył na nią z bólem szczerym, nijak w spojrzeniu nie skrywanym. Jego milczenie zachęciło ją do mówienia dalej: pokój przecież podpisany, miasta odbudowywać pora, rodziny zakładać, aby na nowo nadzieja w ludzi wstąpiła, pracy teraz potrzeba, budowania… komu, jak nie nam młodym, z sercami gorącymi, do tego zadania iść? Do budowania? Domów z cegieł i tych, które tylko kochający się ludzie zbudować mogą… - To wszystko w wolności tylko dziać się może. A Rzeczpospolita tylko wielka może być, kiedy wolna pozostanie… nie jesteśmy wolni! Nie jesteśmy wolni… - to mówiąc klęknął przed nią i dłonie jej z zapłakanej twarzy odjął, ucałował, pierścionek na serdeczny palec wsunął. – Da Bóg, że wrócę. Że w wolnej Polsce … Zostań z Bogiem! Została ona przed tym oknem w drogę wpatrzona, a on jeszcze biegnąc odwracał się i na pożegnanie jej machał. Wojna dawno się skończyła… cóż było robić narzeczonej żołnierza, do czekania już przywykłej… następnego ranka łzy otarła, rękawy zawinęła i do pracy całym sercem gotowa stanęła. Dni mijały cicho, a tylko polskie jej serce z przerażenia zamierało, gdy na bohaterów wyroki śmierci wydawano, gdy prawdę zakłamywano, gdy historię zmieniano wbrew krwi ludzkiej o sprawiedliwość z nasiąkłej nią ziemi wołającej… gdy władza nie Ojczyźnie służyła, a mocarstwu obcemu i idei śmiercionośnej, jak krew czerwonej… gdy władza wojnę narodowi na ulicach wydawała, gdy Boga z polskich serc wyrzucała wszelkiej siły używając… gdy honoru nie było

ŻEGNAJ MIŁY...

już prawie, gdy i Ojczyzna w oczach nikła, jako że filary niebieskie i ziemskie odebrać Jej chciano… ale byli tacy, co nie poddawali się jeszcze, duch w narodzie słabł, ale nie zginął całkiem, nie wszyscy polegli, nie wszyscy szable porzucili… Starsza pani westchnęła jak obudzona z długiego snu i powoli wstała z krzesła. Mimo upływu lat siadanie przy oknie wciąż było jej ulubionym zwyczajem. Przed staromodną toaletką poprawiła siwe włosy upięte w elegancki kok, a na ramię nałożyła biało – czerwoną opaskę ze znakiem Polski Walczącej. Spojrzała na wiszącą na szafie wyblakłą, wojskową kurtkę, i strzepnęła z niej niewidzialne pyłki. Poprawiła kołnierzyk i kieszonkę na piersi… pora wychodzić – powiedziała nie spuszczając wzroku – dziwny był Twój los… Twoja walka i ofiara – niedocenione, cel – niewypełniony… krwią, potem i łzami wypłacamy się do dzisiaj historii… Ty wiedziałeś to wszystko już wtedy. Cała nadzieja w tym, że jesteśmy już bliżej. Bliżej także o ten krok, że dzisiaj idę uczcić twoją pamięć, Żołnierzu, przez współczesnych Tobie od czci i wiary Wyklętym…

Agalaura