-Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

220
Satprem Sri Aurobindo albo PRZYGODA SWIADOMOSCI PRZEDMOWA

Transcript of -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

Page 1: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

Satprem Sri Aurobindo albo

PRZYGODA SWIADOMOSCI

PRZEDMOWA

Page 2: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

2

Wiek przygód jest ju� za nami. Je�li nawet wyprawimy si� do siódmej galaktyki, polecimy tam w skafandrach i skomputeryzowani; I nic si� tak naprawd� nie zmieni, b�dziemy dokładnie tym, czym jeste�my: bezbronnymi dzie�mi w obliczu �mierci, �yj�cymi istotami, które nie s� nawet pewne jak i dlaczego �yj� i dok�d zmierzaj�. Co do samej ziemi, dobrze wiemy, �e czasy Corteza i Pizarro ju� przemin�ły. Ta sama Maszyna nas otacza, pułapka zamyka si� ze wszystkich stron. Ale, jak zwykle, nasze najciemniejsze przeszkody okazuj� si� by� naszymi najlepszymi sposobno�ciami; trudny moment przej�ciowy, w którym wła�nie si� znajdujemy okazuje si� jedynie by� przej�ciem do wi�kszego �wiatła. Tak wi�c stajemy murem przed ostatni� eksploracj�, która nam pozostaje – nami samymi. Oznaki si� mno��; s� one proste i oczywiste. Najwa�niejszym wydarzeniem lat sze��dziesi�tych nie jest wyprawa na ksi��yc, ale narkotyczne “podró�e”, studenckie niepokoje na całym �wiecie oraz migracje hippisów – ale gdzie� to w ko�cu mieliby oni pój�� ! Nie ma ju� miejsca na roj�cych si� pla�ach, nie ma miejsca na zatłoczonych drogach, nie ma miejsca w rosn�cych mrowiskach naszych miast. Musimy wi�c znale�� wyj�cie gdzie� indziej. Ale istnieje wiele rodzajów “gdzie� indziej”. Te na narkotykach s� niepewne i niebezpieczne; ponad wszystko, zale�� one od �rodków zewnetrznych – za� do�wiadczenie powinno byc mo�liwe na mocy woli, gdziekolwiek, w sklepie spo�ywczym równie dobrze, jak w zaciszu własnego pokoju - albo te� nie b�dzie ono do�wiadczeniem, ale anomali� lub zniewoleniem. Owe, nale��ce do psychoanalizy s� ograniczone w tym momencie do poziomu ciemno o�wieconych jaski�; co najwa�niejsze, brak im owej przekładni �wiadomo�ci, która umo�liwia człowiekowi poruszanie si� na mocy woli, z pełn� kontrol�, zamiast bycia bezsilnym �wiadkiem lub chorowitym pacjentem. Religijne natomiast bywaj� bardziej o�wiecone, ale równie� zale�� one od boga, czy dogmatu; przede wszystkim za�, zamykaj� nas w do�wiadczeniu jednego typu; A jest równie mo�liwe – a faktycznie nawet bardziej – by� wi��niem innych �wiatów, ni� tego tu obecnego. W ostatecznej analizie, warto�� do�wiadczenia mierzona bywa przez jego zdolno�� do transformowania �ycia; inaczej jest ono po prostu pró�nym snem lub halucynacj�. Ze Sri Aurobindo prowadzeni jeste�my w podwójnie witalne odkrycie, które nie tylko pozwala nam znale�� zrozumiałe znaczenie dusznego chaosu, w którym �yjemy, ale równie� przekształci� nasz �wiat. Id�c za nim krok po kroku w jego niezwykłych badaniach, prowadzeni jeste�my do najwa�niejszego odkrycia ze wszystkich, do przej�cia do Wielkiego Sekretu, który zmieni oblicze tego �wiata, a dosłownie do faktu, �e �wiadomo�� jest pot�g�. Zahipnotyzowani przez “nieuniknione” warunki naukowe, w których przyszli�my na �wiat, wierzymy, �e nasz� jedyn� nadziej� jest coraz to wi�ksze mno�enie maszyn, które b�d� widzie� lepiej od nas, słysze� lepiej od nas, kalkulowa� lepiej od nas, leczy� lepiej od nas – a mo�e i w ko�cu – �y� lepiej od nas. Faktycznie, musimy sobie najpierw zda� spraw� z tego, �e mo�emy czyni� o wiele wi�cej, ni� nasze instrumenty i �e ta potworna Maszyna, która nas dławi, zapadnie si� tak szybko, jak szybko powstała, pod warunkiem, i� uchwycimy przekładni� prawdziwej pot�gi i zejdziemy w nasze własne serca, jako metodyczni, rygorystyczni i jasno my�l�cy odkrywcy. Wówczas mo�e odkryjemy, i� nasz wspaniały wiek dwudziesty jest wci�� Er� Kamienia Łupanego psychologii, �e wbrew wszelkim naszym naukom, nie weszli�my jeszcze w prawdziw� nauk� �ycia, rzeczywiste mistrzostwo nad �wiatem i nami samymi i �e otwieraj� si� przed nami

Page 3: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

3

horyzonty doskonało�ci, harmonii i pi�kna, w porównaniu z którymi nasze najwi�ksze odkrycia s� ci�gle podobne do próbnych szkiców czeladnika. Satprem, Pondicherry, 27 stycznia 1970

„Staj� si� tym, co widz� w sobie; wszystko, co my�li me sugeruj� — mog� uczyni� i wszystkim, co my�li me objawiaj� — mog� si� sta�. To

Page 4: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

4

powinno by� niezachwian� wiar� człowieka w siebie, poniewa� mieszka w nim Bóg…”1

WPROWADZENIE Był sobie raz niegodziwy Maharad�a, który nie mógł znie�� my�li, �e kto� mógłby by� wy�szym od niego. Zebrał on wi�c wszystkich m�drców swego królestwa, jak to było w praktyce przy wielkich okazjach, i zadał im to jedno pytanie: „Kto z nas dwojga jest wi�kszy — ja czy Bóg?” M�drcy zacz�li trz��� si� ze strachu. B�d�c m�drymi, z racji samego zawodu, poprosili o czas na przemy�lenie; bo tak ju� z nałogu lgn�li do swych pozycji i �ycia. Ale b�d�c równie� warto�ciowymi lud�mi, nie chcieli obra�a� Boga. Gdy tak lamentowali nad swym losem, najstarszy z nich rzekł uspokajaj�co:”Pozostawcie to mnie, jutro ja przemówi� do Ksi�cia w imieniu wszystkich”. Nast�pnego dnia, kiedy ju� cały dwór zebrał si�, w uroczystym durbar — stary człowiek przybył spokojnie, ze zło�onymi pokornie r�koma i czołem pomazanym popiołem. Skłonił sie nisko i wyrzekł te słowa: „O, Panie! Niew�tpliwie Ty jeste� wi�kszym.” Ksi��� podkr�cił swego długiego w�sa trzykrotnie i dumnie podniósł głow�.”Ty jeste� wi�kszym, o Królu, gdy� Ty mo�esz wyp�dzi� nas ze swego królestwa, podczas gdy Bóg nie mo�e. Bo zaprawd� wszystko jest Jego Królestwem i nie ma gdzie i�� poza Nim”. Ta hinduska opowie�� rodem z Bengalu, gdzie urodził si� Sri Aurobindo, nie była mu nieznana — jemu, który powiedział, �e wszystko jest Nim: bogowie, diabły, ludzie, ziemia — a nie tylko niebo — i którego całe do�wiadczenie prowadzi do boskiej rehabilitacji Materii. Przez ostatnie pół wieku psychologia nie uczyniła nic, za wyj�tkiem ponownej integracji demonów w człowieku. Jest jednak mo�liwe, jak wierzył Andr� Malraux, �e zadaniem drugiej połowy wieku b�dzie reintegracja bogów w człowieku. Albo raczej, jak to ujmował Sri Aurobindo, reintegracja Ducha w człowieku oraz Materii i stworzenie „boskiego �ycia na Ziemi”. „Nieba poza nami s� wielkie i cudowne, ale jeszcze wi�ksze i cudowniejsze s� nieba wewn�trz was; To te Edeny, które oczekuj� boskiego pracownika”.2 Jest wiele sposobów, aby rozpocz�� t� prac�. Ka�dy z nas ma swoje własne, szczególne podej�cie: dla jednego mo�e to by� dobrze wykonane dzieło lub dobrze wykonana praca, dla innego za� — wzniosła idea lub cało�ciowy system filozoficzny, a dla jeszcze innego — harmonia utworu muzycznego, przepływaj�ca rzeka, odblask sło�ca w morskich falach. Wszystko to s� sposoby wdychania Niesko�czono�ci. Ale te momenty s� ulotne, podczas gdy my woleliby�my stało��. S� to umykaj�ce chwile, b�d�ce produktem wielu nie kontrolowanych warunków, podczas gdy my szukamy czego� stałego, niezale�nego od warunków i okoliczno�ci: okna wewn�trz nas, które ju� si� nigdy nie zamknie z powrotem. Poniewa� takie warunki trudno osi�gn�� na ziemi, mówimy o „Bogu”, o „duchowo�ci”, o Chrystusie czy Buddzie, albo o całym szeregu zało�ycieli wielkich religii — s� to drogi znajdowania stało�ci. Ale mo�e my nie jeste�my religijnymi lub uduchowionymi, ale znu�onymi

Page 5: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

5

ju� dogmatami lud�mi, którzy pokładaj� wiar� w Ziemi i odnosz� si� podejrzliwie do wielkich słów. By� mo�e nawet jeste�my zm�czeni tym całym naszym superinteligentnym my�leniem i wszystko, czego pragniemy, to tej naszej małej rzeczki bytu płyn�cej w Niesko�czono��. Był raz wielki �wi�ty w Indiach, który lata wcze�niej, zanim znalazł prawdziwy spokój, zapytywał ka�dego, kogo spotkał: „ Czy widziałe� Boga?”…” Czy ogl�dałe� Boga?” Za ka�dym razem odchodził rozczarowany i zły, poniewa� ludzie opowiadali mu fantastyczne historie. On tylko chciał widzie�. Nie mylił si�, zwa�ywszy całe oszustwo, którym ludzie ozdobili ten �wiat i wiele innych �wiatów. Dopiero gdy cos raz zobaczymy, mo�emy o tym mówi� - cho� bardziej prawdopodobne jest, �e pozostaniemy w milczeniu. Nie, nie chcemy okłamywa� si� przy u�yciu słów; Chcemy rozpocz�� z tym, co posiadamy; tutaj, gdzie akurat jeste�my — w naszych zabłoconych butach i z małym promykiem sło�ca w dobre dni; bo taka jest nasza prosta wiara. Potem zauwa�amy, �e �wiat wokół nas nie jest a� tak wspaniały i chcieliby�my go zmieni� na lepszy, ale stali�my si� ju� sceptykami wobec uniwersalnych panaceów, ruchów, partii i teorii. Zaczynamy wi�c w punkcie wyj�ciowym, tzn. od nas samych. Jest to wprawdzie niewiele, ale to wszystko, co mamy do dyspozycji. B�dziemy próbowali zmieni� ten male�ki kawałeczek �wiata zanim wyprawimy si� ratowa� ten wi�kszy. I mo�e w ko�cu nie jest to a� taki głupi pomysł, bo kto wie, czy zmiana tego kawałeczka �wiata nie jest bardziej efektywnym sposobem zmiany pozostałej cz��ci? Co na tej bezpiecznej wysoko�ci mo�e dla nas zrobi� Sri Aurobindo? Jest Sri Aurobindo — filozof, Sri Aurobindo — poeta, którym był w esencji - wizjonerem ewolucji. Ale nie ka�dy jest filozofem czy poet�, a jeszcze rzadziej — jasnowidzem. Byliby�my chyba zadowoleni, gdyby dał nam po prostu sposoby uwierzenia w nasze własne mo�liwo�ci, nie tylko te ludzkie — ale i nasze superludzkie oraz boskie. I nie tylko wiar� w nie, ale i sposób odkrywania ich przez nas samych, krok po kroku, jasnowidzenia dla siebie i rozprzestrzeniania si� tak rozległego jak ziemia, któr� kochamy, i wszystkie te l�dy i oceany, które s� wewn�trz nas. Bo istnieje te� Sri Aurobindo — badacz, który był równie� joginem. Czy� nie powiedział on: „Joga jest sztuk� �wiadomego odkrywania siebie samych” …?3 Jest to bowiem odkrywcza podró� w �wiadomo��, w któr� chcieliby�my was z nim zabra�. Je�li wyruszymy w ni� spokojnie, cierpliwie i ze szczero�ci�, odwa�nie stawiaj�c czoła wszystkim przeszkodom na drodze — a Bóg wie, �e wystarczaj�co trudna to droga — nie ma wtedy powodu, aby pewnego dnia nie otworzyło si� to okno, by pozwoli� sło�cu �wieci� w nas na zawsze. Prawd� mówi�c — nie istnieje jedno tylko okno w nas, ale kilka, które otwieraj� si� jedno po drugim, za ka�dym razem na szersze horyzonty, nowe wymiary naszego własnego królestwa i oznacza to zawsze zmian� �wiadomo�ci tak radykaln�, jak — powiedzmy — przej�cie ze snu do stanu rozbudzenia. Prze�ledzimy główne stadia tych zmian �wiadomo�ci, tak jak Sri Aurobindo ich do�wiadczał i opisywał je swoim uczniom w „integralnej jodze” a� do punktu, w którym doprowadzi to do jeszcze nowszego, ci�gle nieznanego do�wiadczenia, które mo�e mie� pot�g� zmiany samego �ycia. Sri Aurobindo jest bowiem nie tylko podró�nikiem w �wiadomo��, jest budowniczym nowego �wiata. Rzeczywi�cie, jaki byłby po�ytek ze zmiany naszej własnej �wiadomo�ci, je�eli �wiat wokół nas miałby pozosta� taki sam? Byliby�my niczym cesarz chi�ski z ba�ni Jana Christiana Andersena, spaceruj�cy nago po ulicach swej stolicy. Przeszukawszy najdalsze granice �wiata, nie b�d�cy obcy staro�ytnej m�dro�ci, Sri Aurobindo odkrył inny �wiat, nie znajduj�cy si� na �adnej z map, który nazywał Superumysłem, czy �wiatem Supramentalnym, i który starał si� �ci�gn�� w dół, na ziemi�. Zaprasza nas, by�my si� troch� przyło�yli do tego

Page 6: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

6

„�ci�gania w dół” razem z nim i wzi�li udział w pi�knej opowie�ci, je�eli takie opowie�ci lubimy. Bo Superumysł, jak mówi nam Sri Aurobindo, przyniesie dramatyczn� zmian� w ewolucji �wiadomo�ci na Ziemi. To jest ta zmiana �wiadomo�ci, która b�dzie mie� pot�g� transformacji naszego fizycznego �wiata i zrobi to — na lepsze, mamy nadziej� — tak jak dokładnie i trwale uczynił to Umysł, kiedy po raz pierwszy pojawił si� w �ywej Materii. Zobaczymy, jak integralna joga prowadzi do jogi supramentalnej, albo do Jogi ziemskiej transformacji, której zarys postaramy si� tutaj naszkicowa�. Jedynie naszkicowa�, poniewa� opowie�� jeszcze trwa. Jest zupełnie nowa i trudna, i nie wiemy dok�d nas zaprowadzi — a nawet czy uda nam si� zwyci��y�. A to, faktycznie, zale�y ju� troch� od nas samych.

ROZDZIAŁ 1 : ZNAKOMITY CZŁOWIEK ZACHODU Mówi�c najpro�ciej — Sri Aurobindo jest nam bliski. W ko�cu, gdy ju� raz skłonili�my si� z szacunkiem przed „m�dro�ci� Wschodu” i dziwnymi ascetykami, którzy wydawali si� kpi�

Page 7: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

7

z naszych doskonałych praw, odkryli�my, �e nasza ciekawo�� została rozbudzona, ale nie nasze �ycie. Potrzebujemy praktycznych prawd, na których mo�emy przetrwa� nasze ostre zimy. Sri Aurobindo znał dobrze nasze zimy; do�wiadczał ich jako ucze� i student, od siódmego do dwudziestego roku �ycia. Przenosił si� z jednej stancji na inn�, ci�gle na łasce kaprysów bardziej lub mniej łaskawych gospody�, o jednym posiłku dziennie i nawet bez cieplejszego palta na grzbiecie, ale za to zawsze obładowany ksi��kami francuskich symbolistów, Mallarme, Rimbaud, których czytywał w oryginale na długo przed przeczytaniem Bhagavad Gity w tłumaczeniu. Dla nas Sri Aurobindo reprezentuje unikatow� syntez�. Urodził si� w Kalkucie 15 sierpnia 1872 — w roku „Iluminacji” Rimbaud’a, zaledwie kilka lat przed Einsteinem. Współczesna fizyka zobaczyła ju� �wiatło dnia z Maxem Planckiem, Juliusz Verne zajmował si� wyprawami w przyszło��. Z drugiej zas strony, Królowa Wiktoria miała si� sta� cesarzow� Indii i podbój Afryki nie był jeszcze zako�czony- był to moment zwrotny pomi�dzy dwoma �wiatami. Z punktu widzenia historii wydaje si�, �e narodziny nowego �wiata zawsze s� poprzedzane okresami prób i destrukcji, ale mo�e jest to po prostu pomyłka; Mo�e tak si� wydawa� dlatego, �e nowe ziarna ju� �yj�, podczas gdy wywrotowe moce ( lub czyszczenie gruntu) s� w pełni rozp�tane. W ka�dym razie, Europa była wła�nie na szczycie swej chwały; wydawało si�, �e cała gra rozgrywa si� na Zachodzie. Tak przynajmniej wydawało si� ojcu Sri Aurobindo, dr. Krishnadanowi Ghose, który studiował medycyn� w Anglii i powrócił do Indii totalnie zanglikanizowany. Nie chciał, aby jego synowie - a miał ich trzech, z których Sri Aurobindo był najmłodszy - zostali w najmniejszym cho�by stopniu zara�eni przez „duszny i wsteczny” mistycyzm, w którym jego kraj wydawał si� rozpada� w ruin�. Nie chciał nawet, aby cokolwiek wiedzieli o tradycjach i j�zykach Indii. Sri Aurobindo wyposa�ono wi�c nie tylko w angielskie imi� Akroyd ale i w angielsk� guwernantk� miss Pagett, a nastepnie wysłano w wieku 5 lat do irlandzkiej szkoły przyklasztornej w Darjeeling razem z synami brytyjskich administratorów. Dwa lata pó�niej trzej chłopcy pana Ghose wyjechali do Anglii. Sri Aurobindo miał siedem lat. Swego ojczystego j�zyka (Bengali) nie nauczył si� a� do dwudziestego roku �ycia, ani tez ju� nigdy nie zdołał zobaczy� swego ojca, który zmarł tu� przed jego powrotem do Indii. Nie mo�na te� powiedzie�, aby spotkał si� z matk�, która była ju� zbyt chora, aby go rozpozna�. Tak wi�c był dzieckiem, które rosło niezale�ne od wszelkich wpływów rodziny, kraju czy tradycji — prawdziwy wolny duch. Pierwsz� lekcj�, któr� nam daje Sri Aurobindo, jest mo�e wła�nie lekcja wolno�ci. Opieka nad Sri Aurobindo i jego dwoma bra�mi została powierzona anglika�skiemu pastorowi z Manchesteru „ze �cisłymi instrukcjami, i� nie powinni by� zapoznawani z �adnym innym Hindusem lub podlega� jakimkolwiek hinduskim wpływom”.1 Doktor Ghose był naprawd� osobliwym człowiekiem. Nakazał on równie� pastorowi Drewettowi nie udziela� jego synom jakichkolwiek religijnych instrukcji, tak aby mogli sami wybra� jak�� religi�, gdyby sobie tego �yczyli dochodz�c do pełnoletno�ci. Doktor Ghose mógłby si� wydawa� człowiekiem o do�� twardym sercu, ale faktycznie tak nie było; oddawał on za darmo nie tylko swoje medyczne usługi, ale równie� i pieni�dze biednym wie�niakom Bengalu (podczas gdy jego synowie ledwo mieli co je�� lub w co si� odzia� w Londynie) i zmarł doznawszy szoku gdy pomyłkowo zawiadomiono go, �e jego ulubiony syn, Aurobindo, zginał w wypadku morskim. Ale wierzył, �e jego synowie powinni by� m��czyznami z charakterem.. Pierwsze pi�� lat w Manchesterze miały niejakie znaczenie dla Sri Aurobindo, gdy� nauczył si� tam francuskiego (angielski był oczywi�cie jego „ojczystym j�zykiem”) i odkrył w

Page 8: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

8

sobie spontaniczn� sympati� dla Francji: „Byłem przywi�zany do angielskiej i europejskiej my�li i literatury, ale nie do Anglii jako kraju. Nie miałem z ni� �adnych wi�zi… Je�li �ywiłem jaki� sentyment, w znaczeniu innego kraju na europejskiej ziemi, to był on w zakresie intelektualnym i emocjonalnym skierowany do kraju, którego ani nie widziałem, ani nie �yłem w tym �yciu — do Francji”.2 Zaczynał si� w nim budzi� poeta; ju� wtedy wsłuchiwał si� w „kroki niewidzialnych rzeczy”, jak to uj�ł w jednym z wczesnych swoich wierszy. Jego wewn�trzne okno ju� si� otworzyło, cho� religia nie wywarła na nim specjalnego efektu, jak to ewidentnie wynika z relacji o jego „nawracaniu”; jak łatwo przewidzie�, matka pastora Drewetta zapragnela uratowa� dusze trzech heretyków, albo cho�by najmłodszego z nich i zabrała raz Sri Aurobindo ze sob� na spotkanie z nonkonformistycznymi przedstawicielami kleru. „Gdy modły si� zako�czyły — pisze Sri Aurobindo — prawie wszyscy si� rozeszli, ale dewoci pozostali nieco dłu�ej i w tym czasie nast�piło owo nawrocenie. Byłem kompletnie znudzony. Potem pastor podszedł do mnie i zadał mi par� pyta�. (Miałem wtedy ok.10 lat). Nie odpowiadałem. Potem wszyscy wykrzykn�li: — On jest zbawiony! on jest zbawiony! — i zacz�li modli� si� za mnie, ofiarowuj�c dzi�ki Bogu”.3 Sri Aurobindo, jasnowidz, nigdy nie miał si� sta� człowiekiem religijnym, a w Indiach nie pr�dzej ni� na Zachodzie — i bardzo cz�sto podkre�lał, �e religijno�� i duchowo�� s� niekoniecznie synonimami. „Prawdziw� teokracj� — napisał pó�niej — jest Królestwo Bo�e w człowieku, a nie królestwo papie�a czy klerykalnej klasy”.4 Startuj�c w Londynie, w wieku lat 12. Sri Aurobindo znał ju� łacin� i francuski. Kierownik szkoły w. Pawła, gdzie Sri Aurobindo zapisał si� na nauki, był tak zdumiony umiej�tno�ciami swego ucznia, �e sam z własnej ch�ci zacz�ł go uczy� greki. W trzy lata pó�niej Sri Aurobindo mógł ju� opuszcza� połow� normalnych lekcji i sp�dza� wi�kszo�� czasu na swym ulubionym zaj�ciu: czytaniu. Wydawało si�, �e nic nie mo�e uciec temu łakomemu podrostkowi (poza gr� w krykieta, oczywi�cie, bo ta go tyle interesowała, co niedzielna szkółka). Shelley i „Prometeusz Uwolniony”, francuscy poeci, Homer, Arystofanes i wkrótce cała my�l europejska — gdy� szybko nauczył si� niemieckiego i włoskiego, aby móc czyta� w oryginale Dantego i Goethego — wypełniały mu samotno��, o której nigdy nic nie wspomniał. Nigdy nie szukał �adnych znajomo�ci, podczas gdy Manmohan — jego drugi brat — grasował po Londynie w towarzystwie swego przyjaciela Oskara Wilde’a i zaczynał zdobywa� nazwisko w angielskiej poezji. Faktem jest, �e ka�dy z trzech braci wiódł swoje własne, odr�bne �ycie. Ale nie było nic z pustelnika w Sri Aurobindo i oczywi�cie — nic z purytanina (nazywał ich the prurients5 = lubie�nikami); był jedynie zawsze „gdzie�” i jego �wiat był wypełniony. Miał nawet ów swoisty dowcip — przy jednocze�nie powa�nej twarzy — który go nigdy nie opu�cił. „Poczucie humoru? Jest ono sol� egzystencji. Bez niego �wiat wypadłby ostatecznie z równowagi — cho� jest ju� wystarczaj�co niezrównowa�ony — i spłon�łby w płomieniach ju� dawno temu”.6 Bo istnieje równie� Sri Aurobindo humorysta i ten�e Sri Aurobindo jest mo�e wa�niejszy od filozofa, o którym tak uroczy�cie wspominaj� zachodnie uniwersytety; dla Sri Aurobindo filozofia była jedynie �rodkiem komunikowania si� z pewnym typem ludzi, którzy nie mogliby niczego zrozumie� bez obszernych wyja�nie� — była ona tylko j�zykiem, tak jak poezja była innym, ja�niejszym i prawdziwszym dla niego j�zykiem. Ale humor był sam� esencj� jego bytu. Nie ów sarkastyczny humor tak zwanego dowcipu, ale ten rodzaj rado�ci, który nie mo�e si� oprze�, aby nie ta�czy� gdziekolwiek przechodzi. Czasem — w ol�nieniu błyskawicy, która pozostawia nas w lekkim oszołomieniu — mo�emy wyczu� poza najwi�ksz� tragedi�, poza najgorsz� z ludzkich sytuacji ów prawie rubaszny �miech, jakby dziecko odgrywało tam tragedi� i nagle, w �rodku powa�nej sceny zrobiło grymas, poniewa� ma ono tendencje do �miechu i poniewa� nikt i nic w �wiecie nie mo�e przezwyci��y� pewnych małych szczelin w nas samych, tam gdzie zawsze

Page 9: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

9

jeste�my królewscy. Mo�e to jest prawdziw� jako�ci� humoru Sri Aurobindo: odmowa, aby spostrzega� rzeczy w sposób tragiczny, a nawet wi�cej — poczucie nieskr�powanej królewsko�ci. Czy szkoła w. Pawła doceniała jego poczucie humoru, czy nie — tego nie wiemy, ale oczywiste jest, �e doceniała jego zadziwiaj�c� wiedz�; dostał bowiem stypendium do Cambridge (w odpowiednim czasie, bo zapomogi rodzinne prawie ju� ustały), które jednak było zbyt małe, aby chroni� go zupełnie od głodu i chłodu, jako �e jego starsi bracia puszczali wszystko z wiatrem. Miał zaledwie 18 lat. Po co szedł wi�c do tej kolebki dla d�entelmenów? Z jednego powodu — wypełniał mianowicie �yczenie swego ojca. Nie na długo. Teraz okupowały go Joanna d'Arc, Mazzini, Rewolucja Ameryka�ska, to znaczy — wyzwolenie kraju, niepodległo�� Indii, której miał by� jednym z pionierów. Ten nieprzewidziany zew polityczny miał go trzyma� przez prawie 20 nast�pnych lat, chociaz w owym czasie nie wiedział jeszcze dokładnie czym był obywatel Indii, a tym mniej — Hindus! Ale szybko si� uczył. Podobnie jak z kultur� europejsk�, zdołał sobie przyswoi� i nauczy� si� Hinduizmu podwójnie szybko. Faktycznie zas, mógł on sta� sie prawdziwym Sri Aurobindo jedynie po zasymilowaniu obydwu kultur i znalezieniu punktu, w którym te dwa rozne �wiaty stykaj� si� w ramach czego�, co nie jest �adnym z nich, ani te� nawet ich syntez�, ale tym, co mo�emy nazwa� w �lad za Matk�, kontynuatork� prac Sri Aurobindo — „trzeci� pozycj�”, czyli „czym� jeszcze”, czego desperacko potrzebujemy; my, którzy nie jeste�my ani ciasnymi materialistami, ani te� ekskluzywnymi spirytualistami. Wowczas to został Aurobindo sekretarzem „Indyjskiej Majlis”, stowarzyszenia hinduskich studentów w Cambridge, wygłosił wiele rewolucyjnych przemówie�, odci�ł swoje angielskie imi� i przystał do towarzystwa pod nazw� „Lotos i Sztylet”, ni mniej ni wi�cej! (Chocia� w tych czasach romantyzm mógł łatwo zaprowadzi� na szubienic�). Ostatecznie — nazwisko jego ukazało si� na czarnej li�cie Whitehall. Mimo to zdobył tytuł Bakalarza Sztuk, ale nie stawił si� na uroczysto�ci dyplomowe; miał ju� tego wszystkiego dosy�. W ten sam oboj�tny sposób przeszedł egzaminy sławnego Korpusu Cywilnego dla Indii, które otworzyły mu drzwi do zarz�du w Indiach w randze brytyjskich administratorów; egzaminy przeszedł błyskotliwie, ale zaniedbał pokazania si� na te�cie z konnej jazdy — udaj�c si� wtedy na spacer zamiast galopowa� w Woolwich — i został zdyskwalifikowany. Tym razem Starszy Opiekun w Cambridge uniósł si� na tyle, aby napisa� do władz: „To, �e człowiek tego kalibru miałby by� stracony dla rz�du indyjskiego jedynie z błahego powodu, �e zaniedbał siedzenia na koniu lub nie dotrzymał terminu spotkania — wydaje mi si�, mówi�c szczerze, przejawem biurokratycznej krótkowzroczno�ci, któr� ci��ko byłoby pobi�… Miał on bardzo ci��kie i niepokoj�ce ostatnie dwa lata. Zapomogi z domu prawie całkowicie ustały i musiał utrzymywa� swoich dwu braci, jak i siebie… Kilka razy pisałem do jego ojca w tej sprawie, ale w wi�kszo�ci bezskutecznie. Jedynie ostatnio wydobyłem od niego troch� pieni�dzy, aby opłaci� pewnego rzemieslnika, który inaczej zaci�gn�łby jego syna do s�du ziemskiego…”7 Na pró�no Opiekun prosił. Biuro Kolonialne było przekonane, �e Sri Aurobindo był niebezpieczn� propozycj�. Nie mylili si�. Kiedy popłyn�ł w powrotn� drog� do Indii, miał 20 lat. Jego ojciec wła�nie zmarł, a on nie miał �adnej pozycji, �adnych tytułów. Co pozostało z jego 14 lat na Zachodzie? Kusi nas, aby przywoła� doskonał� definicj� Edouarda Herriota: gdyz je�eli prawd� jest, �e edukacj� jest to, co pozostaje kiedy si� ju� zapomni wszystko, czego si� nauczyło — wowczas to, co pozostaje z Zachodu, gdy si� go ju� opu�ciło, nie jest jego ksi��kami, muzeami i teatrami, ale potrzeb�

Page 10: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

10

przeło�enia na �ywotne działanie tego, co zostało steoretyzowane. Tam, mo�e, le�y prawdziwa siła Zachodu. Na nieszcz��cie — my na Zachodzie jeste�my zbyt przeintelektualizowani, aby posiada� prawdziwie substancjaln� wizj�, tak aby j� przetłumaczy� na czyny, podczas gdy Indie, zbyt przepełnione wewn�trz — nie maj� tej koniecznej potrzeby, aby zgrywa� to, co prze�ywaj� — z tym, co widz�. Ta lekcja nie była stracona dla Sri Aurobindo.

ROZDZIAŁ 2 : ODWIECZNE PRAWO „Proletariat w�ród nas jest pogr��ony w ignorancji i przytłoczony kłopotami”1— wykrzykn�ł Sri Aurobindo wkrótce po wyl�dowaniu w Indiach. To nie metafizyczne problemy napadły go teraz, ale problematyka akcji. Działanie, jeste�my w tym �wiecie, aby działa�. Ale znowu, jaki rodzaj działania i przede wszystkim — jakie miały by� najbardziej skuteczne jego

Page 11: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

11

�rodki ? To bardzo praktyczne zatroskanie nie opuszczało Sri Aurobindo od pierwszych dni w Indiach, a� do jego najwy�szych realizacji jako jogina. Osobi�cie pami�tam (przepraszaj�c za dygresj�) wypraw� w Himalaje i prze�ycie tam kilku wspaniałych i radosnych dni w towarzystwie �wi�tych m��ów: zagubieni w sosnach i oleandrach, z migotaniem �niegów wokół nas, pomi�dzy niebem a dolin�. Było bardzo pi�knie i pami�tam, �e zastanawiałem si� nad tym, jak łatwo osi�gn�� boski stan my�li, a mo�e nawet i wizji, tu na tej wysoko�ci, ale co maj� powiedzie� ci, tam w dole? Nie myliłem si�, cho� nauczyłem si� pó�niej, �e mo�na działa� i pracowa� dla �wiata w ciszy i nieruchomo�ci własnego ciała (trudne do pozbycia złudzenie ka�e nam myli� agitacj� z akcj�), ale wci�� — co by pozostało z naszych boskich wzlotów, gdy ju� raz musimy opu�ci� nasze zacisze i zej�� na niziny? Tutaj oto jest mira�, któremu zachodni entuzjasta hinduizmu powinien przyjrze� si� z bliska; bo w ko�cu — je�li jedynie pragniemy uciec od �wiata — mały zak�tek w Alpach czy w dolinie Yosemita, lub nawet mała, pomalowana na biało cela mo�e uczyni� to samo; owa „Pielgrzymka do ródła”1 ma niewiele, je�li w ogóle, wspólnego z Gangesem czy Brahmaputr�. Co wi�c wtedy miały Indie do zaoferowania Sri Aurobindo? Czy posiadały jaki� sekret, który był istotny dla akcji w �yciu? Czytaj�c ksi��ki o hinduizmie mo�na by pomy�le�, �e jest to co� w rodzaju duchowej paleontologii przetykanej wielo-sylabicznymi słowami sanskrytu, jak gdyby Hindusi byli mieszank� osobliwych filozofów i niepoprawnych bałwochwalców. Ale je�eli przyjrzymy si� Indiom wprost, od wewn�trz, nie próbuj�c dzieli� ich na paragrafy hinduizmu — rzuci si� natychmiast w oczy, �e Indie s� krajem o wyj�tkowej duchowej wolno�ci. Dzielenie na paragrafy jest zawsze fałszem; bo jest to tak, jakby podró�nik, przybywszy do Delhi w maju, znalazł je cuchn�ce i gor�ce, gdyby za� pojechał na południe lub wschód — w listopadzie czy w marcu — lub w ka�dym innym kierunku, miałby Indie zarazem mro�ne, gotuj�ce si�, wilgotne, pustynne, �ródziemnomorskie i łagodne. S� one �wiatem tak nie do zdefiniowania, jak ich „hinduizm”, który faktycznie nie istnieje, gdy� hinduizm nie jest wierzeniem czy duchowym wymiarem — nie znajdzie si� w nim tylko jednego znaczenia, zawiera bowiem wszystkie mo�liwe znaczenia. Ten tak zwany hinduizm jest tworem Zachodu; Hindusi zwykli mówi� tylko o „odwiecznym prawie” — sanatana dharma; wiedz�, �e nie jest ich monopolem, ale nale�y równie� do muzułmanów, Murzynów, chrze�cijan i nawet anabaptystów. To, co wydaje si� by� najwa�niejsz� cz��ci� religii dla człowieka Zachodu — to dosłownie struktura, która odró�nia je wyra�nie od innych wyzna� i wykłada jasno, �e dana osoba nie jest katolikiem czy protestantem, chyba �e on czy ona my�li w taki to a taki sposób, wyznaje takie a nie inne artykuły wiary — jest faktycznie najmniej wa�nym czynnikiem dla Hindusa, który instynktownie stara si� usun�� wszystkie zewn�trzne ró�nice, aby znale�� si� wraz ze wszystkimi znowu w centralnym punkcie, gdzie wszystko razem si� ł�czy. Takie otwarcie umysłowe nie jest ow� „tolerancj�”, która jest jedynie przeciwie�stwem nietolerancji; jest to pozytywne zrozumienie, �e ka�da istota ludzka ma wewn�trzn� potrzeb�, która mo�e by� nazwana „bogiem” lub ka�dym innym i imieniem i �e ma ona potrzeb� kochania tego, co rozumie jako boga na swym własnym poziomie i szczególnym stopniu rozwoju wewn�trznego oraz �e sposób, w jaki to robi Józef nie musi by� sposobem, w jaki robi to Jan. To, �e ka�dy powinien kocha� ukrzy�owanego Boga na przykład, wydaje si� nienaturalne dla przeci�tnego Hindusa, który skłoni si� z szacunkiem przed Chrystusem (z tak� sam� spontaniczn� rewerencj�, jak przed swym wyobra�eniem Boga), ale który tak�e b�dzie widział

1 „Pielgrzymka do �ródła” autorstwa Lanza del Vasto – francuskie opracowanie dot. hinduizmu

Page 12: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

12

twarz Boga w u�miechu Kriszny, w terrorze Kali, w słodyczy Saraswati i w tysi�cach tysi�cy innych bogów, którzy ta�cz�, wielokolorowi i w�saci, weseli lub przera�aj�cy, o�wieceni lub współczuj�cy, na rze�bionych jakby w stanie delirium wie�ach hinduskich �wi�ty�. „Bóg, który nie umiałby si� �mia�, nie byłby w stanie stworzy� tego humorystycznego Wszech�wiata” 2— powiedział Sri Aurobindo. Wszystko jest Jego twarz�, wszystko jest Jego gr� — straszn� lub pi�kn� i tak barokow�, jak ten nasz �wiat. Bo ten kraj, tak przepełniony bogami, jest równocze�nie krajem monolitycznej wiary w Jedno��: „Jedyny, który rz�dzi wszystkimi łonami i naturami, On sam jest łonem wszystkiego”. (Swetaswatara, Upaniszady V.5). Ale nie ka�dy mo�e si� od razu stopi� z Absolutem; jest wiele stopni wznoszenia si�; ten, który jest gotów zrozumie� dzieci�c� twarzyczk� małej Lality i przynosi� jej wonno�ci i kwiaty, mo�e nie by� w stanie zwróci� si� do Wiecznej Matki w ciszy swego serca; inny znów mo�e wybra� zaprzeczenie wszelkich form i zagł�bi� si� w kontemplacji Tego, co nie ma formy. „Ludzie przychodz� do mnie na równi i tak ich akceptuj�. To moj� drog� przychodz� do mnie ludzie ze wszystkich stron” — mówi Bhagavad Gita * (IV,11). Jak widzimy, jest wiele sposobów wyobra�ania sobie Boga: czy to w trzech osobach, czy w trzech milionach osób. Lepiej wi�c nie próbujmy dogmatyzowa�, a tym bardziej eliminowa� wszystkiego, nie zostawiaj�c niczego poza kartezja�skim Bogiem — jedynym i uniwersalnym tylko z powodu cnoty swej ograniczono�ci. Chyba ci�gle jeszcze mylimy jedno�� z uniformizmem. To wła�nie w duchu tej tradycji Sri Aurobindo miał wkrótce napisa�: „Doskonalenie integralnej jogi nadejdzie, kiedy ka�dy człowiek b�dzie w stanie i�� swoj� własn� �cie�k� jogi, osi�gaj�c rozwój swojej własnej natury w jej wzlotach ku temu, co natur� przekracza. Bo wolno�� jest ostatecznym prawem i ostatnim spełnieniem”.3 Hindus nie pyta te� nigdy: „Czy wierzysz w Boga?” Pytanie wydawałoby mu si� tak samo dziecinne jak: „Czy wierzysz w CO2?” Mówi po prostu: ”Wypróbuj to sam; je�eli zrobisz to — b�dziesz miał takie rezultaty, je�eli zrobisz tamto — b�dziesz miał inne rezultaty”. Cał� pomysłowo��, umiej�tno�ci i precyzj�, któr� rozszerzyli�my w ci�gu ostatniego stulecia, albo dwóch, w studiowaniu fizycznych fenomenów, Hindus sprowadził z równ� dokładno�ci� — i to przez ostatnie 4-5 tysi�cy lat — do obserwacji wewn�trznego fenomenu; bo ten naród „marzycieli” chowa wci�� par� niespodzianek dla nas w zapasie. I je�eli b�dziemy troch� uczciwi, wkrótce przyznamy, i� nasze własne „wewn�trzne” studia, np. psychologia i psychoanaliza, nasza wiedza o człowieku jest ci�gle jeszcze w stadium embrionalnym z tego prostego powodu, �e samopoznanie wymaga ascezy tak metodologicznej i cierpliwej, i czasami tak samo nudnej, jak długie studia wymagane dla udoskonalenia fizyki nuklearnej. Je�eli pragniemy pój�� t� �cie�k� — nie wystarcza czyta� ksi��ki lub zbiera� kliniczne studia na temat wszystkich nerwic tego niezrównowa�onego społecze�stwa; musimy si� w to równie� sami zaanga�owa�. I naprawd�, je�li wnie�liby�my tyle samo szczero�ci, dokładno�ci i wytrzymało�ci, aby studiowa� nasz wewn�trzny �wiat, jak studiujemy nasze ksi��ki, zaszliby�my szybko i daleko — Zachód tak�e ma par� niespodzianek w zapasie. Ale najpierw konieczne jest pozbycie si� wszelkich wcze�niejszych uprzedze�; Kolumb, oczywi�cie, nie narysował mapy Ameryki przed opuszczeniem Palos! Te proste prawdy s� mo�e i warte powtarzania, gdy� Zachód wydaje si� by� złapany pomi�dzy dwa fałsze: zbyt powa�ny fałsz spirytualistów, którzy ju� ustanowili koncept Boga w kilku nieomylnych paragrafach - oraz nie wystarczaj�co powa�ny fałsz elementarnych okultystów i psychików, którzy zredukowali to, co niewidzialne — do czego� w rodzaju przypadkowej gry wyobra�ni. Indie m�drze kieruj� nas z powrotem do bezpo�rednio�ci do�wiadczenia i do eksperymentalnych metod. Sri Aurobindo miał wkrótce wprowadzi� w praktyk� t� fundamentaln� lekcj� do�wiadczalnej duchowo�ci.

Page 13: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

13

Ale jaki to rodzaj ludzi, jak� ludzk� substancj� miał on znale�� w Indiach, których wszak nie znał? Gdy si� ju� pominie egzotyczn� kolorystyk� i dziwaczne (dla nas) obyczaje, które bawi� i intryguj� turystów, pozostaje tam wci�� jeszcze co� obcego. Powiedzenie, �e Hindusi s� łagodnymi, rozmarzonymi, fatalistycznymi lud�mi oderwanymi od �wiata — opisuje tylko skutek, nie przyczyn�. „Dziwni” jest wła�ciwym słowem, gdy� spontaniczni w samej swej fizycznej substancji, bez najmniejszej „my�li” czy nawet „wiary”, Hindusi zapuszczaj� swoje korzenie gł�boko w inne �wiaty, nie nale�� wył�cznie do tego �wiata. I równie� w nich te inne �wiaty wznosz� si� stale ku powierzchni; „za najl�ejszym dotykiem zasłona si� rozwiera” — zauwa�a Sri Aurobindo. Ten fizyczny �wiat, który jest dla nas tak realny, absolutny i jedyny w swym rodzaju, wydaje si� dla nich tylko jednym sposobem �ycia z wielu innych, jednym wzorcem całkowitej egzystencji pomi�dzy wieloma wzorcami; a pokrótce — małym, chaotycznym, podnieconym i raczej bolesnym pograniczem, „na marginesie niezmierzonych kontynentów, które le�� za nim nie odkryte”.4 Ta istotna ró�nica pomi�dzy Hindusami a pozostałymi lud�mi wydaje si� najbardziej uderzaj�ca w ich sztuce, tak jak to było w sztuce egipskiej (i jak s�dzimy — w sztuce Ameryki rodkowej). Je�eli pozostawimy nasze jasne i otwarte katedry za sob�, wzbijaj�ce si� w gór� jako triumf boskiej my�li w człowieku, i nagle znajdziemy si� przed Sekmethem w ciszy Abydos nad Nilem, lub staniemy twarz� w twarz z Kali za perystylem Dakshineshwaru — naprawd� co� czujemy; potykamy si� nagle o nieznany wymiar, o „co�”, co pozostawia nas nieco ogłuszonych i oniemiałych, a co w ogóle nie istnieje w całej naszej zachodniej sztuce. Nie ma tajemnic w naszych katedrach! Wszystko tam jest ładne i uporz�dkowane, otwarte na cztery wiatry i widoczne dla ka�dego z zewn�trz — a jednak jest wiele tajemnic… Nie porównuj� tutaj jednej formy sztuki z inn� — to byłoby raczej absurdem, ale po prostu mówi�, �e my o czym� zapomnieli�my. Je�eli tak wiele cywilizacji, które były kiedy� tak wspaniałe i wyrafinowane jak nasza obecna - miejmy pokor� przyzna� im to - i których elity były nie mniej „inteligentne” ni� te z naszych uniwersytetów, widziały i do�wiadczały niewidzialne hierarchie (niewidzialne dla nas) i wielkie psychiczne rytmy przekraczaj�ce pulsacj� pojedynczego ludzkiego �ycia, jak�e wi�c nie za�wita nam my�l, �e mo�e to nie było tylko głupim przes�dem lub aberracj� umysłow� - dziwna zaiste aberracja, któr� znajduje si� tysi�ce mil od siebie w cywilizacjach nieznanych jedna drugiej? To prawda, wiek Tajemnic jest poza nami, wszystko jest teraz cudownie kartezja�skie i pragmatyczne, ale wci�� czego� tu brak. Nowym człowiekiem b�dzie prawdopodobnie taki, który nagle obudzi si� w straszliwym pragnieniu czego�, czego ani nauka, ani ko�ciół, ani jego krzykliwe przyjemno�ci nie mog� zaspokoi�. Człowieka nie da si� amputowa� od jego Tajemnic bezkarnie. To równie� jest �yw� lekcj�, któr� Indie przyniosły Sri Aurobindo; chyba �e znał j� ju� wcze�niej, gdzie� tam w swoim ciele. Jakkolwiek, je�eli przyjmiemy, �e Indie — kraina, gdzie staro�ytne Tajemnice przetrwały — dadz� nam praktyczne rozwi�zanie, którego poszukujemy, mo�emy si� rozczarowa�. Sri Aurobindo, który szybko nauczył si� ceni� wolno��, duchow� rozległo�� i niezmierzon� eksperymentaln� wiedz�, jak� Indie oferuj� poszukiwaczowi, nie poddał si� tam wszystkiemu, daleki od tego; nie dlatego, aby było tam co odrzuca�; nie ma niczego do odrzucania nigdzie, i w tak zwanym hinduizmie nie wi�cej ni� w chrze�cija�stwie lub jakiejkolwiek innej aspiracji człowieka ; ale jest tam wszystko do poszerzania, poszerzania bez ko�ca. To, co przyjmujemy za ostateczn� prawd�, bywa najcz��ciej zaledwie cz�stkowym do�wiadczeniem Prawdy i, oczywi�cie, totalne Do�wiadczenie nie istnieje nigdzie w czasie i w przestrzeni, w �adnym miejscu i w �adnym bycie, cho�by nie wiadomo jak �wietlistym — gdy� Prawda jest

Page 14: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

14

niesko�czona i zawsze idzie naprzód. „Ale człowiek zawsze bierze na siebie nie ko�cz�ce si� brzemi� — mówi Matka w swej pogadance o buddyzmie. — Odmawia on odrzucenia czegokolwiek ze swej przeszło�ci i w ten sposób ugina si� coraz to bardziej pod ci��arem bezu�ytecznego, zb�dnego balastu. Miejcie przewodnika na cz��� drogi; ale gdy ju� raz przejdziecie t� cz���, pozostawcie i ten odcinek i przewodnika za sob�, i ruszajcie naprzód. To jest co�, co ludzie czyni� bardzo opornie; bo gdy raz uchwyc� co�, co im pomogło — to lgn� do tego i nie pozwalaj� temu odej��. Ci, którzy dokonali post�pu w ramach chrzescijanstwa, nie chca go oddac i dzwigaja go ze soba; ci, którzy dokonali postepu z buddyzmem — nie chc� go opu�ci� i d�wigaj� go na swych ramionach. To obci��a i zwalnia was strasznie. Gdy ju� raz przeszli�cie dany etap — porzu�cie go i pozwólcie mu odej��! I ruszajcie naprzód!” Tak, istnieje odwieczne prawo, ale jest ono wiecznie młode i wiecznie post�powe. Chocia� Indie były w stanie zrozumie�, �e Bóg jest wiecznym obrazoburc� w swym kosmicznym marszu — nie zawsze miewały one sił�, aby wytrzyma� swoj� własn� m�dro��; rozległe niewidzialne, które przenika ten kraj, miało wycisn�� na nim podwójny okup zarówno ludzki, jak i duchowy. Ludzki, poniewa� ci ludzie przesi�kni�ci transcendentalizmem, �wiadomi wielkiej kosmicznej Gry i wewn�trznych wymiarów, w których nasze małe powierzchowne �ycie jest jedynie punktem, okresowo rozkwitaj�cym i wkrótce połykanym znowu, sko�czyli zaniedbuj�c ten �wiat— inercja, oboj�tno�� na post�p, rezygnacja — cz�sto znaczyły oblicze m�dro�ci. Duchowy okup równie� (i o wiele powa�niejszy), poniewa� w tym bezmiarze, zbyt wielkim dla naszej obecnej male�kiej �wiadomo�ci, przeznaczenie Ziemi, naszej Ziemi, zostało zagubione gdzie� w dalekich zak�tkach galaktyk, albo i nigdzie, zaabsorbowane w Brahmanie, z którego w ko�cu mo�e nawet nigdy nie wyszło, poza naszymi snami - iluzjonizm, transy, zamkni�te oczy jogina cz�sto bywały pomyłkowo brane za Boga. Jest wi�c zasadnicz� spraw� okre�li� jasno cel, który religijne Indie maj� na widoku, gdyz wowczas tylko mo�emy lepiej zrozumie� co one mog�, a czego nie mog� ofiarowa� nam, którzy poszukujemy integralnej prawdy. Na samym pocz�tku musimy przyzna�, �e stoimy przed zdumiewaj�cymi sprzeczno�ciami. Indie s� krajem, który dał narodziny wielkiemu objawieniu. „Wszystko jest Brahmanem” — mówi� one. „Wszystko jest Duchem, ten �wiat jest tak�e Duchem, tak samo jak ta Ziemia, to �ycie, ci ludzie — nie ma nic poza Nim. Wszystko jest nie�miertelnym Brahmanem, niczym wi�cej; Brahman jest przed nami, Brahman za nami, na południe i na północ, pod i nad nami. Rozci�ga si� wsz�dzie. Wszystko to jest tylko Brahman, cały ten wspaniały Wszech�wiat”. (Mundaka, Upaniszady II.12). W ko�cu owa dychotomia, która rozdziera ten biedny �wiat pomi�dzy Boga i Diabła, uleczona jest na dobre — jak gdyby zawsze trzeba było wybiera� pomi�dzy niebem a ziemi� i nigdy nie mo�na by� zbawionym, jak tylko przez połowiczne okaleczenie. A jednak, w praktyce trzech ostatnich tysi�cy lat cała religijna historia Indii przyj�ła pogl�d, �e istnieje jak gdyby prawdziwy Brahman, transcendentalny, niezmienny, na zawsze poza tym szale�stwem oraz fałszywy Brahman, albo raczej mniejszy (jest kilka szkół) dla przej�ciowej i bardziej lub mniej kwestionowanej rzeczywisto�ci (np. �ycia, Ziemi i całego naszego ziemskiego bałaganu). „Porzu�cie ten �wiat iluzji” — woła wielki Shankara.**„Brahman jest prawdziwy, �wiat jest kłamstwem” — mówi Nirlamba w Upaniszadach: brahma satyam jaganmithya. Pomimo wysiłków, nie mo�emy zrozumie�, poprzez jakie to znieksztalcenie lub przeoczenie zwrot „Wszystko jest Brahmanem” stał sie zwrotem: „Wszystko, za wyj�tkiem �wiata, jest Brahmanem”.

* Shankara (788 – 820) mistyk i poeta, teoretyk Mayavady, czyli doktryny iluzjonizmu, ktora zajela miejsce buddyzmu w Indiach.

Page 15: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

15

Je�eli odlozymy na bok Pismo — bo ludzki umysł jest tak pomysłowy, �e mógłby ujrzec owcze pastwisko na budynku Empire State — i spojrzymy na praktyczne dyscypliny Indii, sprzeczno�� ta wydaje si� jeszcze bardziej uderzaj�ca. Hinduska psychologia oparta jest na bardzo inteligentnej obserwacji, �e wszelkie rzeczy we Wszech�wiecie, od minerału do człowieka, s� zrobione z trzech elementów lub jako�ci (guna), które znajduj� si� wsz�dzie, chocia� mog� mie� inne nazwy — zale�ne od porz�dku rzeczywisto�ci, któr� si� rozpatruje: tamas — inercja, zapomnienie, nie�wiadomo��; rajas — ruch, walka, wysiłek, pasja, akcja; sattva — �wiatło, harmonia, rado��. Nigdzie �aden z tych trzech elementów nie istnieje w stanie czystym. Jeste�my zawsze mieszanin� inercji, pasji i �wiatła; mo�emy by� sattva-tamas - dobrymi ale nieco nudnymi, lub sattva-rajas, wyrywaj�cymi si� w gór�; lub tamas-rajas - rw�cymi si� w dół; ale najcz��ciej jeste�my cudown� mieszank� tych trzech. W najciemniejszych tamas �wiatło równie� �wieci, ale niefortunnie — przeciwie�stwo tego� jest równie prawdziwe. Innymi słowy, jeste�my ci�gle w niestabilnej równowadze — wojownik, asceta i brutal wesoło dziel� nasz byt w ró�nych tylko proporcjach. Wszelakie hinduskie dyscypliny staraj� si� wi�c przywróci� równowag�, aby pomóc nam wydosta� si� z gry owych trzech guna, które nieustannie przerzucaj� nas ze �wiatła w ciemno��, z entuzjazmu w wyczerpanie, z szarej apatii do ucieczek w przyjemno�ci i powtarzaj�cych si� cierpie� — i znale�� postaw� ponad nimi. Inaczej mówi�c — odkry� bosk� �wiadomo�� (joga), któr� jest stan doskonałej równowagi. Aby osi�gn�� ten cel, próbuj� one wszystkie wyprowadzi� nas ze stanu rozproszenia i marnowania energii, w którym �yjemy na co dzie�, i stworzy� w nas koncentracj� wystarczaj�co siln�, aby przełamała nasze zwykłe limity i przeniosła w inny stan. Praca nad koncentracj� mo�e by� wykonywana na ka�dym z poziomów naszego bytu — fizycznym, witalnym, czy umysłowym. Zale�nie od poziomu, który wybieramy — istnieje szczególny rodzaj jogi: Hatha Joga, Raja Joga, Mantra Joga i wiele innych; niezliczone inne, które znacz� kurs naszego przedsi�wzi�cia. Nie b�dziemy tutaj dyskutowa� o wysokiej warto�ci tych metod lub o znacz�cych rezultatach przej�ciowych, do których one prowadz�; przeegzaminujemy tylko ich cel, ich ostateczne przeznaczenie. Prawd� jest, �e ta „pozycja ponad” wydaje si� jednak nie mie� zwi�zku z �yciem: po pierwsze — poniewa� wszystkie te dyscypliny s� szalenie absorbuj�ce, wymagaj� wielu godzin pracy dziennie, je�li nawet nie całkowitego odosobnienia; po drugie — poniewa� ich ostatecznym rezultatem jest stan transu lub jogicznej ekstazy, samadhi, doskonałej równowagi, niepoj�tej błogo�ci, w której ludzka �wiadomo�� tego �wiata znika zupełnie pochłoni�ta. Brahman, Duch — wydaje si� nie mie� nic wspólnego z nasz� regularn�, codzienn� �wiadomo�ci�. Jest On na zewn�trz tego wszystkiego, co znamy. Nie jest On z tego �wiata. Inni, którzy nie byli Hindusami, te� to powiedzieli. Faktem jest nawet, �e wszystkie religie �wiata to powiedziały. I czy b�dziemy mówi� o „zbawieniu” na Zachodzie, czy o „wyzwoleniu” lub mukti na Wschodzie, czy powiemy „raj”, czy te� „zako�czenie cyklu inkarnacji” — nie czyni zbyt wielkiej ró�nicy, gdy� ostatecznym, wspólnym celem jest wydosta� si� stad. Ale rzeczy nie zawsze były takie. Pomi�dzy ko�cem wieku Tajemnic i pojawieniem si� wielkich religii, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie — otwarła si� przepasc, Wiedza, która nie czyniła tego strasznego rozró�nienia pomi�dzy Bogiem a �wiatem, została zasłoni�ta -- wszystkie tradycje, wszystkie legendy daj� temu swiadectwo. Konflikt pomi�dzy Materi� i Duchem jest tworem współczesnym; tzw. materiali�ci s� faktycznie płodem — legalnym lub nie — spirytualistów, tak samo jak marnotrawni synowie pocz�ci bywaj� przez sk�pych ojców. Pomi�dzy pierwszymi Upaniszadami sprzed 3-4 tysi�cy lat, b�d�cymi dziedzictwem Ved, które widziały Boga wsz�dzie w tym „wspaniałym

Page 16: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

16

wszech�wiecie”, a ostatnimi Upaniszadami — Sekret został zagubiony; i zagubiony nie tylko w Indiach, ale Mezopotamii, Egipcie, Grecji i Ameryce Srodkowej. To jest ten wła�nie Sekret, który Sri Aurobindo miał odkry� ponownie, mo�e wła�nie dlatego, ze w swej istocie ł�czył on najwspanialsz� tradycj� Zachodu z doniosł� duchow� t�sknot� Wschodu. „Wschód i Zachód — powiedział on —maj� dwa sposoby patrzenia na �ycie, które s� przeciwnymi stronami jednej rzeczywisto�ci. Pomi�dzy pragmatyczn� prawd� — na której �ywotna my�l współczesnej Europy, rozkochana w wigorze �ycia, w całym tym ta�cu Boga w Naturze, kładzie tak silny nacisk — a wieczn� i niezmienn� Prawd�, do której hinduski umysł, rozkochany w spokoju i równowadze, kocha si� zwraca� z równ� pasj� w celu ekskluzywnych odkry�, nie ma �adnego rozwodu i kłótni, jakie bywaj� deklarowane przez stronniczy umysł, dziel�cy umysł, przez absorbuj�c� pasj� ekskluzywnej woli realizacji. Jedn�, wieczn� i niezmienn� Prawd� jest Duch, a bez Ducha — pragmatyczna Prawda samopowstaj�cego wszech�wiata nie miałaby �adnych pocz�tków lub podstaw; byłaby ogołocona ze znaczenia, pozbawiona wewn�trznego kierownictwa, zagubiona w swym celu, jak fajerwerk wystrzelaj�cy w pró�ni� tylko po to, aby opa�� i znikn�� w połowie drogi. Ale z drugiej strony — pragmatyczna prawda nie jest równie� snem czego� nie istniej�cego, iluzj� czy dłu�szym przeskokiem w jakie� puste delirium twórczej wyobra�ni; to by bowiem oznaczało czynienie wiecznego Ducha pijakiem lub marzycielem, ofiar� swych wlasneych gigantycznych auto-halucynacji. Istniej� dwa rodzaje prawd odnosnie uniwersalnej egzystencji — Prawdy Ducha, które s� w sobie wieczne i niezmienne, i one s� tymi wielkimi rzeczami, które wyrzucaj� siebie w stawanie si� i tam stale realizuj� własn� pot�g� i znaczenia, oraz gre �wiadomo�ci, która im towarzyszy, dyskordy, muzyczne wariacje, d�wi�ki mo�liwo�ci, wznosz�ce si� nuty, powroty, wypaczenia, zlewanie si� kakofonii w wi�ksz� figur� harmonii; i z wszystkich tych rzeczy, które Duch stworzył, zawsze czyni on swój wszech�wiat. Ale stwarza on w tym wszystkim samego siebie, On, który jest twórc� i energi� stworzenia, przyczyn�, metod� i rezultatem swych działa�, maszynist� i maszyn�, muzyk� i muzykiem, poezj� i poet�, superumysłem i umysłem, zyciem i materi�, dusz� i Natur�”.5 Ale Sri Aurobindo nie wystarczało pogodzenie Ducha i Materii na papierze. To, �e Duch jest lub nie jest z tego �wiata, nie robi w ko�cu zbyt wielkiej ró�nicy, je�eli wiedza o Duchu w �yciu nie jest powi�zana z pot�g� nad �yciem: „Bo prawda i wiedza s� tylko pró�nym blaskiem Je�eli Wiedza nie daje pot�gi, aby zmieni� �wiat.” Zagubiony Sekret nie był teoretyczn� prawd�, był rzeczywist� pot�g� Ducha nad Materi�. To ten pragmatyczny Sekret Sri Aurobindo miał ponownie odnale��, krok po kroku, eksperymentalnie, o�mielaj�c si� wyj�� zarówno poza swoje zachodnie wykształcenie, jak równie� poza hindusk� tradycj� religijn�; Bo jest to faktycznie prawd�, �e prawdziwa esencja wyłania si�, kiedy ju� wszystko zostało zapomniane.

ROZDZIAŁ 3 : KONIEC INTELEKTU Podró�owanie zachodni� �cie�k� zabrało Sri Aurobindo czterna�cie lat; prawie tyle samo miało mu zaj�� podró�owanie �cie�k� indyjsk� i osi�gni�cie „szczytu” realizacji tradycyjnej jogi, punktu wyj�ciowego swojej własnej pracy. Najciekawszy dla nas jest fakt, �e Sri Aurobindo

Page 17: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

17

podró�ował t� tradycyjn� �cie�k�, któr� uwaza� b�dziemy za przygotowawcz� — nie zwi�zany �adnymi zwyczajowymi regułami, jak gdyby niezale�ny freelancer, albo raczej jako badacz, który nie dba o wskazówki i mapy i dzi�ki temu unika wielu niepotrzebnych objazdów tylko dlatego, �e ma odwag� i�� prosto naprzód. Nie rozpoczal wiec tej podrozy w odosobnieniu, przesiadujac w pozycji lotosu, lub te� pod nadzorem o�wieconego mistrza, ale robił to tak, jak mogliby�my zrobi� to sami, bez jakiejkolwiek specjalnej wiedzy, po�rod codziennego �ycia - �ycia tak ruchliwego i gor�czkowego, jakim mo�e by� i nasze — i zupełnie samotnie. Pierwszym sekretem Sri Aurobindo jest prawdopodobnie uparta odmowa, aby przecina� �ycie na dwoje: akcja kontra medytacji, wewn�trzne kontra zewn�trznemu, i cały ten zakres naszych fałszywych podziałów. Od momentu, kiedy pomy�lał o jodze, wło�ył w ni� wszystko — wysokie i niskie, wewn�trzne i zewn�trzne, cał� sw� istot�, i wyruszył w drog� nigdy nie ogl�daj�c si� wstecz, za siebie. Sri Aurobindo nie przybywa, aby zademonstrowa� wyj�tkowe jako�ci w wyj�tkowym otoczeniu; przyszedł pokaza� nam, co jest jeszcze mo�liwe dla człowieka i dowie��, �e to, co wyj�tkowe, jest jedynie normaln� mo�liwo�ci�, która jeszcze nie została udoskonalona, tak jak „supernaturalne jest to, czego natury jeszcze nie osi�gn�li�my lub jeszcze nie znamy, albo te� sposoby, których jeszcze nie opanowali�my”.1 Ostatecznie, wszystko w tym �wiecie jest kwesti� odpowiedniej koncentracji; nie ma nic, co by si� ostatecznie nie poddało dobrze zastosowanej koncentracji. Kiedy zszedł na l�d w Apollo Bunder, w Bombaju — owładn�ło nim spontaniczne duchowe do�wiadczenie, „rozległy spokój”, ale miał te� bardziej przyziemne troski, jak �ywno�� czy przetrwanie. Miał wtedy 20 lat. Znalazł prac� u Maharad�y Barody jako profesor francuskiego, potem uczył angielskiego w pa�stwowym college'u, gdzie wkrótce został zast�pc� kierownika. Pracował równie� jako prywatny sekretarz ksi�cia. Dworem i szkoł� był wystarczaj�co zaj�ty, ale najbardziej zajmowało go jednak przeznaczenie Indii. Podró�ował wielokrotnie do Kalkuty, zapoznaj�c si� z sytuacj� polityczn� i napisał kilka artykułów, które wywołały skandal, bo nie tylko referował do Królowej Wiktorii Cesarzowej Indii jako do „starszej pani, zwanej tak jedynie przez kurtuazj�”,2 ale zach�cał swych współrodaków do strz��ni�cia brytyjskiego jarzma i zaatakował „�ebrz�c� polityk�” Hinduskiej Partii Kongresowej: „�adnych reform — �adnej współpracy”. Jego celem było zebra� i zorganizowa� wszystkie energie narodu w kierunku akcji rewolucyjnej. To musiało wymaga� sporej odwagi, zwa�ywszy, �e był to rok 1893 — brytyjskie rz�dy panowały wtedy nad trzema czwartymi �wiata. Ale Sri Aurobindo miał bardzo specyficzne podej�cie do problemu: nie obwiniał Anglików, ale samych Hindusów. „Naszym wła�ciwym wrogiem nie jest jaka� zewn�trzna siła, ale nasza własna płacz�ca słabo��, nasze tchórzostwo, nasz pół�lepy sentymentalizm”.3 Tu ju� mo�na zobaczy� dominuj�c� cech� Sri Aurobindo, który zarówno w politycznej, jak i duchowej walce, we wszystkich okoliczno�ciach ka�e nam patrze� wewn�trz nas samych w poszukiwaniu przyczyny naszych własnych niepowodze� i n�dzy �wiata, a nie na zewn�trz czy gdziekolwiek indziej. „Zewn�trzne okoliczno�ci s� zaledwie rozwini�ciem tego, czym jeste�my” — powiedziała pó�niej Matka, która dzieliła jego prac�. Sri Aurobindo wkrótce zdał sobie spraw�, �e artykuły w gazetach nie były wystarczaj�ce, aby rozbudzi� kraj; rozpocz�ł wi�c podziemn� działalno��, która mogła go zaprowadzi� do stóp szubienicy. Przez 13 lat Sri Aurobindo miał tak igra� z ogniem. Jednak ten młody człowiek nie był ani niespokojnym duchem, ani te� fanatykiem. „Jego u�miech był tak pełen prostoty, jak u dziecka, tak jasny i słodki” — napisał jego bengalski nauczyciel, który mieszkał z nim przez 2 lata (Sri Aurobindo zacz�ł si�, naturalnie, uczy� j�zyka

Page 18: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

18

ojczystego). Z ujmuj�c� szczero�ci� jego nauczyciel dodaje: „Zanim spotkałem Aurobindo — wyobra�ałem go sobie jako sztywn� figur�, ubran� po europejsku od stóp do głów, z ostrym spojrzeniem spoza szkieł, okropnym akcentem (z Cambridge, oczywi�cie !) i o bardzo trudnym charakterze… Któ� mógłby pomy�le�, �e ten młody, opalony człowiek o łagodnych, rozmarzonych oczach, długich, faluj�cych włosach przedzielonych na �rodku i opadaj�cych na szyj�, ubrany w zwykłe płócienne Ahmedabad dhoti, dopasowany hinduski �akiet i staromodne pantofle z zadartymi nosami i którego twarz była lekko znaczona �ladami ospy — był nie kim innym, ale panem Aurobindo Ghose, �yj�cym skarbcem francuskiego, łaciny i greki?” Wła�ciwie, to Sri Aurobindo nie sko�czył jeszcze wtedy z ksi��kami; zachodni rozp�d był w nim wci�� jeszcze. Po�erał ksi��ki zamawiane z Bombaju i Kalkuty całymi paczkami. Jego bengalski nauczyciel kontynuuje: „Aurobindo siedział przy swym biurku i czytał przy �wietle lampki oliwnej a� do pierwszej w nocy, oboj�tny na zjadliwe uk�szenia moskitów. Widywałem go siedz�cego godzinami w tej samej pozie, z oczyma utkwionymi w swojej ksi��ce, jak jogina zagubionego w kontemplacji bosko�ci, nie�wiadomego tego, co si� wokół niego dzieje. Gdyby si� nawet zapalił dom — nie przerwałoby to chyba jego koncentracji”. Czytywał angielskie, rosyjskie, niemieckie i francuskie powie�ci, ale i, w coraz to wi�kszej liczbie, �wi�te ksi�gi Indii: Upaniszady, Bhagavad Git�, Ramajan�, chocia� nie bywał nigdy w �wi�tyni inaczej ni� jako obserwator. „Raz, po powrocie ze szkoły — wspomina jeden z jego przyjaciół — Sri Aurobindo usiadł, podniósł jedn� z ksi��ek i zacz�ł czyta�, podczas gdy Z. z kilkoma innymi rozpocz�li hała�liw� gr� w szachy. Po pół godzinie odło�ył ksi��k� i wzi�ł fili�ank� z herbat�. Obserwowali�my go ju� wiele razy i oczekiwali�my na szans� zweryfikowania — czy on czyta te ksi��ki od okładki do okładki, czy te� je tylko przegl�da. Z. otworzył ksi��k�, przeczytał na głos jedn� z linijek i zapytał Aurobindo, co po tym powinno nast�pi�. Sri Aurobindo na moment si� skoncentrował, a potem powtórzył cał� stronic� bez najmniejszego bł�du. Je�li mógł on czyta� sto stron w pół godziny — nic dziwnego, �e mógł przeczyta� skrzyni� ksi��ek w tak nieprawdopodobnie krótkim czasie”. Ale Sri Aurobindo nie poprzestał jedynie na tłumaczeniach �wi�tych ksi�g. Zacz�ł studiowa� sanskryt, którego — typowo — nauczył si� sam; kiedy temat był uwa�any za trudny lub niemo�liwy do zrozumienia, odmawiał akceptowania czyjejkolwiek opinii w temacie — oboj�tnie czy to był specjalista, uczony, ksi�dz czy kto inny — ale upierał sie zrobic to sam, bezpo�rednio. Ta metoda wydawała si� niezwykle skuteczna, bo nie tylko nauczył si� sanskrytu, ale i w par� lat pó�niej odkrył zagubione znaczenie Wed.* Nadszedł jednak dzie�, kiedy Sri Aurobindo miał ju� dosy� tych intelektualnych �wicze�. Zdał sobie prawdopodobnie spraw� z tego, �e mo�na tak bez ko�ca kontynuowa� gromadzenie wiedzy, czytaj�c i ucz�c si� j�zyków — nawet ucz�c si� wszystkich j�zyków �wiata i czytaj�c wszystkie ksi�gi �wiata — a jednak nie osi�gaj�c ani centymetra post�pu. Bo umysł, tak naprawd�, nie szuka aby wiedzie� — nawet, gdy si� wydaje, �e to wła�nie robi. Umysł potrzebuje co� mle�. Jego potrzeba wiedzy jest w pierwszym rz�dzie potrzeb� materiału do przemiału. Je�li przez jak�� tam szans� owa maszyna miałaby si� zatrzyma� po osi�gni�ciu całej ju� wiedzy, to wkrótce uniosłaby si� w porywie buntu i znalazła co� nowego do mielenia, ju� dla samej potrzeby mielenia i mielenia w kółko. Taka ju� jest jej funkcja. To, co w nas szuka, aby wiedzie� i rozwija� si�, nie jest umysłem, ale czym�, co stoi poza nim i tylko go u�ywa. „Doniosłym okresem mego intelektualnego rozwoju — wyznał Sri Aurobindo jednemu z uczniów — był okres, w którym jasno zobaczyłem, �e to, co mówi intelekt, mo�e by� zarazem prawdziwe i nieprawdziwe; �e to, co intelekt s�dzi, mogłoby by� prawdziwe i przeciwny os�d tak samo. Nigdy

Page 19: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

19

nie przyznawałem racji jakiej� prawdzie w swym umy�le, nie trzymaj�c go jednocze�nie całkowicie otartym na przeciwie�stwo tej�e prawdy… I pierwszym rezultatem tego było, �e cały presti� intelektu — znikn�ł!”4 Sri Aurobindo doszedł do punktu zwrotnego: �wi�tynie nie interesowały go i ksi��ki stały si� puste. Przyjaciel poradził mu praktykowanie jogi. Sri Aurobindo odmówił: „Joga, która wymagałaby ode mnie poddanie �wiata, nie jest dla mnie”.5 A nawet dodał: „Samotne zbawienie, pozostawiaj�ce �wiat jego losowi, odczuwałem nieomal jako niesmaczne”.6 Ale pewnego dnia Sri Aurobindo był �wiadkiem ciekawej sceny, nie tak znowu nadzwyczajnej w Indiach (mozna byc pewnym, ze banalno�� bywa cz�sto najlepszym stymulatorem wewn�trznych ruchów): Jego brat Barin le�ał chory w powa�nej febrze (Barin urodził si�, gdy Aurobindo w Anglii i był tajnym emisariuszem organizacji hinduskiego ruchu oporu w Bengalu), gdy nadszedł jeden z tych półnagich w�druj�cych mnichów, zwanych naga-sannyasin, a których ciała natarte s� popiołem. Prawdopodobnie �ebrał o �ywno�� od drzwi do drzwi, jak to było ich zwyczajem, kiedy zobaczył Barina zawini�tego w koce, trz�s�cego si� w febrze. Bez słowa wyja�nienia poprosił o szklank� wody, narysował znak, wyskandował mantr� i kazał Barinowi wypi� t� wod�. W pi�� minut pó�niej Barin był zdrów, a mnich znikn�ł. Sri Aurobindo musiał oczywi�cie słysze� o dziwnej pot�dze tych ascetów, ale tym razem ogl�dał to na własne oczy. Nagle zdał sobie spraw�, �e joga mogła słu�y� do innych celów ni� tylko ucieczki. A on potrzebował potegi , aby oswobodzi� Indie. „Był we mnie agnostyk, był we mnie sceptyk i ateista i wcale nie byłem taki pewny, �e Bóg w ogóle istniał… Poczułem jednak, �e gdzie� w tej jodze musi by� wielka pot�ga… Tak wi�c, gdy zwróciłem si� ku jodze i postanowiłem j� praktykowa�, aby przekona� si�, czy miałem racj� — zrobiłem to w tym duchu i z t� modlitw� do Niego: Je�eli Jeste�, to zna� musisz me serce. Wiesz, �e nie prosz� o Mukti, nie prosz� Ci� o nic, o co prosili Ci� inni. Prosz� Ci� tylko o sił�, aby móc podnie�� ten naród, prosz�, aby mi było dozwolone �y� i pracowa� dla tego ludu, który kocham…”7 Oto, jak Sri Aurobindo wystartował na swej drodze.

ROZDZIAŁ 4 : CICHY UMYSŁ Konstrukcje mentalne

Page 20: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

20

Pierwszym stadium w jodze Sri Aurobindo — i głównym zadaniem, które otwiera bramy do wielu realizacji — jest wyciszenie umysłu. Dlaczego wycisza� umysł? — mo�e kto� zapyta�. Po prostu dlatego, �e je�eli pragniemy odkry� nowe krainy w nas samych, musimy najpierw pozostawi� to stare i znane za sob� i wszystko zale�y od naszej determinacji w zrobieniu tego pierwszego kroku. Czasem mo�e si� to zdarzy� w nagłym przebłysku. Co� tam w nas zakrzyknie: „Dosy� tego mielenia!” — i wtedy od razu jeste�my na wła�ciwej drodze, idziemy ni�, nie ogl�daj�c si� ju� nigdy wstecz. Inni za� mówi� „tak”, a potem „nie” i wahaj� si� w niesko�czono�� pomi�dzy dwoma �wiatami. Podkre�lmy tu znowu, �e nie jest tu celem odci�cie od nas jakichkolwiek z trudem uzyskanych posiadło�ci w imi� M�dro�ci — Spokoju — Błogo�ci (bedziemy rowniez unika� wielkich i pustych słów); Nie szukamy �wi�to�ci, ale młodo�ci — wiecznej młodo�ci, bycia zawsze w stadium wzrostu. Nie szukamy mniejszej istoty, ale lepszej i przede wszystkim bardziej ekspansywnej. „Czy nie pomy�leli�cie nigdy, �e gdyby oni rzeczywi�cie szukali czego� zimnego, ciemnego i ponurego jako nadrz�dnego dobra, to nie byliby m�drcami, ale osłami?” 1— zauwa�ył raz z humorem Sri Aurobindo. Kiedy umysłowa maszyna si� zatrzymuje, dochodzi si� do ró�nego rodzaju odkry�; przede wszystkim zdajemy sobie spraw� z faktu, �e o ile nasza zdolno�� do my�lenia jest zauwa�alnym darem, to „zdolno�� do nie-my�lenia”2 jest darem dalece wi�kszym. Niech ten, kto szuka, spróbuje tego tylko przez par� minut, a wkrótce zauwa�y z czym ma do czynienia! Przekona si�, �e �yje w utajonym hałasie, wyczerpuj�cym i nieustannym wirze, wypełnionym wylacznie jego my�lami, impulsami, reakcjami — sob�, zawsze soba; wyolbrzymiony gnom, wsz�dzie wkraczaj�cy, zasłaniaj�cy wszystko, słysz�cy i widz�cy tylko siebie, znaj�cy tylko siebie (je�eli to prawda), którego niezmienne tematy daj� jedynie pozory nowo�ci poprzez ich nieustanne przestawianie. „W pewnym sensie nie jeste�my niczym innym jak zło�on� mas� umysłowych, nerwowych i fizycznych nałogów, utrzymywanych w jednej cało�ci przez kilka niezawodnych idei, po��da� i skojarze� — amalgamat wielu małych, samopowtarzaj�cych si� sił z kilkoma wi�kszymi wibracjami”.3 Do osiemnastego roku �ycia jestesmy juz zorganizowani — mo�na powiedzie� — z naszymi wi�kszymi wibracjami ju� ustabilizowanymi. Potem za� depozyty tej samej stałej rzeczy o tysi�cach twarzy, któr� nazywamy „kultur�” lub „nasz�” istot�, b�d� si� nieustannie osadzały wokół tej pierwotnej struktury w coraz to grubszych pokładach, coraz bardziej wyrafinowanych i ogładzonych. Jeste�my faktycznie zamkni�ci w konstrukcji, która mo�e by� z ołowiu, bez nawet male�kiego otwarcia — albo te� tak wdzi�czna jak minaret, ale czy to w skorupie z granitu, czy w pos�gu ze szkła — jednak jeste�my zamkni�ci i rozbrzmiewamy stałym powtarzaniem si� w kółko. Pierwszym zadaniem jogina jest nauczy� si� oddycha� w sposób wolny. I, oczywi�cie, roztrzaska� t� umysłow� barier�, która przepuszcza tylko pojedynczy typ wibracji, jakie udaje si� przez barier� przefiltrowa�, aby odkry� w ko�cu wielokolorow� niesko�czono�� wibracji — �wiat i ludzi, jakimi s� naprawd�; tak samo, jak t� inn� „istot�” wewn�trz nas samych, której warto�� jest daleko poza umysłow� ocen�.

Aktywna medytacja

Page 21: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

21

Kiedy usi�dziemy z zamkni�tymi oczyma, aby uciszy� umysł, od razu pogr��amy si� w wirze my�li — nagle wyła�� one zewsz�d, jak przestraszone, albo nawet agresywne szczury. Jest tylko jeden sposób, aby uciszy� ten hałas: próbowa� i próbowa� raz po raz, cierpliwie i wytrwale, a przede wszystkim — nie popełnia� tego bł�du, aby zwalcza� umysł przy pomocy umysłu; musimy wi�c na czym� skupi� nasz� koncentracj�. Ka�dy z nas posiada — ponad umysłem lub gł�boko wewn�trz — owo d��enie, aspiracj�, to samo, co popchn�ło nas na t� a nie inn� drog�; t� gł�boko utajon� t�sknot� samej naszej istoty; to hasło, które ma dla nas specjalne znaczenie. Je�eli b�dziemy si� tego jednego kurczowo trzyma� — praca b�dzie łatwiejsza, b�dzie pozytywnie ukierunkowana zamiast negatywnie. Im cz��ciej b�dziemy to nasze hasło powtarza�, tym pot��niejsze si� ono stanie. Mo�emy te� — na przykład - u�ywa� wyobra�enia bezmiernego oceanu, bez ani jednej fali, na którym spoczywamy bezwładnie dryfuj�c — i dryfujemy z tym oceanem staj�c si� spokojnym bezmiarem. Uczymy si� w ten sposób nie tylko wycisza�, ale i rozszerza� �wiadomo��. Faktycznie — ka�dy musi znale�� swój własny sposób i im mniej napi�cia wniesie w to, co robi, tym pr�dzej osi�gnie sukces. „Mo�na rozpocz�� sam proces w taki czy inny sposób, dla celu, który normalnie oznaczałby długotrwał� prac�, i znienacka by� nawiedzonym — nawet poza t� prac� — przez nagł� interwencj� lub manifestacj� Ciszy z efektem tak nieproporcjonalnym do �rodków u�ytych na pocz�tku… Zaczyna si� wi�c z jak�� metod�, ale praca zostaje przej�ta przez Łask� zesłan� od Tego, do którego si� aspiruje, lub przez wybuch niesko�czono�ci Ducha. To w ten ostatni sposób ja sam doszedłem do absolutnej ciszy umysłu, niewyobra�alnej dla mnie wcze�niej, przed zaistnieniem tego do�wiadczenia”.4 To jest w tym wszystkim rzeczywi�cie najwa�niejszym punktem. Bo mogliby�my te� pomy�le�, �e wszystkie te do�wiadczenia joginów s� miłe i interesuj�ce, ale s� one daleko poza ludzkim zasi�giem; jak wi�c my, jacy jeste�my — mogliby�my kiedykolwiek tam dotrze�? Naszym bł�dem jest os�dzanie przy u�yciu obecnych mo�liwo�ci czego�, co nie nale�y ju� do tej znanej nam istoty, ale zupełnie innej. Tym, co czyni jogin, jest dokładne obudzenie, „automatycznie”, przez prosty fakt, �e kto� wyrusza na �cie�k� prowadz�c� przez całe obszary drzemi�cych umiej�tno�ci i niewidzialnych sił i przez to jest zdolny do robienia rzeczy, do których normalnie nie jeste�my zdolni. „Człowiek musi jedynie oczy�ci� przej�cie pomi�dzy zewn�trznym umysłem i tym czym�, w wewn�trznej istocie… bo one (�wiadomo�� jogi i jej pot�gi) ju� tam s� wewn�trz ka�dego” 5— i najlepszym sposobem „oczyszczenia” tego przej�cia jest wyciszenie umysłu. My nie wiemy, kim jeste�my, a jeszcze mniej — do czego jeste�my zdolni. �wiczenia w medytacji nie s� rzeczywistym rozwi�zaniem problemu (chocia� mog� by� na pocz�tku konieczne, aby da� ten wst�pny nap�d), poniewa� — nawet je�li osi�gniemy t� wzgl�dn� cisz� — gdy tylko wyjdziemy za próg naszego pokoju lub jakiegokolwiek miejsca „ucieczki”, wpadniemy z powrotem w nasz zwykły zam�t i w znajome podziały pomi�dzy tym, co wewn�trzne i zewn�trzne: wewn�trznym �yciem i �yciem �wiatowym. Tym, czego potrzebujemy — jest totalne �ycie; potrzebujemy prze�ywa� prawd� naszego bytu codziennie, w ka�dym momencie, a nie tylko w �wi�ta lub w naszym zaciszu. I błogie medytacje w sielankowym otoczeniu po prostu tego nie osi�gn�. „Mo�emy si� wygodnie wpasowa� w nasze duchowe odosobnienie i mie� pó�niej trudno�ci z triumfalnym przerzuceniem si� na zewn�trz i zastosowaniem naszych zdobyczy wy�szej Natury — do �ycia. Kiedy si� obrócimy, aby doda� te zewn�trzne królestwa do naszych wewn�trznych podbojów, odkryjemy, �e stali�my si� zbyt przyzwyczajeni do aktywno�ci czysto subiektywnych i nieefektywnych na płaszczy�nie materialnej. B�dzie ogromn� trudno�ci� transformacja zewn�trznego �ycia i ciała. Albo te� odkryjemy, �e nasze akcje nie koresponduj� z wewn�trznym �wiatłem; �e na�laduj� one stare, bł�dne sposoby, �e ci�gle podlegaj� starym, znanym, niedoskonałym wpływom. Prawda

Page 22: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

22

wewn�trz nas jest ci�gle oddzielona bolesn� zatok� od ignoranckich mechanizmów naszej zewn�trznej natury… To jest tak, jakby si� �yło w innym, wi�kszym i subtelniejszym �wiecie i nie miało si� �adnego boskiego „styku”, a mo�e tylko bardzo niewielki styk z cał� t� ziemsk� i materialn� egzystencj�”.6 Jedynym wi�c rozwi�zaniem pozostaje wyciszanie umysłu tam wła�nie, gdzie pozornie wydaje si� to najmniej mo�liwe: na ulicy, w metrze, pracy — wsz�dzie. Zamiast przechodzi� przez Stacj� Centralnego Dworca cztery razy dziennie, jak kto� �cigany i wiecznie w po�piechu, mo�emy t� sam� tras� przej�� �wiadomie jako poszukiwacze. Zamiast �y� tak rozproszonym w wielo�ci my�li, którym nie tylko brak jakiejkolwiek podniety, ale które s� równie� m�cz�ce jak p�kni�ta płyta — mo�emy zebra� rozproszone nitki naszej �wiadomo�ci i pracowa�, pracowa� nad sob� w ka�dym momencie. Wtedy �ycie zaczyna si� stawa� zadziwiaj�co ekscytuj�ce, poniewa� najmniej wa�na okoliczno�� staje si� sposobno�ci� zwyci�stwa. Jeste�my skupieni — idziemy gdzie� zamiast i�� donik�d.

Bo joga nie jest sposobem czynienia czegokolwiek, ale sposobem b y c i a. Przejscie Wtedy wyruszamy na poszukiwania nowej krainy. Ale musimy teraz przyzna�, �e zawsze pomi�dzy krajem, który si� opu�ciło i krajem, do którego si� jeszcze nie dotarło, istnieje raczej niewygodny skrawek „ziemi niczyjej”. Jest to okres prób, którego długo�� zale�y od naszej własnej determinacji; ale , jak wiemy, od niepami�tnych czasów, od wschodnich, egipskich czy orfickich inicjacji a� do poszukiwa� �wi�tego Graala, opowie�ciom o wznoszeniu si� człowieka zawsze towarzyszyły takie okresy prób. W przeszło�ci były przewa�nie romantyczne; w ko�cu, có� było takiego wstrz�saj�cego w zamykaniu si� wewn�trz sarkofagu, podczas gdy grały fanfary; lub w celebrowaniu własnej uroczysto�ci pogrzebowej wokół stosu. Dzi� sarkofagi stały si� publiczne, a niektóre ludzkie �ycia s� czym� w rodzaju pogrzebu. Wydaje si� zatem, �e warto wło�y� troch� wysiłku, aby si� z tego wydosta�. A poza tym — gdy si� dobrze rozejrze� wokół — nie ma znowu a� tak wiele do stracenia… Główn� trudno�ci� tego przej�cia jest wewn�trzna pró�nia. Po warunkach mentalnego zamieszania, w którym poprzednio �yli�my, czujemy si� nagle jak rekonwalescenci powracaj�cy do zdrowia po ci��kiej chorobie — nieco zagubieni, z dziwnym szumem w głowie, jak gdyby ten �wiat był straszliwie hała�liwy i m�cz�cy. Stajemy si� niezmiernie uwra�liwieni, mamy to uczucie wpadania na wszystko: obijania si� o rzeczy, wpadania na szarych i agresywnych ludzi, ci��kie obiekty, brutalne wypadki — �wiat wydaje si� przeogromnym absurdem. Jest to pewny znak pocz�tków interioryzacji. A jednak — je�eli próbujemy wtedy zej�� �wiadomie w gł�b nas samych poprzez medytacj� — znajdziemy tam podobn� pró�ni�, rodzaj ciemnej studni lub bezkształtnej neutralno�ci. Je�li wytrwamy w tym „schodzeniu w gł�b”, mo�emy zapa�� w pewien rodzaj snu na dwie czy dziesi�� sekund, dwie minuty, czasem dłu�ej, ale to nie jest zwykły sen; weszli�my tylko w inn� �wiadomo��, cho� ci�gle jeszcze nie ma pomi�dzy nimi powi�zania i wychodzimy z tego oczywi�cie nie bardziej o�wieceni ni� przedtem. Te warunki okresu przej�ciowego mog� łatwo prowadzi� do czego� w rodzaju nihilizmu: „nic na zewn�trz, ale nic te� wewn�trz”. Nic po �adnej stronie. I tutaj wła�nie musimy by� bardzo ostro�ni, gdy ju� raz zburzyli�my nasze powierzchniowe mentalne konstrukcje, aby nie da� si� zamkn�� ponownie

Page 23: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

23

w fałszywej gł�bi, wewn�trz innej konstrukcji — absurdalnej, iluzorycznej, sceptycznej czy buntowniczej. Musimy i�� dalej. Gdy raz si� rozpocznie jog�, trzeba i�� ju� z ni� do ko�ca, niezale�nie od wszystkiego — je�eli wypu�cimy z r�k t� ni�, mo�emy ju� jej nigdy nie odzyska�. Jest tam oczywi�cie próba. Poszukiwacz musi po prostu zrozumie�, �e został zrodzony do nowego �ycia i jego nowe oczy, nowe zmysły nie s� jeszcze w pełni uformowane; jest jak nowo narodzone dziecko na �wiecie. Nie jest to wła�ciwie rozlu�nienia �wiadomo�ci, ale przej�cie do nowej �wiadomo�ci. „Fili�anka musi by� opró�niona i czysta, aby w ni� móc wlewa� boski płyn”.7 Jedynym naszym zasobem w tej sytuacji — jest lgn�� i trzyma� si� naszych aspiracji, pozwala� im na stały wzrost dokładnie dlatego, �e wszystkiego b�dzie tak brakowa�. Jest to jakby ognisko, w które wrzucili�my nasze stare ubrania, nasze stare �ycie, idee, uczucia — musimy tylko mie� niezachwian� wiar�, �e poza tym przej�ciem drzwi si� wreszcie otworz�. I nasza wiara nie jest �lepa; nie jest łatwowiern� głupot�, ale wrodzon� wiedz�, czym� w nas, co wie zanim jeszcze si� to stanie, widzi zanim my zobaczymy i co posyła swoj� wizj� i wiedz� na powierzchni� w formie t�sknoty, poszukiwania i niewyja�nialnej wiary.„Wiara — mówi Sri Aurobindo — jest intuicj� nie tylko czekaj�c� na do�wiadczenie, które by j� usprawiedliwiało, ale prowadz�c� w kierunku tego do�wiadczenia”.8 ZEJ�CIE SIŁY Powoli pró�nia ulega wypełnieniu. Serie obserwacji i do�wiadcze� o du�ym znaczeniu zachodz� w nas, lecz nie mog� one by� reprezentowane w logicznej sekwencji, poniewa� od momentu pozostawienia za sob� starego �wiata odkrywamy, �e wszystko jest mo�liwe i — ponad wszystko — �e nie ma dwu identycznych spraw; st�d wida� fałsz całego spirytualnego dogmatyzmu. Mo�emy tutaj jedynie pozna� kilka ogólnych zarysów do�wiadczenia. Zaczniemy od tego, �e gdy spokój — je�li ju� nie absolutna cisza — s� stosunkowo dobrze ustabilizowane w umy�le, kiedy nasze aspiracje, nasze potrzeby wzrosły i umocniły si�, staj�c si� jakby „dziur�” w nas — obserwujemy fenomen posiadaj�cy ogromne konsekwencje dla całej reszty tej jogi. Czujemy wokół głowy, a szczególnie u podstawy czaszki, niezwykłe ci�nienie, które mo�e si� wydawa� jakby fałszywym bólem głowy. Z pocz�tku nie mo�emy wytrzyma� zbyt długo i „strz�samy to” — rozpraszamy si� lub my�limy o „czym� jeszcze”. Stopniowo ci�nienie to przybiera bardziej okre�lon� form� i czujemy „schodz�cy” pr�d — pr�d siły, nie w rodzaju nieprzyjemnego elektrycznego pr�du, ale raczej czego� w rodzaju płynnej fali. Wtedy zdajemy sobie spraw�, �e owo „ci�nienie” lub fałszywy ból głowy na pocz�tku był spowodowany po prostu naszym własnym oporem wobec schodz�cej Siły i �e rzecz� oczywist� jest nie przeszkadzanie temu przej�ciu poprzez zatrzymywanie pr�du w okolicy głowy, ale pozwolenie mu zej�� we wszystkie pokłady naszego bytu, od głowy do stóp. Ów pr�d jest z pocz�tku raczej spazmatyczny, nieregularny; lekki, �wiadomy wysiłek jest konieczny, aby poł�czy� si� z nim, kiedy zanika; potem staje si� permanentny, naturalny i automatyczny, daj�c bardzo przyjemne wra�enie �wie�ej energii, co� jak inny rodzaj oddychania, bardziej rozległy ni� ten płucny, ogarniaj�cy nas całych, czyni�cy nas l�ejszymi, jak równie� wypełniaj�cy nas solidno�ci�. To fizyczne uczucie jest zupełnie podobne do szybkiego spaceru na wietrze. Nie

Page 24: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

24

zdajemy sobie sprawy z jego rzeczywistego efektu (osiada on w nas stopniowo, w małych dozach), dopóki — z takiego czy innego powodu, np. dystrakcji, pomyłki lub ekscesu — nie odetniemy si� od tego pr�du. Wówczas nagle znajdujemy siebie pustych i skurczonych, jak gdyby brakowało nam tlenu, z bardzo niewygodnym wra�eniem fizycznego skurczenia si� jak zestarzałe jabłko, z którego wyci�ni�te zostały sło�ce i soki. I wtedy dopiero uczciwie zastanawiamy si�, jak byli�my w stanie �y� wcze�niej bez tego. Oznacza to pierwsz� transmutacj� naszych energii. Zamiast zwraca� si� do zwykłego �ródła pod i wokół nas w uniwersalnym �yciu, zasilamy si� „od góry”. Tam energia jest o wiele bardziej czysta, trwała, bez przerw i — ponad wszystko — bardziej dynamiczna. W naszym codziennym �yciu, w�ród naszej pracy i tysi�ca innych zaj�� pr�d Siły jest najpierw jakby rozrzedzony, ale gdy tylko przystaniemy na chwil� i skoncentrujemy si�, natychmiast nast�puje masywny napływ. Wszystko si� zatrzymuje. Wypełniamy si� nim. Samo wra�enie „pr�du” zanika, jak gdyby całe ciało zostało naładowane mas� energii, zwartej i zarazem krystalicznej („solidny chłodny blok spokoju” — mówi Sri Aurobindo); i je�li nasza wewn�trzna wizja zacz�ła si� otwiera�, stwierdzamy, �e wszystko stało si� bł�kitnawe. Jeste�my jak akwamaryna — i tak rozlegli, tak rozlegli… Spokój, bez �adnej zmarszczki. A z tym — niewiarygodna �wie�o��. Doprawdy — jest to uczucie sk�pania si� w �ródle. Ta „schodz�ca siła” jest rzeczywi�cie sam� Sił� Ducha — Shakti. Duchowa siła jest nie tylko słowem. Ostatecznie — nie potrzeba nawet b�dzie zamyka� oczy i wycofywa� si� z powierzchni, aby j� odczuwa�; b�dzie tam ona w ka�dej sekundzie naszego �ycia, niezale�nie od tego, co robimy: jemy, czytamy czy mówimy. B�dziemy �wiadkami nabierania przez ni� coraz wi�kszej intensywno�ci, w miar� jak nasza istota zaczyna si� do niej przyzwyczaja�. Jest to aktualnie niezmierzona masa energii, ograniczona jedynie przez nasz� mał� odbiorczo�� i pojemno��. Mówi�c o swoim do�wiadczeniu tej zst�puj�cej Siły, uczniowie nazywaj� j� „Sił� Sri Aurobindo i Matki”. Nie maj� wszak na my�li, �e owa Shakti jest osobist� własno�ci� Sri Aurobindo i Matki; jedynie wyra�aj� spontanicznie fakt, �e nie ma w stosunku do niej �adnego ekwiwalentu w �adnej innej znanej jodze. Tutaj stykamy si� z fundamentaln� ró�nic� pomi�dzy integraln� jog� Sri Aurobindo (purna joga) i jej innymi gatunkami. Je�eli kto� praktykował inne metody jogi przed jog� Sri Aurobindo, zauwa�y podstawow� praktyczn� ró�nic�: po pewnym czasie do�wiadcza „wznosz�cej si� Siły” (zwanej w Indiach kundalini), która si� budzi raczej brutalnie u podstawy kr�gosłupa i wznosi poprzez kolejne poziomy a� dosi�ga szczytu głowy, gdzie rozkwita w rodzaju promienistej pulsacji, czemu towarzyszy poczucie bezmiaru (i cz�sto równie� utrata przytomno�ci zwana ekstaz�), jakby kto� wynurzał si� w wiecznym Gdzie�. Wszystkie metody jogi, które mo�na nazwa� termogenetycznymi (asanas w Hatha Jodze, koncentracja w Rad�a Jodze, �wiczenia oddechowe — Pranayama etc.), skierowane s� na obudzenie tej wst�puj�cej Siły. Mog� one by� równie� niebezpieczne i stwarza� powa�ne zakłócenia, czyni�c nieodł�czn� potrzeb� obecno�� i protekcj� do�wiadczonego Mistrza. Powrócimy jeszcze do tego tematu. Ró�nica w kierunku pr�du, wznosz�cego si� lub schodz�cego, ma do czynienia z ró�norodno�ci� celów, które nie mog� by� zbyt słabo podkre�lane. Tradycyjni jogini i, jak s�dzimy, religijni uczniowie Zachodu — kieruj� swoje wysiłki w celu wyzwolenia �wiadomo�ci; cała istota jest popychana w gór� we wznosz�cej si� aspiracji; poszukuj�cy próbuje si�gn�� poza pozory i wynurzy� si� ponad nimi w Spokoju lub ekstazie. Stad nastepuje obudzenie schodzacej Sily. Jak jednak widzieli�my — celem Sri Aurobindo jest nie tylko wznie�� si�, ale zej�� na dół, nie tylko odnale�� wieczny Pokój, ale równie� transformowa� �ycie i Materi�, zaczynaj�c z tym kawałeczkiem �ycia i materii, którym

Page 25: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

25

jeste�my. Mamy wi�c obudzenie, albo raczej — odpowied� schodz�cej Siły. Do�wiadczenie schodz�cego pr�du jest do�wiadczeniem transformuj�cej Siły. To ta Siła, która b�dzie wykonywa� jog� dla nas automatycznie (je�li jej pozwolimy); To ta Sila, ktora odmlodzi nasze szybko wyczerpywalne energie I dziwne wysilki; to ta Siła, która rozpocznie tam, gdzie inne jogi si� ko�cz� — o�wiecaj�c najpierw szczyty naszego bytu, potem stopniowo schodz�c z poziomu na poziom, delikatnie, spokojnie, nieodparcie (nigdy nie jest gwałtowna, jej siła jest zdumiewajaco dokładnie wymierzona, jak gdyby kierowana była wprost sam� M�dro�ci� Ducha) — i to jest wła�nie ta Siła, która czyni uniwersalnym cały nasz byt, a� do jego najni�szych pokładów. Takie jest podstawowe do�wiadczenie integralnej jogi. „Kiedy Spokój zostaje ustabilizowany, ta wy�sza lub Boska Siła odgórna mo�e zej�� i działa� w nas. Schodzi zwykle najpierw od głowy i wyzwala centra wewn�trznego umysłu, potem schodzi w centrum serca… potem do p�pka i innych centrów witalnych… a potem w rejon podstawy kr�gosłupa i ni�ej… Działa ona w tym samym czasie, w kierunku zarówno doskonalenia, jak i wyzwolenia; bierze w posiadanie cał� natur� cz��� po cz��ci i porz�dkuje j�, odrzucaj�c to, co ma by� odrzucone, sublimuj�c to, co ma by� sublimowane, tworz�c to, co ma by� stworzone. Integruje, harmonizuje i ustala nowy rytm w naturze”.10

Wynurzanie sie w nowym sposobie poznawania Wraz z wyciszonym umysłem nadchodzi inna zmiana, bardzo znacz�ca, ale trudniejsza do rozró�nienia, poniewa� rozci�gni�ta cz�sto bywa na wiele lat i jej symptomy s� na pocz�tku niezauwa�alne. Mo�e by� nazywana „wynurzeniem si� w nowym sposobie poznawania”, a wi�c i w nowym sposobie działania. Mo�emy zaakceptowa� fakt, �e utrzymywanie wyciszonego umysłu jest mo�liwe, gdy spaceruje si� w tłumie, spo�ywa pokarmy, ubiera czy wypoczywa, ale jak to jest mo�liwe w pracy, w biurze na przykład, lub podczas dyskusji z przyjaciółmi? Musimy przecie� my�le�, przywoływa� nasze pami�ci, poszukiwa� pomysłów i wyst�powa� z nimi we wszelkich rodzajach procesów mentalnych. Jednak�e do�wiadczenie wykazuje, �e nie jest to takie nieuniknione; jest to tylko produktem długotrwałego nałogu, w którym wyro�li�my, przyzwyczajeni do polegania na umy�le w kwestiach wiedzy i akcji — ale jest to tylko nawyk i mo�e on zosta� zmieniony. Zasadniczo, joga nie jest znowu tak bardzo sposobem uczenia, jak od-uczania si� całej tej masy rzekomo niemo�liwych do unikni�cia nawyków, które odziedziczyli�my jeszcze z naszej zwierz�cej ewolucji. Je�eli poszukuj�cy przedsi�we�mie wyciszenie swego umysłu na przykład podczas pracy, to przechodzi on przez kilka kolejnych stadiów. Na samym pocz�tku ledwo zdoła zapami�ta� swoje aspiracje i jedynie od czasu do czasu przerwie sw� prac� na par� minut, aby si� „dostroi� do prawidłowej długo�ci fal”; potem za� wszystko bywa pochłaniane z powrotem przez codzienne rutyny. Ale w miar�, jak czyni wysiłki powtarzania tego do�wiadczenia gdziekolwiek indziej jeszcze — np. na ulicy, w domu, gdziekolwiek — wtedy jego rozbieg zaczyna nabiera� pr�dko�ci, wzrasta� i przyci�ga� uwag� całkiem niespodziewanie w centrum innych jego aktywno�ci - przypomina sobie o tym coraz cz��ciej. Wtedy cała natura zapami�tywania stopniowo si� zmienia; zamiast potrzeby stosowania woli na owe przerwy na „dostrojenie si� do

Page 26: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

26

fali”, do wła�ciwego rytmu — czuje on co� �yj�cego w sobie, gdzie� w samym tle swego istnienia, jakby male�k�, przytłumion� wibracj�. Potrzebuje tylko z lekka wycofa� si� w swoj� �wiadomo��, aby odzyska� t� wibracj� ciszy, w ka�dej sekundzie i o ka�dej porze. Odkrywa, �e jest ona tam, zawsze tam — ta niebieskawa gł�bia gdzie� w tle — i wtedy mo�e od�wie�y� si� w niej kiedykolwiek zechce, i odpr��y� si� w samym centrum najwi�kszego zamieszania i problemów; nosi w sobie oaz� spokoju, której nie jest w stanie nic zakłóci�. Wkrótce ta przytłumiona wibracja — gdzie� tam na zapleczu — staje si� coraz to bardziej zauwa�alna i stała, poszukuj�cy zaczyna odczuwa� w swej istocie co� w rodzaju „przegrody”: cich�, wibruj�c� gł�bi� wła�nie gdzie� na zapleczu, w tle i stosunkowo cienk� powierzchni�, na której rozgrywaj� si� te wszystkie aktywno�ci, my�li, gesty i słowa. Odkrywa on wiadka w samym sobie. Coraz mniej b�dzie sobie pozwalał na pochłanianie go przez cał� t� zewn�trzn� gr�, która nieustannie — jak o�miornica — próbuje nas połkn�� �ywcem. To odkrycie jest co najmniej tak stare, jak Rig Veda: „Dwa ptaki o pi�knych skrzydłach, przyjaciele i towarzysze, lgn� do wspólnego drzewa i jeden z nich spo�ywa słodkie owoce, a drugi patrzy na niego i nie je” (I.164.20) Na tym poziomie łatwiej jest ju� zast�powa� - na pocz�tku przy u�yciu woli - ten stary sztuczny nawyk refleksji umysłowej, pami�ci, planowania i kalkulacji — nowym nawykiem: cichym odwoływaniem si� do tej wibruj�cej gł�bi. W praktyce — okres przej�ciowy bywa do�� długi, znaczony nawrotami „starego porz�dku”, przełomami (nie jest to a� tak wyra�ne uczucie nawrotów czy przełomów, raczej jak co�, co raz bywa zasłoni�te, a raz odsłoni�te, na przemian) i stał� konfrontacj� tych dwóch procesów, przy czym stare mechanizmy maj� tendencj� ci�głego przeszkadzania i próby odzyskiwania swoich utraconych praw, tzn. próbuj� nas przekonywa�, �e bez ich pomocy si� nie obejdziemy. Mog� te� znale�� nieco poparcia w tendencjach do lenistwa, które w nas drzemi�, ilekro� uznamy za „bardziej wygodne” zrobienie czego� „na stary sposób”. Z drugiej jednak strony — praca nad wyzwalaniem si� jest pot��nie wspomagana: po pierwsze przez schodz�c� Moc, która automatycznie i niestrudzenie porz�dkuje t� nasz� siedzib� i wywiera spokojn� presj� na buntownicze mechanizmy, jak gdyby ka�da fala my�li była schwytana, zamro�ona w miejscu; a po drugie — przez akumulacj� tysi�cy narastaj�co zauwa�alnych do�wiadcze� (małych), które pozwalaj� nam zda� sobie spraw� z tego, jak zadziwiaj�co dobrze mo�na �y� i działa� bez umysłu i, wła�ciwie, czujemy si� bez niego o wiele lepiej. Faktycznie — stopniowo odkrywamy, �e nie ma �adnej potrzeby my�lenia. Co� za nami lub nad nami wykonuje to zadanie z precyzj� i nieomylno�ci�, która ro�nie, w miar� jak wzrasta w nas nawyk odwoływania si� do tego �ródła. Nie ma ju� �adnej potrzeby zapami�tywania, gdy� dokładna informacja nadchodzi wtedy, gdy jest potrzebna; nie ma potrzeby planowania jakich� akcji, gdy� tajemne �ródło ustawia dan� akcj� bez �adnego pragnienia z naszej strony lub my�lenia o tym, zmuszaj�c nas do czynienia dokładnie tego, co w danym momencie jest potrzebne, z m�dro�ci� i dalekowzroczno�ci�, do której nasz umysł, zawsze ograniczony, jest całkowicie niezdolny. Zobaczymy wkrótce, �e im bardziej ufamy i poddajemy si� tym intymnym podszeptom wewn�trznym, nagłym sugestiom — tym cz�stsze, czystsze, wyra�niejsze i naturalniejsze si� one staj�, przypominaj�c nieco intuicyjny sposób funkcjonowania, ale z wa�n� ró�nic� w jako�ci: nasze intuicje s� prawie zawsze zamglone i zdeformowane przez umysł, który wr�cz uwielbia imitowanie ich i zmusza nas do bł�dzenia w swym wagarowaniu za objawieniami, podczas gdy ta transmisja jest czysta, cicha i dokładna po prostu dlatego, �e umysł jest wyciszony. Wszyscy miewali�my do�wiadczenia problemów „w cudowny sposób”

Page 27: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

27

rozwi�zanych w czasie snu, to jest dokładnie wtedy, kiedy my�l�ca maszyna jest wył�czona. Niew�tpliwie zaistniej� pomyłki i przekłamania zanim nowe funkcjonowanie zostanie do�� silnie ustabilizowane. Poszukuj�cy musi by� przygotowany, i� b�dzie popełniał wiele bł�dów zanim si� nauczy, ale wkrótce zacznie zauwa�a�, �e bł�dy i pomyłki b�d� zawsze rezultatem wmieszania si� procesu mentalnego. W ka�dym przypadku gdy umysł interweniuje, za�mi wszystko, podzieli i opó�ni. Wtedy, ewentualnie, po wielu próbach i bł�dach — zrozumiemy raz na zawsze i zobaczymy na własne oczy, �e „umysl nie jest instrumentem zdobywania wiedzy, ale tylko jej organizowania” jak zauwa�a Matka, i �e cała ta wiedza przychodzi do nas sk�d� jeszcze.** Kiedy umysł jest wyciszony — przychodz� słowa, przychodz� mowy, przychodzi akcja i wszystko przychodzi jako� automatycznie z uderzaj�c� dokładno�ci� i szybko�ci�. Jest to rzeczywi�cie inny, du�o lepszy sposób �ycia. Gdy�: „Nie istnieje co� takiego, co mógłby zrobi� umysł, a co nie mogłoby by� zrobione o wiele lepiej przy unieruchomionym umy�le i wolnej od my�li ciszy wewn�trznej”.11

Uniwersalny Umysl Dotychczas omawiali�my post�p poszukiwacza w terminach wewn�trznych, ale post�p ten manifestuje si� równie� na zewn�trz. Prawd� mówi�c, �ciana pomi�dzy tym, co wewn�trzne i zewn�trzne robi si� coraz cie�sza; zaczyna si� coraz to bardziej wydawa� sztuczn� konwencj� ustanowion� przez niedojrzały umysł, zaanga�owany wył�cznie w sobie i widz�cy tylko siebie. Poszukiwacz czuje, jak ta �ciana powoli traci swoj� spoisto��; do�wiadcza jakiej� zmiany w strukturze swej istoty, jakby stawał si� l�ejszy, bardziej przejrzysty, bardziej porowaty ni� był przedtem. Ta ró�nica w strukturze jest najpierw odczuwana jako niezbyt przyjemny symptom, gdy� zwyczajna osoba jest normalnie chroniona, poza grub� �cian�, a poszukiwacz nie ma ju� tego zabezpieczenia: otrzymuje on ludzkie my�li, �yczenia i po��dania w ich prawdziwej formie i w całej ostro�ci, dokładnie jakimi one s� - czyli jako napa�ci. I musimy tutaj podkre�li� wyra�nie, �e „złe my�li” czy „zła wola” nie s� jedynymi, które posiadaj� ten napastliwy charakter; nic nie jest bardziej agresywne, niz dobre intencje, wysokie sentymenty, altruizm — w kazdym przypadku jest to „ego” przebijajace sie czy to przez slodycz, czy przez gwalt. Jeste�my cywilizowani jedynie powierzchownie. Gł�biej — �yje w nas kanibal. Zatem jest absolutn� konieczno�ci�, aby poszukiwacz był w posiadaniu owej Siły, ktora tu opisalismy – z nia moze on isc wszedzie. Prawd� mówi�c, kosmiczna m�dro�� jest tego rodzaju, �e taka przejrzysto�� na ogół nie pojawia si� bez wła�ciwego zabezpieczenia. Uzbrojony w „sw�” Sił� i wyciszony umysł, poszukiwacz zdaje sobie stopniowo spraw� z tego, �e stoi otwarty dla wszystkiego, co nadchodzi z zewn�trz; �e zaczyna otrzymywa� coraz wi�cej i ze wszystkich stron; �e odległo�ci stały si� nierzeczywistymi barierami: nikt nie jest zbyt daleko, nikt nie odszedł, wszystko jest razem i �e jednocze�nie - mo�e on jasno spostrzega� my�li przyjaciela odległego o 10 tysi�cy mil, gniew innej osoby czy cierpienie swego brata. Poszukiwacz potrzebuje tylko „dostroi� si�” do danego miejsca lub osoby, w zupełnej ciszy umysłu, aby otrzyma� mniej wi�cej dokładn� percepcj� sytuacji, mniej wiecej, w zaleznosci od swej zdolnosci do ustabilizowania wewnetrznej ciszy. W tym bowiem przypadku umysł równie� zagłusza wszystko, gdy� jest przepełniony po��daniami, obawami, przes�dami;

* Owo „gdzies” bedzie dyskutowane pozniej w studium Superswiadomosci

Page 28: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

28

wszystko wi�c, co spostrzega, jest natychmiast zniekształcone poprzez te wła�nie po��dania, obawy czy przes�dy (istniej� te� inne rodzaje zakłóce�, o których b�dzie mowa pó�niej). Cichy umysł wydaje si� wi�c nie�� z sob� rozszerzenie �wiadomo�ci, która staje si� zdolna do przerzucania z własnej woli w jakikolwiek punkt uniwersalnej rzeczywisto�ci i uczy� si� tam tego, co potrzebuje wiedzie�. W tej cichej przejrzysto�ci czynimy wkrótce nast�pne odkrycie o kapitalnym znaczeniu w jego implikacjach. Znajdujemy bowiem, �e nie tylko my�li innych napływaj� do nas z zewn�trz, ale rowniez nasze wlasne mysli przychodza do nas z zewnatrz. Gdy ju� raz jeste�my wystarczaj�co przejrzy�ci — mo�emy odczu� w tej nieruchomej ciszy umysłu male�kie, kr�c�ce si� wirki, wchodz�ce w kontakt z nasz� atmosfer� jak delikatne, male�kie wibracje przyci�gaj�ce nasz� uwag�. Je�eli si� zbli�ymy, aby „zobaczy� czym one s�” — tzn. je�eli pozwolimy jednemu z tych małych wirków wej�� w nas — stwierdzimy, �e nagle o czym� my�limy; tym, co czuli�my na peryferiach naszego bytu była my�l w swojej czystej formie, albo raczej „wibracja my�lowa”, zanim była zdolna wej�� w nas niezauwa�alna i pojawi� si� na powierzchni naszego bytu przebrana ju� w personaln� form�, która umo�liwia nam triumfalnie wykrzykiwa�: „To jest moja my�l!”. Jest to wła�nie ów sposób, w który dobry „odczytywacz my�li” mo�e je przechwyci� — nawet od osoby, której j�zykiem w ogóle nie włada, poniewa� nie przechwytuje on „my�li”, ale wibracje, do których przywdziewa w sobie samym stosown� mentaln� form�. Nie powinno nas to zbytnio dziwi�, gdy� gdyby�my byli zdolni do stworzenia jednej małej rzeczy przez nas samych — nawet tej jednej małej my�li — byliby�my stwórcami tego �wiata! „Gdzie jest to ja w tobie, które mo�e wszystko stworzy�?” — zwykła zapytywa� Matka. To fakt, �e cały ten proces nie jest zauwa�alny dla przeci�tnego człowieka; po pierwsze dlatego, �e �yje on w stałym tumulcie, a po drugie — �e proces, w którym wibracje s� przetwarzane na my�li, jest prawie natychmiastowy i automatyczny. Poprzez swoj� edukacj� i otoczenie dana osoba zatem nabiera przyzwyczajenia do selekcjonowania z Uniwersalnego Umysłu pewnego zakresu, w�skiego zreszt�, danych wibracji, do których czuje skłonno��. Przez reszt� swego �ycia b�dzie ona odbiera� te same długo�ci fal, powtarza� ten sam zakres wibracji w mniej wiecej podobnie brzmi�cych słowach, wytartych frazesach z małymi tylko innowacjami i b�dzie si� w tym kr�ci� w kółko, jak w klatce. Tylko bardziej lub mniej rozległy, czy błyskotliwy zakres naszego słownika mo�e dawa� nam złudzenie post�pu. Zmieniamy bowiem jedynie ide�, ale zmienianie idei niekoniecznie jest równoznaczne z post�pem. Nie oznacza ono wznoszenia si� na wy�szy lub szybszy poziom wibracji; jest jedynie nowym zestawem akrobatycznym w ramach tego samego srodowiska. Dlatego Sri Aurobindo mawiał te� o „zmianie �wiadomo�ci”. Gdy ju� raz poszukiwacz zobaczy, �e jego my�li nadchodz� z zewn�trz i gdy powtórzył ju� to do�wiadczenie setki razy — ma klucz do prawdziwego mistrzostwa nad umysłem. Kiedy bowiem raczej trudno jest pozby� si� my�li, co do której wierzymy, �e jest nasz� własn�, po tym, jak sie juz w nas usadowila — to o wiele łatwiej jest odrzuci� tak� sam� my�l, widz�c j� nadchodz�c� z zewn�trz. Gdy ju� raz udoskonalili�my wewn�trzn� cisz�, udoskonalili�my tym samym cały mentalny �wiat, poniewa� zamiast stałego chwytania tej samej fali, mo�emy przebiec przez pełny zakres tych fal i wybiera� czy odrzuca� co nam si� �ywnie podoba. Ale posłuchajmy, jak sam Sri Aurobindo opisuje do�wiadczenie z innym joginem, Bhaskar Lele, który sp�dził z nim trzy dni: „…Wszyscy umysłowo rozwini�ci ludzie, ci, którzy wychodz� poza przeci�tno��, posiadaj� w jaki� sposób — taki czy inny, albo nawet i w pewnym okresie czy dla pewnego celu — oddzielne dwie cz��ci umysłu: cz��� aktywn�, która bywa fabryk� my�li, i spokojn�, mistrzowsk� cz���, która jest zarazem �wiadkiem i Wol�

Page 29: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

29

obserwuj�c� je, s�dz�c�, odrzucaj�c�, eliminuj�c�, akceptuj�c�, nanosz�c� poprawki i zmiany, czyli owego Mistrza w Domu Umysłu zdolnego do bycia samowładc� (samrajya). Jogin idzie jednak dalej — jest nie tylko mistrzem, ale nawet uzywajac w pewien sposob umyslu , potrafi wydosta� si� poza niego i stan�� obok lub ponad nim, kompletnie wolny. Dla niego wizja owej „fabryki my�li” nie ma ju� �adnego znaczenia, bo widzi, �e my�li nadchodz� z zewn�trz, z Uniwersalnego Umysłu lub Uniwersalnej Natury, czasami ju� wyra�ne i uformowane, czasami nie i wtedy przybieraj�ce kształt nadawany im przez nas samych. Podstawowym zaj�ciem naszego umysłu jest albo odpowied� akceptuj�ca, albo odrzucaj�ca w stosunku do tych fal my�lowych (podobnie jak fal energii witalnych i subtelnych fizycznych), albo te� to nadawanie personalnej, mentalnej formy owym wirom my�lowym (lub odruchom witalnym) z otaczaj�cej nas Pot�gi Natury. Zawdzi�czam du�o Lele, �e mi to pokazał. ‘Usi�d� w medytacji — mówil on — ale nie my�l, obserwuj tylko swój umysł; zobaczysz wkrótce my�li nadchodz�ce do�; zanim zd��� one wej�� w ciebie — odrzu� je od twego umysłu, a� b�dzie zdolny do całkowitej ciszy’. Nigdy wcze�niej nie słyszałem o my�lach nadpływaj�cych w sposób widzialny do naszego umysłu z zewn�trz, ale nie my�lałem te� kwestionowa� prawdopodobie�stwo takiej mo�liwo�ci, wi�c po prostu usiadłem i dokonałem sprawdzenia na sobie. W momencie, gdy udało mi si� uciszy� umysł do stanu bezwietrznej atmosfery na wysokim szczycie, zobaczyłem jedn� my�l, a potem nast�pn�, nadpływaj�ce w zupełnie konkretny sposób z zewn�trz. Odrzuciłem je zanim mogły we mnie wej�� i posi��� mój mózg; i tak w trzy dni byłem wolny. Od tego momentu, w zasadzie, mentalna istota we mnie stała si� woln� Inteligencj�, uniwersalnym Umysłem nie ograniczonym do w�skiego zakresu personalnych my�li, jak robotnik w fabryce my�li, ale jak odbiorca wiedzy z wszystkich dziedzin bytu, maj�c wolno�� wyboru czego tylko sobie za�yczy w tym rozległym imperium zarówno wzroku, jak i my�li”.12 Zacz�wszy od niewielkiej mentalnej konstrukcji, w której czuł si� zupełnie swobodnie i wysoce o�wiecony — poszukiwacz spogl�da wstecz i dziwi si�, jak mógł �y� wcze�niej w takim wi�zieniu. Uderza go szczególne u�wiadomienie, jak to przez tyle lat �ył otoczony samymi niemo�no�ciami i jak ludzko�� w ogólnym sensie �yje nadal za tymi kratami. „Nie mo�ecie robi� tego, nie mo�ecie czyni� tamtego; to jest wbrew prawu; to jest nielogiczne, tamto nie jest naturalne, to jest niemo�liwe… etc.” A on nagle odkrywa, �e wszystko jest mo�liwe, �e prawdziw� trudno�ci� jest tylko wiara, i� jest to trudno��. Po prze�yciu dwudziestu czy trzydziestu lat w swojej mentalnej skorupie, jak co� w rodzaju my�l�cego barwinka, zaczyna wreszcie oddycha� w sposób wolny. Odkrywa równie�, i� wieczna sprzeczno�� pomi�dzy tym, co wewn�trzne i zewn�trzne jest równie� rozwi�zana, �e była ona te� jedynie cz��ci� mentalnej sklerozy. W rzeczywisto�ci, owo „na zewn�trz” jest wsz�dzie wewn�trz! My jeste�my wsz�dzie! Bł�dem jest jednak wierzy�, �e gdyby�my tylko mogli wyobrazi� sobie idealne warunki pokoju, pi�kna i sielankowej błogo�ci, rzeczy stałyby si� o wiele łatwiejsze, poniewa� b�dzie tam zawsze co� powoduj�cego w nas zakłócenia, wsz�dzie. Mogliby�my wi�c zadecydowa�, �e zgruchotamy wszystkie nasze konstrukcje i we�miemy całe to „zewn�trz” do nas samych, i wtedy b�dziemy wsz�dzie w domu. To samo jest wa�ne dla sprzeczno�ci pomi�dzy akcj� a medytacj�; poszukuj�cy musi ustabilizowa� wewn�trzn� cisz� i jego akcja staje si� medytacj� (mo�e wtedy nawet zauwa�y�, �e jego medytacja jest akcj�) — czy to bierze prysznic, czy uczestniczy w biznesie Moc płynie, płynie w nim; jest na zawsze zestrojony z jakim� „gdzie�”. I ostatecznie zobaczy, �e jego akcje staj� si� coraz wyra�niejsze, bardziej pot��ne i efektywne, bez najmniejszego naruszenia jego spokoju.

Page 30: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

30

„Substancja mentalnej istoty… jest stała. Jest tak stała, �e nic nie jest w stanie jej zakłóci�. Kiedy my�li lub aktywno�ci nadchodz�… one przefruwaj� przez umysł jak ptaki na niebie podczas bezwietrznej pogody. Mijaj� nie zakłócaj�c niczego, nie pozostawiaj�c �adnego �ladu. Nawet, gdy tysi�ce my�li lub najbardziej gwałtowne wydarzenia przechodz� przez niego — spokojna nieruchomo�� pozostaje, jak gdyby sama struktura umysłu była substancj� wiecznego i niezniszczalnego spokoju. Umysł, który osi�gn�ł taki spokój, mo�e zacz�� działanie, nawet intensywnie i pot��nie, ale b�dzie utrzymywał swoj� fundamentaln� nieruchomo�� — nie rodz�c� si� z samej siebie, ale otrzymywan� z Góry — i nadawał jej mentaln� form� bez dodawania niczego ‘własnego’, spokojnie i bez nami�tno�ci, ale z rado�ci� Prawdy i pot�g� szcz��cia i �wiatłem przej�cia”.13

Czy potrzebujemy tu przypomina�, �e Sri Aurobindo kierował w tym czasie ruchem rewolucyjnym i przygotowywał walk� powsta�cz� w Indiach?

ROZDZIAŁ 5 : �WIADOMO�

Page 31: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

31

Pewnego razu jeden z uczniów musiał podj�� trudn� decyzj�. Napisał do Sri Aurobindo o porad� i był kompletnie zaskoczony, kiedy ten odpowiedział, aby podj�ł decyzj� „ze szczytów swej �wiadomo�ci”. Był to bowiem człowiek Zachodu i zacz�ł si� zastanawia�, có� u licha miało to oznacza�. Czy ów „szczyt �wiadomo�ci” miał by� jakim� wyj�tkowo trudnym sposobem my�lenia, czy te� czym� w rodzaju entuzjazmu produkowanego przez umysł w stanie rozgrzewki, czy jeszcze czym�? Bo rzeczywi�cie taki jest ten jedyny rodzaj �wiadomo�ci, o którym wiemy my, na Zachodzie; dla nas �wiadomo�� jest zawsze równoznaczna z procesem mentalnym — „My�l�, wi�c jestem”. To jest ten nasz szczególny sposób patrzenia na spraw�. Umieszczamy siebie w centrum wszech�wiata i obdarzamy darem �wiadomo�ci tych, którzy podzielaj� nasz sposób bycia i rozumienia czy odczuwania rzeczy. Nie tak znowu dawno temu dziwili�my si�, jak to mo�na by� np. Persem. Je�li jednak naprawd� pragniemy zrozumie� i odkry� czym jest �wiadomo�� oraz u�ywa� jej — musimy wyj�� poza t� w�sk� perspektyw�. Po osi�gni�ciu pewnego stopnia umysłowego wyciszenia, Sri Aurobindo zaobserwował: „�wiadomo�� umysłu jest jedynie �wiadomo�ci� człowieka, która nie wi�cej wyczerpuje wszystkie mo�liwe zakresy �wiadomo�ci, ni� ludzki wzrok wyczerpie wszystkie stopnie koloru, czy ludzki słuch wszystkie gradacje d�wi�ku. Bo istnieje wiele rzeczy ‘ponad’ lub ‘pod’, które s� dla człowieka niewidzialne i niesłyszalne. Zatem s� zakresy �wiadomo�ci pod i nad ludzkim zakresem, z którymi normalny człowiek nie ma �adnego kontaktu i wydaj� si� one dla niego nie�wiadomo�ci�, supramentalnym, czyli nad-umysłowym i pod-umysłowym zakresem1… To, co my zwiemy nie�wiadomo�ci�, jest po prostu inn� �wiadomo�ci�… Rzeczywi�cie, nie jeste�my bardziej nie�wiadomi kiedy �pimy czy te� jeste�my oszołomieni narkotykami, „umarli�my” lub jeste�my w innym stanie, ni� gdy jeste�my pogr��eni w my�lach i nie�wiadomi naszych fizycznych ja�ni i otoczenia. Dla ka�dego, który zrobił cho�by niewielki post�p poprzez jog� — jest to najbardziej elementarn� z zasad.” I dodaje: „W miar�, jak si� rozwijamy i budzimy do duszy w nas i w rzeczach, zdajemy sobie spraw�, �e istnieje �wiadomo�� równie� w ro�linach, metalach, atomie, elektryczno�ci, we wszystkim, co zaliczane jest do fizycznej natury; odkryiemy równie� wkrótce, �e nie jest to �wiadomo�� w jakim� sensie ni�sza czy bardziej ograniczona ni� mentalna — wr�cz przeciwnie, jest ona w wielu ‘nieo�ywionych’ formach nawet bardziej intensywna, szybsza, ostrzejsza, chocia� mniej ewoluowana w kierunku powierzchni…”2 Zadaniem pocz�tkuj�cego jogina jest wi�c stawanie si� �wiadomym w ka�dy sposób, na wszystkich poziomach jego bytu i we wszystkich stopniach uniwersalnej egzystencji, nie tylko umysłowo. By� �wiadomym siebie i innych, i wszystkich rzeczy wokół, we �nie tak samo jak i na jawie, a ostatecznie — uczy� si� by� �wiadomym w tym, co ludzie zw� „�mierci�”, poniewa� do tego stopnia, w ktorym bylismy �wiadomi w naszym zyciu, bedziemy �wiadomi w naszej �mierci. Ale nie musimy bra� na to słowa Sri Aurobindo. On nas nawet usilnie zach�ca, aby�my sprawdzili to dla siebie samych. Musimy wi�c d��y� do odkrywania tego, co wewn�trz nas wi��e razem wszystkie nasze sposoby „bycia” — sen, jaw� i „�mier�” — i umo�liwia nam wej�cie w kontakt z innymi formami �wiadomo�ci. Centra swiadomosci

Page 32: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

32

Kontynuuj�c nasz� eksperymentaln� metod� opart� na umysłowej ciszy, kierowani jeste�my do kilku odkry�, które stopniowo wprowadzaj� nas na wła�ciwe tory. Po pierwsze — widzimy, �e ten rodzaj konfuzji, w której dot�d �yli�my, jako� powoli zamiera; poziomy naszego bytu staj� si� łatwiej i czy�ciej rozró�nialne, jak gdyby�my byli zrobieni z kilku kawałków, ka�dy ze sw� odr�bn� indywidualn� osobowo�ci� i specyficznym centrum, a co wi�cej — ze swym własnym �yciem niezaleznym od pozostalych. Ta polifonia, jak j� mo�emy nazwa� — bo jest to raczej kakofoni� — jest ogólnie maskowana przed nami przez głos umysłu, ktory zatapia i wyrównuje wszystko. Na ka�dym z tych poziomów nie ma jednego ruchu naszego bytu, ani jednej emocji, po��dania czy te� mrugni�cia okiem, które nie byłoby natychmiast przechwycone przez umysł i pokryte warstw� my�li — innymi słowy, „mentalizujemy” wszystko. Taki jest rzeczywisty cel umysłu w ewolucji: pomaga nam wynie�� na nasz� �wiadom� powierzchni� wszystkie drgni�cia naszego bytu, które inaczej pozostałyby jako nie uformowana, pod�wiadoma lub nad�wiadoma magma. Umysł pomaga nam te� ustali� jaki� porz�dek w tej anarchii poprzez organizowanie wszystkich tych małych, feudalnych pa�stewek pod swoim własnym zwierzchnictwem. Ale czyni�c to, zasłania przed nami ich prawdziwe odgłosy i działania, a st�d ju� jeden krok od suwerenno�ci do tyranii. Wszystkie ponadmentalne mechanizmy zostaj� całkowicie zablokowane, albo — jak ju� co� z głosu nad�wiadomo�ci zdoła si� przedrze� przez cenzur� — jest natychmiast zniekształcone, rozwodnione i zasłoni�te. Podobnie pod-umysłowe mechanizmy ulegaj� atrofii, pozbawiaj�c nas spontaniczno�ci zmysłów, które bywały bardzo u�yteczne na wcze�niejszych szczeblach rozwoju i ci�gle mogłyby takie by�. Jedne mniejszo�ci w naszej istocie jednocz� si� w buncie, gdy znów inne tajnie akumuluj� swoje małe siły, czekaj�c na pierwsz� sposobno��, aby móc wybuchn�� w nasze twarze. Ale poszukiwacz, który uciszył swój umysł, zaczyna rozró�nia� wszystkie te stany w ich nagiej rzeczywisto�ci, bez całej tej mentalnej osłonki; b�dzie czuł na ró�nych poziomach swego bytu pewne ogniska koncentracji, pewne skupienia siły, ka�de ze sw� szczególn� jako�ci� czy cz�stotliwo�ci� wibracji. Wszyscy z nas do�wiadczyli�my, cho�by raz w �yciu, wibracje promieniuj�ce na ró�nych poziomach naszej istoty. Na przykład — by� mo�e czuli�my wielk� wibracj� objawienia, kiedy zasłona wydawała si� nagle podnosi� i pokazany nam został jaki� kawałek prawdy, bez słów, bez nawet naszej o tym wiedzy, z czego ta rewelacja si� składa — co� jedynie wibruje, co czyni ten �wiat w nie wyja�niony sposób szerszy, ja�niejszy i bardziej czysty. Mogli�my równie� do�wiadczy� ci��szych wibracji gniewu czy strachu, wibracji po��dania czy sympatii — i mogli�my równie� zauwa�y�, �e owe wibracje pulsuj� na ró�nych poziomach i z ró�n� intensywno�ci�. Istnieje w nas cały zakres w�złów wibracyjnych, czyli centrów �wiadomo�ci, ka�dy wyspecjalizowany w jednym, szczególnym typie wibracji, które mo�e by� rozró�nione i spostrzegane wprost, zale�nie od stopnia naszej wewn�trznej ciszy i ostro�ci percepcji. Umysł jest tylko jednym z centrów, jednym typem wibracji, jedn� tylko form� �wiadomo�ci, chocia� uzurpował sobie owo naczelne miejsce. Nie b�dziemy si� rozwodzi� nad opisem tych centrów, tak jak tradycja do nich nawi�zuje — o wiele lepiej jest do�wiadczy� tych rzeczy samemu, ni� mówi� o nich — nie b�dziemy te� omawia� ich pozycji: poszukiwacz odczuje je w sobie bez �adnych trudno�ci jak tylko stanie si� troch� „czystszym”. Wystarcza nadmieni�, �e owe centra (zwane w Indiach czakramami) nie s� ulokowane w naszym fizycznym ciele, ale w innym wymiarze, chocia� ich koncentracja mo�e czasami stawa� si� tak intensywna, �e posiadamy wyra�ne, ulokowane w ciele wra�enie fizyczne. Faktem jest, �e niektóre z nich znajduj� si� zupełnie blisko ró�nych nerwowych splotów ciała, chocia� nie wszystkie.

Page 33: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

33

Centra Swiadomosci wg hinduskiej tradycji Tantry. Centralny kanal oraz dwa przeplatajace sie boczne kanaly odpowiadaja kanalom rdzeniowym i prawdopodobnie wiaza sie z sympatycznym systemem nerwowym. Sa one drogami, poprzez ktore wznoszaca sie Sila ( Kundalini) wedruje wzwyz po rozbudzeniu sie nizszych centrów, wznoszac sie od centrum do centrum „jak waz”, aby rozkwitnac na szczycie glowy w Superswiadomosc. ( Wydaje sie to byc rowniez znaczeniem ureusza, egipskiej kobry, ktora przyozdabiala tiary faraonow, jak rowniez meksykanskiego Quetzalcoatla, pierzastego weza, a moze rowniez kobry nad glowa Buddy). Szczegolowymi cechami owych center interesuja sie jedynie zawodowi jasnowidze. Bedziemy dyskutowac pozniej niektore detale ogolnego zainteresowania. Kompletne studium w temacie mozna znalezc w pracy Sir Johna Woodroffe ( Artur Avalon) „Potega Weza” ( Madras; Ganesh & Co. 1913) Ogólnie, istnieje 7 centrów rozmieszczonych w czterech strefach: 1) Centrum nadswiadomosci z jedn� lokalizacj� tu� pod szczytem głowy*, które kontroluje nasz my�l�cy umysł i komunikuje si� z wy�szymi dziedzinami umysłowymi jak o�wiecony umysł, intuicyjny umysł, nad-umysł etc 2) Centrum umyslowe z dwoma lokalizacjami: jedna pomi�dzy brwiami, która kontroluje wol� i dynamik� naszej umysłowej aktywno�ci (jest to te� centrum subtelnej wizji, tzw. „trzecie oko”, o którym wspominaj� pewne tradycje); druga znajduje si� na poziomie krtani i kontroluje wszelkie formy ekspresji umysłowej; 3) Centrum witalne z trzema lokalizacjami: pierwsza — na poziomie serca, kontroluje nasz� emocjonaln� cz��� bytu (miło��, nienawi�� etc.); druga — na poziomie p�pka, kontroluje nasze impulsy dominacji, posiadania, podbojów, tak samo jak nasze ambicje; i trzecia — ni�sze

* Wg tradycji hinduskiej, owo centrum nazywane jest „lotosem o tysiacu platkow” aby wyrazic swietlista pelnie, ktora sie spostrzega, kiedy centrum sie otwiera; jest ono ulokowane na szczycie glowy. Wg Sri Aurobindo I doswiadczenia wielu innych, to, co sie odczuwa na szczycie glowy nie jest samo centrum, ale swietlista refleksja slonecznego zrodla , ulokowanego ponad glowa.

Page 34: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

34

centrum witalne, pomi�dzy p�pkiem i centrum seksualnym na poziomie splotu kr��kowego, kontroluje najni�sze wibracje (zazdro�ci, zawi�ci, po��dania, chciwo�ci, gniewu etc.) 4) Centrum fizyczne i podswiadomosci** z lokalizacj� u podstawy kr�gosłupa, kontroluje nasz� fizyczn� istot� i impulsy seksualne; to centrum otwiera nam równie� drog� do pod�wiadomych regionów daleko w dole. Generalnie, w tzw. „normalnym” człowieku centra te s� u�pione lub zamkni�te, albo te� przepuszczaj� one jedynie niewielki, słaby pr�d energii, który jest niezb�dny dla jego w�skiej egzystencji. Taki człowiek jest rzeczywi�cie otoczony �cianami wewn�trz siebie i komunikuje si� tylko po�rednio ze �wiatem zewn�trznym, w �rodku bardzo ograniczonego kr�gu: nie widzi innych rzeczy czy ludzi, ale siebie w nich, w rzeczach — siebie we wszystkim. I nie ma wyj�cia z tej sytuacji. Przy jodze — te centra si� otwieraj�. A mog� si� one otwiera� na dwa sposoby: od dołu do góry i od góry na dół, zale�nie od tego, jakie zastosujemy metody — tradycyjnej jogi i innych spirytualnych sposobów czy jog� Sri Aurobindo. Jak wspominali�my wcze�niej, poprzez koncentracj� i �wiczenia mo�emy ewentualnie poczu� Sił� budz�c� si� u podstawy kr�gosłupa i wznosz�c� si�, z poziomu na poziom a� do szczytu głowy, faluj�cym ruchem przypominaj�cym ruch w��a. Na ka�dym poziomie Siła ta przebija (raczej gwałtownie) odpowiednie centrum, które si� wtedy otwiera i jednocze�nie otwiera nas dla wszystkich uniwersalnych wibracji energii, zwi�zanych z cz�stotliwo�ci� poszczególnych centrów. Przy jodze Sri Aurobindo schodz�ca Siła otwiera te same centra, ale powoli i łagodnie — od szczytu do dołu. Czasem ni�sze centra nie s� nawet w pełni otwarte, a� do pó�nego czasu. Ten proces ma znaczn� przewag� je�li docenimy fakt, �e ka�de centrum odpowiada uniwersalnemu �ródłu �wiadomo�ci czy energii. Otwarcie ni�szych, witalnych czy pod�wiadomych centrów na pocz�tku jest ryzykiem, �e b�dziemy zatopieni nie tylko przez nasze własne, małe, personalne problemy, ale przez rw�ce pr�dy uniwersalnego błota, poniewa� jeste�my tam automatycznie w kontakcie z cał� Konfuzj� i Brudem tego �wiata. To jest powodem, dlaczego tradycyjni jogini potrzebuj� ochraniaj�cej obecno�ci mistrza. Ze schodz�c� Sił� — niebezpiecze�stwo to zostaje omini�te; konfrontujemy ni�sze centra tylko według tego, jak nasza istota jest silnie ustabilizowana w wy�szym, super�wiadomym �wietle. Gdy ju� raz udoskonali swoje centra — poszukiwacz zaczyna naprawd� zna� rzeczy, byty, �wiat i siebie takimi, jakimi naprawd� s�, gdy� ju� nie odbiera tylko zewn�trznych sygnałów, w�tpliwych słów i gestów, całej tej mimikry zasłoni�tego �cianami człowieka i zasłoni�tej istoty rzeczy, ale odbiera raczej czyste wibracje w ka�dej rzeczy i ka�dej istocie, których nic nie mo�e przekłama�.

Nasze jednak najwa�niejsze odkrycie dotyczy nas samych. Je�li b�dziemy na�ladowa� dyscyplin� podobn� do tej opisywanej dla celu wyciszenia umysłu, i pozostaniemy w pełni transparentni — zauwa�ymy wkrótce, �e nie tylko nasze umysłowe wibracje nadchodz� z zewn�trz zanim wejd� w nasze centra, ale �e wszystko nadchodzi z zewn�trz: wibracje po��dania, wibracje rado�ci, woli etc. Nasza istota jest stacj� odbiorcz� od stóp do głowy; „Tak naprawd�, to nie my my�limy, pragniemy lub działamy, ale my�l si� zdarza w nas, wola si� zdarza w nas, impulsy i działania zdarzaj� si� w nas”.3 Zatem powiedzenie: „My�l�, wi�c jestem” czy „Czuj�, wi�c jestem”, lub „Chc�, wi�c jestem” — podobne jest do słów dziecka,

** W niniejszej ksiazce trzymalismy sie terminologii Sri Aurobindo – Nadswiadomosc, Nieswiadomosc, Superswiadomosc – kiedykolwiek autor odnosi je do uniwersalnych form swiadomosci, w odroznieniu od indywidualnych atrybutow, uzywanych przez wspolczesna psychologie – nieswiadomosc, podswiadomosc.

Page 35: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

35

które my�li, i� spiker lub orkiestra s� zamkni�te w odbiorniku telewizyjnym i �e ten odbiornik jest my�l�cym organem. Tak naprawd�, to �adne z owych „Ja” nie jest nami samymi, ani te� nie nale�� one do nas, gdy� ich muzyka jest uniwersalna. Istota fasadowa Mo�e nas tu kusi�, aby si� z tym nie zgodzi�; w ko�cu — to wszystko s� „nasze” uczucia, „nasz” ból, „nasze” po��dania; to jest „nasza własna” wra�liwa natura, a nie jakiego� tam rodzaju maszyna telegraficzna! W jakim� sensie jest to prawdziwe; a mianowicie — jest to „nasza” natura, bo przyzwyczaili�my si� odpowiada� na pewne wibracje, a nie inne, do wzruszania si� i cierpie� z powodu pewnych rzeczy, a nie innych; i ten zestaw nawyków, cho�by i pozornie, skrystalizował si� w osobowo��, któr� nazywamy „sob�”. Jednak, je�li przyjrzymy si� temu nieco bli�ej, to nie mo�emy nawet powiedzie�, �e to jeste�my „my” — zdobywcy tych wszystkich nawyków. Nasze otoczenie, wykształcenie, nasze atawizmy i tradycje — uczyniły te wybory za nas. To one zawsze wybieraj� co chcemy czy po��damy, czy co lubimy lub nie lubimy. To jest tak, jakby �ycie miało miejsce bez nas. Kiedy wi�c prawdziwe „Ja” zdarza si� w tym wszystkim? „…Uniwersalna Natura — mówi Sri Aurobindo — obdarza nas pewnymi nawykami ruchu, osobowo�ci, charakteru, zdolno�ci, dyspozycji, tendencji i to jest to, co zazwyczaj nazywamy nami”.4 Nie mo�emy te� powiedzie�, �e owa „istota” posiada prawdziw� stało��. „Pozory stabilno�ci dawane s� poprzez stałe powtarzanie i ci�głe wyst�powanie tych samych wibracji i formacji”4, poniewa� zawsze odbieramy t� sam� długo�� fali, któr� wychwytujemy, albo raczej — ona nas wychwytuje, stosownie do praw panuj�cych w naszym otoczeniu lub wykształcenia; zawsze s� to te same mentalne, witalne lub inne wibracje, docieraj�ce poprzez nasze centra, które dostosowujemy automatycznie, nie�wiadomie i bez ko�ca. W rzeczywisto�ci — wszystko jest w stanie ci�głego przepływu, wszystko przychodzi do nas od umysłu szerszego ni� nasz, Umysłu Uniwersalnego, z regionów witalnych wi�kszych od naszego, z Uniwersalnego Witalu; albo te� z o wiele ni�szych regionów pod�wiadomo�ci lub z wy�szych — regionów nad�wiadomo�ci. Tak wi�c, ta mała „fasadowa istota”5 jest otoczona, ocieniona, podtrzymywana, przenikana i wprowadzana w ruch poprzez cał� hierarchi� „�wiatów”, o czym staro�ytne m�dro�ci wiedziały a� za dobrze. „Bez �adnego wysiłku jeden �wiat wchodzi w inny” — mówi Rig Veda (II.24-5) lub jak stwierdza Sri Aurobindo: poprzez gradacje płaszczyzn �wiadomo�ci, które maj� nieprzerwany zasi�g od czystego Ducha do Materii i wszystkie s� bezpo�rednio podł�czone do naszych własnych centrów. Ale to, czego jeste�my �wiadomi, jest zaledwie tylko piank� na samej powierzchni.6 Co wi�c pozostaje z nas samych w tym wszystkim? Niewiele, prawd� mówi�c; albo wszystko — zale�y, z którego poziomu �wiadomo�ci b�dziemy to rozpatrywa�. === Indywidualizacja swiadomosci

Page 36: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

36

Zaczynamy mie� ju� poj�cie, czym jest �wiadomo�� i czu�, �e jest ona wsz�dzie we wszech�wiecie, na ka�dym poziomie, z odpowiadaj�cymi centrami w nas samych, ale nie doszli�my jeszcze do „naszej �wiadomo�ci”. Mo�e dlatego, �e �wiadomo�� nie jest czym�, co znajduje si� w stanie ju� gotowym, ale czym�, co ma by� podsycane jak ogie�. W pewnych uprzywilejowanych momentach w naszej egzystencji, czuli�my zapewne co� w rodzaju ciepła w naszej istocie, co� w rodzaju wewn�trznego parcia lub �ywej siły, której nie mog� opisa� słowa, a która pojawia si� bez powodu, wytryska jak z nik�d, bez przyczyny, obna�ona jak sama potrzeba lub płomie�. Nasze dzieci�stwo cz�sto bywa �wiadkiem tego czystego entuzjazmu, tej nie wyja�nionej nostalgii. Ale wkrótce wyrastamy z niedojrzało�ci; umysł przechwytuje t� sił�, jak to czyni z wszystkim i pokrywa j� wielkimi idealistycznymi słowami. Nast�pnie — kanalizuje j� czy to w fizycznej aktywno�ci, czy w prac� lub ko�ciół. Albo te� centrum witalne przechwytuje j� i dekoruje w bardziej lub mniej wzniosłe sentymenty, chyba �e u�yje jej najpierw dla swych osobistych przygód, dla dominacji, podbojów czy posiadania. W niektórych przypadkach siła ta bywa przechwytywana nawet na ni�szych poziomach. I czasami bywa w cało�ci połykana — zostaje tylko jej male�ki cie� pod ci��kimi balastami. Ale poszukiwacz, który wyciszył swój umysł i nie jest ju� ofiar� idei — ten, kto uciszył sw� witaln� istot� i nie jest ju� chwytany i rozpraszany w ka�dym momencie przez wielk� konfuzj� uczu� i po��da�, odkrywa w tej na nowo osi�gni�tej klarowno�ci swej natury co� jakby now� młodo��, nowy i wolny poryw. W miar�, jak koncentracja staje si� silniejsza poprzez jego „aktywne medytacje”, poprzez aspiracje i potrzeby, zaczyna czu�, �e ten „zryw” staje si� czym� �ywym w jego wn�trzu: „To si� poszerza, wynosz�c na powierzchni� wszystko to, co �yje — mówi Rig Veda (I.113-8) — budz�c kogo�, kto był ju� zmarłym”. Odczuje, �e to przybiera narastaj�co dokładniejsz� konsystencj�, coraz to bardziej zwart� sił� i ponad wszystko — niezale�no��, jak gdyby było zarazem sił� i istot� wewn�trz jego istoty. Poszukiwacz zauwa�y najpierw w swoich pasywnych medytacjach (kiedy jest spokojny, w domu, z zamkni�tymi oczyma), �e ta siła wewn�trz niego posiada ruch, mas� i ró�ni�ce si� nat��enia, �e porusza si� w nim w gór� i w dół, jak gdyby była czym� płynnym — co�, jakby przelewanie si� �yj�cej substancji. Te wewn�trzne ruchy mog� by� nawet wystarczaj�co silne, aby zgi�� jego ciało kiedy siła schodzi, albo te� wyprostowa� i odgi�� do tyłu — gdy si� wznosi. W naszych aktywnych medytacjach, w naszym codziennym zewn�trznym �yciu ta wewn�trzna siła bywa bardziej rozcie�czona i odczuwa si� j� jako małe, przytłumione wibracje w tle (wspominali�my o tym wcze�niej). Co wi�cej — czujemy, �e jest to nie tylko impersonalna siła, ale i obecno��, istota wewn�trz nas, jaki� rodzaj wsparcia; co�, co daje nam solidno�� i sił�, prawie jak zbroja i umo�liwia nam patrze� na �wiat z niezm�conym spokojem. Z t� mał� wibracj� wewn�trz nie jeste�my ju� bezbronni i samotni. Jest ona tam cały czas, wsz�dzie. Jest to ciepłe, intymne i silne. I co dziwne, gdy to ju� raz znajdziemy — znajdujemy t� sam� rzecz wsz�dzie, we wszystkich istotach, we wszystkich rzeczach, komunikujemy si� z nimi wprost, jak gdyby wszystko było tym samym, bez podziałów, rozró�nie�. Dotkn�li�my czego� w nas, co nie jest kukiełk� uniwersalnych sił, ani te� tym raczej suchym i cienkim „My�l�, wi�c jestem”, lecz fundamentaln� rzeczywisto�ci� naszego bytu, nasz� prawdziw� istot�, naszym prawdziwym centrum, ciepłem istnienia, �wiadomo�ci� i sił�.* Gdy ten zryw wewn�trznej siły przybiera� zaczyna okre�lon� indywidualno�� — rzeczywi�cie ona ro�nie, niczym dziecko — poszukiwacz staje si� �wiadomy, �e ta siła nie

* Bedziemy ponownie mowic o tym centrum, ktore Sri Aurobindo nazywa centrum psychicznym, a inni nazywaja je dusza.

Page 37: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

37

porusza si� w sposób przypadkowy, jak najpierw s�dził, ale �e gromadzi si� ona w ró�nych punktach jego istoty, stosownie do szczególnych jego aktywno�ci i faktycznie znajduje j� poza ka�dym ze swych centrów �wiadomo�ci: poza centrum mentalnym — kiedy my�limy, pragniemy lub cokolwiek wyra�amy, poza witalnymi centrami — kiedy odczuwamy, cierpimy lub po��damy i tak samo w ni�szych i wy�szych centrach. Jest to faktycznie ta siła , która staje si� �wiadoma rzeczy — wszystkie za� centra, wł�czaj�c umysł, s� jedynie jej kanałami, otwieraj�cymi si� na ró�ne poziomy uniwersalnej rzeczywisto�ci, jej instrumentami transkrypcji i ekspresji. To ta siła jest podró�nikiem poprzez �wiaty,7 poszukiwaczem na ró�nych poziomach �wiadomo�ci. To ta siła, która wi��e nasze ró�ne sposoby istnienia, od �ycia na jawie poprzez sen do �mierci, kiedy tego małego, zewn�trznego umysłu ju� nie ma, aby nas informował i strzegł. To ta siła, która przechodzi w gór� i dół całego zakresu uniwersalnej egzystencji i komunikuje si� na ka�dym z tych poziomów. Innymi słowy — odkryli�my �wiadomo�� . Uwolnili�my to, co w zwykłym człowieku jest stale rozproszone, wymieszane z innymi rzeczami i ukryte w jego tysi�c i jednym umysłowych i zamysłowych działa�. Zamiast by� na zawsze skupionym gdzie� pomi�dzy brzuchem a czołem, jeste�my teraz zdolni przerzuci� nasz� �wiadomo�� do gł�bszych lub wy�szych regionów, niedost�pnych dla umysłu i naszych organów zmysłowych. Gdy� �wiadomo�� nie jest sposobem myslenia czy odczuwania (albo raczej — nie tylko tym), ale potega kontaktowania sie z niezliczonymi stopniami egzystencji widzialnych czy niewidzialnych. Im bardziej rozwijamy nasz� �wiadomo��, tym wi�kszy jest zasi�g jej akcji i liczba stopni, w kontakt z którymi mo�e ona wej��. Odkrywamy wtedy równie�, �e �wiadomo�� jest niezale�na od my�li, uczu� i �ycze� naszej małej „fasadowej” istoty, jest ona niezale�na od umysłu, od naszego witalnego bytu i nawet od fizycznego ciała; w pewnych szczególnych stanach (które b�dziemy omawia� pó�niej) mo�e ona opu�ci� ciało i wyj�� na zewn�trz niego, aby do�wiadczy� pewnych rzeczy. Nasze ciało, my�li i pragnienia s� tylko cienk� powłok� naszej totalnej egzystencji. �wiadomosc – Sila, �wiadomosc - Radosc Kiedy odkrywamy �wiadomo��, dochodzimy do wniosku, �e jest ona sił�, pot�g�. Zauwa�alny jest fakt, �e zaczynamy odczuwa� pr�d wewn�trznej siły zanim jeszcze zdajemy sobie z tego spraw�, i� jest to �wiadomo��. wiadomo�� jest sił�, „�wiadomo��-siła” jak mawia Sri Aurobindo. Naprawd� te dwa terminy s� nierozdzielne i wymienne. Staro�ytna m�dro�� Indii znała je dobrze i nigdy nie mawiała o �wiadomo�ci Chit bez ł�czenia jej z terminem Agni = gor�co, płomie�, energia; Chit - Agni (czasami zwana tak�e Tapas, synonim Agni). Sanskryckim wyrazem dla dyscyplin duchowych czy jogi — jest tapasya, czyli to, co produkuje gor�co, energi� albo bardziej poprawnie: �wiadomo��-goraco, �wiadomo��-energie. Agni lub Chit-Agni jest wsz�dzie ta sama. Mówimy o schodz�cej lub wznosz�cej si� Sile, lub wewn�trznej sile, o mentalnej, witalnej czy materialnej sile, ale nie istnieje kilkana�cie rodzajów ró�nych sił — jest tylko jedna Siła w �wiecie, pojedynczy pr�d, który przeplywa przez nas tak samo, jak i przez wszystko inne oraz przybiera taki czy inny atrybut, zale�nie od szczególnego poziomu swego dzialania. Nasz elektryczny pr�d mo�e o�wietla� tabernakulum albo bar, klas� szkoln� lub kawiarenk�; jest to jednak ci�gle ten sam pr�d, chocia� o�wietla ró�ne obiekty. Podobnie ta Siła, to Ciepło, Agni jest ci�gle ta sama, czy o�ywia i o�wieca nasze wewn�trzne miejsca ucieczki, nasz� fabryk� umysłow�, nasz witalny teatr czy nasz� fizyczn� jaskini�. Zale�nie od poziomu —

Page 38: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

38

przybiera mniej lub bardziej intensywne �wiatło, mniej lub bardziej ci��kie wibracje — super�wiadome, mentalne, witalne, fizyczne — ale niemniej wi��e ona wszystko razem i o�ywia. Jest fundamentaln� substancj� Wszech�wiata: �wiadomosc – Sila, Chit - Agni. Je�li �wiadomo�� jest sił�, to prawdziwa jest równie� tego odwrotno��: Wszystkie sily sa swiadome.8 Uniwersalna Siła — jest uniwersaln� wiadomo�ci�. To wła�nie odkrywa poszukiwacz. Po zetkni�ciu si� z pr�dem �wiadomo�ci-siły w sobie, mo�e dostroi� si� do jakiejkolwiek płaszczyzny uniwersalnej rzeczywisto�ci w jakimkolwiek punkcie i spostrzega� czy rozumie� �wiadomo�� tego miejsca, i nawet podejmowa� tam akcje, poniewa� ten sam strumie� �wiadomo�ci jest wsz�dzie, o ró�nych tylko cz�stotliwo�ciach wibracji: czy to w ro�linach, czy w my�lach ludzkich, w o�wieconej super-�wiadomo�ci i w instynktach zwierz�t, w metalu i w naszych najgł�bszych medytacjach. Gdyby kawałek drewna nie był �wiadomy, �aden jogin nie byłby w stanie go poruszy� poprzez koncentracj�, bo nie byłby mo�liwy �aden kontakt mi�dzy nimi. Gdyby jaki� pojedynczy punkt we wszech�wiecie był całkowicie nie�wiadomy — cały wszech�wiat byłby nie�wiadomy, poniewa� nie mo�e w nim by� dwoch rzeczy. Od Einsteina nauczyli�my si� — i jest to wielkie odkrycie — �e Materia i Energia s� wzajemnie wymienne: E=mc2, Materia jest skondensowan� Energi�. Musimy teraz odkry� na drodze eksperymentów, �e t� Energi� lub Sił� — jest wiadomo��, i �e Materia równie� jest form� �wiadomo�ci, tak jak Umysł jest form� �wiadomo�ci i Sily Witalne oraz Nad�wiadome s� innymi formami �wiadomo�ci. Gdy ju� raz odkryjemy ten Sekret, �e �wiadomo�� jest w sile, posi�dziemy prawdziwe mistrzostwo materialnych energii — bezpo�rednie mistrzostwo. Ale my jedynie ponownie odkrywamy bardzo staro�ytne prawdy; cztery tysi�ce lat temu Upaniszady wiedziały, �e Materia jest skondensowan� Energi�, albo raczej — skondensowan� wiadomo�ci�-Energi�: „Przez energi� wiadomo�ci* Brahman jest skondensowany; z tego Materia jest zrodzona, a z Materii — �ycie i Umysł, i �wiaty” (Mundaka Upaniszady I.1.8). Wszystko tutaj jest wiadomo�ci�, gdy� wszystko jest Bytem, czyli Duchem. (Wszystko jest Chit, gdy� wszystko jest Sat – Sat-Chit -- na ka�dym poziomie Swej własnej manifestacji). Historia naszej ziemskiej ewolucji jest niczym innym, jak powolna konwersja Sily w Swiadomosc lub dokladniej, „przypominaniem si� sobie” przez wiadomo��, zagrzeban� w swojej własnej Sile. W pierwszych stadiach ewolucji �wiadomo�� atomu, na przykład, jest absorbowana w jego wirowaniu, jak �wiadomo�� garncarza jest zaabsorbowana w garnku, który toczy, oboj�tny na cał� reszt� — lub jak ro�lina jest zaabsorbowana w swej fotosyntezie i tak, jak nasza własna �wiadomo�� mo�e by� zaabsorbowana w ksi��ce lub w pragnieniu, oboj�tna na wszystkie inne poziomy swojej własnej rzeczywisto�ci. Cały post�p ewolucyjny jest ostatecznie mierzony przez zdolno�� do wył�czenia i uwolnienia elementu �wiadomo�ci z jego elementu siły — to jest to wła�nie, co rozumie si� przez „indywidualizacj� �wiadomo�ci”. Na stopniu ewolucji duchowej lub jogi — �wiadomo�� bywa kompletnie uwolniona od swych mentalnych, witalnych i fizycznych krz�tanin, staje si� swym własnym mistrzem i mo�e wznie�� si� w cały zakres �wiadomo�ci, od atomu do Ducha; Siła stała si� w pełni wiadomo�ci�, pami�ta sam� siebie. Pami�ta� za� siebie, to pami�ta� wszystko, poniewa� jest to Duch w nas, który pami�ta Ducha wsz�dzie. Równocze�nie z odzyskiwaniem wiadomo�ci przez Sił�, odzyskuje ona równie� mistrzostwo swej siły i wszystkich sił; by� �wiadomym — to znaczy mie� pot�g�. Ani wirowanie

* tapas

Page 39: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

39

atomu, ani praca człowieka w biologicznej koleinie, praca w jego umysłowej fabryce nie kontroluje ich mentalnych, witalnych czy atomowych sił; jedynie kr�c� si� i kr�c� stale w kółko. Na poziomie �wiadomym, wprost przeciwnie, jeste�my wolni i jeste�my mistrzami naszych akcji — namacalnie sprawdzamy, �e �wiadomo�� jest pot�g�, jest „substancj�”, której mo�na u�ywa� tak, jak si� u�ywa wodorotlenków lub pól elektrycznych. „Gdy si� u�wiadamia swoj� wewn�trzn� �wiadomo�� — napisał Sri Aurobindo — mo�na z ni� czyni� wiele rzeczy: wysyła� jako strumie� siły, wznie�� koło lub �cian� �wiadomo�ci wokół siebie, skierowa� ide� tak, aby weszła ona w czyj� mózg, np. w Ameryce, etc., etc.”9 Wyja�nia te� dalej: „Niewidzialna Siła stwarzaj�ca dotykalne rezultaty zarówno wewn�trz, jak i na zewn�trz — oto ł�czne znaczenie �wiadomo�ci jogi… Gdyby�my nie posiadali tysi�cy do�wiadcze� wskazuj�cych na fakt, �e ta Pot�ga wewn�trz mo�e zmieni� umysł, rozwin�� jego sił�, doda� nowe siły, przynie�� nowe zasi�gi wiedzy, udoskonali� odruchy witalne, zmieni� charakter, wpływa� na ludzi i rzeczy, kontrolowa� warunki i funkcjonowanie ciała, działa� jak konkretna, dynamiczna Siła na inne siły, modyfikowa� zachodz�ce wypadki… nie mówiliby�my o niej w taki sposób, jak to czynimy. Co wi�cej, jest ona widoczna nie tylko poprzez swe rezultaty jako dotykalna i konkretna. Kiedy mówi� o odczuwaniu Siły czy Pot�gi — nie mam po prostu na my�li jakiego� ledwo wyczuwalnego jej poczucia, ale jest to czucie konkretne i konsekwentnie idzie z nim zdolno�� skierowania tej siły, manipulowania ni�, obserwowania jej ruchów, bycia �wiadomym jej masy i intensywno�ci w ten sam sposób, co innych, �cieraj�cych si� z ni� sił.”10 Zobaczymy pó�niej, �e ta wiadomo�� mo�e wywiera� akcje na Materii i j� transformowa�. To ostateczne przekształcenie Materii w wiadomo�� — i mo�e pewnego dnia nawet wiadomo�ci w Materi� — jest celem supramentalnej jogi, któr� b�dziemy jeszcze omawia�. Jest wiele stopni rozwoju tej �wiadomo�ci-siły, od poszukiwacza lub aspiranta, budz�cego si� wła�nie do swego wewn�trznego zrywu, do jogina; A nawet pomi�dzy joginami jest wiele stopni; tu dopiero zaczyna si� prawdziwa hierarchia. Pozostaje ostateczne równanie. Nie tylko jest �wiadoma siła, nie tylko jest ona bytem, ale jest równie� i rado�ci�. Ananda — wiadomo��-Rado��, Chit - Ananda. By� �wiadomym jest rado�ci�. Kiedy �wiadomo�� zostaje uwolniona z tysi�cy mentalnych, witalnych lub fizycznych wibracji, w których była pogrzebana, odkrywamy rado��. Cała istota jest jakby wypełniona mas� wibruj�cej siły — krystalicznej, nieruchomej, bezcelowej („jak pi�knie ukształtowana kolumna”, mówi Rig Veda V.45). Czysta �wiadomo��, czysta rado��, czysta siła — bo wszystko jest tym samym — konkretna rado��, rozległa i spokojna substancja rado�ci, która wydaje si� nie mie� pocz�tku ni ko�ca, ni te� przyczyny, i wydaje si� by� wsz�dzie, w rzeczach i istotach, stanowi� ich tajne fundamenty i tajemn� potrzeb� wzrostu — poniewa� owa rado�� jest tutaj, wsz�dzie, nikt nie pragnie odda� �ycia. Nie potrzebuje ona nic dla swego istnienia, ona jest, niepozbywalna jak opoka, poprzez czas i przestrze�, jak u�miech poza wszystkim, co istnieje. Cała szarada Wszech�wiata tam jest. To jest wszystko, co naprawd� jest. Niezauwa�alny u�miech, zwykłe „nic”, które jest „wszystkim”. I wszystko jest rado�ci�, poniewa� wszystko jest Duchem, który jest rado�ci�, Sat-Chit-Ananda, Egzystencja-�wiadomo��-Rado��, wieczna trójca, która jest wszech�wiatem i któr� my jeste�my — oto sekret, który musimy odkry� i �y� poprzez dług� ewolucyjn� podró�. „Wszystkie te rzeczy s� zrodzone z Zachwytu, istniej� i rosn� poprzez Zachwyt i do Zachwytu te� powróc�” (Taittiriya Upaniszady, III.6).

Page 40: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

40

ROZDZIAŁ 6 : UCISZENIE WITALU Ograniczenia moralno�ci: W naszej istocie istnieje obszar, który jest �ródłem zarówno wielkich trudno�ci, jak i wielkiej pot�gi: �ródłem trudno�ci, poniewa� ma tendencje do zagłuszania wszelkiej komunikacji

Page 41: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

41

nadchodz�cej do nas z zewn�trz lub „z góry”, gor�czkowo przeciwstawiaj�cy si� naszym wysiłkom uciszenia umysłu, spychaj�cy �wiadomo�� w dół do swego własnego poziomu wszelkich zaj�� i zainteresowa�, a wi�c — zakłócaj�cy jej wolny ruch w kierunku innych regionów; jest jednocze�nie �ródłem pot�gi, poniewa� jest odgał�zieniem wielkiej w nas siły �yciowej. Jest to wła�nie region usytuowany pomi�dzy sercem i centrum seksualnym, który Sri Aurobindo nazywa „witalem”. Jest to miejsce wszelkiego pomieszania; przyjemno�� jest tu nieodł�cznie zmieszana z cierpieniem, ból z rado�ci�, zło z dobrem i pozory z prawd�. Ró�ne duchowe tradycje �wiata znalazły ten region jako tak trudny i kłopotliwy, �e wolały odrzuci� t� niebezpieczn� stref�, przepuszczaj�c tylko tak zwane uczucia religijne na �wiatło dzienne i zach�caj�c usilnie neofit� do odrzucenia całej reszty. Ka�dy wydaje si� tu zgadza�: ludzka natura jest niezmienna. Ale ten rodzaj „moralnej chirurgii”,1 jak j� nazywa Sri Aurobindo, posiada dwa efekty uboczne: po pierwsze — nie przynosi �adnego rzeczywistego „oczyszczenia”, poniewa� wy�sze emocje, jak by nie były wyrafinowane, s� tak samo pomieszane jak te ni�sze, gdy� s� one sentymentalne w swej esencji, a zatem cz��ciowe; po drugie za� — nie zapobiega to rzeczywi�cie niczemu, jedynie przynosi powierzchniowe stłumienie. Wital ma swoj� własn� sił�, zupełnie niezale�n� od naszego rozumowania i pogl�dów moralnych. Je�eli zamierzamy go zdominowa� lub upokorzy� poprzez radykalny ascetyzm lub nadmiern� dyscyplin�, najdrobniejsze p�kni�cie mo�e spowodowa� otwart� rebeli� — i wie on dobrze, jak zem�ci� si� z nawi�zk�. Albo te�, je�li mamy wystarczaj�co siln� wol�, aby nało�y� na� nasze umysłowe lub moralne w�dzidła, mo�emy odnie�� zwyci�stwo, ale jednocze�nie wysuszamy w nas samych sił� �yciow�, poniewa� sfrustrowany wital ogłasza strajk i nagle znajdujemy si� nie tylko oczyszczeni od „zła”, ale równie� od daru �ycia za jednym zamachem — stajemy si� bezbarwni i bezwonni. Co wi�cej — moralno�� działa jedynie w ramach naszych procesów mentalnych; nie dotyka pod�wiadomych i nad�wiadomych regionów, czyli �mierci i snu (który w ko�cu zabiera nam jeden z ka�dych trzech dni naszej egzystencji, tak wi�c w 60-letnim okresie �ycia byliby�my uprawnieni do 40 lat moralnego �ycia na jawie i 20 lat niemoralno�ci — ciekawa arytmetyka). Innymi słowy — moralno�� nie wychodzi poza granic� naszej małej, fasadowej osobowo�ci. To nie moraln� i radykaln� zatem dyscyplin� chcieliby�my nało�y� na nasz� istot�, ale duchow� i wyrozumiał� — tak�, która szanuje ka�d� cz��� naszej natury, podczas gdy jednocze�nie wyzwala j� z jej szczególnej mieszaniny; bo tak naprawd� — absolutne zło nigdzie nie wyst�puje, s� jedynie mieszanki. Dalej — poszukiwacz nie my�li ju� w terminach dobra i zła (przyjmuj�c, �e ci�gle „my�li”), ale w terminach dokładno�ci i niedokładno�ci. �eglarz nie posługuje si� miło�ci� do morza, aby znale�� swoje poło�enie na otwartych wodach, u�ywa sekstansu i upewnia si�, �e zwierciadło jest czyste. Je�eli nasze zwierciadło nie jest czyste, mo�emy nigdy nie zobaczy� prawdziwej rzeczywisto�ci rzeczy i ludzi, poniewa� wsz�dzie znajdowa� b�dziemy odbicie naszych własnych po��da� i l�ków, echo naszego bałaganu wewn�trznego nie tylko na tym �wiecie, ale i we wszystkich innych �wiatach, na jawie, we �nie i w �mierci. Aby naprawd� „widzie�” — oczywiste jest, �e musimy przesta� si� znajdowa� w �rodku obrazka. Poszukiwacz b�dzie wi�c rozró�niał pomi�dzy rzeczami, które maj� tendencj� za�miewania jego wizji i tymi, które j� rozja�niaj�; taka w esencjonalnej formie b�dzie jego „moralno��”.

Page 42: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

42

Nawyk odpowiadania: Pierwsz� rzecz�, jak� napotyka poszukiwacz kiedy bada tereny witalu, jest ta cz��� umysłu, której jedyn� rol� wydaje si� by� nadawanie formy (i os�dów) naszym impulsom, naszym uczuciom i po��daniom; to jest wła�nie to, co Sri Aurobindo nazywał „umysłem witalnym”. A ju� znamy potrzeb� umysłowej ciszy, b�dziemy wi�c d��y�, aby rozci�gn�� nasz� dyscyplin� ciszy równie� na te ni�sze pokłady mentalne. Gdy to ju� nam si� raz uda — zobaczymy sprawy o wiele czy�ciej, bez wszystkich swych mentalnych ozdóbek; ró�ne wibracje naszego bytu pojawi� si� w swoim prawdziwym �wietle, na ich prawdziwym poziomie. I przede wszystkim — b�dziemy mogli zauwa�y�, jak one do nas nadchodz�. W tej strefie ciszy, któr� si� teraz stajemy — najdrobniejsze ruchy substancji: mentalnej, witalnej lub innej -- b�d� na nas działa� jako sygnały; b�dziemy natychmiast wiedzie�, �e dana rzecz dotkn�ła naszej atmosfery. W ten sposób stajemy si� spontanicznie �wiadomi wielu wibracji, które ludzie nieustannie emanuj�, nie wiedz�c nawet o tym, b�dziemy dokładnie wiedzie�, co si� dzieje i z jakim rodzajem osoby mamy do czynienia (zewn�trzna otoczka osoby zwykle nie ma nic wspólnego z ow� mał�, wibruj�c� rzeczywisto�ci�). Nasze relacje ze �wiatem zewn�trznym stan� si� czyste; zrozumiemy, dlaczego instynktownie lubimy lub nie lubimy kogo�, dlaczego si� obawiamy lub czujemy niewygodnie i b�dziemy w stanie uporz�dkowa� pewne rzeczy, skorygowa� nasze reakcje, zaakceptowa� pomocne wibracje, wykry� ciemniejsze i zneutralizowa� te szkodliwe. Bo zauwa�ymy nawet interesuj�cy fenomen: Nasza wewnetrzna cisza ma pot�g�. Je�eli — zamiast odpowiadania na nadchodz�ce wibracje — utrzymamy absolutn� wewn�trzn� nieruchomo��, zobaczymy, �e nieruchomo�� rozpuszcza owe wibracje; powstaje co� w rodzaju �nie�nego pola wokół nas, w którym wszystkie uderzenia s� absorbowane i neutralizowane. We�my prosty przykład gniewu: je�eli zamiast wibrowa� wewn�trz unisono z osob� rozgniewan�, mo�emy pozosta� absolutnie nieruchomi wewn�trz — widzimy, �e gniew tej osoby rozwiewa si� jak dym. Matka zaobserwowała, �e ta wewn�trzna cisza, ta pot�ga, aby nie odpowiedzie� — mo�e nawet powstrzyma� r�k� mordercy lub skok w��a. Noszenie niewzruszonej maski, podczas gdy gotujemy si� wewn�trznie, nie b�dzie jednak działało; nie mo�na oszuka� wibracji (zwierz�ta wiedz� o tym dobrze). Celem nie jest tak zwana samokontrola, która jest tylko doskonaleniem pozorów, ale prawdziwe, wewn�trzne mistrzostwo. Ta cisza mo�e zneutralizowa� wszystkie w ogóle wibracje z prostego powodu, �e wszelkie wibracje, ka�dego stopnia s� zara�liwe (najwy�sze tak samo jak te najni�sze; to wła�nie w ten sposób Mistrz mo�e transmitowa� duchowe do�wiadczenia lub pot�g� do ucznia) i �e to od nas zale�y, czy zaakceptujemy t� „zaraz�” czy nie. Je�li si� jej obawiamy, to znaczy �e ju� j� zaakceptowali�my i w ten sposób zaakceptowali�my uderzenie rozzłoszczonego człowieka czy uk�szenie w��a. (Mo�na tak�e zaakceptowa� cios z miło�ci, jak Sri Ramakriszna, który na widok wo�nicy bij�cego wołu, krzykn�ł z bólu i zobaczył siebie pokaleczonego i krwawi�cego, a jego plecy pokryły �lady bata). To samo dotyczy fizycznego bólu: mo�emy pozwoli� zarazie bolesnych wibracji pokona� nas, albo zamiast tego — zlokalizowa� obszar bólu i ewentualnie, w zale�no�ci od stopnia naszego mistrzostwa — zneutralizowa� ten ból poprzez odł�czenie �wiadomo�ci z tego terenu. Kluczem do takiego mistrzostwa jest zawsze cisza, na wszystkich poziomach, poniewa� wraz z cisz� mo�emy rozró�nia� wibracje, a rozró�nia� je — to znaczy by� zdolnym na nie oddziaływa�. Istniej� niezliczone praktyczne zastosowania i st�d — niezliczone mo�liwo�ci post�pu. Zwykłe, codzienne �ycie (które jest „zwykłe” tylko dla tych, co �yj� je na „zwykł� modł�”) staje si� szerokim polem do popisu w trenowaniu wibracji, co wyja�nia, dlaczego Sri Aurobindo zawsze pragn�ł rozci�gn�� swoj� jog� na �ycie, bo jest rzeczywi�cie bardzo łatwo �y� samemu z ow� nadzwyczajn� iluzj� samo-mistrzostwa.

Page 43: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

43

Pot�ga ciszy lub wewn�trznej nieruchomo�ci posiada nawet wa�niejsze zastosowania,

szczególnie w naszym własnym psychologicznym �yciu. Jak wiemy, wital jest miejscem wielu wpływów i zakłóce�, ale równie� �ródłem wielkiej energii; musimy wi�c próbowa� odseparowa� energi� �yciow� od jej komplikacji, nie separuj�c si� jednocze�nie od �ycia. Czy potrzeba tu przypomina�, �e owe komplikacje nie s� w samym �yciu, ale w nas samych, �e wszystkie zewn�trzne okoliczno�ci s� dokładnym odbiciem tego, czym naprawd� jeste�my? Głównym problemem z witalem jest, �e pomyłkowo identyfikuje si� on prawie ze wszystkim, co przez niego przechodzi; mówi on „mój ból”, „moja depresja”, „moja osobowo��”, „moje pragnienie” i wymy�la te wszystkie rodzaje małych „ja”, którymi wszak nie jest. Je�li jeste�my przekonani, �e wszystkie te rzeczy s� nasze, to oczywi�cie nic nie mo�emy z nimi zrobi�, za wyj�tkiem tolerowania tej małej rodzinki do momentu, a� sko�czy ona ze swymi nonsensami. Je�li jednak mo�emy osi�gn�� wewn�trzn� cisz� — spostrze�emy jasno, �e nic z tego nie nale�y do nas; powiedzieli�my ju� — wszystko przychodzi z zewn�trz. Zawsze odbieramy t� sam� długo�� fali i w jej ramach łapiemy ka�d� zaraz�. Przypu��my na przykład, �e jeste�cie z pewn� osob� — cisi i nieruchomi wewn�trz (co nie zapobiega temu, aby�cie mogli mówi� i działa� jak zwykle) — i nagle w tej przejrzysto�ci czujecie co� co próbuje przyciagn�� wasz� uwag�, wej�� wewn�trz was, co� w rodzaju ci�nienia czy wibracji w atmosferze (które mog� spowodowa� poczucie pewnej niewygody); je�eli pozwolicie wej�� tej wibracji w siebie, stwierdzicie w par� minut pó�niej, �e borykacie si� z depresj� albo odczuwacie specjalne po��danie czy pewn� pobudliwo�� — oznacza to, �e złapali�cie zarazek. Czasami nie jest to jedynie wibracj�, ale cał� ich fal�, która w was uderza. Nie jest konieczna te� czyjakolwiek obecno�� — mo�ecie by� samotnie w Himalajach i otrzymywa� w taki sam sposób wibracje �wiata. Gdzie jest wi�c „mój niepokój”, „moje po��danie” w tym wszystkim, poza nawykiem stałego odbierania tego samego typu wibracji? Poszukiwacz, który kultywował cisz�, nie pozwoli si� ju� złapa� w tak� „fałszyw� identyfikacj�”2; stał si� ju� �wiadomy tego, co Sri Aurobindo nazywa „strefa przygraniczna - �wiadomo�ci� otoczenia”3, tego „�nie�nego pola” wokół siebie, które mo�e by� bardzo jasne i silne, albo te� ciemne i przekupne, a czasami nawet kompletnie rozproszone, w zale�no�ci od jego wewn�trznego stanu. Jest to rodzaj indywidualnej atmosfery, „pola siłowego” (wystarczaj�co wra�liwego, aby umo�liwi� nam wyczu� kogo� nadchodz�cego, lub unikn�� wypadku, zanim zd��y si� wydarzy�), gdzie mo�emy odczu� i zatrzyma� psychologiczne wibracje zanim zd��� w nas wtargn��. Ogólnie mówi�c — s� one tak przyzwyczajone do wchodzenia prosto w nas, gdzie czuj� si� wygodnie jak u siebie w domu, nawet nie wyczuwamy ich nadej�cia; proces dostosowywania i identyfikacji z nimi jest natychmiastowy. Ale nasze praktykowanie ciszy stworzy ten rodzaj przezroczysto�ci, pozwalaj�cy nam obserwowa� ich nadej�cie, zatrzyma� je w drodze i odrzuci�. Po odrzuceniu czasem pozostaj� wewn�trz tej strefy przygranicznej,* oczekuj�c na najbli�sz� mo�liwo�� wej�cia w nas; mo�emy bardzo wyra�nie odczuwa� gniew, po��danie lub depresj� — czaj�ce si� wokół nas, ale poprzez kontynuowanie nieinterwencji owe wibracje stopniowo trac� swoj� sił� i — ewentualnie — opuszczaj� nas. Odci�li�my poł�czenie pomi�dzy sob� a nimi. I pewnego dnia zauwazamy radosnie, iz pewne wibracje, ktore wydawaly sie nie do odparcia - nie maj� ju� na nas �adnego wpływu; s� jakby wy��te z całej swej mocy i pojawiaj� si� blado jak na ekranie filmowym; ciekawe jest, �e mo�emy nawet wyobrazi� sobie naprzód te małe zasadzki, które b�d� próbowały jeszcze raz powtórzy� swoje gierki z nami. Albo te� stwierdzimy, �e pewne stany

* Chyba, ze zatapiaja sie one w podswiadomosci. Bedziemy dyskutowac te mozliwosc pozniej, kiedy dojdziemy do tej strefy.

Page 44: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

44

psychologiczne uderzaj� w nas w okre�lonym czasie, lub �e powracaj� w cyklach (to jest to, co Sri Aurobindo i Matka zwali „formacjami”, amalgamat wibracji, które w ko�cu przybieraj� cos w rodzaju własnej osobowo�ci, poprzez samo powtarzanie si�); gdy ju� raz we�miemy je w siebie, stwierdzimy, �e owe formacje nie zatrzymaj� si�, dopóki nie wyczerpi� si� od samego pocz�tku do ko�ca, jak płyta gramofonowa.4 To od nas zale�y, czy zgadzamy si� „towarzyszy� im”, czy te� nie. Istnieje tysi�ce mo�liwych do�wiadcze�, jest to cały �wiat obserwacji. Ale zasadniczym odkryciem jakie czynimy jest to, �e poza nawykiem odpowiadania5 jest w tym bardzo niewiele z „nas”. Tak długo, jak fałszywie i ignorancko identyfikujemy si� z witalnymi wibracjami, nie mo�emy si� spodziewa�, aby cokolwiek zmieniło si� w naszej naturze, za wyj�tkiem poprzez amputacj�, ale od momentu, gdy zrozumiemy jak to naprawd� działa — wszystko mo�e si� zmieni�, poniewa� mo�emy dokona� wyboru nieodpowiadania, mo�emy u�ywa� ciszy do rozpuszczenia kłopotliwych wibracji i dostroi� si� do innych płaszczyzn, jak sobie �yczymy. Wbrew wszystkim starym powiedzeniom — ludzka natura mo�e by� zmieniona. Nic w naszej �wiadomo�ci czy naturze nie jest ustalone raz na zawsze; wszystko jest gr� sił czy wibracji, które daj� złudzenie „naturalnej” konieczno�ci przez sam� cech� stałego powtarzania si�. Oto, dlaczego joga Sri Aurobindo mówi o mo�liwo�ci całkowitego odwrócenia zwyczajnych zasad reaktywnej �wiadomo�ci.6 U�wiadomiwszy sobie ten mechanizm, odkryjemy w tym samym czasie prawdziw� metod� panowania nad witalem, metod�, która nie jest „chirurgiczna”, ale uspokajaj�ca. Problem witalu nie b�dzie rozwi�zany poprzez witalne zmagania, które tylko wyczerpuj� nasze energie (nie wyczerpuj�c ich uniwersalnej egzystencji), ale poprzez przybieranie innej pozycji, przez neutralizowanie ich wewn�trzn� cisz�. „Je�li osi�gniesz cisz� wewn�trzn� — napisał Sri Aurobindo swemu uczniowi — wtedy oczyszczenie witalu stanie si� łatwe. Je�li za� go b�dziesz czy�cił i czy�cił, i nic wi�cej — b�dziesz si� posuwał bardzo wolno, gdy� wital ubrudzi si� wkrótce i znowu b�dzie musiał by� czyszczony sto razy wi�cej. Cisza — jest czym�, co jest czyste samo w sobie, tak wi�c zdobycie jej jest jedynym pozytywnym sposobem zabezpieczenia twojego celu. Wyszukiwanie brudu i tylko jego czyszczenie — jest negatywnym sposobem”.7 Przeciwstawne sily S� jeszcze inne trudno�ci. Wibracje, które przychodz� od ludzi lub z uniwersalnego witalu nie s� jedynymi, które n�kaj� poszukiwacza (prawd� mówi�c — rozró�nienie ich jest ledwo mo�liwe, gdy� jednostka jest tylko „naziemn� stacj�”8 dla uniwersalnego witalu, uniwersalnego umysłu, z wibracjami przewijaj�cymi si� niesko�czenie od jednego do drugiego osobnika). Istnieje jednak inny typ wibracji, zauwa�alny z uwagi na sw� gwałtowno�� i nagło��, kiedy to poszukiwacz czuje dosłownie te spadaj�ce na niego z w�ciekło�ci� wibracje; w sekundach staje si� on „innym człowiekiem”, kompletnie zapominaj�c o celu swego istnienia, jego wysiłkach, d��eniach — jak gdyby wszystko nagle straciło swe znaczenie, wypłukane z niego i rozproszone. To jest to, co Sri Aurobindo i Matka nazywaj� „przeciwstawnymi mocami” (siłami). S� to wysoce �wiadome siły, których jedynym celem, widocznie, bywa zniech�cenie poszukiwacza i zawrócenie go z drogi, któr� sobie wybrał. Pierwsza oznaka ich obecno�ci jest łatwo zauwa�alna: rado�� zostaje przysłoni�ta chmurami, �wiadomo�� jest zamglona, wszystko zostaje przyodziane atmosfer� tragedii.

Page 45: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

45

Cierpienie jest pewn� oznak� obecno�ci wroga. Tragedia jest ulubionym chwytem tych sił; to w ten sposób mog� one stwarza� wielkie zamieszanie, poniewa� zgrane s� z bardzo starym towarzyszem w nas samych, który nie mo�e si� powstrzyma� od kochania tragedii, nawet je�li jednocze�nie błaga nas o uwolnienie. Ogólnie bior�c — siły te najpierw próbuj� zmusi� nas do nagłych, drastycznych i nieodwołalnych decyzji, aby odci�gn�� nas tak daleko, jak to mo�liwe, od naszej drogi; jest to naciskaj�ca, zmuszaj�ca wibracja, która ��da natychmiastowego podporz�dkowania si� jej; albo te�, z zauwa�aln� umiej�tno�ci� — rozbierze na kawałki cały nasz nowy system, aby nam udowodni�, �e mylimy si� i �e nasze wysiłki nie prowadz� do celu; cz��ciej jednak — przynosi ona stan depresji, współgraj�c z innym dobrze znanym towarzyszem w nas, którego Sri Aurobindo nazywa „człowiekiem smutków”: „Jest to facet… okrywaj�cy si� siedmiokrotnym płaszczem tragedii i pos�pno�ci, i nie czułby swej obecno�ci za usprawiedliwion�, gdyby nie mógł by� kolosalnie nieszcz��liwym…”9 Wszystkie te zakłócaj�ce wibracje, które nazywamy „naszymi” smutkami lub „naszymi” kłopotami — maj� natychmiastowy rezultat w osłabieniu lub nawet dezintegracji naszego ochronnego „�nie�nego pola”; tak wi�c drzwi dla przeciwstawnych sił stoj� szeroko otwarte. Maj� one tysi�c i jeden sposobów atakowania nas, bo jest to rzeczywi�cie atak — im bardziej jeste�my zdeterminowani, tym bardziej staj� si� natr�tne. Mo�e si� to wyda� przesad�, ale tylko ten, kto nigdy nie próbował uczyni� post�pu, mo�e w to w�tpi�. Tak długo, jak idziemy zgodnie ze stadem — �ycie jest wzgl�dnie łatwe, ze swymi wzlotami i upadkami, nie za wiele jednych i nie za wiele drugich. Gdy tylko zapragniemy wyrwa� si� z utartej koleiny — tysi�ce mocy podnosi si� natychmiast, nagle bardzo zainteresowanych tym, aby�my zachowywali si� „tak, jak wszyscy”; odkrywamy wtedy, jak dobrze zorganizowane jest nasze wi�zienie. Odkryjemy równie�, �e mo�emy upa�� tylko tak gł�boko, jak wysoko byli�my si� w stanie wspina�, �e nasze upadki s� w dokładnych proporcjach do naszych mo�liwo�ci wznoszenia si� i wtedy wiele łusek spadnie z naszych oczu. Je�eli jeste�my cho� troch� uczciwi sami ze sob� — widzimy, �e jeste�my zdolni do wszystkiego i jak mówi Sri Aurobindo: „nasze tzw. cnoty s� pretensjonalnymi nieczysto�ciami”10. Tylko ci, którzy nigdy nie wychodz� poza fasadow� osobowo�� — mog� ro�ci� jakiekolwiek złudzenia co do siebie samych. Tym przeciwstawnym siłom nadawane były ró�ne diaboliczne i „negatywne” nazwy w ci�gu całej duchowej historii �wiata, jak gdyby ich jedynym celem było pot�pienie poszukiwacza i utrudnianie porz�dnym ludziom �ycia. Rzeczywisto�� wygl�da jednak troch� inaczej, bo gdzie� w ko�cu jest ten Diabeł, je�li nie w Bogu? Je�eli nie jest on w Bogu, to nic w tym Bogu wi�cej nie ma; �wiat jest ju� wystarczaj�co zły (i kilka innych �wiatów te�), tak �e niewiele pozostaje, co byłoby czyste — mo�e za wyj�tkiem bezwymiarowego i bezcieniowego punktu matematycznego. Jak wykazuje do�wiadczenie, rzeczywi�cie owe zakłócaj�ce siły maj� swe miejsce we wszech�wiecie; zakłócaj� one tylko w skali naszej male�kiej czasowej �wiadomo�ci. Co wi�cej, maj� specyficzny cel. Po pierwsze — zawsze łapi� nas nieprzygotowanych i bezbronnych; gdyby�my byli zwarci i skoncentrowani, nie mogłyby wstrz�sn�� nami nawet przez sekund�. Dodatkowo, je�eli popatrzymy gł�biej w siebie, zamiast j�cze� i obwinia� diabła lub zło tego �wiata — jasno by�my zobaczyli, �e ka�dy z tych ataków obna�ył jedn� z naszych cnotliwych pretensji, albo — jak mówi Matka — „�ci�gn�ł te małe szmatki, którymi przykrywamy rzeczy, pragn�c unikn�� ich widoku”. Te małe pokrywki , lub tez duze— nie tylko pokrywaj� nasze własne słabo�ci; s� wsz�dzie w tym �wiecie, ukrywaj�c jego małe wady i wypaczenia, jak równie� jego wielkie samozadowolenie. Je�li wi�c te interweniuj�ce siły �ci�gn� tak� pokrywk� zbyt gwałtownie — to nie jest to tylko

Page 46: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

46

ich rzadka lub przekorna zło�liwo��, czyni� to, aby otworzy� nasze oczy i zmusi� nas do perfekcji, której inaczej opieraliby�my si� zaciekle; poniewa� — jak tylko uchwycimy ziarno prawdy czy podszept ideału — mamy t� nieszcz�sn� tendencj�, aby je zamyka� szczelnie pod kluczem w nieprzemakalnym i hermetycznym pudełku i nie rusza� stamt�d. Innymi słowy, zarówno dla jednostki, jak i dla �wiata te raczej niewdzi�czne siły s� instrumentami post�pu. „Przez to, przez co czlowiek upada – rowniez sie wznosi” — mówi Kularnava Tantra w swej m�dro�ci. Protestujemy przeciw jawnie bezu�ytecznej samowolnej „tragedii”, która uderza w nasze serca, czy w nasze ciało, winimy „Wroga”, ale…„Czy nie jest mo�liwe, �e sama dusza, a nie zewn�trzny umysł, tylko wła�nie ten Duch w nas zaakceptował i wybrał te rzeczy jako cz��� swego rozwoju, aby przedosta� si� przez konieczne do�wiadczenie szybsz� drog�, aby przedrze� si� szybciej na wskro�, durchhauen, ryzykuj�c nawet wiele uszkodze� dla zewn�trznego �ycia i ciała? Dla �yj�cej duszy, dla Ducha w nas — czy� nie s� te trudno�ci, przeszkody, ataki jedynie �rodkami wzrostu, dodaj�cymi siły, powi�kszaj�cymi do�wiadczenie trenuj�cemu ku duchowemu zwyci�stwu?”11 Narzekamy na zło, ale gdyby go tu nie było, aby nas �ciga� i przytłacza� — ju� dawno schwyciliby�my wieczn� Prawd� i zamienili j� w miły, uporz�dkowany, mały banał. Prawda si� porusza, ma nogi — a ksi���ta ciemno�ci s� tam, aby j� upewni�, nieco mo�e brutalnie, �e nie za�nie w tym marszu. „Negacje Boga s� tak samo po�yteczne, jak Jego afirmacje”12 — mówi Sri Aurobindo. „Adwersarz zniknie tylko wtedy, kiedy nie b�dzie ju� potrzebny �wiatu — obserwuje Matka. — Jest niew�tpliwie potrzebny, tak jak próba kwasowa dla złota, aby nas upewni�, czy jeste�my prawdziwi”. W ko�cu, mo�e Bóg nie jest czystym matematycznym punktem zewn�trznym w stosunku do tego �wiata; mo�e jest On tym �wiatem i wszystkimi tymi wadami, które On wypracowuje i cierpi, aby sta� si� doskonałym i by pami�ta� Siebie tutaj, na Ziemi. Metoda działania z tymi przeciwstawnymi siłami jest taka sama, jak z innymi wibracjami: Cisza, wewn�trzna nieruchomo��, która pozwoli przewali� si� nad nami huraganom. Mo�e si� nam za pierwszym razem nie uda� rozpu�ci� ich ataki, ale coraz bardziej b�d� one zachodzi� na powierzchni naszego bytu; mo�emy by� wstrz��ni�ci, przygn�bieni, ale jednak w gł�bi b�dziemy czu� owego „wiadka” w nas, zupełnie tym nie dotkni�tego, bo nigdy nie jest czymkolwiek dotykany. Upadniemy i podniesiemy si� na nogi z powrotem, i za ka�dym razem b�dziemy silniejsi. Jedynym grzechem jest tu rozpacz. W praktyce — poszukiwacz w ramach integralnej jogi b�dzie o wiele bardziej nara�ony ni� inni (Sri Aurobindo zwykł mawia�, �e jego joga jest nieustann� walk�13), poniewa� jej celem jest obj�cie wszystkiego sw� �wiadomo�ci�, bez odcinania czegokolwiek i poniewa� nie istnieje tylko jedno przej�cie do błogo�ci „ponad” i tylko jeden stra�nik skarbu do rozbrojenia, ale istnieje wiele przej�� w prawo i w lewo, w dół i w gór�, na ka�dym poziomie naszego bytu i wi�cej ni� tylko jeden skarb do odkrycia. Prawdziwy wital Tak wi�c istnieje co co� w rodzaju bramy do przebycia, je�li pragniemy odnale�� prawdziw� sił� �yciow� poza zakłopotanym �yciem fasadowego człowieka. Według tradycyjnych doktryn spirytualnych, takowe przej�cie anga�uje wszelkie rodzaje umartwien i odrzucania �wiata (które, nawiasem mówi�c, słu�� głównie do podwy�szenia opinii ascety o sobie samym), ale my szukamy czego� zupełnie odmiennego — nie pragniemy porzuci� �ycie,

Page 47: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

47

ale poszerzy� je, nie chcemy wymieni� tlenu na wodór lub odwrotnie, ale studiowa� chemiczny skład �wiadomo�ci i zobaczy�, w jakich warunkach odsłoni ona czystsze wody i płynniejsze funkcjonowanie. Joga jest „wy�sz� sztuk� �ycia”14, powiedział Sri Aurobindo. „Nastawienie ascetyka, który powiada ‘niczego nie pragn�’ i nastawienie �wiatowego człowieka, który mówi ‘pragn� tej rzeczy’, s� takie same — zauwa�a Matka. — Pierwszy z nich mo�e by� tak samo przywi�zany do swej wstrzemi��liwo�ci, jak drugi do swego posiadania”. Faktycznie, to jak długo potrzebujemy w ogóle cokolwiek odrzuca� — ci�gle nie jeste�my gotowi, ci�gle jeszcze tkwimy a� po szyj� w dualizmach. Prawie ka�dy mo�e zrobi� tak� obserwacj�, bez jakiegokolwiek przygotowania. Spróbujmy tylko powiedzie� witalowi: „musisz podda� to i wyrzec si� tamtego”, a natychmiast zobaczymy, �e ogarnia go wr�cz odwrotne pragnienie; a je�eli nawet zgodzi si� on czego� wyrzec, mo�emy by� pewni, �e spodziewa si� by� za to opłacony stokro� wi�cej i — gdy ju� przy tym jeste�my — zrobiłby on równie łatwo wielkie wyrzeczenie, jak i zupełnie małe, gdy� w ka�dym przypadku, czy to w sposób pozytywny czy negatywny, wital b�dzie tym, który b�dzie karmiony, a dla niego — obydwie strony s� jednakowo po�ywne. Je�li zdejmiemy mask� z tej prostej prawdy — zrozumiemy całe funkcjonowanie witalu, od szczytu do dna, to znaczy jego totaln� oboj�tno�� na nasz ludzki sentymentalizm, gdy� ból przemawia do niego tak samo, jak rado��, post tak samo jak obfito��, nienawi�� tak samo jak miło��, tortura tak samo jak ekstaza. Kwitnie w ka�dym z tych przypadków. Jest tak, poniewa� jest on Sił�, t� sam� Sił� zarówno w bólu, jak i przyjemno�ci. Jeste�my wi�c otwarcie konfrontowani z absolutn� ambiwalencj� wszystkich uczu�, bez wyj�tku, które składaj� si� na subtelno�ci naszej fasadowej osobowo�ci. Ka�de z naszych uczu� jest odwrotno�ci� innego, w ka�dym momencie mo�e si� ono zmieni� w swoje przeciwie�stwo: rozczarowany filantrop (albo raczej rozczarowany wital w filantropie) — staje si� pesymist�, fantastyczny apostoł — l�duje na pustyni, uparty niedowiarek — staje si� sekciarzem i cnotliwy człowiek — obra�any jest przez wszystkie rzeczy, których sam nie �mie czyni�. Tutaj odkrywamy inny z rysów powierzchni witalu: jest on „niepoprawnym szarlatanem”15, bezwstydnym uosobieniem (nie jeste�my nawet pewni, czy wr�cz �mier� naszej rodzonej matki nie stanowi jego przyjemno�ci). Za ka�dym razem, gdy krzyczymy w prote�cie lub w bólu (przy jakimkolwiek krzyku) — mo�emy usłysze� małp� chichocz�c� w nas nieprzyzwoicie. Wszyscy to wiemy, a jednak pozostajemy sentymentalni, jak zawsze. Dla uwie�czenia tego wszystkiego, wital celuje w produkowaniu zasłony dymnej na wszystko — i jest to prawdziwy dym, gdy� bł�dnie przyjmuje sił� swych odczu� za sił� prawdy i „zast�puje wy�yny — dymi�cym szczytem wulkanu na dnie przepa�ci”16. Nast�pna obserwacja, która pojawia si� w �lad za t� pierwsz�, staje si� ju� jasna i wyra�na — mianowicie ta o ostatecznej bezsilno�ci witalu w kwestii pomocy innym lub nawet prostej komunikacji z innymi, za wyj�tkiem spotka� pomi�dzy „ego”. Nie istnieje ani jedna pojedyncza wibracja witalu przez nas transmitowana — lub raczej przejmowana przez nas — która nie mogłaby zmieni� si� natychmiast w swoje przeciwie�stwo w innej osobie. Potrzebujemy tylko komu� dobrze �yczy�, aby towarzysz�ce negatywne uczucie automatycznie si� obudziło (jakby było schwytane w tym samym czasie, co i to drugie), albo te� pojawi si� towarzysz�cy temu opór lub przeciwna reakcja — ten proces wydaje si� tak spontaniczny i nieunikniony, jak reakcja chemiczna. Bo naprawd�, wital nie jest po to, aby „pomóc” — jest zawsze po to, aby „wzi��” i to w ka�dy mo�liwy sposób. Wszystkie nasze uczucia s� zabarwione t� po��dliwo�ci�. Nasze uczucie smutku z powodu zdrady przyjaciela, na przykład — jakikolwiek zreszt� rodzaj smutku — jest pewnym znakiem zaanga�owania si� naszego ego; gdyby�my bowiem prawdziwie kochali ludzi dla nich samych, a nie dla siebie — kochaliby�my

Page 48: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

48

ich we wszystkich okoliczno�ciach, nawet jako naszych przeciwników; we wszystkich przypadkach czuliby�my rado�� z powodu ich istnienia. Nasze smutki i cierpienia s� wła�ciwie zawsze oznak� tej mieszanki, a wi�c s� zawsze zwodnicze. Tylko rado�� jest prawdziwa. Poniewa� tylko owo „ja” wewn�trz nas, które obejmuje wszystkie egzystencje i wszystkie mo�liwe sprzeczno�ci egzystencji jest prawdziwe. Cierpimy, poniewa� wyrzucamy pewne rzeczy na zewn�trz siebie. Kiedy wszystko jest wewn�trz — wszystko jest rado�ci�, gdy� nie ma ju� nigdzie �adnej luki. „Ale co na temat Serca (pisanego z wielkiej litery)?” — mo�emy z protestem zapyta�. Có�, nie jest-�e to serce faktycznie najbardziej pomieszanym miejscem ze wszystkich? Łatwo si� równie� m�czy. I tu nast�puje trzecia obserwacja: nasza zdolno�� do rado�ci jest niewielka i nasza zdolno�� do cierpienia jest te� niewielka; wkrótce stajemy si� oboj�tni na najgorsze przypadło�ci — jakie� to wody zapomnienia nie przepłyn�ły po naszych najwi�kszych smutkach? Mo�emy zawrze� w sobie bardzo niewiele z wielkiej Siły ycia, gdy� „nie mo�emy wytrzyma� jej nat��enia” — powiada Matka. Wystarczy o jeden oddech za wiele i ju� krzyczymy z rado�ci lub bólu, płaczemy, ta�czymy, mdlejemy. Poniewa� jest to zawsze ta sama, dwubiegunowa Siła, która płynie i wkrótce si� przepełnia. Sama Siła ycia nie cierpi, nie ma kłopotów i nie podnieca si�, dobra czy zła — ona tylko jest, tylko płynie, wszystko obejmuj�ca i pogodna. Wszelkie sprzeczne oznaki, które w nas przyjmuje, s� szcz�tkami naszej ewolucyjnej przeszło�ci, kiedy to byli�my mali, bardzo mali i oddzieleni od siebie i musieli�my si� zabezpiecza� od tej �yj�cej olbrzymki, zbyt intensywnej jak na nasz rozmiar. Musieli�my rozró�nia� pomi�dzy „u�ytecznymi” i „szkodliwymi” wibracjami, daj�c tym pierwszym pozytywny współczynnik przyjemno�ci, sympatii lub dobra, a tym drugim — negatywny współczynnik cierpienia, odrazy, zła; ale cierpienie jest jedynie zbyt wielk� intensywno�ci� tej samej Siły, a przyjemno�� zbyt intensywna — zamienia si� w jej bolesne przeciwie�stwo. „To wszystko s� konsekwencje naszych zmysłów” — mówi Sri Aurobindo.A Matka dodaje: „To tylko niewielkie przesuni�cie igły kompasu �wiadomo�ci. Dla kosmicznej �wiadomo�ci w jej stanie kompletnej wiedzy i kompletnego do�wiadczenia, wszystkie sygnały docieraj� jako Rado�� — Ananda”. To tylko zaw��enie i niedostatek �wiadomo�ci, który powoduje nasze wszystkie kłopoty, czy to moralne, czy fizyczne, który powoduje nasz� bezsilno�� i stał� tragikomedi� naszej egzystencji. Rozwi�zaniem jednak nie jest umartwienie witalu, jak ka�� nam czyni� morali�ci, ale jego powi�kszenie. Nie odrzucenie — ale akceptowanie wi�cej i coraz to wi�cej, aby poszerzy� nasz� �wiadomo��. Taki jest bowiem cały sens ewolucji. Zasadniczo — jedyn� rzecz�, któr� nale�y odrzuci�, jest nasza ignorancja i ciasnota. Kiedy tak kurczowo lgniemy do naszej małej fasadowej osobowo�ci, do jej przesady, lepkiego sentymentalizmu I �wi�toszkowatych smutków — nie jeste�my prawdziwie „ludzcy”, jeste�my tylko spó�nialskimi z Ery Kamienia Łupanego, kiedy tak „bronimy naszych praw do smutków i cierpienia”19. Poszukiwacz nie jest ju� ogłupiany przez w�tpliw� gr� zachodz�c� na powierzchni jego witalu, ale jeszcze przez długi czas utrzyma si� w nim nawyk odpowiadania na tysi�ce małych biologicznych i emocjonalnych wibracji kr���cych wokół niego. Przej�cie zabiera troch� czasu, jak np. przej�cie od hucz�cego umysłu do mentalnej ciszy i cz�sto towarzysz� mu okresy intensywnego zm�czenia, poniewa� organizm traci swój nawyk odnawiania energii ze wspólnego, sztucznego �ródła (które wkrótce wydaje si� niestrawne i ci��kie, gdy raz si� ju� spróbuje innego typu energii), ale ci�gle jeszcze nie posiada mo�liwo�ci aby by� na stałe podł�czonym do prawdziwego �ródła — st�d wyst�puj� „przerwy w dostawie” energii. Lecz tutaj

Page 49: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

49

poszukiwacz jest wspomagany przez schodz�c� Sił�, która pot��nie przyczynia si� do ustabilizowania w nim nowego rytmu. Zauwa�a nawet, ci�gle zdziwiony, �e je�li uczyni jeden mały krok naprzód, to owa Pomoc z góry zrobi ich dziesi�� w jego kierunku — jak gdyby był on oczekiwany. Jakkolwiek, bł�dem byłoby s�dzi�, �e praca jest jedynie negatywna; wital, oczywi�cie, lubi udawa�, �e czyni wielkie wysiłki w walce z samym sob�, co jest jego bardzo sprytnym sposobem zabezpieczania si� na wszystkich frontach. W praktyce poszukiwacz nie podlega wi�c surowym czy negatywnym zasadom, idzie za pozytywn� potrzeb� swej istoty. W zasadzie — rozwija si� on faktycznie, a zatem wczorajsze normy lub przedwczorajsze przyjemno�ci wydaj� si� dla niego tak niedostateczne jak dzieci�ca po�ywka; nie jest on ju� zadowolony z tego wszystkiego, ma lepsze rzeczy do roboty, lepsze rzeczy do prze�ycia. Oto, dlaczego jest tak trudno obja�ni� t� drog� komu�, kto jej nigdy nie próbował, bo zobaczy on jedynie swój bie��cy punkt widzenia, a raczej — utrat� tego� punktu. A jednak, gdyby�my tylko wiedzieli, jakim krokiem naprzód jest utrata ka�dego punktu widzenia, jak �ycie si� zmienia, kiedy przechodzi si� od stadium zamkni�tych prawd do stadium prawd otwartych – do prawdy, jak samo �ycie, zbyt wielkiej, aby mo�na j� zamkn�� w ograniczonych „punktach widzenia”, poniewa� obejmuje ona je wszystkie i docenia u�yteczno�� ka�dej rzeczy na ka�dym etapie niesko�czonego rozwoju; prawdy wystarczaj�co wielkiej, aby zaprze� si� samej siebie i przechodzi� niesko�czenie w coraz to wy�sz� prawd�. Poza tym dzieci�cym, niespokojnym, łatwo wyczerpywalnym witalem — znajdujemy inny wital: spokojny i pot��ny, czyli to, co Sri Aurobindo nazywa „prawdziwym witalem” — wital, który zawiera sam� esencj� Siły �yciowej, oczyszczonej ju� ze swych sentymentalnych i bolesnych produktów ubocznych. Wchodzimy w stan spokojnej, spontanicznej koncentracji, jak w gł�bin� morsk� pod poruszaj�cymi si� stale falami. Ten podstawowy bezruch nie jest znieczuleniem nerwów, podobnie jak mentalna cisza nie jest znieczuleniem mózgu: jest tylko baz� wyj�ciow� działania. Jest to skoncentrowana pot�ga zdolna do zapocz�tkowania ka�dej akcji, wytrzymania ka�dego szoku, nawet najdłu�szego i najbardziej gwałtownego, bez utraty swej pozycji. W zale�no�ci od stopnia naszego rozwoju, wszelkie rodzaje nowych zdolno�ci mog� si� wynurzy� z witalnego bezruchu, ale przede wszystkim — odczuwamy prawie niewyczerpaln� energi�; ka�de zm�czenie bywa oznak�, �e wpadamy z powrotem w powierzchniowe zamieszanie. Zdolno�ci do pracy, a nawet do fizycznego wysiłku, staj� si� dziesi�ciokrotnie wy�sze. �ywno�� i sen nie s� ju� jedynymi i wył�cznie anga�uj�cymi �ródłami odnawiania energii. (Sama natura snu, jak zobaczymy, te� si� zmienia i �ywno�� mo�e by� ograniczona do higienicznego minimum, nie powoduj�c owego uczucia rozd�cia i chorób, które zwykle poci�ga za sob�). Inne pot�gi, cz�sto uwa�ane za „cudowne” — mog� si� równie� pojawi�, ale s� one „cudami przy u�yciu metody”; nie b�dziemy ich tutaj próbowa� rozwa�a� — musz� one by� do�wiadczone. Powiedzmy wprost, �e je�li kto� staje si� zdolny do kontrolowania pewnej witalnej wibracji w sobie — jest równie� zdolny do automatycznego kontrolowania tej samej wibracji, gdziekolwiek w tym �wiecie si� z ni� styka. W tej ciszy witalu równie� inna charakterystyczna cecha kształtuje si� na stałe: zupełna nieobecno�� cierpienia i odczuwanie stałej rado�ci. Kiedy zwyczajna osoba otrzymuje cios, fizyczny czy te� moralny, jej natychmiastow� reakcj� jest przygi�cie si� wpół, skurczenie si�, zaczyna w �rodku wrze� i tym samym zwi�ksza ból dziesi�ciokrotnie. Wr�cz przeciwnie, poszukiwacz, który opanował ten wewn�trzny bezruch — odkryje, �e wła�nie ten bezruch jako� rozpuszcza wszelkie szoki, poniewa� jest on szeroki, jako �e nie jest on ju� mał�, skurczon� w sobie istot�, ale �wiadomo�ci� wykraczaj�c� daleko poza limity własnego ciała. Uspokojony wital, podobnie jak uspokojony umysł — uniwersalizuje siebie spontanicznie. „W do�wiadczeniu jogi — �wiadomo�� poszerza

Page 50: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

50

si� w ka�dym kierunku naokoło, pod, nad, w ka�dym kierunku, rozci�gaj�c si� w niesko�czono��. Kiedy �wiadomo�� jogina zostaje wyzwolona — nie jest ju� ona w ciele, ale w owych niesko�czonych wy�ynach, gł�binach i szeroko�ciach, w których on zawsze �yje. Jej podstaw� jest niesko�czona pró�nia lub cisza, ale w niej wszystko mo�e si� zamanifestowa� — Spokój, Wolno��, Pot�ga, �wiatło, Wiedza, Ananda”.20 Najmniejszy ból jakiegokolwiek rodzaju — jest natychmiastow� oznak� kontrakcji w istocie i utraty �wiadomo�ci. Bardzo wa�ny ko�cowy wniosek wynika z tego poszerzenia bytu, który uczy nas docenia� absolutn� konieczno�� witalnego bezruchu, nie tylko w celu czysto�ci komunikacji, wydajno�ci w działaniu lub rado�ci w �yciu, ale te� po prostu — dla naszego własnego bezpiecze�stwa. Tak długo, jak �yjemy w naszej małej fasadowej osobowo�ci — wibracje s� małe, ciosy s� małe, rado�ci s� małe,. Jeste�my chronieni przez nasz� własn� mało��. Ale kiedy wynurzamy si� w uniwersalnym Witalu, znajdujemy te same wibracje, albo raczej siły, lecz ju� w gigantycznej, uniwersalnej skali: s� to te same siły, które poruszaj� �wiat tak, jak poruszaj� nas samych. Je�li nie osi�gniemy doskonałej równowagi lub wewn�trznego bezruchu, bywamy przez nie zmieceni. Ta prawda odnosi si� nie tylko do uniwersalnego Witalu, ale do wszystkich płaszczyzn �wiadomo�ci. Rzeczywi�cie mo�na, a raczej musi si� (w ko�cu — integralny poszukiwacz musi) zda� sobie spraw� z kosmicznej �wiadomo�ci na wszystkich poziomach: w Super�wiadomo�ci, umy�le, witalu i nawet w ciele. Wznosz�c si� w Super�wiadomo�� — poszukiwacz zobaczy, �e intensywno�ci Ducha mog� tak�e by� przytłaczaj�ce (jest to ta sama boska Siła, ta sama wiadomo��-Siła — „nad” czy „pod”, w Materii czy w �yciu, w Umy�le lub wy�ej, tyle tylko, �e im ni�ej si� ona znajduje, tym bardziej jest ona przy�miona i zniekształcona, tym bardziej rozszczepiona poprzez warstwy, przez które musi przechodzi�). Je�li poszukiwacz, wyłaniaj�cy si� wła�nie ze swej oci��ałej g�sto�ci, próbuje wznie�� si� za szybko, aby przeskoczy� niektóre stopnie, bez ustabilizowania najpierw czystych i mocnych podstaw — mo�e on równie� eksplodowa� jak bojler. Zatem witalna przejrzysto�� nie jest kwesti� moralno�ci, ale raczej wymogiem technicznym czy nawet organicznym, mogliby�my powiedzie�. Faktycznie za�, wielka Opieka istnieje tam zawsze, aby powstrzyma� nas od przedwczesnych do�wiadcze�; mo�e jeste�my tylko cia�ni i mali jedynie tak długo, jak musimy takimi by�. Ostatecznie, kiedy wypracowali�my ju� witalny bezruch, odkryjemy, �e mo�emy zaczyna� pomaga� innym z niejak� efektywno�ci�. Bo pomaganie innym nie ma nic wspólnego z uczuciami lub dobroczynno�ci�; jest to zawsze kwestia pot�gi, kwestia wizji, kwestia rado�ci. W tym spokoju posiadamy nie tylko zara�liw� rado��, ale i wizj�, która rozp�dza cienie. Spontanicznie spostrzegamy wszystkie wibracje i rozró�niamy czym one s�, co pozwala nam manipulowa� nimi, uspokaja� je, unika� ich a nawet je zmienia�. „Spokój — powiada Matka — nie jest tylko przeciwstawieniem wysiłku — aktywny, zara�liwy spokój, który przy�miewa i uspokaja, prostuje i porz�dkuje rzeczy ustawiaj�c je na swoim miejscu”. Damy tu przykład tego „zara�liwego spokoju”, cho� nale�y on do pó�niejszego stadium w �yciu Sri Aurobindo: Było to w Pondicherry, wiele lat temu, w sezonie, kiedy to tropikalne deszcze i czasami cyklony spadały nagle, przynosz�c zniszczenie. Drzwi i okna musiały by� barykadowane grubymi bambusowymi pr�tami. Tej nocy cyklon wybuchł w strumieniach deszczu i Matka pospieszyła do pokoju Sri Aurobindo, aby mu pomóc zamkn�� okna. Siedział on przy swoim stole pisz�c (wtedy Sri Aurobindo sp�dzał 12 godzin dziennie pisz�c od szóstej wieczorem do szóstej rano, potem osiem godzin spacerował „dla celów jogi”); okna były szeroko otwarte, ale

Page 51: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

51

nawet jedna kropla deszczu nie wpadła do wn�trza pokoju. „Spokój, który tam panował — przypomina Matka — był tak solidny, tak zwarty, �e cyklon nie był w stanie wej��”.

ROZDZIAŁ 7 : CENTRUM PSYCHICZNE Nie jeste�my umysłem, gdy� wszystkie nasze my�li pochodz� z Umysłu szerszego ni� nasz, uniwersalnego Umysłu; nie jeste�my witalem lub naszymi uczuciami i akcjami, gdy� wszystkie te impulsy pochodz� z Witalu wi�kszego ni� nasz — uniwersalnego Witalu; i nie jeste�my równie� tym ciałem, bo jego cz��ci s� zrobione z Materii, która podlega prawom wi�kszym ni� nasze — prawom uniwersalnym. Jaki zatem jest element w nas, który nie jest naszym społecznym otoczeniem, nie jest nasz� rodzin�, tradycj�, mał�e�stwem czy prac�, który nie jest gr� uniwersalnej Natury lub okoliczno�ci w nas, a pomimo to daje owo poczucie „Ja” nawet wtedy, kiedy ju� wszystko inne upadnie? Prawd� mówi�c, to jest wła�nie rzeczywiste „Ja”, gdy ju� wszystkie powy�sze otoczki upadły, poniewa� jest to godzina naszej prawdy. W trakcie naszych poszukiwa� obserwowali�my ró�ne centra i poziomy �wiadomo�ci i widzieli�my, �e wiadomo��-Siła była �ywa poza tymi centrami, wi���c nasze ró�ne stany istnienia (pierwszy rezultat ciszy mentalnej i uspokojenia witalu był wła�nie po to, aby odseparowa� t� sił� �wiadomo�ci od umysłowych i witalnych aktywno�ci, w których bywa ona zwykle złapana) i czuli�my, �e ten pr�d siły czy �wiadomo�� — jest esencjaln� rzeczywisto�ci� naszej istoty, poza naszymi ró�nymi stanami. Ale ta siła-�wiadomo�� musi by� �wiadoma „kogo�”. Kto lub co jest w nas �wiadomym? Gdzie jest centrum, gdzie jest ów mistrz? Czy jeste�my tylko marionetkami jakiego� uniwersalnego Bytu, który jest naszym prawdziwym centrum, gdy� wszystkie mentalne, witalne i fizyczne aktywno�ci s� w efekcie równie� uniwersalne? Prawda jest podwójnie zło�ona, ale w �adnym wypadku nie jeste�my marionetkami, chyba �e upieramy si� bra� t� fasadow� istot� za nas samych, gdy� to ona jest rzeczywist� marionetk�. My rzeczywi�cie posiadamy indywidualne centrum, które Sri Aurobindo nazywa istot� psychiczn� oraz kosmiczne centrum albo „centraln� istot�”. Krok po kroku musimy odnajdywa� i jedno i drugie, aby sta� si� mistrzami wszystkich naszych stanów. Na pocz�tku spróbujemy odnale�� nasze indywidualne centrum, „istot� psychiczn�”, któr� inni zw� Dusz�. Jest to zarazem najprostsza i najtrudniejsza sprawa w �wiecie. Najprostsza, poniewa� dziecko j� rozumie, albo raczej — �yje j�, spontanicznie, jest ono Królem, jest na szczycie �wiata, �yje w swej psychicznej istocie.* Najtrudniejsza — poniewa� owa spontaniczno�� jest wkrótce pokryta przez wszelkie rodzaje idei i uczu�; zaczynamy mówi� o „duszy”, czyli przestajemy cokolwiek o niej rozumie�. Cały ból dojrzewania jest po prostu opowie�ci� o powolnym uwi�zieniu psychicznej istoty (mówimy o bólach dojrzewania, ale mo�e s� one tylko bólami duszenia si�, a dojrzało�� jest osi�gana, kiedy duszenie si� stało si� stanem normalnym).

* Istniej� tam wyj�tki i stopnie, które s� nieomal widoczne gołym okiem

Page 52: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

52

Tak wi�c wszystkie trudno�ci poszukiwacza s� odwrotn� opowie�ci� o powolnym rozpl�tywaniu si� ró�nych mentalnych i witalnych mieszanin. Ale, jak wkrótce zobaczymy, nie jest to powracanie do momentu wyj�ciowego, poniewa� nigdy si� nie cofamy, a nast�pnie dlatego, �e psychiczne dziecko, które znajduje si� przy ko�cu tej podró�y (koniec, który jest zawsze pocz�tkiem) — nie jest chwilowym kaprysem, ale �wiadom� królewsko�ci�. Gdy� jest ono istot�, ro�nie; jest to cud wiecznego dzieci�stwa w coraz to szerszym królestwie. Jest ono „wewn�trz nas jak dzieci�, które ma si� narodzi�” — mówi Rig Veda (IX.83.3). Psychiczne narodziny Pierwszymi sygnałami psychicznego otwarcia s� miło�� i rado�� — rado��, która mo�e by� niezwykle intensywna i pot��na, ale bez �adnej egzaltacji i bez �adnego obiektu, tak spokojna i gł�boka jak morze. Psychiczna rado�� nie potrzebuje niczego dla swego istnienia, ona jest; nawet w wi�zieniu nie mo�e przesta� by� — nie jest to bowiem uczucie, ale stan; jak rzeka, która błyska falami gdziekolwiek si� przewija: czy na mulistym podło�u, czy na skałach, równinach b�d� w górach. Jest to miło��, która nie jest przeciwstawieniem nienawi�ci i która nie potrzebuje niczego, aby si� karmi�, ona po prostu jest. Pali si� stałym płomieniem niezale�nie od tego, co napotyka, we wszystkim co widzi i czego dotyka, poniewa� nie mo�e powstrzyma� si� od kochania, gdy� taka ju� jest jej natura. Nic nie jest dla niej zbyt niskie lub zbyt wysokie, czyste lub nieczyste; ani jej płomie�, ani jej rado�� nie mog� zosta� przy�mione; inne oznaki wskazuj� na jej obecno��; Jest lekka, nic nie jest dla niej za ci��kie, jak gdyby cały �wiat był jej polem zabawy; jest niezakłócona i nie dotkni�ta, jakby zawsze była poza wszelkimi tragediami, ju� uratowana ze wszystkich wypadków; jest jasnowidzem — wszystko widzi; jest tak spokojna, tak cicha, jak lekki powiew na gł�binach bytu i tak szeroka, jak sam ocean. Bo jest ona wieczna. I całkowicie wolna; nic nie mo�e jej ograniczy�: ani �ycie, ani ludzie, ani idee, doktryny, kraje — jest zawsze „poza”, a jednak zawsze nieodł�cznie obecna w sercu wszystkiego, jak gdyby była to�sama ze wszystkim. Bo to jest Bóg wewn�trz nas. Dla oka, które „widzi” — oto jak si� przejawia istota psychiczna: „Kiedy si� patrzy na kogo�, kto jest �wiadomy swej duszy i �yje w swojej duszy — mówi Matka — czuje si� jakby schodziło si� gł�boko, coraz to gł�biej w tak� osob�, bardzo, bardzo gł�boko wewn�trz. Generalnie, kiedy si� spogl�da w ludzkie oczy (bywaj� oczy, w które nie mo�na wej��, s� one jak zamkni�te drzwi; ale niektóre oczy s� otwarte i mo�na wej��), có�, bardzo blisko, na powierzchni napotykamy na co� wibruj�cego, co� co błyska i skrzy si� i je�li si� nie wie — powie si�: Ten człowiek ma �yj�c� dusz� — ale to jeszcze nie jest to, to jest jego wital. Aby odnale�� dusz� — musi si� wycofa� z powierzchni i wej�� bardzo gł�boko, daleko, daleko w dół, w bardzo gł�bok� studni�, która jest cicha i nieruchoma; i tam widzi si� co� ciepłego, spokojnego o bogatej substancji, bardzo nieruchomego, pełnego i nadzwyczaj mi�kkiego — to jest dusza. I je�li si� w tym trwa i jest si� �wiadomym siebie, to nadchodzi uczucie obfito�ci, czego� tak pełnego, z tak niezrównan� gł�bi�. Czuje si�, �e gdyby si� tam weszło, to wiele tajemnic zostałoby objawionych; jest to jakby odbicie czego� wiecznego, na cichej, spokojnej powierzchni wód. Czas przestaje wtedy istnie�. Ma si� wra�enie bycia zawsze i wiecznego istnienia…”

Page 53: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

53

Ale s� to jedynie oznaki, zewn�trzne tłumaczenie czego�, co istnieje samo w sobie i którego pragniemy sami do�wiadczy�. Jak si� wi�c otwiera drzwi do tej psychicznej istoty? Bo jest ona dobrze ukryta. Najpierw — jest ukryta przez nasze idee i uczucia, które rabuj� j� i bezwstydnie na�laduj�; mamy w ko�cu tyle idei o tym, co jest wysokie, a co niskie, czyste czy nie, boskie lub nieboskie. Jeste�my uwi�zieni w tylu sentymentalnych stereotypach na temat tego, co jest godne kochania, a co nie jest — �e ta biedna psychiczna istota nie ma zbyt wielu szans, aby si� zamanifestowa�, gdy� miejsce jest ju� wypełnione całym �mietnikiem. W momencie, kiedy uka�e swoje oblicze — bywa natychmiast połykana przez wital, który u�ywa jej do swych błyskotliwych wzlotów egzaltacji, swych własnych „boskich” i chaotycznych emocji, do swej posesywnej miło�ci, do swej wykalkulowanej szczodro�ci i kiczowatej estetyki. Bywa złapana w klatk� przez umysł, który u�ywa jej do swych ekskluzywnych ideałów, swych nieomylnych schematów filantropijnych, swych ograniczonych moralno�ci, jest przystosowywana przez ko�cioły, niezliczone ko�cioły, które ujmuj� j� w artykuły wiary i dogmaty. Gdzie� jest ta istota psychiczna w tym wszystkim? Jest tam, mimo wszystko, boska, cierpliwa, d���ca do przebicia si� przez ka�d� szczelin� i nawet u�ywaj�ca wszystkiego, czym j� karmimy lub na ni� nakładamy — inaczej mówi�c: „u�ywa �rodków, które ma”. I tu wła�nie jest problem; bo kiedykolwiek wychodzi ze swego ukrycia, nawet na sekund� — rzuca taki blask na wszystko czego dotyka, �e mamy tendencje mylenia jej �wietlistej prawdy z okoliczno�ciami objawienia. Kto�, kto miał objawienie si� swej psychicznej istoty w trakcie słuchania Beethovena powie: „Muzyka, tylko muzyka jest prawdziwa i boska na tej Ziemi”; inny za�, który poczuł swoj� dusz� na �rodku niezmierzonego oceanu — zapocz�tkuje religi� otwartych mórz; inny b�dzie przysi�gał tylko na swego proroka, swój ko�ciół lub swoj� ewangeli�. Ka�dy skonstruuje swoj� własn� �wi�tyni� wokół okruchu tego do�wiadczenia. Lecz psychiczna istota jest wolna, cudownie wolna od wszystkiego! Nie potrzebuje nic, aby istnie�. Jest wcielon� Wolno�ci� i u�ywa ka�dego z naszych mniejszych czy wi�kszych kawałków muzycznych, naszych sublimowanych lub mniej sublimowanych „�wi�tych pism” — aby po prostu wierci� w zbroi człowieka tak, by mogła ona wyj�� na �wiatło dzienne. Daje swoj� sił�, miło��, rado��, swoje �wiatło i sw� nieodpart� i otwart� Prawd� — wszystkim naszym ideom, uczuciom, doktrynom, poniewa� jest to jedyn� szans� dawan� jej, aby mogła si� wynurzy�, jedyny �rodek ekspresji jaki posiada. Ale wzajemnie — owe emocje, doktryny i idee czerpi� z niej swoj� pewno�� siebie; dostosowuj� j� i ubieraj�, wyci�gaj� z tego elementy czystej Prawdy, ich nieomylne pewniki, ekskluzywn� gł�bi�, jednostronn� uniwersalno�� i „sama pot�ga elementu prawdy zwi�ksza sił� elementu fałszu”.1 Ostatecznie — istota psychiczna bywa tak całkowicie połykana, tak doskonale wymieszana z cał� reszt�, �e nie mo�na ju� nic odró�ni� ni oddzieli� fałszu bez zniszczenia jednocze�nie samej tkaniny prawdy. I �wiat si� toczy dalej, za�miecony półprawdami, które s� ci��sze ni� fałsz. By� mo�e prawdziwa trudno�� nie le�y w oswobodzaniu nas samych od zła, które i tak mo�emy dosy� łatwo rozpozna�, je�eli jeste�my odrobin� szczerzy, ale w oswobodzeniu nas od tego „dobra”, które jest tylko drug� stron� zła i które ju� na zawsze uzurpowało sobie cz�stk� prawdy. Je�li pragniemy bezpo�rednio do�wiadczy� tej psychicznej istoty w jej krystalicznej czysto�ci tak cudownie �wie�ej, jak istnieje ona nieodparcie poza wszelkimi pułapkami, które na ni� zastawiamy, poza wszelkimi ideami, uczuciami i deklaracjami o Niej, musimy stworzy� przejrzysto�� w nas samych. Beethoven, ocean, ko�ciół — były tylko instrumentami dla osi�gni�cia tej przejrzysto�ci. Poniewa� sprowadza si� to zawsze do tego samego: gdy tylko jeste�my przezroczy�ci — Prawda, rado��, wizja wynurzaj� si� spontanicznie, bo to wszystko tam jest, bez najmniejszego wysiłku, poniewa� Prawda jest najbardziej naturaln� rzecz� na

Page 54: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

54

�wiecie; cała ta reszta zagłusza wszystko — umysł i wital z ich pomieszanymi wibracjami i naukowymi zło�ono�ciami. Wszystkie duchowe dyscypliny, warte tej nazwy, wszystkie tapasya — musz� ostatecznie d��y� w kierunku tej zupełnie naturalnej esencji, wolne od jakiegokolwiek wysiłku, wysiłek bowiem jest jeszcze jednym �ródłem zagłuszania, jeszcze jedn� komplikacj�. Tak wi�c poszukiwacz nie b�dzie zamierzał wchodzi� na bagniste tereny moralnego umysłu, albo te� podejmował niemo�liwe zadanie oddzielenia dobrego od złego w d��eniu do uwolnienia psychicznego centrum, gdy� wła�ciwie cel „dobra i zła” jest �ci�le powi�zany z ich wzajemn� szkodliwo�ci�; ( Moj ukochany zdj�ł ze mnie okrycie grzechu i pozwoliłam mu odpa��, ciesz�c si�; potem chciał zdj�� moj� szat� cnoty, ale bylam zawstydzona i zgorszona i mu nie pozwoliłam. Dopóki nie zerwał jej ze mnie sił�, nie widziałam, jak moja dusza była przede mn� ukryta…2); on po prostu pozwoli si� temu wszystkiemu ustali� i wyklarowa� w ciszy, bo cisza jest czysta sama w sobie i jest jak lustrzana woda. „Nie próbuj zmywa� jedn� po drugiej plam na twym płaszczu — mówi staro�ytna tradycja chaldejska — tylko zmie� go na czysty”. To jest to, co Sri Aurobindo nazywał „zmian� �wiadomo�ci”. W owej przejrzysto�ci zobaczymy, jak stare wzorce nawyków s� spokojnie rozprostowywane, odczujemy now� pozycj� �wiadomo�ci — nie pozycj� intelektualn�, ale wła�ciwe w nas centrum grawitacji. Na poziomie serca, gł�bszym od witalnego centrum (które tylko przykrywa i imituje dusz�), czujemy sfer� koncentracji bardziej intensywn� ni� pozostałe, jakby si� tam wszystkie inne centra zbiegły: to jest wła�nie centrum psychiczne. Odczuli�my ju� pocz�tki pr�du siły-�wiadomo�ci w nas, który zacz�ł nabiera� swojego własnego �ycia, poruszaj�c si� w ciele i staj�c si� narastaj�co intensywny w miar�, jak powoli uwalnia si� ze swych mentalnych i witalnych aktywno�ci, ale jednocze�nie co� jak ogie� jest rozniecane w samym centrum — Agni. Prawdziwe „Ja” w nas. Mówimy „Ja potrzebuj� wiedzie�”, „Ja potrzebuj� kocha�”, ale kto, kto w nas tego rzeczywi�cie potrzebuje? Aby by� pewnym — to nie jest owo małe ego zadowolone z siebie, nie ten powtarzalny umysłowy go�� w swojej koleinie, nie ten łajdaczyna wital, który chce tylko łapa� i łapa� dla siebie. Ale poza nimi jest ten wieczny ogie�: potrzebuje on tych rzeczy, poniewa� pami�ta co� jeszcze. „Obecno��” jest słowem u�ywanym jako okre�lnik, ale jest to bardziej podobne do wyrazistej nieobecno�ci, do �yj�cej w nas dziury, która pali i przeciska si� bez przerwy ku górze, a� stanie si� rzeczywisto�ci�, jedyn� w �wiecie rzeczywisto�ci�, gdzie człowiek dziwi si�, czy ludzie s� naprawd� �ywi czy tylko udaj� �ywych. Jest to istota z ognia, jedyna prawdziwa istota w �wiecie, jedyna rzecz, która nas nie zawiedzie: „wiadoma istota w centrum nas, która rz�dzi przyszło�ci� i przeszło�ci�: jest ona jak ogie� bez dymu… To j� musi cierpliwie odł�czy� od naszego ciała” — mówi� Upaniszady.* „Jest to dziecko zamkni�te w tajemnej jaskini” — mówi Rig Veda (V.2.1). „Syn niebios zrodzony z ciała Ziemi” (III.25.1). „Ten, który si� budzi w tych, co �pi�” (Katha Upaniszady V.8).„On jest tam w �rodku domu” (Rig Veda I.70.2).„Jest on jak �ycie i oddech naszej egzystencji, jest jak nasze wieczne dzieci�” (I.66.1). „Jest on �wietlistym królem, ukrytym przed nami” (I.23.14). Jest to Centrum, Mistrz, miejsce, gdzie wszystkie rzeczy ł�cz� si� razem: „�wietlista przestrze�, gdzie wszystko jest na zawsze znane”.3

Je�eli odczuli�my to Sło�ce wewn�trz, ten płomie�, to �yj�ce �ycie — bo tyle jest przecie� obumarłego �ycia — cho�by tylko przez sekund� w naszej egzystencji, wtedy wszystko dla nas si� zmienia; przed t� Pami�ci� wszystko wydaje si� mdłe i zamglone. Jest to ta Pami��.

* Katha Upaniszady,IV.12.13; VI.17

Page 55: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

55

Je�li pozostaniemy wierni temu płon�cemu Agni, b�dzie on rosn�� coraz bardziej w sił�, jak �yj�cy byt w naszym ciele, jak nieustanna potrzeba. B�dziemy odczuwa� w nas samych co� bardziej skoncentrowanego, zamkni�tego, przejmuj�cego, jak gdyby nie mogło ono wybuchn�� na zewn�trz. „Okropne uczucie, �e co� ogranicza twój wzrok i ruchy, próbujesz rozwala� bramy tylko po to, aby stan�� pod �cian�. Wi�c napierasz na ni� i napierasz, ale bez skutku” — mówi Matka. Potem — poprzez sam� potrzeb�, sam� sił� woli, poprzez sam� agoni� w tym duszeniu si� — pewnego dnia psychiczne napi�cie osi�ga swój punkt przełomowy i doznajemy tego do�wiadczenia: Ci�nienie stało si� tak wielkie, intensywno�� problemu tak powa�na, �e co� tam przewa�a w �wiadomo�ci. Zamiast znajdowa� si� na zewn�trz i próbuj�c zagl�da� do wn�trza, nagle jeste� w �rodku. I w tym momencie, gdy si� tam znajdujesz — wszystko si� drastycznie zmienia. Wszystko, co dot�d wydawało si� prawdziwe, naturalne, normalne, rzeczywiste, dotykalne — nagle pojawia si� jako absolutnie groteskowe, �mieszne, nierzeczywiste i absurdalne. Bowiem dotkn�ło si� czego� nadrz�dnie prawdziwego i wiecznie pi�knego; i tego nigdy si� ju� nie straci. „O, Ogniu, kiedy zostajesz prawidłowo rozniecony przez nas, stajesz si� nadrz�dnym wzrostem i ekspansj� naszej istoty, cała chwała i pi�kno s� w twym po��danym blasku i w twej doskonałej wizji. O, Bezmiarze, jeste� t� obfito�ci�, która niesie nas do samego ko�ca drogi; jeste� wielo�ci� bogactw rozrzucanych na wszystkie strony” (Rig Veda II.1.12). Prawdziwe �ycie otwiera si� dla nas, jak gdyby�my nigdy przedtem nie widzieli �wiatła dziennego. „Umie�� pryzmat na jednej stronie — mówi Matka — i �wiatło jest białe. Obró� go i �wiatło jest rozszczepione. Có�, to jest to, co si� zdarza: przywraca si� białe �wiatło. W normalnej �wiadomo�ci wszystko jest rozszczepione i tylko przywraca si� j� do białego”. Matka opisuje do�wiadczenie równie� w ten sposób: „Siedzisz przed zamkni�tymi drzwiami do�� długo — i to ci��kimi drzwiami z br�zu — a jeste� tam, �ycz�c sobie, aby otworzyły si� one i pozwoliły ci przej�� na drug� stron�. Taka jest twoja koncentracja i silna aspiracja, �e zbieraj� si� one w pojedynczy promie� i zaczynaj� pcha�, coraz to mocniej, silniej, z narastaj�c� energi�, a� nagle — drzwi si� otwieraj� i droga jest wolna. I wchodzisz jakby wrzucono ci� w �wiatło”. Wtedy człowiek si� prawdziwie rodzi. Psychiczny wzrost Z wszystkich uczu�, których człowiek do�wiadcza kiedy otwieraj� si� psychiczne drzwi wewn�trz — pierwszym i nieodpartym jest owo uczucie wiecznego trwania. Naprawd� wkraczamy w inny wymiar, w którym jasno widzimy, �e jeste�my tak starzy jak �wiat, a zarazem wiecznie młodzi, a to �ycie jest jednym do�wiadczeniem, jednym oczkiem w nieprzerwanym ła�cuchu do�wiadcze�, które rozci�gaj� si� daleko w przeszło�� i daleko w przyszło��. Wszystko nagle eksploduje do skali Ziemi. Czym to człowiek nie był? Jakich nie popełnił grzechów? Wszelkie warto�ci s� odwrócone. Co nas jeszcze dziwi pomi�dzy tymi wszystkimi odcieniami mało�ci i wielko�ci; gdzie jest obcy, gdzie zdrajca, gdzie jest wróg? O, boskie zrozumienie, absolutne współczucie! I wszystko zaczyna migota�, jak gdyby�my si� przenie�li z mrocznej jaskini na znaczn� wysoko��; wszystko nareszcie ma sens, wszystko si� z sob� ł�czy, jakby stara szarada znikn�ła w blasku �wiatła — �mierci ju� nie ma, jest tylko ignorancja umierania. Jak mogłaby istnie� �mier� dla tego, co jest �wiadome? „Czy �yj�, czy umarłem — zawsze jestem”.4 „Stary i znoszony — odradzam si� młodym i �yj� znowu i znowu” - mówi Rig Veda (II.4.5). „To

Page 56: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

56

nie jest narodzone, ani te� nie umiera — mówi Bhagavad Gita — ani te� nie znaczy, �e gdy si� ju� było — nie b�dzie si� ponownie”. Jest to nienarodzone, staro�ytne, wieczne — nie umiera ze �mierci� ciała. Jak człowiek zrzuca z siebie znoszone stroje i przywdziewa nowe, tak wcielony byt zrzuca kolejne ciała i przyjmuje nowe. „Pewna jest �mier� tego, co było zrodzone i pewne s� narodziny tego, co umarło”.* To, co jest znane jako reinkarnacja, jest oczywi�cie elementarne dla nauk Sri Aurobindo; wszystkie staro�ytne m�dro�ci mówiły o tym, od Dalekiego Wschodu do Egiptu i Neoplatonistów**, lecz Sri Aurobindo nadaje temu nowe znaczenie. Od momentu, kiedy to wynurzamy si� spoza w�skiej, przej�ciowej wizji pojedynczego �ycia nagle uci�tego �mierci�, s� mo�liwe dwa nastawienia. Mo�emy zgodzi� si� z ekskluzywnymi spirytualistami, �e wszystkie te �ycia s� jedynie bolesnym i pró�nym ła�cuchem — z którego okowów lepiej si� uwolni� tak szybko, jak to mo�liwe — aby spocz�� w Bogu, Brahmanie lub w Nirwanie. Mo�emy te� wierzy� za Sri Aurobindo — i jest to wiara zbudowana na do�wiadczeniu — �e suma tych wszystkich �ywotów reprezentuje wzrost �wiadomo�ci, której kulminacj� jest ziemskie spełnienie. Innymi słowy — istnieje ewolucja, ewolucja �wiadomo�ci poza ewolucj� gatunku i ta duchowa ewolucja musi da� rezultat w postaci indywidualnej i kolektywnej realizacji na Ziemi. Mo�na zapyta�, dlaczego ci tradycyjni spirytuali�ci, b�d�cy w ko�cu o�wieconymi lud�mi, nie widzieli owej ziemskiej realizacji. Przede wszystkim, przeoczenie dotyczy tylko tych stosunkowo współczesnych spirytualistów; nie stosuje si� do Ved (których sekret ponownie odkrył Sri Aurobindo) i mo�e do innych, ci�gle nie zrozumianych tradycji. Wła�ciwe byłoby tu nadmieni�, �e duchowo�� naszej współczesnej ery jest znaczona zaciemnieniem �wiadomo�ci proporcjonalnym do jego umysłowego rozwoju. Co wi�cej — spirytuali�ci nie byli nawet w stanie doj�� do konkluzji, która byłaby innej natury ni� ich przesłanki. Wychodz�c z zało�enia, �e ziemski �wiat jest iluzj�, lub te� przej�ciowym padołem podporz�dkowanym ciału i diabłu, mogli jedynie doj�� tam, dok�d pozwoliły im doj�� ich przesłanki; oczywi�cie było to na zewn�trz tego „padołu”, tego �wiata, w którym widzieli oni wyzwolenie i zbawienie. Zamiast cierpliwie przeszukiwa� ludzkie potencjały: mentalne, fizyczne i psychiczne, aby mogły ich poszerzy� i uwolni� od sklerozy, to znaczy, przybli�y� bosko�ci, jak to uczynili m�drcy Ved (mo�e i nawet m�drcy innych staro�ytnych Tajemnic, nie mówi�c o Sri Aurobindo) — oni odrzucili wszystko i szukali przeskoku z czystego umysłu do czystego ducha.5 Naturalnie nie zobaczyli tego, czego nie chcieli zobaczy�. Materiali�ci równie� potraktowali wszystko pobie�nie w inny kra�cowy sposób: zacz�li przeszukiwa� male�ki ułamek fizycznej rzeczywisto�ci i zaprzeczyli całej reszcie. Zało�yli, �e jedynie Materia jest realna, a reszta jest halucynacj� — mogli zatem sko�czy� tam, gdzie ko�czyły si� ich przesłanki. Je�eli zaczniemy jednak wprost, bez �adnych przes�dów, uzbrojeni w otwart� Prawd� i całkowit� wiar� w integralne mo�liwo�ci człowieka, jak to zrobił Sri Aurobindo, mo�emy osi�gn�� na koniec integraln� wiedz�, a zatem i integralne �ycie. Reinkarnacja, widziana z tego punktu ewolucji �wiadomo�ci, przestaje by� daremnym, bł�dnym kołem — jak j� niektórzy widz� — albo te� deliryjn� fantazj� malowan� przez jeszcze

* Bhagavad Gita II.18,20,22,27. ** Interesujacym faktem jest, �e Ojcowie Ko�cioła równie� dyskutowali mo�liwo�� zaakceptowania reinkarnacji na Soborze w Aleksandrii.

Page 57: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

57

innych. Z typowo zachodni� jasno�ci� Sri Aurobindo oczyszcza nas z tych „duchowych ba�ni”, jak je nazywa Matka, w których od ko�ca Wieku Tajemnic tak wiele powa�nej wiedzy uległo degeneracji; zaprasza wi�c nas raczej do eksperymentów z wyciszeniem umysłu raczej, ni� z jasnowidztwem. Zasad� nie jest tu „wiara” w reinkarnacj�, ale do�wiadczenie jej, a przede wszystkim — zrozumienie warunków, w których takie do�wiadczenie jest mo�liwe do zrealizowania. To raczej praktyczny problem i dotyczy naszego cało�ciowego rozwoju w czasie. Oczywi�cie nie jest to owa mała „fasadowa istota”, która podlega reinkarnacji, nawet je�li rozczarowuje to tych, którzy skłonni s� wyobra�a� sobie np. pana Jonesa raz w sakso�skiej tunice, to znów w welwetowych bryczesach i wreszcie w sportowych szortach, który poza tym byłby ju� bardzo monotonny. Prawdziwe znaczenie reinkarnacji jest zarówno gł�bsze, jak i o wiele szersze. W chwili �mierci cały ten „fasadowy byt” rozpada si�, ulega dezintegracji. Cała ta masa mentalnych wibracji skupiona wokół nas ci�głym powtarzaniem i uformowana w mentalne ego, czy ciało mentalne — dezintegruje i powraca do Uniwersalnego Umysłu. Podobnie witalne wibracje, które składaj� si� na nasze witalne ego lub witalne ciało — dezintegruj� w Uniwersalnym Witalu, tak samo jak fizyczne ciało dezintegruje w swe naturalne składniki w Uniwersalnej Materii. Pozostaje tylko centrum psychiczne. Jak ju� wiemy — jest ono wieczne. Do�wiadczanie zatem reinkarnacji zale�y od naszego do�wiadczenia Centrum, owego psychicznego Mistrza, który jest no�nikiem naszych pami�ci z jednego �ycia do nast�pnego oraz od stopnia naszego psychicznego rozwoju. Je�li nasza psychika pozostanie przez całe �ycie zagrzebana pod pokładami umysłowych, witalnych i fizycznych aktywno�ci, nie b�dzie miała �adnych pami�ci do zabrania ze sob� w dalsz� drog�. B�dzie wi�c powraca� na Ziemi� dokładnie tylko po to, aby wynurzy� si� na powierzchni naszego bytu i sta� si� otwarcie �wiadom�. Aby pami�ta�, musimy najpierw przesta� oczywi�cie mie� skłonno�ci do amnezji. Tak wi�c — raczej trudno jest mówi� o reinkarnacji poni�ej pewnego szczebla rozwoju; bo có� za po�ytek jest z tego, �e si� wie, i� psychika reinkarnowała si�, gdy nie jeste�my tego �wiadomi? Stawanie si� �wiadomym jest sam� istot� ewolucji. �ycie po �yciu, centrum psychiczne cicho ro�nie, ukryte poza fasadow� istot� poprzez tysi�ce percepcji naszego ciała, tysi�ce stymulacji naszych uczu�, niezliczone my�li, które si� w nas mieszaj�. Ro�nie gdy upadamy, ro�nie gdy si� wznosimy, poprzez cierpienia i rado�ci, dobro i zło — to wszystko to jedynie jego anteny, za pomoc� których czuje ono �wiat. Kiedy ten zewn�trzny aparat rozpuszcza si� — ono zachowuje tylko esencj� swoich do�wiadcze�, szeroki zakres tendencji, które stały si� bardziej prominentne i składaj� si� na pierwszy embrion „psychicznej osobowo�ci” poza fasadow� istot�.* Zabiera ono z sob� pewne konsekwencje z dopiero co prze�ytego �ycia, gdy� ka�da z naszych akcji posiada dynamizm z tendencj� do kontynuowania si� (w Indiach zwane karma). Pewne „wy�łobienia” zostan� w nast�pnym �yciu przetłumaczone na jakie� szczególne talenty, wewn�trzne skłonno�ci, nie wyja�nione fobie, nieodparte atrakcje, dane problemy i czasami nawet — na szczególne okoliczno�ci, które nieomal�e mechanicznie si� powtarzaj�, jakby popychały nas w ten sam problem do rozwi�zania. Ka�de �ycie reprezentuje jeden typ do�wiadczenia (mo�e my�limy, �e mamy wiele do�wiadcze�, * Psyche, lub prawdziwa osobowo��, wyra�a unikalne przeznaczenie ka�dej osoby / mo�e powinni�my to uj��- unikalny profil) pod jej kulturaln�,społeczn� I religijn� otoczk�. Tak wi�c dana osoba mogłaby by� kolejno, nawigatorem, muzykiem, rewolucjonist�, chrze�cijaninem, muzułmanem I ateist�, a jednak w ka�dym �yciu wyra�ałaby ten sam profil miło�ci, powiedmy, lub siły przebojowej, rado�ci, czysto�ci, które nadawałyby specjalny koloryt wszystkiemu co ta osoba czyni. I za ka�dym razem, ten szczególny profil stawałby si� bardziej widoczny, bardziej wyrafinowany I bardziej rozległy.

Page 58: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

58

ale jest to zawsze jedno i to samo do�wiadczenie). Dzi�ki akumulacji wielu typów do�wiadcze� psychika osi�ga powoli pewn� indywidualno��, narastaj�co �wiadom� i szerok�, jak gdyby rzeczywi�cie zaczynała istnie� tylko po przebyciu okre�lonego pełnego zakresu ludzkich do�wiadcze�. Im bardziej ona ro�nie, tym bardziej zindywidualizowana jest w nas ta siła �wiadomo�ci i tym bardziej wzmaga si� psychiczne napi�cie — i pcha nas a� do dnia, kiedy nie potrzebuje swej fasadowej skorupy i wyłamuje si� z niej na wolno��. W tym punkcie psychika staje si� bezpo�rednio �wiadoma otaczaj�cego �wiata, staje si� mistrzem natury zamiast u�pionym wi��niem; �wiadomo�� staje si� mistrzem własnej siły zamiast grz�zn�� w tej sile. Joga jest faktycznie tym punktem naszego rozwoju, kiedy wychodzimy z nie ko�cz�cych si� krzywizn naturalnej ewolucji do ewolucji kontrolowanej i �wiadomej siebie — jest to proces „skoncentrowanej ewolucji”. Jak widzimy, istnieje wiele szczebli: od „zwyczajnego” człowieka, w którym psychika jest tylko drzemi�c� mo�liwo�ci�, a� do istoty obudzonej. Jak mogliby�my bez reinkarnacji wytłumaczy� uderzaj�c� ró�nic� poziomów pomi�dzy duszami, np. dusz� sutenera, a Dantego, czy Franciszka z Asy�u — lub pro�ciej: pomi�dzy ekonomicznym Filistynem (jak ich zwie Sri Aurobindo), a człowiekiem, który szuka? Chyba �e kto� wierzy, i� rozwój duchowy jest kwesti� edukacji, otoczenia czy dziedziczno�ci, co, rzecz jasna, nie mo�e wchodzi� w gr�, gdy� znaczyłoby to, �e tylko płody szanowanych rodzin maj� dusz�, a 3/4 nieo�wieconej ludzko�ci skazane jest na wieczne pot�pienie. „Sama natura naszej ludzko�ci – mówi Sri Aurobindo - wskazuje na ró�ni�c� si� od siebie przeszło�� duszy, jak równie� na odpowiedni� dla niej przyszło��”.6 Gdyby�my, pomimo ewidencji, podtrzymywali z uporem, �e człowiek ma tylko jedno �ycie do dyspozycji — wkrótce wpadniemy w absurd; „Platon i Hotentot — szcz��liwe dzieci� �wi�tych lub riszów* i urodzony wytrenowany kryminalista, pogr��ony od pocz�tku do ko�ca w najni�szej, cuchn�cej korupcji wielkiego współczesnego miasta — musz� na równi tworzy�, poprzez swe akcje lub wierzenia tego nierównego �ycia, cał� ich wieczn� przyszło��. To paradoks, który obra�a zarówno dusz�, jak i rozum, etyczne poczucie i duchow� intuicj�”.7 Lecz nawet pomi�dzy rozbudzonymi ju� istotami istniej� ogromne ró�nice. Niektóre dusze, niektóre siły-�wiadomo�ci dopiero si� narodziły, podczas gdy inne maj� ju� całkiem wyra�n� indywidualno��. Niektóre dusze s� wła�nie w �rodku ich pierwszego promiennego odkrywania si�, ale niewiele wiedz� poza ich rozrastaj�c� si� rado�ci�, nie maj� �adnych dokładniejszych pami�ci swej przeszło�ci, nie s� te� �wiadome �wiatów, które w sobie nosz�, podczas gdy inne — rzadsze — wydaj� si� d�wiga� �wiadomo�� tak rozległ� jak Ziemia. Mo�na by� �wietlanym joginem lub �wi�tym �yj�cym w swojej duszy, a mie� prymitywny umysł, represjonowany wital, ignorowane lub traktowane jak zwierz� ciało i kompletnie nie zapisan� super�wiadomo��. „Zbawienie” mo�e by� osi�gni�te, ale — oczywi�cie — nie integralno�� i pełnia �ycia. Po odkryciu wi�c psychiki musi nast�powa� to, co metaforycznie mo�na by nazwa� „psychiczn� kolonizacj�” lub bardziej trze�wo: „psychiczn� integracj�”. Współczesna psychologia równie� u�ywa słowa „integracja”, ale wokół czego owa „integracja” miałaby mie� miejsce? Integracja wymaga centrum. Czy proponuj� oni integracj� wokół bałaganu umysłowego

* M�drcy wieku wedyckiego, zarazem jasnowidzowie i poeci, którzy skomponowali Wedy.

Page 59: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

59

lub witalnego „ego”? Z równym powodzeniem mogliby próbowa� przycumowa� łód� do ogona w�gorza. Gdy ju� uda nam si� odkry� wewn�trzne psychiczne królestwo, cierpliwie i stopniowo musimy kolonizowa� i przył�cza� te zewn�trzne królestwa do niego. Je�li jeste�my zainteresowani nasz� realizacj� tu, na Ziemi, to wszystkie nasze mentalne i witalne aktywno�ci — jak zobaczymy, te� i cała nasza fizyczna natura — musz� by� zintegrowane wokół nowego centrum. Tylko w tych warunkach maj� one szans� prze�ycia; tylko te aktywno�ci, które obj�te s� wpływem psychiki, b�d� uczestniczy� w psychicznej nie�miertelno�ci. Wszystko, co ma miejsce na zewn�trz psyche — w efekcie wydarza si� poza nami i nie wykracza poza �ycie naszego ciała. Bywaj� całe �ycia, w których nikogo nie ma. Psyche potrzebuje bra� udział w naszych zewn�trznych aktywno�ciach, aby by� w stanie pami�ta� zewn�trzne rzeczy; inaczej, jest ona po prostu jak �lepy król. Potem — i tylko potem — mo�emy zacz�� mówi� o reinkarnacji i pami�ciach przeszłych �ywotów, które niekoniecznie b�d� pami�ciami jaskrawych lub chwalebnych czynów (ilu� w ko�cu było Napoleonów, Cezarów, je�li wierzy� popularnym pisarzom w temacie reinkarnacji!), ale pami�ciami „momentów duszy”8, poniewa� dla psyche nie jest nic chwalebne lub nie, nic nie jest wysokie lub niskie, podbój Mount Everestu nie jest czym� wa�niejszym od dziennego spaceru do metra — je�li jest to czynione �wiadomie. Psyche jest sam� chwał�. Owe „momenty duszy” mog� zatrzyma� pi�tno fizycznych okoliczno�ci, które im towarzyszyły; mo�emy pami�ta� miejsce akcji, scenografi�, strój, który nosili�my w tym czasie, jaki� niewa�ny detal. Zostaj� one jako takie ostemplowane wieczno�ci� przez sam fakt wydarzenia si� w czasie, gdy nast�piła ta wewn�trzna rewelacja. Wszyscy znali�my, nawet i w tym �yciu, jakie� momenty czystej przezroczysto�ci lub nagłego rozkwitu i dwadzie�cia lub czterdzie�ci lat pó�niej znajdujemy te „zdj�cia pami�ci” w stanie absolutnie nie naruszonym, wł�czaj�c dokładny odcie� nieba, mały kamie� na drodze albo te� absurdaln� mał� rutyn�, która miała miejsce tego dnia — jak gdyby wszystko stało si� wieczne. I nie jest to nawet „jak gdyby było rzeczywiste”, to jest wieczne. S� to jedyne momenty, które naprawd� �yli�my — kiedy prawdziwe „Ja” wynurzyło si� na powierzchni setek godzin nieistnienia. Równie� w tragicznych okoliczno�ciach psyche mo�e si� wynurza�, gdy cały byt jest skupiony razem w piek�cej intensywno�ci i co� si� w nas rozdziera. Czujemy wtedy rodzaj „obecno�ci” gdzie� w naszym tle, która ka�e nam robi� rzeczy, jakich normalnie by�my nie czynili. I to jest tak�e inna twarz psyche, nie tylko w swej rado�ci i słodyczy, ale równie� w spokojnej sile, jak gdyby była zawsze poza wszelkimi mo�liwymi tragediami — niewzruszony mistrz. Równie� w tym przypadku detale sceny mog� by� niezmazywalne. Ale to, co przechodzi do nast�pnego �ycia — nie s� to detale, ale raczej esencja sceny; uderz� w nas pewne wzorce okoliczno�ci lub pewne sytuacje „bez wyj�cia”, które maj� odcie� „deja vu” i wydaj� si� by� otoczone aur� fatalizmu. Bowiem to, co nie było przezwyci��one w przeszło�ci, powraca znowu, za ka�dym razem w nieco innej postaci, ale zasadniczo — zawsze takie samo, dopóki nie skonfrontujemy naszego starego w�zła i nie rozwi��emy go raz na zawsze. Takie bowiem jest prawo wewn�trznego post�pu. Generalnie rzecz bior�c, pami�ci o zaszłych fizycznych okoliczno�ciach nie pozostaj�, poniewa� w ko�cu s� one niezbyt wa�ne, chocia� nasza mała powierzchniowa �wiadomo�� nadawała im du�e znaczenie. Istnieje nawet spontaniczny mechanizm, który wymazuje mnóstwo bezu�ytecznych przeszłych pami�ci, tak samo jak pami�ci z tego �ycia si� zacieraj�. Je�li popatrzymy za siebie bez zastanawiania si�, pojedynczym spojrzeniem — ile tak rzeczywi�cie pozostaje z naszego obecnego �ycia? Szara masa z dwoma lub trzema nadzwyczajnymi

Page 60: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

60

wyobra�eniami; cała reszta jest rozmyta. W ten sam sposób dzieje si� z dusz� i jej przeszłymi �yciami. Zachodzi tam ekstensywne przesortowanie. I przez długi czas zapomnienie to jest bardzo m�dre, poniewa� — gdyby�my mogli przypomnie� sobie przedwcze�nie nasze poprzednie �ycia — byliby�my stale �cigani przez nasze przeszłe pami�ci. Ju� w naszym obecnym �yciu mamy a� za wiele bezu�ytecznych pami�ci, które staj� na drodze naszego post�pu, gdy� zamkn�ły nas w tym samym wewn�trznym nastawieniu, sprzeczno�ci, odmowie lub buncie, w tej samej ogólnej tendencji. Aby si� rozwija� — musimy zapomina�. Je�li z nasz� beznadziejnie dziecinn�, zewn�trzn� �wiadomo�ci�, zdarzyłoby si� nam pami�ta�, �e raz np. byli�my cnotliwym bankierem, podczas gdy obecnie znajdujemy si� w skórze zawodowego karciarza, mogliby�my by� skonfudowani! Jeste�my mo�e zbyt jeszcze młodzi, aby zrozumie�, �e nasza dusza potrzebowała do�wiadczy� odwrotno�ci cnoty — albo raczej, �e otworzyła teraz wrzód, który poprzednia cnota ukrywała. Ewolucja nie ma nic wspólnego ze stawaniem si� �wi�tym lub bardziej inteligentnym, ale ma na celu stawanie si� bardziej �wiadomym. Zabiera wiele wieków, aby posi��� zdolno�� wytrzymania w sposób produktywny prawdy o przeszłych �ywotach. Wszystko wi�c zale�y od stopnia naszego rozwoju i od stopnia, w jakim nasza psychiczna istota uczestniczyła w naszym zewn�trznym �yciu; do takiego bowiem stopnia „skolonizowali�my” to, co zewn�trzne i tym wi�cej pami�ci zabierzemy ze sob�. Na nieszcz��cie, w zupełno�ci wystarcza nam najcz��ciej posiadanie tzw. wewn�trznego �ycia, a zewn�trzne �yjemy na stare sposoby, nie przywi�zuj�c do tego zbytniej uwagi. Jest to przeciwstawieniem integralnej jogi. Jednak�e, je�eli od samego pocz�tku wszystko obejmiemy naszym poszukiwaniem, wszystkie poziomy naszego bytu, cało�� �ycia zamiast odrzuca� �wiatowe aktywno�ci na rzecz ekskluzywnych poszukiwa� duszy — osi�gniemy wtedy integralne i zintegrowane �ycie, w którym b�dziemy tym samym na zewn�trz, co i wewn�trz. Z drugiej strony, je�li wył�czymy cało�� �ycia, aby przyby� do tzw. duchowego celu, jest pó�niej bardzo trudno powraca� po swoich zatartych �ladach, schodz�c z naszych kruchych szczytów, aby poszerza� i uniwersalizowa� umysł, wyzwala� i uniwersalizowa� nasz wital, oczy�ci� pod�wiadomo�� i ostatecznie pracowa� w fizycznym brudzie nad jego u�wi�ceniem. Wtedy bowiem jeste�my zbyt wygodni tam na górze, aby brudzi� si� w całym tym błocie i — prawd� mówi�c — nie jeste�my w stanie tego ju� czyni�. Faktycznie, to nie my�limy nawet o tym, bo jak mogliby�my nawet rozwa�a� tak ogromne przedsi�wzi�cie, je�eli od pocz�tku uznali�my umysł, wital i ciało za rzeczy nietrwałe i naszym jedynym ju� celem jest tylko ucieczka od �ycia i osi�gni�cie własnego zbawienia? Psychiczna realizacja — albo te� odkrycie duszy — nie jest wi�c ko�cem drogi dla poszukiwacza, jest tylko pocz�tkiem innej podró�y ju� �wiadomie przebytej, zamiast w ignorancki sposób i zawsze bardziej �wiadomie, bo im bardziej ro�nie psyche i uczestniczy w naszych ziemskich aktywno�ciach, tym bardziej czysta i precyzyjna staje si�, od �ycia do �ycia, jej umysłowa, witalna i fizyczna pami��. A wtedy zaczynamy naprawd� rozumie�, co znaczy nie�miertelno�� i tym bardziej zgrane, samomotywowane i efektywne staj� si� jej narodziny. Jeste�my wolni, jeste�my na zawsze obudzeni. mier� przestaje ju� by� straszn� mask� przypominaj�c� nam, �e nie znale�li�my siebie, lecz spokojn� tranzycj� z jednego sposobu do�wiadczania do innego. Raz na zawsze uchwycili�my ni� �wiadomo�ci; idziemy tu czy tam — jak przekracza si� granic� pomi�dzy dwoma krajami i powraca na star� ziemi� — a� do dnia,

Page 61: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

61

kiedy to mo�e, jak ogłosił Sri Aurobindo, doro�niemy wystarczaj�co nie tylko na tyle, aby zapewni� kontynuacj� dla naszej mentalnej i witalnej egzystencji, ale i nasyci� wystarczaj�c� �wiadomo�ci� nasze ciało, aby i ono mogło partycypowa� w psychicznej nie�miertelno�ci. Bo wszystko jest zawsze spraw� �wiadomo�ci w odniesieniu do naszego mentalnego, witalnego i fizycznego �ycia tak samo, jak w odniesieniu do naszego snu, �mierci i naszej nie�miertelno�ci. wiadomo�� jest �rodkiem, �wiadomo�� jest kluczem, �wiadomo�� jest ko�cem.

ROZDZIAŁ 8 : NIEZALENO� OD FIZYCZNEGO Fizyczne centrum, które jest trzecim instrumentem Ducha w nas po umy�le i witalu, odgrywa znaczn� rol� w jodze Sri Aurobindo, poniewa� bez niego �adne „boskie �ycie” nie jest na Ziemi mo�liwe. B�dziemy obecnie omawia� tylko kilka podstawowych punktów do�wiadczenia; te same, które napotkał Sri Aurobindo w pocz�tkach swej jogi. Joga cielesna wymaga faktycznie daleko wi�kszego rozwoju �wiadomo�ci ni� ten, o którym dotychczas wspominali�my, poniewa� im bardziej zbli�amy si� do Materii, tym wi�ksza pot�ga �wiadomo�ci jest niezb�dna, gdy� opór zwi�ksza si� w miar� „schodzenia w dół”. Materia jest miejscem najwi�kszych duchowych problemów, ale i tak�e „miejscem Zwyci�stwa”. St�d joga ciała le�y znacznie poza zasi�giem naszych witalnych czy umysłowych pot�g. Wymaga ona supramentalnej jogi, któr� b�dziemy pó�niej omawia�. Niezale�no�� od zmysłów

Materia jest miejscem, gdzie zaczyna si� nasza ewolucja; to znaczy, gdzie zamkni�ta w materii �wiadomo�� powoli ewoluowała. Im bardziej wi�c �wiadomo�� wynurza si� z materii, w tym wi�kszym stopniu odzyskuje ona swoj� niezale�no�� i w ko�cu osi�ga niepodległo��. Jest to pierwszy krok, ale nie ostatni, jak zobaczymy, cho� jeste�my prawie całkowicie podporz�dkowani potrzebom ciała w zakresie naszego prze�ycia i organom w zakresie postrzegania �wiata. Jeste�my bardzo dumni (i słusznie) ze swoich maszyn, ale kiedy nasza własna maszyna cierpi na niewielki ból głowy — wszystko si� rozpada; a kiedy odmawia si� nam naszych wynalazków: telegrafów, telefonów, telewizji etc. wył�cza nas to z �ycia, tak �e prawie nie wiemy, co dzieje si� za nast�pnymi drzwiami czy za rogiem ulicy. Jeste�my hipercywilizowanymi istotami, które nigdy fizycznie nie wyszły poza warunki człowieka jaskiniowego. Mo�e wi�c maszyny nie s� a� tak bardzo symbolem naszego mistrzostwa, jak raczej przera�aj�cej impotencji? Obci��a to win� zarówno materialistów, za ich brak wiary w pot�g� wewn�trznego Ducha, jak i spirytualistów, za ich brak wiary w rzeczywisto�� Materii. Ta impotencja jednak nie jest nieodwracalna, gdy� oparta jest głównie na naszych wierzeniach, �e jeste�my bezsilni. Niczym ten jegomo��, który odziedziczywszy kule po przodkach, stracił wiar� w swe własne nogi. Sednem sprawy jest tutaj mie� własn� �wiadomo�� — ma ona bowiem nie tylko nogi, ale setki oczu i ramion, a nawet i skrzydła.

Page 62: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

62

wiadomo�� zanurzona w Materii, poprzez sam proces ewolucji wzrastała z przyzwyczajeniem uzale�niania si� od pewnych zewn�trznych organów i anten, dzi�ki którym mogła odbiera� �wiat i poniewa� anteny objawiły si� nam wcze�niej od samego ich mistrza. Dziecinnie wywnioskowali�my, �e anteny stworzyły mistrza i bez nich nie ma �adnego mistrza i �adnej percepcji �wiata. Jest to jednak złudzenie. Nasza zale�no�� od zmysłów jest tylko nawykiem, prawdziwym nałogiem o tysi�cletnich tradycjach, nie bardziej nie do unikni�cia ni� wynalazek krzemiennego narz�dzia człowieka z Chelle. „Jest mo�liwe dla umysłu — i byłoby to dla niego naturalne — gdyby pozwolił sobie wyperswadowa� wyzwolenie si� od swej zgody na dominacj� materii, aby zacz�ł poznawa� rzeczy wprost (samych w sobie), bez dodatku organów zmysłowych”.1 Mo�liwe jest widzenie i czucie poprzez kontynenty, jak gdyby odległo�ci nie istniały, poniewa� odległo�� jest przeszkod� dla ciała i jego organów, ale nie dla �wiadomo�ci, która mo�e i�� wsz�dzie, gdziekolwiek sobie za�yczy, w jednej sekundzie, pod warunkiem, �e nauczy si� takiej „rozci�gliwo�ci”. I rzeczywi�cie — istnieje inna, ja�niejsza przestrze�, gdzie wszystko spotyka si� w okamgnieniu. Mo�e spodziewamy si� tutaj dosta� co� w rodzaju recepty na jasnowidzenie czy jedno��, ale recepty s� zbyt mechanicznymi �rodkami i — przecie�! — z tego powodu je lubimy. Prawd� jest, �e Hatha Joga mo�e by� efektywna jak wiele innych rodzajów �wicze� jogi — takich jak koncentracja na zapalonej �wiecy (tratak), wynajdywanie niezawodnych diet, �wiczenia oddechowe i metodyczne zatrzymywanie i całkowity wydech powietrza (pranayama). Wszystko jest u�yteczne; wszystko mo�e si� przyda�. Ale wszystkie te �wiczenia zabieraj� mnóstwo czasu i zasi�g ich jest ograniczony. Co wi�cej — s� one zawsze niepewne i czasami nawet niebezpieczne, gdy praktykowane s� przez ludzi niewystarczaj�co przygotowanych lub „oczyszczonych”. Nie wystarcza bowiem pragn�� pot�gi, ale te� maszyna nie mo�e si� załama� w momencie, kiedy takow� pot�g� otrzyma; nie wystarcza „widzie�”, musimy by� równie� gotowi zrozumie� to, co „widzimy”. W praktyce, nasza podró� byłaby du�o łatwiejsza gdyby�my mogli poj��, �e to �wiadomo�� u�ywa tych wszystkich metod i �wicze� i poprzez nie działa. Je�eli wi�c wejdziemy wprost w �wiadomo��, zaoszcz�dzimy sobie du�o czasu maj�c t� dodatkow� korzy��, �e �wiadomo�� nie zwodzi. Nawet gdyby wszystkie jej narz�dzia sprowadzały si� do kawałka �wie�ego drewna — �wiadomo�� zamieniłaby je w ko�cu na magiczn� ró�d�k�, ale meritum sprawy nie tkwiłoby ani w tym kawałku drewna, ani w metodzie. Nawet gdyby została zamkni�ta w gł�bokiej studni — �wiadomo�� znalazłaby drog� wyj�cia i taka jest faktycznie cała opowie�� o ewolucji �wiadomo�ci w Materii. Dla integralnego poszukiwacza prace nad ciałem były nast�pstwem prac nad umysłem i witalem. Dla wygody jedynie opisujemy poszczególne poziomy bytu jeden po drugim, ale rozwijaj� si� one razem i ka�de zwyci�stwo, ka�de odkrycie na jakimkolwiek poziomie posiada reperkusje na wszystkich pozostałych poziomach. Kiedy pracowali�my nad rozwojem mentalnej ciszy, zaobserwowali�my, �e kilka umysłowych poziomów musiało by� uspokojonych: „my�l�cy umysł”, który składa si� na nasz normalny proces rozumowania, „witalny umysł”, który os�dza nasze po��dania, uczucia i impulsy. Istnieje jeszcze bardziej kłopotliwy „fizyczny umysł”, którego opanowanie jest esencjonalne dla fizycznego mistrzostwa, tak jak podbój my�l�cego i witalnego umysłu jest esencjonalny dla mentalnego i witalnego mistrzostwa. Wydawałoby si�, �e umysł jest kozłem ofiarnym integralnej jogi, gdy� wsz�dzie na niego poluje. Prawd� jest, �e musimy da� mu kredyt za to, i� jest bardzo substancjaln� pomoc� na kursie naszej ewolucji i jest ci�gle dla wielu niezast�pionym instrumentem, ale wszelkie pomoce, niezale�nie jak wysoko rozwini�te czy „boskie”, staj� si� w ko�cu przeszkodami, poniewa� maj� one pomóc nam uczyni� ten jeden krok naprzód — a my mamy wi�cej ni� jeden krok do zrobienia i wi�cej ni� jedn� prawd� do

Page 63: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

63

odkrycia. Je�eli zaakceptujemy t� prost� propozycj� poprzez nasz cały system warto�ci — wł�czaj�c ten szczególny ideał, który w danym momencie piel�gnujemy — post�p nasz na drodze ewolucji b�dzie szybki. Ten „fizyczny umysł” jest najgłupsz� ze wszystkich warstw mentalnych. Jest to pozostało�� z okresu pierwszego pojawienia si� w nas umysłu Materii. Jest to mikroskopijny, przera�ony, ciasny i konserwatywny (bo to było jego ewolucyjnym celem) umysł, który ka�e nam czasami i po dziesi�� razy sprawdza�, czy zamkn�li�my drzwi, kiedy doskonale wiemy, �e je zamkn�li�my. Wpada w panik� na najdrobniejsze zadrapanie i spodziewa si� najgorszych chorób, gdy cokolwiek nie wiedzie si� ze zdrowiem. Jest niewzruszenie sceptyczny do wszystkiego co nowe i powoduje mas� komplikacji, kiedy musi w najdrobniejszym stopniu zmieni� swoje rutyny — on tylko powtarza si� w nas w kółko, jak zrz�dliwa baba. Wszyscy ju� nieraz zaznajomili�my si� z nim w �yciu i nawymy�lali�my mu z powodu zakłopotania, w jakie nas cz�sto wprowadza, ale on ci�gle jest tam w gł�bi nas, mrucz�c ci�gle do siebie; to tylko hałas naszego codziennego „mielenia” wstrzymuje nas od słuchania tego głosu. Gdy ju� raz my�l�cy i witalny umysł zostan� uciszone — wtedy mo�emy odkry� istnienie tego trzeciego i zda� sobie w pełni spraw� z tego, jak lepka jest ta warstwa. Nie mo�emy nawet porozumiewa� si� z nim rozs�dnie, jest za głupi na to. Musimy go jednak przeby�, bo tak samo jak my�l�cy umysł blokuje rozszerzenie naszej mentalnej �wiadomo�ci, a witalny umysł blokuje uniwersalizacj� naszej witalnej �wiadomo�ci — tak fizyczny umysł stawia masywny mur ograniczaj�c ekspansj� naszej fizycznej �wiadomo�ci, która jest podstaw� naszego fizycznego mistrzostwa. Nie tylko to, ale zagłusza on wszelk� komunikacj� i �ci�ga na nas same katastrofy. Faktem jest, �e zawsze zapominamy, i� w momencie, gdy my�limy o kim� czy o czym�, jeste�my natychmiast w komunikacji (najcz��ciej nie�wiadomie) z wszystkimi wibracjami, które formuj� t� osob� czy rzecz, jak równie� z wszelkimi konsekwencjami tych wibracji. A poniewa� fizyczny umysł zawsze wszystkiego si� boi — styka nas natychmiast z wszystkimi najgorszymi mo�liwo�ciami. On zawsze kontempluje to, co najgorsze. Ta jego obsesja nie ma zbyt wielkiej wagi w zwyczajnym �yciu, ale aktywno�ci fizycznego umysłu zostaj� zgubione i przytłumione w ogólnym tumulcie, gdzie zabezpiecza si� nasz własny brak „czystego odbioru” jako taki, ale zaczynamy systematyczn� prac� nad stworzeniem tej samej przejrzysto�ci w nas i zwi�kszamy ów „odbiór” — zagłuszanie fizycznego umysłu mo�e sta� si� całkiem powa�n� i nawet niebezpieczn� przeszkod�. Mentalna, witalna i fizyczna przezroczysto�� jest kluczem do podwójnej niezale�no�ci. Po pierwsze — niezale�no�ci od wra�e� zmysłowych, gdy� siła �wiadomo�ci nie jest ju� dłu�ej rozproszona, ale skupiona w łatwym do manewrowania strumieniu, co pozwala jej na odl�czenie kiedy zechce od danego punktu, od zimna, głodu, bólu etc. Po drugie, niezale�no�� od organów zmysłowych; Poniewa� �wiadomo��-siła jest obecnie uwolniona ze swej natychmiastowej absorpcji w naszych mentalnych, witalnych i fizycznych aktywno�ciach, mo�e si� wi�c rozci�ga� poza ramy ciała i kontaktowa� z rzeczami, istotami i odległymi wypadkami poprzez rodzaj projekcji wewn�trznej. Ogólnie rzecz bior�c — musimy by� w stanie snu lub hipnozy, by móc widzie� na odległo��, czy to w przestrzeni czy w czasie i by� wolnym od otaczaj�cych wra�e�, ale te prymitywne i niepor�czne metody s� całkowicie niepotrzebne, kiedy umysłowe zamieszanie jest wyciszone i kontrolujemy nasz� �wiadomo��. wiadomo�� jest jedynym organem.2 Jest ona tym, co czuje, widzi i słyszy. Sen i hipnoza s� po prostu bardzo elementarnymi sposobami pozbywania si� osłony powierzchniowego umysłu. I ma to sens; je�li bowiem jeste�my przepełnieni hałasem naszych po��da� i obaw, có� jeszcze tak naprawd� mo�emy widzie� czy słysze� za wyj�tkiem niezliczonych odbitych wra�e� tych naszych obaw i

Page 64: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

64

po��da�? Tak wła�nie, jak wyciszony umysł i wital staj� si� uniwersalne, tak samo oczyszczona warstwa fizyczna staje si� uniwersalna w sposób spontaniczny. Jeste�my naszymi własnymi wi��niami; szerszy �wiat czeka tu� za drzwiami, je�li tylko zgodzimy si� rozsun�� zasłony naszych małych konstrukcji. Do tej zdolno�ci ekspansji �wiadomo�ci musimy naturalnie doda� zdolno�ci koncentracji, tak �e rozszerzona �wiadomo�� mo�e spokojnie i cicho skupi� si� na po��danym obiekcie i sta� si� tym obiektem. Ale koncentracja i ekspansja s� spontanicznymi konsekwencjami wewn�trznej ciszy. W wewn�trznej ciszy �wiadomo�� widzi. Niezale�no�� od chorób Gdy ju� jeste�my uwolnieni od naszych napi�� i szumów my�l�cego umysłu, od tyranii, niepokojów i nie ko�cz�cych si� oczekiwa� i wymogów witalnego umysłu, od głupoty i obaw „fizycznego umysłu” — zaczynamy wtedy docenia�, czym jest ciało bez tych wyczerpuj�cych obci��e�. Odkrywamy, �e jest to cudowny instrument: uległy, wytrzymały i z nieograniczon� dobr� wol�. Jest to najgorzej rozumiany instrument ze wszystkich i najgorzej te� traktowany. W nowo osi�gni�tej czysto�ci naszej istoty obserwujemy najpierw, �e ciało nigdy nie jest chore, bywa tylko zu�yte; ale nawet to zu�ycie nie jest by� mo�e nie do unikni�cia, jak zobaczymy przy supramentalnej jodze. To nie ciało jest chore, to �wiadomo��, która zawodzi. W miar� post�pu w jodze widzimy jasno, �e za ka�dym razem, kiedy jeste�my chorzy, albo podlegamy zewn�trznym „wypadkom”, jest to zawsze rezultatem braku �wiadomo�ci, niewła�ciwego nastawienia lub psychologicznych zakłóce�. Te obserwacje s� tym bardziej fascynuj�ce, �e w momencie, gdy wchodzimy na �cie�k� jogi, co� w nas zostaje zaalarmowane, stale wytykaj�ce bł�dy i nawet dotykalnie pokazuj�ce nam rzeczywist� przyczyn� wszystkiego, co nam si� przydarza, jak gdyby „kto�” przejmował nasze poszukiwania za nas w sposób zupełnie powa�ny pokazuj�c wszystko w jasnym �wietle. Im wi�cej obserwujemy, czasami ze zdumieniem, ow� doskonał� korelacj� pomi�dzy naszym wewn�trznym stanem i zewn�trznymi okoliczno�ciami (chorobami np. lub „wypadkami”), tym ja�niej widzimy, �e �ycie nie rozwija si� od zewn�trz do wewn�trz nas, ale od wewn�trz na zewn�trz, kształtuj�c owo „zewn�trzne” a� do najmniejszego, najbardziej trywialnych okoliczno�ci; tak naprawd� — nic nie jest ju� „trywialne”, codzienne �ycie przejawia si� jako sie� wypełniona znakami czekaj�cymi na rozpoznanie. Wszystko jest powi�zane, �wiat jest cudem. Dziecinne byłyby przypuszczenia, �e duchowe �ycie oznacza zdolno�� do postrzegania wizji i zjaw oraz supernaturalnych fenomenów — to co „boskie” jest bli�ej nas ni� my�limy, a „cud” jest mniej pompatyczny i bardziej doniosły ni� wszystkie te nasze prymitywne o nim wyobra�enia. Gdy raz dostrze�emy t� niezauwa�aln� ni�, która wi��e wszystkie rzeczy razem, jeste�my bli�ej prawdziwego Cudu, ni� gdyby�my dotkn�li niebia�skiej manny. Bo mo�e cudem jest, �e Boskie jest równie� naturalne. Ale my nie wiemy jak patrze�. Poszukiwacz zatem do�wiadcza teraz odwrotno�ci pr�du �ycia, z wewn�trz na zewn�trz (oczywi�cie, skoro psychiczny Mistrz wyszedł ze swego zamkni�cia). Rozró�nia on codzienne oznaki i widzi, �e jego wewn�trzne nastawienie ma pot�g� wpływania na zewn�trzne okoliczno�ci w jakikolwiek sposób, dobry czy zły. Kiedy jest w stanie harmonii i jego akcje potwierdzaj� gł�bsz� Prawd� jego istoty, wydaje si�, �e nic nie jest w stanie mu si� oprze�, nawet to, co „niemo�liwe” staje si� mo�liwe, jak gdyby inne prawa zast�piły prawa „naturalne” (wła�ciwie jest to prawdziwa „natura” wynurzaj�ca si� z umysłowego i witalnego rozgardiaszu); poszukiwacz zaczyna wtedy zaznawa� królewskiej wr�cz wolno�ci. Ale kiedy istnieje

Page 65: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

65

wewn�trzny nieporz�dek, czy to umysłowy czy witalny, odkrywa, �e ten bałagan nieodparcie przyci�ga negatywne zewn�trzne okoliczno�ci, jak wypadek czy chorob�. Powód po temu jest prosty: je�li jest w nas co� złego, to typ wibracji, które wysyłamy na zewn�trz, automatycznie napotyka i kontaktuje si� z innymi wibracjami tego samego typu, na ka�dym z poziomów naszego bytu; jest wi�c tam wsz�dzie kompletny chaos, który wpływa te� negatywnie na zewn�trzne okoliczno�ci i wszystko psuje. Ten wewn�trzny stan nie tylko wi�c tworzy chaos, ale równie� osłabia otaczaj�c� nas protekcyjn� osłon�, wspomnian� wcze�niej, co oznacza, �e ju� nie jeste�my zabezpieczeni przez pewne nat��enie wibracji, jeste�my szeroko otwarci, podatni na rany. Nic tak silnie nie działa, jak wibracje wewn�trznego nieporz�dku, aby dziurawi� skutecznie nasz� osłon�, albo i całkowicie j� rozpu�ci�; a wtedy wszystko mo�e w nas wej��. Musimy równie� pami�ta�, �e negatywny wewn�trzny stan jest zara�liwy: zwi�zki z pewnymi lud�mi zawsze maj� tendencje przyci�gania wypadków czy kłopotów. Po tym, jak ju� doznali�my takiego do�wiadczenia dziesi�� razy, sto razy — a mo�e to by� wszystko, pocz�wszy od pospolitego przezi�bienia do upadku ze schodów lub powa�nego wypadku, zale�nie od naszego wewn�trznego stanu — ostatecznie zdajemy sobie spraw�, �e ani nasza osoba, ani tzw. szansa nie miały z tym nic wspólnego. I podobnie — �e leczenie nie zale�y od �adnego lekarstwa, ale od przywrócenia wła�ciwego nastawienia, wewn�trznego porz�dku; innymi słowy — le�y ono w �wiadomo�ci. Je�li poszukiwacz jest �wiadomy, mo�e �y� w centrum epidemii, pi� cały brud Gangesu, jak mu si� podoba, i nic go nie dotknie — bo co mogłoby dotkn�� obudzonego Mistrza? Wyodr�bnili�my bakterie i wirusy, ale nie rozumiemy, �e s� one tylko zewn�trznymi przeno�nikami; choroba nie jest wirusem, ale sił� poza nim, która u�ywa wirusa. Je�li jeste�my „czy�ci”, wszystkie wirusy �wiata nie mog� nam zrobi� nic złego, poniewa� nasza wewn�trzna siła jest silniejsza ni� tamta siła, albo te�, inaczej mówi�c: poniewa� wibracje naszej istoty maj� zbyt wysokie nat��enie i moc, aby ni�sze wibracje mogły w nie wtargn��. Tylko podobne mo�e wej�� w podobne. Mo�e i rak b�dzie uzdrawialn� chorob� i zniknie tak, jak znikn�ły �redniowieczne choroby. Nie wyma�emy sił choroby, która po prostu u�yje czego� jeszcze, innego �rodka, innego wirusa, gdy ju� raz jej obecny instrument zostanie unieszkodliwiony. Nasza medyczna wiedza dotknie tylko powierzchni rzeczy, ale nie ich �ródła. Jedyn� chorob� jest brak �wiadomo�ci. W pó�niejszym stadium, kiedy wewn�trzna cisza jest ju� dobrze ustabilizowana i jeste�my w stanie spostrzega� umysłowe i witalne wibracje na styku naszej osłony (protekcyjnego pola siłowego), b�dziemy w stanie podobnie czu� wibracje choroby i odp�dza� je, zanim zd��� w nas wej��: „Je�li mo�esz sta� si� �wiadomym w tej otaczaj�cej ci� istocie — napisał Sri Aurobindo do ucznia — wtedy mo�esz chwyta� my�li, nami�tno�ci, sugestie lub siły choroby i zapobiec ich wej�ciu w ciebie”.3 S� te� dwie inne kategorie chorób warte wspomnienia, które nie s� bezpo�rednio zwi�zane z jakimkolwiek bł�dem z naszej strony — takie, które powstaj� z pod�wiadomego oporu (b�dziemy je omawia� pó�niej w ramach oczyszczania �wiadomo�ci), te choroby mo�na nazwa� „chorobami jogi”. S� one rezultatem ró�nicy rozwoju pomi�dzy wy�szymi poziomami �wiadomo�ci i nasz� fizyczn� �wiadomo�ci�. Mentalna lub witalna �wiadomo�� mo�e si� rozszerza� na przykład i otrzyma� nowy rodzaj intensywno�ci, podczas gdy nasza fizyczna �wiadomo�� ci�gle pozostaje w tyle za nimi w starych cz�stotliwo�ciach wibracji i nie mo�e wytrzyma� tej narastaj�cej intensywno�ci. Prowadzi to do zakłóce�, które mog� spowodowa� chorob� — nie poprzez intruzj� zewn�trznego czynnika lub wirusa, ale załamanie normalnego zwi�zku pomi�dzy wewn�trznymi cz��ciami naszej istoty. Ten typ choroby mo�e wł�cza� alergie, koloidalne blokady w krwi oraz nerwowe i umysłowe zakłócenia. Jest to problem

Page 66: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

66

„odbiorczo�ci” materii w stosunku do wy�szych dziedzin �wiadomo�ci, jeden z głównych problemów supramentalnej jogi. Jest to tak�e jeden z powodów, dlaczego Sri Aurobindo i Matka tak bardzo naciskaj� na rozwój naszego fizycznego ciała, bo bez niego mogliby�my by� zdolni wej�� w stan ekstazy i wzbi� si� prosto w Absolut, ale byliby�my te� całkowicie niezdolni znie�� na dół owe nat��enia pełne Ducha do naszego „ni�szego królestwa” — mentalnego, witalnego i materialnego, aby wnie�� w nie boskie �ycie. Niezale�no�� od ciała wiadomo��, gdy ju� raz odkryje niewyczerpywalny rezerwuar wielkiej Siły �ycia, mo�e sta� si� niezale�na od organów zmysłowych, niezale�na od chorób i w znacznym stopniu — równie� od �ywno�ci i snu. I mo�e by� nawet niezale�na od ciała. Kiedy strumie� siły-�wiadomo�ci w nas jest ju� wystarczaj�co zindywidualizowany, odkrywamy, �e nie tylko mo�emy go odł�czy� od zmysłów i obiektów tych zmysłów, ale równie� od ciała. Najpierw w naszych medytacjach, które s� pocz�tkowym treningiem przed osi�gni�ciem naturalnego mistrzostwa, obserwujemy, �e siła-�wiadomo�� staje si� jednolita i zwarta. Po uwolnieniu si� od umysłu i witalu, powoli wycofuje si� od brz�czenia ciała, które staje si� bardzo nieruchome, jak przezroczysta i niewa�ka masa nie zajmuj�ca �adnej przestrzeni, co� prawie nie istniej�cego. Oddech uspokaja si� i bicie serca staje si� coraz słabsze; a potem, nagle nast�puje ta wyra�na ulga i znajdujemy si� „gdzie�” na zewn�trz ciała. To jest to, co zwane jest w technicznym j�zyku „eksterioryzacj�”. Jest wiele rodzajów „gdzie�”; tak wiele, jak wiele jest płaszczyzn �wiadomo�ci. Mo�emy po wyj�ciu znale�� si� na ró�nych poziomach, zale�nie od tego, gdzie skupili�my swoj� �wiadomo�� (ju� wspominali�my o Uniwersalnym Umy�le i Uniwersalnym Witalu), ale najszybszym „gdzie�”, które graniczy z naszym fizycznym �wiatem i go przypomina, za wyj�tkiem jedynie wi�kszej intensywno�ci, jest to, co Sri Aurobindo nazywa „subtelnym fizycznym”. Wiedza o nim jest tak stara jak �wiat i nie jest czym� szczególnym w jodze Sri Aurobindo; jest cz��ci� naszego integralnego rozwoju, przygotowuj�ca nas na dzie�, kiedy to opu�cimy nasze ciało na dłu�szy okres w tym, co ludzie ignorancko zw� „�mierci�”. Aby to poda� w ja�niejszej formie, posłuchajmy młodego ucznia, opisuj�cego swoje do�wiadczenie w „subtelnym fizycznym”, kiedy opu�cił swe ciało po raz pierwszy: „Le�ałem wyci�gni�ty na mej kanapie, skoncentrowany, kiedy nagle znalazłem si� w domu mojego przyjaciela; grał jaki� utwór muzyczny wraz z kilkoma innymi osobami. Mogłem widzie� wszystko zupełnie jasno, nawet wyra�niej ni� w fizycznym �wiecie i poruszałem si� bardzo szybko bez �adnych przeszkód. Pozostawałem tam przez jaki� czas obserwuj�c. Próbowałem nawet przyci�ga� ich uwag�, ale nie byli mnie �wiadomi. Potem nagle co� poci�gn�ło mnie z powrotem, jaki� instynkt: Musz� wraca�. Miałem uczucie sucho�ci w gardle. Pami�tam, �e aby si� wydosta� z ich pokoju, który był zamkni�ty — poza małym otworem w suficie — moja forma wydawała si� wyparowywa� (bo ci�gle miałem form�, ale nie była taka jak zazwyczaj, była bardziej �wietlista, mniej matowa) i wyszedłem jak dym przez ten otwór. Potem znalazłem si� z powrotem w moim pokoju, blisko mego ciała i zdałem sobie spraw�, �e moja głowa była nienaturalnie odchylona, sztywno le��ca na poduszce i oddychałem z trudno�ci�. Próbowałem wej�� z powrotem w moje ciało i nie mogłem. Przestraszyłem si�. Chciałem wej�� przez nogi, ale dotarłem tylko do kolan i

Page 67: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

67

wypadałem z powrotem. Zdarzyło si� to dwa lub trzy razy: �wiadomo�� podnosiła si�, a potem wyskakiwała z powrotem jak spr��yna. Pomy�lałem wtedy: gdybym tylko mógł przewróci� ten stołek (miałem mały stołek pod stopami), to hałas mógłby mnie obudzi�! Ale nic nie dało si� zrobi�. A ja oddychałem coraz ci��ej. Strasznie si� ju� bałem. Nagle przypomniałem sobie Matk� i wezwałem J�: Matko! Matko! I znalazłem si� w moim ciele z okropnie zdr�twiał� szyj�”.* Tak wi�c, po wielu cyklach zamykania i rozbudzania, po niezliczonych szokach zmuszaj�cych j� do zapami�tywania siebie I wychodzenia na powierzchni�, a potem chowania si� znowu, aby rosn�� pod przykryciem — �wiadomo�� staje si� ostatecznie dobrze uformowan� indywidualno�ci�, przełamuje wówczas swoj� zewn�trzn� skorup� i ogłasza swoj� niezale�no��. Owa niezale�no��, pisze Sri Aurobindo, „stanie si� tak normalnym nastawieniem całej istoty, a� do jej fizycznego obramowania, �e ostatecznie b�dzie si� to wyczuwało pó�niej jako co� zewn�trznego i ‘zdejmowalnego’, jak zdejmuje si� codzienne odzienie, które nosimy, czy instrument, który niesiemy w r�ce. Mo�emy nawet czu�, �e ciało w pewnym sensie nie istnieje, za wyj�tkiem tego, �e jest tylko cz��ciow� ekspresj� dla naszej siły witalnej i naszej mentalno�ci. Te do�wiadczenia s� oznakami, �e umysł zajmowa� zaczyna prawidłow� pozycj� w odniesieniu do ciała, �e wymienia fałszywy punkt widzenia mentalno�ci, zblakłej i złapanej w fizycznych wra�eniach, na punkt widzenia prawdy o rzeczach”.4 Prawdziwym punktem widzenia jest zawsze punkt widzenia Mistrza, psyche, Ducha w nas. Za ka�dym razem, gdy czujemy niemo�liwo�ci, ograniczenia lub bariery — mo�emy by� pewni, �e s� one zwyci�stwem jutra, gdy� bez wyczuwania przeszkód nie mogliby�my ich pokonywa�. Jeste�my stworzeni po to, aby podbi� wszystko I zrealizowa� nasze sny I marzenia, bo s� to sny I marzenia Ducha w nas. W �wiecie, gdzie zakazy cisn� coraz bardziej, zamykaj�c nas w swej �elaznej sieci, pierwszym z tych marze� jest, by� mo�e, zdolno�� do wyrwania si� na otwart� przestrze� bez ogranicze� ciała i �adnych innych granic. Wtedy — nie potrzebujemy ju� paszportów, jeste�my bezpa�stwowcami, dziedzicami wszystkich narodów �wiata bez wiz; mo�emy cieszy� si� wi�c cudown� ekspansj� �ycia i wolno�ci: „O, Bezmiarze...” mówi Rig Veda.

* Mo�na tu uczyni� trzy spostrze�enia; pierwsze, z powodu raczej zabawnego braku do�wiadczenia, chłopiec próbował wej�� w ciało ( poprzez nogi) – nic dziwnego, �e miał problemy! Ogólnie wiadomo, �e wchodzi si� w ciało I wychodzi ze� poprzez centrum serca. Mo�na równie� wyj�� poprzez szczyt głowy, ale tego si� nie poleca. Kiedy jogini opuszczaj� ciało na dobre ( co nazywa si� iccha-mrityu w Indiach, lub �mierci� na mocy woli), wychod� oni poprzez szczyt głowy. Po drugie, podczas eksterioryzacji, ciało si� ochładza I kr��enie krwi bywa zredukowane do minimum; ten spadek temperatury mo�e si� nawet przekształci� w kompletn� katalepsj�, w której ma si� wszystkie oznaki �mierci, w zale�no�ci od tego, jak dalece �wiadomo�� odsuni�ta bywa od poziomu fizycznego. Jest to sposobno�� poprawnego zweryfikowania faktu, �e gdy �wiadomo�� si� wycofuje, siła si� wycofuje, jako �e s� one tym samym. Kiedy mdlejemy, �wiadomo�� wycofuje si� równie�, jako �e nie jeste�my w stanie wytrzymywa� pewnych rodzajów nat��enia, a poniewa� nie zbudowali�my �wiadomego pomostu pomi�dzy naszymi ró�nymi stanami istnienia, to niezamierzone wyj�cie daje rezultat w utracie �wiadomo�ci. Ostatecznie, zauwa�amy, �e przypomnienie sobie Mistrza, w tym przypadku Matki, wystarczyło, aby przywróci� porz�dek w nieporz�dku niepokoju i umo�liwi� młodemu uczniowi poprawny manewr wej�cia w ciało: my�l�c o Matce, natychmiast dostroił si� on do wła�ciwej wibracji, która wszystko uregulowała. Oto, jak mówi�c ogólnie, wygl�da z grubsza mechanizm protekcji i pomocy ze strony Mistrza.

Page 68: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

68

ROZDZIAŁ 9 : SEN I �MIER Poziomy �wiadomo�ci Nie ka�dy jest zdolny do �wiadomego opuszczenia ciała lub �wiadomej ekspansji swego umysłu i witalu, ale wielu z nas robi to nie�wiadomie, we �nie, dokładnie wtedy, kiedy te małe „ja” fasadowej istoty mniej przeszkadzaj� i s� mniej zaanga�owane w swej ciasnej powierzchniowej działalno�ci. Te ró�ne „ja” reprezentuj� tylko cz��� rzeczywisto�ci widzianej gołym okiem, ale niezmierzone dziedziny rozci�gaj� si� poza nimi (ju� wspomnieli�my Uniwersalny Umysł, Uniwersalny Wital i Subtelne Fizyczne) tu� poza fizyczna skorup� . Co wi�c musimy robi�, to próbowa� odzyska� nasz� cał� uniwersaln� rzeczywisto��. Istniej� trzy metody lub stopnie do osi�gni�cia tego celu: pierwsz�, która jest do dyspozycji ka�dego, jest sen; drug�, rzadsz�, jest �wiadoma eksterioryzacja lub gł�boka medytacja; trzecia za�, w której wszystko staje si� proste, przedstawia bardziej zaawansowany stopie� rozwoju — jest to rzeczywi�cie mo�liwo�� widzenia wszystkiego bez u�ywania snu lub medytacji, z oczyma szeroko otwartymi, w centrum naszych innych aktywno�ci, jak gdyby wszystkie poziomy uniwersalnej egzystencji stały przed nami i były dost�pne poprzez proste przeskoki �wiadomo�ci — co� podobnego do sposobu, w jaki dostosowujemy swoje soczewki oczne, aby skoncentrowa� si� na dalszym obiekcie po obejrzeniu bli�szego. Sen zatem jest pierwszym narz�dziem — mo�e sta� si� on �wiadomy, narastaj�co �wiadomy a� do punktu, w którym jeste�my stale �wiadomi, po tej i po drugiej stronie, gdzie sen, podobnie jak �mier�, nie jest ju� powrotem do ro�linnej egzystencji lub rozproszeniem na -na�cie naturalnych cz��ci składowych, ale po prostu przej�ciem z jednego sposobu �wiadomo�ci do innego. Gdy�, chocia� linia, któr� narysowali�my pomi�dzy snem i jaw�, pomi�dzy �yciem i �mierci�, mo�e by� zgodna z jej zewn�trznymi pozorami, nie ma ona zasadniczej rzeczywisto�ci. Nie wi�cej przynajmniej, ni� nasze granice pa�stwowe maj� jak�� rzeczywisto�� w terminach fizycznej geografii, albo zewn�trzne kolory i stała, solidna posta� danego obiektu maj� jak�� rzeczywisto�� w terminach molekularnych struktur. Wła�ciwie nie istnieje �aden podział za wyj�tkiem naszego braku �wiadomo�ci. Te dwa �wiaty (lub raczej: ten �wiat i niezliczone inne) koegzystuj� i s� stale przemieszane. Jest to tylko inny sposób postrzegania tej samej rzeczy, która sprawia, �e mówimy w jednym momencie: „ja �yj�”, a w innym „ja �pi�” lub „ja umarłem” (pod warunkiem oczywi�cie, �e jeste�my wystarczaj�co �wiadomi tego faktu, aby to powiedzie�). Podobnie, jak mo�liwe jest do�wiadczy� tego samego obiektu w inny sposób, w zale�no�ci od poziomu obserwacji — subatomowego, atomowego, molekularnego lub czysto zewn�trznego. Owo „gdzie�” jest wsz�dzie. Przywi�zali�my unikalne i ekskluzywne warto�ci do ró�nych symboli, które formuj� nasze zewn�trzne fizyczne �ycie, poniewa� s� one tu� przed naszymi oczyma, ale nie s� mniej lub

Page 69: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

69

bardziej wa�ne od innych symboli składaj�cych si� na nasze ekstra fizyczne �ycie. Atomowa rzeczywisto�� obiektu nie zaprzecza ani nie kasuje jego zewn�trznej rzeczywisto�ci, nie jest te� oddzielna od niego, czy vice versa. Nie tylko te inne symbole s� tak samo wa�ne jak nasze fizyczne, ale nie jeste�my w stanie rzeczywi�cie zrozumie� naszych własnych symboli, je�li nie zrozumiemy wszystkich inych. Bez wiedzy o innych stopniach egzystencji, nasza wiedza o zwyczajnym ludzkim �wiecie pozostanie tak niekompletna i fałszywa, jak byłoby studiowanie fizycznego �wiata z wył�czeniem wiedzy o molekułach, atomach i cz�steczkach. Nic nie b�dzie zrozumiane – doóki wszystko nie zostanie zrozumiane. Istnieje wi�c niesko�czona gradacja koekstensywnych, współrz�dnych rzeczywisto�ci, na które sen otwiera naturalne okno. I rzeczywi�cie, odkładaj�c na bok sztuczn� klasyfikacj� �ycia-�mierci-snu na rzecz bardzej zasadniczej klasyfikacji wszech�wiata, widzimy, �e od góry do dołu (je�eli istnieje taka rzecz jak góra i dół) wszech�wiat ten jest niczym wi�cej, jak kontynuacj� �wiadomo�ci-siły, albo te� — jak wyja�nia to Sri Aurobindo — gradacj� poziomów �wiadomo�ci o zasi�gu nieprzerwanego spektrum od czystej Materii do czystego Ducha. Subtelne Fizyczne, Witalne, Mentalne, Supramentalne (mo�emy u�y� innych słów, je�li nam si� tak podoba, lub innej terminologii, ale fakty i tak zostan�) — wszystko rozgrywa si� na tych płaszczyznach: nasze �ycie, nasz sen i nasza �mier�; nie ma dok�d i�� poza te ramy, w których nie tylko wszystko jest ulokowane, ale wszystko tam współistnieje bez �adnych podziałów. �ycie, �mier� i sen s� po prostu jedynie ró�nymi pozycjami �wiadomo�ci wewn�trz tej samej gradacji. Kiedy �yjemy na jawie, otrzymujemy mentalne lub witalne wibracje, które s� tłumaczone na pewne symbole, sposoby widzenia, rozumienia i �ycia. Kiedy �pimy lub umarli�my, otrzymujemy te same mentalne, witalne lub inne wibracje, które s� tłumaczone na inne symbole, inne sposoby widzenia, rozumienia lub prze�ywania tej samej rzeczywisto�ci. W ka�dym przypadku kluczem do naszej egzystencji, tu lub gdziekolwiek indziej, jest zawsze nasza zdolno�� �wiadomo�ci. Je�li brak nam tej �wiadomo�ci w �yciu — b�dzie nam jej brakowało w ka�dy inny sposób; �mier� b�dzie rzeczywi�cie �mierci� i sen b�dzie naprawd� apati�. Fundamentalnym zatem zadaniem jest stawanie si� �wiadomym tych ró�nych stopni rzeczywisto�ci. Gdy ju� raz wyczerpuj�co wykonamy to zadanie, sztuczne granice, które dziel� nasze ró�ne sposoby egzystencji, padn� w gruzy. B�dziemy przechodzi� bez �adnych przerw, bez �adnych luk �wiadomo�ci z �ycia — do snu — do �mierci, a dokładniej: nie b�dzie wi�cej �mierci lub snu, jak my je rozumiemy, ale inne sposoby postrzegania w sposób stały totalnej Rzeczywisto�ci; a mo�e ostatecznie — integralna �wiadomo��, która b�dzie postrzega� wszystko naraz. Nasza ewolucja jest daleka od ko�ca. �mier� nie jest zaprzeczeniem ycia, ale procesem ycia.1 Fizyczne �ycie w fizycznym ciele przyjmuje zatem specjalne wyró�nienie pomi�dzy wszystkimi sposobami egzystencji, poniewa� to tutaj stajemy si� �wiadomi, to wła�nie tutaj, gdzie praca si� odbywa, jak mówi Matka, tutaj nast�puje spotkanie punktów wszystkich płaszczyzn w jednym ciele. To tu odbywa si� praca, poniewa� jest ono punktem wyj�ciowym ewolucji (nieomal). To za pomoc� tego ciała, powoli, po niezliczonych, nie do odró�nienia �yciach „Ja” przybiera indywidualno�� wchodz�c w kontakt z coraz wy�szymi poziomami i coraz to szerszym zasi�giem �wiadomo�ci, na ka�dym z tych poziomów. Istnieje zatem tyle ró�nych rodzajów �mierci albo snu, ile istnieje �ywotów, poniewa� s� one tym samym, wszystko zale�y od stopnia naszego ewolucyjnego rozwoju. Istniej� tu wszystkie mo�liwe stopnie tak jak w �yciu, od totalnego „zombie” do kompletnie rozbudzonej i zindywidualizowanej �wiadomo�ci.

Page 70: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

70

St�d nie ma ogólnych zasad dotycz�cych snu i �mierci, poniewa� wszystko jest mo�liwe, tak jak jest tutaj. Co najwy�ej — mo�emy tylko wskaza� kilka ogólnych zarysów. Jak powiedzieli�my ju� wcze�niej, jeste�my zło�eni z kilku centrów �wiadomo�ci, które s� rozmieszczone od szczytu głowy w dół. Ka�de centrum jest jak odbiornik radiowy, dostrojony na szczególn� długo�� fal i powi�zany z ró�nymi poziomami �wiadomo�ci, z których nieustannie otrzymujemy, najcz��ciej nie�wiadomie, ró�ne rodzaje wibracji — subtelne fizyczne, witalne lub mentalne, wysokie lub niskie, składaj�ce si� na nasz sposób my�lenia, czucia i �ycia — z indywidualn� �wiadomo�ci� działaj�c� jak filtr i wybieraj�c� pewne wibracje, bardziej ni� inne b�d�ce w zgodzie ze swym pochodzeniem socjalnym, tradycjami, edukacj� etc. Jako ogóln� zasad�, we �nie lub w �mierci, kierujemy si� pewnym przywi�zaniem, id�c do tych miejsc lub poziomów, gdzie ustalili�my ju� silniejsze zwi�zki. Ale jest to poziom elementarny, kiedy �wiadomo�� nie jest jeszcze rzeczywi�cie zindywidualizowana, chocia� mo�e by� umysłowo bardziej wyrafinowana i kultywowana, ale b�dzie zawsze my�le� jak wszyscy inni, czu� jak inni i �y� jak inni. Jest to tylko czasowy agregat, którego ci�gło�� nie rozci�ga si� poza ciało, wokół którego ona si� kr�ci. Kiedy to cielesne centrum umiera — wszystko znika rozpraszaj�c si� w małe witalne, mentalne czy inne fragmenty, które powracaj� do swych odno�nych dziedzin, bo ju� nie posiadaj� centrum. Kiedy centrum to jest u�pione, wszystko w mniejszym lub wi�kszym stopniu jest u�pione, poniewa� nie-fizyczne, mentalne i witalne elementy istniej� tylko w relacji do tego centrum i po to, aby słu�y� cielesnemu �yciu. W tym pocz�tkowym wi�c stanie, kiedy si� �pi, �wiadomo�� wymyka si� w pod�wiadomo�� (u�yjemy tu słowa pod�wiadomo��, jak go u�ywał Sri Aurobindo w etymologicznym sensie, w znaczeniu tego, co jest historycznie pod-�wiadome — nie poni�ej poziomu naszego �ycia na jawie, ale poni�ej �wiadomego stadium w sensie ewolucyjnym, jak na przykład u zwierz�t czy ro�lin)2. Innymi słowy — �wiadomo�� powraca do swej ewolucyjnej przeszło�ci, która mo�e j� wypełni� wszystkimi rodzajami chaotycznych wyobra�e� spowodowanych przez przypadkowe skojarzenia wielu fragmentów pami�ci i wra�e�, chyba �e kontynuuje ona swe codzienne aktywno�ci w mniej lub bardziej nieskładny sposób; st�d za� �wiadomo�� wsi�ka nawet gł�biej w przeszło�� ro�linn� lub larwaln�, która jest jej aktualnym snem, jak to bywa u ro�lin i zwierz�t. Jednostka musi przej�� przez wiele stopni zanim prawdziwe centrum, psyche i jej �wiadomo��-siła s� uformowane i wprowadzaj� troch� koherencji i ci�gło�ci do tej dowolnej mikstury. Ale od momentu, gdy ciało przestaje by� głównym centrum i człowiek zaczyna mie� wewn�trzne �ycie, niezale�ne od fizycznych okoliczno�ci i fizycznego �ycia i specjalnie, kiedy kto� �yje jog�, która jest przyspieszon� ewolucj� — �ycie prawdziwie si� zmienia, podobnie jak �mier� i sen; zaczyna si� wtedy naprawd� istnie�. Pierwsz� rzecz�, któr� mo�na zauwa�y�, jest specjalny rodzaj snów, jak gdyby widzialne zewn�trzne zmiany poprzedzane były przez wewn�trzne mutacje subtelniejszego porz�dku, które wpływaj� na nasze sny. Przechodzimy ze zwierz�cego snu do snu �wiadomego, albo do „snu do�wiadczenia” i od gnij�cej �mierci do �mierci, która �yje. Podziały, które cz�stkowały nasze �ycie, padaj� w gruzy. Zamiast by� bł�dnie rozproszonym z powodu braku centrum, znale�li�my Mistrza i uchwycili�my ni� �wiadomo�ci, która ł�czy wszystkie poziomy uniwersalnej rzeczywisto�ci. Sen do�wiadczenia

Page 71: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

71

Zale�nie od stopnia rozwoju �wiadomo�ci, istnieje wiele stopni tego nowego typu snu — od rzadkich, spazmodynamicznych przebłysków, które mo�emy miewa� na jednym czy drugim poziomie, do stałej i samouporz�dkowanej wizji, zdolnej porusza� si� w sposób wolny poprzez cały zakres tych�e poziomów, od dołu do góry,* dokładnie tak, jak si� chce. Tutaj znowu wszystko zale�y od naszej „dziennej �wiadomo�ci”. Kierowani pewn� sympati� lub poci�giem — bywamy przewa�nie na poziomach, z którymi ustalili�my ju� pewne powi�zania. Witalne, mentalne lub inne wibracje, które zaakceptowali�my, które stały si� w nas ideami, aspiracje, po��dania, nikczemno�� czy szlachetno�� składaj� si� na te powi�zania i kiedy opuszczamy ciało, idziemy po prostu do �ródła tych wibracji — nadzwyczaj �ywego i uderzaj�cego �ródła, w porównaniu z którym nasze witalne i mentalne tłumaczenia w fizycznym �wiecie wydaj� si� blade i prawie puste. Wtedy zaczynamy stawa� si� �wiadomi niezmierzono�ci niezmierzonych �wiatów, które przemieszane s� razem, ogarniaj� i zacieniaj� nasz� mał� ziemsk� planet� i które okre�laj� przeznaczenie jej i nasze. Niemo�liwe jest oczywi�cie opisa� te �wiaty na kilku stronach, lub nawet w kilku tomach — byłoby to prób� opisania Ziemi na podstawie spojrzenia na Long Island. Nie b�dziemy zatem ich tu opisywa�, ale podamy po prostu kilka clue ku pomocy dla poszukuj�cego, pragn�cego sprawdzi� swe własne do�wiadczenie. Głównym wymogiem tej eksploracji, jak Sri Aurobindo zwykł z naciskiem mawia�, jest „czysta prostota”, nieobecno�� jakiegokolwiek pragnienia i wyciszony umysł; inaczej mo�na pa�� ofiar� ró�nego rodzaju iluzji. Cierpliwie, poprzez powtarzanie do�wiadczenia, uczymy si� najpierw rozpoznawa� na jakim poziomie nasze do�wiadczenie ma miejsce i w jakim stopniu w ramach danego poziomu. Ten proces usytuowania naszego do�wiadczenia jest tak samo wa�ny dla naszych poszukiwa�, jak, powiedzmy, proces dowiadywania si�, na jakiej drodze jeste�my i w jaki stan wje�d�amy podró�uj�c po Ziemi. Wtedy uczymy si� rozumie� nasze do�wiadczenia. Jest to w obcym j�zyku, nawet w kilku j�zykach, które musimy rozszyfrowa� bez jakichkolwiek przeszkód ze strony naszego własnego j�zyka umysłu. Rzeczywi�cie, jedn� z głównych trudno�ci jest ta, �e j�zyk umysłu jest jedynym j�zykiem jaki znamy, wi�c gdy si� tylko obudzimy, jego własna transkrypcja b�dzie d��y� nie�wiadomie do zagłuszenia i zniekształcenia czysto�ci do�wiadczenia. Bez obecno�ci �wiadomego przewodnika, który rozpl�tałby ten w�zeł, musimy uczy� si� pozostawa� tak spokojni umysłowo, jak to mo�liwe po obudzeniu i wyczuwa� intuicyjnie znaczenie tych innych j�zyków; czasem udaje si� to szybko, w miar� jak �wiadomo�� rozwija si� i do�wiadczenia si� mno��. Z pocz�tku jest to chi�ski targ lub d�ungla — wszystko wygl�da tak samo. Potem, po miesi�cach i latach, mo�na zacz�� odró�nia� �cie�ki i twarze, miejsca i znaki oraz ich wyra�niejsz� obfito�� ni� tu, na Ziemi. Ale jak zapami�tywa� sny? Dla wi�kszo�ci ludzi nast�puj� całkowite za�mienia i brak im tej wi�zi. Istnieje faktycznie wiele wi�zi, lub raczej „pomostów” — mawiała Matka; jak gdyby były one zrobione z serii krain powi�zanych jedna z drug� za pomoc� mostów, tak �e mo�emy łatwiej zapami�tywa� niektóre cz��ci naszej istoty i ich podró�e, podczas gdy inne s� zapominane z powodu braku pomostu z reszt� naszej �wiadomo�ci. Kiedy przekraczamy t� pró�ni� lub raczej nie wytrenowan� cz��� �wiadomo�ci, wtedy zapominamy (to jest to, co generalnie zdarza si� tym, którzy wpadaj� w „ekstaz�”; powrócimy do tego tematu pó�niej). W zasadzie, wystarczaj�co rozwini�ta osoba podró�uje poprzez cały zakres poziomów �wiadomo�ci w swoim �nie i idzie prosto a� do najwy�szego wiatła Ducha, Sat-Chit-Ananda, najcz��ciej nie�wiadomie, ale te kilka minut s� dopiero prawdziwym snem, prawdziwym odnowieniem w

* U�ywamy trój-wymiarowego j�zyka, który faktycznie nie ….

Page 72: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

72

absolutnym relaksie Rado�ci i wiatła. Sri Aurobindo zwykł powtarza�, �e rzeczywistym celem snu jest powracanie spontanicznie do ródła i zanurzenie si� w nim. Schodzimy stamt�d powoli w dół poprzez wszystkie inne poziomy — Mentalny, Witalny, Subtelne Fizyczne i Pod�wiadomo�� (ostatni zapami�tujemy najlepiej), gdzie ka�da cz��� naszego bytu prze�ywa koresponduj�ce do�wiadczenie. Jest równie� wiele stref na ka�dym z poziomów, ka�da ze swym szczególnym mostem. Główn� trudno�ci� jest skonstruowanie tego pierwszego pomostu, wła�nie tego do naszej dziennej �wiadomo�ci. Jedynym sposobem jest pozostanie całkowicie nieruchomo i cicho po obudzeniu si�. Je�eli obrócimy si� na drugi bok lub poruszymy, wszystko zniknie, albo raczej wielkie jezioro snu natychmiast pokryje si� małymi zmarszczkami i nie mo�emy nic wi�cej zobaczy�. Je�li zaczniemy my�le�, wtedy ju� nie tylko zmarszczki i fale, ale całe wiry błotne zasłoni� wszystko; my�l nie ma miejsca w tym procesie, nie mo�emy próbowa� umysłowo zapami�tywa� czego� z tej dziedziny. Zamiast tego musimy wpatrywa� si� stale w bezmierne, spokojne jezioro jak w bardzo wytrwałej „kontemplacji obiektu”, jak gdyby samo zogniskowane spojrzenie miało przebi� ciemnoniebiesk� gł�bi�. Je�li wytrwamy w tym wystarczaj�co długo, nagle zobaczymy obraz przed naszymi oczyma, albo te� mo�e nikły jego zarys, jak aromat dalekiego l�du naładowany zapachem bardzo znajomym, ale wymykaj�cym si� zmysłom. W tym punkcie nie wolno nam we� wskakiwa�, bo znikłby natychmiast, ale pozwoli� mu sta� si� czystym, przybra� własne kształty i ewentualnie zapami�tamy ka�d� scen�. Gdy ju� raz silnie złapali�my ni�, wystarczy zasadniczo ci�gn�� j� powoli, nie próbuj�c my�le� czy zrozumie�. (Rozumienie przychodzi pó�niej, je�li zaczniemy interpretowa� od samego pocz�tku — odetniemy komunikacj�). Ta ni� b�dzie prowadziła nas z jednej krainy do nast�pnej, z jednej pami�ci do innej. Czasami utkniemy na całe lata w tym samym punkcie na drodze, jak gdyby była gdzie� „przerwa w pami�ci”, jak dziura na drodze. Aby zbudowa� brakuj�ce ogniwo — musimy mie� cierpliwo�� i wytrwało��. Je�eli wytrwamy — droga zostanie w ko�cu otwarta, jak przecinka w d�ungli. Próba „chwytania snów” nie jest jedyn� tylko metod�. Mo�emy równie� koncentrowa� si� w nocy, przed pój�ciem spa�, z wol� zapami�tywania i budzenia si� o okre�lonych przerwach, raz lub dwa razy w nocy, aby obserwowa� t� nitk� w ró�nych punktach wzdłu� jej drogi. Ta metoda jest szczególnie efektywna. Wszyscy wiemy, �e wystarcza chcie� si� obudzi� o pewnym czasie, aby wewn�trzny zegar pracował bardzo dokładnie: jest to nazwane „budowaniem formacji”. Te formacje s� jak małe moduły wibracyjne produkowane przez wol�, które uzyskuj� swoj� własn� egzystencj� i wykonuj� swoje zadania bardzo skutecznie.* Mo�emy zbudowa� mniej lub bardziej pot��ne, trwałe formacje (mog� by� one okresowo ładowane) dla wszelkiego rodzaju celów, a w szczególno�ci do zapami�tywania i budzenia nas w regularnie okre�lonych przerwach podczas snu. Je�li wytrwamy w tym przez miesi�ce lub lata, w razie konieczno�ci, to ewentualnie, za ka�dym razem kiedy znacz�cy wypadek zachodzi w naszym �nie, b�dziemy automatycznie zaalarmowani. Po prostu musimy „przystan��” w samym �nie, powtórzy� ow� pami�� dwa lub trzy razy, aby „nagra�” j� dobrze i powróci�. Na tym przeogromnym polu do�wiadczenia mo�emy tylko podkre�li� kilka ogólnych praktycznych punktów, które mog� uderzy� poszukiwacza na pocz�tku jego drogi. Po pierwsze * Wszyscy czynimy formacje nie�wiadomie, w formie marze� lub my�li (dobrych, czy złych) a potem o nich zapominamy. Ale formacje nie zapominaj�; powracaj� one pó�niej, mo�e po dwu, mo�e po 10 latach, aby wykona� swe dzieło –szczególne pragnienie lub my�l ulegaj� spełnieniu, pewne okoliczno�ci zostaj� zaaran�owane – podczas, gdy my przestali�my o nich my�le� ju� dawno temu; nie rozpoznajemy nawet ich rezultatów, jako własnych. Tak wi�c jeste�my trapieni przez wszelkiego rodzaju małe, �ywe istnienia, które kontynuuj� swe własne cele, podczas gdy my ju� ich nie pragniemy.

Page 73: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

73

— musi wyra�nie rozró�ni� pod�wiadome sny od aktualnego do�wiadczenia. Do�wiadczenia nie s� snami, cho� z przyzwyczajenia mo�emy je miesza� razem; s� one rzeczywistymi wypadkami, w których brali�my udział na jednej płaszczy�nie lub innej; s� do odró�nienia w porównaniu ze zwykłymi snami poprzez ich uderzaj�c� intensywno��. Wszystkie wypadki w zewn�trznym fizycznym �wiecie, niezale�nie jakie by nie były wyj�tkowe, wydaj� si� mdłe w porównaniu z nimi. Zostawiaj� one gł�bokie wra�enie w pami�ci, bardziej �ywe ni� jakiekolwiek pami�ci na Ziemi, jak gdyby�my nagle dotkn�li bogatszego sposobu egzystencji — niekoniecznie bogatszego w jego zewn�trznych aspektach lub kolorach, cho� mo�e tam wyst�powa� zdumiewaj�ca jasno�� (specjalnie w witalu), ale w jego zawarto�ci. Kiedy poszukiwacz budzi si� ogarni�ty na wskro� wra�eniem, �e sk�pał si� w �wiecie wypełnionym znakami posiadaj�cymi wi�cej ni� jedno znaczenie w tym samym czasie (wypadki w naszym fizycznym �wiecie rzadko kiedy oznaczaj� wi�cej ni� jedn� rzecz jednocze�nie), w �wiecie, który jest tak wypełniony niewidzialnymi znaczeniami i gł�bi�, �e mo�na by je kontemplowa� przez bardzo długi czas nie wyczerpuj�c ich znaczenia, a gdy był obecny w pewnych scenach, bior�c w nich udział — to wydaj� si� one niesko�czenie bardziej realne ni� nasze fizyczne sceny (które zwykle s� jakie� płaskie, jak gdyby były zrobione na jakim� szorstkim fotograficznym tle). Wtedy poszukiwacz b�dzie wiedział, �e miał prawdziwe do�wiadczenie, a nie sen. „…Pozornie nierealne, a jednak bardziej realne ni� �ycie. …Prawdziwszy ni� rzeczy prawdziwe”. „Gdyby to były sny lub uchwycone wyobra�enia Prawda snu czyni fałszem pró�ne realia ziemskie…3” Istnieje równie� inny zauwa�alny fenomen: gdy wznosimy si� na skali �wiadomo�ci, jako�� �wiatła si� zmienia — ró�nice w jasno�ci s� bardzo pewnym znakiem, gdzie si� znajdujemy i nawet znaczeniem sceny. Rzeczywi�cie, istnieje całe spektrum: od brudnych odcieni pod�wiadomo�ci — szaro-br�zowo-czarnych — do �ywych odcieni Subtelnego Fizycznego, jasnych kolorów witalu, które jako� zawsze wygl�daj� nieco sztucznie i jaskrawo (ten region jest szczególnie zwodniczy), do �wiatła Umysłu, które staje si� narastaj�co pot��ne i czyste, w miar� jak wznosimy si� do Pocz�tku. Od Nadumysłu wzwy� (b�dziemy to omawiali pó�niej) istnieje ju� radykalna ró�nica w naturze wizji: obiekty, istoty i rzeczy, które widzimy, nie wydaj� si� ju� o�wietlone od zewn�trz, płasko, jak my jeste�my o�wietlani przez sło�ce, ale �wiec� one same w sobie i ostatecznie nie czuje si� ju� tu „bycia na zewn�trz” rzeczy, jest to ekstaz� w nieruchomym i błyszcz�cym �wietle, tylko na par� minut, zupełnie woln� od tłoku i sensacyjnych wra�e� naszych płaszczyzn. Wchodz�c w kontakt ze wiatłem tylko na par� minut — człowiek czuje si� tak od�wie�ony, jak po o�miu godzinach snu. To w ten sposób jogin mo�e kontynuowa� �wiczenia bez snu, to równie� w ten sposób kilka minut koncentracji w ci�gu dnia mo�e o�ywi� nas tak samo, jak spacer poza miastem. Ciało ma niewiarygodn� wytrzymało��; to psychologiczny zam�t m�czy nas tak bardzo. Niezale�nie od uczestniczenia w uniwersalnych wydarzeniach, znajdujemy równie�, �e sen jest kopalni� informacji o naszych własnych, indywidualnych warunkach. Wszystkie strefy naszej istoty wychodz� dokładnie podczas snu, jak gdyby�my zewn�trznie, na jawie, byli głusi i niemi, albo zrobieni z drewna, a nagle wszystko budzi si� do �ycia prawdziwszego ni� �ycie. Te

Page 74: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

74

ró�ne wewn�trzne strefy lub poziomy naszego bytu mog� pojawia� si� w naszym �nie jak pokoje lub domy, w których najmniejszy detal ma znaczenie. „Kiedy wyruszacie na poszukiwanie wewn�trznego bytu — mówi Matka — oraz ró�nych cz��ci ciała, które si� na� składaj�, to bardzo cz�sto macie wra�enie wchodzenia w korytarze lub pokój i — stosownie do koloru, atmosfery i obiektów, które si� w nim znajduj� — macie to bardzo jasne uczucie jakiej� cz��ci własnego bytu, któr� wła�nie odwiedzacie. Mo�ecie nawet wchodzi� coraz gł�biej, w coraz to dalsze pokoje, ka�dy o swym własnym charakterze. Czasami, zamiast pokoi, mo�emy spotka� ró�ne rodzaje istot, całe rodziny lub nawet mena�eri�, reprezentuj�ce ró�ne siły i wibracje, do przyjmowania których jeste�my przyzwyczajeni i które składaj� si� na ˛˛nasz�” natur�. To nie s� istoty snu — s� to rzeczywiste istoty znajduj�ce w nas przysta�. Pami�tajmy, siły s� �wiadome, wibracje s� �wiadome — istoty lub siły, �wiadomo�� lub siła s� dwoma jednoczesnymi stronami tej samej rzeczywisto�ci. Wtedy mo�emy zobaczy�, w bardzo �ywy sposób, co chcieliby�my zatrzyma� w nas, a co nie. Poszukiwacza uderza inna obserwacja poprzez swoj� prawie codzienn� powtarzalno��. Znajduje po takim fakcie, �e w ci�gu nocy miał dokładne przepowiednie wszystkich wa�niejszych psychologicznie przypadków, które maj� si� zdarzy� nast�pnego dnia. Najpierw my�li, �e to czysta zbie�no��, nie rozumie jeszcze za dobrze powi�za�. Ale gdy ta sama rzecz powtórzy si� setki razy — wtedy staje si� uwa�niejszy, a ostatecznie, kiedy jest ju� zupełnie �wiadomy, u�ywa wreszcie tej wiedzy, aby wiedzie� czego oczekiwa� i jakie przedsi�wzi�� kroki zabezpieczaj�ce na wypadek, gdy zachodzi taka potrzeba. Na przykład — mo�e mie� napad depresji tego dnia, albo wybuch w�ciekło�ci lub czuje odruchy wewn�trznego buntu, lub silny impuls seksualny etc., albo nawet we�my przykład nieco innej natury — mo�emy potkn�� si� na schodach par� razy i prawie złama� nog�, albo dosta� napadu gor�czki i zauwa�ymy, �e ka�dy z tych małych, trywialnych codziennych incydentów wi��e si� dokładnie z innym incydentem, najcz��ciej symbolicznym w naturze (symbolicznym, gdy� to nie sam fakt, ale mentalny opis mamy do dyspozycji, kiedy si� rano budzimy), którego do�wiadczyli�my poprzedniej nocy; albo byli�my we „�nie” zaatakowani przez wroga, albo te� zaanga�owani w nieszcz��liwe obroty spraw lub wypadki; albo jeszcze — widzieli�my co� dokładnie, wszystkie detale otaczaj�ce dan� psychologiczn� scen� w nast�pnym dniu. Wydawałoby si�, �e „kto�” jest doskonale w nas trze�wy i bardzo zatroskany, aby pomóc nam zidentyfikowa� wszystkie nieznane i ukryte mechanizmy naszego psychologicznego �ycia, wszystkie powody naszych upadków i post�pów. Gdy� i odwrotnie — mo�emy mie� przeczucia wszelkich szcz��liwych psychologicznych pr�dów, które zostaj� przetłumaczone w dniu nast�pnym na rzeczywisty post�p, otwarcie �wiadomo�ci, uczucie lekko�ci, wewn�trzne rozszerzenie horyzontów; pami�tamy wtedy, �e w noc poprzedni� widzieli�my �wiatło, wznosili�my si�, wzlatywali lub ogl�dali �cian� pokoju wal�c� si� w gruzy (symbolizuj�c� nasze opory wewn�trzne lub pewne mentalne konstrukcje nas otaczaj�ce). Uderza tak�e fakt, �e owe przeczucia nie s� zwykle zwi�zane z wypadkami, które my uznajemy za wa�ne na naszym fizycznym poziomie, jak �mier� którego� z rodziców lub jakie� �wiatowe osi�gni�cia (chocia� tego typu przeczucia te� mog� si� pojawi�), ale zwykle dotycz� bardzo, wydawałoby si�, trywialnych detali, nie posiadaj�cych �adnej wewn�trznej wa�no�ci, lecz zawsze bardzo znacz�cych dla naszego wewn�trznego wzrostu. Jest to oznak�, �e nasza �wiadomo�� si� rozwija — zamiast nie�wiadomej akceptacji mentalnych, witalnych lub innych wibracji, które kształtuj� nasze �ycie, bez naszej wiedzy i które naiwnie uwa�amy za nasze własne (mówi�c: „mój gniew”, „moja depresja”, „mój instynkt seksualny”, „moja febra”), zaczynamy teraz odbiera� jako nadpływaj�ce do nas. Jest to widocznym dowodem, popartym

Page 75: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

75

przez setki do�wiadcze�, noc po nocy, �e ta cała gra naszej fasadowej natury bierze swój pocz�tek poza nami, w Uniwersalnym Umy�le, Uniwersalnym Witalu lub nawet w wy�szych regionach, je�eli jeste�my w stanie si� do nich dostroi�. Jest to pocz�tkiem mistrzostwa, poniewa� gdy raz widzieli�my lub przewidzieli�my co� — wtedy mo�emy wpływa� na bieg wypadków. Ziemskie �ycie jest zarazem miejscem najbardziej rygorystycznego i najbardziej �lepego determinizmu, jak i podbitej wolno�ci — wszystko zale�y od naszej �wiadomo�ci. Ucze� napisał raz do Sri Aurobindo, opisuj�c swoje „sny” i rodzaj dziwnego zwi�zku pomi�dzy wydarzeniami dnia i nocy. Tak� otrzymał odpowied�: „ Zrozum, �e te do�wiadczenia nie s� jedynie wyobra�eniami czy snami, ale aktualnymi wydarzeniami… Bł�dem jest s�dzi�, �e �yjemy jedynie fizycznie, tylko z zewn�trznym umysłem i �yciem. Cały czas �yjemy i działamy na innych poziomach �wiadomo�ci, spotykaj�c si� tam z innymi i oddziałuj�c na nich i to, co tam robimy, czujemy i my�limy, siły, które gromadzimy, rezultaty, które przygotowujemy — maj� niepoliczaln� wa�no�� i efekt nieznany nam w tym zewn�trznym �yciu. Nie wszystko z tego dociera poprzez bariery, a to, co dociera — przybiera inn� form� w �yciu fizycznym, chocia� czasem istnieje dokładny zwi�zek pomi�dzy nimi, ale i ta odrobina jest baz� naszej zewn�trznej egzystencji. Wszystko, czym si� stajemy, co robimy i znosimy w fizycznym �yciu jest przygotowane za zasłon�, która jest wewn�trz nas. Jest wi�c ogromnie istotne dla jogina, który zmierza do transformacji �ycia — rozwija� �wiadomo�� tego, co dzieje si� w tych dziedzinach, by� tam mistrzem i by� w stanie czu�, wiedzie� i radzi� sobie z tymi tajemnymi siłami, które okre�laj� nasze przeznaczenie i nasz wewn�trzny i zewn�trzny wzrost lub upadek”.4 Sen akcji Przeszli�my ze zwierz�cego snu — do snu �wiadomego, albo do snu do�wiadczenia; teraz mo�emy przej�� do trzeciego typu snu — snu akcji. Przez długi czas nasz sen, jakkolwiek mógł by� �wiadomym, pozostaje istotnie pasywnym rodzajem tego stanu. Jeste�my jedynie �wiadkami pewnych rzeczy, bezsilnymi widzami tego, co si� wydarza w tej lub tamtej cz��ci naszego bytu — musimy tu podkre�li�, �e jest to tylko zawsze cz��� naszej własnej istoty, która uczestniczy w danym do�wiadczeniu, chocia� w danym czasie mo�emy mie� wra�enie, �e cała nasza istota cierpi lub walczy, albo te� podró�uje etc., podobnie jak mo�emy mie� identyczne wra�enie dyskutuj�c np. o polityce lub filozofii z przyjacielem, �e cała nasza istota uczestniczy w tej dyskusji, podczas gdy jest to zaledwie umysłowa lub witalna cz��� tej istoty. W miar�, jak sen staje si� coraz bardziej �wiadomy, przechodzimy z wra�e� do nagich rzeczywisto�ci (człowiek dziwi si�, gdzie jest to, co „konkretne”, po której stronie jest to, co „obiektywne”). Zdajemy sobie wtedy spraw�, �e jeste�my zrobieni z mieszaniny mentalnych, witalnych i innych fragmentów, ka�dy z oddzieln� egzystencj� i oddzielnymi do�wiadczeniami na swej własnej, szczególnej płaszczy�nie. W nocy, kiedy wi�zy ciała lub tyrania umysłowego mentora ju� nie istniej�, ta niezale�no�� staje si� bardziej �ywa. Małe wibracje, które przylgn�ły do nas i składaj� si� na tzw. nasz� natur�, rozpraszaj� si� na małe istotki, z których ka�da rozbiega si� do własnego miejsca. Odkrywamy w nas wiele rodzajów „obcych”, których egzystencji nigdy nie podejrzewali�my. Co oznacza, �e te fragmenty nie s� zintegrowane wokół prawdziwego centrum, czyli psyche, a poniewa� nie s� one zintegrowane — my nie jeste�my w stanie ich kontrolowa� i modyfikowa� bieg wypadków. Jeste�my pasywni, poniewa� prawdziwi „my”, to wła�nie psyche, a wi�kszo�� z tych fragmentów nie ma z ni� �adnego poł�czenia.

Page 76: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

76

Konieczno�� integracji szybko staje si� oczywista, je�eli pragniemy by� mistrzami nie tylko tutaj, ale i tam ale w ka�dy sposób. Na przykład, kiedy opuszczamy nasze ciało i przechodzimy w regiony ni�szego Witalu (koresponduj�ce z regionami p�pka i dolnej cz��ci brzucha — centrum seksualne), ta cz��� naszego bytu, która si� eksterioryzuje w tych dziedzinach, najcz��ciej przechodzi przez raczej nieprzyjemne do�wiadczenia. Bywa atakowana przez ró�ne rodzaje �arłocznych sił i wtedy mamy to, co zwykle jest zwane „zmorami”, od których uciekamy powracaj�c tak szybko, jak to mo�liwe do naszego ciała, gdzie jeste�my bezpieczni. Ale np. gdy ta szczególna cz��� naszej istoty zaakceptuje integracj� wokół psychicznego centrum , mo�e ona wychodzi� �miało w owe raczej piekielne regiony, poniewa� posiada psychiczne �wiatło — Psyche jest �wiatłem, jest fragmentem wielkiego, oryginalnego wiatła, potrzebuje tylko pami�ta� to �wiatło (albo Mistrza, który jest tym samym), kiedy jest zaatakowana, a wszystkie przeciwne siły po prostu znikn�. Poprzez pami�tanie — wzywa si� prawdziwe wibracje, które maj� pot�g� rozpuszczania lub rozpraszania wszelkich wibracji o mniejszej intensywno�ci. Istnieje nawet interesuj�cy okres przej�ciowy, w którym bierzemy udział w przera�aj�cych zmaganiach na przykład, i nagle ten fragment nas przypomina sobie �wiatło (lub Mistrza) i sytuacja nagle jest odwrócona. Na tych płaszczyznach mo�emy równie� spotyka� ró�nych ludzi, znanych i nieznanych, bliskich lub dalekich, �ywych lub zmarłych — „zawsze �ywych, których my zwiemy zmarłymi”5, jak mawia Sri Aurobindo — którzy s� na tej samej długo�ci fali. Mo�emy by� �wiadkami lub bezradnymi partnerami ich nieszcz��� (które mog� by� przetłumaczone na nieprzyjemne wydarzenia na Ziemi; jak ju� widzieli�my, wszystkie ciosy tam otrzymane — b�d� otrzymywane tutaj, ka�de wydarzenie tam, przygotowuje wydarzenie tutaj), ale je�li w tym czasie nasz fragment, prze�ywaj�cy przykre do�wiadczenie wraz z koresponduj�cym fragmentem przyjaciela, obcego lub te� „zmarłego”, zdoła przypomnie� sobie wiatło, czyli je�li jest on zintegrowany wokół Psyche — mo�e odwróci� bieg rzeczy, pomóc przyjacielowi lub nieznanemu w kłopocie, pomóc pozbawionej ciała istocie przej�� przez trudno�� lub wydosta� si� z niebezpiecznego miejsca, albo uwolni� go od niektórych niekorzystnych zwi�zków (jest wiele miejsc, w których jeste�my naprawd� wi��niami). Rozmy�lnie wybrali�my negatywny przykład i tak trywialny, jak to mo�liwe. „X” �ni, �e spaceruje z przyjacielem wzdłu� wybrze�a jeziora o pozornie cudownie czystych wodach, gdy wtem z dna jeziora wyskakuje w�� i k�sa przyjaciela w gardło. „X” czyni kilka wysiłków, aby zabezpieczy� przyjaciela, ale potem sam jest przera�ony, gdy� jest �cigany przez w��a i ucieka z powrotem „do domu” (wraca do swego ciała). Nast�pnego dnia dowiaduje si�, �e przyjaciel jest chory i kompletnie stracił głos, a on sam �cigany jest przez cały dzie� przez seri� małych, dokuczliwych przypadków, wewn�trznie i zewn�trznie. Gdyby był aktywnie �wiadomy i skoncentrowany, nic by si� nie zdarzyło i przeciwne siły byłyby si� wycofały. Istnieje wiele przykładów, w których „cudem” udało si� unikn�� wypadków, poniewa� zostały przezwyci��one poprzedniej nocy przez �wiadomego przyjaciela, je�li ju� nie przez nas samych. Mo�emy w po�yteczny sposób bra� udział we wszystkich działalno�ciach, które przygotowuj� nasze „jutra” lub nasze wi�cej obejmuj�ce „jutra”, zale�nie od własnych zdolno�ci. „wiadoma istota nie wi�ksza od naszego palca, stoi w �rodku naszej istoty; jest ona Mistrzem przeszło�ci i przyszło�ci… jest ona i dzi� i jutro” — mówi Katha Upaniszady (IV, 12.13). Potrzebujemy jednak licznych do�wiadcze� z aktualn� weryfikacj�, gdziekolwiek to mo�liwe, zanim zrozumiemy, do jakiego stopnia niektóre sny nie s� snami. Pewne uwi�zienia tutaj nie mog� by� zlikwidowane, je�li nie zostan� zlikwidowane tam. Kwestia wi�c akcji jest immanentnie zwi�zana z kwesti� integracji.

Page 77: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

77

Ta integracja jest jeszcze konieczna, poniewa� kiedy nie mamy ju� ciała — tzn. kiedy jeste�my uznawani za zmarłych — owe fragmenty maj� ju� odci�t� drog� powracania do ciała po schronienie. Je�eli nie s� zintegrowane — mog� przechodzi� przez całe piekła nieprzyjemno�ci. To jest prawdopodobnie pocz�tkiem naszych opowie�ci o piekle, które — i nie mo�na tego powtarza� za mało — dotyczy tylko niektórych ni�szych cz��ci naszej natury. Gdy� ni�sze poziomy (zauwa�alnie ni�szy Wital, koresponduj�cy z p�pkiem i centrum seksualnym, naturalnie najtrudniejszy dla integracji) s� zaludnione drapie�nymi siłami. Jak to młody ucze�, który przedwcze�nie zmarł, powiedziałby opisuj�c podró� do przyjaciela w czasie snu: „Tu� poza twoim �wiatem — nie ma prawa i porz�dku”— czyli odpowiedni brytyjski synonim piekła. I dodaje on: „Miałem za sob� �wiatło Matki (Mistrza) i przeszedłem przez to wszystko”. Poniewa� to do�wiadczenie jest typowe dla wielu �mierci, mo�e nale�ałoby powiedzie�, �e spotkanie tych dwóch przyjaciół nast�piło w nadzwyczaj kolorowych ogrodach, które cz�sto napotyka si� w wy�szych regionach Witalu (koresponduj�cym z centrum serca), które składaj� si� na tzw. raje innego �wiata, rzeczywi�cie jest to drugorz�dny raj. Ogólnie mówi�c, pozbawione ciała osoby pozostaj� tam tak długo, jak sobie �ycz�. Kiedy maj� ju� tego dosy� — dusza takiej osoby idzie do miejsca prawdziwego wypoczynku, do oryginalnego wiatła i czeka tam na swój czas powrotu na Ziemi�. Mówienie o kim� id�cym na „wieczne pot�pienie” jest okrutnym absurdem. Jak mogłaby dusza, która jest czystym wiatłem by� kiedykolwiek wi��niem tych niskich wibracji? Byłoby to powiedzeniem, �e podczerwone �wiatło jest mistrzem nadfioletu. Podobne idzie z podobnym, zawsze i wsz�dzie, tutaj czy po drugiej stronie. A có� mogłoby by� prawdziwie „wieczne” za wyj�tkiem duszy, za wyj�tkiem rado�ci? „Gdyby istniało nie ko�cz�ce si� piekło, mogłoby ono tylko by� miejscem nie ko�cz�cego si� zachwytu, ekstazy — mówi Sri Aurobindo — gdy� Bóg jest Rado�ci�. Ananda, i nie ma innej wieczno�ci, ni� wieczno�� Jego szcz��cia”.6 W miar� wi�c, jak nasza istota zostaje zintegrowana wokół Psyche, przechodzi ona z pasywnego do aktywnego snu, je�eli ci�gle jeszcze mówi� b�dziemy o „�nie”, a tak�e z kłopotliwej �mierci do interesuj�cej podró�y lub innej innej formy działania. Ale tutaj równie� istniej� ró�ne stopnie, w zale�no�ci od pojemno�ci naszej �wiadomo�ci, od ograniczonych akcji nie rozci�gaj�cych si� poza niewielkie kółko �yj�cych lub zmarłych znajomych, albo �wiatów sk�d� nam ju� znanych — do uniwersalnych akcji kilku wielkich istot, których Psyche w pewnym sensie skolonizowała szerokie przestrzenie �wiadomo�ci i które ochraniaj� ten �wiat swoim spokojnym �wiatłem. Zako�czmy wnioskiem tych kilka ogólników, które co najwy�ej s� ogólnymi wytycznymi dla poszukiwacza; wniosek ten dotyczy tzw. przeczu�. Podkre�limy tu znowu, �e sam fakt posiadania „przeczu�” odno�nie czegokolwiek jest oznak�, �e to „co�” ju� istnieje na jakiej� płaszczy�nie zanim zajdzie tutaj — nie tylko „wisi ono w powietrzu”. Jeste�my bardzo skrupulatni i dokładni w sprawach dotycz�cych fizycznej rzeczywisto�ci, ale w dziwny sposób traktujemy zdarzenia w nie-fizycznym �wiecie, jak gdyby były one nieskładne i mgliste; mo�e dlatego, �e ów brak koherencji i mglisto�� jest w naszych umysłach. Poprzez do�wiadczenie znajdujemy, �e wszystko „tam” ma doskonały sens, nawet je�li nam si� nie wydaje sensowne. Nie tylko nasza jasno�� staje si� bardziej intensywna w miar� wznoszenia si� na skali �wiadomo�ci, ale czas biegnie szybciej, pokrywaj�c jak gdyby szersze przestrzenie, albo te� dotyka on bardziej odległych wypadków zarówno przeszłych, jak i przyszłych. Ostatecznie

Page 78: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

78

wynurzamy si� w nieruchomym �wietle, w którym wszystko ju� jest. W konsekwencji tego zaobserwujemy, �e w zale�no�ci od poziomu �wiadomo�ci, gdzie nasze wizje, „przeczucia”, maj� miejsce — nast�puje pr�dzej czy pó�niej ich wypełnienie w czasie na Ziemi. Na przykład kiedy ogl�damy wydarzenie w Subtelnym Fizycznym, które graniczy z naszym �wiatem, jego ziemska transkrypcja bywa prawie natychmiastowa, kilka godzin lub dzie� pó�niej. Ogl�damy wypadek i nast�pnego dnia mamy wypadek. Wizja jest bardzo precyzyjna, a� do najmniejszego detalu. Im wy�ej wznosimy si� na skali �wiadomo�ci, tym dalej w przedzie jest wypełnienie wizji i tym bardziej uniwersalny jest jej zasi�g, ale detale tej realizacji s� mniej precyzyjne, jak gdyby wydarzenie samo w sobie było nie do unikni�cia (pod warunkiem oczywi�cie, �e nasza wizja jest w wystarczaj�cym stopniu wolna od egoizmu), ale pozostawia ono margines niepewno�ci w detalach jej realizacji. W jaki� sposób ów margines liczy si� jako zmiany czy zniekształcenia, jakie odczuwa wy�sza prawda schodz�c stopniowo w dół do swojej ziemskiej realizacji. Wszelkie rodzaje interesuj�cych konkluzji mog� by� wyci�gane z tej obserwacji, w szczególno�ci ta, �e im bardziej jeste�my �wiadomi na Ziemi, albo im wy�ej jeste�my w stanie wspi�� si� w skali �wiadomo�ci i si�gn�� do �ródła, tym bardziej zbli�amy Ziemi� do jej ródła, kasuj�c zniekształcaj�ce determinizmy przej�ciowych płaszczyzn. Mo�e to mie� pełne znaczenia konsekwencje, nie tylko w jednostkowym sensie, dla kontrolowania i transformacji indywidualnego �ycia, ale równie� w terminach globalnych, dla transformacji �wiata. Mnóstwo zostało napisane w temacie: „determinizm kontra osobista wolno��”, ale nie widzi si� problemu we wła�ciwej perspektywie. Nie ma wolno�ci kontra determinizm, ale wolno�� plus wiele determinizmów. Jeste�my podmiotem, jak mówi Sri Aurobindo, całej serii nakładaj�cych si� na siebie determinizmów: fizycznych, witalnych, mentalnych i wy�szych — przy czym determinizm ka�dej z tych płaszczyzn jest w stanie zmieni� lub skasowa� determinizmy płaszczyzny bezpo�rednio ni�ej. Na przykład dla kogo� dobre zdrowie i dany czas �ycia mo�e by� zmodyfikowany przez determinizm witalny, czyli „jego” nami�tno�ci i ró�ne psychologiczne zakłócenia, które z kolei mog� by� modyfikowane przez mentalny determinizm siły jego woli i ideałów, które z kolei mog� by� modyfikowane przez wy�sze prawa jego duszy — Psyche… i tak dalej. Wolno�� — oznacza poruszanie si� w kierunku wy�szych poziomów. I to samo dotyczy Ziemi, poniewa� te same siły rz�dz� jednostk�, co i zbiorowo�ci�. Je�eli my, którzy reprezentujemy w takim (wysokim) stopniu punkt zbiorczy wszystkich tych determinizmów w Materii, jeste�my zdolni do wzniesienia si� na wy�sze poziomy, to automatycznie pomagamy zmieni� wszystkie ni�sze determinizmy i dajemy Ziemi dost�p do wi�kszej wolno�ci. A� pewnego dnia, z pomoc� pionierów ewolucji, b�dziemy mogli wznie�� si� na płaszczyzn� Supramentaln�, która zmieni obecne przeznaczenie �wiata, tak jak Umysł zmienił jego przeznaczenie kiedy� tam, w erze trzeciorz�du. A w ko�cu — je�eli istnieje jaki� „koniec” — Ziemia by� mo�e osi�gnie nadrz�dny Determinizm, który jest nadrz�dn� Wolno�ci� i doskonałym osi�gni�ciem. Poprzez prac� nad �wiadomo�ci� ka�dy z nas przyczynia si� do przeciwstawienia si� fatalizmom napadaj�cym nasz �wiat, jeste�my dro�d�ami wolno�ci Ziemi i jej bosko�ci. Bo ewolucja �wiadomo�ci ma znaczenie dla Ziemi.

Page 79: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

79

ROZDZIAŁ 10 : REWOLUCYJNY JOGIN Takie to mentalne, witalne, fizyczne i psychiczne odkrycia kontynuował Sri Aurobindo w samotno�ci, krok po kroku, pomi�dzy dwudziestym a trzydziestym rokiem �ycia, id�c po prostu za nici� �wiadomo�ci. Zauwa�aln� rzecz� jest, �e praktykował jog� w ró�nych okoliczno�ciach, w których zwykle si� tego nie robi: np. podczas wykładów j�z. francuskiego lub angielskiego w stanowym College'u w Barodzie, podczas swych prac w s�dzie Maharad�y i coraz to wi�cej i cz��ciej po�ród swych rewolucyjnych aktywno�ci. Te nocne godziny, które nie były po�wi�cone na studiowanie jego ojczystego j�zyka, sanskrytu lub na prac� polityczn�, sp�dzane były na pisaniu wierszy. „Aurobindo miał nawyk pisania wierszy do pó�nej nocy — wspomina jego bengalski nauczyciel — i w konsekwencji tego nie wstawał zbyt wcze�nie rano… Koncentrował si� przez minut� przed rozpocz�ciem pisania, a potem poezja zaczynała płyn�� spod jego pióra jak strumie�”. Od pisania wierszy Sri Aurobindo przechodził w stan do�wiadczalnego snu. W 1901 r., w wieku 29 lat, o�enił si� z Mrinalini Devi i próbował dzieli� z ni� równie� swoje duchowe �ycie: „Do�wiadczam wszystkich oznak i symptomów — napisał do niej w li�cie, który znaleziono w archiwach brytyjskiej policji. — Chciałbym zabra� ci� ze sob� na t� �cie�k�”. Ale Mrinalini nie rozumiała go; Sri Aurobindo pozostał wi�c sam. Na pró�no mogliby�my szuka� w �yciu Sri Aurobindo tych wzruszaj�cych lub cudownych anegdot, które ozdabiaj� �ycia wielkich lub mistyków. Na pró�no szukaliby�my te� jakich� sensacyjnych metod jogi — wszystko wydaje si� tak normalne, �e nie widzi si� niczego nadzwyczajnego, tak jak w samym �yciu. By� mo�e znalazł wi�cej cudów w tym, co zwyczajne, ni� nadzwyczajne. „Ze mn� wszystko jest nie-zwyczajne — pisał w li�cie do Mrinalini. — Wszystko jest gł�bokie i dziwne dla oczu, co mog� widzie�”.1 I mo�e to jest to, co chce, aby�my za jego przykładem odkryli, jego prac�, jego jog� — wszystkie te nieznane bogactwa pod zwyczajn� skorup�: „Nasze �ycia s� wi�ksz� tajemnic�, ni� kiedykolwiek nam si� �niło”. 2 Gdyby�my tylko wiedzieli, jak puste s� te nasze tzw. cuda bez rzeczywistej warto�ci, niczym rodzaj magicznej sztuczki dla dorosłych, �e gdy tylko kto� posiadł wiedz� cho�by za dwa centy — mo�e zobaczy�, jakie ograniczone s� te „cuda” i o ile� prostsza jest Prawda od całej tej supernaturalnej machlojki. W miar�, jak post�pował w swej jodze, Sri Aurobindo pozostawił za sob� wszystkie wyobra�enia tego, co nazywał „duchowym realizmem”3 nie dlatego, �e nie lubił pi�knych wyobra�e� — był w ko�cu poet�! — ale poniewa� widział, �e te wyobra�enia byłyby o wiele pi�kniejsze, gdyby zachodziły w fizycznej rzeczywisto�ci na Ziemi. Gdyby to, co superfizyczne, stało si� naszym normalnym fizycznym — widzianym gołym okiem. Naturalizacja tego, co niewidzialne i ciche mistrzostwo �ycia, które osi�gn�ł Sri Aurobindo, stały si� mo�liwe dlatego, �e nie oddzielał nigdy tych dwu �wiatów od siebie: „Moje własne �ycie i moja joga były zawsze, od momentu mego przybycia do Indii, zarówno z tego �wiata, jak i z tamtego �wiata, bez jakichkolwiek wyj�tków na rzecz jednej tylko ze stron — napisał pó�niej w li�cie do ucznia. — Wszystkie ludzkie zainteresowania, jak przypuszczam, dotycz� tego �wiata i wi�kszo�� z nich weszła w pole umysłu, a niektóre — jak polityka — równie� w moje �ycie; ale jednocze�nie, odk�d postawiłem stop� w Bombaju, zacz�łem mie� równie� duchowe do�wiadczenia, jednak�e nie były rozwiedzione z tym �wiatem, ale miały wewn�trzne i niesko�czone na� oddziaływanie, takie jak uczucie Niesko�czono�ci przenikaj�cej

Page 80: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

80

materialn� przestrze� oraz Immanentno�ci zamieszkuj�cej w materialnych obiektach i ciałach. W tym samym czasie odkryłem, �e wchodz� w suprafizyczne �wiaty i płaszczyzny i przynosz� wpływy i efekty tych �wiatów na płaszczyzn� fizyczn�, tak �e nie mogłem w ostry sposób rozdzieli� ich czy znale�� w nich sprzeczno�ci nie do pogodzenia, gdy� dla mnie s� one dwoma ko�cami egzystencji i wszystkim, co le�y pomi�dzy nimi. Dla mnie wszystko jest Brahmanem i znajduj� wsz�dzie Bosko��”.4 Problematyka akcji Duchowy realizm Sri Aurobindo mo�na najpierw odnale�� w jego rewolucyjnych aktywno�ciach. Wkrótce został naszkicowany w czterech punktach program: rozbudzi� Indie dla konceptu niepodległo�ci, na który miały si� składa� artykuły w gazetach i przemowy polityczne; utrzymywa� ludzkie umysły w stałym stanie buntu — na przełomie wieków był oczywi�cie jednym z pierwszych, którzy jak pewien bohater Indii, Tilak, mówili o całkowitym wyzwoleniu, pasywnym oporze i odmowie współpracy (Ghandi nie pojawił si� jeszcze na politycznej scenie, a� dopiero w 15 lat pó�niej); transformowa� indyjsk� Parti� Kongresow� i jej ograniczone zadania w ekstremistyczny ruch, niedwuznacznie popieraj�cy ideał całkowitej niepodległo�ci; i ostatecznie — tajemnie przygotowa� zbrojne powstanie. Ze swym młodszym bratem Barinem zacz�ł organizowa� grupy powsta�cze w Bengalu, pod pokrywk� programów atletycznych lub kulturalnych. Wysłał równie� przedstawiciela do Europy, na swój koszt, aby nauczył si� robienia bomb. Kiedy Sri Aurobindo powiedział „Nie jestem ani bezsilnym moralist�, ani te� słabym pacyfist�”5 — było to całkowit� prawd�. Studiował wystarczaj�co histori� Francji, jak równie� włoskie i ameryka�skie rewolucje, aby wiedzie�, �e zbrojna rewolta mo�e czasami by� usprawiedliwiona. Ani Joanna d'Arc, ani Mazzini, ani te� Washington — nie byli apostołami „�rodków nie-gwałtownych”. Kiedy syn Ghandiego przyjechał go odwiedzi� w Pondicherry w 1920 r., aby przedyskutowa� „pokojow� rewolucj�” — Sri Aurobindo odpowiedział prostym i ci�gle aktualnym pytaniem: „Co zrobiłby�, gdyby jutro Północne Indie zostały napadni�te?” Dwadzie�cia lat pó�niej, w 1940 r., Sri Aurobindo i Matka publicznie wzi�li stron� aliantów, podczas gdy Ghandi — z niew�tpliwie godnym pochwały wybuchem uczu� — posłał otwarty list do Brytyjczyków zach�caj�c ich do nie powstawania przeciwko Hitlerowi, a u�ycia zamiast tego jedynie „duchowej siły”. Wła�ciwe byłoby zatem wyja�ni� duchow� pozycj� Sri Aurobindo w odniesieniu do akcji gwałtu. „Wojna i destrukcja — pisał on — s� nie tylko uniwersalnymi zasadami naszego �ycia tutaj, w jego czysto materialnych aspektach, ale równie� naszej umysłowej i moralnej egzystencji. Spraw� oczywist� jest, �e w aktualnym �yciu człowieka — intelektualnym, socjalnym, politycznym, moralnym — nie mo�na uczyni� ani jednego prawdziwego kroku naprzód bez walki, bez wojny pomi�dzy tym, co istnieje i �yje, a tym, co szuka egzystencji i �ycia pomi�dzy wszystkim tym, co stoi za tymi dwiema sprzeczno�ciami. Niemo�liwe jest, a przynajmniej w istniej�cych warunkach, post�powa�, wzrasta�, wypełnia�, a jednocze�nie podporz�dkowa� si� bezwzgl�dnie zasadzie totalnej nieszkodliwo�ci, która jest umieszczana przed naszymi oczyma jak najwy�sze i najlepsze prawo prowadzenia si�. U�yjemy wi�c tylko siły-ducha i nigdy nie b�dziemy niszczy� poprzez wojn� lub nawet u�ycie gwałtu w zakresie samoobrony? Dobrze, chocia� zanim ta duchowa siła stanie si� efektywna, demoniczna siła w ludziach i narodach gwałci, łamie, zabija, pali, truje, jak widzimy, co si� dzieje dzisiaj w jej rozpasaniu i niepohamowaniu; i by� mo�e spowodowali�cie tyle samodestrukcji �ycia przez

Page 81: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

81

swoj� abstynencj� w jej u�yciu, co inni poprzez uciekanie si� do gwałtu… Bo nie wystarcza, aby nasze własne r�ce pozostały czyste i nasze dusze nie splamione, aby prawo wysiłku i destrukcji wymarło w �wiecie. To, co jest jego korzeniem, musi najpierw znikn�� w�ród ludzko�ci.* Zwykła nieruchomo�� i inercja, wzdragaj�ca si� lub niezdolna do u�ycia jakiegokolwiek oporu wobec zła, nie uchyli tego prawa. Inercja — tamas, rzeczywi�cie szkodzi du�o wi�cej, ni� zaszkodzi� mo�e dynamiczna zasada rajas, zasada wysiłku, który ostatecznie tworzy wi�cej ni� niszczy. Tak wi�c, w kwestii dotycz�cej problemu indywidualnej akcji, abstynencja jednostki od wysiłku i nieodł�cznie z nim zwi�zanej destrukcji — w bardziej powierzchownej formie i fizycznej — mo�e tylko pomóc jego moralnej istocie, ale pozostawia Zabójc� stworzenia na wolno�ci”.6 Cała ewolucja my�lowa Sri Aurobindo i jego praktycznego nastawienia wobec wojny, od podziemnej aktywno�ci w Bengalu do wygrania w Pondicherry w 1910 r., obraca si� wokół problemu „metod”: jak uderza� najpewniej w tego „Zabójc� stworzenia”, w tego „Po�eracza” — jak riszowie staro�ytnych Ved go nazywali. I z niepodległo�ci Indii — Sri Aurobindo przeszedł do niepodległo�ci �wiata. Gdy� w miar�, jak post�pował w swojej jodze, stawał si� narastaj�co �wiadomy poprzez do�wiadczenia, �e ukryte siły istniej� nie tylko poza naszymi własnymi psychologicznymi, ale równie� poza zaburzeniami w �wiecie — wszystko nadchodzi sk�d� jeszcze, jak ju� wspomnieli�my — i �e je�eli nasze abstynencje pozostawiaj� „Zabójc� stworzenia” na wolno�ci, to nasze wojny oczywi�cie go nie niszcz�, chocia� mo�e ci�gle by� w praktyce konieczne ubrudzi� r�ce w wojnach. W samym �rodku Pierwszej Wojny wiatowej, Sri Aurobindo zaobserwował z prorocz� sił�: „Pogromienie Niemiec… nie mogłoby zabi� ducha, który si� wcielił w Niemcy; mo�e prowadzi� równie łatwo do jego nowej inkarnacji, mo�e w nieco innej rasie lub imperium i cała ta walka b�dzie musiała by� toczona znowu. Tak długo, jak �ywi s� starzy bogowie, załamanie lub depresja ciała, które o�ywiaj� jest drobn� spraw�, bo wiedz� jak si� przenosi�. Niemcy zrzuciły ducha napoleo�skiego we Francji w 1813 i złamały pozostało�ci jego europejskiego przywództwa w 1870 r. Te same Niemcy stały si� inkarnacj� tego, co obaliły. Ten fenomen jest zdolny do odnawiania si� na wspanialsz� skal�…”.7 Wiemy teraz, �e starzy bogowie umiej� si� przenosi�. Widz�c wszystkie te lata pokojowo�ci, zako�czone okropnymi gwałtami znacz�cymi podział Indii w 1947 r., sam Ghandi powiedział z nut� smutku tu� przed swoj� �mierci�: „Nastawienie wobec gwałtu, które tajemnie kryli�my w sobie — wraca do nas teraz i skaczemy sobie do gardła, kiedy pojawia si� problem dystrybucji władzy. Teraz, gdy wi�zy podda�stwa zostały zniesione, wszystkie siły zła wyszły na powierzchni�…” Gdy� — ani gwałt, ani pokojowo�� nie si�gaj� korzeni Zła. W samym �rodku Drugiej Wojny wiatowej — Sri Aurobindo zaj�ł publiczne stanowisko na korzy�� aliantów*, poniewa� było to jedyn� praktyczn� rzecz�, któr� mógł zrobi�, jak napisał do jednego z uczniów: „Piszesz, jak gdyby to, co si� dzieje w Europie, było wojn� pomi�dzy pot�g� �wiatła i pot�g� Ciemno�ci — ale nie ma w tym wi�kszej ró�nicy, ni� w czasie Wielkiej Wojny. Jest to walka pomi�dzy dwoma rodzajami Ignorancji… Oko jogina widzi nie tylko zewn�trzne wypadki, osoby i przyczyny, ale pot��ne siły, które popychaj� ich do akcji. Je�eli ludzie, którzy tocz� walk�, s� instrumentami w r�kach rz�dz�cych i finansjery etc., to ci ostatni s� znów marionetkami w szponach tych sił. Gdy kto� przyzwyczai si� widzie� rzeczy poza kurtyn� zdarze�, nie b�dzie ju� dotkni�ty przez ich zewn�trzne aspekty, ani te� nie b�dzie si� spodziewał jakiegokolwiek lekarstwa na nie z pomoc�

* Nasze podkre�lenie * Ryzykujac uruchomienie cenzury wobec swych współtowarzyszy ( musi si� pami�ta�, �e Indie wycierpiały wystarczaj�co pod rz�dami brytyjskimi, aby nie by� zainteresowanymi w losach Brytanii atakowanej przez Niemcy).

Page 82: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

82

politycznych, instytucjonalnych lub społecznych zmian”.8 Sri Aurobindo stał si� �wiadomy tych „potwornych sił” poza kurtyn�, tej stałej infiltracji suprafizycznego w fizycznym; jego energie ju� nie były zogniskowane na moralnym problemie — gwałt czy pokojowo�� — który w ko�cu był raczej powierzchowny, ale na problematyce skuteczno�ci. Zobaczył jasno, znowu poprzez do�wiadczenie, �e po to, aby uleczy� �wiat ze zła, nale�y najpierw koniecznie uleczy� „to, co ma swe korzenie w człowieku” i nie uleczy si� niczego na zewn�trz, je�eli wpierw nie uleczy si� wn�trza, gdy� s� one t� sam� rzecz�. Nie mo�na kontrolowa� tego, co na zewn�trz, je�li nie kontroluje si� tego, co wewn�trz — bo to jest tym samym. Nie mo�emy przetworzy� zewn�trznej materii, nie przetworzywszy naszej materii wewn�trznej — bo s� one znów tym samym. Istnieje tylko jedna Natura, jeden �wiat, jedna materia i tak długo, jak podchodzi� b�dziemy do problemu z jednego tylko ko�ca, złego ko�ca — nie dojdziemy do nik�d. Je�li uwa�amy, �e to rozwi�zanie jest dla nas zbyt trudne, wtedy nie ma �adnej nadziei dla człowieka i �wiata, poniewa� wszystkie nasze zewn�trzne panacea i sacharyny moralno�ci s� ostatecznie skazane na anihilacj� i destrukcj� przez ukryte pot�gi. „Jedyn� drog� wyj�cia — pisze Sri Aurobindo — jest zej�cie �wiadomo�ci, która nie jest marionetk� tych sił, ale jest wi�ksza od nich i mo�e zmusi� je do zmiany, albo do całkowitego znikni�cia”.8 To w kierunku tej nowej, supramentalnej �wiadomo�ci sterował obecnie Sri Aurobindo, po�rodku swej rewolucyjnej pracy. „…mo�emy odkry�, kiedy wszystko ju� upadnie, klucz doskonałej zmiany, ukryty w nas…”9

Nirwana W 1906 r. Sri Aurobindo opu�cił Barod�, aby zagł�bi� si� w samym sercu politycznego zamieszania w Kalkucie. Zaniedbania Lorda Curzona, gubernatora Bengalu, doprowadziły do studenckich niepokojów; czas powoli dojrzewał. Wraz z innym wielkim nacjonalist�, Bepinem Pal, Sri Aurobindo zapocz�tkował dziennik w j�zyku bengalskim „Bande Mataram” (Kłaniam si� Matce Indii), pierwsz� gazet� publicznie deklaruj�c� swój cel całkowitej niepodległo�ci i pot��ny instrument obudzenia Indii. Zało�ył parti� ekstremistyczn� i ustalił narodowy program akcji — bojkot brytyjskich towarów, s�dów, szkół i uniwersytetów. Został dyrektorem pierwszego Narodowego College'u w Kalkucie i narobił tam tyle zamieszania, �e w mniej ni� rok pó�niej wydano rozkaz aresztowania go. Na nieszcz��cie dla Brytyjczyków — artykuły Sri Aurobindo i jego mowy były prawie nienaganne; ani nie głosił on rasowej nienawi�ci, ani nawet nie atakował rz�du Jej Królewskiej Mo�ci — po prostu proklamował prawo narodu do niepodległo�ci. Zarzut przeciwko niemu został wycofany z powodu braku dowodów. Tylko drukarz, który nie znał ani słowa po angielsku, został skazany na 6 miesi�cy wi�zienia. To nieudane aresztowanie przyniosło sław� Sri Aurobindo; był odt�d rozpoznawanym liderem partii nacjonalistycznej — wyszedł poza scen�, gdzie zreszt� wolał zawsze pozosta�. „Nie dbam nic a nic, aby moje nazwisko umieszczano na jakim� zaszczytnym miejscu — napisał pó�niej. — Nigdy nie byłem spragniony sławy, nawet w dniach moich politycznych wzlotów. Wolałem pozostawa� poza kurtyn�, kierowa� lud�mi bez ich wiedzy o tym manipulowaniu i wykonywa� to, co było do zrobienia”.10 Ale byłoby bł�dem uwa�a� Sri Aurobindo za fanatyka; wszyscy jego współcze�ni byli uderzeni widokiem tego „spokojnego, młodego człowieka, który bez jednego słowa mógł uciszy� rozwrzeszczane zebranie”. I w tym zewn�trznym zamieszaniu, pomi�dzy spotkaniami

Page 83: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

83

politycznymi a prac� w gazecie, któr� nale�ało przygotowa� do codziennego wydania (pod stałym nadzorem tajnej policji) — 30 grudnia 1907 r. Sri Aurobindo spotkał jogina o nazwisku Visznu Bhaskar Lele, który miał wnie�� paradoksalne do�wiadczenie w jego ju� wystarczaj�co paradoksalne �ycie. Po raz pierwszy, dobrowolnie, spotkał si� Sri Aurobindo z joginem — po 13-tu latach w Indiach! Pokazuje to, jak dalece nie dowierzał on wszelkim ascetykom i spirytualistom. Jego pierwsze pytanie do jogina było typowe: „Chc� praktykowa� jog�, ale dla pracy, dla akcji, a nie dla sannyasa i dla Nirwany”.11 Odpowied� Lele jest dziwna i zasługuje na nieco uwagi: „Byłoby to łatwe dla ciebie, gdy� jeste� poet�”. Tych dwóch m��czyzn odeszło do cichego pomieszczenia na 3 dni. Od tego czasu — joga Sri Aurobindo przyj�ła odmienny kurs, który wydawał si� prowadzi� do „od akcji” tylko po to, aby doprowadzi� go do tajników akcji i zmiany �wiata. „Pierwszym rezultatem — napisał Sri Aurobindo — była seria ogromnie silnych do�wiadcze� i radykalnych zmian w �wiadomo�ci, których on nigdy nie zamierzał…, a które stały w całkowitej sprzeczno�ci z moimi własnymi ideami, bo ukazały mi one z ogromn� intensywno�ci� �wiat jako kinematograficzn� gr� pró�nych form w bezosobowej uniwersalno�ci Absolutu Brahmana”.12 „…w niezmierzonych przestrzeniach bytu ciało zdaje si� tylko w�druj�c� muszl�…” Cała integralna joga Sri Aurobindo legła w gruzy. Wszystkie jego wysiłki nad mentaln� i fizyczn� transformacj� i jego wiara w spełnienie ziemskiego �ycia zostały zmiecione, połkni�te przez potworn� Iluzj� — nie pozostało nic, za wyj�tkiem pustych form. „Zostałem nagle wrzucony w warunki ponad i bez my�li, nie ska�one przez �adne drgnienie umysłu lub witalu, nie było tam ego, nie było realnego �wiata — tylko kiedy spojrzało si� poprzez znieruchomiałe zmysły, co� spostrzegało lub wnosiło na sw� doskonał� cisz�; �wiat pustych form, zmaterializowanych cieni bez prawdziwej substancji. Nie było Jednego, ani nawet wielu, jedynie Tamto — bezzarysowe, bezwzgl�dne, czyste, nieopisywalne, nie do pomy�lenia, absolutne, a jednak w sposób nadrz�dny realne i jedynie realne. To nie była mentalna realizacja, ani co�, w co przedtem miało si� jakikolwiek wgl�d cho�by przez moment, �adna abstrakcja, to było pozytywne, jedyna pozytywna rzeczywisto�� — chocia� nie z przestrzennego fizycznego �wiata, przenikaj�ca, zajmuj�ca, albo raczej zalewaj�ca i topi�ca ten obecny pozór fizycznego �wiata, nie zostawiaj�ca ani miejsca, ani przestrzeni na �adn� inn� rzeczywisto�� za wyj�tkiem siebie, nie pozwalaj�ca niczemu innemu wydawa� si� cho� troch� aktualnie pozytywnym lub substancjonalnym… To, co to do�wiadczenie mi przyniosło, było Pokojem nie do wyobra�enia, przeogromn� cisz�, niesko�czono�ci� ulgi i wolno�ci…”14 Sri Aurobindo wszedł prosto w to, co Buddy�ci zw� Nirwan�, co Hindusi zw� Cichym Brahmanem, Tamto, Tao Chi�czyków, Transcendentalne, Absolut, Bezosobowo�� dla ludzi Zachodu. Osi�gn�ł owe słynne „wyzwolenie” (mukti), które uwa�ane jest za szczyt duchowego �ycia, có� jeszcze mogło by� poza tym, co Transcendentalne. Sri Aurobindo był w stanie zweryfikowa� słowa wielkiego hinduskiego mistyka Sri Ramakriszna: „Je�li �yjemy w Bogu — �wiat znika; je�li �yjemy w �wiecie — Bóg ju� nie istnieje”. Przepa��, któr� starał si� poł�czy� pomi�dzy Materi� a Duchem, otworzyła si� znowu szeroko przed jego otwartymi oczyma. Zachodni i Wschodni spirytuali�ci mieli racj�, widz�c w �yciu pozaziemskim jedyne przeznaczenie jego ludzkich wysiłków — raj, Nirwana, wyzwolenie — gdzie� tam, ale nie na

Page 84: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

84

tym padole łez lub iluzji. Do�wiadczenie Sri Aurobindo było tam, nieodwołalne, przed jego oczyma. Ale owo do�wiadczenie, które jest ogólnie uznawane za ostateczny krok — miało by� pocz�tkowym punktem nowego, wy�szego do�wiadczenia dla Sri Aurobindo, który zintegrował prawd� �wiata i prawd� „za�wiatów” w totaln�, ci�gł� i bosk� Rzeczywisto��. Zasadniczym problemem jest jego ocena, która jest samym sercem znaczenia naszej egzystencji, bo istnieje tylko alternatywa: albo Najwy�sza Prawda nie jest z tego �wiata, jak głosz� wszystkie religie i st�d — marnujemy tylko na pró�no czas; albo te� istnieje co� wi�cej poza wszystkim o czym nam mówiono. Problem staje si� tym wa�niejszy, �e przestał ju� by� teoretyczn� przesłank�, a stał si� praktyk�. Dlatego te� Sri Aurobindo relacjonował: „yłem w tej Nirwanie dzie� i noc zanim zacz�ła ona przyjmowa� inne rzeczy w siebie i zmienia� si� w cokolwiek… w ko�cu zacz�ło to zanika� w jakiej� wi�kszej Super�wiadomo�ci ponad ni�… Aspekt iluzyjnego �wiata ust�pił miejsca takiemu, w którym iluzja jest tylko niewielkim powierzchniowym fenomenem z niezmierzon� Bosk� rzeczywisto�ci� w tle i intensywn� Bosk� Rzeczywisto�ci� w sercu wszystkiego, co wydawało si� wpierw kinematograficznym kształtem lub cieniem. I nie było to powtórnym uwi�zieniem przez umysły, nie zmniejszeniem lub upadkiem z nadrz�dnego do�wiadczenia, to nadeszło raczej jako podwy�szenie i rozszerzenie Prawdy… Nirwana w mojej wyzwolonej �wiadomo�ci zmieniła si� w pocz�tek mej realizacji, pierwszy krok w kierunku kompletnej rzeczy, a nie jedynie w pojedyncze prawdziwe osi�gni�cie, jakie jest mo�liwe lub nawet kulminacyjny finał”.15 Czym wi�c jest ów Transcendent, które wydaje si� by� usytuowany nie na szczycie, ale gdzie� po�rodku? Aby u�y� jasnej, ale poprawnej analogii, mogliby�my powiedzie�, �e sen reprezentuje transcendentalny stan w odniesieniu do jawy, ale nie jest on w �adnym sensie wy�szy lub prawdziwszy ni� stan jawy, ani te� nie jest od niego mniej prawdziwy. Jest to po prostu inny stan �wiadomo�ci. W minucie, gdy wycofamy si� z mentalnego i witalnego ruchu, wszystko naturalnie zanika, tak samo jak za�ycie anestetyków za�miewa wszystkie zmysłowe odczucia. Mamy naturaln� tendencj� aby my�le�, �e ten nieruchomy i bezosobowy Spokój jest nadrz�dny w stosunku do naszego zwykłego zamieszania, ale w ko�cu — owo zamieszanie jest całkowicie naszej produkcji. Czy nadrz�dne, czy podrz�dne — nie ma ono nic wspólnego ze zmian� stanów �wiadomo�ci, ale raczej z jako�ci� lub pozycj� naszej �wiadomo�ci wewn�trz danego stanu. Tak wi�c Nirwana nie jest szczytem drabiny, w jakimkolwiek wy�szym sensie ni� sen lub �mier�. Mo�e ona mie� miejsce na ka�dym poziomie �wiadomo�ci; mo�e si� zdarzy� w umy�le poprzez koncentracj�, w witalu równie� poprzez koncentracj� i nawet w fizycznej �wiadomo�ci poprzez koncentracj�. Jogin zgi�ty nad swoim p�pkiem czy Basuto ta�cz�cy wokół swego totemu — mog� nagle przej�� gdzie� jeszcze, je�eli takie jest ich przeznaczenie, w inny, transcendentalny wymiar, w którym cały ten �wiat jest zredukowany do nico�ci. To samo mo�e zdarzy� si� mistykowi, zaabsorbowanemu swym sercem, albo joginie skoncentrowanemu w swym umy�le. Bo tak naprawd� nie wchodzi si� gdzie� wy�ej, kiedy wchodzi si� w Nirwan�. Przebija si� jedynie dziur� i wychodzi na zewn�trz. Sri Aurobindo nie przeszedł poza płaszczyzn� umysłow� kiedy do�wiadczył Nirwany: „Ja sam miałem do�wiadczenie Nirwany i ciszy w Brahmanie na długo przedtem, zanim posiadłem jak�kolwiek wiedz� o le��cych przede mn� duchowych poziomach”.16 To dopiero po wzniesieniu si� na wy�sze, super�wiadome poziomy, do�wiadczył stanu wy�szego od Nirwany, w którym iluzjonista, nieruchomo�� i aspekt

Page 85: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

85

bezosobowo�ci zmieszały si� w now� Rzeczywisto��, obejmuj�c jednocze�nie ten �wiat i to, co poza nim. Takie oto było pierwsze odkrycie Sri Aurobindo w tej materii: „Nirwana nie mo�e by� natychmiastowym zako�czeniem �cie�ki, bez niczego pozostawionym do eksploracji poza ni�… jest to koniec ni�szej �cie�ki poprzez ni�sz� Natur� i pocz�tek Wy�szej Ewolucji”.17

Mogliby�my zadawa� sobie równie� pytanie, z innej nieco perspektywy, czy celem ewolucji jest rzeczywi�cie „wydosta� si�”, jak w to wierz� poszukiwacze Nirwany i wszystkich religii, które wyznaczyły owo „poza” jako cel naszych wysiłków. Bo je�li uda nam si� zapomnie� o emocjonalnych powodach naszych własnych wierze�, czy braku takowych wierze�, i spojrze� tylko na ewolucyjny proces, zmuszeni b�dziemy przyj�� do wiadomo�ci, �e Natura łatwo mogła zaaran�owa� takie „wyj�cie” jeszcze wtedy, gdy byli�my ci�gle na elementarnym stopniu rozwoju umysłu, ci�gle �yj�cy instynktown� intuicj� jako otwarte i podatne istoty. Wiek Ved, Misteriów staro�ytnej Grecji lub nawet redniowiecze byłyby okresem bardziej wła�ciwym dla takiego „wyj�cia” ni� jest nim nasz wiek. Je�li taki był cel ewolucyjnej Natury — zakładaj�c, �e ewolucja nie przebiega w zupełnie dowolny sposób, ale zgodnie z jakim� Planem — to jest to typ człowieka, który wybrałaby Natura. Łatwo byłoby wtedy „przeskoczy� intelekt”18 — jak to uj�ł Sri Aurobindo w „Cyklu Ludzkim” i przej�� z instynktowo-intuicyjnej fazy do duchowo�ci innego �wiata. Intelekt staje si� okrutnie bezu�ytecznym przerostem, je�eli celem ewolucji byłoby jedynie „wydostanie si�”. Wr�cz przeciwnie jednak, wydaje si�, �e Natura działała wbrew tej prymitywnej intuicji i pokryła j� rozmy�lnie coraz to grubszymi pokładami mentalnymi, zwi�kszaj�c ich zło�ono�� i uniwersalno�� i czyni�c go coraz to mniej u�ytecznym w kwestii „wydostawania si�”. Wszyscy wiemy, jak cudownie intuicyjny rozkwit Indii z czasów Upaniszad na pocz�tku tej ery lub Neoplato�skiej Grecji, został zrównany, aby by� zast�pionym przez ludzki intelekt, podrz�dniejszy i bardzie g�sty na pewno, ale i bardziej uogólniony. Mo�emy zadawa� to pytanie nie próbuj�c na nie odpowiada�. Zastanawiamy si�, czy znaczeniem ewolucji jest przesadza� w luksusie umysłu tylko po to, aby go pó�niej zniszczy� i powróci� do pod-umysłowych lub nie-umysłowych religijnych stadiów, albo te� wr�cz przeciwnie — rozwin�� umysł a� do jego granic*, jak te� jeste�my do tego popychani, a� wyczerpie on cał� sw� pojemno�� i powierzchniowy zam�t i wzniesie si� w swe wy�sze super�wiadome regiony, na duchowy supramentalny poziom, gdzie sprzeczno�ci dualizmu Materia-Duch znikaj� jak mira�, gdzie nie b�dziemy czu� potrzeby „wydostawania si�”, poniewa� b�dziemy wsz�dzie Wewn�trz. Bł�dem byłoby jednak�e przypuszcza�, �e do�wiadczenie Nirwany jest fałszywym do�wiadczeniem, rodzajem Iluzji; po pierwsze dlatego, �e nie ma fałszywych do�wiadcze�, a tylko niekompletne do�wiadczenia, nast�pnie — poniewa� Nirwana aktualnie uwalnia nas od iluzji. Nasz zwykły sposób ogl�dania �wiata jest kaleki i niewystarczaj�cy. Jest to rodzaj bardzo realistycznej iluzji wzrokowej, tak realistyczny, jak złamany obraz pr�ta zanurzonego w naczyniu z wod�, ale i tak samo bł�dny. Musimy „oczy�ci� drzwi percepcji”, jak powiedział William Blake i Nirwana pomaga nam to uczyni�, chocia� nieco zbyt radykalnie. Zwykle widzimy płaski, trójwymiarowy �wiat z mnóstwem obiektów i istot, oddzielonych jedna od drugiej, podobnie jak dwie cz��ci owego pr�ta uwidaczniaj� si� w wodzie, ale rzeczywisto�� jest całkiem inna, kiedy spostrzegana jest z wy�szej płaszczyzny, z poziomu Super�wiadomo�ci, tak samo, jak jest ona

* Musimy ponownie podkre�li�, �e joga Sri Aurobindo, która d��y do wyj�cia poza umysł, powinna si� rozpocz�� po wyczerpaniu kursu intelektualnego I byłoby to niemo�liwe, jak zobaczymy, je�li po�rednie stopnie nie zostałyby uko�czone. „Cisza mentalna” nie miałaby oczywi�cie sensu dla dzikusa z Wysp Fiji lub wie�niaka z zapadłej wioski.

Page 86: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

86

inna, gdy spostrzegana jest z ni�szego, atomowego poziomu. Jedyn� ró�nic� pomi�dzy złamanym pr�tem a nasz� zwyczajow� wizj� �wiata jest to, �e jedna pozostaje tylko optycznym złudzeniem, podczas gdy druga jest złudzeniem powa�nym. Upieramy si� widzie� złamany pr�t, którym on nie jest. To, �e owa powa�na iluzja zgadza si� z naszym obecnym praktycznym �yciem i z powierzchniow� płaszczyzn�, na której rozwija si� nasza egzystencja, mo�e te iluzje usprawiedliwia�, ale jest to równie� powodem faktu, �e jeste�my bezsilni, aby kontrolowa� �ycie, poniewa� widzie� fałszywie — znaczy równie� �y� fałszywie. Naukowiec, który nie jest otumaniony przez pozory rzeczy, widzi lepiej i lepiej kontroluje, ale jego wizja jest te� niekompletna i jego mistrzostwo niepewne. Nie udoskonalił prawdziwie �ycia, ani te� nawet nie udoskonalił fizycznych sił, ale u�ył tylko kilku z ich najbardziej widzialnych efektów. Tak wi�c, problem wizji nie jest jedynie problemem osobistej satysfakcji. Nie jest spraw� „widzenia lepiej”, aby mie� pi�kne wizje w ró�owych i niebieskich kolorkach (które zreszt� nie s� na a� tak wysokim poziomie), ale spraw� osi�gni�cia prawdziwego mistrzostwa �wiata, okoliczno�ci i nas samych, które s� wszystkim tym samym, gdy� nic nie istnieje oddzielnie. A� do chwili obecnej, ci, którzy mieli dost�p do tej wy�szej formy wizji (bo istnieje wiele jej poziomów), u�ywali jej przede wszystkim dla siebie samych, albo raczej — nie byli zdolni do wcielenia tego, co widzieli, poniewa� wszystkie ich wysiłki skierowane były dokładnie wła�nie na wydostanie si� z tej inkarnacji. Ale takie wewn�trznie sprzeczne nastawienie nie jest do unikni�cia, jak zademonstruje Sri Aurobindo. Nie przygotowywał on tych wszystkich fizycznych, witalnych, mentalnych i psychicznych fundamentów wszak na pró�no. St�d te� Nirwana jest po prostu u�ytecznym (ale nie niezb�dnym), przej�ciowym stanem w tranzycji ze zwyczajnej wizji do innego rodzaju wizji. Uwalnia nas ona od totalnej iluzji, w której �yjemy: „I w tym zachwyceniu widz� oni fałszywe jako prawdziwe — mówi� Maitri Upaniszady (VII.10). Sri Aurobindo nie u�ywa słowa „iluzja”; mówi on po prostu, �e �yjemy w „Ignorancji”. Nirwana nie uwalnia nas z naszej Ignorancji, ale jedynie prowadzi do innego rodzaju Ignorancji, poniewa� wiecznym problemem ludzko�ci jest ten, �e popada ona z jednej kra�cowo�ci w drug�. Ludzie zawsze czuj� si� zobowi�zani do zanegowania jednej rzeczy po to, aby móc si� zgodzi� z inn�, a wi�c bior� przej�ciowe stany za ostateczno�� sam� w sobie w ten sam sposób, w jaki wiele wielkich duchowych do�wiadcze� zostało wzi�tych za ostateczne. Podczas gdy w rzeczywisto�ci �aden „koniec” nie istnieje, jest tylko stałe podwy�szanie I rozszerzanie Prawdy.19 Mogliby�my powiedzie�, �e w takim samym stopniu, jak otwiera si� on na to, co „poza” — nirwaniczny lub religijny stan — rzeczywi�cie reprezentuje pierwszy stopie� ewolucji, zabieraj�c nas daleko od fałszywej wizji �wiata i �e jego cel jest w esencji celem edukacyjnym. Lecz ten, kto ju� jest obudzony i prawdziwie narodzony, musi szuka� nast�pnego stopnia ewolucji — pozostawi� za sob� religijnego człowieka skupionego na innym �wiecie, na rzecz duchowego człowieka, skupionego na Cało�ci. Wtedy nic nie jest wył�czone, a wszystko zostaje poszerzone. Tak wi�c integralny poszukiwacz musi by� ci�gle czujny, poniewa� wszystkie wewn�trzne do�wiadczenia, dotykaj�ce najintymniejszej substancji naszego bytu, s� zawsze nie do odparcia i ostatecznie, w momencie gdy si� zdarzaj�, s� ol�niewaj�ce na ka�dym poziomie; mo�emy przypomnie� sobie Vivekanand�, gdy mówi o Nirwanie: „Ocean niesko�czonego Spokoju, bez jednej zmarszczki, bez drgnienia wiatru”. Istnieje wielka pokusa, by pozosta� tam, jak gdyby było to ostatecznym niebem. Wspomnijmy t� rad� Matki skierowan� do wszystkich poszukuj�cych: „Jakakolwiek byłaby natura, pot�ga czy wspaniało�� do�wiadczenia — nie mo�ecie nigdy pozwoli� mu si� zdominowa� do tego stopnia, aby przytłoczył cał� wasz� istot�… Kiedykolwiek wejdziecie w jaki� sposób w kontakt z Sił� lub

Page 87: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

87

�wiadomo�ci�, która przekracza wasz� własn�, zamiast poddawa� si� im — musicie zawsze pami�ta�, �e jest to tylko jedno do�wiadczenie pomi�dzy tysi�cami innych i w konsekwencji nie jest ono w �adnym przypadku absolutne. Niezale�nie jak jest ono pi�kne, mo�ecie i musicie mie� jeszcze pi�kniejsze; niezale�nie jak jest ono wyj�tkowe — s� inne, jeszcze wspanialsze od niego; i niezale�nie na jak wysokim poziomie ono zachodzi — zawsze mo�ecie wznie�� si� jeszcze wy�ej w przyszło�ci…” Sri Aurobindo �ył przez miesi�ce w tej Nirwanie zanim wypłyn�ł jeszcze gdzie indziej. Dziwn� rzecz� jest, �e b�d�c w tym stanie, ci�gle był jeszcze zdolny do publikowania swojego dziennika, do ucz�szczania na tajne zebrania, a nawet wygłaszania politycznych przemówie�. Gdy po raz pierwszy musiał przemawia� w Bombaju — wyraził swoje trudno�ci Lele. „Powiedział mi, abym si� modlił, ale ja byłem tak zaabsorbowany w �wiadomo�ci Cichego Brahmana, �e nie mogłem si� modli�. Na to odrzekł, �e to nic nie szkodzi: on i kilku innych b�d� si� modli�, a ja mam po prostu i�� na zebranie i ukłoni� si� publiczno�ci jak Narayan i czeka�, a przemówienie nadejdzie do mnie z innego �ródła ni� umysł”.20 Sri Aurobindo zrobił dokładnie jak mu powiedziano i… „przemówienie nadeszło , jak gdyby było dyktowane. I odt�d — wszelkie mowy, pisanie, my�li i zewn�trzne aktywno�ci — nadchodziły do mnie z tego samego �ródła, ponad mózgiem-umysłem”.21 Sri Aurobindo wszedł w kontakt z Super�wiadomo�ci�. Tre�� tego przemówienia wygłoszonego w Bombaju — jest, swoj� drog�, szalenie interesuj�ca: „Spróbujcie zda� sobie spraw� z siły wewn�trz was samych — powiedział wojskowym nacjonalistom. — Próbujcie uzewn�trzni� t� sił� tak, �e wszystko co b�dziecie czyni�, nie b�dzie wasz� czynno�ci�, ale działaniem tej Prawdy wewn�trz was… Poniewa� to nie wy sami, to jest co� wewn�trz was. Có� mog� te wszystkie trybunały, co mog� wszystkie pot�gi tego �wiata zrobi� złego Temu, co jest wewn�trz was, Temu, co jest Nie�miertelnym, Temu, co jest Nienarodzonym, a wi�c Nie Podlegaj�cym �mierci. Temu, którego miecz nie przebije i ogie� nie spali? Takiego wi�zienia nie mog� ograniczy�, ani szubienice nie b�d� dla� ko�cem. Có� jest takiego, czego mogliby�cie si� obawia�, gdy jeste�cie �wiadomi Tego, co jest wewn�trz was?”22

4 maja 1908 r. o �wicie — brytyjska policja z broni� w r�ku przyszła go obudzi�. Sri Aurobindo miał wtedy 36 lat. Zamach na �ycie brytyjskiego administratora w Kalkucie wła�nie został udaremniony. U�yta bomba została wyprodukowana w ogrodach, gdzie Barin, jego młodszy brat, trenował „uczniów”.

ROZDZIAŁ 11 : JEDNO� Sri Aurobindo miał sp�dzi� cały rok w wi�zieniu w Alipore oczekuj�c na werdykt. Nie brał �adnego udziału w nieudanym zamachu; organizowanie powstania nie miało nic wspólnego z izolowanymi aktami terroryzmu. „Kiedy zostałem aresztowany i w po�piechu wieziony na posterunek policyjny w Lal Bazar — wiara we mnie załamała si� na chwil�, gdy� nie mogłem mie� wgl�du w samo serce Jego decyzji. Tak wi�c zw�tpiłem przez moment i wołałem w mym sercu do Niego: ‘ Dlaczego i co mi si� przydarza? Wierzyłem, �e miałem misj� do wypełnienia dla ludu mojego kraju i dopóki ta praca nie jest wykonana, powinienem si� cieszy� Twoj� protekcj�. Dlaczego wi�c jestem tutaj, pod takimi zarzutami?’ Przeszedł dzie�, potem drugi i trzeci, kiedy rozległ si� we mnie głos wewn�trzny: Poczekaj, a zobaczysz. Wtedy uspokoiłem si� i

Page 88: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

88

czekałem. Zabrano mnie z Lal Bazar do Alipore i umieszczono na miesi�c w izolowanej celi, z dala od innych. Tam czekałem dzie� i noc na głos Boga wewn�trz, aby dowiedzie� si�, dlaczego kazał mi czeka�, co miał mi powiedzie�, uczy� si� tego, co miałem robi�… Pami�tałem, �e miesi�c wcze�niej, przed mym aresztowaniem, miałem podobne wewn�trzne ostrze�enie, aby odło�y� na bok wszelk� moj� aktywno��, zaszy� si� w odosobnienie i wejrze� w siebie, tak abym mógł wej�� w bli�szy z Nim kontakt. Byłem słaby i nie mogłem zaakceptowa� wtedy tego wezwania. Moja praca* była mi bardzo droga i w dumie mojego serca my�lałem, �e gdy przestan� si� ni� zajmowa�, to ucierpi ona na tym, albo i nawet zupełnie upadnie, tak wi�c nie chciałem jej pozostawia�. Wydawało mi si�, �e przemówił do mnie ponownie tymi słowy: Wi�zy, których nie miałe� siły złama�, ja złamałem za ciebie, poniewa� nie jest moj� wol�, ani te� nigdy nie było moj� intencj�, aby� je kontynuował. Mam dla ciebie inne rzeczy w planie i po to ci� tu przywiodłem — aby ci� nauczy� tego, czego nie mógłby� si� nauczy� sam i aby ci� trenowa� do mojej pracy”.1 T� „prac�” miała by� realizacja kosmicznej �wiadomo�ci, albo Jedno�ci oraz poszukiwania na płaszczyznach �wiadomo�ci ponad zwykłym umysłem, tj. w Super�wiadomo�ci, która miała pchn�� Sri Aurobindo na �lady Wielkiej Tajemnicy. „Co zdarzyło mi si� w tym okresie — nie mog� powiedzie� poza tym, �e od owego momentu, dzie� po dniu i ukazywał mi On swe cuda… T� wiedz� dawał mi dzie� po dniu przez całe 12 miesi�cy mego uwi�zienia”. Kosmiczna �wiadomo�� Sri Aurobindo przez miesi�ce �ył w stanie fantasmagorycznego i pustego snu, opartego o tło Transcendentalnej, statycznej Rzeczywisto�ci. Dziwnym jednak trafem, to wła�nie po�rodku tej Pró�ni, jak gdyby wyłaniaj�c si� z Niej, kiedy� tam pojawił si� �wiat z now� twarz�, jakby za ka�dym razem musiało si� straci� wszystko, aby wszystko ponownie odzyska�, ale ju� na wy�szym poziomie. „Przytłoczony i obezwładniony, uciszony i wyzwolony od siebie samego — umysł akceptuje sam� Cisz� jak Najwy�sze Istnienie. Ale potem — poszukiwacz odkrywa, �e wszystko tam na niego czeka, zwarte i nowe… potem pró�nia zaczyna si� wypełnia� i wyłaniaj� si� z niej, albo j� wypełniaj�, bezmiary Boskiej Prawdy, wszystkie aspekty jej przejawiania si� oraz wiele poziomów dynamicznej Niesko�czono�ci”.3 Kiedy ogl�dali�my statyczne Niesko�czone, widzieli�my tylko jedn� twarz Boga, którego wył�czyli�my z tego �wiata (słowo „pusty” na okre�lenie Boga jest mo�e lepsze, ni� �wiat wypełniony uroczystym i os�dzaj�cym Bogiem), ale gdy ju� raz Cisza zmyła nasze uroczyste pretensje, wielkie i małe, pozostawiaj�c nas w tym czasie wypełnionych czyst� biel�, znajdujemy �wiat i Boga znowu razem, na wszystkich poziomach i we wszystkich punktach, jak gdyby nigdy nie byli oddzieleni, za wyj�tkiem niektórych ekscesów materializmu lub spirytualizmu. Zdarzyło si� to w wi�zieniu w Alipore, gdzie zaszła ta nowa zmiana �wiadomo�ci, podczas okresu �wicze�: „…Patrzyłem na wi�zienie, które oddzielało mnie od ludzi i nie byłem ju� ograniczony przez jego wysokie mury;

* Nad wyzwoleniem Indii

Page 89: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

89

nie, to był Vasudeva*, który mnie otaczał. Spacerowałem pod gał�ziami drzewa rosn�cego pod oknami celi, ale to nie było drzewo, wiedziałem, �e był to Vasudeva, był to Sri Kriszna*, którego widziałem tam, stoj�cego i trzymaj�cego nade mn� swój cie�. Patrzyłem na kraty mej celi, których zgrzyt zast�pował skrzypienie drzwi i znów widziałem Vasudeva. Był to Narajana*, który strzegł mnie i czuwał nade mn�. Lub te� le�ałem na szorstkich kocach, które zast�powały mi posłanie i czułem ramiona Kriszny wokół mnie, ramiona mojego Przyjaciela i Ukochanego… Patrzyłem na innych wi��niów, złodziei, morderców, kanciarzy i gdy tak patrzyłem, widziałem Vasudeva, był to Narajana, którego odkrywałem w tych zaciemnionych duszach i niewła�ciwie u�ywanych ciałach…”4 To do�wiadczenie miało ju� nigdy nie opu�ci� Sri Aurobindo. Podczas sze�ciu miesi�cy rozprawy, tocz�cej si� przeciw niemu, anga�uj�cej dwustu dziwnych �wiadków i cztery tysi�ce dowodów rzeczowych, Sri Aurobindo był zamykany codziennie w �elaznej klatce po�rodku sali s�dowej, ale nie widział ju� wrogiego tłumu ani s�dziów. „…Kiedy otwarto przewód s�dowy… doznałem tego samego wewn�trznego ol�nienia. Głos powiedział mi: Kiedy wtr�cono ci� do wi�zienia, czy� nie upadło twoje serce i czy nie wołałe� do mnie, gdzie si� podziała moja opieka? Popatrz teraz na Magistrat, popatrz na Rad� S�dziów. Popatrzyłem i nie widziałem ju� magistratu; był to Vasudeva, był to Narajana, który siedział na ławie. Spojrzałem na skład s�dziowski i prokuratur� i nie widziałem ju� organów �cigania; był to Kriszna siedz�cy tam i u�miechaj�cy si�. No i czy teraz si� boisz? — zapytał Głos — Jestem we wszystkich ludziach i kasuj� ich akcje i słowa…”5 I rzeczywi�cie — Bóg nie jest gdzie� na zewn�trz tego �wiata; On nie „stworzył” �wiata — On stał si� �wiatem, jak mówi� Upaniszady: „On stał si� wiedz� i ignorancj�, On stał si� prawd� i fałszem… On stał si� wszystkim tym, cokolwiek by to nie było…” (Taittiriya Upaniszady II.6) „Ten cały �wiat jest wypełniony bytami, które s� jego członkami” — mówi� Upaniszady Swetaswatara (IV.10). „Wszystko dla oka, które widzi — jest Jedno�ci�, dla boskiego do�wiadczenia wszystko jest jednym blokiem Bosko�ci”.6 Mo�emy pomy�le�, �e to wszystko jest jedynie mistyczn� wizj� Wszech�wiata, nie maj�c� zbyt wiele wspólnego z nasz� codzienn� rzeczywisto�ci� — na ka�dym przecie� kroku napotykamy na brzydot� i zło; �wiat rz�dzony jest bólem i płaczem w ciemno�ci. Gdzie zatem w tym wszystkim jest to, co Boskie? Czy Boskim mo�e by� barbarzy�stwo, zawsze gotowe otworzy� swoje obozy tortur , ten przenikaj�cy wszystko egoizm, ta niegodziwo�� — ukryta, czy jawnie okazywana? Bóg jest nieskazitelny, niewinny wszystkich tych zbrodni; jest On oczywi�cie doskonały, nie mo�e wi�c by� cz��ci� tego — neti neti — Bóg jest tak czysty, �e nie jest On z tego �wiata, nie ma po prostu dla Niego miejsca w tej dusz�cej n�dzy i brudzie! „Musimy spojrze� egzystencji prosto w twarz, je�li naszym celem jest dotarcie do prawidłowego rozwi�zania, czymkolwiek to rozwi�zanie mogłoby si� okaza�. A spojrzenie w oblicze egzystencji oznacza spojrzenie w oblicze Boga, bo te dwie rzeczy nie mog� by� oddzielane… �wiat naszych walk i pracy jest za�artym, niebezpiecznym, destrukcyjnym, po�eraj�cym �wiatem, w którym �ycie istnieje w sposób niepewny, a dusza i ciało człowieka poruszaj� si� pomi�dzy potwornymi niebezpiecze�stwami; �wiat, w którym przy ka�dym kroku naprzód, czy tego chcemy czy nie, co� bywa mia�d�one i łamane, w którym ka�dy oddech �ycia jest równie� oddechem �mierci. Zło�enie odpowiedzialno�ci za to wszystko, co wydaje si� nam złe lub okropne, na ramiona nieomal wszechpot��nego Szatana, albo odło�enie jej na stron� jako cz��ci Natury, czyni�c tym samym sprzeczno�� nie do pogodzenia pomi�dzy Natur� �wiata a Natur� Boga, jak gdyby Natura była niezale�na od Boga, albo te� zrzucenie odpowiedzialno�ci na człowieka i jego grzechy, jak gdyby

* Jedno z imion Boga

Page 90: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

90

miał on góruj�cy głos w stwarzaniu �wiata lub mógł stworzy� cokolwiek wbrew woli Boga — s� niewydarzonymi, cho� wygodnymi pomysłami… Zbudowali�my obraz Boga Miło�ci i Łaski, Boga Dobra, Sprawiedliwo�ci, Prawo�ci i Cnoty — stosownie do naszych własnych moralnych koncepcji sprawiedliwo�ci, cnoty i prawo�ci, a o tamtej całej reszcie powiadamy, �e Nim nie jest lub nie jest Jego, ale stworzona została przez jak�� diaboliczn� Pot�g�, któr� On musi znosi� dla jakiego� tam powodu zanim rozpracuje jej zł� wol�, albo te� przez jakiego� ciemnego Ahrimana, b�d�cego przeciwie�stwem naszego wdzi�cznego Ormuzda; albo te� jest to win� egoistycznego i grzesznego człowieka, który zepsuł to wszystko, co w pocz�tku było doskonale zrobione przez Boga… Musimy spojrze� odwa�nie w oblicze rzeczywisto�ci �eby widzie�, �e tylko Bóg i nikt inny stworzył ten �wiat w Swojej Istocie i �e tak wła�nie go stworzył. Musimy widzie�, �e Natura, po�eraj�ca swoje dzieci, Czas po�eraj�cy �ycia wszelkiego stworzenia, �mier� — uniwersalna i nieuchronna i gwałtowno�� sił Rudra* w człowieku i Naturze — s� równie� Najwy�szym Bóstwem w jednej z Jego kosmicznych figur. Musimy widzie�, �e Bóg — obfity i marnotrawny stworzyciel, Bóg — pomocny, silny i łaskawy obro�ca jest równie� Bogiem — po�eraczem i niszczycielem. Cała nasza m�ka rozpi�cia na krzy�u bólu i zła jest tak samo Jego dotykiem, jak szcz��cie, słodycz i przyjemno��. To tylko — gdy spogl�damy okiem całkowitego zjednoczenia i czujemy t� prawd� w samych gł�binach naszego istnienia — tylko wtedy mo�emy ostatecznie odkry� za tamt� mask� równie� spokojne i pi�kne oblicze pełnego wszelkiej błogo�ci Bóstwa, a w jego dotyku, który jest sprawdzianem naszych niedoskonało�ci, równie� dotyk przyjaciela i budowniczego Ducha w człowieku. Dysonanse �wiata s� dysonansami Boga i tylko przez ich zaakceptowanie i przej�cie przez nie mo�emy dotrze� do wi�kszego konsonansu Jego nadrz�dnej harmonii, do szczytów i niezmierzonych przestrzeni Jego transcendentalnej i Jego kosmicznej Ananda* (Boskiej Rado�ci). …Bo Prawda jest podstaw� prawdziwej duchowo�ci i odwaga jest dusz� Prawdy”.7 Tym sposobem zabli�niona zostaje rana, która wydawała si� zawsze dzieli� �wiat pomi�dzy Szatana i Niebo, jakby nie było nic wi�cej oprócz Dobra i Zła; i znowu to Zło i Dobro z nami tkwi�cymi po�rodku, jak „dzieci� głaskaniem i smaganiem p�dzone na drogi cnoty”.8 Wszelkie dualizmy s� wizj� opart� na Ignorancji. Wsz�dzie istnieje tylko „niepoliczalny” Jeden 9 i „dysonanse Boga”s� po to, aby pomóc bosko�ci rozwija� si� w nas. Ale nawet i tak pozostaje jeszcze ci�gle przepa�� pomi�dzy t�, mo�e i bosk�, niedoskonało�ci� a ostateczn� Doskonało�ci�. Czy� nie jest to kosmiczna Bosko�� - Bosko�ci� zaw��on�? Czy nie powinni�my próbowa� znale�� gdzie� jeszcze nieska�onej, transcendentalnej i doskonałej Bosko�ci? „…Je�eli istnieje sprzeczno�� pomi�dzy �yciem duchowym i �yciem �wiatowym, to jest ni� ta przepa��, któr� integralny poszukiwacz usiłuje tutaj poł�czy� mostem; ta sprzeczno��, któr� ma zmieni� w harmoni�. Je�li �wiat jest rz�dzony przez ciało i diabła — o tyle� wi�cej powodów istnieje po temu, aby Dzieci Nie�miertelno�ci były w nim, aby zdoby� go dla Boga i Ducha. Je�eli �ycie jest szale�stwem, to wtedy istnieje tyle milionów dusz, którym trzeba przynie�� �wiatło boskiego rozumu; je�eli za� �ycie jest snem, który jest rzeczywisty sam w sobie, to tylu �ni�cych musi by� skłonnych do snucia szlachetniejszych snów, albo do obudzenia si�; je�li za� �ycie jest kłamstwem — to prawda musi by�, tym zwodzonym, dana…” 10

* Jedna z form Bosko�ci * Boska Rado��

Page 91: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

91

Nie jeste�my całkowicie zadowoleni. Mo�emy zaakceptowa�, �e Bóg jest w tym całym złu i cierpieniu. Mo�emy zrozumie�, �e ukryty Wróg, który dr�czy nas, jest jedynie budowniczym naszej siły, ukrytym narz�dziem ostrz�cym nasz� �wiadomo��. Mo�e i jeste�my tymi „wojownikami �wiatła” w ciemnym �wiecie, jak riszowie staro�ytno�ci. Ale wtedy i tak zostaje pytanie: sk�d i dlaczego owe ciemno�ci w pierwszym rz�dzie? Dlaczego Ten, którego pojmujemy jako wiecznie nieskalanego i doskonałego, stał si� �wiatem tak dalekim od bosko�ci? Po co potrzebował �mierci i Fałszu, i Cierpienia? Je�eli jest tylko mask�, to po co w ogóle ta maska? Je�li jest to tylko złudzenie, to po co ta okrutna gra? Mo�e jest to w ko�cu błogosławie�stwem, �e Pan nie stworzył �wiata stosownie do naszych poj�� o tym, czym jest doskonało��, bo my mamy tyle poj�� o tym, co „doskonałe” i jaki Bóg powinien by�, a specjalnie ju� o tym, jaki by� nie powinien, �e w ko�cu nic nie pozostałoby w �wiecie po wymieceniu wszystkiego, co nam nie pasuje — za wyj�tkiem jednego wielkiego Zera, które nie mogłoby nawet tolerowa� nieczysto�ci naszej własnej egzystencji, albo te� obozu wojskowego. „Cnota — zaobserwowała Matka — zawsze zmierzała do zgniecenia niektórych elementów �ycia; gdyby cnoty wszystkich krajów �wiata zostały dodane razem — niewiele pozostałoby z �ycia…” Jak dot�d, znamy tylko jeden rodzaj doskonało�ci — ten, który eliminuje, nie ten, który obejmuje wszystko swym zasi�giem. Doskonało�� jest Cało�ci�. Poniewa� spostrzegamy tylko jeden moment Wieczno�ci w jednym czasie i ten moment nie zawiera tego, co �yczyliby�my sobie widzie� i posiada� — narzekamy wi�c i ogłaszamy, �e ten �wiat nie jest w porz�dku. Ale kiedy wynurzamy si� z owego momentu i wchodzimy w Cało��, wszystko si� zmienia i jeste�my �wiadkami Doskonało�ci w stworzeniu. Ten �wiat nie jest sko�czony, on wła�nie si� staje; jest to progresywne podbijanie Boskiego przez Boskie dla Boskiego w swym procesie stawania si� „niesko�czenie wi�kszym ni� musimy by�”.11 Nasz �wiat jest w procesie ewolucji i ewolucja ma znaczenie duchowe: „Miliony dróg ziemskich przebijaj�cych si� do bosko�ci…”12 Có�, tak naprawd�, wiemy o wielkiej ziemskiej podró�y? Dla nas wydaje si� ona tortur� — okrutn� i nieczyst�, ale przecie� my�my si� dopiero narodzili! Nie wyszli�my jeszcze z Materii na dobre — zabłoceni, mali i rz�dzeni bólem jak Bóg w grobie, który ju� nic nie wie, ale który szuka na prawo i lewo rozbijaj�c si� o wszystko. Kto jednak wie, jakie inne narodziny, jakie odzyskane pami�ci, jakie odkryte na nowo pot�gi oczekuj� na nas na dalszej drodze? Ten �wiat si� dopiero staje; nie znamy jeszcze całej opowie�ci. „Szukajcie Go na ziemi… Bo Ty Nim jeste�, o Królu. Tylko, �e noc zaległa Twoj� dusz� Z Twej własnej Woli. Usu� j� i odkryj pogodn� cało��… Bo Ty jeste� naprawd�…”13 Centralna istota. Uniwersalna Osoba „Ty Nim jeste�” — oto wieczna prawda; Tat tvam asi, Ty jeste� Tym. Taka jest prawda, której uczyły staro�ytne Misteria, a zapomniały pó�niejsze religie. Straciwszy główny sekret,

Page 92: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

92

padły ofiar� zboczonych dualizmów, zast�puj�c ciemnymi tajemnicami t� jedn�, prost� Tajemnic�. „Ja i mój Ojciec jeste�my Jednym” — powiedział Jezus Chrystus (Jan, 10.30); „Ja jestem Nim” — mawiali hinduscy m�drcy so 'ham, bo taka jest prawda, któr� wszyscy wyzwoleni ludzie odkrywaj� — czy s� ze Wschodu, czy z Zachodu, z przeszło�ci czy tera�niejszo�ci. Taki jest wieczny Fakt, który wszyscy musimy odkry�. I owo „ja”, które ogłasza jedno�� z Bogiem, nie jest tym „ja” osoby uprzywilejowanej — bo czy mogliby�my naprawd� uwierzy�, �e jest tam gdzie� miejsce na małe, osobiste i ekskluzywne „ja” w tym triumfuj�cym rozkwicie, albo te� �e m�drcy Upaniszad, Ved, czy Chrystus zmonopolizowali raz i na zawsze wszystkie zwi�zki z bosko�ci�? Jest to faktycznie głos całej ludzko�ci skupiony w pojedyncz� kosmiczn� �wiadomo��. Wszyscy jeste�my synami Boga. S� dwa sposoby dokonywania Odkrycia, albo raczej — dwa kroki. Pierwszym jest odnalezienie duszy, istoty psychicznej wiecznie to�samej z Bosko�ci�, małego �wiatełka z wielkiego wiatła: „Duch, który jest tutaj w człowieku i Duch, który jest tam w Sło�cu — s� Jednym Duchem i nie ma �adnego innego” — mówi� Upaniszady.* Ktokolwiek my�li „Ja jestem inny, a on jest inny” — ten nie wie.** Jakie� sze�� czy siedem tysi�cy lat temu — Vedy nazwały odkrycie Ducha wewn�trz „narodzinami syna”: „Błyszcz�ca czerwono jego masa jest widzialna: wielki bóg narodzony został z ciemno�ci”. (Rig Veda, V.1.2) W uderzaj�co silnych słowach Vedy potwierdzały wieczn� identyczno�� Syna i Ojca i bosk� transmutacj� człowieka: „Ratuj swojego ojca, zabezpieczaj go swoj� wiedz�, twojego ojca, który stanie si� twym synem i zrodzi ciebie”. (Rig Veda, V.3.9) W momencie tych (ponownych) narodzin widzimy, �e dusza w nas jest t� sam� we wszystkich istotach ludzkich. Jest u�piona, zakryta nie tylko w istotach, ale i w rzeczach. „Jest on dzieckiem wód, dzieckiem lasów, dzieckiem rzeczy stałych i dzieckiem rzeczy ruchomych. Jest on nawet w kamieniu”. (Rig Veda, I.70.2) Wszystko jest jedno�ci�, poniewa� wszystko jest Jednym. Czy� Chrystus nie powiedział „Oto jest moje ciało… Oto jest moja krew” — o dwu najbardziej materialnych, najbardziej przyziemnych symbolach, o chlebie i winie, aby przekaza� wiadomo��, �e równie� Materia jest ciałem Jedynego, krwi� Boga?*** Gdyby On nie był ju� w kamieniu, sk�d mógłby by� w człowieku, poprzez jak� cudown� interwencj�? Jeste�my rezultatem ewolucji, a nie sekwencj� arbitralnych cudów: „Cała przeszło�� Ziemi jest tam (w naszej ludzkiej naturze)… Sama natura istoty ludzkiej zakłada istnienie materialnego i witalnego stadium, które przygotowały jego wynurzenie si� w umysłowej i zwierz�cej przeszło�ci, które modelowały pierwsze elementy jego zło�onego człowiecze�stwa. I nie mówmy, �e stało si� to, poniewa� materialna Natura rozwin�ła poprzez ewolucj� jego �ycie, ciało i zwierz�cy umysł i tylko po tym dusza zeszła w tak stworzon� form�… Bo zakłada to przepa�� pomi�dzy dusz� i ciałem, dusz� i �yciem, pomi�dzy dusz� i umysłem; przepa��, która nie istnieje. Nie ma ciała bez duszy, nie ma ciała, które samo w sobie nie byłoby ju� form� duszy. Sama Materia jest substancj� i pot�g� ducha i nie mogłaby ona istnie�, gdyby była czymkolwiek innym, gdy� nic nie mo�e istnie� co nie byłoby substancj� i pot�g� Wiecznego…14 To wszystko, co t�pe, �lepe i brutalne jest

* Upaniszady Taittiriya ** Upaniszady Brihadaranyaka I.4.10 *** Zob. Sri Aurobindo, Osiem Upaniszad, X,XI

Page 93: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

93

Nim, a nie tylko udoskonalony mentalnie �wiadomy człowiek lub zwierz�ce istnienie. Całe to niesko�czone stawanie si� jest narodzinami Ducha w formie…”15 Kiedy otworzyli�my psychiczne drzwi, zostaje odsłoni�ta pierwsza faza kosmicznej �wiadomo�ci. Ale rozwój Psyche, ta siła-�wiadomo��, która staje si� coraz bardziej �ywa, zwarta i wewn�trznie silna, nie jest ju� zadowolona z ciasnej indywidualnej formy. Czuj�c sw� jedno�� z Tamtym, pragnie by� tak rozległa jak Tamto, tak uniwersalna jak Tamto i odkry� swoj� pierwotn� Cało��. „By� i to by� w pełni, jest celem Natury w nas…, a by� w pełni, znaczy by� wszystkim, co istnieje”.16 Potrzebujemy tej Cało�ci, poniewa� my jeste�my t� cało�ci�. Ideał, który wskazuje nam drog�, cel, który kieruje naszymi krokami nie jest tak naprawd� gdzie� przed nami. Nie ci�gnie nas, a raczej nas popycha, bo jest on „za” i „z przodu” i „wewn�trz” nas. Ewolucja jest wiecznym kwitnieniem kwiatu, który zawsze był kwiatem. Bez tego ziarna w gł�binach nic by nie drgn�ło, bo nic by niczego nie potrzebowało — to wła�nie jest Potrzeb� �wiata. To jest nasz� centraln� istot�. To jest nasz brat ze �wiatła, który wynurza si� czasami, gdy ju� wszystko wydaje si� stracone; �wietlana pami��, która burzy si� w nas i nie zostawi w pokoju, dopóki nie odkryjemy całego naszego Sło�ca. To jest nasze kosmiczne centrum, tak jak Psyche była naszym indywidualnym centrum. Lecz ten centralny byt nie jest ulokowany w jakim� szczególnym punkcie; jest we wszystkich punktach, istnieje w niewyobra�alny sposób w sercu ka�dej rzeczy i obejmuje wszystkie rzeczy jednocze�nie. Jest on nadrz�dnie wewn�trz wszystkiego, jak jest równie� nadrz�dnie „ponad” i „pod” i wsz�dzie — jest to gigantyczny punkt! 17 Kiedy go znajdziemy — znale�li�my wszystko, wszystko tam jest. Dojrzała dusza znajduje znowu swoje pocz�tki, Syn staje si� znowu Ojcem, albo raczej Ojciec, który stał si� Synem, staje si� znów Sob�. „Jest tam przeciskanie si�, rozdzieranie lub ze�lizgiwanie si� po murach, które uwi�ziły nasz �wiadomy byt; jest tam utrata wszelkiego poczucia indywidualno�ci i osobowo�ci, wszelkiej lokalizacji w Przestrzeni lub Czasie, lub w działaniu praw Natury. Nie ma tam ju� ego, osoby sko�czonej i okre�lonej, ale jedynie �wiadomo��, istnienie, tylko spokój i błogo��. Człowiek staje si� nie�miertelno�ci�, staje si� wieczno�ci�, staje si� niesko�czono�ci�. Wszystko, co pozostaje z osobistej duszy, jest hymnem spokoju i wolno�ci, i błogo�ci wibruj�cej gdzie� w Wieczno�ci…”18

Wierzyli�my, �e jeste�my mali i oddzieleni jeden od drugiego, jedna osoba plus druga osoba po�ród oddzielnych rzeczy. Potrzebowali�my tej oddzielno�ci, aby rosn�� pod naszymi skorupami, gdy� inaczej pozostaliby�my nierozró�nialnym ułamkiem uniwersalnej plazmy, członkiem stada bez własnego �ycia. Poprzez to oddzielenie stali�my si� �wiadomi. Ci�gle jeszcze jeste�my niezupełnie �wiadomi i dlatego cierpimy, cierpimy na oddzielenie od innych i od siebie samych, od rzeczy i od wszystkiego, poniewa� znajdujemy si� na zewn�trz jednego punktu, w którym wszystko si� razem ł�czy. „Jedynym sposobem, aby wszystko wyprostowa�, jest odzyskanie �wiadomo�ci. I to jest bardzo proste. Istnieje tylko jeden pocz�tek. Tym pocz�tkiem jest doskonalenie Prawdy, gdy� jest ona jedyn� naprawd� istniej�c� rzecz�. Poprzez zewn�trzn� manifestacj�, poprzez rozrzucenie i rozproszenie siebie —

Page 94: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

94

wytworzyła ona to, co widzimy i mnóstwo miłych i błyskotliwych małych mózgów w poszukiwaniu czego�, czego jeszcze nie znalazły. Ale mog� one to znale��, poniewa� to, czego szukaj� jest wewn�trz nich. Lekarstwo jest w centrum choroby…”* Kiedy wystarczaj�co du�o przecierpieli�my, po niezliczonych �ywotach w długiej ewolucji, kiedy wystarczaj�co dojrzeli�my, aby rozpozna�, �e wszystko dociera do nas z zewn�trz, z wi�kszego �ycia ni� nasze, z Umysłu i Materii rozleglejszej ni� nasza, bo uniwersalnej — wtedy nadchodzi czas, aby sta� si� tego �wiadomym, czym nie�wiadomie zawsze byli�my: uniwersaln� Osob�. „Dlaczego mieliby�cie si� sami ogranicza�? Czujecie siebie równie� w mieczu, który uderza was, i w ramionach, które was obejmuj�, w �wietle sło�ca i w ta�cu ziemi… w tym wszystkim, co jest ju� przeszło�ci� i tym, co jest teraz i w tym wszystkim, co si� przebija w celu stawania si�. Bo jeste�cie niesko�czonymi i cała ta rado�� jest dla was mo�liwa…”19 Wiedza poprzez to�samo�� Mogliby�my pomy�le�, �e taka kosmiczna �wiadomo�� jest czym� w rodzaju poetyckiej i mistycznej superwyobra�ni, czym� całkowicie subiektywnym bez jakiegokolwiek praktycznego znaczenia. Najpierw jednak mogliby�my próbowa� wyja�ni�, co rozumiemy przez terminy „obiektywny” i „subiektywny”, poniewa� je�li b�dziemy si� upiera� przy u�ywaniu tak zwanego obiektywizmu jako jedynego kryterium prawdy, wtedy cały ten �wiat prawdopodobnie wymknie si� nam, tak samo jak nasza sztuka, nasze malarstwo i nawet nasza nauka nieustannie temu przytakiwała przez ostatnie 50 lat, pozostawiaj�c nas tylko z niewielk� liczb� „pewnych” okruchów. Prawd� jest, �e piecze� wołowa jest bardziej nadaj�ca si� do wszechstronnej weryfikacji, a zatem bardziej obiektywna, ni� rado�� w ostatnich kwartetach Beethovena, ale to jest zmniejszanie, a nie wzbogacanie �wiata. Jest to fałszywa opozycja. Subiektywizm jest wła�ciwie bardziej zaawansowanym lub te� przygotowawczym stadium dla obiektywizmu. Gdy ju� raz ka�dy skosztuje kosmicznej �wiadomo�ci, albo po prostu — rado�ci w muzyce Beethovena, wtedy b�dziemy mieli „obiektywnie” mniej barbarzy�ski wszech�wiat. Sri Aurobindo nie był człowiekiem, który zadowoliłby si� kosmicznymi snami. Autentyczno�� do�wiadczenia i jego praktyczne znaczenie mo�e zosta� zweryfikowane za pomoc� bardzo prostego testu, którym jest pojawienie si� nowego sposobu poznawania poprzez to�samo�� — poznajemy jak�� rzecz, poniewa� jeste�my t� rzecz�. wiadomo�� porusza� si� mo�e do jakiegokolwiek punktu uniwersalnej rzeczywisto�ci, mo�e skupi� si� na jakiejkolwiek istocie czy wydarzeniu i „zna�” je tam wtedy, całkowicie i od wewn�trz, tak jak człowiek zna

* Matka, w konwersacji z dzie�mi

Page 95: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

95

bicie swego serca, poniewa� wszystko wtedy rozgrywa si� wewn�trz, nic nie jest ju� na zewn�trz czy oddzielnym. Upaniszady ju� to powiedziały: „Kiedy Tamto jest znane — wszystko jest znane”.* Pierwsze oznaki tej nowej �wiadomo�ci s� całkiem namacalne: „…Człowiek zaczyna odczuwa� równie� innych jako cz��� siebie, albo te� jako ró�ne powtórzenie siebie, ta sama istota modyfikowana przez Natur� w innych ciałach. Albo te� co najmniej jako siebie �yj�cego w wi�kszej, uniwersalnej istocie, która jest zarazem wi�ksz� rzeczywisto�ci�. Wszystkie rzeczy faktycznie zaczynaj� zmienia� sw� natur� i wygl�d; do�wiadczenie �wiata takiego człowieka jest radykalnie inne ni� tych, którzy s� zamkni�ci w swoich bytach. Zaczyna si� poznawa� rzeczy poprzez inny rodzaj do�wiadczenia, bardziej wprost, niezale�nie od zewn�trznego umysłu i zmysłów. To nie tylko to, �e mo�liwo�� pomyłki znika zupełnie, bo nie mo�e to zaistnie�, jak długo jakikolwiek umysł jest instrumentem człowieka dla tłumaczenia wiedzy; istnieje jednak nowy, rozległy i gł�boki sposób do�wiadczania wiedzy i kontaktowania si� z rzeczami i granice wiedzy mog� by� rozwini�te do prawie niezmierzonego stopnia…”20 Ten nowy sposób poznawania nie ró�ni si� tak bardzo od naszego. Rzeczywi�cie — ka�de do�wiadczenie, ka�da wiedza wszelkiego stopnia, od najbardziej fizycznych poziomów do metafizycznych wy�yn, jest tajemnie wiedz� poprzez to�samo��: wiemy, poniewa� jeste�my tym, co znamy. „Prawdziwa wiedza — powiedział Sri Aurobindo — nie jest osi�gana poprzez my�lenie. Jest ona tym, czym Ty jeste�, jest tym, czym Ty si� stajesz…”21 Bez tej tajemnej identyczno�ci, tego tła Jedno�ci, które jest poza wszystkim, nie byliby�my zdolni posiada� wiedz� o czymkolwiek w �wiecie i jego istotach. Ramakriszna krzycz�cy z bólu i krwawi�cy ci�ciami bata smagaj�cego wołu w jego pobli�u, czy psychotronik, który wie, �e dany obiekt ukryty jest w szczególnym miejscu; czy jogin, który uzdrawia chorego ucznia odległego o setki mil; czy Sri Aurobindo nie pozwalaj�cy cyklonowi wej�� do swego pokoju — s� tylko kilkoma uderzaj�cymi ilustracjami naturalnego fenomenu. Bo to, co naturalne, to nie separacja ani rozró�nienie, ale niepodzielna jedno�� wszystkich rzeczy. Je�li istoty i rzeczy byłyby czym� innym od nas, rzeczywi�cie od nas oddzielonymi, gdyby nie było nas w esencji cyklonu lub wołu czy ukrytego przedmiotu i chorego ucznia, nie tylko nie byliby�my w stanie oddziaływa� na nich czy ich zna�, ale byliby oni po prostu niewidzialni i nie istniej�cy dla nas. Tylko to, co podobne , mo�e zna� i czu� podobnie, tylko podobne mo�e oddziaływa� na podobne. Mo�emy pozna� tylko to, czym jeste�my. „Niczego nie mo�na nauczy� umysłu, co nie byłoby ju� ukryte jako potencjalna wiedza w rozwijaj�cej si� duszy stworzenia. Tak wi�c cała doskonało��, do której zewn�trzny człowiek jest zdolny, jest jedynie realizacj� wiecznej doskonało�ci Ducha w tym�e człowieku. Znamy to, co Boskie i stajemy si� Boskim, poniewa� jeste�my ju� Tym w naszej utajonej naturze. Wszelkie nauki s� odkrywaniem, wszelkie stawanie si� — rozwijaniem. Osi�gni�cie samego siebie jest tajemnic�; samowiedza i rozwijaj�ca si� �wiadomo�� s� �rodkami i zarazem procesem”.22

W ci�gu tysi�cleci naszej ewolucji oddzielili�my si� od �wiata i innych istot. Uformowali�my ego, usztywnili�my kilka atomów z wielkiego Ciała i proklamowali�my „nas-mnie-ja” przeciwko wszystkim innym, podobnie utwardzonym pod egoistyczn� skorup�. Oddzieleni — nie mogli�my ju� widzie� tego, co było nasz� pierwotn� istot� w wielkiej Matczynej Jedno�ci. Tak wi�c wynale�li�my r�ce, oczy, zmysły, umysł, aby poł�czy� si� z tym,

* Upaniszady Shandilya, II.2.

Page 96: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

96

co wył�czyli�my z naszego wielkiego Ciała; teraz my�limy, �e bez tych oczu, palców lub głowy nie mo�emy nic wiedzie�. Ale to jest tylko naszym separatystycznym złudzeniem. Nasza obecna, po�rednia wiedza przykrywa i chowa przed nami natychmiastowe rozpoznanie, bez którego nasze oczy, palce, głowa, a nawet mikroskopy byłyby niezdolne spostrzega�, rozumie� lub funkcjonowa�. Nasze oczy nie s� organami wizji, ale organami podziału: kiedy oko Prawdy otwiera si� w nas — nie ma ju� potrzeby u�ywa� jakichkolwiek soczewek czy protez. Nasza ewolucyjna podró� jest ostatecznie powolnym ponownym podbijaniem tego z czego wyszli�my, o�ywieniem pami�ci. Nasz post�p nie jest mierzony liczb� wynalazków, które s� zaledwie sztucznymi sposobami tego, co stało si� nam obce, ale przez reintegracj� ilo�ci �wiata, któr� jeste�my w stanie rozpozna� jako samych siebie.

I to jest owa Rado�� — Ananda, poniewa� by� tym wszystkim — znaczy mie� rado�� wszystkiego. „Błogo�� miriad, które s� jednym…”23 „Jak mógłby czu� �al, jak mógłby by� zwodzony ten, który widzi wsz�dzie Jedno��?”*

ROZDZIAŁ 12 : SUPER�WIADOMO� Szarada: Potrójna zmiana �wiadomo�ci oznacza nasz� podró� po Ziemi: odkrycie naszej psychicznej istoty (duszy), czyli wewn�trznego Ducha, odkrycie Nirwany, czyli transcendentalnego Ducha i odkrycie centralnej istoty, czyli kosmicznego Ducha. To jest

* Upaniszady Isha, 7.

Page 97: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

97

prawdopodobnie prawdziwe znaczenie Trójcy w tradycji chrze�cija�skiej: Ojca – Syna – Ducha. Naszym celem nie jest tu porównywanie jednego do�wiadczenia z innymi, ale sprawdzenie go dla samych siebie. „Filozofowie i religie dyskutuj� o pierwsze�stwie ró�nych aspektów Boga i ró�ni Jogini, Riszowie i �wi�ci wybierali t� lub tamt� filozofi� czy religi�. Nasz� spraw� nie jest dyskutowanie �adnego z nich, ale uswiadomienie ich sobie i stanie si� nimi wszystkimi; nie tylko wydzielenie dla siebie jednego z aspektów z wył�czeniem pozostałych, ale obj�cie Boga we wszystkich Jego aspektach, a nawet poza nimi…”1 — oto sedno integralnej jogi. Ale ci�gle jeszcze mo�emy si� zastanawia�, czy nie istnieje co� poza tym potrójnym odkryciem, bo jak by nie było ono wielkie — gdy je do�wiadczamy, �adne nie daje nam integralnego spełnienia, do którego aspirujemy; to znaczy, je�li we�miemy pod uwag�, �e zarówno Ziemia, jak i indywidualna jednostka musz� uczestniczy� w tym spełnieniu. Odkrywanie np. psychicznej istoty jest wielk� realizacj� — stajemy si� wtedy �wiadomi naszej bosko�ci — ale jest to ograniczone do jednostki, nie wychodzi poza osobiste mury, które nas otaczaj�. Odkrywanie centralnej istoty jest ogromnie wszechobejmuj�c� realizacj� — �wiat staje si� nasz� własn� istot�, ale jednocze�nie zatracamy poczucie indywidualno�ci, bo nie jest to ju� Pan Jones, siedz�cy w �rodku swej kosmicznej �wiadomo�ci i napawaj�cy si� widokiem, gdy� nie ma ju� w ogóle Pana Jonesa. Odkrywanie Transcendentu jest realizacj� bardzo ulotn�, ale zatracamy obydwie strony: zarówno jednostk�, jak i �wiat — nie ma nic oprócz Tamtego, na zawsze poza ludzk� gr�. Teoretycznie mo�emy powiedzie�, �e Ojciec, Syn i Duch wi�ty s� jedno�ci�; teoretycznie mo�emy powiedzie� wszystko, co nam si� podoba, ale w praktyce, kiedy ich do�wiadczamy, ka�da z tych �wiadomo�ci wydaje si� by� odci�ta od pozostałych ogromn� przepa�ci�. Tak długo, jak nie znajdziemy praktycznego sposobu pogodzenia tej potrójnej luki pomi�dzy panteist�, indywidualist� i monist� — nie b�dzie mogło zaistnie� spełnienie ani dla jednostki, ani te� dla �wiata. Nie wystarcza znale�� nasze własne indywidualne centrum i pozosta� na zewn�trz totalno�ci �wiata, ale znale�� totalno�� �wiata trac�c indywidualno��, a tym samym znale�� najwy�szy Spokój, w którym zarówno �wiat, jak i indywidualno�� rozpuszczaj� si� zupełnie. „Nie chc� by� cukrem!” — wykrzykn�ł wielki Ramakriszna — „Ja chc� je�� cukier!” W tym chaotycznym i zagonionym �wiecie, w którym musimy działa�, stawia� czoła rzeczom i sprawom, stawa� si� — potrzebujemy by�. Bez tego bycia nasze stawanie si� jest rozproszone w przewa�aj�cym chaosie. Ale bez stawania si� — nasz byt rozpływa si� w błogim Zerze.2 A bez naszej indywidualno�ci — có� by znaczyły te wszystkie cudowne i wspaniałe realizacje, gdyby nas samych nie było? Oto sprzeczno�ci, które musimy rozwi�za� nie w terminach filozoficznych, ale w terminach �ycia i pot�gi akcji. Do chwili obecnej wydawało si�, �e taka jednocz�ca droga nie istnieje lub jest nieznana. To jest wła�nie powodem, dla którego wszystkie religie i spirytualizmy umieszczały transcendentalnego Ojca na szczycie hierarchii, na zewn�trz całego tego niefortunnego chaosu i dlaczego zach�cały nas do poszukiwania gdzie� na zewn�trz totalno�ci, do której wszyscy aspirujemy. Jakkolwiek intuicja mówi nam, �e je�eli my, istoty wyposa�one w ciało aspirujemy do totalno�ci, zatem totalno�� ta musi by� mo�liwa. Musi by� mo�liwa w ciele, inaczej nie mieliby�my takowych aspiracji. Nie istnieje co� takiego jak „imaginacja”, s� jedynie odroczone rzeczywisto�ci lub prawdy oczekuj�ce na swój czas. Na swój własny sposób — Juliusz Vern� jest tego �wiadectwem. Czy nie ma wi�c jeszcze czego� do odkrycia, jakiej� czwartej zmiany �wiadomo�ci, która wszystko zmieni? W swej �elaznej klatce po�rodku sali s�dowej, Sri Aurobindo osi�gn�ł koniec drogi. Jedno po drugim realizował to, co Immanentne, Transcendentalne i Uniwersalne — klatka niczego nie zamykała poza ciałem; w swej �wiadomo�ci był wsz�dzie, moc� swej woli. Ale mo�e

Page 98: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

98

równie� pami�tał on młodego człowieka imieniem Aurobindo, który nieustannie akumulował �wiadomo�� od czasów Cambridge i swoich lat na Zachodzie, który doznał pełnej realizacji tej Niesko�czonej wiadomo�ci, ale który równie� widział swoje ciało, pozostaj�ce jak miliony innych podmiotem tych samych praw Natury, głodne i spragnione, i czasami chore jak wszystkie inne ciała, posuwaj�ce si� powoli, ale pewnie ku nieuchronnej dezintegracji. wiadomo�� jest rozległa, �wietlista, nie�miertelna, ale tu, na dole, wszystko pozostaje takie samo. A poniewa� widział on rzeczy jakie s�, poniewa� nie był ju� zwodzony przez maski nakładane przez moralno�� i przyzwoito��, widział równie�, mo�e w pod�wiadomo�ci, ten stary zwierz�cy grymas pod niesko�czon� wiadomo�ci� i ten sam filozoficzny brud i n�dz� nie naruszone pod pi�knymi aureolami; tam na dole wszystko szło normalnym torem, nic si� nie zmieniło. Mo�e zobaczył równie�, po drugiej stronie klatki, wszystkie swoje inne podobizny, wci�� os�dzaj�ce i nienawidz�ce — wci�� cierpi�ce. Kto wi�c jest zbawiony? Nic nie jest zbawione, dopóki wszystko nie b�dzie zbawione! A có� ta niesko�czona wiadomo�� uczyniła dla wszystkich tych ludzi? Ona widzi, wie, ale co mo�e zrobi�? Czy� nie opu�cił Barody, aby działa�, aby czyni� co� konkretnego? Był wi�c tutaj — wszystko widz�cy w swej niesko�czonej �wiadomo�ci, do�wiadczaj�cy niezmierzonej rado�ci „ponad”, czuj�cy „nagi �miech rado�ci na szczycie Absolutu”; ale co mogła uczyni� jego rado��, je�eli to „ponad” nie było równie� „pod”, wsz�dzie tam, na dole? Tam wszystko szło po staremu, cierpi�c, umieraj�c. Nie słuchał nawet s�dziów, ani nie odpowiadał na pytania, od których zale�ało jego �ycie; słyszał tylko Głos powtarzaj�cy: „Ja ciebie strzeg�, wi�c nie miej strachu. Zwró� si� ku swojej własnej pracy, dla której przywiodłem ci� tu do wi�zienia”. I Sri Aurobindo tkwił w klatce z zamkni�tymi oczyma, patrz�c do wewn�trz. Czy� to nie była totalno�� na górze — „ponad”, które nie mogłoby by� równie� totalno�ci� na dole — „pod”? Czy droga ko�czyła si� tylko „złot� bezsilno�ci�”? 4 Jaki był sens tej całej podró�y? Dla pewnych nie wyja�nionych powodów, dusza schodzi w Materi� lub raczej — staje si� Materi�. Przez wieki powoli ewoluuje, ro�nie i nabiera indywidualno�ci poprzez swe zmysły, umysł, do�wiadczenia. Coraz bardziej przypomina sobie o swojej utraconej lub zagrzebanej bosko�ci, o swej �wiadomo�ci wewn�trz swej siły. Ostatecznie — rozpoznaje siebie i powraca do ródła, transcendentalnego i nirwanicznego lub kosmicznego, w zale�no�ci od swego przeznaczenia i inklinacji. Czy cała ta historia jest jedynie długim i pracowitym kursem od Boskiego do Boskiego, przez ciemny czy�ciec który jest Materi�? Ale sk�d ten czy�ciec, sk�d ta Materia? Dlaczego w ogóle w ni� kiedykolwiek weszli�my — po to tylko, aby si� z niej wydostawa�? Niektórzy powiadaj�, �e owe kosmiczne i nirwaniczne błogo�ci s� na ko�cu warte wszelkich kłopotów podró�y. Mo�e tak by�, ale w tym czasie Ziemia cierpi. Mo�emy tam promieniowa� najwy�sz� błogo�ci�, ale tortury, choroby i �mier� przenikaj� wszystko i rozkwitaj� tu na dole — nasza kosmiczna �wiadomo�� nie sprawia ani atomu ró�nicy w ziemskiej ewolucji, a jeszcze mniej nasze Nirwany. Niektórzy powiedz�, �e ka�dy powinien zrobi� to samo i obudzi� si� ze swego stanu bł�dzenia — w porz�dku; ale wtedy po co ta Ziemia, je�eli mamy si� po prostu obudzi� od ziemskiego bł�dzenia. Mówimy o „upadku” Adama i Ewy, o jakim� absurdalnym grzechu pierworodnym, który zrujnował to, co Bóg uczynił doskonałym w pocz�tku — ale wszystko jest przecie� Bogiem! W�� w Raju, je�li był tam faktycznie, był Bogiem. I tak samo był Nim Szatan i jego Pycha i Dzieło. Nie ma nic prócz Niego! Czy� byłby a� tak niezr�czny, aby nie�wiadomie upada�, tak bezradny, aby cierpie� niezasłu�enie, albo tak sadystyczny, aby udawa� gr� w bł�dzenie dla samej tylko zabawy wydostania siebie samego ze swej gry? Czy Ziemia jest jedynie pomyłk�? Je�eli Ziemia nie ma znaczenia dla samej Ziemi,

Page 99: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

99

je�eli cierpienia �wiata nie maj� znaczenia dla samego �wiata, je�eli jest to tylko miejsce przej�ciowego oczyszczania si� z jakiej� absurdalnej pomyłki, wtedy nic i nikt, �adna najwy�sza błogo�� i �adna ostateczna ekstaza nie usprawiedliwi tej bezu�ytecznej przerwy — Bóg nie potrzebował wchodzi� w Materi�, je�eli miał si� z niej tylko wydostawa�. Bóg nie potrzebował mierci, Cierpienia i Ignorancji, chyba �e Cierpienie, mier� i Ignorancja maj� swoje własne znaczenie, chyba �e Ziemia i te ciała s� ostatecznie miejscem Tajemnicy, która wszystko zmienia, a nie jedynie zwykłymi instrumentami oczyszczania lub ucieczki. „Nie wspinam si� do Twego Dnia wiecznego Nawet gdy opu�ciłem Twoj� wieczn� noc Zadania Twe na Ziemi s� wi�ksze, o Królu Ni� wszelkie chwały i wolno�ci niebios… Zbyt dalekie Twe nieba dla mnie od cierpi�cego ludu Niedoskonała jest rado��, której nie dziel� wszyscy…”5

Jednak�e, je�eli bli�ej przyjrzymy si� tej enigmie, ziarnu duszy, wokół którego obraca si� cała tajemnica, musimy przyzna�, �e dusza wcale nie potrzebuje by� „zbawiana”, jak to nazywaj�. Jest ona zawsze wolna i czysta, na zawsze zbawiona w swej promienno�ci. W momencie, kiedy wchodzimy w dusz� z oczyma szeroko otwartymi widzimy, �e jest ona nadzwyczaj boska i pełna �wiatła, nietkni�ta przez cały ten brud na ni� wlewany. To Ziemia, która musi by� zbawiana, poniewa� ci��y w dół, to �ycie, które musi by� ratowane, poniewa� umiera. Gdzie jest wi�c ziarno, które mo�e dokona� tego Odkupienia? Gdzie jest Pot�ga, która zbawi? Gdzie le�y prawdziwe zbawienie dla �wiata? Spirytuali�ci mieli racj� zach�caj�c nas do spróbowania najwy�szej jasno�ci duszy, ale maj� te� racj� materiali�ci rozdrabniaj�cy Materi�, szukaj�cy cudów w jej g�sto�ci. Lecz nie znaj� oni Sekretu. Nikt z nich nie zna Tajemnicy. Cuda tych pierwszych nie maj� ciała, podczas gdy tych drugich — nie maj� duszy. Ciało. Tak, ciało, które z pocz�tku tylko wydawało si� by� zwyczajnym i zatwardziałym instrumentem dla wyzwolenia Ducha, jest mo�e najdokładniej — w paradoksalny sposób — równie� i miejscem nieznanej cało�ci Ducha. „Te pozorne Instrumenty s� kluczem do Tajemnicy, bez której same Fundamenty nie ujawniłyby wszystkich swych sekretów”. 6 „Zwró� si� ku swojej Pracy” — powiedział Głos. Prac� nie było jedynie k�panie si� w kosmicznej błogo�ci, ale znalezienie tutaj, w tym ciele i dla tej Ziemi nowej drogi, która zintegrowałaby wewn�trz pojedynczej formy �wiadomo�ci wolno�� Transcendentu, �yj�c� nieograniczono�� Kosmosu i rado�� indywidualnej duszy na Ziemi, która znalazła swe spełnienie w prawdziwszym �yciu. Gdy� „prawdziw� zmian� �wiadomo�ci — mówi Matka — jest taka, która zmieni fizyczne warunki �wiata i uczyni z niego kreacj�”. Warunki odkrycia

Page 100: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

100

Je�eli pragniemy „zmieni� fizyczne warunki �wiata”, to znaczy tak zwane naturalne prawa, które rz�dz� naszym �yciem i �wiatem, i je�li pragniemy wymusi� te zmiany poprzez pot�g� �wiadomo�ci, wtedy powinni�my spełni� dwa warunki. Po pierwsze — musimy zacz�� prac� w naszym własnym, indywidualnym ciele, nie szukaj�c z niego �adnej ucieczki, gdy� ciało jest wła�nie tym miejscem, gdzie �wiadomo�� spotyka si� z Materi�. Po drugie — musimy d��y� do odkrycia pryncypiów �wiadomo�ci, które b�d� mie� pot�g� transformowania Materii. Jak dot�d �adna z tych form lub poziomów �wiadomo�ci znana ludzko�ci nie ma pot�gi, aby zaprowadzi� takie zmiany — ani �wiadomo�� mentalna, ani witalna, ani te� fizyczna, jak to mo�emy zauwa�y�. Prawd� jest, �e poprzez sam� dyscyplin� udało si� kilku jednostkom zaprzeczy� naturalnym prawom i przezwyci��y� grawitacj�, zimno, głód, choroby etc. Ale zacznijmy od tego, �e s� to zmiany w skali indywidualnej, które nie mog� by� transmitowane, a po drugie — nie zmieniaj� one naturalnie Materii; prawa rz�dz�ce ciałem pozostaj� w zasadzie takie same. Niektóre specjalne efekty, na pozór supernaturalne, s� jedynie nało�one bardziej lub mniej czasowo na Naturze. Mo�emy tu poda� przykład innego rewolucyjnego towarzysza Sri Aurobindo, jogina, którego raz ugryzł w�ciekły pies. U�ywaj�c pot�gi swej �wiadomo�ci — natychmiast zablokował efekty wirusa i �ył spokojnie nie my�l�c o tym przez lata (powinni�my tu zauwa�y�, �e gdyby ów jogin był w doskonałym stanie �wiadomo�ci, to nigdy nie byłby ugryziony przez psa). Ale pewnego dnia, podczas szczególnie burzliwego meetingu politycznego, stracił panowanie i wpadł we w�ciekło�� na jednego z mówców. W kilka godzin pó�niej zmarł w okropnych konwulsjach w�cieklizny. Jego siła pochodziła jedynie z kontroli nad �wiadomo�ci�. W momencie, gdy ta �wiadomo�� załamała si�, wszystko powróciło do poprzedniego stanu, poniewa� prawa ciała nie zostały zmienione, ale tylko przy�mione. Zatem ten rodzaj zmiany, który maj� na my�li Sri Aurobindo i Matka, nie dotyczy osi�gania bardziej lub mniej czasowych „supernaturalnych” pot�g i ubierania w nie naszych pot�g naturalnych, ale zmiany samej natury człowieka i jej fizycznego uwarunkowania. Nie jest to kontrol�, ale — transformacj�. Co wi�cej, je�li pragniemy takiej realizacji dla całej Ziemi, tego nowego pryncypium egzystencji, które Sri Aurobindo zwie supramentalnym, to musi ono zosta� definitywnie ustalone pomi�dzy nami na Ziemi — najpierw w kilku jednostkach, a nast�pnie poprzez „zara�enie” pozostałych, którzy s� do tego gotowi w taki sam sposób, jak pryncypium umysłu czy pryncypium �ycia zostało kiedy� naturalnie i definitywnie ustabilizowane na Ziemi. Innymi słowy — obejmuje ono stworzenie boskiej superludzko�ci na Ziemi, która nie b�dzie ju� podmiotem praw ignorancji, cierpienia i rozpadu. Przedsi�wzi�cie mo�e wydawa� si� nadzwyczajne i chimeryczne, ale tylko dlatego, �e przywykli�my widzie� rzeczy jedynie w skali kilku dekad. Jednak byłoby ono faktycznie na styku z procesem ewolucyjnym. Je�eli przyjmiemy cał� t� ziemsk� ewolucj� jako ewolucj� Ducha poprzez formy, wszystkie ludzkie narodziny jako wzrost duszy i Ducha w człowieku — mo�emy zacz�� zastanawia� si�, czy Duch zawsze b�dzie zadowolony z ludzkiej ograniczono�ci. Tak jak mo�emy zapyta�, dlaczego miałby powraca� na ko�cu podró�y do swej ponadziemskiej glorii i Rado�ci, której nie musiał On w ogóle opuszcza� — w ko�cu, wiatło jest tam wieczne, jest ju� tam na zawsze, niezmienne. Dla Boga — có� to byłby za podbój! Ale dla Materii tutaj jest do zbudowania niebo. A mo�e pragnie On do�wiadczy� tej samej Glorii i Rado�ci w warunkach wydawałoby si� kra�cowo ró�nych od Jego własnych, w �yciu smaganym przez �mier�, ignorancj� i ciemno�ci, w wielowarstwowej ró�norodno�ci �wiata zamiast w czystej jedno�ci? Wtedy to �ycie i Materia miałyby jakie� znaczenie; ju� nie jako czy�ciec lub puste przej�cie do czego� „poza”, ale jako laboratorium, w którym krok po kroku, poprzez Materi� —

Page 101: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

101

ro�liny i zwierz�ta, a potem poprzez narastaj�co �wiadome istoty ludzkie — Duch ewoluuje superczłowieka, boga. „Dusza nie zako�czyła swojego zadania przez samo wynalezienie ludzko�ci; musi wci�� jeszcze rozwin�� t� ludzko�� na jej wy�sz� pozycj�. Oczywi�cie dusza — ulokowana obecnie w dzikusie z Karaibów, nieuczonym prymitywie, paryskim apaszu lub ameryka�skim gangsterze — nie wyczerpała jeszcze konieczno�ci ludzkich narodzin, nie rozwin�ła jeszcze wszystkich swoich mo�liwo�ci lub całego znaczenia ludzko�ci, nie wypracowała jeszcze całego znaczenia Sat-chit-ananada w uniwersalnym Człowieku. Podobnie dusza ulokowana w witalistycznym Europejczyku, wiecznie zaj�tym dynamiczn� produkcj� i witalnymi przyjemno�ciami, ani w azjatyckim chłopie pogr��onym w ignoranckim kieracie domowego i ekonomicznego �ycia. Jest pewna doza w�tpliwo�ci, czy nawet Platon lub Szankara oznaczaj� koronne stworzenia, a zatem i kwiat przekwitaj�cego ducha w człowieku. Jeste�my skłonni przypuszcza�, �e tacy mog� by� limitem, poniewa� oni i im podobni wydaj� si� najwy�szymi punktami do jakich ludzki umysł mo�e si�gn��, ale to jedynie mo�e by� złudzeniem co do naszych obecnych mo�liwo�ci… Dusza miała przedczłowiecz� przeszło��, ma ona te� nadczłowiecz� przyszło��”.7 Sri Aurobindo nie jest teoretykiem ewolucji — jest praktykiem ewolucji. Cokolwiek powiedział lub napisał na temat ewolucji, nadchodziło do niego poprzez aktualne do�wiadczenia. Wyskoczyli�my do przodu w naszej dyskusji po to, aby rzuci� nieco �wiatła na post�py zachodz�ce w wi�zieniu Alipore. Był on tam konfrontowany z faktem, �e po to, aby kosmiczny i błogi bezmiar nie był miejscem wykonywania jakiejkolwiek pracy, nale�y pokornie powróci� do własnego ciała i tam rozpoczyna� poszukiwania. Mo�emy jednak zapyta� — je�eli „transformacja” ma zachodzi� dzi�ki pot�dze �wiadomo�ci, a nie dzi�ki jakim� zewn�trznym �rodkom, jaka to �wiadomo�� mogłaby by� wy�sza od kosmicznej? Czy� nie jest to szczyt drabiny, a wi�c tym samym górny limit pot�gi? Pytanie jest istotne, je�li pragniemy zrozumie� praktyczny proces odkrycia i ewentualnie do�wiadczy� go na nas samych. Mo�emy odpowiedzie� za pomoc� dwu obserwacji. Po pierwsze: nie wystarczy osi�gn�� te wy�sze pot�gi — musi jeszcze istnie� kto�, kto je uciele�ni, inaczej jeste�my jak my�liwy, który odkrywa wspaniałe skarby dzi�ki swym okularom. Gdzie jest wi�c w kosmicznej �wiadomo�ci ten „kto�”? Nie ma tam nikogo… Analogia z dzisiejszego dnia mo�e to wyja�ni lepiej: mo�emy wysła� rakiety na Sło�ce i tym samym osi�gn�� szczyt �wiata, ale nie szczyt człowieka, który w tym procesie nie drgn�ł nawet o centymetr, gdy rakieta wyszła poza ziemsk� atmosfer�. Podobnie jogin koncentruje si� na jednym punkcie swej istoty, zbiera wszystkie swe energie niczym w korpus rakiety i przebija dziur� w zewn�trznej swej otoczce, wynurzaj�c si� gdzie� w innym, kosmicznym czy nirwanicznym wymiarze. „Zebrał palenie jak w ognisty sto�ek…” * Ale kto dost�pił realizacji kosmicznej �wiadomo�ci? Nie jogin, który nadal je, pije, �pi, czasem choruje jak wszystkie ludzkie zwierz�ta, no i umiera. To nie on, ale mały, male�ki punkcik jego istoty do�wiadczył tej kosmicznej �wiadomo�ci; to ten sam punkcik, na którym si� tak pracowicie koncentrował, aby wyj�� ze swej skorupy. Cała reszta jego bytu, cała ludzka i ziemska natura, któr� wył�czył, zdusił lub umartwił po to, aby móc si� skoncentrowa� na tym pojedynczym punkcie ucieczki, nie dzieliła jego kosmicznej �wiadomo�ci — z wyj�tkiem * (Savitri)

Page 102: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

102

pó�niejszego po�redniego promieniowania. Sri Aurobindo zatem ustalał pierwsze, bardzo wa�ne pryncypium, �e liniowa realizacja w jednym tylko punkcie nie jest wystarczaj�ca; jest konieczna globalna realizacja we wszystkich punktach, która anga�uje cał� istot�. „Je�li pragniecie zmieni� wasz� natur� i istot� i uczestniczy� w kreacji nowego �wiata — mówi Matka — ten rodzaj aspiracji, ten jednopunktowy i linearny wyskok ju� nie wystarcza; musicie obj�� wszystko i wszystko zawrze� w swej �wiadomo�ci…” St�d „integralna joga” lub „pełna joga”, purna joga. Próbowali�my si� pozbywa� naszej indywidualno�ci po to, aby fruwa� w duchowe i kosmiczne przestrzenie kiedy tylko zechcemy, wolni cho�by od tego okropnego zamieszania. Lecz bez tej indywidualno�ci nie mo�emy nic zrobi� dla Ziemi, nie mo�emy znie�� wy�szych skarbów na dół. „Jest co� wi�cej ni� jedynie samoprzełamywanie tej iluzorycznej skorupy indywidualno�ci w Niesko�czono��”.8 I za Sri Aurobindo prowadzeni jeste�my do tej pierwszej konkluzji: „Duszenie indywidualno�ci mo�e by� równie dobrze duszeniem boga w człowieku”.9 Druga — nawet wa�niejsza — obserwacja wymaga uwagi. Powracaj�c do analogii rakiety: mo�e ona przebi� atmosfer� ziemsk� w ka�dym punkcie, mo�e osi�gn�� Sło�ce startuj�c z Nowego Yorku czy z równika. Nie ma potrzeby wspina� si� na szczyt Mt. Everest, by zało�y� tam wyrzutni� rakietow�! W ten sam sposób jogin mo�e dozna� realizacji kosmicznej �wiadomo�ci w ka�dej cz��ci lub na ka�dym poziomie swego bytu — w swoim umy�le, sercu i nawet w swoim ciele — poniewa� kosmiczny duch jest wsz�dzie, w ka�dym punkcie wszech�wiata. Do�wiadczenie mo�e si� wi�c rozpocz�� na ka�dym poziomie, czy to dzi�ki koncentracji na kamieniu lub na wróblu, na idei czy uczuciu, na tak zwanym idolu lub poprzez modlitw�. Kosmiczna �wiadomo�� nie jest najwy�szym punktem ludzkiej �wiadomo�ci — nie wychodzimy ponad jednostk�, aby j� osi�gn��, ale na zewn�trz niej. Wznoszenie si� �wiadomo�ci lub stawanie si� Plotynem, by osi�gn�� uniwersalnego Ducha, nie jest konieczne. Wr�cz przeciwnie: im mniejszy jest rozwój mentalny, tym łatwiej jest tego do�wiadczy� — pasterz pod gwiazdami czy rybak w Galilei maj� wi�ksze szanse, ni� wszyscy filozofowie �wiata zło�eni razem w jeden byt. Jaki jest zatem po�ytek z całego rozwoju ludzkiej �wiadomo�ci, je�li ludowy mistycyzm mo�e sobie o wiele lepiej poradzi�? Musimy przyzna�, �e albo jeste�my na zupełnie bł�dnym torze, albo te� mistyczne eskapady niezupełnie prezentuj� całe znaczenie ewolucji. Z drugiej za� strony, je�eli akceptujemy, �e ewolucyjny kurs do na�ladowania jest kursem tych szczytowych figur ziemskiej �wiadomo�ci, jak Leonardo da Vinci, Beethoven, Aleksander Wielki, Dante — zmuszeni jeste�my przyj�� do wiadomo�ci, i� �aden z tych wielkich ludzi nie był w stanie transformowa� �ycia. St�d, szczyty umysłu lub serca nie daj� nam nic wi�cej ni� szczyty kosmiczne — nie daj� nam klucza do szarady i pot�gi zmiany �wiata, a wi�c wymagane jest inne pryncypium �wiadomo�ci. Musi to by� inna zasada nie zrywaj�ca ci�gło�ci z innymi, poniewa� gdy ta ci�gło�� byłaby zerwana lub utracona indywidualno��, wpadliby�my tylko z powrotem w kosmiczne i mistyczne rozproszenie i stracili nasz� wi�� z Ziemi�. Nieodł�czn� baz� dla jakiejkolwiek realizacji jest posiadanie �wiadomo�ci Jedno�ci i Transcendencji (bez tego mogliby�my równie dobrze budowa� dom bez fundamentów). Musi to by� osi�gni�te w sposób, który szanuje ewolucyjn� ci�gło�� — musi to by� ewolucja, a nie rewolucja. Pokrótce: musimy wydosta� si� nie wydostaj�c. Zamiast rakiety, która wzlata rozbijaj�c si� na Sło�cu, potrzebujemy rakiety ł�cz�cej nas jak harpun ze sło�cem najwy�szej �wiadomo�ci, która ma pot�g� znie�� je na dół do wszystkich punktów ziemskiej �wiadomo�ci. „Ostateczn� wiedz� jest ta, która postrzega i akceptuje Boga zarówno we wszech�wiecie jak i poza nim, a integralna joga jest t�, która odnalazłszy Transcendentalne, mo�e powróci� do wszech�wiata i posi��� go, zachowuj�c pot�g� zarówno wolnego schodzenia. jak i wznoszenia si�

Page 103: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

103

na wielkich schodach egzystencji”. 10 Ten podwójny ruch wznoszenia si� i opadania indywidualnej �wiadomo�ci jest podstawowym pryncypium supramentalnego odkrycia. Ale po drodze do niego Sri Aurobindo miał dotkn�� nieznanego �ródła, które zmieniło wszystko. Wznoszenie si� �wiadomo�ci Nie wystarcza tu opisa� odkrycie Sri Aurobindo; musimy tak�e wiedzie�, jak mogłoby ono by� dla nas dost�pne. Bardzo trudno jest narysowa� diagram i rzec „Oto jest sposób”, duchowy rozwój jest bowiem zawsze dostosowany do szczególnej natury ka�dej indywidualno�ci i to z dobrych powodów: nie uczymy si� tu obcego j�zyka — uczymy si� samych siebie, a nie istniej� dwie podobne natury. „Ideał, jaki stawiam przed nasz� jog�, nie jest wi���cy dla cało�ci duchowego �ycia i poszukiwa�. ycie duchowe nie jest rzecz�, która mogłaby by� sformułowana w sztywnych definicjach lub zwi�zana przez ustalone normy mentalne. Jest to szerokie pole ewolucji, niezmierzone królestwo potencjalnie wi�ksze ni� inne królestwa pod nim, z setkami prowincji, tysi�cami typów, stadiów, form, �cie�ek, odmian duchowego ideału i stopni duchowego zaawansowania…”11 Tak wi�c mo�emy tu tylko da� kilka wskazówek, maj�c nadziej�, �e ka�da osoba znajdzie to szczególne otwarcie, które rozja�ni jego lub jej �cie�k�. Powinno si� zawsze pami�ta�, �e prawdziwym systemem jogina jest uchwycenie nici własnej �wiadomo�ci, owej „�wietlistej nici”, o której wspominaj� riszowie z Ved (Rig Veda, X.53), trzymanie si� jej i przej�cie do samego jej ko�ca.

Poniewa� kosmiczna �wiadomo�� lub Nirwana nie daj� nam ewolucyjnego klucza, którego poszukujemy, podejmijmy na nowo nasz� podró� ze Sri Aurobindo tam, gdzie j� pozostawił w Barodzie przed swymi dwoma wielkimi do�wiadczeniami. Pierwszym krokiem jest wznie�� si� w Super�wiadomo��. Kiedy cisza zapada w umy�le poszukiwacza, gdy uciszy swój wital i uwolni si� od swego zaabsorbowania fizycznym �wiatem, wtedy �wiadomo�� odł�cza si� niejako od tych niezliczonych aktywno�ci, w które była niezauwa�enie wmieszana i rozproszona i przybiera niezale�n� egzystencj�. Jest to jak oddzielna istota wewn�trz — zwarta i narastaj�ca intensywn� Sił�. Im bardziej ona ro�nie, tym mniej zadowala si� zamkni�ciem i ograniczeniem w ciele. Odkrywamy, �e promieniuje ona na zewn�trz; najpierw podczas naszego snu, potem w medytacjach, a nast�pnie — kiedy nasze oczy s� szeroko otwarte. Ten ruch na zewn�trz nie jest jedynie poziomym ruchem, jak w przypadku Uniwersalnego Umysłu, Uniwersalnego Witalu czy Uniwersalnego Fizycznego; �wiadomo�� szuka równie� wznosz�cej si� drogi. Potrzeba wznoszenia si� mo�e nawet nie by� rezultatem �wiadomej dyscypliny, mo�e by� naturaln� i spontaniczn� potrzeb� (nie mo�emy nigdy zapomina�, �e nasze wysiłki w tym �yciu s� kontynuacj� wielu innych wysiłków w wielu innych �yciach, st�d nierówny rozwój ró�nych jednostek i niemo�no�� ustalenia stałych reguł). Mo�emy spontanicznie wyczuwa� co� ponad naszymi głowami, co przyci�ga nasz� uwag�, jak rozszerzanie si� lub �wiatło, magnetyczny biegun, który jest pocz�tkiem wszelkich naszych akcji i my�li, co� w rodzaju strefy koncentracji na szczycie naszej głowy. Poszukiwacz nie po to wyciszył umysł, aby sta� si� nieczułym jak kłoda drewna. Jego cisza nie jest martwa, jest �ywa. Dostraja si� on w gór�, poniewa� czuje, �e tam jest �ycie. Cisza nie jest celem, ale �rodkiem do celu, tak jak nauka czytania nut jest �rodkiem uchwycenia muzyki — a istnieje wiele rodzajów muzyki. Dzie� po dniu, w miar� jak jego �wiadomo�� staje si� bardziej konkretna ma setki male�kich, prawie niedostrzegalnych

Page 104: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

104

do�wiadcze�, które wypływaj� wła�nie z tej nadrz�dnej Ciszy. Nie b�dzie my�lał o niczym; nagle co� przemknie przez głow� — nie jest to nawet my�l tylko male�kie „klik” — i ju� dokładnie wie co ma robi� i jak ma to by� zrobione, co do najmniejszego detalu, jakby elementy układanki same wskakiwały w swe miejsca z absolutn� pewno�ci� (tu na dole wszystko jest zawsze niepewne, zawsze s� co najmniej dwa ró�ne rozwi�zania problemu). Albo znów uderza go male�ki impuls: „Id� i zobacz to i to”, wi�c idzie tam i „przypadkowo” kto� go potrzebuje. Albo te� impuls mówi: „Nie czy� tego”, a on nadal co� kontynuuje i spotyka go przykry wypadek. Albo te�, bez �adnego widocznego powodu co� popycha go do pewnych miejsc i znajduje tam dokładnie takie okoliczno�ci, które mu pomog�. Albo te�, gdy dany problem wymaga rozwi�zania, pozostaje nieruchomo w ciszy umysłu, zwrócony do wewn�trz i nagle nadchodzi odpowied� — jasna, czysta i nie do odrzucenia. Kiedy mówi czy pisze, mo�e czu� bardzo konkretn� ekspansj� ponad głow�, z której prz�dzie swe my�li jak �wietlist� ni� z kokonu — nie porusza si� w ogóle, jedynie pozostaje w tej fali i tłumaczy j� na słowa. Nic w jego umy�le si� nie porusza, ale je�eli cho� w najmniejszym stopniu pozwoli na interwencj� umysłu — wszystko zanika, albo raczej ulega zniekształceniu, poniewa� umysł próbuje natychmiast imitowa� t� „ni� z góry” (jest bowiem zagorzał� małp�) i mylnie bierze swe własne kiepskie fajerwerki za iluminacj�. Im bardziej poszukiwacz nauczy si� słucha� ze �ródła „ponad” i ufa� tym przekazom (które nie s� nakazami czy te� gło�ne, ale ledwo zauwa�alne, co� jak oddech nawet nie pomy�lany, ale odczuwany i niezwykle szybki), tym bardziej staj� si� liczne, dokładniejsze i nieodparte. Stopniowo zdaje sobie spraw�, �e wszystkie jego działania, nawet te najmniej wa�ne mog� by� nadrz�dnie strze�one przez to ciche �ródło „ponad”, �e wszystkie jego my�li stamt�d pochodz� — �wietliste, jasne i nie do podwa�enia — i �e zaczyna w nim �wita� co� w rodzaju spontanicznej wiedzy. Zaczyna �y� �yciem stałych, małych cudów. „Gdyby tak ludzko�� mogła rzuci� okiem na to, jakie niesko�czone rado�ci, jak doskonałe siły, jakie �wietliste zasi�gi spontanicznej wiedzy, jakie przestrzenie spokoju dla naszego bytu oczekuj� na drogach, których nasza zwierz�ca ewolucja jeszcze nie podbiła, opu�ciłaby ona wszystko i nie spocz�ła, dopóki by tych skarbów nie zdobyła. Lecz droga jest w�ska, brama trudna do sforsowania i jest tam te� l�k, nieufno�� i sceptycyzm — posterunki Natury zabraniaj�ce zawróci� nasze kroki od mniej zwyczajnych pastwisk…”12 Gdy ju� raz ekspansja „ponad” staje si� �ywa i konkretna jak korona �wiatła ponad głow�, poszukiwacz czuje potrzeb� wej�� w bardziej bezpo�redni� z ni� komunikacj�, wynurzy� si� na otwartych przestrzeniach, bo zaczyna czu� dotkliwie i bole�nie, jak ciasne i fałszywe tu w dole s� �ycie i umysł, jakby jaki� rodzaj karykatury. Zderza si� ze wszystkim, nigdzie nie czuje si� jak w domu. Wszystko — słowa, idee, uczucia s� fałszywe i skłócone. To nie jest to, to nigdy nie jest to — zawsze jest co� w przybli�eniu, ale nie sedno sprawy, nie to. Czasami, we �nie, niczym pierwszy znak, bywamy złapani w wielkim płon�cym �wietle tak o�lepiaj�cym, �e instynktownie zasłaniamy oczy; „Sło�ce wydaje si� w porównaniu z nim ciemne” — zauwa�a Matka. Musimy po prostu pozwoli� tej Sile wewn�trz nas rosn��, tej wiadomo�ci-Sile, która rwie si� wzwy�, musimy piel�gnowa� j� nasz� potrzeb� czego� jeszcze, potrzeb� prawdziwszego �ycia, prawdziwszej wiedzy, prawdziwszych zwi�zków ze �wiatem i jego istotami — naszym najwi�kszym post�pem jest owa pogł�biana potrzeba.13 Musimy odrzuci� wszelkie konstrukcje umysłowe, które w ka�dym momencie próbuj� ukra�� t� �wietlist� ni�; musimy by� stale otwarci i ponad jakiekolwiek idee. Poniewa� to nie idei potrzebujemy, ale przestrzeni. „Musimy nie tylko odci�� na dobre p�ta umysłu i zmysłów, ale tak�e uciec z sideł my�liciela, z sideł teologów i budowniczych ko�ciołów, z sieci Słowa i niewoli Idei. Wszystko to ju� w nas jest, oczekuj�ce, by

Page 105: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

105

móc zamurowa� Ducha w formach; my musimy i�� zawsze poza, zawsze odrzuca� mniejsze (sko�czone dla Niesko�czono�ci) na rzecz wi�kszego; musimy by� przygotowani, aby przechodzi� z jednego o�wiecenia do nast�pnego, z do�wiadczenia w do�wiadczenie, z jednego stanu duszy w nast�pny… Nie wolno nam nawet przywi�zywa� si� do prawd, z którymi czuli�my si� najbardziej bezpiecznie, gdy� s� one tylko formami i wyra�eniami Tego co Niewypowiedzialne, co odmawia ograniczania siebie do jakichkolwiek form i ekspresji. Musimy by� zawsze i wsz�dzie otwarci na wy�sze Słowo z góry, które nie ogranicza si� do swego własnego sensu i na �wiatło My�li, która niesie w sobie swe własne przeciwie�stwo…”14 Wtedy, pewnego dnia, z powodu naszej pal�cej potrzeby — gdy� ju� jeste�my jak masa gazu pod ci�nieniem — w ko�cu ostatnia brama zostaje otwarta. „�wiadomo�� wznosi si� — powiada Matka — i przełamuje t� tward� skorup�, tam na szczycie głowy i wynurzasz si� w �wietle”. I tam w górze był niewzruszenie biały spokój…15 To do�wiadczenie jest pocz�tkowym punktem jogi Sri Aurobindo. Jest to wynurzenie si� w Super�wiadomo�ci, przej�cie z przeszło�ci, która wi��e nasze r�ce i nogi, do jasnowidz�cej przyszło�ci. Zamiast by� pod powierzchni�, zawsze ci���c do dołu, jeste�my ponad ni�, oddychaj�c w otwartej przestrzeni. „�wiadomo�� nie jest ju� w ciele, ani nie jest przez nie ograniczana. Czuje si� nie tylko „ponad”, ale i rozci�gni�ta w przestrzeni. Ciało jest pod jej wysok� pozycj� i otulone w swej rozszerzonej �wiadomo�ci… staje si� ono tylko okoliczno�ci� w ogromie istnienia. Jego instrumentaln� zaledwie cz��ci�… w okre�lonej realizacji wy�szej pozycji „ponad” — nie ma faktycznie ju� �adnego „schodzenia w dół” poza cz��ci� �wiadomo�ci, która mo�e zej��, by wykona� prac� w ciele lub te� na ni�szych poziomach, podczas gdy umiejscowiona wy�ej istota jakby przewodniczy temu wszystkiemu, czego si� do�wiadcza i co si� czyni…”16

Ekstaza ? Gdy ju� taki start zostaje osi�gni�ty, musimy post�powa� dalej powoli i systematycznie. Gdy� pierwszym impulsem �wiadomo�ci jest wzbi� si� prosto w gór�, jak gdyby była ona wsysana przez odgórn� pomp�, co daje poczucie niesko�czonego wznoszenia si� niczym w rakiecie, którego kulminacj� jest co� w rodzaju �wietlistej Nirwany. Błogo��, która towarzyszy temu ostatecznemu rozkwitowi (to, co wydaje si� nam jako ostateczne), albo to rozpłyni�cie si� jest tak nieodparte, �e wydaje si� raczej niepoj�te, aby pragn�� zej�� z powrotem na dół, na po�rednie poziomy i szuka� czego� jeszcze. Wygl�dałoby to na upadek. Pragniemy jedynie pozosta� tak nieruchomo, jak tylko to mo�liwe, aby niczym nie zakłóci� tego cudownego Spokoju. Prawd� mówi�c — nawet nie zauwa�amy jakichkolwiek po�rednich poziomów pomi�dzy wyj�ciem na szczycie głowy i zmieszaniem si� z Białym Spokojem „na samej górze”. Podobnie jak nowo narodzone dziecko, otwieraj�ce po raz pierwszy oczy, tak i o�lepiony poszukiwacz niczego nie rozpoznaje, wszystko miesza si� w tej biało�ci, a raczej — niebieskawej biało�ci; tak wi�c traci on swe oparcie, to znaczy wpada w trans, „ekstaz�” — jak to mówi� na Zachodzie lub Samadhi, jak mówi� w Indiach. Powracaj�c stamt�d stwierdza, �e absolutnie nic si� nie zmieniło. „W swym po�piechu, aby dotrze� do celu… (poszukiwacz) przyjmuje, �e nie ma nic pomi�dzy my�l�cym umysłem a Najwy�szym i zamykaj�c swe oczy w samadhi próbuje

Page 106: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

106

przemkn�� przez to wszystko, co mogłoby ewentualnie sta� na jego drodze. By� mo�e przybywa on do swego celu po to tylko, aby zasn�� w Niesko�czono�ci…”17 Naturalnie po swym powrocie poszukiwacz powie, �e jest to cudowny, nie do opisania nadrz�dny stan. I ma zupełn� racj�, ale jak zauwa�yła Matka: „Mo�na powiedzie� wszystko, co si� chce, bo si� po prostu niczego nie pami�ta… Gdy opuszcza si� sw� �wiadom� istot� i wchodzi w t� cz��� siebie, która jest kompletnie nie�wiadoma, albo raczej w stref�, z któr� nie ma si� �adnych �wiadomych poł�cze� — wchodzi si� w samadhi… Jest si� wtedy w bezosobowym stanie, to jest w stanie, w którym jest si� nie�wiadomym; st�d naturalnie nic si� nie pami�ta, poniewa� niczego nie było si� �wiadomym…” Sri Aurobindo zwykle mawiał, �e ekstaza jest całkiem po prostym wy�sz� form� nie�wiadomo�ci. Mo�e tak by�, �e to, co my nazywamy Transcendentem, Absolutem czy Najwy�szym nie jest tym, co cz�sto jest opisywane jako ekstatyczna anihilacja, ale jedynie limitem naszej obecnej �wiadomo�ci. Absurdem jest stwierdzenie: „Tutaj ko�czy si� �wiat i zaczyna Transcendent”, jak gdyby były jakie� podziały lub przerwy mi�dzy nimi. Dla Pigmeja — Transcendent mo�e si� zacz�� z normalnym rozumowaniem k-o-t = kot, a �wiat zaniknie nie wy�ej chyba ni� na poziomie intelektu. Nie ma �adnej przerwy, poza t� w naszej �wiadomo�ci. By� mo�e rozwój oznacza wła�nie dokładne przeszukiwanie dalszych zasi�gów �wiadomo�ci wewn�trz niewyczerpywalnego Transcendentu, który nie jest faktycznie „ponad” lub gdyiekolwiek indziej zewn�trz tego �wiata, ale wsz�dzie tutaj, stopniowo odsłaniaj�cy si� przed naszymi oczyma. Gdy� je�eli prehistoryczny Transcendent było ongi� usytuowane tu� nad protoplazm�, a potem nad ziemnowodnymi, nad szympansami i wreszcie nad człowiekiem nie znaczy to, �e opu�ciło ono �wiat protoplazmy, aby wznie�� si� wy�ej w stałym wysiłku wył�czania siebie z �ycia. To my, którzy pozostawili�my prymitywn� nie�wiadomo�� i post�pili�my naprzód we wszechobecnym Transcendencie.*

Zamiast wi�c omdlewa� na samym szczycie �wiadomo�ci (albo na tym, co odbieramy jako szczyt) i sw� ekstaz� uznawa� za post�p — poszukiwacz musi zrozumie�, �e jest to raczej oznak� nie�wiadomo�ci i próbowa� d��y� do odkrycia �ycia zamkni�tego pod tym totalnym ol�nieniem: „D�� do rozwoju swej wewn�trznej indywidualno�ci — mówi Matka — a staniesz si� zdolny wej�� w te same regiony zupełnie �wiadomie i cieszy� si� zjednoczeniem z wy�szymi regionami, bez utraty �wiadomo�ci i z konieczno�ci� powracania z pustk� zamiast do�wiadczenia”.** Sri Aurobindo podkre�lał z naciskiem: „To w naszej dziennej przytomno�ci musi nadej�� realizacja i wytrwa� w niej, aby sta� si� rzeczywisto�ci� �ycia… Do�wiadczenia i transy maj� swoj� u�yteczno�� dla otwarcia istnienia i przygotowania go, ale tylko kiedy ta realizacja jest czym� stałym w naszym codziennym �yciu — tylko wtedy posiadamy j� naprawd�…”18 Celem, do którego d��ymy, jest stan integralnego mistrzostwa; nie ten w rodzaju duchowego odszczepie�stwa, cho� takie mistrzostwo jest jedynym mo�liwym w ci�gło�ci

* W tej fazie naszych poszukiwa� nie jest jeszcze mo�liwe powiedzie� wi�cej w tym temacie. Potrzebujemy supramentalnego do�wiadczenia aby mie� klucze do tej fałszywej sprzeczno�ci. ** Ekstaza, jak niektórzy my�l�, byłaby lepiej okre�lona jako „en-taza”. Czy jest si� „ w sobie” tylko wówczas, gdy si� jest na zewn�trz siebie ? - gdy� eks-taza ju� z definicji oznacza wyj�cie poza ciało lub poza percepcj� �wiata. Aby upro�ci�, chcieliby�my takowe „ w sobie”, które nie jest na zewn�trz nas. Mo�emy jedynie mówi� o „en-tazie” kiedy najwy�sze do�wiadczenia zachodzi� b�d� w naszym ciele i po�ród codziennego �ycia. Inaczej, termin jest myl�cy, chocia� na swój sposób, wyra�a doskonale przepa��, któr� stworzyli�my, pomi�dzy �yciem a Duchem.

Page 107: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

107

�wiadomo�ci. Kiedy wchodzimy w ekstaz�, tracimy tego „kogo�”, który mógłby poł�czy� pot�gi odgórne z ow� bezsilno�ci� na dole.

Po przełamaniu si� przez skorup� na szczycie głowy w wi�zieniu Alipore, Sri Aurobindo

zacz�ł metodycznie przeszukiwa� inne płaszczyzny �wiadomo�ci, ponad zwykłym umysłem, tak jak w Barodzie przeszukiwał ni�sze płaszczyzny. Podj�ł prac� tam, gdzie j� pozostawił, wznosz�c si� na wielkiej drabinie �wiadomo�ci, która rozci�ga si� bez �adnych przerw i ekstatycznych luk od Materii a� do tego nieznanego punktu, gdzie miał naprawd� odkry� co� nowego. „Gdy� najwy�sza prawda, integralna samowiedza nie ma by� osi�gana przez �lepy skok w Absolut, ale poprzez cierpliwe przej�cie poza umysł”.19 Istnienia i Moce Ka�dy z nas stale i nie�wiadomie otrzymuje wpływy i inspiracje z owych wy�szych, super�wiadomych regionów, które wyra�aj� si� w nas jako idee, ideały, aspiracje czy dzieła sztuki; nasze �ycia i przyszło�� s� tajemnie kształtowane przez te �ródła. Podobnie, stale i nie wiedz�c nic o tym, otrzymujemy witalne i subtelne fizyczne wibracje, które okre�laj� nasze emocjonalne �ycie i zwi�zki ze �wiatem w ka�dej minucie. Jeste�my zamkni�ci w indywidualnym, osobistym ciele tylko dzi�ki złudzeniom wzrokowym. Tak faktycznie, jeste�my na wskro� porowaci i sk�pani w uniwersalnych siłach jak anemony w morzu: „Człowiek �wierka intelektualnie (= głupio) o powierzchniowych rezultatach i przypisuje je wszystkie swojej szlachetnej istocie ignoruj�c fakt, �e jego szlachetna istota ukryta jest z dala od jego wizji poza zasłon� jego niejasnego intelektu, cuchn�c� mgł� jego witalnych uczu�, emocji, impulsów, wra�e� zmysłowych i umysłowych”.20 Nasz� jedyn� wolno�ci� jest wzniesienie si� na wy�sze płaszczyzny dzi�ki indywidualnej ewolucji. Nasz� jedyn� rol� jest tłumaczenie i materialne uciele�nianie prawd płaszczyzny, do której nale�ymy. Dwa wa�ne punkty, które stosuj� si� do wszystkich płaszczyzn �wiadomo�ci, od najwy�szej do najni�szej, zasługuj� tu na podkre�lenie po to, aby pomóc nam lepiej zrozumie� mechanizm wszech�wiata. Na wst�pie — płaszczyzny te nie zale�� od nas ani od tego, co o nich my�limy bardziej ni� morze miałoby zale�e� od anemona. One istniej� niezale�nie od człowieka. Współczesna psychologia, według której wszystkie stopnie bytu s� razem wymieszane w tak zwan� kolektywn� nie�wiadomo��, jakby w kapeluszu jakiego� potwornej wielko�ci magika, z którego mo�na wyci�gn��, jak si� chce, archetypy i nerwice — ukazuje w tym sensie całkowity brak wyobra�ni i wizji. Po pierwsze dlatego, �e siły działaj�ce na tych płaszczyznach wcale nie s� nie�wiadome — chyba �e tylko dla nas; s� całkowicie �wiadome o wiele bardziej od nas. Po drugie — poniewa� siły te nie s� „kolektywne”; w tym sensie, �e nie s� bardziej produktem ludzkim ni� morze jest produktem anemona. To raczej fasadowy człowiek jest produktem tej Niezmierzono�ci poza nim. „Stopnie �wiadomo�ci s� stanami uniwersalnymi, niezale�nymi od spojrzenia subiektywnej osobowo�ci; to raczej pogl�d subiektywnej osobowo�ci okre�lony jest przez stopie� �wiadomo�ci, w której jest ona zorganizowana stosownie do swej typowej natury lub swego stopnia ewolucji”.21 To zupełnie ludzkie — odwraca� porz�dek rzeczy i stawia� siebie w centrum �wiata. W ka�dym przypadku nie jest to kwesti� teorii, która mo�e by� zawsze poddawana dyskusji, ale kwesti� do�wiadczenia, które ka�dy mo�e na sobie sprawdzi�. Wychodz�c z ciała i �wiadomie wkraczaj�c na te płaszczyzny, zdajemy sobie w pełni spraw�, �e egzystuj� one niezale�nie od nas, tak jak cały

Page 108: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

108

�wiat istnieje na zewn�trz Manhattanu. Egzystuj� z siłami i istotami, a nawet miejscami, które nie maj� nic wspólnego z naszym ziemskim �wiatem — całe cywilizacje po�wiadczały to, stanowiły t� prawd�, ryły lub malowały j� na swych �cianach i w �wi�tyniach; cywilizacje, które były by� mo�e mniej wynalazcze od naszej. Ale oczywi�cie — nie mniej inteligentne. Drugi wa�ny punkt dotyczy �wiadomych sił i istot, które zamieszkuj� te płaszczyzny. Tutaj musimy jasno odró�ni� przes�dy, a nawet oszustwa wynikaj�ce z naszego „kolektywnego” dziedzictwa oraz prawdy. Jak zwykle te dwie sprawy s� �ci�le wymieszane. Bardziej ni� kiedykolwiek — integralny poszukiwacz musi by� uzbrojony w t� jasn� prostot�, o której tak cz�sto wspominał Sri Aurobindo. Nie mo�e myli� nadrz�dnego rozumu z bezrozumnym. W praktyce, kiedy zapuszczamy si� �wiadomie na te płaszczyzny, we �nie, w medytacji czy dzi�ki �wiadomej eksterioryzacji, mo�emy zaobserwowa� dwa rodzaje rzeczy: bezosobowe pr�dy sił, które mog� by� bardziej lub mniej �wietliste, i osobowe byty (istoty); s� to dwie formy tej samej rzeczy. „�ciana pomi�dzy �wiadomo�ci� i sił�, bezosobowo�ci� i osobowo�ci� staje si� o wiele cie�sza, kiedy przechodzi si� poza zasłon� materii. Kiedy patrzy si� na działania od strony bezosobowej siły — wida� sił� lub energi� w akcji, działaj�c� dla celu lub z rezultatem; je�li za� patrzy si� ze strony istoty — wida� istot� posiadaj�c�, strzeg�c� i u�ywaj�c�, albo te� reprezentuj�c� i u�ywan� przez �wiadom� sił� jako jej instrument dla wyspecjalizowanej akcji i ekspresji… Współczesna nauka odkryła, �e je�eli obserwuje si� ruch energii, to z jednej strony objawia si� ona jako fala i działa jako fala, a z drugiej strony — jako masa cz�stek i te� tak działa, i ka�da z tych dwu działa na swój własny sposób. Jest to tutaj w pewnym sensie t� sam� zasad�…”22 Niektórzy poszukiwacze mog� nigdy nie postrzega� istot, jedynie �wietliste siły, inni za� b�d� postrzega� wył�cznie istoty, nigdy za� siły. Wszystko zale�y od wewn�trznej dyspozycji, od formy aspiracji, od ich religijnych, duchowych lub nawet kulturowych zapleczy. To tu zaczyna si� subiektywizm, a z nim razem — mo�liwo�� konfuzji i przes�dów. Subiektywizm jednak nie podminowuje samego do�wiadczenia, jest on tylko oznak�, �e ta sama rzecz mo�e by� ró�nie ogl�dana i opisywana (tłumaczona), w zale�no�ci od naszej natury; czy dwu malarzy kiedykolwiek widzi ten sam krajobraz w dokładnie taki sam sposób? Stosownie do ekspertów w kwestii naturalnych i supernaturalnych fenomenów — kryterium prawdy powinna by� niezmienna stało�� do�wiadczenia, ale jest to bardziej prawdopodobne kryterium t�poty. Wielo�� i ró�norodno�� do�wiadczenia dowodzi jedynie, �e mamy do czynienia z „�yj�c�” prawd�, a nie z twardym kawałkiem drewna, jakim s� nasze umysłowe i fizyczne prawdy. Co wi�cej — owe �wiadome (wysoce �wiadome) siły mog� przybiera� jak�kolwiek form�, zale�nie od woli nie po to, a�eby nas zwodzi�, ale raczej by sta� si� dost�pne dla danej szczególnej �wiadomo�ci tych, którzy otwieraj� siebie, aby je wywoła�. Chrze�cija�ski �wi�ty, który ma wizj� Dziewicy i Hindus, który ma wizj� Durgi — mog� widzie� t� sam� rzecz; oni prawdopodobnie weszli w kontakt z t� sam� płaszczyzn� �wiadomo�ci tymi samymi siłami, ale w oczywisty sposób Durga nic nie znaczyłaby dla chrze�cijanina. A gdyby ta sama siła miała zamanifestowa� si� w swym czystym stanie, czyli jako �wietlista, bezosobowa wibracja, nie byłaby dost�pna dla �wiadomo�ci ani wielbiciela Dziewicy, ani wyznawcy Durgi — nie przemawiałaby do ich serc. Oddanie równie� ma swoje miejsce; nie ka�dy jest na odpowiednim stopniu rozwoju, aby doceni� intensywno�� miło�ci zawartej w prostym, małym, złotym �wietle bez formy. Ale, co jest bardziej interesuj�ce, gdyby tacy poeci jak Rimbaud lub Shelley, na przykład, mieli wej�� w

Page 109: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

109

kontakt z tymi samymi płaszczyznami �wiadomo�ci — widzieliby co� jeszcze ponad to, co byłoby wci�� t� sam� rzecz�. Oczywi�cie, ani Durga, ani Dziewica nie ciesz� si� szczególnym zainteresowaniem poetów, tak wi�c mogliby postrzega� w zamian za to jak�� wielk� wibruj�c� pulsacj� �wiatła lub kolorowe fale, które zostałyby w nich przetłumaczone na intensywne, poetyckie emocje. Przypomnijmy dla przykładu Rimbauda: „O szcz��cie, o rozumie, odci�gn�łem na boki lazur nieba, który był czerni� i �yłem jak złota iskierka naturalnego �wiatła…” A jednak to emocjonalne tłumaczenie mogło pochodzi� z tej samej płaszczyzny �wiadomo�ci lub mie� t� sam� cz�stotliwo��, mo�na powiedzie�, jak ta nale��ca do hinduskiego lub chrze�cija�skiego mistyka, albo nawet poprzez poetyck� transkrypcj� wibracji wydaje si� nie mie� nic wspólnego z �adnym religijnym wierzeniem. Matematyk, który nagle w wypełniaj�cym go rado�ci� przebłysku rozró�ni now� konfiguracj� �wiata, by� mo�e dotyka tych samych wy�yn �wiadomo�ci, tej samej odkrywczej wibracji. Gdy� nic nie wydarza si� „dzi�ki szansie”, wszystko sk�d� nadchodzi, ze szczególnej płaszczyzny, ka�da za� płaszczyzna ma swe długo�ci fal, sw� własn� �wietlist� intensywno��, sw� szczególn� cz�stotliwo�� i mo�na dosi�gn�� tej samej płaszczyzny �wiadomo�ci, tej samej iluminacji na tysi�ce ró�nych sposobów. Ci, którzy przeszli dalej — lub my�l�, �e przeszli — poza stadium religijnych form, mog� pospiesznie wnioskowa�, �e wszystkie osobowe formy s� zwodnicze lub nale�� do ni�szego porz�dku i �e tylko bezosobowe siły s� prawdziwe, ale jest to bł�dem naszej ludzkiej logiki, która zawsze próbuje zredukowa� wszystko do jednolitych konceptów. Wizja Durgi nie jest bardziej fałszywa ni� poezja Shelley'a czy równanie Einsteina, które zostało zweryfikowane w 10 lat pó�niej. Bł�dem i przes�dem jest jedynie zało�enie, �e tylko wizja Dziewicy jest prawd�, albo tylko wizja Durgi, albo tylko wizja Poezji. Jednocz�c� prawd� mogłoby by� widzenie wszystkich tych form jako pochodz�cych od tego samego Boskiego wiatła, w ró�nych tylko stopniach. Innym znów bł�dem byłoby uwa�a� te tzw. bezosobowe moce jedynie za zaawansowane, mechaniczne siły. Posiadaj� one intensywno��, ciepło, �wietlist� rado�� — co bardzo sugeruje obecno�� osoby bez twarzy; ka�dy kto do�wiadczył tej masywnej powodzi złotego �wiatła, szafirowo-niebieskiego rozkwitu lub błyszcz�cego białego �wiatła, nie ma cienia w�tpliwo�ci, �e razem z tym złotym �wiatłem nadchodzi spontaniczna i radosna Wiedza, z tym niebieskim — samoistna Pot�ga, a z t� biało�ci� — niezawodna Obecno��. Niektóre z tych pot�g spływaj� na człowieka jak u�miech. Wtedy dopiero w pełni si� rozumie, �e podziały pomi�dzy osobowym i bezosobowym czy �wiadomo�ci� i sił� s� jedynie praktycznymi rozró�nieniami stworzonymi przez ludzk� logik�, bez wi�kszego zwi�zku z rzeczywisto�ci� i �e człowiek nie potrzebuje widzie� danej osoby, aby by� w obecno�ci tej Osoby. Zasadnicz�, praktyczn� spraw� jest otwarcie si� na te wy�sze regiony. Gdy si� tam ju� raz znajdzie — ka�da jednostka otrzyma stosowne dla siebie mo�liwo�ci, zdolno�ci i potrzeby czy szczególne aspiracje. Kłótnie pomi�dzy materialistami i religijnymi osobnikami, pomi�dzy filozofami a poetami, malarzami i muzykami s� dziecinnymi grami niedo�wiadczonej ludzko�ci, w której ka�da jednostka pragnie wpasowa� wszystkich w swój własny model. Kiedy osi�gamy �wietlist� Prawd� widzimy, �e mo�e Ona pomie�ci� wszystko bez jakichkolwiek sprzeczno�ci i �e wszystko jest Jej dzieckiem. Mistyk otrzymuje rado�� swego Ukochanego, poeta — poetyck� rado��, matematyk — matematyczn� rado��, a malarz — kolorystyczne rewelacje; i wszystko to s� duchowe rado�ci.

Page 110: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

110

Jakkolwiek „jasna prostota” pozostaje pot��n� protekcj�, gdy� — na nieszcz��cie — nie ka�dy posiada zdolno�� do wzniesienia si� na wy�sze regiony, gdzie siły s� czyste. Daleko łatwiej jest otworzy� si� na poziomie witalnym, w �wiecie wielkiej Siły �ycia, ale równie� po��da� i nami�tno�ci (bardzo dobrze znanym mediom i okultystom). Tam ni�sze moce ch�tnie przybieraj� na siebie boskie maski w o�lepiaj�cych kolorach lub przera�aj�cych formach. Je�li poszukiwacz jest czysty — łatwo zauwa�y w ka�dych warunkach poprzez to oszustwo, czy jest ono straszne czy cudowne; i wtedy jego psychiczne �wiatło (dusza) rozpu�ci wszelkie zagro�enia i złudne mira�e witalnych melodramatów. Jak jednak mo�na by� kiedykolwiek pewnym swej czysto�ci? Je�eli nie gonimy za osobistymi formami, ale po prostu za narastaj�co wy�sz� prawd�, pozwalaj�c jej manifestowa� si� w dowolnej formie jak� przybierze — wtedy b�dziemy z dala od bł�du i przes�du. Mo�emy teraz spróbowa� nakre�li� zarys tych super�wiadomych poziomów, tak jak one si� manifestuj� kiedy poddaj� si� ekstatycznej nie�wiadomo�ci i tak jak ich do�wiadczał Sri Aurobindo. Aby si� upewni� — to, co jest najbli�sze uniwersalnej prawdy, to nie formy, które zawsze s� ograniczone i zwi�zane ze szczególn� tradycj� czy wiekiem, cho�one równie� maj� swoje miejsce i swoje prawdy. Najbli�sze Prawdy s� �wietliste wibracje. Kiedy mówimy „wibracje” nie mamy na my�li pozbawionych �ycia fal fizyki kwantowej, ale ruchy �wiatła w niewyra�alny sposób wypełnione miło�ci�, rado�ci�, wiedz�, pi�knem i wszystkimi tymi jako�ciami manifestowanymi przez najlepsz� z ludzkich �wiadomo�ci, niezale�nie czy religijnego typu, czy nie: „…�wiatło nie zrodzone ze Sło�ca, Ksi��yca czy Ognia �wiatło, które mieszka wewn�trz i widzi wewn�trz Daj�c wewn�trzn� widoczno��…”23 Poziomy umysłu Przed osi�gni�ciem płaszczyzny supramentalnej, która jest pocz�tkiem wy�szej półkuli egzystencji, poszukiwacz przemierzy ró�ne warstwy albo �wiaty, jak je zwał Sri Aurobindo, we wznosz�cej si� gradacji: wy�szy umysł, o�wiecony umysł, intuicyjny umysł i nad-umysł. Naturalnie mo�emy u�y� innej terminologii je�li chcemy, ale te cztery strefy maj� zwi�zek z bardzo specyficznymi do�wiadczeniami, które mog� by� zweryfikowane przez wszystkich tych, posiadaj�cych zdolno�� do �wiadomego przedsi�wzi�cia takiej wspinaczki wzwy�.

Page 111: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

111

Teoretycznie, te cztery strefy �wiadomo�ci nale�� do Super�wiadomo�ci. Teoretycznie; poniewa� przej�cie do super�wiadomo�ci ró�ni si� dla ró�nych jednostek. Dla niektórych z nich, wy�szy umysł czy nawet umysł o�wiecony nie jest a� tak niedosi��n� super�wiadomo�ci� i jest cz��ci� ich normalnej, dziennej �wiadomo�ci, podczas gdy dla innych prosty, logicznie rozumuj�cy umysł jest wci�� jeszcze odległ� mo�liwo�ci� wewn�trznego rozwoju. Innymi słowy — linia dziel�ca super�wiadomo�� od reszty ma tendencje przesuwania si� wzwy� w miar� post�powania naszej ewolucji. Je�li pod�wiadome jest nasz� ewolucyjn� przeszło�ci�, to Super�wiadome jest nasz� ewolucyjn� przyszło�ci�; stopniowo staje si� ono nasz� normaln�, codzienn� �wiadomo�ci�. Nie b�dziemy tutaj próbowa� opisywa� czym s� te wy�sze płaszczyzny �wiadomo�ci „same w sobie”, niezale�nie od człowieka. Ka�da z nich jest całym �wiatem, szerszym i bardziej o�ywionym ni� Ziemia i nasz umysłowy j�zyk jest nieadekwatny, aby porywa� si� na taki opis — potrzebowaliby�my j�zyka wizjonera lub poety, „innego j�zyka” jak mawiał Rimbaud. To jest to, czego dokonał Sri Aurobindo w „Savitri”, poetyckim eposie, do którego odsyłamy czytelnika: „…Milion kwiatów lotosu kołysz�cych si� na jednej łodydze, Jeden po drugim kolorowy i ekstatyczny �wiat Wspinaj� si� w kierunku dalekiego i niewidzialnego objawienia…”24 Ale mo�emy powiedzie� co te płaszczyzny przynosz� człowiekowi, jak zmieniaj� one nasz� wizj� �wiata, kiedy si� do nich wznosimy. Zwyczajny umysł, który wszyscy znamy, postrzega rzeczy w pewnej sukcesji: jedn� w jednym czasie, linearnie. Nie mo�e wi�c czyni� przeskoków, gdy� dziurawi� one jego logik� i powoduj� utrat� orientacji, tak �e rzeczy staj� si� niekoherentne, irracjonalne i rozmyte. Nie mo�e postrzega� wi�cej ni� jedno zjawisko w jednym czasie, gdy� spowodowałoby to tworzenie sprzeczno�ci; je�eli akceptuje szczególn� jak�� spraw� czy fakt we własnym polu �wiadomo�ci, to automatycznie musi odrzuci� wszystko, co ró�ne jest od tej prawdy czy faktu. Działa na zasadzie migawki aparatu fotograficznego, pozwalaj�c wej�� na klisz� tylko jednemu obrazowi na raz. Wszystko, co nie jest cz��ci� tej ograniczonej wizji, nale�y do otchłani bł�du, fałszu czy ciemno�ci. Wszystkie rzeczy nale�� do nieubłaganego systemu przeciwie�stw — czarne kontra białe, prawda kontra fałsz, Bóg kontra Szatan. Porusza si� jak osioł na drodze widz�cy jedn� k�pk� trawy po drugiej. Pokrótce — zwyczajny umysł zawsze wybija małe kawałki czasu i przestrzeni. Im gł�biej w dół schodzi si� po drabinie �wiadomo�ci, tym kawałki staj� si� mniejsze. Dla chrz�szcza na przykład, cokolwiek przekracza jego pole widzenia, pochodzi z przyszło�ci po jego prawej stronie, przecina lini� jego tera�niejszo�ci i znika w przeszło�ci po lewej stronie. Człowiek stoj�cy okrakiem nad chrz�szczem, który mo�e by� jednocze�nie po jego prawej i lewej stronie, jest po prostu czym� całkowicie cudownym i niezrozumiałym; chyba, �e ma on jedn� nog� w prawdzie, a drug� w fałszu, co nie jest mo�liwe, zatem człowiek nie istnieje — jest niemo�liwo�ci� w terminach chrz�szcza. Dla nas ta migawka urosła w nieco wi�ksz�; przyszło�� i przeszło�� nie s� ju� umieszczone na prawo i lewo w przestrzeni, stały si� one wczoraj i jutrem w czasie — zyskali�my wi�c nieco od ery chrz�szcza. Jest te� inna, supramentalna �wiadomo��, która mo�e poszerzy� t� migawk�, zdoby� nieco wi�cej czasu i stan�� okrakiem nad wczoraj i jutrem. Mo�e ona spostrzega� jednocze�nie wczoraj, dzisiaj i jutro, czarne i białe, prawd� i tzw. fałsz, dobro i tzw. zło, tak i nie — gdy� wszelkie

Page 112: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

112

przeciwie�stwa s� rezultatem poci�cia czasu na małe kawałeczki. Mówimy o „bł�dzie”, poniewa� nie widzimy jeszcze dobra, które ten bł�d przygotowuje, lub te� którego jest on w danej chwili widoczn� połow�. Mówimy o „fałszu”, poniewa� nie mieli�my jeszcze czasu zobaczy� jak wyrasta kwiat lotosu z mułu i błota. Mówimy o „czarnym”, ale nasze dzienne �wiatło jest czarne dla tego, kto widzi tamto wiatło! Nasze bł�dy s� koniecznymi towarzyszami dobra. „Nie” jest nierozdzieln� połow� „tak”. Białe i czarne i wszelkie inne kolory t�czy s� ró�nymi transkrypcjami jednego �wiatła, które stopniowo si� odsłania. Nie ma sprzeczno�ci, s� jedynie uzupełniaj�ce si� rzeczy. Cała opowie�� o wznoszeniu si� �wiadomo�ci jest opowie�ci� o otwieraniu si� szczeliny, przej�cia z linearnej i sprzecznej �wiadomo�ci do �wiadomo�ci globalnej. Ale gdy Sri Aurobindo rzeczywi�cie powiada „globalna”, mówi zarazem o wy�szej połowie (półkuli) �wiadomo�ci, z referencj� do Supramentalnego, poniewa� ta wy�sza prawda nie ma ł�czy� ziemskiej; nie byłoby cało�ci bez jej ni�szej połowy. To co „ponad”, nie likwiduje tego co „pod”, ale je uzupełnia; bezczasowo�� nie jest przeciwie�stwem czasu bardziej ni� obejmuj�ce ramiona s� przeciwie�stwem osoby obejmowanej. Sekretem jest tu dokładnie znalezienie bezczasowo�ci po�rodku czasu, niesko�czono�ci w tym, co sko�czone i obejmowania cało�ci istnienia w najdrobniejszej jego cz�stce. Inaczej — nikt nie jest obejmowany, ani te� niczego nie obejmuje. To wzniesienie si� �wiadomo�ci nie jest jedynie podbojem czasu, jest równie� podbojem rado�ci, miło�ci i bezmiaru istnienia. Ni�sze poziomy ewolucyjne nie tylko tn� przestrze� i czas na kawałki — wszystko tn� tak samo. Post�powe „prawo fragmentacji”25 przewodniczy procesowi schodzenia �wiadomo�ci od Ducha do atomu — fragmentacji rado�ci, miło�ci i pot�gi i fragmentacji, naturalnie, wiedzy i wizji. Wszystko zostaje ostatecznie rozczłonkowane w chmur� male�kich tropizmów, dokuczliwy kurz somnambulicznej �wiadomo�ci,26 która jest ju� poszukiwaniem �wiatła, albo mo�e pami�ci� o utraconej rado�ci. „Ogólnie — znakiem tego zej�cia jest zawsze znikanie pot�gi intensywno�ci: intensywno�ci istnienia, intensywno�ci �wiadomo�ci, intensywno�ci siły, intensywno�ci cieszenia si� rzeczami i sam� egzystencj�. Tak samo, kiedy wznosimy si� ku Najwy�szemu poziomowi, intensywno�ci te si� wzmagaj�”.27 a) Zwyczajny umysł: Jako�� �wiatła, albo raczej — jako�� wibracji zasadniczo jest tym, co odró�nia jeden poziom �wiadomo�ci od innego. Zaczynaj�c od naszego własnego poziomu ewolucyjnego i rozwa�aj�c �wiadomo�� w aspekcie �wiatła, z którego wszystko inne si� bierze, zwyczajny umysł przedstawia si� dla oka, które widzi, jako co� w rodzaju szarawej masy z mnóstwem ciemniejszych, małych punkcików prymitywnych modułów wibracyjnych, co� jakby chmara much, kł�bi�ca si� wokół ludzkiej głowy i reprezentuj�ca tysi�c i jedn� my�l. Przychodz� i odchodz�, i wiruj� w niesko�czono��, przefruwaj�c od jednej osoby do drugiej. Sporadycznie schodzi w t� mieszanin� wybuch �wiatła, jakby z góry mała rado��, płomyk miło�ci zata�czy po�ród tej szaro�ci. Ale ten „grunt neutralno�ci”, jak go nazywa Sri Aurobindo, jest tak g�sty i lepki, �e połyka i za�miewa wszystko, wci�ga wszystko wewn�trz siebie w swej obskurnej grawitacji; nie mo�emy nawet zbyt długo znosi� rado�ci czy bólu, nie mo�emy wytrzyma�

Page 113: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

113

nadmiaru �wiatła w jednorazowej dozie; wszystko jest małe, spazmatyczne, szybko wyczerpywalne. I wszystko jest podmiotem tysi�cy warunków. b) Wy�szy umysł: Ten wy�szy poziom cz�sto jest znajdywany u filozofów i my�licieli. Jest mniej m�tny i bardziej wolny. Tłem nie jest ju� sama szaro��, ma ona bł�kitnawy odcie� i małe, zst�puj�ce błyski �wiatła s� wolniej pochłaniane. S� one równie� bardziej intensywne, bardziej obfite i cz�stsze. Rado�� ma tendencje trwania dłu�ej, miło�� bywa szersza i jest mniej podmiotem niezliczonych warunków charakterystycznych na ni�szych poziomach — zaczyna si� poznawa�, czym rado�� i miło�� s� same w sobie, bez �adnej przyczyny. Ale �wiatło jest wci�� zimne i twarde. To ci�gle ta ci��ka mentalna substancja przechwytuje �wiatło z góry i miesza je z własn� substancj�, pokrywaj�c j� niezauwa�alnie warstw� my�l�c�, zdoln� do prawdziwego zrozumienia �wiatła otrzymanego z góry tylko po wła�ciwym procesie rozwodnienia, ulogicznienia i podzielenia na słowa i idee. Co wi�cej — strony i paragrafy wy�szego umysłu czerpi� z pojedynczo złapanego punktu �wiatła, albo i małej liczby tych punktów (owe stronice reprezentuj� jego własne, z góry ustalone warunki, małe kropelki intuicji pospiesznie trawione) i taki umysł zadaje sobie wiele trudu, aby wyeliminowa� ze swego rozwoju wszystko, co by stało w sprzeczno�ci z jego konkluzjami. To prawda, �e mo�e si� on otwiera� na wy�sze poziomy i otrzymywa� ich przebłyski, ale nie jest to dla niego wła�ciwa wysoko��; jego mentalna substancja słu�y rozdrobnieniu �wiatła. Nie mo�e zrozumie� czego�, bez uprzedniego wyja�nienia sobie tego. c) O�wiecony umysł: Umysł o�wiecony posiada ju� inn� natur�. W miar�, jak wy�szy umysł stopniowo akceptuje cisz�, zdobywa on wej�cie w t� dziedzin�. Jego substancja jest stopniowo oczyszczana i to, co wpadało we� kroplami raz na jaki� czas, teraz wpływa strumieniem. „Gruntem nie jest ju� ogólna neutralno��, ale czysta, duchowa łatwo�� i szcz��cie, na których specjalne tony estetycznej �wiadomo�ci wypływaj� lub rodz� si� z niej. Jest to pierwsza zasadnicza zmiana”.28 wiadomo�� bywa wypełniona powodzi� �wiatła, cz�sto złotego, nasycona ró�nymi kolorami zale��cymi od wewn�trznego stanu danej jednostki. Jest to „�wietlista inwazja”. Równocze�nie trwa stan „entuzjazmu”, w greckim znaczeniu tego słowa, stały stan rozbudzenia, jakby cała istota była czuwaniem nagle wyposa�onym w bardzo szybki rytm w zupełnie nowym �wiecie, z nowymi warto�ciami, perspektywami i niespodziewanym clue. Zasłona dymna �wiata zostaje uniesiona, wszystko jest poł�czone wewn�trz wielkiej, radosnej wibracji. �ycie staje si� szersze, prawdziwsze, bardziej �ywe. Małe prawdy błyskaj� wsz�dzie bez słowa, jakby ka�da rzecz zdradzała swe sekrety, specjalne znaczenia, specjalne �ycie. Człowiek trwa sk�pany w nie do opisania „stanie prawdy”, bez rozumienia czegokolwiek — po prostu jest. I jest to cudowne. Wszystko jest jasne, �ywe, kochaj�ce. U ró�nych ludzi ta �wietlista powód� ró�nie jest wyra�ana (zawsze spieszymy si� ujmowa� j� w form�, zamiast pozwala� jej spokojnie przenika� cał� nasz� istot� i wykonywa�

Page 114: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

114

prac� oczyszczania). Dla niektórych jest to nagły poetycki zryw, inny — widzi nowe architektoniczne formy, inny za� znajduje nowe naukowe równania a jeszcze inny — wielbi swego Boga. Ogólnie — dost�p do tej nowej �wiadomo�ci jest poł�czony ze spontanicznym rozkwitem energii twórczych, szczególnie na polu poezji. Zauwa�y� mo�na, �e wielu poetów, tworz�cych w chi�skim, hinduskim czy angielskim j�zyku, istnieje po�ród uczniów Sri Aurobindo, jak gdyby poezja i sztuka były pierwszymi praktycznymi rezultatami jego jogi. „Widywałem, zarówno w sobie, jak i w innych ten nagły rozkwit zdolno�ci w ka�dej dziedzinie działalno�ci, poprzez otwarcie �wiadomo�ci, - tak �e ci, którzy długo pracowali, by móc siebie wyrazi�, bez wi�kszych sukcesów w tym rytmie - staj� si� mistrzami j�zyka poetyckiego i kadencji w ci�gu lata. Jest to problem wła�ciwszej ciszy umysłu i wła�ciwego otwarcia si� na Słowo, które próbuje siebie wyrazi�, gdy� Słowo ju� tam nie istnieje; w tych wewn�trznych płaszczyznach, gdzie rodz� si� formy artystyczne, nie istnieje ju� uformowane i gotowe Słowo — to transmituj�cy umysł musi si� zmieni� i sta� si� doskonałym dla nich kanałem, a nie przeszkod�”.29 Poezja jest najwygodniejszym �rodkiem przekazywania tego, czym te wy�sze poziomy �wiadomo�ci s�. W rytmie poezji łatwo mo�na dostrzec wibracje. Poezja b�dzie wi�c w u�yciu i pó�niej, chocia� Super�wiadomo�� nie b�dzie przywilejem jedynie poetów. W swej obszernej korespondencji i w „Poezji Przyszło�ci” Sri Aurobindo dał liczne przykłady poezji wypływaj�cej z umysłu o�wieconego. Naturalnie jest tu i Szekspir, który dostarcza nam najbardziej obfitych przykładów. Ale musimy przesta� zwa�a� na zewn�trzne znaczenie i słucha� tego, co wibruje poza nim; gdy� poezja, tak jak wszelkie sztuki w ogóle, s� ostatecznie tylko �rodkiem uchwycenia małej, nie wypowiedzianej nuty, która jest niczym, a zarazem esencj� �ycia; „…�e jego cnoty B�d� błagały, jak aniołowie o j�zykach fanfar, I �ało��, jak nagie narodzone dzieci� P�dz�ce podmuchem, lub osiodłanym cherubinem nieba Na niewidocznych powietrznych kurierach Zadmie okropnym czynem w ka�dym oku, Któremu wiatr wyci�nie łzy…” Wiersz nie jest „o�wiecony” z powodu swego znaczenia; jest o�wiecony, poniewa� niesie sw� szczególn� nut� tej płaszczyzny. Mogliby�my odnale�� t� sam� nut� w malarstwie Rembrandta, w muzycznej kompozycji Cezara Francka lub nawet, po prostu, w słowach przyjaciela. Jest to, kryj�cy si� za tym, dotyk prawdy, mała wibracja, która przedostaje si� prosto do naszych serc i dla której poezja, kanwa czy sonata s� jedynie mniej lub bardziej adekwatnymi transkrypcjami. Im wy�ej si� kto� wznosi, tym bardziej czyste, �wietliste i pot��niejsze s� wibracje. Kiedy Wordsworth mówi: „…I pi�kno zrodzone z szemrz�cego d�wi�ku Przeniknie na jej twarz…” — wibracja jest nieomal dotykalna, tak silna jest jej obecno��. Ale, rzecz jasna, nie jest to o�wiecona wibracja, nie pochodzi ona sponad naszych głów, ale z serca — i nie ma to nic

Page 115: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

115

wspólnego ze znaczeniem tych strof: słowa s� jedynie ubraniem wibracji. Tymczasem inny wers, z Francisa Thompsona, pochodzi prosto z umysłu o�wieconego: „…Niezmieszane w�cibstwo ka�dej z gwiazd…” Co zasadniczo odró�nia prace, które pochodz� z tej płaszczyzny, jest tym, co Sri Aurobindo nazywa „�wietlist� zamieci�”, nagł� powodzi� �wiatła. Wibracja nie jest podobna do �adnej innej; zawsze daje co� w rodzaju pr�du elektrycznego i trwa wibruj�c długo po zaistnieniu, jak kamerton. Lecz rzadko pozostaje czysta do ko�ca pracy, gdy� rytm pracy idzie za rytmem �wiadomo�ci, w gór� i w dół, chyba �e jest ustabilizowany dzi�ki jakiej� szczególnej dyscyplinie. Ostatnie trzy linie w cytowanym wy�ej pasa�u Szekspira, wypływaj� z o�wieconego umysłu odgórnej inspiracji, ale zawieraj� równie� nieco witalnej i nieco zwyczajnej, umysłowej �wiadomo�ci. Wraz z jej pi�knem, odkrywamy równie� limity o�wieconego umysłu: o�wiecona poezja produkuje strumienie wyobra�e� i odkrywcze słowa (poniewa� wizja i słuch otwieraj� si� na tym poziomie), prawie lawin� bogatych, cz�sto niespójnych wyobra�e�, jak gdyby trudno było �wiadomo�ci zawrze� powód� �wiatła i niezwykłej intensywno�ci — jest to za wiele, jest to przytłaczaj�ce. Entuzjazm cz�sto zmienia si� w wyczerpanie i — je�li reszta istnienia nie jest wystarczaj�co dobrze przygotowana i oczyszczona — ka�da z ni�szych płaszczyzn mo�e przechwyci� schodz�ce �wiatło i sił� i u�y� ich do swych własnych celów, co si� cz�sto zdarza. Gdy ni�sze cz��ci istnienia, a zwłaszcza wital, uchwyc� t� �wietlist� powód� — utwardzaj� i dramatyzuj� torturuj�c j�; siła tam ci�gle pozostaje, ale przymuszaj�ca i twarda, podczas gdy esencj� umysłu o�wieconego jest rado��. Tutaj mogliby�my wyliczy� wiele nazwisk poetów i twórczych pisarzy.* Co wi�cej — substancja o�wieconego umysłu nie jest przezroczysta, jedynie opalizuje jak rozproszone �wiatło — jakby co� dotykało wsz�dzie prawdy, nigdzie jej konkretnie nie dotykaj�c; st�d stałe nie�cisło�ci i dewiacje. S� to tylko pocz�tki nowych narodzin. Przed pój�ciem wy�ej konieczny jest dalszy proces oczyszczaj�cy i — ponad wszystko — spokój, naturalna równowaga i cisza. Im wy�ej wznosimy si� w �wiadomo�ci, tym bardziej potrzebujemy trwałej równowagi. d)Umysł intuicyjny: Intuicyjny umysł ró�ni si� od o�wieconego swoj� czyst� przejrzysto�ci�. Jest on jak �ywe srebro, skacze boso po skałach odkrywanych przez morze. Nie jest ograniczony jak np. wy�szy umysł przez mentalne wi�zadła ortopedyczne, które przykuwaj� nas do ziemi, jak gdyby wiedza zale�na była od olbrzymich ilo�ci naszych refleksji. Wiedza jest iskr� rozbłyskuj�c� w ciszy. Jest ona akurat tu, ani wy�ej, ani gł�biej, ale tu� przed naszymi oczyma, oczekuj�ca na moment, gdy staniemy si� nieco bardziej przejrzy�ci — nie jest to bowiem kwesti� naszego wzniesienia si� na * Mo�e zasługiwa� na podkre�lenie ponownie, �e istnieje wyra�na ró�nica pomi�dzy osob�, która otrzymuje okazjonalne inspiracje lub iluminacje, na których cz�sto trudno polega�, a osob�, która systematycznie rozwija sw� �wiadomo��, stopie� po stopniu, tak �e jest w stanie skontaktowa� si� z ka�dym z wybranych poziomów �wiadomo�ci, pozostaj�c tam, jak długo sobie �yczy I otrzymuj�c bez zniekształce� odpowiednie inspiracje oraz iluminacje. Oto działanie integralnej jogi.

Page 116: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

116

wy�szy poziom, jak wła�nie oczyszczenia naszych wielu przeszkód. Na wiosn� pola ry�owe Indii rozci�gaj� si� spokojnie przed naszymi oczyma — zielone, nasycone słodkim zapachem pod ci��kim niebem; i nagle, z wielkim krzykiem, tysi�ce papug podrywa si� do lotu. A jednak nic wcze�niej nie zauwa�yli�my. To trwa ułamki sekund, jak błyskawica — i tak samo w niewiarygodnie szybki sposób mo�ne oczy�ci� si� �wiadomo��! Jeden detal, jeden d�wi�k, jedna kropla �wiatła — i cały wspaniały i obfity �wiat nagle si� pojawia: tysi�ce nieuchwytnych ptaków w mgnieniu oka… Intuicja przedstawia, na nasz� skal�, pocz�tkow� Tajemnic� wielkiego Spojrzenia, ogromnego Spojrzenia, które widziało wszystko i wszystko znało, które rozkoszuje si� widzeniem w sposób sukcesywny — czasowo, kropla po kropli, z miliardów punktów widzenia — tym, co całkowicie obj�ło w ułamku wieczno�ci: „Wieczny moment jest przyczyn� lat…”30

Wraz z intuicj� przychodzi bardzo specjalne poczucie rado�ci, inne od rado�ci o�wieconego umysłu. Nie ma ju� poczucia powodzi nadpływaj�cej z zewn�trz, ale co� w rodzaju rozpoznawania, jak gdyby zawsze było nas dwóch: brat �wiatła, �yj�cy w �wietle i brat cieni — czyli my sami — �yj�cy na dole, potykaj�cy si� w ciemno�ci, powtarzaj�cy wszystkie gesty i ruchy �wietlnego brata, imituj�cy jego wiedz� i jego wielk� przygod� lecz w prymitywny, ograniczony i niezdarny sposób. A potem, z nagła zderzamy si� przypadkowo i jeste�my jednym. Jeste�my jedno�ci� w punkcie �wiatła. I wreszcie — nie ma ró�nic. Rado��. Kiedy staniemy si� jedno�ci� we wszystkich punktach, b�dzie to boskie �ycie. Ten punkt kontaktu i zderzenia niesie z sob� wiedz�, która mo�e by� wyra�ana w takiej czy innej formie, w zale�no�ci od aktualnego głównego zaj�cia, ale która zawsze w esencji jest ruchem w kierunku jedno�ci, identyczno�ci, spotkaniem — wiemy, poniewa� rozpoznajemy. Sri Aurobindo zwykł mawia�, �e intuicja jest pami�ci� Prawdy.31 Kiedy zdarza si� intuicyjny przebłysk, widzimy wtedy wyra�nie, �e wiedza nie jest odkrywaniem czego� nieznanego — odkrywamy tylko samych siebie, bo nie ma nic wi�cej do odkrycia; jest to stopniowe rozpoznawanie w czasie tamtej jednej sekundy wiatła, które wszyscy widzieli�my. Któ� tego nie widział cho�by raz? Któ� nie posiada tej Pami�ci w swoim �yciu? Jakiekolwiek byłyby nasze wierzenia lub w ogóle brak wierze�, nasze zdolno�ci lub niezdolno�ci, nasze doły lub wy�yny — jest zawsze w �yciu taki moment, który jest naszym momentem. Niektóre �ycia trwaj� zaledwie przez sekund�, a cała reszta jest zapomnieniem. J�zyk intuicji skondensowany bywa w bardzo �cisłe wysławianie, bez jednego zb�dnego słowa w kontra�cie do rozwodnionego j�zyka umysłu o�wieconego (który jakkolwiek, przez samo swe bogactwo, przekazuje �wietlisty rytm i prawdy mo�e mniej konkretnie zarysowane, ale za to cieplejsze). Kiedy Plotyn skondensował cały cykl ludzkiego wysiłku we fraz�: „Lot Samotnego do Samotnego”— u�ył on bardzo intuicyjnego j�zyka, jak Upaniszady. Ale ta jako�� sygnalizuje równie� limity intuicji; niezale�nie jak bardzo nabrzmiałe znaczeniem s� nasze przebłyski i frazy, nie mog� one obj�� całej prawdy — pełniejsze, bardziej wszechobejmuj�ce ciepło byłoby tu potrzebne, podobne do tego, które istnieje w umy�le o�wieconym, ale z wi�ksz� przejrzysto�ci�. „Gdy� intuicja… widzi rzeczy dzi�ki przebłyskom, punkt po punkcie, ale nie jako cało��…”32 Teren odsłoni�ty przez taki błysk jest uderzaj�cy i nie do odrzucenia, ale jest on jedynie „przestrzeni� prawdy”.33 Co wi�cej — umysł przechwytuje to i, jak zaobserwował Sri Aurobindo, „czyni z tego jednocze�nie i za du�o, i za mało”.33 Za du�o — poniewa� generalizuje on swoj� intuicj� i ma tendencje do rozci�gania swego do�wiadczenia na cał� przestrze�. Za

Page 117: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

117

mało — poniewa� zamiast pozwoli� temu błyskowi roz�wieca� spokojnie i rozja�nia� nasz� substancj�, chwyta i wi�zi go, pokrywaj�c warstwami my�li (albo nawet obrazkami, poezj�, matematyk� lub religi�), a przez to ju� nie rozumie jego �wiatła, chyba �e dzi�ki intelektualnym, artystycznym czy religijnym soczewkom, które na nie nało�ył. Jest bardzo trudno umysłowi zrozumie�, �e rewelacja mo�e by� wszechpot��na, nawet oszałamiaj�ca bez naszego rozumienia czego� o niej i �e jest ona specjalnie pot��na tylko wtedy, kiedy nie zni�a si� jej o kilka stopni, rozwadnia i dzieli na fragmenty po to, aby przypuszczalnie była „zrozumiana”. Gdyby�my mogli pozosta� w ciszy podczas tego wibruj�cego błysku, niczym zawieszeni w jego �wietle, bez rzucania si�, aby poci�� je na intelektualne kawałki — wkrótce zauwa�yliby�my, �e cała nasza istota „zmieniła wysoko��” i �e obecnie posiadamy nowy rodzaj wizji zamiast wypranej z �ycia małej frazy. Wyja�nianie powoduje, �e wi�kszo�� z transformuj�cej pot�gi — zanika. Je�eli — zamiast natychmiastowego si�gania po pióro czy p�dzel, albo wpadania w potok słów, aby uwolni� si� od nadmiaru otrzymanego tak nagle �wiatła — poszukiwacz b�dzie d��ył do zachowania swej wewn�trznej ciszy i przejrzysto�ci, je�eli b�dzie cierpliwy — zobaczy wkrótce, �e te błyski stopniowo zaczynaj� si� mno�y�, jakby zbli�a� si� i inna �wiadomo�� powoli zaczyna przybiera� w nim kształt; �wiadomo��, która jest zarazem wypełnieniem i �ródłem o�wieconego umysłu, i umysłu intuicyjnego oraz wszelkich ludzkich mentalnych form. Jest to nad-umysł. e) Nad-umysł: Nadumysł jest rzadko osi�ganym szczytem ludzkiej �wiadomo�ci. Jest to �wiadomo�� kosmiczna, ale bez �adnej zatraty indywidualno�ci. Zamiast odrzucania wszystkiego i wzbijania si� na niebia�skie wysoko�ci, poszukiwacz cierpliwie wspina si� po ka�dym szczeblu swego istnienia w taki sposób, �e dolny szczebel powi�zany jest z górnym — bez �adnych przerw. Nadumysł jest �wiatem bogów, �ródłem inspiracji wielkich zało�ycieli religii. To tam zrodziły si� wszystkie religie jakie znamy; wszelkie religie czerpi� swe pocz�tki z nadumysłowego do�wiadczenia, w jednym z jego niezliczonych aspektów. Gdy� religia, objawienie czy do�wiadczenie duchowe nale�� do szczególnej płaszczyzny — nie pochodz� z piorunów czy błyskawic Boga, czy te� znik�d. Ci, którzy uciele�niali poszczególne objawienia, nie pocz�li ich z niczego. Nad-umysł jest ich �ródłem. Jest on równie� �ródłem najwy�szych artystycznych twórczo�ci. A jednak musimy pami�ta�, �e chocia� jest to szczyt — to szczyt ten jest ci�gle jeszcze na umysłowej płaszczy�nie. Kiedy �wiadomo�� wzniesie si� ju� do tego poziomu, nie ma ju� sposobu widzenia „punkt po punkcie”, ale „spokojnie, w wielkich masach”.34 Nie ma ju� rozproszonego �wiatła umysłu o�wieconego lub izolowanych błysków umysłu intuicyjnego, ale — cytuj�c cudown� fraz� z Ved — „ocean stałych błyskawic”. wiadomo�� nie jest ju� ograniczona do krótkiego momentu tera�niejszo�ci lub w�skiego zasi�gu wizualnego pola. Jest „odpiecz�towana” — widzi w pojedynczym spojrzeniu „wielkie rozmiary przestrzeni i czasu”.34 Zasadnicza ró�nica pomi�dzy tym a innymi poziomami, le�y w równomierno�ci, nieomal w całkowitej jednorodno�ci �wiatła. W szczególno�ci za� — w chłonnym umy�le o�wieconym mo�na by na przykład zobaczy� niebieskawe tło z nagłymi rozbłyskami �wiatła, intuicyjne przebłyski lub ruchome �wietlne erupcje — czasami nawet wielkie nad-umysłowe ulewy; ale jest to zawsze fluktuacyjn�

Page 118: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

118

gr� �wiatła — nic stałego. Na ogół s� to warunki najwi�kszych poetów jakich znamy; osi�gaj� oni pewien poziom rytmu, szczególn� poetyck� �wietlisto�� i od czasu do czasu dotykaj� wy�szych poziomów po to, by powraca� z nich z o�lepiaj�cymi wersami (lub frazami muzycznymi), które powtarzaj� nieraz całe generacje, jak „Sezamie, otwórz si�”. Ogólnie — o�wiecony umysł jest podstaw� (bardzo wysok� podstaw�), a nad-umysł jest boskim królestwem, w które pozwala si� wej�� w momentach łaski. Dla pełnej i stałej �wiadomo�ci nad-umysłowej — takiej, jaka miała miejsce u wedyckich riszów na przykład — nie ma ju� fluktuacji. wiadomo�� jest mas� stałego �wiatła. Rezultatem tego jest niezachwiana uniwersalna wizja — znana jest uniwersalna rado��, uniwersalne pi�kno, uniwersalna miło�� — gdy� wszystkie sprzeczno�ci ni�szych poziomów pochodz� z niedostatku �wiatła, z ograniczono�ci �wietlnej; inaczej mówi�c — która o�wietla tylko ograniczone pole, podczas gdy w tym równym o�wietleniu wszelkie sprzeczno�ci, jak te małe, ciemne przerwy mi�dzy dwoma rozbłyskami lub ciemnymi granicami, gdzie nie si�gn�ło nasze �wiatło, mieszaj� si� tu w zjednoczon� wizualn� cało��. I poniewa� �wiatło jest wsz�dzie — rado��, harmonia i pi�kno te� s� z konieczno�ci wsz�dzie, gdy� nie odczuwa si� ju� sprzeczno�ci jako negacje lub przerwy mi�dzy błyskami �wiadomo�ci, ale jako elementy o pewnej intensywno�ci wewn�trz stałej kosmicznej Harmonii. Nie znaczy to, �e nadumysłowa �wiadomo�� nie dostrzega tego, co my nazywamy brzydot�, złem lub cierpieniem, ale w niej wszystko to ł�czy si� w zrozumiał� uniwersaln� gr�, w której ka�da rzecz ma swój cel i swoje miejsce. Jest to jednocz�ca, a nie dziel�ca �wiadomo��. Stopie� jedno�ci jest dokładnym miernikiem doskonało�ci nad-umysłu. Co wi�cej, z wizj� tej jedno�ci, która jest w oczywisty sposób boska (to, co boskie, nie jest ju� przypuszczeniem lub wymysłem, ale widocznym i dotykalnym czym�, czym stajemy si� — naturalnie w miar�, jak nasza �wiadomo�� staje si� �wiatłem), nadumysłowa istota wsz�dzie spostrzega to samo �wiatło we wszystkich rzeczach i bytach, tak jak spostrzega je w swej własnej istocie. Nie ma ju� dziel�cej pró�ni, nie ma dziwnych przerw, wszystko sk�pane jest w pojedynczej substancji. Któ� taki posiada uniwersaln� miło��, uniwersalne zrozumienie, uniwersalne współczucie dla wszystkich tych innych „ja”, którzy tak samo poruszaj� si� w kierunku bosko�ci, albo raczej — stopniowo staj� si� �wiatłem, którym ju� s�. Tak wi�c, mo�emy osi�gn�� nadumysłow� �wiadomo�� na wiele ró�nych sposobów: dzi�ki pasji religijnej, pasji poetyckiej, intelektualnej, artystycznej lub dzi�ki heroicznym celom — dzi�ki temu wszystkiemu, co pomaga człowiekowi przej�� samego siebie. Sri Aurobindo przeznaczył specjalne miejsce dla Sztuk, które uwa�ał za jeden z wi�kszych �rodków do duchowego post�pu. Na nieszcz��cie — arty�ci i twórcy posiadaj� ogólnie du�e ego stoj�ce na ich drodze, co jest ich główn� przeszkod�. Człowiek religijny, który pracował nad rozpuszczeniem swego ego, ma wprawdzie łatwiejsz� drog�, ale rzadko osi�ga tak� uniwersalno�� poprzez indywidualne wysiłki. Raczej ju� odpychaj�c drabin�, skacze poza to, co indywidualne, nie troszcz�c si� o wypracowywanie przej�ciowych stopni osobistej �wiadomo�ci i kiedy osi�ga ten”szczyt „— nie ma ju� drabiny, aby powróci�, albo te� nie chce ju� wraca�; lub te� nie pozostała ju� �adna indywidualno��, która mogłaby wyrazi� wszystko to, co on spostrzega. Albo i te� jego dawna indywidualno�� robi co mo�e, aby jak najlepiej wyrazi� swoj� now� �wiadomo��, zakładaj�c, �e czuje jak�kolwiek potrzeb� wyra�ania czegokolwiek. Riszowie staro�ytnych Ved, którzy pozostawili nam by� mo�e jedyny przykład systematycznego i stałego post�pu z poziomu na poziom, mog� by� zaliczani do najwi�kszych poetów jakich Ziemia znała, jak wykazał to Sri Aurobindo w „Sekretach Ved”. Słowo kavi miało podwójne znaczenie: jako

Page 119: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

119

„widz�cy Prawd�” i jako „poeta”. Było si� poet�, poniewa� było si� jasnowidzem. Jest to oczywista i całkiem zapomniana rzeczywisto��. Zatem mogłoby by� przydatne powiedzenie paru słów o Sztukach jako �rodkach wznoszenia si� �wiadomo�ci, a w szczególno�ci o poezji na tym nadumysłowym poziomie. Poezja mantryczna Poziomy �wiadomo�ci charakteryzowane s� nie tylko przez odmienne nat��enia �wietlistych wibracji, ale przez ró�ne wibracje d�wi�ku lub rytmy, które mo�na słysze�, je�li posiada si� to „ucho ucha”, a o którym wspominaj� Vedy. D�wi�ki lub obrazy �wiatła, siły lub istoty s� ró�nymi aspektami tej samej Egzystencji, ró�nie si� manifestuj�cej i w ró�nych intensywno�ciach, w zale�no�ci od danego poziomu. Im dalej schodzi si� po drabinie �wiadomo�ci, tym bardziej podzielone staj� si� wibracje d�wi�kowe — tak samo jak �wiatło, istoty i siły. Na poziomie witalnym na przykład, mo�emy słysze� kakofoniczne i zagłuszaj�ce wibracje �ycia, jak te� i pewne typy muzyki osi�ganej na tej płaszczy�nie, pewne typy witalnego malarstwa lub poezji, wyra�aj�ce tak samo ten złamany i wysoce kolorowy rytm. Im wy�ej si� wznosimy, tym bardziej harmonijne, ujednolicone i prostsze staj� si� wibracje, jak np. pewne wielkie frazy kwartetów smyczkowych Beethovena, które wydaj� si� poci�ga� wzwy�, do utraty oddechu, a� na o�lepiaj�ce wy�yny czystego �wiatła. Siła muzyki nie jest ju� przekazywana przez gło�no�� lub kolorowe wybuchy, ale przez wy�sze, wewn�trzne napi�cie. Sama cz�stotliwo�� wibracji zamienia t�cz� kolorów na czyste białe �wiatło do tak wysokiego tonu, �e wydaje si� ono nieruchome; jest jakby złapane w wieczno�ci — jeden pojedynczy d�wi�k-�wiatło-siła, który mo�e jest t� hindusk� sylab� OM, „Słowem zamkni�tym w wy�szym ogniu”.35 „Na pocz�tku było Słowo” — powiadaj� Pisma. Istnieje w Indiach tajemna wiedza oparta na d�wi�ku i ró�nicach wibracji odpowiednich do poziomów �wiadomo�ci. Je�eli wymawiamy d�wi�k „OM” na przykład, wyra�nie odczuwamy jego wibracj� wokół centrów głowy, podczas gdy d�wi�k „RAM” działa na centrum w okolicy p�pka. A poniewa� ka�de z naszych centrów �wiadomo�ci jest w bezpo�rednim kontakcie z dan� płaszczyzn� �wiadomo�ci, mo�emy — dzi�ki powtarzaniu (japa) pewnych d�wi�ków — wej�� w kontakt z koresponduj�cym poziomem �wiadomo�ci.* Jest to podstaw� całej ogromnej duchowej dyscypliny zwanej tantryck�, poniewa� bierze ona pocz�tek ze �wi�tych tekstów zwanych „Tantra”. Podstawowe lub zasadnicze d�wi�ki, które maj� pot�g� nawi�zania kontaktu, zwane s� „mantrami”. Mantry bywaj� zawsze sekretne i dawane s� uczniowi przez Guru;** istnieje ich wiele rodzajów (jak wiele jest poziomów wewn�trz ka�dej płaszczyzny �wiadomo�ci) i mog� one słu�y� równie� jak najbardziej sprzecznym celom. Poprzez kombinacj� pewnych d�wi�ków, mo�na na najni�szych poziomach �wiadomo�ci — ogólnie na poziomie witalnym — wej�� w kontakt z odpowiednimi siłami i osi�gn�� wiele * Patrzac na diagram center �wiadomo�ci, zauwa�amy, �e ka�de centrum zawiera sanskryck� liter�; lam,vam, ram, yam,ham oraz Om we wznosz�cej sie skali. Te zasadnicze d�wi�ki reprezentuj� szczególne wibracje, które rz�dz� siłami na danym poziomie ( zob.A.Avalon „Pot�ga W��a”) ** Mo�na czyta� mantry w ksi��ce I powtarza� je bez ko�ca; nie b�d� one miały mocy lub „aktywnej siły”, chyba �e zostanie im dana przey Mistrza lub guru.

Page 120: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

120

niezwykłych pot�g. Niektóre mantry mog� zabi� (w pi�� minut, z gwałtownymi wymiotami), niektóre mog� uderzy� z wielk� precyzj� w szczególn� cz��� lub organ ciała, niektóre za� lecz�, inne — wywoła� mog� ogie�, zabezpiecza� lub rzuca� kl�twy. Ten rodzaj magii lub chemii wibracji pochodzi po prostu ze �wiadomego trzymania na wodzy ni�szych wibracji. Ale istnieje te� wy�sza magia, która te� wywodzi si� z mistrzostwa nad wibracjami — na wy�szych poziomach �wiadomo�ci. Jest to poezja, muzyka, duchowe mantry Upaniszad i Ved, mantry dawane przez Guru swemu uczniowi, aby pomóc mu wej�� w �wiadomy, bezpo�redni kontakt ze specjalnym poziomem �wiadomo�ci, szczególn� sił� lub istot� bosk�. W tym przypadku d�wi�k posiada sam w sobie pot�g� do�wiadczenia i realizacji — jest to d�wi�k, który sprawia, �e człowiek „widzi”. Podobnie poezja i muzyka, które s� jedynie nie�wiadomym procesem manipulowania tymi sekretnymi wibracjami, mog� by� pot��nymi �rodkami, by otworzy� �wiadomo��. Je�li byliby�my w stanie komponowa� �wiadom� muzyk� i poezj� dzi�ki �wiadomemu manipulowaniu wy�szymi wibracjami, tworzyliby�my dzieła sztuki przepełnione inicjuj�cymi pot�gami. Zamiast poezji, która bywa fantazj� intelektu i „tancerk� umysłu”36, jak to nazwał Sri Aurobindo, tworzyliby�my mantryczn� muzyk� lub poezj�, aby „sprowadzi� bosko�� do naszego �ycia”37. Gdy� prawdziwa poezj� jest akcj�; otwiera nasze małe wej�cia w �wiadomo��, a my jeste�my zamkni�ci w murach — zabarykadowani! Przez te małe wej�cia mogłoby wej�� wi�c w nas to, co Rzeczywiste. Jest to „Mantra Rzeczywisto�ci”38, inicjacja. To jest to, co riszowie z Ved i jasnowidze Upaniszad sprowadzali swoimi mantrami, maj�cymi pot�g� przekazywania iluminacji do tych, którzy s� gotowi na ich przyj�cie.*** To jest to, co Sri Aurobindo wyja�niał w swojej „Poezji Przyszło�ci” i co zrobił w „Savitri”. Mantry: wielka poezja, wielka muzyka lub �wi�te Słowo — wszystkie pochodz� z Nad-umysłu. On wła�nie jest �ródłem tych wszystkich twórczych lub duchowych aktywno�ci (te dwa poj�cia nie mog� by� oddzielane; kategoryczne podziały intelektu zanikaj� w tym czystym miejscu, gdzie wszystko jest �wi�te, nawet profanacje). Mo�emy teraz próbowa� opisa� szczególn� wibracj� lub rytm Nadumysłu. Na wst�pie warto przypomnie�, �e ka�dy kto ma zdolno�ci wchodzenia mniej lub bardziej �wiadomie w kontakty z wy�szymi płaszczyznami — poeci, pisarze, arty�ci — dobrze wie, �e poza pewnym poziomem �wiadomo�ci nie widzi si� ju� wi�cej idei, które próbuje si� tłumaczy�; tam si� słyszy. Wibracje, fale lub rytmy — dosłownie dokonuj� inwazji i bior� poszukiwacza w posiadanie, a dopiero potem przebieraj� si� w słowa, idee czy muzyk�, kolory — w miar� schodzenia w „dół”. Ale słowo, idea, muzyka czy kolor s� rezultatem, drugorz�dnym efektem; one po prostu uciele�niaj� to pierwsze, t� wysoce przymuszaj�c� wibracj�. I je�li poeta, prawdziwy poeta, poprawia znowu i znowu swe pierwsze wersy, to nie po to, aby ulepszy� ich form�, jak to mówi�: by znale�� lepsz� ekspresj�, ale po to, aby lepiej uchwyci� wibruj�c� egzystencj�, która si� za nimi kryje; je�eli prawdziwa wibracja jest nieobecna — cała magia rozpada si� na kawałki, jak w przypadku wedyckiego duchownego, który bł�dnie wymawia mantr� ofiarn�. Kiedy �wiadomo�� poszukiwacza jest czysta i jasna — mo�e słysze� wyra�nie d�wi�k i jest to jakby „d�wi�k, który jednocze�nie widzi”, co� jak „obraz

*** Niestety, owe teksty dotarły do nas w tłumaczeniu I cała magia d�wi�ku ju� w nich nie istnieje. Ciekaw� rzecz� jest jednak, �e gdy kto� słuszy oryginalny tekst sanskrycki, recytowany przez kogo�, kto posiada wiedz�, mo�e on otrzymywa� iluminacj�, nie rozumiej�c ani słowa z tego, co jest recytowane.

Page 121: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

121

d�wi�kowy” lub „idea-d�wi�k”, które niepodzielnie wi��� słuch z wizj� i my�l�, wewn�trz tej samej �wietlistej esencji. Wszystko jest tam, skondensowane wewn�trz pojedynczej wibracji. Na wszystkich przej�ciowych płaszczyznach (umysł wy�szy, o�wiecony czy intuicyjny) wibracje s� — ogólnie mówi�c — rozczłonkowane, s� błyskami, impulsami, erupcjami, podczas gdy w Nadumy�le s� one rozległe, ci�głe i �wietliste same w sobie, jak wielkie dzieła Beethovena. Nie maj� ani pocz�tku, ani ko�ca; wydaj� si� by� „narodzone w Niesko�czono�ci i znikaj�ce w Niesko�czono�ci”39; nie zaczynaj� si� „gdzie�”, wchodz� w �wiadomo�� z czym� w rodzaju aureoli wieczno�ci, która wibruje przedtem i nie przestaje wibrowa� długo potem, jak echo innej podró�y — poza t� nasz� podró��. „Sunt lacrimae rerum et mentem mortalia tangut…” Ta linia z Wergiliusza, któr� Sri Aurobindo cytował jako najgłówniejsz� pomi�dzy inspiracjami, posiadaj�cymi swe pocz�tki w Nadumy�le, zawdzi�cza swoj� nadumysłow� jako�� nie znaczeniu słów, ale rytmowi, który poprzedza słowa i pozostaje w nich, jakby były wyryte w okruchu wieczno�ci, albo raczej — przez sam� Wieczno��. Tak samo nast�pna linia Leopardiego nie zawdzi�cza swej wielko�ci znaczeniu, ale czemu� o wiele subtelniejszemu — co dr�y i wibruje poza ni�: „Insano integno mistero delle cose…” Albo ta linia Wordswortha: „Voyaging through strange seas of thought, alone…” I Sri Aurobindo równie� cytuje Rimbauda: „Million d'oiseaux d'or, o future Vigueur!” Poezja restaurowana jest do swej prawdziwej roli, któr� nie jest zadowala�, ale czyni� słowo bardziej realnym dzi�ki nasyceniu go wi�ksz� ilo�ci� Rzeczywisto�ci. Je�li jeste�my religijnie zorientowani, mo�e zobaczymy bogów, którzy zaludniaj� ten �wiat. Istoty, siły, d�wi�ki, �wiatła i rytmy s� tak samo wieloma prawdziwymi formami tej samej niemo�liwej do zdefiniowania, ale nie niepoznawalnej Esencji, któr� zwiemy Bogiem — nazwali�my J� Bogiem i postawili�my �wi�tynie, reguły i poematy, próbuj�c uchwyci� pojedyncz�, mał� pulsacj�, która wypełnia nas sło�cem, ale jest wolna jak wiatr na obmywanych pian� morsk� wybrze�ach. Mo�e równie� weszliby�my w �wiat muzyki, który w istocie nie jest inny od pozostałych, ale jest specjalnym wyra�eniem tej samej, wielkiej i niewyobra�alnej Wibracji. Je�eli raz, tylko raz, nawet przez par� minut w ci�gu �ycia wysłuchamy tej muzyki, tej Rado�ci, która �piewa gdzie� w górze, b�dziemy wiedzie� co mogli słysze� Beethoven i Bach. B�dziemy wiedzie� czym jest Bóg, poniewa� usłyszeliby�my Boga. Nie powiemy niczego wielkiego, b�dziemy tylko wiedzie�, �e tamto istnieje i �e wszelkie cierpienie �wiata jest odkupione.

Page 122: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

122

Na przeciwstawnych kra�cach Nadumysłu istniej� tylko „wielkie fale kolorowego �wiatła”, mówi Matka; gra duchowych sił, które bywaj� pó�niej tłumaczone — czasami du�o pó�niej — na nowe idee, zmiany społeczne czy ziemskie wydarzenia po przedarciu si� przez wszystkie pokłady �wiadomo�ci i nara�eniu si� na powa�ne deformacje i utrat� �wiatła w tym procesie. Jest kilku rzadkich i milcz�cych m�drców na tej Ziemi, którzy s� w stanie trzyma� na wodzy i ł�czy� te siły oraz �ci�ga� je na Ziemi� w ten sam sposób, w jaki inni komponuj� d�wi�ki lub pisz� poezj�. Mo�e to oni s� prawdziwymi poetami. Ich istnienie jest �yj�c� mantr�, rozpowszechniaj�c� to, co Rzeczywiste na Ziemi. To byłaby ko�cowa konkluzja opisu wznoszenia si�, jakie przeszedł Sri Aurobindo samotnie w celi w Alipore. Przedstawili�my tylko kilka ludzkich refleksji tych wysokich regionów; ale nie powiedzieli�my niczego o ich esencji, niczego o tych �wiatach — jak one istniej� w swej glorii niezale�nie od naszych bladych tłumacze�. Musimy usłysze� je sami, musimy je „widzie�”! „Spokojne nieba nie znikaj�cego �wiatła �wietliste kontynenty fiołkowego spokoju Oceany i rzeki rado�ci Boga I krainy szcz��liwe pod fioletowymi sło�cami”40

5 maja 1909 r., w rok po uwi�zieniu Sri Aurobindo miał rozpraw�. Zawdzi�czał swe �ycie dwu nieoczekiwanym wypadkom. Jeden z wi��niów, który zdradził go denuncjuj�c jako przywódc� podziemnego ruchu i którego �wiadectwo w s�dzie oznaczałoby kar� �mierci dla Sri Aurobindo — został w tajemniczy sposób zastrzelony w swojej celi. Potem przyszedł dzie� rozprawy i gdy ju� wszyscy usiedli w oczekiwaniu na wyrok �mierci, obro�ca Sri Aurobindo doznał nagle niespodziewanego o�wiecenia, które rozprzestrzeniło si� po�ród zebranych i wstrz�sn�ło całym składem s�dziowskim: „Na długo potem, gdy On ju� odejdzie i umrze — jego słowa b�d� rozbrzmiewały znowu i znowu i nie tylko w Indiach, ale i poprzez odległe morza i l�dy. Zatem twierdz�, �e człowiek tej pozycji, stoi nie tylko przed tym Szanownym S�dem, ale i przed Najwy�szym S�dem Historii”. Sri Aurobindo miał wtedy 37 lat. Jego brat, Barin — umieszczony w s�siedniej klatce — został skazany na szubienic�* . Ale Sri Aurobindo ci�gle jeszcze słyszał ten sam głos: „Pami�taj — aby nigdy si� nie l�ka� i nigdy si� nie waha�. Pami�taj — �e to JA, który to wszystko czyni�, nie ty i nie kto� inny. Zatem, jakie by nie nadci�gn�ły chmury, jakie niebezpiecze�stwa i cierpienia, trudno�ci i

• Wyrok zmieniono pó�niej na do�ywotni� deportacj� na Wyspy Andama�skie

Page 123: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

123

niemo�liwo�ci — nie ma nic niemo�liwego, nic naprawd� trudnego. To JA, który to wszystko sprawiam”.41

Page 124: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

ROZDZIAŁ 13 : POD ZNAKIEM BOGÓW Kiedy Sri Aurobindo opu�cił wi�zienie w Alipore, zastał scen� polityczn� oczyszczon� poprzez egzekucje i masowe deportacje rz�du brytyjskiego. Podj�ł jednak sw� prac�, wydaj�c bengalski tygodnik, a nast�pnie — w j�zyku angielskim — „Karmayogin” z bardzo symbolicznym mottem z Gity: „Joga to umiej�tno�� w akcji”. Ryzykuj�c ponowne uwi�zienie, Sri Aurobindo potwierdził raz jeszcze ideał kompletnej niepodległo�ci oraz odmow� współpracy z Brytyjczykami; teraz nie zajmował si� jedynie przeznaczeniem Indii, ale ju� przeznaczenie �wiata. Osi�gn�ł ponadumysłow� �wiadomo��, z poziomu której wida� „wielkie obszary czasu i przestrzeni”. Ciekawiła go te� przyszło�� człowieka — co człowiek mo�e uczyni�? Osi�gn�ł limity ludzkiej �wiadomo�ci. Tam w górze wydawało si�, �e nic nie istnieje poza wysubtelnion� biało�ci�, odpowiedni� dla innego rodzaju istot lub innego rodzaju egzystencji, ale nie dla płuc Ziemian. Gdy kto� wchodzi na mistyczn� �cie�k� lub wolniejsz� �cie�k� — poety, artysty czy wszystkich wielkich twórców — �wiadomo�� ostatecznie wydaje si� tak samo zanika� gdzie� na granicy tej bieli, gdzie wszystko si� kasuje. „Kto�”, kto mógł słu�y� jako pomost, zanika — wszystkie pulsacje zamieraj�, wszystkie wibracje ustaj� w mrozie tego �wiatła. Troch� wcze�niej lub nieco pó�niej istota ludzka rozpływa si� w Nie-ludzk�, jakby celem tego ewolucyjnego wznoszenia si� było jedynie pozostawienie mało�ci człowieka poza sob� i powrót do �ródła, którego przede wszystkim nie powinni�my nigdy opuszcza�. A nawet, przyjmuj�c, �e istniał jaki� nieznany nam stopie� �wiadomo�ci poza Nadumysłem, czy�by nie była to ju� bardziej subtelna, bardziej zanikaj�ca pozycja? Człowiek wznosi si� coraz wy�ej w coraz to wi�ksz� bosko��, ale i coraz to dalej od Ziemi. Jednostka mo�e by� przemieniona, ale �wiat pozostaje ten sam. Jaka zatem jest nasza ziemska przyszło��, je�eli nie istnieje nic poza ponadumysłow� �wiadomo�ci�? Wszyscy mamy nadziej�, �e rozwój �wiadomo�ci i nauk poł�czonych razem, przyniesie lepszy, bardziej ludzki �wiat i bardziej harmonijne �ycie. Ale �ycia nie zmieniaj� cuda, jest ono zmieniane przy pomocy instrumentów. A mamy tylko jeden instrument — Umysł; nasze idee przyniosły naukowe odkrycia. Je�li wi�c pragniemy patrze� w przyszło��, nie pozwalaj�c podnosi� si� naszym obecnym okoliczno�ciom i ich pozornym triumfom — inni triumfowali ju� przed nami w Tebach, Atenach, Ujjainie — wtedy powinni�my przyjrze� si� bli�ej naszemu instrumentowi, czyli Umysłowi. Bo jaki on jest — taka b�dzie nasza przyszło��. Wydaje si�, �e wszystko — najpi�kniejsze idee, najwy�sze schematy twórczo�ci, najczystsze akty miło�ci ulegaj� zniekształceniu i ska�eniu w tej samej minucie, w jakiej osi�gn� one poziom �ycia. Nic nie dociera do nas w czystej postaci. Umysłem — wynale�li�my ju� najpi�kniejsze systemy, ale ycie ich nie zaakceptowało. Mówi�c tylko o obecnej naszej cywilizacji — co pozostało z czystego komunizmu dwadzie�cia lat po �mierci Lenina? Co pozostaje nawet z Chrystusa pod mas� dogmatów i zakazów? Sokratesa otruto, a Rimbaud uciekł na pustyni� abisy�sk�; znamy los nast�pców Fouriera — tych od zaniechania gwałtu; Katarowie sko�czyli na stosie. I historia powraca wci�� jak Moloch. Mo�emy teraz nawet tryumfowa� po wielu upadkach, ale jakiego nast�pnego tryumfu jeste�my ju� upadkiem? Czy jest to chronologi� zwyci�stw czy kl�sk? ycie

Page 125: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

2

wydaje si� by� zrobione z jakiej� beznadziejnie zniekształcaj�cej substancji, w której wszystko jest połykane, jak na piaskach Egiptu wszystko jest zrównywane w nie odpartym przyci�ganiu grawitacyjnym. „Rzecz� jasn� jest — zauwa�a Sri Aurobindo — �e Umysł nie był w stanie radykalnie zmieni� ludzkiej natury. Mo�na i�� dalej, zmieniaj�c w niesko�czono�� ludzkie instytucje, a jednak niedoskonało�� b�dzie przełamywa� si� przez nie wszystkie… Musi istnie� inna pot�ga, która b�dzie w stanie nie tylko oprze� si�, ale i przezwyci��y� to ci��enie do dołu…”1

Ale nawet gdyby nasze idee dosi�gły �ycie w swej czystej formie, wci�� jeszcze nie byłyby zdolne do stworzenia czego� innego — za wyj�tkiem mo�e wojskowego, albo mo�e �wi�tego, wygodnego i religijnego porz�dku — zawsze jednak jakiego� bardzo podobnego porz�dku, poniewa� Umysł zna jedynie systemy i pragnie zamkn�� wszystko wewn�trz nich. „Powód, dla którego człowiek zmaga si� z �yciem, staje si� albo empiryczny, albo doktrynalny”.2 Chwyta ziarenko prawdy, kropl� boskiej iluminacji i przemienia w prawo dla wszystkich — ci�gle myli jedno�� z uniformizmem. I nawet je�li jest zdolny poj�� potrzeb� ró�norodno�ci, to praktycznie nie jest zdolny wprowadzi� jej w �ycie, poniewa� wie jak radzi� sobie z tym, co sko�czone i podobne, podczas gdy �wiat zatłoczony jest niesko�czon� ró�norodno�ci�. „Idee same w sobie s� cz��ciowe, zatem — niewystarczaj�ce. Nie tylko odnosz� cz��ciowy triumf, ale nawet gdyby sukces ich był totalny, ci�gle jeszcze rozczarowywałyby; poniewa� nie s� cało�ciowymi prawdami �ycia, nie mog� zatem bezpiecznie rz�dzi� i doskonali� �ycia. Wymyka si� ono regułom i systemom, które nasz pracowity rozum usiłuje narzuci�. Okazuje si� ono zbyt zło�one, pełne niesko�czonej ilo�ci potencjałów, aby by� tyranizowane przez arbitralny intelekt człowieka… Korzenie trudno�ci tkwi� w tym, �e u podstawy �ycia i egzystencji, wewn�trznej i zewn�trznej, istnieje co�, czego intelekt nigdy nie jest w stanie uchwyci� i skontrolowa�, czyli — Absolut, Niesko�czono��. Poza wszystkim istnieje w �yciu Absolut, którego dana rzecz szuka na swój własny sposób. Wszystko, co sko�czone, d��y niezmiennie do wyra�enia tego, co niesko�czone, co do którego czuje, �e jest jego rzeczywist� prawd�. Wi�cej — nie tylko ka�da z klas, typów czy tendencji w Naturze prze w kierunku poszukiwania własnej, ukrytej prawdy,na swój własny sposób, ale i ka�da indywidualna jednostka wnosi w ten proces swe własne wariacje. Nie jest to wi�c tylko Absolut, Niesko�czono�� sama w sobie, która rz�dzi swoj� własn� ekspresj� w tak wielu formach i tendencjach, ale jest tam równie� zasada niesko�czonego potencjału i wariacji niepoj�tej dla rozumuj�cego intelektu; gdy� rozum ma do czynienia tylko z tym, co ustalone i sko�czone. W człowieku trudno�� ta osi�ga szczyt (acme). Nie tylko rodzaj ludzki nie jest ograniczony w swym potencjale, nie tylko ka�da z jego pot�g i tendencji szuka swojego własnego absolutu — a zatem jest w naturalny sposób niespokojna pod sztywn� kontrol� rozumu — ale równie� w ka�dym człowieku te stopnie, metody i kombinacje ró�ni� si�, ka�dy człowiek nale�y nie tylko do wspólnej ludzko�ci, ale i do Niesko�czono�ci w sobie samym i jest przez to unikalny. Dziej� si� tak, gdy� rzeczywisto�ci� naszej egzystencji jest, i� intelektualny rozum i inteligentna wola nie mog� ustosunkowywa� si� do �ycia jako jego niezawi�li władcy, nawet je�li obecnie mog� by� naszymi najlepszymi instrumentami i mog� by� w naszej ewolucji tak�e najwa�niejsze i najbardziej pomocne…”3 Je�eli ewolucja ma by� — jak podkre�la Sri Aurobindo — ewolucj� �wiadomo�ci, mo�emy zało�y�, �e ludzko�� nie ugrz��nie na zawsze na obecnym mentalnym poziomie. Jej umysł stanie si� bardziej o�wiecony i bardziej intuicyjny i mo�e ostatecznie otworzy si� dla

Page 126: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

3

Nadumysłu. Mo�na by pomy�le�, �e ludzko�� otwarta dla Nadumysłu mogłaby by� ju� zdolna do radzenia sobie ze skomplikowan� ró�norodno�ci� �ycia. Nadumysł jest wszak bosk� �wiadomo�ci�, t� sam� �wiadomo�ci� najwi�kszych proroków, jakich znał �wiat, mas� stabilnego �wiatła; wydawałoby si� wi�c, �e wszystko powinno by� zharmonizowane w tym wszechobejmuj�cym �wietle. Na nieszcz��cie, dwa fakty rozbijaj� t� nadziej�. Pierwszy ma zwi�zek z nierównym rozwojem ró�nych jednostek, a drugi — z sam� natur� Nadumysłu. Nadumysł rzeczywi�cie wydaje si� zadziwiaj�co pot��ny w porównaniu z naszym umysłem, ale jest to wy�szo�� stopniowana w ramach tego samego typu; nie przechodzi si� poza samo zjawisko umysłu, tylko staje si� na jego szczycie. Nadumysł mo�e wi�c poszerzy� ludzki zakres, ale go nie zmienia. Mo�e człowieka wywy�szy� do bosko�ci, ale równie� „ukolosalni�”,4 jak to ujmuje Sri Aurobindo; gdy� je�li człowiek wzbogaci swoje ego zamiast duszy o te nowe pot�gi, stanie si� po prostu Supermanem Nietschego, a nie bogiem. Nie potrzebujemy super�wiadomo�ci, potrzebujemy innej �wiadomo�ci. A nawet — gdyby człowiek zgodził podporz�dkowa� si� swojej duszy zamiast ego — Nadumysł wci�� nie byłby w stanie zmieni� �ycia z tego samego powodu, dla którego ani Chrystus, ani wszyscy wielcy prorocy zmieni� go nie mogli. Nadumysł nie jest now� zasad� �wiadomo�ci — jest w ko�cu tym, który przewodniczył ewolucji od czasu pojawienia si� człowieka. To z niego pochodziły wszystkie wy�sze idee i siły twórcze; �yli�my pod znakiem bogów przez tysi�ce lat, czasami dzi�ki głosom naszym proroków i religii, czasami za� dzi�ki głosom naszych poetów i wielkich twórców. Wystarczaj�co jasne jest, �e �aden z nich nie zmienił �wiata — cho� na pewno znacznie go polepszyli. Czy mo�emy cho� powiedzie�, �e nasze �ycie jest bardziej „�ywe” ni� �ycie Ate�czyków? Niedostatki Nadumysłu bior� si� z kilku powodów. Pierwszym z nich jest zasada podziału.( Jednak nadmienili�my wcze�niej, ze nad-umysłowa �wiadomo�� jest „mas� stałego �wiatła”, ma wizj� kosmicznej harmonii, kosmicznej jedno�ci, poniewa� widzi �wiatło we wszystkim, jako swoje własne. Jako taki, nie jest to zasada podziału wewn�trz podziału, jak w normalnym umy�le ; jest to zasada podziału wewn�trz jedno�ci). Nadumysł jasno widzi, �e wszystko jest jedno�ci�, ale z powodu własnej struktury �wiadomo�ci, w praktyce nie mo�e si� powstrzyma� od dzielenia jedno�ci; „Widzi wszystko, ale spostrzega to z własnego punktu widzenia”.5 Musimy tylko przypomnie� sobie pozornie sprzeczne głosy naszych proroków, aby zda� sobie spraw�, �e ka�dy z nich spostrzegał jedno��, ale widział j� z własnego punktu widzenia. Ich �wiadomo�� jest jak reflektor omiataj�cy �wiat i obejmuj�cy wszystko wi�zk� swego bezcieniowego �wiatła ko�cz�c� si� w jednym punkcie. I tak oto znajdujemy si� przed seri� pozornie trudnych do pogodzenia do�wiadcze� lub wizji bosko�ci. Niektórzy widz� kosmiczn� bosko�� wsz�dzie, inni za� — Transcendent wsz�dzie poza kosmosem, a jeszcze inni — wsz�dzie wewn�trzn� bosko��. Wyznaj� te� np. prawd� osobowego Boga, Boga bezosobowego, prawd� Nirwany, Miło�ci, Pot�gi, Pi�kna, Intelektu — czyli prawdy niezliczonych m�drców, sekt, ko�ciołów, wizjonerów, którzy przekazali Słowo. I wszystkie boskie prawdy s� całkowicie prawdziwymi i szczerymi do�wiadczeniami, ale ka�da z nich jest jedynie pojedynczym promieniem całkowitego wiatła. Naturalnie ci wielcy prorocy s� wystarczaj�co m�drzy, aby rozpozna� prawd� w innej z boskich ekspresji; s� m�drzejsi od ich własnych ko�ciołów i wiernych! Ale s� nadal jeszcze zwi�zani przez zasadnicz� niezdolno�� �wiadomo�ci, która nie mo�e powstrzyma� si� od dzielenia — tak jak pryzmat dzieli �wiatło na kolory. Czy to umysłowa, czy nadumysłowa — �wiadomo�� mo�e do�wiadczy� tylko jednej prawdy w jednym czasie. To jest wła�nie to, co wyra�aj� wszystkie dawne i obecne mitologie.

Page 127: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

4

Ka�dy z bogów jest wcieleniem pojedynczej kosmicznej pot�gi — miło�ci, m�dro�ci, destrukcji, wzrostu… Budda wyra�a transcendentne Zero i widzi tylko Zero; Chrystus wyra�a kochaj�c� Dobroczynno�� i tylko J� widzi — i tak dalej. Niezale�nie jak wysoko ka�da z tych prawd jest umieszczana, jest tylko jedn� z Prawd. Im bardziej Nadumysłowa prawda schodzi z płaszczyzny na płaszczyzn�, aby wcieli� si� w �ycie, tym bardziej staje si� ona rozczłonkowana — zaczynaj�c od prostych podziałów, nieodmiennie ko�czy si� ona w superpodziałach. Od Buddy do „wehikułów” i od Chrystusa do chrze�cija�skich sekt — proces jest bardzo widoczny. Nie stosuje si� to jedynie do dziedziny religii, ale do wszystkich obszarów �ycia, poniewa� funkcj� Nadumysłu jest wła�nie wprowadzanie do gry jednej i tylko jednej mo�liwo�ci w danym czasie: „Daje on ka�dej mo�liwo�ci jej pełny, oddzielny rozwój i satysfakcj�… Mo�e da� intelektowi jego najostrzejszy intelektualizm i logice — jej najbardziej nieugi�t� logik�. Mo�e da� pi�knu najwspanialsz� pasj� najbardziej �wietlistych form i �wiadomo�ci, która je odbiera — najwy�sze wy�yny i gł�bi� ekstazy…”6 To wła�nie w taki sposób miliony idei sił podzieliły nasz �wiat: komunizm, indywidualizm, pacyfizm, wojowniczo��, epikureizm, ascetyzm etc. Ka�da z nich jest jedn� z twarzy boskiej Prawdy, ka�da jest promieniem bóstwa. Nie istnieje co� takiego jak absolutny bł�d, istniej� jedynie cz��ci Prawdy. Oczywi�cie — mo�emy widzie� t� Jedno��, Prawd� w innych i d��y� do sformułowania syntezy, ale nawet nasze syntezy nie przywróc� Jedno�ci, poniewa� b�d� ci�gle syntezami mentalnymi, „zaschni�tymi kwiatami, a nie jedno�ci�”, jak powiada Matka. B�dzie to wci�� pryzmat zabawiaj�cy si� wmawianiem sobie, �e wszystkie kolory pochodz� z jednego wiatła, tymczasem jednak w praktyce wszystkie kolory s� rozszczepione w �wiecie. Wszystkie sprzeczne siły, emanowane przez płaszczyzn� nadumysłow�, s� rezultatem tego pocz�tkowego podziału. I znów musimy tu podkre�li�, �e nie jest to spraw� intelektualnych spekulacji, filozoficznym problemem do rozwi�zania, ale kosmicznym faktem, organiczon� rzeczywisto�ci�, jak igły na grzbiecie je�a. Aby podziały znikn�ły — pryzmat musi znikn��. wiat jest podzielony i pozostaje podzielony tak długo, jak długo zasada mentalnej �wiadomo�ci — wysoka czy niska, zwyczajna lub nadzwyczajna — pozostanie rz�dc� tego �wiata. Mo�emy sobie jednak wyobrazi�, �e w stosunkowo bliskiej przyszło�ci ewolucyjnej, jedna doskonała istota nadumysłowa lub nawet kilka takich jednocze�nie mog� uciele�ni� si� na Ziemi. Ka�da cz��� mniej ewoluowanej ludzko�ci, która skupiłaby si� wokół tych o�wieconych centrów, byłaby w stanie �y� bardziej harmonijnym �yciem i do takiego stopnia �ycie uległoby zmianie — byłoby to wi�c co� w rodzaju jedno�ci. Ale byłaby to jedno�� wewn�trz pojedynczej, �wietlistej wi�zki �wiatła; niektórzy byliby sk�pani w tej wi�zce czystego pi�kna, np. podczas gdy inni pozostaliby w wi�zce integralnego komunizmu, opartego na rzeczywistej braterskiej miło�ci (bior�c pod uwag� obecne trendy ewolucyjne, wi�zki te byłyby raczej wi�zkami twardego �wiatła, skupionymi wokół jakiej� ekonomicznej lub tytanicznej ideologii). Ale nawet gdyby takie boskie centra miały pojawi� si� na Ziemi, to nie tylko ich zakres byłby sprzeczny z ró�norodno�ci� �ycia, ale byłyby one ci�gle zagro�one przez otaczaj�ce ciemno�ci — ludzie s� na nierównych poziomach wzrostu, to fakt, o którym do�� cz�sto zapominamy. Jest to stał� słabo�ci� we wszystkich naszych wielkich strukturach. Nasze centra łaski byłyby jak gdyby „wyspami �wiatła”7 po�rodku mniej ewoluowanej ludzko�ci, która naturalnie miałaby tendencje do inwazji, tamowania lub „wyrównywania w dół” uprzywilejowanego �wiatła. Wszyscy znamy losy Grecji i Rzymu po�rodku barbarzy�skiego �wiatła. Wydawałoby si� zatem, �e �wiat idzie naprzód w oparciu o m�drzejsze ewolucyjne prawo, gdzie nic nie mo�e by� zbawione, je�li wszystko nie b�dzie zbawione. Ekskomuniki i piekła s� dziecinnym produktem Ignorancji,

Page 128: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

5

naszymi własnymi fantastycznymi przypuszczeniami na temat Ziemi i tego, co ponad ni�; nie mógłby istnie� raj, gdyby był cho� jeden człowiek w piekle! Poniewa� istnieje tylko jeden Człowiek. W dodatku, zakładaj�c, �e jedna z owych „wysp �wiatła” mogłaby — poprzez pot�g� swego centrum — zapobiec przeciekom z zewn�trz, nic nie gwarantowałoby przetrwania tej opieki poza czas istnienia Pot�gi centrum. Historia wszystkich religii, wszelkiego okultyzmu, inicjatorów, przywódców lub innych ruchów masowych w �wiecie jest ewidencj� faktu, �e po �mierci Mistrza i jego bezpo�rednich uczniów, wszystko ulega rozproszeniu, zwulgaryzowaniu, spłaszczeniu, zniekształceniu lub — po prostu umiera. A� dot�d prawo grawitacji zawsze wydawało si� nie do obalenia. Je�li ma zatriumfowa� ewolucja — �ycie musi zosta� transformowane w całej swej rozci�gło�ci, a nie tylko jeden jego fragment, nie tylko uprzywilejowana wi�zka �wiatła czy błogosławiona wyspa. Do tego celu potrzebny jest inny rodzaj pot�gi: Pot�ga zdolna oprze� si� prawu ci��enia; innymi słowy — niepodzielne lub globalne pryncypium �wiadomo�ci zdolne do zawarcia w sobie niezliczonej ró�norodno�ci �ycia, bez obcinania z niej czegokolwiek. Je�li spojrzymy na ewolucyjn� przyszło�� z indywidualnego punktu widzenia — zamiast kolektywnego — zobaczymy, �e nadumysł nie przynosi nam i tej �ywej pełni, do której aspirujemy. Je�li celem ewolucji miałoby by� li tylko wyprodukowanie kilku wi�cej Beethovenów i Shelley'ów, i mo�e nawet kilku Super-Platonów, nie mo�emy si� jako� oprze� wra�eniu, �e jest to jak�� marn� kulminacj� tylu milionów lat i tylu miliardów jednostek zu�ytych po drodze. Beethoven czy Shelley, czy nawet wi�ty Jan nie mog� by� celem ewolucji, bo inaczej �ycie nie miałoby sensu; dla kogo nie jest jasne, �e ich dzieła dlatego s� tak warte podziwu, poniewa� s� niejako odci�te od kontaktu z ziemskim �yciem? Wszyscy oni mówi� nam, �e jest o tyle pi�kniej tam w górze, ni� tu na dole, z milionami złotych ptaków i bosk� muzyk�. Wszystko wydaje si� wydarza� tam na górze — ale co dzieje si� tutaj? Tutaj �ycie toczy si� po staremu. Niektórzy by� mo�e powiedz�, �e te ulotne, wzniosłe my�li, te poezje, kwartety, te boskie momenty wizji warte s� o wiele wi�cej ni� wszystkie godziny naszego �ycia razem wzi�te. I maj� w tym racj�. Ale wła�nie o to tu chodzi! Jest to przyznaniem, �e �ycie jest bolesnym brakiem, �e cel �ycia nie istnieje w �yciu. Potrzebujemy prawdy, która ł�czy si� z ciałem i Ziemi�, a nie tylko prawdy ponad naszymi głowami. Nie szukamy rekreacji, ale re-kreacji. A� do obecnej chwili było to tak, jak gdyby indywidualny post�p ewolucji stanowiło odkrycie wy�szych poziomów �wiadomo�ci i — gdy si� ju� tam dostanie — zbudowanie własnego, prywatnego gniazdka z odci�ciem si� od reszty �wiata. Wyspy �wiatła na oceanie ekonomicznego filistynizmu — ta z muzyk�, tamta z poezj�, inna znów z matematyk� czy religi� i jeszcze inne na samotnej łodzi lub w mnisiej celi, a ka�da miałaby swoje własne niebo lub hobby, jakby jedynym celem �ycia w ciele było uciec od �ycia i od ciała. I tak naprawd�, potrzebujemy tylko spojrze� na nasze własne �ycie — nigdy nas w nim nie ma! Jeste�my zwykle przed lub po, zaabsorbowani we wspomnieniach lub nadziejach, a owo tutaj i teraz jest mizerne i nudne, nie wiemy nawet, czy w ogóle istnieje, z wył�czeniem tych jedynie momentów, które nie nale�� do �ycia jako takiego. Nie mo�emy wini� Ko�ciołów; wszyscy �yjemy w „tym, co poza”, cały czas; one jedynie nauczaj� wi�kszego „poza”. Nawet Rimbaud mówi: „Prawdziwe �ycie jest gdzie� tam jeszcze”. Sri Aurobindo szukał prawdziwego �ycia tu, na dole: „�ycie — a nie odległe, wysoko wzniesione ekstatyczne Poza-�ycie — jest polem naszej jogi”.8 I zdawał sobie spraw�, �e szczyty �wiadomo�ci nie s� wystarczaj�ce, aby uczyni� z �ycia prawdziwe �ycie.

Page 129: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

6

Mo�emy dotyka� Nadumysłu, znale�� jego rado�� i dzwoni�cy bezkres, ale nie stosuje si� to do �ycia, które nadal jedynie zgrzyta. „Kiedy jeste� tak wysoko w górze �wiadomo�ci — zauwa�a Matka — widzisz rzeczy i wiesz, ale kiedy schodzisz w dół, w Materi� — jest to jak woda wylewana na piasek…” Wysłali�my nasze rakiety hen, wysoko w duchowe nieba, skupili�my nasze energie na tym, co w człowieku najlepsze, nie zwracaj�c zbytniej uwagi na najni�sze poziomy, zadowoleni ju� z tego, �e ta prymitywna natura w nas była wystarczaj�co u�piona, aby nie przeszkadza� w snach o bosko�ci; ale wła�nie dokładnie dlatego �ycie pozostaje prymitywne, tak jak my sami: „ywi� nadziej� na prawdziw� zmian� ludzkiego �ycia bez zmiany ludzkiej natury — jest irracjonaln� i nie duchow�

propozycj�; jest to pro�ba o co� nienaturalnego i nierealnego: o niemo�liwy cud”.9 Jest to równie� przyczyn�,

dlaczego nasze wyspy �wiatła podlegaj� okresowym inwazjom naszego własnego wewn�trznego barbarzy�stwa i

ukrytych zrakowace�, tak jak podlegały im inne wyspy Aten lub Teb. Oto dlaczego umieraj� znowu i znowu, jak

gdyby Władca ewolucji wycierał nam nos o ziemi�, aby za ka�dym razem przypomina�, �e nie znale�li�my jeszcze

całego �wiatła, je�li znajdujemy je tylko gdzie� tam „ponad”. ycie nie umiera z wyczerpania; umiera, poniewa� nie

znalazło siebie. Przez całe wieki zmierzali�my wszelkie �cie�ki „w gór�”, podbijali�my wysp� po wyspie, ale

znale�li�my jedynie połow� Tajemnicy i za ka�dym razem byli�my niszczeni. By� mo�e dzieje si� tak nie dlatego, �e

historia jest beznadziejna czy �eby nas kara� za nasze „grzechy” lub domaga� si� ekspiacji za jak�� w�tpliw� Win�

— wszystko to mo�e by� po to, aby�my znale�li tutaj w Materii t� drug� połow� Tajemnicy. cigani przez mier� i

Nie�wiadomo��, ujarzmieni przez cierpienie i zło — posiadamy jedyne wyj�cie, które nam pozostaje: nie ucieczka,

ale odnalezienie w gł�binach mierci i Nie�wiadomo�ci, w samym sercu Zła — klucza do boskiego �ycia. Oznacza

to transformacj� barbarzy�stwa i wiecznej nocy w dole, a nie odgrodzenie jej li tylko od naszych wysp. Po

wzniesieniu si� �wiadomo�ci, musi nast�pi� zej�cie; po iluminacji tam w górze – rado�� tu w dole oraz transformacja

Materii. „Mo�na powiedzie�, �e kiedy koło to jest prawdziwie uko�czone i dwa ekstrema zostan� poł�czone, kiedy

to, co najwy�sze objawi si� w tym, co najbardziej fizyczne — najwy�sza Rzeczywisto�� w sercu atomu — wtedy

do�wiadczenie osi�gnie swoj� prawdziw� konkluzj�. Wydaje si� — mówi Matka — �e nie mo�na rozumie�

naprawd�, dopóki nie rozumie si� całym własnym ciałem”.

Gdy� Sekret, który Sri Aurobindo zwie Supramentalnym, nie jest jedynie czym� o jeden stopie� wy�ej od nadumysłu; nie jest to super-umysł, albo super wzlot — jest to nowy Znak, nie zwi�zany z bogami i religiami, ale od którego zale�y sama przyszło�� ewolucji.

Page 130: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

7

Pewnego wieczoru, w lutym 1910 r., w mniej ni� rok po jego uwolnieniu z wi�zienia w Alipore, pojawił si� kto� w biurze „Karmayogin”, aby ostrzec Sri Aurobindo, �e ma by� on ponownie aresztowany i deportowany na Wyspy Andama�skie. Nagle usłyszał on Głos, wymawiaj�cy trzy wyra�ne słowa: „Jed� do Chandernagore”. W dziesi�� minut pó�niej Sri Aurobindo był na pokładzie pierwszej łodzi płyn�cej w dół Gangesu. Był to koniec jego politycznego �ycia, koniec integralnej jogi i pocz�tek jogi supramentalnej.

Page 131: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

8

ROZDZIAŁ 14 : SEKRET Mo�emy podj�� prób� powiedzenia czego� o tym Sekrecie, chocia� nale�y pami�ta�, �e eksperyment ci�gle jeszcze trwa. Rozpocz�ł go Sri Aurobindo: odkrył Sekret w Chandernagore w 1910 r. i pracował nad nim przez 40 lat. Po�wi�cił mu całe swe �ycie. I podobnie uczyniła Matka. Sri Aurobindo nigdy nie zdradził nam okoliczno�ci swego odkrycia. Był zawsze nadzwyczaj milcz�cy na temat samego siebie — nie z jakiej� rezerwy, ale po prostu dlatego, �e „Ja” nie istniało. „Czuje si� — relacjonuje jego gospodarz w Chandernagore z naiwnym zdumieniem — czuje si�, �e kiedy on przemawia, to jakby co� jeszcze mówiło poprzez niego. Postawiłem przed nim talerz z jedzeniem, a on tylko spojrzał nieobecnym wzrokiem, potem troch� zjadł, jako� tak mechanicznie! Wydawał si� by� zaabsorbowany nawet w trakcie jedzenia; zwykł medytowa� z otwartymi oczyma…”1 Tylko z du�o pó�niejszych jego prac i konwersacji mo�emy uchwyci� ni� jego do�wiadczenia. Pierwsze clue pochodzi z jego przypadkowej uwagi rzuconej jednemu z uczniów. Ukazuje ona, �e — poczynaj�c od Alipore — był ju� na nowej drodze: „Byłem mentalnie poddawany ró�nym rodzajom tortur przez 15 dni. Musiałem ogl�da� obrazy wszelkich rodzajów cierpienia”.2 Musimy tu pami�ta�, �e w tych �wiatach — „widzenie” jest jednoznaczne z „do�wiadczaniem”. Tak wi�c, w miar� jak Sri Aurobindo wznosił si� w kierunku nadumysłu, jego �wiadomo�� schodziła w gł�biny tego, co zwykli�my nazywa� piekłem. Jest to równie� jeden z pierwszych fenomenów, których do�wiadcza poszukiwacz w ró�nych stopniach. „To nie jest joga dla słabych” — powiedziała Matka i to prawda. Gdy� je�eli pierwszym namacalnym rezultatem jogi Sri Aurobindo jest ujawnienie nowych poetyckich i artystycznych zdolno�ci, to drug�, mo�e nawet i natychmiastow� konsekwencj� jest bezlitosne odsłoni�cie wszelkich dennych warstw pod�wiadomo�ci, najpierw tych indywidualnych, a potem tych w �wiadomo�ci uniwersalnej. To bliskie i zaskakuj�ce powi�zanie pomi�dzy super�wiadomo�ci� a pod�wiadomo�ci�, stało si� oczywi�cie punktem wyj�ciowym w przełomie dokonanym przez Sri Aurobindo. Stopnie pod�wiadomo�ci „Pod�wiadomo��” — we współczesnej psychologii — jest jedynie zewn�trznym konturem �wiata, nieomal tak rozległego jak Super�wiadomo��, z wieloma poziomami, siłami, istotami (albo istotami-siłami, je�li wolimy). Jest to zarówno nasza obecna, jak i najbardziej odległa ewolucyjna przeszło��, z wszelkimi �ladami naszego obecnego �ycia i wszystkich naszych przeszłych �ywotów — tak samo jak Super�wiadomo�� jest nasz� ewolucyjn� przyszło�ci�. Wszelkie m�tne zawiesiny i moce, które rz�dziły naszym ewolucyjnym wznoszeniem si� od nieo�ywionej materii do zwierz�cia i od zwierz�cia do człowieka, nie tylko s� zakodowane — s� one ci�gle �ywe i maj� na nas wpływ. Je�eli rzeczywi�cie jeste�my bardziej boscy ni� nam si� wydaje — z powodu zalety naszej super�wiadomej przyszło�ci, która ci�gnie nas w gór� — to równie� jeste�my bardziej podobni do bestii, ni� mo�emy to sobie wyobrazi� z

Page 132: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

9

uwagi na pod�wiadom� i nie�wiadom� przeszło��, któr� ci�gniemy za sob�. Ta podwójna tajemnica jest w posiadaniu klucza do totalnego Sekretu. „Nikt nie mo�e osi�gn�� nieba, kto nie przeszedł wpierw przez piekło”.3 To prawda, �e mo�na osi�gn�� duchowe nieba, nie znaj�c nawet tych n�dznych miejsc, chyba �e jedynie przelotnie i przypadkowo. Ale s� ró�ne rodzaje niebios, tak samo jak s� ró�ne rodzaje piekieł (ka�dy z poziomów naszego bytu ma swoje „nieba” i „piekła”). Ogólnie rzecz bior�c, religijny człowiek pozostawia za sob� indywidualn� istot� i tym samym pozostawia za sob� pod�wiadomo��. Jedynie musi przekroczy� jedno „przej�cie-bram�”, ze stra�nikami wystarczaj�co nieprzyjemnymi, aby mo�na ich zaliczy� do wszystkich „nocy” i „pokus” wspominanych w �ywotach �wi�tych. Lecz istnieje tylko jedno pojedyncze przej�cie. Rodzaj niebios, do których taki człowiek aspiruje, oznacza po prostu pozostawienie za sob� zewn�trznej egzystencji i zanurzenie si� w ekstazie. Jak ju� powiedzieli�my, celem niniejszej jogi jest nie traci� �wiadomo�ci ani „pod”, ani „ponad”, a w szczególno�ci — niezamykanie oczu na warunki tam w dole. Integralny poszukiwacz nie d��y ani do całkowitej ciemno�ci, ani do o�lepiaj�cego �wiatła. Wsz�dzie, gdzie si� porusza, musi widzie�. Jest to najwa�niejszy warunek mistrzostwa. Nie poszukujemy bowiem jedynie „przej�cia” do lepszej egzystencji, ale mo�liwo�ci przekształcenia tej obecnej. Podobnie jak istnieje kilka stopni w super�wiadomo�ci, istnieje równie� kilka poziomów lub �wiatów w pod�wiadomo�ci: kilka „ciemnych jaski�”, jak je zowie Rig Veda. Faktycznie — istnieje pod�wiadomo�� poza ka�dym poziomem naszego bytu: mentalna, witalna i fizyczna pod�wiadomo��, otwieraj�ca swoje bramy w materialn� Nie�wiadomo��.* Znajdziemy tam, odno�nie, wszystkie elementarne i prymitywne mentalne formy i moce, które po raz pierwszy pojawiły si� w �wiecie Materii i ycia; wszystkie agresywne impulsy pocz�tków ycia, wszystkie jego refleksje strachu i cierpienia i ostatecznie — siły choroby i dezintegracji; I mier�, która pod�wiadomie przewodniczy naszemu fizycznemu �yciu. Oczywiste jest zatem, �e �adne prawdziwe �ycie na Ziemi nie jest tak długo mo�liwe, jak długo �wiaty te s� mistrzami naszego fizycznego przeznaczenia. Jednak — to my jeste�my polem, na którym toczy si� walka; wszystkie te �wiaty spotykaj� si� wewn�trz nas — od najwy�szego do najni�szego. Nie mo�emy wi�c od tego uciec, trzymaj�c si� za nos i czyni�c znak krzy�a — musimy odwa�nie wej�� na t� aren� i j� podbi�: „Musi on te� nie�� brzemi�, które przybył rozwi�za�, Musi te� znosi� ból, który ma leczy�…”4

* Dla Sri Aurobindo podziały psychologiczne w człowieku na�laduj� nasz� ewolucyjn� podró�, co wydaje sie logicznym, jako �e odbywa si� ona w Materii I w niej si� rozpoczyna, manifestuj�c coraz wy�sze stopnie �wiadomo�ci. Nie�wiadomo�� zatem reprezentuje nasze materialne, cielesne podstawy; ( Sri Aurobindo woli nazywa� je Nescience – Niewiedz�, jako �e ta Nie�wiadomo�� nie jest faktycznie zupełnie nie�wiadoma) podczas gdy Pod�wiadomo�� obejmuje nasz� ziemsk� przeszło��, a Super�wiadomo�� – nasz� przyszło��. Wewn�trz tych trzech zon, istniej� ró�ne uniwersalne zasi�gi �wiadomo�ci ( które Sri Aurobindo nazywa czasem „subliminalnymi”, po to, aby je jasno odró�ni� od pod�wiadomo�ci, których �wiadomo�� jest bardzo ograniczona, lub przy�miona, pod-�wiadoma, podczas gdy płaszczyzny subliminalne wypełnione s� wysoce �wiadomymi siłami). „Osobista” frakcja tych ró�nych zon jest jedynie cienk� warstw� – naszym własnym ciałem, plus tym wszystkim, co byli�my w stanie zindywidualizowa� lub skolonizowa� w tym �yciu lub w przeszłych �ywotach.

Page 133: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

10

Ograniczenia psychoanalizy Współczesna psychologia u�wiadomiła sobie równie� wa�no�� dziedziny pod�wiadomo�ci i potrzeb� jej oczyszczenia. Ale psychologowie zobaczyli tylko połow� obrazka: pod�wiadomo�� bez super�wiadomo�ci; s�dzili, �e ich male�kie mentalne przebłyski byłyby w stanie roz�wietli� t� jaskini� zbójców. Mogliby równie dobrze próbowa� znale�� drog� w najciemniejszej d�ungli, uzbrojeni jedynie w latark�! Aktualnie, w wi�kszo�ci przypadków, spostrzegaj� pod�wiadomo�� jedynie jako ukryt� stron� małej, fasadowej osobowo�ci. W rzeczywisto�ci za� istnieje fundamentalne psychologiczne prawo, od którego nie sposób uciec; brzmi ono, �e zej�cie w gł�b jest proporcjonalne do wzniesienia si� wzwy�. Nie mo�na zej�� gł�biej ni� zdołało si� wznie��, poniewa� siła potrzebna do zej�cia jest t� sam� sił�, która pozwala si� wznie��. Je�li, przez jaki� przypadek, udałoby nam si� zej�� ni�ej ni� pozwalaj� nasze zdolno�ci do wzniesienia si�, zaowocowałoby to natychmiast jakim� nieszcz��ciem, jak np. op�tanie lub szale�stwo, poniewa� brakowałoby nam tej niezb�dnej protekcji. Im bli�ej dochodzimy do pocz�tków Prawdy tu na dole, tym wi�cej odkrywamy niezgł�bionej m�dro�ci. Zwykłe strachy pana Jonesa s� zaledwie par� centymetrów pod powierzchni�, mogliby�my powiedzie�, tak samo jak jego �wiadome �ycie jest zaledwie par� centymetrów ponad powierzchni�. Dopóki nasi psychologowie nie b�d� szczególnie o�wieceni, dopóty nie b�d� w stanie rzeczywi�cie zagł�bi� si� w pod�wiadomo�ci, a zatem — nie b�d� w stanie uleczy� czegokolwiek, za wyj�tkiem paru powierzchniowych „odchyle�”, a nawet i w takim przypadku pozostaje ci�gle ryzyko, �e owe „odchylenia” wypuszcz� p�dy w innych miejscach i w innej jakiej� formie. Nie mo�na prawdziwie uleczy�, nie lecz�c jednocze�nie do samej gł�bi, a nie mo�na zej�� do samej gł�bi, je�li najpierw nie wzniosło si� na same szczyty. Bowiem im ni�ej si� schodzi, tym pot��niejsze �wiatło jest potrzebne — inaczej jest si� po prostu �ywcem po�artym. Je�li psychoanaliza zadowoliłaby si� pozostaniem w swoich ciasnych granicach, nie byłoby si� czego obawia�; mogłaby w ko�cu zda� sobie spraw� z własnych ogranicze�, wypełniaj�c jednocze�nie u�yteczn� funkcj� społeczn�, lecz�c drobniejsze zakłócenia. Na nieszcz��cie jednak, psychoanaliza stała si� dla wielu czym� w rodzaju nowej ewangelii; poprzez uparte koncentrowanie si� na naszych raczej ciemnych ni� boskich mo�liwo�ciach, jest ona pot��nym instrumentem mentalnej korupcji. Niew�tpliwie, na kursie ewolucji nasze „bł�dy” ewentualnie znajd� swoje miejsce i swój cel; nasza moralna, drobnomieszcza�ska przyzwoito�� musiała by� wstrz��ni�ta, ale wybrana metoda jest niebezpieczna, gdy� wywołuje ona demony choroby, nie posiadaj�c odpowiedniej pot�gi, aby j� uleczy�: „…Ma ona tendencje — mówi Sri Aurobindo — czyni� umysł i wital bardziej — a nie mniej — fundamentalnie zanieczyszczonymi ni� poprzednio…5 Współczesna psychologia jest nauk� w powijakach, jednocze�nie powierzchown�, pompatyczn� i prymitywn�. Jak we wszystkich rodzajach nauk w zarodku — uniwersalny nawyk ludzkiego umysłu bierze tu gór� — bierze si� cz�stkow� lub lokaln� prawd�, niewła�ciwie uogólnia i próbuje si� wyja�nia� całe pole Natury w tych zaw��onych terminach, co powoduje du�e zamieszanie… Psychoanaliza, a specjalnie Freuda… bierze pewn� cz��� — najciemniejsz�, najtrudniejsz�, najmniej zdrow� cz��� Natury jak� jest najni�szy pokład pod�wiadomo�ci witalu* — izoluje z niej najbardziej patologiczne fenomeny i przypisuje im

* Jak ju� powiedzieli�my, istniej� liczne stopnie I pod-stopnie w pod�wiadomo�ci. Rozmy�lnie, nie zatrzymywali�my si� dłu�ej na opisie tych ni�szych �wiatów, poszukiwacz do�wiadczy ich sam, kiedy nadejdzie czas. Nadawanie

Page 134: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

11

wszelkie akcje nieproporcjonalnie do ich prawdziwej roli w naturze… Przedwczesne lub niewła�ciwe odgrzebywanie tych pokładów w celach do�wiadczalnych, oznacza ryzyko zanieczyszczenia równie� i �wiadomych cz��ci tym ciemnym i brudnym materiałem, a zatem — zatrucie całego witalu, a nawet i samej natury umysłu. Zawsze wi�c powinno si� zaczyna� od pozytywnych, a nie negatywnych do�wiadcze� poprzez zniesienie na dół czego� boskiego z natury: spokoju, �wiatła, równowagi, czysto�ci, boskiej siły w t� cz��� �wiadomej istoty, która musi by� zmieniona. Je�eli tylko zostanie to zrobione w wystarczaj�cy sposób, b�dzie istnie� silna, pozytywna baza; bezpieczniej jest wznie�� zamkni�te, pod�wiadome, wrogie elementy po to, aby zniszczy� i wyeliminowa� je za pomoc� siły boskiego spokoju, �wiatła, pot�gi i wiedzy”.6 Istnieje inny, nawet powa�niejszy, uboczny efekt psychoanalizy. Przypu��my �e przez przypadek psychoanalityk miałby rzeczywi�cie pot�g� zej�� w pod�wiadomo��; nie tylko nie mógłby tam niczego uzdrowi�, ale zaryzykowałby uruchomienie sił, których nikt nie byłby w stanie kontrolowa� — jak ucze� czarnoksi��nika. I nawet gdyby było si� w posiadaniu pot�gi pozwalaj�cej na zdobycie przewagi i zniszczenie tych sił, za jednym zamachem uległyby zniszczeniu zarówno te dobre, jak i złe, nieuleczalnie okaleczaj�c nasz� natur�. Psychoanalitycy bowiem nie posiadaj� wiedzy. Ze swej mentalnej pozycji nie mog� spojrze� dalej w przyszło��, aby zrozumie� dobro przygotowywane przez dzisiejsze zło, ani te� nie widz� dynamicznej Siły ukrytej pod gr� sprzeczno�ci. Inny typ pot�gi jest tutaj potrzebny, aby przesortowa� t� dziwaczn� mieszanin�, a ponad wszystko — inna wizja: „Trzeba pozna� cało�� zanim b�dzie si� w stanie pozna� jej cz��ci i trzeba zna� najwy�sze zanim b�dzie si� w stanie prawdziwie zrozumie� najni�sze. Oto obietnice wi�kszej psychologii oczekuj�cej na sw� godzin�, w której te n�dzne utykania znikn� i rozpłyn� si� w nico�ci”.6 Dotykamy tutaj zasadniczego bł�du naszej psychologii. Nie jest zdolna zrozumie� cokolwiek, poniewa� szuka tylko „pod” w naszej ewolucyjnej przeszło�ci. To prawda, �e połowa Sekretu tam faktycznie jest, ale potrzebna nam jest siła „z góry”, aby otworzy� drzwi „na dole”. Nigdy nie mieli�my patrze� poza siebie, ale przed siebie i w gór�, w �wiatło super�wiadomo�ci, poniewa� to jest nasza przyszło��, i tylko ta przyszło�� mo�e wyja�ni� i uzdrowi� przeszło��. „Mam wielk� trudno�� — napisał Sri Aurobindo do jednego z uczniów — z traktowaniem psychoanalityków w miar� powa�nie, ale mo�e tak by� powinno, gdy� pół- wiedza jest pot�g� i mo�e by� wielk� przeszkod� w nadej�ciu prawdziwej Prawdy… Oni za� spogl�daj� z dołu w gór� i wyja�niaj� wy�sze �wiatło przez ni�sze wulgaryzmy. Lecz fundamenty tego wszystkiego s� ponad, a nie pod. To super�wiadomo��, a nie pod�wiadomo�� jest prawdziwym fundamentem rzeczy. Znaczenia lotosu nie odnajduje si� przez analiz� sekretu mułu, z którego tutaj wyrasta. Jego sekret spoczywa w niebia�skim archetypie lotosu, który na zawsze kwitnie w wietle, tam w górze”.6 Zdajemy si� post�powa� „od dołu do góry”, od przeszło�ci do przyszło�ci, od ciemno�ci ku �wiadomemu �wiatłu, ale jest to tylko nasze małe, chwilowe zrozumienie, które ogranicza cało��; inaczej wiedzieli�my jasno, �e to nie jest przeszło��, która nas popycha, ale przyszło��, która nas ci�gnie oraz �wiatło z góry, które stopniowo przesi�ka w nasze ciemno�ci — bo jak sama ciemno�� mogłaby kiedykolwiek stworzy� jakie� �wiatło? Gdyby�my byli zrodzeni z

specyficznych form mentalnych tym ni�szym siłom, nie pomaga ich egzorcyzowa�, jak niektórzy to sobie wyobra�aj�, ale daje im silniejszy uchwyt na naszej �wiadomo�ci. Umysł jet po prostu niezdolnym do uleczenia czegokolwiek.

Page 135: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

12

ciemno�ci, mogliby�my sko�czy� tylko w ciemno�ci. „Oto jest wieczne Drzewo z korzeniami w górze i gał�ziami w dole” — mówi� Katha Upaniszady (VI.1). Posiadamy wra�enie wielkiego wysiłku, by zrozumie� i pozna� rzeczy; mamy poczucie napi�cia wobec przyszło�ci. Ale jest to nasza ograniczona perspektywa. Gdyby�my dysponowali inn�, mo�e byliby�my w stanie widzie� super�wiadom� Przyszło�� d���c� do wej�cia w nasz czas tera�niejszy. I zdaliby�my sobie spraw�, �e nasze wra�enie wysiłku jest jedynie oporem stawianym przez nasz� g�sto�� i ciemno��. Przyszło�� nie porusza si� jedynie z dołu w gór�, inaczej nie byłoby �adnej nadziei dla Ziemi, która zako�czyłaby swoje istnienie, eksploduj�c w nieba w najwy�szym ci�nieniu psychicznym, albo wpadaj�c na powrót w gł�biny swoich ciemno�ci. Porusza si� ona równie� z góry do dołu, schodzi coraz gł�biej w nasz� umysłow� mgł�, w nasze witalne zamieszanie, w pod�wiadom� i nie�wiadom� noc, dopóki nie roz�wieci wszystkiego, odsłoni i uzdrowi wszystko i — ostatecznie — wszystko wypełni. Im gł�biej schodzi, tym wi�kszy opór — jeste�my bowiem w Wieku elaza, w czasach Wielkiego Buntu i Trudno�ci: to Czas Nadziei. W tym najwy�szym punkcie, gdzie Przyszło�� dotyka skalnego podło�a przeszło�ci, gdzie wiatło wybucha na poziomie najwi�kszej nico�ci, tam — dzi�ki Bogu — znajdziemy Sekret mierci i nie�miertelnego ycia. Je�eli jednak b�dziemy patrze� w dół i tylko w dół — znajdziemy błoto i tylko błoto. Ciemna połowa prawdy Jeste�my ju� bli�ej celu. Poszukiwacz rozpocz�ł swoj� w�drówk� z pozytywnym do�wiadczeniem. Wyruszył na sw� drog�, poniewa� potrzebował czego� jeszcze, czego� wi�cej. D��ył do wyciszenia umysłu i odkrył, �e sam jego wysiłek dał mu ju� Odpowied�. Czuł schodz�c� na� Sił�, now� wibracj� wewn�trz siebie, która uczyniła jego �ycie bardziej czystym, �ywszym. By� mo�e do�wiadczył nagłego rozwarcia si� granic i nagle wynurzył si� na innej wysoko�ci. Oznaki tego mog� pojawi� si� na tysi�ce sposobów, wskazuj�c, �e nowy rytm zaczyna si� stabilizowa�. A potem, po tym pełnym nadziei starcie wszystko stało si� mgliste, jakby to był sen, albo te� jakby unoszony był jakim� dziecinnym entuzjazmem — co� w nim zaczyna si� dzia�, bior�c nieomal zemst� za te chwile, poprzez przypływy sceptycyzmu, niech�ci i buntu. To b�dzie t� drug� oznak�, mo�e wła�nie t� prawdziw�, wskazuj�c� na jego post�p i na zmaganie si� z rzeczywisto�ci� własnej natury — albo raczej na fakt, �e zst�puj�ca Siła zacz�ła prze�uwa� t� natur�. Ostatecznie, post�p nie jest a� w takim stopniu spraw� wznoszenia si� — jak raczej usuwania przeszkód, bo kiedy jeste�my czy�ci — wszystko nagle tam jest. Poszukiwacz wi�c odkrywa swoje liczne przeszkody. Na drodze integralnej jogi odczuwa si�, �e znajduje si� to co najgorsze, kiedy pragn�li�my tego co najlepsze; znajdowali�my wojny, kiedy szukali�my spokoju i �wiatła. Spójrzmy temu w twarz — to jest walka. Jak długo płyniemy z pr�dem, mo�emy ogl�da� siebie jako bardzo miłych, bardzo poprawnych ludzi o najlepszych intencjach, ale gdy tylko zaczniemy i�� w przeciwnym kierunku — wszystko zaczyna stawia� opór. Zaczynamy niemal w namacalny sposób docenia� gigantyczne siły, które ci��� na człowieku i unieruchamiaj� go — próbuj�c im uciec, mo�emy w pełni zda� sobie spraw� z ich wagi. Kiedy poszukiwacz doznał pierwszego znacz�cego otwarcia si�, kiedy zobaczył wiatło, poczuł te� prawie równocze�nie kopniaka w gole�, jak gdyby ci�gle miał w sobie ból. Wtedy te� wie, co Sri Aurobindo miał na my�li mówi�c o „ranionym ponuraku narzekaj�cym na �wiatło”.7 Nauczył si� pierwszej lekcji, �e ka�demu krokowi w gór� towarzyszy konieczny krok w dół.

Page 136: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

13

Zamiast wi�c postrzega� te ostre „objazdy” jako jakie� fatalizmy, poszukiwacz uczyni z nich podstaw� swojej pracy. Ten podwójny ruch wznoszenia si� i opadania jest fundamentalnym procesem integralnej jogi: „Na ka�dej wysoko�ci jak� zdob�dziemy, musimy zawróci� i znie�� na dół jej pot�g� i jej iluminacj� w ni�szy, �miertelny ruch…”8 Taka jest bowiem cena transformowania �ycia, inaczej jedynie poetyzujemy i wznosimy si� na szczytach, podczas gdy tam w dole — stare �ycie istnieje nadal w swych rozterkach. W praktyce — to „zej�cie w dół” nigdy nie jest stymulowane przez arbitraln� decyzj� umysłu; im mniej umysł tu przeszkadza, tym lepiej. A poza tym, wydawałoby si� dziwne, jak Umysł mógłby kiedykolwiek „zej�� w dół” upozowany tak jak jest, za swoim małym biurkiem… To tylko rozbudzona i zindywidualizowana �wiadomo�� — siła w nas, która wykonuje t� prac� automatycznie. Je�li tylko uda nam si� dotkn�� pewnego nat��enia �wiadomo�ci i �wiatła, automatycznie wywiera ono ci�nienie na reszt� naszej natury, która wytwarza odpowiednie reakcje przeszkód i oporów. To jakby nadmiar tlenu został nagle wpompowany na dno oceanu: stworzenia �yj�ce w gł�binach zacz�łyby si� miota� w panice czy wr�cz eksplodowa�. Ten odwrót �wiadomo�ci jest prawdziwie ciekaw� rzecz�, tak jak przej�cie z o�wietlonego pokoju do takiego samego, ale zupełnie zaciemnionego, z radosnego pokoju — do napełnionego bólem; wszystko byłoby niby takie samo, a jednak wszystko si� zmieniło. To jakby siła była t� sam� sił�, jakby nat��enie wibracji było takie samo — mo�e nawet i same wibracje byłyby takie same — tyle, �e nagle pojawiłyby si� one poprzedzone znakiem minus. Mo�emy wtedy widzie� z najwi�ksz� dokładno�ci� jak miło�� zmienia si� w nienawi�� na przykład, lub czyste w nieczyste; jest to ta sama rzecz, ale odwrócona. Ale jak długo nasze stany psychologiczne s� jedynie odwrotno�ciami innych stanów, a nasze „dobro” jedynie tyln� stron� „zła” (a mo�e powinni�my powiedzie� „przedni� stron� zła”), tak długo nasze �ycie nigdy nie b�dzie transformowane. Potrzeba nam czego� drastycznie innego — innego typu �wiadomo�ci. Wszyscy poeci i ludzie o twórczych umysłach dobrze znaj� te wahania �wiadomo�ci. Nawet po swoich „Iluminacjach” — Rimbaud przeszedł do dziwnych, nieznanych l�dów, które napełniły go terrorem; on równie� przeszedł przez prawo „ciemnej inwersji”. Zamiast by� nie�wiadomie przerzucanym z jednego bieguna na inny, bezwiednego wznoszenia si� i opadania wbrew woli — integralny poszukiwacz pracuje metodycznie, �wiadomie, nigdy nie trac�c swej równowagi i — ponad wszystko — z rosn�cym zaufaniem do wiadomo�ci-Siły, która nigdy nie inicjuje wi�kszych oporów ni� takie, z którymi mo�e on sobie poradzi�, ani te� nigdy nie odsłania wi�kszego �wiatła ni� takie, który mógłby znie��. yj�c wystarczaj�co długo, od jednego kryzysu do nast�pnego, ostatecznie dostrzegamy i rozró�niamy metod� w działalno�ci Siły i zauwa�amy, �e za ka�dym razem, kiedy zje�d�amy znowu w dół po łuku lub tracimy osi�gni�te wy�yny — w ko�cu jednak znajdujemy z powrotem te same z naszych osi�gni��, ale o stopie� wy�sze, rozszerzone i bogatsze o t� cz���, któr� dodał nasz „upadek”. Gdyby�my nie „upadali” — ta ni�sza cz��� nigdy nie zostałaby wł�czona w nasz� wy�sz�. W terminach społecznych był to mo�e identyczny proces, który w efekcie przyniósł upadek Aten, tak aby niektóre ze starych barbarzy�skich ludów mogły równie� do�wiadczy� Platona. Integralna joga nie idzie w linii prostej — coraz to wy�ej w gór�, a� zaniknie w coraz to mniejszym punkcie gdzie� tam — ale stosownie do Sri Aurobindo, jest to rozwój po spirali, która rozwijaj�c si� obejmuje coraz to wi�ksze cz��ci naszej istoty w coraz to szerszym ruchu „otwierania si�” na coraz to gł�bszych podstawach. Rozró�niamy nie tylko metod� ukryt� poza t� Sił�, albo raczej wiadomo�ci�-Sił�, ale równie� i regularne cykle i rytm tak pewne, jak cykle Ksi��yca i przypływów. Im bardziej si� rozwijamy, tym szersze i wi�cej obejmuj�ce staj� si� te cykle, tym bli�sze staje si� ich powi�zanie z samym kosmicznym ruchem, a� pewnego dnia, w naszych własnych „zej�ciach w dół” ujrzymy okresowe zej�cia �wiadomo�ci na Ziemi�, a w

Page 137: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

14

naszych trudno�ciach — zam�t, opór i rewolt� samej Ziemi. W ko�cu wszystko b�dzie tak wewn�trznie powi�zane, �e b�dziemy zdolni wyra�nie czyta� w najdrobniejszych rzeczach, w najbardziej znacz�cych wydarzeniach codziennego �ycia i pobliskich obiektach — oznaki o wiele szerszej depresji, które przejd� nad cał� ludzko�ci� i wymusz� jej wzniesienie si� lub upadek wewn�trz tej samej spirali ewolucyjnej. Wtedy te� zobaczymy, �e jeste�my w nieugi�ty sposób prowadzeni do Celu, �e wszystko ma znaczenie, nawet najdrobniejsze rzeczy, �e nie mo�na uczyni� tylko małego zamieszania nie czyni�c zamieszania we wszystkim i �e jeste�my na drodze do daleko wi�kszej przygody, ni� kiedykolwiek mogliby�my to sobie wyobrazi�. Wkrótce uderzy nas drugi paradoks, który nadal mo�e by� tym samym: �e istnieje nie tylko wznoszenie si� i upadek, ale równie�, jak si� wydaje, co� w rodzaju centralnej sprzeczno�ci. Wszyscy mamy cel w �yciu i przez wszystkie nasze �ywoty mieli�my do wyra�enia co� unikalnego, poniewa� ka�dy człowiek jest unikaly — to nasza centralna prawda, nasza własna, specjalna, ewolucyjna walka. Cel ten pojawia si� stopniowo, po wielu do�wiadczeniach i „rozbudzeniach” — w miar� jak zaczynamy by� osob� o pewnym stopniu wewn�trznego rozwoju. Dopiero wtedy zdajemy sobie spraw� z czego� w rodzaju nici snuj�cej si� przez nasze �ycie i wszystkie nasze �ycia — je�li stajemy si� ich �wiadomi; nici wskazuj�cej pewn� szczególn� orientacj�, jak gdyby wszystko i zawsze prowadziło nas w tym samym kierunku, w narastaj�co ostrym i precyzyjnym kierunku w miar�, jak post�pujemy naprzód. Gdy ju� stajemy si� �wiadomi naszego celu, odkrywamy równie� pewn� szczególn� trudno��, która wydaje si� by� przeciwie�stwem, zaprzeczeniem naszego celu. Jest to dziwna sytuacja: jak gdyby�my nosili dokładny cie� naszego �wiatła, ten szczególny cie� czy trudno��, czy te� problem, który coraz cz��ciej objawia si� nam z nadzwyczajn� natarczywo�ci�, zawsze ten sam pod ró�nymi tylko maskami i w najbardziej odległych okoliczno�ciach; cie�, który powraca po ka�dej wygranej walce z narastaj�c� sił�, w dokładnej proporcji do naszego nowego nat��enia �wiadomo�ci, jakby trzeba było stacza� t� sam� walk� znowu i znowu, na ka�dym kroku z nowo podbitych poziomów �wiadomo�ci. Im czystszy staje si� cel, tym silniejszy jest cie�. Tu wła�nie spotkali�my Nieprzyjaciela: „Tego ukrytego wroga, zamieszkałego w ludzkiej piersi Człowiek musi pokona�, albo umknie mu jego wy�szy cel Oto wewn�trzna walka, od której nie ma ucieczki”.9 Sri Aurobindo nazywa tego wroga równie�: „Zła Persona”. Czasami mo�emy nawet w negatywny sposób odgadn�� nasz cel, zanim jeszcze odnajdziemy go w sposób pozytywny poprzez samo powtarzanie si� tych samych trudnych okoliczno�ci; poprzez takie same upadki, które wydaj� si� wskazywa� na jeden, pojedynczy kierunek, jak gdyby�my si� ci�gle poruszali w nieprzyjaznym, uciskaj�cym kole, coraz to bli�ej centralnego punktu, który jest zarazem celem, jak i jego przeciwie�stwem: „Osoba znakomicie wyposa�ona do tej pracy — napisał Sri Aurobindo — miewa zawsze lub prawie zawsze (mo�e nie powinno si� ustala� zbyt sztywnej uniwersalnej zasady w tych kwestiach) istot� przyczepion� do siebie, czasami objawiaj�c� si� jako cz��� tej osoby, b�d�cej akurat przeciwie�stwem rzeczy, które dzi�ki koncentracji ta osoba stara si� osi�gn��. A nawet, je�li tego adwersarza z pocz�tku nie ma, je�li nie istnieje on w tej osobowo�ci — to taka siła pojawia si� w otoczeniu poszukiwacza, gdy tylko zdoła u�wiadomi� sobie własn� drog� rozwoju. Zadaniem tej siły jest oponowa�, stwarza� przeszkody i złe warunki, jednym słowem — stawia� przed nim cały problem pracy, któr� wła�nie rozpoczyna. Wydaje si� wtedy, �e problem ten nie mo�e by� rozwi�zany w okultystycznej ekonomii rzeczy inaczej, ni�

Page 138: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

15

przez z góry przeznaczony instrument bior�cy trudno�ci na siebie. To wyja�niałoby wiele spraw, które na powierzchni wydaj� si� by� bardzo zagmatwane”. 10 W swych rozmowach z uczniami, Matka podkre�liła ten sam fenomen: „Je�eli reprezentujecie sob� mo�liwo�� zwyci�stwa, to zawsze macie równie� w sobie przeciwie�stwo tego zwyci�stwa, które jest wasz� stał� udr�k�. Kiedy jeste�cie w stanie zauwa�y� jaki� bardzo czarny cie� w was samych, czasami naprawd� bolesny, mo�ecie by� pewni, �e posiadacie równie� odpowiedni� mo�liwo�� �wiatła. — I dodaje: — Posiadacie specjalny cel, specjaln� misj�, swoj� własn� szczególn� realizacj� i nosicie równie� w sobie wszelkie przeszkody, które s� niezb�dne, aby t� realizacj� uczyni� doskonał�. Zawsze jednak zauwa�ycie, �e ciemno�� i �wiatło znajduj� si� w was obok siebie; macie mo�liwo�ci, ale macie równie� negacje tych mo�liwo�ci. I je�eli odkryjecie jaki� bardzo g�sty i gł�boko zakorzeniony cie� w sobie, mo�ecie by� pewni, �e jest tam te� gdzie� wielkie �wiatło. To do was nale�y u�ywanie jednego po to, aby zda� sobie spraw� z drugiego”. Tajemnica �ycia mo�e po prostu dlatego si� nam wymyka, �e nie zdołali�my uchwyci� tego podwójnego prawa �wiatła i ciemno�ci i enigmy naszej podwójnej natury, zwierz�cej i boskiej równocze�nie. Wytrenowani w manichejskiej koncepcji egzystencji widzieli�my w niej, zgodnie z naukami naszych religii i etyk, nieustann� walk� mi�dzy Dobrem i Złem, Prawd� i Fałszem, w której wa�ne było by� po dobrej stronie, po prawej r�ce Pana. Poci�li�my wszystko na dwoje: Królestwo Bo�e przeciw Królestwu Szatana, ni�sze �ycie na ziemi przeciw wy�szemu �yciu w niebie. Próbowali�my pozby� si� przeciwie�stwa naszego celu, ale jednocze�nie pozbywali�my si� i samego celu, gdy� cel nie oznacza amputacji �adnej ze stron — ani dołu, ani góry. Jak długo odrzucamy jedno na rzecz drugiego, tak długo b�dziemy ponosi� nieustanne kl�ski i rozmija� si� z celem egzystencji. Wszystko jest jedno�ci�: je�eli usuniemy z tego cokolwiek — wszystko si� rozpada. Czy� byłoby mo�liwe usun�� „zło” bez wysadzenia całego �wiata? Je�li pojedynczy człowiek miałby uwolni� siebie od „zła”, to cały �wiat rozsypałby si� w kawałki, poniewa� wszystko jest jednym. Istnieje jedna jedyna substancja na tym �wiecie — nie dwie: dobra i zła. Nie mo�na niczego usun��, ani te� niczego doda�. To jest powodem, dlaczego �aden cud nie mo�e uratowa� �wiata; Cud ju� jest na �wiecie, wszystkie mo�liwe �wiatła ju� s� na �wiecie, wszystkie wyobra�alne nieba ju� tam s� — co� z zewn�trz tylko zepsułoby formuł�. Wszystko jest, a my akurat tkwimy w samym �rodku cudu, tyle tylko, �e nie posiadamy do niego klucza. Mo�e wi�c nie ma nic, co mogliby�my usun�� lub doda�, mo�e nawet nie ma nic do odkrycia poza t� sam� rzecz� — tyle, �e inaczej widzian�. Je�eli pragniemy odnale�� Cel, musimy odsun�� na bok nasz manicheizm i dotrze� do realistycznej oceny tego, co Sri Aurobindo nazywał „ciemn� połow� prawdy”11. „Wiedza ludzka — napisał on — rzuca cie�, który ukrywa połow� globu prawdy przed jej własnym �wiatłem… Odrzucenie fałszu przez umysł poszukuj�cy ostatecznej prawdy, jest jedn� z głównych przyczyn, dlaczego umysł nie jest w stanie osi�gn�� stałej, okr�głej i doskonałej prawdy…12” Je�eli wyeliminujemy wszystko co złe — a Bóg �wiadkiem, �e �wiat ten pełen jest zła i nieczysto�ci — mo�emy dotrze� do jakiej� prawdy, ale b�dzie to prawda pusta. Faktycznym pocz�tkiem Sekretu jest najpierw zrozumienie, a potem zobaczenie, �e ka�da rzecz na tym �wiecie, najbardziej groteskowy lub najdalej id�cy bł�d13, zawiera okruch prawdy pod sw� mask�, gdy� wszystko tutaj jest Bogiem poruszaj�cym si� w kierunku samego siebie i nie istnieje nic na zewn�trz Niego. „Gdy� bł�d jest jedynie połow� prawdy, która przeszkadza z powodu swoich ogranicze�; cz�sto bywa to Prawda, która tylko nosi przybranie po to, aby nie rozpoznana mogła przyby� w pobli�e swego Celu”.13 Je�eli cho�by jedna rzecz na tym �wiecie była całkowicie zła, to cały �wiat byłby totalnie zły. Je�eli wi�c poszukiwacz rozpoczyna z tym zało�eniem — pozytywnym

Page 139: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

16

zało�eniem, wznosz�c si� krok po kroku i za ka�dym razem akceptuj�c odpowiedni krok w dół, nie pozostawiaj�c niczego na zewn�trz po to, aby wyzwoli� to samo �wiatło14 ukryte pod ka�d� mask�, w ka�dym elemencie, nawet w najciemniejszym błocie, najbardziej oczywistym bł�dzie lub brudnym wyst�pku, zobaczy on jak wszystko staje si� wyra�niejszym przed oczyma i odkryje on nie tylko szczyty, ale i przepa�cie Prawdy 15 . Wówczas zda sobie w pełni spraw� z tego, �e ten Nieprzyjaciel był jego najpilniejszym pomocnikiem, najbardziej zainteresowanym w zapewnieniu skuteczno�ci tej jego realizacji. Po pierwsze dlatego, �e ka�da walka wzmacniała jego siły, a nast�pnie — �e ka�dy upadek zmuszał go do wyzwolenia odpowiedniej miary prawdy na dole, zamiast wzlatywania na puste szczyty. Ostatecznie przekona si�, �e ten jego Problem był te� tym samym problemem naszej matki Ziemi, równie� d���cej do swej cz��ci �wiatła. Ksi���ta Ciemno�ci s� ju� uratowani! S� ju� w Działaniu, s� skrupulatnymi wymusicielami raczej wszechobejmuj�cej Prawdy ni� takiej, która wszystko wył�cza: „Nie tylko jest nadzieja na czyste bóstwo Zeskoczyli z piersi w dół w szale, by odszuka� To, co pomin�li ja�ni bogowie; Oni te� s� bezpieczni…”16 I poszukiwacz zda sobie spraw�, �e wszystko ma swoje nieuniknione miejsce. Nie tylko nic nie mo�e by� pozostawione „na zewn�trz”, ale równie� nic nie jest bardziej lub mniej wa�ne — jakby cało�� problemu zawarta była w najdrobniejszym incydencie, najmniejszym codziennym ge�cie w takim samym stopniu, jak w kosmicznych przewrotach. I mo�e totalno�� wiatła i Rado�ci w takim samym stopniu jest w najmniejszym atomie, jak w super�wiadomych niesko�czono�ciach. Wtedy ciemna połowa prawdy si� roz�wietla. Ka�de potkni�cie lub bł�d roznieca płomie� bólu, który wydaje si� borowa� otwór dla �wiatła gł�boko w dole. Ka�da słabo�� gromadzi odpowiedni� sił�, jakby siła upadku była sił� wznoszenia si�. Ka�da niedoskonało�� jest krokiem w kierunku wi�kszej pełno�ci — nie ma grzechów ani bł�dów, a jedynie niezliczone potkni�cia, które zmuszaj� nas do przeszukania całej przestrzeni naszego królestwa i obj�cia w nim wszystkiego po to, aby je uzdrowi� i wypełni�. Przez małe p�kni�cia w naszej zbroi weszły miło�� i współczucie dla �wiata, których �adna z tych �wietlistych czysto�ci nie jest w stanie zrozumie�; czysto�� jest nieprzepuszczalna, zabarykadowana, zamkni�ta jak forteca — jakie� p�kni�cie jest potrzebne, aby Prawda mogła wej��! „Uczynił on bł�d drzwiami, przez które Prawda mogła wej��…”17 Istnieje prawda Miło�ci poza złem. Im gł�biej schodzi si� w kierunku piekielnych kr�gów, tym ogromniejsz� znajduje si� potrzeb� w gł�binach Zła; odkrywa si� wtedy, �e niczego nie mo�na uzdrowi� bez podobnej intensywno�ci. Płomie� rozpala si� wewn�trz — coraz to pot��niejszy i pal�cy si� pod dusz�cym ci�nieniem; nic nie istnieje oprócz Tamtego, nic, tylko Tamto, jak gdyby tylko Miło�� mogła stawi� czoła Nocy i wyja�ni� t� Jej �wietlist� połow�. Jakby cały ów cie� był konieczny po to, by Miło�� mogła si� narodzi�, gdy� samo serce ka�dego cienia i zła przechowuje odwrócon� tajemnic�. Ka�dy z nas nosi sw� specjaln� trudno��, która jest zarazem przeciwstawieniem i oznak� naszego przeznaczenia. Podobnie mo�e wszystkie wielkie „bł�dy i upadki” i tysi�ce staro�ytnych ran na Ziemi, która jest tak otwarta, grzeszna i wypełniona cierpieniem, s� oznak� jej przeznaczenia i �e pewnego dnia ma ona uciele�ni� doskonał� Miło�� i Rado��, poniewa� wycierpi wszystko i wszystko zrozumie.

Page 140: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

17

W miar� post�powania naprzód — linia super�wiadomo�ci znika w górze, a linia pod�wiadomo�ci zanika w dole. Wszystko staje si� o�wiecone, rozszerza si�, ale jednocze�nie wszystko si� zamyka, koncentruje na pojedynczym, ostrym i ciemnym punkcie, coraz bardziej wymuszaj�cym i naciskaj�cym, jak by�my si� obracali przez całe lata i przez wszystkie �ycia zawsze wokół tego samego Problemu, nawet nigdy go nie dotykaj�c. I nagle jest, uchwycony na samym dnie dziury, miotaj�cy si� pod presj� wiatła — całe zło �wiata skupione w jednym punkcie. Oto nadchodzi godzina Sekretu, gdy� prawo schodzenia w dół nie jest prawem opresji, grzechu czy upadku bardziej, ni� jest ono prawem skruchy i ucieczki w kierunku nieba. Jest to wła�ciwie złote Prawo, niezgł�biona Premedytacja, która ci�gnie nas zarówno w dół, jak i w gór�, w gł�biny pod�wiadomo�ci i Nie�wiadomo�ci — do centralnego punktu18, który jest w�złem �ycia i �mierci, cienia i �wiatła, gdzie czeka na nas Sekret. Im bli�ej dochodzimy Szczytu, tym bardziej dotykamy Dna. Wielkie przej�cie Ostatnie kroki schodzenia w dół stawiamy poza Pod�wiadomo�ci�, w naszej ewolucyjnej przeszło�ci — w naszej wcze�niejszej, prehistorycznej �wiadomo�ci na poziomie, gdzie po raz pierwszy w �wiecie �ycie wyłoniło si� z tego, co wydaje si� mierci�. Oznacza to lini� graniczn� w naszym ciele, mi�dzy materialn� Nie�wiadomo�ci� i fizyczn� �wiadomo�ci� w tej cz��ci, która pierwotnie uczestniczyła w pierwszych narodzinach i została odrzucona na bok. Organy i komórki naszego ciała posiadaj� swój własny typ wysoce zorganizowanej i skutecznej �wiadomo�ci, która wie jak wybiera�, otrzymywa� lub odrzuca� i mo�e by� kontrolowana, je�li osi�gn�li�my w ramach jogi wła�ciwy poziom rozwoju. Gdyby istniała jedynie kwestia usprawnienia obecnych warunków �ycia — zwyczajna �wiadomo�� jogina byłaby zupełnie wystarczaj�ca: przedłu�anie �ycia zale�nie od woli, odporno�� na choroby, a nawet wieczna młodo�� s� niektórymi z najcz�stszych produktów ubocznych tej dyscypliny. Ale, jak ju� powiedzieli�my, naszym celem jest zmieni� �ycie, a nie zreperowa� jego fasad�. Tu� pod nasz� fizyczn� �wiadomo�ci� le�y warstwa fizycznej pod�wiadomo�ci, która jest rezultatem ewolucji �ycia w Materii i która utrzymuje wszystkie stare nałogi �ycia — w�ród nich najgorszy nałóg umierania — a tak�e wszelkie jego refleksy, l�ki, kontrakcje i ponad wszystko: swój nawyk zamykania si�, jak gdyby warstwa ta pami�tała wiele protekcyjnych osłon, które musiała wokół siebie budowa� po to, by móc rozwija� si� i wzrasta�. Na samym dnie fizycznej pod�wiadomo�ci, gdzie wydaje si� zamiera� ka�da forma �wiadomo�ci i wszelka pami��, dochodzi si� do skalnego podło�a — pierwszej Skorupy, fundamentów mierci, z których �ycie oderwało si� na wolno�� Jest to co� bardzo twardego i rozległego, tak twardego i rozległego, �e Riszowie z Ved nazwali to „Niesko�czon� Skał�”. To jest wła�nie Nie�wiadomo��. Jest to �ciana — a mo�e drzwi? To dno — a mo�e tylko membrana? By� mo�e nie jest to zupełnie martwe i nie�wiadome, gdy� nie jest to co� nieruchomego w sposób negatywny, co człowiek napotyka, ale co� pozytywnie negatywnego — co� co odmawia, mówi �yciu „Nie”. „Uparte, bezgło�ne odrzucenie gł�bin �ycia Ignoranckie Nie w samych pocz�tkach rzeczy…19”

Page 141: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

18

Gdyby na samym dnie była całkowita Nico�� — nie byłoby �adnej nadziei. Co wi�cej — nic nie mogłoby nigdy z niczego wyrosn��, podczas gdy skała na dole jest „czym�”. Je�li jest tam „Nie”, to musi zawiera� równie� „Tak”. Je�li jest tam mier�, to musi zawiera� ona ycie. I ostatecznie — je�eli jest tam koniec, to musi by� i pocz�tek po drugiej stronie. Ka�da negacja jest z konieczno�ci drug� połow� afirmacji. Ka�da z naszych najgł�bszych przepa�ci jest powierzchni� czego� jeszcze. Znaczeniem jogi Sri Aurobindo jest odkopywanie tego, co pozytywne spod tego, co negatywne, w ka�dym elemencie i na ka�dym poziomie �wiadomo�ci i — je�li Bóg pozwoli — najwy�sze Pozytywne (które jest ani pozytywne, ani negatywne, ale po prostu jest), które rozwi��e nasze dualizmy raz na zawsze, zarówno te na dnie, jak równie� i sam dualizm ycia, które ci�gle umiera i dualizm mierci, która ci�gle �yje. W Chandernagore Sri Aurobindo osi�gn�ł ostatnie poziomy fizycznej pod�wiadomo�ci. Stan�ł przed t� �cian�: „Nie, nie zajmuj� si� teraz Empiri�, chciałbym, aby to było to. Jestem raczej przy przeciwnym kra�cu wszelkich rzeczy”20. Kto�, kto ju� wie na jaki rodzaj oporu i gwałtownych reakcji napotyka si�, próbuj�c zaledwie dotkn�� pod�wiadomo�ci umysłu czy witalu — tej „jamy z rojowiskiem w��y” — mo�e zrozumie�, czym takie zej�cie mo�e by�. Im gł�biej schodzimy, tym wy�sza �wiadomo�� jest nam niezb�dna i silniejsze �wiatło, gdy� zej�cie jest w dokładnej proporcji do wzniesienia si�. I je�li zrozumiemy, �e �wiadomo�� jest sił� tak namacaln� jak pr�d elektryczny, mo�emy sobie wyobrazi�, jakie traumy i m�ki mo�e spowodowa� na przykład nadumysłowa pot�ga i �wiatło, kiedy zaczynaj� si� wlewa� jak katarakta w szczelin� fizycznej pod�wiadomo�ci — jest to „zamach eteru i ognia21”. S� tam niezliczone trudno�ci i niebezpiecze�stwa, do których powrócimy przy dyskusji o Transformacji. Jak długo mamy do czynienia jedynie z mentalnym i witalnym oporem, czy naszymi moralnymi kłamstwami, tak długo potrzebujemy jedynie silnej woli i cierpliwo�ci, ale kiedy schodzimy ni�ej — musimy stan�� twarz� w twarz z „kłamstwami ciała”, jak mówi Matka, czyli z chorobami i mierci�. To dlatego Sri Aurobindo i Matka kładli taki nacisk na zdrow� fizyczn� postaw� u swoich uczniów.„Pracowa� trzeba z obydwu kra�ców, a nie zaniedbywa� jednego na rzecz drugiego”. Kiedy osi�gn�ł najdalsze granice Nadumysłu, gdzie „wielkie kolorowe fale” zanikaj� w bieli — Sri Aurobindo w ten sam sposób dotkn�ł czarnej skały na samym dole: „Kopałem długo i gł�boko W horrorach bagna i plugastwa… Głos wołał: Id�, gdzie nie szedł nikt! Kop gł�biej, jeszcze gł�biej A� si�gniesz ponurej skały fundamentu I zastukasz w bram� bez klucza…”22 A potem, pewnego dnia w 1910 r., w Chandernagore — zdarzyła si� dziwna rzecz… Zanim jednak przejdziemy do dalszego opisu do�wiadczenia, które zmienia kurs naszej ewolucji, zatrzymajmy si� na chwil�, aby przyjrze� si� i przegl�dn�� pokrótce nasze obecne warunki jako ludzko�ci. To zupełnie proste — jeste�my tutaj, uwi�zieni w Materii, w Czarnym Jaju, które ogranicza nas ze wszystkich stron w ka�dej sekundzie dnia. Nie ma setki dróg wydostania si� z niego, bo faktycznie s� tylko dwie: jedna to — sen (senne marzenia, ekstaza, medytacja s� tylko

Page 142: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

19

ró�nymi stopniami snu, mniej lub bardziej �wiadomymi b�d� boskimi), drug� drog� jest — umrze�. Do�wiadczenie Sri Aurobindo daje trzeci� mo�liwo��, która pozwala nam wydosta� si� bez wzlatywania w ekstazie i bez umierania — to znaczy wła�ciwie bez wydostawania si�; do�wiadczenie, które odwraca kurs duchowej ewolucji człowieka, gdy� cel nie jest ju� gdzie� ponad lub na zewn�trz, ale wła�nie tu — wewn�trz. Do�wiadczenie, które na dodatek otwiera drzwi �ycia na jawie do wszystkich snów, do wszelkich ekstaz i specjalnie — do wszystkich pot�g, które mog� pomóc nam uciele�ni� nasze marzenia i transformowa� Czarne Jajo w otwarte, czyste i pełne �ycia miejsce… Tego dnia w 1910 r. w Chandernagore Sri Aurobindo osi�gn�ł dno, przebył wszystkie brudne i n�dzne warstwy, na których wzrastało �ycie jak jaki� niewytłumaczalny kwiat. Było tam nad nim w górze tylko wiatło, �wiec�ce coraz to intensywniej w miar�, jak zst�pował na dół, wydobywaj�c stopniowo w jego blasku coraz to wi�cej nieczysto�ci, jak gdyby cała tamta noc pochłaniała coraz to wi�ksz� ilo�� wiatła, jakby granice pod�wiadomo�ci cofały si� coraz to gł�biej na dół, zacie�niaj�c si� w coraz wi�kszej koncentracji proporcjonalnej do koncentracji �wiatła na górze, pozostawiaj�c tylko pojedynczy szaniec ciemno�ci w promieniach jedynego wiatła. I wtedy, nagle i bez ostrze�enia, w gł�binach „nie�wiadomej” Materii, w �lepych komórkach tego ciała — Sri Aurobindo wrzucony został w najwy�sze �wiatło, bez transu, utraty indywidualno�ci, bez kosmicznego rozpłyni�cia si� — z szeroko otwartymi oczyma: „Przebił si� w inn� Przestrze� i Czas”23 Noc, Zło, mier� — s� jedynie maskami. Ostateczna Opozycja budzi ostateczn� Intensywno�� i w ten sposób staje si� Sob�; istnieje tylko Jedno, tad ekam. Słoneczny �wiat, najwy�sza boska �wiadomo��, supramentalne — którego wszystko pozostałe jest tylko oddzielonymi promieniami — okazało si� by� wła�nie tam, w samym sercu Materii. Krok ponad Nadumysł nie jest gdzie� w górze, jest tutaj i we wszystkich rzeczach — drzwi na samym dole otwieraj� drzwi na samej górze i wsz�dzie: „Bezdenne zamkni�te zdumienie wiatła24 Wielkie odwrócenie Dnia i Nocy Wszystkie warto�ci �wiata zostały zmienione…25 Wysokie spotyka niskie, wszystko jest jednym planem”26

Najbardziej odległa Przeszło�� dotyka serca Przyszło�ci, która je pocz�ła, Bóg-Duch spotyka Boga-Materi� i oznacza to boskie �ycie w ciele: Sat-Chit-Ananda tam w górze jest Sat-Chit-Ananda na samym dole, Istnienie-wiadomo��-Pot�ga-Rado��. Ewolucja nie usuwa ani czarnego, ani białego snu, nic nie jest połykane przez Ciemno��, nic nie wzbija si� w niebo, wszystko jest powi�zane z sob� w doskonałym kole. Rado�� na górze jest Rado�ci� tu na dole. „Egzaltacja w gł�binach snu Serce zachwytu wewn�trz �wiata bólu”27 Skuteczna rado��, pot��na iluminacja w naszych �yłach, zamiast sterylnej błogo�ci ponad głowami: „Wszechmocne pot�gi zamkni�te w komórkach Natury…28”

Page 143: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

20

Gdy� Supramentalne nie jest jedynie eteraln� �wiadomo�ci�, ale o wiele g�stsz� — jest to ta sama Wibracja, która niesko�czenie organizuje i reorganizuje Materi� i �wiaty; to jest ta Wibracja, która mo�e zmieni� Ziemi�: „Na samym dnie nie�wiadomo�ci, najtwardszym, najsztywniejszym, ciasnym i dusz�cym — napisała Matka — wpadłam na wszechmocne �ródło, które wyrzuciło mnie w gór� w bezkształtn� i bezgraniczn� Przestrze�, wibruj�c� zarodkiem nowego �wiata…” Taki jest ten klucz do Transformacji, klucz do przezwyci��enia praw Materii poprzez u�ycie wiadomo�ci w Materii — wiadomo�� na górze jest wiadomo�ci� na dole. S� to drzwi do przyszłego �wiata i do nowej Ziemi, anonsowanej przez Pismo dwa tysi�ce lat temu: „Nowa Ziemia, któr� zamieszkiwa� b�dzie Prawda” (2 w. Piotr, 3.13). Gdy� tak naprawd�, to Ziemia jest naszym zbawieniem, miejscem Zwyci�stwa i doskonałych osi�gni��. Nie ma potrzeby ucieka� do nieba, wszystko jest tutaj, całkowicie tu, w samym ciele — najwy�sza Rado��, wiadomo��, Pot�ga; je�li tylko b�dziemy mieli odwag� otworzy� nasze oczy i zej�� w dół, �ni� �ywe sny, zamiast snu zwykłego: „Musz� oni wej�� w ostatni� sko�czono��, je�li pragn� osi�gn�� ostateczn� niesko�czono��…”29 Sri Aurobindo odkrywał jednocze�nie zagubiony Sekret Ved i wszystkich mniej lub bardziej zniekształconych tradycji, od Iranu do Ameryki Centralnej i Doliny Renu; od misteriów eleuzyjskich do Katarów i od Okr�głego Stołu do Alchemików — Sekret wszystkich poszukiwaczy doskonało�ci. Wyprawy po skarb ukryty w gł�binach jaski�, walki z siłami pod�wiadomo�ci, ogrami, karłami i w��ami, opowie�ci o Apollo i Pytonie, Indrze i W��u Vritra, Torze i olbrzymach, Zigurdzie i Fafnerze; słoneczny mit Majów, Zej�cie Orfeusza, Transmutacja. Jest to w�� połykaj�cy swój ogon. I przede wszystkim — jest to sekret wedyckich riszów, b�d�cymi prawdopodobnie pierwszymi, którzy odkryli tak zwane „wielkie przej�cie”, „mahas pathah �wiat nie rozszczepionego �wiatła” (II.24.60), Swar — wewn�trz skały Nie�wiadomo�ci: „Nasi ojcowie za pomoc� słowa — łamali silne i niewzruszone miejsca, jasnowidze Angira* rozbijali skalne �ciany swoim krzykiem; oni wyrabiali w nas t� drog� do Wielkiego Nieba, oni odkryli Dzie� i słoneczny �wiat” (Rig Veda I.71.2), oni odkryli „Sło�ce zamieszkuj�ce w ciemno�ci” (III.39.5). Oni odnale�li „skarb niebia�ski, ukryty w tajemnej jaskini jak młode ptasz� we wn�trzu niesko�czonej skały” (I.130.3). Ciemno�� i wiatło, Dobro i Zło — przygotowały boskie narodziny w Materii; „Dzie� i Noc na równi karmi� boskie Dzieci�”30. Nic nie jest przekl�te, nic nie dzieje si� na pró�no, Noc i Dzie� s� „dwoma siostrami nie�miertelnymi, ze wspólnym kochankiem… s� tym samym, cho� ró�ne s� ich formy” (I.113.2.3). Na ko�cu pielgrzymki wznoszenia si� i upadania, poszukiwacz staje si� „synem dwu Matek” (III.55.7), jest synem Aditi — białej Matki,** super�wiadomej

* Pierwsi riszowie ** Ta staro�ytna tradycja, znana równie� Hebrajczykom, zdaje si� dosłownie od�ywa� wraz z chrze�cija�stwem I niepokalanym pocz�ciem Dziewicy Maryi.

Page 144: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

21

niesko�czono�ci i synem Diti — ziemskiej Matki, ciemnej niesko�czono�ci; posiada dwojakie narodziny — ludzkie i boskie, „wiecznie i w jednym gnie�dzie… raduje si� swymi �onami” (I.62.7). „Zawarto�� brzemiennego wzgórza*** — daje najwy�sze narodziny… Bóg otwiera ludzkie drzwi”. (V.45) „A wtedy naprawd� rozbudzili si� oni i zobaczyli wszystko poza sob� i szeroko wokół i wtedy, naprawd� spłyn�ła na nich ekstaza, któr� si� cieszy w niebiosach. We wszystkich domach z bramami**** byli bogowie”. (Rig Veda IV.1.18) Spełniły si� nadzieje człowieka, jak równie� modlitwy riszów: „Niech Niebo i Ziemia stan� si� jednym i tym samym”31. Wielka równowaga zostaje przywrócona. „Niebo w swym zachwycie marzy o doskonałej ziemi Ziemia w swoim smutku �ni o doskonałym niebie Dziel� ich od tej jedno�ci rozdmuchane strachy…”32 I oto jest Rado�� — Ananda. Jest ona na pocz�tku stworzenia i na ko�cu, i wsz�dzie, je�li tylko kopiemy wystarczaj�co gł�boko. Jest to „studnia miodu przykryta skał�”. (Rig Veda II.24.4)

*** Materialna Nie�wiadomo�� **** Na wszystkich poziomach naszego bytu lub we wszystkich centrach �wiadomo�ci

Page 145: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

22

ROZDZIAŁ 15 : �WIADOMO�� SUPRAMENTALNA Trudno jest zdefiniowa� supramentaln� �wiadomo�� w terminach umysłu, gdy� jest ona pozaumysłowa ju� w samej definicji i wymyka si� wszystkim naszym trójwymiarowym prawom i perspektywom. By� mo�e ju� samo słowo jest myl�ce, poniewa� jest to raczej ju� inny typ �wiadomo�ci ni� szczyt �wiadomo�ci ludzkiej. Mo�emy próbowa� opisywa� j� przez rozró�nienie aspektów; jednym — byłaby to �wiadomo��-wizja, drugim za� — pot�ga. Ale to oznacza da� si� ponownie złapa� w pułapk� umysłow�, poniewa� te dwa aspekty s� nierozdzielne — �wiadomo�� jest pot�g� i jest aktywn� wizj�. Cz�sto, gdy Sri Aurobindo i Matka próbowali opisywa� swoje do�wiadczenia, ich uwagi odbijały si� echem czy to w j�z. angielskim, czy francuskim: Inny j�zyk byłby tu konieczny, une autre langue. Wizja supramentalna Supramentalna wizja jest wizj� globaln�. Umysł wycina tylko małe fragmenty i przeciwstawia jeden drugiemu; Nadumysł ł�czy wszystko wewn�trz pojedynczej wi�zki �wiatła, ale jego promie� ko�czy si� w jednym punkcie i widzi wszystko ze swego własnego, szczególnego punktu widzenia. Jest on jednocz�cy i uniwersalny dzi�ki wył�czeniu wszystkich innych punktów widzenia lub przez ich wcielanie. Supramentalne lub Superumysł nie tylko widzi cały �wiat rzeczy i istot w pojedynczej wizji, która ł�czy wszystkie promienie razem bez przeciwstawiania czegokolwiek, ale widzi równie� punkt widzenia ka�dej oddzielnej rzeczy, ka�dej istoty, siły; jest to zaokr�glona wizja, która nie ko�czy si� w jakim� szczególnym punkcie, ale w miriadach takowych punktów:

Jedno, niepoliczalne spojrzenie1... „Supramentalna istota spostrzega rzeczy nie jako kto� na poziomach otoczonych przez d�ungl� obecnych faktów i fenomenów, ale jak gdyby odgórnie, nie z zewn�trz, os�dzaj�c po powierzchni rzeczy, ale od wewn�trz i spostrzega prawd� samego centrum rzeczy”2. Zatem nie mo�emy czegokolwiek zrozumie� o Supramentalnym, je�li nie b�dziemy mie� stale na my�li zupełnie innego rodzaju perspektywy. Ale mo�emy zrozumie�, �e jest to sama wizja M�dro�ci, poniewa� ka�da rzecz, ka�da istota, kazda siła na tej ziemi wyra�a specjaln�, absolutn� jako�� — mniej lub bardziej dokładnie, a czasami zupełnie perwersyjnie — ale niezale�nie od wszelkich usterek i perwersji ka�da z tych rzeczy podlega wewn�trznemu prawu kieruj�cemu j� w stron� esencjalnej prawdy swego własnego istnienia; nawet li�cie tego samego drzewa s� wszystkie unikalne. Gdyby nie było tej absolutnej i unikalnej prawdy w centrum ka�dego z nas — po prostu rozpadliby�my si�. To jest te� powód, dla którego jeste�my tak bardzo przywi�zani do naszej własnej mało�ci i upadków, poniewa� czujemy t� prawd�, która si� za nimi kryje, a która za nimi wzrasta, jak gdyby wła�nie zabezpieczana 3— mówi Sri Aurobindo — przez t� sam� mało�� i upadki. Gdyby�my mieli otrzyma� cał� Prawd� naraz — zamieniliby�my j� w co� na kształt gnoma, na nasz obecny obraz i podobie�stwo! Prawda nie ma nic wspólnego z my�lami i dobrymi uczynkami — cho� mog� one by� post�pem na drodze — ale ma do czynienia z

Page 146: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

23

rozmiarem istnienia. A wzrost jest powolny i bolesny. „Bł�dy, fałsze, potkni�cia! — wołaj�. — Jak�e jasne i pi�kne s� Twoje bł�dy, o Panie! Twoje fałsze ratuj� �ycie Prawdy; przez Twoje potkni�cia — �wiat jest doskonały!”4 Ale umysł, który spostrzega tylko widzialn� powierzchni� rzeczy, chciałby wyrówna� wszystkie szorstkie kanty, oczy�ci� w pró�ni i zredukowa� �wiat do uniformistycznej, prawej i moralnej prawdy. Ogłasza on: „to jest dobre, a to jest złe; to jest przyjacielskie, a tamto jest wrogie”. Mógłby zapragn�� eliminacji wszystkich nazistów z tego �wiata, albo na przykład wszystkich Chi�czyków, s�dz�c, �e s� oni niepotrzebnym zanieczyszczeniem. I ma racj�, ju� z samej definicji, poniewa� zadaniem umysłu jest by� rozs�dnym i poniewa� wyra�a on równie� mentalny lub moralny absolut, który ma swoje miejsce i cel. Ale nie jest to cał� prawd�, jest tylko jednym z punktów widzenia*. I oto dlaczego brakuje nam pot�gi, gdy� gdyby�my j� posiadali — uczyniliby�my, zgodnie z naszymi najlepszymi intencjami, okropny bałagan dzi�ki naszej ignorancji i krótkowzroczno�ci. Nasze ograniczenia s� koniecznymi ograniczeniami. Supramentalna �wiadomo�� jest w stanie uchwyci� nie tylko wszystkie punkty widzenia, ale równie� gł�biej ukryte siły w działaniu poza ka�d� rzecz� i prawd� w ka�dej rzeczy; jest to wiadomo��-Prawda, a poniewa� widzi ona wszystko, ma te� automatycznie Pot�g�. Je�li my tej pot�gi nie posiadamy, to tylko dlatego, �e my nie widzimy. Widzenie, widzenie cało�ciowo — z konieczno�ci oznacza posiadanie pot�gi. Ale supramentalna pot�ga nie podlega naszej logice, ani te� naszej moralno�ci; widzi daleko, daleko w przestrzeni i czasie. Nie probuje ona wykorzenia� zła po to, aby uratowa� dobro, nie działa poprzez cuda. Ona uwalnia dobro, które jest w sercu ka�dego zła, stosuje swoje �wiatło i sił� do ciemnej połowy rzeczy, tak �e s� one w stanie zaakceptowa� swoj� �wietlist� cz���. Gdziekolwiek i cokolwiek penetruje — jej pierwszym i natychmiastowym efektem jest wywoływanie kryzysu, to znaczy umieszczanie cienia przed swoim własnym �wiatłem. Jest to niewiarygodnie ewolucyjny ferment. Pisemne prace Sri Aurobindo, chocia� s� one umysłowym wyra�eniem supramentalnych faktów, s� te� praktycznym przykładem tej globalnej wizji. S� one dla wielu klopotliwe, gdy� nie posiadaj� tych wszystkich kantów, które czyni� my�l łatw� do zaakceptowania — tak łatwo jest przecie� by� doktrynerem. Sri Aurobindo za� dosłownie przemierza wszystkie punkty widzenia, wyci�gaj�c z ka�dego z nich gł�bsz� prawd�, ale nigdy nie nakłada na to swojej prawdy (mo�e dlatego, �e takowej nie posiada, albo te� posiadał je wszystkie!), jedynie wskazuje, jak ka�da z prawd jest sama w sobie niekompletna i w jakim kierunku powinna zosta� poszerzona. Superumysł nie przeciwstawia prawdy przeciwko innej prawdzie, aby sprawdzi�, która z nich prze�yje i si� ostoi, ale uzupełnia jedn� prawd� o drug� w �wietle tej jednej Prawdy, której pozostałe s� jedynie cz�stkowymi aspektami…6 I mawiał on o „�wietle My�li, które niesie w sobie swoje własne sprzeczno�ci7. To jest to, co Matka nazywa „my�leniem sferycznym”. Człowiek czuje si� jako� straszliwie dogmatycznym i umysłowym, kiedy mówi o Sri Aurobindo, z uwagi na nieadekwatno�� naszego j�zyka, który skupia si� na jednym raczej punkcie ni� na drugim i przez to „rzuca cienie”, podczas gdy Sri Aurobindo obejmuje wszystko nie poprzez tzw. tolerancj�, która jest jedynie umysłowym substytutem Jedno�ci, ale poprzez sw� niepodzieln� wizj�, jednoczy si� z ka�d� rzecz� w sercu ka�dej z tych rzeczy. Mo�e jest to sam� wizj� Miło�ci? * Niektórzy powiedz�, �e nasza stronniczo��, nasz umysł i nasze morale – s� niezb�dnymi instrumentami �ycia w obecnym �wiecie i to jest prawd�. Musimy wybiera� strony. Ale jest to równie� powodem, dla którego �wiat nie jest cało�ci�. Nie powinni�my nigdy traci� z oczu faktu, �e s� one jedynie przej�ciowymi instrumentami i �e musimy d��y� do zast�pienia tych prowizorek, jak je nazywa Sri Aurobindo, poprzez �wiadomo��, która jest wizj� i która jest pot�g�.

Page 147: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

24

Ta niepodzielna wizja jest tak realna, �e nawet fizyczny wygl�d �wiata jest zmieniony; albo raczej nie jest zmieniony — fizyczny �wiat przedstawia si� takim, jakim rzeczywi�cie jest. Separatystyczna iluzja optyczna w jakiej zwykle �yjemy, zanika: kij nie jest ju� złamany w szklanym naczyniu, wszystko z powrotem ma sens — swiat nie jest taki, jakim go widzimy: Dla supramentalnych zmysłów nic nie jest rzeczywi�cie sko�czone; jest ono zbudowane na czuciu ka�dego jednego we wszystkim i wszystkiego w ka�dym jednym: jego poczucie definicji… nie tworzy �adnych �cian ogranicze�; jest to oceaniczne i eteralne czucie, w którym ka�de szczególne poczucie wiedzy i wra�e� jest fal� czy ruchem, czy prysznicem, a mo�e kropl�, która jest zarazem jakby kropl� z tego całego oceanu, a jednak niepodzieln� od niego… Jest to tak, jakby oko poety i artysty zast�piło niejasn� i trywialn�, niewidz�c� normaln� wizj�, ale pojedynczo uduchowion� i gloryfikowan� — jakby była to rzeczywi�cie wizja najwy�szego boskiego Poety i Artysty, w której uczestniczymy i dano by nam pełne widzenie tej Jego prawdy i zamiaru w Jego aran�acji wszech�wiata i ka�dej rzeczy w tym wszech�wiecie. Istnieje nieograniczona intensywno��, która czyni wszystko, co si� „widzi” jakim� objawieniem chwały jako�ci i idei, formy i koloru. Fizyczne oko wydaje si� wtedy nosi� w sobie ducha i �wiadomo��, która spostrzega nie tylko fizyczne aspekty obiektu, ale dusz� jako�ci we wszystkim, wibracje energii, �wiatła i siły, i duchowej substancji, z której dany obiekt jest zrobiony… Jest jednocze�nie subteln� zmian�, pozwalaj�c� widzie� w czterowymiarowej przestrzeni, której charakter jest czym� wewn�trznym; jest to widzenie nie tylko powierzchni i zewn�trznej formy, ale tego wszystkiego, co j� napełnia informacj� i co subtelnie rozci�ga si� wokół niej. Materialny obiekt staje si� dla jego wzroku czym� zupełnie innym ni� jest to, co obecnie spostrzegamy, nie jest to ju� oddzielny obiekt na tle lub w otoczeniu reszty Natury, ale jest jej niepodzieln� cz��ci� i nawet w subtelny sposób — wyra�eniem jedno�ci wszystkiego, co widzimy. I ta jedno��… jest jedno�ci� identyczno�ci z tym, co wieczne, jedno�ci� Ducha. Gdy� supramentalna wizja materialnego �wiata i przestrzeni i obiektów materialnych — przestaje by� materialn� w sensie, w którym obecnie j� otrzymujemy na mocy niezbitej ewidencji naszych ograniczonych fizycznych zmysłów… pojawiaj� si� one i s� widziane jako sam Duch w swojej formie i w swych �wiadomych przedłu�eniach…8 Globalna wizja, wizja niepodzielna i równie� — wizja wieczno�ci. Czas jest pokonany. Podczas gdy nadumysłowa �wiadomo�� spostrzegała „wielkie przedłu�enia czasu i przestrzeni” — �wiadomo�� supramentalna obejmuje kompletnie wszystkie trzy czasy: wi��e przeszło��, tera�niejszo�� i przyszło�� w ich niepodzielnym zwi�zku, w jednej ci�głej mapie wiedzy, obok siebie.9* „Cały Czas jest jednym ciałem, Przestrze� pojedyncz� ksi�g�…10” wiadomo�� nie jest ju� w�sk� migawk�, która musi by� tak w�sko utrzymywana, by nie eksplodowała; jest wielkim, spokojnym Spojrzeniem: „Jak oko rozci�gni�te w niebie” — mówi Rig Veda (I.17.21). „Zwyczajna indywidualna �wiadomo�� jest jakby osi� — mówi Matka — i * Mo�e by� interesuj�ce nakre�lenie pewnych paraleli z teori� wzgl�dno�ci Einsteina. Według Einsteina, im bardziej przybli�a si� do pr�dko�ci �wiatła, tym bardziej zwalnia si� upływ czasu i skraca dystans. Przy szybko�ci �wiatła, nasze zegary stan�łyby w miejscu i nasze ta�my pomiarowe zostałyby zredukowane do zera. Supramentalna �wiadomo��, która jest samym Swiatłem, jest równie� podbojem czasu i przestrzeni. By� mo�e, istnieje mniej ró�nic, ni� to sobie mo�emy wyobrazi�, pomi�dzy �wiatłem fizyków i �wiatłem jasnowidzów.

Page 148: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

25

wszystko obraca si� wokół tej osi. Je�li poruszy si� ona troch� — czujemy si� zagubieni. Jest to jakby wielka o� (relatywnie wielka, bo mo�e by� te� zupełnie mała) umieszczona w czasie i wszystko obraca si� wokół niej. wiadomo�� mo�e rozci�ga� si� bli�ej lub dalej, by� mniej lub bardziej wysoka, silna, ale wci�� obraca si� ona wokół tej osi. Dla mnie nie ma ju� tej osi — znikn�ła! Tak wi�c �wiadomo�� mo�e porusza� si� na północ czy południe, naprzód lub do tyłu, w przyszło�� lub przeszło�� — gdziekolwiek. Bo osi ju� nie ma…” Trudno jest sobie wyobrazi� jaka te� mo�e by� wizja takiej uniwersalnej istoty. Z naszymi umysłowymi pogl�dami a� kusi, aby my�le�, �e całkowita wiedza o wszystkich trzech czasach natychmiast usuwa wszelk� nieprzewidzialno�� egzystencji. Byłoby to jednak stosowaniem do supramentalnej �wiadomo�ci cech i reakcji, które nale�� wył�cznie do umysłu. Sposób widzenia i do�wiadczania �wiata jest zupełnie inny. Supramentalna �wiadomo�� nie jest ochotnie i niecierpliwie zwrócona w kierunku przyszło�ci, jak my jestesmy. Wszystko rozciaga sie przed jej oczyma, ale �yje ona swój czas w sposób boski; ka�da sekunda jest absolutem tak wypełnionym wielo�ci�, jak gdyby tysi�clecia były zło�one razem. Jest to ostateczna perfekcja czasu — w zwyczajnym �yciu nigdy nie �yjemy w obecnym momencie: jeste�my poci�gani w stron� przyszło�ci przez nasze nadzieje, albo te� skupieni na przeszło�ci przez nasze �ale. Obecny moment nigdy nie jest tym, czym by� powinien, zawsze mu czego� brak — jest zatem straszliwie pusty. Dla supramentalnej �wiadomo�ci za�, z drugiej strony, ka�da rzecz jest w ka�dym momencie pełni� tego, czym by� powinna i jaka by� powinna. Jest to stały i nie zakłócony błogostan. Ka�da porcja, ka�dy obraz wielkiego kosmicznego Filmu zawiera wszystkie poprzednie obrazy i wszystkie te, które po nim nastepuja, nie brak mu ani przyszłej perspektywy, ani te� przeszłych pami�ci: „Ten błogostan, który jest najwi�kszy i najpełniejszy i bez jednej luki” — mówi Rig Veda (V.62.9), ten „nie zadra�ni�ty Zachwyt11” — mówi Sri Aurobindo. Jest to równie� ostateczna perfekcja przestrzeni. Zawsze poszukujemy nowych rzeczy czy obiektów, poniewa� ka�dej rzeczy brakuje tych wszystkich innych cech, które nie s� w niej obecne; nasze obiekty s� tak puste, jak nasze momenty, podczas gdy ka�dy obiekt, ka�d� rzecz, której dotyka supramentalna �wiadomo��, odczuwa si� jako totalny i niesko�czony, jako wizj� niezmierzono�ci lub te� sum� wszystkich mo�liwych obiektów. „Absolut jest wsz�dzie… wszystko co sko�czone jest niesko�czono�ci�…12” I jest te� tam poczucie wiecznie nowego zachwytu, który bierze si� nie ze zdumienia, ale ze stałego odkrywania tej wiecznej niesko�czono�ci, tego bezczasowego Absolutu w ka�dym ograniczonym przestrzeni� obiekcie i w ka�dej sekundzie czasu. Jest to najwy�sza obfito�� �ycia. Rzeczywi�cie — nasze sko�czone, czasowe �ycie nie jest pełne, jest zawsze w straszliwej potrzebie, pragnieniu. Musimy albo odwraca� si� tyłem do tymczasowo�ci, by znale�� bezczasowo��, albo te� zrezygnowa� z naszej potrzeby niesko�czono�ci, by móc do�wiadczy� sko�czono�ci, podczas gdy supramentalna obfito�� znajduje niesko�czono�� w tym, co sko�czone i bezczasowo�� w tymczasowo�ci. yje ona spontanicznie ka�d� sekund�, ka�dy obiekt, jak równie� cał� t� niezmierzono��, która zawiera wszystkie sekundy i wszystkie obiekty — s� to dwa jednoczesne sposoby do�wiadczania i „widzenia” tej samej rzeczy. Supramentalna �wiadomo�� zajmuje nie tylko pozycj� kosmiczn�, ale i transcendentaln� i te dwie nie wykluczaj� si� wzajemnie. Co wi�cej — nie tylko nie s� ze sob� sprzeczne, ale ich równoczesno�� jest kluczem do prawdziwego �ycia. Gdy� �ycie nie tylko dlatego jest spragnione, �e jego obiekty s� puste i czas podzielony, ale równie� z powodu braku spoczynku i zawarto�ci.

Page 149: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

26

Wszystkie religie i wszystkie spirytualizmy zostały zrodzone z tej fundamentalnej potrzeby w człowieku: znalezienia permanentnej Bazy, schroniska spokoju nie tkni�tego przez cały ten chaos, niepewno�� i cierpienie �wiata — czego� na zawsze na zewn�trz tego �wiata i bezpiecznego. A potem, nagle na kursie naszych poszukiwa� wynurzamy si� z obezwładniaj�cej Ciszy w Bezkresie, na zewn�trz �wiata, który nazywamy Bogiem, Absolutem czy Nirwan� — słowa nie s� wa�ne — i wreszcie osi�gamy wielkie Wybawienie. To jest podstawowe z naszych do�wiadcze�. Je�li nawet troch� zbli�ymy si� do wielkiej Ciszy, wszystko si� zmienia — jest tam nagle Pewno��, Spokój; jeste�my jak rozbitek, który wreszcie zdołał uchwyci� si� skały. W �yciu za� wszystko jest niepewne: tylko Skała nigdy nas nie zawiedzie. Oto, dlaczego mówiono, �e Królestwo Bo�e nie jest z tego �wiata. Do�wiadczenie Sri Aurobindo równie� zacz�ło si� od Nirwany, ale zako�czyło si� pełni� obfito�ci tego �wiata. Sprzeczno�� ta jest centrum naszego praktycznego zrozumienia sekretu prawdziwego �ycia. Umysł, a nawet Nadumysł naszych proroków jest nieodwracalnie zwi�zany z dualizmami (dualizmami wewn�trz Jedno�ci): je�li Bóg jest na górze, to nie mo�e by� On na dole; je�eli to jest białe — to nie jest czarnym. W supramentalnym do�wiadczeniu wszystko jest jako� zaokr�glone. „Jest to zawsze TAK i NIE jednocze�nie” — zauwa�a Matka, dwa bieguny ka�dej rzeczy s� stale obejmowane razem wewn�trz innego „wymiaru” („tajemne wewn�trzne przestrzenie”, jak nazywali je riszowie z Ved, II.4.9.).A zatem Transcendent nie jest gdzie� tam, na zewn�trz. W ten sam sposób supramentalna �wiadomo�� jest w pełni �wiata, jest wsz�dzie — jednocze�nie w pełni wewn�trz i w pełni na zewn�trz �wiata; jest w wiecznej Ciszy i tak�e po�rodku wszelkiego zam�tu; jest usadowiona na niewzruszonej Skale, a jednocze�nie w samym �rodku nurtu. I dlatego wła�nie mo�e si� naprawd� cieszy� �yciem i by� jego mistrzem, gdy� je�li tylko jeste�my w nurcie, nigdy nie znajdziemy ani spokoju, ani mistrzostwa — jeste�my rzucani w ka�d� stron� bezwolnie. Mo�emy nieco zrozumie� czym jest supramentalne do�wiadczenie przez powrócenie do bardzo małych pierwszych do�wiadcze� z samych pocz�tków jogi. Zdajemy sobie spraw�, i to raczej szybko, �e przez �wiadome cofni�cie si� o krok byli�my w stanie wej�� w ten bezmiar ciszy poza nami, jak gdyby była tam jaka� cz��� naszej istoty na zawsze wpatruj�ca si� w wielk�, biał� Północ. Na zewn�trz istnieje ci�głe zamieszanie, równie� i cierpienia i problemy, ale je�li jest tylko ten mały ruch do wewn�trz, przekraczaj�cy jakby jak�� niewidzialn� bram� wewn�trz siebie — natychmiast znajdujemy si� na zewn�trz wszystkiego (albo wewn�trz?), odlegli o tysi�ce mil od tego wszystkiego i ju� nic nie ma wi�kszego znaczenia, gdy spoczywamy na welwetowym �niegu. To do�wiadczenie w ko�cu staje si� tak naturalne, �e po�rodku najbardziej absorbuj�cych czynno�ci, na ulicy czy podczas dyskusji lub w pracy, mo�emy zanurzy� si� w owym „wewn�trz” (lub na zewn�trz) i nic ju� nie istnieje prócz u�miechu — to zajmuje tylko sekundy. Wtedy zaczynamy widzie�, czym jest prawdziwy Spokój. Wtedy mamy niezawodny Azyl, wsz�dzie i w ka�dych okoliczno�ciach. I spostrzegamy w coraz bardziej konkretny sposób, �e ta Cisza nie jest tylko wewn�trz nas — jest wsz�dzie, jak gdyby była jedyn� zasadnicz� substancj� we wszech�wiecie, jak gdyby ka�da rzecz istniała na jej tle, wychodziła z niej i do niej powracała. Jest to niczym studnia słodyczy w sercu ka�dej rzeczy, jak welwetowy płaszcz otulaj�cy wszystko. I ta Cisza nie jest pustk�, jest absolutn� Pełni�, ale Pełni� bez niczego w sobie samej, albo raczej — Pełni�, która zawiera esencj� wszystkiego, co mo�e zaistnie� tu� na sekundy przed powołaniem do istnienia. Nie istnieje to jeszcze tam, ale jest ju� cały potencjał, jak w piosence, któr� ma si� wła�nie za�piewa�. Człowiek czuje si� w niej (lub na zewn�trz niej) nadzwyczaj bezpiecznie i jak w domu. Jest to pierwsza refleksja Transcendentu. Jeden krok dalej i po prostu wpłyn�liby�my w Nirwan�. Nic ju� dłu�ej nie istnieje poza t� Cisz�.

Page 150: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

27

Ale w Superumy�le nie ma ju� „przej��” do przekroczenia, nie przechodzi si� ju� z jednego stanu w drugi, z Ciszy do zamieszania, z Wewn�trz do zewn�trz, z Boskiego w nie-boskie — obydwa bieguny s� z sob� stopione w pojedynczym do�wiadczeniu: Cisza, która istnieje na zewn�trz wszystkiego ze Stawaniem Si�, które płynie wsz�dzie. Jedno nie wyklucza drugiego, jedno nie mo�e istnie� bez drugiego. Gdyby bowiem Najwy�sza Cisza nie mogła w sobie zawrze� przeciwie�stwa tej�e Ciszy, nie byłaby niesko�czon�. Gdyby ta Cisza nie mogła by� całkowicie wolna i na zewn�trz wszystkiego, co wydaje si� jej przeciwie�stwem, wtedy byłaby wi��niem swego przeciwie�stwa. Królestwo Bo�e jest z tego �wiata i zarazem nie jest. Cał� tajemnic� jest poł�czenie tych dwóch do�wiadcze� w jedno: niesko�czono�ci w sko�czono��, bezczasowo�ci w czasowo�� i transcendentalnego w immanentne. Wtedy poznaje si� Spokój w akcji i Rado�� w ka�dym sposobie bycia: „Na nieruchomym, gł�bokim morzu — �mieje si� on w tocz�cych si� falach, Uniwersalny, jest on wszystkim — transcendentalny, niczym…”13

Supramentalna �wiadomo�� reprodukuje tajemnice wielkiego i spokojnego wiatła, które zdecydowało „pewnego dnia”, gdzie� tam poza czasem, spojrze� na siebie czasowo, w sekwencji z niezliczonych punktów widzenia, ale te� nie przestaj�c by� jednym i całkowitym, zwartym wewn�trz siebie, wewn�trz wiecznej sekundy. Jedynym celem ewolucji jest odkrycie na nowo, na samym dnie, tej odgórnej totalno�ci oraz odnalezienie tu, na ziemi, wła�nie po�rodku tych dualizmów i najbardziej bolesnych sprzeczno�ci — nadrz�dnej Jedno�ci, najwy�szej Niesko�czono�ci, najwy�szej Rado�ci – Ananda. To po to, aby odnale�� ten Sekret jeste�my �ci�gani na dół za ka�dym razem, gdy zrobimy krok w gór�. Supramental pot�ga Spirytuali�ci rezygnuj� z pot�gi jako broni niegodnej poszukiwacza prawdy; Nie jest to jednak punkt widzenia Sri Aurobindo. Wr�cz przeciwnie, koncept Pot�gi – Shakti jest jednym z kluczowych konceptów jego jogi, poniewa� bez pot�gi — niczego nie mo�na zmieni�. „Ja wielbi� Boga-Ogie�, a nie Boga-Sen” — wykrzykuje Savitri.14 „Ogie� przyzywa Wieczno�� w Czas czyni rado�� ciała tak �yw�, jak rado�� duszy…”15 „Jest bł�dem etycznego lub religijnego umysłu os�dza� Pot�g� jako rzecz sam� w sobie nie do zaakceptowania i nie wart� poszukiwa�, poniewa� miała ona by� sprzedajna i zła; wbrew jej powierzchownym os�dom wi�kszo�ci instancji, jest to �lepe i irracjonalne uprzedzenie. Jak by nie była skorumpowana i �le u�ywana, podobnie jak Miło�� i Wiedza bywaj� skorumpowane i �le u�ywane — Pot�ga jest boska w swej naturze i dana nam tutaj do boskiego u�ytku. Shakti, Wola, Pot�ga — jest wo�nic� �wiatów i czy pojawia si� jako Pot�ga-Wiedza, Pot�ga-Miło��, Pot�ga-�ycie, Pot�ga-Akcja, czy Pot�ga-Ciało jest zawsze duchowa w swych pocz�tkach i boska w swym charakterze. To jedynie u�ytek czyniony z Niej przez Ignorancj�, przez brutalnych ludzi czy Tytanów, który musi by� odrzucony na bok i zast�piony przez jej wi�ksze naturalne — je�li s� one dla nas supernormalne — akcje kierowane wewn�trzn� �wiadomo�ci� zgran� z Niesko�czono�ci�

Page 151: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

28

i Wieczno�ci�. Integralna joga nie mo�e odrzuci� pracy �ycia i zadowoli� si� jedynie wewn�trznym do�wiadczeniem; musi ona i�� do wewn�trz po to, by móc zmieni� to, co na zewn�trz…”16 Ten aspekt „siły” czy „pot�gi” �wiadomo�ci jest reprezentowany w Indiach przez wieczn� Matk�. Bez �wiadomo�ci nie ma Siły, a bez Siły nie ma stworzenia — On i Ona, dwoje w jednym, nierozdzielni. „Ten cały szeroki �wiat jest jedynie Nim i Ni�”17. Ewolucja jest opowie�ci� o Niej, odkrywaj�cej Go i d���cej do Jego materializacji we wszystkim. Nie mo�emy zrezygnowa� z jednego na rzecz drugiego — bez Niego jeste�my wi��niami �lepej Siły, bez Niej jeste�my wi��niami o�lepiaj�cej Pró�ni — musimy zintegrowa� obydwoje wewn�trz spełnionego �wiata. „W �lep� ciemno�� wchodz� ci, którzy id� w �lad za Ignorancj�, a jakby w jeszcze wi�ksz� ciemno�� wchodz� ci, którzy oddaj� si� jedynie Wiedzy” — mówi� Isha Upaniszady (9). Supramentalne jest pot�g� ponad wszystkim, oszałamiaj�c� pot�g�. Jest ono bezpo�redni� pot�g� Ducha w Materii. Cała �wiadomo�� jest pot�g�; im wy�ej si� w niej wznosimy, tym pot�ga ta staje si� wi�ksza, ale te� coraz dalej znajdujemy si� od ziemi. Je�li zatem pragniemy zastosowa� nasz� Nadumysłow� pot�g� np. do spraw tego �wiata, musimy znie�� j� w dół przez wszystkie poziomy i musi ona przezwyci��y� determinizmy wszystkich po�rednich poziomów zanim b�dzie mogła osi�gn�� samo dno, czyli Materi�. Na samym dole tego schodzenia pozostaje jedynie zamglona i osłabiona refleksja Nadumysłu, której przypadło stacza� walki z coraz to ci��szymi i bardziej buntowniczymi determinizmami. Oto dlaczego spirytuali�ci nigdy nie byli w stanie zmieni� �ycia. Ale Supramentalne jest najwy�sz� wiadomo�ci�-Sił� w samym sercu Materii, bez jakichkolwiek przej��. Jest to „sło�ce w ciemno�ciach” z Ved, miejsce spotka� Szczytu z Dnem. Zatem — wszystko mo�e zmieni�. Jak powiedziała Matka: „Prawdziw� zmian� �wiadomo�ci jest taka, która zmieni fizyczne warunki w �wiecie i uczyni go całkowicie now� kreacj�”. Wyja�nijmy sobie od razu, �e supramentalna pot�ga nie działa ani dzi�ki cudom, ani w gwałtowny sposób — sama wzmianka o cudzie jest absurdem, jak cz�sto powtarzał Sri Aurobindo: „Nie ma takich rzeczy jak cuda”18 — s� jedynie fenomeny, których procesów jeszcze nie rozumiemy. A dla tego, kto widzi — jest to jedynie interwencj� determinizmów wy�szych płaszczyzn w determinizmy ni�szych poziomów. Umysł wygl�da jak co� w rodzaju cudu dla determinizmu g�sienicy, cho� wszyscy wiemy, �e nasz umysłowy cud nast�puje zgodnie z pewnymi procesami. To samo stosuje si� do Superumysłu: nie narusza �adnych z istniej�cych praw, on po prostu przeskakuje ponad nimi (lub wewn�trz nich… ) do poziomu, na którym one ju� nie istniej�; podobnie prawa g�sienicy nie istniej� dla człowieka. B�d�my tu nieco bardziej konkretni: zwyczajowe powtarzanie pewnych wibracji, które uległy koagulacji — jak to si� stało wokół ka�dej osoby — daje w rezultacie pozory pewnej stabilnej struktury; mówi si� wtedy, �e dana osoba podlega „prawom” swojej natury. Lecz to tzw. prawo nie jest bardziej nieodwołalnym prawem ni� np. wybór jednej drogi do domu spo�ród kilku mo�liwych — to po prostu kwestia nawyku. To samo dotyczy równie� całego kosmosu — wszystkie nasze przypuszczalnie „absolutne fizyczne prawa” s� jedynie nawykami, które uległy koagulacji i nie ma w tym niczego absolutnego. Mog� one zosta� „odrobione”, pod warunkiem, �e zechce si� wybra� inn� drog�, to znaczy — zmieni� �wiadomo��. „Naturalne prawo — napisał Sri Aurobindo — oznacza zaledwie równowag� ustabilizowan� przez Natur� — równowag� sił. Jest to jedynie szablon, w którym Natura ju� przywykła działa� w celu wytworzenia pewnych rezultatów. Ale je�li zmieni si� �wiadomo��, to wtedy szablon równie� musi si� zmieni�”.19 Bywały ju� liczne „zmiany

Page 152: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

29

szablonów” na kursie naszej ewolucji, rozpoczynaj�c od wprowadzenia ycia w Materi�, które zmodyfikowało „szablon materialny”, potem wprowadzaj�c Umysł w ycie, który zmodyfikował i witalny, i materialny szablon. Superumysł jest trzeci� zmian� szablonu, który zmodyfikuje Umysł, ycie i Materi�. Proces ten ju� si� rozpocz�ł, do�wiadczenie si� rozwija. Zasadniczo, supramentalna �wiadomo�� wyzwala �wiadomo�� zawart� w ka�dym elemencie. Nie zakłóca ona porz�dku Wszech�wiata, nie gwałci niczego, stosuje tylko sw� pot�g� dla rozszczepienia ciemno�ci tak, by mogła ona wyzwoli� swoje własne �wiatło. „Rozdzielił on ciemno�ci szeroko, jak si� rozdziela skór�, któr� mo�na pokry� cał� ziemi�, pod jego o�lepiaj�cym sło�cem” — mówi Rig Veda (V.85.1). Poniewa� ta sama boska, słoneczna �wiadomo�� jest wsz�dzie, �wiat i ka�dy atom na �wiecie s� boskie — Pan wszystkich rzeczy jest równie� „Owym �wiadomym w nie�wiadomych rzeczach”, o którym wspomina Rig Veda. Materia nie jest prymitywn� substancj� niezdatn� do zmiany, za wyj�tkiem gdy popełniamy gwałt na niej naszymi r�koma i głowami, które i tak nie wyprodukowały niczego poza monstrami. Jest to boska substancja, która mo�e by� podatna zamiast by� oporn� i mo�e by� zmieniona zamiast wci�ga� nas w nasze stare nałogi grawitacji i rozkładu. Ale jest to zamglona lub �pi�ca bosko��, „somnambulik” — jak powiada Sri Aurobindo lub „zagubione, pogrzebane sło�ce”, jak mówi Veda. „Nie�wiadomo�� jest jedynie snem Super�wiadomo�ci…20 Pozorna Nie�wiadomo�� materialnego Wszech�wiata trzyma w sobie w ciemno�ciach wszystko to, co jest wiecznie samo-odsłoni�te w �wietlistej Super�wiadomo�ci”.21 Supramentalne u�yje po prostu swego własnego �wiatła, aby rozbudzi� takie samo �wiatło — to samo �wiatło — w Materii. „Prawda na górze zbudzi prawd� w dole”22 Gdy� prawo jest odwiecznie to samo; tylko podobne mo�e oddziaływa� na podobne. Tylko najwy�sza pot�ga mo�e uwolni� najni�sz�. Czym zatem jest ta Pot�ga? Ka�da koncentracja uwalnia subtelne gor�co, dobrze znane tym, którzy praktykowali dyscypliny jogi (tapasya lub dyscyplina jogi jest „tym, co produkuje gor�co”). Supramentalna pot�ga jest „gor�cem” tego rodzaju, tylko niesko�czenie bardziej intensywnym, w komórkach ciała. Gor�co, uwalniane przez rozbudzenie �wiadomo�ci-siły w Materii: „Jest to tak, jak gdyby nasze duchowe �ycie zrobione było ze srebra — wyja�nia Matka — podczas gdy �ycie supramentalne jest zrobione ze złota. Jak gdyby całe duchowe �ycie tutaj było srebrn� wibracj�, nie zimnem, ale tylko �wiatłem; �wiatłem, które wznosi si� a� do szczytu, �wiatłem całkowicie czystym i intensywnym. Ale to drugie, supramentalne �wiatło posiada pełni�, pot�g�, ciepło, które czyni tak� wła�nie ró�nic�”. To ciepło jest obecne we wszystkich supramentalnych transmutacjach. Prawd� mówi�c, gor�co uwalniane dzi�ki spalaniu i innym reakcjom chemicznym, nie wspominaj�c ju� o daleko wi�kszym gor�cu uwalnianym reakcj� nuklearn� — jest jedynie fizycznym tłumaczeniem podstawowego fenomenu duchowego, który dobrze znali riszowie z Ved i nazywali Agni, duchowym Ogniem w Materii. „Inne płomienie s� jedynie gał�ziami z Twego pnia, o Ogniu…, o Agni, o Bóstwo Wszech�wiata, Ty jeste� p�pkiem ziem i ich mieszka�ców: wszystko, co zrodzone Ty kontrolujesz i wspierasz, jak kolumna… Ty jeste� głow� Niebios i p�pkiem Ziemi… Ty jeste� pot�g�, która wprawia w ruch działanie w dwu �wiatach…” (Rig Veda I.58) „Twoja wspaniało��, o Ogniu, który jeste� w Niebie i na Ziemi, w ro�linach i w wodzie, który rozprzestrzeniasz si� w powietrzu — jest �ywym oceanem �wiatła, które widzi wszystko wzrokiem boskim”.23

Page 153: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

30

„Agni wszedł w Ziemi� i Niebo, jak gdyby były one jednym”. (Rig Veda III.7.4) To jest ten najwy�szy Agni, który Sri Aurobindo i Matka odkryli w Materii i w komórkach ciała — i to wła�nie on jest przekładni� dla transformacji ciała i fizycznej zmiany w �wiecie. Zamiast wi�c by� „ubijan�” przez zniekształcone i zamglone przedstawicielstwa wszelkich po�rednich mentalnych i witalnych determinizmów — Materi� rozbudzon� dla �wiadomo�ci swojej własnej siły — wykonuje swe własne transmutacje. Zamiast ewolucji na zawsze rozdartej pomi�dzy dwoma biegunami — �wiadomo�ci� pozbawion� siły wiod�c� do błogiej ekstazy a sił� bez �wiadomo�ci, wiod�c� do prymitywnej rado�ci atomu — Superumysł przywraca równowag� wewn�trz totalnego istnienia: najwy�sz� �wiadomo�� w najpot��niejszej sile, ogie� Ducha w Materii — „O Płomieniu z setkami skarbów” — wykrzykuje Rig Veda (I.59). Mo�e si� tu przyda� przypomnienie, �e Sri Aurobindo dokonał tego duchowego odkrycia w 1910 r. — zanim po raz pierwszy przeczytał Vedy — w czasie, kiedy fizyka nuklearna była ci�gle jeszcze w stadium teoretycznym. Nasza nauka wyprzedza �wiadomo��, st�d ten niebezpieczny kurs naszego przeznaczenia. Podobie�stwo do fizyki nuklearnej staje si� nawet o wiele bardziej uderzaj�ce, je�li opisujemy pot�g� supramentaln� tak, jak przejawia si� komu�, kto widzi. Powiedzieli�my ju�, �e im wy�ej wznosimy si� w �wiadomo�ci, tym �wiatło staje si� bardziej stabilne, bez załama�; od intuicyjnych „iskierek” do „stałych błyskawic” nadumysłu �wiatło staje si� bardziej jednolite. Mo�na wtedy pomy�le�, �e supramentalne �wiatło jest czym� w rodzaju �wietlistej totalno�ci, niezmiernie zwartej i nieruchomej, bez najmniejszej szczeliny. Ale, co jest godne uwagi, jako�� tego supramentalnego �wiatła jest całkowicie ró�na od innych poziomów �wiadomo�ci; ł�czy w sobie zarówno zupełn� nieruchomo�� jak i najszybszy ruch — równie� i tutaj dwa przeciwne bieguny s� poł�czone. Mo�emy jednak tylko ogłosi� ten fakt, bez mo�liwo�ci jego wyja�nienia. Oto jak Matka opisuje swoje pierwsze do�wiadczenie supramentalnego �wiatła: „Było tam całe wra�enie pot�gi, ciepła, złota; nie było to płynne, odczuwało si� to jak co� w rodzaju pudru. I ka�dy z tych elementów (nie mo�na nazwa� ich cz�stkami, czy fragmentami, czy nawet punktami, chyba, �e u�yje si� słowa „punkt” w sensie matematycznym: co�, co nie zabiera �adnej przestrzeni) był jakby �yj�cym złotem; ciepły złoty kurz — ani jasny, ani ciemny, nie było to te� �wiatłem, raczej mnogo�ci� male�kich, złotych punktów, tylko to. Czułam jakby dotykały one moich oczu, mojej twarzy. I jak ogromna pot�ga w tym tkwiła! I równocze�nie poczucie obfito�ci, spokoju i wszechpot�gi. Było to bogate. Było to pełne. Był to ruch niesko�czenie szybszy w swej ostateczno�ci ni� cokolwiek mo�na sobie wyobrazi�, a jednocze�nie był tam absolutny spokój, doskonała nieruchomo��…”* Wiele lat pó�niej, kiedy do�wiadczenie to stało si� ju� dobrze jej znane, Matka opisywała je nast�puj�co: „Jest to ruch, który jest wieczn� Wibracj�, bez pocz�tku i bez ko�ca. Co�, co istnieje przez cał� wieczno��, nie zna �adnych podziałów czasowych; tylko kiedy zostaje rzucone na ekran, zaczyna przybiera� podziały czasowe. Nie mo�na powiedzie� o tym „sekunda” lub „moment”… to bardzo trudno jest wyja�ni�. Zaledwie zd��yło si� to spostrzec, a ju� tego nie ma — co� bez granic, bez pocz�tku, bez ko�ca. Ruch tak totalny i stały, �e dla jakiejkolwiek percepcji sprawia wra�enie całkowitej nieruchomo�ci. Jest to absolutnie nie do opisania, a jednak jest to Pocz�tkiem i Wsparciem całej ziemskiej ewolucji… I zauwa�yłam, �e w tym stanie �wiadomo�ci Ruch ten jest wi�kszy ni� siła czy pot�ga, która utrzymuje komórki w

* Przy szybko�ci �wiatła zauwa�amy równie� kombinacj� totalnego bezruchu wewn�trz najwy�szego ruchu – bezruch, kiedy obserwujemy fenomen od wewn�trz, ruch – kiedy patrzymy na� z zewn�trz.

Page 154: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

31

indywidualnej formie…” W dniu, w którym nauczymy si� stosowa� t� Wibracj�, ten „Ruch” dla naszej własnej materii, b�dziemy mie� praktyczny sekret przej�cia z prymitywnej Materii do Materii bardziej subtelnej i b�dziemy mie� pierwsze supramentalne i wspaniałe ciało na Ziemi. Ta nieruchomo�� wewn�trz ruchu jest podstaw� wszelkiej aktywno�ci istoty supramentalnej. Jest praktycznym zało�eniem ka�dej dyscypliny prowadz�cej do Superumysłu, a mo�e nawet zało�eniem ka�dej efektywnej akcji w tym �wiecie. Powiedzieli�my ju�, �e wewn�trzna nieruchomo��, je�li si� j� osi�gnie, ma pot�g� rozpuszczania wibracji — �e je�li jeste�my w stanie pozosta� wewn�trz doskonale nieruchomi, bez najmniejszej reakcji, mo�emy nawet powstrzyma� ataki zwierz�t lub ludzi. Ta pot�ga nieruchomo�ci jest naprawd� osi�gni�ta tylko wtedy, gdy zacz�li�my ju� wchodzi� w kontakt z wielk� Cisz�, która j� poprzedza, podczas gdy mo�emy za pomoc� woli wycofa� si� daleko, daleko, na zewn�trz wszelkich istniej�cych okoliczno�ci, tysi�ce mil od nich. Musimy by� jak najdalej od �ycia po to, by udoskonali� wewn�trzny składnik �ycia. Godnym zauwa�enia i w ko�cu naturalnym jest to, �e Supramentalna Pot�ga nie mo�e zosta� osi�gni�ta, póki nie jest si� całkowicie i kompletnie na zewn�trz — usadowionym na wiecznym Fundamencie, na zewn�trz czasu i przestrzeni, jakby najwy�szy Dynamizm mógł nadej�� tylko w najwy�szej Nieruchomo�ci. Fakt ten mo�e wyda� si� paradoksalnym, ale praktycznie ma wiele sensu. Mo�emy zrozumie�, �e gdyby zwyczajna �wiadomo��, któr� jest w stanie zmieni� najl�ejszy powiew, miała wej�� w kontakt z „ciepłym, złotym kurzem”, to rozpadłaby si� natychmiast na kawałki i uległa dezintegracji. Tylko całkowita Nieruchomo�� mo�e znie�� ten Ruch. I to jest wła�nie to, co tak uderzało tych, którzy widzieli Sri Aurobindo. To nie było tylko �wiatło w jego oczach (co te� miało miejsce u Matki), ale co� w rodzaju nieruchomej niezmierzono�ci, któr� czuło si� w pobli�u niego, nieruchomo�ci tak zwartej, nieomal dotykalnej, jak gdyby wchodziło si� w fizyczn� niesko�czono��. Wtedy spontanicznie rozumiało si�, bez potrzeby dalszych praktycznych wywodów, dlaczego cyklon nie mógł wtargn�� do jego pokoju. Ta jego mała fraza nagle posiada doskonały sens: „Silna nieruchomo�� nie�miertelnego ducha”24. Dzi�ki wła�nie tej pot�dze nieruchomo�ci pracował przez 40 lat i był w stanie pisa� przez 12 godzin co noc, spacerowa� po 8 godzin co dzie� („aby znie�� �wiatło w Materi�” — jak mawiał) i stacza� niewyobra�alne walki w Nie�wiadomo�ci bez odczuwania zm�czenia: „Kiedy dokonuj�c wielkich akcji, odnosz�c olbrzymie rezultaty nie mo�esz nawet odczuwa�, �e co� robisz, wtedy wiedz, �e Bóg usun�ł bielmo z twoich oczu… Je�li siedz�c samotnie, nieruchomo i bezgło�nie na szczycie góry mo�esz spostrzega� rewolucje, którym przewodzisz, wtedy posiadasz bosk� wizj� i jeste� uwolniony od złudy pozorów…”25 Nieruchomo�� jest podstaw� supramentalnej pot�gi, ale cisza jest warunkiem jej doskonałego działania. Supramentalna �wiadomo�� nie zwa�a na mentalne lub moralne kryteria, które miałyby okre�la� jej akcje — nie ma ju� wi�cej dylematów — jej akcje s� naturalne i spontaniczne. Spontaniczno�� jest szczególn� cech� Superumysłu, spontaniczno�� �ycia, wiedzy, pot�gi. W zwyczajnym �yciu próbujemy „wiedzie�” co jest dobre lub prawidłowe i gdy tylko my�limy, �e to znale�li�my — próbujemy to wmontowa� w nasze my�li. Supramentalna �wiadomo�� wr�cz przeciwnie — nie próbuje niczego wiedzie�, nie próbuje rozszyfrowywa� co musi, a czego nie mo�e zrobi�, pozostaje w doskonałej ciszy i nieruchomo�ci, �yj�c spontanicznie w ka�dej sekundzie, nie troszcz�c si� o przyszło��, ale w ka�dej sekundzie czasu, dokładna wiedza, która jest potrzebna — spada jak kropla �wiatła w ciszy �wiadomo�ci; to musi by� zrobione, to nale�y powiedzie�, zobaczy�, zrozumie�. „Supramentalna My�l jest strzał� zrobion� ze wiatła, a nie pomostem do osi�gni�cia”26. „Na szerokiej płaszczy�nie spotykaj� si�

Page 155: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

32

oni razem i znaj� si� doskonale” — mówi Rig Veda (VII.76.5). I za ka�dym razem, gdy my�l lub wizja pojawia si� w �wiadomo�ci, nie jest to spekulacj� na temat przyszło�ci, ale natychmiastow� akcj�.

„Tam ka�da my�l i uczucie s� działaniem”27. Wiedza jest automatycznie wyposa�ona w pot�g�. Jest to bowiem ta prawdziwa wiedza, która obejmuje wszystko — prawdziwa wiedza jest wiedz� pot��n�. My nie posiadamy pot�gi, poniewa� nie spostrzegamy całego obrazka, podczas gdy totalna wizja wychodzi daleko poza nasze chwilowe rozumowania. Widzi przedłu�enie ka�dej rzeczy w czasie. Nie jest to arbitralne „fiat” przeciwstawiaj�ce si� normalnemu kursowi rzeczy, ale �wietliste ci�nienie, które przyspiesza ruch i d��y do tego, aby zetkn�� ka�d� rzecz, ka�de wydarzenie, ka�d� istot� w bezpo�rednim kontakcie ze sw� �wietlist� esencj�, jej własnym boskim potencjałem i samym Celem, który wprawił je w ruch. Jest to cudowny ewolucyjny ferment, jak ju� to powiedzieli�my. Mo�e powinni�my doda�, w jaki sposób pot�ga ta objawia si� praktycznie w �yciu i w akcjach tych, którzy je uosabiaj� — jak dot�d byli to Sri Aurobindo i Matka. Ale poniewa� �adne wyja�nienie nie jest w stanie nas w pełni zadowoli� zanim si� �wiadomie go nie zobaczy — do�wiadczenie zacznie by� przekonywuj�ce dopiero wtedy, gdy b�dzie zachodzi� na wi�ksz� skal� społeczn� — to mo�e lepiej przemilcze� t� kwesti�. Faktem bowiem jest, �e ich akcje najcz��ciej wymykały si� nawet i tym, którzy z nich korzystali z prostego powodu, �e jedynie wtedy mo�emy si� ustosunkowywa� do pewnych zjawisk i rzeczy, je�eli osi�gniemy ten sam poziom. Zazwyczaj widzimy tylko moment obecny, a nie przyszły cud przygotowywany przez pojedyncze spojrzenie, sekund� �wiatła, która b�dzie dojrzewa� przez nast�pne dwadzie�cia lat lub trzy wieki pod naszymi nie�wiadomymi warstwami, zanim stan� si� „czym� naturalnym”. „Ani ty, ani nikt inny nic nie wiecie o moim �yciu — napisał Sri Aurobindo do jednego z jego biografów — bo nie było ono na powierzchni, aby je ludzie mogli widzie�”28. Gdy mówi si� o tym rodzaju pot�gi, wiele przysparza trudno�ci fakt, �e posiadamy całkowicie bł�dne wyobra�enie o pot�dze. Kiedy mówimy o „pot�gach”, natychmiast my�limy o czym� cudownym; ale to nie jest to, czym jest prawdziwa Pot�ga, ani nie jest to prawdziwym cudem wszech�wiata. Supramentalna akcja nie stwarza cudów w mgnieniu błyskawicy; jest spokojna jak sama wieczno��, popychaj�ca �wiat i ka�d� w nim rzecz w kierunku jej własnej perfekcji poprzez wszystkie maski niedoskonało�ci. Prawdziwym cudem jest nie czyni� gwałtu na rzeczach, ale potajemnie je nap�dza�, prawie potajemnie i podst�pnie w kierunku ich własnego centrum tak, aby gł�boko w sobie mogły rozpozna� t� Twarz jako swoj� własn�. Istnieje tylko jeden cud — natychmiastowe rozpoznanie, kiedy ju� nic nie jest „inne”. Kluczem do supramentalnej pot�gi jest jednostka. Supramentalna istota posiada nie tylko transcendentalny i kosmiczny status, ale równie� status indywidualny. Potrójna luka do�wiadczenia, które dzieliło monist�, panteist� i indywidualist� — zostaje zabli�niona. Jego transcendentalny status nie odcina �wiata i jednostki bardziej, ni� jego kosmiczny status pozbawiałby go Transcendentu lub wszech�wiata. Nie odrzucił on drabiny, wspi�wszy si� na szczyt, �wiadomie bowiem poznał wszystkie szczeble ewolucyjne od szczytu do samego dołu i nie ma nigdzie przerwy, nie ma brakuj�cego ogniwa. A poniewa� utrzymywał cały czas sw� indywidualno�� zamiast rozpraszania si� w �wietlistej ziemi niczyjej, mo�e si� nie tylko wznie�� po wielkiej drabinie, ale i zej�� w same doły egzystencji i u�y� swego indywidualnego istnienia jako materialnego pomostu pomi�dzy sam� gór� i samym dołem. Jego prac� na ziemi jest

Page 156: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

33

ustalenie bezpo�redniego kontaktu pomi�dzy najwy�sz� Sił� i jednostk�, pomi�dzy najwy�sz� wiadomo�ci� i Materi�, czyli „poł�czy� dwa kra�ce” — jak mówi Matka. Jest on przyspieszaj�cym katalizatorem Rzeczywistego na ziemi. Oto dlaczego istnieje nadzieja, �e wszystkie te �lepe determinizmy, które obecnie rz�dz� �wiatem jak mier�, Cierpienie, Wojna mog� by� zmienione przez ten najwy�szy Determinizm i da� pocz�tek nowej, �wietlistej ewolucji. „To duchow� rewolucj� przewidujemy, a materialne rewolucje s� tylko jej ci�nieniem i refleksj�”29. Po dwóch miesi�cach w Chandernagore, Sri Aurobindo usłyszał znowu Głos: „ Jed� do Pondicherry”. Kilka dni pó�niej �eglował potajemnie na pokładzie „Dupleix”, przechytrzywszy brytyjsk� policj�, opuszczaj�c północne Indie na dobre. „Zaakceptowałem prawo… poruszania si� tylko tam, gdzie poruszany byłem przez to, co Boskie”30. Ostatnie 40 lat jego �ycia z Matk� miały by� po�wi�cone przerabianiu tej indywidualnej realizacji w ziemsk�: „Pragniemy znie�� w dół Superumysł jako now� jako��. Tak jak obecnie umysł jest permanentnym stanem �wiadomo�ci w ludzko�ci, tak samo pragniemy stworzy� ras�, w której Superumysł b�dzie permanentnym stanem �wiadomo�ci”31. I aby jego intencje nie były �le zrozumiane, Sri Aurobindo wielokrotnie podkre�lał nast�puj�cy punkt: „Dalekie jest od mojego celu propagowa� jak�kolwiek religi�, now� lub star�, dla przyszłej ludzko�ci. Musi by� otwarta droga, która ci�gle jeszcze jest zablokowana, a nie zało�ona nowa religia — oto moja koncepcja”32. Trudno nam powiedzie�, czy supramentalna przygoda zwyci��y. Riszowie z Ved nie byli w stanie „odblokowa� drogi”, nie mogli otworzy� „wielkiego przej�cia” dla wszystkich i przemieni� swych osobistych realizacji w permanentne i kolektywne. Musiał by� w tym jaki� powód. Pozostaje nam jedynie sprawdzi�, czy powód ten ci�gle jeszcze istnieje.

Page 157: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

34

ROZDZIAŁ 16 : CZŁOWIEK — ISTOTA PRZEJ�CIOWA

Podczas swych pierwszych lat w Pondicherry Sri Aurobindo �ył w wielkiej biedzie. Był na czarnej li�cie, daleko od tych, którzy mogliby mu pomóc. Jego korespondencja była cenzurowana, a ka�dy ruch �ledzony przez brytyjskich szpiegów, którzy próbowali uzyska� jego ekstradycj� wszelkimi mo�liwymi sposobami, wł�czaj�c podrzucenie kompromituj�cych papierów do jego domu i denuncjuj�c go francuskiej policji*. Próbowano go nawet porwa�. Sri Aurobindo nie miał spokoju a� do dnia, kiedy superintendent francuskiej policji przybył przeszuka� jego dom i znalazł w szufladzie dzieła Homera. Po zapytaniu, czy była to „rzeczywi�cie greka”, nabrał takiego szacunku i podziw dla owego d�entelmena — jogina, który czytywał uczone ksi�gi i mówił po francusku — �e po prostu wyszedł, aby ju� nigdy nie powróci�. Od tej pory nowo przybyły mógł przyjmowa� wszelkie wizyty ró�nych osób i swobodnie si� porusza�, według własnego upodobania. Kilku jego towarzyszy broni przybyło za nim, czekaj�c a� ich przywódca podejmie walk� polityczn�, ale poniewa� „Głos” w tej kwestii si� nie odzywał — nie uczynił te� i on �adnego ruchu. Poza tym, Sri Aurobindo zobaczył, �e proces polityczny toczy si� ju� własnym torem. Duch niepodległo�ci został rozbudzony i rzeczy miały si� toczy� nieuchronn� drog� a� do całkowitego wyzwolenia — tak jak to przewidział. On za� miał inne rzeczy do wykonania. Pisemne prace Głównym punktem jego pierwszych lat wygnania było czytanie Ved w oryginale. A� do tej chwili Sri Aurobindo czytał jedynie angielskie lub hinduskie tłumaczenia i — razem z innymi uczonymi w sanskrycie — widział w nich jedynie raczej zwyczajne, rytualne teksty „o małej warto�ci lub wa�no�ci dla historii czy prze�ywania duchowych do�wiadcze�”1. Ale nagle, w oryginale odkrył „…stał� �ył� najczystszego złota my�li i duchowego do�wiadczenia…2 Odkryłem, �e mantry Ved o�wiecone były czystym i precyzyjnym �wiatłem moich własnych psychologicznych do�wiadcze�, dla których nie znalazłem jeszcze wystarczaj�cego wyja�nienia ani w europejskiej psychologii, ani te� w naukach Jogi czy Vedanty…”3 Mo�na sobie z łatwo�ci� wyobrazi�, jak Sri Aurobindo mógł by� zakłopotany przez swoje własne do�wiadczenia, których przez kilka lat nie mógł dokładnie zrozumie�, ani te� tego, co mu si� zdarzało. Opisali�my supramentalne do�wiadczenie z Chandernagore jako jasne i precyzyjne działanie krok po kroku, ale faktem jest, �e wyja�nienia przychodziły cz�sto o wiele pó�niej. W tamtym czasie nie miał �adnych znaków, które wskazywałyby mu drog�. I wła�nie najstarsza z czterech Ved *— Rig Veda — niespodziewanie sygnalizowała, �e nie był całkowicie samotny i zagubiony na tej planecie. e Zachodni i nawet hinduscy uczeni nie zrozumieli nadzwyczajnej wizji tych tekstów. Nie jest to czym� zastanawiaj�cym gdy zdamy sobie spraw�, �e korzenie sanskrytu maj� podwójne lub nawet i potrójne znaczenia, a te z kolei zaopatrzone s� w podwójny symbolizm: ezoteryczny i egzoteryczny. Hymny te mog� by� czytane na dwóch lub trzech ró�nych

* Pondicherry było wówczas pod zarz�dem francuskim * Rig Veda, Sama Veda, Yajur Veda, Atharva Veda.

Page 158: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

35

poziomach znaczenia i nawet gdy si� odkryje prawidłowe znaczenie, ci�gle trudno jest zrozumie� np. „ogie� w wodzie”, „gór� brzemienn� najwy�szymi narodzinami” czy te� „poszukiwania zagubionego sło�ca”, które nast�puje po odkryciu „sło�ca w ciemno�ciach” — chyba �e kto� ju� do�wiadczył duchowego Ognia w Materii, eksplozji skały Nie�wiadomo�ci lub iluminacji w komórkach ciała. Sami riszowie wspominali o „sekretnych słowach, m�dro�ci jasnowidzów, która zdradzała swoje ukryte znaczenie tylko tym, którzy mogli widzie�”. (IV.3.16) Z uwagi na swe do�wiadczenia, Sri Aurobindo natychmiast znał prawidłowe znaczenie i rozpocz�ł tłumaczenie du�ych fragmentów Rig Vedy, zwłaszcza cudownego „Hymnu do Mistycznego Ognia”. Zadziwiaj�ce jest, �e riszowie sprzed pi�ciu czy sze�ciu tysi�cy lat wspominali nie tylko o swoich własnych do�wiadczeniach, ale i o do�wiadczeniach swoich „przodków”, „ojców ludzi” — jak ich nazywali — sprzed ilu to tysi�cy lat? Były one powtarzane z pokolenia na pokolenie bez pojedynczych nawet zniekształce�, bez pomini�cia jednej sylaby, poniewa� efektywno�� mantry zale�ała akuratnie od dokładno�ci jej wymawiania. Stoimy wi�c przed najbardziej staro�ytn� tradycj� w �wiecie, zupełnie nietkni�t�. To, �e Sri Aurobindo ponownie odkrył Sekret pocz�tków naszego ludzkiego cyklu (bo mo�e byli inni przed nim) i to w wieku, który hindusi nazywaj� „czarnym”, czyli Kali-yuga — nie jest bez znaczenia. Bo je�li prawd� jest, �e Dno s�siaduje z now� warstw�, wtedy bliscy musimy by� czego� prawdziwego.*** Bł�dem byłoby jednak�e identyfikowa� Sri Aurobindo z wedyckimi rewelacjami. Chocia� s� one dla nas tak uderzaj�ce, dla niego były jedynie znakiem na drodze, potwierdzeniem po fakcie. Zmartwychwstanie Ved w dwudziestym wieku, jak by miało ono uosabia� totaln� Prawd� raz na zawsze, byłoby pró�nym przedsi�wzi�ciem, poniewa� Prawda nigdy si� dwa razy nie powtarza. Sri Aurobindo napisał w humorystyczny sposób, �e „rzeczywi�cie ów szokuj�cy szacunek dla przeszło�ci jest zarazem cudown� i straszn� rzecz�! W ko�cu, Bosko�� jest niesko�czona i rozwini�cie Prawdy mo�e by� nie ko�cz�cym si� procesem… a nie rzecz� w skorupie orzecha, któr� si� rozbija i zawarto�� wyczerpuje pierwszy jasnowidz lub m�drzec, podczas gdy inni musz� religijnie rozbija� jedn� i t� sam� skorup� bez ko�ca…4” Sri Aurobindo zamierzał pracowa� nie tylko nad indywidualn� realizacj� jak riszowie, ale równie� nad kolektywn�, w warunkach, które nie s� ju� warunkami prehistorycznych pasterzy. Najpierw miał po�wi�ci� znaczn� cz��� czasu na pisanie, które jest w tej chwili prawdopodobnie najbardziej widoczn� oznak� tej jego kolektywnej akcji. W 1910 r. przybył do Pondicherry francuski pisarz, Paul Richard, gdzie spotkał si� ze Sri Aurobindo, którego zakres pogl�dów wywarł na nim ogromne wra�enie. Ponowił zatem sw� wizyt� w 1914 r., zach�caj�c tym razem Sri Aurobindo, aby przelał na papier swe my�li. Zało�ony został wi�c dwuj�zyczny „Przegl�d Wielkiej Syntezy” („Arya”), a Richard został odpowiedzialnym za sekcj� francusk�. Wybuchła jednak wojna, Richard wezwany został do powrotu do Francji i Sri Aurobindo znalazł si� sam z 64 stronicami do zapełnienia filozofi�, co miesi�c. Nie był filozofem: „Ah, filozofia! Pozwólcie mi wyja�ni� w zaufaniu, �e nigdy, przenigdy nie byłem filozofem, cho� pisywałem utwory filozoficzne, co jest zupełnie inn� spraw�. Niewiele wiedziałem o filozofii zanim rozpocz�łem jog�. Przed przybyciem do Pondicherry byłem poet� i politykiem, nie filozofem. Jak zdołałem *** Wg tradycji hinduskiej, ka�dy cykl ma cztery okresy; Satya-yuga – wiek prawdy (lub wiek złoty) , po którym nast�puje wiek o trzech-cczwartych prawdy, Treta-yuga, a nast�pnie wiek połowy prawdy Dwapara-yuga i ostatecznie wiek, w którym cała prawda zanika Kali-yuga, kiedy hasło zostaje zagubione. Po wieku Kali-yuga nast�puje kolejny wiek Satya-yuga, ale istnieje kompletna dezintegracja pomi�dzy tymi dwoma, pralaya, kiedy Wszech�wiat bywa „połykany z powrotem”. Dla Sri Aurobindo odkrycie Superumysłu otwiera nowe mo�liwo�ci.

Page 159: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

36

zrobi� to, co robi� i dlaczego? Po pierwsze, poniewa� Paul Richard zaproponował mi współprac� w przegl�dzie filozoficznym i — stosownie do mojej teorii — jogin powinien by� w stanie zaj�c si� tym, co w danym momencie wypada zrobi�. Nie mogłem odmówi�. A potem on musiał i�� na wojn�, pozostawiaj�c mnie samego z 64 stronicami do zapełnienia co miesi�c filozofi�. Po drugie, poniewa� musiałem spisywa� w terminach intelektualnych wszystko to, co zaobserwowałem i poznałem przez codzienne praktykowanie jogi, a filozofia była tam niejako automatycznie. Ale nie oznacza to bycia filozofem!”5 Tak to Sri Aurobindo został pisarzem. Miał 42 lata. Typowe — nie podj�ł tej decyzji sam; „zewn�trzne” okoliczno�ci skierowały go na t� �cie�k�. Przez 6 lat bez przerwy, a� do 1920 r., Sri Aurobindo publikował nieomal wszystkie swoje prace — blisko 5 tysi�cy stron. Ale pisał w niezwykły sposób: nie jedn� ksi��k� po drugiej, ale cztery lub nawet sze�� jednocze�nie na ró�ne tematy, jak np. „Boskie �ycie” — swoj� fundamentaln� „filozoficzn�” prac� i duchow� wizj� ewolucji, „Syntez� Jogi”, w której opisywał ró�ne stopnie, stadia i do�wiadczenia integralnej jogi i porównywał wszystkie przeszłe i obecne dyscypliny, „Eseje na temat Gity”, które uwydatniały jego filozofi� akcji, „Sekrety Ved” wraz ze studiami nt. pocz�tków j�zyka oraz „ Ideał Ludzkiej Jedno�ci” i „Cykl Ludzki”, w których podchodził do ewolucji z socjologicznego i psychologicznego punktu widzenia i badał przyszłe mo�liwo�ci ludzkich społecze�stw. Znalazł on

„pojedynczy znak tłumacz�cy ka�dy znak”.6 Dzie� po dniu, spokojnie, Sri Aurobindo zapełniał swoje stronice. Ka�dy inny by� mo�e byłby wyczerpany, ale on nie „my�lał” o tym, o czym pisał. „Nie wyt��am sił aby pisa� — wyja�nia Sri Aurobindo uczniowi — po prostu pozostawiam to zadanie wy�szej Pot�dze i kiedy ona nie działa, ja sam nic nie robi�. To było dawno temu, w czasach panowania intelektu, kiedy to czasami próbowałem wymusza� rzeczy, ale nie ju� potem, kiedy zacz�łem doskonali� proz� i poezj� poprzez jog�. Pozwól sobie równie� przypomnie�, �e kiedy pisywałem do „Arya” czy gdy odpisuj� na listy — nigdy nie my�l�… To z wyciszonego umysłu pisz�, cokolwiek nadchodzi z góry ju� uformowane…”7 Cz�sto ci spo�ród uczniów, którzy byli pisarzami lub poetami, prosili go o wyja�nienie procesu jogi w zakresie literackiej twórczo�ci. Wyja�niał to szeroko, wiedz�c, �e twórcze aktywno�ci s� pot��nymi �rodkami do rozszerzania granic super�wiadomo�ci i wszczepiania w Materi� �wietlanych mo�liwo�ci jutra. Jego listy s� wielce instruuj�ce: „Najlepsz� ulg� i relaksem dla mózgu — pisze do jednego z uczniów — jest, gdy my�lenie zachodzi na zewn�trz ciała i ponad głow� (albo te� w przestrzeni lub na innych poziomach, ale wci�� poza ciałem). W ka�dym razie tak bywało ze mn�; i jak tylko to si� zdarzało — czułem natychmiastow� ulg�. Czasami czułem fizyczne zm�czenie, ale nigdy nie czułem �adnego rodzaju zm�czenia umysłowego…” 8 Pozwólmy sobie podkre�li� tu, �e „my�lenie poza ciałem” nie jest wcale supramentalnym fenomenem, ale bardzo prostym do�wiadczeniem dost�pnym na pocz�tkach umysłowego wyciszenia. Prawdziw� metod�, stosowanie do Sri Aurobindo, jest osi�gn�� stan pozbawiony jakiegokolwiek osobistego wysiłku, odst�pi� na bok od siebie tak daleko, jak to tylko jest mo�liwe i po prostu pozwoli�, aby pr�d przepływał przez tak opró�niony kanał. „Istniej� dwa sposoby przybycia na Wielki Główny Trakt. Jednym z nich jest wspinaczka, walka i wysiłek (jak u pielgrzyma, który przemierza Indie w trudzie i mierzy wszelkie drogi swoim własnym ciałem; to jest droga wysiłku) — pewnego dnia, nagle znajdujecie si� na Wielkim Głównym Trakcie, gdy najmniej si� tego spodziewacie. Innym za� sposobem jest uciszy� umysł do

Page 160: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

37

tego stopnia, aby Wi�kszy Umysł mógł przeze� przemawia� (i nie mówi� tu jeszcze o Supramentalnym)”.9 Ale pó�niej, zapytał jeden z uczniów, je�li to nie jest nasz własny umysł, który my�li, je�li my�li nadpływaj� z zewn�trz, jak to si� dzieje, �e istnieje taka ró�nica pomi�dzy my�lami jednej a drugiej osoby?: „Przede wszystkim - odpowiedział Sri Aurobindo - owe fale my�lowe czy ziarna my�li, czy te� formy my�lowe, czymkolwiek by one nie były — posiadaj� ró�ne warto�ci i pochodz� z ró�nych poziomów �wiadomo�ci. I ta sama substancja my�lowa mo�e przybra� wy�sze lub ni�sze wibracje, stosownie do poziomu �wiadomo�ci, przez który do nas przychodzi (umysł my�l�cy, witalny, fizyczny, pod�wiadomy), jak te� stosownie i do siły �wiadomo�ci, która podchwytuje te formacje my�lowe i „wciska” je niejako w tego czy innego człowieka. Co wi�cej, istnieje ju� w ka�dym człowieku filtr umysłu, którego nadchodz�ca my�l u�ywa dla ostatecznego uformowania samej siebie i transkrypcji, ale filtr ten mo�e by� drobniejszy lub grubszy, silniejszy lub słabszy, etc, etc w zale�no�ci od indywidualnego umysłu. Istnieje równie� energia umysłowa, aktualna lub potencjalna, która u ka�dego jest ró�na i mo�e by� ona w procesie otrzymywania my�li �wietlista lub pospolita, jasna i pogodna (sattwa), roznami�tniona (rajas) czy te� w stanie inercji (tamas), czego konsekwencje s� za ka�dym razem bardzo ró�ne”10. I Sri Aurobindo dodaje: „Intelekt jest absurdalnie hiperaktywn� cz��ci� natury. Zawsze my�li, �e niczego nie da si� dobrze wykona� bez jego udziału i zawsze musi we wszystko wsadza� swoje trzy grosze. Tak wi�c instynktownie przeszkadza on inspiracji, blokuje j� w połowie lub jeszcze bardziej i trudzi si� potem, aby brak ten zast�pi� swoimi podrz�dnymi wypocinami dla wyra�enia prawdziwej mowy i rytmu, które miały nadej��. Poeta trudzi si� w bole�ciach, aby znale�� jedno prawdziwe słowo, autentyczny rytm, rzeczywi�cie bosk� substancj� dla tego, co chce przekaza�, podczas gdy przez cały czas to wszystko czeka na niego ju� w stanie gotowym, tu� za nim”11. „Ale wysiłek pomaga — zaprotestował znów ucze�. — Przez naciskanie na nasze mózgi nadchodzi inspiracja”. „Otó� to! Kiedy ukazuje si� jakikolwiek prawdziwy efekt, to nie dlatego, �e waliło si� młotem w mózg, ale dlatego, �e inspiracja prze�lizn�ła si� mimo wszystko pomi�dzy kolejnym wzniesieniem młota a jego opadni�ciem i dostała si� do wewn�trz pod pokryw� tego diabelnego hałasu”12. Po napisaniu tak wielu ksi��ek dla swoich uczniów, Sri Aurobindo zwykł mawia�, �e jedynym celem ksi��ek i filozofii tak naprawd� nie jest o�wieci� umysł, ale raczej uciszy� go tak, aby mógł otrzymywa� rzeczy i inspiracje bezpo�rednio i wprost. Podsumował rol� umysłu w ewolucyjnej podró�y: „Umył jest niezdarnym przej�ciem pomi�dzy ogromem Natury i dokładn� pod�wiadom� akcj� a szersz� i niezawodn� super�wiadom� akcj� Bosko�ci. Nie istnieje nic, co mo�e zrobi� umysł, a czego nie mo�na by dokona� o wiele lepiej w stanie nieruchomo�ci umysłu i zamro�enia wszelkich my�li”.13 Pod koniec tych sze�ciu lat, w 1920 r. Sri Aurobindo poczuł, �e powiedział ju� wystarczaj�co du�o jak na ten czas. „Arya” została zamkni�ta. Reszta jego pisemnych prac składa si� prawie wył�cznie z listów do swoich uczniów — tysi�cy listów zawieraj�cych praktyczne porady wszelkiego rodzaju na temat do�wiadcze� jogi, trudno�ci i post�pów, a co najwa�niejsze: przez 30 lat pisał i przepisywał swój nadzwyczajny epik o 28.813 wersach, „Savitri”, podobny do pi�tej Vedy — jego naj�ywsz� wiadomo��, w której mówi o do�wiadczeniach w wy�szych i ni�szych �wiatach, o swych własnych walkach w Pod�wiadomo�ci i Nie�wiadomo�ci, o całej okultystycznej historii ewolucji na ziemi i we wszech�wiecie i o swej własnej wizji przyszło�ci:

„Interpretuj�c wszech�wiat poprzez oznaki duszy, odczytywał od wewn�trz tekst zewn�trzny…”14

Page 161: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

38

Matka Sri Aurobindo przybył nie tylko aby pisa�, miał te� inne rzeczy do wykonania. Zamkn�ł „Arya” w 1920 r., czyli w roku, kiedy Matka przybyła do Pondicherry, aby ju� pozosta�. „Kiedy przybyłem do Pondicherry — powiedział raz Sri Aurobindo swoim uczniom — został mi podyktowany wewn�trzny program dla mojej dyscypliny (sadhana). Wykonywałem go i sam si� rozwijałem, ale nie mogłem wiele uczyni� w sprawie pomocy innym. Wtedy przybyła Matka i z jej pomoc� znalazłem potrzebn� metod�”15.

Niełatwo jest mówi� o Matce; prawdopodobnie dlatego, �e osobowo�ci takie jak jej nie mog� by�, ot tak, uchwycone w słowach — była Sił� w ruchu. Wszystko, co zdarzyło si� wczoraj, co zostało powiedziane, zrobione lub do�wiadczone, nawet ostatniego wieczora — było dla niej zbyt stare i nieciekawe. Była zawsze w przedzie, zawsze na czele. Urodziła si�, aby przełama� wszelkie limity, jak Savitri. Trudne i niewła�ciwe by wi�c było próbowa� uwi�zi� j� w jakimkolwiek �yciorysie. Powiedzmy po prostu: urodziła si� w Pary�u, 21 lutego 1878 r. i równie� posiadała supramentaln� wizj�. Nie jest wi�c zaskakuj�ce, �e z tak� �wiadomo�ci� wiedziała o istnieniu Sri Aurobindo na długo przed fizycznym spotkaniem si� z nim, przed przybyciem, aby z nim współpracowa�. „Pomi�dzy 11 a 13 rokiem �ycia — mówi ona — seria psychicznych i duchowych do�wiadcze� objawiła mi nie tylko istnienie Boga, ale równie� ludzkie mo�liwo�ci odnalezienia Go, całkowitego odsłoni�cia Go w �wiadomo�ci i w akcji oraz zamanifestowania Go na ziemi w boskim �yciu. Zarówno to objawienie, jak i praktyczne dyscypliny dla jego osi�gni�cia zostały mi dane w czasie, gdy moje ciało było u�pione, przez kilku nauczycieli, z których paru spotkałam potem na płaszczy�nie fizycznej. W miar�, jak post�pował wewn�trzny i zewn�trzny rozwój, moje duchowe zwi�zki z jednym z tych bytów stawały si� bardziej czyste i wyra�niejsze, bogatsze… W momencie kiedy zobaczyłam Sri Aurobindo, wiedziałam, �e to był ten, który przybył wykona� prac� na ziemi i �e z nim miałam współpracowa�”. Proces Transformacji si� rozpoczynał. To Matka obj�ła zarz�dzanie Ashramu, kiedy Sri Aurobindo wycofał si� w zacisze kompletnego odosobnienia w 1926 r., i to ona kontynuowała prac� po jego odej�ciu w 1950 r. „wiadomo�� Matki i moja własna — s� takie same”.16 Znacz�cym faktem jest, �e �ywa synteza pomi�dzy Wschodem i Zachodem, któr� Sri Aurobindo ju� symbolizował, została udoskonalona przez spotkanie si� Wschodu z Zachodem, jak gdyby �wiat mógł wypełni� si� tylko przez zej�cie dwóch biegunów egzystencji: wiadomo�ci i Siły, Ducha i Ziemi, Jego i Jej — na zawsze. Zarys ewolucji

Page 162: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

39

Tego czy innego dnia prawdopodobnie wszyscy przył�czymy si� do prac nad transformacj�, któr� przedsi�wzi�li Sri Aurobindo i Matka, poniewa� jest to nasza ewolucyjna przyszło��. Je�li pragn�liby�my zrozumie� czym naprawd� jest ten proces, zarówno jego trudno�ci, jak i szanse upadku czy sukcesu, musimy wpierw zrozumie� znaczenie naszej własnej ewolucji, by móc wzi�� w niej aktywny udział zamiast pozwoli� wiekom i tysi�cleciom wykonywa� za nas t� prac� w nie ko�cz�cych si� zakr�tach i bł�dnych manowcach. Sri Aurobindo nie ma nic wspólnego z teoriami, jego wizja ewolucji opiera si� głównie na do�wiadczeniu. Je�li nawet próbował wyrazi� j� w terminach, które mog� wydawa� si� nam teoretycznymi — gdy� nie posiadamy (jeszcze) tego do�wiadczenia — to nie po to, aby dodawa� jeszcze jedn� ide� do miliona idei-sił tego �wiata, ale po to, by pomóc nam uchwyci� przekładni� naszego własnego dynamizmu i przyspieszy� nasz ewolucyjny proces. Niew�tpliwie obecna sytuacja ludzko�ci nie jest specjalnie warta tego, aby zbytnio do niej lgn��. T� przekładni� jest Agni, �wiadomo��-siła. Rozpoczynaj�c od wiecznego Centrum i wewn�trz Niego, cał� ewolucj� mo�na by opisa� jako podró� Agni w czterech ruchach: inwolucja — dewolucja — inwolucja — ewolucja. Ten poczwórny ruch jest Nim w rzeczywisto�ci. Wszystko jest Nim. „On sam jest gr�, graczem i polem gry”17. To On — na zewn�trz czasu i przestrzeni, czyste Istnienie, czysta wiadomo��, wielka biała Cisza, gdzie wszystko jest w stanie inwolucji, zwarte w sobie, ci�gle bez formy. I On jest tym, który si� staje: Siła oddziela si� od wiadomo�ci, Ona od Niego i podró� Agni si� rozpoczyna; „…rozproszony po zamkni�tych gł�binach jej �wietlisty u�miech

piel�gnuje ogie� ciszy �wiatów…”18 Ona odrywa si� od Niego w wybuchu rado�ci, aby bawi� si� w odszukiwanie Go znowu w Czasie — On i Ona, dwoje w jednym. „Kiedy zatem był pocz�tek całej materii? Istnienie, które podzieliło siebie dla czystej rado�ci istnienia i rozpadło si� na niezliczone tryliony form tak, aby mogło odnajdywa� siebie w niepoliczalny sposób”19. Ale pocz�tek ten jest stały, nie jest nigdzie umiejscowiony w Czasie. Kiedy mówimy „najpierw” Wieczno�ci i „potem” Stawaniu Si� — wpadamy ponownie w iluzj� naszego czasoprzestrzennego j�zyka, podobnie jak mówimy „wysoki” czy „niski”. Nasz j�zyk jest tak samo fałszywy, jak nasza wizja �wiata. W rzeczywisto�ci Istnienie i Stawanie Si�, On i Ona s� dwoma jednoczesnymi twarzami tego samego Wiecznego FAKTU — wszech�wiat jest stałym fenomenem, tak stałym jak Cisza poza czasem: „Na pocz�tku, jak zostało powiedziane, była Wieczno��, Niesko�czono��, Jedno��. Po�rodku, jest powiedziane, istnieje sko�czone, przej�ciowe i wielo��. Na ko�cu, jest powiedziane, b�dzie Jedno��, Niesko�czono��, Wieczno��. Bo kiedy istniał pocz�tek? Nie w �adnym okre�lonym momencie w czasie, gdy� pocz�tek jest w ka�dym momencie, pocz�tek zawsze był, jest i b�dzie. Boski pocz�tek jest przed Czasem, w Czasie i poza Czasem na zawsze. Wieczne, Niesko�czone i Jednolite jest nieko�cz�cym si� pocz�tkiem. A gdzie jest to, co �rodkowe? Nie istnieje �rodkowe, gdy� nie istnieje tylko poł�czenie wiecznego ko�ca i wiecznego pocz�tku; jest to znak kreacji, która jest w ka�dym momencie nowa. Kreacja zawsze była, jest i zawsze b�dzie. Wieczne, Niesko�czone i Jedno jest magicznym �rednim terminem jego własnej egzystencji — to ono jest kreacj� bez pocz�tku i bez ko�ca. A gdzie jest koniec? Nie ma ko�ca. Nie istnieje wyobra�alny moment, kiedy miałaby nast�pi� przerwa. Ka�dy koniec rzeczy jest pocz�tkiem nowych rzeczy, które s� ci�gle t� sam� Jedno�ci� w zawsze rozwijaj�cej si� i powtarzaj�cej si� figurze. Nic nie ulega zniszczeniu, gdy� wszystko jest Nim — który istnieje zawsze. Wieczne, Niesko�czone i Jedno jest niewyobra�alnym ko�cem, który nigdy nie zamyka si� na

Page 163: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

40

nieokre�lonych horyzontach swej chwały”20. I Sri Aurobindo dodaje: „Eksperyment ludzkiego �ycia na Ziemi nie rozgrywa si� po raz pierwszy. Był ju� przeprowadzany miliony razy i ten długi dramat b�dzie jeszcze powtarzany miliony razy. We wszystkim co teraz robimy — w naszych snach, odkryciach, płynnych lub trudnych osi�gni�ciach — korzystamy pod�wiadomie z do�wiadcze� niezliczonych prekursorów i nasze prace rodzi� b�d� owoce na planetach nam jeszcze nie znanych i w �wiatach jeszcze nie stworzonych. Plany, perypetie, rozwi�zania stale si� ró�ni�, a jednak zawsze rz�dzi nimi konwencja wiecznej Sztuki. Bóg, Człowiek, Natura s� trzema stałymi symbolami. Idea wiecznego powtarzania si� d�wi�czy alarmuj�co dla umysłu uchwyconego w minuty, godziny, lata, wieki, we wszystkich sko�czonych i nierzeczywistych obronach. Ale silna dusza, �wiadoma swej nie�miertelno�ci i niewyczerpanego oceanu zawsze płynnych energii, pochwycona jest dr�eniem niewyobra�alnego zachwytu. Słyszy ona poza zasłon� my�li dzieci�cy �miech i ekstaz� Niesko�czono�ci”21. Ten nieustanny ruch od Istnienia do Stawania Si� jest tym, co Sri Aurobindo nazywa „dewolucj�”. Przej�cie jest stopniowe; najwy�sza wiadomo�� nagle i w cało�ci nie staje si� Materi�. Materia jest ostatecznym „wtr�ceniem”, ko�cowym produktem narastaj�cej fragmentacji lub „materializacji” �wiadomo�ci, która jest powoli wypracowywana, jeden poziom w danym czasie. Na „szczycie” tego dewolucyjnego kursu — chocia� nie jest to �aden szczyt, ale najwy�szy Punkt, który jest wsz�dzie naraz — stoi supramentalna wiadomo��-Siła, która obejmuje pojedynczym spojrzeniem wszystkie niesko�czone mo�liwo�ci Stawania Si�. Tak jak słoneczny Ogie� zawiera wszystkie promienie w swoim centrum: „Oni uwolnili rumaki Sło�ca — mówi Rig Veda (V.62.1) — dziesi�� setek stało razem, był tam ten Jeden tad ekam”. Potem przychodzi Nadumysł: „wielkie rozwarcie” �wiadomo�ci zaczyna si�, promienie Sło�ca rozgał�ziaj� si�; pojedyncza wiadomo��-Siła jest zatem rozproszona na tryliony sił, a ka�da szukaj�ca swej własnej absolutnej realizacji. Raz rozpocz�ta gra nie ko�czy si�, póki wszystkie mo�liwo�ci nie zostan� wyczerpane, wł�czaj�c te, które wydaj� si� by� samym zaprzeczeniem wiecznego Gracza. Siła zostaje wrzucona w coraz to bardziej nami�tny ruch, jakby pragn�ła sprawdzi� swoje najdalsze granice, schwyta� siebie sam� w zamiarze zast�pienia Jedno�ci niemo�liw� sum�. I �wiadomo�� si� rozprasza. Dzieli na coraz to mniejsze fragmenty, staj�c si� coraz to ci��sza i prymitywniejsza, formuj�c si� w warstwy �wiatów zaludnianych własnymi istotami i siłami, a ka�dy ze swym szczególnym �yciem. Wszystkie tradycje je opisywały. Mo�emy spostrzega� je w naszych snach lub na jawie, gdy ju� raz otworzy si� nasza zapiecz�towana wizja. Od bogów do symbolicznych gnomów, �wiadomo�� kruszy si�, kurczy i rozpada w pył — nadumysł, intuicyjny umysł, o�wiecony umysł, wy�szy umysł, wital i subtelne fizyczne coraz to bardziej łapi� si� i topi� w swojej sile, rozpraszaj� si� na małe, male�kie instynkty, na małe tropizmy nastawione tylko na przetrwanie, a� do ostatecznego rozproszenia w Materii, w której wszystko jest podzielone: „Na pocz�tku — powiada Veda (X.129.1-5) — ciemno�� była ukryta przez ciemno��, wszystko było jednym oceanem nie�wiadomo�ci. Uniwersalny byt został ukryty przez fragmentacj�”. Dewolucja jest kompletna; jest to zatopienie si� wiatła w swoim własnym cieniu22, tj. w Materii. Stoimy oto przed dwoma biegunami. Na samym szczycie — Najwy�sze Negatywne (lub Pozytywne, zale�nie od osobistego upodobania), gdzie Siła wydaje si� by� anihilowana w �wietlistej Nico�ci; zatoka spokoju, bez jednej zmarszczki, gdzie wszystko jest w sobie zwarte i gdzie nie potrzeba nawet najl�ejszego ruchu po to, aby by� — to jest. Na drugim za� biegunie — Najwy�sze Pozytywne (lub Negatywne, je�li wolimy), gdzie wiadomo�� wydaje si� by� zatopiona w ciemnej Nico�ci, przepa�� �lepej Siły na zawsze pogr��onej w swoim ciemnym wirze — nieodmienne i stałe stawanie si�. Ten pierwszy

Page 164: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

41

dualizm z konieczno�ci prowadzi do wszystkich nast�pnych dualizmów: Jedno�ci i Niepoliczalno�ci, Niesko�czono�ci i Sko�czono�ci, wiadomo�ci i Siły, Ducha i Materii, braku formy i wielo�ci form, Jego i Jej. Cała nasza egzystencja złapana jest pomi�dzy tymi dwoma biegunami. Niektórzy z nas pragn� widzie� tylko Transcendent, nazywane Najwy�szym Pozytywem, i odrzucaj� Materi� jako co� w rodzaju tymczasowego fałszu, który trzeba przetrzyma� w oczekiwaniu na Wielki Powrót (ale gdzie ten Powrót mo�e mie� miejsce, je�li nie wsz�dzie, we wszystkich punktach pod i nad, na prawo i lewo!); Inni znów zaklinaj� si� tylko i wył�cznie na Materi�, któr� równie� zw� Najwy�szym Pozytywem i odrzucaj� Ducha jako ostateczny i negatywny fałsz, gdy� stosownie do ludzkiej logiki — pozytywne nie mo�e by� zarazem negatywne i odwrotnie. Lecz to nie jest prawd�. wiadomo�� nie stanowi zaprzeczenia Siły, ani te� Materia — Ducha, ani Niesko�czono�� — Sko�czono�ci bardziej ni� wierzchołek przeczy dnu. To jest dno, które znajduje si� „pod” tylko dla nas, a ka�da sprzeczno�� zawiera swoje wieczne zaprzeczenie. „W �wiecie, jakim go postrzegamy przy pomocy naszej mentalnej �wiadomo�ci — jakkolwiek wysoka by ona nie była — znajdujemy, �e ka�dy pozytyw ma odpowiadaj�cy sobie negatyw. Ale negatyw nie jest zerem; rzeczywi�cie to, co wygl�da nam na zero jest naładowane sił�, roi si� pot�g� egzystencji… Równie� istnienie negatywów nie czyni koresponduj�cego pozytywu nie istniej�cym lub nierzeczywistym, a jedynie niekompletnym �wiadectwem prawdy o rzeczy i nawet — mo�na powiedzie� — własn� prawd� pozytywu. Gdy� to, co pozytywne i negatywne, istnieje nie tylko bok przy boku, ale i w relacji do ka�dego innego i przez ka�dego innego; uzupełniaj� si� stanowi�c pogl�d, którego ograniczony umysł nie mo�e dosi�gn�� ni wyja�ni�. My jedynie zaczynamy to poznawa� w jego gł�bszej prawdzie, kiedy mo�emy wczytywa� si� w sugestie jego oczywistej negacji…23” Na samym szczycie jest Ona, jak gdyby u�piona wewn�trz Niego, na samym dnie; On jest jak gdyby u�piony wewn�trz Niej. Siła rozproszona w wiadomo�ci i wiadomo�� rozproszona w Sile. Niesko�czono�� zawarta w Sko�czonym jak drzewo wraz z gał�ziami jest ju� zawarte w ziarnie. To jest wła�nie to, co Sri Aurobindo nazywa „inwolucj�”. „Nie�wiadomo�� Materii jest zasłoni�ta, zwini�ta w sobie; somnambuliczna �wiadomo��, która zawiera wszystkie pó�niejsze pot�gi Ducha. W ka�dej cz�stce, atomie, molekule, komórce Materii — �yje w ukryciu i pracuje nieznana wszechwiedza Wieczno�ci i wszechpot�ga Niesko�czono�ci24”. Po inwolucji na górze nast�puje inwolucja nowa inwolucja na dole, gdzie wszystko jest w u�pieniu zawarte wewn�trz Nocy w ten sam sposób, jak wszystko było zawarte w u�pieniu w wietle na górze. Jest tam Agni jak „ciepły, złoty kurz”, „Agni wszedł w ziemi� i niebo jak gdyby były one jednym” — mówi Rig Veda (III.7.4). „W jakim� sensie, cało�� stworzenia mo�na by nazwa� ruchem pomi�dzy dwoma inwolucjami: Ducha, w którym wszystko jest zawarte i z którego wszystko ewoluuje w dół (lub dewoluuje) — do drugiego bieguna, Materii; Materii, w której równie� wszystko jest wł�czone i z której wszystko ewoluuje w gór�, do przeciwnego bieguna, Ducha”25. Bez tej inwolucji �adna ewolucja nie byłaby mo�liwa; bo jak mogłoby powsta� co� z niczego? Aby ewolucja mogła mie� miejsce, co� musi wzrasta� od �rodka! „Nic nie mo�e ewoluowa� z Materii, co nie jest ju� w niej zawarte”26. To Agni, który prze i pop�dza w gł�binach tej budz�cej si� martwoty poza ewolucyjn� eksplozj� form. To jest wła�nie ta Siła w poszukiwaniu wiadomo�ci, Ona szukaj�ca Jego, szukaj�ca form bardziej odpowiednich dla Jego manifestacji. To Ona, wychodz�ca ze swej nie�wiadomej Nocy i borykaj�ca si� z milionami prac i gatunków w nieprzerwanym wysiłku ponownego odkrycia we wszystkim pi�kna tej jednej utraconej Formy, odkrycia niezmierzonej Rado�ci, która kiedy� była jedno�ci� — „błogo�ci� miliona ciał”27 — zamiast pust� ekstaz�. Gdyby�my posiadali to „ucho uszu” wspomniane przez Vedy, mo�e mogliby�my usłysze� Noc wzywaj�c� wiatło, zamurowan� wiadomo��

Page 165: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

42

wzywaj�c� Rado��, ten „gł�boki duchowy krzyk w tym wszystkim, co jest”28 — bo to jest wła�nie to, co popycha gł�boko wewn�trz, Ogie�, płomie� w Materii, płomie� ycia, płomie� w naszym umy�le, płomie� w naszej duszy. To jest ten Ogie�, który musimy uchwyci�. To jest ta ni�, przekładnia, tajemna ewolucyjna przekładnia, dusza i płomie� �wiata. Gdyby ten �wiat był zrobiony jedynie z nie o�ywionego i bezwładnego kamienia, nigdy nie stałby si� czym� innym ni� takim samym, nie�ywym i bezwładnym kamieniem. Je�li dusza nie byłaby ju� w Materii, nie mogłaby si� nigdy z niej wynurzy� w człowieku. „Ale czym�e w ko�cu, poza pozorami, jest ta pozorna tajemnica? Mo�emy przecie� zauwa�y�, �e to jest wiadomo��, która zagubiła siebie i z powrotem do siebie powraca, wynurzaj�c si� ze swego ogromnego samozapomnienia powoli, bole�nie, jako �ycie nierozumne, półrozumne, całkiem rozumne i ostatecznie walcz�ce o to, aby by� wi�cej ni� rozumne, aby sta� si� na powrót bosk� samo�wiadomo�ci�: woln�, niesko�czon�, nie�mierteln�”.29 A� do dzi� ycie nadchodzi do Jej �wiadomego instrumentu — człowieka, w którym, poprzez którego i za pomoc� którego b�dzie Ona mogła odnale�� Go znowu: „Ludzko�� jest �wiadomym miejscem spotkania tego, co sko�czone i niesko�czono�ci oraz wzrastanie coraz to wy�ej w kierunku Niesko�czono�ci jest naszym przywilejem — nawet w tych fizycznych narodzinach”.30 Szczególny fenomen ma miejsce, kiedy Agni osi�ga ludzkie stadium swej podró�y. Podczas poprzednich stadiów ewolucyjny płomie� wydaje si� sam w sobie słabn��, gdy zostaje zapewnione nowe wynurzenie si� gatunku. Eksplozja �ycia ro�linnego wydaje si� zamiera�, kiedy królestwo zwierz�ce ustabilizowało si� ju� w yciu. Podobnie rojowisko zwierz�cego �ycia zdaje si� słabn�� po definitywnym ustaleniu ludzko�ci w ewolucji — nie wydaje si�, aby Natura stworzyła jakiekolwiek nowe zwierz� czy ro�lin� odk�d człowiek zacz�ł zajmowa� szczyt ewolucji. Innymi słowy — gatunki ustaliły si�, osi�gn�ły pewien stopie� doskonało�ci, ka�dy we własnym porz�dku, i tam ju� pozostaj�. Jednak na człowieku ewolucyjna potrzeba nie osłabła, cho� jego rodzaj jest ju� silnie ustabilizowany w ewolucji. Nie jest do ko�ca wypełniony, zadowolony jak inne gatunki, nie ma spokoju i rado�ci, które s� rezultatem osi�gni�cia równowagi: „Człowiek nie jest jednostk� anormaln�, która nie znalazła jeszcze swojej normalno�ci — mo�e sobie wyobra�a�, �e j� posiada, mo�e wydawa� si� normalny dla swego własnego gatunku, ale ta normalno�� jest jedynie czym� w rodzaju prowizorycznego porz�dku. Zatem cho� człowiek jest niesko�czenie wi�kszy ni� ro�lina czy zwierz�, nie jest doskonały w swej własnej naturze jak ro�lina czy zwierz�”.31 Nad t� niedoskonało�ci� nie nale�y jednak ubolewa�, powiada Sri Aurobindo. Wr�cz przeciwnie, jest to przywilej i obietnica.31 Je�li byliby�my doskonali i harmonijni po�ród naszego gatunku, bez grzechu i wad — ju� byliby�my stacjonarnym gatunkiem jak stworzenia ziemnowodne, czy mi�czaki. Ale w nas — którzy duplikujemy wielk� kosmiczn� Gr� — siła jeszcze niezupełnie odnalazła swoj� �wiadomo��, albo nasza natura swego ducha. Ona nie znalazła Jego. Czy Platon był kiedykolwiek w pełni zadowolony, czy Michał Anioł znalazł kiedy� spokój? „Pewnej nocy wzi�łem Pi�kno�� na kolana i odkryłem nagle, �e jest gorzka!” — wykrzykn�ł Rimbaud. Oto oznaka, �e szczyt umysłowej inteligencji i estetycznego wyrafinowania nie s� ko�cem podró�y, nie s� cał� obfito�ci� ani te� wielk� Równowag� Jej i Jego znów razem. Duch, który z wolna si� budzi i ro�nie wewn�trz — On w Niej — mały płomie� w centrum, najpierw dotkn�ł małych fragmentów, molekuł, genów, protoplazmy i psychologicznie st��ał w oddzielnym i fragmentarycznym „ego”. Nie widzi zbyt dobrze, potyka si� w ciemno�ci, jest zbyt „podwójnie uwi�zany” i mo�e widzie� tylko przez w�ski umysłowy obiektyw, pomi�dzy bezdenn� pod�wiadomo�ci� i przeogromn� super�wiadomo�ci�. To ta

Page 166: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

43

dzieci�ca fragmentacja — bo rzeczywi�cie nale�y ona do dzieci�stwa ludzko�ci — która jest przyczyn� wszystkich naszych bł�dów i cierpie�. Nie ma innego „grzechu”, całe nasze zło bierze si� wła�nie z ciasnoty owej wizji, która jest fałszyw� wizj� nas samych i �wiata. Gdy� tak naprawd� — �wiat i ka�da komórka w naszym ciele s� Sat-Chit-Ananda, Egzystencj�-wiadomo�ci�-Błogo�ci� - jeste�my �wiatłem i rado�ci�. „Nasz zmysł, przez sw� niezdolno��, wynalazł ciemno�ci. Nic naprawd� nie istnieje oprócz �wiatła, tylko �e ta pot�ga �wiatła istnieje albo ponad, albo pod naszym zakresem ubogiej i ograniczonej wizji”.32 Wszystko jest rado�ci�: „Bo któ� mógłby �y� i oddycha�, gdyby nie było tego całego zachwytu istnienia, jakby eteru w którym �yjemy?” — mówi� Upaniszady.* To nasza kiepska wizja, która ukrywa przed nami „absolutne szcz��cie w sercu ka�dej rzeczy”33, to nasze „zamglone zmysły”34, ci�gle jeszcze niedojrzałe, które nie wiedz� jak obj�� cał� t� niezmierzono�� — Duch w nas jeszcze siebie w nas zupełnie nie odkrył, podró� Agni jeszcze si� nie sko�czyła. Jak powiada Sri Aurobindo — człowiek nie jest ostatecznym etapem ewolucji, jest on „istot� przej�ciow�”35. „Mówimy o ewolucji �ycia w Materii, o ewolucji Umysłu w Materii, ale ewolucja jest słowem, które stanowi jedynie o jakim� fragmencie, lecz go nie wyja�nia. Zdaje si� bowiem nie mie� powodu, dla którego �ycie miałoby ewoluowa� z elementów materialnych lub Umysł — z �ywych form; chyba, �e zaakceptujemy fakt, �e… �ycie ju� istnieje w Materii i Umysł w �yciu, poniewa� w swej esencji Materia jest form� zawoalowanego �ycia, a �ycie form� zawoalowanej wiadomo�ci. I wtedy wydaje si� istnie� nieco obiekcji co do nast�pnego kroku w tej serii i przyznanie, �e umysłowa �wiadomo�� mo�e by� w sobie jedynie form� i woalem wy�szych stanów, które znajduj� si� poza Umysłem. W tym wypadku, niezwalczony impuls człowieka ku Bogu, wiatłu, Błogo�ci, Wolno�ci, Nie�miertelno�ci jest na swoim miejscu, w ła�cuchu, jako prosty imperatywny impuls, przez który Natura szuka ewolucji poza Umysłem i wydaje si� to by� tak naturalne, prawdziwe i wła�ciwe, jak impuls w kierunku �ycia, który posiała w formach Materii lub impuls w kierunku Umysłu, który posiała w pewnych formach �ycia… Zwierz� jest �ywym laboratorium, w którym Natura — jak powiedziano — wypracowała człowieka. Sam za� człowiek mo�e by� my�l�cym i �ywym laboratorium, w którym i z którego �wiadom� pomoc� Natura wypracowuje superczłowieka, boga. Albo mo�e powinni�my powiedzie� — zamanifestuje Boga”.36 Je�li ewolucja odniesie sukces dokonuj�c tego trudnego przej�cia, Wielka Równowaga zostanie osi�gni�ta i wejdziemy „w obszerny dom” (Rig Veda V.68.5). Siła znajdzie ponownie swoj� wiadomo��, zamiast w�drówki na o�lep i wiadomo�� odzyska cał� swoj� Sił�, zamiast bezsilnego rozumienia i kochania. Ale riszowie wiedzieli równie�, �e podró� nie była zako�czona; mówili, �e Agni „zamyka w ukryciu swoje dwa ekstrema”, �e jest „bez głowy i bez stóp” (Rig Veda IV.1.7.11). Jeste�my małym, zagubionym płomieniem pomi�dzy super�wiadom� Agni niebios i pod�wiadom� Agni ziemi, wi�c cierpimy, rzucamy si� i przewracamy na naszym ło�u bole�ci, niektórzy w poszukiwaniu swego nieba, inni w poszukiwaniu swej ziemi, nigdy jednak nie wi���c tych dwóch ko�ców razem. Pomi�dzy nami musi si� narodzi� inna rasa, kompletny Człowiek, je�li si� tylko na to zgodzimy. „Snuj nienaruszaln� prac�, sta� si� istot� ludzk�, stwórz bosk� ras�… Jeste� jasnowidzem Prawdy, wyostrz błyszcz�c� lanc�, któr� przer�biesz drog� do tego, co jest Nie�miertelne; znaj�c tajemne poziomy uformuj je w stopnie, dzi�ki którym bogowie osi�gn�li nie�miertelno��…” (Rig Veda X.53) Wtedy ponownie zdob�dziemy nasz� słoneczn� totalno��, nasze dwa ukryte ko�ce, nasze dwie Matki w jednej: „O, Płomieniu, O Agni, Ty przemierzasz ocean niebios w kierunku bogów; Ty sprawiasz, �e bóstwa ró�nych poziomów spotykaj� si�

* Taittiriya Upaniszady, II.7.

Page 167: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

44

razem — wody, które s� w dziedzinie �wiatła ponad sło�cem i wody, które s� na nizinie”. (Rig Veda III.22.3) Wtedy tylko b�dziemy posiada� rado�� dwóch �wiatów i wszystkich �wiatów, Ananda ziemi i niebios, tak jakby były jednym. „O Płomieniu, Ty znajdujesz �miertelne w najwy�szej nie�miertelno�ci… gdy� dla poszukiwacza, który pragnie podwójnych narodzin, Ty stwarzasz bosk� błogo�� i ludzk� rado��”. (Rig Veda I.31.7) Gdy� taki jest ostateczny cel naszej ewolucji — rado��. Ludzie mówi� o miło�ci, ale czy istnieje słowo bardziej zafałszowane przez nasze sentymentalizmy, przez nasze polityczne partie i ko�cioły? Podczas gdy nikt i nic nie mo�e zafałszowa� tej rado�ci, bo jest to dziecko �miej�ce si� do sło�ca: ono kocha, pragnie zmie�� wszystko w swym ta�cu. Tak, rado��, je�li mamy odwag� jej pragn��. „Laury, a nie krzy�e powinny by� celem podboju duszy ludzkiej37 — ale ludzie ci�gle jeszcze kochaj� si� w bólu… Tak wi�c Chrystus ci�gle jeszcze wisi na krzy�u w Jerozolimie…”38 Rado�� istnienia, rado�� istnienia w pełni, we wszystkim co jest, było i b�dzie; tutaj, tam i wsz�dzie, jak „gdyby miód mógł próbowa� samego siebie i wszystkich swoich kropli razem, i ka�da z jego kropli mogła próbowa� drugiej, i całego plastra miodowego…”39 Wtedy ewolucja wynurzy si� z Nocy, aby wej�� w cykl słoneczny. B�dziemy �y� pod Znakiem Jednego. Ukrzy�owany Bóg w nas zejdzie ze swego krzy�a i człowiek w ko�cu b�dzie Sob� — normalnym sob�. Bo by� normalnym — znaczy by� boskim. „Istniej� jedynie dwa spontaniczne, harmonijne ruchy: ruch �ycia — nie�wiadomego lub w wi�kszo�ci pod�wiadomego, czyli harmonia, któr� znajdujemy w kreacji zwierz�cej i w ni�szej Naturze, oraz drugi — ruch Ducha. Ludzkie warunki s� stadium tranzycji, wysiłku i niedoskonało�ci pomi�dzy jednym i drugim, pomi�dzy tym, co naturalne i ideałem, albo duchowym �yciem”.40 *

* Według Matki, w�� ziemskiego raju jest symbolem ewolucyjnej siły, która wywiodła człowieka ze zwierz�cej błogo�ci, aby odzyskał on ponownie stan boskiego szcz��cia, przez spo�ycie owocu wiedzy i rozwini�cie swych mentalnych zdolno�ci, a� zdoła osi�gn�� punkt zwrotny … W staro�ytnej Grecji równie� uskrzydlone w��e ci�gn�ły karoc� Demeter. W�� nie jest jedynie symbolem kosmicznej ewolucji, ale równie� symbolem indywidualnej siły ewolucji w jednostce. Kiedy wznosz�ca si� siła (kundalini) budzi si� u podstawy kr�gosłupa I wynurza z naszej fizycznej �wiadomo�ci, gdzie była u�piona, zwini�ta w kł�bek w swym gnie�dzie, jak w�� (kundalini znaczy „zwini�ta w kł�b”), kiedy wznosi si� od centrum do centrum, ewoluowany człowiek wynurza sie z normalnej nie�wiadomo�ci, aby wynurzy� si� w �wiadomo�ci kosmicznej; wówczas w procesie otwierania si� na szczycie głowy, wchodzi on w bosk�, słoneczn� �wiadomo��. Dla Sri Aurobindo , riszów oraz prawdopodobnie innych m�dro�ci , które ju� wymarły – odkrycie tej słonecznej �wiadomo�ci w górze, jest jedynie pierwszym stadium ewolucyjnym, po którym musi nast�pi� odkrycie tej�e samej słonecznej �wiadomo�ci w dole, w Materii. Jest to w�� połykaj�cy swój własny ogon, lub to, co Sri Aurobindo nazywa „Transformacj�”.

Page 168: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

45

ROZDZIAŁ 17 : TRANSFORMACJA Manifestacja Ducha w supramentalnej �wiadomo�ci i w nowym ciele, nowej rasie, jest czym� tak nieuniknionym, jak nie do unikni�cia było pojawienie si� homo sapiens po człekokształtnych. Jedynym prawdziwym problemem jest, czy ta nowa ewolucja b�dzie miała miejsce z naszym udziałem czy bez nas. Oto jak Sri Aurobindo wyraził ten dylemat: „Je�eli duchowy rozwój na ziemi jest ukryt� prawd� naszych narodzin w Materii, je�li jest to fundamentalnie jedynie ewolucj� �wiadomo�ci, która zachodzi w Naturze, wtedy człowiek — jaki jest — nie mo�e by� produktem ko�cowym tej�e ewolucji. Jest on bowiem zbyt niedoskonałym wyra�eniem Ducha, sam umysł jest zbyt ograniczon� form� i instrumentem. Umysł jest jedynie po�rednim terminem �wiadomo�ci, wi�c umysłowa istota mo�e by� tylko istot� przej�ciow�. Je�li zatem człowiek nie b�dzie zdolny wyj�� poza swoj� mentalno��, to zostanie zdystansowany, a superumysł i superczłowiek b�dzie musiał pojawi� si� i obj�� przywództwo stworzenia. Ale je�li umysł człowieka b�dzie w stanie otworzy� si� dla tego, co go przerasta, wtedy nie ma powodu, dla którego sam człowiek nie mógłby dotrze� do superumysłu i superczłowiecze�stwa, albo chocia�by odda� swoj� mentalno��, �ycie i ciało wy�szej ewolucji Ducha manifestuj�cego si� w Naturze”.1 Stoimy przed czym�, co Sri Aurobindo nazywa nowym „kryzysem transformacji”2, tak drastycznym, jak kryzys znacz�cy pojawienie si� ycia w Materii lub pojawienie si� Umysłu w yciu. I nasze własne nastawienie b�dzie niezmiernie istotne, poniewa� tym razem — zamiast pozostawi� Naturze prac� nad transmutacj� do wykonania — bez zbytniej troski o istniej�ce koszty, mo�emy sta� si� „�wiadomymi współpracownikami w procesie naszej własnej ewolucji”. I jak powiada — mo�emy podj�� to wyzwanie, albo pozwoli� mu przej�� mimo nas. Przyszłe perspektywy Jaka b�dzie ta nowa rasa? Zrozumienie ko�cowego rezultatu jest ju� du�ym krokiem na drodze, poniewa� zrozumienie i aspiracje do tamtej Przyszło�ci otwieraj� nam niewidzialne drzwi w nas samych, przez które wi�ksza siła ni� tylko nasza własna mo�e wej�� i wtedy naprawd� zaczynamy współprac�. Bo to nie s� tylko nasze własne ludzkie siły, które wywr� efekt na przej�ciu do superumysłu, ale narastaj�co �wiadome poddanie si� odgórnej Sile. Opisali�my ju� �wiadomo�� istoty supramentalnej, ale mo�e warto tu ponownie przypomnie� za Sri Aurobindo, �e „…superczłowiecze�stwem nie jest wdrapanie si� człowieka na jego własny, naturalny zenit, nie najwi�kszy stopie� ludzkiej wielko�ci, wiedzy, pot�gi, inteligencji, woli, charakteru, geniuszu, dynamiki siły, �wi�to�ci, miło�ci, czysto�ci czy doskonało�ci. Superumysł jest czym� poza umysłowym człowiekiem i jego ograniczeniami”.3 Popchni�ty do ekstremum, Umysł mo�e jedynie utwardzi� człowieka, a nie uczyni� go boskim lub nawet, po prostu, da� mu rado��, gdy� Umysł jest instrumentem podziału i wszelkie hierarchie s� nieodł�cznie oparte na dominacji, czy to b�dzie dominacja religijna, moralna, polityczna, ekonomiczna, czy emocjonalna — Umysł ju� ze swej własnej struktury nie jest zdolny do obj�cia totalno�ci ludzkich prawd. A nawet gdy jest — nie jest zdolny zaprowadzi� j� w �yciu. Je�li za�, ostatecznie, kolektywna ewolucja nie miałaby nam nic wi�cej do zaoferowania

Page 169: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

46

— poza przyjemn� mieszank� ludzkiej i społecznej „wielko�ci” (czego�, jak wi�ty Vincenty a'Paulo i Ghandi z przerywnikiem marksizmu-leninizmu i płatnymi wakacjami) — wtedy nie mo�emy przesta� my�le�, �e taki koniec jest by� mo�e nawet bardziej mdły i bez smaku, ni� miliony „złotych ptaków” lub kwartetów smyczkowych na szczytach indywidualnej, mentalnej ewolucji. Je�liby tyle lat cierpienia i d��e� miało kulminowa� tylko w tego rodzaju karnawale na ziemi, wtedy Pralaya lub jakakolwiek inna kosmiczna dezintegracja obiecywana przez staro�ytne tradycje nie byłaby w ko�cu taka najgorsza. Je�li nasze mentalne mo�liwo�ci nie s� jeszcze adekwatne — nawet w swym zenicie — to nasze witalne i fizyczne mo�liwo�ci s� jeszcze mniejsze. W�tpliwe jest czy Duch, kiedy zamanifestuje si� supramentalnej �wiadomo�ci, b�dzie zadowalał si� ciałem podlegaj�cym fizycznym prawom rozpadu i grawitacji i czy zaakceptuje — jako jedyny sposób wyra�ania — ograniczony zakres naszego mentalnego j�zyka, pióro, akwafort� czy p�dzel. A oznacza to, �e Materia b�dzie musiała si� zmieni�. Oto, co rozumie si� przez „Transformacj�”. Zaczniemy z nasz� najbli�sz�, własn� materi� — ciałem: „W duchowej tradycji ciało uwa�ane było za przeszkod� niezdoln� do uduchowienia lub transmutacji i jako ci��k� wag� przytrzymuj�c� dusz� w ziemskiej naturze i nie pozwalaj�c� na jej wzloty ani w celu duchowego spełnienia w Najwy�szym, ani te� do rozpuszczenia si� indywidualnego bytu w Najwy�szym. I chocia� taka koncepcja roli ciała w naszym przeznaczeniu jest wystarczaj�co odpowiednia dla ucznia (sadhana), który spostrzega Ziemi� tylko jako padół ignorancji, a ziemskie �ycie jako przygotowanie si� do wybawiaj�cej ze� ucieczki… to koncept ten nie jest wystarczaj�cy dla sadhana, który pojmuje boskie �ycie na Ziemi i wyzwolenie ziemskiej natury jako cz��� totalnego celu uciele�nienia si� ducha wła�nie tutaj, na Ziemi. Je�li totalna transformacja istnienia jest naszym celem, transformacja ciała musi by� nieodł�czn� cz��ci� procesu; bez tego — �adne w pełni boskie �ycie na Ziemi nie byłoby mo�liwe…”4 Według Sri Aurobindo, zasadnicz� cech� supramentalizowanej Materii jest jej odbiorczo��, podatno��. B�dzie ona z łatwo�ci� modelowana przez �wiadom� wol� i zmienia� si� stosownie do jej �ycze� w sposób, w jaki glina ugina si� pod palcami garncarza. Uwalniaj�c �pi�c� w sobie duchow� pot�g� i staj�c si� otwarcie �wiadom� Materi�, b�dzie zdolna do odbioru odpowiednich wibracji supramentalnej �wiadomo�ci, tak jak my odpowiadamy na wibracje gniewu — gniewem, czy na wibracje miło�ci — ciepłem w naszym sercu. wiadoma podatno�� b�dzie zasadniczym atrybutem supramentalizowanej Materii. Wszystkie inne jako�ci wezm� si� z tej podstawowej cechy: a wi�c — nie�miertelno�� (lub co najmniej zdolno�� do modyfikowania własnej formy albo nawet całkowitej jej zmiany), lekko��, pi�kno, �wietlisto��. Takie b�d� naturalne atrybuty supramentalnej Materii. „Ciało b�dzie mogło sta� si� objawiaj�cym naczyniem najwy�szego pi�kna i błogo�ci rzucaj�c pi�kno �wiatła ducha, zalewaj�ce i promieniuj�ce z niego, jak lampa odbija i rozprasza swoj� własn� �wietlisto�� w swym płomieniu, nios�c w sobie szcz��liwo�� ducha, jego rado�� z widz�cego umysłu, rado�� �ycia i duchowego szcz��cia, rado�� Materii uwolnionej w duchow� �wiadomo�� i napełnion� stal� ekstaz�”.5 Veda ju� to stwierdzała: „wtedy twoja ludzko�� stanie si� jak gdyby dziełem bogów; to jest tak, jak gdyby widzialne nieba �wiatła były w tobie zało�one” (Rig Veda V.66.2). Przed tymi widowiskowymi i zauwa�alnymi zmianami, które nast�pi� prawdopodobnie przy samym ko�cu procesu, Sri Aurobindo przewiduje bardzo istotne zmiany w naszej fizjologii. Powrócimy do tego tematu przy dyskusji nad praktycznymi pracami nad transformacj�. W tym

Page 170: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

47

momencie wspomnijmy tylko o kilku funkcjonalnych zmianach, które Sri Aurobindo zaobserwował w swoim własnym ciele: „B�dzie musiała zaj�� zmiana w operatywnym procesie samych materialnych organów i mo�e si� zdarzy� w samej ich konstytucji i wa�no�ci. Nie b�d� mogły ju� imperatywnie nakłada� swoich ogranicze� na nowe fizyczne �ycie… Mózg b�dzie musiał by� kanałem komunikacji form my�lowych i bateri� ich nacisku na ciało i �wiat zewn�trzny, gdzie b�d� mogły natychmiast sta� si� skuteczne, komunikuj�c siebie bez u�ycia fizycznych �rodków bezpo�rednio z umysłu do umysłu, produkuj�c z podobn� bezpo�rednio�ci� efekty na my�lach, akcjach i �yciu innych, albo i nawet na rzeczach materialnych. Serce b�dzie zarówno bezpo�redni� komunikacj� i �rodkiem wymiany uczu� i emocji, wyrzucanych na �wiat przez sił� psychicznego centrum (dusz�). Serce mo�e odpowiada� bezpo�rednio sercu, siła �yciowa mo�e przyj�� z pomoc� innym �yj�cym i odpowiedzie� na ich wezwania niezale�nie od odległo�ci i nieznajomo�ci siebie nawzajem. Wiele istot, bez jakiejkolwiek zewn�trznej komunikacji mo�e by� poruszanych tak� wiadomo�ci� i spotka� si� w sekretnym �wietle z jednego boskiego centrum. Wola mo�e kontrolowa� organy, które maj� do czynienia z �ywno�ci�, strzeg�c automatycznie zdrowia, eliminuj�c chciwo�� i po��danie, zast�puj�c subtelniejszymi procesami lub ci�gn�� sw� sił� i substancje z uniwersalnej siły �yciowej tak, aby ciało mogło by� utrzymywane przez długie swe okresy swoj� własn� sił� i substancj�, bez strat i zniszczenia, nie pozostawiaj�c tym samym �adnych potrzeb wspierania si� materialnymi alimentami, a jednak kontynuuj�c akcj� wymagaj�c� wysiłku be� �adnego zm�czenia lub przerw na odpoczynek czy sen… Zauwa�alnie te� mo�na by ponownie odkry� i ustabilizowa� na szczytach ewolucji �ycia fenomeny, które widzimy u jej podstawy — pot�g�, aby czerpa� z wszystkiego naokoło �rodki do podtrzymania egzystencji i samoodnawiania si�”.6 Poza Umysłem, kompletny człowiek �wiadomie odkrywa, czym Materia ju� nie�wiadomie jest — Energi� i Spokojem — gdy� Materia jest rzeczywi�cie tylko snem Ducha.

W dalszym stadium transformacji Sri Aurobindo przewiduje, �e nasze organy byłyby zast�pione przez bardziej dynamiczne funkcjonowanie naszych centrów �wiadomo�ci — czakr. Byłoby to aktualnie przej�cie od człowieka-zwierz�cia, pocz�tego przez ni�sz� ewolucj�, do ludzkiego człowieka nowej ewolucji. Jest to jedno z zada� przedsi�wzi�tych przez Sri Aurobindo i Matk�. Od najwcze�niejszych stadiów jogi poczynaj�c, odkrywali�my, �e ka�da z naszych aktywno�ci, od najwy�szych do najbardziej przyziemnych, była zapocz�tkowywana i wprawiana w ruch przez rz�d �wiadomo�ci-siły, która wydawała si� zbiega� na pewnych poziomach naszego bytu, wewn�trz odpowiednich centrów o ró�nej intensywno�ci, zale�nie od dawnego typu aktywno�ci. Kiedykolwiek próbowali�my si� skupi� i u�y� tego pr�du, odkrywali�my, �e zawiera on nadzwyczajn� energi� ograniczon� tylko przez nasze własne mo�liwo�ci. Nie do pomy�lenia wi�c jest, �e nasze organy, które s� tylko fizyczn� transkrypcj� materialnej koncentracji tego pr�du kryj�cego si� za nimi — mog� by� zast�pione na kursie ewolucji przez bezpo�redni� akcj� centrów �wiadomo�ci, które b�d� po prostu promieniowa� własn� energi� przez nowe ciało, tak jak serce, krew i nerwy promieniuj� obecnie przez nasze ciało. Oto jak Matka raz obja�niała przyszłe ciało dzieciom: „Transformacja implikuje, �e wszystkie te czysto fizyczne organizacje b�d� zast�pione przez koncentracj� siły, ka�dy o szczególnym typie wibracji; zamiast organów powstan� centra �wiadomej energii aktywowane przez �wiadom� wol�. Nie b�dzie ju� �oł�dka, serca, cyrkulacji krwi, płuc — wszystko to zniknie i b�dzie zast�pione gr� wibracji wyra�aj�c� to, czym te organy symbolicznie s�. Gdy� organy s� jedynie materialnymi symbolami centrów energii; nie s� esencjonaln� rzeczywisto�ci� — one po prostu daj� im form� lub materialn� baz� w pewnych okoliczno�ciach. Transformowane ciało b�dzie wtedy operowa� poprzez swoje rzeczywiste centra energii, a nie swych symbolicznych przedstawicieli, tak jak zostały one

Page 171: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

48

rozwini�te w zwierz�cym ciele. Zatem — musicie najpierw wiedzie�, co reprezentuje wasze serce w terminach kosmicznej energii, a co wasza cyrkulacja krwi, wasz mózg i płuca; musicie by� w stanie doskonali� oryginaln� wibracj�, któr� te organy symbolizuj� i stopniowo koncentrowa� wszystkie te energie w waszym ciele i zmienia� ka�dy organ w centrum �wiadomej energii, które zast�pi symboliczne funkcjonowanie prawdziwym. Na przykład, poza symbolicznym ruchem płuc istnieje prawdziwy ruch, który daje lekko�� i w ten sposób wymykacie si� grawitacji *. I tak dalej z ka�dym organem. Istnieje prawdziwy ruch poza ka�dym symbolicznym. Nie oznacza to, �e nie b�dzie ju� dłu�ej �adnych rozpoznawalnych form; forma zrobiona b�dzie z jako�ci raczej, ni� solidnych cz�stek. B�dzie to — �e tak powiem — praktyczna lub pragmatyczna forma: smukła, zwinna i lekka, podatna woli, w kontra�cie do obecnej stało�ci ordynarnych materialnych form…” I tak Materia stanie si� bosk� ekspresj�. Supramentalna Wola b�dzie w stanie przeło�y� cały zakres swego wewn�trznego �ycia na odpowiadaj�ce zmiany w swojej własnej substancji w taki sam sposób, w jaki nasza twarz teraz si� zmienia (niewiele i niedoskonale) pod wpływem naszych emocji. Ciało b�dzie zrobione ze skoncentrowanej energii podlegaj�cej woli. Zamiast by�, według dosadnych słów Epiketa, „mał� dusz� d�wigaj�c� ciało”** — b�dziemy �yj�c� dusz� w �yj�cym ciele.

To nie tylko ciało i umysł, które b�d� musiały ulec zmianie wraz z nadej�ciem supramentalnej �wiadomo�ci, ale równie� samo tło �ycia. Je�eli istnieje jeden znak, który symbolizowałby nasz� umysłow� cywilizacj�, to jest to sztuczno��. Nic ju� nie zachodzi w naturalny sposób: jeste�my wi��niami grubej sieci substytutów; samoloty, telefony, telewizja i cała paleta instrumentów i urz�dze�, które s� przebraniem naszej własnej impotencji. Zapominamy nawet o wszystkich naszych naturalnych zdolno�ciach, które kurcz� si� z generacji na generacj� na skutek lenistwa i ignorancji. Po prostu zapominamy, �e nasze fantastyczne wynalazki s� jedynie materialnym przedłu�eniem pot�g, które w nas istniej� — gdyby ju� ich tam nie było, nie byliby�my w stanie nigdy ich odkry�. Jeste�my tym „cudotwórc� w�tpi�cym w cuda”7, o którym wspomina Sri Aurobindo. Oddawszy maszynom zadanie patrzenia za nas, słyszenia i podró�owania — stali�my si� bez nich bezsilni. Nasza ludzka cywilizacja, powstała dla rado�ci �ycia, uczyniła siebie niewolnikiem �rodków wymaganych do tego, aby móc cieszy� si� �yciem — 60 procent naszego �ycia sp�dzamy na osi�ganiu �rodków, a nast�pne 30 procent na spaniu. „Najwi�kszym tutaj absurdem — mówi Matka — s� wszystkie sztuczne urz�dzenia, których musimy u�ywa�. Ka�dy idiota ma wi�cej pot�gi pod warunkiem, �e ma �rodki osi�gania potrzebnych urz�dze�. Ale w prawdziwym �wiecie — �wiecie supramentalnym — im bardziej �wiadomym si� jest i w stanie harmonii z prawd� rzeczy, tym wi�cej posiada� si� b�dzie autorytetu w substancji, gdy� substancja podlega woli. Tutaj wi�c autorytet jest prawdziwym autorytetem. Je�li zapragniesz ubrania, musisz mie� pot�g� zrobienia go, rzeczywist� pot�g�. Je�li jej nie posiadasz — có�, b�dziesz chodził nago! Nie ma tu �adnej sztuczno�ci, aby nadrobiła brak pot�gi. Ale w obecnym �yciu, nawet raz na milion nie zdarza si�, aby autorytet był wyra�eniem czego� prawdziwego. wszystko jest niewiarygodnie głupie…” Ten supramentalny „autorytet” nie jest czym� w rodzaju supermagika, nic podobnego. Jest to niezmiernie dokładny proces — tak dokładny i precyzyjny, jak eksperyment chemiczny. Tylko �e zamiast mie� do czynienia z zewn�trznymi obiektami, supramentalna istota oddziaływuje na prawdziwe wibracje * Ten prawdziwy ruch poza oddechem jest, wg Sri Aurobindo, tym samym, który rz�dzi polami elektrycznym i magnetycznym. Jest to , co staro�ytni joginowie nazywaj� vayu, energi� �yciow�. Dobrze znane �wiczenia oddechowe (pranayama) s� po prostu jednym systemem (pomi�dzy innymi) kontrolowania vayu, który ewentualnie pozwala unikn�� grawitacji. ** Cyt. Przez Sri Aurobindo

Page 172: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

49

w centrum ka�dej rzeczy i kombinuje je z innymi wibracjami po to, aby osi�gn�� szczególny efekt, jak malarz mieszaj�cy kolory dla danego obrazu lub poeta komponuj�cy d�wi�ki dla poezji. Autorytet jest prawdziwym poet�, gdy� tworzy to, co nazywa; prawdziwym imieniem rzeczy jest wibracja, która je stanowi. Nazwa� j� — to znaczy mie� pot�g� obudzi� j� lub zniszczy�.

Spontaniczna i naturalna jako�� supramentalnego �ycia — gdy� ostatecznie tylko Prawda jest naturalna — b�dzie równie� wyra�ona w supramentalnej sztuce, która b�dzie bezpo�redni� i dokładn� reprezentacj� naszej szczególnej duchowej tonacji; w sztuce, w której oszukiwanie b�dzie niemo�liwe, poniewa� nasze wewn�trzne �wiatło b�dzie w stanie dotyka� i gra� na tych samych �wiatłach istniej�cych w Materii i wyci�ga� z tego koresponduj�ce formy. Je�li nasze wibracje b�d� szare, nasza twórczo�� b�dzie szara i wszystko czego dotkniemy b�dzie szare. Nasze fizyczne, zewn�trzne otoczenie b�dzie dokładnym obrazem naszego �rodowiska wewn�trznego; b�dziemy mogli manifestowa� tylko to, czym jeste�my. I samo �ycie b�dzie dziełem sztuki, a nasze zewn�trzne domeny — zmiennym odzwierciedleniem naszym wewn�trznych stanów. Podobnie nasz j�zyk, b�dzie miał pot�g� tylko dzi�ki prawdziwej duchowej sile wewn�trz nas, b�dzie �yj�c� mantr�, widzialnym j�zykiem, jak gra emocji na ludzkiej twarzy. Wszystkie zakłamania sko�cz� si�, czy to polityczne, religijne, literackie, artystyczne czy emocjonalne. Kiedy sceptyczny ucze� skomentował, �e Superumysł jest niemo�liwym wynalazkiem — po pierwsze dlatego, �e nigdy wcze�niej nie zaistniał — Sri Aurobindo odpowiedział z typowym humorem: „Có� za cudowny argument! Poniewa� to nigdy nie istniało, to znaczy, �e nie mo�e zaistnie�! W ten sposób cała historia Ziemi musiałaby zatrzyma� si� przed epok� protoplazmy. Kiedy była mas� gazów, nie było na niej �adnego �ycia; tak wi�c — �ycie nie mogło by� zrodzone. Kiedy za� było tam �ycie, a nie było jeszcze umysłu — umysł nie miał prawa powsta�. Tymczasem gdy Umysł ju� jest, ale nie istnieje nic, co go przekracza — gdy� Superumysł nie zamanifestował si� jeszcze w nikim — Superumysł nigdy nie mo�e powsta�. Sobhanallah! Chwała, chwała, chwała ludzkiemu rozumowi! Na szcz��cie — Boski lub Kosmiczny Duch, Natura lub cokolwiek tam jest, nie dba nic o ludzki rozum. On, Ona lub Ono czyni co On, Ona lub Ono musi czyni� — czy to mo�e lub te� nie mo�e by� uczynione.8 Tysi�ce lat temu wedyccy riszowie wspominali ju� o pechu sceptyków: ‘W nich nie ma ani Zachwytu, ani Mocy’”.(Rig Veda VII.61.5). Praca ( faza pierwsza)

Praca, aby cho� osi�gn�� zauwa�alny, ko�cowy rezultat, jest skromna, niewidoczna i wymaga du�o cierpliwo�ci — dokładnie jak praca naukowca z jego wszystkimi probówkami i testami; „mikroskopijna praca” — powiada Matka. Nie jest to bowiem kwesti� czynienia cudów, ale zabezpieczania nowej, fizycznej bazy poprzez uwalnianie w ka�dym atomie i komórce �wiadomo�ci-siły. Mo�na by pomy�le�, �e taka praca z ciałem wymaga psychofizycznych metod podobnych do hatha jogi; ale nie o to tu chodzi. wiadomo�� jest i pozostaje głównym narz�dziem. „Zmiana �wiadomo�ci b�dzie głównym czynnikiem, pocz�tkowym ruchem, fizyczna za� modyfikacja b�dzie czynnikiem podrz�dnym, raczej konsekwencj�9 — wyja�nia ze zwykł� sobie jasno�ci� Sri Aurobindo. — W poprzednich stadiach ewolucji pierwsz� trosk� i wysiłkiem Natury było ukierunkowanie zmian w fizycznych organizacjach, bo tylko taka nast�pi� mogła

Page 173: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

50

zmiana �wiadomo�ci; była to konieczno�� uwarunkowana niewystarczaj�c� sił� �wiadomo�ci w istniej�cej ju� formacji, aby wymusi� zmiany w ciele. Ale w człowieku rzeczywi�cie odwrotna sytuacja jest mo�liwa, a raczej- nie do unikni�cia. Ewolucja mo�e i musi by� wymuszona poprzez jego �wiadomo�� wraz z jej transmutacj�, ale ju� nie poprzez nowy, jako pierwszej klasy instrument, cielesny organizm. Zmiana �wiadomo�ci była zawsze w wewn�trznej rzeczywisto�ci rzeczy znacz�cym faktem, ewolucja zawsze posiadała duchowe znaczenie, a fizyczna zmiana — była tylko zmian� instrumentaln�. Reakcja ta była ukrywana przez pierwszy nienormalny balans dwóch czynników: ciało zewn�trznej Nie�wiadomo�ci przewa�aj�ce i zaciemniaj�ce element duchowy, czyli �wiadome istnienie. Ale gdy ju� raz przywrócona została równowaga, to nie jest to ju� sam� zmian� ciała, która musi poprzedza� zmian� �wiadomo�ci — sama �wiadomo�� poprzez swoj� mutacj� wymusi i przeprowadzi wszelkie mutacje jakich potrzebowa� mogłoby ciało”.10

W pracy tej mo�emy rozró�ni� trzy fazy pracy, które odpowiadaj� post�pom i własnym odkryciom Sri Aurobindo i Matki. Trzy fazy, które zdaj� si� przechodzi� od jasno�ci do ciemno�ci, od cudu do znacz�cej normalno�ci, od indywidualnej komórki do Ziemi. W pierwszej fazie jeste�my �wiadkami testowania pot�g �wiadomo�ci. To jest to, co niektórzy uczniowie nazywali „jasnym Okresem”. Trwał on od 1920 do 1926 roku, czyli do momentu, gdy Sri Aurobindo wycofał si� w swe kompletne odosobnienie na 24 lata, aby wył�cznie koncentrowa� si� na pracy. Sri Aurobindo i Matka przeprowadzili najpierw kilka eksperymentów na swoich własnych ciałach z now�, supramentaln� pot�g�, któr� odkryli. Sprawdzanie, testowanie — to kluczowe słowa w słowniku Sri Aurobindo: „Testowałem dzie� i noc, rok po roku, bardziej skrupulatnie, ni� jakikolwiek naukowiec sprawdza swoj� teori� lub metod� na płaszczy�nie fizycznej…11” Z tej ogromnej masy do�wiadcze�, które przepełniały prac� i korespondencj� Sri Aurobindo, mogliby�my wyci�gn�� mo�e kilka symbolicznych przypadków ilustruj�cych pot�g� �wiadomo�ci i „testowanie” przeprowadzane przez Sri Aurobindo, pami�taj�c jednak, �e s� to przypadki jedne z wielu i ani Sri Aurobindo, ani Matka nie przywi�zywali do nich �adnej specjalnej wagi. Ujrzały �wiatło dzienne tylko dzi�ki przypadkowym konwersacjom i korespondencjom. Zaledwie Sri Aurobindo wyl�dował w Pondicherry, rozpocz�ł dłu�szy post — „po to, by tylko sprawdzi�”. Wiele lat pó�niej, kiedy ucze� zapytał go, czy mo�na prze�y� bez �ywno�ci, tak mu odpowiedział: „Tak, jest to mo�liwe. Kiedy po�ciłem raz przez 23 dni lub dłu�ej (…) byłem nieomal bliski rozwi�zania ju� tego problemu. Mogłem spacerowa� 8 godzin dziennie, jak zwykle, kontynuowa� moj� prac� umysłow� i sadhan� i odkryłem, �e nie byłem wcale pod koniec owych 23 dni słabszy ni� zwykle. Ale ciało zacz�ło niszcze� i nie znalazłem sposobu zast�pienia tego samego materiału, który został w ciele zredukowany. Gdy przerwałem post, równie� nie zaobserwowałem tej zwykłej zasady, której podlegaj� ludzie po dłu�szych postach, czyli — rozpoczynania od niewielkiej ilo�ci po�ywienia. Ja rozpocz�łem od tej samej ilo�ci, jak� zwykle wcze�niej spo�ywałem… Próbowałem raz po�ci� w wi�zieniu, ale trwało to tylko 10 dni — spałem wtedy zwykle tylko przez jedn� noc na trzy kolejne. Straciłem 10 funtów wagi, ale pod koniec tych 10 dni czułem si� silniejszy ni� na pocz�tku, zanim rozpocz�łem post… Byłem w stanie podnie�� kubeł wody ponad swoj� głow� — co�, czego zwykle nie mogłem wykona�”12. Inne do�wiadczenie si�ga pobytu w wi�zieniu w Alipore: „Byłem całkowicie skoncentrowany. I mój umysł zadawał pytanie: ‘Czy takie siddhis (pot�gi) były w ogóle mo�liwe?’, kiedy nagle poczułem si� jakby uniesiony w gór�… Nie mógłbym utrzyma� ciała w takiej pozycji nawet gdybym chciał, a tymczasem odkryłem, �e moje ciało było zawieszone w powietrzu bez jakiegokolwiek z mojej strony wysiłku…13” Innym razem Sri Aurobindo był w posiadaniu wi�kszej ilo�ci opium, nabytego na bazarze w Pondicherry — ilo�ci wystarczaj�cej do zabicia

Page 174: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

51

kilku ludzi i cał� t� ilo�� jednorazowo sobie zaaplikował (nie odczuwaj�c �adnych nadzwyczajnych efektów) po to tylko, aby sprawdzi� kontrol� swej �wiadomo�ci. Czwarty przypadek zawdzi�czamy jednemu z uczniów, który narzekał na to, �e nie otrzymał odpowiedzi na swój list wystarczaj�co wcze�nie. „Nie zdajesz sobie sprawy — odpisał Sri Aurobindo — �e musz� sp�dzi� 12 godzin dziennie nad normaln� korespondencj�. Pracuj� nad ni� 3 godziny po południu i cał� noc, a� do 6 rano… nawet kamienne serce ucznia powinno to zrozumie�…”14

Sen, �ywno��, grawitacja, przyczyny i skutki: Sri Aurobindo testował jedno po drugim — wszystkie tzw. prawa natury — aby odkry�, �e s� one tak długo wa�ne, jak długo w nie wierzymy. Je�li �wiadomo�� si� zmienia, owa „koleina” równie� si� zmienia. Wszystkie nasza prawa s� tylko „nawykami”: „Jej silne i niezmienne nawyki małpuj�ce Prawo”15 — mówi Savitri o Naturze. Rzeczywi�cie, istnieje tylko jedno prawdziwe Prawo — Prawo Ducha, które mo�e modyfikowa� wszystkie ni�sze nawyki Natury: „Duch to stworzył i Duch mo�e to ulepszy�, ale najpierw musimy otworzy� drzwi naszego wi�zienia i nauczy� si� �y� mniej w Naturze, a bardziej w Duchu”16. Sri Aurobindo nie ma �adnych magicznych formuł; cała jego joga opiera si� na bardzo prostej, podwójnej pewno�ci: pewno�ci Ducha, który w nas jest i jego ziemskich manifestacji — to jest jedyna przekładnia, jedyna rzeczywista baza pracy Sri Aurobindo. „W ka�dym człowieku jest Bóg i d��enie do Jego ujawnienia jest celem boskiego �ycia. Wszyscy to mo�emy zrobi�”17. Kiedy jeden z uczniów spierał si�, �e jest to łatwe dla tak wyj�tkowych osób, jak Sri Aurobindo lub Matka, by lekcewa�y� naturalne prawa, podczas gdy zwykli �miertelnicy maj� tylko swoje zwyczajne mo�liwo�ci, Sri Aurobindo zaprotestował gor�co: „Moja sadhana nie jest przypadkiem niezwykłym czy zwyrodnieniem albo cudem nie podlegaj�cym prawom Natury i warunkom �ycia na ziemi. Je�li ja mog� robi� te rzeczy, albo je�eli mog� one si� zdarza� w mojej jodze, znaczy to tylko, �e mog� one by� dokonane, a zatem ten rodzaj rozwoju i transformacji jest mo�liwy dla ziemskiej �wiadomo�ci… Ja nie miałem �adnych ci�got duchowych, ja tylko rozwin�łem duchowo��. Niezdolny byłem zrozumie� metafizyk�, a rozwin�łem si� w filozofa. Nie miałem talentu do malowania — rozwin�łem go dzi�ki jodze. Transformowałem moj� natur� z tego, czym była do tego, czym nie była. Zrobiłem to w specjalny sposób, a nie przez jakie� cuda i zrobiłem to, aby pokaza�, co mo�e by� zrobione i jak tego mo�na dokona�. Nie czyniłem tego z jakiej� wewn�trznej konieczno�ci czy te� przy pomocy cudów, bez �adnego procesu. Je�li to nie jest tak, jak mówi�, to wtedy moja joga jest bezu�yteczna i moje �ycie — pomyłk�, zwykłym absurdem, wybrykiem Natury bez znaczenia i konsekwencji”.18 Dla Sri Aurobindo kluczem jest zrozumienie, �e Duch nie jest przeciwie�stwem �ycia, ale jego wypełnieniem, �e wewn�trzna realizacja jest kluczem do zewn�trznej realizacji:

„Dotyk Nieba wypełnia, a nie kasuje nasz� Ziemi�”.19

Gdy ju� raz ludzko�� zrozumie ten prosty fakt, gdy ju� raz porzuci swój wiekowy nawyk

zamykania Ducha w niebie, wiary w swoje własne prawa, w swoj� mało�� i w �mier� - wówczas b�dziemy na wła�ciwej drodze i gotowi do boskiego �ycia. Oto, co Sri Aurobindo przybył pokaza� nam przede wszystkim - �e nie ma �adnej potrzeby fruwania do nieba, aby odnale�� Ducha, jeste�my wolni, jeste�my silniejsi ni� wszystkie prawa, poniewa� �yje w nas Bóg. Musimy w to wierzy�, to wszystko. Poniewa� wiara przyspiesza nadej�cie tej fantazji �wiata. „To byla ta rzecz, która pomagała mi przez cał� drog�, mam na my�li doskonał� równowag�. Co najwa�niejsze, wierzyłem, �e nic nie było niemo�liwo�ci�, a jednocze�nie byłem w stanie wszystko kwestionowa�.” 20 Pewnego razu, kiedy zach�cano go do podj�cia jego walki politycznej, Sri

Page 175: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

52

Aurobindo odpowiedział, �e to, co było bardziej potrzebnym, to „…nie rewolta przeciw brytyjskiemu zarz�dowi, któr� ka�dy mo�e poprowadzic …(ale) rewolta przeciwko całej uniwersalnej Naturze.” 21

Podczas tej pierwszej fazy, kilku uczniów – było ich tam około pi�tnastu – meldowało, �e istniała tam bardzo specjalna, wysoce skoncentrowana atmosfera. Miewali oni oszałamiaj�ce do�wiadczenia nieomal na mocy woli, manifestacje bosko�ci były czym� zwyczajnym i naturalne prawa wydawały si� by� nieco w zawieszeniu. Innymi słowy, zasłona pomi�dzy �wiatem fizycznym i innymi poziomami �wiadomo�ci, stawała si� coraz cie�sza, tak wi�c istoty, które my nazywamy bogami, lub te� pot�gami nad-umysłu, były w stanie manifestowa� si�, nagina� prawa i produkowa� tak zwane cuda. Gdyby ten trend kontynuował si� dalej, Sri Aurobindo i Matka byliby na najlepszej drodze do zało�enia nowej religii a Pondicherry mogłoby sta� si� jednym z owych „miejsc �wi�tych”, w których duchowe wonno�ci pokrywaj� bardziej zwyczajne odory. Ale pewnego dnia, gdy Matka opisywała ostatnie z nadzwyczajnych wydarze�, Sri Aurobindo zauwa�ył z humorem: „Tak, jest to bardzo interesuj�ce, ty b�dziesz czyni� cuda, które nas rozsławi� na całym �wiecie, b�dziesz w stanie faktycznie wywraca� �wiatowe wydarzenia ( u�miechn�ł si� ) , b�dzie to wielki sukces”. I dodał: „Ale jest to kreacja nad-umysłowa, nie jest to najwy�sza prawda. Nie jest to sukces, którego pragniemy; my chcemy ustabilizowa� super-umysł na ziemi, stworzy� nowy �wiat”. W pół godziny pó�niej, jak relacjonuje Matka, „wszystko było sko�czone: Nie powiedziałam nic, ani słowa, w pół godziny odrobiłam wszystko, przeci�łam poł�czenia pomi�dzy bogami oraz uczniami, zniszczyłam wszystko. Gdy� wiedziałam, �e tak długo, jak to tam istniało, było to tak atrakcyjne ( widywało si� nadzwyczajne rzeczy cały czas), �e byliby�my kuszeni to kontynuowa�… Odczyniłam wi�c wszystko. Od tego punktu, zacz�li�my od nowa, ju� na zupełnie innym podło�u.” Taki był koniec fazy pierwszej. Sri Aurobindo i Matka zweryfikowali pot�g� �wiadomo�ci i odkryli, �e „cuda z metod�”, czy te� interwencje wy�szych pot�g �wiadomo�ci, jedynie słodz� gorzk� pigułk�, nie dotykaj�c esencji rzeczy. S� one bezu�yteczne z punktu widzenia zmiany �wiata. Rzeczywistym problemem, rzeczywist� rzecz�, jak mawiała Matka, nie jest zmieni� Materi� z zewn�trz, poprzez ulotne „supernaturalne” interwencje, ale zmieni� j� od wewn�trz, w

Page 176: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

53

sposób trwały, aby ustabilizowa� nowy porz�dek fizyczny. Historia jest przepełniona „�wi�tymi miejscami” i wszystkie one nas zawiodły. Zyli�my wystarczaj�co długo pod znakiem bogów i religii; „Nie mam zamiaru da� mojej sankcji nowemu wydaniu starego fiasko, - pisał Sri Aurobindo, cz�stkowemu i przej�ciowemu otwarciu duchowemu, które nie niesie �adnych prawdziwych i radykalnych zmian w prawach zewn�trznej natury”.22 Lewitacje oraz pokonanie snu i głodu, a nawet choroby – jedynie dotykaj� powierzchni problemu. Jest to negatywny wysiłek, skierowany przeciwko przewa�aj�cemu porz�dkowi, który w rezultacie rozpoznaje stare prawo, chocia�by i w negatywny sposób, podczas, gdy to sam porz�dek musi si� zmieni�, niezale�nie, czy jest on dobry, czy zły, jako �e z konieczno�ci dobro w nim idzie ze złem. Wszelkie cuda s� jedynie odwrotn� stron� naszej impotencji. To, czego potrzebujemy, to nie lepszego �wiata, ale nowego �wiat, nie „wysoce skoncentrowanej” atmosfery, ale „nisko” skoncentrowanej, przeno�nie mówi�c. Wszystko tutaj na dole musi sta� si� �wi�tym. I nagle, 24 listopada, 1926 r. Sri Aurobindo zaanonsował, i� przenosi si� on w kompletne odosobnienie: Ashram został oficjalnie przekazany pod zarz�d Matki. Nie było potrzeby powiadamiania uczniów, �e joga od tej pory b�dzie miała miejsce „ w pod�wiadomo�ci i w Nie�wiadomo�ci”: Wszyscy oni stoczyli si� ju� ze swych cudownych do�wiadcze�, aby przygotowa� si� na o wiele trudniejsze realia. Tak zacz�ła si� druga faza prac nad transformacj�. Fundamentalny Agni Po rozpocz�ciu fazy drugiej, znajdujemy raczej dziwn� konwersacj�, któr� Sri Aurobindo przeprowadził w 1926 r. z francuskim fizykiem. Te kilka jego słów, które musiały wówczas wydawa� si� raczej enigmatyczne, wskazuj� na szczególn� orientacj� jego do�wiadcze�. Tematem była „współczesna” nauka: Istniej� dwa o�wiadczenia współczesnej nauki, które poruszyłyby gł�boko okultyst�:

1) Atomy s� wiruj�cymi systemami, podobnie jak system słoneczny. 2) Atomy wszystkich elementów zrobione s� z tych samych składników. Jedynie ró�na

aran�acja tych�e składników powoduje ich ró�ne wła�ciwo�ci. Je�li te o�wiadczenia rozwa�ane s� w ich prawdziwym aspekcie, mogłyby one poprowadzi� nauk� do nowych odkry�, o których nie ma ona obecnie poj�cia I w

Page 177: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

54

porównaniu z którymi nasza obecna wiedza jest ubog�. Musimy pami�ta�, �e jest to rok 1926. Sri Aurobindo kontynuuje: „Według do�wiadczenia staro�ytnych joginów … Agni jest trojaki: 1) zwyczajny ogie� , jada Agni 2) elektryczny ogie�, vaidyuta Agni 3) słoneczny ogie�, saura Agni Nauka odkryła pierwszy i drugi z rodzajów tego ognia. Fakt, �e atom jest podobny do układu słonecznego, mógłby poprowadzi� j� do poznania tego trzeciego rodzaju ognia.”23

Do czego nawi�zywał Sri Aurobindo ? I sk�d mógł on wiedzie� ( nie mówi�c ju� o riszach sprzed sze�ciu tysi�cy lat) wcze�niej, ni� wszystkie nasze laboratoria naukowe, �e gor�co słoneczne – Saura Agni – posiada inne pocz�tki, ni� to, co zwykle nazywamy ogniem lub elektryczno�ci�, �e jest produkowane przez fuzj� nuklearn� i jest to ta sama energia, która jest zawarta w atomach ? Jest to fakt – by� mo�e kłopotliwy dla nauki, która rozwa�a wszystko w terminach „konkretnych” realiów – �e wszelkie fizyczne realia, jakiejkolwiek natury, s� poł�czone z rzeczywisto�ci� wewn�trzn�, która jest zarazem ich przyczyn� i podstaw�; nawet najmniejsze elementy materialne posiadaj� swoje wen�trzne odno�niki i jednymi z pierwszych s� nasze własne organy wewn�trzne, które s� jedynie materialn� wy�ciółk� lub baz� centrów �wiadomo�ci. Wszystko tutaj jest projekcj� lub symbolicznym tłumaczeniem �wiatła lub pot�gi, która si� za nimi kryje, na inny poziom. Cały ten �wiat jest jedynie rozległym Symbolem. Nauka obserwuje i analizuje fenomena, ujmuje w równaniach grawitacj�, wag�, rozszczepianie j�der, etc , ale spostrzega ona jedynie efekty, a nigdy ich prawdziw� przyczyn�. Jogin za� widzi przyczyn� przed skutkiem. Naukowiec mo�e wydedukowa� przyczyn� ze skutku; jogin za� skutek z przyczyny. Mo�e on równie� wydedukowa� skutki, które jeszcze nie istniej� z przyczyny, która ju� istnieje, np. wypadek, który zdarzy si� jutro – z siły kryj�cej si� poza wypadkiem, która ju� istnieje na zapleczu. Naukowiec manipuluje efektami i czasami powoduje katastrofy: Jogin widzi przyczyn�, albo raczej uto�samia si� z Przyczyn� i mo�e zmieni� skutki, lub, jak mówi Sri Aurobindo, „nawyki”, które my nazywamy prawami. Gdy� ostatecznie, wszystkie nasze fizyczne skutki, które my skodyfikowali�my w prawa, nie s� niczym wi�cej, ni� wygodn� podstaw� dla manifestacji sił, które si� poza nimi kryj�, w dokładnie ten sam sposób, jak magik na scenie potrzebuje pewnych rytualnych diagramów, pewnych składników i formułek, aby moce, których on przyzywa były w stanie si� zamanifestowa�. Cały ten �wiat jest

Page 178: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

55

gigantycznym przedstawieniem magicznym, stałym aktem magii. A ziemski diagram i wszystkie składniki, które tak powa�nie i niezmiennie skodyfikowali�my, wszystkie nasze niezawodne reguły, s� po prostu konwencj�. Ziemski rytuał mo�e ulec zmianie, je�li zamiast pozostawa� zahipnotyzowanymi przez skutki, powrócimy do przyczyny, która si� poza nimi kryje, czyli staniemy po stronie Magika. Istnieje opowie�� o pewnym hinduskim Braminie, który codziennie, podczas odmawiania modłów, przywi�zywał kota, aby ten nie zakłócał jego rytuałów. Bramin umarł, kot zdechł, a syn, który obj�ł t� funkcj� po ojcu, zakupił kota i sumiennie przywi�zywał go nadal podczas ofiary. Z ojca na syna, kot stał si� nieodzownym elementem efektywnego odbywania rytuału. Nasze nienaruszalne prawa równie� mog� zawiera� w sobie par� małych kotków. Je�li powrócimy do oryginalnej siły, ukrytej poza fizyczn� aran�acj�, do tego „prawdziwego ruchu”, jak go nazywa Matka, zaczniemy ogl�da� Wielk� Gr� i zdawa� sobie spraw� z tego, jak ró�na ona jest od sztywnych poj��, które o niej mamy. Poza fenomenem grawitacji, aby zacytowa� jeden z rytuałów, istnieje co�, co staro�ytni joginowie nazywaj� Vayu, który powoduje grawitacj�, jak równie� pole elektromagnetyczne ( co równie� wspominał Sri Aurobindo podczas tej konwersacji z 1926 r.); oto jak jogin jest w stanie pokonywa� grawitacj�. Poza słonecznym lub nuklearnym ogniem istnieje fundamentalny Agni, ten duchowy Agni, który jest wsz�dzie, „dzieckiem wód, dzieckiem lasów, dzieckiem rzeczy stałych i ruchomych. Jest on nawet w kamieniu” powiada Rig Veda (I.70.2). To jest ten „ciepły złoty pył”, o którym mówi Matka, rzeczywista przyczyna poza skutkiem, oryginalna siła poza materialn�, atomow� podstaw�, „inne płomienie s� jedynie twymi odgał�zieniami” (I.59). A poniewa� Sri Aurobindo i riszowie widzieli tego duchowego Agni w Materii, owo „sło�ce w ciemno�ciach”, tak wi�c byli oni w stanie zapozna� si� z jego materialnymi, atomowymi skutkami, jak równie� z nuklearn� fuzj�, na długo przed naszymi eksperymentami naukowymi. Oto równie� dlaczego - jako �e znali ju� przyczyn� - o�mielali si� oni mówi� o transformacji.*

* Fizyczne �wiatło, skrajna kombinacja szybko�ci i bezruchu, jest godnym uwagi symbolem najwy�szej Swiadomo�ci. Podobnie, fizyczne sło�ce jest innym z symboli najwy�szej Pot�gi – jak wiele staro�ytnych tradycji (nie a� tak dziecinnych, jak przywykli�my my�le�) widziało. „Ale hinduscy joginowie, którzy przeszli te do�wiadczenia, nie rozpracowali ich mentalnie, aby zamieni� je w wiedz� naukow�” – zaobserwował Sri Aurobindo. „Jako �e inne pola działania i �ródła wiedzy były przed nimi otwarte, zaniedbali oni to, co dla nich było jedynie najbardziej zewn�trznym aspektem manifestacji.”

Page 179: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

56

Faktycznie, to cały wszech�wiat, od szczytu do dna, zrobiony jest z jednej substancji boskiej Swiadomo�ci-Siły i Agni jest elementem siły lub energii w �wiadomo�ci: „O Synu Energii” powiada Rig Veda (VIII.84.4). Jest to Siła-Swiadomo��. Jest to gor�co, płomie�, na jakimkolwiek poziomie je odczuwamy. Kiedy koncentrujemy si� w umy�le, wyczuwamy subtelne gor�co mentalnej energii lub mentalnego Agni; kiedy zagł�biamy si� w naszej duszy, do�wiadczamy subtelnego gor�ca duszy, lub psychicznego Agni. Istnieje tylko jeden Agni, od szczytu do dna, pojedynczy strumie� Swiadomo�ci-Siły, lub te� �wiadomo�ci-energii, czy �wiadomo�ci-gor�ca, przybieraj�cy ró�ne nat��enia na ró�nych poziomach. A nast�pnie jest tam fundamentalny Agni, lub materialny Agni, który jest ostatecznym stanem energii �wiadomo�ci, tu� przed jego konwersj� lub zag�szczeniem w Materi�. Oto jest stadium przej�cia ( przypomnijmy tu słowa Matki: „Jest to ruch szybszy, ni� siła, czy pot�ga, która utrzymuje komórki w indywidualnej formie”). Współczesna nauka równie� ostatecznie doszła do tego, �e Materia i Energia mog� by� wzajemnie wymienne: E = mc2 jest jej wielkim przełomem, ale nie widzi ona jeszcze, �e Energia jest �wiadomo�ci�, �e Materia jest �wiadomo�ci� i �e przez u�ycie �wiadomo�ci człowiek jest w stanie oddziaływa� na Energi� i na Materi�. Aby transformowa� Materi� w Energi�, współczesna nauka zna jedynie procesy fizyczne, które produkuj� gor�co, podczas gdy je�li pozna si� fundamentalny Agni, który jest sam� esencj� Energii lub Swiadomo�ci-Siły, mo�na w zasadzie oddziaływa� bezpo�rednio na Materi� i osi�gn�� t� sam� transmutacj�, bez przechodzenia procesu stosu pogrzebowego. Owa konwersacja z 1926 r. zapoznaje nas z dwoma materialnymi faktami ( oraz ich duchow� podstaw�), które s� nadzwyczaj wa�nymi z punktu widzenia transformacji. Pierwszy z nich, to fakt, �e wszelkie ziemskie formy zrobione s� z tych samych elementów, których ró�ne cechy bior� si� jedynie z ró�nej aran�acji atomowej ( jest to fizyczny odpowiednik duchowej, boskiej Jedno�ci �wiata; �wiat jest zrobiony z jednej substancji, substancji boskiej: „Ty jeste� m��em i kobiet�, chłopcem i dziewczyn�, stary i zm�czony chodzisz zgi�ty o lasce; ty jeste� bł�kitnym ptakiem, zielonym i szkarłatno-okim” - Swetaswatara Upaniszady IV.3.4). Bez tej jedno�ci substancji �adna transformacja nie byłaby mo�liwa, poniewa� co� nowego musiałoby si� zmienia� za ka�dym razem. Drugim faktem

Page 180: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

57

jest ten, �e słoneczny ogie� w Materii jest materialnym odpowiednikiem fundamentalnego Agni, który, jak Sri Aurobindo podkre�la w innej cz��ci tej samej konwersacji, jest budowniczym form. Manipulowa� Agni, znaczy by� w stanie zmienia� form�, czyli transformowa� Materi�: „Nie próbuje tej wspaniało�ci ( podwójnych narodzin) ten, kto nie jest dojrzały i którego ciało nie wycierpiało w gor�cu ognia”, powiada Rig Veda; „tylko ci s� w stanie znie�� go i cieszy� si� nim, którzy zostali przygotowani przez płomie� (IX.83.1). Jest to ciepły złoty pył, który przeistoczy swój materialny odpowiednik, nuklearny pył w naszym ciele, w sposób, w jaki deuter przeistacza si� w hel w reakcji nuklearnej: „Ten subtelny proces b�dzie bardziej pot��ny, ni� proces zwyczajny, tak �e subtelna akcja Agni b�dzie w stanie dokona� dzieła, dla którego obecnie potrzebowaliby�my fizycznej zmiany, takiej jak np. wy�sza temperatura.”24 Nasze atomy s� równie� wygodnym tłumaczeniem odwiecznego rytuału – nic nie jest utrwalone, nic nie jest nieuniknione, nie ma ko�ca mo�liwym kombinacjom i nie ma ko�ca nowemu Człowiekowi. Druga faza – Ciało Druga faza rozpocz�ła si� w 1926 r. i kontynuowała do 1940. Była to faza indywidualnej pracy nad ciałem oraz w pod�wiadomo�ci. Posiadamy wszystkie clue, wszystkie nici, aby móc sami osi�gn�� supramentaln� zmian� �wiadomo�ci; znamy podstawow� zasad� transformacji; jest to Agni, „który wykonuje prac�”, powiada Rig Veda (I.1.5). Ale jak w praktyce zamierza Agni zmieni� Materi� ? Nie mo�emy jeszcze tego powiedzie�, wiemy jeszcze bardzo mało: „Je�liby�my znali proces, powiada Matka, ju� by to było zrobione”. Wszelkie inne realizacje zostały drobiazgowo zapisane z naukow� precyzj� poprzez tradycj� hindusk�; znamy wszelkie metody osi�gania Nirvany, osiagania kosmicznego Ducha, odnajdywania duszy, pokonywania grawitacji, głodu, zimna, snu i choroby, opuszczania ciała na mocy woli i przedłu�ania �ycia – ka�dy mo�e osi�gn�� te wyczyny, droga jest dobrze oznakowana, a stadia opisane przez jasnowidzów lub hinduskich shastra od tysi�cy lat. Jest to po prostu kwestia dyscypliny i cierpliwo�ci – jak i równie� odpowiedniego ustawienia w czasie. Ale transformacja jest czym�, czego nie dokonał jeszcze nikt. Jest to droga całkowicie nieznana, jak podró�owanie w

Page 181: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

58

kraju, który jeszcze nie istnieje. By� mo�e, jest to co� równowa�nego temu, co zdarzyło si�, kiedy to pierwsze wibracje mentalne rozpocz�ły zamieszanie w �wiecie Materii i Zycia – jak mógłby pierwszy organizm wpół-zwierz�cy, otrzymuj�cy owe wibracje mentalne, zrozumie� i opisa� co si� wydarzało i jak mógłby on wyrazi�, co nale�y czyni� w celu doskonalenia my�li ? Cytuj�c Matk�: „Nie wie si�, czy to lub tamto do�wiadczenie jest cz��ci� drogi, czy te� nie jest, nie wie si� nawet, czy dokonuje si� post�pu, czy nie, poniewa� gdyby si� wiedziało, �e jest to post�p, oznaczałoby to, �e si� zna drog� –ale droga jeszcze nie istnieje ! Nikt tam jeszcze nie był ! Nie b�dziemy w stanie faktycznie powiedzie� co to jest, dopóki to nie zostanie dokonane. Jest to przygoda w nieznanym”, jak te� zwykł mawia� Sri Aurobindo. Jeste�my faktycznie, jak nasi małpi przodkowie, przed tym nowym stworzeniem. Tak wi�c, poczynaj�c od tego punktu, mo�emy jedynie dawa� jaki� ogólny zarys linii rozwoju, albo raczej trudno�ci, nie b�d�c pewnym, czy faktycznie s� one cz��ci� tej drogi. Do�wiadczenie trwa. Gdy ju� raz si� powiedzie, cho�by raz jeden w jednej ludzkiej istocie, wówczas warunki transformacji si� zmieni�, poniewa� �cie�ka zostanie przetarta, oznakowana i podstawowe przeszkody usuni�te. W dniu, kiedy Platon stworzył Fedr�, wzniósł on cał� ludzko�� do mo�liwo�ci Fedry; w dniu kiedy pierwszy człowiek przezwyci��y trudno�ci transformacji, wzniesie on cał� ludzko�� do mo�liwo�ci �wietlistego, nie�miertelnego i prawdziwego �ycia. Mo�na jednak, pomimo wszystko, mie� poj�cie o głównym problemie, b�d�cym wyzwaniem dla poszukiwacza. Kiedy Agni pali si� w naszym umy�le, w naszych momentach inspiracji, wiemy, i� powoduje on wielkie napi�cie, nieomal fizyczne gor�co; kiedy pali si� on w naszym sercu, w naszych momentach duszy, wiemy, �e nasze piersi staj� si� podobne do rozpalonego pieca, tak gor�cego, i� nawet skóra mo�e zmieni� kolor i nawet niedo�wiadczone oko mo�e zauwa�y� co� w rodzaju �wietlistego promieniowania wokół jogina; kiedy Agni pali si� w naszym witalu, w momentach, kiedy przyzywamy sił�, lub otwieramy si� dla kosmicznego �wiata, istnieje tam co� w rodzaju skoncentrowanej pulsacji na poziomie p�pka, nieomal dr�enie febry przenikaj�ce ciało, gdy wi�ksza ilo�� siły przepływa przez male�ki kanał. Ale co z tym ciepłym złotym pyłem, tym winem błyskawicy25 w komórkach ciała ? Zaczyna to wrze� wsz�dzie, powiada Matka w swych prostych słowach, jak

Page 182: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

59

bojler bliski eksplozji. Riszowie równie� wspominali o byciu roztrzaskanym „jak �le wypalony dzban”, je�eli idzie si� zbyt pr�dko. Co wi�cej, je�liby to tylko była kwestia stworzenia czego� całkowicie nowego, problem byłby jako� uproszczony, ale my musimy u�ywa� tego, co posiadamy, musimy przej�� z naszego obecnego stanu, do innego stanu, ze starej formy organizacji do nowej; a wci�� tam istnieje stare serce, stare płuca – w jakim momencie, zastanawiała si� Matka, ma si� zatrzyma� serce i wprawi� w ruch Moc ? Ten przej�ciowy moment jest cał� trudno�ci�. Mnóstwo do�wiadcze�, małych dozowanych do�wiadcze� jest zatem niezb�dne, aby przyzwyczai� komórki, tak aby nie wpadały one w panik� w momencie tej tranzycji. Tak wi�c pierwszym problemem jest przygotowanie ciała, a to wymaga wielu, wielu lat, a mo�e nawet wieków. Sri Aurobindo pracował przez czterdzie�ci lat, a Matka przez pi��dziesi�t, nad tym przygotowaniem. Praktyczn�, natychmiastow� konieczno�ci� jest wi�c przetrwanie, wyprzedzenie �mierci. Zasadniczo, powiedziała Matka, kwesti� w tym wy�cigu w kierunku transformacji, jest wiedzie�, który z tych dwóch przyb�dzie pierwszy: osoba, która pragnie transformowa� ciało na obraz boskiej Prawdy, czy te� stary cielesny nawyk dezintegracji. Gdy�, naturalnie, praca musi zosta� wykonana w ci�gu jednego �ycia. Jest mo�liwe, z jednego do nast�pnego �ycia, odzyskanie zdobyczy duszy, umysłu a nawet witalu, które w obecnym �yciu owocuj� spontanicznym rozkwitem, wrodzonymi talentami, lub osi�gni�tym ju� rozwojem. Potrzebuje si� tylko powtórzy� te lekcje przez dziesi�� lub dwadzie�cia lat, aby odzyska� ni� poprzednich �ywotów – jest tam nawet raczej uderzaj�ce do�wiadczenie, w którym spostrzega si� dokładnie punkt odci�cia, w którym to praca wykonana ju� w przeszłym �yciu ko�czy si� i nowa faza zaczyna. Po prostu podejmuje si� t� ni� dalej. Lecz komórkowy post�p w ciele, post�p fizycznej �wiadomo�ci, w sposób oczywisty nie mo�e przej�� do nast�pnego �ycia; wszystko zostaje rozproszone na stosie pogrzebowym lub w ziemi. Tak wi�c, je�li pragniemy ci�gło�ci ludzkiej ewolucji, je�li chcemy, aby istota supramentalna objawiła si� w naszym własnym ciele, a nie w jakim� nowym i nieznanym organi�mie, który prze�cignie nasz� mentaln� ludzko��, jest spraw� konieczn�, aby jedna jednostka ludzka dokonała tego dzieła w ci�gu jednego �ycia. Je�li odniesie ona sukces, mo�e on zosta� przekazany innym ( wrócimy do tego punktu pó�niej). Sri Aurobindo zwykł mawia�, �e zabrałoby to ze trzy stulecia ( i posiadał on czyst� wizj�) aby mogła si�

Page 183: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

60

pojawi� w pełni supramentalna istota, �wietlista, lekka, etc, jak próbowali�my to ju� opisywa�. St�d konieczno��, z braku całkowicie supramentalnej istoty (nawet Platon nie został stworzony w ci�gu jednego dnia), stworzenia w naszym ciele istoty przej�ciowej, ogniwa pomi�dzy człowiekiem oraz super-człowiekiem. To znaczy, istoty, która nie tylko zrealizowałaby supramentaln� �wiadomo��, ale równie� której ciało osi�gn�łoby wystarczaj�c� nie�miertelno��, mówi�c przeno�nie, aby było w stanie przetrwa� okres tranzycji i posiada� wystarczaj�co wiele mocy i elastyczno�ci, aby uskuteczni� swoj� własn� transmutacj�, lub te� da� pocz�tek supramentalnej istocie poprzez sw� własn� energi�, bez u�ycia narodzin zwyczajnego typu; ci��kie dziedzictwo zwierz�ce i ludzkie, które wa�y na naszej pod-�wiadomo�ci i jest automatycznie transmitowane poprzez fizyczn� koncepcj� – jest jedn� z najwi�kszych przeszkód dla transformacji, przynajmniej tak trudn�, jak wrz�cy Agni, o ile nie trudniejsz�. Jest te� inny problem. Mo�e jest to faktycznie prawdziwy problem, daleko wi�kszy ni� poprzedni - oczywisty problem ciała. Oto dwa fundamentalne problemy, oczekuj�ce poszukiwacza: obdarzenie komórek ciała �wiadomo�ci� nie�miertelno�ci, która tam ju� istnieje w naszej duszy, a nawet w umy�le oraz kompletne oczyszczenie pod�wiadomo�ci. Post�p Agni w ciele zale�y, jak si� wydaje, od tych dwu warunków. Tak wi�c, ponownie, praca musi mie� do czynienia ze �wiadomo�ci�. Pierwsza rzecz, to zdolno�� do przetrwania. W praktyce zwykle przekonujemy si�, �e nie�miertelno�� jest zawsze blisko zwi�zana z prawd�: to, co prawdziwe jest nie�miertelne. Je�li byliby�my kompletnie prawdziwi, byliby�my równie� kompletnie nie�miertelnymi, od szczytu do dna. Do tej pory, za wyj�tkiem duszy, nie ma w nas nic nie�miertelnego, poniewa� jedynie dusza jest prawd� Ducha wewn�trz nas; to dusza, która przechodzi z jednego �ycia do drugiego i ro�nie, ewoluuje, staj�c si� coraz to bardziej �wiadom�. Umysł równie�, jak tylko zostanie on wystarczaj�co zintegrowany wokół centralnej Prawdy naszego istnienia, jak tylko my�li Prawd� oraz pragnie Prawdy - staje si� nie�miertelny. Mo�na całkiem łatwo zapami�ta� nasze przeszłe formacje; niektóre prawdy wydaj� si� nadzwyczaj znajomymi, niektóre t�sknoty za prawd� bywaj� w niezwykły sposób spot�gowane. Wital jest równie� zdolny do nie�miertelno�ci, jak tylko stanie si� wystarczaj�co zintegrowany z centraln� psychiczn� Prawd� – wynurzamy si� wówczas w innym wymiarze, tak

Page 184: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

61

znajomym, jak sama wieczno��; ale jest to raczej rzadko�ci�, gdy� nasza siła �yciowa jest generalnie zatopiona we wszelkiego rodzaju niskich aktywno�ciach, zamiast na skonstruowaniu prawdziwego �ycia. Im ni�ej si� schodzi na skali �wiadomo�ci, tym grubszy staje si� fałsz i tym wi�cej rzeczy umiera, oczywi�cie, gdy� fałsz jest w swej esencji zgnilizn�. Wital bywa ju� całkiem przyciemniony, ale ciało jest ju� pełne fałszu. Wiek starczy i choroby s� pomi�dzy jego najoczywistszymi fałszami –jak mogłoby to, co jest Prawd�, kiedykolwiek sta� si� stare, brzydkie, znoszone, czy chore ? Prawda jest promienna, jest ona pi�kna, �wietlista i wieczna. Jest to oczywiste. Prawda jest niepokonana. Smier� i staro�� mog� nas jedynie dotkn�� z powodu naszego braku Prawdy. Przyznajmy, �e Smier� jest m�drym wyj�ciem przez dłu�sz� cz��� drogi; nie�miertelny Pan Jones byłby totalnym zmarnowaniem nie�miertelno�ci. Rozwa�aj�c wszystko razem, Smier� jest wiernym stra�nikiem Prawdy. Jest godnym uwagi, jak wszystko zawsze ma podwójne oblicza; je�li patrzymy pod pewnym k�tem, musimy si� boryka�, walczy�, mówi� Nie: Je�li spojrzymy pod innym k�tem, mo�emy jedynie dzi�kowa� bez przerwy i powtarza� Tak. A musimy by� w stanie czyni� i jedno i drugie. Zatem walka przeciwko „fałszom ciała”, chorobom, nie�wiadomo�ci, staro�ci, mo�e jedynie mie� miejsce, gdy ju� zapewniona zostanie transformacja wy�szych poziomów mentalnych oraz witalnych, kiedy reszta naszego bytu �yje w Prawdzie i jest w niej silnie ustabilizowana. Byłoby wielkim bł�dem my�le�, i� mo�na przedsi�wzi�� supramentaln� jog� przed zako�czeniem poprzedzaj�cych etapów – jak ju� wiemy, musi si� wspi�� na sam szczyt, zanim si� b�dzie w stanie zej�� na samo dno. Jako, �e cisza jest podstawowym warunkiem dla mentalnej transformacji, a spokój podstawowym warunkiem transformacji witalnej, tak nieruchomo�� jest podstaw� dla transformacji fizycznej – nie zewn�trzna nieruchomo��, ale wewn�trzna, w �wiadomo�ci komórkowej. Poprzez mentaln� cisz� oraz witalny spokój, byli�my w stanie przesortowa� niezliczone wibracje �wiata, tajemne bod�ce, które wprawiaj� nas w ruch i powoduj� nasze uczucia i my�li. Podobnie, poprzez bezruch w �wiadomo�ci fizycznej, zaczynamy odsłania� szczególny w�zeł roj�cych si� wibracji i zdawa� sobie spraw�, z czego jeste�my sporz�dzeni. W terminach komórkowych – �yjemy w kompletnym chaosie;

Page 185: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

62

jest to ci�gły wir silnych, przyjemnych, bolesnych, dotkliwych sensacji o ró�nych nat��eniach i je�li przypadkowo ten jazgot zatrzyma si� na moment, istnieje tam bolesna przerwa, która musi by� natychmiast zapełniona, poprzez wi�cej wra�e� i coraz to wi�cej. Czujemy, �e �yjemy jedynie, kiedy si� w nas wszystko miesza. Pierwszym zadaniem jest zatem zatrzymanie tego chaosu – nie oznacza to spokoju duszy, ale spokój komórek. Jedynie wtedy mo�e si� rozpocz�� prawdziwa praca. W tej komórkowej równowadze, nasze ciało stanie si� jak gdyby przejrzyst� tafl� wody, na której najl�ejsze wibracje stan� si� widoczne, a zatem łatwiejsze do kontrolowania. Wszelkie siły choroby, rozkładu i fałsze, wszelkie pod�wiadome zniekształcenia i zakłócenia z ich okropnymi małymi �yj�tkami, zaczn� si� w widoczny sposób wi� na owej tafli i tak b�dziemy w stanie je wychwyta�. Prawd� mówi�c, burzliwo�� Agni nie jest a� w takim stopniu efektem podstawowej niezdatno�ci komórkowej, jak raczej efektem oporu naszych „własnych” ciemno�ci. Jedynie ten oczyszczaj�cy bezruch jest w stanie przeci�� drog� i pomóc w uwolnieniu przytłaczaj�cego Ruchu Agni, nie powoduj�c jednocze�nie wibracyjnego odd�wi�ku paniki i gor�czki. Gdy ju� raz ten komórkowy bezruch zostanie stosunkowo dobrze ustabilizowany, dokonamy pierwszego odkrycia: napotkamy pierwsz� wi�ksz� przeszkod�, która jest równie wielk� pomoc� w pracy nad transformacj�, gdy� jak zawsze, na wszystkich poziomach, ka�da napotkana sprzeczno�� – koresponduje dokładnie z sił�, niezb�dn� do zrobienia kolejnego kroku naprzód. Jest to zarazem balast i przekładnia. Rozpoznali�my ju�, �e tu� pod naszym my�l�cym umysłem istnieje „umysł witalny”, który wynajduje cudowne usprawiedliwienia dla wszystkich naszych po��da� i impulsów, a jeszcze ni�ej „umysł fizyczny”, który powtarza te same incydenty tysi�ce razy, jak uszkodzona płyta. Ale istnieje tam jeszcze na gł�bszym poziomie co� w rodzaju mentalnego podło�a skalnego, które Sri Aurobindo nazywa umysłem komórkowym. Jest to faktycznie umysł komórek, lub te� grup komórkowych, bardzo podobny do fizycznego umysłu w swej niewyczerpywalnej zdolno�ci do powtarzania w kółko tego samego refrenu, ale który nie jest ograniczony do terenu mózgu lub te� mechanicznego mielenia fragmentów my�li; znajduje si� on wsz�dzie w ciele, w postaci milionów małych głosików, które mo�na łatwo usłysze� w momencie, gdy pozostałe poziomy mentalne zostan� ju� oczyszczone.

Page 186: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

63

Prze�uwa on bez ko�ca ju� nie odpadki naszych mentalnych aktywno�ci, ale wszystkie nasze wra�enia zmysłowe; jedyne, czego mu potrzeba, to tego, aby pewna grupa komórek uderzona została przez jakiekolwiek wra�enie, l�k, szok, czy chorob� – a on ju� b�dzie powtarza� w niesko�czono�� ów strach, owe kontrakcje, owe szczególne skłonno�ci w kierunku zaburze� lub te� pami�� o chorobach. Jest to stadny, absurdalny umysł, który rozprzestrzenia si� z jednej komórki do nast�pnej i dr�y, dr�y wsz�dzie, bez ko�ca, zawsze odbieraj�c te same długo�ci fal, te same sugestie rozpadu i zawsze odpowiadaj�cy na ten sam bodziec, jak pies Pawłowa na d�wi�k dzwonka. Jest to sam l�k przed �yciem gł�boko osadzony w Materii. Jest to pierwszy �wiadomy wysiłek Materii. I naturalnie, cała ta mała inicjatywa, któr� on posiada u�ywana jest dla przyci�gania ka�dej z mo�liwych katastrof poprzez ten�e l�k, traktuj�c ostateczn� nie�wiadomo�� �mierci, jako ulg�. Jednak�e, ten komórkowy umysł, który mo�e by� całkiem straszny, jak armia mrówek w ataku na słonia, jest w stanie u�y� swej głupiej rutyny w słu�bie prawdy w taki sam sposób, jak jej u�ywa w słu�bie fałszu. Gdy ju� raz dostroi si� on do wibracji �wiatła, b�dzie on je powtarzał z uporem muła i co najbardziej zauwa�alne, b�dzie je powtarzał dzie� i noc, bez spoczynku.* Cokolwiek mo�emy czyni� na zewn�trz, pracuj�c, rozmawiaj�c, czy �pi�c, powtarza on swe własne wibracje w kółko, automatycznie i niezale�nie. St�d jego wielka warto�� dla celów transformacji; mo�e on sta� si� wyj�tkowym �rodkiem umocowania supramentalnej wibracji w ciele. Oto, co Sri Aurobindo powiada o nim: „Istnieje równie� ciemny umysł ciała, umysł samych komórek, molekuł, cz�stek. Haeckel, materialista niemiecki, wspominał gdzie� o woli w atomie, a współczesna nauka, maj�ca do czynienia z niepoliczalnymi indywidualnymi wariacjami w aktywno�ci elektronu, jest bliska odkrycia, �e nie jest to figura, ale cie� rzucany przez tajemn� rzeczywisto��. Ten komórkowy umysł jest bardzo dotykaln� prawd�; dzi�ki jego niejasno�ci i mechanicznemu ci��eniu ku przeszłym ruchom oraz łatwemu zapominaniu i odrzucaniu wszystkiego co nowe, znajdujemy w nim główn� przeszkod� do przenikni�cia przez Moc supramentaln� oraz transformacji funkcjonowania ciała. Z drugiej za� strony, gdy ju� raz zostanie skutecznie przekształcony, stanie si� on najcenniejszym instrumentem stabilizacji supramentalnego Swiatła i Siły w materialnej Naturze.” 26

* St�d u�yteczno�� mantry, która jest w stanie kanalizowa� wibracje o danym nat��eniu do jakiegokolwiek punktu w ciele, lub do wszystkich punktów, je�li komórkowy umysł raz je pochwyci.

Page 187: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

64

Ta praca jest tak mikroskopijna, �e jest trudna do opisania. I jedynym sposobem wykonywania jej nie jest wchodzenie w gł�bokie medytacje, które maj� wpływ jedynie na same szczyty naszego istnienia, lub te� d��enie do nadzwyczajnych koncentracji i ekstaz, ale pozostawanie po�rodku rzeczy, działanie na cielesnym poziomie, na samym dole drabiny, w ka�dej minucie dnia i nocy. Oto, dlaczego Sri Aurobindo nastawał na potrzeb� zewn�trznej pracy oraz bardzo podstawowych �wicze� fizycznych, poniewa� jest to jedyny sposób przeciwstawienia si� Materii i wprowadzenia w ni� odrobiny prawdziwej �wiadomo�ci, a raczej pozwolenia na wynurzenie si� Agni. Oto dlaczego zwykł on spacerowa� codziennie przez tyle godzin i pracowa� w nocy. W tej zewn�trznej pracy i na skutek wła�nie niej, poszukiwacz b�dzie w stanie zauwa�y� pojawianie si� wszytskich fałszywych wibracji, wszystkich złych nawyków ciała, jak powiada Matka. I ka�da z fałszywych wibracji b�dzie musiała zosta� wyprostowana. Ale jest to wci�� negatywny sposób ujmowania zagadnienia: Gdy� istnieje jedna tylko, pojedyncza Wibracja boskiej rado�ci w �wiecie i w rzeczach – Ta Wibracja – poniewa� Bóg jest Rado�ci�; jak tylko fałsz zacznie si� osadza�, ta sama wibracja zaczyna si� zanieczyszcza�, staje si� tward� i napi�t� – i wszystko zaczyna zgrzyta�. Cierpienie jest najpewniejsz� oznak� fałszu. Ból jest Fałszem tego �wiata. Zadaniem poszukiwacza jest zatem nie tyle zwalczanie tak zwanych złych wibracji, jak podtrzymywanie prawdziwej wibracji, boskiej rado�ci w ciele, poniewa� ta wła�nie rado�� ma pot�g� przywrócenia porz�dku w rzeczach, zrelaksowania, zharmonizowania i uzdrowienia wszystkich tych napi�tych, m�cz�cych, zwodniczych małych wibracji, w których nasze komórki �yj� nieustannie. Byłoby nudne, tak nudne, jak sama praca, opisywanie tych niezliczonych, małych fałszów ciała, poprzez które staro��, choroba i �mier�, maj� szanse si� w�lizgn��. Niech ka�da rzecz czyniona b�dzie w prawdziwy sposób, powiada Matka, jako �e istnieje tak wiele fałszywych sposobów wykonywania najmniejszych codziennych gestów. Jako przykład, podajemy jeden z kierunków pracy, pomi�dzy wieloma; my czynimy wszystko w stanie napi�cia, po�piesznie, nieuwa�nie, nie�wiadomie, w odpowiedzi na tysi�ce i jeden wymogów zewn�trznego �ycia ( nie wspominaj�c ju� kryzysów); zachowujemy si� fizycznie, jak pacjent na krze�le dentystycznym; jeste�my napi�ci i nerwowi, poniewa� zawsze si� spieszymy, zawsze niespokojni,

Page 188: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

65

zawsze podnieceni – jest to dziedzictwo kilku milionów lat zwierz�cej natury, nasza substancja przechowuje pami�� wszystkich naszych walk o przetrwanie i jej natychmiastow� reakcj� jest nat��enie. Owo nat��enie jest jedn� z przyczyn �mierci, jak równie� powa�n� przeszkod� w ustabilizowaniu prawdziwej wibracji. Kiedy si� nat��amy z powodu ciosu, skupiamy cał� nasz� sił� witaln� w jednym punkcie, jako obron�; pot��ny strumie� przepływa wówczas raczej nagle poprzez male�ki otwór, który zaczerwienia si� i boli. Je�li byliby�my w stanie rozszerzy� nasz� fizyczn� �wiadomo�� i zaabsorbowa� cios, zamiast go odrzuca�, wówczas cierpienia by nie było, gdy� wszelkie cierpienie jest jedynie zaw��eniem �wiadomo�ci na ka�dym poziomie. W podobny sposób, je�li ten ciepły, złoty supramentalny pył miałby nagle wypełni� nasze komórki i ciało zareagowałoby swymi zwykłymi skurczami, wówczas wszystko by eksplodowało. Innymi słowy, nasza komórkowa �wiadomo��, podobnie jak nasza mentalna oraz witalna �wiadomo��, musi nauczy� si� ekspansji i uniwersalizacji. Musi tam by� równie� przedstawiona �wiadomo�� kosmiczna. W mentalnej ciszy, mentalna �wiadomo�� staje si� uniwersaln�; w witalnym spokoju, �wiadomo�� witalna staje si� uniwersaln�.; w bezruchu ciała, uniwersaln� staje si� �wiadomo�� fizyczna. Bezruch, odbiorczo�� i ekspansja komórkowa, wydaj� si� by� podstawowymi warunkami dla substancji cielesnej, aby była ona w stanie znie�� Agni i przetrwa�. Ale natychmiast za tym pojawia si� olbrzymia trudno��. Uniwersalizacja �wiadomo�ci fizycznej ? Bo przecie�, kiedy istnieje tylko jedno ciało, jest ono automatycznie stopione z wszystkimi innymi ciałami; wszelkie fałsze �wiata s� momentalnie w jego zasi�gu ! … Nie jest to ju� dłu�ej zmaganie jednego człowieka, staje si� to zmaganiem całego �wiata. Teraz docieramy do prawdziwego problemu. W tym �wie�o zdobytym oczyszczeniu fizycznym, poszukiwacz czyni inne, raczej brutalne odkrycie; jego wszystkie zdobycze jogi i pot�gi padaj� w gruzy. Pokonał on ju� choroby, mo�e nawet i grawitacj�, udoskonalił swe cielesne funkcjonowanie, mógł nieszkodliwie pi� trucizny – pokrótce, był on panem swego domu, poniewa� jego �wiadomo�� stała si� mistrzem. Ale w momencie, kiedy zdecyduje si� na transformacj� ciała, wszystkie jego pot�gi znikaj�, jak woda w piasku. Uderza go choroba, jak gdyby był pocz�tkuj�cym, jego organy zaczynaj� ulega� deterioryzacji, wszystko idzie na opak. Wydawałoby si�, �e ciało musi zapomnie� swe stare, fałszywe i powoduj�ce rozpad funkcjonowanie, po to, aby mogło nauczy� si�

Page 189: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

66

wszystkiego na nowy sposób. A wówczas �mier� pojawia si� w tle. Pomi�dzy dwoma funkcjonowaniami, starym i nowym, w którym symboliczne organy zast�powane s� przez prawdziw� Wibracj�, linia dziel�ca �ycie od �mierci bywa cz�sto bardzo cieniutka – mo�e nawet musimy by� w stanie przekroczy� t� lini� i powróci� po to, aby faktycznie móc dokona� podboju. Oto, co Matka nazywała umieraniem dla �mierci, po przebyciu do�wiadczenia, z którego nieomal nie powróciła. Pokrótce, musi si� stawi� czoło wszystkiemu – a wszystko stawia opór. Znamy ju� podobny fenomen na wy�szych poziomach �wiadomo�ci. Kiedy poszukiwacz wyrusza na swoj� �cie�k�, wszystko si� komplikuje; był on przekonany, i� umysł jego jest silnie zakotwiczony w prawdzie i nagle bywał nawiedzany przez najbardziej agresywne sugestie i w�tpliwo�ci; s�dził on, �e był czysty i uczciwy – i nagle do�wiadczał całego zakresu witalnych horrorów, wystarczaj�cych dla odstraszenia najgorszych łajdaków w tym �wiecie oraz paru spoza tego �wiata. Innymi słowy, jak ju� to powiedział Sri Aurobindo, nie jeste�my w stanie rozwi�za� problemu na jakimkolwiek poziomie, nie konfrontuj�c jednocze�nie wszystkich przeciwie�stw naszego Celu. Inaczej nie byłoby tam �adnego zwyci�stwa, a jedynie opresja. Nigdzie i na �adnej płaszczy�nie nie jest to kwestia oddzielenia zła od reszty, ale kwestia przekonania go o swym własnym �wietle. Jogin, który przy pomocy swych pot�g pozbył si� choroby, nie rozwi�zał faktycznie problemu, a jedynie nało�ył kaganiec siłom choroby. I mo�na łatwo zrozumie� dlaczego �adna transformacja nie b�dzie mo�liwa tak długo, jak długo owe siły pozostaj� po prostu w kaga�cu, czaj�c si� w pobliskich ciemnych k�tach i oczekuj�c swej godziny. Jako, �e nic nie mo�e zosta� usuni�te z wszech�wiata, musz� one zosta� przekształcone. Ale w jaki sposób ? Smier� i choroby obecne s� wsz�dzie, istniej� one w pod�wiadomo�ci naszych ciał, we wszystkich ciałach tego �wiata. Jogin, który pokonał chorob� i odsun�ł �mier� (nie na zbyt długo, co jest jednak w porz�dku), dokonał tego jedynie dla siebie i oto dlaczego nie mo�e on odnie�� tryumfu całkowicie – jak�e m�dre jest to Prawo ! Zbudował on jedynie protekcyjn� osłon�, zamykaj�c si� w niej, jak embrion �wiatła w skorupie i pozwalaj�c wszystkiemu innemu wrze� po staremu. Ale w momencie, gdy skorupa si� otwiera, wszystko wpada we� z powrotem ! Istnieje tylko jedno ciało ! Przykład Ramakriszny, krwawi�cego od bata, który uderzał wołu obok niego, lub Matki zmagaj�cej si� z krwotokiem, którego doznał jej ucze� odległy o kilkaset mil, a o którym w tym czasie nie wiedziała nic, umieszcza nas przed rzeczywistym

Page 190: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

67

problemem – ciało jest wsz�dzie! - wykrzykuje Matka. Podbój musi by� osi�gni�ty wsz�dzie, dla wszystkich ciał oraz dla całej ziemi. Nic nie mo�e zosta� transformowane, chyba �e wszystko ulegnie transformacji. Inaczej jednostka pozostaje samotna w swej małej dziurze �wiatła. I czemu to miałoby słu�y� ? Na có� si� przyda transformacja jednego człowieka, podczas gdy cała reszta ludzko�ci b�dzie nadal umiera�? Ciało pioniera transformacji jest zatem podobne do pola bitwy, bo toczy si� na nim zmaganie o cały �wiat, gdzie wszystko si� spotyka i wszystko stawia opór. Istnieje tam jeden zasadniczy punkt na samym dnie, w�zeł �ycia i �mierci, w którym przeznaczenie �wiata przybiera swój kształt. Wszystko jest zebrane w tym jednym punkcie. Kopałem długo w gł�biach, do dna Przez horror plugastwa i brud Ło�e dla pie�ni złocistej rzeki Dom dla nie�miertelnego ognia… Tysi�cem ran otwartych krwawi�…27 Pionier musi stawi� czoła ka�dej trudno�ci, nawet Smierci, nie po to, aby je zniszczy�, ale po to, by je przeistoczy�. Nic nie mo�e ulec transformacji, chyba, �e przyjmie si� to na siebie: „B�dziesz znosi� wszystko, po to, by wszystko mogło si� zmieni�”, powiada Savitri.28 Oto dlaczego Sri Aurobindo opu�cił swoje ciało 5 grudnia 1950 r. oficjalnie, na skutek uremii - on, który był w stanie leczy� innych w sekundach. Umieranie na krzy�u jest wzruszaj�cym, na pewno, ale ukrzy�owania, specjalnie kiedy si� je wielbi, uwieczniaj� prawo �mierci. „To nie ukrzy�owane ciało zbawi �wiat, powiada Matka, ale gloryfikowane ciało.” Nie, nie jest to spektakularna praca, jest to faktycznie „mikroskopijna praca” i musi si� j� wykonywa� przekopuj�c Brud �wiata. Druga Faza – Pod�wiadomo�� Istnieje zatem inna kategoria trudno�ci ( jest to wci�� ta sama, ale pod inna mask�), która nie jest nast�pstwem oporu jednostkowej, cielesnej materii, ale pod�wiadomym oporem całej ziemi. Oto wła�nie, gdzie Sri Aurobindo spotkał si� ze Smierci�. I od tego wła�nie punktu Matka przej�ła prac�.

Page 191: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

68

Je�li pragniemy zrozumie� gdzie si� rozgrywa ta historia – nasza historia - oraz doceni� prac�, która si� tam wykonuje, musimy powróci� do samego procesu ewolucyjnego. Nadej�cie nowego stadium w ewolucji, czy to stadium Zycia w Materii, czy te� Umysłu w Zyciu, bywało zawsze rezultatem podwójnej presji; presji od wewn�trz, czy od dołu, od wcielonej zasady pragn�cej si� urzeczywistni� oraz presji z „zewn�trz” lub „z góry”, tej�e samej zasady, istniej�cej ju� na swym własnym poziomie. Koniunkcja tych�e dwu sił, na przykład siły umysłu uwikłanego w pewnych �ywych formach oraz Umysłu, jaki został stworzony na swej własnej płaszczy�nie w trakcie zst�puj�cej ewolucji, czy dewolucji – doprowadziła w ko�cu do przerwania witalnych granic i nagle umysł wynurzył si� w Zyciu. Wszystko istnieje w stanie wstecznego rozwoju (inwolucji), wszystko jest ju� tam w Materii, ale inwolucja nie mo�e zosta� od-czyniona inaczej, jak poprzez presj� odgórn�, która odpowiada na oddolne wezwanie i przełamuje piecz��, podobnie jak sło�ce przełamuje skorup� ziarna. W obecnym czasie, superumysł utajony w Materii naciska od wewn�trz w formie duchowych t�sknot, ludzkich aspiracji do Nie�miertelno�ci, Prawdy, Pi�kna, etc; jednocze�nie naciska te� z góry, ze swej własnej, odwiecznej płaszczyzny, w formie intuicji, objawie� oraz iluminacji. Oto, co Pisma wyra�ały na swój własny sposób, kiedy wi��� one pojawienie si� „nowej ziemi” z „nowymi niebiosami” (nowe nieba i nowa ziemia, na której zamieszkiwa� b�dzie Prawda), poniewa� bez tych „nowych niebiosów”, a raczej nowego, supramentalnego poziomu �wiadomo�ci, wynurzenie si� nowej ziemi nie byłoby mo�liwe. Nowa ziemia b�dzie rezultatem nowych „niebios” supramentalnej �wiadomo�ci, podobnie, jak obecna ziemia jest rezultatem starych, mentalnych i nad-umysłowych „niebiosów” bóstw i religii. I dotyczy to wszystkich ewolucyjnych stadiów: szczyty i dno zawsze id� w parze. Ale wynurzenie si� nowego „szczytu” lub nowego poziomu �wiadomo�ci w szczególnym stadium ewolucji – nie jest magicznym wyczynem, zmieniaj�cym naraz wszystkie poprzednie poziomy. Od pojawienia si� pierwszej ameby w �wiecie Zycia do czasu pierwszych ssaków, wiemy ile milionów lat potrzebnym było, aby przezwyci��y� inercj� Materii oraz j� „u�ywotni�”. Podobnie, od czasów neandertalczyka do Platona, zabrało tysi�ce lat przezwyci��enie dwu poprzednich stadiów oraz „mentalizowanie” Zycia, aby stworzy� kompletnie mentalnego człowieka. Nawet dzisiaj, ile� to ludzi tak naprawd� �yje pod znakiem mentalnym, zamiast pod znakiem witalnych nami�tno�ci Zycia ? Całym

Page 192: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

69

zadaniem pionierów ewolucji, na wszystkich poziomach, jest wła�nie poł�czenie nowego szczytu do uprzedniego dna; kiedy ten szczyt dotyka dna, ewolucyjny cykl si� ko�czy. Tak wi�c, kiedy pionier ewolucji mentalnej wynurza si� w Supramentalnym, jego przełom nie jest magicznym wyczynem, który nagle obali wszystkie wcze�niejsze prawa. Nie staje si� on natychmiast całkowicie supramentalnym człowiekiem w wi�kszym stopniu, ni� neandertalczyk nie został od razu Platonem; musi on „supramentalizowa�” wszystkie przej�ciowe poziomy. Oczywi�cie, jego własna �wiadomo�� ł�czy najwy�szy Szczyt z najgł�bszym Dnem, Ducha i Materi�, Pozytyw i Negatyw, a jego własne zdolno�ci s� w sposón naturalny znacznie zwi�kszone, ale s� one zwi�kszone jedynie w proporcji do nowych oporów, które ma on napotka�. Gdy� w miar�, jak ewolucja post�puje naprzód, pragnie ona dotkn�� coraz to gł�bszych warstw: Zasada Zyciowa skolonizowała jedynie materialn� pokryw� �wiata, podczas, gdy Zasada Umysłowa w mniejszym lub wi�kszym stopniu skolonizowała swoj� najbli�sz� przeszło��, mentaln� pod�wiadomo�� oraz stary nieporz�dek Zycia; Zasada Supramentalna nie tylko skonfrontuje mentaln� i witaln� pod�wiadomo��, ale i nawet bardziej odległ� przeszło��, fizyczn� pod�wiadomo�� oraz Nie�wiadomo�� – im wy�ej człowiek si� wznosi, tym gł�biej w dół bywa poci�gany. Ewolucja nie zmierza coraz to wy�ej, w kierunku coraz to bardziej niebia�skich niebiosów, ale coraz to gł�biej. Ka�dy z ewolucyjnych cykli zamyka si� nieco ni�ej, coraz to bli�ej Centrum, gdzie najwy�szy Szczyt oraz Dno, niebo i ziemia, ostatecznie si� spotkaj�. Pionier musi zatem oczy�ci� przej�ciowe mentalne, witalne oraz materialne poziomy, tak, aby te dwa bieguny mogły si� skutecznie spotka�. Kiedy poł�czenie jest kompletne, nie tylko mentalnie i witalnie, ale równie� materialnie, wówczas Duch wynurzy si� w Materii, w kompletnie supramentalnej istocie i w supramentalnym ciele. …ziemia si� stanie Ducha oczywistym domem 29 Oczyszczanie poziomów po�rednich jest cał� histori� Sri Aurobindo oraz Matki. Trudno�ci z przyzwyczajaniem ciała do supramentalnego Agni, maj�, by� mo�e, swój powód i cel. Mo�e nie jest to na tyle kwestia materialna, jak raczej czysto strategiczna. Gdy� podczas tej drugiej fazy, Sri Aurobindo i Matka mieli odkry�, i� transformacja nie jest jedynie problemem indywidualnym, ale takim, który obejmuje cał� ziemi�, tak �e �adna indywidualna transformacja nie jest mo�liwa ( a przynajmniej kompletna)

Page 193: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

70

bez pewnego stopnia kolektywnego przeistoczenia. Gdy ju� raz kolektywna ewolucja dokona pewnego post�pu, jest rzecz� prawdopodobn�, i� obecne materialne trudno�ci transformacji, które wydaj� si� nie do przebycia, znikn� wszystkie naraz. Niemo�liwo�ci tak naprawd� nie istniej�, ale jedynie kwestia, czy wła�ciwy czas ju� nadszedł, czy jeszcze nie. Wszelkie przeszkody, jakiejkolwiek natury, zawsze okazuj� si� by� pó�niej pomocnymi sprzymierze�cami Prawdy, których znaczenia i celu jeszcze nie znamy. Dla naszej zewn�trznej, powierzchownej wizji, transformacja wydaje si� by� wył�cznie fizycznym rodzajem problemu, poniewa� my zawsze umieszczamy wóz przed koniem, ale wszelkie trudno�ci s� faktycznie wewn�trzne i psychologiczne. Widoczne i dramatyczne trudno�ci przyzwyczajania ciała do wrz�cego Agni, s� by� mo�e, jak zobaczymy pó�niej, mniej praktycznym czy materialnym problemem, ni� ten, który si� wi��e z cał� ziemsk� �wiadomo�ci�. Ale mówimy zagadkami, a problem, z którym Sri Aurobindo i Matka mieli by� wkrótce skonfrontowani, b�dzie mo�na zrozumie� lepiej przy pomocy tej prostej uwagi, któr� Sri Aurobindo zrobił wobec jednego z uczniów: „ Draguj�, draguj� I draguj� błoto pod�wiadomo�ci… Ono (supramentalne �wiatło) spływało a� do listopada (1934), ale potem cały muł si� spi�trzył I zatrzymało si�.30 Jeszcze jeden raz Sri Aurobindo zweryfikował, tym razem nie indywidualnie, lecz kolektywnie, �e je�li si� �ci�ga w dół zbyt silne �wiatło, to cała ciemno�� tam w dole zaczyna j�cze�, czuj�c si� pogwałcon�. Ciekawe, �e za ka�dym razem kiedy Sri Aurobindo i Matka miewali do�wiadczenie, wskazuj�ce na nowy post�p w transformacji, automatycznie odbijało si� ono w �wiadomo�ci uczniów, bez ich najmniejszej wiedzy o nim, w okresach narastaj�cych trudno�ci, a nawet buntów oraz chorób, jak gdyby wszystko zaczynało zgrzyta�. Wtedy zaczynało si� rozumie� ukryte działanie rzeczy. Gdyby zbyt nagle podda� Pigmeja prostemu mentalnemu �wiatłu człowieka wykształconego, prawdopodobnie obserwowaliby�my w nim wewn�trzne rewolucje, które traumatyzowały by biednego człeka na dobre i doprowadzały do szale�stwa. Istnieje wci�� zbyt wiele d�ungli tam na dole. Ten �wiat jest wci�� przepełniony d�unglami, oto cały problem. Nasza mentalna kolonizacja jest bardzo cienk� pokryw� na ledwie obeschni�tej Erze Czwartorz�du. Mówi�c o pod�wiadomych siłach i pod�wiadomych istnieniach, wedyccy riszowie nazywali je „tymi, którzy

Page 194: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

71

pokrywaj�”, „tymi, którzy po�eraj�” lub „złodziejami sło�ca”. Nie mo�na by ich lepiej opisa�; s� oni bezlitosnymi złodziejami. Jak tylko uczynimy najmniejszy post�p, przyci�gniemy nowe �wiatło lub bardziej intensywn� wibracj�, bywamy nagle łapani i wci�gani pod duszny klosz, gdzie wszystko ulega dezintegracji w okropnym zaduchu. Harmonijne wibracje z poprzedniego dnia, tak czyste, tak �wietliste i podatne, bywaj� nagle pokryte g�st�, lepk� warstw�; musimy si� przedziera� poprzez całe mile woodorostów, aby odnale�� odrobin� �wiatła. Wszystko co widzimy, czego dotykamy lub co robimy, jest zgniłe, rozpadaj�ce si� na skutek owej oddolnej inwazji. Nic ju� dłu�ej nie ma sensu. A jednak zewn�trzne warunki s� takie same, nic si� nie zmieniło. „Istnieje co� w rodzaju zamkni�tej walki, pisał Sri Aurobindo, w której �adna ze stron nie mo�e uczyni� zauwa�alnego post�pu ( co� w rodzaju wojny okopowej w Europie), duchowa siła naciska na opór fizycznego �wiata, ten opór dyskutuj�cy ka�dy inch I dokonuj�cy mniej lub bardziej efektywnych ataków…….. I gdyby nie było tam siły i Rado�ci wewn�trz nas, byłaby to uci��liwa i odra�aj�ca praca. 31 Walka wydaje si� nie mie� ko�ca. „Kopie si� i kopie”, jak mawiali wedyccy riszowie, a im wi�cej si� kopie, tym dalej wydaje si� odsuwa� dno: „ Kopałam i kopałam…. Wiele jesieni trudziłam si� dzie� i noc, a poranki mnie postarzały. Wiek rujnuje glori� naszych ciał.” Oto, jak przed tysi�cami lat lamentowała Lopamudra, �ona riszi Agastya, która równie� poszukiwała transformacji: „Nawet m��czy�ni starego wieku, którzy posiedli m�dro�� Prawdy i rozmawiali z bogami… tak, nawet oni nie dotarli do ko�ca.” Ale Agastya nie jest łatwo zniech�cony; jego odpowied� jest we wspaniały sposób charakterystyczna dla zdobywców, którymi owi riszowie byli; „Praca, któr� bogowie maj� w opiece, nie idzie na pró�no. Spróbujmy na równi wszystkich współzawodnicz�cych sił, odnie�my zwyci�stwo nawet i tutaj, we�my udział w tym wy�cigu bojowym o stu prowadz�cych” (I.179). Jest to faktycznie hydra. Noc po nocy, czy to we �nie, czy z otwartymi oczyma, poszukiwacz odkrywa bardzo dziwne �wiaty. Wpada on na kolebki wszelkich ludkich perwersji, ludzkich wojen, ludzkich obozów koncentracyjnych, gdzie wszystko to, co prze�ywamy tutaj, bywa przygotowywane; zaskakuje on wszelkie rodzaje brudnych sił w ich legowiskach, sił, które s� nap�dem małostkowych i okrutnych ludzi. Samotny poszukiwacz w tych gro�nych dziedzinach Strze�onych tak przed sło�cem, jak kopce termitów. 32

Page 195: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

72

Im wi�cej posiada on �wiatła, tym bardziej jest w stanie rozja�ni� ciemno�ci. Noc po nocy tropi on podst�pn� zgnilizn�, która podminowuje Zycie – jak cokolwiek mogłoby si� zmieni� dopóki ta gangrena jest tutaj ? A poniewa� do tej pory umysł oraz wital poszukiwacza s� ju� zbyt dobrze ustabilizowane w prawdzie, zbyt czyste, aby zosta� dotkni�te przez te podziemne siły, tak wi�c to jego ciało zostaje atakowane, gdy� jest ono ostatni� przystani� Fałszu. Poszukiwacz widzi wówczas w najmniejszym detalu wszystkie współdziałania, które umo�liwiaj� chorobie oraz �mierci wej�� w ciało – ka�da kl�ska tam, oznacza kl�sk� tutaj – i rozumie on w namacalny sposób, konkretnie, cał� t� kolosaln� pró�no�� tych, którzy udaj�, i� lecz� �wiat poprzez zewn�trzne �rodki i nowe instytucje: Jak tylko zło zostaje uzdrowione w jednym miejscu lub wykorzenione w innym, od�ywa ono natychmiast gdzie� indziej, w jakim� innym miejscu lub w innej formie. Zło nie istnieje na zewn�trz, jest ono wewn�trz i gł�boko i tak długo, jak ta szczególna Choroba nie zostanie uleczona, �wiat nie b�dzie uleczony równie�. Jak to Sri Aurobindo uj�ł: „Starzy bogowie … wiedz�, jak si� przemieszcza�.33 Na samym ju� dole, poza wszelkimi zaburzeniami i l�kiem – wielkim przewodnicz�cym L�kiem na samym dnie – odnajduje on ogromne Zm�czenie, co�, co odmawia, co mówi NIE dla całego tego bólu �ycia, tego gwałtu �wiatła. Czuje on, �e próba przej�cia gł�biej, do ko�ca owego Nie, zako�czyłaby si� roztopieniem w wielkiej uldze kamienia, podobnie, jak ekstaza tam w górze była roztopieniem si� w wielkiej uldze Swiatła. Ale �mier� nie jest przeciwie�stwem �ycia ! Jest ona drug� stron�, drzwiami do �wietlistej Super�wiadomo�ci – na samym ko�cu owego Nie istnieje Tak i ponownie Tak, które wci�� wpycha nas w jedno ciało po drugim - dla rado�ci. Smier� jest �alem owego Tak, wielkim Zm�czeniem na samym dnie, cieniem tamtej Błogo�ci. Smier� nie jest przeciwie�stwem Zycia ! Jest ona ciemnym uwolnieniem ciała, które jeszcze nie odnalazło �wietlistej wolno�ci wiecznej Rado�ci. Kiedy ciało odnajdzie t� ekstaz�, ten bezmiar �wiatła i rado�ci wewn�trz swej własnej substancji, jak równie� ponad ni�, nie b�dzie ono dłu�ej potrzebowało umiera�. I gdzie jest „ja”, gdzie jest „mnie” w tym wszystkim ? Gdzie jest „moja” trudno��, „moja” �mier�, „moja” transformacja ? Poszukiwacz przebił cienk� pokryw� osobowej pod�wiadomo�ci i wynurzył si� w totalno�ci

Page 196: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

73

�wiata – bo to cały �wiat stawia opór: „ To nie my prowadzimy walk�, to wszystko walczy przeciwko nam ! S�dzimy, �e jeste�my wszyscy oddzieleni, ka�dy w swej własnej małej otoczce skóry, z jaim� „wewn�trz” i „zewn�trz”, jednostka i kolektyw, podobnie, jak te głupie małe granice wokół naszych pa�stw – ale wszystko jest powi�zane z sob� ! Nie ma ani jednej perwersji, ani jednej choroby w �wiecie, która nie miałaby w nas swych korzeni, ani jednej �mierci, w której nie byliby�my wspólnikami. Jeste�my wszyscy na równi winni i uwikłani, nikt nie zostanie zbawiony, je�li nie zostan� zbawieni wszyscy ! Nie jest to problem jednego ciała, powiada Matka, ale problem Ciała, i nie u�ywa ona nawet wielkiego C. Sri Aurobindo i Matka odkryli zatem materialnie oraz do�wiadczalnie podstawow� jedno�� substancji �wiata: nie mo�na dotkn�� jednego punktu, nie dotykaj�c jednocze�nie wszystkich punktów; lub te� zrobi� kroku naprzód lub wzwy�, aby cały �wiat nie czynił ich wraz z nami. Mówimy o „strategicznej” kwestii; mo�e tak by� równie�, �e bosk� strategi� jest zapobiec, aby pojedynczy punkt dokonywał sam post�pu, bez anga�owania wszystkich pozostałych punktów. Oto dlaczego wedyccy riszowie nie odnie�li sukcesu przed sze�ciu tysi�cami lat. Nie mo�e zaistnie� kompletna i trwała indywidualna transformacja bez minimum transformacji �wiatowej. Tak wi�c zako�czyła si� druga faza prac nad transformacj�. Po przepracowaniu czternastu lat, od 1926 – 1940 w indywidualny oraz skoncentrowany sposób, z garstk� ostro�nie wybranych uczniów, Sri Aurobindo i Matka stan�li przed �cian�. Jak tylko supramentalne �wiatło dosi�gn�ło ziemi, aby poł�czy� si� z tym samym �wiatłem, zagrzebanym w Materii, całe wiry mułu wzniosły si� z kolektywnej pod�wiadomo�ci i zatopiły z powrotem wszystko. Aby pomóc ludzko�ci, zauwa�ył Sri Aurobindo, nie wystarcza, aby jednostka, jakkolwiek wielka, osi�gn�ła ostateczne rozwi�zanie indywidualnie, (poniewa�) nawet kiedy Swiatlo jest gotowe do zej�cia, nie mo�e ono zej�� na stałe, dopóki ni�sze płaszczyzny nie s� gotowe, aby znie�� ci�nienie takowego Zej�cia. 34 Jest gł�boko znacz�cym fakt, �e kulminacja drugiej fazy prac nad transformacj� koincydowała z wybuchem drugiej wojny �wiatowej. Kiedy ci�nienie Swiatła schodzi w jedno ludzkie ciało, ciało �wiata równie� zaczyna si� rozpala�. Co my faktycznie wiemy o dobru tego �wiata, albo o jego �le?

Page 197: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

74

Konfrontowani z całym tym kolektywnym oporem, Sri Aurobindo i Matka wahali si�; zastanawiali si� oni, czy nie odci�� si� od reszty �wiata i ruszy� naprzód samotnie, jedynie z paroma uczniami, uskuteczni� transformacj�, a nast�pnie powróci� do kolektywnej pracy, aby zakomunikowa� reszcie ziemi, �e transformacja została osi�gni�ta ( lub cz��ciowo osi�gni�ta) w nich samych. (Jest to ta sama idea, która nap�dzała wiele duchowych, okultystycznych i rycerskich grup, aby wybra� sekretne miejsce z dala od reszty �wiata, dla wykonania swej pracy, w odosobnieniu od zarazy kolektywnych wibracji.) Ale wkrótce zdali sobie spraw�, �e była to iluzja, �e po czym� takim przerwa, lub zatoka atmosferyczna 35 jak j� nazywał Sri Aurobindo, pomi�dzy nowymi osi�gni�ciami i starym �wiatem, byłaby zbyt wielka, aby zbudowa� przez ni� pomost. A jaki� jest po�ytek z indywidualnego sukcesu, je�li nie mo�na go transmitowa� do reszty �wiata ? Oznaczałoby to sytuacj� króla z bajki Andersena, wspomnianego wcze�niej. Je�liby supramentalna osoba miała si� nagle pojawi� na ziemi, nikt by jej nie zobaczył ! Nasze oczy musz� si� najpierw otworzy� na inny sposób �ycia. Je�li idziecie drog�, która si� przed wami otwiera, powiedziała Matka, ( to samo jest z drogami, co z osobami, niektóre s� otwarte) nie czekaj�c cierpliwie na resz� stworzenia, to jest, je�li osi�gniecie sami co� bardzo zbli�onego do Prawdy, w porównaniu z obecnym stanem �wiata, co wówczas si� zdarzy ? Zakłócacie cało��: nie tylko harmonia, ale i równowaga cało�ci zostaje zachwiana, poniewa� pewna cz��� stworzenia nie b�dzie w stanie i�� za wami. I zamiast pełnej realizacji Bosko�ci, b�dziecie mie� mał�, lokaln�, mikroskopijn� realizacj� i nic z celu nie zostanie osi�gni�te. Co wi�cej, podkre�la Matka, je�li pragniecie wykonywa� prac� w sposób samodzielny, absolutnie nie mo�ecie jej wykona� totalnie, poniewa� ka�da osoba fizyczna, jakkolwiek kompletn� mogłaby nie by�, nawet je�li nale�y ona do wyj�tkowego gatunku, je�li nawet została odgórnie przewidziana do tej specjalnej pracy – jest jedynie cz��ciowa i ograniczona. Uciele�nia ona jedynie jedn� prawd�, jedno prawo w �wiecie – mo�e to by� bardzo zło�one prawo, ale ci�gle jest ono tylko jednym – a pełna transformacja nie mo�e by� osi�gni�ta poprzez t� jedn� osob�, poprzez pojedyncze ciało… Samotnie, mo�na osi�gn�� swoj� własn� doskonało��, mo�na sta� si� niesko�czonym i doskonałym w swej �wiadomo�ci. Wewn�trzna realizacja nie ma �adnych granic. Ale zewn�trzna, wr�cz przeciwnie, jest z konieczno�ci ograniczona i wymagana jest minimalna liczba fizycznych

Page 198: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

75

reprezentantów, aby akcja w wi�kszym zakresie mogła mie� miejsce. W 1940 r. po czternastu latach indywidualnej koncentracji, Sri Aurobindo i Matka otwarli drzwi swego ashramu. Rozpocz�ła si� trzecia faza transformacji, faza, która ekspandowała dzi� na skal� �wiatow�. Faza Trzecia - Ashram Nota autora: Nast�puj�cy podrozdział posiada jedynie warto�� historyczn� ( niestety). Dzi�, po odej�ciu Matki w 1973 r. warunki w ashramie drastycznie si� zmieniły. „Ashram Sri Aurobindo” nie jest niczym wi�cej, ni� pełn� sukcesu, dobrze prosperuj�c� instytucj�. Dla zainteresowanych szczegółami własnej pracy Matki, po odej�ciu Sri Aurobindo w 1950, jak równie� wypadkami otaczaj�cymi jej odej�cie w 1973, polecamy „Agend� Matki” ( jej własne, nagrywane sprawozdanie z prac nad ciałem, od 1951 do 1973 r. w 13 tomach) oraz biografi� Matki autorstwa Satprema w 3 tomach: 1)Boski Materializm, 2)Nowy Gatunek, 3)Mutacja Smierci. W Indiach „ashram” jest normalnie duchow� lub religijn� społeczno�ci�, której członkowie s� zebrani wokół Mistrza i porzucili �wiat, aby po�wi�ci� si� medytacji, koncentracji i �wiczeniom jogi, w celu osi�gni�cia „wyzwolenia”. Jak mo�na to sobie wyobrazi�, ashram Sri Aurobindo miał niewiele wspólnego z t� definicj�, za wyj�tkiem faktu, �e uczniowie zebrani byli wokół Sri Aurobindo oraz Matki. Nie był to jaki� zakon w egzotycznym stylu, a jeszcze w mniejszym stopniu miejsce ucieczki I spokoju; była to raczej ku�nia: Ten ashram został stworzony… nie dla porzucenia �wiata, ale jako centrum i pole praktyki dla ewolucji innego rodzaju i formy �ycia 36. Nawet przed aresztowaniem Sri Aurobindo w Bengalu, w czasach, kiedy nie my�lał on nawet o zało�eniu ashramu, powiedział on ju� wówczas: „Duchowe �ycie znajduje sw� najpot��niejsz� ekspresj� w człowieku, który �yje zwyczajnym �yciem w sile jogi… To przez tak� uni� wewn�trznego i zewn�trznego �ycia, ludzko�� b�dzie ewentualnie podniesiona i stanie si� pot��na i boska .37 Z tego powodu , chciał on, aby jego ashram był w

Page 199: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

76

pełni zaanga�owany w codziennym �yciu, tu� po�rodku zwyczajnego �wiata, gdy� to jest miejsce, gdzie musi zaj�� transformacja, a nie na jakim� szczycie w Himalajach. Za wyj�tkiem głównego budynku, w którym zamieszkiwała Matka i gdzie ulokowany jest grób Sri Aurobindo, 1200 dziwnych uczniów wszelkich narodowo�ci oraz klas, m��czyzn, kobiet i około400-500 dzieci rozproszonych było po całym mie�cie Pondicherry w ponad 300 ró�nych domach. Nie miało si� innych �cian protekcyjnych w ashramie, za wyj�tkiem własnego wewn�trznego �wiatła; tu� za nast�pnymi drzwiami rozbrzmiewał bazarowy szum. Przybysz z Zachodu, który zawitał tam z zamiarem znalezienia spokoju i nauczenia si� „jogi” był oczywi�cie bardzo rozczarowany. Przede wszystkim, nikt nie próbował go czegokolwiek uczy� (to raczej „od-uczanie” które jest tu potrzebne), nie było tam �adnych klas, �adnych wykładów, za wyj�tkiem prac Sri Aurobindo oraz „Pyta� i Odpowiedzi” Matki, które były do dyspozycji ka�dego ( jak równie� wszelkie inne nauki, faktycznie, zarówno tradycyjne jak i nie-tradycyjne). Nie było te� tam �adnych reguł. Ucze� musiał odkrywa� wszystko sam, wewn�trz siebie, po�ród bardzo aktywnego �ycia. Pozostawiony był samemu sobie. Bowiem jak mo�na byłoby nakre�li� mentalne reguły dla zadania obejmuj�cego wszystkie poziomy ewolucji – mentalne, witalne oraz psychiczne – wszystkie ludzkie typy i tradycje (niektórzy uczniowie wychowani byli po chrze�cija�sku, inni jako taoi�ci, muzułmanie, buddy�ci, atei�ci, etc)? Ka�dy z nich miał znale�� swoj� własn� prawd�, która nie jest tym samym, co prawda nast�pnego człowieka. Niektórzy z tamtejszych ludzi wierzyli w zalety ascetyzmu – wbrew wszystkiemu, co Sri Aurobindo powiedział na ten temat – i �yli oni na emeryturze, jako asceci; inni woleli judo czy football; znowu inni woleli ksi��ki i studia, a jeszcze inni tego nie znosili; niektórzy byli aktywni w biznesach lub produkowali nierdzewn� stal, perfumy a nawet tony cukru we współczesnej cukrowni. Było tam zawsze co�, co mogło zaspokoi� ka�dy smak. Ci, co lubili malarstwo – malowali; ci, co lubili muzyk� - mieli ka�dy z mo�liwych instrumentów, hinduskich czy zachodnich, do swej dyspozycji; ci, którzy lubili uczy� - stawali si� nauczycielami w Mi�dzynarodowym Centrum Edukacji, które obejmowało całe akademickie spektrum, od przedszkola do szkoły wy�szej. Były tam równie� drukarnie, laboratoria, ogrody, pola ry�owe i zakłady mechaniczne dla samochodów, traktorów oraz ci��arówek, był oddział Roentgena i sala operacyjna. Ka�da z mo�liwych ludzkich

Page 200: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

77

aktywno�ci była tam reprezentowana. Był to mikrokosmos. Mo�na było równie� zosta� piekarzem, czy pomywaczem, lub te� próbowa� swych talentów w stolarce, je�li si� wierzyło w zalety prostej pracy. Ale nie istniała �adna hierarchia pomi�dzy tymi aktywno�ciami; �adna z nich nie była wynagradzana, ani te� �adna uwa�ana za lepsz� od drugiej. Wszelkie praktyczne potrzeby �yciowe były zapewniane przez Matk�, dla ka�dej osoby, stosownie według jej lub jego potrzeb. Jedynym prawdziwym zadaniem było odkrywanie prawdy własnego istnienia, dla której ta zewn�trzna praca była jedynie �rodkiem. Godnym uwagi było obserwowanie ludzi zmieniaj�cych swe aktywno�ci w miar� budzenia si� �wiadomo�ci; wkrótce, wszystkie warto�ci przywi�zywane do wcze�niejszego zawodu odpadały, a jako �e pieni�dze nie miały ju� dłu�ej �adnego znaczenia, ten który s�dził, �e jest doktorem, np. poczuł si� wygodniej, jako rzemie�lnik, podczas, gdy człowiek bez �adnego specjalnego wykształcenia, nagle odkrywał w sobie talent dla poezji, lub malarstwa, albo te� zagł�biał si� w studiach nad sanskrytem czy medycyn� Ayurvedy. Było to kompletne przetasowanie zewn�trznych warto�ci stosownie do kryterium wewn�trznego jednostki. Kiedy ucze� pewnego dnia zapytał Matk� o najlepszy sposób współpracy w supramentalnej transformacji, otrzymał on tak� odpowied�: „Jest to zawsze ta sama rzecz: realizacja naszej własnej istoty, w jakiejkolwiek formie, jakimikolwiek �rodkami – nie ma to znaczenia – ale jest to jedynym sposobem. Ka�da osoba nosi w sobie prawd�; to wła�nie z t� prawd� musi si� ona jednoczy�, t� prawd� musi ona �y� w swoim �yciu; kiedy bowiem to czyni, droga któr� idzie w celu odkrycia i zrealizowania tej prawdy, jest równocze�nie drog�, która prowadzi go najbli�ej w kierunku Transformacji. To znaczy, te dwie rzeczy s� nierozdzielnie poł�czone; osobista realizacja oraz transformacja. Mo�e jest to nawet ta ró�norodno�� podej�cia, która odsłoni Sekret i otworzy drzwi, kto wie ?” Nie istniało tam �adne �ycie komunalne równie�, jedynie wewn�trzna wi��. Niektórzy uczniowie utrzymywali nawyk, datuj�cy si� do czasów, kiedy to Matka zwykła przemawia� do dzieci ashramu, zebranych dwa razy na tydzie� dla kolektywnej medytacji. Ale zebrania odbywały si� przewa�nie dla celów sportowych ( była tam wspólna jadłodajnia, ale wielu wolało jada� w domu, z rodzinami, lub samotnie). Istniały tam sporty wszelkiego rodzaju, od tradycyjnej hatha jogi do tenisa i boksu, a prawie ka�dy z uczniów po�wi�cał godzin� albo dwie codziennie dla sportu.

Page 201: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

78

Morze było blisko, ale była tam równie� pływalnia w rozmiarze olimpijskim; były korty dla koszykówki i piłki r�cznej, tory wy�cigowe, sale gimnastyczne, ringi bokserskie, dojo dla judo, etc. Ka�dy z mo�liwych sportów był tam praktykowany, od wieku lat 5 do 80. Był tam równie� teatr i kino. Ale sport równie� nie był artykułem wiary; nic nie było artykułem wiary, za wyj�tkiem oczywi�cie wiary w boskie mo�liwo�ci człowieka i w prawdziwsze �ycie na ziemi. „Wszyscy z was tutaj, moje dzieci, �yjecie w wyj�tkowej wolno�ci, mawiała Matka do najmłodszych… Nie ma �adnych ogranicze� społecznych ani moralnych, �adnych ogranicze� intelektualnych, �adnych reguł; nie ma tu nic, za wyj�tkiem Swiatła”. Ale było to bardzo wymagaj�ce Swiatło. Było ono tam, aby ziemska praca mogła si� rozpocz��. Jak jednak mo�e cokolwiek by� „ziemskim” z 1200 uczniami, lub nawet ze stu tysi�cami ? Ashram był wła�ciwie jedynie skoncentrowanym miejscem dla pracy – ashram jest faktycznie wsz�dzie na �wiecie, gdziekolwiek ludzie t�skni� za prawdziwszym �yciem, czy te� znaj� oni Sri Aurobindo, czy nie, poniewa� ich wewn�trzna orientacja, ich wewn�trzna potrzeba, umieszcza ich automatycznie w tym samym kotle. Transformacja nie jest prerogatyw� jednej osoby; wr�cz przeciwnie, wymaga ona wielu ludzi i tak ró�nych, jak jest to mo�liwe. Ashram był jedynie symbolicznym miejscem pracy, w sposób, w jaki laboratorium jest symbolicznym gruntem testowania szczepionki, z której skorzystaj� miliony ludzi. Sam Sri Aurobindo cz�sto nazywał go laboratorium. Mo�na to lepiej doceni�, je�li zrozumiemy, �e ka�da jednostka reprezentuje pewien agregat wibracji i jest w kontakcie z pewn� stref� w Pod�wiadomo�ci. Owe �wiaty, w sposób oczywisty całkiem ró�ne, s� faktycznie zrobione z kilku typowych wibracji; wielo�� form ( lub raczej zniekształce�), wielo�� istot, miejsc i wydarze� wewn�trz danej strefy, jedynie maskuje t� sam� identyczn� wibracj�. Jak tylko zaczynamy by� nieco �wiadomi i zaczynamy schodzi� w Pod�wiadomo��, nie b�d�c przez ni� przytłaczanym, aby wykona� w niej prac�, bywamy zdumieni, a czasem nawet rozbawieni, zdaj�c sobie spraw� z faktu, �e osoby, które znamy, a które s� całkiem ró�ne w terminach mentalnych oraz witalnych, s� prawie takie same i zamienne w Pod�wiadomo�ci ! Trudno je czasem rozpozna�. Tak wi�c, ludzie podzieleni poprzez ró�ne religie, ró�ne zaplecza, ró�ne klasy społeczne, a nawet ró�ne etyki, mog� nale�e� do tego samego typu i by� bardzo podobni w Pod�wiadomo�ci, jak gdyby widziało si� jednego

Page 202: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

79

poprzez drugiego, powiada Matka; jest to dziwny rodzaj nakładania si� na siebie cech. Widzimy jedynie dwoje, lub troje ludzi, jednego poprzez drugiego, poniewa� nasza wizja jest ograniczona, ale je�li by�my posiadali wizj� totaln�, widzieliby�my tysi�ce tysi�cy wi�cej, poza nimi, zgrupowanych w dobrze okre�lonych kategoriach. Niektórych ludzi nigdy nie widuje si� razem w Pod�wiadomo�ci, chocia� mog� oni �y� całkiem blisko w zewn�trznym �yciu i vice versa. I wówczas rozumiemy, jak praca mo�e przybra� �wiatowe rozmiary: „Ka�da jednostka, powiada Matka, jest instrumentem kontrolowania pewnego zakresu wibracji, które reprezentuj� jej własne, szczególne pole pracy”. Ka�dy z nas, z powodu naszych jako�ci oraz naszych wad, ma dost�p do szczególnej strefy ziemskiej �wiadomo�ci, która reprezentuje nasz wkład w ogólnej transformacji. Tak wi�c rozumiemy dlaczego transformacja nie mo�e nast�pi� w pojedynczej jednostce, gdy� niezale�nie, jak wielk� ona by nie była, jak zło�ona nie byłaby jej wewn�trzna organizacja, jak rozległe jej mentalne, witalne i pod�wiadome kolonizacje, to jednak reprezentuje ona tylko jeden zestaw wibracji. W najlepszym wypadku mo�e ona transformowa� ten typ wibracji, które sama reprezentuje – je�li nawet to, gdy� w ostatecznej analizie wszystko jest powi�zane z sob�. Rozumiemy równie�, dlaczego transformacja nie mo�e zosta� osi�gni�ta przez �wi�tych; to nie ze �wi�to�ci czyni si� szczepionki, ale z tej porcji ludzkiej choroby, której ma si� odwag� stawi� czoła i wzi�� na siebie. W obydwu przypadkach choroba tam jest; jeden typ jednostki zamyka na ni� swoje oczy i ucieka w ekstazy, podczas gdy inny zakasuje r�kawy i rozpoczyna prac� w swych probówkach. Kiedy stary z uczniów narzekał raz gorzko na ludzk� mieszanin� w ashramie i tych wszystkich „niemo�liwych” ludzi, którzy w nim przebywali, Sri Aurobindo odpowiedział: „Jest to konieczne albo raczej nie do unikni�cia, �e w Ashramie, który jest ‘laboratorium’… dla duchowej i supramentalnej jogi, ludzko�� powinna by� w ró�norodny sposób reprezentowana. Gdy� problem transformacji musi mie� do czynienia z wszelkimi rodzajami elementów korzystnych i niekorzystnych. Ten sam człowiek faktycznie d�wiga w sobie mieszank� tych obojga. Je�li by jedynie cnotliwi (sattvic) i kulturalni ludzie kandydowali do jogi, ludzie bez wi�kszych witalnych trudno�ci, wówczas, jako �e trudno�� witalnego elementu w ziemskiej naturze nie została skonfrontowana i pokonana, całe przedsiewzi�cie mogłoby upa��. 38 W momencie �alu, inny z uczniów napisał do Sri Aurobindo, „Có� to za uczniowie z nas ! Powiniene� był wybra� lub

Page 203: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

80

wezwa� kogo� lepszego – mo�e kogo� jak Z….” Sri Aurobindo odpowiedział: „Co do uczniów, zgadzam si�! – Tak, ale czy owi lepsi, zakładaj�c, �e tacy istniej�, byliby typowymi przedstawicielami ludzko�ci? Mie� do czynienia z kilkoma wyj�tkowymi typami nie rozwi�załoby problemu. A czy zgodzili by si� oni i�� moj� drog� – to ju� odmienne pytanie. I gdyby zostali oni poddani próbom, czy zwyczajna ludzko�� nagle nie odsłoniła by si� w nich – oto inne pytanie. 39 Nie pragn� setek tysi�cy uczniów. Wystarczaj�ce b�dzie, je�li dostan� setk� kompletnych ludzi, pozbawionych małostkowego egoizmu, którzy stan� si� instrumentami Boga.40 Praktycznie mówi�c, praca jest wykonywana poprzez ka�d� jedn� z naszych psychologicznych trudno�ci, a ka�da symbolizuj�ca t� sam� trudno�� w �wiecie – je�li dana wibracja bywa dotkni�ta w jednej jednostce, ta sama wibracja dotykana jest jednocze�nie na całym �wiecie. „Ka�dy z was reprezentuje jedn� z trudno�ci do przezwyci��enia, po to, aby transformacja była kompletna – a to oznacza mnóstwo trudno�ci ! – powiedziała Matka. Jest to nawet wi�cej, ni� trudno��. S�dz�, �e powiedziałam wam ju� wcze�niej, �e ka�dy jeden reprezentuje niemo�liwo��, któr� musi si� rozpracowa�; kiedy wszystkie te niemo�liwo�ci zostan� rozpracowane, Praca b�dzie wykonana,” Jak ju� mówili�my, ka�da osoba posiada cie�, który za ni� idzie i wydaje si� stanowi� przeciwie�stwo samego celu jej egzystencji. To wła�nie t� szczególn� wibracj� musi ona transformowa�, to jest jego pole pracy, jego niemo�liwy do rozwi�zania w�zeł. Jest to jednocze�nie wyzwanie jej �ycia oraz zwyci�stwo, jest to jej udział w post�pie kolektywnej ewolucji na ziemi. Ale co� szczególnego zdarza si� w naszym laboratorium: w zwyczajnym �yciu, lub indywidualnej jodze, ow cie� jest mniej lub bardziej u�piony, mniej lub bardziej kłopotliwy i zwykle rozpływa si� sam, albo raczej zatapia si� gł�biej w zapomnienie; ale jak tylko zaanga�ujemy si� w ziemskiej jodze, odkrywamy, �e nie rozpływa si� on w ogóle; wychodzi na wierzch nieustannie, niestrudzenie, jak gdyby walka nigdy nie została wygrana – jest to rzeczywi�cie, jak gdyby�my walczyli przeciwko temu szczególnemu w�złowi wibracji dla całej ziemi. Wydaje si�, jak gdyby poszukiwacz stawał si� specjalnym polem bitwy dla za�artej i symbolicznej walki przeciwko temu samemu w�złowi ciemno�ci w całej reszcie ludzko�ci. „Nie czyni si� ju� jogi wył�cznie dla siebie, czyni si� j� dla wszystkich, w sposób niezamierzony, automatycznie,” powiada Matka.

Page 204: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

81

Poszukiwacz weryfikuje in vivo zasad� �wiatowej zasadniczej jedno�ci; próba wyprostowania male�kiej wibracji w nim samym, uruchamia reakcj� miriadów male�kich siostrzanych wibracji na całym �wiecie. Oto, co Sri Aurobindo nazywa „jog� dla ziemskiej �wiadomo�ci”.41 Akceptuj�c �ycie, musi on (poszukiwacz integralnej jogi) znosi� nie tylko swój własny ci��ar, ale ci��ar wielkiej cz��ci �wiata na sobie równie�, jako kontynuacj� swego własnego, wystarczaj�co ci��kiego ładunku. Zatem jego Joga ma bardziej charakter walki, ni� inne jogi; ale nie jest to tylko walka indywidualna, jest to kolektywna wojna toczona na znacznym terytorium. Nie tylko musi on pokona� w sobie siły egoistycznego fałszu i nieporz�dku, ale pokona� je, jako przedstawicieli tych samych przeciwstawnych i niewyczerpywalnych sił w całym �wiecie. Ich reprezentatywny charakter daje im o wiele wi�cej upartej zdolno�ci oporu, prawie nieko�cz�ce si� prawo nawrotów. Cz�sto przekonuje si� on, kiedy nawet ju� wygrał swe osobiste walki, �e wci�� musi na nowo je wygrywa� w pozornie nieko�cz�cej si� wojnie, poniewa� jego wewn�trzna egzystencja została ju� tak powi�kszona, �e nie tylko zawiera ona jego własn� istot�, ze swymi dobrze okre�lonymi potrzebami i do�wiadczeniami, ale jest w solidarno�ci z istot� innych, poniewa� zawiera w sobie cały wszech�wiat.42 Czy kiedykolwiek kto� zdoła dotrze� do ko�ca zadania ? Mogliby�my s�dzi�, �e Pod�wiadomo�� jest nieko�cz�cym si� �ciekiem – riszowie nazywali j� „otchłani� bez dna” – i �e je�liby�my musieli czeka� aby została ona totalnie oczyszczona, zanim b�dziemy w stanie osi�gn�� supramentaln� pozycj�, to mogliby�my tak czeka� bardzo, bardzo długo. Ale jest to jedynie pozór. Narodziny nowej jednostki nie przynosz� nowego ładunku pod�wiadomego lub nie�wiadomego materiału; czerpi� jedynie ze wspólnego �ródła i jednostka powtarza� b�dzie te same wibracje, które wiruj� bez ko�ca w ziemskiej atmosferze. Człowiek nie jest w stanie stworzy� nowej ciemno�ci w wi�kszym stopniu, ni� mógłby on stworzy� nowe �wiatło. Jest on jedynie instrumentem – �wiadomym lub nie�wiadomym – jednego lub drugiego (najcz��ciej obydwu). Zadne nowe wibracje nie s� przynoszone na �wiat, za wyj�tkiem tych z super�wiadomej Przyszło�ci, które stopniowo staj� si� obecnymi i rozpuszczaj� albo transmutuj� wibracje z naszej ewolucyjnej przeszło�ci. Dzisiejsza Pos�wiadomo�� i Nie�wiadomo�� s� w sposób oczywisty mniej pod�wiadome i nie�wiadome, ni� były one dwa tysi�ce lat temu, a my

Page 205: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

82

wszyscy zapłacili�my cen�, aby tak si� mogło sta�. Ten nacisk Przyszło�ci na tera�niejszo�� jest kluczem do transmutacji �wiata. Joga jest procesem przyspieszania Przyszło�ci i pionier ewolucji jest instrumentem, który �ci�ga w dół coraz to pot��niejsze wibracje. Zadanie poszukiwacza jest zatem nie w takim stopniu negatywne przedsi�wzi�cie czyszczenia Pod�wiadomo�ci, jak pozytywne przyzywanie �wiatła; znosi on w dół wibracje Przyszło�ci aby przyspiesza� proces oczyszczania. Oto, co Sri Aurobindo nazywa „zej�ciem” i co jest główn� charakterystyk� jego jogi, jak ju� powiedzieli�my wcze�niej. „Je�li zej�cie nast�puje w innych rodzajach jogi, to jest ono jednak incydentem ubocznym lub skutkiem wznoszenia si� – gdy� wznoszenie si� jest rzecz� prawdziw�. Tu za�, wznoszenie si� jest pierwszym krokiem, ale jest on �rodkiem dla zej�cia. To wła�nie zej�cie nowej �wiadomo�ci, osi�gni�te przez wzniesienie si�, które jest mark� piecz�ci� dyscypliny (sadhana)… tutaj celem jest boskie wypełnienie �ycia. 43 Kiedy Sri Aurobindo mówi o „zej�ciu”, nie ma on na my�li nagłego i szybkiego zwrotu w gór�, po którym nast�puje nagły i szybki zwrot w dół. Nie ma on na my�li schodzenia w dół dla krótkiego wyczynu ci��kiej pracy pozamiatania troch�; jego zamiarem jest, aby dno faktycznie przestało by� dnem,. We�my przykład bardzo prozaiczny – a Bóg �wiadkiem, �e transformacja jest wystarczaj�co prozaiczna – �e robimy zakupy w sklepie po�ród raczej ciemnej i szarej ludzko�ci, czy te� podró�ujemy w nocy w raczej ponurych regionach pod�wiadomo�ci i czynimy obydwie te rzeczy z podobnym nat��eniem �wiadomo�ci, �wiatła i spokoju, jak wówczas, gdy siedzimy sami w naszym pokoju z zamkni�tymi oczami, w gł�bokiej medytacji. Oto, co si� rozumie przez „zej�cie”. Nie istnieje dłu�ej �adna ró�nica pomi�dzy szczytem a dnem, to co wysokie i niskie jest równie �wietlistym i spokojnym. I w taki to sposób transformacja działa na �wiatow� skal�, gdy� jedno�� substancji �wiata działa w obydwu kierunkach. Nie mo�na dotkn�� pojedynczego cienia, nie dotykaj�c jednocze�nie wszystkich koresponduj�cych cieni �wiata, ale odwrotno�� tego� jest równie prawdziwa: Nie mo�na schwyta� samemu �wiatła, nie wpływaj�c na wszystkie otaczaj�ce cienie. Wszystkie wibracje s� zara�liwe, wł�czaj�c równie� te dobre. Ka�de zwyci�stwo, jest zwyci�stwem dla wszystkich. I faktycznie, przeciwie�stwo byłoby zdumiewaj�ce ! To wszystko jest t� sam� Istot� ! , wykrzykn�ła Matka, istnieje tylko jedna �wiadomo��, jedna substancja, jedna siła i jedno ciało w �wiecie. I oto dlaczego Sri Aurobindo mógł powiedzie� o Matce i sobie: „Je�li

Page 206: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

83

Superumysł zejdzie w nasze fizyczne ciało, b�dzie to znaczyło, �e zszedł on w Materi� i wówczas nie ma powodu, aby nie miał si� zamanifestowa� w uczniach (sadhaks).44 Im wy�ej poszukiwacz si� wspina, tym szerszy jest jego dost�p do najni�szych stref – Przeszło��, z któr� mo�e on wej�� w kontakt jest w dokładnej proporcji do Przyszło�ci, któr� odkrył – oraz tym wi�ksza jego zdolno�� dla kolektywnej transformacji. A� do obecnej pory, jedyn� pot�g� znoszon� na dół bywała pot�ga umysłowa, lub w najlepszym przypadku nad-umysłowa, która nie była w stanie dosi�gn�� najni�szych poziomów, ale obecnie, jako �e supramentalna lub duchowa pot�ga zeszła w �wiadomo�� ziemsk�, dzi�ki realizacji Sri Aurobindo i Matki, mo�emy w sposób zrozumiały oczekiwa�, �e ta najwy�sza Przyszło�� dotknie najgł�bszego dna i przyspieszy oczyszczanie, a ostatecznie, ewolucj� całej ludzko�ci. Joga jest procesem przyspieszonej ewolucji i post�p jest geometryczny: „Pierwszy ciemny ruch materialny Siły ewolucyjnej znaczony jest przez odwieczne stopniowanie; post�p ruchu �ycia odbywa si� powoli, ale ju� w nieco szybszym tempie iskoncentrowany jest w tysi�cleciach; umysł jest w stanie wi�cej zacie�ni� oci��ałe lenistwo Czasu, czyni�c długie kroki w przeci�gu wieków; ale kiedy �wiadomy duch interweniuje, najbardziej skoncentrowany krok ewolucyjnego tempa staje si� mo�liwy,”45 Osi�gn�li�my wła�nie ten punkt. Konwulsje obecnego �wiata s� prawdopodobnie oznak�, i� zst�puj�ce Ci�nienie narasta i �e zbli�amy si� do rzeczywistego rozwi�zania. „Mo�e tak by� równie�, i� raz rozpocz�te (supramentalne) przedsi�wzi�cie, mo�e nie post�powa� zbyt szybko naprzód, nawet do swego pierwszego decyduj�cego stadium; mo�e tak by�, �e zajmie całe wieki wysiłku osi�gni�cie pewnego rodzaju permanentnych narodzin. Ale nie jest to zupełnie nie do unikni�cia, gdy� zasada takowych zmian w Naturze wydaje si� by� długim, ukrytym przygotowywaniem, po którym nast�puje szybki zryw i opad elementów w nowe narodziny, nagła konwersja, transformacja, która w swym �wietlistym momencie pojawia si� jak cud. Nawet kiedy pierwsza, decyduj�ca zmiana zostaje osi�gni�ta, jest rzecz� pewn�, �e cała ludzko�� nie b�dzie w stanie wznie�� si� na ten poziom. Nie b�dzie mo�na unikn�� podziału na tych, którzy s� w stanie �y� na duchowym poziomie i tych, którzy s� jedynie w stanie �y� w �wietle, które zst�puje z niego na płaszczy�nie mentalnej. A poni�ej tych mo�e ci�gle istnie� wielka masa, odczuwaj�ca odgórne wpływy, ale nie gotowa

Page 207: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

84

jeszcze na przyj�cie �wiatła. Lecz nawet taki stan byłby transformacj� i pocz�tkiem czego� dot�d jeszcze nie osi�gni�tego. Ta hierarchia nie oznaczałaby, jak w naszym obecnym witalnym �yciu, egoistycznej dominacji bardziej ewoluowanych nad mniej ewoluowanymi, ale opiek� starszych braci rasy nad młodszymi i stał� prac� nad podniesieniem ich na wy�szy stopie� duchowo�ci oraz szersze horyzonty. A dla wiod�cych równie� owo wzniesienie si� na pierwszy z duchowych poziomów, nie byłoby ko�cem boskiego marszu, kulminacj�, która nie pozostawiałaby nic wi�cej do osi�gni�cia na ziemi. Gdy� b�d� ci�gle wy�sze poziomy w supramentalnej dziedzinie*, o których wiedzieli wedyccy poeci, kiedy mówili o duchowym �yciu, jako stałym wznoszeniu si�,- 46 „ Kapłani �wiata wspinaj� si� do Ciebie, jak po drabinie, O stukrotnie-pot��ny. Tak jak człowiek wspinaj�c si� ze szczytu na szczyt, widzi jasno, �e wiele jeszcze jest do dokonania”** Sp�dzili�my faktycznie wszystkie te wieki przygotowuj�c Podstawy: Podstaw� bezpiecze�stwa i dobrobytu poprzez nasz� nauk�, podstaw� dobroczynno�ci poprzez nasze religie i morale, podstaw� pi�kna i harmonii poprzez nasze sztuki i mentaln� podstaw� rygorystycznej dokładno�ci – ale jest to podstawa dla czego� jeszcze. Zaabsorbowani w naszych wysiłkach osi�gni�cia doskonało�ci, spostrzegamy jedynie jeden aspekt wielkiego Dzieła – aspekt ziemskiej nie�miertelno�ci, jak riszowie, aspekt wiecznej Trwało�ci, jak Budda, aspekt dobroczynno�ci, dobrobytu, wszelkiego rodzaju aspekty – ale przecie� nie b�dziemy tak na zawsze bawi� si� klockami, jak dzieci ! Zadne z powy�szych nie jest ko�cem, ale jedynie negatywnym warunkiem Gry. Nic si� jeszcze rzeczywi�cie nie zacz�ło ! Bo co si� zacz�ło ?… By� mo�e, oczekuje si� od nas, aby�my najpierw stali si� �wiadomymi Gry, tak na pocz�tek. Wyczerpali�my wszelkie rodzaje przygód od Juliusza Verne, które wszystkie zamieniły si� w nico�� przed naszymi oczami. Jaka� wojna, jaka� rewolucja jest ci�gle warta, aby przelewa� za ni� krew ? Nasze Everesty zostały wszystkie pozbawione dziewictwa a wysokie morza s� dobrze strze�one – wszystko jest monitorowane i skalkulowane, nawet stratosfera. Czy mo�e to by� celowym, aby doprowadzi� nas do jedynej

* Sri Aurobindo wspomina o trzech stopniach lub płaszczyznach �wiadomo�ci, w ramach Superumysłu. Nie wydaje si� koniecznym w tym punkcie obja�nia� ich szerzej. ** Rig Veda I.10.1

Page 208: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

85

mo�liwo�ci, która nam jeszcze pozostała w tym narastaj�co dusz�cym �wiecie ? S�dzili�my, �e jeste�my małymi turku� podjadkami, które nie s� w stanie widzie� za daleko w tym wielkim wszech�wiecie, tak wi�c skorygowali�my wielkie Oko wewn�trz, oraz nasze skrzydła obejmuj�ce cały �wiat, poprzez produkowanie maszyn, które jedynie mia�d�� nas na �mier� – mo�e i po to, aby zmusi� nas do wiary w siebie, tak jak wierzymy w nasze maszyny oraz zdania sobie sprawy z tego, �e mo�emy by� od nich lepsi. „Kr�c� si� oni w kółko, pobici i potykaj�cy si�, jak �lepi prowadzeni przez �lepego”, powiadały Upaniszady dawno temu.*** Czy� nie nadszedł czas, aby spojrze� poza nasze małe konstrukcje i rozpocz�� Gr� ? Zamiast bawi� si� z łopatami, buldo�erami, ewangeliami i neutronami, zacznijmy karczowa� �wiadomo�� i rzu�my to ziarno na wiatry czasu, aby �ycie mogło si� zacz��. O, przymuszana Sił�, wiedziona Losem raso ziemska, O mali awanturnicy w niesko�czonym �wiecie I wi��niowie skarlałej ludzko�ci, Jak długo kr��y� chcecie w spirali umysłu Wokół swych małych istot I rzeczy niewa�nych ? … Lecz nie dla wiecznej mało�ci byli�cie stworzeni Nie dla pró�nych powtórze� was tu zbudowano… Wszechmocne pot�gi s� zamkni�te w komórkach Natury Wi�ksze do�wiadczenie czeka wci�� przed wami… Zycie, które wiedziecie, kryje �wiatło, którym jeste�cie…47 Zerkaj�c ponad płotem, widzimy, �e wszystko tam ju� jest, oczekuj�ce tylko na nas, aby�my go zapragn�li: Widziałem, jak zmierzch wieku oni przekraczali, Słonecznookie dzieci cudnego poranka… Silni łamacze barier tego �wiata… Architekci nie�miertelno�ci… Ciała upi�kszone �wiatłem Ducha, Nios�cy magiczne słowo, mistyczny ogie�, Nios�cy dionizyjski puchar rado�ci… 48

* * *

Era Zelaza jest zako�czona 49

*** Upaniszady Mundaka, I.2.8

Page 209: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

86

Wymogi wst�pne wieku Prawdy mog� si� wydawa� �cisłe – niebezpieczne zej�cie w Nie�wiadomo��, walka przeciwko Ciemno�ci i Smierci na ka�dym zakr�cie. Ale czy� nie ryzykowali�my naszego �ycia ju� dla mniejszych spraw ? „Wielko�� człowieka nie le�y w tym, czym on jest, ale w tym, co on czyni mo�liwym,” 50, powiedział Sri Aurobindo. Zwyci�stwo musi zosta� osi�gni�te raz, w ludzkim ciele. Kiedy jeden człowiek odniesie zwyci�stwo, b�dzie to zwyci�stwo dla całej ludzko�ci i we wszystkich �wiatach. Gdy� ta mała ziemia, tak z pozoru nieznacz�ca, jest symbolicznym polem walki, obejmuj�cym wszystkie kosmiczne hierarchie, podobnie, jak �wiadoma jednostka ludzka jest symbolicznym polem walki dla całego rodzaju ludzkiego – je�li odniesiemy zwyci�stwo tutaj, odniesiemy je wsz�dzie; to my jeste�my zbawicielami zmarłych, my jeste�my zbawicielami �ycia. Poprzez stawanie si� �wiadomym, ka�dy z nas staje si� budowniczym nieba i odkupicielem ziemi. Oto dlaczego to �ycie na ziemi przybiera tak wyj�tkowe znaczenie pomi�dzy wszelkimi innymi formami �ycia i oto dlaczego stra�nicy Fałszu upieraj� si� naucza� nas o �yciu pozagrobowym. „Nie powinni�my marnowa� ani minuty aby wykona� nasz� prac� tutaj, powiada Matka, poniewa� tylko tutaj mo�emy j� faktycznie wykona�. Nie oczekujcie niczego od �mierci; �ycie jest waszym zbawieniem. To w �yciu transformacja musi zosta� osi�gni�ta; to na ziemi dokonuje si� post�pu, na ziemi realizuje si� siebie. To w ciele Zwyci�stwo bywa osi�gane.” Wówczas prawo ewolucji nie b�dzie ju� dłu�ej zrobione ze sprzeczno�ci, zawsze nap�dzaj�cych nas do wyrwania si� z naszej ludzkiej dziecinno�ci. B�dzie to prawo �wiatła i nieustaj�cego post�pu – nowa ewolucja w rado�ci Prawdy. Zwyci�stwo musi by� odniesione raz. Jedno wspaniałe ciało – jedno ciało musi złama� �elazne prawo dla wszystkich ciał. I wszyscy ludzie musz� współpracowa�, aby osi�gn�� to jedno Zwyci�stwo. Strategiczna trudno�� transformacji jest w pełni przed nami. „Je�li Ziemia przyzywa i Najwy�sze odpowiada, ta godzina mo�e by� nawet teraz.”*

* Cyt. Z „Godziny Boga”, po�miertnej kolekcji dzieł Sri Aurobindo

Page 210: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

87

Zako�czenie Koniec, który zawsze rozpoczyna si� od nowa * Realizacja wedyckich riszów stała si� kolektywn�. Superumysł wszedł w ziemsk� �wiadomo��, zst�pił on na sam dół a� do fizycznej pod�wiadomo�ci, do granic Materii. Tam pozostaje jedynie jeden ostateczny pomost do przekroczenia, aby ł�czno�� została ustabilizowana. „Nowy �wiat si� narodził, powiedziała Matka. W obecnym momencie jeste�my po�rodku okresu tranzycji, w którym te dwa �wiaty s� z sob� przemieszane: stary �wiat wci�� si� trzyma kurczowo, wci�� bardzo pot��ny, wci�� kontroluj�cy zwyczajn� �wiadomo��, ale nowy �wiat ju� si� w�lizguje, tak skromny i niezauwa�alny, �e zewn�trznie niewiele zmienia w tym momencie… Ale on działa, on ro�nie a� do dnia, kiedy b�dzie wystarczaj�co silny, aby zaprezentowa� si� w sposób widoczny.” Nie wszystkie trudno�ci pochodz� z pod�wiadomo�ci. Jeden, w szczególno�ci, jest bardzo �wiadomy i przeciwstawia si� nowemu �wiatu jak masywne drzwi z br�zu – i nie jest to nasz materializm, jak cz�sto my�limy – je�li b�d� szczerzy, naukowcy mog� by� pierwszymi, którzy wynurz� si� w prawdzie, ale jest to g�sta skorupa duchowo�ci, pod któr� pogrzebali�my Ducha. Faktyczn� intryg� diabła nie jest sianie fałszu i nienawi�ci w �wiecie, jak to czynił Atylla i nazi�ci – jest on na to o wiele za m�dry – ale uchwycenie ziarna prawdy i przekr�cenie go troszeczk�. Nic nie jest twardsze ni� wykrzywiona prawda, poniewa� fałsz natychmiast zdobywa cał� pot�g� tej cz�steczki prawdy, któr� w sobie zawiera. Mówiono nam w kółko, �e zbawienie jest w niebie – i jest to prawda, nie ma zbawienia dla człowieka tak długo, jak długo jego nos jest zagrzebany w Materii; jego zbawienie jest w super�wiadomym niebie. Prawdopodobnie było koniecznym nauczanie nas o niebie, aby wyci�gn�� nas z naszej pierwotnej ewolucyjnej sklerozy – ale jest to tylko pierwsze stadium ewolucji, które my zamienili�my w ostateczny i sztywny koniec. I teraz ten koniec zwraca si� przeciwko nam. Zaprzeczyli�my Bosko�ci w Materii, aby j� zamiast tego ograniczy� do naszych miejsc �wi�tych i obecnie

* Z Savitri

Page 211: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

88

Materia si� m�ci – nazwali�my j� szorstk� i jest ona faktycznie szorstka. Tak długo, jak długo tolerujemy t� Nierównowag�, nie ma dla ziemi �adnej nadziei. B�dziemy jedynie waha� si� od bieguna do bieguna - obydwu równie fałszywych – od materialnych rado�ci do duchowej surowo�ci, nie znajduj�c kiedykolwiek prawdziwego spełnienia. „Staro�ytne kultury intelektualne Europy sko�czyły w rozdarciu w�tpliwo�ci i sceptycznej impotencji, a kapła�stwo Azji w stagnacji i upadku.1** My potrzebujemy na równi wigoru Materii, jak i �wie�ych wód Ducha, podczas gdy nasze materializmy s� ogłupiaj�ce a nasze wierzenia s� jedynie odwrotno�ci� naszego niedowiarstwa. „Ateista, to Bóg bawi�cy si� w chowanego z samym Sob�; ale czy Teista jest w czymkolwiek lepszy ? Có�, by� mo�e; gdy� ten zobaczył cie� Boga i uczepił si� go. 2 Je�li pragniemy uzdrowi� t� Nierównowag� – jako, �e wszystko, czemu brak równowagi w naszych ciałach, w naszych społecze�stwach, czy w naszych kosmicznych cyklach, ewentualnie ginie – musimy sta� si� przejrzy�ci. Zagubili�my Hasło, taka jest podstawowa prawda naszej ery. Zast�pili�my prawdziw� pot�g� instrumentami oraz prawdziw� m�dro�� dogmatami. S� to rz�dy gnomów na ka�dym poziomie. I b�d� one si� stawały w coraz to wi�kszym stopniu rz�dami gnomów, chyba, �e porzucimy te u�miercaj�ce półprawdy, czy to z dołów, czy z góry i pójdziemy do prawdziwego �ródła, Wewn�trz, po to, aby ponownie odkry� praktyczny sekret Ducha w Materii. „Tym, co jest nie�miertelne w �miertelnych… jest bóg - ustabilizowany wewn�trz jako energia działaj�ca w naszych boskich pot�gach” (Rig Veda IV.2.1). Poniewa� znali ten Sekret, ani riszowie, ani te� m�drcy staro�ytnych Tajemnic nie czynili tego okropnego rozró�nienia, które podminowuje nasze �ycia . „Nasz Ojciec – niebo, nasza Matka – ziemia” – oni nie próbowali rozwi�za� problemu poprzez odsyłanie ludzkiego spełnienia w �ycie pozagrobowe – „Odnie�my zwyci�stwo nawet tutaj, prowadz�c wy�cig bojowy o setkach czołówek”. Osi�gn�wszy szczyt �wiadomo�ci nie rozpływali si� oni w bladej ekstazie: „Jestem synem Ziemi, ziemia jest moj� matk�…” (Atharva Veda XII.1); podró�uj�c do granic Niesko�czono�ci, nie uwa�ali oni małych rzeczy tutaj, za małe: „O Bosko�ci, strze� dla nas Niesko�czono�� i obdarz hojnie tym, co sko�czone” (Rig Veda IV.2.11), „Czy mo�emy wypowiedzie� twoje pi�kno, o Ziemio, które jest w wioskach i lasach, zgromadzeniach,

** Zostało to napisane w 1914 r. By� mo�e, rzeczy uległy poprawie od tamtego czasu, chocia� nie jest to ewidentne.

Page 212: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

89

wojnach i bitwach” (Atharva Veda XII,44.56). Oni walczyli, byli niezwyci��eni, gdy� wiedzieli, �e Bóg jest w nas: „ O, Synu ciała… pełen szcz��cia i �wiatła, zwyci�ski, którego nic zrani� nie mo�e” (III.4.2,9..1). Zwyci�ska prawda uczciwych ludzi, dla których �mier� jest fałszem i kl�sk�. Prawda boskiej rado�ci na ziemi. Oczywi�cie, ich prawda była zbyt wczesn� dla europejskiej hordy, która potrzebowała słysze� o niebie, zamiast ziemi, ale mo�e w ko�cu nadszedł czas, aby odsłoni� Tajemnice, czy to wedyckie, orfickie, alchemiczne, czy kataryjskie i odzyska� kompletn� prawd� o dwu biegunach w ramach trzeciej pozycji, która nie jest ani pozycj� materialist�w, ani te� spirytualistów: „ Wznoszenie si� człowieka w niebo nie jest kluczem, ale raczej jego wznoszenie si� tutaj w duchu, jak równie� zej�cie ducha w jego zwyczajne człowiecze�stwo i transformacja tej�e ziemskiej natury. Gdy� jedynie to, a nie jakie� po�miertne zbawienie, jest faktycznie nowymi narodzinami, których oczekuje ludzko��, jako koronnego ruchu swej długiej, ciemnej i bolesnej podró�y.3 Sri Aurobindo przynosi nam wiadomo�� pełn� nadziei. Nasze obecne rz�dy gnomów s� ostatecznie jedynie oznak� nowych narodzin. Nasza ciemno�� i upadek zawsze sygnalizuj� nadej�cie wi�kszego �wiatła, które musiało zej��, aby poszerzy� panuj�ce limity. Istniej� tylko dwa sposoby poszerzania limitów, poprzez super-obfito�� �wiatła, lub te� super-obfito�� ciemno�ci. Wyci�ga si� nasz� ciemno�� na �wiatło i rozpuszcza, albo te� wpuszcza si� �wiatło w nasz� ciemno�� i j� transmutuje. W pierwszym przypadku wyzwala si� kilka jednostek, podczas gdy ci drudzy, wyzwalaj� cał� ziemi�. Dziesi�� tysi�cy lat temu, kilku gigantów pomi�dzy lud�mi, wyrwało Sekret �wiata, ale był to tylko przywilej kilku inicjowanych, podczas gdy to my wszyscy musimy sta� si� inicjantami. Dziesi�� tysi�cy lat temu istniał wiek złoty, podczas gdy teraz wszystko wydaje si� by� pochłoni�te przez ciemno��. Ale faktycznie, noc nie zapadła na �wiat, jak kaznodzieje zagłady usiłuj� nam wmawia�: �wiatło zostało zagrzebane w �wiecie. Sekret musiał zosta� zapomniany, ludzko�� musiała zej�� po ciemnym łuku wieku rozumu i religii, po to aby mogła odzyska� Sekret, cał� dojrzał� istot� oraz �wiatło wsz�dzie, ukryte pod t� cał� ciemno�ci�, cał� n�dz�, cał� mało�ci�, zamiast w wysokiej mosi��nej wiecznej lampce jakich� wedyckich czy ira�skich sanktuariów. Jeste�my na pocz�tku Czasu. Ewolucja nie post�puje po jakiej� narastaj�co sublimowanej i zanikaj�cej trajektorii, ale po spirali. „Ta bolesna droga nie wiedzie was z powrotem, nieco pobitych,

Page 213: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

90

do punktu wyj�ciowego; wr�cz przeciwnie, pragnie ona przynie�� całemu stworzeniu rado�� istnienia, pi�kno istnienia, wielko�� istnienia i stały rozwój, stały post�p tej�e rado�ci, tego pi�kna i tej wielko�ci. Wówczas wszystko ma sens”. Wieczna spirala, która nie ko�czy si� w ostatecznym punkcie – Ostateczne jest wsz�dzie w �wiecie, w ka�dym istnieniu, w ka�dym ciele, w ka�dym atomie – ale stopniowe wznoszenie si�, si�ganie coraz to wy�ej, po to, aby zej�� coraz to ni�ej i obj�� coraz to wi�cej, odsłoni� coraz to wi�cej. Jeste�my na pocz�tku „Bezkresu” który b�dzie coraz to bardziej niesko�czony. Pionierzy ewolucji ju� odkryli wi�cej stopni w ramach Super-umysłu i nowy kurs rozpocz�ł si� wewn�trz wiecznego Stawania Si�. Ka�dy zdobyty szczyt przynosi now� zmian�, kompletny przewrót �wiadomo�ci, nowe niebo, now� ziemi�; sam fizyczny �wiat wkrótce zmieni si� tu� przed naszymi niedowierzaj�cymi oczyma. I mo�e to nie by� pierwsza zmiana w historii – ile� ich ju� bywało przed nami ? Ile wi�cej b�dzie z nami, je�li tylko zgodzimy si� by� �wiadomi ? „Sukcesywne przewroty �wiadomo�ci, które przynios� zawsze odnawiane bogactwo stworzenia, b�d� zachodzi� pomi�dzy kolejnymi stopniami”. Za ka�dym razem Magik w nas przekr�ci kalejdoskop i wszystko stanie si� zdumiewaj�co szersze, prawdziwsze, pi�kniejsze. Musimy jedynie otworzy� oczy, a rado�� �wiata zastuka do naszych drzwi, je�li tylko jej chcemy.

Bóle ziemi były okupem za jej uwi�zion� rozkosz … dla rado�ci, nie smutku, ziemia została stworzona. 4

Taki jest Sekret. Jest on tutaj, wsz�dzie, w sercu �wiata. „Studnia miodu przykryta skał�”, „dzieci�cy �miech Niesko�czono�ci”, którym faktycznie jeste�my, �wietlista Przyszło��, która odpycha nasz� przeszło��. Ewolucja nie jest sko�czona. Nie jest ona absurdaln� karuzel�, nie jest upadkiem, ani jarmarkiem pró�no�ci, jest ona

…. Przygod� �wiadomo�ci i rado�ci 5 Pondicherry, 14 kwietnia 1963

ODNIESIENIA

Page 214: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

91

Wi�kszo�� cytatów ze Sri Aurobindo pochodzi z kompletnej edycji jego dzieł w 30 tomach (Wydanie Rocznicowe). Grubsze cyfry oznaczaj� numer tomu. Inne cytaty pochodz� z nast�puj�cych wyda� i ksi��ek: Sri Aurobindo: Eseje na temat Gity (1959) O Jodze II, Tom2 (1958) Zycie, Literatura i Joga (1952) Zagadka tego �wiata (1951) Listy, seria 3 (1949) Poematy przeszłe i obecne (1952) Cykl ludzki (1949) Na temat Wedy (1956) Zycie Boskie (1960) Ideał Karmajogina (1950) A.B. Purani Wieczorne rozmowy ze Sri Aurobindo (1959) Zycie Sri Aurobindo (1958) D.K.Roy: Sri Aurobindo przyszedł do mnie (1952) G.Monod-Herzen: Shri Aurobindo (1954) Nirodbaran Korespondencja ze Sri Aurobindo (1959) Wi�kszo�� cytatów Matki wzi�ta jest z „Agendy Matki”

Rozdział 7; 1. Esseje nt. Gity, 193 2. My�li i aforyzmy, 17:138 3. Savitri, 28:74 4. My�li i aforyzmy, 17:124 5. Synteza Jogi, 20:353 6. Problem powtórnych narodzin, 16:111 7. Ibid, 16:110 8. Synteza Jogi, 20:294 Rozdział 8; 1. Zycie Boskie, 18:63 2. Synteza Jogi, 21:833 3. Listy o jodze, 22:314 4. Synteza Jogi, 20:328 Rozdział 9; 1. Zycie Boskie, 18:193 2. Matka Indie (Miesi�cznik) 3. Savitri, 28:120 4. O Jodze II, tom 2,110 5. Savitri, 28:30 6. My�li i aforyzmy, 17:137

Page 215: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

92

Rozdział 10; 1. Savitri, 28:64 2. Ibid; 28:169 3. Cykl ludzki, 301 4. O Sobie, 26:98 5. Ibid, 26:22 6. Esseje nt. Gity, 55 7. Ideał jedno�ci ludzkiej, 15:320 8. Listy o jodze, 22:153 9. Savitri, 28:256 10. O sobie, 26:375 11. Ibid, 26:279 12. Ibid, 26:79 13. Savitri, 28:82 14. O sobie, 26:101 15. Ibid, 154 16. Listy o jodze, 22:273 17. Ibid, 71 18. Cykl ludzki, 15:177 19. O sobie, 26:102 20. Zycie Sri Aurobindo, 109 21. O sobie, 26:49 22. Przemówienia, 1:664 Rozdział 11; 1. Przemówienia, 2:3 2. Ibid, 2:7 3. Synteza Jogi, 29:109 4. Przemówienia, 2:4 5. Ibid, 2:5 6. Synteza Jogi, 20:285 7. Esseje nt. Gity, 59:516 8. Zycie Boskie, 19:805 9. Savitri, 28:66 10. Synteza Jogi, 20:313 11. Savitri, 28:66 12. Ibid, 29:625 13. Zbiór poezji i dramatów, 5:311 14. Zycie Boskie, 677 15. Problem powtórnych narodzin, 16:272 16. Zycie Boskie, 19:1023 17. Savitri, 28:24 18. Synteza Jogi, 20:348 19. Superman, 16:289 20. Listy o jodze, 22:316 21. Wieczorne rozmowy, 180 22. Synteza Jogi, 20:48 23. Savitri, 28:325

Page 216: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

93

Rozdział 12; 1. Godzina Boga, 17:62 2. Synteza Jogi, 20:320 3. Savitri, 29:454 4. Synteza Jogi, 20:162 5. Savitri, 29:686 6. Synteza Jogi, 20:110 7. Zycie Boskie, 19:761 8. Esseje nt. Gity, 646 9. Synteza Jogi, 20:185 10. Ibid, 20:14 11. O Jodze II, tom 2, 739 12. My�li i aforyzmy, 17:79 13. Savitri, 28:143 14. Synteza Jogi, 29:315 15. Savitri, 28:239 16. O Jodze II, tom 2,246 17. Synteza Jogi, 20:281 18. Listy o jodze, 23:743 19. Synteza Jogi, 20:281 20. Korespondencja, tom II, 119 21. Listy o jodze, 22:235 22. O Jodze II, tom 2, 197 23. Savitri, 28:143 24. Ibid, 28:279 25. Cykl ludzki, 209 26. Godzina Boga, 17:15 27. Listy, seria III, 124 28. Ibid, 124 29. Sri Aurobindo przyszedł do mnie, 127 30. Savitri, 28:315 31. Zycie Boskie, 1127 32. Listy o jodze, 22:264 33. Synteza Jogi, 21:772 34. O Jodze II, tom 2, 263 35. Poezje przeszłe i obecne, 1 36. Cykl ludzki, 15:5 37. Poezja przyszło�ci, 9:233 38. Ibid, 9:9 39. Listy, seria III, 97 40. Savitri, 28:120 41. Przemówienia, 2:6 Rozdział 13; 1. Wieczorne rozmowy, 120 2. Cykl ludzki, 133 3. Ibid, 131,136 4. Zycie Boskie, 19:954 5. Synteza Jogi, 20:82

Page 217: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

94

6. Zycie Boskie, 19:1159 Rozdział 14; 1. Zycie Sri Aurobindo, 132 2. Ibid, 122 3. Savitri, 28:227 4. Ibid, 29:446 5. O Jodze II, tom 2, 686 6. Ibid, 689 7. Savitri, 28:172 8. Synteza Jogi, 20:123 9. Savitri, 517 10. O Jodze II, tom 2, 733 11. Savitri, 28:192 12. My�li i aforyzmy, 17:15 13. Zycie Boskie, 18:12 14. Synteza Jogi, 20:123 15. Cykl ludzki, 133 16. Savitri, 29:613 17. Ibid, 29:625 18. Matka Indie (Mies.) 03.1962 19. Savitri, 29:317 20. O Sobie, 26:153 21. Savitri, 28:7 22. Poezje przeszłe i obecne, 5, 99 23. Savitri, 28:91 24. Ostatnie poezje, 5:150 25. Savitri, 28:91 26. Ibid, 29:541 27. Ibid, 28:169 28. Ibid, 29:370 29. Listy o jodze, 22:388 30. O Jodze II, tom 2, 34 31. O sobie, 26:684 32. Savitri, 29:684 Rozdział 15; 1. Savitri, 29:566 2. Synteza Jogi, 21:808 3. Ibid, 20:234 4. My�li i aforyzmy, 17:133 5. Listy o jodze, 22:451 6. Zycie Boskie, 19:983 7. Synteza Jogi, 20:316 8. Ibid, 21:835 9. Ibid, 20:464 10. Savitri, 29:660 11. Synteza Jogi, 20:393 12. Ibid, 20:408

Page 218: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

95

13. Savitri, 29:657 14. Ibid, 29:614 15. Ibid,28:196 16. Synteza Jogi, 20:393 17. Savitri, 20:63 18. Zycie, literatura i joga, 11 19. Wieczorne rozmowy, 91 20. Savitri, 29:600 21. Zycie Boskie, 19:642,766 22. Savitri, 29:600 23. Listy, seria III, 103 24. Synteza Jogi, 20:95 25. My�li i aforyzmy, 17:92 26. Godzina Boga, 17:12 27. Savitri, 28:183 28. O sobie, 26:378 29. Ideal Karmajogina, 2:17 30. O sobie, 26:58 31. Listy o jodze, 22:69 32. Ibid, 22:139 Rozdział 16 1. O Wedzie, 42 2. Ibid, 47 3. Ibid, 46 4. Listy o jodze, 22:93 5. O sobie, 26:374 6. Savitri, 28:97 7. Sri Aurobindo przyszedł do mnie, 247 8. O sobie, 26:361 9. Korespondencja, tom II, 154 10. Ibid, 155 11. Listy, seria III, 5 12. Korespondencja, tom II, 150 13. Godzina Boga, 17:11 14. Savitri, 28:76 15. Mies. Anilbarana – nie publikowany 16. O sobie, 26:455 17. Zycie Boskie, 18:103 18. Savitri, 28:4 19. My�li i spojrzenia, 16:384 20. Godzina Boga, 17:148 21. Ibid, 17:149 22. Zycie Boskie, 18:162 23. Ibid, 18:378 24. Godzina Boga, 17:15 25. Zycie Boskie, 18:129 26. Ibid, 18:87 27. Synteza Jogi, 20:151 28. Savitri, 28:90

Page 219: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

96

29. Zycie Boskie, 18:243 30. Problem powtórnych narodzin, 16:241 31. Cykl ludzki, 290 32. Godzina Boga, 17:48 33. Synteza Jogi, 20:216 34. Savitri, 28:235 35. Godzina Boga, 17:7 36. Zycie Boskie, 18:3-4 37. My�li i spojrzenia, 32 38. My�li i aforyzmy, 17:82 39. My�li i spojrzenia , 16:384 40. Synteza Jogi, 21:798 Rozdział 17; 1. Zycie Boskie, 109 2. Cykl ludzki, 292 3. Godzina Boga, 17:7 4. Manifestacja Supramentalna, 15:24 5. Ibid, 16:8 6. Ibid, 16:29,37 7. Savitri, 28:338 8. Korespondencja, tom 1, 56 9. Zycie Boskie, 19:842 10. Ibid, 19:843 11. O sobie, 26:469 12. Zycie Sri Aurbindo, 142 13. Ibid, 121 14. O sobie, 26:186, Koresp.tom II,152 15. Savitri, 28:20 16. My�li i aforyzmy, 17:93 17. Zycie Sri Aurobindo, 167 18. Korespondencja, tom I,53,71 19. Savitri, 29:719 20. Wieczorne rozmowy, 198 21. Ibid, 45 22. O Jodze II, tom 2,406 23. Francja-Azja (Mies. Kwiecie� 1953) 24. O Jodze II, tom 2, 340 25. Savitri, 29:383 26. Listy o jodze, 22:340 27. Poezje przeszłe i obecne, 6 28. Savitri, 29:700 29. Ibid, 29:707 30. Sri Aurobindo przyszedł do mnie, 73 31. O sobie, 26:425 32. Savitri, 28:216 33. Ideał ludkiej jedno�ci, 15:80 34. Sri Aurobindo przyszedł do mnie, 251 35. Synteza Jogi, 20:348 36. Listy o jodze, 23:847

Page 220: -Sri Aurobindo - Przygoda świadomości

97

37. Ideał Karmajogina, 10 38. Listy o jodze, 22:856 39. Korespondencja, tom 1, 101 40. Zycie Sri Aurobindo, 167 41. O sobie, 26:109 42. Synteza Jogi, 20:71 43. O sobie, 26:109 44. Ibid, 26:450 45. Zycie Boskie, 19:932 46. Cykl ludzki, 332 47. Savitri, 29:370 48. Ibid, 28:343 49. Zbiów poezji i dramatów, i, 5-61 50. Godzina Boga, 17:9 Zako�czenie; 1. Cykl ludzki, 278 2. My�li i aforyzmy, 17:82 3. Cykl ludzki, 329 4. Savitri, 28:43; 29:629 5. Ibid 28:2